Ze świata nieruchomości - strona 128

Polscy budowlańcy w Irlandii bardziej elastyczni

Polscy imigranci zatrudnieni w Irlandii w sektorze budowlanym godzą się na gorsze warunki pracy, ponieważ wolą ją zachować niż rozglądać się za innym zatrudnieniem albo wracać do kraju - wynika z badań Trinity College w Dublinie.

Trinity College prowadzi dwuletni projekt, w którym monitoruje grupę polskich pracowników budowlanych. Celem badania jest ustalenie, jaki wpływ na polskich imigrantów ma kryzys gospodarczy.

 badania wynika, że osoby, które straciły pracę, gotowe są zarejestrować się w urzędach pośrednictwa pracy i rozglądać się za nowym zajęciem - choć taka perspektywa to dla nich ostateczność.

Imigranci coraz bardziej niepokoją się sytuacją na rynku pracy i ich indywidualną perspektywą zatrudnienia. Wiele osób poszukujących pracy w budownictwie otrzymuje od potencjalnych pracodawców oferty poniżej stawek uzgodnionych w zbiorowym układzie pracy dla tego sektora.

- Liczni imigranci pracują poniżej kwalifikacji, ale rekompensatę widzą dla siebie w tym, że irlandzkie środowisko pracy jest generalnie dla nich przyjazne, bardziej nieformalne i daje im większe pole indywidualnego rozwoju - powiedział dr. James Wickham z Trinity College wtorkowemu dziennikowi The Irish Times.

Stopa bezrobocia wśród imigrantów z nowych państw UE wynosi ok. 20 proc. i jest blisko dwa razy wyższa niż w przypadku miejscowych pracowników irlandzkich.



źródlo: interia.pl (PAP)

Polscy budowlańcy w Irlandii bardziej elastyczni

Polscy imigranci zatrudnieni w Irlandii w sektorze budowlanym godzą się na gorsze warunki pracy, ponieważ wolą ją zachować niż rozglądać się za innym zatrudnieniem albo wracać do kraju - wynika z badań Trinity College w Dublinie.

Trinity College prowadzi dwuletni projekt, w którym monitoruje grupę polskich pracowników budowlanych. Celem badania jest ustalenie, jaki wpływ na polskich imigrantów ma kryzys gospodarczy.

 badania wynika, że osoby, które straciły pracę, gotowe są zarejestrować się w urzędach pośrednictwa pracy i rozglądać się za nowym zajęciem - choć taka perspektywa to dla nich ostateczność.

Imigranci coraz bardziej niepokoją się sytuacją na rynku pracy i ich indywidualną perspektywą zatrudnienia. Wiele osób poszukujących pracy w budownictwie otrzymuje od potencjalnych pracodawców oferty poniżej stawek uzgodnionych w zbiorowym układzie pracy dla tego sektora.

- Liczni imigranci pracują poniżej kwalifikacji, ale rekompensatę widzą dla siebie w tym, że irlandzkie środowisko pracy jest generalnie dla nich przyjazne, bardziej nieformalne i daje im większe pole indywidualnego rozwoju - powiedział dr. James Wickham z Trinity College wtorkowemu dziennikowi The Irish Times.

Stopa bezrobocia wśród imigrantów z nowych państw UE wynosi ok. 20 proc. i jest blisko dwa razy wyższa niż w przypadku miejscowych pracowników irlandzkich.



źródlo: interia.pl (PAP)

Nakaz rozbiórki po 7 latach

Inwestor, który wybudował dom na podstawie pozwolenia na budowę, może otrzymać nakaz jego rozbiórki.

W sprawie inwestora z Gostynina, który zwrócił się do GP z prośbą o dziennikarską interwencję, decyzja nakazująca rozbiórkę domu została wydana siedem lat po zakończeniu jego budowy.

Zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym, każdy sąsiad inwestora jest stroną postępowania administracyjnego i może zaskarżyć wydane pozwolenie na budowę. Jeżeli to zrobi, a sąd administracyjny uzna, że zostało ono wydane z naruszeniem prawa, to inwestor będzie musiał rozebrać wybudowany obiekt. Nie ma przy tym znaczenia, czy rozpoczął już budowę, czy nawet została ona już ukończona.

- Otrzymałem pozwolenie na budowę i przystąpiłem do prac - skarży się inwestor z Gostynina.

- W ich trakcie sąsiad zaskarżył decyzję starosty do sądu administracyjnego. Sprawa ciągnęła się przez kilka lat, a ja w tym czasie ukończyłem budowę domu. Teraz jednak otrzymałem nakaz jego rozbiórki, bowiem sąd uchylił pozwolenie na budowę, a starosta odmówił wydania nowego.

W takiej sytuacji inwestor jest bezradny i nie ma praktycznie żadnej możliwości uniknięcia rozbiórki.

- Jeżeli naprawienie uchylonej decyzji o pozwoleniu na budowę nie jest możliwe, to inwestor nie może dokończyć budowy domu, a jeżeli została ona już ukończona, to nie może uzyskać pozwolenia na jego użytkowanie - mówi Jan Nowak, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Pińczowie.

- Każdy obiekt, który został wybudowany z naruszeniem przepisów prawa, musi zostać rozebrany - dodaje.

Tacy właściciele są wobec prawa nawet w gorszej sytuacji niż osoby, które dopuściły się samowoli budowlanej. Nie mają one możliwości zalegalizowania swoich budynków.

Arkadiusz Jaraszek - Więcej: Gazeta Prawna 7.07.2009

źródło: interia.pl

Nakaz rozbiórki po 7 latach

Inwestor, który wybudował dom na podstawie pozwolenia na budowę, może otrzymać nakaz jego rozbiórki.

W sprawie inwestora z Gostynina, który zwrócił się do GP z prośbą o dziennikarską interwencję, decyzja nakazująca rozbiórkę domu została wydana siedem lat po zakończeniu jego budowy.

Zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym, każdy sąsiad inwestora jest stroną postępowania administracyjnego i może zaskarżyć wydane pozwolenie na budowę. Jeżeli to zrobi, a sąd administracyjny uzna, że zostało ono wydane z naruszeniem prawa, to inwestor będzie musiał rozebrać wybudowany obiekt. Nie ma przy tym znaczenia, czy rozpoczął już budowę, czy nawet została ona już ukończona.

- Otrzymałem pozwolenie na budowę i przystąpiłem do prac - skarży się inwestor z Gostynina.

- W ich trakcie sąsiad zaskarżył decyzję starosty do sądu administracyjnego. Sprawa ciągnęła się przez kilka lat, a ja w tym czasie ukończyłem budowę domu. Teraz jednak otrzymałem nakaz jego rozbiórki, bowiem sąd uchylił pozwolenie na budowę, a starosta odmówił wydania nowego.

W takiej sytuacji inwestor jest bezradny i nie ma praktycznie żadnej możliwości uniknięcia rozbiórki.

- Jeżeli naprawienie uchylonej decyzji o pozwoleniu na budowę nie jest możliwe, to inwestor nie może dokończyć budowy domu, a jeżeli została ona już ukończona, to nie może uzyskać pozwolenia na jego użytkowanie - mówi Jan Nowak, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Pińczowie.

- Każdy obiekt, który został wybudowany z naruszeniem przepisów prawa, musi zostać rozebrany - dodaje.

Tacy właściciele są wobec prawa nawet w gorszej sytuacji niż osoby, które dopuściły się samowoli budowlanej. Nie mają one możliwości zalegalizowania swoich budynków.

Arkadiusz Jaraszek - Więcej: Gazeta Prawna 7.07.2009

źródło: interia.pl

Warszawa na 113. miejscu

Tokio jest najdroższym miastem świata dla zagranicznych menadżerów. Rok temu listę tę otwierała Moskwa. Warszawa staniała i spadała z 35 miejsca na 113 - wynika z najnowszego badania międzynarodowej firmy konsultingowej Mercer.

Mercer, międzynarodowa firma zajmująca się m.in. zarządzaniem strategicznym i inwestowaniem postanowiła zbadać 143 miasta na całym świecie i określić zakres kosztów utrzymania, takich jak wynajmem mieszkania (domu), koszty transportu, wyżywienia, cen odzieży, artykułów gospodarstwa domowego i rozrywki.

Na drugim miejscu listy znalazła się japońska Osaka, awansując o dziewięć pozycji w porównaniu z ubiegłym rokiem. Moskwę sklasyfikowano na trzeciej pozycji. Genewa awansowała o cztery miejsca, zajmując czwartą pozycję. Na kolejnej jest Hong Kong. Ostatnie miejsce rankingu, co oznacza, że dla zagranicznego menadżera żyje się w nim najtaniej, jest Johannesburg.

W badaniu przeprowadzonym przez Mercer, Nowy Jork jest miastem bazowym z liczbą 100 punktów, inne miasta są do niego porównywane a zmiana wartości danej waluty mierzona jest w stosunku do dolara amerykańskiego. W tej klasyfikacji Tokio zdobywa 143.7 punktów i jest blisko trzy razy droższe niż Johannesburg, który osiągnął wynik 49.6.

Jak podał Mercer, "znaczące zmiany w tegorocznym rankingu zaszły głównie z powodu sporych zmian walutowych na świecie. Większość miast europejskich przesunęła się w dół w rankingu, łącznie z Warszawą, która doświadczyła najbardziej radykalnej zmiany, spadając o 78 pozycji z 35 miejsca na 113". Wysokie pozycje w rankingu straciły także Londyn i Oslo, obie stolice znajdowały się w pierwszej dziesiątce miast w 2008 r.

Jak zauważa Mercer, spadek w rankingu europejskich miast spowodowany jest osłabieniem miejscowych walut (euro, funta czy złotego) wobec dolara. W klasyfikacji spadła nie tylko Warszawa, ale także Glasgow na 129 miejsce i Birmingham na 125 - tj. odpowiednio o 60 i 59 pozycji. Niżej sklasyfikowane zostały także miasta niemieckie i hiszpańskie, szwedzkie, czeskie, rumuńskie, ukraińskie i węgierskie.

Podczas, gdy większość miast europejskich spadła w rankingu, prawie wszystkie miasta z regionu Środkowego Wschodu awansowały. W klasyfikacji przesunęły się Dubaj i Abu Dhabi. Tel Awiw jest nadal najdroższym miastem na Środkowym Wschodzie, chociaż spadł w rankingu z 14 na 17 pozycję.

Tańsze też stały się miasta kanadyjskie - Toronto, Ottawa i Montreal.

Natomiast wyżej został sklasyfikowane chińskie miasta takie jak Pekin, Szanghaj, Shenzhen i Guangzhou.

Mercer przeprowadził badanie kosztów życia w marcu 2009 r., jego wyniki są porównane do badania wykonanego marcu w 2008 r. Informacje dotyczące rankingu miast wykorzystywane są przez rządy i firmy w celu zabezpieczenia siły nabywczej swoich pracowników w sytuacji przeniesienia ich za granicę.

źródło informacji:  interia.pl PAP

Warszawa na 113. miejscu

Tokio jest najdroższym miastem świata dla zagranicznych menadżerów. Rok temu listę tę otwierała Moskwa. Warszawa staniała i spadała z 35 miejsca na 113 - wynika z najnowszego badania międzynarodowej firmy konsultingowej Mercer.

Mercer, międzynarodowa firma zajmująca się m.in. zarządzaniem strategicznym i inwestowaniem postanowiła zbadać 143 miasta na całym świecie i określić zakres kosztów utrzymania, takich jak wynajmem mieszkania (domu), koszty transportu, wyżywienia, cen odzieży, artykułów gospodarstwa domowego i rozrywki.

Na drugim miejscu listy znalazła się japońska Osaka, awansując o dziewięć pozycji w porównaniu z ubiegłym rokiem. Moskwę sklasyfikowano na trzeciej pozycji. Genewa awansowała o cztery miejsca, zajmując czwartą pozycję. Na kolejnej jest Hong Kong. Ostatnie miejsce rankingu, co oznacza, że dla zagranicznego menadżera żyje się w nim najtaniej, jest Johannesburg.

W badaniu przeprowadzonym przez Mercer, Nowy Jork jest miastem bazowym z liczbą 100 punktów, inne miasta są do niego porównywane a zmiana wartości danej waluty mierzona jest w stosunku do dolara amerykańskiego. W tej klasyfikacji Tokio zdobywa 143.7 punktów i jest blisko trzy razy droższe niż Johannesburg, który osiągnął wynik 49.6.

Jak podał Mercer, "znaczące zmiany w tegorocznym rankingu zaszły głównie z powodu sporych zmian walutowych na świecie. Większość miast europejskich przesunęła się w dół w rankingu, łącznie z Warszawą, która doświadczyła najbardziej radykalnej zmiany, spadając o 78 pozycji z 35 miejsca na 113". Wysokie pozycje w rankingu straciły także Londyn i Oslo, obie stolice znajdowały się w pierwszej dziesiątce miast w 2008 r.

Jak zauważa Mercer, spadek w rankingu europejskich miast spowodowany jest osłabieniem miejscowych walut (euro, funta czy złotego) wobec dolara. W klasyfikacji spadła nie tylko Warszawa, ale także Glasgow na 129 miejsce i Birmingham na 125 - tj. odpowiednio o 60 i 59 pozycji. Niżej sklasyfikowane zostały także miasta niemieckie i hiszpańskie, szwedzkie, czeskie, rumuńskie, ukraińskie i węgierskie.

Podczas, gdy większość miast europejskich spadła w rankingu, prawie wszystkie miasta z regionu Środkowego Wschodu awansowały. W klasyfikacji przesunęły się Dubaj i Abu Dhabi. Tel Awiw jest nadal najdroższym miastem na Środkowym Wschodzie, chociaż spadł w rankingu z 14 na 17 pozycję.

Tańsze też stały się miasta kanadyjskie - Toronto, Ottawa i Montreal.

Natomiast wyżej został sklasyfikowane chińskie miasta takie jak Pekin, Szanghaj, Shenzhen i Guangzhou.

Mercer przeprowadził badanie kosztów życia w marcu 2009 r., jego wyniki są porównane do badania wykonanego marcu w 2008 r. Informacje dotyczące rankingu miast wykorzystywane są przez rządy i firmy w celu zabezpieczenia siły nabywczej swoich pracowników w sytuacji przeniesienia ich za granicę.

źródło informacji:  interia.pl PAP

Azjatycki tygrys stawia na Polskę

Koreańskie firmy zainwestowały już w Polsce około 2 mld USD, a to dopiero początek – informuje "Rzeczpospolita".

 Warszawie rozpoczyna się dziś Polsko-Koreańskie Forum Gospodarcze. Jak informuje dziennik podpisane zostaną umowy między Korea Eximbankiem i Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz z BGK dotyczące finansowania projektów inwestycyjnych i handlowych.

Takie koncerny jak Samsung Engineering czy GS Engineering & Construction zainteresowane są projektami inżynierskimi w Polsce. Chodzi przede wszystkim o te współfinansowane ze środków unijnych takie jak budowa oczyszczalni ścieków czy elektrowni.

Liczba firm z kapitałem koreańskim w Polsce przekroczyła już 110.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".

źródło: onet.pl

Azjatycki tygrys stawia na Polskę

Koreańskie firmy zainwestowały już w Polsce około 2 mld USD, a to dopiero początek – informuje "Rzeczpospolita".

 Warszawie rozpoczyna się dziś Polsko-Koreańskie Forum Gospodarcze. Jak informuje dziennik podpisane zostaną umowy między Korea Eximbankiem i Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych oraz z BGK dotyczące finansowania projektów inwestycyjnych i handlowych.

Takie koncerny jak Samsung Engineering czy GS Engineering & Construction zainteresowane są projektami inżynierskimi w Polsce. Chodzi przede wszystkim o te współfinansowane ze środków unijnych takie jak budowa oczyszczalni ścieków czy elektrowni.

Liczba firm z kapitałem koreańskim w Polsce przekroczyła już 110.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".

źródło: onet.pl

Dobra wiadomość dla polskich kredytobiorców

Coraz lepsze perspektywy dla osób posiadających kredyty we frankach szwajcarskich - informuje "Puls Biznesu".

Szwajcaria została dotknięta przez deflację. Kryzys finansowy sprzyja polskim kredytobiorcom. Wg prognoz szwajcarski PKB skurczy się w tym roku o 4%, a w przyszłym roku kraj ten może czekać najwyżej stagnacja.

Ponadto od kilku miesięcy ten alpejski kraj zmaga się również z deflacją związaną ze spadkiem konsumpcji. Wedle najnowszych danych statystycznych w czerwcu ceny spadły o 1% w ujęciu rocznym. By uzdrowić sytuację bank szwajcarski utrzymuje stopy procentowe na możliwie najniższym poziomie – informuje "Puls Biznesu".

Dla polskich kredytobiorców oznacza to niższe raty kredytów zaciągniętych we frankach. Niskie stopy szwajcarskiego banku centralnego oznaczają niskie oprocentowanie kredytów, ponadto rozluźniona polityka sprzyja osłabianiu się franka względem polskiej waluty.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Pulsu Biznesu".

źródło: onet.pl

Dobra wiadomość dla polskich kredytobiorców

Coraz lepsze perspektywy dla osób posiadających kredyty we frankach szwajcarskich - informuje "Puls Biznesu".

Szwajcaria została dotknięta przez deflację. Kryzys finansowy sprzyja polskim kredytobiorcom. Wg prognoz szwajcarski PKB skurczy się w tym roku o 4%, a w przyszłym roku kraj ten może czekać najwyżej stagnacja.

Ponadto od kilku miesięcy ten alpejski kraj zmaga się również z deflacją związaną ze spadkiem konsumpcji. Wedle najnowszych danych statystycznych w czerwcu ceny spadły o 1% w ujęciu rocznym. By uzdrowić sytuację bank szwajcarski utrzymuje stopy procentowe na możliwie najniższym poziomie – informuje "Puls Biznesu".

Dla polskich kredytobiorców oznacza to niższe raty kredytów zaciągniętych we frankach. Niskie stopy szwajcarskiego banku centralnego oznaczają niskie oprocentowanie kredytów, ponadto rozluźniona polityka sprzyja osłabianiu się franka względem polskiej waluty.

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Pulsu Biznesu".

źródło: onet.pl

Można rozwiązać umowę przedwstępną na zakup mieszkania

Firmy deweloperskie bezpodstawnie odmawiają klientom prawa do odstąpienia od przedwstępnej umowy zakupu mieszkania.
Z powodu kryzysu na rynku nieruchomości deweloperzy nie chcą godzić się na rezygnację klientów z zarezerwowanych wcześniej mieszkań, nawet jeżeli umowa przedwstępna przewiduje uprawnienie do odstąpienia od umowy. W jednym ze sporów, do którego dotarła Gazeta Prawna, największy na rynku deweloper – J.W.Construction – odmawia Dorocie Ciborowskiej z Gdyni odstąpienia od przedwstępnej umowy zakupu mieszkania.
– Zgodziłam się na zapłacenie kary umownej w wysokości 5 proc. wartości lokalu, ale deweloper nie chce uwzględnić mojej rezygnacji, chociaż prawo takie przyznaje mi podpisana umowa – mówi klientka.
Deweloper nie chce przyjąć kary umownej i zwrócić wcześniej wpłaconych pieniędzy (klientka wpłaciła już 90 proc. wartości mieszkania), gdyż jego zdaniem nie ma podstaw do rozwiązania umowy.
– Wskazane w umowie postanowienia nie są postanowieniami umowy przedwstępnej, pomimo że taka była jej nazwa. Klientka w rzeczywistości zawarła umowę deweloperską, od której nie można odstąpić – mówi Piotr Ciszewski, radca prawny J.W. Construction. Jego zdaniem klienci mają prawo odstąpienia od umowy tylko w sytuacji, gdy deweloper opóźnia się ze spełnieniem swojego świadczenia, czyli wybudowaniem mieszkania.
Dla prawników argumenty przytaczane przez deweloperów nie mają oparcia w obowiązujących przepisach.
– Praktyki stosowane dziś przez deweloperów są nie do przyjęcia, bowiem od każdej umowy można odstąpić, jeżeli przewidują to jej postanowienia. Nie ma przy tym znaczenia, czy umowa jest umową przedwstępną czy umową deweloperską – mówi radca prawny Dariusz Okolski.
Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego każdy klient może więc odstąpić od umowy przedwstępnej aż do czasu podpisania aktu notarialnego. Musi on oczywiście zapłacić określoną w umowie karę lub odszkodowanie. Odmienne postanowienia umowne stanowią niedozwolone klauzule umowne, których stosowanie jest zabronione.
– Wątpliwości może budzić sytuacja, w której deweloper, pomimo że uprawnienie takie wynika bezpośrednio z podpisanej umowy, próbuje je ograniczać i odmawia konsumentowi prawa do odstąpienia od umowy – mówi Konrad Gruner z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Źródło: GP

Można rozwiązać umowę przedwstępną na zakup mieszkania

Firmy deweloperskie bezpodstawnie odmawiają klientom prawa do odstąpienia od przedwstępnej umowy zakupu mieszkania.
Z powodu kryzysu na rynku nieruchomości deweloperzy nie chcą godzić się na rezygnację klientów z zarezerwowanych wcześniej mieszkań, nawet jeżeli umowa przedwstępna przewiduje uprawnienie do odstąpienia od umowy. W jednym ze sporów, do którego dotarła Gazeta Prawna, największy na rynku deweloper – J.W.Construction – odmawia Dorocie Ciborowskiej z Gdyni odstąpienia od przedwstępnej umowy zakupu mieszkania.
– Zgodziłam się na zapłacenie kary umownej w wysokości 5 proc. wartości lokalu, ale deweloper nie chce uwzględnić mojej rezygnacji, chociaż prawo takie przyznaje mi podpisana umowa – mówi klientka.
Deweloper nie chce przyjąć kary umownej i zwrócić wcześniej wpłaconych pieniędzy (klientka wpłaciła już 90 proc. wartości mieszkania), gdyż jego zdaniem nie ma podstaw do rozwiązania umowy.
– Wskazane w umowie postanowienia nie są postanowieniami umowy przedwstępnej, pomimo że taka była jej nazwa. Klientka w rzeczywistości zawarła umowę deweloperską, od której nie można odstąpić – mówi Piotr Ciszewski, radca prawny J.W. Construction. Jego zdaniem klienci mają prawo odstąpienia od umowy tylko w sytuacji, gdy deweloper opóźnia się ze spełnieniem swojego świadczenia, czyli wybudowaniem mieszkania.
Dla prawników argumenty przytaczane przez deweloperów nie mają oparcia w obowiązujących przepisach.
– Praktyki stosowane dziś przez deweloperów są nie do przyjęcia, bowiem od każdej umowy można odstąpić, jeżeli przewidują to jej postanowienia. Nie ma przy tym znaczenia, czy umowa jest umową przedwstępną czy umową deweloperską – mówi radca prawny Dariusz Okolski.
Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego każdy klient może więc odstąpić od umowy przedwstępnej aż do czasu podpisania aktu notarialnego. Musi on oczywiście zapłacić określoną w umowie karę lub odszkodowanie. Odmienne postanowienia umowne stanowią niedozwolone klauzule umowne, których stosowanie jest zabronione.
– Wątpliwości może budzić sytuacja, w której deweloper, pomimo że uprawnienie takie wynika bezpośrednio z podpisanej umowy, próbuje je ograniczać i odmawia konsumentowi prawa do odstąpienia od umowy – mówi Konrad Gruner z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Źródło: GP

Jak wypowiedzieć umowę najmu

W umowie najmu lokalu trzeba uregulować tryb i termin wypowiedzenia. Jeśli strony tego nie uczynią, będą stosowane przepisy kodeksu cywilnego.

Treść umów najmu, także w części dotyczącej terminów i zasad ich wypowiadania, możemy kształtować dowolnie, dostosowując ją do potrzeb wynajmującego i najemcy. Ale tylko w pewnym zakresie. Poza regulującymi te kwestie przepisami kodeksu cywilnego w wiele niuansów najmu lokali mieszkalnych ingeruje ustawa o ochronie praw lokatorów.
Lokator pod ochroną
Wynajmującemu zależy przede wszystkim na tym, by lokator korzystający z lokalu płacił w terminie wszystkie zobowiązania, nie doprowadził do dewastacji mieszkania oraz opuścił je wtedy, gdy skończy się umowa. Przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów w wersji obowiązującej do końca 2004 roku w znacznym stopniu ograniczały możliwości wypowiedzenia umowy, a tym samym odzyskania wynajmowanego mieszkania, gdy stawało się ono znów potrzebne właścicielowi.
Aktualnie większość tych ograniczeń nie ma zastosowania do wynajmu lokali mieszkalnych, który ma charakter najmu okazjonalnego. Chodzi tu o takie mieszkania, domy lub ich części, które swoim właścicielom służą do zaspokajania własnych potrzeb mieszkaniowych, a wynajęte zostały tylko na okres przejściowy. Zgodnie bowiem z przepisami tej ustawy, w razie oddania do używania lokalu, z którego właściciel przejściowo nie korzysta w całości lub w części w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, jej przepisów ustawy nie stosuje się, z wyjątkiem kilku przypadków uregulowanych w tejże ustawie.
Wyjątki dotyczą prawa do wejścia do lokalu, gdy nastąpiła awaria, prawa wytoczenia powództwa przez właściciela mieszkania, innych właścicieli lub użytkowników, w sytuacji gdy lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, zasad płacenia odszkodowania przez osoby zajmujące lokal bez tytułu prawnego oraz niektórych przepisów dotyczących prawa do wypowiedzenia umowy najmu.
Nie wdając się w szczegóły, najistotniejsze jest to, że właściciel mieszkania może wypowiedzieć umowę najmu okazjonalnego w każdym momencie, jeśli tylko powstaną okoliczności, w których wynajmowanie lokalu z przyczyn leżących po stronie właściciela staje się niemożliwe. W takim przypadku lokator musi lokal opuścić, gdyż nie podlega ochronie na podstawie innych przepisów ustawy o ochronie praw lokatorów. W to miejsce zastosowanie mają regulacje zawarte w kodeksie cywilnym.
Umowa najmu lokalu na dłużej niż rok powinna być zawarta na piśmie. W obrocie gospodarczym zaś, dla celów dokumentacyjnych i podatkowych, należy zawierać w tej formie każdą umowę.
Wypowiedzenie umowy najmu
Jeżeli wskutek wypowiedzenia najmu przez nabywcę przedmiotu najmu najemca jest zmuszony zwrócić rzecz wcześniej, niż byłby zobowiązany według umowy najmu, może zażądać od zbywcy naprawienia szkody.
Jedną z kluczowych kwestii, które warto szczegółowo uregulować w umowie najmu lokalu, jest tryb i termin jej wypowiedzenia. Jeśli strony tego nie uczynią, będą miały zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego. Tak więc gdy czas najmu jest nieoznaczony, to zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć umowę z zachowaniem terminów umownych lub w razie ich braku – z zachowaniem terminów ustawowych.
Ustawowe terminy wypowiedzenia najmu są następujące: gdy czynsz jest płatny w odstępach dłuższych niż miesiąc, najem można wypowiedzieć najpóźniej na trzy miesiące naprzód na koniec kwartału kalendarzowego; gdy czynsz jest płatny miesięcznie – na miesiąc naprzód na koniec miesiąca kalendarzowego; gdy czynsz jest płatny w krótszych odstępach czasu – na trzy dni naprzód; kiedy najem jest dzienny – na jeden dzień naprzód.
Ważne!
Umowa najmu lokalu zawarta na dłużej niż rok musi być sporządzona na piśmie
Jeżeli trwanie najmu jest oznaczone, to wynajmujący i najemca mogą wypowiedzieć umowę w wypadkach w niej określonych.
Przedawnienie roszczeń
Roszczenia wynajmującego przeciwko najemcy o naprawienie szkody z powodu uszkodzenia lub pogorszenia rzeczy, jak również roszczenia najemcy przeciwko wynajmującemu o zwrot nakładów albo o zwrot nadpłaconego czynszu przedawniają się z upływem roku od zwrotu rzeczy.
Jeśli strony umowy którąkolwiek z tych okoliczności zechcą uregulować odmiennie, wówczas takie postanowienia trzeba wpisać do umowy najmu lokalu. W przeciwnym razie będzie istniało domniemanie, że strony uzgodniły tak, jak stanowią przepisy kodeksu cywilnego.

 


Źródło: GP

Jak wypowiedzieć umowę najmu

W umowie najmu lokalu trzeba uregulować tryb i termin wypowiedzenia. Jeśli strony tego nie uczynią, będą stosowane przepisy kodeksu cywilnego.

Treść umów najmu, także w części dotyczącej terminów i zasad ich wypowiadania, możemy kształtować dowolnie, dostosowując ją do potrzeb wynajmującego i najemcy. Ale tylko w pewnym zakresie. Poza regulującymi te kwestie przepisami kodeksu cywilnego w wiele niuansów najmu lokali mieszkalnych ingeruje ustawa o ochronie praw lokatorów.
Lokator pod ochroną
Wynajmującemu zależy przede wszystkim na tym, by lokator korzystający z lokalu płacił w terminie wszystkie zobowiązania, nie doprowadził do dewastacji mieszkania oraz opuścił je wtedy, gdy skończy się umowa. Przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów w wersji obowiązującej do końca 2004 roku w znacznym stopniu ograniczały możliwości wypowiedzenia umowy, a tym samym odzyskania wynajmowanego mieszkania, gdy stawało się ono znów potrzebne właścicielowi.
Aktualnie większość tych ograniczeń nie ma zastosowania do wynajmu lokali mieszkalnych, który ma charakter najmu okazjonalnego. Chodzi tu o takie mieszkania, domy lub ich części, które swoim właścicielom służą do zaspokajania własnych potrzeb mieszkaniowych, a wynajęte zostały tylko na okres przejściowy. Zgodnie bowiem z przepisami tej ustawy, w razie oddania do używania lokalu, z którego właściciel przejściowo nie korzysta w całości lub w części w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, jej przepisów ustawy nie stosuje się, z wyjątkiem kilku przypadków uregulowanych w tejże ustawie.
Wyjątki dotyczą prawa do wejścia do lokalu, gdy nastąpiła awaria, prawa wytoczenia powództwa przez właściciela mieszkania, innych właścicieli lub użytkowników, w sytuacji gdy lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, zasad płacenia odszkodowania przez osoby zajmujące lokal bez tytułu prawnego oraz niektórych przepisów dotyczących prawa do wypowiedzenia umowy najmu.
Nie wdając się w szczegóły, najistotniejsze jest to, że właściciel mieszkania może wypowiedzieć umowę najmu okazjonalnego w każdym momencie, jeśli tylko powstaną okoliczności, w których wynajmowanie lokalu z przyczyn leżących po stronie właściciela staje się niemożliwe. W takim przypadku lokator musi lokal opuścić, gdyż nie podlega ochronie na podstawie innych przepisów ustawy o ochronie praw lokatorów. W to miejsce zastosowanie mają regulacje zawarte w kodeksie cywilnym.
Umowa najmu lokalu na dłużej niż rok powinna być zawarta na piśmie. W obrocie gospodarczym zaś, dla celów dokumentacyjnych i podatkowych, należy zawierać w tej formie każdą umowę.
Wypowiedzenie umowy najmu
Jeżeli wskutek wypowiedzenia najmu przez nabywcę przedmiotu najmu najemca jest zmuszony zwrócić rzecz wcześniej, niż byłby zobowiązany według umowy najmu, może zażądać od zbywcy naprawienia szkody.
Jedną z kluczowych kwestii, które warto szczegółowo uregulować w umowie najmu lokalu, jest tryb i termin jej wypowiedzenia. Jeśli strony tego nie uczynią, będą miały zastosowanie przepisy kodeksu cywilnego. Tak więc gdy czas najmu jest nieoznaczony, to zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć umowę z zachowaniem terminów umownych lub w razie ich braku – z zachowaniem terminów ustawowych.
Ustawowe terminy wypowiedzenia najmu są następujące: gdy czynsz jest płatny w odstępach dłuższych niż miesiąc, najem można wypowiedzieć najpóźniej na trzy miesiące naprzód na koniec kwartału kalendarzowego; gdy czynsz jest płatny miesięcznie – na miesiąc naprzód na koniec miesiąca kalendarzowego; gdy czynsz jest płatny w krótszych odstępach czasu – na trzy dni naprzód; kiedy najem jest dzienny – na jeden dzień naprzód.
Ważne!
Umowa najmu lokalu zawarta na dłużej niż rok musi być sporządzona na piśmie
Jeżeli trwanie najmu jest oznaczone, to wynajmujący i najemca mogą wypowiedzieć umowę w wypadkach w niej określonych.
Przedawnienie roszczeń
Roszczenia wynajmującego przeciwko najemcy o naprawienie szkody z powodu uszkodzenia lub pogorszenia rzeczy, jak również roszczenia najemcy przeciwko wynajmującemu o zwrot nakładów albo o zwrot nadpłaconego czynszu przedawniają się z upływem roku od zwrotu rzeczy.
Jeśli strony umowy którąkolwiek z tych okoliczności zechcą uregulować odmiennie, wówczas takie postanowienia trzeba wpisać do umowy najmu lokalu. W przeciwnym razie będzie istniało domniemanie, że strony uzgodniły tak, jak stanowią przepisy kodeksu cywilnego.

 


Źródło: GP

Sprzedaż obciążona hipoteką

Coraz więcej domów i mieszkań kupujemy przynajmniej w części korzystając z kredytu. Przybywa również ofert sprzedaży nieruchomości z obciążoną hipoteką.

Wiele osób nadal sądzi, że sprzedaż mieszkania czy domu obciążonego kredytem nie jest możliwa. Zwłaszcza, jeśli na kupno takiej nieruchomości nabywca planowałby zaciągnąć kolejny kredyt. Nic bardziej błędnego, jeśli spełnionych zostanie kilka warunków.

Po pierwsze nowa hipoteka może być wpisana do księgi wieczystej dopiero po wykreśleniu starych zobowiązań. Dlatego właśnie w akcie notarialnym sprzedaży nieruchomości należy zawrzeć informację, że część ceny od kupującego trafi bezpośrednio do banku sprzedającego - na poczet spłaty kredytu. Dopiero różnica między ceną sprzedaży, a zadłużeniem w dniu transakcji zasili konto sprzedającego mieszkanie czy dom.

Zadłużonego mieszkania nie można sprzedać bez wiedzy i zgody banku, w którym sprzedający spłaca kredyt - choćby dlatego, że jeszcze przed podpisaniem aktu notarialnego niezbędna będzie opinia tegoż banku o spłacanym kredycie. Dla uniknięcia konieczności bezpośredniego kontaktowania się z bankiem sprzedającego, powinniśmy zobowiązać sprzedającego do przedstawienia nam dokumentów, dotyczących warunków spłaty kredytu, wystawionych przez ten bank.

W opinii tej muszą znaleźć się m.in.:

  • zgoda na wcześniejszą spłatę kredytu,
  • numer konta, na jakie mają trafić pieniądze od nabywcy,
  • wysokość kwoty, która ma zostać przelana,
  • świadczenie banku, w którym zaciągał kredyt sprzedający, że pod warunkiem wpłaty środków na spłatę kredytu bank wyrazi zgodę na wykreślenie hipoteki.

Informacje te muszą być wpisane także w akcie notarialnym. Istnieje też możliwość przejęcia długu sprzedającego przez nabywcę, który dalej będzie spłacał kredyt. Jednak w takim przypadku jesteśmy zależni od zgody banku.

Decydując się na kupno zadłużonej nieruchomości i chcąc skorzystać z kredytu na ten cel nie musimy wcale zaciągać kredytu w tym samym banku, w którym uzyskała go osoba sprzedająca nam mieszkanie. Możemy więc swobodnie wybrać taki bank, który najbardziej nam odpowiada i którego ofertę kredytową oceniamy jako najlepszą.

W sytuacji natomiast, gdy mieszkanie z kredytem będzie sprzedawane lub kupowane za gotówkę, notariusz musi zadbać o to, by w akcie notarialnym wskazane zostało konto kredytowe, na które kupujący ma wpłacić pieniądze, podczas gdy resztę otrzyma sprzedający.

Po otrzymaniu pieniędzy wystarczających na spłatę kredytu, bank osoby sprzedającej wystawia zaświadczenie, że kredyt został spłacony i można już wystąpić do sądu z wnioskiem o wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej. Zaświadczenie to należy złożyć wraz z wnioskiem o wykreślenie hipoteki (oraz opłatą sądową za wykreślenie, która wynosi połowę opłaty za wpis hipoteki, tj. 100 złotych), do wydziału ksiąg wieczystych sądu rejonowego właściwego dla miejsca położenia nieruchomości. Kolejnym krokiem jest złożenie oświadczenia o ustanowieniu na zabezpieczenie spłaty kredytu zaciągniętego na zakup nieruchomości hipoteki (w tym przypadku opłata sądowa wynosi 200 zlotych).

Źródło: AIG/Lincoln Residential

Sprzedaż obciążona hipoteką

Coraz więcej domów i mieszkań kupujemy przynajmniej w części korzystając z kredytu. Przybywa również ofert sprzedaży nieruchomości z obciążoną hipoteką.

Wiele osób nadal sądzi, że sprzedaż mieszkania czy domu obciążonego kredytem nie jest możliwa. Zwłaszcza, jeśli na kupno takiej nieruchomości nabywca planowałby zaciągnąć kolejny kredyt. Nic bardziej błędnego, jeśli spełnionych zostanie kilka warunków.

Po pierwsze nowa hipoteka może być wpisana do księgi wieczystej dopiero po wykreśleniu starych zobowiązań. Dlatego właśnie w akcie notarialnym sprzedaży nieruchomości należy zawrzeć informację, że część ceny od kupującego trafi bezpośrednio do banku sprzedającego - na poczet spłaty kredytu. Dopiero różnica między ceną sprzedaży, a zadłużeniem w dniu transakcji zasili konto sprzedającego mieszkanie czy dom.

Zadłużonego mieszkania nie można sprzedać bez wiedzy i zgody banku, w którym sprzedający spłaca kredyt - choćby dlatego, że jeszcze przed podpisaniem aktu notarialnego niezbędna będzie opinia tegoż banku o spłacanym kredycie. Dla uniknięcia konieczności bezpośredniego kontaktowania się z bankiem sprzedającego, powinniśmy zobowiązać sprzedającego do przedstawienia nam dokumentów, dotyczących warunków spłaty kredytu, wystawionych przez ten bank.

W opinii tej muszą znaleźć się m.in.:

  • zgoda na wcześniejszą spłatę kredytu,
  • numer konta, na jakie mają trafić pieniądze od nabywcy,
  • wysokość kwoty, która ma zostać przelana,
  • świadczenie banku, w którym zaciągał kredyt sprzedający, że pod warunkiem wpłaty środków na spłatę kredytu bank wyrazi zgodę na wykreślenie hipoteki.

Informacje te muszą być wpisane także w akcie notarialnym. Istnieje też możliwość przejęcia długu sprzedającego przez nabywcę, który dalej będzie spłacał kredyt. Jednak w takim przypadku jesteśmy zależni od zgody banku.

Decydując się na kupno zadłużonej nieruchomości i chcąc skorzystać z kredytu na ten cel nie musimy wcale zaciągać kredytu w tym samym banku, w którym uzyskała go osoba sprzedająca nam mieszkanie. Możemy więc swobodnie wybrać taki bank, który najbardziej nam odpowiada i którego ofertę kredytową oceniamy jako najlepszą.

W sytuacji natomiast, gdy mieszkanie z kredytem będzie sprzedawane lub kupowane za gotówkę, notariusz musi zadbać o to, by w akcie notarialnym wskazane zostało konto kredytowe, na które kupujący ma wpłacić pieniądze, podczas gdy resztę otrzyma sprzedający.

Po otrzymaniu pieniędzy wystarczających na spłatę kredytu, bank osoby sprzedającej wystawia zaświadczenie, że kredyt został spłacony i można już wystąpić do sądu z wnioskiem o wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej. Zaświadczenie to należy złożyć wraz z wnioskiem o wykreślenie hipoteki (oraz opłatą sądową za wykreślenie, która wynosi połowę opłaty za wpis hipoteki, tj. 100 złotych), do wydziału ksiąg wieczystych sądu rejonowego właściwego dla miejsca położenia nieruchomości. Kolejnym krokiem jest złożenie oświadczenia o ustanowieniu na zabezpieczenie spłaty kredytu zaciągniętego na zakup nieruchomości hipoteki (w tym przypadku opłata sądowa wynosi 200 zlotych).

Źródło: AIG/Lincoln Residential

Cicha woda

Korzystanie z instalacji sanitarnej lub grzewczej, która nie posiada właściwej izolacji akustycznej może być naprawdę uciążliwe. Warto pamiętać o tym już na etapie montażu. W przeciwnym razie na własne życzenie skażemy się na wieczne hałasy i nieprzyjemne dla ucha drgania rur.

Najczęstszymi przyczynami zbyt głośnej pracy instalacji są: zły dobór tzw. armatury czerpalnej (np. zaworów odcinających wodę do pralki czy spłuczki), źle zamontowane uchwyty mocujące przewody i złączki, a także zbyt duża prędkość przepływu wody.

- Częstym błędem wykonawczym jest brak izolacji akustycznej w miejscach, w których rury przechodzą przez przegrody budowlane, czyli ściany i stropy, a także wadliwie zamontowane urządzenia czerpalne – mówi Krzysztof Kaczmarek z firmy TECE.

Sposobów na skuteczne wyciszenie pracy każdej instalacji jest jednak wiele. W układach nadtynkowych wszystkie rury powinny zostać zamontowane na uchwytach wyposażonych w gumę tłumiącą ich drgania. Z kolei te, które prowadzimy w ścianach lub posadzce najlepiej wytłumić specjalną matą izolacyjną o grubości przynajmniej 9 mm.

 

W ostatnim czasie coraz większą popularnością cieszy się układanie rur w systemie zabudowy na sucho (ściany gipsowo-kartonowe). W tym wypadku izoluje się je tym samym materiałem co ścianki. – Niezależnie od sposobu prowadzenia przewodów, bardzo dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie do budowy instalacji nowoczesnych systemów z tworzyw sztucznych

Ale to nie wszystko. Właściwa izolacja musi uwzględniać także zabezpieczenie wszystkich złączek – zwłaszcza tych metalowych. Poza tym przewody w instalacjach grzewczych i doprowadzających wodę należy montować na odpowiednio masywnych ścianach, o ciężarze min. 220 kg/m.

Źródło: InPlus PR

Cicha woda

Korzystanie z instalacji sanitarnej lub grzewczej, która nie posiada właściwej izolacji akustycznej może być naprawdę uciążliwe. Warto pamiętać o tym już na etapie montażu. W przeciwnym razie na własne życzenie skażemy się na wieczne hałasy i nieprzyjemne dla ucha drgania rur.

Najczęstszymi przyczynami zbyt głośnej pracy instalacji są: zły dobór tzw. armatury czerpalnej (np. zaworów odcinających wodę do pralki czy spłuczki), źle zamontowane uchwyty mocujące przewody i złączki, a także zbyt duża prędkość przepływu wody.

- Częstym błędem wykonawczym jest brak izolacji akustycznej w miejscach, w których rury przechodzą przez przegrody budowlane, czyli ściany i stropy, a także wadliwie zamontowane urządzenia czerpalne – mówi Krzysztof Kaczmarek z firmy TECE.

Sposobów na skuteczne wyciszenie pracy każdej instalacji jest jednak wiele. W układach nadtynkowych wszystkie rury powinny zostać zamontowane na uchwytach wyposażonych w gumę tłumiącą ich drgania. Z kolei te, które prowadzimy w ścianach lub posadzce najlepiej wytłumić specjalną matą izolacyjną o grubości przynajmniej 9 mm.

 

W ostatnim czasie coraz większą popularnością cieszy się układanie rur w systemie zabudowy na sucho (ściany gipsowo-kartonowe). W tym wypadku izoluje się je tym samym materiałem co ścianki. – Niezależnie od sposobu prowadzenia przewodów, bardzo dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie do budowy instalacji nowoczesnych systemów z tworzyw sztucznych

Ale to nie wszystko. Właściwa izolacja musi uwzględniać także zabezpieczenie wszystkich złączek – zwłaszcza tych metalowych. Poza tym przewody w instalacjach grzewczych i doprowadzających wodę należy montować na odpowiednio masywnych ścianach, o ciężarze min. 220 kg/m.

Źródło: InPlus PR

Odszkodowanie za drogę

Fragmenty działek były nierzadko zabierane przez urzędników pod drogi. Należy się za to rekompensata.
Chodzi głównie o te osoby, którym zabrano część ich terenów pod drogi przy okazji dokonywania podziału ich nieruchomości na mniejsze działki - zaznacza Rzeczpospolita.

Art. 98 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami (DzU z 2004 r. nr 261, poz. 2603 ze zm.) określa, co się dzieje z działkami wydzielonymi pod drogi publiczne z nieruchomości, której podział został dokonany na wniosek właściciela. Działki takie - przytacza dziennik - przechodzą z mocy prawa na własność samorządów albo Skarbu Państwa z dniem, w którym decyzja zatwierdzająca taki podział staje się ostateczna.

Takie zasady obowiązywały też wcześniej, na podstawie starych przepisów, dlatego sytuacja może dotyczyć wielu właścicieli nieruchomości. Zainteresowani powinni sprawdzić, czy ten problem ich dotyczy, bo wcześniej urzędnicy nie występowali o ujawnienie w księgach wieczystych praw własności przejmujących.

Strony w negocjacjach powinny ustalić odszkodowanie za zabraną część działki - czytamy dalej w Rzeczpospolitej. Dopiero gdy nie dojdą do porozumienia, to odszkodowanie ustali starosta. Analogiczne zasady obowiązują, gdy urzędnicy zabierają nam fragmenty działek przy okazji poszerzania dróg.

Źródło: Rzeczpospolita

Odszkodowanie za drogę

Fragmenty działek były nierzadko zabierane przez urzędników pod drogi. Należy się za to rekompensata.
Chodzi głównie o te osoby, którym zabrano część ich terenów pod drogi przy okazji dokonywania podziału ich nieruchomości na mniejsze działki - zaznacza Rzeczpospolita.

Art. 98 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami (DzU z 2004 r. nr 261, poz. 2603 ze zm.) określa, co się dzieje z działkami wydzielonymi pod drogi publiczne z nieruchomości, której podział został dokonany na wniosek właściciela. Działki takie - przytacza dziennik - przechodzą z mocy prawa na własność samorządów albo Skarbu Państwa z dniem, w którym decyzja zatwierdzająca taki podział staje się ostateczna.

Takie zasady obowiązywały też wcześniej, na podstawie starych przepisów, dlatego sytuacja może dotyczyć wielu właścicieli nieruchomości. Zainteresowani powinni sprawdzić, czy ten problem ich dotyczy, bo wcześniej urzędnicy nie występowali o ujawnienie w księgach wieczystych praw własności przejmujących.

Strony w negocjacjach powinny ustalić odszkodowanie za zabraną część działki - czytamy dalej w Rzeczpospolitej. Dopiero gdy nie dojdą do porozumienia, to odszkodowanie ustali starosta. Analogiczne zasady obowiązują, gdy urzędnicy zabierają nam fragmenty działek przy okazji poszerzania dróg.

Źródło: Rzeczpospolita

Świadectwo w praktyce

W związku z nowelizacją Prawa budowlanego z dniem 1 stycznia 2009 r. większość budynków w Polsce powinna posiadać świadectwo charakterystyki energetycznej. Obowiązek ten dotyczy zarówno obiektów oddawanych do użytku przez deweloperów, jak i mieszkań oraz lokali przeznaczonych na wynajem czy sprzedaż. Dzięki świadectwom każdy z nas będzie mógł oszacować przyszłe koszty eksploatacji, w tym przede wszystkim ogrzewania budynku.

Jest to szczególnie ważne w kontekście stale rosnących cen energii. Jak wynika bowiem z raportu Szóste Paliwo – Polacy o oszczędzaniu energii w budownictwie – architekci, inwestorzy przeprowadzonego na zlecenie firmy Rockwool Polska - już teraz aż dla 46% inwestorów opłacenie bieżących rachunków za ogrzewanie stanowi problem.

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku zawiera informacje dotyczące zapotrzebowania na energię wyrażone poprzez kilka wskaźników. Najbardziej widocznym wskaźnikiem w świadectwie jest EP, czyli wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną  określający całkowitą efektywność energetyczną budynku z uwzględnieniem efektu ekologicznego.

Z uwagi na standardowe warunki brzegowe potrzebne do określenia tego wskaźnika (m.in. rodzaj paliwa wykorzystywanego do wytworzenia energii na ogrzewanie i przygotowanie cieplej wody użytkowej, dane klimatyczne, z góry założony sposób eksploatacji, standardowe temperatury wewnętrzne) z wartości tej nie można wnioskować o rzeczywistym zużyciu energii budynku i co za tym idzie nie może być on podstawą do naliczania opłat za jej zużycie. Przypominająca suwak graficzna forma przedstawienia poziomu wskaźnika nieuwzględniająca klas energetycznych, nie daje użytkownikowi poglądu nt. energooszczędności budynku.

Dla przeciętnego użytkownika nieruchomości najważniejszy element takiego certyfikatu to wskaźnik EK (energii końcowej), na podstawie, którego można oszacować przyszłe koszty eksploatacji obiektu. W praktyce EK określa ilość energii potrzebnej każdego roku do ogrzania mieszkania, jego wentylacji, przygotowania ciepłej wody użytkowej, a w domach z klimatyzacją - dodatkowo chłodzenia. Im mniejsza jest wartość współczynnika EK, tym bardziej efektywny energetycznie jest dany budynek, a tym samym – niższe są koszty jego utrzymania.

Poza wskaźnikiem EK w drugim etapie użytkownik swoją uwagę powinien skupić na stronie 2-giej świadectwa, gdzie w kolejnych sekcjach można znaleźć parametry informujące o izolacyjności cieplnej przegród budynku, parametrach urządzeń grzewczych, wentylacyjnych i przygotowania ciepłej wody użytkowej. Znajduje się tam również obliczeniowe zapotrzebowanie na energię końcową w skali roku w rozbiciu na poszczególne elementy (ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę i urządzenia pomocnicze – pompy obiegowe). Dzięki tym danym możemy zidentyfikować krytyczne elementy dla rzeczywistego zużycia energii w budynku.

Na stronie 3 świadectwa użytkownik znajdzie zaproponowane przez certyfikującego wskazówki w zakresie możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię końcową.

Nowe przepisy w Prawie budowlanym nakładają obowiązek posiadania świadectwa charakterystyki energetycznej na większość obiektów w Polsce. Gdy budujemy dom, zadanie to leży po stronie inwestora. W takim przypadku do zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wniosku o udzielenie pozwolenia na jego użytkowanie, musi on bezwzględnie dołączyć kopię certyfikatu energetycznego. Warto przy tym pamiętać, że jest ono także wymagane dla obiektu rozbudowanego, nadbudowanego lub odbudowanego.

W sytuacji, gdy kupujemy dom lub mieszkanie od dewelopera, sporządzenie certyfikatu energetycznego należy do jego obowiązku. Jednak zgodnie ze znowelizowanymi przepisami Prawa budowlanego w blokach ze wspólną instalacją grzewczą świadectwo sporządza się wyłącznie dla całego budynku, a nie pojedynczego lokalu mieszkalnego. Inaczej sytuacja wygląda na rynku wtórnym. W tym przypadku wszystkie kupowane lub sprzedawane mieszkania czy domy powinny według prawa posiadać świadectwo energetyczne. Ustawa nie przewiduje jednak żadnych sankcji za jego brak. Podobna sytuacja ma miejsce w momencie, gdy zdecydujemy się na wynajem nieruchomości .

Sporządzaniem świadectw energetycznych zajmują się uprawnieni do tego specjaliści. Możemy wymagać od nich zaświadczenia o posiadaniu uprawnień projektowych lub do przygotowywania takich certyfikatów. Jeśli chodzi o cenę świadectwa, nie ma żadnych regulacji ustawowych w  tym obszarze. Szacuje się, że koszt jego sporządzenia dla typowego mieszkania w bloku lub prostego domu jednorodzinnego zaprojektowanego zgodnie z nowymi przepisami wynosi około 1000 złotych. Raz przygotowane świadectwo energetyczne jest ważne przez 10 lat, przy czym można w tym czasie wykonać nowe, jeśli ulegnie poprawie charakterystyka energetyczna budynku.

- Nowa ustawa o Efektywności energetycznej może sprawić, że w Polsce przybędzie domów i mieszkań o lepszym standardzie cieplnym, a co za tym następuje – tańszych w eksploatacji. Wpływa ona także na podwyższenie standardu i komfortu powstających nieruchomości, które dzięki nowym warunkom technicznym będą lepiej chronione przed wilgocią i zagrzybieniem – komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów Rockwool Polska. - Sytuacja taka leży w interesie zarówno deweloperów, jak i inwestorów indywidualnych. Część z nich już od kilku lat buduje energooszczędnie, jednak nadal daleko Polsce w tym względzie do naszych zachodnich sąsiadów.

- Batalia o wdrożenie dyrektywy EPBD trwała w Polsce ponad 4 lata. Choć przyjętym przepisom daleko do doskonałości, to jednak ważne, że w ogóle są i że już pojawiają się pierwsze programy obliczeniowe i świadectwa energetyczne – podkreśla Maria Dreger. - Szkoda tylko, że zrezygnowano z klas przy ocenie efektywności energetycznej budynków, takich, jakie występuję choćby na sprzęcie AGD. Są one dużo bardziej czytelne dla użytkowników domów i mieszkań, a to przecież dla nich  wymyślono certyfikaty – dodaje.

W krajach Unii Europejskiej większość państw już dawno wdrożyła postanowienia Dyrektywy EPDB. Prekursorem w tym względzie jest Dania, gdzie od lat 80-tych funkcjonuje obowiązkowy system doradztwa energetycznego. Certyfikaty energetyczne dla budynków zostały tam wprowadzony z początkiem 1997r. Obecnie, dzięki swojej polityce energetycznej, Dania stała się jedynym krajem w Europie, który eksportuje energię, choć nawet nie posiada własnych zasobów paliw kopalnych.


Źródło: Rockwool Polska

Świadectwo w praktyce

W związku z nowelizacją Prawa budowlanego z dniem 1 stycznia 2009 r. większość budynków w Polsce powinna posiadać świadectwo charakterystyki energetycznej. Obowiązek ten dotyczy zarówno obiektów oddawanych do użytku przez deweloperów, jak i mieszkań oraz lokali przeznaczonych na wynajem czy sprzedaż. Dzięki świadectwom każdy z nas będzie mógł oszacować przyszłe koszty eksploatacji, w tym przede wszystkim ogrzewania budynku.

Jest to szczególnie ważne w kontekście stale rosnących cen energii. Jak wynika bowiem z raportu Szóste Paliwo – Polacy o oszczędzaniu energii w budownictwie – architekci, inwestorzy przeprowadzonego na zlecenie firmy Rockwool Polska - już teraz aż dla 46% inwestorów opłacenie bieżących rachunków za ogrzewanie stanowi problem.

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku zawiera informacje dotyczące zapotrzebowania na energię wyrażone poprzez kilka wskaźników. Najbardziej widocznym wskaźnikiem w świadectwie jest EP, czyli wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną  określający całkowitą efektywność energetyczną budynku z uwzględnieniem efektu ekologicznego.

Z uwagi na standardowe warunki brzegowe potrzebne do określenia tego wskaźnika (m.in. rodzaj paliwa wykorzystywanego do wytworzenia energii na ogrzewanie i przygotowanie cieplej wody użytkowej, dane klimatyczne, z góry założony sposób eksploatacji, standardowe temperatury wewnętrzne) z wartości tej nie można wnioskować o rzeczywistym zużyciu energii budynku i co za tym idzie nie może być on podstawą do naliczania opłat za jej zużycie. Przypominająca suwak graficzna forma przedstawienia poziomu wskaźnika nieuwzględniająca klas energetycznych, nie daje użytkownikowi poglądu nt. energooszczędności budynku.

Dla przeciętnego użytkownika nieruchomości najważniejszy element takiego certyfikatu to wskaźnik EK (energii końcowej), na podstawie, którego można oszacować przyszłe koszty eksploatacji obiektu. W praktyce EK określa ilość energii potrzebnej każdego roku do ogrzania mieszkania, jego wentylacji, przygotowania ciepłej wody użytkowej, a w domach z klimatyzacją - dodatkowo chłodzenia. Im mniejsza jest wartość współczynnika EK, tym bardziej efektywny energetycznie jest dany budynek, a tym samym – niższe są koszty jego utrzymania.

Poza wskaźnikiem EK w drugim etapie użytkownik swoją uwagę powinien skupić na stronie 2-giej świadectwa, gdzie w kolejnych sekcjach można znaleźć parametry informujące o izolacyjności cieplnej przegród budynku, parametrach urządzeń grzewczych, wentylacyjnych i przygotowania ciepłej wody użytkowej. Znajduje się tam również obliczeniowe zapotrzebowanie na energię końcową w skali roku w rozbiciu na poszczególne elementy (ogrzewanie i wentylację, ciepłą wodę i urządzenia pomocnicze – pompy obiegowe). Dzięki tym danym możemy zidentyfikować krytyczne elementy dla rzeczywistego zużycia energii w budynku.

Na stronie 3 świadectwa użytkownik znajdzie zaproponowane przez certyfikującego wskazówki w zakresie możliwości zmniejszenia zapotrzebowania na energię końcową.

Nowe przepisy w Prawie budowlanym nakładają obowiązek posiadania świadectwa charakterystyki energetycznej na większość obiektów w Polsce. Gdy budujemy dom, zadanie to leży po stronie inwestora. W takim przypadku do zawiadomienia o zakończeniu budowy lub wniosku o udzielenie pozwolenia na jego użytkowanie, musi on bezwzględnie dołączyć kopię certyfikatu energetycznego. Warto przy tym pamiętać, że jest ono także wymagane dla obiektu rozbudowanego, nadbudowanego lub odbudowanego.

W sytuacji, gdy kupujemy dom lub mieszkanie od dewelopera, sporządzenie certyfikatu energetycznego należy do jego obowiązku. Jednak zgodnie ze znowelizowanymi przepisami Prawa budowlanego w blokach ze wspólną instalacją grzewczą świadectwo sporządza się wyłącznie dla całego budynku, a nie pojedynczego lokalu mieszkalnego. Inaczej sytuacja wygląda na rynku wtórnym. W tym przypadku wszystkie kupowane lub sprzedawane mieszkania czy domy powinny według prawa posiadać świadectwo energetyczne. Ustawa nie przewiduje jednak żadnych sankcji za jego brak. Podobna sytuacja ma miejsce w momencie, gdy zdecydujemy się na wynajem nieruchomości .

Sporządzaniem świadectw energetycznych zajmują się uprawnieni do tego specjaliści. Możemy wymagać od nich zaświadczenia o posiadaniu uprawnień projektowych lub do przygotowywania takich certyfikatów. Jeśli chodzi o cenę świadectwa, nie ma żadnych regulacji ustawowych w  tym obszarze. Szacuje się, że koszt jego sporządzenia dla typowego mieszkania w bloku lub prostego domu jednorodzinnego zaprojektowanego zgodnie z nowymi przepisami wynosi około 1000 złotych. Raz przygotowane świadectwo energetyczne jest ważne przez 10 lat, przy czym można w tym czasie wykonać nowe, jeśli ulegnie poprawie charakterystyka energetyczna budynku.

- Nowa ustawa o Efektywności energetycznej może sprawić, że w Polsce przybędzie domów i mieszkań o lepszym standardzie cieplnym, a co za tym następuje – tańszych w eksploatacji. Wpływa ona także na podwyższenie standardu i komfortu powstających nieruchomości, które dzięki nowym warunkom technicznym będą lepiej chronione przed wilgocią i zagrzybieniem – komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów Rockwool Polska. - Sytuacja taka leży w interesie zarówno deweloperów, jak i inwestorów indywidualnych. Część z nich już od kilku lat buduje energooszczędnie, jednak nadal daleko Polsce w tym względzie do naszych zachodnich sąsiadów.

- Batalia o wdrożenie dyrektywy EPBD trwała w Polsce ponad 4 lata. Choć przyjętym przepisom daleko do doskonałości, to jednak ważne, że w ogóle są i że już pojawiają się pierwsze programy obliczeniowe i świadectwa energetyczne – podkreśla Maria Dreger. - Szkoda tylko, że zrezygnowano z klas przy ocenie efektywności energetycznej budynków, takich, jakie występuję choćby na sprzęcie AGD. Są one dużo bardziej czytelne dla użytkowników domów i mieszkań, a to przecież dla nich  wymyślono certyfikaty – dodaje.

W krajach Unii Europejskiej większość państw już dawno wdrożyła postanowienia Dyrektywy EPDB. Prekursorem w tym względzie jest Dania, gdzie od lat 80-tych funkcjonuje obowiązkowy system doradztwa energetycznego. Certyfikaty energetyczne dla budynków zostały tam wprowadzony z początkiem 1997r. Obecnie, dzięki swojej polityce energetycznej, Dania stała się jedynym krajem w Europie, który eksportuje energię, choć nawet nie posiada własnych zasobów paliw kopalnych.


Źródło: Rockwool Polska

Właściciel zniesie hipotekę

Nie będzie już podziału na hipotekę zwykłą i kaucyjną. Jedną hipoteką będzie można zabezpieczyć kilka wierzytelności istniejących, przyszłych i warunkowych.

Jak donosi Gazeta Prawna, projekt nowelizacji ustawy o księgach wieczystych i hipotece likwiduje podział na hipotekę zwykłą i kaucyjną. Pozostanie jedna hipoteka, którą będzie można zabezpieczyć wierzytelności istniejące, przyszłe i warunkowe. Jednocześnie możliwe będzie zabezpieczenie jedną hipoteką więcej niż jednej wierzytelności.

Usprawni to obrót gospodarczy i obniży koszty – mówi w gazecie Jerzy Kozdroń, poseł PO i sprawozdawca projektu ustawy. – Jeżeli np. jeden bank nie będzie miał zdolności finansowej do udzielenia kredytu i będzie chciał zawiązać konsorcjum z innym bankiem, to nie trzeba będzie ustanawiać kilku hipotek, ale wystarczy jedna hipoteka dla dwóch wierzytelności od różnych podmiotów – wyjaśnia dziennikowi poseł.

Jeśli wierzytelność nie powstanie mimo upływu dziesięciu lat od ustanowienia hipoteki, właściciel nieruchomości będzie mógł żądać zniesienia hipoteki za wynagrodzeniem. Właściciel nieruchomości będzie miał też prawo - dodaje dziennik - do rozporządzania opróżnionym miejscem hipotecznym, w sytuacji gdy jakaś hipoteka wygaśnie.

Źródło: Gazeta Prawna

Właściciel zniesie hipotekę

Nie będzie już podziału na hipotekę zwykłą i kaucyjną. Jedną hipoteką będzie można zabezpieczyć kilka wierzytelności istniejących, przyszłych i warunkowych.

Jak donosi Gazeta Prawna, projekt nowelizacji ustawy o księgach wieczystych i hipotece likwiduje podział na hipotekę zwykłą i kaucyjną. Pozostanie jedna hipoteka, którą będzie można zabezpieczyć wierzytelności istniejące, przyszłe i warunkowe. Jednocześnie możliwe będzie zabezpieczenie jedną hipoteką więcej niż jednej wierzytelności.

Usprawni to obrót gospodarczy i obniży koszty – mówi w gazecie Jerzy Kozdroń, poseł PO i sprawozdawca projektu ustawy. – Jeżeli np. jeden bank nie będzie miał zdolności finansowej do udzielenia kredytu i będzie chciał zawiązać konsorcjum z innym bankiem, to nie trzeba będzie ustanawiać kilku hipotek, ale wystarczy jedna hipoteka dla dwóch wierzytelności od różnych podmiotów – wyjaśnia dziennikowi poseł.

Jeśli wierzytelność nie powstanie mimo upływu dziesięciu lat od ustanowienia hipoteki, właściciel nieruchomości będzie mógł żądać zniesienia hipoteki za wynagrodzeniem. Właściciel nieruchomości będzie miał też prawo - dodaje dziennik - do rozporządzania opróżnionym miejscem hipotecznym, w sytuacji gdy jakaś hipoteka wygaśnie.

Źródło: Gazeta Prawna

Czynsz nie będzie tajemnicą

Do końca lipca gminy powinny otrzymać od zarządców nieruchomości informacje o wysokości czynszów w ich budynkach. Za niedopełnienie tego obowiązku zarządca może stracić licencję zawodową.

Tylko do końca miesiąca licencjonowani zarządcy nieruchomości mają czas na przesłanie danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego. Obowiązek taki nakłada na nich art. 186a ustawy o gospodarce nieruchomościami.

- Przepis ten nakłada na zarządców obowiązek przekazania tych danych do organów wykonawczych gminy, czyli do wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast właściwych ze względu na miejsce położenia nieruchomości - mówi Teresa Jakutowicz, zastępca dyrektora Biura Informacji i Promocji w Ministerstwie Infrastruktury.

Odpowiedzialność zawodowa

Wraz z danymi o wysokości czynszów najmu lokali zarządca powinien przekazać także do gminy informacje o lokalizacji, wieku budynku i jego stanie technicznym oraz powierzchni użytkowej, a także standardzie wykończenia Wszystkie te informacje powinny być przekazane na urzędowym wzorze, który został określony w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 27 grudnia 2007 r. w sprawie określenia danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego, położonych na obszarze gminy lub jego części (Dz.U. nr 250, poz. 1873).

- Za niedopełnienie tego obowiązku licencjonowany zarządca nieruchomości może zostać pociągnięty do odpowiedzialności zawodowej - wyjaśnia Teresa Jakutowicz.

- Wniosek o wszczęcie postępowania może być złożony przez gminę, która nie otrzymała od zarządcy stosownych informacji - dodaje.

Za niedopełnienie swoich obowiązków zarządca może zostać ukarany dyscyplinarną karą upomnienia, nagany oraz zawieszeniem licencji zawodowej na okres od trzech miesięcy do jednego roku. W niektórych przypadkach zarządca może jednak zostać także pozbawiony licencji zawodowej.

Obowiązki gmin

Z informacji przekazanych od zarządców nieruchomości gmina ma obowiązek sporządzić zestawienie. W zestawieniu tym może ona także wykorzystać dane własne, dane przekazane przez właścicieli i lokatorów oraz organizacje ich zrzeszające, a także dane pochodzące z innych źródeł. Zestawienie danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego powinno zostać ogłoszone przez gminę w wojewódzkim dzienniku urzędowym. Termin na jego ogłoszenie upływa z końcem pierwszego kwartału roku następnego po tym, w którym zestawienie było tworzone.

Podstawa prawna

Ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 261, poz. 2603 z późn. zm.).

Arkadiusz Jaraszek

żródło: interia.pl

Czynsz nie będzie tajemnicą

Do końca lipca gminy powinny otrzymać od zarządców nieruchomości informacje o wysokości czynszów w ich budynkach. Za niedopełnienie tego obowiązku zarządca może stracić licencję zawodową.

Tylko do końca miesiąca licencjonowani zarządcy nieruchomości mają czas na przesłanie danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego. Obowiązek taki nakłada na nich art. 186a ustawy o gospodarce nieruchomościami.

- Przepis ten nakłada na zarządców obowiązek przekazania tych danych do organów wykonawczych gminy, czyli do wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast właściwych ze względu na miejsce położenia nieruchomości - mówi Teresa Jakutowicz, zastępca dyrektora Biura Informacji i Promocji w Ministerstwie Infrastruktury.

Odpowiedzialność zawodowa

Wraz z danymi o wysokości czynszów najmu lokali zarządca powinien przekazać także do gminy informacje o lokalizacji, wieku budynku i jego stanie technicznym oraz powierzchni użytkowej, a także standardzie wykończenia Wszystkie te informacje powinny być przekazane na urzędowym wzorze, który został określony w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 27 grudnia 2007 r. w sprawie określenia danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego, położonych na obszarze gminy lub jego części (Dz.U. nr 250, poz. 1873).

- Za niedopełnienie tego obowiązku licencjonowany zarządca nieruchomości może zostać pociągnięty do odpowiedzialności zawodowej - wyjaśnia Teresa Jakutowicz.

- Wniosek o wszczęcie postępowania może być złożony przez gminę, która nie otrzymała od zarządcy stosownych informacji - dodaje.

Za niedopełnienie swoich obowiązków zarządca może zostać ukarany dyscyplinarną karą upomnienia, nagany oraz zawieszeniem licencji zawodowej na okres od trzech miesięcy do jednego roku. W niektórych przypadkach zarządca może jednak zostać także pozbawiony licencji zawodowej.

Obowiązki gmin

Z informacji przekazanych od zarządców nieruchomości gmina ma obowiązek sporządzić zestawienie. W zestawieniu tym może ona także wykorzystać dane własne, dane przekazane przez właścicieli i lokatorów oraz organizacje ich zrzeszające, a także dane pochodzące z innych źródeł. Zestawienie danych dotyczących czynszów najmu lokali mieszkalnych nienależących do publicznego zasobu mieszkaniowego powinno zostać ogłoszone przez gminę w wojewódzkim dzienniku urzędowym. Termin na jego ogłoszenie upływa z końcem pierwszego kwartału roku następnego po tym, w którym zestawienie było tworzone.

Podstawa prawna

Ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 261, poz. 2603 z późn. zm.).

Arkadiusz Jaraszek

żródło: interia.pl

W poniedziałek rynek walutowy będzie czekał na impulsy z USA

Warszawa, 06.07.2009 (ISB) - Wobec braku danych makroekonomicznych i trwającego sezonu wakacyjnego początek notowań na rynku walutowym będzie bardzo spokojny. Zdaniem analityków, o przebiegu sesji zdecydują więc powracający po długim weekendzie inwestorzy z USA.
"Poniedziałek, podobnie zresztą jak cały tydzień, jest skąpy w publikacje danych makro, jednak będzie ważnym testem dla złotego. Po długim weekendzie związanym z Dniem Niepodległości wrócą bowiem na rynek inwestorzy amerykańscy i to ich sentyment zdecyduje o notowaniach na rynku walutowym" - powiedział analityk Banku BPH Adam Antoniak.

To jednak dopiero po południu, a do tego czasu ruch będzie raczej ograniczony. Ekonomista zauważył, że rano złoty nieznacznie stracił, ale w ciągu dnia powinien odrobić straty i zamknąć się nieco wyżej niż w piątek.

"Jeżeli złoty będzie w stanie obronić silne poziomy, które osiągnął w ostatnich dniach, to taki początek tygodnia zwiększy szansę na kontynuację umocnienia w dalszej jego części. Spodziewam się dziś stabilizacji kursu w okolicach 4,30-4,35 za euro" - podsumował Antoniak.

W poniedziałek o godz. 08:45 za jedno euro płacono 4,3760 zł, a za dolara 3,1360. Kurs euro/dolar wynosił 1,3950.

W piątek o godz. 17:15 za jedno euro płacono 4,3580 zł, a za dolara 3,1107. Kurs euro/dolar wynosił 1,4009.

W piątek około godz. 10:15 za jedno euro płacono 4,3578 zł, a za dolara 3,1128. Kurs euro/dolar wynosił 1,3999. (ISB)

lk/tom
Źródło: Internet Securities Businesswire

W poniedziałek rynek walutowy będzie czekał na impulsy z USA

Warszawa, 06.07.2009 (ISB) - Wobec braku danych makroekonomicznych i trwającego sezonu wakacyjnego początek notowań na rynku walutowym będzie bardzo spokojny. Zdaniem analityków, o przebiegu sesji zdecydują więc powracający po długim weekendzie inwestorzy z USA.
"Poniedziałek, podobnie zresztą jak cały tydzień, jest skąpy w publikacje danych makro, jednak będzie ważnym testem dla złotego. Po długim weekendzie związanym z Dniem Niepodległości wrócą bowiem na rynek inwestorzy amerykańscy i to ich sentyment zdecyduje o notowaniach na rynku walutowym" - powiedział analityk Banku BPH Adam Antoniak.

To jednak dopiero po południu, a do tego czasu ruch będzie raczej ograniczony. Ekonomista zauważył, że rano złoty nieznacznie stracił, ale w ciągu dnia powinien odrobić straty i zamknąć się nieco wyżej niż w piątek.

"Jeżeli złoty będzie w stanie obronić silne poziomy, które osiągnął w ostatnich dniach, to taki początek tygodnia zwiększy szansę na kontynuację umocnienia w dalszej jego części. Spodziewam się dziś stabilizacji kursu w okolicach 4,30-4,35 za euro" - podsumował Antoniak.

W poniedziałek o godz. 08:45 za jedno euro płacono 4,3760 zł, a za dolara 3,1360. Kurs euro/dolar wynosił 1,3950.

W piątek o godz. 17:15 za jedno euro płacono 4,3580 zł, a za dolara 3,1107. Kurs euro/dolar wynosił 1,4009.

W piątek około godz. 10:15 za jedno euro płacono 4,3578 zł, a za dolara 3,1128. Kurs euro/dolar wynosił 1,3999. (ISB)

lk/tom
Źródło: Internet Securities Businesswire

Rząd, walcząc z kryzysem, wydrenuje nasze kieszenie

Obietnice premiera Donalda Tuska z exposé o obniżce podatków można już włożyć między bajki. Kryzys w kasie państwa spowodował, że premier zmienił zdanie i dziś chce podwyżki danin publicznych.

Już po wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym premier i minister finansów mają przedstawić nowelizację budżetu na ten rok, rozpocznie się cykl spotkań z przedstawicielami opozycji i prezydentem Lechem Kaczyńskim. Cel? Przekonanie oponentów politycznych do zwiększenia od przyszłego roku podatków i składek w sytuacji potężnych niedoborów w kasie państwa, sięgających tylko w tym roku 37 mld zł.

Z informacji dziennika „Polska” wynika, że Platformie Obywatelskiej najłatwiej będzie przeforsować dwie propozycje: a podwyższenie składki rentowej z 5 do 13 proc., a podwyżka akcyzy na paliwo, alkohol i papierosy.

W przypadku podwyższenia składki rentowej PO może liczyć na głosy PSL i Lewicy przy odrzuceniu weta prezydenta, który przeciwny jest podnoszeniu podatków pośrednich i składki rentowej. Z kolei akcyzę rząd może podnieść w drodze jednego rozporządzenia i to także w trakcie roku, bez obaw o weto. – Podwyżka składki jest brana pod uwagę najbardziej, bo daje konkretne pieniądze do budżetu. A to dziś niezwykle ważny argument – przyznaje Paweł Arndt, poseł PO z Komisji Finansów Publicznych, który monitoruje realizację budżetu.
Już po wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym premier i minister finansów mają przedstawić nowelizację budżetu na ten rok, rozpocznie się cykl spotkań z przedstawicielami opozycji i prezydentem Lechem Kaczyńskim. Cel? Przekonanie oponentów politycznych do zwiększenia od przyszłego roku podatków i składek w sytuacji potężnych niedoborów w kasie państwa, sięgających tylko w tym roku 37 mld zł.

Z informacji dziennika „Polska” wynika, że Platformie Obywatelskiej najłatwiej będzie przeforsować dwie propozycje: a podwyższenie składki rentowej z 5 do 13 proc., a podwyżka akcyzy na paliwo, alkohol i papierosy.

W przypadku podwyższenia składki rentowej PO może liczyć na głosy PSL i Lewicy przy odrzuceniu weta prezydenta, który przeciwny jest podnoszeniu podatków pośrednich i składki rentowej. Z kolei akcyzę rząd może podnieść w drodze jednego rozporządzenia i to także w trakcie roku, bez obaw o weto. – Podwyżka składki jest brana pod uwagę najbardziej, bo daje konkretne pieniądze do budżetu. A to dziś niezwykle ważny argument – przyznaje Paweł Arndt, poseł PO z Komisji Finansów Publicznych, który monitoruje realizację budżetu.

A rząd szuka jeszcze innych rozwiązań. Myśli o podniesieniu podstawowej stawki VAT z 22 do 23 proc. i podwyżce niektórych stawek preferencyjnych, co może dać 9 mld zł. Chce też przywrócić 40-procentową stawkę PIT, co da ok. 8 mld zł. Ale nawet koalicjant PSL nie jest przekonany do tych działań. – Trzeba przede wszystkim wprowadzić takie działania, które nie zatrzymają, ale ożywią gospodarkę – mówi Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL. Z czym akurat zgadza się PiS.

Tomasz Ł. Rożek, Beata Tomaszkiewicz
Źródło: Polska

Rząd, walcząc z kryzysem, wydrenuje nasze kieszenie

Obietnice premiera Donalda Tuska z exposé o obniżce podatków można już włożyć między bajki. Kryzys w kasie państwa spowodował, że premier zmienił zdanie i dziś chce podwyżki danin publicznych.

Już po wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym premier i minister finansów mają przedstawić nowelizację budżetu na ten rok, rozpocznie się cykl spotkań z przedstawicielami opozycji i prezydentem Lechem Kaczyńskim. Cel? Przekonanie oponentów politycznych do zwiększenia od przyszłego roku podatków i składek w sytuacji potężnych niedoborów w kasie państwa, sięgających tylko w tym roku 37 mld zł.

Z informacji dziennika „Polska” wynika, że Platformie Obywatelskiej najłatwiej będzie przeforsować dwie propozycje: a podwyższenie składki rentowej z 5 do 13 proc., a podwyżka akcyzy na paliwo, alkohol i papierosy.

W przypadku podwyższenia składki rentowej PO może liczyć na głosy PSL i Lewicy przy odrzuceniu weta prezydenta, który przeciwny jest podnoszeniu podatków pośrednich i składki rentowej. Z kolei akcyzę rząd może podnieść w drodze jednego rozporządzenia i to także w trakcie roku, bez obaw o weto. – Podwyżka składki jest brana pod uwagę najbardziej, bo daje konkretne pieniądze do budżetu. A to dziś niezwykle ważny argument – przyznaje Paweł Arndt, poseł PO z Komisji Finansów Publicznych, który monitoruje realizację budżetu.
Już po wtorkowym posiedzeniu rządu, na którym premier i minister finansów mają przedstawić nowelizację budżetu na ten rok, rozpocznie się cykl spotkań z przedstawicielami opozycji i prezydentem Lechem Kaczyńskim. Cel? Przekonanie oponentów politycznych do zwiększenia od przyszłego roku podatków i składek w sytuacji potężnych niedoborów w kasie państwa, sięgających tylko w tym roku 37 mld zł.

Z informacji dziennika „Polska” wynika, że Platformie Obywatelskiej najłatwiej będzie przeforsować dwie propozycje: a podwyższenie składki rentowej z 5 do 13 proc., a podwyżka akcyzy na paliwo, alkohol i papierosy.

W przypadku podwyższenia składki rentowej PO może liczyć na głosy PSL i Lewicy przy odrzuceniu weta prezydenta, który przeciwny jest podnoszeniu podatków pośrednich i składki rentowej. Z kolei akcyzę rząd może podnieść w drodze jednego rozporządzenia i to także w trakcie roku, bez obaw o weto. – Podwyżka składki jest brana pod uwagę najbardziej, bo daje konkretne pieniądze do budżetu. A to dziś niezwykle ważny argument – przyznaje Paweł Arndt, poseł PO z Komisji Finansów Publicznych, który monitoruje realizację budżetu.

A rząd szuka jeszcze innych rozwiązań. Myśli o podniesieniu podstawowej stawki VAT z 22 do 23 proc. i podwyżce niektórych stawek preferencyjnych, co może dać 9 mld zł. Chce też przywrócić 40-procentową stawkę PIT, co da ok. 8 mld zł. Ale nawet koalicjant PSL nie jest przekonany do tych działań. – Trzeba przede wszystkim wprowadzić takie działania, które nie zatrzymają, ale ożywią gospodarkę – mówi Stanisław Żelichowski, szef klubu PSL. Z czym akurat zgadza się PiS.

Tomasz Ł. Rożek, Beata Tomaszkiewicz
Źródło: Polska

Bruksela chce objąć kontrolą wszystkie fundusze

Komisja Europejska pracuje nad dyrektywą dotyczącą firm zarządzających alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi, o czym informuje dzisiejszy „Puls Biznesu”. Oznacza to, że Komisja Nadzoru Finansowego objęłaby kontrolą fundusze hedgingowe, private equity oraz grupy kapitałowe o strukturze holdingu.

„Fundusze, prawnicy, a nawet Komisja Nadzoru Finansowego alarmują. Podmioty skupione w Polskim Stowarzyszeniu Inwestorów Kapitałowych (PSIK) i Europejskim Stowarzyszeniu Private Equity i Venture Capital (EVCA) już głośno protestują.
— Szykuje się niepotrzebna i szkodliwa rewolucja. W Polsce kompletnie sparaliżuje ona prace KNF, a działania wielu funduszy private equity i venture capital stracą sens. Do tego koszty nowych rozwiązań poniosą również standardowe holdingi, a spółki niepubliczne będą narażone na wyciek poufnych informacji. Nikt nie zapanuje nad takim chaosem — żali się nam członek zarządu jednego z większych krajowych TFI”, o czym czytamy w „Pulsie Biznesu”.

„Autorzy projektu dyrektywy przekonują, że działalność ZAFI (zarządzających alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi) niesie ze sobą szereg zagrożeń dla inwestorów i kontrahentów oraz dla skutecznego działania i stabilności rynków finansowych. Stąd konieczność wprowadzenia nowej dyrektywy.
Branży to nie przekonuje.
"Fundusze nie niosą ryzyka dla systemu finansowego. Są inwestorem długoterminowym, nie tworzą podaży w okresie dekoniunktury, nie stosują krótkiej sprzedaży, nie podejmują krótkoterminowych decyzji spekulacyjnych. W czasach dotkliwego braku kapitału dla firm działania wymierzone w europejską branżę private equity stanowią poważne zagrożenie dla tego rynku" — twierdzą szefowie PSIK i EVCA.
Zmiany przygotowywanej dyrektywy domagają się też fundusze hedgingowe” – informuje dalej „Puls Biznesu”.

Zdaniem ekspertów nowa dyrektywa Komisji Europejskiej zbyt duża ingerencja w biznes. To także duże wyzwanie dla europejskich nadzorców.

Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Pulsu Biznesu”, w artykule Adriana Boczkowskiego „Tykająca bomba z Unii.

A.Ł.

źródło: bankier.pl

Bruksela chce objąć kontrolą wszystkie fundusze

Komisja Europejska pracuje nad dyrektywą dotyczącą firm zarządzających alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi, o czym informuje dzisiejszy „Puls Biznesu”. Oznacza to, że Komisja Nadzoru Finansowego objęłaby kontrolą fundusze hedgingowe, private equity oraz grupy kapitałowe o strukturze holdingu.

„Fundusze, prawnicy, a nawet Komisja Nadzoru Finansowego alarmują. Podmioty skupione w Polskim Stowarzyszeniu Inwestorów Kapitałowych (PSIK) i Europejskim Stowarzyszeniu Private Equity i Venture Capital (EVCA) już głośno protestują.
— Szykuje się niepotrzebna i szkodliwa rewolucja. W Polsce kompletnie sparaliżuje ona prace KNF, a działania wielu funduszy private equity i venture capital stracą sens. Do tego koszty nowych rozwiązań poniosą również standardowe holdingi, a spółki niepubliczne będą narażone na wyciek poufnych informacji. Nikt nie zapanuje nad takim chaosem — żali się nam członek zarządu jednego z większych krajowych TFI”, o czym czytamy w „Pulsie Biznesu”.

„Autorzy projektu dyrektywy przekonują, że działalność ZAFI (zarządzających alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi) niesie ze sobą szereg zagrożeń dla inwestorów i kontrahentów oraz dla skutecznego działania i stabilności rynków finansowych. Stąd konieczność wprowadzenia nowej dyrektywy.
Branży to nie przekonuje.
"Fundusze nie niosą ryzyka dla systemu finansowego. Są inwestorem długoterminowym, nie tworzą podaży w okresie dekoniunktury, nie stosują krótkiej sprzedaży, nie podejmują krótkoterminowych decyzji spekulacyjnych. W czasach dotkliwego braku kapitału dla firm działania wymierzone w europejską branżę private equity stanowią poważne zagrożenie dla tego rynku" — twierdzą szefowie PSIK i EVCA.
Zmiany przygotowywanej dyrektywy domagają się też fundusze hedgingowe” – informuje dalej „Puls Biznesu”.

Zdaniem ekspertów nowa dyrektywa Komisji Europejskiej zbyt duża ingerencja w biznes. To także duże wyzwanie dla europejskich nadzorców.

Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Pulsu Biznesu”, w artykule Adriana Boczkowskiego „Tykająca bomba z Unii.

A.Ł.

źródło: bankier.pl

Zanim wybudujesz drogę

Właściciel działki, który planuje wybudowanie na niej drogi wewnętrznej, samodzielnie finansuje inwestycję ze środków własnych. Utwardzenie i urządzenie drogi, w tym także obsługującej ją infrastruktury technicznej, jest często wydatkiem koniecznym dla zapewnienia odpowiedniego dojazdu z drogi publicznej do posesj.
Realizacja inwestycji drogowej na własnym gruncie (o ile grunt ten nie został wydzielony pod drogę publiczną) nie kreuje po stronie inwestora roszczenia o partycypację w kosztach budowy względem osób trzecich, w tym podmiotów prawa publicznego. W szczególności brak podstaw prawnych do wystąpienia z żądaniem zwrotu poniesionych nakładów, choćby w części, w stosunku do gminy lub innej jednostki samorządu terytorialnego, na obszarze której jest położona działka drogowa.

Zgodnie z przepisem art. 8 ust.2 i 3 ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych budowa, przebudowa, remont, utrzymanie, ochrona i oznakowanie dróg wewnętrznych oraz zarządzanie nimi należy do zarządcy terenu, na którym jest zlokalizowana droga, a w przypadku jego braku - do właściciela tego terenu. Zapewniają oni także finansowanie tych zadań.

Inwestor, który - mając taką możliwość - chce dodatkowo uzyskać połączenie komunikacyjne swojej drogi z drogą publiczną, musi także zadbać o wykonanie odpowiedniego zjazdu. Zgodnie z przepisem art. 29 ust.1 ww. ustawy budowa lub przebudowa zjazdu należy do właściciela lub użytkownika nieruchomości przyległych do drogi. W tym celu inwestor winien uzyskać jednak stosowne zezwolenie zarządcy drogi gminnej, powiatowej, wojewódzkiej lub krajowej (drogi publiczne) - w zależności od tego, z którą z tych dróg droga prywatna ma się łączyć. Udzielenie zezwolenie następuje w formie decyzji administracyjnej i wydawane jest w przedmiocie lokalizacji zjazdu.

źródło: dom.wp.pl

Zanim wybudujesz drogę

Właściciel działki, który planuje wybudowanie na niej drogi wewnętrznej, samodzielnie finansuje inwestycję ze środków własnych. Utwardzenie i urządzenie drogi, w tym także obsługującej ją infrastruktury technicznej, jest często wydatkiem koniecznym dla zapewnienia odpowiedniego dojazdu z drogi publicznej do posesj.
Realizacja inwestycji drogowej na własnym gruncie (o ile grunt ten nie został wydzielony pod drogę publiczną) nie kreuje po stronie inwestora roszczenia o partycypację w kosztach budowy względem osób trzecich, w tym podmiotów prawa publicznego. W szczególności brak podstaw prawnych do wystąpienia z żądaniem zwrotu poniesionych nakładów, choćby w części, w stosunku do gminy lub innej jednostki samorządu terytorialnego, na obszarze której jest położona działka drogowa.

Zgodnie z przepisem art. 8 ust.2 i 3 ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych budowa, przebudowa, remont, utrzymanie, ochrona i oznakowanie dróg wewnętrznych oraz zarządzanie nimi należy do zarządcy terenu, na którym jest zlokalizowana droga, a w przypadku jego braku - do właściciela tego terenu. Zapewniają oni także finansowanie tych zadań.

Inwestor, który - mając taką możliwość - chce dodatkowo uzyskać połączenie komunikacyjne swojej drogi z drogą publiczną, musi także zadbać o wykonanie odpowiedniego zjazdu. Zgodnie z przepisem art. 29 ust.1 ww. ustawy budowa lub przebudowa zjazdu należy do właściciela lub użytkownika nieruchomości przyległych do drogi. W tym celu inwestor winien uzyskać jednak stosowne zezwolenie zarządcy drogi gminnej, powiatowej, wojewódzkiej lub krajowej (drogi publiczne) - w zależności od tego, z którą z tych dróg droga prywatna ma się łączyć. Udzielenie zezwolenie następuje w formie decyzji administracyjnej i wydawane jest w przedmiocie lokalizacji zjazdu.

źródło: dom.wp.pl

Moda na sztuczne wyspy

Niesamowite kształty i niebotyczne koszty budowy. Czy konstrukcje sztucznych wysp to kaprys bogatych i pokaz ekonomicznej potęgi czy konieczność? Ostatnio architekci prześcigają się w projektowaniu nowych lądów.

W Dubaju, gdzie pobito już prawie wszystkie możliwe rekordy architektoniczne, buduje się zespół trzech największych sztucznych wysp na świecie. Palm Islands to też jedna z  najbardziej spektakularnych inwestycji bogatych szejków. Archipelag, usypywany od 2001 r. na dnie przybrzeżnego szelfu, ma być symbolem potęgi ekonomicznej Emiratów Arabskich. Każda z wysp, o kształcie palmy otoczonej falochronem, będzie luksusową oazą dla bogatych. Holenderska firma zużyje na ich wybudowanie ponad 80 mln metrów sześciennych materiału skalnego z dna Zatoki Perskiej.

Gotowa jest już pierwsza z nich -  Palma Jumeirah (Dżumajra) z ekskluzywnymi hotelami, sklepami i restauracjami. Jednak największe pożądanie budzą apartamenty, a także domy letniskowe usytuowane na „liściach” tej olbrzymiej palmy. Mieszkanie w takim miejscu to symbol prestiżu, a lokale zostały sprzedane w ciągu trzech dni od rozpoczęcia aukcji. Wśród nabywców znaleźli się sławni i bogaci m.in. Victoria i David Beckham.

Dwie pozostałe wyspy - Palma Jebel Ali (Dżabal Ali) i Palma Deirah (Dajra) są jeszcze budowie. Opóźnia się przede wszystkim konstrukcja największej z nich, która powierzchnią ma przebić nowojorski Manhattan, a długość linii brzegowej ma oscylować wokół 400 km. Prawdziwym wyzwaniem jest na pewno budowa 404 domów na wodzie układających się w arabski napis - czterowiersz autorstwa Szejka Muhammada ibn Raszida al-Maktum.

To nie ostania z niesamowitych wizji architektów. Następnym projektem u wybrzeży Dubaju jest archipelag 300 sztucznych wysp, które widziane z lotu ptaka utworzą mapę świata. Zakończono już pierwsza fazę inwestycji.

źródło: dom.wp.pl

Moda na sztuczne wyspy

Niesamowite kształty i niebotyczne koszty budowy. Czy konstrukcje sztucznych wysp to kaprys bogatych i pokaz ekonomicznej potęgi czy konieczność? Ostatnio architekci prześcigają się w projektowaniu nowych lądów.

W Dubaju, gdzie pobito już prawie wszystkie możliwe rekordy architektoniczne, buduje się zespół trzech największych sztucznych wysp na świecie. Palm Islands to też jedna z  najbardziej spektakularnych inwestycji bogatych szejków. Archipelag, usypywany od 2001 r. na dnie przybrzeżnego szelfu, ma być symbolem potęgi ekonomicznej Emiratów Arabskich. Każda z wysp, o kształcie palmy otoczonej falochronem, będzie luksusową oazą dla bogatych. Holenderska firma zużyje na ich wybudowanie ponad 80 mln metrów sześciennych materiału skalnego z dna Zatoki Perskiej.

Gotowa jest już pierwsza z nich -  Palma Jumeirah (Dżumajra) z ekskluzywnymi hotelami, sklepami i restauracjami. Jednak największe pożądanie budzą apartamenty, a także domy letniskowe usytuowane na „liściach” tej olbrzymiej palmy. Mieszkanie w takim miejscu to symbol prestiżu, a lokale zostały sprzedane w ciągu trzech dni od rozpoczęcia aukcji. Wśród nabywców znaleźli się sławni i bogaci m.in. Victoria i David Beckham.

Dwie pozostałe wyspy - Palma Jebel Ali (Dżabal Ali) i Palma Deirah (Dajra) są jeszcze budowie. Opóźnia się przede wszystkim konstrukcja największej z nich, która powierzchnią ma przebić nowojorski Manhattan, a długość linii brzegowej ma oscylować wokół 400 km. Prawdziwym wyzwaniem jest na pewno budowa 404 domów na wodzie układających się w arabski napis - czterowiersz autorstwa Szejka Muhammada ibn Raszida al-Maktum.

To nie ostania z niesamowitych wizji architektów. Następnym projektem u wybrzeży Dubaju jest archipelag 300 sztucznych wysp, które widziane z lotu ptaka utworzą mapę świata. Zakończono już pierwsza fazę inwestycji.

źródło: dom.wp.pl

Ogromne zamieszki w Chinach - 140 zabitych, 800 osób rannych

W niedzielnych zamieszkach w stolicy ujgurskiego regionu autonomicznego Sinkiang (chiń. Xinjiang), na zachodzie Chin, zginęło 140 ludzi a ponad 800 zostało rannych - podały oficjalne media chińskie.

Kilkuset uczestników zamieszek aresztowano. W poniedziałek w mieście w praktyce obowiązywał stan wyjątkowy - wprowadzono zakaz ruchu samochodowego, pozamykano sklepy. Jak podały miejscowe władze "sytuacja pozostaje pod kontrolą".

Wśród kilkuset zatrzymanych znalazło się "ponad dziesięciu" ludzi, odpowiedzialnych za podsycanie zamieszek - podają chińskie media.

W niedzielę wieczorem oficjalne źródła chińskie mówiły tylko o trzech śmiertelnych ofiarach zajść, podkreślając iż są to osoby narodowości Han - Chińczycy. Według agencji Xinhua, uczestnicy rozruchów podpalali pojazdy i blokowali ruch uliczny.

"Regionalny rząd nie podał, ilu ludzi uczestniczyło w zamieszkach, ale poinformował, że zgromadzili się oni nielegalnie w kilku miejscach śródmieścia i wzięli udział w biciu, niszczeniu, plądrowaniu i paleniu. Rząd wysłał policję dla rozproszenia tłumu i aresztował kilku uczestników zajść" - podawała w niedzielę agencja Xinhua.

Szef władz autonomicznego regionu Sinkiangu, Nur Bekri obarczył w poniedziałek odpowiedzialnością za zamieszki "siły zagraniczne", dążące do destabilizacji regionu poprzez wywołanie zajść na tle etnicznym.

Według Bekriego, pretekstem do wywołania niedzielnych wystąpień stał się incydent z 26 czerwca w fabryce zabawek w prowincji Guangdong, na południu Chin, gdzie doszło do niepokojów po nagłośnieniu sprawy gwałtu, dokonanego przez Ujgura na chińskiej dziewczynie. W starciach między ujgurskimi i chińskimi pracownikami zginęło dwóch Ujgurów a 120 osób zostało rannych.

Nur Bekri obarczył odpowiedzialnością za niedzielne zajścia w liczącym 2,3 mln mieszkańców Urumczi zagraniczne ugrupowania separatystów ujgurskich. Agencja Xinhua wymienia tu przede wszystkim Światowy Kongres Ujgurów, kierowany przez byłą najbogatszą kobietę Chin, biznesmenkę, więzioną przez kilka lat w Chinach a obecnie przebywającą na emigracji w USA Ujgurkę Rebiję Kadir. Rzecznik Kongresu kategorycznie odrzucił jednak oskarżenia w sprawie udziału organizacji w zamieszkach w Urumczi.

Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy.

Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz partyjnej kontroli nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium, dysponującym bogatymi złożami ropy i gazu ziemnego.

 

źródło: onet.pl PAP

Ogromne zamieszki w Chinach - 140 zabitych, 800 osób rannych

W niedzielnych zamieszkach w stolicy ujgurskiego regionu autonomicznego Sinkiang (chiń. Xinjiang), na zachodzie Chin, zginęło 140 ludzi a ponad 800 zostało rannych - podały oficjalne media chińskie.

Kilkuset uczestników zamieszek aresztowano. W poniedziałek w mieście w praktyce obowiązywał stan wyjątkowy - wprowadzono zakaz ruchu samochodowego, pozamykano sklepy. Jak podały miejscowe władze "sytuacja pozostaje pod kontrolą".

Wśród kilkuset zatrzymanych znalazło się "ponad dziesięciu" ludzi, odpowiedzialnych za podsycanie zamieszek - podają chińskie media.

W niedzielę wieczorem oficjalne źródła chińskie mówiły tylko o trzech śmiertelnych ofiarach zajść, podkreślając iż są to osoby narodowości Han - Chińczycy. Według agencji Xinhua, uczestnicy rozruchów podpalali pojazdy i blokowali ruch uliczny.

"Regionalny rząd nie podał, ilu ludzi uczestniczyło w zamieszkach, ale poinformował, że zgromadzili się oni nielegalnie w kilku miejscach śródmieścia i wzięli udział w biciu, niszczeniu, plądrowaniu i paleniu. Rząd wysłał policję dla rozproszenia tłumu i aresztował kilku uczestników zajść" - podawała w niedzielę agencja Xinhua.

Szef władz autonomicznego regionu Sinkiangu, Nur Bekri obarczył w poniedziałek odpowiedzialnością za zamieszki "siły zagraniczne", dążące do destabilizacji regionu poprzez wywołanie zajść na tle etnicznym.

Według Bekriego, pretekstem do wywołania niedzielnych wystąpień stał się incydent z 26 czerwca w fabryce zabawek w prowincji Guangdong, na południu Chin, gdzie doszło do niepokojów po nagłośnieniu sprawy gwałtu, dokonanego przez Ujgura na chińskiej dziewczynie. W starciach między ujgurskimi i chińskimi pracownikami zginęło dwóch Ujgurów a 120 osób zostało rannych.

Nur Bekri obarczył odpowiedzialnością za niedzielne zajścia w liczącym 2,3 mln mieszkańców Urumczi zagraniczne ugrupowania separatystów ujgurskich. Agencja Xinhua wymienia tu przede wszystkim Światowy Kongres Ujgurów, kierowany przez byłą najbogatszą kobietę Chin, biznesmenkę, więzioną przez kilka lat w Chinach a obecnie przebywającą na emigracji w USA Ujgurkę Rebiję Kadir. Rzecznik Kongresu kategorycznie odrzucił jednak oskarżenia w sprawie udziału organizacji w zamieszkach w Urumczi.

Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40 procent liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W samym Urumczi większość stanowią napływowi Chińczycy.

Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz partyjnej kontroli nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym ojczystym terytorium, dysponującym bogatymi złożami ropy i gazu ziemnego.

 

źródło: onet.pl PAP

"Metro": Koniec mieszkań za złotówkę

Już nie kilkaset złotych, ale kilkadziesiąt tysięcy zapłacą mieszkańcy blokowisk, którzy zechcą wykupić mieszkania spółdzielcze, zapowiada "Metro". Rząd przyjmie nowe prawo w połowie lipca.

Możliwość wykupywania mieszkań spółdzielczych za grosze dał wcześniej lokatorom PiS, jednak od 2010 roku zlikwiduje ją nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Zgodnie z jej projektem, przygotowanym przez rząd, spółdzielnia będzie mogła wprowadzić dodatkowe opłaty za uwłaszczenie w wysokości zależnej od rynkowej wartości mieszkania. W praktyce wyniesie to od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

To skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z grudnia ub. roku. Trybunał uznał wtedy, że państwo nie może narzucać spółdzielniom tak niskich stawek wykupu, bo grozi im to brakiem pieniędzy np. na remonty. Rząd musi teraz dostosować prawo do wyroku.

 

źródło: onet.pl PAP

"Metro": Koniec mieszkań za złotówkę

Już nie kilkaset złotych, ale kilkadziesiąt tysięcy zapłacą mieszkańcy blokowisk, którzy zechcą wykupić mieszkania spółdzielcze, zapowiada "Metro". Rząd przyjmie nowe prawo w połowie lipca.

Możliwość wykupywania mieszkań spółdzielczych za grosze dał wcześniej lokatorom PiS, jednak od 2010 roku zlikwiduje ją nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.

Zgodnie z jej projektem, przygotowanym przez rząd, spółdzielnia będzie mogła wprowadzić dodatkowe opłaty za uwłaszczenie w wysokości zależnej od rynkowej wartości mieszkania. W praktyce wyniesie to od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

To skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z grudnia ub. roku. Trybunał uznał wtedy, że państwo nie może narzucać spółdzielniom tak niskich stawek wykupu, bo grozi im to brakiem pieniędzy np. na remonty. Rząd musi teraz dostosować prawo do wyroku.

 

źródło: onet.pl PAP

Dwa lata od rekordu GPW - co dalej?

W poniedziałek mijają dwa lata od ustanowienia przez warszawską giełdę rekordu wszech czasów. 6 lipca 2007 r., po zwyżce o 1,1 proc. WIG osiągnął 67 568,5 pkt. Dziś mimo to, że od dołka zyskał blisko 42 proc., wciąż jest blisko 55 proc. poniżej tamtego szczytu. Droga do dalszego odrabiania strat jest długa i wyboista.
Największe zniżki przez ostatnie dwa lata stały się udziałem średnich spółek, które poszły w dół o ponad dwie trzecie. Spośród sektorów najsłabiej wypadają deweloperzy z podobną stratą. Najlepiej bessę znosi branża telekomunikacyjna. Głównie za sprawą walorów TP przeceniła się o jedną czwartą. W gronie światowych parkietów plasujemy się w ostatnim kwartylu (dzieli zbiór na cztery równe części). Największe straty w ostatnich dwóch latach stały się giełdy z Serbii, Bułgarii, Irlandii oraz Cypru. Wyniosły po 70-80 proc. Jedynie trzy giełdy na świecie odnotowały w tym czasie wzrost. Są to Tunezja, gdzie co ciekawe najważniejsze spółki reprezentują branżę finansową, Liban, na którym kluczową rolę odgrywają firmy zajmujące się odbudową Bejrutu oraz Wenezuela, która dobrą postawę zawdzięcza głównie branży telekomunikacyjnej.

Tak samo, czy inaczej?

W czasie poprzedniej bessy, która zaczęła się pod koniec marca 2000 r. po dwóch latach od jej rozpoczęcia, byliśmy w początkach drogi do rozpoczęcia hossy. Jesienią 2002 r. indeks WIG ustanowił dołek bessy, do stycznia 2002 r. odnotował pokaźny wzrost, by przez kolejne kilkanaście miesięcy tracić na wartości i ostatecznie zbliżyć się na ok. 10 proc. do dołka bessy.

Już nawet porównanie z "typowym" okresem dekoniunktury na rynkach akcji zniechęca do zapowiadania szybkiego nadejścia trwałych zwyżek. Nawet jeśli rzeczywiście dołek bessy jest już za nami, to czeka nas jeszcze długie wyczekiwanie na ustabilizowanie się dobrych nastrojów. Przy takim podejściu zakładalibyśmy nietrafność większości obaw, które napędzały ubiegłoroczną przecenę akcji, a wiązały się z przekonaniem, że mamy do czynienia z kryzysem i recesją nie podobnymi do wcześniejszych przypadków. Patrząc jednak na dane gospodarcze ze świata, które w wielu przypadkach są najgorsze w powojennej historii, czy skalę załamania rynku nieruchomości i sektora finansowego w Ameryce, trudno jednak takiej tezy bronić. Przyjmując, że teraz może być już tylko lepiej, przyjmowalibyśmy, że pomoc rządów pompujących pieniądze do gospodarek i banków centralnych wspomagających koniunkturę rekordowo tanim pieniądzem, podobnie jak podczas kilku ostatnich okresów spowolnienia koniunktury, przyniesie szybkie efekty. Skoro jednak kłopoty są wyjątkowe, to te typowe metody działania nie muszą wcale okazać się skuteczne. Zresztą mamy na to już pierwsze dowody, jak choćby trudności z obniżeniem rynkowych kosztów kredytów hipotecznych w USA (wiele z nich jest opartych na rentowności długoterminowych obligacji, która na wiosnę odnotowała skokowy wzrost).

Nierozwiązane problemy

Do ostrożności skłania również fakt, że nie udało się rozwiązać dwóch najważniejszych problemów, które stały się zarzewiem obecnych problemów gospodarczych. Chodzi o kondycję rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz sektora finansowego w państwach rozwiniętych. Trzy pierwsze miesiące, w których firmy finansowe wykazały jedynie niecałych 145 mld USD strat z tytułu odpisów związanych z utratą wartości instrumentów finansowych wobec 374 mld USD w IV kwartale 2008 r., stworzyły nadzieje, że banki zaczną wychodzić na prostą. Trzeba jednak mieć na uwadze, że wciąż przed nimi trudności wynikające z pogarszającej się jakości portfela kredytowego, co jest typowym zjawiskiem dla recesji, a na większą skalę dotąd się nie pojawiło. Równocześnie w II kwartale część dużych banków pracowało w dużym stopniu na własne potrzeby plasując emisje akcji, z których środki miały wypełnić lukę kapitałową po tych oddawanych państwu.

Natomiast w przypadku rynku nieruchomości można mówić jedynie o stopniowym ograniczeniu nadpodaży domów. Ich zapasy zmniejszyły się z ponad 4,5 mln do niecałych 3,8 mln. To wciąż jednak więcej niż średnio w ostatnich pięciu latach (3,5 mln) i znacznie więcej od 10-letniej średniej (2,8 mln). Obecna liczba w dalszym ciągu jest zupełnie nie dopasowana do aktywności kupujących - potrzeba aż 9,6 miesiąca, by bieżące zapasy upłynnić. Przeciętnie w ostatnich 10 latach było to 5,9 miesiąca.

Czynniki rynkowe

Do ostrożnego spoglądania w przyszłość skłaniają nie tylko czynniki fundamentalne, ale i rynkowe. Siła optymizmu, jaki zagościł na parkietach wiosną tego roku, nie miała precedensu. Była jedynie wytłumaczalna skalą wcześniejszego spadku. Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć, że wzrost cen akcji napędzały głównie przepływy kapitału (przesuwały się z funduszy pieniężnych, z których w II kwartale odpłynęło blisko 138 mld USD, do bardziej agresywnych, w dużym stopniu lokujących w akcje na emerging markets, do których trafiło blisko 27 mld USD). Równocześnie poprawę warunków gospodarczych sygnalizują na razie jedynie w większości wskaźniki oparte na ankietach wśród przedsiębiorców, ekonomistów, analityków, czy inwestorów, a nie twarde dane makroekonomiczne.

Skutkiem tych zjawisk jest pojawienie się w ostatnim czasie zjawisk typowych dla końcowych faz ruchów zwyżkowych, jak rekordowy udział kapitalizacji wschodzących rynków akcji w ogólnej wartości rynkowej spółek notowanych na giełdach światowych, niska premia za ryzyko inwestycji w akcje, wysokie wyceny spółek, nie przystające do perspektyw poprawy wyników finansowych. Na przykład w Chinach, które znów stały się jednym z najbardziej rozgrzanych parkietów świata, współczynnik cena/zysk przekroczył już 30 wobec ok. 17 w początkach marca oraz nieco ponad 12 jesienią minionego roku.

Nieudany początek III kwartału potwierdza, że inwestorzy nie chcą już dłużej czekać na sygnały potwierdzające znaczną poprawę sytuacji gospodarczej. Chcą je widzieć już teraz. Jeśli nie zaczną się pojawiać na większą skalę, to wakacje mogą upłynąć pod znakiem rozczarowania. Zamiast dalszego odrabiania strat z bessy mielibyśmy więc ponowne ich powiększanie.

 

Krzysztof Stępień, główny ekonomista

źródło: interia.pl

Dwa lata od rekordu GPW - co dalej?

W poniedziałek mijają dwa lata od ustanowienia przez warszawską giełdę rekordu wszech czasów. 6 lipca 2007 r., po zwyżce o 1,1 proc. WIG osiągnął 67 568,5 pkt. Dziś mimo to, że od dołka zyskał blisko 42 proc., wciąż jest blisko 55 proc. poniżej tamtego szczytu. Droga do dalszego odrabiania strat jest długa i wyboista.
Największe zniżki przez ostatnie dwa lata stały się udziałem średnich spółek, które poszły w dół o ponad dwie trzecie. Spośród sektorów najsłabiej wypadają deweloperzy z podobną stratą. Najlepiej bessę znosi branża telekomunikacyjna. Głównie za sprawą walorów TP przeceniła się o jedną czwartą. W gronie światowych parkietów plasujemy się w ostatnim kwartylu (dzieli zbiór na cztery równe części). Największe straty w ostatnich dwóch latach stały się giełdy z Serbii, Bułgarii, Irlandii oraz Cypru. Wyniosły po 70-80 proc. Jedynie trzy giełdy na świecie odnotowały w tym czasie wzrost. Są to Tunezja, gdzie co ciekawe najważniejsze spółki reprezentują branżę finansową, Liban, na którym kluczową rolę odgrywają firmy zajmujące się odbudową Bejrutu oraz Wenezuela, która dobrą postawę zawdzięcza głównie branży telekomunikacyjnej.

Tak samo, czy inaczej?

W czasie poprzedniej bessy, która zaczęła się pod koniec marca 2000 r. po dwóch latach od jej rozpoczęcia, byliśmy w początkach drogi do rozpoczęcia hossy. Jesienią 2002 r. indeks WIG ustanowił dołek bessy, do stycznia 2002 r. odnotował pokaźny wzrost, by przez kolejne kilkanaście miesięcy tracić na wartości i ostatecznie zbliżyć się na ok. 10 proc. do dołka bessy.

Już nawet porównanie z "typowym" okresem dekoniunktury na rynkach akcji zniechęca do zapowiadania szybkiego nadejścia trwałych zwyżek. Nawet jeśli rzeczywiście dołek bessy jest już za nami, to czeka nas jeszcze długie wyczekiwanie na ustabilizowanie się dobrych nastrojów. Przy takim podejściu zakładalibyśmy nietrafność większości obaw, które napędzały ubiegłoroczną przecenę akcji, a wiązały się z przekonaniem, że mamy do czynienia z kryzysem i recesją nie podobnymi do wcześniejszych przypadków. Patrząc jednak na dane gospodarcze ze świata, które w wielu przypadkach są najgorsze w powojennej historii, czy skalę załamania rynku nieruchomości i sektora finansowego w Ameryce, trudno jednak takiej tezy bronić. Przyjmując, że teraz może być już tylko lepiej, przyjmowalibyśmy, że pomoc rządów pompujących pieniądze do gospodarek i banków centralnych wspomagających koniunkturę rekordowo tanim pieniądzem, podobnie jak podczas kilku ostatnich okresów spowolnienia koniunktury, przyniesie szybkie efekty. Skoro jednak kłopoty są wyjątkowe, to te typowe metody działania nie muszą wcale okazać się skuteczne. Zresztą mamy na to już pierwsze dowody, jak choćby trudności z obniżeniem rynkowych kosztów kredytów hipotecznych w USA (wiele z nich jest opartych na rentowności długoterminowych obligacji, która na wiosnę odnotowała skokowy wzrost).

Nierozwiązane problemy

Do ostrożności skłania również fakt, że nie udało się rozwiązać dwóch najważniejszych problemów, które stały się zarzewiem obecnych problemów gospodarczych. Chodzi o kondycję rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych oraz sektora finansowego w państwach rozwiniętych. Trzy pierwsze miesiące, w których firmy finansowe wykazały jedynie niecałych 145 mld USD strat z tytułu odpisów związanych z utratą wartości instrumentów finansowych wobec 374 mld USD w IV kwartale 2008 r., stworzyły nadzieje, że banki zaczną wychodzić na prostą. Trzeba jednak mieć na uwadze, że wciąż przed nimi trudności wynikające z pogarszającej się jakości portfela kredytowego, co jest typowym zjawiskiem dla recesji, a na większą skalę dotąd się nie pojawiło. Równocześnie w II kwartale część dużych banków pracowało w dużym stopniu na własne potrzeby plasując emisje akcji, z których środki miały wypełnić lukę kapitałową po tych oddawanych państwu.

Natomiast w przypadku rynku nieruchomości można mówić jedynie o stopniowym ograniczeniu nadpodaży domów. Ich zapasy zmniejszyły się z ponad 4,5 mln do niecałych 3,8 mln. To wciąż jednak więcej niż średnio w ostatnich pięciu latach (3,5 mln) i znacznie więcej od 10-letniej średniej (2,8 mln). Obecna liczba w dalszym ciągu jest zupełnie nie dopasowana do aktywności kupujących - potrzeba aż 9,6 miesiąca, by bieżące zapasy upłynnić. Przeciętnie w ostatnich 10 latach było to 5,9 miesiąca.

Czynniki rynkowe

Do ostrożnego spoglądania w przyszłość skłaniają nie tylko czynniki fundamentalne, ale i rynkowe. Siła optymizmu, jaki zagościł na parkietach wiosną tego roku, nie miała precedensu. Była jedynie wytłumaczalna skalą wcześniejszego spadku. Niemniej jednak nie sposób nie zauważyć, że wzrost cen akcji napędzały głównie przepływy kapitału (przesuwały się z funduszy pieniężnych, z których w II kwartale odpłynęło blisko 138 mld USD, do bardziej agresywnych, w dużym stopniu lokujących w akcje na emerging markets, do których trafiło blisko 27 mld USD). Równocześnie poprawę warunków gospodarczych sygnalizują na razie jedynie w większości wskaźniki oparte na ankietach wśród przedsiębiorców, ekonomistów, analityków, czy inwestorów, a nie twarde dane makroekonomiczne.

Skutkiem tych zjawisk jest pojawienie się w ostatnim czasie zjawisk typowych dla końcowych faz ruchów zwyżkowych, jak rekordowy udział kapitalizacji wschodzących rynków akcji w ogólnej wartości rynkowej spółek notowanych na giełdach światowych, niska premia za ryzyko inwestycji w akcje, wysokie wyceny spółek, nie przystające do perspektyw poprawy wyników finansowych. Na przykład w Chinach, które znów stały się jednym z najbardziej rozgrzanych parkietów świata, współczynnik cena/zysk przekroczył już 30 wobec ok. 17 w początkach marca oraz nieco ponad 12 jesienią minionego roku.

Nieudany początek III kwartału potwierdza, że inwestorzy nie chcą już dłużej czekać na sygnały potwierdzające znaczną poprawę sytuacji gospodarczej. Chcą je widzieć już teraz. Jeśli nie zaczną się pojawiać na większą skalę, to wakacje mogą upłynąć pod znakiem rozczarowania. Zamiast dalszego odrabiania strat z bessy mielibyśmy więc ponowne ich powiększanie.

 

Krzysztof Stępień, główny ekonomista

źródło: interia.pl

Kostaryka najszczęśliwszym krajem świata

Najdłuższe i najbardziej satysfakcjonujące życie przy minimalnych szkodach dla środowiska naturalnego wiodą mieszkańcy Kostaryki - wynika z opublikowanego rankingu Fundacji na rzecz Nowej Ekonomii (NEF).

Brytyjska fundacja przeanalizowała 143 państwa, na które przypada łącznie 99 proc. populacji świata, pod kątem wykorzystania przez nie światowych zasobów naturalnych, oczekiwanej długości życia ich mieszkańców oraz odsetka obywateli deklarujących zadowolenie z życia. Odpowiednia kombinacja tych czynników składa się na tzw. Indeks Szczęśliwej Planety (HPI).

Drugim po Kostaryce państwem o najwyższym HPI jest według NEF Dominikana. Na trzecim miejscu uplasowała się Australia, jako jedyne w pierwszej dziesiątce państwo spoza Ameryki Łacińskiej.

Polska uplasowała się na 77. miejscu. W Europie Środkowo-Wschodniej nieco lepiej od nas wypada tylko Słowacja i Rumunia, zaś Węgry, Czechy, Bułgaria i państwa bałtyckie znajdują się na dalszych pozycjach.

Na ostatnich dziesięciu lokatach uplasowały się państwa subsaharyjskie, przy czym najniższy wynik uzyskało Zimbabwe.

Natomiast państwa wysoko rozwinięte znalazły się w środku stawki. Najwyżej z nich, na 43. miejscu, figuruje Holandia. Niemcy znajdują się na 51. miejscu, Wielka Brytania na 74., a USA dopiero na 114.

- Poszczególne kraje osiągają bardzo odmienne wyniki dla różnych komponentów indeksu - wskazują autorzy raportu. I tak, choć mieszkańcy zamożnych państw na ogół długo żyją, ich tryb życia silnie oddziałuje na środowisko. Przykładowo, mieszkańcy Kostaryki żyją dłużej niż Amerykanie i są bardziej usatysfakcjonowani swoim życiem, a jednak zużywają w przeliczeniu na osobę czterokrotnie mniej zasobów naturalnych.

W poprzedniej edycji raportu, opublikowanej w 2006 r., najwyższy HPI miały wyspy Vanuatu w Oceanii, a Kostaryka była na drugim miejscu.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Kostaryka najszczęśliwszym krajem świata

Najdłuższe i najbardziej satysfakcjonujące życie przy minimalnych szkodach dla środowiska naturalnego wiodą mieszkańcy Kostaryki - wynika z opublikowanego rankingu Fundacji na rzecz Nowej Ekonomii (NEF).

Brytyjska fundacja przeanalizowała 143 państwa, na które przypada łącznie 99 proc. populacji świata, pod kątem wykorzystania przez nie światowych zasobów naturalnych, oczekiwanej długości życia ich mieszkańców oraz odsetka obywateli deklarujących zadowolenie z życia. Odpowiednia kombinacja tych czynników składa się na tzw. Indeks Szczęśliwej Planety (HPI).

Drugim po Kostaryce państwem o najwyższym HPI jest według NEF Dominikana. Na trzecim miejscu uplasowała się Australia, jako jedyne w pierwszej dziesiątce państwo spoza Ameryki Łacińskiej.

Polska uplasowała się na 77. miejscu. W Europie Środkowo-Wschodniej nieco lepiej od nas wypada tylko Słowacja i Rumunia, zaś Węgry, Czechy, Bułgaria i państwa bałtyckie znajdują się na dalszych pozycjach.

Na ostatnich dziesięciu lokatach uplasowały się państwa subsaharyjskie, przy czym najniższy wynik uzyskało Zimbabwe.

Natomiast państwa wysoko rozwinięte znalazły się w środku stawki. Najwyżej z nich, na 43. miejscu, figuruje Holandia. Niemcy znajdują się na 51. miejscu, Wielka Brytania na 74., a USA dopiero na 114.

- Poszczególne kraje osiągają bardzo odmienne wyniki dla różnych komponentów indeksu - wskazują autorzy raportu. I tak, choć mieszkańcy zamożnych państw na ogół długo żyją, ich tryb życia silnie oddziałuje na środowisko. Przykładowo, mieszkańcy Kostaryki żyją dłużej niż Amerykanie i są bardziej usatysfakcjonowani swoim życiem, a jednak zużywają w przeliczeniu na osobę czterokrotnie mniej zasobów naturalnych.

W poprzedniej edycji raportu, opublikowanej w 2006 r., najwyższy HPI miały wyspy Vanuatu w Oceanii, a Kostaryka była na drugim miejscu.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Polacy w finale prestiżowego konkursu technologicznego

Polski zespół Demoscene Spirit z Poznania awansował do ścisłego finału największego na świecie technologicznego konkursu dla studentów Microsoft Imagine Cup, organizowanego w tym roku w Egipcie.
Po raz pierwszy zespół z Polski awansował grona sześciu najlepszych zespołów w najbardziej prestiżowej kategorii - projektowanie oprogramowania.

Demoscene Spirit to grupa studentów z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Akademii Sztuk Pięknych oraz Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Ich projekt o nazwie ISIS - umożliwia wczesne wykrycie patologii ciąży. Jest to nowoczesny system medyczny, który może być zastosowany na komputerach osobistych w domu kobiety ciężarnej i może zastąpić dotychczasowe drogie stacjonarne urządzenia diagnostyczne.

W skład zespołu wchodzą: Marta Łuczak, Agata Majewska, Szymon Majewski i Łukasz Michniewicz. Opiekunem drużyny jest mgr Tomasz Gdala.

Finałowe prezentacje zaplanowano na niedzielę - wyniki konkursu zostaną ogłoszone we wtorek.

Od piątku w ramach Microsoft Imagine Cup w stolicy Egiptu rywalizuje 444 studentów ze 124 zespołów reprezentujących 70 krajów świata. Studenci startują w dziewięciu głównych kategoriach: projektowanie oprogramowania, projektowanie systemów wbudowanych, fotografia, film krótkometrażowy, design, Mush-UP czyli tworzenie wyspecjalizowanych wyszukiwarek internetowych, robotyka i algorytmy, projektowanie gier edukacyjnych i nowoczesne technologie.

Polskę reprezentuje w konkursie sześć zespołów, z czego cztery - w kategoriach głównych i dwa - w dodatkowych.

Szanse na ostateczne zwycięstwo w innych kategoriach niż oprogramowanie zachował zespół Monastery of Innovations z Politechniki, który startował w kategorii Mashup czyli wyszukiwarek tematycznych. Zaprezentowany program HospFinder przy pomocy istniejących w sieci informacji pozwala na wyszukiwanie szpitali według wielu kryteriów medycznych - podając jednocześnie wszystkie potrzebne dana teleadresowe.

Kolejnym polskim zespołem, który ma szanse na zwycięstwo w kategorii fotografia jest Zglad TEAM z Politechniki Radomskiej. Uczestnicy tej konkurencji muszą w ciągu 36 godzin zrealizować fotoreportaż na temat Egipt starożytność i nowoczesne technologie.

Szansy nie straciły także FteamS z Politechniki Łódzkiej startujący w kategorii interoperacyjność rozwiązania i kAMUflage - drużyna z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Politechniki Poznańskiej w konkursie edukacyjnym zorganizowanym z inicjatywy pierwszej damy Egiptu H. E. Suzanne Mubarak.

Nie udało się zakwalifikować do następnej fazy konkursu zespołowi Krejzi Dzepetto z Politechniki Poznańskiej w kategorii Embedded Development (Projektowanie Systemów Wbudowanych).

Tegoroczne światowe finały Imagine Cup przebiegają pod hasłem "Wyobraź sobie świat, w którym technologia pomaga rozwiązać najtrudniejsze problemy ludzkości". W eliminacjach tegorocznej edycji konkursu wzięło udział ponad 300 tys. studentów z ponad 100 krajów.

Światowy finał Imagine Cup organizowany jest od 2004 roku. W 2010 gospodarzem imprezy będzie Polska.

(ab)

źródło: wp.pl

Polacy w finale prestiżowego konkursu technologicznego

Polski zespół Demoscene Spirit z Poznania awansował do ścisłego finału największego na świecie technologicznego konkursu dla studentów Microsoft Imagine Cup, organizowanego w tym roku w Egipcie.
Po raz pierwszy zespół z Polski awansował grona sześciu najlepszych zespołów w najbardziej prestiżowej kategorii - projektowanie oprogramowania.

Demoscene Spirit to grupa studentów z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Akademii Sztuk Pięknych oraz Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Ich projekt o nazwie ISIS - umożliwia wczesne wykrycie patologii ciąży. Jest to nowoczesny system medyczny, który może być zastosowany na komputerach osobistych w domu kobiety ciężarnej i może zastąpić dotychczasowe drogie stacjonarne urządzenia diagnostyczne.

W skład zespołu wchodzą: Marta Łuczak, Agata Majewska, Szymon Majewski i Łukasz Michniewicz. Opiekunem drużyny jest mgr Tomasz Gdala.

Finałowe prezentacje zaplanowano na niedzielę - wyniki konkursu zostaną ogłoszone we wtorek.

Od piątku w ramach Microsoft Imagine Cup w stolicy Egiptu rywalizuje 444 studentów ze 124 zespołów reprezentujących 70 krajów świata. Studenci startują w dziewięciu głównych kategoriach: projektowanie oprogramowania, projektowanie systemów wbudowanych, fotografia, film krótkometrażowy, design, Mush-UP czyli tworzenie wyspecjalizowanych wyszukiwarek internetowych, robotyka i algorytmy, projektowanie gier edukacyjnych i nowoczesne technologie.

Polskę reprezentuje w konkursie sześć zespołów, z czego cztery - w kategoriach głównych i dwa - w dodatkowych.

Szanse na ostateczne zwycięstwo w innych kategoriach niż oprogramowanie zachował zespół Monastery of Innovations z Politechniki, który startował w kategorii Mashup czyli wyszukiwarek tematycznych. Zaprezentowany program HospFinder przy pomocy istniejących w sieci informacji pozwala na wyszukiwanie szpitali według wielu kryteriów medycznych - podając jednocześnie wszystkie potrzebne dana teleadresowe.

Kolejnym polskim zespołem, który ma szanse na zwycięstwo w kategorii fotografia jest Zglad TEAM z Politechniki Radomskiej. Uczestnicy tej konkurencji muszą w ciągu 36 godzin zrealizować fotoreportaż na temat Egipt starożytność i nowoczesne technologie.

Szansy nie straciły także FteamS z Politechniki Łódzkiej startujący w kategorii interoperacyjność rozwiązania i kAMUflage - drużyna z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Politechniki Poznańskiej w konkursie edukacyjnym zorganizowanym z inicjatywy pierwszej damy Egiptu H. E. Suzanne Mubarak.

Nie udało się zakwalifikować do następnej fazy konkursu zespołowi Krejzi Dzepetto z Politechniki Poznańskiej w kategorii Embedded Development (Projektowanie Systemów Wbudowanych).

Tegoroczne światowe finały Imagine Cup przebiegają pod hasłem "Wyobraź sobie świat, w którym technologia pomaga rozwiązać najtrudniejsze problemy ludzkości". W eliminacjach tegorocznej edycji konkursu wzięło udział ponad 300 tys. studentów z ponad 100 krajów.

Światowy finał Imagine Cup organizowany jest od 2004 roku. W 2010 gospodarzem imprezy będzie Polska.

(ab)

źródło: wp.pl

Umowa na budowę A2 do Świecka została podpisana

Jak dowiedziało sie Radio Merkury wieczorem rząd podpisał ze spółką Autostrada Wielkopolska II - tak zwane "Zamknięcie Finansowe", czyli dokument dotyczący budowy autostrady z Nowego Tomyśla do Świecka.
Umowa została podpisana przez ministra infrastruktury, Cezarego Grabarczyka, prezesa Autostrady Wielkopolskiej - Andrzeja Patalasa, oraz przedstawicieli 11-tu banków i akcjonariuszy, w tym dyrektora Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Zamknięcie Finansowe - to ostateczna akceptacja banków kredytujących przedsięwzięcie. Podpisanie umowy oznacza zakończenie negocjacji ze stroną rządową oraz z bankami.

Oznacza także, że Europejski Bank Iwestycyjny może przyznać Autostradzie Wielkopolskiej kredyt w wysokości 1 miliarda euro. Jest to główne źródło finansowania budowy autostrady. Pozostałe 600 milionów euro to kredyty innych banków oraz środki Autostrady Wielkopolskiej.

Teraz rozpoczną się bezpośrednie przygotowania do budowy - a potem - na przyszłą A2 wjadą buldożery. Autostada A2 będzie gotowa przed mistrzostwami Euro 2012.

IAR

źródło: inwestycje.pl

Umowa na budowę A2 do Świecka została podpisana

Jak dowiedziało sie Radio Merkury wieczorem rząd podpisał ze spółką Autostrada Wielkopolska II - tak zwane "Zamknięcie Finansowe", czyli dokument dotyczący budowy autostrady z Nowego Tomyśla do Świecka.
Umowa została podpisana przez ministra infrastruktury, Cezarego Grabarczyka, prezesa Autostrady Wielkopolskiej - Andrzeja Patalasa, oraz przedstawicieli 11-tu banków i akcjonariuszy, w tym dyrektora Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Zamknięcie Finansowe - to ostateczna akceptacja banków kredytujących przedsięwzięcie. Podpisanie umowy oznacza zakończenie negocjacji ze stroną rządową oraz z bankami.

Oznacza także, że Europejski Bank Iwestycyjny może przyznać Autostradzie Wielkopolskiej kredyt w wysokości 1 miliarda euro. Jest to główne źródło finansowania budowy autostrady. Pozostałe 600 milionów euro to kredyty innych banków oraz środki Autostrady Wielkopolskiej.

Teraz rozpoczną się bezpośrednie przygotowania do budowy - a potem - na przyszłą A2 wjadą buldożery. Autostada A2 będzie gotowa przed mistrzostwami Euro 2012.

IAR

źródło: inwestycje.pl

Tanieją materiały a wraz z nimi domy

Planujący kupno lub budowę nowego domu z wytęsknieniem czekają na obniżenie cen. Do tej pory segment był na nie wyjątkowo odporny. Jednak spadające ceny materiałów budowlanych oraz robocizny już zapoczątkowały niewielką tendencję spadkową. Ceny domów obniżył inwestor zastępczy ES Polska. Jeśli trend się utrzyma, w 2010 roku nastąpi duża podaż nowych inwestycji.
Według danych Polskich Składów Budowlanych za I kwartał 2009 roku, spadły ceny materiałów budowlanych. W największym stopniu redukcja cen dotyczy tych materiałów, które stosowane są w pierwszej fazie budowy domu, takich jak cegły ceramiczne.

Od początku roku ich cena spadła o ok. 30%. Jednak gdyby porównać koszt ich zakupu do tego sprzed dwóch lat, zmalały one nawet o połowę. Zauważalny jest również spadek cen materiałów wykorzystywanych do izolacji termicznej domów. Styropian od początku roku staniał o ponad 20%. Tak znaczące redukcje cen spowodowane są przede wszystkim niższym popytem. Według danych GUS liczba nowych inwestycji rozpoczętych w I kwartale 2009 roku spadła o ponad 38%.

Każdy pamięta sytuację z lat 2007-2008, kiedy to ekipy budowlane trzeba było rezerwować z dwuletnim wyprzedzeniem, płacąc im horrendalne stawki. Jednak wraz z dekoniunkturą na rynku budowlanym spadły też zarobki fachowców. Od początku 2009 roku stawki jakie płacimy ekipom wykonawczym systematycznie maleją –  mówi Michał Jalovecký, prezes inwestora zastępczego ES Polska. Choć nadal trzeba się natrudzić ze znalezieniem dobrej, wiarygodnej ekipy robotników.

Do tej pory tendencja spadkowa omijała ceny domów. W największych miastach Polski dość mocno trzymały cenę. Mimo to niższy koszt materiałów oraz robocizny musi odbić się na cenach sprzedaży domów. Ceny oferowanych przez nas domów już spadły średnio o 30 tys. Mimo że rynek jest ostatnio dość nieprzewidywalny, nie liczyłbym na dalsze obniżki.

To naprawdę dobry moment na rozpoczęcie budowy własnego domu – mówi Michał Jalovecký.

Prognozy dla rynku nieruchomości na przyszłe lata diametralnie się od siebie różnią. Niektórzy analitycy wieszczą małą podaż inwestycji, a w rezultacie – wzrost cen. Jeśli jednak spadek cen materiałów oraz robocizny utrzyma się dłużej, w 2009 roku wybudowana zostanie taka ilość domów, która całkowicie zaspokoi potrzeby rynku. W takiej sytuacji rok 2010 może być bardzo dobry dla segmentu budownictwa jednorodzinnego – klienci będą przebierać w ofertach domów oferowanych w przystępnych cenach.
ES Polska

js

źródło: inwestycje.pl

Tanieją materiały a wraz z nimi domy

Planujący kupno lub budowę nowego domu z wytęsknieniem czekają na obniżenie cen. Do tej pory segment był na nie wyjątkowo odporny. Jednak spadające ceny materiałów budowlanych oraz robocizny już zapoczątkowały niewielką tendencję spadkową. Ceny domów obniżył inwestor zastępczy ES Polska. Jeśli trend się utrzyma, w 2010 roku nastąpi duża podaż nowych inwestycji.
Według danych Polskich Składów Budowlanych za I kwartał 2009 roku, spadły ceny materiałów budowlanych. W największym stopniu redukcja cen dotyczy tych materiałów, które stosowane są w pierwszej fazie budowy domu, takich jak cegły ceramiczne.

Od początku roku ich cena spadła o ok. 30%. Jednak gdyby porównać koszt ich zakupu do tego sprzed dwóch lat, zmalały one nawet o połowę. Zauważalny jest również spadek cen materiałów wykorzystywanych do izolacji termicznej domów. Styropian od początku roku staniał o ponad 20%. Tak znaczące redukcje cen spowodowane są przede wszystkim niższym popytem. Według danych GUS liczba nowych inwestycji rozpoczętych w I kwartale 2009 roku spadła o ponad 38%.

Każdy pamięta sytuację z lat 2007-2008, kiedy to ekipy budowlane trzeba było rezerwować z dwuletnim wyprzedzeniem, płacąc im horrendalne stawki. Jednak wraz z dekoniunkturą na rynku budowlanym spadły też zarobki fachowców. Od początku 2009 roku stawki jakie płacimy ekipom wykonawczym systematycznie maleją –  mówi Michał Jalovecký, prezes inwestora zastępczego ES Polska. Choć nadal trzeba się natrudzić ze znalezieniem dobrej, wiarygodnej ekipy robotników.

Do tej pory tendencja spadkowa omijała ceny domów. W największych miastach Polski dość mocno trzymały cenę. Mimo to niższy koszt materiałów oraz robocizny musi odbić się na cenach sprzedaży domów. Ceny oferowanych przez nas domów już spadły średnio o 30 tys. Mimo że rynek jest ostatnio dość nieprzewidywalny, nie liczyłbym na dalsze obniżki.

To naprawdę dobry moment na rozpoczęcie budowy własnego domu – mówi Michał Jalovecký.

Prognozy dla rynku nieruchomości na przyszłe lata diametralnie się od siebie różnią. Niektórzy analitycy wieszczą małą podaż inwestycji, a w rezultacie – wzrost cen. Jeśli jednak spadek cen materiałów oraz robocizny utrzyma się dłużej, w 2009 roku wybudowana zostanie taka ilość domów, która całkowicie zaspokoi potrzeby rynku. W takiej sytuacji rok 2010 może być bardzo dobry dla segmentu budownictwa jednorodzinnego – klienci będą przebierać w ofertach domów oferowanych w przystępnych cenach.
ES Polska

js

źródło: inwestycje.pl

NIK o samowolach budowlanych

Powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego łamią prawo na wszystkich etapach postępowań dotyczących samowoli budowlanych - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Inspektoraty nie egzekwują wydanych decyzji, nawet gdy samowolnie wybudowane obiekty zagrażają życiu i zdrowiu użytkowników - ustalił NIK.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak w latach 2005 - I półrocze 2008 powiatowe inspektoraty prowadziły postępowania administracyjne w przypadku stwierdzenia samowoli budowlanej. Kontrola objęła Główny Urząd Nadzoru Budowlanego oraz 24 powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego. Według ustaleń NIK powiatowi inspektorzy decyzję o wstrzymaniu robót budowlanych, podejmowali bez sprawdzenia, czy pozwala na to stan prawny budowy. W ponad jednej trzeciej skontrolowanych inspektoratów nie sprawdzono, czy budowa jest zgodna z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz techniczno-budowlanymi, co jest warunkiem rozpoczęcia legalizacji. Kontrola pokazała, że powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego wykazywali się niezrozumiałą przychylnością wobec inwestorów w sprawach opłat legalizacyjnych, co może wskazywać na występowanie mechanizmów korupcjogennych. Inspektorzy legalizowali samowole, co do których nie mieli informacji o wniesieniu wymaganych opłat. komunikat NIK.

IAR

js


źródło: inwestycje.pl

NIK o samowolach budowlanych

Powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego łamią prawo na wszystkich etapach postępowań dotyczących samowoli budowlanych - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Inspektoraty nie egzekwują wydanych decyzji, nawet gdy samowolnie wybudowane obiekty zagrażają życiu i zdrowiu użytkowników - ustalił NIK.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak w latach 2005 - I półrocze 2008 powiatowe inspektoraty prowadziły postępowania administracyjne w przypadku stwierdzenia samowoli budowlanej. Kontrola objęła Główny Urząd Nadzoru Budowlanego oraz 24 powiatowe inspektoraty nadzoru budowlanego. Według ustaleń NIK powiatowi inspektorzy decyzję o wstrzymaniu robót budowlanych, podejmowali bez sprawdzenia, czy pozwala na to stan prawny budowy. W ponad jednej trzeciej skontrolowanych inspektoratów nie sprawdzono, czy budowa jest zgodna z przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz techniczno-budowlanymi, co jest warunkiem rozpoczęcia legalizacji. Kontrola pokazała, że powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego wykazywali się niezrozumiałą przychylnością wobec inwestorów w sprawach opłat legalizacyjnych, co może wskazywać na występowanie mechanizmów korupcjogennych. Inspektorzy legalizowali samowole, co do których nie mieli informacji o wniesieniu wymaganych opłat. komunikat NIK.

IAR

js


źródło: inwestycje.pl

Warszawa oszczędza

Warszawski ratusz przyznaje, że miasto jest w trudnej sytuacji gospodarczej. Do 2014 roku w miejskiej kasie zabraknie około 3 mld złotych. Dlatego warszawski ratusz zaczyna oszczędzać wszędzie, gdzie tylko się tylko da.
Od 1 sierpnia władze miasta wprowadzają kryzysowy plan działania oparty na trzech zasadach: racjonalizacji gospodarki finansowej, solidaryzmu administracji miasta oraz na ochronie dziedzin czułych społecznie. To oznacza, że nie będzie podwyżek dla urzędników, część etatów zostanie zamrożona, nie będzie zakupu nowych samochodów, znacznie ograniczone zostaną wydatki na promocję. Jak zapowiada prezydent miasta Hanna Gronkiewicz - Waltz wydatki w stolicy będą pod ścisłą kontrolą. Sprawy społeczne nie ucierpią mówi prezydent stolicy, ponieważ na te wydatki nie będzie ograniczeń. Natomiast ratusz zamierza oszczędzać na zakupie samochodów, gadżetów i na wydatkach promocyjnych miasta. Jak podkreśla Gronkiewicz - Waltz nie będą też rozpoczynane niektóre remonty ulic. Kryzysowe zasady działania będą obowiązywały co najmniej do końca 2010 roku - podkreśla rzecznik stołecznego ratusza Tomasz Andryszczyk. Jeśli kolejne lata będą podobnie ciężkie dla budżetu to zasady będą obowiązywały dłużej. Za miesiąc warszawski ratusz przygotuje listę inwestycji, które nie zostaną zrealizowane z powodu kryzysu. Już dziś urzędnicy przekonują, że cięcia nie dotkną najważniejszych budów i remontów.

IAR

js


źródło: inwestycje.pl

Warszawa oszczędza

Warszawski ratusz przyznaje, że miasto jest w trudnej sytuacji gospodarczej. Do 2014 roku w miejskiej kasie zabraknie około 3 mld złotych. Dlatego warszawski ratusz zaczyna oszczędzać wszędzie, gdzie tylko się tylko da.
Od 1 sierpnia władze miasta wprowadzają kryzysowy plan działania oparty na trzech zasadach: racjonalizacji gospodarki finansowej, solidaryzmu administracji miasta oraz na ochronie dziedzin czułych społecznie. To oznacza, że nie będzie podwyżek dla urzędników, część etatów zostanie zamrożona, nie będzie zakupu nowych samochodów, znacznie ograniczone zostaną wydatki na promocję. Jak zapowiada prezydent miasta Hanna Gronkiewicz - Waltz wydatki w stolicy będą pod ścisłą kontrolą. Sprawy społeczne nie ucierpią mówi prezydent stolicy, ponieważ na te wydatki nie będzie ograniczeń. Natomiast ratusz zamierza oszczędzać na zakupie samochodów, gadżetów i na wydatkach promocyjnych miasta. Jak podkreśla Gronkiewicz - Waltz nie będą też rozpoczynane niektóre remonty ulic. Kryzysowe zasady działania będą obowiązywały co najmniej do końca 2010 roku - podkreśla rzecznik stołecznego ratusza Tomasz Andryszczyk. Jeśli kolejne lata będą podobnie ciężkie dla budżetu to zasady będą obowiązywały dłużej. Za miesiąc warszawski ratusz przygotuje listę inwestycji, które nie zostaną zrealizowane z powodu kryzysu. Już dziś urzędnicy przekonują, że cięcia nie dotkną najważniejszych budów i remontów.

IAR

js


źródło: inwestycje.pl

W.Brytania: potroiła się liczba emerytów-bankrutów

Liczba osób po 65. roku życia uznanych za finansowo niewypłacalne w Anglii i Walii zwiększyła się w ostatnich pięciu latach blisko trzykrotnie - wynika z ogłoszonych w sobotę danych firmy rachunkowej Wilkins Kennedy.

O ile w 2004 r. w tej grupie wiekowej było 983 bankrutów, o tyle w 2008 r. ich liczba wyniosła 2.595.

Firma Wilkins Kennedy, analizująca oficjalne dane (gromadzone przez Insolvency Service), zauważa, iż dynamika narastania niewypłacalności wśród osób w wieku emerytalnym jest dwukrotnie wyższa niż w stosunku do pozostałych grup społecznych.

Ogólna liczba bankructw w Anglii i Walii (Szkocja i Irlandia Płn. publikują dane osobno) w 2008 r. wyniosła 67,5 tys. i począwszy od 2004 r. wzrosła o 31,8 tys.

Wśród powodów rosnących trudności z utrzymaniem płynności finansowej, które mają emeryci, wskazuje się na rozpowszechnioną w okresie kredytowego boomu praktykę zaciągania długu pod zastaw spłaconej już nieruchomości. Panująca wówczas filozofia zakładała, że dług nie będzie obciążeniem, ponieważ rosnące ceny nieruchomości oznaczają wzrost ich rynkowej wartości.

Refinansowanie hipoteki pozwalało kredytobiorcy uzyskać z góry pokaźną sumę w gotówce a konto nowego długu hipotecznego. Praktyka ta została porównana z traktowaniem domu lub mieszkania jak skarbonki.

Skutkiem było wydłużenie okresu spłat nieruchomości i obciążenie długiem nawet po przejściu w stan spoczynku. Sytuację pogorszyła zapaść na rynku nieruchomości.

W emerytów uderzyły też działania ratunkowe gospodarki podejmowane w ostatnim roku przez Bank Anglii, który obniżył stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu, co uczyniło oszczędzanie nieopłacalnym. Wielu emerytów korzysta z oszczędności dla uzupełnienia swoich emerytur.

Powodem finansowych trudności emerytów jest też to, że w porównaniu z innymi grupami społecznymi wydają oni większą część swoich przychodów na żywność, ogrzewanie i elektryczność, których ceny i opłaty w ostatnich latach wykazywały silną tendencję zwyżkową.


źródło:onet.pl

W.Brytania: potroiła się liczba emerytów-bankrutów

Liczba osób po 65. roku życia uznanych za finansowo niewypłacalne w Anglii i Walii zwiększyła się w ostatnich pięciu latach blisko trzykrotnie - wynika z ogłoszonych w sobotę danych firmy rachunkowej Wilkins Kennedy.

O ile w 2004 r. w tej grupie wiekowej było 983 bankrutów, o tyle w 2008 r. ich liczba wyniosła 2.595.

Firma Wilkins Kennedy, analizująca oficjalne dane (gromadzone przez Insolvency Service), zauważa, iż dynamika narastania niewypłacalności wśród osób w wieku emerytalnym jest dwukrotnie wyższa niż w stosunku do pozostałych grup społecznych.

Ogólna liczba bankructw w Anglii i Walii (Szkocja i Irlandia Płn. publikują dane osobno) w 2008 r. wyniosła 67,5 tys. i począwszy od 2004 r. wzrosła o 31,8 tys.

Wśród powodów rosnących trudności z utrzymaniem płynności finansowej, które mają emeryci, wskazuje się na rozpowszechnioną w okresie kredytowego boomu praktykę zaciągania długu pod zastaw spłaconej już nieruchomości. Panująca wówczas filozofia zakładała, że dług nie będzie obciążeniem, ponieważ rosnące ceny nieruchomości oznaczają wzrost ich rynkowej wartości.

Refinansowanie hipoteki pozwalało kredytobiorcy uzyskać z góry pokaźną sumę w gotówce a konto nowego długu hipotecznego. Praktyka ta została porównana z traktowaniem domu lub mieszkania jak skarbonki.

Skutkiem było wydłużenie okresu spłat nieruchomości i obciążenie długiem nawet po przejściu w stan spoczynku. Sytuację pogorszyła zapaść na rynku nieruchomości.

W emerytów uderzyły też działania ratunkowe gospodarki podejmowane w ostatnim roku przez Bank Anglii, który obniżył stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu, co uczyniło oszczędzanie nieopłacalnym. Wielu emerytów korzysta z oszczędności dla uzupełnienia swoich emerytur.

Powodem finansowych trudności emerytów jest też to, że w porównaniu z innymi grupami społecznymi wydają oni większą część swoich przychodów na żywność, ogrzewanie i elektryczność, których ceny i opłaty w ostatnich latach wykazywały silną tendencję zwyżkową.


źródło:onet.pl

Pawlak o nowelizacji budżetu

Wicepremier Waldemar Pawlak poinformował, że w jego resorcie nie będzie szczególnych oszczędności. Te, które były możliwe - jak zaznaczył minister gospodarki - zostały wprowadzone już w styczniu.
Zgodnie z zapowiedziami premiera, rząd do 7 lipca ma przygotować nowelizację tegorocznego budżetu.

Zdaniem Waldemara Pawlaka prace nad nowelizacją powinny obejmować nie tylko oszczędności, ale także szukanie nowych przychodów do państwowej kasy.

"Samym oszczędzaniem nie zbilansuje się budżetu" - podkreślił prezes PSL. Według ministra gospodarki rząd powinien budować pozytywne mechanizmy wzrostu, jak rzeczywiste uruchomienie poręczeń i gwarancji dla przedsiębiorców, czy wspieranie eksportu.

Prace nad nowelizacją budżetu wymusił stan gospodarki i światowy kryzys. W "oszczędnościowym budżecie" będą zatwierdzone środki, które udało się znaleźć w kasie państwa na początku roku.

Minister finansów zapowiedział, że potem zostaną zapisane kolejne oszczędności - 3 miliardy - których rząd szukał przez ostatnie kilka dni w rezerwach celowych.

Dzięki cięciom administracyjnym w KRUS-ie, Naczelnym Sądzie Administracyjnym oraz Sądzie Najwyższym i Kancelarii Prezydenta uda się zaoszczędzić 70 milionów złotych.

Zaciskanie pasa nie ominęło także Funduszu Alimentacyjnego , gdzie znaleziono miliard złotych. 100 milionów rząd odejmie z wydatków inwestycyjnych ZUS, 30 milionów z poakcesyjnego wsparcia regionów wiejskich.

Kolejne oszczędności to: 100 milionów z rezerwy na dodatki dla pracowników pomocy społecznej, prawie 2 miliardy z rezerwy na współpracę z zagranicznymi kontyngentami wojskowymi. Rozwiązana zostanie też rezerwa solidarności społecznej, która wynosi ponad miliard złotych.



źródło:onet.pl

Pawlak o nowelizacji budżetu

Wicepremier Waldemar Pawlak poinformował, że w jego resorcie nie będzie szczególnych oszczędności. Te, które były możliwe - jak zaznaczył minister gospodarki - zostały wprowadzone już w styczniu.
Zgodnie z zapowiedziami premiera, rząd do 7 lipca ma przygotować nowelizację tegorocznego budżetu.

Zdaniem Waldemara Pawlaka prace nad nowelizacją powinny obejmować nie tylko oszczędności, ale także szukanie nowych przychodów do państwowej kasy.

"Samym oszczędzaniem nie zbilansuje się budżetu" - podkreślił prezes PSL. Według ministra gospodarki rząd powinien budować pozytywne mechanizmy wzrostu, jak rzeczywiste uruchomienie poręczeń i gwarancji dla przedsiębiorców, czy wspieranie eksportu.

Prace nad nowelizacją budżetu wymusił stan gospodarki i światowy kryzys. W "oszczędnościowym budżecie" będą zatwierdzone środki, które udało się znaleźć w kasie państwa na początku roku.

Minister finansów zapowiedział, że potem zostaną zapisane kolejne oszczędności - 3 miliardy - których rząd szukał przez ostatnie kilka dni w rezerwach celowych.

Dzięki cięciom administracyjnym w KRUS-ie, Naczelnym Sądzie Administracyjnym oraz Sądzie Najwyższym i Kancelarii Prezydenta uda się zaoszczędzić 70 milionów złotych.

Zaciskanie pasa nie ominęło także Funduszu Alimentacyjnego , gdzie znaleziono miliard złotych. 100 milionów rząd odejmie z wydatków inwestycyjnych ZUS, 30 milionów z poakcesyjnego wsparcia regionów wiejskich.

Kolejne oszczędności to: 100 milionów z rezerwy na dodatki dla pracowników pomocy społecznej, prawie 2 miliardy z rezerwy na współpracę z zagranicznymi kontyngentami wojskowymi. Rozwiązana zostanie też rezerwa solidarności społecznej, która wynosi ponad miliard złotych.



źródło:onet.pl

Budownictwo: katastrofa czy normalność?

W budownictwie mieszkaniowym i na rynku nieruchomości zapowiadana jest wielka i rzekomo nieuchronna katastrofa. Deweloperzy kończą rozpoczęte w okresie boomu inwestycje, nie zaczynają nowych.
Według szacunków porównawczych dla krajów Unii Europejskiej, w Polsce powinno być rocznie realizowanych około 43-47 tysięcy mieszkań, aby utrzymać na rynku stan bliski równowagi. Tymczasem w minionych latach podaż była o wiele wyższa - w ub. roku sięgała 75 tys. lokali. Czy aby firmy deweloperskie i spółdzielnie nie przesadziły?

Konsekwencje kryzysu na rynkach finansowych musiały dosięgnąć również rynku nieruchomości, a w konsekwencji całego sektora budownictwa mieszkaniowego. Jeszcze rok 2008 był rekordowy pod względem liczby oddanych do użytku mieszkań (165 tys. mieszkań - o 24 proc. więcej niż w 2007 r. i najwięcej od 1992 r.). Zdaniem Zofii Bolkowskiej z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie, to "echo" liczby rozpoczynanych mieszkań przed dwoma laty.

Właśnie dlatego - mimo że eksperci już w ub. roku wieszczyli znaczny spadek lokali oddawanych do użytku - pesymistyczne prognozy się nie sprawdziły. W pierwszym kwartale 2009 r. oddano do użytku o 18 proc. więcej mieszkań niż rok temu. Jednak ten z pozoru pozytywny trend koliduje z innym, niekorzystnym: podaż lokali jest wysoka, ale popyt drastycznie zmalał. Ceny spadają do poziomów z lat 2006-07. Regres w obrocie mieszkaniami rozpoczął się na dobre w trzecim kwartale 2008 r. i się pogłębia. A może to bardziej powrót do normalności, po wysokiej (zbyt wysokiej?) dynamice podaży i popytu, ale także wzrostów cen i marż?

Ostatnie miesiące przyniosły na polski rynek mieszkaniowy nowe, nieznane od lat zjawisko - poważne problemy z pozyskaniem finansowania zaczęli mieć nie tylko deweloperzy, ale przede wszystkim ich klienci. Wynikało to głównie z ograniczenia skali kredytowania. Według Związku Banków Polskich, w skali kraju liczba udzielonych kredytów spadła w I kwartale 2009 r. o 42 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku.

Prezes Dom Development SA Jarosław Szanajca przyznaje, że obecnie uważnie obserwuje się rynek mieszkaniowy. - Jesteśmy gotowi do nowych inwestycji, jak tylko zaobserwujemy symptomy znacznego ożywienia rynku - dodaje. Taką postawę przyjęła większość deweloperów, a to oznacza zmniejszającą się liczbę wydanych pozwoleń na budowę i coraz mniej rozpoczynanych mieszkań we wszystkich rodzajach budownictwa. Ten trend potwierdzają dane GUS. W ciągu pierwszych czterech miesięcy 2009 r. firmy deweloperskie rozpoczęły budowę zaledwie 11,3 tys. mieszkań, co oznacza blisko 55-proc. spadek w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Prezes firmy REAS Kazimierz Kirejczyk mówił podczas majowego Kongresu Budownictwa, że jeżeli rząd nie podejmie odpowiednich działań, to będziemy mieli do czynienia z dalszym, bardzo szybkim ograniczeniem nowych inwestycji.

- To oznacza szereg różnych problemów dla sektora, przede wszystkim dla firm deweloperskich. Bardzo szybko przełoży się to na firmy wykonawcze i w konsekwencji na firmy produkujące materiały budowlane i inne, żyjące z tego sektora - podkreślił.

Mieszkania znajdujące się obecnie w ofercie powinny być wchłonięte przez rynek w ciągu roku. Ale eksperci już biją na alarm, bo ich zdaniem, za pół roku, może za rok, dojdzie do minimum podażowego i wówczas, kiedy najprawdopodobniej gospodarka się odbije, kiedy powróci finansowanie hipoteczne, kiedy wzmocni się popyt - na rynku nieruchomości może nastąpić gwałtowny wzrost cen.

Według Janusza Piechocińskiego, wiceszefa sejmowej Komisji Infrastruktury, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kolejne rządy i parlamenty traktowały sektor mieszkaniowy w sposób doraźny, cząstkowy, pozbawiony długofalowego spojrzenia na branżę, która ze względu na swą specyfikę powinna być akurat przedmiotem perspektywicznych działań. Jego zdaniem, ogromne oddziaływanie budownictwa na wskaźniki społeczno-gospodarcze powinno być podpowiedzią, że właśnie budownictwo należy wykorzystać dla zmniejszenia skutków kryzysu.

Spadek poziomu sprzedaży nieruchomości oznacza groźbę upadku dla szeregu firm deweloperskich i istotne zmiany na rynku, zarówno pod względem struktury firm deweloperskich, jak i charakterystyki podaży. Na rynku pozostanie tylko część firm, zapewne podmioty najsilniejsze kapitałowo. Skończyły się w tej branży czasy szybkich i dużych zarobków.

Tadeusz Garczarczyk
źródło: onet.pl

Budownictwo: katastrofa czy normalność?

W budownictwie mieszkaniowym i na rynku nieruchomości zapowiadana jest wielka i rzekomo nieuchronna katastrofa. Deweloperzy kończą rozpoczęte w okresie boomu inwestycje, nie zaczynają nowych.
Według szacunków porównawczych dla krajów Unii Europejskiej, w Polsce powinno być rocznie realizowanych około 43-47 tysięcy mieszkań, aby utrzymać na rynku stan bliski równowagi. Tymczasem w minionych latach podaż była o wiele wyższa - w ub. roku sięgała 75 tys. lokali. Czy aby firmy deweloperskie i spółdzielnie nie przesadziły?

Konsekwencje kryzysu na rynkach finansowych musiały dosięgnąć również rynku nieruchomości, a w konsekwencji całego sektora budownictwa mieszkaniowego. Jeszcze rok 2008 był rekordowy pod względem liczby oddanych do użytku mieszkań (165 tys. mieszkań - o 24 proc. więcej niż w 2007 r. i najwięcej od 1992 r.). Zdaniem Zofii Bolkowskiej z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie, to "echo" liczby rozpoczynanych mieszkań przed dwoma laty.

Właśnie dlatego - mimo że eksperci już w ub. roku wieszczyli znaczny spadek lokali oddawanych do użytku - pesymistyczne prognozy się nie sprawdziły. W pierwszym kwartale 2009 r. oddano do użytku o 18 proc. więcej mieszkań niż rok temu. Jednak ten z pozoru pozytywny trend koliduje z innym, niekorzystnym: podaż lokali jest wysoka, ale popyt drastycznie zmalał. Ceny spadają do poziomów z lat 2006-07. Regres w obrocie mieszkaniami rozpoczął się na dobre w trzecim kwartale 2008 r. i się pogłębia. A może to bardziej powrót do normalności, po wysokiej (zbyt wysokiej?) dynamice podaży i popytu, ale także wzrostów cen i marż?

Ostatnie miesiące przyniosły na polski rynek mieszkaniowy nowe, nieznane od lat zjawisko - poważne problemy z pozyskaniem finansowania zaczęli mieć nie tylko deweloperzy, ale przede wszystkim ich klienci. Wynikało to głównie z ograniczenia skali kredytowania. Według Związku Banków Polskich, w skali kraju liczba udzielonych kredytów spadła w I kwartale 2009 r. o 42 proc. w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku.

Prezes Dom Development SA Jarosław Szanajca przyznaje, że obecnie uważnie obserwuje się rynek mieszkaniowy. - Jesteśmy gotowi do nowych inwestycji, jak tylko zaobserwujemy symptomy znacznego ożywienia rynku - dodaje. Taką postawę przyjęła większość deweloperów, a to oznacza zmniejszającą się liczbę wydanych pozwoleń na budowę i coraz mniej rozpoczynanych mieszkań we wszystkich rodzajach budownictwa. Ten trend potwierdzają dane GUS. W ciągu pierwszych czterech miesięcy 2009 r. firmy deweloperskie rozpoczęły budowę zaledwie 11,3 tys. mieszkań, co oznacza blisko 55-proc. spadek w porównaniu z rokiem ubiegłym.

Prezes firmy REAS Kazimierz Kirejczyk mówił podczas majowego Kongresu Budownictwa, że jeżeli rząd nie podejmie odpowiednich działań, to będziemy mieli do czynienia z dalszym, bardzo szybkim ograniczeniem nowych inwestycji.

- To oznacza szereg różnych problemów dla sektora, przede wszystkim dla firm deweloperskich. Bardzo szybko przełoży się to na firmy wykonawcze i w konsekwencji na firmy produkujące materiały budowlane i inne, żyjące z tego sektora - podkreślił.

Mieszkania znajdujące się obecnie w ofercie powinny być wchłonięte przez rynek w ciągu roku. Ale eksperci już biją na alarm, bo ich zdaniem, za pół roku, może za rok, dojdzie do minimum podażowego i wówczas, kiedy najprawdopodobniej gospodarka się odbije, kiedy powróci finansowanie hipoteczne, kiedy wzmocni się popyt - na rynku nieruchomości może nastąpić gwałtowny wzrost cen.

Według Janusza Piechocińskiego, wiceszefa sejmowej Komisji Infrastruktury, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że kolejne rządy i parlamenty traktowały sektor mieszkaniowy w sposób doraźny, cząstkowy, pozbawiony długofalowego spojrzenia na branżę, która ze względu na swą specyfikę powinna być akurat przedmiotem perspektywicznych działań. Jego zdaniem, ogromne oddziaływanie budownictwa na wskaźniki społeczno-gospodarcze powinno być podpowiedzią, że właśnie budownictwo należy wykorzystać dla zmniejszenia skutków kryzysu.

Spadek poziomu sprzedaży nieruchomości oznacza groźbę upadku dla szeregu firm deweloperskich i istotne zmiany na rynku, zarówno pod względem struktury firm deweloperskich, jak i charakterystyki podaży. Na rynku pozostanie tylko część firm, zapewne podmioty najsilniejsze kapitałowo. Skończyły się w tej branży czasy szybkich i dużych zarobków.

Tadeusz Garczarczyk
źródło: onet.pl

Jak bezpiecznie wynająć wakacyjne mieszkanie

Coraz więcej osób woli wynająć na urlop mieszkanie, niż korzystać z hoteli lub pensjonatów. Warto przestrzegać kilku zasad, by nie zepsuć sobie wypoczynku.

Na portalach internetowych pełno jest ofert wynajmu mieszkań we wszystkich zakątkach Polski.

– Niektóre nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Bogdan Żyła, właściciel portalu internetowego NaStromej pośredniczącego w wynajmie apartamentów w Zakopanem.

Zdarza się bowiem, że ktoś podszywa się pod właściciela i zamieszcza zdjęcia i adres mieszkania tylko po to, by wyłudzić zaliczkę. Tak było np. w ostatniego sylwestra w Zakopanem. Kilka osób wpłaciło zaliczkę, a kiedy przyjechały, okazało się, że nie ma pensjonatu ani pieniędzy.

Jakość WWW

Z tego powodu – według Żyły – informacja w Internecie powinna zawierać dokładny opis mieszkania, jego adres oraz dane właściciela oraz firmy (jeżeli korzysta z jej usług), która na jego zlecenie wynajmuje mieszkanie. Ponadto na życzenie klienta firma pośrednicząca powinna przesłać kopię swojego pełnomocnictwa.

Jeżeli podane informacje wzbudzą jakiekolwiek wątpliwości, to nie warto ryzykować i trzeba szukać dalej.

Zaliczka czy zadatek

Zazwyczaj pierwszym krokiem jest rezerwacja wybranego lokum przez Internet i wpłacenie zaliczki lub zadatku. Warto zwrócić uwagę, o którym z nich mówi rezerwacja. Zaliczka to pojęcie potoczne. Jeżeli wpłacamy zaliczkę i nie dojdzie do podpisania umowy, to niedoszły najemca powinien otrzymać ją z powrotem. Z kolei zadatek to instytucja prawna, o której mówi kodeks cywilny. Jest pewną formą zabezpieczenia przed pochopnym odstępowaniem od umowy. Jeżeli przyszły urlopowicz zrezygnuje z zawarcia umowy (bo np. zachorowało dziecko), nie otrzyma zwrotu zadatku. Gdy natomiast właściciel mieszkania odstąpi od zawarcia umowy, nie dość, że musi zwrócić zadatek, to jeszcze w podwójnej wysokości.

Wynajmujący zazwyczaj pobierają zaliczkę.

Kaucja i prowizja

Niektórzy właściciele żądają też wpłacenia kaucji, którą oddają w chwili wyjazdu, gdy nie mają żadnych zastrzeżeń do stanu mieszkania. Jej wysokość jest różna i potrafi wynieść nawet połowę kosztu najmu. Takich właścicieli jest jednak niewielu.

Jeżeli wynajęciem mieszkania zajmował się pośrednik, to należy się liczyć z tym, że trzeba mu będzie zapłacić prowizję.

– Jej wysokość zależy od standardu apartamentu i świadczonych usług. Zazwyczaj pobieramy od 20 do 50 proc. opłaty za najem – wyjaśnił Tomasz Paszkowski z Szostek & Paszkowski Nieruchomości SC w Sopocie.

Właściciele, którzy nie korzystają z pomocy pośrednika, bardzo często nie podpisują żadnych umów, chcą bowiem uniknąć płacenia podatku od wynajmu. Umowa ustna też jest ważna, jednak w razie sporu trudniej będzie udowodnić swoje racje.

Jaka umowa

Umowa najmu wakacyjnego zazwyczaj zawiera tylko dane stron oraz zastrzeżenie o możliwości wcześniejszego jej rozwiązania, gdyby turysta dewastował mieszkanie albo zakłócał porządek domowy.

Z rozliczeniem mediów bywa natomiast różnie. Najczęściej jednak właściciele ustalają stawkę ryczałtowo i doliczają ją do należności za mieszkanie. Zazwyczaj też żądają pieniędzy za mieszkanie z góry.

Podstawowe elementy umowy

- dane stron umowy, czyli: imiona oraz nazwiska, nazwa firmy pośredniczącej, adresy zamieszkania lub siedziby

- określenie przedmiotu najmu, czyli opis mieszkania i jego wyposażenia

- okres, na jaki umowa została zawarta

- kwota należności za najem oraz zasady wpłaty (z dołu, z góry)

- wysokość zaliczki lub zadatku

- zasady rozliczenia za wodę, prąd, gaz itp.

- ewentualnie wysokość kaucji oraz zasady jej zwrotu

- powody możliwego wcześniejszego wypowiedzenia umowy najmu (najczęściej w grę wchodzą zakłócanie spokoju bądź dewastacja lokalu)

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

r.krupa@rp.pl

źródło: Rzeczpospolita

Jak bezpiecznie wynająć wakacyjne mieszkanie

Coraz więcej osób woli wynająć na urlop mieszkanie, niż korzystać z hoteli lub pensjonatów. Warto przestrzegać kilku zasad, by nie zepsuć sobie wypoczynku.

Na portalach internetowych pełno jest ofert wynajmu mieszkań we wszystkich zakątkach Polski.

– Niektóre nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Bogdan Żyła, właściciel portalu internetowego NaStromej pośredniczącego w wynajmie apartamentów w Zakopanem.

Zdarza się bowiem, że ktoś podszywa się pod właściciela i zamieszcza zdjęcia i adres mieszkania tylko po to, by wyłudzić zaliczkę. Tak było np. w ostatniego sylwestra w Zakopanem. Kilka osób wpłaciło zaliczkę, a kiedy przyjechały, okazało się, że nie ma pensjonatu ani pieniędzy.

Jakość WWW

Z tego powodu – według Żyły – informacja w Internecie powinna zawierać dokładny opis mieszkania, jego adres oraz dane właściciela oraz firmy (jeżeli korzysta z jej usług), która na jego zlecenie wynajmuje mieszkanie. Ponadto na życzenie klienta firma pośrednicząca powinna przesłać kopię swojego pełnomocnictwa.

Jeżeli podane informacje wzbudzą jakiekolwiek wątpliwości, to nie warto ryzykować i trzeba szukać dalej.

Zaliczka czy zadatek

Zazwyczaj pierwszym krokiem jest rezerwacja wybranego lokum przez Internet i wpłacenie zaliczki lub zadatku. Warto zwrócić uwagę, o którym z nich mówi rezerwacja. Zaliczka to pojęcie potoczne. Jeżeli wpłacamy zaliczkę i nie dojdzie do podpisania umowy, to niedoszły najemca powinien otrzymać ją z powrotem. Z kolei zadatek to instytucja prawna, o której mówi kodeks cywilny. Jest pewną formą zabezpieczenia przed pochopnym odstępowaniem od umowy. Jeżeli przyszły urlopowicz zrezygnuje z zawarcia umowy (bo np. zachorowało dziecko), nie otrzyma zwrotu zadatku. Gdy natomiast właściciel mieszkania odstąpi od zawarcia umowy, nie dość, że musi zwrócić zadatek, to jeszcze w podwójnej wysokości.

Wynajmujący zazwyczaj pobierają zaliczkę.

Kaucja i prowizja

Niektórzy właściciele żądają też wpłacenia kaucji, którą oddają w chwili wyjazdu, gdy nie mają żadnych zastrzeżeń do stanu mieszkania. Jej wysokość jest różna i potrafi wynieść nawet połowę kosztu najmu. Takich właścicieli jest jednak niewielu.

Jeżeli wynajęciem mieszkania zajmował się pośrednik, to należy się liczyć z tym, że trzeba mu będzie zapłacić prowizję.

– Jej wysokość zależy od standardu apartamentu i świadczonych usług. Zazwyczaj pobieramy od 20 do 50 proc. opłaty za najem – wyjaśnił Tomasz Paszkowski z Szostek & Paszkowski Nieruchomości SC w Sopocie.

Właściciele, którzy nie korzystają z pomocy pośrednika, bardzo często nie podpisują żadnych umów, chcą bowiem uniknąć płacenia podatku od wynajmu. Umowa ustna też jest ważna, jednak w razie sporu trudniej będzie udowodnić swoje racje.

Jaka umowa

Umowa najmu wakacyjnego zazwyczaj zawiera tylko dane stron oraz zastrzeżenie o możliwości wcześniejszego jej rozwiązania, gdyby turysta dewastował mieszkanie albo zakłócał porządek domowy.

Z rozliczeniem mediów bywa natomiast różnie. Najczęściej jednak właściciele ustalają stawkę ryczałtowo i doliczają ją do należności za mieszkanie. Zazwyczaj też żądają pieniędzy za mieszkanie z góry.

Podstawowe elementy umowy

- dane stron umowy, czyli: imiona oraz nazwiska, nazwa firmy pośredniczącej, adresy zamieszkania lub siedziby

- określenie przedmiotu najmu, czyli opis mieszkania i jego wyposażenia

- okres, na jaki umowa została zawarta

- kwota należności za najem oraz zasady wpłaty (z dołu, z góry)

- wysokość zaliczki lub zadatku

- zasady rozliczenia za wodę, prąd, gaz itp.

- ewentualnie wysokość kaucji oraz zasady jej zwrotu

- powody możliwego wcześniejszego wypowiedzenia umowy najmu (najczęściej w grę wchodzą zakłócanie spokoju bądź dewastacja lokalu)

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

r.krupa@rp.pl

źródło: Rzeczpospolita

Nieco lepsze nastroje

Warunki funkcjonowania zakładów budowlanych wciąż są trudne. Zwiększa się jednak ogólny poziom produkcji, eksport zaczyna powoli rosnąć, widoczne są pierwsze symptomy wzrostu inwestycji - wynika z badania koniunktury w budownictwie w II kwartale, opracowanego przez Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH.

"II kwartał 2009 roku był dziewiątym z kolei kwartałem, gdy wskaźnik koniunktury w budownictwie zmniejszył się w porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku. Sytuacja poszczególnych kategorii zakładów budowlanych jest jednak zróżnicowana" - napisała w komentarzu do badania autorka raportu Maria Podgórska.

"Kondycja przedsiębiorstw publicznych jest znacznie lepsza od firm prywatnych; w warunkach kryzysu gorzej funkcjonują zakłady najmniejsze i największe, a zdecydowanie lepiej zakłady średniej wielkości. Wzrost produkcji występuje w 38 proc. firm będących własnością osób fizycznych, w 53 proc. przedsiębiorstw państwowych i 57 proc. komunalnych" - dodaje.

Z badania wynika, że główną barierą ograniczającą aktywność branży budowlanej jest silna konkurencja, zmniejszają się natomiast problemy zbyt niskiego popytu.

"Coraz poważniejszą barierą są jednak zatory płatnicze. W bieżącym kwartale problem opóźnionych płatności zgłasza 34 proc. zakładów, podczas gdy w minionym kwartale odsetek ten wynosił 30 proc., a dwa kwartały wstecz 25 proc." - napisano.

W II kwartale uwidoczniły się pierwsze symptomy wzrostu nakładów inwestycyjnych.

"Zwiększenie inwestycji w nadchodzącym kwartale przewiduje 18 proc. firm budowlanych, w tym 14 proc. prywatnych i 26 proc. publicznych" - pisze autorka raportu.

"O ponad 2 punkty procentowe zwiększył się odsetek zakładów prowadzących działalność eksportową, chociaż rozmiary eksportu wciąż są mniejsze niż przed rokiem. Przewidywania eksporterów są jednak optymistyczne" - dodaje.


źródło informacji: PAP/INTERIA.PL

Nieco lepsze nastroje

Warunki funkcjonowania zakładów budowlanych wciąż są trudne. Zwiększa się jednak ogólny poziom produkcji, eksport zaczyna powoli rosnąć, widoczne są pierwsze symptomy wzrostu inwestycji - wynika z badania koniunktury w budownictwie w II kwartale, opracowanego przez Instytut Rozwoju Gospodarczego SGH.

"II kwartał 2009 roku był dziewiątym z kolei kwartałem, gdy wskaźnik koniunktury w budownictwie zmniejszył się w porównaniu z analogicznym okresem sprzed roku. Sytuacja poszczególnych kategorii zakładów budowlanych jest jednak zróżnicowana" - napisała w komentarzu do badania autorka raportu Maria Podgórska.

"Kondycja przedsiębiorstw publicznych jest znacznie lepsza od firm prywatnych; w warunkach kryzysu gorzej funkcjonują zakłady najmniejsze i największe, a zdecydowanie lepiej zakłady średniej wielkości. Wzrost produkcji występuje w 38 proc. firm będących własnością osób fizycznych, w 53 proc. przedsiębiorstw państwowych i 57 proc. komunalnych" - dodaje.

Z badania wynika, że główną barierą ograniczającą aktywność branży budowlanej jest silna konkurencja, zmniejszają się natomiast problemy zbyt niskiego popytu.

"Coraz poważniejszą barierą są jednak zatory płatnicze. W bieżącym kwartale problem opóźnionych płatności zgłasza 34 proc. zakładów, podczas gdy w minionym kwartale odsetek ten wynosił 30 proc., a dwa kwartały wstecz 25 proc." - napisano.

W II kwartale uwidoczniły się pierwsze symptomy wzrostu nakładów inwestycyjnych.

"Zwiększenie inwestycji w nadchodzącym kwartale przewiduje 18 proc. firm budowlanych, w tym 14 proc. prywatnych i 26 proc. publicznych" - pisze autorka raportu.

"O ponad 2 punkty procentowe zwiększył się odsetek zakładów prowadzących działalność eksportową, chociaż rozmiary eksportu wciąż są mniejsze niż przed rokiem. Przewidywania eksporterów są jednak optymistyczne" - dodaje.


źródło informacji: PAP/INTERIA.PL

Budujesz, remontujesz? Odzyskaj 15 proc. VAT

W czwartek 2 lipca gościem portalu INTERIA.PL był doradca podatkowy Paweł Łabno. Ekspert ECDDP ds. podatku VAT odpowiadał na pytania internautów jak odzyskać cześć podatku VAT od zakupionych materiałów budowlanych. Ulga polega na zwrocie różnicy podatku (15 proc.) po zakupie materiałów, które do 30 kwietnia 2004 roku były objęte stawką 7 procent, a obecnie są obarczone 22 procentowym podatkiem.

Szczegółowy wykaz towarów znajduje się w Załączniku do obwieszczenia Ministra Transportu i Budownictwa. Kto może odzyskać pieniądze i jakie dokumenty są potrzebne by starać się o zwrot? Czy ulga podlega przedawnieniu? Czytaj relację.

Paweł Łabno: Dzień dobry witam Państwa. Służę pomocą w zakresie zwrotu VAT od materiałów budowlanych.

Czy to prawda, ze można rozliczyć się z materiałów budowlanych nawet w środku roku i nie trzeba czekać do rozliczenia podatkowego?

Paweł Łabno: Tak. Wystąpienie z wnioskiem o zwrot VAT od materiałów budowlanych nie jest w uzależnione od rozliczenia podatku dochodowego. W związku z tym możliwe jest złożenie takiego wniosku również w ciągu roku. W ciągu jednego roku można złożyć jeden wniosek.

Jaki to jest zwrot podatku za materiały budowlane 7 czy 22 procent?

Paweł Łabno: Zwrotowi podlega różnica pomiędzy stawką podatku VAT 7 proc. a 22 proc. (w uproszczeniu) w zakresie materiałów wymienionych w Obwieszczenie Ministra Transportu i Budownictwa z dnia 30.12.2005 r. w sprawie ogłoszenia wykazu materiałów budowlanych, które do dnia 30.04.2004 r. były opodatkowane stawką podatku od towarów i usług w wysokości 7 proc., a od dnia 1.05.2004 r. są opodatkowane podatkiem VAT.

Czy koszty transportu materiałów budowlanych też można odliczyć?

Paweł Łabno: Zwrotu VAT można dochodzić tylko od materiałów budowlanych. W związku z tym, koszty transportu nie mogą być uwzględniane.

Jeśli mam dom i kupię materiały aby go wyremontować, to ile mam czasu na złożenie wniosku o zwrot?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT od materiałów budowlanych nie przewiduje obecnie końcowego terminu, w ramach którego osoby fizyczne mogą występować z wnioskiem.

Czy meble robione na zamówienie (szafy, zabudowa itp.) można odliczyć?

  • Budujesz, odbierz część VAT-u

    Podatnik budujący lub remontujący mieszkanie lub budynek mieszkalny może skorzystać z ulgi w postaci zwrotu części podatku VAT od zakupionych materiałów budowlanych związanych z tym remontem, budową lub rozbudową. więcej »

Paweł Łabno: Meble na zamówienie nie są ujęte w obwieszczeniu Ministra Transportu z dnia 30 grudnia 2005 r. zawierającego wykaz materiałów co do których osoby fizyczne mogą występować o zwrot VAT.

Gdzie mogę znaleźć listę materiałów które mogę odpisać od podatku?

Paweł Łabno: Obwieszczenie Ministra Transportu o którym mowa w poprzedniej odpowiedzi można znaleźć min. na stronach Ministerstwa Finansów albo tutaj..

Czy można odliczyć robociznę za otynkowanie domu?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy materiałów budowlanych, wobec czego robocizna nie mieści się w tym zakresie.

Czy materiały budowlane takie jak panele, płytki ceramiczne też podlegają są objęte ulgą?

Paweł Łabno: Zasadniczo tak. Proszę spojrzeć do obwieszczenia Ministra Transportu (pozycja 169 - panele; pozycja 37 - płytki).

Czy osoba budująca dom odporny na powodzie, huragany i trzęsienia ziemi może liczyć na większe ulgi?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT-u od materiałów budowlanych nie przewiduje zwiększonych limitów odnośnie tego rodzaju domów.

Czy jeśli pomaluję mieszkanie, które wynajmuję i dogadam się z właścicielem, to on może odzyskać zwrot różnicy podatku?

Paweł Łabno:Osoba, która występuje z wnioskiem musi posiadać m.in. fakturę na swoje imię i nazwisko. Niestety, ale farby nie są wymienione w obwieszczeniu Ministra Transportu i Budownictwa, w związku z czym zwrot nie będzie przysługiwał.

Czy osoba niepełnosprawna pragnąca dostosować mieszkanie do swojego inwalidztwa może odliczyć zakup materiałów i robociznę od podatku na koniec roku?

Paweł Łabno: Jeśli prace te będą mieściły się w zakresie prac remontowych o których mowa w załączniku do ustawy o zwrocie VAT od materiałów budowlanych to tak - w zakresie materiałów wymienionych w obwieszczeniu Ministra Transportu i Budownictwa.

Czy ulga dotyczy materiałów zakupionych poza granicami kraju?

Paweł Łabno: Ustawa dotyczy zwrotu VAT-u tylko materiałów zakupionych w Polsce opodatkowanych stawką 22proc., które przed 1 maja 2004 opodatkowane były stawką 7procent.

Czy mogę zakupić materiały przed wydaniem pozwolenia na budowę domu, i później odliczyć VAT?

Paweł Łabno: Tak. Istnieje możliwość zakupu materiałów budowlanych a następnie uzyskania pozwolenia na budowę. Ważne jest, aby w momencie złożenia wniosku o zwrot VAT, osoba fizyczna posiadała to pozwolenie - wydane na nią.

Czy możliwe jest odliczenie tylko różnicy 22 i 7 proc. czy całości VAT?

Paweł Łabno: Zwrot VAT od materiałów budowlanych dotyczy tylko różnicy i jest przy tym dodatkowo limitowany (ustawodawca wprowadził maksymalne, kwotowe, limity zwrotów).

Czy jeśli zbudowałem sobie dom z własnych materiałów, to czy mogę skorzystać z ulgi?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT-u dotyczy tylko materiałów zakupionych.

Czy można odliczyć kinkiety i zwykłe żyrandole?

Paweł Łabno: Niestety, ale nie.

Firma medyczna zwolniona z VAT podjęła inwestycję budowlaną - budowa szpitala. Czy może odliczyć VAT?

Paweł Łabno: Po pierwsze, ustawa o zwrocie VAT-u od materiałów budowlanych dotyczy osób fizycznych, które nabywając materiały budowlane nie działały w charakterze podatnika VAT. Jeśli firma nabywała te materiały w ramach działalności gospodarczej podlegającej zakresowi podatku VAT, nie może skorzystać ze zwrotu VAT od materiałów budowlanych. Ustawa ta dotyczy tylko osób fizycznych.

Czy mogę odpisać od podatku materiał, który kupiłem powiedzmy 5 lat temu, a teraz jest droższy? Czy ceny wpłyną na odliczenie tego podatku?

Paweł Łabno: Zwrot VAT od materiałów budowlanych dotyczy materiałów zakupionych po 1 maja 2004. Nie ma wówczas znaczenia czy dzieje się to w okresie 3 lat od zakupu czy krótszym.

Czy istnieje możliwość, aby odliczyć sobie od podatku zakup nowych okien PCV?

Paweł Łabno: Obwieszczenie mówi o wymianie drzwi i ościeżnic drewnianych (pozycja 15 w obwieszczeniu) oraz poprzez wskazanie odpowiedniego symbolu PKWiU także o oknach z tworzyw sztucznych (PCV) (pozycja 30 obwieszczenia). Tym samym, można wystąpić o zwrot VAT od okien PCV.

Kupiłam pustaki, czy mogę odzyskać zwrot różnicy podatku?

Paweł Łabno: Zwrot VAT-u przysługuje na wyroby z betonu. Proszę spojrzeć m.in. na pozycję 40 w obwieszczeniu.

Czy urzędy skarbowe dostaną listę rzeczy, które można odliczyć?

Paweł Łabno: Urzędy Skarbowe opierają się na obwieszczeniu Ministra, o którym cały czas tutaj mówimy.

Zbudowałam komórkę za domem. Czy też mogę zażądać zwrotu podatku?

Paweł Łabno: Nie. Musi być to budynek zaspakajający potrzeby mieszkalne. Komórka nie jest takim obiektem

Czy mogę zrobić odliczenia, jeśli dotyczą mieszkania, w którym nie mieszkam a jestem zameldowany?

Paweł Łabno: Zasadniczo tak, jeśli po przeprowadzeniu remontu, lokal ten będzie zaspakajał potrzeby mieszkalne.

Czy dziecko remontujące mieszkanie rodziców może skorzystać ze zwrotu VAT od materiałów budowlanych?

Paweł Łabno: Tak, jeżeli na moment wystąpienia z wnioskiem o zwrot VAT-u dysponować będzie ono tytułem prawnym do tego lokalu i posiadać będzie faktury VAT wystawione na siebie.

Co muszę przedłożyć w urzędzie aby odzyskać różnicę VAT?

Paweł Łabno: Aby uzyskać zwrot VAT-u należy złożyć wniosek. Pomocnym byłby formularz VZM-1 wraz z załącznikami. Do wniosku należy dołączyć kopie faktur VAT oraz pozwolenie na budowę, bądź tytuł prawny lokalu (akt notarialny, umowa sprzedaży, umowa najmu).

Jestem lokatorem w mieszkaniu spółdzielczym. Mój ojciec jest jednak głównym najemcą. Dokonałem remontów pomieszczeń w lokalu. Faktury są wystawione na moje nazwisko. Złożyłem wniosek. Po pół roku US wydał oświadczenie, że nie mam praw do lokalu, nie mam praw do zwrotu. Czy jest to słuszne stanowisko US? Przecież jestem lokatorem.

Paweł Łabno: Słuszne, ponieważ osobą dysponującą tytułem prawem do lokalu jest ktoś inny - w tym przypadku ojciec.

Jestem na etapie wykupu mieszkania w imieniu mojego ojca. Mam je dostać po wykupie w darowiźnie. Wtedy będę posiadał tytuł prawny. Czy wtedy mogę odliczyć zwrot VAT za materiały kupione wcześniej, niż posiadałem tytuł prawny do lokalu?

Paweł Łabno: Do momentu, do kiedy nie będzie posiadał Pan tytułu prawnego do lokalu nie może Pan wystąpić z takim wnioskiem. Jeśli posiada Pan faktury na siebie, po uzyskaniu praw do lokalu, może Pan taki wniosek złożyć.

Co z wyposażeniem AGD? Czy można odliczyć od podatku np. kuchenkę gazową?

Paweł Łabno: Obwieszczenie Ministra Transportu swoim zakresem obejmuje niektóre urządzenia z zakresu AGD np. kuchenki domowe z wyłączeniem kuchenek elektrycznych - poz. 127 i 128. Organy podatkowe kwestionują zwrot VAT-u od kuchenek, które są zasilane gazem z butli.

Czy to prawda, że można odliczyć wpłaty na fundusz remontowy?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy wyłącznie materiałów budowlanych, a w tym pojęciu nie mieszczą się wpłaty na fundusz remontowy.

Zamiast faktur mam paragony z kasy. Ile mam czasu by móc żądać od sklepu faktury VAT?

Paweł Łabno: 7 dni, jeśli jest to firma, 3 miesiące - osoba prywatna. Później, zależy wszystko od dobrej woli sprzedającego.

Dwa lata temu kryłem dach blachą. Rozumiem, że mogę odzyskać część VAT?

Paweł Łabno: Generalnie to, czy w stosunku do danego materiału przysługuje nam prawo do zwrotu VAT, niezbędna jest znajomość PKWiU tego towaru. Jeśli chodzi o blachę, proszę zwrócić uwagę na pozycję od 62 i 53 oraz poz. 58 w obwieszczeniu Ministra.

Czy można odliczyć bojler?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy między innymi ogrzewaczy wody (elektrycznych) i innych. Poz. 125, 126, 134 w obwieszczeniu.

Jeśli mam dom i kupię materiały aby go wyremontować, to ile mam czasu na odpisanie?

Paweł Łabno: Wystąpienie z wnioskiem o zwrot VAT nie jest limitowane czasem. Trzeba jednak pamiętać, że wniosek można składać tylko raz w roku.

Czy zwrot różnicy VAT dotyczy piecy grzewczych lub kominków?

Paweł Łabno: Proszę sprawdzić w pozycjach od 130 do 133 w obwieszczeniu Ministra. Proszę pamiętać, iż symbole PKWiU wymienione w obwieszczeniu są to symbole PKWiU z 1997 roku i tą klasyfikacją z 1997 roku proszę się kierować.

Czy można odzyskać VAT od materiałów budowlanych, jeśli buduję dom w Polsce a pracuję obecnie w Wielkiej Brytanii?

Paweł Łabno: O zwrot VAT od materiałów budowlanych mogą również wystąpić osoby fizyczne, które budują dom w Polsce a pracują poza granicami kraju. Problemem może być jedynie ustalenie naczelnika Urzędu Skarbowego do którego należy zgłosić wniosek. Co do zasady, wniosek ten należy zgłosić do naczelnika Urzędu Skarbowego właściwego ze względu na miejsce zamieszkania na moment złożenia wniosku. W powyższym przypadku, prawdopodobnie właściwym organem podatkowym będzie Naczelnik II-go Urzędu Skarbowego Warszawa- Śródmieście, gdyż jest to organ właściwy dla osób, które nie mają miejsca zamieszkania w naszym kraju.

Czy są jakieś granice kwoty, jaka może być zwrócona podatnikowi?

Paweł Łabno: Jeżeli podatnik nie korzystał z ulg mieszkaniowych, obecny limit wynosi 33 522 zł dla materiałów wykorzystanych w ramach prac, wymagających pozwolenia na budowę. Limit 14 367 zł dotyczy prac, które tego pozwolenia nie wymagają (np. remont). Dla osób korzystających z ulg, limit jest niższy i wynosi odpowiednio 27 153 zł w zakresie materiałów związanych z pracami wymagającymi pozwolenia i 11 637 zł w zakresie prac nie wymagających pozwolenia. Limity te dotyczą 5 letniego okresu liczonego od złożenia pierwszego wniosku.

Co zrobić, gdy wziąłem rachunek, a nie fakturę VAT i minęło już pół roku i nie chcą mi w sklepie zamienić tego rachunku na fakturę, a materiały, które kupiłam, są już w moim domu zamontowane - można sprawdzić.

Paweł Łabno: Jeżeli nie będzie Pan dysponował fakturą VAT w zakresie tych materiałów, nie będzie mógł Pan wystąpić o zwrot podatku z nimi związanego.

Czy można jednocześnie składać wnioski dotyczące dwóch różnych lokali?

Paweł Łabno: Co do zasady tak, jeśli osoba jest w stanie udowodnić, że lokale te zaspakajają potrzeby mieszkaniowe. Powinno się złożyć wówczas jeden wniosek o zwrot VAT obejmujący zakup materiałów do owych dwóch lokali ( a nie dwa równoległe wnioski na raz).

Paweł Łabno: Dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam.

źródło informacji: INTERIA.PL

Budujesz, remontujesz? Odzyskaj 15 proc. VAT

W czwartek 2 lipca gościem portalu INTERIA.PL był doradca podatkowy Paweł Łabno. Ekspert ECDDP ds. podatku VAT odpowiadał na pytania internautów jak odzyskać cześć podatku VAT od zakupionych materiałów budowlanych. Ulga polega na zwrocie różnicy podatku (15 proc.) po zakupie materiałów, które do 30 kwietnia 2004 roku były objęte stawką 7 procent, a obecnie są obarczone 22 procentowym podatkiem.

Szczegółowy wykaz towarów znajduje się w Załączniku do obwieszczenia Ministra Transportu i Budownictwa. Kto może odzyskać pieniądze i jakie dokumenty są potrzebne by starać się o zwrot? Czy ulga podlega przedawnieniu? Czytaj relację.

Paweł Łabno: Dzień dobry witam Państwa. Służę pomocą w zakresie zwrotu VAT od materiałów budowlanych.

Czy to prawda, ze można rozliczyć się z materiałów budowlanych nawet w środku roku i nie trzeba czekać do rozliczenia podatkowego?

Paweł Łabno: Tak. Wystąpienie z wnioskiem o zwrot VAT od materiałów budowlanych nie jest w uzależnione od rozliczenia podatku dochodowego. W związku z tym możliwe jest złożenie takiego wniosku również w ciągu roku. W ciągu jednego roku można złożyć jeden wniosek.

Jaki to jest zwrot podatku za materiały budowlane 7 czy 22 procent?

Paweł Łabno: Zwrotowi podlega różnica pomiędzy stawką podatku VAT 7 proc. a 22 proc. (w uproszczeniu) w zakresie materiałów wymienionych w Obwieszczenie Ministra Transportu i Budownictwa z dnia 30.12.2005 r. w sprawie ogłoszenia wykazu materiałów budowlanych, które do dnia 30.04.2004 r. były opodatkowane stawką podatku od towarów i usług w wysokości 7 proc., a od dnia 1.05.2004 r. są opodatkowane podatkiem VAT.

Czy koszty transportu materiałów budowlanych też można odliczyć?

Paweł Łabno: Zwrotu VAT można dochodzić tylko od materiałów budowlanych. W związku z tym, koszty transportu nie mogą być uwzględniane.

Jeśli mam dom i kupię materiały aby go wyremontować, to ile mam czasu na złożenie wniosku o zwrot?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT od materiałów budowlanych nie przewiduje obecnie końcowego terminu, w ramach którego osoby fizyczne mogą występować z wnioskiem.

Czy meble robione na zamówienie (szafy, zabudowa itp.) można odliczyć?

  • Budujesz, odbierz część VAT-u

    Podatnik budujący lub remontujący mieszkanie lub budynek mieszkalny może skorzystać z ulgi w postaci zwrotu części podatku VAT od zakupionych materiałów budowlanych związanych z tym remontem, budową lub rozbudową. więcej »

Paweł Łabno: Meble na zamówienie nie są ujęte w obwieszczeniu Ministra Transportu z dnia 30 grudnia 2005 r. zawierającego wykaz materiałów co do których osoby fizyczne mogą występować o zwrot VAT.

Gdzie mogę znaleźć listę materiałów które mogę odpisać od podatku?

Paweł Łabno: Obwieszczenie Ministra Transportu o którym mowa w poprzedniej odpowiedzi można znaleźć min. na stronach Ministerstwa Finansów albo tutaj..

Czy można odliczyć robociznę za otynkowanie domu?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy materiałów budowlanych, wobec czego robocizna nie mieści się w tym zakresie.

Czy materiały budowlane takie jak panele, płytki ceramiczne też podlegają są objęte ulgą?

Paweł Łabno: Zasadniczo tak. Proszę spojrzeć do obwieszczenia Ministra Transportu (pozycja 169 - panele; pozycja 37 - płytki).

Czy osoba budująca dom odporny na powodzie, huragany i trzęsienia ziemi może liczyć na większe ulgi?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT-u od materiałów budowlanych nie przewiduje zwiększonych limitów odnośnie tego rodzaju domów.

Czy jeśli pomaluję mieszkanie, które wynajmuję i dogadam się z właścicielem, to on może odzyskać zwrot różnicy podatku?

Paweł Łabno:Osoba, która występuje z wnioskiem musi posiadać m.in. fakturę na swoje imię i nazwisko. Niestety, ale farby nie są wymienione w obwieszczeniu Ministra Transportu i Budownictwa, w związku z czym zwrot nie będzie przysługiwał.

Czy osoba niepełnosprawna pragnąca dostosować mieszkanie do swojego inwalidztwa może odliczyć zakup materiałów i robociznę od podatku na koniec roku?

Paweł Łabno: Jeśli prace te będą mieściły się w zakresie prac remontowych o których mowa w załączniku do ustawy o zwrocie VAT od materiałów budowlanych to tak - w zakresie materiałów wymienionych w obwieszczeniu Ministra Transportu i Budownictwa.

Czy ulga dotyczy materiałów zakupionych poza granicami kraju?

Paweł Łabno: Ustawa dotyczy zwrotu VAT-u tylko materiałów zakupionych w Polsce opodatkowanych stawką 22proc., które przed 1 maja 2004 opodatkowane były stawką 7procent.

Czy mogę zakupić materiały przed wydaniem pozwolenia na budowę domu, i później odliczyć VAT?

Paweł Łabno: Tak. Istnieje możliwość zakupu materiałów budowlanych a następnie uzyskania pozwolenia na budowę. Ważne jest, aby w momencie złożenia wniosku o zwrot VAT, osoba fizyczna posiadała to pozwolenie - wydane na nią.

Czy możliwe jest odliczenie tylko różnicy 22 i 7 proc. czy całości VAT?

Paweł Łabno: Zwrot VAT od materiałów budowlanych dotyczy tylko różnicy i jest przy tym dodatkowo limitowany (ustawodawca wprowadził maksymalne, kwotowe, limity zwrotów).

Czy jeśli zbudowałem sobie dom z własnych materiałów, to czy mogę skorzystać z ulgi?

Paweł Łabno: Ustawa o zwrocie VAT-u dotyczy tylko materiałów zakupionych.

Czy można odliczyć kinkiety i zwykłe żyrandole?

Paweł Łabno: Niestety, ale nie.

Firma medyczna zwolniona z VAT podjęła inwestycję budowlaną - budowa szpitala. Czy może odliczyć VAT?

Paweł Łabno: Po pierwsze, ustawa o zwrocie VAT-u od materiałów budowlanych dotyczy osób fizycznych, które nabywając materiały budowlane nie działały w charakterze podatnika VAT. Jeśli firma nabywała te materiały w ramach działalności gospodarczej podlegającej zakresowi podatku VAT, nie może skorzystać ze zwrotu VAT od materiałów budowlanych. Ustawa ta dotyczy tylko osób fizycznych.

Czy mogę odpisać od podatku materiał, który kupiłem powiedzmy 5 lat temu, a teraz jest droższy? Czy ceny wpłyną na odliczenie tego podatku?

Paweł Łabno: Zwrot VAT od materiałów budowlanych dotyczy materiałów zakupionych po 1 maja 2004. Nie ma wówczas znaczenia czy dzieje się to w okresie 3 lat od zakupu czy krótszym.

Czy istnieje możliwość, aby odliczyć sobie od podatku zakup nowych okien PCV?

Paweł Łabno: Obwieszczenie mówi o wymianie drzwi i ościeżnic drewnianych (pozycja 15 w obwieszczeniu) oraz poprzez wskazanie odpowiedniego symbolu PKWiU także o oknach z tworzyw sztucznych (PCV) (pozycja 30 obwieszczenia). Tym samym, można wystąpić o zwrot VAT od okien PCV.

Kupiłam pustaki, czy mogę odzyskać zwrot różnicy podatku?

Paweł Łabno: Zwrot VAT-u przysługuje na wyroby z betonu. Proszę spojrzeć m.in. na pozycję 40 w obwieszczeniu.

Czy urzędy skarbowe dostaną listę rzeczy, które można odliczyć?

Paweł Łabno: Urzędy Skarbowe opierają się na obwieszczeniu Ministra, o którym cały czas tutaj mówimy.

Zbudowałam komórkę za domem. Czy też mogę zażądać zwrotu podatku?

Paweł Łabno: Nie. Musi być to budynek zaspakajający potrzeby mieszkalne. Komórka nie jest takim obiektem

Czy mogę zrobić odliczenia, jeśli dotyczą mieszkania, w którym nie mieszkam a jestem zameldowany?

Paweł Łabno: Zasadniczo tak, jeśli po przeprowadzeniu remontu, lokal ten będzie zaspakajał potrzeby mieszkalne.

Czy dziecko remontujące mieszkanie rodziców może skorzystać ze zwrotu VAT od materiałów budowlanych?

Paweł Łabno: Tak, jeżeli na moment wystąpienia z wnioskiem o zwrot VAT-u dysponować będzie ono tytułem prawnym do tego lokalu i posiadać będzie faktury VAT wystawione na siebie.

Co muszę przedłożyć w urzędzie aby odzyskać różnicę VAT?

Paweł Łabno: Aby uzyskać zwrot VAT-u należy złożyć wniosek. Pomocnym byłby formularz VZM-1 wraz z załącznikami. Do wniosku należy dołączyć kopie faktur VAT oraz pozwolenie na budowę, bądź tytuł prawny lokalu (akt notarialny, umowa sprzedaży, umowa najmu).

Jestem lokatorem w mieszkaniu spółdzielczym. Mój ojciec jest jednak głównym najemcą. Dokonałem remontów pomieszczeń w lokalu. Faktury są wystawione na moje nazwisko. Złożyłem wniosek. Po pół roku US wydał oświadczenie, że nie mam praw do lokalu, nie mam praw do zwrotu. Czy jest to słuszne stanowisko US? Przecież jestem lokatorem.

Paweł Łabno: Słuszne, ponieważ osobą dysponującą tytułem prawem do lokalu jest ktoś inny - w tym przypadku ojciec.

Jestem na etapie wykupu mieszkania w imieniu mojego ojca. Mam je dostać po wykupie w darowiźnie. Wtedy będę posiadał tytuł prawny. Czy wtedy mogę odliczyć zwrot VAT za materiały kupione wcześniej, niż posiadałem tytuł prawny do lokalu?

Paweł Łabno: Do momentu, do kiedy nie będzie posiadał Pan tytułu prawnego do lokalu nie może Pan wystąpić z takim wnioskiem. Jeśli posiada Pan faktury na siebie, po uzyskaniu praw do lokalu, może Pan taki wniosek złożyć.

Co z wyposażeniem AGD? Czy można odliczyć od podatku np. kuchenkę gazową?

Paweł Łabno: Obwieszczenie Ministra Transportu swoim zakresem obejmuje niektóre urządzenia z zakresu AGD np. kuchenki domowe z wyłączeniem kuchenek elektrycznych - poz. 127 i 128. Organy podatkowe kwestionują zwrot VAT-u od kuchenek, które są zasilane gazem z butli.

Czy to prawda, że można odliczyć wpłaty na fundusz remontowy?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy wyłącznie materiałów budowlanych, a w tym pojęciu nie mieszczą się wpłaty na fundusz remontowy.

Zamiast faktur mam paragony z kasy. Ile mam czasu by móc żądać od sklepu faktury VAT?

Paweł Łabno: 7 dni, jeśli jest to firma, 3 miesiące - osoba prywatna. Później, zależy wszystko od dobrej woli sprzedającego.

Dwa lata temu kryłem dach blachą. Rozumiem, że mogę odzyskać część VAT?

Paweł Łabno: Generalnie to, czy w stosunku do danego materiału przysługuje nam prawo do zwrotu VAT, niezbędna jest znajomość PKWiU tego towaru. Jeśli chodzi o blachę, proszę zwrócić uwagę na pozycję od 62 i 53 oraz poz. 58 w obwieszczeniu Ministra.

Czy można odliczyć bojler?

Paweł Łabno: Zwrot VAT dotyczy między innymi ogrzewaczy wody (elektrycznych) i innych. Poz. 125, 126, 134 w obwieszczeniu.

Jeśli mam dom i kupię materiały aby go wyremontować, to ile mam czasu na odpisanie?

Paweł Łabno: Wystąpienie z wnioskiem o zwrot VAT nie jest limitowane czasem. Trzeba jednak pamiętać, że wniosek można składać tylko raz w roku.

Czy zwrot różnicy VAT dotyczy piecy grzewczych lub kominków?

Paweł Łabno: Proszę sprawdzić w pozycjach od 130 do 133 w obwieszczeniu Ministra. Proszę pamiętać, iż symbole PKWiU wymienione w obwieszczeniu są to symbole PKWiU z 1997 roku i tą klasyfikacją z 1997 roku proszę się kierować.

Czy można odzyskać VAT od materiałów budowlanych, jeśli buduję dom w Polsce a pracuję obecnie w Wielkiej Brytanii?

Paweł Łabno: O zwrot VAT od materiałów budowlanych mogą również wystąpić osoby fizyczne, które budują dom w Polsce a pracują poza granicami kraju. Problemem może być jedynie ustalenie naczelnika Urzędu Skarbowego do którego należy zgłosić wniosek. Co do zasady, wniosek ten należy zgłosić do naczelnika Urzędu Skarbowego właściwego ze względu na miejsce zamieszkania na moment złożenia wniosku. W powyższym przypadku, prawdopodobnie właściwym organem podatkowym będzie Naczelnik II-go Urzędu Skarbowego Warszawa- Śródmieście, gdyż jest to organ właściwy dla osób, które nie mają miejsca zamieszkania w naszym kraju.

Czy są jakieś granice kwoty, jaka może być zwrócona podatnikowi?

Paweł Łabno: Jeżeli podatnik nie korzystał z ulg mieszkaniowych, obecny limit wynosi 33 522 zł dla materiałów wykorzystanych w ramach prac, wymagających pozwolenia na budowę. Limit 14 367 zł dotyczy prac, które tego pozwolenia nie wymagają (np. remont). Dla osób korzystających z ulg, limit jest niższy i wynosi odpowiednio 27 153 zł w zakresie materiałów związanych z pracami wymagającymi pozwolenia i 11 637 zł w zakresie prac nie wymagających pozwolenia. Limity te dotyczą 5 letniego okresu liczonego od złożenia pierwszego wniosku.

Co zrobić, gdy wziąłem rachunek, a nie fakturę VAT i minęło już pół roku i nie chcą mi w sklepie zamienić tego rachunku na fakturę, a materiały, które kupiłam, są już w moim domu zamontowane - można sprawdzić.

Paweł Łabno: Jeżeli nie będzie Pan dysponował fakturą VAT w zakresie tych materiałów, nie będzie mógł Pan wystąpić o zwrot podatku z nimi związanego.

Czy można jednocześnie składać wnioski dotyczące dwóch różnych lokali?

Paweł Łabno: Co do zasady tak, jeśli osoba jest w stanie udowodnić, że lokale te zaspakajają potrzeby mieszkaniowe. Powinno się złożyć wówczas jeden wniosek o zwrot VAT obejmujący zakup materiałów do owych dwóch lokali ( a nie dwa równoległe wnioski na raz).

Paweł Łabno: Dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam.

źródło informacji: INTERIA.PL

Miliard złotych strat w trzech województwach

Ponad miliard złotych - to straty po czerwcowej powodzi w trzech województwach. 350 milionów złotych w Małopolsce, 380 na Podkarpaciu, prawie 260 na Dolnym Śląsku. Na razie nie ma danych z województwa opolskiego. Liczenie strat trwa.

W Małopolsce powódź zniszczyła uprawy rolne. Zalanych zostało tam około 15 tys. hektarów upraw w ponad 20 gminach.

Na Podkarpaciu uszkodzonych zostało 41 km dróg wojewódzkich, 284 km powiatowych i 875 km gminnych. Napraw wymaga 7 mostów na drogach wojewódzkich, 38 na drogach powiatowych i 170 na drogach gminnych. Woda zdewastowała także 120 obiektów użyteczności publicznej i 268 obiektów infrastruktury wodnokanalizacyjnej.

W Dolnośląskiem w sumie podtopionych zostało ponad 1,3 tys. gospodarstw. Pomoc dla gmin, które najbardziej ucierpiały w czasie powodzi, rozdzielana jest na bieżąco. Do 3 lipca rozdysponowano ponad 2 mln zł pomiędzy 428 gospodarstw. Dotąd poszkodowanym gminom wojewoda przekazał na wypłaty zasiłków ponad 3,3 mln zł.

Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział w piątek w Kłodzku, że wojsko, które od początku pomagało powodzianom w tym regionie, zaangażuje się w odbudowę zniszczonych mostów i niektórych dróg. Pomoc wojska obejmie również inne regiony dotknięte powodzią, m.in. Podkarpacie i Małopolskę.

 

źródło: interia.pl

Miliard złotych strat w trzech województwach

Ponad miliard złotych - to straty po czerwcowej powodzi w trzech województwach. 350 milionów złotych w Małopolsce, 380 na Podkarpaciu, prawie 260 na Dolnym Śląsku. Na razie nie ma danych z województwa opolskiego. Liczenie strat trwa.

W Małopolsce powódź zniszczyła uprawy rolne. Zalanych zostało tam około 15 tys. hektarów upraw w ponad 20 gminach.

Na Podkarpaciu uszkodzonych zostało 41 km dróg wojewódzkich, 284 km powiatowych i 875 km gminnych. Napraw wymaga 7 mostów na drogach wojewódzkich, 38 na drogach powiatowych i 170 na drogach gminnych. Woda zdewastowała także 120 obiektów użyteczności publicznej i 268 obiektów infrastruktury wodnokanalizacyjnej.

W Dolnośląskiem w sumie podtopionych zostało ponad 1,3 tys. gospodarstw. Pomoc dla gmin, które najbardziej ucierpiały w czasie powodzi, rozdzielana jest na bieżąco. Do 3 lipca rozdysponowano ponad 2 mln zł pomiędzy 428 gospodarstw. Dotąd poszkodowanym gminom wojewoda przekazał na wypłaty zasiłków ponad 3,3 mln zł.

Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział w piątek w Kłodzku, że wojsko, które od początku pomagało powodzianom w tym regionie, zaangażuje się w odbudowę zniszczonych mostów i niektórych dróg. Pomoc wojska obejmie również inne regiony dotknięte powodzią, m.in. Podkarpacie i Małopolskę.

 

źródło: interia.pl

W Białorusi powstanie nowoczesne centrum rozrywki i hazardu

Władze Białorusi chcą wybudować niedaleko od Mińska nowoczesne centrum rozrywkowe, do którego będzie można dojechać bez konieczności uzyskania białoruskiej wizy.
Według agencji Interfax - centrum zostanie wybudowane w okolicach portu lotniczego, a budowę sfinansują białoruscy i zagraniczni inwestorzy. Od 1-ego lipca swoje kasyna i salony gier zamknęli Rosjanie. Niezależni eksperci twierdzą, że większość miłośników hazardu i drogiej rozrywki przeniesie się do Mińska. Rosja zamierza stworzyć na dalekim Wschodzie specjalne strefy hazardu, ale zdaniem ekspertów bliżej i taniej będzie przylecieć do stolicy Białorusi.

W centrum rozrywki, które ma powstać niedaleko od Mińska obowiązywać będzie specjalne prawo gwarantujące ulgi podatkowe, brak ceł, bezwizowy wjazd dla gości z zagranicy i pełne rozliczenie w obcej walucie. Na Białorusi gry hazardowe są bardzo popularne. W każdym mieście funkcjonują kasyna i salony gier, a w Mińsku niemal na każdym osiedlu znajduje się taki lokal.


IAR

źródło: inwestycje.pl

W Białorusi powstanie nowoczesne centrum rozrywki i hazardu

Władze Białorusi chcą wybudować niedaleko od Mińska nowoczesne centrum rozrywkowe, do którego będzie można dojechać bez konieczności uzyskania białoruskiej wizy.
Według agencji Interfax - centrum zostanie wybudowane w okolicach portu lotniczego, a budowę sfinansują białoruscy i zagraniczni inwestorzy. Od 1-ego lipca swoje kasyna i salony gier zamknęli Rosjanie. Niezależni eksperci twierdzą, że większość miłośników hazardu i drogiej rozrywki przeniesie się do Mińska. Rosja zamierza stworzyć na dalekim Wschodzie specjalne strefy hazardu, ale zdaniem ekspertów bliżej i taniej będzie przylecieć do stolicy Białorusi.

W centrum rozrywki, które ma powstać niedaleko od Mińska obowiązywać będzie specjalne prawo gwarantujące ulgi podatkowe, brak ceł, bezwizowy wjazd dla gości z zagranicy i pełne rozliczenie w obcej walucie. Na Białorusi gry hazardowe są bardzo popularne. W każdym mieście funkcjonują kasyna i salony gier, a w Mińsku niemal na każdym osiedlu znajduje się taki lokal.


IAR

źródło: inwestycje.pl

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies