Ze świata nieruchomości - strona 101

Deweloperzy mają na czym budować

Deweloperzy mają w swoim posiadaniu grunty, które pozwolą im na wzniesienie około 21 mln mkw. powierzchni do sprzedaży lub wynajmu.

Powstać z tego może aż 16 mln mkw. mieszkań. Oznacza to wstrzymanie się z zakupami ziem na kolejne cztery, pięć lat. Większość gruntów inwestorzy przeznaczają na mieszkania, wynika z badań, które przywołuje "Puls Biznesu".

"Najwięcej gruntów inwestycyjnych znajduje się obecnie w Warszawie - można na nich zbudować blisko 900 tys. mkw. powierzchni użytkowej. Na kolejnym miejscu uplasowały się Wrocław, Śląsk i Kraków. Najmniejszymi zasobami dysponuje natomiast Łódź", informuje "PB".

"Najwięksi deweloperzy rozpoczynają budowy na gruntach kupionych w poprzednich latach i nic nie wskazuje na to, by przymierzali się do nowych zakupów. Najpierw muszą sprzedać inwestycje na gruntach kupionych wcześniej. Nie ma co liczyć również na zakupy spekulacyjne. Obecnie nie ma popytu na ziemię zarówno wśród inwestorów krajowych, jak i zagranicznych", czytamy w dzienniku.

Czynnikiem powodującym, że deweloperzy będą wstrzymywali się z zakupami nowych terenów pod inwestycje, jest osłabiona sprzedaż mieszkań i utrudniona sytuacja na rynku kredytów hipotecznych, obserwowana w ostatnich miesiącach. Analitycy spodziewają się ożywienia na rynku nieruchomości gruntowych już w przyszłym roku.

Źródło:Bankier.pl

otodom.pl

Deweloperzy mają na czym budować

Deweloperzy mają w swoim posiadaniu grunty, które pozwolą im na wzniesienie około 21 mln mkw. powierzchni do sprzedaży lub wynajmu.

Powstać z tego może aż 16 mln mkw. mieszkań. Oznacza to wstrzymanie się z zakupami ziem na kolejne cztery, pięć lat. Większość gruntów inwestorzy przeznaczają na mieszkania, wynika z badań, które przywołuje "Puls Biznesu".

"Najwięcej gruntów inwestycyjnych znajduje się obecnie w Warszawie - można na nich zbudować blisko 900 tys. mkw. powierzchni użytkowej. Na kolejnym miejscu uplasowały się Wrocław, Śląsk i Kraków. Najmniejszymi zasobami dysponuje natomiast Łódź", informuje "PB".

"Najwięksi deweloperzy rozpoczynają budowy na gruntach kupionych w poprzednich latach i nic nie wskazuje na to, by przymierzali się do nowych zakupów. Najpierw muszą sprzedać inwestycje na gruntach kupionych wcześniej. Nie ma co liczyć również na zakupy spekulacyjne. Obecnie nie ma popytu na ziemię zarówno wśród inwestorów krajowych, jak i zagranicznych", czytamy w dzienniku.

Czynnikiem powodującym, że deweloperzy będą wstrzymywali się z zakupami nowych terenów pod inwestycje, jest osłabiona sprzedaż mieszkań i utrudniona sytuacja na rynku kredytów hipotecznych, obserwowana w ostatnich miesiącach. Analitycy spodziewają się ożywienia na rynku nieruchomości gruntowych już w przyszłym roku.

Źródło:Bankier.pl

otodom.pl

Roszczenie o wstrzymanie budowy

Roszczenie o wstrzymanie budowy które wynika z posiadania i zapewnia posiadaczowi nieruchomości ochronę przed naruszeniem posiadania oraz przed szkodą, która może zagrażać jego własności.

Definicja budowy

Przez budowę należy rozumieć wzniesienie budynku lub innego urządzenia trwale z gruntem związanego. Znaczna wartość takiego budynku może usprawiedliwiać zakaz rozebrania na żądanie posiadacza gruntu, mimo że jego posiadanie zostało na skutek tego rodzaju budowy naruszone.
Pojęciu budowy nie będzie odpowiadać wzniesienie płotu lub innego urządzenia.

Kiedy można żądać wstrzymania budowy

Posiadacz nieruchomości może skorzystać z roszczenia o wstrzymanie budowy, jeżeli budowa mogłaby naruszać jego posiadanie albo groziłaby wyrządzeniem mu szkody. Pod pojęciem szkody uznajemy wszelkie możliwe pogorszenie stanu nieruchomości i jej części składowych, które mogą pomniejszyć ich wartość.



Należy pamiętać iż szkoda może być następstwem naruszenia samej nieruchomości oraz miejsca nad i pod jej powierzchnią. Przykładowo może powstać zagrożenie dla gruntu lub budynku, zagrożenie utraty oparcia, zagrożenie naruszenia kanalizacji wodnej itp.

Posiadacz może domagać się wstrzymania budowy, a gdy nie doszło jeszcze do rozpoczęcia budowy, posiadacz wystepuje z żądaniem jej nie rozpoczynania.

Termin

Dochodzenie roszczenia jest ograniczone krótkim terminem.

Posiadacz może wystąpić z roszczeniem o wstrzymanie budowy przed jej rozpoczęciem, bądź w ciągu miesiąca od jej rozpoczęcia. Po upływie tego terminu roszczenie to wygasa.

Posiadacz nieruchomości nie może skutecznie dochodzić wstrzymania budowy tylko dlatego, że sąsiad buduje zbyt blisko granicy lub zaprojektował budować tak wysoko, co spowoduje ograniczenie dopływu światła.

Żądać wstrzymania budowy można zarówno gdy sąsiad prowadzi budowę bez pozwolenia organu nadzoru budowlanego, jak również wtedy, gdy buduje za pozwoleniem na budowę.

Źrodlo: wieszjak.pl

Artykuł źródłowy: Roszczenie o wstrzymanie budowy

otodom.pl

Roszczenie o wstrzymanie budowy

Roszczenie o wstrzymanie budowy które wynika z posiadania i zapewnia posiadaczowi nieruchomości ochronę przed naruszeniem posiadania oraz przed szkodą, która może zagrażać jego własności.

Definicja budowy

Przez budowę należy rozumieć wzniesienie budynku lub innego urządzenia trwale z gruntem związanego. Znaczna wartość takiego budynku może usprawiedliwiać zakaz rozebrania na żądanie posiadacza gruntu, mimo że jego posiadanie zostało na skutek tego rodzaju budowy naruszone.
Pojęciu budowy nie będzie odpowiadać wzniesienie płotu lub innego urządzenia.

Kiedy można żądać wstrzymania budowy

Posiadacz nieruchomości może skorzystać z roszczenia o wstrzymanie budowy, jeżeli budowa mogłaby naruszać jego posiadanie albo groziłaby wyrządzeniem mu szkody. Pod pojęciem szkody uznajemy wszelkie możliwe pogorszenie stanu nieruchomości i jej części składowych, które mogą pomniejszyć ich wartość.



Należy pamiętać iż szkoda może być następstwem naruszenia samej nieruchomości oraz miejsca nad i pod jej powierzchnią. Przykładowo może powstać zagrożenie dla gruntu lub budynku, zagrożenie utraty oparcia, zagrożenie naruszenia kanalizacji wodnej itp.

Posiadacz może domagać się wstrzymania budowy, a gdy nie doszło jeszcze do rozpoczęcia budowy, posiadacz wystepuje z żądaniem jej nie rozpoczynania.

Termin

Dochodzenie roszczenia jest ograniczone krótkim terminem.

Posiadacz może wystąpić z roszczeniem o wstrzymanie budowy przed jej rozpoczęciem, bądź w ciągu miesiąca od jej rozpoczęcia. Po upływie tego terminu roszczenie to wygasa.

Posiadacz nieruchomości nie może skutecznie dochodzić wstrzymania budowy tylko dlatego, że sąsiad buduje zbyt blisko granicy lub zaprojektował budować tak wysoko, co spowoduje ograniczenie dopływu światła.

Żądać wstrzymania budowy można zarówno gdy sąsiad prowadzi budowę bez pozwolenia organu nadzoru budowlanego, jak również wtedy, gdy buduje za pozwoleniem na budowę.

Źrodlo: wieszjak.pl

Artykuł źródłowy: Roszczenie o wstrzymanie budowy

otodom.pl

Rynek magazynowy w Polsce – III i IV kwartał

Według danych Cushman & Wakefield III kwartał 2009 r. nie przyniósł gwałtownych zmian na rynku nieruchomości magazynowych w Polsce. Wśród deweloperów utrzymało się zachowawcze podejście do rozpoczynania inwestycji spekulacyjnych.
Na rynek weszło jedynie 57.000 mkw. nowej powierzchni magazynowej, wobec podaży sięgającej 400.000 mkw. w tym samym czasie roku poprzedniego. Na skutek braku nowych inwestycji, powoli kurczą się zasoby powierzchni magazynowej w budowie. Na koniec września prace budowlane trwały już tylko przy 150.000 mkw. magazynów. W analogicznym okresie roku poprzedniego powierzchnia pozostająca w budowie wynosiła ok. 1.250.000 mkw.
 
Między lipcem a wrześniem nastąpiła niewielka poprawa nastrojów wśród najemców. Zawarto umowy na blisko 200.000 mkw. powierzchni. Jest to najlepszy wynik w tym roku, chociaż odnotowany popyt stanowi jedynie 64 proc. wolumenu powierzchni wynajętej w tym samym czasie roku poprzedniego. Do rynków cieszących się największym powodzeniem należą region warszawski (53.000 mkw. wynajętej powierzchni), Polska Centralna (49.000 m kw.) oraz Górny Śląsk (33.000 mkw.).
 
Mimo rosnącego popytu, część powierzchni magazynowej dostarczonej na rynek w tym roku nie znalazła najemców. Jednak w III kwartale po raz pierwszy nie zanotowano wzrostu wolumenu powierzchni niewynajętej. Udział wolnej powierzchni w całkowitych zasobach magazynowych wynosił we wrześniu 16,2 proc. Oznacza to utrzymanie się współczynnika pustostanów na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim kwartale, ale jednocześnie wyższym o 5,8 punktów procentowych w stosunku do III kwartału 2008 r. Suma powierzchni pozostającej bez najemców wynosi prawie milion mkw. W stosunku do całkowitych zasobów najwięcej wolnej powierzchni jest w Szczecinie (100 proc.) oraz na Górnym Śląsku (21,1 proc.), najmniej na rynku warszawskim (15,7 proc.), w Poznaniu (9,3 proc.) oraz w Trójmieście (1,4 proc.). W związku z wysokim wolumenem niewynajętej powierzchni, najemcy wciąż mają możliwość negocjowania korzystnych dla siebie warunków najmu.
 
Mimo poprawy wskaźników ekonomicznych, prognozy na IV kwartał 2009 r. nie napawają optymizmem. Deweloperzy będą prawdopodobnie rozpoczynać jedynie te projekty, które zabezpieczą wcześniej umowami pre-lease. Według szacunków zostanie ukończone około 20 proc. z powierzchni będącej w budowie na koniec września. W rezultacie na rynek wejdzie jedynie ok. 30.000 mkw. nowej powierzchni magazynowej, czyli blisko o połowę mniej niż w kwartale poprzednim.
 
Tomasz Olszewski, Partner, Dyrektor działu powierzchni przemysłowych i magazynowych w Cushman & Wakefield, stwierdził: Aktywność najemców pozostanie na poziomie zbliżonym do obserwowanego w III kwartale, chociaż pod koniec roku możliwy jest niewielki wzrost wolumenu najmu. W rezultacie zarówno współczynnik pustostanów, jak i wysokość czynszów nie powinny ulec dużym zmianom. Odwrócenie obecnego trendu spodziewane jest dopiero w połowie 2010 r.
 

 

Źródło: Cushman & Wakefield

Rynek magazynowy w Polsce – III i IV kwartał

Według danych Cushman & Wakefield III kwartał 2009 r. nie przyniósł gwałtownych zmian na rynku nieruchomości magazynowych w Polsce. Wśród deweloperów utrzymało się zachowawcze podejście do rozpoczynania inwestycji spekulacyjnych.
Na rynek weszło jedynie 57.000 mkw. nowej powierzchni magazynowej, wobec podaży sięgającej 400.000 mkw. w tym samym czasie roku poprzedniego. Na skutek braku nowych inwestycji, powoli kurczą się zasoby powierzchni magazynowej w budowie. Na koniec września prace budowlane trwały już tylko przy 150.000 mkw. magazynów. W analogicznym okresie roku poprzedniego powierzchnia pozostająca w budowie wynosiła ok. 1.250.000 mkw.
 
Między lipcem a wrześniem nastąpiła niewielka poprawa nastrojów wśród najemców. Zawarto umowy na blisko 200.000 mkw. powierzchni. Jest to najlepszy wynik w tym roku, chociaż odnotowany popyt stanowi jedynie 64 proc. wolumenu powierzchni wynajętej w tym samym czasie roku poprzedniego. Do rynków cieszących się największym powodzeniem należą region warszawski (53.000 mkw. wynajętej powierzchni), Polska Centralna (49.000 m kw.) oraz Górny Śląsk (33.000 mkw.).
 
Mimo rosnącego popytu, część powierzchni magazynowej dostarczonej na rynek w tym roku nie znalazła najemców. Jednak w III kwartale po raz pierwszy nie zanotowano wzrostu wolumenu powierzchni niewynajętej. Udział wolnej powierzchni w całkowitych zasobach magazynowych wynosił we wrześniu 16,2 proc. Oznacza to utrzymanie się współczynnika pustostanów na poziomie zbliżonym do notowanego w poprzednim kwartale, ale jednocześnie wyższym o 5,8 punktów procentowych w stosunku do III kwartału 2008 r. Suma powierzchni pozostającej bez najemców wynosi prawie milion mkw. W stosunku do całkowitych zasobów najwięcej wolnej powierzchni jest w Szczecinie (100 proc.) oraz na Górnym Śląsku (21,1 proc.), najmniej na rynku warszawskim (15,7 proc.), w Poznaniu (9,3 proc.) oraz w Trójmieście (1,4 proc.). W związku z wysokim wolumenem niewynajętej powierzchni, najemcy wciąż mają możliwość negocjowania korzystnych dla siebie warunków najmu.
 
Mimo poprawy wskaźników ekonomicznych, prognozy na IV kwartał 2009 r. nie napawają optymizmem. Deweloperzy będą prawdopodobnie rozpoczynać jedynie te projekty, które zabezpieczą wcześniej umowami pre-lease. Według szacunków zostanie ukończone około 20 proc. z powierzchni będącej w budowie na koniec września. W rezultacie na rynek wejdzie jedynie ok. 30.000 mkw. nowej powierzchni magazynowej, czyli blisko o połowę mniej niż w kwartale poprzednim.
 
Tomasz Olszewski, Partner, Dyrektor działu powierzchni przemysłowych i magazynowych w Cushman & Wakefield, stwierdził: Aktywność najemców pozostanie na poziomie zbliżonym do obserwowanego w III kwartale, chociaż pod koniec roku możliwy jest niewielki wzrost wolumenu najmu. W rezultacie zarówno współczynnik pustostanów, jak i wysokość czynszów nie powinny ulec dużym zmianom. Odwrócenie obecnego trendu spodziewane jest dopiero w połowie 2010 r.
 

 

Źródło: Cushman & Wakefield

Naprawa rur wbrew woli właściciela

Przedsiębiorstwa energetyczne, wodno-kanalizacyjne będą mogły wejść bez zgody właściciela na jego działkę, ale potem zapłacą odszkodowanie – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
To sedno projektu nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z nowymi propozycjami, jeżeli nie ma zgody właściciela (użytkownika, posiadacza), a dane przedsiębiorstwo musi wejść na działkę, bo np. jego urządzenia albo przewody dostarczające media wymagają konserwacji lub remontu, to może ono wystąpić z wnioskiem do starosty. Do wniosku musi dołączyć dokumenty potwierdzające tytuł prawny do urządzeń, przewodów znajdujących się na cudzym gruncie – podkreśla dziennik. Starosta może następnie w drodze decyzji administracyjnej zobowiązać właściciela, użytkownika wieczystego lub posiadacza do udostępnienia nieruchomości. Przy czym nie może być ona wydana na czas dłuższy niż sześć miesięcy.

Właścicielowi (użytkownikowi, posiadaczowi) przysługuje odszkodowanie za to, że gestor wszedł na jego działkę, oraz za ewentualne szkody – informuje „Rzeczpospolita”. Jego wysokość strony ustalą między sobą. Gdyby nie doszły do porozumienia w ciągu 30 dni od daty udostępnienia nieruchomości, ustali je starosta w drodze administracyjnej.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 30.11.2009

Naprawa rur wbrew woli właściciela

Przedsiębiorstwa energetyczne, wodno-kanalizacyjne będą mogły wejść bez zgody właściciela na jego działkę, ale potem zapłacą odszkodowanie – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
To sedno projektu nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z nowymi propozycjami, jeżeli nie ma zgody właściciela (użytkownika, posiadacza), a dane przedsiębiorstwo musi wejść na działkę, bo np. jego urządzenia albo przewody dostarczające media wymagają konserwacji lub remontu, to może ono wystąpić z wnioskiem do starosty. Do wniosku musi dołączyć dokumenty potwierdzające tytuł prawny do urządzeń, przewodów znajdujących się na cudzym gruncie – podkreśla dziennik. Starosta może następnie w drodze decyzji administracyjnej zobowiązać właściciela, użytkownika wieczystego lub posiadacza do udostępnienia nieruchomości. Przy czym nie może być ona wydana na czas dłuższy niż sześć miesięcy.

Właścicielowi (użytkownikowi, posiadaczowi) przysługuje odszkodowanie za to, że gestor wszedł na jego działkę, oraz za ewentualne szkody – informuje „Rzeczpospolita”. Jego wysokość strony ustalą między sobą. Gdyby nie doszły do porozumienia w ciągu 30 dni od daty udostępnienia nieruchomości, ustali je starosta w drodze administracyjnej.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 30.11.2009

Co z najmem okazjonalnym?

Brak możliwości przeniesienia lokatora do mieszkania wskazanego w umowie o najem okazjonalny nie powinien uprawniać komornika do eksmisji na bruk – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Dzisiaj w Senacie odbędzie się głosowanie nad przyjęciem nowelizacji ustawy o ochronie praw lokatorów, która wprowadza możliwość wynajmowania prywatnych mieszkań na podstawie tzw. najmu okazjonalnego – przypomina gazeta. Już teraz wiadomo, że senatorowie nie zamierzają poprzestać na wprowadzeniu jedynie kosmetycznych poprawek do nowych przepisów. Senatorowie zamierzają również doprecyzować zapisy związane ze rejestrowaniem umów w urzędach skarbowych. W dotychczasowej wersji ustawy zgłoszenie umowy najmu okazjonalnego naczelnikowi urzędu jest obligatoryjne. Jednocześnie niedopełnienie tej czynności ma skutkować tym, że właściciel straci przywileje, jakie daje mu najem okazjonalny.

Zgodnie z nowymi przepisami, umowa o najem okazjonalny będzie mogła być zawarta przez właściciela mieszkania, który nie prowadzi działalności gospodarczej związanej z wynajmowaniem lokali – czytamy. Podstawowym ułatwieniem, które ma zachęcić do korzystania z nowych rozwiązań, ma być rezygnacja z wymogu zapewnienia eksmitowanemu lokatorowi pomieszczenia socjalnego. W razie gdyby zalegał on z czynszem lub umowa zostałaby skutecznie rozwiązana z innych powodów, najemca musiałby przenieść się do wskazanego wcześniej przez siebie mieszkania. Jeśli okazałoby się, że takiej możliwości nie ma, to komornik mógłby usunąć go z nieruchomości bez wyroku eksmisyjnego i prawa do innego lokalu.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Co z najmem okazjonalnym?

Brak możliwości przeniesienia lokatora do mieszkania wskazanego w umowie o najem okazjonalny nie powinien uprawniać komornika do eksmisji na bruk – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Dzisiaj w Senacie odbędzie się głosowanie nad przyjęciem nowelizacji ustawy o ochronie praw lokatorów, która wprowadza możliwość wynajmowania prywatnych mieszkań na podstawie tzw. najmu okazjonalnego – przypomina gazeta. Już teraz wiadomo, że senatorowie nie zamierzają poprzestać na wprowadzeniu jedynie kosmetycznych poprawek do nowych przepisów. Senatorowie zamierzają również doprecyzować zapisy związane ze rejestrowaniem umów w urzędach skarbowych. W dotychczasowej wersji ustawy zgłoszenie umowy najmu okazjonalnego naczelnikowi urzędu jest obligatoryjne. Jednocześnie niedopełnienie tej czynności ma skutkować tym, że właściciel straci przywileje, jakie daje mu najem okazjonalny.

Zgodnie z nowymi przepisami, umowa o najem okazjonalny będzie mogła być zawarta przez właściciela mieszkania, który nie prowadzi działalności gospodarczej związanej z wynajmowaniem lokali – czytamy. Podstawowym ułatwieniem, które ma zachęcić do korzystania z nowych rozwiązań, ma być rezygnacja z wymogu zapewnienia eksmitowanemu lokatorowi pomieszczenia socjalnego. W razie gdyby zalegał on z czynszem lub umowa zostałaby skutecznie rozwiązana z innych powodów, najemca musiałby przenieść się do wskazanego wcześniej przez siebie mieszkania. Jeśli okazałoby się, że takiej możliwości nie ma, to komornik mógłby usunąć go z nieruchomości bez wyroku eksmisyjnego i prawa do innego lokalu.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Odgrywający się tynk a prawo

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne.

I tak np. warto się zastanowić nad tym:

kamienica1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”.

Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle – budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany. Dzieje się tak, ponieważ nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestii należy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności. Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną – choć niekoniecznie zawinioną – przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.

Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki”, ,,zakaz wjazdu teren prywatny” lub ,,prace budowlane”. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu.

Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5). Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości – inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości – nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika.

Źródło: Joanna Pinkowska aplikant radcowski Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów Pałucki Trusiński Hermelin
dom.pl

Odgrywający się tynk a prawo

Spacerując ulicami miast bardzo często mamy okazję zaobserwować w jak złym stanie technicznym znajduje się wiele z użytkowanych budynków, w tym najczęściej starych i zaniedbanych kamienic. Biorąc to pod uwagę można postawić sobie wiele pytań o charakterze prawnym, mających ogromne znaczenie praktyczne.

I tak np. warto się zastanowić nad tym:

kamienica1. jakie roszczenia przysługują osobie, która podejmie ryzyko parkowania w nieodpowiednim miejscu, w sytuacji, gdy fragment tynku lub cegła z niszczejącej kamienicy spadnie na maskę jej samochodu lub spowoduje inną szkodę?

2. w jaki sposób samoistny posiadacz nieruchomości może uwolnić się od odpowiedzialności lub chociażby ją ograniczyć, tak by posiadane ,,nieruchome dobro’’ nie doprowadziło go do ruiny.

Odpowiadając na powyższe pytania należy powołać się na przepis art. 434 kodeksu cywilnego (dalej k.c.), według którego „za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części odpowiedzialny jest samoistny posiadacz budowli, chyba że zawalenie się budowli lub oderwanie się jej części nie wynikło ani z braku utrzymania budowli w należytym stanie, ani z wady w budowie”.

Dodajmy, że jak wskazuje się w doktrynie, jest rzeczą obojętną jakim celom służą budowle – budynki (mieszkalne lub gospodarcze, fabryki, magazyny, garaże itd). W zakres tego pojęcia wchodzą także budynki, które są przeznaczone do użytku powszechnego, a nawet są jedynie urządzeniami podobnymi do budynków.

Na tej podstawie prawnej w przypadku, gdy ponieśliśmy szkodę na mieniu możemy swoje żądania przedstawić posiadaczowi samoistnemu, a w przypadku ich niezaspokojenia, wystąpić z powództwem do właściwego rzeczowo oraz miejscowo sądu. Niewątpliwie pierwsze trudności pojawią się w sytuacji, gdy nie będziemy wiedzieć kto jest posiadaczem samoistnym kamienicy, bo np. jej stan prawny jest nieuregulowany. Dzieje się tak, ponieważ nasze ewentualne powództwo nie ma szans na rozpoznanie w przypadku, gdy dokładnie nie wskażemy pozwanego. Błędy w tym zakresie mogą spowodować oddalenie pozwu i obciążenie nas kosztami postępowania.

Wobec przytoczonego brzmienia art .434 k.c. nie jest jednak najistotniejsze, kto jest właścicielem danej nieruchomości, ale jej samoistnym posiadaczem. Dla wyjaśnienia tej kwestii należy przywołać art. 336 k.c., który stanowi, że posiadaczem samoistnym rzeczy jest ten, kto nią faktycznie włada jak właściciel. Jak z tego wynika,najważniejszy jest tu określony stan faktyczny. Posiadanie samoistne zwane również właścicielskim, charakteryzuje się tym, że posiadacz włada rzeczą w takim zakresie, jak to czyni właściciel, wykorzystując taką faktyczną możliwość władania rzeczą, do jakiej właściciel jest uprawniony. Ten, kto rzeczą faktycznie włada z zamiarem władania dla siebie (cum animo rem sibi habendi) jest jej posiadaczem samoistnym. Nie będzie jednak ani znany nam zarządca nieruchomości, ani dzierżawca. Poszkodowany może oczywiście próbować dochodzić zaspokojenia roszczeń od zarządcy nieruchomości, lecz będzie mu musiał wykazać winę, co jest w procesie cywilnym znacząco trudniejsze. Łatwiej jest skierować żądania do samoistnego posiadacza.

Odpowiedzialność za oderwanie się części budowli oparta jest na koncepcji odpowiedzialności z tytułu ryzyka.

Skoro więc wykażemy, że szkoda została spowodowana przez oderwanie się fragmentu budynku, a samoistny posiadacz nie wykaże, aby wypadek nie nastąpił na skutek braku utrzymania budynku w należytym stanie, ani na skutek wady w jego budowie, nie uwolni się on odpowiedzialności. Natomiast to, czy brak utrzymania budynku w należytym stanie lub wady budynku były przez posiadacza zawinione, jest w sprawie bezprzedmiotowe, co potwierdza np. wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 czerwca 1954 roku.(sygn. akt II C 503/54, publ. OSN 1955, nr III, poz. 55, Lex Polonica nr 369057).

Ryzyko samoistnego posiadacza rozciąga się jednak tylko na wady konstrukcyjne oraz na brak utrzymania budowli w należytym stanie. Podzielając tu więc stanowisko Sądu Najwyższego wyrażone w wyroku z dnia 22 listopada 1985 roku (sygn. akt II CR 378/85, OSP 1986, nr 7, poz. 146, Lex Polonica nr 310271)należy uznać, że może on uwolnić się od odpowiedzialności również wtedy, gdy udowodni, że zachowanie się samego poszkodowanego było wyłączną – choć niekoniecznie zawinioną – przyczyną oderwania się części budowli.).

Znaczenie ma więc odpowiedź na pytanie, czy parkując samochód w nieodpowiednim miejscu, w jakikolwiek sposób przyczyniliśmy się np. do odpadnięcia fragmentu tynku z budynku. Można tu rozważyć sytuację, gdy parkowaliśmy w danym miejscu pomimo znaku zakazu wjazdu na teren posesji, czy też otworzyliśmy zamkniętą bramę lub szlaban zamykający dostęp do podwórka kamienicy. Generalnie należy uznać, że przyczynić się do powstania szkody można poprzez działanie lub zaniechanie, które spowoduje widoczny skutek. Zatem wjazd na teren posesji, nawet wbrew zasadom ruchu drogowego z pewnością nie jest wyłączną przyczyną szkody, bowiem nie jest przyczyną sprawczą powodującą oderwanie się części budowli. Nasz wjazd nie spowoduje np. spadnięcia z budynku cegły, czy fragmentu tynku.

Podobnie sytuacja przedstawia się w drugim przypadku. Jeżeli otwarcie bramy lub przestawienie szlabanu nie było przyczyną sprawczą wypadku nie można przypisać nam odpowiedzialności za szkodę. Tym bardziej przyczyną sprawczą nie będzie wjazd na podwórko, pomimo ostrzegawczych napisów typu ,,kamienica do rozbiórki”, ,,zakaz wjazdu teren prywatny” lub ,,prace budowlane”. Niestety z perspektywy samoistnego posiadacza wskazane działania, co do zasady nie uwolnią go od odpowiedzialności i nie uchronią przed związaną z nią konsekwencją materialną.

Dla zwolnienia się od odpowiedzialności przewidzianej w art. 434 k.c. niezbędne jest wykazanie, że ani brak utrzymania budynku w należytym stanie, ani wada w jego budowie nie pozostają w żadnym związku przyczynowym z oberwaniem się jego części. Jeżeli jednak wypadek był następstwem kumulacji dwóch przyczyn: jednej, związanej z nie utrzymaniem budynku w należytym stanie (lub z wadą w jego budowie), i drugiej, mającej charakter zewnętrzny, związany np. z działalnością osoby trzeciej lub naszą, to również w takiej sytuacji posiadacz budynku nie będzie zwolniony od odpowiedzialności. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 8 stycznia 1964 roku (sygn. akt II CR 195/63, OSNCP 1965, nr 1, poz. 6, Lex Polonica nr 315072),tylko wykazanie, że wyłączną przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c. zwalnia posiadacza budynku od odpowiedzialności objętej tym przepisem.

Przyjmując, że zachodzi związek przyczynowy pomiędzy oderwaniem się części budowli, a szkodą, to wyłączenie odpowiedzialności samoistnego posiadacza może nastąpić tylko ze wskazanych już dwóch przyczyn. W art. 434 k.c. przyjęto konstrukcję dowodu negatywnego, jako okoliczności egzoneracyjnej (wyłączającej odpowiedzialność) posiadacza budowli. Sens tego rozwiązania prawnego polega nie tylko na ustanowieniu odpowiedzialności z tytułu ryzyka na wyżej wymienione dwie przyczyny, lecz na przyjęciu domniemania prawnego, że te właśnie okoliczności stały się powodem zawalenia się budowli lub oderwania się jej części. Samoistny posiadacz budowli jest więc zobligowany do obalenia tego domniemania. To na nim ciąży ciężar dowodu, że przyczyną wypadku była okoliczność inna niż wymieniona w art. 434 k.c., np. działanie osoby poszkodowanej, nadzwyczaj silne wichury lub ulewy.

Właściciel (jak i zarządca obiektu budowlanego) jest obowiązany utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w ustawie z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (t.jedn.: Dz. U. 2006 r. Nr 156 poz. 1118). Oznacza to obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa oraz warunków użytkowych zgodnych z przeznaczeniem obiektu, a ponadto utrzymania właściwego stanu technicznego i spełnienia innych wymagań. To natomiast nierzadko będzie wiązało się z koniecznością przeprowadzenia robót budowlanych, przez które należy rozumieć montaż, rozbiórkę oraz remont obiektu budowlanego (art. 3 pkt 7 wskazanej ustawy).

Co więc w sytuacji, gdy właściciel chcąc dopełnić obowiązku utrzymania nieruchomości w należytym stanie powierzy wykonanie odpowiedniego remontu profesjonalnej firmie budowlanej, a podczas jego przeprowadzania dojdzie do wypadku i związanej z nim szkody osoby trzeciej? Z odpowiedzialności opartej na art. 434 k.c. nie zwalnia umowa zawarta pomiędzy posiadaczem samoistnym,a inną osobą. Może ona mieć jedynie znaczenie dla ewentualnego regresu przysługującego posiadaczowi samoistnemu.

Tylko wyjątkowo, w przypadku, gdy wykonawca wszystkich robót budowlanych będzie samoistnym posiadaczem budowli w chwili wypadku, aż do czasu odebrania prac przez inwestora (właściciela nieruchomości) można rozważać jego odpowiedzialność. Zgodnie bowiem z art. 652 k.c. ,,jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi on aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność na zasadach ogólnych za szkody wynikłe na tym terenie’’. Wówczas należy generalnego wykonawcę wykonującego wszystkie prace uważać za posiadacza budowli i oprzeć jego odpowiedzialność na zasadzie ryzyka (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604; E. Kulesza, Kodeks cywilny. Komentarz, Warszawa 1972, t.2, s .1431; Z. Gordon, Kodeks cywilny z komentarzem pod. red. J.Winiarza, Warszawa 1980, s. 622, uwaga 5). Z tym jednak zastrzeżeniem, że w sytuacji prowadzenia częściowych prac remontowych (np. sanitarnych, elewacyjnych, elektrycznych) ich wykonawcy nie można uważać za posiadacza samoistnego. Zaznaczyć przy tym trzeba , że Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 12 grudnia 1990 roku(sygn. akt I CR 750/90, OSNCP 1992, z.5, poz.81) odmówił generalnemu wykonawcy robót budowlanych przymiotu posiadacza samoistnego, a uznał go jedynie za ,,gospodarza na terenie budowy’’, który włada terenem zastępczo, w interesie kontrahenta umowy.

Może się również zdarzyć, że właściciel nieruchomości – inwestor staje się posiadaczem budowli w miarę postępów budowy. W takim wypadku ponosi on odpowiedzialność z art. 434 k.c., jeżeli zawalił się budynek jeszcze nie wykończony. Przysługuje mu jednak roszczenie zwrotne przeciw przedsiębiorstwu budowlanemu. W przypadku współposiadania wykonawcy i inwestora ponoszą oni solidarną odpowiedzialność.

Gdy właściciel nieruchomości powierza całość robót kilku wykonawcom (lub podwykonawcom), zachowując jednak prawo do koordynowania ich poczynań, to odpowiedzialność z art. 434 k.c. ciąży na nim, jako inwestorze. Tak samo będzie w sytuacji, gdy właściciel pozostawia wykonawcy swobodę, jednakże charakter prowadzonych prac sprawia, że przyjęcie protokolarne terenu jest zbędne lub nie nastąpiło z innej przyczyny. W tych wszystkich wypadkach przepis art. 652 k.c. nie znajdzie zastosowania, chociaż strony łączy umowa o roboty budowlane (tak A. Szpunar, Szkoda wyrządzona przez zawalenie się budowli, NP. 1965, nr 6, s. 604).

Dla większego spokoju właścicieli nieruchomości pragnę zaznaczyć, że art. 434 k.c. nie obejmuje szkód wynikłych wskutek zawalenia się mas ziemi wydobytych w czasie budowy albo strącania śniegu lub lodu z dachu domu. Odpowiedzialność może być wówczas uzasadniona jedynie na zasadach ogólnych, a więc dla uzyskania odszkodowania konieczne będzie m.in. wykazanie jego winy. Tak samo należy rozstrzygać, jeżeli śnieg lub lód odpada pod wpływem swego ciężaru albo topnienia.

Wskażmy jednak, że okoliczność, iż właściciel nieruchomości nie dysponuje dochodami z budynku przeznaczonymi na przeprowadzenie remontu kapitalnego, nie uzasadnia zwolnienia go od odpowiedzialności z tytułu ryzyka. Można tu ewentualnie rozważać zasadność obniżenia wysokości odszkodowania, tylko jednak w sytuacji, gdy samoistny posiadacz wykazał wysoki stopień staranności w dążeniu do przeprowadzenia remontu. Również powierzenie zarządu nieruchomością budynkową innemu podmiotowi – licencjonowanemu zarządcy nieruchomości – nie zwalnia posiadacza samoistnego od odpowiedzialności. Orzecznictwo wyraźnie podnosi, że podmiot odpowiedzialny na podstawie stosunków umownych za stan techniczny budynku należy do kręgu osób, za które posiadacz ponosi odpowiedzialność (tak m.in. Sąd Najwyższy w wyroku z 13 września 1988 roku, sygn. akt IV CR 231/88, OSN 1990, nr 12, poz. 155).

Reasumując zaznaczmy, że wynik każdego postępowania sądowego zależy od szczegółowo ustalonych okoliczności faktycznych, a samo postępowanie dowodowe rządzi się trudnymi do stosowania regułami. Chcąc zatem uniknąć stresu wywołanego wynikiem postępowania sądowego warto wcześniej pomyśleć o odpowiednim ubezpieczeniu, a w przypadku sądowego sporu zapewnić sobie pomoc fachowego pełnomocnika.

Źródło: Joanna Pinkowska aplikant radcowski Kancelaria Radców Prawnych i Adwokatów Pałucki Trusiński Hermelin
dom.pl

Focus Mall dwa tygodnie po otwarciu

Rynek nieruchomości komercyjnych zanotował absolutny rekord. W ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia działalności piotrkowską galerię rozrywkowo-handlową Focus Mall, dzieło dewelopera Parkridge Retail Poland, odwiedziło ponad 350 000 osób. To ponad 4 razy więcej niż jest mieszkańców w tym mieście. Taki imponujący wynik to marzenie każdego dewelopera.
Tymczasem ekonomiści, finansiści, firmy consultingowe i oczywiście deweloperzy zastanawiają się czy polski rynek jest już wystarczająco nasycony obiektami handlowymi typu galerie i czy mieszkańcom mniejszych miast są one potrzebne.

Jak pokazują statystyki odwiedzin piotrkowskiej galerii Focus Mall nie tylko, że zapotrzebowanie na tego typu obiekty w małych miastach rośnie, ale na dodatek nie przeszkadza temu kryzys o którym tak wiele się mówi. Pesymiści twierdzą, że najgorsze przed nami i że dotknie on teraz najbardziej właśnie handlowców. W Piotrkowie tendencje najwyraźniej łamią tą prognozę. Zainteresowanie odwiedzających piotrkowian przewyższa wielokrotnie statystyki galerii warszawskich i świadczy o dużym potencjale zakupowym mieszkańców małych i średnich miast.

Ciekawość czy potrzeba? Z pewnością na taki sukces składa się wiele czynników, m.in. bardzo dobra lokalizacja w centrum miasta, bogata oferta rozrywkowo-handlowa, sprawnie i skutecznie przeprowadzona komercjalizacja, za którą odpowiedzialna była firma The Blue Ocean Investment Group (BOIG), i oczywiście wpisanie się w potrzeby i oczekiwania mieszkańców Piotrkowa. Rosnące koszty funkcjonowania w dużych aglomeracjach sprawiają, że handlowcy i przedsiębiorcy doceniają tańsze lokalizacje. Nieduże miasta wymagają jednak przemyślanej, starannie opracowanej strategii – umiejętnego połączenia biznesplanu i komunikacji z mieszkańcami.

Zarówno przedstawiciele firm Parkridge jak i BOIG spodziewali się sukcesu, ale skala liczby odwiedzających Focus Mall zaskoczyła najbardziej zainteresowanych.

 „Cieszę się, że również w mniejszych miastach projekty przez nas komercjalizowane funkcjonują tak dobrze od dnia otwarcia. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że duża część najemców potwierdza wysokie obroty i znaczna większość jest zadowolona z osiągnięcia zakładanych budżetów” – komentuje Tomasz Rydlewski Dyrektor Zarządzający firmy BOIG.

 „Od początku wierzyliśmy w sukces tego przedsięwzięcia, ale nie spodziewaliśmy się jego rozmiaru. Liczby odwiedzających są dla nas wspaniałym zaskoczeniem. Takie wyniki odwiedzalności są często marzeniem właścicieli galerii w dużych miastach. Jak widać galeria Focus Mall staje się galerią obejmującą cały region Piotrkowa Trybunalskiego. Ten sukces potwierdza, że wybrana przez nas strategia budowy galerii rozrywkowo-handlowych w małych i średnich miastach zdaje egzamin. Jestem dumny z tego, że możemy sprostać oczekiwaniom mieszkańców miast, gdzie dotychczas takich obiektów nie było Dla nich nowy obiekt w przestrzeni publicznej ma na tyle duże znaczenie, że inwestor musi liczyć się z toczącą się dyskusją wokół powstającego miejsca oraz ich stałym zainteresowaniem wszystkimi fazami realizacji. To także duża szansa dla tych regionów, nowe miejsca pracy i przede wszystkim zadowolenie mieszkańców” -  mówi Jarosław Fijałkowski, CEO CEE Parkridge Retail.

Takie zainteresowanie mieszkańców można było przewidzieć już w dzień otwarcia galerii. Mimo , iż Focus Mall był otwarty tylko 5 godzin, liczba odwiedzających przekroczyła 30 tys. – „Nie spodziewaliśmy się tak dużej liczby odwiedzających. To dla nas naprawdę duże zaskoczenie. Statystyki mówią same za siebie - Piotrkowianie czekali na taki obiekt.  Liczba odwiedzin ciągle rośnie, co tylko podnosi poprzeczkę i daje poczucie odpowiedzialności, aby Focus Mall pozostał ważnym punktem na mapie Piotrkowa Trybunalskiego” - przekonuje Jarosław Fijałkowski.

Galeria rozrywkowo-handlowa Focus Mall w Piotrkowie to nowoczesny obiekt i jedna z największych inwestycji w regionie. 

Parkridge Holdings

kg

Focus Mall dwa tygodnie po otwarciu

Rynek nieruchomości komercyjnych zanotował absolutny rekord. W ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia działalności piotrkowską galerię rozrywkowo-handlową Focus Mall, dzieło dewelopera Parkridge Retail Poland, odwiedziło ponad 350 000 osób. To ponad 4 razy więcej niż jest mieszkańców w tym mieście. Taki imponujący wynik to marzenie każdego dewelopera.
Tymczasem ekonomiści, finansiści, firmy consultingowe i oczywiście deweloperzy zastanawiają się czy polski rynek jest już wystarczająco nasycony obiektami handlowymi typu galerie i czy mieszkańcom mniejszych miast są one potrzebne.

Jak pokazują statystyki odwiedzin piotrkowskiej galerii Focus Mall nie tylko, że zapotrzebowanie na tego typu obiekty w małych miastach rośnie, ale na dodatek nie przeszkadza temu kryzys o którym tak wiele się mówi. Pesymiści twierdzą, że najgorsze przed nami i że dotknie on teraz najbardziej właśnie handlowców. W Piotrkowie tendencje najwyraźniej łamią tą prognozę. Zainteresowanie odwiedzających piotrkowian przewyższa wielokrotnie statystyki galerii warszawskich i świadczy o dużym potencjale zakupowym mieszkańców małych i średnich miast.

Ciekawość czy potrzeba? Z pewnością na taki sukces składa się wiele czynników, m.in. bardzo dobra lokalizacja w centrum miasta, bogata oferta rozrywkowo-handlowa, sprawnie i skutecznie przeprowadzona komercjalizacja, za którą odpowiedzialna była firma The Blue Ocean Investment Group (BOIG), i oczywiście wpisanie się w potrzeby i oczekiwania mieszkańców Piotrkowa. Rosnące koszty funkcjonowania w dużych aglomeracjach sprawiają, że handlowcy i przedsiębiorcy doceniają tańsze lokalizacje. Nieduże miasta wymagają jednak przemyślanej, starannie opracowanej strategii – umiejętnego połączenia biznesplanu i komunikacji z mieszkańcami.

Zarówno przedstawiciele firm Parkridge jak i BOIG spodziewali się sukcesu, ale skala liczby odwiedzających Focus Mall zaskoczyła najbardziej zainteresowanych.

 „Cieszę się, że również w mniejszych miastach projekty przez nas komercjalizowane funkcjonują tak dobrze od dnia otwarcia. Ale dla mnie najważniejsze jest to, że duża część najemców potwierdza wysokie obroty i znaczna większość jest zadowolona z osiągnięcia zakładanych budżetów” – komentuje Tomasz Rydlewski Dyrektor Zarządzający firmy BOIG.

 „Od początku wierzyliśmy w sukces tego przedsięwzięcia, ale nie spodziewaliśmy się jego rozmiaru. Liczby odwiedzających są dla nas wspaniałym zaskoczeniem. Takie wyniki odwiedzalności są często marzeniem właścicieli galerii w dużych miastach. Jak widać galeria Focus Mall staje się galerią obejmującą cały region Piotrkowa Trybunalskiego. Ten sukces potwierdza, że wybrana przez nas strategia budowy galerii rozrywkowo-handlowych w małych i średnich miastach zdaje egzamin. Jestem dumny z tego, że możemy sprostać oczekiwaniom mieszkańców miast, gdzie dotychczas takich obiektów nie było Dla nich nowy obiekt w przestrzeni publicznej ma na tyle duże znaczenie, że inwestor musi liczyć się z toczącą się dyskusją wokół powstającego miejsca oraz ich stałym zainteresowaniem wszystkimi fazami realizacji. To także duża szansa dla tych regionów, nowe miejsca pracy i przede wszystkim zadowolenie mieszkańców” -  mówi Jarosław Fijałkowski, CEO CEE Parkridge Retail.

Takie zainteresowanie mieszkańców można było przewidzieć już w dzień otwarcia galerii. Mimo , iż Focus Mall był otwarty tylko 5 godzin, liczba odwiedzających przekroczyła 30 tys. – „Nie spodziewaliśmy się tak dużej liczby odwiedzających. To dla nas naprawdę duże zaskoczenie. Statystyki mówią same za siebie - Piotrkowianie czekali na taki obiekt.  Liczba odwiedzin ciągle rośnie, co tylko podnosi poprzeczkę i daje poczucie odpowiedzialności, aby Focus Mall pozostał ważnym punktem na mapie Piotrkowa Trybunalskiego” - przekonuje Jarosław Fijałkowski.

Galeria rozrywkowo-handlowa Focus Mall w Piotrkowie to nowoczesny obiekt i jedna z największych inwestycji w regionie. 

Parkridge Holdings

kg

Jak ważny jest wizerunek w branży deweloperskiej?

Jaki jest pożądany wizerunek dewelopera? Czym musi się charakteryzować firma, by potencjalni klienci chcieli kupować budowane przez nią nieruchomości? Jak informować o swoich działaniach by zaistnieć w świadomości społeczeństwa, jako deweloper godny zaufania?
Kodeks dobrych praktyk, zdobyte nagrody czy certyfikaty jakości nie wystarczają już do stworzenia idealnego wizerunku. W najbliższych latach najbardziej na znaczeniu, jako kanał wparcia budowania wizerunku, zyska Internet.

Rosną wymagania klientów, a co za tym idzie już nie tylko dobra lokalizacja, renomowana dzielnica czy „odpowiednia” cena są atrakcyjne dla potencjalnego nabywcy. Zanim klienci zdecydują się na zakup sprawdzają inwestora, jego portfolio wybudowanych już osiedli, sposób finansowania budowy i opinię innych klientów.

Reklamy firm deweloperskich są dość jednolite tematycznie, przeglądając je można odnieść wrażenie, że większość z nich robiona jest z ogólnodostępnego szablonu. Szczególny nacisk w przekazywanej informacji kładzie się na członkostwo firmy w przeróżnych stowarzyszeniach. Ważne są również certyfikaty i nagrody tj. „Teraz Polska”, „Medal Europejski”, czy „Superbrands”, poważany jest także certyfikat ISO.

Głównym zadaniem reklamy deweloperskiej jest użycie chwytliwego, złudnego hasła reklamowego. Któż z nas nie chciałby mieszkać na „urokliwym”, „czarodziejskim”, czy „cichym i  słonecznym” wzgórzu? Inwestorzy posługując się wizualizacją tworzą własną, iluzoryczną wizję potencjalnego miejsca mieszkalnego. Najważniejsze to: „szukać u najlepszych” i „kupować u sprawdzonego dewelopera”.

Najnowsze trendy deweloperskie to wyprzedaże postrzegane jako standardowe działania marketingowe. „Ostatnie domy”, „Chwytaj prawdziwe okazje” czy „Konkurencyjne ceny” to najczęściej pojawiające się hasła. Rabaty na ostatnie mieszkania mobilizują zwłaszcza niezdecydowanych. Głównym celem jest „zwabienie” klientów do mieszkania i zaproponowanie „jedynej” oferty. Mimo wielu korzyści  „resztówki” wzbudzają kontrowersje, bo wyprzedaże kojarzą się z pozbywaniem się towarów trudno zbywalnych.

Coraz częściej słowem kluczem są „gotowe” domy, odbiorca ma bowiem 100 procent pewności, że deweloper nie wycofa się z budowy.

Jak wskazują badania małopolskiego rynku nieruchomości wciąż rośnie niezadowolenie z usług deweloperskich. Aż 55 procent zapytanych o najlepszą  firmę deweloperską w Krakowie, odpowiada „żadna”. Co zatem należy zrobić, by sytuacja się zmieniła?

Kryzys finansowy sprawił, że klienci szukają prawdziwych okazji i przede wszystkim firm godnych zaufania. Dlatego standardowe metody dotarcia do nabywcy, takie jak kampanie reklamowe czy udział w targach, nie wystarczają. Firmy deweloperskie w coraz większym stopniu powinny stawiać na długofalowe budowanie wizerunku. Jeśli kreowanie wizerunku to oczywiście działania public relations. Obejmują  zarówno relacje z mediami, e-pr, a także kampanie niestandardowe, które zapewniają głębszą penetrację rynku i dotarcie z przekazem do szerokiego kręgu potencjalnych klientów.

Polacy, zapytani o najważniejsze źródła informacji na temat ofert deweloperów, jako zdecydowanie najistotniejsze kanały wiedzy, wskazywali internet oraz prasę. Ponadto w tej branży, jak w żadnej innej, liczą się referencje – zadowoleni klienci to zatem najlepsi twórcy pozytywnego wizerunku firmy.

- W dzisiejszych czasach internet jest pierwszym „miejscem” w którym szukamy informacji. W momencie gdy zastanawiamy się nad zakupem mieszkania od dewelopera to oczywiście sprawdzamy opinię o nim. Szukamy wypowiedzi osób, które nabyły już mieszkania od danej firmy, a także informacji na temat jej działalności – mówi Magdalena Wymazała, PR Manager z Times Square Public Relations.

Tu należy sobie zadać pytanie, jakie informacje będą dla internautów najbardziej przydatne. Oczywistym jest, że dla potencjalnych klientów wpisy do katalogów branżowych zawierające dane teleadresowe dewelopera nie będą zbyt wartościowe.

- Doskonałym narzędziem wspomagającym działania public relations jest model zarządzania komunikatami prasowymi Net PR Synergy. Dzięki niemu informacje na temat firmy będą widoczne w wyszukiwarce google dla internautów po wpisaniu frazy będącej nazwą firmy bądź nazwiskiem prezesa. Umożliwia to w łatwy sposób dotarcie do konkretnej wiedzy o danym deweloperze, bo przecież o to właśnie osobom zamierzającym kupić mieszkanie chodzi – mówi Wiktor Kammer, szef Times Square Public Relations.

Zważywszy na to, że większość osób korzystających z wyszukiwarki google przegląda kilkanaście pierwszych wyników, promowanie informacji na temat dewelopera ma ogromne znaczenie. Do tego właśnie służy NPRS.
Warto jednak podkreślić, że aby działania wizerunkowe były skuteczne, nie mogą być jednorazową akcją.

- Public Relations cechuje się właśnie tym, że są to działania planowane i przede wszystkim długofalowe, co w przypadku branży deweloperskiej ma ogromne znaczenie. Mieszkanie zazwyczaj kupuje się raz, bądź dwa razy w życiu więc opinia o deweloperze będzie miała tu ogromne znaczenie – mówi Magdalena Wymazała.

W związku z tym tak ważne jest powierzenie kreowania wizerunku marki wyspecjalizowanym osobom, które nie tylko ocenią sytuacje wyjściową, dokonają analizy otoczenia, ale także opracują plan działań dostosowany do indywidualnych potrzeb.  Specjaliści z branży PR w dużej mierze kładą nacisk na zaistnienie firm w mediach.

Obecnie mass media stanowią czwartą władzę, dlatego też obecność w nich, a przede wszystkim ich przychylność jest niezwykle ważnym czynnikiem wpływającym na wizerunek. Dobre relacje z dziennikarzami skutkują sprawnym przepływem informacji między firmą, a jej grupami docelowymi: klientami, inwestorami, partnerami.

- Musimy pamiętać, że zasada „nie ważne co piszą, ważne żeby pisali”, w momencie gdy chcemy być postrzegani jako profesjonalny i godny zaufania deweloper, nie sprawdza się. Dziennikarze powinni być sprzymierzeńcami, bo przecież dzisiejsze społeczeństwo staje się społeczeństwem informacji i wiedzy. Jednak należy tu podkreślić, że media relations to nie publikowanie artykułów sponsorowanych, a dialog i wymiana informacji dotyczących działalności firmy, które będą interesujące dla wyznaczonego przez nas targetu – dodaje Magdalena Wymazała.

Public relations doskonale sprawdza się również w obliczu kryzysów i konfliktów. Czasem źle podana informacja lub plotka wpływają niekorzystnie na wizerunek, a dzięki systematycznym działaniom PR można ją przewidzieć i przygotować ewentualne scenariusze działań. Rada specjalistów na co dzień zajmujących się wizerunkiem firm bywa w takich momentach niezwykle cenna.

- Świadomość klientów na temat danej marki buduje się latami, a zepsuć ten wizerunek można w przeciągu kilku minut. Odbudowanie go jest wtedy bardzo czasochłonne i nie ukrywajmy wymaga sporej wiedzy i opanowania. Dlatego podkreślę to po raz kolejny, że działania wizerunkowe powinny być długofalowe i stale kontrolowane, co pozwoli na zmniejszenie prawdopodobieństwa pojawienia się sytuacji kryzysowej – mówi Magdalena Wymazała.

Proces kreowania wizerunku firm z  branży deweloperskiej działających na polskim rynku dopiero się rozpoczyna. Można się jednak spodziewać, iż w niedalekiej przyszłości rola wizerunku będzie systematycznie wzrastać.
 
Autor: Magdalena Wymazała
Współpraca: Elwira Juzwenko

jn

Jak ważny jest wizerunek w branży deweloperskiej?

Jaki jest pożądany wizerunek dewelopera? Czym musi się charakteryzować firma, by potencjalni klienci chcieli kupować budowane przez nią nieruchomości? Jak informować o swoich działaniach by zaistnieć w świadomości społeczeństwa, jako deweloper godny zaufania?
Kodeks dobrych praktyk, zdobyte nagrody czy certyfikaty jakości nie wystarczają już do stworzenia idealnego wizerunku. W najbliższych latach najbardziej na znaczeniu, jako kanał wparcia budowania wizerunku, zyska Internet.

Rosną wymagania klientów, a co za tym idzie już nie tylko dobra lokalizacja, renomowana dzielnica czy „odpowiednia” cena są atrakcyjne dla potencjalnego nabywcy. Zanim klienci zdecydują się na zakup sprawdzają inwestora, jego portfolio wybudowanych już osiedli, sposób finansowania budowy i opinię innych klientów.

Reklamy firm deweloperskich są dość jednolite tematycznie, przeglądając je można odnieść wrażenie, że większość z nich robiona jest z ogólnodostępnego szablonu. Szczególny nacisk w przekazywanej informacji kładzie się na członkostwo firmy w przeróżnych stowarzyszeniach. Ważne są również certyfikaty i nagrody tj. „Teraz Polska”, „Medal Europejski”, czy „Superbrands”, poważany jest także certyfikat ISO.

Głównym zadaniem reklamy deweloperskiej jest użycie chwytliwego, złudnego hasła reklamowego. Któż z nas nie chciałby mieszkać na „urokliwym”, „czarodziejskim”, czy „cichym i  słonecznym” wzgórzu? Inwestorzy posługując się wizualizacją tworzą własną, iluzoryczną wizję potencjalnego miejsca mieszkalnego. Najważniejsze to: „szukać u najlepszych” i „kupować u sprawdzonego dewelopera”.

Najnowsze trendy deweloperskie to wyprzedaże postrzegane jako standardowe działania marketingowe. „Ostatnie domy”, „Chwytaj prawdziwe okazje” czy „Konkurencyjne ceny” to najczęściej pojawiające się hasła. Rabaty na ostatnie mieszkania mobilizują zwłaszcza niezdecydowanych. Głównym celem jest „zwabienie” klientów do mieszkania i zaproponowanie „jedynej” oferty. Mimo wielu korzyści  „resztówki” wzbudzają kontrowersje, bo wyprzedaże kojarzą się z pozbywaniem się towarów trudno zbywalnych.

Coraz częściej słowem kluczem są „gotowe” domy, odbiorca ma bowiem 100 procent pewności, że deweloper nie wycofa się z budowy.

Jak wskazują badania małopolskiego rynku nieruchomości wciąż rośnie niezadowolenie z usług deweloperskich. Aż 55 procent zapytanych o najlepszą  firmę deweloperską w Krakowie, odpowiada „żadna”. Co zatem należy zrobić, by sytuacja się zmieniła?

Kryzys finansowy sprawił, że klienci szukają prawdziwych okazji i przede wszystkim firm godnych zaufania. Dlatego standardowe metody dotarcia do nabywcy, takie jak kampanie reklamowe czy udział w targach, nie wystarczają. Firmy deweloperskie w coraz większym stopniu powinny stawiać na długofalowe budowanie wizerunku. Jeśli kreowanie wizerunku to oczywiście działania public relations. Obejmują  zarówno relacje z mediami, e-pr, a także kampanie niestandardowe, które zapewniają głębszą penetrację rynku i dotarcie z przekazem do szerokiego kręgu potencjalnych klientów.

Polacy, zapytani o najważniejsze źródła informacji na temat ofert deweloperów, jako zdecydowanie najistotniejsze kanały wiedzy, wskazywali internet oraz prasę. Ponadto w tej branży, jak w żadnej innej, liczą się referencje – zadowoleni klienci to zatem najlepsi twórcy pozytywnego wizerunku firmy.

- W dzisiejszych czasach internet jest pierwszym „miejscem” w którym szukamy informacji. W momencie gdy zastanawiamy się nad zakupem mieszkania od dewelopera to oczywiście sprawdzamy opinię o nim. Szukamy wypowiedzi osób, które nabyły już mieszkania od danej firmy, a także informacji na temat jej działalności – mówi Magdalena Wymazała, PR Manager z Times Square Public Relations.

Tu należy sobie zadać pytanie, jakie informacje będą dla internautów najbardziej przydatne. Oczywistym jest, że dla potencjalnych klientów wpisy do katalogów branżowych zawierające dane teleadresowe dewelopera nie będą zbyt wartościowe.

- Doskonałym narzędziem wspomagającym działania public relations jest model zarządzania komunikatami prasowymi Net PR Synergy. Dzięki niemu informacje na temat firmy będą widoczne w wyszukiwarce google dla internautów po wpisaniu frazy będącej nazwą firmy bądź nazwiskiem prezesa. Umożliwia to w łatwy sposób dotarcie do konkretnej wiedzy o danym deweloperze, bo przecież o to właśnie osobom zamierzającym kupić mieszkanie chodzi – mówi Wiktor Kammer, szef Times Square Public Relations.

Zważywszy na to, że większość osób korzystających z wyszukiwarki google przegląda kilkanaście pierwszych wyników, promowanie informacji na temat dewelopera ma ogromne znaczenie. Do tego właśnie służy NPRS.
Warto jednak podkreślić, że aby działania wizerunkowe były skuteczne, nie mogą być jednorazową akcją.

- Public Relations cechuje się właśnie tym, że są to działania planowane i przede wszystkim długofalowe, co w przypadku branży deweloperskiej ma ogromne znaczenie. Mieszkanie zazwyczaj kupuje się raz, bądź dwa razy w życiu więc opinia o deweloperze będzie miała tu ogromne znaczenie – mówi Magdalena Wymazała.

W związku z tym tak ważne jest powierzenie kreowania wizerunku marki wyspecjalizowanym osobom, które nie tylko ocenią sytuacje wyjściową, dokonają analizy otoczenia, ale także opracują plan działań dostosowany do indywidualnych potrzeb.  Specjaliści z branży PR w dużej mierze kładą nacisk na zaistnienie firm w mediach.

Obecnie mass media stanowią czwartą władzę, dlatego też obecność w nich, a przede wszystkim ich przychylność jest niezwykle ważnym czynnikiem wpływającym na wizerunek. Dobre relacje z dziennikarzami skutkują sprawnym przepływem informacji między firmą, a jej grupami docelowymi: klientami, inwestorami, partnerami.

- Musimy pamiętać, że zasada „nie ważne co piszą, ważne żeby pisali”, w momencie gdy chcemy być postrzegani jako profesjonalny i godny zaufania deweloper, nie sprawdza się. Dziennikarze powinni być sprzymierzeńcami, bo przecież dzisiejsze społeczeństwo staje się społeczeństwem informacji i wiedzy. Jednak należy tu podkreślić, że media relations to nie publikowanie artykułów sponsorowanych, a dialog i wymiana informacji dotyczących działalności firmy, które będą interesujące dla wyznaczonego przez nas targetu – dodaje Magdalena Wymazała.

Public relations doskonale sprawdza się również w obliczu kryzysów i konfliktów. Czasem źle podana informacja lub plotka wpływają niekorzystnie na wizerunek, a dzięki systematycznym działaniom PR można ją przewidzieć i przygotować ewentualne scenariusze działań. Rada specjalistów na co dzień zajmujących się wizerunkiem firm bywa w takich momentach niezwykle cenna.

- Świadomość klientów na temat danej marki buduje się latami, a zepsuć ten wizerunek można w przeciągu kilku minut. Odbudowanie go jest wtedy bardzo czasochłonne i nie ukrywajmy wymaga sporej wiedzy i opanowania. Dlatego podkreślę to po raz kolejny, że działania wizerunkowe powinny być długofalowe i stale kontrolowane, co pozwoli na zmniejszenie prawdopodobieństwa pojawienia się sytuacji kryzysowej – mówi Magdalena Wymazała.

Proces kreowania wizerunku firm z  branży deweloperskiej działających na polskim rynku dopiero się rozpoczyna. Można się jednak spodziewać, iż w niedalekiej przyszłości rola wizerunku będzie systematycznie wzrastać.
 
Autor: Magdalena Wymazała
Współpraca: Elwira Juzwenko

jn

Arka kupuje apartamentowiec w stolicy

Fundusz inwestycyjny Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości 2 FIZ za 8,9 mln zł kupił apartamentowiec w Warszawie przy ul. Narbutta 16.

Jak informuje fundusz przedmiotem transakcji jest budynek mieszkalny w skład którego wchodzi dziesięć apartamentów i jeden lokal użytkowy o łącznej powierzchni użytkowej około 1150 mkw. Średnia powierzchnia apartamentu to prawie 110 mkw. Budynek posiada także garaż podziemny.

Jedną z możliwych strategii inwestycyjnych funduszu dla tej nieruchomości jest aranżacja wybranych lokali mieszkalnych i ich późniejsza sprzedaż. - Zważywszy na atrakcyjną lokalizację spodziewamy się satysfakcjonującego zysku z tej nieruchomości w średnim okresie kilkunastu miesięcy - mówi Agnieszka Jachowicz zarządzająca funduszem.

Fundusz został utworzony w lipcu 2008 roku. Budowanie portfela nieruchomości może trwać 3 lata, ale fundusz zainwestował już istotną część aktywów. Koncentruje się na nieruchomościach komercyjnych takich jak obiekty biurowe i galerie handlowe, które ze względu na lokalizację i jakość oferty mają duży potencjał wzrostu wartości.

Sprzedaż nieruchomości kupionych przez fundusz nastąpi w 2015 roku.

Co w tym roku kupił fundusz Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości 2 FIZ:

- budynek biurowy w Warszawie przy ul. Okopowej, o powierzchni około 2150 mkw., transakcja zrealizowana w dniu 25.02.2009 roku za cenę 19,2 mln zł;

- budynek biurowy z lat 70. w Łodzi przy ulicy Traktorowej o powierzchni 6647 mkw.; transakcja zrealizowana w dniu 31.07.2009 roku za cenę 14 mln zł;

- galeria handlowa w Łomży składająca się z trzech budynków o łącznej powierzchni 6677 mkw; transakcja zrealizowana w dniu 02.10.2009 roku;
- budynek handlowy Dukat w centrum Olsztyna, o powierzchni przeznaczonej do wynajmu około 3750 mkw, transakcja zrealizowana w dniu 29.10.2009 roku za cenę 6,2 mln zł;

- budynek handlowo-usługowy stanowiący druga fazę Centrum Handlowego Alfa (częściowa własność funduszu) o pow. 24 tys. mkw położony w centrum Olsztyna; transakcja zrealizowana w dniu 17.11.2009 roku za cenę 22 mln euro.

 


(MM)
Arka kupuje apartamentowiec w stolicy

Arka kupuje apartamentowiec w stolicy

Fundusz inwestycyjny Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości 2 FIZ za 8,9 mln zł kupił apartamentowiec w Warszawie przy ul. Narbutta 16.

Jak informuje fundusz przedmiotem transakcji jest budynek mieszkalny w skład którego wchodzi dziesięć apartamentów i jeden lokal użytkowy o łącznej powierzchni użytkowej około 1150 mkw. Średnia powierzchnia apartamentu to prawie 110 mkw. Budynek posiada także garaż podziemny.

Jedną z możliwych strategii inwestycyjnych funduszu dla tej nieruchomości jest aranżacja wybranych lokali mieszkalnych i ich późniejsza sprzedaż. - Zważywszy na atrakcyjną lokalizację spodziewamy się satysfakcjonującego zysku z tej nieruchomości w średnim okresie kilkunastu miesięcy - mówi Agnieszka Jachowicz zarządzająca funduszem.

Fundusz został utworzony w lipcu 2008 roku. Budowanie portfela nieruchomości może trwać 3 lata, ale fundusz zainwestował już istotną część aktywów. Koncentruje się na nieruchomościach komercyjnych takich jak obiekty biurowe i galerie handlowe, które ze względu na lokalizację i jakość oferty mają duży potencjał wzrostu wartości.

Sprzedaż nieruchomości kupionych przez fundusz nastąpi w 2015 roku.

Co w tym roku kupił fundusz Arka BZ WBK Fundusz Rynku Nieruchomości 2 FIZ:

- budynek biurowy w Warszawie przy ul. Okopowej, o powierzchni około 2150 mkw., transakcja zrealizowana w dniu 25.02.2009 roku za cenę 19,2 mln zł;

- budynek biurowy z lat 70. w Łodzi przy ulicy Traktorowej o powierzchni 6647 mkw.; transakcja zrealizowana w dniu 31.07.2009 roku za cenę 14 mln zł;

- galeria handlowa w Łomży składająca się z trzech budynków o łącznej powierzchni 6677 mkw; transakcja zrealizowana w dniu 02.10.2009 roku;
- budynek handlowy Dukat w centrum Olsztyna, o powierzchni przeznaczonej do wynajmu około 3750 mkw, transakcja zrealizowana w dniu 29.10.2009 roku za cenę 6,2 mln zł;

- budynek handlowo-usługowy stanowiący druga fazę Centrum Handlowego Alfa (częściowa własność funduszu) o pow. 24 tys. mkw położony w centrum Olsztyna; transakcja zrealizowana w dniu 17.11.2009 roku za cenę 22 mln euro.

 


(MM)
Arka kupuje apartamentowiec w stolicy

Odbicie od dna, czy korekta?

Odbicie od dna? Za rok ceny nowych lokali mogą wzrosnąć nawet o 10 procent - akcentuje "Rzeczpospolita".

Ostatnie transakcje pokazują, że spadek cen mieszkań wyhamował, a w kilku dużych miastach stawki zaczęły nawet rosnąć - wynika z danych Związku Banków Polskich. "Stabilizacja cen w Polsce jest już faktem. Po dynamicznych zmianach w pierwszym półroczu brak dużych skoków cen po drugim kwartale jest czymś nowym" - mówi Joanna Tomczyk, analityk rynku nieruchomości w firmie doradczej redNet Consulting. "Ceny nowych mieszkań już chyba osiągnęły minimalne poziomy" - podsumowuje Przemysław Pączek z firmy doradczej ProDevelopment.

Zdaniem gazety, ceny raczej nie rosłyby, gdyby deweloperzy ruszyli z budową nowych osiedli. Nie należy się tego jednak szybko spodziewać, jeśli banki nie będą finansować ich przedsięwzięć. Z szacunków Polskiego Związku Firm Deweloperskich wynika, że w tym roku deweloperzy rozpoczną budowę o 60 - 75 proc. osiedli wielorodzinnych mniej w stosunku do roku ubiegłego.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita

Odbicie od dna, czy korekta?

Odbicie od dna? Za rok ceny nowych lokali mogą wzrosnąć nawet o 10 procent - akcentuje "Rzeczpospolita".

Ostatnie transakcje pokazują, że spadek cen mieszkań wyhamował, a w kilku dużych miastach stawki zaczęły nawet rosnąć - wynika z danych Związku Banków Polskich. "Stabilizacja cen w Polsce jest już faktem. Po dynamicznych zmianach w pierwszym półroczu brak dużych skoków cen po drugim kwartale jest czymś nowym" - mówi Joanna Tomczyk, analityk rynku nieruchomości w firmie doradczej redNet Consulting. "Ceny nowych mieszkań już chyba osiągnęły minimalne poziomy" - podsumowuje Przemysław Pączek z firmy doradczej ProDevelopment.

Zdaniem gazety, ceny raczej nie rosłyby, gdyby deweloperzy ruszyli z budową nowych osiedli. Nie należy się tego jednak szybko spodziewać, jeśli banki nie będą finansować ich przedsięwzięć. Z szacunków Polskiego Związku Firm Deweloperskich wynika, że w tym roku deweloperzy rozpoczną budowę o 60 - 75 proc. osiedli wielorodzinnych mniej w stosunku do roku ubiegłego.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita

Wynagrodzenia notariuszy

Sąd Najwyższy podjął uchwałę (23 września 2009 r.), w której uznał, że notariusz ma możliwość zawarcia umowy o dokonanie czynności notarialnej bez wynagrodzenia. Jak wskazano w tezie przedmiotowej uchwały, zgodnie z art. 5 § 1 ustawy z 14 lutego 1991 r. – Prawo o notariacie (tekst jedn.: DzU z 2008 r., Nr 189, poz. 1158), podstawą uprawnienia notariusza do pobrania wynagrodzenia od stron za dokonanie czynności notarialnej jest umowa ze stronami czynności. Przepis ten nie wyłącza możliwości zawarcia umowy o dokonanie czynności notarialnej bez wynagrodzenia. Z uzasadnienia Sądu Najwyższego wynika, że ani w prawie o notariacie, ani też w żadnej innej ustawie nie ma normy prawnej nakazującej stronie, jako beneficjentowi czynności notarialnej, zapłatę wynagrodzenia notariuszowi.

Warto zauważyć, że kwestia zaniechania poboru opłaty wzbudzała dotychczas dużo kontrowersji. Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na stanowisku, że wprowadzenie maksymalnej taksy notarialnej miało zapewnić przeciwdziałanie zaporowym kosztom notarialnym oraz doprowadzić do większej dostępności czynności notarialnych. Ponadto uważa on, że to od woli notariuszy zależy, czy pobiorą oni taksę za daną czynność, czy nie. Wynagrodzenie przysługujące notariuszowi uzgadniane jest na podstawie łączącej strony umowy. Mogą więc one dowolnie kształtować wysokość tego wynagrodzenia, z jedynym tylko wyjątkiem – nie może ono być wyższe niż określa to maksymalna taksa notarialna.

Do łączącej strony umowy jak najbardziej ma zastosowanie zasada swobody umów z kodeksu cywilnego. Jak wskazuje art. 3531 k.c., strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swojego uznania, byleby treść umowy nie sprzeciwiała się naturze tej umowy, ustawie lub nie naruszała zasad współżycia społecznego. Jeżeli więc działanie notariuszy nie byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego lub nie miałoby na celu ominięcia prawa, to mogliby świadczyć swoje usługi bez pobierania opłaty notarialnej.

 

 

Źródło: KRN.pl,   2009.11.25

Wynagrodzenia notariuszy

Sąd Najwyższy podjął uchwałę (23 września 2009 r.), w której uznał, że notariusz ma możliwość zawarcia umowy o dokonanie czynności notarialnej bez wynagrodzenia. Jak wskazano w tezie przedmiotowej uchwały, zgodnie z art. 5 § 1 ustawy z 14 lutego 1991 r. – Prawo o notariacie (tekst jedn.: DzU z 2008 r., Nr 189, poz. 1158), podstawą uprawnienia notariusza do pobrania wynagrodzenia od stron za dokonanie czynności notarialnej jest umowa ze stronami czynności. Przepis ten nie wyłącza możliwości zawarcia umowy o dokonanie czynności notarialnej bez wynagrodzenia. Z uzasadnienia Sądu Najwyższego wynika, że ani w prawie o notariacie, ani też w żadnej innej ustawie nie ma normy prawnej nakazującej stronie, jako beneficjentowi czynności notarialnej, zapłatę wynagrodzenia notariuszowi.

Warto zauważyć, że kwestia zaniechania poboru opłaty wzbudzała dotychczas dużo kontrowersji. Rzecznik Praw Obywatelskich stoi na stanowisku, że wprowadzenie maksymalnej taksy notarialnej miało zapewnić przeciwdziałanie zaporowym kosztom notarialnym oraz doprowadzić do większej dostępności czynności notarialnych. Ponadto uważa on, że to od woli notariuszy zależy, czy pobiorą oni taksę za daną czynność, czy nie. Wynagrodzenie przysługujące notariuszowi uzgadniane jest na podstawie łączącej strony umowy. Mogą więc one dowolnie kształtować wysokość tego wynagrodzenia, z jedynym tylko wyjątkiem – nie może ono być wyższe niż określa to maksymalna taksa notarialna.

Do łączącej strony umowy jak najbardziej ma zastosowanie zasada swobody umów z kodeksu cywilnego. Jak wskazuje art. 3531 k.c., strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swojego uznania, byleby treść umowy nie sprzeciwiała się naturze tej umowy, ustawie lub nie naruszała zasad współżycia społecznego. Jeżeli więc działanie notariuszy nie byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego lub nie miałoby na celu ominięcia prawa, to mogliby świadczyć swoje usługi bez pobierania opłaty notarialnej.

 

 

Źródło: KRN.pl,   2009.11.25

Indeks cen mieszkań spadł o 0,7 proc.

W listopadzie ceny mieszkań spadły o 0,7 proc. w porównaniu do października i były o 1,75 proc. niższe niż przed rokiem – wynika z zestawienia transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance, Home Broker i Dom Banku.
Listopad był drugim z kolei miesiącem spadku wartości naszego indeksu, po tym jak w okresie czerwiec-wrzesień obserwowaliśmy jego nieznaczny wzrost. Przez ostatnich dziewięć miesięcy (od marca) amplituda wahań naszego indeksu zamknęła się w przedziale 875-906 pkt, a więc wąskim zakresie. Możemy więc mówić o stabilizacji cen w tym czasie, po okresie wcześniejszego dynamicznego spadku cen (od grudnia 2007 r. nasz indeks stracił 10,4 proc.).

Odnotowaliśmy kolejny miesiąc wzrostu liczby transakcji (tym razem wzięliśmy pod uwagę 2951 transakcji), co potwierdza obserwowane ożywienie na rynku kredytów hipotecznych, ale jest również pochodną rozwoju grupy. Nie mniej, liczba wziętych pod uwagę transakcji w żadnej mierze nie jest tożsama z liczbą klientów grupy.
 

Również wahania cen w skali rocznej zaczynają się wywłaszczać, wskazując na trwającą już dość długo stabilizację cenową. Tylko w dwóch z szesnastu miast skala zmian w ujęciu rocznym przekracza jeszcze 10 proc. Nadal jednak w większości (dziesiątce) miast ceny transakcyjne są niższe niż przed rokiem. W skali miesiąca odnotowaliśmy taką samą liczbę miast gdzie ceny rosły i spadały (po osiem). Największy wpływ na wartość naszego indeksu mają ceny w Warszawie i Krakowie, gdzie odnotowaliśmy najwięcej transakcji. W tych dwóch miastach ceny spadły, co zadecydowało o ujemnym odczycie indeksu.
 


Komentarz i prognoza

W grudniu nie spodziewamy się rewolucji na rynku mieszkaniowym, choć trzeba pamiętać, że miesiące zimowe zwykle nie służą dobrze sprzedającym mieszkania i mogą przynieść spadek średnich cen. W dłuższym okresie tendencje cenowe mogą zależeć od losów programu „Rodzina na Swoim” oraz implementacji w bankach „Rekomendacji T”.

Gdyby te dwa czynniki miały pozostać niezmienne, oczekiwalibyśmy stabilizacji cen z tendencją do ich niewielkiego spadku, ze względu na stopniowe wprowadzanie na rynek nowych projektów realizowanych po niższych kosztach. Również oczekiwane obniżenie limitów cenowych w ramach programu RnS może zmusić sprzedających do obniżenia cen. Jednak trzeba pamiętać, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę do obniżonego popytu (liczba nowych projektów deweloperskich spadła o 40 proc., a liczba nowych kredytów hipotecznych o 35 proc.). Natomiast sam popyt – w obliczu lepszej niż oczekiwano sytuacji na rynku pracy i w całej gospodarce – powinien utrzymać się na dotychczasowym poziomie lub nawet nieznacznie wzrosnąć względem 2009 roku.

W stabilizacji mediany cen pomaga też struktura rynku, na którym większość transakcji dotyczy mieszkań małych i średnich, które w znacznym stopniu oparły się przecenie. Natomiast spadek cen mieszkań dużych może w niewielkim tylko stopniu być odzwierciedlany w danych zbiorczych, ze względu na niewielką liczbę tego typu transakcji.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn

Indeks cen mieszkań spadł o 0,7 proc.

W listopadzie ceny mieszkań spadły o 0,7 proc. w porównaniu do października i były o 1,75 proc. niższe niż przed rokiem – wynika z zestawienia transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance, Home Broker i Dom Banku.
Listopad był drugim z kolei miesiącem spadku wartości naszego indeksu, po tym jak w okresie czerwiec-wrzesień obserwowaliśmy jego nieznaczny wzrost. Przez ostatnich dziewięć miesięcy (od marca) amplituda wahań naszego indeksu zamknęła się w przedziale 875-906 pkt, a więc wąskim zakresie. Możemy więc mówić o stabilizacji cen w tym czasie, po okresie wcześniejszego dynamicznego spadku cen (od grudnia 2007 r. nasz indeks stracił 10,4 proc.).

Odnotowaliśmy kolejny miesiąc wzrostu liczby transakcji (tym razem wzięliśmy pod uwagę 2951 transakcji), co potwierdza obserwowane ożywienie na rynku kredytów hipotecznych, ale jest również pochodną rozwoju grupy. Nie mniej, liczba wziętych pod uwagę transakcji w żadnej mierze nie jest tożsama z liczbą klientów grupy.
 

Również wahania cen w skali rocznej zaczynają się wywłaszczać, wskazując na trwającą już dość długo stabilizację cenową. Tylko w dwóch z szesnastu miast skala zmian w ujęciu rocznym przekracza jeszcze 10 proc. Nadal jednak w większości (dziesiątce) miast ceny transakcyjne są niższe niż przed rokiem. W skali miesiąca odnotowaliśmy taką samą liczbę miast gdzie ceny rosły i spadały (po osiem). Największy wpływ na wartość naszego indeksu mają ceny w Warszawie i Krakowie, gdzie odnotowaliśmy najwięcej transakcji. W tych dwóch miastach ceny spadły, co zadecydowało o ujemnym odczycie indeksu.
 


Komentarz i prognoza

W grudniu nie spodziewamy się rewolucji na rynku mieszkaniowym, choć trzeba pamiętać, że miesiące zimowe zwykle nie służą dobrze sprzedającym mieszkania i mogą przynieść spadek średnich cen. W dłuższym okresie tendencje cenowe mogą zależeć od losów programu „Rodzina na Swoim” oraz implementacji w bankach „Rekomendacji T”.

Gdyby te dwa czynniki miały pozostać niezmienne, oczekiwalibyśmy stabilizacji cen z tendencją do ich niewielkiego spadku, ze względu na stopniowe wprowadzanie na rynek nowych projektów realizowanych po niższych kosztach. Również oczekiwane obniżenie limitów cenowych w ramach programu RnS może zmusić sprzedających do obniżenia cen. Jednak trzeba pamiętać, że deweloperzy dostosowali swoją ofertę do obniżonego popytu (liczba nowych projektów deweloperskich spadła o 40 proc., a liczba nowych kredytów hipotecznych o 35 proc.). Natomiast sam popyt – w obliczu lepszej niż oczekiwano sytuacji na rynku pracy i w całej gospodarce – powinien utrzymać się na dotychczasowym poziomie lub nawet nieznacznie wzrosnąć względem 2009 roku.

W stabilizacji mediany cen pomaga też struktura rynku, na którym większość transakcji dotyczy mieszkań małych i średnich, które w znacznym stopniu oparły się przecenie. Natomiast spadek cen mieszkań dużych może w niewielkim tylko stopniu być odzwierciedlany w danych zbiorczych, ze względu na niewielką liczbę tego typu transakcji.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn

Normalizacja rynku nieruchomości

Stabilizacja cen i elastyczniejsze podejście banków do udzielania kredytów hipotecznych spowodowało, że rynek nieruchomości odbija się od dna. Świadczy o tym również fakt, że na stołecznym rynku ruszyło wiele nowych, zamrożonych dotąd inwestycji mieszkaniowych - napisali specjaliści z RED Real Estate Development.

Silny spadkowy trend cen mieszkań mamy już za sobą. Od kilku miesięcy ustabilizowały się one na jednym poziomie, a nawet notuje się subtelną tendencję wzrostową. W październiku kolejny już raz wzrosły ofertowe ceny mieszkań w kilkunastu największych miastach, według obliczeń serwisu Oferty.net i firmy Open Finance. Najbardziej wzrosły stawki w Sopocie o 2,9 proc. i Katowicach o 2,6 proc. Średnia cena metra kwadratowego w stolicy w październiku br. wyniosła 8971zł i była wyższa o 0,8 proc. niż w poprzednim miesiącu, a o 5,7 proc. niższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Wzrost cen ofertowych wpływa na wyobraźnię kupujących, którzy nie liczą już na obniżki. Popytowi sprzyja utrzymujące się w kraju, ciągle na wysokim poziomie, zapotrzebowanie na mieszkania, a przede wszystkim korzystne dla kupujących kredytowanie w ramach programu "Rodzina na swoim". W łatwiejszym sfinansowaniu zakupu pomagają też sami deweloperzy, którzy dostosowują ceny mieszkań do wymogów otrzymania pożyczki z rządową dopłatą i proponują korzystne dla klientów sposoby płatności za mieszkania, w których tylko niewielka część należności płatna jest po podpisaniu umowy przedwstępnej, a większość dopiero po odbiorze kluczy.

Wychodzeniu mieszkaniówki z dołka sprzyja przede wszystkim śmielsze oferowanie przez banki kredytów hipotecznych i korzystniejsze warunki ich udzielania. Multibank i mBank obniżyły marże dla kredytów w euro, Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego dla pożyczek w tej walucie, a Allianz Bank oferuje kredyt hipoteczny na 105 proc. wartości nieruchomości, na okres 50 lat. W dziesięciu innych bankach obniżka marży jest możliwa, pod warunkiem jednak zakupu innych produktów banku. Mimo, że często promocje wiążą się z obowiązkiem inwestycji w lokaty czy programy systematycznego oszczędzania, to jednak jest to krok zrobiony przez banki w dobrą stronę. Z danych firmy doradczej Expander i serwisu Szybko.pl wynika, że w listopadzie przeciętna marża kredytu w złotych spadła do 2,6 proc., podczas gdy przez ostatnich siedem miesięcy utrzymywała się na średnim poziomie 2,8 proc. Dzięki temu zmniejszyło się realne oprocentowanie kredytów hipotecznych, ponieważ stopa WIBOR od czterech miesięcy utrzymuje się na stabilnym poziomie. I choć wiele instytucji finansowych ciągle wysoko stawia poprzeczkę potencjalnemu klientowi, to na rynku nieruchomości daje się odczuć świeży powiew powracającego ożywienia.

interia.pl

Normalizacja rynku nieruchomości

Stabilizacja cen i elastyczniejsze podejście banków do udzielania kredytów hipotecznych spowodowało, że rynek nieruchomości odbija się od dna. Świadczy o tym również fakt, że na stołecznym rynku ruszyło wiele nowych, zamrożonych dotąd inwestycji mieszkaniowych - napisali specjaliści z RED Real Estate Development.

Silny spadkowy trend cen mieszkań mamy już za sobą. Od kilku miesięcy ustabilizowały się one na jednym poziomie, a nawet notuje się subtelną tendencję wzrostową. W październiku kolejny już raz wzrosły ofertowe ceny mieszkań w kilkunastu największych miastach, według obliczeń serwisu Oferty.net i firmy Open Finance. Najbardziej wzrosły stawki w Sopocie o 2,9 proc. i Katowicach o 2,6 proc. Średnia cena metra kwadratowego w stolicy w październiku br. wyniosła 8971zł i była wyższa o 0,8 proc. niż w poprzednim miesiącu, a o 5,7 proc. niższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Wzrost cen ofertowych wpływa na wyobraźnię kupujących, którzy nie liczą już na obniżki. Popytowi sprzyja utrzymujące się w kraju, ciągle na wysokim poziomie, zapotrzebowanie na mieszkania, a przede wszystkim korzystne dla kupujących kredytowanie w ramach programu "Rodzina na swoim". W łatwiejszym sfinansowaniu zakupu pomagają też sami deweloperzy, którzy dostosowują ceny mieszkań do wymogów otrzymania pożyczki z rządową dopłatą i proponują korzystne dla klientów sposoby płatności za mieszkania, w których tylko niewielka część należności płatna jest po podpisaniu umowy przedwstępnej, a większość dopiero po odbiorze kluczy.

Wychodzeniu mieszkaniówki z dołka sprzyja przede wszystkim śmielsze oferowanie przez banki kredytów hipotecznych i korzystniejsze warunki ich udzielania. Multibank i mBank obniżyły marże dla kredytów w euro, Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego dla pożyczek w tej walucie, a Allianz Bank oferuje kredyt hipoteczny na 105 proc. wartości nieruchomości, na okres 50 lat. W dziesięciu innych bankach obniżka marży jest możliwa, pod warunkiem jednak zakupu innych produktów banku. Mimo, że często promocje wiążą się z obowiązkiem inwestycji w lokaty czy programy systematycznego oszczędzania, to jednak jest to krok zrobiony przez banki w dobrą stronę. Z danych firmy doradczej Expander i serwisu Szybko.pl wynika, że w listopadzie przeciętna marża kredytu w złotych spadła do 2,6 proc., podczas gdy przez ostatnich siedem miesięcy utrzymywała się na średnim poziomie 2,8 proc. Dzięki temu zmniejszyło się realne oprocentowanie kredytów hipotecznych, ponieważ stopa WIBOR od czterech miesięcy utrzymuje się na stabilnym poziomie. I choć wiele instytucji finansowych ciągle wysoko stawia poprzeczkę potencjalnemu klientowi, to na rynku nieruchomości daje się odczuć świeży powiew powracającego ożywienia.

interia.pl

Na ścianach bez okien

Budynek mieszkalny wielorodzinny powinien być użytkowany w sposób zapewniający nieograniczanie oświetlenia dziennego mieszkań. Mogą być na nim instalowane urządzenia związane z użytkowaniem budynku lub mieszkania, takie jak kraty, żaluzje, rolety, zabudowy balkonów i loggii.

Nowe zapisy wprowadzono do rozporządzenia w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków mieszkalnych, podpisanej przez ministra infrastruktury 27 listopada. Przepisy regulują możliwość instalowania na budynkach mieszkalnych wielorodzinnych urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem mieszkań.

Zgodnie z nowelizacją urządzenia i nośniki reklamowe można będzie teraz instalować na ścianach bez okien, na oknach klatek schodowych lub lokali użytkowych. Zakaz nie obowiązuje w przypadku wykonywania robót budowlanych dotyczących elewacji. Jak informuje Ministerstwo Infrastruktury, zmiany przepisów pozwolą wyeliminować negatywne dla użytkowników mieszkań skutki instalowania nośników reklamowych, które często zakłócają życie mieszkańcom, zwłaszcza w centrach miast, gdzie reklam jest najwięcej. Zasłonięte stale okna, agresywna gra świateł na reklamowych planszach, połączona niekiedy z efektami akustycznymi, mogą doprowadzić lokatorów nawet do utraty zdrowia.

Do rozporządzenia wprowadzono też regulacje odnoszące się do urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem budynku lub mieszkania, zainstalowanych przed dniem wejścia w życie zatwierdzonych przez ministra zmian. Stosuje się do nich przepisy dotychczasowe, nie dłużej jednak niż przez 18 miesięcy od dnia wejścia w życie rozporządzenia. Rozporządzenie wejdzie w życie po upływie 14 dni od daty ogłoszenia.

D.O.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

interia.pl

Na ścianach bez okien

Budynek mieszkalny wielorodzinny powinien być użytkowany w sposób zapewniający nieograniczanie oświetlenia dziennego mieszkań. Mogą być na nim instalowane urządzenia związane z użytkowaniem budynku lub mieszkania, takie jak kraty, żaluzje, rolety, zabudowy balkonów i loggii.

Nowe zapisy wprowadzono do rozporządzenia w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków mieszkalnych, podpisanej przez ministra infrastruktury 27 listopada. Przepisy regulują możliwość instalowania na budynkach mieszkalnych wielorodzinnych urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem mieszkań.

Zgodnie z nowelizacją urządzenia i nośniki reklamowe można będzie teraz instalować na ścianach bez okien, na oknach klatek schodowych lub lokali użytkowych. Zakaz nie obowiązuje w przypadku wykonywania robót budowlanych dotyczących elewacji. Jak informuje Ministerstwo Infrastruktury, zmiany przepisów pozwolą wyeliminować negatywne dla użytkowników mieszkań skutki instalowania nośników reklamowych, które często zakłócają życie mieszkańcom, zwłaszcza w centrach miast, gdzie reklam jest najwięcej. Zasłonięte stale okna, agresywna gra świateł na reklamowych planszach, połączona niekiedy z efektami akustycznymi, mogą doprowadzić lokatorów nawet do utraty zdrowia.

Do rozporządzenia wprowadzono też regulacje odnoszące się do urządzeń i nośników reklamowych oraz innych urządzeń niezwiązanych z użytkowaniem budynku lub mieszkania, zainstalowanych przed dniem wejścia w życie zatwierdzonych przez ministra zmian. Stosuje się do nich przepisy dotychczasowe, nie dłużej jednak niż przez 18 miesięcy od dnia wejścia w życie rozporządzenia. Rozporządzenie wejdzie w życie po upływie 14 dni od daty ogłoszenia.

D.O.

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl
dziennikpolski24.pl

interia.pl

Bonarka bije rekordy

Niespełna tydzień od otwarcia, wielofunkcyjne centrum miejskie Bonarka City Center w Krakowie bije rekordy popularności. Centrum odwiedziło ponad 500 000 klientów.

Zbudowane na terenach byłych zakładów chemicznych Bonarka, jedno z największych w Polsce, a największe w Małopolsce centrum handlowo-rozrywkowe otwarło swoje drzwi dla kupujących w sobotę 21 listopada. 270 sklepów (w tym kilka marek po raz pierwszy goszczących w Krakowie, jak np. hipermarket Auchan, czy marki "modowe" Guess by Marciano, Calvin Klein Jeans, NineWest, Makalu, Iceiceberg, Patrizia Pepe, Vissavi, Parfois, Endo, a także marki, które w BCC otworzyły swoje pierwsze salony w Polsce jak hiszpańska firma jubilerska Tous i Max Azria), największy w Polsce gigapleks Cinema City oraz liczne restauracje i kawiarnie, jak żaden inny krakowski obiekt przyciągają uwagę mieszkańców i przyjezdnych.

Już w pierwszy weekend Centrum odwiedziła rekordowa ilość, bo 200 tys. osób. Mimo obaw opinii publicznej, organizatorów i służb porządkowych, weekend minął nadzwyczaj spokojnie, bez zdarzających się zazwyczaj przy otwarciach podobnych obiektów przepychanek i awantur. Zresztą przestrzeń wspólna, dużo większa niż nakazują standardy budowy centrów handlowych, pozwala kupującym spokojnie przemieszczać się pomiędzy sklepami. Zainteresowanie kupujących nie maleje. W miniony weekend Bonarkę odwiedziło ok. 150 tys. klientów, a każdy z nich spędził na zakupach średnio kilka godzin. To około dwukrotnie więcej niż w dzień otwarcia Galerii Krakowskiej - największego dotychczas centrum handlowego w Krakowie.

Centrum miejskie Bonarka City Center znajduje się przy ul. Kamieńskiego 11 w Krakowie. W kolejnych etapach w sąsiedztwie obiektów handlowych BCC powstaną nowoczesne biurowce oraz apartamenty (do 2011 r.).

informacja prasowa

interia.pl

Bonarka bije rekordy

Niespełna tydzień od otwarcia, wielofunkcyjne centrum miejskie Bonarka City Center w Krakowie bije rekordy popularności. Centrum odwiedziło ponad 500 000 klientów.

Zbudowane na terenach byłych zakładów chemicznych Bonarka, jedno z największych w Polsce, a największe w Małopolsce centrum handlowo-rozrywkowe otwarło swoje drzwi dla kupujących w sobotę 21 listopada. 270 sklepów (w tym kilka marek po raz pierwszy goszczących w Krakowie, jak np. hipermarket Auchan, czy marki "modowe" Guess by Marciano, Calvin Klein Jeans, NineWest, Makalu, Iceiceberg, Patrizia Pepe, Vissavi, Parfois, Endo, a także marki, które w BCC otworzyły swoje pierwsze salony w Polsce jak hiszpańska firma jubilerska Tous i Max Azria), największy w Polsce gigapleks Cinema City oraz liczne restauracje i kawiarnie, jak żaden inny krakowski obiekt przyciągają uwagę mieszkańców i przyjezdnych.

Już w pierwszy weekend Centrum odwiedziła rekordowa ilość, bo 200 tys. osób. Mimo obaw opinii publicznej, organizatorów i służb porządkowych, weekend minął nadzwyczaj spokojnie, bez zdarzających się zazwyczaj przy otwarciach podobnych obiektów przepychanek i awantur. Zresztą przestrzeń wspólna, dużo większa niż nakazują standardy budowy centrów handlowych, pozwala kupującym spokojnie przemieszczać się pomiędzy sklepami. Zainteresowanie kupujących nie maleje. W miniony weekend Bonarkę odwiedziło ok. 150 tys. klientów, a każdy z nich spędził na zakupach średnio kilka godzin. To około dwukrotnie więcej niż w dzień otwarcia Galerii Krakowskiej - największego dotychczas centrum handlowego w Krakowie.

Centrum miejskie Bonarka City Center znajduje się przy ul. Kamieńskiego 11 w Krakowie. W kolejnych etapach w sąsiedztwie obiektów handlowych BCC powstaną nowoczesne biurowce oraz apartamenty (do 2011 r.).

informacja prasowa

interia.pl

Wypadek na budowie Stadionu Narodowego: dwie osoby nie żyją

W szpitalu przy ul. Szaserów zmarł robotnik ranny we wtorek podczas prac na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie - poinformował PAP rzecznik szpitala płk dr Wojciech Lubiński.

Ranny został przewieziony do szpitala w stanie ciężkim z urazem wielonarządowym. - Mężczyzna zmarł w trakcie operacji - powiedział Lubiński. - Jego urazy były zbyt rozległe - wyjaśnił.

We wtorek z dźwigu na budowie Stadionu Narodowego spadło dwóch robotników; jeden zginął na miejscu, drugi w stanie ciężkim trafił do szpitala. Mężczyźni, którzy ulegli wypadkowi, znajdowali się w przenoszonej przez dźwig klatce, która jest używana przy pracach montażowych na wysokości. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn metalowa klatka oderwała się od dźwigu i spadła na ziemię z wysokości ok. 15 metrów.

 

Źródło: interia.pl

Wypadek na budowie Stadionu Narodowego: dwie osoby nie żyją

W szpitalu przy ul. Szaserów zmarł robotnik ranny we wtorek podczas prac na budowie Stadionu Narodowego w Warszawie - poinformował PAP rzecznik szpitala płk dr Wojciech Lubiński.

Ranny został przewieziony do szpitala w stanie ciężkim z urazem wielonarządowym. - Mężczyzna zmarł w trakcie operacji - powiedział Lubiński. - Jego urazy były zbyt rozległe - wyjaśnił.

We wtorek z dźwigu na budowie Stadionu Narodowego spadło dwóch robotników; jeden zginął na miejscu, drugi w stanie ciężkim trafił do szpitala. Mężczyźni, którzy ulegli wypadkowi, znajdowali się w przenoszonej przez dźwig klatce, która jest używana przy pracach montażowych na wysokości. Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn metalowa klatka oderwała się od dźwigu i spadła na ziemię z wysokości ok. 15 metrów.

 

Źródło: interia.pl

Rusza budowa Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego

Dwa lata potrwa budowa wartej 69 mln zł siedziby Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Umowa na budowę obiektu została podpisana we wtorek, prace mają ruszyć w najbliższy poniedziałek.

Siedziba Wydziału Biologii o całkowitej powierzchni użytkowej ponad 23 tys. m kw. stanie na terenie kampusu uczelnianego w Gdańsku Oliwie, gdzie już w tej chwili mają swoje siedziby wydziały: Historyczny, Filologiczny, Nauk Społecznych, Prawa oraz Matematyki, Fizyki i Informatyki.

Jak wyjaśniła rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Gdańskiego Beata Czechowska-Derkacz, Wydział Biologii składać się będzie z dwóch czterokondygnacyjnych skrzydeł oraz jednego skrzydła pięciokondygnacyjnego, które zostaną połączone wspólnym holem.

Oprócz auli, sal wykładowych, sal do ćwiczeń, laboratoriów i pracowni specjalistycznych, w obiekcie znajdą się też szklarnie i woliery dla ptaków.

Wykonawcą wartej 69 mln zł inwestycji, z którym władze uczelni podpisały we wtorek umowę, została firma Allcon. Prace mają się zakończyć w 2011 roku. Wówczas do nowego obiektu przeprowadzą się wszystkie katedry wchodzące w skład wydziału, dziś pracujące w trzech różnych obiektach rozproszonych po Trójmieście.

Środki na budowę nowej siedziby Wydziału Biologii pochodzą z funduszy unijnych oraz budżetu państwa. W ramach tego samego projektu uczelnia ma też zbudować na terenie kampusu w Oliwie nową siedzibę dla Wydziału Chemii dziś także borykającego się z kłopotami lokalowymi. Początek tej inwestycji planowany jest na 2010 rok.

Nowe siedziby Wydziału Biologii i Wydziału Chemii realizowane są w ramach rozpoczętego przed kilkoma laty większego projektu - budowy Bałtyckiego Kampusu Uniwersytetu Gdańskiego. Dotychczas uczelnia postawiła nowoczesny obiekt Biblioteki Głównej, kończą się właśnie prace nad nową siedzibą Wydziału Nauk Społecznych (w dużej części czynny już obiekt ma zostać w całości oddany do użytku na początku przyszłego roku).

Projekt budowy Bałtyckiego Kampusu Uniwersytetu Gdańskiego ma potrwać do 2013 roku. W jego ramach ma powstać jeszcze m.in. budynek informatyki dla Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki, Krajowe Centrum Informatyki Kwantowej, nowy gmach neofilologii dla Wydziału Filologicznego, a także Uniwersyteckie Centrum Sportu i Rekreacji i dwa domy studenckie, w tym jeden z przedszkolem dla dzieci studentów i pracowników Uniwersytetu Gdańskiego.

UG jest największą uczelnią wyższą w regionie pomorskim. Kształci ok. 33 tysięcy studentów, doktorantów oraz słuchaczy studiów podyplomowych na blisko 40 kierunkach w zakresie ponad 140 specjalności. Uczelnia zatrudnia 1700 pracowników naukowych.

Uniwersytet Gdański został powołany 20 marca w 1970 roku. Powstał z połączenia Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku; później w jego skład weszło także Wyższe Studium Nauczycielskie.

 

Źródło: interia.pl

Rusza budowa Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego

Dwa lata potrwa budowa wartej 69 mln zł siedziby Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Umowa na budowę obiektu została podpisana we wtorek, prace mają ruszyć w najbliższy poniedziałek.

Siedziba Wydziału Biologii o całkowitej powierzchni użytkowej ponad 23 tys. m kw. stanie na terenie kampusu uczelnianego w Gdańsku Oliwie, gdzie już w tej chwili mają swoje siedziby wydziały: Historyczny, Filologiczny, Nauk Społecznych, Prawa oraz Matematyki, Fizyki i Informatyki.

Jak wyjaśniła rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Gdańskiego Beata Czechowska-Derkacz, Wydział Biologii składać się będzie z dwóch czterokondygnacyjnych skrzydeł oraz jednego skrzydła pięciokondygnacyjnego, które zostaną połączone wspólnym holem.

Oprócz auli, sal wykładowych, sal do ćwiczeń, laboratoriów i pracowni specjalistycznych, w obiekcie znajdą się też szklarnie i woliery dla ptaków.

Wykonawcą wartej 69 mln zł inwestycji, z którym władze uczelni podpisały we wtorek umowę, została firma Allcon. Prace mają się zakończyć w 2011 roku. Wówczas do nowego obiektu przeprowadzą się wszystkie katedry wchodzące w skład wydziału, dziś pracujące w trzech różnych obiektach rozproszonych po Trójmieście.

Środki na budowę nowej siedziby Wydziału Biologii pochodzą z funduszy unijnych oraz budżetu państwa. W ramach tego samego projektu uczelnia ma też zbudować na terenie kampusu w Oliwie nową siedzibę dla Wydziału Chemii dziś także borykającego się z kłopotami lokalowymi. Początek tej inwestycji planowany jest na 2010 rok.

Nowe siedziby Wydziału Biologii i Wydziału Chemii realizowane są w ramach rozpoczętego przed kilkoma laty większego projektu - budowy Bałtyckiego Kampusu Uniwersytetu Gdańskiego. Dotychczas uczelnia postawiła nowoczesny obiekt Biblioteki Głównej, kończą się właśnie prace nad nową siedzibą Wydziału Nauk Społecznych (w dużej części czynny już obiekt ma zostać w całości oddany do użytku na początku przyszłego roku).

Projekt budowy Bałtyckiego Kampusu Uniwersytetu Gdańskiego ma potrwać do 2013 roku. W jego ramach ma powstać jeszcze m.in. budynek informatyki dla Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki, Krajowe Centrum Informatyki Kwantowej, nowy gmach neofilologii dla Wydziału Filologicznego, a także Uniwersyteckie Centrum Sportu i Rekreacji i dwa domy studenckie, w tym jeden z przedszkolem dla dzieci studentów i pracowników Uniwersytetu Gdańskiego.

UG jest największą uczelnią wyższą w regionie pomorskim. Kształci ok. 33 tysięcy studentów, doktorantów oraz słuchaczy studiów podyplomowych na blisko 40 kierunkach w zakresie ponad 140 specjalności. Uczelnia zatrudnia 1700 pracowników naukowych.

Uniwersytet Gdański został powołany 20 marca w 1970 roku. Powstał z połączenia Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku; później w jego skład weszło także Wyższe Studium Nauczycielskie.

 

Źródło: interia.pl

Warszawa ma świetną pozycję

Dla przeciętnego Szweda Warszawa jest najtańszą stolicą Europy oraz jednym z miast o najniższych cenach na świecie - wynika z ogłoszonego we wtorek w Sztokholmie raportu firmy Pricerunner.

W rankingu, w którym porównano ceny 26 produktów (od żywności po elektronikę) w 33 głównych miastach świata, Warszawa pod względem niskich cen zajęła 7. miejsce.

Według raportu, w Warszawie Szwedzi mogą zaoszczędzić na rozrywce. Znacznie mniej niż u siebie wydadzą na jedzenie, wódkę, papierosy oraz bilety do kina.

Ogólnie ceny w Warszawie są o ponad 11 procent niższe od średniej światowej.

Tańsze od stolicy Polski okazały się: Bombaj (1. miejsce), Bangkok (2), Szanghaj (3), Nowy Jork (4), Dubaj (5) oraz San Francisco (6); miasta amerykańskie głównie z powodu niskiego kursu dolara w stosunku do korony szwedzkiej. Do Stanów Zjednoczonych Szwedom opłaca się wybrać po telefony komórkowe, kamery czy aparaty fotograficzne.

Droższe od Warszawy są m.in. Praga (8. miejsce) oraz Wilno (9. miejsce), czyli miasta, z którymi stolica Polski bezpośrednio konkuruje o turystów.

- Nie dziwi mnie dobra pozycja Warszawy. Z naszego doświadczenia wynika, że dzięki tanim lotom często Szwedom lepiej opłaca się wybrać na dwie kolacje do Polski i zapłacić jeszcze hotel niż imprezować w Sztokholmie - mówi PAP Juliusz Sochan z Polskiego Ośrodka Informacji Turystycznej w Sztokholmie.

Najdroższym miastem świata dla Szwedów jest Oslo. Ceny są tam aż o ponad 35 proc. wyższe od średniej światowej. Drogie są też Kopenhaga, Sao Paulo, Paryż oraz Reykjavik.

INTERIA.PL/PAP

Warszawa ma świetną pozycję

Dla przeciętnego Szweda Warszawa jest najtańszą stolicą Europy oraz jednym z miast o najniższych cenach na świecie - wynika z ogłoszonego we wtorek w Sztokholmie raportu firmy Pricerunner.

W rankingu, w którym porównano ceny 26 produktów (od żywności po elektronikę) w 33 głównych miastach świata, Warszawa pod względem niskich cen zajęła 7. miejsce.

Według raportu, w Warszawie Szwedzi mogą zaoszczędzić na rozrywce. Znacznie mniej niż u siebie wydadzą na jedzenie, wódkę, papierosy oraz bilety do kina.

Ogólnie ceny w Warszawie są o ponad 11 procent niższe od średniej światowej.

Tańsze od stolicy Polski okazały się: Bombaj (1. miejsce), Bangkok (2), Szanghaj (3), Nowy Jork (4), Dubaj (5) oraz San Francisco (6); miasta amerykańskie głównie z powodu niskiego kursu dolara w stosunku do korony szwedzkiej. Do Stanów Zjednoczonych Szwedom opłaca się wybrać po telefony komórkowe, kamery czy aparaty fotograficzne.

Droższe od Warszawy są m.in. Praga (8. miejsce) oraz Wilno (9. miejsce), czyli miasta, z którymi stolica Polski bezpośrednio konkuruje o turystów.

- Nie dziwi mnie dobra pozycja Warszawy. Z naszego doświadczenia wynika, że dzięki tanim lotom często Szwedom lepiej opłaca się wybrać na dwie kolacje do Polski i zapłacić jeszcze hotel niż imprezować w Sztokholmie - mówi PAP Juliusz Sochan z Polskiego Ośrodka Informacji Turystycznej w Sztokholmie.

Najdroższym miastem świata dla Szwedów jest Oslo. Ceny są tam aż o ponad 35 proc. wyższe od średniej światowej. Drogie są też Kopenhaga, Sao Paulo, Paryż oraz Reykjavik.

INTERIA.PL/PAP

Listopad bez przełomu w mieszkaniówce

Pomimo tego, że dla większości kupujących głównym kryterium jest cena, w stolicy coraz trudniej o atrakcyjne oferty z wyższej półki - tak wynika z raportu Ober Haus.
Analitycy Ober Haus podsumowali listopad na rynku mieszkaniowym.

WARSZAWA

Sprzedają się przede wszystkim lokale, które znajdują się w już oddanych budynkach. Ale niestety, przy wyższych wymaganiach, odnośnie standardu wykończenia i lokalizacji, nadal trudno znaleźć lokum wśród nowo oddawanych mieszkań. Bardziej wymagający klienci wstrzymują się z zakupami inwestycyjnymi. Rynek pierwotny został zdominowany koniecznością budowy mieszkań jedno-, dwu- i trzypokojowych w dostępnej cenie, tak aby klient miał szansę na uzyskanie kredytu.

Klienci, którzy poszukują ekskluzywnych nieruchomości muszą zadowolić się ofertą rynku wtórnego. Luksusowe, specyficzne i atrakcyjnie zlokalizowane mieszkania nie podlegają wahaniom rynkowym. Tego typu nieruchomości nie ma zbyt wiele. Można liczyć jeszcze na zakup kamienic w Śródmieściu, ale i w tej części miasta tylko kilka lokali, najczęściej zlokalizowanych na dwóch ostatnich piętrach, może uzyskać miano niepowtarzalnych.

Na rynku pojawiło się kilka nowych trendów:
  • powrót do zakupów w wielkiej płycie - ze względu na względnie niską cenę w dobrej lokalizacji (po boomie budowlanym to te mieszkania zostały poddane największej korekcie cenowej);
  • spadek cen mieszkań o średnim i większym metrażu - 4 pokoje - 80-90 mkw., ponieważ czas oczekiwania na nabywcę wydłużył się
  • obniżka czynszu miesięcznego za wynajem mieszkań 2-3-4 pokojowych (im większy metraż, tym większa skłonność do negocjacji)
  • stałe i wysokie ceny za zakup i wynajem kawalerek;
  • nowe pomysły na upłynnienie lokali na rynku pierwotnym - aukcje i licytacje, które jeszcze nie odnoszą spektakularnych sukcesów, ale mogą być dobrą drogą do wyprzedaży ostatnich mieszkań i rozpoczęcia kolejnych budów
KRAKÓW

Obecne ożywienie na na krakowskim rynku pierwotnym wynika w głównej mierze ze wzrostu zainteresowania klientów, jakie pojawiło się we wrześniu i październiku. Transakcje, jakie są dokonywane, to bardziej efekt decyzji podjętych w poprzednich miesiącach niż w listopadzie.

Rynek wtórny w listopadzie odnotował niewielki wzrost zainteresowania ze strony kupujących. Z uwagi na fakt, iż w przypadku większości kupujących nadal głównym kryterium zakupu mieszkania jest cena, przedmiotem transakcji były głównie najtańsze lokale o niewielkich metrażach, zlokalizowane często w oddalonych od centrum dzielnicach Krakowa, takich jak Bieżanów czy Opatkowice. Popularna staje się także Nowa Huta.

To właśnie ze względu na cenę zainteresowanie klientów ponownie wzbudzają mieszkania w budynkach starszych niż 10 lat. Osoby, które chcą sprzedać mieszkanie o małym metrażu mogą liczyć na znalezienie nabywcy szybciej niż oferujący mieszkania o dużych powierzchniach. Kwestią kluczową wciąż pozostaje cena.

TRÓJMIASTO

Wyraźny wzrost zainteresowania rynkiem mieszkaniowym wśród potencjalnych klientów nie przekłada się na ilość transakcji. Taka tendencja występuje zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.

Zainteresowanie wynajmem mieszkań jest na niskim poziomie. Podobna sytuacja dotyczy domów jednorodzinnych szczególnie na rynku wtórnym i wszystko wskazuje, że taka sytuacja będzie się jeszcze utrzymywać dość długo. W ciągu ostatniego miesiąca ceny nie uległy zmianie .

ŁÓDŹ

Na rynku mieszkaniowym w Łodzi sytuacja nie zmieniła się w istotny sposób w stosunku do września i października. Największym zainteresowaniem cieszą się niewielkie dwu- i trzypokojowe mieszkania w atrakcyjnej cenie. Za takie mieszkanie w nowym budynku łodzianin musi zapłacić średnio od 3,9 tys. zł mkw. do 5 tys. zł/mkw..

Nie brakuje propozycji z tzw. wyższej półki w centrum miasta lub w atrakcyjnych lokalizacjach. Ceny kształtują się od 6 tys.zł/ mkw. do 9 tys.zł/ mkw.. Grupa osób zainteresowanych zakupem mieszkania w tym przedziale cenowym szybko się zmniejsza.

Deweloperzy oferujący mieszkania w drogich apartamentowcach nie chcą udzielać informacji na temat poziomu ich sprzedaży. Mimo to na rynku mieszkaniowym ocenia się, że jest on bardzo niski. Wobec takiej sytuacji można wnioskować, że ceny apartamentów na rynku pierwotnym powinny ulec dalszej obniżce.

Na rynku wtórnym, podobnie jak na rynku pierwotnym, największy popyt jest na najtańsze mieszkania. Poszukiwane są mieszkania do remontu, których cena kształtuje się od 3,4 tys. zł/mkw. do 3,9 tys. zł/mkw.

Za mieszkanie w dobrym standardzie, gotowym do zamieszkania zapłacimy od 4,4 tys. zł/mkw. wzwyż, w zależności od poziomu wykończenia. Ceny na rynku wtórnym nieznacznie wzrosły w stosunku do cen z października. W grudniu i styczniu należy spodziewać lekkich obniżek cen, biorąc pod uwagę fakt, że co roku o tej porze mamy do czynienia ze stagnacją na rynku nieruchomości.

Wciąż ogromnym zainteresowaniem cieszą się małe działki budowlane o powierzchni od 500 mkw. do 1500 mkw.

POZNAŃ

Z rynku deweloperskiego coraz częściej docierają informacje o rozpoczęciu nowych inwestycji, a wielu deweloperów deklaruje również rozpoczęcie nowych projektów na początku 2010 roku. Można zakładać że w drugim kwartale przyszłego roku na rynku pojawi się znaczna ilość mieszkań deweloperskich.

Deweloperzy przygotowują głównie do sprzedaży mieszkania najbardziej poszukiwane na rynku poznańskim, a więc w przedziale 40-60 mkw., przeważnie kawalerki i mieszkania 2-pokojowe. Cena zależy głównie od metrażu - im jest mniejszy, tym wyższa cena. Średnia cena kawalerki i mieszkania 2-pokojowego w standardzie deweloperskim to ok. 6700 - 7000 zł/mkw.. Lokale 3-pokojowe i większe dostępne są w cenach ok. 6100-6300 zł/ mkw. w dobrej lokalizacji oraz nawet 5100 - 5500 zł/mkw. na obrzeżach miasta.

Na rynku wtórnym zauważamy duże zróżnicowanie cen. Mieszkania o metrażu 70-80 mkw. w tzw. wielkiej płycie dostępne są już od 3900 zł/mkw. Tradycyjnie najdroższe są mieszkania w najatrakcyjniejszych lokalizacjach (centrum, Winogrady, Jeżyce, Grunwald, Malta), głównie jednak tendencja ta dotyczy nowego budownictwa. Obecnie każdy klient jest w stanie znaleźć dla siebie mieszkanie, jakie go interesuje, pomimo faktu, że ofert na rynku jest mniej, niż na początku roku.

KATOWICE

Wzrosło zainteresowanie ze strony klientów kupujących mieszkania w nowym budownictwie z rynku wtórnego. Dotyczy to przede wszystkim ofert mieszkań 2- pokojowych o pow. 40-50 mkw.. Warto nadmienić, że potencjalną grupą nabywców są głównie osoby zainteresowane zakupem mieszkania w celach inwestycyjnych, posiadające środki własne oraz wysoką wartość wkładu własnego. Głównym kryterium są konkurencyjne ceny w stosunku do cen oferowanych przez deweloperów oraz brak wybranych nieruchomości w ofercie dewelopera. Ożywienie to jednak nie przekłada się na zwiększenie ilości transakcji.

Ze względu na niezmieniającą się sytuację na rynku pierwotnym, gdzie wciąż realizowana jest niewielka ilość inwestycji, a rozpoczęcie budowy nowych projektów jest wstrzymywane, przewidywane jest wystąpienie sytuacji, w której popyt zacznie przeważać nad podażą. Obecnie

Listopad nie przyniósł większych zmian na katowickim rynku mieszkaniowym. Spadek zainteresowania wynajmem mieszkań widoczny już w poprzednich miesiącach wciąż się utrzymuje.

Doprowadziło to do sytuacji, iż mamy do czynienia ze znacznym wzrostem podaży nad popytem. Ceny ofertowe utrzymują się na stałym poziomie. Natomiast obserwujemy, że właściciele są chętni do nieznacznych obniżek cenowych przy dłuższym okresie najmu.

Najczęściej zgłaszane zapytania ze strony klientów dotyczą przede wszystkim ofert w przedziale cenowym 1000 - 1500 zł za miesiąc. Klientów poszukujących mieszkań w wyższym standardzie jest zdecydowanie mniej.

źródło: Ober Haus
Listopad bez przełomu w mieszkaniówce

Listopad bez przełomu w mieszkaniówce

Pomimo tego, że dla większości kupujących głównym kryterium jest cena, w stolicy coraz trudniej o atrakcyjne oferty z wyższej półki - tak wynika z raportu Ober Haus.
Analitycy Ober Haus podsumowali listopad na rynku mieszkaniowym.

WARSZAWA

Sprzedają się przede wszystkim lokale, które znajdują się w już oddanych budynkach. Ale niestety, przy wyższych wymaganiach, odnośnie standardu wykończenia i lokalizacji, nadal trudno znaleźć lokum wśród nowo oddawanych mieszkań. Bardziej wymagający klienci wstrzymują się z zakupami inwestycyjnymi. Rynek pierwotny został zdominowany koniecznością budowy mieszkań jedno-, dwu- i trzypokojowych w dostępnej cenie, tak aby klient miał szansę na uzyskanie kredytu.

Klienci, którzy poszukują ekskluzywnych nieruchomości muszą zadowolić się ofertą rynku wtórnego. Luksusowe, specyficzne i atrakcyjnie zlokalizowane mieszkania nie podlegają wahaniom rynkowym. Tego typu nieruchomości nie ma zbyt wiele. Można liczyć jeszcze na zakup kamienic w Śródmieściu, ale i w tej części miasta tylko kilka lokali, najczęściej zlokalizowanych na dwóch ostatnich piętrach, może uzyskać miano niepowtarzalnych.

Na rynku pojawiło się kilka nowych trendów:
  • powrót do zakupów w wielkiej płycie - ze względu na względnie niską cenę w dobrej lokalizacji (po boomie budowlanym to te mieszkania zostały poddane największej korekcie cenowej);
  • spadek cen mieszkań o średnim i większym metrażu - 4 pokoje - 80-90 mkw., ponieważ czas oczekiwania na nabywcę wydłużył się
  • obniżka czynszu miesięcznego za wynajem mieszkań 2-3-4 pokojowych (im większy metraż, tym większa skłonność do negocjacji)
  • stałe i wysokie ceny za zakup i wynajem kawalerek;
  • nowe pomysły na upłynnienie lokali na rynku pierwotnym - aukcje i licytacje, które jeszcze nie odnoszą spektakularnych sukcesów, ale mogą być dobrą drogą do wyprzedaży ostatnich mieszkań i rozpoczęcia kolejnych budów
KRAKÓW

Obecne ożywienie na na krakowskim rynku pierwotnym wynika w głównej mierze ze wzrostu zainteresowania klientów, jakie pojawiło się we wrześniu i październiku. Transakcje, jakie są dokonywane, to bardziej efekt decyzji podjętych w poprzednich miesiącach niż w listopadzie.

Rynek wtórny w listopadzie odnotował niewielki wzrost zainteresowania ze strony kupujących. Z uwagi na fakt, iż w przypadku większości kupujących nadal głównym kryterium zakupu mieszkania jest cena, przedmiotem transakcji były głównie najtańsze lokale o niewielkich metrażach, zlokalizowane często w oddalonych od centrum dzielnicach Krakowa, takich jak Bieżanów czy Opatkowice. Popularna staje się także Nowa Huta.

To właśnie ze względu na cenę zainteresowanie klientów ponownie wzbudzają mieszkania w budynkach starszych niż 10 lat. Osoby, które chcą sprzedać mieszkanie o małym metrażu mogą liczyć na znalezienie nabywcy szybciej niż oferujący mieszkania o dużych powierzchniach. Kwestią kluczową wciąż pozostaje cena.

TRÓJMIASTO

Wyraźny wzrost zainteresowania rynkiem mieszkaniowym wśród potencjalnych klientów nie przekłada się na ilość transakcji. Taka tendencja występuje zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.

Zainteresowanie wynajmem mieszkań jest na niskim poziomie. Podobna sytuacja dotyczy domów jednorodzinnych szczególnie na rynku wtórnym i wszystko wskazuje, że taka sytuacja będzie się jeszcze utrzymywać dość długo. W ciągu ostatniego miesiąca ceny nie uległy zmianie .

ŁÓDŹ

Na rynku mieszkaniowym w Łodzi sytuacja nie zmieniła się w istotny sposób w stosunku do września i października. Największym zainteresowaniem cieszą się niewielkie dwu- i trzypokojowe mieszkania w atrakcyjnej cenie. Za takie mieszkanie w nowym budynku łodzianin musi zapłacić średnio od 3,9 tys. zł mkw. do 5 tys. zł/mkw..

Nie brakuje propozycji z tzw. wyższej półki w centrum miasta lub w atrakcyjnych lokalizacjach. Ceny kształtują się od 6 tys.zł/ mkw. do 9 tys.zł/ mkw.. Grupa osób zainteresowanych zakupem mieszkania w tym przedziale cenowym szybko się zmniejsza.

Deweloperzy oferujący mieszkania w drogich apartamentowcach nie chcą udzielać informacji na temat poziomu ich sprzedaży. Mimo to na rynku mieszkaniowym ocenia się, że jest on bardzo niski. Wobec takiej sytuacji można wnioskować, że ceny apartamentów na rynku pierwotnym powinny ulec dalszej obniżce.

Na rynku wtórnym, podobnie jak na rynku pierwotnym, największy popyt jest na najtańsze mieszkania. Poszukiwane są mieszkania do remontu, których cena kształtuje się od 3,4 tys. zł/mkw. do 3,9 tys. zł/mkw.

Za mieszkanie w dobrym standardzie, gotowym do zamieszkania zapłacimy od 4,4 tys. zł/mkw. wzwyż, w zależności od poziomu wykończenia. Ceny na rynku wtórnym nieznacznie wzrosły w stosunku do cen z października. W grudniu i styczniu należy spodziewać lekkich obniżek cen, biorąc pod uwagę fakt, że co roku o tej porze mamy do czynienia ze stagnacją na rynku nieruchomości.

Wciąż ogromnym zainteresowaniem cieszą się małe działki budowlane o powierzchni od 500 mkw. do 1500 mkw.

POZNAŃ

Z rynku deweloperskiego coraz częściej docierają informacje o rozpoczęciu nowych inwestycji, a wielu deweloperów deklaruje również rozpoczęcie nowych projektów na początku 2010 roku. Można zakładać że w drugim kwartale przyszłego roku na rynku pojawi się znaczna ilość mieszkań deweloperskich.

Deweloperzy przygotowują głównie do sprzedaży mieszkania najbardziej poszukiwane na rynku poznańskim, a więc w przedziale 40-60 mkw., przeważnie kawalerki i mieszkania 2-pokojowe. Cena zależy głównie od metrażu - im jest mniejszy, tym wyższa cena. Średnia cena kawalerki i mieszkania 2-pokojowego w standardzie deweloperskim to ok. 6700 - 7000 zł/mkw.. Lokale 3-pokojowe i większe dostępne są w cenach ok. 6100-6300 zł/ mkw. w dobrej lokalizacji oraz nawet 5100 - 5500 zł/mkw. na obrzeżach miasta.

Na rynku wtórnym zauważamy duże zróżnicowanie cen. Mieszkania o metrażu 70-80 mkw. w tzw. wielkiej płycie dostępne są już od 3900 zł/mkw. Tradycyjnie najdroższe są mieszkania w najatrakcyjniejszych lokalizacjach (centrum, Winogrady, Jeżyce, Grunwald, Malta), głównie jednak tendencja ta dotyczy nowego budownictwa. Obecnie każdy klient jest w stanie znaleźć dla siebie mieszkanie, jakie go interesuje, pomimo faktu, że ofert na rynku jest mniej, niż na początku roku.

KATOWICE

Wzrosło zainteresowanie ze strony klientów kupujących mieszkania w nowym budownictwie z rynku wtórnego. Dotyczy to przede wszystkim ofert mieszkań 2- pokojowych o pow. 40-50 mkw.. Warto nadmienić, że potencjalną grupą nabywców są głównie osoby zainteresowane zakupem mieszkania w celach inwestycyjnych, posiadające środki własne oraz wysoką wartość wkładu własnego. Głównym kryterium są konkurencyjne ceny w stosunku do cen oferowanych przez deweloperów oraz brak wybranych nieruchomości w ofercie dewelopera. Ożywienie to jednak nie przekłada się na zwiększenie ilości transakcji.

Ze względu na niezmieniającą się sytuację na rynku pierwotnym, gdzie wciąż realizowana jest niewielka ilość inwestycji, a rozpoczęcie budowy nowych projektów jest wstrzymywane, przewidywane jest wystąpienie sytuacji, w której popyt zacznie przeważać nad podażą. Obecnie

Listopad nie przyniósł większych zmian na katowickim rynku mieszkaniowym. Spadek zainteresowania wynajmem mieszkań widoczny już w poprzednich miesiącach wciąż się utrzymuje.

Doprowadziło to do sytuacji, iż mamy do czynienia ze znacznym wzrostem podaży nad popytem. Ceny ofertowe utrzymują się na stałym poziomie. Natomiast obserwujemy, że właściciele są chętni do nieznacznych obniżek cenowych przy dłuższym okresie najmu.

Najczęściej zgłaszane zapytania ze strony klientów dotyczą przede wszystkim ofert w przedziale cenowym 1000 - 1500 zł za miesiąc. Klientów poszukujących mieszkań w wyższym standardzie jest zdecydowanie mniej.

źródło: Ober Haus
Listopad bez przełomu w mieszkaniówce

Hilton otworzy w Polsce siedem hoteli

Pierwszy w Polce hotel amerykańskiej sieci Hilton Garden Inn (HGI) zostanie otwarty wiosną przyszłego roku w Krakowie. W sumie w ciągu najbliższych lat koncern Hilton zamierza uruchomić w naszym kraju siedem obiektów o różnym standardzie.
Jak poinformował wiceprezes do spraw rozwoju sieci Hilton w Europie Centralnej Urlich Widmer, koncern, który posiada już luksusowy obiekt Hilton w Warszawie, uruchomi siedem nowych hoteli pod trzema markami: luksusową Hilton oraz pozycjonowanymi niżej Doubletree by Hilton oraz Hilton Garden Inn.

W przyszłym roku planowane jest otwarcie dwóch obiektów: hotelu biznesowego HGI w Krakowie oraz Hiltona w Gdańsku. Kolejne hotele będą otwierane m.in. w Warszawie, Rzeszowie, Wrocławiu w latach 2011-2012.

- Polska jest jednym z kluczowych europejskich rynków dla rozwoju sieci Hilton - zaznaczył Widmer. Inne strategiczne rynki to: Niemcy, Włochy, Rosja, Hiszpania i Portugalia, Turcja, Wielka Brytania i Irlandia.

Według niego koncern wyłonił w Polsce około 20 lokalizacji, gdzie z powodzeniem mogłyby funkcjonować średniej klasy obiekty sieci HGI.

Nie oznacza to jednak, że one tam powstaną.

Hilton Garden Inn w Krakowie będzie hotelem średniej klasy przeznaczonym przede wszystkim dla gości biznesowych. Jego otwarcie planowane jest na kwiecień przyszłego roku. Będzie to 500. obiekt tej sieci na świecie.

Hotel działający na zasadzie franczyzy powstanie w centrum miasta, na lewym brzegu Wisły. Sześciopiętrowy budynek będzie dysponował 154 pokojami, czterema salami konferencyjnymi, restauracją oraz parkingiem podziemnym i naziemnym na blisko 80 pojazdów.

 

Źródło: money.pl

Hilton otworzy w Polsce siedem hoteli

Pierwszy w Polce hotel amerykańskiej sieci Hilton Garden Inn (HGI) zostanie otwarty wiosną przyszłego roku w Krakowie. W sumie w ciągu najbliższych lat koncern Hilton zamierza uruchomić w naszym kraju siedem obiektów o różnym standardzie.
Jak poinformował wiceprezes do spraw rozwoju sieci Hilton w Europie Centralnej Urlich Widmer, koncern, który posiada już luksusowy obiekt Hilton w Warszawie, uruchomi siedem nowych hoteli pod trzema markami: luksusową Hilton oraz pozycjonowanymi niżej Doubletree by Hilton oraz Hilton Garden Inn.

W przyszłym roku planowane jest otwarcie dwóch obiektów: hotelu biznesowego HGI w Krakowie oraz Hiltona w Gdańsku. Kolejne hotele będą otwierane m.in. w Warszawie, Rzeszowie, Wrocławiu w latach 2011-2012.

- Polska jest jednym z kluczowych europejskich rynków dla rozwoju sieci Hilton - zaznaczył Widmer. Inne strategiczne rynki to: Niemcy, Włochy, Rosja, Hiszpania i Portugalia, Turcja, Wielka Brytania i Irlandia.

Według niego koncern wyłonił w Polsce około 20 lokalizacji, gdzie z powodzeniem mogłyby funkcjonować średniej klasy obiekty sieci HGI.

Nie oznacza to jednak, że one tam powstaną.

Hilton Garden Inn w Krakowie będzie hotelem średniej klasy przeznaczonym przede wszystkim dla gości biznesowych. Jego otwarcie planowane jest na kwiecień przyszłego roku. Będzie to 500. obiekt tej sieci na świecie.

Hotel działający na zasadzie franczyzy powstanie w centrum miasta, na lewym brzegu Wisły. Sześciopiętrowy budynek będzie dysponował 154 pokojami, czterema salami konferencyjnymi, restauracją oraz parkingiem podziemnym i naziemnym na blisko 80 pojazdów.

 

Źródło: money.pl

Apartamenty nad morzem

Szum morza, piaszczyste plaże, malownicze wschody i zachody słońca… Są osoby, które od urodzenia mogą cieszyć się takimi widokami. Inni wybierają nadmorskie miejscowości jako cel swego wakacyjnego odpoczynku. Możemy zatrzymać się w nich tylko na chwilę albo skusić się na inwestycję w nieruchomość na wybrzeżu. Nie wiąże się to wcale z przeprowadzką do innego miasta – „drugi dom” to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych.

Przyjemne z pożytecznym – to najlepsze określenie tego typu inwestycji. Można ją bowiem wykorzystać przez część roku dla własnych potrzeb, a później przeznaczyć dla turystów i czerpać zyski z tytułu wynajmu apartamentu czy pokoju.

Spacerując po nadmorskich miejscowościach nie sposób nie zauważyć reklam zachęcających do kupna nieruchomości. Potencjalnych klientów kuszą zarówno już te zrealizowane inwestycje, jak i wizualizacje kolejnych. 200, 150, 100, 50, 20 metrów od morza – to najbardziej rzucająca się informacja we wszelkiego rodzaju reklamach.

fot. Materiały inwestora

fot. Materiały inwestora

Marine Hotel&Appartements w Kołobrzegu – połączenie apartamentu wakacyjnego ze standardem luksusowego hotelu, Baltic Park Plaża w Świnoujściu – kompleks 7 budynków o charakterze willi miejskich, Playa Baltis – inwestycja, która powstanie tuż przy promenadzie w Międzyzdrojach, Willa Aqua w Juracie – luksusowe apartamenty w pobliżu popularnej promenady ciągnącej się od Zatoki Puckiej aż do otwartego morze – to tylko wybrane przykłady nowoczesnych inwestycji nadmorskich. Ceny wakacyjnych apartamentów wahają się od 6 tys. PLN/mkw. do kilkunastu tysięcy PLN/mkw. Wszystko zależy od prestiżu danej miejscowości, lokalizacji samej inwestycji i standardu jej wyposażenia.

W ofercie znajdują się również domy o niewielkiej powierzchni – w zabudowie jednorodzinnej, bliźniaczej lub szeregowej. „Dom za cenę apartamentu” – zainteresowani zakupem nieruchomości nad morzem rozważą pewnie i taką propozycję.

Powstające inwestycje zmieniają oblicze kurortów nadmorskich. Zwłaszcza, że za nimi idzie też budowa infrastruktury: dróg dojazdowych, chodników, promenady itd. Powoli nadrabiamy zaległości – widać to chociażby w Świnoujściu, w Dzielnicy Nadmorskiej. Miasto położone jest tuż obok trzech niemieckich kurortów połączonych promenadą, z której mogą korzystać nie tylko piesi, ale również rowerzyści. U nas wciąż takich rozwiązań brakuje. Ważne jednak, że inwestycji jest coraz więcej. Im atrakcyjniejsze będą nasze miejscowości, tym więcej turystów będzie je odwiedzało.

Apartamenty nad morzem to atrakcyjna propozycja nie tylko dla inwestorów, ale także dla turystów. Z reguły apartamenty są w pełni umeblowane i wyposażone, co zapewnia komfortowy odpoczynek. Dla wielu nieubłaganie kończy się wakacyjny okres, ale można już pomyśleć, by podczas jesiennego weekendu albo przyszłorocznego urlopu zamieszkać nad morzem chociaż na chwilę.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
dom.pl

Apartamenty nad morzem

Szum morza, piaszczyste plaże, malownicze wschody i zachody słońca… Są osoby, które od urodzenia mogą cieszyć się takimi widokami. Inni wybierają nadmorskie miejscowości jako cel swego wakacyjnego odpoczynku. Możemy zatrzymać się w nich tylko na chwilę albo skusić się na inwestycję w nieruchomość na wybrzeżu. Nie wiąże się to wcale z przeprowadzką do innego miasta – „drugi dom” to coraz bardziej popularny sposób lokowania środków finansowych.

Przyjemne z pożytecznym – to najlepsze określenie tego typu inwestycji. Można ją bowiem wykorzystać przez część roku dla własnych potrzeb, a później przeznaczyć dla turystów i czerpać zyski z tytułu wynajmu apartamentu czy pokoju.

Spacerując po nadmorskich miejscowościach nie sposób nie zauważyć reklam zachęcających do kupna nieruchomości. Potencjalnych klientów kuszą zarówno już te zrealizowane inwestycje, jak i wizualizacje kolejnych. 200, 150, 100, 50, 20 metrów od morza – to najbardziej rzucająca się informacja we wszelkiego rodzaju reklamach.

fot. Materiały inwestora

fot. Materiały inwestora

Marine Hotel&Appartements w Kołobrzegu – połączenie apartamentu wakacyjnego ze standardem luksusowego hotelu, Baltic Park Plaża w Świnoujściu – kompleks 7 budynków o charakterze willi miejskich, Playa Baltis – inwestycja, która powstanie tuż przy promenadzie w Międzyzdrojach, Willa Aqua w Juracie – luksusowe apartamenty w pobliżu popularnej promenady ciągnącej się od Zatoki Puckiej aż do otwartego morze – to tylko wybrane przykłady nowoczesnych inwestycji nadmorskich. Ceny wakacyjnych apartamentów wahają się od 6 tys. PLN/mkw. do kilkunastu tysięcy PLN/mkw. Wszystko zależy od prestiżu danej miejscowości, lokalizacji samej inwestycji i standardu jej wyposażenia.

W ofercie znajdują się również domy o niewielkiej powierzchni – w zabudowie jednorodzinnej, bliźniaczej lub szeregowej. „Dom za cenę apartamentu” – zainteresowani zakupem nieruchomości nad morzem rozważą pewnie i taką propozycję.

Powstające inwestycje zmieniają oblicze kurortów nadmorskich. Zwłaszcza, że za nimi idzie też budowa infrastruktury: dróg dojazdowych, chodników, promenady itd. Powoli nadrabiamy zaległości – widać to chociażby w Świnoujściu, w Dzielnicy Nadmorskiej. Miasto położone jest tuż obok trzech niemieckich kurortów połączonych promenadą, z której mogą korzystać nie tylko piesi, ale również rowerzyści. U nas wciąż takich rozwiązań brakuje. Ważne jednak, że inwestycji jest coraz więcej. Im atrakcyjniejsze będą nasze miejscowości, tym więcej turystów będzie je odwiedzało.

Apartamenty nad morzem to atrakcyjna propozycja nie tylko dla inwestorów, ale także dla turystów. Z reguły apartamenty są w pełni umeblowane i wyposażone, co zapewnia komfortowy odpoczynek. Dla wielu nieubłaganie kończy się wakacyjny okres, ale można już pomyśleć, by podczas jesiennego weekendu albo przyszłorocznego urlopu zamieszkać nad morzem chociaż na chwilę.

Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
dom.pl

Czy inwestycja w ziemię się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
nwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.
Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.

Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt

Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później – w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.

(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)

(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions:

- Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie – na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)

(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)

Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych

Czy inwestycja w ziemię się opłaca?

W ostatnich latach ziemia stała się jedną z najbardziej opłacalnych inwestycji w Polsce. Coraz więcej mieszkańców aglomeracji zmęczonych szumem miasta, decyduje się na kupno własnego domu daleko od centrum i zgiełku metropolii. Z tego powodu w ostatnich latach ceny gruntów inwestycyjnych, jak i rolnych dynamicznie rosły. Czy wciąż prawdą jest, że na ziemi nie można stracić? Wszystko zależy od tego jaką działkę kupiliśmy i na jaki czas planujemy zamrozić w niej kapitał – podkreślają eksperci ZFDF.
nwestowanie w ziemię znane jest już od dawien dawna. Ludzie chętnie ją kupowali i uważali za najlepszą możliwą formę ulokowania swego kapitału. Ostatni kryzys finansowy sprawił, iż grunty inwestycyjne mocno straciły na wartości. Natomiast odmiennie kształtuje się sytuacja w sektorze gruntów rolnych. Z najnowszych danych Agencji Nieruchomości Rolnych wynika, iż w III kwartale 2009 r. średnia cena 1 ha wyniosła 16.370 PLN, co stanowi wzrost aż o 33 proc. w stosunku do tego samego okresu w 2008 r.
Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.

Aby stać się posiadaczem ziemskim nie są konieczne ogromne nakłady finansowe.

Sianie na roli, czyli inwestycje w grunt

Oczywiście mitem jest, iż na ziemi nie można stracić. Często w przypadku bardzo dobrych lokalizacji inwestorzy z branży deweloperskiej mocno przepłacają, a później – w momencie kryzysu – nie są w stanie odpowiednio sprzedać zbudowanych na zakupionej ziemi lokali i wskutek tego mocno tracą. Ale inwestycja w grunty rolne to nieco inny przypadek.

Zazwyczaj osoby inwestujące w grunty rolne kupują działkę z myślą o jej odrolnieniu i doprowadzeniu do takiego stanu, aby mogło się na niej umiejscowić budownictwo mieszkalne i wreszcie sprzedać indywidualnym klientom – inwestorom, nie zaś deweloperom.

Horyzonty czasowe inwestycji

Jednak zanim kupimy grunt rolny, powinniśmy zastanowić się nad horyzontem czasowym, w jakim interesująca nas ziemia może przynieść nam oczekiwany zwrot. Nie każda działka będzie inwestycją krótkoterminową. Poniżej zamieszczamy tabelę, która pomoże określić status gruntu rolnego.

(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)

(Wealth Solutions, Związek Firm Doradztwa Finansowego)

Grunty rolne nie są z pewnością inwestycją przeznaczoną dla osób oczekujących bardzo szybkiego zwrotu zainwestowanego kapitału, ani też dla tych, które nie lubią zamrażać swoich funduszy na dłuższy czas. Procedury odrolnienia gruntów są dość skomplikowane i mogą długo trwać, poza tym pozostaje jeszcze kwestia odpowiedniego przygotowania terenu pod budownictwo mieszkaniowe: osuszenia go, doprowadzenia mediów, budowy dróg odjazdowych, a w razie potrzeby wykarczowania.

Eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego i Wealth Solutions szacują, iż najbardziej efektywnym horyzontem czasowym dla inwestycji w ziemię rolną jest okres 3 lat.

Cenna polska ziemia

Aby stać się „posiadaczem ziemskim” nie są konieczne ogromne nakłady finansowe. Zacząć można już od 30 tys. PLN, jednak przy takim rzędzie wielkości inwestycji, eksperci doradzają połączenie z kapitałem innych inwestorów, aby stworzyć grupę inwestycyjną. Dzięki temu będzie można osiągnąć korzyści skali i zmniejszyć ryzyko inwestycji.

Z zasady inwestowanie w ziemię nie jest bardzo płynnym sposobem lokowania kapitału, dlatego jeśli będziemy bardzo potrzebować gotówki, to możemy sprzedać grunty po zaniżonej cenie i srogo się zawieść na tej formie inwestowania. Dlatego dzielenie tej inwestycji ze wspólnikiem, który w razie potrzeby będzie mógł wykupić nasze „udziały” to znacznie lepsze wyjście.

Maciej Kossowski, ZFDF i Wealth Solutions:

- Czas wzrostu wartości ziemi jeszcze nie dobiegł końca. Wręcz przeciwnie – na większości obszarów naszego kraju trend zbliżania się cen do średnich poziomów w Unii Europejskiej dopiero się rozpoczął.

W ocenie ekspertów obecnie możemy zaobserwować schyłek pierwszej fazy wzrostu wartości gruntów, która objęła obszary głównych aglomeracji oraz ich najbliższych okolic (do 20 km). Poziom cen w tych regionach zaczyna się stabilizować i mało prawdopodobne są dalsze wzrosty. Rosnący popyt na ziemię budowlaną powoduje wzrost cen również w okolicach oddalonych o 20-50 km od aglomeracji, co oznacza początek fazy drugiej, która powinna potrwać do ok. 2012 r.

Według Agencji Nieruchomości Rolnych cena ziemi rolnej ulega powolnej stabilizacji, ale z optymistycznym wskazaniem na ciągły wzrost jej wartości. Najwyższe ceny uzyskuje się w województwach: kujawsko-pomorskim, śląskim, wielkopolskim, małopolskim i dolnośląskim, a najniższe w województwach: lubelskim, podkarpackim i lubuskim.

(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)

(Rys.1 Średnie ceny 1 ha gruntu rolnego w podziale na województwa)

Źródło: Agencja Nieruchomości Rolnych

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego
www.dom.pl

Rynek kredytów – czy mamy odwilż?

W ostatnich tygodniach na ekrany powróciły reklamy kredytów hipotecznych. Czy to oznacza, że mamy na rynku odwilż, a polityka banków w tym temacie ulega liberalizacji? Co sądzą o tym eksperci ZFDF?

Marcin Krasoń, Związek Firm Doradztwa Finansowego i Open Finance:

- Z ostatniej ankiety przeprowadzonej wśród banków przez Narodowy Bank Polski wynika, że w trzecim kwartale banki zmniejszyły skalę zaostrzania polityki udzielania kredytów hipotecznych. Niestety w kolejnych miesiącach może rozpocząć się odwracanie tego trendu. Widać to w kampaniach reklamowych – coraz więcej instytucji zachęca klientów to pożyczania na mieszkanie.

Ważniejsze jest jednak, że oprócz pojawiania się spotów reklamowych, obserwujemy zmiany w ofertach banków. Od końca października korzystne dla klientów korekty wprowadziło co najmniej sześć z nich. Najwięcej poprawiło się w cenniku należących do Grupy BRE Banku: mBanku i MultiBanku, gdzie obniżono marże kredytów w euro o 0,5 pkt proc. oraz w Raiffeisenie, w którym maksymalne LTV wzrosło o 5 pkt proc., a minimalny dochód dla osób ubiegających się o kredyt w euro spadł z 5 do 3 tys. zł netto. Ofertę poprawiono także m.in. w PKO BP, BNP Paribas Fortis i Polbanku. Są to jednak stosunkowo niewielkie zmiany. Na rewolucję nie ma co liczyć, bo niebezpieczeństwo wzrostu portfela złych kredytów każe bankom ostrożnie obchodzić się z każdą złotówką.

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Ostatnio można zauważyć ofensywę reklamową banków. Czy to oznacza, że rynek kredytów hipotecznych przeżywa odwilż?

Piotr Krawczyński, ZFDF i Notus Kredyt:

- Z analiz przeprowadzanych przez NBP wynika, że proces zaostrzania kryteriów udzielania kredytów zaczyna powoli wyhamowywać. Pierwsze symptomy poprawy sytuacji gospodarczej na świecie sprawiły, że w ostatnich tygodniach można zauważyć także zwiększoną akcję reklamową banków udzielających kredytów hipotecznych. Czy oznacza to przysłowiową „odwilż” na rynku? Na udzielenie twierdzącej odpowiedzi na to pytanie jest jeszcze zbyt wcześnie, bo jak wiadomo „jedna jaskółka wiosny nie czyni”, choć każdą zmianę na korzyść klientów należy odbierać pozytywnie.

W ostatnim czasie banki, czy to za sprawą konkurencji czy powiększania posiadanego już portfela kredytowego i poprawy wyników finansowych, zmieniły swoją ofertę na bardziej pro-rynkową. Coraz większa liczba instytucji odchodzi m.in. od wymogu posiadania przez potencjalnych klientów wkładu własnego, a sam proces analizy wniosków kredytowych w bankach stał się bardziej przewidywalny. Może to wpłynąć na poprawę sytuacji na rynku mieszkaniowym – na co czekają nie tylko klienci indywidualni ale i deweloperzy. Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach 2009 roku będziemy obserwować zwiększoną konkurencję i utrzymaną w granicach „zdrowego rozsądku” walkę o klienta  pomiędzy bankami. Dużo w tej kwestii zależeć będzie jednak od samych banków i od tego, czy nie zdecydują się na ponowne zaostrzenie warunków dla kredytobiorców hipotecznych.

Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na możliwe komplikacje w przyszłym roku – Komisja Nadzoru Finansowego rekomendacji „T”. Mimo iż projekt jest na etapie konsultacji w branży finansowej, największe kontrowersje budzi wymóg ograniczający poziom maksymalnego zadłużenia kredytobiorcy (wszystkich jego zobowiązań łącznie) do 50 % dochodu. Według szacunków Związku Banków Polskich może to ograniczyć akcję kredytową w poszczególnych bankach od 20 % do aż 80 %. Ostateczny kształt rekomendacji poznamy w najbliższych tygodniach. pracuje nad wprowadzeniem

Tomasz Fabianowicz, ZFDF i Wealth Solutions: – Jestem zdania, że jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o odwilży w kredytach hipotecznych. Jesień zawsze była okresem wzmożonej aktywności reklamowej banków oraz żniw dla sprzedawców, stąd więcej reklam. Nadal jednak departamenty ryzyka banków utrzymują zaostrzone wymagania co do zdolności kredytowej. Eksperci przewidują, że to nie koniec zwolnień i bankructw, więc sami konsumenci z pewnym dystansem podchodzą do zaciągania długoterminowych zobowiązań. W chwili obecnej mamy deklaracje deweloperów odnośnie zwiększenia inwestycji, plany rządu poszerzenia grupy, dla której dostępny będzie program „Rodzina na swoim” oraz wyhamowania wojny depozytowej między bankami, która zwiększała koszt pozyskania pieniądza. To powinno doprowadzić do bardziej zdecydowanego konkurowania banków o klientów i odkręcenia kurka z kredytami w przewidywalnej przyszłości.

Paweł Cymcyk, ZFDF i AZ Finanse:

- W ciągu ostatnich tygodni faktycznie można obserwować zwiększoną aktywność banków w sektorze promocji kredytów hipotecznych. Na pierwszy rzut oka można zatem sądzić, że banki luzują wymagana kredytowe i chętnie udzielą kredytu każdemu zainteresowanemu. Takie przeświadczenie jest jednak dość złudne. Po pierwsze, wymagania odnośnie zdolności kredytowej nie  zmieniły się znacząco i nadal bardzo przydatny, a często niezbędny jest wkład własny. Ponadto cały czas utrzymuje się wysokie oprocentowanie kredytów, które w głównej mierze wynika z wysokich marż banków.

Warto podkreślić, że obecnie odsetki są najmniejsze z możliwych i w przyszłości wraz ze wzrostem stóp procentowych będą tylko wyższe. Ofensywa medialna nie wynika więc, ani z lepszych warunków kredytowych, ani z  dostępnego niskiego oprocentowania. Głównym powodem reklam kredytów hipotecznych  jest chęć wzmocnienia wizerunku. Dlatego należy je traktować jako promocję banku a nie kredytu.

Źródło: Związek Firm Doradztwa Finansowego
www.dom.pl

Duńczycy budują na Mokotowie

Jak donosi „Gazeta Prawna”, duński deweloper – Sjaelso na I połowę 2010 r. planuje rozpoczęcie budowy I etapu biurowca Tower Terraces. Budynek został zaprojektowany przez duńską pracownię architektoniczną Schmidt Hammer Lassem. Gmach biurowca ma stanąć przy skrzyżowaniu ulic Domaniewskiej i Postępu na Służewcu Przemysłowym.
Pod wynajem przeznaczone będzie około 28 tys. m kw. – czytamy dalej. Oprócz lokalu, który będzie najmowany, do dyspozycji pozostaną zielone tarasy zaprojektowane na każdej kondygnacji budynku. Budynek będzie wyposażony m.in. w klimatyzację z kontrolą wilgotności. Planowane są również sale konferencyjne do wynajęcia, podziemny parking, restauracje, kawiarnie i sklepy.

Duńczycy w pobliżu opisanej inwestycji planują już drugą. Nowe biura mają stanąć przy ul. Postępu 22 – informuje gazeta. Tym razem projekt ma się składać z dwóch budynków: 7-piętrowego (zbudowanego ze szkła) i 12-piętrowego (ze szkła i ciemnego kamienia). Każdy z budynków ma mieć restauracje, kawiarnie, sklepy i punkty usługowe – podaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Duńczycy budują na Mokotowie

Jak donosi „Gazeta Prawna”, duński deweloper – Sjaelso na I połowę 2010 r. planuje rozpoczęcie budowy I etapu biurowca Tower Terraces. Budynek został zaprojektowany przez duńską pracownię architektoniczną Schmidt Hammer Lassem. Gmach biurowca ma stanąć przy skrzyżowaniu ulic Domaniewskiej i Postępu na Służewcu Przemysłowym.
Pod wynajem przeznaczone będzie około 28 tys. m kw. – czytamy dalej. Oprócz lokalu, który będzie najmowany, do dyspozycji pozostaną zielone tarasy zaprojektowane na każdej kondygnacji budynku. Budynek będzie wyposażony m.in. w klimatyzację z kontrolą wilgotności. Planowane są również sale konferencyjne do wynajęcia, podziemny parking, restauracje, kawiarnie i sklepy.

Duńczycy w pobliżu opisanej inwestycji planują już drugą. Nowe biura mają stanąć przy ul. Postępu 22 – informuje gazeta. Tym razem projekt ma się składać z dwóch budynków: 7-piętrowego (zbudowanego ze szkła) i 12-piętrowego (ze szkła i ciemnego kamienia). Każdy z budynków ma mieć restauracje, kawiarnie, sklepy i punkty usługowe – podaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Luksusowe apartamenty w Śródmieściu

Przed świętami powinna rozpocząć się budowa apartamentowca Rezydencja Foksal. Stanie on w miejscu rozebranego budynku kina Skarpa przy ul. Kopernika. Deweloper, fundusz BBI Development, uzyskał finansowanie na realizację projektu i podpisał umowę z generalnym wykonawcą – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, dopiero w ubiegłym tygodniu funduszowi udało się porozumieć z Bankiem Polskiej Spółdzielczości. BBI otrzymał 30 mln zł, więc mógł podpisać umowę z generalnym wykonawcą prac, czyli ze spółką Karmar z francuskiej grupy Bouygues, która zainkasuje 38,6 mln złotych. Umowa przewiduje, że generalny wykonawca będzie mógł wejść na plac budowy w grudniu tego roku.
 
Kamienicę zaprojektował zespół z pracowni architektonicznej firmy Juvenes – donosi gazeta. W apartamentowcu na czterech piętrach znajdzie się 30 luksusowych mieszkań. Będą wystawione na sprzedaż w momencie rozpoczęcia prac, na razie można je jedynie rezerwować. Średnia powierzchnia mieszkań wyniesie 110 m kw., a sprzedawane będą w cenie od 20 do 30 tys. zł za metr. Do dyspozycji lokatorów będzie basen, jacuzzi, gabinety kosmetyczne i odnowy oraz salę do squasha.
 

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Luksusowe apartamenty w Śródmieściu

Przed świętami powinna rozpocząć się budowa apartamentowca Rezydencja Foksal. Stanie on w miejscu rozebranego budynku kina Skarpa przy ul. Kopernika. Deweloper, fundusz BBI Development, uzyskał finansowanie na realizację projektu i podpisał umowę z generalnym wykonawcą – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, dopiero w ubiegłym tygodniu funduszowi udało się porozumieć z Bankiem Polskiej Spółdzielczości. BBI otrzymał 30 mln zł, więc mógł podpisać umowę z generalnym wykonawcą prac, czyli ze spółką Karmar z francuskiej grupy Bouygues, która zainkasuje 38,6 mln złotych. Umowa przewiduje, że generalny wykonawca będzie mógł wejść na plac budowy w grudniu tego roku.
 
Kamienicę zaprojektował zespół z pracowni architektonicznej firmy Juvenes – donosi gazeta. W apartamentowcu na czterech piętrach znajdzie się 30 luksusowych mieszkań. Będą wystawione na sprzedaż w momencie rozpoczęcia prac, na razie można je jedynie rezerwować. Średnia powierzchnia mieszkań wyniesie 110 m kw., a sprzedawane będą w cenie od 20 do 30 tys. zł za metr. Do dyspozycji lokatorów będzie basen, jacuzzi, gabinety kosmetyczne i odnowy oraz salę do squasha.
 

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce

Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.

Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.

 

Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widzą  przy tym  konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).

 

Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.

 

 

Źródło: KRN.pl

Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce

Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.

Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.

 

Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widzą  przy tym  konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).

 

Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.

 

 

Źródło: KRN.pl

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an
inwestycje.pl

Raport z rynku nieruchomości – listopad 2009

Październik był kolejnym miesiącem, w którym średnie ceny ofertowe mieszkań tylko nieznacznie drgnęły. Jednak, jak wynika z wyliczeń serwisu Oferty.net, w minionym miesiącu stawki w większości miast minimalnie poszły w górę. Najwięcej w Białymstoku – o 2,2%, w Katowicach – o 2,6% i w Sopocie – o 2,9%.
Niewielki spadek cen ofertowych zanotował w tym czasie Gdańsk – 0,2%, Rzeszów -  1,3% i Olsztyn – 1,9%.

Czy mamy już do czynienia z końcem kryzysu na rynku mieszkaniowym? Trudno udzielić na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi ale obserwowana już od kliku miesięcy stabilizacja cen ofertowych zdaje się wskazywać na to, że rynek mieszkaniowy najgorsze ma już za sobą. Sprzyja temu coraz śmielszy powrót banków do oferowania kredytów hipotecznych oraz pozytywne sygnały z sektora finansowego  - stabilny kurs złotego, wzrosty na GPW. I choć zwykło się mówić, że pierwsza jaskółka wiosny nie czyni, to doniesienia o rozpoczynaniu przez deweloperów realizacji zamrożonych dotąd inwestycji także pozwalają twierdzić, że rynek mieszkaniowy zaczyna wychodzić z wielomiesięcznego marazmu. 
 

NOWE KREDYTY – marże w dół, ale…
Liczba banków, które decydują się na obniżki marż lub są skłonne zejść z prowizją za przyznanie kredytu hipotecznego stale rośnie. W ostatnich dniach obniżono marże dla kredytów w euro w mBanku i Multibanku, a Raiffeisen zdecydował się obniżyć minimalny udział wkładu własnego (dla osób starających się o kredyt w euro). W dziesięciu innych bankach trwa promocja dotycząca możliwych obniżek marż, jednak bardzo często jest to oferta wiązana. Niższą marżę można otrzymać w zamian za zakup innych produktów banku, takich jak konto osobiste czy karta kredytowa, co nie musi generować dodatkowych kosztów po stronie kredytobiorców. Często promocje wiążą się jednak także z obowiązkiem inwestycji w lokaty strukturyzowane czy programy systematycznego oszczędzania, co może oznaczać, że obniżenie oprocentowania kredytu nie rekompensuje stałych, co miesięcznych wydatków na cele inwestycyjne (nie mniej należy pamiętać, że inwestycje mogą zwrócić się z naddatkiem, jeśli są skutecznie prowadzone).

Oczekujemy obecnie, że w miarę upływu czasu sytuacja finansowa w bankach będzie się poprawiała, co umożliwi dalszy spadek marż na kredytach hipotecznych. Docelowo oczekujemy, że przeciętny poziom marż spadnie w okolice 2 pkt proc. powyżej stopy WIBOR, a dla kredytów w euro będzie to poziom 2,5-3 pkt proc. Taki poziom marż powinien zostać – według nas – osiągnięty w okolicach II kwartału przyszłego roku.

Kredyty spłacane – chwilo, trwaj
Stopy procentowe utrzymują się na rekordowo niskim poziomie – a dotyczy to nie tylko złotego, lecz również euro i franka – co oznacza, że również oprocentowanie kredytów udzielonych jest obecnie historycznie najniższe, a co za tym idzie najniższe są także spłacane raty. Rzadka to sytuacja, w której stabilizacja rynku może być przyczyną zadowolenia ze strony kredytobiorców.

Dla zadłużonych w walutach znaczenie mają również wahania kursowe, lecz także z tej strony możemy mówić o stabilizacji. Przez ostatnie trzy miesiące notowania euro i franka szwajcarskiego zmieniały się w wąskim zakresie wahań o rozpiętości 5 proc. Dodatkowo ich obecne notowania (z 13 listopada) są najniższe od dwóch miesięcy, zatem posiadacze kredytów walutowych mają powody do zadowolenia.

Oczekujemy obecnie, że poziom niskich stóp procentowych w złotych i w euro utrzyma się do połowy przyszłego roku, zaś najbliższe tygodnie powinny przynieść dalsze umocnienie złotego, co byłoby pomyślnym scenariuszem dla posiadaczy kredytów hipotecznych zarówno walutowych, jak i złotowych.

Duże staniały, małe niekoniecznie
Obserwując zmiany cen na rynku mieszkań  można dostrzec, że największe spadki cen dotyczą lokali o największych powierzchniach oraz mieszkań najdroższych, tj. ekskluzywnych apartamentów. W obu przypadkach średnie ceny ofertowe spadły w ciągu ostatniego roku o 15 do nawet 30%. W przykładem mogą być ponad 70-metrowe lokale w blokach z wielkiej płyty; np. w Warszawie, w szczycie boomu było one oferowane w cenach  przekraczających 9 000 PLN za m2. Obecnie stawki za podobne oferty zaczynają się od niespełna 6 000 PLN za m2. W serwisie Oferty.net można znaleźć m.in. ofertę z warszawskiego Bemowa – mieszkanie 4-pokojowe, o pow. 77 m2, w 7-pietrowym bloku za cenę 455 000 PLN, tj.  5909 PLN za m2. Podobnie na Wilanowie - 3-pokojowe, 79-metrowe mieszkanie na  7 piętrze w 9-piętrowym bloku, wycenione zostało na  441 000 PL;  cena za m2 wynosząca  5582 PLN jest więc aż o blisko 40% niższa od cen takich mieszkań przed dwoma laty.

W Krakowie podobne mieszkania można kupić już za cenę poniżej 5 000 PLN za m2 a w Poznaniu nawet poniżej 4 000 PLN za m2..

Najbardziej odporne na obniżki pozostają mieszkania najbardziej poszukiwane przez kupujących – kawalerki i niewielkie mieszkania 2-pokojowe. Te, biorąc pod uwagę cenę metra kwadratowego, niezmiennie pozostają najdroższymi ofertami na rynku. W Warszawie średnia stawka ofertowa za m2 niewielkiej kawalerki to 9 312 PLN, w Krakowie i Wrocławiu – ok. 7 500 PLN, w Poznaniu – 6 000 PLN a w Łodzi – 4 000 PLN. Jednak z uwagi na to, że ceny całkowite tak małych mieszkań są najniższe, te  wciąż cieszą się największym popytem.
 

Raport został przygotowany na podstawie danych statystycznych serwisu Oferty.net - nieruchomości w Internecie oraz danych Open Finance. Badanie odbyło się na próbie 20608  unikalnych ofert sprzedaży mieszkań wystawionych przez agencje nieruchomości i osoby prywatne w październiku 2009 r.

Źródło: Raport z rynku nieruchomości Oferty.net i Open Finance

an
inwestycje.pl

Ogólnopolski raport o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości

Po raz pierwszy Związek Banków Polskich zdecydował się przygotować kompleksowy raport na temat rynku kredytowego oraz rynku nieruchomości. Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.
O ile dane dotyczące sytuacji na rynku kredytowym są regularnie publikowane przez ZBP, tym razem przeanalizowano także informacje dotyczące cen transakcyjnych nieruchomości, na które zaciągane są kredyty. Dane te pokazują, że przez ostatni rok ceny transakcyjne zakupu nieruchomości stabilizują się.

     ... więcej informacji w załączniku PDF na www.inwestycje.pl


Krajowy Rynek Nieruchomości

kg

Ogólnopolski raport o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości

Po raz pierwszy Związek Banków Polskich zdecydował się przygotować kompleksowy raport na temat rynku kredytowego oraz rynku nieruchomości. Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.
O ile dane dotyczące sytuacji na rynku kredytowym są regularnie publikowane przez ZBP, tym razem przeanalizowano także informacje dotyczące cen transakcyjnych nieruchomości, na które zaciągane są kredyty. Dane te pokazują, że przez ostatni rok ceny transakcyjne zakupu nieruchomości stabilizują się.

     ... więcej informacji w załączniku PDF na www.inwestycje.pl


Krajowy Rynek Nieruchomości

kg

Czekamy na ustawę o aglomeracjach

Sprawniejsze zarządzanie miastem i przyległymi do niego terenami ma zapewnić ustawa metropolitalna, nad którą od dwóch lat pracują posłowie. Na czele aglomeracji będzie stał Związek Gmin i Powiatów, który będzie dostawał pieniądze na zadania mu zlecone, np. wspólne przygotowanie studium zagospodarowania przestrzennego, stworzenie planu funkcjonowania i rozwoju transportu zbiorowego, zarządzanie korytarzami transportowymi, gospodarkę odpadami czy wodno-ściekową, edukację publiczną.
money.pl

Czekamy na ustawę o aglomeracjach

Sprawniejsze zarządzanie miastem i przyległymi do niego terenami ma zapewnić ustawa metropolitalna, nad którą od dwóch lat pracują posłowie. Na czele aglomeracji będzie stał Związek Gmin i Powiatów, który będzie dostawał pieniądze na zadania mu zlecone, np. wspólne przygotowanie studium zagospodarowania przestrzennego, stworzenie planu funkcjonowania i rozwoju transportu zbiorowego, zarządzanie korytarzami transportowymi, gospodarkę odpadami czy wodno-ściekową, edukację publiczną.
money.pl

Rząd USA walczy o kredyty hipoteczne

Amerykański rząd chce zmusić banki do obniżenia rat kredytów hipotecznych. Jeżeli instytucje finansowe nie wyjdą naprzeciw właścicielom nieruchomości, nie dostaną od rządu ani centa.

Prezydent Barack Obama zwiększa presję na banki hipoteczne. Chce, by banki obniżyły właścicielom nieruchomości raty za kredyty hipoteczne. - Rząd poinformuje, w jaki sposób można to osiągnąć - powiedziała rzecznik ministerstwa finansów. Jednocześnie nie wykluczyła dalszej pomocy ze strony państwa.

Wysoki rangą urzędnik ministerstwa finansów zarzucił bankom brak gotowości do długotrwałego obniżenia płatności dłużnikom. - Banki nie robią wystarczająco dobrze tego, co powinny - powiedział Michael Barr z Departamentu Skarbu w rozmowie z New York Times.

Rząd będzie próbował piętnować publicznie instytucje, które mimo otrzymania państwowej pomocy nie wychodzą naprzeciw dłużnikom. - Nie otrzymają od rządu ani centa, dopóki coś się nie ruszy - powiedział Barr.

Z powodu załamania na rynku nieruchomości, rząd USA uruchomił program mający na celu obniżenie rat kredytów hipotecznych. Ma to powstrzymać falę egzekucji sądowych wobec niewypłacalnych kredytobiorców.

Zanim raty zostaną trwale obniżone, koncepcja przewiduje uruchomienie fazy testowej. Jak dotychczas na obniżenia oprocentowania kredytów zdecydowała się niewiele banków.

- Nie spoczniemy, dopóki większa liczba uczestników biorących udział w programie nie obniży długotrwale rat hipotecznych także po zakończeniu fazy testowej - powiedziała rzecznik prezydenta Baracka Obamy. Rząd jest gotów dostosować odpowiednio program.

 

money.pl

Rząd USA walczy o kredyty hipoteczne

Amerykański rząd chce zmusić banki do obniżenia rat kredytów hipotecznych. Jeżeli instytucje finansowe nie wyjdą naprzeciw właścicielom nieruchomości, nie dostaną od rządu ani centa.

Prezydent Barack Obama zwiększa presję na banki hipoteczne. Chce, by banki obniżyły właścicielom nieruchomości raty za kredyty hipoteczne. - Rząd poinformuje, w jaki sposób można to osiągnąć - powiedziała rzecznik ministerstwa finansów. Jednocześnie nie wykluczyła dalszej pomocy ze strony państwa.

Wysoki rangą urzędnik ministerstwa finansów zarzucił bankom brak gotowości do długotrwałego obniżenia płatności dłużnikom. - Banki nie robią wystarczająco dobrze tego, co powinny - powiedział Michael Barr z Departamentu Skarbu w rozmowie z New York Times.

Rząd będzie próbował piętnować publicznie instytucje, które mimo otrzymania państwowej pomocy nie wychodzą naprzeciw dłużnikom. - Nie otrzymają od rządu ani centa, dopóki coś się nie ruszy - powiedział Barr.

Z powodu załamania na rynku nieruchomości, rząd USA uruchomił program mający na celu obniżenie rat kredytów hipotecznych. Ma to powstrzymać falę egzekucji sądowych wobec niewypłacalnych kredytobiorców.

Zanim raty zostaną trwale obniżone, koncepcja przewiduje uruchomienie fazy testowej. Jak dotychczas na obniżenia oprocentowania kredytów zdecydowała się niewiele banków.

- Nie spoczniemy, dopóki większa liczba uczestników biorących udział w programie nie obniży długotrwale rat hipotecznych także po zakończeniu fazy testowej - powiedziała rzecznik prezydenta Baracka Obamy. Rząd jest gotów dostosować odpowiednio program.

 

money.pl

Udane zakończenie sezonu

Udane zakończenie sezonu
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło w dniach 21-22 listopada gości i wystawców Targów Mieszkanie i Dom.


Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi Mieszkanie i Dom, zgromadziły blisko stu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.

Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo - usługowe i jak zwykle tereny.

Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.

Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.

Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób i jak twierdzą wystawcy – były to osoby zainteresowane konkretami.

Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.

Udane zakończenie sezonu

Udane zakończenie sezonu
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło w dniach 21-22 listopada gości i wystawców Targów Mieszkanie i Dom.


Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi Mieszkanie i Dom, zgromadziły blisko stu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.

Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo - usługowe i jak zwykle tereny.

Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.

Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.

Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób i jak twierdzą wystawcy – były to osoby zainteresowane konkretami.

Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.

Reportaż z ostatnich Targów "Mieszkanie i Dom" - jesien 2009

 

Reportaż z ostatnich Targów "Mieszkanie i Dom" - jesien 2009

 

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Szybsze rozpoczęcie prac budowlanych

Inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Posłowie z sejmowej Komisji Przyjazne Państwo przygotowali projekt nowelizacji prawa budowlanego, który przewiduje, że zamiast starostów pozwolenia na budowę będą mogli wydawać wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast – czytamy. Dzięki zmianom ma ulec skróceniu procedura rozpoczynania prac budowlanych.
 
Zgodnie z projektem wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będą mogli wydawać pozwolenia na budowę ale tylko wówczas, gdy zawrą odpowiednie porozumienie ze starostą, który dziś jest odpowiedzialny za wydawanie decyzji zezwalających na rozpoczęcie inwestycji budowlanych – podkreśla dziennik. Porozumienie takie nie będzie mogło być zawarte w przypadkach, w których inwestorem jest gmina, gminna osoba prawna, inna gminna jednostka organizacyjna, związek międzygminny lub gmina wykonująca zadania objęte porozumieniem międzygminnym. Eksperci uważają, że załatwianie spraw budowlanych w urzędzie gminy lub miasta zamiast w starostwie będzie korzystne przede wszystkim dla drobnych inwestorów z małych miast.
 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Biura na sprzedaż

Deweloperzy w Polsce zaczęli budować biura na sprzedaż. Do tej pory dominował najem – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”.
ak czytamy dalej, pojawiły się pierwsze firmy deweloperskie, które chcą sprzedawać biurowce zainteresowanym firmom. Na przykład towarzystwo inwestycyjne BTA buduje lokale biurowe w Warszawie przy ul. Puławskiej i zdecydowało się sprzedawać część biur. Przedstawiciel inwestora zapewnia, że we wszystkich następnych inwestycjach biurowych będą wyłącznie lokale na sprzedaż. W tej chwili biura są sprzedawane po 14,9 zł za metr kwadratowy – podaje gazeta.

Inny model sprzedaży biur na własność zaproponowała firma Concept Development – dodaje dziennik. Najpóźniej w marcu rozpocznie się budowa biurowca przy ul. Grzybowskiej, którego cała powierzchnia zostanie wystawiona na sprzedaż. Za metr kwadratowy sprzedawanego biura trzeba zapłacić 18–20 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów

Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego.
Nie oddzielajmy projektu Euro 2012 od całości programu inwestycyjnego w kraju – mówił wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński 27 listopada podczas dwudniowej konferencji CEE Financial Hub w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego. Najważniejszym tematem była specyfika sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej – podaje Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas dyskusji na temat inwestycji infrastrukturalnych w Polsce wiceminister Olgierd Dziekoński przyznał, że decyzja o organizacji w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012 spowodowała pewne „przesunięcia akcentów" w Programie Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Program będzie realizowany do 2013 r. – zgodnie z perspektywą finansową budżetu UE. W związku z organizacją mistrzostw niektóre inwestycje będą potrzebne wcześniej. Zaznaczył jednak, że po 2012 nie czeka nas „zapaść w inwestycjach". Dodał, że na efekty nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym trzeba poczekać, bowiem takie projekty poprzedzone są analizami alternatywnych sposobów finansowania. Obecnie dostępne są środki europejskie – dlatego inwestorzy chętnie korzystają z takiego sposobu finansowania.

 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów

Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego.
Nie oddzielajmy projektu Euro 2012 od całości programu inwestycyjnego w kraju – mówił wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński 27 listopada podczas dwudniowej konferencji CEE Financial Hub w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Międzynarodowe spotkanie inwestorów i ekspertów gospodarczych zdominowane było w tym roku przez problematykę światowego kryzysu gospodarczego. Najważniejszym tematem była specyfika sytuacji w Europie Środkowej i Wschodniej – podaje Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas dyskusji na temat inwestycji infrastrukturalnych w Polsce wiceminister Olgierd Dziekoński przyznał, że decyzja o organizacji w Polsce Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012 spowodowała pewne „przesunięcia akcentów" w Programie Budowy Dróg Krajowych i Autostrad. Program będzie realizowany do 2013 r. – zgodnie z perspektywą finansową budżetu UE. W związku z organizacją mistrzostw niektóre inwestycje będą potrzebne wcześniej. Zaznaczył jednak, że po 2012 nie czeka nas „zapaść w inwestycjach". Dodał, że na efekty nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym trzeba poczekać, bowiem takie projekty poprzedzone są analizami alternatywnych sposobów finansowania. Obecnie dostępne są środki europejskie – dlatego inwestorzy chętnie korzystają z takiego sposobu finansowania.

 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies