Ze świata nieruchomości - strona 99

NBP: Popyt będzie niski

Popyt na mieszkania w najbliższych kwartałach będzie stosunkowo niski, na co wpływ mieć będzie m.in. wzrost bezrobocia i niska dynamika płac realnych - napisano w opublikowanym przez NBP grudniowym Raporcie o stabilności systemu finansowego.

"W najbliższych kwartałach można oczekiwać, że popyt na rynku mieszkaniowym będzie stosunkowo niski, na co wpływać będzie m.in. wzrost bezrobocia i niska dynamika płac realnych" - napisano w opublikowanym w poniedziałek raporcie.

"Wraz z powolnym łagodzeniem polityki kredytowej przez banki popyt na mieszkania będzie się zwiększał, zmniejszając liczbę mieszkań niesprzedanych przez deweloperów. Powinno to skłonić deweloperów do rozpoczynania realizacji nowych inwestycji, co sprzyjałoby stabilizacji cen

Zdaniem autorów raportu, głównym czynnikiem ryzyka dla zmian cen mieszkań, a przez to wartości zabezpieczeń kredytów udzielonych przez banki, jest poziom popytu zgłaszanego przez gospodarstwa domowe oraz polityka banków w zakresie finansowania deweloperów.

"Znaczny spadek popytu na rynku mieszkaniowym, wynikający np. ze znacznego pogorszenia sytuacji na rynku pracy, doprowadziłby do pogorszenia sytuacji finansowej deweloperów, co negatywnie wpłynęłoby na wyniki finansowe kredytujących je banków. Utrzymanie ograniczeń w finansowaniu deweloperów przez banki również wpłynęłoby negatywnie na sytuację finansową deweloperów" - napisano.

źródło informacji: PAP

NBP: Popyt będzie niski

Popyt na mieszkania w najbliższych kwartałach będzie stosunkowo niski, na co wpływ mieć będzie m.in. wzrost bezrobocia i niska dynamika płac realnych - napisano w opublikowanym przez NBP grudniowym Raporcie o stabilności systemu finansowego.

"W najbliższych kwartałach można oczekiwać, że popyt na rynku mieszkaniowym będzie stosunkowo niski, na co wpływać będzie m.in. wzrost bezrobocia i niska dynamika płac realnych" - napisano w opublikowanym w poniedziałek raporcie.

"Wraz z powolnym łagodzeniem polityki kredytowej przez banki popyt na mieszkania będzie się zwiększał, zmniejszając liczbę mieszkań niesprzedanych przez deweloperów. Powinno to skłonić deweloperów do rozpoczynania realizacji nowych inwestycji, co sprzyjałoby stabilizacji cen

Zdaniem autorów raportu, głównym czynnikiem ryzyka dla zmian cen mieszkań, a przez to wartości zabezpieczeń kredytów udzielonych przez banki, jest poziom popytu zgłaszanego przez gospodarstwa domowe oraz polityka banków w zakresie finansowania deweloperów.

"Znaczny spadek popytu na rynku mieszkaniowym, wynikający np. ze znacznego pogorszenia sytuacji na rynku pracy, doprowadziłby do pogorszenia sytuacji finansowej deweloperów, co negatywnie wpłynęłoby na wyniki finansowe kredytujących je banków. Utrzymanie ograniczeń w finansowaniu deweloperów przez banki również wpłynęłoby negatywnie na sytuację finansową deweloperów" - napisano.

źródło informacji: PAP

Czynsze nie urosną skokowo!

Gminy będą mogły podnosić opłaty za użytkowanie wieczyste nie częściej, niż co trzy lata i maksymalnie o 50 proc. - zapowiada "Rzeczpospolita".
Tak chce rząd, który przygotował projekt ustawy o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Teraz podwyżki te mogą zrujnować wiele gospodarstw domowych, bo opłata za użytkowanie wieczyste jest znaczącą składową czynszów.

Rząd chce zmniejszyć skalę podwyżek. W projekcie ustawy proponuje wprowadzenie ich górnego limitu. Według Andrzeja Porawskiego, dyrektora biura Związku Miast Polskich, to dobra propozycja, jednak sprowokuje aktualizację wartości nieruchomości przed wejściem w życie zmian - pisze "Rz".

INTERIA.PL/PAP

Czynsze nie urosną skokowo!

Gminy będą mogły podnosić opłaty za użytkowanie wieczyste nie częściej, niż co trzy lata i maksymalnie o 50 proc. - zapowiada "Rzeczpospolita".
Tak chce rząd, który przygotował projekt ustawy o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Teraz podwyżki te mogą zrujnować wiele gospodarstw domowych, bo opłata za użytkowanie wieczyste jest znaczącą składową czynszów.

Rząd chce zmniejszyć skalę podwyżek. W projekcie ustawy proponuje wprowadzenie ich górnego limitu. Według Andrzeja Porawskiego, dyrektora biura Związku Miast Polskich, to dobra propozycja, jednak sprowokuje aktualizację wartości nieruchomości przed wejściem w życie zmian - pisze "Rz".

INTERIA.PL/PAP

Milionowy klient Bonarka City Center

Dokładnie 23 dni po otwarciu, 13 grudnia 2009, o godzinie 17.22 Bonarka City Center powitała milionowego klienta. Oznacza to, że każdego dnia Galerię odwiedza blisko 43,5 tysiąca osób.

Milionowym klientem jest pan Piotr, który do BCC przyjechał na zakupy wraz z rodziną. On, pani Iwona i mała Martynka otrzymali bony podarunkowe na łączną kwotę 300 złotych do zrealizowania w sklepach BCC.

- Przyjechaliśmy dziś do Bonarki po małe zakupy dla Martynki. A teraz, dzięki tej miłej niespodziance, mogą one być znacznie większe - mówi Pani Iwona. - Trzynastka okazała się dla nas szczęśliwa - dodaje z uśmiechem.

Jeśli przyjąć, że każda z miliona osób, które od dnia otwarcia zawitała do Bonarka City Center odwiedziła Galerię tylko raz, oznaczałoby to, że zakupy zrobili tutaj już wszyscy Krakowianie, a także mieszkańcy wszystkich okolicznych gmin, sąsiadujących z Krakowem.

 

interia.pl

Milionowy klient Bonarka City Center

Dokładnie 23 dni po otwarciu, 13 grudnia 2009, o godzinie 17.22 Bonarka City Center powitała milionowego klienta. Oznacza to, że każdego dnia Galerię odwiedza blisko 43,5 tysiąca osób.

Milionowym klientem jest pan Piotr, który do BCC przyjechał na zakupy wraz z rodziną. On, pani Iwona i mała Martynka otrzymali bony podarunkowe na łączną kwotę 300 złotych do zrealizowania w sklepach BCC.

- Przyjechaliśmy dziś do Bonarki po małe zakupy dla Martynki. A teraz, dzięki tej miłej niespodziance, mogą one być znacznie większe - mówi Pani Iwona. - Trzynastka okazała się dla nas szczęśliwa - dodaje z uśmiechem.

Jeśli przyjąć, że każda z miliona osób, które od dnia otwarcia zawitała do Bonarka City Center odwiedziła Galerię tylko raz, oznaczałoby to, że zakupy zrobili tutaj już wszyscy Krakowianie, a także mieszkańcy wszystkich okolicznych gmin, sąsiadujących z Krakowem.

 

interia.pl

Idą rekompensaty za ziemie

Waszyngton wypłaci amerykańskim Indianom 3,4 mld dolarów (około 9,5 mld zł) rekompensaty, aby zakończyć trwający od 13 lat spór sądowy o opłaty za użytkowanie przejętej od nich ziemi.

W ramach ugody, amerykański rząd rozdzieli pomiędzy około 300 tys. członków różnych plemion indiańskich 1,4 mld dolarów. Każdy Indianin otrzymać ma co najmniej 1,5 tys. dolarów. Dodatkowo, Waszyngton przeznaczy 2 mld dolarów na skup ziemi od rdzennej ludności amerykańskiej. "Zamierzamy naprawić błędy przeszłości" - powiedział przedstawiając warunki ugody sekretarz ds. wewnętrznych Kenneth Salazar. Wymaga ona jeszcze akceptacji Kongresu oraz sądu federalnego. Spór między Indianami a amerykańskim Departamentem Spraw Wewnętrznych (resort ten nie zajmuje się policją i innymi służbami, lecz m.in. kwestiami związanymi z eksploatacją bogactw naturalnych, opieką nad rezerwatami przyrody i rezerwatami Indian) rozpoczął się 13 lat temu. Dotyczył on tzw. ustawy Dawesa z 1887 r.,

na mocy której ziemia będąca tradycyjnie własnością plemion indiańskich została częściowo rozparcelowana na indywidualne działki, a częściowo sprzedana białym osadnikom. Duże tereny indiańskiej ziemi zostały wówczas przeznaczone na użytek przemysłu, rolnictwa i rekreacji. Pieniądze ze sprzedaży indiańskiej ziemi lub jej dzierżawy zasilają powołany na mocy ustawy Dawesa fundusz powierniczy.

Środki te są następnie rozdzielane pomiędzy plemiona indiańskie. Indianie pozwali jednak Departament Spraw Wewnętrznych do sądu twierdząc, że zostali oszukani, bowiem przychody funduszu są zbyt niskie.

W pewnym momencie domagali się od Waszyngtonu nawet 47 mld dolarów rekompensaty. Zdaniem jednej z powódek Elouise Cobell, należącej do plemienia Czarne Stopy ze stanu Montana, zaproponowana przez Waszyngton kwota jest zbyt niska. Jednak w sytuacji, gdy wielu Indian będących stroną sporu zmarło, taką propozycję ugody należało przyjąć. W ciągu minionych 13 lat strony próbowały wielokrotnie zażegnać ten spór, lecz nie przyniosło to skutków. Dzisiaj jednak przewracamy kartkę - powiedział amerykański prokurator generalny Eric Holder podkreślając, że ugoda jest sprawiedliwa.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Idą rekompensaty za ziemie

Waszyngton wypłaci amerykańskim Indianom 3,4 mld dolarów (około 9,5 mld zł) rekompensaty, aby zakończyć trwający od 13 lat spór sądowy o opłaty za użytkowanie przejętej od nich ziemi.

W ramach ugody, amerykański rząd rozdzieli pomiędzy około 300 tys. członków różnych plemion indiańskich 1,4 mld dolarów. Każdy Indianin otrzymać ma co najmniej 1,5 tys. dolarów. Dodatkowo, Waszyngton przeznaczy 2 mld dolarów na skup ziemi od rdzennej ludności amerykańskiej. "Zamierzamy naprawić błędy przeszłości" - powiedział przedstawiając warunki ugody sekretarz ds. wewnętrznych Kenneth Salazar. Wymaga ona jeszcze akceptacji Kongresu oraz sądu federalnego. Spór między Indianami a amerykańskim Departamentem Spraw Wewnętrznych (resort ten nie zajmuje się policją i innymi służbami, lecz m.in. kwestiami związanymi z eksploatacją bogactw naturalnych, opieką nad rezerwatami przyrody i rezerwatami Indian) rozpoczął się 13 lat temu. Dotyczył on tzw. ustawy Dawesa z 1887 r.,

na mocy której ziemia będąca tradycyjnie własnością plemion indiańskich została częściowo rozparcelowana na indywidualne działki, a częściowo sprzedana białym osadnikom. Duże tereny indiańskiej ziemi zostały wówczas przeznaczone na użytek przemysłu, rolnictwa i rekreacji. Pieniądze ze sprzedaży indiańskiej ziemi lub jej dzierżawy zasilają powołany na mocy ustawy Dawesa fundusz powierniczy.

Środki te są następnie rozdzielane pomiędzy plemiona indiańskie. Indianie pozwali jednak Departament Spraw Wewnętrznych do sądu twierdząc, że zostali oszukani, bowiem przychody funduszu są zbyt niskie.

W pewnym momencie domagali się od Waszyngtonu nawet 47 mld dolarów rekompensaty. Zdaniem jednej z powódek Elouise Cobell, należącej do plemienia Czarne Stopy ze stanu Montana, zaproponowana przez Waszyngton kwota jest zbyt niska. Jednak w sytuacji, gdy wielu Indian będących stroną sporu zmarło, taką propozycję ugody należało przyjąć. W ciągu minionych 13 lat strony próbowały wielokrotnie zażegnać ten spór, lecz nie przyniosło to skutków. Dzisiaj jednak przewracamy kartkę - powiedział amerykański prokurator generalny Eric Holder podkreślając, że ugoda jest sprawiedliwa.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Nie czekaj z wnioskiem o wykup!

Pod koniec roku, dokładnie 30 grudnia 2009 r. stracą moc przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych regulujące tzw. przekształcenia za złotówkę. Osoby, które złożą wniosek najpóźniej 29 grudnia br. zostaną uwłaszczone na dotychczasowych zasadach. Ostateczny kształt nowych przepisów nie jest jeszcze znany - parlament nie zdążył uchwalić niezbędnej nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Nie czekaj z wnioskiem

Korzystne dla spółdzielców zasady wykupu mieszkań usytuowanych w budynkach należących do spółdzielni mieszkaniowych tracą moc na skutek odroczonego w czasie wejścia w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 17 grudnia 2008 r. (sygn. akt P 16/08). Wydawało się, że rok czasu na wprowadzenie nowych, zgodnych z Konstytucją RP regulacji w zupełności wystarczy ustawodawcy. Jednak prace legislacyjne jeszcze się nie zakończyły.

W efekcie jest już pewne, że będziemy mieli do czynienia z okresem braku regulacji normujących uwłaszczenia spółdzielców. Nie powinno to jednak stanowić przeszkody dla zarządów spółdzielni w rozpatrywaniu wniosków, które wpłyną do 29 grudnia br. Poza tym zgodnie z projektem nowelizacji o zastosowaniu dotychczasowych zasad będzie decydowała data wpływu wniosku do spółdzielni. Jeżeli otrzyma ona stosowne pismo najpóźniej w ostatnim dniu obowiązywania obecnych regulacji, czyli 29 grudnia br., będzie musiała je załatwić na starych zasadach w terminie do 30 marca 2010 r.

Natomiast nie wiadomo jeszcze, co spółdzielnia ma zrobić z późniejszymi wnioskami, złożonymi po 29 grudnia br. Wiele wskazuje na to, że również i one powinny być załatwiane na gruncie dotychczasowych regulacji. Przynajmniej do czasu prawomocnego uchwalenia przez walne zgromadzenie nowych zasad przekształceń, a to będzie możliwe po wejściu w życie projektowanych zmian. Nie warto jednak ryzykować. Zwlekającym z decyzją radzimy złożyć do spółdzielni pismo w sprawie przeniesienia własności mieszkania spółdzielczego najpóźniej 29 grudnia br. W przypadku jego nadania pocztą, decydować będzie data wpływu listu do spółdzielni.


Własność w spółdzielni

Spłaty, jakich obecnie spółdzielnia może oczekiwać od osób wnioskujących o przeniesienie własności mieszkania zależą od posiadanego przez daną osobę prawa. Uprawnieni z tytułu spółdzielczych praw lokatorskich obowiązani się dokonać wcześniejszej spłaty:

  • przypadającej na dany lokal części kosztów budowy będących zobowiązaniami spółdzielni (tj. kosztów zadania inwestycyjnego w części przypadającej na dany lokal), w tym w szczególności odpowiedniej części zadłużenia kredytowego wraz z odsetkami,
     
  • nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na dany lokal, o ile spółdzielnia skorzystała z pomocy podlegającej odprowadzeniu do budżetu państwa uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków,
     
  • zadłużenia z tytułu opłat eksploatacyjnych.

Z kolei osoby posiadające spółdzielcze własnościowe prawa do lokali zainteresowane nabyciem odrębnej własności zajmowanego lokalu muszą jedynie rozliczyć się z opłat eksploatacyjnych, a także dokonać spłaty stosownej części zobowiązań spółdzielni związanych z budową.

Wnioskodawca, na rzecz którego przenoszona jest własność mieszkania spółdzielczego, ponosi też koszty taksy notarialnej oraz opłat sądowych. Wynagrodzenie notariusza za ogół czynności notarialnych przy zawieraniu tego rodzaju umowy wynosi 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę.


Nie takie nowe

Przewidziane w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych zmiany wydają się tylko kosmetyczne. W praktyce może się okazać, że opłaty związane z nabyciem własności mieszkań spółdzielczych wcale nie ulegną zmianie, a jeżeli tak, to tylko w niektórych spółdzielniach. Może to mieć miejsce w tych, gdzie większość 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu podejmie uchwałę określającą dodatkową wpłatę z tytułu przeniesienia własności lokalu na członka, któremu przysługuje spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu. Jej wysokość nie będzie mogła jednak przekraczać różnicy między wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wniesionego pełnego wkładu mieszkaniowego albo jego części. W przypadku gdy spółdzielnia skorzystała z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych, różnica między wartością rynkową lokalu a wartością zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego będzie podlegać zmniejszeniu o 50% wartości pomocy uzyskanej przez spółdzielnię. Możliwość uchwalenia dodatkowej wpłaty dotyczyć będzie wyłącznie przekształceń spółdzielczych praw lokatorskich w prawo własności.

W przypadku natomiast uwłaszczeń osób korzystających dotychczas ze spółdzielczych własnościowych praw do lokali ma być jedynie poszerzony dotychczasowy zakres ich obowiązków finansowych - o spłatę nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na lokal. Dotyczy to przypadków, w których przekształceniu na odrębną własność będą podlegać spółdzielcze własnościowe prawa do lokalu ustanowione przed upływem 15 lat, a spółdzielnia skorzystała przy ich budowie z pomocy podlegającej odprowadzeniu do budżetu państwa uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków.

Ważne informacje!

» Zarząd spółdzielni ma w zasadzie 3 miesiące czasu, licząc od dnia złożenia wniosku, na zawarcie umowy przenoszącej własność lokalu mieszkalnego w formie aktu notarialnego.

» Po tym terminie wnioskodawca może pozwać spółdzielnię do sądu, żądając wydania orzeczenia zobowiązującego spółdzielnię do złożenia oświadczenia woli o przeniesieniu własności lokalu.

Podstawa prawna: ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz. U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 ze zm.).


Gazeta Podatkowa Nr 618 z dnia 2009-12-10

interia.pl

Nie czekaj z wnioskiem o wykup!

Pod koniec roku, dokładnie 30 grudnia 2009 r. stracą moc przepisy ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych regulujące tzw. przekształcenia za złotówkę. Osoby, które złożą wniosek najpóźniej 29 grudnia br. zostaną uwłaszczone na dotychczasowych zasadach. Ostateczny kształt nowych przepisów nie jest jeszcze znany - parlament nie zdążył uchwalić niezbędnej nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Nie czekaj z wnioskiem

Korzystne dla spółdzielców zasady wykupu mieszkań usytuowanych w budynkach należących do spółdzielni mieszkaniowych tracą moc na skutek odroczonego w czasie wejścia w życie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 17 grudnia 2008 r. (sygn. akt P 16/08). Wydawało się, że rok czasu na wprowadzenie nowych, zgodnych z Konstytucją RP regulacji w zupełności wystarczy ustawodawcy. Jednak prace legislacyjne jeszcze się nie zakończyły.

W efekcie jest już pewne, że będziemy mieli do czynienia z okresem braku regulacji normujących uwłaszczenia spółdzielców. Nie powinno to jednak stanowić przeszkody dla zarządów spółdzielni w rozpatrywaniu wniosków, które wpłyną do 29 grudnia br. Poza tym zgodnie z projektem nowelizacji o zastosowaniu dotychczasowych zasad będzie decydowała data wpływu wniosku do spółdzielni. Jeżeli otrzyma ona stosowne pismo najpóźniej w ostatnim dniu obowiązywania obecnych regulacji, czyli 29 grudnia br., będzie musiała je załatwić na starych zasadach w terminie do 30 marca 2010 r.

Natomiast nie wiadomo jeszcze, co spółdzielnia ma zrobić z późniejszymi wnioskami, złożonymi po 29 grudnia br. Wiele wskazuje na to, że również i one powinny być załatwiane na gruncie dotychczasowych regulacji. Przynajmniej do czasu prawomocnego uchwalenia przez walne zgromadzenie nowych zasad przekształceń, a to będzie możliwe po wejściu w życie projektowanych zmian. Nie warto jednak ryzykować. Zwlekającym z decyzją radzimy złożyć do spółdzielni pismo w sprawie przeniesienia własności mieszkania spółdzielczego najpóźniej 29 grudnia br. W przypadku jego nadania pocztą, decydować będzie data wpływu listu do spółdzielni.


Własność w spółdzielni

Spłaty, jakich obecnie spółdzielnia może oczekiwać od osób wnioskujących o przeniesienie własności mieszkania zależą od posiadanego przez daną osobę prawa. Uprawnieni z tytułu spółdzielczych praw lokatorskich obowiązani się dokonać wcześniejszej spłaty:

  • przypadającej na dany lokal części kosztów budowy będących zobowiązaniami spółdzielni (tj. kosztów zadania inwestycyjnego w części przypadającej na dany lokal), w tym w szczególności odpowiedniej części zadłużenia kredytowego wraz z odsetkami,
     
  • nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na dany lokal, o ile spółdzielnia skorzystała z pomocy podlegającej odprowadzeniu do budżetu państwa uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków,
     
  • zadłużenia z tytułu opłat eksploatacyjnych.

Z kolei osoby posiadające spółdzielcze własnościowe prawa do lokali zainteresowane nabyciem odrębnej własności zajmowanego lokalu muszą jedynie rozliczyć się z opłat eksploatacyjnych, a także dokonać spłaty stosownej części zobowiązań spółdzielni związanych z budową.

Wnioskodawca, na rzecz którego przenoszona jest własność mieszkania spółdzielczego, ponosi też koszty taksy notarialnej oraz opłat sądowych. Wynagrodzenie notariusza za ogół czynności notarialnych przy zawieraniu tego rodzaju umowy wynosi 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę.


Nie takie nowe

Przewidziane w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych zmiany wydają się tylko kosmetyczne. W praktyce może się okazać, że opłaty związane z nabyciem własności mieszkań spółdzielczych wcale nie ulegną zmianie, a jeżeli tak, to tylko w niektórych spółdzielniach. Może to mieć miejsce w tych, gdzie większość 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu podejmie uchwałę określającą dodatkową wpłatę z tytułu przeniesienia własności lokalu na członka, któremu przysługuje spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu. Jej wysokość nie będzie mogła jednak przekraczać różnicy między wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wniesionego pełnego wkładu mieszkaniowego albo jego części. W przypadku gdy spółdzielnia skorzystała z pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub innych, różnica między wartością rynkową lokalu a wartością zwaloryzowanego wkładu mieszkaniowego będzie podlegać zmniejszeniu o 50% wartości pomocy uzyskanej przez spółdzielnię. Możliwość uchwalenia dodatkowej wpłaty dotyczyć będzie wyłącznie przekształceń spółdzielczych praw lokatorskich w prawo własności.

W przypadku natomiast uwłaszczeń osób korzystających dotychczas ze spółdzielczych własnościowych praw do lokali ma być jedynie poszerzony dotychczasowy zakres ich obowiązków finansowych - o spłatę nominalnej kwoty umorzenia kredytu lub dotacji w części przypadającej na lokal. Dotyczy to przypadków, w których przekształceniu na odrębną własność będą podlegać spółdzielcze własnościowe prawa do lokalu ustanowione przed upływem 15 lat, a spółdzielnia skorzystała przy ich budowie z pomocy podlegającej odprowadzeniu do budżetu państwa uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków.

Ważne informacje!

» Zarząd spółdzielni ma w zasadzie 3 miesiące czasu, licząc od dnia złożenia wniosku, na zawarcie umowy przenoszącej własność lokalu mieszkalnego w formie aktu notarialnego.

» Po tym terminie wnioskodawca może pozwać spółdzielnię do sądu, żądając wydania orzeczenia zobowiązującego spółdzielnię do złożenia oświadczenia woli o przeniesieniu własności lokalu.

Podstawa prawna: ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz. U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 ze zm.).


Gazeta Podatkowa Nr 618 z dnia 2009-12-10

interia.pl

Gdzie najmniej za metr kwadratowy?

Kryzys nie spustoszył rynku nieruchomości, tak jak prognozowano. Szybko rosnący popyt na mieszkania wywołał znaczny wzrost średnich cen mieszkań i gruntów.

Rynek mieszkaniowy rośnie systematycznie od 2004 r. Deweloperzy oddali wówczas do użytku 24 tys. mieszkań, a cztery lata później już ponad 66 tys. Udział przedsiębiorstw deweloperskich w całkowitej podaży wzrósł w ciągu 4 lat z 9 do 40 proc.

Według raportu CEE Property Group, w ciągu trzech ostatnich lat liczba nowych mieszkań wzrosła o 43 proc. ze 115 tys. w roku 2006 do 165 tys. w ub.r. W pierwszych 9 miesiącach 2009 r. do użytku oddano 115 tys. mieszkań. Autorzy raportu szacują, że w ciągu całego roku liczba nowych mieszkań wahać się będzie między 160-170 tys., czyli podobnie jak w roku ubiegłym. Oznacza to, że kryzys nie odcisnął jeszcze piętna na branży budowlanej, a spadek nowo oddawanych mieszkań może być widoczny dopiero w 2010 i 2011 r.

W bieżącym roku największe miasta zapewne nie zanotują spadku liczby mieszkań oddawanych do użytkowania (z wyjątkiem Gdańska). W Warszawie liczba mieszkań oddanych do użytku w pierwszej połowie 2009 r. była o 11 proc. wyższa niż rok temu, w Krakowie o 73 proc., Wrocławiu o 81 proc., a w Poznaniu o 31 proc. Tylko w Gdańsku zanotowano spadek o 14 proc.

Analiza cen transakcyjnych mieszkań w latach 2006-2009 dla wybranych miast Polski wg danych ZBP wskazuje, że po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 rok 2008 przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wynikające z naturalnego cyklu koniunkturalnego wyhamowanie dynamiki wzrostu cen. W drugiej połowie roku, na skutek m.in. ograniczeń kredytowania, znacznie zmalała liczba zawieranych transakcji, zmieniła się struktura obrotu, a także wystąpiły realne spadki cen. Zmiana struktury polegała głównie na spadku udziału mieszkań droższych w obrocie m.in. na skutek wprowadzenia programu "Rodzina na swoim".

Najgłębsze zmiany występują na największych rynkach, gdzie w okresie boomu dochodziło do zakupów inwestycyjnych na dużą skalę. Począwszy od drugiego kwartału 2009 można mówić o stabilizacji cen transakcyjnych. Jednocześnie widać wzrost ilości transakcji. Obecnie zarówno po stronie podażowej jak i popytowej brak jest przesłanek, które wskazywałyby na radykalne zmiany cen w najbliższym okresie.

Dane dotyczące cen transakcyjnych zakupu nieruchomości pokazują, że spadek cen wyhamował, a w kilku dużych miastach, takich jak Wrocław, Łódź czy Katowice w ostatnich kwartałach ceny nieruchomości pozostawały niemalże na tym samym poziomie. Odnotowano natomiast wzrost cen transakcyjnych gruntów rolnych, widoczny praktycznie we wszystkich województwach w Polsce. Kolejne kwartały pozwolą na zdefiniowanie trendu na rynku nieruchomości.

Najwyższe są ceny mieszkań warszawskich.

Osiągają nawet 10 tys. zł za metr kwadratowy. Średnia cena dla Warszawy to 6,83 tys. zł za metr kwadratowy, podczas gdy w drugiej co do wysokości cen Małopolsce metr kwadratowy mieszkania kosztuje średnio 5,97 tys. zł. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

ZBP zbadał rynek

Związek Banków Polskich od wielu lat analizuje sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego, ale "Raport AMRON-SARFiN" powstał po raz pierwszy. Publikacja w sposób kompleksowy omawia rynek kredytów mieszkaniowych i rynek nieruchomości. Podczas prac nad materiałem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.

Według autorów raportu, w trzecim kwartale 2009 r. po raz kolejny wzrosła liczba nowych umów kredytowych oraz kwota udzielonych kredytów. Ceny transakcyjne nieruchomości od początku roku powoli się stabilizują. Eksperci oczekują, że ceny mieszkań powinny jeszcze spaść, co pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku. Z raportu wynika, że na koniec roku 2007 sektor bankowy obsługiwał ponad 1,135 mln rachunków kredytów mieszkaniowych. Z końcem ubiegłego roku przekroczono 1,3 mln czynnie obsługiwanych umów kredytowych, a na koniec III kwartału 2009 - ponad 1,356 mln umów.

Biorąc pod uwagę, że średnia liczba osób przypadająca na gospodarstwa domowe wynosi 2-3 osoby w Polsce można założyć, że sektorowi bankowemu zaufało ponad 2-2,5 mln osób.

W przypadku liczby nowo udzielonych kredytów w okresie I półrocza tego roku odnotowano spadek akcji kredytowej. Porównując akcję kredytową z I półrocza 2009 do roku 2008 obserwujemy spadek aż o 43 proc. Obecnie liczba udzielonych kredytów powoli, ale systematycznie rośnie - w styczniu udzielono 11 tys. kredytów, a w czerwcu już 16,7 tys. We wrześniu liczba nowych kredytów wyniosła prawie 19 tys., czyli o ok. 58 proc. więcej niż w styczniu.

Dominują kredyty zaciągane w rodzimej walucie - jest to ponad 76 proc. nowo zawieranych umów. Coraz większą popularnością cieszą się jednak kredyty w euro, obecnie ich wartość przekroczyła nieznacznie wartość najpopularniejszych przez lata kredytów we frankach szwajcarskich i wynosi 11,45 proc. ogółu wszystkich nowych kredytów udzielonych w III kwartale bieżącego roku.

Odbudowywanie akcji kredytowej banków jest niewątpliwie zasługą coraz popularniejszych kredytów z dopłatami do odsetek w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim" (średnio 10-15 proc. akcji kredytowej banków), ale także stabilizacji cen mieszkań na rynku oraz stabilizacji oczekiwań potencjalnych klientów wobec ofert banków oraz sygnalizowanego przez GUS wzrostu dochodów ludności.

Przedstawiciele banków z zainteresowaniem odnoszą się do podejmowanych w ostatnim czasie przez rząd projektów ustaw mających na celu pobudzenie budownictwa mieszkaniowego, w tym w szczególności rządowej inicjatywy tzw. dopłat do odsetek dla osób chcących kupić mieszkanie na własność oraz dopłat dla osób bezrobotnych spłacających kredyty mieszkaniowe.

Dane ZBP pokazują, że od początku bieżącego roku dostrzegalny jest wzrost akcji kredytowej. W trzecim kwartale bieżącego roku wartość nowo udzielonych kredytów na zakup nieruchomości osiągnęła już blisko 11 mld zł, czyli wartość porównywalną do ostatniego kwartału 2008 r. W najsłabszym, I kwartale 2009 r. banki udzieliły kredytów na zakup nieruchomości o wartości nieco ponad 7 mld zł. Kolejne kwartały były już zdecydowanie lepsze. Od początku bieżącego roku rośnie także liczba nowo zawieranych umów kredytowych, która w III kwartale osiągnęła poziom ponad 52 tysięcy.

Rodzina na swoim

We wrześniu tego roku z programu "Rodzina na swoim" skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. zł. Od 1 października preferencyjny kredyt może zaciągnąć więcej osób, ponieważ nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się. Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem tego roku, kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania.

Od początku roku w ramach "Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Stanowiło to odpowiednio 13 proc. wartości i 16 proc. liczby nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych w okresie styczeń-wrzesień 2009. BGK zaplanował przeznaczyć na dopłaty w tym roku 80 mln z Funduszu Dopłat. Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł.

Kredyt w ramach programu "Rodzina na swoim" jest dostępny w 14 bankach i w SKOK-ach, które podpisały umowę z BGK. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

MAŁGORZATA ALICJA DUDEK

Prof. Jacek Łaszek SGH

- Tendencje obserwowane na rynku finansowania nieruchomości wskazują na powolne stabilizowanie zarówno po stronie cen nieruchomości, jak i po stronie kredytów mieszkaniowych. O ile w 2008 r. odnotowano dramatyczny spadek wartości i ilości nowo udzielanych kredytów

mieszkaniowych, o tyle w 2009 r. następuje powolne odbudowywanie akcji kredytowej banków.

Ostatnie lata wykazały, ze rynek nieruchomości w Polsce podlega tym samym cyklom i zachowaniom co inne rynki międzynarodowe. Mocna strona krajowego rynku w świetle obecnego kryzysu jest to, ze mamy duży niezaspokojony popyt na dobra jakimi są mieszkania i to, ze skala

oddziaływania rynku nieruchomości na gospodarkę jest niewielka, ok. 18 proc. wobec średniej w UE 70 proc. PKB. Ponadto w Polsce deweloperskie budownictwo mieszkaniowe stanowi ok. 1 proc. w relacji do PKB, podczas gdy w Irlandii i Hiszpanii znacznie powyżej 10 proc. PKB. Na naszym rynku mamy do czynienia z podobnymi procesami i mechanizmami jakie wystąpiły na kilku innych

rynkach zagranicznych, które bardzo odczuły skutki załamania na rynku międzynarodowym. Paradoksalnie, nie wystąpiły one z taka duża siła w Polsce.

Zaleta krajowego rynku jest tez i to, ze banki w Polsce nie wchodziły w spekulacyjne transakcje na rynkach międzynarodowych. Nasz krajowy sektor bankowy ciągle ma dużą nadpłynność w postaci depozytów, z których finansuje potrzeby ludności. Dzięki temu można mówić o stabilizacji na rynku cen nieruchomości (niewielkich korektach cenowych), oraz relatywnie niskim bezrobociu. Oczekujemy dalszego, ale powolnego spadku cen mieszkań, co będzie wpływać na ożywienie rynku.

 

interia.pl

Gdzie najmniej za metr kwadratowy?

Kryzys nie spustoszył rynku nieruchomości, tak jak prognozowano. Szybko rosnący popyt na mieszkania wywołał znaczny wzrost średnich cen mieszkań i gruntów.

Rynek mieszkaniowy rośnie systematycznie od 2004 r. Deweloperzy oddali wówczas do użytku 24 tys. mieszkań, a cztery lata później już ponad 66 tys. Udział przedsiębiorstw deweloperskich w całkowitej podaży wzrósł w ciągu 4 lat z 9 do 40 proc.

Według raportu CEE Property Group, w ciągu trzech ostatnich lat liczba nowych mieszkań wzrosła o 43 proc. ze 115 tys. w roku 2006 do 165 tys. w ub.r. W pierwszych 9 miesiącach 2009 r. do użytku oddano 115 tys. mieszkań. Autorzy raportu szacują, że w ciągu całego roku liczba nowych mieszkań wahać się będzie między 160-170 tys., czyli podobnie jak w roku ubiegłym. Oznacza to, że kryzys nie odcisnął jeszcze piętna na branży budowlanej, a spadek nowo oddawanych mieszkań może być widoczny dopiero w 2010 i 2011 r.

W bieżącym roku największe miasta zapewne nie zanotują spadku liczby mieszkań oddawanych do użytkowania (z wyjątkiem Gdańska). W Warszawie liczba mieszkań oddanych do użytku w pierwszej połowie 2009 r. była o 11 proc. wyższa niż rok temu, w Krakowie o 73 proc., Wrocławiu o 81 proc., a w Poznaniu o 31 proc. Tylko w Gdańsku zanotowano spadek o 14 proc.

Analiza cen transakcyjnych mieszkań w latach 2006-2009 dla wybranych miast Polski wg danych ZBP wskazuje, że po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 rok 2008 przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wynikające z naturalnego cyklu koniunkturalnego wyhamowanie dynamiki wzrostu cen. W drugiej połowie roku, na skutek m.in. ograniczeń kredytowania, znacznie zmalała liczba zawieranych transakcji, zmieniła się struktura obrotu, a także wystąpiły realne spadki cen. Zmiana struktury polegała głównie na spadku udziału mieszkań droższych w obrocie m.in. na skutek wprowadzenia programu "Rodzina na swoim".

Najgłębsze zmiany występują na największych rynkach, gdzie w okresie boomu dochodziło do zakupów inwestycyjnych na dużą skalę. Począwszy od drugiego kwartału 2009 można mówić o stabilizacji cen transakcyjnych. Jednocześnie widać wzrost ilości transakcji. Obecnie zarówno po stronie podażowej jak i popytowej brak jest przesłanek, które wskazywałyby na radykalne zmiany cen w najbliższym okresie.

Dane dotyczące cen transakcyjnych zakupu nieruchomości pokazują, że spadek cen wyhamował, a w kilku dużych miastach, takich jak Wrocław, Łódź czy Katowice w ostatnich kwartałach ceny nieruchomości pozostawały niemalże na tym samym poziomie. Odnotowano natomiast wzrost cen transakcyjnych gruntów rolnych, widoczny praktycznie we wszystkich województwach w Polsce. Kolejne kwartały pozwolą na zdefiniowanie trendu na rynku nieruchomości.

Najwyższe są ceny mieszkań warszawskich.

Osiągają nawet 10 tys. zł za metr kwadratowy. Średnia cena dla Warszawy to 6,83 tys. zł za metr kwadratowy, podczas gdy w drugiej co do wysokości cen Małopolsce metr kwadratowy mieszkania kosztuje średnio 5,97 tys. zł. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

ZBP zbadał rynek

Związek Banków Polskich od wielu lat analizuje sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego, ale "Raport AMRON-SARFiN" powstał po raz pierwszy. Publikacja w sposób kompleksowy omawia rynek kredytów mieszkaniowych i rynek nieruchomości. Podczas prac nad materiałem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.

Według autorów raportu, w trzecim kwartale 2009 r. po raz kolejny wzrosła liczba nowych umów kredytowych oraz kwota udzielonych kredytów. Ceny transakcyjne nieruchomości od początku roku powoli się stabilizują. Eksperci oczekują, że ceny mieszkań powinny jeszcze spaść, co pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku. Z raportu wynika, że na koniec roku 2007 sektor bankowy obsługiwał ponad 1,135 mln rachunków kredytów mieszkaniowych. Z końcem ubiegłego roku przekroczono 1,3 mln czynnie obsługiwanych umów kredytowych, a na koniec III kwartału 2009 - ponad 1,356 mln umów.

Biorąc pod uwagę, że średnia liczba osób przypadająca na gospodarstwa domowe wynosi 2-3 osoby w Polsce można założyć, że sektorowi bankowemu zaufało ponad 2-2,5 mln osób.

W przypadku liczby nowo udzielonych kredytów w okresie I półrocza tego roku odnotowano spadek akcji kredytowej. Porównując akcję kredytową z I półrocza 2009 do roku 2008 obserwujemy spadek aż o 43 proc. Obecnie liczba udzielonych kredytów powoli, ale systematycznie rośnie - w styczniu udzielono 11 tys. kredytów, a w czerwcu już 16,7 tys. We wrześniu liczba nowych kredytów wyniosła prawie 19 tys., czyli o ok. 58 proc. więcej niż w styczniu.

Dominują kredyty zaciągane w rodzimej walucie - jest to ponad 76 proc. nowo zawieranych umów. Coraz większą popularnością cieszą się jednak kredyty w euro, obecnie ich wartość przekroczyła nieznacznie wartość najpopularniejszych przez lata kredytów we frankach szwajcarskich i wynosi 11,45 proc. ogółu wszystkich nowych kredytów udzielonych w III kwartale bieżącego roku.

Odbudowywanie akcji kredytowej banków jest niewątpliwie zasługą coraz popularniejszych kredytów z dopłatami do odsetek w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim" (średnio 10-15 proc. akcji kredytowej banków), ale także stabilizacji cen mieszkań na rynku oraz stabilizacji oczekiwań potencjalnych klientów wobec ofert banków oraz sygnalizowanego przez GUS wzrostu dochodów ludności.

Przedstawiciele banków z zainteresowaniem odnoszą się do podejmowanych w ostatnim czasie przez rząd projektów ustaw mających na celu pobudzenie budownictwa mieszkaniowego, w tym w szczególności rządowej inicjatywy tzw. dopłat do odsetek dla osób chcących kupić mieszkanie na własność oraz dopłat dla osób bezrobotnych spłacających kredyty mieszkaniowe.

Dane ZBP pokazują, że od początku bieżącego roku dostrzegalny jest wzrost akcji kredytowej. W trzecim kwartale bieżącego roku wartość nowo udzielonych kredytów na zakup nieruchomości osiągnęła już blisko 11 mld zł, czyli wartość porównywalną do ostatniego kwartału 2008 r. W najsłabszym, I kwartale 2009 r. banki udzieliły kredytów na zakup nieruchomości o wartości nieco ponad 7 mld zł. Kolejne kwartały były już zdecydowanie lepsze. Od początku bieżącego roku rośnie także liczba nowo zawieranych umów kredytowych, która w III kwartale osiągnęła poziom ponad 52 tysięcy.

Rodzina na swoim

We wrześniu tego roku z programu "Rodzina na swoim" skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. zł. Od 1 października preferencyjny kredyt może zaciągnąć więcej osób, ponieważ nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się. Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem tego roku, kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania.

Od początku roku w ramach "Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Stanowiło to odpowiednio 13 proc. wartości i 16 proc. liczby nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych w okresie styczeń-wrzesień 2009. BGK zaplanował przeznaczyć na dopłaty w tym roku 80 mln z Funduszu Dopłat. Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł.

Kredyt w ramach programu "Rodzina na swoim" jest dostępny w 14 bankach i w SKOK-ach, które podpisały umowę z BGK. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

MAŁGORZATA ALICJA DUDEK

Prof. Jacek Łaszek SGH

- Tendencje obserwowane na rynku finansowania nieruchomości wskazują na powolne stabilizowanie zarówno po stronie cen nieruchomości, jak i po stronie kredytów mieszkaniowych. O ile w 2008 r. odnotowano dramatyczny spadek wartości i ilości nowo udzielanych kredytów

mieszkaniowych, o tyle w 2009 r. następuje powolne odbudowywanie akcji kredytowej banków.

Ostatnie lata wykazały, ze rynek nieruchomości w Polsce podlega tym samym cyklom i zachowaniom co inne rynki międzynarodowe. Mocna strona krajowego rynku w świetle obecnego kryzysu jest to, ze mamy duży niezaspokojony popyt na dobra jakimi są mieszkania i to, ze skala

oddziaływania rynku nieruchomości na gospodarkę jest niewielka, ok. 18 proc. wobec średniej w UE 70 proc. PKB. Ponadto w Polsce deweloperskie budownictwo mieszkaniowe stanowi ok. 1 proc. w relacji do PKB, podczas gdy w Irlandii i Hiszpanii znacznie powyżej 10 proc. PKB. Na naszym rynku mamy do czynienia z podobnymi procesami i mechanizmami jakie wystąpiły na kilku innych

rynkach zagranicznych, które bardzo odczuły skutki załamania na rynku międzynarodowym. Paradoksalnie, nie wystąpiły one z taka duża siła w Polsce.

Zaleta krajowego rynku jest tez i to, ze banki w Polsce nie wchodziły w spekulacyjne transakcje na rynkach międzynarodowych. Nasz krajowy sektor bankowy ciągle ma dużą nadpłynność w postaci depozytów, z których finansuje potrzeby ludności. Dzięki temu można mówić o stabilizacji na rynku cen nieruchomości (niewielkich korektach cenowych), oraz relatywnie niskim bezrobociu. Oczekujemy dalszego, ale powolnego spadku cen mieszkań, co będzie wpływać na ożywienie rynku.

 

interia.pl

Ożywienie na rynku nieruchomości

Jesień przyniosła wiele zmian na rynku nieruchomości. Po trwających już od ponad roku spadkach cen widać pierwsze wzrosty. Czy to znak, że sytuacja na rynku nieruchomości zmieni się na dobre?

Najważniejszą zmianą, jaka miała miejsce w 2009 roku było odwrócenie ról już nie sprzedający dyktowali warunki a ci, którzy chcieli kupić mieszkanie. Sprzed biur deweloperów zniknęły kolejki, a osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym przestały narzekać na tłumy odwiedzających ich co dzień potencjalnych nabywców. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Zarówno deweloperzy jak i osoby prywatne zaczęli obniżać ceny i przystawać na coraz większe upusty.

Jednak od pewnego czasu sytuacja zaczyna się zmieniać. Łatwiejszy dostęp do kredytów hipotecznych, spadki cen mieszkań i znikające widmo kryzysu spowodowały, że coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania, a co za tym idzie, rośnie liczba zawieranych transakcji. To z kolei wpływa na zmianę zachowania sprzedających. Deweloperzy, którzy w 2009 roku wstrzymali większość inwestycji mówią już o ich rozpoczęciu w najbliższych miesiącach. Nie jest już też tak łatwo o wysokie upusty. Osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym również zareagowały na zmiany podnosząc ceny mieszkań.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak dokładnie wygląda w tej chwili sytuacja mieszkań na rynku wtórnym. Analizując naszą ofertę zauważyliśmy, że w większości miast ceny ofert, które pojawiły się w listopadzie są wyższe, niż tych z października. Jak widać w tabeli nr 1, największy wzrost nastąpił w Poznaniu (4 procent). W Gdańsku natomiast ceny spadły o 1,4 procent, jednak to wynikać może z tego, że w listopadzie przybyło do naszej oferty bardzo dużo nowych mieszkań z tego miasta.

Średnie ceny ofertowe Home Broker

miasto	średnia cena mkw. XI 2009r.	średnia cena mkw. X 2009r.	miesięczna zmiana ceny
Gdańsk 5 996 6 085 -1,4 proc.
Kraków 7 729 7 438 3,9 proc.
Poznań 6 145 5 870 4,7 proc.
Warszawa 9 192 8 945 2,7 proc.
Wrocław 7 169 6 890 4,0 proc.
Sprawdziliśmy również, jakie są różnice średnich cen mieszkań w zależności od liczby pokoi. Zazwyczaj cena metra kwadratowego jest tym wyższa, im niższy jest metraż mieszkania. Tabela nr 2 pokazuje, że tak jest istotnie w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Cena metra kwadratowego lokali jednopokojowych jest wyższa, niż mieszkań dwu i trzypokojowych. Wynika to z tego, że w miastach tych mieszkania jednopokojowe są najbardziej pożądane (ze względu na niską cenę całościową), a jest ich zdecydowanie mniej w stosunku do większych lokali. Różnice średnich cen ofertowych Home Broker w zależności od liczby pokoi.
miasto	ilość pokoi	średnia cena mkw. XI 2009r.
Gdańsk 1 5 730,43 zł
2 6 070,62 zł
3 6 027,15 zł
Kraków1 8 109,24 zł
2 7 746,82 zł
3 7 617,67 zł
Poznań 1 5 939,13 zł
2 6 278,53 zł
3 6 397,52 zł
Warszawa1 9 566,04 zł
2 9 175,53 zł
3 8 830,91 zł
Wrocław 17 842,82 zł
2 7 582,02 zł
3 6 886,70 zł

Komentarz i prognoza

?Ożywienie na rynku nieruchomości? to główna teza wielu komentarzy pojawiających się w mediach w ostatnim czasie. Oczywiście porównując obecną sytuację z głębokim spowolnieniem, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze na przełomie lat 2008/2009, możemy powiedzieć o znacznym ożywieniu. Nie należy jednak spodziewać się powrotu do nieokiełznanych wzrostów cen z 2006 roku, kiedy to ceny w ciągu roku potrafiły wzrosnąć o 100%. Nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy całego świata, dostali surową lekcję jaką było pęknięcie bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Najważniejsze wydaje się więc pytanie ? kiedy na rynku nieruchomości zagości sytuacja normalna?

W Polsce w dalszym ciągu brakuje, wg różnych szacunków, około 1,5 mln mieszkań. Przyjmując, że deweloperzy nie szczędziliby środków i podejmowali ryzyko budowania mieszkań na poziomie rekordowego 2008 roku, na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych w Polsce będziemy jeszcze czekać około 10 lat. Nie można więc szybko spodziewać się sytuacji, w której ceny nieruchomości rosłyby o 1-2 punkty procentowe ponad wzrost wartości średniego poziomu cen. Należy bowiem pamiętać, że nie zawsze podaż nowych mieszkań przystaje do lokalnego popytu. Ponadto mieszkania jako aktywa o wysokiej, historycznej stopie zwrotu kuszą inwestorów ściągających na pewien czas lokale z rynku.

W dalszym ciągu należy jednak pamiętać, że o sytuacji na rynku nieruchomości stanowią w głównej mierze banki. Jeżeli kredyt będzie dostępny dla osób z racjonalnie obliczoną zdolnością kredytową nie powinniśmy mieć na rynku kolejnego nadmuchiwania bańki spekulacyjnej. Moce wytwórcze deweloperów powinny bowiem zagospodarować popyt generowany przez rosnącą zasobność społeczeństwa. Pozostaje jeszcze kwestia długości procesu inwestycyjnego ? decyzja o podjęciu budowy przez inwestora jest oddalona o przynajmniej 2 lata od przekazania lokali do użytkowania. Biorąc jednak pod uwagę, że na rynku znajduje się ciągle duża pula nowych mieszkań nabytych inwestycyjnie, można sądzić, że stanowią one dostateczny bufor ochronny przed gwałtownymi wzrostami cen.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, Bartosz Turek

Home Broker

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe


Ożywienie na rynku nieruchomości

Jesień przyniosła wiele zmian na rynku nieruchomości. Po trwających już od ponad roku spadkach cen widać pierwsze wzrosty. Czy to znak, że sytuacja na rynku nieruchomości zmieni się na dobre?

Najważniejszą zmianą, jaka miała miejsce w 2009 roku było odwrócenie ról już nie sprzedający dyktowali warunki a ci, którzy chcieli kupić mieszkanie. Sprzed biur deweloperów zniknęły kolejki, a osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym przestały narzekać na tłumy odwiedzających ich co dzień potencjalnych nabywców. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Zarówno deweloperzy jak i osoby prywatne zaczęli obniżać ceny i przystawać na coraz większe upusty.

Jednak od pewnego czasu sytuacja zaczyna się zmieniać. Łatwiejszy dostęp do kredytów hipotecznych, spadki cen mieszkań i znikające widmo kryzysu spowodowały, że coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania, a co za tym idzie, rośnie liczba zawieranych transakcji. To z kolei wpływa na zmianę zachowania sprzedających. Deweloperzy, którzy w 2009 roku wstrzymali większość inwestycji mówią już o ich rozpoczęciu w najbliższych miesiącach. Nie jest już też tak łatwo o wysokie upusty. Osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym również zareagowały na zmiany podnosząc ceny mieszkań.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak dokładnie wygląda w tej chwili sytuacja mieszkań na rynku wtórnym. Analizując naszą ofertę zauważyliśmy, że w większości miast ceny ofert, które pojawiły się w listopadzie są wyższe, niż tych z października. Jak widać w tabeli nr 1, największy wzrost nastąpił w Poznaniu (4 procent). W Gdańsku natomiast ceny spadły o 1,4 procent, jednak to wynikać może z tego, że w listopadzie przybyło do naszej oferty bardzo dużo nowych mieszkań z tego miasta.

Średnie ceny ofertowe Home Broker

miasto	średnia cena mkw. XI 2009r.	średnia cena mkw. X 2009r.	miesięczna zmiana ceny
Gdańsk 5 996 6 085 -1,4 proc.
Kraków 7 729 7 438 3,9 proc.
Poznań 6 145 5 870 4,7 proc.
Warszawa 9 192 8 945 2,7 proc.
Wrocław 7 169 6 890 4,0 proc.
Sprawdziliśmy również, jakie są różnice średnich cen mieszkań w zależności od liczby pokoi. Zazwyczaj cena metra kwadratowego jest tym wyższa, im niższy jest metraż mieszkania. Tabela nr 2 pokazuje, że tak jest istotnie w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Cena metra kwadratowego lokali jednopokojowych jest wyższa, niż mieszkań dwu i trzypokojowych. Wynika to z tego, że w miastach tych mieszkania jednopokojowe są najbardziej pożądane (ze względu na niską cenę całościową), a jest ich zdecydowanie mniej w stosunku do większych lokali. Różnice średnich cen ofertowych Home Broker w zależności od liczby pokoi.
miasto	ilość pokoi	średnia cena mkw. XI 2009r.
Gdańsk 1 5 730,43 zł
2 6 070,62 zł
3 6 027,15 zł
Kraków1 8 109,24 zł
2 7 746,82 zł
3 7 617,67 zł
Poznań 1 5 939,13 zł
2 6 278,53 zł
3 6 397,52 zł
Warszawa1 9 566,04 zł
2 9 175,53 zł
3 8 830,91 zł
Wrocław 17 842,82 zł
2 7 582,02 zł
3 6 886,70 zł

Komentarz i prognoza

?Ożywienie na rynku nieruchomości? to główna teza wielu komentarzy pojawiających się w mediach w ostatnim czasie. Oczywiście porównując obecną sytuację z głębokim spowolnieniem, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze na przełomie lat 2008/2009, możemy powiedzieć o znacznym ożywieniu. Nie należy jednak spodziewać się powrotu do nieokiełznanych wzrostów cen z 2006 roku, kiedy to ceny w ciągu roku potrafiły wzrosnąć o 100%. Nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy całego świata, dostali surową lekcję jaką było pęknięcie bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Najważniejsze wydaje się więc pytanie ? kiedy na rynku nieruchomości zagości sytuacja normalna?

W Polsce w dalszym ciągu brakuje, wg różnych szacunków, około 1,5 mln mieszkań. Przyjmując, że deweloperzy nie szczędziliby środków i podejmowali ryzyko budowania mieszkań na poziomie rekordowego 2008 roku, na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych w Polsce będziemy jeszcze czekać około 10 lat. Nie można więc szybko spodziewać się sytuacji, w której ceny nieruchomości rosłyby o 1-2 punkty procentowe ponad wzrost wartości średniego poziomu cen. Należy bowiem pamiętać, że nie zawsze podaż nowych mieszkań przystaje do lokalnego popytu. Ponadto mieszkania jako aktywa o wysokiej, historycznej stopie zwrotu kuszą inwestorów ściągających na pewien czas lokale z rynku.

W dalszym ciągu należy jednak pamiętać, że o sytuacji na rynku nieruchomości stanowią w głównej mierze banki. Jeżeli kredyt będzie dostępny dla osób z racjonalnie obliczoną zdolnością kredytową nie powinniśmy mieć na rynku kolejnego nadmuchiwania bańki spekulacyjnej. Moce wytwórcze deweloperów powinny bowiem zagospodarować popyt generowany przez rosnącą zasobność społeczeństwa. Pozostaje jeszcze kwestia długości procesu inwestycyjnego ? decyzja o podjęciu budowy przez inwestora jest oddalona o przynajmniej 2 lata od przekazania lokali do użytkowania. Biorąc jednak pod uwagę, że na rynku znajduje się ciągle duża pula nowych mieszkań nabytych inwestycyjnie, można sądzić, że stanowią one dostateczny bufor ochronny przed gwałtownymi wzrostami cen.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, Bartosz Turek

Home Broker

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe


Czarne chmury nad deweloperami!

Deweloperzy są grupą firm mocno absorbujących uwagę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Spośród ponad 1,7 tys. zapisów umownych znajdujących się w rejestrze klauzul niedozwolonych ponad 250 pochodzi z umów stosowanych przez firmy z branży nieruchomości.
Deweloperzy i spółdzielnie mieszkaniowe muszą więc poprawić treść swoich umów sprzedaży mieszkania. Za stosowanie klauzul sprzecznych z prawem już niedługo będą grozić kary finansowe. Przedsiębiorcy najczęściej wprowadzają klientów w błąd podając w reklamie cenę netto zamiast brutto za metr kwadratowy.

Jaki jest pożądany wizerunek dewelopera? Czym musi się charakteryzować firma by potencjalni klienci chcieli kupować budowane przez nią nieruchomości? Jak informować o swoich działaniach by zaistnieć w świadomości społeczeństwa, jako deweloper godny zaufania?

Kodeks dobrych praktyk, zdobyte nagrody czy certyfikaty jakości nie wystarczają już do stworzenia idealnego wizerunku. W najbliższych latach najbardziej na znaczeniu, jako kanał wparcia budowania wizerunku, zyska Internet.Rosną wymagania klientów, a co za tym idzie już nie tylko dobra lokalizacja, renomowana dzielnica czy "odpowiednia" cena są atrakcyjne dla potencjalnego nabywcy. Zanim klienci zdecydują się na zakup sprawdzają inwestora, jego portfolio wybudowanych już osiedli, sposób finansowania budowy i opinię innych klientów.

Reklamy firm deweloperskich

są dość jednolite tematycznie, przeglądając je można odnieść wrażenie, że większość z nich robiona jest z ogólnodostępnego szablonu. Szczególny nacisk w przekazywanej informacji kładzie się na członkostwo firmy w przeróżnych stowarzyszeniach. Ważne są również certyfikaty i nagrody tj. "Teraz Polska", "Medal Europejski", czy "Superbrands", poważany jest także certyfikat ISO.

Głównym zadaniem reklamy deweloperskiej jest użycie chwytliwego, złudnego hasła reklamowego. Któż z nas nie chciałby mieszkać na "urokliwym", "czarodziejskim", czy "cichym i słonecznym" wzgórzu"

Inwestorzy posługując się wizualizacją tworzą własną, iluzoryczną wizję potencjalnego miejsca mieszkalnego. Najważniejsze to: "szukać u najlepszych" i "kupować u sprawdzonego dewelopera".

Uwaga na pułapki deweloperskie

Najnowsze trendy deweloperskie to wyprzedaże postrzegane jako standardowe działania marketingowe. "Ostatnie domy", "Chwytaj prawdziwe okazje" czy "Konkurencyjne ceny" to najczęściej pojawiające się hasła. Rabaty na ostatnie mieszkania mobilizują zwłaszcza niezdecydowanych. Głównym celem jest "zwabienie" klientów do mieszkania i zaproponowanie "jedynej" oferty. Mimo wielu korzyści "resztówki" wzbudzają kontrowersje, bo wyprzedaże kojarzą się z pozbywaniem się towarów trudno zbywalnych.

Coraz częściej słowem kluczem są "gotowe" domy, odbiorca ma bowiem 100 procent pewności, że deweloper nie wycofa się z budowy.

Jak wskazują badania małopolskiego rynku nieruchomości wciąż rośnie niezadowolenie z usług deweloperskich. Aż 55 procent zapytanych o najlepszą firmę deweloperską w Krakowie odpowiada "żadna". Co zatem należy zrobić, by sytuacja się zmieniła?

Kryzys finansowy sprawił, że klienci szukają prawdziwych okazji i przede wszystkim firm godnych zaufania. Dlatego standardowe metody dotarcia do nabywcy, takie jak kampanie reklamowe czy udział w targach, nie wystarczają. Firmy deweloperskie w coraz większym stopniu powinny stawiać na długofalowe budowanie wizerunku. Jeśli kreowanie wizerunku to oczywiście działania public relations. Obejmują zarówno relacje z mediami, e-pr, a także kampanie niestandardowe, które zapewniają głębszą penetrację rynku i dotarcie z przekazem do szerokiego kręgu potencjalnych klientów.

Polacy, zapytani o najważniejsze źródła informacji na temat ofert deweloperów, jako zdecydowanie najistotniejsze kanały wiedzy, wskazywali internet oraz prasę. Ponadto w tej branży, jak w żadnej innej, liczą się referencje - zadowoleni klienci to zatem najlepsi twórcy pozytywnego wizerunku firmy.

W dzisiejszych czasach internet jest pierwszym "miejscem" w którym szukamy informacji. W momencie gdy zastanawiamy się nad zakupem mieszkania od dewelopera to oczywiście sprawdzamy opinię o nim. Szukamy wypowiedzi osób, które nabyły już mieszkania od danej firmy, a także informacji na temat jej działalności - mówi Magdalena Wymazała, PR Manager z Times Square Public Relations.

Tu należy sobie zadać pytanie jakie informacje będą dla internautów najbardziej przydatne. Oczywistym jest, że dla potencjalnych klientów wpisy do katalogów branżowych zawierające dane teleadresowe dewelopera nie będą zbyt wartościowe.

Doskonałym narzędziem wspomagającym działania public relations jest model zarządzania komunikatami prasowymi Net PR Synergy. Dzięki niemu informacje na temat firmy będą widoczne w wyszukiwarce. Umożliwia to w łatwy sposób dotarcie do konkretnej wiedzy o danym deweloperze, bo przecież o to właśnie osobom zamierzającym kupić mieszkanie chodzi - mówi Wiktor Kammer, szef Times Square Public Relations. Warto jednak podkreślić, że aby działania wizerunkowe były skuteczne, nie mogą być jednorazową akcją.

Świadomość klientów na temat danej marki buduje się latami, a zepsuć ten wizerunek można w przeciągu kilku minut. dodaje - Magdalena Wymazała. Proces kreowania wizerunku firm z branży deweloperskiej działających na polskim rynku dopiero się rozpoczyna. Można się jednak spodziewać, iż w niedalekiej przyszłości rola wizerunku będzie systematycznie wzrastać.

Tekst - Magdaleny Wymazała i Elwirą Juzwenko

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

Czarne chmury nad deweloperami!

Deweloperzy są grupą firm mocno absorbujących uwagę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Spośród ponad 1,7 tys. zapisów umownych znajdujących się w rejestrze klauzul niedozwolonych ponad 250 pochodzi z umów stosowanych przez firmy z branży nieruchomości.
Deweloperzy i spółdzielnie mieszkaniowe muszą więc poprawić treść swoich umów sprzedaży mieszkania. Za stosowanie klauzul sprzecznych z prawem już niedługo będą grozić kary finansowe. Przedsiębiorcy najczęściej wprowadzają klientów w błąd podając w reklamie cenę netto zamiast brutto za metr kwadratowy.

Jaki jest pożądany wizerunek dewelopera? Czym musi się charakteryzować firma by potencjalni klienci chcieli kupować budowane przez nią nieruchomości? Jak informować o swoich działaniach by zaistnieć w świadomości społeczeństwa, jako deweloper godny zaufania?

Kodeks dobrych praktyk, zdobyte nagrody czy certyfikaty jakości nie wystarczają już do stworzenia idealnego wizerunku. W najbliższych latach najbardziej na znaczeniu, jako kanał wparcia budowania wizerunku, zyska Internet.Rosną wymagania klientów, a co za tym idzie już nie tylko dobra lokalizacja, renomowana dzielnica czy "odpowiednia" cena są atrakcyjne dla potencjalnego nabywcy. Zanim klienci zdecydują się na zakup sprawdzają inwestora, jego portfolio wybudowanych już osiedli, sposób finansowania budowy i opinię innych klientów.

Reklamy firm deweloperskich

są dość jednolite tematycznie, przeglądając je można odnieść wrażenie, że większość z nich robiona jest z ogólnodostępnego szablonu. Szczególny nacisk w przekazywanej informacji kładzie się na członkostwo firmy w przeróżnych stowarzyszeniach. Ważne są również certyfikaty i nagrody tj. "Teraz Polska", "Medal Europejski", czy "Superbrands", poważany jest także certyfikat ISO.

Głównym zadaniem reklamy deweloperskiej jest użycie chwytliwego, złudnego hasła reklamowego. Któż z nas nie chciałby mieszkać na "urokliwym", "czarodziejskim", czy "cichym i słonecznym" wzgórzu"

Inwestorzy posługując się wizualizacją tworzą własną, iluzoryczną wizję potencjalnego miejsca mieszkalnego. Najważniejsze to: "szukać u najlepszych" i "kupować u sprawdzonego dewelopera".

Uwaga na pułapki deweloperskie

Najnowsze trendy deweloperskie to wyprzedaże postrzegane jako standardowe działania marketingowe. "Ostatnie domy", "Chwytaj prawdziwe okazje" czy "Konkurencyjne ceny" to najczęściej pojawiające się hasła. Rabaty na ostatnie mieszkania mobilizują zwłaszcza niezdecydowanych. Głównym celem jest "zwabienie" klientów do mieszkania i zaproponowanie "jedynej" oferty. Mimo wielu korzyści "resztówki" wzbudzają kontrowersje, bo wyprzedaże kojarzą się z pozbywaniem się towarów trudno zbywalnych.

Coraz częściej słowem kluczem są "gotowe" domy, odbiorca ma bowiem 100 procent pewności, że deweloper nie wycofa się z budowy.

Jak wskazują badania małopolskiego rynku nieruchomości wciąż rośnie niezadowolenie z usług deweloperskich. Aż 55 procent zapytanych o najlepszą firmę deweloperską w Krakowie odpowiada "żadna". Co zatem należy zrobić, by sytuacja się zmieniła?

Kryzys finansowy sprawił, że klienci szukają prawdziwych okazji i przede wszystkim firm godnych zaufania. Dlatego standardowe metody dotarcia do nabywcy, takie jak kampanie reklamowe czy udział w targach, nie wystarczają. Firmy deweloperskie w coraz większym stopniu powinny stawiać na długofalowe budowanie wizerunku. Jeśli kreowanie wizerunku to oczywiście działania public relations. Obejmują zarówno relacje z mediami, e-pr, a także kampanie niestandardowe, które zapewniają głębszą penetrację rynku i dotarcie z przekazem do szerokiego kręgu potencjalnych klientów.

Polacy, zapytani o najważniejsze źródła informacji na temat ofert deweloperów, jako zdecydowanie najistotniejsze kanały wiedzy, wskazywali internet oraz prasę. Ponadto w tej branży, jak w żadnej innej, liczą się referencje - zadowoleni klienci to zatem najlepsi twórcy pozytywnego wizerunku firmy.

W dzisiejszych czasach internet jest pierwszym "miejscem" w którym szukamy informacji. W momencie gdy zastanawiamy się nad zakupem mieszkania od dewelopera to oczywiście sprawdzamy opinię o nim. Szukamy wypowiedzi osób, które nabyły już mieszkania od danej firmy, a także informacji na temat jej działalności - mówi Magdalena Wymazała, PR Manager z Times Square Public Relations.

Tu należy sobie zadać pytanie jakie informacje będą dla internautów najbardziej przydatne. Oczywistym jest, że dla potencjalnych klientów wpisy do katalogów branżowych zawierające dane teleadresowe dewelopera nie będą zbyt wartościowe.

Doskonałym narzędziem wspomagającym działania public relations jest model zarządzania komunikatami prasowymi Net PR Synergy. Dzięki niemu informacje na temat firmy będą widoczne w wyszukiwarce. Umożliwia to w łatwy sposób dotarcie do konkretnej wiedzy o danym deweloperze, bo przecież o to właśnie osobom zamierzającym kupić mieszkanie chodzi - mówi Wiktor Kammer, szef Times Square Public Relations. Warto jednak podkreślić, że aby działania wizerunkowe były skuteczne, nie mogą być jednorazową akcją.

Świadomość klientów na temat danej marki buduje się latami, a zepsuć ten wizerunek można w przeciągu kilku minut. dodaje - Magdalena Wymazała. Proces kreowania wizerunku firm z branży deweloperskiej działających na polskim rynku dopiero się rozpoczyna. Można się jednak spodziewać, iż w niedalekiej przyszłości rola wizerunku będzie systematycznie wzrastać.

Tekst - Magdaleny Wymazała i Elwirą Juzwenko

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

MF: Łatwiejszy zwrot już w 2010 r.?

Zwrot VAT należy się z tytułu zakupu materiałów budowlanych w związku z budową lub remontem domu czy też mieszkania. Aktualnie, urząd skarbowy zwraca koszty związane z zakupem materiałów budowlanych, na które od 1 maja 2004 r. wzrosła stawka podatku VAT z 7% na 22%.

Urząd podatkowy zwraca dokładnie różnicę pomiędzy tymi stawkami podatku, w czasie 6 miesięcy od dnia złożenia wniosku o zwrot wydatków. Organ podatkowy zwraca pieniążki po przeprowadzeniu analizy wszystkich faktur dołączonych do wniosku.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym przewiduje skrócenie z 6 miesięcy do 60 dni terminu na wydanie decyzji oraz zwrot podatku przez urząd skarbowy.

Przedstawiona ustawa ma wejść w życie z dniem 1 stycznia 2010 r. Poza tym ta nowelizacja ujednolici termin zwrotu podatku pod względem przepisów zawartych w ustawie o podatku o VAT, gdzie wyznaczono jego zwrot do 60 dni.

- Tego typu zmiana w przepisach, to nie tylko ograniczenie biurokracji, to ułatwienie, które zdecydowanie pozwoliłoby inwestorowi wydajniej zarządzać budżetem i zaoszczędzić. - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Nowe zmiany w nowym roku w kontekście niekończącego się kryzysu, przynajmniej częściowo odblokowałoby środki finansowe inwestorów dotychczas zamrożone pozwalając na rychlejsze zakończenie budowy domu.

Projekt przekazano do dalszych prac sejmowych.

Rząd proponuje 4-miesieczny zwrot podatku za zakup materiałów budowlanych, z powodu drobiazgowej oceny dokumentów załączonych do wniosku, przeprowadzania postępowania dowodowego ze względu na liczne błędy pojawiające się w dokumentacji wnioskodawcy, którą jest osoba fizyczna.

Źródło: www.archeton.pl

interia.pl

MF: Łatwiejszy zwrot już w 2010 r.?

Zwrot VAT należy się z tytułu zakupu materiałów budowlanych w związku z budową lub remontem domu czy też mieszkania. Aktualnie, urząd skarbowy zwraca koszty związane z zakupem materiałów budowlanych, na które od 1 maja 2004 r. wzrosła stawka podatku VAT z 7% na 22%.

Urząd podatkowy zwraca dokładnie różnicę pomiędzy tymi stawkami podatku, w czasie 6 miesięcy od dnia złożenia wniosku o zwrot wydatków. Organ podatkowy zwraca pieniążki po przeprowadzeniu analizy wszystkich faktur dołączonych do wniosku.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym przewiduje skrócenie z 6 miesięcy do 60 dni terminu na wydanie decyzji oraz zwrot podatku przez urząd skarbowy.

Przedstawiona ustawa ma wejść w życie z dniem 1 stycznia 2010 r. Poza tym ta nowelizacja ujednolici termin zwrotu podatku pod względem przepisów zawartych w ustawie o podatku o VAT, gdzie wyznaczono jego zwrot do 60 dni.

- Tego typu zmiana w przepisach, to nie tylko ograniczenie biurokracji, to ułatwienie, które zdecydowanie pozwoliłoby inwestorowi wydajniej zarządzać budżetem i zaoszczędzić. - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Nowe zmiany w nowym roku w kontekście niekończącego się kryzysu, przynajmniej częściowo odblokowałoby środki finansowe inwestorów dotychczas zamrożone pozwalając na rychlejsze zakończenie budowy domu.

Projekt przekazano do dalszych prac sejmowych.

Rząd proponuje 4-miesieczny zwrot podatku za zakup materiałów budowlanych, z powodu drobiazgowej oceny dokumentów załączonych do wniosku, przeprowadzania postępowania dowodowego ze względu na liczne błędy pojawiające się w dokumentacji wnioskodawcy, którą jest osoba fizyczna.

Źródło: www.archeton.pl

interia.pl

Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela

Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela
Organizowane od trzech lat we Wrocławiu Targi Nieruchomości – Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela. Polska Giełda Nieruchomości – Press Spółka z o.o., dotychczasowy organizator tej imprezy, w grudniu 2009 sprzedała przedsięwzięcie spółce Real Estate Finance Investments.
Targi, tradycyjnie jak do tej pory, odbywać się będą dwa razy do roku – wiosną i jesienią w centrum IASE we Wrocławiu. Zamierzeniem nowego organizatora jest utrzymanie dotychczasowej rangi imprezy – największej w regionie – i deklaracja dalszego jej rozwoju.

Polska Giełda Nieruchomości skupi się na działalności wydawniczej i organizacji specjalistycznych konferencji. W najbliższych planach firmy jest także stworzenie branżowej telewizji internetowej.

Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela

Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela
Organizowane od trzech lat we Wrocławiu Targi Nieruchomości – Mieszkanie i Dom zmieniły właściciela. Polska Giełda Nieruchomości – Press Spółka z o.o., dotychczasowy organizator tej imprezy, w grudniu 2009 sprzedała przedsięwzięcie spółce Real Estate Finance Investments.
Targi, tradycyjnie jak do tej pory, odbywać się będą dwa razy do roku – wiosną i jesienią w centrum IASE we Wrocławiu. Zamierzeniem nowego organizatora jest utrzymanie dotychczasowej rangi imprezy – największej w regionie – i deklaracja dalszego jej rozwoju.

Polska Giełda Nieruchomości skupi się na działalności wydawniczej i organizacji specjalistycznych konferencji. W najbliższych planach firmy jest także stworzenie branżowej telewizji internetowej.

Konferencja „Polski rynek mieszkaniowy”

Jedna stawka podatkowa – 8,5 proc. i likwidacja progu 4000 euro to główne ekonomiczne zalety nowej instytucji najmu okazjonalnego, o których mówił wiceminister infrastruktury podczas konferencji „Polski rynek mieszkaniowy”.
- Przygotowaliśmy ustawę, w której osoby fizyczne, chcące być również pojedynczymi inwestorami na rynku mieszkaniowym, mogą bezpiecznie dokonać zakupu lokalu na wolnym rynku, a następnie przeznaczyć go – traktując w pewnej części jako inwestycję – na rynek najmu. Najemca będzie zobowiązany do takich zachowań, które w istotny sposób przeniosą zaniechania z zakresu ochrony praw lokatorów do obszaru poszanowania prawa własności tych, którzy zechcą w tego typu produkt rynkowy (czyli najpierw kupno, a następnie wynajem lokalu) zainwestować mówił podczas konferencji „Polski rynek mieszkaniowy" wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. Konferencja, w której udział wzięli eksperci rynku nieruchomości, przedstawiciele firm deweloperskich, biur sprzedaży i agencji nieruchomości odbyła się 10 grudnia w Warszawie.

Jedna stawka podatkowa – 8,5 proc. i likwidacja progu 4000 euro to główne ekonomiczne zalety nowej instytucji najmu okazjonalnego, o których mówił wiceminister infrastruktury. Ustawa wprowadzającą najem okazjonalny oczekuje w tej chwili na podpis prezydenta. Wiceminister dodał, że na rynku mieszkaniowym poza bezpośrednimi wydatkami z budżetu państwa w wysokości 822 mln zł funkcjonują także inne sposoby wsparcia, takie jak zwrot części podatku VAT na niektóre wydatki, dzięki któremu dodatkowo doprowadzona jest do rynku kwota 1 mld zł (około 500 tys. decyzji) oraz wydatki na dodatki mieszkaniowe – 700-800 mln zł, które wspomagają utrzymanie istniejących zasobów mieszkaniowych.

 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Konferencja „Polski rynek mieszkaniowy”

Jedna stawka podatkowa – 8,5 proc. i likwidacja progu 4000 euro to główne ekonomiczne zalety nowej instytucji najmu okazjonalnego, o których mówił wiceminister infrastruktury podczas konferencji „Polski rynek mieszkaniowy”.
- Przygotowaliśmy ustawę, w której osoby fizyczne, chcące być również pojedynczymi inwestorami na rynku mieszkaniowym, mogą bezpiecznie dokonać zakupu lokalu na wolnym rynku, a następnie przeznaczyć go – traktując w pewnej części jako inwestycję – na rynek najmu. Najemca będzie zobowiązany do takich zachowań, które w istotny sposób przeniosą zaniechania z zakresu ochrony praw lokatorów do obszaru poszanowania prawa własności tych, którzy zechcą w tego typu produkt rynkowy (czyli najpierw kupno, a następnie wynajem lokalu) zainwestować mówił podczas konferencji „Polski rynek mieszkaniowy" wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń. Konferencja, w której udział wzięli eksperci rynku nieruchomości, przedstawiciele firm deweloperskich, biur sprzedaży i agencji nieruchomości odbyła się 10 grudnia w Warszawie.

Jedna stawka podatkowa – 8,5 proc. i likwidacja progu 4000 euro to główne ekonomiczne zalety nowej instytucji najmu okazjonalnego, o których mówił wiceminister infrastruktury. Ustawa wprowadzającą najem okazjonalny oczekuje w tej chwili na podpis prezydenta. Wiceminister dodał, że na rynku mieszkaniowym poza bezpośrednimi wydatkami z budżetu państwa w wysokości 822 mln zł funkcjonują także inne sposoby wsparcia, takie jak zwrot części podatku VAT na niektóre wydatki, dzięki któremu dodatkowo doprowadzona jest do rynku kwota 1 mld zł (około 500 tys. decyzji) oraz wydatki na dodatki mieszkaniowe – 700-800 mln zł, które wspomagają utrzymanie istniejących zasobów mieszkaniowych.

 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Jesienne ożywienie na rynku nieruchomości

Jesień przyniosła wiele zmian na rynku nieruchomości. Po trwających już od ponad roku spadkach cen widać pierwsze wzrosty. Czy to znak, że sytuacja na rynku nieruchomości zmieni się na dobre?
Najważniejszą zmianą, jaka miała miejsce w 2009 roku było odwrócenie ról - już nie sprzedający dyktowali warunki a ci, którzy chcieli kupić mieszkanie. Sprzed biur deweloperów zniknęły kolejki, a osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym przestały narzekać na tłumy odwiedzających ich co dzień potencjalnych nabywców. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Zarówno deweloperzy jak i osoby prywatne zaczęli obniżać ceny i przystawać na coraz większe upusty.

Jednak od pewnego czasu sytuacja zaczyna się zmieniać. Łatwiejszy dostęp do kredytów hipotecznych, spadki cen mieszkań i znikające widmo kryzysu spowodowały, że coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania, a co za tym idzie, rośnie liczba zawieranych transakcji.

To z kolei wpływa na zmianę zachowania sprzedających. Deweloperzy, którzy w 2009 roku wstrzymali większość inwestycji mówią już o ich rozpoczęciu w najbliższych miesiącach. Nie jest już też tak łatwo o wysokie upusty. Osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym również zareagowały na zmiany podnosząc ceny mieszkań.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak dokładnie wygląda w tej chwili sytuacja mieszkań na rynku wtórnym. Analizując naszą ofertę zauważyliśmy, że w większości miast ceny ofert, które pojawiły się w listopadzie są wyższe, niż tych z października. Jak widać w tabeli nr 1, największy wzrost nastąpił w Poznaniu (4 procent). W Gdańsku natomiast ceny spadły o 1,4 procent, jednak to wynikać może z tego, że w listopadzie przybyło do naszej oferty bardzo dużo nowych mieszkań z tego miasta.



 
Sprawdziliśmy również, jakie są różnice średnich cen mieszkań w zależności od liczby pokoi. Zazwyczaj cena metra kwadratowego jest tym wyższa, im niższy jest metraż mieszkania. Tabela nr 2 pokazuje, że tak jest istotnie w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Cena metra kwadratowego lokali jednopokojowych jest wyższa, niż mieszkań dwu i trzypokojowych. Wynika to z tego, że w miastach tych mieszkania jednopokojowe są najbardziej pożądane (ze względu na niską cenę całościową), a jest ich zdecydowanie mniej w stosunku do większych lokali.

Tabela nr 2: Różnice średnich cen ofertowych Home Broker w zależności od liczby



Komentarz i prognoza

„Ożywienie na rynku nieruchomości” to główna teza wielu komentarzy pojawiających się w mediach w ostatnim czasie. Oczywiście porównując obecną sytuację z głębokim spowolnieniem, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze na przełomie lat 2008/2009, możemy powiedzieć o znacznym ożywieniu. Nie należy jednak spodziewać się powrotu do nieokiełznanych wzrostów cen z 2006 roku, kiedy to ceny w ciągu roku potrafiły wzrosnąć o 100%. Nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy całego świata, dostali surową lekcję jaką było pęknięcie bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Najważniejsze wydaje się więc pytanie – kiedy na rynku nieruchomości zagości sytuacja normalna?

W Polsce w dalszym ciągu brakuje, wg różnych szacunków, około 1,5 mln mieszkań. Przyjmując, że deweloperzy nie szczędziliby środków i podejmowali ryzyko budowania mieszkań na poziomie rekordowego 2008 roku, na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych w Polsce będziemy jeszcze czekać około 10 lat. Nie można więc szybko spodziewać się sytuacji, w której ceny nieruchomości rosłyby o 1-2 punkty procentowe ponad wzrost wartości średniego poziomu cen. Należy bowiem pamiętać, że nie zawsze podaż nowych mieszkań przystaje do lokalnego popytu. Ponadto mieszkania jako aktywa o wysokiej, historycznej stopie zwrotu kuszą inwestorów ściągających na pewien czas lokale z rynku.

W dalszym ciągu należy jednak pamiętać, że o sytuacji na rynku nieruchomości stanowią w głównej mierze banki. Jeżeli kredyt będzie dostępny dla osób z racjonalnie obliczoną zdolnością kredytową nie powinniśmy mieć na rynku kolejnego nadmuchiwania bańki spekulacyjnej. Moce wytwórcze deweloperów powinny bowiem zagospodarować popyt generowany przez rosnącą zasobność społeczeństwa. Pozostaje jeszcze kwestia długości procesu inwestycyjnego – decyzja o podjęciu budowy przez inwestora jest oddalona o przynajmniej 2 lata od przekazania lokali do użytkowania. Biorąc jednak pod uwagę, że na rynku znajduje się ciągle duża pula nowych mieszkań nabytych inwestycyjnie, można sądzić, że stanowią one dostateczny bufor ochronny przed gwałtownymi wzrostami cen.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, Bartosz Turek
Home Broker 

js

Jesienne ożywienie na rynku nieruchomości

Jesień przyniosła wiele zmian na rynku nieruchomości. Po trwających już od ponad roku spadkach cen widać pierwsze wzrosty. Czy to znak, że sytuacja na rynku nieruchomości zmieni się na dobre?
Najważniejszą zmianą, jaka miała miejsce w 2009 roku było odwrócenie ról - już nie sprzedający dyktowali warunki a ci, którzy chcieli kupić mieszkanie. Sprzed biur deweloperów zniknęły kolejki, a osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym przestały narzekać na tłumy odwiedzających ich co dzień potencjalnych nabywców. Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Zarówno deweloperzy jak i osoby prywatne zaczęli obniżać ceny i przystawać na coraz większe upusty.

Jednak od pewnego czasu sytuacja zaczyna się zmieniać. Łatwiejszy dostęp do kredytów hipotecznych, spadki cen mieszkań i znikające widmo kryzysu spowodowały, że coraz więcej osób decyduje się na zakup mieszkania, a co za tym idzie, rośnie liczba zawieranych transakcji.

To z kolei wpływa na zmianę zachowania sprzedających. Deweloperzy, którzy w 2009 roku wstrzymali większość inwestycji mówią już o ich rozpoczęciu w najbliższych miesiącach. Nie jest już też tak łatwo o wysokie upusty. Osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym również zareagowały na zmiany podnosząc ceny mieszkań.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak dokładnie wygląda w tej chwili sytuacja mieszkań na rynku wtórnym. Analizując naszą ofertę zauważyliśmy, że w większości miast ceny ofert, które pojawiły się w listopadzie są wyższe, niż tych z października. Jak widać w tabeli nr 1, największy wzrost nastąpił w Poznaniu (4 procent). W Gdańsku natomiast ceny spadły o 1,4 procent, jednak to wynikać może z tego, że w listopadzie przybyło do naszej oferty bardzo dużo nowych mieszkań z tego miasta.



 
Sprawdziliśmy również, jakie są różnice średnich cen mieszkań w zależności od liczby pokoi. Zazwyczaj cena metra kwadratowego jest tym wyższa, im niższy jest metraż mieszkania. Tabela nr 2 pokazuje, że tak jest istotnie w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Cena metra kwadratowego lokali jednopokojowych jest wyższa, niż mieszkań dwu i trzypokojowych. Wynika to z tego, że w miastach tych mieszkania jednopokojowe są najbardziej pożądane (ze względu na niską cenę całościową), a jest ich zdecydowanie mniej w stosunku do większych lokali.

Tabela nr 2: Różnice średnich cen ofertowych Home Broker w zależności od liczby



Komentarz i prognoza

„Ożywienie na rynku nieruchomości” to główna teza wielu komentarzy pojawiających się w mediach w ostatnim czasie. Oczywiście porównując obecną sytuację z głębokim spowolnieniem, z jakim mieliśmy do czynienia jeszcze na przełomie lat 2008/2009, możemy powiedzieć o znacznym ożywieniu. Nie należy jednak spodziewać się powrotu do nieokiełznanych wzrostów cen z 2006 roku, kiedy to ceny w ciągu roku potrafiły wzrosnąć o 100%. Nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy całego świata, dostali surową lekcję jaką było pęknięcie bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Najważniejsze wydaje się więc pytanie – kiedy na rynku nieruchomości zagości sytuacja normalna?

W Polsce w dalszym ciągu brakuje, wg różnych szacunków, około 1,5 mln mieszkań. Przyjmując, że deweloperzy nie szczędziliby środków i podejmowali ryzyko budowania mieszkań na poziomie rekordowego 2008 roku, na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych w Polsce będziemy jeszcze czekać około 10 lat. Nie można więc szybko spodziewać się sytuacji, w której ceny nieruchomości rosłyby o 1-2 punkty procentowe ponad wzrost wartości średniego poziomu cen. Należy bowiem pamiętać, że nie zawsze podaż nowych mieszkań przystaje do lokalnego popytu. Ponadto mieszkania jako aktywa o wysokiej, historycznej stopie zwrotu kuszą inwestorów ściągających na pewien czas lokale z rynku.

W dalszym ciągu należy jednak pamiętać, że o sytuacji na rynku nieruchomości stanowią w głównej mierze banki. Jeżeli kredyt będzie dostępny dla osób z racjonalnie obliczoną zdolnością kredytową nie powinniśmy mieć na rynku kolejnego nadmuchiwania bańki spekulacyjnej. Moce wytwórcze deweloperów powinny bowiem zagospodarować popyt generowany przez rosnącą zasobność społeczeństwa. Pozostaje jeszcze kwestia długości procesu inwestycyjnego – decyzja o podjęciu budowy przez inwestora jest oddalona o przynajmniej 2 lata od przekazania lokali do użytkowania. Biorąc jednak pod uwagę, że na rynku znajduje się ciągle duża pula nowych mieszkań nabytych inwestycyjnie, można sądzić, że stanowią one dostateczny bufor ochronny przed gwałtownymi wzrostami cen.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, Bartosz Turek
Home Broker 

js

Ponad 400 mln zł kary za cementową zmowę

Maksymalne kary o łącznej wysokości ponad 411 mln zł za uczestnictwo w kartelu nałożyła Prezes UOKiK na największych producentów cementu. Siedem spółek przez ponad 11 lat dzieliło rynek i ustalało ceny, wymieniając się w tym celu informacjami poufnymi - wykazało postępowanie.
Do wykrycia zmowy przyczyniły się informacje dwóch uczestników kartelu. Już przed trzema laty Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe w związku z podejrzeniem zawarcia niezgodnego z prawem porozumienia pomiędzy producentami cementu szarego, których łączny udział w polskim rynku wynosi niemal 100 proc.

Prezes UOKiKu Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel uważa, że podjęta decyzja jest najważniejszą w 20-letniej historii Urzędu.

Podstawą podjęcia działań przez Urząd były liczne sygnały o nieprawidłowościach napływające z rynku budowlanego. W wyniku prowadzonego przez UOKiK przez trzy lata postępowania, kontroli i przeszukań w siedzibach firm zebrano wiele dowodów na istnienie zmowy.

Na podstawie zebranych dokumentów Prezes UOKiK uznała, że najwięksi w Polsce producenci cementu co najmniej od 1998 roku dzielili rynek, ustalając dopuszczalne udziały poszczególnych graczy oraz ceny minimalne cementu, wysokość podwyżek, terminy i kolejność ich wprowadzania. W tym celu wymieniali między sobą informacje poufne - m.in. o wielkości realizowanej sprzedaży.

Ustaleń dokonywano na licznych spotkaniach zarówno wielo- jak i dwustronnych, na szczeblu prezesów zarządu oraz dyrektorów do spraw handlowych. Jak wykazało postępowanie, nawet jeśli w spotkaniu nie uczestniczyli wszyscy karteliści, to dokonane ustalenia były przekazywane nieobecnym.

Co prawda podczas trwającej wiele lat zmowy zdarzały się przypadki prowadzenia własnej polityki sprzedaży lub wprowadzenia w błąd pozostałych uczestników nielegalnego porozumienia. Były to jednak próby natychmiast piętnowane przez członków zmowy oraz srogo przez nich karane.

zęść firm poszła na współpracę z UOKiK

Na współpracę z Prezesem Urzędu w ramach programu zdecydowało się dwóch przedsiębiorców. Złożone przez nich wyjaśnienia potwierdziły zgromadzone przez Urząd dokumenty oraz przyczyniły się do wyjaśnienia sprawy. Wobec powyższego Prezes UOKiK odstąpiła od ukarania spółki Lafarge Cement oraz obniżyła znacznie karę pieniężną wobec Górażdże Cement - na spółkę nałożono sankcję w wysokości 5 proc. przychodu.

Na pozostałych pięciu uczestników kartelu - Grupę Ożarów, Cemex Polska, Dyckerhoff Polska oraz Cementownie Wartę i Odrę nałożono maksymalny wymiar kary przewidziany przez prawo - 10 proc. przychodu każdego z nich. W sumie na wszystkich ukaranych uczestników porozumienia Urząd nałożył sankcje finansowe w łącznej wysokości 411,5 mln zł. Są to najwyższe kary nałożone w dwudziestoletniej praktyce Urzędu.

Decyzja nie jest ostateczna. Przedsiębiorcy mogą odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Czego firmy nie mogą
Nielegalne porozumienia, których celem lub skutkiem jest ograniczenie konkurencji są zabronione. Zakazane są m.in. uzgodnienia przedsiębiorców zmierzające do podziału rynku bądź ustalenia minimalnych cen towarów lub usług. Mimo wysokich sankcji finansowych przewidzianych przez przepisy antymonopolowe za udział w zmowie, na całym świecie dochodzi do zawierania wieloletnich, niszczących gospodarkę bezprawnych porozumień. Przykładem są częste kartele trawiące rynek cementowy, a potwierdzeniem liczne działania m.in. Komisji Europejskiej, która wnikliwie obserwuje ten sektor. Świadczą o tym m.in. przeprowadzone przez nią przeszukania - w 2008 roku w kilku krajach członkowskich i w tym roku w Hiszpanii, a także decyzja w 1994 roku, w której KE ukarała 42 firmy z 16 państw za nielegalne porozumienie, którego celem był podział rynku.

Ponad 400 mln zł kary za cementową zmowę

Ponad 400 mln zł kary za cementową zmowę

Maksymalne kary o łącznej wysokości ponad 411 mln zł za uczestnictwo w kartelu nałożyła Prezes UOKiK na największych producentów cementu. Siedem spółek przez ponad 11 lat dzieliło rynek i ustalało ceny, wymieniając się w tym celu informacjami poufnymi - wykazało postępowanie.
Do wykrycia zmowy przyczyniły się informacje dwóch uczestników kartelu. Już przed trzema laty Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie antymonopolowe w związku z podejrzeniem zawarcia niezgodnego z prawem porozumienia pomiędzy producentami cementu szarego, których łączny udział w polskim rynku wynosi niemal 100 proc.

Prezes UOKiKu Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel uważa, że podjęta decyzja jest najważniejszą w 20-letniej historii Urzędu.

Podstawą podjęcia działań przez Urząd były liczne sygnały o nieprawidłowościach napływające z rynku budowlanego. W wyniku prowadzonego przez UOKiK przez trzy lata postępowania, kontroli i przeszukań w siedzibach firm zebrano wiele dowodów na istnienie zmowy.

Na podstawie zebranych dokumentów Prezes UOKiK uznała, że najwięksi w Polsce producenci cementu co najmniej od 1998 roku dzielili rynek, ustalając dopuszczalne udziały poszczególnych graczy oraz ceny minimalne cementu, wysokość podwyżek, terminy i kolejność ich wprowadzania. W tym celu wymieniali między sobą informacje poufne - m.in. o wielkości realizowanej sprzedaży.

Ustaleń dokonywano na licznych spotkaniach zarówno wielo- jak i dwustronnych, na szczeblu prezesów zarządu oraz dyrektorów do spraw handlowych. Jak wykazało postępowanie, nawet jeśli w spotkaniu nie uczestniczyli wszyscy karteliści, to dokonane ustalenia były przekazywane nieobecnym.

Co prawda podczas trwającej wiele lat zmowy zdarzały się przypadki prowadzenia własnej polityki sprzedaży lub wprowadzenia w błąd pozostałych uczestników nielegalnego porozumienia. Były to jednak próby natychmiast piętnowane przez członków zmowy oraz srogo przez nich karane.

zęść firm poszła na współpracę z UOKiK

Na współpracę z Prezesem Urzędu w ramach programu zdecydowało się dwóch przedsiębiorców. Złożone przez nich wyjaśnienia potwierdziły zgromadzone przez Urząd dokumenty oraz przyczyniły się do wyjaśnienia sprawy. Wobec powyższego Prezes UOKiK odstąpiła od ukarania spółki Lafarge Cement oraz obniżyła znacznie karę pieniężną wobec Górażdże Cement - na spółkę nałożono sankcję w wysokości 5 proc. przychodu.

Na pozostałych pięciu uczestników kartelu - Grupę Ożarów, Cemex Polska, Dyckerhoff Polska oraz Cementownie Wartę i Odrę nałożono maksymalny wymiar kary przewidziany przez prawo - 10 proc. przychodu każdego z nich. W sumie na wszystkich ukaranych uczestników porozumienia Urząd nałożył sankcje finansowe w łącznej wysokości 411,5 mln zł. Są to najwyższe kary nałożone w dwudziestoletniej praktyce Urzędu.

Decyzja nie jest ostateczna. Przedsiębiorcy mogą odwołać się do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Czego firmy nie mogą
Nielegalne porozumienia, których celem lub skutkiem jest ograniczenie konkurencji są zabronione. Zakazane są m.in. uzgodnienia przedsiębiorców zmierzające do podziału rynku bądź ustalenia minimalnych cen towarów lub usług. Mimo wysokich sankcji finansowych przewidzianych przez przepisy antymonopolowe za udział w zmowie, na całym świecie dochodzi do zawierania wieloletnich, niszczących gospodarkę bezprawnych porozumień. Przykładem są częste kartele trawiące rynek cementowy, a potwierdzeniem liczne działania m.in. Komisji Europejskiej, która wnikliwie obserwuje ten sektor. Świadczą o tym m.in. przeprowadzone przez nią przeszukania - w 2008 roku w kilku krajach członkowskich i w tym roku w Hiszpanii, a także decyzja w 1994 roku, w której KE ukarała 42 firmy z 16 państw za nielegalne porozumienie, którego celem był podział rynku.

Ponad 400 mln zł kary za cementową zmowę

PROGNOZY: Od kiedy ceny będą rosnąć?

Przez najbliższe kilkanaście miesięcy ceny mieszkań nie ulegną zmianie - uważa Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2011 roku popyt na mieszkania znacznie przewyższy podaż i ceny mieszkań będą rosnąć.

- Najbliższe kilkanaście miesięcy, a przynajmniej pół roku, nie przyniesie zmian cen mieszkań - powiedział w czwartek na konferencji prasowej Kirejczyk.

- Za dwa lata popyt znowu przewyższy podaż, a ceny - po korekcie - znowu zaczną rosnąć - dodał.

Jego zdaniem, skala podwyżek cen mieszkań w 2011 roku uzależniona będzie od sytuacji gospodarczej.

- W 2011 roku do użytku oddanych zostanie bardzo mało mieszkań. Czeka nas teraz kilkanaście miesięcy niepewności w sytuacji gospodarczej. Jeśli nic dramatycznego w gospodarce się nie wydarzy i koniunktura będzie dobra, to będziemy mieli niedobór mieszkań - powiedział.

Kirejczyk dodał, że w 2015 roku możliwy jest kolejny "boom mieszkaniowy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

PROGNOZY: Od kiedy ceny będą rosnąć?

Przez najbliższe kilkanaście miesięcy ceny mieszkań nie ulegną zmianie - uważa Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2011 roku popyt na mieszkania znacznie przewyższy podaż i ceny mieszkań będą rosnąć.

- Najbliższe kilkanaście miesięcy, a przynajmniej pół roku, nie przyniesie zmian cen mieszkań - powiedział w czwartek na konferencji prasowej Kirejczyk.

- Za dwa lata popyt znowu przewyższy podaż, a ceny - po korekcie - znowu zaczną rosnąć - dodał.

Jego zdaniem, skala podwyżek cen mieszkań w 2011 roku uzależniona będzie od sytuacji gospodarczej.

- W 2011 roku do użytku oddanych zostanie bardzo mało mieszkań. Czeka nas teraz kilkanaście miesięcy niepewności w sytuacji gospodarczej. Jeśli nic dramatycznego w gospodarce się nie wydarzy i koniunktura będzie dobra, to będziemy mieli niedobór mieszkań - powiedział.

Kirejczyk dodał, że w 2015 roku możliwy jest kolejny "boom mieszkaniowy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Gdzie najmniej za metr kwadratowy?

Kryzys nie spustoszył rynku nieruchomości, tak jak prognozowano. Szybko rosnący popyt na mieszkania wywołał znaczny wzrost średnich cen mieszkań i gruntów.

Rynek mieszkaniowy rośnie systematycznie od 2004 r. Deweloperzy oddali wówczas do użytku 24 tys. mieszkań, a cztery lata później już ponad 66 tys. Udział przedsiębiorstw deweloperskich w całkowitej podaży wzrósł w ciągu 4 lat z 9 do 40 proc.

Według raportu CEE Property Group, w ciągu trzech ostatnich lat liczba nowych mieszkań wzrosła o 43 proc. ze 115 tys. w roku 2006 do 165 tys. w ub.r. W pierwszych 9 miesiącach 2009 r. do użytku oddano 115 tys. mieszkań. Autorzy raportu szacują, że w ciągu całego roku liczba nowych mieszkań wahać się będzie między 160-170 tys., czyli podobnie jak w roku ubiegłym. Oznacza to, że kryzys nie odcisnął jeszcze piętna na branży budowlanej, a spadek nowo oddawanych mieszkań może być widoczny dopiero w 2010 i 2011 r.

W bieżącym roku największe miasta zapewne nie zanotują spadku liczby mieszkań oddawanych do użytkowania (z wyjątkiem Gdańska). W Warszawie liczba mieszkań oddanych do użytku w pierwszej połowie 2009 r. była o 11 proc. wyższa niż rok temu, w Krakowie o 73 proc., Wrocławiu o 81 proc., a w Poznaniu o 31 proc. Tylko w Gdańsku zanotowano spadek o 14 proc.

Analiza cen transakcyjnych mieszkań w latach 2006-2009 dla wybranych miast Polski wg danych ZBP wskazuje, że po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 rok 2008 przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wynikające z naturalnego cyklu koniunkturalnego wyhamowanie dynamiki wzrostu cen. W drugiej połowie roku, na skutek m.in. ograniczeń kredytowania, znacznie zmalała liczba zawieranych transakcji, zmieniła się struktura obrotu, a także wystąpiły realne spadki cen. Zmiana struktury polegała głównie na spadku udziału mieszkań droższych w obrocie m.in. na skutek wprowadzenia programu "Rodzina na swoim".

Najgłębsze zmiany występują na największych rynkach, gdzie w okresie boomu dochodziło do zakupów inwestycyjnych na dużą skalę. Począwszy od drugiego kwartału 2009 można mówić o stabilizacji cen transakcyjnych. Jednocześnie widać wzrost ilości transakcji. Obecnie zarówno po stronie podażowej jak i popytowej brak jest przesłanek, które wskazywałyby na radykalne zmiany cen w najbliższym okresie.

Dane dotyczące cen transakcyjnych zakupu nieruchomości pokazują, że spadek cen wyhamował, a w kilku dużych miastach, takich jak Wrocław, Łódź czy Katowice w ostatnich kwartałach ceny nieruchomości pozostawały niemalże na tym samym poziomie. Odnotowano natomiast wzrost cen transakcyjnych gruntów rolnych, widoczny praktycznie we wszystkich województwach w Polsce. Kolejne kwartały pozwolą na zdefiniowanie trendu na rynku nieruchomości.

Najwyższe są ceny mieszkań warszawskich.

Osiągają nawet 10 tys. zł za metr kwadratowy. Średnia cena dla Warszawy to 6,83 tys. zł za metr kwadratowy, podczas gdy w drugiej co do wysokości cen Małopolsce metr kwadratowy mieszkania kosztuje średnio 5,97 tys. zł. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

ZBP zbadał rynek

Związek Banków Polskich od wielu lat analizuje sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego, ale "Raport AMRON-SARFiN" powstał po raz pierwszy. Publikacja w sposób kompleksowy omawia rynek kredytów mieszkaniowych i rynek nieruchomości. Podczas prac nad materiałem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.

Według autorów raportu, w trzecim kwartale 2009 r. po raz kolejny wzrosła liczba nowych umów kredytowych oraz kwota udzielonych kredytów. Ceny transakcyjne nieruchomości od początku roku powoli się stabilizują. Eksperci oczekują, że ceny mieszkań powinny jeszcze spaść, co pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku. Z raportu wynika, że na koniec roku 2007 sektor bankowy obsługiwał ponad 1,135 mln rachunków kredytów mieszkaniowych. Z końcem ubiegłego roku przekroczono 1,3 mln czynnie obsługiwanych umów kredytowych, a na koniec III kwartału 2009 - ponad 1,356 mln umów.

Biorąc pod uwagę, że średnia liczba osób przypadająca na gospodarstwa domowe wynosi 2-3 osoby w Polsce można założyć, że sektorowi bankowemu zaufało ponad 2-2,5 mln osób.

W przypadku liczby nowo udzielonych kredytów w okresie I półrocza tego roku odnotowano spadek akcji kredytowej. Porównując akcję kredytową z I półrocza 2009 do roku 2008 obserwujemy spadek aż o 43 proc. Obecnie liczba udzielonych kredytów powoli, ale systematycznie rośnie - w styczniu udzielono 11 tys. kredytów, a w czerwcu już 16,7 tys. We wrześniu liczba nowych kredytów wyniosła prawie 19 tys., czyli o ok. 58 proc. więcej niż w styczniu.

Dominują kredyty zaciągane w rodzimej walucie - jest to ponad 76 proc. nowo zawieranych umów. Coraz większą popularnością cieszą się jednak kredyty w euro, obecnie ich wartość przekroczyła nieznacznie wartość najpopularniejszych przez lata kredytów we frankach szwajcarskich i wynosi 11,45 proc. ogółu wszystkich nowych kredytów udzielonych w III kwartale bieżącego roku.

Odbudowywanie akcji kredytowej banków jest niewątpliwie zasługą coraz popularniejszych kredytów z dopłatami do odsetek w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim" (średnio 10-15 proc. akcji kredytowej banków), ale także stabilizacji cen mieszkań na rynku oraz stabilizacji oczekiwań potencjalnych klientów wobec ofert banków oraz sygnalizowanego przez GUS wzrostu dochodów ludności.

Przedstawiciele banków z zainteresowaniem odnoszą się do podejmowanych w ostatnim czasie przez rząd projektów ustaw mających na celu pobudzenie budownictwa mieszkaniowego, w tym w szczególności rządowej inicjatywy tzw. dopłat do odsetek dla osób chcących kupić mieszkanie na własność oraz dopłat dla osób bezrobotnych spłacających kredyty mieszkaniowe.

Dane ZBP pokazują, że od początku bieżącego roku dostrzegalny jest wzrost akcji kredytowej. W trzecim kwartale bieżącego roku wartość nowo udzielonych kredytów na zakup nieruchomości osiągnęła już blisko 11 mld zł, czyli wartość porównywalną do ostatniego kwartału 2008 r. W najsłabszym, I kwartale 2009 r. banki udzieliły kredytów na zakup nieruchomości o wartości nieco ponad 7 mld zł. Kolejne kwartały były już zdecydowanie lepsze. Od początku bieżącego roku rośnie także liczba nowo zawieranych umów kredytowych, która w III kwartale osiągnęła poziom ponad 52 tysięcy.

Rodzina na swoim

We wrześniu tego roku z programu "Rodzina na swoim" skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. zł. Od 1 października preferencyjny kredyt może zaciągnąć więcej osób, ponieważ nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się. Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem tego roku, kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania.

Od początku roku w ramach "Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Stanowiło to odpowiednio 13 proc. wartości i 16 proc. liczby nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych w okresie styczeń-wrzesień 2009. BGK zaplanował przeznaczyć na dopłaty w tym roku 80 mln z Funduszu Dopłat. Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł.

Kredyt w ramach programu "Rodzina na swoim" jest dostępny w 14 bankach i w SKOK-ach, które podpisały umowę z BGK. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

MAŁGORZATA ALICJA DUDEK

Prof. Jacek Łaszek SGH

- Tendencje obserwowane na rynku finansowania nieruchomości wskazują na powolne stabilizowanie zarówno po stronie cen nieruchomości, jak i po stronie kredytów mieszkaniowych. O ile w 2008 r. odnotowano dramatyczny spadek wartości i ilości nowo udzielanych kredytów

mieszkaniowych, o tyle w 2009 r. następuje powolne odbudowywanie akcji kredytowej banków.

Ostatnie lata wykazały, ze rynek nieruchomości w Polsce podlega tym samym cyklom i zachowaniom co inne rynki międzynarodowe. Mocna strona krajowego rynku w świetle obecnego kryzysu jest to, ze mamy duży niezaspokojony popyt na dobra jakimi są mieszkania i to, ze skala

oddziaływania rynku nieruchomości na gospodarkę jest niewielka, ok. 18 proc. wobec średniej w UE 70 proc. PKB. Ponadto w Polsce deweloperskie budownictwo mieszkaniowe stanowi ok. 1 proc. w relacji do PKB, podczas gdy w Irlandii i Hiszpanii znacznie powyżej 10 proc. PKB. Na naszym rynku mamy do czynienia z podobnymi procesami i mechanizmami jakie wystąpiły na kilku innych

rynkach zagranicznych, które bardzo odczuły skutki załamania na rynku międzynarodowym. Paradoksalnie, nie wystąpiły one z taka duża siła w Polsce.

Zaleta krajowego rynku jest tez i to, ze banki w Polsce nie wchodziły w spekulacyjne transakcje na rynkach międzynarodowych. Nasz krajowy sektor bankowy ciągle ma dużą nadpłynność w postaci depozytów, z których finansuje potrzeby ludności. Dzięki temu można mówić o stabilizacji na rynku cen nieruchomości (niewielkich korektach cenowych), oraz relatywnie niskim bezrobociu. Oczekujemy dalszego, ale powolnego spadku cen mieszkań, co będzie wpływać na ożywienie rynku.

 

interia.pl

Gdzie najmniej za metr kwadratowy?

Kryzys nie spustoszył rynku nieruchomości, tak jak prognozowano. Szybko rosnący popyt na mieszkania wywołał znaczny wzrost średnich cen mieszkań i gruntów.

Rynek mieszkaniowy rośnie systematycznie od 2004 r. Deweloperzy oddali wówczas do użytku 24 tys. mieszkań, a cztery lata później już ponad 66 tys. Udział przedsiębiorstw deweloperskich w całkowitej podaży wzrósł w ciągu 4 lat z 9 do 40 proc.

Według raportu CEE Property Group, w ciągu trzech ostatnich lat liczba nowych mieszkań wzrosła o 43 proc. ze 115 tys. w roku 2006 do 165 tys. w ub.r. W pierwszych 9 miesiącach 2009 r. do użytku oddano 115 tys. mieszkań. Autorzy raportu szacują, że w ciągu całego roku liczba nowych mieszkań wahać się będzie między 160-170 tys., czyli podobnie jak w roku ubiegłym. Oznacza to, że kryzys nie odcisnął jeszcze piętna na branży budowlanej, a spadek nowo oddawanych mieszkań może być widoczny dopiero w 2010 i 2011 r.

W bieżącym roku największe miasta zapewne nie zanotują spadku liczby mieszkań oddawanych do użytkowania (z wyjątkiem Gdańska). W Warszawie liczba mieszkań oddanych do użytku w pierwszej połowie 2009 r. była o 11 proc. wyższa niż rok temu, w Krakowie o 73 proc., Wrocławiu o 81 proc., a w Poznaniu o 31 proc. Tylko w Gdańsku zanotowano spadek o 14 proc.

Analiza cen transakcyjnych mieszkań w latach 2006-2009 dla wybranych miast Polski wg danych ZBP wskazuje, że po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 rok 2008 przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wynikające z naturalnego cyklu koniunkturalnego wyhamowanie dynamiki wzrostu cen. W drugiej połowie roku, na skutek m.in. ograniczeń kredytowania, znacznie zmalała liczba zawieranych transakcji, zmieniła się struktura obrotu, a także wystąpiły realne spadki cen. Zmiana struktury polegała głównie na spadku udziału mieszkań droższych w obrocie m.in. na skutek wprowadzenia programu "Rodzina na swoim".

Najgłębsze zmiany występują na największych rynkach, gdzie w okresie boomu dochodziło do zakupów inwestycyjnych na dużą skalę. Począwszy od drugiego kwartału 2009 można mówić o stabilizacji cen transakcyjnych. Jednocześnie widać wzrost ilości transakcji. Obecnie zarówno po stronie podażowej jak i popytowej brak jest przesłanek, które wskazywałyby na radykalne zmiany cen w najbliższym okresie.

Dane dotyczące cen transakcyjnych zakupu nieruchomości pokazują, że spadek cen wyhamował, a w kilku dużych miastach, takich jak Wrocław, Łódź czy Katowice w ostatnich kwartałach ceny nieruchomości pozostawały niemalże na tym samym poziomie. Odnotowano natomiast wzrost cen transakcyjnych gruntów rolnych, widoczny praktycznie we wszystkich województwach w Polsce. Kolejne kwartały pozwolą na zdefiniowanie trendu na rynku nieruchomości.

Najwyższe są ceny mieszkań warszawskich.

Osiągają nawet 10 tys. zł za metr kwadratowy. Średnia cena dla Warszawy to 6,83 tys. zł za metr kwadratowy, podczas gdy w drugiej co do wysokości cen Małopolsce metr kwadratowy mieszkania kosztuje średnio 5,97 tys. zł. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

ZBP zbadał rynek

Związek Banków Polskich od wielu lat analizuje sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego, ale "Raport AMRON-SARFiN" powstał po raz pierwszy. Publikacja w sposób kompleksowy omawia rynek kredytów mieszkaniowych i rynek nieruchomości. Podczas prac nad materiałem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN, a także dane publikowane przez GUS, ANR i BGK.

Według autorów raportu, w trzecim kwartale 2009 r. po raz kolejny wzrosła liczba nowych umów kredytowych oraz kwota udzielonych kredytów. Ceny transakcyjne nieruchomości od początku roku powoli się stabilizują. Eksperci oczekują, że ceny mieszkań powinny jeszcze spaść, co pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku. Z raportu wynika, że na koniec roku 2007 sektor bankowy obsługiwał ponad 1,135 mln rachunków kredytów mieszkaniowych. Z końcem ubiegłego roku przekroczono 1,3 mln czynnie obsługiwanych umów kredytowych, a na koniec III kwartału 2009 - ponad 1,356 mln umów.

Biorąc pod uwagę, że średnia liczba osób przypadająca na gospodarstwa domowe wynosi 2-3 osoby w Polsce można założyć, że sektorowi bankowemu zaufało ponad 2-2,5 mln osób.

W przypadku liczby nowo udzielonych kredytów w okresie I półrocza tego roku odnotowano spadek akcji kredytowej. Porównując akcję kredytową z I półrocza 2009 do roku 2008 obserwujemy spadek aż o 43 proc. Obecnie liczba udzielonych kredytów powoli, ale systematycznie rośnie - w styczniu udzielono 11 tys. kredytów, a w czerwcu już 16,7 tys. We wrześniu liczba nowych kredytów wyniosła prawie 19 tys., czyli o ok. 58 proc. więcej niż w styczniu.

Dominują kredyty zaciągane w rodzimej walucie - jest to ponad 76 proc. nowo zawieranych umów. Coraz większą popularnością cieszą się jednak kredyty w euro, obecnie ich wartość przekroczyła nieznacznie wartość najpopularniejszych przez lata kredytów we frankach szwajcarskich i wynosi 11,45 proc. ogółu wszystkich nowych kredytów udzielonych w III kwartale bieżącego roku.

Odbudowywanie akcji kredytowej banków jest niewątpliwie zasługą coraz popularniejszych kredytów z dopłatami do odsetek w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim" (średnio 10-15 proc. akcji kredytowej banków), ale także stabilizacji cen mieszkań na rynku oraz stabilizacji oczekiwań potencjalnych klientów wobec ofert banków oraz sygnalizowanego przez GUS wzrostu dochodów ludności.

Przedstawiciele banków z zainteresowaniem odnoszą się do podejmowanych w ostatnim czasie przez rząd projektów ustaw mających na celu pobudzenie budownictwa mieszkaniowego, w tym w szczególności rządowej inicjatywy tzw. dopłat do odsetek dla osób chcących kupić mieszkanie na własność oraz dopłat dla osób bezrobotnych spłacających kredyty mieszkaniowe.

Dane ZBP pokazują, że od początku bieżącego roku dostrzegalny jest wzrost akcji kredytowej. W trzecim kwartale bieżącego roku wartość nowo udzielonych kredytów na zakup nieruchomości osiągnęła już blisko 11 mld zł, czyli wartość porównywalną do ostatniego kwartału 2008 r. W najsłabszym, I kwartale 2009 r. banki udzieliły kredytów na zakup nieruchomości o wartości nieco ponad 7 mld zł. Kolejne kwartały były już zdecydowanie lepsze. Od początku bieżącego roku rośnie także liczba nowo zawieranych umów kredytowych, która w III kwartale osiągnęła poziom ponad 52 tysięcy.

Rodzina na swoim

We wrześniu tego roku z programu "Rodzina na swoim" skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. zł. Od 1 października preferencyjny kredyt może zaciągnąć więcej osób, ponieważ nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się. Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem tego roku, kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania.

Od początku roku w ramach "Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Stanowiło to odpowiednio 13 proc. wartości i 16 proc. liczby nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych w okresie styczeń-wrzesień 2009. BGK zaplanował przeznaczyć na dopłaty w tym roku 80 mln z Funduszu Dopłat. Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł.

Kredyt w ramach programu "Rodzina na swoim" jest dostępny w 14 bankach i w SKOK-ach, które podpisały umowę z BGK. Najniższe ceny notuje się w województwie lubuskim - 2,92 tys. zł za metr kwadratowy.

MAŁGORZATA ALICJA DUDEK

Prof. Jacek Łaszek SGH

- Tendencje obserwowane na rynku finansowania nieruchomości wskazują na powolne stabilizowanie zarówno po stronie cen nieruchomości, jak i po stronie kredytów mieszkaniowych. O ile w 2008 r. odnotowano dramatyczny spadek wartości i ilości nowo udzielanych kredytów

mieszkaniowych, o tyle w 2009 r. następuje powolne odbudowywanie akcji kredytowej banków.

Ostatnie lata wykazały, ze rynek nieruchomości w Polsce podlega tym samym cyklom i zachowaniom co inne rynki międzynarodowe. Mocna strona krajowego rynku w świetle obecnego kryzysu jest to, ze mamy duży niezaspokojony popyt na dobra jakimi są mieszkania i to, ze skala

oddziaływania rynku nieruchomości na gospodarkę jest niewielka, ok. 18 proc. wobec średniej w UE 70 proc. PKB. Ponadto w Polsce deweloperskie budownictwo mieszkaniowe stanowi ok. 1 proc. w relacji do PKB, podczas gdy w Irlandii i Hiszpanii znacznie powyżej 10 proc. PKB. Na naszym rynku mamy do czynienia z podobnymi procesami i mechanizmami jakie wystąpiły na kilku innych

rynkach zagranicznych, które bardzo odczuły skutki załamania na rynku międzynarodowym. Paradoksalnie, nie wystąpiły one z taka duża siła w Polsce.

Zaleta krajowego rynku jest tez i to, ze banki w Polsce nie wchodziły w spekulacyjne transakcje na rynkach międzynarodowych. Nasz krajowy sektor bankowy ciągle ma dużą nadpłynność w postaci depozytów, z których finansuje potrzeby ludności. Dzięki temu można mówić o stabilizacji na rynku cen nieruchomości (niewielkich korektach cenowych), oraz relatywnie niskim bezrobociu. Oczekujemy dalszego, ale powolnego spadku cen mieszkań, co będzie wpływać na ożywienie rynku.

 

interia.pl

Rentowność najmu mieszkań spadła w listopadzie

I to znacząco, bo z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu.

Nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie. A to dlatego, że oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - oprocentowanie lokat bankowych (uwzględniamy średnią).

Przypomnijmy, że do naszych wyliczeń bierzemy pod uwagę medianę cen transakcyjnych w największych miastach Polski (uzyskane na podstawie transakcji dokonanych przez klientów Open Finance, Home Brokera i Dom Banku) oraz średnie stawki na rynku najmu mieszkań w tych miastach (uzyskanych z serwisu Oferty.net) z ogłoszeń zaktualizowanych w ciągu ostatnich 180 dni, przy czym uzyskaną średnią obniżyliśmy o 5 proc. (zakładając, że przeciętnie tyle udaje się zbić w procesie negocjacji najemcom). Oto efekty tych obliczeń:


Open Finance

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań. Po drugie końcówka roku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

Utrzymuje się wysoka cena ofertowa za mieszkania w Gdańsku (a więc mieszkania o wysokiej cenie nie zniknęły z ogłoszeń, co prowadzi do wniosku, że nie znalazły najemców). Gdyby wyłączyć Gdańsk z obliczania średniej, spadłaby ona do 4,62 proc. netto i 5,135 proc. brutto. Rentowność najmu na tle inwestycji w lokaty i obligacje prezentujemy poniżej (właśnie z pominięciem wpływu Gdańska na średnią).


Open Finance

Większa różnica między rentownościami brutto i netto lokat i obligacji jest pochodną wyższej stopy podatku, którym obłożone są tego rodzaju inwestycje. W przypadku dochodów od zysków kapitałowych podatek wynosi 19 proc., a w przypadku dochodów z najmu 8,5 proc. To dlatego inwestycja w mieszkanie na wynajem przynosi wyższy dochód "na czysto" niż lokata bankowa, choć niższy niż inwestycja w najlepiej oprocentowane obligacje skarbowe (obligacje dwu-, trzy- i czteroletnie oprocentowane są niżej).

Wynajem czy kredyt na całe życie?

Naturalnie należy też pamiętać, że na rentowność inwestycji w mieszkania wpływają też inne czynniki, a w szczególności zmiana wartości nieruchomości, okresy przestoju czy konieczność przeprowadzania okresowych remontów, a przedstawione wyliczenia mają charakter statystyczny. W rzeczywistości rentowność najmu może być zarówno wyższa, jak i niższa od przedstawionej powyżej średniej. Modelowo, rentowność netto z inwestycji w mieszkania powinna przekraczać rentowność obligacji (aby ryzyko było warte podjęcia) i być niższa od oprocentowania kredytów hipotecznych (jeśli jest wyższa najemcy rezygnują z najmu i kupują własne mieszkania).

Emil Szweda, Open Finance

Rentowność najmu mieszkań spadła w listopadzie

I to znacząco, bo z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu.

Nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie. A to dlatego, że oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - oprocentowanie lokat bankowych (uwzględniamy średnią).

Przypomnijmy, że do naszych wyliczeń bierzemy pod uwagę medianę cen transakcyjnych w największych miastach Polski (uzyskane na podstawie transakcji dokonanych przez klientów Open Finance, Home Brokera i Dom Banku) oraz średnie stawki na rynku najmu mieszkań w tych miastach (uzyskanych z serwisu Oferty.net) z ogłoszeń zaktualizowanych w ciągu ostatnich 180 dni, przy czym uzyskaną średnią obniżyliśmy o 5 proc. (zakładając, że przeciętnie tyle udaje się zbić w procesie negocjacji najemcom). Oto efekty tych obliczeń:


Open Finance

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań. Po drugie końcówka roku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

Utrzymuje się wysoka cena ofertowa za mieszkania w Gdańsku (a więc mieszkania o wysokiej cenie nie zniknęły z ogłoszeń, co prowadzi do wniosku, że nie znalazły najemców). Gdyby wyłączyć Gdańsk z obliczania średniej, spadłaby ona do 4,62 proc. netto i 5,135 proc. brutto. Rentowność najmu na tle inwestycji w lokaty i obligacje prezentujemy poniżej (właśnie z pominięciem wpływu Gdańska na średnią).


Open Finance

Większa różnica między rentownościami brutto i netto lokat i obligacji jest pochodną wyższej stopy podatku, którym obłożone są tego rodzaju inwestycje. W przypadku dochodów od zysków kapitałowych podatek wynosi 19 proc., a w przypadku dochodów z najmu 8,5 proc. To dlatego inwestycja w mieszkanie na wynajem przynosi wyższy dochód "na czysto" niż lokata bankowa, choć niższy niż inwestycja w najlepiej oprocentowane obligacje skarbowe (obligacje dwu-, trzy- i czteroletnie oprocentowane są niżej).

Wynajem czy kredyt na całe życie?

Naturalnie należy też pamiętać, że na rentowność inwestycji w mieszkania wpływają też inne czynniki, a w szczególności zmiana wartości nieruchomości, okresy przestoju czy konieczność przeprowadzania okresowych remontów, a przedstawione wyliczenia mają charakter statystyczny. W rzeczywistości rentowność najmu może być zarówno wyższa, jak i niższa od przedstawionej powyżej średniej. Modelowo, rentowność netto z inwestycji w mieszkania powinna przekraczać rentowność obligacji (aby ryzyko było warte podjęcia) i być niższa od oprocentowania kredytów hipotecznych (jeśli jest wyższa najemcy rezygnują z najmu i kupują własne mieszkania).

Emil Szweda, Open Finance

PROGNOZY: Kolejny boom w 2015 r.?

Przez najbliższe kilkanaście miesięcy ceny mieszkań nie ulegną zmianie - uważa Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2011 roku popyt na mieszkania znacznie przewyższy podaż i ceny mieszkań będą rosnąć.

- Najbliższe kilkanaście miesięcy, a przynajmniej pół roku, nie przyniesie zmian cen mieszkań - powiedział w czwartek na konferencji prasowej Kirejczyk.

- Za dwa lata popyt znowu przewyższy podaż, a ceny - po korekcie - znowu zaczną rosnąć - dodał.

Jego zdaniem, skala podwyżek cen mieszkań w 2011 roku uzależniona będzie od sytuacji gospodarczej.

- W 2011 roku do użytku oddanych zostanie bardzo mało mieszkań. Czeka nas teraz kilkanaście miesięcy niepewności w sytuacji gospodarczej. Jeśli nic dramatycznego w gospodarce się nie wydarzy i koniunktura będzie dobra, to będziemy mieli niedobór mieszkań - powiedział.

Kirejczyk dodał, że w 2015 roku możliwy jest kolejny "boom mieszkaniowy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

PROGNOZY: Kolejny boom w 2015 r.?

Przez najbliższe kilkanaście miesięcy ceny mieszkań nie ulegną zmianie - uważa Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej REAS. Jego zdaniem, w 2011 roku popyt na mieszkania znacznie przewyższy podaż i ceny mieszkań będą rosnąć.

- Najbliższe kilkanaście miesięcy, a przynajmniej pół roku, nie przyniesie zmian cen mieszkań - powiedział w czwartek na konferencji prasowej Kirejczyk.

- Za dwa lata popyt znowu przewyższy podaż, a ceny - po korekcie - znowu zaczną rosnąć - dodał.

Jego zdaniem, skala podwyżek cen mieszkań w 2011 roku uzależniona będzie od sytuacji gospodarczej.

- W 2011 roku do użytku oddanych zostanie bardzo mało mieszkań. Czeka nas teraz kilkanaście miesięcy niepewności w sytuacji gospodarczej. Jeśli nic dramatycznego w gospodarce się nie wydarzy i koniunktura będzie dobra, to będziemy mieli niedobór mieszkań - powiedział.

Kirejczyk dodał, że w 2015 roku możliwy jest kolejny "boom mieszkaniowy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Amerykanie zapuszczają korzenie

Recesja i czynniki demograficzne sprawiają, że znani z geograficznej mobilności Amerykanie coraz rzadziej zmieniają miejsce zamieszkania - ustalili badacze z waszyngtońskiego Brookings Institution.

Około 12 procent mieszkańców USA przeprowadziło się w mijającym roku, tak samo jak w poprzednim, 2008 roku. Jest to najniższy odsetek od końca II wojny światowej.

W latach 50. i 60. średnio 20 procent Amerykanów zmieniało (rocznie) miejsce zamieszkania. W latach 90. już tylko 16-17 procent.

Spadek mobilności w ostatnich dwóch latach - wyjaśnił autor badań na ten temat, William Frey z Brookings Institution - wiąże się z kryzysem ekonomicznym. Trudniej bowiem uzyskać kredyt na zakup domu i znaleźć pracę w innym mieście lub stanie, gdzie przedtem nie było z tym problemów.

Są jednak również długofalowe trendy osłabiające pęd do migracji, np. starzenie się amerykańskiego społeczeństwa, jak również rosnąca - na przestrzeni dekad - liczba ludzi posiadających własny dom, do którego się przywiązują.


INTERIA.PL/PAP

Amerykanie zapuszczają korzenie

Recesja i czynniki demograficzne sprawiają, że znani z geograficznej mobilności Amerykanie coraz rzadziej zmieniają miejsce zamieszkania - ustalili badacze z waszyngtońskiego Brookings Institution.

Około 12 procent mieszkańców USA przeprowadziło się w mijającym roku, tak samo jak w poprzednim, 2008 roku. Jest to najniższy odsetek od końca II wojny światowej.

W latach 50. i 60. średnio 20 procent Amerykanów zmieniało (rocznie) miejsce zamieszkania. W latach 90. już tylko 16-17 procent.

Spadek mobilności w ostatnich dwóch latach - wyjaśnił autor badań na ten temat, William Frey z Brookings Institution - wiąże się z kryzysem ekonomicznym. Trudniej bowiem uzyskać kredyt na zakup domu i znaleźć pracę w innym mieście lub stanie, gdzie przedtem nie było z tym problemów.

Są jednak również długofalowe trendy osłabiające pęd do migracji, np. starzenie się amerykańskiego społeczeństwa, jak również rosnąca - na przestrzeni dekad - liczba ludzi posiadających własny dom, do którego się przywiązują.


INTERIA.PL/PAP

Rentowność najmu spadła w listopadzie

Spadek jest znaczący. Rentowność obniżyła się z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu - tak wynika z komentarza Open Finance.

Jak podkreśla Emil Szweda z Open Finance nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie.

Powód? Oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - średnie oprocentowanie lokat bankowych.

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. - Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań - podkreśla Szweda.

Zdaniem eksperta kolejna przyczyna spadku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

 

money.pl


Rentowność najmu spadła w listopadzie

Spadek jest znaczący. Rentowność obniżyła się z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu - tak wynika z komentarza Open Finance.

Jak podkreśla Emil Szweda z Open Finance nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie.

Powód? Oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - średnie oprocentowanie lokat bankowych.

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. - Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań - podkreśla Szweda.

Zdaniem eksperta kolejna przyczyna spadku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

 

money.pl


Będą zapisy korzystne dla spółdzielców

Rządowy projekt prawa spółdzielczego na najbliższym posiedzeniu trafi do Sejmu - zapowiada posłanka PO Lidia Staroń.
W projekcie - jak podkreśla Lidia Staroń - znalazł się zapis, mówiący, że spółdzielnia mieszkaniowa działa w interesie spółdzielców i nie może uzyskiwać jakichkolwiek korzyści kosztem swoich członków. Według posłanki, zapis pochodzący z projektu poselskiego zyskał poparcie premiera, rządu i klubu parlamentarnego PO.

Szef zespołu szybkiego reagowania klubu PO Paweł Olszewski potwierdza, że takie uzgodnienia zostały zawarte między władzami klubu PO a posłanką Staroń.

Pod koniec listopada posłanka poinformowała, że złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Był to projekt poselski, pod którym - jak mówiła Staroń - podpisało się 30 posłów Platformy. Odrębny projekt w tej sprawie skierował do Sejmu rząd. Staroń tłumaczyła, że jej projekt powstał z troski o spółdzielców oraz w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

- Zapis mówiący o tym, że spółdzielnia działa wyłącznie dla członków i wyłącznie w ich interesie, to definicja ustrojowa wyznaczająca kierunek, w jakim idzie spółdzielczość w Polsce - podkreśliła.

Pytana, czy taki zapis jest sukcesem grupy posłów, którym udało się wprowadzić go do projektu rządowego, odpowiedziała, że to sukces spółdzielców.

Podkreśliła, że w praktyce oznaczać to będzie, iż spółdzielnie nie będą mogły naliczać nieuzasadnionych opłat czy opłat manipulacyjnych. Dodała, że kolejne prace nad ustawą o spółdzielczości, korzystne dla spółdzielców, będą prowadzone w styczniu.

Staroń przekonywała wcześniej, że jej projekt ma ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.

Władze klubu PO, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie zdecydowały się ukarać Lidii Staroń za to, że bez konsultacji z klubem złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Nie ukarano także 30 posłów PO, którzy podpisali projekt poselski.


money.pl

Będą zapisy korzystne dla spółdzielców

Rządowy projekt prawa spółdzielczego na najbliższym posiedzeniu trafi do Sejmu - zapowiada posłanka PO Lidia Staroń.
W projekcie - jak podkreśla Lidia Staroń - znalazł się zapis, mówiący, że spółdzielnia mieszkaniowa działa w interesie spółdzielców i nie może uzyskiwać jakichkolwiek korzyści kosztem swoich członków. Według posłanki, zapis pochodzący z projektu poselskiego zyskał poparcie premiera, rządu i klubu parlamentarnego PO.

Szef zespołu szybkiego reagowania klubu PO Paweł Olszewski potwierdza, że takie uzgodnienia zostały zawarte między władzami klubu PO a posłanką Staroń.

Pod koniec listopada posłanka poinformowała, że złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Był to projekt poselski, pod którym - jak mówiła Staroń - podpisało się 30 posłów Platformy. Odrębny projekt w tej sprawie skierował do Sejmu rząd. Staroń tłumaczyła, że jej projekt powstał z troski o spółdzielców oraz w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.

- Zapis mówiący o tym, że spółdzielnia działa wyłącznie dla członków i wyłącznie w ich interesie, to definicja ustrojowa wyznaczająca kierunek, w jakim idzie spółdzielczość w Polsce - podkreśliła.

Pytana, czy taki zapis jest sukcesem grupy posłów, którym udało się wprowadzić go do projektu rządowego, odpowiedziała, że to sukces spółdzielców.

Podkreśliła, że w praktyce oznaczać to będzie, iż spółdzielnie nie będą mogły naliczać nieuzasadnionych opłat czy opłat manipulacyjnych. Dodała, że kolejne prace nad ustawą o spółdzielczości, korzystne dla spółdzielców, będą prowadzone w styczniu.

Staroń przekonywała wcześniej, że jej projekt ma ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.

Władze klubu PO, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie zdecydowały się ukarać Lidii Staroń za to, że bez konsultacji z klubem złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Nie ukarano także 30 posłów PO, którzy podpisali projekt poselski.


money.pl

Wykup lokali z TBS-ów po cenach rynkowych

Lokatorzy w TBS-ach po zapłaceniu rynkowej ceny będą mogli stać się ich właścicielami. Właścicielami lokali zostaną tylko te osoby, które uczestniczyły w kosztach ich budowy. Zyski ze sprzedaży mieszkań TBS-y będą musiały przeznaczać na budowę nowych lokali.

Od przyszłego roku Ministerstwo Infrastruktury chce dopuścić możliwość wykupu na własność mieszkań w TBS-ach. Dziś osoby wynajmujące lokale w TBS-ach płacą wysokie czynsze – nawet o kilkaset złotych wyższe niż w lokalach komunalnych – i nie mają możliwości zostania właścicielami zajmowanych przez siebie mieszkań. Resort infrastruktury chce to zmienić.

– Chcemy wprowadzić możliwość wykupu istniejących obecnie mieszkań na wynajem. Własność mieszkań w TBS-ach będą jednak mogli otrzymać wyłącznie ci najemcy, którzy wnieśli tzw. partycypację (uczestniczyli w kosztach budowy mieszkań) – mówi Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury.

Wykup na własność

O możliwości sprzedaży będzie decydował właściciel mieszkania, czyli np. gmina lub deweloper. On też zdecyduje o cenie, za jaką najemca będzie mógł wykupić lokal na własność. Osoby mieszkające w TBS-ach nie mają więc co liczyć na to, że staną się właścicielami mieszkań za przysłowiową złotówkę. Wykup lokali będzie się bowiem odbywał na podstawie aktualnej, rynkowej wartości mieszkania.

– Dokładną cenę określi, zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, rzeczoznawca. Nie będzie jej więc określał właściciel TBS-u – wyjaśnia Piotr Styczeń.

Zawsze jednak cena nie będzie mogła być niższa niż wszystkie zobowiązania związane z budową lokalu, czyli np. wysokość kredytu zaciągniętego na budowę. Zostanie ona jednak obniżona o wysokość wniesionego przez najemcę wkładu i wysokość kredytu, który najemca już spłacił w czynszu. Zdaniem osób zamieszkujących w TBS-ach będzie to jednak trudne do określenia.

– Kwota wniesiona w czynszu jest nie do wyliczenia. Żaden TBS nie informuje bowiem swoich najemców o wysokości spłaconego kredytu – mówi pan Paweł, mieszkaniec jednego z warszawskich TBS-ów.

Resort odpiera te zarzuty.

– Będzie to można określić np. na podstawie wysokości kredytu, jaki pozostał do spłacenia w BGK, lub też na podstawie ksiąg prowadzonych przez TBS – wyjaśnia Piotr Styczeń.

Nowe mieszkania

Poza wprowadzeniem możliwości wykupu obecnie istniejących mieszkań w TBS-ach na własność Ministerstwo Infrastruktury chce też zmienić zasady budowy nowych mieszkań pod wynajem. Zgodnie z nowymi propozycjami osoby, których nie stać na zakup mieszkania na własność, będą zgłaszały się do inwestora o wybudowanie im mieszkań pod wynajem. Po zebraniu odpowiedniej liczby zainteresowanych mieszkaniami na wynajem zawiążą one społeczne grupy mieszkaniowe (SGM). Członkowie SGM będą podpisywali z inwestorem umowy najmu mieszkań.

Podczas trwania umowy najemcy będą płacili wyższy czynsz, w którym będą spłacali wszystkie zobowiązania zaciągnięte w związku z budową mieszkania. W ten sposób będą oni podwyższali swój udział w inwestycji (wkład partycypacyjny). Po spłacie wszystkich zobowiązań dotychczasowi najemcy staną się automatycznie właścicielami zajmowanych przez siebie mieszkań. Stworzą oni wspólnotę mieszkaniową.

Zgodnie jednak z projektem nie wszyscy najemcy będą mieli prawo do wykupu mieszkań na własność. Prawo takie otrzymają jedynie ci, którzy wniosą tzw. partycypację, czyli wkład budowlany na rozpoczęcie inwestycji.

– Najemcy, którzy będą wyłącznie wynajmowali lokale mieszkalne na podstawie tytułu niezwiązanego z żadną partycypacją, nie będą mogli ich nigdy wykupić na własność – wyjaśnia Piotr Styczeń.

– Od razu będą oni jednak mieli taką informację i będą mogli zdecydować, czy chcą wnieść partycypację i otrzymać możliwość wykupu mieszkań na własność, czy też nie – dodaje wiceminister infrastruktury.

Na razie nie wiadomo, w jakiej wysokości trzeba będzie wnieść partycypację.

– Jeszcze o tym dyskutujemy. Nie chcemy usztywniać wysokości partycypacji. Rozważamy możliwość wprowadzenia widełek np. od 20 do 40 proc. kosztów budowy mieszkania – wyjaśnia Piotr Styczeń.

– Inwestor będzie miał wtedy możliwość podjęcia decyzji o wysokości tej partycypacji – dodaje.

Finansowe wsparcie

Poprzez wprowadzenie możliwości wykupu lokali w TBS-ach na własność resort infrastruktury chce zwiększyć liczbę mieszkań budowanych na wynajem.

– Chcemy zwiększyć podaż mieszkań na wynajem w obszarze społecznym i osiągnąć pewien poziom oddawanych do użytku tego typu lokali w sposób stabilny w okresie przynajmniej 8–10 lat – mówi Piotr Styczeń.

Z tego też względu nowe rozwiązania przewidują, że wszystkie dochody, jakie TBS-y osiągnęły ze sprzedaży mieszkań, będą musiały być przeznaczone na tworzenie nowego zasobu mieszkaniowego. TBS-y będą miały jednocześnie zakaz prowadzenia działalności deweloperskiej. Rozwiązania te popierają przedstawiciele TBS-ów.

– Konieczne jest pilne ożywienie budownictwa mieszkaniowego. Zwrot zaciągniętych kredytów w Banku Gospodarstwa Krajowego umożliwiłby bankowi finansowanie kolejnych inwestycji mieszkaniowych na wynajem, a zapotrzebowanie na te kredyty jest stale ogromne – mówi Barbara Czyż, sekretarz Stowarzyszenia Budownictwa Społecznego.

– Część środków pochodzących ze sprzedaży powinna zasilić fundusze, z których dokonywane są dopłaty do innych kredytów mieszkaniowych – np. Rodzina na swoim – dodaje.

Ministerstwo Infrastruktury chce także finansowo wspierać budownictwo społeczne. Inwestorzy budujący lokale na wynajem będą mogli liczyć na dofinansowanie części przedsięwzięcia. Będzie ono wynosiło ok. 30 proc. kosztów całej inwestycji. Jeżeli inwestor nie będzie chciał skorzystać z takiego wsparcia, to będzie mógł wystąpić do Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) o preferencyjny kredyt na budowę. Inwestorzy budujący mieszkania na wynajem zostaną też zwolnieni od podatku CIT z tytułu dochodów uzyskanych z gospodarki zasobami mieszkaniowymi.

Uprawnieni inwestorzy

Mieszkania pod wynajem będą budowane przez samorządy gminne, towarzystwa budownictwa społecznego (TBS-y) oraz fundacje budownictwa społecznego.

– Fundacje budownictwa mieszkaniowego będą mogły budować wyłącznie mieszkania na wynajem bez możliwości ich wykupu na własność – mówi Piotr Styczeń.

W każdym przypadku gminy będą musiały być obowiązkowo udziałowcami w TBS-ach. Dodatkowo będą one miały wpływ na pozostałych inwestorów, poprzez coroczne uchwalanie regulaminu, w którym znajdą się limity dochodowe i kryteria naboru osób ubiegających się o mieszkanie społeczne.

10 lat musi upłynąć od momentu wybudowania mieszkania, aby można było wykupić je na własność


Arkadiusz Jaraszek

Gazeta Prawna

Wykup lokali z TBS-ów po cenach rynkowych

Lokatorzy w TBS-ach po zapłaceniu rynkowej ceny będą mogli stać się ich właścicielami. Właścicielami lokali zostaną tylko te osoby, które uczestniczyły w kosztach ich budowy. Zyski ze sprzedaży mieszkań TBS-y będą musiały przeznaczać na budowę nowych lokali.

Od przyszłego roku Ministerstwo Infrastruktury chce dopuścić możliwość wykupu na własność mieszkań w TBS-ach. Dziś osoby wynajmujące lokale w TBS-ach płacą wysokie czynsze – nawet o kilkaset złotych wyższe niż w lokalach komunalnych – i nie mają możliwości zostania właścicielami zajmowanych przez siebie mieszkań. Resort infrastruktury chce to zmienić.

– Chcemy wprowadzić możliwość wykupu istniejących obecnie mieszkań na wynajem. Własność mieszkań w TBS-ach będą jednak mogli otrzymać wyłącznie ci najemcy, którzy wnieśli tzw. partycypację (uczestniczyli w kosztach budowy mieszkań) – mówi Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury.

Wykup na własność

O możliwości sprzedaży będzie decydował właściciel mieszkania, czyli np. gmina lub deweloper. On też zdecyduje o cenie, za jaką najemca będzie mógł wykupić lokal na własność. Osoby mieszkające w TBS-ach nie mają więc co liczyć na to, że staną się właścicielami mieszkań za przysłowiową złotówkę. Wykup lokali będzie się bowiem odbywał na podstawie aktualnej, rynkowej wartości mieszkania.

– Dokładną cenę określi, zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami, rzeczoznawca. Nie będzie jej więc określał właściciel TBS-u – wyjaśnia Piotr Styczeń.

Zawsze jednak cena nie będzie mogła być niższa niż wszystkie zobowiązania związane z budową lokalu, czyli np. wysokość kredytu zaciągniętego na budowę. Zostanie ona jednak obniżona o wysokość wniesionego przez najemcę wkładu i wysokość kredytu, który najemca już spłacił w czynszu. Zdaniem osób zamieszkujących w TBS-ach będzie to jednak trudne do określenia.

– Kwota wniesiona w czynszu jest nie do wyliczenia. Żaden TBS nie informuje bowiem swoich najemców o wysokości spłaconego kredytu – mówi pan Paweł, mieszkaniec jednego z warszawskich TBS-ów.

Resort odpiera te zarzuty.

– Będzie to można określić np. na podstawie wysokości kredytu, jaki pozostał do spłacenia w BGK, lub też na podstawie ksiąg prowadzonych przez TBS – wyjaśnia Piotr Styczeń.

Nowe mieszkania

Poza wprowadzeniem możliwości wykupu obecnie istniejących mieszkań w TBS-ach na własność Ministerstwo Infrastruktury chce też zmienić zasady budowy nowych mieszkań pod wynajem. Zgodnie z nowymi propozycjami osoby, których nie stać na zakup mieszkania na własność, będą zgłaszały się do inwestora o wybudowanie im mieszkań pod wynajem. Po zebraniu odpowiedniej liczby zainteresowanych mieszkaniami na wynajem zawiążą one społeczne grupy mieszkaniowe (SGM). Członkowie SGM będą podpisywali z inwestorem umowy najmu mieszkań.

Podczas trwania umowy najemcy będą płacili wyższy czynsz, w którym będą spłacali wszystkie zobowiązania zaciągnięte w związku z budową mieszkania. W ten sposób będą oni podwyższali swój udział w inwestycji (wkład partycypacyjny). Po spłacie wszystkich zobowiązań dotychczasowi najemcy staną się automatycznie właścicielami zajmowanych przez siebie mieszkań. Stworzą oni wspólnotę mieszkaniową.

Zgodnie jednak z projektem nie wszyscy najemcy będą mieli prawo do wykupu mieszkań na własność. Prawo takie otrzymają jedynie ci, którzy wniosą tzw. partycypację, czyli wkład budowlany na rozpoczęcie inwestycji.

– Najemcy, którzy będą wyłącznie wynajmowali lokale mieszkalne na podstawie tytułu niezwiązanego z żadną partycypacją, nie będą mogli ich nigdy wykupić na własność – wyjaśnia Piotr Styczeń.

– Od razu będą oni jednak mieli taką informację i będą mogli zdecydować, czy chcą wnieść partycypację i otrzymać możliwość wykupu mieszkań na własność, czy też nie – dodaje wiceminister infrastruktury.

Na razie nie wiadomo, w jakiej wysokości trzeba będzie wnieść partycypację.

– Jeszcze o tym dyskutujemy. Nie chcemy usztywniać wysokości partycypacji. Rozważamy możliwość wprowadzenia widełek np. od 20 do 40 proc. kosztów budowy mieszkania – wyjaśnia Piotr Styczeń.

– Inwestor będzie miał wtedy możliwość podjęcia decyzji o wysokości tej partycypacji – dodaje.

Finansowe wsparcie

Poprzez wprowadzenie możliwości wykupu lokali w TBS-ach na własność resort infrastruktury chce zwiększyć liczbę mieszkań budowanych na wynajem.

– Chcemy zwiększyć podaż mieszkań na wynajem w obszarze społecznym i osiągnąć pewien poziom oddawanych do użytku tego typu lokali w sposób stabilny w okresie przynajmniej 8–10 lat – mówi Piotr Styczeń.

Z tego też względu nowe rozwiązania przewidują, że wszystkie dochody, jakie TBS-y osiągnęły ze sprzedaży mieszkań, będą musiały być przeznaczone na tworzenie nowego zasobu mieszkaniowego. TBS-y będą miały jednocześnie zakaz prowadzenia działalności deweloperskiej. Rozwiązania te popierają przedstawiciele TBS-ów.

– Konieczne jest pilne ożywienie budownictwa mieszkaniowego. Zwrot zaciągniętych kredytów w Banku Gospodarstwa Krajowego umożliwiłby bankowi finansowanie kolejnych inwestycji mieszkaniowych na wynajem, a zapotrzebowanie na te kredyty jest stale ogromne – mówi Barbara Czyż, sekretarz Stowarzyszenia Budownictwa Społecznego.

– Część środków pochodzących ze sprzedaży powinna zasilić fundusze, z których dokonywane są dopłaty do innych kredytów mieszkaniowych – np. Rodzina na swoim – dodaje.

Ministerstwo Infrastruktury chce także finansowo wspierać budownictwo społeczne. Inwestorzy budujący lokale na wynajem będą mogli liczyć na dofinansowanie części przedsięwzięcia. Będzie ono wynosiło ok. 30 proc. kosztów całej inwestycji. Jeżeli inwestor nie będzie chciał skorzystać z takiego wsparcia, to będzie mógł wystąpić do Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) o preferencyjny kredyt na budowę. Inwestorzy budujący mieszkania na wynajem zostaną też zwolnieni od podatku CIT z tytułu dochodów uzyskanych z gospodarki zasobami mieszkaniowymi.

Uprawnieni inwestorzy

Mieszkania pod wynajem będą budowane przez samorządy gminne, towarzystwa budownictwa społecznego (TBS-y) oraz fundacje budownictwa społecznego.

– Fundacje budownictwa mieszkaniowego będą mogły budować wyłącznie mieszkania na wynajem bez możliwości ich wykupu na własność – mówi Piotr Styczeń.

W każdym przypadku gminy będą musiały być obowiązkowo udziałowcami w TBS-ach. Dodatkowo będą one miały wpływ na pozostałych inwestorów, poprzez coroczne uchwalanie regulaminu, w którym znajdą się limity dochodowe i kryteria naboru osób ubiegających się o mieszkanie społeczne.

10 lat musi upłynąć od momentu wybudowania mieszkania, aby można było wykupić je na własność


Arkadiusz Jaraszek

Gazeta Prawna

Budynki zabytkowe objęte ochroną konserwatorską

Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, zabytkiem jest nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową.

Prawo polskie przewiduje cztery formy ochrony zabytków. Są nimi:
1.    wpis do rejestru zabytków;  
2.    uznanie za pomnik historii;  
3.    utworzenie parku kulturowego;  
4.    ustalenia ochrony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

Jaki obiekt może być wpisany do rejestru zabytków?

Rejestr zabytków dla danego województwa prowadzony jest przez właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Do rejestru wpisuje się przede wszystkim zabytki nieruchome. Podstawą wpisu jest decyzja wojewódzkiego konserwatora zabytków, wydana z urzędu, na wniosek właściciela zabytku nieruchomego lub użytkownika wieczystego gruntu, na którym znajduje się zabytek nieruchomy.  Jak wynika z ustawy, do rejestru mogą być wpisywane także inne elementy takie jak otoczenie zabytku wpisanego do rejestru oraz nazwa geograficzna, historyczna lub tradycyjna tego zabytku. 

Prawo nie wyłącza możliwości wpisania do rejestru zabytków ruchomych - dokonywanego na wniosek właściciela jak i z urzędu w sytuacji uzasadnionej obawy zniszczenia, uszkodzenia lub nielegalnego wywiezienia zabytku za granicę albo wywiezienia za granicę zabytku o wyjątkowej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej.

Wpisanie zabytku nieruchomego do rejestru ujawnia się w księdze wieczystej danej nieruchomości na wniosek wojewódzkiego konserwatora zabytków, na podstawie decyzji o wpisie do rejestru tego zabytku.  Wpis wolny jest od opłat.

/

Kto decyduje o uznaniu obiektu za pomnik historii?

Zbytek nieruchomy który został wpisany do rejestru może być uznany za pomnik historii. Decyzję o uznaniu obiektu za pomnik historii podejmuje i wydaje w formie rozporządzenia Prezydent RP, na wniosek ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. Aktualnie w Polsce jest 36 pomników historii. Ostatnio za pomnik historii został uznany Zespół dawnego opactwa cysterskiego w Lądzie nad Wartą.

Jakie ustanowienie parku krajobrazowego wpływa na proces budowlany?

Ustanowienie parku krajobrazowego należy do zadań rady gminy, która podejmuje uchwałę, po zasięgnięciu opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków. Uchwała określa nazwę parku kulturowego, jego granice, sposób ochrony, a także następujące zakazy i ograniczenia:
•    prowadzenia robót budowlanych oraz działalności przemysłowej, rolniczej, hodowlanej, handlowej lub usługowej;  
•    zmiany sposobu korzystania z zabytków nieruchomych;  
•    umieszczania tablic, napisów, ogłoszeń reklamowych i innych znaków niezwiązanych z ochroną parku kulturowego, z wyjątkiem znaków drogowych i znaków związanych z ochroną porządku i bezpieczeństwa publicznego, z zastrzeżeniem art. 12 ust. 1;  
•    składowania lub magazynowania odpadów.

W przypadku objęcia danego terenu ochroną, istnieje możliwość domagania się odszkodowania za ograniczenie możliwości korzystania z nieruchomości a niekiedy nawet wykupu nieruchomości.

Ochrona w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego

Ochronę zabytków i opiekę nad zabytkami uwzględnia się także przy sporządzaniu i aktualizacji koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju, strategii rozwoju województw, planów zagospodarowania przestrzennego województw, analiz i studiów z zakresu zagospodarowania przestrzennego powiatu, strategii rozwoju gmin, studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Wszelkie projekty i zmiany planu zagospodarowania przestrzennego województwa oraz miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego podlegają uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków.

Jak kształtuje się postępowanie w stosunku do obiektów wpisanych do rejestru zabytków?

Prowadzenie robót budowlanych przy obiekcie budowlanym wpisanym do rejestru zabytków lub na obszarze wpisanym do rejestru zabytków wymaga, przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę, uzyskania pozwolenia na prowadzenie tych robót, wydanego przez właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Pozwolenie na rozbiórkę obiektu budowlanego wpisanego do rejestru zabytków może być wydane po uzyskaniu decyzji Generalnego Konserwatora Zabytków działającego w imieniu ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego o skreśleniu tego obiektu z rejestru zabytków.

W stosunku do obiektów budowlanych oraz obszarów niewpisanych do rejestru zabytków, a objętych ochroną konserwatorską na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pozwolenie na budowę lub rozbiórkę obiektu budowlanego wydaje właściwy organ w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków.

Jak kształtuje się postępowanie w stosunku do obiektów objętych ochroną konserwatorską?

W stosunku do obiektów budowlanych niewpisanych do rejestru zabytków, a objętych ochroną konserwatorską na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pozwolenie na budowę lub rozbiórkę wydaje właściwy organ administracji architektoniczno-budowlanej w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Wojewódzki konserwator zabytków jest obowiązany zająć stanowisko w sprawie wniosku o pozwolenie na budowę lub rozbiórkę tych obiektów budowlanych w terminie 30 dni od dnia jego doręczenia. W przypadku niezajęcia przez niego stanowiska w tym terminie uznaje się to za brak zastrzeżeń do przedstawionych we wniosku rozwiązań projektowych. Jest to odmiennie uregulowane niż w przypadku obiektów wpisanych do rejestru zabytków, gdzie pozwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków na prowadzenie robót przy obiekcie zabytkowym oraz decyzja Generalnego Konserwatora Zabytków musi być wydane i nie jest ograniczone terminem.

Jak użytkować zabytek nieruchomy?

Właściciel lub posiadacz budynku jest zobowiązany zapewnić należyte warunki:
1.    naukowego badania i dokumentowania zabytku;  
2.    prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku;  
3.    zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie;  
4.    korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości;  
5.    popularyzowania i upowszechniania wiedzy o zabytku oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.
Zagospodarowanie na cele użytkowe zabytku nieruchomego wpisanego do rejestru wymaga posiadania przez właściciela lub posiadacza: 
•    dokumentacji konserwatorskiej określającej stan zachowania zabytku nieruchomego i możliwości jego adaptacji, z uwzględnieniem historycznej funkcji i wartości tego zabytku;  
•    uzgodnionego z wojewódzkim konserwatorem zabytków programu prac konserwatorskich przy zabytku nieruchomym, określającego zakres i sposób ich prowadzenia oraz wskazującego niezbędne do zastosowania materiały i technologie;  
•    uzgodnionego z wojewódzkim konserwatorem zabytków programu zagospodarowania zabytku nieruchomego wraz z otoczeniem oraz dalszego korzystania z tego zabytku, z uwzględnieniem wyeksponowania jego wartości. 

Wojewódzki konserwator zabytków jest obowiązany w powyższym zakresie nieodpłatnie udostępnić do wglądu właścicielowi lub posiadaczowi zabytku nieruchomego posiadaną przez siebie dokumentację tego zabytku oraz umożliwić dokonywanie niezbędnych odpisów z tej dokumentacji.

Czy podział nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków wymaga pozwolenia?

Tak. W przypadku podziału w drodze decyzji nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków konieczne jest uzyskanie pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków na podział nieruchomości.
Jak sprzedać nieruchomość wpisaną do rejestru zabytków?
Przede wszystkim należy wskazać, iż w przypadku gdy prywatny właściciel zamierza sprzedać nieruchomość wpisaną do rejestru zabytków (bądź prawo użytkowania wieczystego nieruchomości), gminie przysługuje prawo pierwokupu tej nieruchomości.

Prawo pierwokupu w tym wypadku polega na tym, że gdyby strona chciała sprzedać rzecz osobie trzeciej pierwszeństwo kupna będzie przysługiwało gminie. Rzecz, której dotyczy prawo pierwokupu, może być sprzedana osobie trzeciej tylko pod warunkiem, że uprawniony do pierwokupu swego prawa nie wykona. Prawo pierwokupu gmina wykonuje przez oświadczenie złożone zobowiązanemu. Jeżeli zawarcie umowy sprzedaży rzeczy, której dotyczy prawo pierwokupu, wymaga zachowania szczególnej formy, oświadczenie o wykonaniu prawa pierwokupu powinno być złożone w tej samej formie (to znaczy, że w wypadku dotyczącym sprzedaży nieruchomości - oświadczenie powinno być złożone w akcie notarialnym).

Prawo pierwokupu nie przysługuje gminie w przypadkach, gdy prawo pierwokupu zabytku wpisanego do rejestru zabytków nie zostało ujawnione w księdze wieczystej, nie przysługuje ono także w przypadku, gdy sprzedaż nieruchomości następuje na rzecz osób bliskich dla sprzedawcy, bądź gdy sprzedaż nieruchomości następuje między osobami prawnymi tego samego kościoła lub związku wyznaniowego.

Pamiętaj, że:
•    Osoby prowadzące roboty budowlane i ziemne w razie ujawnienia przedmiotu, który posiada cechy zabytku, obowiązane są niezwłocznie zawiadomić o tym właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków, a jeśli nie jest to możliwe, właściwego wójta (burmistrza, prezydenta miasta)
•    Jednocześnie osoby te są obowiązane  wstrzymać wszelkie roboty mogące uszkodzić lub zniszczyć odkryty przedmiot, zabezpieczyć, przy użyciu dostępnych środków, ten przedmiot i miejsce jego odkrycia. W ciągu 5 dni wojewódzki konserwator zabytków winien dokonać oględzin przedmiotu - i wydać odpowiednią decyzję. Jeśli nie dokona oględzin we wspomnianym terminie, możliwe będzie kontynuowanie prac.
•    Gminie przysługuje prawo pierwokupu w przypadku sprzedaży nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków lub prawa użytkowania wieczystego takiej nieruchomości.

Podstawa prawna:
•    Ustawa z  dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. 2003 r., Nr 162, poz. 1568 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. prawo budowlane (Dz. U. 2000 r., Nr 106, poz. 1126 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 7 maja 1999 r. o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady (Dz. U. 1999 r., Nr 41, poz. 412 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. 1964 r., Nr 16, poz. 93 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (tekst jednolity: Dz. U. 2004 r., Nr 261, poz. 2603 ze zmianami).

Źródło:e-prawnik.pl

otodom.pl

Budynki zabytkowe objęte ochroną konserwatorską

Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, zabytkiem jest nieruchomość lub rzecz ruchomą, ich części lub zespoły, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minionej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową.

Prawo polskie przewiduje cztery formy ochrony zabytków. Są nimi:
1.    wpis do rejestru zabytków;  
2.    uznanie za pomnik historii;  
3.    utworzenie parku kulturowego;  
4.    ustalenia ochrony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego.

Jaki obiekt może być wpisany do rejestru zabytków?

Rejestr zabytków dla danego województwa prowadzony jest przez właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Do rejestru wpisuje się przede wszystkim zabytki nieruchome. Podstawą wpisu jest decyzja wojewódzkiego konserwatora zabytków, wydana z urzędu, na wniosek właściciela zabytku nieruchomego lub użytkownika wieczystego gruntu, na którym znajduje się zabytek nieruchomy.  Jak wynika z ustawy, do rejestru mogą być wpisywane także inne elementy takie jak otoczenie zabytku wpisanego do rejestru oraz nazwa geograficzna, historyczna lub tradycyjna tego zabytku. 

Prawo nie wyłącza możliwości wpisania do rejestru zabytków ruchomych - dokonywanego na wniosek właściciela jak i z urzędu w sytuacji uzasadnionej obawy zniszczenia, uszkodzenia lub nielegalnego wywiezienia zabytku za granicę albo wywiezienia za granicę zabytku o wyjątkowej wartości historycznej, artystycznej lub naukowej.

Wpisanie zabytku nieruchomego do rejestru ujawnia się w księdze wieczystej danej nieruchomości na wniosek wojewódzkiego konserwatora zabytków, na podstawie decyzji o wpisie do rejestru tego zabytku.  Wpis wolny jest od opłat.

/

Kto decyduje o uznaniu obiektu za pomnik historii?

Zbytek nieruchomy który został wpisany do rejestru może być uznany za pomnik historii. Decyzję o uznaniu obiektu za pomnik historii podejmuje i wydaje w formie rozporządzenia Prezydent RP, na wniosek ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. Aktualnie w Polsce jest 36 pomników historii. Ostatnio za pomnik historii został uznany Zespół dawnego opactwa cysterskiego w Lądzie nad Wartą.

Jakie ustanowienie parku krajobrazowego wpływa na proces budowlany?

Ustanowienie parku krajobrazowego należy do zadań rady gminy, która podejmuje uchwałę, po zasięgnięciu opinii wojewódzkiego konserwatora zabytków. Uchwała określa nazwę parku kulturowego, jego granice, sposób ochrony, a także następujące zakazy i ograniczenia:
•    prowadzenia robót budowlanych oraz działalności przemysłowej, rolniczej, hodowlanej, handlowej lub usługowej;  
•    zmiany sposobu korzystania z zabytków nieruchomych;  
•    umieszczania tablic, napisów, ogłoszeń reklamowych i innych znaków niezwiązanych z ochroną parku kulturowego, z wyjątkiem znaków drogowych i znaków związanych z ochroną porządku i bezpieczeństwa publicznego, z zastrzeżeniem art. 12 ust. 1;  
•    składowania lub magazynowania odpadów.

W przypadku objęcia danego terenu ochroną, istnieje możliwość domagania się odszkodowania za ograniczenie możliwości korzystania z nieruchomości a niekiedy nawet wykupu nieruchomości.

Ochrona w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego

Ochronę zabytków i opiekę nad zabytkami uwzględnia się także przy sporządzaniu i aktualizacji koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju, strategii rozwoju województw, planów zagospodarowania przestrzennego województw, analiz i studiów z zakresu zagospodarowania przestrzennego powiatu, strategii rozwoju gmin, studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gmin oraz miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Wszelkie projekty i zmiany planu zagospodarowania przestrzennego województwa oraz miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego podlegają uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków.

Jak kształtuje się postępowanie w stosunku do obiektów wpisanych do rejestru zabytków?

Prowadzenie robót budowlanych przy obiekcie budowlanym wpisanym do rejestru zabytków lub na obszarze wpisanym do rejestru zabytków wymaga, przed wydaniem decyzji o pozwoleniu na budowę, uzyskania pozwolenia na prowadzenie tych robót, wydanego przez właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Pozwolenie na rozbiórkę obiektu budowlanego wpisanego do rejestru zabytków może być wydane po uzyskaniu decyzji Generalnego Konserwatora Zabytków działającego w imieniu ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego o skreśleniu tego obiektu z rejestru zabytków.

W stosunku do obiektów budowlanych oraz obszarów niewpisanych do rejestru zabytków, a objętych ochroną konserwatorską na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pozwolenie na budowę lub rozbiórkę obiektu budowlanego wydaje właściwy organ w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków.

Jak kształtuje się postępowanie w stosunku do obiektów objętych ochroną konserwatorską?

W stosunku do obiektów budowlanych niewpisanych do rejestru zabytków, a objętych ochroną konserwatorską na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, pozwolenie na budowę lub rozbiórkę wydaje właściwy organ administracji architektoniczno-budowlanej w uzgodnieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Wojewódzki konserwator zabytków jest obowiązany zająć stanowisko w sprawie wniosku o pozwolenie na budowę lub rozbiórkę tych obiektów budowlanych w terminie 30 dni od dnia jego doręczenia. W przypadku niezajęcia przez niego stanowiska w tym terminie uznaje się to za brak zastrzeżeń do przedstawionych we wniosku rozwiązań projektowych. Jest to odmiennie uregulowane niż w przypadku obiektów wpisanych do rejestru zabytków, gdzie pozwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków na prowadzenie robót przy obiekcie zabytkowym oraz decyzja Generalnego Konserwatora Zabytków musi być wydane i nie jest ograniczone terminem.

Jak użytkować zabytek nieruchomy?

Właściciel lub posiadacz budynku jest zobowiązany zapewnić należyte warunki:
1.    naukowego badania i dokumentowania zabytku;  
2.    prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku;  
3.    zabezpieczenia i utrzymania zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie;  
4.    korzystania z zabytku w sposób zapewniający trwałe zachowanie jego wartości;  
5.    popularyzowania i upowszechniania wiedzy o zabytku oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.
Zagospodarowanie na cele użytkowe zabytku nieruchomego wpisanego do rejestru wymaga posiadania przez właściciela lub posiadacza: 
•    dokumentacji konserwatorskiej określającej stan zachowania zabytku nieruchomego i możliwości jego adaptacji, z uwzględnieniem historycznej funkcji i wartości tego zabytku;  
•    uzgodnionego z wojewódzkim konserwatorem zabytków programu prac konserwatorskich przy zabytku nieruchomym, określającego zakres i sposób ich prowadzenia oraz wskazującego niezbędne do zastosowania materiały i technologie;  
•    uzgodnionego z wojewódzkim konserwatorem zabytków programu zagospodarowania zabytku nieruchomego wraz z otoczeniem oraz dalszego korzystania z tego zabytku, z uwzględnieniem wyeksponowania jego wartości. 

Wojewódzki konserwator zabytków jest obowiązany w powyższym zakresie nieodpłatnie udostępnić do wglądu właścicielowi lub posiadaczowi zabytku nieruchomego posiadaną przez siebie dokumentację tego zabytku oraz umożliwić dokonywanie niezbędnych odpisów z tej dokumentacji.

Czy podział nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków wymaga pozwolenia?

Tak. W przypadku podziału w drodze decyzji nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków konieczne jest uzyskanie pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków na podział nieruchomości.
Jak sprzedać nieruchomość wpisaną do rejestru zabytków?
Przede wszystkim należy wskazać, iż w przypadku gdy prywatny właściciel zamierza sprzedać nieruchomość wpisaną do rejestru zabytków (bądź prawo użytkowania wieczystego nieruchomości), gminie przysługuje prawo pierwokupu tej nieruchomości.

Prawo pierwokupu w tym wypadku polega na tym, że gdyby strona chciała sprzedać rzecz osobie trzeciej pierwszeństwo kupna będzie przysługiwało gminie. Rzecz, której dotyczy prawo pierwokupu, może być sprzedana osobie trzeciej tylko pod warunkiem, że uprawniony do pierwokupu swego prawa nie wykona. Prawo pierwokupu gmina wykonuje przez oświadczenie złożone zobowiązanemu. Jeżeli zawarcie umowy sprzedaży rzeczy, której dotyczy prawo pierwokupu, wymaga zachowania szczególnej formy, oświadczenie o wykonaniu prawa pierwokupu powinno być złożone w tej samej formie (to znaczy, że w wypadku dotyczącym sprzedaży nieruchomości - oświadczenie powinno być złożone w akcie notarialnym).

Prawo pierwokupu nie przysługuje gminie w przypadkach, gdy prawo pierwokupu zabytku wpisanego do rejestru zabytków nie zostało ujawnione w księdze wieczystej, nie przysługuje ono także w przypadku, gdy sprzedaż nieruchomości następuje na rzecz osób bliskich dla sprzedawcy, bądź gdy sprzedaż nieruchomości następuje między osobami prawnymi tego samego kościoła lub związku wyznaniowego.

Pamiętaj, że:
•    Osoby prowadzące roboty budowlane i ziemne w razie ujawnienia przedmiotu, który posiada cechy zabytku, obowiązane są niezwłocznie zawiadomić o tym właściwego wojewódzkiego konserwatora zabytków, a jeśli nie jest to możliwe, właściwego wójta (burmistrza, prezydenta miasta)
•    Jednocześnie osoby te są obowiązane  wstrzymać wszelkie roboty mogące uszkodzić lub zniszczyć odkryty przedmiot, zabezpieczyć, przy użyciu dostępnych środków, ten przedmiot i miejsce jego odkrycia. W ciągu 5 dni wojewódzki konserwator zabytków winien dokonać oględzin przedmiotu - i wydać odpowiednią decyzję. Jeśli nie dokona oględzin we wspomnianym terminie, możliwe będzie kontynuowanie prac.
•    Gminie przysługuje prawo pierwokupu w przypadku sprzedaży nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków lub prawa użytkowania wieczystego takiej nieruchomości.

Podstawa prawna:
•    Ustawa z  dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. 2003 r., Nr 162, poz. 1568 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. prawo budowlane (Dz. U. 2000 r., Nr 106, poz. 1126 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 7 maja 1999 r. o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady (Dz. U. 1999 r., Nr 41, poz. 412 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. 1964 r., Nr 16, poz. 93 ze zmianami),
•    Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (tekst jednolity: Dz. U. 2004 r., Nr 261, poz. 2603 ze zmianami).

Źródło:e-prawnik.pl

otodom.pl

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli  około pięciu miesięcy.
 
 

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
 

Czas sprzedaży a materiał budowy

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz

Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.

W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
 

Źródło: Metrohouse SA

jn

Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?

Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.

Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.

Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.

Czas sprzedaży a wielkość mieszkania

W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli  około pięciu miesięcy.
 
 

Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania

Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
 

Czas sprzedaży a materiał budowy

Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.

Komentarz

Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.

Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.

W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.

W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
 

Źródło: Metrohouse SA

jn

Już 65 % powierzchni PBP wynajęte

Największa transakcja najmu 2009 roku na rynku nieruchomości komercyjnych w Poleczki Business Park! Spektakularny koniec roku w Poleczki Business Park. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) podpisała umowę najmu 16 500 mkw. w największym parku biznesu w Polsce, realizowanym w Warszawie przez UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International.
Z 16.516 mkw. wynajętych przez ARiMR, 15.478 mkw. stanowić będzie powierzchnia biurowa, a 1.038 mkw. powierzchnia pomocnicza. W negocjacjach firmy: UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International wspierała Kancelaria Brochocki Nieruchomości.

Pierwszy etap budowy PBP, o łącznej powierzchni biurowej 38 000 mkw. i powierzchni usługowej liczącej 7 000 mkw., zostanie oddany do użytku w pierwszej połowie 2010 r. Całość inwestycji o powierzchni około 200 000 mkw. będzie sfinalizowana w fazach przez następne dziewięć lat.

Poleczki Business Park
js

inwestycje.pl

Już 65 % powierzchni PBP wynajęte

Największa transakcja najmu 2009 roku na rynku nieruchomości komercyjnych w Poleczki Business Park! Spektakularny koniec roku w Poleczki Business Park. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) podpisała umowę najmu 16 500 mkw. w największym parku biznesu w Polsce, realizowanym w Warszawie przez UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International.
Z 16.516 mkw. wynajętych przez ARiMR, 15.478 mkw. stanowić będzie powierzchnia biurowa, a 1.038 mkw. powierzchnia pomocnicza. W negocjacjach firmy: UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International wspierała Kancelaria Brochocki Nieruchomości.

Pierwszy etap budowy PBP, o łącznej powierzchni biurowej 38 000 mkw. i powierzchni usługowej liczącej 7 000 mkw., zostanie oddany do użytku w pierwszej połowie 2010 r. Całość inwestycji o powierzchni około 200 000 mkw. będzie sfinalizowana w fazach przez następne dziewięć lat.

Poleczki Business Park
js

inwestycje.pl

Powierzchnie handlowe już nie będą tańsze

W połowie 2010 r. nastąpi odwrócenie trendu spadkowego czynszów za powierzchnie handlowe na większości rynków europejskich, jednak na stały wzrost czynszów trzeba będzie poczekać prawdopodobnie do 2011 r. - tak wynika z najnowszego raportu firmy Cushman & Wakefield.
Z opracowania Key Drivers in Retail for 2010 wynika, że w nadchodzących 12 miesiącach na rynku najmu oraz rynku inwestycyjnym nieruchomości handlowych nastąpi względna poprawa. W większości krajów prognozuje się zwiększenie ekspansji sieci handlowych.

Eksperci C&W oczekują, że jednym z kluczowych czynników stymulujących rozwój rynku w 2010 r. będzie relatywna przystępność ekonomiczna powierzchni handlowej. Stawki czynszu za powierzchnie handlowe w ostatnich dwóch latach spadły na większości rynków. Czynsze przy głównych ulicach handlowych w Rumunii i na Ukrainie na przykład obniżyły się o ponad 40 proc., a na dziewięciu innych rynkach, po okresie wahań, o ponad 10 proc. (według stanu na koniec września 2009 r.).

- Wygląda jednak na to, że na wielu rynkach stawki czynszów osiągnęły już najniższe wartości i najemcy, szczególnie główne sieci handlowe, pragnąc wykorzystać stosunkowo korzystne stawki czynszów, zaczynają zgłaszać zapotrzebowanie na powierzchnie handlowe w najlepszych lokalizacjach - podkreślają autorzy raportu.

Co przyniosą najbliższe miesiące? - Rok 2010 powinien być lepszy od 2008 i 2009, choć należy się spodziewać, że proces ożywienia będzie raczej powolny i niepewny. Pozytywnym zjawiskiem są niskie stopy procentowe, sprzyjające firmom i konsumentom, co w połączeniu z niższymi czynszami, odnotowanymi w wielu krajach, powinno przyczynić się do ożywienia aktywności zarówno na rynku najmu, jak i rynku inwestycyjnym - przewiduje Darren Yates, analityk w zespole badań i analiz w Europie firmy Cushman & Wakefield.


Powierzchnie handlowe już nie będą tańsze

Powierzchnie handlowe już nie będą tańsze

W połowie 2010 r. nastąpi odwrócenie trendu spadkowego czynszów za powierzchnie handlowe na większości rynków europejskich, jednak na stały wzrost czynszów trzeba będzie poczekać prawdopodobnie do 2011 r. - tak wynika z najnowszego raportu firmy Cushman & Wakefield.
Z opracowania Key Drivers in Retail for 2010 wynika, że w nadchodzących 12 miesiącach na rynku najmu oraz rynku inwestycyjnym nieruchomości handlowych nastąpi względna poprawa. W większości krajów prognozuje się zwiększenie ekspansji sieci handlowych.

Eksperci C&W oczekują, że jednym z kluczowych czynników stymulujących rozwój rynku w 2010 r. będzie relatywna przystępność ekonomiczna powierzchni handlowej. Stawki czynszu za powierzchnie handlowe w ostatnich dwóch latach spadły na większości rynków. Czynsze przy głównych ulicach handlowych w Rumunii i na Ukrainie na przykład obniżyły się o ponad 40 proc., a na dziewięciu innych rynkach, po okresie wahań, o ponad 10 proc. (według stanu na koniec września 2009 r.).

- Wygląda jednak na to, że na wielu rynkach stawki czynszów osiągnęły już najniższe wartości i najemcy, szczególnie główne sieci handlowe, pragnąc wykorzystać stosunkowo korzystne stawki czynszów, zaczynają zgłaszać zapotrzebowanie na powierzchnie handlowe w najlepszych lokalizacjach - podkreślają autorzy raportu.

Co przyniosą najbliższe miesiące? - Rok 2010 powinien być lepszy od 2008 i 2009, choć należy się spodziewać, że proces ożywienia będzie raczej powolny i niepewny. Pozytywnym zjawiskiem są niskie stopy procentowe, sprzyjające firmom i konsumentom, co w połączeniu z niższymi czynszami, odnotowanymi w wielu krajach, powinno przyczynić się do ożywienia aktywności zarówno na rynku najmu, jak i rynku inwestycyjnym - przewiduje Darren Yates, analityk w zespole badań i analiz w Europie firmy Cushman & Wakefield.


Powierzchnie handlowe już nie będą tańsze

Rentowność najmu spadła w listopadzie

Spadek jest znaczący. Rentowność obniżyła się z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu - tak wynika z komentarza Open Finance.

Jak podkreśla Emil Szweda z Open Finance nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie.

Powód? Oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - średnie oprocentowanie lokat bankowych.

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. - Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań - podkreśla Szweda.

Zdaniem eksperta kolejna przyczyna spadku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

 

interia.pl

Rentowność najmu spadła w listopadzie

Spadek jest znaczący. Rentowność obniżyła się z 5,14 proc. netto do 4,87 proc. To skutek zatrzymania spadku cen mieszkań i jednoczesnego spadku stawek najmu - tak wynika z komentarza Open Finance.

Jak podkreśla Emil Szweda z Open Finance nadal jednak można zakładać, że zakup mieszkania na wynajem przyniesie podobną stopę zwrotu co inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe i wyższą niż zdeponowanie środków na przeciętnie oprocentowanej lokacie.

Powód? Oprocentowanie obligacji 10-letnich ponownie zostało obniżone (po pierwszym roku marża odsetkowa spada aż o 0,9 proc.), banki obniżyły także - choć nieznacznie - średnie oprocentowanie lokat bankowych.

Rentowność najmu spadła przez ostatni miesiąc we wszystkich badanych miastach. - Można wytłumaczyć to kilkoma przyczynami. Między posiadaczami mieszkań przeznaczonymi na wynajem utrzymuje się duża konkurencja, ze względu na znaczący wzrost dostępności tego rodzaju mieszkań - podkreśla Szweda.

Zdaniem eksperta kolejna przyczyna spadku to zdecydowanie mniej gorący okres na rynku najmu niż sierpień i wrzesień, kiedy mieszkań poszukują powracający na uczelnie studenci. Mieszkania, które nie znalazły swoich lokatorów w gorącym okresie, teraz oferowane są po niższych cenach.

 

interia.pl

Chcą 300 proc. stawki dotychczasowej!

Kilkudziesięciu lokatorów protestowało wczoraj po południu przed gmachem Sejmu w Warszawie przeciwko złemu traktowaniu ich przez właścicieli kamienic, zbyt wysokim podwyżkom czynszów i zapisom ustawy o ochronie praw lokatorów.

"Walczymy o godne warunki mieszkaniowe" i "Stop podwyżkom czynszów" - to niektóre z haseł, które widniały na transparentach. Protest zorganizował Komitet Obrony Lokatorów, we współpracy z kilkoma innymi organizacjami zrzeszającymi warszawskich i łódzkich lokatorów.

"Protestujemy przeciwko dyskryminacji lokatorów, przeciwko dawaniu jednym z nich mniejszych szans niż pozostały. Chodzi o zapis ustawy o ochronie praw lokatorów, która nie powala przekazywać lokali zamiennych lokatorom kamienic reprywatyzowanych, a takie prawo otrzymują lokatorzy kamienic sprzedanych" - powiedział podczas pikiety przedstawiciel Komitetu Jakub Gawlikowski. Podkreślił, że to niesprawiedliwy zapis, bo lokatorzy kamienic reprywatyzowanych są "narażeni na drastyczne podwyżki opłat czynszowych". Podczas pikiety protestujący spalili wydruk tej ustawy.

Gawlikowski przypomniał, że w czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia odbędzie się rozprawa z powództwa jednego w lokatorów, Oskara Hejka, o niekonstytucyjne traktowanie lokatorów z kamienic reprywatyzowanych. "Liczymy na pozytywny wyrok sądu. Uważamy, że ustawa to bubel prawny, który nie chroni lokatorów przed podwyżkami, utratą miejsca zamieszkania. Tak naprawdę ta ustawa jest wyłącznie wygodna dla właścicieli kamienic" - dodał Gawlikowski.

Jego zdaniem, w przypadku wygranej sąd może zasądzić odszkodowanie dla pokrzywdzonych lokatorów w wysokości odpowiadającej różnicy pomiędzy czynszem komunalnym a czynszem, który musieli płacić w zreprywatyzowanym domu.

Drastyczne czynsze!

Komitet Obrony Lokatorów jest społeczną organizacją, która działa w obronie interesów lokatorów w całej Warszawie. Jak informują jego założyciele, głównym powodem jego powstania jest uchwała Rady m. st. Warszawy z października 2008 r. w sprawie uchwalenia wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowym na lata 2008-2012.

Uchwała ta - zdaniem Komitetu - zakłada jednorazową podwyżkę czynszów w mieszkaniach komunalnych Warszawy w wysokości od 200 do 300 proc. stawki dotychczasowej.

 

PAP

interia.pl

Chcą 300 proc. stawki dotychczasowej!

Kilkudziesięciu lokatorów protestowało wczoraj po południu przed gmachem Sejmu w Warszawie przeciwko złemu traktowaniu ich przez właścicieli kamienic, zbyt wysokim podwyżkom czynszów i zapisom ustawy o ochronie praw lokatorów.

"Walczymy o godne warunki mieszkaniowe" i "Stop podwyżkom czynszów" - to niektóre z haseł, które widniały na transparentach. Protest zorganizował Komitet Obrony Lokatorów, we współpracy z kilkoma innymi organizacjami zrzeszającymi warszawskich i łódzkich lokatorów.

"Protestujemy przeciwko dyskryminacji lokatorów, przeciwko dawaniu jednym z nich mniejszych szans niż pozostały. Chodzi o zapis ustawy o ochronie praw lokatorów, która nie powala przekazywać lokali zamiennych lokatorom kamienic reprywatyzowanych, a takie prawo otrzymują lokatorzy kamienic sprzedanych" - powiedział podczas pikiety przedstawiciel Komitetu Jakub Gawlikowski. Podkreślił, że to niesprawiedliwy zapis, bo lokatorzy kamienic reprywatyzowanych są "narażeni na drastyczne podwyżki opłat czynszowych". Podczas pikiety protestujący spalili wydruk tej ustawy.

Gawlikowski przypomniał, że w czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia odbędzie się rozprawa z powództwa jednego w lokatorów, Oskara Hejka, o niekonstytucyjne traktowanie lokatorów z kamienic reprywatyzowanych. "Liczymy na pozytywny wyrok sądu. Uważamy, że ustawa to bubel prawny, który nie chroni lokatorów przed podwyżkami, utratą miejsca zamieszkania. Tak naprawdę ta ustawa jest wyłącznie wygodna dla właścicieli kamienic" - dodał Gawlikowski.

Jego zdaniem, w przypadku wygranej sąd może zasądzić odszkodowanie dla pokrzywdzonych lokatorów w wysokości odpowiadającej różnicy pomiędzy czynszem komunalnym a czynszem, który musieli płacić w zreprywatyzowanym domu.

Drastyczne czynsze!

Komitet Obrony Lokatorów jest społeczną organizacją, która działa w obronie interesów lokatorów w całej Warszawie. Jak informują jego założyciele, głównym powodem jego powstania jest uchwała Rady m. st. Warszawy z października 2008 r. w sprawie uchwalenia wieloletniego programu gospodarowania mieszkaniowym na lata 2008-2012.

Uchwała ta - zdaniem Komitetu - zakłada jednorazową podwyżkę czynszów w mieszkaniach komunalnych Warszawy w wysokości od 200 do 300 proc. stawki dotychczasowej.

 

PAP

interia.pl

W listopadzie ceny mieszkań najbardziej spadły w Sopocie i Lublinie

W listopadzie mieszkania na rynku wtórnym najbardziej potaniały w Sopocie, Lublinie i Białymstoku - wynika z raportu przygotowanego przez serwis nieruchomości Oferty.net, przesłanego w środę PAP.

Najwięcej, bo o 3,7 proc. w porównaniu z październikiem, spadła średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Sopocie - do 10006 zł. Drugi był Lublin (spadek o 1 proc.) - za metr kwadratowy trzeba było zapłacić 4981 zł. W dalszej kolejności znalazł się Białystok. Ceny mieszkań spadły tam o 0,7 proc. do 4575 zł.

W listopadzie skala podwyżek w stolicy była niewielka. Średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Warszawie wzrosła o 0,7 proc. do 9033 zł.

Z analizy wynika, że ceny mieszkań najbardziej wzrosły w porównaniu z październikiem w Rzeszowie - o 3,3 proc. - oraz w Łodzi i Olsztynie, odpowiednio o 1,9 proc. i 1,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym kosztował w tych miastach odpowiednio: 4690 zł, 4339 zł oraz 4823 zł.

W raporcie uwzględniono 20 246 ofert mieszkań wystawionych w listopadzie do sprzedaży przez agencje nieruchomości i osoby prywatne.

INTERIA.PL/PAP

W listopadzie ceny mieszkań najbardziej spadły w Sopocie i Lublinie

W listopadzie mieszkania na rynku wtórnym najbardziej potaniały w Sopocie, Lublinie i Białymstoku - wynika z raportu przygotowanego przez serwis nieruchomości Oferty.net, przesłanego w środę PAP.

Najwięcej, bo o 3,7 proc. w porównaniu z październikiem, spadła średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Sopocie - do 10006 zł. Drugi był Lublin (spadek o 1 proc.) - za metr kwadratowy trzeba było zapłacić 4981 zł. W dalszej kolejności znalazł się Białystok. Ceny mieszkań spadły tam o 0,7 proc. do 4575 zł.

W listopadzie skala podwyżek w stolicy była niewielka. Średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Warszawie wzrosła o 0,7 proc. do 9033 zł.

Z analizy wynika, że ceny mieszkań najbardziej wzrosły w porównaniu z październikiem w Rzeszowie - o 3,3 proc. - oraz w Łodzi i Olsztynie, odpowiednio o 1,9 proc. i 1,8 proc. Metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym kosztował w tych miastach odpowiednio: 4690 zł, 4339 zł oraz 4823 zł.

W raporcie uwzględniono 20 246 ofert mieszkań wystawionych w listopadzie do sprzedaży przez agencje nieruchomości i osoby prywatne.

INTERIA.PL/PAP

Notariusze boją się spadku cen?

Samorządy notarialne nie chcą szkolić aplikantów, którzy nie znaleźli sobie patrona. Eksperci uważają, że ograniczenie dostępu do aplikacji osobom, które zdały egzamin i zostały wpisane na listę aplikantów notarialnych, jest bezprawne.
Według notariuszy, zdanie egzaminu i wpis na listę aplikantów notarialnych nie są równoznaczne z rozpoczęciem szkolenia - pisała wcześniej Gazeta Prawna. Osoby, które do końca roku nie znajdą patrona wśród rejentów, będą musiały na rozpoczęcie aplikacji poczekać rok, czyli do stycznia 2011 roku.Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zażądał już usunięcia kontrowersyjnych przepisów z korporacyjnych uchwał.

W związku z medialnymi doniesieniami dotyczącymi trudności samorządu notarialnego z realizacją obowiązku organizowania i prowadzenia aplikacji notarialnej (uchwała m.in. Rady Izby Notarialnej w Warszawie z dnia 25 listopada 2009 r.), a także pytaniami kierowanymi w tym zakresie do Ministerstwa Sprawiedliwości, uprzejmie informujemy, że minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wystąpił dzisiaj w tej sprawie do prezesa Krajowej Rady Notarialnej (pismo w załączeniu).

Pan Lech Borzemski Prezes Krajowej Rady Notarialnej

W nawiązaniu do rozmowy z Panem Prezesem, dotyczącej trudności samorządu notarialnego z realizacją obowiązku organizowania i prowadzenia aplikacji notarialnej, uprzejmie zauważam, że powinność ta wynika z przepisów ustawy - Prawo o notariacie. Żaden przepis ustawy nie przewiduje możliwości zawieszenia wykonywania tego obowiązku lub uzależnienia szkolenia od dokonania przez aplikantów czynności, które - zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa - spoczywają na samorządzie.

Nie ma obiektywnych przesłanek do oceny, że wyznaczenie patronów dla wszystkich aplikantów, którzy uzyskali wpis na listy aplikantów po egzaminie w dniu 19 września 2009r., jest - z powodu ich nadmiernej liczby - bardzo trudne czy niemożliwe.

Uprzejmie zauważam, że liczba notariuszy w poszczególnych izbach pozwala na objecie patronatem - chociażby w trybie par. 1 ust. 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 grudnia 2005 r. w sprawie organizacji aplikacji notarialnej (Dz. U. Nr 258, poz. 2169 ze zm.) - wszystkich wpisanych na listy aplikantów.

Wniosek taki płynie z porównania (w poszczególnych izbach) liczby notariuszy i aplikantów notarialnych. Z posiadanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości informacji wynika, że liczby notariuszy i aplikantów I i II roku aplikacji (poczynając od 1 maja 2010 roku) będą następujące:

Izba Notarialna w Białymstoku - notariuszy: 111, aplikantów I i II roku: 46
Izba Notarialna w Gdańsku - notariuszy: 256, aplikantów I i II roku: 131
Izba Notarialna w Katowicach - notariuszy: 199, aplikantów I i II roku: 97
Izba Notarialna w Krakowie - notariuszy: 256, aplikantów I i II roku: 152
Izba Notarialna w Lublinie - notariuszy: 157, aplikantów I i II roku: 77
Izba Notarialna w Łodzi - notariuszy: 142, aplikantów I i II roku: 81
Izba Notarialna w Poznaniu - notariuszy: 165, aplikantów I i II roku: 94
Izba Notarialna w Rzeszowie - notariuszy: 83, aplikantów I i II roku: 43
Izba Notarialna w Szczecinie - notariuszy: 121, aplikantów I i II roku: 80
Izba Notarialna w Warszawie - notariuszy: 392, aplikantów I i II roku: 372
Izba Notarialna we Wrocławiu - notariuszy: 186, aplikantów I i II roku: 108

Analiza tych danych wskazuje, że - z wyjątkiem Izby Notarialnej w Warszawie - liczba aplikantów w poszczególnych izbach stanowi około połowy liczby notariuszy. Twierdzenia o braku możliwości wyznaczenia patronów, z powodu zbyt dużej liczby aplikantów w stosunku do notariuszy, nie znajduje zatem oparcia w faktach.

Ponadto uprzejmie zauważam, że obowiązujące przepisy nie rozstrzygają, dla ilu aplikantów jednocześnie patronem może być jeden notariusz. Kryterium rozstrzygającym powyższy problem winny być możliwości efektywnego szkolenia aplikanta, jakkolwiek zauważam, że skoro aplikacje organizuje i prowadzi rada izby notarialnej, to decyzje w tym zakresie należą do niej.

Niezależnie od powyższego informuję, że starając się wesprzeć samorząd notarialny w realizacji jego ustawowego obowiązku, na naradzie z prezesami sądów apelacyjnych i okręgowych w dniu 7 grudnia 2009 r. uzgodniłem, że poczynając od stycznia 2010 r. wszyscy aplikanci notarialni I-go roku, wpisani na listy będą mogli rozpocząć odbywanie 6-miesięcznej aplikacji w sądach rejonowych. Analiza liczby wydziałów cywilnych, wieczystoksięgowych oraz gospodarczych prowadzących Krajowy Rejestr Sądowy pozwala na ocenę, że praktyki w tym okresie dla wszystkich aplikantów wpisanych na listy zostaną zrealizowane.

Okres 6-miesięcznej aplikacji notarialnej w sądach rejonowych pozwoli zapoznać się aplikantom - pod opieką sędziów - z istotnymi zagadnieniami z zakresu postępowania wieczystoksięgowego, rejestrowego oraz cywilnego. Ocena uzyskanej wiedzy i umiejętności stwierdzona zostanie w pisemnych opiniach sędziów.

Odbywanie aplikacji w sądzie zakończy się 30 czerwca 2010 r.

W tym czasie, z dniem 30 kwietnia 2010 r., aplikację notarialną ukończy 329 aplikantów III-go roku. W tej sytuacji notariusze, którzy do 30 kwietnia 2010 r. sprawowali patronat nad aplikantami III-go roku, zostaną zwolnieni z tego obowiązku i będą mogli objąć patronatem aplikantów I-go roku - po zakończeniu przez nich praktyk w sądach.

Jednocześnie informuję, że do rad izb notarialnych w Poznaniu, Warszawie i Katowicach, które podjęły sprzeczne z prawem uchwały o traktowaniu wpisu na listę aplikantów jako "rejestracji osób - kandydatów oczekujących na rozpoczęcie aplikacji" oraz odmówiły aplikantom wpisanym na listy rozpoczęcia szkolenia z powodu braku umów o zatrudnienie lub o patronat, skierowane zostały pisma wskazujące na sprzeczność z prawem przyjętych rozwiązań. Brak stosownej reakcji ze strony tych organów spowoduje zaskarżenie uchwał do Sądu Najwyższego.

Rozwiązanie problemu patronatu dla aplikantów - w sposób zgodny z obowiązującym prawem - jest konieczne w kontekście ochrony nabytych uprawnień osób, które zdały państwowy egzamin wstępny na aplikację notarialną, jak i leży w interesie społecznym, gdyż w dalszej perspektywie doprowadzi do zwiększenia dostępności usług prawniczych.

Chce podkreślić, że zgodnie z art. 17 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, piecza samorządu zawodowego notariuszy nad należytym wykonywaniem tego zawodu winna być sprawowana przede wszystkim w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Wierze, że mogę liczyć na Pana współpracę w działaniach na rzecz rozwoju zawodu notariusza, którego rola w zapewnieniu bezpieczeństwa i wysokich standardów obrotu prawnego w Rzeczypospolitej Polskiej jest nie do przecenienia.Mając na uwadze, że zgodnie z ustawą - Prawo o notariacie, aplikacja rozpoczyna się 1 stycznia 2010 r., uprzejmie proszę - w terminie do dnia 20 grudnia 2009 r. - o informację o podjętych działaniach i ich efektach.

Krzysztof Kwiatkowski

źródło informacji: INTERIA.PL

Notariusze boją się spadku cen?

Samorządy notarialne nie chcą szkolić aplikantów, którzy nie znaleźli sobie patrona. Eksperci uważają, że ograniczenie dostępu do aplikacji osobom, które zdały egzamin i zostały wpisane na listę aplikantów notarialnych, jest bezprawne.
Według notariuszy, zdanie egzaminu i wpis na listę aplikantów notarialnych nie są równoznaczne z rozpoczęciem szkolenia - pisała wcześniej Gazeta Prawna. Osoby, które do końca roku nie znajdą patrona wśród rejentów, będą musiały na rozpoczęcie aplikacji poczekać rok, czyli do stycznia 2011 roku.Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zażądał już usunięcia kontrowersyjnych przepisów z korporacyjnych uchwał.

W związku z medialnymi doniesieniami dotyczącymi trudności samorządu notarialnego z realizacją obowiązku organizowania i prowadzenia aplikacji notarialnej (uchwała m.in. Rady Izby Notarialnej w Warszawie z dnia 25 listopada 2009 r.), a także pytaniami kierowanymi w tym zakresie do Ministerstwa Sprawiedliwości, uprzejmie informujemy, że minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wystąpił dzisiaj w tej sprawie do prezesa Krajowej Rady Notarialnej (pismo w załączeniu).

Pan Lech Borzemski Prezes Krajowej Rady Notarialnej

W nawiązaniu do rozmowy z Panem Prezesem, dotyczącej trudności samorządu notarialnego z realizacją obowiązku organizowania i prowadzenia aplikacji notarialnej, uprzejmie zauważam, że powinność ta wynika z przepisów ustawy - Prawo o notariacie. Żaden przepis ustawy nie przewiduje możliwości zawieszenia wykonywania tego obowiązku lub uzależnienia szkolenia od dokonania przez aplikantów czynności, które - zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa - spoczywają na samorządzie.

Nie ma obiektywnych przesłanek do oceny, że wyznaczenie patronów dla wszystkich aplikantów, którzy uzyskali wpis na listy aplikantów po egzaminie w dniu 19 września 2009r., jest - z powodu ich nadmiernej liczby - bardzo trudne czy niemożliwe.

Uprzejmie zauważam, że liczba notariuszy w poszczególnych izbach pozwala na objecie patronatem - chociażby w trybie par. 1 ust. 2 rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 grudnia 2005 r. w sprawie organizacji aplikacji notarialnej (Dz. U. Nr 258, poz. 2169 ze zm.) - wszystkich wpisanych na listy aplikantów.

Wniosek taki płynie z porównania (w poszczególnych izbach) liczby notariuszy i aplikantów notarialnych. Z posiadanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości informacji wynika, że liczby notariuszy i aplikantów I i II roku aplikacji (poczynając od 1 maja 2010 roku) będą następujące:

Izba Notarialna w Białymstoku - notariuszy: 111, aplikantów I i II roku: 46
Izba Notarialna w Gdańsku - notariuszy: 256, aplikantów I i II roku: 131
Izba Notarialna w Katowicach - notariuszy: 199, aplikantów I i II roku: 97
Izba Notarialna w Krakowie - notariuszy: 256, aplikantów I i II roku: 152
Izba Notarialna w Lublinie - notariuszy: 157, aplikantów I i II roku: 77
Izba Notarialna w Łodzi - notariuszy: 142, aplikantów I i II roku: 81
Izba Notarialna w Poznaniu - notariuszy: 165, aplikantów I i II roku: 94
Izba Notarialna w Rzeszowie - notariuszy: 83, aplikantów I i II roku: 43
Izba Notarialna w Szczecinie - notariuszy: 121, aplikantów I i II roku: 80
Izba Notarialna w Warszawie - notariuszy: 392, aplikantów I i II roku: 372
Izba Notarialna we Wrocławiu - notariuszy: 186, aplikantów I i II roku: 108

Analiza tych danych wskazuje, że - z wyjątkiem Izby Notarialnej w Warszawie - liczba aplikantów w poszczególnych izbach stanowi około połowy liczby notariuszy. Twierdzenia o braku możliwości wyznaczenia patronów, z powodu zbyt dużej liczby aplikantów w stosunku do notariuszy, nie znajduje zatem oparcia w faktach.

Ponadto uprzejmie zauważam, że obowiązujące przepisy nie rozstrzygają, dla ilu aplikantów jednocześnie patronem może być jeden notariusz. Kryterium rozstrzygającym powyższy problem winny być możliwości efektywnego szkolenia aplikanta, jakkolwiek zauważam, że skoro aplikacje organizuje i prowadzi rada izby notarialnej, to decyzje w tym zakresie należą do niej.

Niezależnie od powyższego informuję, że starając się wesprzeć samorząd notarialny w realizacji jego ustawowego obowiązku, na naradzie z prezesami sądów apelacyjnych i okręgowych w dniu 7 grudnia 2009 r. uzgodniłem, że poczynając od stycznia 2010 r. wszyscy aplikanci notarialni I-go roku, wpisani na listy będą mogli rozpocząć odbywanie 6-miesięcznej aplikacji w sądach rejonowych. Analiza liczby wydziałów cywilnych, wieczystoksięgowych oraz gospodarczych prowadzących Krajowy Rejestr Sądowy pozwala na ocenę, że praktyki w tym okresie dla wszystkich aplikantów wpisanych na listy zostaną zrealizowane.

Okres 6-miesięcznej aplikacji notarialnej w sądach rejonowych pozwoli zapoznać się aplikantom - pod opieką sędziów - z istotnymi zagadnieniami z zakresu postępowania wieczystoksięgowego, rejestrowego oraz cywilnego. Ocena uzyskanej wiedzy i umiejętności stwierdzona zostanie w pisemnych opiniach sędziów.

Odbywanie aplikacji w sądzie zakończy się 30 czerwca 2010 r.

W tym czasie, z dniem 30 kwietnia 2010 r., aplikację notarialną ukończy 329 aplikantów III-go roku. W tej sytuacji notariusze, którzy do 30 kwietnia 2010 r. sprawowali patronat nad aplikantami III-go roku, zostaną zwolnieni z tego obowiązku i będą mogli objąć patronatem aplikantów I-go roku - po zakończeniu przez nich praktyk w sądach.

Jednocześnie informuję, że do rad izb notarialnych w Poznaniu, Warszawie i Katowicach, które podjęły sprzeczne z prawem uchwały o traktowaniu wpisu na listę aplikantów jako "rejestracji osób - kandydatów oczekujących na rozpoczęcie aplikacji" oraz odmówiły aplikantom wpisanym na listy rozpoczęcia szkolenia z powodu braku umów o zatrudnienie lub o patronat, skierowane zostały pisma wskazujące na sprzeczność z prawem przyjętych rozwiązań. Brak stosownej reakcji ze strony tych organów spowoduje zaskarżenie uchwał do Sądu Najwyższego.

Rozwiązanie problemu patronatu dla aplikantów - w sposób zgodny z obowiązującym prawem - jest konieczne w kontekście ochrony nabytych uprawnień osób, które zdały państwowy egzamin wstępny na aplikację notarialną, jak i leży w interesie społecznym, gdyż w dalszej perspektywie doprowadzi do zwiększenia dostępności usług prawniczych.

Chce podkreślić, że zgodnie z art. 17 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, piecza samorządu zawodowego notariuszy nad należytym wykonywaniem tego zawodu winna być sprawowana przede wszystkim w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony. Wierze, że mogę liczyć na Pana współpracę w działaniach na rzecz rozwoju zawodu notariusza, którego rola w zapewnieniu bezpieczeństwa i wysokich standardów obrotu prawnego w Rzeczypospolitej Polskiej jest nie do przecenienia.Mając na uwadze, że zgodnie z ustawą - Prawo o notariacie, aplikacja rozpoczyna się 1 stycznia 2010 r., uprzejmie proszę - w terminie do dnia 20 grudnia 2009 r. - o informację o podjętych działaniach i ich efektach.

Krzysztof Kwiatkowski

źródło informacji: INTERIA.PL

Stać nas na większe mieszkania

Stać nas na coraz większe mieszkania. Według doradców finansowych przeciętna rodzina zarabiająca 3,5 tys. zł netto może pożyczyć 4,5 tys. zł więcej niż przed miesiącem. W grudniu przeciętna zdolność wynosi bowiem 214,5 tys. zł, a w listopadzie było to 210 tys. zł. To jednak i tak niewiele, bo przed kryzysem (w pierwszej połowie 2008 r.) można było liczyć nawet na 270 tys. zł.
Pozytywne zmiany w zakresie zdolności kredytowej dotyczą jednak tylko kredytów w złotych. W euro i we frankach szwajcarskich nie wystąpiły bowiem żadne z zmiany w porównaniu z listopadem. Zaciągając kredyt w euro przeciętna zdolność wynosi nadal 125 tys. zł, a we frankach 157 tys. zł.

  • Rynek kredytów mieszkaniowych wykazuje coraz więcej oznak ożywienia. Kolejne banki wprowadzają promocyjne oferty. Nowością jest poprawa przeciętnych warunków kredytowania.
  • Grudzień jest drugim miesiącem z rzędu, w którym spadła przeciętna marża kredytów w złotych. Po 8-miesięcznej stabilizacji na poziomie 2,8 proc. spadła ona do 2,5 proc. Na korzystniejszych warunkach można też zaciągnąć kredyt w euro.
  • Rata nowego kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat) jest w grudniu o 20 zł niższa niż w listopadzie. Rata nowego kredytu w euro spadła o 28 zł.
  • Rozbieżność w racie między najdroższym i najtańszym kredytem w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat) wynosi 671 zł. W przypadku oferty w euro różnica wynosi 917 zł.

Kredytobiorców ucieszy także kurs franka szwajcarskiego, który teraz kosztuje 2,69 zł.

Źródło: interia.pl

Stać nas na większe mieszkania

Stać nas na coraz większe mieszkania. Według doradców finansowych przeciętna rodzina zarabiająca 3,5 tys. zł netto może pożyczyć 4,5 tys. zł więcej niż przed miesiącem. W grudniu przeciętna zdolność wynosi bowiem 214,5 tys. zł, a w listopadzie było to 210 tys. zł. To jednak i tak niewiele, bo przed kryzysem (w pierwszej połowie 2008 r.) można było liczyć nawet na 270 tys. zł.
Pozytywne zmiany w zakresie zdolności kredytowej dotyczą jednak tylko kredytów w złotych. W euro i we frankach szwajcarskich nie wystąpiły bowiem żadne z zmiany w porównaniu z listopadem. Zaciągając kredyt w euro przeciętna zdolność wynosi nadal 125 tys. zł, a we frankach 157 tys. zł.

  • Rynek kredytów mieszkaniowych wykazuje coraz więcej oznak ożywienia. Kolejne banki wprowadzają promocyjne oferty. Nowością jest poprawa przeciętnych warunków kredytowania.
  • Grudzień jest drugim miesiącem z rzędu, w którym spadła przeciętna marża kredytów w złotych. Po 8-miesięcznej stabilizacji na poziomie 2,8 proc. spadła ona do 2,5 proc. Na korzystniejszych warunkach można też zaciągnąć kredyt w euro.
  • Rata nowego kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat) jest w grudniu o 20 zł niższa niż w listopadzie. Rata nowego kredytu w euro spadła o 28 zł.
  • Rozbieżność w racie między najdroższym i najtańszym kredytem w złotych na kwotę 300 tys. zł (30 lat) wynosi 671 zł. W przypadku oferty w euro różnica wynosi 917 zł.

Kredytobiorców ucieszy także kurs franka szwajcarskiego, który teraz kosztuje 2,69 zł.

Źródło: interia.pl

Jak realizacja procesów rewitalizacji wpływa na kształtowanie się rynku nieruchomości?

Procesy rewitalizacji, realizując cele ekonomiczne, społeczne, ekologiczne oraz przestrzenne, przyczyniają się tym samym do podniesienia atrakcyjności regionu i jakości życia mieszkańców między innymi poprzez wdrażanie procesów zagospodarowania terenów poprzemysłowych czy też realizację działań prowadzących do powstania zrównoważonego, sprzyjającego rozwojowi miast rynku nieruchomości.
Rewitalizacji terenów poprzemysłowych towarzyszą nowe funkcje oraz inne zagospodarowanie terenu, jednakże ich trwałe zagospodarowanie możliwe jest tylko w przypadku konkurencyjności tych terenów wobec innych lokalizacji. Problemem staje się duża ilość zdekapitalizowanych zasobów, obecność pustostanów oraz pogłębiające się problemy społeczno – ekonomiczne mieszkańców, będące bezpośrednią przyczyną dyskwalifikacji całej dzielnicy.

Z kolei zagrożenie degradacją powoduje znaczny spadek wartości lokalizacyjnej terenu, a to pociąga za sobą znaczny spadek cen gruntu i wartości nieruchomości. Kolejnym istotnym czynnikiem w procesie rewitalizacji  jest kryterium społeczne – wartość nieruchomości uzależniona jest bowiem w ogromnej mierze od sąsiedztwa, w jakim się znajduje.  Jeśli jest to teren zdegradowany, w którym występują patologie społeczne, wówczas wartość takiej nieruchomości znacznie się obniży, nawet jeśli jest to nowy budynek. Dlatego też programy rewitalizacji powinny uwzględniać nie tylko kryteria techniczne, lecz również kryteria społeczne i ekonomiczne.

IGN

js

Jak realizacja procesów rewitalizacji wpływa na kształtowanie się rynku nieruchomości?

Procesy rewitalizacji, realizując cele ekonomiczne, społeczne, ekologiczne oraz przestrzenne, przyczyniają się tym samym do podniesienia atrakcyjności regionu i jakości życia mieszkańców między innymi poprzez wdrażanie procesów zagospodarowania terenów poprzemysłowych czy też realizację działań prowadzących do powstania zrównoważonego, sprzyjającego rozwojowi miast rynku nieruchomości.
Rewitalizacji terenów poprzemysłowych towarzyszą nowe funkcje oraz inne zagospodarowanie terenu, jednakże ich trwałe zagospodarowanie możliwe jest tylko w przypadku konkurencyjności tych terenów wobec innych lokalizacji. Problemem staje się duża ilość zdekapitalizowanych zasobów, obecność pustostanów oraz pogłębiające się problemy społeczno – ekonomiczne mieszkańców, będące bezpośrednią przyczyną dyskwalifikacji całej dzielnicy.

Z kolei zagrożenie degradacją powoduje znaczny spadek wartości lokalizacyjnej terenu, a to pociąga za sobą znaczny spadek cen gruntu i wartości nieruchomości. Kolejnym istotnym czynnikiem w procesie rewitalizacji  jest kryterium społeczne – wartość nieruchomości uzależniona jest bowiem w ogromnej mierze od sąsiedztwa, w jakim się znajduje.  Jeśli jest to teren zdegradowany, w którym występują patologie społeczne, wówczas wartość takiej nieruchomości znacznie się obniży, nawet jeśli jest to nowy budynek. Dlatego też programy rewitalizacji powinny uwzględniać nie tylko kryteria techniczne, lecz również kryteria społeczne i ekonomiczne.

IGN

js

Przyszły rok dla rynku nieruchomości handlowych w Europie będzie lepszy

Według przewidywań firmy Cushman & Wakefield w połowie 2010 r. nastąpi odwrócenie trendu spadkowego czynszów za powierzchnie handlowe na większości rynków europejskich, jednak na stały wzrost czynszów trzeba będzie poczekać prawdopodobnie do 2011 r.
Z najnowszego raportu firmy Cushman & Wakefield dotyczącego europejskich powierzchni handlowych Key Drivers in Retail for 2010 wynika, że w nadchodzących 12 miesiącach na rynku najmu oraz rynku inwestycyjnym nieruchomości handlowych nastąpi względna poprawa. W większości krajów prognozuje się zwiększenie ekspansji sieci handlowych oraz kompresję stóp kapitalizacji z najlepszych nieruchomości.

Raport przedstawia 12 kluczowych czynników, które będą miały wpływ na rozwój rynku w 2010 r., w tym m.in. perspektywy ekonomiczne, nastroje konsumentów, popyt ze strony handlowców oraz podaż powierzchni handlowej. Analiza 25 państw pod kątem tych czynników wskazuje na względnie silną kondycję całego rynku europejskiego. Wszystkie państwa skandynawskie mogą się pochwalić dobrymi wynikami gospodarczymi. Także Czechy, Niemcy i Słowacja, jak okazują badania, oferują korzystne warunki dla rozwoju. Sytuacja w Irlandii i Hiszpanii nie wygląda już tak optymistycznie i ponowny wzrost gospodarczy na tych rynkach w 2010 r. jest najmniej prawdopodobny.

Oczekuje się, że jednym z kluczowych czynników stymulujących rozwój rynku w 2010 r. będzie relatywna przystępność ekonomiczna powierzchni handlowej. Stawki czynszu za powierzchnie handlowe w ostatnich dwóch latach spadły na większości rynków. Czynsze przy głównych ulicach handlowych w Rumunii i na Ukrainie na przykład obniżyły się o ponad 40%, a na dziewięciu innych rynkach, po okresie wahań, o ponad 10% (według stanu na koniec września 2009 r.). Wygląda jednak na to, że na wielu rynkach stawki czynszów osiągnęły już najniższe wartości i najemcy, szczególnie główne sieci handlowe, pragnąc wykorzystać stosunkowo korzystne stawki czynszów, zaczynają zgłaszać zapotrzebowanie na powierzchnie handlowe w najlepszych lokalizacjach.

Poprawiły się również prognozy dla rynku inwestycyjnego nieruchomości handlowych. W ostatnich 12-18 miesiącach odnotowano znaczne spadki wartości kapitałowych w tym sektorze nieruchomości. W takiej sytuacji wyraźne spowolnienie tempa wzrostu stóp kapitalizacji napawa optymizmem. Wielka Brytania jako pierwszy ważny rynek, po okresie gwałtownych wzrostów w 2 kw., odnotowała kompresję stóp kapitalizacji. Jej śladem mogą pójść kolejne rynki, jest to jednak przede wszystkim uzależnione od wzrostu stawek czynszu, który może być ograniczony aż do 2011 r.

Darren Yates, analityk w zespole badań i analiz w Europie firmy Cushman & Wakefield, powiedział: „Rok 2010 powinien być lepszy od 2008 i 2009, choć należy się spodziewać, że proces ożywienia będzie raczej powolny i niepewny. Pozytywnym zjawiskiem są niskie stopy procentowe, sprzyjające firmom i konsumentom, co w połączeniu z niższymi czynszami, odnotowanymi w wielu krajach, powinno przyczynić się do ożywienia aktywności zarówno na rynku najmu, jak i rynku inwestycyjnym”.

Michael Rodda, partner z zespołu ds. rynków kapitałowych firmy Cushman & Wakefield, zajmujący się transgranicznymi inwestycjami w zakresie nieruchomości handlowych, powiedział: „Wiele wskazuje na to, że główne rynki europejskie pójdą śladem Wielkiej Brytanii i w pierwszej połowie 2010 r. stopy kapitalizacji ulegną znacznemu zmniejszeniu w przypadku inwestycji w najlepsze nieruchomości handlowe. Obecnie na wszystkich rynkach mamy do czynienia ze zdecydowanym wzrostem zainteresowania inwestorów najlepszymi nieruchomościami handlowymi i obszar tych zainteresowań wciąż się poszerza”.

Mark Burlton, szef działu ds. inwestycji transgranicznych w zakresie nieruchomości handlowych w firmie Cushman & Wakefield, powiedział: „W wyniku recesji wiele krajowych i międzynarodowych sieci handlowych wypadło z gry rynkowej, jednak równie dużej liczbie udało się przetrwać trudny okres spowolnienia w dobrej kondycji. To właśnie ci handlowcy najprawdopodobniej przyspieszą swoją ekspansję w 2010 r., licząc na zwiększenie udziału w rynku i wzmocnienie pozycji, nadal korzystając ze stosunkowo korzystnych pakietów zachęt. Największą aktywność będą prawdopodobnie wykazywać międzynarodowe sieci handlowe, skupiając uwagę na głównych miastach na nowych rynkach, szczególnie sieci spożywcze i dyskontowe korzystające z nadal sprzyjającego im nastawienia rynków i klientów”.

Wojciech Pisz, Associate z Grupy Rynków Kapitałowych polskiego oddziału Cushman & Wakefield, powiedział: „Po niemal całkowitym zastoju na rynku inwestycyjnym w 2009 roku, spodziewamy się w 2010 roku wyraźnego wzrostu zainteresowania ze strony inwestorów najlepszymi obiektami handlowymi. Obserwujemy pierwsze sygnały, że aktualnie oferowane ceny mogą stać się akceptowalne dla właścicieli nieruchomości, co powinno doprowadzić do zwiększenia wolumenu transakcji na rynku. Ma na to również wpływ sytuacja na rynku najmu powierzchni handlowych, gdzie po niełatwym początku roku, w którym wielu najemców przeżywało trudności finansowe, aktualnie sytuacja ustabilizowała się i wielu najemców znowu zaczęło poważnie rozważać plany dalszej ekspansji”.

Źródło: Cushman & Wakefield

jn

Przyszły rok dla rynku nieruchomości handlowych w Europie będzie lepszy

Według przewidywań firmy Cushman & Wakefield w połowie 2010 r. nastąpi odwrócenie trendu spadkowego czynszów za powierzchnie handlowe na większości rynków europejskich, jednak na stały wzrost czynszów trzeba będzie poczekać prawdopodobnie do 2011 r.
Z najnowszego raportu firmy Cushman & Wakefield dotyczącego europejskich powierzchni handlowych Key Drivers in Retail for 2010 wynika, że w nadchodzących 12 miesiącach na rynku najmu oraz rynku inwestycyjnym nieruchomości handlowych nastąpi względna poprawa. W większości krajów prognozuje się zwiększenie ekspansji sieci handlowych oraz kompresję stóp kapitalizacji z najlepszych nieruchomości.

Raport przedstawia 12 kluczowych czynników, które będą miały wpływ na rozwój rynku w 2010 r., w tym m.in. perspektywy ekonomiczne, nastroje konsumentów, popyt ze strony handlowców oraz podaż powierzchni handlowej. Analiza 25 państw pod kątem tych czynników wskazuje na względnie silną kondycję całego rynku europejskiego. Wszystkie państwa skandynawskie mogą się pochwalić dobrymi wynikami gospodarczymi. Także Czechy, Niemcy i Słowacja, jak okazują badania, oferują korzystne warunki dla rozwoju. Sytuacja w Irlandii i Hiszpanii nie wygląda już tak optymistycznie i ponowny wzrost gospodarczy na tych rynkach w 2010 r. jest najmniej prawdopodobny.

Oczekuje się, że jednym z kluczowych czynników stymulujących rozwój rynku w 2010 r. będzie relatywna przystępność ekonomiczna powierzchni handlowej. Stawki czynszu za powierzchnie handlowe w ostatnich dwóch latach spadły na większości rynków. Czynsze przy głównych ulicach handlowych w Rumunii i na Ukrainie na przykład obniżyły się o ponad 40%, a na dziewięciu innych rynkach, po okresie wahań, o ponad 10% (według stanu na koniec września 2009 r.). Wygląda jednak na to, że na wielu rynkach stawki czynszów osiągnęły już najniższe wartości i najemcy, szczególnie główne sieci handlowe, pragnąc wykorzystać stosunkowo korzystne stawki czynszów, zaczynają zgłaszać zapotrzebowanie na powierzchnie handlowe w najlepszych lokalizacjach.

Poprawiły się również prognozy dla rynku inwestycyjnego nieruchomości handlowych. W ostatnich 12-18 miesiącach odnotowano znaczne spadki wartości kapitałowych w tym sektorze nieruchomości. W takiej sytuacji wyraźne spowolnienie tempa wzrostu stóp kapitalizacji napawa optymizmem. Wielka Brytania jako pierwszy ważny rynek, po okresie gwałtownych wzrostów w 2 kw., odnotowała kompresję stóp kapitalizacji. Jej śladem mogą pójść kolejne rynki, jest to jednak przede wszystkim uzależnione od wzrostu stawek czynszu, który może być ograniczony aż do 2011 r.

Darren Yates, analityk w zespole badań i analiz w Europie firmy Cushman & Wakefield, powiedział: „Rok 2010 powinien być lepszy od 2008 i 2009, choć należy się spodziewać, że proces ożywienia będzie raczej powolny i niepewny. Pozytywnym zjawiskiem są niskie stopy procentowe, sprzyjające firmom i konsumentom, co w połączeniu z niższymi czynszami, odnotowanymi w wielu krajach, powinno przyczynić się do ożywienia aktywności zarówno na rynku najmu, jak i rynku inwestycyjnym”.

Michael Rodda, partner z zespołu ds. rynków kapitałowych firmy Cushman & Wakefield, zajmujący się transgranicznymi inwestycjami w zakresie nieruchomości handlowych, powiedział: „Wiele wskazuje na to, że główne rynki europejskie pójdą śladem Wielkiej Brytanii i w pierwszej połowie 2010 r. stopy kapitalizacji ulegną znacznemu zmniejszeniu w przypadku inwestycji w najlepsze nieruchomości handlowe. Obecnie na wszystkich rynkach mamy do czynienia ze zdecydowanym wzrostem zainteresowania inwestorów najlepszymi nieruchomościami handlowymi i obszar tych zainteresowań wciąż się poszerza”.

Mark Burlton, szef działu ds. inwestycji transgranicznych w zakresie nieruchomości handlowych w firmie Cushman & Wakefield, powiedział: „W wyniku recesji wiele krajowych i międzynarodowych sieci handlowych wypadło z gry rynkowej, jednak równie dużej liczbie udało się przetrwać trudny okres spowolnienia w dobrej kondycji. To właśnie ci handlowcy najprawdopodobniej przyspieszą swoją ekspansję w 2010 r., licząc na zwiększenie udziału w rynku i wzmocnienie pozycji, nadal korzystając ze stosunkowo korzystnych pakietów zachęt. Największą aktywność będą prawdopodobnie wykazywać międzynarodowe sieci handlowe, skupiając uwagę na głównych miastach na nowych rynkach, szczególnie sieci spożywcze i dyskontowe korzystające z nadal sprzyjającego im nastawienia rynków i klientów”.

Wojciech Pisz, Associate z Grupy Rynków Kapitałowych polskiego oddziału Cushman & Wakefield, powiedział: „Po niemal całkowitym zastoju na rynku inwestycyjnym w 2009 roku, spodziewamy się w 2010 roku wyraźnego wzrostu zainteresowania ze strony inwestorów najlepszymi obiektami handlowymi. Obserwujemy pierwsze sygnały, że aktualnie oferowane ceny mogą stać się akceptowalne dla właścicieli nieruchomości, co powinno doprowadzić do zwiększenia wolumenu transakcji na rynku. Ma na to również wpływ sytuacja na rynku najmu powierzchni handlowych, gdzie po niełatwym początku roku, w którym wielu najemców przeżywało trudności finansowe, aktualnie sytuacja ustabilizowała się i wielu najemców znowu zaczęło poważnie rozważać plany dalszej ekspansji”.

Źródło: Cushman & Wakefield

jn

Będzie można obracać miejscami hipotecznymi

Zakup miejsca hipotecznego ułatwi uzyskanie kredytu osobom nieposiadającym nieruchomości – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, będzie można obracać miejscami, które powstaną po spłacie wierzytelności zabezpieczonej hipoteką. Właściciel nieruchomości zdecyduje, czy na opróżnionym miejscu ustanowi zabezpieczenie własnego długu, czy sprzeda je innej osobie. Na zmianie przepisów skorzystają także osoby, które chcą zaciągnąć kredyt, ale nie dysponują nieruchomością mogącą stanowić jego zabezpieczenie. Jeżeli taka osoba zakupi opróżnione miejsce, łatwiej jej będzie uzyskać kredyt hipoteczny. Uzyska bowiem w ten sposób zabezpieczenie, którego nie mogła ustanowić na swoim majątku – podkreśla dziennik.

Właściciel nieruchomości będzie rozporządzał opróżnionym miejscem po wygasłej hipotece tylko w takich granicach, w jakich hipoteka była ustanowiona – zaznacza gazeta. Oznacza to, że jeżeli wygasła hipoteka zabezpieczała dług w wysokości 100 tys. zł, to nie będzie można sprzedać tego miejsca osobie, która chciałaby zabezpieczyć należność wynoszącą np. 101 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Będzie można obracać miejscami hipotecznymi

Zakup miejsca hipotecznego ułatwi uzyskanie kredytu osobom nieposiadającym nieruchomości – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, będzie można obracać miejscami, które powstaną po spłacie wierzytelności zabezpieczonej hipoteką. Właściciel nieruchomości zdecyduje, czy na opróżnionym miejscu ustanowi zabezpieczenie własnego długu, czy sprzeda je innej osobie. Na zmianie przepisów skorzystają także osoby, które chcą zaciągnąć kredyt, ale nie dysponują nieruchomością mogącą stanowić jego zabezpieczenie. Jeżeli taka osoba zakupi opróżnione miejsce, łatwiej jej będzie uzyskać kredyt hipoteczny. Uzyska bowiem w ten sposób zabezpieczenie, którego nie mogła ustanowić na swoim majątku – podkreśla dziennik.

Właściciel nieruchomości będzie rozporządzał opróżnionym miejscem po wygasłej hipotece tylko w takich granicach, w jakich hipoteka była ustanowiona – zaznacza gazeta. Oznacza to, że jeżeli wygasła hipoteka zabezpieczała dług w wysokości 100 tys. zł, to nie będzie można sprzedać tego miejsca osobie, która chciałaby zabezpieczyć należność wynoszącą np. 101 tys. zł.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

Stagnacja śląskich miast

W Chorzowie zamiast czterech boisk powstanie jedno, w Bytomiu zrezygnowano z przebudowy stadionu miejskiego, w Będzinie urzędnicy i pracownicy szkół muszą oszczędzać energię elektryczną i wodę. Miasta z regionu skreślają planowane inwestycje oraz remonty – donosi „Dziennik Zachodni”.
Rok 2010 będzie dla budżetów miast trudniejszy niż obecny. Jednak nie wszystkie miasta chcą się poddać – mimo niesprzyjających prognoz finansowych. Z inwestycji nie chcą rezygnować m.in. w Zabrzu, Dąbrowie Górniczej, Tychach oraz Katowicach – czytamy dalej. Z listy wydatków na przyszły rok hurtem wypadają inwestycje. Najczęściej odkładana jest modernizacja obiektów sportowych i remonty szkół, ograniczane są też wydatki na urzędy.

Cięcia planowane są również w Chorzowie. Zamiast czterech powstanie tylko jedno boisko, pod znakiem zapytania są remonty w szkołach. Prezydenci i burmistrzowie zwalniać na razie nie chcą, ale będą ograniczać wydatki urzędów. W Będzinie oszczędności będą dotyczyć także szkół – podaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Zachodni”
krn.pl

Stagnacja śląskich miast

W Chorzowie zamiast czterech boisk powstanie jedno, w Bytomiu zrezygnowano z przebudowy stadionu miejskiego, w Będzinie urzędnicy i pracownicy szkół muszą oszczędzać energię elektryczną i wodę. Miasta z regionu skreślają planowane inwestycje oraz remonty – donosi „Dziennik Zachodni”.
Rok 2010 będzie dla budżetów miast trudniejszy niż obecny. Jednak nie wszystkie miasta chcą się poddać – mimo niesprzyjających prognoz finansowych. Z inwestycji nie chcą rezygnować m.in. w Zabrzu, Dąbrowie Górniczej, Tychach oraz Katowicach – czytamy dalej. Z listy wydatków na przyszły rok hurtem wypadają inwestycje. Najczęściej odkładana jest modernizacja obiektów sportowych i remonty szkół, ograniczane są też wydatki na urzędy.

Cięcia planowane są również w Chorzowie. Zamiast czterech powstanie tylko jedno boisko, pod znakiem zapytania są remonty w szkołach. Prezydenci i burmistrzowie zwalniać na razie nie chcą, ale będą ograniczać wydatki urzędów. W Będzinie oszczędności będą dotyczyć także szkół – podaje dziennik.

 

 

Źródło: „Dziennik Zachodni”
krn.pl

Rząd pożyczy miliardy na budowę autostrad

W 2010 roku Polska wyda na budowę dróg 27,6 mld zł, czyli o ponad 10 mld zł więcej niż w tym roku - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Według gazety, tak wynika z planu finansowego Krajowego Funduszu Drogowego, uzgodnionego już z resortem finansów. Do KFD ma trafić w 2010 r. ponad 32,2 mld zł, z czego ponad 11 mld zł pożyczy nam Europejski Bank Inwestycyjny.

- Za budowanie dróg na kredyt przyjdzie nam kiedyś słono zapłacić - przestrzega Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Więcej na ten temat w publikacji "Rzeczpospolitej".

wp.pl

Rząd pożyczy miliardy na budowę autostrad

W 2010 roku Polska wyda na budowę dróg 27,6 mld zł, czyli o ponad 10 mld zł więcej niż w tym roku - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Według gazety, tak wynika z planu finansowego Krajowego Funduszu Drogowego, uzgodnionego już z resortem finansów. Do KFD ma trafić w 2010 r. ponad 32,2 mld zł, z czego ponad 11 mld zł pożyczy nam Europejski Bank Inwestycyjny.

- Za budowanie dróg na kredyt przyjdzie nam kiedyś słono zapłacić - przestrzega Janusz Piechociński, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury. Więcej na ten temat w publikacji "Rzeczpospolitej".

wp.pl

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies