Kredyt gotówkowy z ubezpieczeniem może być nawet dwa razy droższy od standardowej oferty. Dlatego przed podpisaniem umowy warto zastanowić się dwa razy.
Amatorom szybkich pożyczek bankowcy proponują dodatkowe ubezpieczenia: na życie, od utraty pracy, od następstw nieszczęśliwych wypadków. Czasami są to ubezpieczenia obowiązkowe, niekiedy zaś dobrowolne. W przypadku owej dobrowolności można mieć jednak pewne wątpliwości - często klient musi się wykazać dużą odpornością na argumenty sprzedawcy. Ten bowiem na sprzedaży kredytu z ubezpieczeniem zazwyczaj zarabia więcej.
Polisa to zresztą także spora korzyść dla banku, który z ubezpieczenia do kredytu bierze najczęściej 80 proc., a do ubezpieczyciela trafia pozostałe 20 proc. Nie mówiąc o tym, że polisa to także dodatkowe zabezpieczenie. Kredyt bezpieczniejszy jest z punktu widzenia banku tańszy. Tyle tylko, że niekoniecznie dla klienta.
W Open Finance przeanalizowaliśmy ofertę kredytów gotówkowych 21 banków dla kwoty 5 tys. zł na okres 12 miesięcy. Z banków, do których wysłaliśmy ankiety, na niewygodne dla instytucji zajmujących się consumer finance pytania nie odpowiedziały nam m.in. Dominet Bank i Euro Bank. W pozostałych instytucjach przeanalizowaliśmy oferty bez ubezpieczenia i z dodatkowymi polisami. Sprawdziliśmy też, co dzieje się z całkowitym kosztem kredytu, który pokazuje, ile musimy bankowi oddać ponad to, co od niego pożyczyliśmy. Pełne zestawienia prezentujemy w załączonych tabelach.
Najczęściej oferta banków wygląda tak, że w wariantach z ubezpieczeniem proponuje się takie samo oprocentowanie i prowizję, a do nich po prostu dolicza koszt polisy. To z kolei może oznaczać, że kredyt będzie znacznie droższy. Dla przykładu, w Cetelem Banku całkowity koszt przykładowego kredytu bez ubezpieczenia to niecałe 572 zł. Tymczasem z pełnym pakietem ubezpieczeń pożyczka kosztować będzie już prawie 1022 zł. Z kolei w Santander Banku całkowity koszt bez ubezpieczenia wynosi 738 zł, a z dwoma pakietami ubezpieczeń 1400 zł.
Kredyt z ubezpieczeniem będzie również droższy w innych bankach, choć niekoniecznie aż tak bardzo. Na drugim biegunie mamy np. Allianz Bank, gdzie zamiast 594 zł możemy zapłacić 672, 679, albo 744 zł - w zależności od wybranego pakietu ubezpieczeń. Koszty ubezpieczeń są więc niższe, ale w końcu to bank należący do grupy ubezpieczeniowej.
Niektóre banki konstruują ofertę jeszcze inaczej. Klient, który skorzysta z kredytu z ubezpieczeniem, może liczyć na niższe oprocentowanie czy prowizję. Można więc powiedzieć, że w tym przypadku banki dzielą się z klientami korzyścią, jaką mają z ubezpieczenia kredytu. Klient musi jednak zdawać sobie sprawę, że mimo tego kredyt i tak może być droższy. Nie można ulegać złudzeniu, jakie tworzy obniżka oprocentowania, która zresztą często wykorzystywana jest jako marketingowy argument.
Taka propozycja na pierwszy rzut oka może wydawać się atrakcyjna bo nie dość, że klient będzie miał tańszy kredyt, to jeszcze dostanie coś ekstra. Niestety w przypadku usług finansowych ocenianie "na oko" zazwyczaj kończy się źle dla naszego portfela.
W większości przypadków oferty z dodatkowym ubezpieczeniem są droższe, mimo że mają parametry korzystniejsze niż standardowe propozycje. Wystarczy spojrzeć na wysokość raty czy całkowity koszt kredytu. I tak dla przykładu w Invest-Banku oprocentowanie dla nowego klienta może zostać obniżone z 18,9 do 16,9 proc. w wersji z ubezpieczeniem na życie, ale kredyt i tak będzie droższy o 160 zł.
Na tym tle ciekawie wyglądają oferty db kredyt czy Alior Banku, gdzie oferta z ubezpieczeniem może być tańsza od standardowej. Tego rodzaju gratki są jednak najczęściej chwilowymi promocjami. Tak jest np. w db kredyt, gdzie oprocentowanie w wariancie z ubezpieczeniem obniżone jest aż o 10 punktów procentowych.
Wcześniej, przed rozpoczęciem promocji, obniżka sięgała tylko 2 punktów procentowych. Poza tym w db kredyt znajdziemy jeszcze kilka innych wariantów z ubezpieczeniem, niektóre z nich będą droższe niż ten przesłany nam przez bank. Co do Alior Banku to ten wciąż ma status nowego gracza walczącego o rynek, więc taka atrakcyjna oferta nie powinna dziwić.
Oczywiście bankowcy mogą odpowiedzieć, że przecież dostajemy kredyty z bonusem w postaci ubezpieczenia, które może nam się przydać. W razie utraty pracy albo wypadku to ubezpieczyciel zajmie się spłaceniem naszego kredytu.
Trzeba jednak pamiętać, że otrzymanie odszkodowania nie jest takie proste, bo w ubezpieczeniach od kredytów aż roi się od tzw. wyłączeń. Utrata pracy musi nastąpić na określonych warunkach. Nie może to być np. zwolnienie dyscyplinarne czy za porozumieniem stron. Jeśli pracodawca zaproponuje obniżenie pensji, a my odmówimy i odejdziemy, to też ubezpieczenie nie będzie przysługiwało.
Na tym nie koniec, bo czasami musimy się liczyć nawet z kilkumiesięczną karencją, czyli z tym, że ubezpieczenie będzie działać dopiero po zapłaceniu trzech rat. Są też ograniczenia co do wysokości odszkodowania, może się bowiem okazać, że obejmuje ono maksymalnie cześć rat. Trzeba też pamiętać, że to, co ogólnie nazywamy ubezpieczeniem do kredytu, może się zasadniczo różnić.
Ważny jest zakres takiej polisy, czyli czy jest to tylko i wyłącznie ubezpieczenie na życie, czy może jeszcze od utraty pracy, czy też niezdolności do pracy? To, że ten zakres może się różnić, pokazuje przykład kredytu w ING Banku, gdzie ubezpieczenie od utraty pracy obejmuje nie tylko raty kredytowe, ale również comiesięczny rachunek za prąd, gaz, i czynsz.
Ubezpieczenia do kredytów są przede wszystkim dodatkowym sposobem zarobku dla banków - i to sposobem, na który klienci zwracają mniejszą uwagę. Poza bankami, w instytucjach pożyczkowych mogą być sposobem na ominięcie tzw. ustawy antylichwiarskiej, która nie ogranicza wysokości kosztów ubezpieczeń do kredytów. Z punktu widzenia klienta ubezpieczenie kredytu w pierwszej kolejności będzie dodatkowym kosztem, choć oczywiście nietrudno wyobrazić sobie sytuacje, w których może się ono przydać. Warto jednak dobrze się zastanowić czy ubezpieczenie jest nam naprawdę potrzebne.
Wybrane oferty kredytów gotówkowych - porównanie wariantów bez i z ubezpieczeniem znajdziesz w załączniku pod tekstem
Mateusz Ostrowski, Michał Sadrak
źródło informacji:
interia.pl