Ze świata nieruchomości - strona 88

Prawie 10% Amerykanów spłaca z opóźnieniem raty kredytów hipotecznych

Pieniądze z funduszy pieniężnych na świecie wciąż odpływają Poznaliśmy konkretne dane dotyczące problemu niespłacalności kredytów hipotecznych w Ameryce. W IV kwartale 4,58% zobowiązań z tego tytułu podlegało procedurze egzekucji, co przekłada się na zagrożenie utratą domu. Odsetek przeterminowanych kredytów o więcej niż 90 dni (czyli o czas po jakim banki zaczynają przejmować domy od niesolidnych dłużników) podniósł się do 5,09%. Natomiast spadek nastąpił w zakresie opóźnień w spłacie zobowiązań. Ten problem ma 9,47% kredytobiorców hipotecznych. Terminowe regulowanie zobowiązań utrudnia zła sytuacja na rynku pracy.
Zresztą odciska ona swoje piętno nie tylko na rynku nieruchomości. Potwierdzenia trudnej sytuacji konsumentów można upatrywać w lutowych indeksach aktywności PMI dla strefy euro. O ile w przypadku sektora przemysłowego nastąpiła poprawa (niska baza porównawcza, odbudowywanie zapasów), to w sektorze usług doszło do spadku. Wskaźnik jednak utrzymał się powyżej 50 pkt, oddzielających rozwój od spowolnienia. Słabo wypadły też dane o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii (wzrost w skali roku wyniósł zaledwie 0,9%, co w ujęciu realnym oznacza duży spadek). Takie uwarunkowania rzutują na oczekiwania dotyczące skali i tempa ożywienia gospodarczego w państwach rozwiniętych.

Obecny tydzień na krajowym rynku będzie stał pod znakiem posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (decyzja zapadnie w środę) oraz publikacji we wtorek danych o sprzedaży detalicznej w styczniu oraz lutowych wskaźników koniunktury, opracowywanych przez GUS.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


Rada Polityki Pieniężnej pozostawi w tym tygodniu stopy procentowe na niezmienionym poziomie, ale będziemy mogli poznać bliżej nastawienie w tej sprawie nowych członków Rady.

Inwestorzy będą wyczuleni na wszelkie sygnały dotyczące możliwej podwyżki stóp procentowych w Polsce po tym, jak ostatnio rozważenie takiego kroku sugerował prezes NBP.

Rynek dnia-Akcje na świecie

Rynki akcji spokojnie przyjęły decyzję Rezerwy Federalnej o podniesieniu stopy depozytowej. Takie zachowanie było zrozumiałe, bo ruch władz monetarnych nie był zaskoczeniem. Nie został też odebrany jako zapowiedź rychłych podwyżek stóp procentowych.

Te ostatnie zaś mają kluczowe znaczenie nie tylko ze względów makroekonomicznych, ale również rynkowych. W tym drugim względzie chodzi o decyzje uczestników funduszy pieniężnych na świecie, którzy w dalszym ciągu wycofują się z tego rodzaju podmiotów. W tygodniu zakończonym 18 lutego saldo wpłat i wypłat zamknęło się 37 mld USD na minusie. Wypłacane środki zasilają rynek bardziej ryzykownych aktywów.

Ostatnie dane o przepływach globalnego kapitału tłumaczą przy tym poprawę koniunktury na wschodzących rynkach akcji. Po słabych czterech wcześniejszych tygodniach tym razem do funduszy akcji z emerging markets napłynęło trochę świeżego kapitału. Popularnością cieszyły się też fundusze obligacji z rynków wschodzących.

... pełny komentarz z wykresami w załączniku

Katarzyna Siwek
Home Broker

inwestycje.pl

Prawie 10% Amerykanów spłaca z opóźnieniem raty kredytów hipotecznych

Pieniądze z funduszy pieniężnych na świecie wciąż odpływają Poznaliśmy konkretne dane dotyczące problemu niespłacalności kredytów hipotecznych w Ameryce. W IV kwartale 4,58% zobowiązań z tego tytułu podlegało procedurze egzekucji, co przekłada się na zagrożenie utratą domu. Odsetek przeterminowanych kredytów o więcej niż 90 dni (czyli o czas po jakim banki zaczynają przejmować domy od niesolidnych dłużników) podniósł się do 5,09%. Natomiast spadek nastąpił w zakresie opóźnień w spłacie zobowiązań. Ten problem ma 9,47% kredytobiorców hipotecznych. Terminowe regulowanie zobowiązań utrudnia zła sytuacja na rynku pracy.
Zresztą odciska ona swoje piętno nie tylko na rynku nieruchomości. Potwierdzenia trudnej sytuacji konsumentów można upatrywać w lutowych indeksach aktywności PMI dla strefy euro. O ile w przypadku sektora przemysłowego nastąpiła poprawa (niska baza porównawcza, odbudowywanie zapasów), to w sektorze usług doszło do spadku. Wskaźnik jednak utrzymał się powyżej 50 pkt, oddzielających rozwój od spowolnienia. Słabo wypadły też dane o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii (wzrost w skali roku wyniósł zaledwie 0,9%, co w ujęciu realnym oznacza duży spadek). Takie uwarunkowania rzutują na oczekiwania dotyczące skali i tempa ożywienia gospodarczego w państwach rozwiniętych.

Obecny tydzień na krajowym rynku będzie stał pod znakiem posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (decyzja zapadnie w środę) oraz publikacji we wtorek danych o sprzedaży detalicznej w styczniu oraz lutowych wskaźników koniunktury, opracowywanych przez GUS.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:


Rada Polityki Pieniężnej pozostawi w tym tygodniu stopy procentowe na niezmienionym poziomie, ale będziemy mogli poznać bliżej nastawienie w tej sprawie nowych członków Rady.

Inwestorzy będą wyczuleni na wszelkie sygnały dotyczące możliwej podwyżki stóp procentowych w Polsce po tym, jak ostatnio rozważenie takiego kroku sugerował prezes NBP.

Rynek dnia-Akcje na świecie

Rynki akcji spokojnie przyjęły decyzję Rezerwy Federalnej o podniesieniu stopy depozytowej. Takie zachowanie było zrozumiałe, bo ruch władz monetarnych nie był zaskoczeniem. Nie został też odebrany jako zapowiedź rychłych podwyżek stóp procentowych.

Te ostatnie zaś mają kluczowe znaczenie nie tylko ze względów makroekonomicznych, ale również rynkowych. W tym drugim względzie chodzi o decyzje uczestników funduszy pieniężnych na świecie, którzy w dalszym ciągu wycofują się z tego rodzaju podmiotów. W tygodniu zakończonym 18 lutego saldo wpłat i wypłat zamknęło się 37 mld USD na minusie. Wypłacane środki zasilają rynek bardziej ryzykownych aktywów.

Ostatnie dane o przepływach globalnego kapitału tłumaczą przy tym poprawę koniunktury na wschodzących rynkach akcji. Po słabych czterech wcześniejszych tygodniach tym razem do funduszy akcji z emerging markets napłynęło trochę świeżego kapitału. Popularnością cieszyły się też fundusze obligacji z rynków wschodzących.

... pełny komentarz z wykresami w załączniku

Katarzyna Siwek
Home Broker

inwestycje.pl

Kawalerka dla Kowalczyk i 2-pokojowe dla Małysza

Wygrane z Vancouver pozwalają na zakup niedużego mieszkania w dobrej lokalizacji
2-pokojowe mieszkanie w powojennej kamienicy na warszawskim Mokotowie, 123-metrowe mieszkanie w kamienicy z 1910 roku w Bydgoszczy – spośród takich mieszkań mógłby wybierać Adam Małysz, gdyby zechciał przeznaczyć swoją wygraną z Vancouver na zakup nieruchomości. Justyna Kowalczyk, za swoje dotychczasowe wygrane też mogłaby kupić kawalerkę w dobrej lokalizacji. Według doradców Home Broker, mistrzowie sportu często przeznaczają pieniądze z wygranych na zakup nieruchomości.

Adam Małysz zdobył w Vancouver dwa srebrne medale na skoczniach w Whistler Park. Pierwszy wywalczył na skoczni średniej, oddając dwa skoki o łącznej długości 208,5 m (103,5 m i pierwszej serii i 105 m w drugiej). Drugi zdobył natomiast po fenomenalnych skokach na dużej skoczni, na odległość 137 m i 133,5. W obu przypadkach skoczek z Wisły uległ jedynie dysponującemu nieprawdopodobną formą Simonowi Ammannowi.

300 tys. zł bez podatku

Z regulaminu nagród polskiego Komitetu Olimpijskiego wynika, że za zdobycie dwóch srebrnych krążków Adam Małysz otrzyma w sumie 300 tys. zł. Nagroda jest zwolniona z podatku dochodowego. Nie jest to suma oszołamiająca w porównaniu z wygranymi w konkursach Pucharu Świata, jednak, gdyby mistrz olimpijski chciał przeznaczyć ją na zakup nieruchomości, mógłby wybrać :

•    nową kawalerkę lub nieduże mieszkanie 2-pokojowe w centrum Warszawy, Wrocławia czy Poznania (rynek pierwotny)

•    mieszkanie o metrażu ok. 35 mkw w powojennej kamienicy w Warszawie czy też 123-metrowe mieszkanie w Śródmieściu Bydgoszczy w kamienicy z 1910 roku

Oferta mieszkań za cenę ok. 300 tys. zł

Nieco mniejsze lokale, lub bardziej oddalone od centrum, mogłaby kupić Justyna Kowalczyk, której za zdobyte do tej pory na igrzyskach w Vancouver srebro i brąz przysługuje w sumie 250 tys. zł. Przypomnijmy, że polska biegaczka narciarska zdobyła srebrny medal w sprincie. W finale rywalizacji na dystansie 1,4 km techniką klasyczną w Whistler przegrała tylko z Norweżką Marit Bjoergen. Brązowy krążek wywalczyła z kolei w biegu łączonym 2x7,5 km, wyprzedzając zaledwie o 0,1 sekundy Norweżkę Kristin Stoermer Steirę.

Polska mistrzyni w Vancouver swoją wygraną mogłaby przeznaczyć na zakup:

•    kawalerki na warszawskich Szczęśliwicach czy przestronnej kawalerki z ogrodem zimowym na wrocławskich Krzykach (rynek pierwotny)

•    2-pokojowego mieszkania w skrajnym segmencie z 2002 roku na warszawskim Wawrze czy 2-pokojowego, niedużego mieszkania w ciekawym architektonicznie budynku z 1996 roku we Wrocławiu (Śródmieście).

Oferta mieszkań za cenę ok. 250 tys. zł

Znani sportowcy chętnie inwestują w nieruchomości

Ceny niektórych mieszkań są nieco większe od wygranych, zakładamy jednak, że znany sportowiec może liczyć na upust. Z doświadczeń doradców do spraw nieruchomości Home Broker wynika, że gwiazdy sportu bardzo chętnie przeznaczają wygrane na zakup nieruchomości. – Wśród naszych klientów można wymienić znaną siatkarkę z wiodącego klubu w Polsce, kilku znanych piłkarzy z drużyn Ekstraklasy czy trenera zimowych dyscyplin – mówi Askaniusz Kocemba, regionalny kierownik sprzedaży Home Broker i jednocześnie były reprezentant kadry olimpijskiej w biatlonie. Agata Lange, kierownik łódzkiego oddziału Home Broker, podaje z kolei przykład znanego łyżwiarza, mistrza Polski, który również zainwestował w nieruchomość. – Znany polski pięściarz, mistrz świata zawodowców, szukał apartamentu nad morzem – dodaje Michał Kudła, kierownik oddziału Home Broker w Gdańsku.

Według obliczeń „Gazety Wyborczej”, Adam Małysz w swojej dotychczasowej karierze zarobił już ponad 30 mln zł (wygrane plus kontrakty reklamowe). Przeznaczając jednorazowo taką sumą na zakup nieruchomości, mógłby kupić dziś na przykład wszystkie 71 mieszkań pozostałych obecnie do sprzedaży (3188 mkw.!) w nowej inwestycji na warszawskiej Woli. Ich łączna wartość to 25 mln zł, przy jednorazowym zakupie można jednak liczyć na spory rabat.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Wsp. Kamil Kowalski
Home Broker

inwestycje.pl

Kawalerka dla Kowalczyk i 2-pokojowe dla Małysza

Wygrane z Vancouver pozwalają na zakup niedużego mieszkania w dobrej lokalizacji
2-pokojowe mieszkanie w powojennej kamienicy na warszawskim Mokotowie, 123-metrowe mieszkanie w kamienicy z 1910 roku w Bydgoszczy – spośród takich mieszkań mógłby wybierać Adam Małysz, gdyby zechciał przeznaczyć swoją wygraną z Vancouver na zakup nieruchomości. Justyna Kowalczyk, za swoje dotychczasowe wygrane też mogłaby kupić kawalerkę w dobrej lokalizacji. Według doradców Home Broker, mistrzowie sportu często przeznaczają pieniądze z wygranych na zakup nieruchomości.

Adam Małysz zdobył w Vancouver dwa srebrne medale na skoczniach w Whistler Park. Pierwszy wywalczył na skoczni średniej, oddając dwa skoki o łącznej długości 208,5 m (103,5 m i pierwszej serii i 105 m w drugiej). Drugi zdobył natomiast po fenomenalnych skokach na dużej skoczni, na odległość 137 m i 133,5. W obu przypadkach skoczek z Wisły uległ jedynie dysponującemu nieprawdopodobną formą Simonowi Ammannowi.

300 tys. zł bez podatku

Z regulaminu nagród polskiego Komitetu Olimpijskiego wynika, że za zdobycie dwóch srebrnych krążków Adam Małysz otrzyma w sumie 300 tys. zł. Nagroda jest zwolniona z podatku dochodowego. Nie jest to suma oszołamiająca w porównaniu z wygranymi w konkursach Pucharu Świata, jednak, gdyby mistrz olimpijski chciał przeznaczyć ją na zakup nieruchomości, mógłby wybrać :

•    nową kawalerkę lub nieduże mieszkanie 2-pokojowe w centrum Warszawy, Wrocławia czy Poznania (rynek pierwotny)

•    mieszkanie o metrażu ok. 35 mkw w powojennej kamienicy w Warszawie czy też 123-metrowe mieszkanie w Śródmieściu Bydgoszczy w kamienicy z 1910 roku

Oferta mieszkań za cenę ok. 300 tys. zł

Nieco mniejsze lokale, lub bardziej oddalone od centrum, mogłaby kupić Justyna Kowalczyk, której za zdobyte do tej pory na igrzyskach w Vancouver srebro i brąz przysługuje w sumie 250 tys. zł. Przypomnijmy, że polska biegaczka narciarska zdobyła srebrny medal w sprincie. W finale rywalizacji na dystansie 1,4 km techniką klasyczną w Whistler przegrała tylko z Norweżką Marit Bjoergen. Brązowy krążek wywalczyła z kolei w biegu łączonym 2x7,5 km, wyprzedzając zaledwie o 0,1 sekundy Norweżkę Kristin Stoermer Steirę.

Polska mistrzyni w Vancouver swoją wygraną mogłaby przeznaczyć na zakup:

•    kawalerki na warszawskich Szczęśliwicach czy przestronnej kawalerki z ogrodem zimowym na wrocławskich Krzykach (rynek pierwotny)

•    2-pokojowego mieszkania w skrajnym segmencie z 2002 roku na warszawskim Wawrze czy 2-pokojowego, niedużego mieszkania w ciekawym architektonicznie budynku z 1996 roku we Wrocławiu (Śródmieście).

Oferta mieszkań za cenę ok. 250 tys. zł

Znani sportowcy chętnie inwestują w nieruchomości

Ceny niektórych mieszkań są nieco większe od wygranych, zakładamy jednak, że znany sportowiec może liczyć na upust. Z doświadczeń doradców do spraw nieruchomości Home Broker wynika, że gwiazdy sportu bardzo chętnie przeznaczają wygrane na zakup nieruchomości. – Wśród naszych klientów można wymienić znaną siatkarkę z wiodącego klubu w Polsce, kilku znanych piłkarzy z drużyn Ekstraklasy czy trenera zimowych dyscyplin – mówi Askaniusz Kocemba, regionalny kierownik sprzedaży Home Broker i jednocześnie były reprezentant kadry olimpijskiej w biatlonie. Agata Lange, kierownik łódzkiego oddziału Home Broker, podaje z kolei przykład znanego łyżwiarza, mistrza Polski, który również zainwestował w nieruchomość. – Znany polski pięściarz, mistrz świata zawodowców, szukał apartamentu nad morzem – dodaje Michał Kudła, kierownik oddziału Home Broker w Gdańsku.

Według obliczeń „Gazety Wyborczej”, Adam Małysz w swojej dotychczasowej karierze zarobił już ponad 30 mln zł (wygrane plus kontrakty reklamowe). Przeznaczając jednorazowo taką sumą na zakup nieruchomości, mógłby kupić dziś na przykład wszystkie 71 mieszkań pozostałych obecnie do sprzedaży (3188 mkw.!) w nowej inwestycji na warszawskiej Woli. Ich łączna wartość to 25 mln zł, przy jednorazowym zakupie można jednak liczyć na spory rabat.

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Wsp. Kamil Kowalski
Home Broker

inwestycje.pl

Nieuchomości: Obniżka prognozy wzrostu cen mieszkań

Nieco wolniejszego wzrostu cen mieszkań w Polsce w najbliższych 12 miesiącach spodziewają się dziś doradcy Home Broker w stosunku do prognoz formułowanych przed miesiącem. Konsensus lutowych prognoz to wzrost ceny metra kwadratowego o 5,21%. Najwięcej optymizmu przejawiają badani w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Największą zmianę w oczekiwaniach zanotowano w Warszawie.
W lutym wskaźnik prognozujący wzrost cen najbliższych 12 miesiącach, oparty na medianie oczekiwań doradców Home Broker, spadł o 0,60 pkt. proc. względem wyniku z poprzedniego miesiąca. Obecnie przewidywany jest wzrost o 5,21% wobec zrewidowanych 5,88% w styczniu. Wskaźnik dla całego kraju jest medianą oczekiwań doradców, ważoną liczbą doradców z danego miasta biorących udział w badaniu.

Cena wzrośnie, gdy ruszy szybki tramwaj


W stolicy Małopolski prognozowany jest wzrost cen przeciętnie o 4,58%. Według doradców Home Broker będzie to m.in. rezultat ograniczenia podaży na rynku pierwotnym. Lokale w nowych inwestycjach zostały już bowiem w większości wyprzedane. Kolejnym czynnikiem, który powinien pozytywnie wpłynąć na ceny jest rozbudowa szybkiej sieci tramwajowej. Nowe stacje w Płaszowie powinny zostać otwarte już w kwietniu. Dlatego tu doradcy spodziewają się wzrostów wyższych niż średnio w całym mieście. Mniej optymizmu przejawiają z kolei w odniesieniu do Krowodrzy, gdzie ceny są już na relatywnie wysokim poziomie. Na przestrzeni miesiąca prognozowany wskaźnik wzrostu cen dla Krakowa spadł o 1,25 pkt. proc.
 

W Warszawie mocno odczuwalna zmiana nastawienia banków


Największy wzrost oczekiwań zaobserwowano w Warszawie, gdzie przed miesiącem doradcy spodziewali się wzrostu o 3,86%, a dziś jest to już 5,12%. Zaznaczają, że rynek będzie rozwarstwiony. Największe wzrosty spodziewane są w segmencie mieszkań oddanych do użytku po 2000 roku. Dla mieszkań w wielkiej płycie natomiast spodziewana jest stabilizacja albo nawet dalszy spadek cen. Aż 79% doradców Home Broker z Warszawy plasuje spodziewane wzrosty cen w tym mieście w przedziale do 10%. Jedynie blisko co dziesiąty ekspert rozważa wzrosty cen w stolicy na poziomie od 10 do 15%.
 

Prognozowana zmiana cen wynika przede wszystkim z odkręcenia kurka z pieniędzmi. W wyniku poprawy ogólnej koniunktury gospodarczej wzrasta bowiem dostępność kredytów. Banki liberalizują zasady wyliczania zdolności kredytowej, obniżają wymagania dotyczące wkładu własnego, coraz chętniej kredytują zakup mieszkań w budowie, a także obniżają cenę kredytu, co przekłada się na się na spadek comiesięcznej raty. Znajduje to odzwierciedlenie  w przeciętnym budżecie, jakim – według deklaracji – dysponują nabywcy ankietowani przez Home Broker. Kupujący w największych polskich miastach deklarowali w styczniu br. możliwości finansowe na poziomie aż o 4,3% wyższym niż jeszcze miesiąc wcześniej.

Największego wzrostu cen w najbliższych 12 miesiącach, aż o 8,5% doradcy Home Broker spodziewają się w Łodzi. Stosunkowo duże zmiany są też oczekiwane w poznaniu i Wrocławiu.

Kurczy się podaż nowych mieszkań

Bardzo ważnym czynnikiem, który powinien powstrzymać spadek cen mieszkań jest wyczerpywanie się podaży na rynku pierwotnym. W styczniu, według danych GUS, oddano do użytku 11,7 tys. mieszkań, o niemal połowę mniej, niż przed rokiem. Jednocześnie rozpoczęto budowę zaledwie 4,45 tys. nowych lokali, co oznacza spadek o 25% w stosunku do stycznia 2009 r. Najprawdopodobniej jest to efekt mroźnej zimy, jednak czy wyłącznie warunków pogodowych, dowiemy się dopiero z kolejnych publikowanych danych. Niepokojące jest ponadto ponowne przyspieszenie w styczniu spadkowego tempa w pozwoleniach na budowę (spadek o 14,6% rok do roku).
 

Wzrost cen mieszkań jest już odczuwalny w niektórych miastach, aczkolwiek sytuacja na rynku wtórnym i pierwotnym może być odmienna. Przykładowo, w Warszawie średnia cena metra kwadratowego mieszkania „z drugiej ręki” wzrosła w styczniu o 0,5%, a nowych lokali spadła o ponad 2%. Na ten spadek wpływ ma rosnący udział mieszkań na etapie dziury w ziemi w ofercie deweloperów w stolicy. W Krakowie miał z kolei miejsce spadek ceny na rynku wtórnym i nieznaczny wzrost na pierwotnym, co - w tym drugim przypadku - wynikać może z ograniczonej podaży nowych lokali. Wydaje się, że podobna sytuacja wywołała wzrost cen nowych mieszkań w Poznaniu, które na przestrzeni miesiąca podrożały aż o 2,7%. Jak wynika z badań Home Broker, liczba dostępnych w tym mieście nowych mieszkań z miesiąca na miesiąc maleje nawet o kilkadziesiąt procent.
 

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

inwestycje.pl

Nieuchomości: Obniżka prognozy wzrostu cen mieszkań

Nieco wolniejszego wzrostu cen mieszkań w Polsce w najbliższych 12 miesiącach spodziewają się dziś doradcy Home Broker w stosunku do prognoz formułowanych przed miesiącem. Konsensus lutowych prognoz to wzrost ceny metra kwadratowego o 5,21%. Najwięcej optymizmu przejawiają badani w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Największą zmianę w oczekiwaniach zanotowano w Warszawie.
W lutym wskaźnik prognozujący wzrost cen najbliższych 12 miesiącach, oparty na medianie oczekiwań doradców Home Broker, spadł o 0,60 pkt. proc. względem wyniku z poprzedniego miesiąca. Obecnie przewidywany jest wzrost o 5,21% wobec zrewidowanych 5,88% w styczniu. Wskaźnik dla całego kraju jest medianą oczekiwań doradców, ważoną liczbą doradców z danego miasta biorących udział w badaniu.

Cena wzrośnie, gdy ruszy szybki tramwaj


W stolicy Małopolski prognozowany jest wzrost cen przeciętnie o 4,58%. Według doradców Home Broker będzie to m.in. rezultat ograniczenia podaży na rynku pierwotnym. Lokale w nowych inwestycjach zostały już bowiem w większości wyprzedane. Kolejnym czynnikiem, który powinien pozytywnie wpłynąć na ceny jest rozbudowa szybkiej sieci tramwajowej. Nowe stacje w Płaszowie powinny zostać otwarte już w kwietniu. Dlatego tu doradcy spodziewają się wzrostów wyższych niż średnio w całym mieście. Mniej optymizmu przejawiają z kolei w odniesieniu do Krowodrzy, gdzie ceny są już na relatywnie wysokim poziomie. Na przestrzeni miesiąca prognozowany wskaźnik wzrostu cen dla Krakowa spadł o 1,25 pkt. proc.
 

W Warszawie mocno odczuwalna zmiana nastawienia banków


Największy wzrost oczekiwań zaobserwowano w Warszawie, gdzie przed miesiącem doradcy spodziewali się wzrostu o 3,86%, a dziś jest to już 5,12%. Zaznaczają, że rynek będzie rozwarstwiony. Największe wzrosty spodziewane są w segmencie mieszkań oddanych do użytku po 2000 roku. Dla mieszkań w wielkiej płycie natomiast spodziewana jest stabilizacja albo nawet dalszy spadek cen. Aż 79% doradców Home Broker z Warszawy plasuje spodziewane wzrosty cen w tym mieście w przedziale do 10%. Jedynie blisko co dziesiąty ekspert rozważa wzrosty cen w stolicy na poziomie od 10 do 15%.
 

Prognozowana zmiana cen wynika przede wszystkim z odkręcenia kurka z pieniędzmi. W wyniku poprawy ogólnej koniunktury gospodarczej wzrasta bowiem dostępność kredytów. Banki liberalizują zasady wyliczania zdolności kredytowej, obniżają wymagania dotyczące wkładu własnego, coraz chętniej kredytują zakup mieszkań w budowie, a także obniżają cenę kredytu, co przekłada się na się na spadek comiesięcznej raty. Znajduje to odzwierciedlenie  w przeciętnym budżecie, jakim – według deklaracji – dysponują nabywcy ankietowani przez Home Broker. Kupujący w największych polskich miastach deklarowali w styczniu br. możliwości finansowe na poziomie aż o 4,3% wyższym niż jeszcze miesiąc wcześniej.

Największego wzrostu cen w najbliższych 12 miesiącach, aż o 8,5% doradcy Home Broker spodziewają się w Łodzi. Stosunkowo duże zmiany są też oczekiwane w poznaniu i Wrocławiu.

Kurczy się podaż nowych mieszkań

Bardzo ważnym czynnikiem, który powinien powstrzymać spadek cen mieszkań jest wyczerpywanie się podaży na rynku pierwotnym. W styczniu, według danych GUS, oddano do użytku 11,7 tys. mieszkań, o niemal połowę mniej, niż przed rokiem. Jednocześnie rozpoczęto budowę zaledwie 4,45 tys. nowych lokali, co oznacza spadek o 25% w stosunku do stycznia 2009 r. Najprawdopodobniej jest to efekt mroźnej zimy, jednak czy wyłącznie warunków pogodowych, dowiemy się dopiero z kolejnych publikowanych danych. Niepokojące jest ponadto ponowne przyspieszenie w styczniu spadkowego tempa w pozwoleniach na budowę (spadek o 14,6% rok do roku).
 

Wzrost cen mieszkań jest już odczuwalny w niektórych miastach, aczkolwiek sytuacja na rynku wtórnym i pierwotnym może być odmienna. Przykładowo, w Warszawie średnia cena metra kwadratowego mieszkania „z drugiej ręki” wzrosła w styczniu o 0,5%, a nowych lokali spadła o ponad 2%. Na ten spadek wpływ ma rosnący udział mieszkań na etapie dziury w ziemi w ofercie deweloperów w stolicy. W Krakowie miał z kolei miejsce spadek ceny na rynku wtórnym i nieznaczny wzrost na pierwotnym, co - w tym drugim przypadku - wynikać może z ograniczonej podaży nowych lokali. Wydaje się, że podobna sytuacja wywołała wzrost cen nowych mieszkań w Poznaniu, które na przestrzeni miesiąca podrożały aż o 2,7%. Jak wynika z badań Home Broker, liczba dostępnych w tym mieście nowych mieszkań z miesiąca na miesiąc maleje nawet o kilkadziesiąt procent.
 

Katarzyna Siwek, Bartosz Turek
Home Broker

inwestycje.pl

Wojsko sprzedaje nieruchomości

Wojsko chce sprzedać 20 procent posiadanych budynków i 15 procent działek. Minister obrony narodowej podpisał właśnie dokumenty, które umożliwią przekazanie zbędnego majątku do Agencji Mienia Wojskowego.
Agencja czeka obecnie na oficjalne dokumenty, które umożliwią jej przejęcie i wystawienie na sprzedaż 1/5 wojskowego majątku - mówi Zbigniew Prokopczyk z Agencji Mienia Wojskowego. Agencja nie ukrywa, że największe nadzieje wiąże z nieruchomościami, które będą w centrum Warszawy. Chodzi między innymi o budynki na Starym Mokotowie i kompleks sportowo-klubowy po CWKS Legia przy ulicy Waldorfa w okolicach Powązek. Podobnie sprawa wygląda w innych miastach. Na przykład w Krakowie będzie można kupić duży kompleks po jednostce wojskowej, budynki dowództwa 6 Brygady Desantowo-Szturmowej czy pomieszczenia po pralni garnizonowej w pobliżu centrum Krakowa. Łakomym kąskiem dla inwestorów czy deweloperów będą z pewnością działki na Helu czy ośrodek wypoczynkowy "Wysoki Kamień" w Szklarskiej Porębie. Do tego w całym kraju strażnice, często ulokowane w pobliżu parków krajobrazowych. Agencja Mienia Wojskowego będzie też chciała w tym roku po raz czwarty ogłosić przetarg na sprzedaż Twierdzy Modlin. Ten unikatowy na skalę światową budynek wojskowych fortyfikacji wciąż czeka na nabywcę. Cena wywoławcza w ostatnim przetargu z 2009 roku wynosiła 160 milionów złotych. Zbigniew Prokopczyk przyznał w rozmowie z IAR, że trudno zlicytować taki obiekt, ale Agencja nie traci nadziei. Prokopczyk sądzi, że dobra reklama obiektu przyniesie w końcu pozytywne skutki i uda się znaleźć chętnego na kupno Twierdzy. Przekazywanie "zbędnego" majątku do Agencji Mienia Wojskowego ma związek z tak zwanym "komasowaniem" armii w większe obiekty wojskowe oraz z wychodzeniem z centrów dużych miast. więcej: Z danych AMW wynika, że obecnie najłatwiej sprzedać nieruchomości warte około 2 milionów złotych. Najwięcej chętnych zaś jest na majątek o wartości od 5 do 20 tysięcy. "Taki towar najszybciej schodzi" - mówią pracownicy Agencji Mienia Wojskowego. W ubiegłym roku AMW zanotowała 238 milionów przychodu. Z tego 93 procent trafiło do Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych. Wojsko dzięki "pozbywaniu" się niepotrzebnego majątku ma pieniądze na Rosomaki, śmigłowce czy samoloty bezzałogowe.

IAR

js
inwestycje.pl

Wojsko sprzedaje nieruchomości

Wojsko chce sprzedać 20 procent posiadanych budynków i 15 procent działek. Minister obrony narodowej podpisał właśnie dokumenty, które umożliwią przekazanie zbędnego majątku do Agencji Mienia Wojskowego.
Agencja czeka obecnie na oficjalne dokumenty, które umożliwią jej przejęcie i wystawienie na sprzedaż 1/5 wojskowego majątku - mówi Zbigniew Prokopczyk z Agencji Mienia Wojskowego. Agencja nie ukrywa, że największe nadzieje wiąże z nieruchomościami, które będą w centrum Warszawy. Chodzi między innymi o budynki na Starym Mokotowie i kompleks sportowo-klubowy po CWKS Legia przy ulicy Waldorfa w okolicach Powązek. Podobnie sprawa wygląda w innych miastach. Na przykład w Krakowie będzie można kupić duży kompleks po jednostce wojskowej, budynki dowództwa 6 Brygady Desantowo-Szturmowej czy pomieszczenia po pralni garnizonowej w pobliżu centrum Krakowa. Łakomym kąskiem dla inwestorów czy deweloperów będą z pewnością działki na Helu czy ośrodek wypoczynkowy "Wysoki Kamień" w Szklarskiej Porębie. Do tego w całym kraju strażnice, często ulokowane w pobliżu parków krajobrazowych. Agencja Mienia Wojskowego będzie też chciała w tym roku po raz czwarty ogłosić przetarg na sprzedaż Twierdzy Modlin. Ten unikatowy na skalę światową budynek wojskowych fortyfikacji wciąż czeka na nabywcę. Cena wywoławcza w ostatnim przetargu z 2009 roku wynosiła 160 milionów złotych. Zbigniew Prokopczyk przyznał w rozmowie z IAR, że trudno zlicytować taki obiekt, ale Agencja nie traci nadziei. Prokopczyk sądzi, że dobra reklama obiektu przyniesie w końcu pozytywne skutki i uda się znaleźć chętnego na kupno Twierdzy. Przekazywanie "zbędnego" majątku do Agencji Mienia Wojskowego ma związek z tak zwanym "komasowaniem" armii w większe obiekty wojskowe oraz z wychodzeniem z centrów dużych miast. więcej: Z danych AMW wynika, że obecnie najłatwiej sprzedać nieruchomości warte około 2 milionów złotych. Najwięcej chętnych zaś jest na majątek o wartości od 5 do 20 tysięcy. "Taki towar najszybciej schodzi" - mówią pracownicy Agencji Mienia Wojskowego. W ubiegłym roku AMW zanotowała 238 milionów przychodu. Z tego 93 procent trafiło do Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych. Wojsko dzięki "pozbywaniu" się niepotrzebnego majątku ma pieniądze na Rosomaki, śmigłowce czy samoloty bezzałogowe.

IAR

js
inwestycje.pl

Ceny mieszkań wciąż prawie stoją w miejscu

Ceny mieszkań wciąż prawie stoją w miejscu
Średnia cena mieszkań sprzedanych w styczniu wyniosła 6,97 tys. zł za mkw. wobec 7,02 tys. zł miesiąc wcześniej - tak wynika z raportu Gold Finance i redNet Consulting. Spadek nie dotyczył jednak największych miast, gdzie średnio 1 mkw. podrożał o 1,3 proc. do 7818 zł za mkw.

Zdaniem autorów raportu spadek cen to bezpośredni efekt wyboru przez kupujących najbardziej atrakcyjnych, czyli najlepiej wycenionych ofert. - Z pewnością zaczynają tu mieć znaczenie nowe projekty, których wejście na rynek rozpoczęło się na większą skalę pod koniec ubiegłego roku - czytamy w opracowaniu.

Nowe inwestycje rozpoczynane są głównie w segmentach niższych, obejmujących mieszkania tańsze, których cena - szczególnie na pierwszych etapach realizacji - jest dodatkowo obniżona.

Należy podkreślić, że nie mamy jeszcze do czynienia z powrotem boomu inwestycyjnego, jednak oczywistą zmianą w porównaniu do pierwszego półrocza 2009 jest większa liczba nowych inwestycji mieszkaniowych - czytamy w raporcie.

Według raportu, średnia cena mieszkań oferowanych w siedmiu głównych miastach Polski wyniosła 7818 zł za mkw. i była o 104 zł wyższa niż miesiąc wcześniej.

Jej wzrostu możemy upatrywać chociażby w czynniku czysto statystycznym. Otóż w związku z tym, że na rynku nadal sprzedają się głównie najtańsze mieszkania, w ofercie pozostały droższe lokale. W efekcie średnią cenę kształtują droższe oferty - czytamy w raporcie

 

 

Źródło: money.pl

fot: Money.pl/Tomasz Brankiewicz

Ceny mieszkań wciąż prawie stoją w miejscu

Ceny mieszkań wciąż prawie stoją w miejscu
Średnia cena mieszkań sprzedanych w styczniu wyniosła 6,97 tys. zł za mkw. wobec 7,02 tys. zł miesiąc wcześniej - tak wynika z raportu Gold Finance i redNet Consulting. Spadek nie dotyczył jednak największych miast, gdzie średnio 1 mkw. podrożał o 1,3 proc. do 7818 zł za mkw.

Zdaniem autorów raportu spadek cen to bezpośredni efekt wyboru przez kupujących najbardziej atrakcyjnych, czyli najlepiej wycenionych ofert. - Z pewnością zaczynają tu mieć znaczenie nowe projekty, których wejście na rynek rozpoczęło się na większą skalę pod koniec ubiegłego roku - czytamy w opracowaniu.

Nowe inwestycje rozpoczynane są głównie w segmentach niższych, obejmujących mieszkania tańsze, których cena - szczególnie na pierwszych etapach realizacji - jest dodatkowo obniżona.

Należy podkreślić, że nie mamy jeszcze do czynienia z powrotem boomu inwestycyjnego, jednak oczywistą zmianą w porównaniu do pierwszego półrocza 2009 jest większa liczba nowych inwestycji mieszkaniowych - czytamy w raporcie.

Według raportu, średnia cena mieszkań oferowanych w siedmiu głównych miastach Polski wyniosła 7818 zł za mkw. i była o 104 zł wyższa niż miesiąc wcześniej.

Jej wzrostu możemy upatrywać chociażby w czynniku czysto statystycznym. Otóż w związku z tym, że na rynku nadal sprzedają się głównie najtańsze mieszkania, w ofercie pozostały droższe lokale. W efekcie średnią cenę kształtują droższe oferty - czytamy w raporcie

 

 

Źródło: money.pl

fot: Money.pl/Tomasz Brankiewicz

Vitrahaus – koszmar architekta czy dzieło artysty?

Dom z widokiem na cztery strony świata nie jest już w modzie – zdają się mówić projektanci z Herzog & de Meuron, tworząc ten niewątpliwie intrygująco wyglądający budynek. Co ciekawe, nie jest on jedynie kolejnym projektem, który nie doczeka się realizacji. Budynek już zbudowano i otwarto dla zwiedzających. Nazywa się Vitrahaus.


Dom stoi na granicy niemiecko-szwajcarskiej, w miejscowości Weil am Rhein. Stanowi część kompleksu powstałego w celu prezentacji artykułów wyposażenia wnętrz produkowanych przez firmę Vitra. Budynek łączy w sobie klasyczną zabudowę z nowoczesnym układem. W rzeczywistości składa się z dwunastu domów, z czego pięć stanowi podstawę, podczas gdy pozostałe stoją jeden na drugim ustawione pod różnym kątem. Efekt przypomina nieco prace surrealistów, szczególnie te wykorzystujące iluzje optyczne do stworzenia tak zwanych figur niemożliwych.
 

Szklane domy powracają

Zgodnie z założeniami konstrukcyjnymi, ogromne okna mają dwa cele. W dzień zapewniają widoki mieszkańcom domu. Nocą, gdy zapalą się światła, stają się specyficznymi świecącymi portalami, przez które przechodnie mogą zajrzeć do środka.
 

Minimalistyczne przestronne wnętrza świetnie służą jako miejsce ekspozycji. W każdym z pokojów znajdują się inne produkty z oferty Vitry oraz ekran dotykowy, za pomocą którego można bardzo szybko i wygodnie przejrzeć katalog firmy.
 

Nie jestem przekonany, czy jest to dom, w którym chciałbym mieszkać, gdyż z natury cenię prostotę i prywatność, ale trzeba przyznać jedno: robi wrażenie.
 


Źródło:


an

Vitrahaus – koszmar architekta czy dzieło artysty?

Dom z widokiem na cztery strony świata nie jest już w modzie – zdają się mówić projektanci z Herzog & de Meuron, tworząc ten niewątpliwie intrygująco wyglądający budynek. Co ciekawe, nie jest on jedynie kolejnym projektem, który nie doczeka się realizacji. Budynek już zbudowano i otwarto dla zwiedzających. Nazywa się Vitrahaus.


Dom stoi na granicy niemiecko-szwajcarskiej, w miejscowości Weil am Rhein. Stanowi część kompleksu powstałego w celu prezentacji artykułów wyposażenia wnętrz produkowanych przez firmę Vitra. Budynek łączy w sobie klasyczną zabudowę z nowoczesnym układem. W rzeczywistości składa się z dwunastu domów, z czego pięć stanowi podstawę, podczas gdy pozostałe stoją jeden na drugim ustawione pod różnym kątem. Efekt przypomina nieco prace surrealistów, szczególnie te wykorzystujące iluzje optyczne do stworzenia tak zwanych figur niemożliwych.
 

Szklane domy powracają

Zgodnie z założeniami konstrukcyjnymi, ogromne okna mają dwa cele. W dzień zapewniają widoki mieszkańcom domu. Nocą, gdy zapalą się światła, stają się specyficznymi świecącymi portalami, przez które przechodnie mogą zajrzeć do środka.
 

Minimalistyczne przestronne wnętrza świetnie służą jako miejsce ekspozycji. W każdym z pokojów znajdują się inne produkty z oferty Vitry oraz ekran dotykowy, za pomocą którego można bardzo szybko i wygodnie przejrzeć katalog firmy.
 

Nie jestem przekonany, czy jest to dom, w którym chciałbym mieszkać, gdyż z natury cenię prostotę i prywatność, ale trzeba przyznać jedno: robi wrażenie.
 


Źródło:


an

Kryzys wychodzi z mieszkań

Kryzys wychodzi z mieszkań
Dobra wiadomość dla osób planujących zakup nowego mieszkania. Wygląda na to, że będzie ich coraz więcej, gdyż firmy deweloperskie rozpoczynają zamrożone w czasie kryzysu inwestycje. A ceny? W Krakowie, Łodzi i Poznaniu najprawdopodobniej jeszcze spadają. Ale w Warszawie, we Wrocławiu i w Trójmieście deweloperzy raczej nie są skłonni dalej ich obniżać
- W pierwszych dziewięciu miesiącach 2009 r. warszawscy deweloperzy zaczęli budować ok. 2,5 tys. mieszkań, zaś w ostatnich trzech - już przeszło 3 tys. - mówi prezes firmy doradczej Reas Kazimierz Kirejczyk. Także w innych aglomeracjach firmy deweloperskie przebudziły się z kryzysowego letargu. Po raz pierwszy od roku wprowadziły na rynek więcej mieszkań, niż ich sprzedały. W efekcie wzrosła ich łączna liczba w ofercie tych firm.

Co je skłoniło do odmrożenia inwestycji? Rosnący od kilku miesięcy popyt na mieszkania. Polacy nie zaczęli co prawda ustawiać się po nie w kolejkach jak w okresie boomu. Jednak poprawa koniunktury jest widoczna. Np. w pierwszym kwartale deweloperzy sprzedali zaledwie niespełna 2,6 tys. mieszkań, a w czwartym - już blisko 7,3 tys. Kirejczyk nie ma wątpliwości, że jest to zasługa banków, które od jesieni zaczęły odkręcać śrubę kredytową. Z danych Reasa wynika, że tyle samo nowych mieszkań znajdowało nabywców tuż przed wybuchem kryzysu finansowego, kiedy o kredyt, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, było łatwiej niż obecnie.

Tymczasem Marcin Krasoń z Open Finance informuje, że banki nadal łagodzą politykę kredytową. Tylko w ostatnim miesiącu pięć banków obniżyło marże, a w efekcie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych. Np. PKO BP obniżył marże dla tego typu kredytów w euro aż o 0,8 pkt proc. - Dzięki temu miesięczna rata spłaty 30-letniego kredytu w wysokości 300 tys. zł jest niższa o 140-150 zł, czyli o blisko 10 proc. - mówi Krasoń.

Jednak według Kirejczyka na wysyp mieszkań porównywalny z tym z okresu 2007/08 przynajmniej na razie nie mamy co liczyć. Raz, że deweloperzy nie są dla banków mile widzianymi klientami. Dwa, że sparzyli się w czasie kryzysu, więc teraz będą bardziej ostrożni w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Wielu obawia się też negatywnych następstw kryzysu finansów publicznych.

- Deweloperzy będą się starali dopasować podaż do popytu. A nie sądzę, by ten miał w tym roku gwałtownie wzrosnąć - ocenia Kirejczyk.

Niestety, nie wszędzie potwierdza się prognoza sprzed kilku miesięcy, że deweloperzy będą oferowali coraz tańsze mieszkania, przez co spadnie ich średnia cena. Np. w Warszawie, we Wrocławiu i w Trójmieście ta średnia dla mieszkań wprowadzonych do sprzedaży w czwartym kwartale minimalnie wzrosła. W stolicy mediana cen (tyle samo było wyższych i niższych) podskoczyła aż o 20 proc. w porównaniu z trzecim kwartałem. Kirejczyk wyjaśnia, że to dlatego iż deweloperzy znów zaczęli budować bardzo drogie mieszkania. Poza tym spadek cen wyhamował, gdyż duzi deweloperzy uznali, że nie muszą ich już obniżać.

Równocześnie analityk Reasa przyznaje, że w Krakowie, Łodzi i Poznaniu nowo wprowadzane na rynek mieszkania były tańsze niż w poprzednich trzech miesiącach. Najpewniej dlatego, że w tych miastach jest wciąż bardzo dużo gotowych, a niesprzedanych mieszkań.

Z najnowszego raportu Reasa wynika, że w czwartym kwartale przybyło tego typu pustostanów. To już przeszło co czwarte mieszkanie w ofercie firm deweloperskich, a w Krakowie i Poznaniu - przeszło co trzecie.


Marek Wielgo | wyborcza.biz

Kryzys wychodzi z mieszkań

Kryzys wychodzi z mieszkań
Dobra wiadomość dla osób planujących zakup nowego mieszkania. Wygląda na to, że będzie ich coraz więcej, gdyż firmy deweloperskie rozpoczynają zamrożone w czasie kryzysu inwestycje. A ceny? W Krakowie, Łodzi i Poznaniu najprawdopodobniej jeszcze spadają. Ale w Warszawie, we Wrocławiu i w Trójmieście deweloperzy raczej nie są skłonni dalej ich obniżać
- W pierwszych dziewięciu miesiącach 2009 r. warszawscy deweloperzy zaczęli budować ok. 2,5 tys. mieszkań, zaś w ostatnich trzech - już przeszło 3 tys. - mówi prezes firmy doradczej Reas Kazimierz Kirejczyk. Także w innych aglomeracjach firmy deweloperskie przebudziły się z kryzysowego letargu. Po raz pierwszy od roku wprowadziły na rynek więcej mieszkań, niż ich sprzedały. W efekcie wzrosła ich łączna liczba w ofercie tych firm.

Co je skłoniło do odmrożenia inwestycji? Rosnący od kilku miesięcy popyt na mieszkania. Polacy nie zaczęli co prawda ustawiać się po nie w kolejkach jak w okresie boomu. Jednak poprawa koniunktury jest widoczna. Np. w pierwszym kwartale deweloperzy sprzedali zaledwie niespełna 2,6 tys. mieszkań, a w czwartym - już blisko 7,3 tys. Kirejczyk nie ma wątpliwości, że jest to zasługa banków, które od jesieni zaczęły odkręcać śrubę kredytową. Z danych Reasa wynika, że tyle samo nowych mieszkań znajdowało nabywców tuż przed wybuchem kryzysu finansowego, kiedy o kredyt, zwłaszcza we frankach szwajcarskich, było łatwiej niż obecnie.

Tymczasem Marcin Krasoń z Open Finance informuje, że banki nadal łagodzą politykę kredytową. Tylko w ostatnim miesiącu pięć banków obniżyło marże, a w efekcie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych. Np. PKO BP obniżył marże dla tego typu kredytów w euro aż o 0,8 pkt proc. - Dzięki temu miesięczna rata spłaty 30-letniego kredytu w wysokości 300 tys. zł jest niższa o 140-150 zł, czyli o blisko 10 proc. - mówi Krasoń.

Jednak według Kirejczyka na wysyp mieszkań porównywalny z tym z okresu 2007/08 przynajmniej na razie nie mamy co liczyć. Raz, że deweloperzy nie są dla banków mile widzianymi klientami. Dwa, że sparzyli się w czasie kryzysu, więc teraz będą bardziej ostrożni w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Wielu obawia się też negatywnych następstw kryzysu finansów publicznych.

- Deweloperzy będą się starali dopasować podaż do popytu. A nie sądzę, by ten miał w tym roku gwałtownie wzrosnąć - ocenia Kirejczyk.

Niestety, nie wszędzie potwierdza się prognoza sprzed kilku miesięcy, że deweloperzy będą oferowali coraz tańsze mieszkania, przez co spadnie ich średnia cena. Np. w Warszawie, we Wrocławiu i w Trójmieście ta średnia dla mieszkań wprowadzonych do sprzedaży w czwartym kwartale minimalnie wzrosła. W stolicy mediana cen (tyle samo było wyższych i niższych) podskoczyła aż o 20 proc. w porównaniu z trzecim kwartałem. Kirejczyk wyjaśnia, że to dlatego iż deweloperzy znów zaczęli budować bardzo drogie mieszkania. Poza tym spadek cen wyhamował, gdyż duzi deweloperzy uznali, że nie muszą ich już obniżać.

Równocześnie analityk Reasa przyznaje, że w Krakowie, Łodzi i Poznaniu nowo wprowadzane na rynek mieszkania były tańsze niż w poprzednich trzech miesiącach. Najpewniej dlatego, że w tych miastach jest wciąż bardzo dużo gotowych, a niesprzedanych mieszkań.

Z najnowszego raportu Reasa wynika, że w czwartym kwartale przybyło tego typu pustostanów. To już przeszło co czwarte mieszkanie w ofercie firm deweloperskich, a w Krakowie i Poznaniu - przeszło co trzecie.


Marek Wielgo | wyborcza.biz

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?

Sroga zima ma negatywny wpływ nie tylko na budownictwo w Polsce, ale również odciska niekorzystne piętno na aktywności kredytobiorców w Wielkiej Brytanii. Z danych Banku Anglii wynika, że w styczniu liczba przyznanych kredytów hipotecznych spadła do 49 tys. z 62 tys. w grudniu.

Inflacja może niedługo zacząć niepokoić

Podobnie jednak, jak wczorajsze słabe dane o produkcji budowlano-montażowej w Polsce informacje z rynku kredytowego na Wyspach zostały potraktowane jako efekt jednorazowego zdarzenia, a nie potwierdzenie negatywnych tendencji.

Dziś inwestorzy będą czekać na informacje o styczniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych. Co prawda wciąż jeszcze jesteśmy w okresie, kiedy dynamika cen jest niewielka, a obawy przed jej przyspieszeniem ograniczone, ale w ostatnim czasie stopniowo pojawia się coraz więcej czynników mogących zakłócać takie postrzeganie sytuacji.

Podwyższona inflacja utrzymuje się w Wielkiej Brytanii, zaskakujący wzrost PPI (o 1,4% m/m) odnotowaliśmy w Stanach Zjednoczonych, narasta zagrożenie przyspieszeniem dynamiki wzrostu cen na niektórych rynkach wschodzących.

Do tego dochodzi "podejrzliwa" atmosfera wokół rynków obligacji. Jest związana z obawami o nadmierne zadłużanie się państw podczas walki z kryzysem. W takich warunkach wyższa inflacja mogłaby zniechęcać do papierów skarbowych, a spadek ich cen byłby niekorzystną okolicznością z punktu widzenia kondycji banków. Obniżałby wartość aktywów lub bezpośrednio wywierał negatywny wpływ na zyski.

ZWRÓĆ UWAGĘ:

Jak rynek obligacji będzie reagował na styczniowe dane o amerykańskiej inflacji

Ciężka zima negatywnie wpłynęła na aktywność kredytobiorców hipotecznych w Wielkiej Brytanii, co ogranicza popyt na nieruchomości

Cotygodniowe dane o liczbie nowych bezrobotnych w Ameryce po raz kolejny rozczarowały, co podtrzymuje obawy przed negatywnym wpływem sytuacji na rynku pracy na salę i tempo ożywienia gospodarczego

Rynek dnia-Akcje firm budowlanych

Indeks WIG-Budownictwo może okazać się bardzo przydatny przy ocenie przyszłej koniunktury na całym giełdowym parkiecie. Od wielu miesięcy zachowuje się odmiennie niż reszta rynku akcji. Po nieudanej II połowie 2009 r. w początkach tego roku wpadał bardzo dobrze. Ostatecznie nie udało się jednak definitywnie rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia z powrotem zwyżkowej tendencji, jaka dominowała w I połowie 2009 r. i przyniosła pokaźny zysk posiadaczom walorów spółek budowlanych, czy też siła WIG-Budownictwo z przełomu minionego i tego roku była jedynie odreagowaniem wcześniejszego spadku. Przełamanie dołka w okolicach 5 tys. pkt przemawiałoby za tym drugim scenariuszem i byłoby złym znakiem dla całego parkietu. Słabe dane o styczniowej aktywności w budownictwie, mimo że obarczone wpływem ciężkiej zimy, czyli jednorazowego czynnika, nie sprzyjają optymistycznemu spojrzeniu na walory firm budowlanych.

Katarzyna Siwek, Home Broker

źródło informacji: Home Broker

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?

Sroga zima ma negatywny wpływ nie tylko na budownictwo w Polsce, ale również odciska niekorzystne piętno na aktywności kredytobiorców w Wielkiej Brytanii. Z danych Banku Anglii wynika, że w styczniu liczba przyznanych kredytów hipotecznych spadła do 49 tys. z 62 tys. w grudniu.

Inflacja może niedługo zacząć niepokoić

Podobnie jednak, jak wczorajsze słabe dane o produkcji budowlano-montażowej w Polsce informacje z rynku kredytowego na Wyspach zostały potraktowane jako efekt jednorazowego zdarzenia, a nie potwierdzenie negatywnych tendencji.

Dziś inwestorzy będą czekać na informacje o styczniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych. Co prawda wciąż jeszcze jesteśmy w okresie, kiedy dynamika cen jest niewielka, a obawy przed jej przyspieszeniem ograniczone, ale w ostatnim czasie stopniowo pojawia się coraz więcej czynników mogących zakłócać takie postrzeganie sytuacji.

Podwyższona inflacja utrzymuje się w Wielkiej Brytanii, zaskakujący wzrost PPI (o 1,4% m/m) odnotowaliśmy w Stanach Zjednoczonych, narasta zagrożenie przyspieszeniem dynamiki wzrostu cen na niektórych rynkach wschodzących.

Do tego dochodzi "podejrzliwa" atmosfera wokół rynków obligacji. Jest związana z obawami o nadmierne zadłużanie się państw podczas walki z kryzysem. W takich warunkach wyższa inflacja mogłaby zniechęcać do papierów skarbowych, a spadek ich cen byłby niekorzystną okolicznością z punktu widzenia kondycji banków. Obniżałby wartość aktywów lub bezpośrednio wywierał negatywny wpływ na zyski.

ZWRÓĆ UWAGĘ:

Jak rynek obligacji będzie reagował na styczniowe dane o amerykańskiej inflacji

Ciężka zima negatywnie wpłynęła na aktywność kredytobiorców hipotecznych w Wielkiej Brytanii, co ogranicza popyt na nieruchomości

Cotygodniowe dane o liczbie nowych bezrobotnych w Ameryce po raz kolejny rozczarowały, co podtrzymuje obawy przed negatywnym wpływem sytuacji na rynku pracy na salę i tempo ożywienia gospodarczego

Rynek dnia-Akcje firm budowlanych

Indeks WIG-Budownictwo może okazać się bardzo przydatny przy ocenie przyszłej koniunktury na całym giełdowym parkiecie. Od wielu miesięcy zachowuje się odmiennie niż reszta rynku akcji. Po nieudanej II połowie 2009 r. w początkach tego roku wpadał bardzo dobrze. Ostatecznie nie udało się jednak definitywnie rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia z powrotem zwyżkowej tendencji, jaka dominowała w I połowie 2009 r. i przyniosła pokaźny zysk posiadaczom walorów spółek budowlanych, czy też siła WIG-Budownictwo z przełomu minionego i tego roku była jedynie odreagowaniem wcześniejszego spadku. Przełamanie dołka w okolicach 5 tys. pkt przemawiałoby za tym drugim scenariuszem i byłoby złym znakiem dla całego parkietu. Słabe dane o styczniowej aktywności w budownictwie, mimo że obarczone wpływem ciężkiej zimy, czyli jednorazowego czynnika, nie sprzyjają optymistycznemu spojrzeniu na walory firm budowlanych.

Katarzyna Siwek, Home Broker

źródło informacji: Home Broker

Cleveland najbardziej przygnębiające w USA

Najbardziej przygnębiającym amerykańskim miastem jest Cleveland w stanie Ohio - wynika z dorocznego rankingu magazynu "Forbes".

Najbardziej przygnębiającym amerykańskim miastem jest Cleveland w stanie Ohio - wynika z dorocznego rankingu magazynu "Forbes".

Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów
Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów /AFP

Położone na Środkowym Zachodzie USA Cleveland ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia, wysokie podatki, problemy z korupcją władz miejskich i słabe wyniki osiągane przez lokalne drużyny sportowe; oprócz grającej w lidze NBA drużyny koszykówki Cleveland Cavaliers. Nie bez znaczenia jest także pogoda, którą w Cleveland "Forbes" ocenia jako "kapryśną".

Bezrobocie sprawia, że populacja w tym mieście zmniejszyła się w ostatnich 50 latach niemal o połowę. Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów; sprawia to, że miasto ma jeden z wyższych w USA wskaźników "foreclosures", czyli nieruchomości odebranych przez banki z powodu niespłacania pożyczek za nieruchomości. Problemem Cleveland jest także korupcja. Z danych departamentu sprawiedliwości wynika, że od 2000 r. za to przestępstwo skazano tam ponad 300 urzędników.

Na drugim miejscu tegorocznego zestawienia 20 najbardziej przygnębiających miast w USA magazynu "Forbes" znalazło się Stockton w Kalifornii, które w ub. roku było pierwsze. Tam problemem jest wzrastające bezrobocie i wysoki wskaźnik przestępczości, długi czas dojazdu do pracy spowodowany korkami i jeden z najwyższych w USA podatek od sprzedaży.

Memphis, położone w stanie Tennessee, w rankingu magazynu "Forbes'", w którym oceniano wskaźnik złego samopoczucia mieszkańców, było trzecie. Miasto ma drugi w kolejności najwyższy wskaźnik przestępczości w całych Stanach Zjednoczonych.

W pierwszej 10 zestawienia najbardziej przygnębiających amerykańskich miast magazyn "Forbes" uplasował w kolejności: Detroit i Flint w stanie Michigan, Miami na Florydzie, St.Luis w stanie Missouri, Buffalo w stanie Nowy Jork, Canton w Ohio i Chicago w Illinois.

W przygotowanym po raz trzeci rankingu "Forbes" wziął pod uwagę 200 miast w USA, w których populacja przekracza 245 tys.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Cleveland najbardziej przygnębiające w USA

Najbardziej przygnębiającym amerykańskim miastem jest Cleveland w stanie Ohio - wynika z dorocznego rankingu magazynu "Forbes".

Najbardziej przygnębiającym amerykańskim miastem jest Cleveland w stanie Ohio - wynika z dorocznego rankingu magazynu "Forbes".

Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów
Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów /AFP

Położone na Środkowym Zachodzie USA Cleveland ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia, wysokie podatki, problemy z korupcją władz miejskich i słabe wyniki osiągane przez lokalne drużyny sportowe; oprócz grającej w lidze NBA drużyny koszykówki Cleveland Cavaliers. Nie bez znaczenia jest także pogoda, którą w Cleveland "Forbes" ocenia jako "kapryśną".

Bezrobocie sprawia, że populacja w tym mieście zmniejszyła się w ostatnich 50 latach niemal o połowę. Na przedmieściach Cleveland znajduje się wiele opuszczonych domów; sprawia to, że miasto ma jeden z wyższych w USA wskaźników "foreclosures", czyli nieruchomości odebranych przez banki z powodu niespłacania pożyczek za nieruchomości. Problemem Cleveland jest także korupcja. Z danych departamentu sprawiedliwości wynika, że od 2000 r. za to przestępstwo skazano tam ponad 300 urzędników.

Na drugim miejscu tegorocznego zestawienia 20 najbardziej przygnębiających miast w USA magazynu "Forbes" znalazło się Stockton w Kalifornii, które w ub. roku było pierwsze. Tam problemem jest wzrastające bezrobocie i wysoki wskaźnik przestępczości, długi czas dojazdu do pracy spowodowany korkami i jeden z najwyższych w USA podatek od sprzedaży.

Memphis, położone w stanie Tennessee, w rankingu magazynu "Forbes'", w którym oceniano wskaźnik złego samopoczucia mieszkańców, było trzecie. Miasto ma drugi w kolejności najwyższy wskaźnik przestępczości w całych Stanach Zjednoczonych.

W pierwszej 10 zestawienia najbardziej przygnębiających amerykańskich miast magazyn "Forbes" uplasował w kolejności: Detroit i Flint w stanie Michigan, Miami na Florydzie, St.Luis w stanie Missouri, Buffalo w stanie Nowy Jork, Canton w Ohio i Chicago w Illinois.

W przygotowanym po raz trzeci rankingu "Forbes" wziął pod uwagę 200 miast w USA, w których populacja przekracza 245 tys.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Jeden pokój mniej za średnią krajową

Zarabiając średnią krajową można było w styczniu w Łodzi kupić na kredyt mieszkanie mniejsze o prawie 20 metrów kwadratowych niż przed miesiącem.

Co miesiąc Open Finance sprawdza, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt osoba zarabiająca dokładnie tyle, ile wynosi średnia krajowa publikowana przez GUS. W styczniu przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3231 zł i była aż o 11,5 proc. niższa od grudniowej. W dużej mierze jest to efekt premii i nagród wypłaconych pracownikom w grudniu, co zaburzyło miesięczną statystykę.

Tak duży spadek wynagrodzeń musiał oczywiście odbić się sporym spadkiem zdolności kredytowej, a co za tym idzie i powierzchni mieszkania, które można na kredyt kupić. Największa zmiana zaszła w miastach, w których w ostatnim czasie ceny nieruchomości najbardziej wzrosły, czyli w Gdańsku, Poznaniu i Łodzi. W tych trzech miastach powierzchnia mieszkania dostępnego dla rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwie średnie krajowe, spadła o ponad 20 proc. Za grudniową pensję łódzka rodzina mogła średnio dostać kredyt na mieszkanie o powierzchni 93,7 m2, styczniowa wystarczy już tylko na 74,4 m2, czyli mniejsze o jeden pokój. 74,4 m2 to poziom bliski temu z października, kiedy to średnia krajowa pozwalała łódzkiej rodzinie na kredyt na mieszkanie o powierzchni 73,9 m2.

Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu, gdzie miesięczne spadki powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt wyniosły od 17,7 do 19,3 proc.

Jeszcze gorzej ma singiel, który tylko w Łodzi dostanie kredyt na ponad 30-metrowe mieszkanie. W Warszawie, gdzie mediana ceny transakcyjnej w styczniu wyniosła 7694 zł, banki sfinansują jednej osobie mieszkanie o powierzchni zaledwie 19,2 m2, o 14,6 proc. mniejsze niż miesiąc wcześniej.

Jak duże mieszkanie można kupić w danym mieście?

Open Finance

Warto przy tym zauważyć, że zdolność kredytowa jest bardzo wrażliwa na zmiany przychodów kredytobiorcy. Miesiąc do miesiąca wynagrodzenie spadło o 11,5 proc., a mediana zdolności kredytowej o 18,9 proc. dla rodziny 2+1 i o 15,6 proc. dla singla. Sytuacji nie uratowała postępująca powoli liberalizacja rynku kredytowego - w ostatnim miesiącu kolejnych kilka banków obniżyło marże kredytowe.

Marcin Krasoń

 

Źródło: interia.pl

Jeden pokój mniej za średnią krajową

Zarabiając średnią krajową można było w styczniu w Łodzi kupić na kredyt mieszkanie mniejsze o prawie 20 metrów kwadratowych niż przed miesiącem.

Co miesiąc Open Finance sprawdza, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt osoba zarabiająca dokładnie tyle, ile wynosi średnia krajowa publikowana przez GUS. W styczniu przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3231 zł i była aż o 11,5 proc. niższa od grudniowej. W dużej mierze jest to efekt premii i nagród wypłaconych pracownikom w grudniu, co zaburzyło miesięczną statystykę.

Tak duży spadek wynagrodzeń musiał oczywiście odbić się sporym spadkiem zdolności kredytowej, a co za tym idzie i powierzchni mieszkania, które można na kredyt kupić. Największa zmiana zaszła w miastach, w których w ostatnim czasie ceny nieruchomości najbardziej wzrosły, czyli w Gdańsku, Poznaniu i Łodzi. W tych trzech miastach powierzchnia mieszkania dostępnego dla rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwie średnie krajowe, spadła o ponad 20 proc. Za grudniową pensję łódzka rodzina mogła średnio dostać kredyt na mieszkanie o powierzchni 93,7 m2, styczniowa wystarczy już tylko na 74,4 m2, czyli mniejsze o jeden pokój. 74,4 m2 to poziom bliski temu z października, kiedy to średnia krajowa pozwalała łódzkiej rodzinie na kredyt na mieszkanie o powierzchni 73,9 m2.

Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu, gdzie miesięczne spadki powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt wyniosły od 17,7 do 19,3 proc.

Jeszcze gorzej ma singiel, który tylko w Łodzi dostanie kredyt na ponad 30-metrowe mieszkanie. W Warszawie, gdzie mediana ceny transakcyjnej w styczniu wyniosła 7694 zł, banki sfinansują jednej osobie mieszkanie o powierzchni zaledwie 19,2 m2, o 14,6 proc. mniejsze niż miesiąc wcześniej.

Jak duże mieszkanie można kupić w danym mieście?

Open Finance

Warto przy tym zauważyć, że zdolność kredytowa jest bardzo wrażliwa na zmiany przychodów kredytobiorcy. Miesiąc do miesiąca wynagrodzenie spadło o 11,5 proc., a mediana zdolności kredytowej o 18,9 proc. dla rodziny 2+1 i o 15,6 proc. dla singla. Sytuacji nie uratowała postępująca powoli liberalizacja rynku kredytowego - w ostatnim miesiącu kolejnych kilka banków obniżyło marże kredytowe.

Marcin Krasoń

 

Źródło: interia.pl

Zielona przyszłość budownictwa

Zielona przyszłość budownictwa
Firmy budownictwa przemysłowego liczą na duże kontrakty w branży elektroenergetycznej. Szansą jest rozwój odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza farm wiatrowych i biogazowni.

Perspektywicznym sektorem dla budownictwa jest energetyka - to zaklęcie powtarzane coraz częściej przez szefów firm budowlanych realizujących dziś kontrakty infrastrukturalne lub przemysłowe. To właśnie w energetyce, branży "skazanej na inwestycje", upatrują oni szans na przeniesienie aktywności w momencie, kiedy zacznie wyhamowywać boom w budownictwie drogowym. Rzeczywiście, polska energetyka wymaga wielkich nakładów na uruchomienie nowych mocy oraz na modernizację istniejącego potencjału czy infrastruktury przesyłowej. Przetargi zaczynają już się pojawiać. Z drugiej jednak strony największe planowane i zapowiadane przez energetykę przedsięwzięcia wciąż pozostają na papierze.

- Inwestycje w elektrownie węglowe wiążą się dzisiaj z ogromnym ryzykiem, znacznie większym niż w przypadku budowy elektrowni wiatrowych, elektrociepłowni czy elektrowni na biomasę. Dzieje się tak, ponieważ nie wiemy, ile będą kosztować prawa do emisji CO2 i kiedy technologia CCS będzie możliwa do przemysłowego zastosowania - wyjaśnia Torbjörn Wahlborg, dyrektor generalny Vattenfall w Polsce.

Z prognozy zapotrzebowania na paliwa i energię, stanowiącej załącznik do przyjętej w listopadzie 2009 r. przez rząd "Polityki energetycznej Polski do roku 2030", wynika, że w latach 2008-10 w elektrowniach systemowych nastąpią odtworzenia lub powstaną nowe moce o łącznej mocy 1778 MW. W tym okresie głębokiej modernizacji zostanie poddanych 992 MW. W latach 2011-15 głębokiej modernizacji ma ulec 5332 MW, a nowe moce i odtworzenia będą na poziomie 1980 MW.

Do Ministerstwa Gospodarki zgłoszono informacje o fizycznie rozpoczętych inwestycjach w elektrowniach węglowych o łącznej mocy blisko 10 tys. MW. Wielu specjalistów ostrożnie podchodzi jednak do tych planów.

Z umiarkowanym optymizmem o budowie nowych bloków wypowiadają się też dostawcy urządzeń.

- O budowie nowych jednostek wytwórczych w Polsce mówi się od dawna, spodziewam się, że w roku 2010 zostaną wybrani wykonawcy dla 2-3 dużych bloków - prognozuje Jarosław Mlonka, prezes Foster Wheeler Energia Polska.

To oznacza, że nadzieje wielu firm budowlanych na pozyskanie dużych kontraktów w energetyce mogą się nie spełnić, ponieważ pracy dla wszystkich nie wystarczy. Szansą dla przedsiębiorstw budowlanych jest za to spodziewany znaczący rozwój odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza biogazowni i farm wiatrowych.

W polityce energetycznej założono powstanie do roku 2020 średnio jednej biogazowni w każdej gminie. Zdaniem resortu gospodarki, w roku 2020 może działać w Polsce nawet 2,5 tys. biogazowni o łącznej mocy 3 tys. MW.

Koszt jednej biogazowni o mocy 1 MW może wynieść nawet 20 mln zł. Jest to więc łakomy kąsek dla firm budowlanych, gdyż niemal od zera powstaje rynek o wartości około 50 mld zł. Problemem może być brak doświadczenia wielu firm w realizacji tego typu inwestycji.

Coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla firm budowlanych jest energetyka wiatrowa. Według prognoz Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (EWEA), w Polsce w roku 2020 mają istnieć farmy o mocy 10,5 tys. MW.

W przypadku biogazowni i farm wiatrowych zazwyczaj musi być zbudowana także towarzysząca infrastruktura, jak np. drogi czy przyłączenia do sieci. To szansa na dodatkowe prace dla firm budowlanych. Pod warunkiem, że i te mniejsze inwestycje nie pozostaną w sferze wizji i planów.

Dariusz Ciepiela

źródło informacji: Nowy Przemysł

interia.pl

Zdjęcie: AFP

Zielona przyszłość budownictwa

Zielona przyszłość budownictwa
Firmy budownictwa przemysłowego liczą na duże kontrakty w branży elektroenergetycznej. Szansą jest rozwój odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza farm wiatrowych i biogazowni.

Perspektywicznym sektorem dla budownictwa jest energetyka - to zaklęcie powtarzane coraz częściej przez szefów firm budowlanych realizujących dziś kontrakty infrastrukturalne lub przemysłowe. To właśnie w energetyce, branży "skazanej na inwestycje", upatrują oni szans na przeniesienie aktywności w momencie, kiedy zacznie wyhamowywać boom w budownictwie drogowym. Rzeczywiście, polska energetyka wymaga wielkich nakładów na uruchomienie nowych mocy oraz na modernizację istniejącego potencjału czy infrastruktury przesyłowej. Przetargi zaczynają już się pojawiać. Z drugiej jednak strony największe planowane i zapowiadane przez energetykę przedsięwzięcia wciąż pozostają na papierze.

- Inwestycje w elektrownie węglowe wiążą się dzisiaj z ogromnym ryzykiem, znacznie większym niż w przypadku budowy elektrowni wiatrowych, elektrociepłowni czy elektrowni na biomasę. Dzieje się tak, ponieważ nie wiemy, ile będą kosztować prawa do emisji CO2 i kiedy technologia CCS będzie możliwa do przemysłowego zastosowania - wyjaśnia Torbjörn Wahlborg, dyrektor generalny Vattenfall w Polsce.

Z prognozy zapotrzebowania na paliwa i energię, stanowiącej załącznik do przyjętej w listopadzie 2009 r. przez rząd "Polityki energetycznej Polski do roku 2030", wynika, że w latach 2008-10 w elektrowniach systemowych nastąpią odtworzenia lub powstaną nowe moce o łącznej mocy 1778 MW. W tym okresie głębokiej modernizacji zostanie poddanych 992 MW. W latach 2011-15 głębokiej modernizacji ma ulec 5332 MW, a nowe moce i odtworzenia będą na poziomie 1980 MW.

Do Ministerstwa Gospodarki zgłoszono informacje o fizycznie rozpoczętych inwestycjach w elektrowniach węglowych o łącznej mocy blisko 10 tys. MW. Wielu specjalistów ostrożnie podchodzi jednak do tych planów.

Z umiarkowanym optymizmem o budowie nowych bloków wypowiadają się też dostawcy urządzeń.

- O budowie nowych jednostek wytwórczych w Polsce mówi się od dawna, spodziewam się, że w roku 2010 zostaną wybrani wykonawcy dla 2-3 dużych bloków - prognozuje Jarosław Mlonka, prezes Foster Wheeler Energia Polska.

To oznacza, że nadzieje wielu firm budowlanych na pozyskanie dużych kontraktów w energetyce mogą się nie spełnić, ponieważ pracy dla wszystkich nie wystarczy. Szansą dla przedsiębiorstw budowlanych jest za to spodziewany znaczący rozwój odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza biogazowni i farm wiatrowych.

W polityce energetycznej założono powstanie do roku 2020 średnio jednej biogazowni w każdej gminie. Zdaniem resortu gospodarki, w roku 2020 może działać w Polsce nawet 2,5 tys. biogazowni o łącznej mocy 3 tys. MW.

Koszt jednej biogazowni o mocy 1 MW może wynieść nawet 20 mln zł. Jest to więc łakomy kąsek dla firm budowlanych, gdyż niemal od zera powstaje rynek o wartości około 50 mld zł. Problemem może być brak doświadczenia wielu firm w realizacji tego typu inwestycji.

Coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla firm budowlanych jest energetyka wiatrowa. Według prognoz Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (EWEA), w Polsce w roku 2020 mają istnieć farmy o mocy 10,5 tys. MW.

W przypadku biogazowni i farm wiatrowych zazwyczaj musi być zbudowana także towarzysząca infrastruktura, jak np. drogi czy przyłączenia do sieci. To szansa na dodatkowe prace dla firm budowlanych. Pod warunkiem, że i te mniejsze inwestycje nie pozostaną w sferze wizji i planów.

Dariusz Ciepiela

źródło informacji: Nowy Przemysł

interia.pl

Zdjęcie: AFP

"To następny dom, który zabiorą Niemcy"

Mnożą się niemieckie pozwy o zwrot majątków w Polsce "To jest następny dom z mieszkańcami, który zabiorą Niemcy. Kolejny rząd czeka na cud – my na ratunek" - taki szyld wywiesili lokatorzy jednej z gdańskich kamienic, sąsiedzi Lecha Wałęsy. Po kilku głośnych wyrokach do sądów trafiają nowe niemieckie pozwy. Prawnicy podkreślają, że polskie prawo nie chroni przed roszczeniami niemieckich przesiedleńców, walczących o majątki utracone po 1945 roku. – Sądy często nie mają świadomości prawnej - przekonuje prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kamienica przy ul. Polanki 58 w Gdańsku Oliwie niebawem wróci w posiadanie niemieckich spadkobierców. W czerwcu 2007 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał gminie zwrot nieruchomości, a Sąd Apelacyjny podtrzymał 30 grudnia 2009 roku wyrok Sądu Okręgowego. Zrozpaczeni lokatorzy wywiesili szyld: "To jest następny dom z mieszkańcami, który zabiorą Niemcy. Kolejny rząd czeka na cud – my mieszkańcy na ratunek".

– Wołamy o pomoc już dwa lata. Wciąż bezskutecznie – żali się Andrzej Felsztyński, mieszkaniec budynku, o który upomnieli się niemieccy spadkobiercy Augusta Lipczyńskiego, obywatela Wolnego Miasta Gdańsk - kupca, który najprawdopodobniej w 1941 roku otrzymał nakaz zmiany nazwiska na Lindhoff.

Dom w miejscowości Narty, którego zwrot przed polskim sądem ostatecznie wywalczyła mieszkająca w Niemczech dawna właścicielka Agnes Trawny, fot. PAP/Monika Kaczyńska


– Lindhoff był właścicielem kamienicy według księgi adresowej z 1937 roku. Zmarł w 1963 roku w Gdańsku, wcześniej zapisując majątek niemieckiej rodzinie. Ta jednak nie była w stanie utrzymać budynku i w 1977 roku kamienicę przejęło miasto – przypomina historię budynku Felsztyński.

Sądy nie mają świadomości prawnej

– Sądy, przy rozpatrywaniu wniosków niemieckich obywateli starających się o odzyskanie nieruchomości należących przed wojną do ich przodków, często nie mają świadomości prawnej. Gdyby interpretowały rozwiązania prawne z 1946 roku, które nie przestały obowiązywać, to Niemcy nie wygrywali procesów  – uważa prof. Aurelia Nowicka, pracownik naukowy Katedry Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Problem w tym, że w rozpatrywaniu tego typu spraw stosuje się często rękojmię wiary publicznej ksiąg wieczystych, czyli uwzględnia się stan wpisany w księgach, a nie stan prawny, według którego tych zapisów być nie powinno.

Efekt? Niemieccy spadkobiercy składają w sądach wnioski o zwrot mienia i często wygrywają postępowania.

– Sądy próbują kwestionować prawo, które po wojnie uznano za nieodwracalne – mówi prof. Nowicka i przypomina ustawę z 1961 roku, która regulowała kwestię majątków poniemieckich. – Ówczesny mechanizm utraty własności był słuszny i nawiązywał do dekretu z 1946 roku. Osoby, które rezygnowały z polskiego obywatelstwa, traciły majątki, które przechodziły w posiadanie Skarbu Państwa. Te osoby otrzymywały w Niemczech świadczenie wyrównawcze – przypomina prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

"Czujemy się oszukani"

– Miasto obiecało pomoc. Radni zapewniali, że nie stracimy mieszkań i po cichu przyznawali nam rację. A teraz do kamery mówią, że sprawa jest beznadziejna. Czujemy się oszukani – wyznaje lokatorka kamienicy przy ul. Polanki Ewa Cierpikowska. – Dowiedzieliśmy się jeszcze, że zostaniemy wymeldowani – dodaje.

– Jeśli obecni właściciele kamienicy zdecydują się wymeldować lokatorów, miasto zaoferuje poszkodowanym pomoc – uspokaja wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki (PO), który odpowiada m.in. za gospodarkę komunalną miasta.

Tyle, że to co oferuje miasto, jest dla mieszkańców kamienicy nie do przyjęcia. – Większy metraż w dobrej lokalizacji mamy zamienić na lokale na peryferiach Gdańska. Na każdego lokatora będzie tam przypadać 10 metrów kwadratowych – tłumaczy Felsztyński.

– Trudno, żeby mieszkańcy podupadającej kamienicy otrzymali apartamenty w centrum miasta. Nie powinni wybrzydzać. To nie są ludzie majętni. Miasto może zaoferować lokale socjalne – odpowiada Lisicki.

Cierpikowscy

Ewa i Stanisław Cierpikowscy mieszkają na Polanki od 26 lat. Cierpikowska pracowała w kiosku ruchu. Jej mąż w stoczni. Na jednej zmianie z Lechem Wałęsą. Posesja prezydenta znajduje się zaledwie sto metrów od kamienicy, w której mieszkają Cierpikowscy.

– Razem z Wałęsą walczyli o wolność. Dziś prezydent mieszka pięknie, a nam grozi bruk – żali się Cierpikowska.

– Czuję się oszukany. Daliśmy się zwieść gminie, która obiecała, że po 30 latach przejmie kamienicę przez zasiedzenie – wyznaje Stanisław Cierplikowski. – Nie chcę iść mieszkać na gdzieś pod obwodnicę, gdzie daleko do lekarza – dodaje.

Maciejewiczowie

Mija 18 rok, odkąd Jacek Maciejewicz zamieszkał na Polanki. Sprowadził się z żoną, matką i ciężko chorą babką. Żeby zamieszkać w Oliwie, oddał w zamian dwa mieszkania spółdzielcze.

– Przez osiem lat remontowaliśmy mieszkanie. Wszystko było do wymiany. Rury, ściany, ogrzewanie. Sąsiedzi dziwili się, że działamy z takim rozmachem, ale myślałem, że to będzie wielopokoleniowy dom – tłumaczy Maciejewicz.

W mieszkaniu urządził pracownię. Rzeźbi w bursztynie a figurki sprzedaje galeriom i zagranicznych kontrahentom.

– Utrzymuję rodzinę z tej pracy. Strata lokalu to byłby wyrok. W 30-metrowym mieszkaniu nie urządzę pracowni, a na wynajęcie dodatkowego lokalu zwyczajnie mnie nie stać – przyznaje Maciejewicz.

Felsztyńscy

Mieszkanie Andrzeja Felsztyńskiego zajmował wcześniej jego ojciec i dziadek. Kamienica była ruderą bez bieżącej wody, ogrzewania i szyb w oknach. Wcześniej mieściła się tu niemiecka gospoda "Weißes Lamm" ("Białe Jagnię").

– Dziadek mieszkał tu od lat 40. Ja od urodzenia, czyli od 1952 roku. Pamiętam, że budynek przypominał ruinę. Ojciec dwa razy robił ogrzewanie, bo zimą 1968 roku popękały wszystkie kaloryfery. Utopiliśmy w ten budynek dużo pieniędzy – opowiada Felsztyński, który dobrze pamięta właściciela kamienicy – Lindhoffa. – Mieszkał na najwyższym piętrze. W ogóle nie mówił po polsku. Teraz jego wnuki ustalą nowe warunki. Mogą nas zabić czynszem. Teraz płacimy 550 zł, ale mówi się o kwocie 2500 zł. To więcej niż żona i ja razem zarabiamy – tłumaczy.

Felsztyński ma żal do administracji miejskiej i kolejnych rządów. – W 1996 roku gmina napisała list do wnuków Lindhoffa z prośbą o zrzeczenie się praw do budynku. Spadkobiercy odpisali, że nie interesują się naszą kamienicą i uznają sprawę za zakończoną. Gmina zaprzestała wszelkich działań – mówi Felsztyński.

Gdańsk nie chce precedensu

Pytamy wiceprezydenta Gdańska, dlaczego gmina nie zdecydowała się na wykupienie kamienicy i tym samym rozwiązanie problemu obecnych lokatorów. W 2009 roku urząd miejski w Sopocie poszedł na ratunek mieszkańcom kamienicy przy ul. Haffnera 38 i wykupił budynek za blisko 2,5 mln zł. (od firmy, która nabyła nieruchomość od niemieckich właścicieli).

– Nie chcemy stworzyć precedensu. To by nas obligowało do wykupywania wszystkich kamienic, które przejdą w posiadanie prawowitych właścicieli – odpowiada wiceprezydent Lisicki i zaraz dodaje:

– Lokatorzy kamienicy przy ul. Polanki grają na emocjach narodowych. Mówią o Niemcach, tymczasem właścicielem mógłby być Francuz, czy Polak. Takich spraw jest w całej Polsce tysiące. W samym Gdańsku kilkanaście.

Na początku lutego Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał gminie oddać zabytkową Basztę Latarnianą spadkobiercom rodziny Trenks-Kranz. Analogicznych spraw o atrakcyjne nieruchomości w centrum miasta gmina  przegrała już dziewięć. Na rozstrzygnięcie czeka 13 kolejnych. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok sądu niższej instancji nakazujący zwrot niemieckim spadkobiercom gdańskiej kamienicy przy ul. Polanki.

– Gmina nie twierdziła, że jest właścicielem kamienicy. Kwestionowała jedynie, że powodowie mają prawo do ubiegania się o wydanie nieruchomości – uzasadnia wyrok rzecznik Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Roman Kowalkowski.

– Czy nowy właściciel ma prawo wyrzucić mieszkańców na bruk?

– Lokatorów obowiązują przepisy o najmie. Taką umowę można wypowiedzieć – wyjaśnia rzecznik Sądu Apelacyjnego.

Wiceprezydent Lisicki dodaje: – Miasto walczy z właścicielami już tylko o pieniądze. Chcemy odzyskać nakłady, które ponieśliśmy administrując budynek przez 30 lat.

Szacujemy, że wydaliśmy na budynek 800 tys. zł, sąd przyznał nam 82 tys. zł. W chwili, gdy niemieccy spadkobiercy Lindhoffa wpłacą na konto gminy ustaloną przez sąd kwotę za opiekę nad budynkiem, przejmą kontrolę na kamienicą.

Kto monitoruje procesy?

Procesy ws. roszczeń niemieckich w Polsce nie są skrupulatnie monitorowane przez rząd. Na prośbę o sporządzenie raportu określającego skalę problemu, Ministerstwo Sprawiedliwości odesłało nas do sądów powszechnych i resortu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Po trzech tygodniach MSWiA przesłało dane z województw – lubuskiego, pomorskiego, zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, opolskiego, dolnośląskiego i warmińsko-mazurskiego, z których wynika, że w 2009 roku toczyły się zaledwie trzy procesy - wszystkie na Mazurach.

"Wpłynęły trzy wnioski o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnych przejmujących nieruchomości o łącznej powierzchni 69,23 ha na rzecz Skarbu Państwa w związku z wyjazdem ich właścicieli do Republiki Federalnej Niemiec" – czytamy w raporcie.

– Ale najlepszym źródłem informacji o roszczeniach są sądy powszechne – tłumaczy rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak.

– Takich spraw jest z pewnością znacznie więcej – uważa prof. Nowicka.

Informacji o procesach ws. roszczeń nie posiadają też prezydenci miast, wojewodowie, starostowie, Wydziały Infrastruktury i Geodezji – wynika z raportu.

Mazury najbardziej niemieckie

Przed dwoma laty MSWiA sporządziło zbiorcze dane dotyczące spraw skierowanych do sądów w 2008 roku. Informacje znów były szacunkowe a liczba procesów oscylowała wokół kilkudziesięciu.

Najwięcej procesów toczyło się w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie Skarb Państwa przejął po wojnie 12,5 tys. działek i nieruchomości, a przesiedlonych zostało ok. 150 tys. obywateli niemieckich.

W 2007 roku ośmiu obywateli Niemiec, przesiedlonych zaraz po wojnie, skierowało pisma do Ministerstwa Skarbu, w których domagali się zwrotu nieruchomości na Dolnym Śląsku. Wszystkie zostały rozpatrzone odmownie.

Jak wynika z raportu MSWiA, w 2008 roku w województwach Lubuskim i Pomorskim toczyły się dwa procesy – w Zielonej Górze i w Sopocie. W Wielkopolsce i Zachodniopomorskiem nie zgłoszono formalnych wniosków o odzyskanie mienia.

Najgłośniejszy "polsko-niemiecki" proces o mienie dotyczył dwóch posiadłości we wsiach Narty i Witkówek.

Po wieloletnich staraniach Niemka Agnes Trawny odzyskała prawo do gruntów o łącznej powierzchni 59 hektarów a w listopadzie 2009 roku sąd okręgowy w Olsztynie orzekł 1 mln 108 tys. zł odszkodowania.

W tym samym czasie sąd w Szczytnie nakazał eksmisję rodzin zamieszkujących domy, będące ojcowizną Niemki.

Ilu jeszcze?

Zdaniem prof. Aurelii Nowickiej z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza skala zjawiska roszczeń tzw. późnych przesiedleńców (osób, które zrezygnowały z polskiego obywatelstwa w latach 50., 60, 70. i 80.) wciąż nie jest oszacowana.

– Liczba nieruchomości, o które mogą ubiegać się Niemcy jest niemożliwa do określenia. Mówi się natomiast o skali ryzyka. Jedne źródła podają, że od 1956 do 1983 roku Polskę opuściło 600 tys. wysiedleńców Niemieckich. Inne, że od 1950 roku do 1983 roku, nawet 2 miliony – dodaje.

Mieszkańcy kamienicy przy ul. Polanki wspominają ostatnią noc sylwestrową. – Staliśmy w korytarzu i płakaliśmy jak dzieci. Zastanawialiśmy się, gdzie będziemy mieszkać za rok.


Źródło: onet.pl

"To następny dom, który zabiorą Niemcy"

Mnożą się niemieckie pozwy o zwrot majątków w Polsce "To jest następny dom z mieszkańcami, który zabiorą Niemcy. Kolejny rząd czeka na cud – my na ratunek" - taki szyld wywiesili lokatorzy jednej z gdańskich kamienic, sąsiedzi Lecha Wałęsy. Po kilku głośnych wyrokach do sądów trafiają nowe niemieckie pozwy. Prawnicy podkreślają, że polskie prawo nie chroni przed roszczeniami niemieckich przesiedleńców, walczących o majątki utracone po 1945 roku. – Sądy często nie mają świadomości prawnej - przekonuje prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kamienica przy ul. Polanki 58 w Gdańsku Oliwie niebawem wróci w posiadanie niemieckich spadkobierców. W czerwcu 2007 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał gminie zwrot nieruchomości, a Sąd Apelacyjny podtrzymał 30 grudnia 2009 roku wyrok Sądu Okręgowego. Zrozpaczeni lokatorzy wywiesili szyld: "To jest następny dom z mieszkańcami, który zabiorą Niemcy. Kolejny rząd czeka na cud – my mieszkańcy na ratunek".

– Wołamy o pomoc już dwa lata. Wciąż bezskutecznie – żali się Andrzej Felsztyński, mieszkaniec budynku, o który upomnieli się niemieccy spadkobiercy Augusta Lipczyńskiego, obywatela Wolnego Miasta Gdańsk - kupca, który najprawdopodobniej w 1941 roku otrzymał nakaz zmiany nazwiska na Lindhoff.

Dom w miejscowości Narty, którego zwrot przed polskim sądem ostatecznie wywalczyła mieszkająca w Niemczech dawna właścicielka Agnes Trawny, fot. PAP/Monika Kaczyńska


– Lindhoff był właścicielem kamienicy według księgi adresowej z 1937 roku. Zmarł w 1963 roku w Gdańsku, wcześniej zapisując majątek niemieckiej rodzinie. Ta jednak nie była w stanie utrzymać budynku i w 1977 roku kamienicę przejęło miasto – przypomina historię budynku Felsztyński.

Sądy nie mają świadomości prawnej

– Sądy, przy rozpatrywaniu wniosków niemieckich obywateli starających się o odzyskanie nieruchomości należących przed wojną do ich przodków, często nie mają świadomości prawnej. Gdyby interpretowały rozwiązania prawne z 1946 roku, które nie przestały obowiązywać, to Niemcy nie wygrywali procesów  – uważa prof. Aurelia Nowicka, pracownik naukowy Katedry Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Problem w tym, że w rozpatrywaniu tego typu spraw stosuje się często rękojmię wiary publicznej ksiąg wieczystych, czyli uwzględnia się stan wpisany w księgach, a nie stan prawny, według którego tych zapisów być nie powinno.

Efekt? Niemieccy spadkobiercy składają w sądach wnioski o zwrot mienia i często wygrywają postępowania.

– Sądy próbują kwestionować prawo, które po wojnie uznano za nieodwracalne – mówi prof. Nowicka i przypomina ustawę z 1961 roku, która regulowała kwestię majątków poniemieckich. – Ówczesny mechanizm utraty własności był słuszny i nawiązywał do dekretu z 1946 roku. Osoby, które rezygnowały z polskiego obywatelstwa, traciły majątki, które przechodziły w posiadanie Skarbu Państwa. Te osoby otrzymywały w Niemczech świadczenie wyrównawcze – przypomina prof. Uniwersytetu Adama Mickiewicza.

"Czujemy się oszukani"

– Miasto obiecało pomoc. Radni zapewniali, że nie stracimy mieszkań i po cichu przyznawali nam rację. A teraz do kamery mówią, że sprawa jest beznadziejna. Czujemy się oszukani – wyznaje lokatorka kamienicy przy ul. Polanki Ewa Cierpikowska. – Dowiedzieliśmy się jeszcze, że zostaniemy wymeldowani – dodaje.

– Jeśli obecni właściciele kamienicy zdecydują się wymeldować lokatorów, miasto zaoferuje poszkodowanym pomoc – uspokaja wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki (PO), który odpowiada m.in. za gospodarkę komunalną miasta.

Tyle, że to co oferuje miasto, jest dla mieszkańców kamienicy nie do przyjęcia. – Większy metraż w dobrej lokalizacji mamy zamienić na lokale na peryferiach Gdańska. Na każdego lokatora będzie tam przypadać 10 metrów kwadratowych – tłumaczy Felsztyński.

– Trudno, żeby mieszkańcy podupadającej kamienicy otrzymali apartamenty w centrum miasta. Nie powinni wybrzydzać. To nie są ludzie majętni. Miasto może zaoferować lokale socjalne – odpowiada Lisicki.

Cierpikowscy

Ewa i Stanisław Cierpikowscy mieszkają na Polanki od 26 lat. Cierpikowska pracowała w kiosku ruchu. Jej mąż w stoczni. Na jednej zmianie z Lechem Wałęsą. Posesja prezydenta znajduje się zaledwie sto metrów od kamienicy, w której mieszkają Cierpikowscy.

– Razem z Wałęsą walczyli o wolność. Dziś prezydent mieszka pięknie, a nam grozi bruk – żali się Cierpikowska.

– Czuję się oszukany. Daliśmy się zwieść gminie, która obiecała, że po 30 latach przejmie kamienicę przez zasiedzenie – wyznaje Stanisław Cierplikowski. – Nie chcę iść mieszkać na gdzieś pod obwodnicę, gdzie daleko do lekarza – dodaje.

Maciejewiczowie

Mija 18 rok, odkąd Jacek Maciejewicz zamieszkał na Polanki. Sprowadził się z żoną, matką i ciężko chorą babką. Żeby zamieszkać w Oliwie, oddał w zamian dwa mieszkania spółdzielcze.

– Przez osiem lat remontowaliśmy mieszkanie. Wszystko było do wymiany. Rury, ściany, ogrzewanie. Sąsiedzi dziwili się, że działamy z takim rozmachem, ale myślałem, że to będzie wielopokoleniowy dom – tłumaczy Maciejewicz.

W mieszkaniu urządził pracownię. Rzeźbi w bursztynie a figurki sprzedaje galeriom i zagranicznych kontrahentom.

– Utrzymuję rodzinę z tej pracy. Strata lokalu to byłby wyrok. W 30-metrowym mieszkaniu nie urządzę pracowni, a na wynajęcie dodatkowego lokalu zwyczajnie mnie nie stać – przyznaje Maciejewicz.

Felsztyńscy

Mieszkanie Andrzeja Felsztyńskiego zajmował wcześniej jego ojciec i dziadek. Kamienica była ruderą bez bieżącej wody, ogrzewania i szyb w oknach. Wcześniej mieściła się tu niemiecka gospoda "Weißes Lamm" ("Białe Jagnię").

– Dziadek mieszkał tu od lat 40. Ja od urodzenia, czyli od 1952 roku. Pamiętam, że budynek przypominał ruinę. Ojciec dwa razy robił ogrzewanie, bo zimą 1968 roku popękały wszystkie kaloryfery. Utopiliśmy w ten budynek dużo pieniędzy – opowiada Felsztyński, który dobrze pamięta właściciela kamienicy – Lindhoffa. – Mieszkał na najwyższym piętrze. W ogóle nie mówił po polsku. Teraz jego wnuki ustalą nowe warunki. Mogą nas zabić czynszem. Teraz płacimy 550 zł, ale mówi się o kwocie 2500 zł. To więcej niż żona i ja razem zarabiamy – tłumaczy.

Felsztyński ma żal do administracji miejskiej i kolejnych rządów. – W 1996 roku gmina napisała list do wnuków Lindhoffa z prośbą o zrzeczenie się praw do budynku. Spadkobiercy odpisali, że nie interesują się naszą kamienicą i uznają sprawę za zakończoną. Gmina zaprzestała wszelkich działań – mówi Felsztyński.

Gdańsk nie chce precedensu

Pytamy wiceprezydenta Gdańska, dlaczego gmina nie zdecydowała się na wykupienie kamienicy i tym samym rozwiązanie problemu obecnych lokatorów. W 2009 roku urząd miejski w Sopocie poszedł na ratunek mieszkańcom kamienicy przy ul. Haffnera 38 i wykupił budynek za blisko 2,5 mln zł. (od firmy, która nabyła nieruchomość od niemieckich właścicieli).

– Nie chcemy stworzyć precedensu. To by nas obligowało do wykupywania wszystkich kamienic, które przejdą w posiadanie prawowitych właścicieli – odpowiada wiceprezydent Lisicki i zaraz dodaje:

– Lokatorzy kamienicy przy ul. Polanki grają na emocjach narodowych. Mówią o Niemcach, tymczasem właścicielem mógłby być Francuz, czy Polak. Takich spraw jest w całej Polsce tysiące. W samym Gdańsku kilkanaście.

Na początku lutego Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał gminie oddać zabytkową Basztę Latarnianą spadkobiercom rodziny Trenks-Kranz. Analogicznych spraw o atrakcyjne nieruchomości w centrum miasta gmina  przegrała już dziewięć. Na rozstrzygnięcie czeka 13 kolejnych. Wcześniej Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok sądu niższej instancji nakazujący zwrot niemieckim spadkobiercom gdańskiej kamienicy przy ul. Polanki.

– Gmina nie twierdziła, że jest właścicielem kamienicy. Kwestionowała jedynie, że powodowie mają prawo do ubiegania się o wydanie nieruchomości – uzasadnia wyrok rzecznik Sądu Apelacyjnego w Gdańsku Roman Kowalkowski.

– Czy nowy właściciel ma prawo wyrzucić mieszkańców na bruk?

– Lokatorów obowiązują przepisy o najmie. Taką umowę można wypowiedzieć – wyjaśnia rzecznik Sądu Apelacyjnego.

Wiceprezydent Lisicki dodaje: – Miasto walczy z właścicielami już tylko o pieniądze. Chcemy odzyskać nakłady, które ponieśliśmy administrując budynek przez 30 lat.

Szacujemy, że wydaliśmy na budynek 800 tys. zł, sąd przyznał nam 82 tys. zł. W chwili, gdy niemieccy spadkobiercy Lindhoffa wpłacą na konto gminy ustaloną przez sąd kwotę za opiekę nad budynkiem, przejmą kontrolę na kamienicą.

Kto monitoruje procesy?

Procesy ws. roszczeń niemieckich w Polsce nie są skrupulatnie monitorowane przez rząd. Na prośbę o sporządzenie raportu określającego skalę problemu, Ministerstwo Sprawiedliwości odesłało nas do sądów powszechnych i resortu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Po trzech tygodniach MSWiA przesłało dane z województw – lubuskiego, pomorskiego, zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, opolskiego, dolnośląskiego i warmińsko-mazurskiego, z których wynika, że w 2009 roku toczyły się zaledwie trzy procesy - wszystkie na Mazurach.

"Wpłynęły trzy wnioski o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnych przejmujących nieruchomości o łącznej powierzchni 69,23 ha na rzecz Skarbu Państwa w związku z wyjazdem ich właścicieli do Republiki Federalnej Niemiec" – czytamy w raporcie.

– Ale najlepszym źródłem informacji o roszczeniach są sądy powszechne – tłumaczy rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak.

– Takich spraw jest z pewnością znacznie więcej – uważa prof. Nowicka.

Informacji o procesach ws. roszczeń nie posiadają też prezydenci miast, wojewodowie, starostowie, Wydziały Infrastruktury i Geodezji – wynika z raportu.

Mazury najbardziej niemieckie

Przed dwoma laty MSWiA sporządziło zbiorcze dane dotyczące spraw skierowanych do sądów w 2008 roku. Informacje znów były szacunkowe a liczba procesów oscylowała wokół kilkudziesięciu.

Najwięcej procesów toczyło się w województwie warmińsko-mazurskim, gdzie Skarb Państwa przejął po wojnie 12,5 tys. działek i nieruchomości, a przesiedlonych zostało ok. 150 tys. obywateli niemieckich.

W 2007 roku ośmiu obywateli Niemiec, przesiedlonych zaraz po wojnie, skierowało pisma do Ministerstwa Skarbu, w których domagali się zwrotu nieruchomości na Dolnym Śląsku. Wszystkie zostały rozpatrzone odmownie.

Jak wynika z raportu MSWiA, w 2008 roku w województwach Lubuskim i Pomorskim toczyły się dwa procesy – w Zielonej Górze i w Sopocie. W Wielkopolsce i Zachodniopomorskiem nie zgłoszono formalnych wniosków o odzyskanie mienia.

Najgłośniejszy "polsko-niemiecki" proces o mienie dotyczył dwóch posiadłości we wsiach Narty i Witkówek.

Po wieloletnich staraniach Niemka Agnes Trawny odzyskała prawo do gruntów o łącznej powierzchni 59 hektarów a w listopadzie 2009 roku sąd okręgowy w Olsztynie orzekł 1 mln 108 tys. zł odszkodowania.

W tym samym czasie sąd w Szczytnie nakazał eksmisję rodzin zamieszkujących domy, będące ojcowizną Niemki.

Ilu jeszcze?

Zdaniem prof. Aurelii Nowickiej z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza skala zjawiska roszczeń tzw. późnych przesiedleńców (osób, które zrezygnowały z polskiego obywatelstwa w latach 50., 60, 70. i 80.) wciąż nie jest oszacowana.

– Liczba nieruchomości, o które mogą ubiegać się Niemcy jest niemożliwa do określenia. Mówi się natomiast o skali ryzyka. Jedne źródła podają, że od 1956 do 1983 roku Polskę opuściło 600 tys. wysiedleńców Niemieckich. Inne, że od 1950 roku do 1983 roku, nawet 2 miliony – dodaje.

Mieszkańcy kamienicy przy ul. Polanki wspominają ostatnią noc sylwestrową. – Staliśmy w korytarzu i płakaliśmy jak dzieci. Zastanawialiśmy się, gdzie będziemy mieszkać za rok.


Źródło: onet.pl

Kredyty mieszkaniowe: Raty w bankach różnią się o 40 procent

Bankowi, który oferuje dziś najkorzystniejsze warunki oddamy przez 30 lat dwa razy więcej, niż pożyczyliśmy. Najdroższemu - aż trzykrotność kredytu. Największe znaczenie przy wyborze kredytu ma wysokość marży.

Money.pl wspólnie z firmą doradczą Open Finance sprawdził, z jakimi kosztami kredytu hipotecznego musi się dzisiaj liczyć klient zamierzający kupić własne mieszkanie.

Założyliśmy, że małżeństwo z jednym dzieckiem zamierza kupić mieszkanie o wartości 300 tysięcy złotych. Oboje małżonkowie pracują, spełniają warunki zdolności kredytowej i nie mają innych zobowiązań. Wpłacają 25 procent wkładu własnego, więc wnioskują o 225 tysięcy złotych kredytu na trzydzieści lat. Co zaproponowały im banki?

Czterdzieści procent różnicy w racie

Jak wynika z analizy Open Finance, najlepsze warunki kredytu złotowego zaproponuje im dzisiaj bank BZ WBK. Przy marży na poziomie 5,55 procent ich miesięczna rata wyniesie 1330 złotych. Inne banki w większości zaproponowały raty na poziomie 1,4-1,6 tysiąca złotych. Najdroższy okazał się bank BPH, który tym samym klientom udzieli kredytu z ratą przekraczającą 1,8 tysiąca złotych przy marży sięgającej 9 procent.

źródło: Money.pl na podstawie wybranych ofert z Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

Jak widać różnica jest spora, zwłaszcza jeżeli przełożymy ją na całkowitą kwotę spłaty. W ciągu trzydziestu lat klienci BZ WBK w sumie spłacą bowiem 478 tysięcy złotych, a klienci BPH aż 674 tysiące złotych. W pierwszym przypadku nadpłacą więc 112 procent ponad kwotę wziętą z banku, a drugim - prawie dwieście procent.

źródło: Money.pl na podstawie danych Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

Tak duże różnice w kosztach kredytów wynikają z wysokości marż stosowanych przez poszczególne banki. To one wspólnie z prowizjami, które najczęściej są kredytowane, mają największy wpływ na wysokość raty. Zwłaszcza w początkowym okresie spłacania zobowiązania. Wtedy klient spłaca przede wszystkim odsetki i inne dodatkowe koszty kredytu, a niewielką część raty stanowi spłata pożyczonego kapitału.

Odsetki też ważą na racie

- Generalnie, można przyjąć, że im wyższe oprocentowanie kredytu, tym udział odsetek w racie także będzie wyższy - podkreśla Marcin Krasoń, analityk z Open Finance.

Różnicę widać zwłaszcza, gdy porównamy składowe rat spłacanych przez klientów. W naszym przykładzie odsetki w pierwszej racie kredytu BZ WBK wyniosą 1077 złotych, a już w BPH 1747 złotych.

źródło: Money.pl na podstawie danych Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

W całym okresie spłacania kredytu udział dodatkowych kosztów kredytu w racie będzie spadał na rzecz spłaty kapitału. Oznacza to, że po trzydziestu latach odsetki w ostatniej racie kredytu z BZ WBK wyniosą sześć złotych, a z BPH 14 złotych.

Gigantyczne różnice w zdolności kredytowej

Kryzys spowodował, że w ostatnich dwóch latach banki zmieniły podejście do liczenia zdolności kredytowej. Kilka z nich znacznie zaostrzyło warunki udzielania kredytów. I tak BZ WBK, który jest dziś najtańszym bankiem, będzie jednocześnie stawiał klientom najostrzejsze wymogi. Najbardziej liberalny w zestawieniu Open Finance okazał się BOŚ.

źródło: Money.pl na podstawie wybranych ofert z Open Finance.
* Małżeństwo z jednym dzieckiem, oboje pracują na umowach na czas nieokreślony, dochód łączny 7 tys. zł netto miesięcznie, brak innych zobowiązań.

- Takie różnice mają znaczenie zwłaszcza dla klientów o niższych dochodach. Można bowiem wnioskować, że jeżeli jeden bank nie dał im kredytu, wcale nie oznacza to, że nie mają na niego szans w innym banku - mówi Krasoń.

Biorąc pod uwagę koszty kredytu hipotecznego warto też zwrócić uwagę na oferty wiązane banków. Często bowiem okazuje się, że stali klienci, którzy mają w danym banku konto i zdecydują się na nie przelewać swoją pensję, mogą liczyć na obniżenie marży. Podobnie jeżeli wcześniej korzystali z produktów banków, bądź zdecydują się wziąć dodatkowo np. kartę kredytową.

KOMENTARZ

Łukasz Pałka, Money.pl

Kryzys na rynkach finansowych spowodował, że wiele banków zmieniło podejście do klienta i mocno przykręciło kurek z kredytami. Wiele wskazuje na to, że ten rok przyniesie wreszcie ożywienie na ryku i klienci znów chętniej będą decydować się na zakup mieszkania. Dlatego tak ważne jest, by zwrócili uwagę na koszty kredytów i to, jaką kwotę w rzeczywistości spłacą.
Mało kto na pierwszy rzut oka zdaje sobie bowiem sprawę, że wzięcie kredytu hipotecznego wiąże się najczęściej z koniecznością spłacenia co najmniej dwukrotności otrzymanej sumy. A ten bank, który da kredyt najchętniej, zwłaszcza klientom o niższych dochodach, będzie zapewne tym najdroższym.

 

 

Źródło: money.pl

Kredyty mieszkaniowe: Raty w bankach różnią się o 40 procent

Bankowi, który oferuje dziś najkorzystniejsze warunki oddamy przez 30 lat dwa razy więcej, niż pożyczyliśmy. Najdroższemu - aż trzykrotność kredytu. Największe znaczenie przy wyborze kredytu ma wysokość marży.

Money.pl wspólnie z firmą doradczą Open Finance sprawdził, z jakimi kosztami kredytu hipotecznego musi się dzisiaj liczyć klient zamierzający kupić własne mieszkanie.

Założyliśmy, że małżeństwo z jednym dzieckiem zamierza kupić mieszkanie o wartości 300 tysięcy złotych. Oboje małżonkowie pracują, spełniają warunki zdolności kredytowej i nie mają innych zobowiązań. Wpłacają 25 procent wkładu własnego, więc wnioskują o 225 tysięcy złotych kredytu na trzydzieści lat. Co zaproponowały im banki?

Czterdzieści procent różnicy w racie

Jak wynika z analizy Open Finance, najlepsze warunki kredytu złotowego zaproponuje im dzisiaj bank BZ WBK. Przy marży na poziomie 5,55 procent ich miesięczna rata wyniesie 1330 złotych. Inne banki w większości zaproponowały raty na poziomie 1,4-1,6 tysiąca złotych. Najdroższy okazał się bank BPH, który tym samym klientom udzieli kredytu z ratą przekraczającą 1,8 tysiąca złotych przy marży sięgającej 9 procent.

źródło: Money.pl na podstawie wybranych ofert z Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

Jak widać różnica jest spora, zwłaszcza jeżeli przełożymy ją na całkowitą kwotę spłaty. W ciągu trzydziestu lat klienci BZ WBK w sumie spłacą bowiem 478 tysięcy złotych, a klienci BPH aż 674 tysiące złotych. W pierwszym przypadku nadpłacą więc 112 procent ponad kwotę wziętą z banku, a drugim - prawie dwieście procent.

źródło: Money.pl na podstawie danych Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

Tak duże różnice w kosztach kredytów wynikają z wysokości marż stosowanych przez poszczególne banki. To one wspólnie z prowizjami, które najczęściej są kredytowane, mają największy wpływ na wysokość raty. Zwłaszcza w początkowym okresie spłacania zobowiązania. Wtedy klient spłaca przede wszystkim odsetki i inne dodatkowe koszty kredytu, a niewielką część raty stanowi spłata pożyczonego kapitału.

Odsetki też ważą na racie

- Generalnie, można przyjąć, że im wyższe oprocentowanie kredytu, tym udział odsetek w racie także będzie wyższy - podkreśla Marcin Krasoń, analityk z Open Finance.

Różnicę widać zwłaszcza, gdy porównamy składowe rat spłacanych przez klientów. W naszym przykładzie odsetki w pierwszej racie kredytu BZ WBK wyniosą 1077 złotych, a już w BPH 1747 złotych.

źródło: Money.pl na podstawie danych Open Finance.
* nieruchomość warta 300 tys. zł, 225 tys. zł kredytu, 75 tys. zł wkładu własnego, na 30 lat.

W całym okresie spłacania kredytu udział dodatkowych kosztów kredytu w racie będzie spadał na rzecz spłaty kapitału. Oznacza to, że po trzydziestu latach odsetki w ostatniej racie kredytu z BZ WBK wyniosą sześć złotych, a z BPH 14 złotych.

Gigantyczne różnice w zdolności kredytowej

Kryzys spowodował, że w ostatnich dwóch latach banki zmieniły podejście do liczenia zdolności kredytowej. Kilka z nich znacznie zaostrzyło warunki udzielania kredytów. I tak BZ WBK, który jest dziś najtańszym bankiem, będzie jednocześnie stawiał klientom najostrzejsze wymogi. Najbardziej liberalny w zestawieniu Open Finance okazał się BOŚ.

źródło: Money.pl na podstawie wybranych ofert z Open Finance.
* Małżeństwo z jednym dzieckiem, oboje pracują na umowach na czas nieokreślony, dochód łączny 7 tys. zł netto miesięcznie, brak innych zobowiązań.

- Takie różnice mają znaczenie zwłaszcza dla klientów o niższych dochodach. Można bowiem wnioskować, że jeżeli jeden bank nie dał im kredytu, wcale nie oznacza to, że nie mają na niego szans w innym banku - mówi Krasoń.

Biorąc pod uwagę koszty kredytu hipotecznego warto też zwrócić uwagę na oferty wiązane banków. Często bowiem okazuje się, że stali klienci, którzy mają w danym banku konto i zdecydują się na nie przelewać swoją pensję, mogą liczyć na obniżenie marży. Podobnie jeżeli wcześniej korzystali z produktów banków, bądź zdecydują się wziąć dodatkowo np. kartę kredytową.

KOMENTARZ

Łukasz Pałka, Money.pl

Kryzys na rynkach finansowych spowodował, że wiele banków zmieniło podejście do klienta i mocno przykręciło kurek z kredytami. Wiele wskazuje na to, że ten rok przyniesie wreszcie ożywienie na ryku i klienci znów chętniej będą decydować się na zakup mieszkania. Dlatego tak ważne jest, by zwrócili uwagę na koszty kredytów i to, jaką kwotę w rzeczywistości spłacą.
Mało kto na pierwszy rzut oka zdaje sobie bowiem sprawę, że wzięcie kredytu hipotecznego wiąże się najczęściej z koniecznością spłacenia co najmniej dwukrotności otrzymanej sumy. A ten bank, który da kredyt najchętniej, zwłaszcza klientom o niższych dochodach, będzie zapewne tym najdroższym.

 

 

Źródło: money.pl

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?
Kupujemy mieszkanie lub dom na nowym pięknym osiedlu. Wszystko jest idealnie zadbane, każde nawet najmniejsze źdźbło trawy jest perfekcyjnie wypielęgnowane. Czy zawsze tak będzie? Owszem, warunek jest tylko jeden – potrzebny jest solidny zarządca nieruchomości.
Kim właściwie jest zarządca?

Zarządcą nieruchomości może zostać każda osoba posiadająca państwową licencję zawodową, wykonująca obowiązki określone w umowie zawieranej pomiędzy zarządcą a właścicielem nieruchomości, wspólnotą mieszkaniową czy też spółdzielnią mieszkaniową. Odpowiada  za stan techniczny obiektów, bezpieczeństwo mieszkańców, a przede wszystkim za optymalizację kosztów związanych z utrzymaniem danej nieruchomości. Umowa o zarządzanie, którą zawierają pomiędzy sobą właściciel nieruchomości oraz zarządca zawsze jest indywidualna, wynika to z faktu, iż każda nieruchomość jest inna.

- Często ludzie nie są świadomi tego, że do zadań zarządcy należy opieka nad częściami wspólnymi nieruchomości. Wśród tych zadań możemy wymienić obsługę techniczną, utrzymanie czystości, ochronę, rozliczenia – mówi Tomasz Greń, krakowski zarządca.

Warto też podkreślić, iż zarządca nie tylko ma wypełniać powierzone mu zdania, ale też dbać o podnoszenie wartości oddanej mu w opiekę nieruchomości.

Zarządca a nieruchomość

Zarządzanie nieruchomością, złe czy dobre, może wpłynąć na wizerunek samej nieruchomości. Wykwalifikowany zarządca będzie wiedział, że opieka nad każdą wspólnotą czy osiedlem domków jednorodzinnych jest kwestią indywidualna i wymagająco wielu starań.

To zarządca nieruchomości decyduje nie tylko o sprawności całego procesu użytkowania nieruchomości, zapewniając bieżącą jej obsługę, ale również kształtuje poziom jej wartości. Niejako kreuje on wizerunek danej nieruchomości na rynku. Decyduje o podejmowanych remontach, innowacjach, a także dba o codzienne sprawy, takie jak wywóz śmieci, czy wymiana żarówek na klatkach schodowych.

- Na wartość nieruchomości niewątpliwie wpływa praca zarządcy, na którym spoczywa niemała odpowiedzialność. Firmy zajmujące się zarządzaniem i administracją prześcigają się w swoich ofertach, jednak najważniejsze nie jest to co proponują, tylko praca jaką wykonują. Dlatego my postawiliśmy na certyfikat jakości. Zależało nam na tym, aby podnieść jakość wykonywanych usług, więc zdecydowaliśmy, że wszystkie działania będą wykonywane  właśnie zgodnie z normami ISO 9001:2008. Dzięki zdobytemu certyfikatowi i kontrolom jakie z tym się wiążą mieszkańcy wspólnot, którymi się opiekujemy będą mieli gwarancję, że nasze usługi  świadczone są na najwyższym poziomie – mówi krakowski zarządca.

Na wizerunek danej nieruchomości składają się przede wszystkim wrażenia estetyczne. Nie jest powiedziane, że nowsze osiedla będą postrzegane lepiej. Bardziej będą liczyły się te zadbane i skutecznie zarządzane. Czyste i zadbane bramy i klatki schodowe, zieleń, elementy małej architektury, wydzielony i utrzymywany w czystości śmietnik to wrażenia wizualne, o które powinien zadbać zarządca danej nieruchomości. Umiejętne zarządzanie prowadzi do stworzenia nieruchomości, której wartość stale wzrasta, nieruchomości zadbanej i bezpiecznej, a co za tym idzie także do zadowolenia mieszkańców.

- Aktywne zarządzanie, analiza wszystkich czynników, podejmowanie decyzji i szybkie reagowanie są niezmiernie ważne w pracy zarządcy – mówi Tomasz Greń.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze zarządcy?

Przy wyborze zarządy należy sprawdzić nie tylko koszty związane z zawiązanie współpracy, ale także sposób działania danej firmy. Cenione tu będą referencje ze strony innych klientów i certyfikaty. Warto zorientować się również jak są realizowane usługi związane ze sprzątaniem i usuwaniem usterek. Przewagę zyskują oczywiście zarządcy posiadający własna ekipę specjalistów technicznych, co umożliwia dużo szybsze naprawianie usterek, części wspólnych nieruchomości. Kolejnym niezmiernie ważnym czynnikiem będzie księgowość. Rozliczenia muszą być jasne i klarowne.

- Doskonale rozumiemy, że nie każdy mieszkaniec zarządzanych przez nas nieruchomości jest specjalistom w dziedzinie księgowości w związku z czym oddaliśmy do użytku naszych klientów system internetowy. System ten umożliwia kontrolowanie wszystkich wydatków i rozliczeń przez Internet. Oczywiście wszystkie dane prezentowane są w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób. Mieszkańcy bardzo to sobie cienią zwłaszcza, że wciąż bardzo niewielu zarządców daje taką możliwość – mówi Tomasz Greń.

Zarządca wraz z mieszkańcami musi dbać o nieruchomość. Gdyż stan nieruchomości odzwierciedla jego pracowitość i sumienność. Jego starania by utrzymać teren w czystości i go zabezpieczyć, stają się przede wszystkim wizytówką miejsca. By móc mieszkać w czystym i schludnym miejscu, nie wystarczy tylko nabyć piękną nieruchomość , trzeba też zadbać o to, by ktoś utrzymał ją w takim stanie. Dlatego wybór zarządcy jest tak ważną decyzją, która winna być podejmowana z rozwagą. Dobry wybór pozwoli cieszyć się pięknym osiedlem przez lata.
  Zarządzanie i Administrowanie
Tomasz Greń


inwestycje.pl

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?
Kupujemy mieszkanie lub dom na nowym pięknym osiedlu. Wszystko jest idealnie zadbane, każde nawet najmniejsze źdźbło trawy jest perfekcyjnie wypielęgnowane. Czy zawsze tak będzie? Owszem, warunek jest tylko jeden – potrzebny jest solidny zarządca nieruchomości.
Kim właściwie jest zarządca?

Zarządcą nieruchomości może zostać każda osoba posiadająca państwową licencję zawodową, wykonująca obowiązki określone w umowie zawieranej pomiędzy zarządcą a właścicielem nieruchomości, wspólnotą mieszkaniową czy też spółdzielnią mieszkaniową. Odpowiada  za stan techniczny obiektów, bezpieczeństwo mieszkańców, a przede wszystkim za optymalizację kosztów związanych z utrzymaniem danej nieruchomości. Umowa o zarządzanie, którą zawierają pomiędzy sobą właściciel nieruchomości oraz zarządca zawsze jest indywidualna, wynika to z faktu, iż każda nieruchomość jest inna.

- Często ludzie nie są świadomi tego, że do zadań zarządcy należy opieka nad częściami wspólnymi nieruchomości. Wśród tych zadań możemy wymienić obsługę techniczną, utrzymanie czystości, ochronę, rozliczenia – mówi Tomasz Greń, krakowski zarządca.

Warto też podkreślić, iż zarządca nie tylko ma wypełniać powierzone mu zdania, ale też dbać o podnoszenie wartości oddanej mu w opiekę nieruchomości.

Zarządca a nieruchomość

Zarządzanie nieruchomością, złe czy dobre, może wpłynąć na wizerunek samej nieruchomości. Wykwalifikowany zarządca będzie wiedział, że opieka nad każdą wspólnotą czy osiedlem domków jednorodzinnych jest kwestią indywidualna i wymagająco wielu starań.

To zarządca nieruchomości decyduje nie tylko o sprawności całego procesu użytkowania nieruchomości, zapewniając bieżącą jej obsługę, ale również kształtuje poziom jej wartości. Niejako kreuje on wizerunek danej nieruchomości na rynku. Decyduje o podejmowanych remontach, innowacjach, a także dba o codzienne sprawy, takie jak wywóz śmieci, czy wymiana żarówek na klatkach schodowych.

- Na wartość nieruchomości niewątpliwie wpływa praca zarządcy, na którym spoczywa niemała odpowiedzialność. Firmy zajmujące się zarządzaniem i administracją prześcigają się w swoich ofertach, jednak najważniejsze nie jest to co proponują, tylko praca jaką wykonują. Dlatego my postawiliśmy na certyfikat jakości. Zależało nam na tym, aby podnieść jakość wykonywanych usług, więc zdecydowaliśmy, że wszystkie działania będą wykonywane  właśnie zgodnie z normami ISO 9001:2008. Dzięki zdobytemu certyfikatowi i kontrolom jakie z tym się wiążą mieszkańcy wspólnot, którymi się opiekujemy będą mieli gwarancję, że nasze usługi  świadczone są na najwyższym poziomie – mówi krakowski zarządca.

Na wizerunek danej nieruchomości składają się przede wszystkim wrażenia estetyczne. Nie jest powiedziane, że nowsze osiedla będą postrzegane lepiej. Bardziej będą liczyły się te zadbane i skutecznie zarządzane. Czyste i zadbane bramy i klatki schodowe, zieleń, elementy małej architektury, wydzielony i utrzymywany w czystości śmietnik to wrażenia wizualne, o które powinien zadbać zarządca danej nieruchomości. Umiejętne zarządzanie prowadzi do stworzenia nieruchomości, której wartość stale wzrasta, nieruchomości zadbanej i bezpiecznej, a co za tym idzie także do zadowolenia mieszkańców.

- Aktywne zarządzanie, analiza wszystkich czynników, podejmowanie decyzji i szybkie reagowanie są niezmiernie ważne w pracy zarządcy – mówi Tomasz Greń.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze zarządcy?

Przy wyborze zarządy należy sprawdzić nie tylko koszty związane z zawiązanie współpracy, ale także sposób działania danej firmy. Cenione tu będą referencje ze strony innych klientów i certyfikaty. Warto zorientować się również jak są realizowane usługi związane ze sprzątaniem i usuwaniem usterek. Przewagę zyskują oczywiście zarządcy posiadający własna ekipę specjalistów technicznych, co umożliwia dużo szybsze naprawianie usterek, części wspólnych nieruchomości. Kolejnym niezmiernie ważnym czynnikiem będzie księgowość. Rozliczenia muszą być jasne i klarowne.

- Doskonale rozumiemy, że nie każdy mieszkaniec zarządzanych przez nas nieruchomości jest specjalistom w dziedzinie księgowości w związku z czym oddaliśmy do użytku naszych klientów system internetowy. System ten umożliwia kontrolowanie wszystkich wydatków i rozliczeń przez Internet. Oczywiście wszystkie dane prezentowane są w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób. Mieszkańcy bardzo to sobie cienią zwłaszcza, że wciąż bardzo niewielu zarządców daje taką możliwość – mówi Tomasz Greń.

Zarządca wraz z mieszkańcami musi dbać o nieruchomość. Gdyż stan nieruchomości odzwierciedla jego pracowitość i sumienność. Jego starania by utrzymać teren w czystości i go zabezpieczyć, stają się przede wszystkim wizytówką miejsca. By móc mieszkać w czystym i schludnym miejscu, nie wystarczy tylko nabyć piękną nieruchomość , trzeba też zadbać o to, by ktoś utrzymał ją w takim stanie. Dlatego wybór zarządcy jest tak ważną decyzją, która winna być podejmowana z rozwagą. Dobry wybór pozwoli cieszyć się pięknym osiedlem przez lata.
  Zarządzanie i Administrowanie
Tomasz Greń


inwestycje.pl

Kosmetyczne zmiany cen

Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30 proc. więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.

Kosmetyczne zmiany cen

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.

Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6 proc.), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4 proc.) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4 proc.). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.

Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1 proc.), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9 proc.).


Open Finance

Nowe kredyty - to już roztopy

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.

Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

Kredyty spłacane - raty nieznacznie w dół

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

Struktura cen mieszkań wystawionych do sprzedaży w styczniu


Open Finance

Warszawa

Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.


Wrocław

We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3 proc.) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.




Kraków

Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4 proc. wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7 proc. oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.



W Poznaniu

ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35 proc. ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6 proc. styczniowej podaży.


Gdańsk

Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

Stawki za najem spadają

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40 proc. więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

źródło informacji:

interia.pl

Open Finance

Kosmetyczne zmiany cen

Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30 proc. więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.

Kosmetyczne zmiany cen

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.

Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6 proc.), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4 proc.) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4 proc.). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.

Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1 proc.), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9 proc.).


Open Finance

Nowe kredyty - to już roztopy

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.

Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

Kredyty spłacane - raty nieznacznie w dół

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

Struktura cen mieszkań wystawionych do sprzedaży w styczniu


Open Finance

Warszawa

Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.


Wrocław

We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3 proc.) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.




Kraków

Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4 proc. wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7 proc. oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.



W Poznaniu

ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35 proc. ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6 proc. styczniowej podaży.


Gdańsk

Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

Stawki za najem spadają

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40 proc. więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

źródło informacji:

interia.pl

Open Finance

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?
Inflacja może niedługo zacząć niepokoić Sroga zima ma negatywny wpływ nie tylko na budownictwo w Polsce, ale również odciska niekorzystne piętno na aktywności kredytobiorców w Wielkiej Brytanii. Z danych Banku Anglii wynika, że w styczniu liczba przyznanych kredytów hipotecznych spadła do 49 tys. z 62 tys. w grudniu. Podobnie jednak, jak wczorajsze słabe dane o produkcji budowlano-montażowej w Polsce informacje z rynku kredytowego na Wyspach zostały potraktowane jako efekt jednorazowego zdarzenia, a nie potwierdzenie negatywnych tendencji.
Dziś inwestorzy będą czekać na informacje o styczniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych. Co prawda wciąż jeszcze jesteśmy w okresie, kiedy dynamika cen jest niewielka, a obawy przed jej przyspieszeniem ograniczone, ale w ostatnim czasie stopniowo pojawia się coraz więcej czynników mogących zakłócać takie postrzeganie sytuacji.

Podwyższona inflacja utrzymuje się w Wielkiej Brytanii, zaskakujący wzrost PPI (o 1,4% m/m) odnotowaliśmy w Stanach Zjednoczonych, narasta zagrożenie przyspieszeniem dynamiki wzrostu cen na niektórych rynkach wschodzących.

Do tego dochodzi „podejrzliwa” atmosfera wokół rynków obligacji. Jest związana z obawami o nadmierne zadłużanie się państw podczas walki z kryzysem. W takich warunkach wyższa inflacja mogłaby zniechęcać do papierów skarbowych, a spadek ich cen byłby niekorzystną okolicznością z punktu widzenia kondycji banków. Obniżałby wartość aktywów lub bezpośrednio wywierał negatywny wpływ na zyski.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:

Jak rynek obligacji będzie reagował na styczniowe dane o amerykańskiej inflacji.
Ciężka zima negatywnie wpłynęła na aktywność kredytobiorców hipotecznych w Wielkiej Brytanii, co ogranicza popyt na nieruchomości.

Cotygodniowe dane o liczbie nowych bezrobotnych w Ameryce po raz kolejny rozczarowały, co podtrzymuje obawy przed negatywnym wpływem sytuacji na rynku pracy na salę i tempo ożywienia gospodarczego.

Rynek dnia-Akcje firm budowlanych

Indeks WIG-Budownictwo może okazać się bardzo przydatny przy ocenie przyszłej koniunktury na całym giełdowym parkiecie. Od wielu miesięcy zachowuje się odmiennie niż reszta rynku akcji. Po nieudanej II połowie 2009 r. w początkach tego roku wpadał bardzo dobrze. Ostatecznie nie udało się jednak definitywnie rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia z powrotem zwyżkowej tendencji, jaka dominowała w I połowie 2009 r. i przyniosła pokaźny zysk posiadaczom walorów spółek budowlanych, czy też siła WIG-Budownictwo z przełomu minionego i tego roku była jedynie odreagowaniem wcześniejszego spadku. Przełamanie dołka w okolicach 5 tys. pkt przemawiałoby za tym drugim scenariuszem i byłoby złym znakiem dla całego parkietu.

Słabe dane o styczniowej aktywności w budownictwie, mimo że obarczone wpływem ciężkiej zimy, czyli jednorazowego czynnika, nie sprzyjają optymistycznemu spojrzeniu na walory firm budowlanych.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js

inwestycje.pl

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?

WIG-Budownictwo prognostykiem całego rynku?
Inflacja może niedługo zacząć niepokoić Sroga zima ma negatywny wpływ nie tylko na budownictwo w Polsce, ale również odciska niekorzystne piętno na aktywności kredytobiorców w Wielkiej Brytanii. Z danych Banku Anglii wynika, że w styczniu liczba przyznanych kredytów hipotecznych spadła do 49 tys. z 62 tys. w grudniu. Podobnie jednak, jak wczorajsze słabe dane o produkcji budowlano-montażowej w Polsce informacje z rynku kredytowego na Wyspach zostały potraktowane jako efekt jednorazowego zdarzenia, a nie potwierdzenie negatywnych tendencji.
Dziś inwestorzy będą czekać na informacje o styczniowej inflacji w Stanach Zjednoczonych. Co prawda wciąż jeszcze jesteśmy w okresie, kiedy dynamika cen jest niewielka, a obawy przed jej przyspieszeniem ograniczone, ale w ostatnim czasie stopniowo pojawia się coraz więcej czynników mogących zakłócać takie postrzeganie sytuacji.

Podwyższona inflacja utrzymuje się w Wielkiej Brytanii, zaskakujący wzrost PPI (o 1,4% m/m) odnotowaliśmy w Stanach Zjednoczonych, narasta zagrożenie przyspieszeniem dynamiki wzrostu cen na niektórych rynkach wschodzących.

Do tego dochodzi „podejrzliwa” atmosfera wokół rynków obligacji. Jest związana z obawami o nadmierne zadłużanie się państw podczas walki z kryzysem. W takich warunkach wyższa inflacja mogłaby zniechęcać do papierów skarbowych, a spadek ich cen byłby niekorzystną okolicznością z punktu widzenia kondycji banków. Obniżałby wartość aktywów lub bezpośrednio wywierał negatywny wpływ na zyski.

ZWRÓĆ  UWAGĘ:

Jak rynek obligacji będzie reagował na styczniowe dane o amerykańskiej inflacji.
Ciężka zima negatywnie wpłynęła na aktywność kredytobiorców hipotecznych w Wielkiej Brytanii, co ogranicza popyt na nieruchomości.

Cotygodniowe dane o liczbie nowych bezrobotnych w Ameryce po raz kolejny rozczarowały, co podtrzymuje obawy przed negatywnym wpływem sytuacji na rynku pracy na salę i tempo ożywienia gospodarczego.

Rynek dnia-Akcje firm budowlanych

Indeks WIG-Budownictwo może okazać się bardzo przydatny przy ocenie przyszłej koniunktury na całym giełdowym parkiecie. Od wielu miesięcy zachowuje się odmiennie niż reszta rynku akcji. Po nieudanej II połowie 2009 r. w początkach tego roku wpadał bardzo dobrze. Ostatecznie nie udało się jednak definitywnie rozstrzygnąć, czy mamy do czynienia z powrotem zwyżkowej tendencji, jaka dominowała w I połowie 2009 r. i przyniosła pokaźny zysk posiadaczom walorów spółek budowlanych, czy też siła WIG-Budownictwo z przełomu minionego i tego roku była jedynie odreagowaniem wcześniejszego spadku. Przełamanie dołka w okolicach 5 tys. pkt przemawiałoby za tym drugim scenariuszem i byłoby złym znakiem dla całego parkietu.

Słabe dane o styczniowej aktywności w budownictwie, mimo że obarczone wpływem ciężkiej zimy, czyli jednorazowego czynnika, nie sprzyjają optymistycznemu spojrzeniu na walory firm budowlanych.


Katarzyna Siwek
Home Broker

js

inwestycje.pl

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?

Kupujemy mieszkanie lub dom na nowym pięknym osiedlu. Wszystko jest idealnie zadbane, każde nawet najmniejsze źdźbło trawy jest perfekcyjnie wypielęgnowane. Czy zawsze tak będzie? Owszem, warunek jest tylko jeden – potrzebny jest solidny zarządca nieruchomości.
Kim właściwie jest zarządca?

Zarządcą nieruchomości może zostać każda osoba posiadająca państwową licencję zawodową, wykonująca obowiązki określone w umowie zawieranej pomiędzy zarządcą a właścicielem nieruchomości, wspólnotą mieszkaniową czy też spółdzielnią mieszkaniową. Odpowiada  za stan techniczny obiektów, bezpieczeństwo mieszkańców, a przede wszystkim za optymalizację kosztów związanych z utrzymaniem danej nieruchomości. Umowa o zarządzanie, którą zawierają pomiędzy sobą właściciel nieruchomości oraz zarządca zawsze jest indywidualna, wynika to z faktu, iż każda nieruchomość jest inna.

- Często ludzie nie są świadomi tego, że do zadań zarządcy należy opieka nad częściami wspólnymi nieruchomości. Wśród tych zadań możemy wymienić obsługę techniczną, utrzymanie czystości, ochronę, rozliczenia – mówi Tomasz Greń, krakowski zarządca.

Warto też podkreślić, iż zarządca nie tylko ma wypełniać powierzone mu zdania, ale też dbać o podnoszenie wartości oddanej mu w opiekę nieruchomości.

Zarządca a nieruchomość

Zarządzanie nieruchomością, złe czy dobre, może wpłynąć na wizerunek samej nieruchomości. Wykwalifikowany zarządca będzie wiedział, że opieka nad każdą wspólnotą czy osiedlem domków jednorodzinnych jest kwestią indywidualna i wymagająco wielu starań.

To zarządca nieruchomości decyduje nie tylko o sprawności całego procesu użytkowania nieruchomości, zapewniając bieżącą jej obsługę, ale również kształtuje poziom jej wartości. Niejako kreuje on wizerunek danej nieruchomości na rynku. Decyduje o podejmowanych remontach, innowacjach, a także dba o codzienne sprawy, takie jak wywóz śmieci, czy wymiana żarówek na klatkach schodowych.

- Na wartość nieruchomości niewątpliwie wpływa praca zarządcy, na którym spoczywa niemała odpowiedzialność. Firmy zajmujące się zarządzaniem i administracją prześcigają się w swoich ofertach, jednak najważniejsze nie jest to co proponują, tylko praca jaką wykonują. Dlatego my postawiliśmy na certyfikat jakości. Zależało nam na tym, aby podnieść jakość wykonywanych usług, więc zdecydowaliśmy, że wszystkie działania będą wykonywane  właśnie zgodnie z normami ISO 9001:2008. Dzięki zdobytemu certyfikatowi i kontrolom jakie z tym się wiążą mieszkańcy wspólnot, którymi się opiekujemy będą mieli gwarancję, że nasze usługi  świadczone są na najwyższym poziomie – mówi krakowski zarządca.

Na wizerunek danej nieruchomości składają się przede wszystkim wrażenia estetyczne. Nie jest powiedziane, że nowsze osiedla będą postrzegane lepiej. Bardziej będą liczyły się te zadbane i skutecznie zarządzane. Czyste i zadbane bramy i klatki schodowe, zieleń, elementy małej architektury, wydzielony i utrzymywany w czystości śmietnik to wrażenia wizualne, o które powinien zadbać zarządca danej nieruchomości. Umiejętne zarządzanie prowadzi do stworzenia nieruchomości, której wartość stale wzrasta, nieruchomości zadbanej i bezpiecznej, a co za tym idzie także do zadowolenia mieszkańców.

- Aktywne zarządzanie, analiza wszystkich czynników, podejmowanie decyzji i szybkie reagowanie są niezmiernie ważne w pracy zarządcy – mówi Tomasz Greń.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze zarządcy?

Przy wyborze zarządy należy sprawdzić nie tylko koszty związane z zawiązanie współpracy, ale także sposób działania danej firmy. Cenione tu będą referencje ze strony innych klientów i certyfikaty. Warto zorientować się również jak są realizowane usługi związane ze sprzątaniem i usuwaniem usterek. Przewagę zyskują oczywiście zarządcy posiadający własna ekipę specjalistów technicznych, co umożliwia dużo szybsze naprawianie usterek, części wspólnych nieruchomości. Kolejnym niezmiernie ważnym czynnikiem będzie księgowość. Rozliczenia muszą być jasne i klarowne.

- Doskonale rozumiemy, że nie każdy mieszkaniec zarządzanych przez nas nieruchomości jest specjalistom w dziedzinie księgowości w związku z czym oddaliśmy do użytku naszych klientów system internetowy. System ten umożliwia kontrolowanie wszystkich wydatków i rozliczeń przez Internet. Oczywiście wszystkie dane prezentowane są w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób. Mieszkańcy bardzo to sobie cienią zwłaszcza, że wciąż bardzo niewielu zarządców daje taką możliwość – mówi Tomasz Greń.

Zarządca wraz z mieszkańcami musi dbać o nieruchomość. Gdyż stan nieruchomości odzwierciedla jego pracowitość i sumienność. Jego starania by utrzymać teren w czystości i go zabezpieczyć, stają się przede wszystkim wizytówką miejsca. By móc mieszkać w czystym i schludnym miejscu, nie wystarczy tylko nabyć piękną nieruchomość , trzeba też zadbać o to, by ktoś utrzymał ją w takim stanie. Dlatego wybór zarządcy jest tak ważną decyzją, która winna być podejmowana z rozwagą. Dobry wybór pozwoli cieszyć się pięknym osiedlem przez lata.

  Zarządzanie i Administrowanie
Tomasz Greń

inwestycje.pl

Czy potrzebny nam zarządca nieruchomości?

Kupujemy mieszkanie lub dom na nowym pięknym osiedlu. Wszystko jest idealnie zadbane, każde nawet najmniejsze źdźbło trawy jest perfekcyjnie wypielęgnowane. Czy zawsze tak będzie? Owszem, warunek jest tylko jeden – potrzebny jest solidny zarządca nieruchomości.
Kim właściwie jest zarządca?

Zarządcą nieruchomości może zostać każda osoba posiadająca państwową licencję zawodową, wykonująca obowiązki określone w umowie zawieranej pomiędzy zarządcą a właścicielem nieruchomości, wspólnotą mieszkaniową czy też spółdzielnią mieszkaniową. Odpowiada  za stan techniczny obiektów, bezpieczeństwo mieszkańców, a przede wszystkim za optymalizację kosztów związanych z utrzymaniem danej nieruchomości. Umowa o zarządzanie, którą zawierają pomiędzy sobą właściciel nieruchomości oraz zarządca zawsze jest indywidualna, wynika to z faktu, iż każda nieruchomość jest inna.

- Często ludzie nie są świadomi tego, że do zadań zarządcy należy opieka nad częściami wspólnymi nieruchomości. Wśród tych zadań możemy wymienić obsługę techniczną, utrzymanie czystości, ochronę, rozliczenia – mówi Tomasz Greń, krakowski zarządca.

Warto też podkreślić, iż zarządca nie tylko ma wypełniać powierzone mu zdania, ale też dbać o podnoszenie wartości oddanej mu w opiekę nieruchomości.

Zarządca a nieruchomość

Zarządzanie nieruchomością, złe czy dobre, może wpłynąć na wizerunek samej nieruchomości. Wykwalifikowany zarządca będzie wiedział, że opieka nad każdą wspólnotą czy osiedlem domków jednorodzinnych jest kwestią indywidualna i wymagająco wielu starań.

To zarządca nieruchomości decyduje nie tylko o sprawności całego procesu użytkowania nieruchomości, zapewniając bieżącą jej obsługę, ale również kształtuje poziom jej wartości. Niejako kreuje on wizerunek danej nieruchomości na rynku. Decyduje o podejmowanych remontach, innowacjach, a także dba o codzienne sprawy, takie jak wywóz śmieci, czy wymiana żarówek na klatkach schodowych.

- Na wartość nieruchomości niewątpliwie wpływa praca zarządcy, na którym spoczywa niemała odpowiedzialność. Firmy zajmujące się zarządzaniem i administracją prześcigają się w swoich ofertach, jednak najważniejsze nie jest to co proponują, tylko praca jaką wykonują. Dlatego my postawiliśmy na certyfikat jakości. Zależało nam na tym, aby podnieść jakość wykonywanych usług, więc zdecydowaliśmy, że wszystkie działania będą wykonywane  właśnie zgodnie z normami ISO 9001:2008. Dzięki zdobytemu certyfikatowi i kontrolom jakie z tym się wiążą mieszkańcy wspólnot, którymi się opiekujemy będą mieli gwarancję, że nasze usługi  świadczone są na najwyższym poziomie – mówi krakowski zarządca.

Na wizerunek danej nieruchomości składają się przede wszystkim wrażenia estetyczne. Nie jest powiedziane, że nowsze osiedla będą postrzegane lepiej. Bardziej będą liczyły się te zadbane i skutecznie zarządzane. Czyste i zadbane bramy i klatki schodowe, zieleń, elementy małej architektury, wydzielony i utrzymywany w czystości śmietnik to wrażenia wizualne, o które powinien zadbać zarządca danej nieruchomości. Umiejętne zarządzanie prowadzi do stworzenia nieruchomości, której wartość stale wzrasta, nieruchomości zadbanej i bezpiecznej, a co za tym idzie także do zadowolenia mieszkańców.

- Aktywne zarządzanie, analiza wszystkich czynników, podejmowanie decyzji i szybkie reagowanie są niezmiernie ważne w pracy zarządcy – mówi Tomasz Greń.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze zarządcy?

Przy wyborze zarządy należy sprawdzić nie tylko koszty związane z zawiązanie współpracy, ale także sposób działania danej firmy. Cenione tu będą referencje ze strony innych klientów i certyfikaty. Warto zorientować się również jak są realizowane usługi związane ze sprzątaniem i usuwaniem usterek. Przewagę zyskują oczywiście zarządcy posiadający własna ekipę specjalistów technicznych, co umożliwia dużo szybsze naprawianie usterek, części wspólnych nieruchomości. Kolejnym niezmiernie ważnym czynnikiem będzie księgowość. Rozliczenia muszą być jasne i klarowne.

- Doskonale rozumiemy, że nie każdy mieszkaniec zarządzanych przez nas nieruchomości jest specjalistom w dziedzinie księgowości w związku z czym oddaliśmy do użytku naszych klientów system internetowy. System ten umożliwia kontrolowanie wszystkich wydatków i rozliczeń przez Internet. Oczywiście wszystkie dane prezentowane są w bardzo przejrzysty i zrozumiały sposób. Mieszkańcy bardzo to sobie cienią zwłaszcza, że wciąż bardzo niewielu zarządców daje taką możliwość – mówi Tomasz Greń.

Zarządca wraz z mieszkańcami musi dbać o nieruchomość. Gdyż stan nieruchomości odzwierciedla jego pracowitość i sumienność. Jego starania by utrzymać teren w czystości i go zabezpieczyć, stają się przede wszystkim wizytówką miejsca. By móc mieszkać w czystym i schludnym miejscu, nie wystarczy tylko nabyć piękną nieruchomość , trzeba też zadbać o to, by ktoś utrzymał ją w takim stanie. Dlatego wybór zarządcy jest tak ważną decyzją, która winna być podejmowana z rozwagą. Dobry wybór pozwoli cieszyć się pięknym osiedlem przez lata.

  Zarządzanie i Administrowanie
Tomasz Greń

inwestycje.pl

Problemy amerykańskiego budownictwa

Na amerykańskim rynku budownictwa nastąpiła niewielka poprawa – po czterech miesiącach spadków lutowy indeks nastrojów w tym sektorze, obliczany i publikowany przez stowarzyszenie zrzeszające amerykańskich deweloperów (National Association of Home Builders, „NAHB”), wzrósł o 1 pkt.
Daleko jednak temu wskaźnikowi do poziomu 50 pkt., który oznacza wyjście z recesji. Indeks NAHB spadł poniżej tej granicy blisko cztery lata temu, już wtedy sygnalizował kryzys. Na rynkach finansowych panowała wówczas euforia i nie wielu chciało słyszeć o problemach. Pomimo pewnego odreagowania indeksu NAHB w ciągu ostatnich kilku miesięcy, sytuacja w amerykańskim budownictwie w dalszym ciągu jest bardzo trudna - tak źle w tym sektorze nie było, odkąd badane i kwantyfikowane są nastroje w postaci indeksu NAHB, tj. od około 25 lat.

W styczniu o 2,8 proc., w porównaniu z grudniem, wzrosła w Stanach Zjednoczonych liczba rozpoczętych budów prywatnych domów.

To dobra wiadomość, lecz daleko jest od sytuacji sprzed kilku lat. Nawet podczas kryzysów, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 50 lat liczba rozpoczętych budów domów w USA bywała niemal dwukrotnie wyższa, niż podczas obecnego.

Złym zwiastunem na kolejne miesiące jest spadek w ubiegłym miesiącu liczby pozwoleń na budowy domów. Wydano ich 621 tys., dla porównania w grudniu - 653 tys. Również w tym zakresie sytuacja jest najtrudniejsza od pół wieku.

Koniunktura w budownictwie jest ważnym barometrem kondycji gospodarki a także determinuje jej rozwój. Stąd, biorąc pod uwagę powyższe dane, trudno tworzyć dobre prognozy dla Stanów Zjednoczonych. Uważam, że jeszcze przez kilka lat sytuacja za Oceanem nie ulegnie radykalnej poprawie. Jedne wskaźniki będą się poprawiać, inne pogarszać, i na odwrót. Ubiegłoroczne odreagowanie w gospodarce amerykańskiej było efektem interwencji państwa, naruszającej reguły wolnego rynku, lecz jest to droga do nikąd. Teraz będzie trudniej, bowiem skończyły się pieniądze oraz pomysły. 


   
Jan Mazurek
Główny Analityk
Investors Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA
  inwestycje.pl

Problemy amerykańskiego budownictwa

Na amerykańskim rynku budownictwa nastąpiła niewielka poprawa – po czterech miesiącach spadków lutowy indeks nastrojów w tym sektorze, obliczany i publikowany przez stowarzyszenie zrzeszające amerykańskich deweloperów (National Association of Home Builders, „NAHB”), wzrósł o 1 pkt.
Daleko jednak temu wskaźnikowi do poziomu 50 pkt., który oznacza wyjście z recesji. Indeks NAHB spadł poniżej tej granicy blisko cztery lata temu, już wtedy sygnalizował kryzys. Na rynkach finansowych panowała wówczas euforia i nie wielu chciało słyszeć o problemach. Pomimo pewnego odreagowania indeksu NAHB w ciągu ostatnich kilku miesięcy, sytuacja w amerykańskim budownictwie w dalszym ciągu jest bardzo trudna - tak źle w tym sektorze nie było, odkąd badane i kwantyfikowane są nastroje w postaci indeksu NAHB, tj. od około 25 lat.

W styczniu o 2,8 proc., w porównaniu z grudniem, wzrosła w Stanach Zjednoczonych liczba rozpoczętych budów prywatnych domów.

To dobra wiadomość, lecz daleko jest od sytuacji sprzed kilku lat. Nawet podczas kryzysów, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 50 lat liczba rozpoczętych budów domów w USA bywała niemal dwukrotnie wyższa, niż podczas obecnego.

Złym zwiastunem na kolejne miesiące jest spadek w ubiegłym miesiącu liczby pozwoleń na budowy domów. Wydano ich 621 tys., dla porównania w grudniu - 653 tys. Również w tym zakresie sytuacja jest najtrudniejsza od pół wieku.

Koniunktura w budownictwie jest ważnym barometrem kondycji gospodarki a także determinuje jej rozwój. Stąd, biorąc pod uwagę powyższe dane, trudno tworzyć dobre prognozy dla Stanów Zjednoczonych. Uważam, że jeszcze przez kilka lat sytuacja za Oceanem nie ulegnie radykalnej poprawie. Jedne wskaźniki będą się poprawiać, inne pogarszać, i na odwrót. Ubiegłoroczne odreagowanie w gospodarce amerykańskiej było efektem interwencji państwa, naruszającej reguły wolnego rynku, lecz jest to droga do nikąd. Teraz będzie trudniej, bowiem skończyły się pieniądze oraz pomysły. 


   
Jan Mazurek
Główny Analityk
Investors Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA
  inwestycje.pl

Hotele straciły 50 procent

Jak pokazują najnowsze badania Cushman & Wakefield Hospitality poziom inwestycji w nieruchomości hotelowe w rejonie Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki (EMEA) w 2009 r. spadł o 50 proc. Łączna wartość inwestycji w 2009 r. wyniosła 3,2 mld euro (w porównaniu z 6,4 mld euro w 2008 r.), przy czym 50 proc. transakcji stanowiły tzw. sprzedaże wymuszone (distressed sales). Łączny wolumen w roku 2009 był mniejszy o 85 proc. w stosunku do rekordowego wyniku z roku 2007, który wyniósł 19,8 mld euro.

Chociaż rynek w Wielkiej Brytanii odnotował największy spadek w ciągu ostatnich trzech lat, pozostał on najbardziej aktywnym rynkiem w rejonie EMEA. Pomimo 50 proc. spadku w samym tylko roku 2009, wartość inwestycji w tym kraju osiągnęła poziom 935 milionów euro, co stanowi 29 proc. łącznego wolumenu. Na kolejnych miejscach znajdują się Francja i Niemcy, których udział zainwestowanego kapitału w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł odpowiednio 16 proc. oraz 9 proc. (520 milionów oraz 300 milionów euro).

Największą transakcją przeprowadzoną w Europie w 2009 r. był zakup hotelu Radisson Blu Hotel w Hamburgu (560 pokoi hotelowych) przez fundusz Invesco Real Estate od spółki Azure Group za 155 milionów euro. Kolejną transakcją było nabycie kompleksu hotelowo-wypoczynkowego Aviemore Highland Resort w Szkocji przez grupę hotelową MacDonald Hotels od spółki PricewaterhouseCoopers, bedącej syndykiem masy upadłościowej, za kwotę 153 milionów euro. Pod koniec roku została przeprowadzona transakcja nabycia projektu hotelowego przy ul. Strand w Londynie za sumę 125 milionów euro przez spółkę zależną banku BBVA.

Rok 2009 charakteryzował się spadkiem liczby zagranicznych nabywców na rzecz inwestorów krajowych. Udział inwestorów z USA zmniejszył się o 68 proc. (790 milionów euro) do poziom 252 milionów euro (93-proc. spadek od 2007 r.). Liczba inwestorów z Bliskiego Wschodu nieco zmalała ich udział w łącznej liczbie w roku 2009 wyniósł 14 proc. Jednak oczekuje się, że rosnące tempo wzrostu gospodarczego przyczyni się w roku 2010 do zwiększenia aktywności inwestorów z tego rejonu podobnie jak nabywców z Dalekiego Wschodu.

Transakcje wymuszone stanowiły 50 proc. łącznej wartości wolumenu inwestycji, przy czym część dotyczyła sprzedaży dokonywanych w postępowaniu upadłościowym, z wyraźnym nasileniem się tej tendencji pod koniec roku. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynek trafią duże portfele nabyte w 2005 r., których dług uprzywilejowany staje się wymagalny, możemy się spodziewać dalszego wzrostu liczby transakcji wymuszonych.

Nick Pattie, dyrektor zarządzający firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: "Potrzeba refinansowania pożyczek zaciągniętych w okresie hossy na realizację projektów hotelowych może spowodować ponowny wzrost liczby transakcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Na rynku jest wielu inwestorów dysponujących dużym kapitałem, którzy niecierpliwie czekają na takie okazje".

Philip Camble, dyrektor firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: "Profil inwestorów pod względem narodowości, którzy dokonywali zakupów w Europie w ostatnich pięciu latach zmienił się znacząco. Udział nabywców z USA wyraźnie zmalał na korzyść nabywców z Europy. Nabywcy z Wlk. Brytanii także skorzystali z okazji i zwiększyli swoją obecność na rynku, i chociaż aktywność graczy z Bliskiego Wschodu nieco spadła, oczekujemy jej wzrostu zarówno w tym roku, jak i w przyszłości".

źródło informacji: Informacja prasowa

Hotele straciły 50 procent

Jak pokazują najnowsze badania Cushman & Wakefield Hospitality poziom inwestycji w nieruchomości hotelowe w rejonie Europy, Bliskiego Wschodu oraz Afryki (EMEA) w 2009 r. spadł o 50 proc. Łączna wartość inwestycji w 2009 r. wyniosła 3,2 mld euro (w porównaniu z 6,4 mld euro w 2008 r.), przy czym 50 proc. transakcji stanowiły tzw. sprzedaże wymuszone (distressed sales). Łączny wolumen w roku 2009 był mniejszy o 85 proc. w stosunku do rekordowego wyniku z roku 2007, który wyniósł 19,8 mld euro.

Chociaż rynek w Wielkiej Brytanii odnotował największy spadek w ciągu ostatnich trzech lat, pozostał on najbardziej aktywnym rynkiem w rejonie EMEA. Pomimo 50 proc. spadku w samym tylko roku 2009, wartość inwestycji w tym kraju osiągnęła poziom 935 milionów euro, co stanowi 29 proc. łącznego wolumenu. Na kolejnych miejscach znajdują się Francja i Niemcy, których udział zainwestowanego kapitału w całkowitym wolumenie inwestycji wyniósł odpowiednio 16 proc. oraz 9 proc. (520 milionów oraz 300 milionów euro).

Największą transakcją przeprowadzoną w Europie w 2009 r. był zakup hotelu Radisson Blu Hotel w Hamburgu (560 pokoi hotelowych) przez fundusz Invesco Real Estate od spółki Azure Group za 155 milionów euro. Kolejną transakcją było nabycie kompleksu hotelowo-wypoczynkowego Aviemore Highland Resort w Szkocji przez grupę hotelową MacDonald Hotels od spółki PricewaterhouseCoopers, bedącej syndykiem masy upadłościowej, za kwotę 153 milionów euro. Pod koniec roku została przeprowadzona transakcja nabycia projektu hotelowego przy ul. Strand w Londynie za sumę 125 milionów euro przez spółkę zależną banku BBVA.

Rok 2009 charakteryzował się spadkiem liczby zagranicznych nabywców na rzecz inwestorów krajowych. Udział inwestorów z USA zmniejszył się o 68 proc. (790 milionów euro) do poziom 252 milionów euro (93-proc. spadek od 2007 r.). Liczba inwestorów z Bliskiego Wschodu nieco zmalała ich udział w łącznej liczbie w roku 2009 wyniósł 14 proc. Jednak oczekuje się, że rosnące tempo wzrostu gospodarczego przyczyni się w roku 2010 do zwiększenia aktywności inwestorów z tego rejonu podobnie jak nabywców z Dalekiego Wschodu.

Transakcje wymuszone stanowiły 50 proc. łącznej wartości wolumenu inwestycji, przy czym część dotyczyła sprzedaży dokonywanych w postępowaniu upadłościowym, z wyraźnym nasileniem się tej tendencji pod koniec roku. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynek trafią duże portfele nabyte w 2005 r., których dług uprzywilejowany staje się wymagalny, możemy się spodziewać dalszego wzrostu liczby transakcji wymuszonych.

Nick Pattie, dyrektor zarządzający firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: "Potrzeba refinansowania pożyczek zaciągniętych w okresie hossy na realizację projektów hotelowych może spowodować ponowny wzrost liczby transakcji w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Na rynku jest wielu inwestorów dysponujących dużym kapitałem, którzy niecierpliwie czekają na takie okazje".

Philip Camble, dyrektor firmy Cushman & Wakefield Hospitality, powiedział: "Profil inwestorów pod względem narodowości, którzy dokonywali zakupów w Europie w ostatnich pięciu latach zmienił się znacząco. Udział nabywców z USA wyraźnie zmalał na korzyść nabywców z Europy. Nabywcy z Wlk. Brytanii także skorzystali z okazji i zwiększyli swoją obecność na rynku, i chociaż aktywność graczy z Bliskiego Wschodu nieco spadła, oczekujemy jej wzrostu zarówno w tym roku, jak i w przyszłości".

źródło informacji: Informacja prasowa

Odzyskasz 75 proc. ciepła

Odzyskasz 75 proc. ciepła
Jak projektować i eksploatować budynki, by zużywać jak najmniej energii elektrycznej - na to pytanie w ciągu najbliższych trzech lat mają odpowiedzieć naukowcy ze Śląska i Małopolski. Efektem ich badań ma być modelowa instalacja energetyczna oraz poradnik dla budowlańców.

Badania, dotyczące optymalizacji zużycia energii elektrycznej w różnego typu obiektach, są częścią ogólnopolskiego projektu badawczego służącego zwiększeniu efektywności energetycznej budynków. Konkurs w tej dziedzinie rozstrzygnęło niedawno Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Badania przeprowadzą naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz eksperci z Parku Naukowo-Technologicznego Euro-Centrum w Katowicach. Liderem projektu jest Wydział Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki AGH, pod kierunkiem prof. Mariana Nogi.

"Prace konsorcjum rozpoczną się od diagnozy czynników zużycia energii w polskich budynkach i zdefiniowania dostępnych nowych technologii, które poprawiają efektywność obiektów. Na tej podstawie powstanie modelowa instalacja, która będzie testowana w budynkach Euro-Centrum oraz AGH" - wyjaśnił Dawid Szarański z parku Euro-Centrum.

Analiza pracy tej instalacji będzie podstawą ostatniego elementu projektu - stworzenia wytycznych, które znajdą się poradnikach dla projektantów i zarządców budynków.

To nie jedyny projekt badawczy w dziedzinie energetyki, w którym uczestniczy katowicki Park Naukowo-Technologiczny. Jego eksperci badają także, jakimi metodami, gdzie i jakim kosztem można budować domy, kompleksy mieszkalne i biurowce, zasilane przede wszystkim energią ze słońca, wiatru, wody i powietrza.

Wart 6 mln zł projekt pod nazwą "Zwiększenie wykorzystania energii z odnawialnych źródeł energii w budownictwie" realizuje konsorcjum naukowo-przemysłowe Politechniki Śląskiej, Uniwersytetu Śląskiego, Głównego Instytutu Górnictwa, Instytutu Technik Innowacyjnych Emag oraz Parku Euro-Centrum.

Nieprzypadkowo, oprócz placówek naukowych, członkiem konsorcjów jest Park Naukowo-Technologiczny Euro-Centrum w Katowicach. Wiosną ubiegłego roku na jego terenie otwarto Innowacyjny Budynek Energooszczędny, zużywający do ogrzewania i chłodzenia ok. jedną trzecią energii w porównaniu ze standardowymi biurowcami.

To jeden z pierwszych obiektów o takich właściwościach w Polsce. Roczne zużycie energii do jego ogrzania w przeliczeniu na metr kwadratowy wynosi ok. 32 kilowatogodziny, przy zużyciu ok. 120 kWh w tradycyjnym budynku. Jednak spełnienie kryterium tzw. budynku pasywnego wymaga zejścia poniżej granicy 15 kWh - taki obiekt ma powstać w Parku w przyszłości.

Energooszczędność katowickiego budynku osiągnięto m.in. dzięki specjalnemu systemowi grzania i chłodzenia. Zainstalowano tam bowiem pompę ciepła korzystającą z geotermii z czterech 18-metrowych studni. Pompa wydobywa ciepłą wodę z ziemi i dodatkowo ją dogrzewa. W budynku nie ma ani grzejników, ani klimatyzacji. Ogrzewają go i chłodzą instalacje w grubych stropach z 30-centymerowych płyt żelbetowych. Latem przez stropy przepływa chłodna woda z ziemi - o temperaturze ok. + 12-15 stopni. Zimą woda ma ok. + 30 stopni - działa to podobnie jak ogrzewanie podłogowe.

W konstrukcji zastosowano tradycyjne materiały budowlane - beton, stal, cegłę i płytę gipsowo-kartonową. Zamontowano w nim jednak także m.in. szczelną, mechaniczną wentylację z tzw. rekuperatorem. To wymiennik ciepła, który odzyskuje 75 proc. ciepła z wypychanego na zewnątrz zużytego powietrza i przekazuje je świeżemu.

W budynku nie ma instalacji gazowej, a energia elektryczna służy tylko do oświetlenia oraz zasilania urządzeń biurowych i pompy ciepła. Obiektem zarządza system elektroniczny, kontrolujący temperaturę na poszczególnych piętrach i decydujący o ewentualnym dodatkowym chłodzeniu lub grzaniu. Został on zintegrowany z żaluzjami. Sprawia, że opustoszały budynek przechodzi w stan uśpienia - system zamyka w weekendy wentylację dla zaoszczędzenia zgromadzonego wewnątrz ciepła. Koszt takiego budynku był wyższy od tradycyjnego o ok. 10 proc.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Odzyskasz 75 proc. ciepła

Odzyskasz 75 proc. ciepła
Jak projektować i eksploatować budynki, by zużywać jak najmniej energii elektrycznej - na to pytanie w ciągu najbliższych trzech lat mają odpowiedzieć naukowcy ze Śląska i Małopolski. Efektem ich badań ma być modelowa instalacja energetyczna oraz poradnik dla budowlańców.

Badania, dotyczące optymalizacji zużycia energii elektrycznej w różnego typu obiektach, są częścią ogólnopolskiego projektu badawczego służącego zwiększeniu efektywności energetycznej budynków. Konkurs w tej dziedzinie rozstrzygnęło niedawno Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Badania przeprowadzą naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz eksperci z Parku Naukowo-Technologicznego Euro-Centrum w Katowicach. Liderem projektu jest Wydział Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki AGH, pod kierunkiem prof. Mariana Nogi.

"Prace konsorcjum rozpoczną się od diagnozy czynników zużycia energii w polskich budynkach i zdefiniowania dostępnych nowych technologii, które poprawiają efektywność obiektów. Na tej podstawie powstanie modelowa instalacja, która będzie testowana w budynkach Euro-Centrum oraz AGH" - wyjaśnił Dawid Szarański z parku Euro-Centrum.

Analiza pracy tej instalacji będzie podstawą ostatniego elementu projektu - stworzenia wytycznych, które znajdą się poradnikach dla projektantów i zarządców budynków.

To nie jedyny projekt badawczy w dziedzinie energetyki, w którym uczestniczy katowicki Park Naukowo-Technologiczny. Jego eksperci badają także, jakimi metodami, gdzie i jakim kosztem można budować domy, kompleksy mieszkalne i biurowce, zasilane przede wszystkim energią ze słońca, wiatru, wody i powietrza.

Wart 6 mln zł projekt pod nazwą "Zwiększenie wykorzystania energii z odnawialnych źródeł energii w budownictwie" realizuje konsorcjum naukowo-przemysłowe Politechniki Śląskiej, Uniwersytetu Śląskiego, Głównego Instytutu Górnictwa, Instytutu Technik Innowacyjnych Emag oraz Parku Euro-Centrum.

Nieprzypadkowo, oprócz placówek naukowych, członkiem konsorcjów jest Park Naukowo-Technologiczny Euro-Centrum w Katowicach. Wiosną ubiegłego roku na jego terenie otwarto Innowacyjny Budynek Energooszczędny, zużywający do ogrzewania i chłodzenia ok. jedną trzecią energii w porównaniu ze standardowymi biurowcami.

To jeden z pierwszych obiektów o takich właściwościach w Polsce. Roczne zużycie energii do jego ogrzania w przeliczeniu na metr kwadratowy wynosi ok. 32 kilowatogodziny, przy zużyciu ok. 120 kWh w tradycyjnym budynku. Jednak spełnienie kryterium tzw. budynku pasywnego wymaga zejścia poniżej granicy 15 kWh - taki obiekt ma powstać w Parku w przyszłości.

Energooszczędność katowickiego budynku osiągnięto m.in. dzięki specjalnemu systemowi grzania i chłodzenia. Zainstalowano tam bowiem pompę ciepła korzystającą z geotermii z czterech 18-metrowych studni. Pompa wydobywa ciepłą wodę z ziemi i dodatkowo ją dogrzewa. W budynku nie ma ani grzejników, ani klimatyzacji. Ogrzewają go i chłodzą instalacje w grubych stropach z 30-centymerowych płyt żelbetowych. Latem przez stropy przepływa chłodna woda z ziemi - o temperaturze ok. + 12-15 stopni. Zimą woda ma ok. + 30 stopni - działa to podobnie jak ogrzewanie podłogowe.

W konstrukcji zastosowano tradycyjne materiały budowlane - beton, stal, cegłę i płytę gipsowo-kartonową. Zamontowano w nim jednak także m.in. szczelną, mechaniczną wentylację z tzw. rekuperatorem. To wymiennik ciepła, który odzyskuje 75 proc. ciepła z wypychanego na zewnątrz zużytego powietrza i przekazuje je świeżemu.

W budynku nie ma instalacji gazowej, a energia elektryczna służy tylko do oświetlenia oraz zasilania urządzeń biurowych i pompy ciepła. Obiektem zarządza system elektroniczny, kontrolujący temperaturę na poszczególnych piętrach i decydujący o ewentualnym dodatkowym chłodzeniu lub grzaniu. Został on zintegrowany z żaluzjami. Sprawia, że opustoszały budynek przechodzi w stan uśpienia - system zamyka w weekendy wentylację dla zaoszczędzenia zgromadzonego wewnątrz ciepła. Koszt takiego budynku był wyższy od tradycyjnego o ok. 10 proc.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Będzie tania ziemia?

Usprawnienie obrotu ziemią rolniczą oraz ułatwienia w zakupie ziemi przez rolników indywidualnych - to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, przyjętego w tym tygodniu przez rząd.

Zgodnie z projektem Agencja Nieruchomości Rolnych nie będzie mogła zawierać nowych umów dzierżawy, najmu i oddania nieruchomości w administrowanie.

"Dotychczasowe umowy zachowają ważność i z pewnymi wyjątkami nie będą mogły być przedłużane oraz˙przekształcane w umowy na czas nieoznaczony. Agencja Nieruchomości Rolnych będzie pisemnie zawiadamiać dzierżawców, w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowych przepisów, o˙możliwości dokonania zmian w umowach dzierżawy. Chodzi o możliwość wyłączenia z˙dzierżawy 30˙proc. użytków rolnych" - czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu.

CIR poinformowało, że osoby, które wyrażą zgodę na tę propozycję, będą mogły kupić pozostałe dzierżawione grunty na preferencyjnych zasadach. "Z˙kolei wyłączone grunty będą dzielone na mniejsze nieruchomości i przygotowywane do sprzedaży. Wśród kupujących preferowani będą miejscowi rolnicy indywidualni, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa rodzinne lub je utworzyć" - dodano.

Projekt zmienia również zasady dotyczące organizacji przetargów ograniczonych. To - zdaniem CIR - powinno pomóc Agencji Nieruchomości Rolnych w tworzeniu i powiększaniu gospodarstw rodzinnych. Agencja będzie mogła organizować takie przetargi dla osób posiadających kwalifikacje rolnicze i˙zamierzających tworzyć gospodarstwa rodzinne.

W przetargach ograniczonych będą mogli wziąć udział również byli pracownicy PGR-ów, którzy chcieliby tworzyć takie gospodarstwa. "Wprowadzono również możliwość rozłożenia spłaty należności z tytułu sprzedaży nieruchomości na okres do 15 lat, pod warunkiem wpłaty co najmniej 10˙proc. ceny przed zawarciem umowy sprzedaży. Umożliwi to wielu rolnikom nabycie gruntów (rolnych) z zasobu (Skarbu Państwa)" - napisano.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Będzie tania ziemia?

Usprawnienie obrotu ziemią rolniczą oraz ułatwienia w zakupie ziemi przez rolników indywidualnych - to najważniejsze założenia projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, przyjętego w tym tygodniu przez rząd.

Zgodnie z projektem Agencja Nieruchomości Rolnych nie będzie mogła zawierać nowych umów dzierżawy, najmu i oddania nieruchomości w administrowanie.

"Dotychczasowe umowy zachowają ważność i z pewnymi wyjątkami nie będą mogły być przedłużane oraz˙przekształcane w umowy na czas nieoznaczony. Agencja Nieruchomości Rolnych będzie pisemnie zawiadamiać dzierżawców, w terminie 6 miesięcy od dnia wejścia w życie nowych przepisów, o˙możliwości dokonania zmian w umowach dzierżawy. Chodzi o możliwość wyłączenia z˙dzierżawy 30˙proc. użytków rolnych" - czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu.

CIR poinformowało, że osoby, które wyrażą zgodę na tę propozycję, będą mogły kupić pozostałe dzierżawione grunty na preferencyjnych zasadach. "Z˙kolei wyłączone grunty będą dzielone na mniejsze nieruchomości i przygotowywane do sprzedaży. Wśród kupujących preferowani będą miejscowi rolnicy indywidualni, którzy chcą powiększyć swoje gospodarstwa rodzinne lub je utworzyć" - dodano.

Projekt zmienia również zasady dotyczące organizacji przetargów ograniczonych. To - zdaniem CIR - powinno pomóc Agencji Nieruchomości Rolnych w tworzeniu i powiększaniu gospodarstw rodzinnych. Agencja będzie mogła organizować takie przetargi dla osób posiadających kwalifikacje rolnicze i˙zamierzających tworzyć gospodarstwa rodzinne.

W przetargach ograniczonych będą mogli wziąć udział również byli pracownicy PGR-ów, którzy chcieliby tworzyć takie gospodarstwa. "Wprowadzono również możliwość rozłożenia spłaty należności z tytułu sprzedaży nieruchomości na okres do 15 lat, pod warunkiem wpłaty co najmniej 10˙proc. ceny przed zawarciem umowy sprzedaży. Umożliwi to wielu rolnikom nabycie gruntów (rolnych) z zasobu (Skarbu Państwa)" - napisano.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Rusza ogólnopolski cykl „Warsztatów Dobrego Klimatu”

Rusza ogólnopolski cykl „Warsztatów Dobrego Klimatu”, poświęconych sposobom wykorzystania nowoczesnych i ekologicznych rozwiązań energetycznych. Warsztaty skierowane do przedstawicieli gmin i społeczności lokalnych, potrwają od lutego do czerwca 2010 roku. Przedsięwzięcie realizowane jest pod patronatem Ministerstwa Gospodarki, w ramach Ogólnopolskiego Programu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Społeczności Lokalnych „Gaspol kibicuje klimatowi”.
Celem Warsztatów jest budowanie świadomości oraz aktywizacja gmin do podejmowania działań na rzecz inwestowania w proekologiczne rozwiązania energetyczne oraz wskazanie korzyści i szans z tego wynikających.Otwarte
i bezpłatne spotkania zorganizowane zostaną w pięciu gminach na terenie całego kraju, wyróżniających się działaniami podejmowanymi na rzecz ochrony środowiska,
i budowania dobrego klimatu wśród mieszkańców.
Warsztaty będą też okazją do spotkania z ekspertami w dziedzinie energetyki, odnawialnych źródeł energii, socjologii oraz pozyskiwania funduszy unijnych.
 
Jednym z priorytetowych elementów rozwoju Polski jest zaopatrzenie jej w energię
i właściwe nią gospodarowanie. Warto budować świadomość społeczeństwa w tym zakresie. Edukacja to pierwszy krok w kierunku zmiany postrzegania odnawialnych źródeł energii jako niedostępnych ze względu na ich wysokie koszty. Chcemy wskazywać sposoby ich finansowania, pokazywać dobre przykłady i zachęcać do wykorzystywania istniejących możliwości
– przekonuje dr Andrzej Hałasiewicz, ekspert programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Warsztaty będą miały charakter interaktywnych spotkań, podczas których eksperci udzielą praktycznych porad nt. możliwości dofinansowania proekologicznych inwestycji z funduszy krajowych i unijnych, kryteriów oceny wniosków oraz wymagań, jakie należy spełnić występując o dotację. Przeprowadzą także praktyczne ćwiczenia i symulacje
w oparciu o profesjonalny kalkulator energetyczny np. dla obniżenia zużycia energii, możliwych oszczędności czy też wyliczenia opłacalności instalacji energetycznych
w gminnych budynkach. Eksperci zaprezentują także przykładowe zastosowanie ekologicznych i energooszczędnych technologii dostępnych dla polskich gmin.
 
Warsztaty poprowadzą eksperci:
  • dr inż. Arkadiusz Węglarz, Krajowa Agencja Poszanowania Energii (KAPE);
  • dr Andrzej Hałasiewicz, Dyrektor Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA;
  • mgr inż. Artur Michalski, Grupa Doradztwa Europejskiego, były wiceprezes NFOŚiGW;
  • mgr Bożena Wróblewska, Gaspol;
  • mgr Kamil Dolata, Gaspol.
  • Andrzej Chodacz – kierownik programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Efektywne zarządzanie energią i umiejętne wykorzystanie jej odnawialnych źródeł pozwala na rozwój regionów i poprawę jakości życia mieszkańców. Chcemy pokazać, jak skutecznie inwestować w proekologiczne rozwiązania, żeby przynosiło to realne korzyści. Warsztaty Dobrego Klimatu to doskonałe źródło wiedzy i narzędzie do realizacji tych celów” – przekonuje Andrzej Chodacz, Kierownik programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Pierwsze, inauguracyjne warsztaty odbędą się 22 lutego br. na Podlasiu w Zespole Szkół w Drohiczynie przy ulicy Warszawskiej 51, w godzinach od 10:00 do 15:30. Patronat nad spotkaniem objął Burmistrz Gminy Drohiczyn. Na wybór ostatniego miejsca, zamykającego cykl pięciu warsztatów, będą mieli wpływ internauci, którzy za pośrednictwem strony www.kibicujklimatowi.pl mogą głosować na gminę, która ich zdaniem najbardziej dba o dobry klimat. Miejscowości z największą liczbą głosów będą brane pod uwagę przy wyborze miejsca, w którym odbędą się ostatnie warsztaty.
 
Podczas warsztatów zaprezentowane zostaną także założenia ogłoszonego w styczniu br. konkursu na „Gminę przyszłości”. Konkurs skierowany jest do gmin inwestujących w proekologiczne rozwiązania energetyczne oraz dbających
o zrównoważony rozwój społeczności lokalnych. Nagrodzone projekty zostaną następnie opublikowane w formie rankingu „Dobrych praktyk”, prezentującego godne naśladowania działania polskich gmin na rzecz poprawy klimatu oraz rozwoju regionu
i zamieszkującej go społeczności.
Laureaci konkursu otrzymają tytuł „Gminy przyszłości” oraz atrakcyjne nagrody rzeczowe (m.in. zestaw kolektorów słonecznych). Informacje nt. konkursu dostępne są na stronie www.kibicujklimatowi.pl.
 
Ogólnopolski Program na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Społeczności Lokalnych „Gaspol kibicuje klimatowi” – celem programu jest edukacja polskiego społeczeństwa na temat wykorzystania nowoczesnych rozwiązań energetycznych i ich roli w redukcji emisji szkodliwych gazów CO2 do atmosfery. Zadaniem programu jest również aktywizowanie gmin, powiatów i społeczności lokalnych do podejmowania inicjatyw proekologicznych jako istotnych dla zrównoważonego rozwoju poszczególnych regionów. Program jest realizowany pod patronatem Ministerstwa Gospodarki.
 
 
Patroni instytucjonalni programu:
- Ministerstwo Gospodarki (MG);
- Krajowa Agencja Poszanowania Energii (KAPE);
- Związek Powiatów Polskich (ZPP);
- Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich (FAOW);
- Polska Organizacja Gazu Płynnego (POGP).
 
Patroni „Warsztatów Dobrego Klimatu” i Konkursu „Gmina przyszłości”:
- Polskie Towarzystwo Energetyki Słonecznej (PTES);
- Stowarzyszenie Energii Odnawialnej (SEO);
- TVP INFO;
- Puls Biznesu.
 
Patroni medialni programu:
- TV Silesia;
- Czysta Energia;
- Przegląd Komunalny;
- Naszemiasto.pl;
- E-petrol.pl;
- Energieodnawialne.pl;
- Ogrzewnnictwo.pl.
 
Inicjatorem programu jest firma Gaspol S.A.
 
Źródło: On Board PR

Rusza ogólnopolski cykl „Warsztatów Dobrego Klimatu”

Rusza ogólnopolski cykl „Warsztatów Dobrego Klimatu”, poświęconych sposobom wykorzystania nowoczesnych i ekologicznych rozwiązań energetycznych. Warsztaty skierowane do przedstawicieli gmin i społeczności lokalnych, potrwają od lutego do czerwca 2010 roku. Przedsięwzięcie realizowane jest pod patronatem Ministerstwa Gospodarki, w ramach Ogólnopolskiego Programu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Społeczności Lokalnych „Gaspol kibicuje klimatowi”.
Celem Warsztatów jest budowanie świadomości oraz aktywizacja gmin do podejmowania działań na rzecz inwestowania w proekologiczne rozwiązania energetyczne oraz wskazanie korzyści i szans z tego wynikających.Otwarte
i bezpłatne spotkania zorganizowane zostaną w pięciu gminach na terenie całego kraju, wyróżniających się działaniami podejmowanymi na rzecz ochrony środowiska,
i budowania dobrego klimatu wśród mieszkańców.
Warsztaty będą też okazją do spotkania z ekspertami w dziedzinie energetyki, odnawialnych źródeł energii, socjologii oraz pozyskiwania funduszy unijnych.
 
Jednym z priorytetowych elementów rozwoju Polski jest zaopatrzenie jej w energię
i właściwe nią gospodarowanie. Warto budować świadomość społeczeństwa w tym zakresie. Edukacja to pierwszy krok w kierunku zmiany postrzegania odnawialnych źródeł energii jako niedostępnych ze względu na ich wysokie koszty. Chcemy wskazywać sposoby ich finansowania, pokazywać dobre przykłady i zachęcać do wykorzystywania istniejących możliwości
– przekonuje dr Andrzej Hałasiewicz, ekspert programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Warsztaty będą miały charakter interaktywnych spotkań, podczas których eksperci udzielą praktycznych porad nt. możliwości dofinansowania proekologicznych inwestycji z funduszy krajowych i unijnych, kryteriów oceny wniosków oraz wymagań, jakie należy spełnić występując o dotację. Przeprowadzą także praktyczne ćwiczenia i symulacje
w oparciu o profesjonalny kalkulator energetyczny np. dla obniżenia zużycia energii, możliwych oszczędności czy też wyliczenia opłacalności instalacji energetycznych
w gminnych budynkach. Eksperci zaprezentują także przykładowe zastosowanie ekologicznych i energooszczędnych technologii dostępnych dla polskich gmin.
 
Warsztaty poprowadzą eksperci:
  • dr inż. Arkadiusz Węglarz, Krajowa Agencja Poszanowania Energii (KAPE);
  • dr Andrzej Hałasiewicz, Dyrektor Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa FAPA;
  • mgr inż. Artur Michalski, Grupa Doradztwa Europejskiego, były wiceprezes NFOŚiGW;
  • mgr Bożena Wróblewska, Gaspol;
  • mgr Kamil Dolata, Gaspol.
  • Andrzej Chodacz – kierownik programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Efektywne zarządzanie energią i umiejętne wykorzystanie jej odnawialnych źródeł pozwala na rozwój regionów i poprawę jakości życia mieszkańców. Chcemy pokazać, jak skutecznie inwestować w proekologiczne rozwiązania, żeby przynosiło to realne korzyści. Warsztaty Dobrego Klimatu to doskonałe źródło wiedzy i narzędzie do realizacji tych celów” – przekonuje Andrzej Chodacz, Kierownik programu „Gaspol kibicuje klimatowi”.
 
Pierwsze, inauguracyjne warsztaty odbędą się 22 lutego br. na Podlasiu w Zespole Szkół w Drohiczynie przy ulicy Warszawskiej 51, w godzinach od 10:00 do 15:30. Patronat nad spotkaniem objął Burmistrz Gminy Drohiczyn. Na wybór ostatniego miejsca, zamykającego cykl pięciu warsztatów, będą mieli wpływ internauci, którzy za pośrednictwem strony www.kibicujklimatowi.pl mogą głosować na gminę, która ich zdaniem najbardziej dba o dobry klimat. Miejscowości z największą liczbą głosów będą brane pod uwagę przy wyborze miejsca, w którym odbędą się ostatnie warsztaty.
 
Podczas warsztatów zaprezentowane zostaną także założenia ogłoszonego w styczniu br. konkursu na „Gminę przyszłości”. Konkurs skierowany jest do gmin inwestujących w proekologiczne rozwiązania energetyczne oraz dbających
o zrównoważony rozwój społeczności lokalnych. Nagrodzone projekty zostaną następnie opublikowane w formie rankingu „Dobrych praktyk”, prezentującego godne naśladowania działania polskich gmin na rzecz poprawy klimatu oraz rozwoju regionu
i zamieszkującej go społeczności.
Laureaci konkursu otrzymają tytuł „Gminy przyszłości” oraz atrakcyjne nagrody rzeczowe (m.in. zestaw kolektorów słonecznych). Informacje nt. konkursu dostępne są na stronie www.kibicujklimatowi.pl.
 
Ogólnopolski Program na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Społeczności Lokalnych „Gaspol kibicuje klimatowi” – celem programu jest edukacja polskiego społeczeństwa na temat wykorzystania nowoczesnych rozwiązań energetycznych i ich roli w redukcji emisji szkodliwych gazów CO2 do atmosfery. Zadaniem programu jest również aktywizowanie gmin, powiatów i społeczności lokalnych do podejmowania inicjatyw proekologicznych jako istotnych dla zrównoważonego rozwoju poszczególnych regionów. Program jest realizowany pod patronatem Ministerstwa Gospodarki.
 
 
Patroni instytucjonalni programu:
- Ministerstwo Gospodarki (MG);
- Krajowa Agencja Poszanowania Energii (KAPE);
- Związek Powiatów Polskich (ZPP);
- Forum Aktywizacji Obszarów Wiejskich (FAOW);
- Polska Organizacja Gazu Płynnego (POGP).
 
Patroni „Warsztatów Dobrego Klimatu” i Konkursu „Gmina przyszłości”:
- Polskie Towarzystwo Energetyki Słonecznej (PTES);
- Stowarzyszenie Energii Odnawialnej (SEO);
- TVP INFO;
- Puls Biznesu.
 
Patroni medialni programu:
- TV Silesia;
- Czysta Energia;
- Przegląd Komunalny;
- Naszemiasto.pl;
- E-petrol.pl;
- Energieodnawialne.pl;
- Ogrzewnnictwo.pl.
 
Inicjatorem programu jest firma Gaspol S.A.
 
Źródło: On Board PR

Londyn: przewidywany wzrost czynszów za biura

Według przewidywań firmy doradczej w dziedzinie nieruchomości Cushman & Wakefield czynsze w najlepszych lokalizacjach londyńskiej dzielnicy West End wzrosną do 2012 r. o 40 proc., co stanowi powrót do poziomu ponad 1.076 GBP za m kw. rocznie. Ponadto wskutek braku podaży wzrośnie udział transakcji typu pre-let, tj. zawierania umów najmu przed ukończeniem inwestycji.
Mimo najgorszego popytu od 1991 r., w ostatnim kwartale 2009 r. na West Endzie odnotowano jego wzrost do poziomu 68.740 m kw., tj. najwyższego poziomu od II kw. 2008 r.
 
Najemcy zaczynają ponownie wykazywać zainteresowanie, obawiając się, że w 2010 r. wynajmujący będą mniej skłonni do ustępstw w negocjacjach – powiedział Guy Taylor, Szef Biura Cushman & Wakefield na West Endzie.
 
Aktywny popyt wzrósł również w ujęciu kwartalnym, a w ciągu roku odnotowano na West Endzie jego wzrost o 40 proc. Popyt będą generować różnego rodzaju najemcy dążący do zabezpieczenia powierzchni w tej dzielnicy, głównie najemcy z sektora TMT (technologie, media i telekomunikacja), finansów, handlu i usług (zob. tabela 1). Wśród podmiotów zgłaszających aktywny popyt znalazły się: Bain & Co (3.700-5.500 m kw.), Invensys (1.500 m kw.) i Mirabaud (2.300 m kw.).
 
Presja na czynsze będzie początkowo wynikać z braku podaży nowej powierzchni na West Endzie. Obecnie w budowie znajduje się nieco ponad 92.900 m kw. powierzchni, która zostanie oddana do użytku w 2010 r. W 2011 r. zostanie ukończona budowa tylko dwóch budynków o powierzchni przekraczającej 1.800 m kw. (7-5 Baker Street, W1 oraz UK & European Investments Ltd, 1 Kingsway, WC2), a w 2012 r. – tylko jednego (Crown Estate’s, The Quadrant, Regent Street, W1).
 
Guy Taylor dodał: Wskutek niedoboru nowej powierzchni w 2011 r. ożywi się aktywność na rynku transakcji typu pre-let, ponieważ zwiększy się nierównowaga pomiędzy podażą a popytem. Wielu najemców będzie zmuszonych zawierać takie transakcje.
 
Przełoży się to na wzrost aktywności na rynku najmu w 2010 r., który w ciągu roku przyspieszy w reakcji na poprawę sytuacji gospodarczej.
 
W ostatnim kwartale 2009 r. najwyższe czynsze utrzymały się na stabilnym poziomie 806,5 GBP za m kw. rocznie, ale czynsze efektywne wzrosły o 5 proc. Był to pierwszy wzrost od końca 2007 r. W związku z oferowaniem zachęt wzrost czynszów wywoławczych jest tylko kwestią czasu.
 
 
Tabela 1.
AKTYWNY POPYT WŚRÓD NAJEMCÓW NA WEST ENDZIE
 
 
WEST END
POPYT
III kw. 2009
 
IV kw. 2009
 
WEDŁUG SEKTORÓW
tys. mkw.
%
tys. mkw.
%
Finanse i bankowość
43,29
12%
76,55
17%
Sektor publiczny i rządowy
60,20
17%
68,28
15%
Usługi
63,54
18%
64,57
14%
TMT
93,18
27%
102,56
23%
Handel i rozrywka
58,25
17%
76,46
17%
Przemysł
7,71
2%
30,29
7%
Inne
23,32
7%
34,37
8%
Aktywny
349,30
59%
452,98
75%
 

 

Źródło: Cushman & Wakefield

Londyn: przewidywany wzrost czynszów za biura

Według przewidywań firmy doradczej w dziedzinie nieruchomości Cushman & Wakefield czynsze w najlepszych lokalizacjach londyńskiej dzielnicy West End wzrosną do 2012 r. o 40 proc., co stanowi powrót do poziomu ponad 1.076 GBP za m kw. rocznie. Ponadto wskutek braku podaży wzrośnie udział transakcji typu pre-let, tj. zawierania umów najmu przed ukończeniem inwestycji.
Mimo najgorszego popytu od 1991 r., w ostatnim kwartale 2009 r. na West Endzie odnotowano jego wzrost do poziomu 68.740 m kw., tj. najwyższego poziomu od II kw. 2008 r.
 
Najemcy zaczynają ponownie wykazywać zainteresowanie, obawiając się, że w 2010 r. wynajmujący będą mniej skłonni do ustępstw w negocjacjach – powiedział Guy Taylor, Szef Biura Cushman & Wakefield na West Endzie.
 
Aktywny popyt wzrósł również w ujęciu kwartalnym, a w ciągu roku odnotowano na West Endzie jego wzrost o 40 proc. Popyt będą generować różnego rodzaju najemcy dążący do zabezpieczenia powierzchni w tej dzielnicy, głównie najemcy z sektora TMT (technologie, media i telekomunikacja), finansów, handlu i usług (zob. tabela 1). Wśród podmiotów zgłaszających aktywny popyt znalazły się: Bain & Co (3.700-5.500 m kw.), Invensys (1.500 m kw.) i Mirabaud (2.300 m kw.).
 
Presja na czynsze będzie początkowo wynikać z braku podaży nowej powierzchni na West Endzie. Obecnie w budowie znajduje się nieco ponad 92.900 m kw. powierzchni, która zostanie oddana do użytku w 2010 r. W 2011 r. zostanie ukończona budowa tylko dwóch budynków o powierzchni przekraczającej 1.800 m kw. (7-5 Baker Street, W1 oraz UK & European Investments Ltd, 1 Kingsway, WC2), a w 2012 r. – tylko jednego (Crown Estate’s, The Quadrant, Regent Street, W1).
 
Guy Taylor dodał: Wskutek niedoboru nowej powierzchni w 2011 r. ożywi się aktywność na rynku transakcji typu pre-let, ponieważ zwiększy się nierównowaga pomiędzy podażą a popytem. Wielu najemców będzie zmuszonych zawierać takie transakcje.
 
Przełoży się to na wzrost aktywności na rynku najmu w 2010 r., który w ciągu roku przyspieszy w reakcji na poprawę sytuacji gospodarczej.
 
W ostatnim kwartale 2009 r. najwyższe czynsze utrzymały się na stabilnym poziomie 806,5 GBP za m kw. rocznie, ale czynsze efektywne wzrosły o 5 proc. Był to pierwszy wzrost od końca 2007 r. W związku z oferowaniem zachęt wzrost czynszów wywoławczych jest tylko kwestią czasu.
 
 
Tabela 1.
AKTYWNY POPYT WŚRÓD NAJEMCÓW NA WEST ENDZIE
 
 
WEST END
POPYT
III kw. 2009
 
IV kw. 2009
 
WEDŁUG SEKTORÓW
tys. mkw.
%
tys. mkw.
%
Finanse i bankowość
43,29
12%
76,55
17%
Sektor publiczny i rządowy
60,20
17%
68,28
15%
Usługi
63,54
18%
64,57
14%
TMT
93,18
27%
102,56
23%
Handel i rozrywka
58,25
17%
76,46
17%
Przemysł
7,71
2%
30,29
7%
Inne
23,32
7%
34,37
8%
Aktywny
349,30
59%
452,98
75%
 

 

Źródło: Cushman & Wakefield

Tanie i szybkie budowanie

Kwestie barier finansowych i prawnych, występujących przy realizacji inwestycji, zostały poruszone 10 lutego podczas konferencji „Tanie i szybkie budowanie bez udziału środków publicznych i gminnych".
Szczególnie dotkliwie odczuwają te problemy inwestorzy – prywatni i samorządowi – realizujący swoje inwestycje po zlikwidowaniu Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Dodatkowe trudności stanowią: pozyskiwanie gruntów, przyłączanie urządzeń do sieci, regulacja stawek czynszowych czy też ustanawianie partycypacji lokatorów. Próbą odpowiedzi na istniejącą sytuację jest model zaproponowany przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego w Zgierzu, który w bardzo wielu aspektach jest zbieżny z kierunkami reformy systemu budownictwa społecznego, przygotowanymi w Ministerstwie Infrastruktury. Realizacja inwestycji odbywa się bowiem według formuły zakładającej możliwość przekształcenia mieszkań we własność hipoteczną po 15 latach od dnia podpisania umowy najmu. W tym okresie, mimo że mieszkanie jest formalnie własnością TBS, najemca ma prawo swobodnego dysponowania lokalem. Dzieje się tak, gdyż wpłacając partycypację najemca staje się jednocześnie udziałowcem spółki, a także korzysta z uregulowań ustawy o ochronie praw lokatorów.
 
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Tanie i szybkie budowanie

Kwestie barier finansowych i prawnych, występujących przy realizacji inwestycji, zostały poruszone 10 lutego podczas konferencji „Tanie i szybkie budowanie bez udziału środków publicznych i gminnych".
Szczególnie dotkliwie odczuwają te problemy inwestorzy – prywatni i samorządowi – realizujący swoje inwestycje po zlikwidowaniu Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Dodatkowe trudności stanowią: pozyskiwanie gruntów, przyłączanie urządzeń do sieci, regulacja stawek czynszowych czy też ustanawianie partycypacji lokatorów. Próbą odpowiedzi na istniejącą sytuację jest model zaproponowany przez Towarzystwo Budownictwa Społecznego w Zgierzu, który w bardzo wielu aspektach jest zbieżny z kierunkami reformy systemu budownictwa społecznego, przygotowanymi w Ministerstwie Infrastruktury. Realizacja inwestycji odbywa się bowiem według formuły zakładającej możliwość przekształcenia mieszkań we własność hipoteczną po 15 latach od dnia podpisania umowy najmu. W tym okresie, mimo że mieszkanie jest formalnie własnością TBS, najemca ma prawo swobodnego dysponowania lokalem. Dzieje się tak, gdyż wpłacając partycypację najemca staje się jednocześnie udziałowcem spółki, a także korzysta z uregulowań ustawy o ochronie praw lokatorów.
 
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Będzie więcej lotnisk cywilnych

Rząd jest w trakcie przekazywania prawie 5 tys. hektarów gruntów Agencji Mienia Wojskowego samorządom różnego szczebla na zakładanie lotnisk cywilnych. Są to skomplikowane procedury, setki działek zmieniają swój status prawny, przy zaangażowaniu trzech Ministerstw: Obrony Narodowej, Skarbu Państwa i Infrastruktury – mówił wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz podczas III Międzynarodowej Konferencji „Lotnisko 2010”, która odbyła się w połowie lutego w Warszawie. Wyjaśnił także, iż projekt Prawa lotniczego, który jest przedmiotem prac legislacyjnych w Sejmie, został skierowany do podkomisji nadzwyczajnej, która ma rozpatrzyć ten projekt z uwzględnieniem poprawki przygotowanej przez rząd.

Wiceminister mówił również o prowadzonych, na zamówienie Ministerstwa Infrastruktury, pracach analitycznych dotyczących Lotniska Centralnego dla Polski. - Studium nie dotyczy budowy Centralnego Lotniska, ale zbadania, czy jest możliwa budowa takiego portu. Badamy warianty, badamy rynek. Inwestycja pochłonęłaby przecież nawet kilkanaście mld złotych.
 
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Będzie więcej lotnisk cywilnych

Rząd jest w trakcie przekazywania prawie 5 tys. hektarów gruntów Agencji Mienia Wojskowego samorządom różnego szczebla na zakładanie lotnisk cywilnych. Są to skomplikowane procedury, setki działek zmieniają swój status prawny, przy zaangażowaniu trzech Ministerstw: Obrony Narodowej, Skarbu Państwa i Infrastruktury – mówił wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz podczas III Międzynarodowej Konferencji „Lotnisko 2010”, która odbyła się w połowie lutego w Warszawie. Wyjaśnił także, iż projekt Prawa lotniczego, który jest przedmiotem prac legislacyjnych w Sejmie, został skierowany do podkomisji nadzwyczajnej, która ma rozpatrzyć ten projekt z uwzględnieniem poprawki przygotowanej przez rząd.

Wiceminister mówił również o prowadzonych, na zamówienie Ministerstwa Infrastruktury, pracach analitycznych dotyczących Lotniska Centralnego dla Polski. - Studium nie dotyczy budowy Centralnego Lotniska, ale zbadania, czy jest możliwa budowa takiego portu. Badamy warianty, badamy rynek. Inwestycja pochłonęłaby przecież nawet kilkanaście mld złotych.
 
 
 

 

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

GNT: Gant ma pozwolenie na budowę

Gant Development otrzymał pozwolenie na budowę swojej pierwszej inwestycji mieszkaniowej w Warszawie. Pierwszy etap budowy, w ramach którego ma powstać 280 mieszkań, ruszy prawdopodobnie na wiosnę. Deweloper nie wyklucza kolejnych inwestycji w Warszawie - poinformowała spółka w czwartek w komunikacie prasowym.

- Chcielibyśmy rozpocząć I etap budowy niezwłocznie, jak tylko pozwolą na to warunki pogodowe. Najpierw planujemy budowę 280 mieszkań oraz stworzenie powierzchni pod obiekty handlowo-usługowe i miejsca parkingowe - powiedział Dariusz Małaszkiewicz, prezes Gant Development, cytowany w komunikacie.

- Myślę, że każdy deweloper prędzej czy później chce się zmierzyć z warszawskim rynkiem. My mamy wystarczająco duże doświadczenie, by tu budować i skutecznie konkurować. Możliwe więc, że na jednym projekcie się nie skończy - dodał.

Projekt "Kaskada na Woli" jest inwestycją mieszkaniową z tzw. segmentu popularnego. W sumie, w ramach tego projektu, powstanie ok. 750 mieszkań wraz z lokalami usługowymi. Łączna powierzchnia wyniesie ok. 50 tys. mkw. Lokale usługowe zajmą ponad 8 tys. mkw.

Gant ma już finansowanie inwestycji. Raiffeissen Bank udzielił mu kredytu na 150 mln zł, a 48 mln zł spółka pozyska z lutowej emisji z prawem poboru.

 

 

Źródło: interia.pl

GNT: Gant ma pozwolenie na budowę

Gant Development otrzymał pozwolenie na budowę swojej pierwszej inwestycji mieszkaniowej w Warszawie. Pierwszy etap budowy, w ramach którego ma powstać 280 mieszkań, ruszy prawdopodobnie na wiosnę. Deweloper nie wyklucza kolejnych inwestycji w Warszawie - poinformowała spółka w czwartek w komunikacie prasowym.

- Chcielibyśmy rozpocząć I etap budowy niezwłocznie, jak tylko pozwolą na to warunki pogodowe. Najpierw planujemy budowę 280 mieszkań oraz stworzenie powierzchni pod obiekty handlowo-usługowe i miejsca parkingowe - powiedział Dariusz Małaszkiewicz, prezes Gant Development, cytowany w komunikacie.

- Myślę, że każdy deweloper prędzej czy później chce się zmierzyć z warszawskim rynkiem. My mamy wystarczająco duże doświadczenie, by tu budować i skutecznie konkurować. Możliwe więc, że na jednym projekcie się nie skończy - dodał.

Projekt "Kaskada na Woli" jest inwestycją mieszkaniową z tzw. segmentu popularnego. W sumie, w ramach tego projektu, powstanie ok. 750 mieszkań wraz z lokalami usługowymi. Łączna powierzchnia wyniesie ok. 50 tys. mkw. Lokale usługowe zajmą ponad 8 tys. mkw.

Gant ma już finansowanie inwestycji. Raiffeissen Bank udzielił mu kredytu na 150 mln zł, a 48 mln zł spółka pozyska z lutowej emisji z prawem poboru.

 

 

Źródło: interia.pl

Przygotowanie terenu budowy

Wiosny co prawda za oknem jeszcze nie widać, ale już dziś warto zaplanować przebieg naszej budowy. Przygotowanie i zabezpieczenie terenu budowy to bardzo istotne czynności. Mają na celu usprawnienie robót budowlanych i zapewnienie możliwie największego bezpieczeństwa zarówno pracownikom, jak i osobom trzecim.

 
Trochę przepisów
 
Przygotowanie można uznać za etap wstępny i początkowy, który czasowo poprzedza samą faktyczną budowę. Nie należy mylić jednak przygotowania terenu budowy z czynnościami poprzedzającymi rozpoczęcie robót budowlanych. Postępowania poprzedzającego rozpoczęcie robót budowlanych dotyczy rozdział IV ustawy prawo budowlane. Można powiedzieć, że postępowanie to przygotowuje – w potocznym tego słowa znaczeniu – rozpoczęcie robót budowlanych. Ustawa określa, jakie roboty wymagają pozwolenia na budowę, a jakie są z tego wymogu zwolnione oraz które budowy należy zgłosić właściwemu organowi, a także wskazuje wymogi formalne i procedury z tym związane. Na etapie przygotowania terenu budowy należy mieć wszelkie formalności pomyślnie załatwione, gdyż zgodnie z art. 41 ustawy prawo budowlane rozpoczęcie robót budowlanych następuje w chwili podjęcia prac przygotowawczych.
 
 
Warunki przygotowania i zabezpieczenia terenu budowy reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury z 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (DzU 2003 nr 47 poz. 401), a także ustawa prawo budowlane. Zgodnie z prawem budowlanym, prace przygotowawcze rozpoczynają roboty budowlane na terenie budowy. Mogą być wykonywane wyłącznie na terenie objętym pozwoleniem na budowę, jeżeli pozwolenie w danym przypadku jest wymagane przez ustawę. Paragraf ósmy wspomnianego powyżej rozporządzenia pozostaje w kolizji z przepisem prawa budowlanego. Według rozporządzenia zagospodarowanie terenu budowy wykonuje się przed rozpoczęciem robót budowlanych. Oznacza to, że samo zagospodarowanie terenu budowy nie należy do prac przygotowawczych i nie wymaga prawomocnego pozwolenia na budowę, co jest sprzeczne z art. 41 ustawy prawo budowlane. Zgodnie z zasadą lex superior derogat legi inferiori, przepis ustawy uchyla działanie przepisu rozporządzenia. Rozpoczęcie zagospodarowania terenu budowy bez uzyskania pozwolenia na budowę, jeśli ustawa tego wymaga, należy uznać za samowolę budowlaną.
 
Do prac przygotowawczych należy:
 
1) wytyczenie geodezyjne;
2) wykonanie niwelacji terenu;
3) zagospodarowanie terenu wraz z budową tymczasowych obiektów;
4) dokonanie przyłączy do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy.
 
Porządek na placu budowy
 
Niewątpliwie, zanim przystąpimy do budowy fundamentów musimy zorganizować plac budowy. Jeżeli decydujemy się na kupno większej ilości materiałów budowlanych, warto pamiętać o zapewnieniu miejsca na ich składowanie. Plac budowy trzeba więc dobrze zorganizować, aby materiały nie uległy zniszczeniu bądź nie padły łupem złodziei.
 
Plac składowy to konieczny element każdej budowy. Jeśli zdecydujemy się na to, aby wybrana hurtownia systematycznie dostarczała materiały, na placu możemy mieć tylko te potrzebne na danym etapie budowy. Wystarczy wtedy zarezerwować powierzchnię równą powierzchni użytkowej stawianego domu. Jeżeli jednak postanowiliśmy zaoszczędzić i kupić większą ilość materiałów, wtedy plac będzie zajmował dwa-trzy razy więcej miejsca.
 
 

 
 
Na placu składowym należy przewidzieć miejsce, w którym przygotowywana będzie mieszanka betonowa czy zaprawa, zgromadzić tam piasek i żwir o różnych frakcjach oraz ustawić w niedalekim sąsiedztwie zamknięty magazyn z cementem i wapnem. Powinno być tu też miejsce służące do przycinania, wyginania i montowania szkieletów ze stali zbrojeniowej. Materiały masowe natomiast, takie jak cegły, bloczki czy pustaki, dobrze jest składować możliwie jak najbliżej budynku, aby nie trzeba było ich za daleko przenosić.
 
Przy zakupie materiałów budowlanych warto zapoznać się z zaleceniami producenta. Jeśli takich nie ma, trzeba przyjąć zasadę, że wysokość układanych materiałów, na paletach czy w stosach, powinna być mniejsza od szerokości powierzchni, jaką zajmuje dany materiał.
 

 

 

Źródło: Budowlany.pl

krn.pl

Przygotowanie terenu budowy

Wiosny co prawda za oknem jeszcze nie widać, ale już dziś warto zaplanować przebieg naszej budowy. Przygotowanie i zabezpieczenie terenu budowy to bardzo istotne czynności. Mają na celu usprawnienie robót budowlanych i zapewnienie możliwie największego bezpieczeństwa zarówno pracownikom, jak i osobom trzecim.

 
Trochę przepisów
 
Przygotowanie można uznać za etap wstępny i początkowy, który czasowo poprzedza samą faktyczną budowę. Nie należy mylić jednak przygotowania terenu budowy z czynnościami poprzedzającymi rozpoczęcie robót budowlanych. Postępowania poprzedzającego rozpoczęcie robót budowlanych dotyczy rozdział IV ustawy prawo budowlane. Można powiedzieć, że postępowanie to przygotowuje – w potocznym tego słowa znaczeniu – rozpoczęcie robót budowlanych. Ustawa określa, jakie roboty wymagają pozwolenia na budowę, a jakie są z tego wymogu zwolnione oraz które budowy należy zgłosić właściwemu organowi, a także wskazuje wymogi formalne i procedury z tym związane. Na etapie przygotowania terenu budowy należy mieć wszelkie formalności pomyślnie załatwione, gdyż zgodnie z art. 41 ustawy prawo budowlane rozpoczęcie robót budowlanych następuje w chwili podjęcia prac przygotowawczych.
 
 
Warunki przygotowania i zabezpieczenia terenu budowy reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury z 6 lutego 2003 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy podczas wykonywania robót budowlanych (DzU 2003 nr 47 poz. 401), a także ustawa prawo budowlane. Zgodnie z prawem budowlanym, prace przygotowawcze rozpoczynają roboty budowlane na terenie budowy. Mogą być wykonywane wyłącznie na terenie objętym pozwoleniem na budowę, jeżeli pozwolenie w danym przypadku jest wymagane przez ustawę. Paragraf ósmy wspomnianego powyżej rozporządzenia pozostaje w kolizji z przepisem prawa budowlanego. Według rozporządzenia zagospodarowanie terenu budowy wykonuje się przed rozpoczęciem robót budowlanych. Oznacza to, że samo zagospodarowanie terenu budowy nie należy do prac przygotowawczych i nie wymaga prawomocnego pozwolenia na budowę, co jest sprzeczne z art. 41 ustawy prawo budowlane. Zgodnie z zasadą lex superior derogat legi inferiori, przepis ustawy uchyla działanie przepisu rozporządzenia. Rozpoczęcie zagospodarowania terenu budowy bez uzyskania pozwolenia na budowę, jeśli ustawa tego wymaga, należy uznać za samowolę budowlaną.
 
Do prac przygotowawczych należy:
 
1) wytyczenie geodezyjne;
2) wykonanie niwelacji terenu;
3) zagospodarowanie terenu wraz z budową tymczasowych obiektów;
4) dokonanie przyłączy do sieci infrastruktury technicznej na potrzeby budowy.
 
Porządek na placu budowy
 
Niewątpliwie, zanim przystąpimy do budowy fundamentów musimy zorganizować plac budowy. Jeżeli decydujemy się na kupno większej ilości materiałów budowlanych, warto pamiętać o zapewnieniu miejsca na ich składowanie. Plac budowy trzeba więc dobrze zorganizować, aby materiały nie uległy zniszczeniu bądź nie padły łupem złodziei.
 
Plac składowy to konieczny element każdej budowy. Jeśli zdecydujemy się na to, aby wybrana hurtownia systematycznie dostarczała materiały, na placu możemy mieć tylko te potrzebne na danym etapie budowy. Wystarczy wtedy zarezerwować powierzchnię równą powierzchni użytkowej stawianego domu. Jeżeli jednak postanowiliśmy zaoszczędzić i kupić większą ilość materiałów, wtedy plac będzie zajmował dwa-trzy razy więcej miejsca.
 
 

 
 
Na placu składowym należy przewidzieć miejsce, w którym przygotowywana będzie mieszanka betonowa czy zaprawa, zgromadzić tam piasek i żwir o różnych frakcjach oraz ustawić w niedalekim sąsiedztwie zamknięty magazyn z cementem i wapnem. Powinno być tu też miejsce służące do przycinania, wyginania i montowania szkieletów ze stali zbrojeniowej. Materiały masowe natomiast, takie jak cegły, bloczki czy pustaki, dobrze jest składować możliwie jak najbliżej budynku, aby nie trzeba było ich za daleko przenosić.
 
Przy zakupie materiałów budowlanych warto zapoznać się z zaleceniami producenta. Jeśli takich nie ma, trzeba przyjąć zasadę, że wysokość układanych materiałów, na paletach czy w stosach, powinna być mniejsza od szerokości powierzchni, jaką zajmuje dany materiał.
 

 

 

Źródło: Budowlany.pl

krn.pl

Ożywienie na rynku nieruchomości

Ożywienie na rynku nieruchomości
Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30% więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.
KOSMETYCZNE ZMIANY CEN

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.
 
Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6%), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4%) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4%). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.
 
Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1%), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9%).

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

miasto

cena PLN/m2

zmiana mdm

zmiana rdr

12'09

01'10

(%)

(PLN/m2)

(%)

(PLN/m2)

Białystok

4 630

4 658

0,6

28

5,4

238

Bydgoszcz

4 259

4 252

-0,2

-7

0,3

13

Gdańsk

6 423

6 494

1,1

71

0,6

38

Gdynia

6 630

6 485

-2,2

-145

-7,1

-499

Gorzów Wlkp.

3 197

3 182

-0,5

-15

bd

bd

Katowice

4 100

4 207

2,6

107

2,0

84

Kielce

4 282

4 416

3,1

134

bd

bd

Kraków

7 483

7 347

-1,8

-136

-0,1

-11

Lublin

5 047

5 170

2,4

123

3,4

170

Łódź

4 383

4 429

1,0

46

3,5

149

Olsztyn

4 853

4 893

0,8

40

-1,5

-74

Opole

4 175

4 280

2,5

105

7,6

304

Poznań

5 924

5 888

-0,6

-36

2,4

138

Rzeszów

4 577

4 659

1,8

82

3,7

166

Sopot

9 879

10 074

2,0

195

-4,9

-516

Szczecin

4 857

4 879

0,5

22

-0,9

-44

Warszawa

9 062

9 021

-0,5

-41

-1,3

-123

Wrocław

6 908

7 056

2,1

148

3,4

232


NOWE KREDYTY - TO JUŻ ROZTOPY

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.
 
Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

KREDYTY SPŁACANE - RATY NIEZNACZNIE W DÓŁ

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

STRUKTURA CEN MIESZKAŃ WYSTAWIONYCH DO SPRZEDAŻY W STYCZNIU

Warszawa

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 5 000

0,2

5 001 - 6 000

1,6

6 001 - 7 000

10,9

7 001 - 8 000

23,5

8 001 - 9 000

23,2

9 001 - 10 000

17,5

10 001 - 11 000

10,5

11 001 - 12 000

5,3

12 001 - 13 000

2,5

13 001 plus

4,9

Mediana: 7 961 PLN/m2


Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.
 
Wrocław

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,7

4 001 - 5 000

5,0

5 001 - 6 000

20,1

6 001 - 7 000

32,3

7 001 - 8 000

22,8

8 001 - 9 000

10,2

9 001 - 10 000

3,5

10 000 plus

5,3

Mediana: 6 761 PLN/m2


We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3%) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.
 
Kraków
 

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,6

4 001 - 5 000

3,5

5 001 - 6 000

18,5

6 001 - 7 000

26,7

7 001 - 8 000

23,9

8 001 - 9 000

13,9

9 001 - 10 000

6,3

10 001 - 11 000

2,6

11 001 plus

4,1

Mediana: 7 038 PLN/m2


Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4% wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7% oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.

Poznań

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

4,8

4 001 - 5 000

21,1

5 001 - 6 000

34,9

6 001 - 7 000

22,3

7 001 - 8 000

10,9

8 001 - 9 000

3,9

9 000 plus

2,0

Mediana: 5 744 PLN/m2


W Poznaniu ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35% ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6% styczniowej podaży.

Gdańsk

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

1,1

4 001 - 5 000

8,7

5 001 - 6 000

33,1

6 001 - 7 000

31,9

7 001 - 8 000

13,1

8 001 - 9 000

6,0

9 000 plus

6,0

Mediana: 6 180 PLN/m2


Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

STAWKI ZA NAJEM SPADAJĄ

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40% więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

Oferty.net i Open Finance

an

inwestycje.pl

Ożywienie na rynku nieruchomości

Ożywienie na rynku nieruchomości
Nowy rok przyniósł wyraźne ożywienie na rynku mieszkaniowym. Mimo nieznacznych różnic cen w stosunku do końca ubiegłego roku oraz stabilnego poziomu podaży nowych ofert obserwujemy znaczny wzrost liczby i aktywności klientów popytowych. Wg szacunków serwisu Oferty.net w styczniu br. intensywne poszukiwania własnego M prowadziło ponad 30% więcej klientów aniżeli w tym samym okresie roku ubiegłego.
KOSMETYCZNE ZMIANY CEN

Jak wynika z analizy cen ofert wystawionych do sprzedaży w styczniu br. w odniesieniu do stawek z grudnia 2009 różnice są niewielkie. Oprócz Sopotu, w którym średnia cena m2 mieszkania w styczniu była wyższa o blisko 200 PLN, w pozostałych miastach zmiany - głównie wzrosty cen - nie przekroczyły 150 PLN na m2.
 
Dokonując podobnego porównania w ujęciu rok do roku średnie ceny ofertowe na przekór powszechnym oczekiwaniom w większości miast wzrosły. Najwięcej w Opolu - o 304 PLN na m2 (tj. 7,6%), Białymstoku - 238 PLN na m2 (tj. 5,4%) i we Wrocławiu - 232 PLN na m2 (tj. 3,4%). Uwzględniając jednak upusty, których udzielanie przez sprzedających jest normą, można przyjąć, że średnie ceny transakcyjne pozostają zbliżone do ubiegłorocznych, ewentualnie nieznacznie (kilka procent) niższe.
 
Spośród sześciu miast, w których styczniowe średnie ceny były niższe niż przed rokiem na czele stoją dwa ośrodki trójmiejskie; w Gdyni średnia cena m2 jest obecnie niższa o 499 PLN (tj. 7,1%), a w Sopocie o 519 PLN (tj. 4,9%).

Średnie ceny ofertowe mieszkań na rynku wtórnym w największych miastach

miasto

cena PLN/m2

zmiana mdm

zmiana rdr

12'09

01'10

(%)

(PLN/m2)

(%)

(PLN/m2)

Białystok

4 630

4 658

0,6

28

5,4

238

Bydgoszcz

4 259

4 252

-0,2

-7

0,3

13

Gdańsk

6 423

6 494

1,1

71

0,6

38

Gdynia

6 630

6 485

-2,2

-145

-7,1

-499

Gorzów Wlkp.

3 197

3 182

-0,5

-15

bd

bd

Katowice

4 100

4 207

2,6

107

2,0

84

Kielce

4 282

4 416

3,1

134

bd

bd

Kraków

7 483

7 347

-1,8

-136

-0,1

-11

Lublin

5 047

5 170

2,4

123

3,4

170

Łódź

4 383

4 429

1,0

46

3,5

149

Olsztyn

4 853

4 893

0,8

40

-1,5

-74

Opole

4 175

4 280

2,5

105

7,6

304

Poznań

5 924

5 888

-0,6

-36

2,4

138

Rzeszów

4 577

4 659

1,8

82

3,7

166

Sopot

9 879

10 074

2,0

195

-4,9

-516

Szczecin

4 857

4 879

0,5

22

-0,9

-44

Warszawa

9 062

9 021

-0,5

-41

-1,3

-123

Wrocław

6 908

7 056

2,1

148

3,4

232


NOWE KREDYTY - TO JUŻ ROZTOPY

Ostatnich kilka miesięcy określaliśmy mianem odwilży na rynku kredytów hipotecznych. Jednak to określenie wydaje się być coraz mniej adekwatne wobec zdecydowanej, niekiedy frontalnej walki banków o pozyskanie nowych klientów. Już w pięciu bankach można uzyskać kredyt złotowy z marżą poniżej 2 pkt proc. (w tym w trzech poza promocją polegającą na zakupie innych produktów bankowych), a w siedmiu nie płacąc za niego prowizji (także poza promocjami). W przypadku kredytów walutowych w sześciu bankach można uzyskać marżę poniżej 3 pkt proc., w tym w jednym z nich nawet poniżej 2 pkt proc. (pod warunkiem zakupu innych produktów finansowych).

Poprawia się także sytuacja jeśli chodzi o możliwość skredytowania całości kupowanej nieruchomości, MultiBank i mBank pożyczają nawet na 110 proc. jej wartości (po spełnieniu rygorystycznych ograniczeń), co jednak tylko w pewnym sensie przypomina epokę sprzed pojawienia się kryzysu na rynkach finansowych, ponieważ uzyskanie kredytu na 100 proc. wartości mieszkania czy domu obwarowane jest szeregiem obostrzeń dotyczących kredytobiorcy. Za wcześnie więc by mówić o nadejściu wiosny w segmencie kredytów hipotecznych, ale z pewnością mamy za sobą falę roztopów, która sprawia, że warunki udzielania kredytów hipotecznych są obecnie na poziomie znanym z lat 2004-2005.
 
Po dodaniu do marż benchmarkowych stóp rynkowych, które wciąż znajdują się na rekordowo niskich poziomach, okazuje się, że możliwym jest dziś uzyskanie kredytu walutowego oprocentowanego poniżej 4 proc. i kredytu złotowego poniżej 6,5 proc.

KREDYTY SPŁACANE - RATY NIEZNACZNIE W DÓŁ

W dobrych humorach mogą być także kredytobiorcy, którzy już spłacają swoje kredyty. Od naszego poprzedniego raportu (7 stycznia) kurs euro spadł o ok. 2 proc. (z 4,10 do 4,02 PLN), a kurs franka o ok. 1 proc. (z 2,77 do 2,75 PLN), co - przy niezmienionych stopach procentowych - oznacza, że raty kredytów spadną w takiej właśnie skali (1-2 proc.).

Posiadacze kredytów złotowych również mogą mieć powody do zadowolenia, ponieważ trzymiesięczna stopa WIBOR, o której wysokość opiera się oprocentowanie większości tego typu kredytów spadła przez ostatni miesiąc z 4,25 do 4,18 proc. i ponownie znalazła się w okolicach najniższego poziomu w historii. Raty kredytów spłacanych także należą więc obecnie do najniższych w historii.

Niemniej zadłużeni zarówno w walutach obcych jak i w złotym powinni mieć na uwadze wyjątkowość i tymczasowość obecnej sytuacji. Stopy procentowe nie będą już obniżane, a pod koniec 2010 roku mogą być nawet podnoszone, co odbije się niekorzystnie na wysokości rat kredytów. Dla kredytów walutowych najważniejszym czynnikiem pozostaje zmiana kursu walutowego. Ryzyko silnego osłabienia złotego oceniamy jako niskie w najbliższym czasie.

STRUKTURA CEN MIESZKAŃ WYSTAWIONYCH DO SPRZEDAŻY W STYCZNIU

Warszawa

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 5 000

0,2

5 001 - 6 000

1,6

6 001 - 7 000

10,9

7 001 - 8 000

23,5

8 001 - 9 000

23,2

9 001 - 10 000

17,5

10 001 - 11 000

10,5

11 001 - 12 000

5,3

12 001 - 13 000

2,5

13 001 plus

4,9

Mediana: 7 961 PLN/m2


Wśród ofert sprzedaży, jakie pojawiły się na warszawskim rynku wtórnym w styczniu blisko połowę stanowiły mieszkania, których ceny mieściły się w przedziale 7 001 - 9 000 PLN/m2. Cena zaledwie jednego na pięćdziesiąt oferowanych do sprzedaży mieszkań nie przekraczała 6 000 PLN/m2. Zaś w 7 na 100 ofert cena metra kwadratowego była ponad dwukrotnie wyższa, tj. przekraczała 12 000 PLN.
 
Wrocław

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,7

4 001 - 5 000

5,0

5 001 - 6 000

20,1

6 001 - 7 000

32,3

7 001 - 8 000

22,8

8 001 - 9 000

10,2

9 001 - 10 000

3,5

10 000 plus

5,3

Mediana: 6 761 PLN/m2


We Wrocławiu w styczniowej puli ofert największy udział (32,3%) miały mieszkania w cenie od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Co piąte mieszkanie oferowane było w cenie od 4 001 do 5 000 PLN/m2, a cena co dwudziestego przekraczała 10 000 PLN za m2.
 
Kraków
 

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

0,6

4 001 - 5 000

3,5

5 001 - 6 000

18,5

6 001 - 7 000

26,7

7 001 - 8 000

23,9

8 001 - 9 000

13,9

9 001 - 10 000

6,3

10 001 - 11 000

2,6

11 001 plus

4,1

Mediana: 7 038 PLN/m2


Najtańsze mieszkania w Krakowie, tj. takie, których cena nie przekraczała 5 000 PLN/m2 stanowiły zaledwie 4% wszystkich ofert wystawionych w styczniu. Cena co drugiego krakowskiego mieszkania mieściła się w przedziale od 6 001 do 8 000 PLN/m2. Blisko 7% oferowanych mieszkań właściciele wyceniali na kwoty ponad 10 000 PLN/m2.

Poznań

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

4,8

4 001 - 5 000

21,1

5 001 - 6 000

34,9

6 001 - 7 000

22,3

7 001 - 8 000

10,9

8 001 - 9 000

3,9

9 000 plus

2,0

Mediana: 5 744 PLN/m2


W Poznaniu ponad 1/4 ofert w styczniu stanowiły mieszkania w cenie do 5 000 PLN/m2. Najwięcej - prawie 35% ofert wystawionych zostało w cenach od 5 001 do 6 000 PLN/m2. Najdroższe mieszkania, z cenami przekraczającymi 8 000 PLN/m2 stanowiły blisko 6% styczniowej podaży.

Gdańsk

cena (PLN/m2)

udział (%)

do 4 000

1,1

4 001 - 5 000

8,7

5 001 - 6 000

33,1

6 001 - 7 000

31,9

7 001 - 8 000

13,1

8 001 - 9 000

6,0

9 000 plus

6,0

Mediana: 6 180 PLN/m2


Zaledwie co dziesiąte mieszkanie wystawione do sprzedaży w styczniu w Gdańsku oferowane było w cenie nie przekraczającej 5 000 PLN/m2. Ponad trzykrotnie większe były pule mieszkań z kolejnych dwóch przedziałów cenowych - od 5 001 do 6 000 PLN oraz od 6 001 do 7 000 PLN/m2. Ceny 1/4 mieszkań przekraczały 7 000 PLN/m2.

STAWKI ZA NAJEM SPADAJĄ

Na rynku najmu wciąż utrzymuje się wysoka podaż nowych ofert. W styczniu br. wystawionych zostało aż o 40% więcej mieszkań niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Biorąc pod uwagę to, że zimą popyt na lokale jest bardzo ograniczony oraz to, że przed wakacjami na rynek dodatkowo trafi wiele lokali obecnie wynajmowanych przez studentów, należy się liczyć z dalszym spadkiem stawek czynszowych i dalszym ograniczeniem dochodowości najmu. Zdaniem Marcina Drogomireckiego z serwisu Oferty.net zmiany tego trendu można się spodziewać najwcześniej pod koniec sierpnia, kiedy mieszkań ponownie zaczną szukać studenci oraz nie mający już prawa do korzystania z akademików absolwenci studiów. W najbliższych miesiącach pula ofert najmu mieszkań, szczególnie tych droższych - nowych, o większych powierzchniach i o wyższym standardzie, będzie się powiększać.

Oferty.net i Open Finance

an

inwestycje.pl

Deweloperzy oddają mniej mieszkań – ale ciągle z wadami

Styczniowe dane dotyczące budownictwa mieszkaniowego nie potwierdziły pozytywnych tendencji w tej branży pod koniec ub. r. Niesprzyjające warunki pogodowe spowodowały, że aż o jedną czwartą spadła liczba nowych inwestycji mieszkaniowych. Chociaż do użytku oddano o prawie połowę mniej mieszkań niż przed rokiem, z danych Home Broker wynika, że kryzys na rynku budownictwa mieszkaniowego nie wpłynął na zwiększenie staranności wykonania lokali.
- Krzywe ściany i sufity, brak pionów, nierówne kąty, zarysowane ramy czy szyby okienne, ubytki w tynkach – to standardowe usterki w mieszkaniach oddawanych przez deweloperów – mówi Piotr Śliwka, regionalny dyrektor sprzedaży, doradca ds. nieruchomości Home Broker.– Ale zdarzają się też poważniejsze wady, pęknięte ściany, nawet nośne, niedrożne rury, uszkodzone mechanizmy okienne czy wreszcie lejąca się do mieszkania woda z powodu źle wykonanego tarasu – dodaje. Marcin Murzyński, doradca z Wrocławia, wskazuje też inne: błędy w instalacji elektrycznej czy nieprawidłowe odprowadzenie kanalizacji. Z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że kryzys na rynku budownictwa mieszkaniowego niewiele w tym zakresie zmienił. – Prawie każde mieszkanie ma jakąś usterkę – przyznaje Danuta Bukała, doradca Home Broker z Warszawy. Bartosz Jankowski, specjalista ds. rynku pierwotnego, podkreśla jednak, że bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, gdy lokal ma bardzo poważne wady. Usterki usuwane są zwykle przed odbiorem mieszkania. 

Mniej mieszkań, mniej inwestycji, mniej pozwoleń


Styczniowe dane GUS nie potwierdziły pozytywnych tendencji zaobserwowanych na rynku budownictwa mieszkaniowego pod koniec 2009 roku. We wszystkich kategoriach – nowe inwestycje mieszkaniowe, pozwolenia na budowę oraz mieszkania oddane do użytku – miał miejsce istotny spadek rok do roku.

W styczniu zostało oddanych do użytku 11,7 tys. mieszkań, aż o 47,1% mniej niż przed rokiem. O ile słabe dane grudniowe (spadek o 43,9% rok do roku) można było tłumaczyć efektem bazy (konieczność uzyskiwania certyfikatów energetycznych dla mieszkań oddanych od początku 2009 r.), to już głęboki spadek w styczniu tego roku faktycznie odzwierciedla drastyczne ograniczenie inwestycji mieszkaniowych w minionych miesiącach.



Niestety po bardzo dobrym listopadzie i grudniu, styczeń przyniósł też silny spadek nowych inwestycji mieszkaniowych. Rozpoczęto budowę 4,45 tys. mieszkań, o 25% mniej niż przed rokiem. Zapaść tę można tłumaczyć warunkami pogodowymi, które uniemożliwiły prowadzenie ziemnych prac budowlanych.

Również w obszarze pozwoleń na budowę chwilowo przygasło światełko w tunelu. Choć w grudniu spadek wyhamował już do 5,8% rok do roku, to w styczniu ponownie przyspieszył do 14,6%. W zeszłym miesiącu wydano pozwolenia na budowę 10,6 tys. mieszkań.

Uwaga – lokal ma wady


Co może zrobić kupujący w przypadku, gdy przekazany mu lokal ma wady? – Sposób postępowania zależy od rodzaju wady, momentu, w jakim została wykryta oraz od treści umowy z deweloperem – mówi Michał Wielhorski, radca prawny, partner w firmie prawniczej BNWW Adwokaci i Radcowie Prawni. Jeżeli wada jest poważna i zostanie wykryta po zawarciu umowy przedwstępnej, kupujący może od niej odstąpić, bądź domagać się obniżenia ceny mieszkania. – Nie może jednak tego zrobić w przypadku, gdy deweloper wadę niezwłocznie usunie – wyjaśnia Michał Wielhorski. Poważne wady, to np. popękane ściany, niedrożna kanalizacja czy lejąca się do mieszkania woda.

Praktyka najczęściej jest taka, że przed odbiorem mieszkania spisywany jest tzw. protokół usterek, w którym określony jest termin, w jakim deweloper powinien je usunąć. – Czasem zdarza się jednak, że nie dotrzymuje tego terminu, bądź zamiast usuwać usterki maskuje je, przykładowo nie wymienia porysowanych drzwi, tylko je podmalowuje –przestrzega Danuta Bukała.

Po 3 latach na własny koszt


- Po podpisaniu protokołu odbioru mieszkania i po zawarciu umowy ostatecznej, kupującemu przysługują prawa wynikające z tytułu rękojmi za wady – mówi Michał Wielhorski. Jeśli wada zostanie wykryta w terminie do 3 lat od dnia wydania lokalu, właściciel mieszkania powinien zawiadomić w tym okresie dewelopera i zażądać usunięcia wady. Po upływie 3 lat rękojmia wygasa, co oznacza, że wszelkie usterki właściciel powinien usunąć na własny koszt. Wyjątkiem jest sytuacja, gdyby deweloper podstępnie zataił fakt istnienia wady.

Katarzyna Siwek, Home Broker

kg

inwestycje.pl

Deweloperzy oddają mniej mieszkań – ale ciągle z wadami

Styczniowe dane dotyczące budownictwa mieszkaniowego nie potwierdziły pozytywnych tendencji w tej branży pod koniec ub. r. Niesprzyjające warunki pogodowe spowodowały, że aż o jedną czwartą spadła liczba nowych inwestycji mieszkaniowych. Chociaż do użytku oddano o prawie połowę mniej mieszkań niż przed rokiem, z danych Home Broker wynika, że kryzys na rynku budownictwa mieszkaniowego nie wpłynął na zwiększenie staranności wykonania lokali.
- Krzywe ściany i sufity, brak pionów, nierówne kąty, zarysowane ramy czy szyby okienne, ubytki w tynkach – to standardowe usterki w mieszkaniach oddawanych przez deweloperów – mówi Piotr Śliwka, regionalny dyrektor sprzedaży, doradca ds. nieruchomości Home Broker.– Ale zdarzają się też poważniejsze wady, pęknięte ściany, nawet nośne, niedrożne rury, uszkodzone mechanizmy okienne czy wreszcie lejąca się do mieszkania woda z powodu źle wykonanego tarasu – dodaje. Marcin Murzyński, doradca z Wrocławia, wskazuje też inne: błędy w instalacji elektrycznej czy nieprawidłowe odprowadzenie kanalizacji. Z doświadczeń doradców Home Broker wynika, że kryzys na rynku budownictwa mieszkaniowego niewiele w tym zakresie zmienił. – Prawie każde mieszkanie ma jakąś usterkę – przyznaje Danuta Bukała, doradca Home Broker z Warszawy. Bartosz Jankowski, specjalista ds. rynku pierwotnego, podkreśla jednak, że bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, gdy lokal ma bardzo poważne wady. Usterki usuwane są zwykle przed odbiorem mieszkania. 

Mniej mieszkań, mniej inwestycji, mniej pozwoleń


Styczniowe dane GUS nie potwierdziły pozytywnych tendencji zaobserwowanych na rynku budownictwa mieszkaniowego pod koniec 2009 roku. We wszystkich kategoriach – nowe inwestycje mieszkaniowe, pozwolenia na budowę oraz mieszkania oddane do użytku – miał miejsce istotny spadek rok do roku.

W styczniu zostało oddanych do użytku 11,7 tys. mieszkań, aż o 47,1% mniej niż przed rokiem. O ile słabe dane grudniowe (spadek o 43,9% rok do roku) można było tłumaczyć efektem bazy (konieczność uzyskiwania certyfikatów energetycznych dla mieszkań oddanych od początku 2009 r.), to już głęboki spadek w styczniu tego roku faktycznie odzwierciedla drastyczne ograniczenie inwestycji mieszkaniowych w minionych miesiącach.



Niestety po bardzo dobrym listopadzie i grudniu, styczeń przyniósł też silny spadek nowych inwestycji mieszkaniowych. Rozpoczęto budowę 4,45 tys. mieszkań, o 25% mniej niż przed rokiem. Zapaść tę można tłumaczyć warunkami pogodowymi, które uniemożliwiły prowadzenie ziemnych prac budowlanych.

Również w obszarze pozwoleń na budowę chwilowo przygasło światełko w tunelu. Choć w grudniu spadek wyhamował już do 5,8% rok do roku, to w styczniu ponownie przyspieszył do 14,6%. W zeszłym miesiącu wydano pozwolenia na budowę 10,6 tys. mieszkań.

Uwaga – lokal ma wady


Co może zrobić kupujący w przypadku, gdy przekazany mu lokal ma wady? – Sposób postępowania zależy od rodzaju wady, momentu, w jakim została wykryta oraz od treści umowy z deweloperem – mówi Michał Wielhorski, radca prawny, partner w firmie prawniczej BNWW Adwokaci i Radcowie Prawni. Jeżeli wada jest poważna i zostanie wykryta po zawarciu umowy przedwstępnej, kupujący może od niej odstąpić, bądź domagać się obniżenia ceny mieszkania. – Nie może jednak tego zrobić w przypadku, gdy deweloper wadę niezwłocznie usunie – wyjaśnia Michał Wielhorski. Poważne wady, to np. popękane ściany, niedrożna kanalizacja czy lejąca się do mieszkania woda.

Praktyka najczęściej jest taka, że przed odbiorem mieszkania spisywany jest tzw. protokół usterek, w którym określony jest termin, w jakim deweloper powinien je usunąć. – Czasem zdarza się jednak, że nie dotrzymuje tego terminu, bądź zamiast usuwać usterki maskuje je, przykładowo nie wymienia porysowanych drzwi, tylko je podmalowuje –przestrzega Danuta Bukała.

Po 3 latach na własny koszt


- Po podpisaniu protokołu odbioru mieszkania i po zawarciu umowy ostatecznej, kupującemu przysługują prawa wynikające z tytułu rękojmi za wady – mówi Michał Wielhorski. Jeśli wada zostanie wykryta w terminie do 3 lat od dnia wydania lokalu, właściciel mieszkania powinien zawiadomić w tym okresie dewelopera i zażądać usunięcia wady. Po upływie 3 lat rękojmia wygasa, co oznacza, że wszelkie usterki właściciel powinien usunąć na własny koszt. Wyjątkiem jest sytuacja, gdyby deweloper podstępnie zataił fakt istnienia wady.

Katarzyna Siwek, Home Broker

kg

inwestycje.pl

Jeden pokój mniej za średnią krajową

Zarabiając średnią krajową można było w styczniu w Łodzi kupić na kredyt mieszkanie mniejsze o prawie 20 metrów kwadratowych niż przed miesiącem.
Co miesiąc Open Finance przygląda się temu, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt osoba zarabiająca dokładnie tyle, ile wynosi średnia krajowa publikowana przez GUS. W styczniu przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3231 zł i była aż o 11,5 proc. niższa od grudniowej. W dużej mierze jest to efekt premii i nagród wypłaconych pracownikom w grudniu, co zaburzyło miesięczną statystykę.

Tak duży spadek wynagrodzeń musiał oczywiście odbić się sporym spadkiem zdolności kredytowej, a co za tym idzie i powierzchni mieszkania, które można na kredyt kupić. Największa zmiana zaszła w miastach, w których w ostatnim czasie ceny nieruchomości najbardziej wzrosły, czyli w Gdańsku, Poznaniu i Łodzi. W tych trzech miastach powierzchnia mieszkania dostępnego dla rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwie średnie krajowe, spadła o ponad 20 proc. Za grudniową pensję łódzka rodzina mogła średnio dostać kredyt na mieszkanie o powierzchni 93,7 m2, styczniowa wystarczy już tylko na 74,4 m2, czyli mniejsze o jeden pokój. 74,4 m2 to poziom bliski temu z października, kiedy to średnia krajowa pozwalała łódzkiej rodzinie na kredyt na mieszkanie o powierzchni 73,9 m2.

Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu, gdzie miesięczne spadki powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt wyniosły od 17,7 do 19,3 proc.

Jeszcze gorzej ma singiel, który tylko w Łodzi dostanie kredyt na ponad trzydziestometrowe mieszkanie. W Warszawie, gdzie mediana ceny transakcyjnej w styczniu wyniosła 7694 zł, banki sfinansują jednej osobie mieszkanie o powierzchni zaledwie 19,2 m2, o 14,6 proc. mniejsze niż miesiąc wcześniej.

Jak duże mieszkanie można kupić w danym mieście?

miasto

mediana ceny m2

w styczniu 2010 (zł)

styczeń 2010

zmiana miesiąc do miesiąca

rodzina 2+1 (m2)

singiel (m2)

rodzina 2+1 (%)

singiel (%)

Gdańsk

5778

53,7

25,5

-21,7

-18,5

Kraków

6364

48,7

23,2

-19,3

-16,0

Łódź

4167

74,4

35,4

-20,6

-17,3

Poznań

5812

53,3

25,4

-21,6

-18,4

Warszawa

7694

40,3

19,2

-17,9

-14,6

Wrocław

6129

50,6

24,0

-17,7

-14,3


Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Warto przy tym zauważyć, że zdolność kredytowa jest bardzo wrażliwa na zmiany przychodów kredytobiorcy. Miesiąc do miesiąca wynagrodzenie spadło o 11,5 proc., a mediana zdolności kredytowej o 18,9 proc. dla rodziny 2+1 i o 15,6 proc. dla singla. Sytuacji nie uratowała postępująca powoli liberalizacja rynku kredytowego – w ostatnim miesiącu kolejnych kilka banków obniżyło marże kredytowe.

Marcin Krasoń
Open Finance

an

inwestycje.pl

Jeden pokój mniej za średnią krajową

Zarabiając średnią krajową można było w styczniu w Łodzi kupić na kredyt mieszkanie mniejsze o prawie 20 metrów kwadratowych niż przed miesiącem.
Co miesiąc Open Finance przygląda się temu, jak duże mieszkanie może w największych polskich miastach kupić na kredyt osoba zarabiająca dokładnie tyle, ile wynosi średnia krajowa publikowana przez GUS. W styczniu przeciętna pensja (brutto) w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 3231 zł i była aż o 11,5 proc. niższa od grudniowej. W dużej mierze jest to efekt premii i nagród wypłaconych pracownikom w grudniu, co zaburzyło miesięczną statystykę.

Tak duży spadek wynagrodzeń musiał oczywiście odbić się sporym spadkiem zdolności kredytowej, a co za tym idzie i powierzchni mieszkania, które można na kredyt kupić. Największa zmiana zaszła w miastach, w których w ostatnim czasie ceny nieruchomości najbardziej wzrosły, czyli w Gdańsku, Poznaniu i Łodzi. W tych trzech miastach powierzchnia mieszkania dostępnego dla rodziny 2+1, zarabiającej dokładnie dwie średnie krajowe, spadła o ponad 20 proc. Za grudniową pensję łódzka rodzina mogła średnio dostać kredyt na mieszkanie o powierzchni 93,7 m2, styczniowa wystarczy już tylko na 74,4 m2, czyli mniejsze o jeden pokój. 74,4 m2 to poziom bliski temu z października, kiedy to średnia krajowa pozwalała łódzkiej rodzinie na kredyt na mieszkanie o powierzchni 73,9 m2.

Niewiele lepiej sytuacja wygląda w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu, gdzie miesięczne spadki powierzchni mieszkania dostępnego na kredyt wyniosły od 17,7 do 19,3 proc.

Jeszcze gorzej ma singiel, który tylko w Łodzi dostanie kredyt na ponad trzydziestometrowe mieszkanie. W Warszawie, gdzie mediana ceny transakcyjnej w styczniu wyniosła 7694 zł, banki sfinansują jednej osobie mieszkanie o powierzchni zaledwie 19,2 m2, o 14,6 proc. mniejsze niż miesiąc wcześniej.

Jak duże mieszkanie można kupić w danym mieście?

miasto

mediana ceny m2

w styczniu 2010 (zł)

styczeń 2010

zmiana miesiąc do miesiąca

rodzina 2+1 (m2)

singiel (m2)

rodzina 2+1 (%)

singiel (%)

Gdańsk

5778

53,7

25,5

-21,7

-18,5

Kraków

6364

48,7

23,2

-19,3

-16,0

Łódź

4167

74,4

35,4

-20,6

-17,3

Poznań

5812

53,3

25,4

-21,6

-18,4

Warszawa

7694

40,3

19,2

-17,9

-14,6

Wrocław

6129

50,6

24,0

-17,7

-14,3


Założenia: rodzina 2+1 zarabia dwie średnie krajowe; singiel zarabia średnią krajową. Źródło: Open Finance.

Warto przy tym zauważyć, że zdolność kredytowa jest bardzo wrażliwa na zmiany przychodów kredytobiorcy. Miesiąc do miesiąca wynagrodzenie spadło o 11,5 proc., a mediana zdolności kredytowej o 18,9 proc. dla rodziny 2+1 i o 15,6 proc. dla singla. Sytuacji nie uratowała postępująca powoli liberalizacja rynku kredytowego – w ostatnim miesiącu kolejnych kilka banków obniżyło marże kredytowe.

Marcin Krasoń
Open Finance

an

inwestycje.pl

Mieszkaniówka: Nie jest tak strasznie, jak podaje GUS

Mieszkaniówka: Nie jest tak strasznie, jak podaje GUS
W styczniu liczba mieszkań oddanych do użytku była aż o 47,1 proc. niższa niż przed rokiem. Ale w ujęciu 12-miesięcznym spadek wynosi 13,3 proc.
Niemniej spadek liczby mieszkań oddawanych do użytku jest niezaprzeczalny. To efekt bazy porównawczej. W ubiegłym roku oddawano do użytku mieszkania, których budowę rozpoczynano w końcowej fazie boomu budowlanego z lat 2007-2008.

Obecnie odbiory techniczne dotyczą mieszkań budowanych już po zakończeniu boomu. Stąd jest ich znacznie mniej niż jeszcze w listopadzie. Przez ostatnich 12 miesięcy (luty 2009-styczeń 2010) do użytku oddano 149,7 tysięcy mieszkań i domów. Przed rokiem (luty 2008-styczeń 2009) było to 173,6 tys., a w całym 2009 roku 160 tys.
 
Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych


Źródło: obliczenia Open Finance na podstawie danych GUS.

O wiele większe znaczenie dla obrazu rynku mają dane dotyczące liczby rozpoczynanych inwestycji i liczby wydawanych pozwoleń na budowę. W styczniu rozpoczęto budowę 4450 mieszkań, to jest o 24,8 proc. mniej niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. Tymczasem w całym 2009 roku liczba rozpoczętych inwestycji spadła o 18,2 proc. Teoretycznie można więc mówić o pogłębieniu tendencji spadkowej. W praktyce jednak rozpoczęcie prac budowlanych uniemożliwiła sroga zima.

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 14,7 proc., jednak w tym przypadku można mówić nawet o znaczącej poprawie, ponieważ w całym 2009 roku liczba wydanych pozwoleń spadła o 22,8 proc. Dynamika spadku stopniowo więc maleje.

Jeśli chodzi o strukturę rynku, to dane styczniowe nie uprawniają do wyciągania daleko idących wniosków (ze względu na zakłócenia pogodowe). Pod względem rozpoczynanych inwestycji deweloperzy mieli 47 proc. rynku i wyprzedzili inwestorów indywidualnych (43 proc. rynku). Tymczasem w 2009 roku na jedno mieszkanie, przypadały dwa domy, których budowę rozpoczęli inwestorzy indywidualni. Zmiana struktury rynku w styczniu może wynikać z przewagi technologicznej deweloperów nad inwestorami indywidualnymi, która umożliwiała im rozpoczęcie inwestycji mimo ujemnych temperatur.

W przypadku pozwoleń, których wydano 10590 (a więc o 137 proc. więcej niż wyniosła liczba budów rozpoczętych!) inwestorzy indywidualni zachowali swoją przewagę. Wydano im 61 proc. pozwoleń, podczas gdy deweloperom 36 proc.

Podsumowanie

Wbrew temu, co można odczytać pobieżnie z danych GUS, rynek inwestycji mieszkaniowych nie załamał się w styczniu, a obserwujemy jedynie utrwalenie dotychczasowych tendencji. Spadająca liczba mieszkań oddawanych do użytku jest odzwierciedleniem zakończenia boomu mieszkaniowego w poprzednich latach, dynamika liczby budów rozpoczętych nie pozwala na wyciąganie łatwych wniosków ze względu na wyjątkową aurę, zaś liczba wydanych pozwoleń na budowę skłania nawet do optymizmu i potwierdza status quo, wedle którego Polacy o wiele chętniej wybierają budowę własnego domu, niż zakup mieszkania od dewelopera.

Emil Szweda, Open Finance

an

inwestycje.pl

Mieszkaniówka: Nie jest tak strasznie, jak podaje GUS

Mieszkaniówka: Nie jest tak strasznie, jak podaje GUS
W styczniu liczba mieszkań oddanych do użytku była aż o 47,1 proc. niższa niż przed rokiem. Ale w ujęciu 12-miesięcznym spadek wynosi 13,3 proc.
Niemniej spadek liczby mieszkań oddawanych do użytku jest niezaprzeczalny. To efekt bazy porównawczej. W ubiegłym roku oddawano do użytku mieszkania, których budowę rozpoczynano w końcowej fazie boomu budowlanego z lat 2007-2008.

Obecnie odbiory techniczne dotyczą mieszkań budowanych już po zakończeniu boomu. Stąd jest ich znacznie mniej niż jeszcze w listopadzie. Przez ostatnich 12 miesięcy (luty 2009-styczeń 2010) do użytku oddano 149,7 tysięcy mieszkań i domów. Przed rokiem (luty 2008-styczeń 2009) było to 173,6 tys., a w całym 2009 roku 160 tys.
 
Mieszkania oddane do użytkowania w kolejnych okresach 12-miesięcznych


Źródło: obliczenia Open Finance na podstawie danych GUS.

O wiele większe znaczenie dla obrazu rynku mają dane dotyczące liczby rozpoczynanych inwestycji i liczby wydawanych pozwoleń na budowę. W styczniu rozpoczęto budowę 4450 mieszkań, to jest o 24,8 proc. mniej niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku. Tymczasem w całym 2009 roku liczba rozpoczętych inwestycji spadła o 18,2 proc. Teoretycznie można więc mówić o pogłębieniu tendencji spadkowej. W praktyce jednak rozpoczęcie prac budowlanych uniemożliwiła sroga zima.

Liczba wydanych pozwoleń na budowę spadła o 14,7 proc., jednak w tym przypadku można mówić nawet o znaczącej poprawie, ponieważ w całym 2009 roku liczba wydanych pozwoleń spadła o 22,8 proc. Dynamika spadku stopniowo więc maleje.

Jeśli chodzi o strukturę rynku, to dane styczniowe nie uprawniają do wyciągania daleko idących wniosków (ze względu na zakłócenia pogodowe). Pod względem rozpoczynanych inwestycji deweloperzy mieli 47 proc. rynku i wyprzedzili inwestorów indywidualnych (43 proc. rynku). Tymczasem w 2009 roku na jedno mieszkanie, przypadały dwa domy, których budowę rozpoczęli inwestorzy indywidualni. Zmiana struktury rynku w styczniu może wynikać z przewagi technologicznej deweloperów nad inwestorami indywidualnymi, która umożliwiała im rozpoczęcie inwestycji mimo ujemnych temperatur.

W przypadku pozwoleń, których wydano 10590 (a więc o 137 proc. więcej niż wyniosła liczba budów rozpoczętych!) inwestorzy indywidualni zachowali swoją przewagę. Wydano im 61 proc. pozwoleń, podczas gdy deweloperom 36 proc.

Podsumowanie

Wbrew temu, co można odczytać pobieżnie z danych GUS, rynek inwestycji mieszkaniowych nie załamał się w styczniu, a obserwujemy jedynie utrwalenie dotychczasowych tendencji. Spadająca liczba mieszkań oddawanych do użytku jest odzwierciedleniem zakończenia boomu mieszkaniowego w poprzednich latach, dynamika liczby budów rozpoczętych nie pozwala na wyciąganie łatwych wniosków ze względu na wyjątkową aurę, zaś liczba wydanych pozwoleń na budowę skłania nawet do optymizmu i potwierdza status quo, wedle którego Polacy o wiele chętniej wybierają budowę własnego domu, niż zakup mieszkania od dewelopera.

Emil Szweda, Open Finance

an

inwestycje.pl

Budują szybciej, oddają mniej

Analizy rynku wykazują, że powstaje mniej mieszkań. Skraca się natomiast czas oczekiwania na lokale. Czy ta sytuacja przyniesie wzrost cen?
Niedawno jeszcze nawet kilkuletni czas oczekiwania na przekazanie kluczy do mieszkania stał na przeszkodzie transakcjom na rynku pierwotnym. Kupujący musieli uzbrajać się w cierpliwość, bo czas realizacji lokali od podpisania umowy przedwstępnej był bardzo długi. Teraz sytuacja ta diametralnie się zmienia. Dziś w Warszawie średni okres oczekiwania na odbiór kluczy do nowego mieszkania po podpisaniu umowy, jak podają analitycy RedNet Consulting na podstawie danych z portalu tabelaofert.pl, skrócił się do 88 dni. Niespełna trzymiesięczna karencja w Warszawie jest rekordowo niska w porównaniu z Trójmiastem, gdzie ten czas wynosi aż 303 dni, lub Wrocławiem (281 dni). Obecne większość projektów deweloperskich w stolicy znajduje się w fazie głębokiego zaawansowania.

Wskaźnik wyprzedaży nowych mieszkań w Warszawie wynosi 77,5 proc. Tyle właśnie nowobudowanych mieszkań znalazło swoich nabywców, pozostałe oczekują na klientów.

Jeśli chodzi o liczbę nowych projektów, niepokojące dane pokazuje raport GUS na temat budownictwa mieszkaniowego w okresie I-XII 2009 r. Statystyki wskazują, że w 2009 r. deweloperzy rozpoczęli budowę 44,3 tyś mieszkań, co oznacza 33,9 proc. spadek w stosunku do 2008 r. Dodatkowo o ponad 37 proc. spadła liczba mieszkań, na które firmy deweloperskie uzyskały pozwolenie na budowę.

Biorąc pod uwagę kurczenie się oferty mieszkaniowej na rynku wtórnym oraz obserwowany, mimo zimowej pory, wzrost zainteresowania zakupem mieszkań, w najbliższych miesiącach należałoby się spodziewać się szybszego tempa wzrostu wskaźnika wyprzedaży nowych mieszkań. Wzrostowy trend sprzedaży potwierdzają też deweloperzy, którzy zaczynają mimo wcześniejszych zapowiedzi redukcji, realizacje nowych projektów. – Obserwujemy ożywienie zainteresowania zakupem, zarówno gotowych jak i lokali których budowę rozpoczęliśmy teraz w kolejnym etapie realizacji osiedla Alpha. Na pierwsze klienci decydują się ponieważ mogą od razu odebrać do nich klucze. W przypadku nowo budowanych mieszkań proponujemy system finansowania 10/90. Kupujący wpłacają 10 proc. wartości lokalu i do momentu odbioru kluczy nie są obciążeni kosztami związanymi z kredytem – twierdzi Teresa Witkowska z RED Real Estate Development. 

Wiosenne miesiące pokażą, czy zmniejszenie liczby projektów i szersza dostępność na rynku mieszkań, na które nie trzeba długo czekać zaowocuje jeszcze dynamiczniejszym wzrostem popytu. Czy spowoduje zmianę trendu stabilizacyjnego cen? Sytuacja, kiedy na rynek trafia ograniczona liczba produktów mieszkaniowych może wywołać pokusę podwyższenia marży w rozpoczynanych inwestycjach, a co za tym idzie zwyżkę cen ofertowych. Jest to jeden z możliwych scenariuszy. Tym bardziej realny, że ze słabszą podażą na rynku pierwotnym przyjdzie się zmierzyć już w drugiej połowie roku, która zazwyczaj jest najczęściej wybieranym przez klientów okresem na zakup mieszkania.

Uelastycznienie polityki kredytowej i powrót ofert finansowania zakupu nieruchomości w 100 proc. przez czołowe banki (m.in. Allianz Bank, mBank, MultiBank) to dodatkowe czynniki przyspieszające decyzjom o zakupie mieszkań.


RED Real Estate Development

kg


inwestycje.pl

Budują szybciej, oddają mniej

Analizy rynku wykazują, że powstaje mniej mieszkań. Skraca się natomiast czas oczekiwania na lokale. Czy ta sytuacja przyniesie wzrost cen?
Niedawno jeszcze nawet kilkuletni czas oczekiwania na przekazanie kluczy do mieszkania stał na przeszkodzie transakcjom na rynku pierwotnym. Kupujący musieli uzbrajać się w cierpliwość, bo czas realizacji lokali od podpisania umowy przedwstępnej był bardzo długi. Teraz sytuacja ta diametralnie się zmienia. Dziś w Warszawie średni okres oczekiwania na odbiór kluczy do nowego mieszkania po podpisaniu umowy, jak podają analitycy RedNet Consulting na podstawie danych z portalu tabelaofert.pl, skrócił się do 88 dni. Niespełna trzymiesięczna karencja w Warszawie jest rekordowo niska w porównaniu z Trójmiastem, gdzie ten czas wynosi aż 303 dni, lub Wrocławiem (281 dni). Obecne większość projektów deweloperskich w stolicy znajduje się w fazie głębokiego zaawansowania.

Wskaźnik wyprzedaży nowych mieszkań w Warszawie wynosi 77,5 proc. Tyle właśnie nowobudowanych mieszkań znalazło swoich nabywców, pozostałe oczekują na klientów.

Jeśli chodzi o liczbę nowych projektów, niepokojące dane pokazuje raport GUS na temat budownictwa mieszkaniowego w okresie I-XII 2009 r. Statystyki wskazują, że w 2009 r. deweloperzy rozpoczęli budowę 44,3 tyś mieszkań, co oznacza 33,9 proc. spadek w stosunku do 2008 r. Dodatkowo o ponad 37 proc. spadła liczba mieszkań, na które firmy deweloperskie uzyskały pozwolenie na budowę.

Biorąc pod uwagę kurczenie się oferty mieszkaniowej na rynku wtórnym oraz obserwowany, mimo zimowej pory, wzrost zainteresowania zakupem mieszkań, w najbliższych miesiącach należałoby się spodziewać się szybszego tempa wzrostu wskaźnika wyprzedaży nowych mieszkań. Wzrostowy trend sprzedaży potwierdzają też deweloperzy, którzy zaczynają mimo wcześniejszych zapowiedzi redukcji, realizacje nowych projektów. – Obserwujemy ożywienie zainteresowania zakupem, zarówno gotowych jak i lokali których budowę rozpoczęliśmy teraz w kolejnym etapie realizacji osiedla Alpha. Na pierwsze klienci decydują się ponieważ mogą od razu odebrać do nich klucze. W przypadku nowo budowanych mieszkań proponujemy system finansowania 10/90. Kupujący wpłacają 10 proc. wartości lokalu i do momentu odbioru kluczy nie są obciążeni kosztami związanymi z kredytem – twierdzi Teresa Witkowska z RED Real Estate Development. 

Wiosenne miesiące pokażą, czy zmniejszenie liczby projektów i szersza dostępność na rynku mieszkań, na które nie trzeba długo czekać zaowocuje jeszcze dynamiczniejszym wzrostem popytu. Czy spowoduje zmianę trendu stabilizacyjnego cen? Sytuacja, kiedy na rynek trafia ograniczona liczba produktów mieszkaniowych może wywołać pokusę podwyższenia marży w rozpoczynanych inwestycjach, a co za tym idzie zwyżkę cen ofertowych. Jest to jeden z możliwych scenariuszy. Tym bardziej realny, że ze słabszą podażą na rynku pierwotnym przyjdzie się zmierzyć już w drugiej połowie roku, która zazwyczaj jest najczęściej wybieranym przez klientów okresem na zakup mieszkania.

Uelastycznienie polityki kredytowej i powrót ofert finansowania zakupu nieruchomości w 100 proc. przez czołowe banki (m.in. Allianz Bank, mBank, MultiBank) to dodatkowe czynniki przyspieszające decyzjom o zakupie mieszkań.


RED Real Estate Development

kg


inwestycje.pl

Wojsko sprzeda nieruchomości

Minister obrony zamierza przekazać na cele cywilne ponad 20 procent wojskowych nieruchomości. Większość z nich MON chce sprzedać, pozostałe przekaże samorządom. Bogdan Klich powiedział, że w pierwszej kolejności wojsko ureguluje kwestie nieruchomości w Warszawie.
Minister podjął decyzję o pozbyciu się wojskowych terenów u zbiegu ulic Puławskiej, Batorego i Rakowieckiej, ale rozważa też kolejne lokalizacje. Chodzi o Forty Bema, teren przy ulicy Puławskiej i Rakowieckiej i w Starej Miłosnej. Bogdan Klich nie widzi powodu, aby niewykorzystane przez wojsko tereny nadal zarastały krzakami i blokowały rozwój stolicy.

Jutro minister Bogdan Klich zdecyduje o innych wojskowych nieruchomościach w kraju, a na przełomie tego i przyszłego tygodnia będzie gotowy do podpisania konkretnej decyzji. "Rok 2010 i 2011 będą upływać pod hasłem pozbywania się zbędnej infrastruktury" - powiedział Klich.

Szef MON zaznaczył, że przynajmniej 90 procent środków uzyskanych ze sprzedaży wojskowych nieruchomości będzie przeznaczone na modernizację armii.

IAR

Szef MON zaznaczył, że przynajmniej 90 procent środków uzyskanych ze sprzedaży wojskowych nieruchomości będzie przeznaczone na modernizację armii.

IAR

inwestycje.pl

Wojsko sprzeda nieruchomości

Minister obrony zamierza przekazać na cele cywilne ponad 20 procent wojskowych nieruchomości. Większość z nich MON chce sprzedać, pozostałe przekaże samorządom. Bogdan Klich powiedział, że w pierwszej kolejności wojsko ureguluje kwestie nieruchomości w Warszawie.
Minister podjął decyzję o pozbyciu się wojskowych terenów u zbiegu ulic Puławskiej, Batorego i Rakowieckiej, ale rozważa też kolejne lokalizacje. Chodzi o Forty Bema, teren przy ulicy Puławskiej i Rakowieckiej i w Starej Miłosnej. Bogdan Klich nie widzi powodu, aby niewykorzystane przez wojsko tereny nadal zarastały krzakami i blokowały rozwój stolicy.

Jutro minister Bogdan Klich zdecyduje o innych wojskowych nieruchomościach w kraju, a na przełomie tego i przyszłego tygodnia będzie gotowy do podpisania konkretnej decyzji. "Rok 2010 i 2011 będą upływać pod hasłem pozbywania się zbędnej infrastruktury" - powiedział Klich.

Szef MON zaznaczył, że przynajmniej 90 procent środków uzyskanych ze sprzedaży wojskowych nieruchomości będzie przeznaczone na modernizację armii.

IAR

Szef MON zaznaczył, że przynajmniej 90 procent środków uzyskanych ze sprzedaży wojskowych nieruchomości będzie przeznaczone na modernizację armii.

IAR

inwestycje.pl

Najpopularniejsze dzielnice dużych, polskich miast

Wrocławskie Krzyki i krakowska Nowa Huta prowadzą w rankingu ulubionych dzielnic. Warszawiacy kochają Mokotów, Wrocławianie lubują się w Krzykach, w Poznaniu króluje Stare Miasto, a w Krakowie numerem jeden stała się Nowa Huta. Takie są najnowsze wyniki badania preferencji nabywców mieszkań przeprowadzonego przez Home Broker.

Kryzys najmocniej wpłynął na zestawienie ulubionych dzielnic Krakusów i Wrocławian. Poznaniacy i Warszawiacy pozostali wierni swym preferencjom.

Krowodrza zdetronizowana

Zmiany preferencji najbardziej widać to w stolicy Małopolski, gdzie w pierwszej trójcie najpopularniejszych dzielnic doszło do rewolucyjnych zmian.

W ostatnich 12 miesiącach najwięcej klientów wskazywało Krowodrzę jako wymarzoną dzielnicę. Jeśli jednak spojrzymy wyłącznie na dane z ostatnich trzech miesięcy, to okaże się, że palma pierwszeństwa przypadła w udziale Nowej Hucie, za którą uplasowało się Podgórze. Relatywnie droga Krowodrza musiała zadowolić się dopiero trzecim miejscem rankingu.

Rosnąca popularność tańszych lokalizacji wymuszona została ograniczeniem możliwości finansowych nabywców. Nie dziwi więc dominacja Nowej Huty, która postrzegana jest jako dzielnica tanich lokali w budynkach z okresu socrealizmu oraz blokach z wielkiej płyty (średnia cena metra kwadratowego to około 6000zł).

Podgórze stanowi natomiast ciekawą alternatywę dla Krowodrzy. Po pierwsze na Podgórzu średnia cena metra kwadratowego jest o około 1000zł niższa niż w przypadku Krowodrzy, a ponadto dzielnica położona jest niedaleko starego centrum miasta. Dodatkowym atutem Podgórza jest bliskość terenów spacerowych nad Wisłą.

Fabryczna wyprzedziła Śródmieście

We Wrocławiu do przetasowań doszło na drugim i trzecim miejscu wśród ulubionych dzielnic. W ciągu trzech ostatnich miesięcy prawie co czwarty nabywca myślał o mieszkaniu na Fabrycznej, a jedynie 18 proc. wybierało Śródmieście. W dłuższym terminie dzielnice te idą praktycznie łeb w łeb, ale oszczędność rzędu przeciętnie 400zł za metr kwadratowy zaczęła, w cięższych czasach, przemawiać za obecnym numerem dwa.

Porzucono więc bliskość centrum miasta i rozwiniętą infrastrukturę na rzecz ciszy i zieleni srebrnego medalisty. Sytuacja lidera we Wrocławiu jest stabilna. Cały czas najwyższą notę utrzymują Krzyki, na co składa się wiele czynników. Jest to bowiem dzielnica silnie zurbanizowana, o dobrej sieci komunikacyjnej i rozwiniętych usługach, gdzie mieszka obecnie blisko 30 proc, mieszkańców Wrocławia. K

rzyki ponadto oferują szerokie spektrum rodzajów zabudowy - od osiedli willowych po nowopowstający ponad 200-metrowy kompleks mieszkaniowo - handlowo - usługowy Sky Tower.

Ursynów traci, a Praga zyskuje

Do zmian jeśli chodzi o odsetek zainteresowanych klientów doszło jedynie na Ursynowie i Pradze Południe. Pierwsza z owych dzielnic straciła w oczach blisko 1 pkt. proc. warszawskich nabywców, co mogło wynikać z bardzo ograniczonej liczby mieszkań wystawionych na sprzedaż oraz relatywnie wysoką średnią ceną metra kwadratowego. Wynosi ona ok. 9100zł, a należy podkreślić, że na terenie Ursynowa ponad 50% mieszkań znajduje się w budynkach z wielkiej płyty.

Całkiem pokaźną rzeszę nabywców zyskała natomiast Praga Południe. To wprawdzie dzielnica dużych kontrastów, ale można tu kupić mieszkanie w średniej cenie 8300zł za metr kwadratowy. Na cenę tę składają się zarówno drogie mieszkania na Saskiej Kępie (najbliżej centrum miasta) oraz tańsze lokale na Gocławiu, Gocławku i Grochowie.

Od dłuższego czasu Praga Południe zyskuje w oczach nabywców zarówno w związku z atrakcyjną ceną mieszkań, rosnącym poziomem bezpieczeństwa i relatywnie niewielką odległością od centrum.

Poznańskie Stare Miasto stabilnie na topie

Najbardziej niezmienni w swoich wyborach są natomiast Poznaniacy. Co ciekawe najpopularniejsza dzielnica administracyjna - Stare Miasto - nie zanotowała żadnej zmiany odsetka klientów ją preferujących. Zmiana w pozostałych dzielnicach (ostatnie 3 miesiące w stosunku do ostatnich 12 miesięcy) nie przekroczyła nawet jednego punktu procentowego.

Wynikać to może ze stabilizacji w badanych okresie deklarowanego przez kupujących budżetu na zakup lokalu. Obecnie jest to 280 tys. zł, podczas gdy w pierwszym kwartale zeszłego roku było to 277 tys. zł. Z drugiej strony na poznańskim rynku ceny w przeciągu ostatniego roku spadły jedynie o 1,4 proc.. Pomimo ogólnej zawieruchy na rynku mieszkaniowym charakterystyka zarówno popytu, jak i podaży w pozostała więc stabilna.

 


Najpopularniejsze dzielnice dużych, polskich miast

Najpopularniejsze dzielnice dużych, polskich miast

Wrocławskie Krzyki i krakowska Nowa Huta prowadzą w rankingu ulubionych dzielnic. Warszawiacy kochają Mokotów, Wrocławianie lubują się w Krzykach, w Poznaniu króluje Stare Miasto, a w Krakowie numerem jeden stała się Nowa Huta. Takie są najnowsze wyniki badania preferencji nabywców mieszkań przeprowadzonego przez Home Broker.

Kryzys najmocniej wpłynął na zestawienie ulubionych dzielnic Krakusów i Wrocławian. Poznaniacy i Warszawiacy pozostali wierni swym preferencjom.

Krowodrza zdetronizowana

Zmiany preferencji najbardziej widać to w stolicy Małopolski, gdzie w pierwszej trójcie najpopularniejszych dzielnic doszło do rewolucyjnych zmian.

W ostatnich 12 miesiącach najwięcej klientów wskazywało Krowodrzę jako wymarzoną dzielnicę. Jeśli jednak spojrzymy wyłącznie na dane z ostatnich trzech miesięcy, to okaże się, że palma pierwszeństwa przypadła w udziale Nowej Hucie, za którą uplasowało się Podgórze. Relatywnie droga Krowodrza musiała zadowolić się dopiero trzecim miejscem rankingu.

Rosnąca popularność tańszych lokalizacji wymuszona została ograniczeniem możliwości finansowych nabywców. Nie dziwi więc dominacja Nowej Huty, która postrzegana jest jako dzielnica tanich lokali w budynkach z okresu socrealizmu oraz blokach z wielkiej płyty (średnia cena metra kwadratowego to około 6000zł).

Podgórze stanowi natomiast ciekawą alternatywę dla Krowodrzy. Po pierwsze na Podgórzu średnia cena metra kwadratowego jest o około 1000zł niższa niż w przypadku Krowodrzy, a ponadto dzielnica położona jest niedaleko starego centrum miasta. Dodatkowym atutem Podgórza jest bliskość terenów spacerowych nad Wisłą.

Fabryczna wyprzedziła Śródmieście

We Wrocławiu do przetasowań doszło na drugim i trzecim miejscu wśród ulubionych dzielnic. W ciągu trzech ostatnich miesięcy prawie co czwarty nabywca myślał o mieszkaniu na Fabrycznej, a jedynie 18 proc. wybierało Śródmieście. W dłuższym terminie dzielnice te idą praktycznie łeb w łeb, ale oszczędność rzędu przeciętnie 400zł za metr kwadratowy zaczęła, w cięższych czasach, przemawiać za obecnym numerem dwa.

Porzucono więc bliskość centrum miasta i rozwiniętą infrastrukturę na rzecz ciszy i zieleni srebrnego medalisty. Sytuacja lidera we Wrocławiu jest stabilna. Cały czas najwyższą notę utrzymują Krzyki, na co składa się wiele czynników. Jest to bowiem dzielnica silnie zurbanizowana, o dobrej sieci komunikacyjnej i rozwiniętych usługach, gdzie mieszka obecnie blisko 30 proc, mieszkańców Wrocławia. K

rzyki ponadto oferują szerokie spektrum rodzajów zabudowy - od osiedli willowych po nowopowstający ponad 200-metrowy kompleks mieszkaniowo - handlowo - usługowy Sky Tower.

Ursynów traci, a Praga zyskuje

Do zmian jeśli chodzi o odsetek zainteresowanych klientów doszło jedynie na Ursynowie i Pradze Południe. Pierwsza z owych dzielnic straciła w oczach blisko 1 pkt. proc. warszawskich nabywców, co mogło wynikać z bardzo ograniczonej liczby mieszkań wystawionych na sprzedaż oraz relatywnie wysoką średnią ceną metra kwadratowego. Wynosi ona ok. 9100zł, a należy podkreślić, że na terenie Ursynowa ponad 50% mieszkań znajduje się w budynkach z wielkiej płyty.

Całkiem pokaźną rzeszę nabywców zyskała natomiast Praga Południe. To wprawdzie dzielnica dużych kontrastów, ale można tu kupić mieszkanie w średniej cenie 8300zł za metr kwadratowy. Na cenę tę składają się zarówno drogie mieszkania na Saskiej Kępie (najbliżej centrum miasta) oraz tańsze lokale na Gocławiu, Gocławku i Grochowie.

Od dłuższego czasu Praga Południe zyskuje w oczach nabywców zarówno w związku z atrakcyjną ceną mieszkań, rosnącym poziomem bezpieczeństwa i relatywnie niewielką odległością od centrum.

Poznańskie Stare Miasto stabilnie na topie

Najbardziej niezmienni w swoich wyborach są natomiast Poznaniacy. Co ciekawe najpopularniejsza dzielnica administracyjna - Stare Miasto - nie zanotowała żadnej zmiany odsetka klientów ją preferujących. Zmiana w pozostałych dzielnicach (ostatnie 3 miesiące w stosunku do ostatnich 12 miesięcy) nie przekroczyła nawet jednego punktu procentowego.

Wynikać to może ze stabilizacji w badanych okresie deklarowanego przez kupujących budżetu na zakup lokalu. Obecnie jest to 280 tys. zł, podczas gdy w pierwszym kwartale zeszłego roku było to 277 tys. zł. Z drugiej strony na poznańskim rynku ceny w przeciągu ostatniego roku spadły jedynie o 1,4 proc.. Pomimo ogólnej zawieruchy na rynku mieszkaniowym charakterystyka zarówno popytu, jak i podaży w pozostała więc stabilna.

 


Najpopularniejsze dzielnice dużych, polskich miast

Szybciej odzyskamy VAT za materiały budowlane

Senatorowie zgodzili się na to, by inwestor dostawał zwrot części VAT-u w terminie do czterech miesięcy. Ale zmiana ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia, a nie od razu, jak chciał Sejm.
W nowelizacji uchwalonej przez Sejm nie było vacatio legis dla zmian w ustawie - miały wejść w życie z dniem ogłoszenia.

Ponadto Senat zgłosił do noweli poprawkę doprecyzowującą przepis przejściowy. Zgodnie z nim, do wniosków złożonych i nierozpatrzonych do dnia wejścia w życie ustawy, należałoby stosować wcześniejsze przepisy.

Zgodnie ze zmianami uchwalonymi przez posłów, na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące.

Według obecnych przepisów podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT, a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez sejmową Komisję Przyjazne Państwo, przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług.

Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów, analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane.

Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Sejm przystał na tę propozycję.

 

 

Źródło: money.pl

Szybciej odzyskamy VAT za materiały budowlane

Senatorowie zgodzili się na to, by inwestor dostawał zwrot części VAT-u w terminie do czterech miesięcy. Ale zmiana ustawy o zwrocie osobom fizycznym niektórych wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym wejdzie w życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia, a nie od razu, jak chciał Sejm.
W nowelizacji uchwalonej przez Sejm nie było vacatio legis dla zmian w ustawie - miały wejść w życie z dniem ogłoszenia.

Ponadto Senat zgłosił do noweli poprawkę doprecyzowującą przepis przejściowy. Zgodnie z nim, do wniosków złożonych i nierozpatrzonych do dnia wejścia w życie ustawy, należałoby stosować wcześniejsze przepisy.

Zgodnie ze zmianami uchwalonymi przez posłów, na zwrot części VAT zawartego w cenie materiałów budowlanych inwestorzy będą mieć nie 6 miesięcy, jak obecnie, ale cztery miesiące.

Według obecnych przepisów podatnicy, którzy tzw. systemem gospodarczym remontują mieszkania lub budują domy, mogą - w terminie 6 miesięcy - uzyskać zwrot kwoty odpowiadającej części VAT zawartego w cenie kupionych przez nich materiałów budowlanych. Odpowiada ona różnicy między 22-proc. stawką podatku VAT, a 7-proc. stawką.

Pierwotny projekt zmian, przygotowany przez sejmową Komisję Przyjazne Państwo, przewidywał skrócenie terminu do 60 dni, co ujednoliciłoby go z terminem zawartym w znowelizowanej w ubiegłym roku ustawie o podatku od towarów i usług.

Spowoduje to uwolnienie środków finansowych dotychczas zamrożonych poprzez niezgodne z zasadą neutralności brzmienie przepisu, przyczyniając się do zwiększenia możliwości szybszego ukończenia budowy lub remontu - argumentowali autorzy projektu.

Skróceniu terminu do 60 dni sprzeciwił się rząd. Według resortu finansów, analogia do zwrotu VAT jest nietrafna, w przypadku materiałów budowlanych nie ma mowy o zwrocie podatku, lecz jedynie części kwoty zapłaconej za materiały budowlane.

Ministerstwo tłumaczyło, że urzędy skarbowe mają pół roku na weryfikację wniosku, a ich decyzja jest ostateczna. W przypadku VAT, czas na zwrot co prawda skrócono do 60 dni, ale urząd ma jeszcze pięć lat na kontrolę podatnika.

Połączone sejmowe komisje: finansów publicznych i infrastruktury odpowiedziały na apel resortu finansów i zaproponowały kompromisowy termin 4 miesięcy. Sejm przystał na tę propozycję.

 

 

Źródło: money.pl

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies