Ze świata nieruchomości - strona 89

Raport z rynku nieruchomości - luty 2010

Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30% więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.
KOSMETYCZNE ZMIANY CEN

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.
 
Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6%), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4%) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4%). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.
 
Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1%), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9%).

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

miasto

cena PLN/m2

zmiana mdm

zmiana rdr

12'09

01'10

(%)

(PLN/m2)

(%)

(PLN/m2)

Białystok

4 630

4 658

0,6

28

5,4

238

Bydgoszcz

4 259

4 252

-0,2

-7

0,3

13

Gdańsk

6 423

6 494

1,1

71

0,6

38

Gdynia

6 630

6 485

-2,2

-145

-7,1

-499

Gorzów Wlkp.

3 197

3 182

-0,5

-15

bd

bd

Katowice

4 100

4 207

2,6

107

2,0

84

Kielce

4 282

4 416

3,1

134

bd

bd

Kraków

7 483

7 347

-1,8

-136

-0,1

-11

Lublin

5 047

5 170

2,4

123

3,4

170

Łódź

4 383

4 429

1,0

46

3,5

149

Olsztyn

4 853

4 893

0,8

40

-1,5

-74

Opole

4 175

4 280

2,5

105

7,6

304

Poznań

5 924

5 888

-0,6

-36

2,4

138

Rzeszów

4 577

4 659

1,8

82

3,7

166

Sopot

9 879

10 074

2,0

195

-4,9

-516

Szczecin

4 857

4 879

0,5

22

-0,9

-44

Warszawa

9 062

9 021

-0,5

-41

-1,3

-123

Wrocław

6 908

7 056

2,1

148

3,4

232


NOWE KREDYTY - TO JUŻ ROZTOPY

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.
 
Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

KREDYTY SPŁACANE - RATY NIEZNACZNIE W DÓŁ

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

STRUKTURA CEN MIESZKAŃ WYSTAWIONYCH DO SPRZEDAŻY W STYCZNIU

Warszawa

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 5 000

0,2

5 001 - 6 000

1,6

6 001 - 7 000

10,9

7 001 - 8 000

23,5

8 001 - 9 000

23,2

9 001 - 10 000

17,5

10 001 - 11 000

10,5

11 001 - 12 000

5,3

12 001 - 13 000

2,5

13 001 plus

4,9

Mediana: 7 961 PLN/m2


Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.
 
Wrocław

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,7

4 001 - 5 000

5,0

5 001 - 6 000

20,1

6 001 - 7 000

32,3

7 001 - 8 000

22,8

8 001 - 9 000

10,2

9 001 - 10 000

3,5

10 000 plus

5,3

Mediana: 6 761 PLN/m2


We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3%) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.
 
Kraków

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,6

4 001 - 5 000

3,5

5 001 - 6 000

18,5

6 001 - 7 000

26,7

7 001 - 8 000

23,9

8 001 - 9 000

13,9

9 001 - 10 000

6,3

10 001 - 11 000

2,6

11 001 plus

4,1

Mediana: 7 038 PLN/m2


Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4% wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7% oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.

Poznań

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

4,8

4 001 - 5 000

21,1

5 001 - 6 000

34,9

6 001 - 7 000

22,3

7 001 - 8 000

10,9

8 001 - 9 000

3,9

9 000 plus

2,0

Mediana: 5 744 PLN/m2


W Poznaniu ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35% ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6% styczniowej podaży.

Gdańsk

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

1,1

4 001 - 5 000

8,7

5 001 - 6 000

33,1

6 001 - 7 000

31,9

7 001 - 8 000

13,1

8 001 - 9 000

6,0

9 000 plus

6,0

Mediana: 6 180 PLN/m2


Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

STAWKI ZA NAJEM SPADAJĄ

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40% więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

Oferty.net i Open Finance

an

inwestycje.pl

Raport z rynku nieruchomości - luty 2010

Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30% więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.
KOSMETYCZNE ZMIANY CEN

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.
 
Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6%), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4%) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4%). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.
 
Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1%), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9%).

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

miasto

cena PLN/m2

zmiana mdm

zmiana rdr

12'09

01'10

(%)

(PLN/m2)

(%)

(PLN/m2)

Białystok

4 630

4 658

0,6

28

5,4

238

Bydgoszcz

4 259

4 252

-0,2

-7

0,3

13

Gdańsk

6 423

6 494

1,1

71

0,6

38

Gdynia

6 630

6 485

-2,2

-145

-7,1

-499

Gorzów Wlkp.

3 197

3 182

-0,5

-15

bd

bd

Katowice

4 100

4 207

2,6

107

2,0

84

Kielce

4 282

4 416

3,1

134

bd

bd

Kraków

7 483

7 347

-1,8

-136

-0,1

-11

Lublin

5 047

5 170

2,4

123

3,4

170

Łódź

4 383

4 429

1,0

46

3,5

149

Olsztyn

4 853

4 893

0,8

40

-1,5

-74

Opole

4 175

4 280

2,5

105

7,6

304

Poznań

5 924

5 888

-0,6

-36

2,4

138

Rzeszów

4 577

4 659

1,8

82

3,7

166

Sopot

9 879

10 074

2,0

195

-4,9

-516

Szczecin

4 857

4 879

0,5

22

-0,9

-44

Warszawa

9 062

9 021

-0,5

-41

-1,3

-123

Wrocław

6 908

7 056

2,1

148

3,4

232


NOWE KREDYTY - TO JUŻ ROZTOPY

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.
 
Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

KREDYTY SPŁACANE - RATY NIEZNACZNIE W DÓŁ

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

STRUKTURA CEN MIESZKAŃ WYSTAWIONYCH DO SPRZEDAŻY W STYCZNIU

Warszawa

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 5 000

0,2

5 001 - 6 000

1,6

6 001 - 7 000

10,9

7 001 - 8 000

23,5

8 001 - 9 000

23,2

9 001 - 10 000

17,5

10 001 - 11 000

10,5

11 001 - 12 000

5,3

12 001 - 13 000

2,5

13 001 plus

4,9

Mediana: 7 961 PLN/m2


Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.
 
Wrocław

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,7

4 001 - 5 000

5,0

5 001 - 6 000

20,1

6 001 - 7 000

32,3

7 001 - 8 000

22,8

8 001 - 9 000

10,2

9 001 - 10 000

3,5

10 000 plus

5,3

Mediana: 6 761 PLN/m2


We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3%) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.
 
Kraków

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,6

4 001 - 5 000

3,5

5 001 - 6 000

18,5

6 001 - 7 000

26,7

7 001 - 8 000

23,9

8 001 - 9 000

13,9

9 001 - 10 000

6,3

10 001 - 11 000

2,6

11 001 plus

4,1

Mediana: 7 038 PLN/m2


Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4% wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7% oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.

Poznań

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

4,8

4 001 - 5 000

21,1

5 001 - 6 000

34,9

6 001 - 7 000

22,3

7 001 - 8 000

10,9

8 001 - 9 000

3,9

9 000 plus

2,0

Mediana: 5 744 PLN/m2


W Poznaniu ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35% ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6% styczniowej podaży.

Gdańsk

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

1,1

4 001 - 5 000

8,7

5 001 - 6 000

33,1

6 001 - 7 000

31,9

7 001 - 8 000

13,1

8 001 - 9 000

6,0

9 000 plus

6,0

Mediana: 6 180 PLN/m2


Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

STAWKI ZA NAJEM SPADAJĄ

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40% więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

Oferty.net i Open Finance

an

inwestycje.pl

Na ratunek zabytkom

Analitycy z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości na 25mld zł. wycenili wartość krakowskich zabytków. W skali całego kraju, historyczna zabudowa najstarszych Polskich miast to bezcenne dobro.

Im starsze tym…cenniejsze

(Rynek w Krakowie)

(Rynek w Krakowie)

Zamki, dwory, pałace, kościoły, ratusze stanowią nie tylko wartość historyczną, ale również finansową. 130 kościołów oraz ponad 200 zespołów klasztornych i domów zakonnych w samym tylko Krakowie eksperci wycenili na ok. 10mld zł. Obiekty zgromadzone na Wzgórzu Wawelskim, w tym najcenniejsze: Zamek i Katedra zdaniem rzeczoznawców są warte tyle ile, łącznie wszystkie krakowskie hotele (sam Wawel – 4mld zł.).

Biorąc pod uwagę fakt, że 13 obiektów w Polsce wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości (UNESCO), to mamy do czynienia z bezcennym dobrem.

Pieniądze na ratunek

Przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej remonty, rekonstrukcje i rewaloryzacja zabytkowych obiektów z budżetu miast było niemal niemożliwe.

Z powodu problemów finansowych prace ciągnęły się nawet dziesiątki lat. Zdarzało się, że zanim skończył się remont, obiekt trzeba było od początku odnawiać. Dzięki unijnym pieniądzom, najcenniejsze obiekty w Polsce odzyskują swoją urodę i piękno. Zabytki traktowane są priorytetowo na liście obiektów, które otrzymają fundusze z Unii, ale pomoc finansową mogą pozyskać nie tylko znane i podziwiane obiekty. Wiele starych kamienic ma szansę na gruntowną renowację dzięki unijnym pieniądzom oraz rządowym dopłatom do kredytów przeznaczonym na remonty.

W Polsce kilka tysięcy starych, nierzadko zabytkowych budynków wymaga prac renowacyjnych – mówi Maciej Iwaniec z firmy BaumitKażde tego typu przedsięwzięcie wymaga indywidualnego podejścia wykonawcy oraz wykorzystania najlepszej jakości materiałów budowlanych.

(Centrum Kultury Zamek, Leśnica k. Wrocławia)

(Centrum Kultury Zamek, Leśnica k. Wrocławia)

Polskie zabytki na liście UNESCO:

1. Stare Miasto w Krakowie,

2. Zabytkowa kopalnia soli w Wieliczce,

3. Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny i Zagłady Auschwitz-Birkenau,

4. Białowieski Park Narodowy – (wspólnie z Białorusią),

5. Stare Miasto w Warszawie,

6. Stare Miasto w Zamościu – przykład renesansowej zabudowy miejskiej,

7. Średniowieczny zespół miejski Torunia,

8. Zamek Krzyżacki w Malborku,

9. Kalwaria Zebrzydowska: manierystyczny zespół architektoniczny i krajobrazowy oraz park pielgrzymkowy z XVII w.,

10. Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy,

11. Drewniane kościoły południowej Małopolski i Podkarpacia – Binarowa, Blizne, Dębno Podhalańskie, Haczów, Lipnica Murowana, Sękowa,

12. Park Mużakowski nad rzeką Nysą (wspólnie z Niemcami),

13. Hala Stulecia (Hala Ludowa) we Wrocławiu.

 

Źródło: dom.pl

Na ratunek zabytkom

Analitycy z Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości na 25mld zł. wycenili wartość krakowskich zabytków. W skali całego kraju, historyczna zabudowa najstarszych Polskich miast to bezcenne dobro.

Im starsze tym…cenniejsze

(Rynek w Krakowie)

(Rynek w Krakowie)

Zamki, dwory, pałace, kościoły, ratusze stanowią nie tylko wartość historyczną, ale również finansową. 130 kościołów oraz ponad 200 zespołów klasztornych i domów zakonnych w samym tylko Krakowie eksperci wycenili na ok. 10mld zł. Obiekty zgromadzone na Wzgórzu Wawelskim, w tym najcenniejsze: Zamek i Katedra zdaniem rzeczoznawców są warte tyle ile, łącznie wszystkie krakowskie hotele (sam Wawel – 4mld zł.).

Biorąc pod uwagę fakt, że 13 obiektów w Polsce wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości (UNESCO), to mamy do czynienia z bezcennym dobrem.

Pieniądze na ratunek

Przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej remonty, rekonstrukcje i rewaloryzacja zabytkowych obiektów z budżetu miast było niemal niemożliwe.

Z powodu problemów finansowych prace ciągnęły się nawet dziesiątki lat. Zdarzało się, że zanim skończył się remont, obiekt trzeba było od początku odnawiać. Dzięki unijnym pieniądzom, najcenniejsze obiekty w Polsce odzyskują swoją urodę i piękno. Zabytki traktowane są priorytetowo na liście obiektów, które otrzymają fundusze z Unii, ale pomoc finansową mogą pozyskać nie tylko znane i podziwiane obiekty. Wiele starych kamienic ma szansę na gruntowną renowację dzięki unijnym pieniądzom oraz rządowym dopłatom do kredytów przeznaczonym na remonty.

W Polsce kilka tysięcy starych, nierzadko zabytkowych budynków wymaga prac renowacyjnych – mówi Maciej Iwaniec z firmy BaumitKażde tego typu przedsięwzięcie wymaga indywidualnego podejścia wykonawcy oraz wykorzystania najlepszej jakości materiałów budowlanych.

(Centrum Kultury Zamek, Leśnica k. Wrocławia)

(Centrum Kultury Zamek, Leśnica k. Wrocławia)

Polskie zabytki na liście UNESCO:

1. Stare Miasto w Krakowie,

2. Zabytkowa kopalnia soli w Wieliczce,

3. Były Nazistowski Niemiecki Obóz Koncentracyjny i Zagłady Auschwitz-Birkenau,

4. Białowieski Park Narodowy – (wspólnie z Białorusią),

5. Stare Miasto w Warszawie,

6. Stare Miasto w Zamościu – przykład renesansowej zabudowy miejskiej,

7. Średniowieczny zespół miejski Torunia,

8. Zamek Krzyżacki w Malborku,

9. Kalwaria Zebrzydowska: manierystyczny zespół architektoniczny i krajobrazowy oraz park pielgrzymkowy z XVII w.,

10. Kościoły Pokoju w Jaworze i Świdnicy,

11. Drewniane kościoły południowej Małopolski i Podkarpacia – Binarowa, Blizne, Dębno Podhalańskie, Haczów, Lipnica Murowana, Sękowa,

12. Park Mużakowski nad rzeką Nysą (wspólnie z Niemcami),

13. Hala Stulecia (Hala Ludowa) we Wrocławiu.

 

Źródło: dom.pl

Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Samorządy w Lubelskiem zbyt wolno usuwają azbest. Dotychczas usunięto zaledwie 0,3 proc. wyrobów zawierających ten materiał. Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że jeśli działoby się to w tempie zaobserwowanym na Lubelszczyźnie, to azbest w Polsce będzie obecny jeszcze przez 568 lat - aż do roku 2576.

Z kontroli NIK wynika, że urzędy nie mają wiedzy o ilości azbestu na swoim terenie. Opierają się głównie na danych szacunkowych.

Najwyższa Izba Kontroli zbadała, czy organy administracji samorządowej w Lubelskiem w latach 2007-2009 odpowiednio składowały i usuwały odpady zawierające azbest.

Największym problemem jest wolne tempo usuwania azbestu. Obecnie w Polsce obowiązuje Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009-2032. Według jego założeń, do roku 2032 Polska powinna być wolna od wyrobów zawierających azbest.

Program usuwania wyrobów zawierających azbest dla terenu województwa lubelskiego zakłada, że do 2012 roku na składowiskach znajdzie się 35 proc. odpadów. Tymczasem w latach 2006 - 2008 usunięto zaledwie ok. 0,3 proc. wyrobów zawierających azbest.

- Przy takim tempie do roku 2032 usuniętych będzie zaledwie 4 proc. azbestu, a na usunięcie wszystkich administracja województwa będzie potrzebować ok. 568 lat - podkreśla NIK.

Gminy nie mają pełnych informacji o rodzaju, liczbie i miejscach wyrobów azbestowych na swoim terenie. Nie próbują ich też wyegzekwować od właścicieli, choć tym akurat przepisy prawa nakazują składanie oświadczeń.

Jeszcze gorzej wygląda inwentaryzacja w obiektach, których właścicielem, zarządcą lub użytkownikiem jest jednostka administracji publicznej (np. szkoła, stacja kolejowa, dom pomocy społecznej). W 9 na 13 skontrolowanych jednostek w ogóle nie wykonano inwentaryzacji, w pozostałych była ona niepełna, więc żadna ze skontrolowanych instytucji nie miała rzetelnej wiedzy o azbeście. NIK podkreśla, że wynikiem tak niefrasobliwego podejścia organów administracji samorządowej do zgromadzenia wiedzy o wyrobach z azbestem jest zamieszanie i brak dokładnej wiedzy, co do tego, ile wyrobów zawierających azbest trzeba usunąć.

Gminy i powiaty niezbyt aktywnie starały się o uzyskanie finansowania na oczyszczanie terenu z azbestu, a jeśli to robiły, to często nieprawidłowo wykorzystywały pozyskane środki.

 


(MM)
Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Samorządy w Lubelskiem zbyt wolno usuwają azbest. Dotychczas usunięto zaledwie 0,3 proc. wyrobów zawierających ten materiał. Najwyższa Izba Kontroli oszacowała, że jeśli działoby się to w tempie zaobserwowanym na Lubelszczyźnie, to azbest w Polsce będzie obecny jeszcze przez 568 lat - aż do roku 2576.

Z kontroli NIK wynika, że urzędy nie mają wiedzy o ilości azbestu na swoim terenie. Opierają się głównie na danych szacunkowych.

Najwyższa Izba Kontroli zbadała, czy organy administracji samorządowej w Lubelskiem w latach 2007-2009 odpowiednio składowały i usuwały odpady zawierające azbest.

Największym problemem jest wolne tempo usuwania azbestu. Obecnie w Polsce obowiązuje Program Oczyszczania Kraju z Azbestu na lata 2009-2032. Według jego założeń, do roku 2032 Polska powinna być wolna od wyrobów zawierających azbest.

Program usuwania wyrobów zawierających azbest dla terenu województwa lubelskiego zakłada, że do 2012 roku na składowiskach znajdzie się 35 proc. odpadów. Tymczasem w latach 2006 - 2008 usunięto zaledwie ok. 0,3 proc. wyrobów zawierających azbest.

- Przy takim tempie do roku 2032 usuniętych będzie zaledwie 4 proc. azbestu, a na usunięcie wszystkich administracja województwa będzie potrzebować ok. 568 lat - podkreśla NIK.

Gminy nie mają pełnych informacji o rodzaju, liczbie i miejscach wyrobów azbestowych na swoim terenie. Nie próbują ich też wyegzekwować od właścicieli, choć tym akurat przepisy prawa nakazują składanie oświadczeń.

Jeszcze gorzej wygląda inwentaryzacja w obiektach, których właścicielem, zarządcą lub użytkownikiem jest jednostka administracji publicznej (np. szkoła, stacja kolejowa, dom pomocy społecznej). W 9 na 13 skontrolowanych jednostek w ogóle nie wykonano inwentaryzacji, w pozostałych była ona niepełna, więc żadna ze skontrolowanych instytucji nie miała rzetelnej wiedzy o azbeście. NIK podkreśla, że wynikiem tak niefrasobliwego podejścia organów administracji samorządowej do zgromadzenia wiedzy o wyrobach z azbestem jest zamieszanie i brak dokładnej wiedzy, co do tego, ile wyrobów zawierających azbest trzeba usunąć.

Gminy i powiaty niezbyt aktywnie starały się o uzyskanie finansowania na oczyszczanie terenu z azbestu, a jeśli to robiły, to często nieprawidłowo wykorzystywały pozyskane środki.

 


(MM)
Azbest będziemy usuwać do 2576 roku?

Błeszyński: Przed nami kolejna bańka?

Od dłuższego czasu niektórzy zadają sobie pytanie, co stanie się z rynkiem nieruchomości po przyjęciu przez nasz kraj waluty euro.

Jak na razie są to rozważania oparte na futurystycznych przesłankach. Rozpatrując czynniki mające wpływ na rynek musimy najpierw odpowiedzieć na podstawowe pytanie, kiedy Polska spełni kryteria pozwalające na wprowadzenie euro?

Czy będzie to za kilka, czy kilkanaście lat, jak na razie nie wiemy. Co jakiś czas otrzymujemy tylko sprzeczne komunikaty, a w ślad za nimi pojawiają się kolejne wątpliwości. W jakiej kondycji będzie gospodarka, jaki będzie stan zamożności społeczeństwa, czy w kraju będą rozwijać się nowe inwestycje, czy bezrobotni otrzymają realne szanse podjęcia godziwej pracy?

Rynek nieruchomości jest bowiem zwierciadłem gospodarki i to, jak zareaguje, bezpośrednio zależy od jej kondycji. Należy przypuszczać, że po wprowadzaniu nowej wspólnej waluty niektóre ceny wzrosną. Będzie to zapewne skutek przeliczania złotówki na euro. Zdrożeją artykuły pierwszej potrzeby i niektóre popularne usługi. To raczej oczywiste.

Jak zachowa się rynek nieruchomości oferujący już teraz towary z górnej półki, które nie są dostępne dla każdego. Bo jak inaczej możemy nazywać mieszkania, przepraszam apartamenty, oferowane przez deweloperów, jeśli wciąż są za drogie nawet dla średnio zamożnych.

Podaż jest na dobrym poziomie, popyt też się ujawnił. Brakuje tylko jednej podstawowej rzeczy-pieniędzy. Nie sądzę by w nowym Eurolandzie zarobki Polaków znacząco wzrosły. Nie spowoduje to też gwałtowniej zmiany polityki banków w zakresie szerszego kredytowania rynku nieruchomości. Co prawda już teraz możemy zaciągać zobowiązania w przyszłej walucie, ale do pełnego optymizmu jeszcze daleko.

Zapewne apetyty deweloperów i właścicieli nieruchomości zaraz po wprowadzeniu euro znacząco wzrosną. Będą oni podnosić ceny oczekując na rychłe transakcje z udziałem zamożnych klientów. Mieliśmy już tego przykłady przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, ceny przed i w trakcie akcesji znacząco wzrosły.

Nieruchomości stały się przez to jeszcze bardziej niedostępne, wszyscy czekali na inwestorów. Niestety nic wielkiego się nie stało, nasi unijni bracia nie rzucili się by kupować polskie nieruchomości. Czas upływał, a sztucznie podsycany optymizm opadał razem z cenami. Coraz więcej osób było skłonnych do negocjacji i ustalania przystępnych warunków transakcji.

Moim zdaniem i w tym przypadku będzie bardzo podobnie, ceny wzrosną wraz z oczekiwaniami, ale twarde prawa rynku to niestety dość szybko zweryfikują. Najwięcej transakcji odbywa się zawsze na lokalnych rynkach ukształtowanych również przez lokalnych inwestorów. To ich siła nabywcza stanowi o potencjale rynku, możliwościach rozwoju czy wreszcie poziomie cen.

Nie spodziewam się, by ceny mieszkań znacząco wzrosły, bo po prostu zabraknie na nie nabywców. Chyba, że sprytni deweloperzy znowu nadmuchają marketingiem sztuczną bańkę cenową, ale jak zawsze do czasu. Wtórny rynek mieszkaniowy też nie będzie znacząco drożał, podobnie jak domy jednorodzinne.

Ceny dobrej ziemi, szczególnie tej inwestycyjnej, zależą od polityki planistycznej, infrastruktury, lokalizacji i możemy się tu spodziewać drobnej korekty. Segment nieruchomości komercyjnych stanie przed nowym wyzwaniem: jak dobrze zagospodarować płacącego w euro klienta.

Znacząco wzrośnie liczba obiektów handlowych oferujących wyszukane marki i komplementarne usługi. Nieruchomości biurowe też czekają zmiany, jakościowe i oczywiście cenowe, staną się przyjazne dla przyszłych najemców. Bo przecież równie dobrze można wynająć lokal biurowy np. w Berlinie, jeśli Warszawa będzie nadal za droga.

Przed nami ciekawe czasy. Rynek nieruchomości nie zostanie opanowany przez inwestycje rozgrzanych spekulantów. Nadchodzące lata okażą się przychylne dla wytrawnych graczy świadomie lokujących kapitał na rynku. Operując wspólnym pieniądzem będą mogli bez przeszkód wszędzie inwestować. Należy tylko życzyć by nowej waluty wszystkim przybywało w portfelach.


Błeszyński: Przed nami kolejna bańka?

Błeszyński: Przed nami kolejna bańka?

Od dłuższego czasu niektórzy zadają sobie pytanie, co stanie się z rynkiem nieruchomości po przyjęciu przez nasz kraj waluty euro.

Jak na razie są to rozważania oparte na futurystycznych przesłankach. Rozpatrując czynniki mające wpływ na rynek musimy najpierw odpowiedzieć na podstawowe pytanie, kiedy Polska spełni kryteria pozwalające na wprowadzenie euro?

Czy będzie to za kilka, czy kilkanaście lat, jak na razie nie wiemy. Co jakiś czas otrzymujemy tylko sprzeczne komunikaty, a w ślad za nimi pojawiają się kolejne wątpliwości. W jakiej kondycji będzie gospodarka, jaki będzie stan zamożności społeczeństwa, czy w kraju będą rozwijać się nowe inwestycje, czy bezrobotni otrzymają realne szanse podjęcia godziwej pracy?

Rynek nieruchomości jest bowiem zwierciadłem gospodarki i to, jak zareaguje, bezpośrednio zależy od jej kondycji. Należy przypuszczać, że po wprowadzaniu nowej wspólnej waluty niektóre ceny wzrosną. Będzie to zapewne skutek przeliczania złotówki na euro. Zdrożeją artykuły pierwszej potrzeby i niektóre popularne usługi. To raczej oczywiste.

Jak zachowa się rynek nieruchomości oferujący już teraz towary z górnej półki, które nie są dostępne dla każdego. Bo jak inaczej możemy nazywać mieszkania, przepraszam apartamenty, oferowane przez deweloperów, jeśli wciąż są za drogie nawet dla średnio zamożnych.

Podaż jest na dobrym poziomie, popyt też się ujawnił. Brakuje tylko jednej podstawowej rzeczy-pieniędzy. Nie sądzę by w nowym Eurolandzie zarobki Polaków znacząco wzrosły. Nie spowoduje to też gwałtowniej zmiany polityki banków w zakresie szerszego kredytowania rynku nieruchomości. Co prawda już teraz możemy zaciągać zobowiązania w przyszłej walucie, ale do pełnego optymizmu jeszcze daleko.

Zapewne apetyty deweloperów i właścicieli nieruchomości zaraz po wprowadzeniu euro znacząco wzrosną. Będą oni podnosić ceny oczekując na rychłe transakcje z udziałem zamożnych klientów. Mieliśmy już tego przykłady przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, ceny przed i w trakcie akcesji znacząco wzrosły.

Nieruchomości stały się przez to jeszcze bardziej niedostępne, wszyscy czekali na inwestorów. Niestety nic wielkiego się nie stało, nasi unijni bracia nie rzucili się by kupować polskie nieruchomości. Czas upływał, a sztucznie podsycany optymizm opadał razem z cenami. Coraz więcej osób było skłonnych do negocjacji i ustalania przystępnych warunków transakcji.

Moim zdaniem i w tym przypadku będzie bardzo podobnie, ceny wzrosną wraz z oczekiwaniami, ale twarde prawa rynku to niestety dość szybko zweryfikują. Najwięcej transakcji odbywa się zawsze na lokalnych rynkach ukształtowanych również przez lokalnych inwestorów. To ich siła nabywcza stanowi o potencjale rynku, możliwościach rozwoju czy wreszcie poziomie cen.

Nie spodziewam się, by ceny mieszkań znacząco wzrosły, bo po prostu zabraknie na nie nabywców. Chyba, że sprytni deweloperzy znowu nadmuchają marketingiem sztuczną bańkę cenową, ale jak zawsze do czasu. Wtórny rynek mieszkaniowy też nie będzie znacząco drożał, podobnie jak domy jednorodzinne.

Ceny dobrej ziemi, szczególnie tej inwestycyjnej, zależą od polityki planistycznej, infrastruktury, lokalizacji i możemy się tu spodziewać drobnej korekty. Segment nieruchomości komercyjnych stanie przed nowym wyzwaniem: jak dobrze zagospodarować płacącego w euro klienta.

Znacząco wzrośnie liczba obiektów handlowych oferujących wyszukane marki i komplementarne usługi. Nieruchomości biurowe też czekają zmiany, jakościowe i oczywiście cenowe, staną się przyjazne dla przyszłych najemców. Bo przecież równie dobrze można wynająć lokal biurowy np. w Berlinie, jeśli Warszawa będzie nadal za droga.

Przed nami ciekawe czasy. Rynek nieruchomości nie zostanie opanowany przez inwestycje rozgrzanych spekulantów. Nadchodzące lata okażą się przychylne dla wytrawnych graczy świadomie lokujących kapitał na rynku. Operując wspólnym pieniądzem będą mogli bez przeszkód wszędzie inwestować. Należy tylko życzyć by nowej waluty wszystkim przybywało w portfelach.


Błeszyński: Przed nami kolejna bańka?

W tym roku mieszkania nie zdrożeją

Drożej na pewno nie będzie. Ale na znaczące obniżki też nie ma co liczyć. Najlepszy czas na zakupy już minął. Deweloperzy wstrzymali budowy i coraz trudniej będzie znaleźć gotowe, atrakcyjne mieszkanie. Zwłaszcza jedno- lub dwupokojowe, bo takich szukamy najczęściej i to właśnie one najszybciej się sprzedają. I choć łatwiej będzie o kredyt, to rok 2010 będzie co najwyżej czasem stabilizacji na rynku nieruchomości.
Dziś Główny Urząd Statystyczny poda dane o budownictwie mieszkaniowym w styczniu. Dowiemy się, czy zima wstrzymała ożywienie w nieruchomościach, które pojawiło się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.

Choć cały miniony rok był gorszy od poprzedniego, to w grudniu urzędy wydały o ponad 25 proc. więcej pozwoleń na budowę mieszkań niż w listopadzie. A inwestorzy rozpoczęli prace przy budowie 8390 mieszkań. To ponad 20 proc. więcej niż miesiąc wcześniej.

źródło: Główny Urząd Statystyczny

Czy to oznacza, że mieszkaniówka najgorsze ma już za sobą? Deweloperzy i znawcy branży nieruchomości zgodnie przyznają: jest lepiej niż w fatalnej, pierwszej połowie ubiegłego roku.

Wtedy banki przykręciły kurek z kredytami. W I kwartale 2009 r. pożyczyły Polakom na mieszkania 7 mld zł. O 40 proc. mniej niż w ostatnich miesiącach 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

W efekcie załamała się sprzedaż nowych mieszkań. Z danych firmy konsultingowej Reas wynika, że między styczniem a marcem ubiegłego roku sprzedaż nowych lokali była aż o 70 proc. niższa niż 12 miesięcy wcześniej.

Deweloperzy musieli zareagować. - W ubiegłym roku wstrzymali aż 80 proc. planowanych wcześniej inwestycji - mówi Marcin Gołębiowski z RedNet Property. Ale do sprzedaży trafiało coraz więcej mieszkań, których budowa rozpoczęła się w latach 2007-2008, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się załamania koniunktury.

Na rynku zaczęli rządzić nieliczni kupujący. W dół poszły ceny. Korekta sięgnęła kilkunastu procent.

- To właśnie wtedy był najlepszy czas na kupowanie. Można było wybierać z szerokiej oferty i negocjować duże rabaty. Mieszkanie wystawione w internecie za 8 tys. zł za metr kwadratowy., można było kupić za mniej niż 7 tys. zł - podkreśla Gołębiowski.

Małe, nowe mieszkania przedmiotem pożądania

Gdy w połowie ubiegłego roku zaczęła się delikatna, kredytowa odwilż - w dużej mierze wspierana rządowym programem Rodzina na Swoim - z rynku zaczęły znikać najtańsze lokale. Głównie jedno- i dwupokojowe o powierzchni do około 35 mkw.

- Już w tej chwili zaczyna ich brakować w ofercie gotowych mieszkań. A w najbliższych miesiącach będzie ich jeszcze mniej, bo trzy czwarte potencjalnych kupców poszukuje lokalu nie większego niż dwupokojowy - przewiduje Katarzyna Siwek z Home Broker.

Potwierdzają to dane RedNet Property. Z analiz firmy wynika, że w styczniu średnia cena mieszkań oferowanych do sprzedaży była o 1,3 proc. wyższa niż w grudniu (7818 zł/ mkw.). Z kolei średnia cena lokali, które znalazły nabywców przez miesiąc spadła o 0,8 proc. (6972 zł/mkw.).

Nie oznacza to, że deweloperzy zaczęli podnosić ceny. Z rynku znikają tańsze lokale. Więc średnia cena mieszkań sprzedanych maleje. W ofercie wciąż pozostają te droższe. W efekcie średnia cena ofertowa idzie w górę.

Średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w styczniu 2010 r.
miasto

średnia cena mkw. mieszkania w ofercie

średnia cena mkw.mieszkań sprzedanych stosunek ceny mieszkań sprzedanych do mieszkań w ofercie miesięczna zmiana średniej ceny mieszkań w ofercie
Warszawa 8985 zł 8388 zł -6,6 proc. 0,8 proc.
Wrocław 8382 zł 6901 zł -17,7 proc. 1,2 proc.
Kraków 7799 zł 7068 zł -9,4 proc. -0,9 proc.
Poznań 7306 zł 6888 zł -5,7 proc. 1,1 proc.
Gdańsk 7068 zł 5872 zł -17,1 proc. 2,2 proc.
Łódź 5539 zł 5198 zł -6,2 proc. 0,1 proc.
Katowice 5458 zł
4971 zł -8,9 proc. 0,5 proc.
Średnia 7818 zł 6972 zł -10,8 proc. 1,3 proc.

źródło: RedNet Property

Widząc to, deweloperzy - którzy częściowo odmrozili swoje plany (według Reas w szufladach deweloperów wciąż są projekty z ważnymi pozwoleniami na budowę około 50 tys. mieszkań) - postawili przede wszystkim na budowę mieszkań z segmentu popularnego. I to może być szansa dla osób, które poszukują tańszych lokali.

- Można będzie je kupić we wstępnej fazie projektu. Oczywiście w takiej sytuacji większe jest ryzyko kupującego. Ale coś za coś - mówi Emil Szweda z Open Finance.

- Już pojawiają się sytuacje, choć trudno mówić o trendzie, że sprzedają się mieszkania w budowie - dodaje Siwek.

Co dalej z cenami nowych mieszkań? Prognozy ekspertów różnią się między sobą. Zdaniem analityków Home Broker w tym roku ceny mogą nieznacznie pójść w górę. Także eksperci RedNet Property spodziewają się delikatnego ruchu w górę - ok. 5 proc. - w drugiej połowie roku. - Nie mówię tu o sytuacji typu dwa ostatnie mieszkania w inwestycji. Bo wtedy rabat może sięgnąć nawet i 20 procent - przyznaje Gołębiowski.

Innego zdania jest Szweda. - Choć wyraźnie spadła liczba mieszkań, których budowa się rozpoczęła, to nie wpłynie to na wzrost cen. To sprzedający muszą się dostosować do popytu, a nie odwrotnie. W obecnej sytuacji nie ma mowy o wzrostach. Co najwyżej możemy mieć do czynienia ze stabilizacją cen - podkreśla.

Analityk Open Finance wskazuje, że najtańszym sposobem na pozyskanie własnej nieruchomości jest budowa domu. - Inwestorzy indywidualni budują dwa razy więcej domów niż deweloperzy mieszkań. Ci ostatni to zauważyli i ich oferta domów jest pięć razy większa niż 2,3 lata temu. Ale jeżeli założymy, że marża dewelopera na poziomie 20 proc. to około 100 tys. złotych, to widać, że zdecydowanie bardziej opłaca się budować samemu - mówi Szweda.

Mieszkania z drugiej ręki - kupujący rządzą rynkiem

Ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym od kilkunastu miesięcy ceny praktycznie się nie zmieniają. Według analityków serwisu oferty.net to wynik tego, że do sprzedaży trafia coraz więcej mieszkań kupionych w ostatnich latach na rynku pierwotnym z myślą o szybkim zysku. Właścicielom takich lokali trudno pogodzić się z tym, że mogliby je sprzedać za cenę, która nie pokryje wszystkich kosztów zakupu i wykończenia lokali.

Ceny transakcyjne jednak wciąż znacząco różnią się od ofertowych. - W negocjacjach można uzyskać rabat nawet do 20 procent. To wciąż rynek kupującego. Jeżeli ktoś wykłada gotówkę na stół, ma wielką siłę przebicia - podkreśla Bogumiła Stańczak, wiceprezes warszawskiej agencji pośrednictwa AD Drągowski.

Pośrednicy przyznają, że - podobnie jak w przypadku nowych lokali - najlepiej sprzedają się mieszkania jedno- i dwupokojowe. - Trudno sprzedać większe mieszkanie, czy dom - przyznaje jeden z wrocławskich pośredników.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym
miasto

średnia cena mkw. w listopadzie 2009 r.

średnia cena mkw. w grudniu 2009 r.
miesięczna zmiana ceny roczna zmiana ceny
Warszawa 9033 zł 9062 zł 0,3 proc. 0,8 proc.
Kraków 7444 zł 7483 zł 0,5 proc. 1,5 proc.
Wrocław 6887 zł 6908 zł 0,3 proc. 0,6 proc.
Gdańsk 6636 zł 6423 zł 0,8 proc. -0,7 proc.
Poznań 5866 zł 5924 zł 1 proc. 1,9 proc.
Łódź 4339 zł
4383 zł 1 proc. 0,5 proc.
Katowice 4190 zł 4100 zł -2,1 proc. - 1 proc.

źródło: oferty.net

Co dalej z cenami? - W styczniu pojawiły się już pierwsze, niewielkie wzrosty - mówi Stańczak. Jej zdaniem w najbliższych miesiącach ceny nie zmienią się znacząco. Ewentualne wahania nie powinny przekroczyć kilku procent.

- Nawet jeżeli w kredytach będzie większy ruch, to co najwyżej będzie można mówić o stabilizacji. Spadki są najsilniejsze, gdy nie ma ruchu. Tak było na początku 2009 r. Sprzedający obniżali ceny, a chętnych nie było. Teraz widzą, że coś się dzieje. Więc cen już nie chcą opuszczać - tłumaczy Szweda.

W tym roku o kredyt będzie łatwiej

Eksperci zgodnie podkreślają, ze rozwój sytuacji na rynku mieszkaniowym będzie w dużym stopniu zależał od polityki kredytowej banków. Ta od kilku miesięcy jest mniej restrykcyjna.. Od połowy ubiegłego roku rośnie liczba i wartość udzielanych pożyczek.

źródło: Związek Banków Polskich

Zdaniem Katarzyny Siwek o coraz łagodniejszym podejściu do kredytowania zakupu nieruchomości świadczą m.in. ostatnie decyzje czterech banków, które zaczęły kredytować zakup mieszkań na etapie budowy.

Nie bez znaczenia jest też łagodzenie kryteriów dotyczących wysokości wkładu własnego. - Nawet w telewizji - czego dawno nie było - emitowane są spoty, które reklamują oferty kredytowe - podkreśla analityk Home Broker.

Popularność Rodziny na Swoim i ograniczenia wprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego spowodowały, że - inaczej niż jeszcze pod koniec 2008 roku - na mieszkania pożyczaliśmy przede wszystkim w złotych.

Zdecydowanie zmalał odsetek kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Na popularności zyskało za to euro. W III kwartale 2009 r. po raz pierwszy udzielono więcej pożyczek w tej walucie niż we frankach.

źródło: Związek Banków Polskich

Co ciekawe, choć w ubiegłym roku banki bardziej restrykcyjnie oceniały zdolność kredytową, rosła średnia wielkość udzielonego kredytu. W trzech pierwszych kwartałach 2009 r. pożyczaliśmy o 91,3 tys. zł - w walutach - i o 45,1 tys. zł - w złotych - więcej niż w ciągu całego 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

Według analityków ten rok będzie lepszy od ubiegłego i są podstawy do optymizmu. - Na pewno będzie to rok odwilży na rynku kredytowym. Myślę, że 20 proc. wzrost wartości udzielonych kredytów jest ostrożną prognozą - mówi Siwek.

 

 

Źródło: money.pl

W tym roku mieszkania nie zdrożeją

Drożej na pewno nie będzie. Ale na znaczące obniżki też nie ma co liczyć. Najlepszy czas na zakupy już minął. Deweloperzy wstrzymali budowy i coraz trudniej będzie znaleźć gotowe, atrakcyjne mieszkanie. Zwłaszcza jedno- lub dwupokojowe, bo takich szukamy najczęściej i to właśnie one najszybciej się sprzedają. I choć łatwiej będzie o kredyt, to rok 2010 będzie co najwyżej czasem stabilizacji na rynku nieruchomości.
Dziś Główny Urząd Statystyczny poda dane o budownictwie mieszkaniowym w styczniu. Dowiemy się, czy zima wstrzymała ożywienie w nieruchomościach, które pojawiło się w ostatnich miesiącach ubiegłego roku.

Choć cały miniony rok był gorszy od poprzedniego, to w grudniu urzędy wydały o ponad 25 proc. więcej pozwoleń na budowę mieszkań niż w listopadzie. A inwestorzy rozpoczęli prace przy budowie 8390 mieszkań. To ponad 20 proc. więcej niż miesiąc wcześniej.

źródło: Główny Urząd Statystyczny

Czy to oznacza, że mieszkaniówka najgorsze ma już za sobą? Deweloperzy i znawcy branży nieruchomości zgodnie przyznają: jest lepiej niż w fatalnej, pierwszej połowie ubiegłego roku.

Wtedy banki przykręciły kurek z kredytami. W I kwartale 2009 r. pożyczyły Polakom na mieszkania 7 mld zł. O 40 proc. mniej niż w ostatnich miesiącach 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

W efekcie załamała się sprzedaż nowych mieszkań. Z danych firmy konsultingowej Reas wynika, że między styczniem a marcem ubiegłego roku sprzedaż nowych lokali była aż o 70 proc. niższa niż 12 miesięcy wcześniej.

Deweloperzy musieli zareagować. - W ubiegłym roku wstrzymali aż 80 proc. planowanych wcześniej inwestycji - mówi Marcin Gołębiowski z RedNet Property. Ale do sprzedaży trafiało coraz więcej mieszkań, których budowa rozpoczęła się w latach 2007-2008, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się załamania koniunktury.

Na rynku zaczęli rządzić nieliczni kupujący. W dół poszły ceny. Korekta sięgnęła kilkunastu procent.

- To właśnie wtedy był najlepszy czas na kupowanie. Można było wybierać z szerokiej oferty i negocjować duże rabaty. Mieszkanie wystawione w internecie za 8 tys. zł za metr kwadratowy., można było kupić za mniej niż 7 tys. zł - podkreśla Gołębiowski.

Małe, nowe mieszkania przedmiotem pożądania

Gdy w połowie ubiegłego roku zaczęła się delikatna, kredytowa odwilż - w dużej mierze wspierana rządowym programem Rodzina na Swoim - z rynku zaczęły znikać najtańsze lokale. Głównie jedno- i dwupokojowe o powierzchni do około 35 mkw.

- Już w tej chwili zaczyna ich brakować w ofercie gotowych mieszkań. A w najbliższych miesiącach będzie ich jeszcze mniej, bo trzy czwarte potencjalnych kupców poszukuje lokalu nie większego niż dwupokojowy - przewiduje Katarzyna Siwek z Home Broker.

Potwierdzają to dane RedNet Property. Z analiz firmy wynika, że w styczniu średnia cena mieszkań oferowanych do sprzedaży była o 1,3 proc. wyższa niż w grudniu (7818 zł/ mkw.). Z kolei średnia cena lokali, które znalazły nabywców przez miesiąc spadła o 0,8 proc. (6972 zł/mkw.).

Nie oznacza to, że deweloperzy zaczęli podnosić ceny. Z rynku znikają tańsze lokale. Więc średnia cena mieszkań sprzedanych maleje. W ofercie wciąż pozostają te droższe. W efekcie średnia cena ofertowa idzie w górę.

Średnie ceny mieszkań na rynku pierwotnym w styczniu 2010 r.
miasto

średnia cena mkw. mieszkania w ofercie

średnia cena mkw.mieszkań sprzedanych stosunek ceny mieszkań sprzedanych do mieszkań w ofercie miesięczna zmiana średniej ceny mieszkań w ofercie
Warszawa 8985 zł 8388 zł -6,6 proc. 0,8 proc.
Wrocław 8382 zł 6901 zł -17,7 proc. 1,2 proc.
Kraków 7799 zł 7068 zł -9,4 proc. -0,9 proc.
Poznań 7306 zł 6888 zł -5,7 proc. 1,1 proc.
Gdańsk 7068 zł 5872 zł -17,1 proc. 2,2 proc.
Łódź 5539 zł 5198 zł -6,2 proc. 0,1 proc.
Katowice 5458 zł
4971 zł -8,9 proc. 0,5 proc.
Średnia 7818 zł 6972 zł -10,8 proc. 1,3 proc.

źródło: RedNet Property

Widząc to, deweloperzy - którzy częściowo odmrozili swoje plany (według Reas w szufladach deweloperów wciąż są projekty z ważnymi pozwoleniami na budowę około 50 tys. mieszkań) - postawili przede wszystkim na budowę mieszkań z segmentu popularnego. I to może być szansa dla osób, które poszukują tańszych lokali.

- Można będzie je kupić we wstępnej fazie projektu. Oczywiście w takiej sytuacji większe jest ryzyko kupującego. Ale coś za coś - mówi Emil Szweda z Open Finance.

- Już pojawiają się sytuacje, choć trudno mówić o trendzie, że sprzedają się mieszkania w budowie - dodaje Siwek.

Co dalej z cenami nowych mieszkań? Prognozy ekspertów różnią się między sobą. Zdaniem analityków Home Broker w tym roku ceny mogą nieznacznie pójść w górę. Także eksperci RedNet Property spodziewają się delikatnego ruchu w górę - ok. 5 proc. - w drugiej połowie roku. - Nie mówię tu o sytuacji typu dwa ostatnie mieszkania w inwestycji. Bo wtedy rabat może sięgnąć nawet i 20 procent - przyznaje Gołębiowski.

Innego zdania jest Szweda. - Choć wyraźnie spadła liczba mieszkań, których budowa się rozpoczęła, to nie wpłynie to na wzrost cen. To sprzedający muszą się dostosować do popytu, a nie odwrotnie. W obecnej sytuacji nie ma mowy o wzrostach. Co najwyżej możemy mieć do czynienia ze stabilizacją cen - podkreśla.

Analityk Open Finance wskazuje, że najtańszym sposobem na pozyskanie własnej nieruchomości jest budowa domu. - Inwestorzy indywidualni budują dwa razy więcej domów niż deweloperzy mieszkań. Ci ostatni to zauważyli i ich oferta domów jest pięć razy większa niż 2,3 lata temu. Ale jeżeli założymy, że marża dewelopera na poziomie 20 proc. to około 100 tys. złotych, to widać, że zdecydowanie bardziej opłaca się budować samemu - mówi Szweda.

Mieszkania z drugiej ręki - kupujący rządzą rynkiem

Ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym od kilkunastu miesięcy ceny praktycznie się nie zmieniają. Według analityków serwisu oferty.net to wynik tego, że do sprzedaży trafia coraz więcej mieszkań kupionych w ostatnich latach na rynku pierwotnym z myślą o szybkim zysku. Właścicielom takich lokali trudno pogodzić się z tym, że mogliby je sprzedać za cenę, która nie pokryje wszystkich kosztów zakupu i wykończenia lokali.

Ceny transakcyjne jednak wciąż znacząco różnią się od ofertowych. - W negocjacjach można uzyskać rabat nawet do 20 procent. To wciąż rynek kupującego. Jeżeli ktoś wykłada gotówkę na stół, ma wielką siłę przebicia - podkreśla Bogumiła Stańczak, wiceprezes warszawskiej agencji pośrednictwa AD Drągowski.

Pośrednicy przyznają, że - podobnie jak w przypadku nowych lokali - najlepiej sprzedają się mieszkania jedno- i dwupokojowe. - Trudno sprzedać większe mieszkanie, czy dom - przyznaje jeden z wrocławskich pośredników.

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym
miasto

średnia cena mkw. w listopadzie 2009 r.

średnia cena mkw. w grudniu 2009 r.
miesięczna zmiana ceny roczna zmiana ceny
Warszawa 9033 zł 9062 zł 0,3 proc. 0,8 proc.
Kraków 7444 zł 7483 zł 0,5 proc. 1,5 proc.
Wrocław 6887 zł 6908 zł 0,3 proc. 0,6 proc.
Gdańsk 6636 zł 6423 zł 0,8 proc. -0,7 proc.
Poznań 5866 zł 5924 zł 1 proc. 1,9 proc.
Łódź 4339 zł
4383 zł 1 proc. 0,5 proc.
Katowice 4190 zł 4100 zł -2,1 proc. - 1 proc.

źródło: oferty.net

Co dalej z cenami? - W styczniu pojawiły się już pierwsze, niewielkie wzrosty - mówi Stańczak. Jej zdaniem w najbliższych miesiącach ceny nie zmienią się znacząco. Ewentualne wahania nie powinny przekroczyć kilku procent.

- Nawet jeżeli w kredytach będzie większy ruch, to co najwyżej będzie można mówić o stabilizacji. Spadki są najsilniejsze, gdy nie ma ruchu. Tak było na początku 2009 r. Sprzedający obniżali ceny, a chętnych nie było. Teraz widzą, że coś się dzieje. Więc cen już nie chcą opuszczać - tłumaczy Szweda.

W tym roku o kredyt będzie łatwiej

Eksperci zgodnie podkreślają, ze rozwój sytuacji na rynku mieszkaniowym będzie w dużym stopniu zależał od polityki kredytowej banków. Ta od kilku miesięcy jest mniej restrykcyjna.. Od połowy ubiegłego roku rośnie liczba i wartość udzielanych pożyczek.

źródło: Związek Banków Polskich

Zdaniem Katarzyny Siwek o coraz łagodniejszym podejściu do kredytowania zakupu nieruchomości świadczą m.in. ostatnie decyzje czterech banków, które zaczęły kredytować zakup mieszkań na etapie budowy.

Nie bez znaczenia jest też łagodzenie kryteriów dotyczących wysokości wkładu własnego. - Nawet w telewizji - czego dawno nie było - emitowane są spoty, które reklamują oferty kredytowe - podkreśla analityk Home Broker.

Popularność Rodziny na Swoim i ograniczenia wprowadzane przez Komisję Nadzoru Finansowego spowodowały, że - inaczej niż jeszcze pod koniec 2008 roku - na mieszkania pożyczaliśmy przede wszystkim w złotych.

Zdecydowanie zmalał odsetek kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich. Na popularności zyskało za to euro. W III kwartale 2009 r. po raz pierwszy udzielono więcej pożyczek w tej walucie niż we frankach.

źródło: Związek Banków Polskich

Co ciekawe, choć w ubiegłym roku banki bardziej restrykcyjnie oceniały zdolność kredytową, rosła średnia wielkość udzielonego kredytu. W trzech pierwszych kwartałach 2009 r. pożyczaliśmy o 91,3 tys. zł - w walutach - i o 45,1 tys. zł - w złotych - więcej niż w ciągu całego 2008 roku.

źródło: Związek Banków Polskich

Według analityków ten rok będzie lepszy od ubiegłego i są podstawy do optymizmu. - Na pewno będzie to rok odwilży na rynku kredytowym. Myślę, że 20 proc. wzrost wartości udzielonych kredytów jest ostrożną prognozą - mówi Siwek.

 

 

Źródło: money.pl

Licencje dla pośredników zostaną zniesione?

Licencje dla pośredników zostaną zniesione?
Propozycja zlikwidowania obowiązkowej licencji dla pośredników zajmujących się obrotem nieruchomościami, która nie tak dawno została podniesiona przez resort gospodarki, budzi żywe zainteresowanie naszych czytelników (patrz: „PFRN o planach zniesienia licencji dla pośredników” – wiadomość z 25.01.2010 r.). Warto więc zwrócić dokładniejszą uwagę na proponowaną przez ustawodawcę zmianę.
W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad ustawą zakładającą „wielkie sprzątanie”, która jest – jak mówi sam autor ustawy – pakietem o charakterze „deregulacyjnym, dereglamentacyjnym i derogacyjnym” (projekt wraz z uzasadnieniem znajduje się na stronie internetowej resortu). Projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla przedsiębiorców i obywateli został już skierowany do prekonsultacji, które skończyły się w połowie stycznia br. Jednak przed uchwaleniem ustawy jeszcze długa droga. Jak wyjaśnił Naczelnik Biura Prasowego Ministerstwa Gospodarki, Z. Kajdanowski, (w sprostowaniu przesłanym do „Dziennika Gazety Prawnej”, podanym do wiadomości przez Polską Federację Rynku Nieruchomości) „(...) zmodyfikowany projekt dopiero po przeprowadzeniu uzgodnień wewnątrzresortowych i zatwierdzeniu przez Kierownictwo Ministerstwa Gospodarki, zostanie skierowany do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, a po nich stanie na Komitecie Stałym Rady Ministrów”.
 
Na tę chwilę projekt zakłada m.in. uchylenie zapisów art. 179-183 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (DzU z 2004 r. nr 261 poz. 2603). Przepisy te zakładają, że przedsiębiorcy mogą prowadzić działalność w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, jeżeli czynności z tego zakresu będą wykonywane przez pośredników w obrocie nieruchomościami. Zgodnie z ustawą, pośrednikiem może być osoba fizyczna posiadająca licencję zawodową (obecnie wystarczy spełnić ustawowe przesłanki, bowiem w zeszłym roku zlikwidowano obowiązkowy egzamin). Projekt proponuje, żeby wykonywanie tej działalności było całkowicie „wolne” – by wymagało jedynie obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.
 
W tym miejscu warto zaznaczyć, że „licencja zawodowa”, o której mowa w aktualnie obowiązującej ustawie, nie jest licencją w rozumieniu ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (DzU z 2004 r., nr 173, poz. 1807). Ma ona bowiem na celu nie tyle pewne koncesjonowanie działalności gospodarczej, co raczej potwierdzenie zawodowych kompetencji. Na taki charakter licencji wskazał Trybunał Konstytucyjny, który w orzeczeniu z 27 marca 2008 r. (sygn. akt SK 17/05 ) potwierdził, że obowiązek posiadania licencji jest zgodny z Konstytucją. Trybunał podkreślił w wyroku, że: „(...) licencja pośrednika w obrocie nieruchomościami powinna być traktowana jedynie jako wymóg, a nie ograniczenie, podejmowania i prowadzenia działalności gospodarczej. Potwierdza posiadanie przez osobę zajmującą się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami niezbędnych do tego kwalifikacji”.
 
Proponowana zmiana budzi szereg kontrowersji i dzieli środowisko pośredników nieruchomości. Z jednej strony bowiem „system uprawnień zawodowych pośredników, zwanych licencjami, to również system przestrzegania standardów weryfikowany przez Komisję Odpowiedzialności Zawodowej niewłaściwych dla konsumentów praktyk – i postaw zawodowych, które są nieetyczne” – jak wskazuje w swojej interpelacji poselskiej poseł Jacek Tomczak. Na ten aspekt oraz na fakt, że każdy, kto spełnia ustawowe przesłanki, może zostać licencjonowanym pośrednikiem, wskazują zwolennicy utrzymania obecnego systemu (w tym środowisko pośredników skupionych m.in. w PFRN). Z drugiej strony zaznacza się, że należy albo przywrócić państwowy egzamin pozwalający otrzymać licencję, albo całkowicie zrezygnować z tworzenia pewnych ograniczeń. Wiele osób wskazuje, iż obecne kryteria (m.in. posiadanie wyższego wykształcenia; ukończenie studiów podyplomowych w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami oraz sześciomiesięczna praktyka zawodową) nie spełniają swojej funkcji.
Długa ścieżka legislacyjna czekająca projekt oraz sprzeciw części środowisk dają podstawy do prognozowania, że część proponowanych zmian zostanie jeszcze zmodyfikowana – trudno w tym momencie przesądzić, czy (i kiedy) znikną licencje pozwalające na działalność w zakresie obrotu nieruchomościami.
 
 
Źródło: KRN.pl

Licencje dla pośredników zostaną zniesione?

Licencje dla pośredników zostaną zniesione?
Propozycja zlikwidowania obowiązkowej licencji dla pośredników zajmujących się obrotem nieruchomościami, która nie tak dawno została podniesiona przez resort gospodarki, budzi żywe zainteresowanie naszych czytelników (patrz: „PFRN o planach zniesienia licencji dla pośredników” – wiadomość z 25.01.2010 r.). Warto więc zwrócić dokładniejszą uwagę na proponowaną przez ustawodawcę zmianę.
W Ministerstwie Gospodarki trwają prace nad ustawą zakładającą „wielkie sprzątanie”, która jest – jak mówi sam autor ustawy – pakietem o charakterze „deregulacyjnym, dereglamentacyjnym i derogacyjnym” (projekt wraz z uzasadnieniem znajduje się na stronie internetowej resortu). Projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla przedsiębiorców i obywateli został już skierowany do prekonsultacji, które skończyły się w połowie stycznia br. Jednak przed uchwaleniem ustawy jeszcze długa droga. Jak wyjaśnił Naczelnik Biura Prasowego Ministerstwa Gospodarki, Z. Kajdanowski, (w sprostowaniu przesłanym do „Dziennika Gazety Prawnej”, podanym do wiadomości przez Polską Federację Rynku Nieruchomości) „(...) zmodyfikowany projekt dopiero po przeprowadzeniu uzgodnień wewnątrzresortowych i zatwierdzeniu przez Kierownictwo Ministerstwa Gospodarki, zostanie skierowany do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, a po nich stanie na Komitecie Stałym Rady Ministrów”.
 
Na tę chwilę projekt zakłada m.in. uchylenie zapisów art. 179-183 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (DzU z 2004 r. nr 261 poz. 2603). Przepisy te zakładają, że przedsiębiorcy mogą prowadzić działalność w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, jeżeli czynności z tego zakresu będą wykonywane przez pośredników w obrocie nieruchomościami. Zgodnie z ustawą, pośrednikiem może być osoba fizyczna posiadająca licencję zawodową (obecnie wystarczy spełnić ustawowe przesłanki, bowiem w zeszłym roku zlikwidowano obowiązkowy egzamin). Projekt proponuje, żeby wykonywanie tej działalności było całkowicie „wolne” – by wymagało jedynie obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.
 
W tym miejscu warto zaznaczyć, że „licencja zawodowa”, o której mowa w aktualnie obowiązującej ustawie, nie jest licencją w rozumieniu ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (DzU z 2004 r., nr 173, poz. 1807). Ma ona bowiem na celu nie tyle pewne koncesjonowanie działalności gospodarczej, co raczej potwierdzenie zawodowych kompetencji. Na taki charakter licencji wskazał Trybunał Konstytucyjny, który w orzeczeniu z 27 marca 2008 r. (sygn. akt SK 17/05 ) potwierdził, że obowiązek posiadania licencji jest zgodny z Konstytucją. Trybunał podkreślił w wyroku, że: „(...) licencja pośrednika w obrocie nieruchomościami powinna być traktowana jedynie jako wymóg, a nie ograniczenie, podejmowania i prowadzenia działalności gospodarczej. Potwierdza posiadanie przez osobę zajmującą się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami niezbędnych do tego kwalifikacji”.
 
Proponowana zmiana budzi szereg kontrowersji i dzieli środowisko pośredników nieruchomości. Z jednej strony bowiem „system uprawnień zawodowych pośredników, zwanych licencjami, to również system przestrzegania standardów weryfikowany przez Komisję Odpowiedzialności Zawodowej niewłaściwych dla konsumentów praktyk – i postaw zawodowych, które są nieetyczne” – jak wskazuje w swojej interpelacji poselskiej poseł Jacek Tomczak. Na ten aspekt oraz na fakt, że każdy, kto spełnia ustawowe przesłanki, może zostać licencjonowanym pośrednikiem, wskazują zwolennicy utrzymania obecnego systemu (w tym środowisko pośredników skupionych m.in. w PFRN). Z drugiej strony zaznacza się, że należy albo przywrócić państwowy egzamin pozwalający otrzymać licencję, albo całkowicie zrezygnować z tworzenia pewnych ograniczeń. Wiele osób wskazuje, iż obecne kryteria (m.in. posiadanie wyższego wykształcenia; ukończenie studiów podyplomowych w zakresie pośrednictwa w obrocie nieruchomościami oraz sześciomiesięczna praktyka zawodową) nie spełniają swojej funkcji.
Długa ścieżka legislacyjna czekająca projekt oraz sprzeciw części środowisk dają podstawy do prognozowania, że część proponowanych zmian zostanie jeszcze zmodyfikowana – trudno w tym momencie przesądzić, czy (i kiedy) znikną licencje pozwalające na działalność w zakresie obrotu nieruchomościami.
 
 
Źródło: KRN.pl

Wraca kredyt na całą nieruchomość

Coraz więcej banków pożycza na kupno nieruchomości więcej, niż wynosi jej wartość – informuje „Dziennik Gazeta Prawna". W ciągu ostatnich tygodni zrobiły to np. mBank, MultiBank i Allianz.
Jak czytamy dalej, ponieważ rynek stał się bardziej przewidywalny, banki podnoszą tzw. wskaźnik LTV, pokazujący, jaką część wartości nieruchomości są gotowe sfinansować. Z tej oferty mogą skorzystać jednak tylko osoby o wysokich dochodach, bo banki kredytujące 100 proc. nieruchomości zwykle restrykcyjnie obliczają zdolność kredytową. Oznacza to, że np. w MultiBanku czy Allianz Banku (100 proc. kredytu) trzyosobowa rodzina o dochodach 5 tys. zł miesięcznie może pożyczyć mniej niż 320 tys. zł. W Polbanku, który kredytuje 95 proc. nieruchomości, maksymalna wartość kredytu to ponad 500 tys. zł – wylicza gazeta.
 
Wśród instytucji finansujących zakup do 100 proc. wartości nieruchomości rodzina na największy kredyt może liczyć w Banku Ochrony Środowiska. Jest gotów pożyczyć naszej hipotetycznej rodzinie nawet 475 tys. zł. Ale to raczej wyjątek, bo najczęściej kwota jest dużo niższa – zaznacza dziennik.
 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Wraca kredyt na całą nieruchomość

Coraz więcej banków pożycza na kupno nieruchomości więcej, niż wynosi jej wartość – informuje „Dziennik Gazeta Prawna". W ciągu ostatnich tygodni zrobiły to np. mBank, MultiBank i Allianz.
Jak czytamy dalej, ponieważ rynek stał się bardziej przewidywalny, banki podnoszą tzw. wskaźnik LTV, pokazujący, jaką część wartości nieruchomości są gotowe sfinansować. Z tej oferty mogą skorzystać jednak tylko osoby o wysokich dochodach, bo banki kredytujące 100 proc. nieruchomości zwykle restrykcyjnie obliczają zdolność kredytową. Oznacza to, że np. w MultiBanku czy Allianz Banku (100 proc. kredytu) trzyosobowa rodzina o dochodach 5 tys. zł miesięcznie może pożyczyć mniej niż 320 tys. zł. W Polbanku, który kredytuje 95 proc. nieruchomości, maksymalna wartość kredytu to ponad 500 tys. zł – wylicza gazeta.
 
Wśród instytucji finansujących zakup do 100 proc. wartości nieruchomości rodzina na największy kredyt może liczyć w Banku Ochrony Środowiska. Jest gotów pożyczyć naszej hipotetycznej rodzinie nawet 475 tys. zł. Ale to raczej wyjątek, bo najczęściej kwota jest dużo niższa – zaznacza dziennik.
 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna"

Rekordowe ceny ofertowe domów w Wielkiej Brytanii

Dla obserwatorów sytuacji na światowych rynkach nieruchomości, ale również dla wszystkich, których interesują losy ożywienia gospodarczego, ważną informacją dzisiejszego dnia będzie lutowy indeks aktywności na rynku nieruchomości NAHB. Oczekiwana jest jego poprawa z 15 pkt w styczniu do 16 pkt. Miesiąc wcześniej przyniósł rozczarowujące wiadomości i jak się potem okazało trafnie przewidywał chłodny styczeń na rynku nieruchomości w USA. Tym ważniejsze jest, by teraz doszło do poprawy. Trzeba przy tym pamiętać, że w tym roku oprócz sygnałów z rynku mieszkaniowego uwagę będą w bardzo dużym stopniu przyciągać doniesienia dotyczące sektora komercyjnego, który boryka się z dużą ilością niezajętych powierzchni. To ogranicza aktywność w tej dziedzinie i grozi niekorzystnymi konsekwencjami dla instytucji finansujących budowę magazynów, biur, powierzchni handlowych.
Na inne wyzwania zwróciła wczoraj uwagę agencja Moody’s. Ma obawy, czy brytyjskie banki będą w stanie zrefinansować ok. pół biliona dolarów obligacji zabezpieczonych przez kredyty hipoteczne. Chodzi o papiery, które są przedmiotem programów pomocowych, których rząd nie chce wydłużać poza 2012 r. i 2014 r. Pozwalały one na wymianę „trefnych” obligacji na papiery skarbowe. Od połowy 2009 r. bankom udało się sprzedać instrumenty finansowe zabezpieczone kredytami hipotecznymi za 16 mld USD. Trudności z refinansowaniem musiałyby się przełożyć na pogorszenie dostępności kredytów hipotecznych.

Tymczasem z informacji największego serwisu internetowego na Wyspach, Rightmove, wynika, że w lutym ofertowe ceny domów osiągnęły rekordowy poziom. To efekt niskiej podaży.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


W lutym ceny ofertowe domów w Wielkiej Brytanii podskoczyły o 3,2% i osiągnęły najwyższy poziom w historii (sięga ona 2002 r.), do czego przyczyniła się bardzo mała podaż.

Czy styczniowy wzrost płac w Polsce będzie w stanie zrekompensować zmiany cen w gospodarce.

Jak zmieni się w Polsce fundusz płac, będący wypadkową zmian płac i zatrudnienia.

Rynek dnia-Złoty


Warunki na rynku złotego w dalszym ciągu są korzystne dla osób regulujących walutowe zobowiązania kredytowe. Od kilku miesięcy trwa konsolidacja, którą dla kursu CHF/PLN wyznaczają z grubsza przedziały 2,69 zł i 2,85 zł. Teraz jesteśmy bliżej dolne granicy tej strefy, co każe liczyć się z ograniczonym potencjałem spadkowym franka szwajcarskiego. Obecna sytuacja raczej zachęca do jego kupna niż sprzedaży. Natomiast pary walutowe z dolarem i euro z uwagi na znaczące zmiany EUR/USD w ostatnich tygodniach podlegają większej zmienności. Tu wciąż większej atrakcyjności można byłoby upatrywać w amerykańskim niż europejskim pieniądzu.

Uzasadnione wydaje się określanie przyszłości złotego w oparciu o postrzeganie ryzyka przez globalnych inwestorów i tym samym o zachowanie giełd. Kontynuacja zniżek cen akcji wywierałaby zapewne mocniejszą presję na spadek wartości naszej waluty niż dotąd.



Katarzyna Siwek
Home Broker

js

inwestycje.pl

Rekordowe ceny ofertowe domów w Wielkiej Brytanii

Dla obserwatorów sytuacji na światowych rynkach nieruchomości, ale również dla wszystkich, których interesują losy ożywienia gospodarczego, ważną informacją dzisiejszego dnia będzie lutowy indeks aktywności na rynku nieruchomości NAHB. Oczekiwana jest jego poprawa z 15 pkt w styczniu do 16 pkt. Miesiąc wcześniej przyniósł rozczarowujące wiadomości i jak się potem okazało trafnie przewidywał chłodny styczeń na rynku nieruchomości w USA. Tym ważniejsze jest, by teraz doszło do poprawy. Trzeba przy tym pamiętać, że w tym roku oprócz sygnałów z rynku mieszkaniowego uwagę będą w bardzo dużym stopniu przyciągać doniesienia dotyczące sektora komercyjnego, który boryka się z dużą ilością niezajętych powierzchni. To ogranicza aktywność w tej dziedzinie i grozi niekorzystnymi konsekwencjami dla instytucji finansujących budowę magazynów, biur, powierzchni handlowych.
Na inne wyzwania zwróciła wczoraj uwagę agencja Moody’s. Ma obawy, czy brytyjskie banki będą w stanie zrefinansować ok. pół biliona dolarów obligacji zabezpieczonych przez kredyty hipoteczne. Chodzi o papiery, które są przedmiotem programów pomocowych, których rząd nie chce wydłużać poza 2012 r. i 2014 r. Pozwalały one na wymianę „trefnych” obligacji na papiery skarbowe. Od połowy 2009 r. bankom udało się sprzedać instrumenty finansowe zabezpieczone kredytami hipotecznymi za 16 mld USD. Trudności z refinansowaniem musiałyby się przełożyć na pogorszenie dostępności kredytów hipotecznych.

Tymczasem z informacji największego serwisu internetowego na Wyspach, Rightmove, wynika, że w lutym ofertowe ceny domów osiągnęły rekordowy poziom. To efekt niskiej podaży.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


W lutym ceny ofertowe domów w Wielkiej Brytanii podskoczyły o 3,2% i osiągnęły najwyższy poziom w historii (sięga ona 2002 r.), do czego przyczyniła się bardzo mała podaż.

Czy styczniowy wzrost płac w Polsce będzie w stanie zrekompensować zmiany cen w gospodarce.

Jak zmieni się w Polsce fundusz płac, będący wypadkową zmian płac i zatrudnienia.

Rynek dnia-Złoty


Warunki na rynku złotego w dalszym ciągu są korzystne dla osób regulujących walutowe zobowiązania kredytowe. Od kilku miesięcy trwa konsolidacja, którą dla kursu CHF/PLN wyznaczają z grubsza przedziały 2,69 zł i 2,85 zł. Teraz jesteśmy bliżej dolne granicy tej strefy, co każe liczyć się z ograniczonym potencjałem spadkowym franka szwajcarskiego. Obecna sytuacja raczej zachęca do jego kupna niż sprzedaży. Natomiast pary walutowe z dolarem i euro z uwagi na znaczące zmiany EUR/USD w ostatnich tygodniach podlegają większej zmienności. Tu wciąż większej atrakcyjności można byłoby upatrywać w amerykańskim niż europejskim pieniądzu.

Uzasadnione wydaje się określanie przyszłości złotego w oparciu o postrzeganie ryzyka przez globalnych inwestorów i tym samym o zachowanie giełd. Kontynuacja zniżek cen akcji wywierałaby zapewne mocniejszą presję na spadek wartości naszej waluty niż dotąd.



Katarzyna Siwek
Home Broker

js

inwestycje.pl

Na dobry biurowiec warto poczekać

Duże zainteresowanie inwestorów Wrocławiem spowodowało dynamiczny rozwój miasta, które po Warszawie jest obecnie jednym z największych rynków powierzchni biurowych w Polsce. Niemniej w związku z zawirowaniami na światowych rynkach finansowym liczne inwestycje zostały wstrzymane – w roku 2009 deweloperzy znacznie ograniczyli swoją aktywność. Zahamowanie podaży powierzchni biurowych to efekt zatrzymania prac budowlanych w trakcie realizacji.
Według prognoz Rynku Nieruchomości Biurowych w Polsce, opracowanych w sierpniu ubiegłego roku przez Jones Lang LaSalle, zaledwie 20% projektów planowanych na rok 2010 zostanie zrealizowanych rok później. We Wrocławiu przybędzie zatem 25 tys. m kw. nowej powierzchni biurowej. Szacuje się, że rok później przybędzie dodatkowo 30 tys. m kw.

Optymalna lokalizacja

Wrocław to miasto o dużym potencjale, którego zaletą jest bezpośrednie połączenia drogowe z Berlinem, Pragą, Wiedniem i Warszawą. Dlatego też stale rośnie zainteresowanie nim wśród najemców poszukujących nowych siedzib. Bardzo dobre wyniki polskiej gospodarki i optymistyczne prognozy spowodowały, że m.in. Kancelaria Brochocki postrzega Wrocław jako optymalną lokalizację dla centrów obsługi biznesu.

Rynek wrocławski nabrał znaczącej dynamiki rozwoju ze względu na bliskość kilku dużych specjalnych stref ekonomicznych, w których inwestorzy mogą prowadzić działalność na preferencyjnych warunkach. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że miasto sąsiaduje z autostradą A4 i ma dobrze rozwiniętą ogólnokrajową infrastrukturę - dogodny kanał komunikacyjny, który wpływa na jego rozwój. Inwestorzy podkreślają także sprawność z jaką działają władze miejskie. Załatwienie formalności jest dużo łatwiejsze niż w Warszawie. Tak więc rynek wrocławski rośnie znacznie szybciej niż pozostałe aglomeracje miejskie w Polsce – mówi Andrzej Brochocki, wspólnik zarządzający w Kancelarii Brochocki.

Nowoczesne i efektywne powierzchnie biurowe

Niewątpliwie lata 2010 i 2011 będą trudnym okresem dla rynku nieruchomości. Jednakże we Wrocławiu powstają nowe budynki, które oferują potencjalnym najemcom o wiele wyższy standard niż te, które powstawały jeszcze kilka lat temu. To przede wszystkim podwieszane sufity, system kontroli dostępu bądź monitoring budynku, nowoczesny system przeciwpożarowy, a także system podnoszonych podłóg.

W celu zachęcenia potencjalnych najemców do podpisania umów najmu na powierzchnię w budynku znajdującym się we wczesnym stadium procesu budowy, deweloperzy stosują bogaty wachlarz zachęt. Sytuacja ta potrwa zapewne do połowy roku 2010. Dlatego też bazując na niezwykle konkurencyjnych już w stosunku do kosztów budowy czynszach warto racjonalnie zaplanować, gdzie będzie nasze biuro za 2-3 lata. Teraz jest idealny moment, by wynegocjować odpowiednią cenę powierzchni na następne 5 czy 7 lat - w nowoczesnej, ale przede wszystkim efektywnie wykorzystanej przestrzeni (bez niepotrzebnych korytarzy, niewykorzystanych pomieszczeń, itd.) - mówi Roman M. Meysner, Członek Zarządu Vantage Development S.A.

We Wrocławiu powstają konkurujące nie tylko ceną, ale i jakością nowe powierzchnie biurowe, m.in. w szybko rozwijającej się dzielnicy biurowo-biznesowej miasta. Przykładem może być Gamma Office, nowoczesny i efektywnie zaprojektowany biurowiec został zlokalizowany w samym jej sercu, tuż obok pętli tramwajowej i powstającej Trasy Strzegomskiej, osi komunikacyjnej południowo-zachodniego Wrocławia – dodaje Roman M. Meysner, Członek Zarządu Vantage Development S.A. Budynek powstanie w drodze na lotnisko, w pobliżu drugiej najważniejszej stacji PKP (Wrocław Mikołajów), w bezpośrednim połączeniu z obwodnicą śródmiejską, a w przyszłości położonej zaledwie 4 km od obwodnicy autostradowej.

Gamma Office już pod koniec roku 2012 będzie oferować około 14 tys. m kw. powierzchni biurowej, usługowej oraz konferencyjnej. To propozycja dla klienta szukającego kompletnych i optymalnych od strony funkcji, jednocześnie efektywnych finansowo rozwiązań (Value for Money). Firmy, które poszukują nowych lokalizacji zwracają uwagę na efektywność powierzchni, preferując ustawne biura. Ponieważ na duże powierzchnie należy poczekać, to podpisywane są zazwyczaj umowy pre-let – jeszcze przed oddaniem budynku do użytku.

Polska ugruntowała swoją pozycję, jako dobre miejsce na inwestowanie i lokowanie biznesu. Oczekuje się, że inwestycje zagraniczne będą rosły z roku na rok, także we Wrocławiu. Oznacza to, znacznie większe zapotrzebowanie na nowe powierzchnie biurowe. Niemniej dopiero przełom roku 2012 i 2013 przyniesie ożywienie po stronie nowej podaży. Aczkolwiek już teraz można znacznie zoptymalizować koszty prowadzenia biura, oczekując na  oddanie efektywnego budynku do użytku, który spełni wszystkie wymagania przyszłego najemcy. Świadomi klienci mogą dostrzec, iż to właśnie teraz jest dobry moment na podejmowanie decyzji o zmianie biura.

Vantage Development S.A.

kg
inwestycje.pl

Na dobry biurowiec warto poczekać

Duże zainteresowanie inwestorów Wrocławiem spowodowało dynamiczny rozwój miasta, które po Warszawie jest obecnie jednym z największych rynków powierzchni biurowych w Polsce. Niemniej w związku z zawirowaniami na światowych rynkach finansowym liczne inwestycje zostały wstrzymane – w roku 2009 deweloperzy znacznie ograniczyli swoją aktywność. Zahamowanie podaży powierzchni biurowych to efekt zatrzymania prac budowlanych w trakcie realizacji.
Według prognoz Rynku Nieruchomości Biurowych w Polsce, opracowanych w sierpniu ubiegłego roku przez Jones Lang LaSalle, zaledwie 20% projektów planowanych na rok 2010 zostanie zrealizowanych rok później. We Wrocławiu przybędzie zatem 25 tys. m kw. nowej powierzchni biurowej. Szacuje się, że rok później przybędzie dodatkowo 30 tys. m kw.

Optymalna lokalizacja

Wrocław to miasto o dużym potencjale, którego zaletą jest bezpośrednie połączenia drogowe z Berlinem, Pragą, Wiedniem i Warszawą. Dlatego też stale rośnie zainteresowanie nim wśród najemców poszukujących nowych siedzib. Bardzo dobre wyniki polskiej gospodarki i optymistyczne prognozy spowodowały, że m.in. Kancelaria Brochocki postrzega Wrocław jako optymalną lokalizację dla centrów obsługi biznesu.

Rynek wrocławski nabrał znaczącej dynamiki rozwoju ze względu na bliskość kilku dużych specjalnych stref ekonomicznych, w których inwestorzy mogą prowadzić działalność na preferencyjnych warunkach. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że miasto sąsiaduje z autostradą A4 i ma dobrze rozwiniętą ogólnokrajową infrastrukturę - dogodny kanał komunikacyjny, który wpływa na jego rozwój. Inwestorzy podkreślają także sprawność z jaką działają władze miejskie. Załatwienie formalności jest dużo łatwiejsze niż w Warszawie. Tak więc rynek wrocławski rośnie znacznie szybciej niż pozostałe aglomeracje miejskie w Polsce – mówi Andrzej Brochocki, wspólnik zarządzający w Kancelarii Brochocki.

Nowoczesne i efektywne powierzchnie biurowe

Niewątpliwie lata 2010 i 2011 będą trudnym okresem dla rynku nieruchomości. Jednakże we Wrocławiu powstają nowe budynki, które oferują potencjalnym najemcom o wiele wyższy standard niż te, które powstawały jeszcze kilka lat temu. To przede wszystkim podwieszane sufity, system kontroli dostępu bądź monitoring budynku, nowoczesny system przeciwpożarowy, a także system podnoszonych podłóg.

W celu zachęcenia potencjalnych najemców do podpisania umów najmu na powierzchnię w budynku znajdującym się we wczesnym stadium procesu budowy, deweloperzy stosują bogaty wachlarz zachęt. Sytuacja ta potrwa zapewne do połowy roku 2010. Dlatego też bazując na niezwykle konkurencyjnych już w stosunku do kosztów budowy czynszach warto racjonalnie zaplanować, gdzie będzie nasze biuro za 2-3 lata. Teraz jest idealny moment, by wynegocjować odpowiednią cenę powierzchni na następne 5 czy 7 lat - w nowoczesnej, ale przede wszystkim efektywnie wykorzystanej przestrzeni (bez niepotrzebnych korytarzy, niewykorzystanych pomieszczeń, itd.) - mówi Roman M. Meysner, Członek Zarządu Vantage Development S.A.

We Wrocławiu powstają konkurujące nie tylko ceną, ale i jakością nowe powierzchnie biurowe, m.in. w szybko rozwijającej się dzielnicy biurowo-biznesowej miasta. Przykładem może być Gamma Office, nowoczesny i efektywnie zaprojektowany biurowiec został zlokalizowany w samym jej sercu, tuż obok pętli tramwajowej i powstającej Trasy Strzegomskiej, osi komunikacyjnej południowo-zachodniego Wrocławia – dodaje Roman M. Meysner, Członek Zarządu Vantage Development S.A. Budynek powstanie w drodze na lotnisko, w pobliżu drugiej najważniejszej stacji PKP (Wrocław Mikołajów), w bezpośrednim połączeniu z obwodnicą śródmiejską, a w przyszłości położonej zaledwie 4 km od obwodnicy autostradowej.

Gamma Office już pod koniec roku 2012 będzie oferować około 14 tys. m kw. powierzchni biurowej, usługowej oraz konferencyjnej. To propozycja dla klienta szukającego kompletnych i optymalnych od strony funkcji, jednocześnie efektywnych finansowo rozwiązań (Value for Money). Firmy, które poszukują nowych lokalizacji zwracają uwagę na efektywność powierzchni, preferując ustawne biura. Ponieważ na duże powierzchnie należy poczekać, to podpisywane są zazwyczaj umowy pre-let – jeszcze przed oddaniem budynku do użytku.

Polska ugruntowała swoją pozycję, jako dobre miejsce na inwestowanie i lokowanie biznesu. Oczekuje się, że inwestycje zagraniczne będą rosły z roku na rok, także we Wrocławiu. Oznacza to, znacznie większe zapotrzebowanie na nowe powierzchnie biurowe. Niemniej dopiero przełom roku 2012 i 2013 przyniesie ożywienie po stronie nowej podaży. Aczkolwiek już teraz można znacznie zoptymalizować koszty prowadzenia biura, oczekując na  oddanie efektywnego budynku do użytku, który spełni wszystkie wymagania przyszłego najemcy. Świadomi klienci mogą dostrzec, iż to właśnie teraz jest dobry moment na podejmowanie decyzji o zmianie biura.

Vantage Development S.A.

kg
inwestycje.pl

Czy dane styczniowe potwierdzą odwilż na rynku budownictwa mieszkaniowego?

Potrzeba 3 lat na sprzedaż zajętych przez wierzycieli domów w USA Środa będzie stała pod znakiem doniesień dotyczących sytuacji na rynkach nieruchomości. W naszym kraju poznamy sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego w styczniu. Tu szczególnie istotne będzie to czy podtrzymana zostanie pozytywna tendencja w zakresie rozpoczętych inwestycji, zaobserwowana pod koniec ub.r. Kolejne ważne pytanie dotyczy tego czy uda się wreszcie powstrzymać negatywną tendencję w zakresie pozwoleń na budowę, co pozwoliłoby z optymizmem patrzeć w przyszłość. Pod względem dynamiki mieszkań oddanych do użytku zaskoczeń nie powinno być. Styczeń jest w tej kategorii tradycyjnie jednym z najlepszych miesięcy w roku.
W Ameryce poznamy dane o podobnym charakterze —liczbę rozpoczętych budów i pozwoleń na budowę w styczniu. W pierwszym przypadku spodziewany jest niewielki wzrost, w drugim — spadek. Oznaczać to będzie utrzymanie się niskiej aktywności na rynku budowlanym. Zresztą podobną stagnację sygnalizuje indeks NAHB. Odzwierciedla on oceny  i oczekiwania dotyczące sprzedaży nowych domów, w perspektywie 6 miesięcy, a także liczby   potencjalnych kupujących. W lutym wskaźnik podniósł się w porównaniu z poprzednim miesiącem o 2 pkt, do 17 pkt. Jednak są to wciąż bardzo niskie wartości.

Nic dziwnego, skoro wciąż problemem jest wywierająca niekorzystny wpływ na ceny domów duża liczba ich zajęć w efekcie niespłacania kredytów hipotecznych. Agencja ratingowa S&P przestrzegła wczoraj przed tym, że potrzeba 3 lat, by sprzedać wszystkie nieruchomości zajęte przez wierzycieli i to przy założeniu, że jakość portfeli kredytowych nie będzie się już pogarszać.

Dla rynku obligacji skarbowych ważne dziś będą styczniowe dane o wykorzystaniu mocy produkcyjnych w USA. Wyraźny wzrost (spodziewane jest 72,6%) mógłby nasilić obawy przed podwyżkami kosztów pieniądza w Stanach Zjednoczonych.

Dla rynku obligacji skarbowych ważne dziś będą styczniowe dane o wykorzystaniu mocy produkcyjnych w USA. Wyraźny wzrost (spodziewane jest 72,6%) mógłby nasilić obawy przed podwyżkami kosztów pieniądza w Stanach Zjednoczonych.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


W styczniu nie tylko realnie, ale również nominalnie, obniżył się fundusz płac w Polsce, co niekorzystnie wpływa na perspektywy konsumpcji.

W jakim stopniu ciężka zima wpłynęła na ilość rozpoczętych inwestycji na rynku mieszkaniowym w Polsce.

Styczniowa inflacja w Wielkiej Brytanii na poziomie 3,5% (bazowa 3,1%) wzbudziła dyskusję na temat konieczności podniesienia stóp procentowych przez Bak Anglii.

Rynek dnia-Akcje banków

Przez ostatnie tygodnie akcje banków podlegały szczególnej presji na naszym parkiecie. Wnikało to w bardzo dużym stopniu z pokaźnej skali ich wzrostu w 2009 r. To rodziło naturalną skłonność do realizowania zysków z chwilą pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych. Tłem tych wydarzeń były globalne przepływy kapitału. Najpierw (w wyniku napływu środków do funduszy akcji z rynków wschodzących) przez długie miesiące zwiększały zainteresowanie zagranicznych graczy walorami największych spółek na naszym rynku wśród których są głównie banki. Ostatnio natomiast szkodziły tej grupie papierów, które były wyprzedawane w konsekwencji wycofywania pieniędzy z podmiotów lokujących na giełdach emerging markets.

Można założyć, że w dalszym ciągu do czynniki zewnętrzne będą determinować notowania banków, a doniesienia krajowe będą jedynie rzutować na selekcję spółek z tego sektora.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js

Czy dane styczniowe potwierdzą odwilż na rynku budownictwa mieszkaniowego?

Potrzeba 3 lat na sprzedaż zajętych przez wierzycieli domów w USA Środa będzie stała pod znakiem doniesień dotyczących sytuacji na rynkach nieruchomości. W naszym kraju poznamy sytuację na rynku budownictwa mieszkaniowego w styczniu. Tu szczególnie istotne będzie to czy podtrzymana zostanie pozytywna tendencja w zakresie rozpoczętych inwestycji, zaobserwowana pod koniec ub.r. Kolejne ważne pytanie dotyczy tego czy uda się wreszcie powstrzymać negatywną tendencję w zakresie pozwoleń na budowę, co pozwoliłoby z optymizmem patrzeć w przyszłość. Pod względem dynamiki mieszkań oddanych do użytku zaskoczeń nie powinno być. Styczeń jest w tej kategorii tradycyjnie jednym z najlepszych miesięcy w roku.
W Ameryce poznamy dane o podobnym charakterze —liczbę rozpoczętych budów i pozwoleń na budowę w styczniu. W pierwszym przypadku spodziewany jest niewielki wzrost, w drugim — spadek. Oznaczać to będzie utrzymanie się niskiej aktywności na rynku budowlanym. Zresztą podobną stagnację sygnalizuje indeks NAHB. Odzwierciedla on oceny  i oczekiwania dotyczące sprzedaży nowych domów, w perspektywie 6 miesięcy, a także liczby   potencjalnych kupujących. W lutym wskaźnik podniósł się w porównaniu z poprzednim miesiącem o 2 pkt, do 17 pkt. Jednak są to wciąż bardzo niskie wartości.

Nic dziwnego, skoro wciąż problemem jest wywierająca niekorzystny wpływ na ceny domów duża liczba ich zajęć w efekcie niespłacania kredytów hipotecznych. Agencja ratingowa S&P przestrzegła wczoraj przed tym, że potrzeba 3 lat, by sprzedać wszystkie nieruchomości zajęte przez wierzycieli i to przy założeniu, że jakość portfeli kredytowych nie będzie się już pogarszać.

Dla rynku obligacji skarbowych ważne dziś będą styczniowe dane o wykorzystaniu mocy produkcyjnych w USA. Wyraźny wzrost (spodziewane jest 72,6%) mógłby nasilić obawy przed podwyżkami kosztów pieniądza w Stanach Zjednoczonych.

Dla rynku obligacji skarbowych ważne dziś będą styczniowe dane o wykorzystaniu mocy produkcyjnych w USA. Wyraźny wzrost (spodziewane jest 72,6%) mógłby nasilić obawy przed podwyżkami kosztów pieniądza w Stanach Zjednoczonych.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


W styczniu nie tylko realnie, ale również nominalnie, obniżył się fundusz płac w Polsce, co niekorzystnie wpływa na perspektywy konsumpcji.

W jakim stopniu ciężka zima wpłynęła na ilość rozpoczętych inwestycji na rynku mieszkaniowym w Polsce.

Styczniowa inflacja w Wielkiej Brytanii na poziomie 3,5% (bazowa 3,1%) wzbudziła dyskusję na temat konieczności podniesienia stóp procentowych przez Bak Anglii.

Rynek dnia-Akcje banków

Przez ostatnie tygodnie akcje banków podlegały szczególnej presji na naszym parkiecie. Wnikało to w bardzo dużym stopniu z pokaźnej skali ich wzrostu w 2009 r. To rodziło naturalną skłonność do realizowania zysków z chwilą pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych. Tłem tych wydarzeń były globalne przepływy kapitału. Najpierw (w wyniku napływu środków do funduszy akcji z rynków wschodzących) przez długie miesiące zwiększały zainteresowanie zagranicznych graczy walorami największych spółek na naszym rynku wśród których są głównie banki. Ostatnio natomiast szkodziły tej grupie papierów, które były wyprzedawane w konsekwencji wycofywania pieniędzy z podmiotów lokujących na giełdach emerging markets.

Można założyć, że w dalszym ciągu do czynniki zewnętrzne będą determinować notowania banków, a doniesienia krajowe będą jedynie rzutować na selekcję spółek z tego sektora.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js

Jak ograniczyć ryzyko związane z inwestowaniem w nieruchomości?

Światowy kryzys finansowy spowodował, że wiele inwestycji (szczególnie na rynku nieruchomości), które były zaplanowane, nie zostaną zrealizowane w ogóle, bądź realizacja ich będzie tylko częściowa. Ponadto spora część inwestycji już rozpoczętych została wstrzymana.

Na początku - przy podejmowaniu decyzji o wstrzymaniu inwestycji (głównie w segmencie nieruchomości mieszkaniowych) - jednym z podstawowych powodów była zaostrzona polityka kredytowa banków, której konsekwencją było i jest nadal nieudzielanie kredytów hipotecznych klientom indywidualnym o niskiej i średniej zdolności kredytowej. Dodatkowo, niektóre banki wycofały się z uruchamiania kredytów we frankach szwajcarskich, inne zdecydowanie podwyższyły marżę dla kredytów w tej walucie, co spowodowało, iż część klientów nie była w stanie zaciągnąć kredytu hipotecznego. Kolejnym powodem wstrzymania inwestycji, bądź nierealizowania ich, były różne rodzaje ryzyka związanego z kontrahentami, którzy przy ograniczeniu dostępu do kapitałów obcych stali się niewypłacalni. Ponadto pojawiły się jeszcze inne rodzaje ryzyka, które - choć nie należą do rodzajów ryzyka finansowego - to jednak poprzez zrealizowanie się ich, mogłoby dojść do poważnych konsekwencji finansowych dla podmiotów realizujących inwestycje właśnie na rynku nieruchomości.

Rodzaje ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości

Wachlarz różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości jest bardzo szeroki. Znajdują się w nim zarówno te rodzaje ryzyka, które związane są tylko z inwestowaniem w nieruchomości mieszkaniowe, tylko z inwestowaniem w nieruchomości komercyjne, a także te, które mogą się zrealizować przy inwestowaniu w oba rodzaje nieruchomości. Ponadto inne rodzaje ryzyka będą się odnosiły do inwestycji dokonywanej przez klienta indywidualnego, a inne przez klienta instytucjonalnego lub przez przedsiębiorstwa.

Wśród najważniejszych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości znajdują się:

  • ryzyko trafności koncepcji,

  • ryzyko związane z czasem przygotowania projektu,

  • ryzyko wydłużenia okresu uzgodnień i zezwoleń,

  • ryzyko koncepcji finansowania inwestycji,

  • ryzyko związane z gruntem budowlanym,

  • ryzyko przekroczenia kosztów budowy.

Ryzyko trafności koncepcji, nazywane także ryzykiem deweloperskim, można podzielić na trzy kolejne rodzaje ryzyka:

  • ryzyko trudności z wynajmem lub sprzedażą,

  • ryzyko prognozy,

  • ryzyko planowania.

Do najistotniejszych czynników ryzyka w toku procesu inwestycyjnego w budownictwie zalicza się czas. Oznacza to, iż ryzyko związane z czasem przygotowania projektu ma bardzo duże znaczenie dla inwestorów. Z uwagi na wysoki udział kapitałów obcych w większości inwestycji, przekroczenie planowanych okresów realizacji i/lub ekspozycji rynkowej wiąże się z dodatkowym obciążeniem z tytułu obsługi kredytu, co może pochłonąć zakładany zysk inwestora. Na zrealizowanie się ryzyka czasu mogą mieć wpływ zarówno czynniki zewnętrzne (niezależne od inwestora), jak np. zbyt długi czas oczekiwania na uzyskanie pozwoleń, jak również czynniki wewnętrzne (zależne od inwestora), jak np. zła organizacja pracy zespołu deweloperskiego. Oznacza to, że kolejne ryzyko, jakim jest ryzyko wydłużenia okresu uzgodnień i zezwoleń, jest silnie związane z ryzykiem czasu.

Następnym, bardzo ważnym ryzykiem jest ryzyko związane z koncepcją finansowania projektu, które jest związane z wyborem źródła finansowania projektu. W zależności od podejścia i wyboru źródła finansowania inwestycji można tutaj wyróżnić następujące rodzaje tego ryzyka:

  1. ryzyko zmiany cen,
  2. ryzyko braku środków finansowych (opóźnienia wpłat rat należności, np. przy realizacji inwestycji mieszkaniowych), zerwanie umowy przez klienta (np. przy nieuruchomieniu przez bank kredytu hipotecznego klientowi indywidualnemu),
  3. ryzyko zmiany stóp procentowych,
  4. ryzyko inflacyjne,
  5. ryzyko kursu walutowego.

Kolejnym rodzajem ryzyka jest ryzyko związane z gruntem budowlanym. Wynika ono z pewnych właściwości gruntu, które mogą być rozpoznane tylko przez odpowiednie badania. Znaleziska archeologiczne, niewypały, zanieczyszczenia gruntu, mogą spowodować ograniczenia obszaru możliwego do wykorzystania lub przesunięcia terminu budowy. Nietypowe warunki hydrologiczne z reguły narzucają konieczność wykonania szczególnych zabezpieczeń przed wodą, a to generuje dodatkowe koszty.

Ostatnim wymienionym powyżej ryzykiem jest ryzyko związane z przekroczeniem kosztów budowy, które wynika przede wszystkim z długiego okresu realizacji inwestycji, co utrudnia sporządzenie wystarczająco dokładnej prognozy kosztów we wczesnym stadium procesu inwestycyjnego.

Warto jeszcze dodać, iż istotnym ryzykiem, które może się pojawić przy każdej inwestycji w nieruchomości, jest ryzyko związane z siłami przyrody (np. trzęsienia ziemi, powodzie, huragany, uderzenia pioruna). Dodatkowo jeszcze - w szczególności przy dużych projektach (budowa nieruchomości komercyjnej lub wielorodzinnej) - może zrealizować się także ryzyko kradzieżowe lub ogniowe - niekoniecznie związane z siłami przyrody (np. podpalenie, wadliwa instalacja). Ponadto podmioty realizujące inwestycje w nieruchomości powinny pamiętać o tych rodzajach ryzyka, które związane są z budową danego obiektu oraz montażem w trakcie budowy stosownych urządzeń, maszyn i wyposażenia.

Poza powyższymi rodzajami ryzyka, które często są wymieniane w fachowej literaturze, istnieją jeszcze inne rodzaje ryzyka, o których warto wspomnieć. Jednym z nich jest ryzyko związane z organizacją wewnętrzną przedsiębiorstwa, które jest inwestorem. Ryzyko to może urzeczywistniać się w postaci:

  1. ryzyka braku doświadczenia głównych uczestników procesu inwestycyjnego,
  2. ryzyka różnorodności realizatorów,
  3. ryzyka selekcji wykonawstwa, które wynika z konieczności doboru odpowiednich realizatorów procesu inwestycyjnego.

Innym istotnym ryzykiem, pojawiającym się w sytuacji, gdy końcowym efektem projektu ma być wynajem nieruchomości (zarówno mieszkaniowych, jak i komercyjnych), jest ryzyko związane z najemcami. To ryzyko może realizować się poprzez:

  • ryzyko niepozyskania najemców, które odzwierciedla zagrożenie niepozyskania lub pozyskania w stopniu niższym od zakładanego, najemców na nieruchomości, będące efektem zakończonego projektu inwestycyjnego. Niższy od zakładanego stopień wykorzystania powierzchni przeznaczonej do wynajmu skutkuje niższymi od zakładanych przychodami, co wpłynąć może na sytuację finansową i efektywność finansową inwestora

  • ryzyko niewywiązywania się najemców z zawartych umów najmu (głównie braku płatności za wynajmowane powierzchnie), ryzyko to nazywane jest także ryzykiem handlowym i realizacja tego ryzyka może spowodować ogromne straty finansowe właściciela wynajmowanej nieruchomości

  • ryzyko utraty wartości nieruchomości wskutek niewłaściwego użytkowania, bowiem intensywne użytkowanie, nie w pełni zgodne z funkcjonalnym przeznaczeniem obiektu, może wpłynąć na spadek wartości rynkowej nieruchomości w wyniku ponadnormatywnego zużycia technicznego

  • ryzyko zmian rynkowych stawek najmu, które częściowo wiąże się z sytuacją makroekonomiczną kraju, jak również wynika z uwarunkowań lokalnego rynku nieruchomości. Ponadto istnieją jeszcze inne rodzaje ryzyka, które pojawiają się przy inwestowaniu w nieruchomości przez klienta indywidualnego, który finansuje daną inwestycję kapitałem obcym (głównie kredytem hipotecznym). Tutaj pojawią się następujące rodzaje ryzyka: braku spłaty kredytu na skutek utraty pracy, co wiąże się z zaniechaniem spłaty kredytu przynajmniej na jakiś czas; śmierci kredytobiorcy; wad prawnych nieruchomości (np. braku stosownego wpisu w księdze wieczystej); utraty wartości nieruchomości na skutek spadku cen nieruchomości na rynku; zmiany kursu walutowego; zmiany stóp procentowych.

Zapewne wraz z rozwojem rynku nieruchomości będą pojawiały się kolejne rodzaje ryzyka związane z inwestowaniem na tym rynku. Dodatkowo, wraz z doświadczeniem inwestorów, inne rodzaje ryzyka będą przez nich minimalizowane. 

 

Powyżej przedstawione rodzaje ryzyka, związane z inwestowaniem w nieruchomości, nie zawsze można pokryć polisą ubezpieczeniową. Zakłady ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych silnie konkurują w zakresie ubezpieczeń związanych z rynkiem nieruchomości i oferują coraz więcej produktów ubezpieczeniowych, które mogą być wykorzystywane do zabezpieczania omówionych już rodzajów ryzyka. Polisy ubezpieczeniowe obejmują pojedyncze typy ryzyka, jak również całe grupy złożone z różnych rodzajów ryzyka. Niektóre produkty przeznaczone są dla przedsiębiorstw, a niektóre skierowane są tylko do klienta indywidualnego. Ogólnie rzecz biorąc, produkty ubezpieczeniowe, które służą do zabezpieczania różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości, można podzielić na następujące grupy:

  • ubezpieczenia kredytu kupieckiego

  • ubezpieczenia związane z kredytem hipotecznym

  • gwarancje ubezpieczeniowe

  • ubezpieczenia budowlano-montażowe

  • ubezpieczenia innych rodzajów ryzyka finansowego (np. utraty zysku)

  • ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.

Ubezpieczenia kredytu kupieckiego pokrywają z reguły ryzyko handlowe, które związane jest z niewypłacalnością drugiej strony kontraktu, np. podmiotu wynajmującego powierzchnie biurowe. Brak zapłaty czynszu właścicielowi nieruchomości może doprowadzić do zachwiania płynności finansowej właściciela obiektu, dla którego środki finansowe pozyskane z najmu stanowią nie tylko zabezpieczenie kredytowanej inwestycji, ale także pokrywają raty kredytu. Ogólnie rzecz ujmując, odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia kredytu kupieckiego najczęściej jest wypłacane w przypadku, gdy zostanie ogłoszona upadłość dłużnika lub zostanie wszczęte postępowanie układowe z dłużnikiem, albo bezskutecznie zakończy się egzekucja należności kredytowych przeciwko majątkowi dłużnika, a także kiedy nastąpi przewlekła zwłoka dłużnika w zapłacie należności (to jest tzw. ryzyko handlowe). Niektóre polisy pokrywają także ryzyko niehandlowe, do którego należy: ryzyko polityczne, ryzyko związane z siłami przyrody lub ryzyko kursu walutowego.

Do najważniejszych produktów związanych z kredytem hipotecznym należą: ubezpieczenie kredytów hipotecznych do czasu ustanowienia hipoteki, ubezpieczenie kredytów hipotecznych z niskim wkładem własnym, ubezpieczenie osób fizycznych na wypadek utraty pracy, gwarancja wartości nieruchomości, terminowe ubezpieczenie na życie kredytobiorcy z malejącą sumą ubezpieczenia (gdy jest jeden kredytobiorca). Dodatkowo jeszcze: ubezpieczenia majątkowe związane z ubezpieczeniem nieruchomości od ognia i innych zdarzeń losowych, ubezpieczenie budowlano-montażowe, wymagane w sytuacji, gdy kredyt został udzielony na budowę domu lub mieszkania. W innych krajach banki wymagają także dodatkowych produktów ubezpieczeniowych, np. ubezpieczenie od bezrobocia lub Title Insurance (ubezpieczenie transakcji). Title Insurance jest pewnego rodzaju gwarancją, że w razie ziszczenia się jakiegoś rodzaju ryzyka (np. pojawienia się dawnych właścicieli czy spadkobierców nieruchomości) ubezpieczyciel, po pierwsze, przejmie na siebie obronę przed roszczeniami osób trzecich, a po drugie, w razie niepowodzenia projektu inwestycyjnego, pokryje powstałą szkodę. Ochrona może dotyczyć zarówno rodzajów ryzyka już określonego i stwierdzonego raportem z badania środowiska prawnego nieruchomości, jak też tych nieznanych, jak np. popełnienie przestępstwa przez urzędnika wydającego decyzję o pozwoleniu na budowę. Title Insurance może obejmować nie tylko ryzyko prawne, ale może też odnosić się do rodzajów ryzyka pozaprawnego, związanego z planowaną inwestycją, np. wykrycie w trakcie przygotowania terenu zanieczyszczenia ziemi czy wód gruntowych, albo znalezisk archeologicznych. W tej formie zabezpieczone może być także ryzyko związane np. z bankructwem drugiej strony.

W ostatnim czasie coraz częściej wymaganym ubezpieczeniem na rynku polskim jest gwarancja wartości nieruchomości, która chroni bank przed skutkiem spadku wartości nieruchomości, w wyniku czego bank nie mógłby w pełni zaspokoić swoich roszczeń w postępowaniu egzekucyjnym z nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie wypowiedzianego kredytu. Głównym powodem konieczności zakupu tego produktu jest spadek cen nieruchomości mieszkaniowych.

Innymi gwarancjami, które są wykorzystywane przy inwestowaniu na rynku nieruchomości, są: gwarancja zapłaty wadium (ochroną ubezpieczeniową objęte są straty organizującego przetarg, spowodowane niespełnieniem w terminie przez zobowiązanego, który wygrał przetarg, warunków przetargu co do zapłaty ceny lub niepodpisania umowy na warunkach określonych w ofercie lub na warunkach wylicytowanych), gwarancja dobrego wykonania kontraktu (produkt ten zapewnia inwestorowi wypłatę w przypadku niewywiązania się wykonawcy z kontraktu), gwarancja zwrotu zaliczki (zakład ubezpieczeń gwarantuje beneficjentowi, że zaliczkobiorca wykorzysta wypłaconą mu zaliczkę zgodnie z treścią zawartego kontraktu i zabezpiecza zwrot zaliczki w sytuacji braku wykonania kontraktu lub braku zwrotu zaliczki), gwarancja usunięcia wad i usterek (gwarancja ta zabezpiecza ubezpieczonego przed stratami, które mógłby ponieść w przypadku, gdy kontrakt wykonano w terminie i zakresie przewidzianym w umowie, ale jego jakość jest niska, niezgodna z wcześniejszymi ustaleniami, bądź wada ujawniła się po odbiorze końcowym, a dostawca odmawia, bądź nie jest w stanie usunąć usterek w okresie rękojmi). Bardzo istotnym produktem ubezpieczeniowym, wykorzystywanym w zasadzie przy każdym projekcie inwestycyjnym (polegającym na wybudowaniu nieruchomości), jest ubezpieczenie budowlano-montażowe. Ubezpieczenie to zapewnia ochronę wszystkim stronom biorącym udział w realizacji robót budowy-montażu, czyli inwestorom, zleceniodawcom, wykonawcom i podwykonawcom. W zależności od zakładu ubezpieczeń, ochroną mogą zostać objęte: obiekty budowlane i montażowe wraz z materiałami i urządzeniami, maszyny budowlane, dokumentacja budowy, instalacje, wyposażenie, obiekty zaplecza robót kontraktowych, mienie osobiste pracowników zatrudnionych u ubezpieczającego. Ubezpieczenie to może występować także w wariancie poszerzonym o: odpowiedzialność cywilną wykonawcy za szkody wobec osób trzecich, ryzyko utraty planowanego zysku w następstwie szkody w mieniu.

W ubezpieczeniu nieruchomości od ognia i innych zdarzeń losowych mienie chronione taką polisą obejmować może budynki, budowle wraz z instalacjami w nich zawartymi, w tym dodatkowo m.in. mienie stanowiące stałe elementy budynków i ich konstrukcji:

  • ogrodzenia, mury, bramy, klatki schodowe oraz zewnętrzne konstrukcje schodów pożarowych

  • instalacje wodociągowe, instalacje ściekowe, instalacje gazowe i elektryczne, liczniki, kable, przewody łączące obiekty ubezpieczonych lokalizacji ze stacjami rozdzielczymi sieci publicznej, jednak wyłącznie w obrębię posesji, która należy do ubezpieczonego

  • przybudówki wraz ze stałym wyposażeniem, zbiorniki wraz z wyposażeniem, a także inne budowle i konstrukcje znajdujące się w obrębie ubezpieczonej lokalizacji, używane przez ubezpieczającego i będące jego własnością lub za które ponosi on odpowiedzialność.

Bardzo często również ubezpieczana jest nieruchomość od kradzieży z włamaniem i rabunkiem. Tutaj często zabezpieczeniom stawia się określone wymagania, np. zamki muszą mieć patenty, bądź musi być kilka zabezpieczeń. Również dość często ochroną ubezpieczeniową nie są objęte zabezpieczenia przed kradzieżą, np. kraty w oknach, drzwi, same okna, ozdobne bramy ogrodzeniowe. W ogólnych warunkach umowy stosuje się szerokie wyłączenia obejmujące np. dzieła sztuki, antyki, zbiory kolekcjonerskie, a także np. ryzyko skasowania zawartości komputerów. Dość powszechne stało się na rynku polskim sprzedawanie ubezpieczeń związanych z nieruchomościami w pakietach, które łącza ze sobą różne rodzaje ryzyka.

Ostatnią wymienioną grupą ubezpieczeń są ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej związanej z rynkiem nieruchomości, które mają istotne znaczenie na różnych etapach realizacji inwestycji w nieruchomości lub też już po zakończeniu procesu inwestycyjnego. Do grupy tej należą przede wszystkim:

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej architektów oraz inżynierów budownictwa

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej rzeczoznawcy majątkowego

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej zarządcy nieruchomości

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej pośrednika w obrocie nieruchomościami.

Podsumowanie

Zaprezentowane rodzaje ubezpieczeń, które mogą służyć do zabezpieczenia różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości pokazują, iż zakłady ubezpieczeń funkcjonujące na rynku polskim oferują dość spory wachlarz możliwości zabezpieczenia się przed rodzajami ryzyka, które pojawiają się w procesie inwestowania na rynku nieruchomości. Niektóre z nich, jak np. ubezpieczenia związane z kredytem hipotecznym, przeznaczone są głównie dla klientów indywidualnych, a inne, jak np. gwarancje ubezpieczeniowe (poza gwarancją wartości nieruchomości), wykorzystywane są głównie przez przedsiębiorstwa.

Jednak nie przed wszystkimi przedstawionymi rodzajami ryzyka można zabezpieczyć się za pomocą polisy ubezpieczeniowej. Do rodzajów ryzyka, które bardzo rzadko lub wcale nie są pokrywane polisą ubezpieczeniową na rynku polskim należą m.in.: ryzyko kursu walutowego, ryzyko inflacji, ryzyko stopy procentowej, ryzyko braku pozyskania najemców, ryzyko braku doświadczenia głównych uczestników procesu inwestycyjnego, ryzyko trafności koncepcji, ryzyko związane z gruntem budowlanym. Zapewne pomocne byłoby rozpowszechnienie na rynku polskim ubezpieczenia Title Insurance, które pozwoliłoby pokryć polisą ubezpieczeniową wiele znaczących rodzajów ryzyka, które mogą się ujawnić dopiero po nabyciu tytułu własności lub innych praw rzeczowych do nieruchomości. Ubezpieczenie to, które jest bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych, zapewne pozwoliłoby inwestorom bardziej odważnie podchodzić do inwestowania na polskim rynku nieruchomości. Jednak oszacowanie ryzyka ubezpieczeniowego w tym produkcie i wyliczenie adekwatnej składki ubezpieczeniowej może okazać się dość trudne.

dr Patrycja Kowalczyk, adiunkt w Katedrze Ubezpieczeń, Instytut Zarządzania Finansami, Wydział Zarządzania, Informatyki i Finansów Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu

Literatura:

  1. Dąbrowski M., Kirejczyk K., Inwestycje deweloperskie, Wydawnictwo Twigger, Warszawa 2001.
  2. Gawron H., Opłacalność inwestowania na rynku nieruchomości, Wydawnictwo AE Poznań, Poznań 2006.
  3. Monkiewicz J., "Podstawy ubezpieczeń - produkty", Wydawnictwo POLTEXT, Warszawa 2003.
  4. Lewandowski K., "Ubezpieczenie nieruchomości", Wydawnictwo LexisNexis, Warszawa 2006.
  5. Skowron R. "Title Insurance eliminuje ryzyko", Gazeta Prawna nr 169 z dnia 29.08.2008 r.
Źródło: interia.pl


Jak ograniczyć ryzyko związane z inwestowaniem w nieruchomości?

Światowy kryzys finansowy spowodował, że wiele inwestycji (szczególnie na rynku nieruchomości), które były zaplanowane, nie zostaną zrealizowane w ogóle, bądź realizacja ich będzie tylko częściowa. Ponadto spora część inwestycji już rozpoczętych została wstrzymana.

Na początku - przy podejmowaniu decyzji o wstrzymaniu inwestycji (głównie w segmencie nieruchomości mieszkaniowych) - jednym z podstawowych powodów była zaostrzona polityka kredytowa banków, której konsekwencją było i jest nadal nieudzielanie kredytów hipotecznych klientom indywidualnym o niskiej i średniej zdolności kredytowej. Dodatkowo, niektóre banki wycofały się z uruchamiania kredytów we frankach szwajcarskich, inne zdecydowanie podwyższyły marżę dla kredytów w tej walucie, co spowodowało, iż część klientów nie była w stanie zaciągnąć kredytu hipotecznego. Kolejnym powodem wstrzymania inwestycji, bądź nierealizowania ich, były różne rodzaje ryzyka związanego z kontrahentami, którzy przy ograniczeniu dostępu do kapitałów obcych stali się niewypłacalni. Ponadto pojawiły się jeszcze inne rodzaje ryzyka, które - choć nie należą do rodzajów ryzyka finansowego - to jednak poprzez zrealizowanie się ich, mogłoby dojść do poważnych konsekwencji finansowych dla podmiotów realizujących inwestycje właśnie na rynku nieruchomości.

Rodzaje ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości

Wachlarz różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości jest bardzo szeroki. Znajdują się w nim zarówno te rodzaje ryzyka, które związane są tylko z inwestowaniem w nieruchomości mieszkaniowe, tylko z inwestowaniem w nieruchomości komercyjne, a także te, które mogą się zrealizować przy inwestowaniu w oba rodzaje nieruchomości. Ponadto inne rodzaje ryzyka będą się odnosiły do inwestycji dokonywanej przez klienta indywidualnego, a inne przez klienta instytucjonalnego lub przez przedsiębiorstwa.

Wśród najważniejszych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości znajdują się:

  • ryzyko trafności koncepcji,

  • ryzyko związane z czasem przygotowania projektu,

  • ryzyko wydłużenia okresu uzgodnień i zezwoleń,

  • ryzyko koncepcji finansowania inwestycji,

  • ryzyko związane z gruntem budowlanym,

  • ryzyko przekroczenia kosztów budowy.

Ryzyko trafności koncepcji, nazywane także ryzykiem deweloperskim, można podzielić na trzy kolejne rodzaje ryzyka:

  • ryzyko trudności z wynajmem lub sprzedażą,

  • ryzyko prognozy,

  • ryzyko planowania.

Do najistotniejszych czynników ryzyka w toku procesu inwestycyjnego w budownictwie zalicza się czas. Oznacza to, iż ryzyko związane z czasem przygotowania projektu ma bardzo duże znaczenie dla inwestorów. Z uwagi na wysoki udział kapitałów obcych w większości inwestycji, przekroczenie planowanych okresów realizacji i/lub ekspozycji rynkowej wiąże się z dodatkowym obciążeniem z tytułu obsługi kredytu, co może pochłonąć zakładany zysk inwestora. Na zrealizowanie się ryzyka czasu mogą mieć wpływ zarówno czynniki zewnętrzne (niezależne od inwestora), jak np. zbyt długi czas oczekiwania na uzyskanie pozwoleń, jak również czynniki wewnętrzne (zależne od inwestora), jak np. zła organizacja pracy zespołu deweloperskiego. Oznacza to, że kolejne ryzyko, jakim jest ryzyko wydłużenia okresu uzgodnień i zezwoleń, jest silnie związane z ryzykiem czasu.

Następnym, bardzo ważnym ryzykiem jest ryzyko związane z koncepcją finansowania projektu, które jest związane z wyborem źródła finansowania projektu. W zależności od podejścia i wyboru źródła finansowania inwestycji można tutaj wyróżnić następujące rodzaje tego ryzyka:

  1. ryzyko zmiany cen,
  2. ryzyko braku środków finansowych (opóźnienia wpłat rat należności, np. przy realizacji inwestycji mieszkaniowych), zerwanie umowy przez klienta (np. przy nieuruchomieniu przez bank kredytu hipotecznego klientowi indywidualnemu),
  3. ryzyko zmiany stóp procentowych,
  4. ryzyko inflacyjne,
  5. ryzyko kursu walutowego.

Kolejnym rodzajem ryzyka jest ryzyko związane z gruntem budowlanym. Wynika ono z pewnych właściwości gruntu, które mogą być rozpoznane tylko przez odpowiednie badania. Znaleziska archeologiczne, niewypały, zanieczyszczenia gruntu, mogą spowodować ograniczenia obszaru możliwego do wykorzystania lub przesunięcia terminu budowy. Nietypowe warunki hydrologiczne z reguły narzucają konieczność wykonania szczególnych zabezpieczeń przed wodą, a to generuje dodatkowe koszty.

Ostatnim wymienionym powyżej ryzykiem jest ryzyko związane z przekroczeniem kosztów budowy, które wynika przede wszystkim z długiego okresu realizacji inwestycji, co utrudnia sporządzenie wystarczająco dokładnej prognozy kosztów we wczesnym stadium procesu inwestycyjnego.

Warto jeszcze dodać, iż istotnym ryzykiem, które może się pojawić przy każdej inwestycji w nieruchomości, jest ryzyko związane z siłami przyrody (np. trzęsienia ziemi, powodzie, huragany, uderzenia pioruna). Dodatkowo jeszcze - w szczególności przy dużych projektach (budowa nieruchomości komercyjnej lub wielorodzinnej) - może zrealizować się także ryzyko kradzieżowe lub ogniowe - niekoniecznie związane z siłami przyrody (np. podpalenie, wadliwa instalacja). Ponadto podmioty realizujące inwestycje w nieruchomości powinny pamiętać o tych rodzajach ryzyka, które związane są z budową danego obiektu oraz montażem w trakcie budowy stosownych urządzeń, maszyn i wyposażenia.

Poza powyższymi rodzajami ryzyka, które często są wymieniane w fachowej literaturze, istnieją jeszcze inne rodzaje ryzyka, o których warto wspomnieć. Jednym z nich jest ryzyko związane z organizacją wewnętrzną przedsiębiorstwa, które jest inwestorem. Ryzyko to może urzeczywistniać się w postaci:

  1. ryzyka braku doświadczenia głównych uczestników procesu inwestycyjnego,
  2. ryzyka różnorodności realizatorów,
  3. ryzyka selekcji wykonawstwa, które wynika z konieczności doboru odpowiednich realizatorów procesu inwestycyjnego.

Innym istotnym ryzykiem, pojawiającym się w sytuacji, gdy końcowym efektem projektu ma być wynajem nieruchomości (zarówno mieszkaniowych, jak i komercyjnych), jest ryzyko związane z najemcami. To ryzyko może realizować się poprzez:

  • ryzyko niepozyskania najemców, które odzwierciedla zagrożenie niepozyskania lub pozyskania w stopniu niższym od zakładanego, najemców na nieruchomości, będące efektem zakończonego projektu inwestycyjnego. Niższy od zakładanego stopień wykorzystania powierzchni przeznaczonej do wynajmu skutkuje niższymi od zakładanych przychodami, co wpłynąć może na sytuację finansową i efektywność finansową inwestora

  • ryzyko niewywiązywania się najemców z zawartych umów najmu (głównie braku płatności za wynajmowane powierzchnie), ryzyko to nazywane jest także ryzykiem handlowym i realizacja tego ryzyka może spowodować ogromne straty finansowe właściciela wynajmowanej nieruchomości

  • ryzyko utraty wartości nieruchomości wskutek niewłaściwego użytkowania, bowiem intensywne użytkowanie, nie w pełni zgodne z funkcjonalnym przeznaczeniem obiektu, może wpłynąć na spadek wartości rynkowej nieruchomości w wyniku ponadnormatywnego zużycia technicznego

  • ryzyko zmian rynkowych stawek najmu, które częściowo wiąże się z sytuacją makroekonomiczną kraju, jak również wynika z uwarunkowań lokalnego rynku nieruchomości. Ponadto istnieją jeszcze inne rodzaje ryzyka, które pojawiają się przy inwestowaniu w nieruchomości przez klienta indywidualnego, który finansuje daną inwestycję kapitałem obcym (głównie kredytem hipotecznym). Tutaj pojawią się następujące rodzaje ryzyka: braku spłaty kredytu na skutek utraty pracy, co wiąże się z zaniechaniem spłaty kredytu przynajmniej na jakiś czas; śmierci kredytobiorcy; wad prawnych nieruchomości (np. braku stosownego wpisu w księdze wieczystej); utraty wartości nieruchomości na skutek spadku cen nieruchomości na rynku; zmiany kursu walutowego; zmiany stóp procentowych.

Zapewne wraz z rozwojem rynku nieruchomości będą pojawiały się kolejne rodzaje ryzyka związane z inwestowaniem na tym rynku. Dodatkowo, wraz z doświadczeniem inwestorów, inne rodzaje ryzyka będą przez nich minimalizowane. 

 

Powyżej przedstawione rodzaje ryzyka, związane z inwestowaniem w nieruchomości, nie zawsze można pokryć polisą ubezpieczeniową. Zakłady ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych silnie konkurują w zakresie ubezpieczeń związanych z rynkiem nieruchomości i oferują coraz więcej produktów ubezpieczeniowych, które mogą być wykorzystywane do zabezpieczania omówionych już rodzajów ryzyka. Polisy ubezpieczeniowe obejmują pojedyncze typy ryzyka, jak również całe grupy złożone z różnych rodzajów ryzyka. Niektóre produkty przeznaczone są dla przedsiębiorstw, a niektóre skierowane są tylko do klienta indywidualnego. Ogólnie rzecz biorąc, produkty ubezpieczeniowe, które służą do zabezpieczania różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości, można podzielić na następujące grupy:

  • ubezpieczenia kredytu kupieckiego

  • ubezpieczenia związane z kredytem hipotecznym

  • gwarancje ubezpieczeniowe

  • ubezpieczenia budowlano-montażowe

  • ubezpieczenia innych rodzajów ryzyka finansowego (np. utraty zysku)

  • ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej.

Ubezpieczenia kredytu kupieckiego pokrywają z reguły ryzyko handlowe, które związane jest z niewypłacalnością drugiej strony kontraktu, np. podmiotu wynajmującego powierzchnie biurowe. Brak zapłaty czynszu właścicielowi nieruchomości może doprowadzić do zachwiania płynności finansowej właściciela obiektu, dla którego środki finansowe pozyskane z najmu stanowią nie tylko zabezpieczenie kredytowanej inwestycji, ale także pokrywają raty kredytu. Ogólnie rzecz ujmując, odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia kredytu kupieckiego najczęściej jest wypłacane w przypadku, gdy zostanie ogłoszona upadłość dłużnika lub zostanie wszczęte postępowanie układowe z dłużnikiem, albo bezskutecznie zakończy się egzekucja należności kredytowych przeciwko majątkowi dłużnika, a także kiedy nastąpi przewlekła zwłoka dłużnika w zapłacie należności (to jest tzw. ryzyko handlowe). Niektóre polisy pokrywają także ryzyko niehandlowe, do którego należy: ryzyko polityczne, ryzyko związane z siłami przyrody lub ryzyko kursu walutowego.

Do najważniejszych produktów związanych z kredytem hipotecznym należą: ubezpieczenie kredytów hipotecznych do czasu ustanowienia hipoteki, ubezpieczenie kredytów hipotecznych z niskim wkładem własnym, ubezpieczenie osób fizycznych na wypadek utraty pracy, gwarancja wartości nieruchomości, terminowe ubezpieczenie na życie kredytobiorcy z malejącą sumą ubezpieczenia (gdy jest jeden kredytobiorca). Dodatkowo jeszcze: ubezpieczenia majątkowe związane z ubezpieczeniem nieruchomości od ognia i innych zdarzeń losowych, ubezpieczenie budowlano-montażowe, wymagane w sytuacji, gdy kredyt został udzielony na budowę domu lub mieszkania. W innych krajach banki wymagają także dodatkowych produktów ubezpieczeniowych, np. ubezpieczenie od bezrobocia lub Title Insurance (ubezpieczenie transakcji). Title Insurance jest pewnego rodzaju gwarancją, że w razie ziszczenia się jakiegoś rodzaju ryzyka (np. pojawienia się dawnych właścicieli czy spadkobierców nieruchomości) ubezpieczyciel, po pierwsze, przejmie na siebie obronę przed roszczeniami osób trzecich, a po drugie, w razie niepowodzenia projektu inwestycyjnego, pokryje powstałą szkodę. Ochrona może dotyczyć zarówno rodzajów ryzyka już określonego i stwierdzonego raportem z badania środowiska prawnego nieruchomości, jak też tych nieznanych, jak np. popełnienie przestępstwa przez urzędnika wydającego decyzję o pozwoleniu na budowę. Title Insurance może obejmować nie tylko ryzyko prawne, ale może też odnosić się do rodzajów ryzyka pozaprawnego, związanego z planowaną inwestycją, np. wykrycie w trakcie przygotowania terenu zanieczyszczenia ziemi czy wód gruntowych, albo znalezisk archeologicznych. W tej formie zabezpieczone może być także ryzyko związane np. z bankructwem drugiej strony.

W ostatnim czasie coraz częściej wymaganym ubezpieczeniem na rynku polskim jest gwarancja wartości nieruchomości, która chroni bank przed skutkiem spadku wartości nieruchomości, w wyniku czego bank nie mógłby w pełni zaspokoić swoich roszczeń w postępowaniu egzekucyjnym z nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie wypowiedzianego kredytu. Głównym powodem konieczności zakupu tego produktu jest spadek cen nieruchomości mieszkaniowych.

Innymi gwarancjami, które są wykorzystywane przy inwestowaniu na rynku nieruchomości, są: gwarancja zapłaty wadium (ochroną ubezpieczeniową objęte są straty organizującego przetarg, spowodowane niespełnieniem w terminie przez zobowiązanego, który wygrał przetarg, warunków przetargu co do zapłaty ceny lub niepodpisania umowy na warunkach określonych w ofercie lub na warunkach wylicytowanych), gwarancja dobrego wykonania kontraktu (produkt ten zapewnia inwestorowi wypłatę w przypadku niewywiązania się wykonawcy z kontraktu), gwarancja zwrotu zaliczki (zakład ubezpieczeń gwarantuje beneficjentowi, że zaliczkobiorca wykorzysta wypłaconą mu zaliczkę zgodnie z treścią zawartego kontraktu i zabezpiecza zwrot zaliczki w sytuacji braku wykonania kontraktu lub braku zwrotu zaliczki), gwarancja usunięcia wad i usterek (gwarancja ta zabezpiecza ubezpieczonego przed stratami, które mógłby ponieść w przypadku, gdy kontrakt wykonano w terminie i zakresie przewidzianym w umowie, ale jego jakość jest niska, niezgodna z wcześniejszymi ustaleniami, bądź wada ujawniła się po odbiorze końcowym, a dostawca odmawia, bądź nie jest w stanie usunąć usterek w okresie rękojmi). Bardzo istotnym produktem ubezpieczeniowym, wykorzystywanym w zasadzie przy każdym projekcie inwestycyjnym (polegającym na wybudowaniu nieruchomości), jest ubezpieczenie budowlano-montażowe. Ubezpieczenie to zapewnia ochronę wszystkim stronom biorącym udział w realizacji robót budowy-montażu, czyli inwestorom, zleceniodawcom, wykonawcom i podwykonawcom. W zależności od zakładu ubezpieczeń, ochroną mogą zostać objęte: obiekty budowlane i montażowe wraz z materiałami i urządzeniami, maszyny budowlane, dokumentacja budowy, instalacje, wyposażenie, obiekty zaplecza robót kontraktowych, mienie osobiste pracowników zatrudnionych u ubezpieczającego. Ubezpieczenie to może występować także w wariancie poszerzonym o: odpowiedzialność cywilną wykonawcy za szkody wobec osób trzecich, ryzyko utraty planowanego zysku w następstwie szkody w mieniu.

W ubezpieczeniu nieruchomości od ognia i innych zdarzeń losowych mienie chronione taką polisą obejmować może budynki, budowle wraz z instalacjami w nich zawartymi, w tym dodatkowo m.in. mienie stanowiące stałe elementy budynków i ich konstrukcji:

  • ogrodzenia, mury, bramy, klatki schodowe oraz zewnętrzne konstrukcje schodów pożarowych

  • instalacje wodociągowe, instalacje ściekowe, instalacje gazowe i elektryczne, liczniki, kable, przewody łączące obiekty ubezpieczonych lokalizacji ze stacjami rozdzielczymi sieci publicznej, jednak wyłącznie w obrębię posesji, która należy do ubezpieczonego

  • przybudówki wraz ze stałym wyposażeniem, zbiorniki wraz z wyposażeniem, a także inne budowle i konstrukcje znajdujące się w obrębie ubezpieczonej lokalizacji, używane przez ubezpieczającego i będące jego własnością lub za które ponosi on odpowiedzialność.

Bardzo często również ubezpieczana jest nieruchomość od kradzieży z włamaniem i rabunkiem. Tutaj często zabezpieczeniom stawia się określone wymagania, np. zamki muszą mieć patenty, bądź musi być kilka zabezpieczeń. Również dość często ochroną ubezpieczeniową nie są objęte zabezpieczenia przed kradzieżą, np. kraty w oknach, drzwi, same okna, ozdobne bramy ogrodzeniowe. W ogólnych warunkach umowy stosuje się szerokie wyłączenia obejmujące np. dzieła sztuki, antyki, zbiory kolekcjonerskie, a także np. ryzyko skasowania zawartości komputerów. Dość powszechne stało się na rynku polskim sprzedawanie ubezpieczeń związanych z nieruchomościami w pakietach, które łącza ze sobą różne rodzaje ryzyka.

Ostatnią wymienioną grupą ubezpieczeń są ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej związanej z rynkiem nieruchomości, które mają istotne znaczenie na różnych etapach realizacji inwestycji w nieruchomości lub też już po zakończeniu procesu inwestycyjnego. Do grupy tej należą przede wszystkim:

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej architektów oraz inżynierów budownictwa

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej rzeczoznawcy majątkowego

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej zarządcy nieruchomości

  • obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej pośrednika w obrocie nieruchomościami.

Podsumowanie

Zaprezentowane rodzaje ubezpieczeń, które mogą służyć do zabezpieczenia różnych rodzajów ryzyka związanego z inwestowaniem w nieruchomości pokazują, iż zakłady ubezpieczeń funkcjonujące na rynku polskim oferują dość spory wachlarz możliwości zabezpieczenia się przed rodzajami ryzyka, które pojawiają się w procesie inwestowania na rynku nieruchomości. Niektóre z nich, jak np. ubezpieczenia związane z kredytem hipotecznym, przeznaczone są głównie dla klientów indywidualnych, a inne, jak np. gwarancje ubezpieczeniowe (poza gwarancją wartości nieruchomości), wykorzystywane są głównie przez przedsiębiorstwa.

Jednak nie przed wszystkimi przedstawionymi rodzajami ryzyka można zabezpieczyć się za pomocą polisy ubezpieczeniowej. Do rodzajów ryzyka, które bardzo rzadko lub wcale nie są pokrywane polisą ubezpieczeniową na rynku polskim należą m.in.: ryzyko kursu walutowego, ryzyko inflacji, ryzyko stopy procentowej, ryzyko braku pozyskania najemców, ryzyko braku doświadczenia głównych uczestników procesu inwestycyjnego, ryzyko trafności koncepcji, ryzyko związane z gruntem budowlanym. Zapewne pomocne byłoby rozpowszechnienie na rynku polskim ubezpieczenia Title Insurance, które pozwoliłoby pokryć polisą ubezpieczeniową wiele znaczących rodzajów ryzyka, które mogą się ujawnić dopiero po nabyciu tytułu własności lub innych praw rzeczowych do nieruchomości. Ubezpieczenie to, które jest bardzo popularne w Stanach Zjednoczonych, zapewne pozwoliłoby inwestorom bardziej odważnie podchodzić do inwestowania na polskim rynku nieruchomości. Jednak oszacowanie ryzyka ubezpieczeniowego w tym produkcie i wyliczenie adekwatnej składki ubezpieczeniowej może okazać się dość trudne.

dr Patrycja Kowalczyk, adiunkt w Katedrze Ubezpieczeń, Instytut Zarządzania Finansami, Wydział Zarządzania, Informatyki i Finansów Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu

Literatura:

  1. Dąbrowski M., Kirejczyk K., Inwestycje deweloperskie, Wydawnictwo Twigger, Warszawa 2001.
  2. Gawron H., Opłacalność inwestowania na rynku nieruchomości, Wydawnictwo AE Poznań, Poznań 2006.
  3. Monkiewicz J., "Podstawy ubezpieczeń - produkty", Wydawnictwo POLTEXT, Warszawa 2003.
  4. Lewandowski K., "Ubezpieczenie nieruchomości", Wydawnictwo LexisNexis, Warszawa 2006.
  5. Skowron R. "Title Insurance eliminuje ryzyko", Gazeta Prawna nr 169 z dnia 29.08.2008 r.
Źródło: interia.pl


Będzie tania ziemia?

Usprawnienie obrotu ziemią rolniczą oraz ułatwienia w zakupie ziemi przez rolników indywidualnych - to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, przyjętego w tym tygodniu przez rząd.

Zgodnie z projektem Agencja Nieruchomości Rolnych nie będzie mogła zawierać nowych umów dzierżawy, najmu i oddania nieruchomości w administrowanie.

"Dotychczasowe umowy zachowają ważność i z pewnymi wyjątkami nie będą mogły być przedłużane oraz˙przekształcane w umowy na czas nieoznaczony. Agencja Nieruchomości Rolnych będzie pisemnie zawiadamiać dzierżawców, w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowych przepisów, o˙możliwości dokonania zmian w umowach dzierżawy. Chodzi o możliwość wyłączenia z˙dzierżawy 30˙proc. użytków rolnych" - czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu.

CIR poinformowało, że osoby, które wyrażą zgodę na tę propozycję, będą mogły kupić pozostałe dzierżawione grunty na preferencyjnych zasadach. "Z˙kolei wyłączone grunty będą dzielone na mniejsze nieruchomości i przygotowywane do sprzedaży. Wśród kupujących preferowani będą miejscowi rolnicy indywidualni, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa rodzinne lub je utworzyć" - dodano.

Projekt zmienia również zasady dotyczące organizacji przetargów ograniczonych. To - zdaniem CIR - powinno pomóc Agencji Nieruchomości Rolnych w tworzeniu i powiększaniu gospodarstw rodzinnych. Agencja będzie mogła organizować takie przetargi dla osób posiadających kwalifikacje rolnicze i˙zamierzających tworzyć gospodarstwa rodzinne.

W przetargach ograniczonych będą mogli wziąć udział również byli pracownicy PGR-ów, którzy chcieliby tworzyć takie gospodarstwa. "Wprowadzono również możliwość rozłożenia spłaty należności z tytułu sprzedaży nieruchomości na okres do 15 lat, pod warunkiem wpłaty co najmniej 10˙proc. ceny przed zawarciem umowy sprzedaży. Umożliwi to wielu rolnikom nabycie gruntów (rolnych) z zasobu (Skarbu Państwa)" - napisano.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Będzie tania ziemia?

Usprawnienie obrotu ziemią rolniczą oraz ułatwienia w zakupie ziemi przez rolników indywidualnych - to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, przyjętego w tym tygodniu przez rząd.

Zgodnie z projektem Agencja Nieruchomości Rolnych nie będzie mogła zawierać nowych umów dzierżawy, najmu i oddania nieruchomości w administrowanie.

"Dotychczasowe umowy zachowają ważność i z pewnymi wyjątkami nie będą mogły być przedłużane oraz˙przekształcane w umowy na czas nieoznaczony. Agencja Nieruchomości Rolnych będzie pisemnie zawiadamiać dzierżawców, w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowych przepisów, o˙możliwości dokonania zmian w umowach dzierżawy. Chodzi o możliwość wyłączenia z˙dzierżawy 30˙proc. użytków rolnych" - czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu.

CIR poinformowało, że osoby, które wyrażą zgodę na tę propozycję, będą mogły kupić pozostałe dzierżawione grunty na preferencyjnych zasadach. "Z˙kolei wyłączone grunty będą dzielone na mniejsze nieruchomości i przygotowywane do sprzedaży. Wśród kupujących preferowani będą miejscowi rolnicy indywidualni, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa rodzinne lub je utworzyć" - dodano.

Projekt zmienia również zasady dotyczące organizacji przetargów ograniczonych. To - zdaniem CIR - powinno pomóc Agencji Nieruchomości Rolnych w tworzeniu i powiększaniu gospodarstw rodzinnych. Agencja będzie mogła organizować takie przetargi dla osób posiadających kwalifikacje rolnicze i˙zamierzających tworzyć gospodarstwa rodzinne.

W przetargach ograniczonych będą mogli wziąć udział również byli pracownicy PGR-ów, którzy chcieliby tworzyć takie gospodarstwa. "Wprowadzono również możliwość rozłożenia spłaty należności z tytułu sprzedaży nieruchomości na okres do 15 lat, pod warunkiem wpłaty co najmniej 10˙proc. ceny przed zawarciem umowy sprzedaży. Umożliwi to wielu rolnikom nabycie gruntów (rolnych) z zasobu (Skarbu Państwa)" - napisano.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Domy z prądem i pod prąd

Nowe budynki, wznoszone według obowiązujących polskich norm, należą do najbardziej energochłonnych w Unii Europejskiej. Gdyby Polska przyjęła energooszczędne standardy w budownictwie, mogłaby wyemitować rocznie o blisko milion ton CO2 mniej, a w perspektywie roku 2020 zaoszczędzić ponad 13 miliardów złotych - przekonuje WWF Polska w swoim ostatnim raporcie.
Budownictwo pasywne pozwala skrócić sezon grzewczy z 220 do 120 dni w roku
Budownictwo pasywne pozwala skrócić sezon grzewczy z 220 do 120 dni w roku /AFP

- Inwestorzy i deweloperzy muszą zacząć budować racjonalniej. Aby tak się stało, muszą ich do tego zmobilizować bardziej restrykcyjne normy budowlane - mówi Wojciech Stępniewski, kierownik projektu "Klimat i energia" WWF Polska.

Średnie całkowite zużycie energii finalnej w Polsce wynosi dziś rocznie ponad 850 TWh. Jedną czwartą tej energii można by zaoszczędzić. Większość tego potencjału (67 proc., czyli 142,5 TWh/rok) stanowi właśnie efektywne wykorzystanie ciepła w budynkach. Tymczasem w Polsce równolegle z wprowadzeniem systemu świadectw energetycznych, rząd obniżył znacznie wymagania w zakresie ochrony cieplnej budynków. Program termomodernizacji kuleje, bo nie ma środków na obiecane ustawowo wsparcie finansowe.

- Nigdy wcześniej nie było lepszego okresu na to, aby właściciele komercyjnych nieruchomości zaangażowali się aktywnie w kwestię ich sprawności energetycznej. Energia stanowi największy koszt operacyjny w ramach budynku, jej ceny rosną, a kontrola temperatury i oświetlenie są dwoma najważniejszymi kryteriami, które wymieniają najemcy podejmujący decyzję o rezygnacji z najmu - Pawel Markitone, dyrektor zarządzający Trane Polska sp. z o.o.

Deweloperzy budują zgodnie z obowiązującymi standardami izolacyjności. Dostępne na rynku rozwiązania projektowe, technologie i materiały pozwalają jednak budować bardziej energooszczędnie. Ale nie ma ani restrykcji, ani zachęty. Tymczasem koszty wzniesienia energooszczędnego budynku są niewiele wyższe niż budynku tradycyjnego.

Europa energooszczędna

Parlament Europejski i Rada Europy zawarły w listopadzie 2009 r. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (Te Energy Performance of Buildings Directive - EPBD). Zgodnie z nimi, już od 2020 roku na terenie UE powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z odnawialnych źródeł energii.

Andris Piebalgs, komisarz UE ds. rozwoju (wcześniej polityki energetycznej), podkreśla, że takie porozumienie to także klucz do realizacji celów Pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.

Do 30 czerwca 2010 r. powinny zostać określone minimalne wymogi dla instalacji w budynkach (kotłów, wytwornic ciepła lub chłodu, oświetlenia) oraz systemów kontroli i monitoringu zużycia energii. Potem wszystkie państwa powinny przyjąć zobowiązania o wprowadzaniu ich w życie do końca 2011 r.

Wiadomo, że postulowane jest obniżenie podatku VAT na produkty i usługi związane z podnoszeniem efektywności energetycznej budynków. Planuje się atrakcyjne pożyczki z dopłatą, kredyty o niskim oprocentowaniu, granty i oczywiście dotacje bezpośrednie. Dotąd ze wsparcia na energię odnawialną i podnoszenie efektywności energetycznej budynków częściowo korzystały te kraje, które niedawno przystąpiły do UE. Teraz ze środków unijnych mają korzystać wszystkie państwa członkowskie.

Ogromnego znaczenia nabierze świadectwo charakterystyki energetycznej budynku. Ma być potrzebne nie tylko podczas podejmowania czynności cywilnoprawnych (sprzedaż, wynajem), ale również przy remoncie, a być może również na żądanie. Wydanie takiego świadectwa zawsze będzie musiało być poprzedzone rzetelnym audytem systemów ogrzewania, wentylacji, klimatyzacji itd.

Ma powstać projekt europejskiej etykiety "budynku najbardziej efektywnego energetycznie". Taka etykieta będzie zamieszczana na budynkach spełniających nowe standardy.

Dzięki swym poczynaniom UE przewiduje obniżenie zużycia energii pierwotnej o 20 proc. już do 2020 r. Obecnie budynki na terenie Unii są odpowiedzialne za zużycie 40 proc. energii i produkcję 36 proc. CO emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.

Polska w tyle

U nas od lat bardzo dużo się mówi na temat energooszczędnego budownictwa. Wybudowano kilka obiektów dla celów pilotażowych. I dobrze, w końcu od czegoś trzeba wreszcie zacząć...

Pomysł wzniesienia domu niskoenergetycznego w Euro-Centrum Parku w Katowicach był następstwem podpatrywania osiągnięć krajów zachodnich w tej dziedzinie. Jeżeli oni poważnie się tym zajęli, mają ewidentne efekty, to dlaczego my tego nie próbujemy upowszechnić w Polsce - zastanawiano się podczas misji gospodarczych czy wyjazdów studyjnych.

- Do naszej koncepcji najlepiej pasował projekt austriacki z Centrum Technologii i Innowacji w Weiz - mówi Roman Trzaskalik, prezes, Euro-Centrum Park Naukowo-Technologiczny. - Zdecydowaliśmy się na jego zakup, następnie modyfikację projektu do naszych potrzeb, założeń przyszłych prac badawczych i potem komercjalizacji. Osobom zainteresowanym jego funkcjonowaniem i walorami pokazujemy i wyjaśniamy nie tylko korzyści ekologiczne, ale przede wszystkim ekonomiczne, czyli znaczne zmniejszenie zużycia energii. Po dwóch, trzech latach, poprzez stałe monitorowanie, będziemy mogli jeszcze więcej powiedzieć o tych efektach energetycznych.

Obiekt zużywa jedynie 1/3 energii potrzebnej do jego funkcjonowania w stosunku do podobnych wybudowanych metodami tradycyjnymi. Część pozyskiwanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Niskie zużycie osiągnięto kilkoma zabiegami projektowymi oraz zainstalowaniem specjalnych urządzeń. Bryła budynku jest tak zorientowana w stosunku do stron świata, aby dom sam mógł odbierać jak najwięcej energii naturalnej. Obiekt ma prostą, ascetyczną formę. Proporcje ścian i powierzchni pomieszczeń są tak dobrane, by same ściany mogły przekazywać swoje ciepło. Ponadto na południowej ścianie zastosowano żaluzje, które są sterowane automatycznie w zależności od natężenia promieniowania słonecznego czy wiatru.

Wewnątrz, dzięki układowi atrialnemu i przeszkleniu dachu, wszystkie ciągi komunikacyjne są naturalnie oświetlone i nie ma potrzeby ich doświetlać. Pomieszczenia użytkowe na obwodzie budynku też są zaopatrywane w światło naturalne. Wszystkie okna są trójszybowe, o współczynniku przenikania ciepła na poziomie U=0,5 (w tradycyjnych to jest 1,1). Strop dachowy ma izolację o grubości 30 cm styropianu, a ściany 20 cm. Izolacja podłogi to 15-centymetrowa warstwa poliestru. Wszystko grubiej niż nakazują normy budowlane.

- Budynek nie posiada tradycyjnego systemu ogrzewania i chłodzenia. Odbywa się to w inny sposób: poprzez stropy, wewnątrz których zainstalowany jest system rur z tworzywa sztucznego, płynie czynnik grzewczy lub chłodzący. W tym systemie, zwanym BKT, jest to woda. System działa na dwie strony, przez sufit i przez podłogę - pokazuje Stanisław Grygierczyk, koordynator ds. naukowych i środowiskowych w Euro-Centrum PNT. - Żeby uzyskać komfort termiczny w tym budynku, czyli temperaturę na poziomie 20-22 st. C, woda płynąca w tych rurach ma temperaturę 30-32 st. C. W tradycyjnych grzejnikach trzeba ją ogrzać do 60-80 st. C.

Latem w tych samych rurach płynie chłodna woda, aby ochładzać pomieszczenia. Strop ma grubość 30 cm, jest żelbetowy, a taka konstrukcja powoduje, że ciepło lub chłód są kumulowane i oddawane stopniowo.

A energia do podgrzania, powiedzmy - startowa?

- Wykorzystane jest odnawialne źródło energii, jakim jest ciepło geotermalne. Pompa ciepła pobiera ciepło z gruntu. Woda, którą czerpiemy, ma już temperaturę ok. 12 st. C, a potem w pompie jest podnoszona do 60-65 st. C. To wystarcza, aby ogrzać płyn w systemie BKT do wymaganych 20-22 st. C - wyjaśnia Grygierczyk. - W lecie, przy dużych upałach, konieczne jest użycie agregatu wody lodowej, czyli urządzenia, które schładza powietrze zasysane z zewnątrz.

No i w końcu nowoczesny system BMS zarządzający całym budynkiem. Dba zarówno o bezpieczeństwo domu, jak i steruje urządzeniami, wykorzystując sygnały z kilkudziesięciu czujników. Wszystkie regulacje odbywają się w pełni automatycznie, jednak każdy użytkownik pomieszczenia ma możliwość indywidualnych ustawień. BMS sprawia, że w czasie weekendu budynek "śpi", a w poniedziałek nad ranem "budzi się".

Pasywne wizje

Euro-Centrum Park Naukowo-Techno-logiczny swoją siedzibę będzie miał niebawem w całkowicie pasywnym biurowcu. Zgodnie z wymogami, budynek będzie zużywał na ogrzewanie do 15 kWh/mkw. rocznie. Początek prac budowlanych lada dzień.

- Główne założenia są podobne, a więc pompa ciepła, stropy grzewczo-chłodzące, ale dodatkowo będą zainstalowane kolektory słoneczne i panele fotowoltaiczne, które będą produkować pewną ilość energii na potrzeby obiektu. Jest też idea, aby do produkcji energii elektrycznej zastosować małą siłownię wiatrową - zdradza Grygierczyk.

Na powierzchni 6,5 tys. mkw. obiektu znajdą się pomieszczenia laboratoryjne, badawcze i wdrożeniowe oraz biurowo-administracyjne. Udostępniany będzie również sprzęt - urządzenia pomiarowe i atestujące, oprogramowanie specjalistyczne i sprzęt komputerowy.

Po drugiej stronie Katowic znajduje się Górnośląski Park Przemysłowy, który już w końcu 2008 roku dysponował projektem ogromnego budynku pasywnego. Do inwestycji nie doszło.

- Obecnie zamierzamy w tym samym miejscu wybudować zamiast jednego dużego budynku cztery mniejsze - mówi Mirosław Czarnik, prezes GPP. - Pierwszy budynek będzie miał około 11 tys. mkw. powierzchni całkowitej. Będzie 7-kondygnacyjny, a każde piętro będzie odrębnym laboratorium, będzie miało inny system HVAC, a więc będzie inaczej ogrzewane, chłodzone i wentylowane. Zastosowane technologie będą porównywane między sobą, a ogólnie dostępne wnioski będą służyły zarówno naukowcom, jak i praktykom.

Projekt przewiduje zainstalowanie i badanie najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych w dziedzinie energooszczędności. Prezes Czarnik zapowiada, że jednym z badanych rozwiązań będzie instalacja trigeneracyjna, umożliwiająca produkowanie prądu, ciepła i chłodu z gazu. Przy zastosowaniu tej metody sprawność energetyczna instalacji wynosi blisko 90 proc. Na ostatnim piętrze budynku będzie instalacja wykorzystująca energię słoneczną do produkcji chłodu z użyciem ogniw fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych.

- Czy to będzie budynek w pełni pasywny? Na pewno będzie to budynek wysoce energooszczędny, w którym zbadamy i oszacujemy granice opłacalności zastosowania systemów oszczędzających energię. Najpierw trzeba zbudować i dokładnie zbadać efekty energetyczne - wyjaśnia Czarnik.

Przedstawiciele Pierwszego Polskiego Klastra Budownictwa Pasywnego i Energooszczędnego i GPP liczą na wsparcie tej inwestycji ze środków unijnych.

- Zbudowanie takiego budynku-laboratorium to koszt od 45 do 60 mln zł, w zależności od zastosowanych technologii - szacuje Czarnik. - Ruszamy z budową w połowie 2010 roku i chcielibyśmy ją skończyć po 18 miesiącach. Następne trzy budynki powinny powstać w ciągu kolejnych pięciu lat.

W Nowym Targu powstaje pierwszy w Polsce energooszczędny kościół. Na pomysł budowy pasywnej świątyni wpadł proboszcz miejscowej parafii. Do budowy wykorzystane zostaną nowoczesne technologie i materiały, m.in. specjalny srebrnoszary styropian, wentylacja mechaniczna z systemem odzyskiwania ciepła, kolektory słoneczne na dachu i pompa ciepła, która służyć będzie jako źródło ciepła dla ogrzewania podłogowego. Wierni będą mogli korzystać z tych "naturalnych darów" już w tym roku.

Firma Schüco International Polska sp. z o.o., specjalizująca się w produkcji systemów do konstrukcji innowacyjnych powłok budynków, zamierza uświetnić 15-lecie działalności w Polsce otwarciem kompleksu najbardziej energooszczędnych i ultranowoczesnych budynków w Europie.

Budowa wielkiego centrum biurowo-logistycznego Schüco przy trasie Warszawa-Katowice w miejscowości Siestrzeń dobiega końca. Idea, według której budowano obiekty, traktuje budynek jak żywe organizmy, reagujące na warunki klimatyczne panujące wewnątrz i na zewnątrz. Dzięki podwójnej fasadzie, wzbogaconej o aktywne elementy, jest w stanie generować energię i jednocześnie ograniczać straty cieplne. Energia słoneczna pobierana przez znajdujące się w konstrukcji budynku ogniwa słoneczne będzie konwertowana na energię elektryczną, a dzięki kolektorom słonecznym użytkownicy obiektu będą mieli ciepłą wodę. Powłoka budynku oraz okna będą miały najniższe współczynniki przenikania ciepła.

- Chcielibyśmy, aby te rozwiązania stanowiły inspirację zarówno dla architektów, jak i świadomych inwestorów, którym na sercu leży nie tylko interes reprezentowanej firmy, ale i dobro naszej planety - mówi Michał Dudziak, dyrektor generalny Schüco International Polska sp. z o.o.

Energetyczne metamorfozy

Firma Trane Polska specjalizuje się w modernizacji budynków biurowych wzniesionych metodami dalekimi od energooszczędnych. Specjaliści z Trane twierdzą, że systemy klimatyzacji i wentylacji HVAC (z ang. heating, ventilation and air conditioning - ogrzewanie, wentylacja i klimatyzacja) są odpowiedzialne nawet za 50 procent energii zużytej przez budynek. To sprawia, że właśnie te systemy są głównym polem do redukcji kosztów utrzymania.

Przykładem ilustrującym jest przeobrażenie gmachu Warszawskiego Centrum Finansowego (UNI Tower). Działa tam obecnie system HVAC wykorzystujący rozwiązania Freecooling, który pozwolił na osiągnięcie znacznych oszczędności.

- Przeprowadzane audyty energetyczne pokazały, że budynek zamiast 2600 kW energii elektrycznej pobierał po modernizacji jedynie 1300 kW, co przez dziesięć lat użytkowania nowych urządzeń zaowocowało oszczędnością rzędu 6 880 000 kWh! Taka ilość wystarcza do zaopatrzenia w energię elektryczną mieszkańców małego miasta przez rok - twierdzi Pawel Markitone. Podobne efekty Trane uzyskało po modernizacji w warszawskim hotelu Marriott.

Budownictwo w najbliższej przyszłości będzie się musiało przestawić na inwestycje prowadzone według nowych zasad. Na szczęście na świecie, a nawet w Polsce, dostępne są projekty, technologie, galanteria budowlana i materiały ekologiczne o wyższych wskaźnikach przenikania ciepła. Są na rynku urządzenia tworzące i kontrolujące komfort termiczny wewnątrz budynków. Jest sprzęt specjalistyczny. Szybko można przeszkolić pracowników.

To dlaczego nie budujemy energooszczędnie? Bo nie ma rygoru! A nasze normy budowlane odbiegają od tendencji unijnych. Brakuje przepisów wynikających z dyrektywy EPBD. Brakuje też świadomości w dziedzinie efektywnego wykorzystania energii elektrycznej. Gdyby deweloperzy przeliczyli, jaki można osiągnąć zysk w eksploatacji budynku po skróceniu sezonu grzewczego z 220-250 dni w tradycyjnym budownictwie do 180 dni w niskoenergetycznym czy nawet do 120 dni w pasywnym, na pewno już dawno budowaliby domy energooszczędne.

- Pomogłoby pobudzenie świadomości inwestorów poprzez stworzenie systemu bonusów finansowych w postaci np. odpisów podatkowych nie tylko dla producentów, ale również dla budujących i użytkujących obiekty ,,przyjazne środowisku'' - uważa Dariusz Milczarski, koordynator regionu Mazowsze w firmie Awbud Design & Build. - Trzeba też wiedzieć, że budowanie energooszczędne wiąże się z wykorzystaniem nowych technologii i odpowiednich materiałów, a to z kolei podnosi koszty takiej inwestycji.

Eksperci z izb budowlanych twierdzą, że branża jest na etapie przyspieszonego przygotowywania się do nowej epoki. Chodzi o zdobywanie wiedzy, wymianę przestarzałego sprzętu i poszukiwanie optymalnych rozwiązań projektowych i materiałowych. W firmie Awbud Design & Build szkolenia pracowników pod tym kątem są szczególnie preferowane. - A gdy nadejdzie ten czas, front robót sam się stworzy - kwituje Milczarski.

Ekolodzy domagają się, by Polska jak najszybciej wprowadziła nowoczesne prawo w tym zakresie, zawierające wymagania porównywalne do standardów unijnych, by w pełni wykorzystać potencjał, jakim dysponujemy. Konieczne jest także wprowadzenie klas energetycznych budynków i modyfikacja systemu świadectw energetycznych. To gra nie tylko o ogromne pieniądze, ale przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo energetyczne.

 

Tadeusz Gańczarczyk

interia.pl

Domy z prądem i pod prąd

Nowe budynki, wznoszone według obowiązujących polskich norm, należą do najbardziej energochłonnych w Unii Europejskiej. Gdyby Polska przyjęła energooszczędne standardy w budownictwie, mogłaby wyemitować rocznie o blisko milion ton CO2 mniej, a w perspektywie roku 2020 zaoszczędzić ponad 13 miliardów złotych - przekonuje WWF Polska w swoim ostatnim raporcie.
Budownictwo pasywne pozwala skrócić sezon grzewczy z 220 do 120 dni w roku
Budownictwo pasywne pozwala skrócić sezon grzewczy z 220 do 120 dni w roku /AFP

- Inwestorzy i deweloperzy muszą zacząć budować racjonalniej. Aby tak się stało, muszą ich do tego zmobilizować bardziej restrykcyjne normy budowlane - mówi Wojciech Stępniewski, kierownik projektu "Klimat i energia" WWF Polska.

Średnie całkowite zużycie energii finalnej w Polsce wynosi dziś rocznie ponad 850 TWh. Jedną czwartą tej energii można by zaoszczędzić. Większość tego potencjału (67 proc., czyli 142,5 TWh/rok) stanowi właśnie efektywne wykorzystanie ciepła w budynkach. Tymczasem w Polsce równolegle z wprowadzeniem systemu świadectw energetycznych, rząd obniżył znacznie wymagania w zakresie ochrony cieplnej budynków. Program termomodernizacji kuleje, bo nie ma środków na obiecane ustawowo wsparcie finansowe.

- Nigdy wcześniej nie było lepszego okresu na to, aby właściciele komercyjnych nieruchomości zaangażowali się aktywnie w kwestię ich sprawności energetycznej. Energia stanowi największy koszt operacyjny w ramach budynku, jej ceny rosną, a kontrola temperatury i oświetlenie są dwoma najważniejszymi kryteriami, które wymieniają najemcy podejmujący decyzję o rezygnacji z najmu - Pawel Markitone, dyrektor zarządzający Trane Polska sp. z o.o.

Deweloperzy budują zgodnie z obowiązującymi standardami izolacyjności. Dostępne na rynku rozwiązania projektowe, technologie i materiały pozwalają jednak budować bardziej energooszczędnie. Ale nie ma ani restrykcji, ani zachęty. Tymczasem koszty wzniesienia energooszczędnego budynku są niewiele wyższe niż budynku tradycyjnego.

Europa energooszczędna

Parlament Europejski i Rada Europy zawarły w listopadzie 2009 r. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (Te Energy Performance of Buildings Directive - EPBD). Zgodnie z nimi, już od 2020 roku na terenie UE powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z odnawialnych źródeł energii.

Andris Piebalgs, komisarz UE ds. rozwoju (wcześniej polityki energetycznej), podkreśla, że takie porozumienie to także klucz do realizacji celów Pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.

Do 30 czerwca 2010 r. powinny zostać określone minimalne wymogi dla instalacji w budynkach (kotłów, wytwornic ciepła lub chłodu, oświetlenia) oraz systemów kontroli i monitoringu zużycia energii. Potem wszystkie państwa powinny przyjąć zobowiązania o wprowadzaniu ich w życie do końca 2011 r.

Wiadomo, że postulowane jest obniżenie podatku VAT na produkty i usługi związane z podnoszeniem efektywności energetycznej budynków. Planuje się atrakcyjne pożyczki z dopłatą, kredyty o niskim oprocentowaniu, granty i oczywiście dotacje bezpośrednie. Dotąd ze wsparcia na energię odnawialną i podnoszenie efektywności energetycznej budynków częściowo korzystały te kraje, które niedawno przystąpiły do UE. Teraz ze środków unijnych mają korzystać wszystkie państwa członkowskie.

Ogromnego znaczenia nabierze świadectwo charakterystyki energetycznej budynku. Ma być potrzebne nie tylko podczas podejmowania czynności cywilnoprawnych (sprzedaż, wynajem), ale również przy remoncie, a być może również na żądanie. Wydanie takiego świadectwa zawsze będzie musiało być poprzedzone rzetelnym audytem systemów ogrzewania, wentylacji, klimatyzacji itd.

Ma powstać projekt europejskiej etykiety "budynku najbardziej efektywnego energetycznie". Taka etykieta będzie zamieszczana na budynkach spełniających nowe standardy.

Dzięki swym poczynaniom UE przewiduje obniżenie zużycia energii pierwotnej o 20 proc. już do 2020 r. Obecnie budynki na terenie Unii są odpowiedzialne za zużycie 40 proc. energii i produkcję 36 proc. CO emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.

Polska w tyle

U nas od lat bardzo dużo się mówi na temat energooszczędnego budownictwa. Wybudowano kilka obiektów dla celów pilotażowych. I dobrze, w końcu od czegoś trzeba wreszcie zacząć...

Pomysł wzniesienia domu niskoenergetycznego w Euro-Centrum Parku w Katowicach był następstwem podpatrywania osiągnięć krajów zachodnich w tej dziedzinie. Jeżeli oni poważnie się tym zajęli, mają ewidentne efekty, to dlaczego my tego nie próbujemy upowszechnić w Polsce - zastanawiano się podczas misji gospodarczych czy wyjazdów studyjnych.

- Do naszej koncepcji najlepiej pasował projekt austriacki z Centrum Technologii i Innowacji w Weiz - mówi Roman Trzaskalik, prezes, Euro-Centrum Park Naukowo-Technologiczny. - Zdecydowaliśmy się na jego zakup, następnie modyfikację projektu do naszych potrzeb, założeń przyszłych prac badawczych i potem komercjalizacji. Osobom zainteresowanym jego funkcjonowaniem i walorami pokazujemy i wyjaśniamy nie tylko korzyści ekologiczne, ale przede wszystkim ekonomiczne, czyli znaczne zmniejszenie zużycia energii. Po dwóch, trzech latach, poprzez stałe monitorowanie, będziemy mogli jeszcze więcej powiedzieć o tych efektach energetycznych.

Obiekt zużywa jedynie 1/3 energii potrzebnej do jego funkcjonowania w stosunku do podobnych wybudowanych metodami tradycyjnymi. Część pozyskiwanej energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. Niskie zużycie osiągnięto kilkoma zabiegami projektowymi oraz zainstalowaniem specjalnych urządzeń. Bryła budynku jest tak zorientowana w stosunku do stron świata, aby dom sam mógł odbierać jak najwięcej energii naturalnej. Obiekt ma prostą, ascetyczną formę. Proporcje ścian i powierzchni pomieszczeń są tak dobrane, by same ściany mogły przekazywać swoje ciepło. Ponadto na południowej ścianie zastosowano żaluzje, które są sterowane automatycznie w zależności od natężenia promieniowania słonecznego czy wiatru.

Wewnątrz, dzięki układowi atrialnemu i przeszkleniu dachu, wszystkie ciągi komunikacyjne są naturalnie oświetlone i nie ma potrzeby ich doświetlać. Pomieszczenia użytkowe na obwodzie budynku też są zaopatrywane w światło naturalne. Wszystkie okna są trójszybowe, o współczynniku przenikania ciepła na poziomie U=0,5 (w tradycyjnych to jest 1,1). Strop dachowy ma izolację o grubości 30 cm styropianu, a ściany 20 cm. Izolacja podłogi to 15-centymetrowa warstwa poliestru. Wszystko grubiej niż nakazują normy budowlane.

- Budynek nie posiada tradycyjnego systemu ogrzewania i chłodzenia. Odbywa się to w inny sposób: poprzez stropy, wewnątrz których zainstalowany jest system rur z tworzywa sztucznego, płynie czynnik grzewczy lub chłodzący. W tym systemie, zwanym BKT, jest to woda. System działa na dwie strony, przez sufit i przez podłogę - pokazuje Stanisław Grygierczyk, koordynator ds. naukowych i środowiskowych w Euro-Centrum PNT. - Żeby uzyskać komfort termiczny w tym budynku, czyli temperaturę na poziomie 20-22 st. C, woda płynąca w tych rurach ma temperaturę 30-32 st. C. W tradycyjnych grzejnikach trzeba ją ogrzać do 60-80 st. C.

Latem w tych samych rurach płynie chłodna woda, aby ochładzać pomieszczenia. Strop ma grubość 30 cm, jest żelbetowy, a taka konstrukcja powoduje, że ciepło lub chłód są kumulowane i oddawane stopniowo.

A energia do podgrzania, powiedzmy - startowa?

- Wykorzystane jest odnawialne źródło energii, jakim jest ciepło geotermalne. Pompa ciepła pobiera ciepło z gruntu. Woda, którą czerpiemy, ma już temperaturę ok. 12 st. C, a potem w pompie jest podnoszona do 60-65 st. C. To wystarcza, aby ogrzać płyn w systemie BKT do wymaganych 20-22 st. C - wyjaśnia Grygierczyk. - W lecie, przy dużych upałach, konieczne jest użycie agregatu wody lodowej, czyli urządzenia, które schładza powietrze zasysane z zewnątrz.

No i w końcu nowoczesny system BMS zarządzający całym budynkiem. Dba zarówno o bezpieczeństwo domu, jak i steruje urządzeniami, wykorzystując sygnały z kilkudziesięciu czujników. Wszystkie regulacje odbywają się w pełni automatycznie, jednak każdy użytkownik pomieszczenia ma możliwość indywidualnych ustawień. BMS sprawia, że w czasie weekendu budynek "śpi", a w poniedziałek nad ranem "budzi się".

Pasywne wizje

Euro-Centrum Park Naukowo-Techno-logiczny swoją siedzibę będzie miał niebawem w całkowicie pasywnym biurowcu. Zgodnie z wymogami, budynek będzie zużywał na ogrzewanie do 15 kWh/mkw. rocznie. Początek prac budowlanych lada dzień.

- Główne założenia są podobne, a więc pompa ciepła, stropy grzewczo-chłodzące, ale dodatkowo będą zainstalowane kolektory słoneczne i panele fotowoltaiczne, które będą produkować pewną ilość energii na potrzeby obiektu. Jest też idea, aby do produkcji energii elektrycznej zastosować małą siłownię wiatrową - zdradza Grygierczyk.

Na powierzchni 6,5 tys. mkw. obiektu znajdą się pomieszczenia laboratoryjne, badawcze i wdrożeniowe oraz biurowo-administracyjne. Udostępniany będzie również sprzęt - urządzenia pomiarowe i atestujące, oprogramowanie specjalistyczne i sprzęt komputerowy.

Po drugiej stronie Katowic znajduje się Górnośląski Park Przemysłowy, który już w końcu 2008 roku dysponował projektem ogromnego budynku pasywnego. Do inwestycji nie doszło.

- Obecnie zamierzamy w tym samym miejscu wybudować zamiast jednego dużego budynku cztery mniejsze - mówi Mirosław Czarnik, prezes GPP. - Pierwszy budynek będzie miał około 11 tys. mkw. powierzchni całkowitej. Będzie 7-kondygnacyjny, a każde piętro będzie odrębnym laboratorium, będzie miało inny system HVAC, a więc będzie inaczej ogrzewane, chłodzone i wentylowane. Zastosowane technologie będą porównywane między sobą, a ogólnie dostępne wnioski będą służyły zarówno naukowcom, jak i praktykom.

Projekt przewiduje zainstalowanie i badanie najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych w dziedzinie energooszczędności. Prezes Czarnik zapowiada, że jednym z badanych rozwiązań będzie instalacja trigeneracyjna, umożliwiająca produkowanie prądu, ciepła i chłodu z gazu. Przy zastosowaniu tej metody sprawność energetyczna instalacji wynosi blisko 90 proc. Na ostatnim piętrze budynku będzie instalacja wykorzystująca energię słoneczną do produkcji chłodu z użyciem ogniw fotowoltaicznych i kolektorów słonecznych.

- Czy to będzie budynek w pełni pasywny? Na pewno będzie to budynek wysoce energooszczędny, w którym zbadamy i oszacujemy granice opłacalności zastosowania systemów oszczędzających energię. Najpierw trzeba zbudować i dokładnie zbadać efekty energetyczne - wyjaśnia Czarnik.

Przedstawiciele Pierwszego Polskiego Klastra Budownictwa Pasywnego i Energooszczędnego i GPP liczą na wsparcie tej inwestycji ze środków unijnych.

- Zbudowanie takiego budynku-laboratorium to koszt od 45 do 60 mln zł, w zależności od zastosowanych technologii - szacuje Czarnik. - Ruszamy z budową w połowie 2010 roku i chcielibyśmy ją skończyć po 18 miesiącach. Następne trzy budynki powinny powstać w ciągu kolejnych pięciu lat.

W Nowym Targu powstaje pierwszy w Polsce energooszczędny kościół. Na pomysł budowy pasywnej świątyni wpadł proboszcz miejscowej parafii. Do budowy wykorzystane zostaną nowoczesne technologie i materiały, m.in. specjalny srebrnoszary styropian, wentylacja mechaniczna z systemem odzyskiwania ciepła, kolektory słoneczne na dachu i pompa ciepła, która służyć będzie jako źródło ciepła dla ogrzewania podłogowego. Wierni będą mogli korzystać z tych "naturalnych darów" już w tym roku.

Firma Schüco International Polska sp. z o.o., specjalizująca się w produkcji systemów do konstrukcji innowacyjnych powłok budynków, zamierza uświetnić 15-lecie działalności w Polsce otwarciem kompleksu najbardziej energooszczędnych i ultranowoczesnych budynków w Europie.

Budowa wielkiego centrum biurowo-logistycznego Schüco przy trasie Warszawa-Katowice w miejscowości Siestrzeń dobiega końca. Idea, według której budowano obiekty, traktuje budynek jak żywe organizmy, reagujące na warunki klimatyczne panujące wewnątrz i na zewnątrz. Dzięki podwójnej fasadzie, wzbogaconej o aktywne elementy, jest w stanie generować energię i jednocześnie ograniczać straty cieplne. Energia słoneczna pobierana przez znajdujące się w konstrukcji budynku ogniwa słoneczne będzie konwertowana na energię elektryczną, a dzięki kolektorom słonecznym użytkownicy obiektu będą mieli ciepłą wodę. Powłoka budynku oraz okna będą miały najniższe współczynniki przenikania ciepła.

- Chcielibyśmy, aby te rozwiązania stanowiły inspirację zarówno dla architektów, jak i świadomych inwestorów, którym na sercu leży nie tylko interes reprezentowanej firmy, ale i dobro naszej planety - mówi Michał Dudziak, dyrektor generalny Schüco International Polska sp. z o.o.

Energetyczne metamorfozy

Firma Trane Polska specjalizuje się w modernizacji budynków biurowych wzniesionych metodami dalekimi od energooszczędnych. Specjaliści z Trane twierdzą, że systemy klimatyzacji i wentylacji HVAC (z ang. heating, ventilation and air conditioning - ogrzewanie, wentylacja i klimatyzacja) są odpowiedzialne nawet za 50 procent energii zużytej przez budynek. To sprawia, że właśnie te systemy są głównym polem do redukcji kosztów utrzymania.

Przykładem ilustrującym jest przeobrażenie gmachu Warszawskiego Centrum Finansowego (UNI Tower). Działa tam obecnie system HVAC wykorzystujący rozwiązania Freecooling, który pozwolił na osiągnięcie znacznych oszczędności.

- Przeprowadzane audyty energetyczne pokazały, że budynek zamiast 2600 kW energii elektrycznej pobierał po modernizacji jedynie 1300 kW, co przez dziesięć lat użytkowania nowych urządzeń zaowocowało oszczędnością rzędu 6 880 000 kWh! Taka ilość wystarcza do zaopatrzenia w energię elektryczną mieszkańców małego miasta przez rok - twierdzi Pawel Markitone. Podobne efekty Trane uzyskało po modernizacji w warszawskim hotelu Marriott.

Budownictwo w najbliższej przyszłości będzie się musiało przestawić na inwestycje prowadzone według nowych zasad. Na szczęście na świecie, a nawet w Polsce, dostępne są projekty, technologie, galanteria budowlana i materiały ekologiczne o wyższych wskaźnikach przenikania ciepła. Są na rynku urządzenia tworzące i kontrolujące komfort termiczny wewnątrz budynków. Jest sprzęt specjalistyczny. Szybko można przeszkolić pracowników.

To dlaczego nie budujemy energooszczędnie? Bo nie ma rygoru! A nasze normy budowlane odbiegają od tendencji unijnych. Brakuje przepisów wynikających z dyrektywy EPBD. Brakuje też świadomości w dziedzinie efektywnego wykorzystania energii elektrycznej. Gdyby deweloperzy przeliczyli, jaki można osiągnąć zysk w eksploatacji budynku po skróceniu sezonu grzewczego z 220-250 dni w tradycyjnym budownictwie do 180 dni w niskoenergetycznym czy nawet do 120 dni w pasywnym, na pewno już dawno budowaliby domy energooszczędne.

- Pomogłoby pobudzenie świadomości inwestorów poprzez stworzenie systemu bonusów finansowych w postaci np. odpisów podatkowych nie tylko dla producentów, ale również dla budujących i użytkujących obiekty ,,przyjazne środowisku'' - uważa Dariusz Milczarski, koordynator regionu Mazowsze w firmie Awbud Design & Build. - Trzeba też wiedzieć, że budowanie energooszczędne wiąże się z wykorzystaniem nowych technologii i odpowiednich materiałów, a to z kolei podnosi koszty takiej inwestycji.

Eksperci z izb budowlanych twierdzą, że branża jest na etapie przyspieszonego przygotowywania się do nowej epoki. Chodzi o zdobywanie wiedzy, wymianę przestarzałego sprzętu i poszukiwanie optymalnych rozwiązań projektowych i materiałowych. W firmie Awbud Design & Build szkolenia pracowników pod tym kątem są szczególnie preferowane. - A gdy nadejdzie ten czas, front robót sam się stworzy - kwituje Milczarski.

Ekolodzy domagają się, by Polska jak najszybciej wprowadziła nowoczesne prawo w tym zakresie, zawierające wymagania porównywalne do standardów unijnych, by w pełni wykorzystać potencjał, jakim dysponujemy. Konieczne jest także wprowadzenie klas energetycznych budynków i modyfikacja systemu świadectw energetycznych. To gra nie tylko o ogromne pieniądze, ale przede wszystkim o nasze bezpieczeństwo energetyczne.

 

Tadeusz Gańczarczyk

interia.pl

10 najdroższych dzielnic w Polsce

10 najdroższych dzielnic w Polsce
Każdy wie, że na cenę nieruchomości najbardziej wpływają trzy czynniki – lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja. Przed wyborem mieszkania, warto uważnie przyjrzeć się cenom. A te, w zależności od okolicy, mogą różnić się diametralnie.

Najdroższe miasta w Polsce? Wiadomo - Warszawa, Kraków, Sopot. Ale konkretne miejsca? To już znacznie trudniejsze pytanie. Bo np. krakowskie Stare Miasto jest rzeczywiście drogie, ale inne dzielnice tego miasta już nie tak bardzo. W naszym rankingu dziesięciu najdroższych miejsc w Polsce, Kraków jest reprezentowany przez tylko jedną dzielnicę, Warszawa przez trzy, a Sopot - przez cztery.  

Porównując średnie ceny nieruchomości dla miast ze średnimi cenami dla poszczególnych dzielnic można dojść do bardzo ciekawych wniosków. Np. gdańska starówka zajęła szóste miejsce w naszym rankingu najdroższych dzielnic. Za metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym (nie ma nowych mieszkań wystawionych do sprzedaży w tym miejscu) trzeba zapłacić średnio 10 tys. 907 zł. A średnia dla całego miasta na rynku wtórnym to już tylko 6 tys. 567 zł

Ranking powstał na podstawie cen mieszkań wystawionych do sprzedaży w serwisie nieruchomosci.onet.pl do 15 lutego 2010 r.

Porównuje średnie ceny nieruchomości z rynku pierwotnego, z wyjątkiem dzielnic Sopotu i gdańskiej Starówki, gdzie wystawione do sprzedaży mieszkania pochodzą wyłącznie z rynku wtórnego. Trzeba pamiętać, że nowe budynki postawione na miejscu np. wyburzonych starych kamienic, nawiązujące stylem do otoczenia czy też strychy starych budynków zaadaptowane  na mieszkania również wliczają się w ten rynek, dzięki czemu stare dzielnice miast mogą się pochwalić nie tylko starym, ale i nowym budownictwem. W takim zestawieniu wygrywa Kraków – Stare Miasto ze średnią ceną metra kwadratowego mieszkania na poziomie 17 tys. 247 zł, i to pomimo dużego spadku cen w ciągu ostatniego miesiąca (minus 3,71%).

Gdybyśmy podobny ranking zrobili wyłącznie dla rynku wtórnego, prezentowałby się on nieco inaczej. Na pierwszym miejscu znalazłby się wówczas Sopot – Wyścigi, na drugim – Warszawa Śródmieście, na trzecim Sopot Dolny. Czwarte miejsce w takim zestawieniu to Gdańsk – Starówka, piąte – krakowska Starówka, szóste – Sopot – Centrum. Ranking zamykałyby Sopot Dolny, Warszawa – Żoliborz i Warszawa – Mokotów. Wśród dziesięciu najdroższych dzielnic nie znalazłoby się wrocławskie Stare Miasto.

Nazwa dzielnicy Średnia cena m. kw. mieszkania
na rynku wtórnym na rynku pierwotnym
Kraków – Stare Miasto 10 tys. 694 zł 17 tys. 247 zł
Sopot Dolny 11 tys. 586 zł 16 tys. 50 zł
Warszawa – Śródmieście 11 tys. 771 zł 14 tys. 735 zł
Sopot – Wyścigi 12 tys. 98 zł -
Warszawa – Ochota 9 tys. 575 zł 11 tys. 216 zł
Gdańsk - Starówka 10 tys. 907 zł -
Warszawa – Mokotów 9 tys. 738 zł 10 tys. 617 zł
Wrocław – Stare Miasto 8 tys. 605 zł 10 tys. 602 zł
Sopot – Centrum 10 tys. 545 zł -
Sopot Górny 10 tys. 238 zł -
Warszawa - Żoliborz 9 tys. 855 zł 8 tys. 819 zł

Uwzględnione w rankingach dzielnice w ciągu ostatniego miesiąca pozostały na prawie niezmienionych poziomach cenowych. Wyjątkiem jest Warszawa – Żoliborz, gdzie ceny mieszkań wzrosły o 2,4% oraz Kraków – Stare Miasto (spadek o 3,71%).

Przyjmuje się, że ceny transakcyjne są niższe od cen ofertowych średnio o 4%.

Poniższa fotogaleria zawiera ranking 10. najdroższych dzielnic w Polsce. Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć wyniki naszego zestawienia.

 

Fot. sxc.hu/schu1952

Źródło: OnetBiznes

10 najdroższych dzielnic w Polsce

10 najdroższych dzielnic w Polsce
Każdy wie, że na cenę nieruchomości najbardziej wpływają trzy czynniki – lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja. Przed wyborem mieszkania, warto uważnie przyjrzeć się cenom. A te, w zależności od okolicy, mogą różnić się diametralnie.

Najdroższe miasta w Polsce? Wiadomo - Warszawa, Kraków, Sopot. Ale konkretne miejsca? To już znacznie trudniejsze pytanie. Bo np. krakowskie Stare Miasto jest rzeczywiście drogie, ale inne dzielnice tego miasta już nie tak bardzo. W naszym rankingu dziesięciu najdroższych miejsc w Polsce, Kraków jest reprezentowany przez tylko jedną dzielnicę, Warszawa przez trzy, a Sopot - przez cztery.  

Porównując średnie ceny nieruchomości dla miast ze średnimi cenami dla poszczególnych dzielnic można dojść do bardzo ciekawych wniosków. Np. gdańska starówka zajęła szóste miejsce w naszym rankingu najdroższych dzielnic. Za metr kwadratowy mieszkania na rynku wtórnym (nie ma nowych mieszkań wystawionych do sprzedaży w tym miejscu) trzeba zapłacić średnio 10 tys. 907 zł. A średnia dla całego miasta na rynku wtórnym to już tylko 6 tys. 567 zł

Ranking powstał na podstawie cen mieszkań wystawionych do sprzedaży w serwisie nieruchomosci.onet.pl do 15 lutego 2010 r.

Porównuje średnie ceny nieruchomości z rynku pierwotnego, z wyjątkiem dzielnic Sopotu i gdańskiej Starówki, gdzie wystawione do sprzedaży mieszkania pochodzą wyłącznie z rynku wtórnego. Trzeba pamiętać, że nowe budynki postawione na miejscu np. wyburzonych starych kamienic, nawiązujące stylem do otoczenia czy też strychy starych budynków zaadaptowane  na mieszkania również wliczają się w ten rynek, dzięki czemu stare dzielnice miast mogą się pochwalić nie tylko starym, ale i nowym budownictwem. W takim zestawieniu wygrywa Kraków – Stare Miasto ze średnią ceną metra kwadratowego mieszkania na poziomie 17 tys. 247 zł, i to pomimo dużego spadku cen w ciągu ostatniego miesiąca (minus 3,71%).

Gdybyśmy podobny ranking zrobili wyłącznie dla rynku wtórnego, prezentowałby się on nieco inaczej. Na pierwszym miejscu znalazłby się wówczas Sopot – Wyścigi, na drugim – Warszawa Śródmieście, na trzecim Sopot Dolny. Czwarte miejsce w takim zestawieniu to Gdańsk – Starówka, piąte – krakowska Starówka, szóste – Sopot – Centrum. Ranking zamykałyby Sopot Dolny, Warszawa – Żoliborz i Warszawa – Mokotów. Wśród dziesięciu najdroższych dzielnic nie znalazłoby się wrocławskie Stare Miasto.

Nazwa dzielnicy Średnia cena m. kw. mieszkania
na rynku wtórnym na rynku pierwotnym
Kraków – Stare Miasto 10 tys. 694 zł 17 tys. 247 zł
Sopot Dolny 11 tys. 586 zł 16 tys. 50 zł
Warszawa – Śródmieście 11 tys. 771 zł 14 tys. 735 zł
Sopot – Wyścigi 12 tys. 98 zł -
Warszawa – Ochota 9 tys. 575 zł 11 tys. 216 zł
Gdańsk - Starówka 10 tys. 907 zł -
Warszawa – Mokotów 9 tys. 738 zł 10 tys. 617 zł
Wrocław – Stare Miasto 8 tys. 605 zł 10 tys. 602 zł
Sopot – Centrum 10 tys. 545 zł -
Sopot Górny 10 tys. 238 zł -
Warszawa - Żoliborz 9 tys. 855 zł 8 tys. 819 zł

Uwzględnione w rankingach dzielnice w ciągu ostatniego miesiąca pozostały na prawie niezmienionych poziomach cenowych. Wyjątkiem jest Warszawa – Żoliborz, gdzie ceny mieszkań wzrosły o 2,4% oraz Kraków – Stare Miasto (spadek o 3,71%).

Przyjmuje się, że ceny transakcyjne są niższe od cen ofertowych średnio o 4%.

Poniższa fotogaleria zawiera ranking 10. najdroższych dzielnic w Polsce. Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć wyniki naszego zestawienia.

 

Fot. sxc.hu/schu1952

Źródło: OnetBiznes

Dobrze się umów z deweloperem

Dobrze się umów z deweloperem Kupno mieszkania to często jedna z najważniejszych decyzji w życiu. Kupując mieszkanie rozważamy zazwyczaj wszystkie za i przecie, dzięki temu mamy poczucie, ze wybraliśmy najlepszą opcję. Gdy już znajdziemy odpowiednie M, to przed dokonaniem transakcji powinniśmy zwrócić uwagę na kilka istotnych szczegółów w umowie z deweloperem.
Deweloper na cenzurowanym

Nabywcy mieszkań, nim odbiorą klucze do upragnionych czterech kątów, mają wiele dylematów i zanim wprowadzą się na własne „włości” muszą przejść żmudną procedurę. Pierwszym jej etapem jest sprawdzenie dewelopera, u którego chcemy zakupić mieszkanie. Wiarygodność oraz przejrzystość dewelopera powinna być jednym z kluczowych elementów przy zakupie własnego M. Tutaj należy sprawdzić, czy firma nie znajduje się w stanie upadłości. Warto także poszukać wszelkich informacji na temat dewelopera, nie tylko na jego oficjalnej stronie, ale także na forach internetowych czy publikacjach prasowych. Doskonałym źródłem wiedzy będzie również Polski Związek Firm Deweloperskich oraz Krajowy Rejestr Sądowy. Tutaj dowiemy się właśnie, czy dana jednostka nie jest w stanie likwidacji lub upadłości. Oczywiście kluczowym elementem jest sprawdzenie czy deweloper posiada pozwolenie na budowę, a także czy nasze mieszkanie nie zostało już wcześniej sprzedane komuś innemu.

Przede wszystkim umowa

Umowa to podstawowy i najważniejszy dokument przy kupnie mieszkania, dlatego należy zadbać, aby wszystko się w niej zgadzało. Każdy szczegół i ustalenia z deweloperem powinny znaleźć się w tym dokumencie, ponieważ po oddaniu kluczy do mieszkania może okazać się, że te sprzed kilkunastu miesięcy różnią się od stanu aktualnego. Naszą przygodę z deweloperem rozpoczynamy od podpisania umowy przedwstępnej. Jest to swego rodzaju potwierdzenie kwoty i terminu realizacji transakcji. Należy ją zawierać w formie aktu notarialnego, bo tylko taka gwarantuje zawarcie umowy przyrzeczonej nawet w przypadku gdyby deweloper później nie chciał lub nie mógł jej podpisać. W tej umowie kluczowe jest, aby znalazł się zapis, w którym deweloper zobowiązuje się do przeniesienia własności nieruchomości w stanie wolnym od wszelkich obciążeń czyli bez hipotek i zadłużenia, itp. Właściwa umowa to tzw. umowa przyrzeczona, czyli taka, która przenosi własność nieruchomości na kupującego. – Dla klientów okres pomiędzy podpisaniem umowy przedwstępnej i przyrzeczonej to okres największej niepewności i etap przyśpieszonego kursu z dziedziny praktyki budowlanej i prawnej. Dobrze, jeżeli wszystko przebiega zgodnie z planem. Gorzej, jeżeli sprawy przybierają zgoła inny obrót niż przez nas oczekiwany, a tak niestety zdarza się dosyć często. Dlatego bardzo ważne jest, aby dmuchając na zimne próbować uczyć się na doświadczeniach innych i już na etapie podpisywania umowy przedwstępnej zwracać uwagę na najczęściej stosowane przez deweloperów pułapki – przestrzega Tomasz Maciejewski, doradca finansowy Domu Kredytowego Notus.

Tak więc dobrze skonstruowana umowa zabezpieczająca nasze interesy powinna zawierać kilka istotnych rzeczy. Dom Kredytowy Notus zwraca uwagę na najważniejsze elementy umowy:

1.    W umowie przedwstępnej musi znaleźć się zapis ze wskazaniem dokładnego terminu zakończenia budowy, czyli np. 10 lipca 2010.  Zabezpiecza to nasze interesy przed sytuacją, w której deweloper będzie w nieskończoność przedłużał zakończenie budowy. W umowie powinien również znaleźć się zapis, w jakich sytuacjach można ten termin przesunąć. Jeśli przesunięcie terminu mogą spowodować trudne warunki atmosferyczne, powinno to być określone i później odnotowane w dzienniku budowy.

2.    Oświadczenie dewelopera. W umowie musi znaleźć się także oświadczenie dewelopera, że jest właścicielem gruntu, na którym ma stać budynek, oraz że ma pozwolenie na budowę. Dodatkowo powinna zostać opisana dokładna lokalizacja budynku, w którym ma znajdować się nasze przyszłe mieszkanie. Na etapie budowy, często nie ma jeszcze dokładnego adresu, dlatego w tej sytuacji należy wpisać numer księgi wieczystej działki, a także informacje o usytuowaniu mieszkania (piętro, numer, powierzchnia, także powierzchnia balkonu, garaż, itp.).

3.    Termin wpłat kolejnych transz. Nie powinniśmy godzić się na sztywne terminy bez weryfikacji postępu prac budowlanych. Zabezpieczy nas to przed koniecznością finansowania dewelopera w sytuacji gdy na budowie nic się nie dzieje.

4.    Kary umowne za odstąpienie od umowy. Czasami deweloperzy pobierają karę w wysokości 5% ceny kupna mieszkania i wymagają znalezienia chętnego na nasze mieszkanie w sytuacji, gdy rezygnujemy z nabycia mieszkania. Ten zapis powoduje, że w chwili rozwiązania umowy z deweloperem odzyskanie całej wpłaconej kwoty jest niemal niemożliwe i powoduje to dodatkowe komplikacje związane ze znalezieniem innego nabywcy.

5.    W umowie z deweloperem powinny być zapisane również konsekwencje, jakie ponoszą obie strony w przypadku nie wywiązania się z jej zapisów. Często deweloperzy surowo karzą klientów za nieterminowe wpłaty, jednak opóźnienia ze strony dewelopera są traktowane przez zapisy umowy w sposób bardzo ulgowy.

6.    Podpisując umowę z deweloperem sprawdźmy, kiedy jest przewidywane podpisanie aktu notarialnego przenoszącego własność. Dopiero po zawarciu aktu notarialnego stajemy się pełnoprawnym właścicielem nieruchomości, wtedy może być założona Księga Wieczysta i wpisana hipoteka na rzecz banku, w którym ewentualnie zaciągnęliśmy kredyt. Do tego momentu płacimy cały czas ubezpieczenie kredytu, więc akt notarialny powinien być podpisany tak szybko jak to możliwe.

7.    Sprawdzimy również, kiedy deweloper przekaże zarząd nad nieruchomością. Czasami developerzy zastrzegają sobie, że będą to czynić jeszcze przez kilkanaście miesięcy czy nawet kilka lat (2-3) po zakończeniu budowy. Część deweloperów traktuje bowiem te czynności jako źródło dodatkowych dochodów, wystawiając mieszkańcom wysokie rachunki, z reguły mocno zawyżone.

Instynkt kupującego

Eksperci Domu Kredytowego Notus zwracają uwagę, że przy podejmowaniu decyzji o zakupie mieszkania istotne są również nasze odczucia i niepokojące sygnały. – Jeśli zaczniemy mieć wątpliwości co do przedstawionej nam przez dewelopera dokumentacji związanej z planowaną inwestycją lub deweloper odmawia wprowadzenia uzasadnionych korekt do umowy to w takim przypadku warto się wstrzymać z decyzją i jeszcze raz dokładnie sprawdzić dewelopera i inwestycję w której będzie się znajdować nasze mieszkanie. – podpowiada Tomasz Maciejewski.
  DK Notus

jn

Dobrze się umów z deweloperem

Dobrze się umów z deweloperem Kupno mieszkania to często jedna z najważniejszych decyzji w życiu. Kupując mieszkanie rozważamy zazwyczaj wszystkie za i przecie, dzięki temu mamy poczucie, ze wybraliśmy najlepszą opcję. Gdy już znajdziemy odpowiednie M, to przed dokonaniem transakcji powinniśmy zwrócić uwagę na kilka istotnych szczegółów w umowie z deweloperem.
Deweloper na cenzurowanym

Nabywcy mieszkań, nim odbiorą klucze do upragnionych czterech kątów, mają wiele dylematów i zanim wprowadzą się na własne „włości” muszą przejść żmudną procedurę. Pierwszym jej etapem jest sprawdzenie dewelopera, u którego chcemy zakupić mieszkanie. Wiarygodność oraz przejrzystość dewelopera powinna być jednym z kluczowych elementów przy zakupie własnego M. Tutaj należy sprawdzić, czy firma nie znajduje się w stanie upadłości. Warto także poszukać wszelkich informacji na temat dewelopera, nie tylko na jego oficjalnej stronie, ale także na forach internetowych czy publikacjach prasowych. Doskonałym źródłem wiedzy będzie również Polski Związek Firm Deweloperskich oraz Krajowy Rejestr Sądowy. Tutaj dowiemy się właśnie, czy dana jednostka nie jest w stanie likwidacji lub upadłości. Oczywiście kluczowym elementem jest sprawdzenie czy deweloper posiada pozwolenie na budowę, a także czy nasze mieszkanie nie zostało już wcześniej sprzedane komuś innemu.

Przede wszystkim umowa

Umowa to podstawowy i najważniejszy dokument przy kupnie mieszkania, dlatego należy zadbać, aby wszystko się w niej zgadzało. Każdy szczegół i ustalenia z deweloperem powinny znaleźć się w tym dokumencie, ponieważ po oddaniu kluczy do mieszkania może okazać się, że te sprzed kilkunastu miesięcy różnią się od stanu aktualnego. Naszą przygodę z deweloperem rozpoczynamy od podpisania umowy przedwstępnej. Jest to swego rodzaju potwierdzenie kwoty i terminu realizacji transakcji. Należy ją zawierać w formie aktu notarialnego, bo tylko taka gwarantuje zawarcie umowy przyrzeczonej nawet w przypadku gdyby deweloper później nie chciał lub nie mógł jej podpisać. W tej umowie kluczowe jest, aby znalazł się zapis, w którym deweloper zobowiązuje się do przeniesienia własności nieruchomości w stanie wolnym od wszelkich obciążeń czyli bez hipotek i zadłużenia, itp. Właściwa umowa to tzw. umowa przyrzeczona, czyli taka, która przenosi własność nieruchomości na kupującego. – Dla klientów okres pomiędzy podpisaniem umowy przedwstępnej i przyrzeczonej to okres największej niepewności i etap przyśpieszonego kursu z dziedziny praktyki budowlanej i prawnej. Dobrze, jeżeli wszystko przebiega zgodnie z planem. Gorzej, jeżeli sprawy przybierają zgoła inny obrót niż przez nas oczekiwany, a tak niestety zdarza się dosyć często. Dlatego bardzo ważne jest, aby dmuchając na zimne próbować uczyć się na doświadczeniach innych i już na etapie podpisywania umowy przedwstępnej zwracać uwagę na najczęściej stosowane przez deweloperów pułapki – przestrzega Tomasz Maciejewski, doradca finansowy Domu Kredytowego Notus.

Tak więc dobrze skonstruowana umowa zabezpieczająca nasze interesy powinna zawierać kilka istotnych rzeczy. Dom Kredytowy Notus zwraca uwagę na najważniejsze elementy umowy:

1.    W umowie przedwstępnej musi znaleźć się zapis ze wskazaniem dokładnego terminu zakończenia budowy, czyli np. 10 lipca 2010.  Zabezpiecza to nasze interesy przed sytuacją, w której deweloper będzie w nieskończoność przedłużał zakończenie budowy. W umowie powinien również znaleźć się zapis, w jakich sytuacjach można ten termin przesunąć. Jeśli przesunięcie terminu mogą spowodować trudne warunki atmosferyczne, powinno to być określone i później odnotowane w dzienniku budowy.

2.    Oświadczenie dewelopera. W umowie musi znaleźć się także oświadczenie dewelopera, że jest właścicielem gruntu, na którym ma stać budynek, oraz że ma pozwolenie na budowę. Dodatkowo powinna zostać opisana dokładna lokalizacja budynku, w którym ma znajdować się nasze przyszłe mieszkanie. Na etapie budowy, często nie ma jeszcze dokładnego adresu, dlatego w tej sytuacji należy wpisać numer księgi wieczystej działki, a także informacje o usytuowaniu mieszkania (piętro, numer, powierzchnia, także powierzchnia balkonu, garaż, itp.).

3.    Termin wpłat kolejnych transz. Nie powinniśmy godzić się na sztywne terminy bez weryfikacji postępu prac budowlanych. Zabezpieczy nas to przed koniecznością finansowania dewelopera w sytuacji gdy na budowie nic się nie dzieje.

4.    Kary umowne za odstąpienie od umowy. Czasami deweloperzy pobierają karę w wysokości 5% ceny kupna mieszkania i wymagają znalezienia chętnego na nasze mieszkanie w sytuacji, gdy rezygnujemy z nabycia mieszkania. Ten zapis powoduje, że w chwili rozwiązania umowy z deweloperem odzyskanie całej wpłaconej kwoty jest niemal niemożliwe i powoduje to dodatkowe komplikacje związane ze znalezieniem innego nabywcy.

5.    W umowie z deweloperem powinny być zapisane również konsekwencje, jakie ponoszą obie strony w przypadku nie wywiązania się z jej zapisów. Często deweloperzy surowo karzą klientów za nieterminowe wpłaty, jednak opóźnienia ze strony dewelopera są traktowane przez zapisy umowy w sposób bardzo ulgowy.

6.    Podpisując umowę z deweloperem sprawdźmy, kiedy jest przewidywane podpisanie aktu notarialnego przenoszącego własność. Dopiero po zawarciu aktu notarialnego stajemy się pełnoprawnym właścicielem nieruchomości, wtedy może być założona Księga Wieczysta i wpisana hipoteka na rzecz banku, w którym ewentualnie zaciągnęliśmy kredyt. Do tego momentu płacimy cały czas ubezpieczenie kredytu, więc akt notarialny powinien być podpisany tak szybko jak to możliwe.

7.    Sprawdzimy również, kiedy deweloper przekaże zarząd nad nieruchomością. Czasami developerzy zastrzegają sobie, że będą to czynić jeszcze przez kilkanaście miesięcy czy nawet kilka lat (2-3) po zakończeniu budowy. Część deweloperów traktuje bowiem te czynności jako źródło dodatkowych dochodów, wystawiając mieszkańcom wysokie rachunki, z reguły mocno zawyżone.

Instynkt kupującego

Eksperci Domu Kredytowego Notus zwracają uwagę, że przy podejmowaniu decyzji o zakupie mieszkania istotne są również nasze odczucia i niepokojące sygnały. – Jeśli zaczniemy mieć wątpliwości co do przedstawionej nam przez dewelopera dokumentacji związanej z planowaną inwestycją lub deweloper odmawia wprowadzenia uzasadnionych korekt do umowy to w takim przypadku warto się wstrzymać z decyzją i jeszcze raz dokładnie sprawdzić dewelopera i inwestycję w której będzie się znajdować nasze mieszkanie. – podpowiada Tomasz Maciejewski.
  DK Notus

jn

Większy budżet na zakup mieszkań

Przeciętnie 362 tys. zł zamierzają przeznaczyć na zakup mieszkania osoby poszukujące aktualnie lokali w największych miastach Polski – wskazują dane Home Broker. To nieco więcej niż pod koniec ub. r. Poszukiwany dziś metraż jest o dwa metry większy niż przed miesiącem. Coraz więcej klientów obawia się, że ceny mogą pójść w górę.
W styczniu osoby poszukujące mieszkań w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu chciały przeciętnie kupić lokal o powierzchni średnio 52,6 mkw. – wskazują dane Home Broker. To aż o 4,3% więcej niż w grudniu 2009 r. W największym stopniu zwiększył się przeciętny poszukiwany metraż w Warszawie, o 3,4 mkw. Wzrost nastąpił też w Poznaniu. Minimalny spadek miał z kolei miejsce we Wrocławiu. W Krakowie sytuacja praktycznie nie zmieniła się.
 

Dodatkowe pieniądze na dodatkowe metry

Wzrost przeciętnego poszukiwanego metrażu jest zbieżny ze wzrostem kwoty, jaką kupujący chcą przeznaczyć na mieszkanie. Średnio było to w styczniu 362 tys. zł wobec 348 tys. zł w grudniu. Jednocześnie nie zmieniły się istotnie preferencje dotyczące wyboru droższych i tańszych dzielnic w poszczególnych miastach. Nie zaobserwowana także zmian w zakresie standardu budynku preferowanego przez klientów na przełomie 2009 i 2010 roku. Dlatego można zaryzykować tezę, że „dodatkowe” środki, jakimi dysponują mieszkańcy największych miast, wolą oni przeznaczyć na większy metraż.
 

Przeciętny budżet wystarczy na 3 pokoje

Jakie mieszkanie można kupić w ramach przeciętnego budżetu w poszczególnych miastach? W Warszawie 428 tys. zł może wystarczyć obecnie na zakup od dewelopera 3-pokojowego mieszkania w budowie o powierzchni 60 mkw., zlokalizowanego na Woli. Inna możliwość to zakup 3-pokojowego mieszkania z 1997 roku o powierzchni 54 mkw. na Ochocie.

We Wrocławiu za 315 tys. zł można kupić natomiast od dewelopera gotowe 2-pokojowe mieszkanie o powierzchni 54 mkw. dzielnicy Krzyki Alternatywą może być zakup 3-pokojowego mieszkania w odnowionej kamienicy z 1930 roku. Lokal ma powierzchnię 74 mkw. i jest zlokalizowany w dzielnicy Psie Pole.

W Krakowie 312 tys. zł wystarczy z kolei na zakup 3-pokojowego mieszkania od dewelopera w dzielnicy Ruczaj. Budynek ma podwyższony standard, ma być gotowy w tym roku. Inna opcja to zakup kawalerki na Kazimierzu o powierzchni 46 mkw. Mieszkanie na III p. kamienicy, wymaga kompletnego remontu.

Budżet mniejszy niż zdolność kredytowa w złotych

Przeciętny budżet kupujących jest minimalnie niższy niż zdolność kredytowa małżeństwa zarabiającego w sumie 5 tys. zł netto i wychowującego jedno dziecko, które chce zaciągnąć kredyt w złotych. Zdolność ta wynosi dziś przeciętnie 378 tys. zł – wynika z szacunków Home Broker. Budżet kupujących przewyższa natomiast zdolność tej samej rodziny dla kredytu w euro, która wynosi dziś 315 tys. zł.

Klienci raczej nie wierzą w dalszy spadek cen

Wzrost budżetu przeznaczonego na zakup mieszkania w największych miastach można wiązać z poprawą ogólnej koniunktury gospodarczej czy liberalizacją polityki banków odnośnie kredytów hipotecznych. Wzrost ten może być jednocześnie sygnałem, że osoby zainteresowane zakupem nie spodziewają się już dużego spadku cen, a nawet dopuszczają ich wzrost. Potwierdzają to doradcy Home Broker, obsługujący klientów. - W ostatnim czasie więcej klientów już na początku spotkania zaznacza, że zależy im na czasie ze względu na obawę przed wzrostem cen. Przede wszystkim dotyczy to grupy poszukującej mieszkań na rynku pierwotnym. Wielu deweloperów obniżyło znacznie ceny, co w połączeniu z bardzo ograniczoną podażą na rynku pierwotnym skutecznie przyciąga zainteresowanych – informuje Łukasz Skowroński, doradca Home Broker z Krakowa. Jacek Lipiec, doradca z Wrocławia, zwraca uwagę, że klienci, którzy uważają, że ceny jeszcze spadną są dziś rzadkością. Podobnie jest m.in. w Warszawie czy Toruniu.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

jn

Większy budżet na zakup mieszkań

Przeciętnie 362 tys. zł zamierzają przeznaczyć na zakup mieszkania osoby poszukujące aktualnie lokali w największych miastach Polski – wskazują dane Home Broker. To nieco więcej niż pod koniec ub. r. Poszukiwany dziś metraż jest o dwa metry większy niż przed miesiącem. Coraz więcej klientów obawia się, że ceny mogą pójść w górę.
W styczniu osoby poszukujące mieszkań w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu chciały przeciętnie kupić lokal o powierzchni średnio 52,6 mkw. – wskazują dane Home Broker. To aż o 4,3% więcej niż w grudniu 2009 r. W największym stopniu zwiększył się przeciętny poszukiwany metraż w Warszawie, o 3,4 mkw. Wzrost nastąpił też w Poznaniu. Minimalny spadek miał z kolei miejsce we Wrocławiu. W Krakowie sytuacja praktycznie nie zmieniła się.
 

Dodatkowe pieniądze na dodatkowe metry

Wzrost przeciętnego poszukiwanego metrażu jest zbieżny ze wzrostem kwoty, jaką kupujący chcą przeznaczyć na mieszkanie. Średnio było to w styczniu 362 tys. zł wobec 348 tys. zł w grudniu. Jednocześnie nie zmieniły się istotnie preferencje dotyczące wyboru droższych i tańszych dzielnic w poszczególnych miastach. Nie zaobserwowana także zmian w zakresie standardu budynku preferowanego przez klientów na przełomie 2009 i 2010 roku. Dlatego można zaryzykować tezę, że „dodatkowe” środki, jakimi dysponują mieszkańcy największych miast, wolą oni przeznaczyć na większy metraż.
 

Przeciętny budżet wystarczy na 3 pokoje

Jakie mieszkanie można kupić w ramach przeciętnego budżetu w poszczególnych miastach? W Warszawie 428 tys. zł może wystarczyć obecnie na zakup od dewelopera 3-pokojowego mieszkania w budowie o powierzchni 60 mkw., zlokalizowanego na Woli. Inna możliwość to zakup 3-pokojowego mieszkania z 1997 roku o powierzchni 54 mkw. na Ochocie.

We Wrocławiu za 315 tys. zł można kupić natomiast od dewelopera gotowe 2-pokojowe mieszkanie o powierzchni 54 mkw. dzielnicy Krzyki Alternatywą może być zakup 3-pokojowego mieszkania w odnowionej kamienicy z 1930 roku. Lokal ma powierzchnię 74 mkw. i jest zlokalizowany w dzielnicy Psie Pole.

W Krakowie 312 tys. zł wystarczy z kolei na zakup 3-pokojowego mieszkania od dewelopera w dzielnicy Ruczaj. Budynek ma podwyższony standard, ma być gotowy w tym roku. Inna opcja to zakup kawalerki na Kazimierzu o powierzchni 46 mkw. Mieszkanie na III p. kamienicy, wymaga kompletnego remontu.

Budżet mniejszy niż zdolność kredytowa w złotych

Przeciętny budżet kupujących jest minimalnie niższy niż zdolność kredytowa małżeństwa zarabiającego w sumie 5 tys. zł netto i wychowującego jedno dziecko, które chce zaciągnąć kredyt w złotych. Zdolność ta wynosi dziś przeciętnie 378 tys. zł – wynika z szacunków Home Broker. Budżet kupujących przewyższa natomiast zdolność tej samej rodziny dla kredytu w euro, która wynosi dziś 315 tys. zł.

Klienci raczej nie wierzą w dalszy spadek cen

Wzrost budżetu przeznaczonego na zakup mieszkania w największych miastach można wiązać z poprawą ogólnej koniunktury gospodarczej czy liberalizacją polityki banków odnośnie kredytów hipotecznych. Wzrost ten może być jednocześnie sygnałem, że osoby zainteresowane zakupem nie spodziewają się już dużego spadku cen, a nawet dopuszczają ich wzrost. Potwierdzają to doradcy Home Broker, obsługujący klientów. - W ostatnim czasie więcej klientów już na początku spotkania zaznacza, że zależy im na czasie ze względu na obawę przed wzrostem cen. Przede wszystkim dotyczy to grupy poszukującej mieszkań na rynku pierwotnym. Wielu deweloperów obniżyło znacznie ceny, co w połączeniu z bardzo ograniczoną podażą na rynku pierwotnym skutecznie przyciąga zainteresowanych – informuje Łukasz Skowroński, doradca Home Broker z Krakowa. Jacek Lipiec, doradca z Wrocławia, zwraca uwagę, że klienci, którzy uważają, że ceny jeszcze spadną są dziś rzadkością. Podobnie jest m.in. w Warszawie czy Toruniu.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

jn

Nowy Rok – nowi najemcy w Poleczki Business Park

Poleczki Business Park zakończyło ubiegły rok największą transakcją najmu 2009 r. w Polsce. Nowy Rok PBP rozpoczęło równie optymistycznie, zawierając umowy z kolejnymi najemcami.
Do największego polskiego parku biznesu, realizowanego przez UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International, swoje biura w Polsce przeniesie wkrótce firma Sharp Electronics Poland. Ten wiodący twórca i producent technologii LCD, podzespołów optoelektronicznych i modułów pamięci, zajmie 1477 m kw. powierzchni biurowej oraz 183 m kw. powierzchni biznesowej. Poleczki Business Park będzie główną siedzibą (headquarter) Sharp Electronics (Europe) w Polsce.

Drugim najemcą, który w Poleczki Business Park otworzy swoje lokale, jest Lunch Bar Tavola oraz restauracja Tavola. Firma wynajmie 561 m kw. powierzchni gastronomicznej oraz rozległy na 125 m kw. taras. Lunch Bar Tavola to renomowana restauracja sieciowa, której siedziby znajdują się już w kilku warszawskich biurowcach.

Poleczki Business Park

Źródło: inwestycje.pl

Nowy Rok – nowi najemcy w Poleczki Business Park

Poleczki Business Park zakończyło ubiegły rok największą transakcją najmu 2009 r. w Polsce. Nowy Rok PBP rozpoczęło równie optymistycznie, zawierając umowy z kolejnymi najemcami.
Do największego polskiego parku biznesu, realizowanego przez UBM Realitaetenentwicklung AG oraz CA Immo International, swoje biura w Polsce przeniesie wkrótce firma Sharp Electronics Poland. Ten wiodący twórca i producent technologii LCD, podzespołów optoelektronicznych i modułów pamięci, zajmie 1477 m kw. powierzchni biurowej oraz 183 m kw. powierzchni biznesowej. Poleczki Business Park będzie główną siedzibą (headquarter) Sharp Electronics (Europe) w Polsce.

Drugim najemcą, który w Poleczki Business Park otworzy swoje lokale, jest Lunch Bar Tavola oraz restauracja Tavola. Firma wynajmie 561 m kw. powierzchni gastronomicznej oraz rozległy na 125 m kw. taras. Lunch Bar Tavola to renomowana restauracja sieciowa, której siedziby znajdują się już w kilku warszawskich biurowcach.

Poleczki Business Park

Źródło: inwestycje.pl

Ubezpiecz dom w Hiszpanii

Kupiłeś dom w Hiszpanii? Myślisz, że teraz już wszystko będzie w porządku? Pamiętaj, że zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego, dlatego wato ubezpieczyć się tak, aby żadna z sytuacji nas nie zaskoczyła.

W Hiszpanii wiele jest firm, które zaproponują nam ubezpieczenie domu i całej posesji. Jednak przed podjęciem decyzji warto porównać oferty kilku firm. Pamiętajmy, że ubezpieczenie powinno obejmować nie tylko dom, ale także inne budynki znajdujące się na posesji, czyli garaże, basen, budynki gospodarcze oraz instalacje wodne, elektryczne i gazowe.

Jeżeli kupujemy dom lub apartament z zamiarem późniejszego wynajmowania go, warto ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej. Niektóre polisy dopuszczają wynajem okazjonalny dla przyjaciół lub rodziny. Pamiętajmy, że osoby przebywające w naszym domy mogą złamać nogę lub uszkodzić inną część ciała. Watro ubezpieczyć się na wypadek takiej sytuacji, abyśmy nie byli osobami pociągniętymi do odpowiedzialności w przypadku gdy stanie się coś złego.

Na ile ubezpieczyć?

Jeżeli zdecydujemy się na ubezpieczenie domu, wtedy rodzi się kolejne pytanie, mianowicie jak wysokie ubezpieczenie wybrać? Na jaką kwotę ubezpieczyć dom? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż naszą nieruchomość należy ubezpieczyć na kwotę za jaką ją kupiliśmy.

Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, iż obecnie ceny większości hiszpańskich nieruchomości zostały znacznie obniżone. W związku z tym, warto poznać prawdziwą wartość zakupionej posesji lub apartamentu. Pamiętajmy, że koszty ubezpieczenie powinny pokryć koszty ewentualnej odbudowy ubezpieczanej nieruchomości, a te niejednokrotnie są dużo wyższe od ceny rynkowej.

Aby poznać prawdziwą wartość naszej nieruchomości powinniśmy się zwrócić do lokalnego dewelopera o przeprowadzenie wyceny. Zdarza się, że przy zakupie nieruchomości otrzymujemy szczegółowy raport, w którym znajdziemy informacje dotyczące kompletnych kosztów budowy. Ten raport także może być nam pomocny przy wyborze ubezpieczenia.


Ubezpiecz dom w Hiszpanii

Ubezpiecz dom w Hiszpanii

Kupiłeś dom w Hiszpanii? Myślisz, że teraz już wszystko będzie w porządku? Pamiętaj, że zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego, dlatego wato ubezpieczyć się tak, aby żadna z sytuacji nas nie zaskoczyła.

W Hiszpanii wiele jest firm, które zaproponują nam ubezpieczenie domu i całej posesji. Jednak przed podjęciem decyzji warto porównać oferty kilku firm. Pamiętajmy, że ubezpieczenie powinno obejmować nie tylko dom, ale także inne budynki znajdujące się na posesji, czyli garaże, basen, budynki gospodarcze oraz instalacje wodne, elektryczne i gazowe.

Jeżeli kupujemy dom lub apartament z zamiarem późniejszego wynajmowania go, warto ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej. Niektóre polisy dopuszczają wynajem okazjonalny dla przyjaciół lub rodziny. Pamiętajmy, że osoby przebywające w naszym domy mogą złamać nogę lub uszkodzić inną część ciała. Watro ubezpieczyć się na wypadek takiej sytuacji, abyśmy nie byli osobami pociągniętymi do odpowiedzialności w przypadku gdy stanie się coś złego.

Na ile ubezpieczyć?

Jeżeli zdecydujemy się na ubezpieczenie domu, wtedy rodzi się kolejne pytanie, mianowicie jak wysokie ubezpieczenie wybrać? Na jaką kwotę ubezpieczyć dom? Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, iż naszą nieruchomość należy ubezpieczyć na kwotę za jaką ją kupiliśmy.

Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, iż obecnie ceny większości hiszpańskich nieruchomości zostały znacznie obniżone. W związku z tym, warto poznać prawdziwą wartość zakupionej posesji lub apartamentu. Pamiętajmy, że koszty ubezpieczenie powinny pokryć koszty ewentualnej odbudowy ubezpieczanej nieruchomości, a te niejednokrotnie są dużo wyższe od ceny rynkowej.

Aby poznać prawdziwą wartość naszej nieruchomości powinniśmy się zwrócić do lokalnego dewelopera o przeprowadzenie wyceny. Zdarza się, że przy zakupie nieruchomości otrzymujemy szczegółowy raport, w którym znajdziemy informacje dotyczące kompletnych kosztów budowy. Ten raport także może być nam pomocny przy wyborze ubezpieczenia.


Ubezpiecz dom w Hiszpanii

Jak zaoszczędzić 30 proc. ciepła?

Bardzo często dachy nie spełniają nawet minimalnych wymagań w zakresie izolacji termicznej. Już na etapie projektowania dochodzi do pominięcia wpływu tzw. powietrznych mostków cieplnych, czyli przewiewów, które powodują duże straty energii.

Powstają one najczęściej w miejscu połączenia dachu z kominem, ścianami oraz oknami połaciowymi.

- Bywa też tak, że niesolidni wykonawcy, nie zwracają uwagi na wytyczne zawarte w projekcie i wybierają inne materiały ociepleniowe i osłonowe, które niestety nie spełniają odpowiednich wymagań konstrukcyjnych – mówi Krzysztof Patoka z firmy Marma Polskie Folie – Nie mówiąc już o niestarannym montażu.

Poddasze użytkowe najczęściej ociepla się wełną mineralną, a rzadziej styropianem. Na niekorzyść styropianu przemawia jednak to, że posiada niższą odporność ogniową i trudniej dopasować go do rozstawu krokwi.

Wełna mineralna łatwo przepuszcza parę wodną, a poza tym jest materiałem niezwykle elastycznym i rozprężającym, co ułatwia dokładne wypełnienie przestrzeni między belkami więźby dachowej. Niezależnie jednak od tego, jaki materiał wybierzemy, a następnie przystąpimy do prac, dach musi zostać odpowiednio przygotowany.

- Materiały izolacyjne, a w szczególności wełna, podatne są na działanie pary wodnej gromadzącej się wewnątrz każdego domu – zaznacza Patoka – Jeśli dojdzie do jej skroplenia, to w termoizolacji będzie gromadzić się wilgoć, a to znacząco zwiększy energochłonność dachu i koszty ogrzewania.

Dlatego we wszystkich nowoczesnych konstrukcjach dachów spadzistych należy wcześniej zamontować specjalne materiały osłaniające. Są to tzw. paroizolacje oraz membrany wstępnego krycia.

Pierwsze montuje się od strony wewnętrznej. Ich rola polega na uszczelnieniu dachu przed dopływem pary wodnej i eliminacji tzw. przewiewów. Z kolei membrany wstępnego krycia, uszczelniają pokrycie i pozwalają na ucieczkę pary wodnej na zewnątrz. Należy je układać od strony zewnętrznej więźby i termoizolacji.

Tak skonstruowany system znacząco minimalizuje straty energii i utrzymuje dach w suchym stanie. Co ważne, stanowi ochronę nie tylko dla termoizolacji, ale też więźby dachowej. Jeszcze lepsze rezultaty uzyskamy układając zamiast tradycyjnej paroizolacji i membrany tzw. ekrany dachowe i regulatory pary. Produkty te rozwiązują wiele problemów związanych z wilgocią gromadzącą się wokół termoizolacji, dlatego ich skuteczność jest jeszcze większa.

Ważne: Aby dach nie gromadził wilgoci układ materiałów osłonowych musi równoważyć bilans przepływu pary wodnej. Ilość pary dostającej się do środka nie może być większa niż tej, która się wydostaje.

Źródło: InplusPR


Jak zaoszczędzić 30 proc. ciepła?

Bardzo często dachy nie spełniają nawet minimalnych wymagań w zakresie izolacji termicznej. Już na etapie projektowania dochodzi do pominięcia wpływu tzw. powietrznych mostków cieplnych, czyli przewiewów, które powodują duże straty energii.

Powstają one najczęściej w miejscu połączenia dachu z kominem, ścianami oraz oknami połaciowymi.

- Bywa też tak, że niesolidni wykonawcy, nie zwracają uwagi na wytyczne zawarte w projekcie i wybierają inne materiały ociepleniowe i osłonowe, które niestety nie spełniają odpowiednich wymagań konstrukcyjnych – mówi Krzysztof Patoka z firmy Marma Polskie Folie – Nie mówiąc już o niestarannym montażu.

Poddasze użytkowe najczęściej ociepla się wełną mineralną, a rzadziej styropianem. Na niekorzyść styropianu przemawia jednak to, że posiada niższą odporność ogniową i trudniej dopasować go do rozstawu krokwi.

Wełna mineralna łatwo przepuszcza parę wodną, a poza tym jest materiałem niezwykle elastycznym i rozprężającym, co ułatwia dokładne wypełnienie przestrzeni między belkami więźby dachowej. Niezależnie jednak od tego, jaki materiał wybierzemy, a następnie przystąpimy do prac, dach musi zostać odpowiednio przygotowany.

- Materiały izolacyjne, a w szczególności wełna, podatne są na działanie pary wodnej gromadzącej się wewnątrz każdego domu – zaznacza Patoka – Jeśli dojdzie do jej skroplenia, to w termoizolacji będzie gromadzić się wilgoć, a to znacząco zwiększy energochłonność dachu i koszty ogrzewania.

Dlatego we wszystkich nowoczesnych konstrukcjach dachów spadzistych należy wcześniej zamontować specjalne materiały osłaniające. Są to tzw. paroizolacje oraz membrany wstępnego krycia.

Pierwsze montuje się od strony wewnętrznej. Ich rola polega na uszczelnieniu dachu przed dopływem pary wodnej i eliminacji tzw. przewiewów. Z kolei membrany wstępnego krycia, uszczelniają pokrycie i pozwalają na ucieczkę pary wodnej na zewnątrz. Należy je układać od strony zewnętrznej więźby i termoizolacji.

Tak skonstruowany system znacząco minimalizuje straty energii i utrzymuje dach w suchym stanie. Co ważne, stanowi ochronę nie tylko dla termoizolacji, ale też więźby dachowej. Jeszcze lepsze rezultaty uzyskamy układając zamiast tradycyjnej paroizolacji i membrany tzw. ekrany dachowe i regulatory pary. Produkty te rozwiązują wiele problemów związanych z wilgocią gromadzącą się wokół termoizolacji, dlatego ich skuteczność jest jeszcze większa.

Ważne: Aby dach nie gromadził wilgoci układ materiałów osłonowych musi równoważyć bilans przepływu pary wodnej. Ilość pary dostającej się do środka nie może być większa niż tej, która się wydostaje.

Źródło: InplusPR


Na mieszkanie w dużym mieście chcemy wydać 362 tys. zł

Przeciętnie 362 tys. zł zamierzają przeznaczyć na zakup mieszkania osoby poszukujące aktualnie lokali w największych miastach Polski

To nieco więcej niż pod koniec 2009 roku. Poszukiwany dziś metraż jest o dwa metry większy niż przed miesiącem. Coraz więcej klientów obawia się, że ceny mogą pójść w górę.

W styczniu osoby poszukujące mieszkań w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu chciały przeciętnie kupić lokal o powierzchni średnio 52,6 mkw. To o 4,3 proc. więcej niż w grudniu 2009 r. W największym stopniu zwiększył się przeciętny poszukiwany metraż w Warszawie - o 3,4 mkw. Wzrost nastąpił też w Poznaniu. Minimalny spadek miał z kolei miejsce we Wrocławiu. W Krakowie sytuacja praktycznie nie zmieniła się.

Dodatkowe pieniądze na dodatkowe metry

Wzrost przeciętnego poszukiwanego metrażu jest zbieżny ze wzrostem kwoty, jaką kupujący chcą przeznaczyć na mieszkanie. Średnio było to w styczniu 362 tys. zł wobec 348 tys. zł w grudniu. Jednocześnie nie zmieniły się istotnie preferencje dotyczące wyboru droższych i tańszych dzielnic w poszczególnych miastach. Nie zaobserwowana także zmian w zakresie standardu budynku preferowanego przez klientów na przełomie 2009 i 2010 roku. Dlatego można zaryzykować tezę, że „dodatkowe" środki, jakimi dysponują mieszkańcy największych miast, wolą oni przeznaczyć na większy metraż.

Przeciętny budżet wystarczy na 3 pokoje

Jakie mieszkanie można kupić w ramach przeciętnego budżetu w poszczególnych miastach? W Warszawie 428 tys. zł może wystarczyć obecnie na zakup od dewelopera 3-pokojowego mieszkania w budowie o powierzchni 60 mkw., zlokalizowanego na Woli. Inna możliwość to zakup 3-pokojowego mieszkania z 1997 roku o powierzchni 54 mkw. na Ochocie.

We Wrocławiu za 315 tys. zł można kupić natomiast od dewelopera gotowe 2-pokojowe mieszkanie o powierzchni 54 mkw. dzielnicy Krzyki Alternatywą może być zakup 3-pokojowego mieszkania w odnowionej kamienicy z 1930 roku. Lokal ma powierzchnię 74 mkw. i jest zlokalizowany w dzielnicy Psie Pole.

W Krakowie 312 tys. zł wystarczy z kolei na zakup 3-pokojowego mieszkania od dewelopera w dzielnicy Ruczaj. Budynek ma podwyższony standard, ma być gotowy w tym roku. Inna opcja to zakup kawalerki na Kazimierzu o powierzchni 46 mkw. Mieszkanie na III p. kamienicy, wymaga kompletnego remontu.

Budżet mniejszy niż zdolność kredytowa w złotych

Przeciętny budżet kupujących jest minimalnie niższy niż dolność kredytowa małżeństwa zarabiającego w sumie 5 tys. zł netto i wychowującego jedno dziecko, które chce zaciągnąć kredyt w złotych. Zdolność ta wynosi dziś przeciętnie 378 tys. zł. Budżet kupujących przewyższa natomiast zdolność tej samej rodziny dla kredytu w euro, która wynosi dziś 315 tys. zł.

Klienci raczej nie wierzą w dalszy spadek cen

Wzrost budżetu przeznaczonego na zakup mieszkania w największych miastach można wiązać z poprawą ogólnej koniunktury gospodarczej czy liberalizacją polityki banków odnośnie kredytów hipotecznych.

Wzrost ten może być jednocześnie sygnałem, że osoby zainteresowane zakupem nie spodziewają się już dużego spadku cen, a nawet dopuszczają ich wzrost.

 


Katarzyna Siwek, Bartosz Turek - analitycy Home Broker
Na mieszkanie w dużym mieście chcemy wydać 362 tys. zł

Na mieszkanie w dużym mieście chcemy wydać 362 tys. zł

Przeciętnie 362 tys. zł zamierzają przeznaczyć na zakup mieszkania osoby poszukujące aktualnie lokali w największych miastach Polski

To nieco więcej niż pod koniec 2009 roku. Poszukiwany dziś metraż jest o dwa metry większy niż przed miesiącem. Coraz więcej klientów obawia się, że ceny mogą pójść w górę.

W styczniu osoby poszukujące mieszkań w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu chciały przeciętnie kupić lokal o powierzchni średnio 52,6 mkw. To o 4,3 proc. więcej niż w grudniu 2009 r. W największym stopniu zwiększył się przeciętny poszukiwany metraż w Warszawie - o 3,4 mkw. Wzrost nastąpił też w Poznaniu. Minimalny spadek miał z kolei miejsce we Wrocławiu. W Krakowie sytuacja praktycznie nie zmieniła się.

Dodatkowe pieniądze na dodatkowe metry

Wzrost przeciętnego poszukiwanego metrażu jest zbieżny ze wzrostem kwoty, jaką kupujący chcą przeznaczyć na mieszkanie. Średnio było to w styczniu 362 tys. zł wobec 348 tys. zł w grudniu. Jednocześnie nie zmieniły się istotnie preferencje dotyczące wyboru droższych i tańszych dzielnic w poszczególnych miastach. Nie zaobserwowana także zmian w zakresie standardu budynku preferowanego przez klientów na przełomie 2009 i 2010 roku. Dlatego można zaryzykować tezę, że „dodatkowe" środki, jakimi dysponują mieszkańcy największych miast, wolą oni przeznaczyć na większy metraż.

Przeciętny budżet wystarczy na 3 pokoje

Jakie mieszkanie można kupić w ramach przeciętnego budżetu w poszczególnych miastach? W Warszawie 428 tys. zł może wystarczyć obecnie na zakup od dewelopera 3-pokojowego mieszkania w budowie o powierzchni 60 mkw., zlokalizowanego na Woli. Inna możliwość to zakup 3-pokojowego mieszkania z 1997 roku o powierzchni 54 mkw. na Ochocie.

We Wrocławiu za 315 tys. zł można kupić natomiast od dewelopera gotowe 2-pokojowe mieszkanie o powierzchni 54 mkw. dzielnicy Krzyki Alternatywą może być zakup 3-pokojowego mieszkania w odnowionej kamienicy z 1930 roku. Lokal ma powierzchnię 74 mkw. i jest zlokalizowany w dzielnicy Psie Pole.

W Krakowie 312 tys. zł wystarczy z kolei na zakup 3-pokojowego mieszkania od dewelopera w dzielnicy Ruczaj. Budynek ma podwyższony standard, ma być gotowy w tym roku. Inna opcja to zakup kawalerki na Kazimierzu o powierzchni 46 mkw. Mieszkanie na III p. kamienicy, wymaga kompletnego remontu.

Budżet mniejszy niż zdolność kredytowa w złotych

Przeciętny budżet kupujących jest minimalnie niższy niż dolność kredytowa małżeństwa zarabiającego w sumie 5 tys. zł netto i wychowującego jedno dziecko, które chce zaciągnąć kredyt w złotych. Zdolność ta wynosi dziś przeciętnie 378 tys. zł. Budżet kupujących przewyższa natomiast zdolność tej samej rodziny dla kredytu w euro, która wynosi dziś 315 tys. zł.

Klienci raczej nie wierzą w dalszy spadek cen

Wzrost budżetu przeznaczonego na zakup mieszkania w największych miastach można wiązać z poprawą ogólnej koniunktury gospodarczej czy liberalizacją polityki banków odnośnie kredytów hipotecznych.

Wzrost ten może być jednocześnie sygnałem, że osoby zainteresowane zakupem nie spodziewają się już dużego spadku cen, a nawet dopuszczają ich wzrost.

 


Katarzyna Siwek, Bartosz Turek - analitycy Home Broker
Na mieszkanie w dużym mieście chcemy wydać 362 tys. zł

Polska BEZdomna

Sytuacja mieszkalnictwa w Polsce w chwili obecnej nie napawa optymizmem. Wielu osób nie stać na wynajem mieszkania lub z coraz większym trudem opłacają czynsz, który w porównaniu do zarobków, jest zdecydowanie za wysoki. Duży niedobór mieszkań charakteryzuje Polskę już od wielu lat – liczba odrębnych gospodarstw domowych jest znacznie wyższa niż liczba mieszkań.

Działania w sferze mieszkaniowej w wielu gminach podejmowane są niestety w sposób chaotyczny, nieskoordynowany bez wizji, bez dalekosiężnych koncepcji. Dlatego też każda kreatywna gmina powinna posiadać co najmniej na 10 lat Strategię Mieszkalnictwa (politykę mieszkaniową), która to uwzględnia również modele finansowania budownictwa mieszkaniowego. Taka Strategia jest jednocześnie analizą SWOT pozwalającą podejmować konkretne decyzje dotyczące mieszkalnictwa z uwzględnieniem słabych i mocnych stron. Natomiast pamiętajmy również, że uchwalanie pięcioletnich szczegółowych Wieloletnich Program Gospodarowania Zasobem Mieszkaniowym Gminy należy do obowiązków Rady Gminy, który niestety bywa niekiedy lekceważony. Z systematycznych kontroli przeprowadzanych przez NIK wynika także, iż niektórzy wójtowie skontrolowanych gmin nie dysponują wystarczającą wiedzą dotyczącą nieruchomości gminnych, a często zdarza się, że dane dotyczące liczby i powierzchni nieruchomości, którymi gospodarują są nieaktualne lub wręcz błędne. Nie należy się dziwić, że ich wiedza na temat gminnych zasobów mieszkaniowych i gruntowych jest nikła lub niewystarczająca bowiem bez starannie i merytorycznie a także obiektywnie opracowanych dokumentów analitycznych, strategicznych i planistycznych (systematyzujących oraz aktualizujących wszystkie dane dotyczące substancji nieruchomościowej  gminy, którą zarządzają) ciężko w sposób prawidłowy organizować gospodarkę tymi zasobami. Gmina bez wizji i koncepcji gospodarowania własnymi nieruchomościami jest ślepa, niezdolna do podjęcia perspektywistycznych działań.

Do ustawowych zadań gminy należy zapewnienie także lokali socjalnych i zamiennych, jak i również zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych gospodarstw domowych o niskich dochodach. Jednakże zła i zbyt daleko upolityczniona polityka czynszowa w wielu gminach spowodowała, że przez szereg lat następowało techniczne zużycie i dekapitalizacja budynków. W chwili obecnej w celu pozbycia się „problemu” dochodzi do przerzucenia odpowiedzialności utrzymania budynku na nowych właścicieli, którzy wykupując mieszkanie z dużą bonifikatą kupują tak naprawdę przysłowiowego kota w worku, bowiem dopiero po czasie okazuje się, że jest on w złym stanie technicznym i tak naprawdę utrzymanie takiego budynku wiąże się z kolejnymi, często niemałymi wydatkami, na które nowi właściciele nie są przygotowani i o których (przy wykupie mieszkania) nie mieli najmniejszego pojęcia. Należy w tym miejscu nadmienić, że spośród wszystkich właścicieli mieszkań to właśnie gminy posiadają lokale najstarsze, o niskim standardzie, są to nierzadko lokale zaliczane do tzw. mieszkań substandardowych, czyli zlokalizowane w budynkach o złym stanie technicznym, często przeludnione oraz niewyposażone nawet w podstawowe rodzaje instalacji. Aby zredukować do minimum procesy  degradacyjne swoich zasobów mieszkaniowych Gminy powinny systematycznie urealniać stawki wynajmu w zasobie komunalnym w celu dojścia do 3 – procentowej stawki odtworzeniowej. Nierealizowanie tego rozwiązania prowadzi do szybkiej dekapitalizacji zasobów gminnych oraz uniemożliwia prawidłową eksploatację budynków.  Jednak należy podkreślić, że dochodzenie do stawki odtworzeniowej wiąże się dodatkowo z koniecznością zwiększenia i zabezpieczenia w budżecie gminy środków związanych z przyznawaniem dodatków mieszkaniowych dla najuboższych mieszkańców gminy.

Zgodnie z Ustawą o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego zapewnienie mieszkań ludziom biednym, eksmitowanym ze swoich dotychczasowych mieszkań należy do obowiązków gmin, jednak ogólnopolskim problemem jest brak lokali socjalnych dla osób, którym przysługują one z mocy wyroku sądowego. Takie sytuacje powodują, iż gminy narażone są na wzrastające odszkodowania z tego tytułu, gdyż nie wywiązują się ze swojego ustawowego obowiązku.

Konieczne staje się zatem uruchomienie w większości gmin REALNEGO, możliwego do wykonania Gminnego Programu Budownictwa Mieszkań Komunalnych, uwzględniającego zapewnienie wszystkim potrzebującym dachu nad głową. Oczywiście utworzenie takich programów jest całkowicie realne i możliwe i wcale nie musi wiązać się z wydaniem nawet złotówki z budżetu gminy!

Osobiście uważam, że gminy nie powinny zajmować się budownictwem socjalnym lecz powinny zająć się budownictwem mieszkań komunalnych, natomiast stare zasoby komunalne powinny przekształcać na lokale socjalne.  Jest to  jedna z możliwości wyjścia z kryzysowej sytuacji, w jakiej znajduje się polskie mieszkalnictwo. Wymaga ona jednak dalekosiężnych planów oraz wskazania działań priorytetowych służących do osiągnięcia konkretnych celów. Jednym z dokumentów ułatwiających ich realizację  jest niewątpliwie Strategia Mieszkalnictwa opracowywana z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb każdej gminy oraz opracowanie i realizacja realnego Gminnego Programu Budownictwa Mieszkań Komunalnych bez konieczności ponoszenia dużych nakładów z budżetu gminy na ten cel.

 

Arkadiusz Borek

Prezydent Federacji Gospodarki Nieruchomościami;

Prezes Zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

 
Wiecej informacji na stronie Instytutu Gospodarki Nieruchomościami www.ign.org.pl

Polska BEZdomna

Sytuacja mieszkalnictwa w Polsce w chwili obecnej nie napawa optymizmem. Wielu osób nie stać na wynajem mieszkania lub z coraz większym trudem opłacają czynsz, który w porównaniu do zarobków, jest zdecydowanie za wysoki. Duży niedobór mieszkań charakteryzuje Polskę już od wielu lat – liczba odrębnych gospodarstw domowych jest znacznie wyższa niż liczba mieszkań.

Działania w sferze mieszkaniowej w wielu gminach podejmowane są niestety w sposób chaotyczny, nieskoordynowany bez wizji, bez dalekosiężnych koncepcji. Dlatego też każda kreatywna gmina powinna posiadać co najmniej na 10 lat Strategię Mieszkalnictwa (politykę mieszkaniową), która to uwzględnia również modele finansowania budownictwa mieszkaniowego. Taka Strategia jest jednocześnie analizą SWOT pozwalającą podejmować konkretne decyzje dotyczące mieszkalnictwa z uwzględnieniem słabych i mocnych stron. Natomiast pamiętajmy również, że uchwalanie pięcioletnich szczegółowych Wieloletnich Program Gospodarowania Zasobem Mieszkaniowym Gminy należy do obowiązków Rady Gminy, który niestety bywa niekiedy lekceważony. Z systematycznych kontroli przeprowadzanych przez NIK wynika także, iż niektórzy wójtowie skontrolowanych gmin nie dysponują wystarczającą wiedzą dotyczącą nieruchomości gminnych, a często zdarza się, że dane dotyczące liczby i powierzchni nieruchomości, którymi gospodarują są nieaktualne lub wręcz błędne. Nie należy się dziwić, że ich wiedza na temat gminnych zasobów mieszkaniowych i gruntowych jest nikła lub niewystarczająca bowiem bez starannie i merytorycznie a także obiektywnie opracowanych dokumentów analitycznych, strategicznych i planistycznych (systematyzujących oraz aktualizujących wszystkie dane dotyczące substancji nieruchomościowej  gminy, którą zarządzają) ciężko w sposób prawidłowy organizować gospodarkę tymi zasobami. Gmina bez wizji i koncepcji gospodarowania własnymi nieruchomościami jest ślepa, niezdolna do podjęcia perspektywistycznych działań.

Do ustawowych zadań gminy należy zapewnienie także lokali socjalnych i zamiennych, jak i również zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych gospodarstw domowych o niskich dochodach. Jednakże zła i zbyt daleko upolityczniona polityka czynszowa w wielu gminach spowodowała, że przez szereg lat następowało techniczne zużycie i dekapitalizacja budynków. W chwili obecnej w celu pozbycia się „problemu” dochodzi do przerzucenia odpowiedzialności utrzymania budynku na nowych właścicieli, którzy wykupując mieszkanie z dużą bonifikatą kupują tak naprawdę przysłowiowego kota w worku, bowiem dopiero po czasie okazuje się, że jest on w złym stanie technicznym i tak naprawdę utrzymanie takiego budynku wiąże się z kolejnymi, często niemałymi wydatkami, na które nowi właściciele nie są przygotowani i o których (przy wykupie mieszkania) nie mieli najmniejszego pojęcia. Należy w tym miejscu nadmienić, że spośród wszystkich właścicieli mieszkań to właśnie gminy posiadają lokale najstarsze, o niskim standardzie, są to nierzadko lokale zaliczane do tzw. mieszkań substandardowych, czyli zlokalizowane w budynkach o złym stanie technicznym, często przeludnione oraz niewyposażone nawet w podstawowe rodzaje instalacji. Aby zredukować do minimum procesy  degradacyjne swoich zasobów mieszkaniowych Gminy powinny systematycznie urealniać stawki wynajmu w zasobie komunalnym w celu dojścia do 3 – procentowej stawki odtworzeniowej. Nierealizowanie tego rozwiązania prowadzi do szybkiej dekapitalizacji zasobów gminnych oraz uniemożliwia prawidłową eksploatację budynków.  Jednak należy podkreślić, że dochodzenie do stawki odtworzeniowej wiąże się dodatkowo z koniecznością zwiększenia i zabezpieczenia w budżecie gminy środków związanych z przyznawaniem dodatków mieszkaniowych dla najuboższych mieszkańców gminy.

Zgodnie z Ustawą o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego zapewnienie mieszkań ludziom biednym, eksmitowanym ze swoich dotychczasowych mieszkań należy do obowiązków gmin, jednak ogólnopolskim problemem jest brak lokali socjalnych dla osób, którym przysługują one z mocy wyroku sądowego. Takie sytuacje powodują, iż gminy narażone są na wzrastające odszkodowania z tego tytułu, gdyż nie wywiązują się ze swojego ustawowego obowiązku.

Konieczne staje się zatem uruchomienie w większości gmin REALNEGO, możliwego do wykonania Gminnego Programu Budownictwa Mieszkań Komunalnych, uwzględniającego zapewnienie wszystkim potrzebującym dachu nad głową. Oczywiście utworzenie takich programów jest całkowicie realne i możliwe i wcale nie musi wiązać się z wydaniem nawet złotówki z budżetu gminy!

Osobiście uważam, że gminy nie powinny zajmować się budownictwem socjalnym lecz powinny zająć się budownictwem mieszkań komunalnych, natomiast stare zasoby komunalne powinny przekształcać na lokale socjalne.  Jest to  jedna z możliwości wyjścia z kryzysowej sytuacji, w jakiej znajduje się polskie mieszkalnictwo. Wymaga ona jednak dalekosiężnych planów oraz wskazania działań priorytetowych służących do osiągnięcia konkretnych celów. Jednym z dokumentów ułatwiających ich realizację  jest niewątpliwie Strategia Mieszkalnictwa opracowywana z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb każdej gminy oraz opracowanie i realizacja realnego Gminnego Programu Budownictwa Mieszkań Komunalnych bez konieczności ponoszenia dużych nakładów z budżetu gminy na ten cel.

 

Arkadiusz Borek

Prezydent Federacji Gospodarki Nieruchomościami;

Prezes Zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

 
Wiecej informacji na stronie Instytutu Gospodarki Nieruchomościami www.ign.org.pl

Inwestowanie w nieruchomości w 2010 roku

Podczas hossy w latach 2005 – 2007 bardzo popularne było kupowanie mieszkań w celach inwestycyjnych. Bonus w postaci wzrostu wartości nabywanej nieruchomości był poza bieżącym zyskiem na wynajmie wystarczającym motorem napędowym, który jak się ostrożnie szacuje stanowił nawet i 25% całego popytu w tamtych latach.
Po tym okresie część inwestorów zrealizowała zyski i sprzedała owe lokale (powiększając podaż i tym bardziej przyczyniając się do stagnacji sprzedaży nieruchomości) część natomiast nie mogąc znaleźć nabywców za satysfakcjonująca właściciela cenę (bądź „przeciągnęła strunę” spodziewając się wzrostu wartości niemal w nieskończoność) wciąż wynajmuje powodując (szczęśliwie dla najemców) zahamowanie wzrostu stawek wynajmu, a wręcz w niektórych miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław) ich spadek o średnio 10%.

A jak wygląda sytuacja w perspektywie niedawno rozpoczętego roku? Po gwałtownych ruchach tektonicznych rynku nieruchomości w 2008 i ich reperkusjach w 2009 r. rynek inwestowania w mieszkania na wynajem w głównych miastach polskich wygląda średnio atrakcyjnie. Prześledźmy parę przykładów. Na początek przyjmijmy inwestycję w mieszkanie 2 pokojowe w Krakowie które nabędziemy za 6500zł/m2 (typowa lokalizacja z przeciętna komunikacją) o powierzchni 45m2 (czyli za 292500 zł + remont/adaptacja 5% wartości lokalu). Takie mieszkanie jesteśmy w stanie wynająć dziś za 1200 zł (zakładając że koszty bieżące użytkowania jak i czynsz należny zarządcy/spółdzielni będzie ponosił najemca). Właściciele nieruchomości zawsze podpisują umowy wynajmu na stałą stawkę przez wszystkie 12 miesięcy.

Przyjęte stawki wynajmu są rzeczywistymi, transakcyjnymi wartościami. Odbiegają nieco w dół od deklarowanych na wielu portalach z ogłoszeniami mieszkań na wynajem, które często są wartościami życzeniowymi właścicieli mieszkań.

Pamiętajmy również o 8,5 % podatku od wynajmu okazjonalnego, który został znowelizowany w styczniu br. W efekcie po odliczeniu podatku jak i corocznej amortyzacji (zużyte sprzęty, malowanie etc.) założonej na poziomie ok. 500zł rocznie, osiągamy rentowność rzędu 4,16 %. A więc prawie tyle co przeciętna lokata bankowa (4,3% netto - stan luty 2010 z uwzględnieniem podatku 19% i inflacji), ale mniej niż inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe (4,9% netto).

Nieco lepiej wygląda sytuacja inwestycji w lokale jednopokojowe. Popularna kawalerka przy zdecydowanie niższej cenie jest wciąż najbardziej chodliwym lokum w zakresie znalezienia chętnych najemców, zwłaszcza w miastach uniwersyteckich (z Krakowem na czele). W tym przypadku rentowność wynosi ponad 5,5 % co jest wynikiem w miarę przyzwoitym i ponad konkurencyjne możliwości lokowania kapitału. Jednak im bardziej chcemy zainwestować w  większe mieszkanie opłacalność całego przedsięwzięcia spada do poziomu nieznacznie powyżej 4% (vide tabela i wykres poniżej). Wprawdzie pewną pociechą może być prawo posiadania nieruchomości jednak na ew. jej wyraźny wzrost wartości (rzędu 10-20%) nie mamy co liczyć w najbliższym roku.

Próbując zmieniać parametry naszej większej nieruchomości (droższa lokalizacja, droższe wykończenie i wyposażenie) wynik ten nie ulegnie znaczącej zmianie bowiem wszystkie czynniki zmieniają się w miarę proporcjonalnie.

cena

Powierzchnia w m2

zł/m2

dochód (po opodatkowaniu)

zł/m2

rentowność

170 625 zł

25

6500

787,83

31,51

5,54%

307 125 zł

45

6500

1064,32

23,65

4,16%

443 625 zł

65

6500

1525,15

23,46

4,13%


Tabela 1. :Źródło: opracowanie własne – Północ Nieruchomości S.A.


Wykres 1. :Źródło: opracowanie własne – Północ Nieruchomości S.A.

Zupełnym nonsensem wydaje się kredytowanie (w jakimkolwiek stopniu) zakupu lokalu w celach wynajmu. Rata kredytu w zależności od stopnia użycia cudzego pieniądza pochłonie dużą lub praktycznie całą (przy uzyskaniu kredytu przy poziomie LTV 100%) stawkę czynszu otrzymanego od naszego lokatora.

Szanse

Pewną szansą może być ograniczenie powstających nowych inwestycji. Dodatkowo część inwestorów (nazwijmy ich „z boomu 2006-2007”) może chcieć jednak „wyjść” z inwestycji w mieszkanie z racji jakiś innych alternatyw lub po prostu będąc rozczarowanymi wciąż spadającą rentownością. Nie mam tu na myśli pojedynczych, indywidualnych decyzji, bowiem one nie są w stanie zmienić całości rynku wynajmu, ale o silnym trendzie reorientacji inwestycyjnej (kolejny owczy pęd na giełdzie? surowce? złoto?). Pytanie tylko czy np. giełda jest w stanie wygenerować po zeszłorocznej zwyżce cen akcji kolejny długoterminowy trend w tym roku? Na pewno szansą nie będzie wzrost cen mieszkań. Docierające do opinii publicznej jaskółki o wzroście jakiejś średniej związane są z pojawieniem się zazwyczaj jednej drogiej inwestycji, której cennik wpływa na ogólną średnią danego miasta (co dowodzi po raz kolejny o bezcelowości posługiwania się średnią arytmetyczną na rzecz mediany). Gdyby mieszkania wyraźnie zaczęły drożeć, ich dostępność znów by spadła (spadł by odsetek ludzi z zdolnością kredytową przy założeniu stałej dostępności kredytowej), a wtedy więcej chętnych myślących o własnym „m 2” musiałoby wciąż pozostać przy najmie. Na to jednak przed 2011 r. się nie zanosi. Szansą wydaje się zauważalny trend powrotów naszych rodaków z emigracji. Wprawdzie część z nich może wrócić z zarobionymi pieniędzmi i po prostu kupić mieszkanie, ale kryzys na zachodzie był o wiele brutalniejszy niż w Polsce czego efektem jest duży odsetek osób wracających z zarobkowych wojaży. Te osoby tez będą musiały gdzieś mieszkać.

Zagrożenia

Jeśli wybierzemy nawet najbardziej opłacalny wariant inwestycyjny musimy jeszcze pamiętać, iż nasz miesięczny przychód z czynszu, nie jest niczym stałym i na 100% pewnym niczym odsetki w banku. Przypomnijmy dla przykładu: niepewność finansowa najemcy, trudności z jego ew. eksmisją z lokalu (trwająca wiele miesięcy procedura przed końcem której nie ma możliwości efektywnego pozbycia się lokatora nie chcącego nam płacić), okres pomiędzy jednym najemcą, a pozyskaniem drugiego, który wcale nie musi pojawić się z dnia na dzień. To tylko niektóre z zagrożeń wynikającej po prostu z specyfiki relacji wynajmujący – najemca. Permanentny brak 100% pewności co do wzorowego wywiązywania się ze swoich obowiązków najemcy nie pozwala nam zapomnieć o innych alternatywach inwestowania zwłaszcza jeśli jak widzimy wskaźnik rentowności jest podobny.

Dodatkowym hamulcem skutecznie powstrzymującym wzrost rentowności inwestowania w mieszkania na wynajem jest spadek stawki wynajmu z racji ogromnego wzrostu podaży powierzchni mieszkalnej Krakowa i innych porównywalnych miast Polski. Mamy zatem do czynienia z klasycznym przykładem rynku nasycającego się. Podobna sytuacja jeśli chodzi o rentowność wygląda w innych podobnych rangą miastach Polski (Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Poznań). Kolejnym negatywnym sygnałem jest niż demograficzny. Odsetek wybierającej się na studia młodzieży traci z roku na rok na dynamice wzrostu, a równocześnie z drugiej strony - samej młodzieży jest coraz mniej, a więc i potencjalnych najemców naszych mieszkań (zwłaszcza kawalerek). W latach 2010 – 2015 na studia udadzą się osoby urodzone w latach 1992- 1996, a w tych latach liczba urodzeń wciąż wyraźnie spadała. (Pewne odbicie liczby urodzeń możemy notować wg danych GUS dopiero w 2003 roku).

Podsumowanie

Każdy rynek naturalnie dąży do poziomu równowagi. Tak więc i rynek mieszkań na wynajem nie jest tu wyjątkiem. Nie trudno było zauważyć w latach 2006 – 2007 dużą opłacalność wynajmu mieszkań, czego efektem był wspomniany na początku wzmożony popyt. W 2010 r. rentowność tego typu inwestycji będzie oscylować praktycznie na takim samym poziomie co obligacje i lokaty bankowe. Ewentualna zmiana relacji opłacalności może zmienić się jedynie w efekcie ruchu poziomu lokat i obligacji w dół, bowiem w 2010 roku rentowność wynajmu mieszkań będzie praktycznie stała. Mimo tych nie za ciekawych widoków, chętni w ten tym lokowania środków finansowych mogą rozglądać się za inwestycją w mieszkania wakacyjne na wynajem, ale to już zupełnie inne zagadnienie.

Witold Zamorski
Północ Nieruchomości S.A.

an

inwestycje.pl

Inwestowanie w nieruchomości w 2010 roku

Podczas hossy w latach 2005 – 2007 bardzo popularne było kupowanie mieszkań w celach inwestycyjnych. Bonus w postaci wzrostu wartości nabywanej nieruchomości był poza bieżącym zyskiem na wynajmie wystarczającym motorem napędowym, który jak się ostrożnie szacuje stanowił nawet i 25% całego popytu w tamtych latach.
Po tym okresie część inwestorów zrealizowała zyski i sprzedała owe lokale (powiększając podaż i tym bardziej przyczyniając się do stagnacji sprzedaży nieruchomości) część natomiast nie mogąc znaleźć nabywców za satysfakcjonująca właściciela cenę (bądź „przeciągnęła strunę” spodziewając się wzrostu wartości niemal w nieskończoność) wciąż wynajmuje powodując (szczęśliwie dla najemców) zahamowanie wzrostu stawek wynajmu, a wręcz w niektórych miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław) ich spadek o średnio 10%.

A jak wygląda sytuacja w perspektywie niedawno rozpoczętego roku? Po gwałtownych ruchach tektonicznych rynku nieruchomości w 2008 i ich reperkusjach w 2009 r. rynek inwestowania w mieszkania na wynajem w głównych miastach polskich wygląda średnio atrakcyjnie. Prześledźmy parę przykładów. Na początek przyjmijmy inwestycję w mieszkanie 2 pokojowe w Krakowie które nabędziemy za 6500zł/m2 (typowa lokalizacja z przeciętna komunikacją) o powierzchni 45m2 (czyli za 292500 zł + remont/adaptacja 5% wartości lokalu). Takie mieszkanie jesteśmy w stanie wynająć dziś za 1200 zł (zakładając że koszty bieżące użytkowania jak i czynsz należny zarządcy/spółdzielni będzie ponosił najemca). Właściciele nieruchomości zawsze podpisują umowy wynajmu na stałą stawkę przez wszystkie 12 miesięcy.

Przyjęte stawki wynajmu są rzeczywistymi, transakcyjnymi wartościami. Odbiegają nieco w dół od deklarowanych na wielu portalach z ogłoszeniami mieszkań na wynajem, które często są wartościami życzeniowymi właścicieli mieszkań.

Pamiętajmy również o 8,5 % podatku od wynajmu okazjonalnego, który został znowelizowany w styczniu br. W efekcie po odliczeniu podatku jak i corocznej amortyzacji (zużyte sprzęty, malowanie etc.) założonej na poziomie ok. 500zł rocznie, osiągamy rentowność rzędu 4,16 %. A więc prawie tyle co przeciętna lokata bankowa (4,3% netto - stan luty 2010 z uwzględnieniem podatku 19% i inflacji), ale mniej niż inwestycja w 10-letnie obligacje skarbowe (4,9% netto).

Nieco lepiej wygląda sytuacja inwestycji w lokale jednopokojowe. Popularna kawalerka przy zdecydowanie niższej cenie jest wciąż najbardziej chodliwym lokum w zakresie znalezienia chętnych najemców, zwłaszcza w miastach uniwersyteckich (z Krakowem na czele). W tym przypadku rentowność wynosi ponad 5,5 % co jest wynikiem w miarę przyzwoitym i ponad konkurencyjne możliwości lokowania kapitału. Jednak im bardziej chcemy zainwestować w  większe mieszkanie opłacalność całego przedsięwzięcia spada do poziomu nieznacznie powyżej 4% (vide tabela i wykres poniżej). Wprawdzie pewną pociechą może być prawo posiadania nieruchomości jednak na ew. jej wyraźny wzrost wartości (rzędu 10-20%) nie mamy co liczyć w najbliższym roku.

Próbując zmieniać parametry naszej większej nieruchomości (droższa lokalizacja, droższe wykończenie i wyposażenie) wynik ten nie ulegnie znaczącej zmianie bowiem wszystkie czynniki zmieniają się w miarę proporcjonalnie.

cena

Powierzchnia w m2

zł/m2

dochód (po opodatkowaniu)

zł/m2

rentowność

170 625 zł

25

6500

787,83

31,51

5,54%

307 125 zł

45

6500

1064,32

23,65

4,16%

443 625 zł

65

6500

1525,15

23,46

4,13%


Tabela 1. :Źródło: opracowanie własne – Północ Nieruchomości S.A.


Wykres 1. :Źródło: opracowanie własne – Północ Nieruchomości S.A.

Zupełnym nonsensem wydaje się kredytowanie (w jakimkolwiek stopniu) zakupu lokalu w celach wynajmu. Rata kredytu w zależności od stopnia użycia cudzego pieniądza pochłonie dużą lub praktycznie całą (przy uzyskaniu kredytu przy poziomie LTV 100%) stawkę czynszu otrzymanego od naszego lokatora.

Szanse

Pewną szansą może być ograniczenie powstających nowych inwestycji. Dodatkowo część inwestorów (nazwijmy ich „z boomu 2006-2007”) może chcieć jednak „wyjść” z inwestycji w mieszkanie z racji jakiś innych alternatyw lub po prostu będąc rozczarowanymi wciąż spadającą rentownością. Nie mam tu na myśli pojedynczych, indywidualnych decyzji, bowiem one nie są w stanie zmienić całości rynku wynajmu, ale o silnym trendzie reorientacji inwestycyjnej (kolejny owczy pęd na giełdzie? surowce? złoto?). Pytanie tylko czy np. giełda jest w stanie wygenerować po zeszłorocznej zwyżce cen akcji kolejny długoterminowy trend w tym roku? Na pewno szansą nie będzie wzrost cen mieszkań. Docierające do opinii publicznej jaskółki o wzroście jakiejś średniej związane są z pojawieniem się zazwyczaj jednej drogiej inwestycji, której cennik wpływa na ogólną średnią danego miasta (co dowodzi po raz kolejny o bezcelowości posługiwania się średnią arytmetyczną na rzecz mediany). Gdyby mieszkania wyraźnie zaczęły drożeć, ich dostępność znów by spadła (spadł by odsetek ludzi z zdolnością kredytową przy założeniu stałej dostępności kredytowej), a wtedy więcej chętnych myślących o własnym „m 2” musiałoby wciąż pozostać przy najmie. Na to jednak przed 2011 r. się nie zanosi. Szansą wydaje się zauważalny trend powrotów naszych rodaków z emigracji. Wprawdzie część z nich może wrócić z zarobionymi pieniędzmi i po prostu kupić mieszkanie, ale kryzys na zachodzie był o wiele brutalniejszy niż w Polsce czego efektem jest duży odsetek osób wracających z zarobkowych wojaży. Te osoby tez będą musiały gdzieś mieszkać.

Zagrożenia

Jeśli wybierzemy nawet najbardziej opłacalny wariant inwestycyjny musimy jeszcze pamiętać, iż nasz miesięczny przychód z czynszu, nie jest niczym stałym i na 100% pewnym niczym odsetki w banku. Przypomnijmy dla przykładu: niepewność finansowa najemcy, trudności z jego ew. eksmisją z lokalu (trwająca wiele miesięcy procedura przed końcem której nie ma możliwości efektywnego pozbycia się lokatora nie chcącego nam płacić), okres pomiędzy jednym najemcą, a pozyskaniem drugiego, który wcale nie musi pojawić się z dnia na dzień. To tylko niektóre z zagrożeń wynikającej po prostu z specyfiki relacji wynajmujący – najemca. Permanentny brak 100% pewności co do wzorowego wywiązywania się ze swoich obowiązków najemcy nie pozwala nam zapomnieć o innych alternatywach inwestowania zwłaszcza jeśli jak widzimy wskaźnik rentowności jest podobny.

Dodatkowym hamulcem skutecznie powstrzymującym wzrost rentowności inwestowania w mieszkania na wynajem jest spadek stawki wynajmu z racji ogromnego wzrostu podaży powierzchni mieszkalnej Krakowa i innych porównywalnych miast Polski. Mamy zatem do czynienia z klasycznym przykładem rynku nasycającego się. Podobna sytuacja jeśli chodzi o rentowność wygląda w innych podobnych rangą miastach Polski (Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Poznań). Kolejnym negatywnym sygnałem jest niż demograficzny. Odsetek wybierającej się na studia młodzieży traci z roku na rok na dynamice wzrostu, a równocześnie z drugiej strony - samej młodzieży jest coraz mniej, a więc i potencjalnych najemców naszych mieszkań (zwłaszcza kawalerek). W latach 2010 – 2015 na studia udadzą się osoby urodzone w latach 1992- 1996, a w tych latach liczba urodzeń wciąż wyraźnie spadała. (Pewne odbicie liczby urodzeń możemy notować wg danych GUS dopiero w 2003 roku).

Podsumowanie

Każdy rynek naturalnie dąży do poziomu równowagi. Tak więc i rynek mieszkań na wynajem nie jest tu wyjątkiem. Nie trudno było zauważyć w latach 2006 – 2007 dużą opłacalność wynajmu mieszkań, czego efektem był wspomniany na początku wzmożony popyt. W 2010 r. rentowność tego typu inwestycji będzie oscylować praktycznie na takim samym poziomie co obligacje i lokaty bankowe. Ewentualna zmiana relacji opłacalności może zmienić się jedynie w efekcie ruchu poziomu lokat i obligacji w dół, bowiem w 2010 roku rentowność wynajmu mieszkań będzie praktycznie stała. Mimo tych nie za ciekawych widoków, chętni w ten tym lokowania środków finansowych mogą rozglądać się za inwestycją w mieszkania wakacyjne na wynajem, ale to już zupełnie inne zagadnienie.

Witold Zamorski
Północ Nieruchomości S.A.

an

inwestycje.pl

Największy pośrednik na rynku nieruchomości robi kolejny krok naprzód

Home Broker, największy pośrednik na rynku nieruchomości, podwoi liczbę placówek i znacząco zwiększy liczbę doradców. To odpowiedź na gwałtowny wzrost zainteresowania usługą pośrednika ze strony klientów. Zwiększenie skali działania nastąpi w krótkim czasie, dzięki przejęciu sieci doradców finansowych Finamo.
Home Broker już teraz jest największą firmą pośrednictwa na rynku nieruchomości. Właśnie otwiera kolejną, 21. placówkę. W oddziałach firmy pracuje obecnie 300 doradców specjalizujących się w rynku nieruchomości i 115 doradców finansowych.

Przejęcie sieci sprzedaży Finamo spowoduje podwojenie zarówno liczby oddziałów, jak liczby doradców finansowych. – Zapotrzebowanie na naszą usługę gwałtownie wzrosło w ostatnim roku. Z tygodnia na tydzień przybywa nam klientów. Dlatego postanowiliśmy skokowo powiększyć sieć sprzedaży, aby nie tracić czasu i wykorzystać obecną sytuację do dalszego zwiększenia udziału w rynku – mówi Damian Milibrand, prezes Home Broker. W wyniku tej transakcji Home Broker umocni swoją pozycję największego gracza na rynku obrotu nieruchomościami. - Z 40 placówkami i ponad 600 doradcami obsługującymi klienta zyskamy jeszcze większą przewagę nad konkurencją – dodaje Damian Milibrand.

Jednym z powodów zakupu sieci sprzedaży Finamo jest też lokalizacja placówek, jakie otworzył ten pośrednik. – W wyniku transakcji nabycia Finamo uzyskamy dodatkowe  oddziały umiejscowione w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach. Chcemy, aby właśnie w takich miejscach byli obsługiwani nasi klienci – informuje Damian Milibrand. – Wybór prestiżowych lokalizacji to jednocześnie element ciągłego podnoszenia wartości marki Home Broker – dodaje. Miasta, w których Home Broker szczególnie zyska dzięki przejęciu prestiżowo zlokalizowany placówek, to Toruń, Gdynia czy Bydgoszcz.

W placówkach Home Broker klienci obsługiwani są w unikalny sposób. Każdy z nich otrzymuje dwóch opiekunów – specjalistę do spraw rynku nieruchomości oraz doradcę finansowego. Ich wiedza przenika się i uzupełnia. Na usługę składa się m.in. analiza potrzeb i przygotowanie oferty nieruchomości, analiza sytuacji finansowej, wybór finansowania, rachunek ekonomiczny całej inwestycji oraz obsługa prawna transakcji. W jednym miejscu klient może kupić mieszkanie idealnie dopasowane do swoich potrzeb, uzyskać najkorzystniejszy kredyt na sfinansowanie transakcji, a także ubezpieczyć lokal. Home Broker jest niezależną instytucją, nie należy do żadnego podmiotu będącego dostawcą produktów finansowych.

Home Broker nie poprzestaje na przejęciu sieci sprzedaży Finamo. – Będziemy się nadal rozwijać. Nasza strategia na najbliższe lata przewiduje dalszy wzrost organiczny. Nie wykluczamy jednocześnie kolejnych przejęć. Jesteśmy dziś bogatsi o wiedzę w zakresie przeprowadzania takich transakcji – zapowiada prezes Home Broker.

Transakcja miała formę gotówkową z opcją na udział we wzroście wartości połączonego przedsięwzięcia dla akcjonariuszy Finamo.

Home Broker S.A.

kg

inwestycje.pl

Największy pośrednik na rynku nieruchomości robi kolejny krok naprzód

Home Broker, największy pośrednik na rynku nieruchomości, podwoi liczbę placówek i znacząco zwiększy liczbę doradców. To odpowiedź na gwałtowny wzrost zainteresowania usługą pośrednika ze strony klientów. Zwiększenie skali działania nastąpi w krótkim czasie, dzięki przejęciu sieci doradców finansowych Finamo.
Home Broker już teraz jest największą firmą pośrednictwa na rynku nieruchomości. Właśnie otwiera kolejną, 21. placówkę. W oddziałach firmy pracuje obecnie 300 doradców specjalizujących się w rynku nieruchomości i 115 doradców finansowych.

Przejęcie sieci sprzedaży Finamo spowoduje podwojenie zarówno liczby oddziałów, jak liczby doradców finansowych. – Zapotrzebowanie na naszą usługę gwałtownie wzrosło w ostatnim roku. Z tygodnia na tydzień przybywa nam klientów. Dlatego postanowiliśmy skokowo powiększyć sieć sprzedaży, aby nie tracić czasu i wykorzystać obecną sytuację do dalszego zwiększenia udziału w rynku – mówi Damian Milibrand, prezes Home Broker. W wyniku tej transakcji Home Broker umocni swoją pozycję największego gracza na rynku obrotu nieruchomościami. - Z 40 placówkami i ponad 600 doradcami obsługującymi klienta zyskamy jeszcze większą przewagę nad konkurencją – dodaje Damian Milibrand.

Jednym z powodów zakupu sieci sprzedaży Finamo jest też lokalizacja placówek, jakie otworzył ten pośrednik. – W wyniku transakcji nabycia Finamo uzyskamy dodatkowe  oddziały umiejscowione w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach. Chcemy, aby właśnie w takich miejscach byli obsługiwani nasi klienci – informuje Damian Milibrand. – Wybór prestiżowych lokalizacji to jednocześnie element ciągłego podnoszenia wartości marki Home Broker – dodaje. Miasta, w których Home Broker szczególnie zyska dzięki przejęciu prestiżowo zlokalizowany placówek, to Toruń, Gdynia czy Bydgoszcz.

W placówkach Home Broker klienci obsługiwani są w unikalny sposób. Każdy z nich otrzymuje dwóch opiekunów – specjalistę do spraw rynku nieruchomości oraz doradcę finansowego. Ich wiedza przenika się i uzupełnia. Na usługę składa się m.in. analiza potrzeb i przygotowanie oferty nieruchomości, analiza sytuacji finansowej, wybór finansowania, rachunek ekonomiczny całej inwestycji oraz obsługa prawna transakcji. W jednym miejscu klient może kupić mieszkanie idealnie dopasowane do swoich potrzeb, uzyskać najkorzystniejszy kredyt na sfinansowanie transakcji, a także ubezpieczyć lokal. Home Broker jest niezależną instytucją, nie należy do żadnego podmiotu będącego dostawcą produktów finansowych.

Home Broker nie poprzestaje na przejęciu sieci sprzedaży Finamo. – Będziemy się nadal rozwijać. Nasza strategia na najbliższe lata przewiduje dalszy wzrost organiczny. Nie wykluczamy jednocześnie kolejnych przejęć. Jesteśmy dziś bogatsi o wiedzę w zakresie przeprowadzania takich transakcji – zapowiada prezes Home Broker.

Transakcja miała formę gotówkową z opcją na udział we wzroście wartości połączonego przedsięwzięcia dla akcjonariuszy Finamo.

Home Broker S.A.

kg

inwestycje.pl

Łódź – po co tyle biurowców?

Miniony rok był dla Łodzi bardzo owocny w nowe inwestycje biurowe. Zakończono budowę blisko 40 tysięcy mkw. nowoczesnej powierzchni biurowej, a kolejne 50 tysięcy mkw. jest w trakcie realizacji. Czy dla miasta, w którym jeszcze w 2008 roku biur klasy B+ i A było niewiele więcej niż 80 tysięcy mkw. to dobra prognoza na przyszłość? Czy miastu potrzebne jest tyle biurowców? Czy pozytywnie wpłyną one na rozwój Łodzi, czy będą straszyły pustostanami?
Raporty dotyczące rynku nieruchomości wskazują, że Łódź plasuje się na końcu stawki z dość niską dostępną, nowoczesną przestrzenią biurową w kraju. Ponad 100 tysięcy mkw. w Łodzi przy blisko 3 milionach w Warszawie – nie robi wrażenia dużej dostępności. Dziś ilość pustostanów w Warszawie jest ponad dwa razy większa niż cała istniejąca, nowoczesna powierzchnia biurowa w Łodzi. Również Kraków i Wrocław dysponują o wiele większymi zasobami powierzchni. Ilość pustostanów w Łodzi robi wrażenie w ujęciu procentowym (ponad 20%) ale już w liczbach bezwzględnych nie (około 20 tysięcy mkw.). Wraz z rozpoczęciem roku pojawiły się jednak nowe perspektywy. Odblokowanie decyzyjności firm i wzrost ich zainteresowania powierzchniami biurowymi jest już zauważalny. Co zrobić, by zapełnić przestrzeń biurową w Łodzi?

Po pierwsze inwestorzy


Wzrost nowoczesnej powierzchni biurowej o blisko 50% w ciągu roku to ilość, którą lokalne firmy nie są w stanie zagospodarować. Przede wszystkim należy zachęcić inwestorów do lokowania w Łodzi swoich siedzib czy oddziałów. Wystarczy kilka firm
z sektora BPO (Business Process Outsourcing), których średnie zapotrzebowanie kształtuje się na poziomie kilku tysięcy metrów kwadratowych, by nowoczesna powierzchnia biurowa stała się towarem deficytowym. Wiele firm przed 2009 rokiem nie ulokowało swojej siedziby w Łodzi tylko i aż dlatego, że nie było tu wystarczającej powierzchni biurowej na odpowiednim poziomie. Dlatego chwilowy nadmiar inwestycji biurowych jest dziś atutem miasta. Łódź, zrobiła duży krok naprzód, w stosunku do lat ubiegłych, oferując obok doskonałego ośrodka akademickiego (blisko 140.000 studentów) przyzwoite zaplecze nowoczesnej przestrzeni biurowej przy relatywnie niskich stawkach czynszowych. Skutkuje to konsekwentnym budowaniem, chociaż bardzo spóźnionym, coraz silniejszej marki miasta, jako ośrodka BPO.

Po drugie lokalni przedsiębiorcy

Kryzys spowodował, że deweloperzy zrewidowali swoje oczekiwania biznesowe obniżając stawki czynszu do najniższego z możliwych poziomów. Dlatego też szanse na poprawienie standardu swojego biura wykorzystują również firmy lokalne, które wcześniej nie mogły sobie na to pozwolić. Niskie stawki czynszu spowodowały, że rozważają przeniesienie swoich biur do wysokiej jakości kompleksów biurowych. Jest to trend już zauważalny. Nowa przestrzeń biurowa to także doskonała okazja do wzmocnienia wizerunku dla firm lokalnych zarówno wśród klientów jak i pracowników.

Po trzecie dobry partner


Nowoczesne biurowce niewątpliwe wzbogacają architekturę i estetykę miasta wpływając korzystnie na konkurencyjność Łodzi na tle innych miast. Jednak pierwszym krokiem w budowaniu pozytywnego wizerunku miasta wśród inwestorów powinna być przyjazna polityka władz miasta i promocja jego atutów. Dziś miasta stają się naturalnymi partnerami w pozyskiwaniu inwestorów.

W dużej mierze to od pracujących w nich urzędników zależy jak są postrzegane i jakie szanse mają w pozyskiwaniu firm. Łódzki wydział obsługi inwestora wyrobił sobie w Polsce dobrą markę pozyskując kliku znaczących inwestorów, jak chociażby Dell, Fujitsu, czy Atos Origin. Paradoksalnie, dziś w czasie globalnego kryzysu dużo mogą zyskać miasta będące na wcześniejszym etapie rozwoju, takie jak Łódź. Aglomeracje te gwarantują dostępność dobrze wykształconej, niedrogiej kadry pracowniczej, co jest atutem dla wielu przedsiębiorstw zmuszonych do szukania oszczędności.


Krzysztof Witkowski, Prezes Zarządu Virako

kg

inwestycje.pl

Łódź – po co tyle biurowców?

Miniony rok był dla Łodzi bardzo owocny w nowe inwestycje biurowe. Zakończono budowę blisko 40 tysięcy mkw. nowoczesnej powierzchni biurowej, a kolejne 50 tysięcy mkw. jest w trakcie realizacji. Czy dla miasta, w którym jeszcze w 2008 roku biur klasy B+ i A było niewiele więcej niż 80 tysięcy mkw. to dobra prognoza na przyszłość? Czy miastu potrzebne jest tyle biurowców? Czy pozytywnie wpłyną one na rozwój Łodzi, czy będą straszyły pustostanami?
Raporty dotyczące rynku nieruchomości wskazują, że Łódź plasuje się na końcu stawki z dość niską dostępną, nowoczesną przestrzenią biurową w kraju. Ponad 100 tysięcy mkw. w Łodzi przy blisko 3 milionach w Warszawie – nie robi wrażenia dużej dostępności. Dziś ilość pustostanów w Warszawie jest ponad dwa razy większa niż cała istniejąca, nowoczesna powierzchnia biurowa w Łodzi. Również Kraków i Wrocław dysponują o wiele większymi zasobami powierzchni. Ilość pustostanów w Łodzi robi wrażenie w ujęciu procentowym (ponad 20%) ale już w liczbach bezwzględnych nie (około 20 tysięcy mkw.). Wraz z rozpoczęciem roku pojawiły się jednak nowe perspektywy. Odblokowanie decyzyjności firm i wzrost ich zainteresowania powierzchniami biurowymi jest już zauważalny. Co zrobić, by zapełnić przestrzeń biurową w Łodzi?

Po pierwsze inwestorzy


Wzrost nowoczesnej powierzchni biurowej o blisko 50% w ciągu roku to ilość, którą lokalne firmy nie są w stanie zagospodarować. Przede wszystkim należy zachęcić inwestorów do lokowania w Łodzi swoich siedzib czy oddziałów. Wystarczy kilka firm
z sektora BPO (Business Process Outsourcing), których średnie zapotrzebowanie kształtuje się na poziomie kilku tysięcy metrów kwadratowych, by nowoczesna powierzchnia biurowa stała się towarem deficytowym. Wiele firm przed 2009 rokiem nie ulokowało swojej siedziby w Łodzi tylko i aż dlatego, że nie było tu wystarczającej powierzchni biurowej na odpowiednim poziomie. Dlatego chwilowy nadmiar inwestycji biurowych jest dziś atutem miasta. Łódź, zrobiła duży krok naprzód, w stosunku do lat ubiegłych, oferując obok doskonałego ośrodka akademickiego (blisko 140.000 studentów) przyzwoite zaplecze nowoczesnej przestrzeni biurowej przy relatywnie niskich stawkach czynszowych. Skutkuje to konsekwentnym budowaniem, chociaż bardzo spóźnionym, coraz silniejszej marki miasta, jako ośrodka BPO.

Po drugie lokalni przedsiębiorcy

Kryzys spowodował, że deweloperzy zrewidowali swoje oczekiwania biznesowe obniżając stawki czynszu do najniższego z możliwych poziomów. Dlatego też szanse na poprawienie standardu swojego biura wykorzystują również firmy lokalne, które wcześniej nie mogły sobie na to pozwolić. Niskie stawki czynszu spowodowały, że rozważają przeniesienie swoich biur do wysokiej jakości kompleksów biurowych. Jest to trend już zauważalny. Nowa przestrzeń biurowa to także doskonała okazja do wzmocnienia wizerunku dla firm lokalnych zarówno wśród klientów jak i pracowników.

Po trzecie dobry partner


Nowoczesne biurowce niewątpliwe wzbogacają architekturę i estetykę miasta wpływając korzystnie na konkurencyjność Łodzi na tle innych miast. Jednak pierwszym krokiem w budowaniu pozytywnego wizerunku miasta wśród inwestorów powinna być przyjazna polityka władz miasta i promocja jego atutów. Dziś miasta stają się naturalnymi partnerami w pozyskiwaniu inwestorów.

W dużej mierze to od pracujących w nich urzędników zależy jak są postrzegane i jakie szanse mają w pozyskiwaniu firm. Łódzki wydział obsługi inwestora wyrobił sobie w Polsce dobrą markę pozyskując kliku znaczących inwestorów, jak chociażby Dell, Fujitsu, czy Atos Origin. Paradoksalnie, dziś w czasie globalnego kryzysu dużo mogą zyskać miasta będące na wcześniejszym etapie rozwoju, takie jak Łódź. Aglomeracje te gwarantują dostępność dobrze wykształconej, niedrogiej kadry pracowniczej, co jest atutem dla wielu przedsiębiorstw zmuszonych do szukania oszczędności.


Krzysztof Witkowski, Prezes Zarządu Virako

kg

inwestycje.pl

Mieszkania blisko metropolii

Sytuacja na rynku nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować – tak twierdzą niektórzy analitycy. Ceny mieszkań nie są już tak wysokie, jak w okresie boomu. Banki wracają do udzielania kredytów hipotecznych – nawet na 100% wartości nieruchomości. To dobra informacja dla osób poszukujących własnego „m”, zwłaszcza w okolicach dużych miast.
W ostatnich latach osoby zainteresowane kupnem nowego mieszkania miały niełatwe zadanie. W okresie boomu wybór nieruchomości był bardzo duży, niestety ich ceny były wysokie i rosły praktycznie z dnia na dzień. Zaletą tego okresu były natomiast relatywnie tanie kredyty. Później mieszkania zaczęły stopniowo tanieć, za to możliwość pozyskania środków na ich zakup została mocno ograniczona wymogiem wkładu własnego oraz rosnącymi kosztami kredytów. Wielu deweloperów wstrzymało więc rozwój istniejących inwestycji i nowe projekty. Choć rynek był zdecydowanie rynkiem kupujących, często musieli oni poprzestać na oglądaniu nowych mieszkań.



Trudno liczyć na znaczne obniżki cen, ale biura sprzedaży są skłonne do negocjacji i zachęcają potencjalnych klientów promocjami cenowymi.

Mamy obecnie dwa projekty z segmentu popularnego zlokalizowane poza Warszawą – mówi Marta Drogosz, Włodarzewska SA. – Budowa najnowszego z nich „Przy Wspólnej” w Sulejówku rusza wiosną tego roku. Wkrótce do użytku oddane zostaną natomiast mieszkania z pierwszego etapu „Osiedla Sportowa” w Brwinowie. To inwestycje dostępne cenowo i notujemy duże zainteresowanie zakupem mieszkań w tych realizacjach. – dodaje.



Nowe mieszkania w miejscowościach pod Warszawą można kupić o wiele taniej niż w obrębie miasta. Kupujący mogą więc za tę samą kwotę nabyć większą powierzchnię. Dodatkowo, miejscowości te są coraz lepiej skomunikowane z centrum stolicy. Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców systematycznie rozwijana jest też miejscowa infrastruktura – przedszkola, szkoły, centra handlowe, lokale usługowe itp., a okolica jest dużo spokojniejsza. Osoby poszukujące własnego mieszkania coraz przychylniejszym okiem patrzą więc na nieruchomości w pobliżu dużych metropolii.

Włodarzewska SA

an

  inwestycje.pl

Mieszkania blisko metropolii

Sytuacja na rynku nieruchomości w Polsce powoli zaczyna się stabilizować – tak twierdzą niektórzy analitycy. Ceny mieszkań nie są już tak wysokie, jak w okresie boomu. Banki wracają do udzielania kredytów hipotecznych – nawet na 100% wartości nieruchomości. To dobra informacja dla osób poszukujących własnego „m”, zwłaszcza w okolicach dużych miast.
W ostatnich latach osoby zainteresowane kupnem nowego mieszkania miały niełatwe zadanie. W okresie boomu wybór nieruchomości był bardzo duży, niestety ich ceny były wysokie i rosły praktycznie z dnia na dzień. Zaletą tego okresu były natomiast relatywnie tanie kredyty. Później mieszkania zaczęły stopniowo tanieć, za to możliwość pozyskania środków na ich zakup została mocno ograniczona wymogiem wkładu własnego oraz rosnącymi kosztami kredytów. Wielu deweloperów wstrzymało więc rozwój istniejących inwestycji i nowe projekty. Choć rynek był zdecydowanie rynkiem kupujących, często musieli oni poprzestać na oglądaniu nowych mieszkań.



Trudno liczyć na znaczne obniżki cen, ale biura sprzedaży są skłonne do negocjacji i zachęcają potencjalnych klientów promocjami cenowymi.

Mamy obecnie dwa projekty z segmentu popularnego zlokalizowane poza Warszawą – mówi Marta Drogosz, Włodarzewska SA. – Budowa najnowszego z nich „Przy Wspólnej” w Sulejówku rusza wiosną tego roku. Wkrótce do użytku oddane zostaną natomiast mieszkania z pierwszego etapu „Osiedla Sportowa” w Brwinowie. To inwestycje dostępne cenowo i notujemy duże zainteresowanie zakupem mieszkań w tych realizacjach. – dodaje.



Nowe mieszkania w miejscowościach pod Warszawą można kupić o wiele taniej niż w obrębie miasta. Kupujący mogą więc za tę samą kwotę nabyć większą powierzchnię. Dodatkowo, miejscowości te są coraz lepiej skomunikowane z centrum stolicy. Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców systematycznie rozwijana jest też miejscowa infrastruktura – przedszkola, szkoły, centra handlowe, lokale usługowe itp., a okolica jest dużo spokojniejsza. Osoby poszukujące własnego mieszkania coraz przychylniejszym okiem patrzą więc na nieruchomości w pobliżu dużych metropolii.

Włodarzewska SA

an

  inwestycje.pl

Podzielona branża deweloperów

Brytyjczycy czekają na wyższe ceny nieruchomości Kolejne dane z brytyjskiego rynku nieruchomości potwierdzają wyjątkowość obecnej sytuacji. W styczniu na sprzedaż było wystawionych najmniej domów od 30 miesięcy, czyli od okresu kiedy kończył się trwający przez wcześniejsze 10 lat wzrost cen. Aktualnie niska podaż domów również sprzyja poprawie cen. Pojawiają się jednak obawy, że ruch cen w górę uaktywni sprzedających i ostatecznie wywrze negatywny wpływ na wartości domów w II połowie tego roku. Przewrotnie zaszkodzić im może też dalsze rozluźnianie rygorów kredytowych przez banki. Obecnie trudności z dostępem do finansowania zniechęcają czy wręcz uniemożliwiają sprzedaż dotychczasowej nieruchomości i kupno nowej.
11. kolejny miesiąc w Stanach Zjednoczonych liczba zajęć domów w efekcie niespłacenia kredytów hipotecznych przekraczała w 300 tys. Dokładnie było to w styczniu 315,7 tys., czyli 15% więcej niż rok  wcześniej i 10% mniej niż w grudniu 2009 r. Duża liczba takich zdarzeń wywiera presję na ceny domów i w efekcie oddala perspektywę uzdrowienia sytuacji na rynku nieruchomości. Co gorsza, eksperci liczą się z tym, że w kolejnych miesiącach zajęć domów może być jeszcze więcej. Będzie się do tego przyczyniać polityka banków przejmujących nieruchomości od opóźniających się z obsługą kredytów hipotecznych. Sprzyja temu wysoki odsetek domów, których wartość jest niższa od zaciągniętego na jego kupno zobowiązania.

Przez ostatnie dni nie mieliśmy zbyt wielu istotnych publikacji gospodarczych. Tym większe znaczenie będą miały dane o sprzedaży detalicznej w USA w styczniu. Równocześnie inwestorzy są bardzo wyczuleni na wszelkie doniesienia związane z kondycją konsumentów i ich skłonnością do wydawania pieniędzy, od których zależą skala i tempo ożywienia gospodarczego.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:

Wyjątkowo niska aktywność sprzedających na brytyjskim rynku nieruchomości każe z rezerwą patrzeć na zwyżkę cen domów, jaka następuje w ostatnim czasie.

Wciąż duża liczba zajmowanych przez banki domów  w USA wywiera presję na ich ceny na rynku wtórnym.

W styczniu inflacja CPI w Szwajcarii przyspieszyła do 1% wobec oczekiwanych 0,6%
Rynek dnia-Akcje deweloperów.

Około 6% traci w tym miesiącu WIG-Deweloperzy. To plasuje go w środku stawki. Najsłabiej wypadają akcje banków, które poszły w dół o około 8%. Natomiast w zestawieniu stóp zwrotu od końca 2009 r. papiery deweloperów w dalszym ciągu wypadają najgorzej. Notują stratę około 14%.

Na słabą postawę tej branży wpływ ma w największym stopniu najbardziej znacząca w indeksie spółka, czyli GTC. W jej przypadku tegoroczne straty zbliżają się do 20%. Zupełnie inaczej natomiast prezentują się papiery z segmentu mieszkaniowego. Dom Development traci niewiele więcej niż cały rynek, a J.W. Construction wyraźnie mniej. Takie rozwarstwienie przekonuje o znaczącym wpływie zewnętrznych czynników na postawę walorów deweloperów. Kursy największych spółek wykazują znaczącą korelację z notowaniami ich odpowiedników ze świata.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js
.

Podzielona branża deweloperów

Brytyjczycy czekają na wyższe ceny nieruchomości Kolejne dane z brytyjskiego rynku nieruchomości potwierdzają wyjątkowość obecnej sytuacji. W styczniu na sprzedaż było wystawionych najmniej domów od 30 miesięcy, czyli od okresu kiedy kończył się trwający przez wcześniejsze 10 lat wzrost cen. Aktualnie niska podaż domów również sprzyja poprawie cen. Pojawiają się jednak obawy, że ruch cen w górę uaktywni sprzedających i ostatecznie wywrze negatywny wpływ na wartości domów w II połowie tego roku. Przewrotnie zaszkodzić im może też dalsze rozluźnianie rygorów kredytowych przez banki. Obecnie trudności z dostępem do finansowania zniechęcają czy wręcz uniemożliwiają sprzedaż dotychczasowej nieruchomości i kupno nowej.
11. kolejny miesiąc w Stanach Zjednoczonych liczba zajęć domów w efekcie niespłacenia kredytów hipotecznych przekraczała w 300 tys. Dokładnie było to w styczniu 315,7 tys., czyli 15% więcej niż rok  wcześniej i 10% mniej niż w grudniu 2009 r. Duża liczba takich zdarzeń wywiera presję na ceny domów i w efekcie oddala perspektywę uzdrowienia sytuacji na rynku nieruchomości. Co gorsza, eksperci liczą się z tym, że w kolejnych miesiącach zajęć domów może być jeszcze więcej. Będzie się do tego przyczyniać polityka banków przejmujących nieruchomości od opóźniających się z obsługą kredytów hipotecznych. Sprzyja temu wysoki odsetek domów, których wartość jest niższa od zaciągniętego na jego kupno zobowiązania.

Przez ostatnie dni nie mieliśmy zbyt wielu istotnych publikacji gospodarczych. Tym większe znaczenie będą miały dane o sprzedaży detalicznej w USA w styczniu. Równocześnie inwestorzy są bardzo wyczuleni na wszelkie doniesienia związane z kondycją konsumentów i ich skłonnością do wydawania pieniędzy, od których zależą skala i tempo ożywienia gospodarczego.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:

Wyjątkowo niska aktywność sprzedających na brytyjskim rynku nieruchomości każe z rezerwą patrzeć na zwyżkę cen domów, jaka następuje w ostatnim czasie.

Wciąż duża liczba zajmowanych przez banki domów  w USA wywiera presję na ich ceny na rynku wtórnym.

W styczniu inflacja CPI w Szwajcarii przyspieszyła do 1% wobec oczekiwanych 0,6%
Rynek dnia-Akcje deweloperów.

Około 6% traci w tym miesiącu WIG-Deweloperzy. To plasuje go w środku stawki. Najsłabiej wypadają akcje banków, które poszły w dół o około 8%. Natomiast w zestawieniu stóp zwrotu od końca 2009 r. papiery deweloperów w dalszym ciągu wypadają najgorzej. Notują stratę około 14%.

Na słabą postawę tej branży wpływ ma w największym stopniu najbardziej znacząca w indeksie spółka, czyli GTC. W jej przypadku tegoroczne straty zbliżają się do 20%. Zupełnie inaczej natomiast prezentują się papiery z segmentu mieszkaniowego. Dom Development traci niewiele więcej niż cały rynek, a J.W. Construction wyraźnie mniej. Takie rozwarstwienie przekonuje o znaczącym wpływie zewnętrznych czynników na postawę walorów deweloperów. Kursy największych spółek wykazują znaczącą korelację z notowaniami ich odpowiedników ze świata.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js
.

Wrocławska Renoma nagrodzona

Wrocławska Renoma nagrodzona
Wrocławski dom handlowy Renoma został uznany za najbardziej udaną modernizacje istniejących obiektów w konkursie CEE Retail Real Estate Awards.
Nagrody przyznawane przez Europaproperty.com, to ważne wyróżnienie w branży nieruchomości handlowych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Otwarcie odnowionej Renomy - czyli popularnego Pedetu - miało miejsce w kwietniu 2009 roku. Właścicielem i zarządcą gruntownie zmodernizowanego domu towarowego jest firma Centrum Development & Investments.

Jury konkursu, składające się ze specjalistów w dziedzinie nieruchomości, doceniło wysoką jakość rewitalizacji Renomy oraz pieczołowitość z jaką właściciel obiektu zadbał o odtworzenie historycznych elementów fasady.

- Bardzo cieszy mnie nagroda przyznana Renomie, gdyż jest to budynek o wyjątkowej urodzie i świetnej architekturze. Po rewitalizacji ponownie stał się ozdobą Wrocławia - powiedział Tomasz P. Chenczke, prezes zarządu Centrum Development & Investments. - Dla Centrum Development & Investments, był to projekt szczególny - dodał.

 

Źródło: money.pl

Wrocławska Renoma nagrodzona

Wrocławska Renoma nagrodzona
Wrocławski dom handlowy Renoma został uznany za najbardziej udaną modernizacje istniejących obiektów w konkursie CEE Retail Real Estate Awards.
Nagrody przyznawane przez Europaproperty.com, to ważne wyróżnienie w branży nieruchomości handlowych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Otwarcie odnowionej Renomy - czyli popularnego Pedetu - miało miejsce w kwietniu 2009 roku. Właścicielem i zarządcą gruntownie zmodernizowanego domu towarowego jest firma Centrum Development & Investments.

Jury konkursu, składające się ze specjalistów w dziedzinie nieruchomości, doceniło wysoką jakość rewitalizacji Renomy oraz pieczołowitość z jaką właściciel obiektu zadbał o odtworzenie historycznych elementów fasady.

- Bardzo cieszy mnie nagroda przyznana Renomie, gdyż jest to budynek o wyjątkowej urodzie i świetnej architekturze. Po rewitalizacji ponownie stał się ozdobą Wrocławia - powiedział Tomasz P. Chenczke, prezes zarządu Centrum Development & Investments. - Dla Centrum Development & Investments, był to projekt szczególny - dodał.

 

Źródło: money.pl

Wykup gruntu tańszy niż użytkowanie wieczyste

Roczny koszt z tytułu wykupu gruntu może być znacznie niższy niż opłata za użytkowanie wieczyste. W ciągu 20 lat różnica może wynieść nawet ponad 100 tys. zł. Przekształcić grunt na preferencyjnych warunkach można jednak tylko do połowy 2011 roku.

Podwyżki opłat z tytułu użytkowania wieczystego rzędu 50 - 150 proc. są obecnie normą. Doskwierają one tym bardziej, że najczęściej dokonywane są co 3-4 lata. W przypadku rzadszych aktualizacji możemy się natomiast spodziewać horrendalnych podwyżek opłat sięgających nawet tysiąca procent. Podwyżki takie są wynikiem wzrostu wartości gruntu, przekazanego w użytkowanie wieczyste. Tym bardziej warto rozważyć przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności.

Wysokie podwyżki stymulują przekształcenia

Użytkownicy wieczyści na poznańskich Podolanach otrzymali w zeszłym roku podwyżki rzędu nawet 600 proc., przez co urząd zalała lawina wniosków o przekształcenie. - Takie podwyżki były w Poznaniu sytuacją niemalże masową rok temu, stąd lawinowo wzrosła liczba wniosków o wykup terenów, które były w użytkowaniu wieczystym. Okres oczekiwania na wydanie decyzji w tej sprawie to w tej chwili nawet dwa lata.

Przekształć aby nie płacić

Zarówno w przypadku gruntów zabudowanych, jak i przeznaczonych na cele mieszkaniowe (w tym np. garaże), możliwe jest przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Wtedy, jako właściciele (osoby fizyczne), nie będziemy już ponosić opłat z tytułu użytkowania wieczystego.

Aby dokonać takiego przekształcenia trzeba złożyć wniosek w odpowiednim urzędzie oraz wnieść opłatę za przekształcenie. Wniosek muszą złożyć wszystkie osoby posiadające prawo do danego gruntu. Sprawa jest więc prosta, gdy jesteśmy jedynym użytkownikiem wieczystym gruntu - np. w przypadku domku jednorodzinnego.

Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana w przypadku budynków wielorodzinnych. Niezbędne jest bowiem, aby wszyscy właściciele lokali wystąpili o przekształcenie prawa użytkowania wieczystego gruntu w prawo własności. Może też wystarczyć zgoda większości użytkowników (określona udziałem), jeżeli jednocześnie uzyskają oni orzeczenie sądu o zasadności takiego przekształcenia. W tym wypadku trzeba się jednak liczyć ze znacznym wydłużeniem całego procesu.

2625 zł w pierwszym roku za przekształcenie

Za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności, zwane potocznie wykupem gruntu, trzeba zapłacić. Opłata jest różnicą pomiędzy aktualną wartością gruntu, a ceną, za prawo użytkowania wieczystego. Im więc większa jest wartość tego prawa, tym mniej zapłacimy za przekształcenie go we własność.

Wartość użytkowania wieczystego gruntu określana jest na podstawie gotowego wzoru (Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego). Im krócej jesteśmy użytkownikiem wieczystym gruntu, tym większą wartość ma nasze prawo. Przykładowo, jeśli grunt jest wart 300 tys. zł, to w pierwszym roku użytkowania, za wykup tego prawa zapłacimy ok. 30 tys. zł. Możliwe jest rozłożenie tej kwoty na raty maksymalnie na 20 lat, co dawałoby pierwszą ratę na poziomie ok. 2625 zł wraz z odsetkami.

Tymczasem roczna opłata z tytułu użytkowania wieczystego gruntu z naszego przykładu wyniesie 3000 zł (przy założeniu, że na działce stoi budynek mieszkalny).

Na tym nie koniec. Rata związana ze spłatą zakupu prawa użytkowania z roku na rok będzie maleć (przy założeniu utrzymania na dotychczasowym poziomie stóp procentowych), a opłata z tytułu użytkowania wieczystego będzie rosła, np. o 50 proc. raz na cztery lata. Zrównanie tych opłat w pierwszym roku nastąpiłoby w przypadku wzrostu stopy redyskonta weksli z obecnego poziomu 3,75 proc. do 5 proc.

Łączny koszt opłat z tytułu przekształcenia (przy założeniu stałości stopy redyskontowej) wyniesie w ciągu 20 lat niespełna 42 tys. zł, tymczasem łączny koszt opłat z tytułu użytkowania może wynieść w skrajnym przypadku (podwyżka opłaty co cztery lata o 50 proc.) nawet ponad 158 tys. zł.

Sporne bonifikaty

Od przedstawionej powyżej podstawowej opłaty za przekształcenie możliwa jest bonifikata, maksymalnie 90 proc.. Ustawodawca przewidział trzy sytuacje, w których możemy wnioskować o bonifikaty:

1. 90 proc. bonifikaty, gdy wynagrodzenie na jednego członka gospodarstwa domowego nie przekracza przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej,

2. 50 proc. bonifikaty, gdy osoba fizyczna uzyskała prawo użytkowania wieczystego przed 5 grudnia 1990 roku,

3. 50proc. bonifikaty, gdy sprawa dotyczy nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków
W przypadku zastosowania 90-proc. bonifikaty możliwe jest więc przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności za jedynie od 1proc. do 12,5 proc. ceny gruntu, w zależności od tego, jak długo jesteśmy użytkownikiem wieczystym. W pierwszych latach użytkowania całkowity koszt przekształcenia byłby więc bliski wartości jednej rocznej opłaty za użytkowanie wieczyste gruntu.

Dodatkowymi kosztami przekształcenia są opłata skarbowa za wydanie decyzji (10zł) oraz koszt wyceny nieruchomości (kilkaset złotych). Nie jest jednak potrzebne wykonywanie nowej wyceny nieruchomości, jeśli przeprowadzona została aktualizacja opłaty z tytułu użytkowania wieczystego, w przeciągu dwóch lat od daty złożenia wniosku o przekształcenie.

Przedstawione powyżej bonifikaty zostały podważone w styczniu 2010 roku przez Trybunał Konstytucyjny. Trybunał uznał bowiem, że ustawowe narzucenie bonifikat jest ingerencją w prawo własności. Wyrok zacznie obowiązywać po upływie 18 miesięcy. Na wykupy z korzystnymi bonifikatami mamy więc czas do czerwca 2011 roku. Warto także zauważyć, że ustawa zezwalająca na przekształcenie traci swą moc z końcem 2012 roku.

 

 

Źródło: money.pl

Wykup gruntu tańszy niż użytkowanie wieczyste

Roczny koszt z tytułu wykupu gruntu może być znacznie niższy niż opłata za użytkowanie wieczyste. W ciągu 20 lat różnica może wynieść nawet ponad 100 tys. zł. Przekształcić grunt na preferencyjnych warunkach można jednak tylko do połowy 2011 roku.

Podwyżki opłat z tytułu użytkowania wieczystego rzędu 50 - 150 proc. są obecnie normą. Doskwierają one tym bardziej, że najczęściej dokonywane są co 3-4 lata. W przypadku rzadszych aktualizacji możemy się natomiast spodziewać horrendalnych podwyżek opłat sięgających nawet tysiąca procent. Podwyżki takie są wynikiem wzrostu wartości gruntu, przekazanego w użytkowanie wieczyste. Tym bardziej warto rozważyć przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności.

Wysokie podwyżki stymulują przekształcenia

Użytkownicy wieczyści na poznańskich Podolanach otrzymali w zeszłym roku podwyżki rzędu nawet 600 proc., przez co urząd zalała lawina wniosków o przekształcenie. - Takie podwyżki były w Poznaniu sytuacją niemalże masową rok temu, stąd lawinowo wzrosła liczba wniosków o wykup terenów, które były w użytkowaniu wieczystym. Okres oczekiwania na wydanie decyzji w tej sprawie to w tej chwili nawet dwa lata.

Przekształć aby nie płacić

Zarówno w przypadku gruntów zabudowanych, jak i przeznaczonych na cele mieszkaniowe (w tym np. garaże), możliwe jest przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Wtedy, jako właściciele (osoby fizyczne), nie będziemy już ponosić opłat z tytułu użytkowania wieczystego.

Aby dokonać takiego przekształcenia trzeba złożyć wniosek w odpowiednim urzędzie oraz wnieść opłatę za przekształcenie. Wniosek muszą złożyć wszystkie osoby posiadające prawo do danego gruntu. Sprawa jest więc prosta, gdy jesteśmy jedynym użytkownikiem wieczystym gruntu - np. w przypadku domku jednorodzinnego.

Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana w przypadku budynków wielorodzinnych. Niezbędne jest bowiem, aby wszyscy właściciele lokali wystąpili o przekształcenie prawa użytkowania wieczystego gruntu w prawo własności. Może też wystarczyć zgoda większości użytkowników (określona udziałem), jeżeli jednocześnie uzyskają oni orzeczenie sądu o zasadności takiego przekształcenia. W tym wypadku trzeba się jednak liczyć ze znacznym wydłużeniem całego procesu.

2625 zł w pierwszym roku za przekształcenie

Za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności, zwane potocznie wykupem gruntu, trzeba zapłacić. Opłata jest różnicą pomiędzy aktualną wartością gruntu, a ceną, za prawo użytkowania wieczystego. Im więc większa jest wartość tego prawa, tym mniej zapłacimy za przekształcenie go we własność.

Wartość użytkowania wieczystego gruntu określana jest na podstawie gotowego wzoru (Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego). Im krócej jesteśmy użytkownikiem wieczystym gruntu, tym większą wartość ma nasze prawo. Przykładowo, jeśli grunt jest wart 300 tys. zł, to w pierwszym roku użytkowania, za wykup tego prawa zapłacimy ok. 30 tys. zł. Możliwe jest rozłożenie tej kwoty na raty maksymalnie na 20 lat, co dawałoby pierwszą ratę na poziomie ok. 2625 zł wraz z odsetkami.

Tymczasem roczna opłata z tytułu użytkowania wieczystego gruntu z naszego przykładu wyniesie 3000 zł (przy założeniu, że na działce stoi budynek mieszkalny).

Na tym nie koniec. Rata związana ze spłatą zakupu prawa użytkowania z roku na rok będzie maleć (przy założeniu utrzymania na dotychczasowym poziomie stóp procentowych), a opłata z tytułu użytkowania wieczystego będzie rosła, np. o 50 proc. raz na cztery lata. Zrównanie tych opłat w pierwszym roku nastąpiłoby w przypadku wzrostu stopy redyskonta weksli z obecnego poziomu 3,75 proc. do 5 proc.

Łączny koszt opłat z tytułu przekształcenia (przy założeniu stałości stopy redyskontowej) wyniesie w ciągu 20 lat niespełna 42 tys. zł, tymczasem łączny koszt opłat z tytułu użytkowania może wynieść w skrajnym przypadku (podwyżka opłaty co cztery lata o 50 proc.) nawet ponad 158 tys. zł.

Sporne bonifikaty

Od przedstawionej powyżej podstawowej opłaty za przekształcenie możliwa jest bonifikata, maksymalnie 90 proc.. Ustawodawca przewidział trzy sytuacje, w których możemy wnioskować o bonifikaty:

1. 90 proc. bonifikaty, gdy wynagrodzenie na jednego członka gospodarstwa domowego nie przekracza przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej,

2. 50 proc. bonifikaty, gdy osoba fizyczna uzyskała prawo użytkowania wieczystego przed 5 grudnia 1990 roku,

3. 50proc. bonifikaty, gdy sprawa dotyczy nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków
W przypadku zastosowania 90-proc. bonifikaty możliwe jest więc przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności za jedynie od 1proc. do 12,5 proc. ceny gruntu, w zależności od tego, jak długo jesteśmy użytkownikiem wieczystym. W pierwszych latach użytkowania całkowity koszt przekształcenia byłby więc bliski wartości jednej rocznej opłaty za użytkowanie wieczyste gruntu.

Dodatkowymi kosztami przekształcenia są opłata skarbowa za wydanie decyzji (10zł) oraz koszt wyceny nieruchomości (kilkaset złotych). Nie jest jednak potrzebne wykonywanie nowej wyceny nieruchomości, jeśli przeprowadzona została aktualizacja opłaty z tytułu użytkowania wieczystego, w przeciągu dwóch lat od daty złożenia wniosku o przekształcenie.

Przedstawione powyżej bonifikaty zostały podważone w styczniu 2010 roku przez Trybunał Konstytucyjny. Trybunał uznał bowiem, że ustawowe narzucenie bonifikat jest ingerencją w prawo własności. Wyrok zacznie obowiązywać po upływie 18 miesięcy. Na wykupy z korzystnymi bonifikatami mamy więc czas do czerwca 2011 roku. Warto także zauważyć, że ustawa zezwalająca na przekształcenie traci swą moc z końcem 2012 roku.

 

 

Źródło: money.pl

Odwrócony kredyt hipoteczny - szansa dla starszych na M3?

W I półroczu 2010 r. będzie gotowy projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym. Dzięki niemu osoby starsze otrzymają pieniądze, bez konieczności płacenia rat, pod zastaw np. mieszkania. Bank odzyska należności po śmierci kredytobiorcy - ze sprzedaży lokalu.
Wiceminister finansów Dariusz Daniluk poinformował w odpowiedzi na interpelację poselską, że nad założeniami do projektu MF pracuje razem z resortem sprawiedliwości.

Jak wyjaśnia Ministerstwo Finansów, odwrócony kredyt hipoteczny jest innowacyjną usługą finansową adresowaną do osób starszych posiadających np. prawo własności nieruchomości, czy użytkowania wieczystego. Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

Wiceminister Daniluk wyjaśnił, że wstępne propozycje rozwiązań zostały już opracowane przez zespół ekspertów reprezentujących podmioty rynku finansowego, organy nadzorcze, inne zainteresowane resorty oraz Parlamentarny Zespół ds. Osób Starszych. - W oparciu o wnioski z tych prac Ministerstwo Finansów we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości przygotowuje aktualnie projekt założeń ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym. W I półroczu 2010 r. planowane jest przedstawienie projektu Radzie Ministrów - deklaruje resort finansów.

Ministerstwo ujawnia, że jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego- wskazuje MF.


Źródło: money.pl

Odwrócony kredyt hipoteczny - szansa dla starszych na M3?

W I półroczu 2010 r. będzie gotowy projekt ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym. Dzięki niemu osoby starsze otrzymają pieniądze, bez konieczności płacenia rat, pod zastaw np. mieszkania. Bank odzyska należności po śmierci kredytobiorcy - ze sprzedaży lokalu.
Wiceminister finansów Dariusz Daniluk poinformował w odpowiedzi na interpelację poselską, że nad założeniami do projektu MF pracuje razem z resortem sprawiedliwości.

Jak wyjaśnia Ministerstwo Finansów, odwrócony kredyt hipoteczny jest innowacyjną usługą finansową adresowaną do osób starszych posiadających np. prawo własności nieruchomości, czy użytkowania wieczystego. Odwrotny charakter tego typu kredytów polega na tym, że osoba starsza otrzymuje od instytucji kredytującej wypłaty z tytułu zawartej umowy kredytu, najczęściej jednorazowo lub w formie świadczeń okresowych, których nie musi spłacać.

Jednocześnie kredytobiorca zachowuje posiadane prawo do nieruchomości aż do chwili swojej śmierci. Na nieruchomości ustanowiona zostaje hipoteka na rzecz instytucji kredytującej. Po śmierci kredytobiorcy instytucja kredytująca zaspokaja swoje roszczenie z kwoty uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości.

Wiceminister Daniluk wyjaśnił, że wstępne propozycje rozwiązań zostały już opracowane przez zespół ekspertów reprezentujących podmioty rynku finansowego, organy nadzorcze, inne zainteresowane resorty oraz Parlamentarny Zespół ds. Osób Starszych. - W oparciu o wnioski z tych prac Ministerstwo Finansów we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości przygotowuje aktualnie projekt założeń ustawy o odwróconym kredycie hipotecznym. W I półroczu 2010 r. planowane jest przedstawienie projektu Radzie Ministrów - deklaruje resort finansów.

Ministerstwo ujawnia, że jednym z podstawowych założeń projektu ma być ograniczenie możliwości udzielania odwróconych kredytów hipotecznych wyłącznie do banków oraz innych instytucji ustawowo upoważnionych do udzielania kredytów, które podlegają nadzorowi finansowemu i posiadają odpowiednie wyposażenie kapitałowe.

Zdaniem resortu w polskim prawie nie ma obecnie przepisów regulujących odwrócony kredyt hipoteczny. Banki nie mogą oferować takiej usługi, ponieważ brakuje mechanizmów zapewniających skuteczne i szybkie zaspokojenie ich roszczeń po śmierci kredytobiorcy.

Na polskim rynku pojawił się natomiast instrument podobny do odwróconego kredytu hipotecznego mający na celu wypłatę dożywotniej renty z nieruchomości. Oferowane rozwiązanie jest bowiem opartą na przepisach kodeksu cywilnego transakcją sprzedaży nieruchomości z prawem dożywocia. Powyższe umowy oferowane są przez firmy spoza sektora finansowego, które nie podlegają szczególnym regulacjom ani nadzorowi ze strony Komisji Nadzoru Finansowego- wskazuje MF.


Źródło: money.pl

Banki pożyczają więcej niż warte jest mieszkanie

Już cztery banki pożyczą więcej niż warte jest mieszkanie: Allianz, mBank, MultiBank, a także Euro Bank
Kredyty hipoteczne o wartości przekraczającej cenę nieruchomości zaczynają wracać do gry. Po Allianzie, na finansowanie w całości mieszkania i kosztów okołokredytowych zdecydowały się również mBank i MultiBank (oba należą do BRE Banku).

Ponad wartość nieruchomości, czyli na koszty związane z kredytem, a nawet na remont czy wykończenie mieszkania od dewelopera, jest już gotowy dodatkowo pożyczyć Euro Bank - tak wynika z informacji firmy doradztwa finansowego Gold Finance.

Banki uwierzyły w stabilizację cen mieszkań

Jeśli trend finansowania ponad 100 proc. wartości nieruchomości rozpowszechni się, z pewnością wpłynie to na ożywienie na rynku nieruchomości. - Była to jedna
z istotnych przyczyn dobrej koniunktury na rynku nieruchomości w poprzednich latach
- mówi Anna Stankiewicz, kierownik zespołu kredytów hipotecznych w Euro Banku i zwraca uwagę, że do powrotu do pożyczania więcej niż warte jest mieszkanie banki ośmieliła stabilizacja cen na rynku nieruchomości. -

- Obniżki LTV czyli relacji wartości kredytu do ceny nieruchomości, które banki gremialnie przeprowadziły pod koniec 2008 r. wynikały przede wszystkim z obawy o spadek cen mieszkań czy gruntów w związku z kryzysem finansowym - tłumaczy przedstawicielka Euro Banku.

Tymczasem, jak wynika z danych współpracującej z Gold Finance firmy monitorującej rynek nieruchomości redNet Consulting, średnia cena zakupu mkw. mieszkania w 7 największych aglomeracjach Polski przez cały zeszły rok oscylowała wokół 7 tys. zł. Na zbliżonym poziomie rozpoczął się również ten rok.

Kto chce ponad 100 proc. kredytu ?

Kredyty na ponad 100 proc. czyli na mieszkanie oraz prowizję i ubezpieczenia związane z kredytem, szczególnym zainteresowaniem cieszą się wśród ludzi na dorobku, bez pieniędzy na wkład własny. Z takich ofert chętnie korzystają młode małżeństwa i single rozpoczynające życie zawodowe, którzy wolą od razu wydawać pieniądze na własne M niż finansować wynajem. - Mniejszą grupę klientów na tego typu kredyt stanowią osoby, które wolą zachować posiadane oszczędności. Inwestują je licząc na zysk wyższy niż koszty obsługi kredytu lub traktują te pieniądze jako zabezpieczenie w trudnych sytuacjach życiowych - mówi Anna Stankiewicz.

Nadwyżka kwoty kredytu ponad wartość kupowanej nieruchomości w Allianzie, mBanku i MultiBanku może być przeznaczona wyłącznie na prowizje związane z jego udzieleniem, ubezpieczenia, a także opłaty sądowe i notarialne. W Euro Banku klient może również dostać kredyt na remont. - Jako 100 proc. wartości nieruchomości traktujemy wówczas wycenę mieszkania po remoncie - tłumaczy Anna Stankiewicz.

W Allianzie i Euro Banku kredyty na ponad 100 proc. są dostępne wyłącznie w złotych,
w mBanku i MultiBanku również w walutach obcych.

Ubezpieczenie brakującego wkładu kosztuje

Klienci decydujący się na kredyty na ponad 100 proc. wartości nieruchomości muszą jednak pamiętać, że zazwyczaj wiąże się to z wyższymi kosztami. Przede wszystkim dłużej będą płacić za ubezpieczenie niskiego wkładu. Zazwyczaj banki pobierają 2,5 -3,5 proc. na 3 lata od brakującego wkładu. Jeśli bank za bezpieczny poziom uznaje kredytowanie 80 proc. wartości nieruchomości, przy kredycie na 110 proc. pobiorą ubezpieczenie od 30 proc. przyznanego kredytu. Po kilku latach znów upomną się o opłatę, będzie ona już niższa stosownie do spłaconego kapitału.

Nadwyżka kwoty kredytu ponad wartość kupowanej nieruchomości w Allianzie, mBanku i MultiBanku może być przeznaczona wyłącznie na prowizje związane z jego udzieleniem, ubezpieczenia, a także opłaty sądowe i notarialne. W Euro Banku klient może również dostać kredyt na remont. - Jako 100 proc. wartości nieruchomości traktujemy wówczas wycenę mieszkania po remoncie - tłumaczy Anna Stankiewicz.

W Allianzie i Euro Banku kredyty na ponad 100 proc. są dostępne wyłącznie w złotych,
w mBanku i MultiBanku również w walutach obcych.



Źródło: money.pl

Banki pożyczają więcej niż warte jest mieszkanie

Już cztery banki pożyczą więcej niż warte jest mieszkanie: Allianz, mBank, MultiBank, a także Euro Bank
Kredyty hipoteczne o wartości przekraczającej cenę nieruchomości zaczynają wracać do gry. Po Allianzie, na finansowanie w całości mieszkania i kosztów okołokredytowych zdecydowały się również mBank i MultiBank (oba należą do BRE Banku).

Ponad wartość nieruchomości, czyli na koszty związane z kredytem, a nawet na remont czy wykończenie mieszkania od dewelopera, jest już gotowy dodatkowo pożyczyć Euro Bank - tak wynika z informacji firmy doradztwa finansowego Gold Finance.

Banki uwierzyły w stabilizację cen mieszkań

Jeśli trend finansowania ponad 100 proc. wartości nieruchomości rozpowszechni się, z pewnością wpłynie to na ożywienie na rynku nieruchomości. - Była to jedna
z istotnych przyczyn dobrej koniunktury na rynku nieruchomości w poprzednich latach
- mówi Anna Stankiewicz, kierownik zespołu kredytów hipotecznych w Euro Banku i zwraca uwagę, że do powrotu do pożyczania więcej niż warte jest mieszkanie banki ośmieliła stabilizacja cen na rynku nieruchomości. -

- Obniżki LTV czyli relacji wartości kredytu do ceny nieruchomości, które banki gremialnie przeprowadziły pod koniec 2008 r. wynikały przede wszystkim z obawy o spadek cen mieszkań czy gruntów w związku z kryzysem finansowym - tłumaczy przedstawicielka Euro Banku.

Tymczasem, jak wynika z danych współpracującej z Gold Finance firmy monitorującej rynek nieruchomości redNet Consulting, średnia cena zakupu mkw. mieszkania w 7 największych aglomeracjach Polski przez cały zeszły rok oscylowała wokół 7 tys. zł. Na zbliżonym poziomie rozpoczął się również ten rok.

Kto chce ponad 100 proc. kredytu ?

Kredyty na ponad 100 proc. czyli na mieszkanie oraz prowizję i ubezpieczenia związane z kredytem, szczególnym zainteresowaniem cieszą się wśród ludzi na dorobku, bez pieniędzy na wkład własny. Z takich ofert chętnie korzystają młode małżeństwa i single rozpoczynające życie zawodowe, którzy wolą od razu wydawać pieniądze na własne M niż finansować wynajem. - Mniejszą grupę klientów na tego typu kredyt stanowią osoby, które wolą zachować posiadane oszczędności. Inwestują je licząc na zysk wyższy niż koszty obsługi kredytu lub traktują te pieniądze jako zabezpieczenie w trudnych sytuacjach życiowych - mówi Anna Stankiewicz.

Nadwyżka kwoty kredytu ponad wartość kupowanej nieruchomości w Allianzie, mBanku i MultiBanku może być przeznaczona wyłącznie na prowizje związane z jego udzieleniem, ubezpieczenia, a także opłaty sądowe i notarialne. W Euro Banku klient może również dostać kredyt na remont. - Jako 100 proc. wartości nieruchomości traktujemy wówczas wycenę mieszkania po remoncie - tłumaczy Anna Stankiewicz.

W Allianzie i Euro Banku kredyty na ponad 100 proc. są dostępne wyłącznie w złotych,
w mBanku i MultiBanku również w walutach obcych.

Ubezpieczenie brakującego wkładu kosztuje

Klienci decydujący się na kredyty na ponad 100 proc. wartości nieruchomości muszą jednak pamiętać, że zazwyczaj wiąże się to z wyższymi kosztami. Przede wszystkim dłużej będą płacić za ubezpieczenie niskiego wkładu. Zazwyczaj banki pobierają 2,5 -3,5 proc. na 3 lata od brakującego wkładu. Jeśli bank za bezpieczny poziom uznaje kredytowanie 80 proc. wartości nieruchomości, przy kredycie na 110 proc. pobiorą ubezpieczenie od 30 proc. przyznanego kredytu. Po kilku latach znów upomną się o opłatę, będzie ona już niższa stosownie do spłaconego kapitału.

Nadwyżka kwoty kredytu ponad wartość kupowanej nieruchomości w Allianzie, mBanku i MultiBanku może być przeznaczona wyłącznie na prowizje związane z jego udzieleniem, ubezpieczenia, a także opłaty sądowe i notarialne. W Euro Banku klient może również dostać kredyt na remont. - Jako 100 proc. wartości nieruchomości traktujemy wówczas wycenę mieszkania po remoncie - tłumaczy Anna Stankiewicz.

W Allianzie i Euro Banku kredyty na ponad 100 proc. są dostępne wyłącznie w złotych,
w mBanku i MultiBanku również w walutach obcych.



Źródło: money.pl

UNI: Unibep za 70,5 mln zł netto zbuduje osiedle "Zielony Żoliborz"

Unibep zbuduje osiedle "Zielony Żoliborz Etap B" za 70,5 mln zł, ale niewykluczone, że zamawiający zleci spółce jeszcze dodatkowe roboty. Spółka w piątek podała, że zlecający podpisał umowę kredytową na sfinansowanie tego przedsięwzięcia.

- Unibep informuje, że w dniu 11 lutego 2010 r. otrzymał od spółki Zielony Żoliborz Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie zawiadomienie o ziszczeniu się warunku zawieszającego i wejściu w życie umowy na realizację w systemie generalnego osiedla mieszkaniowego "Zielony Żoliborz Etap B" położonego w Warszawie przy ul. Rydygiera. Warunkiem zawieszającym było podpisania przez Zamawiającego umowy kredytowej w sprawie finansowania budowy przedmiotowej inwestycji co nastąpiło w dniu 10 lutego 2010 roku - napisano w komunikacie.

W komunikacie napisano, że powierzchnia całkowita nadziemna osiedla to 36.387,2 m2 oraz powierzchni użytkowej mieszkań 20.059,6 m2 w którym znajdować się będzie się 303 mieszkania.

- Wynagrodzenie wykonawcy wynosi: 70.533.140 zł netto. Wynagrodzenie ma charakter ryczałtowy. Zamawiający przewiduje możliwość zlecenia robót dodatkowych - dodano w komunikacie.

Umowa ma zostać zrealizowana do 31 października 2011 roku.

 

Źródło: interia.pl

UNI: Unibep za 70,5 mln zł netto zbuduje osiedle "Zielony Żoliborz"

Unibep zbuduje osiedle "Zielony Żoliborz Etap B" za 70,5 mln zł, ale niewykluczone, że zamawiający zleci spółce jeszcze dodatkowe roboty. Spółka w piątek podała, że zlecający podpisał umowę kredytową na sfinansowanie tego przedsięwzięcia.

- Unibep informuje, że w dniu 11 lutego 2010 r. otrzymał od spółki Zielony Żoliborz Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie zawiadomienie o ziszczeniu się warunku zawieszającego i wejściu w życie umowy na realizację w systemie generalnego osiedla mieszkaniowego "Zielony Żoliborz Etap B" położonego w Warszawie przy ul. Rydygiera. Warunkiem zawieszającym było podpisania przez Zamawiającego umowy kredytowej w sprawie finansowania budowy przedmiotowej inwestycji co nastąpiło w dniu 10 lutego 2010 roku - napisano w komunikacie.

W komunikacie napisano, że powierzchnia całkowita nadziemna osiedla to 36.387,2 m2 oraz powierzchni użytkowej mieszkań 20.059,6 m2 w którym znajdować się będzie się 303 mieszkania.

- Wynagrodzenie wykonawcy wynosi: 70.533.140 zł netto. Wynagrodzenie ma charakter ryczałtowy. Zamawiający przewiduje możliwość zlecenia robót dodatkowych - dodano w komunikacie.

Umowa ma zostać zrealizowana do 31 października 2011 roku.

 

Źródło: interia.pl

W ciągu trzech lat produkcja i zużycie stali wrócą do poziomu z 2007 r. -

W ciągu najbliższych trzech lat krajowe zużycie i produkcja stali, zmniejszone w ub.r. o ok. 30 proc., powinno wrócić do rekordowego poziomu z 2007 r. Huty będą odrabiać spadek powoli, ale systematycznie - prognozuje Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa w Katowicach.

W ubiegłym roku hutnictwo należało do branż najbardziej dotkniętych przez kryzys gospodarczy. Spadek konsumpcji stali spowodował zmniejszenie jej krajowej produkcji do nienotowanego wcześniej poziomu 7,1 mln ton (27 proc. mniej niż w 2008 r.). Zużycie stali - według wstępnych szacunków - spadło o ok. 30 proc. i wyniosło w ubiegłym roku ok. 8,1 mln ton. Ok. 58 proc. zużywanej w Polsce stali pochodzi z importu.

- Trudno liczyć na to, by hutnictwo mogło odrobić taki spadek skokowo. Wszystko jednak wskazuje na to, że najbliższe trzy lata będą czasem systematycznego wzrostu. Szacujemy, że w 2012 r. krajowa konsumpcja stali powinna wrócić do poziomu 12 mln ton, a roczna produkcja do 10,5-11 mln ton - powiedział w poniedziałek PAP

Prawie połowa krajowego zużycia stali przypada na budownictwo i powiązany z nim przemysł konstrukcji stalowych. Prognozy dla tych sektorów na najbliższe lata wskazują, że powinny one potrzebować więcej stali, m.in. do realizacji wielkich inwestycji infrastrukturalnych przed Euro 2012.

Apogeum rynkowego kryzysu przypadło na koniec 2008 roku i pierwsze miesiące 2009. Wówczas polska produkcja hutnicza była nawet o ponad połowę mniejsza od tej w poprzednich miesiącach. Stopniowy wzrost produkcji następuje od maja 2009.

Według prezesa Izby, wszystko wskazuje na to, że również w tym roku tendencja wzrostowa zostanie utrzymana. Świadczą o tym zamierzenia największych producentów, a także m.in. rozpoczęcie remontu i zapowiedź uruchomienia drugiego wielkiego pieca w należącej do koncernu ArcelorMittal hucie w Dąbrowie Górniczej. Jego remont, za ok. 30 mln zł, ruszył w grudniu 2009 r. i potrwa do wiosny.

Sytuacja koncernu ArcelorMittal, skupiającego ok. 70 proc. potencjału wytwórczego polskiego hutnictwa, najbardziej waży na kondycji polskiego sektora stalowego, jednak - jak podkreślił prezes - ubiegły rok nie dla wszystkich firm z tej branży był jednakowo spadkowy. W niektórych gatunkach stali, m.in. zbrojeniowej i budowlanej, zanotowano nawet wzrost produkcji. Wzrósł również rynek kształtowników zimnogiętych. Izbę cieszy też poziom, jaki osiągnęła produkcja blach powlekanych.

- Dobre wyniki produkcyjne zanotowały huty wytwarzające stal w procesie elektrycznym. Po raz pierwszy w strukturze produkcji (54 proc.) dominują huty elektryczne - podkreślił Talarek.

Ubiegłoroczne wyniki finansowe sektora nie są jeszcze znane, Izba szacuje jednak, że mimo spadku popytu i produkcji hutnictwo jako całość utrzyma rentowność. To m.in. efekt wprowadzonych oszczędności, także redukcji zatrudnienia. W ubiegłym roku zmniejszyło się ono ok. 10 proc., czyli ok. 3 tys. osób. Z hut odeszło (na emerytury i w drodze zwolnień) ok. 7 tys. pracowników, a ok. 4 tys. osób przyjęto. Sektor zatrudnia dziś niespełna 26,3 tys. osób.

- Warto podkreślić, że mimo trudnego roku i wdrożenia programów oszczędnościowych huty nie zaniechały priorytetowych inwestycji. W Krakowie uruchomiono po modernizacji walcownię zimną, w Zawierciu i Ostrowcu Świętokrzyskim ruszyły walcownie gorące, Huta Pokój i Stalprodukt zwiększyły zdolności produkcyjne kształtowników - wyliczał prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Zdaniem Talarka, w ubiegłym roku producenci znacząco poprawili również swoją ofertę dotyczącą przetwórstwa stali. Coraz większa część wyrobów może być przystosowana do potrzeb klientów już u producenta, gdzie odbywa się wycinanie, zgniatanie, spawanie czy malowanie antykorozyjne elementów zgodnie z zamówieniem. Powinno to skrócić czas inwestycji, gdzie wykorzystywana jest stal.

Środowisko hutnicze podkreśla, że dla sytuacji branży w 2010 r., oprócz cen surowców, ważne będzie także kształtowanie się kosztu mediów, głównie prądu i gazu. W ocenie prezesa, po ubiegłorocznej kampanii Izby na rzecz obniżenia cen i poprawy warunków zakupu prądu przez energochłonnych odbiorców, dostawcy energii stali się bardziej elastyczni. Problemem są natomiast rozmowy na temat nowych umów o dostawach gazu, w których dostawca chce m.in. zabezpieczenia finansowego w wysokości trzymiesięcznej wartości zużywanego gazu oraz kar za zużycie odbiegające od prognozowanego zamówienia. Hutnicy tłumaczą, że wielkość zużycia zależy od sytuacji rynkowej.

W ubiegłym roku światowa produkcja stali wyniosła 1 mld 199 mln ton i była o ponad 8 proc. mniejsza niż rok wcześniej. W Chinach, które są największym producentem, nastąpił wzrost o prawie 14 proc. W UE spadek zbliżył się do 30 proc., w USA przekroczył 36 proc., w Rosji 12,5 proc., na Ukrainie ponad 20 proc.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

W ciągu trzech lat produkcja i zużycie stali wrócą do poziomu z 2007 r. -

W ciągu najbliższych trzech lat krajowe zużycie i produkcja stali, zmniejszone w ub.r. o ok. 30 proc., powinno wrócić do rekordowego poziomu z 2007 r. Huty będą odrabiać spadek powoli, ale systematycznie - prognozuje Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa w Katowicach.

W ubiegłym roku hutnictwo należało do branż najbardziej dotkniętych przez kryzys gospodarczy. Spadek konsumpcji stali spowodował zmniejszenie jej krajowej produkcji do nienotowanego wcześniej poziomu 7,1 mln ton (27 proc. mniej niż w 2008 r.). Zużycie stali - według wstępnych szacunków - spadło o ok. 30 proc. i wyniosło w ubiegłym roku ok. 8,1 mln ton. Ok. 58 proc. zużywanej w Polsce stali pochodzi z importu.

- Trudno liczyć na to, by hutnictwo mogło odrobić taki spadek skokowo. Wszystko jednak wskazuje na to, że najbliższe trzy lata będą czasem systematycznego wzrostu. Szacujemy, że w 2012 r. krajowa konsumpcja stali powinna wrócić do poziomu 12 mln ton, a roczna produkcja do 10,5-11 mln ton - powiedział w poniedziałek PAP

Prawie połowa krajowego zużycia stali przypada na budownictwo i powiązany z nim przemysł konstrukcji stalowych. Prognozy dla tych sektorów na najbliższe lata wskazują, że powinny one potrzebować więcej stali, m.in. do realizacji wielkich inwestycji infrastrukturalnych przed Euro 2012.

Apogeum rynkowego kryzysu przypadło na koniec 2008 roku i pierwsze miesiące 2009. Wówczas polska produkcja hutnicza była nawet o ponad połowę mniejsza od tej w poprzednich miesiącach. Stopniowy wzrost produkcji następuje od maja 2009.

Według prezesa Izby, wszystko wskazuje na to, że również w tym roku tendencja wzrostowa zostanie utrzymana. Świadczą o tym zamierzenia największych producentów, a także m.in. rozpoczęcie remontu i zapowiedź uruchomienia drugiego wielkiego pieca w należącej do koncernu ArcelorMittal hucie w Dąbrowie Górniczej. Jego remont, za ok. 30 mln zł, ruszył w grudniu 2009 r. i potrwa do wiosny.

Sytuacja koncernu ArcelorMittal, skupiającego ok. 70 proc. potencjału wytwórczego polskiego hutnictwa, najbardziej waży na kondycji polskiego sektora stalowego, jednak - jak podkreślił prezes - ubiegły rok nie dla wszystkich firm z tej branży był jednakowo spadkowy. W niektórych gatunkach stali, m.in. zbrojeniowej i budowlanej, zanotowano nawet wzrost produkcji. Wzrósł również rynek kształtowników zimnogiętych. Izbę cieszy też poziom, jaki osiągnęła produkcja blach powlekanych.

- Dobre wyniki produkcyjne zanotowały huty wytwarzające stal w procesie elektrycznym. Po raz pierwszy w strukturze produkcji (54 proc.) dominują huty elektryczne - podkreślił Talarek.

Ubiegłoroczne wyniki finansowe sektora nie są jeszcze znane, Izba szacuje jednak, że mimo spadku popytu i produkcji hutnictwo jako całość utrzyma rentowność. To m.in. efekt wprowadzonych oszczędności, także redukcji zatrudnienia. W ubiegłym roku zmniejszyło się ono ok. 10 proc., czyli ok. 3 tys. osób. Z hut odeszło (na emerytury i w drodze zwolnień) ok. 7 tys. pracowników, a ok. 4 tys. osób przyjęto. Sektor zatrudnia dziś niespełna 26,3 tys. osób.

- Warto podkreślić, że mimo trudnego roku i wdrożenia programów oszczędnościowych huty nie zaniechały priorytetowych inwestycji. W Krakowie uruchomiono po modernizacji walcownię zimną, w Zawierciu i Ostrowcu Świętokrzyskim ruszyły walcownie gorące, Huta Pokój i Stalprodukt zwiększyły zdolności produkcyjne kształtowników - wyliczał prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Zdaniem Talarka, w ubiegłym roku producenci znacząco poprawili również swoją ofertę dotyczącą przetwórstwa stali. Coraz większa część wyrobów może być przystosowana do potrzeb klientów już u producenta, gdzie odbywa się wycinanie, zgniatanie, spawanie czy malowanie antykorozyjne elementów zgodnie z zamówieniem. Powinno to skrócić czas inwestycji, gdzie wykorzystywana jest stal.

Środowisko hutnicze podkreśla, że dla sytuacji branży w 2010 r., oprócz cen surowców, ważne będzie także kształtowanie się kosztu mediów, głównie prądu i gazu. W ocenie prezesa, po ubiegłorocznej kampanii Izby na rzecz obniżenia cen i poprawy warunków zakupu prądu przez energochłonnych odbiorców, dostawcy energii stali się bardziej elastyczni. Problemem są natomiast rozmowy na temat nowych umów o dostawach gazu, w których dostawca chce m.in. zabezpieczenia finansowego w wysokości trzymiesięcznej wartości zużywanego gazu oraz kar za zużycie odbiegające od prognozowanego zamówienia. Hutnicy tłumaczą, że wielkość zużycia zależy od sytuacji rynkowej.

W ubiegłym roku światowa produkcja stali wyniosła 1 mld 199 mln ton i była o ponad 8 proc. mniejsza niż rok wcześniej. W Chinach, które są największym producentem, nastąpił wzrost o prawie 14 proc. W UE spadek zbliżył się do 30 proc., w USA przekroczył 36 proc., w Rosji 12,5 proc., na Ukrainie ponad 20 proc.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej

Ile czasu zajmuje procedura wyłączenia gruntu z produkcji rolnej, czy można wyłączyć fragment działki, jakie są stawki za odrolnienie działki?

Zezwolenie na wyłączenie gruntu z produkcji rolnej wydawane jest w trybie Kodeksu postępowania administracyjnego: jeden miesiąc od momentu otrzymania wniosku, a w sprawach szczególnie skomplikowanych – termin oczekiwania wynosi dwa miesiące.

Plan zagospodarowania działki (jeden z załączników do wniosku) powinien określać grunt podlegający wyłączeniu z produkcji rolnej. Przy określaniu terenu przeznaczonego do wyłączenia należy uwzględnić fakt, iż w rozumieniu ustawy z dnia 3 lutego 1995r. o ochronie gruntów rolnych i leśnych (tekst jednolity: Dz. U. z 2004r. Nr 121, poz.1266 z późn. zm.) gruntami rolnymi są min. grunty określone w ewidencji gruntów jako użytki rolne tj. min. grunty orne, którymi są grunty poddane stałej uprawie mechanicznej mającej na celu produkcję ziemiopłodów rolniczych lub ogrodniczych.

Do terenów mieszkalnych zalicza się grunty niewykorzystywane do produkcji rolniczej zajęte pod budynki mieszkalne, urządzenia funkcjonalne związane z budynkami mieszkalnymi tj. podwórza, dojazdy, przejścia przydomowe, place gier i zabaw itp. a także ogródki przydomowe*.

W związku z powyższym grunt określony w planie zagospodarowania podlegający wyłączeniu z produkcji rolnej powinien być obszarem zwartym o granicach w miarę regularnych zawierający w sobie grunty zajęte pod w/w tereny.

W przypadku stwierdzenie wyłączenia gruntu bez wymaganej ustawą zgody zostanie wszczęte postępowanie administracyjne na podstawie art. 28 ust. 1 i 2 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych mające na celu naliczenia karnych podwyższonych opłat.
Osoba, która uzyskała zezwolenie na wyłączenie gruntów z produkcji rolnej, zobowiązana jest uiścić należność (opłata jednorazowa) i opłaty roczne. Wysokość opłaty jednorazowej, która uzależniona jest od klasy gruntów, oraz wysokość i terminy wnoszenia opłat rocznych określa art. 12 ustawy z dnia 3 lutego 1995 r. o ochronie gruntów rolnych i leśnych (Dz.U. z 2004 r. Nr 121, poz. 1266).

*Zgodnie z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu administracyjnego we Wrocławiu sygn. Akt. 3 II SA/Wr1996/03 z dnia 14 grudnia 2004r. (powołując się na załącznik nr 6 Rozporządzenia Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa z dnia 29.03.2001r. w sprawie ewidencji gruntów i budynków (Dz. U. Nr 38 poz. 454).

(Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej)

(Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej)

Źródło: UM st. Warszawy

Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej

Ile czasu zajmuje procedura wyłączenia gruntu z produkcji rolnej, czy można wyłączyć fragment działki, jakie są stawki za odrolnienie działki?

Zezwolenie na wyłączenie gruntu z produkcji rolnej wydawane jest w trybie Kodeksu postępowania administracyjnego: jeden miesiąc od momentu otrzymania wniosku, a w sprawach szczególnie skomplikowanych – termin oczekiwania wynosi dwa miesiące.

Plan zagospodarowania działki (jeden z załączników do wniosku) powinien określać grunt podlegający wyłączeniu z produkcji rolnej. Przy określaniu terenu przeznaczonego do wyłączenia należy uwzględnić fakt, iż w rozumieniu ustawy z dnia 3 lutego 1995r. o ochronie gruntów rolnych i leśnych (tekst jednolity: Dz. U. z 2004r. Nr 121, poz.1266 z późn. zm.) gruntami rolnymi są min. grunty określone w ewidencji gruntów jako użytki rolne tj. min. grunty orne, którymi są grunty poddane stałej uprawie mechanicznej mającej na celu produkcję ziemiopłodów rolniczych lub ogrodniczych.

Do terenów mieszkalnych zalicza się grunty niewykorzystywane do produkcji rolniczej zajęte pod budynki mieszkalne, urządzenia funkcjonalne związane z budynkami mieszkalnymi tj. podwórza, dojazdy, przejścia przydomowe, place gier i zabaw itp. a także ogródki przydomowe*.

W związku z powyższym grunt określony w planie zagospodarowania podlegający wyłączeniu z produkcji rolnej powinien być obszarem zwartym o granicach w miarę regularnych zawierający w sobie grunty zajęte pod w/w tereny.

W przypadku stwierdzenie wyłączenia gruntu bez wymaganej ustawą zgody zostanie wszczęte postępowanie administracyjne na podstawie art. 28 ust. 1 i 2 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych mające na celu naliczenia karnych podwyższonych opłat.
Osoba, która uzyskała zezwolenie na wyłączenie gruntów z produkcji rolnej, zobowiązana jest uiścić należność (opłata jednorazowa) i opłaty roczne. Wysokość opłaty jednorazowej, która uzależniona jest od klasy gruntów, oraz wysokość i terminy wnoszenia opłat rocznych określa art. 12 ustawy z dnia 3 lutego 1995 r. o ochronie gruntów rolnych i leśnych (Dz.U. z 2004 r. Nr 121, poz. 1266).

*Zgodnie z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu administracyjnego we Wrocławiu sygn. Akt. 3 II SA/Wr1996/03 z dnia 14 grudnia 2004r. (powołując się na załącznik nr 6 Rozporządzenia Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa z dnia 29.03.2001r. w sprawie ewidencji gruntów i budynków (Dz. U. Nr 38 poz. 454).

(Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej)

(Wyłączenie gruntu z produkcji rolnej)

Źródło: UM st. Warszawy

Dom w starym stylu

Dom w starym stylu
Ściany z cegieł, zaciszna weranda i okiennice, a w środku kominek i piękne stare meble – to wszystko sprawia, że dom nabiera wyjątkowego, ponadczasowego charakteru.

stary_styl1

Panująca od kilku lat moda na nowoczesny, surowy styl w urządzaniu wnętrz, spowodowała, że wielu ludzi zatęskniło za klimatem starego babcinego domu. Takiego, w którym panuje ciepła, przyjazna atmosfera, gdzie niekoniecznie króluje sterylny ład, za to znajdują w nim swoje miejsce rodzinne pamiątki i zdjęcia, a herbatę z konfiturą pije się ze starej przedwojennej porcelany. W takim domu zamiast najnowszych mebli systemowych, można podziwiać stary kredens po cioci albo rozsiąść się wygodnie w ulubionym fotelu dziadka, sprawdzając na starym zegarze, czy aby czas nie upływa zbyt szybko. Jednak samo wnętrze to nie wszystko. Zapowiedzią tych wszystkich wspaniałości jest zwykle to, co widzimy na zewnątrz. Architektura i cały wygląd budynku podpowiadają, co znajduje się w środku i wspólnie tworzą niepowtarzalną atmosferę „domu z duszą”.

Potrzebny wyjątkowy klimat

- Tak naprawdę nigdy nie lubiliśmy mieszkania w bloku – mówi Barbara Wojciechowska z Wrocławia. – Mimo że nie należało do najmniejszych i żyło się nam tam dość wygodnie, brakowało tu tego „czegoś”, co tworzy niepowtarzalny klimat i potrzebę pozostania tam na zawsze. Dlatego też pewnej zimy, kiedy zatęskniliśmy za ciepłem ognia w kominku, podjęliśmy wspólną, rodzinną decyzję o tym, że zamienimy mieszkanie na dom. Co do tego, jak będzie urządzony, nikt raczej nie miał wątpliwości. Od lat bowiem, nasz wielki podziw i szacunek wzbudzały stare przedmioty i meble, które otrzymywaliśmy w prezencie od starszych członków naszej rodziny. Kilka miesięcy później kupiliśmy dom w stanie surowym i zabraliśmy się za jego wykańczanie. Jego ostateczny wygląd: elewacja z klinkieru, która wygląda jak stary mur, mimo, że jest zupełnie nowa, zaciszny ganek i piękne okiennice, daje nam dużo radości i satysfakcji.

stary_styl2

Modna cegła

Dzisiejszy rynek materiałów wykończeniowych oferuje wiele możliwości jeśli chodzi o wybór elewacji. Może to być zarówno najbardziej popularny tynk, jak również elewacja z ceramiki budowlanej. Na to drugie rozwiązanie zwykle decydują się osoby bardziej wymagające, stawiające na trwałość i oryginalny wygląd budynku. Do dyspozycji inwestorów są tu cegły klinkierowe i licowe w wielu odcieniach brązu, czerwieni czy żółci. Dzięki temu dom może zyskać dowolnie wybrany przez nas niepowtarzalny charakter i styl.

- Elewacja wykonana z tych materiałów utrzymuje swój piękny wygląd przez wiele lat, bez konieczności malowania ani wykonywania żadnych zabiegów konserwacyjnych, których zwykle wymaga elewacja tynkowa – mówi Norbert Myszczyszyn, właściciel firmy budowlanej z Wrocławia. – Do tego brudzi się nieporównywalnie wolniej niż ściany pokryte np. tynkiem strukturalnym. Nie ma też problemu związanego ze starzeniem się tynku, jego wietrzeniem i odpadaniem. Co prawda po wielu latach cegła pokrywa się patyną, jednak jej usunięcie nie jest uciążliwe, ani kosztowne. Warto wziąć to pod uwagę, gdyż budując dom, robimy to z myślą o wieloletnim użytkowaniu.

stary_styl3

Nie można też pominąć dużej wytrzymałości mechanicznej, odporności na ogień, mróz, korozję biologiczną, chemiczną oraz glony, grzyby i mchy wywołujące alergie. Zastosowanie klinkieru czy cegieł licowych sprzyja także stworzeniu dobrego klimatu w domu. Zimą nie jest zbyt chłodno, a latem za gorąco. Ten typ elewacji stanowi bowiem doskonałą termoizolację. Ma więc niewątpliwie duży wpływ na samopoczucie domowników.

Okna jak z bajki

Jednak elewacja to nie wszystko. Warto też zastanowić się nad właściwym doborem okien, aby wygląd naszego domu naprawdę cieszył oczy domowników. Na rynku dostępne są obecnie różnorodne wzory i kolory. Można też wybierać pomiędzy oknami plastikowymi, a drewnianymi.

- Mimo że produkowane obecnie okna drewniane są naprawdę piękne i trwałe, większość naszych klientów decyduje się na plastikowe – mówi Tomasz Napiórkowski, właściciel salonu okien i drzwi z Wrocławia. – Są one po prostu dużo tańsze. Poza tym nie muszą być już tylko białe. Ostatnio najczęściej zamawiane są okna w różnych kolorach i fakturach drewna np. orzecha, dębu czy buku. Mogą być też wewnątrz białe, a na zewnątrz mieć wygląd drewnianych. Ta wersja cieszy się w ostatnim czasie największą popularnością.

Zamiast rolet

Wiele osób decydujących się na stworzenie własnego „domu z duszą” rezygnuje z zabezpieczenia swojego domu tradycyjnymi roletami antywłamaniowymi. Decydują się za to na okiennice, które jakiś czas temu wyszły z mody, a teraz znów stają się popularne.

W ostatnich dziesięcioleciach prawie o nich zapomniano. W latach 90. triumfowały żaluzje i rolety. Wróciły jednak do łask na fali zainteresowania tradycyjną architekturą domów jednorodzinnych. Poza tym, okiennice tworzą dodatkową barierę przed ucieczką ciepła z mieszkania, chronią okna przed podmuchami zimnego i porywistego wiatru. Z tego też względu bardziej przydają się nocą i w zimie. Okiennice zabezpieczają również dom przed wejściem nieproszonych gości, gdy domownicy śpią lub gdy ich nie ma. Stanowią także barierę akustyczną. Mimo że wszystkie te zadania doskonale spełniają zewnętrzne rolety okienne, to niewątpliwie brakuje im uroku okiennic. Tam gdzie styl domu nawiązuje do tradycji, okiennice zdają swój estetyczny egzamin dużo lepiej. Coraz częściej można je też spotkać w ofercie producentów stolarki okiennej ze wszystkich dostępnych na rynku materiałów: drewna, PCV i aluminium.

Niezwykła całość

Na ogólny wygląd domu duży wpływ ma jego dach. Osoby o mniejszych możliwościach finansowych mogą zdecydować się na pokrycie go niedrogą blachodachówką lub dachówką cementową. Jednak nie będzie to tak piękne i funkcjonalne, jak zadaszenie wykonane z dachówki ceramicznej.

stary_styl5

- Dach ceramiczny przeżywa ostatnio swój renesans – mówi Lidia Misiuna, kierownik Działu Marketingu firmy Röben ze Środy Śląskiej – Z pewnością nie bez znaczenia jest jego niesamowity urok, zwłaszcza, że dachówki można wybierać spośród ogromnej ilości kształtów, kolorów i odcieni. Poza tym, dach pokryty dachówką gwarantuje naprawdę zdrowe i naturalne budownictwo, będące dobrodziejstwem dla mieszkańców domu.

Projektując swój wymarzony dom, warto więc tak skomponować wszystkie elementy jego wystroju, aby nie tylko tworzyły doskonale dobraną całość i niezwykłą atmosferę, ale również były jak najbardziej funkcjonalne. Z pewnością jest to możliwe przy urządzaniu domu, w którym na wiele lat ma zapanować niezwykle ciepły i przyjazny klimat.

Źródło: Röben

Dom w starym stylu

Dom w starym stylu
Ściany z cegieł, zaciszna weranda i okiennice, a w środku kominek i piękne stare meble – to wszystko sprawia, że dom nabiera wyjątkowego, ponadczasowego charakteru.

stary_styl1

Panująca od kilku lat moda na nowoczesny, surowy styl w urządzaniu wnętrz, spowodowała, że wielu ludzi zatęskniło za klimatem starego babcinego domu. Takiego, w którym panuje ciepła, przyjazna atmosfera, gdzie niekoniecznie króluje sterylny ład, za to znajdują w nim swoje miejsce rodzinne pamiątki i zdjęcia, a herbatę z konfiturą pije się ze starej przedwojennej porcelany. W takim domu zamiast najnowszych mebli systemowych, można podziwiać stary kredens po cioci albo rozsiąść się wygodnie w ulubionym fotelu dziadka, sprawdzając na starym zegarze, czy aby czas nie upływa zbyt szybko. Jednak samo wnętrze to nie wszystko. Zapowiedzią tych wszystkich wspaniałości jest zwykle to, co widzimy na zewnątrz. Architektura i cały wygląd budynku podpowiadają, co znajduje się w środku i wspólnie tworzą niepowtarzalną atmosferę „domu z duszą”.

Potrzebny wyjątkowy klimat

- Tak naprawdę nigdy nie lubiliśmy mieszkania w bloku – mówi Barbara Wojciechowska z Wrocławia. – Mimo że nie należało do najmniejszych i żyło się nam tam dość wygodnie, brakowało tu tego „czegoś”, co tworzy niepowtarzalny klimat i potrzebę pozostania tam na zawsze. Dlatego też pewnej zimy, kiedy zatęskniliśmy za ciepłem ognia w kominku, podjęliśmy wspólną, rodzinną decyzję o tym, że zamienimy mieszkanie na dom. Co do tego, jak będzie urządzony, nikt raczej nie miał wątpliwości. Od lat bowiem, nasz wielki podziw i szacunek wzbudzały stare przedmioty i meble, które otrzymywaliśmy w prezencie od starszych członków naszej rodziny. Kilka miesięcy później kupiliśmy dom w stanie surowym i zabraliśmy się za jego wykańczanie. Jego ostateczny wygląd: elewacja z klinkieru, która wygląda jak stary mur, mimo, że jest zupełnie nowa, zaciszny ganek i piękne okiennice, daje nam dużo radości i satysfakcji.

stary_styl2

Modna cegła

Dzisiejszy rynek materiałów wykończeniowych oferuje wiele możliwości jeśli chodzi o wybór elewacji. Może to być zarówno najbardziej popularny tynk, jak również elewacja z ceramiki budowlanej. Na to drugie rozwiązanie zwykle decydują się osoby bardziej wymagające, stawiające na trwałość i oryginalny wygląd budynku. Do dyspozycji inwestorów są tu cegły klinkierowe i licowe w wielu odcieniach brązu, czerwieni czy żółci. Dzięki temu dom może zyskać dowolnie wybrany przez nas niepowtarzalny charakter i styl.

- Elewacja wykonana z tych materiałów utrzymuje swój piękny wygląd przez wiele lat, bez konieczności malowania ani wykonywania żadnych zabiegów konserwacyjnych, których zwykle wymaga elewacja tynkowa – mówi Norbert Myszczyszyn, właściciel firmy budowlanej z Wrocławia. – Do tego brudzi się nieporównywalnie wolniej niż ściany pokryte np. tynkiem strukturalnym. Nie ma też problemu związanego ze starzeniem się tynku, jego wietrzeniem i odpadaniem. Co prawda po wielu latach cegła pokrywa się patyną, jednak jej usunięcie nie jest uciążliwe, ani kosztowne. Warto wziąć to pod uwagę, gdyż budując dom, robimy to z myślą o wieloletnim użytkowaniu.

stary_styl3

Nie można też pominąć dużej wytrzymałości mechanicznej, odporności na ogień, mróz, korozję biologiczną, chemiczną oraz glony, grzyby i mchy wywołujące alergie. Zastosowanie klinkieru czy cegieł licowych sprzyja także stworzeniu dobrego klimatu w domu. Zimą nie jest zbyt chłodno, a latem za gorąco. Ten typ elewacji stanowi bowiem doskonałą termoizolację. Ma więc niewątpliwie duży wpływ na samopoczucie domowników.

Okna jak z bajki

Jednak elewacja to nie wszystko. Warto też zastanowić się nad właściwym doborem okien, aby wygląd naszego domu naprawdę cieszył oczy domowników. Na rynku dostępne są obecnie różnorodne wzory i kolory. Można też wybierać pomiędzy oknami plastikowymi, a drewnianymi.

- Mimo że produkowane obecnie okna drewniane są naprawdę piękne i trwałe, większość naszych klientów decyduje się na plastikowe – mówi Tomasz Napiórkowski, właściciel salonu okien i drzwi z Wrocławia. – Są one po prostu dużo tańsze. Poza tym nie muszą być już tylko białe. Ostatnio najczęściej zamawiane są okna w różnych kolorach i fakturach drewna np. orzecha, dębu czy buku. Mogą być też wewnątrz białe, a na zewnątrz mieć wygląd drewnianych. Ta wersja cieszy się w ostatnim czasie największą popularnością.

Zamiast rolet

Wiele osób decydujących się na stworzenie własnego „domu z duszą” rezygnuje z zabezpieczenia swojego domu tradycyjnymi roletami antywłamaniowymi. Decydują się za to na okiennice, które jakiś czas temu wyszły z mody, a teraz znów stają się popularne.

W ostatnich dziesięcioleciach prawie o nich zapomniano. W latach 90. triumfowały żaluzje i rolety. Wróciły jednak do łask na fali zainteresowania tradycyjną architekturą domów jednorodzinnych. Poza tym, okiennice tworzą dodatkową barierę przed ucieczką ciepła z mieszkania, chronią okna przed podmuchami zimnego i porywistego wiatru. Z tego też względu bardziej przydają się nocą i w zimie. Okiennice zabezpieczają również dom przed wejściem nieproszonych gości, gdy domownicy śpią lub gdy ich nie ma. Stanowią także barierę akustyczną. Mimo że wszystkie te zadania doskonale spełniają zewnętrzne rolety okienne, to niewątpliwie brakuje im uroku okiennic. Tam gdzie styl domu nawiązuje do tradycji, okiennice zdają swój estetyczny egzamin dużo lepiej. Coraz częściej można je też spotkać w ofercie producentów stolarki okiennej ze wszystkich dostępnych na rynku materiałów: drewna, PCV i aluminium.

Niezwykła całość

Na ogólny wygląd domu duży wpływ ma jego dach. Osoby o mniejszych możliwościach finansowych mogą zdecydować się na pokrycie go niedrogą blachodachówką lub dachówką cementową. Jednak nie będzie to tak piękne i funkcjonalne, jak zadaszenie wykonane z dachówki ceramicznej.

stary_styl5

- Dach ceramiczny przeżywa ostatnio swój renesans – mówi Lidia Misiuna, kierownik Działu Marketingu firmy Röben ze Środy Śląskiej – Z pewnością nie bez znaczenia jest jego niesamowity urok, zwłaszcza, że dachówki można wybierać spośród ogromnej ilości kształtów, kolorów i odcieni. Poza tym, dach pokryty dachówką gwarantuje naprawdę zdrowe i naturalne budownictwo, będące dobrodziejstwem dla mieszkańców domu.

Projektując swój wymarzony dom, warto więc tak skomponować wszystkie elementy jego wystroju, aby nie tylko tworzyły doskonale dobraną całość i niezwykłą atmosferę, ale również były jak najbardziej funkcjonalne. Z pewnością jest to możliwe przy urządzaniu domu, w którym na wiele lat ma zapanować niezwykle ciepły i przyjazny klimat.

Źródło: Röben

Wójt wyda pozwolenie na budowę domu

Inwestor będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Jeżeli zechce uzyskać premię kompensacyjną na remont, to nie musi zaciągać kredytu w banku.

Wczoraj sejmowa Komisja Infrastruktury zajmowała się dwoma bardzo ważnymi projektami ustaw z zakresu budownictwa. Pierwszy z nich dotyczy rozpoczynania inwestycji budowlanych. Przewiduje on, że inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Nie będzie on musiał jeździć zatem do starostwa, oddalonego często o kilkadziesiąt kilometrów, jak jest obecnie.

– Dopuszczenie do przekazywania wykonywania zadań z zakresu administracji architektoniczno-budowlanej na szczebel gmin, wywrze pozytywne skutki społeczne przejawiające się w maksymalnym przybliżeniu urzędu do obywatela – mówi Edward Trojanowski, sekretarz Związku Gmin Wiejskich i współautor nowelizacji.

Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy będą chcieli wydawać pozwolenia na budowę, będą musieli w tym celu zawrzeć specjalne porozumienie ze starostą.

Drugi z projektów, którym wczoraj zajmowała się Komisja Infrastruktury, dotyczy termomodernizacji i remontów budynków. Nowelizacja ustawy znosi obowiązek zaciągnięcia kredytu jako warunku koniecznego do skorzystania z premii kompensacyjnej. W praktyce oznacza to, że osoba, która będzie chciała dokonać remontu budynku wielorodzinnego lub jednorodzinnego z przynajmniej jednym lokalem kwaterunkowym, będzie mogła go sfinansować z dowolnych środków finansowych. Także z własnych oszczędności. Nie będzie więc konieczne sfinansowanie takiego przedsięwzięcia z kredytu zaciągniętego w banku.

Do tej pory to właśnie obowiązek zaciągnięcia kredytu na remont był największą barierą w uzyskiwaniu premii kompensacyjnych. Banki nie chciały finansować tych przedsięwzięć. W konsekwencji, jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Ministerstwo Infrastruktury, do połowy 2009 r. nie została przyznana ani jedna premia.

  • 212 tys. pozwoleń na budowę wydano w 2009 r.
Arkadiusz Jaraszek Gazeta Prawna

Wójt wyda pozwolenie na budowę domu

Inwestor będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Jeżeli zechce uzyskać premię kompensacyjną na remont, to nie musi zaciągać kredytu w banku.

Wczoraj sejmowa Komisja Infrastruktury zajmowała się dwoma bardzo ważnymi projektami ustaw z zakresu budownictwa. Pierwszy z nich dotyczy rozpoczynania inwestycji budowlanych. Przewiduje on, że inwestor, który będzie chciał rozpocząć inwestycję, będzie mógł wystąpić o pozwolenie na budowę do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Nie będzie on musiał jeździć zatem do starostwa, oddalonego często o kilkadziesiąt kilometrów, jak jest obecnie.

– Dopuszczenie do przekazywania wykonywania zadań z zakresu administracji architektoniczno-budowlanej na szczebel gmin, wywrze pozytywne skutki społeczne przejawiające się w maksymalnym przybliżeniu urzędu do obywatela – mówi Edward Trojanowski, sekretarz Związku Gmin Wiejskich i współautor nowelizacji.

Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy będą chcieli wydawać pozwolenia na budowę, będą musieli w tym celu zawrzeć specjalne porozumienie ze starostą.

Drugi z projektów, którym wczoraj zajmowała się Komisja Infrastruktury, dotyczy termomodernizacji i remontów budynków. Nowelizacja ustawy znosi obowiązek zaciągnięcia kredytu jako warunku koniecznego do skorzystania z premii kompensacyjnej. W praktyce oznacza to, że osoba, która będzie chciała dokonać remontu budynku wielorodzinnego lub jednorodzinnego z przynajmniej jednym lokalem kwaterunkowym, będzie mogła go sfinansować z dowolnych środków finansowych. Także z własnych oszczędności. Nie będzie więc konieczne sfinansowanie takiego przedsięwzięcia z kredytu zaciągniętego w banku.

Do tej pory to właśnie obowiązek zaciągnięcia kredytu na remont był największą barierą w uzyskiwaniu premii kompensacyjnych. Banki nie chciały finansować tych przedsięwzięć. W konsekwencji, jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Ministerstwo Infrastruktury, do połowy 2009 r. nie została przyznana ani jedna premia.

  • 212 tys. pozwoleń na budowę wydano w 2009 r.
Arkadiusz Jaraszek Gazeta Prawna

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies