Ze świata nieruchomości - strona 111

Materiały budowlane – niezły popyt, ale ceny w dół

We wrześniu 2009 r., w porównaniu do poprzedniego miesiąca, w 5 grupach towarowych ceny spadły, w 5 wzrosły, a w 1 (pokrycia i folie dachowe, rynny) nie zmieniły się.

Najbardziej staniały materiały ścienne ceramiczne (o 11 proc.), zauważalnie silikaty (o 3,7 proc.), o mniej niż 1 proc. gazobetony, izolacje termiczne i chemia budowlana. Dynamika wzrostu cen była niższa: ceny suchej zabudowy wnętrz były wyższe o 2,9 proc., izolacji wodochronnej o 1,4 proc., o mniej niż 1 proc. wzrosły ceny narzędzi i sprzętu budowlanego, drewna i materiałów drewnopochodnych oraz stolarki otworowej, parapetów. W kategorii „inne” zanotowano w 3 grupach spadek cen, w 1 grupie wzrost (w każdym przypadku były to zmiany minimalne), a w 3 grupach ceny nie zmieniły się.

Jak podają przedstawiciele grupy PSB S.A. – największego gracza na rynku handlu materiałami budowlanymi w Polsce – przychody firmy ze sprzedaży materiałów budowlanych we wrześniu 2009 r. były wyższe o 17 proc. niż przed rokiem, a zarazem prawie o 25 proc. wyższe niż w sierpniu 2009 r. Jednakże tak dobry wynik września w dużym stopniu jest skutkiem bardzo rozwiniętej kampanii promocyjnej, której rok temu nie było. Niemniej można wnioskować, że popyt na rynku utrzymuje się na dość wysokim poziomie.

 

Źródło: Grupa PSB S.A.,   14.10.2009

Materiały budowlane – niezły popyt, ale ceny w dół

We wrześniu 2009 r., w porównaniu do poprzedniego miesiąca, w 5 grupach towarowych ceny spadły, w 5 wzrosły, a w 1 (pokrycia i folie dachowe, rynny) nie zmieniły się.

Najbardziej staniały materiały ścienne ceramiczne (o 11 proc.), zauważalnie silikaty (o 3,7 proc.), o mniej niż 1 proc. gazobetony, izolacje termiczne i chemia budowlana. Dynamika wzrostu cen była niższa: ceny suchej zabudowy wnętrz były wyższe o 2,9 proc., izolacji wodochronnej o 1,4 proc., o mniej niż 1 proc. wzrosły ceny narzędzi i sprzętu budowlanego, drewna i materiałów drewnopochodnych oraz stolarki otworowej, parapetów. W kategorii „inne” zanotowano w 3 grupach spadek cen, w 1 grupie wzrost (w każdym przypadku były to zmiany minimalne), a w 3 grupach ceny nie zmieniły się.

Jak podają przedstawiciele grupy PSB S.A. – największego gracza na rynku handlu materiałami budowlanymi w Polsce – przychody firmy ze sprzedaży materiałów budowlanych we wrześniu 2009 r. były wyższe o 17 proc. niż przed rokiem, a zarazem prawie o 25 proc. wyższe niż w sierpniu 2009 r. Jednakże tak dobry wynik września w dużym stopniu jest skutkiem bardzo rozwiniętej kampanii promocyjnej, której rok temu nie było. Niemniej można wnioskować, że popyt na rynku utrzymuje się na dość wysokim poziomie.

 

Źródło: Grupa PSB S.A.,   14.10.2009

Na Śląsku rynek nieruchomości się stabilizuje

Ostatnie trzy miesiące okazały się dla śląskich firm deweloperskich niezwykle owocne. Malejąca podaż, a także małe wahania cen inwestycji mieszkaniowych sprawiły, że wielu deweloperów odnotowało rosnącą sprzedaż w okresie od sierpnia do początku października. Według analityków redNet Consulting – jedną z przyczyn zwiększającej się płynności na rynku jest zbliżanie się oczekiwań klientów oraz deweloperów, przede wszystkim pod względem cen. Specjaliści rynku nieruchomości coraz częściej przyznają także, że dalsze ich spadki są mało prawdopodobne. Także śląscy deweloperzy są mniej skłonni do rabatów i obniżania cen nieruchomości, niż jeszcze rok temu. I choć póki, co obserwuje się zaledwie 1% wzrost ceny ofertowej, dla śląskiego rynku jest to wyraźny znak, że na rynku zapowiada się stabilizacja.
Ruszyła sprzedaż

- Wciągu ostatnich miesięcy zanotowaliśmy rosnącą sprzedaż. W sierpniu i wrześniu w ręce klientów trafiło  w sumie 20% lokali znajdujących się obecnie w ofercie Osiedla Zagajnik w Katowicach – Zarzeczu
– mówi Monika Śleziońska dyrektor ds. marketingu i sprzedaży MK Inwestycje. – I choć dalecy jesteśmy od hurraoptymizmu, bo na to za wcześnie, w porównaniu z sytuacją w zeszłym roku, jest to tendencja wyraźnie wzrostowa – mówi.

Podobną sytuację odnotowuje dziś większość śląskich firm deweloperskich.  Zdaniem Śleziońskiej przyczyny polepszania się sytuacji należy szukać w kilku czynnikach. – Przede wszystkim lokale będące dziś w ofercie firm deweloperskich coraz bardziej odpowiadają oczekiwaniom klientów, zarówno pod względem ceny, jak również pod względem jakości –mówi Śleziońska.  - Z drugiej strony za rozruszanie sytuacji na rynku odpowiedzialni są sami deweloperzy, którzy przez ostatnie miesiące chętnie negocjowali ceny, na Śląsku pomógł także rządowy program dopłat „Rodzina na swoim” - mówi Śleziońska.

Wpływ na lepszą sytuację na rynku ma także kurcząca się podaż.  W 2009 i 2010 roku należy się spodziewać dużego ograniczenia ilości inwestycji na Śląsku. Większość deweloperów zdecydowała się, bowiem na wstrzymanie bądź przesunięcie swoich projektów na 2011 rok. Także MK Inwestycje, wstrzymały realizację Apartamentów Widok w centrum Katowic.

Przez ten okres w sprzedaży będą przeważały inwestycje już zakończone lub będące w ostatniej fazie realizacji i nie należy oczekiwać nowych ofert aż do 2011.  Zdaniem Śleziońskiej to dobry moment na zakup mieszkania lub domu.  – Dzisiejszy rynek oferuje wiele gotowych lokali, których jakość łatwo ocenić i do których możemy się wprowadzić – od zaraz, minimalizując tym samym koszt zakupu nieruchomości i nie płacąc rat za dziurę w ziemi - mówi.   Jednak z zakupem należy się spieszyć, ograniczenie podaży w ciągu najbliższych dwóch lat sprawi, że na rynku będzie coraz mniej atrakcyjnych lokali, także tych w dobrej cenie – dodaje

Cena już nie spadnie

Jak podkreśla Śleziońska, to nieznaczne ożywienie sprawia, że większość firm deweloperskich w regionie niechętnie decyduje się na obniżki cen. We wrześniu średnia cena mieszkań w ofercie kształtowała się na poziomie 5 386 złotych. Porównując sierpień i wrzesień, dało to nieznaczny, bo 0,8% spadek ceny. Od początku III kwartału jesteśmy świadkiem stopniowego zawężania rynku. Zmiany cen są wprawdzie znikome, ale widoczny jest jednocześnie spadek średniej ceny oferty oraz niewielki wzrost średniej ceny mieszkań sprzedanych.
 

Zdaniem Śleziońskiej, obecna sytuacja na rynku nie będzie sprzyjała już dalszym obniżkom. - Ceny obecnie obowiązujące na rynku, to ceny uwzględniające już możliwie najwyższe obniżki ze strony deweloperów. Jeżeli deweloper mógł sobie pozwolić na promocje cenowe czy stałą obniżkę, to dokonał tego w I i II kwartale 2009. Spo - mówi.

 - Widoczne nieznaczne ożywienie rynku oraz pojawienie się większości nowych inwestycji dopiero w 2011 może przyczynić się do wzrostu cen nieruchomości, zarówno inwestycji już zakończonych, jak również inwestycji planowanych i będących w trakcie realizacji. Rok 2009 rok zapowiada się okresem stabilizacji. Pierwsze sygnały z rynku warszawskiego i wrocławskiego, a także ze strony banków dają jasny sygnał, że nadchodzące dwa lata po chwilowej zapaści mogą być korzystne dla branży nieruchomości – mówi Śleziońska.
 
Klient, a za nim marketing

Ciekawie na tym tle wygląda także profil klienta, który przez ostatnie miesiące zaglądał do biura sprzedaży. – Wciąż przeważa klient zamożny, którego stać na zakup mieszkania lub domu z kredytu. Zdarzają się klienci kupujący za gotówkę. Z drugiej strony wciąż pojawiają się pytania o program „Rodzina na swoim”, na którym korzystają przede wszystkim deweloperzy mający lokale spełniające warunki programu – mówi Śleziońska.

Inaczej o klienta postanowiły zawalczyć MK Inwestycje. W maju i wrześniu w dwóch szczytowych dla śląskiego rynku nieruchomości okresach MK Inwestycje urządziło własne targi na Osiedlu Zagajnik, których zadaniem oprócz promocji inwestycji, była aktywizacja sprzedaży. – Chcieliśmy dać klientowi możliwość oceny inwestycji i jej jakości. W tym okresie nie mieliśmy żadnej promocji cenowej, ceny negocjowaliśmy indywidualnie. Cały marketing, a także PR został przestawiony na wsparcie sprzedaży – mówi Śleziońska.

Te działania zdaniem przedstawicielki MK Inwestycje połączone z optymizmem na rynku, przełożyły się na ostatni wzrost sprzedaży. - Ostatnie targi na Osiedlu Zagajnik połączone z dniami otwartymi odwiedziło blisko 150 osób, zainteresowanych inwestycją. Już sama ta liczba, świadczy o tym, że klienci na powrót interesują się kupnem na rynku pierwotnym – podsumowuje Śleziońska.

MK Inwestycje

js

Na Śląsku rynek nieruchomości się stabilizuje

Ostatnie trzy miesiące okazały się dla śląskich firm deweloperskich niezwykle owocne. Malejąca podaż, a także małe wahania cen inwestycji mieszkaniowych sprawiły, że wielu deweloperów odnotowało rosnącą sprzedaż w okresie od sierpnia do początku października. Według analityków redNet Consulting – jedną z przyczyn zwiększającej się płynności na rynku jest zbliżanie się oczekiwań klientów oraz deweloperów, przede wszystkim pod względem cen. Specjaliści rynku nieruchomości coraz częściej przyznają także, że dalsze ich spadki są mało prawdopodobne. Także śląscy deweloperzy są mniej skłonni do rabatów i obniżania cen nieruchomości, niż jeszcze rok temu. I choć póki, co obserwuje się zaledwie 1% wzrost ceny ofertowej, dla śląskiego rynku jest to wyraźny znak, że na rynku zapowiada się stabilizacja.
Ruszyła sprzedaż

- Wciągu ostatnich miesięcy zanotowaliśmy rosnącą sprzedaż. W sierpniu i wrześniu w ręce klientów trafiło  w sumie 20% lokali znajdujących się obecnie w ofercie Osiedla Zagajnik w Katowicach – Zarzeczu
– mówi Monika Śleziońska dyrektor ds. marketingu i sprzedaży MK Inwestycje. – I choć dalecy jesteśmy od hurraoptymizmu, bo na to za wcześnie, w porównaniu z sytuacją w zeszłym roku, jest to tendencja wyraźnie wzrostowa – mówi.

Podobną sytuację odnotowuje dziś większość śląskich firm deweloperskich.  Zdaniem Śleziońskiej przyczyny polepszania się sytuacji należy szukać w kilku czynnikach. – Przede wszystkim lokale będące dziś w ofercie firm deweloperskich coraz bardziej odpowiadają oczekiwaniom klientów, zarówno pod względem ceny, jak również pod względem jakości –mówi Śleziońska.  - Z drugiej strony za rozruszanie sytuacji na rynku odpowiedzialni są sami deweloperzy, którzy przez ostatnie miesiące chętnie negocjowali ceny, na Śląsku pomógł także rządowy program dopłat „Rodzina na swoim” - mówi Śleziońska.

Wpływ na lepszą sytuację na rynku ma także kurcząca się podaż.  W 2009 i 2010 roku należy się spodziewać dużego ograniczenia ilości inwestycji na Śląsku. Większość deweloperów zdecydowała się, bowiem na wstrzymanie bądź przesunięcie swoich projektów na 2011 rok. Także MK Inwestycje, wstrzymały realizację Apartamentów Widok w centrum Katowic.

Przez ten okres w sprzedaży będą przeważały inwestycje już zakończone lub będące w ostatniej fazie realizacji i nie należy oczekiwać nowych ofert aż do 2011.  Zdaniem Śleziońskiej to dobry moment na zakup mieszkania lub domu.  – Dzisiejszy rynek oferuje wiele gotowych lokali, których jakość łatwo ocenić i do których możemy się wprowadzić – od zaraz, minimalizując tym samym koszt zakupu nieruchomości i nie płacąc rat za dziurę w ziemi - mówi.   Jednak z zakupem należy się spieszyć, ograniczenie podaży w ciągu najbliższych dwóch lat sprawi, że na rynku będzie coraz mniej atrakcyjnych lokali, także tych w dobrej cenie – dodaje

Cena już nie spadnie

Jak podkreśla Śleziońska, to nieznaczne ożywienie sprawia, że większość firm deweloperskich w regionie niechętnie decyduje się na obniżki cen. We wrześniu średnia cena mieszkań w ofercie kształtowała się na poziomie 5 386 złotych. Porównując sierpień i wrzesień, dało to nieznaczny, bo 0,8% spadek ceny. Od początku III kwartału jesteśmy świadkiem stopniowego zawężania rynku. Zmiany cen są wprawdzie znikome, ale widoczny jest jednocześnie spadek średniej ceny oferty oraz niewielki wzrost średniej ceny mieszkań sprzedanych.
 

Zdaniem Śleziońskiej, obecna sytuacja na rynku nie będzie sprzyjała już dalszym obniżkom. - Ceny obecnie obowiązujące na rynku, to ceny uwzględniające już możliwie najwyższe obniżki ze strony deweloperów. Jeżeli deweloper mógł sobie pozwolić na promocje cenowe czy stałą obniżkę, to dokonał tego w I i II kwartale 2009. Spo - mówi.

 - Widoczne nieznaczne ożywienie rynku oraz pojawienie się większości nowych inwestycji dopiero w 2011 może przyczynić się do wzrostu cen nieruchomości, zarówno inwestycji już zakończonych, jak również inwestycji planowanych i będących w trakcie realizacji. Rok 2009 rok zapowiada się okresem stabilizacji. Pierwsze sygnały z rynku warszawskiego i wrocławskiego, a także ze strony banków dają jasny sygnał, że nadchodzące dwa lata po chwilowej zapaści mogą być korzystne dla branży nieruchomości – mówi Śleziońska.
 
Klient, a za nim marketing

Ciekawie na tym tle wygląda także profil klienta, który przez ostatnie miesiące zaglądał do biura sprzedaży. – Wciąż przeważa klient zamożny, którego stać na zakup mieszkania lub domu z kredytu. Zdarzają się klienci kupujący za gotówkę. Z drugiej strony wciąż pojawiają się pytania o program „Rodzina na swoim”, na którym korzystają przede wszystkim deweloperzy mający lokale spełniające warunki programu – mówi Śleziońska.

Inaczej o klienta postanowiły zawalczyć MK Inwestycje. W maju i wrześniu w dwóch szczytowych dla śląskiego rynku nieruchomości okresach MK Inwestycje urządziło własne targi na Osiedlu Zagajnik, których zadaniem oprócz promocji inwestycji, była aktywizacja sprzedaży. – Chcieliśmy dać klientowi możliwość oceny inwestycji i jej jakości. W tym okresie nie mieliśmy żadnej promocji cenowej, ceny negocjowaliśmy indywidualnie. Cały marketing, a także PR został przestawiony na wsparcie sprzedaży – mówi Śleziońska.

Te działania zdaniem przedstawicielki MK Inwestycje połączone z optymizmem na rynku, przełożyły się na ostatni wzrost sprzedaży. - Ostatnie targi na Osiedlu Zagajnik połączone z dniami otwartymi odwiedziło blisko 150 osób, zainteresowanych inwestycją. Już sama ta liczba, świadczy o tym, że klienci na powrót interesują się kupnem na rynku pierwotnym – podsumowuje Śleziońska.

MK Inwestycje

js

Cuprum Arena

8 maja 2009 roku miała miejsce ceremonia otwarcia Cuprum Arena w Lubinie - największego centrum handlowo-rozrywkowego w regionie Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego.

Projekt Cuprum Arena powstał w pracowni Studio ADS, znanej głównie z licznych realizacji na terenie Poznania (m.in. terminal lotniczy Ławica, nowe hale Międzynarodowych Targów Poznańskich oraz wielokrotnie nagradzane centrum handlowe Stary Browar).

Budynek usytuowany w centrum Lubina jest pierwszym w Polsce i największym na świecie obiektem handlowo-rozrywkowym zaprojektowanym na planie koła. Uzasadnieniem nietypowego kształtu była chęć optycznego zmniejszenia masywnej kubatury obiektu (150 metrów średnicy, 25 metrów wysokości).

Bryłę budynku, w formie regularnego walca, usytuowano pomiędzy historycznym centrum miasta a osiedlami mieszkaniowymi, z głównym wejściem zwróconym w kierunku doliny Baryczy. System podwójnej fasady - przerywany przeszklonymi otwarciami stref wejściowych - osłania instalacje, pomosty techniczne oraz schody ewakuacyjne.

Zewnętrzną powłokę elewacji pokryto płytami z perforowanej blachy aluminiowej w kolorach naturalnej i patynowanej miedzi. Dobór barw i materiałów stanowi zarówno oczywiste odniesienie do najważniejszego naturalnego surowca regionu, jak i próbę wpisania obiektu w specyfikę kontekstu urbanistycznego z jego lokalnym kolorytem.

Wnętrze galerii, podobnie jak forma zewnętrzna, kształtowane jest zgodnie z konsekwentnie realizowaną logiką kompozycji przestrzennej. Wierzchołki trójkąta wpisanego w kolisty obrys obiektu wyznaczają lokalizację głównego atrium i dwóch pobocznych dziedzińców, połączonych pasażami handlowymi. Długość dróg komunikacyjnych zminimalizowano, by sprawnie poruszać się w obrębie centrum.

Schody ruchome i panoramiczne windy spinają trzy kondygnacje handlowe budynku z łączną liczbą 130 sklepów, punktów usługowych i lokali gastronomicznych, na powierzchni 34 tysięcy metrów kwadratowych. Uzupełnienie funkcji podstawowej obiektu stanowią: centrum biurowe, multipleks z pięcioma salami oraz klub fitness.

Na uznanie zasługuje poziom skomplikowania rozwiązań konstrukcyjnych i technologicznych związanych z posadowieniem kubaturowego obiektu na terenie wyrobisk górniczych, w miejscu narażonym na tąpnięcia. Budynek poszczycić się może również największą w kraju szklaną fasadą podwieszoną na stalowych linach oraz imponującą (30 metrów średnicy) kopułą zwieńczającą przestrzeń głównego atrium.

Pomimo podkreślanej wyjątkowości projektu Cuprum Arena, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorzy wykorzystują zmodyfikowany, lecz nadal rozpoznawalny repertuar środków architektonicznych sprawdzony podczas realizacji dwóch etapów Starego Browaru.

Podobnie jak w Poznaniu, mamy tu do czynienia z łączeniem nowoczesnych i tradycyjnych materiałów w syntetycznej industrialnej formie, podkreślonej bogactwem konsekwentnie wprowadzanego detalu. Uwagę zwraca również inscenizacyjny charakter przestrzennej narracji.

Bezpośrednie odwołanie do archetypu areny odczytać można jako próbę wykreowania czysto widowiskowej oprawy architektonicznej - miejsca sprawnie wyreżyserowanego spektaklu, którego uczestnicy przyjmują rolę wyłącznie biernych obserwatorów. W tym kontekście - abstrahując od niemal pewnego sukcesu komercyjnego - nadzieje uczynienia z Cuprum Arena miejsca kulturotwórczego, rekompensującego mieszkańcom Lubina niedosyt przestrzeni publicznej, mogą okazać się płonne. Czy przesądzi to o kwadraturze lubińskiego koła?



Cuprum Arena

8 maja 2009 roku miała miejsce ceremonia otwarcia Cuprum Arena w Lubinie - największego centrum handlowo-rozrywkowego w regionie Legnicko-Głogowskiego Okręgu Miedziowego.

Projekt Cuprum Arena powstał w pracowni Studio ADS, znanej głównie z licznych realizacji na terenie Poznania (m.in. terminal lotniczy Ławica, nowe hale Międzynarodowych Targów Poznańskich oraz wielokrotnie nagradzane centrum handlowe Stary Browar).

Budynek usytuowany w centrum Lubina jest pierwszym w Polsce i największym na świecie obiektem handlowo-rozrywkowym zaprojektowanym na planie koła. Uzasadnieniem nietypowego kształtu była chęć optycznego zmniejszenia masywnej kubatury obiektu (150 metrów średnicy, 25 metrów wysokości).

Bryłę budynku, w formie regularnego walca, usytuowano pomiędzy historycznym centrum miasta a osiedlami mieszkaniowymi, z głównym wejściem zwróconym w kierunku doliny Baryczy. System podwójnej fasady - przerywany przeszklonymi otwarciami stref wejściowych - osłania instalacje, pomosty techniczne oraz schody ewakuacyjne.

Zewnętrzną powłokę elewacji pokryto płytami z perforowanej blachy aluminiowej w kolorach naturalnej i patynowanej miedzi. Dobór barw i materiałów stanowi zarówno oczywiste odniesienie do najważniejszego naturalnego surowca regionu, jak i próbę wpisania obiektu w specyfikę kontekstu urbanistycznego z jego lokalnym kolorytem.

Wnętrze galerii, podobnie jak forma zewnętrzna, kształtowane jest zgodnie z konsekwentnie realizowaną logiką kompozycji przestrzennej. Wierzchołki trójkąta wpisanego w kolisty obrys obiektu wyznaczają lokalizację głównego atrium i dwóch pobocznych dziedzińców, połączonych pasażami handlowymi. Długość dróg komunikacyjnych zminimalizowano, by sprawnie poruszać się w obrębie centrum.

Schody ruchome i panoramiczne windy spinają trzy kondygnacje handlowe budynku z łączną liczbą 130 sklepów, punktów usługowych i lokali gastronomicznych, na powierzchni 34 tysięcy metrów kwadratowych. Uzupełnienie funkcji podstawowej obiektu stanowią: centrum biurowe, multipleks z pięcioma salami oraz klub fitness.

Na uznanie zasługuje poziom skomplikowania rozwiązań konstrukcyjnych i technologicznych związanych z posadowieniem kubaturowego obiektu na terenie wyrobisk górniczych, w miejscu narażonym na tąpnięcia. Budynek poszczycić się może również największą w kraju szklaną fasadą podwieszoną na stalowych linach oraz imponującą (30 metrów średnicy) kopułą zwieńczającą przestrzeń głównego atrium.

Pomimo podkreślanej wyjątkowości projektu Cuprum Arena, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autorzy wykorzystują zmodyfikowany, lecz nadal rozpoznawalny repertuar środków architektonicznych sprawdzony podczas realizacji dwóch etapów Starego Browaru.

Podobnie jak w Poznaniu, mamy tu do czynienia z łączeniem nowoczesnych i tradycyjnych materiałów w syntetycznej industrialnej formie, podkreślonej bogactwem konsekwentnie wprowadzanego detalu. Uwagę zwraca również inscenizacyjny charakter przestrzennej narracji.

Bezpośrednie odwołanie do archetypu areny odczytać można jako próbę wykreowania czysto widowiskowej oprawy architektonicznej - miejsca sprawnie wyreżyserowanego spektaklu, którego uczestnicy przyjmują rolę wyłącznie biernych obserwatorów. W tym kontekście - abstrahując od niemal pewnego sukcesu komercyjnego - nadzieje uczynienia z Cuprum Arena miejsca kulturotwórczego, rekompensującego mieszkańcom Lubina niedosyt przestrzeni publicznej, mogą okazać się płonne. Czy przesądzi to o kwadraturze lubińskiego koła?



Cztery cudy w Bytomiu

W końcu poznaliśmy długo wyczekiwane wyniki Plebiscytu 7 cudów Architektury województwa śląskiego. Jednym z nich została bytomska wieża Szybu Krystyna, którą od postępującej degradacji uchroniła spółka Armada Development.
Wieża Szybu Krystyna jeszcze w 2000 roku była dla wielu osób miejscem pracy - w Internecie można znaleźć film z tego roku na którym widoczna jest praca ludzi wewnątrz wieży. Wszystko zmieniło się gdy kopalnia Szombierki została zlikwidowana - część zabudowań wyburzono, a nie ochraniany obiekt zaczął padać łupem złomiarzy. Tak było do lutego 2008 roku, kiedy to Krystynę kupił prywatny inwestor Michał Goli. Dopiero wówczas Krystyna została otoczona należytą opieką.

Właściciel Szybu Krystyna stworzył plan adaptacji zabytkowej już wieży do nowych funkcji. Według koncepcji autorstwa pracowni Medusa Group, Krystyna mieściłaby w sobie hotel oraz funkcję rekreacyjną - dodatkowo inwestor chce na jej szczycie umieścić restaurację z punktem widokowym na panoramę Bytomia.

To, że Szyb Krystyna znalazł się w finałowej 7, to także wynik ogromnego zaangażowania ze strony mieszkańców, którzy jednoczyli się na forach internetowych i wspólnie głosowali na obiekty nominowane w plebiscycie, a znajdujące się w Bytomiu.

- Bez takiego wsparcia mieszkańców, ciężko byłoby nam uzyskać miano cudu. To bardzo miłe, że lokalna społeczność tak mocno zaangażowała się w głosowanie
- komentuje wyniki Wojciech Liberski, Wiceprezes Armady Development.

Poza Szybem Krystyna, tytuł cudu uzyskały jeszcze trzy inne obiekty z Bytomia - Elektrociepłownia Szombierki, Cmentarz Mater Dolorosa oraz Rynek.

money.pl

Cztery cudy w Bytomiu

W końcu poznaliśmy długo wyczekiwane wyniki Plebiscytu 7 cudów Architektury województwa śląskiego. Jednym z nich została bytomska wieża Szybu Krystyna, którą od postępującej degradacji uchroniła spółka Armada Development.
Wieża Szybu Krystyna jeszcze w 2000 roku była dla wielu osób miejscem pracy - w Internecie można znaleźć film z tego roku na którym widoczna jest praca ludzi wewnątrz wieży. Wszystko zmieniło się gdy kopalnia Szombierki została zlikwidowana - część zabudowań wyburzono, a nie ochraniany obiekt zaczął padać łupem złomiarzy. Tak było do lutego 2008 roku, kiedy to Krystynę kupił prywatny inwestor Michał Goli. Dopiero wówczas Krystyna została otoczona należytą opieką.

Właściciel Szybu Krystyna stworzył plan adaptacji zabytkowej już wieży do nowych funkcji. Według koncepcji autorstwa pracowni Medusa Group, Krystyna mieściłaby w sobie hotel oraz funkcję rekreacyjną - dodatkowo inwestor chce na jej szczycie umieścić restaurację z punktem widokowym na panoramę Bytomia.

To, że Szyb Krystyna znalazł się w finałowej 7, to także wynik ogromnego zaangażowania ze strony mieszkańców, którzy jednoczyli się na forach internetowych i wspólnie głosowali na obiekty nominowane w plebiscycie, a znajdujące się w Bytomiu.

- Bez takiego wsparcia mieszkańców, ciężko byłoby nam uzyskać miano cudu. To bardzo miłe, że lokalna społeczność tak mocno zaangażowała się w głosowanie
- komentuje wyniki Wojciech Liberski, Wiceprezes Armady Development.

Poza Szybem Krystyna, tytuł cudu uzyskały jeszcze trzy inne obiekty z Bytomia - Elektrociepłownia Szombierki, Cmentarz Mater Dolorosa oraz Rynek.

money.pl

Na Śląsku rynek nieruchomości się stabilizuje

Ostatnie trzy miesiące okazały się dla śląskich firm deweloperskich niezwykle owocne. Malejąca podaż, a także małe wahania cen inwestycji mieszkaniowych sprawiły, że wielu deweloperów odnotowało rosnącą sprzedaż w okresie od sierpnia do początku października.

Według analityków redNet Consulting, jedną z przyczyn zwiększającej się płynności na rynku jest zbliżanie się oczekiwań klientów oraz deweloperów, przede wszystkim pod względem cen. Specjaliści rynku nieruchomości coraz częściej przyznają także, że dalsze ich spadki są mało prawdopodobne. Także śląscy deweloperzy są mniej skłonni do rabatów i obniżania cen nieruchomości, niż jeszcze rok temu. I choć póki, co obserwuje się zaledwie 1 proc. wzrost ceny ofertowej, dla śląskiego rynku jest to wyraźny znak, że na rynku zapowiada się stabilizacja.

Ruszyła sprzedaż

- Wciągu ostatnich miesięcy zanotowaliśmy rosnącą sprzedaż. W sierpniu i wrześniu w ręce klientów trafiło w sumie 20 proc. lokali znajdujących się obecnie w ofercie Osiedla Zagajnik w Katowicach-Zarzeczu - mówi Monika Śleziońska, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży MK Inwestycje. - Choć dalecy jesteśmy od hurraoptymizmu, bo na to za wcześnie, w porównaniu z sytuacją w zeszłym roku, jest to tendencja wyraźnie wzrostowa - mówi.

Podobną sytuację odnotowuje dziś większość śląskich firm deweloperskich. Zdaniem Śleziońskiej, przyczyny polepszania się sytuacji należy szukać w kilku czynnikach. - Przede wszystkim lokale będące dziś w ofercie firm deweloperskich coraz bardziej odpowiadają oczekiwaniom klientów, zarówno pod względem ceny, jak również pod względem jakości - mówi Śleziońska. - Z drugiej strony za rozruszanie sytuacji na rynku odpowiedzialni są sami deweloperzy, którzy przez ostatnie miesiące chętnie negocjowali ceny, na Śląsku pomógł także rządowy program dopłat "Rodzina na swoim" - mówi Śleziońska.

Wpływ na lepszą sytuację na rynku ma także kurcząca się podaż. W 2009 i 2010 roku należy się spodziewać dużego ograniczenia ilości inwestycji na Śląsku. Większość deweloperów zdecydowała się, bowiem na wstrzymanie bądź przesunięcie swoich projektów na 2011 rok. Także MK Inwestycje wstrzymały realizację Apartamentów Widok w centrum Katowic.

Przez ten okres w sprzedaży będą przeważać inwestycje już zakończone lub będące w ostatniej fazie realizacji i nie należy oczekiwać nowych ofert aż do 2011 r. Zdaniem Śleziońskiej, to dobry moment na zakup mieszkania lub domu. - Dzisiejszy rynek oferuje wiele gotowych lokali, których jakość łatwo ocenić i do których możemy się wprowadzić -od zaraz, minimalizując tym samym koszt zakupu nieruchomości i nie płacąc rat za dziurę w ziemi - mówi. - Z zakupem należy się jednak spieszyć. Ograniczenie podaży w ciągu najbliższych dwóch lat sprawi, że na rynku będzie coraz mniej atrakcyjnych lokali, także tych w dobrej cenie - dodaje

Cena już nie spadnie?

Jak podkreśla Śleziońska, to nieznaczne ożywienie sprawia, że większość firm deweloperskich w regionie niechętnie decyduje się na obniżki cen. We wrześniu średnia cena mieszkań w ofercie kształtowała się na poziomie 5386 złotych. Porównując sierpień i wrzesień, dało to nieznaczny, bo 0,8-proc. spadek ceny. Od początku III kwartału br. jesteśmy świadkiem stopniowego zawężania rynku. Zmiany cen są wprawdzie znikome, ale widoczny jest jednocześnie spadek średniej ceny oferty oraz niewielki wzrost średniej ceny mieszkań sprzedanych.

Zdaniem Śleziońskiej, obecna sytuacja na rynku nie będzie sprzyjała już dalszym obniżkom. - Ceny obecnie obowiązujące na rynku, to ceny uwzględniające już możliwie najwyższe obniżki ze strony deweloperów. Jeżeli deweloper mógł sobie pozwolić na promocje cenowe czy stałą obniżkę, to dokonał tego w I i II kwartale 2009. Spo - mówi.

- Widoczne nieznaczne ożywienie rynku oraz pojawienie się większości nowych inwestycji dopiero w 2011 r. może przyczynić się do wzrostu cen nieruchomości, zarówno inwestycji już zakończonych, jak inwestycji planowanych i będących w trakcie realizacji. Rok 2009 zapowiada się jako okres stabilizacji. Pierwsze sygnały z rynku warszawskiego i wrocławskiego, a także ze strony banków dają jasny sygnał, że nadchodzące dwa lata po chwilowej zapaści mogą być korzystne dla branży nieruchomości - mówi Śleziońska.

Klient, a za nim marketing

Ciekawy na tym tle jest także profil klienta, który przez ostatnie miesiące zaglądał do biura sprzedaży. - Wciąż przeważa klient zamożny, którego stać na zakup mieszkania lub domu z kredytu. Zdarzają się klienci kupujący za gotówkę. Z drugiej strony wciąż pojawiają się pytania o program "Rodzina na swoim", na którym korzystają przede wszystkim deweloperzy mający lokale spełniające warunki programu - mówi Śleziońska.

naczej o klienta postanowiły zawalczyć MK Inwestycje. W maju i wrześniu w dwóch szczytowych dla śląskiego rynku nieruchomości okresach MK Inwestycje urządziło własne targi na Osiedlu Zagajnik, których zadaniem oprócz promocji inwestycji, była aktywizacja sprzedaży. - Chcieliśmy dać klientowi możliwość oceny inwestycji i jej jakości. W tym okresie nie mieliśmy żadnej promocji cenowej, ceny negocjowaliśmy indywidualnie. Cały marketing, a także PR został przestawiony na wsparcie sprzedaży - mówi Śleziońska.

Te działania, zdaniem przedstawicielki MK Inwestycje, połączone z optymizmem na rynku, przełożyły się na ostatni wzrost sprzedaży. - Ostatnie targi na Osiedlu Zagajnik połączone z dniami otwartymi odwiedziło blisko 150 osób zainteresowanych inwestycją. Już sama ta liczba, świadczy o tym, że klienci na powrót interesują się kupnem na rynku pierwotnym - podsumowuje Śleziońska.

opr. KM

interia.pl

Na Śląsku rynek nieruchomości się stabilizuje

Ostatnie trzy miesiące okazały się dla śląskich firm deweloperskich niezwykle owocne. Malejąca podaż, a także małe wahania cen inwestycji mieszkaniowych sprawiły, że wielu deweloperów odnotowało rosnącą sprzedaż w okresie od sierpnia do początku października.

Według analityków redNet Consulting, jedną z przyczyn zwiększającej się płynności na rynku jest zbliżanie się oczekiwań klientów oraz deweloperów, przede wszystkim pod względem cen. Specjaliści rynku nieruchomości coraz częściej przyznają także, że dalsze ich spadki są mało prawdopodobne. Także śląscy deweloperzy są mniej skłonni do rabatów i obniżania cen nieruchomości, niż jeszcze rok temu. I choć póki, co obserwuje się zaledwie 1 proc. wzrost ceny ofertowej, dla śląskiego rynku jest to wyraźny znak, że na rynku zapowiada się stabilizacja.

Ruszyła sprzedaż

- Wciągu ostatnich miesięcy zanotowaliśmy rosnącą sprzedaż. W sierpniu i wrześniu w ręce klientów trafiło w sumie 20 proc. lokali znajdujących się obecnie w ofercie Osiedla Zagajnik w Katowicach-Zarzeczu - mówi Monika Śleziońska, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży MK Inwestycje. - Choć dalecy jesteśmy od hurraoptymizmu, bo na to za wcześnie, w porównaniu z sytuacją w zeszłym roku, jest to tendencja wyraźnie wzrostowa - mówi.

Podobną sytuację odnotowuje dziś większość śląskich firm deweloperskich. Zdaniem Śleziońskiej, przyczyny polepszania się sytuacji należy szukać w kilku czynnikach. - Przede wszystkim lokale będące dziś w ofercie firm deweloperskich coraz bardziej odpowiadają oczekiwaniom klientów, zarówno pod względem ceny, jak również pod względem jakości - mówi Śleziońska. - Z drugiej strony za rozruszanie sytuacji na rynku odpowiedzialni są sami deweloperzy, którzy przez ostatnie miesiące chętnie negocjowali ceny, na Śląsku pomógł także rządowy program dopłat "Rodzina na swoim" - mówi Śleziońska.

Wpływ na lepszą sytuację na rynku ma także kurcząca się podaż. W 2009 i 2010 roku należy się spodziewać dużego ograniczenia ilości inwestycji na Śląsku. Większość deweloperów zdecydowała się, bowiem na wstrzymanie bądź przesunięcie swoich projektów na 2011 rok. Także MK Inwestycje wstrzymały realizację Apartamentów Widok w centrum Katowic.

Przez ten okres w sprzedaży będą przeważać inwestycje już zakończone lub będące w ostatniej fazie realizacji i nie należy oczekiwać nowych ofert aż do 2011 r. Zdaniem Śleziońskiej, to dobry moment na zakup mieszkania lub domu. - Dzisiejszy rynek oferuje wiele gotowych lokali, których jakość łatwo ocenić i do których możemy się wprowadzić -od zaraz, minimalizując tym samym koszt zakupu nieruchomości i nie płacąc rat za dziurę w ziemi - mówi. - Z zakupem należy się jednak spieszyć. Ograniczenie podaży w ciągu najbliższych dwóch lat sprawi, że na rynku będzie coraz mniej atrakcyjnych lokali, także tych w dobrej cenie - dodaje

Cena już nie spadnie?

Jak podkreśla Śleziońska, to nieznaczne ożywienie sprawia, że większość firm deweloperskich w regionie niechętnie decyduje się na obniżki cen. We wrześniu średnia cena mieszkań w ofercie kształtowała się na poziomie 5386 złotych. Porównując sierpień i wrzesień, dało to nieznaczny, bo 0,8-proc. spadek ceny. Od początku III kwartału br. jesteśmy świadkiem stopniowego zawężania rynku. Zmiany cen są wprawdzie znikome, ale widoczny jest jednocześnie spadek średniej ceny oferty oraz niewielki wzrost średniej ceny mieszkań sprzedanych.

Zdaniem Śleziońskiej, obecna sytuacja na rynku nie będzie sprzyjała już dalszym obniżkom. - Ceny obecnie obowiązujące na rynku, to ceny uwzględniające już możliwie najwyższe obniżki ze strony deweloperów. Jeżeli deweloper mógł sobie pozwolić na promocje cenowe czy stałą obniżkę, to dokonał tego w I i II kwartale 2009. Spo - mówi.

- Widoczne nieznaczne ożywienie rynku oraz pojawienie się większości nowych inwestycji dopiero w 2011 r. może przyczynić się do wzrostu cen nieruchomości, zarówno inwestycji już zakończonych, jak inwestycji planowanych i będących w trakcie realizacji. Rok 2009 zapowiada się jako okres stabilizacji. Pierwsze sygnały z rynku warszawskiego i wrocławskiego, a także ze strony banków dają jasny sygnał, że nadchodzące dwa lata po chwilowej zapaści mogą być korzystne dla branży nieruchomości - mówi Śleziońska.

Klient, a za nim marketing

Ciekawy na tym tle jest także profil klienta, który przez ostatnie miesiące zaglądał do biura sprzedaży. - Wciąż przeważa klient zamożny, którego stać na zakup mieszkania lub domu z kredytu. Zdarzają się klienci kupujący za gotówkę. Z drugiej strony wciąż pojawiają się pytania o program "Rodzina na swoim", na którym korzystają przede wszystkim deweloperzy mający lokale spełniające warunki programu - mówi Śleziońska.

naczej o klienta postanowiły zawalczyć MK Inwestycje. W maju i wrześniu w dwóch szczytowych dla śląskiego rynku nieruchomości okresach MK Inwestycje urządziło własne targi na Osiedlu Zagajnik, których zadaniem oprócz promocji inwestycji, była aktywizacja sprzedaży. - Chcieliśmy dać klientowi możliwość oceny inwestycji i jej jakości. W tym okresie nie mieliśmy żadnej promocji cenowej, ceny negocjowaliśmy indywidualnie. Cały marketing, a także PR został przestawiony na wsparcie sprzedaży - mówi Śleziońska.

Te działania, zdaniem przedstawicielki MK Inwestycje, połączone z optymizmem na rynku, przełożyły się na ostatni wzrost sprzedaży. - Ostatnie targi na Osiedlu Zagajnik połączone z dniami otwartymi odwiedziło blisko 150 osób zainteresowanych inwestycją. Już sama ta liczba, świadczy o tym, że klienci na powrót interesują się kupnem na rynku pierwotnym - podsumowuje Śleziońska.

opr. KM

interia.pl

Jesienią łagodnieją banki

Kilkanaście banków twierdzi, że znowu może udzielić kredytu w rodzimej walucie bez wkładu własnego – donosi „Rzeczpospolita”.
Banki najwyraźniej chcą poprawić do końca roku swoje wyniki, jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, co oznacza dobre wiadomości dla poszukujących pieniędzy na mieszkanie – czytamy dalej. Przed wakacjami bardzo trudno było znaleźć ofertę kredytu w rodzimej walucie bez wkładu własnego. Jesienią sytuacja uległa zmianie.
 
Ponadto banki zaczęły deklarować, iż przy kredytach złotowych mogą obniżyć marże nawet do 1,6 proc. (średnia wynosi ok. 2,9 proc.). „Rzeczpospolita” podkreśla jednak, że z pewnością konieczny jest wkład własny i spełnianie dodatkowych wymagań banku. Istotną zmianą jest też chęć bankowców do wydłużenia czasu na spłaty rat do 50 lat (oferty kryzysowe były co najmniej o 20 lat krótsze) – informuje dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 12.10.2009

Jesienią łagodnieją banki

Kilkanaście banków twierdzi, że znowu może udzielić kredytu w rodzimej walucie bez wkładu własnego – donosi „Rzeczpospolita”.
Banki najwyraźniej chcą poprawić do końca roku swoje wyniki, jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, co oznacza dobre wiadomości dla poszukujących pieniędzy na mieszkanie – czytamy dalej. Przed wakacjami bardzo trudno było znaleźć ofertę kredytu w rodzimej walucie bez wkładu własnego. Jesienią sytuacja uległa zmianie.
 
Ponadto banki zaczęły deklarować, iż przy kredytach złotowych mogą obniżyć marże nawet do 1,6 proc. (średnia wynosi ok. 2,9 proc.). „Rzeczpospolita” podkreśla jednak, że z pewnością konieczny jest wkład własny i spełnianie dodatkowych wymagań banku. Istotną zmianą jest też chęć bankowców do wydłużenia czasu na spłaty rat do 50 lat (oferty kryzysowe były co najmniej o 20 lat krótsze) – informuje dziennik.

 

Źródło: „Rzeczpospolita” 12.10.2009

Właściwości energetyczne ocenią deweloperzy i projektanci

Deweloperzy i projektanci będą mogli oceniać właściwości energetyczne zaprojektowanych czy wybudowanych przez siebie obiektów – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”.
Wchodząca w życie już w najbliższy czwartek ustawa z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami rozszerza grupę osób uprawnionych do sporządzania świadectw energetycznych. Jak przypomina dziennik, będą mogli je sporządzać inżynierowie budownictwa, którzy nie mają tytułu magistra, a jedynie ukończyli studia inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Do tej pory nie mieli oni takich uprawnień, gdyż świadectwa mogli sporządzać jedynie inżynierowie z tytułem magistra.

Poza inżynierami budownictwa nowelizacja przyznała uprawnienia do sporządzania świadectw energetycznych także osobom, które brały udział w procesie budowlanym – dodaje gazeta. Oznacza to, że deweloperzy i projektanci budynków będą mogli oceniać właściwości energetyczne zaprojektowanych czy wybudowanych przez siebie obiektów. Uprawnień takich nie będą natomiast mieli właściciele lub zarządcy budynku, dla którego ma być sporządzone świadectwo.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 13.10.2009

Właściwości energetyczne ocenią deweloperzy i projektanci

Deweloperzy i projektanci będą mogli oceniać właściwości energetyczne zaprojektowanych czy wybudowanych przez siebie obiektów – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”.
Wchodząca w życie już w najbliższy czwartek ustawa z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami rozszerza grupę osób uprawnionych do sporządzania świadectw energetycznych. Jak przypomina dziennik, będą mogli je sporządzać inżynierowie budownictwa, którzy nie mają tytułu magistra, a jedynie ukończyli studia inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Do tej pory nie mieli oni takich uprawnień, gdyż świadectwa mogli sporządzać jedynie inżynierowie z tytułem magistra.

Poza inżynierami budownictwa nowelizacja przyznała uprawnienia do sporządzania świadectw energetycznych także osobom, które brały udział w procesie budowlanym – dodaje gazeta. Oznacza to, że deweloperzy i projektanci budynków będą mogli oceniać właściwości energetyczne zaprojektowanych czy wybudowanych przez siebie obiektów. Uprawnień takich nie będą natomiast mieli właściciele lub zarządcy budynku, dla którego ma być sporządzone świadectwo.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 13.10.2009

Na czym polega hipoteka odwrócona?

W Polsce wciąż trwają prace legislacyjne nad wprowadzeniem hipoteki odwróconej do obrotu prawego, głównie w zakresie dostosowania prawa bankowego.
Pomimo tego faktu, pojawiają się już na rynku instytucje finansowe oferujące podobne produkty, warto więc przyjrzeć się bliżej czym właściwie jest hipoteka odwrócona.

Standardowy kredyt hipoteczny polega na tym, że kredytodawca w zamian za sfinansowanie np. kupna nieruchomości dla kredytobiorcy pobiera opłatę w wysokości oprocentowania oraz ustanawia zabezpieczenie w formie hipoteki na nieruchomości, natomiast kredytobiorca spłaca kredyt ratami, powiększonymi o wysokość oprocentowania. W razie niewypłacalności kredytobiorcy, kredytodawca zaspokaja swoje roszczenie z ustanowionej hipoteki na nieruchomości.

W sytuacji odwrócenia tego modelu, po ustanowieniu zabezpieczenia hipotecznego na nieruchomości przez kredytodawcę, dochodzi do ratalnej wypłaty kwoty kredytu, który jest wypłacany kredytobiorcy od chwili zawarcia umowy do końca jego życia. Na mocy zawartej umowy, kredytodawca zaspakaja swoje roszczenia wobec kredytobiorcy dopiero po jego śmierci z nieruchomości stanowiącej przedmiot zabezpieczenia.

Hipoteka odwrócona stanowi taki właśnie odwrócony kredyt hipoteczny i jest rozwiązaniem przeznaczonym dla osób, które dysponują majątkiem w postaci nieruchomości i są w wieku około lub emerytalnym oraz chciałyby uzyskać za życia dofinansowanie do swych często niskich dochodów. Ponadto jeżeli nie mają spadkobierców albo zwyczajnie nie zamierzają pozostawiać im swej nieruchomości w spadku.

W tym modelu spłata zarówno kwoty kredytu, jak i wszelkich jego kosztów, musi nastąpić wyłącznie w ramach wartości rynkowej nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie. Do spłaty kredytu dochodzi dopiero z chwilą śmierci kredytobiorcy.

Przez cały okres korzystania kredytu następuje kumulowanie kosztów kredytu. Im dłuższy okres korzystania ze środków przez kredytobiorcę, tym wyższe koszty obsługi zadłużenia. Stąd też instytucje finansowe najczęściej proponują tego rodzaju kredyt osobom w podeszłym wieku. Znaczącą gwarancją dla kredytobiorcy jest okoliczność, iż kredytodawca nie może dochodzić zaspokojenia swoich roszczeń z innego majątku kredytobiorcy niż nieruchomość obciążona hipoteką.

Do dyspozycji kredytobiorcy stawiana jest zatem w końcowym efekcie kwota znacznie odbiegająca od obliczanej za pomocą ustandaryzowanych metod wartość nieruchomości. Głównym czynnikiem mającym wpływ na tę wielkość jest wiek kredytobiorcy.

Pierwotny model Reverse Mortgage uległ w krajach anglosaskich i w Europie znacznej modyfikacji. Dziś po śmierci właściciela nieruchomości - kredytobiorcy często nie dochodzi automatyczne do przejęcia zadłużonej nieruchomości przez kredytodawcę. Ukształtował się bowiem model swoistej kontynuacji rodzinnej, dzięki czemu spadkobiercy zmarłego nie są skazani na nieuchronną utratę rodzinnego majątku.

Na mocy umowy z kredytodawcą, spadkobiercy mogą ponownie odwrócić sytuację. Wysokość zadłużenia nieruchomości stanie się wówczas wielkością zaciągniętego na nowo, zabezpieczonego hipotecznie kredytu, który spadkobiercy będą spłacać tak, jakby sami zaciągnęli go w klasycznym trybie. W ten sposób oddłużona już nieruchomość znów może stać się przedmiotem dofinansowania dochodów następnej generacji rodziny.

Podkreślenia wymaga fakt, że prace nad polskim odpowiednikiem hipoteki odwróconej wciąż trwają i dlatego warto bacznie obserwować podobne produkty, które już dziś pojawiają się na szeroko pojętym rynku kredytów hipotecznych.

 


Autorka jest prawnikiem z Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu

Na czym polega hipoteka odwrócona?

Na czym polega hipoteka odwrócona?

W Polsce wciąż trwają prace legislacyjne nad wprowadzeniem hipoteki odwróconej do obrotu prawego, głównie w zakresie dostosowania prawa bankowego.
Pomimo tego faktu, pojawiają się już na rynku instytucje finansowe oferujące podobne produkty, warto więc przyjrzeć się bliżej czym właściwie jest hipoteka odwrócona.

Standardowy kredyt hipoteczny polega na tym, że kredytodawca w zamian za sfinansowanie np. kupna nieruchomości dla kredytobiorcy pobiera opłatę w wysokości oprocentowania oraz ustanawia zabezpieczenie w formie hipoteki na nieruchomości, natomiast kredytobiorca spłaca kredyt ratami, powiększonymi o wysokość oprocentowania. W razie niewypłacalności kredytobiorcy, kredytodawca zaspokaja swoje roszczenie z ustanowionej hipoteki na nieruchomości.

W sytuacji odwrócenia tego modelu, po ustanowieniu zabezpieczenia hipotecznego na nieruchomości przez kredytodawcę, dochodzi do ratalnej wypłaty kwoty kredytu, który jest wypłacany kredytobiorcy od chwili zawarcia umowy do końca jego życia. Na mocy zawartej umowy, kredytodawca zaspakaja swoje roszczenia wobec kredytobiorcy dopiero po jego śmierci z nieruchomości stanowiącej przedmiot zabezpieczenia.

Hipoteka odwrócona stanowi taki właśnie odwrócony kredyt hipoteczny i jest rozwiązaniem przeznaczonym dla osób, które dysponują majątkiem w postaci nieruchomości i są w wieku około lub emerytalnym oraz chciałyby uzyskać za życia dofinansowanie do swych często niskich dochodów. Ponadto jeżeli nie mają spadkobierców albo zwyczajnie nie zamierzają pozostawiać im swej nieruchomości w spadku.

W tym modelu spłata zarówno kwoty kredytu, jak i wszelkich jego kosztów, musi nastąpić wyłącznie w ramach wartości rynkowej nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie. Do spłaty kredytu dochodzi dopiero z chwilą śmierci kredytobiorcy.

Przez cały okres korzystania kredytu następuje kumulowanie kosztów kredytu. Im dłuższy okres korzystania ze środków przez kredytobiorcę, tym wyższe koszty obsługi zadłużenia. Stąd też instytucje finansowe najczęściej proponują tego rodzaju kredyt osobom w podeszłym wieku. Znaczącą gwarancją dla kredytobiorcy jest okoliczność, iż kredytodawca nie może dochodzić zaspokojenia swoich roszczeń z innego majątku kredytobiorcy niż nieruchomość obciążona hipoteką.

Do dyspozycji kredytobiorcy stawiana jest zatem w końcowym efekcie kwota znacznie odbiegająca od obliczanej za pomocą ustandaryzowanych metod wartość nieruchomości. Głównym czynnikiem mającym wpływ na tę wielkość jest wiek kredytobiorcy.

Pierwotny model Reverse Mortgage uległ w krajach anglosaskich i w Europie znacznej modyfikacji. Dziś po śmierci właściciela nieruchomości - kredytobiorcy często nie dochodzi automatyczne do przejęcia zadłużonej nieruchomości przez kredytodawcę. Ukształtował się bowiem model swoistej kontynuacji rodzinnej, dzięki czemu spadkobiercy zmarłego nie są skazani na nieuchronną utratę rodzinnego majątku.

Na mocy umowy z kredytodawcą, spadkobiercy mogą ponownie odwrócić sytuację. Wysokość zadłużenia nieruchomości stanie się wówczas wielkością zaciągniętego na nowo, zabezpieczonego hipotecznie kredytu, który spadkobiercy będą spłacać tak, jakby sami zaciągnęli go w klasycznym trybie. W ten sposób oddłużona już nieruchomość znów może stać się przedmiotem dofinansowania dochodów następnej generacji rodziny.

Podkreślenia wymaga fakt, że prace nad polskim odpowiednikiem hipoteki odwróconej wciąż trwają i dlatego warto bacznie obserwować podobne produkty, które już dziś pojawiają się na szeroko pojętym rynku kredytów hipotecznych.

 


Autorka jest prawnikiem z Kancelarii BSO Prawo & Podatki we Wrocławiu

Na czym polega hipoteka odwrócona?

Deweloperzy budzą się z letargu

W ostatnich dniach napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych.

Oto najważniejsze z nich:

  • GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego.
  • Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach.
  • Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową.
  • Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł.

Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.

Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę.

Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych.

Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się.

Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy.

Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu.

Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

 

money.pl

Deweloperzy budzą się z letargu

W ostatnich dniach napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych.

Oto najważniejsze z nich:

  • GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego.
  • Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach.
  • Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową.
  • Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł.

Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.

Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę.

Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych.

Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się.

Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy.

Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu.

Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

 

money.pl

Znajdź swoje mieszkanie w sieci

Dziś rozpoczyna się druga edycja Internetowych Targów Nieruchomości organizowanych przez serwis GazetaDom.pl.
Targi o ogólnopolskim zasięgu będą trwały siedem dni, ich zakończenie planowane jest na 18 października. To dobra okazja dla deweloperów do zaprezentowania swoich ofert szerokiej grupie poszukujących własnego lokum!

- Zorganizowana w maju tego roku, pierwsza edycja Targów cieszyła się dużym zainteresowaniem, a internet okazał się najlepszym sposobem na dotarcie do bardzo wielu potencjalnych klientów - zachwalają organizatorzy.

W Targach wzięło udział 51 wystawców, którzy złożyli łącznie ponad 3 tys. ofert. Wydarzenie zostało docenione przez ponad 70 tys. onternautów. Tym razem organizatorzy planują zachęcić jeszcze większą liczbę deweloperów i klientów. Swoje oferty przedstawią także gminy z całej Polski.

Targi odbędą się w portalu GazetaDom.pl. Ta strona jest odwiedzana przez ponad milion użytkowników miesięcznie. Organizator imprezy gwarantuje dużą dostępność oraz darmowy wstęp dla każdego użytkownika Internetu. Zainteresowane firmy będą miały możliwość szczegółowej prezentacji i zapoznania klientów ze swoją marką.

Każdemu wystawcy zostanie zapewnione własne stoisko targowe, na którym za pomocą artykułów, wizualizacji i filmów będzie można zaprezentować nieograniczoną liczbę ofert.

Dodatkowo, na wszystkich chętnych czekać będą najnowsze analizy sytuacji na rynku nieruchomości, informatory dla kupujących mieszkanie oraz możliwość uzyskania porad ekspertów i komunikacji z deweloperami.

Na www.targinieruchomości.gazeta.pl. Firmy będą miały możliwość zaprezentowania się w branży i zbudowania własnego wizerunku, a klienci okazję dotarcia do wielu ciekawych propozycji, które będą mogli porównać i z których będą mogli wybrać tę najlepszą.

 

money.pl

Znajdź swoje mieszkanie w sieci

Dziś rozpoczyna się druga edycja Internetowych Targów Nieruchomości organizowanych przez serwis GazetaDom.pl.
Targi o ogólnopolskim zasięgu będą trwały siedem dni, ich zakończenie planowane jest na 18 października. To dobra okazja dla deweloperów do zaprezentowania swoich ofert szerokiej grupie poszukujących własnego lokum!

- Zorganizowana w maju tego roku, pierwsza edycja Targów cieszyła się dużym zainteresowaniem, a internet okazał się najlepszym sposobem na dotarcie do bardzo wielu potencjalnych klientów - zachwalają organizatorzy.

W Targach wzięło udział 51 wystawców, którzy złożyli łącznie ponad 3 tys. ofert. Wydarzenie zostało docenione przez ponad 70 tys. onternautów. Tym razem organizatorzy planują zachęcić jeszcze większą liczbę deweloperów i klientów. Swoje oferty przedstawią także gminy z całej Polski.

Targi odbędą się w portalu GazetaDom.pl. Ta strona jest odwiedzana przez ponad milion użytkowników miesięcznie. Organizator imprezy gwarantuje dużą dostępność oraz darmowy wstęp dla każdego użytkownika Internetu. Zainteresowane firmy będą miały możliwość szczegółowej prezentacji i zapoznania klientów ze swoją marką.

Każdemu wystawcy zostanie zapewnione własne stoisko targowe, na którym za pomocą artykułów, wizualizacji i filmów będzie można zaprezentować nieograniczoną liczbę ofert.

Dodatkowo, na wszystkich chętnych czekać będą najnowsze analizy sytuacji na rynku nieruchomości, informatory dla kupujących mieszkanie oraz możliwość uzyskania porad ekspertów i komunikacji z deweloperami.

Na www.targinieruchomości.gazeta.pl. Firmy będą miały możliwość zaprezentowania się w branży i zbudowania własnego wizerunku, a klienci okazję dotarcia do wielu ciekawych propozycji, które będą mogli porównać i z których będą mogli wybrać tę najlepszą.

 

money.pl

Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

PAP

 

interia.pl

Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

PAP

 

interia.pl

Miasto szkieletów

Coraz więcej niedokończonych inwestycji straszy na stołecznych ulicach. Nagie konstrukcje, przy których nic się nie dzieje, stoją długie lata. Brakuje pieniędzy na wybudowanie tych budynków - pisze "Życie Warszawy".

Najbardziej znanym przykładem rozgrzebanej i porzuconej budowy jest słynny Żagiel Daniela Libeskinda przy ul. Złotej 44. Dźwigi zniknęły stamtąd w wakacje, od tego czasu inwestor, firma Orco Group, nie chce podać terminu ich powrotu. Firma negocjuje z bankami dalsze kredytowanie inwestycji.

Obskurny szkieleton straszy też na rogu ulic Chałubińskiego i Wspólnej. Krakowski deweloper Salwator zaczął tam budowę hotelu System. Budynek miał być oddany do użytku w 2009 roku, lecz deweloperowi nie starczyło pieniędzy. Podobny problem dotyczy budowy drugiego hotelu tej firmy, przy ul. Sobieskiego. Inwestor chce jeden z nich sprzedać, by skończyć budowę drugiego.

Nieukończona konstrukcja stoi też przy zbiegu ulic Cynamonowej i Indiry Gandhi. Miało tu powstać centrum handlowe Ursynowski Fortepian. Wątpliwe, czy powstanie ono kiedykolwiek, gdyż od momentu rozpoczęcia budowy minęło już ponad dziesięć lat - ocenia "ŻW".

 

interia.pl

Miasto szkieletów

Coraz więcej niedokończonych inwestycji straszy na stołecznych ulicach. Nagie konstrukcje, przy których nic się nie dzieje, stoją długie lata. Brakuje pieniędzy na wybudowanie tych budynków - pisze "Życie Warszawy".

Najbardziej znanym przykładem rozgrzebanej i porzuconej budowy jest słynny Żagiel Daniela Libeskinda przy ul. Złotej 44. Dźwigi zniknęły stamtąd w wakacje, od tego czasu inwestor, firma Orco Group, nie chce podać terminu ich powrotu. Firma negocjuje z bankami dalsze kredytowanie inwestycji.

Obskurny szkieleton straszy też na rogu ulic Chałubińskiego i Wspólnej. Krakowski deweloper Salwator zaczął tam budowę hotelu System. Budynek miał być oddany do użytku w 2009 roku, lecz deweloperowi nie starczyło pieniędzy. Podobny problem dotyczy budowy drugiego hotelu tej firmy, przy ul. Sobieskiego. Inwestor chce jeden z nich sprzedać, by skończyć budowę drugiego.

Nieukończona konstrukcja stoi też przy zbiegu ulic Cynamonowej i Indiry Gandhi. Miało tu powstać centrum handlowe Ursynowski Fortepian. Wątpliwe, czy powstanie ono kiedykolwiek, gdyż od momentu rozpoczęcia budowy minęło już ponad dziesięć lat - ocenia "ŻW".

 

interia.pl

Czy wreszcie przełom w reprywatyzacji?

Coraz więcej spadkobierców właścicieli ziemskich ma szanse odzyskać dawne majątki - ocenia "Rzeczpospolita".

Minister rolnictwa orzekł właśnie, że przejęcie przez państwo zamku Krasickich w Lesku na Podkarpaciu było sprzeczne z komunistycznym dekretem o reformie rolnej z 1944 r. Przez wiele lat urzędnicy byli innego zdania mimo orzeczeń sądów administracyjnych, że zamek nie był funkcjonalnie związany z gospodarstwem, więc nie podlegał dekretowi.

Bardzo bliska odzyskania rodowego pałacu w Łaszczowie na Zamojszczyźnie jest też rodzina Szeptyckich. Czekają tylko na wyrok NSA, do którego odwołała się gmina. O krok od odzyskania pałacu w Giewartowie w Wielkopolsce są spadkobiercy rodu Morzyckich z Wielkopolski.

Polska jest ostatnim krajem postkomunistycznym, który nie doczekał się przepisów regulujących kwestie zwrotu skonfiskowanych po wojnie majątków - akcentuje "Rz".

 

interia.pl

Czy wreszcie przełom w reprywatyzacji?

Coraz więcej spadkobierców właścicieli ziemskich ma szanse odzyskać dawne majątki - ocenia "Rzeczpospolita".

Minister rolnictwa orzekł właśnie, że przejęcie przez państwo zamku Krasickich w Lesku na Podkarpaciu było sprzeczne z komunistycznym dekretem o reformie rolnej z 1944 r. Przez wiele lat urzędnicy byli innego zdania mimo orzeczeń sądów administracyjnych, że zamek nie był funkcjonalnie związany z gospodarstwem, więc nie podlegał dekretowi.

Bardzo bliska odzyskania rodowego pałacu w Łaszczowie na Zamojszczyźnie jest też rodzina Szeptyckich. Czekają tylko na wyrok NSA, do którego odwołała się gmina. O krok od odzyskania pałacu w Giewartowie w Wielkopolsce są spadkobiercy rodu Morzyckich z Wielkopolski.

Polska jest ostatnim krajem postkomunistycznym, który nie doczekał się przepisów regulujących kwestie zwrotu skonfiskowanych po wojnie majątków - akcentuje "Rz".

 

interia.pl

Sprzedaż nieruchomości: garaż jest objęty 7-proc. VAT

Transakcja sprzedaży lokalu mieszkalnego wraz z miejscem parkingowym, które stanowi integralną część lokalu, jest opodatkowana 7-proc. VAT.

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością wybudowała budynek wraz z podziemnym parkingiem. Część wydzielonych mieszkań sprzedawana była łącznie z prawem do korzystania z miejsca parkingowego. Prawo to jest integralnie związane z prawem własności lokalu.

W związku z niejedno- litą praktyką opodatkowania sprzedaży lokali wraz z garażami stosowaną przez firmy budowlane wystąpiła o interpretację indywidualną.

Zdaniem podatnika cała sprzedaż powinna być opodatkowana jedną 7-proc. stawką VAT właściwą dla lokali mieszkalnych z tego powodu, że miejsca parkingowe stanowią prawo związane z mieszkaniem.

Sporna stawka

W ocenie organu podatkowego sprzedaż ta obejmuje dwie odrębne czynności, z których każda podlega opodatkowaniu inną stawką. Sprzedaż lokalu objęta jest podatkiem w wysokości 7 proc., zaś sprzedaż miejsca na parkingu, jako usługa podlega podatkowi w wysokości 22 proc. W ocenie organów podatkowych do jednej skonsolidowanej czynności można stosować różne stawki.

Spółka, nie zgadzając się z tym stanowiskiem, wniosła skargę na interpretację indywidualną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. W ocenie podatnika prawo do miejsca na parkingu powinno być traktowane jako element dostawy związanej ze sprzedażą lokalu i opodatkowane jednolitą 7-proc. stawką. Sąd uznał, że skarga jest zasadna. Podkreślił, że tego typu sprzedaż rodzi określone trudności zarówno na gruncie cywilistyki, jak i prawa podatkowego. W obecnych czasach miejsce na parkingu powinno być uznane, podobnie jak piwnica czy suterena, za część składową lokalu.

Integralna część lokalu

Ustawa o VAT określa stawkę 7-proc. dla obiektów budownictwa mieszkaniowego lub ich części, z wyłączeniem lokali użytkowych. Parking nie może być uznany za lokal użytkowy i opodatkowany wyższą stawką. Sąd zgodził się z opinią spółki, że transakcja ta powinna być opodatkowana w całości niższą, 7-proc. stawką. Parking jest obecnie integralną częścią lokalu, także stawka powinna być jednolita.

Sygn. akt I SA/Ol 452/09

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Sprzedaż nieruchomości: garaż jest objęty 7-proc. VAT

Transakcja sprzedaży lokalu mieszkalnego wraz z miejscem parkingowym, które stanowi integralną część lokalu, jest opodatkowana 7-proc. VAT.

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością wybudowała budynek wraz z podziemnym parkingiem. Część wydzielonych mieszkań sprzedawana była łącznie z prawem do korzystania z miejsca parkingowego. Prawo to jest integralnie związane z prawem własności lokalu.

W związku z niejedno- litą praktyką opodatkowania sprzedaży lokali wraz z garażami stosowaną przez firmy budowlane wystąpiła o interpretację indywidualną.

Zdaniem podatnika cała sprzedaż powinna być opodatkowana jedną 7-proc. stawką VAT właściwą dla lokali mieszkalnych z tego powodu, że miejsca parkingowe stanowią prawo związane z mieszkaniem.

Sporna stawka

W ocenie organu podatkowego sprzedaż ta obejmuje dwie odrębne czynności, z których każda podlega opodatkowaniu inną stawką. Sprzedaż lokalu objęta jest podatkiem w wysokości 7 proc., zaś sprzedaż miejsca na parkingu, jako usługa podlega podatkowi w wysokości 22 proc. W ocenie organów podatkowych do jednej skonsolidowanej czynności można stosować różne stawki.

Spółka, nie zgadzając się z tym stanowiskiem, wniosła skargę na interpretację indywidualną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie. W ocenie podatnika prawo do miejsca na parkingu powinno być traktowane jako element dostawy związanej ze sprzedażą lokalu i opodatkowane jednolitą 7-proc. stawką. Sąd uznał, że skarga jest zasadna. Podkreślił, że tego typu sprzedaż rodzi określone trudności zarówno na gruncie cywilistyki, jak i prawa podatkowego. W obecnych czasach miejsce na parkingu powinno być uznane, podobnie jak piwnica czy suterena, za część składową lokalu.

Integralna część lokalu

Ustawa o VAT określa stawkę 7-proc. dla obiektów budownictwa mieszkaniowego lub ich części, z wyłączeniem lokali użytkowych. Parking nie może być uznany za lokal użytkowy i opodatkowany wyższą stawką. Sąd zgodził się z opinią spółki, że transakcja ta powinna być opodatkowana w całości niższą, 7-proc. stawką. Parking jest obecnie integralną częścią lokalu, także stawka powinna być jednolita.

Sygn. akt I SA/Ol 452/09

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Banki wolą negocjować, niż odbierać mieszkania

Licytację i komorniczą egzekucję zadłużonego mieszkania banki traktują jako ostateczność. W razie opóźnień banki proponują zawieszenie lub zmianę sposobu spłaty kredytu. Przewlekłe procedury sądowe sprawiają, że ceny licytowanych mieszkań nie są atrakcyjne.

Choć kwota zagrożonych kredytów mieszkaniowych wynosi już prawie 2,54 mld zł, to banki nie spieszą się z wyprzedażą mieszkań niewypłacalnych kredytobiorców.

– Nie dostrzegliśmy zwiększenia liczby egzekucji z nieruchomości – mówi Jerzy Bańka, dyrektor ds. legislacyjno-prawnych Związku Banków Polskich.

– Nawet jeżeli jest jakiś niewielki wzrost opóźnień w terminach spłaty kredytów mieszkaniowych, to nie przełożyło się to na windykację tych należności – wyjaśnia Jerzy Bańka.

Skomplikowana procedura odzyskania pieniędzy przez sprzedanie i zlicytowanie mieszkania wciąż jest traktowana przez banki jako ostateczność.

– W Polbanku jeszcze nigdy nie doszło do przejęcia nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu hipotecznego – mówi Tomasz Gryn, dyrektor Departamentu Kredytów Hipotecznych Polbank EFG.

– W porozumieniu z klientem, zawsze staramy się znaleźć inne rozwiązania. Oferujemy np. elastyczny kredyt hipoteczny, który pozwala kredytobiorcom dostosowywać wysokość rat do swoich bieżących możliwości – dodaje.

Także Kredyt Bank dotychczas unikał przejmowania nieruchomości na własność celem zaspokojenia roszczeń.

Wakacje kredytowe

Zamiast licytacji i sprzedaży zadłużonych mieszkań banki wolą korzystać z innych instrumentów pozwalających im na poradzenie sobie z osobami, które mają problemy ze spłatą kredytu.

– Bank może np. zaproponować tzw. wakacje kredytowe, czyli na kilka miesięcy zawiesić spłatę. W niektórych bankach okres ten wynosi nawet sześć miesięcy – mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finanse.

Mechanizm ten stosowany jest najczęściej w stosunku do osób, które dość niespodziewanie straciły pracę.

– Mieliśmy przypadek kobiety, która miała problemy ze spłacaniem kredytu, gdyż straciła pracę. W tej sytuacji zaproponowaliśmy jej okres karencji, a gdy znalazła pracę kontynuowała spłatę na poprzednich warunkach – opowiada Aleksandra Myczkowska, rzecznik prasowy Banku Gospodarki Żywnościowej.

Innym rozwiązaniem jest zmiana warunków spłaty kredytu. Warunki te mogą polegać tylko na wydłużeniu okresu spłaty albo na zmianie waluty kredytu. Jeżeli klienci mają problemy z terminowym spłacaniem kredytu, banki starają się przede wszystkim zawrzeć ugodę.

Licytacja to ostateczność

Dla banków procedura odzyskania pieniędzy przez sprzedanie i zlicytowanie mieszkania jest bardzo skomplikowana. Zanim bank złoży wniosek o wszczęcie egzekucji podejmuje wiele kroków umożliwiających klientowi uniknięcie utraty mieszkania. Pierwszym etapem jest pobieranie odsetek od zadłużenia za nieterminową spłatę. Jeżeli klient nadal nie spłaca zaległych rat, bank rozpoczyna monitoring telefoniczny. Pracownik banku telefonicznie kontaktuje się z klientem w celu ustalenia przyczyny zwłoki w spłacie kredytu oraz ponaglenia go w dokonaniu zaległej zapłaty. Następnym krokiem ze strony banku jest monit korespondencyjny, czyli listowne ponaglenie informujące o zaległości. Jeśli kredytobiorca nadal zalega z płatnościami, zostanie przeciwko niemu wystawiony bankowy tytuł egzekucyjny (BTE).

Dopiero po wyczerpaniu wszystkich środków bank wnosi do sądu rejonowego o nadanie klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu.

– Podjęcie decyzji o wszczęciu egzekucji z nieruchomości to jest absolutna ostateczność. Takich ruchów na rynku na razie nie dostrzegamy – mówi Jerzy Bańka.

BTE staje się tytułem wykonawczym, na podstawie którego komornik może dokonać egzekucji z nieruchomości. Jak tłumaczy Andrzej Kulągowski, prezes Krajowej Rady Komorniczej, banki najpierw muszą same zorientować się, jak wygląda sytuacja ich klientów, następnie oddać sprawę do sądu i dopiero trafia ona do komorników.

Spokój bankierów

Pomimo że Polacy w najbliższym czasie mogą mieć problemy ze spłatą ponad 2,5 mld zł, to bankowcy nie są skłonni do dokonywania nerwowych ruchów. Ich zdaniem w Polsce nadal poziom spłacalności kredytów jest dość wysoki.

– Osoby zalegające z płatnościami stanowią ułamek wszystkich klientów banku – mówi Aleksandra Myczkowska.

Także z ostatniego raportu InfoDług, stworzonego przez Biuro Informacji Gospodarczej, Biuro Informacji Kredytowej i Związek Banków Polskich, wynika, że aż 95 proc. uczestników obrotu gospodarczego stara się nie zalegać z płatnościami.

Kryzys gospodarczy sprawił jednak, że banki nadal dość ostrożnie udzielają kredytów hipotecznych. Zdają sobie one sprawę z tego, że udzielanie pożyczek na ponad 100 proc. wartości nieruchomości, co w czasie boomu na rynku mieszkaniowym było praktyką powszechną, jest dość ryzykowne.

– W sytuacji problemów ze spłatą kredytu banki nie są bez winy. W czasie boomu na rynku nieruchomości w pędzie za pieniądzem banki namawiały klientów na jak najwyższy kredyt, zachęcając aby nadwyżkę ponad cenę mieszkania zainwestować np. w fundusze akcji – mówi Marcin Krasoń.

Jego zdaniem miesięczna rata kredytu nie powinna tak naprawdę przekroczyć 30 proc. dochodów.

– Trzeba zachować rozsądek i mierzyć siły na zamiary – apeluje.

Ceny nieruchomości

Starania banków, aby jak najpóźniej przeprowadzić licytację nieruchomości, gdyż bardziej korzystna jest ugoda z klientem, sprawiają, że ceny nieruchomości – także tych z licytacji, nie są zbyt atrakcyjne dla nabywców. Duży wpływ mają na to procedury sądowe.

– Dysponujemy wycenami z wielomiesięcznym opóźnieniem, gdyż procedura sądowa wymaga, aby wycena odbyła się ok. pięć, sześć miesięcy przed licytacją. Dla rynku to sporo czasu, szczególnie gdy ceny nieruchomości spadają – mówi Andrzej Kulągowski.

Obecnie wycena sprzed kilku miesięcy, nawet obniżona do dwóch trzecich, nie jest więc tak atrakcyjna jak rok czy dwa lata temu.

 

Źródło: Gazeta Prawna

Banki wolą negocjować, niż odbierać mieszkania

Licytację i komorniczą egzekucję zadłużonego mieszkania banki traktują jako ostateczność. W razie opóźnień banki proponują zawieszenie lub zmianę sposobu spłaty kredytu. Przewlekłe procedury sądowe sprawiają, że ceny licytowanych mieszkań nie są atrakcyjne.

Choć kwota zagrożonych kredytów mieszkaniowych wynosi już prawie 2,54 mld zł, to banki nie spieszą się z wyprzedażą mieszkań niewypłacalnych kredytobiorców.

– Nie dostrzegliśmy zwiększenia liczby egzekucji z nieruchomości – mówi Jerzy Bańka, dyrektor ds. legislacyjno-prawnych Związku Banków Polskich.

– Nawet jeżeli jest jakiś niewielki wzrost opóźnień w terminach spłaty kredytów mieszkaniowych, to nie przełożyło się to na windykację tych należności – wyjaśnia Jerzy Bańka.

Skomplikowana procedura odzyskania pieniędzy przez sprzedanie i zlicytowanie mieszkania wciąż jest traktowana przez banki jako ostateczność.

– W Polbanku jeszcze nigdy nie doszło do przejęcia nieruchomości stanowiącej zabezpieczenie kredytu hipotecznego – mówi Tomasz Gryn, dyrektor Departamentu Kredytów Hipotecznych Polbank EFG.

– W porozumieniu z klientem, zawsze staramy się znaleźć inne rozwiązania. Oferujemy np. elastyczny kredyt hipoteczny, który pozwala kredytobiorcom dostosowywać wysokość rat do swoich bieżących możliwości – dodaje.

Także Kredyt Bank dotychczas unikał przejmowania nieruchomości na własność celem zaspokojenia roszczeń.

Wakacje kredytowe

Zamiast licytacji i sprzedaży zadłużonych mieszkań banki wolą korzystać z innych instrumentów pozwalających im na poradzenie sobie z osobami, które mają problemy ze spłatą kredytu.

– Bank może np. zaproponować tzw. wakacje kredytowe, czyli na kilka miesięcy zawiesić spłatę. W niektórych bankach okres ten wynosi nawet sześć miesięcy – mówi Marcin Krasoń, analityk Open Finanse.

Mechanizm ten stosowany jest najczęściej w stosunku do osób, które dość niespodziewanie straciły pracę.

– Mieliśmy przypadek kobiety, która miała problemy ze spłacaniem kredytu, gdyż straciła pracę. W tej sytuacji zaproponowaliśmy jej okres karencji, a gdy znalazła pracę kontynuowała spłatę na poprzednich warunkach – opowiada Aleksandra Myczkowska, rzecznik prasowy Banku Gospodarki Żywnościowej.

Innym rozwiązaniem jest zmiana warunków spłaty kredytu. Warunki te mogą polegać tylko na wydłużeniu okresu spłaty albo na zmianie waluty kredytu. Jeżeli klienci mają problemy z terminowym spłacaniem kredytu, banki starają się przede wszystkim zawrzeć ugodę.

Licytacja to ostateczność

Dla banków procedura odzyskania pieniędzy przez sprzedanie i zlicytowanie mieszkania jest bardzo skomplikowana. Zanim bank złoży wniosek o wszczęcie egzekucji podejmuje wiele kroków umożliwiających klientowi uniknięcie utraty mieszkania. Pierwszym etapem jest pobieranie odsetek od zadłużenia za nieterminową spłatę. Jeżeli klient nadal nie spłaca zaległych rat, bank rozpoczyna monitoring telefoniczny. Pracownik banku telefonicznie kontaktuje się z klientem w celu ustalenia przyczyny zwłoki w spłacie kredytu oraz ponaglenia go w dokonaniu zaległej zapłaty. Następnym krokiem ze strony banku jest monit korespondencyjny, czyli listowne ponaglenie informujące o zaległości. Jeśli kredytobiorca nadal zalega z płatnościami, zostanie przeciwko niemu wystawiony bankowy tytuł egzekucyjny (BTE).

Dopiero po wyczerpaniu wszystkich środków bank wnosi do sądu rejonowego o nadanie klauzuli wykonalności bankowemu tytułowi egzekucyjnemu.

– Podjęcie decyzji o wszczęciu egzekucji z nieruchomości to jest absolutna ostateczność. Takich ruchów na rynku na razie nie dostrzegamy – mówi Jerzy Bańka.

BTE staje się tytułem wykonawczym, na podstawie którego komornik może dokonać egzekucji z nieruchomości. Jak tłumaczy Andrzej Kulągowski, prezes Krajowej Rady Komorniczej, banki najpierw muszą same zorientować się, jak wygląda sytuacja ich klientów, następnie oddać sprawę do sądu i dopiero trafia ona do komorników.

Spokój bankierów

Pomimo że Polacy w najbliższym czasie mogą mieć problemy ze spłatą ponad 2,5 mld zł, to bankowcy nie są skłonni do dokonywania nerwowych ruchów. Ich zdaniem w Polsce nadal poziom spłacalności kredytów jest dość wysoki.

– Osoby zalegające z płatnościami stanowią ułamek wszystkich klientów banku – mówi Aleksandra Myczkowska.

Także z ostatniego raportu InfoDług, stworzonego przez Biuro Informacji Gospodarczej, Biuro Informacji Kredytowej i Związek Banków Polskich, wynika, że aż 95 proc. uczestników obrotu gospodarczego stara się nie zalegać z płatnościami.

Kryzys gospodarczy sprawił jednak, że banki nadal dość ostrożnie udzielają kredytów hipotecznych. Zdają sobie one sprawę z tego, że udzielanie pożyczek na ponad 100 proc. wartości nieruchomości, co w czasie boomu na rynku mieszkaniowym było praktyką powszechną, jest dość ryzykowne.

– W sytuacji problemów ze spłatą kredytu banki nie są bez winy. W czasie boomu na rynku nieruchomości w pędzie za pieniądzem banki namawiały klientów na jak najwyższy kredyt, zachęcając aby nadwyżkę ponad cenę mieszkania zainwestować np. w fundusze akcji – mówi Marcin Krasoń.

Jego zdaniem miesięczna rata kredytu nie powinna tak naprawdę przekroczyć 30 proc. dochodów.

– Trzeba zachować rozsądek i mierzyć siły na zamiary – apeluje.

Ceny nieruchomości

Starania banków, aby jak najpóźniej przeprowadzić licytację nieruchomości, gdyż bardziej korzystna jest ugoda z klientem, sprawiają, że ceny nieruchomości – także tych z licytacji, nie są zbyt atrakcyjne dla nabywców. Duży wpływ mają na to procedury sądowe.

– Dysponujemy wycenami z wielomiesięcznym opóźnieniem, gdyż procedura sądowa wymaga, aby wycena odbyła się ok. pięć, sześć miesięcy przed licytacją. Dla rynku to sporo czasu, szczególnie gdy ceny nieruchomości spadają – mówi Andrzej Kulągowski.

Obecnie wycena sprzed kilku miesięcy, nawet obniżona do dwóch trzecich, nie jest więc tak atrakcyjna jak rok czy dwa lata temu.

 

Źródło: Gazeta Prawna

expoBUD – Śląskie targi w Chorzowie

Targi expoBUD 2009 poświęcone będą tematyce budownictwa mieszkaniowego. Ofertę zaprezentują deweloperzy i inwestorzy budowlani oraz producenci materiałów i sprzętu budowlanego.

Nie zabraknie też firm związanych z wyposażeniem i modernizacją wnętrz. Targi expoBud to doskonała okazja do porównania ofert firm z branży stolarki budowlanej, elementów wykończeniowych oraz małej architektury ogrodowej.

expoBUD - Śląskie Targi Budownictwa i Nieruchomości

expoBUD - Śląskie Targi Budownictwa i Nieruchomości

Na targach expoBud Urzędy Miast i Gmin przedstawią plany inwestycyjne na najbliższe lata.
Całość oferty uzupełnią przedstawiciele banków oraz doradcy firm inwestycyjnych.

Targi expoBud to również spotkania biznesowe. Przewidujemy szereg wykładów i paneli dyskusyjnych zorganizowanych we wspópracy z patronami imprezy oraz prezentacji przygotowanych przez wystawców.

W ramach expoBud 2009 wystawcy będą mogli wziąć udział w konkursie Medale expoBud 2009 w kilku kategoriach, m.in. za najciekawsze innowacje, najlepszą realizację i projekt w budownictwie mieszkaniowym w roku 2008, a także w typowo targowej kategorii: na najbardziej interesujące stoisko.

10.10 – 11.10. 2009 Hala Wystaw “Kapelusz”, WPKiW w Chorzowie

Źródło: Międzynarodowe Centrum Targowe GlobeExpo

expoBUD – Śląskie targi w Chorzowie

Targi expoBUD 2009 poświęcone będą tematyce budownictwa mieszkaniowego. Ofertę zaprezentują deweloperzy i inwestorzy budowlani oraz producenci materiałów i sprzętu budowlanego.

Nie zabraknie też firm związanych z wyposażeniem i modernizacją wnętrz. Targi expoBud to doskonała okazja do porównania ofert firm z branży stolarki budowlanej, elementów wykończeniowych oraz małej architektury ogrodowej.

expoBUD - Śląskie Targi Budownictwa i Nieruchomości

expoBUD - Śląskie Targi Budownictwa i Nieruchomości

Na targach expoBud Urzędy Miast i Gmin przedstawią plany inwestycyjne na najbliższe lata.
Całość oferty uzupełnią przedstawiciele banków oraz doradcy firm inwestycyjnych.

Targi expoBud to również spotkania biznesowe. Przewidujemy szereg wykładów i paneli dyskusyjnych zorganizowanych we wspópracy z patronami imprezy oraz prezentacji przygotowanych przez wystawców.

W ramach expoBud 2009 wystawcy będą mogli wziąć udział w konkursie Medale expoBud 2009 w kilku kategoriach, m.in. za najciekawsze innowacje, najlepszą realizację i projekt w budownictwie mieszkaniowym w roku 2008, a także w typowo targowej kategorii: na najbardziej interesujące stoisko.

10.10 – 11.10. 2009 Hala Wystaw “Kapelusz”, WPKiW w Chorzowie

Źródło: Międzynarodowe Centrum Targowe GlobeExpo

Internetowe Targi Nieruchomości – II edycja

Już w poniedziałek 12 października rozpoczyna się druga edycja Internetowych Targów Nieruchomości organizowanych przez serwis GazetaDom.pl. Targi o ogólnopolskim zasięgu będą trwały siedem dni, ich zakończenie planowane jest na 18 października. To najlepsza okazja dla deweloperów do zaprezentowania swoich ofert szerokiej grupie poszukujących własnego lokum!

Zorganizowana w maju tego roku, pierwsza edycja Targów cieszyła się dużym zainteresowaniem, a Internet okazał się najlepszym sposobem na dotarcie do bardzo wielu potencjalnych klientów. W Targach wzięło udział 51 wystawców, którzy złożyli łącznie ponad 3 tys. ofert. Wydarzenie zostało docenione przez ponad 70 tys. Internautów*. Tym razem organizatorzy planują zachęcić jeszcze większą liczbę deweloperów i klientów. Swoje oferty przedstawią także gminy z całej Polski.

Internetowe Targi Nieruchomości trwają od 12 do 18 października.

Internetowe Targi Nieruchomości trwają od 12 do 18 października.

Targi odbędą się w portalu o dużym potencjale. GazetaDom.pl jest odwiedzana przez ponad milion użytkowników miesięcznie**. Organizator imprezy gwarantuje dużą dostępność oraz darmowy wstęp dla każdego użytkownika Internetu. Zainteresowane firmy będą miały możliwość szczegółowej prezentacji i zapoznania klientów ze swoją marką. Każdemu wystawcy  zostanie zapewnione własne stoisko targowe, na którym za pomocą artykułów, wizualizacji i filmów będzie można zaprezentować nieograniczoną liczbę ofert.

Dodatkowo, na wszystkich chętnych czekać będą najnowsze analizy sytuacji na rynku nieruchomości, informatory dla kupujących mieszkanie oraz możliwość uzyskania porad ekspertów i komunikacji z deweloperami. Na www.targinieruchomości.gazeta.pl Firmy będą miały możliwość zaprezentowania się w branży i zbudowania własnego wizerunku, a klienci  okazję dotarcia do wielu ciekawych propozycji, które będą mogli porównać i z których będą mogli wybrać tę najlepszą.

* źródło: Megapanel PBI/Gemius, maj 2009, użytkownicy (real users) serwisu TargiNieruchomosci Gazeta.pl: 71 956.
** źródło: Megapanel PBI/Gemius, lipiec 2009, użytkownicy (real users) serwisów Grupa Gazeta.pl – Budownictwo: 1 275 294.

Źródło: Internetowe Targi Nieruchomości

Internetowe Targi Nieruchomości – II edycja

Już w poniedziałek 12 października rozpoczyna się druga edycja Internetowych Targów Nieruchomości organizowanych przez serwis GazetaDom.pl. Targi o ogólnopolskim zasięgu będą trwały siedem dni, ich zakończenie planowane jest na 18 października. To najlepsza okazja dla deweloperów do zaprezentowania swoich ofert szerokiej grupie poszukujących własnego lokum!

Zorganizowana w maju tego roku, pierwsza edycja Targów cieszyła się dużym zainteresowaniem, a Internet okazał się najlepszym sposobem na dotarcie do bardzo wielu potencjalnych klientów. W Targach wzięło udział 51 wystawców, którzy złożyli łącznie ponad 3 tys. ofert. Wydarzenie zostało docenione przez ponad 70 tys. Internautów*. Tym razem organizatorzy planują zachęcić jeszcze większą liczbę deweloperów i klientów. Swoje oferty przedstawią także gminy z całej Polski.

Internetowe Targi Nieruchomości trwają od 12 do 18 października.

Internetowe Targi Nieruchomości trwają od 12 do 18 października.

Targi odbędą się w portalu o dużym potencjale. GazetaDom.pl jest odwiedzana przez ponad milion użytkowników miesięcznie**. Organizator imprezy gwarantuje dużą dostępność oraz darmowy wstęp dla każdego użytkownika Internetu. Zainteresowane firmy będą miały możliwość szczegółowej prezentacji i zapoznania klientów ze swoją marką. Każdemu wystawcy  zostanie zapewnione własne stoisko targowe, na którym za pomocą artykułów, wizualizacji i filmów będzie można zaprezentować nieograniczoną liczbę ofert.

Dodatkowo, na wszystkich chętnych czekać będą najnowsze analizy sytuacji na rynku nieruchomości, informatory dla kupujących mieszkanie oraz możliwość uzyskania porad ekspertów i komunikacji z deweloperami. Na www.targinieruchomości.gazeta.pl Firmy będą miały możliwość zaprezentowania się w branży i zbudowania własnego wizerunku, a klienci  okazję dotarcia do wielu ciekawych propozycji, które będą mogli porównać i z których będą mogli wybrać tę najlepszą.

* źródło: Megapanel PBI/Gemius, maj 2009, użytkownicy (real users) serwisu TargiNieruchomosci Gazeta.pl: 71 956.
** źródło: Megapanel PBI/Gemius, lipiec 2009, użytkownicy (real users) serwisów Grupa Gazeta.pl – Budownictwo: 1 275 294.

Źródło: Internetowe Targi Nieruchomości

Komornik wkracza do akcji

Aby mogło dojść do licytacji nieruchomości w postępowaniu egzekucyjnym, komornik musi przeprowadzić określoną przepisami kodeksu postępowania cywilnego procedurę. Poniżej przedstawiamy krok po kroku czynności, jakie podejmuje komornik, aby doprowadzić w rezultacie do zlicytowania nieruchomości.
Wszczęcie egzekucji z nieruchomości następuje co do zasady na wniosek wierzyciela. Wniosek musi wskazywać właśnie ten sposób prowadzenia egzekucji, a więc wierzyciel powinien wyraźnie oświadczyć, że chce, aby jego należności zostały zaspokojone z określonej nieruchomości należącej do dłużnika. Nieruchomość należy we wniosku oznaczyć z taką dokładnością, aby możliwe było jej zidentyfikowanie. Trzeba więc podać jej położenie oraz możliwie numer księgi wieczystej, a także oznaczenie sądu, który tę księgę prowadzi. Złożenie wniosku rozpoczyna procedurę windykacyjną.  

Po otrzymaniu wniosku komornik powinien niezwłocznie, nie później jednak niż w terminie 7 dni, wezwać dłużnika, aby zapłacił dług w ciągu dwóch tygodni pod rygorem przystąpienia do opisu i oszacowania nieruchomości. Na tym etapie komornik daje dłużnikowi jeszcze szansę dobrowolnego zaspokojenia swojego długu.  

Jednocześnie z wezwaniem dłużnika komornik przesyła do właściwego sądu wieczystoksięgowego wniosek o dokonanie w księdze wieczystej wpisu o wszczęciu egzekucji. Wpis takiego ostrzeżenia powoduje, iż wobec wszystkich osób nieruchomość należy uważać za zajętą. Z chwilą zajęcia rozporządzenie nieruchomością przez dłużnika na rzecz innych osób nie wywiera wpływu na dalsze czynności egzekucyjne.   Na tym etapie - co do zasady - zajętą nieruchomość komornik pozostawia w zarządzie dłużnika, aczkolwiek jeśli przemawiają za tym względy prawidłowego sprawowania zarządu, zarząd może być dłużnikowi sądownie odebrany, zaś sąd pozbawiając go posiadania, ustanowi jednocześnie innego zarządcę.  

Po upływie terminu wyznaczonego dłużnikowi do zapłacenia długu (dwa tygodnie) komornik przystępuje do opisu i oszacowania nieruchomości. Podejmuje on jednak te czynności znów na wniosek wierzyciela, który przecież w międzyczasie mógł otrzymać oczekiwaną spłatę. Opis polega na dokładnym oznaczeniu nieruchomości oraz wymienieniu stwierdzonych i zgłoszonych praw do nieruchomości, znanych obciążeń, opisie sposobu korzystania z nieruchomości, jej przeznaczeniu, a także podaniu wszelkich innych istotnych cech i szczegółów dotyczących danej nieruchomości. Oszacowanie polega z kolei na dokonaniu wyceny rynkowej nieruchomości przez wyznaczonego rzeczoznawcę majątkowego wraz z podaniem podstaw tej wyceny.  

Przed dokonaniem opisu i oszacowania komornik zawiadamia o terminie tych czynności znanych mu uczestników. Nadto komornik zawiadamia także potencjalnych uczestników postępowania poprzez obwieszczenie publiczne w budynku sądu oraz budynku gminy (inni wierzyciele mogą się przyłączyć do prowadzonej egzekucji, natomiast osoby, którym przysługują prawa do nieruchomości, mogą je komornikowi zgłaszać). Powyższe zawiadomienia i obwieszczenia powinny nastąpić przy najmniej na dwa tygodnie przed rozpoczęciem opisu.  

Opis i oszacowanie mogą zostać zaskarżone do sądu. Na tym etapie należy poczekać zatem na ich uprawomocnienie się. Dopiero po upływie dwóch tygodni od tego momentu termin licytacji może być wyznaczony przez komornika. Komornik ogłasza o licytacji przez publiczne obwieszczenie (wywieszone w budynku sądu oraz gminy). Nadto obwieszczenie o licytacji doręcza się uczestnikom postępowania oraz gminie, urzędowi skarbowemu oraz organom ubezpieczeń społecznych z wezwaniem, aby najpóźniej w terminie licytacji zgłosiły zestawienie podatków i innych danin publicznych, należnych do dnia licytacji.
Obwieszczenie powinno zostać upublicznione przy najmniej na dwa tygodnie przed terminem licytacji.
 
Po dopełnieniu wyżej opisanych formalności nie ma przeszkód, by przystąpić do przeprowadzenia licytacji. Odbywa się ona w obecności i pod nadzorem sędziego. Komornik wywołuje licytację i podaje do wiadomości obecnych istotne informacje dotyczące przedmiotu przetargu.  

Przetarg odbywa się ustnie (nie przewiduje się składania ofert pisemnych). Przy pierwszej licytacji cena wywoławcza wynosi co najmniej ¾ sumy oszacowania. Licytacja polega na zgłaszaniu kolejnych postąpień przez jej uczestników. Postąpienie nie może wynosić mniej niż jeden procent ceny wywołania, z zaokrągleniem wzwyż do pełnych złotych. Zaofiarowana cena natomiast przestaje wiązać, gdy inny licytant zaofiarował cenę wyższą.   Po ustaniu postąpień komornik, uprzedzając obecnych, że po trzecim obwieszczeniu dalsze postąpienia nie będą przyjęte, obwieści trzykrotnie ostatnio zaofiarowaną cenę, zamknie przetarg i wymieni licytanta, który zaofiarował najwyższą cenę.  

Po zamknięciu przetargu sąd w osobie sędziego, pod którego nadzorem odbywa się licytacja, wydaje postanowienie o przybiciu na rzecz licytanta, który zaofiarował najwyższą cenę, po wysłuchaniu tak jego, jak i obecnych uczestników. Przybicie powinno zostać ogłoszone niezwłocznie po ukończeniu przetargu.  

Po uprawomocnieniu się przybicia (można je zaskarżyć do sądu) i wykonaniu przez nabywcę warunków licytacyjnych (zapłaceniu wylicytowanej ceny), sąd wydaje postanowienie o przysądzeniu własności. Również i to postanowienie może być zaskarżone do sądu. Dopiero z chwilą uzyskania przez nie waloru prawomocności można uznać, że nabywca nabył zlicytowaną nieruchomość na własność.  

Jeśli nie dojdzie do nabycia nieruchomości na pierwszej licytacji, komornik na wniosek wierzyciela może wyznaczyć drugą licytację z ceną wywoławczą na poziomie 2/3 sumy oszacowania. Gdy także na tym etapie druga licytacja nie doprowadzi do wyłonienia nabywcy, nie dojdzie też do przejęcia nieruchomości, postępowanie egzekucyjne umarza się i nowa egzekucja z tej nieruchomości może być wszczęta dopiero po upływie roku
 
Adam Linkowski, radca prawny
wp.pl

Komornik wkracza do akcji

Aby mogło dojść do licytacji nieruchomości w postępowaniu egzekucyjnym, komornik musi przeprowadzić określoną przepisami kodeksu postępowania cywilnego procedurę. Poniżej przedstawiamy krok po kroku czynności, jakie podejmuje komornik, aby doprowadzić w rezultacie do zlicytowania nieruchomości.
Wszczęcie egzekucji z nieruchomości następuje co do zasady na wniosek wierzyciela. Wniosek musi wskazywać właśnie ten sposób prowadzenia egzekucji, a więc wierzyciel powinien wyraźnie oświadczyć, że chce, aby jego należności zostały zaspokojone z określonej nieruchomości należącej do dłużnika. Nieruchomość należy we wniosku oznaczyć z taką dokładnością, aby możliwe było jej zidentyfikowanie. Trzeba więc podać jej położenie oraz możliwie numer księgi wieczystej, a także oznaczenie sądu, który tę księgę prowadzi. Złożenie wniosku rozpoczyna procedurę windykacyjną.  

Po otrzymaniu wniosku komornik powinien niezwłocznie, nie później jednak niż w terminie 7 dni, wezwać dłużnika, aby zapłacił dług w ciągu dwóch tygodni pod rygorem przystąpienia do opisu i oszacowania nieruchomości. Na tym etapie komornik daje dłużnikowi jeszcze szansę dobrowolnego zaspokojenia swojego długu.  

Jednocześnie z wezwaniem dłużnika komornik przesyła do właściwego sądu wieczystoksięgowego wniosek o dokonanie w księdze wieczystej wpisu o wszczęciu egzekucji. Wpis takiego ostrzeżenia powoduje, iż wobec wszystkich osób nieruchomość należy uważać za zajętą. Z chwilą zajęcia rozporządzenie nieruchomością przez dłużnika na rzecz innych osób nie wywiera wpływu na dalsze czynności egzekucyjne.   Na tym etapie - co do zasady - zajętą nieruchomość komornik pozostawia w zarządzie dłużnika, aczkolwiek jeśli przemawiają za tym względy prawidłowego sprawowania zarządu, zarząd może być dłużnikowi sądownie odebrany, zaś sąd pozbawiając go posiadania, ustanowi jednocześnie innego zarządcę.  

Po upływie terminu wyznaczonego dłużnikowi do zapłacenia długu (dwa tygodnie) komornik przystępuje do opisu i oszacowania nieruchomości. Podejmuje on jednak te czynności znów na wniosek wierzyciela, który przecież w międzyczasie mógł otrzymać oczekiwaną spłatę. Opis polega na dokładnym oznaczeniu nieruchomości oraz wymienieniu stwierdzonych i zgłoszonych praw do nieruchomości, znanych obciążeń, opisie sposobu korzystania z nieruchomości, jej przeznaczeniu, a także podaniu wszelkich innych istotnych cech i szczegółów dotyczących danej nieruchomości. Oszacowanie polega z kolei na dokonaniu wyceny rynkowej nieruchomości przez wyznaczonego rzeczoznawcę majątkowego wraz z podaniem podstaw tej wyceny.  

Przed dokonaniem opisu i oszacowania komornik zawiadamia o terminie tych czynności znanych mu uczestników. Nadto komornik zawiadamia także potencjalnych uczestników postępowania poprzez obwieszczenie publiczne w budynku sądu oraz budynku gminy (inni wierzyciele mogą się przyłączyć do prowadzonej egzekucji, natomiast osoby, którym przysługują prawa do nieruchomości, mogą je komornikowi zgłaszać). Powyższe zawiadomienia i obwieszczenia powinny nastąpić przy najmniej na dwa tygodnie przed rozpoczęciem opisu.  

Opis i oszacowanie mogą zostać zaskarżone do sądu. Na tym etapie należy poczekać zatem na ich uprawomocnienie się. Dopiero po upływie dwóch tygodni od tego momentu termin licytacji może być wyznaczony przez komornika. Komornik ogłasza o licytacji przez publiczne obwieszczenie (wywieszone w budynku sądu oraz gminy). Nadto obwieszczenie o licytacji doręcza się uczestnikom postępowania oraz gminie, urzędowi skarbowemu oraz organom ubezpieczeń społecznych z wezwaniem, aby najpóźniej w terminie licytacji zgłosiły zestawienie podatków i innych danin publicznych, należnych do dnia licytacji.
Obwieszczenie powinno zostać upublicznione przy najmniej na dwa tygodnie przed terminem licytacji.
 
Po dopełnieniu wyżej opisanych formalności nie ma przeszkód, by przystąpić do przeprowadzenia licytacji. Odbywa się ona w obecności i pod nadzorem sędziego. Komornik wywołuje licytację i podaje do wiadomości obecnych istotne informacje dotyczące przedmiotu przetargu.  

Przetarg odbywa się ustnie (nie przewiduje się składania ofert pisemnych). Przy pierwszej licytacji cena wywoławcza wynosi co najmniej ¾ sumy oszacowania. Licytacja polega na zgłaszaniu kolejnych postąpień przez jej uczestników. Postąpienie nie może wynosić mniej niż jeden procent ceny wywołania, z zaokrągleniem wzwyż do pełnych złotych. Zaofiarowana cena natomiast przestaje wiązać, gdy inny licytant zaofiarował cenę wyższą.   Po ustaniu postąpień komornik, uprzedzając obecnych, że po trzecim obwieszczeniu dalsze postąpienia nie będą przyjęte, obwieści trzykrotnie ostatnio zaofiarowaną cenę, zamknie przetarg i wymieni licytanta, który zaofiarował najwyższą cenę.  

Po zamknięciu przetargu sąd w osobie sędziego, pod którego nadzorem odbywa się licytacja, wydaje postanowienie o przybiciu na rzecz licytanta, który zaofiarował najwyższą cenę, po wysłuchaniu tak jego, jak i obecnych uczestników. Przybicie powinno zostać ogłoszone niezwłocznie po ukończeniu przetargu.  

Po uprawomocnieniu się przybicia (można je zaskarżyć do sądu) i wykonaniu przez nabywcę warunków licytacyjnych (zapłaceniu wylicytowanej ceny), sąd wydaje postanowienie o przysądzeniu własności. Również i to postanowienie może być zaskarżone do sądu. Dopiero z chwilą uzyskania przez nie waloru prawomocności można uznać, że nabywca nabył zlicytowaną nieruchomość na własność.  

Jeśli nie dojdzie do nabycia nieruchomości na pierwszej licytacji, komornik na wniosek wierzyciela może wyznaczyć drugą licytację z ceną wywoławczą na poziomie 2/3 sumy oszacowania. Gdy także na tym etapie druga licytacja nie doprowadzi do wyłonienia nabywcy, nie dojdzie też do przejęcia nieruchomości, postępowanie egzekucyjne umarza się i nowa egzekucja z tej nieruchomości może być wszczęta dopiero po upływie roku
 
Adam Linkowski, radca prawny
wp.pl

Mieszkania za złotówkę na dłużej?

Walne zgromadzenia będą mogły wprowadzać dodatkowe opłaty przy przekształcaniu mieszkań lokatorskich. Jeżeli spółdzielcy nie podejmą uchwał, nadal będzie możliwe wyodrębnienie własności mieszkań za złotówkę.
Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Przewiduje on nowe zasady nabywania prawa własności mieszkań spółdzielczych i gwarantuje organom spółdzielni większy wpływ na wysokość związanych z tym kosztów.

– Propozycja zawiera zmiany uwzględniające orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia 2008 r. W wyroku tym Trybunał uznał, że niedopuszczalne jest przekształcanie mieszkań lokatorskich w odrębną własność za symboliczną złotówkę – wyjaśnia Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za spółdzielnie mieszkaniowe.

Dodatkowe opłaty

Zgodnie z projektem od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części.

Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.

– Pod koniec 2008 roku w rękach lokatorów znajdowało się nieco ponad 400 tys. mieszkań. Trybunał pozwolił na podtrzymanie obowiązujących zasad przekształceń za symboliczne kwoty do końca 2009 r., więc wiele spośród tych osób może do tego czasu przynajmniej złożyć wnioski o uwłaszczenie – zauważa Barbara Grzybowka-Kabańska, wiceprezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości.


Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy. Uchwała będzie miała jednak zastosowanie tylko do wniosków złożonych po dniu, kiedy stała się prawomocna.

– Zarówno członek spółdzielni, jak i jej zarząd mogą zaskarżyć taką uchwałę do sądu. Powstaje więc pytanie, jak w praktyce uda się skutecznie wprowadzać w życie i realizować nowe regulacje – zauważa Piotr Schramm, adwokat i partner kancelarii Gessel.

Rządowa propozycja zmienia także regulacje dotyczące terminów, w jakich zarząd jest zobowiązany do zawarcia umowy o przeniesienie własności lokalu. W dalszym ciągu będą to trzy miesiące, a przekroczenie tego terminu będzie usprawiedliwione tak jak obecnie tylko wówczas, gdy budynek był posadowiony na gruncie posiadającym nieuregulowany stan prawny. Tak samo będzie, gdy spółdzielni nie przysługiwało prawo własności lub użytkowania wieczystego gruntu. Różnica będzie polegała na tym, że termin będzie liczony nie zawsze od dnia złożenia wniosku o przekształcenie, ale także od dnia wejścia w życie uchwały zarządu określającej przedmiot odrębnej własności (jeśli została ona zaskarżona do sądu, to od dnia uprawomocnienia się orzeczenia).

Nie trzeba notariusza

Nowe przepisy mają także przedłużyć termin na przekształcanie mieszkań lokatorskich we własnościowe tam, gdzie spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym gruntów. Będzie to możliwe do końca 2012 r., nawet jeśli zarząd nie określi przedmiotu odrębnej własności lokali.

– Przedłużenie terminu umożliwiającego ustanawianie spółdzielczej własności jest potrzebne, gdyż są różne uwarunkowania prawne, które uniemożliwiają wyodrębnienie własności lokali i nie zależą od dobrej woli spółdzielni – mówi Ryszard Jajszczyk, dyrektor Biura Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

– Powodem są głównie długotrwałe procesy sądowe i roszczenia zgłaszane przez byłych właścicieli gruntów – wyjaśnia.

Nowelizacja ma rozwiać także wątpliwości dotyczące ważności zawieranych dotychczas umów o ustanowienie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Wiele spółdzielni dokonywało takich czynności w zwykłej formie pisemnej, lecz notariusze wskazywali na nieważność takich umów z powodu wymaganego przez kodeks cywilny aktu notarialnego. Przepisy stwierdzą jednoznacznie, że tego rodzaju czynności prawne dokonane po 31 lipca 2007 r. są ważne niezależnie od ich formy prawnej, zaś po wejściu w życie noweli właściwa będzie tutaj zwykła forma pisemna zawarta pod rygorem nieważności. Nowe zasady przekształceń (poza kilkoma kosmetycznymi przepisami) wejdą w życie 30 grudnia 2009 r.

Autor: Adam Makosz

Gazeta Prawna

Mieszkania za złotówkę na dłużej?

Walne zgromadzenia będą mogły wprowadzać dodatkowe opłaty przy przekształcaniu mieszkań lokatorskich. Jeżeli spółdzielcy nie podejmą uchwał, nadal będzie możliwe wyodrębnienie własności mieszkań za złotówkę.
Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Przewiduje on nowe zasady nabywania prawa własności mieszkań spółdzielczych i gwarantuje organom spółdzielni większy wpływ na wysokość związanych z tym kosztów.

– Propozycja zawiera zmiany uwzględniające orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 17 grudnia 2008 r. W wyroku tym Trybunał uznał, że niedopuszczalne jest przekształcanie mieszkań lokatorskich w odrębną własność za symboliczną złotówkę – wyjaśnia Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za spółdzielnie mieszkaniowe.

Dodatkowe opłaty

Zgodnie z projektem od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części.

Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.

– Pod koniec 2008 roku w rękach lokatorów znajdowało się nieco ponad 400 tys. mieszkań. Trybunał pozwolił na podtrzymanie obowiązujących zasad przekształceń za symboliczne kwoty do końca 2009 r., więc wiele spośród tych osób może do tego czasu przynajmniej złożyć wnioski o uwłaszczenie – zauważa Barbara Grzybowka-Kabańska, wiceprezydent Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości.


Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy. Uchwała będzie miała jednak zastosowanie tylko do wniosków złożonych po dniu, kiedy stała się prawomocna.

– Zarówno członek spółdzielni, jak i jej zarząd mogą zaskarżyć taką uchwałę do sądu. Powstaje więc pytanie, jak w praktyce uda się skutecznie wprowadzać w życie i realizować nowe regulacje – zauważa Piotr Schramm, adwokat i partner kancelarii Gessel.

Rządowa propozycja zmienia także regulacje dotyczące terminów, w jakich zarząd jest zobowiązany do zawarcia umowy o przeniesienie własności lokalu. W dalszym ciągu będą to trzy miesiące, a przekroczenie tego terminu będzie usprawiedliwione tak jak obecnie tylko wówczas, gdy budynek był posadowiony na gruncie posiadającym nieuregulowany stan prawny. Tak samo będzie, gdy spółdzielni nie przysługiwało prawo własności lub użytkowania wieczystego gruntu. Różnica będzie polegała na tym, że termin będzie liczony nie zawsze od dnia złożenia wniosku o przekształcenie, ale także od dnia wejścia w życie uchwały zarządu określającej przedmiot odrębnej własności (jeśli została ona zaskarżona do sądu, to od dnia uprawomocnienia się orzeczenia).

Nie trzeba notariusza

Nowe przepisy mają także przedłużyć termin na przekształcanie mieszkań lokatorskich we własnościowe tam, gdzie spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym gruntów. Będzie to możliwe do końca 2012 r., nawet jeśli zarząd nie określi przedmiotu odrębnej własności lokali.

– Przedłużenie terminu umożliwiającego ustanawianie spółdzielczej własności jest potrzebne, gdyż są różne uwarunkowania prawne, które uniemożliwiają wyodrębnienie własności lokali i nie zależą od dobrej woli spółdzielni – mówi Ryszard Jajszczyk, dyrektor Biura Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.

– Powodem są głównie długotrwałe procesy sądowe i roszczenia zgłaszane przez byłych właścicieli gruntów – wyjaśnia.

Nowelizacja ma rozwiać także wątpliwości dotyczące ważności zawieranych dotychczas umów o ustanowienie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Wiele spółdzielni dokonywało takich czynności w zwykłej formie pisemnej, lecz notariusze wskazywali na nieważność takich umów z powodu wymaganego przez kodeks cywilny aktu notarialnego. Przepisy stwierdzą jednoznacznie, że tego rodzaju czynności prawne dokonane po 31 lipca 2007 r. są ważne niezależnie od ich formy prawnej, zaś po wejściu w życie noweli właściwa będzie tutaj zwykła forma pisemna zawarta pod rygorem nieważności. Nowe zasady przekształceń (poza kilkoma kosmetycznymi przepisami) wejdą w życie 30 grudnia 2009 r.

Autor: Adam Makosz

Gazeta Prawna

Parking zamiast najwyższego budynku Europy

Miał być chlubą Moskwy i najwyższym wieżowcem w Europie. Na świecie przewyższałby go tylko rekordowy budynek arabskich szejków - Burj Dubai . Niestety wygląda na to, że zamiast majestatycznej Russia Tower powstanie… gigantyczny parking samochodowy.
Plany były imponujące – 620  metrów wysokości, 118 pięter, na których zamieszkać miało ok. 25 tys. osób. Oprócz apartamentów przewidziano także miejsca na biura, sklepy i hotel. Zastosowane technologie miały uczynić go też jedną z najbardziej przyjaznych środowisku konstrukcji w Europie. Pomyślano nawet o wykorzystaniu śniegu i wody deszczowej w toaletach.

fot. www.fosterandpartners.com



Za tym projektem stało słynne biuro architektoniczne sir Normana Fostera. Russia Tower miała być gotowa w 2011 r., to właśnie wokół niej miało wyrosnąć nowoczesne biznesowe centrum Moskwy - dzielnica drapaczy chmur oddalona od Kremla o 5,5 km. 

Niestety kłopoty inwestora sprawiły, że na 2,4 ha działce najprawdopodobniej wybudowany zostanie tylko wielopoziomowy parking na 3 tys. samochodów. Budowę największego europejskiego wieżowca rozpoczęto w 2007 r.  Inwestycje wstrzymano już pod koniec zeszłego roku, ponieważ firma Russian Land,  której właścicielem jest jeden z wpływowych rosyjskich oligarchów Szałwa Czygiryńskij, mocno ucierpiała przez kryzys finansowy. A na dokończenie budowy potrzeba jeszcze ok. 2 mln dolarów. Pojawiały się rozmaite pomysły  ratowanie ambitnego projektu, jeden z nich zakładał nawet „obcięcie” wieży prawie o 400 metrów! Ale wówczas o żadnym symbolu nowej Rosji nie mogło być mowy. W końcu więc zdecydowano się na praktyczne rozwiązanie, czyli parking.

wp.pl

Parking zamiast najwyższego budynku Europy

Miał być chlubą Moskwy i najwyższym wieżowcem w Europie. Na świecie przewyższałby go tylko rekordowy budynek arabskich szejków - Burj Dubai . Niestety wygląda na to, że zamiast majestatycznej Russia Tower powstanie… gigantyczny parking samochodowy.
Plany były imponujące – 620  metrów wysokości, 118 pięter, na których zamieszkać miało ok. 25 tys. osób. Oprócz apartamentów przewidziano także miejsca na biura, sklepy i hotel. Zastosowane technologie miały uczynić go też jedną z najbardziej przyjaznych środowisku konstrukcji w Europie. Pomyślano nawet o wykorzystaniu śniegu i wody deszczowej w toaletach.

fot. www.fosterandpartners.com



Za tym projektem stało słynne biuro architektoniczne sir Normana Fostera. Russia Tower miała być gotowa w 2011 r., to właśnie wokół niej miało wyrosnąć nowoczesne biznesowe centrum Moskwy - dzielnica drapaczy chmur oddalona od Kremla o 5,5 km. 

Niestety kłopoty inwestora sprawiły, że na 2,4 ha działce najprawdopodobniej wybudowany zostanie tylko wielopoziomowy parking na 3 tys. samochodów. Budowę największego europejskiego wieżowca rozpoczęto w 2007 r.  Inwestycje wstrzymano już pod koniec zeszłego roku, ponieważ firma Russian Land,  której właścicielem jest jeden z wpływowych rosyjskich oligarchów Szałwa Czygiryńskij, mocno ucierpiała przez kryzys finansowy. A na dokończenie budowy potrzeba jeszcze ok. 2 mln dolarów. Pojawiały się rozmaite pomysły  ratowanie ambitnego projektu, jeden z nich zakładał nawet „obcięcie” wieży prawie o 400 metrów! Ale wówczas o żadnym symbolu nowej Rosji nie mogło być mowy. W końcu więc zdecydowano się na praktyczne rozwiązanie, czyli parking.

wp.pl

Norwegia najlepszym miejscem do życia

Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.

W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.

Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.

"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.

Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.

W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.

Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.

mw/  ro/

PAP

Norwegia najlepszym miejscem do życia

Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.

W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.

Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.

"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.

Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.

W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.

Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.

mw/  ro/

PAP

Rewolucyjny sposób na skuteczną eksmisję?

Jeden z właścicieli kamienicy w Warszawie postanowił walczyć o swoje prawa. Latami starał się o wyegzekwowanie od gminy przyznanego wyroku eksmisyjnego. Niestety bez skutku. Lokatorzy wciąż żyją w jego mieszkaniu.
Takich przypadków jest coraz więcej. Niechcianych lokatorów, mimo przyznanego im wyroku eksmisyjnego, miesiącami a nawet latami trudno „wyprowadzić” z mieszkania. Wszystko przez przepis, który zabrania eksmitowania na bruk. Osobom tym przysługuje prawo do lokalu socjalnego, który musi zapewnić im gmina. I tu pojawiają się kłopoty, bo takich mieszkań jest jak na lekarstwo. Właściciele zmuszeni są więc do przymusowej „gościny” uciążliwych lokatorów. Niektórzy jednak walczą o swoje, tak jak właściciel jednej z kamienic na Nowym Świecie w Warszawie.

Jak informuje „Rzeczpospolita” postanowił on wykorzystać istniejące przepisy prawa i przerzucić koszty wynajmu na dłużnika, czyli gminę. Jak to możliwe? Prywatny właściciel może skorzystać z zapomnianego rozwiązania, który przewiduje art. 480 kodeksu cywilnego. Według niego, w razie zwłoki dłużnika w wykonaniu zobowiązania wierzyciel może zażądać, by sąd upoważnił go do wykonania czynności na koszt dłużnika. Jeśli sąd się zgodzi, można np. eksmitowanemu lokatorowi wynająć mieszkanie, za które będzie płaciła… gmina. Czyli problem z głowy.

Na razie nie wiadomo, jaki będzie wyrok, bo pozew dopiero co wpłynął do sądu. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Zapowiada się więc precedensowa sprawa. Nowatorskie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla właściciela jak i eksmitowanego, który sam mógłby wybrać sobie odpowiednie mieszkanie. Oczywiście nie luksusowy apartament, ponieważ musiałoby ono spełniać warunki określone w ustawie o ochronie praw lokatorów (m.in. czynsz nie może przekroczyć połowy stawki najniższego czynszu, a powierzchnia przypadająca na jedna osobę nie może być mniejsza niż 5 m kw., a w przypadku gospodarstwa 1-osobowego nie mniejsza niż 10 m kw.)


rp.pl

Rewolucyjny sposób na skuteczną eksmisję?

Jeden z właścicieli kamienicy w Warszawie postanowił walczyć o swoje prawa. Latami starał się o wyegzekwowanie od gminy przyznanego wyroku eksmisyjnego. Niestety bez skutku. Lokatorzy wciąż żyją w jego mieszkaniu.
Takich przypadków jest coraz więcej. Niechcianych lokatorów, mimo przyznanego im wyroku eksmisyjnego, miesiącami a nawet latami trudno „wyprowadzić” z mieszkania. Wszystko przez przepis, który zabrania eksmitowania na bruk. Osobom tym przysługuje prawo do lokalu socjalnego, który musi zapewnić im gmina. I tu pojawiają się kłopoty, bo takich mieszkań jest jak na lekarstwo. Właściciele zmuszeni są więc do przymusowej „gościny” uciążliwych lokatorów. Niektórzy jednak walczą o swoje, tak jak właściciel jednej z kamienic na Nowym Świecie w Warszawie.

Jak informuje „Rzeczpospolita” postanowił on wykorzystać istniejące przepisy prawa i przerzucić koszty wynajmu na dłużnika, czyli gminę. Jak to możliwe? Prywatny właściciel może skorzystać z zapomnianego rozwiązania, który przewiduje art. 480 kodeksu cywilnego. Według niego, w razie zwłoki dłużnika w wykonaniu zobowiązania wierzyciel może zażądać, by sąd upoważnił go do wykonania czynności na koszt dłużnika. Jeśli sąd się zgodzi, można np. eksmitowanemu lokatorowi wynająć mieszkanie, za które będzie płaciła… gmina. Czyli problem z głowy.

Na razie nie wiadomo, jaki będzie wyrok, bo pozew dopiero co wpłynął do sądu. To pierwszy taki przypadek w Polsce. Zapowiada się więc precedensowa sprawa. Nowatorskie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla właściciela jak i eksmitowanego, który sam mógłby wybrać sobie odpowiednie mieszkanie. Oczywiście nie luksusowy apartament, ponieważ musiałoby ono spełniać warunki określone w ustawie o ochronie praw lokatorów (m.in. czynsz nie może przekroczyć połowy stawki najniższego czynszu, a powierzchnia przypadająca na jedna osobę nie może być mniejsza niż 5 m kw., a w przypadku gospodarstwa 1-osobowego nie mniejsza niż 10 m kw.)


rp.pl

Nieruchomości: Londyn wciąż najbardziej atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych

Według najnowszych badań firmy Cushman & Wakefield na rynku nieruchomości komercyjnych w Londynie w kolejnym, drugim kwartale z rzędu odnotowano wzrost aktywności inwestycyjnej. Wyniki za 3 kw. 2009 pokazują, że na rynku w Londynie Centralnym w dzielnicach West End oraz City & Docklands zawarto transakcje opiewające na sumę 1,602 miliardów funtów brytyjskich, co stanowi wzrost o ponad 12% w stosunku do 2 kwartału (1,432 mld funtów) oraz wzrost o 29% w porównaniu do tego samego kwartału ubiegłego roku. Po raz pierwszy od 2 kw. 2007 r. rynek odnotował wzrost w dwóch kwartałach z rzędu.
Na rynku nadal dominującą grupę nabywców stanowią inwestorzy zagraniczni, liczący na korzyści płynące ze słabej pozycji funta oraz  na  atrakcyjne stopy zwrotu,  wynikające ze stosunkowo gwałtownej korekty cen na rynku londyńskim w porównaniu do innych regionów na świecie.

24-proc. wzrost wolumenu transakcji w dzielnicy West End w porównaniu do zeszłego kwartału


W dzielnicy West End po raz kolejny odnotowano największy wzrost aktywności, przy obrotach wynoszących 909 milionów funtów, co stanowi wzrost o 24% w porównaniu z 732 milionami funtów w 2 kwartale oraz o 32% w stosunku do 3 kw. ubiegłego roku.  Nie zaobserwowano oznak typowego ograniczenia działalności w tzw. przerwie wakacyjnej i sprzedający zaczynają wykorzystywać rosnący przez cały obecny rok popyt ze strony nabywców.

Ponad 70% wszystkich transakcji stanowiły inwestycje zagraniczne. Jedną z przyczyn jest stale słabnąca pozycja funta oraz szybsza niż na innych globalnych rynkach korekta, obserwowana na rynku londyńskim, jak i krajowym, co stanowi dla inwestorów gwarancję korzystnych zwrotów.

Z transakcji wartych odnotowania należy wymienić: nabycie budynku biurowego Portman House za sumę 155 milionów funtów przez libijski fundusz inwestycyjny Libyan Investment Authority, nabycie przez  spółkę Henderson budynku biurowego Telstar House w dzielnicy Paddington od firmy Prudential za kwotę 74,5 miliona funtów, jak również nabycie budynku przy Fitzroy Street przez firmę doradczą Arup, która miała w nim swoją siedzibę, za sumę 60 milionów funtów ( przy stopie kapitalizacji nieco ponad 7%).

Clive Bull, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w Londynie centralnym, powiedział: „Nie należy się dziwić, że stopy kapitalizacji znajdują się pod presją, szczególnie w sytuacji, gdy rynek nie może zaoferować zasobów zdolnych zaspokoić wymagań inwestorów. Proces wymuszonej sprzedaży aktywów dla większości brytyjskich instytucji oraz funduszy inwestycyjnych nieruchomości REIT już się zakończył i nie widać jak na razie żadnych oznak, żeby banki podjęły zapowiadane głośno działania mające na celu pozbywanie się niepłynnych aktywów. Pozostała cześć roku zapowiada się podobnie, przy pogłębiającej presji na stopy kapitalizacji.  Chociaż zarówno gospodarka, jak i rynek najmu nadal borykają się z trudnościami, inwestorzy zaczynają myśleć perspektywicznie, skupiając uwagę na umocnieniu pozycji rynkowej, co pozwoli im na osiąganie większych zysków w momencie przewidywanego powrotu ożywienia na rynek”.

Wartość transakcji inwestycyjnych będących  w toku w roku 2009 w dzielnicach City & Docklands powinna osiągnąć  2,5 miliarda funtów

Najbardziej znaczącą transakcją ubiegłego kwartału opiewającą na kwotę nieco ponad 1 miliard funtów było przejęcie przez fundusz Blackstone 50% udziałów w należącym do spółki British Land kompleksie biurowym Broadgate usytuowanym w centrum finansowym Londynu, dzielnicy City.

Wartość łącznych obrotów za 3 kw. (nie licząc wyżej wymienionej transakcji) wyniosła prawie 700 milionów funtów. Złożyło się na nią 19 transakcji, z których siedem opiewało na kwotę ponad 550 milionów funtów. Wszystkie one zostały zawarte przez fundusze zagraniczne, które stanowiły ok. 90% łącznej wielkości w 3 kw.

Chociaż powyższa kwota 700 milionów funtów oznacza spadek o 1% w stosunku do 2 kw., liczba transakcji niemal się podwoiła w porównaniu do ubiegłego kwartału. Ich łączna wartość świadczy o 25-proc. wzroście w stosunku do wyniku odnotowanego w tym samym kwartale zeszłego roku, wynoszącego 554 milionów funtów.
 
Najważniejsze transakcje to: nabycie przez niemiecki fundusz GLL wyremontowanego budynku biurowego Centrium w Londynie przy 61 Aldwych należącego do spółki Tishman Speyer za kwotę 128 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji ok. 7,2%); nabycie przez firmę Crescent Height nieruchomości przy 98 Theobalds Road, wynajętej przez spółkę Land Securities na krótki okres firmie Warner Brothers, za kwotę 43 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 8,5%).   Inną znaczącą transakcją było nabycie przez spółkę Union Invest nowoczesnego budynku biurowego położonego przy 10 Gresham Street ( EC2) od spółki Standard Life za sumę ok. 141 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 7,2%, z umowami najmu podpisanymi na różny okres oraz czynszami sięgającymi ponad 60 funtów za stopę kwadratową).

Zostały już podpisane umowy sprzedaży trzech budynków na sumę 105 milionów funtów, czekające na ostateczną finalizację, 10 kolejnych budynków o wartości 420 milionów funtów znajduje się już poza ofertą. Wszystko wskazuje na to, że łączna wartość transakcji, wyłączając nabycie budynku Broadgate wyniesie ok. 2,5 miliarda funtów.  Oczekuje się, że znaczny udział w tych wszystkich transakcjach będą miały fundusze zagraniczne, które nadal stanowią główną siłę napędową rynku, wykorzystując słabą pozycję funta, niskie stopy procentowe oraz stosunkowo wysokie stopy zwrotu.

Bill Tyser, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w londyńskim City, ostrzega, że: „Najważniejszą kwestią dla przyszłego rozwoju rynku, w sytuacji ciągłego wzrostu zainteresowania międzynarodowych inwestorów, w tym nowych podmiotów z Dalekiego Wschodu, pozostaje dostępność odpowiednich zasobów. W ostatnich tygodniach na obszarze całego Londynu Centralnego można było zaobserwować wzrost aktywności ze strony podmiotów krajowych, próbujących zrekompensować sobie gorsze wyniki osiągane na rynkach zagranicznych. Powoduje to zwiększoną presję na bardziej ryzykowne nieruchomości, charakteryzujące się krótkimi okresami gwarantowanych dochodów bądź które wymagają zasilenia kapitałowego.

Jednak te bardziej ryzykowne inwestycje, choć interesujące dla wielu inwestorów, wymagają finansowania, które wciąż jest ograniczone i kosztowne, co stanowi czynnik hamujący rozwój rynku wtórnego. Prognozy są nadal optymistyczne, dzięki coraz większej liczbie międzynarodowych i krajowych inwestorów powracających na rynek Wielkiej Brytanii, jak również dzięki korzystnym tendencjom związanym z czynszami, które osiągnęły już dolną wartość oraz przewidywanych zmianach w zakresie oferowanych okresach bezczynszowych”.


Cushman & Wakefield

gk

inwestycje.pl

Nieruchomości: Londyn wciąż najbardziej atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych

Według najnowszych badań firmy Cushman & Wakefield na rynku nieruchomości komercyjnych w Londynie w kolejnym, drugim kwartale z rzędu odnotowano wzrost aktywności inwestycyjnej. Wyniki za 3 kw. 2009 pokazują, że na rynku w Londynie Centralnym w dzielnicach West End oraz City & Docklands zawarto transakcje opiewające na sumę 1,602 miliardów funtów brytyjskich, co stanowi wzrost o ponad 12% w stosunku do 2 kwartału (1,432 mld funtów) oraz wzrost o 29% w porównaniu do tego samego kwartału ubiegłego roku. Po raz pierwszy od 2 kw. 2007 r. rynek odnotował wzrost w dwóch kwartałach z rzędu.
Na rynku nadal dominującą grupę nabywców stanowią inwestorzy zagraniczni, liczący na korzyści płynące ze słabej pozycji funta oraz  na  atrakcyjne stopy zwrotu,  wynikające ze stosunkowo gwałtownej korekty cen na rynku londyńskim w porównaniu do innych regionów na świecie.

24-proc. wzrost wolumenu transakcji w dzielnicy West End w porównaniu do zeszłego kwartału


W dzielnicy West End po raz kolejny odnotowano największy wzrost aktywności, przy obrotach wynoszących 909 milionów funtów, co stanowi wzrost o 24% w porównaniu z 732 milionami funtów w 2 kwartale oraz o 32% w stosunku do 3 kw. ubiegłego roku.  Nie zaobserwowano oznak typowego ograniczenia działalności w tzw. przerwie wakacyjnej i sprzedający zaczynają wykorzystywać rosnący przez cały obecny rok popyt ze strony nabywców.

Ponad 70% wszystkich transakcji stanowiły inwestycje zagraniczne. Jedną z przyczyn jest stale słabnąca pozycja funta oraz szybsza niż na innych globalnych rynkach korekta, obserwowana na rynku londyńskim, jak i krajowym, co stanowi dla inwestorów gwarancję korzystnych zwrotów.

Z transakcji wartych odnotowania należy wymienić: nabycie budynku biurowego Portman House za sumę 155 milionów funtów przez libijski fundusz inwestycyjny Libyan Investment Authority, nabycie przez  spółkę Henderson budynku biurowego Telstar House w dzielnicy Paddington od firmy Prudential za kwotę 74,5 miliona funtów, jak również nabycie budynku przy Fitzroy Street przez firmę doradczą Arup, która miała w nim swoją siedzibę, za sumę 60 milionów funtów ( przy stopie kapitalizacji nieco ponad 7%).

Clive Bull, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w Londynie centralnym, powiedział: „Nie należy się dziwić, że stopy kapitalizacji znajdują się pod presją, szczególnie w sytuacji, gdy rynek nie może zaoferować zasobów zdolnych zaspokoić wymagań inwestorów. Proces wymuszonej sprzedaży aktywów dla większości brytyjskich instytucji oraz funduszy inwestycyjnych nieruchomości REIT już się zakończył i nie widać jak na razie żadnych oznak, żeby banki podjęły zapowiadane głośno działania mające na celu pozbywanie się niepłynnych aktywów. Pozostała cześć roku zapowiada się podobnie, przy pogłębiającej presji na stopy kapitalizacji.  Chociaż zarówno gospodarka, jak i rynek najmu nadal borykają się z trudnościami, inwestorzy zaczynają myśleć perspektywicznie, skupiając uwagę na umocnieniu pozycji rynkowej, co pozwoli im na osiąganie większych zysków w momencie przewidywanego powrotu ożywienia na rynek”.

Wartość transakcji inwestycyjnych będących  w toku w roku 2009 w dzielnicach City & Docklands powinna osiągnąć  2,5 miliarda funtów

Najbardziej znaczącą transakcją ubiegłego kwartału opiewającą na kwotę nieco ponad 1 miliard funtów było przejęcie przez fundusz Blackstone 50% udziałów w należącym do spółki British Land kompleksie biurowym Broadgate usytuowanym w centrum finansowym Londynu, dzielnicy City.

Wartość łącznych obrotów za 3 kw. (nie licząc wyżej wymienionej transakcji) wyniosła prawie 700 milionów funtów. Złożyło się na nią 19 transakcji, z których siedem opiewało na kwotę ponad 550 milionów funtów. Wszystkie one zostały zawarte przez fundusze zagraniczne, które stanowiły ok. 90% łącznej wielkości w 3 kw.

Chociaż powyższa kwota 700 milionów funtów oznacza spadek o 1% w stosunku do 2 kw., liczba transakcji niemal się podwoiła w porównaniu do ubiegłego kwartału. Ich łączna wartość świadczy o 25-proc. wzroście w stosunku do wyniku odnotowanego w tym samym kwartale zeszłego roku, wynoszącego 554 milionów funtów.
 
Najważniejsze transakcje to: nabycie przez niemiecki fundusz GLL wyremontowanego budynku biurowego Centrium w Londynie przy 61 Aldwych należącego do spółki Tishman Speyer za kwotę 128 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji ok. 7,2%); nabycie przez firmę Crescent Height nieruchomości przy 98 Theobalds Road, wynajętej przez spółkę Land Securities na krótki okres firmie Warner Brothers, za kwotę 43 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 8,5%).   Inną znaczącą transakcją było nabycie przez spółkę Union Invest nowoczesnego budynku biurowego położonego przy 10 Gresham Street ( EC2) od spółki Standard Life za sumę ok. 141 milionów funtów (przy stopie kapitalizacji 7,2%, z umowami najmu podpisanymi na różny okres oraz czynszami sięgającymi ponad 60 funtów za stopę kwadratową).

Zostały już podpisane umowy sprzedaży trzech budynków na sumę 105 milionów funtów, czekające na ostateczną finalizację, 10 kolejnych budynków o wartości 420 milionów funtów znajduje się już poza ofertą. Wszystko wskazuje na to, że łączna wartość transakcji, wyłączając nabycie budynku Broadgate wyniesie ok. 2,5 miliarda funtów.  Oczekuje się, że znaczny udział w tych wszystkich transakcjach będą miały fundusze zagraniczne, które nadal stanowią główną siłę napędową rynku, wykorzystując słabą pozycję funta, niskie stopy procentowe oraz stosunkowo wysokie stopy zwrotu.

Bill Tyser, szef działu inwestycji firmy Cushman & Wakefield w londyńskim City, ostrzega, że: „Najważniejszą kwestią dla przyszłego rozwoju rynku, w sytuacji ciągłego wzrostu zainteresowania międzynarodowych inwestorów, w tym nowych podmiotów z Dalekiego Wschodu, pozostaje dostępność odpowiednich zasobów. W ostatnich tygodniach na obszarze całego Londynu Centralnego można było zaobserwować wzrost aktywności ze strony podmiotów krajowych, próbujących zrekompensować sobie gorsze wyniki osiągane na rynkach zagranicznych. Powoduje to zwiększoną presję na bardziej ryzykowne nieruchomości, charakteryzujące się krótkimi okresami gwarantowanych dochodów bądź które wymagają zasilenia kapitałowego.

Jednak te bardziej ryzykowne inwestycje, choć interesujące dla wielu inwestorów, wymagają finansowania, które wciąż jest ograniczone i kosztowne, co stanowi czynnik hamujący rozwój rynku wtórnego. Prognozy są nadal optymistyczne, dzięki coraz większej liczbie międzynarodowych i krajowych inwestorów powracających na rynek Wielkiej Brytanii, jak również dzięki korzystnym tendencjom związanym z czynszami, które osiągnęły już dolną wartość oraz przewidywanych zmianach w zakresie oferowanych okresach bezczynszowych”.


Cushman & Wakefield

gk

inwestycje.pl

Nowy trend w nieruchomościach: Mieszkania z ogrodem

Mieszkania z ogrodem zyskują na popularności wśród rodzin, młodych małżeństw, ale także wymagających singli, którzy od kwadratowych mieszkań w bloku, bardziej cenią sobie unikalność.
Młode małżeństwa i rodziny poszukujące własnego M na rynku nieruchomości, coraz częściej zwracają się w kierunku ofert niestandardowych, często nawet niszowych. Nowością zyskującą wciągu ostatnich miesięcy na popularności są mieszkania z ogrodem budowane na zamówienie, często według własnego projektu i na własnej ziemi. Dziś takie mieszkanie o powierzchni 80 m2 razem z ogrodem można mieć za niecałe 300 tys. złotych – przekonują przedstawiciele gliwickiej firmy Pozytywnie Zbudowany, która zajmuje się tego typu realizacjami.

Synteza domu i mieszkania

Co zrobić, kiedy marzy nam się nowoczesne mieszkanie na I piętrze w 100 proc. budowane według naszych wskazówek i pomysłów, a do tego z zielonym ogrodem, w którym mogłyby bawić się dzieci lub chociażby nasz pies?  Odpowiedzi na to postanowiła poszukać firma Pozytywnie Zbudowany.

Efektem tych poszukiwań są nowoczesne mieszkania z ogrodem budowane na indywidualne zamówienie – zupełnie nowa oferta mieszkaniowa dla wymagających i poszukujących świeżości na polskim rynku nieruchomości.

- Chcieliśmy stworzyć mieszkania, które z jednej strony zainteresują rodziny, które od życia w ciasnym bloku wolą przestrzeń, z drugiej strony chcieliśmy także stworzyć ofertę ciekawą dla singla, a nawet artysty, który ceni sobie indywidualizm swojego M i przestrzeń, na którą można od początku mieć wpływ
– mówi Michał Bacia właściciel firmy Pozytywnie Zbudowany z Gliwic.

Mieszkanie z ogrodem Pozytywnie Zbudowanych – jak mówi Bacia - to synteza tego, co najlepsze w domu i mieszkaniu.Z jednej strony mamy tutaj to, co cenne w domu, czyli swobodę, prywatność, przestrzeń, możliwość budowania w wybranym miejscu, zielony ogród, z drugiej zyskujemy to, co ważne w mieszkaniu – komfort, nowoczesność, miejski charakter – mówi.

Dziś ofertą domu z ogrodem interesują się w dużej mierze rodziny i młode małżeństwa. Za wyborem mieszkania z ogrodem przemawia wiele czynników. Jednym z nich jest cena. Mieszkanie takie można mieć już za niecałe 2500 zł za metr kw. Drugim - czas realizacji, który dzięki nowoczesnym technologiom skraca się do 3 miesięcy, nie nadwyrężając budżetu. Jednak czynnikiem najważniejszym jest wpływ na kształt przyszłego M. Klient Pozytywnie Zbudowany, bowiem sam decyduje o każdym detalu nowego mieszkania.

Elastyczne mieszkania

 – Mieszkanie z ogrodem może mieć zarówno rodzinny klimat, może być budowane z kominkiem, z pokojami dziecięcymi,  z tarasami, z ogrodem przystosowanym do zabaw dzieci, może być również designerskim wnętrzem, z otwartymi przestrzeniami, antresolą, dużymi oknami i ogrodem przystosowanym do wydawania przyjęć i grillowania – mówi Michał Bacia. - Klient od początku uczestniczy w procesie powstawania swojego mieszkania. Nie przychodzi na gotowe, nie musi się dostosowywać, to mieszkanie powstając, dostosowuje się do niego – dodaje.

Ale to nie koniec elementów, na które klient Pozytywnie Zbudowany ma wpływ. Rodzina, singiel czy młode małżeństwo, które decyduje się na mieszkanie z ogrodem budowane na zamówienie, ma również wpływ na to, gdzie zamieszka, a nawet, kto będzie ich sąsiadem.

 – Inwestycja taka może mieć zarówno charakter podmiejski, z całym charakterystycznym dla przedmieść klimatem i rodzinnością. Może mieć także charakter wielkomiejski czy wręcz designerski. To, gdzie budujemy, w jakiej lokalizacji, z jakim widokiem i sąsiedztwem zależy w wyłącznie od klienta. Najczęściej takie inwestycje powstają na jego własnej ziemi – mówi Bacia. – Klient może wybrać sobie nawet sąsiadów. Częste są przypadki, kiedy na mieszkania w takich budynkach decydują się wielopokoleniowe rodziny, albo grupy przyjaciół – mówi.

Jak dodaje Bacia, zdarzają się przypadki, kiedy klienci przychodzą do niego już z gotowym wyobrażeniem mieszkania  z ogrodem, a nawet zdjęciami gotowych domów zrobionymi zagranicą. – Na mieszkania z ogrodem decydują się osoby, które chcą czegoś więcej niż mieszkania w bloku, z drugiej strony z różnych powodów, nie zdecydowały się na dom. Bywa ze zjawiają się u nas małżeństwa z gotowym konceptem rodzinnego apartamentu, albo single, którzy chcą mieć wnętrze przystosowane do imprezowania – śmieje się Bacia.

Przykład – Mikołów

Mieszkania z ogrodem realizowane przez Pozytywnie Zbudowany powstają już na Śląsku. Jednym z obiektów tego typu jest budynek mieszkalny w Mikołowie (woj. śląskie), składający się z 2 mieszkań - parterowego i położonego na I piętrze. Oba mieszkania mają własne ogrody.

- Mieszkania z ogrodem, to wciąż niespotykana oferta na polskim rynku nieruchomości. Do tej pory można było mieć dom z ogrodem, albo mieszkanie z obszernym tarasem albo małymi balkonami. Zdarzały się także oferty mieszkań parterowych z ogrodem, ale tylko w gotowej ofercie firm deweloperskich. My w swojej ofercie jesteśmy w stanie wybudować mieszkanie z indywidualnym ogrodem, powstałe zarówno na parterze,  jak i na I piętrze – mówi Bacia.

Mieszkania w Mikołowie powstają w sumie na powierzchni 500 m2. Każde z nich ma po 80 m2 i składa się dużego salonu, dwóch sypialni, kuchni, łazienki, a także pomieszczenia gospodarczego. Ogród ma aż 250 m2. Każde z mieszkań ma własne miejsca parkingowe. Mieszkanie na I piętrze łączy się z ogrodem dzięki schodom i zadaszonej klatce schodowej, która prowadzi bezpośrednio do ogrodu. Cały budynek mieszkalny budowany jest na zamówienie klienta, który sam wybrał lokalizację i projekt.

- Mieszkania na piętrze, z ogrodem to nowość na rynku. To także doskonałe rozwiązanie dla rodzin. Ogród taki można zaadaptować na wiele sposobów. Urządzając w nim sad, plac zabaw, mini boisko, taras wyłożony egzotycznym drewnem lub miejsce do urządzania grilla – mówi Bacia.

Prosta technologia z USA


Do budowy mieszkań z ogrodem wykorzystuje się dziś nowoczesną technologię prefabrykowaną, która do Polski przywędrowała ze Stanów Zjednoczonych, gdzie na porządku dziennym jest budowanie  domów  w krótkim czasie.  Technologia ta pozwala na wybudowanie lokalu w niecałe 3 miesiące.

Co bardzo ważne, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, tego typu technologia jest bezpieczna dla zdrowia. Sprzyja także alergikom. Dla wielu rodzin jest także źródłem oszczędności. Budynki bowiem powstałe w ten sposób są energooszczędne.

Źródło: Pozytywnie Zbudowany

gk

 

Nowy trend w nieruchomościach: Mieszkania z ogrodem

Mieszkania z ogrodem zyskują na popularności wśród rodzin, młodych małżeństw, ale także wymagających singli, którzy od kwadratowych mieszkań w bloku, bardziej cenią sobie unikalność.
Młode małżeństwa i rodziny poszukujące własnego M na rynku nieruchomości, coraz częściej zwracają się w kierunku ofert niestandardowych, często nawet niszowych. Nowością zyskującą wciągu ostatnich miesięcy na popularności są mieszkania z ogrodem budowane na zamówienie, często według własnego projektu i na własnej ziemi. Dziś takie mieszkanie o powierzchni 80 m2 razem z ogrodem można mieć za niecałe 300 tys. złotych – przekonują przedstawiciele gliwickiej firmy Pozytywnie Zbudowany, która zajmuje się tego typu realizacjami.

Synteza domu i mieszkania

Co zrobić, kiedy marzy nam się nowoczesne mieszkanie na I piętrze w 100 proc. budowane według naszych wskazówek i pomysłów, a do tego z zielonym ogrodem, w którym mogłyby bawić się dzieci lub chociażby nasz pies?  Odpowiedzi na to postanowiła poszukać firma Pozytywnie Zbudowany.

Efektem tych poszukiwań są nowoczesne mieszkania z ogrodem budowane na indywidualne zamówienie – zupełnie nowa oferta mieszkaniowa dla wymagających i poszukujących świeżości na polskim rynku nieruchomości.

- Chcieliśmy stworzyć mieszkania, które z jednej strony zainteresują rodziny, które od życia w ciasnym bloku wolą przestrzeń, z drugiej strony chcieliśmy także stworzyć ofertę ciekawą dla singla, a nawet artysty, który ceni sobie indywidualizm swojego M i przestrzeń, na którą można od początku mieć wpływ
– mówi Michał Bacia właściciel firmy Pozytywnie Zbudowany z Gliwic.

Mieszkanie z ogrodem Pozytywnie Zbudowanych – jak mówi Bacia - to synteza tego, co najlepsze w domu i mieszkaniu.Z jednej strony mamy tutaj to, co cenne w domu, czyli swobodę, prywatność, przestrzeń, możliwość budowania w wybranym miejscu, zielony ogród, z drugiej zyskujemy to, co ważne w mieszkaniu – komfort, nowoczesność, miejski charakter – mówi.

Dziś ofertą domu z ogrodem interesują się w dużej mierze rodziny i młode małżeństwa. Za wyborem mieszkania z ogrodem przemawia wiele czynników. Jednym z nich jest cena. Mieszkanie takie można mieć już za niecałe 2500 zł za metr kw. Drugim - czas realizacji, który dzięki nowoczesnym technologiom skraca się do 3 miesięcy, nie nadwyrężając budżetu. Jednak czynnikiem najważniejszym jest wpływ na kształt przyszłego M. Klient Pozytywnie Zbudowany, bowiem sam decyduje o każdym detalu nowego mieszkania.

Elastyczne mieszkania

 – Mieszkanie z ogrodem może mieć zarówno rodzinny klimat, może być budowane z kominkiem, z pokojami dziecięcymi,  z tarasami, z ogrodem przystosowanym do zabaw dzieci, może być również designerskim wnętrzem, z otwartymi przestrzeniami, antresolą, dużymi oknami i ogrodem przystosowanym do wydawania przyjęć i grillowania – mówi Michał Bacia. - Klient od początku uczestniczy w procesie powstawania swojego mieszkania. Nie przychodzi na gotowe, nie musi się dostosowywać, to mieszkanie powstając, dostosowuje się do niego – dodaje.

Ale to nie koniec elementów, na które klient Pozytywnie Zbudowany ma wpływ. Rodzina, singiel czy młode małżeństwo, które decyduje się na mieszkanie z ogrodem budowane na zamówienie, ma również wpływ na to, gdzie zamieszka, a nawet, kto będzie ich sąsiadem.

 – Inwestycja taka może mieć zarówno charakter podmiejski, z całym charakterystycznym dla przedmieść klimatem i rodzinnością. Może mieć także charakter wielkomiejski czy wręcz designerski. To, gdzie budujemy, w jakiej lokalizacji, z jakim widokiem i sąsiedztwem zależy w wyłącznie od klienta. Najczęściej takie inwestycje powstają na jego własnej ziemi – mówi Bacia. – Klient może wybrać sobie nawet sąsiadów. Częste są przypadki, kiedy na mieszkania w takich budynkach decydują się wielopokoleniowe rodziny, albo grupy przyjaciół – mówi.

Jak dodaje Bacia, zdarzają się przypadki, kiedy klienci przychodzą do niego już z gotowym wyobrażeniem mieszkania  z ogrodem, a nawet zdjęciami gotowych domów zrobionymi zagranicą. – Na mieszkania z ogrodem decydują się osoby, które chcą czegoś więcej niż mieszkania w bloku, z drugiej strony z różnych powodów, nie zdecydowały się na dom. Bywa ze zjawiają się u nas małżeństwa z gotowym konceptem rodzinnego apartamentu, albo single, którzy chcą mieć wnętrze przystosowane do imprezowania – śmieje się Bacia.

Przykład – Mikołów

Mieszkania z ogrodem realizowane przez Pozytywnie Zbudowany powstają już na Śląsku. Jednym z obiektów tego typu jest budynek mieszkalny w Mikołowie (woj. śląskie), składający się z 2 mieszkań - parterowego i położonego na I piętrze. Oba mieszkania mają własne ogrody.

- Mieszkania z ogrodem, to wciąż niespotykana oferta na polskim rynku nieruchomości. Do tej pory można było mieć dom z ogrodem, albo mieszkanie z obszernym tarasem albo małymi balkonami. Zdarzały się także oferty mieszkań parterowych z ogrodem, ale tylko w gotowej ofercie firm deweloperskich. My w swojej ofercie jesteśmy w stanie wybudować mieszkanie z indywidualnym ogrodem, powstałe zarówno na parterze,  jak i na I piętrze – mówi Bacia.

Mieszkania w Mikołowie powstają w sumie na powierzchni 500 m2. Każde z nich ma po 80 m2 i składa się dużego salonu, dwóch sypialni, kuchni, łazienki, a także pomieszczenia gospodarczego. Ogród ma aż 250 m2. Każde z mieszkań ma własne miejsca parkingowe. Mieszkanie na I piętrze łączy się z ogrodem dzięki schodom i zadaszonej klatce schodowej, która prowadzi bezpośrednio do ogrodu. Cały budynek mieszkalny budowany jest na zamówienie klienta, który sam wybrał lokalizację i projekt.

- Mieszkania na piętrze, z ogrodem to nowość na rynku. To także doskonałe rozwiązanie dla rodzin. Ogród taki można zaadaptować na wiele sposobów. Urządzając w nim sad, plac zabaw, mini boisko, taras wyłożony egzotycznym drewnem lub miejsce do urządzania grilla – mówi Bacia.

Prosta technologia z USA


Do budowy mieszkań z ogrodem wykorzystuje się dziś nowoczesną technologię prefabrykowaną, która do Polski przywędrowała ze Stanów Zjednoczonych, gdzie na porządku dziennym jest budowanie  domów  w krótkim czasie.  Technologia ta pozwala na wybudowanie lokalu w niecałe 3 miesiące.

Co bardzo ważne, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi, tego typu technologia jest bezpieczna dla zdrowia. Sprzyja także alergikom. Dla wielu rodzin jest także źródłem oszczędności. Budynki bowiem powstałe w ten sposób są energooszczędne.

Źródło: Pozytywnie Zbudowany

gk

 

Czysta korzyść

Liczne zalety przydomowych oczyszczalni zachęcają do ich budowy. Ale o tym, czy przez lata będą pracować bezproblemowo, decyduje ich prawidłowy dobór i wykonanie, a także eksploatacja.

Ekologiczną alternatywą dla bezodpływowych zbiorników na ścieki (szamb) na terenach bez kanalizacji są przydomowe oczyszczalnie. Teraz, gdy nie jest potrzebne pozwolenie na ich budowę (wymagane jest jedynie zgłoszenie), łatwiej się zdecydować na taką inwestycję. Wcześniej trzeba jednak sprawdzić, czy na działce można zbudować oczyszczalnię, a następnie wybrać odpowiednią, dopasowaną do lokalnych warunków. Największą popularnością cieszą się te z drenażem rozsączającym, ale to nie jedyne skuteczne rozwiązanie. Do wyboru mamy co najmniej kilka rodzajów oczyszczalni, więc warto poznać zasadę ich działania, zalety i wymagania, aby wybrać najlepszą.

W zgodzie z prawem

Przed decyzją o budowie oczyszczalni należy się dowiedzieć, czy miejscowe przepisy dopuszczają jej wykonanie. Można ją zbudować tylko na obszarze nieskanalizowanym. Właściciele działek położonych na terenach z kanalizacją mają obowiązek przyłączyć się do istniejącej sieci. Jeśli ta jest dopiero w planach, są dwie możliwości:

  • jeżeli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza korzystanie z indywidualnych urządzeń do odprowadzania ścieków, w tym przydomowych oczyszczalni – ich posiadacze nie będą mieli obowiązku podłączenia domu do kanalizacji, nawet gdy w przyszłości zostanie ona wybudowana;
  • gdy do czasu wybudowania kanalizacji nie przewiduje się żadnych tymczasowych rozwiązań – wniosek o pozwolenie na oczyszczalnię spotka się ze sprzeciwem ze strony urzędu.

O możliwości wykonania przydomowej oczyszczalni decydują też względy bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Nie można jej budować na terenach narażonych na powodzie i zalewanie wodami opadowymi, a także podlegających szczególnej ochronie środowiska, na przykład w strefach ochronnych ujęć wody pitnej, czy w są- siedztwie parków krajobrazowych. Te kwestie są regulowane przepisami lokalnymi. Z kolei Prawo wodne zwalnia właścicieli gruntu z konieczności uzyskania specjalnego pozwolenia (zwanego wodnoprawnym) na wprowadzanie oczyszczonych ścieków do wód lub ziemi, jeśli ich ilość nie przekracza 5 m3/dobę (tak właśnie jest w przypadku przydomowych oczyszczalni). Warto jednak wybrać się do wydziału ochrony środowiska, aby uzyskać informacje dotyczące możliwości odprowadzania oczyszczonych ścieków.

Zamiar budowy oczyszczalni trzeba zgłosić w starostwie. Urząd ma 30 dni, aby sprzeciwić się naszej inwestycji. Jeżeli nie zrobi tego w wyznaczonym czasie, możemy rozpocząć budowę. Nie należy jednak zwlekać z tym dłużej niż dwa lata od określonego w zgłoszeniu terminu rozpoczęcia robót.

Oczyszczalnia czy ogród

Oczyszczalnie roślinne oprócz walorów praktycznych mają też estetyczne. Laikowi trudno się zorientować, że skalniak lub porośnięta bujną roślinnością rabata to elementy oczyszczalni.

W bezpiecznej odległości


Wybierając miejsce na przydomową oczyszczalnię, musimy mieć pewność, że żadne zanieczyszczenia ani mikroorganizmy chorobotwórcze nie przedostaną się z niej do wód gruntowych lub obiektów zlokalizowanych w jej pobliżu, na przykład do studni. Dlatego oczyszczalnia musi być od nich odpowiednio oddalona. Wymaganych i zalecanych odległości od innych obiektów należy przestrzegać nie tylko na własnej działce. Trzeba także uwzględnić ewentualne kolizje z podobnymi elementami na działkach sąsiednich. Zgodnie z prawem „przepływowe, szczelne osadniki podziemne, stanowiące część indywidualnego urządzenia do biologicznego oczyszczania ścieków bytowo-gospodarczych, służące do wstępnego ich oczyszczania, mogą być sytuowane bezpośrednio w sąsiedztwie budynków jednorodzinnych, pod warunkiem wyprowadzenia ich odpowietrzenia przez instalację kanalizacyjną co najmniej 0,6 m powyżej górnej krawędzi okien i drzwi zewnętrznych w takim budynku”. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, osadnik musi być oddalony od budynku o co najmniej 5 m. Dobrze jest umieścić go jak najbliżej, wówczas ścieki nie zdążą wystygnąć, zanim dotrą do osadnika i procesy fermentacji będą zachodzić bardziej intensywnie.Jeżeli odległość osadnika od domu będzie większa, przewód doprowadzający ścieki należy ocieplić. Głębokość posadowienia osadnika wynosi zwykle 30-50 cm poniżej powierzchni terenu, ale zależy od głębokości wylotu instalacji kanalizacyjnej. Czasem konieczne jest zamontowanie osadnika głębiej i wtedy trzeba go od góry wzmocnić betonową płytą.
Minimalne odległości drenażu rozsączającego to:

  • od studni (również na sąsiedniej działce) – 30 m;
  • od budynku, drzew i dużych krzewów – 3 m;
  • od granicy działki – 2 m.

Działka z warunkami

Aby dobrze wybrać rodzaj oczyszczalni, należy dopasować ją przede wszystkim do wielkości działki, panujących na niej warunków gruntowo-wodnych, a także istniejącego odbiornika oczyszczonych ścieków.

Reaktory takich oczyszczalni zakopane w ziemi są całkowicie odizolowane od otoczenia. Powierzchnia działki może być niewielka, a warunki gruntowo-wodne nie mają wpływu na pracę oczyszczalni

Gdy na działce jest za mało miejsca na drenaż, ale także w każdej innej sytuacji, można wybrać oczyszczalnię ze złożem biologicznym lub z osadem czynnym

Wielkość działki. Z wyborem oczyszczalni nie będzie problemu, gdy mamy rozległy płaski teren z niskim poziomem wód gruntowych i dobrze przepuszczalnym gruntem. Można się wtedy zdecydować na rozwiązanie najprostsze i najtańsze w budowie, czyli oczyszczalnię z drenażem rozsączającym albo każdą inną, zwykle jednak droższą. Gdy działka jest mała, do wyboru mamy oczyszczalnię z osadem czynnym lub złożem biologicznym albo z fitoreaktorem. Można też zbudować oczyszczalnię z drenażem rozsączającym, ale zamiast tradycyjnego rozprowadzenia drenów w warstwie żwiru, ułożyć je na specjalnych pakietach rozsączających. Pozwalato zmniejszyć powierzchnię potrzebną na oczyszczalnię nawet o ponad 50%.
Warunki gruntowo-wodne. Są istotne tylko w przypadku oczyszczalni z drenażem rozsączającym. Badania przepuszczalności gruntu na działce oraz określenie poziomu wód gruntowych najlepiej powierzyć specjaliście – geotechnikowi. Na podstawie kilku odwiertów, które wykona na naszej działce, wyda pisemną opinię dotyczącą warunków gruntowo-wodnych. Jeżeli okażą się niekorzystne do ułożenia typowego drenażu rozsączającego, można wykonać jeden z jego wariantów – złoże piaskowe (ewentualnie piaskowo-żwirowe) lub kopiec filtracyjny. Kopiec filtracyjny stosuje się wtedy, gdy odległość zwierciadła wód gruntowych od projektowanego drenażu jest mniejsza niż 1,5 m. Wysokość kopca należy dobrać tak, aby ułożone na nim rury drenażu znajdowały się w wymaganej odległości od zwierciadła wód gruntowych (co najmniej 1,5 m). Przed drenażem trzeba wtedy zainstalować przepompownię ścieków. Kopiec przykrywa się warstwą ziemi, która chroni przed mrozem i wodą opadową. Aby uatrakcyjnić jego wygląd, można zaaranżować ogródek skalny z roślinnością o płytkim systemie korzeniowym (na przykład wrzosy i trawy). Złoże piaskowe stosuje się przede wszystkim na działkach z gruntem o nieodpowiedniej przepuszczalności, ale także wtedy, gdy poziom wód gruntowych jest wysoki. Ponieważ dno wykopu przeznaczonego na filtr wykłada się grubą nieprzepuszczalną folią, jest on całkowicie odizolowany od gruntu. Ścieki doprowadza się do studzienki rozdzielającej i systemem drenów rozprowadza w górnej części filtra. W dolnej jest natomiast ułożony drugi układ drenów, który zbiera oczyszczone ścieki i odprowadza do pobliskiego odbiornika.

Przegląd przydomowych oczyszczalni ścieków znajdziesz w miesięczniku Murator 8/2009.

"Murator"

Tekst: Agata Kosiarska
Zdjęcia: firmy Poliplast, Ekopan, Aquaclear, Sanitech

Czysta korzyść

Liczne zalety przydomowych oczyszczalni zachęcają do ich budowy. Ale o tym, czy przez lata będą pracować bezproblemowo, decyduje ich prawidłowy dobór i wykonanie, a także eksploatacja.

Ekologiczną alternatywą dla bezodpływowych zbiorników na ścieki (szamb) na terenach bez kanalizacji są przydomowe oczyszczalnie. Teraz, gdy nie jest potrzebne pozwolenie na ich budowę (wymagane jest jedynie zgłoszenie), łatwiej się zdecydować na taką inwestycję. Wcześniej trzeba jednak sprawdzić, czy na działce można zbudować oczyszczalnię, a następnie wybrać odpowiednią, dopasowaną do lokalnych warunków. Największą popularnością cieszą się te z drenażem rozsączającym, ale to nie jedyne skuteczne rozwiązanie. Do wyboru mamy co najmniej kilka rodzajów oczyszczalni, więc warto poznać zasadę ich działania, zalety i wymagania, aby wybrać najlepszą.

W zgodzie z prawem

Przed decyzją o budowie oczyszczalni należy się dowiedzieć, czy miejscowe przepisy dopuszczają jej wykonanie. Można ją zbudować tylko na obszarze nieskanalizowanym. Właściciele działek położonych na terenach z kanalizacją mają obowiązek przyłączyć się do istniejącej sieci. Jeśli ta jest dopiero w planach, są dwie możliwości:

  • jeżeli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza korzystanie z indywidualnych urządzeń do odprowadzania ścieków, w tym przydomowych oczyszczalni – ich posiadacze nie będą mieli obowiązku podłączenia domu do kanalizacji, nawet gdy w przyszłości zostanie ona wybudowana;
  • gdy do czasu wybudowania kanalizacji nie przewiduje się żadnych tymczasowych rozwiązań – wniosek o pozwolenie na oczyszczalnię spotka się ze sprzeciwem ze strony urzędu.

O możliwości wykonania przydomowej oczyszczalni decydują też względy bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Nie można jej budować na terenach narażonych na powodzie i zalewanie wodami opadowymi, a także podlegających szczególnej ochronie środowiska, na przykład w strefach ochronnych ujęć wody pitnej, czy w są- siedztwie parków krajobrazowych. Te kwestie są regulowane przepisami lokalnymi. Z kolei Prawo wodne zwalnia właścicieli gruntu z konieczności uzyskania specjalnego pozwolenia (zwanego wodnoprawnym) na wprowadzanie oczyszczonych ścieków do wód lub ziemi, jeśli ich ilość nie przekracza 5 m3/dobę (tak właśnie jest w przypadku przydomowych oczyszczalni). Warto jednak wybrać się do wydziału ochrony środowiska, aby uzyskać informacje dotyczące możliwości odprowadzania oczyszczonych ścieków.

Zamiar budowy oczyszczalni trzeba zgłosić w starostwie. Urząd ma 30 dni, aby sprzeciwić się naszej inwestycji. Jeżeli nie zrobi tego w wyznaczonym czasie, możemy rozpocząć budowę. Nie należy jednak zwlekać z tym dłużej niż dwa lata od określonego w zgłoszeniu terminu rozpoczęcia robót.

Oczyszczalnia czy ogród

Oczyszczalnie roślinne oprócz walorów praktycznych mają też estetyczne. Laikowi trudno się zorientować, że skalniak lub porośnięta bujną roślinnością rabata to elementy oczyszczalni.

W bezpiecznej odległości


Wybierając miejsce na przydomową oczyszczalnię, musimy mieć pewność, że żadne zanieczyszczenia ani mikroorganizmy chorobotwórcze nie przedostaną się z niej do wód gruntowych lub obiektów zlokalizowanych w jej pobliżu, na przykład do studni. Dlatego oczyszczalnia musi być od nich odpowiednio oddalona. Wymaganych i zalecanych odległości od innych obiektów należy przestrzegać nie tylko na własnej działce. Trzeba także uwzględnić ewentualne kolizje z podobnymi elementami na działkach sąsiednich. Zgodnie z prawem „przepływowe, szczelne osadniki podziemne, stanowiące część indywidualnego urządzenia do biologicznego oczyszczania ścieków bytowo-gospodarczych, służące do wstępnego ich oczyszczania, mogą być sytuowane bezpośrednio w sąsiedztwie budynków jednorodzinnych, pod warunkiem wyprowadzenia ich odpowietrzenia przez instalację kanalizacyjną co najmniej 0,6 m powyżej górnej krawędzi okien i drzwi zewnętrznych w takim budynku”. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, osadnik musi być oddalony od budynku o co najmniej 5 m. Dobrze jest umieścić go jak najbliżej, wówczas ścieki nie zdążą wystygnąć, zanim dotrą do osadnika i procesy fermentacji będą zachodzić bardziej intensywnie.Jeżeli odległość osadnika od domu będzie większa, przewód doprowadzający ścieki należy ocieplić. Głębokość posadowienia osadnika wynosi zwykle 30-50 cm poniżej powierzchni terenu, ale zależy od głębokości wylotu instalacji kanalizacyjnej. Czasem konieczne jest zamontowanie osadnika głębiej i wtedy trzeba go od góry wzmocnić betonową płytą.
Minimalne odległości drenażu rozsączającego to:

  • od studni (również na sąsiedniej działce) – 30 m;
  • od budynku, drzew i dużych krzewów – 3 m;
  • od granicy działki – 2 m.

Działka z warunkami

Aby dobrze wybrać rodzaj oczyszczalni, należy dopasować ją przede wszystkim do wielkości działki, panujących na niej warunków gruntowo-wodnych, a także istniejącego odbiornika oczyszczonych ścieków.

Reaktory takich oczyszczalni zakopane w ziemi są całkowicie odizolowane od otoczenia. Powierzchnia działki może być niewielka, a warunki gruntowo-wodne nie mają wpływu na pracę oczyszczalni

Gdy na działce jest za mało miejsca na drenaż, ale także w każdej innej sytuacji, można wybrać oczyszczalnię ze złożem biologicznym lub z osadem czynnym

Wielkość działki. Z wyborem oczyszczalni nie będzie problemu, gdy mamy rozległy płaski teren z niskim poziomem wód gruntowych i dobrze przepuszczalnym gruntem. Można się wtedy zdecydować na rozwiązanie najprostsze i najtańsze w budowie, czyli oczyszczalnię z drenażem rozsączającym albo każdą inną, zwykle jednak droższą. Gdy działka jest mała, do wyboru mamy oczyszczalnię z osadem czynnym lub złożem biologicznym albo z fitoreaktorem. Można też zbudować oczyszczalnię z drenażem rozsączającym, ale zamiast tradycyjnego rozprowadzenia drenów w warstwie żwiru, ułożyć je na specjalnych pakietach rozsączających. Pozwalato zmniejszyć powierzchnię potrzebną na oczyszczalnię nawet o ponad 50%.
Warunki gruntowo-wodne. Są istotne tylko w przypadku oczyszczalni z drenażem rozsączającym. Badania przepuszczalności gruntu na działce oraz określenie poziomu wód gruntowych najlepiej powierzyć specjaliście – geotechnikowi. Na podstawie kilku odwiertów, które wykona na naszej działce, wyda pisemną opinię dotyczącą warunków gruntowo-wodnych. Jeżeli okażą się niekorzystne do ułożenia typowego drenażu rozsączającego, można wykonać jeden z jego wariantów – złoże piaskowe (ewentualnie piaskowo-żwirowe) lub kopiec filtracyjny. Kopiec filtracyjny stosuje się wtedy, gdy odległość zwierciadła wód gruntowych od projektowanego drenażu jest mniejsza niż 1,5 m. Wysokość kopca należy dobrać tak, aby ułożone na nim rury drenażu znajdowały się w wymaganej odległości od zwierciadła wód gruntowych (co najmniej 1,5 m). Przed drenażem trzeba wtedy zainstalować przepompownię ścieków. Kopiec przykrywa się warstwą ziemi, która chroni przed mrozem i wodą opadową. Aby uatrakcyjnić jego wygląd, można zaaranżować ogródek skalny z roślinnością o płytkim systemie korzeniowym (na przykład wrzosy i trawy). Złoże piaskowe stosuje się przede wszystkim na działkach z gruntem o nieodpowiedniej przepuszczalności, ale także wtedy, gdy poziom wód gruntowych jest wysoki. Ponieważ dno wykopu przeznaczonego na filtr wykłada się grubą nieprzepuszczalną folią, jest on całkowicie odizolowany od gruntu. Ścieki doprowadza się do studzienki rozdzielającej i systemem drenów rozprowadza w górnej części filtra. W dolnej jest natomiast ułożony drugi układ drenów, który zbiera oczyszczone ścieki i odprowadza do pobliskiego odbiornika.

Przegląd przydomowych oczyszczalni ścieków znajdziesz w miesięczniku Murator 8/2009.

"Murator"

Tekst: Agata Kosiarska
Zdjęcia: firmy Poliplast, Ekopan, Aquaclear, Sanitech

Colliers: Ceny powierzchni biurowych w Polsce wzrosną

Colliers International, firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych, prognozuje sytuację na rynku powierzchni biurowych w Polsce. Autorem ekspertyzy jest Robert Karniewski, Partner w Dziale Powierzchni Biurowych Colliers International, jedynym dziale biurowym na rynku, który specjalizuje się wyłącznie w reprezentacji najemców. Robert Karniewski wskazuje na nadchodzące ożywienie w tej części rynku powierzchni komercyjnych, wzrost cen o 8-15%, a także zdecydowany spadek liczby wolnych biur.
Krótkie podsumowanie I półrocza 2009 na rynku powierzchni biurowych w Polsce
Patrząc na minione półrocze widać, że praktycznie na wszystkich rynkach wzrósł wskaźnik wolnych powierzchni w porównaniu do połowy 2008 r., lecz w większości miast nadal utrzymuje się na niskim poziomie i wynosi średnio miedzy 5 a 10%. Dla stolicy, najbardziej aktywnego rynku w kraju, na koniec czerwca wyniósł zaledwie 5,67%, niemniej stosunkowo duża aktywność najemców w ostatnich miesiącach nie przekłada się jeszcze na dużą liczbę zawieranych kontraktów. Najwięcej wolnych powierzchni biurowych można znaleźć dziś w Łodzi (26%) i Wrocławiu (12%), a jeśli chodzi o Warszawę, to najwięcej wolnych biur czeka na najemców na Służewcu Przemysłowym na Mokotowie.

Ceny biur idą w górę
Sytuacja ta jednak nie będzie trwała wiecznie. Z kwartału na kwartał liczba pustostanów będzie malała, i to w całym kraju. Wynika to z prostego faktu wprowadzania na rynek biurowy coraz mniejszej liczby nowych obiektów. Na fali spowolnienia gospodarczego wiele firm zamroziło swoje decyzje w zakresie ekspansji, decydując się często na renegocjację dotychczasowych umów. Brak nowych najemców, zwłaszcza w opcji pre-lease czyli podpisania umowy przed rozpoczęciem budowy biurowca, przełożył się z kolei na usztywnienie polityki banków w zakresie kredytowania inwestycji. Zatem zgodnie z prawami rynku, gdy maleje podaż, ceny powierzchni biurowych na pewno pójdą w górę. Już w drugim kwartale 2010 spodziewamy się wzrostu cen w zależności od rynku o 8-15%.


Zbliża się koniec rynku najemcy
Wraz ze wzrostem cen zmaleje elastyczność właścicieli biurowców i deweloperów w zakresie oferowanych dziś zachęt dla najemców. Jeśli zatem firma poszukuje dziś biura, namawiam do aktywnych działań w tym zakresie, gdyż powoli wychodzimy z rynku najemcy, a wchodzimy w cykl rynku, na którym warunki dyktuje właściciel biura bądź deweloper.

Renegocjuj
Firmy, które zdecydują się dziś na przeprowadzkę do nowego biura mogą oczekiwać wyjątkowo atrakcyjnych ofert w zakresie długości okresu zwolnienia z czynszu. W zależności od rynku i sytuacji konkretnego budynku, można wynegocjować nawet do 12 miesięcy wakacji czynszowych. Z kolei renegocjacje obecnej umowy najmu mogą przynieść korzystne zmiany nawet 1,5 roku, 2 lata przed jej zakończeniem. Negocjacjom cenowym na tak elastycznym rynku podlegają dziś nawet opłaty eksploatacyjne. W wyniku poprawnie przeprowadzonych renegocjacji obie strony zyskują - najemca oszczędności w czynszu bieżącym, a właściciel przedłużenie umowy ze sprawdzonym najemcą na kolejnych kilkadziesiąt miesięcy i utrzymanie portfolio. Kilka lat temu renegocjacjom podlegało zaledwie kilka procent umów - firmy zainteresowane ekspansją przenosiły się po prostu do nowego biura. W ostatnich kilkunastu miesiącach odsetek ten regularnie rósł i obecnie renegocjacje dotyczą praktycznie co trzeciej nowo zawieranej umowy najmu.

Korzystaj z umów pre-lease
Największe korzyści najemcy mogą osiągnąć przy podpisaniu tzw. umowy pre lease. Nawet mała firma może uzyskać bardzo korzystne warunki najmu na etapie, gdy inwestor otwiera pulę najemców niezbędną do uruchomienia finansowania bankowego. Oznacza to, że firma, która będzie pierwszym najemcą i wynajmie na przykład 2.000 mkw może mieć dużo lepszą średnią stawkę niż kolejny najemca na 5.000 mkw.

Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku biurowców przeznaczonych na sprzedaż. Gdy inwestor zostaje z 15-25 procentami wolnej powierzchni, której wynajem jest konieczny do spełnienia wszystkich warunków do sprzedaży biurowca, wówczas na tym etapie też jest w stanie zaoferować większe zachęty w zakresie cen i okresu zwolnienia z czynszu.


Źródło: Colliers

Colliers: Ceny powierzchni biurowych w Polsce wzrosną

Colliers International, firma doradcza na rynku nieruchomości komercyjnych, prognozuje sytuację na rynku powierzchni biurowych w Polsce. Autorem ekspertyzy jest Robert Karniewski, Partner w Dziale Powierzchni Biurowych Colliers International, jedynym dziale biurowym na rynku, który specjalizuje się wyłącznie w reprezentacji najemców. Robert Karniewski wskazuje na nadchodzące ożywienie w tej części rynku powierzchni komercyjnych, wzrost cen o 8-15%, a także zdecydowany spadek liczby wolnych biur.
Krótkie podsumowanie I półrocza 2009 na rynku powierzchni biurowych w Polsce
Patrząc na minione półrocze widać, że praktycznie na wszystkich rynkach wzrósł wskaźnik wolnych powierzchni w porównaniu do połowy 2008 r., lecz w większości miast nadal utrzymuje się na niskim poziomie i wynosi średnio miedzy 5 a 10%. Dla stolicy, najbardziej aktywnego rynku w kraju, na koniec czerwca wyniósł zaledwie 5,67%, niemniej stosunkowo duża aktywność najemców w ostatnich miesiącach nie przekłada się jeszcze na dużą liczbę zawieranych kontraktów. Najwięcej wolnych powierzchni biurowych można znaleźć dziś w Łodzi (26%) i Wrocławiu (12%), a jeśli chodzi o Warszawę, to najwięcej wolnych biur czeka na najemców na Służewcu Przemysłowym na Mokotowie.

Ceny biur idą w górę
Sytuacja ta jednak nie będzie trwała wiecznie. Z kwartału na kwartał liczba pustostanów będzie malała, i to w całym kraju. Wynika to z prostego faktu wprowadzania na rynek biurowy coraz mniejszej liczby nowych obiektów. Na fali spowolnienia gospodarczego wiele firm zamroziło swoje decyzje w zakresie ekspansji, decydując się często na renegocjację dotychczasowych umów. Brak nowych najemców, zwłaszcza w opcji pre-lease czyli podpisania umowy przed rozpoczęciem budowy biurowca, przełożył się z kolei na usztywnienie polityki banków w zakresie kredytowania inwestycji. Zatem zgodnie z prawami rynku, gdy maleje podaż, ceny powierzchni biurowych na pewno pójdą w górę. Już w drugim kwartale 2010 spodziewamy się wzrostu cen w zależności od rynku o 8-15%.


Zbliża się koniec rynku najemcy
Wraz ze wzrostem cen zmaleje elastyczność właścicieli biurowców i deweloperów w zakresie oferowanych dziś zachęt dla najemców. Jeśli zatem firma poszukuje dziś biura, namawiam do aktywnych działań w tym zakresie, gdyż powoli wychodzimy z rynku najemcy, a wchodzimy w cykl rynku, na którym warunki dyktuje właściciel biura bądź deweloper.

Renegocjuj
Firmy, które zdecydują się dziś na przeprowadzkę do nowego biura mogą oczekiwać wyjątkowo atrakcyjnych ofert w zakresie długości okresu zwolnienia z czynszu. W zależności od rynku i sytuacji konkretnego budynku, można wynegocjować nawet do 12 miesięcy wakacji czynszowych. Z kolei renegocjacje obecnej umowy najmu mogą przynieść korzystne zmiany nawet 1,5 roku, 2 lata przed jej zakończeniem. Negocjacjom cenowym na tak elastycznym rynku podlegają dziś nawet opłaty eksploatacyjne. W wyniku poprawnie przeprowadzonych renegocjacji obie strony zyskują - najemca oszczędności w czynszu bieżącym, a właściciel przedłużenie umowy ze sprawdzonym najemcą na kolejnych kilkadziesiąt miesięcy i utrzymanie portfolio. Kilka lat temu renegocjacjom podlegało zaledwie kilka procent umów - firmy zainteresowane ekspansją przenosiły się po prostu do nowego biura. W ostatnich kilkunastu miesiącach odsetek ten regularnie rósł i obecnie renegocjacje dotyczą praktycznie co trzeciej nowo zawieranej umowy najmu.

Korzystaj z umów pre-lease
Największe korzyści najemcy mogą osiągnąć przy podpisaniu tzw. umowy pre lease. Nawet mała firma może uzyskać bardzo korzystne warunki najmu na etapie, gdy inwestor otwiera pulę najemców niezbędną do uruchomienia finansowania bankowego. Oznacza to, że firma, która będzie pierwszym najemcą i wynajmie na przykład 2.000 mkw może mieć dużo lepszą średnią stawkę niż kolejny najemca na 5.000 mkw.

Podobna sytuacja może mieć miejsce w przypadku biurowców przeznaczonych na sprzedaż. Gdy inwestor zostaje z 15-25 procentami wolnej powierzchni, której wynajem jest konieczny do spełnienia wszystkich warunków do sprzedaży biurowca, wówczas na tym etapie też jest w stanie zaoferować większe zachęty w zakresie cen i okresu zwolnienia z czynszu.


Źródło: Colliers

Budownictwo wysokościowe na świecie

Polska rozwija się w bardzo szybkim tempie. Panorama wielu polskich miast będzie się jeszcze bardziej zmieniać ze względu na planowane w centrach miast wysokościowce.
Budownictwo wysokościowe zawsze interesowało inwestorów. Już w średniowieczu ścigano się we wznoszeniu jak najwyższych budynków, co widać na przykładzie miasteczka San Gimignano we Włoszech. Zwane Manhattanem średniowiecza, słynie głównie z kilku czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców, które służyły w celach obronnych. Najwyższa z wież ma 51 metrów.

W ciągu ostatnich lat obserwujemy zaiste imponujący rozwój technologii oraz wiedzy w zakresie budowli wysokościowych. To, co obecnie uznawane jest za najwyższe osiągnięcie techniki i najwyższą konstrukcję, będzie niebawem budowlą jedną z wielu. Największa budowla, jaka powstała na przestrzeni lat 70. i 80., została wzniesiona nie w USA czy w Dubaju, lecz w Polsce: był to maszt radiowy w Konstantynowie, zwany również Masztem w Gąbinie k/Warszawy o wysokości 646 metrów. Była to najwyższa konstrukcja w dziejach świata w latach 19741991, czyli do chwili jej zawalenia, a można nawet przyjąć, że do maja 2008, kiedy to rekord ten został pobity przez Burj Dubai. Obecnie wysokość budowli Burj Dubai wynosi 818 metrów na dzień 17 stycznia 2009 roku. Budynek posiada 160 pięter użytkowych, a całkowita liczba kondygnacji wynosi 240. Kolejnym przykładem może być budynek Witte Huis (biały dom) w Rotterdamie. Był najwyższym biurowcem w XIX wieku. Obecnie, wznosząc się zaledwie na 43 metry, stanowi po prostu malowniczy akcent.

Czym wysokościowce różnią się od innych budynków?

Wysokościowiec jest zasadniczo pionową budowlą. Jeśli budynek jest bardzo wysoki, można go nawet nazwać pionowym miastem. Wszystkie kwestie związane z budownictwem wysokościowym wiążą się z tym właśnie aspektem pionowością.

Mamy tu do czynienia z ogromnymi naciskami przenoszonymi pionowo na bardzo małą powierzchnię. Z tego względu elementy konstrukcyjne, takie jak słupy i fundamenty budynku, są mocno obciążone. Ogromne znaczenie ma jakość podłoża. Niewielkie przemieszczenia u podnóża budynku powodują ogromne odchylenia u góry.

Osiadanie podłoża jest bardzo istotnym czynnikiem. Czasami może ono wywierać wpływ na sąsiednie budynki. W normalnym mieście funkcjonuje transport poziomy drogi, metro itp. W drapaczu chmur konieczny jest transport pionowy, czyli windy i schody. I tu, jak w normalnym mieście, zdarzają się korki.

Gdy wszyscy pracownicy biura rozpoczynają rano pracę o tej samej porze, konieczny jest inteligentny system transportu pionowego stanowiący połączenie wind szybko- i wolnobieżnych, sky (podniebnych) lobby i oprogramowania logistycznego. System ten jest całkowicie inny w przypadku, gdy drapacze chmur pełnią funkcję apartamentowców i hoteli, a nie biurowców.

W razie pożaru, niebezpieczeństwa eksplozji czy innych zagrożeń, konieczna jest natychmiastowa ewakuacja budynku. W przypadku normalnych, niskich budynków wymogi bezpieczeństwa mówią o możliwości przeprowadzenia ewakuacji w ciągu 30 minut od stwierdzenia pożaru. W wysokościowcu jest to niemożliwe, jeśli budynek ma ponad 70 metrów. Schody nie miałyby wystarczającej przepustowości, aby umożliwić ewakuację ludzi w takim czasie. Generalnie wind nie używa się do ewakuacji.

Wysokościowce wymagają planów ewakuacyjnych, na które składają się systemy awaryjne, plany przeciwpożarowe, drogi dostępu, specjalne windy ognioodporne oraz strefy ratunkowe.

W normalnym mieście woda i ścieki płyną poziomymi rurami pod ulicami. W wysokościowcach rury te biegną pionowo. Z tego względu ciśnienie wody musi być o wiele wyższe i do uzyskania takiego ciśnienia konieczne są stacje pomp ciśnieniowych.

Odkręcanie i zakręcanie kranu powodowałoby powstawanie dużych różnic ciśnienia w rurach. Z tego względu niezbędne są hamulce hydrauliczne, a rury muszą być bardzo mocne i grube. Budynek jest podzielony na kilka pionowych stref, z których każda obsługiwana jest przez inny poziom instalacyjny. Poziomy te mogą być także wykorzystane jako strefy ratunkowe.

Oczywiste jest, że obciążenia spowodowane wiatrem są większe na dużych wysokościach. Obciążenia poziome działające na budowle wysokościowe są o wiele większe niż w przypadku niskich budynków. Stabilność i sztywność budynku to poważny problem dla inżyniera.

W ciągu wieloletniej praktyki powstało wiele różnych rozwiązań. Ważne jest nie tylko poziome odchylenie budynku, ale także przyspieszenie tego ruchu, które może być odczuwane przez ludzi jako nieprzyjemne. Obciążenia wiatrem muszą być określane w specjalnym tunelu aerodynamicznym, ponieważ obliczenia stosowane dla niskich budynków nie pozwalają na uzyskanie prawidłowych wartości.

W tunelu aerodynamicznym można też badać wpływ wysokościowca na siłę wiatru odczuwaną przez przechodniów. Rząd wielu wysokościowców wzdłuż ulicy może wytworzyć coś w rodzaju komina. Wówczas prędkość wiatru na poziomie ulicy może wzrosnąć.

Transport pionowy ma znaczenie także w fazie wznoszenia budynku. Wszelkie materiały budowlane muszą zostać przetransportowane na górę. Technologię realizacji i sposób montażu należy już uwzględnić w fazie projektowania budowli. Powstało wiele nowatorskich rozwiązań w tym zakresie.



Budownictwo wysokościowe na świecie

Budownictwo wysokościowe na świecie

Polska rozwija się w bardzo szybkim tempie. Panorama wielu polskich miast będzie się jeszcze bardziej zmieniać ze względu na planowane w centrach miast wysokościowce.
Budownictwo wysokościowe zawsze interesowało inwestorów. Już w średniowieczu ścigano się we wznoszeniu jak najwyższych budynków, co widać na przykładzie miasteczka San Gimignano we Włoszech. Zwane Manhattanem średniowiecza, słynie głównie z kilku czworokątnych wież zbudowanych przez zamożnych mieszkańców, które służyły w celach obronnych. Najwyższa z wież ma 51 metrów.

W ciągu ostatnich lat obserwujemy zaiste imponujący rozwój technologii oraz wiedzy w zakresie budowli wysokościowych. To, co obecnie uznawane jest za najwyższe osiągnięcie techniki i najwyższą konstrukcję, będzie niebawem budowlą jedną z wielu. Największa budowla, jaka powstała na przestrzeni lat 70. i 80., została wzniesiona nie w USA czy w Dubaju, lecz w Polsce: był to maszt radiowy w Konstantynowie, zwany również Masztem w Gąbinie k/Warszawy o wysokości 646 metrów. Była to najwyższa konstrukcja w dziejach świata w latach 19741991, czyli do chwili jej zawalenia, a można nawet przyjąć, że do maja 2008, kiedy to rekord ten został pobity przez Burj Dubai. Obecnie wysokość budowli Burj Dubai wynosi 818 metrów na dzień 17 stycznia 2009 roku. Budynek posiada 160 pięter użytkowych, a całkowita liczba kondygnacji wynosi 240. Kolejnym przykładem może być budynek Witte Huis (biały dom) w Rotterdamie. Był najwyższym biurowcem w XIX wieku. Obecnie, wznosząc się zaledwie na 43 metry, stanowi po prostu malowniczy akcent.

Czym wysokościowce różnią się od innych budynków?

Wysokościowiec jest zasadniczo pionową budowlą. Jeśli budynek jest bardzo wysoki, można go nawet nazwać pionowym miastem. Wszystkie kwestie związane z budownictwem wysokościowym wiążą się z tym właśnie aspektem pionowością.

Mamy tu do czynienia z ogromnymi naciskami przenoszonymi pionowo na bardzo małą powierzchnię. Z tego względu elementy konstrukcyjne, takie jak słupy i fundamenty budynku, są mocno obciążone. Ogromne znaczenie ma jakość podłoża. Niewielkie przemieszczenia u podnóża budynku powodują ogromne odchylenia u góry.

Osiadanie podłoża jest bardzo istotnym czynnikiem. Czasami może ono wywierać wpływ na sąsiednie budynki. W normalnym mieście funkcjonuje transport poziomy drogi, metro itp. W drapaczu chmur konieczny jest transport pionowy, czyli windy i schody. I tu, jak w normalnym mieście, zdarzają się korki.

Gdy wszyscy pracownicy biura rozpoczynają rano pracę o tej samej porze, konieczny jest inteligentny system transportu pionowego stanowiący połączenie wind szybko- i wolnobieżnych, sky (podniebnych) lobby i oprogramowania logistycznego. System ten jest całkowicie inny w przypadku, gdy drapacze chmur pełnią funkcję apartamentowców i hoteli, a nie biurowców.

W razie pożaru, niebezpieczeństwa eksplozji czy innych zagrożeń, konieczna jest natychmiastowa ewakuacja budynku. W przypadku normalnych, niskich budynków wymogi bezpieczeństwa mówią o możliwości przeprowadzenia ewakuacji w ciągu 30 minut od stwierdzenia pożaru. W wysokościowcu jest to niemożliwe, jeśli budynek ma ponad 70 metrów. Schody nie miałyby wystarczającej przepustowości, aby umożliwić ewakuację ludzi w takim czasie. Generalnie wind nie używa się do ewakuacji.

Wysokościowce wymagają planów ewakuacyjnych, na które składają się systemy awaryjne, plany przeciwpożarowe, drogi dostępu, specjalne windy ognioodporne oraz strefy ratunkowe.

W normalnym mieście woda i ścieki płyną poziomymi rurami pod ulicami. W wysokościowcach rury te biegną pionowo. Z tego względu ciśnienie wody musi być o wiele wyższe i do uzyskania takiego ciśnienia konieczne są stacje pomp ciśnieniowych.

Odkręcanie i zakręcanie kranu powodowałoby powstawanie dużych różnic ciśnienia w rurach. Z tego względu niezbędne są hamulce hydrauliczne, a rury muszą być bardzo mocne i grube. Budynek jest podzielony na kilka pionowych stref, z których każda obsługiwana jest przez inny poziom instalacyjny. Poziomy te mogą być także wykorzystane jako strefy ratunkowe.

Oczywiste jest, że obciążenia spowodowane wiatrem są większe na dużych wysokościach. Obciążenia poziome działające na budowle wysokościowe są o wiele większe niż w przypadku niskich budynków. Stabilność i sztywność budynku to poważny problem dla inżyniera.

W ciągu wieloletniej praktyki powstało wiele różnych rozwiązań. Ważne jest nie tylko poziome odchylenie budynku, ale także przyspieszenie tego ruchu, które może być odczuwane przez ludzi jako nieprzyjemne. Obciążenia wiatrem muszą być określane w specjalnym tunelu aerodynamicznym, ponieważ obliczenia stosowane dla niskich budynków nie pozwalają na uzyskanie prawidłowych wartości.

W tunelu aerodynamicznym można też badać wpływ wysokościowca na siłę wiatru odczuwaną przez przechodniów. Rząd wielu wysokościowców wzdłuż ulicy może wytworzyć coś w rodzaju komina. Wówczas prędkość wiatru na poziomie ulicy może wzrosnąć.

Transport pionowy ma znaczenie także w fazie wznoszenia budynku. Wszelkie materiały budowlane muszą zostać przetransportowane na górę. Technologię realizacji i sposób montażu należy już uwzględnić w fazie projektowania budowli. Powstało wiele nowatorskich rozwiązań w tym zakresie.



Budownictwo wysokościowe na świecie

W Petersburgu nie chcą Wieży Gazpromu

Przeciwko planom budowy gigantycznej wieży protestowało trzy tysiące osób.
Gazprom do domu, Nie dla wieży, Historia jest ważniejsza od pieniędzy - to napisy na transparentach niesionych przez uczestników manifestacji, jednej z najliczniejszych zorganizowanych w ostatnich latach w Petersburgu - pisze agencja AFP.

400-metrowy drapacz chmur - konstrukcja ze szkła i stali - ma być widoczny z historycznego centrum miasta. Ma stanowić część kompleksu Gazpromu, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.

Uczestnicy protestu apelowali do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, by zdymisjonował gubernator Walentinę Matwijenko, która we wrześniu wydała zezwolenie na budowę wieży.

Do grupy przeciwników budowy dołączył minister kultury Aleksandr Awdiejew. W wywiadzie dla dziennika Kommiersant powiedział, że wysłał w tej sprawie list do prokuratury, podkreślając, że plan pozostaje w sprzeczności z prawem federalnym.

Sondaż przeprowadzony wcześniej w tym tygodniu wśród 1200 mieszkańców Petersburga wykazał, że 77 proc. uważa, iż obecny kształt miasta musi zostać zachowany, 18 proc. nie ma nic przeciwko wysokościowcom, a 18 proc. było niezdecydowanych.

 

money.pl

W Petersburgu nie chcą Wieży Gazpromu

Przeciwko planom budowy gigantycznej wieży protestowało trzy tysiące osób.
Gazprom do domu, Nie dla wieży, Historia jest ważniejsza od pieniędzy - to napisy na transparentach niesionych przez uczestników manifestacji, jednej z najliczniejszych zorganizowanych w ostatnich latach w Petersburgu - pisze agencja AFP.

400-metrowy drapacz chmur - konstrukcja ze szkła i stali - ma być widoczny z historycznego centrum miasta. Ma stanowić część kompleksu Gazpromu, gdzie stanie m.in. pięciogwiazdkowy hotel i budynki biurowe.

Uczestnicy protestu apelowali do prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, by zdymisjonował gubernator Walentinę Matwijenko, która we wrześniu wydała zezwolenie na budowę wieży.

Do grupy przeciwników budowy dołączył minister kultury Aleksandr Awdiejew. W wywiadzie dla dziennika Kommiersant powiedział, że wysłał w tej sprawie list do prokuratury, podkreślając, że plan pozostaje w sprzeczności z prawem federalnym.

Sondaż przeprowadzony wcześniej w tym tygodniu wśród 1200 mieszkańców Petersburga wykazał, że 77 proc. uważa, iż obecny kształt miasta musi zostać zachowany, 18 proc. nie ma nic przeciwko wysokościowcom, a 18 proc. było niezdecydowanych.

 

money.pl

800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce

Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. W Warszawie obchodzono wczoraj 800-lecie ceramiki budowlanej na ziemiach polskich.
Ceramika budowlana jest historycznie i trwale związana z branżą budowlaną. Pamiętając o przeszłości, nie bójmy się innowacji, ponieważ jesteśmy wspólnotą budowlanych – powiedział minister infrastruktury Olgierd Dziekoński podczas inauguracji obchodów 800-lecia ceramiki budowlanej na ziemiach polskich 7 października w Warszawie. Konferencję z okazji Dnia Budowlanych i inauguracji jubileuszu zorganizowały Związek Pracodawców Ceramiki Budowlanej i Silikatów oraz Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości – informuej Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas spotkania wręczono nadane przez Prezydenta RP Medale za Długoletnią Służbę oraz odznaki „Za zasługi dla budownictwa". Kapituła konkursu o Medal im. Króla Kazimierza Wielkiego wyróżniła w tym roku m.in. Głównego Inspektora Pracy Tadeusza Zająca. Okolicznościowy wykład o początkach cegielnictwa na ziemiach polskich wygłosił prof. Ireneusza Płuski. Przewodniczący sejmowej podkomisji stałej do spraw budownictwa i gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej Andrzej Adamczyk mówił, że widoczne są już oznaki przezwyciężenia spowolnienia gospodarczego budownictwie i życzył zebranym, by kryzys nas ominął. Popularność ceramiki budowlanej w Polsce wynika z wysokich walorów estetycznych i architektonicznych, szerokiego asortyment wyrobów i wysokiej jakości. Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. Patronat nad uroczystością objęło Ministerstwo Infrastruktury.

 

 

Źródło: 800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce,   08.10.2009
krn.pl

800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce

Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. W Warszawie obchodzono wczoraj 800-lecie ceramiki budowlanej na ziemiach polskich.
Ceramika budowlana jest historycznie i trwale związana z branżą budowlaną. Pamiętając o przeszłości, nie bójmy się innowacji, ponieważ jesteśmy wspólnotą budowlanych – powiedział minister infrastruktury Olgierd Dziekoński podczas inauguracji obchodów 800-lecia ceramiki budowlanej na ziemiach polskich 7 października w Warszawie. Konferencję z okazji Dnia Budowlanych i inauguracji jubileuszu zorganizowały Związek Pracodawców Ceramiki Budowlanej i Silikatów oraz Konfederacja Budownictwa i Nieruchomości – informuej Ministerstwo Infrastruktury.

Podczas spotkania wręczono nadane przez Prezydenta RP Medale za Długoletnią Służbę oraz odznaki „Za zasługi dla budownictwa". Kapituła konkursu o Medal im. Króla Kazimierza Wielkiego wyróżniła w tym roku m.in. Głównego Inspektora Pracy Tadeusza Zająca. Okolicznościowy wykład o początkach cegielnictwa na ziemiach polskich wygłosił prof. Ireneusza Płuski. Przewodniczący sejmowej podkomisji stałej do spraw budownictwa i gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej Andrzej Adamczyk mówił, że widoczne są już oznaki przezwyciężenia spowolnienia gospodarczego budownictwie i życzył zebranym, by kryzys nas ominął. Popularność ceramiki budowlanej w Polsce wynika z wysokich walorów estetycznych i architektonicznych, szerokiego asortyment wyrobów i wysokiej jakości. Ceramika budowlana może konkurować z innymi materiałami budowlanymi pod względem efektywności energetycznej wyrobu gotowego. Patronat nad uroczystością objęło Ministerstwo Infrastruktury.

 

 

Źródło: 800-lecie ceramiki budowlanej w Polsce,   08.10.2009
krn.pl

Będzie lepiej na rynku nieruchomości?

W ostatnim tygodniu napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych. GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego. Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach. Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową. Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł. Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.
Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę. Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się. Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy. Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Będzie lepiej na rynku nieruchomości?

W ostatnim tygodniu napłynęło dużo informacji od deweloperskich spółek giełdowych. GTC odkupiła pozostałą część udziałów w spółce Galeria Burgas, której przedmiotem działalności jest realizacja i wynajem centrum handlowego. Echo pozyskało z kolei z niemieckiego banku kredyt w wysokości 100 mln euro na rozbudowę centrum handlowo-rozrywkowego Galeria Echo w Kielcach. Polnord zapowiada rozpoczęcie do końca roku sześciu nowych inwestycji mieszkaniowych liczących łącznie tysiąc lokali oraz jedną inwestycję biurową. Budimex chce natomiast rozwijać segment deweloperski i w związku z tym planuje odkupić od Ferroviala pozostałe 50% udziałów w firmie Budimex Nieruchomości za 300-400 mln zł. Może więc po dość zaskakującym dla całej branży załamaniu na rynku nieruchomości nadchodzi okres delikatnego ożywienia? Potencjał, zarówno na rynku mieszkaniowym, jak i komercyjnym jest duży. Trzeba jednak ostrożniej podchodzić do planowanych inwestycji i dostosować ich do możliwości finansowych i ogólnych preferencji klientów.
Deweloperom może pomóc projekt zmian w Kodeksie Cywilnym. Prawo zabudowy miałoby umożliwić inwestorom tańsze pozyskanie gruntu pod zabudowę. Deweloperzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Wystarczy, że z właścicielem gruntu zawrą stosowną umowę. Prawo zabudowy będzie mogło być ustanawiane przez osoby fizyczne i prawne, a więc także Skarb Państwa i gminy. Wznoszone budynki i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów. Prawo zabudowy będzie mogło trwać od 30 do 100 lat. Będzie także możliwość jego przedłużenia.

Ministerstwa pracują nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu uporządkowanie chaotycznego rynku nieruchomości w Polsce. Potrzebne są dobre rozwiązania prawne, dzięki którym budowanie będzie łatwiejsze i szybsze. Na razie panuje spory bałagan i jego zlikwidowanie zajmie sporo czasu. Ważne jednak, że szuka się rozwiązań, mających poprawić sytuacje na rynku.

Póki co, na rynku mieszkaniowym wciąż króluje program Rodzina na swoim. We wrześniu skorzystało z niego 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł. Od 1 października obowiązują nowe limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego. W zdecydowanej większości województw limity te zwiększyły się. Z informacji Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że od początku roku z Funduszu Dopłat wypłacano około 45 mln. zł. Na cały rok zaplanowano kwotę 80 mln zł. Program budzi wiele kontrowersji, zarówno jeśli chodzi o sposób obliczenia limitów cenowych, jak i to, że za program płacimy my wszyscy. Celem programu była pomoc niezbyt majętnym rodzinom w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko, że ta grupa osób nie ma szans na otrzymanie kredytu z dopłatą. Kredyty zaciągają osoby o w miarę wysokich dochodach. Podobnie było z Towarzystwami Budownictwa Społecznego. Z założeń polityki mieszkaniowej państwa wynika, że mieszkania z zasobów TBS są przeznaczone dla osób, których dochody nie pozwalają na uzyskanie prawa własnościowego lokalu. Okazuje się jednak, że wymagania ustawowe w postaci chociażby opłaty kaucyjnej czy regulowanego czynszu powodują, że program TBS adresowany jest do osób posiadających średnie dochody. I w jednym, i w drugim przypadku, programy nie spełniają swoich funkcji. Do tego wszystkiego, chcąc skorzystać z programu, trzeba uważać na pułapki. Może się bowiem okazać, że rozwiązanie, które miało nam pomóc, w rzeczywistości zaszkodziło naszemu budżetowi.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości
Wynajem.pl

Nowa dzielnica - pierwszy krok

Bonarka City Center wkrótce zostanie otwarta. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, będzie na oddaniu wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się 20 listopada br. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.
Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro. Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan zatrudni 500 osób - stale prowadzi rekrutację na wiele stanowisk.

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL


Nowa dzielnica - pierwszy krok

Bonarka City Center wkrótce zostanie otwarta. Interia.pl była przy wmurowaniu kamienia węgielnego, będzie na oddaniu wielkiego centrum handlowo-rozrywkowego (w 2010 r. z funkcją biurową - Bonarka 4 Business, w 2011 r. mieszkalną - Bonarka Residential). Pierwszy etap budowy skończy się 20 listopada br. W nieodległej przyszłości będzie to nowa dzielnica Krakowa.
Gdzie? W Krakowie-Podgórzu, pomiędzy ul. Kamieńskiego i Puszkarską, na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Bonarka. Kto? Roland Investments sp. z o.o. a w niej Węgrzy z TriGranit Holding (80 proc. udziałów) i IPR Ltd (20 proc.). Za ile? Etap I to koszt 250 mln euro, po zamknięciu etapu III - 500 mln euro. Nakład prac przy tym co było? Rozbiórka 55 tys. m sześc. istniejących obiektów przemysłowych, likwidacja osadników z fluorkiem wapnia, hot spotów z metalami ciężkimi, prace niwelacyjne. Nowe - wszystko, łącznie z ulicami i skrzyżowaniami w okolicy. Coś zostało ze starej fabryki? Tylko charakterystyczny komin.

Sukces? Pewny - już zajęte jest 95 proc. powierzchni (użytkowa - 91 tys. m kw., całkowita - 234 tys. m kw.), umowy podpisało 212 najemców (na 270 możliwych). Będą tam sklepy firm, które wcześniej nie handlowały w Krakowie na własnych powierzchniach - np. Auchan (18,8 tys. m kw.), Adidas, Mega Avans. Największe podmioty w Bonarce to: Leroy Merlin (10,3 tys. m kw., sama sala sprzedaży mieć będzie 7,5 tys. m kw.), Cinema City (6,6 tys. m kw.), Mega Avans (3,2 tys. m kw.), Peek & Cloppenburg (3 tys. m kw.), C&A (2,4 tys. m kw.) oraz H&M (2,1 tys. m kw.).

Multipleks Cinema City będzie największy w Polsce - w skład wejdzie 20 sal na dwóch poziomach na 3200 miejsc, w tym trzy sale dla VIP i specjalna dla takich gości strefa oddzielona od reszty kina, z własnym barem i kawiarnią (do wykorzystania też jako centrum konferencyjne). Nowością także będą automaty do sprzedaży biletów.

Oprócz atrakcyjnej oferty z przeróżnych branż Bonarka City Center da jeszcze jedno - miejsca pracy. Sam Auchan zatrudni 500 osób - stale prowadzi rekrutację na wiele stanowisk.

Krzysztof Mrówka

źródło informacji: INTERIA.PL


Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

 

Źródło: interia.pl

Certyfikaty energetyczne w rękach lobbystów

Szykuje się kolejny spór z UE, gdyż deweloperzy i firmy budowlane będą wystawiać świadectwa energetyczne dla budynków, które sami postawili - przewiduje "Dziennik Gazeta Prawna".

Przygotowane przez rząd przepisy, które tego zabraniały, zniknęły z ustawy Prawo budowlane w trakcie prac w sejmowej komisji infrastruktury. Stało się tak wbrew dyrektywie Parlamentu Europejskiego, która stanowi, że ocena mieszkań i domów z punktu widzenia zdolności zatrzymywania ciepła powinna być dokonywana przez niezależnych ekspertów.

Posłowie podczas głosowania wybrali jednak rozwiązanie forsowane przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa i Izbę Projektowania Budowlanego.

Prawnicy twierdzą, że Komisja Europejska zakwestionuje przyjęte przez Sejm rozwiązania. Może to oznaczać konieczność kolejnej nowelizacji ustawy Prawo budowlane - podkreśla "DGP".

 

 

Źródło: interia.pl

Na Pomorzu powstanie elektrownia za 3 mld euro

Deficyt energii elektrycznej na północy kraju zachęca kolejnych inwestorów do budowy nowych bloków - pisze "Parkiet".
Kulczyk Holding, spółka należąca do Jana Kulczyka, planuje budowę elektrowni na węgiel kamienny w gminie Pelpin, niedaleko Tczewa - wynika z informacji "Parkietu".

Obecnie przedstawiciele firmy prowadzą negocjacje dotyczące zakupu gruntów. Na temat projektu rozmawiają też z lokalnymi samorządami. Rozpoczęcie budowy elektrowni zaplanowano na 2012 r. Oddanie do użytku powinno nastąpić cztery lata później.

Koszt budowy nowych bloków o mocy 1600 MW wyniesie około 3 mld euro.


wp.pl

Na Pomorzu powstanie elektrownia za 3 mld euro

Deficyt energii elektrycznej na północy kraju zachęca kolejnych inwestorów do budowy nowych bloków - pisze "Parkiet".
Kulczyk Holding, spółka należąca do Jana Kulczyka, planuje budowę elektrowni na węgiel kamienny w gminie Pelpin, niedaleko Tczewa - wynika z informacji "Parkietu".

Obecnie przedstawiciele firmy prowadzą negocjacje dotyczące zakupu gruntów. Na temat projektu rozmawiają też z lokalnymi samorządami. Rozpoczęcie budowy elektrowni zaplanowano na 2012 r. Oddanie do użytku powinno nastąpić cztery lata później.

Koszt budowy nowych bloków o mocy 1600 MW wyniesie około 3 mld euro.


wp.pl

Jak prawidłowo sporządzić świadectwo energetyczne?

Kolejny raz wprowadzono w Polsce regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia wymogów unijnych dotyczących świadectw energetycznych.
Chodzi o wypełnienie dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.

Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy Archeton Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień.

W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

Źródło: www.archeton.pl.

Jak prawidłowo sporządzić świadectwo energetyczne?

Kolejny raz wprowadzono w Polsce regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia wymogów unijnych dotyczących świadectw energetycznych.
Chodzi o wypełnienie dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.

Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.

Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.

Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.

- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy Archeton Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.

Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień.

W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.

Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.

Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.

W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku.

Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.

Źródło: www.archeton.pl.

Więcej rodzin na swoim w Krakowie

Od 1 października obowiązują nowe limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’. Wbrew prognozom w większości miast zostały one podniesione lub pozostały na tym samym poziomie co w III kwartale 2009 roku.
Na tych zmianach najwięcej powinni skorzystać mieszkańcy Krakowa, gdzie do tej pory limity cen ustalane były na bardzo niskich poziomach w stosunku do cen mieszkań w tym mieście. Jednak od października cena maksymalna za metr kwadratowy mieszkania, które można finansować kredytem z dopłatą, wynosi w tym mieście 6 055 zł, czyli o ponad 13 procent więcej niż w poprzednim kwartale (5 340,30 zł/mkw.). Kwota ta wciąż wydaje się być zbyt niska w porównaniu na przykład z Bydgoszczą (gdzie limit podniesiony został z 6 391 zł/mkw. na 7 121,80 zł/mkw.), zwłaszcza, że w stolicy Małopolski ceny mieszkań są znacznie wyższe. Jednak dzięki podwyższeniu limitu cen więcej mieszkań w Krakowie będzie można kupić w ramach programu „Rodzina na swoim”.

Jak pokazuje tabela nr 1, we wrześniu, czyli w czasie, gdy obowiązywały jeszcze niższe limity zaledwie 5 procent mieszkań w Krakowie można było nabyć z rządowym dofinansowaniem. Teraz liczba ta wzrosła do 14 procent i w najbliższym czasie powinna się powiększać, ponieważ nowe, wyższe limity powinny zachęcić sprzedających do dostosowywania swoich cen do wymogów ustawy. Taką sytuację mieliśmy na przykład w Warszawie, gdzie podwyższanie limitów od początku roku spowodowało, że deweloperzy oraz osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym obniżały ceny do wymaganego poziomu, ponieważ w ten sposób szybciej znajdowali chętnych na zakup.  
 
Tabela nr 1: Ilość mieszkań RNS  w ofercie Home Broker

Jednak nie tylko w Krakowie limity maksymalnych cen zmieniły się znacząco. W Warszawie zostały podniesione z 7 257,60 zł/mkw. na 7 699,58 zł/mkw., dzięki czemu liczba mieszkań RNS w naszej ofercie zwiększyła się o 7 procent. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda we Wrocławiu, gdzie limit wzrósł z 6 295,10 zł/mkw. na 6 655,60 zł/mkw., dzięki czemu w naszej bazie jest o 12 proc. więcej takich mieszkań.

Nieco inaczej rzecz ma się w Gdańsku i Poznaniu. W pierwszym mieście limity pozostały na tym samym poziomie, ale ofert jest więcej z powodu wciąż przybywających mieszkań. W Poznaniu zaś limity zostały obniżone z 7 224 zł/mkw. do 7 063 zł/mkw., co spowodowało, że liczba ofert RNS spadła o 7 procent. Wciąż jednak w tym mieście jest największy wybór lokali, które kupimy korzystając z kredytu z dopłatą, ponieważ limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’ są na bardzo wysokim poziomie w stosunku do średnich cen. Pokazuje to tabela nr 2, która zawiera porównanie cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker z września z limitem maksymalnych cen mieszkań RNS.
 
Tabela nr 2: Porównanie cen transakcyjnych i maksymalnych cen RNS

 
* Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy. Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.

Jak widać w większości miast limity maksymalnych cen są wyższe niż średnie ceny transakcyjne (zwłaszcza w Poznaniu). Na tej podstawie można wnioskować, że po wynegocjowaniu korzystnych upustów od ceny ofertowej (wyliczenia liczby ofert kwalifikujących się do programu RNS robiliśmy w oparciu o ceny ofertowe) znacznie więcej mieszkań będzie można nabyć z rządowym dofinansowaniem.

W Warszawie i Krakowie ceny transakcyjne są wyższe niż limity, jednak nie są to duże różnice i również w tych miastach obniżki cen ofertowych mogą przyczynić się do zwiększenia oferty RNS.

Program ,,Rodzina na swoim’’ od początku tego roku cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Powodem tego jest ciągłe podwyższanie limitów cen mieszkań i domów, które mogą być nabywane z kredytem z dopłatą. Dzięki temu przybywa wciąż osób zainteresowanych skorzystaniem z programu, jak również powiększa się wybór mieszkań. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.

Aleksandra Szarek-Ostrowska
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

gk

Więcej rodzin na swoim w Krakowie

Od 1 października obowiązują nowe limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’. Wbrew prognozom w większości miast zostały one podniesione lub pozostały na tym samym poziomie co w III kwartale 2009 roku.
Na tych zmianach najwięcej powinni skorzystać mieszkańcy Krakowa, gdzie do tej pory limity cen ustalane były na bardzo niskich poziomach w stosunku do cen mieszkań w tym mieście. Jednak od października cena maksymalna za metr kwadratowy mieszkania, które można finansować kredytem z dopłatą, wynosi w tym mieście 6 055 zł, czyli o ponad 13 procent więcej niż w poprzednim kwartale (5 340,30 zł/mkw.). Kwota ta wciąż wydaje się być zbyt niska w porównaniu na przykład z Bydgoszczą (gdzie limit podniesiony został z 6 391 zł/mkw. na 7 121,80 zł/mkw.), zwłaszcza, że w stolicy Małopolski ceny mieszkań są znacznie wyższe. Jednak dzięki podwyższeniu limitu cen więcej mieszkań w Krakowie będzie można kupić w ramach programu „Rodzina na swoim”.

Jak pokazuje tabela nr 1, we wrześniu, czyli w czasie, gdy obowiązywały jeszcze niższe limity zaledwie 5 procent mieszkań w Krakowie można było nabyć z rządowym dofinansowaniem. Teraz liczba ta wzrosła do 14 procent i w najbliższym czasie powinna się powiększać, ponieważ nowe, wyższe limity powinny zachęcić sprzedających do dostosowywania swoich cen do wymogów ustawy. Taką sytuację mieliśmy na przykład w Warszawie, gdzie podwyższanie limitów od początku roku spowodowało, że deweloperzy oraz osoby sprzedające mieszkania na rynku wtórnym obniżały ceny do wymaganego poziomu, ponieważ w ten sposób szybciej znajdowali chętnych na zakup.  
 
Tabela nr 1: Ilość mieszkań RNS  w ofercie Home Broker

Jednak nie tylko w Krakowie limity maksymalnych cen zmieniły się znacząco. W Warszawie zostały podniesione z 7 257,60 zł/mkw. na 7 699,58 zł/mkw., dzięki czemu liczba mieszkań RNS w naszej ofercie zwiększyła się o 7 procent. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda we Wrocławiu, gdzie limit wzrósł z 6 295,10 zł/mkw. na 6 655,60 zł/mkw., dzięki czemu w naszej bazie jest o 12 proc. więcej takich mieszkań.

Nieco inaczej rzecz ma się w Gdańsku i Poznaniu. W pierwszym mieście limity pozostały na tym samym poziomie, ale ofert jest więcej z powodu wciąż przybywających mieszkań. W Poznaniu zaś limity zostały obniżone z 7 224 zł/mkw. do 7 063 zł/mkw., co spowodowało, że liczba ofert RNS spadła o 7 procent. Wciąż jednak w tym mieście jest największy wybór lokali, które kupimy korzystając z kredytu z dopłatą, ponieważ limity maksymalnych cen mieszkań i domów, jakie mogą być nabywane w ramach programu ,,Rodzina na swoim’’ są na bardzo wysokim poziomie w stosunku do średnich cen. Pokazuje to tabela nr 2, która zawiera porównanie cen transakcyjnych Open Finance i Home Broker z września z limitem maksymalnych cen mieszkań RNS.
 
Tabela nr 2: Porównanie cen transakcyjnych i maksymalnych cen RNS

 
* Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy. Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.

Jak widać w większości miast limity maksymalnych cen są wyższe niż średnie ceny transakcyjne (zwłaszcza w Poznaniu). Na tej podstawie można wnioskować, że po wynegocjowaniu korzystnych upustów od ceny ofertowej (wyliczenia liczby ofert kwalifikujących się do programu RNS robiliśmy w oparciu o ceny ofertowe) znacznie więcej mieszkań będzie można nabyć z rządowym dofinansowaniem.

W Warszawie i Krakowie ceny transakcyjne są wyższe niż limity, jednak nie są to duże różnice i również w tych miastach obniżki cen ofertowych mogą przyczynić się do zwiększenia oferty RNS.

Program ,,Rodzina na swoim’’ od początku tego roku cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Powodem tego jest ciągłe podwyższanie limitów cen mieszkań i domów, które mogą być nabywane z kredytem z dopłatą. Dzięki temu przybywa wciąż osób zainteresowanych skorzystaniem z programu, jak również powiększa się wybór mieszkań. Nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się w najbliższym czasie zmienić.

Aleksandra Szarek-Ostrowska
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker 

gk

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies