Ze świata nieruchomości - strona 91

W trosce o bezpieczeństwo obrotu

Na żądanie osoby kupującej lub sprzedającej nieruchomość notariusz będzie miał obowiązek przyjąć na przechowanie pieniądze stanowiące równowartość ceny – donosi „Dziennik Gazeta Prawna".
enacki projekt nowelizacji ustawy Prawo o notariacie przewiduje, że jeśli dokonywana przed notariuszem czynność obejmuje przeniesienie prawa za zapłatą ceny, wynagrodzenia lub innych należności, na żądanie jednej ze stron kwota powinna zostać złożona na prowadzonym przez rejenta rachunku powierniczym. Jak czytamy dalej, od takiej czynności nie będzie pobierana żadna opłata. Rejent nie będzie miał obowiązku sporządzenia przez notariusza protokołu z tej czynności. Protokół będzie sporządzany tylko na żądanie jednej ze stron.
 
Obecnie notariusz ma prawo, a nie obowiązek przyjąć na przechowanie, w związku z dokonywaną w jego kancelarii czynnością, papiery wartościowe albo pieniądze w walucie polskiej lub obcej. Możliwość złożenia depozytu jest zatem uzależniona od woli notariusza – podkreśla gazeta. Co więcej, depozyt notarialny nie jest obecnie powszechnie wykorzystywany także dlatego, że za sporządzenie aktu notarialnego dokumentującego przyjęcie na przechowanie pieniędzy pobierana jest taksa notarialna.
 

 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

W trosce o bezpieczeństwo obrotu

Na żądanie osoby kupującej lub sprzedającej nieruchomość notariusz będzie miał obowiązek przyjąć na przechowanie pieniądze stanowiące równowartość ceny – donosi „Dziennik Gazeta Prawna".
enacki projekt nowelizacji ustawy Prawo o notariacie przewiduje, że jeśli dokonywana przed notariuszem czynność obejmuje przeniesienie prawa za zapłatą ceny, wynagrodzenia lub innych należności, na żądanie jednej ze stron kwota powinna zostać złożona na prowadzonym przez rejenta rachunku powierniczym. Jak czytamy dalej, od takiej czynności nie będzie pobierana żadna opłata. Rejent nie będzie miał obowiązku sporządzenia przez notariusza protokołu z tej czynności. Protokół będzie sporządzany tylko na żądanie jednej ze stron.
 
Obecnie notariusz ma prawo, a nie obowiązek przyjąć na przechowanie, w związku z dokonywaną w jego kancelarii czynnością, papiery wartościowe albo pieniądze w walucie polskiej lub obcej. Możliwość złożenia depozytu jest zatem uzależniona od woli notariusza – podkreśla gazeta. Co więcej, depozyt notarialny nie jest obecnie powszechnie wykorzystywany także dlatego, że za sporządzenie aktu notarialnego dokumentującego przyjęcie na przechowanie pieniędzy pobierana jest taksa notarialna.
 

 
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Nagroda dla Cezarego Grabarczyka

Honorowy tytuł „Tego, który zmienia polski przemysł” został przyznany ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi za zdecydowane kroki, jakie podjął w celu pokonania impasu w polskiej infrastrukturze.
Minister odebrał nagrodę podczas uroczystej gali zamykającej Forum „Zmieniamy Polski Przemysł", która odbyła się 25 stycznia w Warszawie. Traktuję tę nagrodę jako zachętę do dalszej pracy. Na sali są dziś obecni moi współpracownicy, którzy pomogli uwierzyć Polakom, że dobre drogi: autostrady, drogi ekspresowe, obwodnice w Polsce będą zbudowane. Nie zwolniliśmy tempa inwestowania także w czasie kryzysu; w ubiegłym roku zainwestowaliśmy w polską gospodarkę ponad 3 mld zł ze środków europejskich. W tym roku powiększymy tę wartość – podkreślał Cezary Grabarczyk, dziękując za wyróżnienie.
 
Przyznanie honorowego tytułu „Tego, który zmienia polski przemysł” za rok 2009 to kontynuacja wieloletniego projektu, którego celem jest promowanie inicjatyw na rzecz rozwoju polskiej gospodarki.
 
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Nagroda dla Cezarego Grabarczyka

Honorowy tytuł „Tego, który zmienia polski przemysł” został przyznany ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi za zdecydowane kroki, jakie podjął w celu pokonania impasu w polskiej infrastrukturze.
Minister odebrał nagrodę podczas uroczystej gali zamykającej Forum „Zmieniamy Polski Przemysł", która odbyła się 25 stycznia w Warszawie. Traktuję tę nagrodę jako zachętę do dalszej pracy. Na sali są dziś obecni moi współpracownicy, którzy pomogli uwierzyć Polakom, że dobre drogi: autostrady, drogi ekspresowe, obwodnice w Polsce będą zbudowane. Nie zwolniliśmy tempa inwestowania także w czasie kryzysu; w ubiegłym roku zainwestowaliśmy w polską gospodarkę ponad 3 mld zł ze środków europejskich. W tym roku powiększymy tę wartość – podkreślał Cezary Grabarczyk, dziękując za wyróżnienie.
 
Przyznanie honorowego tytułu „Tego, który zmienia polski przemysł” za rok 2009 to kontynuacja wieloletniego projektu, którego celem jest promowanie inicjatyw na rzecz rozwoju polskiej gospodarki.
 
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Litewskie przedsiębiorstwa budujące drogi na polskim rynku

Litewskie przedsiębiorstwa budujące drogi wkraczają na polski rynek. Dziennik ''Kauno diena'' informuje, że Polska na projekty infrastrukturalne przeznacza rocznie środki dorównujące całemu budżetowi Litwy.
Litewska grupa "Tiłtra group" pod koniec ubiegłego roku nabyła polskie przedsiębiorstwo budowy dróg i obecnie zarządza pięcioma polskimi spółkami. Jedna z nich wygrała przetarg na rekonstrukcję obwodnicy Białegostoku, będzie również rekonstruować główna ulicę w tym mieście. Litwini nie ukrywają, że wygrane przetargi w Polsce kompensują im malejące zyski na Litwie. Gazeta cytuje prezesa zarządu "Tiłtra group" Nerijusa Eidukeviciusa, który mówi, że chociaż polski rynek jest wymagający, to jednak stwarza dużo większe możliwości niż litewski.

Prezes podkreśla, że w odróżnieniu od Litwy w Polsce wykonawcy nie mają problemu z rozliczeniami w terminie. Poza tym - dodaje - Polska jest świetnym przykładem jak szybko i sprawnie można wykorzystać środki unijne.

IAR

kg
inwestycje.pl

Litewskie przedsiębiorstwa budujące drogi na polskim rynku

Litewskie przedsiębiorstwa budujące drogi wkraczają na polski rynek. Dziennik ''Kauno diena'' informuje, że Polska na projekty infrastrukturalne przeznacza rocznie środki dorównujące całemu budżetowi Litwy.
Litewska grupa "Tiłtra group" pod koniec ubiegłego roku nabyła polskie przedsiębiorstwo budowy dróg i obecnie zarządza pięcioma polskimi spółkami. Jedna z nich wygrała przetarg na rekonstrukcję obwodnicy Białegostoku, będzie również rekonstruować główna ulicę w tym mieście. Litwini nie ukrywają, że wygrane przetargi w Polsce kompensują im malejące zyski na Litwie. Gazeta cytuje prezesa zarządu "Tiłtra group" Nerijusa Eidukeviciusa, który mówi, że chociaż polski rynek jest wymagający, to jednak stwarza dużo większe możliwości niż litewski.

Prezes podkreśla, że w odróżnieniu od Litwy w Polsce wykonawcy nie mają problemu z rozliczeniami w terminie. Poza tym - dodaje - Polska jest świetnym przykładem jak szybko i sprawnie można wykorzystać środki unijne.

IAR

kg
inwestycje.pl

Mniej transakcji na rynku mieszkaniowym

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia – wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bowiem styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura. Mimo tego sezonowego wahnięcia liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy obliczaniu indeksu cen jest dwuipółkrotnie wyższa niż w styczniu 2009 roku, kiedy na sezonowość rynku nałożyło się także apogeum kryzysu kredytowego w Polsce.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań skonstruowany na bazie transakcji klientów OF i Home Broker wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły, a w 10 wzrosły (w Szczecinie nie zmieniły się). Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.
 

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej – o 6,1 proc. – spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.
 

Komentarz i prognoza


Styczeń był – zgodnie z oczekiwaniami – spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn
inwestycje.pl

Mniej transakcji na rynku mieszkaniowym

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia – wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bowiem styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura. Mimo tego sezonowego wahnięcia liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy obliczaniu indeksu cen jest dwuipółkrotnie wyższa niż w styczniu 2009 roku, kiedy na sezonowość rynku nałożyło się także apogeum kryzysu kredytowego w Polsce.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań skonstruowany na bazie transakcji klientów OF i Home Broker wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły, a w 10 wzrosły (w Szczecinie nie zmieniły się). Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.
 

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej – o 6,1 proc. – spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.
 

Komentarz i prognoza


Styczeń był – zgodnie z oczekiwaniami – spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn
inwestycje.pl

Rodzina na swoim wciąż cieszy się wzięciem

Blisko 2,3 tys. osób skorzystało w styczniu tego roku z preferencyjnych kredytów mieszkaniowych w ramach programu Rodzina na swoim. Łączna wartość tych kredytów przekroczyła 421,3 mln zł - poinformował Bank Gospodarstwa Krajowego.
BGK podał też, że w całym 2009 roku udzielonych zostało prawie 31 tysięcy preferencyjnych kredytów na kwotę 5,417 mld zł. Bank prognozuje, że w tym roku będzie ich około 40 proc. więcej.

Kredyt w ramach programu Rodzina na swoim jest dostępny w 17 bankach komercyjnych.

Celem rządowego programu Rodzina na swoim jest pomoc rodzinom i osobom samotnie wychowującym dzieci w uzyskaniu własnego mieszkania. Pomoc państwa polega na spłacie przez 8 lat, ze środków budżetowych, części raty kredytu zaciągniętego w złotówkach na zakup mieszkania.

Takich kredytów z dopłatami udzielają banki, które podpisały odpowiednią umowę z BGK. Są to m.in.: PKO BP, PEKAO S.A., Bank Pocztowy, Alior Bank S.A., Bank Zachodni WBK, Lukas Bank S.A.

Kredyt może być zaciągnięty przez osobę samotnie wychowującą dziecko lub małżonków nabywających mieszkanie. Gdyby jednak nie mieli oni zdolności kredytowej, to do kredytu mogą przystąpić np. członkowie ich rodziny.

Maksymalna powierzchnia mieszkania dofinansowanego z budżetu w ramach programu nie może przekraczać 75 m kwadratowych. Gdy jest to dom, to jego powierzchnia użytkowa nie może być większa niż 140 m kwadratowych. Cena metra takiego mieszkania lub domu nie może być wyższa od ceny ustalanej co kwartał przez rząd dla poszczególnych miast i województw.

 

Źródło: money.pl

Rodzina na swoim wciąż cieszy się wzięciem

Blisko 2,3 tys. osób skorzystało w styczniu tego roku z preferencyjnych kredytów mieszkaniowych w ramach programu Rodzina na swoim. Łączna wartość tych kredytów przekroczyła 421,3 mln zł - poinformował Bank Gospodarstwa Krajowego.
BGK podał też, że w całym 2009 roku udzielonych zostało prawie 31 tysięcy preferencyjnych kredytów na kwotę 5,417 mld zł. Bank prognozuje, że w tym roku będzie ich około 40 proc. więcej.

Kredyt w ramach programu Rodzina na swoim jest dostępny w 17 bankach komercyjnych.

Celem rządowego programu Rodzina na swoim jest pomoc rodzinom i osobom samotnie wychowującym dzieci w uzyskaniu własnego mieszkania. Pomoc państwa polega na spłacie przez 8 lat, ze środków budżetowych, części raty kredytu zaciągniętego w złotówkach na zakup mieszkania.

Takich kredytów z dopłatami udzielają banki, które podpisały odpowiednią umowę z BGK. Są to m.in.: PKO BP, PEKAO S.A., Bank Pocztowy, Alior Bank S.A., Bank Zachodni WBK, Lukas Bank S.A.

Kredyt może być zaciągnięty przez osobę samotnie wychowującą dziecko lub małżonków nabywających mieszkanie. Gdyby jednak nie mieli oni zdolności kredytowej, to do kredytu mogą przystąpić np. członkowie ich rodziny.

Maksymalna powierzchnia mieszkania dofinansowanego z budżetu w ramach programu nie może przekraczać 75 m kwadratowych. Gdy jest to dom, to jego powierzchnia użytkowa nie może być większa niż 140 m kwadratowych. Cena metra takiego mieszkania lub domu nie może być wyższa od ceny ustalanej co kwartał przez rząd dla poszczególnych miast i województw.

 

Źródło: money.pl

Styczeń miesiącem stagnacji

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia - tak wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Jak wynika z obserwacji analityków, nie jest to sytuacja nadzwyczajna. Od wielu lat styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. - W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura - podkreślają autorzy najnowszego raportu OF i HB.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły - najmocniej we Wrocławiu o 1,5 proc. do 6129 zł/mkw., a w 10 wzrosły - najmocniej w Lublinie o 5,4 proc. do 4876 zł/mkw.. Tylko w Szczecinie nie zmieniły się.

Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej - o 6,1 proc. - spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.

KOMENTARZ I PROGNOZA

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance:

Styczeń był - zgodnie z oczekiwaniami - spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.





(MM)
Styczeń miesiącem stagnacji

Styczeń miesiącem stagnacji

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia - tak wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Jak wynika z obserwacji analityków, nie jest to sytuacja nadzwyczajna. Od wielu lat styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. - W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura - podkreślają autorzy najnowszego raportu OF i HB.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły - najmocniej we Wrocławiu o 1,5 proc. do 6129 zł/mkw., a w 10 wzrosły - najmocniej w Lublinie o 5,4 proc. do 4876 zł/mkw.. Tylko w Szczecinie nie zmieniły się.

Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej - o 6,1 proc. - spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.

KOMENTARZ I PROGNOZA

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance:

Styczeń był - zgodnie z oczekiwaniami - spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.





(MM)
Styczeń miesiącem stagnacji

Błeszyński: Nasza drogie mieszkania

Co czeka nas w nadchodzącym 2010 roku? Myślę, że pierwszy kwartał wiele tu wyjaśni - pisze na swoim blogu Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.

Błeszyński podkreśla, że ważne będą konkrety związane z nowelizacją projektu Rodzina na swoim. Z założeń wiemy, że program ten ma być dostępny tylko na zakup na rynku pierwotnym. Dużo mówi się również o nowych zasadach finansowania singli.

= Gdyby te prognozy się sprawdziły rynek nieruchomości zacząłby normalnie funkcjonować. Jeśli projekty nie wejdą szybko w życie czeka nas ciężki rok, trudnych transakcji, dalszych spadków cen, dużej podaży i zamorzonego popytu. Obecne ceny mieszkań są jeszcze zbyt wysokie na przeciętną kieszeń kupującego. O kredyty hipoteczne nadal trudno a i pensje nie rosną w spodziewanym tempie - czytamy na bblog.pl.

 

Źródło: money.pl

Błeszyński: Nasza drogie mieszkania

Co czeka nas w nadchodzącym 2010 roku? Myślę, że pierwszy kwartał wiele tu wyjaśni - pisze na swoim blogu Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości.

Błeszyński podkreśla, że ważne będą konkrety związane z nowelizacją projektu Rodzina na swoim. Z założeń wiemy, że program ten ma być dostępny tylko na zakup na rynku pierwotnym. Dużo mówi się również o nowych zasadach finansowania singli.

= Gdyby te prognozy się sprawdziły rynek nieruchomości zacząłby normalnie funkcjonować. Jeśli projekty nie wejdą szybko w życie czeka nas ciężki rok, trudnych transakcji, dalszych spadków cen, dużej podaży i zamorzonego popytu. Obecne ceny mieszkań są jeszcze zbyt wysokie na przeciętną kieszeń kupującego. O kredyty hipoteczne nadal trudno a i pensje nie rosną w spodziewanym tempie - czytamy na bblog.pl.

 

Źródło: money.pl

PKO: Banki: Będzie niewielki wzrost

- PKO BP spodziewa się, że w 2010 roku będzie sprzedawał miesięcznie kredyty hipoteczne za ponad 1 mld zł. Bank chce w 2010 roku utrzymać dynamikę wzrostu portfela kredytowego z 2009 roku, liczy że będzie on rósł w tempie dwucyfrowym - poinformował PAP Tadeusz Swat, dyrektor Departamentu Klienta Rynku Mieszkaniowego PKO BP.

"Obecnie sprzedajemy miesięcznie około 1 mld zł kredytów hipotecznych, w IV kwartale sprzedaż też była na takim poziomie. Liczymy, że w 2010 roku sprzedaż kredytów będzie przekraczała miesięcznie 1 mld zł" - powiedział w środę PAP Swat.

"Styczeń jest dobry, niewiele różni się od poprzednich miesięcy, sprzedaż˙ wyniesie w˙granicach 1 mld zł. Jakość kredytów hipotecznych jest dobra, udział kredytów zagrożonych pozostaje na niskim, stabilnym poziomie" - dodał.

Wartość sprzedaży kredytów hipotecznych w III kwartale 2009 r. wyniosła około 3,2 mld zł. Wartość portfela kredytów hipotecznych na koniec września 2009 r. wynosiła ponad 45,5 mld zł i była o 10,4 mld zł, czyli o blisko 30 proc. wyższa niż na koniec analogicznego okresu roku poprzedniego.

"Chcemy w 2010 roku utrzymać dynamikę wzrostu portfela kredytowego z 2009 roku, liczymy, że portfel będzie rósł w tempie dwucyfrowym" - powiedział Swat.

OFERTA W EURO NIE BĘDZIE NISZOWA

Dla klientów indywidualnych PKO BP oferuje kredyty hipoteczne o maksymalnym LTV na poziomie 100 proc. dla kredytów˙ w PLN, 90 proc. w EUR oraz 75 proc. w pozostałych walutach.

"Nie wykluczamy, że w najbliższym czasie˙zmodyfikujemy ofertę kredytów w euro, podwyższając wskaźnik LTV do 100 proc." - powiedział Swat. "Mamy sporo wniosków w euro, sprzedaż w tej walucie będzie się rozwijała. Nie będzie to produkt niszowy, spodziewamy się, że będzie miał do kilkunastu procent udziału w bieżącej sprzedaży" - dodał.

Sprzedaż kredytów hipotecznych w III kwartale w ramach˙programu "Rodzina na Swoim" wyniosła 1,1 mld zł.

W 2010 r. DO 950 MLN ZŁ KREDYTÓW REMONTOWYCH

Dyrektor poinformował, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się kredyty remontowe dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. "Rynek tych kredytów będzie się rozwijał. Ze względu na rozległą sieć placówek jesteśmy naturalnym partnerem na spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych.˙W 2009 roku udzieliliśmy ok. 790 mln zł tych kredytów. W tym roku sprzedaż tych kredytów wyniesie 850 mln zł - 950 mln zł" - powiedział Swat.

W 2010 ROKU RYNEK NIEZNACZNIE WZROŚNIE

Zdaniem dyrektora w 2010 roku sprzedaż kredytów hipotecznych na rynku będzie nieznaczne większa od sprzedaży ubiegłorocznej. "Deweloperzy w drugiej połowie zeszłego roku przestali obniżać ceny mieszkań, ale banki w dalszym ciągu dość konserwatywnie badają opłacalność projektów inwestycyjnych. Mimo to spodziewam się, że tegoroczna sprzedaż kredytów na rynku będzie tylko nieznacznie większa niż w 2009 roku" - powiedział Swat.

Poinformował, że PKO BP do tej pory często kredytował zakup nowych działek przez deweloperów, a teraz przede wszystkim bank skupia się kredytowaniu realizacji samych inwestycji.

"Zauważamy duże zainteresowanie deweloperów kredytami inwestorskimi. Deweloperzy mają banki ziemi i planują nowe inwestycje. Nowe wnioski kredytowe, są coraz lepiej przygotowane. Projekty deweloperskie dostosowane są do zmieniającego się zapotrzebowania rynku, przede wszystkim w zakresie wielkości oferowanych lokali" - powiedział Swat.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

PKO: Banki: Będzie niewielki wzrost

- PKO BP spodziewa się, że w 2010 roku będzie sprzedawał miesięcznie kredyty hipoteczne za ponad 1 mld zł. Bank chce w 2010 roku utrzymać dynamikę wzrostu portfela kredytowego z 2009 roku, liczy że będzie on rósł w tempie dwucyfrowym - poinformował PAP Tadeusz Swat, dyrektor Departamentu Klienta Rynku Mieszkaniowego PKO BP.

"Obecnie sprzedajemy miesięcznie około 1 mld zł kredytów hipotecznych, w IV kwartale sprzedaż też była na takim poziomie. Liczymy, że w 2010 roku sprzedaż kredytów będzie przekraczała miesięcznie 1 mld zł" - powiedział w środę PAP Swat.

"Styczeń jest dobry, niewiele różni się od poprzednich miesięcy, sprzedaż˙ wyniesie w˙granicach 1 mld zł. Jakość kredytów hipotecznych jest dobra, udział kredytów zagrożonych pozostaje na niskim, stabilnym poziomie" - dodał.

Wartość sprzedaży kredytów hipotecznych w III kwartale 2009 r. wyniosła około 3,2 mld zł. Wartość portfela kredytów hipotecznych na koniec września 2009 r. wynosiła ponad 45,5 mld zł i była o 10,4 mld zł, czyli o blisko 30 proc. wyższa niż na koniec analogicznego okresu roku poprzedniego.

"Chcemy w 2010 roku utrzymać dynamikę wzrostu portfela kredytowego z 2009 roku, liczymy, że portfel będzie rósł w tempie dwucyfrowym" - powiedział Swat.

OFERTA W EURO NIE BĘDZIE NISZOWA

Dla klientów indywidualnych PKO BP oferuje kredyty hipoteczne o maksymalnym LTV na poziomie 100 proc. dla kredytów˙ w PLN, 90 proc. w EUR oraz 75 proc. w pozostałych walutach.

"Nie wykluczamy, że w najbliższym czasie˙zmodyfikujemy ofertę kredytów w euro, podwyższając wskaźnik LTV do 100 proc." - powiedział Swat. "Mamy sporo wniosków w euro, sprzedaż w tej walucie będzie się rozwijała. Nie będzie to produkt niszowy, spodziewamy się, że będzie miał do kilkunastu procent udziału w bieżącej sprzedaży" - dodał.

Sprzedaż kredytów hipotecznych w III kwartale w ramach˙programu "Rodzina na Swoim" wyniosła 1,1 mld zł.

W 2010 r. DO 950 MLN ZŁ KREDYTÓW REMONTOWYCH

Dyrektor poinformował, że coraz większym zainteresowaniem cieszą się kredyty remontowe dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. "Rynek tych kredytów będzie się rozwijał. Ze względu na rozległą sieć placówek jesteśmy naturalnym partnerem na spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych.˙W 2009 roku udzieliliśmy ok. 790 mln zł tych kredytów. W tym roku sprzedaż tych kredytów wyniesie 850 mln zł - 950 mln zł" - powiedział Swat.

W 2010 ROKU RYNEK NIEZNACZNIE WZROŚNIE

Zdaniem dyrektora w 2010 roku sprzedaż kredytów hipotecznych na rynku będzie nieznaczne większa od sprzedaży ubiegłorocznej. "Deweloperzy w drugiej połowie zeszłego roku przestali obniżać ceny mieszkań, ale banki w dalszym ciągu dość konserwatywnie badają opłacalność projektów inwestycyjnych. Mimo to spodziewam się, że tegoroczna sprzedaż kredytów na rynku będzie tylko nieznacznie większa niż w 2009 roku" - powiedział Swat.

Poinformował, że PKO BP do tej pory często kredytował zakup nowych działek przez deweloperów, a teraz przede wszystkim bank skupia się kredytowaniu realizacji samych inwestycji.

"Zauważamy duże zainteresowanie deweloperów kredytami inwestorskimi. Deweloperzy mają banki ziemi i planują nowe inwestycje. Nowe wnioski kredytowe, są coraz lepiej przygotowane. Projekty deweloperskie dostosowane są do zmieniającego się zapotrzebowania rynku, przede wszystkim w zakresie wielkości oferowanych lokali" - powiedział Swat.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Będzie bitwa o tanią ziemię!

Projekt noweli ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami skarbu państwa, który ma przyspieszyć sprzedaż państwowej ziemi, ma być rozpatrzony przez rząd w najbliższy wtorek - poinformował PAP wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke.

Prace nad projektem trwają od dwóch lat. Przepisy były wielokrotnie zmieniane. Najbardziej kontrowersyjne rozwiązania dotyczą praw dzierżawców. Do zaproponowanych przez resort rolnictwa rozwiązań miało zastrzeżenia m.in. Rządowe Centrum Legislacji (RCL). Projekt kilkakrotnie był omawiany przez Komitet Stały Rady Ministrów, dwa tygodnie temu dokument został ostatecznie zaakceptowany i skierowany pod obrady rządu. Dyskusja nad nim - jak zapowiadał minister rolnictwa Marek Sawicki - miała się odbyć w tym tygodniu.

Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, który pilotuje projekt, wyjaśnił, że RCL z ministerstwem skarbu wniosło do dokumentu drobne korekty. "Chodzi o to, by przygotować dobry projekt, w którym nie byłoby niejasności" - tłumaczył Plocke.

Projekt określa zasady sprzedaży państwowej ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Będą ją mogli kupić dotychczasowi dzierżawcy na zasadach tzw. pierwokupu (bez przetargu) oraz rolnicy, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwo bądź założyć nowe. Nieruchomości rolne mają być sprzedawane głównie w przetargach przeznaczonych dla miejscowych rolników.

Nowe zasady wprowadzają możliwość zakupu gruntów na raty rozłożone na 15 lat. Przy zakupie nabywca będzie musiał zapłacić 10 proc. ceny, a spłata kredytu musi być zabezpieczona np. hipoteką, wekslem, gwarancją bankową czy poręczeniem. Na zakup ziemi rolnik może starać się o uzyskanie kredytu preferencyjnego, którego oprocentowanie wynosi 2 proc. w skali roku.

Ostatnia wersja projektu z 1 lutego br. zakłada, że dotychczas zawarte umowy dzierżawy mogą być przedłużane tylko w wyjątkowych przypadkach, ale nie dłużej niż do końca grudnia 2013 r.

"Dzierżawcy w ciągu 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowelizacji otrzymają nowe propozycje umów. Będą mogli kupić do 500 ha dzierżawionej ziemi, ale pod warunkiem przekazania do skarbu państwa 30 proc. użytkowanej ziemi" - poinformował Plocke.

Ziemia ta ma być sprzedana rolnikom indywidualnym..

Dzierżawca w trakcie obowiązywania umowy będzie miał pierwszeństwo w zakupie gruntów. Jeżeli jednak nie zgodzi się na takie zasady, to Agencja przeznaczy po zakończeniu umowy dzierżawy taką nieruchomość do sprzedaży na rzecz rolników.

Projekt nowelizacji ustawy o gospodarowaniu państwową ziemią jest "ustawą o kluczowym znaczeniu dla polskiego rolnictwa" - ocenił Plocke. Dodał, że pozwoli ona na zmianę struktury rolnej, będzie więcej dużych gospodarstw. (Obecnie średnie gospodarstwo w Polsce ma ok. 10 hektarów). Według niego, nowe przepisy spowodują, że do Agencji wróci od dzierżawców 80-100 tys. hektarów.

Jak podała ANR, Agencja ma podpisane ponad 102 tys. umów dzierżawy (na koniec 2009 r.). Najwięcej dotyczy nieruchomości do 10 ha - ok. 88,6 tys. Umów na dzierżawę gruntów od 100-300 ha jest ok. 1600, od 300-500 ha - 740, od 500-1000 - 370 zaś dzierżaw powyżej 1000 hektarów jest 159.

Na koniec 2009 r. Agencja dysponowała ok. 2,2 mln ha gruntów na terenie całego kraju, z tego do sprzedaży jest obecnie ok. 330 tys. ha. Większość państwowej ziemi - ok. 1,7 mln ha jest dzierżawiona. Tereny są położone głównie w północno-zachodniej części kraju. Przeważnie jest to ziemia po były państwowych gospodarstwach rolnych.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Będzie bitwa o tanią ziemię!

Projekt noweli ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami skarbu państwa, który ma przyspieszyć sprzedaż państwowej ziemi, ma być rozpatrzony przez rząd w najbliższy wtorek - poinformował PAP wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke.

Prace nad projektem trwają od dwóch lat. Przepisy były wielokrotnie zmieniane. Najbardziej kontrowersyjne rozwiązania dotyczą praw dzierżawców. Do zaproponowanych przez resort rolnictwa rozwiązań miało zastrzeżenia m.in. Rządowe Centrum Legislacji (RCL). Projekt kilkakrotnie był omawiany przez Komitet Stały Rady Ministrów, dwa tygodnie temu dokument został ostatecznie zaakceptowany i skierowany pod obrady rządu. Dyskusja nad nim - jak zapowiadał minister rolnictwa Marek Sawicki - miała się odbyć w tym tygodniu.

Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, który pilotuje projekt, wyjaśnił, że RCL z ministerstwem skarbu wniosło do dokumentu drobne korekty. "Chodzi o to, by przygotować dobry projekt, w którym nie byłoby niejasności" - tłumaczył Plocke.

Projekt określa zasady sprzedaży państwowej ziemi przez Agencję Nieruchomości Rolnych. Będą ją mogli kupić dotychczasowi dzierżawcy na zasadach tzw. pierwokupu (bez przetargu) oraz rolnicy, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwo bądź założyć nowe. Nieruchomości rolne mają być sprzedawane głównie w przetargach przeznaczonych dla miejscowych rolników.

Nowe zasady wprowadzają możliwość zakupu gruntów na raty rozłożone na 15 lat. Przy zakupie nabywca będzie musiał zapłacić 10 proc. ceny, a spłata kredytu musi być zabezpieczona np. hipoteką, wekslem, gwarancją bankową czy poręczeniem. Na zakup ziemi rolnik może starać się o uzyskanie kredytu preferencyjnego, którego oprocentowanie wynosi 2 proc. w skali roku.

Ostatnia wersja projektu z 1 lutego br. zakłada, że dotychczas zawarte umowy dzierżawy mogą być przedłużane tylko w wyjątkowych przypadkach, ale nie dłużej niż do końca grudnia 2013 r.

"Dzierżawcy w ciągu 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowelizacji otrzymają nowe propozycje umów. Będą mogli kupić do 500 ha dzierżawionej ziemi, ale pod warunkiem przekazania do skarbu państwa 30 proc. użytkowanej ziemi" - poinformował Plocke.

Ziemia ta ma być sprzedana rolnikom indywidualnym..

Dzierżawca w trakcie obowiązywania umowy będzie miał pierwszeństwo w zakupie gruntów. Jeżeli jednak nie zgodzi się na takie zasady, to Agencja przeznaczy po zakończeniu umowy dzierżawy taką nieruchomość do sprzedaży na rzecz rolników.

Projekt nowelizacji ustawy o gospodarowaniu państwową ziemią jest "ustawą o kluczowym znaczeniu dla polskiego rolnictwa" - ocenił Plocke. Dodał, że pozwoli ona na zmianę struktury rolnej, będzie więcej dużych gospodarstw. (Obecnie średnie gospodarstwo w Polsce ma ok. 10 hektarów). Według niego, nowe przepisy spowodują, że do Agencji wróci od dzierżawców 80-100 tys. hektarów.

Jak podała ANR, Agencja ma podpisane ponad 102 tys. umów dzierżawy (na koniec 2009 r.). Najwięcej dotyczy nieruchomości do 10 ha - ok. 88,6 tys. Umów na dzierżawę gruntów od 100-300 ha jest ok. 1600, od 300-500 ha - 740, od 500-1000 - 370 zaś dzierżaw powyżej 1000 hektarów jest 159.

Na koniec 2009 r. Agencja dysponowała ok. 2,2 mln ha gruntów na terenie całego kraju, z tego do sprzedaży jest obecnie ok. 330 tys. ha. Większość państwowej ziemi - ok. 1,7 mln ha jest dzierżawiona. Tereny są położone głównie w północno-zachodniej części kraju. Przeważnie jest to ziemia po były państwowych gospodarstwach rolnych.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Najbardziej pożądane, najbardziej nielubiane mieszkania

Ponad 60 proc. osób planujących zakup mieszkań w Krakowie poszukuje lokali małych lub średnich, których powierzchnia nie przekracza 60 metrów kwadratowych. Czterech na pięciu kupujących rozgląda się za mieszkaniem 2- lub 3-pokojowym .

W udostępnionym PAP badaniu ankietowym wykonanym pod koniec zeszłego roku przez Instytut Analiz Monitor Rynku Nieruchomości (MRN) wśród klientów targów mieszkaniowych w Krakowie wzięło udział 205 respondentów.

Najczęściej poszukiwane w Krakowie są mieszkania średnie - pomiędzy 40 a 60 metrów kw. Zainteresowanych nimi jest blisko 50 proc. respondentów. Ponad 15 proc. szuka mieszkań małych, których powierzchnia nie przekracza 40 metrów kw.

Zdaniem analityków z MRN, takie preferencje wynikają z realnych zarobków i tzw. zdolności kredytowej nabywców, zwłaszcza ludzi młodych, którzy są najważniejszą grupą klientów. Mniejsze zainteresowanie dużymi mieszkaniami wynika też z tego, że potencjalni nabywcy wolą za podobną kwotę wybrać dom jednorodzinny pod Krakowem.

Niezależnie od powierzchni, nabywcy podejmują swoje decyzje w oparciu o ilość pokoi w mieszkaniu, co jest dla wielu decydującym kryterium wyboru. Najczęściej poszukiwane są mieszkania 3-pokojowe (43 proc.) oraz 2-pokojowe (39 proc.).

W Krakowie najbardziej pożądane lokalizacje obejmują zachodnio-północną część miasta, blisko centrum i z rozwiniętą komunikacją publiczną, np. Bronowice, Łobzów, Prądnik Biały, Krowodrza Górka, Prądnik Czerwony. Najbardziej nielubiana jest Nowa Huta i jej okolice. Sporo emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, budzą tzw. nowe sypialnie Krakowa - m.in. Ruczaj, Kurdwanów czy Bieżanów.

Dla potencjalnych nabywców mieszkań w budynkach wielorodzinnych najbardziej niepożądaną cechą jest ekspozycja na ruchliwą ulicę. Nielubiane są też nowe budynki na osiedlach z wielkiej płyty lub w oficynie np. plomby. Dość dużo przeciwników mają także lofty, czyli mieszkania w budynkach poprzemysłowych.

Kupujący mieszkania w budynkach wielorodzinnych nie życzą sobie, by mieściła się w nich taka działalność jak: hostel (70 proc. wskazań), pub (61 proc.) oraz pizzeria (36 proc.).

Z kolei trzema najbardziej pożądanymi przez potencjalnych nabywców obiektami w sąsiedztwie kupowanej nieruchomości są: przystanek komunikacji miejskiej (77 proc. wskazań), tereny zielone (74 proc.) oraz sklep spożywczy (61 proc.).

Zdecydowanie najbardziej pożądanym bonusem, wliczonym w cenę mieszkania - wskazywanym przez 51 proc. respondentów - jest garaż w tym samym budynku. W praktyce zainteresowaniem nie cieszą się takie gratisy, jak np. sprzęt AGD do kuchni czy usługi projektanta wnętrz.

 

Źródło: interia.pl

Najbardziej pożądane, najbardziej nielubiane mieszkania

Ponad 60 proc. osób planujących zakup mieszkań w Krakowie poszukuje lokali małych lub średnich, których powierzchnia nie przekracza 60 metrów kwadratowych. Czterech na pięciu kupujących rozgląda się za mieszkaniem 2- lub 3-pokojowym .

W udostępnionym PAP badaniu ankietowym wykonanym pod koniec zeszłego roku przez Instytut Analiz Monitor Rynku Nieruchomości (MRN) wśród klientów targów mieszkaniowych w Krakowie wzięło udział 205 respondentów.

Najczęściej poszukiwane w Krakowie są mieszkania średnie - pomiędzy 40 a 60 metrów kw. Zainteresowanych nimi jest blisko 50 proc. respondentów. Ponad 15 proc. szuka mieszkań małych, których powierzchnia nie przekracza 40 metrów kw.

Zdaniem analityków z MRN, takie preferencje wynikają z realnych zarobków i tzw. zdolności kredytowej nabywców, zwłaszcza ludzi młodych, którzy są najważniejszą grupą klientów. Mniejsze zainteresowanie dużymi mieszkaniami wynika też z tego, że potencjalni nabywcy wolą za podobną kwotę wybrać dom jednorodzinny pod Krakowem.

Niezależnie od powierzchni, nabywcy podejmują swoje decyzje w oparciu o ilość pokoi w mieszkaniu, co jest dla wielu decydującym kryterium wyboru. Najczęściej poszukiwane są mieszkania 3-pokojowe (43 proc.) oraz 2-pokojowe (39 proc.).

W Krakowie najbardziej pożądane lokalizacje obejmują zachodnio-północną część miasta, blisko centrum i z rozwiniętą komunikacją publiczną, np. Bronowice, Łobzów, Prądnik Biały, Krowodrza Górka, Prądnik Czerwony. Najbardziej nielubiana jest Nowa Huta i jej okolice. Sporo emocji, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, budzą tzw. nowe sypialnie Krakowa - m.in. Ruczaj, Kurdwanów czy Bieżanów.

Dla potencjalnych nabywców mieszkań w budynkach wielorodzinnych najbardziej niepożądaną cechą jest ekspozycja na ruchliwą ulicę. Nielubiane są też nowe budynki na osiedlach z wielkiej płyty lub w oficynie np. plomby. Dość dużo przeciwników mają także lofty, czyli mieszkania w budynkach poprzemysłowych.

Kupujący mieszkania w budynkach wielorodzinnych nie życzą sobie, by mieściła się w nich taka działalność jak: hostel (70 proc. wskazań), pub (61 proc.) oraz pizzeria (36 proc.).

Z kolei trzema najbardziej pożądanymi przez potencjalnych nabywców obiektami w sąsiedztwie kupowanej nieruchomości są: przystanek komunikacji miejskiej (77 proc. wskazań), tereny zielone (74 proc.) oraz sklep spożywczy (61 proc.).

Zdecydowanie najbardziej pożądanym bonusem, wliczonym w cenę mieszkania - wskazywanym przez 51 proc. respondentów - jest garaż w tym samym budynku. W praktyce zainteresowaniem nie cieszą się takie gratisy, jak np. sprzęt AGD do kuchni czy usługi projektanta wnętrz.

 

Źródło: interia.pl

Domy z prądem i pod prąd

Nowe budynki, wznoszone według obowiązujących polskich norm, należą do najbardziej energochłonnych w Unii Europejskiej.

Gdyby Polska przyjęła energooszczędne standardy w budownictwie, mogłaby wyemitować rocznie o blisko milion ton CO2 mniej, a w perspektywie roku 2020 zaoszczędzić ponad 13 miliardów złotych - przekonuje WWF Polska w swoim ostatnim raporcie.

- Inwestorzy i deweloperzy muszą zacząć budować racjonalniej. Aby tak się stało, muszą ich do tego zmobilizować bardziej restrykcyjne normy budowlane - mówi Wojciech Stępniewski, kierownik projektu "Klimat i energia" WWF Polska.

Średnie całkowite zużycie energii finalnej w Polsce wynosi dziś rocznie ponad 850 TWh. Jedną czwartą tej energii można by zaoszczędzić. Większość tego potencjału (67 proc., czyli 142,5 TWh/rok) stanowi właśnie efektywne wykorzystanie ciepła w budynkach. Tymczasem w Polsce równolegle z wprowadzeniem systemu świadectw energetycznych, rząd obniżył znacznie wymagania w zakresie ochrony cieplnej budynków. Program termomodernizacji kuleje, bo nie ma środków na obiecane ustawowo wsparcie finansowe.

- Nigdy wcześniej nie było lepszego okresu na to, aby właściciele komercyjnych nieruchomości zaangażowali się aktywnie w kwestię ich sprawności energetycznej. Energia stanowi największy koszt operacyjny w ramach budynku, jej ceny rosną, a kontrola temperatury i oświetlenie są dwoma najważniejszymi kryteriami, które wymieniają najemcy podejmujący decyzję o rezygnacji z najmu - Pawel Markitone, dyrektor zarządzający Trane Polska sp. z o.o.

Deweloperzy budują zgodnie z obowiązującymi standardami izolacyjności. Dostępne na rynku rozwiązania projektowe, technologie i materiały pozwalają jednak budować bardziej energooszczędnie. Ale nie ma ani restrykcji, ani zachęty. Tymczasem koszty wzniesienia energooszczędnego budynku są niewiele wyższe niż budynku tradycyjnego.

Europa energooszczędna

Parlament Europejski i Rada Europy zawarły w listopadzie 2009 r. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (Te Energy Performance of Buildings Directive - EPBD). Zgodnie z nimi, już od 2020 roku na terenie UE powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z odnawialnych źródeł energii.

Andris Piebalgs, komisarz UE ds. rozwoju (wcześniej polityki energetycznej), podkreśla, że takie porozumienie to także klucz do realizacji celów Pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.

Do 30 czerwca 2010 r. powinny zostać określone minimalne wymogi dla instalacji w budynkach (kotłów, wytwornic ciepła lub chłodu, oświetlenia) oraz systemów kontroli i monitoringu zużycia energii. Potem wszystkie państwa powinny przyjąć zobowiązania o wprowadzaniu ich w życie do końca 2011 r.

Wiadomo, że postulowane jest obniżenie podatku VAT na produkty i usługi związane z podnoszeniem efektywności energetycznej budynków. Planuje się atrakcyjne pożyczki z dopłatą, kredyty o niskim oprocentowaniu, granty i oczywiście dotacje bezpośrednie. Dotąd ze wsparcia na energię odnawialną i podnoszenie efektywności energetycznej budynków częściowo korzystały te kraje, które niedawno przystąpiły do UE. Teraz ze środków unijnych mają korzystać wszystkie państwa członkowskie.

Ogromnego znaczenia nabierze świadectwo charakterystyki energetycznej budynku. Ma być potrzebne nie tylko podczas podejmowania czynności cywilnoprawnych (sprzedaż, wynajem), ale również przy remoncie, a być może również na żądanie. Wydanie takiego świadectwa zawsze będzie musiało być poprzedzone rzetelnym audytem systemów ogrzewania, wentylacji, klimatyzacji itd.

Ma powstać projekt europejskiej etykiety "budynku najbardziej efektywnego energetycznie". Taka etykieta będzie zamieszczana na budynkach spełniających nowe standardy.

Dzięki swym poczynaniom UE przewiduje obniżenie zużycia energii pierwotnej o 20 proc. już do 2020 r. Obecnie budynki na terenie Unii są odpowiedzialne za zużycie 40 proc. energii i produkcję 36 proc. CO emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.


Polska w tyle

U nas od lat bardzo dużo się mówi na temat energooszczędnego budownictwa. Wybudowano kilka obiektów dla celów pilotażowych. I dobrze, w końcu od czegoś trzeba wreszcie zacząć...

Pomysł wzniesienia domu niskoenergetycznego w Euro-Centrum Parku w Katowicach był następstwem podpatrywania osiągnięć krajów zachodnich w tej dziedzinie. Jeżeli oni poważnie się tym zajęli, mają ewidentne efekty, to dlaczego my tego nie próbujemy upowszechnić w Polsce - zastanawiano się podczas misji gospodarczych czy wyjazdów studyjnych.

- Do naszej koncepcji najlepiej pasował projekt austriacki z Centrum Technologii i Innowacji w Weiz - mówi Roman Trzaskalik, prezes, Euro-Centrum Park Naukowo-Technologiczny. - Zdecydowaliśmy się na jego zakup, następnie modyfikację projektu do naszych potrzeb, założeń przyszłych prac badawczych i potem komercjalizacji. Osobom zainteresowanym jego funkcjonowaniem i walorami pokazujemy i wyjaśniamy nie tylko korzyści ekologiczne, ale przede wszystkim ekonomiczne, czyli znaczne zmniejszenie zużycia energii. Po dwóch, trzech latach, poprzez stałe monitorowanie, będziemy mogli jeszcze więcej powiedzieć o tych efektach energetycznych.

Obiekt zużywa jedynie 1/3 energii potrzebnej do jego funkcjonowania w stosunku do podobnych wybudowanych metodami tradycyjnymi. Część pozyskiwanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Niskie zużycie osiągnięto kilkoma zabiegami projektowymi oraz zainstalowaniem specjalnych urządzeń. Bryła budynku jest tak zorientowana w stosunku do stron świata, aby dom sam mógł odbierać jak najwięcej energii naturalnej. Obiekt ma prostą, ascetyczną formę. Proporcje ścian i powierzchni pomieszczeń są tak dobrane, by same ściany mogły przekazywać swoje ciepło. Ponadto na południowej ścianie zastosowano żaluzje, które są sterowane automatycznie w zależności od natężenia promieniowania słonecznego czy wiatru.

Wewnątrz, dzięki układowi atrialnemu i przeszkleniu dachu, wszystkie ciągi komunikacyjne są naturalnie oświetlone i nie ma potrzeby ich doświetlać. Pomieszczenia użytkowe na obwodzie budynku też są zaopatrywane w światło naturalne. Wszystkie okna są trójszybowe, o współczynniku przenikania ciepła na poziomie U=0,5 (w tradycyjnych to jest 1,1). Strop dachowy ma izolację o grubości 30 cm styropianu, a ściany 20 cm. Izolacja podłogi to 15-centymetrowa warstwa poliestru. Wszystko grubiej niż nakazują normy budowlane.

- Budynek nie posiada tradycyjnego systemu ogrzewania i chłodzenia. Odbywa się to w inny sposób: poprzez stropy, wewnątrz których zainstalowany jest system rur z tworzywa sztucznego, płynie czynnik grzewczy lub chłodzący. W tym systemie, zwanym BKT, jest to woda. System działa na dwie strony, przez sufit i przez podłogę - pokazuje Stanisław Grygierczyk, koordynator ds. naukowych i środowiskowych w Euro-Centrum PNT. - Żeby uzyskać komfort termiczny w tym budynku, czyli temperaturę na poziomie 20-22 st. C, woda płynąca w tych rurach ma temperaturę 30-32 st. C. W tradycyjnych grzejnikach trzeba ją ogrzać do 60-80 st. C.

Latem w tych samych rurach płynie chłodna woda, aby ochładzać pomieszczenia. Strop ma grubość 30 cm, jest żelbetowy, a taka konstrukcja powoduje, że ciepło lub chłód są kumulowane i oddawane stopniowo.

A energia do podgrzania, powiedzmy - startowa?

- Wykorzystane jest odnawialne źródło energii, jakim jest ciepło geotermalne. Pompa ciepła pobiera ciepło z gruntu. Woda, którą czerpiemy, ma już temperaturę ok. 12 st. C, a potem w pompie jest podnoszona do 60-65 st. C. To wystarcza, aby ogrzać płyn w systemie BKT do wymaganych 20-22 st. C - wyjaśnia Grygierczyk. - W lecie, przy dużych upałach, konieczne jest użycie agregatu wody lodowej, czyli urządzenia, które schładza powietrze zasysane z zewnątrz.

No i w końcu nowoczesny system BMS zarządzający całym budynkiem. Dba zarówno o bezpieczeństwo domu, jak i steruje urządzeniami, wykorzystując sygnały z kilkudziesięciu czujników. Wszystkie regulacje odbywają się w pełni automatycznie, jednak każdy użytkownik pomieszczenia ma możliwość indywidualnych ustawień. BMS sprawia, że w czasie weekendu budynek "śpi", a w poniedziałek nad ranem "budzi się".

Pasywne wizje

Euro-Centrum Park Naukowo-Techno-logiczny swoją siedzibę będzie miał niebawem w całkowicie pasywnym biurowcu. Zgodnie z wymogami, budynek będzie zużywał na ogrzewanie do 15 kWh/mkw. rocznie. Początek prac budowlanych lada dzień.

- Główne założenia są podobne, a więc pompa ciepła, stropy grzewczo-chłodzące, ale dodatkowo będą zainstalowane kolektory słoneczne i panele fotowoltaiczne, które będą produkować pewną ilość energii na potrzeby obiektu. Jest też idea, aby do produkcji energii elektrycznej zastosować małą siłownię wiatrową - zdradza Grygierczyk.

Na powierzchni 6,5 tys. mkw. obiektu znajdą się pomieszczenia laboratoryjne, badawcze i wdrożeniowe oraz biurowo-administracyjne. Udostępniany będzie również sprzęt - urządzenia pomiarowe i atestujące, oprogramowanie specjalistyczne i sprzęt komputerowy.

Po drugiej stronie Katowic znajduje się Górnośląski Park Przemysłowy, który już w końcu 2008 roku dysponował projektem ogromnego budynku pasywnego. Do inwestycji nie doszło.

- Obecnie zamierzamy w tym samym miejscu wybudować zamiast jednego dużego budynku cztery mniejsze - mówi Mirosław Czarnik, prezes GPP. - Pierwszy budynek będzie miał około 11 tys. mkw. powierzchni całkowitej. Będzie 7-kondygnacyjny, a każde piętro będzie odrębnym laboratorium, będzie miało inny system HVAC, a więc będzie inaczej ogrzewane, chłodzone i wentylowane. Zastosowane technologie będą porównywane między sobą, a ogólnie dostępne wnioski będą służyły zarówno naukowcom, jak i praktykom.

Projekt przewiduje zainstalowanie i badanie najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych w dziedzinie energooszczędności. Prezes Czarnik zapowiada, że jednym z badanych rozwiązań będzie instalacja trigeneracyjna, umożliwiająca produkowanie prądu, ciepła i chłodu z gazu. Przy zastosowaniu tej metody sprawność energetyczna instalacji wynosi blisko 90 proc. Na ostatnim piętrze budynku będzie instalacja wykorzystująca energię słoneczną do produkcji chłodu z użyciem ogniw fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych.

- Czy to będzie budynek w pełni pasywny? Na pewno będzie to budynek wysoce energooszczędny, w którym zbadamy i oszacujemy granice opłacalności zastosowania systemów oszczędzających energię. Najpierw trzeba zbudować i dokładnie zbadać efekty energetyczne - wyjaśnia Czarnik.

Przedstawiciele Pierwszego Polskiego Klastra Budownictwa Pasywnego i Energooszczędnego i GPP liczą na wsparcie tej inwestycji ze środków unijnych.

- Zbudowanie takiego budynku-laboratorium to koszt od 45 do 60 mln zł, w zależności od zastosowanych technologii - szacuje Czarnik. - Ruszamy z budową w połowie 2010 roku i chcielibyśmy ją skończyć po 18 miesiącach. Następne trzy budynki powinny powstać w ciągu kolejnych pięciu lat.

W Nowym Targu powstaje pierwszy w Polsce energooszczędny kościół. Na pomysł budowy pasywnej świątyni wpadł proboszcz miejscowej parafii. Do budowy wykorzystane zostaną nowoczesne technologie i materiały, m.in. specjalny srebrnoszary styropian, wentylacja mechaniczna z systemem odzyskiwania ciepła, kolektory słoneczne na dachu i pompa ciepła, która służyć będzie jako źródło ciepła dla ogrzewania podłogowego. Wierni będą mogli korzystać z tych "naturalnych darów" już w tym roku.

Firma Schüco International Polska sp. z o.o., specjalizująca się w produkcji systemów do konstrukcji innowacyjnych powłok budynków, zamierza uświetnić 15-lecie działalności w Polsce otwarciem kompleksu najbardziej energooszczędnych i ultranowoczesnych budynków w Europie.

Budowa wielkiego centrum biurowo-logistycznego Schüco przy trasie Warszawa-Katowice w miejscowości Siestrzeń dobiega końca. Idea, według której budowano obiekty, traktuje budynek jak żywe organizmy, reagujące na warunki klimatyczne panujące wewnątrz i na zewnątrz. Dzięki podwójnej fasadzie, wzbogaconej o aktywne elementy, jest w stanie generować energię i jednocześnie ograniczać straty cieplne. Energia słoneczna pobierana przez znajdujące się w konstrukcji budynku ogniwa słoneczne będzie konwertowana na energię elektryczną, a dzięki kolektorom słonecznym użytkownicy obiektu będą mieli ciepłą wodę. Powłoka budynku oraz okna będą miały najniższe współczynniki przenikania ciepła.

- Chcielibyśmy, aby te rozwiązania stanowiły inspirację zarówno dla architektów, jak i świadomych inwestorów, którym na sercu leży nie tylko interes reprezentowanej firmy, ale i dobro naszej planety - mówi Michał Dudziak, dyrektor generalny Schüco International Polska sp. z o.o.

Energetyczne metamorfozy

Firma Trane Polska specjalizuje się w modernizacji budynków biurowych wzniesionych metodami dalekimi od energooszczędnych. Specjaliści z Trane twierdzą, że systemy klimatyzacji i wentylacji HVAC (z ang. heating, ventilation and air conditioning - ogrzewanie, wentylacja i klimatyzacja) są odpowiedzialne nawet za 50 procent energii zużytej przez budynek. To sprawia, że właśnie te systemy są głównym polem do redukcji kosztów utrzymania.

Przykładem ilustrującym jest przeobrażenie gmachu Warszawskiego Centrum Finansowego (UNI Tower). Działa tam obecnie system HVAC wykorzystujący rozwiązania Freecooling, który pozwolił na osiągnięcie znacznych oszczędności.

- Przeprowadzane audyty energetyczne pokazały, że budynek zamiast 2600 kW energii elektrycznej pobierał po modernizacji jedynie 1300 kW, co przez dziesięć lat użytkowania nowych urządzeń zaowocowało oszczędnością rzędu 6 880 000 kWh! Taka ilość wystarcza do zaopatrzenia w energię elektryczną mieszkańców małego miasta przez rok - twierdzi Pawel Markitone. Podobne efekty Trane uzyskało po modernizacji w warszawskim hotelu Marriott.

Budownictwo w najbliższej przyszłości będzie się musiało przestawić na inwestycje prowadzone według nowych zasad. Na szczęście na świecie, a nawet w Polsce, dostępne są projekty, technologie, galanteria budowlana i materiały ekologiczne o wyższych wskaźnikach przenikania ciepła. Są na rynku urządzenia tworzące i kontrolujące komfort termiczny wewnątrz budynków. Jest sprzęt specjalistyczny. Szybko można przeszkolić pracowników.

To dlaczego nie budujemy energooszczędnie? Bo nie ma rygoru! A nasze normy budowlane odbiegają od tendencji unijnych. Brakuje przepisów wynikających z dyrektywy EPBD. Brakuje też świadomości w dziedzinie efektywnego wykorzystania energii elektrycznej. Gdyby deweloperzy przeliczyli, jaki można osiągnąć zysk w eksploatacji budynku po skróceniu sezonu grzewczego z 220-250 dni w tradycyjnym budownictwie do 180 dni w niskoenergetycznym czy nawet do 120 dni w pasywnym, na pewno już dawno budowaliby domy energooszczędne.

- Pomogłoby pobudzenie świadomości inwestorów poprzez stworzenie systemu bonusów finansowych w postaci np. odpisów podatkowych nie tylko dla producentów, ale również dla budujących i użytkujących obiekty ,,przyjazne środowisku’’ - uważa Dariusz Milczarski, koordynator regionu Mazowsze w firmie Awbud Design & Build. - Trzeba też wiedzieć, że budowanie energooszczędne wiąże się z wykorzystaniem nowych technologii i odpowiednich materiałów, a to z kolei podnosi koszty takiej inwestycji.

Eksperci z izb budowlanych twierdzą, że branża jest na etapie przyspieszonego przygotowywania się do nowej epoki. Chodzi o zdobywanie wiedzy, wymianę przestarzałego sprzętu i poszukiwanie optymalnych rozwiązań projektowych i materiałowych. W firmie Awbud Design & Build szkolenia pracowników pod tym kątem są szczególnie preferowane. - A gdy nadejdzie ten czas, front robót sam się stworzy - kwituje Milczarski.

Ekolodzy domagają się, by Polska jak najszybciej wprowadziła nowoczesne prawo w tym zakresie, zawierające wymagania porównywalne do standardów unijnych, by w pełni wykorzystać potencjał, jakim dysponujemy. Konieczne jest także wprowadzenie klas energetycznych budynków i modyfikacja systemu świadectw energetycznych. To gra nie tylko o ogromne pieniądze, ale przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo energetyczne.

Autor: Tadeusz Gańczarczyk

Nowy Przemysł

onet.pl

Domy z prądem i pod prąd

Nowe budynki, wznoszone według obowiązujących polskich norm, należą do najbardziej energochłonnych w Unii Europejskiej.

Gdyby Polska przyjęła energooszczędne standardy w budownictwie, mogłaby wyemitować rocznie o blisko milion ton CO2 mniej, a w perspektywie roku 2020 zaoszczędzić ponad 13 miliardów złotych - przekonuje WWF Polska w swoim ostatnim raporcie.

- Inwestorzy i deweloperzy muszą zacząć budować racjonalniej. Aby tak się stało, muszą ich do tego zmobilizować bardziej restrykcyjne normy budowlane - mówi Wojciech Stępniewski, kierownik projektu "Klimat i energia" WWF Polska.

Średnie całkowite zużycie energii finalnej w Polsce wynosi dziś rocznie ponad 850 TWh. Jedną czwartą tej energii można by zaoszczędzić. Większość tego potencjału (67 proc., czyli 142,5 TWh/rok) stanowi właśnie efektywne wykorzystanie ciepła w budynkach. Tymczasem w Polsce równolegle z wprowadzeniem systemu świadectw energetycznych, rząd obniżył znacznie wymagania w zakresie ochrony cieplnej budynków. Program termomodernizacji kuleje, bo nie ma środków na obiecane ustawowo wsparcie finansowe.

- Nigdy wcześniej nie było lepszego okresu na to, aby właściciele komercyjnych nieruchomości zaangażowali się aktywnie w kwestię ich sprawności energetycznej. Energia stanowi największy koszt operacyjny w ramach budynku, jej ceny rosną, a kontrola temperatury i oświetlenie są dwoma najważniejszymi kryteriami, które wymieniają najemcy podejmujący decyzję o rezygnacji z najmu - Pawel Markitone, dyrektor zarządzający Trane Polska sp. z o.o.

Deweloperzy budują zgodnie z obowiązującymi standardami izolacyjności. Dostępne na rynku rozwiązania projektowe, technologie i materiały pozwalają jednak budować bardziej energooszczędnie. Ale nie ma ani restrykcji, ani zachęty. Tymczasem koszty wzniesienia energooszczędnego budynku są niewiele wyższe niż budynku tradycyjnego.

Europa energooszczędna

Parlament Europejski i Rada Europy zawarły w listopadzie 2009 r. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (Te Energy Performance of Buildings Directive - EPBD). Zgodnie z nimi, już od 2020 roku na terenie UE powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z odnawialnych źródeł energii.

Andris Piebalgs, komisarz UE ds. rozwoju (wcześniej polityki energetycznej), podkreśla, że takie porozumienie to także klucz do realizacji celów Pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.

Do 30 czerwca 2010 r. powinny zostać określone minimalne wymogi dla instalacji w budynkach (kotłów, wytwornic ciepła lub chłodu, oświetlenia) oraz systemów kontroli i monitoringu zużycia energii. Potem wszystkie państwa powinny przyjąć zobowiązania o wprowadzaniu ich w życie do końca 2011 r.

Wiadomo, że postulowane jest obniżenie podatku VAT na produkty i usługi związane z podnoszeniem efektywności energetycznej budynków. Planuje się atrakcyjne pożyczki z dopłatą, kredyty o niskim oprocentowaniu, granty i oczywiście dotacje bezpośrednie. Dotąd ze wsparcia na energię odnawialną i podnoszenie efektywności energetycznej budynków częściowo korzystały te kraje, które niedawno przystąpiły do UE. Teraz ze środków unijnych mają korzystać wszystkie państwa członkowskie.

Ogromnego znaczenia nabierze świadectwo charakterystyki energetycznej budynku. Ma być potrzebne nie tylko podczas podejmowania czynności cywilnoprawnych (sprzedaż, wynajem), ale również przy remoncie, a być może również na żądanie. Wydanie takiego świadectwa zawsze będzie musiało być poprzedzone rzetelnym audytem systemów ogrzewania, wentylacji, klimatyzacji itd.

Ma powstać projekt europejskiej etykiety "budynku najbardziej efektywnego energetycznie". Taka etykieta będzie zamieszczana na budynkach spełniających nowe standardy.

Dzięki swym poczynaniom UE przewiduje obniżenie zużycia energii pierwotnej o 20 proc. już do 2020 r. Obecnie budynki na terenie Unii są odpowiedzialne za zużycie 40 proc. energii i produkcję 36 proc. CO emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.


Polska w tyle

U nas od lat bardzo dużo się mówi na temat energooszczędnego budownictwa. Wybudowano kilka obiektów dla celów pilotażowych. I dobrze, w końcu od czegoś trzeba wreszcie zacząć...

Pomysł wzniesienia domu niskoenergetycznego w Euro-Centrum Parku w Katowicach był następstwem podpatrywania osiągnięć krajów zachodnich w tej dziedzinie. Jeżeli oni poważnie się tym zajęli, mają ewidentne efekty, to dlaczego my tego nie próbujemy upowszechnić w Polsce - zastanawiano się podczas misji gospodarczych czy wyjazdów studyjnych.

- Do naszej koncepcji najlepiej pasował projekt austriacki z Centrum Technologii i Innowacji w Weiz - mówi Roman Trzaskalik, prezes, Euro-Centrum Park Naukowo-Technologiczny. - Zdecydowaliśmy się na jego zakup, następnie modyfikację projektu do naszych potrzeb, założeń przyszłych prac badawczych i potem komercjalizacji. Osobom zainteresowanym jego funkcjonowaniem i walorami pokazujemy i wyjaśniamy nie tylko korzyści ekologiczne, ale przede wszystkim ekonomiczne, czyli znaczne zmniejszenie zużycia energii. Po dwóch, trzech latach, poprzez stałe monitorowanie, będziemy mogli jeszcze więcej powiedzieć o tych efektach energetycznych.

Obiekt zużywa jedynie 1/3 energii potrzebnej do jego funkcjonowania w stosunku do podobnych wybudowanych metodami tradycyjnymi. Część pozyskiwanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Niskie zużycie osiągnięto kilkoma zabiegami projektowymi oraz zainstalowaniem specjalnych urządzeń. Bryła budynku jest tak zorientowana w stosunku do stron świata, aby dom sam mógł odbierać jak najwięcej energii naturalnej. Obiekt ma prostą, ascetyczną formę. Proporcje ścian i powierzchni pomieszczeń są tak dobrane, by same ściany mogły przekazywać swoje ciepło. Ponadto na południowej ścianie zastosowano żaluzje, które są sterowane automatycznie w zależności od natężenia promieniowania słonecznego czy wiatru.

Wewnątrz, dzięki układowi atrialnemu i przeszkleniu dachu, wszystkie ciągi komunikacyjne są naturalnie oświetlone i nie ma potrzeby ich doświetlać. Pomieszczenia użytkowe na obwodzie budynku też są zaopatrywane w światło naturalne. Wszystkie okna są trójszybowe, o współczynniku przenikania ciepła na poziomie U=0,5 (w tradycyjnych to jest 1,1). Strop dachowy ma izolację o grubości 30 cm styropianu, a ściany 20 cm. Izolacja podłogi to 15-centymetrowa warstwa poliestru. Wszystko grubiej niż nakazują normy budowlane.

- Budynek nie posiada tradycyjnego systemu ogrzewania i chłodzenia. Odbywa się to w inny sposób: poprzez stropy, wewnątrz których zainstalowany jest system rur z tworzywa sztucznego, płynie czynnik grzewczy lub chłodzący. W tym systemie, zwanym BKT, jest to woda. System działa na dwie strony, przez sufit i przez podłogę - pokazuje Stanisław Grygierczyk, koordynator ds. naukowych i środowiskowych w Euro-Centrum PNT. - Żeby uzyskać komfort termiczny w tym budynku, czyli temperaturę na poziomie 20-22 st. C, woda płynąca w tych rurach ma temperaturę 30-32 st. C. W tradycyjnych grzejnikach trzeba ją ogrzać do 60-80 st. C.

Latem w tych samych rurach płynie chłodna woda, aby ochładzać pomieszczenia. Strop ma grubość 30 cm, jest żelbetowy, a taka konstrukcja powoduje, że ciepło lub chłód są kumulowane i oddawane stopniowo.

A energia do podgrzania, powiedzmy - startowa?

- Wykorzystane jest odnawialne źródło energii, jakim jest ciepło geotermalne. Pompa ciepła pobiera ciepło z gruntu. Woda, którą czerpiemy, ma już temperaturę ok. 12 st. C, a potem w pompie jest podnoszona do 60-65 st. C. To wystarcza, aby ogrzać płyn w systemie BKT do wymaganych 20-22 st. C - wyjaśnia Grygierczyk. - W lecie, przy dużych upałach, konieczne jest użycie agregatu wody lodowej, czyli urządzenia, które schładza powietrze zasysane z zewnątrz.

No i w końcu nowoczesny system BMS zarządzający całym budynkiem. Dba zarówno o bezpieczeństwo domu, jak i steruje urządzeniami, wykorzystując sygnały z kilkudziesięciu czujników. Wszystkie regulacje odbywają się w pełni automatycznie, jednak każdy użytkownik pomieszczenia ma możliwość indywidualnych ustawień. BMS sprawia, że w czasie weekendu budynek "śpi", a w poniedziałek nad ranem "budzi się".

Pasywne wizje

Euro-Centrum Park Naukowo-Techno-logiczny swoją siedzibę będzie miał niebawem w całkowicie pasywnym biurowcu. Zgodnie z wymogami, budynek będzie zużywał na ogrzewanie do 15 kWh/mkw. rocznie. Początek prac budowlanych lada dzień.

- Główne założenia są podobne, a więc pompa ciepła, stropy grzewczo-chłodzące, ale dodatkowo będą zainstalowane kolektory słoneczne i panele fotowoltaiczne, które będą produkować pewną ilość energii na potrzeby obiektu. Jest też idea, aby do produkcji energii elektrycznej zastosować małą siłownię wiatrową - zdradza Grygierczyk.

Na powierzchni 6,5 tys. mkw. obiektu znajdą się pomieszczenia laboratoryjne, badawcze i wdrożeniowe oraz biurowo-administracyjne. Udostępniany będzie również sprzęt - urządzenia pomiarowe i atestujące, oprogramowanie specjalistyczne i sprzęt komputerowy.

Po drugiej stronie Katowic znajduje się Górnośląski Park Przemysłowy, który już w końcu 2008 roku dysponował projektem ogromnego budynku pasywnego. Do inwestycji nie doszło.

- Obecnie zamierzamy w tym samym miejscu wybudować zamiast jednego dużego budynku cztery mniejsze - mówi Mirosław Czarnik, prezes GPP. - Pierwszy budynek będzie miał około 11 tys. mkw. powierzchni całkowitej. Będzie 7-kondygnacyjny, a każde piętro będzie odrębnym laboratorium, będzie miało inny system HVAC, a więc będzie inaczej ogrzewane, chłodzone i wentylowane. Zastosowane technologie będą porównywane między sobą, a ogólnie dostępne wnioski będą służyły zarówno naukowcom, jak i praktykom.

Projekt przewiduje zainstalowanie i badanie najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych w dziedzinie energooszczędności. Prezes Czarnik zapowiada, że jednym z badanych rozwiązań będzie instalacja trigeneracyjna, umożliwiająca produkowanie prądu, ciepła i chłodu z gazu. Przy zastosowaniu tej metody sprawność energetyczna instalacji wynosi blisko 90 proc. Na ostatnim piętrze budynku będzie instalacja wykorzystująca energię słoneczną do produkcji chłodu z użyciem ogniw fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych.

- Czy to będzie budynek w pełni pasywny? Na pewno będzie to budynek wysoce energooszczędny, w którym zbadamy i oszacujemy granice opłacalności zastosowania systemów oszczędzających energię. Najpierw trzeba zbudować i dokładnie zbadać efekty energetyczne - wyjaśnia Czarnik.

Przedstawiciele Pierwszego Polskiego Klastra Budownictwa Pasywnego i Energooszczędnego i GPP liczą na wsparcie tej inwestycji ze środków unijnych.

- Zbudowanie takiego budynku-laboratorium to koszt od 45 do 60 mln zł, w zależności od zastosowanych technologii - szacuje Czarnik. - Ruszamy z budową w połowie 2010 roku i chcielibyśmy ją skończyć po 18 miesiącach. Następne trzy budynki powinny powstać w ciągu kolejnych pięciu lat.

W Nowym Targu powstaje pierwszy w Polsce energooszczędny kościół. Na pomysł budowy pasywnej świątyni wpadł proboszcz miejscowej parafii. Do budowy wykorzystane zostaną nowoczesne technologie i materiały, m.in. specjalny srebrnoszary styropian, wentylacja mechaniczna z systemem odzyskiwania ciepła, kolektory słoneczne na dachu i pompa ciepła, która służyć będzie jako źródło ciepła dla ogrzewania podłogowego. Wierni będą mogli korzystać z tych "naturalnych darów" już w tym roku.

Firma Schüco International Polska sp. z o.o., specjalizująca się w produkcji systemów do konstrukcji innowacyjnych powłok budynków, zamierza uświetnić 15-lecie działalności w Polsce otwarciem kompleksu najbardziej energooszczędnych i ultranowoczesnych budynków w Europie.

Budowa wielkiego centrum biurowo-logistycznego Schüco przy trasie Warszawa-Katowice w miejscowości Siestrzeń dobiega końca. Idea, według której budowano obiekty, traktuje budynek jak żywe organizmy, reagujące na warunki klimatyczne panujące wewnątrz i na zewnątrz. Dzięki podwójnej fasadzie, wzbogaconej o aktywne elementy, jest w stanie generować energię i jednocześnie ograniczać straty cieplne. Energia słoneczna pobierana przez znajdujące się w konstrukcji budynku ogniwa słoneczne będzie konwertowana na energię elektryczną, a dzięki kolektorom słonecznym użytkownicy obiektu będą mieli ciepłą wodę. Powłoka budynku oraz okna będą miały najniższe współczynniki przenikania ciepła.

- Chcielibyśmy, aby te rozwiązania stanowiły inspirację zarówno dla architektów, jak i świadomych inwestorów, którym na sercu leży nie tylko interes reprezentowanej firmy, ale i dobro naszej planety - mówi Michał Dudziak, dyrektor generalny Schüco International Polska sp. z o.o.

Energetyczne metamorfozy

Firma Trane Polska specjalizuje się w modernizacji budynków biurowych wzniesionych metodami dalekimi od energooszczędnych. Specjaliści z Trane twierdzą, że systemy klimatyzacji i wentylacji HVAC (z ang. heating, ventilation and air conditioning - ogrzewanie, wentylacja i klimatyzacja) są odpowiedzialne nawet za 50 procent energii zużytej przez budynek. To sprawia, że właśnie te systemy są głównym polem do redukcji kosztów utrzymania.

Przykładem ilustrującym jest przeobrażenie gmachu Warszawskiego Centrum Finansowego (UNI Tower). Działa tam obecnie system HVAC wykorzystujący rozwiązania Freecooling, który pozwolił na osiągnięcie znacznych oszczędności.

- Przeprowadzane audyty energetyczne pokazały, że budynek zamiast 2600 kW energii elektrycznej pobierał po modernizacji jedynie 1300 kW, co przez dziesięć lat użytkowania nowych urządzeń zaowocowało oszczędnością rzędu 6 880 000 kWh! Taka ilość wystarcza do zaopatrzenia w energię elektryczną mieszkańców małego miasta przez rok - twierdzi Pawel Markitone. Podobne efekty Trane uzyskało po modernizacji w warszawskim hotelu Marriott.

Budownictwo w najbliższej przyszłości będzie się musiało przestawić na inwestycje prowadzone według nowych zasad. Na szczęście na świecie, a nawet w Polsce, dostępne są projekty, technologie, galanteria budowlana i materiały ekologiczne o wyższych wskaźnikach przenikania ciepła. Są na rynku urządzenia tworzące i kontrolujące komfort termiczny wewnątrz budynków. Jest sprzęt specjalistyczny. Szybko można przeszkolić pracowników.

To dlaczego nie budujemy energooszczędnie? Bo nie ma rygoru! A nasze normy budowlane odbiegają od tendencji unijnych. Brakuje przepisów wynikających z dyrektywy EPBD. Brakuje też świadomości w dziedzinie efektywnego wykorzystania energii elektrycznej. Gdyby deweloperzy przeliczyli, jaki można osiągnąć zysk w eksploatacji budynku po skróceniu sezonu grzewczego z 220-250 dni w tradycyjnym budownictwie do 180 dni w niskoenergetycznym czy nawet do 120 dni w pasywnym, na pewno już dawno budowaliby domy energooszczędne.

- Pomogłoby pobudzenie świadomości inwestorów poprzez stworzenie systemu bonusów finansowych w postaci np. odpisów podatkowych nie tylko dla producentów, ale również dla budujących i użytkujących obiekty ,,przyjazne środowisku’’ - uważa Dariusz Milczarski, koordynator regionu Mazowsze w firmie Awbud Design & Build. - Trzeba też wiedzieć, że budowanie energooszczędne wiąże się z wykorzystaniem nowych technologii i odpowiednich materiałów, a to z kolei podnosi koszty takiej inwestycji.

Eksperci z izb budowlanych twierdzą, że branża jest na etapie przyspieszonego przygotowywania się do nowej epoki. Chodzi o zdobywanie wiedzy, wymianę przestarzałego sprzętu i poszukiwanie optymalnych rozwiązań projektowych i materiałowych. W firmie Awbud Design & Build szkolenia pracowników pod tym kątem są szczególnie preferowane. - A gdy nadejdzie ten czas, front robót sam się stworzy - kwituje Milczarski.

Ekolodzy domagają się, by Polska jak najszybciej wprowadziła nowoczesne prawo w tym zakresie, zawierające wymagania porównywalne do standardów unijnych, by w pełni wykorzystać potencjał, jakim dysponujemy. Konieczne jest także wprowadzenie klas energetycznych budynków i modyfikacja systemu świadectw energetycznych. To gra nie tylko o ogromne pieniądze, ale przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo energetyczne.

Autor: Tadeusz Gańczarczyk

Nowy Przemysł

onet.pl

Opustoszałe miasteczko wojskowe sprzedane za 3 mln dol.

Miasteczko wojskowe Skrunda 1, które po wycofaniu się z Łotwy Armii Czerwonej stało puste, sprzedano w piątek na aukcji za równowartość 3 milionów dolarów.

Osiedle składające się z 70 budynków, w tym 10 bloków mieszkalnych, hotelu, klubu, magazynów i garaży, rozmieszczonych na 45 hektarach ziemi, kupiła rosyjska firma - poinformowała agencja prywatyzacyjna.

"To pozytywne, że budynki, które od dawna stały puste i w których nie prowadzono żadnej działalności gospodarczej, zostały sprzedane" - uważa agencja. Nie wiadomo, co nabywca, firma Aleksiejewskoje-Serwis, zamierza zrobić ze swoją nową inwestycją.

Skrunda 1, znajdująca się około 150 km na zachód od Rygi, została wybudowana dla rosyjskiego wojska w pobliżu dawnej bazy radarowej należącej do systemu antyrakietowego.

Rosyjscy żołnierze wycofali się z Łotwy w 1994 roku, trzy lata po odłączeniu się jej od Związku Radzieckiego. Jednak Moskwa zwarła z łotewskimi władzami porozumienie, na mocy którego baza radarowa Skrunda działała do sierpnia 1998 roku.

Źródło: PAP

Opustoszałe miasteczko wojskowe sprzedane za 3 mln dol.

Miasteczko wojskowe Skrunda 1, które po wycofaniu się z Łotwy Armii Czerwonej stało puste, sprzedano w piątek na aukcji za równowartość 3 milionów dolarów.

Osiedle składające się z 70 budynków, w tym 10 bloków mieszkalnych, hotelu, klubu, magazynów i garaży, rozmieszczonych na 45 hektarach ziemi, kupiła rosyjska firma - poinformowała agencja prywatyzacyjna.

"To pozytywne, że budynki, które od dawna stały puste i w których nie prowadzono żadnej działalności gospodarczej, zostały sprzedane" - uważa agencja. Nie wiadomo, co nabywca, firma Aleksiejewskoje-Serwis, zamierza zrobić ze swoją nową inwestycją.

Skrunda 1, znajdująca się około 150 km na zachód od Rygi, została wybudowana dla rosyjskiego wojska w pobliżu dawnej bazy radarowej należącej do systemu antyrakietowego.

Rosyjscy żołnierze wycofali się z Łotwy w 1994 roku, trzy lata po odłączeniu się jej od Związku Radzieckiego. Jednak Moskwa zwarła z łotewskimi władzami porozumienie, na mocy którego baza radarowa Skrunda działała do sierpnia 1998 roku.

Źródło: PAP

Zwrot wydatków na materiały budowlane

Dnia 30 listopada 2009 roku Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie wydał indywidualną interpretację podatkową dotyczącą zwrotu osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. W interpretacji zawarto odpowiedź na pytanie czy podatnik z uwagi na podjęcie decyzji o przeznaczeniu mieszkania na wynajem i w konsekwencji podpisanie umowy dzierżawy, jest zobowiązany do wycofania wniosku o zwrot VAT za materiały budowlane związane z wcześniejszymi pracami remontowymi w tym mieszkaniu?

Interpretacja dotyczyła następującego stanu faktycznego: w lutym 2008 r. wnioskodawca dokonał odbioru mieszkania zakupionego od dewelopera. W maju 2009 r. wnioskodawca wraz z małżonką złożył wniosek o zwrot VAT za materiały budowlane związane z pracami remontowymi w tymże mieszkaniu, zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 2005 r. o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Następnie, w lipcu 2009 r. (po około półtora roku od dokonania odbioru lokalu) wnioskodawca podjął decyzję o przeznaczeniu tego mieszkania na wynajem. Wnioskodawca złożył także w Urzędzie Skarbowym oświadczenie na rok 2009 dla osiągających przychody z tytułu umowy najmu oraz umów o podobnym charakterze – wybrał ryczałt od przychodów ewidencjonowany jako formę opodatkowania.

Zdaniem Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, znaczenie w przedstawionym stanie faktycznym ma to, iż przedmiotowa nieruchomość została zakupiona w celu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych.

W związku z tym, w interpretacji wskazano, że w momencie wykańczania, tj. w okresie od lutego 2008 r. do lipca 2009 r. wnioskodawca nie świadczył usług najmu, a zatem nie był podatnikiem podatku od towarów i usług. Wobec powyższego wnioskodawca może ubiegać się o zwrot różnicy VAT od niektórych materiałów budowlanych i nie jest zobowiązany do wycofania uprzednio złożonego w tym zakresie wniosku (VZM -1).

 

Powyższy wpis Kancelarii Prawnej M.Szulikowski i Partnerzy ma charakter wyłącznie informacyjny.

 onet.pl

Zwrot wydatków na materiały budowlane

Dnia 30 listopada 2009 roku Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie wydał indywidualną interpretację podatkową dotyczącą zwrotu osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. W interpretacji zawarto odpowiedź na pytanie czy podatnik z uwagi na podjęcie decyzji o przeznaczeniu mieszkania na wynajem i w konsekwencji podpisanie umowy dzierżawy, jest zobowiązany do wycofania wniosku o zwrot VAT za materiały budowlane związane z wcześniejszymi pracami remontowymi w tym mieszkaniu?

Interpretacja dotyczyła następującego stanu faktycznego: w lutym 2008 r. wnioskodawca dokonał odbioru mieszkania zakupionego od dewelopera. W maju 2009 r. wnioskodawca wraz z małżonką złożył wniosek o zwrot VAT za materiały budowlane związane z pracami remontowymi w tymże mieszkaniu, zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 2005 r. o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym.

Następnie, w lipcu 2009 r. (po około półtora roku od dokonania odbioru lokalu) wnioskodawca podjął decyzję o przeznaczeniu tego mieszkania na wynajem. Wnioskodawca złożył także w Urzędzie Skarbowym oświadczenie na rok 2009 dla osiągających przychody z tytułu umowy najmu oraz umów o podobnym charakterze – wybrał ryczałt od przychodów ewidencjonowany jako formę opodatkowania.

Zdaniem Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie, znaczenie w przedstawionym stanie faktycznym ma to, iż przedmiotowa nieruchomość została zakupiona w celu zaspokajania potrzeb mieszkaniowych.

W związku z tym, w interpretacji wskazano, że w momencie wykańczania, tj. w okresie od lutego 2008 r. do lipca 2009 r. wnioskodawca nie świadczył usług najmu, a zatem nie był podatnikiem podatku od towarów i usług. Wobec powyższego wnioskodawca może ubiegać się o zwrot różnicy VAT od niektórych materiałów budowlanych i nie jest zobowiązany do wycofania uprzednio złożonego w tym zakresie wniosku (VZM -1).

 

Powyższy wpis Kancelarii Prawnej M.Szulikowski i Partnerzy ma charakter wyłącznie informacyjny.

 onet.pl

Osoby, które straciły domy, cały czas muszą je spłacać

Sytuacja, gdy twój dom zostaje przejęty przez wierzyciela jest okropna, ale przynajmniej finansowy ból głowy związany z jego sprzedażą masz już za sobą, nieprawdaż? Nic bardziej mylnego. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych.

Byli właściciele domów w dalszym ciągu znajdują się w trudnej sytuacji, jeśli istnieje różnica pomiędzy wysokością ich długu hipotecznego a kwotą, jaką bank uzyska za ich dom na aukcji. „Orzeczenie sądu o stracie banku” to tykająca bomba zegarowa, która może wybuchnąć całe lata po tym, jak dłużnikowi bank zabierze dom.

Dotyczy to również osób, w przypadku których bank zaakceptował sprzedaż domu poniżej jego wartości.

Przykładem może być Vanessa Corey, zajmująca się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, która niedawno sprzedała swój dom w miejscowości Fredericksburg w stanie Virginia. Ona i jej mąż zbudowali ten dom w 2004 roku, ale niepowodzenia osobiste (rozwód) oraz zawodowe (kryzys rynku nieruchomości) spowodowały, że nie była w stanie go utrzymać. Wynegocjowała sprzedaż poniżej wartości i była przekonana, że sprawa została zakończona.

„Byłam przekonana, że różnica w cenie została „darowana” w negocjacjach, ale w listopadzie otrzymałam pismo od prawnika, który informował mnie, że miałam dług w wysokości 65 tysięcy dolarów. Musiałam ogłosić upadłość. Nie byłam w stanie tego spłacić” – twierdzi kobieta.

Wielu właścicieli domów jedzie na tym samym wózku. Nie tylko ci, którzy zaciągnęli kredyty przewyższające ich możliwości finansowe, czy ci, którzy zasięgnęli tzw. pożyczki dla kłamców (liar loans), które nie wymagały potwierdzana wysokości deklarowanych przychodów.

Z powodu spadających cen nieruchomości, dłużnicy, którzy zawsze spłacali swoje zobowiązania na czas, ale którzy znaleźli się w nieprzewidywalnych tarapatach, takich jak strata pracy czy przeniesienie, nie są w stanie sprzedać domu za kwotę równą zaciągniętym zobowiązaniom, w wyniku czego muszą godzić się na sprzedaż poniżej wysokości zadłużenia (short sale) lub przejęcie przez bank i wpadają w pułapkę orzeczeń sądowych o stratach banku.

Sytuacja, w której po przejęciu domu przez bank powstają znaczące różnice w cenie po sprzedaży domu poniżej wysokości długu, jest dość częsta – twierdzi Don Lampe, prawnik z Karoliny Północnej zajmujący się nieruchomościami.

Instytucje udzielające kredytów odmawiają komentarza, choć bank BB&T, w którym Corey zaciągnęła swój kredyt, przyznaje, że ściąga kwoty przyznane na mocy orzeczenia o stracie banku.

Są one następstwem przejęcia – mówi rzecznik banku, który nie chciał jednak komentować przypadku Corey.

Czy banki mogą dochodzić niedoborów po spłacie kredytu od każdego?

To, czy bank zdecyduje się na egzekwowanie straty, zależy od wielu czynników, m.in. od tego, w którym stanie dłużnik mieszka oraz tego, czy ma inne zobowiązania. Ale jeśli kredytobiorcy zignorują możliwość powstania strat ze strony banku, może się to dla nich źle skończyć.

„Kiedy bank uzyska sądowe orzeczenie o stratach, może dochodzić swoich praw. Może uzyskać dostęp do informacji o twoich finansach, może zająć twoje dochody, a jeśli nie będziesz w stanie spłacić należności, możesz nawet trafić do więzienia” – ostrzega Richard Zaretsky z West Palm Beach na Florydzie, prawnik zajmujący się nieruchomościami.

Według U.S. Foreclosure Network, organizacji skupiającej firmy prawnicze zajmujące się hipotekami, w przypadku przejęć bankowych kredytodawca może dochodzić wierzytelności w ponad 30 stanach, w tym na Florydzie, w Nowym Jorku oraz Teksasie.

W niektórych stanach, takich jak Kalifornia, przepisy nie zezwalają na orzeczenia o stratach banku, ale nawet tam w przypadku refinansowania kredytu bank może dochodzić pokrycia niedoboru.

Tykająca bomba zegarowa

To, co może przerażać, to fakt, że takie roszczenia nie muszą być natychmiast potwierdzane na drodze sądowej. Pożyczkodawcy mogą czekać, aż dłużnicy odzyskają dobrą formę finansową i dopiero wtedy ujawnią swoje żądania. Na Florydzie na przykład, bank może czekać do pięciu lat, zanim skieruje pozew do odpowiedniego sądu. Kiedy już sąd podejmie korzystną dla niego decyzję, pożyczkodawca ma 20 lat na odebranie swojego długu, oczywiście z odsetkami.

Nie musi to być również duża kwota, by bank lub indykator zdecydował się ścigać swojego dłużnika. Richard Varno oraz jego żona zdecydowali się sprzedać po niższej cenie ich dom w Nashwille w 2004 roku, kiedy mężczyzna stracił pracę. Dopiero cztery lata później przekonał się, że sprawa wciąż nie jest zakończona. Wtedy bank upomniał się bowiem o dodatkowe 25 tysięcy dolarów.

Sprawa jest skomplikowana, ponieważ zależy od prawa konkretnych stanów, ale zwykle kredyt hipoteczny składa się z dwóch części – zastawu, którym jest zwykle dom, oraz obietnicy spłaty pożyczki.

W ten sposób pożyczkodawcy mogą umożliwić sprzedaż po niższej cenie, nie zwalniając jednak kredytobiorcy z obowiązku spłaty zgodnie z podpisanym wcześniej wekslem.

Zaretsky miał jednego klienta, który tak się cieszył, że udaje mu się zorganizować sprzedaż domu, że podpisywał każdy papierek, jaki podsuwał mu jego agent nieruchomości. Podpisał nawet oświadczenie, w którym wyraźnie napisano, że mężczyzna nadal będzie miał dług ze względu na niższą wartość nieruchomości.

„Nie miał pojęcia, co robi” – podsumował Zaretsky.

 

Źródło: CNN

Osoby, które straciły domy, cały czas muszą je spłacać

Sytuacja, gdy twój dom zostaje przejęty przez wierzyciela jest okropna, ale przynajmniej finansowy ból głowy związany z jego sprzedażą masz już za sobą, nieprawdaż? Nic bardziej mylnego. Przynajmniej w Stanach Zjednoczonych.

Byli właściciele domów w dalszym ciągu znajdują się w trudnej sytuacji, jeśli istnieje różnica pomiędzy wysokością ich długu hipotecznego a kwotą, jaką bank uzyska za ich dom na aukcji. „Orzeczenie sądu o stracie banku” to tykająca bomba zegarowa, która może wybuchnąć całe lata po tym, jak dłużnikowi bank zabierze dom.

Dotyczy to również osób, w przypadku których bank zaakceptował sprzedaż domu poniżej jego wartości.

Przykładem może być Vanessa Corey, zajmująca się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, która niedawno sprzedała swój dom w miejscowości Fredericksburg w stanie Virginia. Ona i jej mąż zbudowali ten dom w 2004 roku, ale niepowodzenia osobiste (rozwód) oraz zawodowe (kryzys rynku nieruchomości) spowodowały, że nie była w stanie go utrzymać. Wynegocjowała sprzedaż poniżej wartości i była przekonana, że sprawa została zakończona.

„Byłam przekonana, że różnica w cenie została „darowana” w negocjacjach, ale w listopadzie otrzymałam pismo od prawnika, który informował mnie, że miałam dług w wysokości 65 tysięcy dolarów. Musiałam ogłosić upadłość. Nie byłam w stanie tego spłacić” – twierdzi kobieta.

Wielu właścicieli domów jedzie na tym samym wózku. Nie tylko ci, którzy zaciągnęli kredyty przewyższające ich możliwości finansowe, czy ci, którzy zasięgnęli tzw. pożyczki dla kłamców (liar loans), które nie wymagały potwierdzana wysokości deklarowanych przychodów.

Z powodu spadających cen nieruchomości, dłużnicy, którzy zawsze spłacali swoje zobowiązania na czas, ale którzy znaleźli się w nieprzewidywalnych tarapatach, takich jak strata pracy czy przeniesienie, nie są w stanie sprzedać domu za kwotę równą zaciągniętym zobowiązaniom, w wyniku czego muszą godzić się na sprzedaż poniżej wysokości zadłużenia (short sale) lub przejęcie przez bank i wpadają w pułapkę orzeczeń sądowych o stratach banku.

Sytuacja, w której po przejęciu domu przez bank powstają znaczące różnice w cenie po sprzedaży domu poniżej wysokości długu, jest dość częsta – twierdzi Don Lampe, prawnik z Karoliny Północnej zajmujący się nieruchomościami.

Instytucje udzielające kredytów odmawiają komentarza, choć bank BB&T, w którym Corey zaciągnęła swój kredyt, przyznaje, że ściąga kwoty przyznane na mocy orzeczenia o stracie banku.

Są one następstwem przejęcia – mówi rzecznik banku, który nie chciał jednak komentować przypadku Corey.

Czy banki mogą dochodzić niedoborów po spłacie kredytu od każdego?

To, czy bank zdecyduje się na egzekwowanie straty, zależy od wielu czynników, m.in. od tego, w którym stanie dłużnik mieszka oraz tego, czy ma inne zobowiązania. Ale jeśli kredytobiorcy zignorują możliwość powstania strat ze strony banku, może się to dla nich źle skończyć.

„Kiedy bank uzyska sądowe orzeczenie o stratach, może dochodzić swoich praw. Może uzyskać dostęp do informacji o twoich finansach, może zająć twoje dochody, a jeśli nie będziesz w stanie spłacić należności, możesz nawet trafić do więzienia” – ostrzega Richard Zaretsky z West Palm Beach na Florydzie, prawnik zajmujący się nieruchomościami.

Według U.S. Foreclosure Network, organizacji skupiającej firmy prawnicze zajmujące się hipotekami, w przypadku przejęć bankowych kredytodawca może dochodzić wierzytelności w ponad 30 stanach, w tym na Florydzie, w Nowym Jorku oraz Teksasie.

W niektórych stanach, takich jak Kalifornia, przepisy nie zezwalają na orzeczenia o stratach banku, ale nawet tam w przypadku refinansowania kredytu bank może dochodzić pokrycia niedoboru.

Tykająca bomba zegarowa

To, co może przerażać, to fakt, że takie roszczenia nie muszą być natychmiast potwierdzane na drodze sądowej. Pożyczkodawcy mogą czekać, aż dłużnicy odzyskają dobrą formę finansową i dopiero wtedy ujawnią swoje żądania. Na Florydzie na przykład, bank może czekać do pięciu lat, zanim skieruje pozew do odpowiedniego sądu. Kiedy już sąd podejmie korzystną dla niego decyzję, pożyczkodawca ma 20 lat na odebranie swojego długu, oczywiście z odsetkami.

Nie musi to być również duża kwota, by bank lub indykator zdecydował się ścigać swojego dłużnika. Richard Varno oraz jego żona zdecydowali się sprzedać po niższej cenie ich dom w Nashwille w 2004 roku, kiedy mężczyzna stracił pracę. Dopiero cztery lata później przekonał się, że sprawa wciąż nie jest zakończona. Wtedy bank upomniał się bowiem o dodatkowe 25 tysięcy dolarów.

Sprawa jest skomplikowana, ponieważ zależy od prawa konkretnych stanów, ale zwykle kredyt hipoteczny składa się z dwóch części – zastawu, którym jest zwykle dom, oraz obietnicy spłaty pożyczki.

W ten sposób pożyczkodawcy mogą umożliwić sprzedaż po niższej cenie, nie zwalniając jednak kredytobiorcy z obowiązku spłaty zgodnie z podpisanym wcześniej wekslem.

Zaretsky miał jednego klienta, który tak się cieszył, że udaje mu się zorganizować sprzedaż domu, że podpisywał każdy papierek, jaki podsuwał mu jego agent nieruchomości. Podpisał nawet oświadczenie, w którym wyraźnie napisano, że mężczyzna nadal będzie miał dług ze względu na niższą wartość nieruchomości.

„Nie miał pojęcia, co robi” – podsumował Zaretsky.

 

Źródło: CNN

Kurczy się podaż mieszkań

Wyniki monitoringu inwestycji deweloperskich prowadzonego przez Dział Badań i Analiz firmy Emmerson wskazują na mniejszą niż w poprzednim roku przewagę podaży nad popytem.

Na siedmiu najbardziej dynamicznych rynkach mieszkaniowych w Polsce (Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Łódź, Katowice) na początku 2010 roku w ofercie deweloperów znajdowało się łącznie blisko 28,5 tys.mieszkań, z czego co trzecie było mieszkaniem gotowym. Oferta warszawskiego rynku pierwotnego zdecydowanie przewyższa pozostałe rynki, stanowiąc ponad 35% podanej sumy oferowanych lokali dla wszystkich wymienionych miast.


  

Spośród dzielnic Warszawy największą liczbę inwestycji będących w aktywnej sprzedaży na początku 2010 r. odnotowano w dzielnicy Mokotów. Jednak pod względem liczby oferowanych mieszkań na pierwszym miejscu znalazł się Wilanów, który stanowił 15% całej oferty warszawskiego rynku pierwotnego. Duży udział tej dzielnicy w całości oferty wpływa na utrzymywanie się wysokiego poziomu ceny średniej liczonej dla całej Warszawy. Najuboższa oferta deweloperów miała miejsce w dzielnicach: Rembertów, Wesoła, Praga Północ, Włochy, Żoliborz i Ursynów. Liczba mieszkań oferowanych przez deweloperów łącznie w tych sześciu dzielnicach stanowi zaledwie 5% całej stołecznej oferty.

Udział mieszkań gotowych prezentuje się zróżnicowanie w zależności od konkretnej dzielnicy. Pomijając dzielnice, w których liczba oferowanych mieszkań nie przekracza 200 to relatywnie największy wybór ukończonych lokali mają poszukujący mieszkań na rynku pierwotnym w dzielnicy Targówek, w której stanowią one ponad połowę oferowanej na terenie dzielnicy oferty. Z kolei w dzielnicach Ochota, Ursus oraz Wawer zdecydowanie dominują mieszkania w budowie, stanowiące w każdej z nich ok. 85% oferty. W większości dzielnic udział mieszkań gotowych zbliżony jest do średniej odnotowanej dla całego miasta i wynoszącej ok. 30%.


  


Jak wynika z najnowszych danych zebranych przez nasz zespół w ramach cyklicznego monitoringu inwestycji deweloperskich na pozostałych rynkach lokalnych największą ofertą dysponuje krakowski pierwotny rynek mieszkaniowy z ofertą sprzedaży ponad 5,3 tys. lokali.  Na tym rynku na początku 2010 roku odnotowano także największy udział mieszkań gotowych, przekraczający 40% całości oferty.Niewiele niższy udział analogicznej wartości odnotowano także na rynku łódzkim.Z kolei najniższy udział gotowych mieszkań odnotowano w Gdańsku i Katowicach.Na rynkach pierwotnych wspomnianych miast średnio co piąta oferta na rynku pierwotnym dotyczy mieszkania ukończonego.


  


Średnie ceny na początku 2010 r. na najbardziej dynamicznie rozwijających się rynkach nieruchomości osiągały wysokość od 5,2 tys. zł/mkw. w Katowicach do blisko 9,5 tys. zł/mkw. w Warszawie. Analitycy Działu Badań i Emmerson porównali obecne poziomy cen z wartościami otrzymanymi z analogicznej bazy danych sporządzonej przed rokiem – w wyniku tego porównania stwierdzono spadki średnich cen, które na przestrzeni roku wyniosły od 2% w Warszawie do blisko 9,5% w Krakowie. Jedynie w przypadku Wrocławia średnia cena utrzymała poziom sprzed roku, co akurat było efektem nie tyle stabilizacji cen na tym rynku, co wzrostu średniej ceny odnotowanego w IV kw. 2009 r. 


  


Wykresy pochodzą z „Baza deweloperskich inwestycji wielorodzinnych” Działu Badań i Analiz firmy Emmerson


Dział Badań i Analiz firmy Emmerson S.A.

onet.pl

Kurczy się podaż mieszkań

Wyniki monitoringu inwestycji deweloperskich prowadzonego przez Dział Badań i Analiz firmy Emmerson wskazują na mniejszą niż w poprzednim roku przewagę podaży nad popytem.

Na siedmiu najbardziej dynamicznych rynkach mieszkaniowych w Polsce (Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Łódź, Katowice) na początku 2010 roku w ofercie deweloperów znajdowało się łącznie blisko 28,5 tys.mieszkań, z czego co trzecie było mieszkaniem gotowym. Oferta warszawskiego rynku pierwotnego zdecydowanie przewyższa pozostałe rynki, stanowiąc ponad 35% podanej sumy oferowanych lokali dla wszystkich wymienionych miast.


  

Spośród dzielnic Warszawy największą liczbę inwestycji będących w aktywnej sprzedaży na początku 2010 r. odnotowano w dzielnicy Mokotów. Jednak pod względem liczby oferowanych mieszkań na pierwszym miejscu znalazł się Wilanów, który stanowił 15% całej oferty warszawskiego rynku pierwotnego. Duży udział tej dzielnicy w całości oferty wpływa na utrzymywanie się wysokiego poziomu ceny średniej liczonej dla całej Warszawy. Najuboższa oferta deweloperów miała miejsce w dzielnicach: Rembertów, Wesoła, Praga Północ, Włochy, Żoliborz i Ursynów. Liczba mieszkań oferowanych przez deweloperów łącznie w tych sześciu dzielnicach stanowi zaledwie 5% całej stołecznej oferty.

Udział mieszkań gotowych prezentuje się zróżnicowanie w zależności od konkretnej dzielnicy. Pomijając dzielnice, w których liczba oferowanych mieszkań nie przekracza 200 to relatywnie największy wybór ukończonych lokali mają poszukujący mieszkań na rynku pierwotnym w dzielnicy Targówek, w której stanowią one ponad połowę oferowanej na terenie dzielnicy oferty. Z kolei w dzielnicach Ochota, Ursus oraz Wawer zdecydowanie dominują mieszkania w budowie, stanowiące w każdej z nich ok. 85% oferty. W większości dzielnic udział mieszkań gotowych zbliżony jest do średniej odnotowanej dla całego miasta i wynoszącej ok. 30%.


  


Jak wynika z najnowszych danych zebranych przez nasz zespół w ramach cyklicznego monitoringu inwestycji deweloperskich na pozostałych rynkach lokalnych największą ofertą dysponuje krakowski pierwotny rynek mieszkaniowy z ofertą sprzedaży ponad 5,3 tys. lokali.  Na tym rynku na początku 2010 roku odnotowano także największy udział mieszkań gotowych, przekraczający 40% całości oferty.Niewiele niższy udział analogicznej wartości odnotowano także na rynku łódzkim.Z kolei najniższy udział gotowych mieszkań odnotowano w Gdańsku i Katowicach.Na rynkach pierwotnych wspomnianych miast średnio co piąta oferta na rynku pierwotnym dotyczy mieszkania ukończonego.


  


Średnie ceny na początku 2010 r. na najbardziej dynamicznie rozwijających się rynkach nieruchomości osiągały wysokość od 5,2 tys. zł/mkw. w Katowicach do blisko 9,5 tys. zł/mkw. w Warszawie. Analitycy Działu Badań i Emmerson porównali obecne poziomy cen z wartościami otrzymanymi z analogicznej bazy danych sporządzonej przed rokiem – w wyniku tego porównania stwierdzono spadki średnich cen, które na przestrzeni roku wyniosły od 2% w Warszawie do blisko 9,5% w Krakowie. Jedynie w przypadku Wrocławia średnia cena utrzymała poziom sprzed roku, co akurat było efektem nie tyle stabilizacji cen na tym rynku, co wzrostu średniej ceny odnotowanego w IV kw. 2009 r. 


  


Wykresy pochodzą z „Baza deweloperskich inwestycji wielorodzinnych” Działu Badań i Analiz firmy Emmerson


Dział Badań i Analiz firmy Emmerson S.A.

onet.pl

Strategia Mieszkalnictwa Gminy Skoczów

Już wkrótce Gmina Skoczów posiadać będzie własną Strategię Mieszkalnictwa, o której wykonanie zwróciła się do ekspertów Instytutu Gospodarki Nieruchomościami.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Strategia Mieszkalnictwa, zwana również Polityką Mieszkaniową, to dokument, który oprócz uwzględnienia bieżących potrzeb mieszkaniowych lokalnej społeczności umożliwia także prowadzenie systematycznych analiz i dokonywanie ocen stanu istniejącego, rozpoznawania zadań, które trzeba przedsięwziąć dla poprawy mieszkalnictwa oraz określanie dostępnych środków i możliwości.

Tworząc i wdrażając w życie takie dokumenty planistyczne jakimi są Strategie Mieszkaniowe, należy uwzględniać każdorazowo  różne przepisy, nie omijając przy tym tych, które z pozoru nie mają z mieszkalnictwem bezpośredniego związku, dlatego też utworzenie tego typu dokumentów przysparza wiele trudności i jest niezmiernie czasochłonne. Wszelkie decyzje dotyczące określenia kierunków rozwoju mieszkalnictwa jak i podejmowanych w tej mierze działań muszą opierać się nie tylko bowiem na dobrym rozeznaniu lokalnej sytuacji mieszkaniowej i rynku mieszkaniowego, ale również powinny uwzględniać szeroko rozumiany aspekt społeczno – ekonomiczny” – mówi Arkadiusz Borek, Prezes Zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami.

Źródło: Instytut Gospodarki Nieruchomościami

Strategia Mieszkalnictwa Gminy Skoczów

Już wkrótce Gmina Skoczów posiadać będzie własną Strategię Mieszkalnictwa, o której wykonanie zwróciła się do ekspertów Instytutu Gospodarki Nieruchomościami.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Strategia Mieszkalnictwa, zwana również Polityką Mieszkaniową, to dokument, który oprócz uwzględnienia bieżących potrzeb mieszkaniowych lokalnej społeczności umożliwia także prowadzenie systematycznych analiz i dokonywanie ocen stanu istniejącego, rozpoznawania zadań, które trzeba przedsięwziąć dla poprawy mieszkalnictwa oraz określanie dostępnych środków i możliwości.

Tworząc i wdrażając w życie takie dokumenty planistyczne jakimi są Strategie Mieszkaniowe, należy uwzględniać każdorazowo  różne przepisy, nie omijając przy tym tych, które z pozoru nie mają z mieszkalnictwem bezpośredniego związku, dlatego też utworzenie tego typu dokumentów przysparza wiele trudności i jest niezmiernie czasochłonne. Wszelkie decyzje dotyczące określenia kierunków rozwoju mieszkalnictwa jak i podejmowanych w tej mierze działań muszą opierać się nie tylko bowiem na dobrym rozeznaniu lokalnej sytuacji mieszkaniowej i rynku mieszkaniowego, ale również powinny uwzględniać szeroko rozumiany aspekt społeczno – ekonomiczny” – mówi Arkadiusz Borek, Prezes Zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami.

Źródło: Instytut Gospodarki Nieruchomościami

Użytkownik wieczysty może nie zgodzić się na podwyżkę opłaty

Tegoroczne podwyżki opłat z tytułu użytkowania wieczystego na terenie Warszawy wynosiły średnio 50 – 150%. Najczęściej aktualizacja opłaty dokonywana jest co 3 – 4 lata. Ustawa o Gospodarce Nieruchomościami daje nam jednak oręż do walki z wyższymi opłatami.
Jak pokazują badania Home Broker, większość przeprowadzonych ostatnio w Warszawie podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste zawiera się w przedziale 50 – 150%. Oznacza to, że od 2006 roku o tyle mniej więcej wzrosła wartość gruntów. Uzyskane przez Home Broker informacje mówią, że aktualizacji dokonuje się najczęściej co 3 - 4 lata. Zdarzają się jednak podwyżki o znacznie większej skali. Nawet ponad dziesięciokrotne wzrosty są charakterystyczne dla dzielnic centralnych stolicy. Teoretycznie wynikać one powinny ze wzrostu wartości działki. Gdy jednak po kilkunastu latach nieprzeprowadzania aktualizacji dostajemy podwyżkę z 200 zł na 3000 zł rocznie można uznać, że przekroczone zostały granice przyzwoitości.

Podwyżki nie tylko w Warszawie

Tak horrendalne podwyżki nie są jedynie domeną Warszawy. W Łodzi, na ulicy Zelwerowicza - jak podaje Magdalena Zwolińska, doradca Home Broker - opłatę z tytułu użytkowania wieczystego dla 100 metrowego domu podniesiono z kwoty 600 zł na 1 800 zł rocznie.

W Gdańsku z bardzo wysokimi wzrostami opłat mamy do czynienia głównie na obrzeżach miasta - Dotyczy to głównie działek przeznaczonych pod zabudowę jednorodzinną – mówi Michał Kudła, doradca Home Broker w Gdańsku - W jednym przypadku nastąpił wzrost opłat z tytułu użytkowania wieczystego za działkę o powierzchni 1300 mkw. z 900 zł do 3700 zł rocznie – dodaje.

Niektórzy użytkownicy wieczyści na poznańskich Podolanach otrzymali w zeszłym roku podwyżki rzędu 600%. - Takie podwyżki były w Poznaniu sytuacją niemalże masową rok temu, stąd lawinowo wzrosła liczba wniosków o wykup terenów, które były w użytkowaniu wieczystym -  podaje Michał Sakowski, doradca Home Broker

Mechanizm opłat za użytkowanie wieczyste

Użytkownicy wieczyści wnoszą raz na rok opłatę na rzecz właściciela gruntu, a więc Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego (gminy, powiatu lub województwa). Wysokość tej opłaty uzależniona jest od:

1.     wartości gruntu,
2.     udziału użytkownika wieczystego w prawie do gruntu,
3.     stawki procentowej opłaty,
4.     zastosowania bonifikaty.

Za określenie wartości gruntu (prawa własności) odpowiada rzeczoznawca majątkowy. Jest to niezależny ekspert wyłaniany w drodze przetargu. W przypadku lokali wysokość  opłaty zależy od powierzchni mieszkania. Im większy lokal, tym opłata jest większa. Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że  np. właściciele domków stojących na gruntach będących w użytkowaniu wieczystym wnoszą opłatę raz w roku, podczas gdy osoby posiadające spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu wnoszą opisywaną opłatę w czynszu - rozłożoną równomiernie przez cały rok.

Stawka procentowa opłaty określa, jaką część wartości gruntu należy co roku wnieść na rachunek właściciela. Stawka wynika z celu, na jaki została oddana nieruchomość. Najczęściej jest to cel mieszkaniowy (1%), handlowo-usługowy (3%) czy też usługi turystyczne (2%). Nie można także zapomnieć, że użytkownik wieczysty może wystąpić o 50% obniżkę opłaty z tytułu użytkowania wieczystego, gdy wynagrodzenie na jednego członka gospodarstwa domowego nie przekracza 50% przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

Walka z podwyżkami

Co więc należy zrobić, gdy uznamy, że zastosowana wobec nas podwyżka opłaty jest nieadekwatna do zmian wartości gruntu oddanego nam w użytkowanie wieczyste? W każdym wypadku możliwe jest zakwestionowanie zaproponowanej np. przez gminę podwyżki. Otrzymane od gminy pismo jest bowiem tylko propozycją nowej opłaty. Użytkownik wieczysty w odpowiedzi na pismo powinien więc, w przeciągu 30 dni od doręczenia wypowiedzenia, złożyć dwa egzemplarze wniosków do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o ustalenie, że wzrost opłaty jest nieuzasadniony.

Warto zauważyć, że:

1.     Wniosek musi zawierać uzasadnienie wskazujące błędy i niedociągnięcia wyceny sporządzonej przez rzeczoznawcę majątkowego. Z dokumentem tym można się zapoznać w Urzędzie Gminy,
2.     W Warszawie SKO nie pobiera opłaty za złożenie wniosku,
3.     Złożenie wniosku do SKO powoduje, że użytkownik wnosi opłatę w dotychczasowej wysokości,
4.     Oczekiwanie na rozprawę w Warszawie trwać może nawet ponad rok,
5.     W przypadku rozstrzygnięcia sprawy przed SKO na niekorzyść użytkownika wieczystego, musi on wnieść zaległa opłatę
6.     Gmina musi udowodnić, że  wzrost opłaty jest uzasadniony,
7.     Kolegium powinno dążyć do polubownego załatwienia sprawy w drodze ugody. W praktyce często na rozprawie dochodzi o swoistego „krakowskiego targu”. Nowa opłata ustalana jest więc jako średnia z propozycji właściciela i użytkownika wieczystego.

Od orzeczenia SKO można się odwołać w terminie 14 dni. Powoduje to, że sprawa trafia do sądu. W tym momencie pojawiają się już koszty sądowe, a na rozpatrzenie sprawy należy czekać przynajmniej kolejny rok.

Bartosz Turek, analityk Home Broker

jn

inwestycje.pl

Użytkownik wieczysty może nie zgodzić się na podwyżkę opłaty

Tegoroczne podwyżki opłat z tytułu użytkowania wieczystego na terenie Warszawy wynosiły średnio 50 – 150%. Najczęściej aktualizacja opłaty dokonywana jest co 3 – 4 lata. Ustawa o Gospodarce Nieruchomościami daje nam jednak oręż do walki z wyższymi opłatami.
Jak pokazują badania Home Broker, większość przeprowadzonych ostatnio w Warszawie podwyżek opłat za użytkowanie wieczyste zawiera się w przedziale 50 – 150%. Oznacza to, że od 2006 roku o tyle mniej więcej wzrosła wartość gruntów. Uzyskane przez Home Broker informacje mówią, że aktualizacji dokonuje się najczęściej co 3 - 4 lata. Zdarzają się jednak podwyżki o znacznie większej skali. Nawet ponad dziesięciokrotne wzrosty są charakterystyczne dla dzielnic centralnych stolicy. Teoretycznie wynikać one powinny ze wzrostu wartości działki. Gdy jednak po kilkunastu latach nieprzeprowadzania aktualizacji dostajemy podwyżkę z 200 zł na 3000 zł rocznie można uznać, że przekroczone zostały granice przyzwoitości.

Podwyżki nie tylko w Warszawie

Tak horrendalne podwyżki nie są jedynie domeną Warszawy. W Łodzi, na ulicy Zelwerowicza - jak podaje Magdalena Zwolińska, doradca Home Broker - opłatę z tytułu użytkowania wieczystego dla 100 metrowego domu podniesiono z kwoty 600 zł na 1 800 zł rocznie.

W Gdańsku z bardzo wysokimi wzrostami opłat mamy do czynienia głównie na obrzeżach miasta - Dotyczy to głównie działek przeznaczonych pod zabudowę jednorodzinną – mówi Michał Kudła, doradca Home Broker w Gdańsku - W jednym przypadku nastąpił wzrost opłat z tytułu użytkowania wieczystego za działkę o powierzchni 1300 mkw. z 900 zł do 3700 zł rocznie – dodaje.

Niektórzy użytkownicy wieczyści na poznańskich Podolanach otrzymali w zeszłym roku podwyżki rzędu 600%. - Takie podwyżki były w Poznaniu sytuacją niemalże masową rok temu, stąd lawinowo wzrosła liczba wniosków o wykup terenów, które były w użytkowaniu wieczystym -  podaje Michał Sakowski, doradca Home Broker

Mechanizm opłat za użytkowanie wieczyste

Użytkownicy wieczyści wnoszą raz na rok opłatę na rzecz właściciela gruntu, a więc Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego (gminy, powiatu lub województwa). Wysokość tej opłaty uzależniona jest od:

1.     wartości gruntu,
2.     udziału użytkownika wieczystego w prawie do gruntu,
3.     stawki procentowej opłaty,
4.     zastosowania bonifikaty.

Za określenie wartości gruntu (prawa własności) odpowiada rzeczoznawca majątkowy. Jest to niezależny ekspert wyłaniany w drodze przetargu. W przypadku lokali wysokość  opłaty zależy od powierzchni mieszkania. Im większy lokal, tym opłata jest większa. Warto tu zwrócić uwagę na fakt, że  np. właściciele domków stojących na gruntach będących w użytkowaniu wieczystym wnoszą opłatę raz w roku, podczas gdy osoby posiadające spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu wnoszą opisywaną opłatę w czynszu - rozłożoną równomiernie przez cały rok.

Stawka procentowa opłaty określa, jaką część wartości gruntu należy co roku wnieść na rachunek właściciela. Stawka wynika z celu, na jaki została oddana nieruchomość. Najczęściej jest to cel mieszkaniowy (1%), handlowo-usługowy (3%) czy też usługi turystyczne (2%). Nie można także zapomnieć, że użytkownik wieczysty może wystąpić o 50% obniżkę opłaty z tytułu użytkowania wieczystego, gdy wynagrodzenie na jednego członka gospodarstwa domowego nie przekracza 50% przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

Walka z podwyżkami

Co więc należy zrobić, gdy uznamy, że zastosowana wobec nas podwyżka opłaty jest nieadekwatna do zmian wartości gruntu oddanego nam w użytkowanie wieczyste? W każdym wypadku możliwe jest zakwestionowanie zaproponowanej np. przez gminę podwyżki. Otrzymane od gminy pismo jest bowiem tylko propozycją nowej opłaty. Użytkownik wieczysty w odpowiedzi na pismo powinien więc, w przeciągu 30 dni od doręczenia wypowiedzenia, złożyć dwa egzemplarze wniosków do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o ustalenie, że wzrost opłaty jest nieuzasadniony.

Warto zauważyć, że:

1.     Wniosek musi zawierać uzasadnienie wskazujące błędy i niedociągnięcia wyceny sporządzonej przez rzeczoznawcę majątkowego. Z dokumentem tym można się zapoznać w Urzędzie Gminy,
2.     W Warszawie SKO nie pobiera opłaty za złożenie wniosku,
3.     Złożenie wniosku do SKO powoduje, że użytkownik wnosi opłatę w dotychczasowej wysokości,
4.     Oczekiwanie na rozprawę w Warszawie trwać może nawet ponad rok,
5.     W przypadku rozstrzygnięcia sprawy przed SKO na niekorzyść użytkownika wieczystego, musi on wnieść zaległa opłatę
6.     Gmina musi udowodnić, że  wzrost opłaty jest uzasadniony,
7.     Kolegium powinno dążyć do polubownego załatwienia sprawy w drodze ugody. W praktyce często na rozprawie dochodzi o swoistego „krakowskiego targu”. Nowa opłata ustalana jest więc jako średnia z propozycji właściciela i użytkownika wieczystego.

Od orzeczenia SKO można się odwołać w terminie 14 dni. Powoduje to, że sprawa trafia do sądu. W tym momencie pojawiają się już koszty sądowe, a na rozpatrzenie sprawy należy czekać przynajmniej kolejny rok.

Bartosz Turek, analityk Home Broker

jn

inwestycje.pl

MSP: Rekompensaty za mienie zabużańskie

W lutym rekompensaty za nieruchomości pozostawione poza obecnymi granicami Polski może otrzymać 565 osób. Ministerstwo Skarbu Państwo przekazało ich dane do Banku Gospodarstwa Krajowego, który zajmuje się wypłatami rekompensat zabużańskich.
Do otrzymania rekompensaty uprawnieni są właściciele nieruchomości, którzy w dniu 1 września 1939 roku byli obywatelami polskimi i zamieszkiwali na terenach wschodnich Polski, a następnie opuścili to terytorium i posiadają obywatelstwo polskie, a także ich spadkobiercy posiadający obywatelstwo polskie. Uprawnienia do potwierdzania praw do nieruchomości pozostawionych poza Polską mają wojewodowie. Dotychczas z Funduszu Rekompensacyjnego wypłacono ponad 24 tysiące rekompensat wartych ponad miliard złotych.

IAR

js

inwestycje.pl

MSP: Rekompensaty za mienie zabużańskie

W lutym rekompensaty za nieruchomości pozostawione poza obecnymi granicami Polski może otrzymać 565 osób. Ministerstwo Skarbu Państwo przekazało ich dane do Banku Gospodarstwa Krajowego, który zajmuje się wypłatami rekompensat zabużańskich.
Do otrzymania rekompensaty uprawnieni są właściciele nieruchomości, którzy w dniu 1 września 1939 roku byli obywatelami polskimi i zamieszkiwali na terenach wschodnich Polski, a następnie opuścili to terytorium i posiadają obywatelstwo polskie, a także ich spadkobiercy posiadający obywatelstwo polskie. Uprawnienia do potwierdzania praw do nieruchomości pozostawionych poza Polską mają wojewodowie. Dotychczas z Funduszu Rekompensacyjnego wypłacono ponad 24 tysiące rekompensat wartych ponad miliard złotych.

IAR

js

inwestycje.pl

Analiza wtórnego rynku nieruchomości - styczeń 2010 r.

Rynek kredytów hipotecznych Początek roku przyniósł kolejne pozytywne zamiany na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze cztery banki – BZ WBK, Getin Noble Bank, Kredyt Bank i Raiffeisen Bank – zdecydowały się ponownie wprowadzić do swojej oferty kredyty walutowe. Poza tym Multibank powrócił do udzielania kredytów na 110% wartości nieruchomości. Zacznijmy jednak od rzeczy najważniejszych, czyli poziomu oprocentowania.
W przypadku kredyt w złotych kontynuowany jest, obserwowany już w końcu ubiegłego roku, trend spadku marż. W przypadku kredytu na kwotę 300 tys. zł (25% wkładu własnego) przeciętna (mediana) marża wynosiła w styczniu 2,5%. Spadła więc o 0,1 pkt. proc. w porównaniu z grudniem i o 0,45 pkt. proc. od września, kiedy marże były najwyższe. 

Najniższe oprocentowanie wśród kredytów w złotych ofertuje Bank Zachodni WBK, w którym wynosi ono 5,55% (marża 1,35%). Nie każdy może jednak skorzystać z tej oferty. Promocyjne warunki są przyznawane tylko w przypadku spełnienia przez kredytobiorcę określonych wymagań. Po pierwsze kredytobiorca musi otworzyć w BZ WBK Konto 24 Prestiż lub Konto VIP. Prowadzenie pierwszego kosztuje 15 zł, a drugiego aż 50 zł miesięcznie. Poza tym na konto musi co miesiąc wpływać przynajmniej 2 000 zł. Jeśli klient nie będzie spełniał warunków promocji przez 2 miesiące, to bank może podwyższyć oprocentowanie o 1,65 pkt. proc.

W pierwszej trójce znalazły się również Bank Polskiej Spółdzielczości (6,03%) oraz  Bank Handlowy (6,12%). Różnica w porównaniu do lidera jest jednak znacząca. Oprocentowanie wyższe o 0,5 pkt. proc. w przypadku kredytu na 300 tys. zł na 30 lat powoduje bowiem wzrost odsetek o 35 tys. zł. To jednak nic w porównaniu z tym jaka będzie różnica jeśli kredyt zostanie zaciągnięty w Banku BPH, w których oprocentowanie wynosi aż 9,02%.
 
Znacznie niższe oprocentowanie niż w przypadku kredytów w złotych można uzyskać zaciągając kredyt w euro lub we frankach szwajcarskich. Co prawda ich marże są wyższe. Istotnie niższe są jednak stopy procentowe. Podczas, gdy 3-miesięczny WIBOR wynosi obecnie ok. 4,2%, to stosowany w kredytach w euro EURIBOR – 0,66%, a LIBOR  CHF tylko 0,25%. W rezultacie, mimo że najniższa marża kredytu w euro wynosi 1,9%, to oprocentowanie tego kredytu jest znacząco niższe niż najlepszego kredytu w złotych. 

Najtańszy kredyt hipoteczny w euro już od ponad 6 miesięcy udziela DnB Nord. Obecnie jego oprocentowanie dla kredytu na kwotę 300 tys. zł i przy wkładzie własnym na poziomie 25% wynosi 2,89%. Pewną niespodzianką jest natomiast druga najlepsza oferta. Raiffeisen Bank zdecydował się on obniżyć marżę kredytów w europejskiej walucie z 3,4% do 2,6%. W rezultacie oprocentowanie wynosi obecnie jedynie 3,3%. Trzecia najlepsza oferta kredytu w euro z oprocentowanie 3,37% należy do Nordea Bank Polska.
 

Mimo bardzo niskich stóp procentowych w Szwajcarii oprocentowanie kredytów we frankach jest wyższe niż w euro. Wynika to oczywiście z wyższych niż w przypadku euro marż kredytowych. Obecnie kredytów we frankach udziela niewiele banków. Wśród nich najlepszą ofertę można znaleźć w Banku Nordea, gdzie oprocentowanie wynosi 3,15%. Poza tym taniego kredytu w szwajcarskiej walucie należy szukać w Banku BPH i Polbanku.
 

Istotnym elementem oferty jest nie tylko koszt kredytu, ale także sposób obliczania zdolności kredytowej. Może się bowiem okazać, że bank, który ma najlepszą ofertę nie będzie chciał udzielić wnioskowanej kwoty kredytu. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności należy znaleźć banki, które zgodzą się przyznać odpowiednio wysoką kwotę kredytu, a dopiero później wśród nich porównywać koszty kredytu. Pomóc w tym może zestawienie pokazujące maksymalna  kwotę kredytu jaką banki są gotowe wypłacić 4-osobowej rodzinie. Najwyższą kwotę kredytu można uzyskać zaciągając kredyt w złotych. W przypadku rodziny o dochodzie 3,5 tys. zł netto największy kredyt udzielą: BPS (aż 400 tys. zł), Polbank i Bank Pekao. Kolejność istotnie się jednak zmienia w przypadku wyższego dochodu – wynoszącego 8 tys. zł. Wtedy najwyższy kredyt jest gotów przyznać BOŚ, dopiero na drugim miejscu jest BPS, a na trzecim Bank Millenium.
 
W przypadku kredytu w euro i we frankach maksymalna kwota kredytu jest o 1/3 niższa niż w złotych. Przy  dochodzie na poziomie 3,5 tys. zł netto najwyższa kwota kredytu wynosi 279 tys. zł (oferta Polbanku), czyli jest o ponad 100 tys. zł niższa niż w złotych. Podobnie jest w przypadku wyższego dochodu – 8 tys. zł netto. Warto jednak zaznaczyć, że wyższy dochód może powodować bardzo istotny wzrost zdolności kredytowej. Dla przykładu w BOŚ rodzina z niższym dochodem może liczyć zaledwie na 190 tys. zł kredytu w euro. Tymczasem przy zarobkach wynoszących 8 tys. zł maksymalna wynosi aż 742 tys. zł, czyli jest prawie 4-krotnie wyższa. Jest to możliwe ponieważ przy stosunkowo niskim dochodzie znaczna jego cześć jest przeznacza na żywność i podstawowe  wydatki. Im jest on jednak wyższy, tym większa jego część może być przeznaczona na spłatę raty.
 

W styczniu w większości banków nie uległa zmianie sytuacja w zakresie wymaganego przez banki wkładu własnego. Jedynym wyjątkiem jest Multibank, który powrócił do udzielania kredytów nawet do 110% wartości nieruchomości. Z zestawienia przygotowanego przez firmę Expander – Niezależny Doradca Finansowy wynika, że kredyt w złotych na 100% i więcej wartości nieruchomość można było uzyskać w 15 bankach. Tylko nieliczne banki udzielają natomiast kredytów walutowych na 100% wartości nieruchomości.

Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości)
w poszczególnych bankach (%)


...pełny raport w załączniku

Autor:
Jarosław Sadowski
analityk firmy Expander – Niezależny Doradca Finansowy

jn

Analiza wtórnego rynku nieruchomości - styczeń 2010 r.

Rynek kredytów hipotecznych Początek roku przyniósł kolejne pozytywne zamiany na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze cztery banki – BZ WBK, Getin Noble Bank, Kredyt Bank i Raiffeisen Bank – zdecydowały się ponownie wprowadzić do swojej oferty kredyty walutowe. Poza tym Multibank powrócił do udzielania kredytów na 110% wartości nieruchomości. Zacznijmy jednak od rzeczy najważniejszych, czyli poziomu oprocentowania.
W przypadku kredyt w złotych kontynuowany jest, obserwowany już w końcu ubiegłego roku, trend spadku marż. W przypadku kredytu na kwotę 300 tys. zł (25% wkładu własnego) przeciętna (mediana) marża wynosiła w styczniu 2,5%. Spadła więc o 0,1 pkt. proc. w porównaniu z grudniem i o 0,45 pkt. proc. od września, kiedy marże były najwyższe. 

Najniższe oprocentowanie wśród kredytów w złotych ofertuje Bank Zachodni WBK, w którym wynosi ono 5,55% (marża 1,35%). Nie każdy może jednak skorzystać z tej oferty. Promocyjne warunki są przyznawane tylko w przypadku spełnienia przez kredytobiorcę określonych wymagań. Po pierwsze kredytobiorca musi otworzyć w BZ WBK Konto 24 Prestiż lub Konto VIP. Prowadzenie pierwszego kosztuje 15 zł, a drugiego aż 50 zł miesięcznie. Poza tym na konto musi co miesiąc wpływać przynajmniej 2 000 zł. Jeśli klient nie będzie spełniał warunków promocji przez 2 miesiące, to bank może podwyższyć oprocentowanie o 1,65 pkt. proc.

W pierwszej trójce znalazły się również Bank Polskiej Spółdzielczości (6,03%) oraz  Bank Handlowy (6,12%). Różnica w porównaniu do lidera jest jednak znacząca. Oprocentowanie wyższe o 0,5 pkt. proc. w przypadku kredytu na 300 tys. zł na 30 lat powoduje bowiem wzrost odsetek o 35 tys. zł. To jednak nic w porównaniu z tym jaka będzie różnica jeśli kredyt zostanie zaciągnięty w Banku BPH, w których oprocentowanie wynosi aż 9,02%.
 
Znacznie niższe oprocentowanie niż w przypadku kredytów w złotych można uzyskać zaciągając kredyt w euro lub we frankach szwajcarskich. Co prawda ich marże są wyższe. Istotnie niższe są jednak stopy procentowe. Podczas, gdy 3-miesięczny WIBOR wynosi obecnie ok. 4,2%, to stosowany w kredytach w euro EURIBOR – 0,66%, a LIBOR  CHF tylko 0,25%. W rezultacie, mimo że najniższa marża kredytu w euro wynosi 1,9%, to oprocentowanie tego kredytu jest znacząco niższe niż najlepszego kredytu w złotych. 

Najtańszy kredyt hipoteczny w euro już od ponad 6 miesięcy udziela DnB Nord. Obecnie jego oprocentowanie dla kredytu na kwotę 300 tys. zł i przy wkładzie własnym na poziomie 25% wynosi 2,89%. Pewną niespodzianką jest natomiast druga najlepsza oferta. Raiffeisen Bank zdecydował się on obniżyć marżę kredytów w europejskiej walucie z 3,4% do 2,6%. W rezultacie oprocentowanie wynosi obecnie jedynie 3,3%. Trzecia najlepsza oferta kredytu w euro z oprocentowanie 3,37% należy do Nordea Bank Polska.
 

Mimo bardzo niskich stóp procentowych w Szwajcarii oprocentowanie kredytów we frankach jest wyższe niż w euro. Wynika to oczywiście z wyższych niż w przypadku euro marż kredytowych. Obecnie kredytów we frankach udziela niewiele banków. Wśród nich najlepszą ofertę można znaleźć w Banku Nordea, gdzie oprocentowanie wynosi 3,15%. Poza tym taniego kredytu w szwajcarskiej walucie należy szukać w Banku BPH i Polbanku.
 

Istotnym elementem oferty jest nie tylko koszt kredytu, ale także sposób obliczania zdolności kredytowej. Może się bowiem okazać, że bank, który ma najlepszą ofertę nie będzie chciał udzielić wnioskowanej kwoty kredytu. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności należy znaleźć banki, które zgodzą się przyznać odpowiednio wysoką kwotę kredytu, a dopiero później wśród nich porównywać koszty kredytu. Pomóc w tym może zestawienie pokazujące maksymalna  kwotę kredytu jaką banki są gotowe wypłacić 4-osobowej rodzinie. Najwyższą kwotę kredytu można uzyskać zaciągając kredyt w złotych. W przypadku rodziny o dochodzie 3,5 tys. zł netto największy kredyt udzielą: BPS (aż 400 tys. zł), Polbank i Bank Pekao. Kolejność istotnie się jednak zmienia w przypadku wyższego dochodu – wynoszącego 8 tys. zł. Wtedy najwyższy kredyt jest gotów przyznać BOŚ, dopiero na drugim miejscu jest BPS, a na trzecim Bank Millenium.
 
W przypadku kredytu w euro i we frankach maksymalna kwota kredytu jest o 1/3 niższa niż w złotych. Przy  dochodzie na poziomie 3,5 tys. zł netto najwyższa kwota kredytu wynosi 279 tys. zł (oferta Polbanku), czyli jest o ponad 100 tys. zł niższa niż w złotych. Podobnie jest w przypadku wyższego dochodu – 8 tys. zł netto. Warto jednak zaznaczyć, że wyższy dochód może powodować bardzo istotny wzrost zdolności kredytowej. Dla przykładu w BOŚ rodzina z niższym dochodem może liczyć zaledwie na 190 tys. zł kredytu w euro. Tymczasem przy zarobkach wynoszących 8 tys. zł maksymalna wynosi aż 742 tys. zł, czyli jest prawie 4-krotnie wyższa. Jest to możliwe ponieważ przy stosunkowo niskim dochodzie znaczna jego cześć jest przeznacza na żywność i podstawowe  wydatki. Im jest on jednak wyższy, tym większa jego część może być przeznaczona na spłatę raty.
 

W styczniu w większości banków nie uległa zmianie sytuacja w zakresie wymaganego przez banki wkładu własnego. Jedynym wyjątkiem jest Multibank, który powrócił do udzielania kredytów nawet do 110% wartości nieruchomości. Z zestawienia przygotowanego przez firmę Expander – Niezależny Doradca Finansowy wynika, że kredyt w złotych na 100% i więcej wartości nieruchomość można było uzyskać w 15 bankach. Tylko nieliczne banki udzielają natomiast kredytów walutowych na 100% wartości nieruchomości.

Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości)
w poszczególnych bankach (%)


...pełny raport w załączniku

Autor:
Jarosław Sadowski
analityk firmy Expander – Niezależny Doradca Finansowy

jn

Mniej transakcji na rynku mieszkaniowym

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia – wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bowiem styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura. Mimo tego sezonowego wahnięcia liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy obliczaniu indeksu cen jest dwuipółkrotnie wyższa niż w styczniu 2009 roku, kiedy na sezonowość rynku nałożyło się także apogeum kryzysu kredytowego w Polsce.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań skonstruowany na bazie transakcji klientów OF i Home Broker wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły, a w 10 wzrosły (w Szczecinie nie zmieniły się). Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.
 

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej – o 6,1 proc. – spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.
 

Komentarz i prognoza


Styczeń był – zgodnie z oczekiwaniami – spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn

Mniej transakcji na rynku mieszkaniowym

W styczniu liczba transakcji na rynku mieszkań w 16 miastach Polski spadła o ok. 10 proc. w porównaniu do grudnia – wynika z transakcji dokonanych przez klientów Open Finance i Home Broker.
Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bowiem styczeń i luty należą do najsłabszych miesięcy dla osób zajmujących się sprzedażą mieszkań. W tym roku dodatkowo ubijaniu interesów nie sprzyjała wyjątkowo nieprzyjemna aura. Mimo tego sezonowego wahnięcia liczba transakcji, które wzięliśmy pod uwagę przy obliczaniu indeksu cen jest dwuipółkrotnie wyższa niż w styczniu 2009 roku, kiedy na sezonowość rynku nałożyło się także apogeum kryzysu kredytowego w Polsce.

Pod względem cen styczeń nie przyniósł istotnych zmian. Indeks cen mieszkań skonstruowany na bazie transakcji klientów OF i Home Broker wzrósł o 0,1 proc., przy czym ceny w pięciu miastach spadły, a w 10 wzrosły (w Szczecinie nie zmieniły się). Tylko w dwóch miastach w porównaniu do grudnia wzrosła liczba transakcji. W porównaniu do swojego najwyższego punktu z lutego 2008 roku, indeks cen znalazł się w styczniu niżej o 11,5 proc. Od dołka w czerwcu ub. r. wzrósł o 1,5 proc.
 

W porównaniu do stycznia 2009 roku mediana cen mieszkań wzrosła w czterech miastach, a w dwunastu spadła. Spośród pięciu miast, w których notujemy najwięcej transakcji, najmocniej – o 6,1 proc. – spadły w skali roku ceny mieszkań w Warszawie. W Krakowie wzrosły w tym czasie o 2 proc.
 

Komentarz i prognoza


Styczeń był – zgodnie z oczekiwaniami – spokojnym miesiącem na rynku mieszkaniowym i tego samego spodziewamy się także po lutym. Od marca możliwe jest ożywienie handlu, zwłaszcza że banki wyraźnie przechodzą do ofensywy poprawiając ofertę kredytów hipotecznych. W szczególności kredyty walutowe stały się dostępne także dla osób o przeciętnych dochodach, co jeszcze pół roku temu było niemożliwe.

Wiosną do sprzedaży powinny trafić nowe projekty deweloperskie. Sądzimy, że ceny sprzedawanych projektów we wczesnej fazie ich realizacji będą istotnie odbiegać w dół od cen mieszkań gotowych lub bliskich ukończenia. Nie da się wykluczyć, że taka sytuacja wpłynie na spadek średnich cen, mimo że mieszkania już istniejące nie zmienią wartości w tym czasie.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk – Open Finance

jn

Kredyty hipoteczne: Oprocentowanie i spready coraz niższe

W ostatnich miesiącach banki obniżały marże - które determinują wysokość oprocentowania kredytów - i spready - czyli widełki między kursem po jakim bank kupuje i sprzedaje waluty. Jak przełożyło się to na raty, które płacimy?

Banki chętniej niż jeszcze przed kilkoma miesiącami pożyczają na domy i mieszkania. Z punktu widzenia klienta oferta jest coraz bardziej atrakcyjna, bo w dół idą marże i spready. Coraz więcej banków pożycza też na 100 proc. wartości nieruchomości.

Marże w dół, LTV w górę

Z analizy Open Finanse wynika, że w ostatnim czasie marże zmieniło pięć banków. Najwięcej zyskają klienci PKO BP i Banku Ochrony Środowiska zainteresowani kredytem w euro. W pierwszym wszystkie marże dla tej waluty zostały obniżone o 0,8 pkt proc, w drugim zaś zakres spadków wynosi 0,5 - 0,8 pkt proc.

- Niby niewiele, ale gdy przełożymy to na konkretny kredyt, okaże się, że oznacza to miesięczną ratę niższą o 140-150 zł, czyli o około 10 proc. dla kredytu na 300 tys. zł na 30 lat - podkreśla Marcin Krasoń z Open Finance.

Skromniejsze spadki marż nastąpiły w Nordea Banku Polska, BNP Paribas Fortis oraz Banku BGŻ. W tym ostatni zmalały marże - o 0,2-0,4 pkt proc - a na dodatek z 90 do 100 proc. wzrósł maksymalny poziom LTV (stosunek kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia), co oznacza, że bank nie wymaga od klientów wkładu własnego.

- Rosnąca popularność kredytów w euro daje nadzieję na większą konkurencję pomiędzy poszczególnymi bankami. Takie ruchy jak ten w Banku BGŻ - podwyższenie maksymalnego LTV i złagodzenie wymagań dotyczących ubezpieczenia - wskazują na optymistyczne podejście bankowców do przyszłości - przewiduje Krasoń.

Spready maleją, ale tego nie czujemy

W III kwartale ubiegłego roku banki zaczęły nieznacznie obniżać spready walutowe - tak wynika z informacji Komisji Nadzoru Finansowego. Eksperci uważają jednak, że obniżki są zbyt małe, by klienci mogli je istotnie odczuć.

- Raczej można mówić o tym, że spready przestały rosnąć, utrzymuje się status quo. Na miejscu osób zadłużonych w walutach nie obiecywałabym sobie zbyt wiele i nie liczyłabym na specjalne korzyści - mówi analityk Gold Finance Halina Kochalska. Według niej nie ma szans na obniżenie spreadów do poziomu 3-4 proc., jak było przed dwoma laty.

Coraz chętniej pożyczamy w złotych

Jak wynika z danych KNF w ubiegłym roku spadał udział walutowych kredytów mieszkaniowych w portfelu wszystkich kredytów hipotecznych. Na koniec listopada 2009 r. walutowe kredyty stanowiły 63 proc. wszystkich kredytów mieszkaniowych, podczas gdy na koniec 2008 r. 70 proc.

W sumie w walutach obcych pożyczyliśmy na mieszkania 139,3 mld zł.

Zdaniem KNF to, że zmieniła się polityka kredytowa banków jest efektem reakcji sytuacji na rynku walutowym - osłabieniem złotego oraz wzrostem kosztów pozyskania finansowania w walucie. Jednak umacnianie się złotego oraz łatwiejszy dostęp do walutowych źródeł finansowania działalności kredytowej stwarzają warunki do wzrostu akcji kredytowej w walutach obcych.

 

Źródło: money.pl

Kredyty hipoteczne: Oprocentowanie i spready coraz niższe

W ostatnich miesiącach banki obniżały marże - które determinują wysokość oprocentowania kredytów - i spready - czyli widełki między kursem po jakim bank kupuje i sprzedaje waluty. Jak przełożyło się to na raty, które płacimy?

Banki chętniej niż jeszcze przed kilkoma miesiącami pożyczają na domy i mieszkania. Z punktu widzenia klienta oferta jest coraz bardziej atrakcyjna, bo w dół idą marże i spready. Coraz więcej banków pożycza też na 100 proc. wartości nieruchomości.

Marże w dół, LTV w górę

Z analizy Open Finanse wynika, że w ostatnim czasie marże zmieniło pięć banków. Najwięcej zyskają klienci PKO BP i Banku Ochrony Środowiska zainteresowani kredytem w euro. W pierwszym wszystkie marże dla tej waluty zostały obniżone o 0,8 pkt proc, w drugim zaś zakres spadków wynosi 0,5 - 0,8 pkt proc.

- Niby niewiele, ale gdy przełożymy to na konkretny kredyt, okaże się, że oznacza to miesięczną ratę niższą o 140-150 zł, czyli o około 10 proc. dla kredytu na 300 tys. zł na 30 lat - podkreśla Marcin Krasoń z Open Finance.

Skromniejsze spadki marż nastąpiły w Nordea Banku Polska, BNP Paribas Fortis oraz Banku BGŻ. W tym ostatni zmalały marże - o 0,2-0,4 pkt proc - a na dodatek z 90 do 100 proc. wzrósł maksymalny poziom LTV (stosunek kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia), co oznacza, że bank nie wymaga od klientów wkładu własnego.

- Rosnąca popularność kredytów w euro daje nadzieję na większą konkurencję pomiędzy poszczególnymi bankami. Takie ruchy jak ten w Banku BGŻ - podwyższenie maksymalnego LTV i złagodzenie wymagań dotyczących ubezpieczenia - wskazują na optymistyczne podejście bankowców do przyszłości - przewiduje Krasoń.

Spready maleją, ale tego nie czujemy

W III kwartale ubiegłego roku banki zaczęły nieznacznie obniżać spready walutowe - tak wynika z informacji Komisji Nadzoru Finansowego. Eksperci uważają jednak, że obniżki są zbyt małe, by klienci mogli je istotnie odczuć.

- Raczej można mówić o tym, że spready przestały rosnąć, utrzymuje się status quo. Na miejscu osób zadłużonych w walutach nie obiecywałabym sobie zbyt wiele i nie liczyłabym na specjalne korzyści - mówi analityk Gold Finance Halina Kochalska. Według niej nie ma szans na obniżenie spreadów do poziomu 3-4 proc., jak było przed dwoma laty.

Coraz chętniej pożyczamy w złotych

Jak wynika z danych KNF w ubiegłym roku spadał udział walutowych kredytów mieszkaniowych w portfelu wszystkich kredytów hipotecznych. Na koniec listopada 2009 r. walutowe kredyty stanowiły 63 proc. wszystkich kredytów mieszkaniowych, podczas gdy na koniec 2008 r. 70 proc.

W sumie w walutach obcych pożyczyliśmy na mieszkania 139,3 mld zł.

Zdaniem KNF to, że zmieniła się polityka kredytowa banków jest efektem reakcji sytuacji na rynku walutowym - osłabieniem złotego oraz wzrostem kosztów pozyskania finansowania w walucie. Jednak umacnianie się złotego oraz łatwiejszy dostęp do walutowych źródeł finansowania działalności kredytowej stwarzają warunki do wzrostu akcji kredytowej w walutach obcych.

 

Źródło: money.pl

W tym roku ruszy więcej budów

W drugim półroczu 2009 roku nastąpiło ożywienie w budownictwie. Wygląda na to, że kryzys w tej branży mamy już za sobą - uważa główny inspektor nadzoru budowlanego Robert Dziwiński. Szacuje on, że w 2010 roku liczba wydanych pozwoleń na budowę wzrośnie o 5 proc. w porównaniu z 2009 rokiem.
Dziwiński powiedział na konferencji prasowej, że rok 2009 był dla budownictwa gorszy niż 2008. - W 2009 roku wydano 212 tys. 279 pozwoleń dla 229 tys. 845 obiektów budowlanych, podczas gdy w 2008 roku było to odpowiednio: 233 tys. 386 tys. i 253 tys. 778 - powiedział. Najwięcej pozwoleń, bo 34 tys. 715, wydano w województwie mazowieckim, a najmniej (3 tys. 160) w opolskim.

- Kryzys obszedł się łagodnie z województwami wschodnimi, w tym m.in. z lubelskim. Liczba wydanych pozwoleń w tym regionie spadła nieznacznie. O wiele trudniej było na terenach charakteryzujących się dużym ruchem inwestycyjnym, zwłaszcza na Dolnym Śląsku - podkreślił.

W porównaniu z 2008 r. spadła o 12 proc. liczba pozwoleń dla budynków jednorodzinnych, a o 21 proc. dla wielorodzinnych. Według GINB, nie zmienia się wielkość budynków wielorodzinnych, na które przypada średnio 21 lokali.

Dziwiński poinformował, że w 2009 r. niewielki wzrost rozpoczynanych budów wystąpił w budownictwie wodnym (m.in. tamy i zapory na rzekach), użyteczności publicznej (m.in. biurowce) oraz w przypadku obiektów infrastruktury transportu (chodzi o rozbudowę istniejącej sieci drogowej oraz towarzyszącej jej infrastruktury).

Główny inspektor nadzoru budowlanego podkreślił, że budownictwo w 2009 roku odczuło wstrząs ekonomiczny związany z ogólnoświatowym kryzysem finansowym, ale nie spowodował on takiego załamania, z jakim mieliśmy do czynienia na początku 2000 roku. Szef GINB zaznaczył, że druga połowa 2009 roku w tej branży była znacznie lepsza od pierwszej. Łączna liczba pozwoleń na budowę wzrosła w drugim półroczu o 23 proc. W przypadku budynków jednorodzinnych i wielorodzinnych wzrost ten wyniósł odpowiednio: 12 proc. i 9 proc.

- Z pewnością miesiące zimowe spowodują pewne perturbacje na rynku budowlanym. Nikt nie przewidywał, że będziemy mieli taką ostrą zimę. To spowoduje większe spowolnienie w realizacji inwestycji, choć niekoniecznie będzie przekładało się liczbę wydanych pozwoleń na budowę - podkreśla Dziwiński..

Dziwiński podał również, że zmalała o 51 proc. wobec 2008 r. liczba wydanych decyzji legalizujących. Przypomniał, że od kilku lat istnieje możliwość legalizowania budów, które były realizowane bez wymaganego pozwolenia na budowę.

W ubiegłym roku wydano 681 decyzji legalizujących. Najlepiej wypada pod tym względem województwo mazowieckie (244 decyzji), a najgorzej podkarpackie i świętokrzyskie (po cztery).

W 2009 roku organy nadzoru budowlanego nałożyły kary zwłaszcza z tytułu nielegalnego użytkowania obiektów na łączną kwotę ponad 51 mln zł.

Dziwiński poinformował, że od 2001 r. malała liczba nakazów rozbiórki. Chodzi o sytuacje, w których nie jest możliwe zalegalizowanie obiektu z przyczyn prawnych lub technicznych. Natomiast w 2009 r. wzrosła o 14 proc. liczba wydanych nakazów z 5 tys. 99 do 5 tys. 823.

 

Źródło: money.pl

W tym roku ruszy więcej budów

W drugim półroczu 2009 roku nastąpiło ożywienie w budownictwie. Wygląda na to, że kryzys w tej branży mamy już za sobą - uważa główny inspektor nadzoru budowlanego Robert Dziwiński. Szacuje on, że w 2010 roku liczba wydanych pozwoleń na budowę wzrośnie o 5 proc. w porównaniu z 2009 rokiem.
Dziwiński powiedział na konferencji prasowej, że rok 2009 był dla budownictwa gorszy niż 2008. - W 2009 roku wydano 212 tys. 279 pozwoleń dla 229 tys. 845 obiektów budowlanych, podczas gdy w 2008 roku było to odpowiednio: 233 tys. 386 tys. i 253 tys. 778 - powiedział. Najwięcej pozwoleń, bo 34 tys. 715, wydano w województwie mazowieckim, a najmniej (3 tys. 160) w opolskim.

- Kryzys obszedł się łagodnie z województwami wschodnimi, w tym m.in. z lubelskim. Liczba wydanych pozwoleń w tym regionie spadła nieznacznie. O wiele trudniej było na terenach charakteryzujących się dużym ruchem inwestycyjnym, zwłaszcza na Dolnym Śląsku - podkreślił.

W porównaniu z 2008 r. spadła o 12 proc. liczba pozwoleń dla budynków jednorodzinnych, a o 21 proc. dla wielorodzinnych. Według GINB, nie zmienia się wielkość budynków wielorodzinnych, na które przypada średnio 21 lokali.

Dziwiński poinformował, że w 2009 r. niewielki wzrost rozpoczynanych budów wystąpił w budownictwie wodnym (m.in. tamy i zapory na rzekach), użyteczności publicznej (m.in. biurowce) oraz w przypadku obiektów infrastruktury transportu (chodzi o rozbudowę istniejącej sieci drogowej oraz towarzyszącej jej infrastruktury).

Główny inspektor nadzoru budowlanego podkreślił, że budownictwo w 2009 roku odczuło wstrząs ekonomiczny związany z ogólnoświatowym kryzysem finansowym, ale nie spowodował on takiego załamania, z jakim mieliśmy do czynienia na początku 2000 roku. Szef GINB zaznaczył, że druga połowa 2009 roku w tej branży była znacznie lepsza od pierwszej. Łączna liczba pozwoleń na budowę wzrosła w drugim półroczu o 23 proc. W przypadku budynków jednorodzinnych i wielorodzinnych wzrost ten wyniósł odpowiednio: 12 proc. i 9 proc.

- Z pewnością miesiące zimowe spowodują pewne perturbacje na rynku budowlanym. Nikt nie przewidywał, że będziemy mieli taką ostrą zimę. To spowoduje większe spowolnienie w realizacji inwestycji, choć niekoniecznie będzie przekładało się liczbę wydanych pozwoleń na budowę - podkreśla Dziwiński..

Dziwiński podał również, że zmalała o 51 proc. wobec 2008 r. liczba wydanych decyzji legalizujących. Przypomniał, że od kilku lat istnieje możliwość legalizowania budów, które były realizowane bez wymaganego pozwolenia na budowę.

W ubiegłym roku wydano 681 decyzji legalizujących. Najlepiej wypada pod tym względem województwo mazowieckie (244 decyzji), a najgorzej podkarpackie i świętokrzyskie (po cztery).

W 2009 roku organy nadzoru budowlanego nałożyły kary zwłaszcza z tytułu nielegalnego użytkowania obiektów na łączną kwotę ponad 51 mln zł.

Dziwiński poinformował, że od 2001 r. malała liczba nakazów rozbiórki. Chodzi o sytuacje, w których nie jest możliwe zalegalizowanie obiektu z przyczyn prawnych lub technicznych. Natomiast w 2009 r. wzrosła o 14 proc. liczba wydanych nakazów z 5 tys. 99 do 5 tys. 823.

 

Źródło: money.pl

Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Samorządy w Lubelskiem zbyt wolno usuwają azbest. Dotychczas usunięto zaledwie 0,3 proc. wyrobów zawierających ten materiał. Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że jeśli działoby się to w tempie zaobserwowanym na Lubelszczyźnie, to azbest w Polsce będzie obecny jeszcze przez 568 lat - aż do roku 2576.

Z kontroli NIK wynika, że urzędy nie mają wiedzy o ilości azbestu na swoim terenie. Opierają się głównie na danych szacunkowych.

Najwyższa Izba Kontroli zbadała, czy organy administracji samorządowej w Lubelskiem w latach 2007-2009 odpowiednio składowały i usuwały odpady zawierające azbest.

Największym problemem jest wolne tempo usuwania azbestu. Obecnie w Polsce obowiązuje Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009-2032. Według jego założeń, do roku 2032 Polska powinna być wolna od wyrobów zawierających azbest.

Program usuwania wyrobów zawierających azbest dla terenu województwa lubelskiego zakłada, że do 2012 roku na składowiskach znajdzie się 35 proc. odpadów. Tymczasem w latach 2006 - 2008 usunięto zaledwie ok. 0,3 proc. wyrobów zawierających azbest.

- Przy takim tempie do roku 2032 usuniętych będzie zaledwie 4 proc. azbestu, a na usunięcie wszystkich administracja województwa będzie potrzebować ok. 568 lat - podkreśla NIK.

Gminy nie mają pełnych informacji o rodzaju, liczbie i miejscach wyrobów azbestowych na swoim terenie. Nie próbują ich też wyegzekwować od właścicieli, choć tym akurat przepisy prawa nakazują składanie oświadczeń.

Jeszcze gorzej wygląda inwentaryzacja w obiektach, których właścicielem, zarządcą lub użytkownikiem jest jednostka administracji publicznej (np. szkoła, stacja kolejowa, dom pomocy społecznej). W 9 na 13 skontrolowanych jednostek w ogóle nie wykonano inwentaryzacji, w pozostałych była ona niepełna, więc żadna ze skontrolowanych instytucji nie miała rzetelnej wiedzy o azbeście. NIK podkreśla, że wynikiem tak niefrasobliwego podejścia organów administracji samorządowej do zgromadzenia wiedzy o wyrobach z azbestem jest zamieszanie i brak dokładnej wiedzy, co do tego, ile wyrobów zawierających azbest trzeba usunąć.

Gminy i powiaty niezbyt aktywnie starały się o uzyskanie finansowania na oczyszczanie terenu z azbestu, a jeśli to robiły, to często nieprawidłowo wykorzystywały pozyskane środki.

 

Źródło: money.pl

Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Samorządy w Lubelskiem zbyt wolno usuwają azbest. Dotychczas usunięto zaledwie 0,3 proc. wyrobów zawierających ten materiał. Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że jeśli działoby się to w tempie zaobserwowanym na Lubelszczyźnie, to azbest w Polsce będzie obecny jeszcze przez 568 lat - aż do roku 2576.

Z kontroli NIK wynika, że urzędy nie mają wiedzy o ilości azbestu na swoim terenie. Opierają się głównie na danych szacunkowych.

Najwyższa Izba Kontroli zbadała, czy organy administracji samorządowej w Lubelskiem w latach 2007-2009 odpowiednio składowały i usuwały odpady zawierające azbest.

Największym problemem jest wolne tempo usuwania azbestu. Obecnie w Polsce obowiązuje Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009-2032. Według jego założeń, do roku 2032 Polska powinna być wolna od wyrobów zawierających azbest.

Program usuwania wyrobów zawierających azbest dla terenu województwa lubelskiego zakłada, że do 2012 roku na składowiskach znajdzie się 35 proc. odpadów. Tymczasem w latach 2006 - 2008 usunięto zaledwie ok. 0,3 proc. wyrobów zawierających azbest.

- Przy takim tempie do roku 2032 usuniętych będzie zaledwie 4 proc. azbestu, a na usunięcie wszystkich administracja województwa będzie potrzebować ok. 568 lat - podkreśla NIK.

Gminy nie mają pełnych informacji o rodzaju, liczbie i miejscach wyrobów azbestowych na swoim terenie. Nie próbują ich też wyegzekwować od właścicieli, choć tym akurat przepisy prawa nakazują składanie oświadczeń.

Jeszcze gorzej wygląda inwentaryzacja w obiektach, których właścicielem, zarządcą lub użytkownikiem jest jednostka administracji publicznej (np. szkoła, stacja kolejowa, dom pomocy społecznej). W 9 na 13 skontrolowanych jednostek w ogóle nie wykonano inwentaryzacji, w pozostałych była ona niepełna, więc żadna ze skontrolowanych instytucji nie miała rzetelnej wiedzy o azbeście. NIK podkreśla, że wynikiem tak niefrasobliwego podejścia organów administracji samorządowej do zgromadzenia wiedzy o wyrobach z azbestem jest zamieszanie i brak dokładnej wiedzy, co do tego, ile wyrobów zawierających azbest trzeba usunąć.

Gminy i powiaty niezbyt aktywnie starały się o uzyskanie finansowania na oczyszczanie terenu z azbestu, a jeśli to robiły, to często nieprawidłowo wykorzystywały pozyskane środki.

 

Źródło: money.pl

Rodzina na swoim wciąż cieszy się wzięciem

Blisko 2,3 tys. osób skorzystało w styczniu tego roku z preferencyjnych kredytów mieszkaniowych w ramach programu Rodzina na swoim. Łączna wartość tych kredytów przekroczyła 421,3 mln zł - poinformował Bank Gospodarstwa Krajowego.
BGK podał też, że w całym 2009 roku udzielonych zostało prawie 31 tysięcy preferencyjnych kredytów na kwotę 5,417 mld zł. Bank prognozuje, że w tym roku będzie ich około 40 proc. więcej.

Kredyt w ramach programu Rodzina na swoim jest dostępny w 17 bankach komercyjnych.

Celem rządowego programu Rodzina na swoim jest pomoc rodzinom i osobom samotnie wychowującym dzieci w uzyskaniu własnego mieszkania. Pomoc państwa polega na spłacie przez 8 lat, ze środków budżetowych, części raty kredytu zaciągniętego w złotówkach na zakup mieszkania.

Takich kredytów z dopłatami udzielają banki, które podpisały odpowiednią umowę z BGK. Są to m.in.: PKO BP, PEKAO S.A., Bank Pocztowy, Alior Bank S.A., Bank Zachodni WBK, Lukas Bank S.A.

Kredyt może być zaciągnięty przez osobę samotnie wychowującą dziecko lub małżonków nabywających mieszkanie. Gdyby jednak nie mieli oni zdolności kredytowej, to do kredytu mogą przystąpić np. członkowie ich rodziny.

Maksymalna powierzchnia mieszkania dofinansowanego z budżetu w ramach programu nie może przekraczać 75 m kwadratowych. Gdy jest to dom, to jego powierzchnia użytkowa nie może być większa niż 140 m kwadratowych. Cena metra takiego mieszkania lub domu nie może być wyższa od ceny ustalanej co kwartał przez rząd dla poszczególnych miast i województw.

 

Źródło: money.pl

Rodzina na swoim wciąż cieszy się wzięciem

Blisko 2,3 tys. osób skorzystało w styczniu tego roku z preferencyjnych kredytów mieszkaniowych w ramach programu Rodzina na swoim. Łączna wartość tych kredytów przekroczyła 421,3 mln zł - poinformował Bank Gospodarstwa Krajowego.
BGK podał też, że w całym 2009 roku udzielonych zostało prawie 31 tysięcy preferencyjnych kredytów na kwotę 5,417 mld zł. Bank prognozuje, że w tym roku będzie ich około 40 proc. więcej.

Kredyt w ramach programu Rodzina na swoim jest dostępny w 17 bankach komercyjnych.

Celem rządowego programu Rodzina na swoim jest pomoc rodzinom i osobom samotnie wychowującym dzieci w uzyskaniu własnego mieszkania. Pomoc państwa polega na spłacie przez 8 lat, ze środków budżetowych, części raty kredytu zaciągniętego w złotówkach na zakup mieszkania.

Takich kredytów z dopłatami udzielają banki, które podpisały odpowiednią umowę z BGK. Są to m.in.: PKO BP, PEKAO S.A., Bank Pocztowy, Alior Bank S.A., Bank Zachodni WBK, Lukas Bank S.A.

Kredyt może być zaciągnięty przez osobę samotnie wychowującą dziecko lub małżonków nabywających mieszkanie. Gdyby jednak nie mieli oni zdolności kredytowej, to do kredytu mogą przystąpić np. członkowie ich rodziny.

Maksymalna powierzchnia mieszkania dofinansowanego z budżetu w ramach programu nie może przekraczać 75 m kwadratowych. Gdy jest to dom, to jego powierzchnia użytkowa nie może być większa niż 140 m kwadratowych. Cena metra takiego mieszkania lub domu nie może być wyższa od ceny ustalanej co kwartał przez rząd dla poszczególnych miast i województw.

 

Źródło: money.pl

Nie można podliczyć, co zrobiono na autostradzie A1

GDDKiA ma trudności z dokończeniem inwentaryzacji autostrady A1 ze Świerklan do Gorzyczek - pisze "Gazeta Wyborcza".

Do końca stycznia drogowcy mieli przygotować protokół, co udało się austriackiej firmie wybudować na 18-kilometrowym odcinku A1. Inwentaryzacja ta miała otworzyć drogę do ogłoszenia przetargu na nowego wykonawcę. Według planów ma odbyć się on już w kwietniu.

"GW" dowiedziała się, że z ogłoszeniem przetargu mogą być spore kłopoty. Więcej o tym - w czwartkowej "GW".

PAP (przegląd prasy)

onet.pl

Nie można podliczyć, co zrobiono na autostradzie A1

GDDKiA ma trudności z dokończeniem inwentaryzacji autostrady A1 ze Świerklan do Gorzyczek - pisze "Gazeta Wyborcza".

Do końca stycznia drogowcy mieli przygotować protokół, co udało się austriackiej firmie wybudować na 18-kilometrowym odcinku A1. Inwentaryzacja ta miała otworzyć drogę do ogłoszenia przetargu na nowego wykonawcę. Według planów ma odbyć się on już w kwietniu.

"GW" dowiedziała się, że z ogłoszeniem przetargu mogą być spore kłopoty. Więcej o tym - w czwartkowej "GW".

PAP (przegląd prasy)

onet.pl

Opodatkowanie sprzedaży firmowych nieruchomości

Budynki produkcyjne, magazynowe, biurowe, garaże, lokale mieszkalne, które w wykonywaniu działalności przedsiębiorca nabywa lub wytwarza, czasami są przez niego sprzedawane. Sprzedaż firmowych nieruchomości powoduje określone skutki podatkowe, jednak nie zawsze w jej następstwie powstaje przychód z działalności gospodarczej. Dla jego powstania decydujące znaczenie ma charakter zbywanej nieruchomości.

Podstawowym działaniem generującym przychody przedsiębiorców jest sprzedaż towarów i usług. Podstawowym nie oznacza, że jedynym. Przychód z pozarolniczej działalności gospodarczej powstaje bowiem również w wyniku zaistnienia szeregu innych zdarzeń gospodarczych. Wśród nich znajduje się odpłatne zbycie środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych ujętych w ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych, w tym także odpłatne zbycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu użytkowego lub udziału w takim prawie nieujętego w tej ewidencji (art. 14 ust. 2 pkt 1 ustawy o pdof). Stąd, gdy przedsiębiorca sprzeda nieruchomość niemieszkalną zakwalifikowaną w jego firmie do środków trwałych, zdarzenie to spowoduje powstanie przychodu z działalności gospodarczej.

Co istotne, przychód z działalności gospodarczej powstanie nie tylko wtedy, gdy przedsiębiorca dokona odpłatnego zbycia nieruchomości niemieszkalnej wykorzystywanej w działalności. Powstanie również wówczas, gdy sprzeda on nieruchomości kiedyś wykorzystywane w tej działalności, a następnie z niej wycofane. Stanie się tak, jeżeli w momencie zbycia nie upłynęło jeszcze sześć lat liczonych między pierwszym dniem miesiąca następującego po miesiącu, w którym składniki majątku zostały wycofane z działalności i dniem ich odpłatnego zbycia (art. 10 ust. 2 pkt 3 ustawy o pdof).

Zasadniczo przychód z działalności gospodarczej powstaje w dniu wydania rzeczy, zbycia prawa majątkowego lub wykonania usługi (albo częściowego wykonania usługi), nie później niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności (art. 14 ust. 1c ustawy o pdof). Natomiast w przypadku sprzedaży nieruchomości, dniem powstania przychodu jest dzień zawarcia umowy sprzedaży w formie aktu notarialnego, czyli dzień, w którym następuje przeniesienie własności nieruchomości.

U przedsiębiorców opłacających podatek według skali podatkowej i podatek liniowy, opodatkowaniu podlega nie przychód, ale dochód ze sprzedaży środka trwałego, który powinien zostać ustalony w oparciu o art. 24 ust. 2 ustawy o pdof. Przepis ten wskazuje, że dochodem lub stratą z odpłatnego zbycia omawianych składników majątku jest różnica między przychodem z odpłatnego zbycia a:

  • wartością początkową wykazaną w ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych, powiększona o sumę dokonanych odpisów amortyzacyjnych,
     
  • wartością wynikającą z dokumentu stwierdzającego nabycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu użytkowego lub udziału w takim prawie, którego wartość początkową dla celów dokonywania odpisów amortyzacyjnych ustalono w sposób uproszczony, tj. zgodnie z art. 22g ust. 10 ustawy o pdof, powiększona o sumę dokonanych odpisów amortyzacyjnych.

Natomiast u podatników opłacających ryczałt ewidencjonowany, 10% stawką ryczałtu opodatkowany jest przychód z odpłatnego zbycia praw majątkowych i nieruchomości określonych w art. 12 ust. 10 ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym… (Dz. U. z 1998 r. nr 144, poz. 930 ze zm.).


Sprzedaż nieruchomości mieszkalnej

Jak wskazano na wstępie, odpłatne zbycie środków trwałych wykorzystywanych w działalności gospodarczej powoduje powstanie przychodu z tej działalności. Od tej generalnej zasady ustawodawca zrobił jednak odstępstwo. Z uregulowań zawartych w ustawie o pdof wynika bowiem, że przychodów z działalności gospodarczej nie stanowią przychody uzyskane przez przedsiębiorcę z odpłatnego zbycia wykorzystywanego w działalności gospodarczej:

  • budynku mieszkalnego, jego części lub udziału w takim budynku,
     
  • lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość lub udziału w takim lokalu,
     
  • gruntu lub udziału w gruncie albo prawa użytkowania wieczystego gruntu lub udziału w takim prawie, związanych z budynkiem lub lokalem,
     
  • spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub udziału w takim prawie oraz prawa do domu jednorodzinnego w spółdzielni mieszkaniowej lub udziału w takim prawie (art. 14 ust. 2c ustawy o pdof).

Odpłatne zbycie wskazanych nieruchomości i praw majątkowych nie powoduje również powstania przychodu z działalności gospodarczej w sytuacji, gdy te nieruchomości i prawa stanowiły środki trwałe lub wartości niematerialne i prawne w prowadzonej działalności.

Należy jednak zaznaczyć, że gdy sprzedawany budynek lub lokal mieszkalny stanowiący środek trwały, w momencie sprzedaży nie był w pełni zamortyzowany, niezamortyzowana część jego wartości początkowej nie będzie stanowiła kosztu uzyskania przychodu w działalności gospodarczej. Skoro bowiem przychód uzyskany z takiej sprzedaży nie podlega zaliczeniu do przychodów z działalności gospodarczej, to kosztu w postaci niezamortyzowanej części wartości początkowej budynku lub lokalu mieszkalnego nie można powiązać z przychodami z tego źródła.

To, że w wyniku sprzedaży omawianych nieruchomości i praw nie powstaje przychód z działalności gospodarczej nie oznacza, że taka sprzedaż w ogóle nie powoduje powstania przychodu i w związku z tym nie rodzi żadnych skutków podatkowych. Art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a-c) ustawy o pdof wskazuje bowiem, że odpłatne zbycie omawianych nieruchomości i praw majątkowych stanowi źródło przychodów, jeżeli nie następuje w wykonywaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło ich nabycie lub wybudowanie.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 26.07.1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 ze zm.).

autor: Agata Cieśla
Gazeta Podatkowa Nr 634 z dnia 2010-02-04

interia.pl

Opodatkowanie sprzedaży firmowych nieruchomości

Budynki produkcyjne, magazynowe, biurowe, garaże, lokale mieszkalne, które w wykonywaniu działalności przedsiębiorca nabywa lub wytwarza, czasami są przez niego sprzedawane. Sprzedaż firmowych nieruchomości powoduje określone skutki podatkowe, jednak nie zawsze w jej następstwie powstaje przychód z działalności gospodarczej. Dla jego powstania decydujące znaczenie ma charakter zbywanej nieruchomości.

Podstawowym działaniem generującym przychody przedsiębiorców jest sprzedaż towarów i usług. Podstawowym nie oznacza, że jedynym. Przychód z pozarolniczej działalności gospodarczej powstaje bowiem również w wyniku zaistnienia szeregu innych zdarzeń gospodarczych. Wśród nich znajduje się odpłatne zbycie środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych ujętych w ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych, w tym także odpłatne zbycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu użytkowego lub udziału w takim prawie nieujętego w tej ewidencji (art. 14 ust. 2 pkt 1 ustawy o pdof). Stąd, gdy przedsiębiorca sprzeda nieruchomość niemieszkalną zakwalifikowaną w jego firmie do środków trwałych, zdarzenie to spowoduje powstanie przychodu z działalności gospodarczej.

Co istotne, przychód z działalności gospodarczej powstanie nie tylko wtedy, gdy przedsiębiorca dokona odpłatnego zbycia nieruchomości niemieszkalnej wykorzystywanej w działalności. Powstanie również wówczas, gdy sprzeda on nieruchomości kiedyś wykorzystywane w tej działalności, a następnie z niej wycofane. Stanie się tak, jeżeli w momencie zbycia nie upłynęło jeszcze sześć lat liczonych między pierwszym dniem miesiąca następującego po miesiącu, w którym składniki majątku zostały wycofane z działalności i dniem ich odpłatnego zbycia (art. 10 ust. 2 pkt 3 ustawy o pdof).

Zasadniczo przychód z działalności gospodarczej powstaje w dniu wydania rzeczy, zbycia prawa majątkowego lub wykonania usługi (albo częściowego wykonania usługi), nie później niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności (art. 14 ust. 1c ustawy o pdof). Natomiast w przypadku sprzedaży nieruchomości, dniem powstania przychodu jest dzień zawarcia umowy sprzedaży w formie aktu notarialnego, czyli dzień, w którym następuje przeniesienie własności nieruchomości.

U przedsiębiorców opłacających podatek według skali podatkowej i podatek liniowy, opodatkowaniu podlega nie przychód, ale dochód ze sprzedaży środka trwałego, który powinien zostać ustalony w oparciu o art. 24 ust. 2 ustawy o pdof. Przepis ten wskazuje, że dochodem lub stratą z odpłatnego zbycia omawianych składników majątku jest różnica między przychodem z odpłatnego zbycia a:

  • wartością początkową wykazaną w ewidencji środków trwałych oraz wartości niematerialnych i prawnych, powiększona o sumę dokonanych odpisów amortyzacyjnych,
     
  • wartością wynikającą z dokumentu stwierdzającego nabycie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu użytkowego lub udziału w takim prawie, którego wartość początkową dla celów dokonywania odpisów amortyzacyjnych ustalono w sposób uproszczony, tj. zgodnie z art. 22g ust. 10 ustawy o pdof, powiększona o sumę dokonanych odpisów amortyzacyjnych.

Natomiast u podatników opłacających ryczałt ewidencjonowany, 10% stawką ryczałtu opodatkowany jest przychód z odpłatnego zbycia praw majątkowych i nieruchomości określonych w art. 12 ust. 10 ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym… (Dz. U. z 1998 r. nr 144, poz. 930 ze zm.).


Sprzedaż nieruchomości mieszkalnej

Jak wskazano na wstępie, odpłatne zbycie środków trwałych wykorzystywanych w działalności gospodarczej powoduje powstanie przychodu z tej działalności. Od tej generalnej zasady ustawodawca zrobił jednak odstępstwo. Z uregulowań zawartych w ustawie o pdof wynika bowiem, że przychodów z działalności gospodarczej nie stanowią przychody uzyskane przez przedsiębiorcę z odpłatnego zbycia wykorzystywanego w działalności gospodarczej:

  • budynku mieszkalnego, jego części lub udziału w takim budynku,
     
  • lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość lub udziału w takim lokalu,
     
  • gruntu lub udziału w gruncie albo prawa użytkowania wieczystego gruntu lub udziału w takim prawie, związanych z budynkiem lub lokalem,
     
  • spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub udziału w takim prawie oraz prawa do domu jednorodzinnego w spółdzielni mieszkaniowej lub udziału w takim prawie (art. 14 ust. 2c ustawy o pdof).

Odpłatne zbycie wskazanych nieruchomości i praw majątkowych nie powoduje również powstania przychodu z działalności gospodarczej w sytuacji, gdy te nieruchomości i prawa stanowiły środki trwałe lub wartości niematerialne i prawne w prowadzonej działalności.

Należy jednak zaznaczyć, że gdy sprzedawany budynek lub lokal mieszkalny stanowiący środek trwały, w momencie sprzedaży nie był w pełni zamortyzowany, niezamortyzowana część jego wartości początkowej nie będzie stanowiła kosztu uzyskania przychodu w działalności gospodarczej. Skoro bowiem przychód uzyskany z takiej sprzedaży nie podlega zaliczeniu do przychodów z działalności gospodarczej, to kosztu w postaci niezamortyzowanej części wartości początkowej budynku lub lokalu mieszkalnego nie można powiązać z przychodami z tego źródła.

To, że w wyniku sprzedaży omawianych nieruchomości i praw nie powstaje przychód z działalności gospodarczej nie oznacza, że taka sprzedaż w ogóle nie powoduje powstania przychodu i w związku z tym nie rodzi żadnych skutków podatkowych. Art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. a-c) ustawy o pdof wskazuje bowiem, że odpłatne zbycie omawianych nieruchomości i praw majątkowych stanowi źródło przychodów, jeżeli nie następuje w wykonywaniu działalności gospodarczej i zostało dokonane przed upływem pięciu lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiło ich nabycie lub wybudowanie.

Podstawa prawna: ustawa z dnia 26.07.1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz. U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 ze zm.).

autor: Agata Cieśla
Gazeta Podatkowa Nr 634 z dnia 2010-02-04

interia.pl

Chiny powstrzymają spekulację?

W trwającej dyskusji na temat tego, czy na chińskim rynku nieruchomości powstała spekulacyjna bańka, czy też nie, otrzymaliśmy wczoraj poważny argument na rzecz tej pierwszej opcji. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że nadzór bankowy w Państwie Środka zalecił bankom zwiększenie oprocentowania dla tych, którzy zaciągają trzeci kredyt hipoteczny.

Obostrzenia dla trzeciej hipoteki w Chinach

Zalecono też ograniczenia w kredytowaniu deweloperów. Zachowania tego rodzaju firm zaczynają być charakterystyczne dla okresów spekulacji na rynku nieruchomości. Odkładają sprzedaż nieruchomości, powiększają banki ziemi, licząc na ich późniejszą odsprzedaż po wyższych cenach. Jednocześnie regulator zalecił odrzucanie wniosków kredytowych osób deklarujących zakup nieruchomości w celach inwestycyjnych i spekulacyjnych.

W efekcie tych działań indeks branży nieruchomościowej na giełdzie w Szanghaju spadł do najniższego poziomu od 9 miesięcy.

Opublikowane wczoraj w Stanach Zjednoczonych dane wskazują na dalszy wzrost w IV kwartale odsetka domów oczekujących na wynajem oraz przeznaczonych na sprzedaż. Podniósł się z 2,6 proc. w III kwartale do 2,7 proc. w ostatnich 3 miesiącach 2009 r. W sumie 18,9 mln domów było przeznaczonych na sprzedaż, czekało na najemcę oraz podlegało procedurze zajęcia w wyniku nie spłacania kredytów hipotecznych. Odsetek gospodarstw domowych posiadających własny dom spadł do 67,2 proc. z 67,6 proc. Przyjmuje się, że dane o nie zajętych domach lepiej oddają sytuację w zakresie nadpodaży niż informacje o ilości nieruchomości na sprzedaż w ofertach pośredników. W grudniu podpisali mniej o 1 proc. niż miesiąc wcześniej umów.

Zwróć uwagę:

Zachowania firm deweloperskich, powiększających banki ziemi i odkładających sprzedaż nieruchomości, jest charakterystyczny dla okresów spekulacyjnych baniek

Mimo spadku w USA liczby domów do sprzedaży w ofertach pośredników liczba domów oczekujących na sprzedaż lub wynajem wciąż rośnie

Jak wypadną raporty Challengera oraz ADP dotyczące sytuacji na rynku pracy w USA?

Co przyniosą styczniowe indeksy PMI i ISM dla sektora usług?

Rynek dnia-Akcje deweloperów

Głównie za sprawą słabej postawy od połowy stycznia akcje deweloperów są najsłabszą inwestycją na warszawskim parkiecie w tym roku. Od końca 2009 r. WIG-Deweloperzy stracił około 1/10. Od połowy stycznia obniżył się o ponad 8 proc. Widać wyraźnie, że branży szkodzi pokaźna skala ubiegłorocznej zwyżki. W połączeniu z niepewnością wokół spółek związanych z sektorem nieruchomości na świecie skłania to do realizowania zysków. Na tę niepewność wpływają obawy przed pęknięciem spekulacyjnego bąbla w Chinach, trudności z poprawą sytuacji na dojrzałych rynkach, szczególnie w USA, jak również zagrożenie wynikające z oczekiwanych w przyszłości podwyżek stóp procentowych.

Czynniki zewnętrzne mają duży wpływ na zachowanie WIG-Deweloperzy, gdyż wśród najważniejszych spółek tego indeksu są zagraniczne Immoeast i Plaza Center. GTC też ma międzynarodowy charakter.

Katarzyna Siwek

Home Broker

interia.pl

Chiny powstrzymają spekulację?

W trwającej dyskusji na temat tego, czy na chińskim rynku nieruchomości powstała spekulacyjna bańka, czy też nie, otrzymaliśmy wczoraj poważny argument na rzecz tej pierwszej opcji. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że nadzór bankowy w Państwie Środka zalecił bankom zwiększenie oprocentowania dla tych, którzy zaciągają trzeci kredyt hipoteczny.

Obostrzenia dla trzeciej hipoteki w Chinach

Zalecono też ograniczenia w kredytowaniu deweloperów. Zachowania tego rodzaju firm zaczynają być charakterystyczne dla okresów spekulacji na rynku nieruchomości. Odkładają sprzedaż nieruchomości, powiększają banki ziemi, licząc na ich późniejszą odsprzedaż po wyższych cenach. Jednocześnie regulator zalecił odrzucanie wniosków kredytowych osób deklarujących zakup nieruchomości w celach inwestycyjnych i spekulacyjnych.

W efekcie tych działań indeks branży nieruchomościowej na giełdzie w Szanghaju spadł do najniższego poziomu od 9 miesięcy.

Opublikowane wczoraj w Stanach Zjednoczonych dane wskazują na dalszy wzrost w IV kwartale odsetka domów oczekujących na wynajem oraz przeznaczonych na sprzedaż. Podniósł się z 2,6 proc. w III kwartale do 2,7 proc. w ostatnich 3 miesiącach 2009 r. W sumie 18,9 mln domów było przeznaczonych na sprzedaż, czekało na najemcę oraz podlegało procedurze zajęcia w wyniku nie spłacania kredytów hipotecznych. Odsetek gospodarstw domowych posiadających własny dom spadł do 67,2 proc. z 67,6 proc. Przyjmuje się, że dane o nie zajętych domach lepiej oddają sytuację w zakresie nadpodaży niż informacje o ilości nieruchomości na sprzedaż w ofertach pośredników. W grudniu podpisali mniej o 1 proc. niż miesiąc wcześniej umów.

Zwróć uwagę:

Zachowania firm deweloperskich, powiększających banki ziemi i odkładających sprzedaż nieruchomości, jest charakterystyczny dla okresów spekulacyjnych baniek

Mimo spadku w USA liczby domów do sprzedaży w ofertach pośredników liczba domów oczekujących na sprzedaż lub wynajem wciąż rośnie

Jak wypadną raporty Challengera oraz ADP dotyczące sytuacji na rynku pracy w USA?

Co przyniosą styczniowe indeksy PMI i ISM dla sektora usług?

Rynek dnia-Akcje deweloperów

Głównie za sprawą słabej postawy od połowy stycznia akcje deweloperów są najsłabszą inwestycją na warszawskim parkiecie w tym roku. Od końca 2009 r. WIG-Deweloperzy stracił około 1/10. Od połowy stycznia obniżył się o ponad 8 proc. Widać wyraźnie, że branży szkodzi pokaźna skala ubiegłorocznej zwyżki. W połączeniu z niepewnością wokół spółek związanych z sektorem nieruchomości na świecie skłania to do realizowania zysków. Na tę niepewność wpływają obawy przed pęknięciem spekulacyjnego bąbla w Chinach, trudności z poprawą sytuacji na dojrzałych rynkach, szczególnie w USA, jak również zagrożenie wynikające z oczekiwanych w przyszłości podwyżek stóp procentowych.

Czynniki zewnętrzne mają duży wpływ na zachowanie WIG-Deweloperzy, gdyż wśród najważniejszych spółek tego indeksu są zagraniczne Immoeast i Plaza Center. GTC też ma międzynarodowy charakter.

Katarzyna Siwek

Home Broker

interia.pl

Dlaczego deweloperzy chcą budować mieszkania we Wrocławiu?

Woj. dolnośląskie odnotowało w minionym roku blisko 15 proc. wzrost liczby oddanych do użytku mieszkań. To drugie miejsce w kraju. Skąd tak dobry wynik? Deweloperzy inwestujący we Wrocławiu podkreślają: miasto jest sprawnie zarządzane, a to z jednej strony podnosi komfort życia w nim, z drugiej - ułatwia realizowanie inwestycji. Potwierdzają to także badania. Wrocław zajął drugą pozycję w rankingu polskich miast, w których żyje się najlepiej
Stolica Dolnego Śląska rozwija się dynamicznie od wielu lat. Zauważają to także sami mieszkańcy. Według badań przeprowadzonych przez  PBS DGA*  w 32 miastach Polski Wrocław zajął drugą pozycję w rankingu. Przed nim znalazła się jedynie Gdynia. Aż 96 proc. osób odpowiedziało, że Wrocław to dobre miejsce do życia. Czołową pozycję w rankingu zajął także prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, któremu ufa ponad 80 proc. mieszkańców.

Tak dobry klimat w mieście sprzyja napływowi inwestorów. Według danych GUS w minionym roku w woj. dolnośląskim oddano do użytku o 14,9 proc. więcej mieszkań niż w 2008 roku. To drugie miejsce w kraju. Więcej nowych mieszkań pojawiło się jedynie w woj. małopolskim. Inwestycje mieszkaniowe we Wrocławiu realizują nie tylko lokalni deweloperzy. Swoje projekty budują tu także duże międzynarodowe firmy jak. m.in. Ghelamco Poland.

Potencjał Wrocławia dostrzegliśmy już kilka lat temu. Nie bez przyczyny właśnie tutaj zlokalizowaliśmy naszą pierwszą inwestycję biurową realizowaną poza Warszawą i nasz projekt mieszkaniowy Rezydencję Tumską” – przyznaje Magdalena Politowicz, Residential Sales Manager z Ghelamco Residential.

Choć wrocławski rynek mieszkaniowy podobnie jak cały segment zareagował na kryzys gospodarczy spowolnieniem, to od kilku miesięcy deweloperzy zauważają wyraźne ożywienie. „Obserwując zainteresowanie Rezydencją Tumską możemy stwierdzić, że rynek się ożywił. Klienci aktywnie szukają mieszkań, wzrosła też sprzedaż” – podsumowuje Politowicz. Zaznacza jednak, że podobnie jak w Warszawie wzrost zainteresowania dotyczy głównie średnich mieszkań – 2 lub 3 pokojowych.

Nie bez znaczenia jest też lokalizacja. Dogodne położenie inwestycji jest jednym z głównych kryteriów wyboru klientów. We Wrocławiu, z uwagi na ścisłą zabudowę centrum, nowych inwestycji położonych w sąsiedztwie Rynku jest jedynie kilka. „Rezydencja Tumska położona jest zaledwie 15 minut spaceru od Rynku, w bezpośrednim sąsiedztwie malowniczego Ostrowa Tumskiego. To atut, który niewątpliwie wpływa na zwiększenie zainteresowania akurat naszą inwestycją” – przyznaje Magdalena Politowicz.

Rezydencja Tumska usytuowana jest w kulturalno-biznesowym centrum Wrocławia, u zbiegu ulic Bema i Prusa. Doskonałe położenie budynku z jednej strony zapewnia wszystkim mieszkańcom dostęp do wszelkich wygód wynikających z życia w samym centrum miasta, a z drugiej gwarantuje bliskie sąsiedztwo jego najpiękniejszych zakątków rekreacyjnych.
 
 
Położony nieopodal Rezydencji Ostrów Tumski to najstarsza i najbardziej urokliwa część stolicy Dolnego Śląska. Znajdujące się tu jedyne w swoim rodzaju klimatyczne latarnie gazowe, wąskie uliczki i wspaniałe kościoły nadają temu miejscu niepowtarzalny charakter. Ostrów Tumski to także jedna z najlepiej rozwijających się ostatnio części miasta. Już wkrótce powstaną tu m.in. eleganckie restauracje, ekskluzywny hotel Rialto oraz nowoczesne i ekskluzywne kamienice mieszkalne.
   
W pobliżu znajdują się również Muzeum Archidiecezjalne, Ogród Botaniczny oraz Muzeum Przyrodnicze.

W Rezydencji Tumskiej znajduje się 71 mieszkań o metrażach od 38 do 124 m2. Budynek charakteryzuje wysoki standard m.in. drewniane okna, nowoczesna architektura, wykończenia ze stali i szkła, podziemny parking oraz całodobowa ochrona. Deweloper zadbał także o aranżację części wspólnych. Klatki schodowe Rezydencji Tumskiej zdobią nietypowe tapety i galeria czarno-białych zdjęć starego Wrocławia. Ceny mieszkań zaczynają się od 8.000 zł za m2. Inwestycja otrzymała nagrodę magazynu „Apartamenty i Mieszkania”, który uznał Rezydencję najlepszą inwestycję mieszkaniową na Dolnym Śląsku 2008 roku.
 
* Badania zrealizowane przez PBS DGA w listopadzie i grudniu 2009 r. w ramach projektu „Mój Samorząd”, współfinansowanego przez UE z Programu Kapitał Ludzki.

Źródło: Ghelamco Poland

jn
inwestycje.pl

Dlaczego deweloperzy chcą budować mieszkania we Wrocławiu?

Woj. dolnośląskie odnotowało w minionym roku blisko 15 proc. wzrost liczby oddanych do użytku mieszkań. To drugie miejsce w kraju. Skąd tak dobry wynik? Deweloperzy inwestujący we Wrocławiu podkreślają: miasto jest sprawnie zarządzane, a to z jednej strony podnosi komfort życia w nim, z drugiej - ułatwia realizowanie inwestycji. Potwierdzają to także badania. Wrocław zajął drugą pozycję w rankingu polskich miast, w których żyje się najlepiej
Stolica Dolnego Śląska rozwija się dynamicznie od wielu lat. Zauważają to także sami mieszkańcy. Według badań przeprowadzonych przez  PBS DGA*  w 32 miastach Polski Wrocław zajął drugą pozycję w rankingu. Przed nim znalazła się jedynie Gdynia. Aż 96 proc. osób odpowiedziało, że Wrocław to dobre miejsce do życia. Czołową pozycję w rankingu zajął także prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, któremu ufa ponad 80 proc. mieszkańców.

Tak dobry klimat w mieście sprzyja napływowi inwestorów. Według danych GUS w minionym roku w woj. dolnośląskim oddano do użytku o 14,9 proc. więcej mieszkań niż w 2008 roku. To drugie miejsce w kraju. Więcej nowych mieszkań pojawiło się jedynie w woj. małopolskim. Inwestycje mieszkaniowe we Wrocławiu realizują nie tylko lokalni deweloperzy. Swoje projekty budują tu także duże międzynarodowe firmy jak. m.in. Ghelamco Poland.

Potencjał Wrocławia dostrzegliśmy już kilka lat temu. Nie bez przyczyny właśnie tutaj zlokalizowaliśmy naszą pierwszą inwestycję biurową realizowaną poza Warszawą i nasz projekt mieszkaniowy Rezydencję Tumską” – przyznaje Magdalena Politowicz, Residential Sales Manager z Ghelamco Residential.

Choć wrocławski rynek mieszkaniowy podobnie jak cały segment zareagował na kryzys gospodarczy spowolnieniem, to od kilku miesięcy deweloperzy zauważają wyraźne ożywienie. „Obserwując zainteresowanie Rezydencją Tumską możemy stwierdzić, że rynek się ożywił. Klienci aktywnie szukają mieszkań, wzrosła też sprzedaż” – podsumowuje Politowicz. Zaznacza jednak, że podobnie jak w Warszawie wzrost zainteresowania dotyczy głównie średnich mieszkań – 2 lub 3 pokojowych.

Nie bez znaczenia jest też lokalizacja. Dogodne położenie inwestycji jest jednym z głównych kryteriów wyboru klientów. We Wrocławiu, z uwagi na ścisłą zabudowę centrum, nowych inwestycji położonych w sąsiedztwie Rynku jest jedynie kilka. „Rezydencja Tumska położona jest zaledwie 15 minut spaceru od Rynku, w bezpośrednim sąsiedztwie malowniczego Ostrowa Tumskiego. To atut, który niewątpliwie wpływa na zwiększenie zainteresowania akurat naszą inwestycją” – przyznaje Magdalena Politowicz.

Rezydencja Tumska usytuowana jest w kulturalno-biznesowym centrum Wrocławia, u zbiegu ulic Bema i Prusa. Doskonałe położenie budynku z jednej strony zapewnia wszystkim mieszkańcom dostęp do wszelkich wygód wynikających z życia w samym centrum miasta, a z drugiej gwarantuje bliskie sąsiedztwo jego najpiękniejszych zakątków rekreacyjnych.
 
 
Położony nieopodal Rezydencji Ostrów Tumski to najstarsza i najbardziej urokliwa część stolicy Dolnego Śląska. Znajdujące się tu jedyne w swoim rodzaju klimatyczne latarnie gazowe, wąskie uliczki i wspaniałe kościoły nadają temu miejscu niepowtarzalny charakter. Ostrów Tumski to także jedna z najlepiej rozwijających się ostatnio części miasta. Już wkrótce powstaną tu m.in. eleganckie restauracje, ekskluzywny hotel Rialto oraz nowoczesne i ekskluzywne kamienice mieszkalne.
   
W pobliżu znajdują się również Muzeum Archidiecezjalne, Ogród Botaniczny oraz Muzeum Przyrodnicze.

W Rezydencji Tumskiej znajduje się 71 mieszkań o metrażach od 38 do 124 m2. Budynek charakteryzuje wysoki standard m.in. drewniane okna, nowoczesna architektura, wykończenia ze stali i szkła, podziemny parking oraz całodobowa ochrona. Deweloper zadbał także o aranżację części wspólnych. Klatki schodowe Rezydencji Tumskiej zdobią nietypowe tapety i galeria czarno-białych zdjęć starego Wrocławia. Ceny mieszkań zaczynają się od 8.000 zł za m2. Inwestycja otrzymała nagrodę magazynu „Apartamenty i Mieszkania”, który uznał Rezydencję najlepszą inwestycję mieszkaniową na Dolnym Śląsku 2008 roku.
 
* Badania zrealizowane przez PBS DGA w listopadzie i grudniu 2009 r. w ramach projektu „Mój Samorząd”, współfinansowanego przez UE z Programu Kapitał Ludzki.

Źródło: Ghelamco Poland

jn
inwestycje.pl

Analiza wtórnego rynku nieruchomości - styczeń 2010 r.

Rynek kredytów hipotecznych Początek roku przyniósł kolejne pozytywne zamiany na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze cztery banki – BZ WBK, Getin Noble Bank, Kredyt Bank i Raiffeisen Bank – zdecydowały się ponownie wprowadzić do swojej oferty kredyty walutowe. Poza tym Multibank powrócił do udzielania kredytów na 110% wartości nieruchomości. Zacznijmy jednak od rzeczy najważniejszych, czyli poziomu oprocentowania.
W przypadku kredyt w złotych kontynuowany jest, obserwowany już w końcu ubiegłego roku, trend spadku marż. W przypadku kredytu na kwotę 300 tys. zł (25% wkładu własnego) przeciętna (mediana) marża wynosiła w styczniu 2,5%. Spadła więc o 0,1 pkt. proc. w porównaniu z grudniem i o 0,45 pkt. proc. od września, kiedy marże były najwyższe. 

Najniższe oprocentowanie wśród kredytów w złotych ofertuje Bank Zachodni WBK, w którym wynosi ono 5,55% (marża 1,35%). Nie każdy może jednak skorzystać z tej oferty. Promocyjne warunki są przyznawane tylko w przypadku spełnienia przez kredytobiorcę określonych wymagań. Po pierwsze kredytobiorca musi otworzyć w BZ WBK Konto 24 Prestiż lub Konto VIP. Prowadzenie pierwszego kosztuje 15 zł, a drugiego aż 50 zł miesięcznie. Poza tym na konto musi co miesiąc wpływać przynajmniej 2 000 zł. Jeśli klient nie będzie spełniał warunków promocji przez 2 miesiące, to bank może podwyższyć oprocentowanie o 1,65 pkt. proc.

W pierwszej trójce znalazły się również Bank Polskiej Spółdzielczości (6,03%) oraz  Bank Handlowy (6,12%). Różnica w porównaniu do lidera jest jednak znacząca. Oprocentowanie wyższe o 0,5 pkt. proc. w przypadku kredytu na 300 tys. zł na 30 lat powoduje bowiem wzrost odsetek o 35 tys. zł. To jednak nic w porównaniu z tym jaka będzie różnica jeśli kredyt zostanie zaciągnięty w Banku BPH, w których oprocentowanie wynosi aż 9,02%.
 
Znacznie niższe oprocentowanie niż w przypadku kredytów w złotych można uzyskać zaciągając kredyt w euro lub we frankach szwajcarskich. Co prawda ich marże są wyższe. Istotnie niższe są jednak stopy procentowe. Podczas, gdy 3-miesięczny WIBOR wynosi obecnie ok. 4,2%, to stosowany w kredytach w euro EURIBOR – 0,66%, a LIBOR  CHF tylko 0,25%. W rezultacie, mimo że najniższa marża kredytu w euro wynosi 1,9%, to oprocentowanie tego kredytu jest znacząco niższe niż najlepszego kredytu w złotych. 

Najtańszy kredyt hipoteczny w euro już od ponad 6 miesięcy udziela DnB Nord. Obecnie jego oprocentowanie dla kredytu na kwotę 300 tys. zł i przy wkładzie własnym na poziomie 25% wynosi 2,89%. Pewną niespodzianką jest natomiast druga najlepsza oferta. Raiffeisen Bank zdecydował się on obniżyć marżę kredytów w europejskiej walucie z 3,4% do 2,6%. W rezultacie oprocentowanie wynosi obecnie jedynie 3,3%. Trzecia najlepsza oferta kredytu w euro z oprocentowanie 3,37% należy do Nordea Bank Polska.
 

Mimo bardzo niskich stóp procentowych w Szwajcarii oprocentowanie kredytów we frankach jest wyższe niż w euro. Wynika to oczywiście z wyższych niż w przypadku euro marż kredytowych. Obecnie kredytów we frankach udziela niewiele banków. Wśród nich najlepszą ofertę można znaleźć w Banku Nordea, gdzie oprocentowanie wynosi 3,15%. Poza tym taniego kredytu w szwajcarskiej walucie należy szukać w Banku BPH i Polbanku.
 

Istotnym elementem oferty jest nie tylko koszt kredytu, ale także sposób obliczania zdolności kredytowej. Może się bowiem okazać, że bank, który ma najlepszą ofertę nie będzie chciał udzielić wnioskowanej kwoty kredytu. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności należy znaleźć banki, które zgodzą się przyznać odpowiednio wysoką kwotę kredytu, a dopiero później wśród nich porównywać koszty kredytu. Pomóc w tym może zestawienie pokazujące maksymalna  kwotę kredytu jaką banki są gotowe wypłacić 4-osobowej rodzinie. Najwyższą kwotę kredytu można uzyskać zaciągając kredyt w złotych. W przypadku rodziny o dochodzie 3,5 tys. zł netto największy kredyt udzielą: BPS (aż 400 tys. zł), Polbank i Bank Pekao. Kolejność istotnie się jednak zmienia w przypadku wyższego dochodu – wynoszącego 8 tys. zł. Wtedy najwyższy kredyt jest gotów przyznać BOŚ, dopiero na drugim miejscu jest BPS, a na trzecim Bank Millenium.
 
W przypadku kredytu w euro i we frankach maksymalna kwota kredytu jest o 1/3 niższa niż w złotych. Przy  dochodzie na poziomie 3,5 tys. zł netto najwyższa kwota kredytu wynosi 279 tys. zł (oferta Polbanku), czyli jest o ponad 100 tys. zł niższa niż w złotych. Podobnie jest w przypadku wyższego dochodu – 8 tys. zł netto. Warto jednak zaznaczyć, że wyższy dochód może powodować bardzo istotny wzrost zdolności kredytowej. Dla przykładu w BOŚ rodzina z niższym dochodem może liczyć zaledwie na 190 tys. zł kredytu w euro. Tymczasem przy zarobkach wynoszących 8 tys. zł maksymalna wynosi aż 742 tys. zł, czyli jest prawie 4-krotnie wyższa. Jest to możliwe ponieważ przy stosunkowo niskim dochodzie znaczna jego cześć jest przeznacza na żywność i podstawowe  wydatki. Im jest on jednak wyższy, tym większa jego część może być przeznaczona na spłatę raty.
 

W styczniu w większości banków nie uległa zmianie sytuacja w zakresie wymaganego przez banki wkładu własnego. Jedynym wyjątkiem jest Multibank, który powrócił do udzielania kredytów nawet do 110% wartości nieruchomości. Z zestawienia przygotowanego przez firmę Expander – Niezależny Doradca Finansowy wynika, że kredyt w złotych na 100% i więcej wartości nieruchomość można było uzyskać w 15 bankach. Tylko nieliczne banki udzielają natomiast kredytów walutowych na 100% wartości nieruchomości.

Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości)
w poszczególnych bankach (%)



Autor:
Jarosław Sadowski
analityk firmy Expander – Niezależny Doradca Finansowy

jn
inwestycje.pl

Analiza wtórnego rynku nieruchomości - styczeń 2010 r.

Rynek kredytów hipotecznych Początek roku przyniósł kolejne pozytywne zamiany na rynku kredytów hipotecznych. Po pierwsze cztery banki – BZ WBK, Getin Noble Bank, Kredyt Bank i Raiffeisen Bank – zdecydowały się ponownie wprowadzić do swojej oferty kredyty walutowe. Poza tym Multibank powrócił do udzielania kredytów na 110% wartości nieruchomości. Zacznijmy jednak od rzeczy najważniejszych, czyli poziomu oprocentowania.
W przypadku kredyt w złotych kontynuowany jest, obserwowany już w końcu ubiegłego roku, trend spadku marż. W przypadku kredytu na kwotę 300 tys. zł (25% wkładu własnego) przeciętna (mediana) marża wynosiła w styczniu 2,5%. Spadła więc o 0,1 pkt. proc. w porównaniu z grudniem i o 0,45 pkt. proc. od września, kiedy marże były najwyższe. 

Najniższe oprocentowanie wśród kredytów w złotych ofertuje Bank Zachodni WBK, w którym wynosi ono 5,55% (marża 1,35%). Nie każdy może jednak skorzystać z tej oferty. Promocyjne warunki są przyznawane tylko w przypadku spełnienia przez kredytobiorcę określonych wymagań. Po pierwsze kredytobiorca musi otworzyć w BZ WBK Konto 24 Prestiż lub Konto VIP. Prowadzenie pierwszego kosztuje 15 zł, a drugiego aż 50 zł miesięcznie. Poza tym na konto musi co miesiąc wpływać przynajmniej 2 000 zł. Jeśli klient nie będzie spełniał warunków promocji przez 2 miesiące, to bank może podwyższyć oprocentowanie o 1,65 pkt. proc.

W pierwszej trójce znalazły się również Bank Polskiej Spółdzielczości (6,03%) oraz  Bank Handlowy (6,12%). Różnica w porównaniu do lidera jest jednak znacząca. Oprocentowanie wyższe o 0,5 pkt. proc. w przypadku kredytu na 300 tys. zł na 30 lat powoduje bowiem wzrost odsetek o 35 tys. zł. To jednak nic w porównaniu z tym jaka będzie różnica jeśli kredyt zostanie zaciągnięty w Banku BPH, w których oprocentowanie wynosi aż 9,02%.
 
Znacznie niższe oprocentowanie niż w przypadku kredytów w złotych można uzyskać zaciągając kredyt w euro lub we frankach szwajcarskich. Co prawda ich marże są wyższe. Istotnie niższe są jednak stopy procentowe. Podczas, gdy 3-miesięczny WIBOR wynosi obecnie ok. 4,2%, to stosowany w kredytach w euro EURIBOR – 0,66%, a LIBOR  CHF tylko 0,25%. W rezultacie, mimo że najniższa marża kredytu w euro wynosi 1,9%, to oprocentowanie tego kredytu jest znacząco niższe niż najlepszego kredytu w złotych. 

Najtańszy kredyt hipoteczny w euro już od ponad 6 miesięcy udziela DnB Nord. Obecnie jego oprocentowanie dla kredytu na kwotę 300 tys. zł i przy wkładzie własnym na poziomie 25% wynosi 2,89%. Pewną niespodzianką jest natomiast druga najlepsza oferta. Raiffeisen Bank zdecydował się on obniżyć marżę kredytów w europejskiej walucie z 3,4% do 2,6%. W rezultacie oprocentowanie wynosi obecnie jedynie 3,3%. Trzecia najlepsza oferta kredytu w euro z oprocentowanie 3,37% należy do Nordea Bank Polska.
 

Mimo bardzo niskich stóp procentowych w Szwajcarii oprocentowanie kredytów we frankach jest wyższe niż w euro. Wynika to oczywiście z wyższych niż w przypadku euro marż kredytowych. Obecnie kredytów we frankach udziela niewiele banków. Wśród nich najlepszą ofertę można znaleźć w Banku Nordea, gdzie oprocentowanie wynosi 3,15%. Poza tym taniego kredytu w szwajcarskiej walucie należy szukać w Banku BPH i Polbanku.
 

Istotnym elementem oferty jest nie tylko koszt kredytu, ale także sposób obliczania zdolności kredytowej. Może się bowiem okazać, że bank, który ma najlepszą ofertę nie będzie chciał udzielić wnioskowanej kwoty kredytu. W takiej sytuacji w pierwszej kolejności należy znaleźć banki, które zgodzą się przyznać odpowiednio wysoką kwotę kredytu, a dopiero później wśród nich porównywać koszty kredytu. Pomóc w tym może zestawienie pokazujące maksymalna  kwotę kredytu jaką banki są gotowe wypłacić 4-osobowej rodzinie. Najwyższą kwotę kredytu można uzyskać zaciągając kredyt w złotych. W przypadku rodziny o dochodzie 3,5 tys. zł netto największy kredyt udzielą: BPS (aż 400 tys. zł), Polbank i Bank Pekao. Kolejność istotnie się jednak zmienia w przypadku wyższego dochodu – wynoszącego 8 tys. zł. Wtedy najwyższy kredyt jest gotów przyznać BOŚ, dopiero na drugim miejscu jest BPS, a na trzecim Bank Millenium.
 
W przypadku kredytu w euro i we frankach maksymalna kwota kredytu jest o 1/3 niższa niż w złotych. Przy  dochodzie na poziomie 3,5 tys. zł netto najwyższa kwota kredytu wynosi 279 tys. zł (oferta Polbanku), czyli jest o ponad 100 tys. zł niższa niż w złotych. Podobnie jest w przypadku wyższego dochodu – 8 tys. zł netto. Warto jednak zaznaczyć, że wyższy dochód może powodować bardzo istotny wzrost zdolności kredytowej. Dla przykładu w BOŚ rodzina z niższym dochodem może liczyć zaledwie na 190 tys. zł kredytu w euro. Tymczasem przy zarobkach wynoszących 8 tys. zł maksymalna wynosi aż 742 tys. zł, czyli jest prawie 4-krotnie wyższa. Jest to możliwe ponieważ przy stosunkowo niskim dochodzie znaczna jego cześć jest przeznacza na żywność i podstawowe  wydatki. Im jest on jednak wyższy, tym większa jego część może być przeznaczona na spłatę raty.
 

W styczniu w większości banków nie uległa zmianie sytuacja w zakresie wymaganego przez banki wkładu własnego. Jedynym wyjątkiem jest Multibank, który powrócił do udzielania kredytów nawet do 110% wartości nieruchomości. Z zestawienia przygotowanego przez firmę Expander – Niezależny Doradca Finansowy wynika, że kredyt w złotych na 100% i więcej wartości nieruchomość można było uzyskać w 15 bankach. Tylko nieliczne banki udzielają natomiast kredytów walutowych na 100% wartości nieruchomości.

Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości)
w poszczególnych bankach (%)



Autor:
Jarosław Sadowski
analityk firmy Expander – Niezależny Doradca Finansowy

jn
inwestycje.pl

Targi BUDMA 2010 – podsumowanie

Międzynarodowe Targi Budownictwa Budma 2010, które odbyły się w Poznaniu w dniach 19-22 stycznia 2010 r., potwierdziły szczególną rolę tego wydarzenia w promowaniu najnowszych rozwiązań i technologii dla branży budowlanej.

Zgodnie z tematem przewodnim – „Zrównoważone budownictwo – ekonomia, ekologia, człowiek” – ekspozycja i program 19. edycji targów koncentrował się wokół bezpiecznych dla człowieka, ekologicznych materiałów budowlanych, technologii zapewniających wysoką sprawność energetyczną, komfort i funkcjonalność budynku przy zminimalizowaniu skutków jego oddziaływania na środowisko naturalne, a także projektowania w harmonii z kontekstem kulturowym i krajobrazowym.

(BUDMA 2010)

(BUDMA 2010)

Budownictwo w pełnym zakresie

W tym roku profil tematyczny targów Budma został uzupełniony o ofertę dla budownictwa drogowego i infrastrukturalnego. Ekspozycja wystawców obejmowała następujące bloki tematyczne:

  • budownictwo mieszkaniowe, infrastruktury społecznej i użyteczności publicznej (fundamenty, ściany, izolacje, okna, drzwi, dachy, drewno, kamień, chemia, narzędzia),
  • budownictwo przemysłowe (posadzki, konstrukcje stalowe, hale)
  • budownictwo drogowe (projektowanie, geotechnika, kruszywa, nawierzchnie, infrastruktura drogowa).

Ofertę z zakresu budownictwa drogowego wzbogaciły odbywające się w cyklu dwuletnim Międzynarodowe Targi Maszyn Budowlanych i Drogowych, Pojazdów oraz Sprzętu Budowlanego BUMASZ, w ramach których prezentowane były m.in. najnowsze pojazdy dla budownictwa, dźwigi i urządzenia transportowe. Po raz piąty w ramach Budmy odbyły się targi CBS – Budownictwo Sportowe, Rekreacyjne, Wellness i Spa.

(BUDMA 2010)

(BUDMA 2010)

Platforma spotkań i edukacji

Bogaty program targów Budma stanowił dobrą okazję do spotkań i wymiany doświadczeń między specjalistami z branży budowlanej oraz cenne źródło wiedzy o najnowszych trendach w sektorze budowlanym. W programie znajdowały się liczne konferencje i debaty przygotowywane z myślą o poszczególnych grupach zwiedzających, jak Dni Inżyniera Budownictwa, Dzień Architektury, Dzień Urbanisty, Kongres Dekarzy Polskich czy Rzemieślnicze Forum Budowlane. Zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się Pokazy Sztuki Dekarskiej, Nowoczesny Warsztat Ciesielski oraz Archispace – specjalna platforma dla architektów, gdzie każdy mógł otrzymać przygotowana specjalnie na targi Budma płytę z 32.000 rysunków CAD. Wielu emocji dostarczyły Mistrzostwa Polski Młodych Parkieciarzy, będące eliminacjami do Mistrzostw Europy, oraz Ogólnopolskie Mistrzostwa Glazurników.

Ekspozycje specjalne na targach Budma 2010

  • Budownictwo pasywne
  • BudShow – dom zrównoważony
  • Wioska Domów Drewnianych

Patronat

Honorowy patronat nad targami sprawowali minister gospodarki i minister infrastruktury oraz Krajowa Izba Gospodarcza.

 

Źródło: dom.pl

Targi BUDMA 2010 – podsumowanie

Międzynarodowe Targi Budownictwa Budma 2010, które odbyły się w Poznaniu w dniach 19-22 stycznia 2010 r., potwierdziły szczególną rolę tego wydarzenia w promowaniu najnowszych rozwiązań i technologii dla branży budowlanej.

Zgodnie z tematem przewodnim – „Zrównoważone budownictwo – ekonomia, ekologia, człowiek” – ekspozycja i program 19. edycji targów koncentrował się wokół bezpiecznych dla człowieka, ekologicznych materiałów budowlanych, technologii zapewniających wysoką sprawność energetyczną, komfort i funkcjonalność budynku przy zminimalizowaniu skutków jego oddziaływania na środowisko naturalne, a także projektowania w harmonii z kontekstem kulturowym i krajobrazowym.

(BUDMA 2010)

(BUDMA 2010)

Budownictwo w pełnym zakresie

W tym roku profil tematyczny targów Budma został uzupełniony o ofertę dla budownictwa drogowego i infrastrukturalnego. Ekspozycja wystawców obejmowała następujące bloki tematyczne:

  • budownictwo mieszkaniowe, infrastruktury społecznej i użyteczności publicznej (fundamenty, ściany, izolacje, okna, drzwi, dachy, drewno, kamień, chemia, narzędzia),
  • budownictwo przemysłowe (posadzki, konstrukcje stalowe, hale)
  • budownictwo drogowe (projektowanie, geotechnika, kruszywa, nawierzchnie, infrastruktura drogowa).

Ofertę z zakresu budownictwa drogowego wzbogaciły odbywające się w cyklu dwuletnim Międzynarodowe Targi Maszyn Budowlanych i Drogowych, Pojazdów oraz Sprzętu Budowlanego BUMASZ, w ramach których prezentowane były m.in. najnowsze pojazdy dla budownictwa, dźwigi i urządzenia transportowe. Po raz piąty w ramach Budmy odbyły się targi CBS – Budownictwo Sportowe, Rekreacyjne, Wellness i Spa.

(BUDMA 2010)

(BUDMA 2010)

Platforma spotkań i edukacji

Bogaty program targów Budma stanowił dobrą okazję do spotkań i wymiany doświadczeń między specjalistami z branży budowlanej oraz cenne źródło wiedzy o najnowszych trendach w sektorze budowlanym. W programie znajdowały się liczne konferencje i debaty przygotowywane z myślą o poszczególnych grupach zwiedzających, jak Dni Inżyniera Budownictwa, Dzień Architektury, Dzień Urbanisty, Kongres Dekarzy Polskich czy Rzemieślnicze Forum Budowlane. Zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się Pokazy Sztuki Dekarskiej, Nowoczesny Warsztat Ciesielski oraz Archispace – specjalna platforma dla architektów, gdzie każdy mógł otrzymać przygotowana specjalnie na targi Budma płytę z 32.000 rysunków CAD. Wielu emocji dostarczyły Mistrzostwa Polski Młodych Parkieciarzy, będące eliminacjami do Mistrzostw Europy, oraz Ogólnopolskie Mistrzostwa Glazurników.

Ekspozycje specjalne na targach Budma 2010

  • Budownictwo pasywne
  • BudShow – dom zrównoważony
  • Wioska Domów Drewnianych

Patronat

Honorowy patronat nad targami sprawowali minister gospodarki i minister infrastruktury oraz Krajowa Izba Gospodarcza.

 

Źródło: dom.pl

Mieszkanie gotowe czy projekt indywidualny

Poszukujący mieszkań na rynku pierwotnym zadają sobie pytanie, czy wybrać z ograniczonej oferty mieszkań gotowych? Czy może zaczekać na tańszy i dokładnie taki lokal, jakiego potrzebujemy w realizowanym dopiero projekcie?
uż w drugiej połowie zeszłego roku popyt sfokusował się na niewielkie mieszkania o niewygórowanych cenach. Eksperci oceniają, że to takich mieszkań najszybciej zacznie na rynku brakować, ponieważ wskutek kryzysu deweloperzy drastycznie ograniczyli inwestycje. Analitycy z redNet Consulting potwierdzają, że mimo szerokiej oferty gotowych lokali coraz trudniej o najatrakcyjniejsze mieszkania, takie których powierzchnia nie przekracza 60 mkw.

GUS podał, że w ciągu 11 miesięcy ostatniego roku ilość mieszkań, których deweloperzy rozpoczęli budowę spadła w całej Polsce prawie o 40 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku 2008. Dane firmy Reas i serwisu Tabelaofert.pl wskazują zaś jasno, że wprowadzane na rynek nowe mieszkania są tańsze od tych, które są w sprzedaży od jakiegoś czasu. Dla przykładu w Warszawie średnia cena mieszkań wprowadzonych do sprzedaży w trzecim kwartale 2009 roku wynosiła ok. 7,3 tys. zł za m kw., zaś rok wcześniej była, aż o 20 proc. wyższa i stanowiła ok. 8,9 tys. zł za mkw. Mieszkania w nowo rozpoczynanych projektach są atrakcyjniejsze cenowo, bo w czasie kryzysu spadły ceny wielu materiałów budowlanych oraz robocizny.

Stabilizacja cen i lekkie złagodzenie polityki kredytowej sprawiły, że jesienią ubiegłego roku nabywcy znów zaczęli interesować się ofertami z rynku pierwotnego. Najbardziej poszukiwane stały się nieduże, dwu i trzypokojowe mieszkania o funkcjonalnym układzie. Wiele firm deweloperskich zaczęło zmieniać projekty swoich osiedli tak, by móc zaoferować mniejsze, a więc tańsze lokale.

- W drugim etapie realizacji osiedla Alpha w Ursusie proponujemy mieszkania o mniejszej powierzchni, niż te które oferowaliśmy w kilku budynkach gotowego już etapu. Najmniejsze lokale w ofercie mają teraz 34 mkw., przy czym istnieje możliwość zaaranżowania ich także w wariancie dwupokojowym. Mieszkania o powierzchni już od 40 mkw. to mieszkania z dwoma pokojami. Trzy pokoje są dostępne w lokalach o powierzchni od 49 mkw. Ceny i metraż dostosowaliśmy do realiów rynku i dlatego w całej ofercie mieszkania dostępne są w kredycie objętym programem „Rodzina na swoim” – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Zapas mieszkaniowy firm oceniany jest teraz w kraju na 30 tysięcy lokali. Jeśli nowych projektów nadal niewiele będzie przybywało, to na przełomie tego i następnego roku pojawi się więcej chętnych na nowe mieszkania niż lokali do wzięcia, oceniają eksperci z Systemu Analiz i Monitorowania Rynku Obrotu Nieruchomościami (AMRON),  funkcjonującego przy Związku Banków Polskich. Według osądu Polskiego Związku Firm Deweloperskich, w ciągu tego roku nowe mieszkania mogą być droższe średnio o 5-10 proc. Dotyczy to w szczególności tych najbardziej atrakcyjnych na rynku o niewielkiej powierzchni.

 

Źródło: www.dom.pl

Mieszkanie gotowe czy projekt indywidualny

Poszukujący mieszkań na rynku pierwotnym zadają sobie pytanie, czy wybrać z ograniczonej oferty mieszkań gotowych? Czy może zaczekać na tańszy i dokładnie taki lokal, jakiego potrzebujemy w realizowanym dopiero projekcie?
uż w drugiej połowie zeszłego roku popyt sfokusował się na niewielkie mieszkania o niewygórowanych cenach. Eksperci oceniają, że to takich mieszkań najszybciej zacznie na rynku brakować, ponieważ wskutek kryzysu deweloperzy drastycznie ograniczyli inwestycje. Analitycy z redNet Consulting potwierdzają, że mimo szerokiej oferty gotowych lokali coraz trudniej o najatrakcyjniejsze mieszkania, takie których powierzchnia nie przekracza 60 mkw.

GUS podał, że w ciągu 11 miesięcy ostatniego roku ilość mieszkań, których deweloperzy rozpoczęli budowę spadła w całej Polsce prawie o 40 proc. w porównaniu do analogicznego okresu roku 2008. Dane firmy Reas i serwisu Tabelaofert.pl wskazują zaś jasno, że wprowadzane na rynek nowe mieszkania są tańsze od tych, które są w sprzedaży od jakiegoś czasu. Dla przykładu w Warszawie średnia cena mieszkań wprowadzonych do sprzedaży w trzecim kwartale 2009 roku wynosiła ok. 7,3 tys. zł za m kw., zaś rok wcześniej była, aż o 20 proc. wyższa i stanowiła ok. 8,9 tys. zł za mkw. Mieszkania w nowo rozpoczynanych projektach są atrakcyjniejsze cenowo, bo w czasie kryzysu spadły ceny wielu materiałów budowlanych oraz robocizny.

Stabilizacja cen i lekkie złagodzenie polityki kredytowej sprawiły, że jesienią ubiegłego roku nabywcy znów zaczęli interesować się ofertami z rynku pierwotnego. Najbardziej poszukiwane stały się nieduże, dwu i trzypokojowe mieszkania o funkcjonalnym układzie. Wiele firm deweloperskich zaczęło zmieniać projekty swoich osiedli tak, by móc zaoferować mniejsze, a więc tańsze lokale.

- W drugim etapie realizacji osiedla Alpha w Ursusie proponujemy mieszkania o mniejszej powierzchni, niż te które oferowaliśmy w kilku budynkach gotowego już etapu. Najmniejsze lokale w ofercie mają teraz 34 mkw., przy czym istnieje możliwość zaaranżowania ich także w wariancie dwupokojowym. Mieszkania o powierzchni już od 40 mkw. to mieszkania z dwoma pokojami. Trzy pokoje są dostępne w lokalach o powierzchni od 49 mkw. Ceny i metraż dostosowaliśmy do realiów rynku i dlatego w całej ofercie mieszkania dostępne są w kredycie objętym programem „Rodzina na swoim” – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development.

Zapas mieszkaniowy firm oceniany jest teraz w kraju na 30 tysięcy lokali. Jeśli nowych projektów nadal niewiele będzie przybywało, to na przełomie tego i następnego roku pojawi się więcej chętnych na nowe mieszkania niż lokali do wzięcia, oceniają eksperci z Systemu Analiz i Monitorowania Rynku Obrotu Nieruchomościami (AMRON),  funkcjonującego przy Związku Banków Polskich. Według osądu Polskiego Związku Firm Deweloperskich, w ciągu tego roku nowe mieszkania mogą być droższe średnio o 5-10 proc. Dotyczy to w szczególności tych najbardziej atrakcyjnych na rynku o niewielkiej powierzchni.

 

Źródło: www.dom.pl

Użytkowanie lokalu lub budynku

Jak zmienić sposób użytkowania danego lokalu, bądź budynku?

Zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części wymaga zgłoszenia właściwemu organowi. Do zgłoszenia należy dołączyć:

1) opis i rysunek określający usytuowanie budynku w stosunku do granic nieruchomości i innych obiektów budowlanych istniejących lub budowanych na tej i sąsiednich nieruchomościach, z oznaczeniem części obiektu budowlanego, w której zamierza się dokonać zmiany sposobu użytkowania;

2) zwięzły opis techniczny, określający rodzaj i charakterystykę obiektu budowlanego oraz jego konstrukcję, wraz z danymi techniczno-użytkowymi, w tym wielkościami i rozkładem obciążeń, a w razie potrzeby również z danymi technologicznymi;

3) zaświadczenie o zgodności zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego z ustaleniami obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo ostateczną decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, wystawiane przez właściwy organ.

Jeżeli zmiana użytkowania obiektu wymaga przebudowy lokalu lub budynku należy uzyskać decyzję o pozwoleniu na wykonanie robót budowlanych.

Źródło: UM st. Warszawy

Użytkowanie lokalu lub budynku

Jak zmienić sposób użytkowania danego lokalu, bądź budynku?

Zmiana sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części wymaga zgłoszenia właściwemu organowi. Do zgłoszenia należy dołączyć:

1) opis i rysunek określający usytuowanie budynku w stosunku do granic nieruchomości i innych obiektów budowlanych istniejących lub budowanych na tej i sąsiednich nieruchomościach, z oznaczeniem części obiektu budowlanego, w której zamierza się dokonać zmiany sposobu użytkowania;

2) zwięzły opis techniczny, określający rodzaj i charakterystykę obiektu budowlanego oraz jego konstrukcję, wraz z danymi techniczno-użytkowymi, w tym wielkościami i rozkładem obciążeń, a w razie potrzeby również z danymi technologicznymi;

3) zaświadczenie o zgodności zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego z ustaleniami obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo ostateczną decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, wystawiane przez właściwy organ.

Jeżeli zmiana użytkowania obiektu wymaga przebudowy lokalu lub budynku należy uzyskać decyzję o pozwoleniu na wykonanie robót budowlanych.

Źródło: UM st. Warszawy

Kraków ma centrum edukacji budowlanej

W połowie stycznia zainaugurowało swoją działalność Małopolskie Centrum Edukacji Budowlanej (MCEB). Jest to instytucja niezwykła, pierwsza tego typu w Polsce. Ma ona na celu rozwój kompetencji i doświadczeń branży budowlanej, a także integrację osób związanych z branżą budowlaną.
Założycielem MCEB jest krakowska Grupa ATTIC, a jego siedziba znajduje się przy nowym centrum logistyczno-biurowym ATTIC przy ul. Skotnickiej. Firma ta od lat realizuje uznany projekt edukacyjny – Szkołę Dobrego Budowania. Jak zapewniają przedstawiciele firmy, to właśnie doświadczenia zbierane w czasie realizacji tego projektu posłużą rozwojowi nowej inicjatywy.
 
Obiekt, który ma do dyspozycji MCEB, składa się przede wszystkim z Multimedialnej Sali Konferencyjnej, przeznaczonej na seminaria i szkolenia branżowe. Patronat na tą salą objął dwutygodnik „Krakowski Rynek Nieruchomości”. W niej będą się odbywały wszystkie najważniejsze imprezy, organizowane nie tylko dla przedstawicieli firm z Krakowa, ale z całej Polski.
 
Obok sali konferencyjnej w MCEB znajduje się Sala Pokazów Praktycznych i to głównie ona stanowi o wyjątkowości całej inicjatywy. W sali tej będę się odbywać cykliczne szkolenia praktyczne ze stosowania nowych technologii i rozwiązań związanych z budową i wykańczaniem domów. Specjaliści i uczestnicy tej branży chcą podnosić kwalifikacje, dzielić się wiedzą, współpracować ze sobą i budować wzajemne relacje biznesowe. Okazuje się jednak, że nie ma na rynku oferty uwzględniającej specjalistyczne potrzeby. Do tej pory szkolenia, np. z zakresu montażu okien czy uszczelniania dachu, prowadzone były w salach konferencyjnych w hotelach, co było uciążliwe, gdyż tego typu pracom towarzyszy zwykle hałas wiertarek i kurz. Teraz w Sali Pokazów Praktycznych w MCEB będzie można swobodnie używać wszystkich materiałów i narzędzi budowlanych bez obawy o hałas, plamy z farby czy kleju – mówi Katarzyna Dacyl-Zajdel prezes MCEB.
Podstawową część wyposażenia Sali Pokazów Praktycznych stanowią modele, na których uczestnicy szkoleń będą uczyć się m.in. jak prawidłowo montować okna dachowe czy budować przewody kominowe. Brak tego typu możliwości, a co za tym idzie wiedzy, był dotkliwy, szczególnie że rynek materiałów i technologii budowlanych rozwinął się w ostatnich latach bardzo mocno. O dynamicznym rozwoju można przekonać się chociażby na przykładzie materiałów budowlanych. Producenci ciągle wprowadzają nowe technologie, poprawiają jakość systemów itd. Po wprowadzeniu nowości na rynek konieczne jest przeszkolenie tych, którzy będą te materiały stosować w praktyce – dodaje Katarzyna Dacyl-Zajdel.
 
MCEB będzie certyfikować najlepszych wykonawców. Ma to na celu potwierdzenie ich kompetencji, a tym samym rekomendowanie ich klientom. Oferta MCEB kierowana będzie także do młodzieży. Centrum chce współpracować ze szkołami i technikami budowlanymi oraz uczelniami technicznymi. Chcemy dostarczać nie tylko wiedzę, ale i zmieniać wizerunek branży budowlanej. Ten sektor gospodarki stanowi znaczący składnik PKB, a mimo tego „budowlanka” kojarzy się stereotypowo – z błotem i gumofilcami, a nie z wykwalifikowaną kadrą i nowoczesnyą, dynamicznie rozwijającą się gałęzią gospodarki. Liczymy, że MCEB pomoże poprawić ten niekorzystny obraz – przekonuje prezes MCEB.
 
W uroczystości otwarcia centrum szkoleniowego wzięli udział m.in. Piotr Reguła, prezes Grupy ATTIC, Mirosław Lubawski, członek zarządu Grupy Polskie Składy Budowlane oraz Janusz Komurkiewicz, przedstawiciel jednego z największych producentów okien dachowych – polskiej spółki FAKRO.

 

Źródło: KRN.pl

Kraków ma centrum edukacji budowlanej

W połowie stycznia zainaugurowało swoją działalność Małopolskie Centrum Edukacji Budowlanej (MCEB). Jest to instytucja niezwykła, pierwsza tego typu w Polsce. Ma ona na celu rozwój kompetencji i doświadczeń branży budowlanej, a także integrację osób związanych z branżą budowlaną.
Założycielem MCEB jest krakowska Grupa ATTIC, a jego siedziba znajduje się przy nowym centrum logistyczno-biurowym ATTIC przy ul. Skotnickiej. Firma ta od lat realizuje uznany projekt edukacyjny – Szkołę Dobrego Budowania. Jak zapewniają przedstawiciele firmy, to właśnie doświadczenia zbierane w czasie realizacji tego projektu posłużą rozwojowi nowej inicjatywy.
 
Obiekt, który ma do dyspozycji MCEB, składa się przede wszystkim z Multimedialnej Sali Konferencyjnej, przeznaczonej na seminaria i szkolenia branżowe. Patronat na tą salą objął dwutygodnik „Krakowski Rynek Nieruchomości”. W niej będą się odbywały wszystkie najważniejsze imprezy, organizowane nie tylko dla przedstawicieli firm z Krakowa, ale z całej Polski.
 
Obok sali konferencyjnej w MCEB znajduje się Sala Pokazów Praktycznych i to głównie ona stanowi o wyjątkowości całej inicjatywy. W sali tej będę się odbywać cykliczne szkolenia praktyczne ze stosowania nowych technologii i rozwiązań związanych z budową i wykańczaniem domów. Specjaliści i uczestnicy tej branży chcą podnosić kwalifikacje, dzielić się wiedzą, współpracować ze sobą i budować wzajemne relacje biznesowe. Okazuje się jednak, że nie ma na rynku oferty uwzględniającej specjalistyczne potrzeby. Do tej pory szkolenia, np. z zakresu montażu okien czy uszczelniania dachu, prowadzone były w salach konferencyjnych w hotelach, co było uciążliwe, gdyż tego typu pracom towarzyszy zwykle hałas wiertarek i kurz. Teraz w Sali Pokazów Praktycznych w MCEB będzie można swobodnie używać wszystkich materiałów i narzędzi budowlanych bez obawy o hałas, plamy z farby czy kleju – mówi Katarzyna Dacyl-Zajdel prezes MCEB.
Podstawową część wyposażenia Sali Pokazów Praktycznych stanowią modele, na których uczestnicy szkoleń będą uczyć się m.in. jak prawidłowo montować okna dachowe czy budować przewody kominowe. Brak tego typu możliwości, a co za tym idzie wiedzy, był dotkliwy, szczególnie że rynek materiałów i technologii budowlanych rozwinął się w ostatnich latach bardzo mocno. O dynamicznym rozwoju można przekonać się chociażby na przykładzie materiałów budowlanych. Producenci ciągle wprowadzają nowe technologie, poprawiają jakość systemów itd. Po wprowadzeniu nowości na rynek konieczne jest przeszkolenie tych, którzy będą te materiały stosować w praktyce – dodaje Katarzyna Dacyl-Zajdel.
 
MCEB będzie certyfikować najlepszych wykonawców. Ma to na celu potwierdzenie ich kompetencji, a tym samym rekomendowanie ich klientom. Oferta MCEB kierowana będzie także do młodzieży. Centrum chce współpracować ze szkołami i technikami budowlanymi oraz uczelniami technicznymi. Chcemy dostarczać nie tylko wiedzę, ale i zmieniać wizerunek branży budowlanej. Ten sektor gospodarki stanowi znaczący składnik PKB, a mimo tego „budowlanka” kojarzy się stereotypowo – z błotem i gumofilcami, a nie z wykwalifikowaną kadrą i nowoczesnyą, dynamicznie rozwijającą się gałęzią gospodarki. Liczymy, że MCEB pomoże poprawić ten niekorzystny obraz – przekonuje prezes MCEB.
 
W uroczystości otwarcia centrum szkoleniowego wzięli udział m.in. Piotr Reguła, prezes Grupy ATTIC, Mirosław Lubawski, członek zarządu Grupy Polskie Składy Budowlane oraz Janusz Komurkiewicz, przedstawiciel jednego z największych producentów okien dachowych – polskiej spółki FAKRO.

 

Źródło: KRN.pl

Od współwłasności do samodzielności

Niejednokrotnie zdarza się, że w wyniku różnych sytuacji stajemy się współwłaścicielami nieruchomości z innymi osobami. Nie zawsze jednak współwłaściciele zdają sobie sprawę z tego, jak funkcjonuje to prawo i jakie są konsekwencje stania się współwłaścicielem. Rodzi to wiele komplikacji przy korzystaniu z nieruchomości oraz przy próbach zniesienia współwłasności. Niewątpliwie najbardziej skomplikowanymi współwłasnościami w Polsce są przypadki współwłasności kamienic, w których nieraz kilkanaście osób mieszka, zajmując określone pomieszczenia i dysponując jedynie prawem własności określonym ułamkiem. Wówczas tak naprawdę żadna z nich nie jest właścicielem lokalu, który zajmuje, a jedynie współwłaścicielem całej nieruchomości, a to zasadnicza różnica.
Definicja współwłasności
 
Zgodnie z art. 195 kodeksu cywilnego własność tej samej rzeczy może przysługiwać niepodzielnie kilku osobom (współwłasność). Wynikają z tej definicji trzy podstawowe elementy, bez których nie może istnieć współwłasność: jeden przedmiot (nieruchomość), wiele podmiotów (przynajmniej dwóch właścicieli tej samej rzeczy) i niepodzielność wspólnego prawa. Pierwsze dwa elementy nie wymagają specjalnego komentarza, natomiast trzeci, czyli niepodzielność wspólnego prawa, polega na tym, że rzecz nie jest podzielona fizycznie i żadnemu ze współwłaścicieli nie przysługuje wyłączne prawo do części rzeczy. Wręcz odwrotnie, każdy ze współwłaścicieli ma prawo do całości rzeczy, obojętnie od wysokości własnego ułamka.
 
Korzystanie z nieruchomości
 
Największe problemy we współwłasności zawsze powstają na gruncie wspólnego korzystania z nieruchomości. Współwłaściciele zatem muszą tak ukształtować wzajemne stosunki, aby możliwe było zgodne korzystanie. Należy pamiętać, że samo korzystanie z rzeczy obejmuje uprawnienie do pobierania pożytków oraz uprawnienie do jej używania. Oczywiście najbardziej pożądane jest, aby współwłaściciele sami w drodze umowy określili sposób korzystania z nieruchomości. Umowa taka najczęściej będzie polegać na dokonaniu podziału nieruchomości na części do wyłącznego użytku poszczególnych współwłaścicieli. Umowa taka jest wiążąca dla następców prawnych współwłaścicieli, ale nie powoduje zniesienia współwłasności. Zmiana takiego umownego sposobu korzystania może nastąpić bądź w wyniku zmiany umowy z woli stron, bądź w wyniku orzeczenia sądowego.
 
Jeżeli strony nie zawarły umowy, będzie je obowiązywał ustawowy sposób korzystania. Zgodnie z nim każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony do współposiadania rzeczy oraz korzystania z niej w takim zakresie, w jakim jego uprawnienie da się pogodzić z współposiadaniem i korzystaniem przez pozostałych współwłaścicieli. Jeżeli jednak współwłaściciele nie zawarli stosownej umowy i nie jest również możliwy zgodny sposób korzystania określony w ustawie, wówczas sposób korzystania może określić sąd. Ponadto każdy ze współwłaścicieli jest zobowiązany do zarządzania rzeczą wspólną, czyli podejmowania decyzji i dokonywania czynności koniecznych w toku normalnego korzystania, jak i w sytuacjach nadzwyczajnych.
 
Współwłaściciele mogą również, tak jak przy sposobie korzystania, określić umownie sposób zarządu nieruchomością. W braku umowy będą miały zastosowanie uregulowania kodeksu cywilnego, które dokonują podziału czynności zarządu na: czynności zwykłego zarządu i czynności taki zarząd przekraczające. Czynności zwykłego zarządu dotyczą spraw związanych ze zwykłą bieżącą eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości. Będą to na przykład drobne remonty, naprawy i opłaty związane z nieruchomością. Czynności, które nie mieszczą się w zakresie zwykłego zarządu, będą czynnościami przekraczającymi zwykły zarząd. Chodzi tu na przykład o wynajęcie, zmianę przeznaczenia, przeprowadzenie kapitalnego remontu. Granica między czynnościami zwykłego zarządu a czynnościami je przekraczającymi jest płynna i zawsze decydują okoliczności konkretnego przypadku. Podział ten ma bardzo doniosłe znaczenie, gdyż do czynności zwykłego zarządu potrzebna jest zgoda większości współwłaścicieli liczona według wielkości udziałów. Natomiast do czynności przekraczających zwykły zarząd konieczna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli. W razie braku jednomyślności współwłaściciele, których udziały wynoszą co najmniej połowę, mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd. Ponadto, jeśli współwłaściciele nie mogą porozumieć się nawet przy zwykłym zarządzie, każdy z nich może wystąpić do sądu o wyznaczenie zarządcy. Zarządca taki jest uprawniony do dokonywania czynności zwykłego zarządu, zaś czynności przekraczające ten zakres może podejmować za zgodą współwłaścicieli, a przy jej braku – za zgodą sądu.
 
Zniesienie współwłasności
 
Zniesienie współwłasności powoduje usunięcie stanu rzeczy, w którym własność jednej rzeczy przysługuje niepodzielnie kilku osobom. Współwłasność, poza przypadkami współwłasności przymusowej, ma charakter tymczasowy, dlatego przepisy dopuszczają możliwość jej zniesienia w każdym czasie, a roszczenie to nie ulega przedawnieniu i przysługuje każdemu ze współwłaścicieli. Współwłaściciele mogą w drodze umowy wyłączyć możliwość zniesienia współwłasności na czas nie dłuższy niż 5 lat. Jednakże w ostatnim roku przed upływem zastrzeżonego terminu dopuszczalne jest dalsze przedłużenie terminu o kolejne 5 lat i przedłużenia te można ponawiać (art. 210 k.c.).
Znieść współwłasność można w drodze umowy lub postępowania sądowego. Umowne zniesienie współwłasności może nastąpić tylko wówczas, gdy współwłaściciele dojdą do porozumienia między sobą co do konieczności i sposobu zniesienia współwłasności. Należy pamiętać, że przy umownym zniesieniu współwłasności nieruchomości konieczna jest zawsze forma aktu notarialnego pod rygorem nieważności.
 
Natomiast w przypadku niemożliwości porozumienia się współwłaścicielom pozostaje tylko droga sądowa. Postępowanie o zniesienie współwłasności przed sądem ma charakter nieprocesowy, a w celu jego wszczęcia należy złożyć stosowny wniosek. Powinien on zawierać wszystkie elementy wynikające z przepisów o pozwie oraz wymieniać wszystkich zainteresowanych w sprawie (art. 511 k.p.c.). We wniosku należy opisać nieruchomość mającą ulec podziałowi, wskazując miejsce jej położenia, powierzchnię, przeznaczenie, numer księgi wieczystej i oznaczenie geodezyjne. Wnioskodawca może również określić swoje żądania dotyczące sposobu zniesienia współwłasności. Do wniosku należy dołączyć odpis z księgi wieczystej lub inny dokument własnościowy, jeżeli księga wieczysta nie została założona. Uczestnikami takiego postępowania są wszyscy współwłaściciele lub ich spadkobiercy. Uczestnikami mogą być także inne osoby, które wykażą, że wynik postępowania ich dotyczy. Sądem właściwym dla prowadzenie sprawy o zniesienie współwłasności jest sąd miejsca położenia nieruchomości (art. 606 k.p.c.).
 
Wyróżnić można trzy sposoby dokonania zniesienia współwłasności. Pierwszym z nich jest fizyczny podział nieruchomości,czyli podzielenie nieruchomości na kilka mniejszych. Taki podział jest możliwy zawsze, jeśli nie jest sprzeczny z ustawą, ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy, oraz jeśli nie pociąga za sobą istotnej zmiany rzeczy czy znacznego zmniejszenia jej wartości. Wymienione wyżej ustawowe ograniczenia podziału dotyczą m.in. gospodarstw rolnych, a także nieruchomości nierolniczych. Co do tych ostatnich, to jeśli podziału dokonuje sąd, powinien on zasięgnąć w tej kwestii opinii wójta (burmistrza, prezydenta miasta), ale tylko w przypadku, gdy możliwość takiego podziału zależy od ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Niemniej sąd o podziale orzeka samodzielnie i podział ten jest wiążący dla organów administracji. Jeśli natomiast podziału dokonują współwłaściciele samodzielnie w drodze umownej muszą uzyskać stosowną decyzję wójta (burmistrza, prezydenta miasta), która zatwierdza projekt podziału.
 
Drugim sposobem zniesienia współwłasności nieruchomości jest przyznanie nieruchomości jednemu współwłaścicielowi za spłatą pozostałych. Taki sposób zniesienia współwłasności może wynikać tak z umowy stron, jak i z orzeczenia sądu. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby współwłaściciele w umowie zgodnie znieśli współwłasność, przyznając własność jednej osobie z obowiązkiem spłaty na rzecz pozostałych lub bez spłat, jeżeli taka będzie ich wola. W przypadku sądowego (przymusowego) zniesienia współwłasności sąd powinien jednak brać pod uwagę okoliczności konkretnego przypadku. Taką okolicznością uzasadniającą decyzję sądu o tej formie zniesienia współwłasności może być fakt zamieszkiwania w nieruchomości tylko przez jednego ze współwłaścicieli. Wybierając ten sposób zniesienia współwłasności, sąd oznacza termin i sposób uiszczenia spłat na rzecz pozostałych współwłaścicieli. Sąd może rozłożyć spłaty na raty, jednak termin spłaty całej kwoty nie może przekraczać 10 lat. W szczególnych uzasadnionych przypadkach sąd na wniosek może też odroczyć termin zapłaty raty.
 
Trzecim sposobem zniesienia współwłasności nieruchomości jest sprzedaż rzeczy wspólnej i podział uzyskanej kwoty między współwłaścicieli. Jeśli takie zniesienie jest dokonywane przez samych współwłaścicieli, to podlega ogólnym zasadom prawa cywilnego i nie jest to faktyczne zniesienie współwłasności, tylko po prostu sprzedaż nieruchomości. W sytuacji natomiast gdy sprzedaży dokonuje sąd, odbywa się ona w trybie licytacji, zgodnie z przepisami postępowania egzekucyjnego.
 
Specyficzne sposoby zniesienia współwłasności budynku
 
Jeżeli nieruchomość zabudowana budynkiem jest współwłasnością kilku osób, bardzo często konieczne jest dokonanie jego podziału. Na początku najczęściej następuje podział fizyczny, w którym współwłaściciele dokonują podziału nieruchomości na części do wyłącznego korzystania przez poszczególnych współwłaścicieli. Dopiero w przypadku sporów, braku pewności co do określonego podziału fizycznego lub po prostu w przypadku chęci zbycia części budynku dokonuje się podziału prawnego budynku. W wyniku takiego podziału powstają nowe nieruchomości, a podział budynku może przybrać formę podziału pionowego lub podziału poziomego.
 
Podział pionowy budynku
 
Podział pionowy budynku w praktyce polega na przedzieleniu działki i budynku jedną linią pionową w taki sposób, by w wyniku podziału powstały co najmniej dwie działki i dwa niezależne usadowione na jednym fundamencie budynki połączone jedną ścianą (powstaje tzw. bliźniak lub szeregówka). Taki podział jest dopuszczalny, jeżeli linia podziału działki przebiega przez ścianę budynku dzielącą budynek na części regularne i samodzielne. Może być to ściana już istniejąca lub wykonana w tym celu. Ważne, żeby ściana ta przebiegała przez wszystkie kondygnacje i była na tej samej linii, co podział działki. Sama procedura podziału budynku wraz z działką przebiega tak jak procedura podziału samej działki i dokonuje jej uprawniony geodeta na zlecenie właściciela, a dodatkowe czynności mogą wynikać z konieczności dokonania przeróbek budynku umożliwiających jego fizyczne podzielenie. Wówczas dodatkowo konieczne będzie przygotowanie przez uprawnionego architekta projektu przebudowy i uzyskania pozwolenia na budowę.
 
Podział poziomy budynku
 
Podział poziomy budynku stosowany jest, gdy podział pionowy nie jest możliwy. Podział ten polega na wyodrębnieniu w budynku samodzielnych lokali i określaniu ich udziałów w nieruchomości wspólnej. W wyniku tak dokonywanego podziału nie jest dzielona działka pod budynkiem, która pozostaje współwłasnością właścicieli wyodrębnionych lokali, dzielony jest natomiast sam budynek. Pozostałe niewyodrębnione części, na przykład strych, piwnica, klatka schodowa, tak jak i działka, stanowią współwłasność wszystkich właścicieli lokali.
 
Podział przez wyodrębnianie lokali następuje najczęściej w drodze umowy zawartej w formie aktu notarialnego lub w drodze orzeczenia sądu znoszącego współwłasność. Zanim w praktyce jednak będzie możliwe ustanowienie odrębnej własności lokali, konieczne może być wykonanie wielu czynności administracyjnych, a nieraz dodatkowo także technicznych, o których mowa w ustawie z dnia 24 czerwca 1994 roku o własności lokali. Przede wszystkim, aby wyodrębnić w danym budynku lokal, musi mieć on charakter samodzielności, czyli składać się z izby lub zespołu izb oraz z pomieszczeń przynależnych tworzących samodzielny twór gospodarczy. Inne wymagania samodzielności będą, gdy wyodrębniamy lokal mieszkalny, a inne w przypadku wyodrębniania lokalu użytkowego, na przykład garażu, sklepu itp. Nie każdy bowiem lokal może być lokalem mieszkalnym, gdyż w przeciwieństwie do innych lokali mieszkalny musi spełniać więcej wymogów. Powinien między innymi umożliwiać całodobowy pobyt ludzi i pełnienie przez nich różnorodnych funkcji życiowych bez szkody dla życia lub zdrowia. Dlatego lokal taki musi mieć nie tylko odpowiednie rozmiary, ale też musi być wyposażony w odpowiednie urządzenia. Ponadto lokal, aby mógł być wyodrębniony, musi spełniać określone normy techniczne, które reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
 

 

Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości"

Od współwłasności do samodzielności

Niejednokrotnie zdarza się, że w wyniku różnych sytuacji stajemy się współwłaścicielami nieruchomości z innymi osobami. Nie zawsze jednak współwłaściciele zdają sobie sprawę z tego, jak funkcjonuje to prawo i jakie są konsekwencje stania się współwłaścicielem. Rodzi to wiele komplikacji przy korzystaniu z nieruchomości oraz przy próbach zniesienia współwłasności. Niewątpliwie najbardziej skomplikowanymi współwłasnościami w Polsce są przypadki współwłasności kamienic, w których nieraz kilkanaście osób mieszka, zajmując określone pomieszczenia i dysponując jedynie prawem własności określonym ułamkiem. Wówczas tak naprawdę żadna z nich nie jest właścicielem lokalu, który zajmuje, a jedynie współwłaścicielem całej nieruchomości, a to zasadnicza różnica.
Definicja współwłasności
 
Zgodnie z art. 195 kodeksu cywilnego własność tej samej rzeczy może przysługiwać niepodzielnie kilku osobom (współwłasność). Wynikają z tej definicji trzy podstawowe elementy, bez których nie może istnieć współwłasność: jeden przedmiot (nieruchomość), wiele podmiotów (przynajmniej dwóch właścicieli tej samej rzeczy) i niepodzielność wspólnego prawa. Pierwsze dwa elementy nie wymagają specjalnego komentarza, natomiast trzeci, czyli niepodzielność wspólnego prawa, polega na tym, że rzecz nie jest podzielona fizycznie i żadnemu ze współwłaścicieli nie przysługuje wyłączne prawo do części rzeczy. Wręcz odwrotnie, każdy ze współwłaścicieli ma prawo do całości rzeczy, obojętnie od wysokości własnego ułamka.
 
Korzystanie z nieruchomości
 
Największe problemy we współwłasności zawsze powstają na gruncie wspólnego korzystania z nieruchomości. Współwłaściciele zatem muszą tak ukształtować wzajemne stosunki, aby możliwe było zgodne korzystanie. Należy pamiętać, że samo korzystanie z rzeczy obejmuje uprawnienie do pobierania pożytków oraz uprawnienie do jej używania. Oczywiście najbardziej pożądane jest, aby współwłaściciele sami w drodze umowy określili sposób korzystania z nieruchomości. Umowa taka najczęściej będzie polegać na dokonaniu podziału nieruchomości na części do wyłącznego użytku poszczególnych współwłaścicieli. Umowa taka jest wiążąca dla następców prawnych współwłaścicieli, ale nie powoduje zniesienia współwłasności. Zmiana takiego umownego sposobu korzystania może nastąpić bądź w wyniku zmiany umowy z woli stron, bądź w wyniku orzeczenia sądowego.
 
Jeżeli strony nie zawarły umowy, będzie je obowiązywał ustawowy sposób korzystania. Zgodnie z nim każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony do współposiadania rzeczy oraz korzystania z niej w takim zakresie, w jakim jego uprawnienie da się pogodzić z współposiadaniem i korzystaniem przez pozostałych współwłaścicieli. Jeżeli jednak współwłaściciele nie zawarli stosownej umowy i nie jest również możliwy zgodny sposób korzystania określony w ustawie, wówczas sposób korzystania może określić sąd. Ponadto każdy ze współwłaścicieli jest zobowiązany do zarządzania rzeczą wspólną, czyli podejmowania decyzji i dokonywania czynności koniecznych w toku normalnego korzystania, jak i w sytuacjach nadzwyczajnych.
 
Współwłaściciele mogą również, tak jak przy sposobie korzystania, określić umownie sposób zarządu nieruchomością. W braku umowy będą miały zastosowanie uregulowania kodeksu cywilnego, które dokonują podziału czynności zarządu na: czynności zwykłego zarządu i czynności taki zarząd przekraczające. Czynności zwykłego zarządu dotyczą spraw związanych ze zwykłą bieżącą eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości. Będą to na przykład drobne remonty, naprawy i opłaty związane z nieruchomością. Czynności, które nie mieszczą się w zakresie zwykłego zarządu, będą czynnościami przekraczającymi zwykły zarząd. Chodzi tu na przykład o wynajęcie, zmianę przeznaczenia, przeprowadzenie kapitalnego remontu. Granica między czynnościami zwykłego zarządu a czynnościami je przekraczającymi jest płynna i zawsze decydują okoliczności konkretnego przypadku. Podział ten ma bardzo doniosłe znaczenie, gdyż do czynności zwykłego zarządu potrzebna jest zgoda większości współwłaścicieli liczona według wielkości udziałów. Natomiast do czynności przekraczających zwykły zarząd konieczna jest zgoda wszystkich współwłaścicieli. W razie braku jednomyślności współwłaściciele, których udziały wynoszą co najmniej połowę, mogą żądać rozstrzygnięcia przez sąd. Ponadto, jeśli współwłaściciele nie mogą porozumieć się nawet przy zwykłym zarządzie, każdy z nich może wystąpić do sądu o wyznaczenie zarządcy. Zarządca taki jest uprawniony do dokonywania czynności zwykłego zarządu, zaś czynności przekraczające ten zakres może podejmować za zgodą współwłaścicieli, a przy jej braku – za zgodą sądu.
 
Zniesienie współwłasności
 
Zniesienie współwłasności powoduje usunięcie stanu rzeczy, w którym własność jednej rzeczy przysługuje niepodzielnie kilku osobom. Współwłasność, poza przypadkami współwłasności przymusowej, ma charakter tymczasowy, dlatego przepisy dopuszczają możliwość jej zniesienia w każdym czasie, a roszczenie to nie ulega przedawnieniu i przysługuje każdemu ze współwłaścicieli. Współwłaściciele mogą w drodze umowy wyłączyć możliwość zniesienia współwłasności na czas nie dłuższy niż 5 lat. Jednakże w ostatnim roku przed upływem zastrzeżonego terminu dopuszczalne jest dalsze przedłużenie terminu o kolejne 5 lat i przedłużenia te można ponawiać (art. 210 k.c.).
Znieść współwłasność można w drodze umowy lub postępowania sądowego. Umowne zniesienie współwłasności może nastąpić tylko wówczas, gdy współwłaściciele dojdą do porozumienia między sobą co do konieczności i sposobu zniesienia współwłasności. Należy pamiętać, że przy umownym zniesieniu współwłasności nieruchomości konieczna jest zawsze forma aktu notarialnego pod rygorem nieważności.
 
Natomiast w przypadku niemożliwości porozumienia się współwłaścicielom pozostaje tylko droga sądowa. Postępowanie o zniesienie współwłasności przed sądem ma charakter nieprocesowy, a w celu jego wszczęcia należy złożyć stosowny wniosek. Powinien on zawierać wszystkie elementy wynikające z przepisów o pozwie oraz wymieniać wszystkich zainteresowanych w sprawie (art. 511 k.p.c.). We wniosku należy opisać nieruchomość mającą ulec podziałowi, wskazując miejsce jej położenia, powierzchnię, przeznaczenie, numer księgi wieczystej i oznaczenie geodezyjne. Wnioskodawca może również określić swoje żądania dotyczące sposobu zniesienia współwłasności. Do wniosku należy dołączyć odpis z księgi wieczystej lub inny dokument własnościowy, jeżeli księga wieczysta nie została założona. Uczestnikami takiego postępowania są wszyscy współwłaściciele lub ich spadkobiercy. Uczestnikami mogą być także inne osoby, które wykażą, że wynik postępowania ich dotyczy. Sądem właściwym dla prowadzenie sprawy o zniesienie współwłasności jest sąd miejsca położenia nieruchomości (art. 606 k.p.c.).
 
Wyróżnić można trzy sposoby dokonania zniesienia współwłasności. Pierwszym z nich jest fizyczny podział nieruchomości,czyli podzielenie nieruchomości na kilka mniejszych. Taki podział jest możliwy zawsze, jeśli nie jest sprzeczny z ustawą, ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem rzeczy, oraz jeśli nie pociąga za sobą istotnej zmiany rzeczy czy znacznego zmniejszenia jej wartości. Wymienione wyżej ustawowe ograniczenia podziału dotyczą m.in. gospodarstw rolnych, a także nieruchomości nierolniczych. Co do tych ostatnich, to jeśli podziału dokonuje sąd, powinien on zasięgnąć w tej kwestii opinii wójta (burmistrza, prezydenta miasta), ale tylko w przypadku, gdy możliwość takiego podziału zależy od ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Niemniej sąd o podziale orzeka samodzielnie i podział ten jest wiążący dla organów administracji. Jeśli natomiast podziału dokonują współwłaściciele samodzielnie w drodze umownej muszą uzyskać stosowną decyzję wójta (burmistrza, prezydenta miasta), która zatwierdza projekt podziału.
 
Drugim sposobem zniesienia współwłasności nieruchomości jest przyznanie nieruchomości jednemu współwłaścicielowi za spłatą pozostałych. Taki sposób zniesienia współwłasności może wynikać tak z umowy stron, jak i z orzeczenia sądu. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby współwłaściciele w umowie zgodnie znieśli współwłasność, przyznając własność jednej osobie z obowiązkiem spłaty na rzecz pozostałych lub bez spłat, jeżeli taka będzie ich wola. W przypadku sądowego (przymusowego) zniesienia współwłasności sąd powinien jednak brać pod uwagę okoliczności konkretnego przypadku. Taką okolicznością uzasadniającą decyzję sądu o tej formie zniesienia współwłasności może być fakt zamieszkiwania w nieruchomości tylko przez jednego ze współwłaścicieli. Wybierając ten sposób zniesienia współwłasności, sąd oznacza termin i sposób uiszczenia spłat na rzecz pozostałych współwłaścicieli. Sąd może rozłożyć spłaty na raty, jednak termin spłaty całej kwoty nie może przekraczać 10 lat. W szczególnych uzasadnionych przypadkach sąd na wniosek może też odroczyć termin zapłaty raty.
 
Trzecim sposobem zniesienia współwłasności nieruchomości jest sprzedaż rzeczy wspólnej i podział uzyskanej kwoty między współwłaścicieli. Jeśli takie zniesienie jest dokonywane przez samych współwłaścicieli, to podlega ogólnym zasadom prawa cywilnego i nie jest to faktyczne zniesienie współwłasności, tylko po prostu sprzedaż nieruchomości. W sytuacji natomiast gdy sprzedaży dokonuje sąd, odbywa się ona w trybie licytacji, zgodnie z przepisami postępowania egzekucyjnego.
 
Specyficzne sposoby zniesienia współwłasności budynku
 
Jeżeli nieruchomość zabudowana budynkiem jest współwłasnością kilku osób, bardzo często konieczne jest dokonanie jego podziału. Na początku najczęściej następuje podział fizyczny, w którym współwłaściciele dokonują podziału nieruchomości na części do wyłącznego korzystania przez poszczególnych współwłaścicieli. Dopiero w przypadku sporów, braku pewności co do określonego podziału fizycznego lub po prostu w przypadku chęci zbycia części budynku dokonuje się podziału prawnego budynku. W wyniku takiego podziału powstają nowe nieruchomości, a podział budynku może przybrać formę podziału pionowego lub podziału poziomego.
 
Podział pionowy budynku
 
Podział pionowy budynku w praktyce polega na przedzieleniu działki i budynku jedną linią pionową w taki sposób, by w wyniku podziału powstały co najmniej dwie działki i dwa niezależne usadowione na jednym fundamencie budynki połączone jedną ścianą (powstaje tzw. bliźniak lub szeregówka). Taki podział jest dopuszczalny, jeżeli linia podziału działki przebiega przez ścianę budynku dzielącą budynek na części regularne i samodzielne. Może być to ściana już istniejąca lub wykonana w tym celu. Ważne, żeby ściana ta przebiegała przez wszystkie kondygnacje i była na tej samej linii, co podział działki. Sama procedura podziału budynku wraz z działką przebiega tak jak procedura podziału samej działki i dokonuje jej uprawniony geodeta na zlecenie właściciela, a dodatkowe czynności mogą wynikać z konieczności dokonania przeróbek budynku umożliwiających jego fizyczne podzielenie. Wówczas dodatkowo konieczne będzie przygotowanie przez uprawnionego architekta projektu przebudowy i uzyskania pozwolenia na budowę.
 
Podział poziomy budynku
 
Podział poziomy budynku stosowany jest, gdy podział pionowy nie jest możliwy. Podział ten polega na wyodrębnieniu w budynku samodzielnych lokali i określaniu ich udziałów w nieruchomości wspólnej. W wyniku tak dokonywanego podziału nie jest dzielona działka pod budynkiem, która pozostaje współwłasnością właścicieli wyodrębnionych lokali, dzielony jest natomiast sam budynek. Pozostałe niewyodrębnione części, na przykład strych, piwnica, klatka schodowa, tak jak i działka, stanowią współwłasność wszystkich właścicieli lokali.
 
Podział przez wyodrębnianie lokali następuje najczęściej w drodze umowy zawartej w formie aktu notarialnego lub w drodze orzeczenia sądu znoszącego współwłasność. Zanim w praktyce jednak będzie możliwe ustanowienie odrębnej własności lokali, konieczne może być wykonanie wielu czynności administracyjnych, a nieraz dodatkowo także technicznych, o których mowa w ustawie z dnia 24 czerwca 1994 roku o własności lokali. Przede wszystkim, aby wyodrębnić w danym budynku lokal, musi mieć on charakter samodzielności, czyli składać się z izby lub zespołu izb oraz z pomieszczeń przynależnych tworzących samodzielny twór gospodarczy. Inne wymagania samodzielności będą, gdy wyodrębniamy lokal mieszkalny, a inne w przypadku wyodrębniania lokalu użytkowego, na przykład garażu, sklepu itp. Nie każdy bowiem lokal może być lokalem mieszkalnym, gdyż w przeciwieństwie do innych lokali mieszkalny musi spełniać więcej wymogów. Powinien między innymi umożliwiać całodobowy pobyt ludzi i pełnienie przez nich różnorodnych funkcji życiowych bez szkody dla życia lub zdrowia. Dlatego lokal taki musi mieć nie tylko odpowiednie rozmiary, ale też musi być wyposażony w odpowiednie urządzenia. Ponadto lokal, aby mógł być wyodrębniony, musi spełniać określone normy techniczne, które reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
 

 

Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości"

Jak prawidłowo sporządzić umowę najmu okazjonalnego

Nowelizacja ustawy lokatorskiej – o której wcześniej pisaliśmy (patrz: „Zmiany w ustawie o ochronie praw lokatorów” z 4 grudnia 2009 r.) – została już opublikowana (DzU z 2010 r., nr 3, poz. 13). W związku z tym od 28 stycznia 2010 r. możliwe będzie zawarcie umowy najmu okazjonalnego w przewidzianym przez ustawę trybie.

Istotą najmu okazjonalnego jest, iż wynajmujący w uproszczony sposób (bez konieczności przeprowadzania sądowego postępowania w celu uzyskania wyroku eksmisyjnego) może przymusić lokatora – gdy umowa przestanie już obowiązywać – do wyprowadzenia się z lokalu. Co więcej, jeżeli wynajmujący dopełni obowiązku zgłoszenia zawarcia umowy najmu właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego (właściwy urząd skarbowy określamy zgodnie z miejscem zamieszkania podatnika) – zawarta umowa najmu wyłączona jest spod większości regulacji ustawy o ochronie praw lokatora. To z kolei oznacza, że właściciel lokalu może np. swobodnie określić warunki podwyżki czynszu (w stosunku do innych lokatorów konieczne jest przestrzeganie obostrzeń zawartych w art. 8a i art. 9 ustawy). Jak widać – z punktu widzenia osób wynajmujących lokale, ten typ najmu zawiera bardzo korzystne rozwiązania. Z tego powodu warto przyjrzeć się bliżej sposobowi, w jaki należy prawidłowo sporządzić umowę najmu okazjonalnego, podlegającą przepisom wprowadzonym nowelizacją.

Należy jednak pamiętać, że nie wszyscy mogą taką umowę zawrzeć. Najem okazjonalny zarezerwowany jest tylko dla osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej w dziedzinie wynajmu mieszkań. Nie ma więc znaczenia liczba lokali, ale to, czy dana osoba nie zajmuje się wynajem lokali, prowadząc działalność zarobkową w sposób ciągły i zorganizowany.
 
Forma umowy
 
O ile „zwykła” umowa najmu może zostać zawarta w każdej formie – również dorozumianej (tj. także ustnej), umowa najmu okazjonalnego musi zostać sporządzona na piśmie, i to pod rygorem jej nieważności. Dodatkowo obligatoryjnie musi zawierać określone załączniki, z których część musi być sporządzona przez notariusza.
 
Treść umowy
 
Umowa najmu okazjonalnego powinna oczywiście spełniać warunki każdej innej umowy najmu, czyli określać wszystkie istotne postanowienia przedmiotowe i podmiotowe. Mówiąc obrazowo, powinna odpowiadać na pytania: kto, komu, co i za ile. Z praktycznego punktu widzenia dobrze jest, jeżeli umowa precyzyjnie określa jej strony (tj. imiona i nazwiska, adresy, numery dowodów tożsamości, numery PESEL i NIP), wskazuje dokładny adres lokalu, określa szczegółowo warunki umożliwiające podwyżkę czynszu oraz powody wypowiedzenia umowy. Dodatkowo, ponieważ kodeks cywilny (art. 659 – 692 k.c.) pozwala na umowne modyfikacje szeregu uprawnień stron, warto zastanowić się, czy nie uregulować odrębnie także innych kwestii. Takimi elementami mogą być np. wysokość kaucji (maksymalne do sześciokrotności miesięcznego czynszu), termin uiszczania czynszu, sposób uiszczania opłat eksploatacyjnych (media), okres wypowiedzenia, czy kwestie napraw lokalu.
 
Konieczne jest także wskazanie okresu, na jaki umowa ma być zawarta – termin powinien być oznaczony dowolnie, umowa nie może jednak być zawarta na dłużej niż 10 lat. Oczywiście, nie ma przeciwwskazań, aby po upływie umówionego czasu podpisać kolejną umowę, na dowolnie ustalonych przez strony warunkach.
 
Szczególną cechą wprowadzanego najmu okazjonalnego są obligatoryjne załączniki, które mają gwarantować skuteczną „przymusową wyprowadzkę” lokatora. Tak więc do zawartej umowy musimy dołączyć:
 
oświadczenie najemcy w formie aktu notarialnego, w którym poddaje się egzekucji i zobowiązuje do opróżnienia i wydania używanego lokalu w terminie wskazanym w żądaniu wynajmującego (koszty sporządzenia takiego oświadczenia zostały ustalone w ustawie: wynagrodzenie notariusza za sporządzenie oświadczenia może wynieść maksymalnie 1/10 minimalnego wynagrodzenia za pracę, które obecnie wynosi 1317 zł);
 
wskazanie przez najemcę innego lokalu, w którym będzie mógł zamieszkać w przypadku wykonania egzekucji obowiązku opróżnienia lokalu; ten element może być zawarty zarówno w samej umowie, w osobnym załączniku do umowy, jak i w oświadczeniu najemcy, o którym mowa powyżej; należy przy tym pamiętać, że w razie utraty możliwości zamieszkania w tym lokalu, trzeba poinformować o tym wynajmującego – w terminie 21 dni od dowiedzenia się o tym – wskazując równocześnie inny adres;
 
oświadczenie osoby posiadającej tytuł prawny do lokalu, w którym najemca miałby zamieszkać, o wyrażeniu zgody na jego zamieszkanie w nim (to oświadczenie – na żądanie wynajmującego – powinno być sporządzone z podpisem notarialnie poświadczonym; koszt poświadczenia podpisu wynosi maksymalnie 24,40 zł).
 
Na zakończenie warto przypomnieć o tym, że zawartą umowę należy zgłosić do urzędu skarbowego. Brak wypełnienia tego wymogu będzie dla wynajmującego oznaczać, nie możność skorzystania z największych „dobrodziejstw” najmu okazjonalnego, tj. z możliwości ułatwionego podwyższania czynszu czy uproszczonej eksmisji. 

 

Źródło: KRN.pl, 

Jak prawidłowo sporządzić umowę najmu okazjonalnego

Nowelizacja ustawy lokatorskiej – o której wcześniej pisaliśmy (patrz: „Zmiany w ustawie o ochronie praw lokatorów” z 4 grudnia 2009 r.) – została już opublikowana (DzU z 2010 r., nr 3, poz. 13). W związku z tym od 28 stycznia 2010 r. możliwe będzie zawarcie umowy najmu okazjonalnego w przewidzianym przez ustawę trybie.

Istotą najmu okazjonalnego jest, iż wynajmujący w uproszczony sposób (bez konieczności przeprowadzania sądowego postępowania w celu uzyskania wyroku eksmisyjnego) może przymusić lokatora – gdy umowa przestanie już obowiązywać – do wyprowadzenia się z lokalu. Co więcej, jeżeli wynajmujący dopełni obowiązku zgłoszenia zawarcia umowy najmu właściwemu naczelnikowi urzędu skarbowego (właściwy urząd skarbowy określamy zgodnie z miejscem zamieszkania podatnika) – zawarta umowa najmu wyłączona jest spod większości regulacji ustawy o ochronie praw lokatora. To z kolei oznacza, że właściciel lokalu może np. swobodnie określić warunki podwyżki czynszu (w stosunku do innych lokatorów konieczne jest przestrzeganie obostrzeń zawartych w art. 8a i art. 9 ustawy). Jak widać – z punktu widzenia osób wynajmujących lokale, ten typ najmu zawiera bardzo korzystne rozwiązania. Z tego powodu warto przyjrzeć się bliżej sposobowi, w jaki należy prawidłowo sporządzić umowę najmu okazjonalnego, podlegającą przepisom wprowadzonym nowelizacją.

Należy jednak pamiętać, że nie wszyscy mogą taką umowę zawrzeć. Najem okazjonalny zarezerwowany jest tylko dla osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej w dziedzinie wynajmu mieszkań. Nie ma więc znaczenia liczba lokali, ale to, czy dana osoba nie zajmuje się wynajem lokali, prowadząc działalność zarobkową w sposób ciągły i zorganizowany.
 
Forma umowy
 
O ile „zwykła” umowa najmu może zostać zawarta w każdej formie – również dorozumianej (tj. także ustnej), umowa najmu okazjonalnego musi zostać sporządzona na piśmie, i to pod rygorem jej nieważności. Dodatkowo obligatoryjnie musi zawierać określone załączniki, z których część musi być sporządzona przez notariusza.
 
Treść umowy
 
Umowa najmu okazjonalnego powinna oczywiście spełniać warunki każdej innej umowy najmu, czyli określać wszystkie istotne postanowienia przedmiotowe i podmiotowe. Mówiąc obrazowo, powinna odpowiadać na pytania: kto, komu, co i za ile. Z praktycznego punktu widzenia dobrze jest, jeżeli umowa precyzyjnie określa jej strony (tj. imiona i nazwiska, adresy, numery dowodów tożsamości, numery PESEL i NIP), wskazuje dokładny adres lokalu, określa szczegółowo warunki umożliwiające podwyżkę czynszu oraz powody wypowiedzenia umowy. Dodatkowo, ponieważ kodeks cywilny (art. 659 – 692 k.c.) pozwala na umowne modyfikacje szeregu uprawnień stron, warto zastanowić się, czy nie uregulować odrębnie także innych kwestii. Takimi elementami mogą być np. wysokość kaucji (maksymalne do sześciokrotności miesięcznego czynszu), termin uiszczania czynszu, sposób uiszczania opłat eksploatacyjnych (media), okres wypowiedzenia, czy kwestie napraw lokalu.
 
Konieczne jest także wskazanie okresu, na jaki umowa ma być zawarta – termin powinien być oznaczony dowolnie, umowa nie może jednak być zawarta na dłużej niż 10 lat. Oczywiście, nie ma przeciwwskazań, aby po upływie umówionego czasu podpisać kolejną umowę, na dowolnie ustalonych przez strony warunkach.
 
Szczególną cechą wprowadzanego najmu okazjonalnego są obligatoryjne załączniki, które mają gwarantować skuteczną „przymusową wyprowadzkę” lokatora. Tak więc do zawartej umowy musimy dołączyć:
 
oświadczenie najemcy w formie aktu notarialnego, w którym poddaje się egzekucji i zobowiązuje do opróżnienia i wydania używanego lokalu w terminie wskazanym w żądaniu wynajmującego (koszty sporządzenia takiego oświadczenia zostały ustalone w ustawie: wynagrodzenie notariusza za sporządzenie oświadczenia może wynieść maksymalnie 1/10 minimalnego wynagrodzenia za pracę, które obecnie wynosi 1317 zł);
 
wskazanie przez najemcę innego lokalu, w którym będzie mógł zamieszkać w przypadku wykonania egzekucji obowiązku opróżnienia lokalu; ten element może być zawarty zarówno w samej umowie, w osobnym załączniku do umowy, jak i w oświadczeniu najemcy, o którym mowa powyżej; należy przy tym pamiętać, że w razie utraty możliwości zamieszkania w tym lokalu, trzeba poinformować o tym wynajmującego – w terminie 21 dni od dowiedzenia się o tym – wskazując równocześnie inny adres;
 
oświadczenie osoby posiadającej tytuł prawny do lokalu, w którym najemca miałby zamieszkać, o wyrażeniu zgody na jego zamieszkanie w nim (to oświadczenie – na żądanie wynajmującego – powinno być sporządzone z podpisem notarialnie poświadczonym; koszt poświadczenia podpisu wynosi maksymalnie 24,40 zł).
 
Na zakończenie warto przypomnieć o tym, że zawartą umowę należy zgłosić do urzędu skarbowego. Brak wypełnienia tego wymogu będzie dla wynajmującego oznaczać, nie możność skorzystania z największych „dobrodziejstw” najmu okazjonalnego, tj. z możliwości ułatwionego podwyższania czynszu czy uproszczonej eksmisji. 

 

Źródło: KRN.pl, 

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies