BNP Paribas kupił 263.586.083 akcji Fortis Bank S.A./N.V. z siedzibą w Brukseli, reprezentujących 54,55% kapitału zakładowego i praw głosu w Fortis Bank Belgium. -W wyniku powyższego nabycia, BNP Paribas posiada obecnie, za pośrednictwem Fortis Bank Belgium, 16.738.712 akcji, stanowiących 99,81% kapitału zakładowego Fortis Bank Polska SA - głosi komunikat FBP.
Fortis podał też, że BNP Paribas nie posiada bezpośrednio ani pośrednio żadnych innych akcji Fortis Bank Polska, za wyjątkiem możliwości czasowego posiadania takich akcji przez podmioty należące do grupy BNP Paribas pośredniczące na rynkach kapitałowych w ramach prowadzonej przez nie działalności.
Zgodnie z otrzymanym zawiadomieniem, BNP Paribas w okresie 12 miesięcy od dnia powyższego nabycia, nie zamierza zwiększać udziału w Fortis Bank Polska S.A. poza przypadkiem, gdy będzie to konieczne z uwagi na przepisy prawa, w szczególności, w ramach wezwania do zapisywania się na sprzedaż lub zamianę wszystkich pozostałych akcji Fortis Bank Polska SA - czytamy dalej w komunikacie.
BNP Paribas nie może skutecznie wykonywać prawa głosu z posiadanych akcji Fortis Bank Polska do czasu wykonania obowiązku ogłoszenia wezwania na akcje oraz do czasu uzyskania przez BNP Paribas zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego na wykonywanie prawa głosu na walnym zgromadzeniu Fortis Bank Polska, podano także.
money.pl
BNP Paribas kupił 263.586.083 akcji Fortis Bank S.A./N.V. z siedzibą w Brukseli, reprezentujących 54,55% kapitału zakładowego i praw głosu w Fortis Bank Belgium. -W wyniku powyższego nabycia, BNP Paribas posiada obecnie, za pośrednictwem Fortis Bank Belgium, 16.738.712 akcji, stanowiących 99,81% kapitału zakładowego Fortis Bank Polska SA - głosi komunikat FBP.
Fortis podał też, że BNP Paribas nie posiada bezpośrednio ani pośrednio żadnych innych akcji Fortis Bank Polska, za wyjątkiem możliwości czasowego posiadania takich akcji przez podmioty należące do grupy BNP Paribas pośredniczące na rynkach kapitałowych w ramach prowadzonej przez nie działalności.
Zgodnie z otrzymanym zawiadomieniem, BNP Paribas w okresie 12 miesięcy od dnia powyższego nabycia, nie zamierza zwiększać udziału w Fortis Bank Polska S.A. poza przypadkiem, gdy będzie to konieczne z uwagi na przepisy prawa, w szczególności, w ramach wezwania do zapisywania się na sprzedaż lub zamianę wszystkich pozostałych akcji Fortis Bank Polska SA - czytamy dalej w komunikacie.
BNP Paribas nie może skutecznie wykonywać prawa głosu z posiadanych akcji Fortis Bank Polska do czasu wykonania obowiązku ogłoszenia wezwania na akcje oraz do czasu uzyskania przez BNP Paribas zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego na wykonywanie prawa głosu na walnym zgromadzeniu Fortis Bank Polska, podano także.
money.pl
Budowlańcy argumentują, że nasz kraj jest na końcu w Europie pod względem oddawanych do użytku mieszkań, choć do niedawna nasz Produkt Krajowy Brutto należał do najwyższych na kontynencie.
Członkowie Stałego Przedstawicielstwa Kongresu Budownictwa apelują do rządu o gwarancje państwowe na kredyty inwestycyjne i nieoprocentowane pożyczki na wkład własny dla osób chcących kupić mieszkanie. Przewodniczący Kongresu Roman Nowicki podkreśla, że skutecznym sposobem na poprawę sytuacji w branży byłoby także obniżenie podatku VAT. Jego zdaniem taki krok przyniósłby państwu korzyści:
Kazimierz Kirejczyk z działającej w budownictwie firmy doradczej wskazuje, że choć według statystyk nadal wiele mieszkań jest oddawanych do użytku, to jednak nowe inwestycje nie są rozpoczynane:
Przedstawiciele Kongresu Budownictwa podkreślają konieczność budowy mieszkań socjalnych, ponieważ osoby niezamożne mieszkają w coraz gorszych warunkach.
(IAR) money.pl
Budowlańcy argumentują, że nasz kraj jest na końcu w Europie pod względem oddawanych do użytku mieszkań, choć do niedawna nasz Produkt Krajowy Brutto należał do najwyższych na kontynencie.
Członkowie Stałego Przedstawicielstwa Kongresu Budownictwa apelują do rządu o gwarancje państwowe na kredyty inwestycyjne i nieoprocentowane pożyczki na wkład własny dla osób chcących kupić mieszkanie. Przewodniczący Kongresu Roman Nowicki podkreśla, że skutecznym sposobem na poprawę sytuacji w branży byłoby także obniżenie podatku VAT. Jego zdaniem taki krok przyniósłby państwu korzyści:
Kazimierz Kirejczyk z działającej w budownictwie firmy doradczej wskazuje, że choć według statystyk nadal wiele mieszkań jest oddawanych do użytku, to jednak nowe inwestycje nie są rozpoczynane:
Przedstawiciele Kongresu Budownictwa podkreślają konieczność budowy mieszkań socjalnych, ponieważ osoby niezamożne mieszkają w coraz gorszych warunkach.
(IAR) money.pl
Nabycie nieruchomości trudno w dzisiejszych czasach sfinansować gotówką. Jej zakup zazwyczaj finansowany jest kredytem bankowym, którego zaciągnięcie wiąże się z koniecznością ponoszenia wydatków na opłacanie odsetek. Czy odsetkami tymi można obciążać koszty najmu?
Aby dany wydatek stanowił koszt uzyskania przychodów z danego źródła, powinien wykazywać związek z uzyskanymi z niego przychodami lub mieć na celu zachowanie albo zabezpieczenia źródła tych przychodów. W przypadku odsetek od kredytu zaciągniętego na zakup lokalu przeznaczonego na najem, związek tego kosztu z osiąganiem przychodu z tytułu najmu jest oczywisty. Gdyby nie zaciągnięty kredyt nie zostałaby nabyta nieruchomość, a tym samym nie byłoby przedmiotu najmu i możliwości uzyskania przychodu z tego tytułu.
Ustawodawca wprowadził pewne ograniczenia w podatkowym rozliczaniu odsetek od kredytów. Kosztem podatkowym nie są bowiem m.in. naliczone, lecz niezapłacone odsetki od kredytów oraz odsetki od kredytów zwiększające koszty inwestycji w okresie realizacji tych inwestycji. Stanowi tak art. 23 ust. 1 pkt 32 i pkt 33 ustawy o pdof (Dz. U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 ze zm.). Z tego względu zaliczeniu bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów z tytułu najmu będą podlegały wyłącznie odsetki naliczone i zapłacone po dniu oddania lokalu do używania w ramach umowy najmu, czyli uruchomienia źródła przychodu, z którym te koszty są związane. Potwierdzenie takiego stanowiska można znaleźć w interpretacjach organów podatkowych, m.in. Dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy z dnia 2 lutego 2009 r., nr ITPB1-415-683/08/AK.
Natomiast odsetki naliczone przed oddaniem lokalu do używania, choćby zostały zapłacone, nie mogą obciążać bieżących kosztów najmu. Jeżeli wynajmujący zdecyduje o zaliczeniu udostępnianego przez siebie lokalu do środków trwałych, wówczas odsetki naliczone do dnia oddania go do używania będą zwiększały jego wartość początkową. Dzięki temu będą podlegały rozliczeniu w kosztach bieżących poprzez odpisy amortyzacyjne.
Wyposażenie lokalu
Coraz częściej wynajmowane są lokale, zwłaszcza mieszkalne, z pełnym lub częściowym wyposażeniem. W takim lokalu najemca może korzystać z udostępnionego przez wynajmującego m.in. sprzętu AGD, mebli oraz sprzętu RTV. Oczywiście zapewnienie najemcy wyposażenia lokalu wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego określonych nakładów. W zależności od wartości poszczególnych elementów nabytego wyposażenia oraz przewidywanego okresu ich użytkowania, wydatki te będą zaliczane bezpośrednio do kosztów lub będą rozliczane w czasie poprzez odpisy amortyzacyjne.
W sytuacji, gdy podatnik nabywa składniki majątku w celu wyposażenia wynajmowanego lokalu i przewiduje okres ich użytkowania dłuższy niż rok, wówczas zasadniczo stanowią one środki trwałe. Wydatki poniesione na ich nabycie będą zaliczane do kosztów uzyskania przychodów z najmu poprzez odpisy amortyzacyjne.
Jeżeli jednak wartość początkowa poszczególnych elementów wyposażenia lokalu jest równa lub niższa niż 3.500 zł, podatnik może takie składniki majątku zamortyzować jednorazowo w miesiącu oddania ich do używania lub w miesiącu następnym (art. 22f ust. 3 ustawy o pdof). Może również wartość takich tzw. niskocennych składników majątku zaliczyć bezpośrednio do kosztów podatkowych w miesiącu oddania do używania, bez uznawania ich za środki trwałe (art. 22d ust. 1 ustawy o pdof). Potwierdzają to organy podatkowe, w tym Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji z dnia 15 kwietnia 2008 r., nr IPPB1/415-128/08-2/JB.
Wydatki na samochód
Administrowanie czy też np. bieżąca konserwacja lokali często wymaga od wynajmującego korzystania z prywatnego samochodu w celu dojazdu do przedmiotu najmu. Nie wszystkimi kosztami związanymi z jego używaniem wynajmujący może obciążać koszty.
Zaliczeniu do kosztów podatkowych nie będzie podlegała amortyzacja takiego samochodu. Amortyzacji, zgodnie z art. 22a ust. 1 ustawy o pdof, podlegają stanowiące majątek trwały środki transportu wykorzystywane przez podatnika na potrzeby związane z prowadzoną działalnością gospodarczą albo oddane do używania na podstawie umowy najmu, dzierżawy lub umowy leasingu. Z tego względu samochód wykorzystywany na potrzeby najmu prywatnego, ale nieoddany w najem, nie podlega amortyzacji. W konsekwencji nie można naliczać od niego odpisów amortyzacyjnych podlegających zaliczeniu do kosztów najmu.
Wydatek poniesiony na nabycie samochodu prywatnego nie może również stanowić bezpośrednio kosztów uzyskania przychodu z najmu. Z założenia bowiem samochód ten służy ogólnym potrzebom wynajmującego, a nie wyłącznie osiąganiu przychodu z najmu.
Do kosztów podatkowych wynajmujący może natomiast zaliczać wydatki na eksploatację prywatnego samochodu w części, w jakiej wydatki te mają związek z osiąganiem przychodu z najmu. Wydatki te staną się kosztem pod warunkiem, że podatnik wykaże i udokumentuje fakt wykorzystywania samochodu w działalności w zakresie najmu oraz udowodni ich związek z osiąganiem przychodów z najmu lub zachowaniem albo zabezpieczeniem ich źródła. Podobnie wskazał Dyrektor Izby Skarbowej Katowicach, w interpretacji z dnia 21stycznia 2009 r., nr IBPBII/1/415-33/08/MZ.
Gdy lokal stoi pusty
W wyniku różnych okoliczności może zdarzyć się, że lokal przez jakiś czas nie będzie wynajmowany. Nie wystąpią wówczas u wynajmującego przychody z najmu, natomiast będzie on ponosił wydatki związane z jego utrzymaniem. W tej sytuacji do kosztów uzyskania przychodów będzie on mógł zaliczyć wyłącznie wydatki, które można uznać za poniesione w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, jakim jest najem. Zaliczyć do nich można m.in. opłaty za prąd, gaz, wodę, wywóz śmieci oraz bieżące naprawy.
autor: Agata Cieśla
Gazeta Podatkowa Nr 558 z dnia 2009-05-14
Nabycie nieruchomości trudno w dzisiejszych czasach sfinansować gotówką. Jej zakup zazwyczaj finansowany jest kredytem bankowym, którego zaciągnięcie wiąże się z koniecznością ponoszenia wydatków na opłacanie odsetek. Czy odsetkami tymi można obciążać koszty najmu?
Aby dany wydatek stanowił koszt uzyskania przychodów z danego źródła, powinien wykazywać związek z uzyskanymi z niego przychodami lub mieć na celu zachowanie albo zabezpieczenia źródła tych przychodów. W przypadku odsetek od kredytu zaciągniętego na zakup lokalu przeznaczonego na najem, związek tego kosztu z osiąganiem przychodu z tytułu najmu jest oczywisty. Gdyby nie zaciągnięty kredyt nie zostałaby nabyta nieruchomość, a tym samym nie byłoby przedmiotu najmu i możliwości uzyskania przychodu z tego tytułu.
Ustawodawca wprowadził pewne ograniczenia w podatkowym rozliczaniu odsetek od kredytów. Kosztem podatkowym nie są bowiem m.in. naliczone, lecz niezapłacone odsetki od kredytów oraz odsetki od kredytów zwiększające koszty inwestycji w okresie realizacji tych inwestycji. Stanowi tak art. 23 ust. 1 pkt 32 i pkt 33 ustawy o pdof (Dz. U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 ze zm.). Z tego względu zaliczeniu bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów z tytułu najmu będą podlegały wyłącznie odsetki naliczone i zapłacone po dniu oddania lokalu do używania w ramach umowy najmu, czyli uruchomienia źródła przychodu, z którym te koszty są związane. Potwierdzenie takiego stanowiska można znaleźć w interpretacjach organów podatkowych, m.in. Dyrektora Izby Skarbowej w Bydgoszczy z dnia 2 lutego 2009 r., nr ITPB1-415-683/08/AK.
Natomiast odsetki naliczone przed oddaniem lokalu do używania, choćby zostały zapłacone, nie mogą obciążać bieżących kosztów najmu. Jeżeli wynajmujący zdecyduje o zaliczeniu udostępnianego przez siebie lokalu do środków trwałych, wówczas odsetki naliczone do dnia oddania go do używania będą zwiększały jego wartość początkową. Dzięki temu będą podlegały rozliczeniu w kosztach bieżących poprzez odpisy amortyzacyjne.
Wyposażenie lokalu
Coraz częściej wynajmowane są lokale, zwłaszcza mieszkalne, z pełnym lub częściowym wyposażeniem. W takim lokalu najemca może korzystać z udostępnionego przez wynajmującego m.in. sprzętu AGD, mebli oraz sprzętu RTV. Oczywiście zapewnienie najemcy wyposażenia lokalu wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego określonych nakładów. W zależności od wartości poszczególnych elementów nabytego wyposażenia oraz przewidywanego okresu ich użytkowania, wydatki te będą zaliczane bezpośrednio do kosztów lub będą rozliczane w czasie poprzez odpisy amortyzacyjne.
W sytuacji, gdy podatnik nabywa składniki majątku w celu wyposażenia wynajmowanego lokalu i przewiduje okres ich użytkowania dłuższy niż rok, wówczas zasadniczo stanowią one środki trwałe. Wydatki poniesione na ich nabycie będą zaliczane do kosztów uzyskania przychodów z najmu poprzez odpisy amortyzacyjne.
Jeżeli jednak wartość początkowa poszczególnych elementów wyposażenia lokalu jest równa lub niższa niż 3.500 zł, podatnik może takie składniki majątku zamortyzować jednorazowo w miesiącu oddania ich do używania lub w miesiącu następnym (art. 22f ust. 3 ustawy o pdof). Może również wartość takich tzw. niskocennych składników majątku zaliczyć bezpośrednio do kosztów podatkowych w miesiącu oddania do używania, bez uznawania ich za środki trwałe (art. 22d ust. 1 ustawy o pdof). Potwierdzają to organy podatkowe, w tym Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie w interpretacji z dnia 15 kwietnia 2008 r., nr IPPB1/415-128/08-2/JB.
Wydatki na samochód
Administrowanie czy też np. bieżąca konserwacja lokali często wymaga od wynajmującego korzystania z prywatnego samochodu w celu dojazdu do przedmiotu najmu. Nie wszystkimi kosztami związanymi z jego używaniem wynajmujący może obciążać koszty.
Zaliczeniu do kosztów podatkowych nie będzie podlegała amortyzacja takiego samochodu. Amortyzacji, zgodnie z art. 22a ust. 1 ustawy o pdof, podlegają stanowiące majątek trwały środki transportu wykorzystywane przez podatnika na potrzeby związane z prowadzoną działalnością gospodarczą albo oddane do używania na podstawie umowy najmu, dzierżawy lub umowy leasingu. Z tego względu samochód wykorzystywany na potrzeby najmu prywatnego, ale nieoddany w najem, nie podlega amortyzacji. W konsekwencji nie można naliczać od niego odpisów amortyzacyjnych podlegających zaliczeniu do kosztów najmu.
Wydatek poniesiony na nabycie samochodu prywatnego nie może również stanowić bezpośrednio kosztów uzyskania przychodu z najmu. Z założenia bowiem samochód ten służy ogólnym potrzebom wynajmującego, a nie wyłącznie osiąganiu przychodu z najmu.
Do kosztów podatkowych wynajmujący może natomiast zaliczać wydatki na eksploatację prywatnego samochodu w części, w jakiej wydatki te mają związek z osiąganiem przychodu z najmu. Wydatki te staną się kosztem pod warunkiem, że podatnik wykaże i udokumentuje fakt wykorzystywania samochodu w działalności w zakresie najmu oraz udowodni ich związek z osiąganiem przychodów z najmu lub zachowaniem albo zabezpieczeniem ich źródła. Podobnie wskazał Dyrektor Izby Skarbowej Katowicach, w interpretacji z dnia 21stycznia 2009 r., nr IBPBII/1/415-33/08/MZ.
Gdy lokal stoi pusty
W wyniku różnych okoliczności może zdarzyć się, że lokal przez jakiś czas nie będzie wynajmowany. Nie wystąpią wówczas u wynajmującego przychody z najmu, natomiast będzie on ponosił wydatki związane z jego utrzymaniem. W tej sytuacji do kosztów uzyskania przychodów będzie on mógł zaliczyć wyłącznie wydatki, które można uznać za poniesione w celu zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodów, jakim jest najem. Zaliczyć do nich można m.in. opłaty za prąd, gaz, wodę, wywóz śmieci oraz bieżące naprawy.
autor: Agata Cieśla
Gazeta Podatkowa Nr 558 z dnia 2009-05-14
Polski rynek nieruchomości zaczął się rozwijać wraz z rozwojem gospodarczym. Coraz większe zapotrzebowanie na obiekty mieszkaniowe i komercyjne wynikało z rosnących potrzeb społeczeństwa i przedsiębiorstw. Zaczęły więc powstawać nowoczesne osiedla mieszkaniowe, apartamentowce, biurowce, galerie handlowe, magazyny itd. Niektóre z istniejących obiektów zaczęto stopniowo odnawiać, przystosowując je do zmieniającego się otoczenia. Mówiło się wówczas o rozkwicie rynku nieruchomości i wielkim placu budowy. Były kolejne plany, które jednak na skutek zawirowań na globalnym rynku finansowym zostały wstrzymane.
Jeśli odniesiemy obecną sytuację do tego, co działo się jeszcze w okresie boomu na rynku mieszkaniowym, to rzeczywiście można mówić o kryzysie na tym rynku. Tylko czy takie porównanie jest dobre? Na rynku nieruchomości, tak jak i w każdej gospodarce, występują różne okresy. Dodatkowo, nasz rynek jest młody i co pokazały ostatnie wydarzenia - jeszcze mało dojrzały. Gwałtowny wzrost cen mieszkań niezależnie od ich standardu, zakup tzw. dziury w ziemi, co na przykład w USA jest czymś niewyobrażalnym, wypowiadanie umów przedwstępnych przez niektórych deweloperów, bo drugi nabywca był w stanie zapłacić więcej - to działo się na naszym rynku jeszcze niedawno. I z całą pewnością nie było czymś normalnym.
Podobnie było na rynku najmu mieszkań. Wzrost czynszów ofertowych w przeciągu ostatnich trzech lat był wyraźnie zauważalny, w szczególności w roku 2008. Tu też, podobnie jak w przypadku mieszkań przeznaczonych na sprzedaż, zyskiwały właściwie wszystkie lokale, nawet te o odległej lokalizacji i zupełnie przeciętnych warunkach.
Korekta cen na rynku sprzedaży mieszkań, a od kilku miesięcy również na rynku najmu, jest zjawiskiem całkiem naturalnym. Ceny nie mogły przecież rosnąć w nieskończoność. Tym bardziej, że możliwości finansowe są ograniczone. A mieszkanie w pierwszej kolejności powinno zaspokajać potrzeby zwykłych obywateli, a nie inwestorów, którzy dysponują dużą gotówką.
Niektórzy pytają: czy teraz opłaca się inwestować w nieruchomości skoro na rynku najmu robi się coraz spokojniej? Ostatnie lata przyzwyczaiły właścicieli do osiągania wysokich zysków. Ten okres już się jednak powoli kończy - najwyższa pora na powrót do normalności. Inwestowanie w nieruchomości z natury ma charakter długoterminowy, a stabilne zyski rozłożone są w czasie. I tak czynsze w wielu miejscach utrzymują się na wysokim poziomie, co zapewnia właścicielom atrakcyjność wynajmu mieszkania. Lokale położone na obrzeżach miast i przeciętnym standardzie wyposażenia będą musiały przyciągnąć najemców niższymi cenami.
Rynek ochłonie po ostatnich zawirowaniach i zarówno deweloperzy, jak i kupujący mieszkania pod wynajem będą musieli dokładniej przyjrzeć się swoim inwestycjom i dostosować ich ceny do realiów. Z kolei potencjalni nabywcy mieszkań będą mogli spokojniej decydować o wyborze oferty. Ten proces dla wielu rozpocznie się jednak w momencie odblokowania akcji kredytowej.
Małgorzata Kędzierska
Analityk rynku nieruchomości
interia.pl
Polski rynek nieruchomości zaczął się rozwijać wraz z rozwojem gospodarczym. Coraz większe zapotrzebowanie na obiekty mieszkaniowe i komercyjne wynikało z rosnących potrzeb społeczeństwa i przedsiębiorstw. Zaczęły więc powstawać nowoczesne osiedla mieszkaniowe, apartamentowce, biurowce, galerie handlowe, magazyny itd. Niektóre z istniejących obiektów zaczęto stopniowo odnawiać, przystosowując je do zmieniającego się otoczenia. Mówiło się wówczas o rozkwicie rynku nieruchomości i wielkim placu budowy. Były kolejne plany, które jednak na skutek zawirowań na globalnym rynku finansowym zostały wstrzymane.
Jeśli odniesiemy obecną sytuację do tego, co działo się jeszcze w okresie boomu na rynku mieszkaniowym, to rzeczywiście można mówić o kryzysie na tym rynku. Tylko czy takie porównanie jest dobre? Na rynku nieruchomości, tak jak i w każdej gospodarce, występują różne okresy. Dodatkowo, nasz rynek jest młody i co pokazały ostatnie wydarzenia - jeszcze mało dojrzały. Gwałtowny wzrost cen mieszkań niezależnie od ich standardu, zakup tzw. dziury w ziemi, co na przykład w USA jest czymś niewyobrażalnym, wypowiadanie umów przedwstępnych przez niektórych deweloperów, bo drugi nabywca był w stanie zapłacić więcej - to działo się na naszym rynku jeszcze niedawno. I z całą pewnością nie było czymś normalnym.
Podobnie było na rynku najmu mieszkań. Wzrost czynszów ofertowych w przeciągu ostatnich trzech lat był wyraźnie zauważalny, w szczególności w roku 2008. Tu też, podobnie jak w przypadku mieszkań przeznaczonych na sprzedaż, zyskiwały właściwie wszystkie lokale, nawet te o odległej lokalizacji i zupełnie przeciętnych warunkach.
Korekta cen na rynku sprzedaży mieszkań, a od kilku miesięcy również na rynku najmu, jest zjawiskiem całkiem naturalnym. Ceny nie mogły przecież rosnąć w nieskończoność. Tym bardziej, że możliwości finansowe są ograniczone. A mieszkanie w pierwszej kolejności powinno zaspokajać potrzeby zwykłych obywateli, a nie inwestorów, którzy dysponują dużą gotówką.
Niektórzy pytają: czy teraz opłaca się inwestować w nieruchomości skoro na rynku najmu robi się coraz spokojniej? Ostatnie lata przyzwyczaiły właścicieli do osiągania wysokich zysków. Ten okres już się jednak powoli kończy - najwyższa pora na powrót do normalności. Inwestowanie w nieruchomości z natury ma charakter długoterminowy, a stabilne zyski rozłożone są w czasie. I tak czynsze w wielu miejscach utrzymują się na wysokim poziomie, co zapewnia właścicielom atrakcyjność wynajmu mieszkania. Lokale położone na obrzeżach miast i przeciętnym standardzie wyposażenia będą musiały przyciągnąć najemców niższymi cenami.
Rynek ochłonie po ostatnich zawirowaniach i zarówno deweloperzy, jak i kupujący mieszkania pod wynajem będą musieli dokładniej przyjrzeć się swoim inwestycjom i dostosować ich ceny do realiów. Z kolei potencjalni nabywcy mieszkań będą mogli spokojniej decydować o wyborze oferty. Ten proces dla wielu rozpocznie się jednak w momencie odblokowania akcji kredytowej.
Małgorzata Kędzierska
Analityk rynku nieruchomości
interia.pl
"W czerwcu rozpoczynamy trzeci etap osiedla Przy Promenadzie. Będzie się on składał z 85, głównie małych, mieszkań" - powiedział Niedośpiał. "Inwestycję wartą około 26 mln zł będziemy finansować ze środków własnych, a w późniejszym jej etapie z wpłat od klientów.
Zakładamy, że ze środków własnych przeznaczymy na ten projekt około 10 mln zł" - dodał. Prezes poinformował, że jeśli byłaby taka potrzeba spółka jest w stanie sfinansować cały projekt ze środków własnych. Niedośpiał poinformował, że sprzedaż mieszkań w drugim etapie projektu idzie zgodnie z planem. "W kwietniu sprzedaliśmy 14 mieszkań, oznacza to ożywienie sprzedaży" - powiedział. W lutym spółka informowała, że w I półroczu zamierza sprzedawać średnio 10 mieszkań miesięcznie. Prezes poinformował, że spółka prawdopodobnie nie skorzysta z opcji odkupu Sky Tower.
"Ryzyko skorzystania z opcji odkupu Sky Tower, którą mamy do lutego 2010, jest bardzo wysokie. W tym momencie wydaje się, że nie skorzystamy z tej możliwości" - stwierdził. W listopadzie 2008 Leszek Czarnecki odkupił Sky Tower od LC Corp. LC Corp osiągnął w I kwartale 2,6 mln zł skonsolidowanego zysku netto i 12,2 mln zł skonsolidowanych przychodów wobec odpowiednio 10 mln i 46,1 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku. Znaczny spadek przychodów wynika z braku przychodów ze sprzedaży mieszkań w tym okresie. Na wynik pozytywnie oddziaływały wyłącznie wpływy z wynajmu powierzchni w Arkadach Wrocławskich.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
"W czerwcu rozpoczynamy trzeci etap osiedla Przy Promenadzie. Będzie się on składał z 85, głównie małych, mieszkań" - powiedział Niedośpiał. "Inwestycję wartą około 26 mln zł będziemy finansować ze środków własnych, a w późniejszym jej etapie z wpłat od klientów.
Zakładamy, że ze środków własnych przeznaczymy na ten projekt około 10 mln zł" - dodał. Prezes poinformował, że jeśli byłaby taka potrzeba spółka jest w stanie sfinansować cały projekt ze środków własnych. Niedośpiał poinformował, że sprzedaż mieszkań w drugim etapie projektu idzie zgodnie z planem. "W kwietniu sprzedaliśmy 14 mieszkań, oznacza to ożywienie sprzedaży" - powiedział. W lutym spółka informowała, że w I półroczu zamierza sprzedawać średnio 10 mieszkań miesięcznie. Prezes poinformował, że spółka prawdopodobnie nie skorzysta z opcji odkupu Sky Tower.
"Ryzyko skorzystania z opcji odkupu Sky Tower, którą mamy do lutego 2010, jest bardzo wysokie. W tym momencie wydaje się, że nie skorzystamy z tej możliwości" - stwierdził. W listopadzie 2008 Leszek Czarnecki odkupił Sky Tower od LC Corp. LC Corp osiągnął w I kwartale 2,6 mln zł skonsolidowanego zysku netto i 12,2 mln zł skonsolidowanych przychodów wobec odpowiednio 10 mln i 46,1 mln zł w analogicznym okresie ubiegłego roku. Znaczny spadek przychodów wynika z braku przychodów ze sprzedaży mieszkań w tym okresie. Na wynik pozytywnie oddziaływały wyłącznie wpływy z wynajmu powierzchni w Arkadach Wrocławskich.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Treść dostarcza |
Treść dostarcza |
W założeniach gospodarczych do budżetu na rok 2010 PKB USA wzrośnie o 3,5 proc. w IV kw. 2009 roku, czyli w tempie, jakie jest prognozowane na cały rok 2010. Przyczyni się do tego pakiet rozwiązań stymulujących o wartości 787 mld USD - napisała administracja w raporcie opublikowanym w poniedziałek.
Prognozy gospodarcze na IV kwartał zakładają średnio wzrost PKB na poziomie 1,8 proc., wynika z ankiety opublikowanej 10 maja przez miesięcznik Blue Chip Economic Indicators.
"Aczkolwiek spowolnienie gospodarcze do tej pory w 2009 roku okazało się silniejsze, niż przewidywała administracja w momencie przygotowywania prognozy, jeżeli system finansowy zacznie funkcjonować w bardziej normalny sposób nie ma powodów, aby nie oczekiwać nieco mocniejszego ożywienia, biorąc pod uwagę siłę obecnej recesji" - napisano w raporcie.
Zdaniem administracji Obamy, rynek nieruchomości dotrze do swojego dna w 2009 roku, a później nastąpi mocne odbicie w miarę jak ceny domów będą się stabilizować. Dodano, iż inflacja pozostanie przytłumiona w ciągu najbliższych kilku lat.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
W założeniach gospodarczych do budżetu na rok 2010 PKB USA wzrośnie o 3,5 proc. w IV kw. 2009 roku, czyli w tempie, jakie jest prognozowane na cały rok 2010. Przyczyni się do tego pakiet rozwiązań stymulujących o wartości 787 mld USD - napisała administracja w raporcie opublikowanym w poniedziałek.
Prognozy gospodarcze na IV kwartał zakładają średnio wzrost PKB na poziomie 1,8 proc., wynika z ankiety opublikowanej 10 maja przez miesięcznik Blue Chip Economic Indicators.
"Aczkolwiek spowolnienie gospodarcze do tej pory w 2009 roku okazało się silniejsze, niż przewidywała administracja w momencie przygotowywania prognozy, jeżeli system finansowy zacznie funkcjonować w bardziej normalny sposób nie ma powodów, aby nie oczekiwać nieco mocniejszego ożywienia, biorąc pod uwagę siłę obecnej recesji" - napisano w raporcie.
Zdaniem administracji Obamy, rynek nieruchomości dotrze do swojego dna w 2009 roku, a później nastąpi mocne odbicie w miarę jak ceny domów będą się stabilizować. Dodano, iż inflacja pozostanie przytłumiona w ciągu najbliższych kilku lat.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
- Na rynku utrzyma się tendencja spadkowa cen, jednak raczej umiarkowana. Oczekuje się, że ceny transakcyjne będą podlegały większym wahaniom niż ceny ofertowe - napisali analitycy firmy w raporcie.
- Krótkie ożywienie, jakie można było zaobserwować na rynku w I kw. 2009 r. należy traktować raczej jako zjawisko okresowe ze względu na wciąż niepewną sytuację na polskim rynku nieruchomości, rynku hipotecznym oraz rynku pracy jak również niepewne warunki gospodarcze, które mają decydujący wpływ na oczekiwania konsumentów oraz podejmowane przez nich decyzje - dodają.
Ich zdaniem nie należy raczej oczekiwać szybkiego powrotu do "zdrowego" popytu na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
- Wprowadzenie programu "Rodzina na swoim" wspierającego budownictwo mieszkaniowe z niższego segmentu oraz powrót na rynek transakcji portfelowych po preferencyjnych cenach miały wpływ na obniżenie się cen, co w efekcie może nadal pobudzać proces sprzedaży. W strukturze sprzedaży przeważać będą lokale tańsze - wynika z raportu Cushman & Wakefield.
PAP/interia.pl
- Na rynku utrzyma się tendencja spadkowa cen, jednak raczej umiarkowana. Oczekuje się, że ceny transakcyjne będą podlegały większym wahaniom niż ceny ofertowe - napisali analitycy firmy w raporcie.
- Krótkie ożywienie, jakie można było zaobserwować na rynku w I kw. 2009 r. należy traktować raczej jako zjawisko okresowe ze względu na wciąż niepewną sytuację na polskim rynku nieruchomości, rynku hipotecznym oraz rynku pracy jak również niepewne warunki gospodarcze, które mają decydujący wpływ na oczekiwania konsumentów oraz podejmowane przez nich decyzje - dodają.
Ich zdaniem nie należy raczej oczekiwać szybkiego powrotu do "zdrowego" popytu na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
- Wprowadzenie programu "Rodzina na swoim" wspierającego budownictwo mieszkaniowe z niższego segmentu oraz powrót na rynek transakcji portfelowych po preferencyjnych cenach miały wpływ na obniżenie się cen, co w efekcie może nadal pobudzać proces sprzedaży. W strukturze sprzedaży przeważać będą lokale tańsze - wynika z raportu Cushman & Wakefield.
PAP/interia.pl
Podłogi w szpitalu Rhondda Valley w Południowej Walii, który mógłby przyjąć ponad 100 pacjentów, rozgrzewają się do prawie 40 stopni Celsjusza.
- To miał być jeden z najbardziej przyjaznych środowisku szpitali dzięki sposobowi ogrzewania - przekonywał przedstawiciel władz lokalnych Leighton Andrews.
Szpital jako jeden z pierwszych w kraju miał wykorzystywać odnawialne źródła energii. Również system ogrzewania miał się na nich opierać. Jednak pracownicy szpitala mówią, że nie mogą kontrolować temperatury podłóg w niektórych częściach budynku, w tym na korytarzach.
- Podłoga jest gorąca jak śródziemnomorska plaża - zbyt ciepła żeby stanąć na niej bosą stopą - relacjonuje jeden z pracowników.
Szpital miał przyjąć pierwszych pacjentów ubiegłej jesieni, jednak teraz pozostanie zamknięty do przyszłego roku.
PAP/interia.pl
Podłogi w szpitalu Rhondda Valley w Południowej Walii, który mógłby przyjąć ponad 100 pacjentów, rozgrzewają się do prawie 40 stopni Celsjusza.
- To miał być jeden z najbardziej przyjaznych środowisku szpitali dzięki sposobowi ogrzewania - przekonywał przedstawiciel władz lokalnych Leighton Andrews.
Szpital jako jeden z pierwszych w kraju miał wykorzystywać odnawialne źródła energii. Również system ogrzewania miał się na nich opierać. Jednak pracownicy szpitala mówią, że nie mogą kontrolować temperatury podłóg w niektórych częściach budynku, w tym na korytarzach.
- Podłoga jest gorąca jak śródziemnomorska plaża - zbyt ciepła żeby stanąć na niej bosą stopą - relacjonuje jeden z pracowników.
Szpital miał przyjąć pierwszych pacjentów ubiegłej jesieni, jednak teraz pozostanie zamknięty do przyszłego roku.
PAP/interia.pl
Właścicielem mieszkania oddawanego w najem okazjonalny będą mogły być tylko osoby fizyczne. - Umowy najmu będzie można zawierać na czas określony, maksymalnie na dziesięć lat - wyjaśnił wiceminister Piotr Styczeń podczas II Konferencji Rynku Zarządzania Nieruchomości, która odbyła się pod koniec kwietnia w Warszawie. Wystąpienie wiceministra otwierało spotkanie przeszło trzystu zarządców nieruchomości i innych uczestników rynku gospodarki nieruchomościami. - Zaletą przygotowywanych zmian ma być to, że łatwo będzie można eksmitować niechcianego lokatora. Wystarczy wystąpić z wnioskiem w tej sprawie do sądu, który nada mu klauzulę wykonalności. Nie będzie obowiązku dostarczenia najemcy lokalu socjalnego ani pomieszczenia tymczasowego. Komornik przymusowo wyprowadzi go na adres, który wskaże w umowie najmu. Przy czym nie musi on mieć tytułu prawnego do wskazanego lokalu, może to być mieszkanie dalszej lub bliższej rodziny, byleby była do umowy najmu dołączona ich zgoda.
Umowa najmu okazjonalnego zawierana byłaby notarialnie. Najemca składałby oświadczenie dotyczące miejsca ewentualnej eksmisji w przypadkach zalegania z czynszem. W ramach tej nowelizacji stawka opodatkowania najmu zostanie ujednolicona (obniżona dla umów powyżej dotychczasowego limitu 4000 euro). Interesy obu stron zabezpieczałaby rejestracja umowy w Urzędzie Skarbowym dokonywana w określonym czasie, co będzie warunkiem dla tego trybu najmu.
Zmiany w ustawie mają zabezpieczać interesy wynajmujących lokale mieszkalne, ale też obligować ich do przestrzegania przepisów, m.in. do płacenia podatków. - Najem okazjonalny będzie dotyczył tylko mieszkań należących do osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej w tym zakresie - wyjaśnił minister Piotr Styczeń. Dzięki umowie zawartej z najemcą łatwiej będzie się można pozbyć np. uciążliwego czy nieuczciwego lokatora, bo zamiast eksmisji zostanie wprowadzona instytucja dobrowolnej egzekucji, na którą najemca musi wyrazić zgodę w specjalnym notarialnym oświadczeniu dołączonym do umowy.
Fakt, że najemca będzie musiał podać adres, pod który może zostać przymusowo wykwaterowany, ograniczy zapewne liczbę przypadków, kiedy to wynajmujący ponosi straty z tytułu np. nieuregulowanych należności za wynajem, czy opłat za media. Jeżeli najemca nie będzie miał tytułu prawnego do innego mieszkania, musi dołączyć do umowy oświadczenie osoby, która zgadza się przyjąć go pod swój dach (poświadczone notarialnie). - W tej chwili pozbycie się najemcy trwa często latami - wyjaśnił minister Styczeń - a dzięki instytucji dobrowolnej egzekucji wynajmujący nie będzie musiał czekać na wyrok eksmisyjny.
Zmiany w ustawie obligują też właścicieli wynajmowanych mieszkań do zarejestrowania umowy najmu w urzędzie skarbowym i płacenia podatku. Gdyby właściciel nie dopełnił tego obowiązku, to w przypadku kłopotów z najemcą nie będzie mógł skorzystać z instytucji dobrowolnego poddania się egzekucji i jedyną możliwością dochodzenia swoich praw będzie wystąpienie o eksmisję lokatora.
Przepis w sprawie podatku ma wejść w życie od 1 stycznia 2010 r. Projekt ministerstwa jest już komentowany przez fachowców z rynku nieruchomości. Uwagi dotyczą głównie wskazania przez najemcę adresu, pod który można go będzie wyprowadzić w razie ewentualnej egzekucji. Osoby wynajmujące mieszkania przecież najczęściej nie mają możliwości zamieszkiwania gdzie indziej. Komentatorzy zastanawiają się wobec tego, czy nie byłoby lepiej, gdyby najemca składał w umowie oświadczenie, że dobrowolnie wyprowadzi się np. do noclegowni. Zmiany w ustawie wydają się najkorzystniejsze dla wynajmującego, któremu łatwiej będzie się pozbyć lokatora. Jednak czy zmiana zasad najmu nie ograniczy tego rynku w sposób drastyczny dla wynajmujących? (D.ORL.)
źródło informacji: Dziennik Polski
interia.pl
Właścicielem mieszkania oddawanego w najem okazjonalny będą mogły być tylko osoby fizyczne. - Umowy najmu będzie można zawierać na czas określony, maksymalnie na dziesięć lat - wyjaśnił wiceminister Piotr Styczeń podczas II Konferencji Rynku Zarządzania Nieruchomości, która odbyła się pod koniec kwietnia w Warszawie. Wystąpienie wiceministra otwierało spotkanie przeszło trzystu zarządców nieruchomości i innych uczestników rynku gospodarki nieruchomościami. - Zaletą przygotowywanych zmian ma być to, że łatwo będzie można eksmitować niechcianego lokatora. Wystarczy wystąpić z wnioskiem w tej sprawie do sądu, który nada mu klauzulę wykonalności. Nie będzie obowiązku dostarczenia najemcy lokalu socjalnego ani pomieszczenia tymczasowego. Komornik przymusowo wyprowadzi go na adres, który wskaże w umowie najmu. Przy czym nie musi on mieć tytułu prawnego do wskazanego lokalu, może to być mieszkanie dalszej lub bliższej rodziny, byleby była do umowy najmu dołączona ich zgoda.
Umowa najmu okazjonalnego zawierana byłaby notarialnie. Najemca składałby oświadczenie dotyczące miejsca ewentualnej eksmisji w przypadkach zalegania z czynszem. W ramach tej nowelizacji stawka opodatkowania najmu zostanie ujednolicona (obniżona dla umów powyżej dotychczasowego limitu 4000 euro). Interesy obu stron zabezpieczałaby rejestracja umowy w Urzędzie Skarbowym dokonywana w określonym czasie, co będzie warunkiem dla tego trybu najmu.
Zmiany w ustawie mają zabezpieczać interesy wynajmujących lokale mieszkalne, ale też obligować ich do przestrzegania przepisów, m.in. do płacenia podatków. - Najem okazjonalny będzie dotyczył tylko mieszkań należących do osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej w tym zakresie - wyjaśnił minister Piotr Styczeń. Dzięki umowie zawartej z najemcą łatwiej będzie się można pozbyć np. uciążliwego czy nieuczciwego lokatora, bo zamiast eksmisji zostanie wprowadzona instytucja dobrowolnej egzekucji, na którą najemca musi wyrazić zgodę w specjalnym notarialnym oświadczeniu dołączonym do umowy.
Fakt, że najemca będzie musiał podać adres, pod który może zostać przymusowo wykwaterowany, ograniczy zapewne liczbę przypadków, kiedy to wynajmujący ponosi straty z tytułu np. nieuregulowanych należności za wynajem, czy opłat za media. Jeżeli najemca nie będzie miał tytułu prawnego do innego mieszkania, musi dołączyć do umowy oświadczenie osoby, która zgadza się przyjąć go pod swój dach (poświadczone notarialnie). - W tej chwili pozbycie się najemcy trwa często latami - wyjaśnił minister Styczeń - a dzięki instytucji dobrowolnej egzekucji wynajmujący nie będzie musiał czekać na wyrok eksmisyjny.
Zmiany w ustawie obligują też właścicieli wynajmowanych mieszkań do zarejestrowania umowy najmu w urzędzie skarbowym i płacenia podatku. Gdyby właściciel nie dopełnił tego obowiązku, to w przypadku kłopotów z najemcą nie będzie mógł skorzystać z instytucji dobrowolnego poddania się egzekucji i jedyną możliwością dochodzenia swoich praw będzie wystąpienie o eksmisję lokatora.
Przepis w sprawie podatku ma wejść w życie od 1 stycznia 2010 r. Projekt ministerstwa jest już komentowany przez fachowców z rynku nieruchomości. Uwagi dotyczą głównie wskazania przez najemcę adresu, pod który można go będzie wyprowadzić w razie ewentualnej egzekucji. Osoby wynajmujące mieszkania przecież najczęściej nie mają możliwości zamieszkiwania gdzie indziej. Komentatorzy zastanawiają się wobec tego, czy nie byłoby lepiej, gdyby najemca składał w umowie oświadczenie, że dobrowolnie wyprowadzi się np. do noclegowni. Zmiany w ustawie wydają się najkorzystniejsze dla wynajmującego, któremu łatwiej będzie się pozbyć lokatora. Jednak czy zmiana zasad najmu nie ograniczy tego rynku w sposób drastyczny dla wynajmujących? (D.ORL.)
źródło informacji: Dziennik Polski
interia.pl
Wątpliwości co do projektu, jak pisze dziennik, zgłasza też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Wątpliwości co do projektu, jak pisze dziennik, zgłasza też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Prawdopodobnie dopłatami rząd będzie zajmował się za tydzień. Do Sejmu odpowiedni projekt mógłby trafić jeszcze przed wakacjami.
Minister pracy Jolanta Fedak ujawniła, że jeżeli pracę straci tylko jedno z małżonków, to rodzina nie dostanie od państwa pożyczki na spłatę kredytu hipotecznego: będzie ona udzielana, gdy bez pracy będą obydwoje.
Ile pieniędzy ma trafić do potrzebujących? Jakiś czas temu minister Fedak powiedziała, że jej resort otrzymał z Ministerstwa Skarbu prawie 500 mln zł z prywatyzacji i te pieniądze mogą być wykorzystane przez Fundusz Pracy na pomoc w spłacie kredytów.
Michał Boni uważa, że 400 mln złotych pomocy powinno w zupełności wystarczyć. Jego zdaniem program obejmie od 40-tu do 100-tu tysięcy gospodarstw domowych.
Prawdopodobnie dopłatami rząd będzie zajmował się za tydzień. Do Sejmu odpowiedni projekt mógłby trafić jeszcze przed wakacjami.
Minister pracy Jolanta Fedak ujawniła, że jeżeli pracę straci tylko jedno z małżonków, to rodzina nie dostanie od państwa pożyczki na spłatę kredytu hipotecznego: będzie ona udzielana, gdy bez pracy będą obydwoje.
Ile pieniędzy ma trafić do potrzebujących? Jakiś czas temu minister Fedak powiedziała, że jej resort otrzymał z Ministerstwa Skarbu prawie 500 mln zł z prywatyzacji i te pieniądze mogą być wykorzystane przez Fundusz Pracy na pomoc w spłacie kredytów.
Michał Boni uważa, że 400 mln złotych pomocy powinno w zupełności wystarczyć. Jego zdaniem program obejmie od 40-tu do 100-tu tysięcy gospodarstw domowych.
Stacjonarne Targi Nieruchomości są doskonałą formą kontaktu deweloperów z klientami, która od lat cieszy się dużą popularnością wśród odwiedzających. Postanowiono nadać im nowy udoskonalony kształt, poprzez przeniesienie ich w wirtualny świat.
Internetowe Targi Nieruchomości to doskonała okazja do zdobycia wiedzy o deweloperach i ich inwestycjach, jakie będą realizowane w największych polskich miastach. Oprócz informacji na temat działalności deweloperów i zmian na rynku nieruchomości, można przeczytać szereg artykułów, które z pewnością pomogą przejść przez proces wyboru i zakupu wymarzonego 'M'.
Codziennie w serwisie targowym odbywają się czaty z deweloperami. To znakomita okazja by zapytać o szczegóły ich oferty, bądź zdobyć bliższe informacje na temat przyszłych inwestycji. A jeżeli czat okaże się nie wystarczający, na stoiskach firm można znaleźć dodatkowe informacje, artykuły i pełne dane kontaktowe deweloperów.
Ponadto, każdy odwiedzający Targi może skorzystać z porad prawników z Kancelarii Chałas i Wspólnicy. Specjaliści dzielą się swoją wiedzą w czasie trwania czatów, które odbywają się we wtorek, 12 maja i w czwartek, 14 maja.
Zapowiedzieli się także eksperci w dziedzinie nieruchomości: Homebroker oraz Finamo a także przedstawiciele firmy Comperia i banku PKO, którzy udzielą porad na temat kredytowania inwestycji mieszkaniowych.
Targi Nieruchomości są doskonałym rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu na poszukiwania wymarzonego "M" i uczestnictwo w targach organizowanych w 'realu'. To idealna szansa na zdobycie potrzebnych informacji z dziedziny nieruchomości i zapoznania się z ofertą ponad 50 deweloperów.
Stacjonarne Targi Nieruchomości są doskonałą formą kontaktu deweloperów z klientami, która od lat cieszy się dużą popularnością wśród odwiedzających. Postanowiono nadać im nowy udoskonalony kształt, poprzez przeniesienie ich w wirtualny świat.
Internetowe Targi Nieruchomości to doskonała okazja do zdobycia wiedzy o deweloperach i ich inwestycjach, jakie będą realizowane w największych polskich miastach. Oprócz informacji na temat działalności deweloperów i zmian na rynku nieruchomości, można przeczytać szereg artykułów, które z pewnością pomogą przejść przez proces wyboru i zakupu wymarzonego 'M'.
Codziennie w serwisie targowym odbywają się czaty z deweloperami. To znakomita okazja by zapytać o szczegóły ich oferty, bądź zdobyć bliższe informacje na temat przyszłych inwestycji. A jeżeli czat okaże się nie wystarczający, na stoiskach firm można znaleźć dodatkowe informacje, artykuły i pełne dane kontaktowe deweloperów.
Ponadto, każdy odwiedzający Targi może skorzystać z porad prawników z Kancelarii Chałas i Wspólnicy. Specjaliści dzielą się swoją wiedzą w czasie trwania czatów, które odbywają się we wtorek, 12 maja i w czwartek, 14 maja.
Zapowiedzieli się także eksperci w dziedzinie nieruchomości: Homebroker oraz Finamo a także przedstawiciele firmy Comperia i banku PKO, którzy udzielą porad na temat kredytowania inwestycji mieszkaniowych.
Targi Nieruchomości są doskonałym rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu na poszukiwania wymarzonego "M" i uczestnictwo w targach organizowanych w 'realu'. To idealna szansa na zdobycie potrzebnych informacji z dziedziny nieruchomości i zapoznania się z ofertą ponad 50 deweloperów.
Z najnowszej ankiety NBP wynika, że banki w I kwartale ponownie zaostrzyły warunki udzielania kredytów mieszkaniowych, jednak skala ich zaostrzenia była już mniejsza niż w poprzednim kwartale. Około 50% banków (30 banków brało udział w ankiecie) podniosło marże, a 35% banków ograniczyło maksymalny poziom LTV. Blisko 27% banków zwiększyło pozaodsetkowe koszty kredytu, jedna trzecia zaostrzyła warunki w zakresie wymaganych zabezpieczeń, a ponad 9% ankietowanych banków skróciło maksymalny okres kredytowania. Odblokowanie zastoju na rynku mieszkaniowym uniemożliwia w głównej mierze właśnie zaostrzona polityka kredytowa banków.
Z raportu miesięcznego Wynajem.pl wynika, że w Warszawie za mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu średnio trzeba było zapłacić 46 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie 34 PLN. Taniej jest w Poznaniu, gdzie średnia cena mkw. w marcu wynosiła 31 PLN oraz w Trójmieście, w którym średni czynsz ofertowy w kwietniu osiągnął wartość 33 PLN. W niektórych miastach średnie ceny utrzymują się na takim samym poziomie, co w marcu, a w niektórych średni czynsz ofertowy jest niższy niż w poprzednim okresie.
Źródło: Wynajem.pl
Warszawa
Mieszkania w stolicy są najdroższe z całej oferty lokali w analizowanych miastach i regionach. Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu wyniosła 46 PLN. Trwa więc dalsza korekta cenowa na warszawskim rynku najmu mieszkań. W poprzednim miesiącu średnio za metr kwadratowy mieszkania na wynajem trzeba było bowiem zapłacić 47 PLN, a w lutym 49 PLN. Oznacza to, że za najem 50-metrowego mieszkania zapłacimy obecnie średnio 2300 PLN, podczas gdy w styczniu trzeba było średnio wydać 2550 PLN. Obecna sytuacja na rynku może dodatkowo skłonić wynajmujących do negocjacji cen ofertowych. Bardzo dużo będzie jednak zależało od lokalizacji mieszkania. W poprzednim miesiącu największą część mieszkań stanowiły lokale z przedziału 2500-3000 (34,1%). W kwietniu udział mieszkań z tego przedziału był zbliżony do udziału mieszkań z przedziału 2000-2500 PLN (odpowiednio wynosiły one 20,7% i 22,4%).
Źródło: Wynajem.pl
Kraków
Również w Krakowie średnie ceny wynajmu mkw. mieszkania systematycznie maleją. W kwietniu średnio za mieszkanie w stolicy Małopolski trzeba było zapłacić 34 PLN, podczas gdy w marcu cena ta wynosiła 35 PLN, a w lutym 36 PLN. 50-metrowe mieszkanie można więc średnio wynająć za 1700 PLN. Dominują mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (w kwietniu obejmowały one 64,3% oferty). Dwucyfrowy udział (16,1%) mają jeszcze mieszkania z przedziału 2000-2500 PLN.
Źródło: Wynajem.pl
Wrocław
We Wrocławiu średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w porównaniu z marcem nie zmieniła się i wynosi 38 PLN. W dalszym ciągu ceny utrzymują się na dość wysokim poziomie i są tu najwyższe po Warszawie. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania trzeba średnio przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (42,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (22,7%).
Źródło: Wynajem.pl
Poznań
Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest przeważający i wynosi 76,1%. Średnia cena mkw. Mieszkania w kwietniu była taka sama jak w marcu i wyniosła 31 PLN. Jest to najniższa wartość wśród analizowanych miast. Za wynajęcie 50- metrowego mieszkania trzeba zapłacić średnio 1550 PLN.
Źródło: Wynajem.pl
Trójmiasto
W Trójmieście średni czynsz ofertowy również pozostał na tym samym poziomie, co w poprzednim miesiącu - za mkw. mieszkania przeznaczonego na wynajem trzeba było zapłacić w kwietniu 33 PLN. Najwięcej mieszkań znajduje się w Gdańsku i Gdyni. Oferta lokali mieszkalnych w Sopocie jest bardzo ograniczona. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (49% ogółu mieszkań na wynajem).
Źródło: Wynajem.pl
Sytuacja na rynku wynajmu mieszkań, po ostatnich burzliwych latach, zaczęła się stopniowo stabilizować. Wynajmujący (nie wszyscy) obniżają ceny swoich lokali, a dodatkowa możliwość negocjacji ceny sprawia, że w tym momencie za wynajem 50-metrowego mieszkania można zapłacić o 200-250 PLN mniej niż na początku tego roku. Niektórzy w dalszym ciągu trzymają ceny jeszcze z końca ubiegłego roku (dotyczy to w szczególności mieszkań o atrakcyjnej lokalizacji i dobrym wyposażeniu). Powoli zbliża się też czerwiec. Wtedy wielu studentom kończy się okres najmu mieszkania, więc na rynku pojawi się nowa oferta lokali. Mimo spadku cen, wynajmowanie mieszkania nadal jest atrakcyjną formą lokowania nadwyżek. Trzeba pamiętać, że jest to inwestycja o charakterze długoterminowym, a obecna korekta cenowa nie oznacza, że w mieszkanie na wynajem przestało się opłacać inwestować.
Małgorzata Kędzierska
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl
Z najnowszej ankiety NBP wynika, że banki w I kwartale ponownie zaostrzyły warunki udzielania kredytów mieszkaniowych, jednak skala ich zaostrzenia była już mniejsza niż w poprzednim kwartale. Około 50% banków (30 banków brało udział w ankiecie) podniosło marże, a 35% banków ograniczyło maksymalny poziom LTV. Blisko 27% banków zwiększyło pozaodsetkowe koszty kredytu, jedna trzecia zaostrzyła warunki w zakresie wymaganych zabezpieczeń, a ponad 9% ankietowanych banków skróciło maksymalny okres kredytowania. Odblokowanie zastoju na rynku mieszkaniowym uniemożliwia w głównej mierze właśnie zaostrzona polityka kredytowa banków.
Z raportu miesięcznego Wynajem.pl wynika, że w Warszawie za mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu średnio trzeba było zapłacić 46 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie 34 PLN. Taniej jest w Poznaniu, gdzie średnia cena mkw. w marcu wynosiła 31 PLN oraz w Trójmieście, w którym średni czynsz ofertowy w kwietniu osiągnął wartość 33 PLN. W niektórych miastach średnie ceny utrzymują się na takim samym poziomie, co w marcu, a w niektórych średni czynsz ofertowy jest niższy niż w poprzednim okresie.
Źródło: Wynajem.pl
Warszawa
Mieszkania w stolicy są najdroższe z całej oferty lokali w analizowanych miastach i regionach. Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu wyniosła 46 PLN. Trwa więc dalsza korekta cenowa na warszawskim rynku najmu mieszkań. W poprzednim miesiącu średnio za metr kwadratowy mieszkania na wynajem trzeba było bowiem zapłacić 47 PLN, a w lutym 49 PLN. Oznacza to, że za najem 50-metrowego mieszkania zapłacimy obecnie średnio 2300 PLN, podczas gdy w styczniu trzeba było średnio wydać 2550 PLN. Obecna sytuacja na rynku może dodatkowo skłonić wynajmujących do negocjacji cen ofertowych. Bardzo dużo będzie jednak zależało od lokalizacji mieszkania. W poprzednim miesiącu największą część mieszkań stanowiły lokale z przedziału 2500-3000 (34,1%). W kwietniu udział mieszkań z tego przedziału był zbliżony do udziału mieszkań z przedziału 2000-2500 PLN (odpowiednio wynosiły one 20,7% i 22,4%).
Źródło: Wynajem.pl
Kraków
Również w Krakowie średnie ceny wynajmu mkw. mieszkania systematycznie maleją. W kwietniu średnio za mieszkanie w stolicy Małopolski trzeba było zapłacić 34 PLN, podczas gdy w marcu cena ta wynosiła 35 PLN, a w lutym 36 PLN. 50-metrowe mieszkanie można więc średnio wynająć za 1700 PLN. Dominują mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (w kwietniu obejmowały one 64,3% oferty). Dwucyfrowy udział (16,1%) mają jeszcze mieszkania z przedziału 2000-2500 PLN.
Źródło: Wynajem.pl
Wrocław
We Wrocławiu średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w porównaniu z marcem nie zmieniła się i wynosi 38 PLN. W dalszym ciągu ceny utrzymują się na dość wysokim poziomie i są tu najwyższe po Warszawie. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania trzeba średnio przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (42,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (22,7%).
Źródło: Wynajem.pl
Poznań
Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest przeważający i wynosi 76,1%. Średnia cena mkw. Mieszkania w kwietniu była taka sama jak w marcu i wyniosła 31 PLN. Jest to najniższa wartość wśród analizowanych miast. Za wynajęcie 50- metrowego mieszkania trzeba zapłacić średnio 1550 PLN.
Źródło: Wynajem.pl
Trójmiasto
W Trójmieście średni czynsz ofertowy również pozostał na tym samym poziomie, co w poprzednim miesiącu - za mkw. mieszkania przeznaczonego na wynajem trzeba było zapłacić w kwietniu 33 PLN. Najwięcej mieszkań znajduje się w Gdańsku i Gdyni. Oferta lokali mieszkalnych w Sopocie jest bardzo ograniczona. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (49% ogółu mieszkań na wynajem).
Źródło: Wynajem.pl
Sytuacja na rynku wynajmu mieszkań, po ostatnich burzliwych latach, zaczęła się stopniowo stabilizować. Wynajmujący (nie wszyscy) obniżają ceny swoich lokali, a dodatkowa możliwość negocjacji ceny sprawia, że w tym momencie za wynajem 50-metrowego mieszkania można zapłacić o 200-250 PLN mniej niż na początku tego roku. Niektórzy w dalszym ciągu trzymają ceny jeszcze z końca ubiegłego roku (dotyczy to w szczególności mieszkań o atrakcyjnej lokalizacji i dobrym wyposażeniu). Powoli zbliża się też czerwiec. Wtedy wielu studentom kończy się okres najmu mieszkania, więc na rynku pojawi się nowa oferta lokali. Mimo spadku cen, wynajmowanie mieszkania nadal jest atrakcyjną formą lokowania nadwyżek. Trzeba pamiętać, że jest to inwestycja o charakterze długoterminowym, a obecna korekta cenowa nie oznacza, że w mieszkanie na wynajem przestało się opłacać inwestować.
Małgorzata Kędzierska
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl
Małgorzata Kędzierska
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl
Małgorzata Kędzierska
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl
W założeniach gospodarczych do budżetu na rok 2010 PKB USA wzrośnie o 3,5 proc. w IV kw. 2009 roku, czyli w tempie, jakie jest prognozowane na cały rok 2010. Przyczyni się do tego pakiet rozwiązań stymulujących o wartości 787 mld USD - napisała administracja w raporcie opublikowanym w poniedziałek.
Prognozy gospodarcze na IV kwartał zakładają średnio wzrost PKB na poziomie 1,8 proc., wynika z ankiety opublikowanej 10 maja przez miesięcznik Blue Chip Economic Indicators.
"Aczkolwiek spowolnienie gospodarcze do tej pory w 2009 roku okazało się silniejsze, niż przewidywała administracja w momencie przygotowywania prognozy, jeżeli system finansowy zacznie funkcjonować w bardziej normalny sposób nie ma powodów, aby nie oczekiwać nieco mocniejszego ożywienia, biorąc pod uwagę siłę obecnej recesji" - napisano w raporcie.
Zdaniem administracji Obamy, rynek nieruchomości dotrze do swojego dna w 2009 roku, a później nastąpi mocne odbicie w miarę jak ceny domów będą się stabilizować. Dodano, iż inflacja pozostanie przytłumiona w ciągu najbliższych kilku lat.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
W założeniach gospodarczych do budżetu na rok 2010 PKB USA wzrośnie o 3,5 proc. w IV kw. 2009 roku, czyli w tempie, jakie jest prognozowane na cały rok 2010. Przyczyni się do tego pakiet rozwiązań stymulujących o wartości 787 mld USD - napisała administracja w raporcie opublikowanym w poniedziałek.
Prognozy gospodarcze na IV kwartał zakładają średnio wzrost PKB na poziomie 1,8 proc., wynika z ankiety opublikowanej 10 maja przez miesięcznik Blue Chip Economic Indicators.
"Aczkolwiek spowolnienie gospodarcze do tej pory w 2009 roku okazało się silniejsze, niż przewidywała administracja w momencie przygotowywania prognozy, jeżeli system finansowy zacznie funkcjonować w bardziej normalny sposób nie ma powodów, aby nie oczekiwać nieco mocniejszego ożywienia, biorąc pod uwagę siłę obecnej recesji" - napisano w raporcie.
Zdaniem administracji Obamy, rynek nieruchomości dotrze do swojego dna w 2009 roku, a później nastąpi mocne odbicie w miarę jak ceny domów będą się stabilizować. Dodano, iż inflacja pozostanie przytłumiona w ciągu najbliższych kilku lat.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Na podstawie 5 tys. ankiet, wypełnianych przez osoby zgłaszające się do biura nieruchomości w celu zakupu mieszkania, Home Broker stworzył raport, który wskazuje na co w tej chwili zwracają uwagę potencjalni nabywcy. Wszystkie osoby były rzeczywiście zainteresowane znalezieniem konkretnego mieszkania, tak więc udało się wyeliminować efekt przypadkowości, który najczęściej towarzyszy badaniom przeprowadzanym na losowo wybranych osobach. Raport dotyczy sytuacji w I kw. 2009 roku, a osoby ankietowane wyraziły chęć zakupu mieszkania w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku. Ponieważ zdecydowana większość klientów zainteresowana była mieszkaniami (ponad 90 proc.), raport ten nie uwzględnia ani domów, ani działek.
Specjaliści z Home Broker w ankietach pytali klientów o następujące rzeczy: preferowana dzielnica, minimalna i maksymalna cena, powierzchnia, liczba pokoi, piętro, liczba pięter w budynku, rok budowy.
Najważniejsze czynniki wpływające na zakup mieszkania
W czasach, sprzed boomu na rynku nieruchomości, kiedy ceny były niskie, a większość projektów deweloperskich sprzedawało się na etapie dziury w ziemi najważniejszym czynnikiem decydującym o wyborze konkretnego mieszkania była jego lokalizacja. Krótki czas dojazdu do pracy, rozwinięta infrastruktura i duża liczna terenów zielonych była niekiedy ważniejsza niż wielkość samego mieszkania. Wiele osób wolało kupić kawalerkę na Mokotowie, zamiast dwupokojowego mieszkania na Bielanach. Jednak odwrót na rynku zmienił zdecydowanie tą sytuację, co w efekcie zepchnęło lokalizację na dalszy plan. Wydawać by się mogło, że najważniejsza jest w tej chwili cena mieszkania, jednak, jak pokazuje wykres nr 1, na pierwszym miejscu znajduje się minimalna liczba pokoi (91 proc.). Jak pokażę na kolejnych wykresach respondenci wskazywali najczęściej na mieszkania 2 pokojowe, tak więc można wnioskować, że na ich wybór wpływ miała cena.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest maksymalna cena (77 proc.). Jednak następne wskazania, czyli maksymalna (76 proc.) i minimalna (68 proc.) powierzchnia mieszkania oraz maksymalna liczba pokoi (62 proc.) również nierozerwalnie związane są z ceną. Niewiele osób zainteresowana była mieszkaniami powyżej 80 mkw., większość wskazywała na te do 60 mkw., czyli w efekcie tańsze. Ostatnim istotnym czynnikiem jest lokalizacja, czyli dzielnice (58 proc.), jakie wybierali klienci. Kolejne czynniki, takie jak piętro, liczba pięter w budynku nie były już tak istotne i stanowiły tylko po kilkanaście procent wskazań. Zdecydowana większość osób poszukuje mieszkań w budynkach nowszych, wybudowanych po 1993 roku.
Wykres nr 1: Najważniejsze czynniki wpływające na zakup mieszkania w największych miastach Polski.
Preferowana wielkość mieszkania i liczba pokoi
Liczba pokoi oraz wielkość mieszkania były jednymi z ważniejszych czynników wpływających na wybór mieszkania. Z przeprowadzonych ankiet wynika, że mieszkanie nie powinno być (średnio) mniejsze niż 40 mkw. i nie większe niż 60 mkw. (wykres nr 2). Takie właśnie lokale cieszą się największym zainteresowaniem w badanych przez miastach i wszędzie metraże są podobne. W Warszawie jest to od 47 do 58 mkw., w Krakowie od 45 do 55 mkw., we Wrocławiu od 46 do 57 mkw., w Poznaniu od 46 do 58 mkw. a w Gdańsku od 48 do 57 mkw. Jeżeli sprawdzimy, jakie mieszkania poszukiwane były przed boomem na rynku nieruchomości, zobaczymy, że były to najczęściej kawalerki. W trakcie największych wzrostów cenowych metraże zwiększały się, jednak kiedy ceny osiągnęły moment szczytowy wielkość pożądanego mieszkania również malała.
Wykres nr 2: Preferowana wielkość mieszkania w największych miastach Polski
Jeżeli chodzi o preferencje co do liczby pokoi, to dominuje chęć posiadania mieszkania dwupokojowego. Tylko w Krakowie i Wrocławiu ankietowani wyrażali zainteresowanie mieszkaniami trzypokojowymi (wykres nr 3). Lokale dwupokojowe zawsze były najchętniej wybierane również przez osoby, które inwestują na rynku nieruchomości (takie mieszkanie najłatwiej wynająć i sprzedać).
Wykres 3: Preferowana liczba pokoi w największych miastach Polski
Preferowana cena
Jak widać osoby zainteresowane zakupem mieszkania skłaniają się raczej ku niewielkim lokalom, chociaż nie są to już, jak jeszcze kilka lat temu, kawalerki. Widać to również w cenach, jakie są skłonni przeznaczyć na ten cel (wykres nr 4). Najwięcej chcą wydać warszawiacy (od 230 tys. zł. do 450 tys. zł.) ale jest to spowodowane tym, że w Warszawie są najwyższe ceny mieszkań. Ponieważ w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku ceny są dość porównywalne, także preferowane ceny są zbliżone. I tak w Krakowie jest to 160-310 tys. zł, we Wrocławiu 180-310 tys. zł., w Poznaniu 160-280 tys. zł. a w Gdańsku 160-290 tys. zł.
Wykres nr 4: Preferowane ceny mieszkań w największych miastach Polski
Jeżeli te dane zestawimy z cenami transakcyjnymi (tabela nr 1), to zobaczymy, że są one bardzo zbliżone, a w Poznaniu i Warszawie ceny preferowane są nawet wyższe. Oznacza to, że ceny mieszkań doszły już do poziomu akceptowanego przez kupujących i możemy spodziewać się pewnego ożywienia na rynku.
Tabela nr 1: Porównanie preferowanej ceny maksymalnej z cenami transakcyjnymi.
*Na podstawie raportu Open Finance
Najpopularniejsze dzielnice
Jak wynika z naszych badań lokalizacja nie jest już najważniejszym czynnikiem wpływającym na podjęcie decyzji o zakupie mieszkania, jednak nadal jest nie bez znaczenia. Home Broker zapytał klientów, w jakiej dzielnicy chcieliby zamieszkać, i oto jak wygląda sytuacja w poszczególnych miastach.
Warszawa
Najbardziej pożądaną lokalizacją jest Mokotów (28 proc.), który wyraźnie dominuje nad innymi dzielnicami. Nie ma w tym z resztą nic dziwnego, ponieważ Mokotów, pomimo wysokich cen od lat cieszy się największą popularnością. Jednak życie często weryfikuje oczekiwania, dlatego wiele osób, którym marzy się Mokotów ostatecznie kupuje mieszkania w tańszych dzielnicach, takich jak np. Bemowo. Kolejna dzielnica, Ursynów (17 proc.) pokazuje, że bardzo istotna dla warszawiaków jest komunikacja, bo właśnie w tej dzielnicy najlepiej rozwinięte jest metro. Wola (15 proc.) jest w tym zestawieniu zadziwiająco wysoko. Jeszcze kilka lat temu niewielu było amatorów tej poprzemysłowej dzielnicy, jednak liczni deweloperzy, którzy realizują tu swoje inwestycje, przyciągają klientów niewysokimi cenami. Wysokie pozycje Żoliborza i Ochoty (po 14 proc.) oraz Bielan (12 proc.) nie zaskakują, ponieważ z uwagi na swoją kameralność i dobrą komunikację, dzielnice te zawsze były popularne. Dziwić może niska pozycja Wilanowa (5 proc.), który zawsze postrzegany był jako miejsce elektryzujące. Jednak budowa gigantycznego kompleksu mieszkaniowego, jakim jest Miasteczko Wilanów skutecznie zniechęciło klientów, pomimo naprawdę atrakcyjnych cen.
Kraków
Najczęściej wskazywana była dzielnica Krowodrza (39 proc.), głównie z uwagi na swoje centralne położenie. Dalej jest Podgórze (29 proc.), gdzie ceny są bardziej przystępne niż w centrum miasta. Na trzecim miejscu znalazło się Stare Miasto, które na pewno byłoby częściej wybierane, gdyby nie bardzo wysokie ceny. Dobry wynik Nowej Huty (15 proc.) to na pewno zasługa stosunkowo niskich cen oraz wielu nowych projektów, które tam powstają. Jak widać mieszkańcy Krakowa są racjonalni w szacowaniu swoich możliwości.
Wrocław
W wyborze miejsca zamieszczania wrocławianie, podobnie jak mieszkańcy Krakowa również wydają się być racjonalni. Stare Miasto, czyli miejsce wydawać by się mogło najbardziej pożądane, jest na ostatnim miejscu (11 proc.). Jak najbardziej pożądaną dzielnicą są Krzyki (51 proc.). Swoją popularność dzielnica ta zawdzięcza sporej różnorodności. Znajdziemy tu zarówno budynki z wielkiej płyty jak i eleganckie apartamentowce. Spora część inwestycji powstających w ostatnich latach we Wrocławiu, zlokalizowana jest właśnie tutaj. 40 proc. ankietowanych chciałoby zamieszkać w Śródmieściu. Tutaj, podobne jak na Krzykach mamy do wyboru kilka rodzajów nieruchomości, jednak przeważają stare kamienice i wielka płyta. Z uwagi na nieciekawą reputację i dużą liczbę czynszowych kamienic ceny są tu stosunkowo niewysokie jak na taką lokalizację.
Poznań
Najchętniej wskazywaną dzielnicą jest Stare Miasto (aż 69 proc.), które daleko w tyle pozostawiło kolejną dzielnicę, Grunwald (33 proc.) (wykres nr 12). Taki stan rzeczy spowodowane jest tym, że miejsca, które cieszą się największą popularnością (np. Winogrady czy Piątkowo) zlokalizowane są właśnie w tej dzielnicy. Po Grunwaldzie, z podobną liczbą wskazań znajduje się Nowe Miasto (30 proc.), a dalej Jeżyce (20 proc.), które w ostatnich latach z racji niewysokich cen przyciągnęły zarówno deweloperów jak i klientów, oraz Wilda (13,6 proc.).
Gdańsk
W pierwszej trójce najczęściej wskazywanych dzielnic, są te najatrakcyjniejsze, czyli Przymorze (29 proc.), Wrzeszcz (27 proc.) i Oliwa (21 proc.). Tutaj też powstają najciekawsze, chociaż nie najtańsze inwestycje. Taka sytuacja pokazuje, że gdańszczanie, podobnie jak warszawiacy chcieliby mieszkań w najlepszych dzielnicach, ale najprawdopodobniej będą musieli wybrać te gorsze.
Podsumowanie
Przygotowany przez Home Broker raport pokazuje, że mieszkańcy największych miast Polski, czyli Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania i Gdańska dokonują wyborów mieszkania na podstawie bardzo podobnych czynników. W odróżnieniu od sytuacji sprzed kilku lat, najważniejsze są powierzchnia mieszkania i maksymalna cena, a lokalizacja schodzi na dalszy plan. Taka sytuacja spowodowana jest oczywiście wysokimi cenami mieszkań, które nie pozwalają już na ,"wybrzydzanie''. Jednak obecne i kolejne spadki cen mieszkań mogą spowodować, że osobom zainteresowanym zakupem nieruchomości znów zacznie zależeć na lokalizacji. Będzie ich na to po prostu stać.
Aleksandra Szarek
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker
interia.pl
Na podstawie 5 tys. ankiet, wypełnianych przez osoby zgłaszające się do biura nieruchomości w celu zakupu mieszkania, Home Broker stworzył raport, który wskazuje na co w tej chwili zwracają uwagę potencjalni nabywcy. Wszystkie osoby były rzeczywiście zainteresowane znalezieniem konkretnego mieszkania, tak więc udało się wyeliminować efekt przypadkowości, który najczęściej towarzyszy badaniom przeprowadzanym na losowo wybranych osobach. Raport dotyczy sytuacji w I kw. 2009 roku, a osoby ankietowane wyraziły chęć zakupu mieszkania w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku. Ponieważ zdecydowana większość klientów zainteresowana była mieszkaniami (ponad 90 proc.), raport ten nie uwzględnia ani domów, ani działek.
Specjaliści z Home Broker w ankietach pytali klientów o następujące rzeczy: preferowana dzielnica, minimalna i maksymalna cena, powierzchnia, liczba pokoi, piętro, liczba pięter w budynku, rok budowy.
Najważniejsze czynniki wpływające na zakup mieszkania
W czasach, sprzed boomu na rynku nieruchomości, kiedy ceny były niskie, a większość projektów deweloperskich sprzedawało się na etapie dziury w ziemi najważniejszym czynnikiem decydującym o wyborze konkretnego mieszkania była jego lokalizacja. Krótki czas dojazdu do pracy, rozwinięta infrastruktura i duża liczna terenów zielonych była niekiedy ważniejsza niż wielkość samego mieszkania. Wiele osób wolało kupić kawalerkę na Mokotowie, zamiast dwupokojowego mieszkania na Bielanach. Jednak odwrót na rynku zmienił zdecydowanie tą sytuację, co w efekcie zepchnęło lokalizację na dalszy plan. Wydawać by się mogło, że najważniejsza jest w tej chwili cena mieszkania, jednak, jak pokazuje wykres nr 1, na pierwszym miejscu znajduje się minimalna liczba pokoi (91 proc.). Jak pokażę na kolejnych wykresach respondenci wskazywali najczęściej na mieszkania 2 pokojowe, tak więc można wnioskować, że na ich wybór wpływ miała cena.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest maksymalna cena (77 proc.). Jednak następne wskazania, czyli maksymalna (76 proc.) i minimalna (68 proc.) powierzchnia mieszkania oraz maksymalna liczba pokoi (62 proc.) również nierozerwalnie związane są z ceną. Niewiele osób zainteresowana była mieszkaniami powyżej 80 mkw., większość wskazywała na te do 60 mkw., czyli w efekcie tańsze. Ostatnim istotnym czynnikiem jest lokalizacja, czyli dzielnice (58 proc.), jakie wybierali klienci. Kolejne czynniki, takie jak piętro, liczba pięter w budynku nie były już tak istotne i stanowiły tylko po kilkanaście procent wskazań. Zdecydowana większość osób poszukuje mieszkań w budynkach nowszych, wybudowanych po 1993 roku.
Wykres nr 1: Najważniejsze czynniki wpływające na zakup mieszkania w największych miastach Polski.
Preferowana wielkość mieszkania i liczba pokoi
Liczba pokoi oraz wielkość mieszkania były jednymi z ważniejszych czynników wpływających na wybór mieszkania. Z przeprowadzonych ankiet wynika, że mieszkanie nie powinno być (średnio) mniejsze niż 40 mkw. i nie większe niż 60 mkw. (wykres nr 2). Takie właśnie lokale cieszą się największym zainteresowaniem w badanych przez miastach i wszędzie metraże są podobne. W Warszawie jest to od 47 do 58 mkw., w Krakowie od 45 do 55 mkw., we Wrocławiu od 46 do 57 mkw., w Poznaniu od 46 do 58 mkw. a w Gdańsku od 48 do 57 mkw. Jeżeli sprawdzimy, jakie mieszkania poszukiwane były przed boomem na rynku nieruchomości, zobaczymy, że były to najczęściej kawalerki. W trakcie największych wzrostów cenowych metraże zwiększały się, jednak kiedy ceny osiągnęły moment szczytowy wielkość pożądanego mieszkania również malała.
Wykres nr 2: Preferowana wielkość mieszkania w największych miastach Polski
Jeżeli chodzi o preferencje co do liczby pokoi, to dominuje chęć posiadania mieszkania dwupokojowego. Tylko w Krakowie i Wrocławiu ankietowani wyrażali zainteresowanie mieszkaniami trzypokojowymi (wykres nr 3). Lokale dwupokojowe zawsze były najchętniej wybierane również przez osoby, które inwestują na rynku nieruchomości (takie mieszkanie najłatwiej wynająć i sprzedać).
Wykres 3: Preferowana liczba pokoi w największych miastach Polski
Preferowana cena
Jak widać osoby zainteresowane zakupem mieszkania skłaniają się raczej ku niewielkim lokalom, chociaż nie są to już, jak jeszcze kilka lat temu, kawalerki. Widać to również w cenach, jakie są skłonni przeznaczyć na ten cel (wykres nr 4). Najwięcej chcą wydać warszawiacy (od 230 tys. zł. do 450 tys. zł.) ale jest to spowodowane tym, że w Warszawie są najwyższe ceny mieszkań. Ponieważ w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku ceny są dość porównywalne, także preferowane ceny są zbliżone. I tak w Krakowie jest to 160-310 tys. zł, we Wrocławiu 180-310 tys. zł., w Poznaniu 160-280 tys. zł. a w Gdańsku 160-290 tys. zł.
Wykres nr 4: Preferowane ceny mieszkań w największych miastach Polski
Jeżeli te dane zestawimy z cenami transakcyjnymi (tabela nr 1), to zobaczymy, że są one bardzo zbliżone, a w Poznaniu i Warszawie ceny preferowane są nawet wyższe. Oznacza to, że ceny mieszkań doszły już do poziomu akceptowanego przez kupujących i możemy spodziewać się pewnego ożywienia na rynku.
Tabela nr 1: Porównanie preferowanej ceny maksymalnej z cenami transakcyjnymi.
*Na podstawie raportu Open Finance
Najpopularniejsze dzielnice
Jak wynika z naszych badań lokalizacja nie jest już najważniejszym czynnikiem wpływającym na podjęcie decyzji o zakupie mieszkania, jednak nadal jest nie bez znaczenia. Home Broker zapytał klientów, w jakiej dzielnicy chcieliby zamieszkać, i oto jak wygląda sytuacja w poszczególnych miastach.
Warszawa
Najbardziej pożądaną lokalizacją jest Mokotów (28 proc.), który wyraźnie dominuje nad innymi dzielnicami. Nie ma w tym z resztą nic dziwnego, ponieważ Mokotów, pomimo wysokich cen od lat cieszy się największą popularnością. Jednak życie często weryfikuje oczekiwania, dlatego wiele osób, którym marzy się Mokotów ostatecznie kupuje mieszkania w tańszych dzielnicach, takich jak np. Bemowo. Kolejna dzielnica, Ursynów (17 proc.) pokazuje, że bardzo istotna dla warszawiaków jest komunikacja, bo właśnie w tej dzielnicy najlepiej rozwinięte jest metro. Wola (15 proc.) jest w tym zestawieniu zadziwiająco wysoko. Jeszcze kilka lat temu niewielu było amatorów tej poprzemysłowej dzielnicy, jednak liczni deweloperzy, którzy realizują tu swoje inwestycje, przyciągają klientów niewysokimi cenami. Wysokie pozycje Żoliborza i Ochoty (po 14 proc.) oraz Bielan (12 proc.) nie zaskakują, ponieważ z uwagi na swoją kameralność i dobrą komunikację, dzielnice te zawsze były popularne. Dziwić może niska pozycja Wilanowa (5 proc.), który zawsze postrzegany był jako miejsce elektryzujące. Jednak budowa gigantycznego kompleksu mieszkaniowego, jakim jest Miasteczko Wilanów skutecznie zniechęciło klientów, pomimo naprawdę atrakcyjnych cen.
Kraków
Najczęściej wskazywana była dzielnica Krowodrza (39 proc.), głównie z uwagi na swoje centralne położenie. Dalej jest Podgórze (29 proc.), gdzie ceny są bardziej przystępne niż w centrum miasta. Na trzecim miejscu znalazło się Stare Miasto, które na pewno byłoby częściej wybierane, gdyby nie bardzo wysokie ceny. Dobry wynik Nowej Huty (15 proc.) to na pewno zasługa stosunkowo niskich cen oraz wielu nowych projektów, które tam powstają. Jak widać mieszkańcy Krakowa są racjonalni w szacowaniu swoich możliwości.
Wrocław
W wyborze miejsca zamieszczania wrocławianie, podobnie jak mieszkańcy Krakowa również wydają się być racjonalni. Stare Miasto, czyli miejsce wydawać by się mogło najbardziej pożądane, jest na ostatnim miejscu (11 proc.). Jak najbardziej pożądaną dzielnicą są Krzyki (51 proc.). Swoją popularność dzielnica ta zawdzięcza sporej różnorodności. Znajdziemy tu zarówno budynki z wielkiej płyty jak i eleganckie apartamentowce. Spora część inwestycji powstających w ostatnich latach we Wrocławiu, zlokalizowana jest właśnie tutaj. 40 proc. ankietowanych chciałoby zamieszkać w Śródmieściu. Tutaj, podobne jak na Krzykach mamy do wyboru kilka rodzajów nieruchomości, jednak przeważają stare kamienice i wielka płyta. Z uwagi na nieciekawą reputację i dużą liczbę czynszowych kamienic ceny są tu stosunkowo niewysokie jak na taką lokalizację.
Poznań
Najchętniej wskazywaną dzielnicą jest Stare Miasto (aż 69 proc.), które daleko w tyle pozostawiło kolejną dzielnicę, Grunwald (33 proc.) (wykres nr 12). Taki stan rzeczy spowodowane jest tym, że miejsca, które cieszą się największą popularnością (np. Winogrady czy Piątkowo) zlokalizowane są właśnie w tej dzielnicy. Po Grunwaldzie, z podobną liczbą wskazań znajduje się Nowe Miasto (30 proc.), a dalej Jeżyce (20 proc.), które w ostatnich latach z racji niewysokich cen przyciągnęły zarówno deweloperów jak i klientów, oraz Wilda (13,6 proc.).
Gdańsk
W pierwszej trójce najczęściej wskazywanych dzielnic, są te najatrakcyjniejsze, czyli Przymorze (29 proc.), Wrzeszcz (27 proc.) i Oliwa (21 proc.). Tutaj też powstają najciekawsze, chociaż nie najtańsze inwestycje. Taka sytuacja pokazuje, że gdańszczanie, podobnie jak warszawiacy chcieliby mieszkań w najlepszych dzielnicach, ale najprawdopodobniej będą musieli wybrać te gorsze.
Podsumowanie
Przygotowany przez Home Broker raport pokazuje, że mieszkańcy największych miast Polski, czyli Warszawy, Krakowa, Wrocławia, Poznania i Gdańska dokonują wyborów mieszkania na podstawie bardzo podobnych czynników. W odróżnieniu od sytuacji sprzed kilku lat, najważniejsze są powierzchnia mieszkania i maksymalna cena, a lokalizacja schodzi na dalszy plan. Taka sytuacja spowodowana jest oczywiście wysokimi cenami mieszkań, które nie pozwalają już na ,"wybrzydzanie''. Jednak obecne i kolejne spadki cen mieszkań mogą spowodować, że osobom zainteresowanym zakupem nieruchomości znów zacznie zależeć na lokalizacji. Będzie ich na to po prostu stać.
Aleksandra Szarek
Specjalista Rynku Nieruchomości
Home Broker
interia.pl
Komentując wyniki sondażu, firma stwierdziła, iż głównym powodem potanienia nieruchomości jest spadek popytu wywołany trudnościami w uzyskaniu kredytu hipotecznego. 55 proc. ankietowanych wskazało, iż trudno dostępny kredyt jest dla nich hamulcem w nabyciu nieruchomości.
27 proc. ankietowanych uważa, iż nie warto spieszyć się z inwestycją w nieruchomość, ponieważ ceny wykazują tendencję spadkową i za jakiś czas dom lub mieszkanie będzie można kupić jeszcze taniej.
Dla pozostałych 18 proc. przeszkodą w zakupie nieruchomości jest brak poczucia bezpieczeństwa pracy.
Załamanie w irlandzkim sektorze budowlanym uważane jest za jeden z głównych powodów gospodarczej dekoniunktury w tym kraju. Irlandzki PKB spadł w czwartym kwartale 2008 r. o 7,5 proc. rok do roku.
źródło informacji: PAP/interia.pl
Komentując wyniki sondażu, firma stwierdziła, iż głównym powodem potanienia nieruchomości jest spadek popytu wywołany trudnościami w uzyskaniu kredytu hipotecznego. 55 proc. ankietowanych wskazało, iż trudno dostępny kredyt jest dla nich hamulcem w nabyciu nieruchomości.
27 proc. ankietowanych uważa, iż nie warto spieszyć się z inwestycją w nieruchomość, ponieważ ceny wykazują tendencję spadkową i za jakiś czas dom lub mieszkanie będzie można kupić jeszcze taniej.
Dla pozostałych 18 proc. przeszkodą w zakupie nieruchomości jest brak poczucia bezpieczeństwa pracy.
Załamanie w irlandzkim sektorze budowlanym uważane jest za jeden z głównych powodów gospodarczej dekoniunktury w tym kraju. Irlandzki PKB spadł w czwartym kwartale 2008 r. o 7,5 proc. rok do roku.
źródło informacji: PAP/interia.pl
Średni czynsz dzierżawny w I kwartale 2009 r. wyniósł równowartość 5,3 kwintala (dt) pszenicy za 1 hektar i był niższy niż przed rokiem (w 2008 r. wynosił średnio 6,9 dt/ha). Jego wysokość zależy od ceny pszenicy. Obecnie przy wyliczaniu tej opłaty brana jest pod uwagę cena z II półrocza 2008, która wynosi 53,50 zł za 100 kg.
Kapelko zaznaczyła, że wysokość czynszu dzierżawnego praktycznie nie zmieniła się w stosunku do IV kwartału 2008 r., ale spadła w stosunku do średniego czynszu za 2008 r., który wynosi 6,9 dt/ha. Dodała, że stawka czynszu w wysokości 5,3 dt/ha dotyczy tylko umów zawartych w pierwszych trzech miesiącach br.
W latach ubiegłych czynsz dzierżawny za 1 ha gruntów dzierżawionych z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa wynosił odpowiednio: 2004 r. - 3,5 dt, 2005 r. - 3,8 dt, 2006 r. - 4,0 dt, 2007 - 6,7 dt.
Najwyższy czynsz będą płacili rolnicy za użytkowanie ziemi z zasobów ANR w woj. małopolskim (13,6 dt/ha) i w woj. podlaskim (11,0 dt/ha). Najtaniej - w woj. lubuskim - 2,2 dt/ha oraz w woj. lubelskim (2,6 dt/ha) i warmińsko-mazurskim (2,7 dt/ha).
Jak wyjaśniła rzecznik, wydzierżawienie ziemi jest drogie tam, gdzie jest jej stosunkowo mało i jest ona dobrej jakości. Znacznie mniej płaci się za słabe grunty, na których występują susze (np. w woj. lubuskim).
- W ostatnim okresie Agencja odnotowuje spadek zainteresowania wydzierżawianiem gruntów - powiedziała Kapelko. Jej zdaniem, w ostatnim czasie rolnicy wolą kupić ziemię niż ją dzierżawić. Tym bardziej, że można jeszcze uzyskać na ten cel tani kredyt z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Dzierżawienie gruntów odbywa się w drodze przetargów. Agencja podaje minimalną cenę dzierżawy, zaś sami oferenci decydują o poziomie czynszu.
W I kwartale tego roku Agencja wydzierżawiła 5 tys. 800 ha ziemi, podpisując 367 umów. Obecnie w dzierżawie jest 1 mln 770 tys. ha. Gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej.
PAP/interia.pl
Średni czynsz dzierżawny w I kwartale 2009 r. wyniósł równowartość 5,3 kwintala (dt) pszenicy za 1 hektar i był niższy niż przed rokiem (w 2008 r. wynosił średnio 6,9 dt/ha). Jego wysokość zależy od ceny pszenicy. Obecnie przy wyliczaniu tej opłaty brana jest pod uwagę cena z II półrocza 2008, która wynosi 53,50 zł za 100 kg.
Kapelko zaznaczyła, że wysokość czynszu dzierżawnego praktycznie nie zmieniła się w stosunku do IV kwartału 2008 r., ale spadła w stosunku do średniego czynszu za 2008 r., który wynosi 6,9 dt/ha. Dodała, że stawka czynszu w wysokości 5,3 dt/ha dotyczy tylko umów zawartych w pierwszych trzech miesiącach br.
W latach ubiegłych czynsz dzierżawny za 1 ha gruntów dzierżawionych z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa wynosił odpowiednio: 2004 r. - 3,5 dt, 2005 r. - 3,8 dt, 2006 r. - 4,0 dt, 2007 - 6,7 dt.
Najwyższy czynsz będą płacili rolnicy za użytkowanie ziemi z zasobów ANR w woj. małopolskim (13,6 dt/ha) i w woj. podlaskim (11,0 dt/ha). Najtaniej - w woj. lubuskim - 2,2 dt/ha oraz w woj. lubelskim (2,6 dt/ha) i warmińsko-mazurskim (2,7 dt/ha).
Jak wyjaśniła rzecznik, wydzierżawienie ziemi jest drogie tam, gdzie jest jej stosunkowo mało i jest ona dobrej jakości. Znacznie mniej płaci się za słabe grunty, na których występują susze (np. w woj. lubuskim).
- W ostatnim okresie Agencja odnotowuje spadek zainteresowania wydzierżawianiem gruntów - powiedziała Kapelko. Jej zdaniem, w ostatnim czasie rolnicy wolą kupić ziemię niż ją dzierżawić. Tym bardziej, że można jeszcze uzyskać na ten cel tani kredyt z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Dzierżawienie gruntów odbywa się w drodze przetargów. Agencja podaje minimalną cenę dzierżawy, zaś sami oferenci decydują o poziomie czynszu.
W I kwartale tego roku Agencja wydzierżawiła 5 tys. 800 ha ziemi, podpisując 367 umów. Obecnie w dzierżawie jest 1 mln 770 tys. ha. Gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej.
PAP/interia.pl
Tym samym wzrósł też średni poziom marż. Obecnie mediana dla drogich kredytów (z maksymalnie niskim - dopuszczalnym przez bank - wkładem własnym) to 3,2 pkt proc. marży, czyli o 0,6 pkt proc. więcej niż na początku lutego.
- Zakres oferty banków przy tego rodzaju kredytach rozszerzył się z 1,35-9,5 proc. do 1,35-10,75 proc. (mówimy o marży, nie o oprocentowaniu) - wynika z danych Open Finance.
To co jest pozytywne to rosnąca presja na niektóre banki by kredytów jednak udzielać - choć za odpowiednią cenę. Świadczy o tym wzrost dopuszczalnego LTV (stosunek kwoty kredytu do wartości nieruchomości).
Niektóre banki, które kilka miesięcy temu kategorycznie żądały od klientów wkładu własnego, dziś żądają mniejszego wkładu lub oferują nawet kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości (rzecz jasna za wyższe wynagrodzenie).
Wzrosły także marże najtańszych kredytów, a więc tych gdzie wkład własny kredytobiorcy przekracza nawet 70 proc., a klienci korzystają z cross-sellingu (a więc oprócz kredytu wybierają też inne produkty bankowe, takie jak konta czy inwestycje, co pozwala często obniżyć koszt kredytu o kilkadziesiąt punktów bazowych). O ile w lutym mediana marż kredytów tego typu wynosiła 1,6 pkt proc., to na początku maja jej wartość to już 2,0 pkt proc. (nie uwzględniając czasowych promocji).
Warto poszukać dobrej oferty
Oferta banków coraz bardziej się różnicuje. To już nie jest rynek, którego obraz kredytobiorcy wyrobili sobie przez minione lata, na którym oferta banków niewiele się różniła. Teraz ten sam kredytobiorca może dostać - w zależności od banku - kredyt z marżą 2 pkt proc., jak i 5 pkt proc.
Tym bardziej więc warto za tanim kredytem nieco pochodzić, bo trzypunktowa różnica w marży może oznaczać miesięcznie duże oszczędności lub... setki złotych wydanych niepotrzebnie.
To zróżnicowanie oferty jest pochodną rynkowej pozycji banków - te, które mają wysokie współczynniki wypłacalności, mogą pozwolić sobie na marże niższe niż konkurencja, ponieważ chcą po prostu zatrudnić swój kapitał do pracy.
Natomiast instytucje, które sądzą, że ich kapitały własne nie będą rosły w najbliższym czasie, stosują podejście bardziej konserwatywne - żądają wyższych marż i bardziej skrupulatnie podchodzą do procesu weryfikacji klientów.
Bardzo często ceną za tani kredyt jest okres, w jakim wniosek jest procedowany. Banki udzielające kredytów tańszych niż konkurencja świetnie zdają sobie sprawę ze swojej przewagi, ale też zwlekają z wypłatą kredytów, ponieważ mają podstawy by sądzić, że warunki kredytowe wkrótce się zmienią.
Podzielamy ich obawy. Instytucje, które płacą za depozyty 1-2 pkt ponad WIBOR, nie mogą pozwolić sobie na udzielanie kredytów z niską marżą, ponieważ w najlepszym wypadku wyjdą na całym interesie na zero. Dlatego oczekujemy dalszego wzrostu marż na kredytach hipotecznych, przede wszystkim wśród tych banków, które teraz mają ofertę tańszą niż konkurencja.
Oczekujemy ustabilizowania marż kredytów hipotecznych w okolicach 3-4 pkt proc. tak długo, jak długo niskie współczynniki wypłacalności i obawy o ich utrzymanie blokują skłonność banków do udzielania większej liczby kredytów.
Tym samym wzrósł też średni poziom marż. Obecnie mediana dla drogich kredytów (z maksymalnie niskim - dopuszczalnym przez bank - wkładem własnym) to 3,2 pkt proc. marży, czyli o 0,6 pkt proc. więcej niż na początku lutego.
- Zakres oferty banków przy tego rodzaju kredytach rozszerzył się z 1,35-9,5 proc. do 1,35-10,75 proc. (mówimy o marży, nie o oprocentowaniu) - wynika z danych Open Finance.
To co jest pozytywne to rosnąca presja na niektóre banki by kredytów jednak udzielać - choć za odpowiednią cenę. Świadczy o tym wzrost dopuszczalnego LTV (stosunek kwoty kredytu do wartości nieruchomości).
Niektóre banki, które kilka miesięcy temu kategorycznie żądały od klientów wkładu własnego, dziś żądają mniejszego wkładu lub oferują nawet kredyt na 100 proc. wartości nieruchomości (rzecz jasna za wyższe wynagrodzenie).
Wzrosły także marże najtańszych kredytów, a więc tych gdzie wkład własny kredytobiorcy przekracza nawet 70 proc., a klienci korzystają z cross-sellingu (a więc oprócz kredytu wybierają też inne produkty bankowe, takie jak konta czy inwestycje, co pozwala często obniżyć koszt kredytu o kilkadziesiąt punktów bazowych). O ile w lutym mediana marż kredytów tego typu wynosiła 1,6 pkt proc., to na początku maja jej wartość to już 2,0 pkt proc. (nie uwzględniając czasowych promocji).
Warto poszukać dobrej oferty
Oferta banków coraz bardziej się różnicuje. To już nie jest rynek, którego obraz kredytobiorcy wyrobili sobie przez minione lata, na którym oferta banków niewiele się różniła. Teraz ten sam kredytobiorca może dostać - w zależności od banku - kredyt z marżą 2 pkt proc., jak i 5 pkt proc.
Tym bardziej więc warto za tanim kredytem nieco pochodzić, bo trzypunktowa różnica w marży może oznaczać miesięcznie duże oszczędności lub... setki złotych wydanych niepotrzebnie.
To zróżnicowanie oferty jest pochodną rynkowej pozycji banków - te, które mają wysokie współczynniki wypłacalności, mogą pozwolić sobie na marże niższe niż konkurencja, ponieważ chcą po prostu zatrudnić swój kapitał do pracy.
Natomiast instytucje, które sądzą, że ich kapitały własne nie będą rosły w najbliższym czasie, stosują podejście bardziej konserwatywne - żądają wyższych marż i bardziej skrupulatnie podchodzą do procesu weryfikacji klientów.
Bardzo często ceną za tani kredyt jest okres, w jakim wniosek jest procedowany. Banki udzielające kredytów tańszych niż konkurencja świetnie zdają sobie sprawę ze swojej przewagi, ale też zwlekają z wypłatą kredytów, ponieważ mają podstawy by sądzić, że warunki kredytowe wkrótce się zmienią.
Podzielamy ich obawy. Instytucje, które płacą za depozyty 1-2 pkt ponad WIBOR, nie mogą pozwolić sobie na udzielanie kredytów z niską marżą, ponieważ w najlepszym wypadku wyjdą na całym interesie na zero. Dlatego oczekujemy dalszego wzrostu marż na kredytach hipotecznych, przede wszystkim wśród tych banków, które teraz mają ofertę tańszą niż konkurencja.
Oczekujemy ustabilizowania marż kredytów hipotecznych w okolicach 3-4 pkt proc. tak długo, jak długo niskie współczynniki wypłacalności i obawy o ich utrzymanie blokują skłonność banków do udzielania większej liczby kredytów.
Komentując wyniki sondażu, firma stwierdziła, iż głównym powodem potanienia nieruchomości jest spadek popytu wywołany trudnościami w uzyskaniu kredytu hipotecznego. 55 proc. ankietowanych wskazało, iż trudno dostępny kredyt jest dla nich hamulcem w nabyciu nieruchomości.
27 proc. ankietowanych uważa, iż nie warto spieszyć się z inwestycją w nieruchomość, ponieważ ceny wykazują tendencję spadkową i za jakiś czas dom lub mieszkanie będzie można kupić jeszcze taniej.
Dla pozostałych 18 proc. przeszkodą w zakupie nieruchomości jest brak poczucia bezpieczeństwa pracy.
Załamanie w irlandzkim sektorze budowlanym uważane jest za jeden z głównych powodów gospodarczej dekoniunktury w tym kraju. Irlandzki PKB spadł w czwartym kwartale 2008 r. o 7,5 proc. rok do roku.
źródło informacji: PAP
interia.pl
Komentując wyniki sondażu, firma stwierdziła, iż głównym powodem potanienia nieruchomości jest spadek popytu wywołany trudnościami w uzyskaniu kredytu hipotecznego. 55 proc. ankietowanych wskazało, iż trudno dostępny kredyt jest dla nich hamulcem w nabyciu nieruchomości.
27 proc. ankietowanych uważa, iż nie warto spieszyć się z inwestycją w nieruchomość, ponieważ ceny wykazują tendencję spadkową i za jakiś czas dom lub mieszkanie będzie można kupić jeszcze taniej.
Dla pozostałych 18 proc. przeszkodą w zakupie nieruchomości jest brak poczucia bezpieczeństwa pracy.
Załamanie w irlandzkim sektorze budowlanym uważane jest za jeden z głównych powodów gospodarczej dekoniunktury w tym kraju. Irlandzki PKB spadł w czwartym kwartale 2008 r. o 7,5 proc. rok do roku.
źródło informacji: PAP
interia.pl
Około 50% banków (30 banków brało udział w ankiecie) podniosło marże, a 35% banków ograniczyło maksymalny poziom LTV. Blisko 27% banków zwiększyło pozaodsetkowe koszty kredytu, jedna trzecia zaostrzyła warunki w zakresie wymaganych zabezpieczeń, a ponad 9% ankietowanych banków skróciło maksymalny okres kredytowania. Odblokowanie zastoju na rynku mieszkaniowym uniemożliwia w głównej mierze właśnie zaostrzona polityka kredytowa banków.
Z raportu miesięcznego Wynajem.pl wynika, że w Warszawie za mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu średnio trzeba było zapłacić 46 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie 34 PLN. Taniej jest w Poznaniu, gdzie średnia cena mkw. w marcu wynosiła 31 PLN oraz w Trójmieście, w którym średni czynsz ofertowy w kwietniu osiągnął wartość 33 PLN. W niektórych miastach średnie ceny utrzymują się na takim samym poziomie, co w marcu, a w niektórych średni czynsz ofertowy jest niższy niż w poprzednim okresie.
Warszawa
Mieszkania w stolicy są najdroższe z całej oferty lokali w analizowanych miastach i regionach. Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu wyniosła 46 PLN. Trwa więc dalsza korekta cenowa na warszawskim rynku najmu mieszkań. W poprzednim miesiącu średnio za metr kwadratowy mieszkania na wynajem trzeba było bowiem zapłacić 47 PLN, a w lutym 49 PLN. Oznacza to, że za najem 50-metrowego mieszkania zapłacimy obecnie średnio 2300 PLN, podczas gdy w styczniu trzeba było średnio wydać 2550 PLN. Obecna sytuacja na rynku może dodatkowo skłonić wynajmujących do negocjacji cen ofertowych. Bardzo dużo będzie jednak zależało od lokalizacji mieszkania. W poprzednim miesiącu największą część mieszkań stanowiły lokale z przedziału 2500-3000 (34,1%). W kwietniu udział mieszkań z tego przedziału był zbliżony do udziału mieszkań z przedziału 2000-2500 PLN (odpowiednio wynosiły one 20,7% i 22,4%).
Kraków
Również w Krakowie średnie ceny wynajmu mkw. mieszkania systematycznie maleją. W kwietniu średnio za mieszkanie w stolicy Małopolski trzeba było zapłacić 34 PLN, podczas gdy w marcu cena ta wynosiła 35 PLN, a w lutym 36 PLN. 50-metrowe mieszkanie można więc średnio wynająć za 1700 PLN. Dominują mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (w kwietniu obejmowały one 64,3% oferty). Dwucyfrowy udział (16,1%) mają jeszcze mieszkania z przedziału 2000-2500 PLN.
Wrocław
We Wrocławiu średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w porównaniu z marcem nie zmieniła się i wynosi 38 PLN. W dalszym ciągu ceny utrzymują się na dość wysokim poziomie i są tu najwyższe po Warszawie. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania trzeba średnio przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (42,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (22,7%).
Poznań
Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest przeważający i wynosi 76,1%. Średnia cena mkw. Mieszkania w kwietniu była taka sama jak w marcu i wyniosła 31 PLN. Jest to najniższa wartość wśród analizowanych miast. Za wynajęcie 50- metrowego mieszkania trzeba zapłacić średnio 1550 PLN.
Trójmiasto
W Trójmieście średni czynsz ofertowy również pozostał na tym samym poziomie, co w poprzednim miesiącu - za mkw. mieszkania przeznaczonego na wynajem trzeba było zapłacić w kwietniu 33 PLN. Najwięcej mieszkań znajduje się w Gdańsku i Gdyni. Oferta lokali mieszkalnych w Sopocie jest bardzo ograniczona. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (49% ogółu mieszkań na wynajem).
Sytuacja na rynku wynajmu mieszkań, po ostatnich burzliwych latach, zaczęła się stopniowo stabilizować. Wynajmujący (nie wszyscy) obniżają ceny swoich lokali, a dodatkowa możliwość negocjacji ceny sprawia, że w tym momencie za wynajem 50-metrowego mieszkania można zapłacić o 200-250 PLN mniej niż na początku tego roku. Niektórzy w dalszym ciągu trzymają ceny jeszcze z końca ubiegłego roku (dotyczy to w szczególności mieszkań o atrakcyjnej lokalizacji i dobrym wyposażeniu). Powoli zbliża się też czerwiec. Wtedy wielu studentom kończy się okres najmu mieszkania, więc na rynku pojawi się nowa oferta lokali. Mimo spadku cen, wynajmowanie mieszkania nadal jest atrakcyjną formą lokowania nadwyżek. Trzeba pamiętać, że jest to inwestycja o charakterze długoterminowym, a obecna korekta cenowa nie oznacza, że w mieszkanie na wynajem przestało się opłacać inwestować.
Analizę przygotowała: Małgorzata Kędzierska
interia.pl
Około 50% banków (30 banków brało udział w ankiecie) podniosło marże, a 35% banków ograniczyło maksymalny poziom LTV. Blisko 27% banków zwiększyło pozaodsetkowe koszty kredytu, jedna trzecia zaostrzyła warunki w zakresie wymaganych zabezpieczeń, a ponad 9% ankietowanych banków skróciło maksymalny okres kredytowania. Odblokowanie zastoju na rynku mieszkaniowym uniemożliwia w głównej mierze właśnie zaostrzona polityka kredytowa banków.
Z raportu miesięcznego Wynajem.pl wynika, że w Warszawie za mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu średnio trzeba było zapłacić 46 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie 34 PLN. Taniej jest w Poznaniu, gdzie średnia cena mkw. w marcu wynosiła 31 PLN oraz w Trójmieście, w którym średni czynsz ofertowy w kwietniu osiągnął wartość 33 PLN. W niektórych miastach średnie ceny utrzymują się na takim samym poziomie, co w marcu, a w niektórych średni czynsz ofertowy jest niższy niż w poprzednim okresie.
Warszawa
Mieszkania w stolicy są najdroższe z całej oferty lokali w analizowanych miastach i regionach. Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w kwietniu wyniosła 46 PLN. Trwa więc dalsza korekta cenowa na warszawskim rynku najmu mieszkań. W poprzednim miesiącu średnio za metr kwadratowy mieszkania na wynajem trzeba było bowiem zapłacić 47 PLN, a w lutym 49 PLN. Oznacza to, że za najem 50-metrowego mieszkania zapłacimy obecnie średnio 2300 PLN, podczas gdy w styczniu trzeba było średnio wydać 2550 PLN. Obecna sytuacja na rynku może dodatkowo skłonić wynajmujących do negocjacji cen ofertowych. Bardzo dużo będzie jednak zależało od lokalizacji mieszkania. W poprzednim miesiącu największą część mieszkań stanowiły lokale z przedziału 2500-3000 (34,1%). W kwietniu udział mieszkań z tego przedziału był zbliżony do udziału mieszkań z przedziału 2000-2500 PLN (odpowiednio wynosiły one 20,7% i 22,4%).
Kraków
Również w Krakowie średnie ceny wynajmu mkw. mieszkania systematycznie maleją. W kwietniu średnio za mieszkanie w stolicy Małopolski trzeba było zapłacić 34 PLN, podczas gdy w marcu cena ta wynosiła 35 PLN, a w lutym 36 PLN. 50-metrowe mieszkanie można więc średnio wynająć za 1700 PLN. Dominują mieszkania o czynszu poniżej 2000 PLN (w kwietniu obejmowały one 64,3% oferty). Dwucyfrowy udział (16,1%) mają jeszcze mieszkania z przedziału 2000-2500 PLN.
Wrocław
We Wrocławiu średnia cena mkw. mieszkania na wynajem w porównaniu z marcem nie zmieniła się i wynosi 38 PLN. W dalszym ciągu ceny utrzymują się na dość wysokim poziomie i są tu najwyższe po Warszawie. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania trzeba średnio przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (42,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (22,7%).
Poznań
Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest przeważający i wynosi 76,1%. Średnia cena mkw. Mieszkania w kwietniu była taka sama jak w marcu i wyniosła 31 PLN. Jest to najniższa wartość wśród analizowanych miast. Za wynajęcie 50- metrowego mieszkania trzeba zapłacić średnio 1550 PLN.
Trójmiasto
W Trójmieście średni czynsz ofertowy również pozostał na tym samym poziomie, co w poprzednim miesiącu - za mkw. mieszkania przeznaczonego na wynajem trzeba było zapłacić w kwietniu 33 PLN. Najwięcej mieszkań znajduje się w Gdańsku i Gdyni. Oferta lokali mieszkalnych w Sopocie jest bardzo ograniczona. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (49% ogółu mieszkań na wynajem).
Sytuacja na rynku wynajmu mieszkań, po ostatnich burzliwych latach, zaczęła się stopniowo stabilizować. Wynajmujący (nie wszyscy) obniżają ceny swoich lokali, a dodatkowa możliwość negocjacji ceny sprawia, że w tym momencie za wynajem 50-metrowego mieszkania można zapłacić o 200-250 PLN mniej niż na początku tego roku. Niektórzy w dalszym ciągu trzymają ceny jeszcze z końca ubiegłego roku (dotyczy to w szczególności mieszkań o atrakcyjnej lokalizacji i dobrym wyposażeniu). Powoli zbliża się też czerwiec. Wtedy wielu studentom kończy się okres najmu mieszkania, więc na rynku pojawi się nowa oferta lokali. Mimo spadku cen, wynajmowanie mieszkania nadal jest atrakcyjną formą lokowania nadwyżek. Trzeba pamiętać, że jest to inwestycja o charakterze długoterminowym, a obecna korekta cenowa nie oznacza, że w mieszkanie na wynajem przestało się opłacać inwestować.
Analizę przygotowała: Małgorzata Kędzierska
interia.pl
Drugi kwartał to tradycyjnie już okres zwiększonego ruchu w nieruchomościach, przynajmniej w okresie ostatnich trzech lat. Tak było w 2008 r. (zanotowaliśmy skok udzielonych przez banki kredytów hipotecznych o 20 proc. w II kwartale) i 2007 r. (szczyt hossy mieszkaniowej) i wygląda na to, że obecny rok nie będzie wyjątkiem. Z tą istotną uwagą, że porównujemy wiosnę 2009 do zimy tego roku, zatem ożywienie następuje z bardzo niskiego poziomu. Liczba transakcji nadal jest o kilkanaście procent niższa niż przed rokiem, a trzeba tu jeszcze wziąć poprawkę na rozwój Open Finance, jaki dokonał się w ciągu roku.
Niemniej w kwietniu zanotowaliśmy więcej transakcji niż w marcu (który z kolei był o 20 proc. lepszy od lutego) i był to pod tym względem miesiąc równie dobry co październik 2008 r. (miesiąc poprzedzający załamanie w handlu nieruchomościami), więc można mówić o powrocie rynku mieszkaniowego do względnej równowagi. Bez wątpienia przyczynił się do tego spadek cen obserwowany w ujęciu rocznym. Ale w ujęciu miesięcznym spotkała nas mała niespodzianka - w Gdańsku, Poznaniu i Warszawie ceny nieznacznie wzrosły, a we Wrocławiu i Krakowie zanotowaliśmy nieznaczny spadek (danych w ujęciu miesięcznym nie będziemy jednak prezentować).
W porównaniu do kwietnia 2008 r. spadek median cen w Warszawie sięga już prawie 10 proc., przekracza 10 proc. w Gdańsku, a w Poznaniu i Wrocławiu oscyluje wokół 15 proc. Gdybyśmy brali pod uwagę średnie arytmetyczne, spadek byłby znacznie mniejszy, co dowodzi, że ciężar rynku przesunął się w kierunku mieszkań z tzw. klasy ekonomicznej, które kupowane są zdecydowanie chętniej. Nie bez znaczenia jest tutaj program "Rodzina na swoim", który zdobywa coraz większą popularność.
miasto
|
mediana ceny mkw. w kwietniu 2009 r.
|
mediana cena mkw. w kwietniu 2008 r.
|
roczna zmiana ceny
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2009 r.
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2008 r.
|
Gdańsk
|
5462 zł
|
6119 zł
|
-10,7%
|
300 000 zł
|
335 000 zł
|
Kraków
|
6187 zł
|
6423 zł
|
-3,7%
|
310 000 zł
|
314 000 zł
|
Poznań
|
5469 zł
|
6490 zł
|
-15,7%
|
270 850 zł
|
315 000 zł
|
Warszawa
|
7755 zł
|
8571 zł
|
-9,5%
|
400 000 zł
|
420 000 zł
|
Wrocław
|
5660 zł
|
6626 zł
|
-14,6%
|
320 000 zł
|
320 000 zł
|
Jak zmieniały się ceny transakcyjne w największych miastach Polski w ostatnich 12 miesiącach Źródło: Open Finance na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.
Komentarz
Ze względu na niewielki wzrost cen w zeszłym miesiącu, ich spadek liczony od początku roku do końca kwietnia robi już nieco mniejsze wrażenie niż ten obserwowany miesiąc wcześniej dla pierwszego kwartału. Ale sytuacja daleka jest od czegoś, co można byłoby nazwać "obiecującą perspektywą".
Ponieważ marże kredytów hipotecznych nadal są podnoszone, nie spodziewamy się poprawy w dostępności kredytów hipotecznych. Nie można obecnie spodziewać się pomocy ze strony Rady Polityki Pieniężnej, która wstrzymała cykl obniżek stóp być może na dłuższy okres. Rynkowe stopy procentowe wzrosły przez ostatni miesiąc o 24 punkty, a na to nakładają się jeszcze coraz wyższe marże kredytowe. Zamiast o poprawie możemy mówić o pogorszeniu sytuacji. Dlatego, choć spodziewamy się kilku cieplejszych miesięcy na rynku nieruchomości, to nie ma w tej chwili podstaw by oczekiwać silnego ożywienia i wzrostu cen. Spodziewamy się raczej kilku miesięcy stabilizacji cenowej (sprzyja jej wzrost liczby transakcji) z tendencją do opadania cen niż wzrostu. v Zagrożeniem dla rynku mieszkań może być ewentualne dalsze pogorszenie sytuacji na rynku kredytowym, do czego może przyczynić się m.in. powiększenie deficytu budżetowego. Stałym zagrożeniem jest też pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Szansą na poprawę są widoczne oznaki większej stabilności w światowym systemie finansowym.
miasto
|
mediana ceny mkw. w kwietniu 2009 r.
|
mediana cena mkw. w grudniu 2008 r.
|
zmiana ceny
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2009 r.
|
mediana ceny nieruchomości
w grudniu
2008 r.
|
Gdańsk
|
5462 zł
|
5534 zł
|
-1,3%
|
300 000 zł
|
350 000 zł
|
Kraków
|
6187 zł
|
5836 zł
|
6,0%
|
310 000 zł
|
314 000 zł
|
Poznań
|
5469 zł
|
6069 zł
|
-9,9%
|
270 850 zł
|
345 000 zł
|
Warszawa
|
7755 zł
|
8454 zł
|
-8,3%
|
400 000 zł
|
430 000 zł
|
Wrocław
|
5660 zł
|
5965 zł
|
-5,1%
|
320 000 zł
|
300 000 zł
|
Jak zmieniały się ceny transakcyjne w największych miastach Polski od początku br. Źródło: Open Finance na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.
Emil Szweda i Bernard Waszczyk, analitycy Open Finance
Przedwczesny entuzjazm deweloperów
Kwiecień jest kolejnym miesiącem wzrostu liczby zawieranych transakcji. W Home Broker było ich o 18 proc. więcej niż w marcu. Również u deweloperów widać większy ruch. Czy to już koniec ich kłopotów?
Z powodu słabych wyników sprzedaży w ostatnim kwartale 2008 r. większość inwestycji mieszkaniowych planowanych na ten rok zostało wstrzymanych. Jeszcze w styczniu deweloperzy mówili, że zamrożone projekty zaczną realizować dopiero wtedy, gdy sprzedadzą wszystkie bieżące inwestycje. Część z nich zmieniła zdanie i zapowiedziała rozpoczęcie budowy jeszcze w tym roku, po tym, jak okazało się, że z powodu obniżenia cen, mieszkania zaczęły się lepiej sprzedawać. Czy nie jest to jednak przedwczesny entuzjazm? Owszem, liczba zawieranych transakcji jest wyższa, jednak tylko w stosunku do ostatnich miesięcy 2008 r., czyli najgorszego okresu na rynku nieruchomości. Nadal wyniki sprzedaży są znacząco niższe niż na przykład przed rokiem, tak więc o wielkim odwrocie nie ma co mówić. Wiele osób, które wstrzymywało się z decyzją o zakupie ze względu na wysokie ceny, teraz szuka mieszkań, ale nadal przeszkodą są wciąż trudno dostępne i drogie kredyty. Z tego powodu w kolejnych miesiącach możemy spodziewać się dalszych obniżek cen, jednak z miesiąca na miesiąc coraz niższych.
Do wzrostu liczby zawieranych transakcji na pewno przyczyniła się popularność programu "Rodzina na swoim". Jak wynika z informacji podanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego w kwietniu udzielono 2288 kredytów z dopłatą ze skarbu państwa (w marcu było ich 2203) na łączną kwotę 396 mln zł. W sumie od początku roku udzielono ich prawie 6,5 tys., na łączną kwotę ponad 1 miliarda złotych. Można spodziewać się, że kwietniowe podwyższenie limitów cen mieszkań kwalifikujących się do dofinansowania wpłynie na zwiększenie się liczby udzielania tego typu kredytów w maju i czerwcu. To na pewno dobra wiadomość dla tych deweloperów, którzy zdecydowali się na obniżenie cen tak, aby spełniały wymogi programu "Rodzina na swoim".
Jak widać spadki cen mieszkań spowodowały ożywienie na rynku nieruchomości. Jednak deweloperzy nadal mają w swojej ofercie dużo niesprzedanych mieszkań i taka sytuacja szybko się nie zmieni. Dlatego wprowadzanie na rynek nowych projektów nie jest obecnie najlepszym pomysłem.
Aleksandra Szarek, specjalista rynku nieruchomości Home Broker
Drugi kwartał to tradycyjnie już okres zwiększonego ruchu w nieruchomościach, przynajmniej w okresie ostatnich trzech lat. Tak było w 2008 r. (zanotowaliśmy skok udzielonych przez banki kredytów hipotecznych o 20 proc. w II kwartale) i 2007 r. (szczyt hossy mieszkaniowej) i wygląda na to, że obecny rok nie będzie wyjątkiem. Z tą istotną uwagą, że porównujemy wiosnę 2009 do zimy tego roku, zatem ożywienie następuje z bardzo niskiego poziomu. Liczba transakcji nadal jest o kilkanaście procent niższa niż przed rokiem, a trzeba tu jeszcze wziąć poprawkę na rozwój Open Finance, jaki dokonał się w ciągu roku.
Niemniej w kwietniu zanotowaliśmy więcej transakcji niż w marcu (który z kolei był o 20 proc. lepszy od lutego) i był to pod tym względem miesiąc równie dobry co październik 2008 r. (miesiąc poprzedzający załamanie w handlu nieruchomościami), więc można mówić o powrocie rynku mieszkaniowego do względnej równowagi. Bez wątpienia przyczynił się do tego spadek cen obserwowany w ujęciu rocznym. Ale w ujęciu miesięcznym spotkała nas mała niespodzianka - w Gdańsku, Poznaniu i Warszawie ceny nieznacznie wzrosły, a we Wrocławiu i Krakowie zanotowaliśmy nieznaczny spadek (danych w ujęciu miesięcznym nie będziemy jednak prezentować).
W porównaniu do kwietnia 2008 r. spadek median cen w Warszawie sięga już prawie 10 proc., przekracza 10 proc. w Gdańsku, a w Poznaniu i Wrocławiu oscyluje wokół 15 proc. Gdybyśmy brali pod uwagę średnie arytmetyczne, spadek byłby znacznie mniejszy, co dowodzi, że ciężar rynku przesunął się w kierunku mieszkań z tzw. klasy ekonomicznej, które kupowane są zdecydowanie chętniej. Nie bez znaczenia jest tutaj program "Rodzina na swoim", który zdobywa coraz większą popularność.
miasto
|
mediana ceny mkw. w kwietniu 2009 r.
|
mediana cena mkw. w kwietniu 2008 r.
|
roczna zmiana ceny
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2009 r.
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2008 r.
|
Gdańsk
|
5462 zł
|
6119 zł
|
-10,7%
|
300 000 zł
|
335 000 zł
|
Kraków
|
6187 zł
|
6423 zł
|
-3,7%
|
310 000 zł
|
314 000 zł
|
Poznań
|
5469 zł
|
6490 zł
|
-15,7%
|
270 850 zł
|
315 000 zł
|
Warszawa
|
7755 zł
|
8571 zł
|
-9,5%
|
400 000 zł
|
420 000 zł
|
Wrocław
|
5660 zł
|
6626 zł
|
-14,6%
|
320 000 zł
|
320 000 zł
|
Jak zmieniały się ceny transakcyjne w największych miastach Polski w ostatnich 12 miesiącach Źródło: Open Finance na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.
Komentarz
Ze względu na niewielki wzrost cen w zeszłym miesiącu, ich spadek liczony od początku roku do końca kwietnia robi już nieco mniejsze wrażenie niż ten obserwowany miesiąc wcześniej dla pierwszego kwartału. Ale sytuacja daleka jest od czegoś, co można byłoby nazwać "obiecującą perspektywą".
Ponieważ marże kredytów hipotecznych nadal są podnoszone, nie spodziewamy się poprawy w dostępności kredytów hipotecznych. Nie można obecnie spodziewać się pomocy ze strony Rady Polityki Pieniężnej, która wstrzymała cykl obniżek stóp być może na dłuższy okres. Rynkowe stopy procentowe wzrosły przez ostatni miesiąc o 24 punkty, a na to nakładają się jeszcze coraz wyższe marże kredytowe. Zamiast o poprawie możemy mówić o pogorszeniu sytuacji. Dlatego, choć spodziewamy się kilku cieplejszych miesięcy na rynku nieruchomości, to nie ma w tej chwili podstaw by oczekiwać silnego ożywienia i wzrostu cen. Spodziewamy się raczej kilku miesięcy stabilizacji cenowej (sprzyja jej wzrost liczby transakcji) z tendencją do opadania cen niż wzrostu. v Zagrożeniem dla rynku mieszkań może być ewentualne dalsze pogorszenie sytuacji na rynku kredytowym, do czego może przyczynić się m.in. powiększenie deficytu budżetowego. Stałym zagrożeniem jest też pogarszająca się sytuacja na rynku pracy. Szansą na poprawę są widoczne oznaki większej stabilności w światowym systemie finansowym.
miasto
|
mediana ceny mkw. w kwietniu 2009 r.
|
mediana cena mkw. w grudniu 2008 r.
|
zmiana ceny
|
mediana ceny nieruchomości
w kwietniu
2009 r.
|
mediana ceny nieruchomości
w grudniu
2008 r.
|
Gdańsk
|
5462 zł
|
5534 zł
|
-1,3%
|
300 000 zł
|
350 000 zł
|
Kraków
|
6187 zł
|
5836 zł
|
6,0%
|
310 000 zł
|
314 000 zł
|
Poznań
|
5469 zł
|
6069 zł
|
-9,9%
|
270 850 zł
|
345 000 zł
|
Warszawa
|
7755 zł
|
8454 zł
|
-8,3%
|
400 000 zł
|
430 000 zł
|
Wrocław
|
5660 zł
|
5965 zł
|
-5,1%
|
320 000 zł
|
300 000 zł
|
Jak zmieniały się ceny transakcyjne w największych miastach Polski od początku br. Źródło: Open Finance na podstawie transakcji przeprowadzonych przez klientów firmy Dane mogą nie odzwierciedlać precyzyjnie tendencji na rynku mieszkaniowym.
Emil Szweda i Bernard Waszczyk, analitycy Open Finance
Przedwczesny entuzjazm deweloperów
Kwiecień jest kolejnym miesiącem wzrostu liczby zawieranych transakcji. W Home Broker było ich o 18 proc. więcej niż w marcu. Również u deweloperów widać większy ruch. Czy to już koniec ich kłopotów?
Z powodu słabych wyników sprzedaży w ostatnim kwartale 2008 r. większość inwestycji mieszkaniowych planowanych na ten rok zostało wstrzymanych. Jeszcze w styczniu deweloperzy mówili, że zamrożone projekty zaczną realizować dopiero wtedy, gdy sprzedadzą wszystkie bieżące inwestycje. Część z nich zmieniła zdanie i zapowiedziała rozpoczęcie budowy jeszcze w tym roku, po tym, jak okazało się, że z powodu obniżenia cen, mieszkania zaczęły się lepiej sprzedawać. Czy nie jest to jednak przedwczesny entuzjazm? Owszem, liczba zawieranych transakcji jest wyższa, jednak tylko w stosunku do ostatnich miesięcy 2008 r., czyli najgorszego okresu na rynku nieruchomości. Nadal wyniki sprzedaży są znacząco niższe niż na przykład przed rokiem, tak więc o wielkim odwrocie nie ma co mówić. Wiele osób, które wstrzymywało się z decyzją o zakupie ze względu na wysokie ceny, teraz szuka mieszkań, ale nadal przeszkodą są wciąż trudno dostępne i drogie kredyty. Z tego powodu w kolejnych miesiącach możemy spodziewać się dalszych obniżek cen, jednak z miesiąca na miesiąc coraz niższych.
Do wzrostu liczby zawieranych transakcji na pewno przyczyniła się popularność programu "Rodzina na swoim". Jak wynika z informacji podanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego w kwietniu udzielono 2288 kredytów z dopłatą ze skarbu państwa (w marcu było ich 2203) na łączną kwotę 396 mln zł. W sumie od początku roku udzielono ich prawie 6,5 tys., na łączną kwotę ponad 1 miliarda złotych. Można spodziewać się, że kwietniowe podwyższenie limitów cen mieszkań kwalifikujących się do dofinansowania wpłynie na zwiększenie się liczby udzielania tego typu kredytów w maju i czerwcu. To na pewno dobra wiadomość dla tych deweloperów, którzy zdecydowali się na obniżenie cen tak, aby spełniały wymogi programu "Rodzina na swoim".
Jak widać spadki cen mieszkań spowodowały ożywienie na rynku nieruchomości. Jednak deweloperzy nadal mają w swojej ofercie dużo niesprzedanych mieszkań i taka sytuacja szybko się nie zmieni. Dlatego wprowadzanie na rynek nowych projektów nie jest obecnie najlepszym pomysłem.
Aleksandra Szarek, specjalista rynku nieruchomości Home Broker
Mimo iż ceny mieszkań spadają, coraz mniej osób pyta o kredyty hipoteczne. Stawia to banki w trudnej sytuacji. Z tego powodu wróciły do ofert bankowych kredyty stuprocentowe. Nie każdy jednak może taki kredyt zaciągnąć. Opcje z niskim wkładem własnym lub nawet bez wkładu dostępne są tylko dla tych, którzy mają ponadprzeciętne dochody czyli mieszczących się w segmencie tzw. klasy średniej.
Analitycy Open Finance zauważyli, że klienci korzystający także z innych usług banku, prócz kredytu, mogą obniżyć koszt pożyczki. Na przykład możliwa jest obniżka marży o 1 pkt. proc. gdy będą aktywnie korzystać z kart kredytowych, a na konto będzie wpływać kwota w wysokości co najmniej 130 proc. raty kredytu. Taką ofertę proponuje Nordea Bank Polska. Jeszcze większą ulgę oferują mBank i MultiBank, które obniżają marżę nawet o połowę. "Dziennik" zwraca jednak uwagę na warunki tych obniżek.
Wzięcie pożyczki w wysokości ok. 300 tys. zł wiąże się z marżą od 6,4 do 7,4 pkt proc. Dla większości kredytobiorców są to już marże zaporowe. Na pewne ulgi pozwalają też Bank BPH i Pekao. Z kolei najniższą prowizję oferuje Fortis Bank Polska, a DnB Nord deklaruje, że każdego klienta traktuje indywidualnie i umożliwia negocjowanie wysokości marży.
opr. Anna Zając
źródło informacji: INTERIA.PL/Dziennik
Mimo iż ceny mieszkań spadają, coraz mniej osób pyta o kredyty hipoteczne. Stawia to banki w trudnej sytuacji. Z tego powodu wróciły do ofert bankowych kredyty stuprocentowe. Nie każdy jednak może taki kredyt zaciągnąć. Opcje z niskim wkładem własnym lub nawet bez wkładu dostępne są tylko dla tych, którzy mają ponadprzeciętne dochody czyli mieszczących się w segmencie tzw. klasy średniej.
Analitycy Open Finance zauważyli, że klienci korzystający także z innych usług banku, prócz kredytu, mogą obniżyć koszt pożyczki. Na przykład możliwa jest obniżka marży o 1 pkt. proc. gdy będą aktywnie korzystać z kart kredytowych, a na konto będzie wpływać kwota w wysokości co najmniej 130 proc. raty kredytu. Taką ofertę proponuje Nordea Bank Polska. Jeszcze większą ulgę oferują mBank i MultiBank, które obniżają marżę nawet o połowę. "Dziennik" zwraca jednak uwagę na warunki tych obniżek.
Wzięcie pożyczki w wysokości ok. 300 tys. zł wiąże się z marżą od 6,4 do 7,4 pkt proc. Dla większości kredytobiorców są to już marże zaporowe. Na pewne ulgi pozwalają też Bank BPH i Pekao. Z kolei najniższą prowizję oferuje Fortis Bank Polska, a DnB Nord deklaruje, że każdego klienta traktuje indywidualnie i umożliwia negocjowanie wysokości marży.
opr. Anna Zając
źródło informacji: INTERIA.PL/Dziennik
Są też dobre strony życia w tym molochu. Ma najwięcej w Europie atrakcji, do których dostęp jest darmowy, najlepsze publiczne parki (głosowało na nie 50 proc. respondentów) i najbujniejsze życie nocne. Kopenhaga została wybrana najczystszym miastem na Starym Kontynencie, najłatwiej zakupy robi się w Pradze, Dublin jest najbardziej przyjazny, Bruksela najnudniejsza. Wenecja wygrała rywalizację w kategorii dla najbardziej romantycznych miast (2. miejsce - Paryż),
A teraz polskie akcenty. Na początek dobra wiadomość - Kraków został uznany przez turystów za najbardziej niedocenione miasto Europy i wyprzedził belgijską Brugię (3. miejsce - Edynburg). Na koniec bardzo zła wiadomość - według ankiety TripAdvisor, Warszawa ma najgorszą architekturę w Europie. Dziękujemy Wam, urbaniści czasu komuny...
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
źródło informacji: INTERIA.PL/Poniedziałek, 11 maja (08:00)
Są też dobre strony życia w tym molochu. Ma najwięcej w Europie atrakcji, do których dostęp jest darmowy, najlepsze publiczne parki (głosowało na nie 50 proc. respondentów) i najbujniejsze życie nocne. Kopenhaga została wybrana najczystszym miastem na Starym Kontynencie, najłatwiej zakupy robi się w Pradze, Dublin jest najbardziej przyjazny, Bruksela najnudniejsza. Wenecja wygrała rywalizację w kategorii dla najbardziej romantycznych miast (2. miejsce - Paryż),
A teraz polskie akcenty. Na początek dobra wiadomość - Kraków został uznany przez turystów za najbardziej niedocenione miasto Europy i wyprzedził belgijską Brugię (3. miejsce - Edynburg). Na koniec bardzo zła wiadomość - według ankiety TripAdvisor, Warszawa ma najgorszą architekturę w Europie. Dziękujemy Wam, urbaniści czasu komuny...
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL
źródło informacji: INTERIA.PL/Poniedziałek, 11 maja (08:00)
średnia ocen: 4,5