Ze świata nieruchomości - strona 112

Wtórny rynek nieruchomości - wrzesień 2009

Przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych jest na początku października niższe niż przed miesiącem; wynosi 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym; przeciętna marża wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem
•    13 banków udzieli kredytu w złotych bez wkładu własnego
•    Oferta kredytów w euro uległa poprawie październiku; przeciętna marża wynosi 3,5%, a średnie oprocentowanie – 4,49%
•    Banki wymagają wkładu na poziomie przeciętnie poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro
•    4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł
•    Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu
•    Wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny mieszkań były we wrześniu niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie
•    W porównaniu z sierpniem tego roku ceny wzrosły w 10 miastach (od 0,1% do 2%). Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie (0,1%), Katowicach (0,6%), Białymstoku (1%), Toruniu (2,4%) i Lublinie (0,8%). Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
•    W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny domów o powierzchni do 150 m2 spadły w Szczecinie o 3,4%, Wrocławiu o 2,7%, w Warszawie i Białymstoku o 2%. Znaczący wzrost odnotowaliśmy w Lublinie +12%, Poznaniu +6,8%, Katowicach 5,5% i Krakowie 4,6%
•    W przypadku domów o powierzchni od 200 do 300 metrów spadek cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy był wyższy niż w segmencie domów małych

RYNEK KREDYTÓW HIPOTECZNYCH
Październikowe zestawienie oferty kredytów hipotecznych Expandera – Niezależnego Doradcy Finansowego jest pierwszym od dłuższego czasu wskazującym na poprawę warunków finansowania zakupu mieszkań. Dotyczy to przede wszystkim kredytów w złotych, które są dziś przeciętnie tańsze niż przed miesiącem. Banki poluzowały ponadto wymagania dotyczące wkładu własnego, a także zwiększyły dostępność kredytów, mierzoną zdolnością kredytową. Na tym nie koniec. Na rynku kredytów hipotecznych – również walutowych – po raz pierwszy od roku, pojawiły się promocje.

W październikowym zestawieniu przeciętna marża dla kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem. Bankiem z najwyższą marżą na rynku co prawda pozostaje Dom Bank, jednak w stosunku do poprzedniego zestawienia stawka została obniżona o blisko 2 pkt proc. i wynosi obecnie 4,34%. Sytuacja skomplikowała się natomiast, jeśli chodzi o bank z najniższą marżą. Od dłuższego czasu był nim BZ WBK ze stawką na poziomie 1,35%. We wrześniu bank zmienił politykę cenową uzależniając wysokość marży od korzystania z innych produktów banku. Aby otrzymać marżę na poziomie 1,35% klient musi posiadać konto w banku oraz przejść pozytywnie ocenę scoringową. Jeśli nie spełni drugiego warunku i nie jest klientem VIP, otrzyma marżę na poziomie 2,2%, którą przyjęliśmy w naszym zestawieniu. W tej sytuacji bankiem o najniższej marży jest BPS – stawką na poziomie 1,8% - który po raz pierwszy znalazł się w naszym zestawieniu.

Oprocentowanie i marże kredytów w złotych w poszczególnych bankach PLN


* - od          
** - Przykładowo          
Źródło: Expander, banki

Obok spadku marży niższe niż przed miesiącem jest też przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych. Wynosi ono 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym. Na tę obniżkę składa się spadek przeciętnej marży oraz spadek stopy WIBOR. Ta ostatnia co prawda nie uległa zmianie w stosunku do września, ale nieznacznie obniżyła się w stosunku do czerwca. Ma to o tyle znaczenie, że część banków wylicza wewnętrzną stopę WIBOR, będącą średnią ze stawek rynkowych z ostatnich trzech miesięcy. W niektórych bankach klienci mogą ponadto skorzystać z promocji polegającej na obniżeniu prowizji. Dotyczy to Polbanku, Lukas banku i BGŻ.

W przypadku kredytów w euro październik też przyniósł niewielką poprawę warunków kredytowania. Przeciętna marża wynosi 3,5%, a przeciętne oprocentowanie – 4,49%. W obu przypadkach są to stawki nieco mniejsze niż przed miesiącem. Najniższą marżę w euro oferuje DnB Nord. Dla naszego przykładu (kredyt na 300 tys. zł, 30 lat, 25% wkładu własnego) wynosi ona 2,35%. Klient, który skorzysta z promocji może dodatkowo obniżyć marżę o 0,1 pkt proc. jeżeli zdecyduje się na regularne oszczędzanie przez 5 lat (minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od programu 200 zł lub 250 zł). W Polbanku, który też oferuje dosyć atrakcyjną marżę dla euro – 3,3% dla kredytu z naszego przykładu – też obowiązuje promocja polegająca na obniżeniu prowizji, analogicznie, jak w przypadku kredytu w złotych. Bank nie pobiera jednocześnie opłaty za wycenę nieruchomości (ten warunek dotyczy też kredytów złotowych). Najdroższy kredyt w euro, z marżą na poziomie 7,09% oferuje PKO BP. 
Oprocentowanie i marże kredytów w euro w poszczególnych bankach EUR

 
* - od          
** - Przykładowo          
*** - kredyty w walucie tylko dla osób zarabiających w walucie
Źródło: Expander, banki

Kolejnym sygnałem świadczącym o poprawie klimatu na rynku kredytów mieszkaniowych jest minimalne złagodzenie warunków dotyczących wymaganego wkładu własnego. Bank Millennium, który udziela tylko kredytów w złotych, podniósł maksymalny wskaźnik LTV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości) z 90% do 100%. Obecnie kredyt w złotych bez wkładu własnego można zaciągnąć w 13 bankach. Zaciągnięcie kredytu bez wkładu zwykle wiąże się z koniecznością wykupienia dodatkowego ubezpieczenia.

Banki wymagają wkładu własnego na poziomie średnio poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro.
 
Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości) w poszczególnych bankach


 
* - wskaźnik może zostać przekroczony przy kredytowaniu opłat i prowizji bankowych
Źródło: Expander, banki

Następna korzystna dla kredytobiorców informacja dotyczy podwyższenia przeciętnej zdolności kredytowej, zarówno dla oferty w złotych, jak i we frankach. 4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł. Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu. Nadal najbardziej restrykcyjnym bankiem w zakresie maksymalnej dostępnej kwoty kredytu pozostaje Nordea. Bankiem najbardziej liberalnym dla kredytów walutowych jest z kolei Polbank, podobnie, jak w poprzednich zestawieniach. Najwyższą kwotę kredytu w złotych (340 tys. zł) zaproponował z kolei PBS, po raz pierwszy obecny w rankingu.

Wykres zdolności kredytowej 4-os. rodziny kwiecień 2007- październik 2009
 

OBRÓT NIERUCHOMOŚCIAMI NA RYNKU WTÓRNYM
Nadal trudno jest jednoznacznie ocenić sytuację na rynku nieruchomości. 12 miesięcy temu, we wrześniu 2008 roku, po raz pierwszy w większości polskich miast (12 na 15 lokalizacji) ceny mieszkań z rynku wtórnego uległy obniżeniu. W rezultacie spadków, które trwają od roku obecnie (wrzesień 2009) wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny są niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie. Roczny spadek przyspieszył w 3 miastach (w Warszawie do 7,2%, Poznaniu do 6,4% i Szczecinie do 5,7%). Najbardziej sytuacja poprawiła się w Opolu, gdzie we wrześniu 2009 r. ceny były wyższe niż rok wcześniej.

W maju i czerwcu 2009 odnotowaliśmy pierwsze symptomy wyhamowania spadków cen na rynku wtórnym. Miesiące wakacyjne nie przyniosły jednak definitywnego odwrócenia trendu spadkowego. Nadal dominowały spadki, choć niektóre miasta III kwartał 2009 roku zakończyły cenami wyższymi niż II kwartału 2009: w Opolu +5,6%, Szczecinie+3%, w Łodzi +2,1%, w Sopocie +1,3%, w Poznaniu i Warszawie +0,6%.

Wrzesień to kolejny miesiąc, w którym możemy mówić o oznakach stabilizacji.  W 10 miastach ceny wzrosły od 0,1% do 2% w porównaniu z sierpniem. Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie -0,1%, Katowicach -0,6%, Białymstoku -1%, Toruniu -2,4% i Lublinie -0,8%. Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

W ostatnim kwartale 2009 roku nie należy spodziewać się żadnych gwałtownych zmian. Ceny będą utrzymywały się na obecnym poziomie z wahaniami rzędu od -2% do +2% miesięcznie. Jest to uwarunkowane przede wszystkim brakiem sygnałów o możliwościach poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie i nadal zdecydowanie trudniejszym niż w 2007 i 2008 roku dostępem do kredytów hipotecznych.
Średnie ceny na rynku wtórnym wrzesień 2008 - wrzesień 2009





Szybko.pl i Expander

gk

Wtórny rynek nieruchomości - wrzesień 2009

Przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych jest na początku października niższe niż przed miesiącem; wynosi 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym; przeciętna marża wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem
•    13 banków udzieli kredytu w złotych bez wkładu własnego
•    Oferta kredytów w euro uległa poprawie październiku; przeciętna marża wynosi 3,5%, a średnie oprocentowanie – 4,49%
•    Banki wymagają wkładu na poziomie przeciętnie poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro
•    4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł
•    Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu
•    Wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny mieszkań były we wrześniu niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie
•    W porównaniu z sierpniem tego roku ceny wzrosły w 10 miastach (od 0,1% do 2%). Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie (0,1%), Katowicach (0,6%), Białymstoku (1%), Toruniu (2,4%) i Lublinie (0,8%). Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
•    W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny domów o powierzchni do 150 m2 spadły w Szczecinie o 3,4%, Wrocławiu o 2,7%, w Warszawie i Białymstoku o 2%. Znaczący wzrost odnotowaliśmy w Lublinie +12%, Poznaniu +6,8%, Katowicach 5,5% i Krakowie 4,6%
•    W przypadku domów o powierzchni od 200 do 300 metrów spadek cen w ciągu ostatnich 12 miesięcy był wyższy niż w segmencie domów małych

RYNEK KREDYTÓW HIPOTECZNYCH
Październikowe zestawienie oferty kredytów hipotecznych Expandera – Niezależnego Doradcy Finansowego jest pierwszym od dłuższego czasu wskazującym na poprawę warunków finansowania zakupu mieszkań. Dotyczy to przede wszystkim kredytów w złotych, które są dziś przeciętnie tańsze niż przed miesiącem. Banki poluzowały ponadto wymagania dotyczące wkładu własnego, a także zwiększyły dostępność kredytów, mierzoną zdolnością kredytową. Na tym nie koniec. Na rynku kredytów hipotecznych – również walutowych – po raz pierwszy od roku, pojawiły się promocje.

W październikowym zestawieniu przeciętna marża dla kredytu w złotych na kwotę 300 tys. zł wynosi 2,8% i jest minimalnie niższa niż przed miesiącem. Bankiem z najwyższą marżą na rynku co prawda pozostaje Dom Bank, jednak w stosunku do poprzedniego zestawienia stawka została obniżona o blisko 2 pkt proc. i wynosi obecnie 4,34%. Sytuacja skomplikowała się natomiast, jeśli chodzi o bank z najniższą marżą. Od dłuższego czasu był nim BZ WBK ze stawką na poziomie 1,35%. We wrześniu bank zmienił politykę cenową uzależniając wysokość marży od korzystania z innych produktów banku. Aby otrzymać marżę na poziomie 1,35% klient musi posiadać konto w banku oraz przejść pozytywnie ocenę scoringową. Jeśli nie spełni drugiego warunku i nie jest klientem VIP, otrzyma marżę na poziomie 2,2%, którą przyjęliśmy w naszym zestawieniu. W tej sytuacji bankiem o najniższej marży jest BPS – stawką na poziomie 1,8% - który po raz pierwszy znalazł się w naszym zestawieniu.

Oprocentowanie i marże kredytów w złotych w poszczególnych bankach PLN


* - od          
** - Przykładowo          
Źródło: Expander, banki

Obok spadku marży niższe niż przed miesiącem jest też przeciętne oprocentowanie kredytów w złotych. Wynosi ono 6,96% wobec 7,29% w zestawieniu wrześniowym. Na tę obniżkę składa się spadek przeciętnej marży oraz spadek stopy WIBOR. Ta ostatnia co prawda nie uległa zmianie w stosunku do września, ale nieznacznie obniżyła się w stosunku do czerwca. Ma to o tyle znaczenie, że część banków wylicza wewnętrzną stopę WIBOR, będącą średnią ze stawek rynkowych z ostatnich trzech miesięcy. W niektórych bankach klienci mogą ponadto skorzystać z promocji polegającej na obniżeniu prowizji. Dotyczy to Polbanku, Lukas banku i BGŻ.

W przypadku kredytów w euro październik też przyniósł niewielką poprawę warunków kredytowania. Przeciętna marża wynosi 3,5%, a przeciętne oprocentowanie – 4,49%. W obu przypadkach są to stawki nieco mniejsze niż przed miesiącem. Najniższą marżę w euro oferuje DnB Nord. Dla naszego przykładu (kredyt na 300 tys. zł, 30 lat, 25% wkładu własnego) wynosi ona 2,35%. Klient, który skorzysta z promocji może dodatkowo obniżyć marżę o 0,1 pkt proc. jeżeli zdecyduje się na regularne oszczędzanie przez 5 lat (minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od programu 200 zł lub 250 zł). W Polbanku, który też oferuje dosyć atrakcyjną marżę dla euro – 3,3% dla kredytu z naszego przykładu – też obowiązuje promocja polegająca na obniżeniu prowizji, analogicznie, jak w przypadku kredytu w złotych. Bank nie pobiera jednocześnie opłaty za wycenę nieruchomości (ten warunek dotyczy też kredytów złotowych). Najdroższy kredyt w euro, z marżą na poziomie 7,09% oferuje PKO BP. 
Oprocentowanie i marże kredytów w euro w poszczególnych bankach EUR

 
* - od          
** - Przykładowo          
*** - kredyty w walucie tylko dla osób zarabiających w walucie
Źródło: Expander, banki

Kolejnym sygnałem świadczącym o poprawie klimatu na rynku kredytów mieszkaniowych jest minimalne złagodzenie warunków dotyczących wymaganego wkładu własnego. Bank Millennium, który udziela tylko kredytów w złotych, podniósł maksymalny wskaźnik LTV (relacja kwoty kredytu do wartości nieruchomości) z 90% do 100%. Obecnie kredyt w złotych bez wkładu własnego można zaciągnąć w 13 bankach. Zaciągnięcie kredytu bez wkładu zwykle wiąże się z koniecznością wykupienia dodatkowego ubezpieczenia.

Banki wymagają wkładu własnego na poziomie średnio poniżej 10% dla kredytów w złotych i 10% dla kredytów w euro.
 
Maksymalny wskaźnik LTV (stosunek kwoty do wartości nieruchomości) w poszczególnych bankach


 
* - wskaźnik może zostać przekroczony przy kredytowaniu opłat i prowizji bankowych
Źródło: Expander, banki

Następna korzystna dla kredytobiorców informacja dotyczy podwyższenia przeciętnej zdolności kredytowej, zarówno dla oferty w złotych, jak i we frankach. 4-osobowa rodzina o dochodach netto na poziomie 3,5 tys. zł może dziś liczyć przeciętnie na 210 tys. zł kredytu w naszej walucie. W stosunku do września oznacza to wzrost o blisko 18 tys. zł. Przeciętna zdolność dla kredytu w euro wynosi z kolei 144 tys. zł i jest o ponad 7 tys. zł większa niż we wrześniu. Nadal najbardziej restrykcyjnym bankiem w zakresie maksymalnej dostępnej kwoty kredytu pozostaje Nordea. Bankiem najbardziej liberalnym dla kredytów walutowych jest z kolei Polbank, podobnie, jak w poprzednich zestawieniach. Najwyższą kwotę kredytu w złotych (340 tys. zł) zaproponował z kolei PBS, po raz pierwszy obecny w rankingu.

Wykres zdolności kredytowej 4-os. rodziny kwiecień 2007- październik 2009
 

OBRÓT NIERUCHOMOŚCIAMI NA RYNKU WTÓRNYM
Nadal trudno jest jednoznacznie ocenić sytuację na rynku nieruchomości. 12 miesięcy temu, we wrześniu 2008 roku, po raz pierwszy w większości polskich miast (12 na 15 lokalizacji) ceny mieszkań z rynku wtórnego uległy obniżeniu. W rezultacie spadków, które trwają od roku obecnie (wrzesień 2009) wszędzie, z wyjątkiem Opola, ceny są niższe w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. Są to różnice od 1,1% w przypadku Lublina do 8% we Wrocławiu i 8,8% w Krakowie. Roczny spadek przyspieszył w 3 miastach (w Warszawie do 7,2%, Poznaniu do 6,4% i Szczecinie do 5,7%). Najbardziej sytuacja poprawiła się w Opolu, gdzie we wrześniu 2009 r. ceny były wyższe niż rok wcześniej.

W maju i czerwcu 2009 odnotowaliśmy pierwsze symptomy wyhamowania spadków cen na rynku wtórnym. Miesiące wakacyjne nie przyniosły jednak definitywnego odwrócenia trendu spadkowego. Nadal dominowały spadki, choć niektóre miasta III kwartał 2009 roku zakończyły cenami wyższymi niż II kwartału 2009: w Opolu +5,6%, Szczecinie+3%, w Łodzi +2,1%, w Sopocie +1,3%, w Poznaniu i Warszawie +0,6%.

Wrzesień to kolejny miesiąc, w którym możemy mówić o oznakach stabilizacji.  W 10 miastach ceny wzrosły od 0,1% do 2% w porównaniu z sierpniem. Spadki natomiast miały miejsce w Warszawie -0,1%, Katowicach -0,6%, Białymstoku -1%, Toruniu -2,4% i Lublinie -0,8%. Jedynie w Białymstoku, Toruniu i Lublinie spadki średnich cen we wrześniu były wyższe niż średni miesięczny spadek w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

W ostatnim kwartale 2009 roku nie należy spodziewać się żadnych gwałtownych zmian. Ceny będą utrzymywały się na obecnym poziomie z wahaniami rzędu od -2% do +2% miesięcznie. Jest to uwarunkowane przede wszystkim brakiem sygnałów o możliwościach poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie i nadal zdecydowanie trudniejszym niż w 2007 i 2008 roku dostępem do kredytów hipotecznych.
Średnie ceny na rynku wtórnym wrzesień 2008 - wrzesień 2009





Szybko.pl i Expander

gk

Nowatorska koncepcja inwestowania w nieruchomości biurowe

Rusza budowa Concept Tower, budynku biurowego klasy A+, którego deweloperem jest firma Concept Development. Biurowiec powstanie przy ulicy Grzybowskiej 87 w Warszawie. Wraz z tym projektem w Polsce pojawi się nowa, korzystna możliwość inwestycyjna: zakup indywidualny najwyższej klasy powierzchni biurowej w budynku mieszczącym się w centrum stolicy.
Firma Concept Development wprowadza na polski rynek innowacyjny system komercjalizacji powierzchni biurowej, która mieścić się będzie w nowobudowanym piętnastopiętrowym budynku klasy A+ o nazwie Concept Tower. Deweloper zamierza ją sprzedać wybranym podmiotom, na warunkach które umożliwiają rozpatrywanie tej transakcji w kategorii bardzo korzystnej inwestycji długoterminowej. Najmniejsza powierzchnia, w posiadanie której może wejść inwestor to już ok. 90 mkw.

Naszą ofertę kierujemy głównie do małych i średnich przedsiębiorstw, które na własny użytek poszukują nowoczesnej i prestiżowej powierzchni biurowej zlokalizowanej w centrum Warszawy – powiedział Rafał Maresch, prezes zarządu firmy Concept Development BSD 2 Sp z o.o.

Jest to niezwykle korzystna propozycja na przykład dla kancelarii prawnych i notarialnych, firm z szeroko rozumianego doradztwa finansowego i ubezpieczeniowego, czy też sektora medycznego na przykład  klinik lekarskich – dodał.

Mechanizm działania jest bardzo prosty: inwestor kupuje powierzchnię biurową w Concept Tower poprzez spółkę („Spółka Celowa”) zarejestrowaną przez inwestora samodzielnie lub ze swoimi wspólnikami. Dzięki zaangażowaniu instytucji finansowych, które zaoferowały sfinansowanie zakupu biur w Concet Tower, transakacja może odbyć się przy stosunkowo niskim zaangażowaniu środków własnych - ok. 20% wartości nieruchomości, zaś pozostałe środki mogą pochodzić z kredytu. Następnie dotychczasowa spółka będąca własnością lub współwłasnością inwestora wynajmuje tę powierzchnię od Spółki Celowej w cenie dla przykładu 25 EUR za mkw. miesięcznie. Obecne stawki za wynajem w omawianej lokalizacji są nieco niższe, jednak szacuje się, że osiągną one zakładany poziom w momencie, w którym budynek zostanie oddany do użytku (tj. w 2011 roku).

PRZYKŁAD*
Przy założeniu, że Spółka Celowa wynajmie 1 mkw. powierzchni biurowej budynku Concept Tower przy czynszu 25 EUR, spłaci ona zaciągnięty kredyt w ciągu 18 lat. Przykładowo, jeśli Spółka Celowa kupi biuro warte 1 mln EUR i wpłaci z własnych środków 20% wartości nieruchomości (czyli 200 tyś. EUR), to za 18 lat stanie się właścicielem biura wartego co najmniej 1 mln EUR. Pozostałe 800 tyś. EUR zostaje spłacone ze środków płaconych Spółce Celowej jako czynsz. Pieniądze, które w innym przypadku zostałyby przeznaczone na spłatę czynszu, zostają wykorzystane na spłatę kredytu.

Jednak, inwestycja ta jest zyskowna nie tylko w przypadku inwestora, który kupuje nieruchomość na własny użytek. Jest to również bardzo atrakcyjna propozycja
z dochodowego punktu widzenia. Omawiana inwestycja daje zysk co najmniej 800 tyś. EUR od zainwestowanej kwoty 200 tyś. EUR, co oznacza zwrot na kapitale ponad 400%. Jeśli podzielimy to przez 18 lat, czyli przez okres inwestycji, to otrzymamy 22,22% w skali roku (9,35% procent składany przy kapitalizacji rocznej).

Wysoki popyt na najwyższej klasy powierzchnie biurowe (do tej pory praktycznie niedostępne na polskim rynku) w strategicznych lokalizacjach powoduje, że w razie potrzeby bardzo łatwo jest sprzedać posiadaną nieruchomość i uwolnić zamrożoną gotówkę.

Zaprezentowany scenariusz jest znacznie bardziej atrakcyjny niż inne dostępne na rynku sposoby inwestowania, które oferują podobny poziom bezpieczeństwa dla inwestora. Alternatywą dla prezentowanej przez nas inwestycji byłby zakup jednostek zamkniętego funduszu inwestycyjnego, który inwestuje wyłącznie na rynku nieruchomości, zakupując całe biurowce, magazyny lub galerie handlowe. Tego typu fundusz osiąga dochód około 6-7% w skali roku. Jednak po odjęciu opłaty za zarządzanie, roczny dochód dla inwestora to około 5%. Inwestując kwotę 200 tyś. EUR w jednostki takiego podmiotu po 18 latach będziemy mieć 481 323 EUR. Inwestycjąc tę samą sumę 200 tyś EUR w zakup lokalu biurowego w prestiżowym biurowcu Concept Tower po 18 latach ta inwestycja będzie warta  co najmniej 1 mln EUR, a biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że ceny biurowców idą w górę średnio ponad inflację o 1,5% rocznie, można oczekiwać wartości inwestycji nawet na poziomie 1,3 mln EUR.

Concept Development

gk

Nowatorska koncepcja inwestowania w nieruchomości biurowe

Rusza budowa Concept Tower, budynku biurowego klasy A+, którego deweloperem jest firma Concept Development. Biurowiec powstanie przy ulicy Grzybowskiej 87 w Warszawie. Wraz z tym projektem w Polsce pojawi się nowa, korzystna możliwość inwestycyjna: zakup indywidualny najwyższej klasy powierzchni biurowej w budynku mieszczącym się w centrum stolicy.
Firma Concept Development wprowadza na polski rynek innowacyjny system komercjalizacji powierzchni biurowej, która mieścić się będzie w nowobudowanym piętnastopiętrowym budynku klasy A+ o nazwie Concept Tower. Deweloper zamierza ją sprzedać wybranym podmiotom, na warunkach które umożliwiają rozpatrywanie tej transakcji w kategorii bardzo korzystnej inwestycji długoterminowej. Najmniejsza powierzchnia, w posiadanie której może wejść inwestor to już ok. 90 mkw.

Naszą ofertę kierujemy głównie do małych i średnich przedsiębiorstw, które na własny użytek poszukują nowoczesnej i prestiżowej powierzchni biurowej zlokalizowanej w centrum Warszawy – powiedział Rafał Maresch, prezes zarządu firmy Concept Development BSD 2 Sp z o.o.

Jest to niezwykle korzystna propozycja na przykład dla kancelarii prawnych i notarialnych, firm z szeroko rozumianego doradztwa finansowego i ubezpieczeniowego, czy też sektora medycznego na przykład  klinik lekarskich – dodał.

Mechanizm działania jest bardzo prosty: inwestor kupuje powierzchnię biurową w Concept Tower poprzez spółkę („Spółka Celowa”) zarejestrowaną przez inwestora samodzielnie lub ze swoimi wspólnikami. Dzięki zaangażowaniu instytucji finansowych, które zaoferowały sfinansowanie zakupu biur w Concet Tower, transakacja może odbyć się przy stosunkowo niskim zaangażowaniu środków własnych - ok. 20% wartości nieruchomości, zaś pozostałe środki mogą pochodzić z kredytu. Następnie dotychczasowa spółka będąca własnością lub współwłasnością inwestora wynajmuje tę powierzchnię od Spółki Celowej w cenie dla przykładu 25 EUR za mkw. miesięcznie. Obecne stawki za wynajem w omawianej lokalizacji są nieco niższe, jednak szacuje się, że osiągną one zakładany poziom w momencie, w którym budynek zostanie oddany do użytku (tj. w 2011 roku).

PRZYKŁAD*
Przy założeniu, że Spółka Celowa wynajmie 1 mkw. powierzchni biurowej budynku Concept Tower przy czynszu 25 EUR, spłaci ona zaciągnięty kredyt w ciągu 18 lat. Przykładowo, jeśli Spółka Celowa kupi biuro warte 1 mln EUR i wpłaci z własnych środków 20% wartości nieruchomości (czyli 200 tyś. EUR), to za 18 lat stanie się właścicielem biura wartego co najmniej 1 mln EUR. Pozostałe 800 tyś. EUR zostaje spłacone ze środków płaconych Spółce Celowej jako czynsz. Pieniądze, które w innym przypadku zostałyby przeznaczone na spłatę czynszu, zostają wykorzystane na spłatę kredytu.

Jednak, inwestycja ta jest zyskowna nie tylko w przypadku inwestora, który kupuje nieruchomość na własny użytek. Jest to również bardzo atrakcyjna propozycja
z dochodowego punktu widzenia. Omawiana inwestycja daje zysk co najmniej 800 tyś. EUR od zainwestowanej kwoty 200 tyś. EUR, co oznacza zwrot na kapitale ponad 400%. Jeśli podzielimy to przez 18 lat, czyli przez okres inwestycji, to otrzymamy 22,22% w skali roku (9,35% procent składany przy kapitalizacji rocznej).

Wysoki popyt na najwyższej klasy powierzchnie biurowe (do tej pory praktycznie niedostępne na polskim rynku) w strategicznych lokalizacjach powoduje, że w razie potrzeby bardzo łatwo jest sprzedać posiadaną nieruchomość i uwolnić zamrożoną gotówkę.

Zaprezentowany scenariusz jest znacznie bardziej atrakcyjny niż inne dostępne na rynku sposoby inwestowania, które oferują podobny poziom bezpieczeństwa dla inwestora. Alternatywą dla prezentowanej przez nas inwestycji byłby zakup jednostek zamkniętego funduszu inwestycyjnego, który inwestuje wyłącznie na rynku nieruchomości, zakupując całe biurowce, magazyny lub galerie handlowe. Tego typu fundusz osiąga dochód około 6-7% w skali roku. Jednak po odjęciu opłaty za zarządzanie, roczny dochód dla inwestora to około 5%. Inwestując kwotę 200 tyś. EUR w jednostki takiego podmiotu po 18 latach będziemy mieć 481 323 EUR. Inwestycjąc tę samą sumę 200 tyś EUR w zakup lokalu biurowego w prestiżowym biurowcu Concept Tower po 18 latach ta inwestycja będzie warta  co najmniej 1 mln EUR, a biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że ceny biurowców idą w górę średnio ponad inflację o 1,5% rocznie, można oczekiwać wartości inwestycji nawet na poziomie 1,3 mln EUR.

Concept Development

gk

Rodzina na swoim jeszcze bardziej dostępna

We wrześniu z programu skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 1 października z programu preferencyjny kredyt będzie mogło zaciągnąć więcej osób - obowiązujące od dziś limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się.
Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem 2009 r., kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, która reguluje program „Rodzina na swoim". Wprowadzone zmiany znacząco zwiększyły dostępność preferencyjnego kredytu.

Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł.

Na 2009 r. w zarządzanym przez BGK Funduszu Dopłat, zaplanowano kwotę 80 mln na dopłaty w ramach programu "Rodzina na swoim". Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł. 

Kredyt w ramach programu „Rodzina na swoim" jest obecnie dostępny w 14 bankach, które podpisały umowę z BGK. Są to:  Alior Bank SA, Bank BPH SA, Bank Handlowy w Warszawie S.A., Bank PKO BP, Bank Pekao SA, Bank Pocztowy, Bank Polskiej Spółdzielczości SA, Bank Zachodni WBK S.A., Dombank Hipoteczny, Euro Bank S.A., Gospodarczy Bank Wielkopolski SA, Mazowiecki Bank Regionalny, Noble Bank SA, Pekao Bank Hipoteczny.

A tak od początku roku zmieniały się limity maksymalnej ceny metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości (ostatnia tabelka pokazuje aktualnie obowiązujące wskaźniki):
 

Bank Gospodarstwa Krajowego

gk

Rodzina na swoim jeszcze bardziej dostępna

We wrześniu z programu skorzystało 3070 osób zaciągając kredyty na łączną kwotę 549 mln 790 tys. złotych. Od 1 października z programu preferencyjny kredyt będzie mogło zaciągnąć więcej osób - obowiązujące od dziś limity określające maksymalną cenę metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości w większości województw zwiększyły się.
Popularność programu zdecydowanie wzrosła wraz z początkiem 2009 r., kiedy weszła w życie nowelizacja Ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, która reguluje program „Rodzina na swoim". Wprowadzone zmiany znacząco zwiększyły dostępność preferencyjnego kredytu.

Od 2009 r. w ramach „Rodziny na swoim" udzielono ponad 22 tys. kredytów na kwotę ponad 3,7 mld zł.

Na 2009 r. w zarządzanym przez BGK Funduszu Dopłat, zaplanowano kwotę 80 mln na dopłaty w ramach programu "Rodzina na swoim". Od początku roku wypłacono z niego ok. 45 mln zł. 

Kredyt w ramach programu „Rodzina na swoim" jest obecnie dostępny w 14 bankach, które podpisały umowę z BGK. Są to:  Alior Bank SA, Bank BPH SA, Bank Handlowy w Warszawie S.A., Bank PKO BP, Bank Pekao SA, Bank Pocztowy, Bank Polskiej Spółdzielczości SA, Bank Zachodni WBK S.A., Dombank Hipoteczny, Euro Bank S.A., Gospodarczy Bank Wielkopolski SA, Mazowiecki Bank Regionalny, Noble Bank SA, Pekao Bank Hipoteczny.

A tak od początku roku zmieniały się limity maksymalnej ceny metra kwadratowego kredytowanej nieruchomości (ostatnia tabelka pokazuje aktualnie obowiązujące wskaźniki):
 

Bank Gospodarstwa Krajowego

gk

Armatura planuje kolejne przejęcia, chce poszerzać asortyment

7.10.Warszawa (PAP) - Armatura Kraków, po akwizycji zakładów Toory oraz spółki Armagor, planuje kolejne akwizycje, choć obecnie nie prowadzi w tej sprawie zaawansowanych rozmów. Armatura nie wyklucza, że następne przejęcie powiększyłoby grupę o kolejny, czwarty już segment działalności.
"Zakładamy, że w grupie Armatura mogą pojawić się kolejne spółki. W najbliższym czasie będziemy starali się aktywnie poszukiwać celów akwizycyjnych" - powiedział na konferencji prezes spółki Konrad Hernik.

Prezes przyznał, że do akwizycji raczej nie dojdzie w najbliższym czasie.

"Obecnie czekamy na środki z transakcji z Makro, dopóki nie dostaniemy pieniędzy, będziemy raczej tylko poszukiwać nowych projektów" - powiedział.

Spółka zakłada, że finalizacja umowy z Makro, w ramach której sprzeda tej firmie działki w Krakowie za łączną kwotę 85,4 mln zł, nastąpi w I kwartale 2010 roku. Wtedy też spółka powinna otrzymać od Makro, w ramach drugiej transzy zapłaty, 50 mln zł.

Prezes poinformował, że kolejne przejęcie może jeszcze poszerzyć ofertę Armatury.

"Raczej będziemy szukać czwartego filara, spółki, która dołączyłaby na zasadzie poszerzenia bazy asortymentowej" - powiedział Hernik dziennikarzom po konferencji.

Obecnie grupa działa w trzech segmentach. W zakładach Armatury w Krakowie produkowane są baterie łazienkowe i kuchenne. Spółka Armatoora, która powstała na bazie przejętych zakładów Toory, produkuje grzejniki i odlewy aluminiowe, natomiast przejęty w sierpniu tego roku Armagor jest producentem zaworów.

Spółka poinformowała, że przygotowuje strategię działalności do roku 2012, która prawdopodobnie zostanie zaakceptowana przez radę nadzorczą do końca tego roku.

Spółka planuje m.in. do 2012 roku powiększyć swój udział w rynku grzejników aluminiowych do ponad 40 proc., a w segmencie zaworów chce w tym czasie osiągnąć pozycję lidera. Spółka szacuje też, że systematycznie będzie powiększać udziały rynkowe w segmencie baterii.

"Naszym celem w segmencie baterii jest dalsze umacnianie pozycji rynkowej. Szacujemy, że nasze udziały w tym rynku przekroczyły obecnie 40 proc." - powiedział Hernik.

Dodał, że w tym roku Armatoora wysunie się na pozycję lidera w segmencie grzejników aluminiowych.

"Szacujemy, że w tym roku rynek wyniesie 9 mln elementów grzejnych, a my sprzedamy 3 mln, co oznacza pozycję lidera. Naszą ambicją jest zwiększyć udział w tym rynku do 40 proc. do 2012 roku" - powiedział Hernik.

"Liczymy też na to, że w segmencie zaworów będziemy mogli najdalej w 2012 roku osiągnąć pozycję krajowego lidera" - dodał.

Wcześniej Armatura Kraków informowała, że chce do 2012 roku osiągnąć 350 mln zł przychodów. Prezes podtrzymał te plany.

"Szacujemy, że bez akwizycji, tylko na podstawie obecnego potencjału jesteśmy w stanie przekroczyć 340 mln zł przychodów w 2012 roku" - powiedział.

Poinformował też, że jednym z celów grupy co do osiąganych wyników jest utrzymanie rentowności EBITDA na poziomie powyżej 10 proc.

Spółka poinformowała, że planuje przeniesienie produkcji poza Kraków i obecnie analizuje lokalizacje w pobliżu tego miasta.

"W latach 2011-2012 istnieje możliwość przeniesienia produkcji poza Kraków. Decyzję w tej sprawie podejmie rada nadzorcza, mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku" - powiedział Hernik.

Jego zdaniem, przeniesienie produkcji, w tym także zakup gruntu i wybudowanie hali, będzie kosztować spółkę około 20 mln zł. Natomiast nieruchomość w Krakowie spółka może sprzedać za 90-100 mln zł.

Armatura Kraków podała w środę w komunikacie, iż prognozuje osiągnięcie w 2009 roku 27,2 mln zł skonsolidowanego zysku netto oraz 223,2 mln zł przychodów. Prognoza zakłada, iż zysk na działalności operacyjnej grupy wyniesie w tym roku 32,6 mln zł, zysk brutto 29 mln zł, a EBITDA 22,5 mln zł.

Po pierwszym półroczu tego roku skonsolidowany zysk netto Armatury Kraków wyniósł 21,5 mln zł, zysk operacyjny 23,9 mln zł, a przychody 100,9 mln zł.

Spółka podała w materiałach prasowych, że wyłączając zdarzenia jednorazowe, jakim było przeszacowanie w tym roku majątku Armatoory, zysk netto w 2009 roku wyniesie 10,5 mln zł, a zysk operacyjny 15,9 mln zł.

Plan spółki zakłada, że w 2010 roku przychody grupy wyniosą 253,6 mln zł, w 2011 będzie to 291 mln zł, a w 2012 342,8 mln zł. (PAP)

pam/ jtt/

wp.pl

Armatura planuje kolejne przejęcia, chce poszerzać asortyment

7.10.Warszawa (PAP) - Armatura Kraków, po akwizycji zakładów Toory oraz spółki Armagor, planuje kolejne akwizycje, choć obecnie nie prowadzi w tej sprawie zaawansowanych rozmów. Armatura nie wyklucza, że następne przejęcie powiększyłoby grupę o kolejny, czwarty już segment działalności.
"Zakładamy, że w grupie Armatura mogą pojawić się kolejne spółki. W najbliższym czasie będziemy starali się aktywnie poszukiwać celów akwizycyjnych" - powiedział na konferencji prezes spółki Konrad Hernik.

Prezes przyznał, że do akwizycji raczej nie dojdzie w najbliższym czasie.

"Obecnie czekamy na środki z transakcji z Makro, dopóki nie dostaniemy pieniędzy, będziemy raczej tylko poszukiwać nowych projektów" - powiedział.

Spółka zakłada, że finalizacja umowy z Makro, w ramach której sprzeda tej firmie działki w Krakowie za łączną kwotę 85,4 mln zł, nastąpi w I kwartale 2010 roku. Wtedy też spółka powinna otrzymać od Makro, w ramach drugiej transzy zapłaty, 50 mln zł.

Prezes poinformował, że kolejne przejęcie może jeszcze poszerzyć ofertę Armatury.

"Raczej będziemy szukać czwartego filara, spółki, która dołączyłaby na zasadzie poszerzenia bazy asortymentowej" - powiedział Hernik dziennikarzom po konferencji.

Obecnie grupa działa w trzech segmentach. W zakładach Armatury w Krakowie produkowane są baterie łazienkowe i kuchenne. Spółka Armatoora, która powstała na bazie przejętych zakładów Toory, produkuje grzejniki i odlewy aluminiowe, natomiast przejęty w sierpniu tego roku Armagor jest producentem zaworów.

Spółka poinformowała, że przygotowuje strategię działalności do roku 2012, która prawdopodobnie zostanie zaakceptowana przez radę nadzorczą do końca tego roku.

Spółka planuje m.in. do 2012 roku powiększyć swój udział w rynku grzejników aluminiowych do ponad 40 proc., a w segmencie zaworów chce w tym czasie osiągnąć pozycję lidera. Spółka szacuje też, że systematycznie będzie powiększać udziały rynkowe w segmencie baterii.

"Naszym celem w segmencie baterii jest dalsze umacnianie pozycji rynkowej. Szacujemy, że nasze udziały w tym rynku przekroczyły obecnie 40 proc." - powiedział Hernik.

Dodał, że w tym roku Armatoora wysunie się na pozycję lidera w segmencie grzejników aluminiowych.

"Szacujemy, że w tym roku rynek wyniesie 9 mln elementów grzejnych, a my sprzedamy 3 mln, co oznacza pozycję lidera. Naszą ambicją jest zwiększyć udział w tym rynku do 40 proc. do 2012 roku" - powiedział Hernik.

"Liczymy też na to, że w segmencie zaworów będziemy mogli najdalej w 2012 roku osiągnąć pozycję krajowego lidera" - dodał.

Wcześniej Armatura Kraków informowała, że chce do 2012 roku osiągnąć 350 mln zł przychodów. Prezes podtrzymał te plany.

"Szacujemy, że bez akwizycji, tylko na podstawie obecnego potencjału jesteśmy w stanie przekroczyć 340 mln zł przychodów w 2012 roku" - powiedział.

Poinformował też, że jednym z celów grupy co do osiąganych wyników jest utrzymanie rentowności EBITDA na poziomie powyżej 10 proc.

Spółka poinformowała, że planuje przeniesienie produkcji poza Kraków i obecnie analizuje lokalizacje w pobliżu tego miasta.

"W latach 2011-2012 istnieje możliwość przeniesienia produkcji poza Kraków. Decyzję w tej sprawie podejmie rada nadzorcza, mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku" - powiedział Hernik.

Jego zdaniem, przeniesienie produkcji, w tym także zakup gruntu i wybudowanie hali, będzie kosztować spółkę około 20 mln zł. Natomiast nieruchomość w Krakowie spółka może sprzedać za 90-100 mln zł.

Armatura Kraków podała w środę w komunikacie, iż prognozuje osiągnięcie w 2009 roku 27,2 mln zł skonsolidowanego zysku netto oraz 223,2 mln zł przychodów. Prognoza zakłada, iż zysk na działalności operacyjnej grupy wyniesie w tym roku 32,6 mln zł, zysk brutto 29 mln zł, a EBITDA 22,5 mln zł.

Po pierwszym półroczu tego roku skonsolidowany zysk netto Armatury Kraków wyniósł 21,5 mln zł, zysk operacyjny 23,9 mln zł, a przychody 100,9 mln zł.

Spółka podała w materiałach prasowych, że wyłączając zdarzenia jednorazowe, jakim było przeszacowanie w tym roku majątku Armatoory, zysk netto w 2009 roku wyniesie 10,5 mln zł, a zysk operacyjny 15,9 mln zł.

Plan spółki zakłada, że w 2010 roku przychody grupy wyniosą 253,6 mln zł, w 2011 będzie to 291 mln zł, a w 2012 342,8 mln zł. (PAP)

pam/ jtt/

wp.pl

IKEA finalizuje wykup gruntów pod fabrykę w Podlaskiem

Szwedzki koncern IKEA zajmujący się m.in. sprzedażą mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz finalizuje wykup gruntów pod budowę fabryki płyt HDF do produkcji mebli w Podlaskiem - poinformowała PAP Aleksandra Sikora z IKEA.
To kolejny krok na drodze do budowy fabryki. IKEA zależy na pomyślnym sfinalizowaniu wszelkich przygotowań prowadzonych obecnie, aby podjąć wdrażanie planowanej inwestycji w okolicach Bielska Podlaskiego - poinformowała Sikora. Dodała, że finalizowanie wykupu gruntów jest jednym z elementów trwających przygotowań administracyjnych i lokalizacyjnych. IKEA nie odpowiada na razie wprost czy fabryka powstanie, tłumacząc, że trwają do tego przygotowania.

Fabryka miałaby powstać na terenie gminy Orla. Jak powiedział PAP wójt Orli Piotr Selwesiuk, z jego informacji wynika, że IKEA wykupiła już niemal cały potrzebny grunt - ponad 100 hektarów - z wyjątkiem dwóch działek, co do ceny których inwestor nie może się porozumieć z właścicielem. Według wójta ta nieruchomość nie stoi jednak na przeszkodzie, by inwestycja powstała.

Selwesiuk poinformował, że w minionym tygodniu do Ministerstwa Rolnictwa za pośrednictwem Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku zostały skierowane wnioski o tzw. odrolnienie około 40 hektarów ziemi rolnej III klasy. To część gruntów potrzebnych pod inwestycję. Wójt poinformował, że odrolnienie jest potrzebne, by gmina mogła w najbliższych miesiącach zakończyć prace nad planem zagospodarowania przestrzennego terenu, gdzie ma powstać fabryka.

Inwestor podaje, że w fabryce w Podlaskiem mają być produkowane płyty HDF.

Z informacji, jakie od inwestora ma gmina Orla wynika, że IKEA chce zainwestować około 340 mln euro. Najpierw miałaby powstać fabryka płyt HDF, która mogłaby ruszyć z początkiem 2011 roku, a potem sukcesywnie także fabryka płyt wiórowych i mebli kuchennych. Pracę miałoby znaleźć około dwóch tysięcy osób.

IKEA jest także zainteresowana budową sklepu i centrum handlowego w okolicach Białegostoku. Trwają rozmowy w sprawie miejsca przyszłej inwestycji, a pod uwagę branych jest kilka lokalizacji wokół Białegostoku - poinformowała PAP Sikora. Nie podała szczegółów.


wp.pl

IKEA finalizuje wykup gruntów pod fabrykę w Podlaskiem

Szwedzki koncern IKEA zajmujący się m.in. sprzedażą mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz finalizuje wykup gruntów pod budowę fabryki płyt HDF do produkcji mebli w Podlaskiem - poinformowała PAP Aleksandra Sikora z IKEA.
To kolejny krok na drodze do budowy fabryki. IKEA zależy na pomyślnym sfinalizowaniu wszelkich przygotowań prowadzonych obecnie, aby podjąć wdrażanie planowanej inwestycji w okolicach Bielska Podlaskiego - poinformowała Sikora. Dodała, że finalizowanie wykupu gruntów jest jednym z elementów trwających przygotowań administracyjnych i lokalizacyjnych. IKEA nie odpowiada na razie wprost czy fabryka powstanie, tłumacząc, że trwają do tego przygotowania.

Fabryka miałaby powstać na terenie gminy Orla. Jak powiedział PAP wójt Orli Piotr Selwesiuk, z jego informacji wynika, że IKEA wykupiła już niemal cały potrzebny grunt - ponad 100 hektarów - z wyjątkiem dwóch działek, co do ceny których inwestor nie może się porozumieć z właścicielem. Według wójta ta nieruchomość nie stoi jednak na przeszkodzie, by inwestycja powstała.

Selwesiuk poinformował, że w minionym tygodniu do Ministerstwa Rolnictwa za pośrednictwem Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku zostały skierowane wnioski o tzw. odrolnienie około 40 hektarów ziemi rolnej III klasy. To część gruntów potrzebnych pod inwestycję. Wójt poinformował, że odrolnienie jest potrzebne, by gmina mogła w najbliższych miesiącach zakończyć prace nad planem zagospodarowania przestrzennego terenu, gdzie ma powstać fabryka.

Inwestor podaje, że w fabryce w Podlaskiem mają być produkowane płyty HDF.

Z informacji, jakie od inwestora ma gmina Orla wynika, że IKEA chce zainwestować około 340 mln euro. Najpierw miałaby powstać fabryka płyt HDF, która mogłaby ruszyć z początkiem 2011 roku, a potem sukcesywnie także fabryka płyt wiórowych i mebli kuchennych. Pracę miałoby znaleźć około dwóch tysięcy osób.

IKEA jest także zainteresowana budową sklepu i centrum handlowego w okolicach Białegostoku. Trwają rozmowy w sprawie miejsca przyszłej inwestycji, a pod uwagę branych jest kilka lokalizacji wokół Białegostoku - poinformowała PAP Sikora. Nie podała szczegółów.


wp.pl

Na parapety dwie stawki VAT

Przedsiębiorcy z branży budowlanej znaleźli świetny sposób na oszczędności w VAT. Zamiast sprzedaży towarów, deklarują na wystawianych fakturach, że świadczą usługi.
e pierwsze objęte są 22-proc. VAT. Drugie, stawką 7-proc. Takie postępowanie jest prawidłowe u producentów okien i drzwi, którzy jednocześnie świadczą usługi montażu. Prawo do stosowania 7-proc. stawki wynika dla nich z rozporządzenia wykonawczego do ustawy o VAT. Teraz ten mechanizm opodatkowania podatnicy przenoszą na inne towary.

- Jesteśmy zakładem kamieniarskim. Sprzedajemy parapety, które objęte są 22-proc. VAT. Wielu przedsiębiorców zamiast sprzedaży parapetów oferuje usługę ich montażu, co pozwala im na zastosowanie 7-proc. VAT. Czy to zgodne z prawem - pyta nas pani Magdalena, pracująca w zakładzie kamieniarskim.

Zdaniem ekspertów optymalizacja podatkowa jest zgodna z prawem. Jednak nie można jej nadużywać. Fiskus, który wykryje nieprawidłowo sklasyfikowaną transakcję, a tym samym zaniżone zobowiązanie podatkowe, może nakazać podatnikowi zapłatę zaległości podatkowej wraz z odsetkami, a także nałożyć na niego sankcje karne skarbowe.

Poszukiwanie różnych możliwości stosowania obniżonej stawki VAT przez producentów i dystrybutorów materiałów budowlanych zaczęło być widoczne tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zdaniem Wojciecha Śliża, starszego menedżera w PricewaterhouseCoopers, od tego momentu podniesiono do 22 proc. stawkę VAT dla sprzedaży materiałów budowlanych, pozostawiając jednocześnie obniżoną 7-proc. stawkę VAT dla usług budowlano-montażowych lub remontowych w budynkach mieszkalnych.

Co sprzyja próbom dokonywania nieco agresywniejszej i korzystniejszej dla przedsiębiorcy interpretacji przepisów? Kiedy mamy do czynienia z punktu widzenia przepisów o VAT z jednym świadczeniem? Co przesądza o klasyfikacji, gdy usługa ma charakter złożony? Co może okazać się pomocne celem uniknięcia ewentualnego sporu z organami podatkowymi?

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Na parapety dwie stawki VAT

Przedsiębiorcy z branży budowlanej znaleźli świetny sposób na oszczędności w VAT. Zamiast sprzedaży towarów, deklarują na wystawianych fakturach, że świadczą usługi.
e pierwsze objęte są 22-proc. VAT. Drugie, stawką 7-proc. Takie postępowanie jest prawidłowe u producentów okien i drzwi, którzy jednocześnie świadczą usługi montażu. Prawo do stosowania 7-proc. stawki wynika dla nich z rozporządzenia wykonawczego do ustawy o VAT. Teraz ten mechanizm opodatkowania podatnicy przenoszą na inne towary.

- Jesteśmy zakładem kamieniarskim. Sprzedajemy parapety, które objęte są 22-proc. VAT. Wielu przedsiębiorców zamiast sprzedaży parapetów oferuje usługę ich montażu, co pozwala im na zastosowanie 7-proc. VAT. Czy to zgodne z prawem - pyta nas pani Magdalena, pracująca w zakładzie kamieniarskim.

Zdaniem ekspertów optymalizacja podatkowa jest zgodna z prawem. Jednak nie można jej nadużywać. Fiskus, który wykryje nieprawidłowo sklasyfikowaną transakcję, a tym samym zaniżone zobowiązanie podatkowe, może nakazać podatnikowi zapłatę zaległości podatkowej wraz z odsetkami, a także nałożyć na niego sankcje karne skarbowe.

Poszukiwanie różnych możliwości stosowania obniżonej stawki VAT przez producentów i dystrybutorów materiałów budowlanych zaczęło być widoczne tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zdaniem Wojciecha Śliża, starszego menedżera w PricewaterhouseCoopers, od tego momentu podniesiono do 22 proc. stawkę VAT dla sprzedaży materiałów budowlanych, pozostawiając jednocześnie obniżoną 7-proc. stawkę VAT dla usług budowlano-montażowych lub remontowych w budynkach mieszkalnych.

Co sprzyja próbom dokonywania nieco agresywniejszej i korzystniejszej dla przedsiębiorcy interpretacji przepisów? Kiedy mamy do czynienia z punktu widzenia przepisów o VAT z jednym świadczeniem? Co przesądza o klasyfikacji, gdy usługa ma charakter złożony? Co może okazać się pomocne celem uniknięcia ewentualnego sporu z organami podatkowymi?

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Budowa domu przestała tanieć

Od czerwca, kiedy ostatnio obliczaliśmy koszt budowy naszego hipotetycznego domu wielkości 150 metrów kwadratowych, kwota, jaką musimy wydać na doprowadzenie do tzw. stanu deweloperskiego, zwiększyła się nieznacznie, bo o ok. 3 tys. zł, do 303 tys. zł. Nadal jednak koszt budowy jest o ok. 15 proc. niższy niż przed rokiem.
Nasz dom jednorodzinny budujemy w okolicach Poznania, więc koszty robocizny i materiałów budowlanych, jakie przedstawimy, dotyczą tego rynku. Na pewno w okolicach Warszawy czy Krakowa budowa porównywalnego domu w stanie deweloperskim jest droższa, ale w mniejszych miejscowościach czy na wschodzie Polski ten koszt powinien być niższy. Podane przez nas ceny są więc cenami orientacyjnymi.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że po okresie spadku kosztów budowy, który był notowany od jesieni ubiegłego roku do wiosny, od czerwca mamy stabilizację cen. Dotyczy to zarówno robocizny, jak i materiałów budowlanych.

– Ostatnio staniały nieco materiały ceramiczne i gazobeton, za to wzrosły ceny płyt gipsowo-kartonowych i izolacji wodochronnych. Zmiany cen są teraz minimalne i można powiedzieć, że jest stagnacja cen materiałów budowlanych – mówi Marzena Mysior-Syczuk z Polskich Składów Budowlanych.

Z naszego zestawienia wynika, że od czerwca najbardziej zdrożał beton i bloczki betonowe. Nieco droższy jest też porotherm, stal budowlana, okna i tynki wewnętrzne. Wzrosty cen nie przekraczają jednak kilku procent. Większość cen materiałów budowlanych notuje tylko kosmetyczne zmiany.

Przy budowie domu zastosowaliśmy najpopularniejsze, więc i najtańsze dostępne na rynku materiały budowlane. Tynki są gipsowe, okna plastikowe i plastikowe rury centralnego ogrzewania. Piec wykorzystywany do ogrzewania budynku to najprostszy, jednofunkcyjny piecyk gazowy, który jest w stanie ogrzać budynek tej wielkości.

Ile wynosi spadek inwestycji budynków jednorodzinnych i deweloperskich? Kiedy klient jest w stanie wynegocjować dobre ceny? Z jakich powodów koszty budowy domu w najbliższym czasie nie będą rosły?

Roman Grzyb
Dziennik. Gazeta Prawna

Dziennik. Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Budowa domu przestała tanieć

Od czerwca, kiedy ostatnio obliczaliśmy koszt budowy naszego hipotetycznego domu wielkości 150 metrów kwadratowych, kwota, jaką musimy wydać na doprowadzenie do tzw. stanu deweloperskiego, zwiększyła się nieznacznie, bo o ok. 3 tys. zł, do 303 tys. zł. Nadal jednak koszt budowy jest o ok. 15 proc. niższy niż przed rokiem.
Nasz dom jednorodzinny budujemy w okolicach Poznania, więc koszty robocizny i materiałów budowlanych, jakie przedstawimy, dotyczą tego rynku. Na pewno w okolicach Warszawy czy Krakowa budowa porównywalnego domu w stanie deweloperskim jest droższa, ale w mniejszych miejscowościach czy na wschodzie Polski ten koszt powinien być niższy. Podane przez nas ceny są więc cenami orientacyjnymi.

Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że po okresie spadku kosztów budowy, który był notowany od jesieni ubiegłego roku do wiosny, od czerwca mamy stabilizację cen. Dotyczy to zarówno robocizny, jak i materiałów budowlanych.

– Ostatnio staniały nieco materiały ceramiczne i gazobeton, za to wzrosły ceny płyt gipsowo-kartonowych i izolacji wodochronnych. Zmiany cen są teraz minimalne i można powiedzieć, że jest stagnacja cen materiałów budowlanych – mówi Marzena Mysior-Syczuk z Polskich Składów Budowlanych.

Z naszego zestawienia wynika, że od czerwca najbardziej zdrożał beton i bloczki betonowe. Nieco droższy jest też porotherm, stal budowlana, okna i tynki wewnętrzne. Wzrosty cen nie przekraczają jednak kilku procent. Większość cen materiałów budowlanych notuje tylko kosmetyczne zmiany.

Przy budowie domu zastosowaliśmy najpopularniejsze, więc i najtańsze dostępne na rynku materiały budowlane. Tynki są gipsowe, okna plastikowe i plastikowe rury centralnego ogrzewania. Piec wykorzystywany do ogrzewania budynku to najprostszy, jednofunkcyjny piecyk gazowy, który jest w stanie ogrzać budynek tej wielkości.

Ile wynosi spadek inwestycji budynków jednorodzinnych i deweloperskich? Kiedy klient jest w stanie wynegocjować dobre ceny? Z jakich powodów koszty budowy domu w najbliższym czasie nie będą rosły?

Roman Grzyb
Dziennik. Gazeta Prawna

Dziennik. Gazeta Prawna w internecie www.gazetaprawna.pl

Ceny nieruchomości na Wyspach idą w górę

Pomimo tego, że od kwietnia ceny poszły w górę o 6 proc., eksperci różnią się w prognozach.

Jak podkreśla Daily Telegraph wszystkie kluczowe dla rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii indeksy we wrześniu znów rosły. Ceny zbliżają się do poziomu sprzed roku.

Z kolei z danych Halifax - który udziela pożyczek hipotecznych -wynika, że we wrześniu ceny poszły w górę o 1,6 proc. Średnia cena domu sięgnęła poziomu 166 tys. funtów. To wciąż o 4,8 proc. mniej niż przed rokiem. Ale różnica maleje z miesiąca na miesiąc.

Brytyjski dziennik przypomina, że ożywienie na rynku pojawiło się pomimo tego, że wciąż rośnie bezrobocie, a banki udzielają mniej więcej o połowę mniej kredytów niż przed rokiem. Ale kupujących do powrotu na rynek skusiły obniżki cen i rekordowo niskie stopy procentowe.

Przepytani przez DT ekonomiści nie są jednak pewni tego, czy będzie to stały trend. Wielu z nich spodziewa się, że w 2010 roku ceny będą spadać, bo obecny wzrost jest napędzany m.in. za sprawą niskiej podaży - tak uważa m.in. Seema Shah z Capital Economics. - Naszym zdaniem koniec korekty jest daleki - podkreśla.

Z kolei Ray Boulger z firmy doradczej John Charcol wskazuje, że obecny wzorst pojawił się pomimo niekorzystnych warunków ekonomicznych. Jego zdaniem ceny w tym roku urosną w sumie o 7,5 proc., a w przyszłym o kolejnych 5-6 proc.

Źródło: money.pl

Ceny nieruchomości na Wyspach idą w górę

Pomimo tego, że od kwietnia ceny poszły w górę o 6 proc., eksperci różnią się w prognozach.

Jak podkreśla Daily Telegraph wszystkie kluczowe dla rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii indeksy we wrześniu znów rosły. Ceny zbliżają się do poziomu sprzed roku.

Z kolei z danych Halifax - który udziela pożyczek hipotecznych -wynika, że we wrześniu ceny poszły w górę o 1,6 proc. Średnia cena domu sięgnęła poziomu 166 tys. funtów. To wciąż o 4,8 proc. mniej niż przed rokiem. Ale różnica maleje z miesiąca na miesiąc.

Brytyjski dziennik przypomina, że ożywienie na rynku pojawiło się pomimo tego, że wciąż rośnie bezrobocie, a banki udzielają mniej więcej o połowę mniej kredytów niż przed rokiem. Ale kupujących do powrotu na rynek skusiły obniżki cen i rekordowo niskie stopy procentowe.

Przepytani przez DT ekonomiści nie są jednak pewni tego, czy będzie to stały trend. Wielu z nich spodziewa się, że w 2010 roku ceny będą spadać, bo obecny wzrost jest napędzany m.in. za sprawą niskiej podaży - tak uważa m.in. Seema Shah z Capital Economics. - Naszym zdaniem koniec korekty jest daleki - podkreśla.

Z kolei Ray Boulger z firmy doradczej John Charcol wskazuje, że obecny wzorst pojawił się pomimo niekorzystnych warunków ekonomicznych. Jego zdaniem ceny w tym roku urosną w sumie o 7,5 proc., a w przyszłym o kolejnych 5-6 proc.

Źródło: money.pl

Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Mimo globalnego kryzysu gospodarczego, sektor budowlany na Białorusi rozwija się w szybkim tempie.
Jak wynika z analizy przygotowanej przez firmę konsultingową PMR w czasie, gdy wartość wykonanych robót budowlanych znacznie spada na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie oraz większości krajów świata, Białoruś wciąż odnotowuje imponujący wzrost.

- W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2009 r. wartość wykonanych robót budowlanych i montażowych na Białorusi wzrosła o 25,3 proc. do 6,9 bln rubli białoruskich - czytamy w analizie. To około 2,4 mld dolarów.

W tym samym czasie w Kazachstanie rynek skurczył się o 8 proc., w Rosji o 20 proc., zaś Ukraina zanotowała dramatyczny spadek o ponad 55 proc.. Powód? W tych trzech krajach rozwój sektora budowlanego wspierany był w znacznym stopniu przez kapitał zagraniczny, głównie w postaci kredytów.

- W chwili, gdy te źródła finansowania wyschły z powodu globalnego kryzysu
finansowego, aktywność w branży budowlanej osłabła i wiele projektów budowlanych
zostało wstrzymanych lub przesuniętych w czasie\ -
tłumaczy autor opracowania.

Na Białorusi większość inwestycji finansowanych jest z budżetu centralnego, więc ich realizacja jest kontynuowana. Dodatkowo rynek nieruchomości u naszego wschodniego sąsiada nie jest tak rozwinięty jak w innych krajach WNP, przez co nie wystąpiły na nim zjawiska obserwowane w Rosji czy na Ukrainie, takie jak bańka cenowa, chaotyczna zabudowa miast, przeinwestowanie i przegrzanie rynku.

To jest kraj dla odważnych inwestorów

Białoruś wciąż daleka jest od bycia krajem o dużej łatwości prowadzenia biznesu i by
osiągnąć w tym kraju sukces w biznesie należy nauczyć się działać w jego specyficznym
otoczeniu biznesowym.

Jest to jednak obecnie dobre miejsce do inwestycji dla firm, które nie
obawiają się podwyższonego ryzyka, a szczególnie dla tych, które posiadają już doświadczenie w prowadzeniu działalności na innych trudnych rynkach, np. w pozostałych krajach WNP.

Warto zwrócić przy tym uwagę na fakt, że według najnowszego raportu Doing Business
2009 sporządzonego przez World Bank, Białoruś stała się bardziej przyjaznym miejscem do
prowadzenia biznesu niż Rosja czy Ukraina.

Białoruskie władze aktywnie wspierają rozwój sektora budowlanego w celu
podtrzymania wzrostu całej gospodarki i poziomu zatrudnienia, a także z zamiarem poprawy
standardu życia mieszkańców. - W tym właśnie celu szczególną troską objęte jest budownictwo mieszkaniowe, w wyniku czego całkowita powierzchnia mieszkań oddanych do użytku na Białorusi w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku wzrosła o 17.1 proc. do 1,9 mln mkw. - czytamy w raporcie.

W tym samym czasie Rosja i Kazachstan odnotowały niewielki, kilkuprocentowy wzrost, natomiast na Ukrainie powierzchnia nowych mieszkań spadła aż o jedną trzecią.

BIAŁORUŚ STAWIA NA LIBERALIZACJĘ
Robert Obetkon, starszy analityk rynku budowlanego, www.constructionrussia.com, www.ceeconstruction.com

Na Białorusi bardziej zdecydowane działania mające na celu liberalizację gospodarki
podjęte zostały dopiero w 2008 i na początku 2009 r., stąd też napływ inwestycji zagranicznych jest spodziewany właśnie teraz.

Kilka miesięcy temu dokonano uproszczenia przepisów związanych z prowadzeniem inwestycji budowlanych oraz przeprowadzaniem przetargów, a od początku roku obowiązuje nowy Kodeks Ziemski.

W planach są dalsze działania: łącznie w 2009 r. Białoruś zamierza wprowadzić 52 reformy nakierowane na liberalizację gospodarki.

Planowane jest ulepszenie prawa podatkowego, antymonopolowego i regulacji celnych,
a także procedur związanych z obrotem nieruchomościami oraz wielu procedur technicznych i administracyjnych.
Rząd zamierza również uprościć procedury związane z certyfikacją oraz te związane z projektowaniem, budową i oddawaniem do użytku budynków.
Czynnikiem zaś,
który już obecnie ułatwia wejście na rynek białoruski i prowadzenie na nim działalności jest
wejście do tego kraju dużych zagranicznych banków, a także widoczna poprawa w zakresie
wsparcia biznesu ze strony doradców, audytorów i kancelarii prawnych.

Wszystkie te kroki i działania w połączeniu z ogromnym potencjałem Białorusi i możliwościami oferowanymi przez ten rynek zwracają uwagę rosnącej grupy zagranicznych
firm, które zaczynają eksportować do Białorusi materiały i maszyny budowlane, przejmują

lokalne spółki budowlane, a nawet zakładają nowe firmy deweloperskie i budowlane.
Firmy, które już są obecne na tym rynku bądź ogłosiły zamiar wejścia nań to m.in.: Pol-Aqua, Mostostal Export i Polnord z Polski, niemiecki Henkel Bautechnik, amerykańskie Hudson Capital i Caterpillar, brytyjskie David Samuel Properties i Zomex Investment, irańskie Kayson i Mobina Group, belgijskie Euro Immo Star, Electrawinds i AOI, a także wiele firm z Rosji, Turcji, Finlandii, Szwecji, Szwajcarii, Czech i innych krajów.

Artykuł ten oparty jest na raporcie „Construction sector in Belarus
2009 - Development forecasts for 2009-2011" wydanym przez PMR Publications
w czerwcu 2009 roku.



(MM)
Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Mimo globalnego kryzysu gospodarczego, sektor budowlany na Białorusi rozwija się w szybkim tempie.
Jak wynika z analizy przygotowanej przez firmę konsultingową PMR w czasie, gdy wartość wykonanych robót budowlanych znacznie spada na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie oraz większości krajów świata, Białoruś wciąż odnotowuje imponujący wzrost.

- W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2009 r. wartość wykonanych robót budowlanych i montażowych na Białorusi wzrosła o 25,3 proc. do 6,9 bln rubli białoruskich - czytamy w analizie. To około 2,4 mld dolarów.

W tym samym czasie w Kazachstanie rynek skurczył się o 8 proc., w Rosji o 20 proc., zaś Ukraina zanotowała dramatyczny spadek o ponad 55 proc.. Powód? W tych trzech krajach rozwój sektora budowlanego wspierany był w znacznym stopniu przez kapitał zagraniczny, głównie w postaci kredytów.

- W chwili, gdy te źródła finansowania wyschły z powodu globalnego kryzysu
finansowego, aktywność w branży budowlanej osłabła i wiele projektów budowlanych
zostało wstrzymanych lub przesuniętych w czasie\ -
tłumaczy autor opracowania.

Na Białorusi większość inwestycji finansowanych jest z budżetu centralnego, więc ich realizacja jest kontynuowana. Dodatkowo rynek nieruchomości u naszego wschodniego sąsiada nie jest tak rozwinięty jak w innych krajach WNP, przez co nie wystąpiły na nim zjawiska obserwowane w Rosji czy na Ukrainie, takie jak bańka cenowa, chaotyczna zabudowa miast, przeinwestowanie i przegrzanie rynku.

To jest kraj dla odważnych inwestorów

Białoruś wciąż daleka jest od bycia krajem o dużej łatwości prowadzenia biznesu i by
osiągnąć w tym kraju sukces w biznesie należy nauczyć się działać w jego specyficznym
otoczeniu biznesowym.

Jest to jednak obecnie dobre miejsce do inwestycji dla firm, które nie
obawiają się podwyższonego ryzyka, a szczególnie dla tych, które posiadają już doświadczenie w prowadzeniu działalności na innych trudnych rynkach, np. w pozostałych krajach WNP.

Warto zwrócić przy tym uwagę na fakt, że według najnowszego raportu Doing Business
2009 sporządzonego przez World Bank, Białoruś stała się bardziej przyjaznym miejscem do
prowadzenia biznesu niż Rosja czy Ukraina.

Białoruskie władze aktywnie wspierają rozwój sektora budowlanego w celu
podtrzymania wzrostu całej gospodarki i poziomu zatrudnienia, a także z zamiarem poprawy
standardu życia mieszkańców. - W tym właśnie celu szczególną troską objęte jest budownictwo mieszkaniowe, w wyniku czego całkowita powierzchnia mieszkań oddanych do użytku na Białorusi w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku wzrosła o 17.1 proc. do 1,9 mln mkw. - czytamy w raporcie.

W tym samym czasie Rosja i Kazachstan odnotowały niewielki, kilkuprocentowy wzrost, natomiast na Ukrainie powierzchnia nowych mieszkań spadła aż o jedną trzecią.

BIAŁORUŚ STAWIA NA LIBERALIZACJĘ
Robert Obetkon, starszy analityk rynku budowlanego, www.constructionrussia.com, www.ceeconstruction.com

Na Białorusi bardziej zdecydowane działania mające na celu liberalizację gospodarki
podjęte zostały dopiero w 2008 i na początku 2009 r., stąd też napływ inwestycji zagranicznych jest spodziewany właśnie teraz.

Kilka miesięcy temu dokonano uproszczenia przepisów związanych z prowadzeniem inwestycji budowlanych oraz przeprowadzaniem przetargów, a od początku roku obowiązuje nowy Kodeks Ziemski.

W planach są dalsze działania: łącznie w 2009 r. Białoruś zamierza wprowadzić 52 reformy nakierowane na liberalizację gospodarki.

Planowane jest ulepszenie prawa podatkowego, antymonopolowego i regulacji celnych,
a także procedur związanych z obrotem nieruchomościami oraz wielu procedur technicznych i administracyjnych.
Rząd zamierza również uprościć procedury związane z certyfikacją oraz te związane z projektowaniem, budową i oddawaniem do użytku budynków.
Czynnikiem zaś,
który już obecnie ułatwia wejście na rynek białoruski i prowadzenie na nim działalności jest
wejście do tego kraju dużych zagranicznych banków, a także widoczna poprawa w zakresie
wsparcia biznesu ze strony doradców, audytorów i kancelarii prawnych.

Wszystkie te kroki i działania w połączeniu z ogromnym potencjałem Białorusi i możliwościami oferowanymi przez ten rynek zwracają uwagę rosnącej grupy zagranicznych
firm, które zaczynają eksportować do Białorusi materiały i maszyny budowlane, przejmują

lokalne spółki budowlane, a nawet zakładają nowe firmy deweloperskie i budowlane.
Firmy, które już są obecne na tym rynku bądź ogłosiły zamiar wejścia nań to m.in.: Pol-Aqua, Mostostal Export i Polnord z Polski, niemiecki Henkel Bautechnik, amerykańskie Hudson Capital i Caterpillar, brytyjskie David Samuel Properties i Zomex Investment, irańskie Kayson i Mobina Group, belgijskie Euro Immo Star, Electrawinds i AOI, a także wiele firm z Rosji, Turcji, Finlandii, Szwecji, Szwajcarii, Czech i innych krajów.

Artykuł ten oparty jest na raporcie „Construction sector in Belarus
2009 - Development forecasts for 2009-2011" wydanym przez PMR Publications
w czerwcu 2009 roku.



(MM)
Budownictwo na Białorusi nie boi się kryzysu

Tania ziemia przygniecie deweloperów

Na rynku spadły ceny nieruchomości, koszty budowy i ceny gruntów inwestycyjnych. Z danych opublikowanych w raporcie „Rynek nieruchomości gruntowych w Polsce” firmy Pro- Development wynika, że w porównaniu ze szczytem hossy nieruchomościowej, oferty sprzedaży gruntów są dziś niższe o 20- 30 proc. Ceny transakcyjne są jeszcze niższe, a transakcji niewiele. W ostatnich 3 latach przygotowano grunty pod 19 mln mkw. nowych powierzchni mieszkań, biur i obiektów handlowych. Zasoby gruntów mieszkaniowych wynoszą prawie 14 mln mkw., co pozwala na budowę 215 tys. mieszkań.
Taka ilość zaspokaja potrzeby na 7-8 lat. Jedynie giełdowi deweloperzy mają banki ziemi na 4,3 mln mkw. biur i mieszkań (to ponad 50 tys. mieszkań). Podaż dominuje we wszystkich segmentach rynku, nie wszędzie jednak taki sam jest spadek cen. Na sytuację wpływa też nasycenie: kiedy pojawiało się jednocześnie zbyt wiele projektów mieszkaniowych, łatwiej było negocjować i ceny gruntu także spadały. Przykładem takiego zjawiska jest Wilanów. W sektorze handlowym wysokiej podaży towarzyszy wysoki popyt. Jest taniej, ale spadki są niższe niż w sektorze mieszkaniowym. – Na krakowskim rynku ceny wywoławcze bywają nawet o 70 proc. niższe dla terenów z pozwoleniem na budowę, choć przed obniżkami cen miały jedynie warunki zabudowy. Natomiast w przypadku najlepszych gruntów handlowych ceny spadły najmniej. Rozpiętość obniżek wynosi 10-35 proc. – tłumaczy Daniel Puchalski, dyrektor Działu Gruntów Inwestycyjnych w Colliers International. Mowa o cenach ofertowych, ceny transakcji są niższe. – Pozornie wydawałoby się, że obniżki cen spowodują masowe zakupy. Ale czas kryzysu sprzyja tylko tym, którzy mają gotówkę lub linię kredytową – mówi D. Puchalski. Zdobycie finansowania dziś jest drogie. Banki potrafią oferować kredytowanie na poziomie WIBOR + 4 proc.
 

Problemy inwestorów Kiepska kondycja gospodarki i trudności z finansowaniem ograniczają popyt, a sytuacja deweloperów i inwestorów zależy od tego, kiedy nabywali grunty i jak je finansowali. Część kupowanych najdrożej musi być ujęta jako strata. – Dotyczy to takich gruntów, gdzie pomimo chęci realizacji projektu kosztem niższej marży nie udaje się zamknąć biznes planu – czyli koszty gruntu, budowy i sprzedaży są zbliżone do przychodów. Na projekt z niską marżą bądź bez niej bank nie da kredytu. Jeżeli grunt kosztował więcej niż kosztowałby dzisiaj, ale marża jest do zaakceptowania, to problem jest znacznie mniejszy – wyjaśnia Łukasz Madej, prezes ProDevelopment. Inwestorzy lub deweloperzy, którzy nabyli grunty drogo i korzystali z kredytu, muszą porozumieć się z bankiem, który chce uniknąć przejęcia gruntu i sprzedaży po niższej cenie. A tylko sprzedaż albo realizacja inwestycji umożliwiają odzyskanie pieniędzy. – Jeśli inwestor ma własne środki na zamianę zwykłego gruntu w przygotowaną inwestycję oraz środki na obsługę kredytu, to pozostaje mu liczyć, że wraz z odwilżą na rynku nieruchomości bank finansujący grunt sfinansuje także inwestycje. Jeśli inwestor lub deweloper nie ma środków na przygotowanie inwestycji, to ma poważny problem. Brak środków na podniesienie wartości gruntu, podatki i rosnące koszty kredytu wpływają na minimalną cenę, po której może sprzedać grunt. W takiej sytuacji część inwestorów może się wycofać – pozwolić upaść spółce celowej powołanej do projektu – pozostawiając problemy bankom – mówi Ł. Madej. Szczyt cenowy wiązał się z falą zakupów także przez wielu inwestorów zagranicznych z dużym udziałem kapitału irlandzkiego i hiszpańskiego. – O ile inwestorzy i deweloperzy nie mają np. parasola ochronnego w postaci większego holdingu, a ze sprzedaży gruntów nie pokryją roszczeń banków, mają nóż na gardle. Już są deweloperzy w stanie upadłości lub upadłości z ugodą, część szuka partnerów finansowych, inni wystawiają całe portfolio nieruchomości na sprzedaż. Ratując firmę, liczą się ze stratą – uważa D. Puchalski. Ale spadki cen przywracają rynek do normy. – Kiedy 30-40 proc. ceny inwestycji stanowiły koszty gruntu, to taka sytuacja była niezdrowa dla dewelopera i klienta. Sensowny wkład kosztów to 10-15 proc. i dzisiaj się taki osiąga. Na tym poziomie udziału inwestycje powinny być opłacalne na tle wartości ostatecznej projektu, a także możliwości uzyskania finansowania – dodaje.

Obiecująca przyszłość W najlepszej sytuacji są firmy z zapasem gotówki, jak np. Echo Investment, GTC czy Dom Development. Mogą poczekać na odrodzenie rynku, a kupując grunty, będą dyktować warunki. Według analityków Domu Inwestycyjnego BRE Banku, zapasy mieszkań wystarczą na dwa lata sprzedaży. Ceny nieruchomości za 1,5-2 lata wzrosną. Łukasz Madej uważa, że nawet szybciej. – Większe spadki w tym cyklu, to większe pole do podwyżek w kolejnym. Ceny mieszkań w latach 2006-08 wzrosły o ponad 200 proc., a przez ostatnie trzy kwartały spadły o 15-20 proc. Za 1-1,5 roku spadnie podaż i znów zacznie się kupowanie mieszkań na etapie dziury w ziemi. Wzrosty cen będą mniejsze, ponieważ już są gotowe do uruchomienia projekty z pozwoleniami, które tylko czekają na poprawę koniunktury – twierdzi. Widać już ostrożność u inwestorów. Deweloperzy unikają dużych gruntów, terenów z nieokreślonymi kosztami uzbrojenia, nie chcą projektów z maksymalną chłonnością (np. 10-kondygnacyjne bloki na peryferiach, ciasno poustawiane). Mogą kupować na własnych warunkach. Jeśli ich stać, bo dla wielu z nich już posiadane banki gruntów stały się kulą u nogi.

Autor: Wojciech Kwinta



js

Tania ziemia przygniecie deweloperów

Na rynku spadły ceny nieruchomości, koszty budowy i ceny gruntów inwestycyjnych. Z danych opublikowanych w raporcie „Rynek nieruchomości gruntowych w Polsce” firmy Pro- Development wynika, że w porównaniu ze szczytem hossy nieruchomościowej, oferty sprzedaży gruntów są dziś niższe o 20- 30 proc. Ceny transakcyjne są jeszcze niższe, a transakcji niewiele. W ostatnich 3 latach przygotowano grunty pod 19 mln mkw. nowych powierzchni mieszkań, biur i obiektów handlowych. Zasoby gruntów mieszkaniowych wynoszą prawie 14 mln mkw., co pozwala na budowę 215 tys. mieszkań.
Taka ilość zaspokaja potrzeby na 7-8 lat. Jedynie giełdowi deweloperzy mają banki ziemi na 4,3 mln mkw. biur i mieszkań (to ponad 50 tys. mieszkań). Podaż dominuje we wszystkich segmentach rynku, nie wszędzie jednak taki sam jest spadek cen. Na sytuację wpływa też nasycenie: kiedy pojawiało się jednocześnie zbyt wiele projektów mieszkaniowych, łatwiej było negocjować i ceny gruntu także spadały. Przykładem takiego zjawiska jest Wilanów. W sektorze handlowym wysokiej podaży towarzyszy wysoki popyt. Jest taniej, ale spadki są niższe niż w sektorze mieszkaniowym. – Na krakowskim rynku ceny wywoławcze bywają nawet o 70 proc. niższe dla terenów z pozwoleniem na budowę, choć przed obniżkami cen miały jedynie warunki zabudowy. Natomiast w przypadku najlepszych gruntów handlowych ceny spadły najmniej. Rozpiętość obniżek wynosi 10-35 proc. – tłumaczy Daniel Puchalski, dyrektor Działu Gruntów Inwestycyjnych w Colliers International. Mowa o cenach ofertowych, ceny transakcji są niższe. – Pozornie wydawałoby się, że obniżki cen spowodują masowe zakupy. Ale czas kryzysu sprzyja tylko tym, którzy mają gotówkę lub linię kredytową – mówi D. Puchalski. Zdobycie finansowania dziś jest drogie. Banki potrafią oferować kredytowanie na poziomie WIBOR + 4 proc.
 

Problemy inwestorów Kiepska kondycja gospodarki i trudności z finansowaniem ograniczają popyt, a sytuacja deweloperów i inwestorów zależy od tego, kiedy nabywali grunty i jak je finansowali. Część kupowanych najdrożej musi być ujęta jako strata. – Dotyczy to takich gruntów, gdzie pomimo chęci realizacji projektu kosztem niższej marży nie udaje się zamknąć biznes planu – czyli koszty gruntu, budowy i sprzedaży są zbliżone do przychodów. Na projekt z niską marżą bądź bez niej bank nie da kredytu. Jeżeli grunt kosztował więcej niż kosztowałby dzisiaj, ale marża jest do zaakceptowania, to problem jest znacznie mniejszy – wyjaśnia Łukasz Madej, prezes ProDevelopment. Inwestorzy lub deweloperzy, którzy nabyli grunty drogo i korzystali z kredytu, muszą porozumieć się z bankiem, który chce uniknąć przejęcia gruntu i sprzedaży po niższej cenie. A tylko sprzedaż albo realizacja inwestycji umożliwiają odzyskanie pieniędzy. – Jeśli inwestor ma własne środki na zamianę zwykłego gruntu w przygotowaną inwestycję oraz środki na obsługę kredytu, to pozostaje mu liczyć, że wraz z odwilżą na rynku nieruchomości bank finansujący grunt sfinansuje także inwestycje. Jeśli inwestor lub deweloper nie ma środków na przygotowanie inwestycji, to ma poważny problem. Brak środków na podniesienie wartości gruntu, podatki i rosnące koszty kredytu wpływają na minimalną cenę, po której może sprzedać grunt. W takiej sytuacji część inwestorów może się wycofać – pozwolić upaść spółce celowej powołanej do projektu – pozostawiając problemy bankom – mówi Ł. Madej. Szczyt cenowy wiązał się z falą zakupów także przez wielu inwestorów zagranicznych z dużym udziałem kapitału irlandzkiego i hiszpańskiego. – O ile inwestorzy i deweloperzy nie mają np. parasola ochronnego w postaci większego holdingu, a ze sprzedaży gruntów nie pokryją roszczeń banków, mają nóż na gardle. Już są deweloperzy w stanie upadłości lub upadłości z ugodą, część szuka partnerów finansowych, inni wystawiają całe portfolio nieruchomości na sprzedaż. Ratując firmę, liczą się ze stratą – uważa D. Puchalski. Ale spadki cen przywracają rynek do normy. – Kiedy 30-40 proc. ceny inwestycji stanowiły koszty gruntu, to taka sytuacja była niezdrowa dla dewelopera i klienta. Sensowny wkład kosztów to 10-15 proc. i dzisiaj się taki osiąga. Na tym poziomie udziału inwestycje powinny być opłacalne na tle wartości ostatecznej projektu, a także możliwości uzyskania finansowania – dodaje.

Obiecująca przyszłość W najlepszej sytuacji są firmy z zapasem gotówki, jak np. Echo Investment, GTC czy Dom Development. Mogą poczekać na odrodzenie rynku, a kupując grunty, będą dyktować warunki. Według analityków Domu Inwestycyjnego BRE Banku, zapasy mieszkań wystarczą na dwa lata sprzedaży. Ceny nieruchomości za 1,5-2 lata wzrosną. Łukasz Madej uważa, że nawet szybciej. – Większe spadki w tym cyklu, to większe pole do podwyżek w kolejnym. Ceny mieszkań w latach 2006-08 wzrosły o ponad 200 proc., a przez ostatnie trzy kwartały spadły o 15-20 proc. Za 1-1,5 roku spadnie podaż i znów zacznie się kupowanie mieszkań na etapie dziury w ziemi. Wzrosty cen będą mniejsze, ponieważ już są gotowe do uruchomienia projekty z pozwoleniami, które tylko czekają na poprawę koniunktury – twierdzi. Widać już ostrożność u inwestorów. Deweloperzy unikają dużych gruntów, terenów z nieokreślonymi kosztami uzbrojenia, nie chcą projektów z maksymalną chłonnością (np. 10-kondygnacyjne bloki na peryferiach, ciasno poustawiane). Mogą kupować na własnych warunkach. Jeśli ich stać, bo dla wielu z nich już posiadane banki gruntów stały się kulą u nogi.

Autor: Wojciech Kwinta



js

Nerwowy okres na rynku wynajmu mieszkań

Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Głównie za sprawą studentów, którzy rozpoczynają rok akademicki i szukają studenckiego lokum. Im bliżej inauguracji nowego roku akademickiego, tym mniejsza liczba atrakcyjnych ofert. Dodatkowo należy liczyć się ze wzrostem czynszów - wynajmujący wiedzą, że we wrześniu jest największy ruch na rynku i podnoszą czynsze, bo mają świadomość, że ich mieszkanie i tak zostanie z łatwością wynajęte.

Rynek wynajmu mieszkań

Wrzesień 2009

Dużo zależy oczywiście od lokalizacji - mieszkania oddalone od uczelni mogą skusić najemców większą powierzchnią (rozłożenie kosztów na większą liczbę osób) albo zdecydowanie niższą ceną w przypadku mniejszych lokali. Niektórzy wynajmujący usilnie utrzymują wysokie czynsze mieszkań zlokalizowanych na obrzeżach miast, przez co mają problemy z ich wynajęciem. Muszą mieć świadomość, że jeśli nie wynajmą mieszkania w gorącym okresie jesiennym, to później mogą mieć z tym spore trudności. Studenci to bowiem największa grupa najemców na rynku. I chociaż z powodu ograniczonej dostępności do kredytów zwiększył się w ostatnim czasie wśród najemców udział absolwentów i młodych rodzin, to nie odgrywają oni aż tak dużej roli po stronie popytowej.

Wrześniowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych w Krakowie i Poznaniu. We wrześniu średni koszt wynajęcia mkw. lokalu wyniósł odpowiednio 36 PLN i 34 PLN. W Warszawie i Trójmieście średni koszt najmu utrzymuje się na takim samym poziomie, co w sierpniu (odpowiednio 48 PLN i 38 PLN za metr kwadratowy). We Wrocławiu natomiast średni czynsz ofertowy wynosi 38 PLN, a więc tyle samo, co w lipcu i sierpniu.


Wynajem.pl

Warszawa

Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 48 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2400 PLN, a więc o 100 PLN więcej niż w czerwcu. Warszawa charakteryzuje się stosunkowo wysokim udziałem drogich mieszkań, a więc o czynszu powyżej 4500 PLN. Równomiernie rozłożony jest udział lokali z pierwszych trzech przedziałów cenowych. W każdym z nich dostępnych jest około 20 proc. lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem w stolicy.


Wynajem.pl

Kraków

Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł we wrześniu 1800 PLN, co daje 36 PLN za mkw. W czerwcu średni koszt wynajęcia lokalu o takiej powierzchni był niższy o 100 PLN. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) - prawie 63 proc. wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (ponad 17 proc.).


Wynajem.pl

Wrocław

We wrześniu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN, a więc tyle samo co w dwóch poprzednich miesiącach. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN, a więc o 50 PLN więcej aniżeli w czerwcu. Największą część wrocławskiej oferty stanowią mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (prawie 41 proc.). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN. Stanowią one prawie 22,5 proc. wszystkich mieszkań przeznaczonych na wynajem.


Wynajem.pl

Poznań

Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu we wrześniu średnio kosztowało 1700 PLN, co daje 34 PLN za mkw. lokalu. Jest to najniższy czynsz spośród wszystkich analizowanych miast. Od czerwca zaobserwowano jednak stopniowy wzrost czynszów. W czerwcu średni koszt wynajęcia mkw. mieszkania wyniósł 30 PLN. Z ofert zgromadzonych na portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Stanowią one 71 proc. całej oferty.


Wynajem.pl

Trójmiasto

Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1900 PLN, a więc tyle samo co we Wrocławiu. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (prawie 50 proc. ogółu mieszkań na wynajem).


Wynajem.pl

Na zmiany w funkcjonowaniu rynku mieszkaniowego w Polsce, w tym rynku wynajmu, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Własne mieszkanie wciąż jest dobrem luksusowym, a wynajęcie lokalu pochłania znaczą część wynagrodzenia. W przypadku większości studentów studiów dziennych koszty związane z zapewnieniem "własnego kąta" obciążają rodziców, którzy muszą przecież uregulować także wiele swoich zobowiązań.

Jest lepiej, niż w roku ubiegłym, kiedy czynsze osiągnęły najwyższą wartość. Średnia cena wynajmu mkw. mieszkania we wrześniu 2008 roku wynosiła w Warszawie - 51 PLN, w Krakowie - 38 PLN, we Wrocławiu - 43 PLN, w Poznaniu - 37 PLN, a w Trójmieście - 38 PLN. Dla wielu osób czynsze wciąż są bardzo wysokie. Zwłaszcza, że stawki wynagrodzeń i stypendiów są w znacznej części przypadków nieadekwatne do kosztów życia.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak

Analityk Rynku Nieruchomości

wynajem.pl

Nerwowy okres na rynku wynajmu mieszkań

Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Głównie za sprawą studentów, którzy rozpoczynają rok akademicki i szukają studenckiego lokum. Im bliżej inauguracji nowego roku akademickiego, tym mniejsza liczba atrakcyjnych ofert. Dodatkowo należy liczyć się ze wzrostem czynszów - wynajmujący wiedzą, że we wrześniu jest największy ruch na rynku i podnoszą czynsze, bo mają świadomość, że ich mieszkanie i tak zostanie z łatwością wynajęte.

Rynek wynajmu mieszkań

Wrzesień 2009

Dużo zależy oczywiście od lokalizacji - mieszkania oddalone od uczelni mogą skusić najemców większą powierzchnią (rozłożenie kosztów na większą liczbę osób) albo zdecydowanie niższą ceną w przypadku mniejszych lokali. Niektórzy wynajmujący usilnie utrzymują wysokie czynsze mieszkań zlokalizowanych na obrzeżach miast, przez co mają problemy z ich wynajęciem. Muszą mieć świadomość, że jeśli nie wynajmą mieszkania w gorącym okresie jesiennym, to później mogą mieć z tym spore trudności. Studenci to bowiem największa grupa najemców na rynku. I chociaż z powodu ograniczonej dostępności do kredytów zwiększył się w ostatnim czasie wśród najemców udział absolwentów i młodych rodzin, to nie odgrywają oni aż tak dużej roli po stronie popytowej.

Wrześniowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych w Krakowie i Poznaniu. We wrześniu średni koszt wynajęcia mkw. lokalu wyniósł odpowiednio 36 PLN i 34 PLN. W Warszawie i Trójmieście średni koszt najmu utrzymuje się na takim samym poziomie, co w sierpniu (odpowiednio 48 PLN i 38 PLN za metr kwadratowy). We Wrocławiu natomiast średni czynsz ofertowy wynosi 38 PLN, a więc tyle samo, co w lipcu i sierpniu.


Wynajem.pl

Warszawa

Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 48 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2400 PLN, a więc o 100 PLN więcej niż w czerwcu. Warszawa charakteryzuje się stosunkowo wysokim udziałem drogich mieszkań, a więc o czynszu powyżej 4500 PLN. Równomiernie rozłożony jest udział lokali z pierwszych trzech przedziałów cenowych. W każdym z nich dostępnych jest około 20 proc. lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem w stolicy.


Wynajem.pl

Kraków

Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł we wrześniu 1800 PLN, co daje 36 PLN za mkw. W czerwcu średni koszt wynajęcia lokalu o takiej powierzchni był niższy o 100 PLN. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) - prawie 63 proc. wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (ponad 17 proc.).


Wynajem.pl

Wrocław

We wrześniu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN, a więc tyle samo co w dwóch poprzednich miesiącach. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN, a więc o 50 PLN więcej aniżeli w czerwcu. Największą część wrocławskiej oferty stanowią mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (prawie 41 proc.). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN. Stanowią one prawie 22,5 proc. wszystkich mieszkań przeznaczonych na wynajem.


Wynajem.pl

Poznań

Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu we wrześniu średnio kosztowało 1700 PLN, co daje 34 PLN za mkw. lokalu. Jest to najniższy czynsz spośród wszystkich analizowanych miast. Od czerwca zaobserwowano jednak stopniowy wzrost czynszów. W czerwcu średni koszt wynajęcia mkw. mieszkania wyniósł 30 PLN. Z ofert zgromadzonych na portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Stanowią one 71 proc. całej oferty.


Wynajem.pl

Trójmiasto

Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1900 PLN, a więc tyle samo co we Wrocławiu. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (prawie 50 proc. ogółu mieszkań na wynajem).


Wynajem.pl

Na zmiany w funkcjonowaniu rynku mieszkaniowego w Polsce, w tym rynku wynajmu, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Własne mieszkanie wciąż jest dobrem luksusowym, a wynajęcie lokalu pochłania znaczą część wynagrodzenia. W przypadku większości studentów studiów dziennych koszty związane z zapewnieniem "własnego kąta" obciążają rodziców, którzy muszą przecież uregulować także wiele swoich zobowiązań.

Jest lepiej, niż w roku ubiegłym, kiedy czynsze osiągnęły najwyższą wartość. Średnia cena wynajmu mkw. mieszkania we wrześniu 2008 roku wynosiła w Warszawie - 51 PLN, w Krakowie - 38 PLN, we Wrocławiu - 43 PLN, w Poznaniu - 37 PLN, a w Trójmieście - 38 PLN. Dla wielu osób czynsze wciąż są bardzo wysokie. Zwłaszcza, że stawki wynagrodzeń i stypendiów są w znacznej części przypadków nieadekwatne do kosztów życia.

Małgorzata Kędzierska-Urbaniak

Analityk Rynku Nieruchomości

wynajem.pl

MF: Sześciomiesięczna ochrona podatnika

W pierwszym półroczu 2009 r. do urzędów skarbowych wpłynęło ponad 200 tysięcy wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym, a inwestorzy otrzymali 484 mln zł - poinformował wczoraj w Sejmie wiceminister finansów Maciej Grabowski.

Dodał, że w całym ubiegłym roku inwestorzy złożyli prawie pół miliona wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym i otrzymali ponad 1,5 mld zł. Średnio na pieniądze z urzędu skarbowego trzeba czekać ok. 4,3 miesiąca. "Ze względu na cykl budowlany w drugiej połowie roku wniosków jest więcej" - zaznaczył Grabowski.

Wiceminister wziął udział w posiedzeniu połączonych komisji: finansów publicznych i infrastruktury, które pracowały nad zaproponowaną przez sejmową Komisję "Przyjazne Państwo" zmianą w ustawie o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. Ma ona na celu wprowadzenie 60-dniowego terminu zwrotu.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22 proc. stawką podatku VAT a 7 proc. stawką.

Według autorów projektu nowelizacji skrócenie terminu do 60 dni ujednolici go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Analogia do zwrotu VAT jest nietrafna (...) Tu nie mamy do czynienia z podatkiem. Jeżeli mówilibyśmy o zwrocie VAT, to bylibyśmy w sprzeczności z dyrektywą unijną" - wyjaśniał stanowisko resortu wiceminister Grabowski (rząd jeszcze nie przyjął stanowiska - PAP). Dodał, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

"Termin sześciomiesięczny jest bezpieczny dla finansów publicznych i chroni podatnika, gdyż nie jest nadmiernie długi" - powiedział Grabowski. Według niego skrócenie terminu do 60 dni może spowodować jednorazowy ubytek dochodów budżetu w wysokości ok. 300 mln zł.

Poseł Mirosław Sekuła z komisji "Przyjazne Państwo" przyznał, że skrócenie terminu sprawi kłopoty urzędom skarbowym, gdyż spowoduje konieczność "skrócenie kolejki wniosków czekających na rozpatrzenie". "Pieniądze zwracane inwestorom są od razu reinwestowane. Skrócenie terminu zwrotu przyspieszy obieg pieniądza w budownictwie mieszkaniowym" - zauważył.

Komisja przerwała prace nad nowelizację. Ma je wznowić po przyjęciu przez rząd oficjalnego stanowiska w sprawie.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

MF: Sześciomiesięczna ochrona podatnika

W pierwszym półroczu 2009 r. do urzędów skarbowych wpłynęło ponad 200 tysięcy wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym, a inwestorzy otrzymali 484 mln zł - poinformował wczoraj w Sejmie wiceminister finansów Maciej Grabowski.

Dodał, że w całym ubiegłym roku inwestorzy złożyli prawie pół miliona wniosków o zwrot części wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym i otrzymali ponad 1,5 mld zł. Średnio na pieniądze z urzędu skarbowego trzeba czekać ok. 4,3 miesiąca. "Ze względu na cykl budowlany w drugiej połowie roku wniosków jest więcej" - zaznaczył Grabowski.

Wiceminister wziął udział w posiedzeniu połączonych komisji: finansów publicznych i infrastruktury, które pracowały nad zaproponowaną przez sejmową Komisję "Przyjazne Państwo" zmianą w ustawie o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. Ma ona na celu wprowadzenie 60-dniowego terminu zwrotu.

Zgodnie z obecnymi przepisami, podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22 proc. stawką podatku VAT a 7 proc. stawką.

Według autorów projektu nowelizacji skrócenie terminu do 60 dni ujednolici go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług. "Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu" - czytamy w uzasadnieniu projektu.

"Analogia do zwrotu VAT jest nietrafna (...) Tu nie mamy do czynienia z podatkiem. Jeżeli mówilibyśmy o zwrocie VAT, to bylibyśmy w sprzeczności z dyrektywą unijną" - wyjaśniał stanowisko resortu wiceminister Grabowski (rząd jeszcze nie przyjął stanowiska - PAP). Dodał, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

"Termin sześciomiesięczny jest bezpieczny dla finansów publicznych i chroni podatnika, gdyż nie jest nadmiernie długi" - powiedział Grabowski. Według niego skrócenie terminu do 60 dni może spowodować jednorazowy ubytek dochodów budżetu w wysokości ok. 300 mln zł.

Poseł Mirosław Sekuła z komisji "Przyjazne Państwo" przyznał, że skrócenie terminu sprawi kłopoty urzędom skarbowym, gdyż spowoduje konieczność "skrócenie kolejki wniosków czekających na rozpatrzenie". "Pieniądze zwracane inwestorom są od razu reinwestowane. Skrócenie terminu zwrotu przyspieszy obieg pieniądza w budownictwie mieszkaniowym" - zauważył.

Komisja przerwała prace nad nowelizację. Ma je wznowić po przyjęciu przez rząd oficjalnego stanowiska w sprawie.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Rodzina na Swoim: Dużo więcej możliwości

Nareszcie pozytywna, długo oczekiwana wiadomość. Wojewoda małopolski ustalił nowy, wyższy wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia metra kwadratowego w budynkach mieszkalnych. Decyzja ta jest pomyślna przede wszystkim dla osób ubiegających się o dopłatę do kredytu mieszkaniowego w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim".

Od 1 października dla Krakowa wskaźnik ten wynosi 4668 zł, a dla województwa małopolskiego z wyłączeniem Krakowa - 3479 zł.

Więcej możliwości dla potencjalnych kredytobiorców

Wyższy wskaźnik zmienia limity cenowe dla rządowego programu "Rodzina na swoim". Obecnie - w przypadku Krakowa - wynosił będzie on 6055 zł za metr, co otwiera szersze możliwości przed osobami zainteresowanymi zakupem mieszkania. Przypomnijmy, że program "Rodzina na swoim" został wprowadzony na mocy ustawy z 8 września 2006 roku o finansowym wspieraniu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Zgodnie z nią Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) z pieniędzy budżetowych przekazuje dopłaty do oprocentowania kredytów mieszkania, stanowiące równowartość 50 proc. odsetek naliczonych od podstawy naliczenia dopłaty według stopy referencyjnej (stanowiącej podstawę ustalenia wysokości dopłat), obowiązującej w dniu naliczania dopłaty.

Kredyt preferencyjny mogą uzyskać małżonkowie, osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno dziecko (małoletnie, bez względu na jego wiek, na które pobierany jest zasiłek pielęgnacyjny lub dziecko do ukończenia przez nie 25. roku życia, uczące się w szkołach). Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredytów preferencyjnych docelowy kredytobiorca (oboje małżonków lub osoba samotnie wychowująca dziecko) nie posiada zdolności kredytowej, umowa o kredyt preferencyjny może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie przez zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, ojczyma, macochę lub teściów docelowego kredytobiorcy.

Podstawę naliczenia dopłaty stanowi pozostająca do spłaty kwota kredytu preferencyjnego w przypadku, gdy powierzchnia dla lokalu mieszkalnego nie przekracza 50 mkw., a dla domu jednorodzinnego - 70 mkw., jako podstawę przyjmuje się całość zadłużenia pozostającego do spłaty, w przypadku gdy powierzchnia lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego przekracza odpowiednio 50 mkw. i 70 mkw., jako podstawę naliczenia dopłat przyjmuje się część zadłużenia pozostającego do spłaty stanowiącego iloczyn równowartości tego zadłużenia i wskaźnika równego ilorazowi 50 mkw. (dla lokali) i 70 mkw. (dla domu) oraz powierzchni użytkowej finansowanego lokalu/domu jednorodzinnego. Powierzchnia użytkowa kredytowanego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego nie może przekraczać odpowiednio 75 mkw. i 140 mkw.

Dlaczego wskaźnik jest taki ważny?

Cena zakupu lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, cena zakupu spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, wkład budowlany, koszt budowy domu jednorodzinnego, koszt nadbudowy, przebudowy lub rozbudowy budynku mieszkalnego lub koszt adaptacji budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne, na który został udzielony kredyt preferencyjny, nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych.

- Wyniki analizy ilościowo- wartościowej kredytów preferencyjnych udzielonych w I półroczu 2009 r. wskazują, że ten mechanizm wspomagania zakupu mieszkań spotkał się z pozytywnym odbiorem rynku - stwierdza Tytus Misiak, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań. - Przy czym należy zauważyć, że o ile większość kredytów udzielonych została na zakup mieszkań poza dużymi aglomeracjami, to jednak w dużych miastach liczba jednostek udzielonych kredytów wzrosła ponadczterokrotnie. Około 19 proc. kredytów udzielonych w dużych miastach przypada na Warszawę, dzięki najkorzystniejszym parametrom dostępu do programu "Rodzina na swoim".

Jeśli w Krakowie rodzina mogła do niedawna ubiegać się o kredyt preferencyjny przy cenie 1 m. kw. mieszkania na poziomie ok. 5 300 zł., to w Warszawie wskaźnik ten kształtował się na poziomie... 7 200 zł. Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań wraz z Małopolskim Związkiem Pracodawców już wielokrotnie postulowało konieczność ujednolicenia parametrów dostępu do kredytów preferencyjnych w skali kraju, gdyż aktualnie stosowane metody nie tylko nie mają uzasadnienia merytorycznego, ale - przede wszystkim - są wadliwe społecznie.

Ustalony poprzednio wskaźnik dla Krakowa powodował, że wielu potencjalnych kredytobiorców nie mogło skorzystać z programu "Rodzina na swoim" (fakt ten ilustruje załączona tabela). - Z aktualnych danych GUS wynika, że przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów bardzo się ustabilizowała (różnica kosztów odtworzenia metra kwadratowego między pierwszym a drugim kwartałem tego roku wyniosła zaledwie 0,8 proc.) - informuje Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. - Dane urzędu statystycznego pochodzą przede wszystkim od samych deweloperów, którzy co kwartał wypełniają formularze statystyczne dla GUS-u i przekazują informacje o kosztach poniesionych przy budowie mieszkań.

Na podstawie tych danych wojewoda ustala wysokość wskaźnika. Z tego względu tak ważne jest rzetelne wypełnianie formularzy. Podczas spotkań przedsiębiorców budowlanych z wojewodą deweloperzy sami przyznali, że w poprzednich latach wypełniali je niezbyt dokładnie. Ponieważ przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów utrzymywała się na podobnym poziomie, wojewoda, ustalając nowy wskaźnik, oparł się o dane z drugiego kwartału 2009 roku.

Janusz Michalczak

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl

Rodzina na Swoim: Dużo więcej możliwości

Nareszcie pozytywna, długo oczekiwana wiadomość. Wojewoda małopolski ustalił nowy, wyższy wskaźnik przeliczeniowy kosztu odtworzenia metra kwadratowego w budynkach mieszkalnych. Decyzja ta jest pomyślna przede wszystkim dla osób ubiegających się o dopłatę do kredytu mieszkaniowego w ramach rządowego programu "Rodzina na swoim".

Od 1 października dla Krakowa wskaźnik ten wynosi 4668 zł, a dla województwa małopolskiego z wyłączeniem Krakowa - 3479 zł.

Więcej możliwości dla potencjalnych kredytobiorców

Wyższy wskaźnik zmienia limity cenowe dla rządowego programu "Rodzina na swoim". Obecnie - w przypadku Krakowa - wynosił będzie on 6055 zł za metr, co otwiera szersze możliwości przed osobami zainteresowanymi zakupem mieszkania. Przypomnijmy, że program "Rodzina na swoim" został wprowadzony na mocy ustawy z 8 września 2006 roku o finansowym wspieraniu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania. Zgodnie z nią Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) z pieniędzy budżetowych przekazuje dopłaty do oprocentowania kredytów mieszkania, stanowiące równowartość 50 proc. odsetek naliczonych od podstawy naliczenia dopłaty według stopy referencyjnej (stanowiącej podstawę ustalenia wysokości dopłat), obowiązującej w dniu naliczania dopłaty.

Kredyt preferencyjny mogą uzyskać małżonkowie, osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno dziecko (małoletnie, bez względu na jego wiek, na które pobierany jest zasiłek pielęgnacyjny lub dziecko do ukończenia przez nie 25. roku życia, uczące się w szkołach). Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredytów preferencyjnych docelowy kredytobiorca (oboje małżonków lub osoba samotnie wychowująca dziecko) nie posiada zdolności kredytowej, umowa o kredyt preferencyjny może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie przez zstępnych, wstępnych, rodzeństwo, ojczyma, macochę lub teściów docelowego kredytobiorcy.

Podstawę naliczenia dopłaty stanowi pozostająca do spłaty kwota kredytu preferencyjnego w przypadku, gdy powierzchnia dla lokalu mieszkalnego nie przekracza 50 mkw., a dla domu jednorodzinnego - 70 mkw., jako podstawę przyjmuje się całość zadłużenia pozostającego do spłaty, w przypadku gdy powierzchnia lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego przekracza odpowiednio 50 mkw. i 70 mkw., jako podstawę naliczenia dopłat przyjmuje się część zadłużenia pozostającego do spłaty stanowiącego iloczyn równowartości tego zadłużenia i wskaźnika równego ilorazowi 50 mkw. (dla lokali) i 70 mkw. (dla domu) oraz powierzchni użytkowej finansowanego lokalu/domu jednorodzinnego. Powierzchnia użytkowa kredytowanego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego nie może przekraczać odpowiednio 75 mkw. i 140 mkw.

Dlaczego wskaźnik jest taki ważny?

Cena zakupu lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, cena zakupu spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, wkład budowlany, koszt budowy domu jednorodzinnego, koszt nadbudowy, przebudowy lub rozbudowy budynku mieszkalnego lub koszt adaptacji budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne, na który został udzielony kredyt preferencyjny, nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych.

- Wyniki analizy ilościowo- wartościowej kredytów preferencyjnych udzielonych w I półroczu 2009 r. wskazują, że ten mechanizm wspomagania zakupu mieszkań spotkał się z pozytywnym odbiorem rynku - stwierdza Tytus Misiak, prezes Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań. - Przy czym należy zauważyć, że o ile większość kredytów udzielonych została na zakup mieszkań poza dużymi aglomeracjami, to jednak w dużych miastach liczba jednostek udzielonych kredytów wzrosła ponadczterokrotnie. Około 19 proc. kredytów udzielonych w dużych miastach przypada na Warszawę, dzięki najkorzystniejszym parametrom dostępu do programu "Rodzina na swoim".

Jeśli w Krakowie rodzina mogła do niedawna ubiegać się o kredyt preferencyjny przy cenie 1 m. kw. mieszkania na poziomie ok. 5 300 zł., to w Warszawie wskaźnik ten kształtował się na poziomie... 7 200 zł. Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań wraz z Małopolskim Związkiem Pracodawców już wielokrotnie postulowało konieczność ujednolicenia parametrów dostępu do kredytów preferencyjnych w skali kraju, gdyż aktualnie stosowane metody nie tylko nie mają uzasadnienia merytorycznego, ale - przede wszystkim - są wadliwe społecznie.

Ustalony poprzednio wskaźnik dla Krakowa powodował, że wielu potencjalnych kredytobiorców nie mogło skorzystać z programu "Rodzina na swoim" (fakt ten ilustruje załączona tabela). - Z aktualnych danych GUS wynika, że przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów bardzo się ustabilizowała (różnica kosztów odtworzenia metra kwadratowego między pierwszym a drugim kwartałem tego roku wyniosła zaledwie 0,8 proc.) - informuje Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. - Dane urzędu statystycznego pochodzą przede wszystkim od samych deweloperów, którzy co kwartał wypełniają formularze statystyczne dla GUS-u i przekazują informacje o kosztach poniesionych przy budowie mieszkań.

Na podstawie tych danych wojewoda ustala wysokość wskaźnika. Z tego względu tak ważne jest rzetelne wypełnianie formularzy. Podczas spotkań przedsiębiorców budowlanych z wojewodą deweloperzy sami przyznali, że w poprzednich latach wypełniali je niezbyt dokładnie. Ponieważ przeciętna cena 1 mkw. powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych oddanych do użytku w Krakowie w ciągu ostatnich trzech kwartałów utrzymywała się na podobnym poziomie, wojewoda, ustalając nowy wskaźnik, oparł się o dane z drugiego kwartału 2009 roku.

Janusz Michalczak

źródło informacji: www.dziennikpolski24.pl

Działka jeść nie woła

Obecnie, podobnie jak na rynku mieszkań, na rynku działek budowlanych dominują spadki cen. Sięgają one nawet 35 proc. Rosnąca liczba osób mających trudności z obsługą kredytów także pogarsza sytuację, do czego przyczynia się również rynek pracy. Eksperci uważają, że w najbliższym czasie ceny działek budowlanych nie powinny gwałtownie rosnąć.

Działką budowlaną jest teren zazwyczaj nowo wytyczony lub taki, który powstał po wyburzeniu budynku/ów. Przeznaczony jest on na zabudowę różnego rodzaju (od domów jednorodzinnych, po bloki mieszkalne, domy handlowe lub hipermarkety). Działkę budowlaną nabywa osoba prywatna, deweloper (zwykle nabywa kompleks działek pod zabudowę jedno- i wielorodzinną), firma prywatna lub miasto albo gmina w zależności od przeznaczenia działki.

W zakresie cen nieruchomości widoczne jest przesilenie i to zarówno w państwach rozwiniętych, jak i tych rozwijających się. Od 21 miesięcy bez przerwy utrzymuje się spadek cen na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych - ceny domów są najniższe od 2002 r. Maj był siódmym miesiącem z rzędu z dwucyfrową dynamiką, spadek sięgnął 16,8 proc. w skali roku.

Na rynku wciąż jednak pojawiają się świetne okazje do zakupu nieruchomości o wysokiej jakości w długim okresie, tych jednak wciąż jest zbyt mało w porównaniu z liczbą inwestorów poszukujących okazji. Niemała część nieruchomości tych gorszej jakości jest wciąż w dużym stopniu niesprzedawalna, co szybko się nie zmieni.

Ziemia jest mniej podatna na głębokie spadki jej ceny. Dobrze jest to widoczne zwłaszcza w segmencie małoobszarowych działek (budownictwo jednorodzinne). Właściciele gruntu tego rodzaju są mniej skłonni do większej obniżki cen. Strona podażowa takich gruntów spadnie w najbliższym czasie, z prawdopodobieństwem mniejszej liczby transakcji do czasu wzrostu cen.

W temacie wielkoobszarowych działek budowlanych podaż może rosnąć, ponieważ deweloperzy w wielu przypadkach znajdują się w niekorzystnej sytuacji. Jest to powiązane również ze spadkiem liczby planowanych do rozpoczęcia nowych inwestycji budowlanych.

Kryzys wpłynął na zakończenie można powiedzieć hossy na rynku działek budowlanych z okresu letniego 2008 r.

Średnia cena 1 mkw. działki budowlanej w I kw. 2009 r. była równa 252,8 zł (dane bazy AMRON). Jest to wielkość niższa o 4,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału i o 10,4 proc. wyższa do cen w analogicznym okresie 2008 r.

Średnie ceny gruntów budowlanych w okolicach dużych miast, poza stolicą, spadły do 100-200 zł za mkw. Podwarszawskie miejscowości - działki w czasie hossy bardzo zyskiwały na wartości, teraz tam właśnie są największe przeceny. Działki budowlane o powierzchni do 5 tys. mkw. w takich miastach, jak Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań są droższe o kilka punktów procentowych w porównaniu z pierwszym kwartałem 2009 r. Są także droższe niż przed rokiem. Aby wykluczyć wpływ sezonowego ożywienia, tendencja ta musi utrzymać się przez najbliższe 3-4 miesiące.

Najwyższe ceny gruntów budowlanych są Warszawie - za 1 ar w II kw. 2009 r. trzeba było zapłacić średnio 93 tys. zł. Dla porównania z IV kw. 2008 r. cena ta jest o blisko 30 proc. niższa. Jest to następstwo znacząco mniejszego popytu realnego.

Kolejny region, gdzie notuje się najwyższe ceny, to Trójmiasto: 55 tys. zł/ar, Poznań 52 tys. zł/ar, Wrocław 49 tys. zł/ar, Kraków 46 tys. zł/ar, Łódź 30 tys. zł/ar, Katowice 30 tys. zł/ar i Szczecin 25 tys. zł/ar.


Źródło: Dział Badań i Analiz Emmerson S.A. /Kurier Finansowy

W porównaniu z IV kw. 2008 r. w I kw. 2009 r. średnie ceny działek budowlanych (powierzchnia do 5000 mkw.) nie spadały już, wciąż jednak były niższe w porównaniu do I kw. 2008 r. W II kw. 2009 r., w dużych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu ceny wzrosły niewiele. Efektem jest to, że są na - średnio ujmując - równym lub wyższym poziomie w porównaniu z II kw. 2008 r.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Minimalne ceny działek budowlanych do 5000 mkw. w Warszawie przed rokiem wynosiły około 180 zł, obecnie pojawiły się propozycje tańsze o 60 zł niż przed rokiem - po 120 zł. Podobna sytuacja ma miejsce z działkami najdroższymi - w tym segmencie w II kw. 2008 r. ceny wynosiły 3800 zł za mkw., teraz jest to 3280 zł.

Coraz więcej jest ofert w ostatnim kwartale z przedziału cenowego od 250 do 500 zł - stanowią 20 proc. ogłoszeń, w I kw. było to 10 proc. (wg Expandera).

W Krakowie ceny działek minimalne i maksymalne są wciąż na poziomach porównywalnych z I kw. 2009 r. Widocznej zmianie uległa struktura oferty w porównaniu z II kw. 2008 r. Więcej jest działek w cenie do 100 zł za mkw.: obecnie 12,6 proc. w porównaniu z 5,4 proc przed rokiem. W ub. r. w przedziale cenowym od 200 do 300 zł mieściła się największa część oferty - było to 37 proc., aktualnie odsetek ten spadł znacząco do 26 proc. Wzrósł udział działek w cenie od 300 do 500 zł z 9,6 proc. do 16 proc.

Wrocław: w ciągu roku średnia cena mkw. działki budowlanej wzrosła o 11,5 proc. Działki w cenach od 100 do 200 zł dominowały w II kw. 2008 r. (44 proc.) oraz w I kw. 2009 r. (52 proc.). W II kw. br. udział tej grupy zmniejszył się do 37 proc., ale nadal można najłatwiej kupić działkę w zbliżonej cenie. Liczba działek w cenie od 200 do 300 zł za mkw. zwiększyła się z 24 do 31 proc.

Poznań: można było znaleźć działki tańsze niż przed rokiem, chociaż średnia cena wzrosła o 8,8 proc. Nieznacznie wzrósł także ich udział w ofercie do 15,6 proc. z 11,5 proc. w ubiegłym roku (II kw.). W miejscowościach podwarszawskich średnie ceny działek obniżyły się w znacznie większym stopniu w porównaniu do Warszawy. Średnio zmiana wyniosła 14 proc., a spadki w niektórych przypadkach wynosiły nawet 20- 35 proc. (Łomianki, Babice Stare, Legionowo).

Liczba działek budowlanych wystawionych do sprzedaży w województwie mazowieckim, pomiędzy styczniem a czerwcem bieżącego roku, wzrosła o 65 proc. Należące do najdroższych grunty w Kobierzycach pod Wrocławiem staniały w ostatnim roku średnio o 28 proc. Ceny są stosunkowo stabilne w okolicach Krakowa (wyjątkowo w Michałowicach ceny spadły o około 13 proc.) W Wielkopolsce najbardziej staniały działki w Murowanej Goślinie i Obornikach.

Specyfika Warszawy

W prawobrzeżnej jej części znajduje się najwięcej ofert sprzedaży gruntów budowlanych w stolicy Polski - ponad 65 proc. ofert. Najwięcej jest działek zlokalizowanych w dzielnicach Białołęka i Wawer.

Większość gruntów przeznaczonych do sprzedaży położonych w lewobrzeżnej części miasta jest w Wilanowie. Powierzchnia typowej działki to 5-10 arów (ponad 30 proc. całej oferty rynku).

Na terenie prawobrzeżnej części stolicy średnia cena wynosi 78 tys. zł/ar. Najwyższe ceny występują po lewobrzeżnej stronie Warszawy - średnia wycena gruntu jest tam na poziomie 123 tys. zł/ar.

Można stwierdzić, że średnie ceny gruntów w Warszawie spadają w dość szybkim tempie, co wynika z porównania ze sobą poszczególnych miesięcy II kw. 2009 r.

Osoby mniej majętne poszukują już jakiś czas działek w podwarszawskich miejscowościach, co wynika z wysokich cen gruntów budowlanych w stolicy. Ceny za ar mogą być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższe.

Istnieją znaczne różnice w cenach w zależności od położenia w stosunku do Wisły. Największą popularnością cieszą się grunty położone w okolicach Brwinowa, Nadarzyna, Piaseczna, Łomianek, Grodziska Mazowieckiego i Konstancina-Jeziornej. Ceny są zacznie niższe w prawobrzeżnej części aglomeracji warszawskiej powiatów legionowskiego, wołomińskiego, mińskiego i otwockiego. Najatrakcyjniejszymi ofertami sprzedaży działek budowlanych są te w miejscowościach: Jabłonna, Halinów, Radzymin, Marki, Kobyłka oraz Ząbki.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Trzy lata temu w 2006 r. w Warszawie na działkę pod budowę domu jednorodzinnego potrzeba było minimum 50 zł za mkw. (najatrakcyjniejsze poniżej 1,5 tys. zł za mkw.). W kolejnym roku mieliśmy bardzo dynamiczny wzrost cen, duży popyt, a podaż mała. Ceny najtańszych działek wzrosły do 300 zł, a najlepszych do 3,5 tys. zł za mkw.

Podobne zjawiska, pytanie czy zdroworozsądkowe, w tym czasie wystąpiły w innych miastach: w Gdańsku, Krakowie, we Wrocławiu i w Poznaniu. Mieszkania m.in. dzięki działaniom (lewarowaniu) banków stały się drogie i wielu podjęło decyzję o samodzielnej budowie domu.

Działki osiągnęły rekordy cenowe w drugiej połowie 2007 r., po części zbiegło się to ze szczytem indeksów na Giełdzie Papierów Wartościowych w Polsce i na giełdach światowych.

Od tego momentu, podobnie jak na giełdach, ceny spadały, a na tak drogie działki nie było już tylu chętnych.

Według serwisu Szybko.pl i firmy brokerskiej Expander w niektórych podwarszawskich miejscowościach można kupić działkę budowlaną nawet o jedną trzecią taniej niż przed rokiem. Pod koniec wiosny, w czerwcu, w województwie mazowieckim dostępnych było aż o 65 proc. więcej ofert sprzedaży dziełek budowlanych niż w styczniu tego samego roku - tak znacząco wzrosła podaż.

Na przykład oferty działek do 5 tys. mkw. w Babicach Starych, Łomiankach i Legionowie potaniały średnio o 20-35 proc.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Ceny działek budowlanych w samych miastach są stabilne, podczas gdy ceny w okolicach dużych miast spadają. Miasta mają ograniczoną, czasami bardzo ograniczoną podaż działek nadających się pod inwestycje, a kiedy się już pojawiają, to są niekiedy bardzo drogie. Istotne są spadki cen gruntów w miejscowościach satelickich. Jeszcze do niedawna w podwarszawskich lokalizacjach ceny działek były wysokie na tyle, że opłacało się kupować gotowy już dom niż samą działkę, na której planowano budowę według własnego projektu.

Ciekawym zjawiskiem jest to, że największym zainteresowaniem nie cieszą się działki najtańsze, tylko grunty czasami drogie, ale z pełnym dostępem do mediów. Jeśli grunt jest częściowo zalesiony, to zainteresowanie działką wzrasta jeszcze bardziej, a co za tym idzie jego cena wzrasta.

Obecne podejście banków do kredytowania nieruchomości jest powszechnie znane - nie zmieniło się w ostatnim okresie. Dopóki ta sytuacja trwać będzie, ceny działek nadal mogą utrzymywać się na podobnych poziomach, z drobnymi korektami. Możliwe są oczywiście wzrosty cen na jakimś obszarze, co wynika z ograniczonej podaży.

Na podstawie doświadczeń z innych krajów można przypuszczać, że w przyszłości ceny gruntów rolnych w okolicach miast pójdą ostro w górę, podrożeją. Ziemią zaczynają się interesować fundusze inwestycyjne - to świadczy o możliwych do realizacji scenariuszach.

Podsumowując drugi kwartał 2009 roku można powiedzieć, że ceny działek budowlanych, podobnie jak ceny innych nieruchomości utrzymywały się w trendzie spadkowym.

Najbardziej popularne kraje, regiony pod względem inwestowania w nieruchomości.


Źródło: Cushman & Wakefield, KTI, RCA i Property Data /Kurier Finansowy

Czym jest działka budowlana

Ustawa Prawo budowlane nie definiuje w sposób bezpośredni pojęcia "działka budowlana". Użyte zostają pojęcia "teren budowy" czy "nieruchomość przeznaczona na cele budowlane".

Zgodnie z art.3 pkt 10 "teren budowlany" jest to przestrzeń, w której prowadzone są roboty budowlane wraz z przestrzenią zajmowaną przez urządzenia zaplecza budowy. Za działkę budowlaną w potocznym znaczeniu przyjęło się traktować teren, na którym osoba posiadająca do niego tytuł własności może bez większych problemów postawić nieruchomość. Nie jest to jednak definicja jednoznacznie przesądzająca.

Szersze ujęcie pewnych pojęć pojawiających się w ustawie Prawo budowlane znalazło się w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z 14 grudnia 1994 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (j.t. Dz.U. z 1999 r. Nr 15, poz. 140 z późn. zm.). Zgodnie z § 3 cyt. rozporządzenia działka budowlana stanowi wydzieloną część terenu, która jest przeznaczona pod zabudowę, na której znajdują się już budynki lub dla której wydano decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.

Bogdan Sadecki

 

 

Źródło: interia.pl

Działka jeść nie woła

Obecnie, podobnie jak na rynku mieszkań, na rynku działek budowlanych dominują spadki cen. Sięgają one nawet 35 proc. Rosnąca liczba osób mających trudności z obsługą kredytów także pogarsza sytuację, do czego przyczynia się również rynek pracy. Eksperci uważają, że w najbliższym czasie ceny działek budowlanych nie powinny gwałtownie rosnąć.

Działką budowlaną jest teren zazwyczaj nowo wytyczony lub taki, który powstał po wyburzeniu budynku/ów. Przeznaczony jest on na zabudowę różnego rodzaju (od domów jednorodzinnych, po bloki mieszkalne, domy handlowe lub hipermarkety). Działkę budowlaną nabywa osoba prywatna, deweloper (zwykle nabywa kompleks działek pod zabudowę jedno- i wielorodzinną), firma prywatna lub miasto albo gmina w zależności od przeznaczenia działki.

W zakresie cen nieruchomości widoczne jest przesilenie i to zarówno w państwach rozwiniętych, jak i tych rozwijających się. Od 21 miesięcy bez przerwy utrzymuje się spadek cen na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych - ceny domów są najniższe od 2002 r. Maj był siódmym miesiącem z rzędu z dwucyfrową dynamiką, spadek sięgnął 16,8 proc. w skali roku.

Na rynku wciąż jednak pojawiają się świetne okazje do zakupu nieruchomości o wysokiej jakości w długim okresie, tych jednak wciąż jest zbyt mało w porównaniu z liczbą inwestorów poszukujących okazji. Niemała część nieruchomości tych gorszej jakości jest wciąż w dużym stopniu niesprzedawalna, co szybko się nie zmieni.

Ziemia jest mniej podatna na głębokie spadki jej ceny. Dobrze jest to widoczne zwłaszcza w segmencie małoobszarowych działek (budownictwo jednorodzinne). Właściciele gruntu tego rodzaju są mniej skłonni do większej obniżki cen. Strona podażowa takich gruntów spadnie w najbliższym czasie, z prawdopodobieństwem mniejszej liczby transakcji do czasu wzrostu cen.

W temacie wielkoobszarowych działek budowlanych podaż może rosnąć, ponieważ deweloperzy w wielu przypadkach znajdują się w niekorzystnej sytuacji. Jest to powiązane również ze spadkiem liczby planowanych do rozpoczęcia nowych inwestycji budowlanych.

Kryzys wpłynął na zakończenie można powiedzieć hossy na rynku działek budowlanych z okresu letniego 2008 r.

Średnia cena 1 mkw. działki budowlanej w I kw. 2009 r. była równa 252,8 zł (dane bazy AMRON). Jest to wielkość niższa o 4,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału i o 10,4 proc. wyższa do cen w analogicznym okresie 2008 r.

Średnie ceny gruntów budowlanych w okolicach dużych miast, poza stolicą, spadły do 100-200 zł za mkw. Podwarszawskie miejscowości - działki w czasie hossy bardzo zyskiwały na wartości, teraz tam właśnie są największe przeceny. Działki budowlane o powierzchni do 5 tys. mkw. w takich miastach, jak Warszawa, Kraków, Wrocław i Poznań są droższe o kilka punktów procentowych w porównaniu z pierwszym kwartałem 2009 r. Są także droższe niż przed rokiem. Aby wykluczyć wpływ sezonowego ożywienia, tendencja ta musi utrzymać się przez najbliższe 3-4 miesiące.

Najwyższe ceny gruntów budowlanych są Warszawie - za 1 ar w II kw. 2009 r. trzeba było zapłacić średnio 93 tys. zł. Dla porównania z IV kw. 2008 r. cena ta jest o blisko 30 proc. niższa. Jest to następstwo znacząco mniejszego popytu realnego.

Kolejny region, gdzie notuje się najwyższe ceny, to Trójmiasto: 55 tys. zł/ar, Poznań 52 tys. zł/ar, Wrocław 49 tys. zł/ar, Kraków 46 tys. zł/ar, Łódź 30 tys. zł/ar, Katowice 30 tys. zł/ar i Szczecin 25 tys. zł/ar.


Źródło: Dział Badań i Analiz Emmerson S.A. /Kurier Finansowy

W porównaniu z IV kw. 2008 r. w I kw. 2009 r. średnie ceny działek budowlanych (powierzchnia do 5000 mkw.) nie spadały już, wciąż jednak były niższe w porównaniu do I kw. 2008 r. W II kw. 2009 r., w dużych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu ceny wzrosły niewiele. Efektem jest to, że są na - średnio ujmując - równym lub wyższym poziomie w porównaniu z II kw. 2008 r.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Minimalne ceny działek budowlanych do 5000 mkw. w Warszawie przed rokiem wynosiły około 180 zł, obecnie pojawiły się propozycje tańsze o 60 zł niż przed rokiem - po 120 zł. Podobna sytuacja ma miejsce z działkami najdroższymi - w tym segmencie w II kw. 2008 r. ceny wynosiły 3800 zł za mkw., teraz jest to 3280 zł.

Coraz więcej jest ofert w ostatnim kwartale z przedziału cenowego od 250 do 500 zł - stanowią 20 proc. ogłoszeń, w I kw. było to 10 proc. (wg Expandera).

W Krakowie ceny działek minimalne i maksymalne są wciąż na poziomach porównywalnych z I kw. 2009 r. Widocznej zmianie uległa struktura oferty w porównaniu z II kw. 2008 r. Więcej jest działek w cenie do 100 zł za mkw.: obecnie 12,6 proc. w porównaniu z 5,4 proc przed rokiem. W ub. r. w przedziale cenowym od 200 do 300 zł mieściła się największa część oferty - było to 37 proc., aktualnie odsetek ten spadł znacząco do 26 proc. Wzrósł udział działek w cenie od 300 do 500 zł z 9,6 proc. do 16 proc.

Wrocław: w ciągu roku średnia cena mkw. działki budowlanej wzrosła o 11,5 proc. Działki w cenach od 100 do 200 zł dominowały w II kw. 2008 r. (44 proc.) oraz w I kw. 2009 r. (52 proc.). W II kw. br. udział tej grupy zmniejszył się do 37 proc., ale nadal można najłatwiej kupić działkę w zbliżonej cenie. Liczba działek w cenie od 200 do 300 zł za mkw. zwiększyła się z 24 do 31 proc.

Poznań: można było znaleźć działki tańsze niż przed rokiem, chociaż średnia cena wzrosła o 8,8 proc. Nieznacznie wzrósł także ich udział w ofercie do 15,6 proc. z 11,5 proc. w ubiegłym roku (II kw.). W miejscowościach podwarszawskich średnie ceny działek obniżyły się w znacznie większym stopniu w porównaniu do Warszawy. Średnio zmiana wyniosła 14 proc., a spadki w niektórych przypadkach wynosiły nawet 20- 35 proc. (Łomianki, Babice Stare, Legionowo).

Liczba działek budowlanych wystawionych do sprzedaży w województwie mazowieckim, pomiędzy styczniem a czerwcem bieżącego roku, wzrosła o 65 proc. Należące do najdroższych grunty w Kobierzycach pod Wrocławiem staniały w ostatnim roku średnio o 28 proc. Ceny są stosunkowo stabilne w okolicach Krakowa (wyjątkowo w Michałowicach ceny spadły o około 13 proc.) W Wielkopolsce najbardziej staniały działki w Murowanej Goślinie i Obornikach.

Specyfika Warszawy

W prawobrzeżnej jej części znajduje się najwięcej ofert sprzedaży gruntów budowlanych w stolicy Polski - ponad 65 proc. ofert. Najwięcej jest działek zlokalizowanych w dzielnicach Białołęka i Wawer.

Większość gruntów przeznaczonych do sprzedaży położonych w lewobrzeżnej części miasta jest w Wilanowie. Powierzchnia typowej działki to 5-10 arów (ponad 30 proc. całej oferty rynku).

Na terenie prawobrzeżnej części stolicy średnia cena wynosi 78 tys. zł/ar. Najwyższe ceny występują po lewobrzeżnej stronie Warszawy - średnia wycena gruntu jest tam na poziomie 123 tys. zł/ar.

Można stwierdzić, że średnie ceny gruntów w Warszawie spadają w dość szybkim tempie, co wynika z porównania ze sobą poszczególnych miesięcy II kw. 2009 r.

Osoby mniej majętne poszukują już jakiś czas działek w podwarszawskich miejscowościach, co wynika z wysokich cen gruntów budowlanych w stolicy. Ceny za ar mogą być nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych niższe.

Istnieją znaczne różnice w cenach w zależności od położenia w stosunku do Wisły. Największą popularnością cieszą się grunty położone w okolicach Brwinowa, Nadarzyna, Piaseczna, Łomianek, Grodziska Mazowieckiego i Konstancina-Jeziornej. Ceny są zacznie niższe w prawobrzeżnej części aglomeracji warszawskiej powiatów legionowskiego, wołomińskiego, mińskiego i otwockiego. Najatrakcyjniejszymi ofertami sprzedaży działek budowlanych są te w miejscowościach: Jabłonna, Halinów, Radzymin, Marki, Kobyłka oraz Ząbki.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Trzy lata temu w 2006 r. w Warszawie na działkę pod budowę domu jednorodzinnego potrzeba było minimum 50 zł za mkw. (najatrakcyjniejsze poniżej 1,5 tys. zł za mkw.). W kolejnym roku mieliśmy bardzo dynamiczny wzrost cen, duży popyt, a podaż mała. Ceny najtańszych działek wzrosły do 300 zł, a najlepszych do 3,5 tys. zł za mkw.

Podobne zjawiska, pytanie czy zdroworozsądkowe, w tym czasie wystąpiły w innych miastach: w Gdańsku, Krakowie, we Wrocławiu i w Poznaniu. Mieszkania m.in. dzięki działaniom (lewarowaniu) banków stały się drogie i wielu podjęło decyzję o samodzielnej budowie domu.

Działki osiągnęły rekordy cenowe w drugiej połowie 2007 r., po części zbiegło się to ze szczytem indeksów na Giełdzie Papierów Wartościowych w Polsce i na giełdach światowych.

Od tego momentu, podobnie jak na giełdach, ceny spadały, a na tak drogie działki nie było już tylu chętnych.

Według serwisu Szybko.pl i firmy brokerskiej Expander w niektórych podwarszawskich miejscowościach można kupić działkę budowlaną nawet o jedną trzecią taniej niż przed rokiem. Pod koniec wiosny, w czerwcu, w województwie mazowieckim dostępnych było aż o 65 proc. więcej ofert sprzedaży dziełek budowlanych niż w styczniu tego samego roku - tak znacząco wzrosła podaż.

Na przykład oferty działek do 5 tys. mkw. w Babicach Starych, Łomiankach i Legionowie potaniały średnio o 20-35 proc.


Kurier Finansowy

Kurier Finansowy

Ceny działek budowlanych w samych miastach są stabilne, podczas gdy ceny w okolicach dużych miast spadają. Miasta mają ograniczoną, czasami bardzo ograniczoną podaż działek nadających się pod inwestycje, a kiedy się już pojawiają, to są niekiedy bardzo drogie. Istotne są spadki cen gruntów w miejscowościach satelickich. Jeszcze do niedawna w podwarszawskich lokalizacjach ceny działek były wysokie na tyle, że opłacało się kupować gotowy już dom niż samą działkę, na której planowano budowę według własnego projektu.

Ciekawym zjawiskiem jest to, że największym zainteresowaniem nie cieszą się działki najtańsze, tylko grunty czasami drogie, ale z pełnym dostępem do mediów. Jeśli grunt jest częściowo zalesiony, to zainteresowanie działką wzrasta jeszcze bardziej, a co za tym idzie jego cena wzrasta.

Obecne podejście banków do kredytowania nieruchomości jest powszechnie znane - nie zmieniło się w ostatnim okresie. Dopóki ta sytuacja trwać będzie, ceny działek nadal mogą utrzymywać się na podobnych poziomach, z drobnymi korektami. Możliwe są oczywiście wzrosty cen na jakimś obszarze, co wynika z ograniczonej podaży.

Na podstawie doświadczeń z innych krajów można przypuszczać, że w przyszłości ceny gruntów rolnych w okolicach miast pójdą ostro w górę, podrożeją. Ziemią zaczynają się interesować fundusze inwestycyjne - to świadczy o możliwych do realizacji scenariuszach.

Podsumowując drugi kwartał 2009 roku można powiedzieć, że ceny działek budowlanych, podobnie jak ceny innych nieruchomości utrzymywały się w trendzie spadkowym.

Najbardziej popularne kraje, regiony pod względem inwestowania w nieruchomości.


Źródło: Cushman & Wakefield, KTI, RCA i Property Data /Kurier Finansowy

Czym jest działka budowlana

Ustawa Prawo budowlane nie definiuje w sposób bezpośredni pojęcia "działka budowlana". Użyte zostają pojęcia "teren budowy" czy "nieruchomość przeznaczona na cele budowlane".

Zgodnie z art.3 pkt 10 "teren budowlany" jest to przestrzeń, w której prowadzone są roboty budowlane wraz z przestrzenią zajmowaną przez urządzenia zaplecza budowy. Za działkę budowlaną w potocznym znaczeniu przyjęło się traktować teren, na którym osoba posiadająca do niego tytuł własności może bez większych problemów postawić nieruchomość. Nie jest to jednak definicja jednoznacznie przesądzająca.

Szersze ujęcie pewnych pojęć pojawiających się w ustawie Prawo budowlane znalazło się w Rozporządzeniu Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z 14 grudnia 1994 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (j.t. Dz.U. z 1999 r. Nr 15, poz. 140 z późn. zm.). Zgodnie z § 3 cyt. rozporządzenia działka budowlana stanowi wydzieloną część terenu, która jest przeznaczona pod zabudowę, na której znajdują się już budynki lub dla której wydano decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.

Bogdan Sadecki

 

 

Źródło: interia.pl

Ukraińcy najczęściej kupują w Polsce materiały budowlane

Artykuły budowlane, części samochodowe i do maszyn rolniczych, sprzęt gospodarstwa domowego i RTV, a także wyroby mięsne - to te towary kupują najczęściej w Polsce Ukraińcy.

W II kwartale roku każdy podróżny z tego kraju zostawił w polskich sklepach średnio 671 zł - wynika z badania Urzędu Statystycznego w Rzeszowie.

Urząd Statystyczny w Rzeszowie we współpracy z Urzędem Statystycznym w Lublinie prowadzi od trzeciego kwartału 2008 r. badania ankietowe handlu w strefie przygranicznej na granicy polsko-ukraińskiej. Ma ono pokazać jakie procesy zachodzą na tych terenach w związku z ułatwieniami w tzw. małym ruchu granicznym - wyjaśnił PAP szef rzeszowskiego oddziału GUS Marek Cierpiał-Wolan.

1 lipca tego roku weszła w życie umowa między Polską a Ukrainą o małym ruchu przygranicznym. Daje ona obywatelom ukraińskim zamieszkałym w 30-kilometrowym pasie przygranicznym możliwość wyjazdu do Polski bez konieczności posiadania tzw. wizy Schengen.

W drugim kwartale 2009 r. badaniem zostało objętych 18,6 tys. osób przekraczających polsko-ukraińską granicę. Były to niemal wyłącznie osoby zamieszkałe na Ukrainie lub w Polsce. Obywatele innych państw przejeżdżający przez tą granicę stanowili tylko 1 proc. badanych.

Według Cierpiał-Wolana badania te pozwalają stwierdzić, że ruch graniczny i przewóz towarów mają ogromne znaczenie dla rozwoju gospodarczego terenów przygranicznych; wydatki na zakupy przygraniczne stanowią 16,6 proc. wartości całego polskiego eksportu na Ukrainę.

W pierwszym półroczu tego roku Ukraińcy na takie zakupy wydali prawie 863 mln zł; w samym tylko II kwartale 500 mln zł. Pieniądze trafiają przede wszystkim do przygranicznych placówek handlowych dając zatrudnienia i dochody mieszkańcom terenów nadgranicznych - podkreślił Cierpiał-Wolan.

Z badania wynika także, że i Polacy wyjeżdżają na Ukrainę głównie z powodu zakupów. Zaopatrują się tam przede wszystkim w dużo tańszą benzynę, alkohol i papierosy oraz wyroby cukiernicze. Cierpiał-Wolan zaznaczył jednak, że przywóz papierosów i alkoholu jest limitowany. Z Ukrainy można przywieźć bez opłat litr wódki i 2 paczki papierosów.

W sumie od kwietnia do czerwca Polacy zostawili w ukraińskich sklepach 100 mln zł, czyli średnio 148 zł na jedną osobę. Jak zaznaczył dyrektor rzeszowskiej placówki GUS, wartość zakupów naszych rodaków za wschodnią granicą szacowana jest na 12,5 proc. wartości importu do Polski z Ukrainy w tym okresie.

Najwięcej osób, objętych badaniem, przekraczało granicę kilka razy w tygodniu. Ponad 2/5 Polaków i 1/4 Ukraińców podróżowała zaś kilka razy w miesiącu. Ale tylko 1 proc. Ukraińców i 2,9 proc. naszych obywateli określiło swój pobyt jako turystyczny. Osoby, które przekraczały granicę, przeważnie mieszkają w miejscowościach położonych do 30 km od granicy. Najczęściej (w prawie 85 proc.) podróżowali oni samochodem.

 

 

Źródło: interia.pl

Ukraińcy najczęściej kupują w Polsce materiały budowlane

Artykuły budowlane, części samochodowe i do maszyn rolniczych, sprzęt gospodarstwa domowego i RTV, a także wyroby mięsne - to te towary kupują najczęściej w Polsce Ukraińcy.

W II kwartale roku każdy podróżny z tego kraju zostawił w polskich sklepach średnio 671 zł - wynika z badania Urzędu Statystycznego w Rzeszowie.

Urząd Statystyczny w Rzeszowie we współpracy z Urzędem Statystycznym w Lublinie prowadzi od trzeciego kwartału 2008 r. badania ankietowe handlu w strefie przygranicznej na granicy polsko-ukraińskiej. Ma ono pokazać jakie procesy zachodzą na tych terenach w związku z ułatwieniami w tzw. małym ruchu granicznym - wyjaśnił PAP szef rzeszowskiego oddziału GUS Marek Cierpiał-Wolan.

1 lipca tego roku weszła w życie umowa między Polską a Ukrainą o małym ruchu przygranicznym. Daje ona obywatelom ukraińskim zamieszkałym w 30-kilometrowym pasie przygranicznym możliwość wyjazdu do Polski bez konieczności posiadania tzw. wizy Schengen.

W drugim kwartale 2009 r. badaniem zostało objętych 18,6 tys. osób przekraczających polsko-ukraińską granicę. Były to niemal wyłącznie osoby zamieszkałe na Ukrainie lub w Polsce. Obywatele innych państw przejeżdżający przez tą granicę stanowili tylko 1 proc. badanych.

Według Cierpiał-Wolana badania te pozwalają stwierdzić, że ruch graniczny i przewóz towarów mają ogromne znaczenie dla rozwoju gospodarczego terenów przygranicznych; wydatki na zakupy przygraniczne stanowią 16,6 proc. wartości całego polskiego eksportu na Ukrainę.

W pierwszym półroczu tego roku Ukraińcy na takie zakupy wydali prawie 863 mln zł; w samym tylko II kwartale 500 mln zł. Pieniądze trafiają przede wszystkim do przygranicznych placówek handlowych dając zatrudnienia i dochody mieszkańcom terenów nadgranicznych - podkreślił Cierpiał-Wolan.

Z badania wynika także, że i Polacy wyjeżdżają na Ukrainę głównie z powodu zakupów. Zaopatrują się tam przede wszystkim w dużo tańszą benzynę, alkohol i papierosy oraz wyroby cukiernicze. Cierpiał-Wolan zaznaczył jednak, że przywóz papierosów i alkoholu jest limitowany. Z Ukrainy można przywieźć bez opłat litr wódki i 2 paczki papierosów.

W sumie od kwietnia do czerwca Polacy zostawili w ukraińskich sklepach 100 mln zł, czyli średnio 148 zł na jedną osobę. Jak zaznaczył dyrektor rzeszowskiej placówki GUS, wartość zakupów naszych rodaków za wschodnią granicą szacowana jest na 12,5 proc. wartości importu do Polski z Ukrainy w tym okresie.

Najwięcej osób, objętych badaniem, przekraczało granicę kilka razy w tygodniu. Ponad 2/5 Polaków i 1/4 Ukraińców podróżowała zaś kilka razy w miesiącu. Ale tylko 1 proc. Ukraińców i 2,9 proc. naszych obywateli określiło swój pobyt jako turystyczny. Osoby, które przekraczały granicę, przeważnie mieszkają w miejscowościach położonych do 30 km od granicy. Najczęściej (w prawie 85 proc.) podróżowali oni samochodem.

 

 

Źródło: interia.pl

OPG: Orco winne bankom 750 mln euro

Deweloper Orco Property Group, który działa głównie w Czechach i na rynkach Europy Środkowej, winny jest dwunastu bankom astronomiczną kwotę, 19 mld koron (750 mln euro) - podaje "Byznys Tyden.cz."
Największym wierzycielem jest brytyjski Royal Bank of Scotland, od którego spółka Orco pożyczyła 304,9 milionów euro.


Źródło: interia.pl

OPG: Orco winne bankom 750 mln euro

Deweloper Orco Property Group, który działa głównie w Czechach i na rynkach Europy Środkowej, winny jest dwunastu bankom astronomiczną kwotę, 19 mld koron (750 mln euro) - podaje "Byznys Tyden.cz."
Największym wierzycielem jest brytyjski Royal Bank of Scotland, od którego spółka Orco pożyczyła 304,9 milionów euro.


Źródło: interia.pl

Nowe czasy dla funduszy nieruchomości

Zbliżają się nowe lepsze czasy dla funduszy nieruchomości, szczególnie tych, które w najbliższym czasie będą chciały rozbudować własne portfele. W zgodnej opinii analityków najlepszym momentem wejścia na rynek jest faza tuż przed przełamaniem cyklu, co pozwala skorzystać na wzroście wartości nieruchomości następującym zawsze po fazie recesji. Fundusze nieruchomości to szansa dla tych, którzy nie posiadając znacznych środków finansowych oraz przy ograniczonym ryzyku chcą skorzystać ze wzrostów na rynku nieruchomości.
Polski rynek funduszy nieruchomości zaczął powstawać w 2004 r. Po fazie stagnacji w ostatnich dwóch latach, spowodowanej słabszą koniunkturą na rynku, nadchodzi czas ożywienia oraz większego zainteresowania tego rodzaju instrumentami inwestycyjnymi. Chociaż możliwość wyboru odpowiedniego funduszu na rynku jest wciąż niewielka, zaczynają pojawiać się ciekawe alternatywy.
 
Przykładem tego jest nowy fundusz nieruchomości Domu Maklerskiego New World Alternative Investment (NWAI), którego polityka inwestycyjna jest szczególnie interesująca wobec prognoz koniunktury rynkowej na najbliższe 4-5 lat. Oparta została bowiem nie tylko na zakupie nieruchomości (najbardziej płynnych, bo mieszkań średniej wielkości w najlepszych lokalizacjach), ale i aktywnym zarządzaniu posiadanymi aktywami poprzez wynajem lokali i reinwestycje tak uzyskanych środków. Jak zapewniają przedstawiciele NWAI, dzięki temu gwarancja stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału jest wyższa niż w przypadku inwestycji w inne obszary nieruchomości. Subskrypcja na udziały jest otwarta do 16 listopada 2009 r.
Źródło: Ciszewski Financial Communications ,   05.10.2009

Nowe czasy dla funduszy nieruchomości

Zbliżają się nowe lepsze czasy dla funduszy nieruchomości, szczególnie tych, które w najbliższym czasie będą chciały rozbudować własne portfele. W zgodnej opinii analityków najlepszym momentem wejścia na rynek jest faza tuż przed przełamaniem cyklu, co pozwala skorzystać na wzroście wartości nieruchomości następującym zawsze po fazie recesji. Fundusze nieruchomości to szansa dla tych, którzy nie posiadając znacznych środków finansowych oraz przy ograniczonym ryzyku chcą skorzystać ze wzrostów na rynku nieruchomości.
Polski rynek funduszy nieruchomości zaczął powstawać w 2004 r. Po fazie stagnacji w ostatnich dwóch latach, spowodowanej słabszą koniunkturą na rynku, nadchodzi czas ożywienia oraz większego zainteresowania tego rodzaju instrumentami inwestycyjnymi. Chociaż możliwość wyboru odpowiedniego funduszu na rynku jest wciąż niewielka, zaczynają pojawiać się ciekawe alternatywy.
 
Przykładem tego jest nowy fundusz nieruchomości Domu Maklerskiego New World Alternative Investment (NWAI), którego polityka inwestycyjna jest szczególnie interesująca wobec prognoz koniunktury rynkowej na najbliższe 4-5 lat. Oparta została bowiem nie tylko na zakupie nieruchomości (najbardziej płynnych, bo mieszkań średniej wielkości w najlepszych lokalizacjach), ale i aktywnym zarządzaniu posiadanymi aktywami poprzez wynajem lokali i reinwestycje tak uzyskanych środków. Jak zapewniają przedstawiciele NWAI, dzięki temu gwarancja stopy zwrotu z zainwestowanego kapitału jest wyższa niż w przypadku inwestycji w inne obszary nieruchomości. Subskrypcja na udziały jest otwarta do 16 listopada 2009 r.
Źródło: Ciszewski Financial Communications ,   05.10.2009

Inżynier budownictwa sporządzi świadectwo

nżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej – podaje Ministerstwo Infrastruktury. Na mocy opublikowanej 30 września w Dzienniku Ustaw (nr 161 pod poz. 1279) ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami, inżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej.

Ustawa rozszerza krąg osób uprawnionych do sporządzania świadectw o inżynierów posiadających uprawnienia budowlane. Projekt nowelizacji dostosowuje polskie przepisy do prawa unijnego. Ma on na celu m.in. określenie sytuacji, w których powstaje obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego i poszerza katalog osób, które będą mogły wystawiać taki dokument. Nowe regulacje będą miały pozytywny wpływ na rozwój budownictwa energooszczędnego i zwiększenie efektywności energetycznej budynków – czytamy na stronie Ministerstwa Infrastruktury.

Znowelizowana ustawa Prawo budowlane zakłada, że świadectwa energetyczne budynków i lokali będą mogły wystawiać osoby, które ukończyły studia magisterskie lub inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej w formie świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną. Świadectwo charakterystyki energetycznej ważne jest 10 lat. Ocena charakterystyki energetycznej jest konieczna m.in. w przypadku umów, na podstawie których następuje przeniesienie własności: budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 2.10.2009,   05.10.2009

Inżynier budownictwa sporządzi świadectwo

nżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej – podaje Ministerstwo Infrastruktury. Na mocy opublikowanej 30 września w Dzienniku Ustaw (nr 161 pod poz. 1279) ustawy z 27 sierpnia 2009 r. o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o gospodarce nieruchomościami, inżynierowie budownictwa będą uprawnieni do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej.

Ustawa rozszerza krąg osób uprawnionych do sporządzania świadectw o inżynierów posiadających uprawnienia budowlane. Projekt nowelizacji dostosowuje polskie przepisy do prawa unijnego. Ma on na celu m.in. określenie sytuacji, w których powstaje obowiązek sporządzenia świadectwa charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego i poszerza katalog osób, które będą mogły wystawiać taki dokument. Nowe regulacje będą miały pozytywny wpływ na rozwój budownictwa energooszczędnego i zwiększenie efektywności energetycznej budynków – czytamy na stronie Ministerstwa Infrastruktury.

Znowelizowana ustawa Prawo budowlane zakłada, że świadectwa energetyczne budynków i lokali będą mogły wystawiać osoby, które ukończyły studia magisterskie lub inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. Dla budynku oddawanego do użytkowania oraz dla budynku, lokalu mieszkalnego, a także części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową, dokonuje się oceny charakterystyki energetycznej w formie świadectwa charakterystyki energetycznej zawierającego określenie wielkości energii w kWh/m2/rok niezbędnej do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z użytkowaniem budynku, a także wskazanie możliwych do realizacji robót budowlanych, mogących poprawić pod względem opłacalności ich charakterystykę energetyczną. Świadectwo charakterystyki energetycznej ważne jest 10 lat. Ocena charakterystyki energetycznej jest konieczna m.in. w przypadku umów, na podstawie których następuje przeniesienie własności: budynku, lokalu mieszkalnego (z wyjątkiem przeniesienia własności lokalu na podstawie umowy zawartej między osobą, której przysługuje spółdzielcze prawo do lokalu, a spółdzielnią mieszkaniową) lub będącej nieruchomością części budynku stanowiącej samodzielną całość techniczno-użytkową.
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 2.10.2009,   05.10.2009

Budynki mieszkalne: kiedy 7-proc. VAT

Budynki mieszkalne, które stanowią obiekty budownictwa mieszkaniowego, będą opodatkowane 7-proc. VAT – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”. Infrastruktura towarzysząca budownictwu nie korzysta z obniżonej stawki.
Sprzedaż towarów i usług jest opodatkowana podstawowym VAT, czyli według 22-proc. stawki – przypomina gazeta. Zasada ta odnosi się do wszystkich towarów i usług objętych opodatkowaniem VAT, gdy nie została obniżona stawka w ustawie o podatku od towarów i usług lub rozporządzeniach wykonawczych. Budynki mieszkalne korzystają z 7-proc. stawki, która wynika z ustawy o VAT. W przypadku tych budynków, które nie mogą być opodatkowane 7-proc. VAT na podstawie ustawy, należy zastosować obniżona stawkę na podstawie rozporządzenia wykonawczego – dodaje dziennik.

Na podstawie ustawy o podatku od towarów i usług 7-proc. stawkę podatku stosuje się do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Jednak nie tylko obiekty budownictwa objęte społecznym programem mieszkaniowym będą korzystały z obniżonej 7-proc. stawki VAT w ramach określonych limitów (do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 300 m kw. oraz lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 150 m kw.). Ograniczenia w postaci limitów nie będą miały zastosowania, gdyż na podstawie rozporządzenia wykonawczego stawkę obniżoną stosuje się do wszystkich obiektów budownictwa mieszkaniowego. Jak czytamy dalej, trzeba też pamiętać, że obniżony 7-proc. VAT dotyczy tylko sprzedaży budynków mieszkalnych. Infrastruktura towarzysząca budownictwu mieszkaniowemu będzie podlegała stawce podstawowej. Oznacza to, że różnego rodzaju sieci rozprowadzające, wraz z urządzeniami i obiektami i przyłączami do budynków mieszkalnych, urządzenia i ujęcia wody, sieci wodociągowe, kanalizacyjne cieplne itp. będą opodatkowane 22-proc. stawką.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 5.10.2009,   05.10.2009

Budynki mieszkalne: kiedy 7-proc. VAT

Budynki mieszkalne, które stanowią obiekty budownictwa mieszkaniowego, będą opodatkowane 7-proc. VAT – czytamy w „Dzienniku Gazeta Prawna”. Infrastruktura towarzysząca budownictwu nie korzysta z obniżonej stawki.
Sprzedaż towarów i usług jest opodatkowana podstawowym VAT, czyli według 22-proc. stawki – przypomina gazeta. Zasada ta odnosi się do wszystkich towarów i usług objętych opodatkowaniem VAT, gdy nie została obniżona stawka w ustawie o podatku od towarów i usług lub rozporządzeniach wykonawczych. Budynki mieszkalne korzystają z 7-proc. stawki, która wynika z ustawy o VAT. W przypadku tych budynków, które nie mogą być opodatkowane 7-proc. VAT na podstawie ustawy, należy zastosować obniżona stawkę na podstawie rozporządzenia wykonawczego – dodaje dziennik.

Na podstawie ustawy o podatku od towarów i usług 7-proc. stawkę podatku stosuje się do dostawy, budowy, remontu, modernizacji, termomodernizacji lub przebudowy obiektów budowlanych lub ich części zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Jednak nie tylko obiekty budownictwa objęte społecznym programem mieszkaniowym będą korzystały z obniżonej 7-proc. stawki VAT w ramach określonych limitów (do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 300 m kw. oraz lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa przekracza 150 m kw.). Ograniczenia w postaci limitów nie będą miały zastosowania, gdyż na podstawie rozporządzenia wykonawczego stawkę obniżoną stosuje się do wszystkich obiektów budownictwa mieszkaniowego. Jak czytamy dalej, trzeba też pamiętać, że obniżony 7-proc. VAT dotyczy tylko sprzedaży budynków mieszkalnych. Infrastruktura towarzysząca budownictwu mieszkaniowemu będzie podlegała stawce podstawowej. Oznacza to, że różnego rodzaju sieci rozprowadzające, wraz z urządzeniami i obiektami i przyłączami do budynków mieszkalnych, urządzenia i ujęcia wody, sieci wodociągowe, kanalizacyjne cieplne itp. będą opodatkowane 22-proc. stawką.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 5.10.2009,   05.10.2009

Można zalegalizować samowolę budowlaną

Inwestorzy, którzy dopuścili się samowoli budowlanej na obszarach nieobjętych miejscowymi planami, mają możliwość ich zalegalizowania – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Chociaż właściciele nielegalnie wybudowanych domów na działkach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego mają możliwość ich zalegalizowania, to nadal muszą oni przedstawić decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu – czytamy. Jednak decyzja ta nie musi być ostateczna w dniu wszczęcia postępowania. Nie jest już zatem ważna data sporządzenia tej decyzji, a jedynie fakt jej posiadania przez inwestora. Ostatecznie przesądził to Trybunał Konstytucyjny, którego wyrok wszedł właśnie w życie.

Do tej pory z powodu wymogu, by decyzja o warunkach zabudowy była ostateczna w dniu wszczęcia postępowania, legalizacja takich samowoli była praktycznie niemożliwa – podkreśla dziennik. Nowe przepisy zrównują zatem sytuację inwestorów, którzy posiadają działki objęte miejscowymi planami zagospodarowania, i tych, których działki pozbawione są takich planów.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 6.10.2009,   06.10.2009

Można zalegalizować samowolę budowlaną

Inwestorzy, którzy dopuścili się samowoli budowlanej na obszarach nieobjętych miejscowymi planami, mają możliwość ich zalegalizowania – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Chociaż właściciele nielegalnie wybudowanych domów na działkach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego mają możliwość ich zalegalizowania, to nadal muszą oni przedstawić decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu – czytamy. Jednak decyzja ta nie musi być ostateczna w dniu wszczęcia postępowania. Nie jest już zatem ważna data sporządzenia tej decyzji, a jedynie fakt jej posiadania przez inwestora. Ostatecznie przesądził to Trybunał Konstytucyjny, którego wyrok wszedł właśnie w życie.

Do tej pory z powodu wymogu, by decyzja o warunkach zabudowy była ostateczna w dniu wszczęcia postępowania, legalizacja takich samowoli była praktycznie niemożliwa – podkreśla dziennik. Nowe przepisy zrównują zatem sytuację inwestorów, którzy posiadają działki objęte miejscowymi planami zagospodarowania, i tych, których działki pozbawione są takich planów.

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 6.10.2009,   06.10.2009

Stopy procentowe bez zmian

Mimo że Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła w ubiegłym tygodniu stóp procentowych i zapewne nie uczyni tego przed końcem roku, oprocentowanie zaciągniętych już kredytów hipotecznych ma szansę spadać – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, już od trzech miesięcy trzymiesięczna stopa WIBOR, która jest podstawą wyliczania oprocentowania większości kredytów hipotecznych, utrzymuje się poniżej 4,20 proc., a więc w okolicach poziomów najniższych w historii. Od trzech miesięcy Rada Polityki Pieniężnej wstrzymuje się też z kolejnymi decyzjami o obniżkach stóp procentowych.

Według obliczeń eskpertów Open Finance, jeśli uda się ujarzmić inflację a RPP utrzyma stopy procentowe na obecnym poziomie, może to dać potencjał spadku WIBOR o 43 pkt bazowe, licząc, od obecnej wysokości, czyli 4,18 proc. – dodaje dziennik. To natomiast przyczynić się może do wzrostu zainteresowania kredytami hipotecznymi.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 6.10.2009,   06.10.2009

Stopy procentowe bez zmian

Mimo że Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła w ubiegłym tygodniu stóp procentowych i zapewne nie uczyni tego przed końcem roku, oprocentowanie zaciągniętych już kredytów hipotecznych ma szansę spadać – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, już od trzech miesięcy trzymiesięczna stopa WIBOR, która jest podstawą wyliczania oprocentowania większości kredytów hipotecznych, utrzymuje się poniżej 4,20 proc., a więc w okolicach poziomów najniższych w historii. Od trzech miesięcy Rada Polityki Pieniężnej wstrzymuje się też z kolejnymi decyzjami o obniżkach stóp procentowych.

Według obliczeń eskpertów Open Finance, jeśli uda się ujarzmić inflację a RPP utrzyma stopy procentowe na obecnym poziomie, może to dać potencjał spadku WIBOR o 43 pkt bazowe, licząc, od obecnej wysokości, czyli 4,18 proc. – dodaje dziennik. To natomiast przyczynić się może do wzrostu zainteresowania kredytami hipotecznymi.

 

 

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 6.10.2009,   06.10.2009

"Projekt Dizajn" - czyli od idei do produktu

- Jaką rolę odgrywa design w codziennym życiu, jakie są jego związki z biznesem i jaka jest droga, którą pokonuje pomysł, idea, by w końcu przybrać materialną postać - o tym wszystkim mowa będzie podczas II edycji Projektu Dizajn.
Organizatorem Projektu Dizajn jest firma ROCA Polska. Spotkania odbędą się: 19 listopada w Warszawie - Instytut Wzornictwa Przemysłowego - i dzień później w Krakowie - Auditorium Maximum.

- Spotkania z dizajnem - czyli Projekt Dizajn - mają stać się  inspiracją do twórczej rozmowy i dyskusji na temat kondycji tej młodej, ale jakże ważnej gałęzi sztuki - zapowiadają organizatorzy.

Gościem tegorocznych spotkań z dizajnem będzie znany hiszpański projektant Joan Gaspar.

Gaspar za swoich mistrzów uważa takich twórców jak Castiglione, Magistretti i Starck. Ale nie tylko ze względu na ich dzieła, ale także podejście do fachu. Projektant uważa bowiem, że jedną z najważniejszych rzeczy, jakich nauczył się w swojej karierze, to myśleć z rozmachem - odważnie łączyć biznes ze sztuką, funkcjonalność z oryginalnością, szukać nowych rozwiązań. Dlatego też jego wykład będzie poświęcony drodze, jaką przechodzi idea, by w końcu stać się produktem - funkcjonalnym i zarazem ciekawym dla użytkownika.

Aby wziąć udział w spotkaniu należy wypełnić formularz rejestracyjny na stronie www.projektdizajn.pll.



(MM)
Projekt Dizajn - czyli od idei do produktu


"Projekt Dizajn" - czyli od idei do produktu

- Jaką rolę odgrywa design w codziennym życiu, jakie są jego związki z biznesem i jaka jest droga, którą pokonuje pomysł, idea, by w końcu przybrać materialną postać - o tym wszystkim mowa będzie podczas II edycji Projektu Dizajn.
Organizatorem Projektu Dizajn jest firma ROCA Polska. Spotkania odbędą się: 19 listopada w Warszawie - Instytut Wzornictwa Przemysłowego - i dzień później w Krakowie - Auditorium Maximum.

- Spotkania z dizajnem - czyli Projekt Dizajn - mają stać się  inspiracją do twórczej rozmowy i dyskusji na temat kondycji tej młodej, ale jakże ważnej gałęzi sztuki - zapowiadają organizatorzy.

Gościem tegorocznych spotkań z dizajnem będzie znany hiszpański projektant Joan Gaspar.

Gaspar za swoich mistrzów uważa takich twórców jak Castiglione, Magistretti i Starck. Ale nie tylko ze względu na ich dzieła, ale także podejście do fachu. Projektant uważa bowiem, że jedną z najważniejszych rzeczy, jakich nauczył się w swojej karierze, to myśleć z rozmachem - odważnie łączyć biznes ze sztuką, funkcjonalność z oryginalnością, szukać nowych rozwiązań. Dlatego też jego wykład będzie poświęcony drodze, jaką przechodzi idea, by w końcu stać się produktem - funkcjonalnym i zarazem ciekawym dla użytkownika.

Aby wziąć udział w spotkaniu należy wypełnić formularz rejestracyjny na stronie www.projektdizajn.pll.



(MM)
Projekt Dizajn - czyli od idei do produktu


Będą budować na cudzym

By budować, nie trzeba kupować ziemi - wystarczy umowa o zabudowę. Prawo zabudowy będą mogli ustanawiać Skarb Państwa, lub gminy - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Inwestorzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Nie będą przy tym musieli kupować ziemi pod inwestycje. Wystarczy, że zawrą z właścicielem gruntu umowę, na podstawie której uzyskają prawo zabudowy cudzej nieruchomości. Obniży to koszty prywatnych inwestycji. Wznoszone budowle i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów (zabudowców). Takie rozwiązanie przewiduje projekt zmian w kodeksie cywilnym przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego przy ministrze sprawiedliwości.

Prawo zabudowy dla inwestorów będzie mogło trwać od 30 do 100 lat.

Więcej - w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".

 

interia.pl

Będą budować na cudzym

By budować, nie trzeba kupować ziemi - wystarczy umowa o zabudowę. Prawo zabudowy będą mogli ustanawiać Skarb Państwa, lub gminy - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

Inwestorzy będą mogli budować na cudzych gruntach budynki, mosty, tunele oraz sieci kolejowe. Nie będą przy tym musieli kupować ziemi pod inwestycje. Wystarczy, że zawrą z właścicielem gruntu umowę, na podstawie której uzyskają prawo zabudowy cudzej nieruchomości. Obniży to koszty prywatnych inwestycji. Wznoszone budowle i urządzenia będą stanowiły własność inwestorów (zabudowców). Takie rozwiązanie przewiduje projekt zmian w kodeksie cywilnym przygotowany przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego przy ministrze sprawiedliwości.

Prawo zabudowy dla inwestorów będzie mogło trwać od 30 do 100 lat.

Więcej - w środowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".

 

interia.pl

Masz nieruchomość - pytaj o podatki

Co roku zmianie ulegają stawki podatków od nieruchomości, wciąż wchodzi w życie wiele nowych przepisów związanych z odprowadzaniem opłat od zbycia domu, mieszkania lub gruntu, dlatego też warto na bieżąco śledzić wszystkie prawne nowinki.

Dlatego przedstawiamy najczęściej zadawane pytania, które padają, gdy pojawia się konieczność ponoszenia przez podatników opłat związanych z posiadaniem lub sprzedażą nieruchomości.

Podatki od nieruchomości regulowane są przepisami Ustawy o podatkach i opłatach lokalnych z 12 stycznia 1991 roku. Opłaty od nieruchomości płacimy za grunty, budynki oraz budowle związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.



Jakie stawki podatków od nieruchomości powinienem płacić, jeżeli jestem właścicielem działki z domem jednorodzinnym?

Wysokość stawek podatku od nieruchomości uchwalana jest przez radę gminy na dany rok kalendarzowy. Ministerstwo Finansów co roku wydaje obwieszczenie, w którym określa górne granice stawek tych podatków i opłat lokalnych. W 2009 roku ustalono następujące maksymalne stawki podatków od nieruchomości, których jednostki samorządowe nie mogą przekroczyć.

Podstawą opodatkowania gruntów jest powierzchnia gruntu, natomiast budynków lub ich części - powierzchnia użytkowa budynku. Opodatkowanie gruntów (działek z domem mieszkalnym) nie może być wyższe niż 0,37 zł za 1 m2 powierzchni, natomiast w przypadku gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej - 0,69 zł/m2 powierzchni. Za 1 m2 powierzchni użytkowej budynków lub jego części mieszkalnych użytkownicy mogą zapłacić maksymalnie 0,74 zł. Jeśli natomiast budynek mieszkalny lub jego część zajęta jest na prowadzenie działalności gospodarczej, wówczas maksymalna stawka podatku za 1 m2 wynosi 19,81 zł/m2. Gmina ma możliwość różnicowania stawek podatku od nieruchomości, dlatego też wysokość opłat może się różnić w zależności od miejsca zamieszkania.

Planuję zakup działki i budowę domu. Od kiedy powinienem płacić podatek od nieruchomości?

Ustawa z 12 stycznia 1991 roku O podatkach i opłatach lokalnych (Dz. U. z 2006 r., nr 121, poz. 844) wskazuje na moment powstania obowiązku podatkowego związanego z posiadaniem nieruchomości:[[Obowiązek podatkowy powstaje od pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym powstała okoliczność uzasadniająca powstanie tego obowiązku]].

Jeżeli natomiast obowiązek podatkowy związany jest z istnieniem budynku mieszkalnego lub jego części, to obowiązek powstaje 1 stycznia roku następującego po roku, w którym budowa została zakończona lub też w którym rozpoczęto użytkowanie budynku lub jego części przed ostatecznym jego wykończeniem. Obowiązek podatkowy ciąży więc na nas, nawet jeśli rozpoczniemy użytkowanie części budynku przed ostatecznym zakończeniem jego budowy.

Można zaoszczędzić roczną kwotę podatku od nieruchomości (budynku mieszkalnego), jeśli przesuniemy ukończenie jego budowy (a tym samym również użytkowanie) z grudnia na styczeń. Wówczas podatek od tego budynku będziemy musieli płacić dopiero od 1 stycznia, ale następnego roku.

Jakie dokumenty należy złożyć w przypadku powstania obowiązku podatkowego związanego z nieruchomościami?

Podatnik (osoba fizyczna) ma obowiązek złożyć do urzędu skarbowego informację o nieruchomości i obiektach budowlanych w terminie 14 dni od dnia wystąpienia okoliczności uzasadniających powstanie obowiązku podatkowego. W przypadku, jeśli w części budynku mieszkalnego będzie prowadzona działalność gospodarcza, to mamy obowiązek złożenia deklaracji na podatek od nieruchomości

Ministerstwo Finansów przygotowało następujące projekty wzorów formularzy podatkowych w związku z wydaniem rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 22 kwietnia 2004 r. w sprawie ewidencji podatkowej nieruchomości (Dz. U. Nr 107, poz. 1138).

Dokumenty w przypadku podatku od nieruchomości:
o Deklaracja na podatek od nieruchomości (DN-1),
o Informacja w sprawie podatku od nieruchomości (IN-1),
o Załącznik do deklaracji i informacji: Dane o nieruchomościach (ZN-1/A),
o Załącznik do deklaracji i informacji: Dane o zwolnieniach podatkowych (ZN-1/B).
Niezgłoszenie budynków do opodatkowania pociąga za sobą sankcje przewidziane w kodeksie karnym skarbowym.

Czy w przypadku opłat za garaże obowiązuje taka sama stawka podatkowa?

Stawki podatku od nieruchomości w przypadku garaży nie są jednolite. Inne stawki obowiązują właścicieli garaży wolno stojących, inne natomiast w przypadku, kiedy jest on częścią budynku mieszkalnego. Garaże, które nie stanowią części domu, zasadniczo opodatkowane są stawką przynależną dla budynków pozostałych, która według stawek obowiązujących w 2009 roku nie może przekroczyć 6,64 zł/m2 powierzchni użytkowej. Dla garaży znajdujących się w bryle budynku obowiązującą maksymalną stawką podatku jest stawka od budynków mieszkalnych lub ich części, czyli 0,69 m2 powierzchni użytkowej.

Stosowanie odmiennej stawki podatkowej dla garaży przy budynku wynika z definicji budynku mieszkalnego obowiązującej w prawie podatkowym, która określa budynek mieszkalny jako obiekt budowlany jednolicie opodatkowany wówczas, kiedy co najmniej połowa powierzchni użytkowej jest przeznaczona na cele mieszkalne. Wniosek z tego, że jeżeli powierzchnia garażu nie przekracza powierzchni połowy domu, wówczas podatnik płaci za garaż taką stawkę, jak za budynek mieszkalny.

W przypadku garażu wolno stojącego obiekt traktowany jest jako odrębny budynek (w przypadku którego zostało wydane odrębne pozwolenie na budowę, nie będące pozwoleniem na np. rozbudowę budynku mieszkalnego). Według Ministerstwa Finansów, problemy z tak dużym zróżnicowaniem stawek podatkowych dotyczących w zasadzie pomieszczeń o tej samej funkcji każda gmina może rozwiązać we własnym zakresie poprzez uchwałę obniżającą stawkę dla tejże nieruchomości.

Jaki podatek od nieruchomości powinno się zapłacić, jeśli część domu została przeznaczona na prowadzenie działalności gospodarczej?

W takiej sytuacji płaci się zróżnicowane stawki podatku od nieruchomości. Należy przy tym wyodrębnić powierzchnię przeznaczoną na prowadzenie działalności gospodarczej (najlepiej gdyby było to wyodrębnione pomieszczenie) i obliczyć jego powierzchnię użytkową, mierzoną po wewnętrznej długości ścian.

Od tej powierzchni powinno się płacić wyższy podatek od nieruchomości, a więc stawkę 19,81 zł/m2 powierzchni użytkowej. Pozostała powierzchnia budynku będzie podlegać stawce od powierzchni mieszkalnej.

W przypadku, jeśli mamy do czynienia z zawodami wolnymi, nie musimy płacić podatku od nieruchomości z działalnością gospodarczą. W przypadku osób, które udzielają świadczeń zdrowotnych, w 2009 roku obowiązuje preferencyjna stawka podatku od nieruchomości, która wynosi 3,71 zł/m2 powierzchni użytkowej.

Z jakich druków trzeba skorzystać, aby rozliczyć sprzedaż domu w zeznaniu podatkowym?

Podatnik, który sprzedał dom, będzie musiał tę transakcję wykazać w zeznaniu podatkowym. Kluczową datą, która ma wpływ na sposób rozliczenia tego podatku, będzie data nabycia sprzedanej nieruchomości. Wybór formularza PIT, z którego powinniśmy skorzystać podczas rozliczania, jest ściśle uzależniony od tej właśnie daty.

Jeżeli sprzedaliśmy dom nabyty do grudnia 2006 roku, to sprzedaż takiej nieruchomości powinniśmy wykazać w PIT-23. Podatnik, który sprzedał dom kupiony w latach 2007-2008, transakcję powinien uwzględnić, wypełniając jedno z wybranych zeznań: PIT-36, PIT-36L lub PIT-378. Sprzedając nieruchomość kupioną od 1 stycznia 2009 roku, wypełniamy PIT-39.

Słyszałem o nowej uldze mieszkaniowej od sprzedaży domu. Jakie są zasady jej stosowania?

W przypadku sprzedaży domu lub działki budowlanej (a także mieszkania) od stycznia 2009 roku można skorzystać z ulgi mieszkaniowej. Nowe zwolnienie zostało uregulowane art. 1 pkt. 131 ustawy PIT i weszło w życie 1 stycznia 2009 roku.

Jeżeli dochody uzyskane ze zbycia nieruchomości w ciągu dwóch lat przeznaczymy na zakup nowej nieruchomości, wówczas możemy skorzystać z ulgi. Jeżeli za nową nieruchomość zapłacimy taką samą lub większą kwotę jak za sprzedaną, wówczas nie płacimy podatku, natomiast jeśli za nowy dom zapłacimy np. o 50 tys. mniej niż wynosi nasz dochód ze sprzedaży starego mieszkania, wówczas musimy obliczyć, jaką część uzyskanego przychodu stanowi ta wartość, a otrzymany wynik musimy pomnożyć przez nasz dochód.

Opiszmy te zasady na przykładzie: załóżmy, że nieruchomość sprzedaliśmy za 450 tys. zł, a nową kupiliśmy za 400 tys. zł, różnica - czyli nasz dochód - to 50 tys. zł. Uzyskaną kwotę dochodu mnożymy przez wartość naszych wydatków, a następnie dzielimy przez uzyskany przychód - 50 x 400/450 = 40). Uzyskana wartość, ok. 45 tys. złotych (44,4), to kwota wolna od podatku.

Podatek dochodowy płacimy więc w opisanym przypadku od 5 tys. zł, co przy 19% stawce podatkowej daje nam ok. 950 zł. W przypadku, kiedy w ciągu dwóch lat nie kupimy nieruchomości, nie możemy skorzystać z ulgi, co z kolei skutkuje koniecznością złożenia korekty do PIT-u 39 oraz opłacenia podatku wraz z odsetkami.

Nową ulgą objęta jest sprzedaż następujących rzeczy i praw: nieruchomości i ich części, udziału w nieruchomości, spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub użytkowego, prawa do domu jednorodzinnego oraz prawa wieczystego użytkowania gruntów.

Przychód uzyskany za zbycie nieruchomości powinien być przeznaczony na [[własne cele mieszkaniowe]], przez co rozumiemy nie tylko zakup domu czy mieszkania (własnościowego czy spółdzielczego), ale także nabycie działki budowlanej, wydatki na rozbudowę, nadbudowę lub przebudowę, remont, a także na spłatę kredytu. Warto podkreślić, że wydatki te muszą być poniesione po sprzedaży nieruchomości oraz muszą to być tzw. wydatki własne, a więc nie można wliczać tu np. kupna mieszkania córce czy synowi.

Czy mogę skorzystać z ulgi meldunkowej, która obowiązywała w poprzednim roku, jeśli tak, to na jakich zasadach?

Ulga meldunkowa weszła w życie 1 stycznia 2007 roku. Dochody osiągnięte przy sprzedaży mieszkania lub domu kupionego po 1 stycznia 2007 do 30 grudnia 2008 roku opodatkowane są 19% stawką podatku dochodowego (do 2007 roku obowiązywał zryczałtowany 10% podatek).

Wraz z wprowadzeniem nowych stawek podatku od sprzedaży nieruchomości ustawodawca jednocześnie wprowadził ulgę meldunkową, zgodnie z którą możemy uniknąć podatku od sprzedaży nieruchomości, jednak warunkiem skorzystania z tej ulgi jest zameldowanie w sprzedawanym budynku na pobyt stały przez co najmniej 12 miesięcy przed terminem zbycia nieruchomości.

Mimo że od 1 stycznia 2009 roku ulga meldunkowa już nie obowiązuje, to nadal można ją stosować w przypadku osób, które nabyły nieruchomość w latach 2007-2008. Jeśli więc kupiliśmy nieruchomość w podanym okresie, a chcemy ją sprzedać w 2009 roku, to możemy skorzystać z ulgi meldunkowej. Nie może jednak korzystać wówczas z ulgi mieszkaniowej wprowadzonej od 2009 roku.

 

money.pl

Masz nieruchomość - pytaj o podatki

Co roku zmianie ulegają stawki podatków od nieruchomości, wciąż wchodzi w życie wiele nowych przepisów związanych z odprowadzaniem opłat od zbycia domu, mieszkania lub gruntu, dlatego też warto na bieżąco śledzić wszystkie prawne nowinki.

Dlatego przedstawiamy najczęściej zadawane pytania, które padają, gdy pojawia się konieczność ponoszenia przez podatników opłat związanych z posiadaniem lub sprzedażą nieruchomości.

Podatki od nieruchomości regulowane są przepisami Ustawy o podatkach i opłatach lokalnych z 12 stycznia 1991 roku. Opłaty od nieruchomości płacimy za grunty, budynki oraz budowle związane z prowadzeniem działalności gospodarczej.



Jakie stawki podatków od nieruchomości powinienem płacić, jeżeli jestem właścicielem działki z domem jednorodzinnym?

Wysokość stawek podatku od nieruchomości uchwalana jest przez radę gminy na dany rok kalendarzowy. Ministerstwo Finansów co roku wydaje obwieszczenie, w którym określa górne granice stawek tych podatków i opłat lokalnych. W 2009 roku ustalono następujące maksymalne stawki podatków od nieruchomości, których jednostki samorządowe nie mogą przekroczyć.

Podstawą opodatkowania gruntów jest powierzchnia gruntu, natomiast budynków lub ich części - powierzchnia użytkowa budynku. Opodatkowanie gruntów (działek z domem mieszkalnym) nie może być wyższe niż 0,37 zł za 1 m2 powierzchni, natomiast w przypadku gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej - 0,69 zł/m2 powierzchni. Za 1 m2 powierzchni użytkowej budynków lub jego części mieszkalnych użytkownicy mogą zapłacić maksymalnie 0,74 zł. Jeśli natomiast budynek mieszkalny lub jego część zajęta jest na prowadzenie działalności gospodarczej, wówczas maksymalna stawka podatku za 1 m2 wynosi 19,81 zł/m2. Gmina ma możliwość różnicowania stawek podatku od nieruchomości, dlatego też wysokość opłat może się różnić w zależności od miejsca zamieszkania.

Planuję zakup działki i budowę domu. Od kiedy powinienem płacić podatek od nieruchomości?

Ustawa z 12 stycznia 1991 roku O podatkach i opłatach lokalnych (Dz. U. z 2006 r., nr 121, poz. 844) wskazuje na moment powstania obowiązku podatkowego związanego z posiadaniem nieruchomości:[[Obowiązek podatkowy powstaje od pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym powstała okoliczność uzasadniająca powstanie tego obowiązku]].

Jeżeli natomiast obowiązek podatkowy związany jest z istnieniem budynku mieszkalnego lub jego części, to obowiązek powstaje 1 stycznia roku następującego po roku, w którym budowa została zakończona lub też w którym rozpoczęto użytkowanie budynku lub jego części przed ostatecznym jego wykończeniem. Obowiązek podatkowy ciąży więc na nas, nawet jeśli rozpoczniemy użytkowanie części budynku przed ostatecznym zakończeniem jego budowy.

Można zaoszczędzić roczną kwotę podatku od nieruchomości (budynku mieszkalnego), jeśli przesuniemy ukończenie jego budowy (a tym samym również użytkowanie) z grudnia na styczeń. Wówczas podatek od tego budynku będziemy musieli płacić dopiero od 1 stycznia, ale następnego roku.

Jakie dokumenty należy złożyć w przypadku powstania obowiązku podatkowego związanego z nieruchomościami?

Podatnik (osoba fizyczna) ma obowiązek złożyć do urzędu skarbowego informację o nieruchomości i obiektach budowlanych w terminie 14 dni od dnia wystąpienia okoliczności uzasadniających powstanie obowiązku podatkowego. W przypadku, jeśli w części budynku mieszkalnego będzie prowadzona działalność gospodarcza, to mamy obowiązek złożenia deklaracji na podatek od nieruchomości

Ministerstwo Finansów przygotowało następujące projekty wzorów formularzy podatkowych w związku z wydaniem rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 22 kwietnia 2004 r. w sprawie ewidencji podatkowej nieruchomości (Dz. U. Nr 107, poz. 1138).

Dokumenty w przypadku podatku od nieruchomości:
o Deklaracja na podatek od nieruchomości (DN-1),
o Informacja w sprawie podatku od nieruchomości (IN-1),
o Załącznik do deklaracji i informacji: Dane o nieruchomościach (ZN-1/A),
o Załącznik do deklaracji i informacji: Dane o zwolnieniach podatkowych (ZN-1/B).
Niezgłoszenie budynków do opodatkowania pociąga za sobą sankcje przewidziane w kodeksie karnym skarbowym.

Czy w przypadku opłat za garaże obowiązuje taka sama stawka podatkowa?

Stawki podatku od nieruchomości w przypadku garaży nie są jednolite. Inne stawki obowiązują właścicieli garaży wolno stojących, inne natomiast w przypadku, kiedy jest on częścią budynku mieszkalnego. Garaże, które nie stanowią części domu, zasadniczo opodatkowane są stawką przynależną dla budynków pozostałych, która według stawek obowiązujących w 2009 roku nie może przekroczyć 6,64 zł/m2 powierzchni użytkowej. Dla garaży znajdujących się w bryle budynku obowiązującą maksymalną stawką podatku jest stawka od budynków mieszkalnych lub ich części, czyli 0,69 m2 powierzchni użytkowej.

Stosowanie odmiennej stawki podatkowej dla garaży przy budynku wynika z definicji budynku mieszkalnego obowiązującej w prawie podatkowym, która określa budynek mieszkalny jako obiekt budowlany jednolicie opodatkowany wówczas, kiedy co najmniej połowa powierzchni użytkowej jest przeznaczona na cele mieszkalne. Wniosek z tego, że jeżeli powierzchnia garażu nie przekracza powierzchni połowy domu, wówczas podatnik płaci za garaż taką stawkę, jak za budynek mieszkalny.

W przypadku garażu wolno stojącego obiekt traktowany jest jako odrębny budynek (w przypadku którego zostało wydane odrębne pozwolenie na budowę, nie będące pozwoleniem na np. rozbudowę budynku mieszkalnego). Według Ministerstwa Finansów, problemy z tak dużym zróżnicowaniem stawek podatkowych dotyczących w zasadzie pomieszczeń o tej samej funkcji każda gmina może rozwiązać we własnym zakresie poprzez uchwałę obniżającą stawkę dla tejże nieruchomości.

Jaki podatek od nieruchomości powinno się zapłacić, jeśli część domu została przeznaczona na prowadzenie działalności gospodarczej?

W takiej sytuacji płaci się zróżnicowane stawki podatku od nieruchomości. Należy przy tym wyodrębnić powierzchnię przeznaczoną na prowadzenie działalności gospodarczej (najlepiej gdyby było to wyodrębnione pomieszczenie) i obliczyć jego powierzchnię użytkową, mierzoną po wewnętrznej długości ścian.

Od tej powierzchni powinno się płacić wyższy podatek od nieruchomości, a więc stawkę 19,81 zł/m2 powierzchni użytkowej. Pozostała powierzchnia budynku będzie podlegać stawce od powierzchni mieszkalnej.

W przypadku, jeśli mamy do czynienia z zawodami wolnymi, nie musimy płacić podatku od nieruchomości z działalnością gospodarczą. W przypadku osób, które udzielają świadczeń zdrowotnych, w 2009 roku obowiązuje preferencyjna stawka podatku od nieruchomości, która wynosi 3,71 zł/m2 powierzchni użytkowej.

Z jakich druków trzeba skorzystać, aby rozliczyć sprzedaż domu w zeznaniu podatkowym?

Podatnik, który sprzedał dom, będzie musiał tę transakcję wykazać w zeznaniu podatkowym. Kluczową datą, która ma wpływ na sposób rozliczenia tego podatku, będzie data nabycia sprzedanej nieruchomości. Wybór formularza PIT, z którego powinniśmy skorzystać podczas rozliczania, jest ściśle uzależniony od tej właśnie daty.

Jeżeli sprzedaliśmy dom nabyty do grudnia 2006 roku, to sprzedaż takiej nieruchomości powinniśmy wykazać w PIT-23. Podatnik, który sprzedał dom kupiony w latach 2007-2008, transakcję powinien uwzględnić, wypełniając jedno z wybranych zeznań: PIT-36, PIT-36L lub PIT-378. Sprzedając nieruchomość kupioną od 1 stycznia 2009 roku, wypełniamy PIT-39.

Słyszałem o nowej uldze mieszkaniowej od sprzedaży domu. Jakie są zasady jej stosowania?

W przypadku sprzedaży domu lub działki budowlanej (a także mieszkania) od stycznia 2009 roku można skorzystać z ulgi mieszkaniowej. Nowe zwolnienie zostało uregulowane art. 1 pkt. 131 ustawy PIT i weszło w życie 1 stycznia 2009 roku.

Jeżeli dochody uzyskane ze zbycia nieruchomości w ciągu dwóch lat przeznaczymy na zakup nowej nieruchomości, wówczas możemy skorzystać z ulgi. Jeżeli za nową nieruchomość zapłacimy taką samą lub większą kwotę jak za sprzedaną, wówczas nie płacimy podatku, natomiast jeśli za nowy dom zapłacimy np. o 50 tys. mniej niż wynosi nasz dochód ze sprzedaży starego mieszkania, wówczas musimy obliczyć, jaką część uzyskanego przychodu stanowi ta wartość, a otrzymany wynik musimy pomnożyć przez nasz dochód.

Opiszmy te zasady na przykładzie: załóżmy, że nieruchomość sprzedaliśmy za 450 tys. zł, a nową kupiliśmy za 400 tys. zł, różnica - czyli nasz dochód - to 50 tys. zł. Uzyskaną kwotę dochodu mnożymy przez wartość naszych wydatków, a następnie dzielimy przez uzyskany przychód - 50 x 400/450 = 40). Uzyskana wartość, ok. 45 tys. złotych (44,4), to kwota wolna od podatku.

Podatek dochodowy płacimy więc w opisanym przypadku od 5 tys. zł, co przy 19% stawce podatkowej daje nam ok. 950 zł. W przypadku, kiedy w ciągu dwóch lat nie kupimy nieruchomości, nie możemy skorzystać z ulgi, co z kolei skutkuje koniecznością złożenia korekty do PIT-u 39 oraz opłacenia podatku wraz z odsetkami.

Nową ulgą objęta jest sprzedaż następujących rzeczy i praw: nieruchomości i ich części, udziału w nieruchomości, spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego lub użytkowego, prawa do domu jednorodzinnego oraz prawa wieczystego użytkowania gruntów.

Przychód uzyskany za zbycie nieruchomości powinien być przeznaczony na [[własne cele mieszkaniowe]], przez co rozumiemy nie tylko zakup domu czy mieszkania (własnościowego czy spółdzielczego), ale także nabycie działki budowlanej, wydatki na rozbudowę, nadbudowę lub przebudowę, remont, a także na spłatę kredytu. Warto podkreślić, że wydatki te muszą być poniesione po sprzedaży nieruchomości oraz muszą to być tzw. wydatki własne, a więc nie można wliczać tu np. kupna mieszkania córce czy synowi.

Czy mogę skorzystać z ulgi meldunkowej, która obowiązywała w poprzednim roku, jeśli tak, to na jakich zasadach?

Ulga meldunkowa weszła w życie 1 stycznia 2007 roku. Dochody osiągnięte przy sprzedaży mieszkania lub domu kupionego po 1 stycznia 2007 do 30 grudnia 2008 roku opodatkowane są 19% stawką podatku dochodowego (do 2007 roku obowiązywał zryczałtowany 10% podatek).

Wraz z wprowadzeniem nowych stawek podatku od sprzedaży nieruchomości ustawodawca jednocześnie wprowadził ulgę meldunkową, zgodnie z którą możemy uniknąć podatku od sprzedaży nieruchomości, jednak warunkiem skorzystania z tej ulgi jest zameldowanie w sprzedawanym budynku na pobyt stały przez co najmniej 12 miesięcy przed terminem zbycia nieruchomości.

Mimo że od 1 stycznia 2009 roku ulga meldunkowa już nie obowiązuje, to nadal można ją stosować w przypadku osób, które nabyły nieruchomość w latach 2007-2008. Jeśli więc kupiliśmy nieruchomość w podanym okresie, a chcemy ją sprzedać w 2009 roku, to możemy skorzystać z ulgi meldunkowej. Nie może jednak korzystać wówczas z ulgi mieszkaniowej wprowadzonej od 2009 roku.

 

money.pl

Warszawa na celowniku inwestorów

- Warszawa jest miastem, które może oczekiwać największego napływu firm w najbliższych pięciu latach - tak wynika z corocznego raportu European Cities Monitor firmy Cushman & Wakefield.

Raport firmy Cushman & Wakefield, przedstawiający rezultaty badań 500 największych firm w Europie, pokazuje, że największy postęp zanotowało Birmingham w Wielkiej Brytanii, które awansowało o 7 miejsc na 14. pozycję.

Londyn po raz kolejny okazał się najlepszą lokalizacją biznesową w Europie, utrzymując pozycję lidera niezmiennie od momentu powstania raportu w 1990 r.

Londyn zajmuje pierwsze miejsce w sześciu z dwunastu głównych rankingów, między innymi w takich kategoriach jak: dostęp do rynków, dostępność wykwalifikowanej kadry oraz połączenia międzynarodowe i krajowe.

Miasto wypadło jednak gorzej pod względem kosztów pracowniczych, kosztów najmu powierzchni biurowej oraz poziomu zanieczyszczenia.

Nie zmieniły się też miasta, które zajęły pozostałe miejsca na Paryż i Frankfurt ponownie zajęły 2. i 3. pozycję.

Hiszpańskie miasta Barcelona oraz Madryt także odnotowały zdecydowaną poprawę wyników, przesuwając się w górę rankingu w 2009 r. odpowiednio na 4. i 6. miejsce. W 1990 r. żadne z nich nie znalazło się nawet w pierwszej dziesiątce, zajmując odpowiednio 11. i 17. miejsce.

NAJLEPSZE LOKALIZACJE DLA BIZNESU WEDŁUG CUSHMAN & WAKEFIELD:
  • 1. (1) Londyn
  • 2. (2) Paryż
  • 3. (3) Frankfurt
  • 4. (5) Barcelona
  • 5. (4) Bruksela
  • 6. (7) Madryt
  • 7. (9) Monachium
  • 8. (6) Amsterdam
  • 9. (8) Berlin
  • 10. (13) Mediolan
    (w nawiasach pozycja w ubiegłorocznym zestawieniu)
WARSZAWA NA CELOWNIKU INWESTORÓW
Warszawa jest miastem, które może oczekiwać największego napływu firm w najbliższych pięciu latach, według corocznego dwudziestego raportu European Cities Monitor. Tym samym zastąpiła Moskwę, która spadła w rankingu popularności na drugą pozycję.
Wśród największych firm europejskich 36 korporacji uznało Warszawę jako atrakcyjny cel dalszej ekspansji w Europie, co oznacza wzrost w porównaniu z wynikiem w 2008 r (28 firm). Na Moskwę głosowało 35 firm, co oznacza spadek w porównaniu do wyniku z 2008 r (44 firmy).


money.pl

Warszawa na celowniku inwestorów

- Warszawa jest miastem, które może oczekiwać największego napływu firm w najbliższych pięciu latach - tak wynika z corocznego raportu European Cities Monitor firmy Cushman & Wakefield.

Raport firmy Cushman & Wakefield, przedstawiający rezultaty badań 500 największych firm w Europie, pokazuje, że największy postęp zanotowało Birmingham w Wielkiej Brytanii, które awansowało o 7 miejsc na 14. pozycję.

Londyn po raz kolejny okazał się najlepszą lokalizacją biznesową w Europie, utrzymując pozycję lidera niezmiennie od momentu powstania raportu w 1990 r.

Londyn zajmuje pierwsze miejsce w sześciu z dwunastu głównych rankingów, między innymi w takich kategoriach jak: dostęp do rynków, dostępność wykwalifikowanej kadry oraz połączenia międzynarodowe i krajowe.

Miasto wypadło jednak gorzej pod względem kosztów pracowniczych, kosztów najmu powierzchni biurowej oraz poziomu zanieczyszczenia.

Nie zmieniły się też miasta, które zajęły pozostałe miejsca na Paryż i Frankfurt ponownie zajęły 2. i 3. pozycję.

Hiszpańskie miasta Barcelona oraz Madryt także odnotowały zdecydowaną poprawę wyników, przesuwając się w górę rankingu w 2009 r. odpowiednio na 4. i 6. miejsce. W 1990 r. żadne z nich nie znalazło się nawet w pierwszej dziesiątce, zajmując odpowiednio 11. i 17. miejsce.

NAJLEPSZE LOKALIZACJE DLA BIZNESU WEDŁUG CUSHMAN & WAKEFIELD:
  • 1. (1) Londyn
  • 2. (2) Paryż
  • 3. (3) Frankfurt
  • 4. (5) Barcelona
  • 5. (4) Bruksela
  • 6. (7) Madryt
  • 7. (9) Monachium
  • 8. (6) Amsterdam
  • 9. (8) Berlin
  • 10. (13) Mediolan
    (w nawiasach pozycja w ubiegłorocznym zestawieniu)
WARSZAWA NA CELOWNIKU INWESTORÓW
Warszawa jest miastem, które może oczekiwać największego napływu firm w najbliższych pięciu latach, według corocznego dwudziestego raportu European Cities Monitor. Tym samym zastąpiła Moskwę, która spadła w rankingu popularności na drugą pozycję.
Wśród największych firm europejskich 36 korporacji uznało Warszawę jako atrakcyjny cel dalszej ekspansji w Europie, co oznacza wzrost w porównaniu z wynikiem w 2008 r (28 firm). Na Moskwę głosowało 35 firm, co oznacza spadek w porównaniu do wyniku z 2008 r (44 firmy).


money.pl

Biurowiec HSBC sprzedany za 330 mln dolarów

Największy, europejski bank sprzeda biurowiec przy Piatej Alei izraelskiemu inwestorowi.

Jak donosi Times Onlineamerykańska siedziba firmy będzie kosztować 330 mln dolarów. Nowym właścicielem zostanie firma kontrolowana przez izraelskiego biznesmena Nochi Dankera.

Bank po sprzedaży od razu wynajmie całty budynek na rok, a jedenaście pięter na kolejnych dziewięć lat.

Brytyjski serwis podkreśla, że informacja o decyzji o zawarciu transakcji została podana w tydzień po tym jak południowokoreański fundusz inwestujący w nieruchomości wyraził chęć zakupu budynku, w którym mieści się siedziba zarządu HSBC. Chodzi o londyński drapacz chmur Canary Wharf.

HSBC sprzedało Canary Wharf hiszpańskiej firmie Metrovesca w 2007 roku za 1,09 mld funtów. Ale w grudniu tego samego roku bank odkupił budynek za 838 mln funtów.

 

 

Źródło: money.pl

 


Biurowiec HSBC sprzedany za 330 mln dolarów

Największy, europejski bank sprzeda biurowiec przy Piatej Alei izraelskiemu inwestorowi.

Jak donosi Times Onlineamerykańska siedziba firmy będzie kosztować 330 mln dolarów. Nowym właścicielem zostanie firma kontrolowana przez izraelskiego biznesmena Nochi Dankera.

Bank po sprzedaży od razu wynajmie całty budynek na rok, a jedenaście pięter na kolejnych dziewięć lat.

Brytyjski serwis podkreśla, że informacja o decyzji o zawarciu transakcji została podana w tydzień po tym jak południowokoreański fundusz inwestujący w nieruchomości wyraził chęć zakupu budynku, w którym mieści się siedziba zarządu HSBC. Chodzi o londyński drapacz chmur Canary Wharf.

HSBC sprzedało Canary Wharf hiszpańskiej firmie Metrovesca w 2007 roku za 1,09 mld funtów. Ale w grudniu tego samego roku bank odkupił budynek za 838 mln funtów.

 

 

Źródło: money.pl

 


Ceny nieruchomości latem poszły w górę

- Tylko w trzech na osiemnaście miast we wrześniu ceny były niższe niż w sierpniu - tak wynika z najnowszego raportu Open Finance i Home Broker.
Jak podkreślają autorzy opracowania w tym kontekście nie dziwi wzrost indeksu cen mieszkań opracowanego na bazie transakcji dokonanych przez klientów firm, które przygotowują indeks.

- Nieznaczny spadek cen zanotowano w Warszawie, Poznaniu i Zielonej Górze (poniżej 1 proc.). (..) Spadek cen mieszkań w stolicy nie zatrzymał wzrostu indeksu cen mieszkań, który zyskał 2,5 proc. - czytamy w raporcie.

Autorzy opracowania podkreślają, że przez trzy ostatnie miesiące indeks cenowy wzrósł o 3,6 proc. i znalazł się niemal na tej samej wysokości, co na koniec  2008 r. Tym samym spadek cen z początku 2009 r. został niemalże wymazany.

- W skali dwunastu miesięcy wciąż jeszcze możemy mówić o spadkach cen transakcyjnych, ale w żadnym z monitorowanych przez nas miast nie przekracza on 10 procent - czytamy w raporcie.

Mediana ceny mkw we wrześniu 2009 r.:

  • Bydgoszcz 4021 zł
  • Gdańsk 5575 zł
  • Gdynia 5670 zł
  • Kraków 6533 zł
  • Lublin 4590 zł
  • Łódź 4499 zł
  • Olsztyn 4707 zł
  • Poznań 5387 zł
  • Szczecin 4747 zł
  • Warszawa 7804 zł
  • Wrocław 6084 zł

Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy.

 

KOMENTARZ I PROGNOZA

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance:

Wzrost cen transakcyjnych w trzecim kwartale zaskoczył nas ponieważ historycznie nie jest to okres sprzyjający sprzedającym. Ważniejszym czynnikiem okazała się jednak nie sezonowość, lecz cykl koniunkturalny. W nieruchomościach, podobnie jak na giełdzie, notujemy odbicie od dna wyznaczonego na początku 2009 r.

Ze względu na podniesione limity cenowe obowiązujące w programie Rodzina na Swoim, nie można wykluczyć sztywniejszej postawy sprzedających w negocjacjach cenowych, ponieważ program obejmuje swoim zasięgiem już nie tylko segment ekonomiczny rynku mieszkaniowego,  ale - szczególnie w mniejszych miastach - także podwyższony. Zmiany, które weszły w życie od 1 października pozwalają sprzedającym swobodnie utrzymać oferowane ceny sprzedaży, a nawet na ich podniesienie.

Malejąca aktywność deweloperów na polu nowych projektów także jest elementem sprzyjającym podaży, która póki co nie musi obawiać się wejścia na rynek dużej liczby tanich mieszkań.
Na korzyść kupujących może grać za to czas. Po pierwsze nie jest jasne czy obecna poprawa kondycji rynku mieszkaniowego ma trwały charakter. Ewentualny wzrost bezrobocia wynikający z innych czynników niż tylko sezonowość rynku pracy, może jeszcze zaszkodzić gospodarce i popytowi na mieszkania. Po drugie w 2010 r. na rynku powinny pojawić się nowe projekty deweloperskie realizowane już w nowych warunkach kosztowych - a więc w oparciu o niższe ceny gruntów, robocizny i materiałów, co przy ewentualnie słabym popycie może spowodować ponowny spadek średnich cen i obniżyć oczekiwania sprzedających na rynku wtórnym.



money.pl

Ceny nieruchomości latem poszły w górę

- Tylko w trzech na osiemnaście miast we wrześniu ceny były niższe niż w sierpniu - tak wynika z najnowszego raportu Open Finance i Home Broker.
Jak podkreślają autorzy opracowania w tym kontekście nie dziwi wzrost indeksu cen mieszkań opracowanego na bazie transakcji dokonanych przez klientów firm, które przygotowują indeks.

- Nieznaczny spadek cen zanotowano w Warszawie, Poznaniu i Zielonej Górze (poniżej 1 proc.). (..) Spadek cen mieszkań w stolicy nie zatrzymał wzrostu indeksu cen mieszkań, który zyskał 2,5 proc. - czytamy w raporcie.

Autorzy opracowania podkreślają, że przez trzy ostatnie miesiące indeks cenowy wzrósł o 3,6 proc. i znalazł się niemal na tej samej wysokości, co na koniec  2008 r. Tym samym spadek cen z początku 2009 r. został niemalże wymazany.

- W skali dwunastu miesięcy wciąż jeszcze możemy mówić o spadkach cen transakcyjnych, ale w żadnym z monitorowanych przez nas miast nie przekracza on 10 procent - czytamy w raporcie.

Mediana ceny mkw we wrześniu 2009 r.:

  • Bydgoszcz 4021 zł
  • Gdańsk 5575 zł
  • Gdynia 5670 zł
  • Kraków 6533 zł
  • Lublin 4590 zł
  • Łódź 4499 zł
  • Olsztyn 4707 zł
  • Poznań 5387 zł
  • Szczecin 4747 zł
  • Warszawa 7804 zł
  • Wrocław 6084 zł

Źródło: Open Finance i Home Broker na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy.

 

KOMENTARZ I PROGNOZA

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance:

Wzrost cen transakcyjnych w trzecim kwartale zaskoczył nas ponieważ historycznie nie jest to okres sprzyjający sprzedającym. Ważniejszym czynnikiem okazała się jednak nie sezonowość, lecz cykl koniunkturalny. W nieruchomościach, podobnie jak na giełdzie, notujemy odbicie od dna wyznaczonego na początku 2009 r.

Ze względu na podniesione limity cenowe obowiązujące w programie Rodzina na Swoim, nie można wykluczyć sztywniejszej postawy sprzedających w negocjacjach cenowych, ponieważ program obejmuje swoim zasięgiem już nie tylko segment ekonomiczny rynku mieszkaniowego,  ale - szczególnie w mniejszych miastach - także podwyższony. Zmiany, które weszły w życie od 1 października pozwalają sprzedającym swobodnie utrzymać oferowane ceny sprzedaży, a nawet na ich podniesienie.

Malejąca aktywność deweloperów na polu nowych projektów także jest elementem sprzyjającym podaży, która póki co nie musi obawiać się wejścia na rynek dużej liczby tanich mieszkań.
Na korzyść kupujących może grać za to czas. Po pierwsze nie jest jasne czy obecna poprawa kondycji rynku mieszkaniowego ma trwały charakter. Ewentualny wzrost bezrobocia wynikający z innych czynników niż tylko sezonowość rynku pracy, może jeszcze zaszkodzić gospodarce i popytowi na mieszkania. Po drugie w 2010 r. na rynku powinny pojawić się nowe projekty deweloperskie realizowane już w nowych warunkach kosztowych - a więc w oparciu o niższe ceny gruntów, robocizny i materiałów, co przy ewentualnie słabym popycie może spowodować ponowny spadek średnich cen i obniżyć oczekiwania sprzedających na rynku wtórnym.



money.pl

Energia architektów przeciw światowemu kryzysowi

Światowy Dzień Architektury przypada jak co roku w pierwszy poniedziałek października i tym razem nie bez powodu przebiega pod hasłem „Energia architektów a światowe kryzysy”. Zmiany klimatyczne na świecie i obecna sytuacja gospodarcza wymuszają znaczne ograniczenie zużycia energii w budownictwie, bowiem to właśnie ono pochłania 40% energii wykorzystywanej w całej Europie. Przyszłością budownictwa są wydajnie energetycznie domy wykorzystujące odnawialne źródła energii. Przykładem jest prekursorski projekt architektoniczny firmy VELUX Model Home 2020.
Obecne kryzysy występujące na świecie, zarówno gospodarcze, jak i klimatyczne, nakładają na architektów nowe zadania. Są oni zobowiązani do wypracowania  nowych rozwiązań technicznych, środowiskowych, społecznych, gospodarczych, estetycznych oraz uwzględniania potrzeb nie tylko indywidualnych, ale i zbiorowych. W obliczu wyzwań światowych ważne są wszystkie etapy istnienia budynku - od projektu, przez realizację, użytkowanie, po recykling.

Każdy projekt architektoniczno-urbanistyczny to nowy inwestor i użytkownicy, nowe miejsce, warunki klimatyczne, budżet i harmonogram prac. To właśnie dlatego Międzynarodowa Unia Architektów uznała, że w tym roku należy zwrócić się ku umiejętnościom i energii architektów wykorzystywanych  do opracowania nowych rozwiązań, które stawiają czoła światowym kryzysom.

Możliwość oszczędności w sektorze budownictwa jest bardzo duża. Tymczasem aż 82% Polaków nie zdaje sobie sprawy, że najwięcej energii zużywa się na eksploatację budynków. Jednocześnie Polacy są na ogół znacznie mniej świadomi problemów ochrony środowiska niż inne narody. Tylko 39% martwi się o globalne ocieplenie. Wyzwaniem dla architektów jest pokazanie Polakom możliwości ograniczenia zużycia energii w ich domach i podniesienie ich świadomości ekologicznej. W Polsce ponad połowa domów wyposażona jest w okna do poddaszy i to właśnie one mogą być między innymi źródłem nie tylko ogromnych oszczędności, ale również energii. Umożliwią dogrzanie budynku promieniami słonecznymi, o ile posiadają odpowiednie parametry przenikalności – mówi Monika Kupska–Kupis, architekt VELUX Polska.

Projekt firmy VELUX Model Home 2020 zakłada powstanie do 2010 roku sześć domów aktywnych o minimalnym zapotrzebowaniu na energię oraz nowoczesnej, wygodnej dla mieszkańców architekturze. Jego nazwa pochodzi od programu 3x20, w ramach którego państwa UE do roku 2020 postanowiły zredukować emisję gazów cieplarnianych - o 20 proc., zwiększyć efektywność wykorzystania energii – także o 20 proc. oraz zwiększyć wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych - do 20 proc. Każdy z domów modelowych będzie odpowiadał klimatowi, kulturze oraz stylom architektonicznym obowiązującym w krajach, w których powstanie, czyli w Danii, Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii oraz we Francji. Dzięki projektowi firma przetestuje swoje innowacyjne rozwiązania techniczne, co pozwoli na ich masowe zastosowanie w budownictwie przyszłości. Po ukończeniu budowy domy zostaną udostępnione zwiedzającym na 6 do 12 miesięcy, a po tym czasie wprowadzą się do nich rodziny, co pozwoli na monitorowanie stanu eksperymentalnych domów w rzeczywistych  warunkach.

W kwietniu 2009 roku ukończono budowę jednego z domów, Home for Life w Arhus w Danii. Do końca bieżącego roku powstanie drugi – budynek uniwersytecki w Kopenhadze Green Lighthouse oraz zostanie zakończony projekt Austria House. W Wielkiej Brytanii, Niemczech oraz Francji budynki zostaną zakończone w 2010 roku.

Energooszczędne projektowanie

Projekty Model Home 2020 tworzono biorąc pod uwagę zarówno korzyści dla mieszkańców (poprawa bilansu energetycznego, komfort), jak i planety (ograniczenie emisji CO2).

Model Home 2020 wykorzystuje materiały i instalacje o najwyższych standardach energetycznych. Strategiczne usytuowanie w budynkach modelowych okien, kolektorów, baterii słonecznych oraz kanałów wentylacyjnych sprawia, że słońce, światło dzienne oraz świeże powietrze zostają zamienione na elektryczność, ciepło, naturalne oświetlenie i wentylację. Program Model Home 2020 zakłada regularne pomiary zużycia energii - kontrolowane przez sieciowy licznik, które mają na celu uniezależnienie budynku od zewnętrznych źródeł energii.

Sztuczne światło elektryczne w domach modelowych jest jak najczęściej zastępowane naturalnym światłem słonecznym, co pozytywnie koreluje z samopoczuciem przebywających w pomieszczeniach osób. Okna zainstalowane nisko pozwolą swobodnie obserwować świat zewnętrzny, zaś wysoko - dodatkowo doświetlą wnętrze.

Projekt Model Home 2020 zakłada uwzględnienie zużycia energii począwszy od procesu produkcji i transportu do recyklingu lub utylizacji. Funkcjonowanie budynków modelowych jest tak zaplanowane, aby po wielu latach coroczne zyski energii zrównoważyły nie tylko energię zużywaną na jego bieżące funkcjonowanie, ale również szarą energię zainwestowaną w projekt.

VELUX Polska

gk
inwestycje.pl

Energia architektów przeciw światowemu kryzysowi

Światowy Dzień Architektury przypada jak co roku w pierwszy poniedziałek października i tym razem nie bez powodu przebiega pod hasłem „Energia architektów a światowe kryzysy”. Zmiany klimatyczne na świecie i obecna sytuacja gospodarcza wymuszają znaczne ograniczenie zużycia energii w budownictwie, bowiem to właśnie ono pochłania 40% energii wykorzystywanej w całej Europie. Przyszłością budownictwa są wydajnie energetycznie domy wykorzystujące odnawialne źródła energii. Przykładem jest prekursorski projekt architektoniczny firmy VELUX Model Home 2020.
Obecne kryzysy występujące na świecie, zarówno gospodarcze, jak i klimatyczne, nakładają na architektów nowe zadania. Są oni zobowiązani do wypracowania  nowych rozwiązań technicznych, środowiskowych, społecznych, gospodarczych, estetycznych oraz uwzględniania potrzeb nie tylko indywidualnych, ale i zbiorowych. W obliczu wyzwań światowych ważne są wszystkie etapy istnienia budynku - od projektu, przez realizację, użytkowanie, po recykling.

Każdy projekt architektoniczno-urbanistyczny to nowy inwestor i użytkownicy, nowe miejsce, warunki klimatyczne, budżet i harmonogram prac. To właśnie dlatego Międzynarodowa Unia Architektów uznała, że w tym roku należy zwrócić się ku umiejętnościom i energii architektów wykorzystywanych  do opracowania nowych rozwiązań, które stawiają czoła światowym kryzysom.

Możliwość oszczędności w sektorze budownictwa jest bardzo duża. Tymczasem aż 82% Polaków nie zdaje sobie sprawy, że najwięcej energii zużywa się na eksploatację budynków. Jednocześnie Polacy są na ogół znacznie mniej świadomi problemów ochrony środowiska niż inne narody. Tylko 39% martwi się o globalne ocieplenie. Wyzwaniem dla architektów jest pokazanie Polakom możliwości ograniczenia zużycia energii w ich domach i podniesienie ich świadomości ekologicznej. W Polsce ponad połowa domów wyposażona jest w okna do poddaszy i to właśnie one mogą być między innymi źródłem nie tylko ogromnych oszczędności, ale również energii. Umożliwią dogrzanie budynku promieniami słonecznymi, o ile posiadają odpowiednie parametry przenikalności – mówi Monika Kupska–Kupis, architekt VELUX Polska.

Projekt firmy VELUX Model Home 2020 zakłada powstanie do 2010 roku sześć domów aktywnych o minimalnym zapotrzebowaniu na energię oraz nowoczesnej, wygodnej dla mieszkańców architekturze. Jego nazwa pochodzi od programu 3x20, w ramach którego państwa UE do roku 2020 postanowiły zredukować emisję gazów cieplarnianych - o 20 proc., zwiększyć efektywność wykorzystania energii – także o 20 proc. oraz zwiększyć wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych - do 20 proc. Każdy z domów modelowych będzie odpowiadał klimatowi, kulturze oraz stylom architektonicznym obowiązującym w krajach, w których powstanie, czyli w Danii, Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii oraz we Francji. Dzięki projektowi firma przetestuje swoje innowacyjne rozwiązania techniczne, co pozwoli na ich masowe zastosowanie w budownictwie przyszłości. Po ukończeniu budowy domy zostaną udostępnione zwiedzającym na 6 do 12 miesięcy, a po tym czasie wprowadzą się do nich rodziny, co pozwoli na monitorowanie stanu eksperymentalnych domów w rzeczywistych  warunkach.

W kwietniu 2009 roku ukończono budowę jednego z domów, Home for Life w Arhus w Danii. Do końca bieżącego roku powstanie drugi – budynek uniwersytecki w Kopenhadze Green Lighthouse oraz zostanie zakończony projekt Austria House. W Wielkiej Brytanii, Niemczech oraz Francji budynki zostaną zakończone w 2010 roku.

Energooszczędne projektowanie

Projekty Model Home 2020 tworzono biorąc pod uwagę zarówno korzyści dla mieszkańców (poprawa bilansu energetycznego, komfort), jak i planety (ograniczenie emisji CO2).

Model Home 2020 wykorzystuje materiały i instalacje o najwyższych standardach energetycznych. Strategiczne usytuowanie w budynkach modelowych okien, kolektorów, baterii słonecznych oraz kanałów wentylacyjnych sprawia, że słońce, światło dzienne oraz świeże powietrze zostają zamienione na elektryczność, ciepło, naturalne oświetlenie i wentylację. Program Model Home 2020 zakłada regularne pomiary zużycia energii - kontrolowane przez sieciowy licznik, które mają na celu uniezależnienie budynku od zewnętrznych źródeł energii.

Sztuczne światło elektryczne w domach modelowych jest jak najczęściej zastępowane naturalnym światłem słonecznym, co pozytywnie koreluje z samopoczuciem przebywających w pomieszczeniach osób. Okna zainstalowane nisko pozwolą swobodnie obserwować świat zewnętrzny, zaś wysoko - dodatkowo doświetlą wnętrze.

Projekt Model Home 2020 zakłada uwzględnienie zużycia energii począwszy od procesu produkcji i transportu do recyklingu lub utylizacji. Funkcjonowanie budynków modelowych jest tak zaplanowane, aby po wielu latach coroczne zyski energii zrównoważyły nie tylko energię zużywaną na jego bieżące funkcjonowanie, ale również szarą energię zainwestowaną w projekt.

VELUX Polska

gk
inwestycje.pl

Indeks cen mieszkań wzrósł we wrześniu o 2,5 proc.

Tylko w trzech na osiemnaście monitorowanych przez nas miast we wrześniu ceny były niższe niż w sierpniu. Stąd nie dziwi wzrost indeksu cen mieszkań opracowanego przez Open Finance na bazie transakcji dokonanych przez klientów firmy i Home Brokera.
Nieznaczny spadek cen zanotowano w Warszawie, Poznaniu i Zielonej Górze (poniżej 1 proc.). I choć w naszym indeksie to Warszawa ma wagę największą, to spadek cen mieszkań w stolicy nie zatrzymał wzrostu indeksu cen mieszkań, który zyskał 2,5 proc.

W piętnastu miastach ceny mieszkań wzrosły kontynuując tendencję zapoczątkowaną lipcu. Przez trzy ostatnie miesiące nasz indeks cenowy wzrósł o 3,6 proc. i znalazł się niemal na tej samej wysokości, co na koniec ub.r. Tym samym spadek cen z początku 2009 r. został niemalże wymazany. Możemy więc mówić o wyjątkowym lecie na rynku nieruchomości, nie tylko ze względu na rzadko spotykany wzrost cen mieszkań w tym okresie, ale także ze względu na wzrost liczby transakcji.

Zastój z początku roku to już przeszłość – obecnie miesięczna liczba transakcji jest ok. trzykrotnie wyższa niż w najsłabszym pod tym względem styczniu.

Przecena coraz mniejsza

W skali dwunastu miesięcy wciąż jeszcze możemy mówić o spadkach cen transakcyjnych, ale w żadnym z monitorowanych przez nas miast nie przekracza on 10 proc. Podobnie jak przed miesiącem, w Łodzi zawierano transakcje po cenach wyższych niż przed rokiem, choć tylko o 0,2 proc. W porównaniu do sierpnia zanotowaliśmy wzrost cen w większości monitorowanych miast przy jednoczesnym wzroście liczby transakcji. Częściowo odpowiadają za to wysokie limity cen obowiązujące w programie Rodzina na Swoim (dodatkowo podniesione w większości miast od czwartego kwartału), częściowo większa dostępność kredytów w bankach.
 

Komentarz i prognoza

Wzrost cen transakcyjnych w trzecim kwartale zaskoczył nas ponieważ historycznie nie jest to okres sprzyjający sprzedającym. Ważniejszym czynnikiem okazała się jednak nie sezonowość, lecz cykl koniunkturalny. W nieruchomościach, podobnie jak na giełdzie, notujemy odbicie od dna wyznaczonego na początku 2009 r.

Ze względu na podniesione limity cenowe obowiązujące w programie Rodzina na Swoim, nie można wykluczyć sztywniejszej postawy sprzedających w negocjacjach cenowych, ponieważ program obejmuje swoim zasięgiem już nie tylko segment ekonomiczny rynku mieszkaniowego,  ale – szczególnie w mniejszych miastach – także podwyższony. Zmiany, które weszły w życie od 1 października pozwalają sprzedającym swobodnie utrzymać oferowane ceny sprzedaży, a nawet na ich podniesienie.

Malejąca aktywność deweloperów na polu nowych projektów także jest elementem sprzyjającym podaży, która póki co nie musi obawiać się wejścia na rynek dużej liczby tanich mieszkań.

Na korzyść kupujących może grać za to czas. Po pierwsze nie jest jasne czy obecna poprawa kondycji rynku mieszkaniowego ma trwały charakter. Ewentualny wzrost bezrobocia wynikający z innych czynników niż tylko sezonowość rynku pracy, może jeszcze zaszkodzić gospodarce i popytowi na mieszkania. Po drugie w 2010 r. na rynku powinny pojawić się nowe projekty deweloperskie realizowane już w nowych warunkach kosztowych – a więc w oparciu o niższe ceny gruntów, robocizny i materiałów, co przy ewentualnie słabym popycie może spowodować ponowny spadek średnich cen i obniżyć oczekiwania sprzedających na rynku wtórnym.

Na razie oczekujemy stabilizacji cen do końca roku.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance
Współpraca: Home Broker

gk

Indeks cen mieszkań wzrósł we wrześniu o 2,5 proc.

Tylko w trzech na osiemnaście monitorowanych przez nas miast we wrześniu ceny były niższe niż w sierpniu. Stąd nie dziwi wzrost indeksu cen mieszkań opracowanego przez Open Finance na bazie transakcji dokonanych przez klientów firmy i Home Brokera.
Nieznaczny spadek cen zanotowano w Warszawie, Poznaniu i Zielonej Górze (poniżej 1 proc.). I choć w naszym indeksie to Warszawa ma wagę największą, to spadek cen mieszkań w stolicy nie zatrzymał wzrostu indeksu cen mieszkań, który zyskał 2,5 proc.

W piętnastu miastach ceny mieszkań wzrosły kontynuując tendencję zapoczątkowaną lipcu. Przez trzy ostatnie miesiące nasz indeks cenowy wzrósł o 3,6 proc. i znalazł się niemal na tej samej wysokości, co na koniec ub.r. Tym samym spadek cen z początku 2009 r. został niemalże wymazany. Możemy więc mówić o wyjątkowym lecie na rynku nieruchomości, nie tylko ze względu na rzadko spotykany wzrost cen mieszkań w tym okresie, ale także ze względu na wzrost liczby transakcji.

Zastój z początku roku to już przeszłość – obecnie miesięczna liczba transakcji jest ok. trzykrotnie wyższa niż w najsłabszym pod tym względem styczniu.

Przecena coraz mniejsza

W skali dwunastu miesięcy wciąż jeszcze możemy mówić o spadkach cen transakcyjnych, ale w żadnym z monitorowanych przez nas miast nie przekracza on 10 proc. Podobnie jak przed miesiącem, w Łodzi zawierano transakcje po cenach wyższych niż przed rokiem, choć tylko o 0,2 proc. W porównaniu do sierpnia zanotowaliśmy wzrost cen w większości monitorowanych miast przy jednoczesnym wzroście liczby transakcji. Częściowo odpowiadają za to wysokie limity cen obowiązujące w programie Rodzina na Swoim (dodatkowo podniesione w większości miast od czwartego kwartału), częściowo większa dostępność kredytów w bankach.
 

Komentarz i prognoza

Wzrost cen transakcyjnych w trzecim kwartale zaskoczył nas ponieważ historycznie nie jest to okres sprzyjający sprzedającym. Ważniejszym czynnikiem okazała się jednak nie sezonowość, lecz cykl koniunkturalny. W nieruchomościach, podobnie jak na giełdzie, notujemy odbicie od dna wyznaczonego na początku 2009 r.

Ze względu na podniesione limity cenowe obowiązujące w programie Rodzina na Swoim, nie można wykluczyć sztywniejszej postawy sprzedających w negocjacjach cenowych, ponieważ program obejmuje swoim zasięgiem już nie tylko segment ekonomiczny rynku mieszkaniowego,  ale – szczególnie w mniejszych miastach – także podwyższony. Zmiany, które weszły w życie od 1 października pozwalają sprzedającym swobodnie utrzymać oferowane ceny sprzedaży, a nawet na ich podniesienie.

Malejąca aktywność deweloperów na polu nowych projektów także jest elementem sprzyjającym podaży, która póki co nie musi obawiać się wejścia na rynek dużej liczby tanich mieszkań.

Na korzyść kupujących może grać za to czas. Po pierwsze nie jest jasne czy obecna poprawa kondycji rynku mieszkaniowego ma trwały charakter. Ewentualny wzrost bezrobocia wynikający z innych czynników niż tylko sezonowość rynku pracy, może jeszcze zaszkodzić gospodarce i popytowi na mieszkania. Po drugie w 2010 r. na rynku powinny pojawić się nowe projekty deweloperskie realizowane już w nowych warunkach kosztowych – a więc w oparciu o niższe ceny gruntów, robocizny i materiałów, co przy ewentualnie słabym popycie może spowodować ponowny spadek średnich cen i obniżyć oczekiwania sprzedających na rynku wtórnym.

Na razie oczekujemy stabilizacji cen do końca roku.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance
Współpraca: Home Broker

gk

Ceny nieruchomości w dalszym ciągu się wahają

Ceny nieruchomości w dalszym ciągu się wahają, ale bliżej im do stabilizacji niż w ostatnich miesiącach - zauważa analityk jednego z portali internetowych Bartosz Michałek.
Zaznacza jednak, że spadki jeszcze całkowicie nie wyhamowały, ale można się tego spodziewać w nadchodzących miesiącach. W dłuższej perspektywie ceny powinny rosnąć, ale nie przypuszcza, by były to tak spektakularne wzrosty, jak jeszcze półtora czy dwa lata temu. Bartosz Michałek zaznacza, że jesień przeważnie jest okresem, w którym widać pewne ożywienie na rynku mieszkaniowym - zarówno jeśli chodzi o kupno i sprzedaż, jak i o wynajem, co wiąże się z rozpoczęciem roku akademickiego. W opinii analityka zmiana warunków udzielania kredytów z rządową dopłatą, czyli "Rodzina na swoim", może ożywczo wpłynąć na sytuację rynku nieruchomości w naszym kraju.

IAR

js

inwestycje.pl

Ceny nieruchomości w dalszym ciągu się wahają

Ceny nieruchomości w dalszym ciągu się wahają, ale bliżej im do stabilizacji niż w ostatnich miesiącach - zauważa analityk jednego z portali internetowych Bartosz Michałek.
Zaznacza jednak, że spadki jeszcze całkowicie nie wyhamowały, ale można się tego spodziewać w nadchodzących miesiącach. W dłuższej perspektywie ceny powinny rosnąć, ale nie przypuszcza, by były to tak spektakularne wzrosty, jak jeszcze półtora czy dwa lata temu. Bartosz Michałek zaznacza, że jesień przeważnie jest okresem, w którym widać pewne ożywienie na rynku mieszkaniowym - zarówno jeśli chodzi o kupno i sprzedaż, jak i o wynajem, co wiąże się z rozpoczęciem roku akademickiego. W opinii analityka zmiana warunków udzielania kredytów z rządową dopłatą, czyli "Rodzina na swoim", może ożywczo wpłynąć na sytuację rynku nieruchomości w naszym kraju.

IAR

js

inwestycje.pl

Niepołomicki skandal bez końca

Niedoszli mieszkańcy osiedla Żubr w podkrakowskich Niepołomicach od dawna walczą z nieuczciwym deweloperem o swoje domy. Spółka Providentii Invest utraciła płynność finansową, nie ma pieniędzy na kontynuację budowy. Główny wykonawca - firma Adma - która budowała osiedle za własne pieniądze, chciała przejąć i kontynuować inwestycję.

Holendrzy założyli parol na Żubra?

Zakład remontowo-budowlany Adma ze Staszowa złożył wniosek w sądzie o upadłość spółki Osiedle Mieszkaniowe Żubr (spółki córki Providentii Invest). W lipcu tego roku wykonawca, który finansował budowę z własnej kieszeni miał przejąć osiedle. Taka sytuacja byłaby na rękę mieszkańcom - Adma zamierzała dokończyć budowę mieszkań. Do przejęcia nie doszło. Grupa prywatnych inwestorów z Holandii, o których nikt wcześniej nie słyszał, zablokowała sprzedaż. - Dla mnie to jest nieporozumienie. W tej spółce prowadzone były już trzy audyty. Podczas nich nie stwierdzono żadnych dokumentów, które świadczyłyby o istnieniu tych inwestorów - mówił "Dziennikowi Polskiemu" Paweł Szczepański, przedstawiciel Admy.

Bank szwajcarski i inwestor z Kataru

Na początku tego roku na stronie internetowej osiedla pojawił się komunikat zarządu, że Providentia otrzymała kredyt pomostowy ze szwajcarskiego banku UBS na kontynuację budowy. Klienci nie dając wiary oświadczeniom prezesa skontaktowali się z bankiem z prośbą o weryfikację tej informacji . Odpowiedź UBS nie pozostawiała złudzeń: "Sprawdziliśmy czy UBS przyznał kredyt Providentii Invest w związku z kontynuacją budowy. Firma nie mogła otrzymać finansowania, ponieważ Bank UBS zwykle nie przyznaje kredytu firmom spoza Szwajcarii, w szczególności spółkom z krajów, w których UBS nie ma przedstawicielstwa, np. w Polsce. Inwestorzy nadużyli nazwy banku w celu uwiarygodnienia przedsięwzięcia." (tak brzmiał oficjalny komunikat banku w tej sprawie).

To niejedyny przypadek wprowadzania w błąd klientów. Wkrótce pojawił się tajemniczy prywatny inwestor Kazimierz P., który nie będąc członkiem zarządu postanowił ratować inwestycję prywatnym kredytem w wysokości 10 mln euro. Zaraz po nim w kolejce z pieniędzmi mieli się ustawiać: fundusz z Dubaju, Katarczycy, inwestorzy z Hiszpanii a także Turcy.

Holenderskiemu prezesowi Marcelisowi Boerowi nad wyraz łatwo przychodzi mijanie się z prawdą. We wrześniu nie wziął udziału w nagraniu programu "Sprawa dla reportera", bo jak się tłumaczył, przebywał wtedy w Szwajcarii. Tego samego dnia zwodzeni przez niego klienci zrobili mu zdjęcie w ogródku piwnym, gdzie przy kuflu polskiego piwa "załatwiał " kredyt pomostowy.

Zdesperowani klienci zwrócili się z prośbą o pomoc do rządów: polskiego i holenderskiego. Nasz rząd umył ręce zgrabną frazą "nie ma możliwości udzielenia oczekiwanej pomocy, gdyż jej merytoryczne rozpatrzenie nie leży w gestii Prezesa Rady Ministrów. Premier nie pełni nadzoru nad deweloperami i innymi podmiotami działającymi w sektorze budowlanym, gdyż są one samodzielnymi jednostkami gospodarczymi świadczącymi usługi budowlane dla ludności". Słowem - polski rząd nie zamierza kiwnąć palcem by pomóc swoim obywatelom, to nie leży w jego kompetencji.

Holenderski rząd wykazał się bardziej ludzkim podejściem. Podziękował za przekazanie informacji, wyraził współczucie i dał promesę wszczęcia postępowania wyjaśniającego w sprawie spółek związanych z Boerem. Holenderski Urząd Rynków Finansowych wyraził nadzieję na to, że "zapobiegnie dalszym malwersacjom popełnianym przez te spółki i osoby".

Klienci "Żubra" złożyli wniosek do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dewelopera. Przesłuchano prawie wszystkich, z wyjątkiem prezesa Providentii. Widać nie tylko dla własnych klientów i Elżbiety Jaworowicz jest nieuchwytny.

Michał Morek

Niepołomicki skandal bez końca

Niedoszli mieszkańcy osiedla Żubr w podkrakowskich Niepołomicach od dawna walczą z nieuczciwym deweloperem o swoje domy. Spółka Providentii Invest utraciła płynność finansową, nie ma pieniędzy na kontynuację budowy. Główny wykonawca - firma Adma - która budowała osiedle za własne pieniądze, chciała przejąć i kontynuować inwestycję.

Holendrzy założyli parol na Żubra?

Zakład remontowo-budowlany Adma ze Staszowa złożył wniosek w sądzie o upadłość spółki Osiedle Mieszkaniowe Żubr (spółki córki Providentii Invest). W lipcu tego roku wykonawca, który finansował budowę z własnej kieszeni miał przejąć osiedle. Taka sytuacja byłaby na rękę mieszkańcom - Adma zamierzała dokończyć budowę mieszkań. Do przejęcia nie doszło. Grupa prywatnych inwestorów z Holandii, o których nikt wcześniej nie słyszał, zablokowała sprzedaż. - Dla mnie to jest nieporozumienie. W tej spółce prowadzone były już trzy audyty. Podczas nich nie stwierdzono żadnych dokumentów, które świadczyłyby o istnieniu tych inwestorów - mówił "Dziennikowi Polskiemu" Paweł Szczepański, przedstawiciel Admy.

Bank szwajcarski i inwestor z Kataru

Na początku tego roku na stronie internetowej osiedla pojawił się komunikat zarządu, że Providentia otrzymała kredyt pomostowy ze szwajcarskiego banku UBS na kontynuację budowy. Klienci nie dając wiary oświadczeniom prezesa skontaktowali się z bankiem z prośbą o weryfikację tej informacji . Odpowiedź UBS nie pozostawiała złudzeń: "Sprawdziliśmy czy UBS przyznał kredyt Providentii Invest w związku z kontynuacją budowy. Firma nie mogła otrzymać finansowania, ponieważ Bank UBS zwykle nie przyznaje kredytu firmom spoza Szwajcarii, w szczególności spółkom z krajów, w których UBS nie ma przedstawicielstwa, np. w Polsce. Inwestorzy nadużyli nazwy banku w celu uwiarygodnienia przedsięwzięcia." (tak brzmiał oficjalny komunikat banku w tej sprawie).

To niejedyny przypadek wprowadzania w błąd klientów. Wkrótce pojawił się tajemniczy prywatny inwestor Kazimierz P., który nie będąc członkiem zarządu postanowił ratować inwestycję prywatnym kredytem w wysokości 10 mln euro. Zaraz po nim w kolejce z pieniędzmi mieli się ustawiać: fundusz z Dubaju, Katarczycy, inwestorzy z Hiszpanii a także Turcy.

Holenderskiemu prezesowi Marcelisowi Boerowi nad wyraz łatwo przychodzi mijanie się z prawdą. We wrześniu nie wziął udziału w nagraniu programu "Sprawa dla reportera", bo jak się tłumaczył, przebywał wtedy w Szwajcarii. Tego samego dnia zwodzeni przez niego klienci zrobili mu zdjęcie w ogródku piwnym, gdzie przy kuflu polskiego piwa "załatwiał " kredyt pomostowy.

Zdesperowani klienci zwrócili się z prośbą o pomoc do rządów: polskiego i holenderskiego. Nasz rząd umył ręce zgrabną frazą "nie ma możliwości udzielenia oczekiwanej pomocy, gdyż jej merytoryczne rozpatrzenie nie leży w gestii Prezesa Rady Ministrów. Premier nie pełni nadzoru nad deweloperami i innymi podmiotami działającymi w sektorze budowlanym, gdyż są one samodzielnymi jednostkami gospodarczymi świadczącymi usługi budowlane dla ludności". Słowem - polski rząd nie zamierza kiwnąć palcem by pomóc swoim obywatelom, to nie leży w jego kompetencji.

Holenderski rząd wykazał się bardziej ludzkim podejściem. Podziękował za przekazanie informacji, wyraził współczucie i dał promesę wszczęcia postępowania wyjaśniającego w sprawie spółek związanych z Boerem. Holenderski Urząd Rynków Finansowych wyraził nadzieję na to, że "zapobiegnie dalszym malwersacjom popełnianym przez te spółki i osoby".

Klienci "Żubra" złożyli wniosek do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dewelopera. Przesłuchano prawie wszystkich, z wyjątkiem prezesa Providentii. Widać nie tylko dla własnych klientów i Elżbiety Jaworowicz jest nieuchwytny.

Michał Morek

Na rynek "hipotek" wróciły promocje

Promocyjna oferta kredytów hipotecznych - tego na rynku nie było już od dawna. Banki znowu zaczynają kusić klientów obniżoną prowizją lub jej brakiem, mniejszą marżą, a do tego liberalizują wymagania dotyczące wkładu własnego - wskazują dane firmy Expander - Niezależny Doradca Finansowy. Oferta kierowana jest przede wszystkim do tych klientów, którzy skorzystają z innych produktów banku. Jak zwykle przy promocjach - warunki trzeba analizować dokładnie.
Promocje wróciły na rynek kredytów mieszkaniowych w sierpniu, a we wrześniu ich liczba wyraźnie się zwiększyła. Promocyjne oferty mają dziś m.in. Millennium, Lukas Bank, BGŻ Polbank, BZ WBK czy mBank. W ocenie Expandera to kolejny sygnał świadczący o poprawie klimatu hipotecznego. Przed kryzysem finansowym promocyjne oferty kredytów mieszkaniowych były na porządku dziennym, aczkolwiek nie wszystkie banki nazywały je promocjami. Dla innych była to po prostu standardowa oferta. Banki, które dziś podnoszą atrakcyjność swoich kredytów mieszkaniowych, nie nazywając tego promocjami, to m.in. Nordea, ING czy Pekao.

Mniejszy wkład własny i marża w Millennium

W Banku Millennium promocja kredytów hipotecznych wystartowała 18 września. W ramach promocji bank wprowadził możliwość finansowania zakupu do 100 proc. wartości nieruchomości (wcześniej 90 proc.), zrezygnował z prowizji od klientów, którzy wykupią ubezpieczenie od utraty pracy (wcześniej 0,5 proc.), obniżył też stawki marży dla kredytów z wysokim wkładem własnym (przykładowo, dla kredytu w złotych powyżej 100 tys. zł z wkładem na poziomie 30-50 proc. marża została obniżona z 1,9 proc. do 1,8 proc.). Millennium udziela tylko kredytów w złotych.

Przypomnijmy, że w maju ub.r., czyli przed kryzysem, kredytobiorca, który chciał kupić mieszkanie warte 400 tys. zł bez wkładu własnego, przeciętnie na rynku otrzymywał marżę na poziomie 1 proc. dla kredytu w złotych, 1,3 proc. dla kredytu we frankach i 1,4 proc. dla kredytu w euro. Stawki oprocentowania, ze względu na wyższe stopy rynkowe były jednak zbliżone do obecnych.

Trzykrotnie wyższe marże

Dziś znacznie trudniej jest zaciągnąć kredyt bez wkładu własnego. Dlatego Expander monitoruje sytuację kredytobiorcy, który chce kupić mieszkanie warte 400 tys. zł, dysponując 25-proc. wkładem własnym, czyli zaciąga kredyt w kwocie 300 tys. zł. Przeciętnie marża takiego kredytu w złotych wynosi 2,85 proc., a we frankach 3,8 proc.

Wzrost marży nie jest jedyną niekorzystną zmianą w stosunku do sytuacji sprzed kryzysu. Mniej jest bowiem banków kredytujących zakup nieruchomości w walutach (dla franków spadek z 17 w maju ub.r. do 8 obecnie), a do tego zdolność kredytowa jest wyliczana bardziej rygorystycznie (spadek dla kredytu we frankach przeciętnie o 25 proc., a dla kredytu w złotych przeciętnie o 13 proc.).

W Lukas Banku i BGŻ obniżona prowizja

W Lukas Banku od początku września trwa promocja polegająca na obniżeniu lub zniesieniu prowizji. Bez prowizji można zaciągnąć kredyt w przypadku posiadania co najmniej 10-proc. wkładu własnego. W pozostałych przypadkach prowizja wynosi 0,9 proc. kwoty kredytu. Wcześniej stawki wynosiły odpowiednio 1,8 proc. oraz 2,5 proc. Lukas Bank zachęca też klientów szybkością procesowania wniosków. W BGŻ obowiązuje we wrześniu promocja polegająca na obniżeniu opłaty przygotowawczej z 4,5 proc. do 2 proc.

Kompleksowa promocja w Polbanku

Polbank wprowadził z kolei z początkiem września promocję polegającą na obniżeniu prowizji o 0,5 pkt. proc., do poziomu 1 proc. Jednocześnie jednak bank podniósł marże dla bardziej ryzykownych klientów, czyli takich, dla których rata kredytowa jest dużym obciążeniem domowego budżetu. Wcześniej bank zniósł natomiast opłatę za wycenę nieruchomości oraz wprowadził ofertę marży obniżonej o 1 pkt. proc. dla klientów, którzy będą przelewać wynagrodzenie na rachunek w Polbanku.

W BZ WBK atrakcyjny kredyt za dodatkowy produkt

BZ WBK, który do tej pory oferował najniższą na rynku marżę 1,35 proc. dla kredytu w złotych, taką samą dla wszystkich klientów, zmienił we wrześniu politykę cenową. Nowe zasady różnicują warunki cenowe kredytu (marża, prowizja) dla klientów w zależności od tego czy jest to dotychczasowy, czy nowy klient oraz od tego, z jakich produktów banku korzysta (konto, ubezpieczenie). Stawka marży wynosi od 1,7 proc. do 3 proc., a stawka prowizji od 2 proc. do 3 proc. Oprócz tego bank wprowadził w tym tygodniu ofertę promocyjną kredytów hipotecznych. Aby z niej skorzystać klient musi posiadać w BZ WBK konto 24 Prestiż lub 24 VIP (pierwsze kosztuje 15 zł miesięcznie, a drugie 50 zł miesięcznie) i przelewać na rachunek co miesiąc określoną kwotę. Musi ponadto przejść pozytywnie ocenę scoringową. W ramach promocji klient otrzymuje marżę na poziomie 1,35 proc. (czyli taką, jak do tej pory w standardowej ofercie). Prowizja wynosi jednak 3,5 proc., zatem jest wyższa niż w przypadku oferty bez promocji.

"Powrót franka" nie tylko dla franka

W mBanku do końca września trwa promocja "Powrót franka", która dotyczy nie tylko kredytów w tej walucie, ale też udzielanych w złotych czy euro. Aby skorzystać z promocji, która polega na obniżeniu o połowę standardowej stawki marży kredytu, klient musi spełnić określone warunki. Przykładowo, jeśli nie jest obecnie klientem mBanku musi otworzyć konto eKonto lub Emax i przez 5 lat przelewać na nie swoje wynagrodzenia, a ponadto korzystać w tym czasie z karty kredytowej banku, wykonując transakcje na kwotę minimum 1,5 tys. zł kwartalnie. Alternatywnie może zadeklarować utrzymywanie przez 5 lat na rachunkach w mBanku kwoty nie mniejszej niż 40 tys. zł. Jeśli spełni te warunki otrzymuje promocyjną stawkę marży, która jest taka sama dla wszystkich walut kredytu. Przykładowo dla kredytu na kwotę 300 tys. zł z wkładem własnym na poziomie 25 proc. marża wynosi 3,6 proc. Jeżeli klient dodatkowo wykupi na okres 5 lat ubezpieczenie na życie, ubezpieczenie od utraty pracy oraz ubezpieczenie kredytu nie zapłaci prowizji za udzielenie kredytu.

W sumie, mimo nazwania przez bank tej oferty promocyjną, oferowane stawki marż są większe od przeciętnej, standardowej marży na rynku - tak jest w przypadku kredytu w złotych (przeciętna marża dla kredytu na 300 tys. zł, 25 proc. wkładu własnego to 3,65 proc.) - bądź minimalnie mniejsze lub zbliżone do przeciętnej - tak jest w przypadku kredytu w euro (przeciętna marża na poziomie 3,6 proc.) i we frankach (przeciętna marża na poziomie 3,65 proc.).

DnB Nord promuje kredyty w euro

Również DnB Nord wprowadził promocyjną ofertę kredytów hipotecznych dla osób, które skorzystają z dodatkowych produktów banku. Klient, który zdecyduje się na regularne oszczędzanie przynajmniej przez 5 lat może obniżyć marżę kredytu w euro i w złotych o 0,1 pkt. (przykładowo, dla kredytu na kwotę 300 tys. zł, minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od wybranego programu 200 lub 250 zł). Kredytobiorca, który otworzy rachunek w DnB Nord i będzie przelewać na niego minimum 5 tys. zł miesięcznie przez 5 lat może obniżyć marżę o 0,5 pkt. proc. dla kredytu w euro i o 0,1 pkt. proc. dla kredytu w złotych. Połączenie produktów (ubezpieczenie plus rachunek) pozwala na obniżenie marży maksymalnie o 0,7 pkt. proc. w przypadku kredytu w euro i o 0,25 pkt. proc. w przypadku kredytu w złotych. Standardowa marża dla kredytu na 300 tys. zł w euro z wkładem na poziomie 25 proc., wynosi 2,85 proc., a dla kredytu w złotych - 2,25 proc.

Promocji nie ma, ale obniżki są

Nie zawsze jednak decyzja banku poprawiająca warunki udzielania kredytów hipotecznych ma charakter promocji. Tak jest w przypadku banku Nordea, który obniżył we wrześniu marże dla kredytów w euro na kwotę powyżej 300 tys. zł. Przykładowo, dla wkładu na poziomie 30-50 proc. marża została obniżona z 3,7 proc. do 3,5 proc. W NG obniżył z kolei w sierpniu prowizję dla kredytów hipotecznych w złotych, z poziomu 2,5 proc. do 1,6 proc. Od dziś warunki udzielania kredytów poprawił też bank Pekao. Dotyczy to klientów, którzy wybiorą dodatkowy produkt. Przykładowo kredytobiorca, który otworzy rachunek Eurokonto i posiada przynajmniej 10-proc. wkład własny oraz opłaci 0,5-proc. prowizję, otrzyma marżę na poziomie minimum 2,6 proc. Do tej pory minimalny poziom wynosił w takim wariancie 2,8 proc.

Promocje kredytów hipotecznych, podobnie, jak sygnalizowane już wcześniej przez Expandera zwiększenie gotowości banków do udzielania kredytów mieszkaniowych, świadczą o poprawie klimatu hipotecznego. Kolejnym krokiem powinna być stopniowa poprawa przeciętnych parametrów oferty kredytowej, takich, jak marże, wymagany wkład własny czy maksymalna zdolność kredytowa. Te utrzymują się bowiem na stabilnym poziomie od początku II kwartału br.

Katarzyna Siwek, dyrektor Departamentu Analiz i Komunikacji

 

expander

interia.pl

Na rynek "hipotek" wróciły promocje

Promocyjna oferta kredytów hipotecznych - tego na rynku nie było już od dawna. Banki znowu zaczynają kusić klientów obniżoną prowizją lub jej brakiem, mniejszą marżą, a do tego liberalizują wymagania dotyczące wkładu własnego - wskazują dane firmy Expander - Niezależny Doradca Finansowy. Oferta kierowana jest przede wszystkim do tych klientów, którzy skorzystają z innych produktów banku. Jak zwykle przy promocjach - warunki trzeba analizować dokładnie.
Promocje wróciły na rynek kredytów mieszkaniowych w sierpniu, a we wrześniu ich liczba wyraźnie się zwiększyła. Promocyjne oferty mają dziś m.in. Millennium, Lukas Bank, BGŻ Polbank, BZ WBK czy mBank. W ocenie Expandera to kolejny sygnał świadczący o poprawie klimatu hipotecznego. Przed kryzysem finansowym promocyjne oferty kredytów mieszkaniowych były na porządku dziennym, aczkolwiek nie wszystkie banki nazywały je promocjami. Dla innych była to po prostu standardowa oferta. Banki, które dziś podnoszą atrakcyjność swoich kredytów mieszkaniowych, nie nazywając tego promocjami, to m.in. Nordea, ING czy Pekao.

Mniejszy wkład własny i marża w Millennium

W Banku Millennium promocja kredytów hipotecznych wystartowała 18 września. W ramach promocji bank wprowadził możliwość finansowania zakupu do 100 proc. wartości nieruchomości (wcześniej 90 proc.), zrezygnował z prowizji od klientów, którzy wykupią ubezpieczenie od utraty pracy (wcześniej 0,5 proc.), obniżył też stawki marży dla kredytów z wysokim wkładem własnym (przykładowo, dla kredytu w złotych powyżej 100 tys. zł z wkładem na poziomie 30-50 proc. marża została obniżona z 1,9 proc. do 1,8 proc.). Millennium udziela tylko kredytów w złotych.

Przypomnijmy, że w maju ub.r., czyli przed kryzysem, kredytobiorca, który chciał kupić mieszkanie warte 400 tys. zł bez wkładu własnego, przeciętnie na rynku otrzymywał marżę na poziomie 1 proc. dla kredytu w złotych, 1,3 proc. dla kredytu we frankach i 1,4 proc. dla kredytu w euro. Stawki oprocentowania, ze względu na wyższe stopy rynkowe były jednak zbliżone do obecnych.

Trzykrotnie wyższe marże

Dziś znacznie trudniej jest zaciągnąć kredyt bez wkładu własnego. Dlatego Expander monitoruje sytuację kredytobiorcy, który chce kupić mieszkanie warte 400 tys. zł, dysponując 25-proc. wkładem własnym, czyli zaciąga kredyt w kwocie 300 tys. zł. Przeciętnie marża takiego kredytu w złotych wynosi 2,85 proc., a we frankach 3,8 proc.

Wzrost marży nie jest jedyną niekorzystną zmianą w stosunku do sytuacji sprzed kryzysu. Mniej jest bowiem banków kredytujących zakup nieruchomości w walutach (dla franków spadek z 17 w maju ub.r. do 8 obecnie), a do tego zdolność kredytowa jest wyliczana bardziej rygorystycznie (spadek dla kredytu we frankach przeciętnie o 25 proc., a dla kredytu w złotych przeciętnie o 13 proc.).

W Lukas Banku i BGŻ obniżona prowizja

W Lukas Banku od początku września trwa promocja polegająca na obniżeniu lub zniesieniu prowizji. Bez prowizji można zaciągnąć kredyt w przypadku posiadania co najmniej 10-proc. wkładu własnego. W pozostałych przypadkach prowizja wynosi 0,9 proc. kwoty kredytu. Wcześniej stawki wynosiły odpowiednio 1,8 proc. oraz 2,5 proc. Lukas Bank zachęca też klientów szybkością procesowania wniosków. W BGŻ obowiązuje we wrześniu promocja polegająca na obniżeniu opłaty przygotowawczej z 4,5 proc. do 2 proc.

Kompleksowa promocja w Polbanku

Polbank wprowadził z kolei z początkiem września promocję polegającą na obniżeniu prowizji o 0,5 pkt. proc., do poziomu 1 proc. Jednocześnie jednak bank podniósł marże dla bardziej ryzykownych klientów, czyli takich, dla których rata kredytowa jest dużym obciążeniem domowego budżetu. Wcześniej bank zniósł natomiast opłatę za wycenę nieruchomości oraz wprowadził ofertę marży obniżonej o 1 pkt. proc. dla klientów, którzy będą przelewać wynagrodzenie na rachunek w Polbanku.

W BZ WBK atrakcyjny kredyt za dodatkowy produkt

BZ WBK, który do tej pory oferował najniższą na rynku marżę 1,35 proc. dla kredytu w złotych, taką samą dla wszystkich klientów, zmienił we wrześniu politykę cenową. Nowe zasady różnicują warunki cenowe kredytu (marża, prowizja) dla klientów w zależności od tego czy jest to dotychczasowy, czy nowy klient oraz od tego, z jakich produktów banku korzysta (konto, ubezpieczenie). Stawka marży wynosi od 1,7 proc. do 3 proc., a stawka prowizji od 2 proc. do 3 proc. Oprócz tego bank wprowadził w tym tygodniu ofertę promocyjną kredytów hipotecznych. Aby z niej skorzystać klient musi posiadać w BZ WBK konto 24 Prestiż lub 24 VIP (pierwsze kosztuje 15 zł miesięcznie, a drugie 50 zł miesięcznie) i przelewać na rachunek co miesiąc określoną kwotę. Musi ponadto przejść pozytywnie ocenę scoringową. W ramach promocji klient otrzymuje marżę na poziomie 1,35 proc. (czyli taką, jak do tej pory w standardowej ofercie). Prowizja wynosi jednak 3,5 proc., zatem jest wyższa niż w przypadku oferty bez promocji.

"Powrót franka" nie tylko dla franka

W mBanku do końca września trwa promocja "Powrót franka", która dotyczy nie tylko kredytów w tej walucie, ale też udzielanych w złotych czy euro. Aby skorzystać z promocji, która polega na obniżeniu o połowę standardowej stawki marży kredytu, klient musi spełnić określone warunki. Przykładowo, jeśli nie jest obecnie klientem mBanku musi otworzyć konto eKonto lub Emax i przez 5 lat przelewać na nie swoje wynagrodzenia, a ponadto korzystać w tym czasie z karty kredytowej banku, wykonując transakcje na kwotę minimum 1,5 tys. zł kwartalnie. Alternatywnie może zadeklarować utrzymywanie przez 5 lat na rachunkach w mBanku kwoty nie mniejszej niż 40 tys. zł. Jeśli spełni te warunki otrzymuje promocyjną stawkę marży, która jest taka sama dla wszystkich walut kredytu. Przykładowo dla kredytu na kwotę 300 tys. zł z wkładem własnym na poziomie 25 proc. marża wynosi 3,6 proc. Jeżeli klient dodatkowo wykupi na okres 5 lat ubezpieczenie na życie, ubezpieczenie od utraty pracy oraz ubezpieczenie kredytu nie zapłaci prowizji za udzielenie kredytu.

W sumie, mimo nazwania przez bank tej oferty promocyjną, oferowane stawki marż są większe od przeciętnej, standardowej marży na rynku - tak jest w przypadku kredytu w złotych (przeciętna marża dla kredytu na 300 tys. zł, 25 proc. wkładu własnego to 3,65 proc.) - bądź minimalnie mniejsze lub zbliżone do przeciętnej - tak jest w przypadku kredytu w euro (przeciętna marża na poziomie 3,6 proc.) i we frankach (przeciętna marża na poziomie 3,65 proc.).

DnB Nord promuje kredyty w euro

Również DnB Nord wprowadził promocyjną ofertę kredytów hipotecznych dla osób, które skorzystają z dodatkowych produktów banku. Klient, który zdecyduje się na regularne oszczędzanie przynajmniej przez 5 lat może obniżyć marżę kredytu w euro i w złotych o 0,1 pkt. (przykładowo, dla kredytu na kwotę 300 tys. zł, minimalna miesięczna składka wynosi w zależności od wybranego programu 200 lub 250 zł). Kredytobiorca, który otworzy rachunek w DnB Nord i będzie przelewać na niego minimum 5 tys. zł miesięcznie przez 5 lat może obniżyć marżę o 0,5 pkt. proc. dla kredytu w euro i o 0,1 pkt. proc. dla kredytu w złotych. Połączenie produktów (ubezpieczenie plus rachunek) pozwala na obniżenie marży maksymalnie o 0,7 pkt. proc. w przypadku kredytu w euro i o 0,25 pkt. proc. w przypadku kredytu w złotych. Standardowa marża dla kredytu na 300 tys. zł w euro z wkładem na poziomie 25 proc., wynosi 2,85 proc., a dla kredytu w złotych - 2,25 proc.

Promocji nie ma, ale obniżki są

Nie zawsze jednak decyzja banku poprawiająca warunki udzielania kredytów hipotecznych ma charakter promocji. Tak jest w przypadku banku Nordea, który obniżył we wrześniu marże dla kredytów w euro na kwotę powyżej 300 tys. zł. Przykładowo, dla wkładu na poziomie 30-50 proc. marża została obniżona z 3,7 proc. do 3,5 proc. W NG obniżył z kolei w sierpniu prowizję dla kredytów hipotecznych w złotych, z poziomu 2,5 proc. do 1,6 proc. Od dziś warunki udzielania kredytów poprawił też bank Pekao. Dotyczy to klientów, którzy wybiorą dodatkowy produkt. Przykładowo kredytobiorca, który otworzy rachunek Eurokonto i posiada przynajmniej 10-proc. wkład własny oraz opłaci 0,5-proc. prowizję, otrzyma marżę na poziomie minimum 2,6 proc. Do tej pory minimalny poziom wynosił w takim wariancie 2,8 proc.

Promocje kredytów hipotecznych, podobnie, jak sygnalizowane już wcześniej przez Expandera zwiększenie gotowości banków do udzielania kredytów mieszkaniowych, świadczą o poprawie klimatu hipotecznego. Kolejnym krokiem powinna być stopniowa poprawa przeciętnych parametrów oferty kredytowej, takich, jak marże, wymagany wkład własny czy maksymalna zdolność kredytowa. Te utrzymują się bowiem na stabilnym poziomie od początku II kwartału br.

Katarzyna Siwek, dyrektor Departamentu Analiz i Komunikacji

 

expander

interia.pl

Rodzina na Swoim zdominuje rynek

W największych miastach Polski nawet 80 proc. mieszkań wystawionych na sprzedaż na rynku wtórnym kwalifikuje się do ich zakupu w programie Rodzina na Swoim po zmianie limitów cenowych, na których opiera się ustawa.
W Warszawie wskaźnik dostępności mieszkań z rynku wtórnego, które mogą być kupione za preferencyjny kredyt RnS wynosi 26 proc. - wynika z szacunków dokonanych przez Open Finance na bazie serwisu oferty.net. Ale i Warszawiacy nie mają na co narzekać, ponieważ takich mieszkań jest prawie 21 tys., zatem jest w czym wybierać. Na tym tle powody do narzekań mają mieszkańcy Krakowa, bo tam rynek wtórny oferuje jedynie 2,5 tys. mieszkań (co piąte wystawione na sprzedaż). Jednak i w stolicy małopolski sytuacja się poprawiła, bo przy poprzednim limicie cenowym, rodziny pragnące zaciągnąć kredyt preferencyjny miały do wyboru tylko kilkaset mieszkań.

Paradoksalnie w gorszej sytuacji są mieszkańcy małych miast, gdzie nawet ponad 80 proc. ofert z rynku wtórnego kwalifikuje się do programu RnS, jednak wybór ograniczony jest do nawet mniej niż stu mieszkań (np. w Gorzowie).

Należy brać pod uwagę, że serwis Oferty.net nie musi obejmować wszystkich ofert z rynku wtórnego, a ceny wywoławcze mogą zostać obniżone w drodze negocjacji - wówczas w mieszkań, które mogą być kupione w ramach RnS byłoby zapewne więcej.


Open Finance

Limity powyżej średnich

Nowe - podwyższone od 1 października - limity obowiązujące w programie Rodzina na Swoim przewyższają w wielu wypadkach średnie ceny transakcyjne (na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance). W Bydgoszczy mediana cen transakcyjnych w sierpniu wyniosła 3,84 tys. PLN, a limit w programie jest prawie dwukrotnie wyższy (7,12 tys. PLN). Limity przewyższają też średnie ceny transakcyjne we Wrocławiu, Toruniu, Lublinie, Łodzi, Poznaniu i Szczecinie i w ogromnej większości małych miast i miasteczek.


Open Finance

Źródło: BGK, transakcje klientów Open Finance we wrześniu 2009 r.

Komentarz

Pora zadać sobie pytanie, na ile program RnS może wpłynąć na rynek mieszkaniowy i do jakiego momentu jest to zdrowy wpływ. Już sam sposób obliczania limitów cenowych wzbudza kontrowersje - w Olsztynie, Toruniu czy Bydgoszczy wskaźnik jest wyższy niż w Krakowie, w opolskim czy kujawsko-pomorskim wyższy niż w mazowieckim, w świętokrzyskim dwa razy niższy niż z sąsiadującymi z nim województwami. Ale najbardziej kłopotliwy jest wzrost limitów cenowych w okresie, w którym rynek mieszkań po głębokim spadku wszedł w okres stabilizacji. W niektórych miastach 100 proc. realizowanych transakcji mieści się w limicie cenowym narzuconym na program RnS, a w niemal każdym jest to więcej niż 50 proc.

Jest więc oczywiste, że teraz program może wpływać na ceny mieszkań i zaburzać tendencje ze szkodą dla kupujących, a nie korzystających ze wsparcia skarbu państwa. Przy wzbierającym popycie - a nie jest sztuką przewidzieć, że przy nowych limitach program zyska jeszcze większą popularność - sprzedający mogą ulec pokusie podniesienia cen sprzedaży, skoro i tak będą się one mieściły w nowych limitach, które będą przecież obowiązywać przez najbliższe pół roku. W takich warunkach program już dawno przestał spełniać swoją funkcję (o ile kiedykolwiek to robił) wspierania niezamożnych małżeństw w starcie w dorosłe życie. Teraz program wspiera także naprawdę majętnych ludzi, z dochodami grubo powyżej średniej krajowej.

A popularność programu będzie kosztować. Bezpośrednio budżet, a pośrednio podatników, którzy na ten budżet się składają.

Wiemy, że niektóre inwestycje pożytku publicznego zostaną zamrożone, tymczasem nowe limity w programie RnS sprawiają, że o dopłaty skarbu państwa do spłaty kredytów przez osiem lat mogą ubiegać się rodziny kupujące nawet luksusowo wykończone mieszkania (limity cenowe zezwalają na zakup mieszkań wartych 0,5 mln złotych w takich miastach jak Wrocław, Bydgoszcz, Toruń, Warszawa, Poznań czy nawet Olsztyn). Warto więc zdawać sobie sprawę, że w istocie program opiera się na haśle Rodzina na Twoim.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance

Rodzina na Swoim zdominuje rynek

W największych miastach Polski nawet 80 proc. mieszkań wystawionych na sprzedaż na rynku wtórnym kwalifikuje się do ich zakupu w programie Rodzina na Swoim po zmianie limitów cenowych, na których opiera się ustawa.
W Warszawie wskaźnik dostępności mieszkań z rynku wtórnego, które mogą być kupione za preferencyjny kredyt RnS wynosi 26 proc. - wynika z szacunków dokonanych przez Open Finance na bazie serwisu oferty.net. Ale i Warszawiacy nie mają na co narzekać, ponieważ takich mieszkań jest prawie 21 tys., zatem jest w czym wybierać. Na tym tle powody do narzekań mają mieszkańcy Krakowa, bo tam rynek wtórny oferuje jedynie 2,5 tys. mieszkań (co piąte wystawione na sprzedaż). Jednak i w stolicy małopolski sytuacja się poprawiła, bo przy poprzednim limicie cenowym, rodziny pragnące zaciągnąć kredyt preferencyjny miały do wyboru tylko kilkaset mieszkań.

Paradoksalnie w gorszej sytuacji są mieszkańcy małych miast, gdzie nawet ponad 80 proc. ofert z rynku wtórnego kwalifikuje się do programu RnS, jednak wybór ograniczony jest do nawet mniej niż stu mieszkań (np. w Gorzowie).

Należy brać pod uwagę, że serwis Oferty.net nie musi obejmować wszystkich ofert z rynku wtórnego, a ceny wywoławcze mogą zostać obniżone w drodze negocjacji - wówczas w mieszkań, które mogą być kupione w ramach RnS byłoby zapewne więcej.


Open Finance

Limity powyżej średnich

Nowe - podwyższone od 1 października - limity obowiązujące w programie Rodzina na Swoim przewyższają w wielu wypadkach średnie ceny transakcyjne (na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance). W Bydgoszczy mediana cen transakcyjnych w sierpniu wyniosła 3,84 tys. PLN, a limit w programie jest prawie dwukrotnie wyższy (7,12 tys. PLN). Limity przewyższają też średnie ceny transakcyjne we Wrocławiu, Toruniu, Lublinie, Łodzi, Poznaniu i Szczecinie i w ogromnej większości małych miast i miasteczek.


Open Finance

Źródło: BGK, transakcje klientów Open Finance we wrześniu 2009 r.

Komentarz

Pora zadać sobie pytanie, na ile program RnS może wpłynąć na rynek mieszkaniowy i do jakiego momentu jest to zdrowy wpływ. Już sam sposób obliczania limitów cenowych wzbudza kontrowersje - w Olsztynie, Toruniu czy Bydgoszczy wskaźnik jest wyższy niż w Krakowie, w opolskim czy kujawsko-pomorskim wyższy niż w mazowieckim, w świętokrzyskim dwa razy niższy niż z sąsiadującymi z nim województwami. Ale najbardziej kłopotliwy jest wzrost limitów cenowych w okresie, w którym rynek mieszkań po głębokim spadku wszedł w okres stabilizacji. W niektórych miastach 100 proc. realizowanych transakcji mieści się w limicie cenowym narzuconym na program RnS, a w niemal każdym jest to więcej niż 50 proc.

Jest więc oczywiste, że teraz program może wpływać na ceny mieszkań i zaburzać tendencje ze szkodą dla kupujących, a nie korzystających ze wsparcia skarbu państwa. Przy wzbierającym popycie - a nie jest sztuką przewidzieć, że przy nowych limitach program zyska jeszcze większą popularność - sprzedający mogą ulec pokusie podniesienia cen sprzedaży, skoro i tak będą się one mieściły w nowych limitach, które będą przecież obowiązywać przez najbliższe pół roku. W takich warunkach program już dawno przestał spełniać swoją funkcję (o ile kiedykolwiek to robił) wspierania niezamożnych małżeństw w starcie w dorosłe życie. Teraz program wspiera także naprawdę majętnych ludzi, z dochodami grubo powyżej średniej krajowej.

A popularność programu będzie kosztować. Bezpośrednio budżet, a pośrednio podatników, którzy na ten budżet się składają.

Wiemy, że niektóre inwestycje pożytku publicznego zostaną zamrożone, tymczasem nowe limity w programie RnS sprawiają, że o dopłaty skarbu państwa do spłaty kredytów przez osiem lat mogą ubiegać się rodziny kupujące nawet luksusowo wykończone mieszkania (limity cenowe zezwalają na zakup mieszkań wartych 0,5 mln złotych w takich miastach jak Wrocław, Bydgoszcz, Toruń, Warszawa, Poznań czy nawet Olsztyn). Warto więc zdawać sobie sprawę, że w istocie program opiera się na haśle Rodzina na Twoim.

Emil Szweda, Bernard Waszczyk, Open Finance

Metr kwadratowy domu

Od czego zależy cena metra kwadratowego domu?

Generalnie rzecz biorąc ustalenie ceny jaką płacimy za m2 domu nie wiele się różni od ustalania ceny m2 mieszkania. Podstawowe założenia są takie same, czyli na cenę mają wpływ trzy czynniki:

- cena gruntu
- koszty budowy i sprzedaży
- marża dewelopera

Jest jednak parę elementów, na które trzeba spojrzeć z innej perspektywy przy ustalaniu ceny domu.

metr_kwadratowy

Pierwszym jest cena gruntu. W mieszkaniach cena gruntu odgrywa mniejszą rolę ponieważ wartość gruntu podzielona jest na wielu mieszkańców. W przypadku domów jednorodzinnych cena gruntu stanowi niekiedy połowę wartości całości ceny płaconej za dom.

Kolejnym z nich jest usytuowanie względem stron świata. Tak jak w mieszkaniach było ważne, na którą stronę świata skierowane są okna mieszkania, tak w domach jednorodzinnych ważniejszym elementem jest położenie ogrodu względem stron świata. Zazwyczaj kierunki południowy i południowo-zachodni są najdroższe.

Ważnym elementem wymagającym rozwinięcia jest koszt budowy domu. Zazwyczaj domy w zabudowie szeregowej lub bliźniaczej będą tańsze w przeliczeniu na m2 od domów wolnostojących. Spowodowane jest to niższym kosztem ich budowy. Decydującym elementem jest tu koszt konstrukcji dachu.

Elementem nie mającym wpływu na cenę w mieszkania, a ważnym z punktu widzenia posiadacza domu, jest kształt działki. Działka w kształcie kwadratu lub prostokątna będzie o wiele bardziej pożądana niż np. trójkątna, więc i cena jaką za nią zapłacimy będzie wyższa, co w ostatecznym rozrachunku przełoży się na cenę całkowitą płaconą za dom.

Kolejnym elementem mającym wpływ na cenę działki, a co tym idzie i domu, są różnego rodzaju służebności ustanowione na gruncie, na którym dom został zbudowany. Działka obciążona takimi służebnościami z reguły powinna być tańsza.

Tak jak i w przypadku mieszkań można by wyszczególnić jeszcze co najmniej kilka elementów, które wpływają na cenę, ale są już one ściśle powiązane z charakterystyką danego osiedla i ustalane są indywidualnie dla każdego projektu.

Źródło: Strych Pełen Pomysłów

Metr kwadratowy domu

Od czego zależy cena metra kwadratowego domu?

Generalnie rzecz biorąc ustalenie ceny jaką płacimy za m2 domu nie wiele się różni od ustalania ceny m2 mieszkania. Podstawowe założenia są takie same, czyli na cenę mają wpływ trzy czynniki:

- cena gruntu
- koszty budowy i sprzedaży
- marża dewelopera

Jest jednak parę elementów, na które trzeba spojrzeć z innej perspektywy przy ustalaniu ceny domu.

metr_kwadratowy

Pierwszym jest cena gruntu. W mieszkaniach cena gruntu odgrywa mniejszą rolę ponieważ wartość gruntu podzielona jest na wielu mieszkańców. W przypadku domów jednorodzinnych cena gruntu stanowi niekiedy połowę wartości całości ceny płaconej za dom.

Kolejnym z nich jest usytuowanie względem stron świata. Tak jak w mieszkaniach było ważne, na którą stronę świata skierowane są okna mieszkania, tak w domach jednorodzinnych ważniejszym elementem jest położenie ogrodu względem stron świata. Zazwyczaj kierunki południowy i południowo-zachodni są najdroższe.

Ważnym elementem wymagającym rozwinięcia jest koszt budowy domu. Zazwyczaj domy w zabudowie szeregowej lub bliźniaczej będą tańsze w przeliczeniu na m2 od domów wolnostojących. Spowodowane jest to niższym kosztem ich budowy. Decydującym elementem jest tu koszt konstrukcji dachu.

Elementem nie mającym wpływu na cenę w mieszkania, a ważnym z punktu widzenia posiadacza domu, jest kształt działki. Działka w kształcie kwadratu lub prostokątna będzie o wiele bardziej pożądana niż np. trójkątna, więc i cena jaką za nią zapłacimy będzie wyższa, co w ostatecznym rozrachunku przełoży się na cenę całkowitą płaconą za dom.

Kolejnym elementem mającym wpływ na cenę działki, a co tym idzie i domu, są różnego rodzaju służebności ustanowione na gruncie, na którym dom został zbudowany. Działka obciążona takimi służebnościami z reguły powinna być tańsza.

Tak jak i w przypadku mieszkań można by wyszczególnić jeszcze co najmniej kilka elementów, które wpływają na cenę, ale są już one ściśle powiązane z charakterystyką danego osiedla i ustalane są indywidualnie dla każdego projektu.

Źródło: Strych Pełen Pomysłów

Małe mieszkania poszukiwane

Niewielkie mieszkania w możliwie najniższej cenie są najbardziej poszukiwane przez kupujących, którymi są najczęściej młodzi ludzie.

Cena mieszkania to dziś najważniejsze kryterium przy podejmowaniu decyzji o zakupie dla większości nabywców. Mniejsze znaczenie ma lokalizacja, czy architektura.

Najatrakcyjniejsze dla kupujących są mieszkania dwu- i trzypokojowe o powierzchni do 60 mkw. Zainteresowani zakupem szukają po prostu mieszkań, które są w zasięgu ich możliwości nabywczych. I właśnie takich lokali poszukiwali klienci podczas Dnia Otwartego na osiedlu Alpha w Ursusie.

- Nasza oferta cieszyła się największym zainteresowaniem wśród ludzi młodych, zwłaszcza młodych małżeństw. Przeważali klienci, którzy planowali zakup swojego pierwszego mieszkania lub chcieli kupić większe ze względu na powiększenie się rodziny. Wiele młodych par nosiło się z zamiarem skorzystania z rządowego dofinansowania i zaciągnięcia pożyczki w ramach programu „Rodzina na swoim”. Niektórzy kupujący ze względu na to planowali nawet przyśpieszenie zawarcia związku małżeńskiego. Odwiedziło nas wiele osób, bo wszystkie mieszkania na osiedlu kwalifikują się do zaciągnięcia najatrakcyjniejszej na rynku pożyczki z państwową dopłatą – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

mieszkanie_dla_malzenstwa

Średnia cena

Czy rzeczywiście młodych ludzi stać dziś na zakup mieszkania w stolicy? Cena mieszkań sprzedawanych na rynku pierwotnym jest tu niezmiennie najwyższa w kraju.

Z obliczeń Tabelaofert.pl wynika, że w kwietniu br. metr kwadratowy lokalu w Warszawie kosztował średnio 9,5 tys. zł i był droższy niż w styczniu, kiedy średnia cena wynosiła 9,1 tys. zł. Powodem takie sytuacji jest to, że najszybciej sprzedają się tańsze lokale, a ponieważ nowych ofert przybywa niewiele, na rynku pozostają droższe mieszkania.

Deweloperzy starają się dostosowywać do sytuacji rynkowej. Średnia cena mieszkań wprowadzonych do oferty w pierwszym kwartale 2009 r. według obliczeń Reas wyniosła niespełna 8,1 tys. zł. Ceny transakcyjne są natomiast przeciętnie o 10-15 proc. niższe od ofertowych.

Zdolność kredytowa

Optymistyczny jest fakt, że w I kwartale br. wzrosła średnia zdolność kredytowa i dla pożyczek udzielanych złotówkach wynosi obecnie 192 tys. zł.

Z raportu Expandera i Szybko.pl wynika również, że na początku kwietnia 4-osobowej rodzinie o dochodach 3,5 tys. zł netto najwyższą kwotę kredytu w złotych udzielał BGŻ- 353,3 tys., a największą pożyczkę we frankach i euro przyznawał Polbank – odpowiednio 266 tys. zł i 306 tys. zł.

Analitycy z firmy Reas szacują, że liczba udzielanych przez banki kredytów spadła o 40-45 proc., dlatego w pierwszym kwartale 2009 r. sprzedano w Warszawie łącznie niespełna 1,7 tys. mieszkań. Dla porównania w I kwartale 2008 r. 3,6 tys., a w I kwartale 2007r. 6,8 tys. Obniżanie stóp procentowych, a co za tym idzie zmniejszenie oprocentowania pożyczek sprawia jednak, że kredyty hipoteczne stają się coraz bardziej dostępne dla pożyczkobiorców.

Źródło: RED Real Estate Development

Małe mieszkania poszukiwane

Niewielkie mieszkania w możliwie najniższej cenie są najbardziej poszukiwane przez kupujących, którymi są najczęściej młodzi ludzie.

Cena mieszkania to dziś najważniejsze kryterium przy podejmowaniu decyzji o zakupie dla większości nabywców. Mniejsze znaczenie ma lokalizacja, czy architektura.

Najatrakcyjniejsze dla kupujących są mieszkania dwu- i trzypokojowe o powierzchni do 60 mkw. Zainteresowani zakupem szukają po prostu mieszkań, które są w zasięgu ich możliwości nabywczych. I właśnie takich lokali poszukiwali klienci podczas Dnia Otwartego na osiedlu Alpha w Ursusie.

- Nasza oferta cieszyła się największym zainteresowaniem wśród ludzi młodych, zwłaszcza młodych małżeństw. Przeważali klienci, którzy planowali zakup swojego pierwszego mieszkania lub chcieli kupić większe ze względu na powiększenie się rodziny. Wiele młodych par nosiło się z zamiarem skorzystania z rządowego dofinansowania i zaciągnięcia pożyczki w ramach programu „Rodzina na swoim”. Niektórzy kupujący ze względu na to planowali nawet przyśpieszenie zawarcia związku małżeńskiego. Odwiedziło nas wiele osób, bo wszystkie mieszkania na osiedlu kwalifikują się do zaciągnięcia najatrakcyjniejszej na rynku pożyczki z państwową dopłatą – twierdzi Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w RED Real Estate Development.

mieszkanie_dla_malzenstwa

Średnia cena

Czy rzeczywiście młodych ludzi stać dziś na zakup mieszkania w stolicy? Cena mieszkań sprzedawanych na rynku pierwotnym jest tu niezmiennie najwyższa w kraju.

Z obliczeń Tabelaofert.pl wynika, że w kwietniu br. metr kwadratowy lokalu w Warszawie kosztował średnio 9,5 tys. zł i był droższy niż w styczniu, kiedy średnia cena wynosiła 9,1 tys. zł. Powodem takie sytuacji jest to, że najszybciej sprzedają się tańsze lokale, a ponieważ nowych ofert przybywa niewiele, na rynku pozostają droższe mieszkania.

Deweloperzy starają się dostosowywać do sytuacji rynkowej. Średnia cena mieszkań wprowadzonych do oferty w pierwszym kwartale 2009 r. według obliczeń Reas wyniosła niespełna 8,1 tys. zł. Ceny transakcyjne są natomiast przeciętnie o 10-15 proc. niższe od ofertowych.

Zdolność kredytowa

Optymistyczny jest fakt, że w I kwartale br. wzrosła średnia zdolność kredytowa i dla pożyczek udzielanych złotówkach wynosi obecnie 192 tys. zł.

Z raportu Expandera i Szybko.pl wynika również, że na początku kwietnia 4-osobowej rodzinie o dochodach 3,5 tys. zł netto najwyższą kwotę kredytu w złotych udzielał BGŻ- 353,3 tys., a największą pożyczkę we frankach i euro przyznawał Polbank – odpowiednio 266 tys. zł i 306 tys. zł.

Analitycy z firmy Reas szacują, że liczba udzielanych przez banki kredytów spadła o 40-45 proc., dlatego w pierwszym kwartale 2009 r. sprzedano w Warszawie łącznie niespełna 1,7 tys. mieszkań. Dla porównania w I kwartale 2008 r. 3,6 tys., a w I kwartale 2007r. 6,8 tys. Obniżanie stóp procentowych, a co za tym idzie zmniejszenie oprocentowania pożyczek sprawia jednak, że kredyty hipoteczne stają się coraz bardziej dostępne dla pożyczkobiorców.

Źródło: RED Real Estate Development

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies