W kanadyjskiej prowincji Alberta jest sześć razy więcej baryłek ropy niż na Półwyspie Arabskim. Tutaj nie ma ona jednak płynnego charakteru, lecz występuje w postaci ciemnej, lepkiej mazi zwanej bituminami.
Wkrótce mogą stać się one głównym źródłem paliw, zaś do ich wydobycia potrzeba tysięcy pracowników.
Bituminy występują w wielu rejonach świata, ale największe znane złoża znajdują się w północnej części prowincji Alberta. Geolodzy oszacowali, że w tutejszych piaskach bitumicznych (zwanych oil sands) znajduje się ok. 2 bilionów baryłek ropy! Dostęp do surowca jest jednak mocno ograniczony. Obecnie stosowanymi metodami można się dostać do zaledwie 10 proc. zawartości złóż. Ale to i tak gigantyczna ilość, dwukrotnie przewyższająca rezerwy Kuwejtu, Iraku czy Iranu.
Pracownicy z całego świata
Kanada wiąże ze złożami duże plany i do 2015 r. chce się stać czwartym na świecie dostawcą ropy. A to oznacza, że będzie potrzebować mnóstwa osób do pracy, które najpierw przygotują teren, a potem zajmą się wydobyciem.
Obecnie bezpośrednio lub pośrednio przy piaskach bitumicznych zatrudnionych jest łącznie 33 tys. osób. Tylko do 2011 r. do tej grupy ma dołączyć kolejnych 17 tys. pracowników. Do zakładów wydobywających piaski bitumiczne zlokalizowane w trzech rejonach położonych na północ od Edmonton - Athabasca, Peace River i Cold Lake - ściągają ludzie z różnych zakątków globu. Miasto Fort McMurray będące stolicą zagłębia, kiedyś było niewielką osadą, a teraz ma 65 tys. mieszkańców.
Na przybyszów - oprócz wysokich zarobków - czeka ciężka praca i surowy klimat. Zimą temperatury spadają tu do minus 40 st. C.
Poszukiwanie pracy
Na terenie Alberty działa mnóstwo firm z branży roponośnej i wydobywczej. Przykładowo Canadian Natural Resources Limited prowadzi obecnie szeroki nabór w związku z projektem o nazwie Horizon Oil Sands Project. Mankamentem tego przedsięwzięcia jest jednak to, że poszukiwani się głównie inżynierzy i doświadczeni specjaliści. Również inne firmy umieszczają z reguły oferty pracy dla specjalistów.
Zatrudnienia można szukać także za pośrednictwem lokalnych i krajowych serwisów internetowych dotyczących pracy.
Zatrudnienie obcokrajowca
Gdy już uda ci się znaleźć interesującą ofertę, nie znaczy to, że pracodawca cię zatrudni. I nie chodzi tutaj tylko o kwalifikacje, ale przede wszystkim o pozwolenie. Pomimo bowiem, że do Kanady możemy już podróżować bez wiz, by pracować tu legalnie, nadal potrzebujemy zezwolenia na pracę wydawanego przez CIC (Citizenships and Immigration Canada). Jest jednak i dobra wiadomość. Ponieważ nie tylko Polacy, ale obcokrajowcy z większości państw potrzebują zezwoleń na pracę w Kanadzie, zaś w związku z planami wydobywczymi potrzeba mnóstwa nowych pracowników, których trudno będzie znaleźć w okolicy, rząd poluzował trochę przepisy dla tego sektora.
Oznacza to, że w przypadku pojawienia się w prowincji Alberta jakiegoś większego projektu wymagającego nowej siły roboczej, pracodawca ma pewne ułatwienia w zatrudnianiu obcokrajowców. Nadal musi wprawdzie najpierw udowodnić, że nie ma chętnych na dane stanowisko wśród Kanadyjczyków lub nawet innych imigrantów mieszkających tu na stałe, ale procedura jest przyspieszona. Pozwolenie, które otrzyma pracownik jest jednak tymczasowe i obejmuje tylko dany projekt.
Ponadto przed rozpoczęciem pracy każdy obcokrajowiec musi mieć odpowiedni certyfikat poświadczający, że zapoznał się z tutejszym prawem pracy i terminologią (The Alberta Temporary Foreign Worker Qualification Certificate Program).
Czy warto się starać?
Płaca minimalna w Alberta wynosi 8 dolarów kanadyjskich na godzinę, zaś średnie zarobki 23 dolary na godzinę (1 CAD = 2,76 PLN). W branży wydobywczej ropy i gazu wynagrodzenie osiąga natomiast 30 dolarów na godzinę.
Więcej zarabiają jedynie pracownicy opieki zdrowotnej - ale tylko na kierowniczych stanowiskach. Nawet więc, jeśli jako początkujący pracownik branży paliwowej nie zarobisz owych 30 dolarów, zarobki i tak są wysokie.
Milena Waldowska
źródło informacji:
interia.pl/Poniedziałek, 13 kwietnia (05:00)