Ze świata nieruchomości - strona 103

Ziemia się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
Inwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt


Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później - w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
 

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions: - Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie - na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

Rysunek 1. Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych


Związek Firm Doradztwa Finansowego

jn

Ziemia się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
Inwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt


Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później - w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.
 

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions: - Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie - na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

Rysunek 1. Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa
Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych


Związek Firm Doradztwa Finansowego

jn

Galerie handlowe w Polsce w 2009 roku

Podaż

Wielkość podaży w 2009 r. będzie podobna jak w rekordowych pod tym względem latach 2007 i 2008. Włączając galerie handlowe, które zostaną ukończone na przełomie listopada i grudnia, bieżący rok zamknie się liczbą 750 000 m2 powierzchni najmu. Tak dobry wynik zawdzięczamy temu, że decyzje o budowie obecnie otwieranych galerii handlowych podejmowane były 2-3 lata temu, w najlepszym okresie koniunktury gospodarczej. Do największych obiektów oddanych do użytku należą: Galeria Malta w Poznaniu, Renoma we Wrocławiu, Galeria Jurajska w Częstochowie, Focus w Piotrkowie Trybunalskim, Cuprum Arena w Lubinie i Bonarka w Krakowie.

Trudności w uzyskaniu kredytów, jakie pojawiły się w bieżącym roku, doprowadziły jednak do wstrzymania budowy kilku znaczących centrów handlowych oraz opóźnienia w procesach deweloperskich wielu planowanych inwestycji. Skutkiem tego w latach 2010-2012 spadnie podaż, co z kolei zmniejszy dostępność nowoczesnej powierzchni handlowej pod wynajem. Będzie to odczuwalne szczególnie w średnich i małych miastach, ponieważ to one przez ostatnie lata były w centrum zainteresowania czołowych deweloperów i inwestorów zarówno międzynarodowych, jak i polskich. Inwestycje w tych lokalizacjach ocenione zostały przez instytucje finansowe jako bardziej ryzykowne z powodu: mniejszej siły nabywczej mieszkańców, spadku popytu ze strony sieci handlowych, niższych możliwych do uzyskania stawek czynszowych i większej wrażliwości na potencjalną konkurencję.

Popyt

Popyt w 2009 r. podlegał przeciwstawnym tendencjom. Sieci handlowe odnotowały spadki obrotów, co w połączeniu z innymi czynnikami miało znaczący wpływ na ich kondycję finansową i dalsze plany ekspansji. W kilku skrajnych przypadkach trudności finansowe spowodowały bankructwa oraz decyzje o sprzedaży lub wycofaniu się z rynku. Z drugiej jednak strony firmy handlowe wdrażały programy naprawcze, renegocjowały z bankami warunki finansowania, poszukiwały inwestorów strategicznych, modyfikowały strategie rozwoju i koncepty handlowe. Wiele takich działań przyniosło pozytywne rezultaty. Niektóre sieci handlowe wykorzystały czas kryzysu na przyspieszenie ekspansji i poprawienie pozycji na rynku. W spektakularny sposób weszła na rynek sieć TK MAXX, która docelowo planuje otwarcie w Polsce 100 sklepów.

Skutkiem zmian, jakie zaszły w 2009 r. w strukturze popytu, będzie w najbliższych latach koncentracja aktywności najemców wokół najlepszych projektów galerii handlowych, nieznaczny spadek czynszów, wzrost oczekiwań dotyczących zachęt w warunkach najmu oraz wydłużenie procesu komercjalizacji galerii.

Czynsze

Największy wpływ na czynsze miały duże zmiany cen walut w I kwartale 2009 r., które przyniosły wzrost całkowitych kosztów najmu nawet o 30-40%. Wynika to z praktyki rynkowej zawierania umów w EURO i rozliczaniu na podstawie faktury VAT w PLN po kursie z dnia wystawienia. Chociaż w II połowie roku złotówka ustabilizowała się, okres wahań kursowych miał niezwykle negatywny wpływ na kondycję sieci handlowych w Polsce.

Wzrost całkowitych kosztów najmu pociągnął za sobą renegocjacje stawek czynszowych, wzrost znaczenia zachęt w całkowitych pakietach najmu, a co za tym idzie, pogłębienie się różnicy między czynszem transakcyjnym i efektywnym. Co ciekawe, znaczący spadek podaży nowych galerii handlowych po roku 2010 zmniejszy dostępność powierzchni na wynajem, przyniesie wzrost czynszów i w konsekwencji odwrócenie obecnego trendu rynkowego.

Rynek inwestycyjny

Z perspektywy handlowego rynku inwestycyjnego rok 2009 był czasem wyczekiwania zarówno po stronie kupujących, jak i sprzedających. Kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze przyczyniły się do utrudnień w dostępie do finansowania bankowego oraz niechęci do podejmowania ryzyka. Zanik aktywności inwestycyjnej wynikał także z utrzymujących się wysokich cen oferowanych nieruchomości. Oczekuje się, że rok 2010 przyniesie ożywienie na handlowym rynku inwestycyjnym. Przedmiotem transakcji staną się obiekty wysokiej jakości oraz portfele nieruchomości w ramach umów „sale & leaseback” (czyli transakcje sprzedaży nieruchomości z równoczesnym podpisaniem umowy najmu przez sprzedającego) z uwagi na zadowalający poziom bezpieczeństwa.

Katarzyna Michnikowska
Starszy Analityk, Dział Doradztwa Cushman & Wakefield

jn

Galerie handlowe w Polsce w 2009 roku

Podaż

Wielkość podaży w 2009 r. będzie podobna jak w rekordowych pod tym względem latach 2007 i 2008. Włączając galerie handlowe, które zostaną ukończone na przełomie listopada i grudnia, bieżący rok zamknie się liczbą 750 000 m2 powierzchni najmu. Tak dobry wynik zawdzięczamy temu, że decyzje o budowie obecnie otwieranych galerii handlowych podejmowane były 2-3 lata temu, w najlepszym okresie koniunktury gospodarczej. Do największych obiektów oddanych do użytku należą: Galeria Malta w Poznaniu, Renoma we Wrocławiu, Galeria Jurajska w Częstochowie, Focus w Piotrkowie Trybunalskim, Cuprum Arena w Lubinie i Bonarka w Krakowie.

Trudności w uzyskaniu kredytów, jakie pojawiły się w bieżącym roku, doprowadziły jednak do wstrzymania budowy kilku znaczących centrów handlowych oraz opóźnienia w procesach deweloperskich wielu planowanych inwestycji. Skutkiem tego w latach 2010-2012 spadnie podaż, co z kolei zmniejszy dostępność nowoczesnej powierzchni handlowej pod wynajem. Będzie to odczuwalne szczególnie w średnich i małych miastach, ponieważ to one przez ostatnie lata były w centrum zainteresowania czołowych deweloperów i inwestorów zarówno międzynarodowych, jak i polskich. Inwestycje w tych lokalizacjach ocenione zostały przez instytucje finansowe jako bardziej ryzykowne z powodu: mniejszej siły nabywczej mieszkańców, spadku popytu ze strony sieci handlowych, niższych możliwych do uzyskania stawek czynszowych i większej wrażliwości na potencjalną konkurencję.

Popyt

Popyt w 2009 r. podlegał przeciwstawnym tendencjom. Sieci handlowe odnotowały spadki obrotów, co w połączeniu z innymi czynnikami miało znaczący wpływ na ich kondycję finansową i dalsze plany ekspansji. W kilku skrajnych przypadkach trudności finansowe spowodowały bankructwa oraz decyzje o sprzedaży lub wycofaniu się z rynku. Z drugiej jednak strony firmy handlowe wdrażały programy naprawcze, renegocjowały z bankami warunki finansowania, poszukiwały inwestorów strategicznych, modyfikowały strategie rozwoju i koncepty handlowe. Wiele takich działań przyniosło pozytywne rezultaty. Niektóre sieci handlowe wykorzystały czas kryzysu na przyspieszenie ekspansji i poprawienie pozycji na rynku. W spektakularny sposób weszła na rynek sieć TK MAXX, która docelowo planuje otwarcie w Polsce 100 sklepów.

Skutkiem zmian, jakie zaszły w 2009 r. w strukturze popytu, będzie w najbliższych latach koncentracja aktywności najemców wokół najlepszych projektów galerii handlowych, nieznaczny spadek czynszów, wzrost oczekiwań dotyczących zachęt w warunkach najmu oraz wydłużenie procesu komercjalizacji galerii.

Czynsze

Największy wpływ na czynsze miały duże zmiany cen walut w I kwartale 2009 r., które przyniosły wzrost całkowitych kosztów najmu nawet o 30-40%. Wynika to z praktyki rynkowej zawierania umów w EURO i rozliczaniu na podstawie faktury VAT w PLN po kursie z dnia wystawienia. Chociaż w II połowie roku złotówka ustabilizowała się, okres wahań kursowych miał niezwykle negatywny wpływ na kondycję sieci handlowych w Polsce.

Wzrost całkowitych kosztów najmu pociągnął za sobą renegocjacje stawek czynszowych, wzrost znaczenia zachęt w całkowitych pakietach najmu, a co za tym idzie, pogłębienie się różnicy między czynszem transakcyjnym i efektywnym. Co ciekawe, znaczący spadek podaży nowych galerii handlowych po roku 2010 zmniejszy dostępność powierzchni na wynajem, przyniesie wzrost czynszów i w konsekwencji odwrócenie obecnego trendu rynkowego.

Rynek inwestycyjny

Z perspektywy handlowego rynku inwestycyjnego rok 2009 był czasem wyczekiwania zarówno po stronie kupujących, jak i sprzedających. Kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze przyczyniły się do utrudnień w dostępie do finansowania bankowego oraz niechęci do podejmowania ryzyka. Zanik aktywności inwestycyjnej wynikał także z utrzymujących się wysokich cen oferowanych nieruchomości. Oczekuje się, że rok 2010 przyniesie ożywienie na handlowym rynku inwestycyjnym. Przedmiotem transakcji staną się obiekty wysokiej jakości oraz portfele nieruchomości w ramach umów „sale & leaseback” (czyli transakcje sprzedaży nieruchomości z równoczesnym podpisaniem umowy najmu przez sprzedającego) z uwagi na zadowalający poziom bezpieczeństwa.

Katarzyna Michnikowska
Starszy Analityk, Dział Doradztwa Cushman & Wakefield

jn

Preferencje Polaków przy wyborze mieszkania

Rynek nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować. Ceny nieruchomości ustabilizowały się, zmieniły się zasady dofinansowań w programie Rodzina na Swoim, banki znów zaczynają przyznawanie kredytów. Jakie mieszkania cieszą się teraz największą popularnością?
Każdy z nas przy wyborze mieszkania będzie kierował się innymi kryteriami. Pod rozwagę bierze się lokalizację, cenę, ustawienie względem stron świata, kondygnację, a przede wszystkim metraż i ilość pokoi. Pod tym względem możemy zasadniczo wyróżnić 3 grupy mieszkań najbardziej pożądanych.

Mieszkanie dla singla

Bycie singlem w dzisiejszych czasach już nikogo nie dziwi. Młodzi ludzie coraz częściej decydują się na związki w momencie kiedy osiągną już stabilizację finansową. Do tej stabilizacji można zaliczyć posiadanie własnego mieszkania. Single poszukują mieszkań jednopokojowych, których wciąż na rynku brakuje.

Zmienić się to może w przyszłym roku gdy w życie wejdzie rozporządzenie na temat dopłat do mieszkań również dla osób samotnych.

Nowe zasady programu rządowego z dopłatami dla osób niezamężnych i bezdzietnych siłą rzeczy przyniosą zmiany na rynku nieruchomości. Deweloperzy będą przystosowywać swoje oferty pod kątem nowego targetu. Programy z dopłatami rządowymi są swoistą dźwignią sprzedaży w obecnym czasie. Ludzie szukają oszczędności więc chętnie korzystają z tego typu pomocy. W momencie gdy tak zwani single będą również mogli zakupić mieszkanie przy wsparciu Skarbu Państwa niewątpliwie skorzystają z tej możliwości. Firmy deweloperskie, które chcą skorzystać z szansy jaką niesie poszerzenie kręgu beneficjentów rządowych dopłat muszą już dziś uwzględnić nowe wytyczne programu w projektowanych inwestycjach – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Zmiany w programie rządowym, jak zapowiedział wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń, najprawdopodobniej w lipcu 2010 roku. Resort rozważa, czy równocześnie z tymi zmianami nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać, jednak taki zabieg spowodowałby zmniejszenie ilości mieszkań objętych dopłatą.

Mieszkania rodzinne


Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim, dzięki któremu można otrzymać od rządu pomoc w spłacie 50% odsetek przez pierwsze osiem lat spłaty kredytu, niezmiennie wzrasta. Podwyższenie górnej granicy cenowej metra kwadratowego spowodowało, że zwiększyła się liczba mieszkań dostępnych w kredycie preferencyjnym. Do niedawna dopłaty ze strony Skarbu Państwa można było otrzymać na zakup mieszkań zlokalizowanych w dalszej odległości od centrum lub tych mniej interesujących .

Zmiany wprowadzone przez wojewodów z dniem 1 października 2009 roku spowodowały, że niemal do wszystkich mieszkań znajdujących się w naszej ofercie można uzyskać rządową dopłatę. To bardzo komfortowa sytuacja dla kupujących ponieważ teraz mają duży wybór atrakcyjnych mieszkań w dobrych lokalizacjach, które przed podwyższeniem limitów cenowych nie kwalifikowały się do programu – mówi Bartłomiej Rzepa.

Rodziny, czy też osoby samotnie wychowujące dzieci, poszukują mieszkań nieco większych, aczkolwiek nie za dużych. Z racji tego, że program Rodzina na Swoim w swych kryteriach ma również określony metraż, kupujący wybierają przeważnie mieszkania do 60 metrów kwadratowych. Pozwala to na urządzenie przytulnego, rodzinnego mieszkania, gdzie każdy z domowników będzie mógł mieć „własny kąt”.

Największym zainteresowaniem cieszą się mieszkania dwupokojowe z racji tego, że po nowe mieszkania zazwyczaj sięgają młode rodziny z jednym bądź dwójką dzieci, które zakładają, że nie będzie to ich docelowe lokum. Ważna też jest zdolność kredytowa, która dla osoby o średnich zarobkach mieści się w przedziale między 200 000 a 300 000 zł. Wybór mieszkania trzypokojowego podyktowany jest zazwyczaj tym, iż deweloperzy mieszkania o większej powierzchni sprzedają w korzystniejszej cenie – mówi Jan Palka z biura Nieruchomości Południe.

Apartamenty

Kolejną grupę osób kupujących mieszkania stanowią biznesmeni, także z koncernów zagranicznych. Duże firmy międzynarodowe zatrudniają pracowników zagranicznych, którzy są głównymi nabywcami apartamentów i penthouse’ów. Cenią sobie wygodę, elegancję, styl. Coraz częściej deweloperzy proponują przyszłym klientom możliwość zagospodarowania przestrzeni, według własnego uznania. Znaczy to tyle, że w momencie kupna apartamentu lub penthouse’u kupujący ustala liczbę pomieszczeń, ich kształt oraz wygląd.

Firmy deweloperskie coraz częściej decydują się na budowę ekskluzywnych apartamentów i penthouse’ów. Napływ pracowników z zagranicy spowodował podniesienie standardów mieszkaniowych. Również polscy biznesmeni mają coraz większe wymagania. Dlatego również nasza firma uwzględniła w swojej ofercie takich wymagających klientów. Specjalnie z myślą o nich powstaje właśnie kompleks Wyspiański Park. Znajdą się w nim zarówno mieszkania o podwyższonym standardzie z układem zaproponowanym przez architektów jak i luksusowe penthouse'y na górnych kondygnacjach, w których układ pomieszczeń wykreują ich przyszli właściciele – mówi Bartłomiej Rzepa.

Tego typu nieruchomości wyróżniają się lokalizacją, aczkolwiek nie musi to oznaczać ścisłego centrum, ponieważ siedziby firm często znajdują się na obrzeżach miast. Dla biznesmenów ważne jest, by mogli w nieskomplikowany i szybki sposób dotrzeć do biura. Nabywcy apartamentów lubią duże przestrzenie, urządzone w nowoczesnym stylu. W związku z czym ważny jest metraż i sposób wykonania, a także dostęp do dodatkowych usług dla mieszkańców. Osoby ze środowiska biznesu poszukują miejsc, w pobliżu których będą zlokalizowane pralnie, restauracje, tereny rekreacyjne, kluby wellness, centra handlowe, tak by móc w szybkim tempie załatwić codzienne sprawy niezwiązane z pracą. Do tej pory prym w tej dziedzinie budownictwa wiodła Warszawa, ale większe mieszkania pojawiają się już w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, gdzie cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Widać wyraźnie, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę tak, by praktycznie każdy mógł kupić własne „M”. Nie oznacza to jednak prostego podziału, że im mniejsze, tym gorsze i tańsze. Również kawalerka może stać się luksusowym mieszkaniem, dzięki staraniom architektów wnętrz. Zaś mieszkanie dwupokojowe lub apartament, dzięki prostej aranżacji będzie pełniło funkcję rodzinnego lokum. Obecnie cena mieszkania zależy wyłącznie od pomysłu i zasobności przyszłego lokatora.

as
inwestycje.pl

Preferencje Polaków przy wyborze mieszkania

Rynek nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować. Ceny nieruchomości ustabilizowały się, zmieniły się zasady dofinansowań w programie Rodzina na Swoim, banki znów zaczynają przyznawanie kredytów. Jakie mieszkania cieszą się teraz największą popularnością?
Każdy z nas przy wyborze mieszkania będzie kierował się innymi kryteriami. Pod rozwagę bierze się lokalizację, cenę, ustawienie względem stron świata, kondygnację, a przede wszystkim metraż i ilość pokoi. Pod tym względem możemy zasadniczo wyróżnić 3 grupy mieszkań najbardziej pożądanych.

Mieszkanie dla singla

Bycie singlem w dzisiejszych czasach już nikogo nie dziwi. Młodzi ludzie coraz częściej decydują się na związki w momencie kiedy osiągną już stabilizację finansową. Do tej stabilizacji można zaliczyć posiadanie własnego mieszkania. Single poszukują mieszkań jednopokojowych, których wciąż na rynku brakuje.

Zmienić się to może w przyszłym roku gdy w życie wejdzie rozporządzenie na temat dopłat do mieszkań również dla osób samotnych.

Nowe zasady programu rządowego z dopłatami dla osób niezamężnych i bezdzietnych siłą rzeczy przyniosą zmiany na rynku nieruchomości. Deweloperzy będą przystosowywać swoje oferty pod kątem nowego targetu. Programy z dopłatami rządowymi są swoistą dźwignią sprzedaży w obecnym czasie. Ludzie szukają oszczędności więc chętnie korzystają z tego typu pomocy. W momencie gdy tak zwani single będą również mogli zakupić mieszkanie przy wsparciu Skarbu Państwa niewątpliwie skorzystają z tej możliwości. Firmy deweloperskie, które chcą skorzystać z szansy jaką niesie poszerzenie kręgu beneficjentów rządowych dopłat muszą już dziś uwzględnić nowe wytyczne programu w projektowanych inwestycjach – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Zmiany w programie rządowym, jak zapowiedział wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń, najprawdopodobniej w lipcu 2010 roku. Resort rozważa, czy równocześnie z tymi zmianami nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać, jednak taki zabieg spowodowałby zmniejszenie ilości mieszkań objętych dopłatą.

Mieszkania rodzinne


Zainteresowanie programem Rodzina na Swoim, dzięki któremu można otrzymać od rządu pomoc w spłacie 50% odsetek przez pierwsze osiem lat spłaty kredytu, niezmiennie wzrasta. Podwyższenie górnej granicy cenowej metra kwadratowego spowodowało, że zwiększyła się liczba mieszkań dostępnych w kredycie preferencyjnym. Do niedawna dopłaty ze strony Skarbu Państwa można było otrzymać na zakup mieszkań zlokalizowanych w dalszej odległości od centrum lub tych mniej interesujących .

Zmiany wprowadzone przez wojewodów z dniem 1 października 2009 roku spowodowały, że niemal do wszystkich mieszkań znajdujących się w naszej ofercie można uzyskać rządową dopłatę. To bardzo komfortowa sytuacja dla kupujących ponieważ teraz mają duży wybór atrakcyjnych mieszkań w dobrych lokalizacjach, które przed podwyższeniem limitów cenowych nie kwalifikowały się do programu – mówi Bartłomiej Rzepa.

Rodziny, czy też osoby samotnie wychowujące dzieci, poszukują mieszkań nieco większych, aczkolwiek nie za dużych. Z racji tego, że program Rodzina na Swoim w swych kryteriach ma również określony metraż, kupujący wybierają przeważnie mieszkania do 60 metrów kwadratowych. Pozwala to na urządzenie przytulnego, rodzinnego mieszkania, gdzie każdy z domowników będzie mógł mieć „własny kąt”.

Największym zainteresowaniem cieszą się mieszkania dwupokojowe z racji tego, że po nowe mieszkania zazwyczaj sięgają młode rodziny z jednym bądź dwójką dzieci, które zakładają, że nie będzie to ich docelowe lokum. Ważna też jest zdolność kredytowa, która dla osoby o średnich zarobkach mieści się w przedziale między 200 000 a 300 000 zł. Wybór mieszkania trzypokojowego podyktowany jest zazwyczaj tym, iż deweloperzy mieszkania o większej powierzchni sprzedają w korzystniejszej cenie – mówi Jan Palka z biura Nieruchomości Południe.

Apartamenty

Kolejną grupę osób kupujących mieszkania stanowią biznesmeni, także z koncernów zagranicznych. Duże firmy międzynarodowe zatrudniają pracowników zagranicznych, którzy są głównymi nabywcami apartamentów i penthouse’ów. Cenią sobie wygodę, elegancję, styl. Coraz częściej deweloperzy proponują przyszłym klientom możliwość zagospodarowania przestrzeni, według własnego uznania. Znaczy to tyle, że w momencie kupna apartamentu lub penthouse’u kupujący ustala liczbę pomieszczeń, ich kształt oraz wygląd.

Firmy deweloperskie coraz częściej decydują się na budowę ekskluzywnych apartamentów i penthouse’ów. Napływ pracowników z zagranicy spowodował podniesienie standardów mieszkaniowych. Również polscy biznesmeni mają coraz większe wymagania. Dlatego również nasza firma uwzględniła w swojej ofercie takich wymagających klientów. Specjalnie z myślą o nich powstaje właśnie kompleks Wyspiański Park. Znajdą się w nim zarówno mieszkania o podwyższonym standardzie z układem zaproponowanym przez architektów jak i luksusowe penthouse'y na górnych kondygnacjach, w których układ pomieszczeń wykreują ich przyszli właściciele – mówi Bartłomiej Rzepa.

Tego typu nieruchomości wyróżniają się lokalizacją, aczkolwiek nie musi to oznaczać ścisłego centrum, ponieważ siedziby firm często znajdują się na obrzeżach miast. Dla biznesmenów ważne jest, by mogli w nieskomplikowany i szybki sposób dotrzeć do biura. Nabywcy apartamentów lubią duże przestrzenie, urządzone w nowoczesnym stylu. W związku z czym ważny jest metraż i sposób wykonania, a także dostęp do dodatkowych usług dla mieszkańców. Osoby ze środowiska biznesu poszukują miejsc, w pobliżu których będą zlokalizowane pralnie, restauracje, tereny rekreacyjne, kluby wellness, centra handlowe, tak by móc w szybkim tempie załatwić codzienne sprawy niezwiązane z pracą. Do tej pory prym w tej dziedzinie budownictwa wiodła Warszawa, ale większe mieszkania pojawiają się już w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, gdzie cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

Widać wyraźnie, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę tak, by praktycznie każdy mógł kupić własne „M”. Nie oznacza to jednak prostego podziału, że im mniejsze, tym gorsze i tańsze. Również kawalerka może stać się luksusowym mieszkaniem, dzięki staraniom architektów wnętrz. Zaś mieszkanie dwupokojowe lub apartament, dzięki prostej aranżacji będzie pełniło funkcję rodzinnego lokum. Obecnie cena mieszkania zależy wyłącznie od pomysłu i zasobności przyszłego lokatora.

as
inwestycje.pl

Branża ociepleń zyska dzięki droższej energii

Stowarzyszenie na Recz Systemów Ociepleń przygotowało prognozę dotyczącą polskiej branży dociepleń w roku 2010. Z ankiety SSO wynika, że w przyszłym roku sprzedaż materiałów dociepleniowych nie spadnie. Specjaliści SSO nie przewidują również znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych.
Według członków Stowarzyszenia wzrost kosztów energii jest czynnikiem najbardziej stymulującym rozwój branży systemów dociepleń. Wskazuje na to co czwarty ankietowany.

Zdecydowana większość, bo trzy czwarte ankietowanych przewiduje, że sprzedaż materiałów do ociepleń nie zmniejszy się w 2010 roku. Ponad jedna trzecia respondentów (36 proc.) sądzi, że sprzedaż takich materiałów w 2010 roku znacznie lub nieznacznie wzrośnie.

Kolejna znacząca grupa badanych (41 proc.) uważa, że nadchodzący rok nie przyniesie zmian w poziomie sprzedaży materiałów do ociepleń. Według 16 proc. respondentów spodziewać się należy nieznacznego spadku cen, a według 8 proc. - znacznego.

Specjaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu nie przewidują też znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych w 2010 roku - dwie piąte badanych (40 proc.) przewiduje, że pozostaną one na obecnym poziomie. 36 proc. ankietowanych uważa, że ceny wzrosną, a 22 proc., że spadną.

 

money.pl

Branża ociepleń zyska dzięki droższej energii

Stowarzyszenie na Recz Systemów Ociepleń przygotowało prognozę dotyczącą polskiej branży dociepleń w roku 2010. Z ankiety SSO wynika, że w przyszłym roku sprzedaż materiałów dociepleniowych nie spadnie. Specjaliści SSO nie przewidują również znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych.
Według członków Stowarzyszenia wzrost kosztów energii jest czynnikiem najbardziej stymulującym rozwój branży systemów dociepleń. Wskazuje na to co czwarty ankietowany.

Zdecydowana większość, bo trzy czwarte ankietowanych przewiduje, że sprzedaż materiałów do ociepleń nie zmniejszy się w 2010 roku. Ponad jedna trzecia respondentów (36 proc.) sądzi, że sprzedaż takich materiałów w 2010 roku znacznie lub nieznacznie wzrośnie.

Kolejna znacząca grupa badanych (41 proc.) uważa, że nadchodzący rok nie przyniesie zmian w poziomie sprzedaży materiałów do ociepleń. Według 16 proc. respondentów spodziewać się należy nieznacznego spadku cen, a według 8 proc. - znacznego.

Specjaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu nie przewidują też znaczących zmian w cenach materiałów ociepleniowych w 2010 roku - dwie piąte badanych (40 proc.) przewiduje, że pozostaną one na obecnym poziomie. 36 proc. ankietowanych uważa, że ceny wzrosną, a 22 proc., że spadną.

 

money.pl

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Od 2002 roku w Warszawie stawki czynszowe w magazynach wyrażone w euro praktycznie się nie zmieniały. Niewielki spadek zanotowano tylko w 2009 roku. Spadają za to stawki czynszu w Krakowie, Poznaniu, Katowicach i innych miastach wojewódzkich - tak wynika z raportu agencji Jartom.

Jak podkreślają autorzy opracowania Analiza trendów na rynku magazynowym 2009/2010 w tym roku spadek czynszów w euro nie nadążał za zwyżką kursu euro. Mimo, iż czynsze podawane w walucie euro malały, przeliczone na złotówki rosły.

- Powoduje to dezinformację rynkową polegającą na tym, że wszędzie głośno mówi się, iż czynsze maleją, mając na myśli stawki czynszu podawane w euro, ale w swoich budżetach najemcy obserwują zwyżkę czynszów, bo sporządzają budżety w oparciu o walutę polska - zauważają analitycy Jartom.

W większości miast Polski stawki czynszowe w latach 2002 - 2006 utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, nawet do 7 euro/mkw. Działo się tak do momentu powstania w każdym z tych miast dużych parków logistycznych, które narzuciły nowe stawki i nowe standardy wyposażenia hal.

Zwiększona konkurencja urealniła wymagania właścicieli nieruchomości. Obecnie stawki za metr kwadratowy powierzchni magazynowej w tych miastach spadły do około 4 euro/mkw., za wyjątkiem Krakowa, w którym czynsze utrzymują poziom 5 euro/mkw.

Tanie powierzchnie z podnajmu

W 2009 roku nowością były tańsze powierzchnie oferowane w ramach podnajmu - klienci, którzy mieli duże niewykorzystywane powierzchnie byli skłonni podnajmować je nawet poniżej stawek rynkowych, aby redukować straty wynikające z wynajmu powierzchni w momencie ograniczania własnej działalności.

Co dalej z rynkiem magazynowym? W roku 2010 według Jartom będą królowały transakcje typu build to suit, czyli budowa obiektów na wynajem pod konkretnego klienta. Umożliwiają bowiem one zrealizowanie wysokich wymagań technicznych klienta, przy dużym bezpieczeństwie finansowym dewelopera. Przykładami takich inwestycji są Pruszków Industrial Project i Maxima Industrial Park.

 

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Od 2002 roku w Warszawie stawki czynszowe w magazynach wyrażone w euro praktycznie się nie zmieniały. Niewielki spadek zanotowano tylko w 2009 roku. Spadają za to stawki czynszu w Krakowie, Poznaniu, Katowicach i innych miastach wojewódzkich - tak wynika z raportu agencji Jartom.

Jak podkreślają autorzy opracowania Analiza trendów na rynku magazynowym 2009/2010 w tym roku spadek czynszów w euro nie nadążał za zwyżką kursu euro. Mimo, iż czynsze podawane w walucie euro malały, przeliczone na złotówki rosły.

- Powoduje to dezinformację rynkową polegającą na tym, że wszędzie głośno mówi się, iż czynsze maleją, mając na myśli stawki czynszu podawane w euro, ale w swoich budżetach najemcy obserwują zwyżkę czynszów, bo sporządzają budżety w oparciu o walutę polska - zauważają analitycy Jartom.

W większości miast Polski stawki czynszowe w latach 2002 - 2006 utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, nawet do 7 euro/mkw. Działo się tak do momentu powstania w każdym z tych miast dużych parków logistycznych, które narzuciły nowe stawki i nowe standardy wyposażenia hal.

Zwiększona konkurencja urealniła wymagania właścicieli nieruchomości. Obecnie stawki za metr kwadratowy powierzchni magazynowej w tych miastach spadły do około 4 euro/mkw., za wyjątkiem Krakowa, w którym czynsze utrzymują poziom 5 euro/mkw.

Tanie powierzchnie z podnajmu

W 2009 roku nowością były tańsze powierzchnie oferowane w ramach podnajmu - klienci, którzy mieli duże niewykorzystywane powierzchnie byli skłonni podnajmować je nawet poniżej stawek rynkowych, aby redukować straty wynikające z wynajmu powierzchni w momencie ograniczania własnej działalności.

Co dalej z rynkiem magazynowym? W roku 2010 według Jartom będą królowały transakcje typu build to suit, czyli budowa obiektów na wynajem pod konkretnego klienta. Umożliwiają bowiem one zrealizowanie wysokich wymagań technicznych klienta, przy dużym bezpieczeństwie finansowym dewelopera. Przykładami takich inwestycji są Pruszków Industrial Project i Maxima Industrial Park.

 

Czynsze w magazynach w dół, ale tylko w euro

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Fakt, że umowa zawarta bez ich przedłożenia nie jest umową nieważną nie zmienia postaci rzeczy, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego i jego przełożenia na praktykę rynkową" - powiedział 24 listopada br. Podsekretarz Stanu Piotr Styczeń podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM.
W trakcie wystąpienia otwierającego Kongres Wiceminister P. Styczeń podkreślił szczególną rolę zarządców i administratorów, jaką odgrywają oni w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców, związanego ze stanem technicznym administrowanych przez nich budynków, a także przypomniał o przysługujących im z tego tytułu uprawnieniach. Zaznaczył także, że katastrofa budowlana na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która m.in. wpłynęła na znowelizowanie ustawy prawo budowlane, powinna zwłaszcza w sezonie zimowym przypominać zarządcom i administratorom o konieczności dokonywania szczegółowych i dokładnych oględzin administrowanych nieruchomości. Wiceminister odniósł się także do szeregu spostrzeżeń, wpływających do Ministerstwa Infrastruktury, dotyczących pracy zarządców i administratorów, w tym szczególnie dużą liczbę uwag przypisał obowiązkowi sporządzania zasad rozliczeń kosztów energii cieplnej w administrowanych zasobach.

Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.

Źródło: www.min.gov.pl

Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości

Świadectwa charakterystyki energetycznej dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Fakt, że umowa zawarta bez ich przedłożenia nie jest umową nieważną nie zmienia postaci rzeczy, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego i jego przełożenia na praktykę rynkową" - powiedział 24 listopada br. Podsekretarz Stanu Piotr Styczeń podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM.
W trakcie wystąpienia otwierającego Kongres Wiceminister P. Styczeń podkreślił szczególną rolę zarządców i administratorów, jaką odgrywają oni w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców, związanego ze stanem technicznym administrowanych przez nich budynków, a także przypomniał o przysługujących im z tego tytułu uprawnieniach. Zaznaczył także, że katastrofa budowlana na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, która m.in. wpłynęła na znowelizowanie ustawy prawo budowlane, powinna zwłaszcza w sezonie zimowym przypominać zarządcom i administratorom o konieczności dokonywania szczegółowych i dokładnych oględzin administrowanych nieruchomości. Wiceminister odniósł się także do szeregu spostrzeżeń, wpływających do Ministerstwa Infrastruktury, dotyczących pracy zarządców i administratorów, w tym szczególnie dużą liczbę uwag przypisał obowiązkowi sporządzania zasad rozliczeń kosztów energii cieplnej w administrowanych zasobach.

Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.

Źródło: www.min.gov.pl

Mieszkania na parterze

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?

Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. – Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Źródło: Marma Polskie Folie

Mieszkania na parterze

Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?

Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Czy mieszkanie na parterze ma jakieś plusy?

Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.

Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.

- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. – Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.

Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.

Źródło: Marma Polskie Folie

Mniejsze przychody firm

Co druga firma budowlana ma mniej zamówień niż przed rokiem, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych branży nie przekracza 77 proc. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez CEEC Research oraz KPMG wśród 70 polskich spółek budowlanych, aż co trzecia firma budowlana spodziewa się w tym roku ponad 10-proc. spadku przychodów w porównaniu z 2008 r., a co czwarty przedsiębiorca z tej branży szacuje, że spadek będzie kilkuprocentowy – czytamy.

Mimo licznych zamówień infrastrukturalnych eksperci przewidują, że cały rynek usług budowlanych wartościowo może się skurczyć o 3,7 proc. Według specjalistów wartość rynku budowlanego przekroczy w tym roku poziom 170 mld zł. W 2008 r. wyniósł on 150 – 160 mld zł – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 25.11.2009

Mniejsze przychody firm

Co druga firma budowlana ma mniej zamówień niż przed rokiem, a średnie wykorzystanie mocy produkcyjnych branży nie przekracza 77 proc. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez CEEC Research oraz KPMG wśród 70 polskich spółek budowlanych, aż co trzecia firma budowlana spodziewa się w tym roku ponad 10-proc. spadku przychodów w porównaniu z 2008 r., a co czwarty przedsiębiorca z tej branży szacuje, że spadek będzie kilkuprocentowy – czytamy.

Mimo licznych zamówień infrastrukturalnych eksperci przewidują, że cały rynek usług budowlanych wartościowo może się skurczyć o 3,7 proc. Według specjalistów wartość rynku budowlanego przekroczy w tym roku poziom 170 mld zł. W 2008 r. wyniósł on 150 – 160 mld zł – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 25.11.2009

Zamieszkaj w pięciogwiazdkowym apartamencie

Segment luksusowych apartamentów charakteryzuje się wyjątkowym podejściem do klienta, także w kwestii wykończenia mieszkań oraz dodatkowych usług w zakresie aranżacji wnętrz przez specjalistów. Oczekiwania kupujących względem jakości i estetyki wykończenia wnętrz rosną z każdym rokiem i błyskawicznie podążają za światowymi trendami. Dlatego deweloperzy, którzy chcą sprzedać prestiżowe nieruchomości, muszą obecnie przyciągać klientów ponadstandardową ofertą, najlepiej prezentując gotowe apartamenty.
Wielu deweloperów, szczególnie w Warszawie lub w prestiżowych lokalizacjach w innych polskich miastach, oferuje wykończenie apartamentów „pod klucz”. W odróżnieniu od stanu surowego czy deweloperskiego w standardzie znajdują się: podłoga, biały montaż, płytki w łazience, malowanie ścian oraz drzwi wewnętrzne. Dodatkowo – w przypadku luksusowych nieruchomości – deweloper zapewnia dobór oświetlenia, wyposażenie kuchni oraz łazienki, system ogrzewania i klimatyzacji, infrastrukturę do zainstalowania kominka, wysokiej jakości stolarkę okienną, drzwi antywłamaniowe czy też videofon.

W przypadku inwestycji „Rynek 50” we Wrocławiu do dyspozycji klientów jest także projektant wnętrz, który pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom przyszłego mieszkańca. Dzięki pomocy specjalisty, mieszkania w luksusowej kamienicy zyskają duszę, a dyskretny urok przeszłości i najwyższy standard wykończenia stworzą atmosferę ponadczasowej elegancji.

Dodatkowym atutem wykończenia apartamentu przez dewelopera, oprócz oszczędności czasu, który trzeba by poświęcić na szukanie ofert oraz konsultacje z podwykonawcami, jest niższa stawka VAT, która w tym przypadku wynosi 7, a nie 22%. Obecnie ceny wykończenia wnętrz w wysokim standardzie znacząco wzrosły – wahają się w granicach 1.500 do nawet kilku tysięcy zł za m2. Dlatego luksusowy apartament wykończony „pod klucz”, to znacząca oszczędność dla kupującego, który od dewelopera otrzymuje niższą cenę niż w przypadku indywidualnych negocjacji z podwykonawcami, a dodatkowo może liczyć na profesjonalne doradztwo.

Należy także pamiętać, że luksusowe nieruchomości to nie tylko wnętrza apartamentów. W prestiżowych kamienicach czy apartamentowcach także części wspólne budynków (np. recepcja czy hall) charakteryzuje najwyższa jakość materiałów i wykończenia oraz niestandardowe pomysły aranżacyjne wykorzystujące np. elementy sztuki współczesnej czy ikony światowego designu.

Oferta „pięciogwiazdkowego apartamentu” może być także uzupełniona o wyjątkowe usługi concierge. Konsultanci realizują szeroki wachlarz usług dla właścicieli luksusowych nieruchomości – od pomocy w codziennych obowiązkach po organizację podróży dookoła świata.

Patrycja Kwiatkowska
Dyrektor Zarządzający
Griffin Real Estate

as

Zamieszkaj w pięciogwiazdkowym apartamencie

Segment luksusowych apartamentów charakteryzuje się wyjątkowym podejściem do klienta, także w kwestii wykończenia mieszkań oraz dodatkowych usług w zakresie aranżacji wnętrz przez specjalistów. Oczekiwania kupujących względem jakości i estetyki wykończenia wnętrz rosną z każdym rokiem i błyskawicznie podążają za światowymi trendami. Dlatego deweloperzy, którzy chcą sprzedać prestiżowe nieruchomości, muszą obecnie przyciągać klientów ponadstandardową ofertą, najlepiej prezentując gotowe apartamenty.
Wielu deweloperów, szczególnie w Warszawie lub w prestiżowych lokalizacjach w innych polskich miastach, oferuje wykończenie apartamentów „pod klucz”. W odróżnieniu od stanu surowego czy deweloperskiego w standardzie znajdują się: podłoga, biały montaż, płytki w łazience, malowanie ścian oraz drzwi wewnętrzne. Dodatkowo – w przypadku luksusowych nieruchomości – deweloper zapewnia dobór oświetlenia, wyposażenie kuchni oraz łazienki, system ogrzewania i klimatyzacji, infrastrukturę do zainstalowania kominka, wysokiej jakości stolarkę okienną, drzwi antywłamaniowe czy też videofon.

W przypadku inwestycji „Rynek 50” we Wrocławiu do dyspozycji klientów jest także projektant wnętrz, który pomoże dobrać odpowiednie meble, oświetlenie, elementy sztuki współczesnej i stylowe dodatki do każdego apartamentu tak, by stworzyć klimat oraz nastrój odpowiadający indywidualnym oczekiwaniom przyszłego mieszkańca. Dzięki pomocy specjalisty, mieszkania w luksusowej kamienicy zyskają duszę, a dyskretny urok przeszłości i najwyższy standard wykończenia stworzą atmosferę ponadczasowej elegancji.

Dodatkowym atutem wykończenia apartamentu przez dewelopera, oprócz oszczędności czasu, który trzeba by poświęcić na szukanie ofert oraz konsultacje z podwykonawcami, jest niższa stawka VAT, która w tym przypadku wynosi 7, a nie 22%. Obecnie ceny wykończenia wnętrz w wysokim standardzie znacząco wzrosły – wahają się w granicach 1.500 do nawet kilku tysięcy zł za m2. Dlatego luksusowy apartament wykończony „pod klucz”, to znacząca oszczędność dla kupującego, który od dewelopera otrzymuje niższą cenę niż w przypadku indywidualnych negocjacji z podwykonawcami, a dodatkowo może liczyć na profesjonalne doradztwo.

Należy także pamiętać, że luksusowe nieruchomości to nie tylko wnętrza apartamentów. W prestiżowych kamienicach czy apartamentowcach także części wspólne budynków (np. recepcja czy hall) charakteryzuje najwyższa jakość materiałów i wykończenia oraz niestandardowe pomysły aranżacyjne wykorzystujące np. elementy sztuki współczesnej czy ikony światowego designu.

Oferta „pięciogwiazdkowego apartamentu” może być także uzupełniona o wyjątkowe usługi concierge. Konsultanci realizują szeroki wachlarz usług dla właścicieli luksusowych nieruchomości – od pomocy w codziennych obowiązkach po organizację podróży dookoła świata.

Patrycja Kwiatkowska
Dyrektor Zarządzający
Griffin Real Estate

as

Odpowiedzialność i roszczenia związane z odrywającymi się częściami budowli

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne. I tak np. warto się zastanowić nad tym:
1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”. Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle - budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany.. Dzieje się tak, ponieważ  nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego.. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestiinależy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności.Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną - choć niekoniecznie zawinioną - przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.. Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki'', ,,zakaz wjazdu teren prywatny'' lub ,,prace budowlane''. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu. Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5).  Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości - inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy.. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości - nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika. 

Autor: Joanna Pinkowska
aplikant radcowski




js

Odpowiedzialność i roszczenia związane z odrywającymi się częściami budowli

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne. I tak np. warto się zastanowić nad tym:
1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”. Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle - budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany.. Dzieje się tak, ponieważ  nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego.. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestiinależy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności.Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną - choć niekoniecznie zawinioną - przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.. Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki'', ,,zakaz wjazdu teren prywatny'' lub ,,prace budowlane''. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu. Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5).  Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości - inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy.. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości - nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika. 

Autor: Joanna Pinkowska
aplikant radcowski




js

USA: Ceny i sprzedaż domów w górę

Najnowsze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości okazały się bardzo pomyślne. Kolejny miesiąc rosła zarówno sprzedaż, jak i ceny domów.
We wrześniu ceny domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach, mierzone zmianą indeksu S&P/Case-Shiller, poszły w górę o 0,3 procent.

Wzrost cen w całym III kwartale wyniósł 3,1 procent w stosunku do danych poprzedniego kwartału. W porównaniu do cen sprzed roku, obecne są o 8,9 procent niższe.
 
Opublikowane dane oznaczają, że wrzesień był piątym z rzędu miesiącem, w którym ceny rosły. Po osiągnięciu historycznego dna w kwietniu tego roku, indeks S&P/Case-Shiller, obrazujący ceny domów w USA, zaczął systematycznie, z miesiąca na miesiąc piąć się w górę.

Rosnące ceny domów to nie jedyne dobre wiadomości napływające z sektora nieruchomości. Zaskakująco dobre okazały się najnowsze dane (opublikowane wczoraj) o sprzedaży domów na rynku wtórnym. W październiku Amerykanie kupili o 10,1  proc. więcej domów niż w poprzednim miesiącu. To znacznie więcej niż oczekiwali analitycy.

W zeszłym miesiącu właściciela zmieniło 6,1 mln domów ( w ujęciu rocznym), wobec 5,54 mln przed miesiącem. Analitycy co prawda spodziewali się wzrostu sprzedaży, ale do jedynie poziomu 5,7 mln. Liczba transakcji na rynku wtórnym stanowi 90 proc. sprzedaży amerykańskiego rynku.

Wrześniowe dane świadczą o powoli odradzającym się rynku nieruchomości w USA. Ceny najwyraźniej osiągnęły poziom, który zachęcił wielu Amerykanów do kupna. Nie bez znaczenia są okoliczności, które temu towarzyszą czyli najniższy w historii poziom stóp procentowych i rządowe dopłaty na zakup pierwszego domu.

Jacek Mysior
analityk Inwestycje.pl

js

USA: Ceny i sprzedaż domów w górę

Najnowsze dane z amerykańskiego rynku nieruchomości okazały się bardzo pomyślne. Kolejny miesiąc rosła zarówno sprzedaż, jak i ceny domów.
We wrześniu ceny domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach, mierzone zmianą indeksu S&P/Case-Shiller, poszły w górę o 0,3 procent.

Wzrost cen w całym III kwartale wyniósł 3,1 procent w stosunku do danych poprzedniego kwartału. W porównaniu do cen sprzed roku, obecne są o 8,9 procent niższe.
 
Opublikowane dane oznaczają, że wrzesień był piątym z rzędu miesiącem, w którym ceny rosły. Po osiągnięciu historycznego dna w kwietniu tego roku, indeks S&P/Case-Shiller, obrazujący ceny domów w USA, zaczął systematycznie, z miesiąca na miesiąc piąć się w górę.

Rosnące ceny domów to nie jedyne dobre wiadomości napływające z sektora nieruchomości. Zaskakująco dobre okazały się najnowsze dane (opublikowane wczoraj) o sprzedaży domów na rynku wtórnym. W październiku Amerykanie kupili o 10,1  proc. więcej domów niż w poprzednim miesiącu. To znacznie więcej niż oczekiwali analitycy.

W zeszłym miesiącu właściciela zmieniło 6,1 mln domów ( w ujęciu rocznym), wobec 5,54 mln przed miesiącem. Analitycy co prawda spodziewali się wzrostu sprzedaży, ale do jedynie poziomu 5,7 mln. Liczba transakcji na rynku wtórnym stanowi 90 proc. sprzedaży amerykańskiego rynku.

Wrześniowe dane świadczą o powoli odradzającym się rynku nieruchomości w USA. Ceny najwyraźniej osiągnęły poziom, który zachęcił wielu Amerykanów do kupna. Nie bez znaczenia są okoliczności, które temu towarzyszą czyli najniższy w historii poziom stóp procentowych i rządowe dopłaty na zakup pierwszego domu.

Jacek Mysior
analityk Inwestycje.pl

js

Mniej mieszkań, więcej barier

Liczba oddanych do użytku mieszkań w kraju, w miesiącach od stycznia do sierpnia br., była większa o 6,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego i wyniosła 101 256 mieszkań. Są to orientacyjne dane Głównego Urzędu Statystycznego, który podał również, że w ciągu ośmiu miesięcy bieżącego roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, czyli o 25,4 proc. mniej niż w takim samym czasie ubiegłego roku.

Ocena ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie we wrześniu bieżącego roku nie jest najlepsza. Przedsiębiorcy prognozują ograniczenie portfela zamówień, a tym samym pogorszenie sytuacji finansowej w najbliższych miesiącach. We wrześniu jedynie 5,2 proc. badanych przedsiębiorców nie odczuwało barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej (we wrześniu 2008 r. 5,6 proc.).

Wśród przedsiębiorców zgłaszających bariery na rynku budowlanym największe trudności na rynku związane są z dużą konkurencją innych firm. We wrześniu br. 62 proc. badanych wskazało ten czynnik jako największą barierę rozwoju (we wrześniu 2008 roku 49 proc.).

Drugą najczęściej wskazywaną barierą były koszty zatrudnienia, które we wrześniu 2009 r. stanowiły problem dla 53 proc. przedsiębiorstw. 45 proc. przedsiębiorstw odczuło brak popytu na odpowiednim poziomie jako czynnik, który stanowi barierę dla prawidłowego funkcjonowania na rynku budowlanym (we wrześniu 2008 r. na niewystarczający popyt narzekało jedynie 20 proc. przedsiębiorstw).

Odsetek przedsiębiorstw, które odczuły we wrześniu tego roku trudności z uzyskaniem kredytu, było 15 proc. (podobnie jak w sierpniu), natomiast przed rokiem ten czynnik był problemem jedynie dla 7 proc. przedsiębiorstw. Rok do roku zmalało znaczenie barier związanych z niedoborem wykwalifikowanej kadry. We wrześniu 2008 r. ten czynnik stanowił problem dla 50 proc. przedsiębiorstw, natomiast w sierpniu i wrześniu 2009 r. dla 21 proc.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

Mniej mieszkań, więcej barier

Liczba oddanych do użytku mieszkań w kraju, w miesiącach od stycznia do sierpnia br., była większa o 6,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego i wyniosła 101 256 mieszkań. Są to orientacyjne dane Głównego Urzędu Statystycznego, który podał również, że w ciągu ośmiu miesięcy bieżącego roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, czyli o 25,4 proc. mniej niż w takim samym czasie ubiegłego roku.

Ocena ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie we wrześniu bieżącego roku nie jest najlepsza. Przedsiębiorcy prognozują ograniczenie portfela zamówień, a tym samym pogorszenie sytuacji finansowej w najbliższych miesiącach. We wrześniu jedynie 5,2 proc. badanych przedsiębiorców nie odczuwało barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej (we wrześniu 2008 r. 5,6 proc.).

Wśród przedsiębiorców zgłaszających bariery na rynku budowlanym największe trudności na rynku związane są z dużą konkurencją innych firm. We wrześniu br. 62 proc. badanych wskazało ten czynnik jako największą barierę rozwoju (we wrześniu 2008 roku 49 proc.).

Drugą najczęściej wskazywaną barierą były koszty zatrudnienia, które we wrześniu 2009 r. stanowiły problem dla 53 proc. przedsiębiorstw. 45 proc. przedsiębiorstw odczuło brak popytu na odpowiednim poziomie jako czynnik, który stanowi barierę dla prawidłowego funkcjonowania na rynku budowlanym (we wrześniu 2008 r. na niewystarczający popyt narzekało jedynie 20 proc. przedsiębiorstw).

Odsetek przedsiębiorstw, które odczuły we wrześniu tego roku trudności z uzyskaniem kredytu, było 15 proc. (podobnie jak w sierpniu), natomiast przed rokiem ten czynnik był problemem jedynie dla 7 proc. przedsiębiorstw. Rok do roku zmalało znaczenie barier związanych z niedoborem wykwalifikowanej kadry. We wrześniu 2008 r. ten czynnik stanowił problem dla 50 proc. przedsiębiorstw, natomiast w sierpniu i wrześniu 2009 r. dla 21 proc.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

„Rodzina na swoim” także dla singli

Osoby samotne, których obecnie „Rodzina na swoim” nie obejmuje, mogą liczyć na tego typu dopłaty, ale nie wcześniej niż od połowy przyszłego roku – informuje Gazeta.pl.
Jak czytamy dalej, wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń potwierdził w TVN CNBC Biznes informację o przygotowywanych przez resort zmianach w „Rodzinie na swoim". Jednocześnie zapowiedział, że poszczególne rozwiązania prawdopodobnie będą wchodziły w życie w różnych terminach. Nie wcześniej niż od lipca 2010 r. z dopłat do kredytu (mniej więcej połowy odsetek przez osiem lat spłaty) miałyby korzystać także osoby samotne, a nie – jak obecnie – tylko rodziny i osoby samotnie wychowujące dzieci. Single nie dostaną jednak takiej samej dopłaty. Rodziny nie mogą kupić mieszkania większego niż 75 m kw. Przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m. Resort proponuje, aby dla singla norma metrażowa wynosiła 50 m kw., zaś dopłata obejmowała maksymalnie 30-35 m – podaje portal.

Resort rozważa, czy równocześnie z objęciem singli dopłatą nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać (wyjątkiem mają być gminy sąsiadujące z miastami wojewódzkimi, tam możliwy będzie wzrost limitu) – dodaje Gazeta.pl. Dopuszczalna cena nie przekroczyłaby o więcej niż 30 proc. – a nie 40 proc., jak obecnie – średnich kosztów budowy dla danego województwa lub miasta wojewódzkiego.

 

Źródło: Gazeta.pl 18.11.2009

„Rodzina na swoim” także dla singli

Osoby samotne, których obecnie „Rodzina na swoim” nie obejmuje, mogą liczyć na tego typu dopłaty, ale nie wcześniej niż od połowy przyszłego roku – informuje Gazeta.pl.
Jak czytamy dalej, wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń potwierdził w TVN CNBC Biznes informację o przygotowywanych przez resort zmianach w „Rodzinie na swoim". Jednocześnie zapowiedział, że poszczególne rozwiązania prawdopodobnie będą wchodziły w życie w różnych terminach. Nie wcześniej niż od lipca 2010 r. z dopłat do kredytu (mniej więcej połowy odsetek przez osiem lat spłaty) miałyby korzystać także osoby samotne, a nie – jak obecnie – tylko rodziny i osoby samotnie wychowujące dzieci. Single nie dostaną jednak takiej samej dopłaty. Rodziny nie mogą kupić mieszkania większego niż 75 m kw. Przy czym dopłata obejmuje tylko 50 m. Resort proponuje, aby dla singla norma metrażowa wynosiła 50 m kw., zaś dopłata obejmowała maksymalnie 30-35 m – podaje portal.

Resort rozważa, czy równocześnie z objęciem singli dopłatą nie obniżyć pułapu cen mieszkań, którego nie wolno przekroczyć, jeśli chce się taką dopłatę dostać (wyjątkiem mają być gminy sąsiadujące z miastami wojewódzkimi, tam możliwy będzie wzrost limitu) – dodaje Gazeta.pl. Dopuszczalna cena nie przekroczyłaby o więcej niż 30 proc. – a nie 40 proc., jak obecnie – średnich kosztów budowy dla danego województwa lub miasta wojewódzkiego.

 

Źródło: Gazeta.pl 18.11.2009

Krótszy czas oczekiwania na nabywcę

Na nabywcę mieszkania czeka się teraz znacznie krócej niż na początku roku. Najszybciej można sprzedać małe M w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Na początku roku średni czas od wystawienia oferty sprzedaży do zawarcia transakcji sięgał 150 dni. Dzisiaj, według firmy Metrohouse, zmniejszył się do 102 dni – czytamy. Eksperci podkreślają, że jeśli chce się znaleźć nabywcę szybciej, to niestety trzeba obniżyć wymagania co najmniej o 10 proc. w stosunku do tego, co oferuje rynek. Sytuacja jest jednak różna w poszczególnych segmentach rynku.

Według informacji dziennika najlepiej sprzedają się lokale w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – średni czas ich sprzedaży to 81 dni. Czynnikiem, który decyduje dzisiaj o popycie jest przede wszystkim cena (głównie z powodu problemów z uzyskaniem kredytu hipotecznego). Nadal większość transakcji rozliczana jest w gotówce, więc łatwiej schodzą lokale tańsze. Dlatego też, o ile średni czas sprzedaży lokali jednopokojowych wynosi 3 miesiące, to sprzedaż mieszkań 4-pokojowych zajmuje ponad 5 miesięcy – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 18.11.2009

Krótszy czas oczekiwania na nabywcę

Na nabywcę mieszkania czeka się teraz znacznie krócej niż na początku roku. Najszybciej można sprzedać małe M w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Na początku roku średni czas od wystawienia oferty sprzedaży do zawarcia transakcji sięgał 150 dni. Dzisiaj, według firmy Metrohouse, zmniejszył się do 102 dni – czytamy. Eksperci podkreślają, że jeśli chce się znaleźć nabywcę szybciej, to niestety trzeba obniżyć wymagania co najmniej o 10 proc. w stosunku do tego, co oferuje rynek. Sytuacja jest jednak różna w poszczególnych segmentach rynku.

Według informacji dziennika najlepiej sprzedają się lokale w budynkach z wielkiej płyty, które są najtańsze – średni czas ich sprzedaży to 81 dni. Czynnikiem, który decyduje dzisiaj o popycie jest przede wszystkim cena (głównie z powodu problemów z uzyskaniem kredytu hipotecznego). Nadal większość transakcji rozliczana jest w gotówce, więc łatwiej schodzą lokale tańsze. Dlatego też, o ile średni czas sprzedaży lokali jednopokojowych wynosi 3 miesiące, to sprzedaż mieszkań 4-pokojowych zajmuje ponad 5 miesięcy – dodaje gazeta.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 18.11.2009

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 24.11.2009

Ile wyjmiemy z portfela

Podatek od nieruchomości od przyszłego roku poszybuje w stolicy maksymalnie w górę, a ten od ciężarówek i tirów wzrośnie tylko o wskaźnik inflacji. Za psa nadal nie trzeba płacić - pociesza "Życie Warszawy".
Rada Warszawy raz do roku musi - zgodnie z przepisami - ustalić wysokość lokalnych podatków od mieszkań, gruntów czy środków transportu. W czwartek głosowanie nad opłatami na 2010 r. Ponieważ jesienią przyszłego roku przypadają wybory samorządowe, nie będzie radykalnych podwyżek. Nie zdrożeją ani bilety komunikacji miejskiej, ani opłaty za wodę (ustalane przez MPWiK).


Istotny dla rodzinnego budżetu jest podatek od nieruchomości. Stołeczny ratusz liczy, że z tego tytułu do budżetu wpłynie ponad 800 mln zł - to prawie jedna dziesiąta wszystkich dochodów miasta na przyszły rok.


Źródło: onet.pl

Ile wyjmiemy z portfela

Podatek od nieruchomości od przyszłego roku poszybuje w stolicy maksymalnie w górę, a ten od ciężarówek i tirów wzrośnie tylko o wskaźnik inflacji. Za psa nadal nie trzeba płacić - pociesza "Życie Warszawy".
Rada Warszawy raz do roku musi - zgodnie z przepisami - ustalić wysokość lokalnych podatków od mieszkań, gruntów czy środków transportu. W czwartek głosowanie nad opłatami na 2010 r. Ponieważ jesienią przyszłego roku przypadają wybory samorządowe, nie będzie radykalnych podwyżek. Nie zdrożeją ani bilety komunikacji miejskiej, ani opłaty za wodę (ustalane przez MPWiK).


Istotny dla rodzinnego budżetu jest podatek od nieruchomości. Stołeczny ratusz liczy, że z tego tytułu do budżetu wpłynie ponad 800 mln zł - to prawie jedna dziesiąta wszystkich dochodów miasta na przyszły rok.


Źródło: onet.pl

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego

Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu

Dofinansowanie budowy domu energooszczędnego, tworzenie nowych instrumentów finansowania odnawialnych źródeł energii to nowe wyzwania stojące przed Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wachlarz wciąż taniejących produktów oraz usług ekologicznych i energooszczędnych jest coraz szerszy.
Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu w tym także kotły na paliwa odnawialne można sfinansować kredytem preferencyjnym Banku Ochrony Środowiska, którego oprocentowanie wynosi ok. 2%, a środki pieniężne pochodzą z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Paliwem odnawialnym jest m.in. drewno opałowe i jego odpady w postaci naturalnej, inaczej zwanej biomasą, tj. kora, wióry, trociny  lub przetworzonej, tj. brykiety, pellety (odpady drzewne w postaci sprasowanej). Biomasą może być również wiklina, słoma oraz wierzba.

W nowo projektowanych domach bardzo częstym rozwiązaniem jest stosowanie systemu ogrzewania w oparciu o kotłownie gazowe.

Kotły centralnego ogrzewania projektuje się w nich najczęściej w oddzielnych pomieszczeniach technicznych - kotłowniach, rzadziej w łazience bądź w kuchni w przypadku małych domów. Przed budową domu warto pomyśleć o możliwości zamiany kotła gazowego  na kocioł na ekologiczne i energooszczędne paliwa stałe. Można skorzystać przy tym z porady fachowców oraz posłużyć się aneksem do projektu,  przewidującym system ogrzewania  na paliwo stałe. Wszystkie zamiany kotłów z paliwa gazowego na paliwo stałe, wiążą się z reguły z koniecznością zmian komina, na co należy koniecznie   zwrócić uwagę przy adaptacji projektu. Zastosowanie kotła opalanego paliwem ekologicznym: eko groszkiem, pelletami zapewni szybki zwrot takiej  inwestycji.

- Projekty instalacji sanitarnych z uwzględnieniem zamiany kotła gazowego na kocioł opalany paliwem stałym wykonujemy dodatkowo. Rozwiązania takie mogą mieć zastosowanie w przypadkach, gdy nie ma możliwości wykonania instalacji gazowej z powodu braku sieci gazowej lub, gdy z innych względów, choćby ekonomicznych, zainstalowanie kotła gazowego nie jest preferowane przez inwestora. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o.

Biomasa jako surowiec energetyczny i źródło energii jest coraz popularniejsza nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i ekologicznych, ponieważ zawiera mniejsze ilości szkodliwych pierwiastków w procesie spalania (siarki, dwutlenku węgla). Ekologiczne technologie grzewcze to gwarancja najtańszego ciepła.

Źródło: www.archeton.pl

as

Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu

Dofinansowanie budowy domu energooszczędnego, tworzenie nowych instrumentów finansowania odnawialnych źródeł energii to nowe wyzwania stojące przed Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wachlarz wciąż taniejących produktów oraz usług ekologicznych i energooszczędnych jest coraz szerszy.
Alternatywne rozwiązania ogrzewania domu w tym także kotły na paliwa odnawialne można sfinansować kredytem preferencyjnym Banku Ochrony Środowiska, którego oprocentowanie wynosi ok. 2%, a środki pieniężne pochodzą z Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Paliwem odnawialnym jest m.in. drewno opałowe i jego odpady w postaci naturalnej, inaczej zwanej biomasą, tj. kora, wióry, trociny  lub przetworzonej, tj. brykiety, pellety (odpady drzewne w postaci sprasowanej). Biomasą może być również wiklina, słoma oraz wierzba.

W nowo projektowanych domach bardzo częstym rozwiązaniem jest stosowanie systemu ogrzewania w oparciu o kotłownie gazowe.

Kotły centralnego ogrzewania projektuje się w nich najczęściej w oddzielnych pomieszczeniach technicznych - kotłowniach, rzadziej w łazience bądź w kuchni w przypadku małych domów. Przed budową domu warto pomyśleć o możliwości zamiany kotła gazowego  na kocioł na ekologiczne i energooszczędne paliwa stałe. Można skorzystać przy tym z porady fachowców oraz posłużyć się aneksem do projektu,  przewidującym system ogrzewania  na paliwo stałe. Wszystkie zamiany kotłów z paliwa gazowego na paliwo stałe, wiążą się z reguły z koniecznością zmian komina, na co należy koniecznie   zwrócić uwagę przy adaptacji projektu. Zastosowanie kotła opalanego paliwem ekologicznym: eko groszkiem, pelletami zapewni szybki zwrot takiej  inwestycji.

- Projekty instalacji sanitarnych z uwzględnieniem zamiany kotła gazowego na kocioł opalany paliwem stałym wykonujemy dodatkowo. Rozwiązania takie mogą mieć zastosowanie w przypadkach, gdy nie ma możliwości wykonania instalacji gazowej z powodu braku sieci gazowej lub, gdy z innych względów, choćby ekonomicznych, zainstalowanie kotła gazowego nie jest preferowane przez inwestora. – mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o.

Biomasa jako surowiec energetyczny i źródło energii jest coraz popularniejsza nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i ekologicznych, ponieważ zawiera mniejsze ilości szkodliwych pierwiastków w procesie spalania (siarki, dwutlenku węgla). Ekologiczne technologie grzewcze to gwarancja najtańszego ciepła.

Źródło: www.archeton.pl

as

Nieruchomości: Powierzchnie handlowe - III kwartał 2009 r.

W III kwartale rynek powierzchni handlowych odczuł nieznaczną poprawę nastrojów. Po okresie wstrzymywania budowanych projektów i zamrażania inwestycji pojawiły się informacje o uruchomieniu finansowania na niektóre projekty. W rezultacie mogły zostać wznowione prace nad częścią inwestycji. Deweloperzy przedstawili zrewidowane plany – nowe harmonogramy prowadzenia prac nad projektami, które w wielu przypadkach zostały zmniejszone lub pozbawione mniej dochodowych funkcji.
W III kwartale odnotowano również poprawę nastrojów konsumenckich społeczeństwa polskiego. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) ukształtował się na poziomie –20,5 p. proc. i był wyższy o 4,0 p. proc. niż w II kwartale oraz o 4,7 p. proc. niż w I kwartale. Pomimo wzrostu w II i III kwartale wskaźnik nie osiągnął jeszcze poziomu z IV kwartału 2008 r.

Dynamika sprzedaży detalicznej nadal pozostaje na niskim poziomie. W lipcu i sierpniu odnotowano najlepsze wyniki sprzedaży – wzrost w ujęciu rocznym o 5,7 i 5,2%. We wrześniu dynamika sprzedaży nieco osłabła i osiągnęła 2,5% wzrostu, co stanowi słabszy wynik od prognozowanego przez analityków 4% wzrostu. Jednak w porównaniu z innymi krajami UE jest to dobry wynik.

PODAŻ


Pod względem nowej podaży III kwartał nie przyniósł znaczących zmian na rynku powierzchni handlowych. Dostarczono zaledwie 35 000 mkw w ramach inwestycji raczej o charakterze lokalnym, zwiększając tym samym całkowite zasoby nowoczesnych powierzchni handlowych w Polsce do 7,16 mln mkw. Największym projektem ukończonym w III kwartale był hipermarket Carrefour zwany także Galerią Zdrój (16 000 mkw powierzchni sprzedaży) w Jastrzębiu Zdroju. Do użytku oddano również Galerię Feniks w Radomiu, nową część Centrum Handlowego Alfa w Olsztynie i Galerię Hosso w Szczecinku.

Na sam IV kwartał planowane jest dostarczenie około 340 000 mkw GLA, z czego blisko 240 000 mkw ma zwiększyć zasoby małych i średnich miast. Spośród 8 największych miast znaczącego przyrostu podaży doświadczy tylko rynek krakowski, gdzie nastąpi otwarcie Galerii Bonarka (92 000 mkw GLA).

Jeśli chodzi o przyszłoroczną podaż, jest ona znacznie mniejsza niż pierwotnie planowano. Na chwilę obecną w budowie jest 15 nowych projektów oferujących łącznie około 415 000 mkw GLA, które mają trafić na rynek w 2010 roku. Jednak stopień zaawansowania prac w przypadku niektórych projektów i wydłużony proces komercjalizacji pozwalają przypuszczać, iż nie wszystkie projekty zostaną oddane do użytku w deklarowanym przez inwestorów terminie.

SYTUACJA NAJEMCÓW


W III kwartale najemcy byli nadal ostrożni pod względem podejmowania strategicznych decyzji odnośnie nowych lokalizacji. Utrzymywał się wydłużony proces decyzyjny i wysoce selektywne podejście do nowych projektów – pod uwagę brane są topowe centra handlowe w największych miastach.

W ramach optymalizacji kosztów część firm zdecydowała się na zmniejszenie liczby sklepów i zamknięcie nierentownych punktów. Alternatywnym rozwiązaniem dla grup, które mają w swej ofercie kilka marek, jest otwieranie sklepów multibrandowych, np. Redan zdecydował się na uruchomienie sklepów Top Secret & Friends.

W III kwartale doszło do prognozowanych wcześniej przejęć. Najbardziej spektakularne miały miejsce w sektorze RTV i AGD oraz w branży spożywczej. Brytyjski Electro World zdecydował się na wycofanie z Polski i sprzedaż 8 marketów polskiej sieci Mix Electronics. Natomiast 25 sklepów sieci Billa trafiło do portfolio francuskiej grupy E. Leclerc. 

Ze spowolnieniem nie poradziło sobie również kilka luksusowych sklepów oferujących marki dla bardziej zamożnych klientów. Z handlowej mapy Polski zniknęły luksusowe butiki Max & Co, a Vistula zaczęła likwidować lub zamieniać salony działające pod markami Wolford, Replay czy Cacharel. Również duńska marka DNK wycofała się z centrów handlowych. Z kolei opóźnia się wejście do Polski butików Donny Karan DKNY i marki Tiffany.

Z drugiej strony w III kwartale byliśmy także świadkami kilku debiutów na polskim rynku. Zostały otwarte sklepy holenderskiej marki Dept, oferującej odzież dla kobiet, brytyjskiej sieci TK Maxx, prowadzącej sprzedaż dyskontową odzieży, obuwia i dodatków, a także amerykańskiej marki odzieżowej Guess, która ma w planach rozwój kilku formatów. Natomiast francuskie marki specjalizujące się w odzieży dziecięcej Jean Bourget i 3Pommes zapowiedziały wejście na polski rynek.

STAWKI CZYNSZU

Zgodnie z oczekiwaniami na skutek osłabionego popytu i rosnącej dostępności lokali stawki czynszu utrzymują tendencję spadkową, w nielicznych przypadkach pozostają na poziomie z ubiegłego kwartału. Należy jednak podkreślić, iż trend ten nie dotyczy najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem nowych najemców. W dłuższej perspektywie czasowej na skutek ograniczonej nowej podaży projektów handlowych i małej dostępności powierzchni na wynajem nastąpi odwrócenie trendu – stawki czynszu zaczną rosnąć, a elastyczność właścicieli centrów handlowych w negocjacjach będzie mniejsza.

Źródło: Colliers

as

Nieruchomości: Powierzchnie handlowe - III kwartał 2009 r.

W III kwartale rynek powierzchni handlowych odczuł nieznaczną poprawę nastrojów. Po okresie wstrzymywania budowanych projektów i zamrażania inwestycji pojawiły się informacje o uruchomieniu finansowania na niektóre projekty. W rezultacie mogły zostać wznowione prace nad częścią inwestycji. Deweloperzy przedstawili zrewidowane plany – nowe harmonogramy prowadzenia prac nad projektami, które w wielu przypadkach zostały zmniejszone lub pozbawione mniej dochodowych funkcji.
W III kwartale odnotowano również poprawę nastrojów konsumenckich społeczeństwa polskiego. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK) ukształtował się na poziomie –20,5 p. proc. i był wyższy o 4,0 p. proc. niż w II kwartale oraz o 4,7 p. proc. niż w I kwartale. Pomimo wzrostu w II i III kwartale wskaźnik nie osiągnął jeszcze poziomu z IV kwartału 2008 r.

Dynamika sprzedaży detalicznej nadal pozostaje na niskim poziomie. W lipcu i sierpniu odnotowano najlepsze wyniki sprzedaży – wzrost w ujęciu rocznym o 5,7 i 5,2%. We wrześniu dynamika sprzedaży nieco osłabła i osiągnęła 2,5% wzrostu, co stanowi słabszy wynik od prognozowanego przez analityków 4% wzrostu. Jednak w porównaniu z innymi krajami UE jest to dobry wynik.

PODAŻ


Pod względem nowej podaży III kwartał nie przyniósł znaczących zmian na rynku powierzchni handlowych. Dostarczono zaledwie 35 000 mkw w ramach inwestycji raczej o charakterze lokalnym, zwiększając tym samym całkowite zasoby nowoczesnych powierzchni handlowych w Polsce do 7,16 mln mkw. Największym projektem ukończonym w III kwartale był hipermarket Carrefour zwany także Galerią Zdrój (16 000 mkw powierzchni sprzedaży) w Jastrzębiu Zdroju. Do użytku oddano również Galerię Feniks w Radomiu, nową część Centrum Handlowego Alfa w Olsztynie i Galerię Hosso w Szczecinku.

Na sam IV kwartał planowane jest dostarczenie około 340 000 mkw GLA, z czego blisko 240 000 mkw ma zwiększyć zasoby małych i średnich miast. Spośród 8 największych miast znaczącego przyrostu podaży doświadczy tylko rynek krakowski, gdzie nastąpi otwarcie Galerii Bonarka (92 000 mkw GLA).

Jeśli chodzi o przyszłoroczną podaż, jest ona znacznie mniejsza niż pierwotnie planowano. Na chwilę obecną w budowie jest 15 nowych projektów oferujących łącznie około 415 000 mkw GLA, które mają trafić na rynek w 2010 roku. Jednak stopień zaawansowania prac w przypadku niektórych projektów i wydłużony proces komercjalizacji pozwalają przypuszczać, iż nie wszystkie projekty zostaną oddane do użytku w deklarowanym przez inwestorów terminie.

SYTUACJA NAJEMCÓW


W III kwartale najemcy byli nadal ostrożni pod względem podejmowania strategicznych decyzji odnośnie nowych lokalizacji. Utrzymywał się wydłużony proces decyzyjny i wysoce selektywne podejście do nowych projektów – pod uwagę brane są topowe centra handlowe w największych miastach.

W ramach optymalizacji kosztów część firm zdecydowała się na zmniejszenie liczby sklepów i zamknięcie nierentownych punktów. Alternatywnym rozwiązaniem dla grup, które mają w swej ofercie kilka marek, jest otwieranie sklepów multibrandowych, np. Redan zdecydował się na uruchomienie sklepów Top Secret & Friends.

W III kwartale doszło do prognozowanych wcześniej przejęć. Najbardziej spektakularne miały miejsce w sektorze RTV i AGD oraz w branży spożywczej. Brytyjski Electro World zdecydował się na wycofanie z Polski i sprzedaż 8 marketów polskiej sieci Mix Electronics. Natomiast 25 sklepów sieci Billa trafiło do portfolio francuskiej grupy E. Leclerc. 

Ze spowolnieniem nie poradziło sobie również kilka luksusowych sklepów oferujących marki dla bardziej zamożnych klientów. Z handlowej mapy Polski zniknęły luksusowe butiki Max & Co, a Vistula zaczęła likwidować lub zamieniać salony działające pod markami Wolford, Replay czy Cacharel. Również duńska marka DNK wycofała się z centrów handlowych. Z kolei opóźnia się wejście do Polski butików Donny Karan DKNY i marki Tiffany.

Z drugiej strony w III kwartale byliśmy także świadkami kilku debiutów na polskim rynku. Zostały otwarte sklepy holenderskiej marki Dept, oferującej odzież dla kobiet, brytyjskiej sieci TK Maxx, prowadzącej sprzedaż dyskontową odzieży, obuwia i dodatków, a także amerykańskiej marki odzieżowej Guess, która ma w planach rozwój kilku formatów. Natomiast francuskie marki specjalizujące się w odzieży dziecięcej Jean Bourget i 3Pommes zapowiedziały wejście na polski rynek.

STAWKI CZYNSZU

Zgodnie z oczekiwaniami na skutek osłabionego popytu i rosnącej dostępności lokali stawki czynszu utrzymują tendencję spadkową, w nielicznych przypadkach pozostają na poziomie z ubiegłego kwartału. Należy jednak podkreślić, iż trend ten nie dotyczy najatrakcyjniejszych centrów handlowych, które nie mają kłopotów ze znalezieniem nowych najemców. W dłuższej perspektywie czasowej na skutek ograniczonej nowej podaży projektów handlowych i małej dostępności powierzchni na wynajem nastąpi odwrócenie trendu – stawki czynszu zaczną rosnąć, a elastyczność właścicieli centrów handlowych w negocjacjach będzie mniejsza.

Źródło: Colliers

as

W godzinę kupili własne M – wynik pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo

W trakcie pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo, która odbyła się dzisiaj w Warszawie, w ciągu niespełna godziny wylicytowano 8 nieruchomości, w tym jeden lokal użytkowy i jedno mieszkanie z rynku wtórnego. Sprzedano lokale na Żoliborzu, Woli i Ursynowie.
- Biorąc pod uwagę, że to pionierskie na polskim rynku nieruchomości przedsięwzięcie,  jesteśmy zadowoleni z wyniku dzisiejszej aukcji. Okazało się, że wbrew niektórym opiniom, Polacy nie boją się nowinek i chętnie wzięli udział w naszym projekcie. Przez 3 tygodnie trwania kampanii informacyjnej naszą stronę internetową odwiedziło w sumie ponad 17 000 osób. Aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, przyszło na nią ponad 250 osób – mówi Paweł Hardej, dyrektor departamentu aukcji nieruchomości w firmie Colliers International, która wraz z domami aukcyjnymi Rick Levin & Associates i DESA Unicum była organizatorem Jesiennej Aukcji Nieruchomości.

Największym zainteresowaniem licytujących cieszyły się inwestycje Wiślane Ogrody dewelopera Star Investments oraz Dobrolin firmy Dantex.

- Nasza aukcja to swego rodzaju barometr rynku, gdzie kupujący decydują, za ile kupują. Wystawiliśmy nieruchomości o różnym standardzie, metrażu i w różnych lokalizacjach, aby nasza oferta była różnorodna. Już na początku przyszłego roku planujemy kolejne aukcje, także w innych miastach, bo widzimy ogromny potencjał polskiego rynku. Mamy nadzieję, że wynik pierwszej aukcji przekonał sprzedających do tej innowacyjnej formy sprzedaży
- dodaje Hardej.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku aukcji. Kupno mieszkania czy domu to bardzo ważna decyzja w życiu, dlatego uważamy, że to naprawdę świetny rezultat. Szczególnie, że pierwsza organizowana przez nas aukcja w Stanach Zjednoczonych, około 20 lat temu, nie była udana, nie udało nam się wtedy nic sprzedać. Sukces pierwszej aukcji w Polsce ma też inny wymiar, o tej nowej formie sprzedaży i zakupu nieruchomości dowiedziało się bardzo wiele osób i to ogromnie nas cieszy
– mówi Rick Levin, właściciel amerykańskiego domu aukcyjnego Rick Levin & Associates, partner projektu.

- Jesteśmy zadowoleni, bo sprzedaliśmy większość z wystawionych przez nas mieszkań. Dodatkowo aukcja skierowała dużo uwagi na naszą inwestycję – powiedziała Hanna Piórkowska, przedstawiciele Star Investments Sp. z o.o.

Partnerami przedsięwzięcia są Colliers International, wiodąca firma doradcza na rynku nieruchomości w Polsce, dom aukcyjny Rick Levin & Associates, który ma ponad 25-letnie doświadczenie w przeprowadzaniu aukcji nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz polski dom aukcyjny DESA Unicum, który wspiera swoim know-how przebieg procesu aukcyjnego.

Źródło: Desa Unicum

an

W godzinę kupili własne M – wynik pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo

W trakcie pierwszej w Polsce Aukcji Nieruchomości na żywo, która odbyła się dzisiaj w Warszawie, w ciągu niespełna godziny wylicytowano 8 nieruchomości, w tym jeden lokal użytkowy i jedno mieszkanie z rynku wtórnego. Sprzedano lokale na Żoliborzu, Woli i Ursynowie.
- Biorąc pod uwagę, że to pionierskie na polskim rynku nieruchomości przedsięwzięcie,  jesteśmy zadowoleni z wyniku dzisiejszej aukcji. Okazało się, że wbrew niektórym opiniom, Polacy nie boją się nowinek i chętnie wzięli udział w naszym projekcie. Przez 3 tygodnie trwania kampanii informacyjnej naszą stronę internetową odwiedziło w sumie ponad 17 000 osób. Aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, przyszło na nią ponad 250 osób – mówi Paweł Hardej, dyrektor departamentu aukcji nieruchomości w firmie Colliers International, która wraz z domami aukcyjnymi Rick Levin & Associates i DESA Unicum była organizatorem Jesiennej Aukcji Nieruchomości.

Największym zainteresowaniem licytujących cieszyły się inwestycje Wiślane Ogrody dewelopera Star Investments oraz Dobrolin firmy Dantex.

- Nasza aukcja to swego rodzaju barometr rynku, gdzie kupujący decydują, za ile kupują. Wystawiliśmy nieruchomości o różnym standardzie, metrażu i w różnych lokalizacjach, aby nasza oferta była różnorodna. Już na początku przyszłego roku planujemy kolejne aukcje, także w innych miastach, bo widzimy ogromny potencjał polskiego rynku. Mamy nadzieję, że wynik pierwszej aukcji przekonał sprzedających do tej innowacyjnej formy sprzedaży
- dodaje Hardej.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku aukcji. Kupno mieszkania czy domu to bardzo ważna decyzja w życiu, dlatego uważamy, że to naprawdę świetny rezultat. Szczególnie, że pierwsza organizowana przez nas aukcja w Stanach Zjednoczonych, około 20 lat temu, nie była udana, nie udało nam się wtedy nic sprzedać. Sukces pierwszej aukcji w Polsce ma też inny wymiar, o tej nowej formie sprzedaży i zakupu nieruchomości dowiedziało się bardzo wiele osób i to ogromnie nas cieszy
– mówi Rick Levin, właściciel amerykańskiego domu aukcyjnego Rick Levin & Associates, partner projektu.

- Jesteśmy zadowoleni, bo sprzedaliśmy większość z wystawionych przez nas mieszkań. Dodatkowo aukcja skierowała dużo uwagi na naszą inwestycję – powiedziała Hanna Piórkowska, przedstawiciele Star Investments Sp. z o.o.

Partnerami przedsięwzięcia są Colliers International, wiodąca firma doradcza na rynku nieruchomości w Polsce, dom aukcyjny Rick Levin & Associates, który ma ponad 25-letnie doświadczenie w przeprowadzaniu aukcji nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz polski dom aukcyjny DESA Unicum, który wspiera swoim know-how przebieg procesu aukcyjnego.

Źródło: Desa Unicum

an

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Informacja prasowa

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania


Informacja prasowa

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Informacja prasowa

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.

Czas sprzedaży a materiał budowy

Informacja prasowa

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące. W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.

Metodologia

Analizie poddano kilkaset transakcji z przedziału czasowego styczeń-październik 2009 r. dokonane na mieszkaniach z rynku wtórnego przez brokerów Metrohouse S.A. w miastach, w których spółka posiada swoje oddziały . Czas sprzedaży został przedstawiony jako liczba dni ekspozycji oferty na rynku przez pośrednika od momentu zarejestrowania oferty w systemie, aż do dnia podpisania warunków transakcji (ew. umowy przedwstępnej sprzedaży). Dla przedstawienia różnic w czasie sprzedaży poszczególnych segmentów mieszkań dokonano podziału na grupy, m.in. ze względu na powierzchnię, materiał, rok budowy i liczbę pokoi.

Średni czas sprzedaży wyraża średnia wewnętrzna z wykluczeniem 5 proc. danych ze zbioru (najkrótsze i najdłuższe czasy sprzedaży).

Zastrzeżenie: Ekspozycja oferty na rynku może być odpowiednio dłuższa z uwagi na możliwość bezpośredniego oferowania nieruchomości przez właściciela przed podpisaniem umowy pośrednictwa z agencją.

Autor: Metrohouse S.A.

Źródło: interia.pl

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Informacja prasowa

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania


Informacja prasowa

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Informacja prasowa

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.

Czas sprzedaży a materiał budowy

Informacja prasowa

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące. W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.

Metodologia

Analizie poddano kilkaset transakcji z przedziału czasowego styczeń-październik 2009 r. dokonane na mieszkaniach z rynku wtórnego przez brokerów Metrohouse S.A. w miastach, w których spółka posiada swoje oddziały . Czas sprzedaży został przedstawiony jako liczba dni ekspozycji oferty na rynku przez pośrednika od momentu zarejestrowania oferty w systemie, aż do dnia podpisania warunków transakcji (ew. umowy przedwstępnej sprzedaży). Dla przedstawienia różnic w czasie sprzedaży poszczególnych segmentów mieszkań dokonano podziału na grupy, m.in. ze względu na powierzchnię, materiał, rok budowy i liczbę pokoi.

Średni czas sprzedaży wyraża średnia wewnętrzna z wykluczeniem 5 proc. danych ze zbioru (najkrótsze i najdłuższe czasy sprzedaży).

Zastrzeżenie: Ekspozycja oferty na rynku może być odpowiednio dłuższa z uwagi na możliwość bezpośredniego oferowania nieruchomości przez właściciela przed podpisaniem umowy pośrednictwa z agencją.

Autor: Metrohouse S.A.

Źródło: interia.pl

Ile metrów mieszkania warta jest średnia pensja?

Drugi miesiąc z rzędu znacznie wzrosła powierzchnia mieszkania, jaką może w Łodzi kupić na kredyt rodzina z dzieckiem zarabiająca dwie średnie krajowe.
O 0,9 proc. wzrosło przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w ciągu miesiąca, a o 2,0 proc. w ujęciu rocznym - wg danych Głównego Urzędu Statystycznego w październiku br. Polacy zarabiali średnio 3312,32 złotych brutto. Jak co miesiąc, w Open Finance policzyliśmy, na jakie mieszkanie może pozwolić sobie rodzina zarabiająca dwie średnie krajowe oraz singiel, którego miesięczna pensja wynosi dokładnie tyle, ile podaje GUS.

Skromny wzrost wynagrodzeń (w ujęciu realnym jest on nawet ujemny, bo roczna inflacja wynosi 3,1 proc.) po raz kolejny został zrekompensowany przez spadki cen nieruchomości. Skutkiem tego w Łodzi za dwie średnie pensje można kupić mieszkanie o powierzchni prawie 74 m2, o ponad 7 proc. większe niż miesiąc wcześniej. Także sytuacja łódzkiego singla jest dobra, za przeciętną wypłatę stać go na lokum o powierzchni 36,5 m2 (o 6,5 proc. więcej niż przed miesiącem).

Sytuacja taka ma miejsce, gdyż mediana ceny transakcyjnej w tym mieście spadła z 4499 do 4259,5 zł za m2. Z analizowanych przez Open Finance miast (pod uwagę wzięliśmy sześć największych) to właśnie tam średnio zarabiający Polak kupi na kredyt największe mieszkanie.


Open Finance Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Kilkuprocentowy wzrost wielkości dostępnego mieszkania odnotowaliśmy także w Krakowie, gdzie rodzina z dzieckiem może kupić 49,5 m2, a singiel 24,5 m2. W grodzie Kraka metr kwadratowy mieszkania kosztował w październiku 6371 zł, a we wrześniu 6533 zł.

Jak zwykle najgorzej jest w Warszawie. Tam zarabiającego średnią krajową singla nadal nie stać nawet na 20-metrową kawalerkę, bo metr kwadratowy mieszkania w stolicy to nadal prawie 7,9 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że są to rozważania czysto teoretyczne. Średnie wynagrodzenie jest liczone dla całego kraju, a przecież we wspomnianej Warszawie zarobki są dużo wyższe niż w pozostałych regionach, więc i zdolność kredytowa warszawiaków jest wyższa.

Na poprawiającą się dostępność mieszkań oprócz spadających cen nieruchomości wpływa coraz większa zdolność kredytowa, stymulowana przez rosnące pensje i niższe marże kredytów. Obecnie mediana analizowanych przez Open Finance ofert bankowych wynosi 314,7 tys. zł, o 4,3 tys. więcej niż miesiąc temu. W przypadku singla zdolność kredytowa wzrosła o 1,3 tys. zł, czyli o 0,85 proc.

Marcin Krasoń

interia.pl

Ile metrów mieszkania warta jest średnia pensja?

Drugi miesiąc z rzędu znacznie wzrosła powierzchnia mieszkania, jaką może w Łodzi kupić na kredyt rodzina z dzieckiem zarabiająca dwie średnie krajowe.
O 0,9 proc. wzrosło przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w ciągu miesiąca, a o 2,0 proc. w ujęciu rocznym - wg danych Głównego Urzędu Statystycznego w październiku br. Polacy zarabiali średnio 3312,32 złotych brutto. Jak co miesiąc, w Open Finance policzyliśmy, na jakie mieszkanie może pozwolić sobie rodzina zarabiająca dwie średnie krajowe oraz singiel, którego miesięczna pensja wynosi dokładnie tyle, ile podaje GUS.

Skromny wzrost wynagrodzeń (w ujęciu realnym jest on nawet ujemny, bo roczna inflacja wynosi 3,1 proc.) po raz kolejny został zrekompensowany przez spadki cen nieruchomości. Skutkiem tego w Łodzi za dwie średnie pensje można kupić mieszkanie o powierzchni prawie 74 m2, o ponad 7 proc. większe niż miesiąc wcześniej. Także sytuacja łódzkiego singla jest dobra, za przeciętną wypłatę stać go na lokum o powierzchni 36,5 m2 (o 6,5 proc. więcej niż przed miesiącem).

Sytuacja taka ma miejsce, gdyż mediana ceny transakcyjnej w tym mieście spadła z 4499 do 4259,5 zł za m2. Z analizowanych przez Open Finance miast (pod uwagę wzięliśmy sześć największych) to właśnie tam średnio zarabiający Polak kupi na kredyt największe mieszkanie.


Open Finance Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Kilkuprocentowy wzrost wielkości dostępnego mieszkania odnotowaliśmy także w Krakowie, gdzie rodzina z dzieckiem może kupić 49,5 m2, a singiel 24,5 m2. W grodzie Kraka metr kwadratowy mieszkania kosztował w październiku 6371 zł, a we wrześniu 6533 zł.

Jak zwykle najgorzej jest w Warszawie. Tam zarabiającego średnią krajową singla nadal nie stać nawet na 20-metrową kawalerkę, bo metr kwadratowy mieszkania w stolicy to nadal prawie 7,9 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że są to rozważania czysto teoretyczne. Średnie wynagrodzenie jest liczone dla całego kraju, a przecież we wspomnianej Warszawie zarobki są dużo wyższe niż w pozostałych regionach, więc i zdolność kredytowa warszawiaków jest wyższa.

Na poprawiającą się dostępność mieszkań oprócz spadających cen nieruchomości wpływa coraz większa zdolność kredytowa, stymulowana przez rosnące pensje i niższe marże kredytów. Obecnie mediana analizowanych przez Open Finance ofert bankowych wynosi 314,7 tys. zł, o 4,3 tys. więcej niż miesiąc temu. W przypadku singla zdolność kredytowa wzrosła o 1,3 tys. zł, czyli o 0,85 proc.

Marcin Krasoń

interia.pl

Podaż zastopowała ceny

Kryzys w hipotekach powoli dobiega końca. Nagły wzrost cen na rynku mieszkaniowym na razie jednak nam nie grozi.

Banki powoli odpuszczają, nowych kredytów hipotecznych zaczyna więc przybywać. Oczywiście warunki na jakich można otrzymać obecnie kredyt są znacznie mniej korzystne niż jeszcze rok temu. Jednak sytuacja na rynku mieszkaniowym małymi krokami wraca do normy, co zdają się potwierdzać najnowsze dane o liczbie udzielonych kredytów. Według wyliczeń firmy Open Finance w III kwartale nastąpił ponad 18 proc. wzrost liczby udzielonych kredytów, co oznacza, że już drugi kwartał z rzędu hipotek przybywało. Oczywiście do okresu sprzed kryzysu sporo jeszcze brakuje, ale pierwsze efekty poluzowania polityki kredytowej banków już widać.

Wzrost zainteresowania kredytami nie jest wyłącznie zasługą spadających marż oferowanych przez banki czy rządowego programu „Rodzina na swoim”. Wciąż rosnące wynagrodzenia Polaków (dane GUS) połączone ze spadkiem cen nieruchomości wywołanym kryzysem sprawiły, że mieszkania stały się łatwiej dostępne. Wydawałoby się więc, że w sytuacji odradzającego się popytu na mieszkania wzrost ich cen stanie się nieunikniony, a tymczasem…mamy wysyp mieszkań wystawionych na sprzedaż.

Z najnowszego raportu serwisu Szybko.pl. ,monitorującego ceny na rynku wtórnym, wynika, że znacząco wzrosła również podaż przyczyniając się do dalszego spadku cen. Stąd wróżby o rychłym skoku cen mieszkań należy raczej między bajki włożyć. Sytuacja z jaką mamy teraz do czynienia na rynku nie pozwala na razie popytowi windować cen sprzedawanych mieszkań. Trochę czasu zapewne upłynie zanim popyt na rynku mieszkaniowym zrównoważy podaż

Kupujący znaleźli się więc w uprzywilejowanej pozycji. Z jednej strony mają w czym wybierać, z drugiej zaś banki są skłonne im pożyczać. Dla poszukujących własnego lokum nastał, jeśli nie wymarzony, to na pewno całkiem niezły moment by decydować się na zakup.
  Jacek Mysior
Inwestycje.pl

js

Podaż zastopowała ceny

Kryzys w hipotekach powoli dobiega końca. Nagły wzrost cen na rynku mieszkaniowym na razie jednak nam nie grozi.

Banki powoli odpuszczają, nowych kredytów hipotecznych zaczyna więc przybywać. Oczywiście warunki na jakich można otrzymać obecnie kredyt są znacznie mniej korzystne niż jeszcze rok temu. Jednak sytuacja na rynku mieszkaniowym małymi krokami wraca do normy, co zdają się potwierdzać najnowsze dane o liczbie udzielonych kredytów. Według wyliczeń firmy Open Finance w III kwartale nastąpił ponad 18 proc. wzrost liczby udzielonych kredytów, co oznacza, że już drugi kwartał z rzędu hipotek przybywało. Oczywiście do okresu sprzed kryzysu sporo jeszcze brakuje, ale pierwsze efekty poluzowania polityki kredytowej banków już widać.

Wzrost zainteresowania kredytami nie jest wyłącznie zasługą spadających marż oferowanych przez banki czy rządowego programu „Rodzina na swoim”. Wciąż rosnące wynagrodzenia Polaków (dane GUS) połączone ze spadkiem cen nieruchomości wywołanym kryzysem sprawiły, że mieszkania stały się łatwiej dostępne. Wydawałoby się więc, że w sytuacji odradzającego się popytu na mieszkania wzrost ich cen stanie się nieunikniony, a tymczasem…mamy wysyp mieszkań wystawionych na sprzedaż.

Z najnowszego raportu serwisu Szybko.pl. ,monitorującego ceny na rynku wtórnym, wynika, że znacząco wzrosła również podaż przyczyniając się do dalszego spadku cen. Stąd wróżby o rychłym skoku cen mieszkań należy raczej między bajki włożyć. Sytuacja z jaką mamy teraz do czynienia na rynku nie pozwala na razie popytowi windować cen sprzedawanych mieszkań. Trochę czasu zapewne upłynie zanim popyt na rynku mieszkaniowym zrównoważy podaż

Kupujący znaleźli się więc w uprzywilejowanej pozycji. Z jednej strony mają w czym wybierać, z drugiej zaś banki są skłonne im pożyczać. Dla poszukujących własnego lokum nastał, jeśli nie wymarzony, to na pewno całkiem niezły moment by decydować się na zakup.
  Jacek Mysior
Inwestycje.pl

js

Działania UOKiK wobec deweloperów

16 decyzji wobec deweloperów, w tym ostatnia z karą blisko miliona złotych – to bilans działań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od początku 2009 roku. Najczęstszy problem – stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień.
Podstawowym narzędziem UOKiK używanym w celu ochrony zbiorowych interesów konsumentów na rynku usług deweloperskich jest kontrola wzorców umownych i eliminowanie z nich niedozwolonych postanowień. Jednym z możliwych rozstrzygnięć postępowań jest zobowiązanie przedsiębiorcy do dobrowolnej zmiany kwestionowanych postanowień na zasadach i w czasie określonym przez Prezesa Urzędu. Siedem spośród 16 decyzji wydanych od początku 2009 roku zakończyło się właśnie takim rozwiązaniem: Dom-Invest z Wrocławia, Inwest-Hel z Pucka, Kaja Nieruchomości z Gdańska, Eko-Homes z Sopotu, Poldom z Pruszcza Gdańskiego, Steed ze Szczecina i Vega Invest z Wejherowa.

Jednym z przykładów zobowiązania się dewelopera do zmiany niezgodnych z prawem działań jest decyzja w sprawie J.W. Construction z listopada 2008 roku. Deweloper stosował postanowienia wpisane, na podstawie prawomocnych wyroków sądu, do rejestru klauzul niedozwolonych. Dotyczyły one m.in. ograniczania odpowiedzialności przedsiębiorcy przez zagwarantowanie sobie możliwości zmiany terminu oddania mieszkania bez wyszczególnienia wszystkich okoliczności, w jakich mogło to nastąpić. Ponadto spółka przewidywała rażąco wygórowane kwoty za odstąpienie od umowy: Strona, z winy której doszło do odstąpienia obciążona zostanie na rzecz strony przeciwnej z tytułu niewykonania zobowiązania kwotą stanowiącą wartość 5 proc. łącznej ceny brutto przedmiotu umowy. Spółka zobowiązała się do dobrowolnej zmiany treści zakwestionowanych przez UOKiK postanowień oraz aneksowania wcześniej zawartych umów w tym zakresie do marca br.

Na początku listopada zakończyło się postępowanie sprawdzające wykonanie zobowiązania przez dewelopera. Niestety zdaniem UOKiK w przypadku trzech z czterech klauzul nie odbyło się to zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dokonanymi pomiędzy Urzędem a spółką. W związku z tym za niewykonanie decyzji Prezes Urzędu nałożyła na J.W. Construction karę w wysokości 997 928 zł (239 173,76 euro). Maksymalna sankcja finansowa w takim przypadku to 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki.

Decyzja nie jest ostateczna, przedsiębiorca może odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Urząd prowadzi obecnie dwa inne postępowania przeciwko J.W. Construction. Pierwsze dotyczy stosowania w umowach notarialnych klauzuli zmuszającej konsumenta do zrzeczenia się roszczeń wynikających z nienależytego wykonania umowy przedwstępnej. W trakcie drugiego UOKiK sprawdza, czy przedsiębiorca nie naruszył ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym sugerując, że Prezes Urzędu zaakceptowała treść aneksów przesyłanych przez spółkę konsumentom. W przypadku potwierdzenia się zarzutów Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu.

Na każdym etapie sporu z przedsiębiorcą, w tym również w postępowaniu sądowym, konsument może zgłosić się po bezpłatną pomoc do powiatowego lub miejskiego rzecznika konsumentów, a także organizacji konsumenckich. Ich adresy znajdują się na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bezpłatne porady udzielane są także pod numerem infolinii 0 800 800 008. Poradnictwo konsumenckie w Polsce jest finansowane między innymi z budżetu UOKiK.

Źródło: UOKiK

jn

Działania UOKiK wobec deweloperów

16 decyzji wobec deweloperów, w tym ostatnia z karą blisko miliona złotych – to bilans działań Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów od początku 2009 roku. Najczęstszy problem – stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień.
Podstawowym narzędziem UOKiK używanym w celu ochrony zbiorowych interesów konsumentów na rynku usług deweloperskich jest kontrola wzorców umownych i eliminowanie z nich niedozwolonych postanowień. Jednym z możliwych rozstrzygnięć postępowań jest zobowiązanie przedsiębiorcy do dobrowolnej zmiany kwestionowanych postanowień na zasadach i w czasie określonym przez Prezesa Urzędu. Siedem spośród 16 decyzji wydanych od początku 2009 roku zakończyło się właśnie takim rozwiązaniem: Dom-Invest z Wrocławia, Inwest-Hel z Pucka, Kaja Nieruchomości z Gdańska, Eko-Homes z Sopotu, Poldom z Pruszcza Gdańskiego, Steed ze Szczecina i Vega Invest z Wejherowa.

Jednym z przykładów zobowiązania się dewelopera do zmiany niezgodnych z prawem działań jest decyzja w sprawie J.W. Construction z listopada 2008 roku. Deweloper stosował postanowienia wpisane, na podstawie prawomocnych wyroków sądu, do rejestru klauzul niedozwolonych. Dotyczyły one m.in. ograniczania odpowiedzialności przedsiębiorcy przez zagwarantowanie sobie możliwości zmiany terminu oddania mieszkania bez wyszczególnienia wszystkich okoliczności, w jakich mogło to nastąpić. Ponadto spółka przewidywała rażąco wygórowane kwoty za odstąpienie od umowy: Strona, z winy której doszło do odstąpienia obciążona zostanie na rzecz strony przeciwnej z tytułu niewykonania zobowiązania kwotą stanowiącą wartość 5 proc. łącznej ceny brutto przedmiotu umowy. Spółka zobowiązała się do dobrowolnej zmiany treści zakwestionowanych przez UOKiK postanowień oraz aneksowania wcześniej zawartych umów w tym zakresie do marca br.

Na początku listopada zakończyło się postępowanie sprawdzające wykonanie zobowiązania przez dewelopera. Niestety zdaniem UOKiK w przypadku trzech z czterech klauzul nie odbyło się to zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami dokonanymi pomiędzy Urzędem a spółką. W związku z tym za niewykonanie decyzji Prezes Urzędu nałożyła na J.W. Construction karę w wysokości 997 928 zł (239 173,76 euro). Maksymalna sankcja finansowa w takim przypadku to 10 tys. euro za każdy dzień zwłoki.

Decyzja nie jest ostateczna, przedsiębiorca może odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Urząd prowadzi obecnie dwa inne postępowania przeciwko J.W. Construction. Pierwsze dotyczy stosowania w umowach notarialnych klauzuli zmuszającej konsumenta do zrzeczenia się roszczeń wynikających z nienależytego wykonania umowy przedwstępnej. W trakcie drugiego UOKiK sprawdza, czy przedsiębiorca nie naruszył ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym sugerując, że Prezes Urzędu zaakceptowała treść aneksów przesyłanych przez spółkę konsumentom. W przypadku potwierdzenia się zarzutów Prezes UOKiK może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową w wysokości do 10 proc. ubiegłorocznego przychodu.

Na każdym etapie sporu z przedsiębiorcą, w tym również w postępowaniu sądowym, konsument może zgłosić się po bezpłatną pomoc do powiatowego lub miejskiego rzecznika konsumentów, a także organizacji konsumenckich. Ich adresy znajdują się na stronie internetowej Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bezpłatne porady udzielane są także pod numerem infolinii 0 800 800 008. Poradnictwo konsumenckie w Polsce jest finansowane między innymi z budżetu UOKiK.

Źródło: UOKiK

jn

Ekologia i wartość nieruchomości powodem dociepleń piwnic

Średnio na prace termomodernizacjyje spółdzielnia w Polsce wydaje od 5 – 6 mln złotych. Coraz częściej w tej puli wydatków znajdują się także pieniądze na docieplenie stropów piwnic. To rozwiązanie chętnie wybierają wspólnoty i spółdzielnie mające w swych zasobach budynki powstałe w latach 1950 – 1990. Powód? Docieplenie piwnicy traktowane jest jak modernizacja, nie remont, co podnosi rynkową wartość nieruchomości, pozwala także zaoszczędzić na ogrzewaniu, zmniejszając zużycie energii w budynku. Jak mówią eksperci firmy KEAMTHERM budynek z nieocieploną piwnicą narażony jest na stratny energii nawet do 12% To dużo, zwłaszcza, że problem ten dotyczy także budynków, w których wymienione zostały okna, docieplone ściany i stropodachy.
Spółdzielnie docieplają piwnice, ale rzadko

Choć piwnice w procesach termomodernizacyjnych traktuje się od lat po macoszemu, coraz częściej to właśnie w nich spółdzielnie poszukują oszczędności. Blisko 80% budynków w Polsce powstałych w latach 1950-1990 posiada cienką, zaledwie 2-3 cm warstwę izolacyjną stropów nad piwnicami. Ponad połowa nie posiada w ogóle żadnej izolacji. Dotyczy to zwłaszcza budynków z wielkiej płyty, budowanych w pośpiechu, a w których dziś mieszka blisko 60% mieszkańców Polski.

Brak warstwy izolacyjnej w stropach piwnic jest przyczyną utraty nawet 12% energii cieplnej w budynku. Wskaźnik ten jest o wiele wyższy dla lokali parterowych, w których z powodu braku izolacji występuje dodatkowo problem tak zwanej „zimnej podłogi“. Straty te powodują, że wiele spółdzielni, pomimo prowadzonych prac dociepleniowych nadal odnotowuje rosnące koszty ogrzewania.

- Sama wymiana okien, docieplenie ścian, dachów czy wymiana systemu ogrzewania nie wystarczy, jeżeli warstwa oddzielająca mieszkania od piwnicy nie będzie posiadała żadnej izolacji, chroniącej przed utratą energii. To właśnie tą drogą będzie uciekało ciepło z budynku, szybko wychładzając lokale znajdujące się na parterze czy pierwszym piętrze – wyjaśnia Piotr Michalak Dyrektor  Sprzedaży z katowickiej firmy KEMATHERM, która zajmuje się dociepleniami stropów piwnicznych. 

- Żeby zapowiedz temu zjawisku, które z jednej strony powoduje straty energii, a co za tym idzie wciąż wysokie koszty ogrzewania, a drugiej strony może negatywnie wpłynąć na zdrowie mieszkańców, żyjących w wychłodzonych parterowych mieszkaniach, gdzie temperatura podłogi może spadać nawet do 12-15OC, spółdzielnie i wspólnoty powinny do pracy termomodernizacyjnych włączać także prace w piwnicach – dodaje.

Docieplone, więcej warte, ekologiczne i ciche

- Dziś w Polsce na docieplenie piwnic decyduje się co piąta spółdzielnia i wspólnota mieszkaniowa. Za powód najczęściej podaje się chęć zaoszczędzenia na ogrzewaniu, ale nie tylko. Docieplenie piwnic traktowane jest dziś jak modernizacja, a co za tym idzie podnosi wartość nieruchomości. – Docieplenie piwnicy, tak samo jak każde ulepszenie i unowocześnienie budynku podnosi jego wartość użytkową, tak samo jak dzieje się  to w przypadku innych prac modernizacyjnych prowadzonych przez spółdzielnie – mówi Michalak.

Rozwiązaniem coraz częściej wybieranym przez spółdzielnie w całej Polsce, mającym podnieść wartość nieruchomości, uchronić budynek przed stratami energii i zwiększyć wydajność, systemów ogrzewania jest docieplenie piwnic Systemem TERMOGRAN, który pozwala na termomodernizację nie tylko w trudnodostępnych miejscach, ale także w krótkim czasie, zmniejszając tym samym koszty prowadzonych prac.

- Spółdzielnie wybierają system TERMOGRAN, bo chcą mieć pewność, że prowadzone prace nie zajmą dużo czasu, a przez to nie będą uciążliwe dla mieszkańców budynku. Jednocześnie będą trwałe i przyniosą pożądany efekt – mówi Michalak. System TERMOGRAN, który ma w swojej ofercie firma KEMATHERM, to produkt służący do docieplania stropów piwnic metodą natrysku materiału izolacyjnego, będący alternatywą dla dotychczasowych metod: lekkiej - mokrej lub suchej zabudowy. Sposób nakładania zaprawy sprawia, że umożliwia on również docieplenie miejsc trudnodostępnych oraz tych stropów piwnic, na których występują liczne instalacje CO, CW oraz elektryczne.

 - Do tej pory istnienie instalacji w poziomie sufitu stanowiło duże wyzwanie dla firmy wykonującej docieplenia stropów piwnicy. Utrudniony dostęp do wielu miejsc z kolei był powodem nieciągłości izolacji i licznych mostków termicznych. Z tych powodów bardzo często świadomie  rezygnowano z docieplania stropów piwnic – wyjaśnia Michalak.

Dzięki swoim właściwościom, prace prowadzone z zastosowaniem systemu TERMOGRAN przebiegają sprawnie i są nieuciążliwe dla mieszkańców budynku. Dobre właściwości cieplne i trwałość izolacji dają pewność, że inwestycja przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom budynku. Procesy dociepleniowe Systemem TERMOGRAN spółdzielnie mogą prowadzić przez cały rok.

- Nie ma znaczenia, czy zdecydujemy się na termomodernizację wiosną czy jesienią. Plusem TERMOGRANU jest to, że jego zastosowania w żaden sposób nie ograniczają temperatury czy pory roku – dodaje.

Jak podkreśla Michalak zastosowanie systemu TERMOGRAN to oszczędność, a zarazem poprawa warunków panujących w budynku. -  Dobrze docieplona piwnica także w miejscach trudnodostępnych zmniejszy koszty związane z ogrzewaniem mieszkań, a dodatkowo warstwa izolacyjna systemu TERMOGRAN znacznie zwiększa odporność ogniową stropu oraz poprawia komfort akustyczny mieszkańców budynku – podsumowuje Michalak.

Dziś w Polsce działa blisko 120 tys. wspólnot mieszkaniowych i ponad 4 tys. spółdzielni. Wśród spółdzielni, które zdecydowały się już na docieplenie piwnic znajdują się m.in. Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa „NA SKARPIE” , Spółdzielnia Mieszkaniowa „Bałtyk“ w Darłowie, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Ustronie“ w Radomiu, Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Stefana Batorego w Łodzi a także Zespół apartamentowców Dębowe Tarasy w Katowicach.

KEMATHERM

gk

Ekologia i wartość nieruchomości powodem dociepleń piwnic

Średnio na prace termomodernizacjyje spółdzielnia w Polsce wydaje od 5 – 6 mln złotych. Coraz częściej w tej puli wydatków znajdują się także pieniądze na docieplenie stropów piwnic. To rozwiązanie chętnie wybierają wspólnoty i spółdzielnie mające w swych zasobach budynki powstałe w latach 1950 – 1990. Powód? Docieplenie piwnicy traktowane jest jak modernizacja, nie remont, co podnosi rynkową wartość nieruchomości, pozwala także zaoszczędzić na ogrzewaniu, zmniejszając zużycie energii w budynku. Jak mówią eksperci firmy KEAMTHERM budynek z nieocieploną piwnicą narażony jest na stratny energii nawet do 12% To dużo, zwłaszcza, że problem ten dotyczy także budynków, w których wymienione zostały okna, docieplone ściany i stropodachy.
Spółdzielnie docieplają piwnice, ale rzadko

Choć piwnice w procesach termomodernizacyjnych traktuje się od lat po macoszemu, coraz częściej to właśnie w nich spółdzielnie poszukują oszczędności. Blisko 80% budynków w Polsce powstałych w latach 1950-1990 posiada cienką, zaledwie 2-3 cm warstwę izolacyjną stropów nad piwnicami. Ponad połowa nie posiada w ogóle żadnej izolacji. Dotyczy to zwłaszcza budynków z wielkiej płyty, budowanych w pośpiechu, a w których dziś mieszka blisko 60% mieszkańców Polski.

Brak warstwy izolacyjnej w stropach piwnic jest przyczyną utraty nawet 12% energii cieplnej w budynku. Wskaźnik ten jest o wiele wyższy dla lokali parterowych, w których z powodu braku izolacji występuje dodatkowo problem tak zwanej „zimnej podłogi“. Straty te powodują, że wiele spółdzielni, pomimo prowadzonych prac dociepleniowych nadal odnotowuje rosnące koszty ogrzewania.

- Sama wymiana okien, docieplenie ścian, dachów czy wymiana systemu ogrzewania nie wystarczy, jeżeli warstwa oddzielająca mieszkania od piwnicy nie będzie posiadała żadnej izolacji, chroniącej przed utratą energii. To właśnie tą drogą będzie uciekało ciepło z budynku, szybko wychładzając lokale znajdujące się na parterze czy pierwszym piętrze – wyjaśnia Piotr Michalak Dyrektor  Sprzedaży z katowickiej firmy KEMATHERM, która zajmuje się dociepleniami stropów piwnicznych. 

- Żeby zapowiedz temu zjawisku, które z jednej strony powoduje straty energii, a co za tym idzie wciąż wysokie koszty ogrzewania, a drugiej strony może negatywnie wpłynąć na zdrowie mieszkańców, żyjących w wychłodzonych parterowych mieszkaniach, gdzie temperatura podłogi może spadać nawet do 12-15OC, spółdzielnie i wspólnoty powinny do pracy termomodernizacyjnych włączać także prace w piwnicach – dodaje.

Docieplone, więcej warte, ekologiczne i ciche

- Dziś w Polsce na docieplenie piwnic decyduje się co piąta spółdzielnia i wspólnota mieszkaniowa. Za powód najczęściej podaje się chęć zaoszczędzenia na ogrzewaniu, ale nie tylko. Docieplenie piwnic traktowane jest dziś jak modernizacja, a co za tym idzie podnosi wartość nieruchomości. – Docieplenie piwnicy, tak samo jak każde ulepszenie i unowocześnienie budynku podnosi jego wartość użytkową, tak samo jak dzieje się  to w przypadku innych prac modernizacyjnych prowadzonych przez spółdzielnie – mówi Michalak.

Rozwiązaniem coraz częściej wybieranym przez spółdzielnie w całej Polsce, mającym podnieść wartość nieruchomości, uchronić budynek przed stratami energii i zwiększyć wydajność, systemów ogrzewania jest docieplenie piwnic Systemem TERMOGRAN, który pozwala na termomodernizację nie tylko w trudnodostępnych miejscach, ale także w krótkim czasie, zmniejszając tym samym koszty prowadzonych prac.

- Spółdzielnie wybierają system TERMOGRAN, bo chcą mieć pewność, że prowadzone prace nie zajmą dużo czasu, a przez to nie będą uciążliwe dla mieszkańców budynku. Jednocześnie będą trwałe i przyniosą pożądany efekt – mówi Michalak. System TERMOGRAN, który ma w swojej ofercie firma KEMATHERM, to produkt służący do docieplania stropów piwnic metodą natrysku materiału izolacyjnego, będący alternatywą dla dotychczasowych metod: lekkiej - mokrej lub suchej zabudowy. Sposób nakładania zaprawy sprawia, że umożliwia on również docieplenie miejsc trudnodostępnych oraz tych stropów piwnic, na których występują liczne instalacje CO, CW oraz elektryczne.

 - Do tej pory istnienie instalacji w poziomie sufitu stanowiło duże wyzwanie dla firmy wykonującej docieplenia stropów piwnicy. Utrudniony dostęp do wielu miejsc z kolei był powodem nieciągłości izolacji i licznych mostków termicznych. Z tych powodów bardzo często świadomie  rezygnowano z docieplania stropów piwnic – wyjaśnia Michalak.

Dzięki swoim właściwościom, prace prowadzone z zastosowaniem systemu TERMOGRAN przebiegają sprawnie i są nieuciążliwe dla mieszkańców budynku. Dobre właściwości cieplne i trwałość izolacji dają pewność, że inwestycja przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom budynku. Procesy dociepleniowe Systemem TERMOGRAN spółdzielnie mogą prowadzić przez cały rok.

- Nie ma znaczenia, czy zdecydujemy się na termomodernizację wiosną czy jesienią. Plusem TERMOGRANU jest to, że jego zastosowania w żaden sposób nie ograniczają temperatury czy pory roku – dodaje.

Jak podkreśla Michalak zastosowanie systemu TERMOGRAN to oszczędność, a zarazem poprawa warunków panujących w budynku. -  Dobrze docieplona piwnica także w miejscach trudnodostępnych zmniejszy koszty związane z ogrzewaniem mieszkań, a dodatkowo warstwa izolacyjna systemu TERMOGRAN znacznie zwiększa odporność ogniową stropu oraz poprawia komfort akustyczny mieszkańców budynku – podsumowuje Michalak.

Dziś w Polsce działa blisko 120 tys. wspólnot mieszkaniowych i ponad 4 tys. spółdzielni. Wśród spółdzielni, które zdecydowały się już na docieplenie piwnic znajdują się m.in. Koszalińska Spółdzielnia Mieszkaniowa „NA SKARPIE” , Spółdzielnia Mieszkaniowa „Bałtyk“ w Darłowie, Rzeszowska Spółdzielnia Mieszkaniowa, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Ustronie“ w Radomiu, Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Stefana Batorego w Łodzi a także Zespół apartamentowców Dębowe Tarasy w Katowicach.

KEMATHERM

gk

Czy to już koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Analitycy rynku twierdzą, że jeszcze w tym roku możemy spodziewać się ożywienia gospodarki. Czy kryzys przestał „deptać po piętach” firmom deweloperskim? Ceny mieszkań spadły, próg dopłat w programie Rodzina na Swoim został podniesiony przez co wzrosło zainteresowanie zakupem mieszkań i domów. Wiele wskazuje na to, iż rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą.
Koniunktura wśród deweloperów polepsza się ze względu na to, iż wzrasta popyt na lokale mieszkaniowe, których ceny znacząco spadły. Większość ludzi zwlekała do tej pory z zakupem mieszkania czy domu oczekując na długo zapowiadane spadki cen.  Ze względu na kryzys gospodarczy ceny za metr kwadratowy przestały być sztucznie windowane. Również ceny gruntów i materiałów budowlanych znacząco poszły w dół co ułatwia sprawę deweloperom. W momencie pogorszenia się sytuacji gospodarczej banki stawiały coraz bardziej restrykcyjne warunki przy udzielaniu kredytów.

Chodzi tu zarówno o kredyty dla osób pragnących zakupić własne „M” jak i dla deweloperów.

W związku z bardzo ostrożną polityką kredytową banków deweloperzy rozpoczynali nowe inwestycje przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. Dzięki współfinansowaniu inwestycji z pieniędzy naszych klientów możemy zaoszczędzić na kosztach związanych z kredytami bankowymi. Ta oszczędność przekłada się na niższą cenę mieszkań, co jest korzystne zarówno dla nas, ponieważ jest duży popyt na tańsze mieszkania, jak i dla klientów, którzy w dobie kryzysu na każdym kroku zwracają uwagę na ponoszone koszty, a  szczególnie przy tak ważnej decyzji jaką jest zakup mieszkania – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Obecnie sytuacja zaczyna powoli się normować. Złotówka umacnia się, na giełdzie obserwujemy również wzrosty, co wpływa na sytuacje makroekonomiczną oraz zmianę polityki banków. Osoby spłacające kredyt w obcej walucie odetchnęły z ulgą, zwłaszcza, że prognozy wskazują na dalszy wzrost wartości waluty rodzimej. Rośnie też liczba banków decydujących się na zmniejszenie marży i obniżenie wielkości minimalnego wkładu własnego.

Na rynku odnotowano wzrost ilości nowych zasobów mieszkaniowych. Przyczyniły się do tego głownie firmy deweloperskie, które od początku 2009 roku oddały 59,8 tys. mieszkań, tj. o 14,9 % więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 46,6 % ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. Deweloperzy w okresie prosperity rozpoczynali kolejne inwestycje, które właściwie dopiero teraz są gotowe do sprzedaży. Jak podaje GUS od stycznia do października 2009 roku oddano do użytkowania 128,3 tys. mieszkań, tj. o 4,1 % więcej niż przed rokiem i o 24,7 % więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku. Gotowe mieszkania sprzedają się zdecydowanie lepiej więc fakt, iż deweloperzy właśnie teraz oddają spora ilość inwestycji również wpływa na możliwość wybrania idealnego mieszkania spośród większej oferty rynkowej.

Na przełomie 2009 i 2010 roku mamy zamiar oddać kilkaset mieszkań w Krakowie, Warszawie, Zakopanem i Brzesku. Klienci chętniej pytają o oferty mieszkań gotowych do odbioru, ponieważ daje im to większą pewność. Oferta rozszerza się, a co za tym idzie zwiększa się sprzedaż. Co prawda Wawel Service nie odczuł nadmiernie skutków kryzysu, bo fakt iż specjalizujemy się w budowaniu tanich mieszkań wpływał niezmiennie na zainteresowanie klientów, jednak teraz śmiało możemy powiedzieć, że sprzedaż wzrasta– mówi Bartłomiej Rzepa.

Z analiz ankiet przeprowadzonych przez jeden z portali wynika, że blisko 30% Polaków w ciągu najbliższego półrocza ma zamiar nabyć nieruchomość, w tym 20% zadeklarowało zakup mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Wpływ na zwiększenie zainteresowania zakupem nieruchomości miały też zmiany w programie Rodzina na Swoim, dzięki któremu kredytobiorca może skorzystać z dofinansowanie rządu do 50% odsetek przez pierwsze 8 lat spłaty kredytu. Do tej pory znikomy procent mieszkań z rynku pierwotnego można było zakupić przy dopłacie Skarbu Państwa. W momencie stabilizacji cen oraz zwiększenia stawki w programie rządowym normalnym stało się, iż wzrosła ilość ludzi decydujących się na zakup mieszkania. Mobilizacją do zakupu były również pogłoski o zniesieniu programu. Pomoc w spłacie odsetek od kredytu bywa niejednokrotnie bardzo pomocna, a zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inne cele, w tym na konsumpcję co dodatkowo napędza gospodarkę.

Wszystko wskazuje na to, że końcówka 2009 i początek 2010 roku  to najlepszy okres na zakup wymarzonego mieszkania. Wielu klientów podejmuje decyzje o zakupie właśnie teraz gdyż chce skorzystać z obniżonych cen za metra kwadratowy, wsparcia ze strony rządu oraz promocji oferowanych przez deweloperów. Taki wzrost sprzedaży przyniesie zarówno zyski firmom deweloperskim jak i przełoży się na zmianę sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.

Wawel Service

gk

Czy to już koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Analitycy rynku twierdzą, że jeszcze w tym roku możemy spodziewać się ożywienia gospodarki. Czy kryzys przestał „deptać po piętach” firmom deweloperskim? Ceny mieszkań spadły, próg dopłat w programie Rodzina na Swoim został podniesiony przez co wzrosło zainteresowanie zakupem mieszkań i domów. Wiele wskazuje na to, iż rynek nieruchomości najgorsze ma już za sobą.
Koniunktura wśród deweloperów polepsza się ze względu na to, iż wzrasta popyt na lokale mieszkaniowe, których ceny znacząco spadły. Większość ludzi zwlekała do tej pory z zakupem mieszkania czy domu oczekując na długo zapowiadane spadki cen.  Ze względu na kryzys gospodarczy ceny za metr kwadratowy przestały być sztucznie windowane. Również ceny gruntów i materiałów budowlanych znacząco poszły w dół co ułatwia sprawę deweloperom. W momencie pogorszenia się sytuacji gospodarczej banki stawiały coraz bardziej restrykcyjne warunki przy udzielaniu kredytów.

Chodzi tu zarówno o kredyty dla osób pragnących zakupić własne „M” jak i dla deweloperów.

W związku z bardzo ostrożną polityką kredytową banków deweloperzy rozpoczynali nowe inwestycje przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. Dzięki współfinansowaniu inwestycji z pieniędzy naszych klientów możemy zaoszczędzić na kosztach związanych z kredytami bankowymi. Ta oszczędność przekłada się na niższą cenę mieszkań, co jest korzystne zarówno dla nas, ponieważ jest duży popyt na tańsze mieszkania, jak i dla klientów, którzy w dobie kryzysu na każdym kroku zwracają uwagę na ponoszone koszty, a  szczególnie przy tak ważnej decyzji jaką jest zakup mieszkania – mówi Bartłomiej Rzepa, prezes Wawel Service.

Obecnie sytuacja zaczyna powoli się normować. Złotówka umacnia się, na giełdzie obserwujemy również wzrosty, co wpływa na sytuacje makroekonomiczną oraz zmianę polityki banków. Osoby spłacające kredyt w obcej walucie odetchnęły z ulgą, zwłaszcza, że prognozy wskazują na dalszy wzrost wartości waluty rodzimej. Rośnie też liczba banków decydujących się na zmniejszenie marży i obniżenie wielkości minimalnego wkładu własnego.

Na rynku odnotowano wzrost ilości nowych zasobów mieszkaniowych. Przyczyniły się do tego głownie firmy deweloperskie, które od początku 2009 roku oddały 59,8 tys. mieszkań, tj. o 14,9 % więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 46,6 % ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania. Deweloperzy w okresie prosperity rozpoczynali kolejne inwestycje, które właściwie dopiero teraz są gotowe do sprzedaży. Jak podaje GUS od stycznia do października 2009 roku oddano do użytkowania 128,3 tys. mieszkań, tj. o 4,1 % więcej niż przed rokiem i o 24,7 % więcej niż w analogicznym okresie 2007 roku. Gotowe mieszkania sprzedają się zdecydowanie lepiej więc fakt, iż deweloperzy właśnie teraz oddają spora ilość inwestycji również wpływa na możliwość wybrania idealnego mieszkania spośród większej oferty rynkowej.

Na przełomie 2009 i 2010 roku mamy zamiar oddać kilkaset mieszkań w Krakowie, Warszawie, Zakopanem i Brzesku. Klienci chętniej pytają o oferty mieszkań gotowych do odbioru, ponieważ daje im to większą pewność. Oferta rozszerza się, a co za tym idzie zwiększa się sprzedaż. Co prawda Wawel Service nie odczuł nadmiernie skutków kryzysu, bo fakt iż specjalizujemy się w budowaniu tanich mieszkań wpływał niezmiennie na zainteresowanie klientów, jednak teraz śmiało możemy powiedzieć, że sprzedaż wzrasta– mówi Bartłomiej Rzepa.

Z analiz ankiet przeprowadzonych przez jeden z portali wynika, że blisko 30% Polaków w ciągu najbliższego półrocza ma zamiar nabyć nieruchomość, w tym 20% zadeklarowało zakup mieszkania lub domu do końca 2009 roku. Wpływ na zwiększenie zainteresowania zakupem nieruchomości miały też zmiany w programie Rodzina na Swoim, dzięki któremu kredytobiorca może skorzystać z dofinansowanie rządu do 50% odsetek przez pierwsze 8 lat spłaty kredytu. Do tej pory znikomy procent mieszkań z rynku pierwotnego można było zakupić przy dopłacie Skarbu Państwa. W momencie stabilizacji cen oraz zwiększenia stawki w programie rządowym normalnym stało się, iż wzrosła ilość ludzi decydujących się na zakup mieszkania. Mobilizacją do zakupu były również pogłoski o zniesieniu programu. Pomoc w spłacie odsetek od kredytu bywa niejednokrotnie bardzo pomocna, a zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na inne cele, w tym na konsumpcję co dodatkowo napędza gospodarkę.

Wszystko wskazuje na to, że końcówka 2009 i początek 2010 roku  to najlepszy okres na zakup wymarzonego mieszkania. Wielu klientów podejmuje decyzje o zakupie właśnie teraz gdyż chce skorzystać z obniżonych cen za metra kwadratowy, wsparcia ze strony rządu oraz promocji oferowanych przez deweloperów. Taki wzrost sprzedaży przyniesie zarówno zyski firmom deweloperskim jak i przełoży się na zmianę sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.

Wawel Service

gk

Pro-sprzedażowe kuszenie deweloperów

Sytuacja na rynku wymusza na deweloperach poszukiwanie kolejnych rozwiązań, mających ułatwić klientom zakup mieszkań w ich inwestycjach.
Programy przyjmowania w rozliczeniu mieszkań, czy wykończenia lokali pod klucz nie są nowością, ale teraz dopiero, kiedy banki zakręciły kurki z kredytami i na nabywcę trzeba czekać wiele miesięcy, stały się bardziej atrakcyjne. Niektórzy inwestorzy idą też o krok dalej, proponują przyjęcie w rozliczeniu mieszkania większego i zwrot części pieniędzy, kiedy klienci tego potrzebują. Jeszcze inną, nie nową już, ale wyprzedzającą obecne pomysły rządu, propozycją firm deweloperskich jest umożliwienie wynajmu nowych mieszkań z opcją wykupu po kilku latach. Pojawiają się też absolutne nowości w kreowaniu sprzedaży. Są nimi aukcje mieszkań, czy kontrowersyjne licytacje internetowe.   

Deweloperzy zidentyfikowali podstawowe problemy dzisiejszego rynku, a konsekwencją tego jest dostosowanie oferty do realnych potrzeb kupujących. Tendencją jest zmniejszanie powierzchni użytkowych nowych mieszkań. Wzrasta liczba lokali o mniejszym metrażu przy podobnej liczbie pokoi, co oznacza niższe ceny całkowite. W ramach ceny deweloperzy dokonują także zmian w układzie mieszkań, tak aby stały się bardziej funkcjonalne. - „Kup mieszkanie, a my zaprojektujemy je dla Ciebie” to propozycja w ramach, której wykonujemy zmiany aranżacyjne w mieszkaniach, które powstają w kolejnym etapie osiedla Alpha w Ursusie, zgodne z indywidualnymi preferencjami każdego kupującego. Wszystko oczywiście w cenie lokalu. Jeśli klient zdecyduje się np. na mieszkanie dwupokojowe, przedstawimy kilka możliwości aranżacji powierzchni, także takie z wydzielonym dodatkowym pokojem – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

Ponieważ głównym problemem w czasie kryzysu stała się dostępność kredytowania, kolejną propozycją tego dewelopera są „Mieszkania w rozliczeniu” dotycząca wybranych mieszkań w zakończonej już pierwszej fazie budowy osiedla. Kupujący mogą oddać w rozliczeniu posiadane stare mieszkanie, którego wartość zaliczana jest do kwoty wkładu własnego na poczet nowo nabywanej nieruchomości. Inwestor wrócił też do systemu płatności 10/90, który oferuje dla nowo realizowanych lokali. 

Poza rozwojem kreatywności deweloperów, najważniejszą zmianą dla nabywców jest poprawa, nie tylko jakości obsługi, ale także podniesienie standardu wykonania inwestycji, które teraz powstają. Przychodzący do biura sprzedaży klient jest teraz osobą, która może zachęcić innego kupującego do nabycia mieszkania w tej samej inwestycji, a nie natrętem dopytującym o konkretne punkty umowy.

A co z najważniejszym impulsem zakupu, cenami? Rabaty udzielane przez deweloperów to obniżka rzędu od kilku do kilkudziesięciu procent ceny wyjściowej. Indywidualne negocjacje to dziś standard. Jesień przyniosła wyliczankę: „Ceny niższe niż kiedykolwiek”, „Im większe mieszkanie, tym większy rabat”, „Nie dajemy bonusów - dajemy dobrą cenę”, i oczywiście nieśmiertelne „Rabaty na ostatnie mieszkania”.       

RED Real Estate Development

gk

Pro-sprzedażowe kuszenie deweloperów

Sytuacja na rynku wymusza na deweloperach poszukiwanie kolejnych rozwiązań, mających ułatwić klientom zakup mieszkań w ich inwestycjach.
Programy przyjmowania w rozliczeniu mieszkań, czy wykończenia lokali pod klucz nie są nowością, ale teraz dopiero, kiedy banki zakręciły kurki z kredytami i na nabywcę trzeba czekać wiele miesięcy, stały się bardziej atrakcyjne. Niektórzy inwestorzy idą też o krok dalej, proponują przyjęcie w rozliczeniu mieszkania większego i zwrot części pieniędzy, kiedy klienci tego potrzebują. Jeszcze inną, nie nową już, ale wyprzedzającą obecne pomysły rządu, propozycją firm deweloperskich jest umożliwienie wynajmu nowych mieszkań z opcją wykupu po kilku latach. Pojawiają się też absolutne nowości w kreowaniu sprzedaży. Są nimi aukcje mieszkań, czy kontrowersyjne licytacje internetowe.   

Deweloperzy zidentyfikowali podstawowe problemy dzisiejszego rynku, a konsekwencją tego jest dostosowanie oferty do realnych potrzeb kupujących. Tendencją jest zmniejszanie powierzchni użytkowych nowych mieszkań. Wzrasta liczba lokali o mniejszym metrażu przy podobnej liczbie pokoi, co oznacza niższe ceny całkowite. W ramach ceny deweloperzy dokonują także zmian w układzie mieszkań, tak aby stały się bardziej funkcjonalne. - „Kup mieszkanie, a my zaprojektujemy je dla Ciebie” to propozycja w ramach, której wykonujemy zmiany aranżacyjne w mieszkaniach, które powstają w kolejnym etapie osiedla Alpha w Ursusie, zgodne z indywidualnymi preferencjami każdego kupującego. Wszystko oczywiście w cenie lokalu. Jeśli klient zdecyduje się np. na mieszkanie dwupokojowe, przedstawimy kilka możliwości aranżacji powierzchni, także takie z wydzielonym dodatkowym pokojem – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

Ponieważ głównym problemem w czasie kryzysu stała się dostępność kredytowania, kolejną propozycją tego dewelopera są „Mieszkania w rozliczeniu” dotycząca wybranych mieszkań w zakończonej już pierwszej fazie budowy osiedla. Kupujący mogą oddać w rozliczeniu posiadane stare mieszkanie, którego wartość zaliczana jest do kwoty wkładu własnego na poczet nowo nabywanej nieruchomości. Inwestor wrócił też do systemu płatności 10/90, który oferuje dla nowo realizowanych lokali. 

Poza rozwojem kreatywności deweloperów, najważniejszą zmianą dla nabywców jest poprawa, nie tylko jakości obsługi, ale także podniesienie standardu wykonania inwestycji, które teraz powstają. Przychodzący do biura sprzedaży klient jest teraz osobą, która może zachęcić innego kupującego do nabycia mieszkania w tej samej inwestycji, a nie natrętem dopytującym o konkretne punkty umowy.

A co z najważniejszym impulsem zakupu, cenami? Rabaty udzielane przez deweloperów to obniżka rzędu od kilku do kilkudziesięciu procent ceny wyjściowej. Indywidualne negocjacje to dziś standard. Jesień przyniosła wyliczankę: „Ceny niższe niż kiedykolwiek”, „Im większe mieszkanie, tym większy rabat”, „Nie dajemy bonusów - dajemy dobrą cenę”, i oczywiście nieśmiertelne „Rabaty na ostatnie mieszkania”.       

RED Real Estate Development

gk

Ceny mieszkań stanęły, koniec promocji u deweloperów

Czas najatrakcyjniejszych wyprzedaży i sporych rabatów mamy już za sobą. I choć podaż nowych lokali jest rekordowa, to wiele wskazuje na to, że ceny mieszkań nie będą niższe.

Dziś GUS poda, ile mieszkań oddano do użytku w październiku tego roku. Liczba budowanych, nowych lokali systematycznie rośnie. Rok 2009 jest rekordowy pod tym względem. Przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku na sprzedaż trafiło 7227 mieszkań więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.


Źródło: GUS

Teoretycznie rosnąca liczba oddawanych do użytku mieszkań powinna powodować obniżki cen. Tym bardziej, że w tym roku wielu potencjalnych zostało wyeliminowanych z rynku za sprawą restrykcyjnej polityki banków.

Liczba kredytów hipotecznych udzielonych w pierwszej połowie 2009 roku była o 43 proc. mniejsza niż w pierwszych sześciu miesiącach 2008. Jednak od kilku miesięcy ceny mieszkań ustabilizowały się, bo deweloperzy zaczynają mniej budów, a banki powoli zaczynają zwiększać akcję kredytową.

Koniec obniżek - ceny stoją

Szczególnie na rynku wtórnym widać nadchodzącą stabilizację. Tam ceny wokół stałego poziomu oscylują już od trzech miesięcy. Ciągle jeszcze dość niespokojnie jest na rynku pierwotnym, ale to dlatego, że ceny deweloperów odnotowały największe spadki w pierwszej połowie roku.

Jak wynika z danych serwisu szybko.pl w Warszawie w październiku tego roku średnia cena ofertowa metra kwadratowego nowego lokalu osiągnęła wysokość 9252 złotych. We Wrocławiu trzeba było zapłacić 8300 zł. a w Krakowie 7824 zł. W gronie dużych, polskich miast najtaniej jest w Łodzi 5670. Mieszkanie można kupić jednak za niższą cenę, bo deweloperom udawało się sprzedać mieszkania średnio o 11,1 proc. taniej od ceny oferowanej w katalogach.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Na rynku wtórnym w ofercie biur nieruchomości najdrożej jest w Sopocie. Za metr kwadratowy trzeba tam zapłacić 10 tys 693 złotych. Za Sopotem plasuje się Warszawa z ceną 8763 zł i Kraków 7385. Najtaniej jest w Poznaniu - metr kwadratowy kosztuje tam 5938.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Co dalej - znów dziury w ziemi?

- Stabilizacja cen oznacza, że rynek wraca do normalności - mówi Marcin Gołębiowski, wiceprezes zarządu redNet Consulting. - Ceny pozostaną na pewnym poziomie i nie będą drastycznie zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Okazji trzeba będzie się naprawdę naszukać - zapowiada.

Według Gołębiowskiego, okres najatrakcyjniejszych okazji mamy już za sobą. Był to przełom 2008 i 2009 roku. Systematycznie maleją bowiem rabaty, które skłonni są nam oferować sprzedający - w zeszłym roku dawali nawet 8 proc. zniżki. Średnia dla początku tego roku wynosząca 5 proc. też już jest za nami.

Niepokoi jednak fakt, że od stycznia do września tego roku urzędy wydały pozwolenia na budowę tylko 138,6 tys. mieszkań, gdy w tym samym okresie poprzedniego roku było ich 180,5 tys. Czy oznacza to, że za jakiś czas znów zabraknie wolnych lokali na sprzedaż i trzeba będzie kupować dziury w ziemi, a ceny pójdą w górę?

- Nie. Spadek liczby pozwoleń jest tymczasowy. Deweloperzy trzymają rękę na pulsie i gdy tylko banki zaczną znów odważniej kredytować klientów, to wrócą do budowy większej liczby mieszkań - wyjaśnia Gołębiowski. - Poza tym wielu z nich zawiesiło plany budowy, by zmienić strategię. Mniej opłacają się duże mieszkania o wysokim standardzie, a do łask klientów wracają mniejsze, ale tańsze lokale. Już niedługo ruszą takie właśnie budowy - wyjaśnia.

Jak szybko rynek osiągnie stabilność? Już za kilka miesięcy klienci powinni całkowicie oczyścić go z najatrakcyjniejszych okazji. Ten proces może jednak spowolnić albo przyspieszyć aktywność banków. Bo to od niej zależy popyt na mieszkania.

W drugim kwartale tego roku liczba liczba udzielanych kredytów hipotecznych była już większa niż między styczniem a marcem. A ostatnio do oferty banków wróciło nawet kredytowanie 100 proc. nieruchomości.



Źródło: money.pl

Ceny mieszkań stanęły, koniec promocji u deweloperów

Czas najatrakcyjniejszych wyprzedaży i sporych rabatów mamy już za sobą. I choć podaż nowych lokali jest rekordowa, to wiele wskazuje na to, że ceny mieszkań nie będą niższe.

Dziś GUS poda, ile mieszkań oddano do użytku w październiku tego roku. Liczba budowanych, nowych lokali systematycznie rośnie. Rok 2009 jest rekordowy pod tym względem. Przez pierwsze dziewięć miesięcy tego roku na sprzedaż trafiło 7227 mieszkań więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku.


Źródło: GUS

Teoretycznie rosnąca liczba oddawanych do użytku mieszkań powinna powodować obniżki cen. Tym bardziej, że w tym roku wielu potencjalnych zostało wyeliminowanych z rynku za sprawą restrykcyjnej polityki banków.

Liczba kredytów hipotecznych udzielonych w pierwszej połowie 2009 roku była o 43 proc. mniejsza niż w pierwszych sześciu miesiącach 2008. Jednak od kilku miesięcy ceny mieszkań ustabilizowały się, bo deweloperzy zaczynają mniej budów, a banki powoli zaczynają zwiększać akcję kredytową.

Koniec obniżek - ceny stoją

Szczególnie na rynku wtórnym widać nadchodzącą stabilizację. Tam ceny wokół stałego poziomu oscylują już od trzech miesięcy. Ciągle jeszcze dość niespokojnie jest na rynku pierwotnym, ale to dlatego, że ceny deweloperów odnotowały największe spadki w pierwszej połowie roku.

Jak wynika z danych serwisu szybko.pl w Warszawie w październiku tego roku średnia cena ofertowa metra kwadratowego nowego lokalu osiągnęła wysokość 9252 złotych. We Wrocławiu trzeba było zapłacić 8300 zł. a w Krakowie 7824 zł. W gronie dużych, polskich miast najtaniej jest w Łodzi 5670. Mieszkanie można kupić jednak za niższą cenę, bo deweloperom udawało się sprzedać mieszkania średnio o 11,1 proc. taniej od ceny oferowanej w katalogach.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Na rynku wtórnym w ofercie biur nieruchomości najdrożej jest w Sopocie. Za metr kwadratowy trzeba tam zapłacić 10 tys 693 złotych. Za Sopotem plasuje się Warszawa z ceną 8763 zł i Kraków 7385. Najtaniej jest w Poznaniu - metr kwadratowy kosztuje tam 5938.


Źródło: www.szybko.pl i Expander

Co dalej - znów dziury w ziemi?

- Stabilizacja cen oznacza, że rynek wraca do normalności - mówi Marcin Gołębiowski, wiceprezes zarządu redNet Consulting. - Ceny pozostaną na pewnym poziomie i nie będą drastycznie zmieniały się z miesiąca na miesiąc. Okazji trzeba będzie się naprawdę naszukać - zapowiada.

Według Gołębiowskiego, okres najatrakcyjniejszych okazji mamy już za sobą. Był to przełom 2008 i 2009 roku. Systematycznie maleją bowiem rabaty, które skłonni są nam oferować sprzedający - w zeszłym roku dawali nawet 8 proc. zniżki. Średnia dla początku tego roku wynosząca 5 proc. też już jest za nami.

Niepokoi jednak fakt, że od stycznia do września tego roku urzędy wydały pozwolenia na budowę tylko 138,6 tys. mieszkań, gdy w tym samym okresie poprzedniego roku było ich 180,5 tys. Czy oznacza to, że za jakiś czas znów zabraknie wolnych lokali na sprzedaż i trzeba będzie kupować dziury w ziemi, a ceny pójdą w górę?

- Nie. Spadek liczby pozwoleń jest tymczasowy. Deweloperzy trzymają rękę na pulsie i gdy tylko banki zaczną znów odważniej kredytować klientów, to wrócą do budowy większej liczby mieszkań - wyjaśnia Gołębiowski. - Poza tym wielu z nich zawiesiło plany budowy, by zmienić strategię. Mniej opłacają się duże mieszkania o wysokim standardzie, a do łask klientów wracają mniejsze, ale tańsze lokale. Już niedługo ruszą takie właśnie budowy - wyjaśnia.

Jak szybko rynek osiągnie stabilność? Już za kilka miesięcy klienci powinni całkowicie oczyścić go z najatrakcyjniejszych okazji. Ten proces może jednak spowolnić albo przyspieszyć aktywność banków. Bo to od niej zależy popyt na mieszkania.

W drugim kwartale tego roku liczba liczba udzielanych kredytów hipotecznych była już większa niż między styczniem a marcem. A ostatnio do oferty banków wróciło nawet kredytowanie 100 proc. nieruchomości.



Źródło: money.pl

Kiepskie nastroje w budowlance

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w listopadzie negatywne. Gorsze niż w październiku i w analogicznym miesiącu ostatnich pięciu lat - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Z informacji GUS wynika, że spowodowane jest to większym spadkiem bieżącego i przyszłego portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, a w konsekwencji pogorszeniem sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.

W listopadzie ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 11 (w październiku minus 8). Poprawę koniunktury sygnalizuje 15 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w październiku odpowiednio 15 proc. i 23 proc.). Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie.

- Spośród badanych przedsiębiorstw 16 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 22 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw obawiają się, że spadek portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym może być nieco większy od przewidywań z ubiegłego miesiąca - czytamy w raporcie.

Z raportu wynika, że zarówno oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych, jak i jej prognozy są niekorzystne, gorsze od sygnalizowanych w październiku.

- Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane ograniczenie zatrudnienia może być większe od prognozowanego w ubiegłym miesiącu. Możliwy jest dalszy spadek cen realizacji robót budowlano-montażowych - informuje GUS.

Źródło: money.pl

Kiepskie nastroje w budowlance

Oceny ogólnego klimatu koniunktury w budownictwie są w listopadzie negatywne. Gorsze niż w październiku i w analogicznym miesiącu ostatnich pięciu lat - wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Z informacji GUS wynika, że spowodowane jest to większym spadkiem bieżącego i przyszłego portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, a w konsekwencji pogorszeniem sytuacji finansowej badanych przedsiębiorstw.

W listopadzie ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtuje się na poziomie minus 11 (w październiku minus 8). Poprawę koniunktury sygnalizuje 15 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 26 proc. (w październiku odpowiednio 15 proc. i 23 proc.). Pozostałe przedsiębiorstwa uznają, że ich sytuacja nie ulega zmianie.

- Spośród badanych przedsiębiorstw 16 proc. planuje, że będzie prowadziło prace budowlano-montażowe za granicą (przed rokiem 22 proc.). Dyrektorzy tych przedsiębiorstw obawiają się, że spadek portfela zamówień na roboty budowlano-montażowe na rynku zagranicznym może być nieco większy od przewidywań z ubiegłego miesiąca - czytamy w raporcie.

Z raportu wynika, że zarówno oceny bieżącej sytuacji finansowej przedsiębiorstw budowlano-montażowych, jak i jej prognozy są niekorzystne, gorsze od sygnalizowanych w październiku.

- Utrzymują się trudności w terminowym ściąganiu płatności za wykonane roboty budowlano-montażowe. Planowane ograniczenie zatrudnienia może być większe od prognozowanego w ubiegłym miesiącu. Możliwy jest dalszy spadek cen realizacji robót budowlano-montażowych - informuje GUS.

Źródło: money.pl

23 tys. zezwoleń dla cudzoziemców na kupno gruntów.

W latach 1990-2008 cudzoziemcy uzyskali 23 tys. zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 45 tys. hektarów - wynika z informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sosnowski powiedział, że w 2008 roku nie odnotowano gwałtownego spadku lub wzrostu zainteresowania nabywaniem nieruchomości w Polsce. - Po znacznym wzroście w 2006 r., (...) tendencje w nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców utrzymują się na stabilnym poziomie - dodał Sosnowski.

W 2008 r. cudzoziemcy uzyskali łącznie 514 zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 1280 hektarów. Z tego 307 zezwoleń dotyczyło nieruchomości rolnych oraz leśnych, a 36 zezwoleń dotyczyło wyłącznie nieruchomości leśnych.

Najwięcej zezwoleń uzyskali obywatele Niemiec (112 zezwoleń, które łącznie dotyczyły 196 ha), Holandii (57 zezwoleń na 466 ha) oraz Ukrainy (33 zezwolenia na 10 ha).

W 2008 r. szef MSWiA wydał 160 decyzji odmownych. Przyczynami odmowy były najczęściej:
  • niewykazanie przez cudzoziemca, że zachodzą okoliczności uzasadniające jego trwałe więzi z Polską,
  • niedostarczenie przez cudzoziemca wymaganych dokumentów,
  • sprzeciw ministra rolnictwa (45 decyzji odmownych, co stanowi ok. 28 proc. wszystkich decyzji odmownych).

W zeszłym roku cudzoziemcy uzyskali 52 zezwolenia szefa MSWiA na nabycie mieszkań położonych w strefie nadgranicznej oraz lokali użytkowych o łącznej powierzchni ponad 3,7 tys. mkw. (51 zezwoleń wydano na rzecz osób fizycznych, a jedno zezwolenie dla osoby prawnej).

Ponadto w 2008 roku cudzoziemcy uzyskali 14 zezwoleń na nabycie udziałów i akcji w spółkach będących właścicielem bądź użytkownikiem wieczystym nieruchomości w Polsce (13 zezwoleń dotyczyło nabycia udziałów i akcji w spółkach posiadających 38 ha nieruchomości na terenie Polski, a jedno zezwolenie na nabycie udziałów w spółce posiadającej lokale).

W ubiegłym roku zarejestrowano ponad 200 transakcji nabycia przez cudzoziemców akcji i udziałów w spółkach, będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości, dotyczących nieruchomości o powierzchni ponad 7 tys. ha. Z tego 65 transakcji zostało zawartych z naruszeniem przepisów ustawy. Według MSWiA w sądach cywilnych zapadło 25 wyroków, w tym 19 orzeczeń dotyczyło spraw wszczętych we wcześniejszych latach.

(PAP)

money.pl

23 tys. zezwoleń dla cudzoziemców na kupno gruntów.

W latach 1990-2008 cudzoziemcy uzyskali 23 tys. zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 45 tys. hektarów - wynika z informacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Zbigniew Sosnowski powiedział, że w 2008 roku nie odnotowano gwałtownego spadku lub wzrostu zainteresowania nabywaniem nieruchomości w Polsce. - Po znacznym wzroście w 2006 r., (...) tendencje w nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców utrzymują się na stabilnym poziomie - dodał Sosnowski.

W 2008 r. cudzoziemcy uzyskali łącznie 514 zezwoleń na nabycie gruntów o łącznej powierzchni ponad 1280 hektarów. Z tego 307 zezwoleń dotyczyło nieruchomości rolnych oraz leśnych, a 36 zezwoleń dotyczyło wyłącznie nieruchomości leśnych.

Najwięcej zezwoleń uzyskali obywatele Niemiec (112 zezwoleń, które łącznie dotyczyły 196 ha), Holandii (57 zezwoleń na 466 ha) oraz Ukrainy (33 zezwolenia na 10 ha).

W 2008 r. szef MSWiA wydał 160 decyzji odmownych. Przyczynami odmowy były najczęściej:
  • niewykazanie przez cudzoziemca, że zachodzą okoliczności uzasadniające jego trwałe więzi z Polską,
  • niedostarczenie przez cudzoziemca wymaganych dokumentów,
  • sprzeciw ministra rolnictwa (45 decyzji odmownych, co stanowi ok. 28 proc. wszystkich decyzji odmownych).

W zeszłym roku cudzoziemcy uzyskali 52 zezwolenia szefa MSWiA na nabycie mieszkań położonych w strefie nadgranicznej oraz lokali użytkowych o łącznej powierzchni ponad 3,7 tys. mkw. (51 zezwoleń wydano na rzecz osób fizycznych, a jedno zezwolenie dla osoby prawnej).

Ponadto w 2008 roku cudzoziemcy uzyskali 14 zezwoleń na nabycie udziałów i akcji w spółkach będących właścicielem bądź użytkownikiem wieczystym nieruchomości w Polsce (13 zezwoleń dotyczyło nabycia udziałów i akcji w spółkach posiadających 38 ha nieruchomości na terenie Polski, a jedno zezwolenie na nabycie udziałów w spółce posiadającej lokale).

W ubiegłym roku zarejestrowano ponad 200 transakcji nabycia przez cudzoziemców akcji i udziałów w spółkach, będących właścicielami lub użytkownikami wieczystymi nieruchomości, dotyczących nieruchomości o powierzchni ponad 7 tys. ha. Z tego 65 transakcji zostało zawartych z naruszeniem przepisów ustawy. Według MSWiA w sądach cywilnych zapadło 25 wyroków, w tym 19 orzeczeń dotyczyło spraw wszczętych we wcześniejszych latach.

(PAP)

money.pl

Kraków ma nową dzielnicę

Bonarka City Center jutro zostanie otwarta dla klientów. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, była też dzisiaj na prasowej premierze wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się dziś. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.

Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro.

Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów. Uroczyste otwarcie 26 listopada.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan (1. sklep w Krakowie, 25. w Polsce, 500. w świecie) zatrudnia 500 osób. Z tego najbardziej cieszył się dzisiaj, obecny na otwarciu, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Krzysztof Mrówka

interia.pl

Kraków ma nową dzielnicę

Bonarka City Center jutro zostanie otwarta dla klientów. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, była też dzisiaj na prasowej premierze wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się dziś. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.

Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro.

Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów. Uroczyste otwarcie 26 listopada.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan (1. sklep w Krakowie, 25. w Polsce, 500. w świecie) zatrudnia 500 osób. Z tego najbardziej cieszył się dzisiaj, obecny na otwarciu, prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.

Krzysztof Mrówka

interia.pl

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an

Singiel na swoim już za pół roku

Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje nową wersję programu Rodzina na swoim. Być może już za pół roku z rządowej pomocy w spłacie kredytów mieszkaniowych będą mogły skorzystać też osoby samotne.
Zapowiedział to w TVN CNBC Biznes wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. W przypadku tzw. singli mniejsza - niż w przypadku rodzin - ma być maksymalna powierzchnia lokalu, który może być objęty dopłatą.

- Planujemy, aby single były objęte mieszkaniami 50-metrowymi, żeby dopłata była w jakimś sensie również limitowana - do 30-35 metrów kw. powierzchni użytkowej - tłumaczy Styczeń.

Jednocześnie rząd zapowiada, że program będzie stopniowo wygaszany i ma zostać zlikwidowany - ma to nastąpić najwcześniej za trzy lata.

Źródło: money.pl

Singiel na swoim już za pół roku

Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje nową wersję programu Rodzina na swoim. Być może już za pół roku z rządowej pomocy w spłacie kredytów mieszkaniowych będą mogły skorzystać też osoby samotne.
Zapowiedział to w TVN CNBC Biznes wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. W przypadku tzw. singli mniejsza - niż w przypadku rodzin - ma być maksymalna powierzchnia lokalu, który może być objęty dopłatą.

- Planujemy, aby single były objęte mieszkaniami 50-metrowymi, żeby dopłata była w jakimś sensie również limitowana - do 30-35 metrów kw. powierzchni użytkowej - tłumaczy Styczeń.

Jednocześnie rząd zapowiada, że program będzie stopniowo wygaszany i ma zostać zlikwidowany - ma to nastąpić najwcześniej za trzy lata.

Źródło: money.pl

Najgorsze w mieszkaniówce już za nami?

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły.
Jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc.. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc..

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? - Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą - podkreśla Marcin Drogomirecki z oferty.net

Zdaniem analityków poprawie sytuacji sprzyja coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. - I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu - zauważa Drogomirecki.

Źródło: money.pl

Najgorsze w mieszkaniówce już za nami?

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły.
Jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku - o 2,2 proc., w Katowicach - o 2,6 proc. i w Sopocie - o 2,9 proc.. Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk - 0,2 proc., Rzeszów - 1,3 proc. i Olsztyn - 1,9 proc..

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? - Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą - podkreśla Marcin Drogomirecki z oferty.net

Zdaniem analityków poprawie sytuacji sprzyja coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. - I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu - zauważa Drogomirecki.

Źródło: money.pl

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies