Ze świata nieruchomości - strona 93

Spadek inwestycji w nieruchomości hotelowe w Europie do poziomu 3.2 mld

Jak pokazują najnowsze badania Cushman & Wakefield Hospitality poziom inwestycji w nieruchomości hotelowe w rejonie Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki (EMEA) w 2009 r. spadł o 50%. Łączna wartość inwestycji w 2009 r. wyniosła 3,2 mld euro (w porównaniu do 6,4 mld euro w 2008 r.), przy czym 50% transakcji stanowiły tzw. sprzedaże wymuszone (distressed sales). Łączny wolumen w roku 2009 był mniejszy o 85% w stosunku do rekordowego wyniku z roku 2007, który wyniósł 19,8 mld euro.
Chociaż rynek w Wielkiej Brytanii odnotował największy spadek w ciągu ostatnich trzech lat, pozostał on najbardziej aktywnym rynkiem w rejonie EMEA. Pomimo 50 proc. spadku w samym tylko roku 2009, wartość inwestycji w tym kraju osiągnęła poziom 935 milionów euro, co stanowi 29% łącznego wolumenu. Na kolejnych miejscach znajdują się Francja i Niemcy, których udział zainwestowanego kapitału w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł odpowiednio 16% oraz 9% (520 milionów oraz 300 milionów euro).

Największą transakcją przeprowadzoną w Europie w 2009 r. był zakup hotelu Radisson Blu Hotel w Hamburgu (560 pokoi hotelowych) przez fundusz Invesco Real Estate od spółki Azure Group za 155 milionów euro.  Kolejną transakcją było nabycie kompleksu hotelowo-wypoczynkowego Aviemore Highland Resort w Szkocji przez grupę hotelową MacDonald Hotels od spółki PricewaterhouseCoopers, będącej syndykiem masy upadłościowej, za kwotę 153 milionów euro. Pod koniec roku została przeprowadzona transakcja nabycia projektu hotelowego przy ul. Strand w Londynie za sumę 125 milionów euro przez spółkę zależną banku BBVA.

Rok 2009 charakteryzował się spadkiem liczby zagranicznych nabywców na rzecz inwestorów krajowych. Udział inwestorów z USA zmniejszył się o 68% (790 milionów euro) do poziom 252 milionów euro (93-proc. spadek od 2007 r.). Liczba inwestorów z Bliskiego Wschodu nieco zmalała - ich udział w łącznej liczbie w roku 2009 wyniósł 14%. Jednak oczekuje się, że rosnące tempo wzrostu gospodarczego przyczyni się w roku 2010 do zwiększenia aktywności inwestorów z tego rejonu podobnie jak nabywców z Dalekiego Wschodu.

Transakcje wymuszone stanowiły 50% łącznej wartości wolumenu inwestycji, przy czym część dotyczyła sprzedaży dokonywanych w postępowaniu upadłościowym, z wyraźnym nasileniem się tej tendencji pod koniec roku. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynek trafią duże portfele nabyte w 2005 r., których dług uprzywilejowany staje się wymagalny, możemy się spodziewać dalszego wzrostu liczby transakcji wymuszonych.

Nick Pattie, dyrektor zarządzający firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: „Potrzeba refinansowania pożyczek zaciągniętych w okresie hossy na realizację projektów hotelowych może spowodować ponowny wzrost liczby transakcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Na rynku jest wielu inwestorów dysponujących dużym kapitałem, którzy niecierpliwie czekają na takie okazje”.

Philip Camble, dyrektor firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: „Profil inwestorów pod względem narodowości, którzy dokonywali zakupów w Europie w ostatnich pięciu latach zmienił się znacząco. Udział nabywców z USA wyraźnie zmalał na korzyść nabywców z Europy. Nabywcy z Wlk. Brytanii także skorzystali z okazji i zwiększyli swoją obecność na rynku, i chociaż aktywność graczy z Bliskiego Wschodu nieco spadła, oczekujemy jej wzrostu zarówno w tym roku, jak i w przyszłości”.


Cushman & Wakefield
Źródło: inwestycje.pl

Spadek inwestycji w nieruchomości hotelowe w Europie do poziomu 3.2 mld

Jak pokazują najnowsze badania Cushman & Wakefield Hospitality poziom inwestycji w nieruchomości hotelowe w rejonie Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki (EMEA) w 2009 r. spadł o 50%. Łączna wartość inwestycji w 2009 r. wyniosła 3,2 mld euro (w porównaniu do 6,4 mld euro w 2008 r.), przy czym 50% transakcji stanowiły tzw. sprzedaże wymuszone (distressed sales). Łączny wolumen w roku 2009 był mniejszy o 85% w stosunku do rekordowego wyniku z roku 2007, który wyniósł 19,8 mld euro.
Chociaż rynek w Wielkiej Brytanii odnotował największy spadek w ciągu ostatnich trzech lat, pozostał on najbardziej aktywnym rynkiem w rejonie EMEA. Pomimo 50 proc. spadku w samym tylko roku 2009, wartość inwestycji w tym kraju osiągnęła poziom 935 milionów euro, co stanowi 29% łącznego wolumenu. Na kolejnych miejscach znajdują się Francja i Niemcy, których udział zainwestowanego kapitału w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł odpowiednio 16% oraz 9% (520 milionów oraz 300 milionów euro).

Największą transakcją przeprowadzoną w Europie w 2009 r. był zakup hotelu Radisson Blu Hotel w Hamburgu (560 pokoi hotelowych) przez fundusz Invesco Real Estate od spółki Azure Group za 155 milionów euro.  Kolejną transakcją było nabycie kompleksu hotelowo-wypoczynkowego Aviemore Highland Resort w Szkocji przez grupę hotelową MacDonald Hotels od spółki PricewaterhouseCoopers, będącej syndykiem masy upadłościowej, za kwotę 153 milionów euro. Pod koniec roku została przeprowadzona transakcja nabycia projektu hotelowego przy ul. Strand w Londynie za sumę 125 milionów euro przez spółkę zależną banku BBVA.

Rok 2009 charakteryzował się spadkiem liczby zagranicznych nabywców na rzecz inwestorów krajowych. Udział inwestorów z USA zmniejszył się o 68% (790 milionów euro) do poziom 252 milionów euro (93-proc. spadek od 2007 r.). Liczba inwestorów z Bliskiego Wschodu nieco zmalała - ich udział w łącznej liczbie w roku 2009 wyniósł 14%. Jednak oczekuje się, że rosnące tempo wzrostu gospodarczego przyczyni się w roku 2010 do zwiększenia aktywności inwestorów z tego rejonu podobnie jak nabywców z Dalekiego Wschodu.

Transakcje wymuszone stanowiły 50% łącznej wartości wolumenu inwestycji, przy czym część dotyczyła sprzedaży dokonywanych w postępowaniu upadłościowym, z wyraźnym nasileniem się tej tendencji pod koniec roku. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynek trafią duże portfele nabyte w 2005 r., których dług uprzywilejowany staje się wymagalny, możemy się spodziewać dalszego wzrostu liczby transakcji wymuszonych.

Nick Pattie, dyrektor zarządzający firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: „Potrzeba refinansowania pożyczek zaciągniętych w okresie hossy na realizację projektów hotelowych może spowodować ponowny wzrost liczby transakcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Na rynku jest wielu inwestorów dysponujących dużym kapitałem, którzy niecierpliwie czekają na takie okazje”.

Philip Camble, dyrektor firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: „Profil inwestorów pod względem narodowości, którzy dokonywali zakupów w Europie w ostatnich pięciu latach zmienił się znacząco. Udział nabywców z USA wyraźnie zmalał na korzyść nabywców z Europy. Nabywcy z Wlk. Brytanii także skorzystali z okazji i zwiększyli swoją obecność na rynku, i chociaż aktywność graczy z Bliskiego Wschodu nieco spadła, oczekujemy jej wzrostu zarówno w tym roku, jak i w przyszłości”.


Cushman & Wakefield
Źródło: inwestycje.pl

Czy Katowice doczekają się „miejskiej sypialni”?

Katowickie przedmieścia przyciągają coraz więcej mieszkańców. Jednym z czynników, który przekonuje do wyprowadzki do powstającej miejskiej sypialni, jest odległość. Droga z centrum na przedmieścia zajmuje niecałe 15 minut i jest najkrótszą w Polsce w porównaniu z takimi gigantami przedmieść jak Wrocław, Kraków czy Warszawa.
Katowickie przedmieścia to nie warszawskie. Tutaj droga do centrum z Ligoty czy Zarzecza zajmuje mniej czasu niż przejazd przez samo śródmieście – mówi Monika Śleziońska z katowickiej firmy deweloperskiej MK Inwestycje. - Kusi także klimat, bo można wybierać między miejskim (Ligota, Brynów) albo typowo podmiejskim, cichym (Zarzecze, Podlesie) w niczym nie przypominającym sąsiedztwa Katowic.

Katowickie przedmieścia przed boomem?


W Katowicach blisko 70 proc. nowych inwestycji mieszkaniowych zlokalizowanych jest poza centrum. Zapowiadane przez deweloperów na 2010 i 2011 inwestycje mieszkaniowe i komercyjne, także będą rozkładać się głównie na południu miasta. Jak przewidują specjaliści w ciągu najbliższych lat  niedoszacowane katowickie przedmieścia czeka prawdziwy boom, porównywalny do tego sprzed kilku lat w podmiejskich dzielnicach Warszawy i Krakowa.

Katowickie przedmieścia dopiero się rozwijają, zwłaszcza południowe dzielnice. Niższe niż w centrum ceny działem budowlanych, a także rozwijająca  się infrastruktura sprawiają, że te tereny są atrakcyjne dla inwestorów, którzy od drogiej działki w centrum wolą wybrać tańszą, ale równie atrakcyjną na przedmieściach  – mówi Monika Śleziońska  dyrektor ds. marketingu i sprzedaży firmy MK Inwestycje, która w Katowicach - Zarzeczu wybudowała „Osiedle Zagajnik”.

- Deweloperami nie kierują jednak tylko względy oszczędnościowe. Buduje się tam gdzie ludzie chcą mieszkać, a firmy prowadzić interesy. Katowickie przedmieścia mają ogromny potencjał, który przez lata był niewykorzystany. Teraz każde nowe osiedle przyciąga biznesmenów, którzy lokują tu swoje biznesy – sklepy, salony fryzjerskie, przychodnie. Wszystko się samo nakręca. Katowice dopiero tworzą sobie swoją miejską sypialnię, a sama moda na przeprowadzkę na przedmieściach u nas dopiero się zaczyna – mówi Śleziońska.

Ale nie tylko deweloperzy uważają południe Katowic za dobrą inwestycję. Także mieszkańcy miasta coraz częściej zamiast M w bloku przy zatłoczonej drodze i na ciasnym osiedlu wybierają dom lub mieszkanie na terenach podmiejskich. – Rodziny, zwłaszcza z dziećmi są najczęstszymi kupcami lokali na przedmieściach decydują względy bezpieczeństwa, komfortu i infrastruktura. Także wartość nieruchomości, która wraz z rozwojem dzielnic będzie rosła – mówi. - Już dziś na przedmieściach nie brakuje szkół, sklepów, siłowni – to przyciąga. Większość najlepszych gabinetów lekarskich położona jest właśnie na terenach podmiejskich Katowic. W ciągu ostatniego roku w Zarzeczu i Podlesiu powstały nowe  przedszkola. Są ośrodki sportowe i prężnie działające domy kultury  – wylicza Śleziońska.

Południe Katowic dysponuje dziś aż 9 gotowymi osiedlami. Najpopularniejsze i jednocześnie najbardziej prestiżowe dziś dzielnice Ligota, Brynów, Zarzecze, Podlesie czy Ochojec maja dziś do zaoferowania kilka set lokali, dających szansę wprowadzenia się od zaraz. – Klient, który decyduje się na zakup domu lub mieszkania na południu ma dziś ogromny wybór. Może wybierać zarówno wśród osiedli o zabudowie rezydencjalnej, osiedli z tradycyjnymi blokami i z mieszaną zabudową. W ofercie są zarówno domy szeregowe, wolno stojące, bliźniacze i apartamenty. Może wybierać także klimat przedmieść. Do wyboru ma np. Ligotę – bardzo miejską albo  np. Zarzecze –  dzielnicę wyłącznie z zabudową rezydencjalną i bardzo podmiejskim klimatem, niepodobnym do Katowic. Ten wybór jednak z czasem będzie się zmniejszał. Dziś w sprzedaży są najatrakcyjniejsze gotowe lokale, a na nowe przyjdzie troszkę poczekać   - dodaje Śleziońska.
 
15 minut do centrum, a nie jak w Warszawie - 60


Chętnych nie brakuje, bo katowickie przedmieścia w odróżnieniu do warszawskich czy wrocławskich nie są położone na dalekich peryferiach miasta. Droga do cieszących się największą popularnością dzielnic zajmuje dziś niecałe 15 minut.  – Mieszkańcy Katowic nie mają tego dylematu, co Warszawiacy, bo przeprowadzka z centrum do Ligoty czy Zarzecza nie jest wyprawą na koniec świata. Większość nowych osiedli jest doskonale skomunikowana z centrum, między innymi dzięki drogom miejskim powstałym wokół inwestycji. Te czynniki sprawiają, że klienci szukając domu lub mieszkania na rynku pierwotnym biorą pod uwagę nie tylko centrum Katowic, ale także dzielnice położone na obrzeżach miasta – mówi Śleziońska.  – Tak najczęściej postępują rodziny z dziećmi, które od 100 metrowego mieszkania w centrum, chętniej wydają na dom, godząc się na 15 minutowy dojazd do pracy czy szkoły – dodaje.

Czy zatem Katowice mają szansę na stworzenie idealnej miejskiej sypialni? Zdaniem Śleziońskiej niczego Katowicom nie brakuje. - Przez lata przedmieścia były omijane szerokim łukiem. Zapominano o ich potencjale. Na szczęście ostatnie 10 lat zmieniło ten wizerunek. Najpierw południe Katowic docenili deweloperzy, teraz mieszkańcy. Kolejni będą inwestorzy, którzy w migracji  już teraz dostrzegają ogromny potencjał dla swoich firm. Dzięki nim dziś na południu nie brakuje kafejek, restauracji, firm aranżacyjnych, ogrodniczych czy sklepów. Wiele spraw jesteśmy w stanie załatwić w obrębie swojej dzielnicy – mówi Śleziońska.

Jako przykład Śleziońska podaje Osiedle Zagajnik w Katowicach – Zarzeczu. – Zagajnik położony jest niecałe 13 km od katowickiego rynku. Osiedle jest zamknięte, położone w sąsiedztwie lasu. Zamieszkałe w dużej mierze przez rodziny z dziećmi. W jego sąsiedztwie znajdują się stadnina koni, korty tenisowe, ośrodek sportowy, przedszkole, boisko do piłki plażowej czy klimatyczny pub  - wylicza. Klient z kolei ma do wyboru aż 4 typy zabudowy w tym mieszkania w jedynym w dzielnicy czterokondygnacyjnym domu wielorodzinnym.

 - Potencjał tego regionu leży przede wszystkim w jego zróżnicowaniu. Nic tu nie jest szablonowe, katowickie przedmieścia w niczym nie przypominają tych jakie znamy z amerykańskich filmów. To właśnie ta różnorodność sprawia, że coraz więcej osób myśląc o nowym domu lub mieszkaniu, najpierw sprawdza co nowego słychać na przedmieściach – podsumowuje Śleziońska.



  Źródło: MK Inwestycje Sp. z o.o.

Czy Katowice doczekają się „miejskiej sypialni”?

Katowickie przedmieścia przyciągają coraz więcej mieszkańców. Jednym z czynników, który przekonuje do wyprowadzki do powstającej miejskiej sypialni, jest odległość. Droga z centrum na przedmieścia zajmuje niecałe 15 minut i jest najkrótszą w Polsce w porównaniu z takimi gigantami przedmieść jak Wrocław, Kraków czy Warszawa.
Katowickie przedmieścia to nie warszawskie. Tutaj droga do centrum z Ligoty czy Zarzecza zajmuje mniej czasu niż przejazd przez samo śródmieście – mówi Monika Śleziońska z katowickiej firmy deweloperskiej MK Inwestycje. - Kusi także klimat, bo można wybierać między miejskim (Ligota, Brynów) albo typowo podmiejskim, cichym (Zarzecze, Podlesie) w niczym nie przypominającym sąsiedztwa Katowic.

Katowickie przedmieścia przed boomem?


W Katowicach blisko 70 proc. nowych inwestycji mieszkaniowych zlokalizowanych jest poza centrum. Zapowiadane przez deweloperów na 2010 i 2011 inwestycje mieszkaniowe i komercyjne, także będą rozkładać się głównie na południu miasta. Jak przewidują specjaliści w ciągu najbliższych lat  niedoszacowane katowickie przedmieścia czeka prawdziwy boom, porównywalny do tego sprzed kilku lat w podmiejskich dzielnicach Warszawy i Krakowa.

Katowickie przedmieścia dopiero się rozwijają, zwłaszcza południowe dzielnice. Niższe niż w centrum ceny działem budowlanych, a także rozwijająca  się infrastruktura sprawiają, że te tereny są atrakcyjne dla inwestorów, którzy od drogiej działki w centrum wolą wybrać tańszą, ale równie atrakcyjną na przedmieściach  – mówi Monika Śleziońska  dyrektor ds. marketingu i sprzedaży firmy MK Inwestycje, która w Katowicach - Zarzeczu wybudowała „Osiedle Zagajnik”.

- Deweloperami nie kierują jednak tylko względy oszczędnościowe. Buduje się tam gdzie ludzie chcą mieszkać, a firmy prowadzić interesy. Katowickie przedmieścia mają ogromny potencjał, który przez lata był niewykorzystany. Teraz każde nowe osiedle przyciąga biznesmenów, którzy lokują tu swoje biznesy – sklepy, salony fryzjerskie, przychodnie. Wszystko się samo nakręca. Katowice dopiero tworzą sobie swoją miejską sypialnię, a sama moda na przeprowadzkę na przedmieściach u nas dopiero się zaczyna – mówi Śleziońska.

Ale nie tylko deweloperzy uważają południe Katowic za dobrą inwestycję. Także mieszkańcy miasta coraz częściej zamiast M w bloku przy zatłoczonej drodze i na ciasnym osiedlu wybierają dom lub mieszkanie na terenach podmiejskich. – Rodziny, zwłaszcza z dziećmi są najczęstszymi kupcami lokali na przedmieściach decydują względy bezpieczeństwa, komfortu i infrastruktura. Także wartość nieruchomości, która wraz z rozwojem dzielnic będzie rosła – mówi. - Już dziś na przedmieściach nie brakuje szkół, sklepów, siłowni – to przyciąga. Większość najlepszych gabinetów lekarskich położona jest właśnie na terenach podmiejskich Katowic. W ciągu ostatniego roku w Zarzeczu i Podlesiu powstały nowe  przedszkola. Są ośrodki sportowe i prężnie działające domy kultury  – wylicza Śleziońska.

Południe Katowic dysponuje dziś aż 9 gotowymi osiedlami. Najpopularniejsze i jednocześnie najbardziej prestiżowe dziś dzielnice Ligota, Brynów, Zarzecze, Podlesie czy Ochojec maja dziś do zaoferowania kilka set lokali, dających szansę wprowadzenia się od zaraz. – Klient, który decyduje się na zakup domu lub mieszkania na południu ma dziś ogromny wybór. Może wybierać zarówno wśród osiedli o zabudowie rezydencjalnej, osiedli z tradycyjnymi blokami i z mieszaną zabudową. W ofercie są zarówno domy szeregowe, wolno stojące, bliźniacze i apartamenty. Może wybierać także klimat przedmieść. Do wyboru ma np. Ligotę – bardzo miejską albo  np. Zarzecze –  dzielnicę wyłącznie z zabudową rezydencjalną i bardzo podmiejskim klimatem, niepodobnym do Katowic. Ten wybór jednak z czasem będzie się zmniejszał. Dziś w sprzedaży są najatrakcyjniejsze gotowe lokale, a na nowe przyjdzie troszkę poczekać   - dodaje Śleziońska.
 
15 minut do centrum, a nie jak w Warszawie - 60


Chętnych nie brakuje, bo katowickie przedmieścia w odróżnieniu do warszawskich czy wrocławskich nie są położone na dalekich peryferiach miasta. Droga do cieszących się największą popularnością dzielnic zajmuje dziś niecałe 15 minut.  – Mieszkańcy Katowic nie mają tego dylematu, co Warszawiacy, bo przeprowadzka z centrum do Ligoty czy Zarzecza nie jest wyprawą na koniec świata. Większość nowych osiedli jest doskonale skomunikowana z centrum, między innymi dzięki drogom miejskim powstałym wokół inwestycji. Te czynniki sprawiają, że klienci szukając domu lub mieszkania na rynku pierwotnym biorą pod uwagę nie tylko centrum Katowic, ale także dzielnice położone na obrzeżach miasta – mówi Śleziońska.  – Tak najczęściej postępują rodziny z dziećmi, które od 100 metrowego mieszkania w centrum, chętniej wydają na dom, godząc się na 15 minutowy dojazd do pracy czy szkoły – dodaje.

Czy zatem Katowice mają szansę na stworzenie idealnej miejskiej sypialni? Zdaniem Śleziońskiej niczego Katowicom nie brakuje. - Przez lata przedmieścia były omijane szerokim łukiem. Zapominano o ich potencjale. Na szczęście ostatnie 10 lat zmieniło ten wizerunek. Najpierw południe Katowic docenili deweloperzy, teraz mieszkańcy. Kolejni będą inwestorzy, którzy w migracji  już teraz dostrzegają ogromny potencjał dla swoich firm. Dzięki nim dziś na południu nie brakuje kafejek, restauracji, firm aranżacyjnych, ogrodniczych czy sklepów. Wiele spraw jesteśmy w stanie załatwić w obrębie swojej dzielnicy – mówi Śleziońska.

Jako przykład Śleziońska podaje Osiedle Zagajnik w Katowicach – Zarzeczu. – Zagajnik położony jest niecałe 13 km od katowickiego rynku. Osiedle jest zamknięte, położone w sąsiedztwie lasu. Zamieszkałe w dużej mierze przez rodziny z dziećmi. W jego sąsiedztwie znajdują się stadnina koni, korty tenisowe, ośrodek sportowy, przedszkole, boisko do piłki plażowej czy klimatyczny pub  - wylicza. Klient z kolei ma do wyboru aż 4 typy zabudowy w tym mieszkania w jedynym w dzielnicy czterokondygnacyjnym domu wielorodzinnym.

 - Potencjał tego regionu leży przede wszystkim w jego zróżnicowaniu. Nic tu nie jest szablonowe, katowickie przedmieścia w niczym nie przypominają tych jakie znamy z amerykańskich filmów. To właśnie ta różnorodność sprawia, że coraz więcej osób myśląc o nowym domu lub mieszkaniu, najpierw sprawdza co nowego słychać na przedmieściach – podsumowuje Śleziońska.



  Źródło: MK Inwestycje Sp. z o.o.

GUS: Duży wzrost liczby rozpoczętych budów

W grudniu liczba rozpoczętych budów mieszkań wzrosła o 21,9 proc. rdr i wyniosła 8 390 - podał GUS. W ciągu miesiąca liczba rozpoczętych budów spadła o 18,4 proc.

W ciągu dwunastu miesięcy rozpoczęto budowę 142 901 mieszkań, o 18,2 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku.

GUS: Liczba oddanych mieszkań w grudniu spadła o 43,9 proc.

Liczba oddanych do użytku mieszkań w grudniu 2009 wyniosła 16 tys. 762 i spadła rok do roku o 43,9 proc.; miesiąc do miesiąca wzrosła o 13,3 proc.

Od początku roku do użytku oddano 160 tys. 79 mieszkań, tj. o 3,1 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.

źródło informacji: PAP

GUS: Duży wzrost liczby rozpoczętych budów

W grudniu liczba rozpoczętych budów mieszkań wzrosła o 21,9 proc. rdr i wyniosła 8 390 - podał GUS. W ciągu miesiąca liczba rozpoczętych budów spadła o 18,4 proc.

W ciągu dwunastu miesięcy rozpoczęto budowę 142 901 mieszkań, o 18,2 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku.

GUS: Liczba oddanych mieszkań w grudniu spadła o 43,9 proc.

Liczba oddanych do użytku mieszkań w grudniu 2009 wyniosła 16 tys. 762 i spadła rok do roku o 43,9 proc.; miesiąc do miesiąca wzrosła o 13,3 proc.

Od początku roku do użytku oddano 160 tys. 79 mieszkań, tj. o 3,1 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.

źródło informacji: PAP

Lokale na rynku wtórnym nadal bez certyfikatów energetycznych

Przepisy Prawa budowlanego regulujące kwestie związane z ustalaniem charakterystyki energetycznej budynków nie przewidują rygoru nieważności umowy prowadzącej do zbycia lub wynajmu lokalu czy budynku na rynku wtórnym w przypadku braku certyfikatu energetycznego. Obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej dotyczy wyłącznie budynków i lokali oddawanych do użytkowania.
Obowiązek certyfikacji

Począwszy od 1 stycznia 2009 r. dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, w przypadku ich zbycia lub wynajmu, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej. Powinno to nastąpić w formie tzw. świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego:

  • określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także
     
  • wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną.

Sposób sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej budynków, ich części oraz lokali mieszkalnych, a także wzory certyfikatów i metodologię obliczania wspomnianej charakterystyki określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury (Dz. U. z 2008 r. nr 201, poz. 1240). Taki certyfikat ważny jest przez okres 10 lat.

Wdrożenie obowiązku certyfikacji energetycznej budynków i lokali nałożyła na państwa członkowskie Dyrektywa 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, która wpisuje się w politykę Wspólnoty ograniczania zużycia energii. Dyrektywa ta została wdrożona, zresztą z opóźnieniem, w Prawie budowlanym, zwłaszcza w przepisach art. 5.


Bez sankcji za brak świadectwa

Formalnie ustawodawca nakłada obowiązek wydania certyfikatu energetycznego w przypadku umów, na podstawie których następuje:

  • przeniesienie własności budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową,
     
  • zbycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu,
     
  • powstanie stosunku najmu budynku, lokalu mieszkalnego lub części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.

W ustawie nie ma jednak określenia konsekwencji na wypadek nieprzedstawienia świadectwa energetycznego przez sprzedawcę czy wynajmującego w tego rodzaju wypadkach. Notariusze nie mogą więc uzależniać sporządzenia aktu przenoszącego własność budynku bądź lokalu na rynku wtórnym od okazania przez sprzedawcę i udostępnienia kupującemu odpowiedniego świadectwa charakterystyki energetycznej. Ostatnia nowelizacja przepisów Prawa budowlanego, która weszła w życie z początkiem bieżącego roku, nic nowego w tej materii nie wniosła. To może być uznane za uchybienie w procesie wdrażana dyrektywy 2002/91/WE, za co Komisja Europejska może nałożyć na państwo polskie karę finansową.


Treść świadectwa

Certyfikat energetyczny zawiera informacje na temat: charakterystyki techniczno‑użytkowej budynku, zapotrzebowania na energię, ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę czy urządzenia pomocnicze łącznie z chłodzeniem pomieszczeń. Informacje te pozwolą zainteresowanym dokonać porównania energooszczędności nabywanych czy najmowanych budynków bądź lokali. Są również pomocne przy ocenie wysokości przyszłych rachunków za prąd i gaz.

WAŻNE! 
Świadectwo charakterystyki energetycznej zawierające nieprawdziwe informacje o wielkości energii jest wadą fizyczną rzeczy (np. lokalu) w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego.

Certyfikaty energetyczne mają jednak służyć nie tylko potencjalnym nabywcom i najemcom budynków czy lokali. Sporo miejsca w świadectwie zabierają adresowane do właścicieli (a przy okazji zarządców) uwagi dotyczące możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię. Owe zalecenia służące poprawie charakterystyki energetycznej budynku/lokalu pod względem opłacalności są odpowiednio pogrupowane na możliwe zmiany w zakresie osłony zewnętrznej budynku, w zakresie techniki instalacyjnej i źródła energii, ograniczające zapotrzebowanie na energię końcową w czasie eksploatacji budynku czy związane z korzystaniem z ciepłej wody użytkowej.


Co nowego w 2010 r.?

W dniu 1 stycznia 2010 r. weszła w życie nowelizacja przepisów dotyczących certyfikacji energetycznej lokali i budynków. Ustawodawca postanowił, że w przypadku wymienionych wcześniej umów (prowadzących do zbycia lub wynajmu) świadec­two charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu lub części budynku oraz osobę, której przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Nowe przepisy precyzują także obowiązek certyfikacji w budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania. Mianowicie świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie certyfikatu dotyczącego budynku. Nie dotyczy to jednak lokali z własną instalacją grzewczą. Właściciel lub zarządca takiego budynku ma obowiązek uzyskania świadectwa charakterystyki energetycznej budynku i nieodpłatnego przekazania jego kopii właścicielowi lokalu w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia przez niego wniosku w tej sprawie.


Obowiązek ubezpieczenia OC

Z początkiem br. osoby dokonujące ocen charakterystyki energetycznej podlegają obowiązkowi ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectw. Obowiązek ubezpieczenia OC powstaje nie później niż w dniu poprzedzającym dzień rozpoczęcia wykonywania czynności związanych ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej. Minimalna suma gwarancyjna ubezpieczenia OC, w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte tego rodzaju polisą, wynosi równowartość w złotych 25 tys. euro.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 7.07.1994 r. - Prawo budowlane (Dz. U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 ze zm.).

autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 630 z dnia 2010-01-21

Lokale na rynku wtórnym nadal bez certyfikatów energetycznych

Przepisy Prawa budowlanego regulujące kwestie związane z ustalaniem charakterystyki energetycznej budynków nie przewidują rygoru nieważności umowy prowadzącej do zbycia lub wynajmu lokalu czy budynku na rynku wtórnym w przypadku braku certyfikatu energetycznego. Obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej dotyczy wyłącznie budynków i lokali oddawanych do użytkowania.
Obowiązek certyfikacji

Począwszy od 1 stycznia 2009 r. dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, w przypadku ich zbycia lub wynajmu, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej. Powinno to nastąpić w formie tzw. świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego:

  • określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także
     
  • wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną.

Sposób sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej budynków, ich części oraz lokali mieszkalnych, a także wzory certyfikatów i metodologię obliczania wspomnianej charakterystyki określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury (Dz. U. z 2008 r. nr 201, poz. 1240). Taki certyfikat ważny jest przez okres 10 lat.

Wdrożenie obowiązku certyfikacji energetycznej budynków i lokali nałożyła na państwa członkowskie Dyrektywa 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, która wpisuje się w politykę Wspólnoty ograniczania zużycia energii. Dyrektywa ta została wdrożona, zresztą z opóźnieniem, w Prawie budowlanym, zwłaszcza w przepisach art. 5.


Bez sankcji za brak świadectwa

Formalnie ustawodawca nakłada obowiązek wydania certyfikatu energetycznego w przypadku umów, na podstawie których następuje:

  • przeniesienie własności budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową,
     
  • zbycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu,
     
  • powstanie stosunku najmu budynku, lokalu mieszkalnego lub części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.

W ustawie nie ma jednak określenia konsekwencji na wypadek nieprzedstawienia świadectwa energetycznego przez sprzedawcę czy wynajmującego w tego rodzaju wypadkach. Notariusze nie mogą więc uzależniać sporządzenia aktu przenoszącego własność budynku bądź lokalu na rynku wtórnym od okazania przez sprzedawcę i udostępnienia kupującemu odpowiedniego świadectwa charakterystyki energetycznej. Ostatnia nowelizacja przepisów Prawa budowlanego, która weszła w życie z początkiem bieżącego roku, nic nowego w tej materii nie wniosła. To może być uznane za uchybienie w procesie wdrażana dyrektywy 2002/91/WE, za co Komisja Europejska może nałożyć na państwo polskie karę finansową.


Treść świadectwa

Certyfikat energetyczny zawiera informacje na temat: charakterystyki techniczno‑użytkowej budynku, zapotrzebowania na energię, ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę czy urządzenia pomocnicze łącznie z chłodzeniem pomieszczeń. Informacje te pozwolą zainteresowanym dokonać porównania energooszczędności nabywanych czy najmowanych budynków bądź lokali. Są również pomocne przy ocenie wysokości przyszłych rachunków za prąd i gaz.

WAŻNE! 
Świadectwo charakterystyki energetycznej zawierające nieprawdziwe informacje o wielkości energii jest wadą fizyczną rzeczy (np. lokalu) w rozumieniu przepisów Kodeksu cywilnego.

Certyfikaty energetyczne mają jednak służyć nie tylko potencjalnym nabywcom i najemcom budynków czy lokali. Sporo miejsca w świadectwie zabierają adresowane do właścicieli (a przy okazji zarządców) uwagi dotyczące możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię. Owe zalecenia służące poprawie charakterystyki energetycznej budynku/lokalu pod względem opłacalności są odpowiednio pogrupowane na możliwe zmiany w zakresie osłony zewnętrznej budynku, w zakresie techniki instalacyjnej i źródła energii, ograniczające zapotrzebowanie na energię końcową w czasie eksploatacji budynku czy związane z korzystaniem z ciepłej wody użytkowej.


Co nowego w 2010 r.?

W dniu 1 stycznia 2010 r. weszła w życie nowelizacja przepisów dotyczących certyfikacji energetycznej lokali i budynków. Ustawodawca postanowił, że w przypadku wymienionych wcześniej umów (prowadzących do zbycia lub wynajmu) świadec­two charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu lub części budynku oraz osobę, której przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Nowe przepisy precyzują także obowiązek certyfikacji w budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania. Mianowicie świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie certyfikatu dotyczącego budynku. Nie dotyczy to jednak lokali z własną instalacją grzewczą. Właściciel lub zarządca takiego budynku ma obowiązek uzyskania świadectwa charakterystyki energetycznej budynku i nieodpłatnego przekazania jego kopii właścicielowi lokalu w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia przez niego wniosku w tej sprawie.


Obowiązek ubezpieczenia OC

Z początkiem br. osoby dokonujące ocen charakterystyki energetycznej podlegają obowiązkowi ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectw. Obowiązek ubezpieczenia OC powstaje nie później niż w dniu poprzedzającym dzień rozpoczęcia wykonywania czynności związanych ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej. Minimalna suma gwarancyjna ubezpieczenia OC, w odniesieniu do jednego zdarzenia, którego skutki są objęte tego rodzaju polisą, wynosi równowartość w złotych 25 tys. euro.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 7.07.1994 r. - Prawo budowlane (Dz. U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 ze zm.).

autor: Tomasz Konieczny
Gazeta Podatkowa Nr 630 z dnia 2010-01-21

4 miesiące na zwrot

Na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące - zdecydował w piątek Sejm, nowelizując ustawę o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

4 miesiące na zwrot

Na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące - zdecydował w piątek Sejm, nowelizując ustawę o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

NIK zawiadamia prokuraturę ws. budowy AOW

Delegatura Najwyższej Izby Kontroli we Wrocławiu zamierza w najbliższym czasie zawiadomić prokuraturę o nieprawidłowościach przy budowie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia (AOW) i naruszeniu przepisów przetargowych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, głównego inwestora AOW.

Jak poinformował PAP w piątek Krzysztof Paliwoda, rzecznik prasowy wrocławskiej delegatury NIK, chodzi o nieprawidłowości proceduralne przy przetargach. - Kontrolowaliśmy nie tylko legalność budowy, ale i gospodarność - powiedział Paliwoda.

Przypomniał, że AOW miała być gotowa w 2008 r. Teraz jako termin zakończenia budowy podaje się 2011 r.; początkowo inwestycja miała kosztować 1,4 mld zł, teraz szacuje się koszty na 4 mld zł.

- Uważamy, że inwestycja jest bardzo rozwleczona w czasie. A w myśl zasady, kto długo buduje, ten drogo buduje - oceniamy źle tak wysokie koszty - mówił Paliwoda. Zaznaczył, że koszt AOW nie był przedmiotem kontroli, ale - jak mówił - nie sposób nie zwrócić uwagi na tak wysokie koszty.

Kontrola dotyczyła 2008 r. Jednostką kontrolowaną była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a także budowa AOW. - Kontrola trwała 10 miesięcy i zakończyła się w październiku 2009 r. - powiedział Paliwoda.

Według niego, pierwsze zawiadomienie do prokuratury NIK skierowała jeszcze w grudniu 2009 r. i chodziło w nim również o nieprawidłowości proceduralne ale wtedy dotyczyły one pozwoleń na budowę.

Do momentu nadania depeszy PAP nie uzyskała komentarza od rzeczniczki GDDKiA.

* * *

- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do północy czeka na informację, czy konsorcjum Autostrada Południe SA pozyskało pieniądze na budowę autostrady A1 Stryków - Pyrzowice - poinformował w piątek rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj. Jeżeli do tego czasu to nie nastąpi, to koncesja wygaśnie. Autostrada Południe odmawia komentarza w tej sprawie.

Jak poinformował Hadaj, konsorcjum Autostrada Południe SA, w skład którego wchodzą firmy: Budimex, Cintra, Ferrovial Agroman, ma zapewnić pełne finansowanie budowy 180 km autostrady. Inwestycja ma być gotowa na Euro 2012.

- Do tej pory nic jeszcze nie dostaliśmy od koncesjonariusza. Czekamy do północy - powiedział rzecznik.

Umowę na wybudowanie i eksploatację tego odcinka podpisano 22 stycznia 2009 r. między Skarbem Państwa a koncesjonariuszem, który jest odpowiedzialny za pozyskanie pieniędzy na projekt i budowę trasy. GDDKiA podała, że jeżeli do północy koncesjonariusz nie zamknie finansowania dla budowy tego odcinka trasy, koncesja wygaśnie.

Koszt budowy oszacowano na 7,5 mld zł. Gotowa autostrada A1 ma połączyć Trójmiasto z Górnym Śląskiem. W Strykowie, na północ od Łodzi, przetnie autostradę A2, natomiast w Gliwicach autostradę A4. Autostrada kończyć się będzie na przejściu granicznym w Gorzyczkach. Długość całkowita autostrady A1 to 568 km.

Zgodnie z koncesją, A1 od Strykowa do Częstochowy ma być gotowa do 31 maja 2012 roku, natomiast odcinek od Częstochowy do Pyrzowic - do 22 stycznia 2014 roku.

 

 

Źródło: INTERIA.PL/PAP

NIK zawiadamia prokuraturę ws. budowy AOW

Delegatura Najwyższej Izby Kontroli we Wrocławiu zamierza w najbliższym czasie zawiadomić prokuraturę o nieprawidłowościach przy budowie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia (AOW) i naruszeniu przepisów przetargowych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, głównego inwestora AOW.

Jak poinformował PAP w piątek Krzysztof Paliwoda, rzecznik prasowy wrocławskiej delegatury NIK, chodzi o nieprawidłowości proceduralne przy przetargach. - Kontrolowaliśmy nie tylko legalność budowy, ale i gospodarność - powiedział Paliwoda.

Przypomniał, że AOW miała być gotowa w 2008 r. Teraz jako termin zakończenia budowy podaje się 2011 r.; początkowo inwestycja miała kosztować 1,4 mld zł, teraz szacuje się koszty na 4 mld zł.

- Uważamy, że inwestycja jest bardzo rozwleczona w czasie. A w myśl zasady, kto długo buduje, ten drogo buduje - oceniamy źle tak wysokie koszty - mówił Paliwoda. Zaznaczył, że koszt AOW nie był przedmiotem kontroli, ale - jak mówił - nie sposób nie zwrócić uwagi na tak wysokie koszty.

Kontrola dotyczyła 2008 r. Jednostką kontrolowaną była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, a także budowa AOW. - Kontrola trwała 10 miesięcy i zakończyła się w październiku 2009 r. - powiedział Paliwoda.

Według niego, pierwsze zawiadomienie do prokuratury NIK skierowała jeszcze w grudniu 2009 r. i chodziło w nim również o nieprawidłowości proceduralne ale wtedy dotyczyły one pozwoleń na budowę.

Do momentu nadania depeszy PAP nie uzyskała komentarza od rzeczniczki GDDKiA.

* * *

- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad do północy czeka na informację, czy konsorcjum Autostrada Południe SA pozyskało pieniądze na budowę autostrady A1 Stryków - Pyrzowice - poinformował w piątek rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj. Jeżeli do tego czasu to nie nastąpi, to koncesja wygaśnie. Autostrada Południe odmawia komentarza w tej sprawie.

Jak poinformował Hadaj, konsorcjum Autostrada Południe SA, w skład którego wchodzą firmy: Budimex, Cintra, Ferrovial Agroman, ma zapewnić pełne finansowanie budowy 180 km autostrady. Inwestycja ma być gotowa na Euro 2012.

- Do tej pory nic jeszcze nie dostaliśmy od koncesjonariusza. Czekamy do północy - powiedział rzecznik.

Umowę na wybudowanie i eksploatację tego odcinka podpisano 22 stycznia 2009 r. między Skarbem Państwa a koncesjonariuszem, który jest odpowiedzialny za pozyskanie pieniędzy na projekt i budowę trasy. GDDKiA podała, że jeżeli do północy koncesjonariusz nie zamknie finansowania dla budowy tego odcinka trasy, koncesja wygaśnie.

Koszt budowy oszacowano na 7,5 mld zł. Gotowa autostrada A1 ma połączyć Trójmiasto z Górnym Śląskiem. W Strykowie, na północ od Łodzi, przetnie autostradę A2, natomiast w Gliwicach autostradę A4. Autostrada kończyć się będzie na przejściu granicznym w Gorzyczkach. Długość całkowita autostrady A1 to 568 km.

Zgodnie z koncesją, A1 od Strykowa do Częstochowy ma być gotowa do 31 maja 2012 roku, natomiast odcinek od Częstochowy do Pyrzowic - do 22 stycznia 2014 roku.

 

 

Źródło: INTERIA.PL/PAP

USA: Spadek sprzedaży domów w USA wyższy od oczekiwań

Sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA w grudniu spadła do 5,45 mln w ujęciu rocznym - podało w raporcie Krajowe Stowarzyszenie Pośredników w Handlu Nieruchomościami (National Association of Realtors).

W listopadzie liczba ta wyniosła 6,54 mln.

Analitycy z Wall Street spodziewali się w grudniu spadku sprzedaży domów na rynku wtórnym do 5,9 mln.

 

 

Źródło: interia.pl

USA: Spadek sprzedaży domów w USA wyższy od oczekiwań

Sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA w grudniu spadła do 5,45 mln w ujęciu rocznym - podało w raporcie Krajowe Stowarzyszenie Pośredników w Handlu Nieruchomościami (National Association of Realtors).

W listopadzie liczba ta wyniosła 6,54 mln.

Analitycy z Wall Street spodziewali się w grudniu spadku sprzedaży domów na rynku wtórnym do 5,9 mln.

 

 

Źródło: interia.pl

Stolica sprzedaje ziemię

Warszawa planuje w tym roku wystawić pod młotek ok. 100 nieruchomości. - Końcówka ubiegłego roku była nie najgorsza, więc liczymy, że to już koniec kryzysu, powiedział "Życiu Warszawy" dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko.

Na sprzedaż jest m.in. działka, na której miał stanąć budynek KDT na placu Defilad i sąsiednia - z podziemnym parkingiem. Ogłoszenie przetargu nastąpi w drugiej połowie roku. Obszar, na którym miał stanąć kupiecki dom handlowy, wyceniony jest na ok. 60 mln zł.

W ub.r. miasto przeprowadziło 90 przetargów. Tylko 13 z nich zakończyło się sukcesem. Nie zrażony tym Ratusz przygotował już 11 tegorocznych przetargów. Większość z nich odbędzie się w drugiej połowie roku.

Analitycy rynku sceptycznie oceniają możliwość sprzedaży miejskich działek. - Wyceny są zawyżone nawet o 30 - 40 proc., bo rzeczoznawcy odnoszą się do transakcji sprzed dwóch lat, z czasów boomu. W ub.r. prawie ich nie było, tłumaczy Andrzej Brochocki z agencji Brochocki Nieruchomości.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Stolica sprzedaje ziemię

Warszawa planuje w tym roku wystawić pod młotek ok. 100 nieruchomości. - Końcówka ubiegłego roku była nie najgorsza, więc liczymy, że to już koniec kryzysu, powiedział "Życiu Warszawy" dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko.

Na sprzedaż jest m.in. działka, na której miał stanąć budynek KDT na placu Defilad i sąsiednia - z podziemnym parkingiem. Ogłoszenie przetargu nastąpi w drugiej połowie roku. Obszar, na którym miał stanąć kupiecki dom handlowy, wyceniony jest na ok. 60 mln zł.

W ub.r. miasto przeprowadziło 90 przetargów. Tylko 13 z nich zakończyło się sukcesem. Nie zrażony tym Ratusz przygotował już 11 tegorocznych przetargów. Większość z nich odbędzie się w drugiej połowie roku.

Analitycy rynku sceptycznie oceniają możliwość sprzedaży miejskich działek. - Wyceny są zawyżone nawet o 30 - 40 proc., bo rzeczoznawcy odnoszą się do transakcji sprzed dwóch lat, z czasów boomu. W ub.r. prawie ich nie było, tłumaczy Andrzej Brochocki z agencji Brochocki Nieruchomości.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Nowe mieszkania wolimy wykańczać sami

Zaledwie jeden na 20 klientów kupujących mieszkanie od dewelopera decyduje się na wybór opcji "pod klucz" - wskazują dane Home Broker. Wynika to z ograniczonej liczby tego typu ofert, a także stosunkowo wysokiej ceny. Alternatywą jest zakup mieszkania na rynku wtórnym.
Oferta mieszkań "pod klucz", czyli wykończonych lokali sprzedawanych przez deweloperów nie jest zbyt bogata. Przykładowo w Krakowie, na 23 inwestycje, które Home Broker ma teraz w sprzedaży, tylko jedna obejmuje ofertę mieszkań "pod klucz". - Ostatnio czterej deweloperzy zastanawiali się nad opcją sprzedaży mieszkań pod klucz, ale z niej zrezygnowali - mówi Grzegorz Maj, doradca ds. nieruchomości w krakowskim oddziale Home Broker.

Pojedyncze inwestycje z opcją "pod klucz"

W Poznaniu taka oferta dostępna jest w przypadku jednej inwestycji na 18, a w Gdańsku w przypadku dwóch inwestycji na 12. - Klienci pytają o mieszkania wykończone pod klucz, ale ostatecznie decydują się wykańczać je we własnym zakresie - przyznaje Wojciech Gutowski, doradca z Wrocławia. Jednocześnie deweloperzy, nie widząc zbyt dużego popytu nie wychodzą na rynek z ofertą gotowych lokali. W efekcie średnio jeden na 20 klientów, którzy kupili w ostatnich trzech miesiącach mieszkanie na rynku pierwotnym za pośrednictwem Home Broker wybrało opcję "pod klucz".

Różne standardy wykończenia

Jednym z powodów niewielkiego zainteresowania klientów zakupem wykończonych mieszkań od deweloperów jest wysoka cena za taką opcję. Zwykle cena metra kwadratowego rośnie w takim przypadku o 700-900 zł. - Cena zależy od standardu wykończenia, lokalizacji, standardu inwestycji czy wielkości mieszkania - mówi Krzysztof Kluska, doradca Home Broker w Warszawie. Zdarza się, że jeden deweloper oferuje kilka wariantów wykończenia. Przykładowo, opcja najtańsza w cenie 600-700 zł za m kw, standard podwyższony w cenie 900-1000 zł za m kw. oraz standard najwyższy w cenie 1200-1300 zł za m kw. W Warszawie, np. w dzielnicy Białołęka są oferty nawet w cenie 550 zł za m kw.

W Warszawie zakup gotowego M może się opłacić

W przypadku przeciętnej ceny wykończenia na poziomie 700-900 zł za m kw. koszt zakupu 60-metrowego mieszkania rośnie o 42-54 tys. zł. Przy średniej cenie metra kwadratowego nowego mieszkania w Warszawie na poziomie 9,3 tys. zł, może to oznaczać wzrost kosztu o prawie 10 proc. To jednak wciąż mniej, niż trzeba zapłacić za nowe mieszkanie na rynku wtórnym (tu większość lokali jest wykończona). Obecnie przeciętna cena dla Warszawy (mieszkania nie starsze niż 5 lat) wynosi 10,8 tys. zł. Do tego dochodzi dodatkowy koszt w postaci 2 proc. podatku od czynności cywilno-prawnych, który ponosi kupujący mieszkanie na rynku wtórnym (daje to łącznie przeciętną cenę metra kwadratowego na poziomie nieco ponad 11 tys. zł na rynku wtórnym, co oznacza, że rynek pierwotny jest przeciętnie o 1,7 tys. zł tańszy).

W Krakowie nowe mieszkania są relatywnie drogie

Także w Poznaniu różnica między średnią ceną metra kwadratowego z rynku wtórnego i pierwotnego jest na tyle wysoka (821 zł), że zakup mieszkania z opcją "pod klucz" może być opłacalny. Nieco inaczej jest we Wrocławiu, gdzie różnica wynosi już tylko 552 zł - wskazują dane Home Broker. Jeżeli uwzględnimy jednak koszt podatku od czynności cywilno-prawnych to różnica wzrośnie do 719 zł, a zatem też w granicach ceny za wykończenie lokalu przez dewelopera. Ale już w Krakowie metr kwadratowy nowego mieszkania jest przeciętnie o 68 zł niższy od rynku wtórnego. Zatem zakup pod klucz w tym mieście jest w większości wypadków nieopłacalny, aczkolwiek każdą ofertę trzeba rozpatrywać indywidualnie. Trzeba też pamiętać, że w poszczególnych dzielnicach relacje między cenami mogą kształtować się odmiennie.

Różnica w cenie metra kwadratowego między nowymi i wykończonymi mieszkaniami


Informacja prasowa

Źródło: Home Broker

Uwaga na termin realizacji

Na wykończone mieszkania od deweloperów zwykle decydują się osoby kupujące mieszkanie poza miastem zamieszkania lub osoby, które chcą szybko się wprowadzić. Zdarza się jednak, że mieszkanie z opcją "pod klucz" wcale nie jest szybciej gotowe do zamieszkania. Przykładowo, w jednej z wrocławskich inwestycji, trzeba obecnie czekać na wykończenie lokalu przez dewelopera ok. 3-4 miesięcy. Niektórzy deweloperzy proponują wykończenie mieszkania bez dopłaty. - Taka oferta może znaleźć więcej nabywców niż w przypadku częściej stosowanych promocji cenowych - twierdzi Rafał Stenclik, doradca z poznańskiego oddziału Home Broker.

Katarzyna Siwek, współpraca Bartosz Turek

analitycy Home Broker

Źródło: interia.pl

Nowe mieszkania wolimy wykańczać sami

Zaledwie jeden na 20 klientów kupujących mieszkanie od dewelopera decyduje się na wybór opcji "pod klucz" - wskazują dane Home Broker. Wynika to z ograniczonej liczby tego typu ofert, a także stosunkowo wysokiej ceny. Alternatywą jest zakup mieszkania na rynku wtórnym.
Oferta mieszkań "pod klucz", czyli wykończonych lokali sprzedawanych przez deweloperów nie jest zbyt bogata. Przykładowo w Krakowie, na 23 inwestycje, które Home Broker ma teraz w sprzedaży, tylko jedna obejmuje ofertę mieszkań "pod klucz". - Ostatnio czterej deweloperzy zastanawiali się nad opcją sprzedaży mieszkań pod klucz, ale z niej zrezygnowali - mówi Grzegorz Maj, doradca ds. nieruchomości w krakowskim oddziale Home Broker.

Pojedyncze inwestycje z opcją "pod klucz"

W Poznaniu taka oferta dostępna jest w przypadku jednej inwestycji na 18, a w Gdańsku w przypadku dwóch inwestycji na 12. - Klienci pytają o mieszkania wykończone pod klucz, ale ostatecznie decydują się wykańczać je we własnym zakresie - przyznaje Wojciech Gutowski, doradca z Wrocławia. Jednocześnie deweloperzy, nie widząc zbyt dużego popytu nie wychodzą na rynek z ofertą gotowych lokali. W efekcie średnio jeden na 20 klientów, którzy kupili w ostatnich trzech miesiącach mieszkanie na rynku pierwotnym za pośrednictwem Home Broker wybrało opcję "pod klucz".

Różne standardy wykończenia

Jednym z powodów niewielkiego zainteresowania klientów zakupem wykończonych mieszkań od deweloperów jest wysoka cena za taką opcję. Zwykle cena metra kwadratowego rośnie w takim przypadku o 700-900 zł. - Cena zależy od standardu wykończenia, lokalizacji, standardu inwestycji czy wielkości mieszkania - mówi Krzysztof Kluska, doradca Home Broker w Warszawie. Zdarza się, że jeden deweloper oferuje kilka wariantów wykończenia. Przykładowo, opcja najtańsza w cenie 600-700 zł za m kw, standard podwyższony w cenie 900-1000 zł za m kw. oraz standard najwyższy w cenie 1200-1300 zł za m kw. W Warszawie, np. w dzielnicy Białołęka są oferty nawet w cenie 550 zł za m kw.

W Warszawie zakup gotowego M może się opłacić

W przypadku przeciętnej ceny wykończenia na poziomie 700-900 zł za m kw. koszt zakupu 60-metrowego mieszkania rośnie o 42-54 tys. zł. Przy średniej cenie metra kwadratowego nowego mieszkania w Warszawie na poziomie 9,3 tys. zł, może to oznaczać wzrost kosztu o prawie 10 proc. To jednak wciąż mniej, niż trzeba zapłacić za nowe mieszkanie na rynku wtórnym (tu większość lokali jest wykończona). Obecnie przeciętna cena dla Warszawy (mieszkania nie starsze niż 5 lat) wynosi 10,8 tys. zł. Do tego dochodzi dodatkowy koszt w postaci 2 proc. podatku od czynności cywilno-prawnych, który ponosi kupujący mieszkanie na rynku wtórnym (daje to łącznie przeciętną cenę metra kwadratowego na poziomie nieco ponad 11 tys. zł na rynku wtórnym, co oznacza, że rynek pierwotny jest przeciętnie o 1,7 tys. zł tańszy).

W Krakowie nowe mieszkania są relatywnie drogie

Także w Poznaniu różnica między średnią ceną metra kwadratowego z rynku wtórnego i pierwotnego jest na tyle wysoka (821 zł), że zakup mieszkania z opcją "pod klucz" może być opłacalny. Nieco inaczej jest we Wrocławiu, gdzie różnica wynosi już tylko 552 zł - wskazują dane Home Broker. Jeżeli uwzględnimy jednak koszt podatku od czynności cywilno-prawnych to różnica wzrośnie do 719 zł, a zatem też w granicach ceny za wykończenie lokalu przez dewelopera. Ale już w Krakowie metr kwadratowy nowego mieszkania jest przeciętnie o 68 zł niższy od rynku wtórnego. Zatem zakup pod klucz w tym mieście jest w większości wypadków nieopłacalny, aczkolwiek każdą ofertę trzeba rozpatrywać indywidualnie. Trzeba też pamiętać, że w poszczególnych dzielnicach relacje między cenami mogą kształtować się odmiennie.

Różnica w cenie metra kwadratowego między nowymi i wykończonymi mieszkaniami


Informacja prasowa

Źródło: Home Broker

Uwaga na termin realizacji

Na wykończone mieszkania od deweloperów zwykle decydują się osoby kupujące mieszkanie poza miastem zamieszkania lub osoby, które chcą szybko się wprowadzić. Zdarza się jednak, że mieszkanie z opcją "pod klucz" wcale nie jest szybciej gotowe do zamieszkania. Przykładowo, w jednej z wrocławskich inwestycji, trzeba obecnie czekać na wykończenie lokalu przez dewelopera ok. 3-4 miesięcy. Niektórzy deweloperzy proponują wykończenie mieszkania bez dopłaty. - Taka oferta może znaleźć więcej nabywców niż w przypadku częściej stosowanych promocji cenowych - twierdzi Rafał Stenclik, doradca z poznańskiego oddziału Home Broker.

Katarzyna Siwek, współpraca Bartosz Turek

analitycy Home Broker

Źródło: interia.pl

Od dzisiaj łatwiej eksmitować

Od dzisiaj właściciele mieszkań i domów mogą wynajmować je bez obawy, że nie będą w stanie pozbyć się lokatorów niepłacących czynszu - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Taki komfort daje im nowa umowa najmu okazjonalnego i załączone do niej oświadczenie najemcy o dobrowolnym poddaniu się eksmisji. Wprowadzając przepisy o najmie okazjonalnym rząd chce walczyć z szarą strefą na rynku wynajmu mieszkań. Zdaniem Ministerstwa Infrastruktury ich właściciele nie chcą zawierać formalnych umów z obawy przed niekończącymi się procedurami eksmisyjnymi.

Z nowej formy najmu mogą korzystać zarówno właściciele mieszkań i domów, jak i spółdzielcy posiadający mieszkania własnościowe. Umowa najmu okazjonalnego pozwoli na uproszczoną eksmisję uciążliwych najemców tylko w przypadku jej wcześniejszego zgłoszenia w urzędzie skarbowym - zastrzega "DGP".

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Od dzisiaj łatwiej eksmitować

Od dzisiaj właściciele mieszkań i domów mogą wynajmować je bez obawy, że nie będą w stanie pozbyć się lokatorów niepłacących czynszu - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Taki komfort daje im nowa umowa najmu okazjonalnego i załączone do niej oświadczenie najemcy o dobrowolnym poddaniu się eksmisji. Wprowadzając przepisy o najmie okazjonalnym rząd chce walczyć z szarą strefą na rynku wynajmu mieszkań. Zdaniem Ministerstwa Infrastruktury ich właściciele nie chcą zawierać formalnych umów z obawy przed niekończącymi się procedurami eksmisyjnymi.

Z nowej formy najmu mogą korzystać zarówno właściciele mieszkań i domów, jak i spółdzielcy posiadający mieszkania własnościowe. Umowa najmu okazjonalnego pozwoli na uproszczoną eksmisję uciążliwych najemców tylko w przypadku jej wcześniejszego zgłoszenia w urzędzie skarbowym - zastrzega "DGP".

Źródło: INTERIA.PL/PAP

Koniec kryzysu w mieszkaniówce?

Rosnąca sprzedaż, wyraźnie większa liczba mieszkań wprowadzanych na rynek, stabilizujące się ceny pozwalają przypuszczać, że mamy do czynienia ze zmianą trendu i początkiem dobrej koniunktury - tak wynika z raportu pt. Rynek mieszkaniowy w Polsce, sporządzonego przez firmę doradzającą deweloperom i inwestorom działającym na rynku mieszkaniowym Reas.

- Najważniejsze rynki mieszkaniowe w Polsce powoli wychodzą z kryzysu - oceniają analitycy Reas.

Wskazują oni przede wszystkim na zachowanie deweloperów wobec inwestycji na największym rynku w Polsce - w Warszawie. O ile w trzech pierwszych kwartałach 2009 wprowadzono na rynek 2,5 tys. mieszkań, tak w samym IV kwartale 2009 było to ponad 3 tys.

- Ta poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników: znacznego zwiększenia przez banki liczby udzielonych kredytów hipotecznych, redukcji cen, sprzyjającej poprawie relacji popytu do podaży, a także wyraźnemu zmniejszeniu się wielkości oferty, jak i dostosowaniu jej do charakterystyki zmienionego popytu - czytamy w raporcie.

W ocenie analityków Reas, na początku 2010 roku uczestnicy patrzą na perspektywy rozwoju polskiego rynku mieszkaniowego z ostrożnym optymizmem.

Banki zapowiadają dalszy wzrost akcji kredytowej dla klientów indywidualnych i powrót do ostrożnego finansowania deweloperów. Deweloperzy z kolei mają dość duże rezerwy projektów z pozwoleniami na budowę i są w stanie płynnie wprowadzać je do realizacji.

 

Źródło: money.pl

Koniec kryzysu w mieszkaniówce?

Rosnąca sprzedaż, wyraźnie większa liczba mieszkań wprowadzanych na rynek, stabilizujące się ceny pozwalają przypuszczać, że mamy do czynienia ze zmianą trendu i początkiem dobrej koniunktury - tak wynika z raportu pt. Rynek mieszkaniowy w Polsce, sporządzonego przez firmę doradzającą deweloperom i inwestorom działającym na rynku mieszkaniowym Reas.

- Najważniejsze rynki mieszkaniowe w Polsce powoli wychodzą z kryzysu - oceniają analitycy Reas.

Wskazują oni przede wszystkim na zachowanie deweloperów wobec inwestycji na największym rynku w Polsce - w Warszawie. O ile w trzech pierwszych kwartałach 2009 wprowadzono na rynek 2,5 tys. mieszkań, tak w samym IV kwartale 2009 było to ponad 3 tys.

- Ta poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników: znacznego zwiększenia przez banki liczby udzielonych kredytów hipotecznych, redukcji cen, sprzyjającej poprawie relacji popytu do podaży, a także wyraźnemu zmniejszeniu się wielkości oferty, jak i dostosowaniu jej do charakterystyki zmienionego popytu - czytamy w raporcie.

W ocenie analityków Reas, na początku 2010 roku uczestnicy patrzą na perspektywy rozwoju polskiego rynku mieszkaniowego z ostrożnym optymizmem.

Banki zapowiadają dalszy wzrost akcji kredytowej dla klientów indywidualnych i powrót do ostrożnego finansowania deweloperów. Deweloperzy z kolei mają dość duże rezerwy projektów z pozwoleniami na budowę i są w stanie płynnie wprowadzać je do realizacji.

 

Źródło: money.pl

W ubiegłym roku przybyło 160 tys. mieszkań

Liczba mieszkań, na realizację których wydano pozwolenia w grudniu 2009 roku, wzrosła o 26,4 proc. w ujęciu miesięcznym do 14 tys. 606 szt., zaś w ujęciu rocznym zmniejszyła się o 5,8 proc. - informuje Główny Urząd Statystyczny.
W grudniu - w ujęciu rocznym - liczba pozwoleń wzrosła w kategorii pozostałe - o 44,2 proc. do 982 szt. W pozostałych kategoriach zanotowano spadek, w tym w przypadku mieszkań przeznaczonych na sprzedaż lub wynajem odnotowano spadek o 26,8 proc. do 5525 lokali, a w budownictwie indywidualnym - o 3,3 proc. do 7916 lokali.

Liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto w grudniu, wyniosła 8390, co oznacza wzrost o 21,9 m/m, ale spadek w ujęciu rocznym o 18,4 proc.. W całym 2009 r. spadek wyniósł 18,2 proc. do 142 tys. 901mieszkań.

W całym 2009 r. liczba pozwoleń na budowę spadła o 22,3 proc. do 178 tys. 801 szt.

W grudniu oddano do użytkowania 16 tys. 762 mieszkania, czyli o 43,9 proc. mniej niż przed miesiącem, ale o 13,3 proc. więcej niż przed rokiem. W okresie styczeń-grudzień liczba mieszkań oddanych do użytku wyniosła 160 tys. 079 szt., co oznacza spadek o 3,1 proc..

- Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-grudzień 2009 r. oddali 72 tys. 353 mieszkania, tj. o 8,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 45,2 proc. ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania - informuje GUS.

W ciągu dwunastu miesięcy minionego roku inwestorzy ci rozpoczęli budowę 44 323 mieszkań, tj. o 33,9 proc. mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 63 411, tj. o 37,3 proc.

 

Źródło: money.pl

W ubiegłym roku przybyło 160 tys. mieszkań

Liczba mieszkań, na realizację których wydano pozwolenia w grudniu 2009 roku, wzrosła o 26,4 proc. w ujęciu miesięcznym do 14 tys. 606 szt., zaś w ujęciu rocznym zmniejszyła się o 5,8 proc. - informuje Główny Urząd Statystyczny.
W grudniu - w ujęciu rocznym - liczba pozwoleń wzrosła w kategorii pozostałe - o 44,2 proc. do 982 szt. W pozostałych kategoriach zanotowano spadek, w tym w przypadku mieszkań przeznaczonych na sprzedaż lub wynajem odnotowano spadek o 26,8 proc. do 5525 lokali, a w budownictwie indywidualnym - o 3,3 proc. do 7916 lokali.

Liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto w grudniu, wyniosła 8390, co oznacza wzrost o 21,9 m/m, ale spadek w ujęciu rocznym o 18,4 proc.. W całym 2009 r. spadek wyniósł 18,2 proc. do 142 tys. 901mieszkań.

W całym 2009 r. liczba pozwoleń na budowę spadła o 22,3 proc. do 178 tys. 801 szt.

W grudniu oddano do użytkowania 16 tys. 762 mieszkania, czyli o 43,9 proc. mniej niż przed miesiącem, ale o 13,3 proc. więcej niż przed rokiem. W okresie styczeń-grudzień liczba mieszkań oddanych do użytku wyniosła 160 tys. 079 szt., co oznacza spadek o 3,1 proc..

- Największy udział w przyroście nowych zasobów mieszkaniowych mieli deweloperzy, którzy w okresie styczeń-grudzień 2009 r. oddali 72 tys. 353 mieszkania, tj. o 8,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku, co stanowiło 45,2 proc. ogólnej liczby mieszkań oddanych do użytkowania - informuje GUS.

W ciągu dwunastu miesięcy minionego roku inwestorzy ci rozpoczęli budowę 44 323 mieszkań, tj. o 33,9 proc. mniej niż w 2008 r. Spadła również liczba mieszkań, na których budowę uzyskali oni pozwolenie - do 63 411, tj. o 37,3 proc.

 

Źródło: money.pl

Wenecja: 10 tys. euro za metr mieszkania

We Włoszech najwięcej za mieszkanie w dobrym, centralnym punkcie dużego miasta trzeba zapłacić w Wenecji.
Drugie miejsce w rankingu opracowanym przez stowarzyszenie deweloperów i firm budowlanych (Confedilizia) zajmuje Rzym, gdzie metr kwadratowy mieszkania w centrum kosztuje 8 tys. euro. W Mediolanie trzeba zapłacić 7570 euro, a w Sienie - 5300 euro.

W Bolonii, Florencji i Turynie cena metra waha się od 4500 do 4900 euro.

Na peryferiach wielkich miast ceny za metr kwadratowy spadają o jedną trzecią czy prawie nawet o połowę. I tak na przykład w Wenecji poza ścisłym centrum wynosi ona 6300 euro, a w Rzymie - 4800 euro.

Sporządzono również ranking miast, gdzie budownictwo jest najtańsze. Prowadzi miasto Trapani na Sycylii - 520 euro za metr w centrum. Na drugim miejscu znalazło się Nuoro na Sardynii - 560 euro.

Stowarzyszenie Confedilizia prognozuje, że sytuacja na pogrążonym w kryzysie rynku budowlanym we Włoszech poprawi się pod koniec 2010 roku.


Źródło: (PAP)
money.pl

Wenecja: 10 tys. euro za metr mieszkania

We Włoszech najwięcej za mieszkanie w dobrym, centralnym punkcie dużego miasta trzeba zapłacić w Wenecji.
Drugie miejsce w rankingu opracowanym przez stowarzyszenie deweloperów i firm budowlanych (Confedilizia) zajmuje Rzym, gdzie metr kwadratowy mieszkania w centrum kosztuje 8 tys. euro. W Mediolanie trzeba zapłacić 7570 euro, a w Sienie - 5300 euro.

W Bolonii, Florencji i Turynie cena metra waha się od 4500 do 4900 euro.

Na peryferiach wielkich miast ceny za metr kwadratowy spadają o jedną trzecią czy prawie nawet o połowę. I tak na przykład w Wenecji poza ścisłym centrum wynosi ona 6300 euro, a w Rzymie - 4800 euro.

Sporządzono również ranking miast, gdzie budownictwo jest najtańsze. Prowadzi miasto Trapani na Sycylii - 520 euro za metr w centrum. Na drugim miejscu znalazło się Nuoro na Sardynii - 560 euro.

Stowarzyszenie Confedilizia prognozuje, że sytuacja na pogrążonym w kryzysie rynku budowlanym we Włoszech poprawi się pod koniec 2010 roku.


Źródło: (PAP)
money.pl

10-latki lepsze niż wynajem

W grudniu rentowność z inwestycji w mieszkania pod wynajem ponownie spadła - do 4,63 proc. netto. Nadal jednak jest wyższa niż większości lokat bankowych, a niższa od zwrotu z inwestycji w obligacje skarbowe.

Jeszcze w listopadzie rentowność najmu sięgała 4,87 proc., można zatem mówić o poważnym spadku wyliczanej przez nas średniej. W większości miast spadły w tym czasie żądania cenowe posiadaczy mieszkań na wynajem, jednak w dużej mierze wpływ na niższą średnią miała zmiana metodologii liczenia rentowności. W poprzednich obliczeniach braliśmy pod uwagę ogłoszenia najmu ze 180 dni, obecnie pod uwagę bierzemy ogłoszenia aktualizowane na 60 dni przed powstaniem wyliczeń. Dla większości miast taka zmiana metodologii nie miała znaczenia dla wyników, za wyjątkiem Gdańska, gdzie ze statystyk wypadły mieszkania oferowane pod wynajem letnikom, co dotąd podnosiło średnią cenę najmu.

Gdyby nie uwzględniać zmian w metodologii średnia rentowność najmu także spadłaby, choć nie tak mocno - do 4,81 proc., a gdyby w ogóle nie uwzględniać Gdańska z 4,62 proc. w listopadzie do 4,53 proc. w grudniu. Spadek rentowności najmu ma związek z obniżającymi się wymaganiami posiadaczy mieszkań wobec przyszłych najemców. Dostępność ofert nadal jest wysoka, natomiast chętni są wybredni. Jednocześnie jednak na korzyść inwestycji w mieszkania pod wynajem przemawia spadek cen transakcyjnych, na podstawie których wyliczana jest rentowność najmu.


Open Finance

Spadek rentowności najmu zanotowano we wszystkich miastach za wyjątkiem Wrocławia (gdzie zmian nie było) i Łodzi (gdzie rentowność wzrosła). Mimo to i pomimo utrzymania średniego oprocentowania lokat na niezmienionym poziomie, inwestycja w zakup mieszkania nadal jest bardziej opłacalna niż trzymanie pieniędzy w banku, choć należy tu dodać, że cały czas posługujemy się średnimi, które nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Na rentowność najmu mieszkania wpływ mają takie czynniki jak cena zakupu (wraz z dodatkowymi opłatami) wynegocjowana wysokość czynszu, okresy przestoju, koszty remontu, wysokość opłat dla administracji czy wreszcie zmiana wartości samego mieszkania.

Pozostając przy średnich - rentowność inwestycji w mieszkanie pod wynajem jest niższa niż zwrot z inwestycji w obligacje 10-letnie i to wyraźniej niż przed miesiącem. W styczniowej ofercie obligacji Ministerstwo Finansów podniosło o 20 punktów bazowych marże dla obligacji 10-letnich po pierwszym roku od ich zakupu. Jednocześnie można spodziewać się - w związku ze wzrostem inflacji w styczniu - że za miesiąc podobne statystyki także będą przemawiały za wyborem obligacji. Jednak już w perspektywie kilku miesięcy, kiedy oczekiwany jest spadek inflacji, to wynajem mieszkania da lepszy zwrot na kapitale, bowiem oprocentowanie obligacji opartych o wskaźnik inflacji może spadać (oczekujemy, że inflacja w połowie roku spadnie do 2 proc. z 3,5 proc. obecnie). Z kolei w drugim półroczu oczekiwany jest ponowny wzrost inflacji i - o ile stawki najmu i ceny mieszkań nie zmienią się do tego czasu - rentowność najmu i obligacji 10-letnich może ponownie się wyrównać.

Warto zwrócić uwagę na różnicę między rentownością brutto i netto między rodzajami inwestycji. Przychody z najmu mieszkań obłożone są 8,5-proc. zryczałtowanym podatkiem dochodowym, podczas gdy zyski z inwestycji kapitałowych opodatkowane są na 19 proc. Stąd mimo słabszej pozycji wyjściowej, mieszkania wygrywają rentownością z większością lokat bankowych.


Open Finance

Emil Szweda, Open Finance

10-latki lepsze niż wynajem

W grudniu rentowność z inwestycji w mieszkania pod wynajem ponownie spadła - do 4,63 proc. netto. Nadal jednak jest wyższa niż większości lokat bankowych, a niższa od zwrotu z inwestycji w obligacje skarbowe.

Jeszcze w listopadzie rentowność najmu sięgała 4,87 proc., można zatem mówić o poważnym spadku wyliczanej przez nas średniej. W większości miast spadły w tym czasie żądania cenowe posiadaczy mieszkań na wynajem, jednak w dużej mierze wpływ na niższą średnią miała zmiana metodologii liczenia rentowności. W poprzednich obliczeniach braliśmy pod uwagę ogłoszenia najmu ze 180 dni, obecnie pod uwagę bierzemy ogłoszenia aktualizowane na 60 dni przed powstaniem wyliczeń. Dla większości miast taka zmiana metodologii nie miała znaczenia dla wyników, za wyjątkiem Gdańska, gdzie ze statystyk wypadły mieszkania oferowane pod wynajem letnikom, co dotąd podnosiło średnią cenę najmu.

Gdyby nie uwzględniać zmian w metodologii średnia rentowność najmu także spadłaby, choć nie tak mocno - do 4,81 proc., a gdyby w ogóle nie uwzględniać Gdańska z 4,62 proc. w listopadzie do 4,53 proc. w grudniu. Spadek rentowności najmu ma związek z obniżającymi się wymaganiami posiadaczy mieszkań wobec przyszłych najemców. Dostępność ofert nadal jest wysoka, natomiast chętni są wybredni. Jednocześnie jednak na korzyść inwestycji w mieszkania pod wynajem przemawia spadek cen transakcyjnych, na podstawie których wyliczana jest rentowność najmu.


Open Finance

Spadek rentowności najmu zanotowano we wszystkich miastach za wyjątkiem Wrocławia (gdzie zmian nie było) i Łodzi (gdzie rentowność wzrosła). Mimo to i pomimo utrzymania średniego oprocentowania lokat na niezmienionym poziomie, inwestycja w zakup mieszkania nadal jest bardziej opłacalna niż trzymanie pieniędzy w banku, choć należy tu dodać, że cały czas posługujemy się średnimi, które nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości. Na rentowność najmu mieszkania wpływ mają takie czynniki jak cena zakupu (wraz z dodatkowymi opłatami) wynegocjowana wysokość czynszu, okresy przestoju, koszty remontu, wysokość opłat dla administracji czy wreszcie zmiana wartości samego mieszkania.

Pozostając przy średnich - rentowność inwestycji w mieszkanie pod wynajem jest niższa niż zwrot z inwestycji w obligacje 10-letnie i to wyraźniej niż przed miesiącem. W styczniowej ofercie obligacji Ministerstwo Finansów podniosło o 20 punktów bazowych marże dla obligacji 10-letnich po pierwszym roku od ich zakupu. Jednocześnie można spodziewać się - w związku ze wzrostem inflacji w styczniu - że za miesiąc podobne statystyki także będą przemawiały za wyborem obligacji. Jednak już w perspektywie kilku miesięcy, kiedy oczekiwany jest spadek inflacji, to wynajem mieszkania da lepszy zwrot na kapitale, bowiem oprocentowanie obligacji opartych o wskaźnik inflacji może spadać (oczekujemy, że inflacja w połowie roku spadnie do 2 proc. z 3,5 proc. obecnie). Z kolei w drugim półroczu oczekiwany jest ponowny wzrost inflacji i - o ile stawki najmu i ceny mieszkań nie zmienią się do tego czasu - rentowność najmu i obligacji 10-letnich może ponownie się wyrównać.

Warto zwrócić uwagę na różnicę między rentownością brutto i netto między rodzajami inwestycji. Przychody z najmu mieszkań obłożone są 8,5-proc. zryczałtowanym podatkiem dochodowym, podczas gdy zyski z inwestycji kapitałowych opodatkowane są na 19 proc. Stąd mimo słabszej pozycji wyjściowej, mieszkania wygrywają rentownością z większością lokat bankowych.


Open Finance

Emil Szweda, Open Finance

KNF: Kredyty nie podbiją cen!

Komisja Nadzoru Finansowego oczekuje, że dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie w 2010 roku wyższa niż w 2009 roku - poinformował PAP Andrzej Stopczyński, dyrektor Pionu Nadzoru Bankowego Komisji Nadzoru Finansowego.

"Spodziewamy się, że w 2010 roku dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie wyższa niż w ubiegłym roku.

Banki dysponują wystarczającym poziomem kapitałów, by prowadzić akcję w sposób bezpieczny. Stare portfele są w znacznym stopniu wyrezerwowane. Widzimy też zmiany procedur kredytowych w kierunku finansowania bezpieczniejszych należności" - powiedział Stopczyński. "W naszej ocenie dynamika akcji kredytowej w sektorach mniej ryzykownych powinna się zwiększyć. Zakładamy wzrost w finansowaniu jednostek budżetowych, samorządowych, liczymy na wzrost w kredytach inwestycyjnych" - dodał. Zdaniem dyrektora nie należy się jednak spodziewać podobnej skali wzrostów kredytów jak w okresie przed kryzysem. "Z punktu widzenia stabilności sektora, ale też bezpieczeństwa finansowego klientów powrót do boomu kredytowego nie byłby korzystny. Ten +kranik+ z kredytami powinien być odkręcany w sposób kontrolowany, nie powodując zagrożenia wystąpienia problemu nadmiernego zadłużenia klientów banków" - powiedział Stopczyński. Zdaniem dyrektora 2010 rok przyniesie ożywienie w kredytach hipotecznych, ale spadek aktywności w kredytach gotówkowych. "Myślę, że kredyt gotówkowy będzie w 2010 roku ograniczany, co nie oznacza, że inne formy kredytowania gospodarstw domowych będą zaniechane. Proporcje pomiędzy kredytami gotówkowymi a kredytami ratalnymi mogą się odwrócić na korzyść tych ostatnich"- powiedział Stopczyński. "Możemy też liczyć się z ożywieniem w kredytach hipotecznych, choć oczywiście nie będą to poziomy sprzedaży z lat 2006-2007" - dodał. Dyrektor podał, że KNF obserwuje ponowny wzrost popularności kredytów walutowych, których nominalne oprocentowanie jest niższe od kredytów złotowych. "Jednak zaciągając kredyt walutowy klient nie uwzględnia kosztów przewalutowania, jak również nie bierze pod uwagę ryzyka walutowego, które jest dla niego w zasadzie niezarządzalne" - powiedział Stopczyński.

"Uważamy jednak, że kredyt walutowy powinien mieć znaczenie specjalne i nie powinien stać się powszechnym sposobem finansowania budownictwa mieszkaniowego" - dodał. Kwestię badania zdolności kredytowej regulować ma przygotowywana właśnie przez KNF Rekomendacja T. "Stwierdziliśmy z niepokojem, że przy dużej części kredytów długoterminowych banki największą wagę przywiązują do zabezpieczenia. Badanie zdolności kredytowej było mniej istotne. Chcemy, żeby to się zmieniło" - powiedział Stopczyński.

Dyrektor poinformował, że część zapisów nowej rekomendacji może zacząć obowiązywać od połowy 2010 roku, a całość - prawdopodobnie na początku 2011 r. "Rekomendacja będzie przedstawiona na jednym z najbliższych posiedzeń KNF. Spodziewamy się, że w połowie roku będzie już w dużej części stosowana przez banki, tym bardziej, że wiele banków dostosowało się już do tych przepisów, natomiast na dostosowanie się do bardziej skomplikowanych zaleceń będą miały kilka miesięcy" - powiedział Stopczyński.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

KNF: Kredyty nie podbiją cen!

Komisja Nadzoru Finansowego oczekuje, że dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie w 2010 roku wyższa niż w 2009 roku - poinformował PAP Andrzej Stopczyński, dyrektor Pionu Nadzoru Bankowego Komisji Nadzoru Finansowego.

"Spodziewamy się, że w 2010 roku dynamika akcji kredytowej sektora bankowego będzie wyższa niż w ubiegłym roku.

Banki dysponują wystarczającym poziomem kapitałów, by prowadzić akcję w sposób bezpieczny. Stare portfele są w znacznym stopniu wyrezerwowane. Widzimy też zmiany procedur kredytowych w kierunku finansowania bezpieczniejszych należności" - powiedział Stopczyński. "W naszej ocenie dynamika akcji kredytowej w sektorach mniej ryzykownych powinna się zwiększyć. Zakładamy wzrost w finansowaniu jednostek budżetowych, samorządowych, liczymy na wzrost w kredytach inwestycyjnych" - dodał. Zdaniem dyrektora nie należy się jednak spodziewać podobnej skali wzrostów kredytów jak w okresie przed kryzysem. "Z punktu widzenia stabilności sektora, ale też bezpieczeństwa finansowego klientów powrót do boomu kredytowego nie byłby korzystny. Ten +kranik+ z kredytami powinien być odkręcany w sposób kontrolowany, nie powodując zagrożenia wystąpienia problemu nadmiernego zadłużenia klientów banków" - powiedział Stopczyński. Zdaniem dyrektora 2010 rok przyniesie ożywienie w kredytach hipotecznych, ale spadek aktywności w kredytach gotówkowych. "Myślę, że kredyt gotówkowy będzie w 2010 roku ograniczany, co nie oznacza, że inne formy kredytowania gospodarstw domowych będą zaniechane. Proporcje pomiędzy kredytami gotówkowymi a kredytami ratalnymi mogą się odwrócić na korzyść tych ostatnich"- powiedział Stopczyński. "Możemy też liczyć się z ożywieniem w kredytach hipotecznych, choć oczywiście nie będą to poziomy sprzedaży z lat 2006-2007" - dodał. Dyrektor podał, że KNF obserwuje ponowny wzrost popularności kredytów walutowych, których nominalne oprocentowanie jest niższe od kredytów złotowych. "Jednak zaciągając kredyt walutowy klient nie uwzględnia kosztów przewalutowania, jak również nie bierze pod uwagę ryzyka walutowego, które jest dla niego w zasadzie niezarządzalne" - powiedział Stopczyński.

"Uważamy jednak, że kredyt walutowy powinien mieć znaczenie specjalne i nie powinien stać się powszechnym sposobem finansowania budownictwa mieszkaniowego" - dodał. Kwestię badania zdolności kredytowej regulować ma przygotowywana właśnie przez KNF Rekomendacja T. "Stwierdziliśmy z niepokojem, że przy dużej części kredytów długoterminowych banki największą wagę przywiązują do zabezpieczenia. Badanie zdolności kredytowej było mniej istotne. Chcemy, żeby to się zmieniło" - powiedział Stopczyński.

Dyrektor poinformował, że część zapisów nowej rekomendacji może zacząć obowiązywać od połowy 2010 roku, a całość - prawdopodobnie na początku 2011 r. "Rekomendacja będzie przedstawiona na jednym z najbliższych posiedzeń KNF. Spodziewamy się, że w połowie roku będzie już w dużej części stosowana przez banki, tym bardziej, że wiele banków dostosowało się już do tych przepisów, natomiast na dostosowanie się do bardziej skomplikowanych zaleceń będą miały kilka miesięcy" - powiedział Stopczyński.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

MSW: Mostostal ws. stadionu chce bronić swoich interesów prawnie

Konsorcjum, z którym władze Wrocławia zerwały umowę na budowę stadionu, zamierza skorzystać z wszelkich przysługujących mu środków ochrony prawnej, żeby bronić swoich interesów, dobrego imienia i wizerunku - poinformował w środę Mostostal Warszawa.

Władze Wrocławia wypowiedziały podpisaną w kwietniu zeszłego roku umowę na budowę stadionu, ponieważ ich zdaniem wykonawca miał wielomiesięczne opóźnienia i nie był w stanie zakończyć prac w terminie, czyli w połowie 2011 r.

W sobotę podpisano umowę z nowym wykonawcą - z firmą Max Boegl, która ma wybudować stadion właśnie do tego czasu.

Mostostal Warszawa wydał w środę komunikat w tej sprawie, w którym poinformował, że odrzuca w całości argumentację przyjętą przez władze Wrocławia za podstawę do rozwiązania umowy i uważa jego decyzję za bezpodstawną i prawnie nieskuteczną.

- Nie chcemy opóźniać, ani utrudniać budowy stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu, ale w grę wchodzi obrona dobrego imienia konsorcjum, dlatego nie wykluczamy wejścia na drogę sądową - powiedziała w środę PAP Kinga Drózd z biura prasowego Mostostalu Warszawa. - Ale tylko jeśli zajdzie taka konieczność - podkreśliła.

- Przedstawiliśmy już naszą argumentację zamawiającemu - powiedziała Drózd. Nie chciała komentować, jakie konkretne środki ochrony prawnej bierze pod uwagę spółka, ponieważ, jak mówiła, rozmowy z inwestorem wciąż trwają.

Sprawdź bieżące notowania Mostostalu Warszawa na naszych stronach

Stadion we Wrocławiu ma mieć ok. 42 tys. miejsc. Dokończenie budowy będzie kosztowało ok. 655 mln zł. Oprócz meczów piłkarskich, będzie można organizować na nim organizować m.in. koncerty. Pod trybunami znajdą się cztery niezależne pomieszczenia, w których powstanie m.in. największy we Wrocławiu klub fitness, kasyno, dyskoteka oraz sale konferencyjne i biurowe.

* * *

Wrocław chce pozwać Mostostal Warszawa S.A. - firmę, która stała na czele konsorcjum budującego stadion na mistrzostwa Europy w 2012 r. Miasto będzie się domagać od firmy 70 mln zł odszkodowania.

O pozwie sądowym przeciwko Mostostalowi Warszawa S.A. poinformował dziennikarzy w środę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Mostostal Warszawa S.A. wykonał wrogi gest wobec nas i dlatego też zdecydowaliśmy się wystąpić o odszkodowanie - powiedział prezydent.

W poniedziałek władze Wrocławia podpisały umowę z firmą Max Boegl - nowym wykonawcą stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 r. Ma ona wybudować obiekt do końca czerwca 2011 r.

Na stanowisku generalnego wykonawcy Max Boegl zastąpił polsko-greckie konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A., któremu miasto wypowiedziało umowę 30 grudnia 2009 r. Umowę wypowiedziano ponieważ, jak mówił Dutkiewicz, konsorcjum nie było w stanie zakończyć budowy stadionu w wyznaczonym terminie.

Źródło: interia.pl

MSW: Mostostal ws. stadionu chce bronić swoich interesów prawnie

Konsorcjum, z którym władze Wrocławia zerwały umowę na budowę stadionu, zamierza skorzystać z wszelkich przysługujących mu środków ochrony prawnej, żeby bronić swoich interesów, dobrego imienia i wizerunku - poinformował w środę Mostostal Warszawa.

Władze Wrocławia wypowiedziały podpisaną w kwietniu zeszłego roku umowę na budowę stadionu, ponieważ ich zdaniem wykonawca miał wielomiesięczne opóźnienia i nie był w stanie zakończyć prac w terminie, czyli w połowie 2011 r.

W sobotę podpisano umowę z nowym wykonawcą - z firmą Max Boegl, która ma wybudować stadion właśnie do tego czasu.

Mostostal Warszawa wydał w środę komunikat w tej sprawie, w którym poinformował, że odrzuca w całości argumentację przyjętą przez władze Wrocławia za podstawę do rozwiązania umowy i uważa jego decyzję za bezpodstawną i prawnie nieskuteczną.

- Nie chcemy opóźniać, ani utrudniać budowy stadionu na EURO 2012 we Wrocławiu, ale w grę wchodzi obrona dobrego imienia konsorcjum, dlatego nie wykluczamy wejścia na drogę sądową - powiedziała w środę PAP Kinga Drózd z biura prasowego Mostostalu Warszawa. - Ale tylko jeśli zajdzie taka konieczność - podkreśliła.

- Przedstawiliśmy już naszą argumentację zamawiającemu - powiedziała Drózd. Nie chciała komentować, jakie konkretne środki ochrony prawnej bierze pod uwagę spółka, ponieważ, jak mówiła, rozmowy z inwestorem wciąż trwają.

Sprawdź bieżące notowania Mostostalu Warszawa na naszych stronach

Stadion we Wrocławiu ma mieć ok. 42 tys. miejsc. Dokończenie budowy będzie kosztowało ok. 655 mln zł. Oprócz meczów piłkarskich, będzie można organizować na nim organizować m.in. koncerty. Pod trybunami znajdą się cztery niezależne pomieszczenia, w których powstanie m.in. największy we Wrocławiu klub fitness, kasyno, dyskoteka oraz sale konferencyjne i biurowe.

* * *

Wrocław chce pozwać Mostostal Warszawa S.A. - firmę, która stała na czele konsorcjum budującego stadion na mistrzostwa Europy w 2012 r. Miasto będzie się domagać od firmy 70 mln zł odszkodowania.

O pozwie sądowym przeciwko Mostostalowi Warszawa S.A. poinformował dziennikarzy w środę prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. - Mostostal Warszawa S.A. wykonał wrogi gest wobec nas i dlatego też zdecydowaliśmy się wystąpić o odszkodowanie - powiedział prezydent.

W poniedziałek władze Wrocławia podpisały umowę z firmą Max Boegl - nowym wykonawcą stadionu na piłkarskie mistrzostwa Europy w 2012 r. Ma ona wybudować obiekt do końca czerwca 2011 r.

Na stanowisku generalnego wykonawcy Max Boegl zastąpił polsko-greckie konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A., któremu miasto wypowiedziało umowę 30 grudnia 2009 r. Umowę wypowiedziano ponieważ, jak mówił Dutkiewicz, konsorcjum nie było w stanie zakończyć budowy stadionu w wyznaczonym terminie.

Źródło: interia.pl

Mieszkaniówka: Rekordu nie ma, ale są nadzieje

W 2009 roku liczba mieszkań oddanych do użytku była o 3,1 proc. niższa niż w roku 2008 - podał we wtorek GUS, potwierdzając tym samym nasze wcześniejsze przypuszczenia.

Jeszcze przed miesiącem liczba mieszkań oddanych w okresie styczeń-listopad 2009 była o 5,9 proc. wyższa niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Ale nie należy zapominać, że w końcówce 2008 roku mieliśmy do czynienia z przyspieszeniem odbiorów technicznych mieszkań, ponieważ od stycznia 2009 roku dokumentacja oddawanych budynków musi być wzbogacona o certyfikat energetyczny, którego zdobycie jest dodatkowym kosztem dla inwestorów (zwłaszcza inwestorzy indywidualni przyspieszyli oddawanie budynków w końcówce 2008 roku).

Dlatego w grudniu 2008 roku liczba mieszkań oddawanych do użytku skokowo wzrosła, czego nie obserwowano już w grudniu 2009 roku. Stąd ostatecznie liczba mieszkań oddanych do użytku w minionym roku była niższa o 3,1 proc. od oddanych w 2008 roku. Tym samym ostatnie dane statystyczne, potwierdzające kontynuację hossy w budownictwie mieszkaniowym, odchodzą w przeszłość.

Dla przyszłości ważniejsze są inne dane GUS. Liczba rozpoczętych inwestycji wyniosła w 2009 roku 142,9 tys. mieszkań i domów i była o 18,2 proc. niższa niż w 2008 roku. Dane obrazują spadek zainteresowania inwestorów budową nowych mieszkań, ale tylko pozornie są bardzo złe, ponieważ od wakacji ten wskaźnik stale się poprawa. W sierpniu GUS informował o spadku liczby rozpoczętych inwestycji o 25 proc. (w ujęciu narastającym - od początku roku).

Najwięcej wigoru utracili deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich inwestycji spadła o 37,3 proc., ale jeszcze w sierpniu ich aktywność była aż o połowę niższa niż w 2008 roku. Możemy więc mówić o stopniowym powrocie deweloperów na rynek, choć rzecz jasna nie w takiej skali jak w latach ubiegłych. Statystyki GUS pozwalają jednocześnie wykluczyć pojawienie się dziury podażowej na rynku nowych mieszkań w przyszłym roku, a w związku z tym także artykułowane w mediach obawy o pojawienie się bańki cenowej na tym tle (niedoboru nowych mieszkań) zostają rozwiane.

Liczba budów domów rozpoczętych przez inwestorów indywidualnych wyniosła w ubiegłym roku 89,8 tys. i była o 6,8 proc. niższa niż przed rokiem. W porównaniu do deweloperów inwestorzy indywidualni niemal nie zwolnili tempa w budowie własnych domów, co nie może dziwić, jeśli porównać koszty budowy metra kwadratowego domu z cenami metra mieszkania dyktowanymi przez deweloperów. W 2009 roku udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wyniósł 63 proc., a deweloperów 31 proc. Na jedno nowe mieszkanie przypadły więc dwa nowe domy, których budowę rozpoczęto.

Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych


Open Finance

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w 2009 roku o 22,8 proc. i jest to wynik zbliżony do tych z ostatnich miesięcy, przy czym deweloperzy odebrali o 33,9 proc. mniej pozwoleń na budowę, a inwestorzy indywidualni o 9,1 proc. mniej.

Możemy zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w 2010 i w 2011 roku liczba ukończonych i rozpoczynanych inwestycji nie zbliży się do rekordowego pod tym względem roku 2008, niemniej nie jest to powód do obaw o wystąpienie dziury podażowej prowadzącej do wzrostu cen nieruchomości. Ponieważ z innych źródeł wiemy także, że liczba udzielonych kredytów hipotecznych skurczyła się w 2009 roku o ok. 35 proc. (dane do III kwartału 2009), można zaryzykować twierdzenie, że na rynku mieszkaniowym podaż dostosowała się do możliwości popytu, a konsekwencją powinna być długo wyczekiwana stabilizacja tego rynku.

Emil Szweda

Źródło: interia.pl

Mieszkaniówka: Rekordu nie ma, ale są nadzieje

W 2009 roku liczba mieszkań oddanych do użytku była o 3,1 proc. niższa niż w roku 2008 - podał we wtorek GUS, potwierdzając tym samym nasze wcześniejsze przypuszczenia.

Jeszcze przed miesiącem liczba mieszkań oddanych w okresie styczeń-listopad 2009 była o 5,9 proc. wyższa niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Ale nie należy zapominać, że w końcówce 2008 roku mieliśmy do czynienia z przyspieszeniem odbiorów technicznych mieszkań, ponieważ od stycznia 2009 roku dokumentacja oddawanych budynków musi być wzbogacona o certyfikat energetyczny, którego zdobycie jest dodatkowym kosztem dla inwestorów (zwłaszcza inwestorzy indywidualni przyspieszyli oddawanie budynków w końcówce 2008 roku).

Dlatego w grudniu 2008 roku liczba mieszkań oddawanych do użytku skokowo wzrosła, czego nie obserwowano już w grudniu 2009 roku. Stąd ostatecznie liczba mieszkań oddanych do użytku w minionym roku była niższa o 3,1 proc. od oddanych w 2008 roku. Tym samym ostatnie dane statystyczne, potwierdzające kontynuację hossy w budownictwie mieszkaniowym, odchodzą w przeszłość.

Dla przyszłości ważniejsze są inne dane GUS. Liczba rozpoczętych inwestycji wyniosła w 2009 roku 142,9 tys. mieszkań i domów i była o 18,2 proc. niższa niż w 2008 roku. Dane obrazują spadek zainteresowania inwestorów budową nowych mieszkań, ale tylko pozornie są bardzo złe, ponieważ od wakacji ten wskaźnik stale się poprawa. W sierpniu GUS informował o spadku liczby rozpoczętych inwestycji o 25 proc. (w ujęciu narastającym - od początku roku).

Najwięcej wigoru utracili deweloperzy. Liczba rozpoczętych przez nich inwestycji spadła o 37,3 proc., ale jeszcze w sierpniu ich aktywność była aż o połowę niższa niż w 2008 roku. Możemy więc mówić o stopniowym powrocie deweloperów na rynek, choć rzecz jasna nie w takiej skali jak w latach ubiegłych. Statystyki GUS pozwalają jednocześnie wykluczyć pojawienie się dziury podażowej na rynku nowych mieszkań w przyszłym roku, a w związku z tym także artykułowane w mediach obawy o pojawienie się bańki cenowej na tym tle (niedoboru nowych mieszkań) zostają rozwiane.

Liczba budów domów rozpoczętych przez inwestorów indywidualnych wyniosła w ubiegłym roku 89,8 tys. i była o 6,8 proc. niższa niż przed rokiem. W porównaniu do deweloperów inwestorzy indywidualni niemal nie zwolnili tempa w budowie własnych domów, co nie może dziwić, jeśli porównać koszty budowy metra kwadratowego domu z cenami metra mieszkania dyktowanymi przez deweloperów. W 2009 roku udział inwestorów indywidualnych w nowych inwestycjach wyniósł 63 proc., a deweloperów 31 proc. Na jedno nowe mieszkanie przypadły więc dwa nowe domy, których budowę rozpoczęto.

Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych


Open Finance

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła w 2009 roku o 22,8 proc. i jest to wynik zbliżony do tych z ostatnich miesięcy, przy czym deweloperzy odebrali o 33,9 proc. mniej pozwoleń na budowę, a inwestorzy indywidualni o 9,1 proc. mniej.

Możemy zatem z dużym prawdopodobieństwem założyć, że w 2010 i w 2011 roku liczba ukończonych i rozpoczynanych inwestycji nie zbliży się do rekordowego pod tym względem roku 2008, niemniej nie jest to powód do obaw o wystąpienie dziury podażowej prowadzącej do wzrostu cen nieruchomości. Ponieważ z innych źródeł wiemy także, że liczba udzielonych kredytów hipotecznych skurczyła się w 2009 roku o ok. 35 proc. (dane do III kwartału 2009), można zaryzykować twierdzenie, że na rynku mieszkaniowym podaż dostosowała się do możliwości popytu, a konsekwencją powinna być długo wyczekiwana stabilizacja tego rynku.

Emil Szweda

Źródło: interia.pl

Coraz większe mieszkania na kredyt

Dużo wyższy od oczekiwanego wzrost średniej krajowej pensji poskutkował dynamicznym wzrostem powierzchni mieszkań dostępnych na kredyt.
Jak co miesiąc w Open Finance policzyliśmy, jak wygląda zdolność kredytowa osób zarabiających dokładnie tyle, ile według Głównego Urzędu Statystycznego wynosi średnie wynagrodzenie i sprawdziliśmy, jak duże mieszkanie można było kupić za taki kredyt w poszczególnych miastach. GUS poinformował, że w grudniu 2009 roku przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3652,40 zł, o 6,5 proc. więcej w ujęciu rocznym i o 7,3 proc. więcej w ujęciu miesięcznym.

Taka zmiana pociągnęła za sobą znaczny wzrost zdolności kredytowej Polaków oraz dostępnego metrażu mieszkania. Tym razem najwięcej zyskali mieszkańcy Gdańska, gdzie dodatkowy wpływ na zmianę miały spadki cen nieruchomości. Mediana ceny transakcyjnej w grudniu wyniosła 5575 zł, o prawie 100 zł mniej niż w listopadzie (dane z raportu cen transakcyjnych Open Finance). Wskutek tego rodzina 2+1, której miesięczne zarobki każdego z rodziców wynoszą dokładnie 3652,40 zł, otrzyma w banku kredyt pozwalający jej na zakup mieszkania o powierzchni 68,6 m2, o 17,68 proc. więcej niż miesiąc temu. O 9,17 proc., do 31,3 m2, wzrosły możliwości singla o pensji równej średniej krajowej.

Jak duże mieszkanie można na kredyt kupić w danym mieście

Open Finance

Kilkunastoprocentowe wzrosty powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt dla rodziny o średnich krajowych zarobkach zanotowaliśmy także w pozostałych pięciu badanych miastach: Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Najmniejsza dynamika wystąpiła w stolicy Wielkopolski, jest to spowodowane wzrostem cen nieruchomości. Grudniowa mediana cen transakcyjnych wyniosła 5621 zł, o prawie 200 zł więcej niż listopadowa (5432 zł).

Tradycyjnie najmniejsze mieszkanie na kredyt można za średnią pensję kupić w Warszawie, lecz tym razem i tu wzrosty były znaczne. Dla modelowej rodziny 2+1 powierzchnia dostępnego na kredyt mieszkania zwiększyła się o 16 proc., do 49,1 m2. Są spore szanse, że za miesiąc przekroczona zostanie bariera 50 m2. Nadal trudno ma singiel, który zarabiając brutto 3652,40 zł dostanie kredyt wystarczający mu na 22,4-metrową kawalerkę.

Praktycznie w każdym miesiącu obserwujemy spory wzrost dostępności mieszkań w Łodzi, nie inaczej było i tym razem. Procentowo wzrost powierzchni był nieco niższy niż w Gdańsku, lecz ze względu na wysoką bazę, nominalnie łódzka rodzina może kupić mieszkanie o 14 m2 większe niż przed miesiącem (93,7 m2 w stosunku do 79,8 m2 w listopadzie). Do 100 m2 coraz bliżej.

Oprócz wzrostu płac, duży wpływ na taki wynik obliczeń ma dalsza liberalizacja na rynku kredytów hipotecznych. Od połowy jesieni ubiegłego roku rynek powoli się odradza, co bezpośrednio przekłada się na lepszą sytuację osób zamierzających kupić mieszkanie.

Marcin Krasoń

Źródło: interia.pl

Coraz większe mieszkania na kredyt

Dużo wyższy od oczekiwanego wzrost średniej krajowej pensji poskutkował dynamicznym wzrostem powierzchni mieszkań dostępnych na kredyt.
Jak co miesiąc w Open Finance policzyliśmy, jak wygląda zdolność kredytowa osób zarabiających dokładnie tyle, ile według Głównego Urzędu Statystycznego wynosi średnie wynagrodzenie i sprawdziliśmy, jak duże mieszkanie można było kupić za taki kredyt w poszczególnych miastach. GUS poinformował, że w grudniu 2009 roku przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 3652,40 zł, o 6,5 proc. więcej w ujęciu rocznym i o 7,3 proc. więcej w ujęciu miesięcznym.

Taka zmiana pociągnęła za sobą znaczny wzrost zdolności kredytowej Polaków oraz dostępnego metrażu mieszkania. Tym razem najwięcej zyskali mieszkańcy Gdańska, gdzie dodatkowy wpływ na zmianę miały spadki cen nieruchomości. Mediana ceny transakcyjnej w grudniu wyniosła 5575 zł, o prawie 100 zł mniej niż w listopadzie (dane z raportu cen transakcyjnych Open Finance). Wskutek tego rodzina 2+1, której miesięczne zarobki każdego z rodziców wynoszą dokładnie 3652,40 zł, otrzyma w banku kredyt pozwalający jej na zakup mieszkania o powierzchni 68,6 m2, o 17,68 proc. więcej niż miesiąc temu. O 9,17 proc., do 31,3 m2, wzrosły możliwości singla o pensji równej średniej krajowej.

Jak duże mieszkanie można na kredyt kupić w danym mieście

Open Finance

Kilkunastoprocentowe wzrosty powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt dla rodziny o średnich krajowych zarobkach zanotowaliśmy także w pozostałych pięciu badanych miastach: Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu. Najmniejsza dynamika wystąpiła w stolicy Wielkopolski, jest to spowodowane wzrostem cen nieruchomości. Grudniowa mediana cen transakcyjnych wyniosła 5621 zł, o prawie 200 zł więcej niż listopadowa (5432 zł).

Tradycyjnie najmniejsze mieszkanie na kredyt można za średnią pensję kupić w Warszawie, lecz tym razem i tu wzrosty były znaczne. Dla modelowej rodziny 2+1 powierzchnia dostępnego na kredyt mieszkania zwiększyła się o 16 proc., do 49,1 m2. Są spore szanse, że za miesiąc przekroczona zostanie bariera 50 m2. Nadal trudno ma singiel, który zarabiając brutto 3652,40 zł dostanie kredyt wystarczający mu na 22,4-metrową kawalerkę.

Praktycznie w każdym miesiącu obserwujemy spory wzrost dostępności mieszkań w Łodzi, nie inaczej było i tym razem. Procentowo wzrost powierzchni był nieco niższy niż w Gdańsku, lecz ze względu na wysoką bazę, nominalnie łódzka rodzina może kupić mieszkanie o 14 m2 większe niż przed miesiącem (93,7 m2 w stosunku do 79,8 m2 w listopadzie). Do 100 m2 coraz bliżej.

Oprócz wzrostu płac, duży wpływ na taki wynik obliczeń ma dalsza liberalizacja na rynku kredytów hipotecznych. Od połowy jesieni ubiegłego roku rynek powoli się odradza, co bezpośrednio przekłada się na lepszą sytuację osób zamierzających kupić mieszkanie.

Marcin Krasoń

Źródło: interia.pl

4 miesiące na zwrot

Na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące - zdecydował w piątek Sejm, nowelizując ustawę o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.

 

Źródło: interia.pl

4 miesiące na zwrot

Na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące - zdecydował w piątek Sejm, nowelizując ustawę o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Zmianę wprowadzono jednogłośnie. Głosowało za nią 420 posłów.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez Komisję "Przyjazne Państwo", przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane. Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury, odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Ma on mieć zastosowanie do wniosków, które zostaną złożone po wejściu w życie ustawy. Ustawa ma zacząć obowiązywać z dniem ogłoszenia.

 

Źródło: interia.pl

Ile kosztuje mieszkanie w Italii?

We Włoszech najwięcej za mieszkanie w dobrym, centralnym punkcie dużego miasta trzeba zapłacić w Wenecji. Metr kwadratowy kosztuje tam średnio 9570 euro - podano w raporcie na temat cen mieszkań, opracowanym przez stowarzyszenie deweloperów i firm budowlanych (Confedilizia).

Drugie miejsce w tym rankingu zajmuje Rzym, gdzie metr kwadratowy mieszkania w centrum kosztuje 8 tys. euro. W Mediolanie trzeba zapłacić 7570 euro, a w Sienie - 5300 euro. W Bolonii, Florencji i Turynie cena metra waha się od 4500 do 4900 euro.

Na peryferiach wielkich miast ceny za metr kwadratowy spadają o jedną trzecią czy prawie nawet o połowę. I tak na przykład w Wenecji poza ścisłym centrum wynosi ona 6300 euro, a w Rzymie - 4800 euro.

Sporządzono również ranking miast, gdzie budownictwo jest najtańsze. Prowadzi miasto Trapani na Sycylii - 520 euro za metr w centrum. Na drugim miejscu znalazło się Nuoro na Sardynii - 560 euro.

Stowarzyszenie Confedilizia prognozuje, że sytuacja na pogrążonym w kryzysie rynku budowlanym we Włoszech poprawi się pod koniec 2010 roku.

 


Źródło: interia.pl

Ile kosztuje mieszkanie w Italii?

We Włoszech najwięcej za mieszkanie w dobrym, centralnym punkcie dużego miasta trzeba zapłacić w Wenecji. Metr kwadratowy kosztuje tam średnio 9570 euro - podano w raporcie na temat cen mieszkań, opracowanym przez stowarzyszenie deweloperów i firm budowlanych (Confedilizia).

Drugie miejsce w tym rankingu zajmuje Rzym, gdzie metr kwadratowy mieszkania w centrum kosztuje 8 tys. euro. W Mediolanie trzeba zapłacić 7570 euro, a w Sienie - 5300 euro. W Bolonii, Florencji i Turynie cena metra waha się od 4500 do 4900 euro.

Na peryferiach wielkich miast ceny za metr kwadratowy spadają o jedną trzecią czy prawie nawet o połowę. I tak na przykład w Wenecji poza ścisłym centrum wynosi ona 6300 euro, a w Rzymie - 4800 euro.

Sporządzono również ranking miast, gdzie budownictwo jest najtańsze. Prowadzi miasto Trapani na Sycylii - 520 euro za metr w centrum. Na drugim miejscu znalazło się Nuoro na Sardynii - 560 euro.

Stowarzyszenie Confedilizia prognozuje, że sytuacja na pogrążonym w kryzysie rynku budowlanym we Włoszech poprawi się pod koniec 2010 roku.

 


Źródło: interia.pl

Raport rynku nieruchomości Gold Finance i redNet Consulting - styczeń 2010

Rok 2009 zakończył się spadkiem średniej ceny oferowanych mieszkań, a także cen mieszkań sprzedanych. Z miesiąca na miesiąc rosną jednak szanse na spotkanie się oczekiwań cenowych popytu i podaży.

Różnica między wszystkimi mieszkaniami wystawianymi na sprzedaż, a tymi które znajdują klienta spadła w grudniu już do 8,9 proc. W rekordowym pod tym względem kwietniu 2009 r. wynosiła 15%. Zmiana dokonuje się głównie za sprawą ustępujących pola deweloperów, bo przeciętna kwota za jeden metr kwadratowy mieszkania wyjmowana przez klientów z kieszeni, nie zmieniła się niemal od początku 2009 r. Pojawiają się jednak sygnały wzrostu. W Katowicach, Poznaniu i Warszawie w grudniu sprzedawały się już droższe lokale niż w poprzednim miesiącu.

Utrzymywanie się ceny mieszkań sprzedanych na tym samym lub wyższym poziomie ma niebagatelne znaczenie, bo wskazuje na niesłabnący potencjał zakupowy. Jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. Nie udało by się jednak utrzymać popytu w takiej kondycji, gdyby nie rosnąca sprzedaż kredytów hipotecznych - wynika ze wspólnego raportu firmy redNet Consulting, monitorującej rynek nieruchomości oraz Niezależnej Firmy Doradztwa Finansowego Gold Finance.

Elastyczni deweloperzy

Oferta deweloperów w coraz większym stopniu dopasowuje się do oczekiwań klientów. Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie w siedmiu głównych miastach ukształtowała się w ostatnim miesiącu zeszłego roku na poziomie 7 714 PLN/m kw. i była o 0,9 proc. niższa niż w listopadzie. Najbardziej spadła w Warszawie - o 1,9 proc. w porównaniu z listopadem, co świadczy o najwyższej efektywności i zarazem elastyczności stołecznego rynku. Powodem spadków jest bowiem przede wszystkim wprowadzanie nowych projektów, w większości z segmentu popularnego. Jest to odpowiedź na zapotrzebowanie, oparte głównie o chęć zakupu po niższych cenach przy akceptacji niższego niż dotąd standardu.

Klient gotów jest wyłożyć najwyżej 7 tys. zł za metr kwadratowy

Średnia cena mieszkań sprzedanych utrzymywała się od początku 2009 roku praktycznie na stałym poziomie. W grudniu wyniosła 7 026 PLN/m kw., co oznacza spadek o około 0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.


Goldfinance

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach w grudniu wyglądała następująco:


Goldfinance

Goldfinance
Klienci wciąż wybierają mieszkania tanie - tańsze niż "przeciętna" oferta. W grudniu największe dysproporcje między ofertą, a zrealizowanym popytem można było zaobserwować we Wrocławiu. Tam ceny różniły się o 15,9 proc. Podobnie było w Trójmieście - 15,3 proc. różnicy. Szczególnie w Trójmieście, gdzie liczba zawieranych transakcji jest stosunkowo duża, wyraźnie widać było panujące obecnie trendy. Sprzedaje się duża liczba tanich mieszkań, co obniża średnią cenę sprzedanych mieszkań. Jednocześnie podnosi się średnia cena oferty, która pozostała do sprzedaży. Najlepiej zbilansowane miasta na koniec roku to: Poznań, Łódź i Warszawa.

Po raz kolejny na większości rynków widać wzrost średniej ceny mieszkań, które się sprzedały. Ceny mieszkań sprzedanych utrzymujące się na tym samym lub wyższym poziomie wskazują na niesłabnący potencjał zakupowy. W obecnej sytuacji jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. A widać, że są miasta w których sprzedają się odpowiednio droższe mieszkania niż w poprzednim miesiącu. Należą do nich Katowice (+4,7 proc.), Poznań (+1,7 proc.), Warszawa (+1,3 proc.).

Rośnie liczba inwestycji

Zakończony IV kwartał pozwala zaobserwować również zwiększony ruch po stronie nowych inwestycji. Na początku roku redNet Consulting prognozował, że spośród wszystkich projektów planowanych na 2009 rok, powstanie najwyżej 20 proc. z nich. Dziś wiadomo, że prognoza sprawdziła się, jednak większość z tych inwestycji rozpoczęta była w drugiej połowie roku, ze szczególnym wskazaniem na ostatni kwartał.

Ewentualne wzrosty cen nieruchomości najwyżej w drugiej połowie 2010 r.

Jeden rok - 12 miesięcy - to z perspektywy rynku nieruchomości bardzo krótki okres, jednak, jak widać, zdarzyć może się wiele. Wraz z początkiem nowego roku pada pytanie, jak potoczy się sytuacja w kolejnych 12 miesiącach. Odpowiedzi możemy szukać już w bieżących wydarzeniach. Po roku 2009, który z pewnością można nazwać czasem stabilizacji i zbliżania się stanowisk obu przeciwnych sił rynkowych, z pewnością nie możemy oczekiwać powrotu hossy i dwucyfrowych zmian cen w skali choćby kwartału. Możemy jednak być pewni, że przygotowywane obecnie i wprowadzane projekty mieszkaniowe posuną na przód proces normalizacji rynku. W czasie hossy bowiem gros ofert stanowiły mieszkania z segmentu podwyższonego, tymczasem normalna struktura podaży powinna obejmować w zdecydowanej większości mieszkania z segmentu popularnego (tańsze), mniejszy udział segmentu podwyższonego i niewielką liczbę prawdziwie luksusowych projektów. A zatem oczekiwana jest zmiana struktury oferty. Spowodować to może obniżenie średniej ceny mieszkań, jednak nie z powodu obniżek konkretnych ofert, a właśnie z większego udziału ofert w segmencie popularnym.

W pierwszym półroczu 2010 spodziewać się możemy dalszego wzrostu liczby transakcji. Większe dopasowanie oferty będzie wpływać na zwiększenie płynności na rynku, lecz nie na wzrost cen. Faktyczne wzrosty nastąpić mogą dopiero w drugiej połowie roku 2010, jednak będą to zmiany w granicach najwyżej między 5 a 10 proc. w zależności od segmentu i lokalizacji. Dużą rolę odegra też dostępność kredytów hipotecznych i z wielu powodów (niska stopa procentowa, poprawa sytuacji na rynkach międzybankowych, wyjście z kryzysu rynków finansowych) należy oczekiwać poprawy w tej kwestii.

Znów może być ponad 12 mld zł nowo udzielonych kredytów

Na razie dobra passa poszukujących kredytu hipotecznego trwa. Grudzień był już co najmniej czwartym z kolei miesiącem, w którym banki ogłaszały i przedłużały promocje, rezygnowały z prowizji, obniżały marże i były gotowe finansować większą niż wcześniej część nieruchomości. Co istotne, coraz więcej wniosków kredytowych rozpatrywanych jest pozytywnie, bo w bankach wraca chęć do finansowania nieruchomości. Nowe otwarcie będzie już widać prawdopodobnie po wynikach sprzedaży kredytów hipotecznych za IV kwartał 2009 r.

Jak pokazały ostatnie dane Związku Banków Polskich, w październiku podpisano 18,4 tys. umów o wartości 3,73 mld zł. Istnieją więc spore szanse, że czwarty kwartał minionego roku będzie lepszym okresem niż ostatnie trzy miesiące 2008 r. A to oznaczałoby, że cały rynek kredytów hipotecznych znów zaczyna wracać na wyższe poziomy - kilkunastu miliardów złotych kwartalnej nowej sprzedaży.

 


Goldfinance

Halina Kochalska, Analityk Gold Finance,

Marcin Gołębiowski, redNet Consulting

Raport rynku nieruchomości Gold Finance i redNet Consulting - styczeń 2010

Rok 2009 zakończył się spadkiem średniej ceny oferowanych mieszkań, a także cen mieszkań sprzedanych. Z miesiąca na miesiąc rosną jednak szanse na spotkanie się oczekiwań cenowych popytu i podaży.

Różnica między wszystkimi mieszkaniami wystawianymi na sprzedaż, a tymi które znajdują klienta spadła w grudniu już do 8,9 proc. W rekordowym pod tym względem kwietniu 2009 r. wynosiła 15%. Zmiana dokonuje się głównie za sprawą ustępujących pola deweloperów, bo przeciętna kwota za jeden metr kwadratowy mieszkania wyjmowana przez klientów z kieszeni, nie zmieniła się niemal od początku 2009 r. Pojawiają się jednak sygnały wzrostu. W Katowicach, Poznaniu i Warszawie w grudniu sprzedawały się już droższe lokale niż w poprzednim miesiącu.

Utrzymywanie się ceny mieszkań sprzedanych na tym samym lub wyższym poziomie ma niebagatelne znaczenie, bo wskazuje na niesłabnący potencjał zakupowy. Jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. Nie udało by się jednak utrzymać popytu w takiej kondycji, gdyby nie rosnąca sprzedaż kredytów hipotecznych - wynika ze wspólnego raportu firmy redNet Consulting, monitorującej rynek nieruchomości oraz Niezależnej Firmy Doradztwa Finansowego Gold Finance.

Elastyczni deweloperzy

Oferta deweloperów w coraz większym stopniu dopasowuje się do oczekiwań klientów. Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie w siedmiu głównych miastach ukształtowała się w ostatnim miesiącu zeszłego roku na poziomie 7 714 PLN/m kw. i była o 0,9 proc. niższa niż w listopadzie. Najbardziej spadła w Warszawie - o 1,9 proc. w porównaniu z listopadem, co świadczy o najwyższej efektywności i zarazem elastyczności stołecznego rynku. Powodem spadków jest bowiem przede wszystkim wprowadzanie nowych projektów, w większości z segmentu popularnego. Jest to odpowiedź na zapotrzebowanie, oparte głównie o chęć zakupu po niższych cenach przy akceptacji niższego niż dotąd standardu.

Klient gotów jest wyłożyć najwyżej 7 tys. zł za metr kwadratowy

Średnia cena mieszkań sprzedanych utrzymywała się od początku 2009 roku praktycznie na stałym poziomie. W grudniu wyniosła 7 026 PLN/m kw., co oznacza spadek o około 0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.


Goldfinance

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach w grudniu wyglądała następująco:


Goldfinance

Goldfinance
Klienci wciąż wybierają mieszkania tanie - tańsze niż "przeciętna" oferta. W grudniu największe dysproporcje między ofertą, a zrealizowanym popytem można było zaobserwować we Wrocławiu. Tam ceny różniły się o 15,9 proc. Podobnie było w Trójmieście - 15,3 proc. różnicy. Szczególnie w Trójmieście, gdzie liczba zawieranych transakcji jest stosunkowo duża, wyraźnie widać było panujące obecnie trendy. Sprzedaje się duża liczba tanich mieszkań, co obniża średnią cenę sprzedanych mieszkań. Jednocześnie podnosi się średnia cena oferty, która pozostała do sprzedaży. Najlepiej zbilansowane miasta na koniec roku to: Poznań, Łódź i Warszawa.

Po raz kolejny na większości rynków widać wzrost średniej ceny mieszkań, które się sprzedały. Ceny mieszkań sprzedanych utrzymujące się na tym samym lub wyższym poziomie wskazują na niesłabnący potencjał zakupowy. W obecnej sytuacji jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. A widać, że są miasta w których sprzedają się odpowiednio droższe mieszkania niż w poprzednim miesiącu. Należą do nich Katowice (+4,7 proc.), Poznań (+1,7 proc.), Warszawa (+1,3 proc.).

Rośnie liczba inwestycji

Zakończony IV kwartał pozwala zaobserwować również zwiększony ruch po stronie nowych inwestycji. Na początku roku redNet Consulting prognozował, że spośród wszystkich projektów planowanych na 2009 rok, powstanie najwyżej 20 proc. z nich. Dziś wiadomo, że prognoza sprawdziła się, jednak większość z tych inwestycji rozpoczęta była w drugiej połowie roku, ze szczególnym wskazaniem na ostatni kwartał.

Ewentualne wzrosty cen nieruchomości najwyżej w drugiej połowie 2010 r.

Jeden rok - 12 miesięcy - to z perspektywy rynku nieruchomości bardzo krótki okres, jednak, jak widać, zdarzyć może się wiele. Wraz z początkiem nowego roku pada pytanie, jak potoczy się sytuacja w kolejnych 12 miesiącach. Odpowiedzi możemy szukać już w bieżących wydarzeniach. Po roku 2009, który z pewnością można nazwać czasem stabilizacji i zbliżania się stanowisk obu przeciwnych sił rynkowych, z pewnością nie możemy oczekiwać powrotu hossy i dwucyfrowych zmian cen w skali choćby kwartału. Możemy jednak być pewni, że przygotowywane obecnie i wprowadzane projekty mieszkaniowe posuną na przód proces normalizacji rynku. W czasie hossy bowiem gros ofert stanowiły mieszkania z segmentu podwyższonego, tymczasem normalna struktura podaży powinna obejmować w zdecydowanej większości mieszkania z segmentu popularnego (tańsze), mniejszy udział segmentu podwyższonego i niewielką liczbę prawdziwie luksusowych projektów. A zatem oczekiwana jest zmiana struktury oferty. Spowodować to może obniżenie średniej ceny mieszkań, jednak nie z powodu obniżek konkretnych ofert, a właśnie z większego udziału ofert w segmencie popularnym.

W pierwszym półroczu 2010 spodziewać się możemy dalszego wzrostu liczby transakcji. Większe dopasowanie oferty będzie wpływać na zwiększenie płynności na rynku, lecz nie na wzrost cen. Faktyczne wzrosty nastąpić mogą dopiero w drugiej połowie roku 2010, jednak będą to zmiany w granicach najwyżej między 5 a 10 proc. w zależności od segmentu i lokalizacji. Dużą rolę odegra też dostępność kredytów hipotecznych i z wielu powodów (niska stopa procentowa, poprawa sytuacji na rynkach międzybankowych, wyjście z kryzysu rynków finansowych) należy oczekiwać poprawy w tej kwestii.

Znów może być ponad 12 mld zł nowo udzielonych kredytów

Na razie dobra passa poszukujących kredytu hipotecznego trwa. Grudzień był już co najmniej czwartym z kolei miesiącem, w którym banki ogłaszały i przedłużały promocje, rezygnowały z prowizji, obniżały marże i były gotowe finansować większą niż wcześniej część nieruchomości. Co istotne, coraz więcej wniosków kredytowych rozpatrywanych jest pozytywnie, bo w bankach wraca chęć do finansowania nieruchomości. Nowe otwarcie będzie już widać prawdopodobnie po wynikach sprzedaży kredytów hipotecznych za IV kwartał 2009 r.

Jak pokazały ostatnie dane Związku Banków Polskich, w październiku podpisano 18,4 tys. umów o wartości 3,73 mld zł. Istnieją więc spore szanse, że czwarty kwartał minionego roku będzie lepszym okresem niż ostatnie trzy miesiące 2008 r. A to oznaczałoby, że cały rynek kredytów hipotecznych znów zaczyna wracać na wyższe poziomy - kilkunastu miliardów złotych kwartalnej nowej sprzedaży.

 


Goldfinance

Halina Kochalska, Analityk Gold Finance,

Marcin Gołębiowski, redNet Consulting

PROGNOZY: Kryzys zagroził deweloperom?

Jaki był miniony rok dla deweloperów i ich klientów? Jak kształtowały się ceny na rynku mieszkaniowym? Czy i jak wydarzenia minionego roku wpłyną na branżę w roku 2010? Na te i inne pytania odpowiada Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.

Czy kryzys zagroził deweloperom?

Kryzys w naszej branży był dostrzegalny. W minionym roku deweloperzy rozpoczęli o 40% mniej inwestycji niż w 2008. Banki stały się ostrożniejsze zarówno w stosunku do deweloperów, jak i klientów. Kłopoty pojawiły się zwłaszcza u firm, które w okresie prosperity zapomniały o racjonalnym gospodarowaniu środkami i inwestowały ogromne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Wysokie koszty realizacji projektów sprawiły, że wiele firm miało problem z dostosowaniem cen mieszkań do zdolności nabywczej klientów.

ne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Wysokie koszty realizacji projektów sprawiły, że wiele firm miało problem z dostosowaniem cen mieszkań do zdolności nabywczej klientów.

Mimo spadku cen nieruchomości, jaki można było zaobserwować w I kwartale 2009 roku potencjalni nabywcy wstrzymywali się z decyzją o kupnie mieszkania, oczekując kolejnych obniżek. Gdy w połowie 2009 roku ceny zaczęły się stabilizować, odnotowano duże zainteresowanie, szczególnie nowymi mieszkaniami. Od czerwca każdy kolejny miesiąc przynosił systematyczny wzrost sprzedaży w całej branży. W ostatnim kwartale minionego roku większość deweloperów zanotowało już bardzo dobre wyniki sprzedaży i jestem przekonany, że ten trend będzie kontynuowany również w 2010 roku.

Jakie wydarzenie miało największy wpływ na rynek nieruchomości?

Trudno ocenić to jednoznacznie. Z perspektywy krakowskiego rynku przełomowe było podniesienie górnej granicy cen za metr kwadratowy mieszkań w programie Rodzina na Swoim. Program rządowy stał się swoistą dźwignią handlu. W dobie kryzysu, ludzie szczególnie liczyli się z każdą wydawaną złotówką, więc poszukiwali mieszkań, do których można uzyskać dopłatę. Jeszcze przed zmianami wprowadzonymi przez wojewodę, firma Wawel Service, jako jedna z nielicznych oferowała gotowe mieszkania dostępne w programie. Obecnie cała nasza oferta spełnia warunki rządowych dopłat do kredytu.

Jakie nieruchomości wybierali Polacy?

Przy wyborze własnego "M" najważniejsza stała się cena, a nie jak dawniej lokalizacja. Największym zainteresowaniem cieszyły się mieszkania, których całkowity koszt nabycia nie przekraczał 300 tys. zł. Były to zatem lokale jedno i dwupokojowe zlokalizowane dalej od centrum. W naszej ofercie prawdziwym hitem okazały się mieszkania znajdujące się na Klinach czy Kurdwanowie sprzedawane już za 4499zł/mkw.

Jakie zmiany czy zapowiedzi zmian przyniósł miniony rok?

Na pewno można tu wymienić zapowiedź zmian w programie Rodzina na Swoim i poszerzenie grona jego beneficjentów o singli. Potrzeby mieszkaniowe osób niezamężnych i bezdzietnych różnią się od tych rodzinnych, więc warunki uzyskania kredytu preferencyjnego będą inne. Również deweloperzy muszą dostosować swoje oferty, w których przybędzie niewątpliwie mieszkań jednopokojowych.

Z racji ostrożniejszej polityki kredytowej banków kilku deweloperów postawiło na współfinansowanie inwestycji z pieniędzy klientów. Na takie rozwiązanie mogą pozwolić sobie jedynie wiarygodne firmy, cieszące się zaufaniem klientów i posiadające wieloletnie doświadczenie w branży. W tym modelu Wawel Service realizuje budowę 200 mieszkań przy ulicy Halszki na krakowskim Kurdwanowie. Jest to rozwiązanie korzystne zarówno dla dewelopera, który oszczędza na kosztach finansowania, jak i dla nabywców, którzy dzięki temu mogą taniej nabyć mieszkanie. Jeżeli w 2010 roku banki nie złagodzą swojej polityki w stosunku do inwestorów wiele nowych projektów będzie realizowanych właśnie w ten sposób.

Co było największym zaskoczeniem?

Miłym zaskoczeniem dla nas było to, że "wszechobecny kryzys" obszedł się z nami dość łagodnie. Zapewne przyczynił się do tego fakt, że od początku działalności postawiliśmy na tanie budownictwo, dzięki czemu klientów wciąż było stać na mieszkania z naszej oferty.

Co wydarzy się na rynku nieruchomości w roku 2010?

Sytuacja na rynku stabilizuje się, zapominamy powoli o kryzysie makroekonomicznym. Rozluźnia się polityka kredytowa banków dla klientów indywidualnych, dzięki czemu kredyt pod zakup mieszkania będzie bardziej dostępny. Wydaje się również, że ceny mieszkań osiągnęły swoje minimum i nie ma już co liczyć na kolejne obniżki. Oferta gotowych i atrakcyjnych mieszkań jest nadal szeroka, a przy zakupie nieruchomości można liczyć na dodatkowe rabaty.

Pierwsza połowa 2010 jest zatem idealnym momentem na zakup mieszkania.

W ubiegłym roku wielu deweloperów wstrzymało swoje projekty, czego pierwsze skutki będą odczuwalne już w drugiej połowie 2010. Aktualna oferta gotowych mieszkań zmniejszy się i zostanie ograniczona do lokali dużych czy mniej atrakcyjnych. W tym okresie powinna być już zauważalna pewna nierównowaga między podażą a popytem, czego skutkiem będą wyższe ceny nieruchomości.

źródło informacji: INTERIA.PL

PROGNOZY: Kryzys zagroził deweloperom?

Jaki był miniony rok dla deweloperów i ich klientów? Jak kształtowały się ceny na rynku mieszkaniowym? Czy i jak wydarzenia minionego roku wpłyną na branżę w roku 2010? Na te i inne pytania odpowiada Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.

Czy kryzys zagroził deweloperom?

Kryzys w naszej branży był dostrzegalny. W minionym roku deweloperzy rozpoczęli o 40% mniej inwestycji niż w 2008. Banki stały się ostrożniejsze zarówno w stosunku do deweloperów, jak i klientów. Kłopoty pojawiły się zwłaszcza u firm, które w okresie prosperity zapomniały o racjonalnym gospodarowaniu środkami i inwestowały ogromne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Wysokie koszty realizacji projektów sprawiły, że wiele firm miało problem z dostosowaniem cen mieszkań do zdolności nabywczej klientów.

ne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Wysokie koszty realizacji projektów sprawiły, że wiele firm miało problem z dostosowaniem cen mieszkań do zdolności nabywczej klientów.

Mimo spadku cen nieruchomości, jaki można było zaobserwować w I kwartale 2009 roku potencjalni nabywcy wstrzymywali się z decyzją o kupnie mieszkania, oczekując kolejnych obniżek. Gdy w połowie 2009 roku ceny zaczęły się stabilizować, odnotowano duże zainteresowanie, szczególnie nowymi mieszkaniami. Od czerwca każdy kolejny miesiąc przynosił systematyczny wzrost sprzedaży w całej branży. W ostatnim kwartale minionego roku większość deweloperów zanotowało już bardzo dobre wyniki sprzedaży i jestem przekonany, że ten trend będzie kontynuowany również w 2010 roku.

Jakie wydarzenie miało największy wpływ na rynek nieruchomości?

Trudno ocenić to jednoznacznie. Z perspektywy krakowskiego rynku przełomowe było podniesienie górnej granicy cen za metr kwadratowy mieszkań w programie Rodzina na Swoim. Program rządowy stał się swoistą dźwignią handlu. W dobie kryzysu, ludzie szczególnie liczyli się z każdą wydawaną złotówką, więc poszukiwali mieszkań, do których można uzyskać dopłatę. Jeszcze przed zmianami wprowadzonymi przez wojewodę, firma Wawel Service, jako jedna z nielicznych oferowała gotowe mieszkania dostępne w programie. Obecnie cała nasza oferta spełnia warunki rządowych dopłat do kredytu.

Jakie nieruchomości wybierali Polacy?

Przy wyborze własnego "M" najważniejsza stała się cena, a nie jak dawniej lokalizacja. Największym zainteresowaniem cieszyły się mieszkania, których całkowity koszt nabycia nie przekraczał 300 tys. zł. Były to zatem lokale jedno i dwupokojowe zlokalizowane dalej od centrum. W naszej ofercie prawdziwym hitem okazały się mieszkania znajdujące się na Klinach czy Kurdwanowie sprzedawane już za 4499zł/mkw.

Jakie zmiany czy zapowiedzi zmian przyniósł miniony rok?

Na pewno można tu wymienić zapowiedź zmian w programie Rodzina na Swoim i poszerzenie grona jego beneficjentów o singli. Potrzeby mieszkaniowe osób niezamężnych i bezdzietnych różnią się od tych rodzinnych, więc warunki uzyskania kredytu preferencyjnego będą inne. Również deweloperzy muszą dostosować swoje oferty, w których przybędzie niewątpliwie mieszkań jednopokojowych.

Z racji ostrożniejszej polityki kredytowej banków kilku deweloperów postawiło na współfinansowanie inwestycji z pieniędzy klientów. Na takie rozwiązanie mogą pozwolić sobie jedynie wiarygodne firmy, cieszące się zaufaniem klientów i posiadające wieloletnie doświadczenie w branży. W tym modelu Wawel Service realizuje budowę 200 mieszkań przy ulicy Halszki na krakowskim Kurdwanowie. Jest to rozwiązanie korzystne zarówno dla dewelopera, który oszczędza na kosztach finansowania, jak i dla nabywców, którzy dzięki temu mogą taniej nabyć mieszkanie. Jeżeli w 2010 roku banki nie złagodzą swojej polityki w stosunku do inwestorów wiele nowych projektów będzie realizowanych właśnie w ten sposób.

Co było największym zaskoczeniem?

Miłym zaskoczeniem dla nas było to, że "wszechobecny kryzys" obszedł się z nami dość łagodnie. Zapewne przyczynił się do tego fakt, że od początku działalności postawiliśmy na tanie budownictwo, dzięki czemu klientów wciąż było stać na mieszkania z naszej oferty.

Co wydarzy się na rynku nieruchomości w roku 2010?

Sytuacja na rynku stabilizuje się, zapominamy powoli o kryzysie makroekonomicznym. Rozluźnia się polityka kredytowa banków dla klientów indywidualnych, dzięki czemu kredyt pod zakup mieszkania będzie bardziej dostępny. Wydaje się również, że ceny mieszkań osiągnęły swoje minimum i nie ma już co liczyć na kolejne obniżki. Oferta gotowych i atrakcyjnych mieszkań jest nadal szeroka, a przy zakupie nieruchomości można liczyć na dodatkowe rabaty.

Pierwsza połowa 2010 jest zatem idealnym momentem na zakup mieszkania.

W ubiegłym roku wielu deweloperów wstrzymało swoje projekty, czego pierwsze skutki będą odczuwalne już w drugiej połowie 2010. Aktualna oferta gotowych mieszkań zmniejszy się i zostanie ograniczona do lokali dużych czy mniej atrakcyjnych. W tym okresie powinna być już zauważalna pewna nierównowaga między podażą a popytem, czego skutkiem będą wyższe ceny nieruchomości.

źródło informacji: INTERIA.PL

Preferencyjne warunki spłaty zadłużenia

Od 1 stycznia obowiązuje uchwalona 2 grudnia 2009 r. przez sejm ustawa o zmianie ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych.
W ustawie tej :
 
1) istotna zmiana dotyczy kredytobiorców, członków spółdzielni mieszkaniowych, którzy do końca 2012 r. podejmą decyzję o jednorazowej spłacie zadłużenia na preferencyjnych warunkach określonych w art. 10 ust. 1 pkt 5 i art. 11 ust. 6 ustawy; dla tych kredytobiorców zmniejsza się o 50 proc. zadłużenie wobec banku z tytułu odsetek skapitalizowanych oraz z tytułu przejściowego wykupienia odsetek, stanowiących podstawę do zastosowania ww. Przepisów;

2) ustawa daje także spółdzielniom mieszkaniowym, a nie tylko członkom spółdzielni – jak to miało miejsce dotychczas – możliwość dokonywania spłaty zadłużenia na ww. preferencyjnych warunkach, pod warunkiem podjęcia uchwały walnego zgromadzenia wyrażającej zgodę na przejściową spłatę zadłużenia za członków;
 
3) uregulowana została sytuacja, w której po dwudziestoletnim okresie systematycznej i terminowej spłaty zadłużenia, o którym mowa w art. 10a ustawy, niektórym kredytobiorcom pozostanie jeszcze do spłaty zadłużenie wobec banku z tytułu kredytu (kapitału);

4) wprowadzono zapis, zgodnie z którym kredytobiorcom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej, wobec których przed dniem wejścia w życie noweli ustawy prowadzone było bezskuteczne postępowanie egzekucyjne, całkowicie umarza się zadłużenie z tytułu przejściowego wykupienia odsetek.
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Preferencyjne warunki spłaty zadłużenia

Od 1 stycznia obowiązuje uchwalona 2 grudnia 2009 r. przez sejm ustawa o zmianie ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych.
W ustawie tej :
 
1) istotna zmiana dotyczy kredytobiorców, członków spółdzielni mieszkaniowych, którzy do końca 2012 r. podejmą decyzję o jednorazowej spłacie zadłużenia na preferencyjnych warunkach określonych w art. 10 ust. 1 pkt 5 i art. 11 ust. 6 ustawy; dla tych kredytobiorców zmniejsza się o 50 proc. zadłużenie wobec banku z tytułu odsetek skapitalizowanych oraz z tytułu przejściowego wykupienia odsetek, stanowiących podstawę do zastosowania ww. Przepisów;

2) ustawa daje także spółdzielniom mieszkaniowym, a nie tylko członkom spółdzielni – jak to miało miejsce dotychczas – możliwość dokonywania spłaty zadłużenia na ww. preferencyjnych warunkach, pod warunkiem podjęcia uchwały walnego zgromadzenia wyrażającej zgodę na przejściową spłatę zadłużenia za członków;
 
3) uregulowana została sytuacja, w której po dwudziestoletnim okresie systematycznej i terminowej spłaty zadłużenia, o którym mowa w art. 10a ustawy, niektórym kredytobiorcom pozostanie jeszcze do spłaty zadłużenie wobec banku z tytułu kredytu (kapitału);

4) wprowadzono zapis, zgodnie z którym kredytobiorcom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej, wobec których przed dniem wejścia w życie noweli ustawy prowadzone było bezskuteczne postępowanie egzekucyjne, całkowicie umarza się zadłużenie z tytułu przejściowego wykupienia odsetek.
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Rynek mieszkaniowy jutro

Przyszłość rynku nieruchomości wiąże się ściśle z kondycją naszej gospodarki. Zależy od sytuacji na rynku pracy, czyli gotowości potencjalnych nabywców do zadłużania się oraz realnych możliwości i warunków kredytowania zakupu.
Polski rynek mieszkaniowy wchodzi w bieżący rok po dużej transformacji, którą można określić jednym słowem – redukcja. Miniony rok to rok redukcji sprzedaży, realizacji nowych projektów, cen oraz akcji kredytowej. Trudności w pozyskiwaniu kredytów hipotecznych w ubiegłym roku zweryfikowały oczekiwania kupujących. Najbardziej poszukiwane stały się niewielkie mieszkania o dobrym rozkładzie. Firmy deweloperskie błyskawicznie zaczęły właśnie takie lokale wprowadzać do sprzedaży. – Podobnie jak w wielu innych nowych pojektach na rynku, w realizowanym teraz drugim etapie osiedla Alpha w Ursusie proponujemy mieszkania o mniejszej niż wcześniej powierzchni. Najmniejsze lokale w ofercie mają 34 mkw. i możemy zaaranżować je także w wariancie dwupokojowym. Mieszkania o powierzchni już od 40 mkw. to mieszkania dwupokojowe. Trzy pokoje są dostępne w lokalach o powierzchni od 49 mkw. To właśnie takich mieszkań przede wszystkim poszukują dziś kupujący - tańszych i funkcjonalnych. – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Stabilizacja


Analitycy prognozują, że 2010 rok będzie rokiem stabilizacji cen mieszkań. I wskazują nawet, że w segmencie mieszkań popularnych może nastąpić pewien wzrost cen. Wyraźniejszego impulsu wzrostowego można się spodziewać, gdy oferta zacznie topnieć, a kondycja gospodarki poprawiać się. Wraz z powolnym łagodzeniem polityki kredytowej przez banki, popyt na mieszkania będzie się zwiększał. Poluzowanie śruby kredytowej spowoduje też wchłonięcie rynkowych zapasów. Nie bez znaczenia dla wzrostu popytu będą miały sygnały płynące z rynku pracy. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej ukształtowało się w I półroczu 2009 r. na poziomie 3134,65 zł i było o 5,6 proc. wyższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej.

Ceny


To jakie będą ceny mieszkań w największym stopniu zależy od banków. Od tego, czy będą udzielały więcej kredytów hipotecznych. Już w III kwartale ubiegłego roku niektóre banki zdecydowały się na rozluźnienie polityki kredytowej i zaczęły intensywnie reklamować swoje produkty. Pod koniec roku zaczęły też spadać marże. Specjaliści z Oppenheim prognozują, że w tym roku będą one jeszcze mniejsze. Świadczy o tym też fakt, że największy kredytodawca, czyli PKO BP zapowiedział obniżki marż kredytowych. Jeśli zaś kredyty będą tańsze i bardziej dostępne, nieruchomości mogą podrożeć.

Drugi czynnik wpływający bezpośrednio na wartość nieruchomości to podaż, to znaczy ilość ofert na rynku. A ta spada. (05-01-10, 13:31)(07-12-09, 20:43)GUS podał, że w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęli realizację zaledwie ok. 40 tys. mieszkań, czyli o 37,5 proc. mniej niż rok wcześniej w analogicznym okresie. W Warszawie spadek jest największy, bo aż o 62 proc. Jeśli zaś nie będzie wiele nowych projektów, ceny w tych realizowanych także mogą pójść w górę. 

RED Real Estate Development

kg

Źródło: inwestycje.pl

Rynek mieszkaniowy jutro

Przyszłość rynku nieruchomości wiąże się ściśle z kondycją naszej gospodarki. Zależy od sytuacji na rynku pracy, czyli gotowości potencjalnych nabywców do zadłużania się oraz realnych możliwości i warunków kredytowania zakupu.
Polski rynek mieszkaniowy wchodzi w bieżący rok po dużej transformacji, którą można określić jednym słowem – redukcja. Miniony rok to rok redukcji sprzedaży, realizacji nowych projektów, cen oraz akcji kredytowej. Trudności w pozyskiwaniu kredytów hipotecznych w ubiegłym roku zweryfikowały oczekiwania kupujących. Najbardziej poszukiwane stały się niewielkie mieszkania o dobrym rozkładzie. Firmy deweloperskie błyskawicznie zaczęły właśnie takie lokale wprowadzać do sprzedaży. – Podobnie jak w wielu innych nowych pojektach na rynku, w realizowanym teraz drugim etapie osiedla Alpha w Ursusie proponujemy mieszkania o mniejszej niż wcześniej powierzchni. Najmniejsze lokale w ofercie mają 34 mkw. i możemy zaaranżować je także w wariancie dwupokojowym. Mieszkania o powierzchni już od 40 mkw. to mieszkania dwupokojowe. Trzy pokoje są dostępne w lokalach o powierzchni od 49 mkw. To właśnie takich mieszkań przede wszystkim poszukują dziś kupujący - tańszych i funkcjonalnych. – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Stabilizacja


Analitycy prognozują, że 2010 rok będzie rokiem stabilizacji cen mieszkań. I wskazują nawet, że w segmencie mieszkań popularnych może nastąpić pewien wzrost cen. Wyraźniejszego impulsu wzrostowego można się spodziewać, gdy oferta zacznie topnieć, a kondycja gospodarki poprawiać się. Wraz z powolnym łagodzeniem polityki kredytowej przez banki, popyt na mieszkania będzie się zwiększał. Poluzowanie śruby kredytowej spowoduje też wchłonięcie rynkowych zapasów. Nie bez znaczenia dla wzrostu popytu będą miały sygnały płynące z rynku pracy. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej ukształtowało się w I półroczu 2009 r. na poziomie 3134,65 zł i było o 5,6 proc. wyższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej.

Ceny


To jakie będą ceny mieszkań w największym stopniu zależy od banków. Od tego, czy będą udzielały więcej kredytów hipotecznych. Już w III kwartale ubiegłego roku niektóre banki zdecydowały się na rozluźnienie polityki kredytowej i zaczęły intensywnie reklamować swoje produkty. Pod koniec roku zaczęły też spadać marże. Specjaliści z Oppenheim prognozują, że w tym roku będą one jeszcze mniejsze. Świadczy o tym też fakt, że największy kredytodawca, czyli PKO BP zapowiedział obniżki marż kredytowych. Jeśli zaś kredyty będą tańsze i bardziej dostępne, nieruchomości mogą podrożeć.

Drugi czynnik wpływający bezpośrednio na wartość nieruchomości to podaż, to znaczy ilość ofert na rynku. A ta spada. (05-01-10, 13:31)(07-12-09, 20:43)GUS podał, że w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęli realizację zaledwie ok. 40 tys. mieszkań, czyli o 37,5 proc. mniej niż rok wcześniej w analogicznym okresie. W Warszawie spadek jest największy, bo aż o 62 proc. Jeśli zaś nie będzie wiele nowych projektów, ceny w tych realizowanych także mogą pójść w górę. 

RED Real Estate Development

kg

Źródło: inwestycje.pl

Nieruchomości: Zagraniczne rynki kuszą

Zakup nieruchomości za granicą nadal postrzegany jest jako nieosiągalny luksus, podczas gdy w wielu krajach świata nieruchomości są dużo tańsze niż w Polsce. Jak wygląda sytuacja na rynku nieruchomości zagranicznych? Hiszpania, Egipt czy Dubaj? Które kierunki najczęściej zachęcają inwestorów z Polski? W które można śmiało inwestować, a których się wystrzegać?
„Miejsca na ziemi nie przybywa, dlatego ceny nieruchomości tylko czasem tanieją, ale tak naprawdę stale powoli rosną” mawiają z optymizmem ludzie z branży deweloperskiej. Nieruchomości zagraniczne są ciągle jeszcze nowym tematem, ale w ostatnim czasie stają się coraz ciekawszą alternatywą dla inwestorów z Polski. Co więcej, zdarza się, że klienci często mają za mało pieniędzy, aby zakupić nieruchomość w Polsce i  wtedy decydują się na zakup nieruchomości za granicą. -W Polsce zakup nieruchomości za granicą jest nadal postrzegany jako luksus, podczas gdy w wielu krajach nieruchomości są dużo tańsze niż w Polsce. Chociażby w Egipcie można już zakupić nieruchomość od ok. £15.000, a w Hiszpanii lub we Włoszech ceny są porównywalne do polskich – mówi Joanna Kaczyńska z  Nieruchomości za Granicą.

Jak pokazują ostatnie wydarzenia na rynku, kryzys nie ominął również i tego segmentu inwestycyjnego. - Obserwujemy, że klient z mniej zasobnym portfelem, który czasem kredytował zakup wymarzonej nieruchomości teraz powstrzymuje się od zakupu, ale nadal widzimy, że pomimo tzw. kryzysu mamy transakcje za 250 tys. EUR, 370 tys. EUR i więcej – mówi Grzegorz Gurbala z firmy Greg-Nieruchomości.

Generalnie spadek tempa wzrostu cen nieruchomości odnotowano na wszystkich rynkach europejskich. Jeśli chodzi o nieruchomości na Cyprze czy w Grecji, sytuacja wygląda analogicznie. –W I kwartale 2009 roku deweloper, z którym współpracujemy zanotował spadek liczby sprzedaży nieruchomości w Bułgarii, Grecji i na Cyprze, natomiast, II i III kwartał były lepsze od I. Niewątpliwie trudniej w roku 2009 było klienta pozyskać oraz zachęcić go do zakupu nieruchomości. Z pewnością wymagało to trochę więcej wysiłku – przyznaje Justyna Muraszko z Royal Properties.

Na rynku wciąż jednak można spotkać wiele okazji cenowych i atrakcyjnych kierunków inwestycyjnych. - Najtańszy jest Egipt, gdzie ceny zaczynają się od £ 15.000. We Włoszech, w Kalabrii można zakupić nieruchomość już od EUR 50.000. W Hiszpanii ceny za mniejsze nieruchomości są podobne. Można znaleźć również i takie oferty, gdzie szeregowce w Hiszpanii na Costa Blanca kosztują tylko EUR 85.000 i to w bliskiej odległości od plaży – przyznaje Kaczyńska.

Średnie ceny nieruchomości za mkw w poszczególnych krajach

Hiszpania

1500-2500 EUR/m2

Portugalia

1500-2000 EUR/m2

Francja

2800-3200 EUR/m2

Włochy

2000-3000 EUR/m2

Chorwacja

1600-2200 EUR/m2

Grecja

1500-2200 EUR/m2

Cypr

2000-2400 EUR/m2

Bułgaria

900-1800 EUR/m2

Źródło:  Greg-Nieruchomości

Hiszpania wiedzie prym
Właśnie w Hiszpanii Polacy kupują najwięcej nieruchomości. Kraj ten przyciąga zarówno niskimi cenami, jak też rozwiniętym systemem zarządzania nieruchomościami.  - Kryzys na rynku hiszpańskim jest najbardziej odczuwalny i ceny nieruchomości przejętych przez bank sięgają dziś nawet 40-60% cen z przełomu 2007/2008 roku, stąd ta - nadal spora - ilość transakcji – dodaje Gurbala.

- Ceny powinny w niedługim czasie zacząć rosnąć, ale nie osiągną już prawdopodobnie tych ze szczytu tj. 2006/2007 roku, ale dziś możemy spotkać naprawdę sporo okazji, apartament 1000-1200m2 na wybrzeżu Costa Blanca można nabyć już naprawdę tanio – przyznaje Grzegorz Gurbala.

- W obecnej chwili mamy ponad tysiąc nieruchomości w naszej bazie danych, wiele z nich zostało przejęte przez banki. Czasem też właściciele są zdesperowani i chcą sprzedać nieruchomość jak najszybciej. W takiej sytuacji można znaleźć niesamowite okazje i ceny o 40-60% niższe niż 2-3 lata temu – mówi Kaczyńska.

Zmierzch Dubaju?

Dubaj był ciekawą ofertą dla inwestorów wówczas, gdy gospodarka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich kwitła. Miasto kusiło perspektywą dużych zysków, ściągając przedsiębiorców i inwestorów z całego świata.  W chwili obecnej odczuwalny jest poważny kryzys na tym rynku. -Kiedyś, a dokładnie w latach 2003-2004, inwestorzy kupowali w Dubaju jednego dnia nieruchomości, czasami całe piętra, a nazajutrz odsprzedawali je trzykrotnie drożej – mówi Joanna Kaczyńska. Te czasy minęły i obserwując tamtejszy rynek widać na nim bardzo wyraźnie skutki zawirowań gospodarczych. - Dubaj, to mit, który niestety już runął po ogłoszeniu przez szejków arabskich niemożności spłacenia w terminie ogromnego kredytu. Niestety ceny w Dubaju spadają drastycznie i myślę, że nieprędko będzie tam lepiej na rynku nieruchomości – mówi Justyna Muraszko. Podobnego zdania jest również Grzegorz Gurbala, który przyznaje, że  maleje popyt na nieruchomości w Dubaju. Ceny na tym rynku zaczęły drastycznie spadać, sięgając około -30% do cen z początku 2008 roku.

Nie wszystko jednak stracone. -Oczywiście, tam gdzie jest kryzys, również można znaleźć „okazje”, tańsze nieruchomości znajdziemy też w Dubaju. Gdy inwestor liczy na wzrost wartości w przyszłości, powinien zdecydować się na kupno teraz, gdy ceny są tak niskie.. Oczywiście nie należy liczyć na wzbogacenie się na tej nieruchomości w ciągu 2 tygodni lub nawet kilku miesięcy – przyznaje Joanna Kaczyńska.

Modne kierunki
Atrakcyjnych kierunków nie brakuje. Ostatnio szczególnie modne stały się kurorty w Chorwacji, Bułgarii czy w Egipcie. -Chorwacja, której rynek nieruchomości pomimo światowego kryzysu utrzymuje nadal minimalnie wzrostowy trend, a perspektywa wejścia do Unii Europejskiej i coraz bardziej liberalne prawo także w nabywaniu nieruchomości przez obcokrajowców powinno owocować większym popytem, a tym samym dalszym wzrostem cen – przyznaje Gurbala.

W Egipcie można zakupić nieruchomość na własność kilkakrotnie lub kilkunastokrotnie taniej niż w krajach Unii Europejskiej. -Egipt jest znakomitą opcją dla inwestorów o mniejszym budżecie. Tutaj również są nieruchomości z gwarancją wynajmu. Przykładowo, posiadamy w ofercie nieruchomości w 5* Hotelu z dożywotnią gwarancją zysku 7% rocznie. Jest to również doskonała opcja dla tych, którzy chcą również korzystać z tej nieruchomości. Właściciel może mieszkać w niej darmowo 4 tygodnie w roku, ciągle otrzymując zysk z wynajmu 7% (wartości nieruchomości) rocznie – mówi Kaczyńska.

Ciekawą opcją jest Bułgaria. W dalszym ciągu jest ona stosunkowo tania. 1 mkw mieszkania położonego na Słonecznym Brzegu kosztuje średnio od 1200 do 2500 EUR. -Ceny nie spadły, są na takim samym poziomie jak w zeszłym roku, natomiast w najlepszych lokalizacjach - jak Słoneczny Brzeg czy Warna – utrzymują trend wzrostowy – mówi Justyna Muraszko.

Amerykańskie domy na sprzedaż
Silne zawirowania gospodarcze wpłynęły na gwałtowne zmiany cen, popytu i podaży na amerykańskim rynku nieruchomości. To dobre czasy dla zagranicznych inwestorów, którzy na tym rynku zdecydują się ulokować swój kapitał. Zniżki, na jakie możemy liczyć w stosunku do pierwotnych cen nieruchomości sięgają nawet 60 proc.

 W przypadku amerykańskich nieruchomości najważniejsza jest lokalizacja.  -Jest to wynikiem tego, że przykładowo na Florydzie można znaleźć dom w dobrej lokalizacji za np. USD 300.000 i bardzo podobny dom, w gorszej lokalizacji za połowę tej ceny. Inwestorów często zachęcają tak niskie kwoty jednak później dom w gorszej lokalizacji trudniej jest wynająć lub odsprzedać, dlatego zawsze należy dowiedzieć się, czy lokalizacja jest popularna – radzi Joanna Kaczyńska.

Młode rynki wchodzą do gry
Inwestowanie w krajach o dużym potencjale wzrostowym, jak np. Albania, Rumunia może przynieść duży zysk, ale jednocześnie  związane jest z większym ryzykiem. Niejednokrotnie są to kraje rozwijające się, dlatego czasami na owoce inwestycji trzeba czekać wiele lat. Niewielu inwestorów się na to decyduje. -Z doświadczenia wiemy, że większość inwestorów woli inwestycje, które dają zysk od razu, np. poprzez gwarancję wynajmu lub mają ogromny potencjał inwestycyjny, np. pokoje hotelowe. W Polsce jest  jednak małe zainteresowanie takimi krajami – mówi Joanna Kaczyńska.

W stronę egzotyki
Przed inwestorami na rynku nieruchomości zagranicznych świat stoi otworem. Modne stają się odległe azjatyckie zakątki, dynamicznie rozwijające się kraje Ameryki Południowej czy nieodkryte dotąd wyspy archipelagu Karaibów.

Ostatnio popularnym kierunkiem inwestycyjnym stała się Brazylia, jako najsilniejszy gospodarczo kraj Ameryki Południowej. Szczególnie atrakcyjne są mieszkania hotelowe w dużych kompleksach wakacyjnych. Poszukiwane są szczególnie luksusowe apartamenty na wybrzeżu. Koszty zarządzania i utrzymania takich nieruchomości są dużo niższe od europejskich. Innym egzotycznym kierunkiem jest Margarita - jedna z wysp archipelagu Karaibów, odkryta całkiem niedawno przez inwestorów. Obszar ten uznaje się za szczególnie perspektywiczny. Motorem napędzającym wzrost wartości nieruchomości na tej wenezuelskiej wyspie ma być wzrastający ruch turystyczny. Do bogatych walorów krajobrazowych dochodzą stosunkowo niskie ceny nieruchomości. Domy i mieszkania można nabywać na własność właściwie bez żadnych ograniczeń.

Różowa wizja przyszłości?
Coraz więcej klientów dowiaduje się od swoich znajomych o często tańszych od krajowych nieruchomościach zagranicznych. Jak zauważa Joanna Kaczyńska, w Wielkiej Brytanii posiadanie nieruchomości za granicą to swego rodzaju  „styl życia”, tzw. lifestyle. Prognozuje się, że w ciągu najbliższych 5 lat ok. 2 mln osób ma tam zamiar zakupić nowe nieruchomości za granicą. -Sądzę, że w Polsce posiadanie zagranicznych nieruchomości  również stanie się pewnego rodzaju stylem życia i nie tylko inwestorzy będą posiadali wiedzę na ten temat, ale zwykli ludzie, którzy w ten sposób zechcą spełniać swoje marzenia – przyznaje Kaczyńska. W dalszym ciągu jest to segment odkrywany dopiero przez inwestorów z Polski. -Stosunkowo niewielu Polaków nabywa nieruchomości za granicą. Jest to dla nas temat dość obcy i wzbudzający nieufność, ale myślę, że tak jak Skandynawowie, my również przekonamy się do tego typu inwestycji i liczba zakupionych nieruchomości za granicą będzie stale rosła – podsumowuje Justyna Maruszko.

Jak zauważa Gurbala rynek nieruchomości zagranicznych w perspektywie najbliższych kilku lat czeka rozwój i powolny wzrost cen. -Świadczą o tym sygnały o kończącym się kryzysie i stałe bogacące się społeczeństwo krajów europejskich, w tym także Polaków. Stare powiedzenie ludzi z branży mówi o tym, że w dłuższej perspektywie czasowej nieruchomości to zawsze dobra inwestycja, bo miejsca na ziemi nie przybywa, dlatego ceny nieruchomości tylko czasem tanieją, ale tak naprawdę stale powoli rosną – podsumowuje Grzegorz Gurbala.

Anna Niemczycka
Inwestycje.pl

Nieruchomości: Zagraniczne rynki kuszą

Zakup nieruchomości za granicą nadal postrzegany jest jako nieosiągalny luksus, podczas gdy w wielu krajach świata nieruchomości są dużo tańsze niż w Polsce. Jak wygląda sytuacja na rynku nieruchomości zagranicznych? Hiszpania, Egipt czy Dubaj? Które kierunki najczęściej zachęcają inwestorów z Polski? W które można śmiało inwestować, a których się wystrzegać?
„Miejsca na ziemi nie przybywa, dlatego ceny nieruchomości tylko czasem tanieją, ale tak naprawdę stale powoli rosną” mawiają z optymizmem ludzie z branży deweloperskiej. Nieruchomości zagraniczne są ciągle jeszcze nowym tematem, ale w ostatnim czasie stają się coraz ciekawszą alternatywą dla inwestorów z Polski. Co więcej, zdarza się, że klienci często mają za mało pieniędzy, aby zakupić nieruchomość w Polsce i  wtedy decydują się na zakup nieruchomości za granicą. -W Polsce zakup nieruchomości za granicą jest nadal postrzegany jako luksus, podczas gdy w wielu krajach nieruchomości są dużo tańsze niż w Polsce. Chociażby w Egipcie można już zakupić nieruchomość od ok. £15.000, a w Hiszpanii lub we Włoszech ceny są porównywalne do polskich – mówi Joanna Kaczyńska z  Nieruchomości za Granicą.

Jak pokazują ostatnie wydarzenia na rynku, kryzys nie ominął również i tego segmentu inwestycyjnego. - Obserwujemy, że klient z mniej zasobnym portfelem, który czasem kredytował zakup wymarzonej nieruchomości teraz powstrzymuje się od zakupu, ale nadal widzimy, że pomimo tzw. kryzysu mamy transakcje za 250 tys. EUR, 370 tys. EUR i więcej – mówi Grzegorz Gurbala z firmy Greg-Nieruchomości.

Generalnie spadek tempa wzrostu cen nieruchomości odnotowano na wszystkich rynkach europejskich. Jeśli chodzi o nieruchomości na Cyprze czy w Grecji, sytuacja wygląda analogicznie. –W I kwartale 2009 roku deweloper, z którym współpracujemy zanotował spadek liczby sprzedaży nieruchomości w Bułgarii, Grecji i na Cyprze, natomiast, II i III kwartał były lepsze od I. Niewątpliwie trudniej w roku 2009 było klienta pozyskać oraz zachęcić go do zakupu nieruchomości. Z pewnością wymagało to trochę więcej wysiłku – przyznaje Justyna Muraszko z Royal Properties.

Na rynku wciąż jednak można spotkać wiele okazji cenowych i atrakcyjnych kierunków inwestycyjnych. - Najtańszy jest Egipt, gdzie ceny zaczynają się od £ 15.000. We Włoszech, w Kalabrii można zakupić nieruchomość już od EUR 50.000. W Hiszpanii ceny za mniejsze nieruchomości są podobne. Można znaleźć również i takie oferty, gdzie szeregowce w Hiszpanii na Costa Blanca kosztują tylko EUR 85.000 i to w bliskiej odległości od plaży – przyznaje Kaczyńska.

Średnie ceny nieruchomości za mkw w poszczególnych krajach

Hiszpania

1500-2500 EUR/m2

Portugalia

1500-2000 EUR/m2

Francja

2800-3200 EUR/m2

Włochy

2000-3000 EUR/m2

Chorwacja

1600-2200 EUR/m2

Grecja

1500-2200 EUR/m2

Cypr

2000-2400 EUR/m2

Bułgaria

900-1800 EUR/m2

Źródło:  Greg-Nieruchomości

Hiszpania wiedzie prym
Właśnie w Hiszpanii Polacy kupują najwięcej nieruchomości. Kraj ten przyciąga zarówno niskimi cenami, jak też rozwiniętym systemem zarządzania nieruchomościami.  - Kryzys na rynku hiszpańskim jest najbardziej odczuwalny i ceny nieruchomości przejętych przez bank sięgają dziś nawet 40-60% cen z przełomu 2007/2008 roku, stąd ta - nadal spora - ilość transakcji – dodaje Gurbala.

- Ceny powinny w niedługim czasie zacząć rosnąć, ale nie osiągną już prawdopodobnie tych ze szczytu tj. 2006/2007 roku, ale dziś możemy spotkać naprawdę sporo okazji, apartament 1000-1200m2 na wybrzeżu Costa Blanca można nabyć już naprawdę tanio – przyznaje Grzegorz Gurbala.

- W obecnej chwili mamy ponad tysiąc nieruchomości w naszej bazie danych, wiele z nich zostało przejęte przez banki. Czasem też właściciele są zdesperowani i chcą sprzedać nieruchomość jak najszybciej. W takiej sytuacji można znaleźć niesamowite okazje i ceny o 40-60% niższe niż 2-3 lata temu – mówi Kaczyńska.

Zmierzch Dubaju?

Dubaj był ciekawą ofertą dla inwestorów wówczas, gdy gospodarka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich kwitła. Miasto kusiło perspektywą dużych zysków, ściągając przedsiębiorców i inwestorów z całego świata.  W chwili obecnej odczuwalny jest poważny kryzys na tym rynku. -Kiedyś, a dokładnie w latach 2003-2004, inwestorzy kupowali w Dubaju jednego dnia nieruchomości, czasami całe piętra, a nazajutrz odsprzedawali je trzykrotnie drożej – mówi Joanna Kaczyńska. Te czasy minęły i obserwując tamtejszy rynek widać na nim bardzo wyraźnie skutki zawirowań gospodarczych. - Dubaj, to mit, który niestety już runął po ogłoszeniu przez szejków arabskich niemożności spłacenia w terminie ogromnego kredytu. Niestety ceny w Dubaju spadają drastycznie i myślę, że nieprędko będzie tam lepiej na rynku nieruchomości – mówi Justyna Muraszko. Podobnego zdania jest również Grzegorz Gurbala, który przyznaje, że  maleje popyt na nieruchomości w Dubaju. Ceny na tym rynku zaczęły drastycznie spadać, sięgając około -30% do cen z początku 2008 roku.

Nie wszystko jednak stracone. -Oczywiście, tam gdzie jest kryzys, również można znaleźć „okazje”, tańsze nieruchomości znajdziemy też w Dubaju. Gdy inwestor liczy na wzrost wartości w przyszłości, powinien zdecydować się na kupno teraz, gdy ceny są tak niskie.. Oczywiście nie należy liczyć na wzbogacenie się na tej nieruchomości w ciągu 2 tygodni lub nawet kilku miesięcy – przyznaje Joanna Kaczyńska.

Modne kierunki
Atrakcyjnych kierunków nie brakuje. Ostatnio szczególnie modne stały się kurorty w Chorwacji, Bułgarii czy w Egipcie. -Chorwacja, której rynek nieruchomości pomimo światowego kryzysu utrzymuje nadal minimalnie wzrostowy trend, a perspektywa wejścia do Unii Europejskiej i coraz bardziej liberalne prawo także w nabywaniu nieruchomości przez obcokrajowców powinno owocować większym popytem, a tym samym dalszym wzrostem cen – przyznaje Gurbala.

W Egipcie można zakupić nieruchomość na własność kilkakrotnie lub kilkunastokrotnie taniej niż w krajach Unii Europejskiej. -Egipt jest znakomitą opcją dla inwestorów o mniejszym budżecie. Tutaj również są nieruchomości z gwarancją wynajmu. Przykładowo, posiadamy w ofercie nieruchomości w 5* Hotelu z dożywotnią gwarancją zysku 7% rocznie. Jest to również doskonała opcja dla tych, którzy chcą również korzystać z tej nieruchomości. Właściciel może mieszkać w niej darmowo 4 tygodnie w roku, ciągle otrzymując zysk z wynajmu 7% (wartości nieruchomości) rocznie – mówi Kaczyńska.

Ciekawą opcją jest Bułgaria. W dalszym ciągu jest ona stosunkowo tania. 1 mkw mieszkania położonego na Słonecznym Brzegu kosztuje średnio od 1200 do 2500 EUR. -Ceny nie spadły, są na takim samym poziomie jak w zeszłym roku, natomiast w najlepszych lokalizacjach - jak Słoneczny Brzeg czy Warna – utrzymują trend wzrostowy – mówi Justyna Muraszko.

Amerykańskie domy na sprzedaż
Silne zawirowania gospodarcze wpłynęły na gwałtowne zmiany cen, popytu i podaży na amerykańskim rynku nieruchomości. To dobre czasy dla zagranicznych inwestorów, którzy na tym rynku zdecydują się ulokować swój kapitał. Zniżki, na jakie możemy liczyć w stosunku do pierwotnych cen nieruchomości sięgają nawet 60 proc.

 W przypadku amerykańskich nieruchomości najważniejsza jest lokalizacja.  -Jest to wynikiem tego, że przykładowo na Florydzie można znaleźć dom w dobrej lokalizacji za np. USD 300.000 i bardzo podobny dom, w gorszej lokalizacji za połowę tej ceny. Inwestorów często zachęcają tak niskie kwoty jednak później dom w gorszej lokalizacji trudniej jest wynająć lub odsprzedać, dlatego zawsze należy dowiedzieć się, czy lokalizacja jest popularna – radzi Joanna Kaczyńska.

Młode rynki wchodzą do gry
Inwestowanie w krajach o dużym potencjale wzrostowym, jak np. Albania, Rumunia może przynieść duży zysk, ale jednocześnie  związane jest z większym ryzykiem. Niejednokrotnie są to kraje rozwijające się, dlatego czasami na owoce inwestycji trzeba czekać wiele lat. Niewielu inwestorów się na to decyduje. -Z doświadczenia wiemy, że większość inwestorów woli inwestycje, które dają zysk od razu, np. poprzez gwarancję wynajmu lub mają ogromny potencjał inwestycyjny, np. pokoje hotelowe. W Polsce jest  jednak małe zainteresowanie takimi krajami – mówi Joanna Kaczyńska.

W stronę egzotyki
Przed inwestorami na rynku nieruchomości zagranicznych świat stoi otworem. Modne stają się odległe azjatyckie zakątki, dynamicznie rozwijające się kraje Ameryki Południowej czy nieodkryte dotąd wyspy archipelagu Karaibów.

Ostatnio popularnym kierunkiem inwestycyjnym stała się Brazylia, jako najsilniejszy gospodarczo kraj Ameryki Południowej. Szczególnie atrakcyjne są mieszkania hotelowe w dużych kompleksach wakacyjnych. Poszukiwane są szczególnie luksusowe apartamenty na wybrzeżu. Koszty zarządzania i utrzymania takich nieruchomości są dużo niższe od europejskich. Innym egzotycznym kierunkiem jest Margarita - jedna z wysp archipelagu Karaibów, odkryta całkiem niedawno przez inwestorów. Obszar ten uznaje się za szczególnie perspektywiczny. Motorem napędzającym wzrost wartości nieruchomości na tej wenezuelskiej wyspie ma być wzrastający ruch turystyczny. Do bogatych walorów krajobrazowych dochodzą stosunkowo niskie ceny nieruchomości. Domy i mieszkania można nabywać na własność właściwie bez żadnych ograniczeń.

Różowa wizja przyszłości?
Coraz więcej klientów dowiaduje się od swoich znajomych o często tańszych od krajowych nieruchomościach zagranicznych. Jak zauważa Joanna Kaczyńska, w Wielkiej Brytanii posiadanie nieruchomości za granicą to swego rodzaju  „styl życia”, tzw. lifestyle. Prognozuje się, że w ciągu najbliższych 5 lat ok. 2 mln osób ma tam zamiar zakupić nowe nieruchomości za granicą. -Sądzę, że w Polsce posiadanie zagranicznych nieruchomości  również stanie się pewnego rodzaju stylem życia i nie tylko inwestorzy będą posiadali wiedzę na ten temat, ale zwykli ludzie, którzy w ten sposób zechcą spełniać swoje marzenia – przyznaje Kaczyńska. W dalszym ciągu jest to segment odkrywany dopiero przez inwestorów z Polski. -Stosunkowo niewielu Polaków nabywa nieruchomości za granicą. Jest to dla nas temat dość obcy i wzbudzający nieufność, ale myślę, że tak jak Skandynawowie, my również przekonamy się do tego typu inwestycji i liczba zakupionych nieruchomości za granicą będzie stale rosła – podsumowuje Justyna Maruszko.

Jak zauważa Gurbala rynek nieruchomości zagranicznych w perspektywie najbliższych kilku lat czeka rozwój i powolny wzrost cen. -Świadczą o tym sygnały o kończącym się kryzysie i stałe bogacące się społeczeństwo krajów europejskich, w tym także Polaków. Stare powiedzenie ludzi z branży mówi o tym, że w dłuższej perspektywie czasowej nieruchomości to zawsze dobra inwestycja, bo miejsca na ziemi nie przybywa, dlatego ceny nieruchomości tylko czasem tanieją, ale tak naprawdę stale powoli rosną – podsumowuje Grzegorz Gurbala.

Anna Niemczycka
Inwestycje.pl

Podmiejskie alternatywy dla wygórowanych cen w miastach

Warszawa, Kraków i Wrocław to trzy najszybciej rozwijające się obecnie rynki mieszkaniowe w Polsce. Ich najbardziej pożądane wśród klientów dzielnice przeżywają od lat istne oblężenie deweloperów. Jednak zbyt wygórowane ceny w najlepszych lokalizacjach powodują, że zarówno plany inwestorów, jak i oczy klientów przenoszą się na oddalone od centrum, spokojne podmiejskie tereny.
Warszawskie Kabaty, gdzie jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych rozpościerały się pola, dziś przeobraziły się w jedną z najatrakcyjniejszych lokalizacji w mieście. Metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym w okolicy końcowej stacji metra Kabaty sięga nawet 12 tys. zł. Zbyt wygórowane ceny mieszkań spowodowały, iż zainteresowanie kupujących przeniosło się na nieukończone jeszcze Miasteczko Wilanów, czy np. nie odkrytą wcześniej północ Warszawy. 

Z kolei we Wrocławiu największą liczbę nowych mieszkań od kilku lat oddaje się w dzielnicach: Krzyki oraz Fabryczna. Najdroższą dzielnicą miasta pozostaje niezmiennie Śródmieście. Wysokie ceny, utrzymujące się w dobrze skomunikowanej z centrum Wrocławia dzielnicy Krzyki, przyczyniają się do ekspansji deweloperów na atrakcyjne, a niewykorzystane jeszcze południowe obrzeża miasta. Wśród nich, na szczególną uwagę zasługują Bielany Wrocławskie. Ta niewielka miejscowość, licząca 3200 mieszkańców, w tym głównie emigrujących na południe Wrocławian, leży zaledwie 10 km od centrum.

Połączenie z miastem jest możliwe dzięki regularnie kursującym autobusom linii miejskich i podmiejskich. Bielany Wrocławskie są usytuowane w pobliżu węzła bielańskiego, zapewniającego połączenie autostrady A4 i drogi krajowej nr 8, która prowadzi do przejścia granicznego z Czechami w Kudowie-Słonem. Sama miejscowość oferuje coraz bogatszą infrastrukturę. Oprócz Centrum Handlowego Bielany, Ikei oraz Makro Cash and Carry, w Bielanach znajdują się tam także apteki, banki oraz nowoczesna przychodnia. Powstanie nowych inwestycji mieszkaniowych przyczyniło się do budowy najnowocześniejszych kompleksów rekreacyjnych.

Należy do nich obiekt Matchpoint, położony w oddalonej o 2 km od Bielan - Ślęży. Matchpoint to kompleks sportowy, w którym znajdują się boiska do squasha, badmintona, tenisa oraz zaplecze fitness i wellness. W Bielanach mieszczą się dwa przedszkola oraz wysoko notowany w rankingach Zespół Szkół, w skład którego wchodzi gimnazjum i szkoła podstawowa. Jedną z najciekawszych inwestycji w okolicy jest realizowany przez spółkę UBM, projekt niewielkiego osiedla liczącego 54 mieszkania o powierzchni od 40 do 130 m kw. Docelowo powstanie pięć budynków. Obecnie realizowany jest pierwszy z nich, składający się z 9 lokali. Zakończenie budowy I etapu zaplanowano na III kwartał 2010 roku. Osiedle Ogrody Bielańskie będzie w całości ogrodzone oraz monitorowane.

Deweloper zrealizuje także drogę asfaltową prowadzącą do inwestycji, jeszcze przed oddaniem całości projektu. Ogrody Bielańskie harmonijnie wpiszą się w niską zabudowę okolicy. W bezpośrednim sąsiedztwie osiedla znajdują się wyłącznie budynki willowe oraz dużo zieleni. Nie zabraknie jej również na samym osiedlu. Do mieszkań parterowych będą przynależeć ogrody, natomiast lokale należące do wyższych kondygnacji będą posiadać tarasy i balkony.

Miejscowości, takie jak Bielany Wrocławskie stanowią coraz atrakcyjniejszą alternatywę dla kosztownych dzielnic w centrum Wrocławia. Mieszkanie pod miastem, w tak niewielkiej jednak odległości od centrum gwarantuje ciszę i spokój oraz bliskość miejskiej infrastruktury. Inwestycja taka jak Ogrody Bielańskie to oferta dla tych, którzy poszukują mieszkania w ciekawej, przyszłościowej lokalizacji z potencjałem.


kg

Źródło: inwestycje.pl

Podmiejskie alternatywy dla wygórowanych cen w miastach

Warszawa, Kraków i Wrocław to trzy najszybciej rozwijające się obecnie rynki mieszkaniowe w Polsce. Ich najbardziej pożądane wśród klientów dzielnice przeżywają od lat istne oblężenie deweloperów. Jednak zbyt wygórowane ceny w najlepszych lokalizacjach powodują, że zarówno plany inwestorów, jak i oczy klientów przenoszą się na oddalone od centrum, spokojne podmiejskie tereny.
Warszawskie Kabaty, gdzie jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych rozpościerały się pola, dziś przeobraziły się w jedną z najatrakcyjniejszych lokalizacji w mieście. Metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym w okolicy końcowej stacji metra Kabaty sięga nawet 12 tys. zł. Zbyt wygórowane ceny mieszkań spowodowały, iż zainteresowanie kupujących przeniosło się na nieukończone jeszcze Miasteczko Wilanów, czy np. nie odkrytą wcześniej północ Warszawy. 

Z kolei we Wrocławiu największą liczbę nowych mieszkań od kilku lat oddaje się w dzielnicach: Krzyki oraz Fabryczna. Najdroższą dzielnicą miasta pozostaje niezmiennie Śródmieście. Wysokie ceny, utrzymujące się w dobrze skomunikowanej z centrum Wrocławia dzielnicy Krzyki, przyczyniają się do ekspansji deweloperów na atrakcyjne, a niewykorzystane jeszcze południowe obrzeża miasta. Wśród nich, na szczególną uwagę zasługują Bielany Wrocławskie. Ta niewielka miejscowość, licząca 3200 mieszkańców, w tym głównie emigrujących na południe Wrocławian, leży zaledwie 10 km od centrum.

Połączenie z miastem jest możliwe dzięki regularnie kursującym autobusom linii miejskich i podmiejskich. Bielany Wrocławskie są usytuowane w pobliżu węzła bielańskiego, zapewniającego połączenie autostrady A4 i drogi krajowej nr 8, która prowadzi do przejścia granicznego z Czechami w Kudowie-Słonem. Sama miejscowość oferuje coraz bogatszą infrastrukturę. Oprócz Centrum Handlowego Bielany, Ikei oraz Makro Cash and Carry, w Bielanach znajdują się tam także apteki, banki oraz nowoczesna przychodnia. Powstanie nowych inwestycji mieszkaniowych przyczyniło się do budowy najnowocześniejszych kompleksów rekreacyjnych.

Należy do nich obiekt Matchpoint, położony w oddalonej o 2 km od Bielan - Ślęży. Matchpoint to kompleks sportowy, w którym znajdują się boiska do squasha, badmintona, tenisa oraz zaplecze fitness i wellness. W Bielanach mieszczą się dwa przedszkola oraz wysoko notowany w rankingach Zespół Szkół, w skład którego wchodzi gimnazjum i szkoła podstawowa. Jedną z najciekawszych inwestycji w okolicy jest realizowany przez spółkę UBM, projekt niewielkiego osiedla liczącego 54 mieszkania o powierzchni od 40 do 130 m kw. Docelowo powstanie pięć budynków. Obecnie realizowany jest pierwszy z nich, składający się z 9 lokali. Zakończenie budowy I etapu zaplanowano na III kwartał 2010 roku. Osiedle Ogrody Bielańskie będzie w całości ogrodzone oraz monitorowane.

Deweloper zrealizuje także drogę asfaltową prowadzącą do inwestycji, jeszcze przed oddaniem całości projektu. Ogrody Bielańskie harmonijnie wpiszą się w niską zabudowę okolicy. W bezpośrednim sąsiedztwie osiedla znajdują się wyłącznie budynki willowe oraz dużo zieleni. Nie zabraknie jej również na samym osiedlu. Do mieszkań parterowych będą przynależeć ogrody, natomiast lokale należące do wyższych kondygnacji będą posiadać tarasy i balkony.

Miejscowości, takie jak Bielany Wrocławskie stanowią coraz atrakcyjniejszą alternatywę dla kosztownych dzielnic w centrum Wrocławia. Mieszkanie pod miastem, w tak niewielkiej jednak odległości od centrum gwarantuje ciszę i spokój oraz bliskość miejskiej infrastruktury. Inwestycja taka jak Ogrody Bielańskie to oferta dla tych, którzy poszukują mieszkania w ciekawej, przyszłościowej lokalizacji z potencjałem.


kg

Źródło: inwestycje.pl

2009 r. na wtórnym rynku mieszkaniowym

Metrohouse S.A. na podstawie kilkuset transakcji sprzedaży mieszkań przeprowadzonych za pośrednictwem doradców i brokerów spółki, przygotowała opracowanie dotyczące wtórnego rynku mieszkań w 2009 r.
Cena, czyli nie drożej niż 400 000 zł

2009 r. nie sprzyjał realizowaniu transakcji sprzedaży najdroższego segmentu mieszkań. Popularnością cieszyły się mieszkania dwupokojowe i niedrogie mieszkania trzypokojowe będące w zasięgu zdolności kredytowej potencjalnego klienta. Średnia wnioskowana wartość kredytu, wg szacunków analityków kredytowych Metrofinance, wynosiła 342 tys. zł. Miało to odzwierciedlenie w przeprowadzonych transakcjach: największa liczba transakcji została przeprowadzona w przedziale cenowym 200-400 tys. zł (59%). W ubiegłym roku, nawet mimo wyższych niż zazwyczaj możliwości negocjacyjnych, mieszkania w cenie powyżej 500 tys. zł długo czekały na zainteresowanie potencjalnych nabywców. Jedynie 13% mieszkań będących przedmiotem transakcji brokerów Metrohouse posiadało cenę wyższą niż 500 tys. zł., a 2% ogółu transakcji dotyczyło lokali droższych niż 800 tys. zł. Średnia cena transakcyjna mieszkania będącego przedmiotem obrotu wyniosła 357 tys. zł i była o prawie 100 tys. zł niższa niż w 2008 roku.
 

Powierzchnia, czyli pożądane dwa pokoje


Wśród przeprowadzonych transakcji największą grupę stanowią lokale dwupokojowe (44% wszystkich sprzedanych mieszkań). 34% nabywanych mieszkań to lokale trzypokojowe, jednak zestawiając te dane ze statystykami nabywanych powierzchni, można odnieść wrażenie, że mieszkania te charakteryzowały się wyjątkowo małą powierzchnią użytkową.
 

Trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 50-60 m kw., choć raczej niedostępne w nowym budownictwie, to dość popularna jednostka w budynkach z wielkiej płyty.
 


Przyjmując kryteria powierzchniowe, największy odsetek transakcji (40%), dotyczył mieszkań w przedziale 45-60 m kw. Na uwagę zasługuje tylko 9-procentowy udział w transakcjach mieszkań o powierzchni większej od 75 m kw.  6% transakcji to obrót mieszkaniami o powierzchniach mniejszych niż 30 m kw. Takie mieszkania są coraz częściej poszukiwane zarówno przez indywidualnych nabywców, jak i inwestorów. Średnia powierzchnia nabywanego mieszkania, wg szacunków Metrohouse, wynosi 52 m kw.

Rok budowy, czyli mieszkania postdeweloperskie kontra wielka płyta


Przeprowadzone za pośrednictwem Metrohouse transakcje wskazują, że największym zainteresowaniem w 2009 r. cieszyły się mieszkania wybudowane po 2000 r. (35% transakcji). Niewiele mniej transakcji odnotowano w grupie mieszkań  wybudowanych w latach 1970-1990. W tym przypadku większość ofert stanowią mieszkania w budynkach z wielkiej płyty. Wraz z postępującą w ciągu roku korektą cen w tym segmencie rynku, znalazło się wiele osób zainteresowanych takim zakupem, traktując mieszkanie w bloku z płyty jako przejściowy lokal na kilka lat. Tezę potwierdza duża rotacja właścicieli mieszkań położonych w popularnych blokowiskach.
 

Czas sprzedaży mieszkania, czyli średnio trzy miesiące oczekiwania na nabywcę

Poza I kwartałem 2009 r., kiedy średni czas ekspozycji oferty wyniósł prawie pięć miesięcy, w kolejnych trzech kwartałach, czas oczekiwania na sprzedaż obniżył się do poziomu 102-104 dni. Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów, najkrótszy czas sprzedaży był charakterystyczny dla budynków wybudowanych w latach 1970-1990 r., często w technologii wielkiej płyty. Nadal dość duże oczekiwania cenowe względem mieszkań wybudowanych po 2000 r. spowodowały, że najnowsze mieszkania czekały na nowego właściciela średnio o ponad 50 dni dłużej niż mieszkania w budynkach z wielkiej płyty. Obserwuje się silną korelację między liczbą pokoi w mieszkaniu, a czasem sprzedaży. Najdłuższy czas sprzedaży (ponad 5 miesięcy) jest charakterystyczny dla mieszkań 4-pokojowych i większych.
 


Źródło: inwestycje.pl

2009 r. na wtórnym rynku mieszkaniowym

Metrohouse S.A. na podstawie kilkuset transakcji sprzedaży mieszkań przeprowadzonych za pośrednictwem doradców i brokerów spółki, przygotowała opracowanie dotyczące wtórnego rynku mieszkań w 2009 r.
Cena, czyli nie drożej niż 400 000 zł

2009 r. nie sprzyjał realizowaniu transakcji sprzedaży najdroższego segmentu mieszkań. Popularnością cieszyły się mieszkania dwupokojowe i niedrogie mieszkania trzypokojowe będące w zasięgu zdolności kredytowej potencjalnego klienta. Średnia wnioskowana wartość kredytu, wg szacunków analityków kredytowych Metrofinance, wynosiła 342 tys. zł. Miało to odzwierciedlenie w przeprowadzonych transakcjach: największa liczba transakcji została przeprowadzona w przedziale cenowym 200-400 tys. zł (59%). W ubiegłym roku, nawet mimo wyższych niż zazwyczaj możliwości negocjacyjnych, mieszkania w cenie powyżej 500 tys. zł długo czekały na zainteresowanie potencjalnych nabywców. Jedynie 13% mieszkań będących przedmiotem transakcji brokerów Metrohouse posiadało cenę wyższą niż 500 tys. zł., a 2% ogółu transakcji dotyczyło lokali droższych niż 800 tys. zł. Średnia cena transakcyjna mieszkania będącego przedmiotem obrotu wyniosła 357 tys. zł i była o prawie 100 tys. zł niższa niż w 2008 roku.
 

Powierzchnia, czyli pożądane dwa pokoje


Wśród przeprowadzonych transakcji największą grupę stanowią lokale dwupokojowe (44% wszystkich sprzedanych mieszkań). 34% nabywanych mieszkań to lokale trzypokojowe, jednak zestawiając te dane ze statystykami nabywanych powierzchni, można odnieść wrażenie, że mieszkania te charakteryzowały się wyjątkowo małą powierzchnią użytkową.
 

Trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 50-60 m kw., choć raczej niedostępne w nowym budownictwie, to dość popularna jednostka w budynkach z wielkiej płyty.
 


Przyjmując kryteria powierzchniowe, największy odsetek transakcji (40%), dotyczył mieszkań w przedziale 45-60 m kw. Na uwagę zasługuje tylko 9-procentowy udział w transakcjach mieszkań o powierzchni większej od 75 m kw.  6% transakcji to obrót mieszkaniami o powierzchniach mniejszych niż 30 m kw. Takie mieszkania są coraz częściej poszukiwane zarówno przez indywidualnych nabywców, jak i inwestorów. Średnia powierzchnia nabywanego mieszkania, wg szacunków Metrohouse, wynosi 52 m kw.

Rok budowy, czyli mieszkania postdeweloperskie kontra wielka płyta


Przeprowadzone za pośrednictwem Metrohouse transakcje wskazują, że największym zainteresowaniem w 2009 r. cieszyły się mieszkania wybudowane po 2000 r. (35% transakcji). Niewiele mniej transakcji odnotowano w grupie mieszkań  wybudowanych w latach 1970-1990. W tym przypadku większość ofert stanowią mieszkania w budynkach z wielkiej płyty. Wraz z postępującą w ciągu roku korektą cen w tym segmencie rynku, znalazło się wiele osób zainteresowanych takim zakupem, traktując mieszkanie w bloku z płyty jako przejściowy lokal na kilka lat. Tezę potwierdza duża rotacja właścicieli mieszkań położonych w popularnych blokowiskach.
 

Czas sprzedaży mieszkania, czyli średnio trzy miesiące oczekiwania na nabywcę

Poza I kwartałem 2009 r., kiedy średni czas ekspozycji oferty wyniósł prawie pięć miesięcy, w kolejnych trzech kwartałach, czas oczekiwania na sprzedaż obniżył się do poziomu 102-104 dni. Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów, najkrótszy czas sprzedaży był charakterystyczny dla budynków wybudowanych w latach 1970-1990 r., często w technologii wielkiej płyty. Nadal dość duże oczekiwania cenowe względem mieszkań wybudowanych po 2000 r. spowodowały, że najnowsze mieszkania czekały na nowego właściciela średnio o ponad 50 dni dłużej niż mieszkania w budynkach z wielkiej płyty. Obserwuje się silną korelację między liczbą pokoi w mieszkaniu, a czasem sprzedaży. Najdłuższy czas sprzedaży (ponad 5 miesięcy) jest charakterystyczny dla mieszkań 4-pokojowych i większych.
 


Źródło: inwestycje.pl

Kontrola wkroczy na budowy

Zwiększenie efektywności kontroli organów nadzoru budowlanego oraz wyeliminowanie z rynku wyrobów budowlanych niespełniających parametrów jakości - przewiduje przyjęty we wtorek przez rząd projekt nowelizacji ustaw: o wyrobach budowlanych oraz o systemie oceny zgodności.

Centrum Informacyjne Rządu podało we wtorek, że projekt zapewni lepszą ochronę konsumentów i wyeliminuje nieuczciwą konkurencję na rynku wyrobów budowlanych.

Projektowane zmiany zakładają, że "badaniom kontrolnym częściej będzie można poddawać wyroby budowlane u producenta, importera i sprzedawcy". Importer będzie miał takie same obowiązki wobec kontrolującego, jak producent.

Dodatkowe obowiązki przypadną w udziale sprzedawcom, jeżeli producent lub importer wyrobów będzie miał siedzibę poza Polską. - Sprzedawca będzie musiał, na żądanie kontrolującego, dostarczyć deklarację zgodności kontrolowanego wyrobu budowlanego, a w przypadku wyrobów mogących stwarzać zagrożenie dla życia lub zdrowia - również dokumentację techniczną - czytamy w komunikacie CIR.

Projekt umożliwia organom nadzoru poddawanie wyrobu budowlanego badaniom kontrolnym. - Inspektorzy będą ustalać, czy wyrób posiada deklarowane przez producenta właściwości użytkowe. Dotychczasowe przepisy uniemożliwiały przeprowadzenie badań kontrolnych wyrobu budowlanego, jeżeli z przedstawionych dokumentów wynikało, że spełnia on wymagania określone w ustawie - wyjaśnił CIR.

Źródło: PAP

interia.pl

Kontrola wkroczy na budowy

Zwiększenie efektywności kontroli organów nadzoru budowlanego oraz wyeliminowanie z rynku wyrobów budowlanych niespełniających parametrów jakości - przewiduje przyjęty we wtorek przez rząd projekt nowelizacji ustaw: o wyrobach budowlanych oraz o systemie oceny zgodności.

Centrum Informacyjne Rządu podało we wtorek, że projekt zapewni lepszą ochronę konsumentów i wyeliminuje nieuczciwą konkurencję na rynku wyrobów budowlanych.

Projektowane zmiany zakładają, że "badaniom kontrolnym częściej będzie można poddawać wyroby budowlane u producenta, importera i sprzedawcy". Importer będzie miał takie same obowiązki wobec kontrolującego, jak producent.

Dodatkowe obowiązki przypadną w udziale sprzedawcom, jeżeli producent lub importer wyrobów będzie miał siedzibę poza Polską. - Sprzedawca będzie musiał, na żądanie kontrolującego, dostarczyć deklarację zgodności kontrolowanego wyrobu budowlanego, a w przypadku wyrobów mogących stwarzać zagrożenie dla życia lub zdrowia - również dokumentację techniczną - czytamy w komunikacie CIR.

Projekt umożliwia organom nadzoru poddawanie wyrobu budowlanego badaniom kontrolnym. - Inspektorzy będą ustalać, czy wyrób posiada deklarowane przez producenta właściwości użytkowe. Dotychczasowe przepisy uniemożliwiały przeprowadzenie badań kontrolnych wyrobu budowlanego, jeżeli z przedstawionych dokumentów wynikało, że spełnia on wymagania określone w ustawie - wyjaśnił CIR.

Źródło: PAP

interia.pl

Wiosną mieszkanie kupisz jeszcze taniej

Indeks cen mieszkań opracowany przez Open Finance dla 16 największych polskich miast spadł w grudniu o 1 proc. Był to trzeci z rzędu spadek jego wartości.
Wartość indeksu jest o 2,2 proc. niższa niż w grudniu zeszłego roku i zarazem zaledwie o 1,4 proc. wyższa od najniższego poziomu, który indeks osiągnął w czerwcu minionego roku. Licząc od wartości maksymalnej - osiągniętej w lutym 2008 roku - wartość indeksu spadła o 11,6 proc.

Indeks obrazuje skalę zmian z ostatnich niespokojnych miesięcy na rynku nieruchomości. Możemy jednak odnotować, że po głębokim spadku cen mieszkań w drugiej połowie minionego roku, w 2009 roku ceny stabilizowały się na niższych poziomach.

W grudniu odnotowaliśmy mniejszą liczbę transakcji. Indeks opiera się na 2864 umowach kupna-sprzedaży mieszkań, podczas gdy w listopadzie było ich o blisko 90 więcej. Zmiana nie jest zbyt duża, a biorąc pod uwagę specyfikę miesiąca (przerwy świąteczne) można wręcz powiedzieć, że liczba transakcji utrzymuje się na wysokim poziomie (co może być jednak w dużej mierze pochodną sytuacji w grupie Getin Noble Bank i nie musi odzwierciedlać sytuacji na całym rynku). Zarejestrowana liczba transakcji jest przeszło dwukrotnie wyższa niż przed rokiem, co ilustruje przejście rynku finansowego od fazy ostrego załamania do stabilności.


Open Finance

W porównaniu do grudnia 2008 roku mediany cen mieszkań wzrosły w czterech miastach - Bydgoszczy, Krakowie, Szczecinie i Wrocławiu. Warto jednak pamiętać, że w kilku miastach to w końcówce minionego roku zanotowano najniższe ceny. Widoczny w nich wzrost cen w skali rocznej wynika więc z efektu niskiej bazy, a niekoniecznie z odwrócenia tendencji, na co wskazuje porównanie cen w ujęciu miesięcznym (w porównaniu do listopada ceny w Krakowie i Wrocławiu praktycznie się nie zmieniły). W ujęciu miesięcznym mediana cen wzrosła w siedmiu miastach, a w dziewięciu spadła.

Komentarz i prognoza

Na widoczną od kilku miesięcy stabilizację cen znaczący wpływ ma struktura transakcji. Kupujący chętniej wybierają mieszkania małe (średni metraż w branych pod uwagę przy tworzeniu indeksu transakcjach to 52-59 m2 w zależności od miasta), których ceny są mniej podatne na wahania. Również program Rodzina na Swoim, w ramach którego w 2009 roku zaciągnięto co siódmy kredyt hipoteczny, wpływa na większe zainteresowanie mniejszymi mieszkaniami (kupione w ramach RnS mieszkanie nie może być większe niż 75 m2).

Czynnikiem, który będzie wpływał na rynek jest jego sezonowość. Styczeń i luty zwykle przynoszą spadek liczby transakcji, jednak już od marca handel mieszkaniami zwykle znacząco się ożywia. Oczekujemy, że wiosną do sprzedaży trafi większa liczba nowych projektów deweloperskich, w których oferowane ceny mogą być nieco niższe od wyprzedawanych obecnie zapasów, co może wpłynąć na dalszy - choć płytki - spadek wartości naszego indeksu.


Open Finance

Emil Szweda, Bernard Waszczyk - Open Finance

Rok 2009 rokiem kupującego i Rodziny na Swoim- komentarz Home Broker

Rok 2009 przyniósł wiele zmian na rynku nieruchomości. Najważniejszą z nich było odwrócenie ról - to nie deweloperzy dyktowali warunki, a ich klienci.

Reakcja deweloperów na zaostrzenie polityki kredytowej przez banki była bardzo szybka. Znikające kolejki sprzed biur sprzedaży spowodowały, że już pod koniec 2008 roku ceny nowych mieszkań zaczęły być coraz niższe. Łatwiejsze stały się również negocjacje dotyczące kształtu umowy przedwstępnej, a czasem w cenie mieszkania można było dostać częściowe wykończenie mieszkania lub miejsce postojowe.

Trochę później zareagowały osoby prywatne, sprzedające mieszkania na rynku wtórnym, ale i w tym wypadku można było negocjować upusty, jednak mniejsze niż w przypadku nowych lokali. Zarówno dla nich, jak i dla deweloperów (w mniejszym stopniu), wybawieniem z trudnej sytuacji rynkowej okazał się program Rodzina na Swoim. Chociaż kredyt z dopłatą dostępny jest już od 2006 roku, dopiero podniesienie w styczniu 2009 roku limitów maksymalnych cen mieszkań jakie można nabywać w ramach programu, znacznie zwiększyło liczbę dostępnych mieszkań. Poniższa tabela pokazuje jak zmieniały się limity.


Open Finance

Wzrost limitów oraz coraz większa liczba banków, w których jest dostępny kredyt z dopłatą sprawiły, że program RnS stał się hitem. W 2009 roku takich kredytów udzielono ponad 30 tys. na kwotę ponad 4 mld 377 mln zł. Jest to absolutny rekord od momentu powstania programu.

Popularność RnS oraz poprawa sytuacji na rynku kredytów hipotecznych sprawiły, że w drugiej połowie 2009 roku sprzedaż mieszkań zaczęła być coraz większa. Szacuje się, że na początku roku w największych miastach Polski deweloperzy mieli ok. 30 tys. niesprzedanych mieszkań, a teraz jest ich ok. 20 tys. Również na rynku wtórnym było coraz więcej transakcji. Największe ożywienie miało miejsce jesienią.

Ostatnie miesiące roku przyniosły spadek liczby zawieranych transakcji, co powtarza się co roku. W pierwszej połowie roku możemy spodziewać się stabilizacji na rynku wtórnym. Jeśli zaś chodzi o rynek pierwotny, to zapowiadane przez deweloperów rozpoczęcie w najbliższym czasie nowych projektów może spowodować, że biura sprzedaży znów zapełnią się klientami.

Aleksandra Szarek-Ostrowska

Specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

Jak obliczamy cenę metra kwadratowego?

Począwszy od sierpnia 2009 roku ceny transakcyjne metra kwadratowego w danym miesiącu obliczamy na podstawie transakcji przeprowadzonych w okresie ostatnich trzech miesięcy. Czyli przykładowo dla marca będzie to: marzec, luty i styczeń. Dla każdego miasta wyznaczana jest mediana spośród transakcji dokonanych w trakcie danego miesiąca przez klientów Open Finance I Home Broker. Ostateczna cena powstaje z połączenia uzyskanych wyników, po uprzednim przyznaniu im różnych wag, według wzoru nr1:


Open Finance

Jak obliczamy indeks?

Indeks cen mieszkań Open Finance jest publikowany co miesiąc, poczynając od sierpnia 2009 roku. Jego wartość początkowa - 1000 pkt - została wyznaczona wstecznie na grudzień 2007 roku. Indeks powstaje w oparciu o transakcje dokonane w 16 polskich miastach: Białymstoku, Bielsku-Białej, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Szczecinie, Toruniu, Warszawie, Wrocławiu i Zielonej Górze. Obliczany jest według wzoru nr2:


Open Finance
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

 

Źródło: interia.pl

Wiosną mieszkanie kupisz jeszcze taniej

Indeks cen mieszkań opracowany przez Open Finance dla 16 największych polskich miast spadł w grudniu o 1 proc. Był to trzeci z rzędu spadek jego wartości.
Wartość indeksu jest o 2,2 proc. niższa niż w grudniu zeszłego roku i zarazem zaledwie o 1,4 proc. wyższa od najniższego poziomu, który indeks osiągnął w czerwcu minionego roku. Licząc od wartości maksymalnej - osiągniętej w lutym 2008 roku - wartość indeksu spadła o 11,6 proc.

Indeks obrazuje skalę zmian z ostatnich niespokojnych miesięcy na rynku nieruchomości. Możemy jednak odnotować, że po głębokim spadku cen mieszkań w drugiej połowie minionego roku, w 2009 roku ceny stabilizowały się na niższych poziomach.

W grudniu odnotowaliśmy mniejszą liczbę transakcji. Indeks opiera się na 2864 umowach kupna-sprzedaży mieszkań, podczas gdy w listopadzie było ich o blisko 90 więcej. Zmiana nie jest zbyt duża, a biorąc pod uwagę specyfikę miesiąca (przerwy świąteczne) można wręcz powiedzieć, że liczba transakcji utrzymuje się na wysokim poziomie (co może być jednak w dużej mierze pochodną sytuacji w grupie Getin Noble Bank i nie musi odzwierciedlać sytuacji na całym rynku). Zarejestrowana liczba transakcji jest przeszło dwukrotnie wyższa niż przed rokiem, co ilustruje przejście rynku finansowego od fazy ostrego załamania do stabilności.


Open Finance

W porównaniu do grudnia 2008 roku mediany cen mieszkań wzrosły w czterech miastach - Bydgoszczy, Krakowie, Szczecinie i Wrocławiu. Warto jednak pamiętać, że w kilku miastach to w końcówce minionego roku zanotowano najniższe ceny. Widoczny w nich wzrost cen w skali rocznej wynika więc z efektu niskiej bazy, a niekoniecznie z odwrócenia tendencji, na co wskazuje porównanie cen w ujęciu miesięcznym (w porównaniu do listopada ceny w Krakowie i Wrocławiu praktycznie się nie zmieniły). W ujęciu miesięcznym mediana cen wzrosła w siedmiu miastach, a w dziewięciu spadła.

Komentarz i prognoza

Na widoczną od kilku miesięcy stabilizację cen znaczący wpływ ma struktura transakcji. Kupujący chętniej wybierają mieszkania małe (średni metraż w branych pod uwagę przy tworzeniu indeksu transakcjach to 52-59 m2 w zależności od miasta), których ceny są mniej podatne na wahania. Również program Rodzina na Swoim, w ramach którego w 2009 roku zaciągnięto co siódmy kredyt hipoteczny, wpływa na większe zainteresowanie mniejszymi mieszkaniami (kupione w ramach RnS mieszkanie nie może być większe niż 75 m2).

Czynnikiem, który będzie wpływał na rynek jest jego sezonowość. Styczeń i luty zwykle przynoszą spadek liczby transakcji, jednak już od marca handel mieszkaniami zwykle znacząco się ożywia. Oczekujemy, że wiosną do sprzedaży trafi większa liczba nowych projektów deweloperskich, w których oferowane ceny mogą być nieco niższe od wyprzedawanych obecnie zapasów, co może wpłynąć na dalszy - choć płytki - spadek wartości naszego indeksu.


Open Finance

Emil Szweda, Bernard Waszczyk - Open Finance

Rok 2009 rokiem kupującego i Rodziny na Swoim- komentarz Home Broker

Rok 2009 przyniósł wiele zmian na rynku nieruchomości. Najważniejszą z nich było odwrócenie ról - to nie deweloperzy dyktowali warunki, a ich klienci.

Reakcja deweloperów na zaostrzenie polityki kredytowej przez banki była bardzo szybka. Znikające kolejki sprzed biur sprzedaży spowodowały, że już pod koniec 2008 roku ceny nowych mieszkań zaczęły być coraz niższe. Łatwiejsze stały się również negocjacje dotyczące kształtu umowy przedwstępnej, a czasem w cenie mieszkania można było dostać częściowe wykończenie mieszkania lub miejsce postojowe.

Trochę później zareagowały osoby prywatne, sprzedające mieszkania na rynku wtórnym, ale i w tym wypadku można było negocjować upusty, jednak mniejsze niż w przypadku nowych lokali. Zarówno dla nich, jak i dla deweloperów (w mniejszym stopniu), wybawieniem z trudnej sytuacji rynkowej okazał się program Rodzina na Swoim. Chociaż kredyt z dopłatą dostępny jest już od 2006 roku, dopiero podniesienie w styczniu 2009 roku limitów maksymalnych cen mieszkań jakie można nabywać w ramach programu, znacznie zwiększyło liczbę dostępnych mieszkań. Poniższa tabela pokazuje jak zmieniały się limity.


Open Finance

Wzrost limitów oraz coraz większa liczba banków, w których jest dostępny kredyt z dopłatą sprawiły, że program RnS stał się hitem. W 2009 roku takich kredytów udzielono ponad 30 tys. na kwotę ponad 4 mld 377 mln zł. Jest to absolutny rekord od momentu powstania programu.

Popularność RnS oraz poprawa sytuacji na rynku kredytów hipotecznych sprawiły, że w drugiej połowie 2009 roku sprzedaż mieszkań zaczęła być coraz większa. Szacuje się, że na początku roku w największych miastach Polski deweloperzy mieli ok. 30 tys. niesprzedanych mieszkań, a teraz jest ich ok. 20 tys. Również na rynku wtórnym było coraz więcej transakcji. Największe ożywienie miało miejsce jesienią.

Ostatnie miesiące roku przyniosły spadek liczby zawieranych transakcji, co powtarza się co roku. W pierwszej połowie roku możemy spodziewać się stabilizacji na rynku wtórnym. Jeśli zaś chodzi o rynek pierwotny, to zapowiadane przez deweloperów rozpoczęcie w najbliższym czasie nowych projektów może spowodować, że biura sprzedaży znów zapełnią się klientami.

Aleksandra Szarek-Ostrowska

Specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

Jak obliczamy cenę metra kwadratowego?

Począwszy od sierpnia 2009 roku ceny transakcyjne metra kwadratowego w danym miesiącu obliczamy na podstawie transakcji przeprowadzonych w okresie ostatnich trzech miesięcy. Czyli przykładowo dla marca będzie to: marzec, luty i styczeń. Dla każdego miasta wyznaczana jest mediana spośród transakcji dokonanych w trakcie danego miesiąca przez klientów Open Finance I Home Broker. Ostateczna cena powstaje z połączenia uzyskanych wyników, po uprzednim przyznaniu im różnych wag, według wzoru nr1:


Open Finance

Jak obliczamy indeks?

Indeks cen mieszkań Open Finance jest publikowany co miesiąc, poczynając od sierpnia 2009 roku. Jego wartość początkowa - 1000 pkt - została wyznaczona wstecznie na grudzień 2007 roku. Indeks powstaje w oparciu o transakcje dokonane w 16 polskich miastach: Białymstoku, Bielsku-Białej, Bydgoszczy, Gdańsku, Gdyni, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Szczecinie, Toruniu, Warszawie, Wrocławiu i Zielonej Górze. Obliczany jest według wzoru nr2:


Open Finance
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

 

Źródło: interia.pl

Warszawa: Fala podwyżek

Od 3 do 60 zł za mkw. Tyle rocznie płacą warszawiacy za wieczyste użytkowanie gruntów. "Jak to się liczy?" - pytają "Życie Warszawy" zbulwersowani mieszkańcy stolicy.

"Płaciłam rocznie za użytkowanie 57 zł, a teraz mam płacić 1400 zł" - opowiada Iza Jabłońska z zarządu wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Piwnej. "Naszą działkę o powierzchni 3,3 tys. mkw. wyceniono na 20 mln zł. Skąd taka kosmiczna cena?". Urzędnicy tłumaczą falę podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste wzrostem wartości działek. "Robimy porządek. Podwyżki muszą być duże, bo ostatnie wyceny działek są nawet sprzed 15 lat" - argumentują. A to właśnie od wartości działki zależy opłata za użytkowanie wieczyste - wynosi 1 proc.

Mieszkańcy stolicy nie uchylają się od opłat za użytkowanie gruntu. Chcą tylko wiedzieć, jak przeprowadza się wyliczenia, skąd biorą się tak wysokie kwoty. "Przydałaby się taka mapa, która pokazywałaby, gdzie ile grunt jest wart. Każdy mógłby wtedy wstępnie wyliczyć swoją opłatę. A tak to urzędnicy robią, co chcą" - uważa Iza Jabłońska.

Więcej na ten temat w dzisiejszej publikacji "Życia Warszawy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Warszawa: Fala podwyżek

Od 3 do 60 zł za mkw. Tyle rocznie płacą warszawiacy za wieczyste użytkowanie gruntów. "Jak to się liczy?" - pytają "Życie Warszawy" zbulwersowani mieszkańcy stolicy.

"Płaciłam rocznie za użytkowanie 57 zł, a teraz mam płacić 1400 zł" - opowiada Iza Jabłońska z zarządu wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Piwnej. "Naszą działkę o powierzchni 3,3 tys. mkw. wyceniono na 20 mln zł. Skąd taka kosmiczna cena?". Urzędnicy tłumaczą falę podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste wzrostem wartości działek. "Robimy porządek. Podwyżki muszą być duże, bo ostatnie wyceny działek są nawet sprzed 15 lat" - argumentują. A to właśnie od wartości działki zależy opłata za użytkowanie wieczyste - wynosi 1 proc.

Mieszkańcy stolicy nie uchylają się od opłat za użytkowanie gruntu. Chcą tylko wiedzieć, jak przeprowadza się wyliczenia, skąd biorą się tak wysokie kwoty. "Przydałaby się taka mapa, która pokazywałaby, gdzie ile grunt jest wart. Każdy mógłby wtedy wstępnie wyliczyć swoją opłatę. A tak to urzędnicy robią, co chcą" - uważa Iza Jabłońska.

Więcej na ten temat w dzisiejszej publikacji "Życia Warszawy".

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Więcej rodzin na swoim

Najwięcej, bo aż o 30 procent w ciągu całego 2009 roku wzrósł odsetek mieszkań, jakie można kupić korzystając z preferencyjnego kredytu w ramach programu ,,Rodzina na swoim'' w Gdańsku. Jednak największy wybór mieszkań wciąż pozostaje w Poznaniu.

Na początku 2009 roku, limity maksymalnych cen mieszkań jakie można kupić w ten sposób zostały podniesione na tyle wysoko, że coraz więcej mieszkań kwalifikowało się do programu. W ciągu całego roku limity były konsekwentnie podwyższane, co w połączeniu ze spadającymi cenami mieszkań zwiększało pulę dostępnych lokali. Jak pokazuje tabela nr 1 najwięcej mieszkań przybyło w Gdańsku, najmniej zaś w Warszawie.


INTERIA.PL/materiały prasowe

W ciągu tego roku najwięcej zmieniło się w Krakowie, gdzie jeszcze w I kwartale limit był na tak niskim poziomie, że zaledwie 4 procent spośród wszystkich mieszkań można było kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim''. Prawie 22 procentowa podwyżka poprawiła sytuację, chociaż 6 055 zł/mkw. to wciąż niewiele jeśli weźmie się pod uwagę ceny mieszkań w tym mieście.

Niewątpliwie najlepiej pod tym względem wypada Poznań, gdzie już w styczniu 2009 roku limit był na tak wysokim poziomie, że 40 procent mieszkań kwalifikowało się do skorzystania z dopłaty. Podwyższenie limitów o 11,5 proc. zwiększyło odsetek mieszkań do 49 procent.

Program ,,Rodzina na swoim'' był niewątpliwym hitem 2009 roku. O tym, czy w tym roku będzie równie popularny przekonamy się już niebawem. Ministerstwo infrastruktury planuje kilka innowacji, które mogą radykalnie zmienić sytuację. Przede wszystkim kredyt z dopłatą będzie prawdopodobnie dostępny również dla osób samotnych. Różnica będzie taka, że single będą mogli kupić mieszkania maksymalnie 50 metrowe. Jeśli projekt ten wejdzie w życie zainteresowanie kredytem preferencyjnym na pewno będzie dużo większe. Jednak z drugiej strony może pojawić się problem z dostępnością tego typu mieszkań. Jak pokazuje tabela nr 3 liczba mieszkań dostępnych dla singli jest bardzo mała. Największy wybór będą mieli mieszkańcy Gdańska i Poznania, ale jest to spowodowane wysokimi limitami maksymalnych cen mieszkań, które mogą być nabywane z dopłatą .


INTERIA.PL/materiały prasowe

W pozostałych miastach takich mieszkań jest mniej niż 10 procent, a najgorzej sytuacja wygląda w Krakowie, gdzie limity są określone na stosunkowo niskim poziomie. Tak mała liczba mieszkań o powierzchni do 50 mkw. wynika z tego, że im mniejszy metraż, tym wyższa cena metra kwadratowego. Dlatego największy wybór mają ci, którzy szukają lokali powyżej 70 mkw.

Jeżeli wprowadzona zostanie jeszcze inna planowana zmiana, czyli wyłączenie z programu mieszkań z rynku wtórnego może oznaczać to koniec kredytów z dopłatą, ponieważ to wśród tych mieszkań najwięcej spełnia warunki określone w ustawie. Jeśli więc ktoś planuje skorzystanie z programu powinien już zacząć rozglądać się za mieszkaniem.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

 

Źródło: interia.pl

Więcej rodzin na swoim

Najwięcej, bo aż o 30 procent w ciągu całego 2009 roku wzrósł odsetek mieszkań, jakie można kupić korzystając z preferencyjnego kredytu w ramach programu ,,Rodzina na swoim'' w Gdańsku. Jednak największy wybór mieszkań wciąż pozostaje w Poznaniu.

Na początku 2009 roku, limity maksymalnych cen mieszkań jakie można kupić w ten sposób zostały podniesione na tyle wysoko, że coraz więcej mieszkań kwalifikowało się do programu. W ciągu całego roku limity były konsekwentnie podwyższane, co w połączeniu ze spadającymi cenami mieszkań zwiększało pulę dostępnych lokali. Jak pokazuje tabela nr 1 najwięcej mieszkań przybyło w Gdańsku, najmniej zaś w Warszawie.


INTERIA.PL/materiały prasowe

W ciągu tego roku najwięcej zmieniło się w Krakowie, gdzie jeszcze w I kwartale limit był na tak niskim poziomie, że zaledwie 4 procent spośród wszystkich mieszkań można było kupić w ramach programu ,,Rodzina na swoim''. Prawie 22 procentowa podwyżka poprawiła sytuację, chociaż 6 055 zł/mkw. to wciąż niewiele jeśli weźmie się pod uwagę ceny mieszkań w tym mieście.

Niewątpliwie najlepiej pod tym względem wypada Poznań, gdzie już w styczniu 2009 roku limit był na tak wysokim poziomie, że 40 procent mieszkań kwalifikowało się do skorzystania z dopłaty. Podwyższenie limitów o 11,5 proc. zwiększyło odsetek mieszkań do 49 procent.

Program ,,Rodzina na swoim'' był niewątpliwym hitem 2009 roku. O tym, czy w tym roku będzie równie popularny przekonamy się już niebawem. Ministerstwo infrastruktury planuje kilka innowacji, które mogą radykalnie zmienić sytuację. Przede wszystkim kredyt z dopłatą będzie prawdopodobnie dostępny również dla osób samotnych. Różnica będzie taka, że single będą mogli kupić mieszkania maksymalnie 50 metrowe. Jeśli projekt ten wejdzie w życie zainteresowanie kredytem preferencyjnym na pewno będzie dużo większe. Jednak z drugiej strony może pojawić się problem z dostępnością tego typu mieszkań. Jak pokazuje tabela nr 3 liczba mieszkań dostępnych dla singli jest bardzo mała. Największy wybór będą mieli mieszkańcy Gdańska i Poznania, ale jest to spowodowane wysokimi limitami maksymalnych cen mieszkań, które mogą być nabywane z dopłatą .


INTERIA.PL/materiały prasowe

W pozostałych miastach takich mieszkań jest mniej niż 10 procent, a najgorzej sytuacja wygląda w Krakowie, gdzie limity są określone na stosunkowo niskim poziomie. Tak mała liczba mieszkań o powierzchni do 50 mkw. wynika z tego, że im mniejszy metraż, tym wyższa cena metra kwadratowego. Dlatego największy wybór mają ci, którzy szukają lokali powyżej 70 mkw.

Jeżeli wprowadzona zostanie jeszcze inna planowana zmiana, czyli wyłączenie z programu mieszkań z rynku wtórnego może oznaczać to koniec kredytów z dopłatą, ponieważ to wśród tych mieszkań najwięcej spełnia warunki określone w ustawie. Jeśli więc ktoś planuje skorzystanie z programu powinien już zacząć rozglądać się za mieszkaniem.

Aleksandra Szarek-Ostrowska, specjalista Rynku Nieruchomości Home Broker

 

Źródło: interia.pl

Raport rynku nieruchomości Gold Finance i redNet Consulting - styczeń 2010

Rok 2009 zakończył się spadkiem średniej ceny oferowanych mieszkań, a także cen mieszkań sprzedanych. Z miesiąca na miesiąc rosną jednak szanse na spotkanie się oczekiwań cenowych popytu i podaży.

Różnica między wszystkimi mieszkaniami wystawianymi na sprzedaż, a tymi które znajdują klienta spadła w grudniu już do 8,9 proc. W rekordowym pod tym względem kwietniu 2009 r. wynosiła 15%. Zmiana dokonuje się głównie za sprawą ustępujących pola deweloperów, bo przeciętna kwota za jeden metr kwadratowy mieszkania wyjmowana przez klientów z kieszeni, nie zmieniła się niemal od początku 2009 r. Pojawiają się jednak sygnały wzrostu. W Katowicach, Poznaniu i Warszawie w grudniu sprzedawały się już droższe lokale niż w poprzednim miesiącu.

Utrzymywanie się ceny mieszkań sprzedanych na tym samym lub wyższym poziomie ma niebagatelne znaczenie, bo wskazuje na niesłabnący potencjał zakupowy. Jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. Nie udało by się jednak utrzymać popytu w takiej kondycji, gdyby nie rosnąca sprzedaż kredytów hipotecznych - wynika ze wspólnego raportu firmy redNet Consulting, monitorującej rynek nieruchomości oraz Niezależnej Firmy Doradztwa Finansowego Gold Finance.

Elastyczni deweloperzy

Oferta deweloperów w coraz większym stopniu dopasowuje się do oczekiwań klientów. Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie w siedmiu głównych miastach ukształtowała się w ostatnim miesiącu zeszłego roku na poziomie 7 714 PLN/m kw. i była o 0,9 proc. niższa niż w listopadzie. Najbardziej spadła w Warszawie - o 1,9 proc. w porównaniu z listopadem, co świadczy o najwyższej efektywności i zarazem elastyczności stołecznego rynku. Powodem spadków jest bowiem przede wszystkim wprowadzanie nowych projektów, w większości z segmentu popularnego. Jest to odpowiedź na zapotrzebowanie, oparte głównie o chęć zakupu po niższych cenach przy akceptacji niższego niż dotąd standardu.

Klient gotów jest wyłożyć najwyżej 7 tys. zł za metr kwadratowy

Średnia cena mieszkań sprzedanych utrzymywała się od początku 2009 roku praktycznie na stałym poziomie. W grudniu wyniosła 7 026 PLN/m kw., co oznacza spadek o około 0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.


Goldfinance

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach w grudniu wyglądała następująco:


Goldfinance

Goldfinance
Klienci wciąż wybierają mieszkania tanie - tańsze niż "przeciętna" oferta. W grudniu największe dysproporcje między ofertą, a zrealizowanym popytem można było zaobserwować we Wrocławiu. Tam ceny różniły się o 15,9 proc. Podobnie było w Trójmieście - 15,3 proc. różnicy. Szczególnie w Trójmieście, gdzie liczba zawieranych transakcji jest stosunkowo duża, wyraźnie widać było panujące obecnie trendy. Sprzedaje się duża liczba tanich mieszkań, co obniża średnią cenę sprzedanych mieszkań. Jednocześnie podnosi się średnia cena oferty, która pozostała do sprzedaży. Najlepiej zbilansowane miasta na koniec roku to: Poznań, Łódź i Warszawa.

Po raz kolejny na większości rynków widać wzrost średniej ceny mieszkań, które się sprzedały. Ceny mieszkań sprzedanych utrzymujące się na tym samym lub wyższym poziomie wskazują na niesłabnący potencjał zakupowy. W obecnej sytuacji jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. A widać, że są miasta w których sprzedają się odpowiednio droższe mieszkania niż w poprzednim miesiącu. Należą do nich Katowice (+4,7 proc.), Poznań (+1,7 proc.), Warszawa (+1,3 proc.).

Rośnie liczba inwestycji

Zakończony IV kwartał pozwala zaobserwować również zwiększony ruch po stronie nowych inwestycji. Na początku roku redNet Consulting prognozował, że spośród wszystkich projektów planowanych na 2009 rok, powstanie najwyżej 20 proc. z nich. Dziś wiadomo, że prognoza sprawdziła się, jednak większość z tych inwestycji rozpoczęta była w drugiej połowie roku, ze szczególnym wskazaniem na ostatni kwartał.

Ewentualne wzrosty cen nieruchomości najwyżej w drugiej połowie 2010 r.

Jeden rok - 12 miesięcy - to z perspektywy rynku nieruchomości bardzo krótki okres, jednak, jak widać, zdarzyć może się wiele. Wraz z początkiem nowego roku pada pytanie, jak potoczy się sytuacja w kolejnych 12 miesiącach. Odpowiedzi możemy szukać już w bieżących wydarzeniach. Po roku 2009, który z pewnością można nazwać czasem stabilizacji i zbliżania się stanowisk obu przeciwnych sił rynkowych, z pewnością nie możemy oczekiwać powrotu hossy i dwucyfrowych zmian cen w skali choćby kwartału. Możemy jednak być pewni, że przygotowywane obecnie i wprowadzane projekty mieszkaniowe posuną na przód proces normalizacji rynku. W czasie hossy bowiem gros ofert stanowiły mieszkania z segmentu podwyższonego, tymczasem normalna struktura podaży powinna obejmować w zdecydowanej większości mieszkania z segmentu popularnego (tańsze), mniejszy udział segmentu podwyższonego i niewielką liczbę prawdziwie luksusowych projektów. A zatem oczekiwana jest zmiana struktury oferty. Spowodować to może obniżenie średniej ceny mieszkań, jednak nie z powodu obniżek konkretnych ofert, a właśnie z większego udziału ofert w segmencie popularnym.

W pierwszym półroczu 2010 spodziewać się możemy dalszego wzrostu liczby transakcji. Większe dopasowanie oferty będzie wpływać na zwiększenie płynności na rynku, lecz nie na wzrost cen. Faktyczne wzrosty nastąpić mogą dopiero w drugiej połowie roku 2010, jednak będą to zmiany w granicach najwyżej między 5 a 10 proc. w zależności od segmentu i lokalizacji. Dużą rolę odegra też dostępność kredytów hipotecznych i z wielu powodów (niska stopa procentowa, poprawa sytuacji na rynkach międzybankowych, wyjście z kryzysu rynków finansowych) należy oczekiwać poprawy w tej kwestii.

Znów może być ponad 12 mld zł nowo udzielonych kredytów

Na razie dobra passa poszukujących kredytu hipotecznego trwa. Grudzień był już co najmniej czwartym z kolei miesiącem, w którym banki ogłaszały i przedłużały promocje, rezygnowały z prowizji, obniżały marże i były gotowe finansować większą niż wcześniej część nieruchomości. Co istotne, coraz więcej wniosków kredytowych rozpatrywanych jest pozytywnie, bo w bankach wraca chęć do finansowania nieruchomości. Nowe otwarcie będzie już widać prawdopodobnie po wynikach sprzedaży kredytów hipotecznych za IV kwartał 2009 r.

Jak pokazały ostatnie dane Związku Banków Polskich, w październiku podpisano 18,4 tys. umów o wartości 3,73 mld zł. Istnieją więc spore szanse, że czwarty kwartał minionego roku będzie lepszym okresem niż ostatnie trzy miesiące 2008 r. A to oznaczałoby, że cały rynek kredytów hipotecznych znów zaczyna wracać na wyższe poziomy - kilkunastu miliardów złotych kwartalnej nowej sprzedaży.


Goldfinance

Halina Kochalska, Analityk Gold Finance,

Marcin Gołębiowski, redNet Consulting

 

Źródło: interia.pl

Raport rynku nieruchomości Gold Finance i redNet Consulting - styczeń 2010

Rok 2009 zakończył się spadkiem średniej ceny oferowanych mieszkań, a także cen mieszkań sprzedanych. Z miesiąca na miesiąc rosną jednak szanse na spotkanie się oczekiwań cenowych popytu i podaży.

Różnica między wszystkimi mieszkaniami wystawianymi na sprzedaż, a tymi które znajdują klienta spadła w grudniu już do 8,9 proc. W rekordowym pod tym względem kwietniu 2009 r. wynosiła 15%. Zmiana dokonuje się głównie za sprawą ustępujących pola deweloperów, bo przeciętna kwota za jeden metr kwadratowy mieszkania wyjmowana przez klientów z kieszeni, nie zmieniła się niemal od początku 2009 r. Pojawiają się jednak sygnały wzrostu. W Katowicach, Poznaniu i Warszawie w grudniu sprzedawały się już droższe lokale niż w poprzednim miesiącu.

Utrzymywanie się ceny mieszkań sprzedanych na tym samym lub wyższym poziomie ma niebagatelne znaczenie, bo wskazuje na niesłabnący potencjał zakupowy. Jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. Nie udało by się jednak utrzymać popytu w takiej kondycji, gdyby nie rosnąca sprzedaż kredytów hipotecznych - wynika ze wspólnego raportu firmy redNet Consulting, monitorującej rynek nieruchomości oraz Niezależnej Firmy Doradztwa Finansowego Gold Finance.

Elastyczni deweloperzy

Oferta deweloperów w coraz większym stopniu dopasowuje się do oczekiwań klientów. Średnia cena mieszkań dostępnych w ofercie w siedmiu głównych miastach ukształtowała się w ostatnim miesiącu zeszłego roku na poziomie 7 714 PLN/m kw. i była o 0,9 proc. niższa niż w listopadzie. Najbardziej spadła w Warszawie - o 1,9 proc. w porównaniu z listopadem, co świadczy o najwyższej efektywności i zarazem elastyczności stołecznego rynku. Powodem spadków jest bowiem przede wszystkim wprowadzanie nowych projektów, w większości z segmentu popularnego. Jest to odpowiedź na zapotrzebowanie, oparte głównie o chęć zakupu po niższych cenach przy akceptacji niższego niż dotąd standardu.

Klient gotów jest wyłożyć najwyżej 7 tys. zł za metr kwadratowy

Średnia cena mieszkań sprzedanych utrzymywała się od początku 2009 roku praktycznie na stałym poziomie. W grudniu wyniosła 7 026 PLN/m kw., co oznacza spadek o około 0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca.


Goldfinance

Sytuacja cenowa w poszczególnych miastach w grudniu wyglądała następująco:


Goldfinance

Goldfinance
Klienci wciąż wybierają mieszkania tanie - tańsze niż "przeciętna" oferta. W grudniu największe dysproporcje między ofertą, a zrealizowanym popytem można było zaobserwować we Wrocławiu. Tam ceny różniły się o 15,9 proc. Podobnie było w Trójmieście - 15,3 proc. różnicy. Szczególnie w Trójmieście, gdzie liczba zawieranych transakcji jest stosunkowo duża, wyraźnie widać było panujące obecnie trendy. Sprzedaje się duża liczba tanich mieszkań, co obniża średnią cenę sprzedanych mieszkań. Jednocześnie podnosi się średnia cena oferty, która pozostała do sprzedaży. Najlepiej zbilansowane miasta na koniec roku to: Poznań, Łódź i Warszawa.

Po raz kolejny na większości rynków widać wzrost średniej ceny mieszkań, które się sprzedały. Ceny mieszkań sprzedanych utrzymujące się na tym samym lub wyższym poziomie wskazują na niesłabnący potencjał zakupowy. W obecnej sytuacji jest to bardzo ważny wskaźnik, gdyż o sile rynku decyduje siła i sprawność popytu. A widać, że są miasta w których sprzedają się odpowiednio droższe mieszkania niż w poprzednim miesiącu. Należą do nich Katowice (+4,7 proc.), Poznań (+1,7 proc.), Warszawa (+1,3 proc.).

Rośnie liczba inwestycji

Zakończony IV kwartał pozwala zaobserwować również zwiększony ruch po stronie nowych inwestycji. Na początku roku redNet Consulting prognozował, że spośród wszystkich projektów planowanych na 2009 rok, powstanie najwyżej 20 proc. z nich. Dziś wiadomo, że prognoza sprawdziła się, jednak większość z tych inwestycji rozpoczęta była w drugiej połowie roku, ze szczególnym wskazaniem na ostatni kwartał.

Ewentualne wzrosty cen nieruchomości najwyżej w drugiej połowie 2010 r.

Jeden rok - 12 miesięcy - to z perspektywy rynku nieruchomości bardzo krótki okres, jednak, jak widać, zdarzyć może się wiele. Wraz z początkiem nowego roku pada pytanie, jak potoczy się sytuacja w kolejnych 12 miesiącach. Odpowiedzi możemy szukać już w bieżących wydarzeniach. Po roku 2009, który z pewnością można nazwać czasem stabilizacji i zbliżania się stanowisk obu przeciwnych sił rynkowych, z pewnością nie możemy oczekiwać powrotu hossy i dwucyfrowych zmian cen w skali choćby kwartału. Możemy jednak być pewni, że przygotowywane obecnie i wprowadzane projekty mieszkaniowe posuną na przód proces normalizacji rynku. W czasie hossy bowiem gros ofert stanowiły mieszkania z segmentu podwyższonego, tymczasem normalna struktura podaży powinna obejmować w zdecydowanej większości mieszkania z segmentu popularnego (tańsze), mniejszy udział segmentu podwyższonego i niewielką liczbę prawdziwie luksusowych projektów. A zatem oczekiwana jest zmiana struktury oferty. Spowodować to może obniżenie średniej ceny mieszkań, jednak nie z powodu obniżek konkretnych ofert, a właśnie z większego udziału ofert w segmencie popularnym.

W pierwszym półroczu 2010 spodziewać się możemy dalszego wzrostu liczby transakcji. Większe dopasowanie oferty będzie wpływać na zwiększenie płynności na rynku, lecz nie na wzrost cen. Faktyczne wzrosty nastąpić mogą dopiero w drugiej połowie roku 2010, jednak będą to zmiany w granicach najwyżej między 5 a 10 proc. w zależności od segmentu i lokalizacji. Dużą rolę odegra też dostępność kredytów hipotecznych i z wielu powodów (niska stopa procentowa, poprawa sytuacji na rynkach międzybankowych, wyjście z kryzysu rynków finansowych) należy oczekiwać poprawy w tej kwestii.

Znów może być ponad 12 mld zł nowo udzielonych kredytów

Na razie dobra passa poszukujących kredytu hipotecznego trwa. Grudzień był już co najmniej czwartym z kolei miesiącem, w którym banki ogłaszały i przedłużały promocje, rezygnowały z prowizji, obniżały marże i były gotowe finansować większą niż wcześniej część nieruchomości. Co istotne, coraz więcej wniosków kredytowych rozpatrywanych jest pozytywnie, bo w bankach wraca chęć do finansowania nieruchomości. Nowe otwarcie będzie już widać prawdopodobnie po wynikach sprzedaży kredytów hipotecznych za IV kwartał 2009 r.

Jak pokazały ostatnie dane Związku Banków Polskich, w październiku podpisano 18,4 tys. umów o wartości 3,73 mld zł. Istnieją więc spore szanse, że czwarty kwartał minionego roku będzie lepszym okresem niż ostatnie trzy miesiące 2008 r. A to oznaczałoby, że cały rynek kredytów hipotecznych znów zaczyna wracać na wyższe poziomy - kilkunastu miliardów złotych kwartalnej nowej sprzedaży.


Goldfinance

Halina Kochalska, Analityk Gold Finance,

Marcin Gołębiowski, redNet Consulting

 

Źródło: interia.pl

Lokatorzy będą płacili wyższe czynsze za wynajem

Właściciel mieszkania będzie mógł co miesiąc podwyższać czynsz za wynajem. Jeśli lokator nie zapłaci czynszu, właściciel rozwiąże umowę bez okresu wypowiedzenia. Wystarczy rok wypowiedzenia, aby bez dostarczenia lokalu zamiennego pozbyć się lokatora.

W ciągu ostatniego roku opłaty za najem mieszkań na rzecz właścicieli wzrosły o 4,8 proc. Wyższe czynsze powodują zaleganie z płatnościami, a zadłużonych lokatorów chronią przepisy. Ministerstwo Gospodarki chce to zmienić. W projekcie ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców zaproponowało nowelizację ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i zmianie kodeksu cywilnego.

Zgodnie z projektem ujednolicone mają być zasady uiszczania czynszu regulowanego i zwykłego. Lokatorzy zajmujący mieszkania na podstawie decyzji administracyjnej lub dawnego tzw. przydziału kwaterunkowego nie będą już bardziej uprzywilejowani od posiadających cywilne umowy najmu. W każdym przypadku właściciel będzie mógł częściej podwyższać czynsz i rozwiązywać umowę bez podania przyczyny.

Podwyżka czynszu

Obecnie zanim właściciel podwyższy czynsz lub inne opłaty za używanie lokalu, musi wypowiedzieć ich dotychczasową wysokość. Tak też będzie po zmianach. Projekt przewiduje jednak skrócenie okresu wypowiedzenia z trzech miesięcy do dwóch. Dodatkowo właściciel lokalu będzie mógł wprowadzać podwyżki nawet kilka razy w roku. Obecnie nie jest to możliwe. Wzrost czynszów nie może następować częściej niż co sześć miesięcy.

Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej, ocenia taką propozycję nowelizacji za krok w dobrym kierunku zrównania uprawnień właścicieli i lokatorów.

– Nie mogąc z większą częstotliwością podwyższać czynszu, właściciele wynajmujący mieszkania byli narażeni na znaczne straty finansowe i nie mieli żadnych środków prawnych, które gwarantowałyby im ich zwrot – tłumaczy Agnieszka Durlik-Khouri.

Poza możliwością częstszego podwyższania opłat czynszowych właściciele nieruchomości będą też mogli więcej zarabiać na wynajmie. Przy ustalaniu wysokości czynszów będą oni mogli określać zwrot kapitału w skali roku na poziomie nieprzekraczającym 2 proc. przy nakładach, jakie ponieśli na budowę albo zakup lokalu, i 15 proc. nakładów, jakie ponieśli na trwałe ulepszenie istniejącego lokalu, aby zwiększyć jego wartość użytkową. Właściciele nie będą jednak mieli prawa do tzw. godziwego zysku.

Prawa lokatorów

Przyjęcie nowych rozwiązań nie oznacza, że lokatorzy będą bezbronni przy podwyżkach czynszów. Zgodnie z projektem w terminie jednego miesiąca będą oni mogli odmówić przyjęcia podwyżki. Umowa najmu ulegałaby wówczas rozwiązaniu wraz z upływem wypowiedzenia wysokości czynszu.

Lokator mógłby też zakwestionować podwyżkę, wnosząc do sądu pozew o ustalenie, że jest nieuzasadniona albo powinna być niższa. Właściciel musiałby wówczas udowodnić wysokość nakładów, które ją uzasadniają. W przypadku np. wzrostu opłat niezależnych od właściciela, czyli podwyżki prądu lub wywozu śmieci, właściciel musiałby przedstawić lokatorowi zestawienie tych opłat na piśmie, natomiast obecnie musi wskazywać na przyczynę podwyższenia opłat.


Rozwiązanie umowy

Nieuczciwi lokatorzy, którzy niezgodnie z umową używają mieszkań, nie będą jednak chronieni. Szybciej będą musieli opuścić zajmowane przez siebie lokale. W takiej sytuacji właściciel będzie mógł bowiem, bez zachowania terminów wypowiedzenia, wypowiedzieć umowę. Wcześniej jednak będzie musiał skierować do lokatora pisemne upomnienie, a po siedmiu dniach od jego przekazania będzie mógł rozwiązać najem.

Natychmiastowe wypowiedzenie najmu będzie też możliwe w sytuacji, gdy najemca nie zapłaci czynszu lub innych opłat za używanie lokalu za co najmniej dwa pełne okresy płatności. Wcześniej właściciel musi uprzedzić go na piśmie o zamiarze wypowiedzenia stosunku prawnego i wyznaczenia dodatkowego dwutygodniowego terminu zapłaty zaległych i bieżących należności.

– Nawet takie skrócenie procedury wypowiedzenia nie chroni w pełni interesów właścicieli nieruchomości, ponieważ po wypowiedzeniu umowy najmu lokator nadal będzie zajmował mieszkanie, tyle tylko że bezumownie – mówi Andrzej Rozenkowski ze Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Łodzi.

– Aby opróżnić lokal, właściciel będzie musiał wystąpić o eksmisję do sądu, a następnie przeprowadzić postępowanie egzekucyjne. Natomiast od gminy bardzo trudno jest uzyskać lokal socjalny dla takiego eksmitowanego lokatora – dodaje Andrzej Rozenkowski.

Okresy wypowiedzenia

Właściciele będą mogli wypowiedzieć najem powstały na podstawie tzw. przydziałów kwaterunkowych lub decyzji administracyjnych, bez podania przyczyny. Warunkiem będzie jednak zachowanie rocznego okresu wypowiedzenia. Jeśli jednak właściciel dostarczy najemcom lokal zamienny, to będzie musiał zachować jedynie półroczny okres wypowiedzenia, pod warunkiem że zamieszkają w tym lokalu.

– Przewidziany w obowiązującej teraz ustawie trzyletni okres wypowiedzenia i wskazanie osoby bliskiej, która zajmie opróżnione przez lokatora mieszkanie było rozwiązaniem niekorzystnym dla właścicieli. Zdarzało się, że w tym czasie wskazana osoba umierała albo emigrowała i od nowa należało liczyć okres trzyletni – mówi Helena Perlicka z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Gdyni.

Tylko w wyjątkowych przypadkach bez podania przyczyny będzie można wypowiedzieć najem osobom, które ukończyły 75 lat. Mieszkanie stracą tylko ci, którym przysługuje tytuł do innego lokalu albo żyją osoby zobowiązane wobec nich do świadczeń alimentacyjnych. W przeciwnym razie wypowiedzenie stanie się skuteczne dopiero w chwili śmierci lokatora.

  • 4,8 proc. wzrosły ceny najmu mieszkań na rzecz właścicieli od stycznia do listopada 2009 r. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego

Małgorzata Piasecka-Sobkiewicz

 

Źródło: onet.pl

Lokatorzy będą płacili wyższe czynsze za wynajem

Właściciel mieszkania będzie mógł co miesiąc podwyższać czynsz za wynajem. Jeśli lokator nie zapłaci czynszu, właściciel rozwiąże umowę bez okresu wypowiedzenia. Wystarczy rok wypowiedzenia, aby bez dostarczenia lokalu zamiennego pozbyć się lokatora.

W ciągu ostatniego roku opłaty za najem mieszkań na rzecz właścicieli wzrosły o 4,8 proc. Wyższe czynsze powodują zaleganie z płatnościami, a zadłużonych lokatorów chronią przepisy. Ministerstwo Gospodarki chce to zmienić. W projekcie ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców zaproponowało nowelizację ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i zmianie kodeksu cywilnego.

Zgodnie z projektem ujednolicone mają być zasady uiszczania czynszu regulowanego i zwykłego. Lokatorzy zajmujący mieszkania na podstawie decyzji administracyjnej lub dawnego tzw. przydziału kwaterunkowego nie będą już bardziej uprzywilejowani od posiadających cywilne umowy najmu. W każdym przypadku właściciel będzie mógł częściej podwyższać czynsz i rozwiązywać umowę bez podania przyczyny.

Podwyżka czynszu

Obecnie zanim właściciel podwyższy czynsz lub inne opłaty za używanie lokalu, musi wypowiedzieć ich dotychczasową wysokość. Tak też będzie po zmianach. Projekt przewiduje jednak skrócenie okresu wypowiedzenia z trzech miesięcy do dwóch. Dodatkowo właściciel lokalu będzie mógł wprowadzać podwyżki nawet kilka razy w roku. Obecnie nie jest to możliwe. Wzrost czynszów nie może następować częściej niż co sześć miesięcy.

Agnieszka Durlik-Khouri, ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej, ocenia taką propozycję nowelizacji za krok w dobrym kierunku zrównania uprawnień właścicieli i lokatorów.

– Nie mogąc z większą częstotliwością podwyższać czynszu, właściciele wynajmujący mieszkania byli narażeni na znaczne straty finansowe i nie mieli żadnych środków prawnych, które gwarantowałyby im ich zwrot – tłumaczy Agnieszka Durlik-Khouri.

Poza możliwością częstszego podwyższania opłat czynszowych właściciele nieruchomości będą też mogli więcej zarabiać na wynajmie. Przy ustalaniu wysokości czynszów będą oni mogli określać zwrot kapitału w skali roku na poziomie nieprzekraczającym 2 proc. przy nakładach, jakie ponieśli na budowę albo zakup lokalu, i 15 proc. nakładów, jakie ponieśli na trwałe ulepszenie istniejącego lokalu, aby zwiększyć jego wartość użytkową. Właściciele nie będą jednak mieli prawa do tzw. godziwego zysku.

Prawa lokatorów

Przyjęcie nowych rozwiązań nie oznacza, że lokatorzy będą bezbronni przy podwyżkach czynszów. Zgodnie z projektem w terminie jednego miesiąca będą oni mogli odmówić przyjęcia podwyżki. Umowa najmu ulegałaby wówczas rozwiązaniu wraz z upływem wypowiedzenia wysokości czynszu.

Lokator mógłby też zakwestionować podwyżkę, wnosząc do sądu pozew o ustalenie, że jest nieuzasadniona albo powinna być niższa. Właściciel musiałby wówczas udowodnić wysokość nakładów, które ją uzasadniają. W przypadku np. wzrostu opłat niezależnych od właściciela, czyli podwyżki prądu lub wywozu śmieci, właściciel musiałby przedstawić lokatorowi zestawienie tych opłat na piśmie, natomiast obecnie musi wskazywać na przyczynę podwyższenia opłat.


Rozwiązanie umowy

Nieuczciwi lokatorzy, którzy niezgodnie z umową używają mieszkań, nie będą jednak chronieni. Szybciej będą musieli opuścić zajmowane przez siebie lokale. W takiej sytuacji właściciel będzie mógł bowiem, bez zachowania terminów wypowiedzenia, wypowiedzieć umowę. Wcześniej jednak będzie musiał skierować do lokatora pisemne upomnienie, a po siedmiu dniach od jego przekazania będzie mógł rozwiązać najem.

Natychmiastowe wypowiedzenie najmu będzie też możliwe w sytuacji, gdy najemca nie zapłaci czynszu lub innych opłat za używanie lokalu za co najmniej dwa pełne okresy płatności. Wcześniej właściciel musi uprzedzić go na piśmie o zamiarze wypowiedzenia stosunku prawnego i wyznaczenia dodatkowego dwutygodniowego terminu zapłaty zaległych i bieżących należności.

– Nawet takie skrócenie procedury wypowiedzenia nie chroni w pełni interesów właścicieli nieruchomości, ponieważ po wypowiedzeniu umowy najmu lokator nadal będzie zajmował mieszkanie, tyle tylko że bezumownie – mówi Andrzej Rozenkowski ze Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Łodzi.

– Aby opróżnić lokal, właściciel będzie musiał wystąpić o eksmisję do sądu, a następnie przeprowadzić postępowanie egzekucyjne. Natomiast od gminy bardzo trudno jest uzyskać lokal socjalny dla takiego eksmitowanego lokatora – dodaje Andrzej Rozenkowski.

Okresy wypowiedzenia

Właściciele będą mogli wypowiedzieć najem powstały na podstawie tzw. przydziałów kwaterunkowych lub decyzji administracyjnych, bez podania przyczyny. Warunkiem będzie jednak zachowanie rocznego okresu wypowiedzenia. Jeśli jednak właściciel dostarczy najemcom lokal zamienny, to będzie musiał zachować jedynie półroczny okres wypowiedzenia, pod warunkiem że zamieszkają w tym lokalu.

– Przewidziany w obowiązującej teraz ustawie trzyletni okres wypowiedzenia i wskazanie osoby bliskiej, która zajmie opróżnione przez lokatora mieszkanie było rozwiązaniem niekorzystnym dla właścicieli. Zdarzało się, że w tym czasie wskazana osoba umierała albo emigrowała i od nowa należało liczyć okres trzyletni – mówi Helena Perlicka z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości w Gdyni.

Tylko w wyjątkowych przypadkach bez podania przyczyny będzie można wypowiedzieć najem osobom, które ukończyły 75 lat. Mieszkanie stracą tylko ci, którym przysługuje tytuł do innego lokalu albo żyją osoby zobowiązane wobec nich do świadczeń alimentacyjnych. W przeciwnym razie wypowiedzenie stanie się skuteczne dopiero w chwili śmierci lokatora.

  • 4,8 proc. wzrosły ceny najmu mieszkań na rzecz właścicieli od stycznia do listopada 2009 r. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego

Małgorzata Piasecka-Sobkiewicz

 

Źródło: onet.pl

Kto wyda pozwolenie na budowę w 2010 r.?

Czy 2010 r. przyniesie uproszczenie procedur administracyjnych w ubieganiu się o pozwolenie na budowę domu? Miejmy nadzieje, że tak. z taką inicjatywą wystąpiła komisja sejmowa Przyjazne Państwo i Związek Gmin Wiejskich w listopadzie 2009 r.
Proponowany projekt przywraca sytuację istniejącą uprzednio i umożliwia staroście przekazywanie na podstawie porozumień administracyjnych zadań z obszaru administracji budowlanej - w tym głównie pozwoleń na budowę - wójtom gmin, burmistrzom, prezydentom miast. - Zwiększenie dostępności urzędu dla inwestora poprzez zmniejszenie odległości siedziby urzędu od miejsca inwestycji, pozwoli szybciej załatwiać sprawy urzędowe i zrealizować samą inwestycję budowlaną. - mówi Monika Baran specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Jednocześnie wszyscy liczą na wzrost indywidualnych inwestycji i przyjemną realizację marzeń.

 

Obecnie często starostwa tworzą oddziały zamiejscowe zajmujące się sprawami budownictwa w gminach, które są nienaturalnymi organizmami administracji samorządowej. Proponowane zmiany mają pomóc w skróceniu czasu realizacji inwestycji, przede wszystkim poprzez minimalizacje biurokracji w procesie inwestycyjnym.

 

Oprócz propozycji zmian w przepisach warto też skorzystać z innych opcji przyspieszenia procesu inwestycyjnego. Taką opcją jest na przykład budowa domu w technologii lekkiego prefabrykowanego szkieletu drewnianego. w przeciwieństwie do murowanej technologia ta nie jest tak czaso- i pracochłonna. Dom szkieletowy wznosi się nawet zimą, jeśli tylko fundamenty zostaną uprzednio przygotowane. Obiekt jest konstruowany modułowo: gotowe ściany i więźba powstają wcześniej w zakładzie prefabrykatów budowlanych. na plac budowy dostarczane są komplety potrzebnych elementów, następnie całość jest montowana na płycie fundamentowej. w ciągu zaledwie kilku tygodni powstaje zamknięta bryła budynku wraz z oknami, kominem, dachem i wykończonymi elewacjami. Poza tym kompleksowa obsługa od projektu architektonicznego poprzez pomoc w doborze źródeł finansowania inwestycji aż do jej wykonawstwa w nowoczesnej technologii szkieletu prefabrykowanego może okazać się najlepszym wyjściem, jeśli chodzi o czas realizacji budowy domu.

 

 

Źródło: archeton.pl

Kto wyda pozwolenie na budowę w 2010 r.?

Czy 2010 r. przyniesie uproszczenie procedur administracyjnych w ubieganiu się o pozwolenie na budowę domu? Miejmy nadzieje, że tak. z taką inicjatywą wystąpiła komisja sejmowa Przyjazne Państwo i Związek Gmin Wiejskich w listopadzie 2009 r.
Proponowany projekt przywraca sytuację istniejącą uprzednio i umożliwia staroście przekazywanie na podstawie porozumień administracyjnych zadań z obszaru administracji budowlanej - w tym głównie pozwoleń na budowę - wójtom gmin, burmistrzom, prezydentom miast. - Zwiększenie dostępności urzędu dla inwestora poprzez zmniejszenie odległości siedziby urzędu od miejsca inwestycji, pozwoli szybciej załatwiać sprawy urzędowe i zrealizować samą inwestycję budowlaną. - mówi Monika Baran specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Jednocześnie wszyscy liczą na wzrost indywidualnych inwestycji i przyjemną realizację marzeń.

 

Obecnie często starostwa tworzą oddziały zamiejscowe zajmujące się sprawami budownictwa w gminach, które są nienaturalnymi organizmami administracji samorządowej. Proponowane zmiany mają pomóc w skróceniu czasu realizacji inwestycji, przede wszystkim poprzez minimalizacje biurokracji w procesie inwestycyjnym.

 

Oprócz propozycji zmian w przepisach warto też skorzystać z innych opcji przyspieszenia procesu inwestycyjnego. Taką opcją jest na przykład budowa domu w technologii lekkiego prefabrykowanego szkieletu drewnianego. w przeciwieństwie do murowanej technologia ta nie jest tak czaso- i pracochłonna. Dom szkieletowy wznosi się nawet zimą, jeśli tylko fundamenty zostaną uprzednio przygotowane. Obiekt jest konstruowany modułowo: gotowe ściany i więźba powstają wcześniej w zakładzie prefabrykatów budowlanych. na plac budowy dostarczane są komplety potrzebnych elementów, następnie całość jest montowana na płycie fundamentowej. w ciągu zaledwie kilku tygodni powstaje zamknięta bryła budynku wraz z oknami, kominem, dachem i wykończonymi elewacjami. Poza tym kompleksowa obsługa od projektu architektonicznego poprzez pomoc w doborze źródeł finansowania inwestycji aż do jej wykonawstwa w nowoczesnej technologii szkieletu prefabrykowanego może okazać się najlepszym wyjściem, jeśli chodzi o czas realizacji budowy domu.

 

 

Źródło: archeton.pl

Chiny chcą wybudować lotnisko położone najwyżej na świecie

Chiny zamierzają wybudować lotnisko położone najwyżej na świecie. Ma ono powstać w Tybecie na wysokości 4 436 m - zapowiedzieli we wtorek przedstawiciele władz lotniczych kraju.
Dyrektor urzędu lotnictwa cywilnego w Tybecie Xu Bo oświadczył, że lotnisko powstanie w okręgu Nagqu na wysokości o 102 m większej niż lotnisko w Bamdzie (tybetański okręg Qamdo), które od 1994 r. leży najwyżej na świecie.

Nowe lotnisku zajmie powierzchnię 266 ha, jego budowa rozpocznie się w 2011 r. i potrwa trzy lata. Przeznaczono na ten cel 263 mln dol.

Xu dodał, że każdy z sześciu okręgów wchodzących w skład Tybetu będzie miał w przyszłości własne lotnisko.

Nagqu, stolica okręgu o tej samej nazwie, leży w odległości 300 km od Lhasy. Ten największy okręg Tybetu jest zamieszkany przez 400 tys. osób, głównie Tybetańczyków.

Źródło: PAP

Chiny chcą wybudować lotnisko położone najwyżej na świecie

Chiny zamierzają wybudować lotnisko położone najwyżej na świecie. Ma ono powstać w Tybecie na wysokości 4 436 m - zapowiedzieli we wtorek przedstawiciele władz lotniczych kraju.
Dyrektor urzędu lotnictwa cywilnego w Tybecie Xu Bo oświadczył, że lotnisko powstanie w okręgu Nagqu na wysokości o 102 m większej niż lotnisko w Bamdzie (tybetański okręg Qamdo), które od 1994 r. leży najwyżej na świecie.

Nowe lotnisku zajmie powierzchnię 266 ha, jego budowa rozpocznie się w 2011 r. i potrwa trzy lata. Przeznaczono na ten cel 263 mln dol.

Xu dodał, że każdy z sześciu okręgów wchodzących w skład Tybetu będzie miał w przyszłości własne lotnisko.

Nagqu, stolica okręgu o tej samej nazwie, leży w odległości 300 km od Lhasy. Ten największy okręg Tybetu jest zamieszkany przez 400 tys. osób, głównie Tybetańczyków.

Źródło: PAP

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies