Czy dom jednorodzinny na wsi powinien być taki sam jak dom miejski? Nie ma najmniejszego powodu, aby miał być domem gorszym, brzydszym, czy mniej wygodnym. Jest jednak kilka przyczyn, które sprawiają, że dom wiejski powinien być nieco inny od domu miejskiego.
Po pierwsze: dom na wsi często bywa domem wielopokoleniowym. W mieście młodsze pokolenie częściej zmienia miejsce zamieszkania w poszukiwaniu pracy i rodzina jest zazwyczaj dwupokoleniowa. Na wsi starsze pokolenie przekazuje “warsztat pracy” w postaci gospodarstwa rolnego swoim następcom i wszyscy nadal mieszkaja razem – często trzy pokolenia.
Taka rodzina potrzebuje nieco innego domu. Dobrze jest, kiedy w budynku możliwe jest wydzielenie dwóch niezależnych mieszkań – większego i mniejszego. Wtedy wszyscy mieszkańcy – starsi i młodsi mogą mieszkać blisko siebie, ale bezkonfliktowo, a w razie potrzeby liczyć na wzajemną pomoc.
Wszystkie te potrzeby uwzględnia projekt Murena pracowni MTM Styl. Największym atutem projektu jest to, iż pozwala na wspólne zamieszkanie rodziców z dorosłymi dziećmi bądź dziadkami, jednocześnie nie ograniczając swobody żadnej z rodzin. Budynek funkcjonalnie podzielony jest na dwa odrębne mieszkania, które w jednej bryle stanowią wygodną całość.
Przeznaczony jest dla rodziny wielopokoleniowej o zróżnicowanych potrzebach, którychh odzwierciedlenia nie można znaleźć w projekcie domu bliźniaczego. Jedna z części jest znacznie mniejsza, zaprojektowana na parterze, przeznaczona dla rodziców bądź dziadków. Mieści salon z wyjściem na taras i ogród, otwartą kuchnię oraz sypialnię z garderobą i łazienką. Druga – większa część przeznaczona dla rodziny z dziećmi, w parterze mieści otwarty salon z tarasem, kuchnię z jadalnią, kotłownię i wc, a na poddaszu trzy przestronne sypialnię z garderobami i dużą łazienkę.
Po drugie: w mieście dom spełnia jedną funkcję – mieszkania, a jego właściciele pracują poza domem.
Dom na wsi łączy dwie funkcję. Mieszkańcy pracują w gospodarstwie, a dom jest jego integralną częścią. Ważnym elementem domu wiejskiego i drugim punktem, który powinien różnić domy wiejskie od miejskich jest wejściej gospodarcze – tzw. “śluza brudu”. Przechodnie pomieszczenie, które w domach miejskich nie jest potrzebne, na wsi pozwala na oddzielenie pracy od życia rodzinnego.
Członkom rodziny pracującym w gospodarstwie, pozwala wejść do zapleczowej części domu i przebrać się, pozostawiając ubranie robocze w wydzielonym pomieszczeniu, bez ingerencji w czystą część domu.
Śluza brudu doskonale sprawdza się również przy wiejskich kotłowniach. Domy w mieście z zasady ogrzewane są gazem z sieci miejskiej, więc niewielka czysta kotłownia bezpośrednio łączy się z mieszkalną częścią domu.
Mieszkańcy wsi najczęściej ogrzewają domy paliwem stałym. Opał gromadzony poza domem dostarczany jest do kotłowni odrębnym wejściem gospodarczym. Śluza brudu skutecznie oddziela kotłownię od czystej części domu, gdzie skupia się życie rodzinne.
Po trzecie: dom wiejski częściej niż w mieście powinien być domem o tradycyjnym wyglądzie. Przemawia za tym krajobraz, otoczenie, charakter sąsiedniej zabudowy. Tradycyjny wcale nie musi być staroświecki.
Przykład projektu Szpak dowodzi, iż zachowując dawny charakter domu, jego bryłę, dwuspadowy kształt dachu, sposób wykończenia elewacji – można uzyskać w istocie dom nowoczesny. Nowoczesny – bo szanujący to, co jest wartościowe w naszym tradycyjnym regionalnym budownictwie, a jednocześnie zawierający współczesne wnętrze i wyposażenie techniczne.
Wielofunkcyjną w tradycyjnych domach sień, zastąpił tu prosty wiatrołap. Kuchnia otwarta jest na pokój dzienny. Sytuowane niegdyś na środku domu piece grzewcze i chlebowe zastąpił kominek i zamknięta w odrębnym pomieszczeniu kotłownia. W razie potrzeby wyjście na ogród można swobodnie zamknąć śluzą brudu.
Poddasze w dawnych domach nieużytkowe, w projekcie Szpak wykorzystane jest na sypialnie, łazienkę i garderobę. Bryła budynku i dach jest prosty, oparty na rzucie prostokąta. Materiały budowlane, mimo iż nowoczesne dzięki szalunkowi bez zgrzytu wpiszą dom w tradycyjną zabudowę. Podziały okien i okiennice pozwolą na przywołanie charakterystycznego w danej miejscowości detalu.
Sztuką jest takie zaprojektowanie wiejskiego domu, aby jego funkcja odpowiadała wymogom życia na wsi, aby wykorzystać walory otaczającej tradycyjnej zabudowy, jednocześnie nie rezygnując z komfortu współczesnego stylu mieszkania.
Źródło: arch. Tomasz Sobieszuk MTM Styl
Dom na wsi
Czy dom jednorodzinny na wsi powinien być taki sam jak dom miejski? Nie ma najmniejszego powodu, aby miał być domem gorszym, brzydszym, czy mniej wygodnym. Jest jednak kilka przyczyn, które sprawiają, że dom wiejski powinien być nieco inny od domu miejskiego.
Po pierwsze: dom na wsi często bywa domem wielopokoleniowym. W mieście młodsze pokolenie częściej zmienia miejsce zamieszkania w poszukiwaniu pracy i rodzina jest zazwyczaj dwupokoleniowa. Na wsi starsze pokolenie przekazuje “warsztat pracy” w postaci gospodarstwa rolnego swoim następcom i wszyscy nadal mieszkaja razem – często trzy pokolenia.
Taka rodzina potrzebuje nieco innego domu. Dobrze jest, kiedy w budynku możliwe jest wydzielenie dwóch niezależnych mieszkań – większego i mniejszego. Wtedy wszyscy mieszkańcy – starsi i młodsi mogą mieszkać blisko siebie, ale bezkonfliktowo, a w razie potrzeby liczyć na wzajemną pomoc.
Wszystkie te potrzeby uwzględnia projekt Murena pracowni MTM Styl. Największym atutem projektu jest to, iż pozwala na wspólne zamieszkanie rodziców z dorosłymi dziećmi bądź dziadkami, jednocześnie nie ograniczając swobody żadnej z rodzin. Budynek funkcjonalnie podzielony jest na dwa odrębne mieszkania, które w jednej bryle stanowią wygodną całość.
Przeznaczony jest dla rodziny wielopokoleniowej o zróżnicowanych potrzebach, którychh odzwierciedlenia nie można znaleźć w projekcie domu bliźniaczego. Jedna z części jest znacznie mniejsza, zaprojektowana na parterze, przeznaczona dla rodziców bądź dziadków. Mieści salon z wyjściem na taras i ogród, otwartą kuchnię oraz sypialnię z garderobą i łazienką. Druga – większa część przeznaczona dla rodziny z dziećmi, w parterze mieści otwarty salon z tarasem, kuchnię z jadalnią, kotłownię i wc, a na poddaszu trzy przestronne sypialnię z garderobami i dużą łazienkę.
Po drugie: w mieście dom spełnia jedną funkcję – mieszkania, a jego właściciele pracują poza domem.
Dom na wsi łączy dwie funkcję. Mieszkańcy pracują w gospodarstwie, a dom jest jego integralną częścią. Ważnym elementem domu wiejskiego i drugim punktem, który powinien różnić domy wiejskie od miejskich jest wejściej gospodarcze – tzw. “śluza brudu”. Przechodnie pomieszczenie, które w domach miejskich nie jest potrzebne, na wsi pozwala na oddzielenie pracy od życia rodzinnego.
Członkom rodziny pracującym w gospodarstwie, pozwala wejść do zapleczowej części domu i przebrać się, pozostawiając ubranie robocze w wydzielonym pomieszczeniu, bez ingerencji w czystą część domu.
Śluza brudu doskonale sprawdza się również przy wiejskich kotłowniach. Domy w mieście z zasady ogrzewane są gazem z sieci miejskiej, więc niewielka czysta kotłownia bezpośrednio łączy się z mieszkalną częścią domu.
Mieszkańcy wsi najczęściej ogrzewają domy paliwem stałym. Opał gromadzony poza domem dostarczany jest do kotłowni odrębnym wejściem gospodarczym. Śluza brudu skutecznie oddziela kotłownię od czystej części domu, gdzie skupia się życie rodzinne.
Po trzecie: dom wiejski częściej niż w mieście powinien być domem o tradycyjnym wyglądzie. Przemawia za tym krajobraz, otoczenie, charakter sąsiedniej zabudowy. Tradycyjny wcale nie musi być staroświecki.
Przykład projektu Szpak dowodzi, iż zachowując dawny charakter domu, jego bryłę, dwuspadowy kształt dachu, sposób wykończenia elewacji – można uzyskać w istocie dom nowoczesny. Nowoczesny – bo szanujący to, co jest wartościowe w naszym tradycyjnym regionalnym budownictwie, a jednocześnie zawierający współczesne wnętrze i wyposażenie techniczne.
Wielofunkcyjną w tradycyjnych domach sień, zastąpił tu prosty wiatrołap. Kuchnia otwarta jest na pokój dzienny. Sytuowane niegdyś na środku domu piece grzewcze i chlebowe zastąpił kominek i zamknięta w odrębnym pomieszczeniu kotłownia. W razie potrzeby wyjście na ogród można swobodnie zamknąć śluzą brudu.
Poddasze w dawnych domach nieużytkowe, w projekcie Szpak wykorzystane jest na sypialnie, łazienkę i garderobę. Bryła budynku i dach jest prosty, oparty na rzucie prostokąta. Materiały budowlane, mimo iż nowoczesne dzięki szalunkowi bez zgrzytu wpiszą dom w tradycyjną zabudowę. Podziały okien i okiennice pozwolą na przywołanie charakterystycznego w danej miejscowości detalu.
Sztuką jest takie zaprojektowanie wiejskiego domu, aby jego funkcja odpowiadała wymogom życia na wsi, aby wykorzystać walory otaczającej tradycyjnej zabudowy, jednocześnie nie rezygnując z komfortu współczesnego stylu mieszkania.
Źródło: arch. Tomasz Sobieszuk MTM Styl
Warunki najmu oby stron
Wynajmujący i najemca – dwie równoprawne (tak przynajmniej powinno być) strony umowy najmu lokalu mieszkalnego. Pierwszy zobowiązuje się oddać na czas określony lub nieokreślony najemcy lokal mieszkalny do używania, drugi natomiast zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Zobowiązania niby proste, ale okazuje się, że kłopotów związanych z wynajmowanym mieszkaniem nie brakuje.
Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Bardziej przezorne osoby rozpoczęły poszukiwanie lokum już w czerwcu, ale zdecydowana większość dopiero teraz myślami powróciła do studenckiego życia. Znalezienie mieszkania to jednak nie koniec. Warto, by wynajmujący i najemca zadbali także o dobre relacje i wzajemnie się szanowali. Poniżej kilka wskazówek, których przestrzeganie sprawi, że wynajem mieszkania stanie się dla obu stron przyjemniejszy.
Najemco…
Płać terminowo czynsz
Terminowe płacenie czynszu należy do podstawowych obowiązków najemcy mieszkania. Czasem zdarza się, że wskazany przez wynajmującego termin jest bardzo niekorzystny (przed wypłatą pensji rodziców bądź naszej) – w takiej sytuacji można spróbować wynegocjować korzystniejszy termin zapłaty czynszu.
Przestrzegaj zasad porządku domowego
Należy zachowywać się tak, aby nie utrudniać życia ani współlokatorom, ani sąsiadom. Warto pamiętać, że wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu wiąże się z tym, że wynajmujący może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Drobne naprawy to Twój obowiązek
Wielu osobom wydaje się, że dbanie o lokal należy do właściciela nieruchomości, ale to właśnie najemca musi dbać o właściwy stan techniczny i higieniczno-sanitarny pomieszczeń. Najemcę obciąża naprawa i konserwacja np. podłóg, posadzek, okien czy wbudowanych mebli. Do niego należy także malowanie, tapetowanie oraz naprawa uszkodzeń tynków ścian i sufitów.
Masz wątpliwości – porozmawiaj z właścicielem
Nie wszystkie zasady muszą być uregulowane w umowie i zdarza się, że w niektórych sprawach potrzebna jest dodatkowa zgoda właściciela mieszkania. Dotyczy to chociażby dokonywania ulepszeń w lokalu czy też podnajmu mieszkania lub jego części. Kiedy tylko pojawią się wątpliwości, warto porozmawiać z wynajmującym. To pozwoli uniknąć niepotrzebnych konfliktów.
Właścicielu…
Szanuj swoich najemców
Pod żadnym pozorem wynajmujący nie może wejść do mieszkania pod nieobecność najemców. Takie zachowanie, poza tym, że jest zupełnie niestosowne, grozić może także oskarżeniem w przypadku zaginięcia jakiejś rzeczy domownika. Jeśli właściciel chciałby mieć kontrolę nad własnym lokalem, może zapisać w umowie, że na przykład raz w miesiącu, po uprzednim zapowiedzeniu się, będzie chciał do niego wejść i sprawdzić stan mieszkania.
Podwyższ czynsz zgodnie z prawem
Wynajmujący może podwyższyć czynsz lub inne opłaty za używanie mieszkania pod warunkiem wypowiedzenia dotychczasowej wysokości najpóźniej na koniec miesiąca kalendarzowego, zachowując oczywiście termin wypowiedzenia czynszu i opłat, który wynosi 3 miesiące, chyba że w umowie określony jest dłuższy termin (zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów).
Pamiętaj o rewaloryzacji kaucji
Kaucja z reguły jest równoważna miesięcznemu czynszowi, ale zgodnie z prawem można ustalić nawet jego 12-krotność. Jest ona wykorzystywana przy pokrywaniu ewentualnych szkód lub w przypadku, gdy ktoś nie uregulowałby czynszu. Trzeba pamiętać o tym, że kaucja rewaloryzuje się, co oznacza, że podwyżka czynszu powoduje, że wysokość zwróconej kaucji również musi być wyższa. Trzeba pamiętać także o tym, że kaucję należy wypłacić (po potrąceniu należności wynajmującego z tytułu najmu) w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu. Ważne jest także, by pamiętać o tym, że nie można korzystać z kaucji przy remontach zniszczeń, które właściciel sam by spowodował, gdyby zamieszkiwał w tym lokalu.
Zadbaj o poważne naprawy i remonty
O ile drobne naprawy obciążają najemcę, o tyle poważniejsze naprawy i remonty są już obowiązkiem właściciela. Musi on zapewnić sprawne działanie istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem, które pozwolą najemcy korzystać chociażby z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej czy wind. Do obowiązków wynajmującego należy także utrzymanie budynku i jego otoczenia w dobrym stanie.
To najważniejsze wskazówki dla najemcy i wynajmującego. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy najemcy niszczą lokal i nie płacą czynszu, ale też po stronie wynajmujących są tacy, którzy nie szanują prywatności lokatorów i stwarzają niepotrzebne problemy. Wszystko zależy od poziomu kultury reprezentowanego przez strony. Jeśli nie będzie wzajemnego szacunku, to nawet ustalenia niewiele pomogą, a wynajem stanie się udręką. Oby takich przypadków było coraz mniej.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Warunki najmu oby stron
Wynajmujący i najemca – dwie równoprawne (tak przynajmniej powinno być) strony umowy najmu lokalu mieszkalnego. Pierwszy zobowiązuje się oddać na czas określony lub nieokreślony najemcy lokal mieszkalny do używania, drugi natomiast zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Zobowiązania niby proste, ale okazuje się, że kłopotów związanych z wynajmowanym mieszkaniem nie brakuje.
Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Bardziej przezorne osoby rozpoczęły poszukiwanie lokum już w czerwcu, ale zdecydowana większość dopiero teraz myślami powróciła do studenckiego życia. Znalezienie mieszkania to jednak nie koniec. Warto, by wynajmujący i najemca zadbali także o dobre relacje i wzajemnie się szanowali. Poniżej kilka wskazówek, których przestrzeganie sprawi, że wynajem mieszkania stanie się dla obu stron przyjemniejszy.
Najemco…
Płać terminowo czynsz
Terminowe płacenie czynszu należy do podstawowych obowiązków najemcy mieszkania. Czasem zdarza się, że wskazany przez wynajmującego termin jest bardzo niekorzystny (przed wypłatą pensji rodziców bądź naszej) – w takiej sytuacji można spróbować wynegocjować korzystniejszy termin zapłaty czynszu.
Przestrzegaj zasad porządku domowego
Należy zachowywać się tak, aby nie utrudniać życia ani współlokatorom, ani sąsiadom. Warto pamiętać, że wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu wiąże się z tym, że wynajmujący może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Drobne naprawy to Twój obowiązek
Wielu osobom wydaje się, że dbanie o lokal należy do właściciela nieruchomości, ale to właśnie najemca musi dbać o właściwy stan techniczny i higieniczno-sanitarny pomieszczeń. Najemcę obciąża naprawa i konserwacja np. podłóg, posadzek, okien czy wbudowanych mebli. Do niego należy także malowanie, tapetowanie oraz naprawa uszkodzeń tynków ścian i sufitów.
Masz wątpliwości – porozmawiaj z właścicielem
Nie wszystkie zasady muszą być uregulowane w umowie i zdarza się, że w niektórych sprawach potrzebna jest dodatkowa zgoda właściciela mieszkania. Dotyczy to chociażby dokonywania ulepszeń w lokalu czy też podnajmu mieszkania lub jego części. Kiedy tylko pojawią się wątpliwości, warto porozmawiać z wynajmującym. To pozwoli uniknąć niepotrzebnych konfliktów.
Właścicielu…
Szanuj swoich najemców
Pod żadnym pozorem wynajmujący nie może wejść do mieszkania pod nieobecność najemców. Takie zachowanie, poza tym, że jest zupełnie niestosowne, grozić może także oskarżeniem w przypadku zaginięcia jakiejś rzeczy domownika. Jeśli właściciel chciałby mieć kontrolę nad własnym lokalem, może zapisać w umowie, że na przykład raz w miesiącu, po uprzednim zapowiedzeniu się, będzie chciał do niego wejść i sprawdzić stan mieszkania.
Podwyższ czynsz zgodnie z prawem
Wynajmujący może podwyższyć czynsz lub inne opłaty za używanie mieszkania pod warunkiem wypowiedzenia dotychczasowej wysokości najpóźniej na koniec miesiąca kalendarzowego, zachowując oczywiście termin wypowiedzenia czynszu i opłat, który wynosi 3 miesiące, chyba że w umowie określony jest dłuższy termin (zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów).
Pamiętaj o rewaloryzacji kaucji
Kaucja z reguły jest równoważna miesięcznemu czynszowi, ale zgodnie z prawem można ustalić nawet jego 12-krotność. Jest ona wykorzystywana przy pokrywaniu ewentualnych szkód lub w przypadku, gdy ktoś nie uregulowałby czynszu. Trzeba pamiętać o tym, że kaucja rewaloryzuje się, co oznacza, że podwyżka czynszu powoduje, że wysokość zwróconej kaucji również musi być wyższa. Trzeba pamiętać także o tym, że kaucję należy wypłacić (po potrąceniu należności wynajmującego z tytułu najmu) w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu. Ważne jest także, by pamiętać o tym, że nie można korzystać z kaucji przy remontach zniszczeń, które właściciel sam by spowodował, gdyby zamieszkiwał w tym lokalu.
Zadbaj o poważne naprawy i remonty
O ile drobne naprawy obciążają najemcę, o tyle poważniejsze naprawy i remonty są już obowiązkiem właściciela. Musi on zapewnić sprawne działanie istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem, które pozwolą najemcy korzystać chociażby z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej czy wind. Do obowiązków wynajmującego należy także utrzymanie budynku i jego otoczenia w dobrym stanie.
To najważniejsze wskazówki dla najemcy i wynajmującego. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy najemcy niszczą lokal i nie płacą czynszu, ale też po stronie wynajmujących są tacy, którzy nie szanują prywatności lokatorów i stwarzają niepotrzebne problemy. Wszystko zależy od poziomu kultury reprezentowanego przez strony. Jeśli nie będzie wzajemnego szacunku, to nawet ustalenia niewiele pomogą, a wynajem stanie się udręką. Oby takich przypadków było coraz mniej.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Mieszkanie jest ciągle dobrem luksusowym
Boom jakiego byliśmy świadkami na rynku mieszkaniowym w ostatnich kilku latach nie zmienił w Polsce jednego. Mieszkanie jest ciągle dobrem luksusowym. Co więcej nie ma większych perspektyw na to, żeby było inaczej. Chociaż mamy podstawy do mimo wszystko umiarkowanego optymizmu.
Kłopoty z uzyskaniem kredytów dla sfinansowania własnego mieszkania lub patologiczny system wynajmu mieszkań z niedoskonałą ustawą o ochronie lokatorów, to dziś tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Budownictwo mieszkaniowe w Polsce dziś charakteryzuje się bardzo niską efektywnością ekonomiczną. Wystarczy spojrzeć na statystyki budownictwa – najwięcej budują osoby indywidualne, które same dla siebie stają się wykonawcą, inwestorem i czasami jeszcze bankiem.
Powszechność tzw. systemu gospodarczego, to nie tylko fanaberia osób, które chcą wybudować dom według własnego pomysłu. Zwykle jest to przede wszystkim sposób na rozłożenie finansowania na wiele lat, buduje się etapami, często nieprofesjonalnie. To w sumie powoduje dużo większe koszty jednostkowe niż, gdyby dom budował deweloper i zakup był jednorazowy. Dlaczego jednak ciągle tak niewiele osób korzysta z usług dewelopera (chociaż jest to więcej niż jeszcze kilkanaście lat temu)?
Kupno domu na kredyt należy realizować ze sprawdzonymi partnerami i uczciwymi doradcami kredytowymi.
Ktoś powie, że Polacy nie mają zdolności kredytowej, żeby spłacać kredyty, bo kupno wiąże się niestety z koniecznością wsparcia kredytem. NBP wyliczył swojego czasu, że Polaków stać na około 600-700 mld zł kredytów hipotecznych, dlaczego więc jest trzy razy mniej. Odpowiedź jest dość łatwa, bo polskie banki nie potrafią i nie mogą dostarczyć tak dużego kredytu. Bańka na rynku mieszkaniowym, jaka pojawiła się dwa lata temu szybko wyczerpała możliwości banków.
Wstrzymywanie wypłat udzielonych kredytów przez niektóre banki pod koniec roku, to nie tylko efekt kryzysu finansowego. Wojna o lokaty pokazała jak problem jest głęboki, banki (nie wszystkie oczywiście) musiały bić się niemal o pieniądze klientów. To problem strukturalny polegający na tym, że banki ciągle pożyczają pieniądze na 20-30 lat z lokat dawanych na kilka miesięcy. W taki sposób nie da się zbudować dobrego kredytu hipotecznego – taniego i o stałych kosztach dla klienta.
Bez profesjonalnej bankowości hipotecznej, być może sekurytyzacji kredytów hipotecznych banków uniwersalnych (sprzedaży specjalistycznym funduszom inwestycyjnym), bez wreszcie wprowadzenia euro w Polsce jeszcze nie raz będziemy świadkami problemów na rynku kredytowym, co odbija się od razu negatywnie na rynku mieszkaniowym.
Dlaczego straciliśmy szansę ze strefą Euro? Głośno ostatnio tylko o tym, jak to Słowacy stracili na wprowadzeniu euro, bo jest kryzys. Cieszymy się wreszcie, że to oni do nas przyjeżdżają na zakupy. Nikt jednak się nawet nie zastanowił nad tym, że kredyty mieszkaniowe spłacane przez Słowaków są dziś przecież dwa razy tańsze, a co ciekawe mają szansę na to, że koszty kredytu są po prostu stałe, bo kapitał do jakiego mają dostęp banki na eurorynkach jest długoterminowych. W Polsce mogłoby być podobnie przecież.
Kilkanaście banków specjalistycznych z Europy, każdy większy niż największy nasz bank, już teraz chciałoby udzielać kredytów hipotecznych, zgłosiło to w NBP. Dlaczego więc Polak nie może zaciągnąć kredytu tańszego i o stałym oprocentowaniu w np. niemieckim banku? Bo te banki czekają właśnie na to aż w Polsce będzie euro. Po co? Chcą uniknąć ryzyka, którego byliśmy świadkami w ciągu ostatniego roku, gdy pomysły banków z aneksami i kursy walutowe psuły krew niejednemu kredytobiorcy wezwanemu na dywanik.
Dziś mówi się o jesiennej odwilży kredytowej (nawiasem w przyrodzie odwilż jest o nieco innej porze roku). Wyrażam sceptycyzm. Banki dziś znów atakują kredytem 100 proc., pakietami kart kredytowych, kont dołączonych w promocji do kredytu hipotecznego. Muszą zarabiać, bo koniec roku bliski i czas wyników finansowych też jest bliski. Można to zrozumieć. Wystarczy jednak zapytać dotychczasowych ich klientów, ile nerwów kosztowały ich wiosenne wizyty w bankach? Nie wszystkie banki oczywiście tak na polskim rynku postępowały, łatwo je wskazać, bo są mało hałaśliwe. Konserwatywne. A dziś to już cnota.
Osobom, które myślą o własnym mieszkaniu, domu, cóż można poradzić w takich ciekawych czasach? Na pewno warto mieć marzenia, żeby do domu wracać, ale żeby w tym domu nie śniły się koszmary, trzeba inwestycję realizować ze sprawdzonymi partnerami i uczciwymi doradcami. Bo kupno domu na kredyt to obowiązki na wiele, wiele lat. Ale nie oznacza to, że nie można próbować. Na kupno domu, inwestycję w nieruchomość zawsze jest dobry czas, bo długi okres czas wyrównuje efekty. Sęk zawsze jednak w tym co z tą nieruchomością planujemy zrobić i tu przysłowiowy „dobry moment” na kupno/sprzedaż nie pomoże. Mieszkanie to nie pakiet akcji Biotonu, czy kontrakty na miedź, tu się nie spekuluje, tylko inwestuje.
A niepewność i bałagan zupełnie nie sprzyja długookresowemu planowaniu inwestycji, czy to we własne mieszkanie, czy też w mieszkanie na wynajem. Politycy, którzy obiecywali miliony mieszkań powinni w końcu to zrozumieć i wziąć się za trudne, ale potrzebne rozwiązania strukturalne, bez tego nie mamy co marzyć o tanim i bezpiecznym kredycie na wiele lat, a tym samym o mieszkaniu dziś. Żaden listek figowy w postaci „Rodziny na swoim”, czy dopłat do kredytów dla bezrobotnych tego nie zmieni. Bo po prostu państwa pieniądze na ten cel i tak zabiera z kieszeni podatników, w tym oczywiście i też kredytobiorców. Ci sami chcieliby móc sobie poradzić nie licząc na jałmużnę państwa.
Źródło: Bogusław Półtorak, główny ekonomista Bankier.pl S.A.
Mieszkanie jest ciągle dobrem luksusowym
Boom jakiego byliśmy świadkami na rynku mieszkaniowym w ostatnich kilku latach nie zmienił w Polsce jednego. Mieszkanie jest ciągle dobrem luksusowym. Co więcej nie ma większych perspektyw na to, żeby było inaczej. Chociaż mamy podstawy do mimo wszystko umiarkowanego optymizmu.
Kłopoty z uzyskaniem kredytów dla sfinansowania własnego mieszkania lub patologiczny system wynajmu mieszkań z niedoskonałą ustawą o ochronie lokatorów, to dziś tak naprawdę wierzchołek góry lodowej. Budownictwo mieszkaniowe w Polsce dziś charakteryzuje się bardzo niską efektywnością ekonomiczną. Wystarczy spojrzeć na statystyki budownictwa – najwięcej budują osoby indywidualne, które same dla siebie stają się wykonawcą, inwestorem i czasami jeszcze bankiem.
Powszechność tzw. systemu gospodarczego, to nie tylko fanaberia osób, które chcą wybudować dom według własnego pomysłu. Zwykle jest to przede wszystkim sposób na rozłożenie finansowania na wiele lat, buduje się etapami, często nieprofesjonalnie. To w sumie powoduje dużo większe koszty jednostkowe niż, gdyby dom budował deweloper i zakup był jednorazowy. Dlaczego jednak ciągle tak niewiele osób korzysta z usług dewelopera (chociaż jest to więcej niż jeszcze kilkanaście lat temu)?
Kupno domu na kredyt należy realizować ze sprawdzonymi partnerami i uczciwymi doradcami kredytowymi.
Ktoś powie, że Polacy nie mają zdolności kredytowej, żeby spłacać kredyty, bo kupno wiąże się niestety z koniecznością wsparcia kredytem. NBP wyliczył swojego czasu, że Polaków stać na około 600-700 mld zł kredytów hipotecznych, dlaczego więc jest trzy razy mniej. Odpowiedź jest dość łatwa, bo polskie banki nie potrafią i nie mogą dostarczyć tak dużego kredytu. Bańka na rynku mieszkaniowym, jaka pojawiła się dwa lata temu szybko wyczerpała możliwości banków.
Wstrzymywanie wypłat udzielonych kredytów przez niektóre banki pod koniec roku, to nie tylko efekt kryzysu finansowego. Wojna o lokaty pokazała jak problem jest głęboki, banki (nie wszystkie oczywiście) musiały bić się niemal o pieniądze klientów. To problem strukturalny polegający na tym, że banki ciągle pożyczają pieniądze na 20-30 lat z lokat dawanych na kilka miesięcy. W taki sposób nie da się zbudować dobrego kredytu hipotecznego – taniego i o stałych kosztach dla klienta.
Bez profesjonalnej bankowości hipotecznej, być może sekurytyzacji kredytów hipotecznych banków uniwersalnych (sprzedaży specjalistycznym funduszom inwestycyjnym), bez wreszcie wprowadzenia euro w Polsce jeszcze nie raz będziemy świadkami problemów na rynku kredytowym, co odbija się od razu negatywnie na rynku mieszkaniowym.
Dlaczego straciliśmy szansę ze strefą Euro? Głośno ostatnio tylko o tym, jak to Słowacy stracili na wprowadzeniu euro, bo jest kryzys. Cieszymy się wreszcie, że to oni do nas przyjeżdżają na zakupy. Nikt jednak się nawet nie zastanowił nad tym, że kredyty mieszkaniowe spłacane przez Słowaków są dziś przecież dwa razy tańsze, a co ciekawe mają szansę na to, że koszty kredytu są po prostu stałe, bo kapitał do jakiego mają dostęp banki na eurorynkach jest długoterminowych. W Polsce mogłoby być podobnie przecież.
Kilkanaście banków specjalistycznych z Europy, każdy większy niż największy nasz bank, już teraz chciałoby udzielać kredytów hipotecznych, zgłosiło to w NBP. Dlaczego więc Polak nie może zaciągnąć kredytu tańszego i o stałym oprocentowaniu w np. niemieckim banku? Bo te banki czekają właśnie na to aż w Polsce będzie euro. Po co? Chcą uniknąć ryzyka, którego byliśmy świadkami w ciągu ostatniego roku, gdy pomysły banków z aneksami i kursy walutowe psuły krew niejednemu kredytobiorcy wezwanemu na dywanik.
Dziś mówi się o jesiennej odwilży kredytowej (nawiasem w przyrodzie odwilż jest o nieco innej porze roku). Wyrażam sceptycyzm. Banki dziś znów atakują kredytem 100 proc., pakietami kart kredytowych, kont dołączonych w promocji do kredytu hipotecznego. Muszą zarabiać, bo koniec roku bliski i czas wyników finansowych też jest bliski. Można to zrozumieć. Wystarczy jednak zapytać dotychczasowych ich klientów, ile nerwów kosztowały ich wiosenne wizyty w bankach? Nie wszystkie banki oczywiście tak na polskim rynku postępowały, łatwo je wskazać, bo są mało hałaśliwe. Konserwatywne. A dziś to już cnota.
Osobom, które myślą o własnym mieszkaniu, domu, cóż można poradzić w takich ciekawych czasach? Na pewno warto mieć marzenia, żeby do domu wracać, ale żeby w tym domu nie śniły się koszmary, trzeba inwestycję realizować ze sprawdzonymi partnerami i uczciwymi doradcami. Bo kupno domu na kredyt to obowiązki na wiele, wiele lat. Ale nie oznacza to, że nie można próbować. Na kupno domu, inwestycję w nieruchomość zawsze jest dobry czas, bo długi okres czas wyrównuje efekty. Sęk zawsze jednak w tym co z tą nieruchomością planujemy zrobić i tu przysłowiowy „dobry moment” na kupno/sprzedaż nie pomoże. Mieszkanie to nie pakiet akcji Biotonu, czy kontrakty na miedź, tu się nie spekuluje, tylko inwestuje.
A niepewność i bałagan zupełnie nie sprzyja długookresowemu planowaniu inwestycji, czy to we własne mieszkanie, czy też w mieszkanie na wynajem. Politycy, którzy obiecywali miliony mieszkań powinni w końcu to zrozumieć i wziąć się za trudne, ale potrzebne rozwiązania strukturalne, bez tego nie mamy co marzyć o tanim i bezpiecznym kredycie na wiele lat, a tym samym o mieszkaniu dziś. Żaden listek figowy w postaci „Rodziny na swoim”, czy dopłat do kredytów dla bezrobotnych tego nie zmieni. Bo po prostu państwa pieniądze na ten cel i tak zabiera z kieszeni podatników, w tym oczywiście i też kredytobiorców. Ci sami chcieliby móc sobie poradzić nie licząc na jałmużnę państwa.
Źródło: Bogusław Półtorak, główny ekonomista Bankier.pl S.A.
Tańsze mieszkania dla studentów
Dobra informacja dla studentów. W tym roku mogą taniej wynająć mieszkanie niż przed rokiem.
– Najbardziej spadły ceny lokali o wyższym standardzie, które były kupowane z myślą o odsprzedaży. Rynek jednak uległ załamaniu i te mieszkania trafiły pod najem. W porównaniu z ubiegłym rokiem takie mieszkania są tańsze nawet o 30 proc. – mówi Marcin Drogomirecki z portali oferty.net.
Te drogie lokale wynajmują jednak tylko najbogatsi studenci, których nie ma zbyt wielu. Spadki cen w przypadku lokali najtańszych, których studenci szukają najczęściej, są dużo mniejsze.
– Czynsze najmu najbardziej popularnych lokali spadły maksymalnie o 10 proc. Żeby wynająć w stolicy jednopokojowe mieszkanie, trzeba mieć ok. 1300–1700 zł – mówi Tomasz Labiedź, pośrednik w obrocie nieruchomościami.
Podobne szacunki przedstawiają inni pośrednicy.
– Ceny najmu mieszkań w stolicy wahają się od 38 do 42 zł za mkw. Oznacza to w ciągu roku spadek cen najmu o 5–10 proc. – potwierdza Jerzy Sobański z agencji Akces.
Im mieszkanie tańsze, tym przecena jest niższa. Są nawet takie lokale, których właściciele wcale nie obniżyli czynszu w ostatnim roku. Jeśli jednak ktoś chce szybko wynająć lokal, może być do obniżki zmuszony.
– Podaż na rynku jest w tej chwili bardzo duża. Obecnie jest 2–3 razy więcej lokali do wynajęcia niż przed rokiem – mówi Marcin Drogomirecki.
Ta większa podaż jest skutkiem sytuacji na całym rynku nieruchomości. Wiele osób zainwestowało w mieszkania i teraz z powodu kryzysu nie może ich sprzedać (tymczasem musi np. płacić ratę kredytu). W tej sytuacji najem jest najlepszym rozwiązaniem. To powoduje bardzo dużą podaż nowych lokali na rynku najmu i zwiększenie tzw. marginesu negocjacyjnego. Pośrednicy przyznają, że podczas bezpośrednich rozmów bardzo często udaje się obniżyć cenę o 100–200 zł miesięcznie.
Jednak różnice cen najmu pomiędzy poszczególnymi miastami potrafią być bardzo duże.
Gazeta Prawna
Tańsze mieszkania dla studentów
Dobra informacja dla studentów. W tym roku mogą taniej wynająć mieszkanie niż przed rokiem.
– Najbardziej spadły ceny lokali o wyższym standardzie, które były kupowane z myślą o odsprzedaży. Rynek jednak uległ załamaniu i te mieszkania trafiły pod najem. W porównaniu z ubiegłym rokiem takie mieszkania są tańsze nawet o 30 proc. – mówi Marcin Drogomirecki z portali oferty.net.
Te drogie lokale wynajmują jednak tylko najbogatsi studenci, których nie ma zbyt wielu. Spadki cen w przypadku lokali najtańszych, których studenci szukają najczęściej, są dużo mniejsze.
– Czynsze najmu najbardziej popularnych lokali spadły maksymalnie o 10 proc. Żeby wynająć w stolicy jednopokojowe mieszkanie, trzeba mieć ok. 1300–1700 zł – mówi Tomasz Labiedź, pośrednik w obrocie nieruchomościami.
Podobne szacunki przedstawiają inni pośrednicy.
– Ceny najmu mieszkań w stolicy wahają się od 38 do 42 zł za mkw. Oznacza to w ciągu roku spadek cen najmu o 5–10 proc. – potwierdza Jerzy Sobański z agencji Akces.
Im mieszkanie tańsze, tym przecena jest niższa. Są nawet takie lokale, których właściciele wcale nie obniżyli czynszu w ostatnim roku. Jeśli jednak ktoś chce szybko wynająć lokal, może być do obniżki zmuszony.
– Podaż na rynku jest w tej chwili bardzo duża. Obecnie jest 2–3 razy więcej lokali do wynajęcia niż przed rokiem – mówi Marcin Drogomirecki.
Ta większa podaż jest skutkiem sytuacji na całym rynku nieruchomości. Wiele osób zainwestowało w mieszkania i teraz z powodu kryzysu nie może ich sprzedać (tymczasem musi np. płacić ratę kredytu). W tej sytuacji najem jest najlepszym rozwiązaniem. To powoduje bardzo dużą podaż nowych lokali na rynku najmu i zwiększenie tzw. marginesu negocjacyjnego. Pośrednicy przyznają, że podczas bezpośrednich rozmów bardzo często udaje się obniżyć cenę o 100–200 zł miesięcznie.
Jednak różnice cen najmu pomiędzy poszczególnymi miastami potrafią być bardzo duże.
Gazeta Prawna
Reas: niedobór podaży mieszkań w 2010 r. jest wysoce prawdopodobny
Scenariusz zakładający niedobór podaży na rynku mieszkaniowym w 2010 roku staje się coraz bardziej prawdopodobny, wynika z raportu pt. "Rynek mieszkaniowy w Polsce" sporządzonego przez firmę doradzającą deweloperom i inwestorom działającym na rynku mieszkaniowym Reas.
"Wydaje się (…) mało prawdopodobne aby banki w najbliższych miesiącach istotnie zmieniły swoją politykę w stosunku do deweloperów. W rezultacie scenariusz niedoboru podaży w 2010 roku staje się coraz bardziej prawdopodobny. W międzyczasie zakończone zostaną obecnie realizowane budowy, a wobec braku nowych zleceń część firm budowlanych zredukuje zatrudnienie, podobnie jak producenci niektórych materiałów budowlanych" - czytamy w raporcie.
Zdaniem autorów raportu, im dłużej będzie trwał okres zredukowanej aktywności, tym trudniej będzie odbudować potencjał wykonawczy i produkcyjny, kiedy powróci dobra koniunktura.
"Z perspektywy firm deweloperskich wydaje się, że najgorszy moment rynek ma już za sobą. Pomimo problemów jakie mają potencjalni nabywcy z uzyskaniem kredytów, sprzedaż wyraźnie wzrosła w II kwartale 2009 r. w porównaniu z dwoma poprzednimi kwartałami" - czytamy dalej.
Autorzy zwracają również uwagę na relatywnie niedużą skalę nadwyżki podaży nad popytem." Na koniec II półrocza 2009 łączna wielkość oferty w sześciu miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań i Łódź) wynosiła ok. 31 tys. mieszkań, z czego ok. 7 tys. stanowiły mieszkania gotowe niesprzedane" - głosi raport.
Według przedstawicieli Reas druga połowa roku powinna być nieco lepsza od pierwszej ze względu na wyraźny spadek cen oraz zahamowanie podaży. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym deweloperem będzie utrzymująca się na co najmniej tym samym lub nieco wyższym poziomie akcja kredytowa.
Reas: niedobór podaży mieszkań w 2010 r. jest wysoce prawdopodobny
Scenariusz zakładający niedobór podaży na rynku mieszkaniowym w 2010 roku staje się coraz bardziej prawdopodobny, wynika z raportu pt. "Rynek mieszkaniowy w Polsce" sporządzonego przez firmę doradzającą deweloperom i inwestorom działającym na rynku mieszkaniowym Reas.
"Wydaje się (…) mało prawdopodobne aby banki w najbliższych miesiącach istotnie zmieniły swoją politykę w stosunku do deweloperów. W rezultacie scenariusz niedoboru podaży w 2010 roku staje się coraz bardziej prawdopodobny. W międzyczasie zakończone zostaną obecnie realizowane budowy, a wobec braku nowych zleceń część firm budowlanych zredukuje zatrudnienie, podobnie jak producenci niektórych materiałów budowlanych" - czytamy w raporcie.
Zdaniem autorów raportu, im dłużej będzie trwał okres zredukowanej aktywności, tym trudniej będzie odbudować potencjał wykonawczy i produkcyjny, kiedy powróci dobra koniunktura.
"Z perspektywy firm deweloperskich wydaje się, że najgorszy moment rynek ma już za sobą. Pomimo problemów jakie mają potencjalni nabywcy z uzyskaniem kredytów, sprzedaż wyraźnie wzrosła w II kwartale 2009 r. w porównaniu z dwoma poprzednimi kwartałami" - czytamy dalej.
Autorzy zwracają również uwagę na relatywnie niedużą skalę nadwyżki podaży nad popytem." Na koniec II półrocza 2009 łączna wielkość oferty w sześciu miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań i Łódź) wynosiła ok. 31 tys. mieszkań, z czego ok. 7 tys. stanowiły mieszkania gotowe niesprzedane" - głosi raport.
Według przedstawicieli Reas druga połowa roku powinna być nieco lepsza od pierwszej ze względu na wyraźny spadek cen oraz zahamowanie podaży. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym deweloperem będzie utrzymująca się na co najmniej tym samym lub nieco wyższym poziomie akcja kredytowa.
Właściciele lokali nie mogą podnosić czynszu częściej niż dwa razy w roku – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”. Podwyżki nie mogą być wygórowane i przekraczać ustawowych limitów.
Osoby, których nie stać na wysokie opłaty, mogą wystąpić do gminy o dopłatę. Jak czytamy dalej, czynsz, który płacą lokatorzy, musi zapewniać właścicielom mieszkań możliwość utrzymania nieruchomości w odpowiednim stanie, zwrot kosztów związanych z nabyciem mieszkania, a także zysk. Nie oznacza to jednak, że mogą oni dokonywać podwyżek za każdym razem, kiedy stwierdzą taką potrzebę, i w dowolny sposób. Ograniczenia w tym zakresie przewiduje ustawa o ochronie praw lokatorów – dodaje gazeta.
Właściciele mogą podwyższać czynsz do wysokości nieprzekraczającej 3 proc. wartości odtworzeniowej lokalu w skali roku (to iloczyn powierzchni użytkowej i wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 m kw. powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego ogłaszanego przez wojewodów). Przekroczenie tego progu musi być uzasadnione – informuje dziennik. Powodem podniesienia czynszu ponad wskazaną powyżej granicę może być fakt, że przychody z jego tytułu nie wystarczają właścicielowi na utrzymanie lokalu, nie zapewniają zwrotu kapitału lub godziwego zysku z najmu.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 1.10.2009, 02.10.2009
Podwyżka czynszu nie częściej niż dwa razy w roku
Właściciele lokali nie mogą podnosić czynszu częściej niż dwa razy w roku – zaznacza „Dziennik Gazeta Prawna”. Podwyżki nie mogą być wygórowane i przekraczać ustawowych limitów.
Osoby, których nie stać na wysokie opłaty, mogą wystąpić do gminy o dopłatę. Jak czytamy dalej, czynsz, który płacą lokatorzy, musi zapewniać właścicielom mieszkań możliwość utrzymania nieruchomości w odpowiednim stanie, zwrot kosztów związanych z nabyciem mieszkania, a także zysk. Nie oznacza to jednak, że mogą oni dokonywać podwyżek za każdym razem, kiedy stwierdzą taką potrzebę, i w dowolny sposób. Ograniczenia w tym zakresie przewiduje ustawa o ochronie praw lokatorów – dodaje gazeta.
Właściciele mogą podwyższać czynsz do wysokości nieprzekraczającej 3 proc. wartości odtworzeniowej lokalu w skali roku (to iloczyn powierzchni użytkowej i wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 m kw. powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego ogłaszanego przez wojewodów). Przekroczenie tego progu musi być uzasadnione – informuje dziennik. Powodem podniesienia czynszu ponad wskazaną powyżej granicę może być fakt, że przychody z jego tytułu nie wystarczają właścicielowi na utrzymanie lokalu, nie zapewniają zwrotu kapitału lub godziwego zysku z najmu.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna” 1.10.2009, 02.10.2009
Dzień Budowlanych u Pracodawców
Tegoroczne obchody Dnia Budowlanych, przypadającego na 29 września, uświetniło wręczenie nagród laureatom XXIV-XXV edycji konkursu Certyfikat Dewelopera oraz ogłoszenie wyników XII Edycji Konkursu „Pracodawca Roku 2008 w Budownictwie" – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
Podczas uroczystości wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń wręczył odznaczenia państwowe i resortowe przyznane osobom zasłużonym dla polskiego budownictwa. Zwracając się do zebranych, przewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury Stanisław Żmijan stwierdził, że parlament aktywnie wspiera przedsiębiorców w ich działaniach biznesowych przyczyniających się do rozwoju gospodarczego kraju, wprowadzając zmiany w legislacji przede wszystkim w tych obszarach, na które wskazują samorządy zawodowe i organizacje pozarządowe. Jako przykład podał zakończone prace nad nowelizacjami ustaw o zamówieniach publicznych oraz partnerstwie publiczno-prywatnym. Przypomniał również, że w toku prac parlamentarnych znajduje się budząca wiele emocji i nadziei ustawa o planowaniu przestrzennym. Certyfikat Dewelopera przyznawany jest od 1999 r. Ideą tego wyróżnienia jest, aby służyło ono za wskazówkę i rekomendację dla banków, firm współpracujących z deweloperem i potencjalnych klientów, przy podejmowaniu decyzji o podpisaniu umowy z deweloperem. Jego ważność wynosi dwa lata, ale wyróżnienie to może być przedłużone na kolejne dwa, jak też zawieszone lub nawet cofnięte (w przypadku utraty przez dewelopera wiarygodności publicznej). Certyfikowane firmy są bowiem stale obserwowane i weryfikowane, aby dewelopera posiadającego certyfikat można było w trakcie całego czasu jego obowiązywania uznać za wiarygodnego. Działalność firmy, która uzyskała Certyfikat, zobowiązuje ją do przekazywania co pół roku bieżących informacji o aktualnej sytuacji finansowej, a także o wszystkich zdarzeniach mających wpływ na jej wiarygodność. Obecnie Certyfikat Dewelopera posiada 36 firm.
Konkurs „Pracodawca Roku 2008 w Budownictwie" służy wyłanianiu i promowaniu takich pracodawców, którzy zarządzając firmą profesjonalnie i rzetelnie, reprezentują poziom nieprzeciętny i godny naśladowania. Formuła Konkursu jest otwarta, tzn. do Konkursu zapraszani są wszyscy przedsiębiorcy działających na terenie Polski w szeroko pojętej branży budowlanej, niezależnie od charakteru własności firmy, jej wielkości i liczby zatrudnionych pracowników. Kandydatów do Konkursu zgłaszać mogą podmioty gospodarcze, organizacje pozarządowe, związki zawodowe, a także instytucje państwowe i samorządowe oraz osoby prywatne, cieszące się autorytetem w środowisku budowlanym. Tytuł „Pracodawca Roku w Budownictwie" i statuetka przyznawane są w dwóch kategoriach: w grupie firm dużych zatrudniających ponad 250 pracowników oraz w grupie firm małych i średnich zatrudniających do 250 pracowników. Pełna lista nagrodzonych instytucji dostępna jest na stronie: www.pzpb.internetdsl.pl
Tegoroczne obchody Dnia Budowlanych, przypadającego na 29 września, uświetniło wręczenie nagród laureatom XXIV-XXV edycji konkursu Certyfikat Dewelopera oraz ogłoszenie wyników XII Edycji Konkursu „Pracodawca Roku 2008 w Budownictwie" – podaje Ministerstwo Infrastruktury.
Podczas uroczystości wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń wręczył odznaczenia państwowe i resortowe przyznane osobom zasłużonym dla polskiego budownictwa. Zwracając się do zebranych, przewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury Stanisław Żmijan stwierdził, że parlament aktywnie wspiera przedsiębiorców w ich działaniach biznesowych przyczyniających się do rozwoju gospodarczego kraju, wprowadzając zmiany w legislacji przede wszystkim w tych obszarach, na które wskazują samorządy zawodowe i organizacje pozarządowe. Jako przykład podał zakończone prace nad nowelizacjami ustaw o zamówieniach publicznych oraz partnerstwie publiczno-prywatnym. Przypomniał również, że w toku prac parlamentarnych znajduje się budząca wiele emocji i nadziei ustawa o planowaniu przestrzennym. Certyfikat Dewelopera przyznawany jest od 1999 r. Ideą tego wyróżnienia jest, aby służyło ono za wskazówkę i rekomendację dla banków, firm współpracujących z deweloperem i potencjalnych klientów, przy podejmowaniu decyzji o podpisaniu umowy z deweloperem. Jego ważność wynosi dwa lata, ale wyróżnienie to może być przedłużone na kolejne dwa, jak też zawieszone lub nawet cofnięte (w przypadku utraty przez dewelopera wiarygodności publicznej). Certyfikowane firmy są bowiem stale obserwowane i weryfikowane, aby dewelopera posiadającego certyfikat można było w trakcie całego czasu jego obowiązywania uznać za wiarygodnego. Działalność firmy, która uzyskała Certyfikat, zobowiązuje ją do przekazywania co pół roku bieżących informacji o aktualnej sytuacji finansowej, a także o wszystkich zdarzeniach mających wpływ na jej wiarygodność. Obecnie Certyfikat Dewelopera posiada 36 firm.
Konkurs „Pracodawca Roku 2008 w Budownictwie" służy wyłanianiu i promowaniu takich pracodawców, którzy zarządzając firmą profesjonalnie i rzetelnie, reprezentują poziom nieprzeciętny i godny naśladowania. Formuła Konkursu jest otwarta, tzn. do Konkursu zapraszani są wszyscy przedsiębiorcy działających na terenie Polski w szeroko pojętej branży budowlanej, niezależnie od charakteru własności firmy, jej wielkości i liczby zatrudnionych pracowników. Kandydatów do Konkursu zgłaszać mogą podmioty gospodarcze, organizacje pozarządowe, związki zawodowe, a także instytucje państwowe i samorządowe oraz osoby prywatne, cieszące się autorytetem w środowisku budowlanym. Tytuł „Pracodawca Roku w Budownictwie" i statuetka przyznawane są w dwóch kategoriach: w grupie firm dużych zatrudniających ponad 250 pracowników oraz w grupie firm małych i średnich zatrudniających do 250 pracowników. Pełna lista nagrodzonych instytucji dostępna jest na stronie: www.pzpb.internetdsl.pl
Według danych GUS-u w okresie styczeń-sierpień 2009 r. oddano do użytkowania 101 256 mieszkań, czyli o 6,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku. GUS zwraca uwagę na ograniczenie aktywności inwestorów w zakresie nowych inwestycji mieszkaniowych.
Od początku roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, a więc o 25,4 proc. mniej niż w podobnym okresie zeszłego roku. Zdecydowanie największy udział w oddawaniu nowych mieszkań mają indywidualni deweloperzy, którzy w okresie od początku roku do końca sierpnia 2009 oddali ponad 48 tys. lokali mieszkalnych. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku blisko o połowę spadła liczba mieszkań, których budowa dopiero została rozpoczęta. Zostało oddanych znacznie mniej mieszkań spółdzielczych (w porównaniu do roku poprzedniego w okresie styczeń-sierpień). Różnica wynosi aż 19 proc. na niekorzyść roku bieżącego.
W ciągu ostatnich miesięcy zanotowano wzrost liczby mieszkań oddawanych do użytkowania dla dziewięciu województw – w porównaniu z poprzednim rokiem. Na czele znajduje się województwo dolnośląskie (wzrost o 30,2 proc.), następne w kolejności są województwa: małopolskie (wzrost o 27 proc.) i mazowieckie (wzrost o 4,4 proc.). W pozostałych województwach oddano do użytkowania mniej mieszkań niż w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy ubiegłego roku.
Źródło: KRN.pl, 01.10.2009
Sierpień 2009: spadek liczby oddawanych mieszkań
Według danych GUS-u w okresie styczeń-sierpień 2009 r. oddano do użytkowania 101 256 mieszkań, czyli o 6,5 proc. więcej niż w ubiegłym roku. GUS zwraca uwagę na ograniczenie aktywności inwestorów w zakresie nowych inwestycji mieszkaniowych.
Od początku roku rozpoczęto budowę 94 511 mieszkań, a więc o 25,4 proc. mniej niż w podobnym okresie zeszłego roku. Zdecydowanie największy udział w oddawaniu nowych mieszkań mają indywidualni deweloperzy, którzy w okresie od początku roku do końca sierpnia 2009 oddali ponad 48 tys. lokali mieszkalnych. W porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku blisko o połowę spadła liczba mieszkań, których budowa dopiero została rozpoczęta. Zostało oddanych znacznie mniej mieszkań spółdzielczych (w porównaniu do roku poprzedniego w okresie styczeń-sierpień). Różnica wynosi aż 19 proc. na niekorzyść roku bieżącego.
W ciągu ostatnich miesięcy zanotowano wzrost liczby mieszkań oddawanych do użytkowania dla dziewięciu województw – w porównaniu z poprzednim rokiem. Na czele znajduje się województwo dolnośląskie (wzrost o 30,2 proc.), następne w kolejności są województwa: małopolskie (wzrost o 27 proc.) i mazowieckie (wzrost o 4,4 proc.). W pozostałych województwach oddano do użytkowania mniej mieszkań niż w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy ubiegłego roku.
Źródło: KRN.pl, 01.10.2009
Samorząd i biznes – coraz więcej wspólnych inwestycji?
Do sejmu trafił już projekt ustawy budżetowej na 2010 rok. Zakłada się w nim, że dochody państwa w przyszłym roku wyniosą niespełna 249 miliardów, a wydatki ponad 301 miliardów. Deficyt sięgnie więc 52,2 mld złotych. Niebezpiecznie zbliżamy się do drugiego progu ostrożnościowego, którego przekroczenie oznacza konieczność uruchomienia specjalnego programu mającego obniżyć relację kwoty państwowego długu publicznego do PKB, czyli jednym słowem mocne zaciskanie pasa. Przyjmuje się jednak, że dług publiczny nie powinien być wyższy 55 procent PKB. Niepewność co do przyszłej sytuacji na rynku powoduje szukanie oszczędności i wstrzymywanie się z wieloma projektami. Teraz nie można jednak dopuścić do przestoju w ważnych dla społeczeństwa przedsięwzięciach. Pogłębianie i tak już licznych zaniedbań w szeroko pojętej infrastrukturze może mieć katastrofalne skutki dla kraju. Musimy jak najwięcej budować!
Konfederacja Pracodawców Polskich, która miała swój udział w pracach nad nowym projektem ustawy o Partnerstwie Publiczno-Prywatnym, zwraca uwagę na wiele korzystnych zmian w nowej ustawie o PPP z dnia 19 grudnia 2008 roku.
Przede wszystkim zwiększony został katalog podmiotów publicznych, wprowadzono bardziej ogólne pojęcie definicji przedsięwzięcia, jak również zrezygnowano ze szczegółowego określania zakresu i treści umowy o Partnerstwie Publiczno – Prywatnym. Wcześniej inwestorów zniechęcała przede wszystkim biurokracja i skomplikowane procedury. Ministerstwo Gospodarki przewiduje, że wartość inwestycji, które mogą być zrealizowane w oparciu o przepisy nowej ustawy o Partnerstwie Publiczno – Prywatnym (PPP), sięga prawie 7 mld zł.
Zadań dużo, pieniędzy brak - to zjawisko charakterystyczne dla jednostek samorządu terytorialnego. Jaka jest na to rada? Połączenie sił. Nie od dziś wiadomo, że dobra współpraca przynosi dorodne owoce.
Przykładem współpracy realizowanej w formule PPP są Termy Warmińskie. Projekt zakłada budowę kompleksu basenów: krytych i otwartych, zasilanych wodami geotermalnymi oraz z miejskiego ujęcia wody. Głównym obiektem będzie budynek basenów krytych, obejmujący baseny do celów balneologicznych oraz baseny rekreacyjne wyposażone w różne atrakcje, jak np.: zjeżdżalnie, masaże, fontanny, wodospady, bicze wodne itp. Ponadto w tym budynku znajdą się: sauny, jacuzzi, groty solne, solaria, fitness, gabinety odnowy biologicznej, kręgielnia, punkt gastronomiczny oraz gabinety z innowacyjnymi formami rehabilitacji. Główny budynek będzie spełniał trzy funkcje: hotelową, kąpielowo-relaksującą oraz terapeutyczną i odnowy biologicznej. Taka inwestycja to bardzo dobry pomysł na promocję Lidzbarku Warmińskiego. Powinna również zachęcać inne jednostki do podejmowania inicjatyw. Potencjał gmin, powiatów czy województw jest ogromny. Trzeba tylko pomyśleć, czym można się wyróżnić.
Innym przykładem jest projekt w sektorze kolejowym realizowany przez spółkę Skarbu Państwa i prywatnego inwestora na zasadach joint venture. Przedmiotem umowy jest wybudowanie centrum biurowo - handlowego zintegrowanego z głównym dworcem kolejowym w Katowicach. Wygląd większości dworców kolejowych odstrasza podróżnych, tak więc ich przeobrażenia są bardzo pożądane.
Oby takich pomysłów było coraz więcej. Te powyższe dotyczą nieruchomości komercyjnych, może w niedalekiej przyszłości będziemy świadkami również wspólnych inwestycji mieszkaniowych. Samorządy gminne, na które nałożony został obowiązek zapewnienia lokali socjalnych i lokali zamiennych, a także zaspokajania potrzeb mieszkaniowych gospodarstw domowych o niskich dochodach, z powodu braku środków budżetowych bądź przeznaczania ich na inne cele bardzo często nie są w stanie wywiązać się z tego zadania publicznego.
Dobrze, że nareszcie pojawiły się pozytywne sygnały o realizacji inwestycji w ramach PPP. Najwyższa pora przekonać się do współpracy i rozwijać tę ideę w Polsce. Tym bardziej teraz, kiedy pieniędzy w państwowym i samorządowym portfelu będzie jeszcze mniej.
Małgorzata Kędzierska-Urbaniak Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Samorząd i biznes – coraz więcej wspólnych inwestycji?
Do sejmu trafił już projekt ustawy budżetowej na 2010 rok. Zakłada się w nim, że dochody państwa w przyszłym roku wyniosą niespełna 249 miliardów, a wydatki ponad 301 miliardów. Deficyt sięgnie więc 52,2 mld złotych. Niebezpiecznie zbliżamy się do drugiego progu ostrożnościowego, którego przekroczenie oznacza konieczność uruchomienia specjalnego programu mającego obniżyć relację kwoty państwowego długu publicznego do PKB, czyli jednym słowem mocne zaciskanie pasa. Przyjmuje się jednak, że dług publiczny nie powinien być wyższy 55 procent PKB. Niepewność co do przyszłej sytuacji na rynku powoduje szukanie oszczędności i wstrzymywanie się z wieloma projektami. Teraz nie można jednak dopuścić do przestoju w ważnych dla społeczeństwa przedsięwzięciach. Pogłębianie i tak już licznych zaniedbań w szeroko pojętej infrastrukturze może mieć katastrofalne skutki dla kraju. Musimy jak najwięcej budować!
Konfederacja Pracodawców Polskich, która miała swój udział w pracach nad nowym projektem ustawy o Partnerstwie Publiczno-Prywatnym, zwraca uwagę na wiele korzystnych zmian w nowej ustawie o PPP z dnia 19 grudnia 2008 roku.
Przede wszystkim zwiększony został katalog podmiotów publicznych, wprowadzono bardziej ogólne pojęcie definicji przedsięwzięcia, jak również zrezygnowano ze szczegółowego określania zakresu i treści umowy o Partnerstwie Publiczno – Prywatnym. Wcześniej inwestorów zniechęcała przede wszystkim biurokracja i skomplikowane procedury. Ministerstwo Gospodarki przewiduje, że wartość inwestycji, które mogą być zrealizowane w oparciu o przepisy nowej ustawy o Partnerstwie Publiczno – Prywatnym (PPP), sięga prawie 7 mld zł.
Zadań dużo, pieniędzy brak - to zjawisko charakterystyczne dla jednostek samorządu terytorialnego. Jaka jest na to rada? Połączenie sił. Nie od dziś wiadomo, że dobra współpraca przynosi dorodne owoce.
Przykładem współpracy realizowanej w formule PPP są Termy Warmińskie. Projekt zakłada budowę kompleksu basenów: krytych i otwartych, zasilanych wodami geotermalnymi oraz z miejskiego ujęcia wody. Głównym obiektem będzie budynek basenów krytych, obejmujący baseny do celów balneologicznych oraz baseny rekreacyjne wyposażone w różne atrakcje, jak np.: zjeżdżalnie, masaże, fontanny, wodospady, bicze wodne itp. Ponadto w tym budynku znajdą się: sauny, jacuzzi, groty solne, solaria, fitness, gabinety odnowy biologicznej, kręgielnia, punkt gastronomiczny oraz gabinety z innowacyjnymi formami rehabilitacji. Główny budynek będzie spełniał trzy funkcje: hotelową, kąpielowo-relaksującą oraz terapeutyczną i odnowy biologicznej. Taka inwestycja to bardzo dobry pomysł na promocję Lidzbarku Warmińskiego. Powinna również zachęcać inne jednostki do podejmowania inicjatyw. Potencjał gmin, powiatów czy województw jest ogromny. Trzeba tylko pomyśleć, czym można się wyróżnić.
Innym przykładem jest projekt w sektorze kolejowym realizowany przez spółkę Skarbu Państwa i prywatnego inwestora na zasadach joint venture. Przedmiotem umowy jest wybudowanie centrum biurowo - handlowego zintegrowanego z głównym dworcem kolejowym w Katowicach. Wygląd większości dworców kolejowych odstrasza podróżnych, tak więc ich przeobrażenia są bardzo pożądane.
Oby takich pomysłów było coraz więcej. Te powyższe dotyczą nieruchomości komercyjnych, może w niedalekiej przyszłości będziemy świadkami również wspólnych inwestycji mieszkaniowych. Samorządy gminne, na które nałożony został obowiązek zapewnienia lokali socjalnych i lokali zamiennych, a także zaspokajania potrzeb mieszkaniowych gospodarstw domowych o niskich dochodach, z powodu braku środków budżetowych bądź przeznaczania ich na inne cele bardzo często nie są w stanie wywiązać się z tego zadania publicznego.
Dobrze, że nareszcie pojawiły się pozytywne sygnały o realizacji inwestycji w ramach PPP. Najwyższa pora przekonać się do współpracy i rozwijać tę ideę w Polsce. Tym bardziej teraz, kiedy pieniędzy w państwowym i samorządowym portfelu będzie jeszcze mniej.
Małgorzata Kędzierska-Urbaniak Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
63% mieszkań dostępnych na kredyt z dopłatą
Warmińsko-mazurskie, lubuskie i podlaskie – w tych województwach najłatwiej kupić mieszkanie na kredyt z dopłatą. Prawie wszystkie wystawione obecnie na sprzedaż na rynku wtórnym mieszkania oferowane są po cenie niższej od limitów warunkujących skorzystanie z programu „Rodzina na swoim”. Najgorzej sytuacja wygląda w województwie pomorskim, gdzie zaledwie 24% mieszkań oferowanych jest po cenie umożliwiającej zaciągnięcie kredytu z dopłatą. Niewiele lepiej jest w województwach mazowieckim i lubelskim.
Od 1 października obowiązują nowe limity cen m.kw. umożliwiające zakup mieszkania na kredyt z dopłatą do odsetek. Expander - Niezależny Doradca Finansowy, opierając się na danych portalu szybko.pl sprawdził, ile mieszkań oferowanych obecnie do sprzedaży w poszczególnych miastach wojewódzkich i poza nimi, można kupić na kredyt z dopłatą. Pod uwagę wzięliśmy wystawione obecnie na sprzedaż mieszkania o powierzchni do 75 m.kw.
Największy wybór w Olsztynie Z analizy wynika, że sytuacja w poszczególnych regionach jest bardzo zróżnicowana. Zdecydowanie najłatwiej (kierując się wyłącznie kryterium ceny m.kw.) kupić mieszkanie na kredyt oferowany w ramach programu „Rodzina na swoim” w województwie warmińsko-mazurskim. Średnio ponad 98% oferowanych na rynku wtórnym mieszkań, wystawionych jest z ceną m.kw. niższą lub równą limitowi. Nie ma istotnych różnic między wskaźnikiem dostępności dla Olsztyna i pozostałych miejscowości tego województwa. Na drugim miejscu znajduje się województwo lubuskie, gdzie na kredyt z dopłatą można kupić średnio 96% oferowanych mieszkań. Co prawda w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze ten udział jest mniejszy o kilka punktów procentowych, ale rozbieżność między tymi miastami a pozostałymi w województwie nie jest znacząca. W Podlaskim na kredyt z dopłatą można kupić blisko 95% oferowanych mieszkań.
Na drugim biegunie mamy województwo pomorskie, gdzie limit ceny m.kw. bardzo odbiega od rzeczywistości lokalnego rynku. W efekcie zaledwie 24% mieszkań można kupić na kredyt dopłatą. Niewiele lepiej jest w województwie mazowieckim, gdzie ten odsetek wynosi 29%. W tym przypadku mamy dodatkowo dużą rozbieżność między stolicą (20,5%), a pozostałymi miejscowościami (36,4%).
Tylko 11% w Lublinie Miastem, w którym zakup mieszkania na kredyt z dopłatą jest zdecydowanie najtrudniejszy jest Lublin, gdzie warunki spełnia obecnie zaledwie 11% oferowanych lokali. N drugim miejscu jest Warszawa – 20,5%, na trzecim Kraków – 22%, a na kolejnych, z niewiele gorszymi wskaźnikami, Gdańsk i Szczecin.
Przeciętnie w całej Polsce 63% oferowanych mieszkań spełnia kryteria programu „Rodzina na swoim”. W rzeczywistości wskaźnik dostępności jest większy, gdyż ceny ofertowe są zwykle większe od cen, po których zamykane są transakcje.
Nowe limity cen obowiązujące w IV kw. są przeciętnie o 360 zł (7%) wyższe niż w III kw., co jest oczywiście dobrą wiadomością dla kredytobiorców. Trzeba jednak uwzględnić to, że ostatnie miesiące przyniosły kilkuprocentowy wzrost średniej ceny m.kw. w niektórych miastach, m.in. w Opolu, Toruniu, Sopocie, Katowicach i Łodzi. W Katowicach w ostatnich trzech miesiącach średnia cena wzrosła o 2,3%, a limit został podniesiony w IV kwartale tylko o 1,3%.
W największym stopniu podniesiony został w IV kwartale limit dla miejscowości mazowieckich (poza Warszawą) – aż o 1213 zł. Niewiele to jednak pomogło biorąc pod uwagę fakt, że kryteria cenowe programu „Rodzina na swoim” spełnia wciąż mniej niż jedna trzecia oferowanych mieszkań. W dwóch województwach – wielkopolskim i lubelskim – limity zostały obniżone.
Katarzyna Siwek Expander – Niezależny Doradca Finansowy
gk
63% mieszkań dostępnych na kredyt z dopłatą
Warmińsko-mazurskie, lubuskie i podlaskie – w tych województwach najłatwiej kupić mieszkanie na kredyt z dopłatą. Prawie wszystkie wystawione obecnie na sprzedaż na rynku wtórnym mieszkania oferowane są po cenie niższej od limitów warunkujących skorzystanie z programu „Rodzina na swoim”. Najgorzej sytuacja wygląda w województwie pomorskim, gdzie zaledwie 24% mieszkań oferowanych jest po cenie umożliwiającej zaciągnięcie kredytu z dopłatą. Niewiele lepiej jest w województwach mazowieckim i lubelskim.
Od 1 października obowiązują nowe limity cen m.kw. umożliwiające zakup mieszkania na kredyt z dopłatą do odsetek. Expander - Niezależny Doradca Finansowy, opierając się na danych portalu szybko.pl sprawdził, ile mieszkań oferowanych obecnie do sprzedaży w poszczególnych miastach wojewódzkich i poza nimi, można kupić na kredyt z dopłatą. Pod uwagę wzięliśmy wystawione obecnie na sprzedaż mieszkania o powierzchni do 75 m.kw.
Największy wybór w Olsztynie Z analizy wynika, że sytuacja w poszczególnych regionach jest bardzo zróżnicowana. Zdecydowanie najłatwiej (kierując się wyłącznie kryterium ceny m.kw.) kupić mieszkanie na kredyt oferowany w ramach programu „Rodzina na swoim” w województwie warmińsko-mazurskim. Średnio ponad 98% oferowanych na rynku wtórnym mieszkań, wystawionych jest z ceną m.kw. niższą lub równą limitowi. Nie ma istotnych różnic między wskaźnikiem dostępności dla Olsztyna i pozostałych miejscowości tego województwa. Na drugim miejscu znajduje się województwo lubuskie, gdzie na kredyt z dopłatą można kupić średnio 96% oferowanych mieszkań. Co prawda w Gorzowie Wielkopolskim i Zielonej Górze ten udział jest mniejszy o kilka punktów procentowych, ale rozbieżność między tymi miastami a pozostałymi w województwie nie jest znacząca. W Podlaskim na kredyt z dopłatą można kupić blisko 95% oferowanych mieszkań.
Na drugim biegunie mamy województwo pomorskie, gdzie limit ceny m.kw. bardzo odbiega od rzeczywistości lokalnego rynku. W efekcie zaledwie 24% mieszkań można kupić na kredyt dopłatą. Niewiele lepiej jest w województwie mazowieckim, gdzie ten odsetek wynosi 29%. W tym przypadku mamy dodatkowo dużą rozbieżność między stolicą (20,5%), a pozostałymi miejscowościami (36,4%).
Tylko 11% w Lublinie Miastem, w którym zakup mieszkania na kredyt z dopłatą jest zdecydowanie najtrudniejszy jest Lublin, gdzie warunki spełnia obecnie zaledwie 11% oferowanych lokali. N drugim miejscu jest Warszawa – 20,5%, na trzecim Kraków – 22%, a na kolejnych, z niewiele gorszymi wskaźnikami, Gdańsk i Szczecin.
Przeciętnie w całej Polsce 63% oferowanych mieszkań spełnia kryteria programu „Rodzina na swoim”. W rzeczywistości wskaźnik dostępności jest większy, gdyż ceny ofertowe są zwykle większe od cen, po których zamykane są transakcje.
Nowe limity cen obowiązujące w IV kw. są przeciętnie o 360 zł (7%) wyższe niż w III kw., co jest oczywiście dobrą wiadomością dla kredytobiorców. Trzeba jednak uwzględnić to, że ostatnie miesiące przyniosły kilkuprocentowy wzrost średniej ceny m.kw. w niektórych miastach, m.in. w Opolu, Toruniu, Sopocie, Katowicach i Łodzi. W Katowicach w ostatnich trzech miesiącach średnia cena wzrosła o 2,3%, a limit został podniesiony w IV kwartale tylko o 1,3%.
W największym stopniu podniesiony został w IV kwartale limit dla miejscowości mazowieckich (poza Warszawą) – aż o 1213 zł. Niewiele to jednak pomogło biorąc pod uwagę fakt, że kryteria cenowe programu „Rodzina na swoim” spełnia wciąż mniej niż jedna trzecia oferowanych mieszkań. W dwóch województwach – wielkopolskim i lubelskim – limity zostały obniżone.
Katarzyna Siwek Expander – Niezależny Doradca Finansowy
gk
Mieszkanie na dom zamienię – jesień 2009
Od 350 tys. złotych za segment w stanie surowym po 2 mln za wolnostojący dom wykończony drogimi materiałami. Deweloperzy stawiają na budownictwo jednorodzinne.
W porównaniu do oferty sprzed roku, na stołecznych targach nieruchomości liczba ofert domów jednorodzinnych (wliczając segmenty i bliźniaki) podwoiła się, a w porównaniu do stanu sprzed trzech lat (naszego pierwszego raportu w tym cyklu) jest nawet 10-krotnie bogatsza. O ile przed rokiem mówiliśmy o wyraźnym skręcie rynku mieszkaniowego w kierunku domów jednorodzinnych, to dziś możemy mówić o nowym dojrzałym trendzie – domy wypierają z rynku mieszkania. Przy czym bogactwo oferty nie wiąże się z liczbą budowanych domów, lecz raczej z liczbą realizowanych i planowanych inwestycji. Niektóre z nich dotyczą kilku domów (czasem dwóch lub trzech) w jednej lokalizacji, inne osiedla planowane są z myślą o setkach rodzin.
Jeśli chodzi o średnie ceny, to nie zmieniły się one istotnie w porównaniu do ubiegłorocznych czy wiosennych, lecz rozstrzał cenowy uległ poszerzeniu.
Z zebranych ofert wynika, że w ujęciu rok do roku przeciętna (mediana) cena metra kwadratowego oferowanych domów zanotowała stosunkowo niewielki spadek, o 2,43 proc., osiągając wartość 4960 zł (5083 zł przed rokiem). Jednocześnie mediana cen ofertowych domów stopniała o 1,24 proc., z 850 tys. zł do 839,5 tys. zł. Za te pieniądze można kupić dom o powierzchni użytkowej 169 mkw., czyli dokładnie tyle samo, co przed rokiem. Z większych zmian warto odnotować, że skurczyły się działki, na których domy są posadowione i mediana obniżyła się z 508 do 400 mkw.
Pomiędzy najniższą a najwyższą ceną metra kwadratowego powierzchni domu, oferowanego w standardzie deweloperskim, różnica jest spora. Cena waha się od 3000 do 8200 zł za mkw. W tym miejscu chcielibyśmy jednakże zaznaczyć, że nie uwzględniliśmy najdroższych, najbardziej prestiżowych ofert, zlokalizowanych m.in. w podwarszawskim Konstancinie, gdzie cena metra grubo przekraczała 10 tys. zł. Wyszliśmy bowiem z założenia, że klienci, których stać na wydanie ponad 2 mln zł za dom, często wolą go budować na własnej działce i wedle własnego (zwykle skrojonego na miarę) projektu, niż kupować od deweloperów.
Oczywiście ceny minimalne i maksymalne są wartościami skrajnymi, dlatego aby uzyskać obraz najbliższy rzeczywistości, odcinamy 25 proc. najlepszych i 25 proc. najgorszych ofert. Tym sposobem określamy w jakim przedziale cenowym mieści się środkowe 50 proc. ofert. W naszym przypadku jest to 4310-5651 zł (rok wcześniej 4439-5888 zł). Znalazły się w nim domy w cenie od 680 tys. zł do 1,08 mln zł (735-988 tys. zł przed rokiem), o wielkości od 145 do 204 mkw. (146-195 mkw.), na działkach o powierzchni od 253 do 600 mkw. (310-600 mkw.).
Zwraca uwagę coraz liczniejsza oferta o charakterze ekologicznym, i nie mamy tu na myśli domów wykonanych z bliżej nieokreślonej „ekologicznej technologii”, a stosowanie jak najbardziej konkretnych rozwiązań. Coraz częściej można się więc zetknąć z domami standardowo wyposażonymi w kolektory słoneczne czy rekuperatory (odzyskiwanie energii cieplnej z układu wentylacyjnego), ewentualnie opcjonalnymi pakietami ekologicznymi. Z jednej strony wpływ na rosnącą liczbę tego typu ofert ma z pewnością pewnego rodzaju moda, ale niewątpliwie równie istotne są także rosnące koszty utrzymania domów, w tym przede wszystkim ceny energii. Jak przekonuje jeden z producentów kolektorów słonecznych, oszczędności na kosztach energii wykorzystywanej do ogrzania domów i wody użytkowej, mogą sięgnąć nawet 60 proc. w skali roku.
Zawsze przy okazji omawiania cen domów rozważamy kwestię zamiany mieszkania na dom. Tym razem kupno domu o przeciętnej wielkości ok. 170 mkw. z działką ok. 400 mkw. to koszt rzędu 840 tys. zł. Aby sfinansować tę transakcję ze środków pozyskanych ze sprzedaży mieszkania, trzeba by dysponować lokalem o wielkości ok. 107 mkw. (licząc po cenie 7853 zł za mkw., czyli mediany cen transakcyjnych mieszkań w Warszawie, uzyskanych na podstawie analizy wniosków kredytowych składanych przez klientów za pośrednictwem Open Finance w sierpniu br.).
Rzecz jasna kupując gotowy dom od dewelopera płacimy mu pewną prowizję, bo ostateczna cena jest czymś więcej niż tylko zwykłą sumą kosztów materiałów i robocizny. Można więc spróbować nieco zaoszczędzić, biorąc sobie na głowę trochę więcej obowiązków, niż tylko sięganie do portfela. Opcje są dwie. Prostsza – kupujemy projekt domu i wynajmujemy mniejszą (w porównaniu z firmami deweloperskimi) firmę budowlaną, która zajmie się realizacją inwestycji w zakresie określanym „od A do Z”. Druga, trudniejsza, polega na przeobrażeniu się w prawdziwego szefa budowy i osobistym zarządzaniu nią, co oznacza samodzielne poszukiwania i zakupy materiałów oraz zatrudnianie ekip fachowców do wykonania poszczególnych etapów budowy (murarze, dekarze, elektrycy, hydraulicy, itd.).
W jednym i drugim przypadku trzeba jednak zacząć od zakupu działki, a ten koszt ma znaczący udział w koszcie całej inwestycji. Wszystko zależy oczywiście od lokalizacji, co generalnie sprowadza się do zasady: im dalej od centrum, tym taniej, która oczywiście nie zawsze się sprawdza, bo nie wszystkie kierunki są równie popularne. Przyjrzeliśmy się działkom w miejscowościach położonych odległości nie większej niż 30 km od centrum Warszawy. I przykładowo w Lesznowoli (pow. piaseczyński), średnia cena metra oferowanych działek budowlanych o powierzchni do 1000 mkw., jakie znaleźliśmy w serwisie Oferty.net, wynosi 500 zł. W Józefowie (pow. otwocki) to 670 zł; w Halinowie (pow. miński) – 280 zł; w Zielonce (pow. wołomiński) – 540 zł, w Legionowie (pow. legionowski) – 370 zł; w Starych Babicach (pow. warszawski zachodni) – 610 zł. Zatem – posługując się oczywiście tylko cenami średnimi – przy zakupie działki budowlanej w okolicach Warszawy trzeba się nastawić na wydatek rzędu 300-600 zł za metr kwadratowy.
Na początku roku przeciętny koszt wybudowania metra kwadratowego domu z firmą „od A do Z” szacowaliśmy na ok. 2200-2700 zł (w standardzie deweloperskim). Obecnie podtrzymujemy te szacunki, mimo że na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy (dane za cennikami PSB) potaniały silikaty (o ok. 10 proc.), materiały izolacji termicznej (ponad 4 proc.), płyty karton-gipsowe (ponad 10 proc.), gazobeton (blisko 10 proc.). Niemal nie zmieniły się jednak ceny drewna i materiałów drewnopochodnych, chemii budowlanej, stolarki otworowej, cegieł oraz pokryć i folii dachowych. Znacząco, bo o blisko 30 proc., podrożały narzędzia i sprzęt budowlany.
Policzmy teraz wszystko razem: za działkę o powierzchni 600 mkw. płacimy 270 tys. zł (po 450 zł/mkw.), zaś postawienie domu o powierzchni 170 mkw. to koszt ok. 370-460 tys. zł. W sumie daje to ok. 640-730 tys. zł. W porównaniu z ofertą deweloperów można więc zaoszczędzić grubo ponad 100 tys. zł, które mogą posłużyć do częściowego przynajmniej wykończenia domu.
Warto podkreślić, że na targach bogatszą niż dotąd ofertę przedstawiły firmy wykonawcze stawiające przede wszystkim na lekkie konstrukcje szkieletowe. Dom w takim standardzie (lub zbudowany z bali) można wykonać w ciągu trzech miesięcy licząc z ułożeniem podłóg, urządzeniem łazienek czy kuchni. Ma to duże znaczenie dla obydwu stron transakcji – kupujący może szybciej wprowadzić się do nowego domu (budowa technologią tradycyjną może trwać nawet o rok dłużej, a nie brak opinii, że domy w stanie surowym powinny „odstać” dwa lata przed wykonaniem dalszych prac), wykonawca szybciej wystawić fakturę. Najprostsze projekty (na płycie fundamentowej, dach dwuspadowy) można zbudować za 2,5 tys. złotych brutto za metr powierzchni użytkowej. Wadą tego rodzaju rozwiązań jest szybkie wychładzanie i nagrzewanie się domów (w porównaniu do murowanych). Laikowi będzie też niezwykle trudno zbudować taki dom metodą gospodarczą – domy w tej konstrukcji powstają na ogół w fabrykach (elementy prefabrykowane) i są później przywożone na miejsce, gdzie są montowane. Technologia skazuje więc inwestora na wybór firmy dysponującej odpowiednim zapleczem.
W przypadku technologii tradycyjnej nie ma takiego obowiązku, co więcej budowę można rozłożyć na większą liczbę etapów (w zależności od własnych zasobów gotówkowych, okresu oczekiwania na ekipy budowlane, warunki pogodowe etc.). A przede wszystkim można sporo zaoszczędzić kupując materiały budowlane bezpośrednio od producentów (z pominięciem pośredników).
Decydując się na samodzielne koordynowanie budowy i zrezygnowanie z usług firmy pozwala dodatkowo zaoszczędzić nawet 10 proc. Jest to o tyle istotne, że oszczędności idą w dziesiątki tysięcy złotych, a więc kwoty często przewyższające zdolności inwestorów do ich odłożenia w ciągu roku czy dwóch. Nadal więc samodzielna budowa domu jest najtańszą opcją, pozwalającą zaoszczędzić w porównaniu do ofert deweloperów nawet 200 tys. zł. Dla większości jest to wysiłek wart podjęcia.
W naszym przykładzie cenę moglibyśmy zatem zbić do ok. 600-680 tys. zł. Trzeba pamiętać też o tym, że ten sposób budowy domu – choć z całą pewnością najtańszy – jest bardzo absorbujący. Trzeba się liczyć z tym, że przez kilkanaście miesięcy będzie nam to pochłaniało większość wolnego (i nie tylko) czasu. Budowa domu metodą gospodarczą ma też tę dodatkową zaletę, że pozwala skorzystać z ulg podatkowych. Zostały one co prawda znacząco okrojone, ale ze zwrotu VAT za materiały budowlane można uzyskać nawet 33,5 tys. zł, co w przypadku domu o powierzchni 170 mkw., pozwala zbić jego cenę o kolejne 200 zł za metr kwadratowy. Ostatecznie dochodzimy więc do kwot rzędu 570-650 tys. zł, a to w Warszawie stanowi równowartość mieszkania o wielkości 72-83 mkw.
Powyższe dane i obliczenia dotyczą Warszawy i okolic. W innych miastach zazwyczaj niższe są ceny mieszkań, ale jednocześnie niższe też są ceny ziemi czy robocizny. Trudno jednoznacznie orzec, że zachodzą tam podobne relacje cen co w stolicy, bo każdy lokalny rynek nieruchomości ma swoje specyficzne uwarunkowania i do pewnego stopnia rządzi się własnymi prawami. Może się więc okazać, że na zamianie mieszkania na dom w jednym mieście można zyskać względnie więcej niż na podobnej operacji w innym. Dlatego każdorazowo wymaga to oddzielnej, dokładnej kalkulacji kosztów.
... tabela z wybranymi ofertami domów w załączniku
Emil Szweda, Bernard Waszczyk Open Finance
gk
Mieszkanie na dom zamienię – jesień 2009
Od 350 tys. złotych za segment w stanie surowym po 2 mln za wolnostojący dom wykończony drogimi materiałami. Deweloperzy stawiają na budownictwo jednorodzinne.
W porównaniu do oferty sprzed roku, na stołecznych targach nieruchomości liczba ofert domów jednorodzinnych (wliczając segmenty i bliźniaki) podwoiła się, a w porównaniu do stanu sprzed trzech lat (naszego pierwszego raportu w tym cyklu) jest nawet 10-krotnie bogatsza. O ile przed rokiem mówiliśmy o wyraźnym skręcie rynku mieszkaniowego w kierunku domów jednorodzinnych, to dziś możemy mówić o nowym dojrzałym trendzie – domy wypierają z rynku mieszkania. Przy czym bogactwo oferty nie wiąże się z liczbą budowanych domów, lecz raczej z liczbą realizowanych i planowanych inwestycji. Niektóre z nich dotyczą kilku domów (czasem dwóch lub trzech) w jednej lokalizacji, inne osiedla planowane są z myślą o setkach rodzin.
Jeśli chodzi o średnie ceny, to nie zmieniły się one istotnie w porównaniu do ubiegłorocznych czy wiosennych, lecz rozstrzał cenowy uległ poszerzeniu.
Z zebranych ofert wynika, że w ujęciu rok do roku przeciętna (mediana) cena metra kwadratowego oferowanych domów zanotowała stosunkowo niewielki spadek, o 2,43 proc., osiągając wartość 4960 zł (5083 zł przed rokiem). Jednocześnie mediana cen ofertowych domów stopniała o 1,24 proc., z 850 tys. zł do 839,5 tys. zł. Za te pieniądze można kupić dom o powierzchni użytkowej 169 mkw., czyli dokładnie tyle samo, co przed rokiem. Z większych zmian warto odnotować, że skurczyły się działki, na których domy są posadowione i mediana obniżyła się z 508 do 400 mkw.
Pomiędzy najniższą a najwyższą ceną metra kwadratowego powierzchni domu, oferowanego w standardzie deweloperskim, różnica jest spora. Cena waha się od 3000 do 8200 zł za mkw. W tym miejscu chcielibyśmy jednakże zaznaczyć, że nie uwzględniliśmy najdroższych, najbardziej prestiżowych ofert, zlokalizowanych m.in. w podwarszawskim Konstancinie, gdzie cena metra grubo przekraczała 10 tys. zł. Wyszliśmy bowiem z założenia, że klienci, których stać na wydanie ponad 2 mln zł za dom, często wolą go budować na własnej działce i wedle własnego (zwykle skrojonego na miarę) projektu, niż kupować od deweloperów.
Oczywiście ceny minimalne i maksymalne są wartościami skrajnymi, dlatego aby uzyskać obraz najbliższy rzeczywistości, odcinamy 25 proc. najlepszych i 25 proc. najgorszych ofert. Tym sposobem określamy w jakim przedziale cenowym mieści się środkowe 50 proc. ofert. W naszym przypadku jest to 4310-5651 zł (rok wcześniej 4439-5888 zł). Znalazły się w nim domy w cenie od 680 tys. zł do 1,08 mln zł (735-988 tys. zł przed rokiem), o wielkości od 145 do 204 mkw. (146-195 mkw.), na działkach o powierzchni od 253 do 600 mkw. (310-600 mkw.).
Zwraca uwagę coraz liczniejsza oferta o charakterze ekologicznym, i nie mamy tu na myśli domów wykonanych z bliżej nieokreślonej „ekologicznej technologii”, a stosowanie jak najbardziej konkretnych rozwiązań. Coraz częściej można się więc zetknąć z domami standardowo wyposażonymi w kolektory słoneczne czy rekuperatory (odzyskiwanie energii cieplnej z układu wentylacyjnego), ewentualnie opcjonalnymi pakietami ekologicznymi. Z jednej strony wpływ na rosnącą liczbę tego typu ofert ma z pewnością pewnego rodzaju moda, ale niewątpliwie równie istotne są także rosnące koszty utrzymania domów, w tym przede wszystkim ceny energii. Jak przekonuje jeden z producentów kolektorów słonecznych, oszczędności na kosztach energii wykorzystywanej do ogrzania domów i wody użytkowej, mogą sięgnąć nawet 60 proc. w skali roku.
Zawsze przy okazji omawiania cen domów rozważamy kwestię zamiany mieszkania na dom. Tym razem kupno domu o przeciętnej wielkości ok. 170 mkw. z działką ok. 400 mkw. to koszt rzędu 840 tys. zł. Aby sfinansować tę transakcję ze środków pozyskanych ze sprzedaży mieszkania, trzeba by dysponować lokalem o wielkości ok. 107 mkw. (licząc po cenie 7853 zł za mkw., czyli mediany cen transakcyjnych mieszkań w Warszawie, uzyskanych na podstawie analizy wniosków kredytowych składanych przez klientów za pośrednictwem Open Finance w sierpniu br.).
Rzecz jasna kupując gotowy dom od dewelopera płacimy mu pewną prowizję, bo ostateczna cena jest czymś więcej niż tylko zwykłą sumą kosztów materiałów i robocizny. Można więc spróbować nieco zaoszczędzić, biorąc sobie na głowę trochę więcej obowiązków, niż tylko sięganie do portfela. Opcje są dwie. Prostsza – kupujemy projekt domu i wynajmujemy mniejszą (w porównaniu z firmami deweloperskimi) firmę budowlaną, która zajmie się realizacją inwestycji w zakresie określanym „od A do Z”. Druga, trudniejsza, polega na przeobrażeniu się w prawdziwego szefa budowy i osobistym zarządzaniu nią, co oznacza samodzielne poszukiwania i zakupy materiałów oraz zatrudnianie ekip fachowców do wykonania poszczególnych etapów budowy (murarze, dekarze, elektrycy, hydraulicy, itd.).
W jednym i drugim przypadku trzeba jednak zacząć od zakupu działki, a ten koszt ma znaczący udział w koszcie całej inwestycji. Wszystko zależy oczywiście od lokalizacji, co generalnie sprowadza się do zasady: im dalej od centrum, tym taniej, która oczywiście nie zawsze się sprawdza, bo nie wszystkie kierunki są równie popularne. Przyjrzeliśmy się działkom w miejscowościach położonych odległości nie większej niż 30 km od centrum Warszawy. I przykładowo w Lesznowoli (pow. piaseczyński), średnia cena metra oferowanych działek budowlanych o powierzchni do 1000 mkw., jakie znaleźliśmy w serwisie Oferty.net, wynosi 500 zł. W Józefowie (pow. otwocki) to 670 zł; w Halinowie (pow. miński) – 280 zł; w Zielonce (pow. wołomiński) – 540 zł, w Legionowie (pow. legionowski) – 370 zł; w Starych Babicach (pow. warszawski zachodni) – 610 zł. Zatem – posługując się oczywiście tylko cenami średnimi – przy zakupie działki budowlanej w okolicach Warszawy trzeba się nastawić na wydatek rzędu 300-600 zł za metr kwadratowy.
Na początku roku przeciętny koszt wybudowania metra kwadratowego domu z firmą „od A do Z” szacowaliśmy na ok. 2200-2700 zł (w standardzie deweloperskim). Obecnie podtrzymujemy te szacunki, mimo że na przestrzeni ostatnich sześciu miesięcy (dane za cennikami PSB) potaniały silikaty (o ok. 10 proc.), materiały izolacji termicznej (ponad 4 proc.), płyty karton-gipsowe (ponad 10 proc.), gazobeton (blisko 10 proc.). Niemal nie zmieniły się jednak ceny drewna i materiałów drewnopochodnych, chemii budowlanej, stolarki otworowej, cegieł oraz pokryć i folii dachowych. Znacząco, bo o blisko 30 proc., podrożały narzędzia i sprzęt budowlany.
Policzmy teraz wszystko razem: za działkę o powierzchni 600 mkw. płacimy 270 tys. zł (po 450 zł/mkw.), zaś postawienie domu o powierzchni 170 mkw. to koszt ok. 370-460 tys. zł. W sumie daje to ok. 640-730 tys. zł. W porównaniu z ofertą deweloperów można więc zaoszczędzić grubo ponad 100 tys. zł, które mogą posłużyć do częściowego przynajmniej wykończenia domu.
Warto podkreślić, że na targach bogatszą niż dotąd ofertę przedstawiły firmy wykonawcze stawiające przede wszystkim na lekkie konstrukcje szkieletowe. Dom w takim standardzie (lub zbudowany z bali) można wykonać w ciągu trzech miesięcy licząc z ułożeniem podłóg, urządzeniem łazienek czy kuchni. Ma to duże znaczenie dla obydwu stron transakcji – kupujący może szybciej wprowadzić się do nowego domu (budowa technologią tradycyjną może trwać nawet o rok dłużej, a nie brak opinii, że domy w stanie surowym powinny „odstać” dwa lata przed wykonaniem dalszych prac), wykonawca szybciej wystawić fakturę. Najprostsze projekty (na płycie fundamentowej, dach dwuspadowy) można zbudować za 2,5 tys. złotych brutto za metr powierzchni użytkowej. Wadą tego rodzaju rozwiązań jest szybkie wychładzanie i nagrzewanie się domów (w porównaniu do murowanych). Laikowi będzie też niezwykle trudno zbudować taki dom metodą gospodarczą – domy w tej konstrukcji powstają na ogół w fabrykach (elementy prefabrykowane) i są później przywożone na miejsce, gdzie są montowane. Technologia skazuje więc inwestora na wybór firmy dysponującej odpowiednim zapleczem.
W przypadku technologii tradycyjnej nie ma takiego obowiązku, co więcej budowę można rozłożyć na większą liczbę etapów (w zależności od własnych zasobów gotówkowych, okresu oczekiwania na ekipy budowlane, warunki pogodowe etc.). A przede wszystkim można sporo zaoszczędzić kupując materiały budowlane bezpośrednio od producentów (z pominięciem pośredników).
Decydując się na samodzielne koordynowanie budowy i zrezygnowanie z usług firmy pozwala dodatkowo zaoszczędzić nawet 10 proc. Jest to o tyle istotne, że oszczędności idą w dziesiątki tysięcy złotych, a więc kwoty często przewyższające zdolności inwestorów do ich odłożenia w ciągu roku czy dwóch. Nadal więc samodzielna budowa domu jest najtańszą opcją, pozwalającą zaoszczędzić w porównaniu do ofert deweloperów nawet 200 tys. zł. Dla większości jest to wysiłek wart podjęcia.
W naszym przykładzie cenę moglibyśmy zatem zbić do ok. 600-680 tys. zł. Trzeba pamiętać też o tym, że ten sposób budowy domu – choć z całą pewnością najtańszy – jest bardzo absorbujący. Trzeba się liczyć z tym, że przez kilkanaście miesięcy będzie nam to pochłaniało większość wolnego (i nie tylko) czasu. Budowa domu metodą gospodarczą ma też tę dodatkową zaletę, że pozwala skorzystać z ulg podatkowych. Zostały one co prawda znacząco okrojone, ale ze zwrotu VAT za materiały budowlane można uzyskać nawet 33,5 tys. zł, co w przypadku domu o powierzchni 170 mkw., pozwala zbić jego cenę o kolejne 200 zł za metr kwadratowy. Ostatecznie dochodzimy więc do kwot rzędu 570-650 tys. zł, a to w Warszawie stanowi równowartość mieszkania o wielkości 72-83 mkw.
Powyższe dane i obliczenia dotyczą Warszawy i okolic. W innych miastach zazwyczaj niższe są ceny mieszkań, ale jednocześnie niższe też są ceny ziemi czy robocizny. Trudno jednoznacznie orzec, że zachodzą tam podobne relacje cen co w stolicy, bo każdy lokalny rynek nieruchomości ma swoje specyficzne uwarunkowania i do pewnego stopnia rządzi się własnymi prawami. Może się więc okazać, że na zamianie mieszkania na dom w jednym mieście można zyskać względnie więcej niż na podobnej operacji w innym. Dlatego każdorazowo wymaga to oddzielnej, dokładnej kalkulacji kosztów.
... tabela z wybranymi ofertami domów w załączniku
Emil Szweda, Bernard Waszczyk Open Finance
gk
Pierwsze soft lofty na Śląsku
Mimo że moda na lofty na Śląsku kręci się coraz bardziej, inwestorzy kuszą już kolejną ich odmianą. Soft lofty, czyli „delikatne” lofty, które przywędrowały na Śląsk z USA, łączą w sobie industrialny, surowy charakter przemysłowego budynku z elementami dalekimi od fabrycznych klimatów. Szafranowe domy - pierwsza tego typu inwestycja mieszkaniowa na Śląsku powstała właśnie w centrum Gliwic, przy ulicy Kozielskiej. Liczące sobie 9 lokali mieszkalnych osiedle jest dopiero drugą tego typu inwestycją w Polsce.
Pierwszy na Śląsku Tytanocynk na elewacji, połączony z afrykańskim drewnem badi i litą sosną, ciepła kolorystyka kontrastująca z zimnymi metalowymi elementami wykończeniowymi, do tego typowo loftowe, otwarte przestrzenie i industrialny charakter wnętrza, tak nietypowe i kontrastujące ze sobą elementy składają się na jedno z najciekawszych osiedli powstałych w Gliwicach. Nowoczesne i wyróżniające się na tle innych inwestycji w mieście i na Śląsku osiedle, stanęło przy ulicy Kozielskiej.
W sumie na osiedlu o powierzchni 3000 m kw. znajdują się dwa ciągi trzykondygnacyjnych soft loftów, z których jeden liczy sobie 3 lokale, drugi 6 lokali. Prawdziwą gratką są soft lofty III i II poziomowe z obszernymi tarasami i przeszkleniami od strony ogrodu, a także zamkniętymi z trzech stron balkonami, które można zaadaptować na ogród zimowy. Jak zapewnia deweloper, inwestycja w Gliwicach powstała z myślą o ludziach, którzy znudzeni są standardową ofertą śląskich deweloperów. - Szafranowe Domy to złoty środek pomiędzy zimnym charakterem loftu i ciepłem domu. Z jednej strony budynki zachowują surowy klimat, charakterystyczny dla budynków industrialnych, jak widoczne elementy instalacyjne, metalowe powierzchnie, otwarte przestrzenie, z drugiej strony zależało nam na stworzeniu kontrastu, przełamaniu tej surowości. Stąd obok tytanocynku, w soft lofcie znajdziemy sosnę, badi i elewację w kolorze kości słoniowej – mówi Michał Bacia współinwestor z gliwickiej firmy deweloperskiej Szafranowe Domy. - To, co również wyróżnia inwestycje tego typu to, że soft lofty budowane są od podstaw – dodaje.
Skandynawska kubatura śląskiego soft loftu Soft lofty mają smukłą, trzykondygnacyjna bryłę z częściowo płaskim dachem. Całość projektu stworzona w pracowni arch. Lecha Wojtasa inspirowana jest architekturą holenderską i fińską. Plan osiedla z kolei optymalnie sytuuje wszystkie budynki względem stron świata eksponując je w kierunku południowo zachodnim. Sprawia to, że wnętrza lokali są naturalnie doświetlone przez cały dzień.
Lokale, znajdujące się obecnie w ofercie dewelopera mają powierzchnie ok. 120 m2 kw.. Każdy z lokali daje przyszłym mieszkańcom możliwość dowolnej aranżacji i przesuwania ścian. – Przyszli mieszkańcy maja pełną dowolność w aranżacji swojego soft loftu. Konstrukcja została tak pomyślana, żeby można było dowolnie łączyć pomieszczenia. Można na przykład na piętrze przygotować dwie duże sypialnie, lub sypialnię z pokojem kąpielowym, lub otwartą przestrzeń na bibliotekę z ogrodem zimowym. Tworząc soft lofty wzorowaliśmy się na wnętrzach skandynawskich, gdzie każdy metr kwadratowy powierzchni budynku jest rozsądnie wykorzystany – tłumaczy Magdalena Bacia wspólniczka w Szafranowych domach, odpowiedzialna za stronę wizualną inwestycji.
Materiały do budowy zostały dobrane przede wszystkim pod kątem zdrowia przyszłych mieszkańców. Stąd też wybór padł na materiały w 100% naturalne, jak drewno i tytanocynk, a także materiały hipoalergiczne. Ściany z kolei zbudowane są z oddychających cegieł.
Jak zapewnia inwestor, każdy z lokali został tak pomyślany, żeby zapewnić mieszkańcom intymność. - Budynki na osiedlu są położone od siebie w odległości 25 metrów. Nie ma także opcji zaglądania w okna sąsiadom obok. Dzięki wysuwanemu układowi poszczególnych segmentów soft loftów, możemy być pewni swojej prywatności – dodaje.
Dzielnica z potencjałem Nie bez znaczenia jest także położenie samych budynków. Na miejsce swojej inwestycji deweloper wybrał Stare Gliwice, dzielnicę miasta położoną zaledwie 10 minut drogi od gliwickiego rynku. Dzielnicę, która wciągu ostatnich lat przeżywa prawdziwy boom mieszkaniowy. Obecnie powstają tam aż 4 osiedla.
Mimo dynamicznego rozwoju Stare Gliwice wciąż cechuje spokój i cisza. Dominuje zabudowa rezydencjalna. Dzielnica ma klimat podmiejski. To również ma wyróżniać soft loft od tradycyjnego loftu. – Sąsiedztwem loftów powstałych na Śląsku zwykle są tradycyjnie tereny przemysłowe, z soft jest zupełnie inaczej. Tutaj zamiast widoku na komin, jest szeroka panorama na łąki, dlatego jest to inwestycja dla tych, którzy chcą połączyć surowość i nowoczesność, z ciszą i spokojem – mówi Michał Bacia.
W okolicy Szafranowych domów nie ma także problemu z infrastrukturą. Niecały kilometr od soft loftów znajduje się centrum handlowe, w pobliżu są także uczelnie, przychodnie lekarskie, restauracje, a także fitness i siłownia.
Soft loft – z myślą o singlu i artyście To połączenie lokalizacji i unikatowość inwestycji w regionie sprawia, ze lokalami interesują się w dużej mierze single i młode małżeństwa, osoby często prowadzący własne firmy, a także artyści. – Klient, który przychodzi na osiedle soft loftów jest bardzo wymagający. To ktoś, kto od mieszkania w bliźniaku czy bloku woli wnętrze surowe, designerskie, z otwartą przestrzenią, niepowtarzalne. Ten klient wymaga, żeby produkt mu oferowany był w 100% niepowtarzalny – mówi Michał Bacia.
Żeby sprostać tym wymaganiom, deweloper zdecydował się m.in. na ograniczenie liczby soft loftów do 9. – Soft loft, tak samo jak loft z reguły ma być miejscem wyjątkowym. Nie chcieliśmy tworzyć rzędu podobnych do siebie lokali – mówi. Obecnie w ofercie Szafranowych domów znajdują się 3 soft lofty. 6 deweloper sprzedał już na etapie budowy. Ceny lokali zaczynają się od 550 tys. złotych.
Szafranowe domy s.j.
gk
Pierwsze soft lofty na Śląsku
Mimo że moda na lofty na Śląsku kręci się coraz bardziej, inwestorzy kuszą już kolejną ich odmianą. Soft lofty, czyli „delikatne” lofty, które przywędrowały na Śląsk z USA, łączą w sobie industrialny, surowy charakter przemysłowego budynku z elementami dalekimi od fabrycznych klimatów. Szafranowe domy - pierwsza tego typu inwestycja mieszkaniowa na Śląsku powstała właśnie w centrum Gliwic, przy ulicy Kozielskiej. Liczące sobie 9 lokali mieszkalnych osiedle jest dopiero drugą tego typu inwestycją w Polsce.
Pierwszy na Śląsku Tytanocynk na elewacji, połączony z afrykańskim drewnem badi i litą sosną, ciepła kolorystyka kontrastująca z zimnymi metalowymi elementami wykończeniowymi, do tego typowo loftowe, otwarte przestrzenie i industrialny charakter wnętrza, tak nietypowe i kontrastujące ze sobą elementy składają się na jedno z najciekawszych osiedli powstałych w Gliwicach. Nowoczesne i wyróżniające się na tle innych inwestycji w mieście i na Śląsku osiedle, stanęło przy ulicy Kozielskiej.
W sumie na osiedlu o powierzchni 3000 m kw. znajdują się dwa ciągi trzykondygnacyjnych soft loftów, z których jeden liczy sobie 3 lokale, drugi 6 lokali. Prawdziwą gratką są soft lofty III i II poziomowe z obszernymi tarasami i przeszkleniami od strony ogrodu, a także zamkniętymi z trzech stron balkonami, które można zaadaptować na ogród zimowy. Jak zapewnia deweloper, inwestycja w Gliwicach powstała z myślą o ludziach, którzy znudzeni są standardową ofertą śląskich deweloperów. - Szafranowe Domy to złoty środek pomiędzy zimnym charakterem loftu i ciepłem domu. Z jednej strony budynki zachowują surowy klimat, charakterystyczny dla budynków industrialnych, jak widoczne elementy instalacyjne, metalowe powierzchnie, otwarte przestrzenie, z drugiej strony zależało nam na stworzeniu kontrastu, przełamaniu tej surowości. Stąd obok tytanocynku, w soft lofcie znajdziemy sosnę, badi i elewację w kolorze kości słoniowej – mówi Michał Bacia współinwestor z gliwickiej firmy deweloperskiej Szafranowe Domy. - To, co również wyróżnia inwestycje tego typu to, że soft lofty budowane są od podstaw – dodaje.
Skandynawska kubatura śląskiego soft loftu Soft lofty mają smukłą, trzykondygnacyjna bryłę z częściowo płaskim dachem. Całość projektu stworzona w pracowni arch. Lecha Wojtasa inspirowana jest architekturą holenderską i fińską. Plan osiedla z kolei optymalnie sytuuje wszystkie budynki względem stron świata eksponując je w kierunku południowo zachodnim. Sprawia to, że wnętrza lokali są naturalnie doświetlone przez cały dzień.
Lokale, znajdujące się obecnie w ofercie dewelopera mają powierzchnie ok. 120 m2 kw.. Każdy z lokali daje przyszłym mieszkańcom możliwość dowolnej aranżacji i przesuwania ścian. – Przyszli mieszkańcy maja pełną dowolność w aranżacji swojego soft loftu. Konstrukcja została tak pomyślana, żeby można było dowolnie łączyć pomieszczenia. Można na przykład na piętrze przygotować dwie duże sypialnie, lub sypialnię z pokojem kąpielowym, lub otwartą przestrzeń na bibliotekę z ogrodem zimowym. Tworząc soft lofty wzorowaliśmy się na wnętrzach skandynawskich, gdzie każdy metr kwadratowy powierzchni budynku jest rozsądnie wykorzystany – tłumaczy Magdalena Bacia wspólniczka w Szafranowych domach, odpowiedzialna za stronę wizualną inwestycji.
Materiały do budowy zostały dobrane przede wszystkim pod kątem zdrowia przyszłych mieszkańców. Stąd też wybór padł na materiały w 100% naturalne, jak drewno i tytanocynk, a także materiały hipoalergiczne. Ściany z kolei zbudowane są z oddychających cegieł.
Jak zapewnia inwestor, każdy z lokali został tak pomyślany, żeby zapewnić mieszkańcom intymność. - Budynki na osiedlu są położone od siebie w odległości 25 metrów. Nie ma także opcji zaglądania w okna sąsiadom obok. Dzięki wysuwanemu układowi poszczególnych segmentów soft loftów, możemy być pewni swojej prywatności – dodaje.
Dzielnica z potencjałem Nie bez znaczenia jest także położenie samych budynków. Na miejsce swojej inwestycji deweloper wybrał Stare Gliwice, dzielnicę miasta położoną zaledwie 10 minut drogi od gliwickiego rynku. Dzielnicę, która wciągu ostatnich lat przeżywa prawdziwy boom mieszkaniowy. Obecnie powstają tam aż 4 osiedla.
Mimo dynamicznego rozwoju Stare Gliwice wciąż cechuje spokój i cisza. Dominuje zabudowa rezydencjalna. Dzielnica ma klimat podmiejski. To również ma wyróżniać soft loft od tradycyjnego loftu. – Sąsiedztwem loftów powstałych na Śląsku zwykle są tradycyjnie tereny przemysłowe, z soft jest zupełnie inaczej. Tutaj zamiast widoku na komin, jest szeroka panorama na łąki, dlatego jest to inwestycja dla tych, którzy chcą połączyć surowość i nowoczesność, z ciszą i spokojem – mówi Michał Bacia.
W okolicy Szafranowych domów nie ma także problemu z infrastrukturą. Niecały kilometr od soft loftów znajduje się centrum handlowe, w pobliżu są także uczelnie, przychodnie lekarskie, restauracje, a także fitness i siłownia.
Soft loft – z myślą o singlu i artyście To połączenie lokalizacji i unikatowość inwestycji w regionie sprawia, ze lokalami interesują się w dużej mierze single i młode małżeństwa, osoby często prowadzący własne firmy, a także artyści. – Klient, który przychodzi na osiedle soft loftów jest bardzo wymagający. To ktoś, kto od mieszkania w bliźniaku czy bloku woli wnętrze surowe, designerskie, z otwartą przestrzenią, niepowtarzalne. Ten klient wymaga, żeby produkt mu oferowany był w 100% niepowtarzalny – mówi Michał Bacia.
Żeby sprostać tym wymaganiom, deweloper zdecydował się m.in. na ograniczenie liczby soft loftów do 9. – Soft loft, tak samo jak loft z reguły ma być miejscem wyjątkowym. Nie chcieliśmy tworzyć rzędu podobnych do siebie lokali – mówi. Obecnie w ofercie Szafranowych domów znajdują się 3 soft lofty. 6 deweloper sprzedał już na etapie budowy. Ceny lokali zaczynają się od 550 tys. złotych.
Szafranowe domy s.j.
gk
BANKI: Od października rosną limity kredytów z dopłatą
Od października obowiązywać będą obowiązywać nowe stawki cen nieruchomości umożliwiające skorzystanie z programu "Rodzina na swoim".
Rodzina na swoim to szansa na własne mieszkanie dla małżeństw i osób samotnie wychowujących dzieci. Od stycznie w ramach Rodziny na swoim - udzielono już blisko 19 tys. kredytów na łączną kwotę ponad 3,2 mld zł. W IV kw. dostępność tych kredytów powinna wzrosnąć. Jak podają analitycy te kredyty żyją swoją specyfiką i trudno przewidzieć dalsze zmiany tych wskaźników. Powszechnie uważa się ze program ten hamuje spadek cen mieszkań, zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich. Jak podaje Gazeta Prawna limity będą wynosić odpowiednio:
Od 1 października rosną limity kredytów z dopłatą,
W Krakowie wskaźnik zwiększył się o 714 zł, do 6055 zł za mkw.
W Bydgoszczy i Toruniu, wskaźniki wzrosną o 730 zł, do 7121 zł za mkw.
W Olsztynie , wskaźniki wzrosną o 600 zł, do 6473 zł za mkw.
W Warszawie i Łodzi, wskaźniki wzrosną o 442 zł, nowy limit dla Łodzi to 6955 zł za metr, a dla Warszawy 7699,6 zł
W Opolu , wskaźnik zwiększył się o 648,90 zł, do 5863,90 zł za mkw.
W Katowicach, wskaźnik zwiększył się o 69,30 zł, do 5203,10 zł za mkw.
W Szczecinie, wskaźnik zwiększył się o 92,4, do 4790,80 zl
Nie wszędzie rośnie!
W Poznaniu i Lublinie wskaźnik ten spadł odpowiednio 161 zł, i 20,67 zł do 7224 zł za mkw. i 4308,60 zł za mkw. W Gdańsku czy Gorzowie Wielkopolskim wskaźnik pozostanie bez zmian. ( odpowiednio 5744,20 i 4699,80 za mkw zł ).
Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań
• III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).
• Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.
• Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).
• W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.
• Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.
• Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.
• Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)
Informacja prasowa
Informacja prasowa
Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.
Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.
Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.
Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.
Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.
Metrohouse S.A.
źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe
BANKI: Od października rosną limity kredytów z dopłatą
Od października obowiązywać będą obowiązywać nowe stawki cen nieruchomości umożliwiające skorzystanie z programu "Rodzina na swoim".
Rodzina na swoim to szansa na własne mieszkanie dla małżeństw i osób samotnie wychowujących dzieci. Od stycznie w ramach Rodziny na swoim - udzielono już blisko 19 tys. kredytów na łączną kwotę ponad 3,2 mld zł. W IV kw. dostępność tych kredytów powinna wzrosnąć. Jak podają analitycy te kredyty żyją swoją specyfiką i trudno przewidzieć dalsze zmiany tych wskaźników. Powszechnie uważa się ze program ten hamuje spadek cen mieszkań, zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich. Jak podaje Gazeta Prawna limity będą wynosić odpowiednio:
Od 1 października rosną limity kredytów z dopłatą,
W Krakowie wskaźnik zwiększył się o 714 zł, do 6055 zł za mkw.
W Bydgoszczy i Toruniu, wskaźniki wzrosną o 730 zł, do 7121 zł za mkw.
W Olsztynie , wskaźniki wzrosną o 600 zł, do 6473 zł za mkw.
W Warszawie i Łodzi, wskaźniki wzrosną o 442 zł, nowy limit dla Łodzi to 6955 zł za metr, a dla Warszawy 7699,6 zł
W Opolu , wskaźnik zwiększył się o 648,90 zł, do 5863,90 zł za mkw.
W Katowicach, wskaźnik zwiększył się o 69,30 zł, do 5203,10 zł za mkw.
W Szczecinie, wskaźnik zwiększył się o 92,4, do 4790,80 zl
Nie wszędzie rośnie!
W Poznaniu i Lublinie wskaźnik ten spadł odpowiednio 161 zł, i 20,67 zł do 7224 zł za mkw. i 4308,60 zł za mkw. W Gdańsku czy Gorzowie Wielkopolskim wskaźnik pozostanie bez zmian. ( odpowiednio 5744,20 i 4699,80 za mkw zł ).
Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań
• III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).
• Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.
• Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).
• W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.
• Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.
• Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.
• Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)
Informacja prasowa
Informacja prasowa
Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.
Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.
Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.
Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.
Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.
Metrohouse S.A.
źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe
O świadectwach energetycznych
Kolejny raz wprowadzono regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.
Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.
Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.
- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.
Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień. W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.
Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.
Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.
W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej
budynku.
Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.
MZ
źródło informacji: INTERIA.PL
O świadectwach energetycznych
Kolejny raz wprowadzono regulacje ustawowe pod kątem wypełnienia dyrektywy 2002/91/WE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. w zakresie sporządzania charakterystyki energetycznej budynku oddawanego do użytkowania, lokalu mieszkalnego a także części budynku stanowiącego samodzielną całość techniczno-użytkową.
Znowelizowana ustawa z dnia 27 sierpnia br. przewiduje m.in., że świadectwo charakterystyki energetycznej nie może być sporządzone przez właściciela budynku, lokalu, któremu przysługuje spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Ocena charakterystyki będzie wydawana w formie ważnego 10 lat świadectwa zawierającego wskazania możliwych robót budowlanych, które mogą poprawić charakterystykę energetyczną pod względem opłacalności.
Świadectwa będzie mogła wystawiać osoba posiadająca uprawnienia budowlane w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej albo odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej.
- Świadectwo może sporządzać również osoba, która ukończyła studia magisterskie albo inżynierskie na kierunkach: architektura, budownictwo, inżynieria środowiska, energetyka lub pokrewnych. - mówi Anna Macina specjalista ds. marketingu firmy ARCHETON Sp. z o.o. - Oznacza to, że absolwenci tych kierunków nie są zobligowani do zdawania egzaminu ministerialnego, co tym samym daje szersze możliwości zdobycia nowego zawodu.
Nowelizacja wprowadza reguły postępowania odpowiedzialności zawodowej. Administracja państwowa prowadzi elektroniczny rejestr osób, które posiadają uprawnienia do sporządzania świadectw charakterystyki energetycznej. Utrata uprawnień może nastąpić z urzędu lub na wniosek osoby, która zleciła osobie uprawnionej sporządzenie świadectwa charakterystyki energetycznej budynku w drodze postępowania w sprawie utraty uprawnień. W przypadku utraty uprawnień na podstawie decyzji orzeczenia ministerstwa właściwego sprawom budownictwa, można ponownie je uzyskać wyłącznie w wyniku pozytywnego złożenia egzaminu, do którego należy przystąpić nie wcześniej niż po upływie 12 miesięcy, licząc od dnia utraty uprawnień.
Ponadto certyfikator będzie podlegał obowiązkowemu ubezpieczeniu od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w związku ze sporządzaniem świadectwa charakterystyki energetycznej.
Instalacje grzewcze z kotłami o efektywnej nominalnej wydajności powyżej 20 kW, użytkowanymi co najmniej 15 lat, licząc od daty zamieszczonej na tabliczce znamionowej kotła, powinny być poddane przez właściciela budynku jednorazowej kontroli obejmującej ocenę efektywności energetycznej i doboru wielkości kotła, a także ocenę parametrów instalacji oraz dostosowania do funkcji, jaką ma ona spełniać.
W budynkach zasilanych z sieci ciepłowniczej oraz w budynkach z instalacją centralnego ogrzewania zasilaną ze źródła w budynku lub poza nim, świadectwo charakterystyki energetycznej lokalu mieszkalnego może być opracowane na podstawie świadectwa charakterystyki energetycznej
budynku.
Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego, świadectwo charakterystyki energetycznej oraz dokumenty, powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego.
MZ
źródło informacji: INTERIA.PL
Czy dom pasywny jest droższy od standardowego?
W Europie powstało już kilkanaście tysięcy domów pasywnych, które uzyskały certyfikat Instytutu Domów Pasywnych w Darmstadt. Pierwsze budowy były nawet o 40 proc. droższe od średniej. Teraz powszechnie uważa się, że różnica wynosi 15 do 20 proc..
Jest to informacja niedokładna, ponieważ porównanie dotyczy kosztu 1m2 powierzchni użytkowej lub całkowitej, bez uwzględnienia standardu wykonania i możliwych, a zapominanych przy projektowaniu optymalizacji. Inwestorzy, którzy decydują się na wybudowanie domu pasywnego, zwykle nie są ludźmi przeciętnymi i najczęściej decydują się na dużo lepsze materiały i dodatkowe rozwiązania, co oczywiście podnosi koszty.
Aby porównanie było miarodajne, należałoby uwzględnić podobne materiały i racjonalne rozwiązania. Przy takich założeniach koszt budowy domu pasywnego o U<0,15 W/m2K może być, w niektórych technologiach, nawet 5 do 7 proc. niższy od kosztu domu energooszczędnego o takiej samej powierzchni i U=0,60 W/m2K. Oczywiście przy uwzględnieniu w projekcie przynajmniej najważniejszych optymalizacji.
W domu pasywnym prostsza, czyli tańsza w wykonaniu, jest bryła budynku, nie jest potrzebne centralne ogrzewanie, zbędne są kominy. Daje to duże oszczędności. Potrzebna jest grubsza izolacja, ale jeśli jest to uwzględnione w projekcie, to różnica może wynosić od ok.30 zł/m2 izolowanej powierzchni. Należy zamontować okna 3-szybowe o całkowitym współczynniku U poniżej 0,8 W/m2K. Tu różnica zaczyna się od 140 zł za m2 okna.
W związku z niewydolnością wentylacji grawitacyjnej, jakaś forma wentylacji wymuszonej, z rekuperacją lub bez, powinna być zastosowana w każdym rodzaju budownictwa. Koszt zainstalowania rekuperatorów, uwzględnionych w fazie projektowej, zaczyna się poniżej 10.000 zł. Niezbędne również jest wprowadzenie różnych rozwiązań zmniejszających zużycie ciepłej i zimnej wody, oraz zużycie prądu, ale to dotyczy każdego domu.
W Polsce powstało już kilka domów pasywnych. W szybkim tempie powstają nowe. Niektóre takie budowy są opisywane na bieżąco przez media. Ponieważ są to początki, ewentualny, nieco wyższy koszt budowy w stosunku do standardowej, może mieć kilka dodatkowych powodów, takich jak:
* Niewielka ilość firm, które potrafią zaprojektować dom, spełniający wszystkie wymagania pasywności, racjonalnie od strony ekonomicznej.
* Brak typowych rozwiązań, które wymuszają zamawianie projektów i materiałów indywidualnych.
* Koszt nowości i konieczności uzupełniania wiedzy.
* Brak wykwalifikowanych firm wykonawczych, które chciałyby się podjąć wykonawstwa za normalne stawki.
* Niewielka wiedza inwestorów, co powoduje nieracjonalne rozwiązania i przeinwestowanie, takie jak np. stosowanie centralnego ogrzewania, czy pompy ciepła do pojedynczego niedużego domu pasywnego.
W niemieckim standardowym domu pasywnym, o przykładowej powierzchni 140 m2 i przy 4 osobowej rodzinie, zużycie wszystkich rodzajów energii wynosi rocznie poniżej 3200 kWh. Gdyby całe to zapotrzebowanie pokryć prądem elektrycznym, który jest najdroższym nośnikiem energii, roczny koszt byłby w okolicach 1000 zł. Każdy może sam policzyć różnicę w kosztach utrzymania.
W sytuacji stale rosnących cen energii i kolosalnego zanieczyszczenia środowiska, oraz ze względu na podstawową racjonalność ekonomiczną, nie stać nas na to, żeby nasze domy nie były skrajnie energooszczędne.
Niekoniecznie muszą to być domy pasywne, pozytywne, zero energetyczne, czy plus energetyczne. Wystarczy nawet, jeżeli ich parametry izolacyjne będą chociaż zbliżone.
Przy właściwym podejściu i wykorzystaniu interdyscyplinarnej wiedzy, już na etapie budowy domu można uzyskać korzyści ekonomiczne. Późniejszy koszt ogrzewania, kilkakrotnie niższy od przeciętnego, da bardzo duże oszczędności, zwłaszcza przy szybko rosnących cenach energii. Obowiązek certyfikowania energetycznego sprawia, że również wartość rynkowa domu, o najwyższej klasie izolacyjności, będzie znacznie wyższa.
W Anglii nieruchomości są obciążone znacznym podatkiem, który w przypadku tych większych osiąga 4 proc. rocznie od wartości rynkowej. Ale te, które są zaliczone do tak zwanych zero CO2, są zwolnione z tych opłat, niezależnie od wartości.Być może że w Polsce będzie podobnie, jako że zaleca to EU oraz wchodzą certyfikaty na emisję CO2.
W Europie powstało już kilkanaście tysięcy domów pasywnych, które uzyskały certyfikat Instytutu Domów Pasywnych w Darmstadt. Pierwsze budowy były nawet o 40 proc. droższe od średniej. Teraz powszechnie uważa się, że różnica wynosi 15 do 20 proc..
Jest to informacja niedokładna, ponieważ porównanie dotyczy kosztu 1m2 powierzchni użytkowej lub całkowitej, bez uwzględnienia standardu wykonania i możliwych, a zapominanych przy projektowaniu optymalizacji. Inwestorzy, którzy decydują się na wybudowanie domu pasywnego, zwykle nie są ludźmi przeciętnymi i najczęściej decydują się na dużo lepsze materiały i dodatkowe rozwiązania, co oczywiście podnosi koszty.
Aby porównanie było miarodajne, należałoby uwzględnić podobne materiały i racjonalne rozwiązania. Przy takich założeniach koszt budowy domu pasywnego o U<0,15 W/m2K może być, w niektórych technologiach, nawet 5 do 7 proc. niższy od kosztu domu energooszczędnego o takiej samej powierzchni i U=0,60 W/m2K. Oczywiście przy uwzględnieniu w projekcie przynajmniej najważniejszych optymalizacji.
W domu pasywnym prostsza, czyli tańsza w wykonaniu, jest bryła budynku, nie jest potrzebne centralne ogrzewanie, zbędne są kominy. Daje to duże oszczędności. Potrzebna jest grubsza izolacja, ale jeśli jest to uwzględnione w projekcie, to różnica może wynosić od ok.30 zł/m2 izolowanej powierzchni. Należy zamontować okna 3-szybowe o całkowitym współczynniku U poniżej 0,8 W/m2K. Tu różnica zaczyna się od 140 zł za m2 okna.
W związku z niewydolnością wentylacji grawitacyjnej, jakaś forma wentylacji wymuszonej, z rekuperacją lub bez, powinna być zastosowana w każdym rodzaju budownictwa. Koszt zainstalowania rekuperatorów, uwzględnionych w fazie projektowej, zaczyna się poniżej 10.000 zł. Niezbędne również jest wprowadzenie różnych rozwiązań zmniejszających zużycie ciepłej i zimnej wody, oraz zużycie prądu, ale to dotyczy każdego domu.
W Polsce powstało już kilka domów pasywnych. W szybkim tempie powstają nowe. Niektóre takie budowy są opisywane na bieżąco przez media. Ponieważ są to początki, ewentualny, nieco wyższy koszt budowy w stosunku do standardowej, może mieć kilka dodatkowych powodów, takich jak:
* Niewielka ilość firm, które potrafią zaprojektować dom, spełniający wszystkie wymagania pasywności, racjonalnie od strony ekonomicznej.
* Brak typowych rozwiązań, które wymuszają zamawianie projektów i materiałów indywidualnych.
* Koszt nowości i konieczności uzupełniania wiedzy.
* Brak wykwalifikowanych firm wykonawczych, które chciałyby się podjąć wykonawstwa za normalne stawki.
* Niewielka wiedza inwestorów, co powoduje nieracjonalne rozwiązania i przeinwestowanie, takie jak np. stosowanie centralnego ogrzewania, czy pompy ciepła do pojedynczego niedużego domu pasywnego.
W niemieckim standardowym domu pasywnym, o przykładowej powierzchni 140 m2 i przy 4 osobowej rodzinie, zużycie wszystkich rodzajów energii wynosi rocznie poniżej 3200 kWh. Gdyby całe to zapotrzebowanie pokryć prądem elektrycznym, który jest najdroższym nośnikiem energii, roczny koszt byłby w okolicach 1000 zł. Każdy może sam policzyć różnicę w kosztach utrzymania.
W sytuacji stale rosnących cen energii i kolosalnego zanieczyszczenia środowiska, oraz ze względu na podstawową racjonalność ekonomiczną, nie stać nas na to, żeby nasze domy nie były skrajnie energooszczędne.
Niekoniecznie muszą to być domy pasywne, pozytywne, zero energetyczne, czy plus energetyczne. Wystarczy nawet, jeżeli ich parametry izolacyjne będą chociaż zbliżone.
Przy właściwym podejściu i wykorzystaniu interdyscyplinarnej wiedzy, już na etapie budowy domu można uzyskać korzyści ekonomiczne. Późniejszy koszt ogrzewania, kilkakrotnie niższy od przeciętnego, da bardzo duże oszczędności, zwłaszcza przy szybko rosnących cenach energii. Obowiązek certyfikowania energetycznego sprawia, że również wartość rynkowa domu, o najwyższej klasie izolacyjności, będzie znacznie wyższa.
W Anglii nieruchomości są obciążone znacznym podatkiem, który w przypadku tych większych osiąga 4 proc. rocznie od wartości rynkowej. Ale te, które są zaliczone do tak zwanych zero CO2, są zwolnione z tych opłat, niezależnie od wartości.Być może że w Polsce będzie podobnie, jako że zaleca to EU oraz wchodzą certyfikaty na emisję CO2.
Zaostrzająca się konkurencja wśród wykonawców i spadek cen ofertowych rodzą poważne zagrożenia dla terminowej realizacji projektów oraz jakości inwestycji drogowych.
- Naszym zdaniem, duże skumulowanie prac drogowych, które będzie miało miejsce w Polsce w latach 2010-2012 może zaowocować m.in. wzrostem cen materiałów budowlanych i ich transportu, sprzętu oraz kosztów usług budowlanych - przewiduje Bartłomiej Sosna z PMR.
Wraz ze wzmożoną realizacją kontraktów mogą wzrosnąć koszty budowy, co spowoduje konieczność ograniczenia marży lub jej utrzymywanie kosztem jakości prowadzonych prac.
- W naszej opinii, negatywnie na branży drogowej odbije się z pewnością wybieranie najtańszych ofert, z pominięciem kryterium jakości. Dodatkowo, w przypadku wzrostu cen wykonawstwa, niewykluczone są roszczenia finansowe wykonawców czy nawet ich zejście z placu budowy - przestrzega Sosna.
Ekspert podkreśla też, że wprowadzenie przez drogowców przetargów w systemie Zaprojektuj i Zbuduj choć w realiach polskiego rynku drogowego nowością, w krajach zachodnich zaczęto już od niego odchodzić na rzecz systemu Early Contractor Involvement (ECI), w którym wykonawca współpracuje z zespołem projektowym już od wczesnego etapu planowania inwestycji.
- Dzięki temu osiągane są znaczące oszczędności zarówno w czasie budowy, jak i jej koszcie. System ten w Wielkiej Brytanii stosowany jest od 2001 r. i ocenia się, że skraca on czas pomiędzy początkiem prac nad projektem a rozpoczęciem robót budowlanych nawet o 40 proc. - podkreśla Sosna.
money.pl
Nie wybudujemy dróg. Bo są za tanie?
Zaostrzająca się konkurencja wśród wykonawców i spadek cen ofertowych rodzą poważne zagrożenia dla terminowej realizacji projektów oraz jakości inwestycji drogowych.
- Naszym zdaniem, duże skumulowanie prac drogowych, które będzie miało miejsce w Polsce w latach 2010-2012 może zaowocować m.in. wzrostem cen materiałów budowlanych i ich transportu, sprzętu oraz kosztów usług budowlanych - przewiduje Bartłomiej Sosna z PMR.
Wraz ze wzmożoną realizacją kontraktów mogą wzrosnąć koszty budowy, co spowoduje konieczność ograniczenia marży lub jej utrzymywanie kosztem jakości prowadzonych prac.
- W naszej opinii, negatywnie na branży drogowej odbije się z pewnością wybieranie najtańszych ofert, z pominięciem kryterium jakości. Dodatkowo, w przypadku wzrostu cen wykonawstwa, niewykluczone są roszczenia finansowe wykonawców czy nawet ich zejście z placu budowy - przestrzega Sosna.
Ekspert podkreśla też, że wprowadzenie przez drogowców przetargów w systemie Zaprojektuj i Zbuduj choć w realiach polskiego rynku drogowego nowością, w krajach zachodnich zaczęto już od niego odchodzić na rzecz systemu Early Contractor Involvement (ECI), w którym wykonawca współpracuje z zespołem projektowym już od wczesnego etapu planowania inwestycji.
- Dzięki temu osiągane są znaczące oszczędności zarówno w czasie budowy, jak i jej koszcie. System ten w Wielkiej Brytanii stosowany jest od 2001 r. i ocenia się, że skraca on czas pomiędzy początkiem prac nad projektem a rozpoczęciem robót budowlanych nawet o 40 proc. - podkreśla Sosna.
money.pl
Wrzesień w nieruchomościach. Szukamy okazji
Większość kupujących w największych miastach poszukuje lokali, które nie kosztują więcej niż 400 tys. zł - tak wynika z najnowszego raportu Ober Haus.
WARSZAWA Wyraźnie ożywił się rynek nieruchomości mieszkaniowych w stolicy. Jest więcej zapytań w kwestii wynajmu oraz zgłoszeń ofertowych, wzrosła także liczba zapytań dotyczących zakupu mieszkań.
Zarysowały się też dwie grupy potencjalnych nabywców: zainteresowani segmentem popularnym, mieszkaniami w cenie do 400-500 tys. PLN, czekający na uzyskanie kredytu i nabywca - koneser lub inwestor, najczęściej sprzedający jedną ze swoich nieruchomości, po to aby zakupić inną, ekskluzywną, w dobrej lokalizacji. Ten ostatni typ kupującego liczy na uzyskanie obecnie względnie niskiej ceny za wyszukaną, luksusową nieruchomość.
Nie wzrasta ilość rozpoczynanych przez deweloperów nowych inwestycji, jeżeli już, to w niewielkim stopniu i dotyczy to głównie potentatów na tym rynku.
Wynajem nadal na wysokim poziomie. Spore zainteresowanie widoczne jest ze strony studentów zagranicznych, zwłaszcza UW. Liczymy, że trend ten potrwa jeszcze co najmniej do połowy października.
nwestorzy indywidualni są zadowoleni z obniżenia cen materiałów budowlanych. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS ich aktywność spadła o ok.10% w stosunku do tego samego okresu w roku ubiegłym.
KRAKÓW
Obecnie, gdy wiele inwestycji jest już na ukończeniu lub gotowych, klienci chętniej odwiedzają nowo wybudowane mieszkania. W ten sposób mają możliwość obejrzenia kilku/kilkunastu mieszkań w jednym miejscu, w jednym czasie, bez potrzeby umawiania pojedynczych spotkań w różnych lokalizacjach, tak jak odbywa się to w przypadku rynku wtórnego.
Kolejnym powodem, dla którego kupujący kierują się bardziej w stronę rynku pierwotnego, jest fakt, iż mogą oni jeszcze uzyskać dobrą ofertę na fali jeszcze niskich - w porównaniu z czasem prosperity - cen.
Najbardziej popularnymi dzielnicami są niezmiennie Krowodrza, Bronowice, Salwator ze względu na atrakcyjność lokalizacji, ale także te części Krakowa, które są atrakcyjne ze względu na obowiązujące tam ceny mieszkań, takie jak Opatkowice, Prokocim, Nowa Huta. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż na krakowskim rynku nieruchomości mieszkaniowych pojawiają się nowi inwestorzy z zagranicznym kapitałem.
Rynek wtórny, jakkolwiek ma wiele do zaoferowania, to wciąż pod względem zainteresowania kupujących, pozostaje w tyle za rynkiem pierwotnym. I
Zainteresowaniem cieszą się małe 1, 2 pokojowe mieszkania głównie na własne potrzeby, częściowo również pod kątem wynajmu lub na potrzeby mieszkaniowe dla studiujących w Krakowie dzieci. Najczęściej granicą cenową jest 300 - 400 tys. zł, przede wszystkim ze względu na pułap standardowo przyznawanego kredytu na zakup nieruchomości sięgający zwykle kwoty około 400 tys. zł
Rynek nieruchomości mieszkaniowych przeznaczonych do wynajmu oferuje duży wybór. Ze względu na okres poprzedzający rozpoczęcie roku akademickiego największą grupą potencjalnych najemców we wrześniu byli studenci. Wrzesień to również nieznaczny wzrost zainteresowania wynajmem mieszkania w Krakowie ze strony klientów biznesowych.
Rynek domów nie wykazuje jak dotąd oznak ożywienia. Chętni na zakup znajdą oferty sprzedaży domów praktycznie w każdej części Krakowa oraz poza jego granicami administracyjnymi. Rynek oferuje domy zarówno na Woli Justowskiej, Podgórzu, Bronowicach znajdujących się w centralnej części Krakowa, jak i w malowniczym Tyńcu czy Pychowicach. Nie brakuje również ofert w uznanych od lat podkrakowskich Mogilanach czy Zabierzowie, jednak obecnie aktywność potencjalnych nabywców domów jest mała.
TRÓJMIASTO
Brak jest w dalszym ciągu zainteresowania rynkiem mieszkaniowym wśród cudzoziemców. Widać to też po ilości inwestycji realizowanych przez deweloperów z kapitałem zagranicznym. Wróciliśmy zatem do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy o rynku decydował klient, a nie deweloper.
Co ważne, pojawiły się też projekty, w których deweloper sugeruje nabywcy, żeby sam zaproponował swoją cenę. Należy jednak pamiętać, że dotyczy to tylko wybranych mieszkań i deweloper nie zaakceptuje każdej proponowanej przez nabywcę ceny. Ma to jednak wydźwięk marketingowy i przynajmniej zachęca potencjalnego nabywcę do przyjrzenia się takiej ofercie.
Wielu analityków spodziewało się, że jesienią pojawi się na rynku wiele nowych projektów. Tymczasem oferta deweloperów nie jest już tak szeroka, a kilka zapowiadanych inwestycji jeszcze nie zostało rozpoczętych.
ŁÓDŹ
Wrzesień okazał się miesiącem ożywienia na rynku mieszkaniowym. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się apartamenty w nowych budynkach, z rynku wtórnego, gustownie wykończone, w doskonałej lokalizacji i w bardzo korzystnej cenie. Taki apartament w Łodzi można kupić obecnie w cenie około 8,5-10 tys. zł/m2. Duże zainteresowanie nie odzwierciedla się jednak w ilości zawieranych transakcji. Brak możliwości uzyskania korzystnego kredytu hipotecznego studzi zapał potencjalnych nabywców.
Przeciętnie zarabiająca rodzina w Łodzi może sobie pozwolić na zakup mieszkania o powierzchni około 40 m2 - nie jest to imponująca powierzchnia. Z tego względu łodzianie nadal bardziej preferują zakup w budynku z wielkiej płyty niż mieszkanie w nowym budynku ze względu na cenę. Porównując - mieszkanie z rynku pierwotnego to wydatek rzędu 5-5,8 tys. zł/m2, które de facto należy jeszcze wykończyć, natomiast mieszkanie w bloku 3,8-4 tys. zł/m2 do remontu. Za 4,5-5 tys. zł/m2 można kupić całkiem ładne mieszkanie nie wymagające remontu.
POZNAŃ
Na poznańskim pierwotnym rynku mieszkaniowym nastąpiło wyhamowanie spadku średniej ceny metra kwadratowego mieszkań. Porównując średnią cenę mieszkań na rynku pierwotnym w II kwartale 2009 roku, w stosunku do II kwartału 2008 roku nastąpił spadek cen o 14%. Pomimo dużej liczby mieszkań oferowanych na rynku, znaczną ich część stanowią mieszkania o wysokim standardzie, dużym metrażu i cenie przekraczającej 10tys. zł/mkw.
Brakuje z kolei mieszkań najbardziej poszukiwanych, a więc mieszkań 2-pokojowych i kawalerek w cenach pomiędzy 6000-7000zł/mkw. Obecnie średnia cena mieszkania na rynku pierwotnym wynosi niecałe 6500 zł/mkw.
Coraz większym zainteresowaniem cieszą się gotowe domy zlokalizowane na obrzeżach miasta. Gotowe inwestycje można zakupić już od 3000zł/mkw. Obecnie praktycznie każdy inwestor gwarantuje także wykończenie domu pod klucz.
Gotowe domy w zabudowie bliźniaczej, szeregowej, na terenie obejmującym kilkadziesiąt domów można dostać w każdej większej miejscowości położonej do 25 km od centrum Poznania (m.in. Komorniki, Siekierki, Biedrusko, Tarnowo Podgórne, Mosina).
Najbliższe miesiące na rynku poznańskim zapowiadają się dość ciekawie. Sytuacja zmienia się dynamicznie i w najbliższym okresie warto uważnie obserwować zmiany na rynku nieruchomości.
KATOWICE
Na katowickim rynku nieruchomości nastąpił spadek zainteresowania wynajmem mieszkań, przede wszystkim z powodu zaspokojenia potrzeb studentów. W poprzednim miesiącu wystąpiła kumulacja transakcji dokonywanych przez studentów, którzy woleli zapłacić o jeden czynsz więcej, niż ryzykować poszukiwaniami na ostatnią chwilę. Obecnie zdarzają się jeszcze osoby, które poszukują mieszkań na wynajem, ale jest ich zdecydowanie mniej.
Czynsze za wynajem utrzymują się na tym samym poziomie. Pomimo bardzo dużej podaży mieszkań do wynajęcia, spowodowanej stagnacją na rynku sprzedaży, gdzie właściciele wolą wynajmować, niż sprzedawać bez zysku, ceny nie ulegają już obniżkom i są stabilne.
Na rynku wtórnym zauważalne są niewielkie spadki cen sprzedaży. Zmniejszyła się już dysproporcja pomiędzy cenami ofertowymi, a transakcyjnymi. Nadal jednak przy większości transakcji spotykamy się z negocjacjami cenowymi rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Najczęściej pojawiają się zapytania o mieszkania, których cena nie przekracza 3500-3800 zł/mkw. i są z reguły do remontu.
money.pl
Wrzesień w nieruchomościach. Szukamy okazji
Większość kupujących w największych miastach poszukuje lokali, które nie kosztują więcej niż 400 tys. zł - tak wynika z najnowszego raportu Ober Haus.
WARSZAWA Wyraźnie ożywił się rynek nieruchomości mieszkaniowych w stolicy. Jest więcej zapytań w kwestii wynajmu oraz zgłoszeń ofertowych, wzrosła także liczba zapytań dotyczących zakupu mieszkań.
Zarysowały się też dwie grupy potencjalnych nabywców: zainteresowani segmentem popularnym, mieszkaniami w cenie do 400-500 tys. PLN, czekający na uzyskanie kredytu i nabywca - koneser lub inwestor, najczęściej sprzedający jedną ze swoich nieruchomości, po to aby zakupić inną, ekskluzywną, w dobrej lokalizacji. Ten ostatni typ kupującego liczy na uzyskanie obecnie względnie niskiej ceny za wyszukaną, luksusową nieruchomość.
Nie wzrasta ilość rozpoczynanych przez deweloperów nowych inwestycji, jeżeli już, to w niewielkim stopniu i dotyczy to głównie potentatów na tym rynku.
Wynajem nadal na wysokim poziomie. Spore zainteresowanie widoczne jest ze strony studentów zagranicznych, zwłaszcza UW. Liczymy, że trend ten potrwa jeszcze co najmniej do połowy października.
nwestorzy indywidualni są zadowoleni z obniżenia cen materiałów budowlanych. Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS ich aktywność spadła o ok.10% w stosunku do tego samego okresu w roku ubiegłym.
KRAKÓW
Obecnie, gdy wiele inwestycji jest już na ukończeniu lub gotowych, klienci chętniej odwiedzają nowo wybudowane mieszkania. W ten sposób mają możliwość obejrzenia kilku/kilkunastu mieszkań w jednym miejscu, w jednym czasie, bez potrzeby umawiania pojedynczych spotkań w różnych lokalizacjach, tak jak odbywa się to w przypadku rynku wtórnego.
Kolejnym powodem, dla którego kupujący kierują się bardziej w stronę rynku pierwotnego, jest fakt, iż mogą oni jeszcze uzyskać dobrą ofertę na fali jeszcze niskich - w porównaniu z czasem prosperity - cen.
Najbardziej popularnymi dzielnicami są niezmiennie Krowodrza, Bronowice, Salwator ze względu na atrakcyjność lokalizacji, ale także te części Krakowa, które są atrakcyjne ze względu na obowiązujące tam ceny mieszkań, takie jak Opatkowice, Prokocim, Nowa Huta. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż na krakowskim rynku nieruchomości mieszkaniowych pojawiają się nowi inwestorzy z zagranicznym kapitałem.
Rynek wtórny, jakkolwiek ma wiele do zaoferowania, to wciąż pod względem zainteresowania kupujących, pozostaje w tyle za rynkiem pierwotnym. I
Zainteresowaniem cieszą się małe 1, 2 pokojowe mieszkania głównie na własne potrzeby, częściowo również pod kątem wynajmu lub na potrzeby mieszkaniowe dla studiujących w Krakowie dzieci. Najczęściej granicą cenową jest 300 - 400 tys. zł, przede wszystkim ze względu na pułap standardowo przyznawanego kredytu na zakup nieruchomości sięgający zwykle kwoty około 400 tys. zł
Rynek nieruchomości mieszkaniowych przeznaczonych do wynajmu oferuje duży wybór. Ze względu na okres poprzedzający rozpoczęcie roku akademickiego największą grupą potencjalnych najemców we wrześniu byli studenci. Wrzesień to również nieznaczny wzrost zainteresowania wynajmem mieszkania w Krakowie ze strony klientów biznesowych.
Rynek domów nie wykazuje jak dotąd oznak ożywienia. Chętni na zakup znajdą oferty sprzedaży domów praktycznie w każdej części Krakowa oraz poza jego granicami administracyjnymi. Rynek oferuje domy zarówno na Woli Justowskiej, Podgórzu, Bronowicach znajdujących się w centralnej części Krakowa, jak i w malowniczym Tyńcu czy Pychowicach. Nie brakuje również ofert w uznanych od lat podkrakowskich Mogilanach czy Zabierzowie, jednak obecnie aktywność potencjalnych nabywców domów jest mała.
TRÓJMIASTO
Brak jest w dalszym ciągu zainteresowania rynkiem mieszkaniowym wśród cudzoziemców. Widać to też po ilości inwestycji realizowanych przez deweloperów z kapitałem zagranicznym. Wróciliśmy zatem do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy o rynku decydował klient, a nie deweloper.
Co ważne, pojawiły się też projekty, w których deweloper sugeruje nabywcy, żeby sam zaproponował swoją cenę. Należy jednak pamiętać, że dotyczy to tylko wybranych mieszkań i deweloper nie zaakceptuje każdej proponowanej przez nabywcę ceny. Ma to jednak wydźwięk marketingowy i przynajmniej zachęca potencjalnego nabywcę do przyjrzenia się takiej ofercie.
Wielu analityków spodziewało się, że jesienią pojawi się na rynku wiele nowych projektów. Tymczasem oferta deweloperów nie jest już tak szeroka, a kilka zapowiadanych inwestycji jeszcze nie zostało rozpoczętych.
ŁÓDŹ
Wrzesień okazał się miesiącem ożywienia na rynku mieszkaniowym. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się apartamenty w nowych budynkach, z rynku wtórnego, gustownie wykończone, w doskonałej lokalizacji i w bardzo korzystnej cenie. Taki apartament w Łodzi można kupić obecnie w cenie około 8,5-10 tys. zł/m2. Duże zainteresowanie nie odzwierciedla się jednak w ilości zawieranych transakcji. Brak możliwości uzyskania korzystnego kredytu hipotecznego studzi zapał potencjalnych nabywców.
Przeciętnie zarabiająca rodzina w Łodzi może sobie pozwolić na zakup mieszkania o powierzchni około 40 m2 - nie jest to imponująca powierzchnia. Z tego względu łodzianie nadal bardziej preferują zakup w budynku z wielkiej płyty niż mieszkanie w nowym budynku ze względu na cenę. Porównując - mieszkanie z rynku pierwotnego to wydatek rzędu 5-5,8 tys. zł/m2, które de facto należy jeszcze wykończyć, natomiast mieszkanie w bloku 3,8-4 tys. zł/m2 do remontu. Za 4,5-5 tys. zł/m2 można kupić całkiem ładne mieszkanie nie wymagające remontu.
POZNAŃ
Na poznańskim pierwotnym rynku mieszkaniowym nastąpiło wyhamowanie spadku średniej ceny metra kwadratowego mieszkań. Porównując średnią cenę mieszkań na rynku pierwotnym w II kwartale 2009 roku, w stosunku do II kwartału 2008 roku nastąpił spadek cen o 14%. Pomimo dużej liczby mieszkań oferowanych na rynku, znaczną ich część stanowią mieszkania o wysokim standardzie, dużym metrażu i cenie przekraczającej 10tys. zł/mkw.
Brakuje z kolei mieszkań najbardziej poszukiwanych, a więc mieszkań 2-pokojowych i kawalerek w cenach pomiędzy 6000-7000zł/mkw. Obecnie średnia cena mieszkania na rynku pierwotnym wynosi niecałe 6500 zł/mkw.
Coraz większym zainteresowaniem cieszą się gotowe domy zlokalizowane na obrzeżach miasta. Gotowe inwestycje można zakupić już od 3000zł/mkw. Obecnie praktycznie każdy inwestor gwarantuje także wykończenie domu pod klucz.
Gotowe domy w zabudowie bliźniaczej, szeregowej, na terenie obejmującym kilkadziesiąt domów można dostać w każdej większej miejscowości położonej do 25 km od centrum Poznania (m.in. Komorniki, Siekierki, Biedrusko, Tarnowo Podgórne, Mosina).
Najbliższe miesiące na rynku poznańskim zapowiadają się dość ciekawie. Sytuacja zmienia się dynamicznie i w najbliższym okresie warto uważnie obserwować zmiany na rynku nieruchomości.
KATOWICE
Na katowickim rynku nieruchomości nastąpił spadek zainteresowania wynajmem mieszkań, przede wszystkim z powodu zaspokojenia potrzeb studentów. W poprzednim miesiącu wystąpiła kumulacja transakcji dokonywanych przez studentów, którzy woleli zapłacić o jeden czynsz więcej, niż ryzykować poszukiwaniami na ostatnią chwilę. Obecnie zdarzają się jeszcze osoby, które poszukują mieszkań na wynajem, ale jest ich zdecydowanie mniej.
Czynsze za wynajem utrzymują się na tym samym poziomie. Pomimo bardzo dużej podaży mieszkań do wynajęcia, spowodowanej stagnacją na rynku sprzedaży, gdzie właściciele wolą wynajmować, niż sprzedawać bez zysku, ceny nie ulegają już obniżkom i są stabilne.
Na rynku wtórnym zauważalne są niewielkie spadki cen sprzedaży. Zmniejszyła się już dysproporcja pomiędzy cenami ofertowymi, a transakcyjnymi. Nadal jednak przy większości transakcji spotykamy się z negocjacjami cenowymi rzędu kilkunastu tysięcy złotych. Najczęściej pojawiają się zapytania o mieszkania, których cena nie przekracza 3500-3800 zł/mkw. i są z reguły do remontu.
money.pl
Deweloperzy a kryzys
Od ponad roku mass media informują nas o kryzysie gospodarczym. Ma on wpływ na wszystkie dziedziny życia. Jak radzi sobie z nim rynek budowlany, któremu wróżono upadek?
Jak się okazuje kryzys dla branży budowlanej nie jest wcale taki dotkliwy. Ludzie traktują nieruchomości jako alternatywną formę inwestycji. Ceny mieszkań spadły przez co wzrosło zainteresowanie kupujących.
Pomimo tego widoczne jest spowolnienie w tym segmencie rynku. Jak podaje raport GUS ilość wydawanych pozwoleń i rozpoczynanych inwestycji spada. W 2006 roku średnio w ciągu miesiąca wydano 14 tys. pozwoleń. Rosnące ceny nieruchomości zachęcały inwestorów do nowych projektów, a wysokie marże przyciągały kolejne spółki, które niejednokrotnie nie zajmowały się wcześniej działalnością deweloperską. Spowodowało to, że w 2007 roku wydano miesięcznie średnio 20.6 tys. pozwoleń na budowę.
W poprzednim roku liczba ta ukształtowała się na poziomie 19.2 tys. W ciągu 7 miesięcy 2009 roku wydano średnio 15.3 tys. pozwoleń miesięcznie. Trzy lata temu w ciągu miesiąca rozpoczęto ok. 11.5 tys. inwestycji. Rok później liczba ta wzrosła do 15.4 tys., na co przełożyła się wspomniana rentowność projektów zachęcająca do kolejnych inwestycji. W 2008 roku liczba ta nieznacznie spadła i wynosiła średnio 14.6 tys. miesięcznie. Bieżący rok przyniósł już znaczne spowolnienie i w ciągu 7 miesięcy 2009 roku rozpoczęto średnio 11.5 tys. prac budowlanych w ciągu miesiąca. Liczba pozwoleń i rozpoczętych projektów w kolejnych miesiącach będzie zależała od sytuacji w gospodarce światowej, a szczególnie od finansowania nowych projektów i zakupu nieruchomości.
W III kwartale 2008 roku obserwowano na rynku budownictwa mieszkaniowego hossę, wciąż powstawały nowe nieruchomości. Obecnie koniunktura jest dosyć pesymistyczna, ale wśród firm deweloperskich znalazła się i taka, która w dobie kryzysu radzi sobie bardzo dobrze.
Podstawową zasadą jest racjonalne gospodarowanie środkami. Kłopoty pojawiają się u firm, które w okresie prosperity zapomniały o tej zasadzie i inwestowały ogromne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Zbyt wysokie koszty poniesione w początkowych fazach projektów sprawiają, że dostosowanie cen sprzedaży mieszkań do zmniejszonych zdolności kredytowych nabywców nie jest już możliwe. W dobie kryzysu liczy się konkurencyjność, a więc atrakcyjna lokalizacja, ciekawy projekt i przede wszystkim niska cena metra kwadratowego.
Jako deweloper o kilkunastoletnim doświadczeniu wiemy, że decyzje o kolejnych budowach muszą być dokładnie przemyślane. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do kontroli kosztów na każdym etapie inwestycji, może i też dzięki temu kryzys nie był dla nas taki dotkliwy. Niższe koszty działalności to niższe ceny mieszkań dla klientów. Duże zainteresowanie naszymi projektami sprawia, że jesteśmy w stanie realizować je ze środków własnych przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. W ten sposób oszczędzamy na kosztach finansowych, a to znajduje odzwierciedlenie w niższej cenie metra kwadratowego mieszkania nawet o kilkaset złotych– mówi Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.
W związku z kryzysem gospodarczym zmieniły się preferencje zakupowe polaków. Ministerstwo infrastruktury już od dłuższego czasu pracował nad tym, aby zachęcić deweloperów do budowania tanich mieszkań. Program rządowy Rodzina na Swoim dzięki któremu można uzyskać dopłatę do 50% odsetek od kredytu cieszy się ogromną popularnością. Zakup nieruchomości to często jedna z najważniejszych decyzji finansowych w życiu, dlatego Rodzina na Swoim cieszy się wciąż rosnącym zainteresowaniem. Ludziom zależy na tym, aby jak najwięcej zaoszczędzić przy zakupie własnego mieszkania, stąd też coraz większa liczba firm stawia na inwestycje spełniające wymogi tego programu. Można śmiało powiedzieć, że kredyty z dofinansowaniem rządowym stają się swoistą dźwignią sprzedaży w obecnej sytuacji makroekonomicznej – mówi Jan Palka z krakowskiego biura Nieruchomości Południe.
Z perspektywy rynku widać, że mieszkania z dopłatami cieszą większym zainteresowaniem niż inne nieruchomości. Ludzie wybierają mniejsze i tańsze mieszkania, na które mogą uzyskać kredyt preferencyjny. Niestety takich inwestycji wciąż brakuje.
Światowy kryzys spowodował, że zmieniło się nastawienie deweloperów do potencjalnych klientów. Stali się oni bardziej otwarci na nabywców. Oferują darmowe sprzęty AGD, wycieczki, czasem również samochody. Jednak kupujący oczekują niższych cen za metr kwadratowy. Owszem deweloperzy oferują takowe rabaty, ale zazwyczaj dotyczą one kilku wybranych mieszkań lub są ofertą dostępną tylko w określonym czasie. Inne podejście do sprawy ma Wawel Service. Wychodzimy z założenia, że mieszkania nie są towarem sezonowym, który trzeba nagle wysprzedać oferując chwilową obniżkę cen. Już na początku działalności postawiliśmy na budowanie tanich mieszkań, dostosowanych do potrzeb klientów. Dzięki temu nie odczuliśmy kryzysu, ponieważ mieszkania niezmiennie cieszyły się zainteresowaniem – mówi Bartłomiej Rzepa.
Prognozuje się, że w 2009 roku na rynek trafi 21 tys. nowych mieszkań w największych miastach Polski. Zdecydowanym liderem tego rankingu jest Warszawa (szacowane 9 tys. lokali), gdzie liczba projektów jest największa i wynika z charakteru stolicy, jako miasta, do którego przyjeżdżają kolejne osoby, które będą potrzebować w krótszym, czy dłuższym czasie własnego miejsca do zamieszkania. Prognozowana liczba nowych mieszkań oddanych w tym roku w Krakowie, Wrocławiu oraz Trójmieście jest zbliżona i waha się w przedziale 3.0 - 3.5 tys. nieruchomości.
Wawel Service
gk
Deweloperzy a kryzys
Od ponad roku mass media informują nas o kryzysie gospodarczym. Ma on wpływ na wszystkie dziedziny życia. Jak radzi sobie z nim rynek budowlany, któremu wróżono upadek?
Jak się okazuje kryzys dla branży budowlanej nie jest wcale taki dotkliwy. Ludzie traktują nieruchomości jako alternatywną formę inwestycji. Ceny mieszkań spadły przez co wzrosło zainteresowanie kupujących.
Pomimo tego widoczne jest spowolnienie w tym segmencie rynku. Jak podaje raport GUS ilość wydawanych pozwoleń i rozpoczynanych inwestycji spada. W 2006 roku średnio w ciągu miesiąca wydano 14 tys. pozwoleń. Rosnące ceny nieruchomości zachęcały inwestorów do nowych projektów, a wysokie marże przyciągały kolejne spółki, które niejednokrotnie nie zajmowały się wcześniej działalnością deweloperską. Spowodowało to, że w 2007 roku wydano miesięcznie średnio 20.6 tys. pozwoleń na budowę.
W poprzednim roku liczba ta ukształtowała się na poziomie 19.2 tys. W ciągu 7 miesięcy 2009 roku wydano średnio 15.3 tys. pozwoleń miesięcznie. Trzy lata temu w ciągu miesiąca rozpoczęto ok. 11.5 tys. inwestycji. Rok później liczba ta wzrosła do 15.4 tys., na co przełożyła się wspomniana rentowność projektów zachęcająca do kolejnych inwestycji. W 2008 roku liczba ta nieznacznie spadła i wynosiła średnio 14.6 tys. miesięcznie. Bieżący rok przyniósł już znaczne spowolnienie i w ciągu 7 miesięcy 2009 roku rozpoczęto średnio 11.5 tys. prac budowlanych w ciągu miesiąca. Liczba pozwoleń i rozpoczętych projektów w kolejnych miesiącach będzie zależała od sytuacji w gospodarce światowej, a szczególnie od finansowania nowych projektów i zakupu nieruchomości.
W III kwartale 2008 roku obserwowano na rynku budownictwa mieszkaniowego hossę, wciąż powstawały nowe nieruchomości. Obecnie koniunktura jest dosyć pesymistyczna, ale wśród firm deweloperskich znalazła się i taka, która w dobie kryzysu radzi sobie bardzo dobrze.
Podstawową zasadą jest racjonalne gospodarowanie środkami. Kłopoty pojawiają się u firm, które w okresie prosperity zapomniały o tej zasadzie i inwestowały ogromne pieniądze w grunty, czy też podpisywały drogie kontrakty na realizację inwestycji. Zbyt wysokie koszty poniesione w początkowych fazach projektów sprawiają, że dostosowanie cen sprzedaży mieszkań do zmniejszonych zdolności kredytowych nabywców nie jest już możliwe. W dobie kryzysu liczy się konkurencyjność, a więc atrakcyjna lokalizacja, ciekawy projekt i przede wszystkim niska cena metra kwadratowego.
Jako deweloper o kilkunastoletnim doświadczeniu wiemy, że decyzje o kolejnych budowach muszą być dokładnie przemyślane. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do kontroli kosztów na każdym etapie inwestycji, może i też dzięki temu kryzys nie był dla nas taki dotkliwy. Niższe koszty działalności to niższe ceny mieszkań dla klientów. Duże zainteresowanie naszymi projektami sprawia, że jesteśmy w stanie realizować je ze środków własnych przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. W ten sposób oszczędzamy na kosztach finansowych, a to znajduje odzwierciedlenie w niższej cenie metra kwadratowego mieszkania nawet o kilkaset złotych– mówi Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.
W związku z kryzysem gospodarczym zmieniły się preferencje zakupowe polaków. Ministerstwo infrastruktury już od dłuższego czasu pracował nad tym, aby zachęcić deweloperów do budowania tanich mieszkań. Program rządowy Rodzina na Swoim dzięki któremu można uzyskać dopłatę do 50% odsetek od kredytu cieszy się ogromną popularnością. Zakup nieruchomości to często jedna z najważniejszych decyzji finansowych w życiu, dlatego Rodzina na Swoim cieszy się wciąż rosnącym zainteresowaniem. Ludziom zależy na tym, aby jak najwięcej zaoszczędzić przy zakupie własnego mieszkania, stąd też coraz większa liczba firm stawia na inwestycje spełniające wymogi tego programu. Można śmiało powiedzieć, że kredyty z dofinansowaniem rządowym stają się swoistą dźwignią sprzedaży w obecnej sytuacji makroekonomicznej – mówi Jan Palka z krakowskiego biura Nieruchomości Południe.
Z perspektywy rynku widać, że mieszkania z dopłatami cieszą większym zainteresowaniem niż inne nieruchomości. Ludzie wybierają mniejsze i tańsze mieszkania, na które mogą uzyskać kredyt preferencyjny. Niestety takich inwestycji wciąż brakuje.
Światowy kryzys spowodował, że zmieniło się nastawienie deweloperów do potencjalnych klientów. Stali się oni bardziej otwarci na nabywców. Oferują darmowe sprzęty AGD, wycieczki, czasem również samochody. Jednak kupujący oczekują niższych cen za metr kwadratowy. Owszem deweloperzy oferują takowe rabaty, ale zazwyczaj dotyczą one kilku wybranych mieszkań lub są ofertą dostępną tylko w określonym czasie. Inne podejście do sprawy ma Wawel Service. Wychodzimy z założenia, że mieszkania nie są towarem sezonowym, który trzeba nagle wysprzedać oferując chwilową obniżkę cen. Już na początku działalności postawiliśmy na budowanie tanich mieszkań, dostosowanych do potrzeb klientów. Dzięki temu nie odczuliśmy kryzysu, ponieważ mieszkania niezmiennie cieszyły się zainteresowaniem – mówi Bartłomiej Rzepa.
Prognozuje się, że w 2009 roku na rynek trafi 21 tys. nowych mieszkań w największych miastach Polski. Zdecydowanym liderem tego rankingu jest Warszawa (szacowane 9 tys. lokali), gdzie liczba projektów jest największa i wynika z charakteru stolicy, jako miasta, do którego przyjeżdżają kolejne osoby, które będą potrzebować w krótszym, czy dłuższym czasie własnego miejsca do zamieszkania. Prognozowana liczba nowych mieszkań oddanych w tym roku w Krakowie, Wrocławiu oraz Trójmieście jest zbliżona i waha się w przedziale 3.0 - 3.5 tys. nieruchomości.
Wawel Service
gk
Pionierska inwestycja na rynku nieruchomości
Kancelaria Prawna Trusiewicz Siwko doradzała PKP S.A. w zakresie negocjacji i podpisania umowy inwestycyjnej z hiszpańskim developerem Neinver. Wartość transakcji szacowana jest na blisko 250 mln EUR.
Przedmiotem umowy jest wybudowanie centrum biurowo - handlowego zintegrowanego z głównym dworcem kolejowym w Katowicach. Jest to w Polsce pierwszy tego typu projekt w sektorze kolejowym realizowany przez spółkę Skarbu Państwa i prywatnego inwestora na zasadach joint venture.
„Doradztwo na rzecz PKP S.A. przy tej pionierskiej inwestycji na rynku nieruchomości pokazało największe atuty kancelarii, a efektywne sfinalizowanie prowadzonych negocjacji umacnia jej pozycję na polskim rynku usług prawnych” – mówi mec. Michał Siwko, wspólnik kancelarii. „W dobie największego załamania na rynku nieruchomości udało nam się uzgodnić korzystne rozwiązania biznesowe dla stron oraz stworzyć konstrukcję prawną, która z powodzeniem może być wdrażana przy realizacji tego typu inwestycji w całej Polsce.
Jako jedni z pierwszych przeprowadziliśmy transakcję opartą na współpracy kapitału prywatnego z podmiotem publicznym” - mówi mec. Rafał Trusiewicz, wspólnik kancelarii.
W ramach umowy z PKP S.A. Kancelaria Prawna Trusiewicz Siwko doradzała w przygotowaniu i skutecznym wdrożeniu procedury przetargowej oraz wyborze inwestora. Była również odpowiedzialna za przeprowadzenie negocjacji z hiszpańskim inwestorem.
Kancelaria doradzała również PKP S.A. przy transakcji zawartej z Hines Polska Sp. z o.o. Dotyczyła ona wspólnej realizacji na zasadach joint venture nowoczesnego kompleksu biurowego zlokalizowanego w najbardziej eksponowanym miejscu Katowic, bezpośrednio obok katowickiego Spodka.
Kancelaria Prawna Trusiewicz/Siwko
Pionierska inwestycja na rynku nieruchomości
Kancelaria Prawna Trusiewicz Siwko doradzała PKP S.A. w zakresie negocjacji i podpisania umowy inwestycyjnej z hiszpańskim developerem Neinver. Wartość transakcji szacowana jest na blisko 250 mln EUR.
Przedmiotem umowy jest wybudowanie centrum biurowo - handlowego zintegrowanego z głównym dworcem kolejowym w Katowicach. Jest to w Polsce pierwszy tego typu projekt w sektorze kolejowym realizowany przez spółkę Skarbu Państwa i prywatnego inwestora na zasadach joint venture.
„Doradztwo na rzecz PKP S.A. przy tej pionierskiej inwestycji na rynku nieruchomości pokazało największe atuty kancelarii, a efektywne sfinalizowanie prowadzonych negocjacji umacnia jej pozycję na polskim rynku usług prawnych” – mówi mec. Michał Siwko, wspólnik kancelarii. „W dobie największego załamania na rynku nieruchomości udało nam się uzgodnić korzystne rozwiązania biznesowe dla stron oraz stworzyć konstrukcję prawną, która z powodzeniem może być wdrażana przy realizacji tego typu inwestycji w całej Polsce.
Jako jedni z pierwszych przeprowadziliśmy transakcję opartą na współpracy kapitału prywatnego z podmiotem publicznym” - mówi mec. Rafał Trusiewicz, wspólnik kancelarii.
W ramach umowy z PKP S.A. Kancelaria Prawna Trusiewicz Siwko doradzała w przygotowaniu i skutecznym wdrożeniu procedury przetargowej oraz wyborze inwestora. Była również odpowiedzialna za przeprowadzenie negocjacji z hiszpańskim inwestorem.
Kancelaria doradzała również PKP S.A. przy transakcji zawartej z Hines Polska Sp. z o.o. Dotyczyła ona wspólnej realizacji na zasadach joint venture nowoczesnego kompleksu biurowego zlokalizowanego w najbardziej eksponowanym miejscu Katowic, bezpośrednio obok katowickiego Spodka.
Kancelaria Prawna Trusiewicz/Siwko
Energooszczędne budowanie domu
Widmo podwyżek prądu jest nieuchronne. Do Urzędu Regulacji Energetyki wpłynęły wnioski od sprzedawców energii o zatwierdzenie nowych taryf na rok 2010 r. Sprzedawcy wnioskują nawet o 20% podwyżkę. Na rachunek za prąd składa się cena energii elektrycznej przez odbiorcę energii faktycznie wykorzystana, a drugą połowę rachunku stanowi opłata za usługę dystrybucji energii.
Niezależnie od decyzji Urzędu Regulacji Energetyki, co do podwyżek prądu dla gospodarstw domowych, to przedsiębiorstwa energetyczne te ceny i tak podniosą. Natomiast uwolnienie cen poprzez wzmocnienie konkurencji nie nastąpi zbyt szybko.
Skala ubóstwa energetycznego stale wzrasta. Z roku na rok coraz większa ilość gospodarstw domowych nieregularnie lub w ogóle nie opłaca rachunków za prąd. Ubóstwo energetyczne jest definiowane jako wydatek powyżej 10% przychodu gospodarstwa domowego na energię. Tylko w 2009 r. podwyżka cen prądu w Polsce przekracza 40%. Problem jest na tyle istotny, iż stanowi on wyzwanie dla Unii Europejskiej, stad Pakiet Energetyczny.
- Przepisy przepisami, ale o oszczędności we własnej kieszeni najlepiej zadbamy sami. Warto się uniezależniać wykorzystując odnawialne źródła energii i zadbać o to by budynek, w którym mieszkamy cechowały odpowiednie wskaźniki dotyczące centralnego ogrzewania, cieplej wody użytkowej, wentylacji i klimatyzacji. - mówi Robert Pierzchała Dyrektor Sprzedaży i Marketingu ARCHETON Sp. z o.o. – Nasze projekty domów z serii EKO przy doborze odpowiednich odnawialnych źródeł energii osiągają bardzo dobre parametry energochłonności. Klienci i oszczędzą na opłatach za prąd, i zarobią w przypadku zbycia nieruchomości realizowanej wg tychże projektów. Ci, którzy mają w planach budowę wymarzonego domu przede wszystkim powinni wybrać energooszczędny projekt domu. Najważniejszymi cechami energooszczędnych projektów domów są: zwarta bryła oraz okna elewacji słonecznych większe niż północnych. Otwory drzwiowe również powinny być odpowiednio izolowane. Bardzo ważnym elementem są instalacje: instalacja ogrzewania gazowego kondensacyjnego lub kominkowego z płaszczem wodnym, instalacja wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła (rekuperator) oraz kolektory słoneczne do ogrzewania centralnej wody użytkowej, alternatywnie zaprojektowana pompę ciepła. Orientacja budynku na działce winna nastąpić w sposób sprzyjający zyskom ciepła z promieniowania słonecznego.
Budując dom warto ocieplić ściany styropianem lub wełną mineralna grubości 20 cm. Bardzo niskie zapotrzebowanie na energię cechuje domy wybudowane w technologii szkieletu prefabrykowanego. Zastosowanie tej technologii powoduje, że po włączeniu ogrzewania wnętrze budynku bardzo szybko się nagrzewa, a to pozwala na duże oszczędności w sezonie grzewczym.
www.archeton.pl
gk
Energooszczędne budowanie domu
Widmo podwyżek prądu jest nieuchronne. Do Urzędu Regulacji Energetyki wpłynęły wnioski od sprzedawców energii o zatwierdzenie nowych taryf na rok 2010 r. Sprzedawcy wnioskują nawet o 20% podwyżkę. Na rachunek za prąd składa się cena energii elektrycznej przez odbiorcę energii faktycznie wykorzystana, a drugą połowę rachunku stanowi opłata za usługę dystrybucji energii.
Niezależnie od decyzji Urzędu Regulacji Energetyki, co do podwyżek prądu dla gospodarstw domowych, to przedsiębiorstwa energetyczne te ceny i tak podniosą. Natomiast uwolnienie cen poprzez wzmocnienie konkurencji nie nastąpi zbyt szybko.
Skala ubóstwa energetycznego stale wzrasta. Z roku na rok coraz większa ilość gospodarstw domowych nieregularnie lub w ogóle nie opłaca rachunków za prąd. Ubóstwo energetyczne jest definiowane jako wydatek powyżej 10% przychodu gospodarstwa domowego na energię. Tylko w 2009 r. podwyżka cen prądu w Polsce przekracza 40%. Problem jest na tyle istotny, iż stanowi on wyzwanie dla Unii Europejskiej, stad Pakiet Energetyczny.
- Przepisy przepisami, ale o oszczędności we własnej kieszeni najlepiej zadbamy sami. Warto się uniezależniać wykorzystując odnawialne źródła energii i zadbać o to by budynek, w którym mieszkamy cechowały odpowiednie wskaźniki dotyczące centralnego ogrzewania, cieplej wody użytkowej, wentylacji i klimatyzacji. - mówi Robert Pierzchała Dyrektor Sprzedaży i Marketingu ARCHETON Sp. z o.o. – Nasze projekty domów z serii EKO przy doborze odpowiednich odnawialnych źródeł energii osiągają bardzo dobre parametry energochłonności. Klienci i oszczędzą na opłatach za prąd, i zarobią w przypadku zbycia nieruchomości realizowanej wg tychże projektów. Ci, którzy mają w planach budowę wymarzonego domu przede wszystkim powinni wybrać energooszczędny projekt domu. Najważniejszymi cechami energooszczędnych projektów domów są: zwarta bryła oraz okna elewacji słonecznych większe niż północnych. Otwory drzwiowe również powinny być odpowiednio izolowane. Bardzo ważnym elementem są instalacje: instalacja ogrzewania gazowego kondensacyjnego lub kominkowego z płaszczem wodnym, instalacja wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła (rekuperator) oraz kolektory słoneczne do ogrzewania centralnej wody użytkowej, alternatywnie zaprojektowana pompę ciepła. Orientacja budynku na działce winna nastąpić w sposób sprzyjający zyskom ciepła z promieniowania słonecznego.
Budując dom warto ocieplić ściany styropianem lub wełną mineralna grubości 20 cm. Bardzo niskie zapotrzebowanie na energię cechuje domy wybudowane w technologii szkieletu prefabrykowanego. Zastosowanie tej technologii powoduje, że po włączeniu ogrzewania wnętrze budynku bardzo szybko się nagrzewa, a to pozwala na duże oszczędności w sezonie grzewczym.
www.archeton.pl
gk
W branży brakuje fachowców
Do końca 2009 roku firmy z branży budowlanej planują wzrost zatrudnienia lub jego ustabilizowanie na stałym poziomie. Te pozytywne nastroje pokazuje badanie telemarketingowe przeprowadzone przez firmę K&K Selekt pod patronatem Konfederacji Pracodawców Polskich.
Ponad połowa ankietowanych firm określa swoja sytuację kadrową jako stabilną z tendencją wzrostową. Na wzrost zatrudnianie mają wpływ aktualnie realizowane projekty oraz nowe zamówienia. Relatywnie w lepszej kondycji znajdują się te firmy, które zaangażowane są w wykonywanie inwestycji związanych z przygotowaniem turnieju EURO2012.
Firmy budowlane pytane o wpływ kryzysu na ich działalność odpowiadały, że nie odczuwają jego skutków oraz nie mają większych problemów ze znalezieniem nowych pracowników. - Wyjątek stanowią wykwalifikowani specjaliści tacy jak kierownicy budów, inżynierowie, inspektorzy nadzoru czy projektanci - twierdzi Katarzyna Pawełek z K&K Selekt i dodaje: "Zrekrutowanie doświadczonych, wysoko-wykwalifikowannych pracowników jak również zorganizowanie kilkunastoosobowej brygady robotników fizycznych w dalszym ciągu stanowi problem dla wielu przedsiębiorców".
25 proc. ankietowanych firm, które znajdują się w gorszej sytuacji ekonomicznej, szacuje cięcia kadrowe. Swoją złą kondycję tłumaczą przede wszystkim załamaniem się koniunktury na rynku oraz recesją gospodarczą. Pozostałe 15 proc. ankietowanych przedsiębiorców planuje, że nie będzie ani zwalniać ani zatrudniać więc deklaruje tendencją utrzymania obecnego stanu zatrudniania.
Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie K&K Selekt w sierpniu 2009 roku wśród 300 firm działających w branży budowlanej.
INTERIA.PL/materiały prasowe
W branży brakuje fachowców
Do końca 2009 roku firmy z branży budowlanej planują wzrost zatrudnienia lub jego ustabilizowanie na stałym poziomie. Te pozytywne nastroje pokazuje badanie telemarketingowe przeprowadzone przez firmę K&K Selekt pod patronatem Konfederacji Pracodawców Polskich.
Ponad połowa ankietowanych firm określa swoja sytuację kadrową jako stabilną z tendencją wzrostową. Na wzrost zatrudnianie mają wpływ aktualnie realizowane projekty oraz nowe zamówienia. Relatywnie w lepszej kondycji znajdują się te firmy, które zaangażowane są w wykonywanie inwestycji związanych z przygotowaniem turnieju EURO2012.
Firmy budowlane pytane o wpływ kryzysu na ich działalność odpowiadały, że nie odczuwają jego skutków oraz nie mają większych problemów ze znalezieniem nowych pracowników. - Wyjątek stanowią wykwalifikowani specjaliści tacy jak kierownicy budów, inżynierowie, inspektorzy nadzoru czy projektanci - twierdzi Katarzyna Pawełek z K&K Selekt i dodaje: "Zrekrutowanie doświadczonych, wysoko-wykwalifikowannych pracowników jak również zorganizowanie kilkunastoosobowej brygady robotników fizycznych w dalszym ciągu stanowi problem dla wielu przedsiębiorców".
25 proc. ankietowanych firm, które znajdują się w gorszej sytuacji ekonomicznej, szacuje cięcia kadrowe. Swoją złą kondycję tłumaczą przede wszystkim załamaniem się koniunktury na rynku oraz recesją gospodarczą. Pozostałe 15 proc. ankietowanych przedsiębiorców planuje, że nie będzie ani zwalniać ani zatrudniać więc deklaruje tendencją utrzymania obecnego stanu zatrudniania.
Badanie zostało przeprowadzone na zlecenie K&K Selekt w sierpniu 2009 roku wśród 300 firm działających w branży budowlanej.
INTERIA.PL/materiały prasowe
Kiedy szybka sprzedaż ziemi?
Projekt nowelizacji ustawy, która ma umożliwić szybką sprzedaż państwowej ziemi jeszcze jesienią zostanie przyjęty przez rząd i skierowany do Sejmu - zapewnił wczoraj na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk.
Do projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa przygotowanego przez resort rolnictwa ma zastrzeżenia m.in. kancelaria premiera, do której trafił ten dokument. Zdaniem Tuska, najtrudniejszą sprawą do rozstrzygnięcia jest ustalenie preferencji dla dotychczasowych dzierżawców. - Jest to kwestia dobrego rozstrzygnięcia, czy zastosować jakiś system preferencji dla tych, którzy tę ziemię użytkują. Trzeba podjęć decyzję o charakterze nie tyle prawnym, ale bardziej politycznym - powiedział szef rządu.
W opinii ministra finansów Jacka Rostowskiego, sprzedaż ziemi powinna być przyspieszona. Dodał, że "wątpliwości dotyczą tylko pewnych aspektów, a nie całej zasady". Także wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że proces sprzedaży ziemi powinien ulec przyspieszeniu, szczególnie tam, gdzie są nabywcy.
Według niego sprzedaż przyniosłaby budżetowi znaczne środki, przekraczające nawet 30 mld zł.
Minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział PAP, że sprawa dzierżawców może być rozstrzygnięta, ale do tego potrzebna jest decyzja polityczna. Jego zdaniem, nie ma przeszkód by wymówić umowy dzierżawy wypłacając odszkodowania za dokonane na użytkowanej ziemi trwałe inwestycje. Dodał, że sprawa ta ma być przedyskutowana podczas spotkania koalicyjnego. Nie umiał jednak odpowiedzieć na pytanie, kiedy ono będzie miało miejsce.
Sawicki uważa, że sprawę roszczeń byłych właścicieli ziemi można uregulować w formie rekompensat finansowych, a nie zwrotu majątku w naturze.
Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke poinformował PAP we wtorek, że projekt miał być omawiany na posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów w ubiegły czwartek, ale nie był, z powodu uwagi m.in. do przepisów dotyczących dzierżawców.
- Kluczowe jest rozwiązanie sprawy związanej z wypowiadaniem umów dzierżawcom i uzyskiwaniem 30 proc. użytkowanej przez nich powierzchni po to, by grunty te można było rozdysponować na rzecz rolników - na powiększenia gospodarstw rodzinnych lub założenie nowego gospodarstwa - mówił Plocke na ubiegłotygodniowym posiedzeniu senackiej komisji rolnictwa.
Zdaniem prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych Tomasza Nawrockiego, kluczową sprawą, która przeszkadza w zbywaniu ziemi, jest nierozwiązana kwestia roszczeń do tych gruntów. Przypomniał podczas posiedzenia tej komisji, że zgodnie z zaleceniem wydanym przez ówczesnego premiera Jerzego Buzka, zamrożono sprzedaż ok. 600 tys. hektarów i to głównie na terenach, gdzie jest największe zapotrzebowanie na ziemię. Chodzi o nieruchomości w woj. wielkopolskim i kujawsko-pomorskim, gdzie roszczenia dotyczą 80 proc. gruntów.
Z przejętych w 1992 roku 4,7 mln gruntów Agencja sprzedała lub nieodpłatnie przekazała 50 proc. Obecnie w jej posiadaniu znajduje się 2,3 mln ha, z czego 1,8 mln ha jest w dzierżawie. ANR ma jeszcze m.in. do sprzedaży ok. 320 tys. ha; gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej. Część tej ziemi ma jednak niską przydatność rolniczą.
interia.pl
Kiedy szybka sprzedaż ziemi?
Projekt nowelizacji ustawy, która ma umożliwić szybką sprzedaż państwowej ziemi jeszcze jesienią zostanie przyjęty przez rząd i skierowany do Sejmu - zapewnił wczoraj na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu premier Donald Tusk.
Do projektu nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa przygotowanego przez resort rolnictwa ma zastrzeżenia m.in. kancelaria premiera, do której trafił ten dokument. Zdaniem Tuska, najtrudniejszą sprawą do rozstrzygnięcia jest ustalenie preferencji dla dotychczasowych dzierżawców. - Jest to kwestia dobrego rozstrzygnięcia, czy zastosować jakiś system preferencji dla tych, którzy tę ziemię użytkują. Trzeba podjęć decyzję o charakterze nie tyle prawnym, ale bardziej politycznym - powiedział szef rządu.
W opinii ministra finansów Jacka Rostowskiego, sprzedaż ziemi powinna być przyspieszona. Dodał, że "wątpliwości dotyczą tylko pewnych aspektów, a nie całej zasady". Także wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że proces sprzedaży ziemi powinien ulec przyspieszeniu, szczególnie tam, gdzie są nabywcy.
Według niego sprzedaż przyniosłaby budżetowi znaczne środki, przekraczające nawet 30 mld zł.
Minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział PAP, że sprawa dzierżawców może być rozstrzygnięta, ale do tego potrzebna jest decyzja polityczna. Jego zdaniem, nie ma przeszkód by wymówić umowy dzierżawy wypłacając odszkodowania za dokonane na użytkowanej ziemi trwałe inwestycje. Dodał, że sprawa ta ma być przedyskutowana podczas spotkania koalicyjnego. Nie umiał jednak odpowiedzieć na pytanie, kiedy ono będzie miało miejsce.
Sawicki uważa, że sprawę roszczeń byłych właścicieli ziemi można uregulować w formie rekompensat finansowych, a nie zwrotu majątku w naturze.
Wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke poinformował PAP we wtorek, że projekt miał być omawiany na posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów w ubiegły czwartek, ale nie był, z powodu uwagi m.in. do przepisów dotyczących dzierżawców.
- Kluczowe jest rozwiązanie sprawy związanej z wypowiadaniem umów dzierżawcom i uzyskiwaniem 30 proc. użytkowanej przez nich powierzchni po to, by grunty te można było rozdysponować na rzecz rolników - na powiększenia gospodarstw rodzinnych lub założenie nowego gospodarstwa - mówił Plocke na ubiegłotygodniowym posiedzeniu senackiej komisji rolnictwa.
Zdaniem prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych Tomasza Nawrockiego, kluczową sprawą, która przeszkadza w zbywaniu ziemi, jest nierozwiązana kwestia roszczeń do tych gruntów. Przypomniał podczas posiedzenia tej komisji, że zgodnie z zaleceniem wydanym przez ówczesnego premiera Jerzego Buzka, zamrożono sprzedaż ok. 600 tys. hektarów i to głównie na terenach, gdzie jest największe zapotrzebowanie na ziemię. Chodzi o nieruchomości w woj. wielkopolskim i kujawsko-pomorskim, gdzie roszczenia dotyczą 80 proc. gruntów.
Z przejętych w 1992 roku 4,7 mln gruntów Agencja sprzedała lub nieodpłatnie przekazała 50 proc. Obecnie w jej posiadaniu znajduje się 2,3 mln ha, z czego 1,8 mln ha jest w dzierżawie. ANR ma jeszcze m.in. do sprzedaży ok. 320 tys. ha; gospodarstwa te znajdują się głównie w województwach Polski zachodniej i północnej. Część tej ziemi ma jednak niską przydatność rolniczą.
interia.pl
Trudniej o mieszkania z dopłatą
Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań
III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).
• Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.
• Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).
• W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.
• Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.
• Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.
• Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)
Informacja prasowa
Informacja prasowa
Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.
Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.
Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.
Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.
Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.
Metrohouse S.A.
Trudniej o mieszkania z dopłatą
Koniec III kwartału jest dobrym momentem na podsumowanie dostępności mieszkań z rynku wtórnego w ramach programu Rodzina na Swoim. Punktem odniesienia do porównań są wyniki badań dostępności przeprowadzone w II kwartale (kwiecień 2009 r.) przez sieć biur nieruchomości Metrohouse S.A. W III kwartale poza zmianą wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska i województwa pomorskiego, nie nastąpiły zmiany wskaźników dla innych miast. Zmieniła się jednak dostępność mieszkań w ramach RnS.
Bez zmian wskaźników, zmiany w dostępności mieszkań
III kwartał przyniósł zmianę wskaźnika przeliczeniowego dla Gdańska. W rezultacie 30% mieszkań dostępnych na gdańskim rynku kwalifikuje się do programu. To największy wzrost dostępności spośród analizowanych miast (aż o 22 punkty procentowe).
• Spośród osiemnastu badanych miast w siedmiu odnotowano wzrost dostępności mieszkań, a w ośmiu nastąpił spadek. W Warszawie, Lublinie i Bydgoszczy dostępność mieszkań utrzymuje się na niezmienionym poziomie.
• Poza wspomnianym powyżej Gdańskiem, największy wzrost dostępności mieszkań w ramach RnS miał miejsce w Kielcach (wzrost o 10 punktów procentowych) oraz we Wrocławiu i Olsztynie (wzrost po 5 punktów procentowych).
• W Poznaniu odnotowuje się najwyższy spadek w dostępności mieszkań spełniających kryteria dopłat RnS (o 10 punktów procentowych), w Katowicach i Szczecinie spadki są również znaczące (po 8 punktów procentowych). Obniżenie dostępności mieszkań w Toruniu o 6 punktów procentowych spowodował spadek tego miasta z fotela lidera.
• Największy wybór ofert spełniających kryteria programu Rodzina na Swoim oferuje wtórny rynek mieszkań w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. W tych miastach 86% oferty mieszkań używanych kwalifikuje się do dopłat.
• Tradycyjnie w Krakowie obserwujemy najniższy spośród analizowanych miast odsetek mieszkań, których zakup umożliwia starania o dopłaty do odsetek kredytu. Dodatkowo podaż takich mieszkań zmniejszyła się 1 pkt. procentowy, co powoduje, że zaledwie co 14 mieszkanie spełnia kryteria programu.
• Nadal wśród analizowanych miast utrzymuje się dwubiegunowy podział na lokalizacje, gdzie dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest wysoka i grupę miast o słabej i umiarkowanej dostępności (np. Kraków, Warszawa, Lublin)
Informacja prasowa
Informacja prasowa
Komentarz: Mariusz Kania, prezes zarządu Metrohouse S.A.
Dostępność mieszkań w ramach programu Rodzina na Swoim jest pochodną tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1 metra kwadratowego powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. O ile wzrost wskaźnika w II kwartale 2009 r. spowodował poprawę dostępności mieszkań kwalifikujących się do programu aż w dwunastu analizowanych miastach, to utrzymanie wskaźnika w III kwartale br. na poziomie II kwartału (oprócz Gdańska, gdzie wskaźnik podniesiono o 10%) ma następstwo we wzroście odsetka takich mieszkań już tylko w siedmiu miastach. Jednocześnie obserwuje się zmniejszenie dostępności mieszkań spełniających kryteria RnS aż ośmiu miastach.
Zmniejszenie dostępności mieszkań w ramach programu dopłat Rodzina na Swoim może przeczyć szeroko rozpowszechnianej tezie o silnie postępujących spadkach cen nieruchomości. Obecną sytuację na rynku wtórnym mieszkań charakteryzuje stabilizacja cen. Zmniejszona dostępność popularnego segmentu mieszkań (w tym także w ramach RnS) świadczy o zmianie struktury podażowej, w której coraz większą rolę zaczynają odgrywać mieszkania o dużych powierzchniach, bądź apartamenty (lub pseudoapartamenty), na które zainteresowanie spadło wraz z ograniczeniami banków w finansowaniu nieruchomości. Takie oferty są eksponowane na rynku najdłużej.
Na rynku wtórnym mieszkań najbardziej poszukiwanym produktem są mieszkania jedno i dwupokojowe o powierzchniach 35-50 m kw., które, o ile to możliwe, posiadają parametry cenowe pozwalające zakwalifikować je do puli mieszkań objętych dopłatami do odsetek od kredytów. Pomimo dużej podaży mieszkań znalezienie takich ofert jest tylko pozornie łatwe.
Jeżeli w IV kwartale ogłoszone wskaźniki przeliczeniowe będą niższe niż dotychczasowe, z pewnością dodatkowo ograniczy to dostępność do puli ofert z dopłatami, a co za tym idzie, przyczyni się do zmniejszenia popularności programu Rodzina na Swoim.
Metrohouse S.A.
ING wybrało generalnego wykonawcę dla Thespiana, wielofunkcyjnego budynku w centrum Wrocławia
ING Real Estate Development Sp. z o.o. wybrała Eiffage Budownictwo Mitex SA na generalnego wykonawcę Thespiana, wielofunkcyjnego budynku w centrum Wrocławia przy pl. Powstańców Śląskich 1. Wartość kontraktu wynosi ponad 35 mln złotych netto.
Deweloperem Thespiana jest ING Real Estate Development Sp. z o.o. firma należąca do holenderskiej Grupy ING. Prace budowlane prowadzone przez Eiffage Budownictwo Mitex SA potrwają ok. 14 miesięcy. Generalny wykonawca przejmie prac budowy, na którym wykonane zostały już w tym roku prace ziemne związane m.in. z budową ściany szczelnej.
Wielofunkcyjny budynek Thespian, o powierzchni 6800 m², zlokalizowany jest przy pl. Powstańców Śląskich 1-3. Podzielony jest na część komercyjną - biura (2000 m²) i lokale handlowe (1000 m²) – na niższych kondygnacjach i apartamentową na wyższych piętrach (od 3 do 8). Powstaną tu 32 wysokiej klasy, klimatyzowane apartamenty - od 70 do 230 m² - wykończone pod klucz, tj. z gotowymi podłogami, stolarką, wykończonymi łazienkami i kuchnią. Wybrane mieszkania na wyższych kondygnacjach posiadają tarasy. Dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii podwójnego przeszklenia fasady wnętrza są ciche i łatwo utrzymać w nich pożądaną temperaturę.
Thespian ma prostą, harmonijną bryłę i utrzymany jest w neutralnych barwach. Doskonałe doświetlenie wnętrz zapewniają w pełni przeszklone fasady. Główne wejście do budynku, z holem recepcyjnym (obsługiwanym przez portierów) i systemem kontroli dostępu, zaprojektowano od strony Placu Powstańców Śląskich. Budynek wyposażony będzie w parking podziemny na 70 miejsc.
Thespian, zaprojektowany przez Maćków Pracownia Projektowa to pierwsza inwestycja ING Real Estate Development we Wrocławiu, która już zdobywa międzynarodowe uznanie. W zakończonym 19 września tego roku VII Narodowym Festiwalu Architektury Mińsk 2009, w ramach Międzynarodowego Biennale dla Młodych Architektów Leonardo Award 2009, projekt Thespiana zdobył II miejsce w kategorii budynków wysokich. Impreza organizowana jest przez Stowarzyszenie Architektów Białoruskich (BUA) we współpracy m.in. z Międzynarodową Unią Architektów (UIA), Międzynarodowym Stowarzyszeniem Unii Architektonicznych (IAUA) i Radą Architektów Środkowej i Wschodniej Europy (ACCEE). Do konkursu zostało zgłoszonych ponad 400 projektów z całego świata.
ING Real Estate Development
gk
ING wybrało generalnego wykonawcę dla Thespiana, wielofunkcyjnego budynku w centrum Wrocławia
ING Real Estate Development Sp. z o.o. wybrała Eiffage Budownictwo Mitex SA na generalnego wykonawcę Thespiana, wielofunkcyjnego budynku w centrum Wrocławia przy pl. Powstańców Śląskich 1. Wartość kontraktu wynosi ponad 35 mln złotych netto.
Deweloperem Thespiana jest ING Real Estate Development Sp. z o.o. firma należąca do holenderskiej Grupy ING. Prace budowlane prowadzone przez Eiffage Budownictwo Mitex SA potrwają ok. 14 miesięcy. Generalny wykonawca przejmie prac budowy, na którym wykonane zostały już w tym roku prace ziemne związane m.in. z budową ściany szczelnej.
Wielofunkcyjny budynek Thespian, o powierzchni 6800 m², zlokalizowany jest przy pl. Powstańców Śląskich 1-3. Podzielony jest na część komercyjną - biura (2000 m²) i lokale handlowe (1000 m²) – na niższych kondygnacjach i apartamentową na wyższych piętrach (od 3 do 8). Powstaną tu 32 wysokiej klasy, klimatyzowane apartamenty - od 70 do 230 m² - wykończone pod klucz, tj. z gotowymi podłogami, stolarką, wykończonymi łazienkami i kuchnią. Wybrane mieszkania na wyższych kondygnacjach posiadają tarasy. Dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii podwójnego przeszklenia fasady wnętrza są ciche i łatwo utrzymać w nich pożądaną temperaturę.
Thespian ma prostą, harmonijną bryłę i utrzymany jest w neutralnych barwach. Doskonałe doświetlenie wnętrz zapewniają w pełni przeszklone fasady. Główne wejście do budynku, z holem recepcyjnym (obsługiwanym przez portierów) i systemem kontroli dostępu, zaprojektowano od strony Placu Powstańców Śląskich. Budynek wyposażony będzie w parking podziemny na 70 miejsc.
Thespian, zaprojektowany przez Maćków Pracownia Projektowa to pierwsza inwestycja ING Real Estate Development we Wrocławiu, która już zdobywa międzynarodowe uznanie. W zakończonym 19 września tego roku VII Narodowym Festiwalu Architektury Mińsk 2009, w ramach Międzynarodowego Biennale dla Młodych Architektów Leonardo Award 2009, projekt Thespiana zdobył II miejsce w kategorii budynków wysokich. Impreza organizowana jest przez Stowarzyszenie Architektów Białoruskich (BUA) we współpracy m.in. z Międzynarodową Unią Architektów (UIA), Międzynarodowym Stowarzyszeniem Unii Architektonicznych (IAUA) i Radą Architektów Środkowej i Wschodniej Europy (ACCEE). Do konkursu zostało zgłoszonych ponad 400 projektów z całego świata.
ING Real Estate Development
gk
Nanorewolucja w budownictwie
Nanotechnologia obecnie uważana jest za bardzo obiecującą dziedzinę nauki, nierzadko określana jest nawet mianem technologii XXI wieku.
Termin ten wywodzi się od greckiego słowa nanos, które dosłownie oznacza karła. Przedrostek ten doskonale podkreśla fakt, iż technologia nano dotyczy bardzo niskich wymiarów, obowiązuje bowiem dla zjawisk zachodzących w skali od 1 do 100 nm (1nm = 10-9m). W tym wymiarze cząstki materii znanych i stosowanych powszechnie materiałów wykazują nowe, niejednokrotnie ciekawe i użyteczne właściwości. Wynika to przede wszystkim z występowania efektów kwantowych, lepszego uporządkowania struktury oraz znacznie większej powierzchni aktywnej cząstek. Głównymi tworami nanonauki, które jednocześnie zapoczątkowały jej rozwój, są fulereny oraz nanorurki. Najpopularniejszy fuleren zawiera 60 atomów węgla i kształtem przypomina piłkę nożną.
Mimo iż za odkrycie tychże struktur została przyznana Nagroda Nobla, uważa się, że to nanorurki mają szansę na zrewolucjonizowanie świata techniki. Nanorurki, czyli zwinięte powierzchnie grafitowe o średnicy kilku nm i małym ciężarze właściwym (0.6 g/cm3), wykazują wysoki moduł Younga (do 5 TPa) i ogromną wytrzymałość na rozciąganie (20 GPa) przy wydłużeniu do 40 proc. bez oznak kruchego pękania.
Nanotechnologia ma szerokie zastosowanie w materiałach budowlanych. Główną metodą modyfikacji materiałów za pomocą nanotechnologii jest ich domieszkowanie odpowiednimi cząsteczkami. Tego rodzaju ingerencja dotyczy przede wszystkim powłok malarskich, impregnatów, domieszek do betonów itp. Substancje te naniesione na powierzchnię lub dodane w procesie wytwarzania materiałów w sposób kontrolowany zmieniają ich właściwości. Dzięki temu otrzymuje się powierzchnie superhydrofobowe, powierzchnie samoczyszczące, a nawet czyszczące atmosferę na skutek zawartego nanoditlenku tytanu. Nanosrebro z kolei odpowiada za właściwości bakteriobójcze, dlatego wykorzystywane jest do produkcji farb do pomieszczeń o szczególnym przeznaczeniu (szpitale, przedszkola). Coraz bardziej realne stają się zapowiedzi wprowadzenia na rynek „inteligentnych farb”, które pod wpływem obciążeń pomalowanych elementów zmieniają kolor, informując w ten sposób o zagrożeniu.
Inną tendencją modyfikacji materiałów jest zmniejszanie liczby defektów w mikrostrukturze materiałów, co przekłada się na minimalizację skurczu w zaprawach naprawczych, znacznie lepszą przyczepność do podłoża w przypadku klejów, a także zwiększenie wytrzymałości na rozciąganie stali. Naukowcy pracują także nad ideą betonu samonaprawialnego o wysokich parametrach wytrzymałościowych. Ponadto wysoce zaawansowana technika monitoringu na poziomie nanometrycznym pozwala na tzw. obserwacje inwitu, czyli podczas tworzenia się mikrostruktury betonu. Aparatura ESEM pozwala dogłębnie zapoznać się z procesami zachodzącymi podczas hydratacji cementu, a w przyszłości może przyczynić się do powstania „inteligentnego betonu” reagującego na bodźce zewnętrzne, takie jak ciepło, światło czy pH.
Wybitny fizyk R. Feynman 50 lat temu w swej słynnej pracy pt. „There's plenty of room at the bottom" zapowiedział nadejście nanorewolucji. Z dzisiejszej perspektywy, wiedząc, że liczba nanopatentów w ostatniej dekadzie gwałtowanie wzrosła, a rządy krajów na całym świecie doceniają potencjał nanotechnologii jako kluczowy czynnik wzrostu innowacyjności i konkurencyjności gospodarki, śmiało możemy się zgodzić z genialnym noblistą.
Nanotechnologia obecnie uważana jest za bardzo obiecującą dziedzinę nauki, nierzadko określana jest nawet mianem technologii XXI wieku.
Termin ten wywodzi się od greckiego słowa nanos, które dosłownie oznacza karła. Przedrostek ten doskonale podkreśla fakt, iż technologia nano dotyczy bardzo niskich wymiarów, obowiązuje bowiem dla zjawisk zachodzących w skali od 1 do 100 nm (1nm = 10-9m). W tym wymiarze cząstki materii znanych i stosowanych powszechnie materiałów wykazują nowe, niejednokrotnie ciekawe i użyteczne właściwości. Wynika to przede wszystkim z występowania efektów kwantowych, lepszego uporządkowania struktury oraz znacznie większej powierzchni aktywnej cząstek. Głównymi tworami nanonauki, które jednocześnie zapoczątkowały jej rozwój, są fulereny oraz nanorurki. Najpopularniejszy fuleren zawiera 60 atomów węgla i kształtem przypomina piłkę nożną.
Mimo iż za odkrycie tychże struktur została przyznana Nagroda Nobla, uważa się, że to nanorurki mają szansę na zrewolucjonizowanie świata techniki. Nanorurki, czyli zwinięte powierzchnie grafitowe o średnicy kilku nm i małym ciężarze właściwym (0.6 g/cm3), wykazują wysoki moduł Younga (do 5 TPa) i ogromną wytrzymałość na rozciąganie (20 GPa) przy wydłużeniu do 40 proc. bez oznak kruchego pękania.
Nanotechnologia ma szerokie zastosowanie w materiałach budowlanych. Główną metodą modyfikacji materiałów za pomocą nanotechnologii jest ich domieszkowanie odpowiednimi cząsteczkami. Tego rodzaju ingerencja dotyczy przede wszystkim powłok malarskich, impregnatów, domieszek do betonów itp. Substancje te naniesione na powierzchnię lub dodane w procesie wytwarzania materiałów w sposób kontrolowany zmieniają ich właściwości. Dzięki temu otrzymuje się powierzchnie superhydrofobowe, powierzchnie samoczyszczące, a nawet czyszczące atmosferę na skutek zawartego nanoditlenku tytanu. Nanosrebro z kolei odpowiada za właściwości bakteriobójcze, dlatego wykorzystywane jest do produkcji farb do pomieszczeń o szczególnym przeznaczeniu (szpitale, przedszkola). Coraz bardziej realne stają się zapowiedzi wprowadzenia na rynek „inteligentnych farb”, które pod wpływem obciążeń pomalowanych elementów zmieniają kolor, informując w ten sposób o zagrożeniu.
Inną tendencją modyfikacji materiałów jest zmniejszanie liczby defektów w mikrostrukturze materiałów, co przekłada się na minimalizację skurczu w zaprawach naprawczych, znacznie lepszą przyczepność do podłoża w przypadku klejów, a także zwiększenie wytrzymałości na rozciąganie stali. Naukowcy pracują także nad ideą betonu samonaprawialnego o wysokich parametrach wytrzymałościowych. Ponadto wysoce zaawansowana technika monitoringu na poziomie nanometrycznym pozwala na tzw. obserwacje inwitu, czyli podczas tworzenia się mikrostruktury betonu. Aparatura ESEM pozwala dogłębnie zapoznać się z procesami zachodzącymi podczas hydratacji cementu, a w przyszłości może przyczynić się do powstania „inteligentnego betonu” reagującego na bodźce zewnętrzne, takie jak ciepło, światło czy pH.
Wybitny fizyk R. Feynman 50 lat temu w swej słynnej pracy pt. „There's plenty of room at the bottom" zapowiedział nadejście nanorewolucji. Z dzisiejszej perspektywy, wiedząc, że liczba nanopatentów w ostatniej dekadzie gwałtowanie wzrosła, a rządy krajów na całym świecie doceniają potencjał nanotechnologii jako kluczowy czynnik wzrostu innowacyjności i konkurencyjności gospodarki, śmiało możemy się zgodzić z genialnym noblistą.
Mimo że deweloperzy starają się dopasować swoją ofertę do wymagań klienta, wciąż brakuje na rynku mieszkań, do których można się wprowadzić od razu po zakupie – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak czytamy dalej, inwestorzy prowadzący budowy w dużych miastach liczyli na to, że wykończone mieszkania przyciągną rzesze klientów nawet w słabszych okresach dla rynku. Dlatego tego typu ofert nie brakuje w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Jednak na wschodzie i zachodzie kraju osoba chcąca położyć się we własnej sypialni od razu po podpisaniu aktu notarialnego musi bardzo długo szukać inwestycji, w których oferowane są takie lokale. Deweloperzy niechętnie inwestują w wykończenia wnętrz przed znalezieniem klienta, ponieważ nie każdemu może spodobać się konkretny styl mieszkania – dodaje dziennik.
Na takie kroki pozwolić mogą sobie wyłącznie więksi gracze na rynku, którym nie śpieszy się ze sprzedażą. Inną kwestią jest też rodzaj sprzedawanych nieruchomości. Według ekspertów dużo łatwiej bowiem sprzedać na rynku pierwotnym wykończony apartament niż mieszkanie z segmentu popularnego – zaznacza „Rzeczpospolita”.
Źródło: „Rzeczpospolita”
Brakuje mieszkań wykończonych pod klucz
Mimo że deweloperzy starają się dopasować swoją ofertę do wymagań klienta, wciąż brakuje na rynku mieszkań, do których można się wprowadzić od razu po zakupie – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak czytamy dalej, inwestorzy prowadzący budowy w dużych miastach liczyli na to, że wykończone mieszkania przyciągną rzesze klientów nawet w słabszych okresach dla rynku. Dlatego tego typu ofert nie brakuje w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Jednak na wschodzie i zachodzie kraju osoba chcąca położyć się we własnej sypialni od razu po podpisaniu aktu notarialnego musi bardzo długo szukać inwestycji, w których oferowane są takie lokale. Deweloperzy niechętnie inwestują w wykończenia wnętrz przed znalezieniem klienta, ponieważ nie każdemu może spodobać się konkretny styl mieszkania – dodaje dziennik.
Na takie kroki pozwolić mogą sobie wyłącznie więksi gracze na rynku, którym nie śpieszy się ze sprzedażą. Inną kwestią jest też rodzaj sprzedawanych nieruchomości. Według ekspertów dużo łatwiej bowiem sprzedać na rynku pierwotnym wykończony apartament niż mieszkanie z segmentu popularnego – zaznacza „Rzeczpospolita”.
Źródło: „Rzeczpospolita”
Wkrótce szybsze wywłaszczanie
Procedura wywłaszczania, której celem jest przejęcie gruntów pod budowę dróg, autostrad i innych ważnych inwestycji, ulegnie przyspieszeniu – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Będzie to wynikiem uchwalenia przez Sejm nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z nowymi przepisami, starosta będzie także zobowiązany do wszczęcia postępowania wywłaszczeniowego po upływie dwumiesięcznego terminu na zawarcie umowy o nabycie praw do nieruchomości. Dziś decyzja ta zależy od jego uznania. Jak czytamy dalej, starosta będzie mógł też zezwolić na niezwłoczne zajęcie nieruchomości przez podmiot wykonujący zadanie inwestycyjne tuż po wydaniu decyzji o wywłaszczeniu.
Ustawa przewiduje również rozszerzenie katalogu przesłanek uprawniających do wydania decyzji o niezwłocznym zajęciu nieruchomości o przypadki uzasadnione ważnym interesem gospodarczym. Starosta zostanie zobligowany do nadania decyzji o zajęciu nieruchomości rygoru natychmiastowej wykonalności. Oznacza to błyskawiczne wejście inwestora na nieruchomość niezbędną do prowadzenia budowy – dodaje dziennik.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Wkrótce szybsze wywłaszczanie
Procedura wywłaszczania, której celem jest przejęcie gruntów pod budowę dróg, autostrad i innych ważnych inwestycji, ulegnie przyspieszeniu – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”.
Będzie to wynikiem uchwalenia przez Sejm nowelizacji ustawy o gospodarce nieruchomościami. Zgodnie z nowymi przepisami, starosta będzie także zobowiązany do wszczęcia postępowania wywłaszczeniowego po upływie dwumiesięcznego terminu na zawarcie umowy o nabycie praw do nieruchomości. Dziś decyzja ta zależy od jego uznania. Jak czytamy dalej, starosta będzie mógł też zezwolić na niezwłoczne zajęcie nieruchomości przez podmiot wykonujący zadanie inwestycyjne tuż po wydaniu decyzji o wywłaszczeniu.
Ustawa przewiduje również rozszerzenie katalogu przesłanek uprawniających do wydania decyzji o niezwłocznym zajęciu nieruchomości o przypadki uzasadnione ważnym interesem gospodarczym. Starosta zostanie zobligowany do nadania decyzji o zajęciu nieruchomości rygoru natychmiastowej wykonalności. Oznacza to błyskawiczne wejście inwestora na nieruchomość niezbędną do prowadzenia budowy – dodaje dziennik.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”
Czym właściwie jest program Rodzina na Swoim?
Na czym polega program Rodzina na Swoim? Jest to rządowa inicjatywa, w ramach której można otrzymać wsparcie ze strony Skarbu Państwa w postaci dopłaty do połowy odsetek kredytu zaciąganego na zakup mieszkania lub domu.
Kredytów preferencyjnych udzielają instytucje ustawowo upoważnione takie jak banki oraz spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe. Obecnie do tych instytucji zaliczamy: Powszechną Kasę Oszczędności Banku Polskiego S.A., Krajową Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo - Kredytową, Gospodarczy Bank Wielkopolski S.A. ,Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. , Bank Pocztowy S.A., Bank Polska Kasa Opieki S.A. , Mazowiecki Bank Regionalny S.A., Alior Bank S.A., DomBank Hipoteczny Oddział GETIN Bank S.A. , Pekao Bank Hipoteczny S.A., Bank BPH S.A., Noble Bank S.A., Euro Bank S.A., Bank Zachodni WBK S.A.
Od stycznia znacznie wzrosło zainteresowanie programem Rodzina na Swoim z racji tego, iż Władze Wojewódzkie podniosły górną granicę kwot, do których można uzyskać dopłaty. - W Krakowie obecnie maksymalna cena za metr kwadratowy, która umożliwia skorzystanie z programu to 5340,30 zł, czyli o 716 zł więcej niż w IV kwartale 2008 roku, w Warszawie ta różnica wynosi 625 zł - mówi Konrad Płutniak, doradca finansowy Money Expert.
Program powstał na podstawie Ustawy z dnia 8 września 2006 roku o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, a także jej późniejszych zmian z 15 czerwca 2007r. oraz 21 listopada 2008r. Ważnym dokumentem jest również Rozporządzenie Ministra Budownictwa z dnia 23 listopada 2006 r. w sprawie ogólnych warunków umów dotyczących dopłat do oprocentowania kredytów preferencyjnych oraz zakresu okresowych informacji o udzielanych dopłatach (www.mi.gov.pl/files/0/1787431/roz231106.pdf)
Kto może ubiegać się o kredyt z dopłatą?
Zgodnie z nazwą program wspiera nabywanie przez rodziny własnych czterech kątów. Z programu mogą skorzystać małżeństwa niezależnie od tego czy mają dzieci, a także osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno małoletnie lub uczące się dziecko do 25 roku życia.
Osoby starające się o dopłaty powinny posiadać zdolność kredytową umożliwiającą spłatę rat. Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredyt preferencyjny dany kredytobiorca nie posiada zdolności kredytowej, umowa może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie rodzice, rodzeństwo, ojczym, macocha, teściowie.
Istnieją jeszcze inne obwarowania kredytu. W dniu zawierania umowy kredytowej kredytobiorca nie może być właścicielem lub współwłaścicielem budynku, czy też lokalu mieszkalnego. Jeżeli przysługuje mu spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu zobowiązany jest do wypowiedzenia członkowska w spółdzielni mieszkaniowej, w której przysługuje mu to prawo lub do zrzeczenia się go.
W przypadku osób wynajmujących, aby uzyskać dopłatę należy rozwiązać umowę najmu i opróżnić lokal w terminie sześciu miesięcy od dnia uzyskania własności mieszkania, własności domu jednorodzinnego lub uzyskania spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, na które został udzielony kredyt preferencyjny, a w przypadku kredytu preferencyjnego udzielonego na budowę domu jednorodzinnego w terminie sześciu miesięcy od dnia, w którym osoba ta może zgodnie z prawem przystąpić do użytkowania wybudowanego domu.
Zainteresowanie kredytem z dopłatami
Z racji wciąż wysokich kosztów zakupu własnej nieruchomości osoby zastanawiające się nad taką transakcją szukają sposobów na obniżenie kosztów kredytu.
Średnio co 6 klient zgłaszający się do nas pyta o kredyt z dopłatą. Ludzie z chęcią korzystają z pomocy Skarbu Państwa, ze względu na to, że pierwsze osiem lat spłaty kredytu rząd pomaga w spłacaniu około połowy odsetek. - Niemniej jednak decydując się na kredyt należy dobierać go skrupulatnie, dlatego znaczenie ma również wysokość marży pobieranej przez banki, w związku z tym zawsze powtarzam klientom, że warto rozważyć propozycje kilku instytucji finansowych - mówi Konrad Płutniak.
Procedura kredytowa praktycznie niewiele rożni się od standardowej i właśnie dlatego też wiele osób korzysta z tej opcji. Klient składa wniosek, uruchamiany jest proces kredytowy, a do Banku Gospodarstwa Krajowego wysyłane jest zapytanie w celu zweryfikowania czy dana osoba istnieje już w bazie programu. Jeśli kredytobiorca nie pobierał wcześniej dopłat, jego sytuacja materialna jest dobra i wybrany przez niego lokal spełnia warunki kredyt zostaje przyznany.
Rządowy program Rodzina na Swoim to w dobie kryzysu swoista dźwignia sprzedaży mieszkań. Klientom zależy na tym, aby jak najwięcej zaoszczędzić przy zakupie nieruchomości. Przy kredycie 225 000zł - dzięki rządowej dopłacie do odsetek - oszczędności te mogą sięgnąć nawet 70 000zł. - Dostrzegając wzrastające zainteresowanie kredytami preferencyjnymi, już na początku tego roku całą naszą ofertę sprzedaży dostosowaliśmy do wymogów programu - mówi Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.
Na jakie inwestycje można uzyskać kredyt z dopłatą?
Kredyty preferencyjne udzielane są na mieszkania o powierzchni do 75mkw i domy jednorodzinne do 140 mkw. Kwota przysługujących dopłat jest określana w odniesieniu do powierzchni normatywnej: 50 mkw w przypadku lokalu mieszkalnego i 70 mkw w przypadku domu jednorodzinnego.
Dopłatę można uzyskać nie tylko na zakup gotowej nieruchomości, ale także na jej budowę, lub nadbudowę, przebudowę lub rozbudowę budynku mieszkalnego czy adaptację budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne.
Cena zakupu nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej mieszkania lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia jednego mkw powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. Kwoty te różnią się w poszczególnych województwach i są ustalane przy współpracy z Władzami Wojewódzkimi.
Mieszkania w programie Rodzina na Swoim
Najlepiej sprzedającymi się mieszkaniami w programie Rodzina na Swoim są niedrogie mieszkania 3 pokojowe. Podstawowym kryterium przy wyborze tego typu mieszkań jest oczywiście cena, a lokalizacja, która również jest ważnym kryterium schodzi w tym wypadku na dalszy plan. Dotychczas, na rynku krakowskim, największym zainteresowaniem cieszyły się mieszkania o metrażach w okolicy 70 mkw w słabo skomunikowanch lokalizacjach na obrzeżach miasta.
Z perspektywy rynku widać, że oferty kwalifikujące się do programu Rodzina na Swoim sprzedają się lepiej niż nieruchomości droższe. Większość ludzi wybierając wariant zakupu z kredytem w programie z dopłatą Skarbu Państwa ma zdolność kredytową w przedziale 200 000 do 300 000 zł, są to osoby o średnich dochodach, które poszukują mniejszych mieszkań. Stąd też istnieje duże zapotrzebowanie na mieszkania 2 i 1 pokojowe. - Niestety inwestycji spełniających te kryteria w Krakowie wciąż brakuje. Wybór mieszkania 3 pokojowego wynikał głownie z faktu, iż deweloperzy duże metraże sprzedają taniej - mówi Jan Palka z krakowskiego biura Nieruchomości Południe.
Deweloperzy widząc wzrastające zainteresowanie programem rządowym planują tak swoje inwestycje by spełniały one kryteria skorzystania z dopłat. Budują mniejsze mieszkania i domy, tak aby metraż i kwota za mkw zgadzały się z normami programu.
Nasza spółka od lat specjalizuje się w budowie tanich mieszkań. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do kontroli koszów na każdym etapie inwestycji. Niższe koszty działalności to niższe ceny mieszkań dla Klientów. Duże zainteresowanie naszymi projektami sprawia, że jesteśmy w stanie realizować je ze środków własnych przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. - W ten sposób oszczędzamy na kosztach finansowych, a to znajduje odzwierciedlenie w niższej cenie mkw mieszkania nawet o kilkaset złotych. W takim systemie współpracy z przyszłymi właścicielami wybudowaliśmy już ponad 2000 mieszkań - mówi Bartłomiej Rzepa.
Zakup nieruchomości to często najważniejsza decyzja w życiu człowieka. Dostrzegając zapotrzebowanie na mniejsze i tańsze mieszkania deweloperzy stawiają na inwestycje spełniające kryteria kredytu preferencyjnego. Do programu przyłączają się kolejne instytucje finansowe, co przekłada się na łatwiejszą dostępność do kredytów preferencyjnych. Jeżeli Rodzina na Swoim będzie wciąż rozwijać się w takim tempie to jeszcze w tym roku tanie mieszkania mogą zdominować rynek nieruchomości, co przyniesie to dobry skutek zarówno dla klientów jak i deweloperów.
Czym właściwie jest program Rodzina na Swoim?
Na czym polega program Rodzina na Swoim? Jest to rządowa inicjatywa, w ramach której można otrzymać wsparcie ze strony Skarbu Państwa w postaci dopłaty do połowy odsetek kredytu zaciąganego na zakup mieszkania lub domu.
Kredytów preferencyjnych udzielają instytucje ustawowo upoważnione takie jak banki oraz spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe. Obecnie do tych instytucji zaliczamy: Powszechną Kasę Oszczędności Banku Polskiego S.A., Krajową Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo - Kredytową, Gospodarczy Bank Wielkopolski S.A. ,Bank Polskiej Spółdzielczości S.A. , Bank Pocztowy S.A., Bank Polska Kasa Opieki S.A. , Mazowiecki Bank Regionalny S.A., Alior Bank S.A., DomBank Hipoteczny Oddział GETIN Bank S.A. , Pekao Bank Hipoteczny S.A., Bank BPH S.A., Noble Bank S.A., Euro Bank S.A., Bank Zachodni WBK S.A.
Od stycznia znacznie wzrosło zainteresowanie programem Rodzina na Swoim z racji tego, iż Władze Wojewódzkie podniosły górną granicę kwot, do których można uzyskać dopłaty. - W Krakowie obecnie maksymalna cena za metr kwadratowy, która umożliwia skorzystanie z programu to 5340,30 zł, czyli o 716 zł więcej niż w IV kwartale 2008 roku, w Warszawie ta różnica wynosi 625 zł - mówi Konrad Płutniak, doradca finansowy Money Expert.
Program powstał na podstawie Ustawy z dnia 8 września 2006 roku o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, a także jej późniejszych zmian z 15 czerwca 2007r. oraz 21 listopada 2008r. Ważnym dokumentem jest również Rozporządzenie Ministra Budownictwa z dnia 23 listopada 2006 r. w sprawie ogólnych warunków umów dotyczących dopłat do oprocentowania kredytów preferencyjnych oraz zakresu okresowych informacji o udzielanych dopłatach (www.mi.gov.pl/files/0/1787431/roz231106.pdf)
Kto może ubiegać się o kredyt z dopłatą?
Zgodnie z nazwą program wspiera nabywanie przez rodziny własnych czterech kątów. Z programu mogą skorzystać małżeństwa niezależnie od tego czy mają dzieci, a także osoby samotnie wychowujące przynajmniej jedno małoletnie lub uczące się dziecko do 25 roku życia.
Osoby starające się o dopłaty powinny posiadać zdolność kredytową umożliwiającą spłatę rat. Jeżeli w ocenie instytucji udzielającej kredyt preferencyjny dany kredytobiorca nie posiada zdolności kredytowej, umowa może być zawarta również przez inne osoby, które z docelowym kredytobiorcą są spokrewnione lub spowinowacone, a mianowicie rodzice, rodzeństwo, ojczym, macocha, teściowie.
Istnieją jeszcze inne obwarowania kredytu. W dniu zawierania umowy kredytowej kredytobiorca nie może być właścicielem lub współwłaścicielem budynku, czy też lokalu mieszkalnego. Jeżeli przysługuje mu spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu zobowiązany jest do wypowiedzenia członkowska w spółdzielni mieszkaniowej, w której przysługuje mu to prawo lub do zrzeczenia się go.
W przypadku osób wynajmujących, aby uzyskać dopłatę należy rozwiązać umowę najmu i opróżnić lokal w terminie sześciu miesięcy od dnia uzyskania własności mieszkania, własności domu jednorodzinnego lub uzyskania spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, na które został udzielony kredyt preferencyjny, a w przypadku kredytu preferencyjnego udzielonego na budowę domu jednorodzinnego w terminie sześciu miesięcy od dnia, w którym osoba ta może zgodnie z prawem przystąpić do użytkowania wybudowanego domu.
Zainteresowanie kredytem z dopłatami
Z racji wciąż wysokich kosztów zakupu własnej nieruchomości osoby zastanawiające się nad taką transakcją szukają sposobów na obniżenie kosztów kredytu.
Średnio co 6 klient zgłaszający się do nas pyta o kredyt z dopłatą. Ludzie z chęcią korzystają z pomocy Skarbu Państwa, ze względu na to, że pierwsze osiem lat spłaty kredytu rząd pomaga w spłacaniu około połowy odsetek. - Niemniej jednak decydując się na kredyt należy dobierać go skrupulatnie, dlatego znaczenie ma również wysokość marży pobieranej przez banki, w związku z tym zawsze powtarzam klientom, że warto rozważyć propozycje kilku instytucji finansowych - mówi Konrad Płutniak.
Procedura kredytowa praktycznie niewiele rożni się od standardowej i właśnie dlatego też wiele osób korzysta z tej opcji. Klient składa wniosek, uruchamiany jest proces kredytowy, a do Banku Gospodarstwa Krajowego wysyłane jest zapytanie w celu zweryfikowania czy dana osoba istnieje już w bazie programu. Jeśli kredytobiorca nie pobierał wcześniej dopłat, jego sytuacja materialna jest dobra i wybrany przez niego lokal spełnia warunki kredyt zostaje przyznany.
Rządowy program Rodzina na Swoim to w dobie kryzysu swoista dźwignia sprzedaży mieszkań. Klientom zależy na tym, aby jak najwięcej zaoszczędzić przy zakupie nieruchomości. Przy kredycie 225 000zł - dzięki rządowej dopłacie do odsetek - oszczędności te mogą sięgnąć nawet 70 000zł. - Dostrzegając wzrastające zainteresowanie kredytami preferencyjnymi, już na początku tego roku całą naszą ofertę sprzedaży dostosowaliśmy do wymogów programu - mówi Bartłomiej Rzepa, Prezes Wawel Service.
Na jakie inwestycje można uzyskać kredyt z dopłatą?
Kredyty preferencyjne udzielane są na mieszkania o powierzchni do 75mkw i domy jednorodzinne do 140 mkw. Kwota przysługujących dopłat jest określana w odniesieniu do powierzchni normatywnej: 50 mkw w przypadku lokalu mieszkalnego i 70 mkw w przypadku domu jednorodzinnego.
Dopłatę można uzyskać nie tylko na zakup gotowej nieruchomości, ale także na jej budowę, lub nadbudowę, przebudowę lub rozbudowę budynku mieszkalnego czy adaptację budynku lub lokalu o innym przeznaczeniu na cele mieszkalne.
Cena zakupu nie może przekraczać kwoty stanowiącej iloczyn powierzchni użytkowej mieszkania lub domu jednorodzinnego i średniego wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia jednego mkw powierzchni użytkowej budynków mieszkalnych. Kwoty te różnią się w poszczególnych województwach i są ustalane przy współpracy z Władzami Wojewódzkimi.
Mieszkania w programie Rodzina na Swoim
Najlepiej sprzedającymi się mieszkaniami w programie Rodzina na Swoim są niedrogie mieszkania 3 pokojowe. Podstawowym kryterium przy wyborze tego typu mieszkań jest oczywiście cena, a lokalizacja, która również jest ważnym kryterium schodzi w tym wypadku na dalszy plan. Dotychczas, na rynku krakowskim, największym zainteresowaniem cieszyły się mieszkania o metrażach w okolicy 70 mkw w słabo skomunikowanch lokalizacjach na obrzeżach miasta.
Z perspektywy rynku widać, że oferty kwalifikujące się do programu Rodzina na Swoim sprzedają się lepiej niż nieruchomości droższe. Większość ludzi wybierając wariant zakupu z kredytem w programie z dopłatą Skarbu Państwa ma zdolność kredytową w przedziale 200 000 do 300 000 zł, są to osoby o średnich dochodach, które poszukują mniejszych mieszkań. Stąd też istnieje duże zapotrzebowanie na mieszkania 2 i 1 pokojowe. - Niestety inwestycji spełniających te kryteria w Krakowie wciąż brakuje. Wybór mieszkania 3 pokojowego wynikał głownie z faktu, iż deweloperzy duże metraże sprzedają taniej - mówi Jan Palka z krakowskiego biura Nieruchomości Południe.
Deweloperzy widząc wzrastające zainteresowanie programem rządowym planują tak swoje inwestycje by spełniały one kryteria skorzystania z dopłat. Budują mniejsze mieszkania i domy, tak aby metraż i kwota za mkw zgadzały się z normami programu.
Nasza spółka od lat specjalizuje się w budowie tanich mieszkań. Bardzo dużą wagę przywiązujemy do kontroli koszów na każdym etapie inwestycji. Niższe koszty działalności to niższe ceny mieszkań dla Klientów. Duże zainteresowanie naszymi projektami sprawia, że jesteśmy w stanie realizować je ze środków własnych przy współfinansowaniu przyszłych mieszkańców. - W ten sposób oszczędzamy na kosztach finansowych, a to znajduje odzwierciedlenie w niższej cenie mkw mieszkania nawet o kilkaset złotych. W takim systemie współpracy z przyszłymi właścicielami wybudowaliśmy już ponad 2000 mieszkań - mówi Bartłomiej Rzepa.
Zakup nieruchomości to często najważniejsza decyzja w życiu człowieka. Dostrzegając zapotrzebowanie na mniejsze i tańsze mieszkania deweloperzy stawiają na inwestycje spełniające kryteria kredytu preferencyjnego. Do programu przyłączają się kolejne instytucje finansowe, co przekłada się na łatwiejszą dostępność do kredytów preferencyjnych. Jeżeli Rodzina na Swoim będzie wciąż rozwijać się w takim tempie to jeszcze w tym roku tanie mieszkania mogą zdominować rynek nieruchomości, co przyniesie to dobry skutek zarówno dla klientów jak i deweloperów.
Czy dom pasywny jest droższy od standardowego?
W Europie powstało już kilkanaście tysięcy domów pasywnych, które uzyskały certyfikat Instytutu Domów Pasywnych w Darmstadt. Pierwsze budowy były nawet o 40% droższe od średniej. Teraz powszechnie uważa się, że różnica wynosi 15 do 20%.
Jest to informacja niedokładna, ponieważ porównanie dotyczy kosztu 1m2 powierzchni użytkowej lub całkowitej, bez uwzględnienia standardu wykonania i możliwych, a zapominanych przy projektowaniu optymalizacji. Inwestorzy, którzy decydują się na wybudowanie domu pasywnego, zwykle nie są ludźmi przeciętnymi i najczęściej decydują się na dużo lepsze materiały i dodatkowe rozwiązania, co oczywiście podnosi koszty.
Aby porównanie było miarodajne, należałoby uwzględnić podobne materiały i racjonalne rozwiązania. Przy takich założeniach koszt budowy domu pasywnego o U<0,15 W/m2K może być, w niektórych technologiach, nawet 5 do 7% niższy od kosztu domu energooszczędnego o takiej samej powierzchni i U=0,60 W/m2K. Oczywiście przy uwzględnieniu w projekcie przynajmniej najważniejszych optymalizacji.
W domu pasywnym prostsza, czyli tańsza w wykonaniu, jest bryła budynku, nie jest potrzebne centralne ogrzewanie, zbędne są kominy. Daje to duże oszczędności. Potrzebna jest grubsza izolacja, ale jeśli jest to uwzględnione w projekcie, to różnica może wynosić od ok.30 zł/m2 izolowanej powierzchni. Należy zamontować okna 3-szybowe o całkowitym współczynniku U poniżej 0,8 W/m2K. Tu różnica zaczyna się od 140 zł za m2 okna.
W związku z niewydolnością wentylacji grawitacyjnej, jakaś forma wentylacji wymuszonej, z rekuperacją lub bez, powinna być zastosowana w każdym rodzaju budownictwa. Koszt zainstalowania rekuperatorów, uwzględnionych w fazie projektowej, zaczyna się poniżej 10.000 zł. Niezbędne również jest wprowadzenie różnych rozwiązań zmniejszających zużycie ciepłej i zimnej wody, oraz zużycie prądu, ale to dotyczy każdego domu.
W Polsce powstało już kilka domów pasywnych. W szybkim tempie powstają nowe. Niektóre takie budowy są opisywane na bieżąco przez media. Ponieważ są to początki, ewentualny, nieco wyższy koszt budowy w stosunku do standardowej, może mieć kilka dodatkowych powodów, takich jak:
* Niewielka ilość firm, które potrafią zaprojektować dom, spełniający wszystkie wymagania pasywności, racjonalnie od strony ekonomicznej.
* Brak typowych rozwiązań, które wymuszają zamawianie projektów i materiałów indywidualnych.
* Koszt nowości i konieczności uzupełniania wiedzy.
* Brak wykwalifikowanych firm wykonawczych, które chciałyby się podjąć wykonawstwa za normalne stawki.
* Niewielka wiedza inwestorów, co powoduje nieracjonalne rozwiązania i przeinwestowanie, takie jak np. stosowanie centralnego ogrzewania, czy pompy ciepła do pojedynczego niedużego domu pasywnego.
W niemieckim standardowym domu pasywnym, o przykładowej powierzchni 140 m2 i przy 4 osobowej rodzinie, zużycie wszystkich rodzajów energii wynosi rocznie poniżej 3200 kWh. Gdyby całe to zapotrzebowanie pokryć prądem elektrycznym, który jest najdroższym nośnikiem energii, roczny koszt byłby w okolicach 1000 zł. Każdy może sam policzyć różnicę w kosztach utrzymania.
W sytuacji stale rosnących cen energii i kolosalnego zanieczyszczenia środowiska, oraz ze względu na podstawową racjonalność ekonomiczną, nie stać nas na to, żeby nasze domy nie były skrajnie energooszczędne. Niekoniecznie muszą to być domy pasywne, pozytywne, zero energetyczne, czy plus energetyczne. Wystarczy nawet, jeżeli ich parametry izolacyjne będą chociaż zbliżone.
Przy właściwym podejściu i wykorzystaniu interdyscyplinarnej wiedzy, już na etapie budowy domu można uzyskać korzyści ekonomiczne. Późniejszy koszt ogrzewania, kilkakrotnie niższy od przeciętnego, da bardzo duże oszczędności, zwłaszcza przy szybko rosnących cenach energii. Obowiązek certyfikowania energetycznego sprawia, że również wartość rynkowa domu, o najwyższej klasie izolacyjności, będzie znacznie wyższa.
W Anglii nieruchomości są obciążone znacznym podatkiem, który w przypadku tych większych osiąga 4% rocznie od wartości rynkowej. Ale te, które są zaliczone do tak zwanych zero CO2, są zwolnione z tych opłat, niezależnie od wartości.Być może że w Polsce będzie podobnie, jako że zaleca to EU oraz wchodzą certyfikaty na emisję CO2.
W Europie powstało już kilkanaście tysięcy domów pasywnych, które uzyskały certyfikat Instytutu Domów Pasywnych w Darmstadt. Pierwsze budowy były nawet o 40% droższe od średniej. Teraz powszechnie uważa się, że różnica wynosi 15 do 20%.
Jest to informacja niedokładna, ponieważ porównanie dotyczy kosztu 1m2 powierzchni użytkowej lub całkowitej, bez uwzględnienia standardu wykonania i możliwych, a zapominanych przy projektowaniu optymalizacji. Inwestorzy, którzy decydują się na wybudowanie domu pasywnego, zwykle nie są ludźmi przeciętnymi i najczęściej decydują się na dużo lepsze materiały i dodatkowe rozwiązania, co oczywiście podnosi koszty.
Aby porównanie było miarodajne, należałoby uwzględnić podobne materiały i racjonalne rozwiązania. Przy takich założeniach koszt budowy domu pasywnego o U<0,15 W/m2K może być, w niektórych technologiach, nawet 5 do 7% niższy od kosztu domu energooszczędnego o takiej samej powierzchni i U=0,60 W/m2K. Oczywiście przy uwzględnieniu w projekcie przynajmniej najważniejszych optymalizacji.
W domu pasywnym prostsza, czyli tańsza w wykonaniu, jest bryła budynku, nie jest potrzebne centralne ogrzewanie, zbędne są kominy. Daje to duże oszczędności. Potrzebna jest grubsza izolacja, ale jeśli jest to uwzględnione w projekcie, to różnica może wynosić od ok.30 zł/m2 izolowanej powierzchni. Należy zamontować okna 3-szybowe o całkowitym współczynniku U poniżej 0,8 W/m2K. Tu różnica zaczyna się od 140 zł za m2 okna.
W związku z niewydolnością wentylacji grawitacyjnej, jakaś forma wentylacji wymuszonej, z rekuperacją lub bez, powinna być zastosowana w każdym rodzaju budownictwa. Koszt zainstalowania rekuperatorów, uwzględnionych w fazie projektowej, zaczyna się poniżej 10.000 zł. Niezbędne również jest wprowadzenie różnych rozwiązań zmniejszających zużycie ciepłej i zimnej wody, oraz zużycie prądu, ale to dotyczy każdego domu.
W Polsce powstało już kilka domów pasywnych. W szybkim tempie powstają nowe. Niektóre takie budowy są opisywane na bieżąco przez media. Ponieważ są to początki, ewentualny, nieco wyższy koszt budowy w stosunku do standardowej, może mieć kilka dodatkowych powodów, takich jak:
* Niewielka ilość firm, które potrafią zaprojektować dom, spełniający wszystkie wymagania pasywności, racjonalnie od strony ekonomicznej.
* Brak typowych rozwiązań, które wymuszają zamawianie projektów i materiałów indywidualnych.
* Koszt nowości i konieczności uzupełniania wiedzy.
* Brak wykwalifikowanych firm wykonawczych, które chciałyby się podjąć wykonawstwa za normalne stawki.
* Niewielka wiedza inwestorów, co powoduje nieracjonalne rozwiązania i przeinwestowanie, takie jak np. stosowanie centralnego ogrzewania, czy pompy ciepła do pojedynczego niedużego domu pasywnego.
W niemieckim standardowym domu pasywnym, o przykładowej powierzchni 140 m2 i przy 4 osobowej rodzinie, zużycie wszystkich rodzajów energii wynosi rocznie poniżej 3200 kWh. Gdyby całe to zapotrzebowanie pokryć prądem elektrycznym, który jest najdroższym nośnikiem energii, roczny koszt byłby w okolicach 1000 zł. Każdy może sam policzyć różnicę w kosztach utrzymania.
W sytuacji stale rosnących cen energii i kolosalnego zanieczyszczenia środowiska, oraz ze względu na podstawową racjonalność ekonomiczną, nie stać nas na to, żeby nasze domy nie były skrajnie energooszczędne. Niekoniecznie muszą to być domy pasywne, pozytywne, zero energetyczne, czy plus energetyczne. Wystarczy nawet, jeżeli ich parametry izolacyjne będą chociaż zbliżone.
Przy właściwym podejściu i wykorzystaniu interdyscyplinarnej wiedzy, już na etapie budowy domu można uzyskać korzyści ekonomiczne. Późniejszy koszt ogrzewania, kilkakrotnie niższy od przeciętnego, da bardzo duże oszczędności, zwłaszcza przy szybko rosnących cenach energii. Obowiązek certyfikowania energetycznego sprawia, że również wartość rynkowa domu, o najwyższej klasie izolacyjności, będzie znacznie wyższa.
W Anglii nieruchomości są obciążone znacznym podatkiem, który w przypadku tych większych osiąga 4% rocznie od wartości rynkowej. Ale te, które są zaliczone do tak zwanych zero CO2, są zwolnione z tych opłat, niezależnie od wartości.Być może że w Polsce będzie podobnie, jako że zaleca to EU oraz wchodzą certyfikaty na emisję CO2.
Banki zanotowały w sierpniu br. spadek sprzedaży (w ujęciu miesięcznym) kredytów hipotecznych oraz kredytów dla przedsiębiorstw.
Banki odczuły także mniejsze zainteresowanie klientów lokatami terminowymi, wynika z raportu Millennium Domu Maklerskiego.
W porównaniu do końca lipca poziom kredytów wzrósł nieznacznie w sierpniu o 0,3% m/m, statystyki roczne po raz kolejny były słabsze (19,7% r/r wobec 23,9% r/r na koniec VII).
- Wyniki sierpnia pod względem dynamik wolumenów pokazały kolejny spadek aktywności kredytowej banków w segmencie korporacyjnym. Szacowane saldo kredytów dla firm było po raz kolejny ujemne, spadek sprzedaży zanotowały kredyty hipoteczne - napisali analitycy Millennium DM w raporcie.
Nieznacznie natomiast wzrosła w stosunku do lipca skłonność banków do udzielania kredytów konsumpcyjnych. Saldo tych kredytów zwiększyło się w sierpniu zaledwie o ok. 1,1 mld zł (szacunkowa miesięczna sprzedaż -61% r/r) i było wyższe niż w lipcu (0,8 mld zł, -63% r/r). Portfel tego typu należności wzrósł w ciągu roku o 21,3% (koniec VII - 23,8% r/r).
Poziom sprzedaży kredytów hipotecznych wyniósł 2,1 mld zł (-49% r/r) i ukształtował się na poziomie niższym niż w lipcu (ok. 2,5 mld zł).
Saldo sprzedaży kredytów dla firm było po raz kolejny ujemne i wyniosło ok. -0,55 mld zł (wobec 3-4 mld zł miesięcznie w 2008 i - 0,5 mld zł w lipcu).
Ponownie spadła dynamika należności - na koniec lipca statystyka roczna wykazywała 7,3 -proc. wzrost (VII -11,4%), w tym kredyty w złotych - 0% r/r (2% w VII).
Ubiegły miesiąc przyniósł także spadek skłonności do oszczędzania osób fizycznych. W porównaniu z lipcem poziom lokat w sektorze spadł o 0,5% (14,8% r/r, na koniec lipca - 16,1% r/r).
Poziom depozytów klientów detalicznych był stabilny w sierpniu i wzrósł o 20,2% r/r, ale w tym segmencie po raz trzeci z rzędu nastąpił spadek dynamiki (lipiec - 22% r/r).
Dynamika wzrostu depozytów w segmencie korporacyjnym pozostaje niska. W sierpniu statystyka ta pogorszyła się i wyniosła 3,3% r/r, wobec 3,6% w lipcu.
money.pl
Banki udzieliły mniej kredytów hipotecznych
Banki zanotowały w sierpniu br. spadek sprzedaży (w ujęciu miesięcznym) kredytów hipotecznych oraz kredytów dla przedsiębiorstw.
Banki odczuły także mniejsze zainteresowanie klientów lokatami terminowymi, wynika z raportu Millennium Domu Maklerskiego.
W porównaniu do końca lipca poziom kredytów wzrósł nieznacznie w sierpniu o 0,3% m/m, statystyki roczne po raz kolejny były słabsze (19,7% r/r wobec 23,9% r/r na koniec VII).
- Wyniki sierpnia pod względem dynamik wolumenów pokazały kolejny spadek aktywności kredytowej banków w segmencie korporacyjnym. Szacowane saldo kredytów dla firm było po raz kolejny ujemne, spadek sprzedaży zanotowały kredyty hipoteczne - napisali analitycy Millennium DM w raporcie.
Nieznacznie natomiast wzrosła w stosunku do lipca skłonność banków do udzielania kredytów konsumpcyjnych. Saldo tych kredytów zwiększyło się w sierpniu zaledwie o ok. 1,1 mld zł (szacunkowa miesięczna sprzedaż -61% r/r) i było wyższe niż w lipcu (0,8 mld zł, -63% r/r). Portfel tego typu należności wzrósł w ciągu roku o 21,3% (koniec VII - 23,8% r/r).
Poziom sprzedaży kredytów hipotecznych wyniósł 2,1 mld zł (-49% r/r) i ukształtował się na poziomie niższym niż w lipcu (ok. 2,5 mld zł).
Saldo sprzedaży kredytów dla firm było po raz kolejny ujemne i wyniosło ok. -0,55 mld zł (wobec 3-4 mld zł miesięcznie w 2008 i - 0,5 mld zł w lipcu).
Ponownie spadła dynamika należności - na koniec lipca statystyka roczna wykazywała 7,3 -proc. wzrost (VII -11,4%), w tym kredyty w złotych - 0% r/r (2% w VII).
Ubiegły miesiąc przyniósł także spadek skłonności do oszczędzania osób fizycznych. W porównaniu z lipcem poziom lokat w sektorze spadł o 0,5% (14,8% r/r, na koniec lipca - 16,1% r/r).
Poziom depozytów klientów detalicznych był stabilny w sierpniu i wzrósł o 20,2% r/r, ale w tym segmencie po raz trzeci z rzędu nastąpił spadek dynamiki (lipiec - 22% r/r).
Dynamika wzrostu depozytów w segmencie korporacyjnym pozostaje niska. W sierpniu statystyka ta pogorszyła się i wyniosła 3,3% r/r, wobec 3,6% w lipcu.
money.pl
Dalsze spadki cen mieszkań?
25 września br. w krakowskim hotelu Park Inn odbyła się druga konferencja z cyklu „Trendy w nieruchomościach” pn. Jutro rynku nieruchomości. Prognozy na 2010 r. W konferencji wzięło udział ponad 150 przedstawicieli firm reprezentujących branżę deweloperską, wykonawczą, finansową oraz dekoracyjną i wykańczania wnętrz.
Podczas spotkania omówiona została bieżąca sytuacja na rynku mieszkaniowym ze szczególnym akcentem na diagnozę przyczyn obecnego kryzysu na tym rynku. Ponadto sformułowane zostały trzy warianty prognozy dalszego rozwoju rynku nieruchomości mieszkaniowych w przyszłym roku. Mimo obserwowanego od II kw. bieżącego roku ożywienia popytu na lokale mieszkaniowe w największych miastach kraju, na rynku nadal występuje istotna nadpodaż mieszkań. Jak wynika z wyliczeń analityków Działu Badań i Analiz Emmerson w aktualnej ofercie deweloperów w Warszawie pozostaje ok. 10,6 tys. lokali, zaś w Krakowie – 5,5 tys. Co szczególnie istotne w liczbach tych ponad 25% udział stanowią mieszkania już wybudowane, na które deweloperzy wciąż nie mogą znaleźć nabywców. Konkurencja ze strony gotowych mieszkań oraz wciąż niska dostępność kredytów hipotecznych powodują ograniczoną skłonność deweloperów do rozpoczynania nowych projektów, która dodatkowo hamowana jest przez restrykcyjną politykę banków względem kredytowania sektora deweloperskiego. Mimo to wyodrębnia się druga postawa wśród spółek deweloperskich, które przekonują, że kryzys jest najlepszym momentem na rozpoczęcie inwestycji. Spółki te już teraz rozpoczynają działania mające na celu zabezpieczenie podaży na lata 2011 i 2012.
W najbliższej przyszłości analitycy Działu Badań i Analiz Emmerson oczekują dalszych spadków cen, które w 2010 r. będą już miały charakter symboliczny. Pięć najbliższych kwartałów rosnącego popytu oraz niskiej skłonności deweloperów do rozpoczynania nowych projektów jest niezbędnych do zrównoważenia się relacji podaży i popytu. Czynnikiem wywołującym spadki średnich cen w obu miastach będą wprowadzane na rynek nowe inwestycje w segmencie popularnym, o mniejszych metrażach mieszkań i cenie niższej niż obecna przeciętna dla miasta. To spowoduje dalszy rozwój „rynku obrzeży”, czyli peryferyjnych obszarów w obrębie granic administracyjnych Warszawy oraz Krakowa, gdzie niższa cena mieszkań umożliwi objęcie inwestycji rządowym programem „Rodzina na swoim”. Tendencja ta jest już obecnie widoczna.
Inwestycje deweloperskie kwalifikujące się do programu „Rodzina na Swoim” w Warszawie, wrzesień 2009
Inwestycje deweloperskie kwalifikujące się do programu „Rodzina na Swoim” w Krakowie, wrzesień 2009
Kolejnym zjawiskiem, które przybierze na sile w 2010 r. będzie dalsze zróżnicowanie cen mieszkań w zależności od stadium zaawansowania budowy – mieszkania zaplanowane na rok 2011 i 2012 będą wyraźnie tańsze niż lokale gotowe lub prawie gotowe.
Prognoza Emmersona dla dwóch największych rynków kraju: warszawskiego i krakowskiego.
Emmerson
gk
Dalsze spadki cen mieszkań?
25 września br. w krakowskim hotelu Park Inn odbyła się druga konferencja z cyklu „Trendy w nieruchomościach” pn. Jutro rynku nieruchomości. Prognozy na 2010 r. W konferencji wzięło udział ponad 150 przedstawicieli firm reprezentujących branżę deweloperską, wykonawczą, finansową oraz dekoracyjną i wykańczania wnętrz.
Podczas spotkania omówiona została bieżąca sytuacja na rynku mieszkaniowym ze szczególnym akcentem na diagnozę przyczyn obecnego kryzysu na tym rynku. Ponadto sformułowane zostały trzy warianty prognozy dalszego rozwoju rynku nieruchomości mieszkaniowych w przyszłym roku. Mimo obserwowanego od II kw. bieżącego roku ożywienia popytu na lokale mieszkaniowe w największych miastach kraju, na rynku nadal występuje istotna nadpodaż mieszkań. Jak wynika z wyliczeń analityków Działu Badań i Analiz Emmerson w aktualnej ofercie deweloperów w Warszawie pozostaje ok. 10,6 tys. lokali, zaś w Krakowie – 5,5 tys. Co szczególnie istotne w liczbach tych ponad 25% udział stanowią mieszkania już wybudowane, na które deweloperzy wciąż nie mogą znaleźć nabywców. Konkurencja ze strony gotowych mieszkań oraz wciąż niska dostępność kredytów hipotecznych powodują ograniczoną skłonność deweloperów do rozpoczynania nowych projektów, która dodatkowo hamowana jest przez restrykcyjną politykę banków względem kredytowania sektora deweloperskiego. Mimo to wyodrębnia się druga postawa wśród spółek deweloperskich, które przekonują, że kryzys jest najlepszym momentem na rozpoczęcie inwestycji. Spółki te już teraz rozpoczynają działania mające na celu zabezpieczenie podaży na lata 2011 i 2012.
W najbliższej przyszłości analitycy Działu Badań i Analiz Emmerson oczekują dalszych spadków cen, które w 2010 r. będą już miały charakter symboliczny. Pięć najbliższych kwartałów rosnącego popytu oraz niskiej skłonności deweloperów do rozpoczynania nowych projektów jest niezbędnych do zrównoważenia się relacji podaży i popytu. Czynnikiem wywołującym spadki średnich cen w obu miastach będą wprowadzane na rynek nowe inwestycje w segmencie popularnym, o mniejszych metrażach mieszkań i cenie niższej niż obecna przeciętna dla miasta. To spowoduje dalszy rozwój „rynku obrzeży”, czyli peryferyjnych obszarów w obrębie granic administracyjnych Warszawy oraz Krakowa, gdzie niższa cena mieszkań umożliwi objęcie inwestycji rządowym programem „Rodzina na swoim”. Tendencja ta jest już obecnie widoczna.
Inwestycje deweloperskie kwalifikujące się do programu „Rodzina na Swoim” w Warszawie, wrzesień 2009
Inwestycje deweloperskie kwalifikujące się do programu „Rodzina na Swoim” w Krakowie, wrzesień 2009
Kolejnym zjawiskiem, które przybierze na sile w 2010 r. będzie dalsze zróżnicowanie cen mieszkań w zależności od stadium zaawansowania budowy – mieszkania zaplanowane na rok 2011 i 2012 będą wyraźnie tańsze niż lokale gotowe lub prawie gotowe.
Prognoza Emmersona dla dwóch największych rynków kraju: warszawskiego i krakowskiego.
Emmerson
gk
Słodka inwestycja pod Wrocławiem
Cudbury, producent słodyczy, oficjalnie otworzył pod Wrocławiem swoją rozbudowaną fabrykę czekolady – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Jest to największa od 2005 r. zagraniczna inwestycja w Polsce. Na ogromny projekt (wart 200 mln euro) składają się: rozbudowa fabryki czekolady w Bielanach Wrocławskich, modernizacja warszawskiej fabryki Wedla oraz budowa zupełnie nowej fabryki czekolady w Skarbimierzu.
Jak czytamy dalej, powierzchnia fabryki powiększyła się z 13 tys. do 30 tys. m kw. W nowych halach produkcyjnych wytwarzane są wyroby Cadbury na rynki Europy i wyroby Wedla na rynek polski. Polska stanie się europejskim centrum produkcyjnym koncernu.
krn.pl
Słodka inwestycja pod Wrocławiem
Cudbury, producent słodyczy, oficjalnie otworzył pod Wrocławiem swoją rozbudowaną fabrykę czekolady – informuje „Gazeta Wyborcza”.
Jest to największa od 2005 r. zagraniczna inwestycja w Polsce. Na ogromny projekt (wart 200 mln euro) składają się: rozbudowa fabryki czekolady w Bielanach Wrocławskich, modernizacja warszawskiej fabryki Wedla oraz budowa zupełnie nowej fabryki czekolady w Skarbimierzu.
Jak czytamy dalej, powierzchnia fabryki powiększyła się z 13 tys. do 30 tys. m kw. W nowych halach produkcyjnych wytwarzane są wyroby Cadbury na rynki Europy i wyroby Wedla na rynek polski. Polska stanie się europejskim centrum produkcyjnym koncernu.
krn.pl
Nowe przepisy utrudnią dostęp do unijnych dotacji na budowę farm wiatrowych
Przedsiębiorcy mogą stracić ostatnią okazję, by skorzystać z unijnych dotacji na budowę farm wiatrowych. Wszystko przez niekorzystną zmianę przepisów.
Zgodnie z nowymi zasadami, które weszły w życie na początku września, firmy, które starają się o pieniądze z Unii Europejskiej na budowę farm, muszą, składając wniosek, równocześnie przedstawić roczne badanie siły wiatru.
Jeśli nie będą go miały, automatycznie wypadną z wyścigu o unijne wsparcie.
Fatalny błąd
Problem polega na tym, że zmiana przepisów nastąpiła tuż przed ogłoszeniem ostatniego konkursu na dotacje. Stawia to w niekorzystnej sytuacji firmy, które jeszcze nie rozpoczęły tzw. badań wiatrowości albo prowadzą je dopiero od kilku miesięcy.
Nasze badania wystartowały w czerwcu. Zmiana przepisów oznacza dla nas, że tracimy szansę na uzyskanie unijnego wsparcia, bo zgodnie z nowymi zasadami możemy wystartować w konkursie dopiero w czerwcu 2010 r. mówi nam przedsiębiorca, który przygotowuje się do budowy farmy wiatrowej w województwie pomorskim.
Zdaniem Szymona Żółcińskiego, menedżera w zespole doradztwa europejskiego w Accreo Taxand, sam pomysł dostarczania przez firmy wyników badań siły wiatru nie jest zły, bo pozwala sprawdzić produktywność farm. Jednak został fatalnie wprowadzony w życie.
- Szkoda, że potencjalni wnioskodawcy dowiedzieli się o zmianach dwa, trzy miesiące przed konkursem - mówi Szymon Żółciński.
Z naszych informacji wynika, że pomysłodawcą nowego rozwiązania jest resort gospodarki.
Według ministerstwa przedsiębiorcy, którzy wcześniej starali się o dotacje z UE zawyżali dane na temat czasu pracy poszczególnych farm wiatrowych. Z ich szacunków wynikało, że farma może pracować 3 tys. godzin w roku, tymczasem najwyższy obecnie uzyskiwany rezultat to około 2,7 tys. godzin w roku.
Zostało 550 mln zł
Ministerstwa Rozwoju Regionalnego potwierdza, że nowe kryteria mają ułatwić wybór najlepszych projektów. W grę wchodzi także ograniczenie olbrzymiego zainteresowania unijnymi dotacjami na odnawialne źródła energii. Budżet kwietniowego konkursu wynosił niecałe 750 mln zł. Tymczasem firmy zgłosiły projekty o wartości 3,1 mld zł. Pula środków do podziału w ostatnim konkursie ma wynosić około 550 mln zł.
Mariusz Gawrychowski Dziennik. Gazeta Prawna
Nowe przepisy utrudnią dostęp do unijnych dotacji na budowę farm wiatrowych
Przedsiębiorcy mogą stracić ostatnią okazję, by skorzystać z unijnych dotacji na budowę farm wiatrowych. Wszystko przez niekorzystną zmianę przepisów.
Zgodnie z nowymi zasadami, które weszły w życie na początku września, firmy, które starają się o pieniądze z Unii Europejskiej na budowę farm, muszą, składając wniosek, równocześnie przedstawić roczne badanie siły wiatru.
Jeśli nie będą go miały, automatycznie wypadną z wyścigu o unijne wsparcie.
Fatalny błąd
Problem polega na tym, że zmiana przepisów nastąpiła tuż przed ogłoszeniem ostatniego konkursu na dotacje. Stawia to w niekorzystnej sytuacji firmy, które jeszcze nie rozpoczęły tzw. badań wiatrowości albo prowadzą je dopiero od kilku miesięcy.
Nasze badania wystartowały w czerwcu. Zmiana przepisów oznacza dla nas, że tracimy szansę na uzyskanie unijnego wsparcia, bo zgodnie z nowymi zasadami możemy wystartować w konkursie dopiero w czerwcu 2010 r. mówi nam przedsiębiorca, który przygotowuje się do budowy farmy wiatrowej w województwie pomorskim.
Zdaniem Szymona Żółcińskiego, menedżera w zespole doradztwa europejskiego w Accreo Taxand, sam pomysł dostarczania przez firmy wyników badań siły wiatru nie jest zły, bo pozwala sprawdzić produktywność farm. Jednak został fatalnie wprowadzony w życie.
- Szkoda, że potencjalni wnioskodawcy dowiedzieli się o zmianach dwa, trzy miesiące przed konkursem - mówi Szymon Żółciński.
Z naszych informacji wynika, że pomysłodawcą nowego rozwiązania jest resort gospodarki.
Według ministerstwa przedsiębiorcy, którzy wcześniej starali się o dotacje z UE zawyżali dane na temat czasu pracy poszczególnych farm wiatrowych. Z ich szacunków wynikało, że farma może pracować 3 tys. godzin w roku, tymczasem najwyższy obecnie uzyskiwany rezultat to około 2,7 tys. godzin w roku.
Zostało 550 mln zł
Ministerstwa Rozwoju Regionalnego potwierdza, że nowe kryteria mają ułatwić wybór najlepszych projektów. W grę wchodzi także ograniczenie olbrzymiego zainteresowania unijnymi dotacjami na odnawialne źródła energii. Budżet kwietniowego konkursu wynosił niecałe 750 mln zł. Tymczasem firmy zgłosiły projekty o wartości 3,1 mld zł. Pula środków do podziału w ostatnim konkursie ma wynosić około 550 mln zł.
Mariusz Gawrychowski Dziennik. Gazeta Prawna
Modernizacja budynków też jest ważna
W wielu polskich miastach i miasteczkach coraz bardziej powiewa nowoczesnością. Żyjemy w dynamicznych, pod wieloma względami, czasach. Trzeba nieustannie dostosowywać się do nowych warunków. U nas intensywność zmian dodatkowo wynika z wieloletnich zaniedbań w różnych dziedzinach. Przy tworzeniu nowoczesnej tkanki urbanistycznej nie można jednak zapominać o przeszłości. Wyzwaniem jest dziś nie tylko odpowiednie do uwarunkowań i potrzeb zagospodarowanie przestrzeni, ale także modernizacja istniejących terenów i obiektów i wpasowanie ich w całą przestrzeń.
Pod koniec sierpnia została rozstrzygnięta XIII już edycja Ogólnopolskiego Konkursu „Modernizacja Roku”. W tegorocznej edycji konkursu spośród 703 obiektów do finału zakwalifikowane zostały 73.
Nagrody zostały przyznane w 13 kategoriach:
budynki mieszkalne – modernizacja i adaptacja pralni garnizonowej na budynek mieszkalny (ul. Toruńska 45B w Bydgoszczy)
obiekty zabytkowe - modernizacja zabytkowego budynku „Biały Spichrz”, Dom Młynarza, Czerwony Spichrz, Kamienica (ul. Mennica 2, 7 8, 8A w Bydgoszczy)
obiekty kultury – modernizacja i adaptacja kamienicy na Centrum Kultury (ul. Dąbrowszczaków 3 w Olsztynie)
obiekty szkolnictwa – modernizacja Szkoły Podstawowej nr 42 (ul. Balkonowa 2/4 na Targówku w Warszawie)
termomodernizacja i elewacje – restauracja zabytkowej elewacji budynku (ul Dyrekcyjna w Katowicach)
rewitalizacja obszarów i zespołów urbanistycznych – rewitalizacja terenów poprzemysłowych po byłej cegielni na Centrum Integracji Społecznej (ul. Galicyjska 17A w Zielonkach)
tereny zielone – rewaloryzacja Parków Podjasnogórskich: Praku Staszica i Parku 3 Maja w Częstochowie
obiekty hotelarsko-turystyczne – za modernizację Dworku “Róża Poraja” w Budziejowie 1, gmina Mieścisko
Zapotrzebowanie na nowe obiekty, zarówno mieszkalne, jak i komercyjne jest duże. Działania powinny być jednak skierowane także na już istniejące obiekty. Wiele z nich znajduje się w bardzo złym stanie technicznym, inne od wielu lat nie są wykorzystywane. Przywrócenie im drugiego życia jest równie ważne, jak budowa nowych inwestycji. Konkurs „Modernizacja Roku” ma na celu wyłonienie i nagrodzenie różnorodnych przedsięwzięć budowlanych, ale tylko tych przebudowywanych i modernizowanych.
Trzeba jak najczęściej pokazywać dobre inwestycje i mówić o miejscach, w których działania pozytywnie zmieniają naszą przestrzeń. Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński zwrócił uwagę na to, że wiele zgłoszeń do konkursu pochodzi od samorządów terytorialnych. Gminy jako najmniejsze jednostki samorządu terytorialnego w Polsce powinny szczególnie dbać o swój obszar i nie tylko same podejmować różnorodne działania, ale również zachęcać podmioty prywatne do samodzielnego lub wspólnego inwestowania w odnowę miejskiej przestrzeni. Wtedy „nowe” przedsięwzięcia będą rozchodziły się na całe miasta i miasteczka, pozytywnie wpływając zarówno na ich indywidualny wizerunek, jak i wizerunek całego kraju, a przede wszystkim łagodząc kontrasty występujące w polskim budownictwie.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Modernizacja budynków też jest ważna
W wielu polskich miastach i miasteczkach coraz bardziej powiewa nowoczesnością. Żyjemy w dynamicznych, pod wieloma względami, czasach. Trzeba nieustannie dostosowywać się do nowych warunków. U nas intensywność zmian dodatkowo wynika z wieloletnich zaniedbań w różnych dziedzinach. Przy tworzeniu nowoczesnej tkanki urbanistycznej nie można jednak zapominać o przeszłości. Wyzwaniem jest dziś nie tylko odpowiednie do uwarunkowań i potrzeb zagospodarowanie przestrzeni, ale także modernizacja istniejących terenów i obiektów i wpasowanie ich w całą przestrzeń.
Pod koniec sierpnia została rozstrzygnięta XIII już edycja Ogólnopolskiego Konkursu „Modernizacja Roku”. W tegorocznej edycji konkursu spośród 703 obiektów do finału zakwalifikowane zostały 73.
Nagrody zostały przyznane w 13 kategoriach:
budynki mieszkalne – modernizacja i adaptacja pralni garnizonowej na budynek mieszkalny (ul. Toruńska 45B w Bydgoszczy)
obiekty zabytkowe - modernizacja zabytkowego budynku „Biały Spichrz”, Dom Młynarza, Czerwony Spichrz, Kamienica (ul. Mennica 2, 7 8, 8A w Bydgoszczy)
obiekty kultury – modernizacja i adaptacja kamienicy na Centrum Kultury (ul. Dąbrowszczaków 3 w Olsztynie)
obiekty szkolnictwa – modernizacja Szkoły Podstawowej nr 42 (ul. Balkonowa 2/4 na Targówku w Warszawie)
termomodernizacja i elewacje – restauracja zabytkowej elewacji budynku (ul Dyrekcyjna w Katowicach)
rewitalizacja obszarów i zespołów urbanistycznych – rewitalizacja terenów poprzemysłowych po byłej cegielni na Centrum Integracji Społecznej (ul. Galicyjska 17A w Zielonkach)
tereny zielone – rewaloryzacja Parków Podjasnogórskich: Praku Staszica i Parku 3 Maja w Częstochowie
obiekty hotelarsko-turystyczne – za modernizację Dworku “Róża Poraja” w Budziejowie 1, gmina Mieścisko
Zapotrzebowanie na nowe obiekty, zarówno mieszkalne, jak i komercyjne jest duże. Działania powinny być jednak skierowane także na już istniejące obiekty. Wiele z nich znajduje się w bardzo złym stanie technicznym, inne od wielu lat nie są wykorzystywane. Przywrócenie im drugiego życia jest równie ważne, jak budowa nowych inwestycji. Konkurs „Modernizacja Roku” ma na celu wyłonienie i nagrodzenie różnorodnych przedsięwzięć budowlanych, ale tylko tych przebudowywanych i modernizowanych.
Trzeba jak najczęściej pokazywać dobre inwestycje i mówić o miejscach, w których działania pozytywnie zmieniają naszą przestrzeń. Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński zwrócił uwagę na to, że wiele zgłoszeń do konkursu pochodzi od samorządów terytorialnych. Gminy jako najmniejsze jednostki samorządu terytorialnego w Polsce powinny szczególnie dbać o swój obszar i nie tylko same podejmować różnorodne działania, ale również zachęcać podmioty prywatne do samodzielnego lub wspólnego inwestowania w odnowę miejskiej przestrzeni. Wtedy „nowe” przedsięwzięcia będą rozchodziły się na całe miasta i miasteczka, pozytywnie wpływając zarówno na ich indywidualny wizerunek, jak i wizerunek całego kraju, a przede wszystkim łagodząc kontrasty występujące w polskim budownictwie.
Źródło: Małgorzata Kędzierska-Urbaniak, Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Wynajmujący i najemca - jak żyć w zgodzie?
Wynajmujący i najemca - dwie równoprawne (tak przynajmniej powinno być) strony umowy najmu lokalu mieszkalnego. Pierwszy zobowiązuje się oddać na czas określony lub nieokreślony najemcy lokal mieszkalny do używania, drugi natomiast zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Zobowiązania niby proste, ale okazuje się, że kłopotów związanych z wynajmowanym mieszkaniem nie brakuje.
Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Bardziej przezorne osoby rozpoczęły poszukiwanie lokum już w czerwcu, ale zdecydowana większość dopiero teraz myślami powróciła do studenckiego życia. Znalezienie mieszkania to jednak nie koniec. Warto, by wynajmujący i najemca zadbali także o dobre relacje i wzajemnie się szanowali. Poniżej kilka wskazówek, których przestrzeganie sprawi, że wynajem mieszkania stanie się dla obu stron przyjemniejszy.
Najemco...
Płać terminowo czynsz
Terminowe płacenie czynszu należy do podstawowych obowiązków najemcy mieszkania. Czasem zdarza się, że wskazany przez wynajmującego termin jest bardzo niekorzystny (przed wypłatą pensji rodziców bądź naszej) - w takiej sytuacji można spróbować wynegocjować korzystniejszy termin zapłaty czynszu.
Przestrzegaj zasad porządku domowego
Należy zachowywać się tak, aby nie utrudniać życia ani współlokatorom, ani sąsiadom. Warto pamiętać, że wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu wiąże się z tym, że wynajmujący może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Drobne naprawy to Twój obowiązek
Wielu osobom wydaje się, że dbanie o lokal należy do właściciela nieruchomości, ale to właśnie najemca musi dbać o właściwy stan techniczny i higieniczno-sanitarny pomieszczeń. Najemcę obciąża naprawa i konserwacja np. podłóg, posadzek, okien czy wbudowanych mebli. Do niego należy także malowanie, tapetowanie oraz naprawa uszkodzeń tynków ścian i sufitów.
Masz wątpliwości - porozmawiaj z właścicielem
Nie wszystkie zasady muszą być uregulowane w umowie i zdarza się, że w niektórych sprawach potrzebna jest dodatkowa zgoda właściciela mieszkania. Dotyczy to chociażby dokonywania ulepszeń w lokalu czy też podnajmu mieszkania lub jego części. Kiedy tylko pojawią się wątpliwości, warto porozmawiać z wynajmującym. To pozwoli uniknąć niepotrzebnych konfliktów.
Właścicielu...
Szanuj swoich najemców
Pod żadnym pozorem wynajmujący nie może wejść do mieszkania pod nieobecność najemców. Takie zachowanie, poza tym, że jest zupełnie niestosowne, grozić może także oskarżeniem w przypadku zaginięcia jakiejś rzeczy domownika. Jeśli właściciel chciałby mieć kontrolę nad własnym lokalem, może zapisać w umowie, że na przykład raz w miesiącu, po uprzednim zapowiedzeniu się, będzie chciał do niego wejść i sprawdzić stan mieszkania.
Podwyższ czynsz zgodnie z prawem
Wynajmujący może podwyższyć czynsz lub inne opłaty za używanie mieszkania pod warunkiem wypowiedzenia dotychczasowej wysokości najpóźniej na koniec miesiąca kalendarzowego, zachowując oczywiście termin wypowiedzenia czynszu i opłat, który wynosi 3 miesiące, chyba że w umowie określony jest dłuższy termin (zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów).
Pamiętaj o rewaloryzacji kaucji
Kaucja z reguły jest równoważna miesięcznemu czynszowi, ale zgodnie z prawem można ustalić nawet jego 12-krotność. Jest ona wykorzystywana przy pokrywaniu ewentualnych szkód lub w przypadku, gdy ktoś nie uregulowałby czynszu. Trzeba pamiętać o tym, że kaucja rewaloryzuje się, co oznacza, że podwyżka czynszu powoduje, że wysokość zwróconej kaucji również musi być wyższa. Trzeba pamiętać także o tym, że kaucję należy wypłacić (po potrąceniu należności wynajmującego z tytułu najmu) w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu. Ważne jest także, by pamiętać o tym, że nie można korzystać z kaucji przy remontach zniszczeń, które właściciel sam by spowodował, gdyby zamieszkiwał w tym lokalu.
Zadbaj o poważne naprawy i remonty
O ile drobne naprawy obciążają najemcę, o tyle poważniejsze naprawy i remonty są już obowiązkiem właściciela. Musi on zapewnić sprawne działanie istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem, które pozwolą najemcy korzystać chociażby z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej czy wind. Do obowiązków wynajmującego należy także utrzymanie budynku i jego otoczenia w dobrym stanie.
To najważniejsze wskazówki dla najemcy i wynajmującego. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy najemcy niszczą lokal i nie płacą czynszu, ale też po stronie wynajmujących są tacy, którzy nie szanują prywatności lokatorów i stwarzają niepotrzebne problemy. Wszystko zależy od poziomu kultury reprezentowanego przez strony. Jeśli nie będzie wzajemnego szacunku, to nawet ustalenia niewiele pomogą, a wynajem stanie się udręką. Oby takich przypadków było coraz mniej.
Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk rynku nieruchomości Wynajem.pl
Wynajmujący i najemca - jak żyć w zgodzie?
Wynajmujący i najemca - dwie równoprawne (tak przynajmniej powinno być) strony umowy najmu lokalu mieszkalnego. Pierwszy zobowiązuje się oddać na czas określony lub nieokreślony najemcy lokal mieszkalny do używania, drugi natomiast zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Zobowiązania niby proste, ale okazuje się, że kłopotów związanych z wynajmowanym mieszkaniem nie brakuje.
Przełom września i października to gorący okres na rynku wynajmu mieszkań. Bardziej przezorne osoby rozpoczęły poszukiwanie lokum już w czerwcu, ale zdecydowana większość dopiero teraz myślami powróciła do studenckiego życia. Znalezienie mieszkania to jednak nie koniec. Warto, by wynajmujący i najemca zadbali także o dobre relacje i wzajemnie się szanowali. Poniżej kilka wskazówek, których przestrzeganie sprawi, że wynajem mieszkania stanie się dla obu stron przyjemniejszy.
Najemco...
Płać terminowo czynsz
Terminowe płacenie czynszu należy do podstawowych obowiązków najemcy mieszkania. Czasem zdarza się, że wskazany przez wynajmującego termin jest bardzo niekorzystny (przed wypłatą pensji rodziców bądź naszej) - w takiej sytuacji można spróbować wynegocjować korzystniejszy termin zapłaty czynszu.
Przestrzegaj zasad porządku domowego
Należy zachowywać się tak, aby nie utrudniać życia ani współlokatorom, ani sąsiadom. Warto pamiętać, że wykraczanie w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu wiąże się z tym, że wynajmujący może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Drobne naprawy to Twój obowiązek
Wielu osobom wydaje się, że dbanie o lokal należy do właściciela nieruchomości, ale to właśnie najemca musi dbać o właściwy stan techniczny i higieniczno-sanitarny pomieszczeń. Najemcę obciąża naprawa i konserwacja np. podłóg, posadzek, okien czy wbudowanych mebli. Do niego należy także malowanie, tapetowanie oraz naprawa uszkodzeń tynków ścian i sufitów.
Masz wątpliwości - porozmawiaj z właścicielem
Nie wszystkie zasady muszą być uregulowane w umowie i zdarza się, że w niektórych sprawach potrzebna jest dodatkowa zgoda właściciela mieszkania. Dotyczy to chociażby dokonywania ulepszeń w lokalu czy też podnajmu mieszkania lub jego części. Kiedy tylko pojawią się wątpliwości, warto porozmawiać z wynajmującym. To pozwoli uniknąć niepotrzebnych konfliktów.
Właścicielu...
Szanuj swoich najemców
Pod żadnym pozorem wynajmujący nie może wejść do mieszkania pod nieobecność najemców. Takie zachowanie, poza tym, że jest zupełnie niestosowne, grozić może także oskarżeniem w przypadku zaginięcia jakiejś rzeczy domownika. Jeśli właściciel chciałby mieć kontrolę nad własnym lokalem, może zapisać w umowie, że na przykład raz w miesiącu, po uprzednim zapowiedzeniu się, będzie chciał do niego wejść i sprawdzić stan mieszkania.
Podwyższ czynsz zgodnie z prawem
Wynajmujący może podwyższyć czynsz lub inne opłaty za używanie mieszkania pod warunkiem wypowiedzenia dotychczasowej wysokości najpóźniej na koniec miesiąca kalendarzowego, zachowując oczywiście termin wypowiedzenia czynszu i opłat, który wynosi 3 miesiące, chyba że w umowie określony jest dłuższy termin (zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów).
Pamiętaj o rewaloryzacji kaucji
Kaucja z reguły jest równoważna miesięcznemu czynszowi, ale zgodnie z prawem można ustalić nawet jego 12-krotność. Jest ona wykorzystywana przy pokrywaniu ewentualnych szkód lub w przypadku, gdy ktoś nie uregulowałby czynszu. Trzeba pamiętać o tym, że kaucja rewaloryzuje się, co oznacza, że podwyżka czynszu powoduje, że wysokość zwróconej kaucji również musi być wyższa. Trzeba pamiętać także o tym, że kaucję należy wypłacić (po potrąceniu należności wynajmującego z tytułu najmu) w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu. Ważne jest także, by pamiętać o tym, że nie można korzystać z kaucji przy remontach zniszczeń, które właściciel sam by spowodował, gdyby zamieszkiwał w tym lokalu.
Zadbaj o poważne naprawy i remonty
O ile drobne naprawy obciążają najemcę, o tyle poważniejsze naprawy i remonty są już obowiązkiem właściciela. Musi on zapewnić sprawne działanie istniejących instalacji i urządzeń związanych z budynkiem, które pozwolą najemcy korzystać chociażby z wody, gazu, ciepła, energii elektrycznej czy wind. Do obowiązków wynajmującego należy także utrzymanie budynku i jego otoczenia w dobrym stanie.
To najważniejsze wskazówki dla najemcy i wynajmującego. Niestety zdarzają się przypadki, kiedy najemcy niszczą lokal i nie płacą czynszu, ale też po stronie wynajmujących są tacy, którzy nie szanują prywatności lokatorów i stwarzają niepotrzebne problemy. Wszystko zależy od poziomu kultury reprezentowanego przez strony. Jeśli nie będzie wzajemnego szacunku, to nawet ustalenia niewiele pomogą, a wynajem stanie się udręką. Oby takich przypadków było coraz mniej.