Australijczycy przegonili Amerykanów pod względem przeciętnej powierzchni domów i zajmują obecnie pod tym względem pierwsze miejsce na świecie - wynika z raportu Commonwealth Bank of Australia, o którym informuje w poniedziałek agencja Reutera.
Badanie wykazało, że w ciągu ostatnich 10 lat przeciętna powierzchnia australijskich domów i mieszkań wzrosła o 10 proc. i wynosi obecnie 214,6 metra kwadratowego, czyli niemal trzykrotnie więcej niż w Wielkiej Brytanii.
Jednocześnie powierzchnia nowo budowanych domów i mieszkań w Stanach Zjednoczonych spadła w ostatnim roku po raz pierwszy od dekady - z 212 do 201,5 metra kwadratowego.
W Europie największe domy i mieszkania buduje się w Danii. Przeciętnie mają one 137 metrów kwadratowych powierzchni. Kolejne miejsca zajmują Grecja z 126 i Holandia ze 115,5 metra.
(PAP)
money.pl
Australijczycy mają największe domy na świecie
Australijczycy przegonili Amerykanów pod względem przeciętnej powierzchni domów i zajmują obecnie pod tym względem pierwsze miejsce na świecie - wynika z raportu Commonwealth Bank of Australia, o którym informuje w poniedziałek agencja Reutera.
Badanie wykazało, że w ciągu ostatnich 10 lat przeciętna powierzchnia australijskich domów i mieszkań wzrosła o 10 proc. i wynosi obecnie 214,6 metra kwadratowego, czyli niemal trzykrotnie więcej niż w Wielkiej Brytanii.
Jednocześnie powierzchnia nowo budowanych domów i mieszkań w Stanach Zjednoczonych spadła w ostatnim roku po raz pierwszy od dekady - z 212 do 201,5 metra kwadratowego.
W Europie największe domy i mieszkania buduje się w Danii. Przeciętnie mają one 137 metrów kwadratowych powierzchni. Kolejne miejsca zajmują Grecja z 126 i Holandia ze 115,5 metra.
(PAP)
money.pl
W jaki sposób przejąć mieszkanie komunalne
Po śmierci najemcy mieszkania komunalnego jego rodzina może ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu.
Zmarła osobo pozostawiła w testamencie mieszkanie swojemu jedynemu wnukowi.
– Czy zameldowanie w odziedziczonym mieszkaniu umożliwi przejęcie mieszkania – pyta pan Cezary z Elbląga.
Tak. Zgodnie z art. 691 kodeksu cywilnego w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, a także osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Aby wnuk mógł ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu, koniecznym warunkiem musi być jego alimentowanie przez zmarłego dziadka. Dodatkowo należy pamiętać, że osoby te, w tym również alimentowany wnuk, wstąpią w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci. W przeciwnym wypadku stosunek najmu lokalu mieszkalnego wygasa.
Równocześnie osoby, które wstąpiły w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, są uprawnione do wypowiedzenia umowy najmu z zachowaniem terminów ustawowych, chociażby była ona zawarta na czas oznaczony. W razie wypowiedzenia stosunku najmu przez niektóre z tych osób stosunek ten wygasa względem osób, które go wypowiedziały. W praktyce samo zameldowanie może nie wystarczyć do przejęcia mieszkania. Jest ono bowiem poświadczeniem stanu faktycznego. Może się wprawdzie przydać, jako dowód zamieszkiwania w danym lokalu. Nie jest to jednak dowód jedyny. Gmina sprawdza bowiem, czy dana osoba faktycznie prowadziła wspólne gospodarstwo domowe z najemcą przed jego śmiercią, a więc przykładowo, czy miała tam swoje rzeczy, nocowała. W tym celu przeprowadza wywiad środowiskowy, np. pyta sąsiadów zmarłego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
W jaki sposób przejąć mieszkanie komunalne
Po śmierci najemcy mieszkania komunalnego jego rodzina może ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu.
Zmarła osobo pozostawiła w testamencie mieszkanie swojemu jedynemu wnukowi.
– Czy zameldowanie w odziedziczonym mieszkaniu umożliwi przejęcie mieszkania – pyta pan Cezary z Elbląga.
Tak. Zgodnie z art. 691 kodeksu cywilnego w razie śmierci najemcy lokalu mieszkalnego w stosunek najmu lokalu wstępują: małżonek niebędący współnajemcą lokalu, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby, wobec których najemca był obowiązany do świadczeń alimentacyjnych, a także osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą. Aby wnuk mógł ubiegać się o wstąpienie w stosunek najmu, koniecznym warunkiem musi być jego alimentowanie przez zmarłego dziadka. Dodatkowo należy pamiętać, że osoby te, w tym również alimentowany wnuk, wstąpią w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, jeżeli stale zamieszkiwały z najemcą w tym lokalu do chwili jego śmierci. W przeciwnym wypadku stosunek najmu lokalu mieszkalnego wygasa.
Równocześnie osoby, które wstąpiły w stosunek najmu lokalu mieszkalnego, są uprawnione do wypowiedzenia umowy najmu z zachowaniem terminów ustawowych, chociażby była ona zawarta na czas oznaczony. W razie wypowiedzenia stosunku najmu przez niektóre z tych osób stosunek ten wygasa względem osób, które go wypowiedziały. W praktyce samo zameldowanie może nie wystarczyć do przejęcia mieszkania. Jest ono bowiem poświadczeniem stanu faktycznego. Może się wprawdzie przydać, jako dowód zamieszkiwania w danym lokalu. Nie jest to jednak dowód jedyny. Gmina sprawdza bowiem, czy dana osoba faktycznie prowadziła wspólne gospodarstwo domowe z najemcą przed jego śmiercią, a więc przykładowo, czy miała tam swoje rzeczy, nocowała. W tym celu przeprowadza wywiad środowiskowy, np. pyta sąsiadów zmarłego.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Za brak kontroli budynku właściciel zapłaci karę
Dziś upływa termin na przeprowadzenie kontroli budynków o powierzchni większej niż 2 tys. mkw. Właścicielom i zarządcom, którzy tego obowiązku nie wykonają, grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku.
Dziś upływa termin dla właścicieli i zarządców wielkopowierzchniowych budynków, jak np. hale, centra handlowe, szkoły, szpitale czy urzędy, w którym powinni oni dokonać ich okresowych kontroli. Do końca dzisiejszego dnia obowiązkowej kontroli powinny być poddane wszystkie budynki, których powierzchnia zabudowy przekracza 2 tys. mkw., oraz inne obiekty o powierzchni dachów co najmniej 1 tys. mkw. Powierzchnia dachu powinna być liczona jako powierzchnia jego rzutu na płaszczyznę poziomą. Jeżeli jednak budynki wchodzące w skład kompleksu mają własną książkę obiektu budowlanego, to powierzchnia dachu powinna być liczona dla każdego budynku oddzielnie. Kompleks budynków będzie zatem podlegał kontroli jedynie wówczas, gdy powierzchnia poszczególnych budynków wchodzących w jego skład będzie przekraczała 2 tys. mkw.
– O przeprowadzonej kontroli należy poinformować powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, przesyłając protokół z jej wynikami – mówi Małgorzata Mazur, były wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach.
– W praktyce nikt nie wie, jaki procent obiektów jest poddawany obowiązkowym kontrolom – dodaje.
Obowiązkowa kontrola powinna objąć nie tylko budynek, lecz również budowlę i instalację narażoną na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujące podczas użytkowania. Sprawdzone powinny być również instalacje i urządzenia służące ochronie środowiska oraz instalacje gazowe i przewody kominowe.
– Niestety, nie ma określonych jednoznacznie przepisów dotyczących prowadzenia kontroli i zawartości protokołu z jej przebiegu – mówi Małgorzata Mazur.
– Brak przepisów wykonawczych jest dużym utrudnieniem dla wykonujących kontrole, jak i właścicieli lub zarządców, którzy nie mają wykształcenia budowlanego i nie potrafią ocenić, czy kontrola została wykonana fachowo – wyjaśnia.
Właściciele lub zarządcy za brak kontroli mogą zostać ukarani grzywną nie niższą niż 100 stawek dziennych, karą ograniczenia wolności, a nawet karą pozbawienia wolności do roku.
1113 katastrof budowlanych stwierdził nadzór budowlany w 2008 roku
Podstawa prawna
Art. 62 ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz.U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 z późn. zm.).
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-11-30
Za brak kontroli budynku właściciel zapłaci karę
Dziś upływa termin na przeprowadzenie kontroli budynków o powierzchni większej niż 2 tys. mkw. Właścicielom i zarządcom, którzy tego obowiązku nie wykonają, grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do roku.
Dziś upływa termin dla właścicieli i zarządców wielkopowierzchniowych budynków, jak np. hale, centra handlowe, szkoły, szpitale czy urzędy, w którym powinni oni dokonać ich okresowych kontroli. Do końca dzisiejszego dnia obowiązkowej kontroli powinny być poddane wszystkie budynki, których powierzchnia zabudowy przekracza 2 tys. mkw., oraz inne obiekty o powierzchni dachów co najmniej 1 tys. mkw. Powierzchnia dachu powinna być liczona jako powierzchnia jego rzutu na płaszczyznę poziomą. Jeżeli jednak budynki wchodzące w skład kompleksu mają własną książkę obiektu budowlanego, to powierzchnia dachu powinna być liczona dla każdego budynku oddzielnie. Kompleks budynków będzie zatem podlegał kontroli jedynie wówczas, gdy powierzchnia poszczególnych budynków wchodzących w jego skład będzie przekraczała 2 tys. mkw.
– O przeprowadzonej kontroli należy poinformować powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, przesyłając protokół z jej wynikami – mówi Małgorzata Mazur, były wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Katowicach.
– W praktyce nikt nie wie, jaki procent obiektów jest poddawany obowiązkowym kontrolom – dodaje.
Obowiązkowa kontrola powinna objąć nie tylko budynek, lecz również budowlę i instalację narażoną na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujące podczas użytkowania. Sprawdzone powinny być również instalacje i urządzenia służące ochronie środowiska oraz instalacje gazowe i przewody kominowe.
– Niestety, nie ma określonych jednoznacznie przepisów dotyczących prowadzenia kontroli i zawartości protokołu z jej przebiegu – mówi Małgorzata Mazur.
– Brak przepisów wykonawczych jest dużym utrudnieniem dla wykonujących kontrole, jak i właścicieli lub zarządców, którzy nie mają wykształcenia budowlanego i nie potrafią ocenić, czy kontrola została wykonana fachowo – wyjaśnia.
Właściciele lub zarządcy za brak kontroli mogą zostać ukarani grzywną nie niższą niż 100 stawek dziennych, karą ograniczenia wolności, a nawet karą pozbawienia wolności do roku.
1113 katastrof budowlanych stwierdził nadzór budowlany w 2008 roku
Podstawa prawna
Art. 62 ustawy z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (Dz.U. z 2006 r. nr 156, poz. 1118 z późn. zm.).
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2009-11-30
Tani wykup mieszkań tylko do końca roku
Z końcem roku tracą moc przepisy o tzw. wykupie lokali za symboliczną złotówkę. O wysokości opłat za przekształcenie mieszkań lokatorskich zadecyduje później większość spółdzielców.
Lokatorzy, którzy do tej pory nie nabyli prawa własności do lokali, muszą się śpieszyć. Mają jeszcze kilka miesięcy na złożenie wniosków o uwłaszczenie na dotychczasowych zasadach. 30 grudnia 2009 r. mają wejść w życie przepisy, które pozwolą spółdzielniom na nakładanie dodatkowych opłat za kosztujące dzisiaj średnio kilkadziesiąt złotych przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność hipoteczną.
Przekształcenie mieszkania spółdzielczego w odrębną własność można podzielić na trzy etapy. W pierwszej kolejności trzeba napisać i złożyć wniosek o przeniesienie własności lokalu siedzibie spółdzielni. Wtedy zarząd spółdzielni musi podjąć (najczęściej już to zrobił) uchwałę określającą przedmiot odrębnej własności w nieruchomości, w której mieszka wnioskodawca. Procedura uwłaszczenia kończy się podpisaniem aktu notarialnego i wpisem nowego właściciela do księgi wieczystej nieruchomości. Spółdzielnia musi to wszystko zrobić w ciągu trzech miesięcy.
Pisemne żądanie lokatora zobowiązuje zarząd do wyliczenia kosztów przekształcenia, a po ich wpłacie – do notarialnego podpisania umowy o wyodrębnienie prawa własności zamiast dotychczasowego prawa lokatorskiego. Jeżeli lokatorskie prawo do mieszkania należy również do współmałżonka, który jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej, wniosek o przekształcenie musi być podpisany przez obydwoje małżonków. Spółdzielnia może zastrzec, że nawet jeżeli współmałżonek nie jest jej członkiem, to na wniosku musi on i tak wyrazić zgodę na to przekształcenie.
Ile trzeba zapłacić
Kwota, którą trzeba zapłacić za przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, zależy od indywidualnej sytuacji lokatora. Mieszkanie lokatorskie za kilkadziesiąt złotych mogą przekształcić jedynie ci, którzy spłacili zadłużenie związane z budową (uzupełnili wkład budowlany). Do wyodrębnienia konieczna jest także spłata zadłużenia z tytułu bieżących opłat czynszowych. Do nich są zaliczane wszystkie wydatki związane z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości w częściach przypadających na ich lokale, jak również eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących mienie spółdzielni z innych tytułów (np. dzierżawy gruntu od gminy).
Uwłaszczenie jest warunkowane także zwrotem zobowiązań wobec budżetu państwa w postaci tzw. nominału umorzeń (o ile spółdzielnia korzystała z takich ulg w spłacie kredytu w okresie PRL). W zależności od okresu, kiedy udzielony został taki kredyt, kwota potrzebna do spłaty może mieć różną wysokość. Jeśli miało to miejsce w pierwszej połowie lat 80., może być to kwota rzędu kilkudziesięciu złotych.
Więcej będzie musiało zapłacić około 100 tys. lokatorów, którzy zostali obciążeni kredytem zaciągniętym pomiędzy 1 stycznia 1990 r. a 31 maja 1992 r. Był to okres szalejącej inflacji i PKO BP, u którego większość spółdzielni zaciągnęła kredyty budowlane, podniósł odsetki z kilku procent do blisko 90 proc. w skali roku.
Opłaty w rękach walnych
Zgodnie z wytycznymi Trybunału Konstytucyjnego zawartymi w wyroku z 17 grudnia 2008 r. już niebawem koszty przenoszenia własności lokali spółdzielczych będą zależały od decyzji członków. Przyjęty przez rząd 18 sierpnia 2009 r. projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przewiduje, że od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich.
Ustalone przez członków koszty nie będą mogły jednak być dowolne. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu, a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.
Poparcie 2/3 członków
Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań lokatorskich będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy.
Ostatnim etapem przekształcenia mieszkania spółdzielczego we własność hipoteczną jest podpisanie umowy cywilnoprawnej przed notariuszem. Opłaty notarialne przy przekształceniu wynoszą 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jest to obecnie 319 zł + 22 proc. VAT (319+70,18 zł) plus koszty odpisów, które zależą od cennika kancelarii. Nowego właściciela czeka także opłata sądowa za założenie księgi wieczystej i wpisanie do niej ustanowionego prawa (260 zł).
Ile może kosztować przekształcenie w 2010 roku
Rynkowa wartość mieszkania lokatorskiego: 270 tys. zł (60 mkw. po cenie 4,5 tys. za mkw.)
Kwota umorzonego kredytu (zwaloryzowana do wartości rynkowej) – 30 proc.
Pełny wkład mieszkaniowy – kolejne 50 proc.*
Dodatkowa opłata, której może zażądać walne zgromadzenie**
– 270 tys. zł x 0,3 x 0,5 = 40, 5 tys zł.
* Jeśli wkład mieszkaniowy nie został w pełni wniesiony, to opłata wzrośnie o 50 proc. niewniesionej, zwaloryzowanej części wkładu.
** Dodatkowa opłata nie dotyczy przekształceń dokonywanych na podstawie ustawy o pomocy państwa (...) przy jednorazowej spłacie kredytu.
Podstawa prawna
Ustawa z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 z późn. zm.).
Ustawa z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 125, poz. 873).
Źródło: Gazeta Prawna
Tani wykup mieszkań tylko do końca roku
Z końcem roku tracą moc przepisy o tzw. wykupie lokali za symboliczną złotówkę. O wysokości opłat za przekształcenie mieszkań lokatorskich zadecyduje później większość spółdzielców.
Lokatorzy, którzy do tej pory nie nabyli prawa własności do lokali, muszą się śpieszyć. Mają jeszcze kilka miesięcy na złożenie wniosków o uwłaszczenie na dotychczasowych zasadach. 30 grudnia 2009 r. mają wejść w życie przepisy, które pozwolą spółdzielniom na nakładanie dodatkowych opłat za kosztujące dzisiaj średnio kilkadziesiąt złotych przekształcenie mieszkania lokatorskiego we własność hipoteczną.
Przekształcenie mieszkania spółdzielczego w odrębną własność można podzielić na trzy etapy. W pierwszej kolejności trzeba napisać i złożyć wniosek o przeniesienie własności lokalu siedzibie spółdzielni. Wtedy zarząd spółdzielni musi podjąć (najczęściej już to zrobił) uchwałę określającą przedmiot odrębnej własności w nieruchomości, w której mieszka wnioskodawca. Procedura uwłaszczenia kończy się podpisaniem aktu notarialnego i wpisem nowego właściciela do księgi wieczystej nieruchomości. Spółdzielnia musi to wszystko zrobić w ciągu trzech miesięcy.
Pisemne żądanie lokatora zobowiązuje zarząd do wyliczenia kosztów przekształcenia, a po ich wpłacie – do notarialnego podpisania umowy o wyodrębnienie prawa własności zamiast dotychczasowego prawa lokatorskiego. Jeżeli lokatorskie prawo do mieszkania należy również do współmałżonka, który jest członkiem spółdzielni mieszkaniowej, wniosek o przekształcenie musi być podpisany przez obydwoje małżonków. Spółdzielnia może zastrzec, że nawet jeżeli współmałżonek nie jest jej członkiem, to na wniosku musi on i tak wyrazić zgodę na to przekształcenie.
Ile trzeba zapłacić
Kwota, którą trzeba zapłacić za przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, zależy od indywidualnej sytuacji lokatora. Mieszkanie lokatorskie za kilkadziesiąt złotych mogą przekształcić jedynie ci, którzy spłacili zadłużenie związane z budową (uzupełnili wkład budowlany). Do wyodrębnienia konieczna jest także spłata zadłużenia z tytułu bieżących opłat czynszowych. Do nich są zaliczane wszystkie wydatki związane z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości w częściach przypadających na ich lokale, jak również eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości stanowiących mienie spółdzielni z innych tytułów (np. dzierżawy gruntu od gminy).
Uwłaszczenie jest warunkowane także zwrotem zobowiązań wobec budżetu państwa w postaci tzw. nominału umorzeń (o ile spółdzielnia korzystała z takich ulg w spłacie kredytu w okresie PRL). W zależności od okresu, kiedy udzielony został taki kredyt, kwota potrzebna do spłaty może mieć różną wysokość. Jeśli miało to miejsce w pierwszej połowie lat 80., może być to kwota rzędu kilkudziesięciu złotych.
Więcej będzie musiało zapłacić około 100 tys. lokatorów, którzy zostali obciążeni kredytem zaciągniętym pomiędzy 1 stycznia 1990 r. a 31 maja 1992 r. Był to okres szalejącej inflacji i PKO BP, u którego większość spółdzielni zaciągnęła kredyty budowlane, podniósł odsetki z kilku procent do blisko 90 proc. w skali roku.
Opłaty w rękach walnych
Zgodnie z wytycznymi Trybunału Konstytucyjnego zawartymi w wyroku z 17 grudnia 2008 r. już niebawem koszty przenoszenia własności lokali spółdzielczych będą zależały od decyzji członków. Przyjęty przez rząd 18 sierpnia 2009 r. projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych przewiduje, że od 30 grudnia 2009 r. walne zgromadzenia będą uprawnione do wprowadzania dodatkowych opłat przy wyodrębnianiu własności mieszkań lokatorskich.
Ustalone przez członków koszty nie będą mogły jednak być dowolne. Ich wysokość nie będzie mogła przekraczać różnicy pomiędzy wartością rynkową lokalu, a zwaloryzowaną wartością wkładu mieszkaniowego lub jego części. Różnica ta miałaby podlegać zmniejszeniu o 50 proc. pomocy uzyskanej ze środków publicznych lub z innych środków, zwaloryzowanej proporcjonalnie do aktualnej wartości mieszkania. Tym samym lokatorzy, którzy w przyszłym roku zdecydują się na przekształcenie mieszkania lokatorskiego w odrębną własność, po wejściu w życie uchwał walnego zgromadzenia będą musieli zapłacić dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z kolei ci, którzy złożą wnioski wcześniej, dostaną własność lokalu, zwracając spółdzielni koszty jego budowy, nominalną kwotę umorzenia państwowego kredytu (od kilku do kilkudziesięciu złotych) i spłacając bieżące zadłużenie czynszowe.
Poparcie 2/3 członków
Uchwała przewidująca dodatkowe opłaty za wykup mieszkań lokatorskich będzie musiała uzyskać poparcie 2/3 członków obecnych na walnym zgromadzeniu. Dokument będzie musiał określać także cele, na jakie będą przeznaczone uzyskane w ten sposób środki – np. fundusz remontowy.
Ostatnim etapem przekształcenia mieszkania spółdzielczego we własność hipoteczną jest podpisanie umowy cywilnoprawnej przed notariuszem. Opłaty notarialne przy przekształceniu wynoszą 1/4 minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jest to obecnie 319 zł + 22 proc. VAT (319+70,18 zł) plus koszty odpisów, które zależą od cennika kancelarii. Nowego właściciela czeka także opłata sądowa za założenie księgi wieczystej i wpisanie do niej ustanowionego prawa (260 zł).
Ile może kosztować przekształcenie w 2010 roku
Rynkowa wartość mieszkania lokatorskiego: 270 tys. zł (60 mkw. po cenie 4,5 tys. za mkw.)
Kwota umorzonego kredytu (zwaloryzowana do wartości rynkowej) – 30 proc.
Pełny wkład mieszkaniowy – kolejne 50 proc.*
Dodatkowa opłata, której może zażądać walne zgromadzenie**
– 270 tys. zł x 0,3 x 0,5 = 40, 5 tys zł.
* Jeśli wkład mieszkaniowy nie został w pełni wniesiony, to opłata wzrośnie o 50 proc. niewniesionej, zwaloryzowanej części wkładu.
** Dodatkowa opłata nie dotyczy przekształceń dokonywanych na podstawie ustawy o pomocy państwa (...) przy jednorazowej spłacie kredytu.
Podstawa prawna
Ustawa z 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (Dz.U. z 2003 r. nr 119, poz. 1116 z późn. zm.).
Ustawa z 14 czerwca 2007 r. o zmianie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 125, poz. 873).
Źródło: Gazeta Prawna
Raport "Rynek mieszkaniowy w Polsce - Jesień 2009"
Kompleksowy, kwartalny monitoring inwestycji mieszkaniowych w Polsce pozwala nam wnioskować , że po załamaniu sprzedaży w IV kwartale 2008 roku, trwającym także w pierwszych miesiącach bieżącego roku, połowa roku 2009 przyniosła pierwsze sygnały stabilizacji. Obserwujemy nawet pewną poprawę sytuacji na rynku nowych mieszkań w głównych miastach Polski czyli w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Trójmieście oraz Wrocławiu.
Obserwowana przez REAS poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników. Po pierwsze głębokiego spadku liczby rozpoczynanych inwestycji, redukcji cen a także stopniowego powrotu na rynek nabywców, przy ustabilizowaniu się warunków kredytowania hipotecznego. Także relatywnie spokojny przebieg spowolnienia gospodarczego w kraju przyczynia się do bardziej optymistycznego klimatu na rynku mieszkaniowym, niż trzy kwartały wcześniej.
Źródło: Gazeta Dom
Raport "Rynek mieszkaniowy w Polsce - Jesień 2009"
Kompleksowy, kwartalny monitoring inwestycji mieszkaniowych w Polsce pozwala nam wnioskować , że po załamaniu sprzedaży w IV kwartale 2008 roku, trwającym także w pierwszych miesiącach bieżącego roku, połowa roku 2009 przyniosła pierwsze sygnały stabilizacji. Obserwujemy nawet pewną poprawę sytuacji na rynku nowych mieszkań w głównych miastach Polski czyli w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Poznaniu, Trójmieście oraz Wrocławiu.
Obserwowana przez REAS poprawa sytuacji jest wynikiem kilku czynników. Po pierwsze głębokiego spadku liczby rozpoczynanych inwestycji, redukcji cen a także stopniowego powrotu na rynek nabywców, przy ustabilizowaniu się warunków kredytowania hipotecznego. Także relatywnie spokojny przebieg spowolnienia gospodarczego w kraju przyczynia się do bardziej optymistycznego klimatu na rynku mieszkaniowym, niż trzy kwartały wcześniej.
Źródło: Gazeta Dom
Wynajem: Tak obroni się właściciel lokalu
W stosunkach najmu to najemca jest zazwyczaj słabszą stroną umowy. W związku z tym przepisy przyznają mu dość szeroką ochronę. Nie oznacza to jednak, że wynajmujący pozostaje bezbronny wobec nieuczciwego lokatora. Przyjrzymy się, w jaki sposób i w jakim zakresie właściciel lokalu może chronić własną nieruchomość.
Zgodnie z art. 659 § 1 kodeksu cywilnego, przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Powyższa regulacja zakreśla podstawowe ramy prawne, w jakich mogą się poruszać strony umowy najmu, stanowiąc jednocześnie o podstawowych uprawnieniach wynajmującego.
Kodeks, umowa, ustawa
Uprawnienia wynajmującego lokal mają swoją podstawę w aktach dwojakiego rodzaju: ogólnych (ustawa) oraz szczególnych (umowa). Należy jednak podkreślić, że zakres tych uprawnień nie zawsze jest jednolity - uzależniony jest od rodzaju lokalu będącego przedmiotem umowy. Może być nim bowiem zarówno lokal użytkowy, jak i mieszkalny.
W pierwszym przypadku zasadniczą regulację stanowi Kodeks cywilny, który bywa uzupełniany zapisami umownymi. Do lokali mieszkalnych Kodeks jest również stosowany, jednak - jako unormowanie szczególne - pierwszeństwo ma ustawa o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (dalej: ustawa o ochronie praw lokatorów). Wprowadza ona szereg odrębności i obostrzeń dotyczących sytuacji prawnej wynajmującego.
Ustawa wzmacnia ochronę najemcy jako słabszej strony umowy. Wynika to już z samej konstrukcji przepisów, które zasadniczo mają charakter semiimperatywny. Oznacza to, że wykluczona jest możliwość ukształtowania stosunku łączącego strony w sposób mniej korzystny dla najemcy niż to wynika z ustawy, a jednocześnie dopuszczalna jest regulacja korzystniejsza. Skutkuje to pewnym ograniczeniem swobody kształtowania zapisów umowy.
Natomiast w przypadku lokali użytkowych regulacja kodeksowa pełni poniekąd rolę uzupełniającą w stosunku do zapisów umownych i pozwala ukształtować stosunek prawny wedle uznania stron. Swoboda ta jest ograniczona treścią przepisu art. 3531 k.c., zgodnie z którym strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Dzięki temu wynajmujący może dodatkowo zabezpieczyć swój interes prawny.
Niezależnie od zakresu uprawnień i swobody działania, interes wynajmującego realizuje się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich przybiera postać zapewnienia sobie regularnych wpływów z należności czynszowych, natomiast druga polega na zachowaniu przedmiotu najmu w stanie niepogorszonym.
Czynsz najmu
Zgodnie z art. 659 § 1 k.c., czynsz najmu jest wynagrodzeniem za oddanie rzeczy do używania, a nie za jej używanie. Nie jest więc związany z używaniem rzeczy, co przejawia się m.in. w tym, że najemca zobowiązany jest do zapłaty czynszu niezależnie od tego, w jakim zakresie używa rzecz będącą przedmiotem najmu i czy w ogóle jej używa.
Najprostszym sposobem realizacji tego uprawnienia jest powództwo o zapłatę. To rozwiązanie zdaje się nie wymagać komentarza, jednak warto podkreślić, że w toku procesu dopuszczalne jest rozszerzenie powództwa o dalsze okresy płatności.
Zachowanie lokalu w stanie niepogorszonym
Praktyka pokazuje, że wynajmujący zazwyczaj dysponuje lokalem na podstawie prawa własności. Przy wykonywaniu umowy najmu czyni on ze swojego prawa użytek o tyle nietypowy, że pozbawia się faktycznego władztwa nad rzeczą. W związku z tym zależy mu na tym, aby lokal został zachowany w stanie niepogorszonym, co w praktyce może być realizowane przez egzekwowanie dokonywania napraw obciążających najemcę.
Zgodnie z dyspozycją art. 681 k.c., do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody. Nieco odmiennie kwestię tę reguluje art. 6b ust. 2 ustawy o ochronie praw lokatorów, przedstawiając bardzo szczegółowy katalog napraw, za które odpowiedzialny jest najemca. Ponadto, na podstawie przepisu art. 6e ust. 1 ustawy, po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim obciążających go napraw.
Z kolei zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy, w razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży miejskiej, a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale.
W przypadku, gdy najemca nie wykonuje obciążających go napraw, wynajmujący może zrealizować przysługujące mu uprawnienie w drodze tzw. wykonania zastępczego. Powinno ono zostać poprzedzone wezwaniem najemcy do wykonania stosownych napraw; dopiero w razie bezczynności najemcy wynajmujący może zrealizować naprawy samodzielnie albo zlecić je osobie trzeciej. Wykonanie zastępcze wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego, często znacznych, kosztów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż wynajmujący może domagać się od najemcy ich zwrotu, przy czym ich wysokość należy ograniczyć do kosztów uzasadnionych.
W celu skontrolowania stanu lokalu wynajmujący ma prawo wstępu do wynajmowanych pomieszczeń. Musi jednak powiadomić o tym lokatora, ponieważ wejścia do wynajmowanego lokalu może dokonać tylko za jego zgodą lub w jego obecności.
Wypowiedzenie umowy lub jej rozwiązanie
Wynajmujący, niezależnie od rodzaju lokalu, ma prawo wypowiedzenia umowy w przypadku, gdy najemca nie stosuje się do zawartych w niej postanowień, np. niszczy lub zaniedbuje wynajmowany lokal, nie stosuje ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego. Zgodnie bowiem z przepisem art. 666 § 1 K.c., najemca powinien przez czas trwania najmu używać rzeczy najętej w sposób w umowie określony, a gdy umowa nie określa sposobu używania - w sposób odpowiadający właściwościom i przeznaczeniu rzeczy.
Naruszenie przez najemcę dozwolonego sposobu używania najętego lokalu powoduje powstanie po stronie wynajmującego prawa do wypowiedzenia najmu bez zachowania terminu wypowiedzenia oraz roszczenia o naprawienie szkody - na zasadach ogólnych. Uprawnienie to jest w nieznaczny sposób ograniczone przez przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów, która nakłada na wynajmującego pewne obowiązki informacyjne, poprzedzające wypowiedzenie umowy.
Dużo mocniejszym uprawnieniem wynajmującego, które może zostać wykorzystane w stosunku do nierzetelnego najemcy, jest możliwość rozwiązania umowy bez zachowania terminu wypowiedzenia. Jest ono dopuszczalne, jeśli najemca pozostaje w zwłoce z zapłatą za dwa (w przypadku lokali użytkowych) lub trzy (w przypadku lokali mieszkalnych) pełne okresy płatności. Zapisy umów mogą oczywiście przewidywać inne, dodatkowe przyczyny rozwiązania umowy bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Nie tylko kaucja
W celu zabezpieczenia swoich przyszłych roszczeń wynajmujący może żądać od najemcy kaucji. Kaucja zabezpiecza zarówno należności czynszowe, jak i wszelkie inne wynikające ze stosunku najmu (np. związane z koniecznymi naprawami).
Ustanowienie kaucji możliwe jest, co do zasady, we wszystkich rodzajach umów najmu, jednak w przypadku najmu lokalu mieszkalnego jej wysokość jest ograniczona przepisami ustawy o ochronie praw lokatorów. Zgodnie z ustawą, jej wysokość nie może przekraczać 12-krotności miesięcznego czynszu za dany lokal, obliczonego według stawki czynszu obowiązującej w dniu zawarcia umowy najmu.
Ustawa o ochronie praw lokatorów w art. 6 reguluje również zasady, na jakich następuje późniejszy zwrot kaucji, w tym jej waloryzację. Kaucja podlega zwrotowi w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu lub nabycia jego własności przez najemcę. W przypadku najmu lokali użytkowych strony mogą w umowie regulować kwestie związane z kaucją w sposób w zasadzie dowolny.
Do innych praktycznych sposobów umownego zabezpieczenia interesów wynajmującego należy gwarancja bankowa bądź gwarancja ubezpieczeniowa, przekazane wynajmującemu przez najemcę na zabezpieczenie płatności co najmniej 3-miesięcznego czynszu, opłat oraz wszelkich innych kosztów, które może ponieść wynajmujący w związku z nieprzywróceniem przez najemcę przedmiotu najmu do stanu poprzedniego. Zaletą takich zabezpieczeń jest to, że wynajmujący może skorzystać z nich bez udziału komornika i bez potrzeby przeprowadzania postępowania sądowego przeciwko najemcy. Oprócz tego możliwe jest zażądanie od najemcy złożenia oświadczenia o dobrowolnym poddaniu się egzekucji (w myśl przepisów art. 777 K.c.), w tym do zobowiązania się do niezwłocznego opuszczenia lokalu.
Dodatkowym uprawnieniem wynajmującego, służącym zabezpieczeniu roszczeń o czynsz lub świadczeń dodatkowych, z którymi najemca zalega nie dłużej niż rok, jest na gruncie przepisu art. 670 § 1 k.c. ustawowe prawo zastawu na rzeczach ruchomych najemcy wniesionych do przedmiotu najmu. Należy jednak podkreślić, że przysługujące wynajmującemu ustawowe prawo zastawu wygasa, gdy rzeczy obciążone zastawem zostaną z przedmiotu najmu usunięte, chyba że wynajmujący sprzeciwi się usunięciu tych rzeczy i zatrzyma je na własne niebezpieczeństwo, dopóki zaległy czynsz nie będzie zapłacony lub zabezpieczony.
Podsumowanie
Krótka analiza uprawnień wynajmującego pozwala zauważyć, że dysponuje on bardzo szerokim wachlarzem możliwości, które w wystarczającym stopniu mogą zabezpieczyć jego interesy w stosunkach z najemcą. W tym celu konieczne jest jednak właściwe skonstruowanie umowy oraz wprowadzenie do niej stosownych instrumentów ochronnych.
Maciej Skrzypek, Kancelaria Prawna IURICO
ERGO
PORADNIK DLA PRZEDSIĘBIORCÓW
WWW.ERGO.EDU.PL
Podstawa prawna:
1. Ustawa z dn. 23.04.1964 r. - kodeks cywilny - Dz.U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.
2. Ustawa z dn. 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego - tekst jedn. Dz.U. z 2005 r. Nr 31, poz. 266 z późn. zm.
Źródło: interia.pl
Wynajem: Tak obroni się właściciel lokalu
W stosunkach najmu to najemca jest zazwyczaj słabszą stroną umowy. W związku z tym przepisy przyznają mu dość szeroką ochronę. Nie oznacza to jednak, że wynajmujący pozostaje bezbronny wobec nieuczciwego lokatora. Przyjrzymy się, w jaki sposób i w jakim zakresie właściciel lokalu może chronić własną nieruchomość.
Zgodnie z art. 659 § 1 kodeksu cywilnego, przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nieoznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Powyższa regulacja zakreśla podstawowe ramy prawne, w jakich mogą się poruszać strony umowy najmu, stanowiąc jednocześnie o podstawowych uprawnieniach wynajmującego.
Kodeks, umowa, ustawa
Uprawnienia wynajmującego lokal mają swoją podstawę w aktach dwojakiego rodzaju: ogólnych (ustawa) oraz szczególnych (umowa). Należy jednak podkreślić, że zakres tych uprawnień nie zawsze jest jednolity - uzależniony jest od rodzaju lokalu będącego przedmiotem umowy. Może być nim bowiem zarówno lokal użytkowy, jak i mieszkalny.
W pierwszym przypadku zasadniczą regulację stanowi Kodeks cywilny, który bywa uzupełniany zapisami umownymi. Do lokali mieszkalnych Kodeks jest również stosowany, jednak - jako unormowanie szczególne - pierwszeństwo ma ustawa o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (dalej: ustawa o ochronie praw lokatorów). Wprowadza ona szereg odrębności i obostrzeń dotyczących sytuacji prawnej wynajmującego.
Ustawa wzmacnia ochronę najemcy jako słabszej strony umowy. Wynika to już z samej konstrukcji przepisów, które zasadniczo mają charakter semiimperatywny. Oznacza to, że wykluczona jest możliwość ukształtowania stosunku łączącego strony w sposób mniej korzystny dla najemcy niż to wynika z ustawy, a jednocześnie dopuszczalna jest regulacja korzystniejsza. Skutkuje to pewnym ograniczeniem swobody kształtowania zapisów umowy.
Natomiast w przypadku lokali użytkowych regulacja kodeksowa pełni poniekąd rolę uzupełniającą w stosunku do zapisów umownych i pozwala ukształtować stosunek prawny wedle uznania stron. Swoboda ta jest ograniczona treścią przepisu art. 3531 k.c., zgodnie z którym strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Dzięki temu wynajmujący może dodatkowo zabezpieczyć swój interes prawny.
Niezależnie od zakresu uprawnień i swobody działania, interes wynajmującego realizuje się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich przybiera postać zapewnienia sobie regularnych wpływów z należności czynszowych, natomiast druga polega na zachowaniu przedmiotu najmu w stanie niepogorszonym.
Czynsz najmu
Zgodnie z art. 659 § 1 k.c., czynsz najmu jest wynagrodzeniem za oddanie rzeczy do używania, a nie za jej używanie. Nie jest więc związany z używaniem rzeczy, co przejawia się m.in. w tym, że najemca zobowiązany jest do zapłaty czynszu niezależnie od tego, w jakim zakresie używa rzecz będącą przedmiotem najmu i czy w ogóle jej używa.
Najprostszym sposobem realizacji tego uprawnienia jest powództwo o zapłatę. To rozwiązanie zdaje się nie wymagać komentarza, jednak warto podkreślić, że w toku procesu dopuszczalne jest rozszerzenie powództwa o dalsze okresy płatności.
Zachowanie lokalu w stanie niepogorszonym
Praktyka pokazuje, że wynajmujący zazwyczaj dysponuje lokalem na podstawie prawa własności. Przy wykonywaniu umowy najmu czyni on ze swojego prawa użytek o tyle nietypowy, że pozbawia się faktycznego władztwa nad rzeczą. W związku z tym zależy mu na tym, aby lokal został zachowany w stanie niepogorszonym, co w praktyce może być realizowane przez egzekwowanie dokonywania napraw obciążających najemcę.
Zgodnie z dyspozycją art. 681 k.c., do drobnych nakładów, które obciążają najemcę lokalu, należą w szczególności: drobne naprawy podłóg, drzwi i okien, malowanie ścian, podłóg oraz wewnętrznej strony drzwi wejściowych, jak również drobne naprawy instalacji i urządzeń technicznych, zapewniających korzystanie ze światła, ogrzewania lokalu, dopływu i odpływu wody. Nieco odmiennie kwestię tę reguluje art. 6b ust. 2 ustawy o ochronie praw lokatorów, przedstawiając bardzo szczegółowy katalog napraw, za które odpowiedzialny jest najemca. Ponadto, na podstawie przepisu art. 6e ust. 1 ustawy, po zakończeniu najmu i opróżnieniu lokalu najemca jest obowiązany odnowić lokal i dokonać w nim obciążających go napraw.
Z kolei zgodnie z art. 10 ust. 1 ustawy, w razie awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody lokator jest obowiązany niezwłocznie udostępnić lokal w celu jej usunięcia. Jeżeli lokator jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do lokalu w obecności funkcjonariusza Policji lub straży miejskiej, a gdy wymaga to pomocy straży pożarnej - także przy jej udziale.
W przypadku, gdy najemca nie wykonuje obciążających go napraw, wynajmujący może zrealizować przysługujące mu uprawnienie w drodze tzw. wykonania zastępczego. Powinno ono zostać poprzedzone wezwaniem najemcy do wykonania stosownych napraw; dopiero w razie bezczynności najemcy wynajmujący może zrealizować naprawy samodzielnie albo zlecić je osobie trzeciej. Wykonanie zastępcze wiąże się z poniesieniem przez wynajmującego, często znacznych, kosztów. Nie ulega jednak wątpliwości, iż wynajmujący może domagać się od najemcy ich zwrotu, przy czym ich wysokość należy ograniczyć do kosztów uzasadnionych.
W celu skontrolowania stanu lokalu wynajmujący ma prawo wstępu do wynajmowanych pomieszczeń. Musi jednak powiadomić o tym lokatora, ponieważ wejścia do wynajmowanego lokalu może dokonać tylko za jego zgodą lub w jego obecności.
Wypowiedzenie umowy lub jej rozwiązanie
Wynajmujący, niezależnie od rodzaju lokalu, ma prawo wypowiedzenia umowy w przypadku, gdy najemca nie stosuje się do zawartych w niej postanowień, np. niszczy lub zaniedbuje wynajmowany lokal, nie stosuje ogólnie przyjętych norm współżycia społecznego. Zgodnie bowiem z przepisem art. 666 § 1 K.c., najemca powinien przez czas trwania najmu używać rzeczy najętej w sposób w umowie określony, a gdy umowa nie określa sposobu używania - w sposób odpowiadający właściwościom i przeznaczeniu rzeczy.
Naruszenie przez najemcę dozwolonego sposobu używania najętego lokalu powoduje powstanie po stronie wynajmującego prawa do wypowiedzenia najmu bez zachowania terminu wypowiedzenia oraz roszczenia o naprawienie szkody - na zasadach ogólnych. Uprawnienie to jest w nieznaczny sposób ograniczone przez przepisy ustawy o ochronie praw lokatorów, która nakłada na wynajmującego pewne obowiązki informacyjne, poprzedzające wypowiedzenie umowy.
Dużo mocniejszym uprawnieniem wynajmującego, które może zostać wykorzystane w stosunku do nierzetelnego najemcy, jest możliwość rozwiązania umowy bez zachowania terminu wypowiedzenia. Jest ono dopuszczalne, jeśli najemca pozostaje w zwłoce z zapłatą za dwa (w przypadku lokali użytkowych) lub trzy (w przypadku lokali mieszkalnych) pełne okresy płatności. Zapisy umów mogą oczywiście przewidywać inne, dodatkowe przyczyny rozwiązania umowy bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Nie tylko kaucja
W celu zabezpieczenia swoich przyszłych roszczeń wynajmujący może żądać od najemcy kaucji. Kaucja zabezpiecza zarówno należności czynszowe, jak i wszelkie inne wynikające ze stosunku najmu (np. związane z koniecznymi naprawami).
Ustanowienie kaucji możliwe jest, co do zasady, we wszystkich rodzajach umów najmu, jednak w przypadku najmu lokalu mieszkalnego jej wysokość jest ograniczona przepisami ustawy o ochronie praw lokatorów. Zgodnie z ustawą, jej wysokość nie może przekraczać 12-krotności miesięcznego czynszu za dany lokal, obliczonego według stawki czynszu obowiązującej w dniu zawarcia umowy najmu.
Ustawa o ochronie praw lokatorów w art. 6 reguluje również zasady, na jakich następuje późniejszy zwrot kaucji, w tym jej waloryzację. Kaucja podlega zwrotowi w ciągu miesiąca od dnia opróżnienia lokalu lub nabycia jego własności przez najemcę. W przypadku najmu lokali użytkowych strony mogą w umowie regulować kwestie związane z kaucją w sposób w zasadzie dowolny.
Do innych praktycznych sposobów umownego zabezpieczenia interesów wynajmującego należy gwarancja bankowa bądź gwarancja ubezpieczeniowa, przekazane wynajmującemu przez najemcę na zabezpieczenie płatności co najmniej 3-miesięcznego czynszu, opłat oraz wszelkich innych kosztów, które może ponieść wynajmujący w związku z nieprzywróceniem przez najemcę przedmiotu najmu do stanu poprzedniego. Zaletą takich zabezpieczeń jest to, że wynajmujący może skorzystać z nich bez udziału komornika i bez potrzeby przeprowadzania postępowania sądowego przeciwko najemcy. Oprócz tego możliwe jest zażądanie od najemcy złożenia oświadczenia o dobrowolnym poddaniu się egzekucji (w myśl przepisów art. 777 K.c.), w tym do zobowiązania się do niezwłocznego opuszczenia lokalu.
Dodatkowym uprawnieniem wynajmującego, służącym zabezpieczeniu roszczeń o czynsz lub świadczeń dodatkowych, z którymi najemca zalega nie dłużej niż rok, jest na gruncie przepisu art. 670 § 1 k.c. ustawowe prawo zastawu na rzeczach ruchomych najemcy wniesionych do przedmiotu najmu. Należy jednak podkreślić, że przysługujące wynajmującemu ustawowe prawo zastawu wygasa, gdy rzeczy obciążone zastawem zostaną z przedmiotu najmu usunięte, chyba że wynajmujący sprzeciwi się usunięciu tych rzeczy i zatrzyma je na własne niebezpieczeństwo, dopóki zaległy czynsz nie będzie zapłacony lub zabezpieczony.
Podsumowanie
Krótka analiza uprawnień wynajmującego pozwala zauważyć, że dysponuje on bardzo szerokim wachlarzem możliwości, które w wystarczającym stopniu mogą zabezpieczyć jego interesy w stosunkach z najemcą. W tym celu konieczne jest jednak właściwe skonstruowanie umowy oraz wprowadzenie do niej stosownych instrumentów ochronnych.
Maciej Skrzypek, Kancelaria Prawna IURICO
ERGO
PORADNIK DLA PRZEDSIĘBIORCÓW
WWW.ERGO.EDU.PL
Podstawa prawna:
1. Ustawa z dn. 23.04.1964 r. - kodeks cywilny - Dz.U. Nr 16, poz. 93 z późn. zm.
2. Ustawa z dn. 21.06.2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego - tekst jedn. Dz.U. z 2005 r. Nr 31, poz. 266 z późn. zm.
Źródło: interia.pl
Porozumienie w sprawie energooszczędności
Parlament Europejski i Rada Europy osiągnęły 17 listopada br. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). Mają one przyspieszyć proces poprawy standardu energetycznego obiektów, zarówno nowych, jak i już istniejących, w celu ograniczenia zużycia energii przez budynki przy jednoczesnym zapewnieniu milionom europejczyków komfortu i niskich kosztów ich użytkowania.
Zgodnie z wprowadzonymi zmianami w Dyrektywie EPBD, już od 2020 roku, powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z nieodnawialnych źródeł energii. Natomiast systematyczną poprawę standardu energetycznego istniejących obiektów ma zapewnić zobowiązanie państw członkowskich do wdrożenia różnorodnych systemów finansowego wsparcia dla termomodernizacji.
Przyjęte zmiany zobowiązują państwa Unii Europejskiej do takiego zorganizowania systemów certyfikacji energetycznej budynków, by każdy potencjalny nabywca i najemca miał dostęp do świadectwa energetycznego i nie musiał rezygnować ze swych praw z braku możliwości wyegzekwowania ich przez państwo.
- Wdrożenie nowych rozwiązań w Polsce pomoże poprawić nasz krajowy system certyfikacji tak, by bardziej służył ludziom - komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów ROCKWOOL Polska. – Im szybciej się to stanie, tym więcej zaoszczędzimy energii i pieniędzy, czyli poprawimy warunki życia ludzi, a jednocześnie pomożemy w racjonalizowaniu polityki energetycznej państwa i zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Maria Dreger.
Andris Piebalgs, Komisarz Unii Europejskiej ds. polityki energetycznej podkreśla, że osiągnięte porozumienie to także klucz do realizacji celów pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.
- Przyjęte uzgodnienia mają więc duże znaczenie dla zbliżającego się szczytu klimatycznego COP 15 w Kopenhadze. Poprawa efektywności energetycznej budynków to skuteczny sposób walki ze zmianami klimatu i poprawy bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Andris Piebalgs.
Obecnie budynki na terenie Unii Europejskiej są odpowiedzialne za zużycie 40% energii i produkcję 36% CO2 emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że wprowadzenie zmian w Dyrektywie EPBD pozwoli na redukcję emisji gazów cieplarnianych aż o 70% w stosunku do obecnego limitu przyznanego UE przez protokół z Kioto. Ponadto, dzięki inwestycjom w lepszy standard energetyczny budynków przeciętne statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.
Zmiany w Dyrektywie EPBD muszą jeszcze zostać formalnie przyjęte przez Radę Europy, co najprawdopodobniej będzie miało miejsce podczas jej grudniowego posiedzenia. Następnie państwa członkowskie będą zobowiązane do wprowadzenia ich w życie do końca 2011 roku.
Źródło: dom.pl
Porozumienie w sprawie energooszczędności
Parlament Europejski i Rada Europy osiągnęły 17 listopada br. porozumienie dotyczące zakresu zmian w Dyrektywie w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD). Mają one przyspieszyć proces poprawy standardu energetycznego obiektów, zarówno nowych, jak i już istniejących, w celu ograniczenia zużycia energii przez budynki przy jednoczesnym zapewnieniu milionom europejczyków komfortu i niskich kosztów ich użytkowania.
Zgodnie z wprowadzonymi zmianami w Dyrektywie EPBD, już od 2020 roku, powinny być wznoszone wyłącznie budynki o bardzo niskim zapotrzebowaniu na energię, w tym oczywiście ciepło, zasilane, choćby częściowo, z nieodnawialnych źródeł energii. Natomiast systematyczną poprawę standardu energetycznego istniejących obiektów ma zapewnić zobowiązanie państw członkowskich do wdrożenia różnorodnych systemów finansowego wsparcia dla termomodernizacji.
Przyjęte zmiany zobowiązują państwa Unii Europejskiej do takiego zorganizowania systemów certyfikacji energetycznej budynków, by każdy potencjalny nabywca i najemca miał dostęp do świadectwa energetycznego i nie musiał rezygnować ze swych praw z braku możliwości wyegzekwowania ich przez państwo.
- Wdrożenie nowych rozwiązań w Polsce pomoże poprawić nasz krajowy system certyfikacji tak, by bardziej służył ludziom - komentuje Maria Dreger, Manager ds. Norm i Standardów ROCKWOOL Polska. – Im szybciej się to stanie, tym więcej zaoszczędzimy energii i pieniędzy, czyli poprawimy warunki życia ludzi, a jednocześnie pomożemy w racjonalizowaniu polityki energetycznej państwa i zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Maria Dreger.
Andris Piebalgs, Komisarz Unii Europejskiej ds. polityki energetycznej podkreśla, że osiągnięte porozumienie to także klucz do realizacji celów pakietu klimatyczno-energetycznego, a przede wszystkim do redukcji emisji gazów cieplarnianych i uzyskania oszczędności energii.
- Przyjęte uzgodnienia mają więc duże znaczenie dla zbliżającego się szczytu klimatycznego COP 15 w Kopenhadze. Poprawa efektywności energetycznej budynków to skuteczny sposób walki ze zmianami klimatu i poprawy bezpieczeństwa energetycznego – dodaje Andris Piebalgs.
Obecnie budynki na terenie Unii Europejskiej są odpowiedzialne za zużycie 40% energii i produkcję 36% CO2 emitowanego przez państwa członkowskie. Szacuje się, że wprowadzenie zmian w Dyrektywie EPBD pozwoli na redukcję emisji gazów cieplarnianych aż o 70% w stosunku do obecnego limitu przyznanego UE przez protokół z Kioto. Ponadto, dzięki inwestycjom w lepszy standard energetyczny budynków przeciętne statystyczne europejskie gospodarstwo domowe będzie mogło zaoszczędzić rocznie na ogrzewaniu około 1200 złotych.
Zmiany w Dyrektywie EPBD muszą jeszcze zostać formalnie przyjęte przez Radę Europy, co najprawdopodobniej będzie miało miejsce podczas jej grudniowego posiedzenia. Następnie państwa członkowskie będą zobowiązane do wprowadzenia ich w życie do końca 2011 roku.
Źródło: dom.pl
Ceny mieszkań stabilizują się
Ceny mieszkań w naszym kraju stabilizują się. Według danych Związku Banków Polskich, w trzecim kwartale tego roku po raz kolejny wzrosła liczba nowych kredytów oraz kwota udzielanych pożyczek. Jednak w dalszym ciągu są niższe niż przed przed rokiem czy przed dwoma laty.
Według ekspertów ZBP ceny mieszkań mogą jeszcze spadać, co według nich pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku nieruchomości. Szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział, że ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów na zakup nieruchomości w naszym kraju wynosi prawie 210 miliardów złotych. Średnia wartość kredytu na zakup nieruchomości w III kwartale tego roku wynosi 209 tysięcy złotych, a średni czas zaciąganej pożyczki na ten cel to 30 lat. Pietraszkiewicz dodał, że najwięcej kredytów na nieruchomości udziela się w złotych, choć coraz bardziej popularne zaczynają być te w euro. Największą popularnością cieszą się kredyty mieszkaniowe w wysokości od 100 do 300 tysięcy złotych.
IAR
js
inwestycje.pl
Ceny mieszkań stabilizują się
Ceny mieszkań w naszym kraju stabilizują się. Według danych Związku Banków Polskich, w trzecim kwartale tego roku po raz kolejny wzrosła liczba nowych kredytów oraz kwota udzielanych pożyczek. Jednak w dalszym ciągu są niższe niż przed przed rokiem czy przed dwoma laty.
Według ekspertów ZBP ceny mieszkań mogą jeszcze spadać, co według nich pozytywnie wpłynie na ożywienie na rynku nieruchomości. Szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział, że ogólna kwota zadłużenia z tytułu kredytów na zakup nieruchomości w naszym kraju wynosi prawie 210 miliardów złotych. Średnia wartość kredytu na zakup nieruchomości w III kwartale tego roku wynosi 209 tysięcy złotych, a średni czas zaciąganej pożyczki na ten cel to 30 lat. Pietraszkiewicz dodał, że najwięcej kredytów na nieruchomości udziela się w złotych, choć coraz bardziej popularne zaczynają być te w euro. Największą popularnością cieszą się kredyty mieszkaniowe w wysokości od 100 do 300 tysięcy złotych.
IAR
js
inwestycje.pl
Biurowiec Gamma
W 2011 r. w panoramie Wrocławia pojawi się budynek o niebanalnej architekturze. Inwestycja będzie dziełem spółki Vantage Development, powstałym według projektów dwóch pracowni architektonicznych: APA Markowski oraz Projektor Architekci. Trzy centralnie połączone skrzydła budynku stworzą gigantyczne szklano-betonowe śmigło. Surową bryłę budynku wpisującą się w industrialny charakter okolicy, złagodzą okalające go balkony oraz rurki rozpraszające światło naturalne. Gamma to 14 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni użytkowej o standardzie B+, który powstanie w zachodniej części Wrocławia.
money.pl
Biurowiec Gamma
W 2011 r. w panoramie Wrocławia pojawi się budynek o niebanalnej architekturze. Inwestycja będzie dziełem spółki Vantage Development, powstałym według projektów dwóch pracowni architektonicznych: APA Markowski oraz Projektor Architekci. Trzy centralnie połączone skrzydła budynku stworzą gigantyczne szklano-betonowe śmigło. Surową bryłę budynku wpisującą się w industrialny charakter okolicy, złagodzą okalające go balkony oraz rurki rozpraszające światło naturalne. Gamma to 14 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni użytkowej o standardzie B+, który powstanie w zachodniej części Wrocławia.
money.pl
Polacy pożyczyli w tym roku 28 mld złotych na mieszkania
W trzecim kwartale wartość udzielonych przez banki kredytów sięgnęła 11 miliardów złotych. Pod tym względem był to najlepszy kwartał w 2009 roku.
Łączna wartość kredytów hipotecznych wyniesie w tym roku 43-45 mld zł, zaś w przyszłym roku wzrośnie do 45-48 mld zł - szacuje Związek Banków Polskich. - Akcja kredytowa będzie rosnąć, w podobnej skali jak to obserwujemy od stycznia tego roku. Szacujemy, że w 2010 roku liczba kredytów wzrośnie z 200 do około 215 tysięcy - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Z danych ZBP wynika, że w I kwartale 2009 zaciągnięto 38 tys. kredytów o wartości 7,6 mld zł, w II kwartale 46 tys. kredytów o wartości 9,4 mld, zaś w III kwartale 53 tys. kredytów o wartości 11 mld zł. Od początku roku udzielono więc 137 tys. kredytów o wartości 28 mld zł.
Z raportu wynika, że 77 proc. kredytów w III kwartale udzielonych zostało w złotych, zaś 11,5 proc. w euro. - Obserwujemy obecnie wzrost liczby kredytów udzielanych w euro - dodał Pietraszkiewicz.
interia.pl
Polacy pożyczyli w tym roku 28 mld złotych na mieszkania
W trzecim kwartale wartość udzielonych przez banki kredytów sięgnęła 11 miliardów złotych. Pod tym względem był to najlepszy kwartał w 2009 roku.
Łączna wartość kredytów hipotecznych wyniesie w tym roku 43-45 mld zł, zaś w przyszłym roku wzrośnie do 45-48 mld zł - szacuje Związek Banków Polskich. - Akcja kredytowa będzie rosnąć, w podobnej skali jak to obserwujemy od stycznia tego roku. Szacujemy, że w 2010 roku liczba kredytów wzrośnie z 200 do około 215 tysięcy - mówi Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes ZBP.
Z danych ZBP wynika, że w I kwartale 2009 zaciągnięto 38 tys. kredytów o wartości 7,6 mld zł, w II kwartale 46 tys. kredytów o wartości 9,4 mld, zaś w III kwartale 53 tys. kredytów o wartości 11 mld zł. Od początku roku udzielono więc 137 tys. kredytów o wartości 28 mld zł.
Z raportu wynika, że 77 proc. kredytów w III kwartale udzielonych zostało w złotych, zaś 11,5 proc. w euro. - Obserwujemy obecnie wzrost liczby kredytów udzielanych w euro - dodał Pietraszkiewicz.
interia.pl
Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem
Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.
Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).
Kiedy są ulepszone?
Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.
W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.
Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.
Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów
W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.
Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).
Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego
interia.pl
Wydatki na ulepszenie budynku przeznaczonego na wynajem
Na podstawie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (ustawa z dnia 26 lipca 1991r. o podatku dochodowym od osób fizycznych t. j. Dz. U. z 2000r. Nr 14, poz. 176 ze zm., dalej jako ustawa o PIT) właściciele budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych służących prowadzonej działalności gospodarczej, jeśli podejmą decyzję o ich amortyzowaniu, mają możliwość wyboru sposobu ustalania ich wartości początkowej, tj. albo zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie zasadami określonymi w przepisach art. 22g ust. 1 ww. ustawy albo według zasady szczególnej, w sposób "uproszczony" uregulowanej przepisami art. 22g ust. 10 tej ustawy.
Zgodnie z treścią art. 22g ust. 10 ustawy o PIT, podatnicy mogą ustalić wartość początkową budynków mieszkalnych lub lokali mieszkalnych: wynajmowanych, wydzierżawianych albo używanych przez właściciela na cele prowadzonej przez niego działalności gospodarczej, przyjmując w każdym roku podatkowym wartość stanowiącą iloczyn metrów kwadratowych wynajmowanej, wydzierżawianej lub używanej przez właściciela powierzchni użytkowej tego budynku lub lokalu i kwoty 988 zł, przy czym za powierzchnię użytkową uważa się powierzchnię przyjętą dla celów podatku od nieruchomości. Przypomnieć również należy, iż budynki mieszkalne i lokale mieszkalne, których wartość początkową ustala się zgodnie z art. 22g ust. 10 nie podlegają objęciu ewidencją środków trwałych i wartości niematerialnych i prawnych (art. 22n ust. 3 ustawy o PIT).
Kiedy są ulepszone?
Co do zasady ulepszenie środków trwałych powoduje konieczność zwiększenia ich wartości początkowej. Ustawodawca przewidział jednak wyjątki od powyższej zasady, które umożliwiają zaliczanie wydatków na przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację bezpośrednio w koszty uzyskania przychodów.
W myśl art. 22g ust. 17 cytowanej ustawy, jeżeli środki trwałe uległy ulepszeniu w wyniku przebudowy, rozbudowy, rekonstrukcji, adaptacji lub modernizacji, wartość początkową tych środków, ustaloną zgodnie z ust. 1, 3-9 i 11-15, powiększa się o sumę wydatków na ich ulepszenie, w tym także o wydatki na nabycie części składowych lub peryferyjnych, których jednostkowa cena nabycia przekracza 3.500 zł. Środki trwałe uważa się za ulepszone, gdy suma wydatków poniesionych na ich przebudowę, rozbudowę, rekonstrukcję, adaptację lub modernizację w danym roku podatkowym przekracza 3.500 zł i wydatki te powodują wzrost wartości użytkowej w stosunku do wartości z dnia przyjęcia środków trwałych do używania, mierzonej w szczególności okresem używania, zdolnością wytwórczą, jakością produktów uzyskiwanych za pomocą ulepszonych środków trwałych i kosztami ich eksploatacji.
Wskazać należy, iż cytowany powyżej przepis art. 22g ust. 17 ustawy o PIT, nakazujący powiększenie wartości początkowej środka trwałego o sumę wydatków na jego ulepszenie odnosi się do wartości początkowej ustalonej zgodnie z art. 22g ust. 1, 3-9 i 11-15. Nie wymienia natomiast art. 22g ust. 10 ww. ustawy (metody uproszczonej). Dlatego też należy stwierdzić, iż powyższy przepis dotyczący konieczności zwiększenia wartości początkowej środka trwałego o wydatki na ulepszenie przekraczające 3500 zł nie ma zastosowania w przypadku, gdy wartość ta została ustalona w sposób uproszczony.
Wydatki zaliczysz do kosztów uzyskania przychodów
W przypadku zastosowania ww. metody ustalenia wartości początkowej budynku mieszkalnego przeznaczonego na potrzeby prowadzonej pozarolniczej działalności gospodarczej polegającej na wynajmie, wydatki które zostaną następnie poniesione nie tylko na remont ale także na adaptację tego budynku będą mogły być zaliczone bezpośrednio do kosztów uzyskania przychodów tej działalności w momencie ich poniesienia, jeżeli w wyniku przeprowadzonych prac i nakładów nie ulegnie zmianie wielkość powierzchni użytkowej stanowiącej podstawę ustalenia wartości początkowej środka trwałego. W przeciwnym przypadku wydatki te stanowić będą element wartości początkowej środka trwałego.
Na marginesie wskazać również należy, iż gdyby w wyniku wykonanych prac, rozbudowy, powierzchnia użytkowa będąca przedmiotem najmu uległa zwiększeniu, to tego typu wydatki modernizacyjne nie mogą być zaliczone bezpośrednio do kosztów, bowiem pozyskana powierzchnia będzie uwzględniona - w następnym roku po roku w którym dokonano rozbudowy - na podstawie wyliczenia wartości początkowej ustalonej metodą "uproszczoną" (por. np. interpretacja indywidualna dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z dnia 2009.11.04 znak IPPB1/415-642/09-2/KS).
Jarosław Włoch, konsultant w Departamencie Doradztwa Podatkowego
interia.pl
Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym
W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.
Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.
Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.
Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.
(PS)
interia.pl
Pozytywnie o budownictwie jednorodzinnym
W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2009 r. inwestorzy indywidualni uzyskali ponad 80 tysięcy pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Oznacza to wprawdzie spadek o 9,6 proc. w porównaniu do ubiegłego rekordowego roku, ale wynik ten jest średnio o 59 proc. wyższy niż w latach 2003-2006.
Liczba zarejestrowanych w tym okresie rozpoczętych nowych budów domów jednorodzinnych, realizowanych przez inwestorów indywidualnych, wyniosła prawie 74 tys. Jest ona niższa o 8,2 proc. w porównaniu z rokiem 2008, ale porównywalna z wynikiem z roku 2007. Z kolei w porównaniu z okresem 2003-2006 jest wyższa średnio aż o 49 proc. Rozpoczęto realizację aż 92,4 proc. inwestycji, na które w 2009 r. uzyskano pozwolenia. Wskaźnik ten wynosił 88,1 proc. w analogicznym okresie 2007 r. i 90,9 proc. w analogicznym okresie roku 2008.
Przyczyn wzrostu można upatrywać w znacznie niższych kosztach realizacji inwestycji w porównaniu z minionymi dwoma latami - okresem boomu w budownictwie mieszkaniowym. W tym roku koszty budowy domu są nawet o 30 proc. niższe niż dwa lata temu i nadal niższe od kosztu zakupu nowego mieszkania - pomimo notowanego trendu spadku cen w budownictwie wielorodzinnym w porównaniu do dwóch poprzednich lat.
Dzięki spowolnieniu w budownictwie wielorodzinnym w tym roku inwestorzy indywidualni mieli znacznie mniej problemów z dostępem do profesjonalnych ekip budowlanych oraz do pełnej oferty materiałów budowlanych, bez konieczności długiego oczekiwania na realizację zamówienia.
Zdaniem analityków z firmy produkującej materiały budowlane Xella Polska, ocena sytuacji w segmencie budownictwa jednorodzinnego w bieżącym roku generalnie jest pozytywna. - Zarówno w ocenie inwestorów indywidualnych, jak i wykonawców, na rynek powrócił tak potrzebny do harmonijnego realizowania inwestycji spokój. Jedynym zaskoczeniem dla inwestorów był nagły atak zimy, z którym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, ale był to jedyny nieprzewidywalny czynnik utrudniający w tym roku budowanie własnego domu. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku pozytywne trendy w budownictwie jednorodzinnym utrzymają się - prognozuje Anna Waszczuk, analityk rynku budowlanego z Xella Polska.
(PS)
interia.pl
Najdroższe domy świata
Ceny spadły, lecz niektórzy sprzedający mają pewność, że ich nieruchomości za dziewięciocyfrowe kwoty przyciągną nabywców.
W ubiegłym roku 40-akrowa nieruchomość (ok. 162 tys. m kw.) w Greenwich w stanie Connecticut, na której znajduje się dom w stylu jakobińskim o powierzchni 21 897 stóp kwadratowych (ok. 2000 m kw.) z 14 sypialniami, była wystawiona na sprzedaż za 125 mln dolarów. Był to drugi najdroższy na świecie dom, który czekał na nowego właściciela. Teraz jego cena wynosi 60 mln dolarów, a nieruchomość ledwo załapuje się na tegoroczną listę.
Nie jest sekretem, że sprzedający w Stanach Zjednoczonych, chcąc wyprowadzić się ze swoich domów, uciekają się do takich chwytów jak obniżki o 20 proc. albo i wyższe. Nowością jest to, że coraz częściej dotyczy to właścicieli nieruchomości za kwoty ośmio- lub dziewięciocyfrowe.
W ubiegłym roku inwestorka Marty Zweig wycofała z rynku luksusowy penthouse Pierre Hotel warty 70 mln dolarów, ponieważ przez cztery lata nie znalazł się na niego kupiec. Finansista Leonard Ross, który żądał 165 mln dolarów za rezydencję Hearst Mansion w Beverly Hills w Kalifornii, wycofał ofertę sprzedaży we wrześniu 2008 r. Kilka miesięcy później książę Bandar z Arabii Saudyjskiej wycofał rezydencję narciarską w Aspen, którą wystawił wcześniej na sprzedaż za 135 mln dolarów. W tym roku ofiarą kryzysu na amerykańskim rynku mieszkaniowym padła posiadłość Hillendale w Stamford w stanie Connecticut. Była wystawiona za 95 mln dolarów. Nie jest już na sprzedaż. Inni, podobnie jak właściciele wartej 85 mln dolarów posiadłości projektu Wallace'a Neffa, wynajmują nieruchomości czekając na poprawę sytuacji na rynku.
Obniżki cen to nie załamanie
Jonathan Miller, prezydent i prezes firmy Miller Samuel zajmującej się wyceną nieruchomości, mówi, że można się spodziewać takich kroków. - Gorączka na rynku spowodowała, że ceny tych nieruchomości były astronomiczne - mówi Samuel. - Drastyczne obniżki odzwierciedlają nie załamanie rynku, a rzeczywistość.
Mimo że liczba kupców chętnych do zainwestowania w domy za ośmio lub dziewięciocyfrowe kwoty była zawsze niewielka, to wycofywanie się banków z kredytów na duże kwoty jeszcze bardziej zmniejszyła tę pulę. A ci, którzy posiadają środki na zakup za gotówkę, czekają aż rynek nieruchomości ponownie się ustabilizuje.
Być może jeszcze trochę się wstrzymają.
- Na początku załamał się niższy segment rynku - wyjaśnia Mike Simonsen, dyrektor firmy Altos Research, opracowującej statystyki na temat nieruchomości. - Rynek nieruchomości luksusowych zaczął się załamywać zaledwie 12 miesięcy temu, a rynek nieruchomości superluksusowych zaczął się załamywać dopiero niedawno. Mogą minąć lata, a nawet wiele lat, zanim ten rynek wróci do poprzedniego stanu. Na tym etapie pozostanie on zasadniczo bardziej spowolniony niż rynek nieruchomości luksusowych.
Aby zachęcić kupujących, właściciele i ich pośrednicy uciekają się do strategii, które były głównie zarezerwowane dla osób sprzedających bardziej popularne nieruchomości.
Metodologia
W celu przygotowania naszej listy przeanalizowaliśmy międzynarodowe zestawienia dostępnych nieruchomości i rozmawialiśmy z najlepszymi pośrednikami na całym świecie, zawężając naszą listę do domów i apartamentów i nie uwzględniając apartamentowców i działek. Uwzględniliśmy kilka nieruchomości o przeznaczeniu komercyjnym, takich jak rancza lub winnice, o ile znajdowały się na nich duże rezydencje.
Taką taktykę obrali właściciele rancza BootJack w Pagosa Springs w Kolorado. W ubiegłym roku obniżyli cenę wywoławczą z 88 mln dolarów do 68 mln dolarów.
Agent pośredniczący w sprzedaży tego domu, Bill Fandel z biura Sotheby's International Realty, ma nadzieję, że obniżka ceny wzbudzi zainteresowanie. Mówi, że napływają zapytania od zagranicznych miliarderów.
- Osoby, które mają środki na nieruchomość taką jak ta - wyjaśnia Fandel - czują teraz, że robią dobry interes, że iwestycja jest warta tych pieniędzy.
Herald Grant, pracujący również dla biura Sotheby's, wolał wycofać ofertę sprzedaży rezydencji Southampton za 80 mln dolarów niż pozwolić, aby nie została sprzedana. Posiadłość uzupełniała w ubiegłym roku naszą listę najdroższych domów świata.
- Kiedy ludzie wydawali pieniądze, ceny nieruchomości dyktowały emocje - mówi Grant - Teraz nabywcy stali się bardziej konserwatywni.
Luksus na sprzedaż mimo wszystko
Ponure perspektywy nie powstrzymały jednak części osób od wystawienia ich luksusowych nieruchomości na sprzedaż. Candy Spelling, żona zmarłego producenta, Aarona Spellinga, ogłosiła w marcu wystawienie na sprzedaż ich rezydencji w Holmby Hills za 150 mln dolarów. 100-pokojowa nieruchomość nazwana "rezydencją ziemską" uplasowała się na pierwszym miejscu tegorocznej listy. Pomimo powszechnego spadku cen, wyceniono ją wyżej niż ubiegłoroczny numer 1 "Fleur De Lys" położony również w Holmby Hills. Nieruchomość wystawiono na sprzedaż za 125 mln dolarów. Rozciąga się ona na 45 tys. stóp kw. (ok. 4180 m kw.) i przypomina pałac Ludwika XIV w Wersalu.
Kolejną nową pozycją na liście jest warta 100 mln dolarów nieruchomość Albemarle House w Charlottesville w stanie Virginia. Dom w stylu georgiańskim ma osiem sypialni. Położony jest na 300 akrach (ok. 1 214 050 m kw.) w okolicy historycznych posiadłości prezydentów amerykańskich Monticello i Ash Lawn-Highland. Jego architektem i projektantem był David Easton.
Wydaje się, że właściciele nieruchomości spoza Stanów Zjednoczonych również uważają, że niepowtarzalność ich nieruchomości przyciągnie nabywców. Na rynku pozostaje Updown Court, nieruchomość za 117 mln dolarów, która jest prawdopodobnie większa niż pałace Buckingham i Hampton Court. Podobnie jest w przypadku wartej 102 mln dolarów rezydencji Villa Leopolda o powierzchni 29 tys. stóp kw. (2694 m kw.). Posiadłość z 11 sypialniami znajduje się na Lazurowym Wybrzeżu.
Jeżeli właściciele staną się nerwowi, mogą zasięgnąć porad Joela Horowitza, współzałożyciela firmy Tommy Hilfiger i właściciela "Tranquility" nad jeziorem Tahoe. 210-akrowa nieruchomość (809 371 m kw.) jest wystawiona na sprzedaż za 100 mln dolarów od 2006 r.
Interia.pl
Najdroższe domy świata
Ceny spadły, lecz niektórzy sprzedający mają pewność, że ich nieruchomości za dziewięciocyfrowe kwoty przyciągną nabywców.
W ubiegłym roku 40-akrowa nieruchomość (ok. 162 tys. m kw.) w Greenwich w stanie Connecticut, na której znajduje się dom w stylu jakobińskim o powierzchni 21 897 stóp kwadratowych (ok. 2000 m kw.) z 14 sypialniami, była wystawiona na sprzedaż za 125 mln dolarów. Był to drugi najdroższy na świecie dom, który czekał na nowego właściciela. Teraz jego cena wynosi 60 mln dolarów, a nieruchomość ledwo załapuje się na tegoroczną listę.
Nie jest sekretem, że sprzedający w Stanach Zjednoczonych, chcąc wyprowadzić się ze swoich domów, uciekają się do takich chwytów jak obniżki o 20 proc. albo i wyższe. Nowością jest to, że coraz częściej dotyczy to właścicieli nieruchomości za kwoty ośmio- lub dziewięciocyfrowe.
W ubiegłym roku inwestorka Marty Zweig wycofała z rynku luksusowy penthouse Pierre Hotel warty 70 mln dolarów, ponieważ przez cztery lata nie znalazł się na niego kupiec. Finansista Leonard Ross, który żądał 165 mln dolarów za rezydencję Hearst Mansion w Beverly Hills w Kalifornii, wycofał ofertę sprzedaży we wrześniu 2008 r. Kilka miesięcy później książę Bandar z Arabii Saudyjskiej wycofał rezydencję narciarską w Aspen, którą wystawił wcześniej na sprzedaż za 135 mln dolarów. W tym roku ofiarą kryzysu na amerykańskim rynku mieszkaniowym padła posiadłość Hillendale w Stamford w stanie Connecticut. Była wystawiona za 95 mln dolarów. Nie jest już na sprzedaż. Inni, podobnie jak właściciele wartej 85 mln dolarów posiadłości projektu Wallace'a Neffa, wynajmują nieruchomości czekając na poprawę sytuacji na rynku.
Obniżki cen to nie załamanie
Jonathan Miller, prezydent i prezes firmy Miller Samuel zajmującej się wyceną nieruchomości, mówi, że można się spodziewać takich kroków. - Gorączka na rynku spowodowała, że ceny tych nieruchomości były astronomiczne - mówi Samuel. - Drastyczne obniżki odzwierciedlają nie załamanie rynku, a rzeczywistość.
Mimo że liczba kupców chętnych do zainwestowania w domy za ośmio lub dziewięciocyfrowe kwoty była zawsze niewielka, to wycofywanie się banków z kredytów na duże kwoty jeszcze bardziej zmniejszyła tę pulę. A ci, którzy posiadają środki na zakup za gotówkę, czekają aż rynek nieruchomości ponownie się ustabilizuje.
Być może jeszcze trochę się wstrzymają.
- Na początku załamał się niższy segment rynku - wyjaśnia Mike Simonsen, dyrektor firmy Altos Research, opracowującej statystyki na temat nieruchomości. - Rynek nieruchomości luksusowych zaczął się załamywać zaledwie 12 miesięcy temu, a rynek nieruchomości superluksusowych zaczął się załamywać dopiero niedawno. Mogą minąć lata, a nawet wiele lat, zanim ten rynek wróci do poprzedniego stanu. Na tym etapie pozostanie on zasadniczo bardziej spowolniony niż rynek nieruchomości luksusowych.
Aby zachęcić kupujących, właściciele i ich pośrednicy uciekają się do strategii, które były głównie zarezerwowane dla osób sprzedających bardziej popularne nieruchomości.
Metodologia
W celu przygotowania naszej listy przeanalizowaliśmy międzynarodowe zestawienia dostępnych nieruchomości i rozmawialiśmy z najlepszymi pośrednikami na całym świecie, zawężając naszą listę do domów i apartamentów i nie uwzględniając apartamentowców i działek. Uwzględniliśmy kilka nieruchomości o przeznaczeniu komercyjnym, takich jak rancza lub winnice, o ile znajdowały się na nich duże rezydencje.
Taką taktykę obrali właściciele rancza BootJack w Pagosa Springs w Kolorado. W ubiegłym roku obniżyli cenę wywoławczą z 88 mln dolarów do 68 mln dolarów.
Agent pośredniczący w sprzedaży tego domu, Bill Fandel z biura Sotheby's International Realty, ma nadzieję, że obniżka ceny wzbudzi zainteresowanie. Mówi, że napływają zapytania od zagranicznych miliarderów.
- Osoby, które mają środki na nieruchomość taką jak ta - wyjaśnia Fandel - czują teraz, że robią dobry interes, że iwestycja jest warta tych pieniędzy.
Herald Grant, pracujący również dla biura Sotheby's, wolał wycofać ofertę sprzedaży rezydencji Southampton za 80 mln dolarów niż pozwolić, aby nie została sprzedana. Posiadłość uzupełniała w ubiegłym roku naszą listę najdroższych domów świata.
- Kiedy ludzie wydawali pieniądze, ceny nieruchomości dyktowały emocje - mówi Grant - Teraz nabywcy stali się bardziej konserwatywni.
Luksus na sprzedaż mimo wszystko
Ponure perspektywy nie powstrzymały jednak części osób od wystawienia ich luksusowych nieruchomości na sprzedaż. Candy Spelling, żona zmarłego producenta, Aarona Spellinga, ogłosiła w marcu wystawienie na sprzedaż ich rezydencji w Holmby Hills za 150 mln dolarów. 100-pokojowa nieruchomość nazwana "rezydencją ziemską" uplasowała się na pierwszym miejscu tegorocznej listy. Pomimo powszechnego spadku cen, wyceniono ją wyżej niż ubiegłoroczny numer 1 "Fleur De Lys" położony również w Holmby Hills. Nieruchomość wystawiono na sprzedaż za 125 mln dolarów. Rozciąga się ona na 45 tys. stóp kw. (ok. 4180 m kw.) i przypomina pałac Ludwika XIV w Wersalu.
Kolejną nową pozycją na liście jest warta 100 mln dolarów nieruchomość Albemarle House w Charlottesville w stanie Virginia. Dom w stylu georgiańskim ma osiem sypialni. Położony jest na 300 akrach (ok. 1 214 050 m kw.) w okolicy historycznych posiadłości prezydentów amerykańskich Monticello i Ash Lawn-Highland. Jego architektem i projektantem był David Easton.
Wydaje się, że właściciele nieruchomości spoza Stanów Zjednoczonych również uważają, że niepowtarzalność ich nieruchomości przyciągnie nabywców. Na rynku pozostaje Updown Court, nieruchomość za 117 mln dolarów, która jest prawdopodobnie większa niż pałace Buckingham i Hampton Court. Podobnie jest w przypadku wartej 102 mln dolarów rezydencji Villa Leopolda o powierzchni 29 tys. stóp kw. (2694 m kw.). Posiadłość z 11 sypialniami znajduje się na Lazurowym Wybrzeżu.
Jeżeli właściciele staną się nerwowi, mogą zasięgnąć porad Joela Horowitza, współzałożyciela firmy Tommy Hilfiger i właściciela "Tranquility" nad jeziorem Tahoe. 210-akrowa nieruchomość (809 371 m kw.) jest wystawiona na sprzedaż za 100 mln dolarów od 2006 r.
Interia.pl
Nowy stadion w Gdyni - 80 milionów zł, 15 139 widzów, 2000 luksów
Niedzielny mecz ekstraklasy pomiędzy Arką i Śląskiem Wrocław będzie ostatnim spotkaniem rozegranym na obiekcie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Na miejscu starego stadionu przy ul. Olimpijskiej powstanie w ciągu jedenastu miesięcy nowoczesna, znacznie większa i typowo piłkarska arena.
Nowy stadion ma kosztować około 80 milionów złotych, a na trybunach będzie mogło zasiąść 15 139 widzów. Komfort oglądania piłkarskich zmagań mają zapewnić cztery wieże oświetleniowe o mocy 2000 luksów.
- W poniedziałek przekażemy obiekt konsorcjum dwóch firm, które mają zbudować nowy stadion, a one zmienią go w wielki plac budowy - powiedział wicedyrektor Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
W związku z budową, w przyszłym roku piłkarze Arki rozgrywać będą mecze na położonym tuż obok, także w kompleksie sportowym GOSiR, Narodowym Stadionie Rugby.
- Ta inwestycja, która kosztowała około 30 milionów złotych, jest już na ukończeniu - wyjaśnił Schwarz. - Stadion powinien zostać zbudowany do końca tego roku. Aktualnie prowadzone są prace wykończeniowe na sztucznej murawie, na trybunach oraz w pomieszczeniach socjalnych. Od wtorku trwa już montaż krzesełek. Kiedy główny wykonawca zgłosi zakończenie robót budowlanych, rozpoczną się procedury odbiorowe. Zgodnie z przepisami, mogą one potrwać od dwóch tygodni do miesiąca.
Na trybunie głównej, który ma stać się mekką rugbistów, w tym także reprezentacji Polski, będzie mogło zasiąść trzy tysięcy widzów. Część kibiców będzie mogła również zająć miejsca na trybunach rozkładanych.
Przy okazji budowy dwóch nowych stadionów nie zapomniano również o poprawie ciągów komunikacyjnych. Z myślą o kierowcach rozpoczęto przebudowę ulicy Olimpijskiej, natomiast piesi mogą na nie, podobnie jak do nowej hali, przez specjalną kładkę o długości 140 metrów poprowadzoną nad główną arterią miasta. Została ona oddana do użytku w połowie listopada, a jej koszt wyniósł 14 milionów złotych.
Piłkarze Arki planują godne pożegnanie ze starym obiektem. "Żółto-niebiescy" chcą się zrewanżować za środową porażkę 1:2 w derbach z Lechią Gdańsk.
- Na szczęście piłkarskie życie nie znosi próżni i bardzo szybko nadarza się okazja do rehabilitacji - powiedział trener gdyńskiego zespołu, Dariusz Pasieka. - Widziałem, że chłopcy bardzo przeżyli przegraną z Lechią. To spotkanie czuli nie tyle w kościach, ile w głowie. Ciężko im było się otrząsnąć. Na drugi dzień po meczu w naszej szatni nie było wesela, ale nie było też stypy. Zrobiliśmy krok do tyłu, ale nie można oglądać się za siebie. Wierzę, że w spotkaniu ze Śląskiem zawodnicy zdołają się pozbierać i odbudować psychicznie. Musimy pokazać charakter i ponownie zaprezentować agresywny futbol, z którego słynęliśmy.
Interia.pl
Nowy stadion w Gdyni - 80 milionów zł, 15 139 widzów, 2000 luksów
Niedzielny mecz ekstraklasy pomiędzy Arką i Śląskiem Wrocław będzie ostatnim spotkaniem rozegranym na obiekcie Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Na miejscu starego stadionu przy ul. Olimpijskiej powstanie w ciągu jedenastu miesięcy nowoczesna, znacznie większa i typowo piłkarska arena.
Nowy stadion ma kosztować około 80 milionów złotych, a na trybunach będzie mogło zasiąść 15 139 widzów. Komfort oglądania piłkarskich zmagań mają zapewnić cztery wieże oświetleniowe o mocy 2000 luksów.
- W poniedziałek przekażemy obiekt konsorcjum dwóch firm, które mają zbudować nowy stadion, a one zmienią go w wielki plac budowy - powiedział wicedyrektor Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Dariusz Schwarz.
W związku z budową, w przyszłym roku piłkarze Arki rozgrywać będą mecze na położonym tuż obok, także w kompleksie sportowym GOSiR, Narodowym Stadionie Rugby.
- Ta inwestycja, która kosztowała około 30 milionów złotych, jest już na ukończeniu - wyjaśnił Schwarz. - Stadion powinien zostać zbudowany do końca tego roku. Aktualnie prowadzone są prace wykończeniowe na sztucznej murawie, na trybunach oraz w pomieszczeniach socjalnych. Od wtorku trwa już montaż krzesełek. Kiedy główny wykonawca zgłosi zakończenie robót budowlanych, rozpoczną się procedury odbiorowe. Zgodnie z przepisami, mogą one potrwać od dwóch tygodni do miesiąca.
Na trybunie głównej, który ma stać się mekką rugbistów, w tym także reprezentacji Polski, będzie mogło zasiąść trzy tysięcy widzów. Część kibiców będzie mogła również zająć miejsca na trybunach rozkładanych.
Przy okazji budowy dwóch nowych stadionów nie zapomniano również o poprawie ciągów komunikacyjnych. Z myślą o kierowcach rozpoczęto przebudowę ulicy Olimpijskiej, natomiast piesi mogą na nie, podobnie jak do nowej hali, przez specjalną kładkę o długości 140 metrów poprowadzoną nad główną arterią miasta. Została ona oddana do użytku w połowie listopada, a jej koszt wyniósł 14 milionów złotych.
Piłkarze Arki planują godne pożegnanie ze starym obiektem. "Żółto-niebiescy" chcą się zrewanżować za środową porażkę 1:2 w derbach z Lechią Gdańsk.
- Na szczęście piłkarskie życie nie znosi próżni i bardzo szybko nadarza się okazja do rehabilitacji - powiedział trener gdyńskiego zespołu, Dariusz Pasieka. - Widziałem, że chłopcy bardzo przeżyli przegraną z Lechią. To spotkanie czuli nie tyle w kościach, ile w głowie. Ciężko im było się otrząsnąć. Na drugi dzień po meczu w naszej szatni nie było wesela, ale nie było też stypy. Zrobiliśmy krok do tyłu, ale nie można oglądać się za siebie. Wierzę, że w spotkaniu ze Śląskiem zawodnicy zdołają się pozbierać i odbudować psychicznie. Musimy pokazać charakter i ponownie zaprezentować agresywny futbol, z którego słynęliśmy.
Interia.pl
Działkę trzeba koniecznie sprawdzić
Przed zakupem działki należy koniecznie zapoznać się z planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli jest on już uchwalony w gminie. Jeżeli planu zagospodarowania przestrzennego w gminie nie ma, to sposób zagospodarowania działki będzie określała decyzja o warunkach zabudowy.
Z planów tych możemy się dowiedzieć: jakie jest przeznaczenie gruntu (czy jest to działka budowlana, rolna czy rekreacyjna), jakie są zamierzenia gminy w odniesieniu do sąsiednich terenów (czy w pobliżu nie zaplanowano budowy drogi szybkiego ruchu, oczyszczalni ścieków albo wysypiska śmieci). W niektórych planach możemy znaleźć również informacje o dopuszczalnej wysokości planowanych obiektów, liniach zabudowy czy projektowanym uzbrojeniu terenu.
Sprawdzenie nieruchomości
Zanim zdecydujemy się na zakup działki i wpłacimy zadatek, powinniśmy koniecznie obejrzeć księgę wieczystą. Księgi wieczyste znajdują się w wydziałach ksiąg wieczystych sądów rejonowych właściwych dla miejsca położenia działki. Przeglądanie ksiąg jest bezpłatne.
Z księgi wieczystej możemy dowiedzieć się między innymi: kto jest właścicielem działki, czy działka jest obciążona służebnością (na przykład służebnością drogi koniecznej, czyli prawem sąsiadów do przejeżdżania i przechodzenia przez ten grunt) lub innym ograniczonym prawem rzeczowym, czy nieruchomość jest obciążona hipoteką (czyli ciąży na niej dług).
Przeglądając księgę, należy zwrócić uwagę, czy nie ma w niej wzmianki o złożonym wniosku o dokonanie wpisu. Wniosek taki będzie dopiero rozpatrywany i interesujące nas informacje mogą ulec zmianie. Nieaktualne dane są w księdze podkreślone czerwonym kolorem.
Aby obejrzeć księgę, musimy znać jej numer. Informacji tej powinien udzielić nam obecny właściciel gruntu. Może on nam również udostępnić wypis z księgi. Pamiętajmy, że wypis z księgi wieczystej jest ważny tylko trzy miesiące. Oprócz sprawdzenia stanu prawnego nieruchomości, trzeba również przyjrzeć się otoczeniu działki (czy do działki prowadzi utwardzona droga, czy trzeba ją dopiero wykonać) i zapytać o aktualny stan zagospodarowania terenu – czy w pobliżu znajdują się sieci: energetyczna, wodociągowa, kanalizacyjna, czy też przyjdzie nam budować je na własny koszt.
Ponadto należy sprawdzić dane dotyczące działki w ewidencji gruntów i budynków. Ustalenie dokładnych danych działki jest istotne dla prawidłowego oznaczenia danej działki, zarówno dla potrzeb sporządzenia umowy sprzedaży, jak i dla przeprowadzania stosownych procedur budowlanych. Przed podjęciem decyzji o zakupie działki należy w pierwszej kolejności ustalić jej przeznaczenie w planach zagospodarowania przestrzennego, tj. sprawdzić, czy działka jest przeznaczona pod jednorodzinne budownictwo mieszkaniowe. Może się okazać, że działka ma np. przeznaczenie rolne i nie można na niej wybudować domu lub że jest przeznaczona dla innego rodzaju zabudowy, np. usługowej lub przemysłowej, albo przebiega przez nią planowana droga – wszystko to uniemożliwi uzyskanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego. Plany zagospodarowania przestrzennego znajdują się w urzędzie gminy w wydziale architektury. Tam można zapoznać się z planem, a także otrzymać z niego wypisy i wyrysy. Ponadto plan wskaże nam, jaka może być maksymalna wysokość planowanej zabudowy, jakie powinny być parametry techniczne projektowanego budynku, np. kształt dachu, wielkość powierzchni zabudowy, czy istnieje możliwość dostępu do drogi publicznej, korzystania z wody, kanalizacji, energii elektrycznej i cieplnej oraz środków łączności, jakie są wymagania dla danego terenu dotyczące ochrony środowiska lub ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków, jakie są zasady i warunki podziału terenu na działki budowlane
Zapytajmy też okolicznych mieszkańców, jaki jest poziom wód gruntowych i rodzaj gruntów – podmokłe mogą nie nadawać się do zabudowy. Jeśli obok są niezabudowane działki, sprawdźmy, czy wydano już pozwolenie na budowę na nich. Być może obiekt na sąsiedniej działce będzie kolidował z naszymi planami inwestycyjnymi, na przykład z powodu rodzaju prowadzonej w nim działalności.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.09.24
Działkę trzeba koniecznie sprawdzić
Przed zakupem działki należy koniecznie zapoznać się z planem zagospodarowania przestrzennego, jeśli jest on już uchwalony w gminie. Jeżeli planu zagospodarowania przestrzennego w gminie nie ma, to sposób zagospodarowania działki będzie określała decyzja o warunkach zabudowy.
Z planów tych możemy się dowiedzieć: jakie jest przeznaczenie gruntu (czy jest to działka budowlana, rolna czy rekreacyjna), jakie są zamierzenia gminy w odniesieniu do sąsiednich terenów (czy w pobliżu nie zaplanowano budowy drogi szybkiego ruchu, oczyszczalni ścieków albo wysypiska śmieci). W niektórych planach możemy znaleźć również informacje o dopuszczalnej wysokości planowanych obiektów, liniach zabudowy czy projektowanym uzbrojeniu terenu.
Sprawdzenie nieruchomości
Zanim zdecydujemy się na zakup działki i wpłacimy zadatek, powinniśmy koniecznie obejrzeć księgę wieczystą. Księgi wieczyste znajdują się w wydziałach ksiąg wieczystych sądów rejonowych właściwych dla miejsca położenia działki. Przeglądanie ksiąg jest bezpłatne.
Z księgi wieczystej możemy dowiedzieć się między innymi: kto jest właścicielem działki, czy działka jest obciążona służebnością (na przykład służebnością drogi koniecznej, czyli prawem sąsiadów do przejeżdżania i przechodzenia przez ten grunt) lub innym ograniczonym prawem rzeczowym, czy nieruchomość jest obciążona hipoteką (czyli ciąży na niej dług).
Przeglądając księgę, należy zwrócić uwagę, czy nie ma w niej wzmianki o złożonym wniosku o dokonanie wpisu. Wniosek taki będzie dopiero rozpatrywany i interesujące nas informacje mogą ulec zmianie. Nieaktualne dane są w księdze podkreślone czerwonym kolorem.
Aby obejrzeć księgę, musimy znać jej numer. Informacji tej powinien udzielić nam obecny właściciel gruntu. Może on nam również udostępnić wypis z księgi. Pamiętajmy, że wypis z księgi wieczystej jest ważny tylko trzy miesiące. Oprócz sprawdzenia stanu prawnego nieruchomości, trzeba również przyjrzeć się otoczeniu działki (czy do działki prowadzi utwardzona droga, czy trzeba ją dopiero wykonać) i zapytać o aktualny stan zagospodarowania terenu – czy w pobliżu znajdują się sieci: energetyczna, wodociągowa, kanalizacyjna, czy też przyjdzie nam budować je na własny koszt.
Ponadto należy sprawdzić dane dotyczące działki w ewidencji gruntów i budynków. Ustalenie dokładnych danych działki jest istotne dla prawidłowego oznaczenia danej działki, zarówno dla potrzeb sporządzenia umowy sprzedaży, jak i dla przeprowadzania stosownych procedur budowlanych. Przed podjęciem decyzji o zakupie działki należy w pierwszej kolejności ustalić jej przeznaczenie w planach zagospodarowania przestrzennego, tj. sprawdzić, czy działka jest przeznaczona pod jednorodzinne budownictwo mieszkaniowe. Może się okazać, że działka ma np. przeznaczenie rolne i nie można na niej wybudować domu lub że jest przeznaczona dla innego rodzaju zabudowy, np. usługowej lub przemysłowej, albo przebiega przez nią planowana droga – wszystko to uniemożliwi uzyskanie pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego. Plany zagospodarowania przestrzennego znajdują się w urzędzie gminy w wydziale architektury. Tam można zapoznać się z planem, a także otrzymać z niego wypisy i wyrysy. Ponadto plan wskaże nam, jaka może być maksymalna wysokość planowanej zabudowy, jakie powinny być parametry techniczne projektowanego budynku, np. kształt dachu, wielkość powierzchni zabudowy, czy istnieje możliwość dostępu do drogi publicznej, korzystania z wody, kanalizacji, energii elektrycznej i cieplnej oraz środków łączności, jakie są wymagania dla danego terenu dotyczące ochrony środowiska lub ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków, jakie są zasady i warunki podziału terenu na działki budowlane
Zapytajmy też okolicznych mieszkańców, jaki jest poziom wód gruntowych i rodzaj gruntów – podmokłe mogą nie nadawać się do zabudowy. Jeśli obok są niezabudowane działki, sprawdźmy, czy wydano już pozwolenie na budowę na nich. Być może obiekt na sąsiedniej działce będzie kolidował z naszymi planami inwestycyjnymi, na przykład z powodu rodzaju prowadzonej w nim działalności.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.09.24
Istotne czy nieistotne – roboty budowlane wykonane poza projektem
Człowiek codziennie styka się z ogromną liczbą przepisów, jednak nie zawsze dostarczają one precyzyjnych wskazówek, co należy czynić, a czego robić nie wolno. W praktyce niepodobna ogarnąć je w sposób precyzyjny bez odpowiedniej interpretacji.
Podstawowa zasada odnosząca się do prawa budowlanego wyrażona jest w art. 28, który stanowi, że: „roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę”. Polski ustawodawca uznał, że budowa jest czynnością na tyle doniosłą, że musi podlegać kontroli organów władzy publicznej. Najpierw gmina decyduje – czy to w formie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, czy decyzji o warunkach zabudowy – o tym, co można w określonym miejscu zbudować. Następnie starosta, sprawdziwszy zgodność projektu z wyżej wymienionymi rozstrzygnięciami planistycznymi gminy oraz z przepisami technicznymi, zezwala na rozpoczęcie prac na budowie.
W praktyce jednak podczas prac budowlanym może pojawić się konieczność wprowadzenia korekt do podstawowych założeń. Inwestor będzie chciał wprowadzić zmiany do projektu budowlanego. Oznacza to swego rodzaju sprzeniewierzenie się decyzji o pozwoleniu na budowę. Czy organ administracji – starosta – powinien zostać o tym powiadomiony?
Otóż nie zawsze. Ustawa Prawo budowlane wyróżnia tak zwane istotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę. Taka zmiana – zgodnie z treścią art. 36a ust. 1 ww. ustawy – wymaga odrębnej decyzji o zmianie pozwolenia na budowę. Taką decyzję, podobnie jak pozwolenie na budowę, wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej, a więc starosta, a nie – jak można by sądzić – organ nadzoru budowlanego. Z kolei w dalszej części rzeczonego przepisu w ust. 5 czytamy, iż: „nieistotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę nie wymaga uzyskania decyzji o zmianie pozwolenia na budowę i jest dopuszczalne”.
Ustawodawca, chcąc ułatwić stosowanie przepisów ustawy, wskazuje jednak w dalszej części ust. 5, jakie zmiany na pewno będą uznawane za istotne. Są to zmiany dotyczące:
·zakresu objętego projektem zagospodarowania działki lub terenu;
·charakterystycznych parametrów obiektu budowlanego: kubatury, powierzchni zabudowy, wysokości, długości, szerokości i liczby kondygnacji;
·zapewnienia warunków niezbędnych do korzystania z tego obiektu przez osoby niepełnosprawne;
·zmiany zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części;
·ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu;
·wszelkich innych zmian, które wymagają uzyskania dodatkowych opinii, uzgodnień, pozwoleń i innych dokumentów, wymaganych przepisami szczególnymi.
W przypadku odstąpienia nieistotnego projektant jest jedynie obowiązany do zamieszczenia w projekcie budowlanym odpowiedniej informacji (rysunku i opisu) dotyczącego planowanego odstąpienia. W przypadku zmiany istotnej należy wystąpić, jak zostało wspomniane, do starosty z wnioskiem o wydanie decyzji o zmianie pozwolenia na budowę.
Co ważne, ustawodawca zrezygnował w drodze nowelizacji z rozwiązania, które dawało inwestorowi możliwość zasięgnięcia opinii właściwego organu nadzoru budowlanego co do charakteru planowanego odstąpienia. Tym samym uznaniowa ocena organu będzie dokonywania już post factum przed oddaniem budynku do użytkowania.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.10.12
Istotne czy nieistotne – roboty budowlane wykonane poza projektem
Człowiek codziennie styka się z ogromną liczbą przepisów, jednak nie zawsze dostarczają one precyzyjnych wskazówek, co należy czynić, a czego robić nie wolno. W praktyce niepodobna ogarnąć je w sposób precyzyjny bez odpowiedniej interpretacji.
Podstawowa zasada odnosząca się do prawa budowlanego wyrażona jest w art. 28, który stanowi, że: „roboty budowlane można rozpocząć jedynie na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę”. Polski ustawodawca uznał, że budowa jest czynnością na tyle doniosłą, że musi podlegać kontroli organów władzy publicznej. Najpierw gmina decyduje – czy to w formie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, czy decyzji o warunkach zabudowy – o tym, co można w określonym miejscu zbudować. Następnie starosta, sprawdziwszy zgodność projektu z wyżej wymienionymi rozstrzygnięciami planistycznymi gminy oraz z przepisami technicznymi, zezwala na rozpoczęcie prac na budowie.
W praktyce jednak podczas prac budowlanym może pojawić się konieczność wprowadzenia korekt do podstawowych założeń. Inwestor będzie chciał wprowadzić zmiany do projektu budowlanego. Oznacza to swego rodzaju sprzeniewierzenie się decyzji o pozwoleniu na budowę. Czy organ administracji – starosta – powinien zostać o tym powiadomiony?
Otóż nie zawsze. Ustawa Prawo budowlane wyróżnia tak zwane istotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę. Taka zmiana – zgodnie z treścią art. 36a ust. 1 ww. ustawy – wymaga odrębnej decyzji o zmianie pozwolenia na budowę. Taką decyzję, podobnie jak pozwolenie na budowę, wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej, a więc starosta, a nie – jak można by sądzić – organ nadzoru budowlanego. Z kolei w dalszej części rzeczonego przepisu w ust. 5 czytamy, iż: „nieistotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego lub innych warunków pozwolenia na budowę nie wymaga uzyskania decyzji o zmianie pozwolenia na budowę i jest dopuszczalne”.
Ustawodawca, chcąc ułatwić stosowanie przepisów ustawy, wskazuje jednak w dalszej części ust. 5, jakie zmiany na pewno będą uznawane za istotne. Są to zmiany dotyczące:
·zakresu objętego projektem zagospodarowania działki lub terenu;
·charakterystycznych parametrów obiektu budowlanego: kubatury, powierzchni zabudowy, wysokości, długości, szerokości i liczby kondygnacji;
·zapewnienia warunków niezbędnych do korzystania z tego obiektu przez osoby niepełnosprawne;
·zmiany zamierzonego sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części;
·ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu;
·wszelkich innych zmian, które wymagają uzyskania dodatkowych opinii, uzgodnień, pozwoleń i innych dokumentów, wymaganych przepisami szczególnymi.
W przypadku odstąpienia nieistotnego projektant jest jedynie obowiązany do zamieszczenia w projekcie budowlanym odpowiedniej informacji (rysunku i opisu) dotyczącego planowanego odstąpienia. W przypadku zmiany istotnej należy wystąpić, jak zostało wspomniane, do starosty z wnioskiem o wydanie decyzji o zmianie pozwolenia na budowę.
Co ważne, ustawodawca zrezygnował w drodze nowelizacji z rozwiązania, które dawało inwestorowi możliwość zasięgnięcia opinii właściwego organu nadzoru budowlanego co do charakteru planowanego odstąpienia. Tym samym uznaniowa ocena organu będzie dokonywania już post factum przed oddaniem budynku do użytkowania.
Źródło: Budowlany.pl, 2009.10.12
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl, 2009.11.27
Sonda KRN.pl: Przeszacowane ceny mieszkań w Polsce
Ceny nieruchomości w Polsce są wciąż przeszacowane – tego zdania jest prawie połowa uczestników sondy KRN.pl.
Tylko 15 proc. respondentów twierdzi, że ceny mieszkań i domów są odpowiednie do ich wartości. Mimo sporych spadków cen, jakie odnotowywaliśmy w ostatnim czasie, wciąż istnieje bardzo duża grupa osób, która nie jest w stanie pozwolić sobie na zakup własnego lokalu. Aż 44 proc. respondentów twierdzi, że ceny domów są przeszacowane o ponad 30 proc. Trochę więcej niż 1/5 ankietowanych jest zdania, że ceny są za wysokie o mniej więcej 20-30 proc. Takie wyniki nie są zaskoczeniem, ponieważ przekonanie o zbyt wysokich cenach wynika z braku możliwości zakupu mieszkania przez większość zainteresowanych. Przeważająca większość kupujących finansuje zakup nieruchomości zaciągniętym kredytem. Problemy z uzyskaniem kredytu wiążą się bezpośrednio z brakiem zdolności kredytowej większości klientów starających się o kredyt. Negatywne decyzje kredytowe związane są z polityką banków, które praktycznie zrezygnowały z szerokiej oferty kredytów hipotecznych, opierając swoją sprzedaż na kredytach konsumpcyjnych.
Poziom przeszacowania cen nieruchomości w Polsce widać szczególnie podczas porównywania poziomów wynagrodzeń w poszczególnych miastach oraz ceny metra kwadratowego. W Niemczech za średnie wynagrodzenie przeciętna osoba jest w stanie kupić około 2 m kw. powierzchni mieszkalnej. W Polsce najlepszy wynik (wśród analizowanych największych miast) w podobnym zestawieniu osiągają Katowice, gdzie za średnią pensję klient może kupić tylko 0,7 m kw. Stosunek raty kredytu do poziomu metra kwadratowego pokazuje, że często rata stanowi blisko połowę wynagrodzenia. Mimo utrudnionych warunków i niesprzyjającej kupującym koniunktury, na rynku nieruchomości wciąż utrzymuje się duży popyt na mieszkania. Wiele osób jest na tyle zdeterminowanych, by kupić własne mieszkanie mimo licznych przeszkód w organizacji finansowania. Są to przede wszystkim absolwenci wyższych uczelni, którzy do tej pory zmuszeni byli wynajmować mieszkanie lub mieszkali z rodzicami. Spore zainteresowanie zakupami na rynku mieszkań stwarza komfortowe warunki do organizacji kolejnych inwestycji mieszkaniowych. Deweloperzy nie widząprzy tym konieczności aktualizacji i obniżki cen. Ponieważ grupa ludzi, którzy są zdeterminowani kupić mieszkanie jest odpowiednio duża deweloperzy sprzedają lokale praktycznie bez wykorzystywania jakichkolwiek technik marketingowych (w przeciwieństwie do praktyki obserwowanej w krajach zachodnioeuropejskich).
Na pytanie postawione użytkownikom portalu „Czy zdecydujesz się na zakup mieszkania lub domu w najbliższym roku?” przeważająca większość respondentów (62 proc.) odpowiedziała twierdząco. Na tej podstawie widać, że wśród klientów ciągle istnieje silna presja zakupowa. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się mieszkania 2-pokojowe, dobrze skomunikowane z centrum. Wyniki sondy świadczą o silnym przekonaniu wśród klientów, że warto kupić mieszkanie w obecnej sytuacji, kiedy jeszcze odnotowujemy obniżki cen. Zwolennikami tej teorii są również doradcy oraz pośrednicy, którzy twierdzą, że w przyszłości ceny nieruchomości mogą powrócić do trendu wzrostowego. Głównym argumentem, który służy poparciu tego scenariusza, jest fakt niedoboru podaży na rynku mieszkań oraz spadek liczby nowych inwestycji i udzielanych pozwoleń na budowę. W przyszłości może to oznaczać dla klientów ograniczone pole manewru przy poszukiwaniu mieszkania. Trend spadkowy na rynku nieruchomości jest również efektem gorszej sytuacji materialnej spowodowanej kryzysem gospodarczym. Przy czym wielu analityków jest zgodnych, że najgorsze miesiące mamy już za sobą, a pojawienie się ożywienia na rynku jest tylko kwestią czasu. Dowodem na to jest poprawa sytuacji na światowych giełdach papierów wartościowych, które reagują zawsze najszybciej na zmiany globalnej koniunktury.
Źródło: KRN.pl, 2009.11.27
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Mimo ogromnych, dochodzących nawet do 15 proc. zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze, narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności, w przypadku gdy okna skierowane są na ulicę, oraz w dużych miastach – na spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście, mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.
Źródło: InplusPR, 2009.11.26
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Mimo ogromnych, dochodzących nawet do 15 proc. zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze, narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności, w przypadku gdy okna skierowane są na ulicę, oraz w dużych miastach – na spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście, mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie – inwestora Osiedla z Gwiazdami w podwarszawskim Józefosławiu. - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej – precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego.
Źródło: InplusPR, 2009.11.26
Norwegia najlepszym miejscem do życia
Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.
W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.
Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.
"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.
Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.
W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.
Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.
mw/ ro/
dom.wp.pl
Norwegia najlepszym miejscem do życia
Norwegia utrzymała status państwa, w którym najlepiej się żyje, zaś na końcu zestawienia uplasowały się nękane przez wojny i AIDS państwa Afryki subsaharyskiej - wynika z danych ONZ.
Polska zajęła 41. miejsce w zestawieniu i została zaklasyfikowana do grupy państw o wysokim wskaźniku rozwoju społecznego.
W pierwszej grupie, o bardzo wysokim wskaźniku rozwoju społecznego, znalazło się 38 państw. Z danych uzyskanych jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego wynika, że najwyższy standard życiowy zapewniają Norwegia, Australia i Islandia.
Zestawienie Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) opracowano na podstawie danych z 2007 r. obejmujących PKB na głowę mieszkańca, wykształcenie i średnią długość życia.
"Mimo istotnej poprawy postępy były bardzo nierówne. Wiele państw doznało w ostatnich dekadach regresu w związku ze spadkiem gospodarczym, kryzysami wynikającymi z konfliktów oraz epidemią HIV/AIDS, i doszło do tego jeszcze zanim dały się odczuć skutki światowego kryzysu gospodarczego" - napisano w raporcie.
Średnia długość życia w Nigrze wynosi zaledwie 50 lat, czyli około 30 lat mniej niż w Norwegii. Na każdego dolara zarabianego na osobę w Nigrze, w Norwegii zarabia się 85 dol. Najdłużej żyją mieszkańcy Japonii - 82,7 lat, zaś Afganistanie - zaledwie 43,6. Połowa ludzi mieszkających w 24 najbiedniejszych państwach jest niepiśmiennych.
W Polsce średnia długość życia wynosiła 75,5 lat, zaś czytać i pisać umiało 99,3 proc. ludności powyżej 15. roku życia.
Najwyższe PKB na głowę mieszkańca ma Liechtenstein - 85 383 dol., zaś najniższe Demokratyczna Republika Konga - 298 dol. W Polsce wskaźnik ten wynosił 15 987 dol.
mw/ ro/
dom.wp.pl
Najlepsze budynki Australii
Jaki był miniony rok dla architektury na antypodach? Odpowiedzią są przyznane ostatnio nagrody przez Australijski Instytut Architektury. Zwycięzców - domy mieszkalne, banki, galerie sztuki - łączy dobre wpisanie w kontekst oraz nowatorskie operowanie materiałami i fakturami.
Australijski Instytut Architektury przyznał ostatnio w Melbourne coroczne National Architecture Awards - nagrody dla najlepszych budynków, jakie powstały w minionym roku na terenie Australii. Nagrody przyznano także budynkom zaprojektowane przez australijskich architektów, który wybudowano poza granicami Australii. W sumie przyznano 32 nagrody i wyróżnienia z 12 kategoriach.
Intymna galeria
Najważniejsze nagrody zdobył budynek Narodowej Galerii Portretu w Canberrze projektu pracowni Johnson Pilton Walker z Sydney. Budynek otrzymał nagrodę Sir Zelmana Cowena dla najlepszego budynku użyteczności publicznej oraz nagrodę za najlepsze wnętrza. Biuro JPW ma już na koncie szereg projektów związanych ze sztuką, w tym Museum of Sydney, za które już wcześniej otrzymało nagrodę Sir Zelmana Cowena.
Galeria Portretu powstała w szacownym sąsiedztwie, w którym dominowały dotychczas monumentalne budynki Sądu Najwyższego i Narodowej Galerii oraz pełen symboli gmach Narodowego Muzeum Australii. Galeria jest znacznie mniejsza od nich i skromniejsza, jednakiej powściągliwa i dopracowana do najmniejszego detalu architektura dorównuje swoją klasą sąsiednim budowlom.
Architekci starali się tak rozwiązać budynek, by jego skala była dostosowana do prezentowanej w niej sztuki - czyli głównie malarstwa i portretów. Parterowy budynek to seria pawilonów, w których wnętrzach panuje intymna, wręcz domowa atmosfera sprzyjająca skupieniu uwagi na obrazach.
Najważniejszym elementem budynku są świetliki, biegnące przez całą długość dachu i ścian bocznych. Wpadające przez nie światło rozpraszają zamontowane od środka ekrany. Światło dzienne skupia się głównie przy ścianach, na których zawisły eksponaty, pozostawiając pozostałe części pomieszczeń w lekkim półmroku, taki zabieg jeszcze bardziej eksponuje we wnętrzach galerii dzieła sztuki.
Budynek tworzą płaszczyzny płaskich dachów, które silnie wystają poza obręb budynku, towarzyszą im równie horyzontalne ściany i konstrukcyjne podciągi, które także wychodzą daleko poza właściwy obiekt. Rozczłonkowany dach, którego połacie znajdują się na różnych wysokościach jest pełen prześwitów, w których umieszczono świetlik.
Ekrany rozpraszające światło świetlików wyposażone są w system zacieniający w przypadku zbyt ostrego i mocnego światła, dzięki czemu oświetlenie eksponatów jest zawsze optymalne.
Kontener mieszkalny
Australijski Instytut Architektury przyznaje nagrody nie tylko spektakularnym inwestycjom, ale i niewielkim realizacjom. Przykładem jest nagroda dla Polygreen House projektu Bellemo & Cat w kategorii małe projekty.
Architekci zbudowali na dalekich, przemysłowych przedmieściach Melbourne dom własny z pracownią. Sąsiedztwo składające się ze starych ceglanych magazynów i zakładów natchnęło projektantów do... stworzenia kontenera mieszkalnego. Jednak zamiast pełnych ścian postawili na transparentne poliwęglanowe przegrody, które opakowują dom ze wszystkich stron. Prostopadłościenna bryła w nocy niczym lampion świeci delikatna poświatą.
Na transparentnej skórze pojawiła się też namiastka ogrodu w formie graficznego nadruku przeskalowanych źdźbeł trawy, bowiem prostopadłościenne pudło budynku wypełnia całą dostępną działkę. Ta sztuczna zieleń ożywia szare ulice przemysłowej dzielnicy.
W budynku od strony północnej wygospodarowano niewielkie patio, na którym powstał mały plac zabaw dla dzieci gospodarzy. Parter od frontu mieści także pracownię, którą od reszty domu oddziela garaż. Za nim znajdują się pokoje dzieci oraz otwarty na patio pokój bawialny. Na piętrze znajduje się sypialnia gospodarzy oraz rozległa przestrzeń dzienna z kuchnią, która ma niewielki taras pokryty... sztuczną trawą.
Prosty budynek zachwyca maksymalnie wykorzystaną przestrzenią, a jego lekka bryła uczłowiecza smutną przemysłową strefę. Co więcej dom z pracownią był tani w budowie, równie niedroga jest jego eksploatacja.
Stalowa chata
Nagrodę Colorbond dla najlepszego stalowego budynku trzymał Snowy Mountains House projektu młodego architekta Jamesa Stockwella. Jak sama nazwa budynku wskazuje powstał w miejscu, które jest narażone na śnieżyce, raczej nie kojarzące się powszechnie Australią. To sprawa położenia domu nad jeziorem Jindabyne w Nowej Południowej Walii, które przylega do najwyższego pasma gór Australii - Snowy Mountains. Słynie ono z kurortów narciarskich, obfitych opadów śniegu oraz najwyższego szczytu kontynentu - Mount Kościuszko. Z drugiej strony latem okolica narażona jest na upały i pożary lasów.
Budowa domu wakacyjnego w takim ekstremalnym klimacie nakłoniła architekt do budowy stalowej skorupy, która ochrania budynek. Tworzy go olbrzymia srebrzysta kolebka, która opiera się na skośnych podporach. Z daleka forma ta przypomina namiot z podciągami. Połacie dachu wychodzą daleko poza obręb budynku, zacieniając jego szklane ściany przed ostrym słońcem w lecie, a zimą chroniąc przed opadami śniegu i deszczu.
Formę domu sprowadzono do minimum. Dach i przypory w całości pokrywa blacha, pozostałe elementy to ściany ze szkła oraz drewna. We wnętrzach poprzez duże przeszklenia można obserwować niesamowity krajobraz gór i jeziora Jindabyne.
Dom jest praktycznie samowystarczalny, ma własne ujęcie wody, ciepło dostarcza geotermalne ujęcie.
Kolorowy bank
Nagroda dla najlepszego obiektu komercyjnego trafiła do pracowni BVN Architecture za projekt siedziby głównej banku Bendigo. Ten nowoczesny biurowiecpowstał w historycznym centrum miasta Bendigo, jednak mimo znacznej skali - pracuje w nim ponad tysiąc osób - nie przytłoczył uliczek z malowniczymi kamienicami.
Architekci rozwiązali kompleks niczym kampusu uniwersytecki, nadając mu charakteru niewielkich kubatur, pomiędzy którymi powstały kryte szkłem pasaże łączące się w centralnym atrium.
Budynek wpisuje się w kontekst miejsca poprzez kontynuację przestrzeni publicznych. Przy głównym wejściu powstał placyk, w jego posadzce zapisano historię miejsca, m.in. informacje o tym, że kiedyś stał tu teatr, który spłoną w latach 60. XX wieku.
Najbardziej charakterystycznym elementem budynku jest zachodnia elewacja, która wygląda jakby ozdobiono ją kolorowymi wycinankami. To perforowane aluminiowe łamacze światła, które chronią przeszkloną fasadę przed ostrymi promieniami zachodzącego słońca. Panele mają kolory od czerwonego, nawiązując w ten sposób wprost do okolicznych kamienic, przechodząc w zieleń, która odpowiada parkowi znajdującemu się po drugiej stronie budynku.
Obraz architektury australijskiej, jaki wyłania się z nagród przyznanych w Melbourne pokazuje, że jest ona racjonalna, prosta i ekonomiczna, nie pozbawiona jednak nowatorskich rozwiązań i humanitarny cech, upodobań do naturalnych materiałów, zwłaszcza drewna.
wolf
gazetadom.pl
Najlepsze budynki Australii
Jaki był miniony rok dla architektury na antypodach? Odpowiedzią są przyznane ostatnio nagrody przez Australijski Instytut Architektury. Zwycięzców - domy mieszkalne, banki, galerie sztuki - łączy dobre wpisanie w kontekst oraz nowatorskie operowanie materiałami i fakturami.
Australijski Instytut Architektury przyznał ostatnio w Melbourne coroczne National Architecture Awards - nagrody dla najlepszych budynków, jakie powstały w minionym roku na terenie Australii. Nagrody przyznano także budynkom zaprojektowane przez australijskich architektów, który wybudowano poza granicami Australii. W sumie przyznano 32 nagrody i wyróżnienia z 12 kategoriach.
Intymna galeria
Najważniejsze nagrody zdobył budynek Narodowej Galerii Portretu w Canberrze projektu pracowni Johnson Pilton Walker z Sydney. Budynek otrzymał nagrodę Sir Zelmana Cowena dla najlepszego budynku użyteczności publicznej oraz nagrodę za najlepsze wnętrza. Biuro JPW ma już na koncie szereg projektów związanych ze sztuką, w tym Museum of Sydney, za które już wcześniej otrzymało nagrodę Sir Zelmana Cowena.
Galeria Portretu powstała w szacownym sąsiedztwie, w którym dominowały dotychczas monumentalne budynki Sądu Najwyższego i Narodowej Galerii oraz pełen symboli gmach Narodowego Muzeum Australii. Galeria jest znacznie mniejsza od nich i skromniejsza, jednakiej powściągliwa i dopracowana do najmniejszego detalu architektura dorównuje swoją klasą sąsiednim budowlom.
Architekci starali się tak rozwiązać budynek, by jego skala była dostosowana do prezentowanej w niej sztuki - czyli głównie malarstwa i portretów. Parterowy budynek to seria pawilonów, w których wnętrzach panuje intymna, wręcz domowa atmosfera sprzyjająca skupieniu uwagi na obrazach.
Najważniejszym elementem budynku są świetliki, biegnące przez całą długość dachu i ścian bocznych. Wpadające przez nie światło rozpraszają zamontowane od środka ekrany. Światło dzienne skupia się głównie przy ścianach, na których zawisły eksponaty, pozostawiając pozostałe części pomieszczeń w lekkim półmroku, taki zabieg jeszcze bardziej eksponuje we wnętrzach galerii dzieła sztuki.
Budynek tworzą płaszczyzny płaskich dachów, które silnie wystają poza obręb budynku, towarzyszą im równie horyzontalne ściany i konstrukcyjne podciągi, które także wychodzą daleko poza właściwy obiekt. Rozczłonkowany dach, którego połacie znajdują się na różnych wysokościach jest pełen prześwitów, w których umieszczono świetlik.
Ekrany rozpraszające światło świetlików wyposażone są w system zacieniający w przypadku zbyt ostrego i mocnego światła, dzięki czemu oświetlenie eksponatów jest zawsze optymalne.
Kontener mieszkalny
Australijski Instytut Architektury przyznaje nagrody nie tylko spektakularnym inwestycjom, ale i niewielkim realizacjom. Przykładem jest nagroda dla Polygreen House projektu Bellemo & Cat w kategorii małe projekty.
Architekci zbudowali na dalekich, przemysłowych przedmieściach Melbourne dom własny z pracownią. Sąsiedztwo składające się ze starych ceglanych magazynów i zakładów natchnęło projektantów do... stworzenia kontenera mieszkalnego. Jednak zamiast pełnych ścian postawili na transparentne poliwęglanowe przegrody, które opakowują dom ze wszystkich stron. Prostopadłościenna bryła w nocy niczym lampion świeci delikatna poświatą.
Na transparentnej skórze pojawiła się też namiastka ogrodu w formie graficznego nadruku przeskalowanych źdźbeł trawy, bowiem prostopadłościenne pudło budynku wypełnia całą dostępną działkę. Ta sztuczna zieleń ożywia szare ulice przemysłowej dzielnicy.
W budynku od strony północnej wygospodarowano niewielkie patio, na którym powstał mały plac zabaw dla dzieci gospodarzy. Parter od frontu mieści także pracownię, którą od reszty domu oddziela garaż. Za nim znajdują się pokoje dzieci oraz otwarty na patio pokój bawialny. Na piętrze znajduje się sypialnia gospodarzy oraz rozległa przestrzeń dzienna z kuchnią, która ma niewielki taras pokryty... sztuczną trawą.
Prosty budynek zachwyca maksymalnie wykorzystaną przestrzenią, a jego lekka bryła uczłowiecza smutną przemysłową strefę. Co więcej dom z pracownią był tani w budowie, równie niedroga jest jego eksploatacja.
Stalowa chata
Nagrodę Colorbond dla najlepszego stalowego budynku trzymał Snowy Mountains House projektu młodego architekta Jamesa Stockwella. Jak sama nazwa budynku wskazuje powstał w miejscu, które jest narażone na śnieżyce, raczej nie kojarzące się powszechnie Australią. To sprawa położenia domu nad jeziorem Jindabyne w Nowej Południowej Walii, które przylega do najwyższego pasma gór Australii - Snowy Mountains. Słynie ono z kurortów narciarskich, obfitych opadów śniegu oraz najwyższego szczytu kontynentu - Mount Kościuszko. Z drugiej strony latem okolica narażona jest na upały i pożary lasów.
Budowa domu wakacyjnego w takim ekstremalnym klimacie nakłoniła architekt do budowy stalowej skorupy, która ochrania budynek. Tworzy go olbrzymia srebrzysta kolebka, która opiera się na skośnych podporach. Z daleka forma ta przypomina namiot z podciągami. Połacie dachu wychodzą daleko poza obręb budynku, zacieniając jego szklane ściany przed ostrym słońcem w lecie, a zimą chroniąc przed opadami śniegu i deszczu.
Formę domu sprowadzono do minimum. Dach i przypory w całości pokrywa blacha, pozostałe elementy to ściany ze szkła oraz drewna. We wnętrzach poprzez duże przeszklenia można obserwować niesamowity krajobraz gór i jeziora Jindabyne.
Dom jest praktycznie samowystarczalny, ma własne ujęcie wody, ciepło dostarcza geotermalne ujęcie.
Kolorowy bank
Nagroda dla najlepszego obiektu komercyjnego trafiła do pracowni BVN Architecture za projekt siedziby głównej banku Bendigo. Ten nowoczesny biurowiecpowstał w historycznym centrum miasta Bendigo, jednak mimo znacznej skali - pracuje w nim ponad tysiąc osób - nie przytłoczył uliczek z malowniczymi kamienicami.
Architekci rozwiązali kompleks niczym kampusu uniwersytecki, nadając mu charakteru niewielkich kubatur, pomiędzy którymi powstały kryte szkłem pasaże łączące się w centralnym atrium.
Budynek wpisuje się w kontekst miejsca poprzez kontynuację przestrzeni publicznych. Przy głównym wejściu powstał placyk, w jego posadzce zapisano historię miejsca, m.in. informacje o tym, że kiedyś stał tu teatr, który spłoną w latach 60. XX wieku.
Najbardziej charakterystycznym elementem budynku jest zachodnia elewacja, która wygląda jakby ozdobiono ją kolorowymi wycinankami. To perforowane aluminiowe łamacze światła, które chronią przeszkloną fasadę przed ostrymi promieniami zachodzącego słońca. Panele mają kolory od czerwonego, nawiązując w ten sposób wprost do okolicznych kamienic, przechodząc w zieleń, która odpowiada parkowi znajdującemu się po drugiej stronie budynku.
Obraz architektury australijskiej, jaki wyłania się z nagród przyznanych w Melbourne pokazuje, że jest ona racjonalna, prosta i ekonomiczna, nie pozbawiona jednak nowatorskich rozwiązań i humanitarny cech, upodobań do naturalnych materiałów, zwłaszcza drewna.
wolf
gazetadom.pl
Konsolidacja, czyli szansa na kredytowy oddech
Zadłużyłeś się na karcie kredytowej, masz debet w koncie, spłacasz kupiony przed rokiem telewizor, a na wakacje pojechałeś za letnią chwilówkę? Na pewno dałbyś wiele za to, żeby tych kilka wysoko oprocentowanych kredytów skupić pod jednym dachem i zamiast kilku wysokich rat płacić jedną, na dodatek mniejszą. Idealnym rozwiązaniem byłby kredyt konsolidacyjny. Problem w tym, że niełatwo go dostać
Największą zaletą konsolidacji jest to, że w ten sposób można znacznie obniżyć miesięczną ratę. W sytuacjach podbramkowych, gdy zaciągnięte w czasach prosperity pożyczki zaczynają przerastać nasze możliwości finansowe, zebranie wszystkich kredytów w jeden może okazać się najlepszym sposobem na uratowanie domowego budżetu.
Ile można miesięcznie zaoszczędzić? Całkiem sporo. Expander przeanalizował sytuację klienta, który ma na głowie 5 tys. długu na karcie kredytowej i do tego trzy pożyczki: na 3, 4 i 8 tys. zł - w sumie 20 tys. zł. Karta kredytowa jest oprocentowana na 19 proc. i musi zostać spłacona w ciągu roku. Oprocentowanie kredytów jest niższe - odpowiednio na 18, 15 i 14 proc. Ten na 3 tys. zł trzeba spłacić w ciągu sześciu miesięcy, a drugi - na 4 tys. zł - w ciągu roku. Na spłatę największego kredytu, tego na 8 tys. zł, klient ma dwa lata. Miesięcznie klient oddaje bankowi 1732 zł. - Po konsolidacji i rozłożeniu spłaty na pięć lat rata spadłaby o 1,2 tys. zł - wskazuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Wygląda kusząco? Problem w tym, że oszczędności mogą okazać się pozorne. Ale o tym dalej.
Jak to działa?
Bank udziela ci pożyczki, za pomocą której możesz spłacić stary kredyt mieszkaniowy, samochodowy, pożyczkę gotówkową, kartę kredytową czy kredyt w koncie. Pieniędzy nie dostajesz do ręki - trafiają one prosto do banków, w których zaciągnąłeś poprzednie zobowiązania. Największym atutem kredytu konsolidacyjnego jest to, że pozwala odciążyć domowy budżet, bo miesięczna rata jest niższa niż suma wcześniejszych rat. To nie oznacza, że kredyt konsolidacyjny jest tani. Wręcz przeciwnie - jeśli nie masz nieruchomości, na której bank może ustanowić zabezpieczenie, to roczne oprocentowanie może sięgać nawet 30 proc. w skali roku. A jeśli doliczymy jeszcze do tego kilkuprocentową prowizję, okazuje się, że zapłacisz za niego tyle samo, co za pożyczkę gotówkową.
Wojciech Werochowski, dyrektor departamentu kredytów konsumpcyjnych w Citi Handlowym, mówi, że konsolidacja opłaca się głównie wtedy, gdy proponowane przez bank oprocentowanie nie jest wyższe niż przy wcześniejszych kredytach i jeśli klient nie jest obarczany dodatkowymi kosztami w razie ich wcześniejszej spłaty.
Ile to kosztuje?
Niższą ratę klient płaci tylko dlatego, że na spłatę kredytu konsolidacyjnego bank daje mu kilka lat, a nie - jak w przypadku chwilówki - kilka miesięcy. Przyjrzyjmy się kosztom, które ponosi przykładowy klient Expandera. Przypomnijmy: spłaca trzy kredyty (pierwszy, na 3 tys. zł jest oprocentowany na 18 proc. i ma na jego spłatę sześć miesięcy, drugi - na 4 tys. zł, oprocentowany na 15 proc. i rok do spłaty i trzeci - 8 tys. zł, 14 proc. i dwa lata na spłatę) oraz zadłużenie na karcie kredytowej (5 tys. zł, oprocentowane na 19 proc.). Ten klient musi w sumie oddać bankom 4060 zł odsetek. Co się stanie, jeśli zdecyduje się na konsolidację i wydłużenie okresu spłaty. Po pierwsze, jego rata wyraźnie spadnie - zapłaci nie 1,7 tylko 1,2 tys. zł miesięcznie. Ale koszt odsetek drastycznie wzrośnie. Po przeanalizowaniu ofert bankowych Expander stwierdził, że w większości przypadków odsetki od pięcioletniego kredytu konsolidacyjnego na 20 tys. zł przekroczą 10 tys. zł. To ponad dwa razy więcej niż przy starych kredytach! Do tego należy doliczyć prowizje i opłaty przygotowawcze oraz koszty ubezpieczeń - to dodatkowe 1000 zł. I jeszcze jedna rzecz: warto sprawdzić, czy w umowach kredytowych starych kredytów nie zobowiązaliśmy się do zapłacenia karty w razie wcześniejszej spłaty kredytu. Jeśli tak było, to banki, w których wcześniej pożyczyliśmy pieniądze, zażądają dodatkowych kilkuset złotych.
Kto dostanie?
Konsolidacja nie jest tania, ale i tak to kusząca opcja dla osób, które w czasach gospodarczej prosperity zaszalały z zakupami na kredyt, a teraz uginają się pod ciężarem rat. Jest ich niemało: Mariusz Karpiński, były prezes GE Money Banku, szacuje, że w Polsce jest co najmniej 130 tys. osób, które mają na głowie dziesięć lub nawet więcej pożyczek. Ich łączne zadłużenie przekracza 15 mld zł. Problem w tym, że kiedy banki udzielały kredytów na prawo i lewo, oni spłacali długi, pożyczając pieniądze gdzie indziej. Teraz, gdy kurek pieniędzy został przykręcony, szukają wyjścia z pętli zadłużenia. Niestety, właśnie ci klienci, którzy najbardziej chcą skonsolidować gniotące ich pożyczki, mogą spodziewać się największych trudności ze strony bankowych doradców. Banki rzadko kiedy były tak ostrożne w pożyczaniu pieniędzy. Widzą, że coraz więcej klientów spóźnia się z regulowaniem rat kredytowych - w sierpniu złe długi gospodarstw domowych przekroczyły już 18,5 mld zł. To o 6 mld zł więcej niż na początku roku!
Bank będzie chciał przede wszystkim wiedzieć, komu i ile jesteś winien. Sprawdzi twoją historię w Biurze Informacji Kredytowej. Zapyta też o inne rzeczy: Jakie masz wykształcenie? Gdzie mieszkasz? Czy masz dzieci? Czy jesteś właścicielem mieszkania, czy je tylko wynajmujesz? Czy masz telefon stacjonarny? Te wszystkie informacje przetworzone zostaną przez system scoringowy, który na podstawie rachunku prawdopodobieństwa szacuje twoją wiarygodność kredytową. Od wyniku zależy to, czy dostaniesz kredyt konsolidacyjny i jakie oprocentowanie bank zaproponuje.
Nie każdą pożyczkę warto konsolidować
Jak już wspominaliśmy, kredyt konsolidacyjny wcale nie jest tani. Jeżeli jego zabezpieczeniem nie jest nieruchomość, to większość banków w ramach konsolidacji zaproponuje po prostu wysoko oprocentowaną pożyczkę gotówkową. Na przykład PKO BP jako kredyt konsolidacyjny reklamuje Max Pożyczkę, której rzeczywista roczna stopa oprocentowania może przekroczyć nawet 30 proc. MultiBank nawet swoim najlepszym klientom proponuje kredyt oprocentowany na ponad 15 proc. Które kredyty w takim razie warto konsolidować?
• Zadłużenie na kartach kredytowych - tak. Karciane długi należą do najdroższych na rynku. Narodowy Bank Polski podaje, że średnie oprocentowanie kart kredytowych wynosi 16,3 proc., ale za kredyt na wielu kartach prześwietlonych przez serwis Comperia.pl ich właściciele płacą nawet 20 proc. w skali roku. - Za konsolidacją przemawia również to, że zdarzają się klienci, którzy nie mając dostatecznej wiedzy o posługiwaniu się kartą, wpadają w tzw. pułapkę zadłużenia - zauważa Michał Glinka, dyrektor produktów i usług bankowości detalicznej w BGŻ.
• Pożyczki ratalne i gotówkowe - raczej tak. Ich oprocentowanie też jest wysokie - wprawdzie obowiązują tutaj zapisy ustawy antylichwiarskiej, ale banki mają sposoby, żeby zapewnić sobie wyższy zarobek. Oprócz oprocentowania nominalnego (którego wysokość nie może przekroczyć 20 proc.) klienci płacą więc prowizję (maksimum 5 proc. wartości kredytu), opłatę przygotowawczą i na dodatek ponoszą koszty dodatkowych ubezpieczeń. W efekcie rzeczywiste oprocentowanie pożyczek konsumpcyjnych w niektórych bankach przekracza 30 proc. w skali roku, a raty są wyjątkowo wysokie.
• Kredyt samochodowy - raczej nie. Oprocentowanie tych kredytów jest umiarkowane, bo pożyczając pieniądze, bank ma zabezpieczenie - samochód, który w razie potrzeby może sprzedać. Nie musi więc rekompensować sobie ryzyka wysoką ceną kredytu.
• Kredyt w koncie - nie. Kredyt w rachunku należy do najtańszych źródeł dodatkowej gotówki - średnie oprocentowanie nie przekracza 11,5 proc. Szanse na to, że dostaniemy kredyt konsolidacyjny na tak korzystnych warunkach są niewielkie. Zdaniem Jarosława Sadowskiego jest tylko jeden argument, który może przemawiać za skonsolidowaniem takiego kredytu - prowizja. Bank odnawia linię kredytową w koncie co rok i za każdym razem pobiera od tego prowizję. Natomiast w przypadku kredytu konsolidacyjnego ten koszt ponosimy tylko raz. - Ale operacja może być opłacalna tylko wtedy, gdy mamy dług na naszym rachunku jest naprawdę duży - wskazuje analityk Expandera.
• Kredyt mieszkaniowy - nie. Szczególnie, jeśli pieniądze na mieszkanie pożyczałeś dwa-trzy lata temu. Wtedy marże, które banki wołały sobie za udzielenie kredytów, były rekordowo niskie. Teraz o takich warunkach nie ma co marzyć - niewiele banków jest gotowych zejść poniżej 3 proc. z marżą nawet przy najbezpieczniejszych kredytach hipotecznych. A oprocentowanie kredytów konsolidacyjnych, nawet tych zabezpieczonych hipoteką, przekracza zwykle 7,5 proc. Jeśli będziesz chciał skonsolidować pożyczki gotówkowe z kredytem mieszkaniowym, bank na pewno podwyższy ci marżę. - W takim wypadku lepiej spróbować sił w negocjacjach i poprosić bank o „wakacje kredytowe” albo wydłużenie okresu spłaty - mówi Michał Glinka z BGŻ.
Ile płacimy za kredyty (proc. w skali roku)
sie-09
cze-09
mar-09
gru-08
wrz-08
cze-08
mar-08
gru-07
w rachunku bieżącym
11,5
11,7
11,9
13,1
13,1
12,8
12,3
12,2
na karcie kredytowej
15,4
15,6
15,9
15,9
15,9
15,8
15,5
14,8
konsumpcyjny do 1 roku
12,1
12,1
11,5
11,9
12
11,4
10,3
8,8
Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania
22,8
22,7
22,6
22,6
23,1
22,1
21,7
20,2
źródło: NBP
Źródło: Gazeta Wyborcza
Konsolidacja, czyli szansa na kredytowy oddech
Zadłużyłeś się na karcie kredytowej, masz debet w koncie, spłacasz kupiony przed rokiem telewizor, a na wakacje pojechałeś za letnią chwilówkę? Na pewno dałbyś wiele za to, żeby tych kilka wysoko oprocentowanych kredytów skupić pod jednym dachem i zamiast kilku wysokich rat płacić jedną, na dodatek mniejszą. Idealnym rozwiązaniem byłby kredyt konsolidacyjny. Problem w tym, że niełatwo go dostać
Największą zaletą konsolidacji jest to, że w ten sposób można znacznie obniżyć miesięczną ratę. W sytuacjach podbramkowych, gdy zaciągnięte w czasach prosperity pożyczki zaczynają przerastać nasze możliwości finansowe, zebranie wszystkich kredytów w jeden może okazać się najlepszym sposobem na uratowanie domowego budżetu.
Ile można miesięcznie zaoszczędzić? Całkiem sporo. Expander przeanalizował sytuację klienta, który ma na głowie 5 tys. długu na karcie kredytowej i do tego trzy pożyczki: na 3, 4 i 8 tys. zł - w sumie 20 tys. zł. Karta kredytowa jest oprocentowana na 19 proc. i musi zostać spłacona w ciągu roku. Oprocentowanie kredytów jest niższe - odpowiednio na 18, 15 i 14 proc. Ten na 3 tys. zł trzeba spłacić w ciągu sześciu miesięcy, a drugi - na 4 tys. zł - w ciągu roku. Na spłatę największego kredytu, tego na 8 tys. zł, klient ma dwa lata. Miesięcznie klient oddaje bankowi 1732 zł. - Po konsolidacji i rozłożeniu spłaty na pięć lat rata spadłaby o 1,2 tys. zł - wskazuje Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Wygląda kusząco? Problem w tym, że oszczędności mogą okazać się pozorne. Ale o tym dalej.
Jak to działa?
Bank udziela ci pożyczki, za pomocą której możesz spłacić stary kredyt mieszkaniowy, samochodowy, pożyczkę gotówkową, kartę kredytową czy kredyt w koncie. Pieniędzy nie dostajesz do ręki - trafiają one prosto do banków, w których zaciągnąłeś poprzednie zobowiązania. Największym atutem kredytu konsolidacyjnego jest to, że pozwala odciążyć domowy budżet, bo miesięczna rata jest niższa niż suma wcześniejszych rat. To nie oznacza, że kredyt konsolidacyjny jest tani. Wręcz przeciwnie - jeśli nie masz nieruchomości, na której bank może ustanowić zabezpieczenie, to roczne oprocentowanie może sięgać nawet 30 proc. w skali roku. A jeśli doliczymy jeszcze do tego kilkuprocentową prowizję, okazuje się, że zapłacisz za niego tyle samo, co za pożyczkę gotówkową.
Wojciech Werochowski, dyrektor departamentu kredytów konsumpcyjnych w Citi Handlowym, mówi, że konsolidacja opłaca się głównie wtedy, gdy proponowane przez bank oprocentowanie nie jest wyższe niż przy wcześniejszych kredytach i jeśli klient nie jest obarczany dodatkowymi kosztami w razie ich wcześniejszej spłaty.
Ile to kosztuje?
Niższą ratę klient płaci tylko dlatego, że na spłatę kredytu konsolidacyjnego bank daje mu kilka lat, a nie - jak w przypadku chwilówki - kilka miesięcy. Przyjrzyjmy się kosztom, które ponosi przykładowy klient Expandera. Przypomnijmy: spłaca trzy kredyty (pierwszy, na 3 tys. zł jest oprocentowany na 18 proc. i ma na jego spłatę sześć miesięcy, drugi - na 4 tys. zł, oprocentowany na 15 proc. i rok do spłaty i trzeci - 8 tys. zł, 14 proc. i dwa lata na spłatę) oraz zadłużenie na karcie kredytowej (5 tys. zł, oprocentowane na 19 proc.). Ten klient musi w sumie oddać bankom 4060 zł odsetek. Co się stanie, jeśli zdecyduje się na konsolidację i wydłużenie okresu spłaty. Po pierwsze, jego rata wyraźnie spadnie - zapłaci nie 1,7 tylko 1,2 tys. zł miesięcznie. Ale koszt odsetek drastycznie wzrośnie. Po przeanalizowaniu ofert bankowych Expander stwierdził, że w większości przypadków odsetki od pięcioletniego kredytu konsolidacyjnego na 20 tys. zł przekroczą 10 tys. zł. To ponad dwa razy więcej niż przy starych kredytach! Do tego należy doliczyć prowizje i opłaty przygotowawcze oraz koszty ubezpieczeń - to dodatkowe 1000 zł. I jeszcze jedna rzecz: warto sprawdzić, czy w umowach kredytowych starych kredytów nie zobowiązaliśmy się do zapłacenia karty w razie wcześniejszej spłaty kredytu. Jeśli tak było, to banki, w których wcześniej pożyczyliśmy pieniądze, zażądają dodatkowych kilkuset złotych.
Kto dostanie?
Konsolidacja nie jest tania, ale i tak to kusząca opcja dla osób, które w czasach gospodarczej prosperity zaszalały z zakupami na kredyt, a teraz uginają się pod ciężarem rat. Jest ich niemało: Mariusz Karpiński, były prezes GE Money Banku, szacuje, że w Polsce jest co najmniej 130 tys. osób, które mają na głowie dziesięć lub nawet więcej pożyczek. Ich łączne zadłużenie przekracza 15 mld zł. Problem w tym, że kiedy banki udzielały kredytów na prawo i lewo, oni spłacali długi, pożyczając pieniądze gdzie indziej. Teraz, gdy kurek pieniędzy został przykręcony, szukają wyjścia z pętli zadłużenia. Niestety, właśnie ci klienci, którzy najbardziej chcą skonsolidować gniotące ich pożyczki, mogą spodziewać się największych trudności ze strony bankowych doradców. Banki rzadko kiedy były tak ostrożne w pożyczaniu pieniędzy. Widzą, że coraz więcej klientów spóźnia się z regulowaniem rat kredytowych - w sierpniu złe długi gospodarstw domowych przekroczyły już 18,5 mld zł. To o 6 mld zł więcej niż na początku roku!
Bank będzie chciał przede wszystkim wiedzieć, komu i ile jesteś winien. Sprawdzi twoją historię w Biurze Informacji Kredytowej. Zapyta też o inne rzeczy: Jakie masz wykształcenie? Gdzie mieszkasz? Czy masz dzieci? Czy jesteś właścicielem mieszkania, czy je tylko wynajmujesz? Czy masz telefon stacjonarny? Te wszystkie informacje przetworzone zostaną przez system scoringowy, który na podstawie rachunku prawdopodobieństwa szacuje twoją wiarygodność kredytową. Od wyniku zależy to, czy dostaniesz kredyt konsolidacyjny i jakie oprocentowanie bank zaproponuje.
Nie każdą pożyczkę warto konsolidować
Jak już wspominaliśmy, kredyt konsolidacyjny wcale nie jest tani. Jeżeli jego zabezpieczeniem nie jest nieruchomość, to większość banków w ramach konsolidacji zaproponuje po prostu wysoko oprocentowaną pożyczkę gotówkową. Na przykład PKO BP jako kredyt konsolidacyjny reklamuje Max Pożyczkę, której rzeczywista roczna stopa oprocentowania może przekroczyć nawet 30 proc. MultiBank nawet swoim najlepszym klientom proponuje kredyt oprocentowany na ponad 15 proc. Które kredyty w takim razie warto konsolidować?
• Zadłużenie na kartach kredytowych - tak. Karciane długi należą do najdroższych na rynku. Narodowy Bank Polski podaje, że średnie oprocentowanie kart kredytowych wynosi 16,3 proc., ale za kredyt na wielu kartach prześwietlonych przez serwis Comperia.pl ich właściciele płacą nawet 20 proc. w skali roku. - Za konsolidacją przemawia również to, że zdarzają się klienci, którzy nie mając dostatecznej wiedzy o posługiwaniu się kartą, wpadają w tzw. pułapkę zadłużenia - zauważa Michał Glinka, dyrektor produktów i usług bankowości detalicznej w BGŻ.
• Pożyczki ratalne i gotówkowe - raczej tak. Ich oprocentowanie też jest wysokie - wprawdzie obowiązują tutaj zapisy ustawy antylichwiarskiej, ale banki mają sposoby, żeby zapewnić sobie wyższy zarobek. Oprócz oprocentowania nominalnego (którego wysokość nie może przekroczyć 20 proc.) klienci płacą więc prowizję (maksimum 5 proc. wartości kredytu), opłatę przygotowawczą i na dodatek ponoszą koszty dodatkowych ubezpieczeń. W efekcie rzeczywiste oprocentowanie pożyczek konsumpcyjnych w niektórych bankach przekracza 30 proc. w skali roku, a raty są wyjątkowo wysokie.
• Kredyt samochodowy - raczej nie. Oprocentowanie tych kredytów jest umiarkowane, bo pożyczając pieniądze, bank ma zabezpieczenie - samochód, który w razie potrzeby może sprzedać. Nie musi więc rekompensować sobie ryzyka wysoką ceną kredytu.
• Kredyt w koncie - nie. Kredyt w rachunku należy do najtańszych źródeł dodatkowej gotówki - średnie oprocentowanie nie przekracza 11,5 proc. Szanse na to, że dostaniemy kredyt konsolidacyjny na tak korzystnych warunkach są niewielkie. Zdaniem Jarosława Sadowskiego jest tylko jeden argument, który może przemawiać za skonsolidowaniem takiego kredytu - prowizja. Bank odnawia linię kredytową w koncie co rok i za każdym razem pobiera od tego prowizję. Natomiast w przypadku kredytu konsolidacyjnego ten koszt ponosimy tylko raz. - Ale operacja może być opłacalna tylko wtedy, gdy mamy dług na naszym rachunku jest naprawdę duży - wskazuje analityk Expandera.
• Kredyt mieszkaniowy - nie. Szczególnie, jeśli pieniądze na mieszkanie pożyczałeś dwa-trzy lata temu. Wtedy marże, które banki wołały sobie za udzielenie kredytów, były rekordowo niskie. Teraz o takich warunkach nie ma co marzyć - niewiele banków jest gotowych zejść poniżej 3 proc. z marżą nawet przy najbezpieczniejszych kredytach hipotecznych. A oprocentowanie kredytów konsolidacyjnych, nawet tych zabezpieczonych hipoteką, przekracza zwykle 7,5 proc. Jeśli będziesz chciał skonsolidować pożyczki gotówkowe z kredytem mieszkaniowym, bank na pewno podwyższy ci marżę. - W takim wypadku lepiej spróbować sił w negocjacjach i poprosić bank o „wakacje kredytowe” albo wydłużenie okresu spłaty - mówi Michał Glinka z BGŻ.
Ile płacimy za kredyty (proc. w skali roku)
sie-09
cze-09
mar-09
gru-08
wrz-08
cze-08
mar-08
gru-07
w rachunku bieżącym
11,5
11,7
11,9
13,1
13,1
12,8
12,3
12,2
na karcie kredytowej
15,4
15,6
15,9
15,9
15,9
15,8
15,5
14,8
konsumpcyjny do 1 roku
12,1
12,1
11,5
11,9
12
11,4
10,3
8,8
Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania
22,8
22,7
22,6
22,6
23,1
22,1
21,7
20,2
źródło: NBP
Źródło: Gazeta Wyborcza
Pierwszy kompleksowy raport o rynku nieruchomości i kredytów mieszkaniowych ZBP
Rynek od dawna czekał na taki raport. Związek Banków Polskich przedstawia najbardziej wiarygodną i kompletną analizę traktującą rynek nieruchomości w Polsce. ZBP rozpoczyna tym samym regularne monitorowanie i podawanie do publicznej wiadomości informacji na temat sytuacji na rynku kredytów i nieruchomości. Portal finansowy Bankier.pl jako pierwszy opublikuje treść "Ogólnopolskiego raportu o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości" w odnowionej sekcji Finanse osobiste.
Czym jest AMRON i SARFiN?
Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN oraz dane opublikowane przez GUS, ANR i BGK. AMRON jest jedyną ogólnopolską bazą danych o cenach transakcyjnych nieruchomości, w której uczestniczy 30 największych banków komercyjnych, a także 155 banków spółdzielczych oraz Narodowy Bank Polski. Zasoby bazy danych AMRON przekroczyły już poziom 732 tysięcy rekordów.
System SARFiN służy do wymiany informacji o liczbie i wielkości udzielonych kredytów mieszkaniowych dla celów biznesowych między bankami. Informacje generowane w systemie są odzwierciedleniem 95 proc. rynku kredytów dla klientów indywidualnych oraz 60 proc. rynku klientów instytucjonalnych.
Rynek kredytów hipotecznych pnie się w górę
Całkowity stan zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych stale rośnie. Jeszcze w 2002 roku był on na poziomie nieco ponad 20 mld zł, a we wrześniu 2009 roku osiągnął poziom prawie 209,5 mld zł. W ciągu siedmiu lat kwota zadłużenia kredytobiorców wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Co ciekawe, mimo spadku cen transakcyjnych mieszkań i braku popytu na lokale najdroższe, średnia wartość kredytu tak w PLN, jak i w walutach obcych, stale rośnie.
Średnia wartość kredytu - w tys. złotych
Źródło: ZBP
Krótka historia załamania na rynku nieruchomości
Po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 kolejny rok przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wyhamowanie dynamiki cen, co było efektem naturalnego cyklu koniunkturalnego. W drugiej połowie tego roku znacznie zmniejszyła się liczba zawieranych transakcji, jak też wystąpiły realne spadki cen. Zmianie uległa również struktura obrotu, czyli zmniejszenie udziału mieszkań droższych w obrocie. Drugi kwartał tego roku przyniósł widoczną stabilizację cen transakcyjnych, jednak brak jest przesłanek mówiących o radykalnej zmianie cen w najbliższym czasie.
Ceny transakcyjne za mkw mieszkania w wybranych miastach
Źródło: AMRON
Przedstawione informacje to tylko część zaczerpniętych z 32-stronicowego raportu ZBP. Już dziś od godz. 13.00 będzie on dostępny na głównej stronie sekcji Finanse osobiste portalu Bankier.pl.
Bankier.pl
Pierwszy kompleksowy raport o rynku nieruchomości i kredytów mieszkaniowych ZBP
Rynek od dawna czekał na taki raport. Związek Banków Polskich przedstawia najbardziej wiarygodną i kompletną analizę traktującą rynek nieruchomości w Polsce. ZBP rozpoczyna tym samym regularne monitorowanie i podawanie do publicznej wiadomości informacji na temat sytuacji na rynku kredytów i nieruchomości. Portal finansowy Bankier.pl jako pierwszy opublikuje treść "Ogólnopolskiego raportu o kredytach mieszkaniowych i cenach transakcyjnych nieruchomości" w odnowionej sekcji Finanse osobiste.
Czym jest AMRON i SARFiN?
Podczas prac nad raportem wykorzystano dane gromadzone przez banki w systemach AMRON i SARFIN oraz dane opublikowane przez GUS, ANR i BGK. AMRON jest jedyną ogólnopolską bazą danych o cenach transakcyjnych nieruchomości, w której uczestniczy 30 największych banków komercyjnych, a także 155 banków spółdzielczych oraz Narodowy Bank Polski. Zasoby bazy danych AMRON przekroczyły już poziom 732 tysięcy rekordów.
System SARFiN służy do wymiany informacji o liczbie i wielkości udzielonych kredytów mieszkaniowych dla celów biznesowych między bankami. Informacje generowane w systemie są odzwierciedleniem 95 proc. rynku kredytów dla klientów indywidualnych oraz 60 proc. rynku klientów instytucjonalnych.
Rynek kredytów hipotecznych pnie się w górę
Całkowity stan zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych stale rośnie. Jeszcze w 2002 roku był on na poziomie nieco ponad 20 mld zł, a we wrześniu 2009 roku osiągnął poziom prawie 209,5 mld zł. W ciągu siedmiu lat kwota zadłużenia kredytobiorców wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Co ciekawe, mimo spadku cen transakcyjnych mieszkań i braku popytu na lokale najdroższe, średnia wartość kredytu tak w PLN, jak i w walutach obcych, stale rośnie.
Średnia wartość kredytu - w tys. złotych
Źródło: ZBP
Krótka historia załamania na rynku nieruchomości
Po okresie gwałtownych wzrostów w latach 2006-2007 kolejny rok przyniósł istotną zmianę. Nastąpiło wyhamowanie dynamiki cen, co było efektem naturalnego cyklu koniunkturalnego. W drugiej połowie tego roku znacznie zmniejszyła się liczba zawieranych transakcji, jak też wystąpiły realne spadki cen. Zmianie uległa również struktura obrotu, czyli zmniejszenie udziału mieszkań droższych w obrocie. Drugi kwartał tego roku przyniósł widoczną stabilizację cen transakcyjnych, jednak brak jest przesłanek mówiących o radykalnej zmianie cen w najbliższym czasie.
Ceny transakcyjne za mkw mieszkania w wybranych miastach
Źródło: AMRON
Przedstawione informacje to tylko część zaczerpniętych z 32-stronicowego raportu ZBP. Już dziś od godz. 13.00 będzie on dostępny na głównej stronie sekcji Finanse osobiste portalu Bankier.pl.
Bankier.pl
Mieszkanie w wielkiej płycie najszybciej znajduje kupca
Wywiad z Mariuszem Kanią, prezesem sieci biur nieruchomości Metrohouse S.A.
Bankier.pl: W ostatnich dniach Metrohouse opublikowało raport, z którego wynika, że ulega skróceniu czas oczekiwania na transakcję. Czy rzeczywiście można mówić o ożywieniu na rynku używanych mieszkań?
Mariusz Kania: W obecnej sytuacji mamy do czynienia z jednorodnymi oczekiwaniami klientów. Większość poszukuje mieszkań jedno i dwupokojowych, podczas gdy np. trudno jest sprzedać mieszkanie czteropokojowe. Znajduje to odzwierciedlenie w czasie oczekiwania na transakcje. Jak obliczyliśmy, mieszkania jednopokojowe znajdują nabywcę średnio po trzech miesiącach ekspozycji na rynku, niewiele dłużej czeka się na sprzedaż mieszkań dwupokojowych. Właściciele mieszkań czteropokojowych i większych muszą zmagać się ze sprzedażą około pięciu miesięcy, choć mamy też oferty, które są eksponowane na rynku nawet od roku. Oczywiście odnosząc się do podobnego okresu w zeszłym roku z pewnością możemy mówić o znaczącym ożywieniu z zastrzeżeniem, że dotyczy ono mieszkań najmniejszych metrażem, a co za tym idzie, najtańszych.
Bankier.pl: Zaskoczeniem opracowania była informacja o powrocie zainteresowania mieszkaniami w budynkach z wielkiej płyty.
Mariusz Kania: Okazuje się, że jest to produkt, który najszybciej znika z naszej oferty – średnio po 81 dniach ekspozycji. Wielka płyta w najbardziej dotkliwy sposób odczuła skutki zastoju. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ceny urealniły się do tego stopnia, że w stolicy pojawiły się transakcje po niespełna 5000 zł za m kw. Jeszcze rok temu o takiej cenie można było tylko pomarzyć. Popularne kawalerki i mieszkania dwupokojowe w wielkiej płycie są nabywane jako mieszkania „na przeczekanie”. Stąd duża liczba transakcji i większa płynność obrotu niż w przypadku innych segmentów. Z drugiej strony nabywcy dochodzą do wniosku, że kosztem gorszego standardu zapewniają sobie dostęp do wszelkiego rodzaju miejskiej infrastruktury, której próżno szukać na nowych osiedlach. To niewątpliwa zaleta blokowisk.
Bankier.pl: Średni czas sprzedaży mieszkania w Warszawie jest dłuższy niż średnia liczona dla wszystkich analizowanych miast. Z czego to wynika?
Mariusz Kania: Różnica w III kwartale wynosi zaledwie 10 dni, ale w I kwartale była znacznie bardziej zauważalna (29 dni). Ma to swoje podstawy w strukturze stołecznego rynku mieszkaniowego, w którym dużą rolę odgrywają deweloperzy. W innych miastach znaczenie rynku wtórnego jest dużo większe, czasem nowe inwestycje pojawiają się bardzo rzadko i rynek wtórny jest jedynym możliwym źródłem pozyskania oferty do zakupu.
Bankier.pl: Czy w następnych miesiącach czas sprzedaży używanych mieszkań może się być jeszcze krótszy?
Mariusz Kania: Zbytnio bym na to nie liczył. Wzrastające zainteresowanie segmentem najpopularniejszych mieszkań (40-50 m kw.) zbiega się ze znaczącym osłabieniem popytu na duże mieszkania, których czas sprzedaży znacząco się wydłuża. W ostatecznym rozrachunku średni czas sprzedaży nie wydaje się szybko obniżyć do poziomu poniżej trzech miesięcy.
Rozmawiała: Barbara Koziar, Bankier.pl
Mieszkanie w wielkiej płycie najszybciej znajduje kupca
Wywiad z Mariuszem Kanią, prezesem sieci biur nieruchomości Metrohouse S.A.
Bankier.pl: W ostatnich dniach Metrohouse opublikowało raport, z którego wynika, że ulega skróceniu czas oczekiwania na transakcję. Czy rzeczywiście można mówić o ożywieniu na rynku używanych mieszkań?
Mariusz Kania: W obecnej sytuacji mamy do czynienia z jednorodnymi oczekiwaniami klientów. Większość poszukuje mieszkań jedno i dwupokojowych, podczas gdy np. trudno jest sprzedać mieszkanie czteropokojowe. Znajduje to odzwierciedlenie w czasie oczekiwania na transakcje. Jak obliczyliśmy, mieszkania jednopokojowe znajdują nabywcę średnio po trzech miesiącach ekspozycji na rynku, niewiele dłużej czeka się na sprzedaż mieszkań dwupokojowych. Właściciele mieszkań czteropokojowych i większych muszą zmagać się ze sprzedażą około pięciu miesięcy, choć mamy też oferty, które są eksponowane na rynku nawet od roku. Oczywiście odnosząc się do podobnego okresu w zeszłym roku z pewnością możemy mówić o znaczącym ożywieniu z zastrzeżeniem, że dotyczy ono mieszkań najmniejszych metrażem, a co za tym idzie, najtańszych.
Bankier.pl: Zaskoczeniem opracowania była informacja o powrocie zainteresowania mieszkaniami w budynkach z wielkiej płyty.
Mariusz Kania: Okazuje się, że jest to produkt, który najszybciej znika z naszej oferty – średnio po 81 dniach ekspozycji. Wielka płyta w najbardziej dotkliwy sposób odczuła skutki zastoju. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ceny urealniły się do tego stopnia, że w stolicy pojawiły się transakcje po niespełna 5000 zł za m kw. Jeszcze rok temu o takiej cenie można było tylko pomarzyć. Popularne kawalerki i mieszkania dwupokojowe w wielkiej płycie są nabywane jako mieszkania „na przeczekanie”. Stąd duża liczba transakcji i większa płynność obrotu niż w przypadku innych segmentów. Z drugiej strony nabywcy dochodzą do wniosku, że kosztem gorszego standardu zapewniają sobie dostęp do wszelkiego rodzaju miejskiej infrastruktury, której próżno szukać na nowych osiedlach. To niewątpliwa zaleta blokowisk.
Bankier.pl: Średni czas sprzedaży mieszkania w Warszawie jest dłuższy niż średnia liczona dla wszystkich analizowanych miast. Z czego to wynika?
Mariusz Kania: Różnica w III kwartale wynosi zaledwie 10 dni, ale w I kwartale była znacznie bardziej zauważalna (29 dni). Ma to swoje podstawy w strukturze stołecznego rynku mieszkaniowego, w którym dużą rolę odgrywają deweloperzy. W innych miastach znaczenie rynku wtórnego jest dużo większe, czasem nowe inwestycje pojawiają się bardzo rzadko i rynek wtórny jest jedynym możliwym źródłem pozyskania oferty do zakupu.
Bankier.pl: Czy w następnych miesiącach czas sprzedaży używanych mieszkań może się być jeszcze krótszy?
Mariusz Kania: Zbytnio bym na to nie liczył. Wzrastające zainteresowanie segmentem najpopularniejszych mieszkań (40-50 m kw.) zbiega się ze znaczącym osłabieniem popytu na duże mieszkania, których czas sprzedaży znacząco się wydłuża. W ostatecznym rozrachunku średni czas sprzedaży nie wydaje się szybko obniżyć do poziomu poniżej trzech miesięcy.
Rozmawiała: Barbara Koziar, Bankier.pl
Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości
Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń podkreślił podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego 24 listopada w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego dotyczącego świadectwa charakterystyki energetycznej i jego przełożenia na praktykę rynkową.
Przypomniał także, że certyfikaty energetyczne dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 24.11.2009
Kongres Zarządców i Administratorów Nieruchomości
Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń podkreślił podczas II Ogólnopolskiego Kongresu Zarządców i Administratorów Nieruchomości, zorganizowanego 24 listopada w Warszawie przez Wydawnictwo FORUM, że na pośrednikach w obrocie nieruchomościami i zarządcach nieruchomości spoczywa szczególna odpowiedzialność w zakresie promowania zapisu ustawowego dotyczącego świadectwa charakterystyki energetycznej i jego przełożenia na praktykę rynkową.
Przypomniał także, że certyfikaty energetyczne dla budynków są obowiązkowymi dokumentami przy dokonywaniu transakcji wynajmu lub sprzedaży lokalu mieszkalnego. Kongres, służący podnoszeniu kwalifikacji zawodowych osób zawodowo związany z rynkiem nieruchomości, spełniał wymóg programowy obowiązkowego samodoskonalenia stawiany licencjonowanym zarządcom i pośrednikom w obrocie nieruchomościami.
Źródło: Ministerstwo Infrastruktury 24.11.2009
Stopy procentowe bez zmian
Rada Polityki Pieniężnej podczas ostatniego posiedzenia (24-25 listopada) nie zmieniła stóp procentowych. W dalszym ciągu wynoszą one: referencyjna – 3,5 proc. w skali rocznej, lombardowa – 5 proc., depozytowa – 2 proc., a stopa redyskonta weksli – 3,75 proc.
Ostatnie informacje dotyczące polskiej gospodarki, w tym dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a także dane o wynikach finansowych przedsiębiorstw wskazują na poprawę aktywności gospodarczej w III kw. br. W dalszym ciągu zmniejsza się jednak akcja kredytowa w sektorze przedsiębiorstw oraz utrzymuje się niski wzrost kredytu dla sektora gospodarstw domowych. Jak czytamy w komunikacie NBP, Rada podtrzymuje dotychczasowe stanowisko, że przystąpienie Polski do ERM II i strefy euro powinno nastąpić w najbliższym możliwym terminie, po uzyskaniu koniecznego poparcia politycznego dla zmian w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i innych aktach prawnych niezbędnych dla przyjęcia euro w Polsce.
Źródło: NBP, 26.11.2009
Stopy procentowe bez zmian
Rada Polityki Pieniężnej podczas ostatniego posiedzenia (24-25 listopada) nie zmieniła stóp procentowych. W dalszym ciągu wynoszą one: referencyjna – 3,5 proc. w skali rocznej, lombardowa – 5 proc., depozytowa – 2 proc., a stopa redyskonta weksli – 3,75 proc.
Ostatnie informacje dotyczące polskiej gospodarki, w tym dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a także dane o wynikach finansowych przedsiębiorstw wskazują na poprawę aktywności gospodarczej w III kw. br. W dalszym ciągu zmniejsza się jednak akcja kredytowa w sektorze przedsiębiorstw oraz utrzymuje się niski wzrost kredytu dla sektora gospodarstw domowych. Jak czytamy w komunikacie NBP, Rada podtrzymuje dotychczasowe stanowisko, że przystąpienie Polski do ERM II i strefy euro powinno nastąpić w najbliższym możliwym terminie, po uzyskaniu koniecznego poparcia politycznego dla zmian w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i innych aktach prawnych niezbędnych dla przyjęcia euro w Polsce.
Źródło: NBP, 26.11.2009
Wyższe podatki od mieszkań i domów
Stawki podatku od budynków mieszkalnych oraz gruntów w 2010 r. wzrosną we wszystkich miastach – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, podwyżka pozwoli na częściowe uzupełnienie wpływów budżetowych. Mieszkańcy odczują przede wszystkim wzrost stawek podatku od gruntów i budynków mieszkalnych, choć nie będą to znaczące wzrosty. Zwykle stawki będą wyższe o kilka groszy za m kw. Podwyższenie stawek podatków lokalnych ma związek z niskimi wpływami z podatków dochodowych i innych źródeł.
Rady miast i gmin nie mogą uchwalać dowolnych stawek podatków na przyszły rok – podkreśla dziennik. Granicą jest limit określony przez ministra finansów w obwieszczeniu. Rada miasta może więc uchwalić stawki w wysokości równej stawkom maksymalnym określonym przez ministra lub mniejszej.
Źródło: krn.pl
Wyższe podatki od mieszkań i domów
Stawki podatku od budynków mieszkalnych oraz gruntów w 2010 r. wzrosną we wszystkich miastach – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Jak czytamy dalej, podwyżka pozwoli na częściowe uzupełnienie wpływów budżetowych. Mieszkańcy odczują przede wszystkim wzrost stawek podatku od gruntów i budynków mieszkalnych, choć nie będą to znaczące wzrosty. Zwykle stawki będą wyższe o kilka groszy za m kw. Podwyższenie stawek podatków lokalnych ma związek z niskimi wpływami z podatków dochodowych i innych źródeł.
Rady miast i gmin nie mogą uchwalać dowolnych stawek podatków na przyszły rok – podkreśla dziennik. Granicą jest limit określony przez ministra finansów w obwieszczeniu. Rada miasta może więc uchwalić stawki w wysokości równej stawkom maksymalnym określonym przez ministra lub mniejszej.
Źródło: krn.pl
Wełną i czajnikiem chroń budżet
Zadbaj o środowisko za pomocą wełny szklanej, czajnika, taśmy uszczelniającej i odpowiedniego garnka - to zadanie wykonalne nie tylko dla MacGyvera. Prawidłowe użycie podstawowych sprzętów domowych może mieć gigantyczny wpływ na środowisko. Eksperci, autorzy m.in. części ekspozycji na otworzonej w zeszłym tygodniu w Warszawie wystawie ekologicznej "Nasza Ziemia", opracowali pakiet prostych eko-porad dla każdego.
- Kiedy gotujemy wodę na herbatę użyjmy właściwego czajnika, kończąc oglądać telewizję wyłączmy we właściwy sposób telewizor, budując dom właściwie go ocieplmy i tak musimy to zrobić, żeby przetrwać zimę. Często nie zdajemy sobie sprawy jak sami możemy zmienić obraz Ziemi i jej środowiska naturalnego. Jak pokazują nasze porady jest to naprawdę proste - mówi Henryk Kwapisz z ISOVER, specjalisty w dziedzinie izolacji oraz mecenasa wystawy "Nasza Ziemia".
Eksperci ISOVER, firmy specjalizującej się w produkcji ociepleń i izolacji budynków, przygotowali porady jak umiejętnie oszczędzać energię w naszym domu i wpływać tym samym na ochronę środowiska:
1. Użyj właściwego czajnika do zagotowania wody
Kupując czajnik wybieraj tylko spośród tych modeli, których elementy grzejne są wbudowane w dno ( nie widać spirali grzejnej). Są tańsze w eksploatacji - plus dla Ciebie, czyli zużywają mniej prądu - to plus dla środowiska. Kiedy już wybierzesz właściwy czajnik gotuj w nim tylko tyle wody ile potrzebujesz w danej chwili, nie więcej - to strata energii - minus dla Twojego budżetu i? dla środowiska.
2. Wybieraj właściwe pralki i umiejętnie z nich korzystaj
Pralki oznakowane symbolem A++ to urządzenia o najwyższej klasie energooszczędnej. W miarę możliwości uruchamiaj pralkę wtedy, gdy zgromadzony jest pełen ładunek. Jeżeli to możliwe, uruchamiaj pralkę tylko wtedy, kiedy jest zgromadzony pełny ładunek prania. Dwa prania z niepełnym ładunkiem, to większe o 35 proc. zużycie energii elektrycznej i marnotrawienie wody.
3. Chłodziarki energooszczędne chronią środowisko
Chłodziarki energooszczędne mogą zużyć aż do 125 proc. mniej energii niż standardowe, a te wyposażone w systemy automatycznego usuwania szronu i wilgotności, pozwalają oszczędzić dodatkowo do 20 proc. energii. Dlatego kupując tego typu sprzęt zwróć uwagę na klasę energooszczędności. Pamiętaj o tym, żeby umieścić chłodziarkę w miejscu nie nasłonecznionym (a także z dala od okien kuchennych i piekarników), o niskiej temperaturze, co podwyższa sprawność działania.
4. Gotuj umiejętnie ?
Płyta indukcyjna sprawnie wykorzystuje aż 90 proc. energii, w przypadku, gdy elektryczna żeliwna jedynie 55 proc. Pamiętaj, aby dopasować wielkość garnków do wielkości płyty grzewczej (naczynie powinno być o dwa centymetry mniejsze niż średnica powierzchni grzejącej), a także o gotowaniu przy użyciu pokrywek - co pozwoli zachować ciepło. Dobrym rozwiązaniem jest także jak najczęstsze używanie garnków i patelni o gładkim i dobrze przewodzącym ciepło dnie.
5. ? a potem we właściwy sposób umyj naczynia
Zmywarka oszczędza sześć razy więcej wody niż tradycyjny sposób zmywania naczyń. Żeby w pełni korzystać ze zmywarki, oszczędzając wodę i energię, włączaj urządzenie w momencie gdy jest całkowicie zapełnione. Zmywarki ekologiczne ( BIO) pozwalają zaoszczędzić 30 proc. energii elektrycznej poprzez skrócenie cyklu suszenia.
6. Stand by - wróg klimatu
Moc urządzeń w czasie czuwania , czyli przy włączonej opcji stand-by waha się w granicach od 0,5W do 35W. Wyłączając urządzenia całkowicie, możesz zredukować straty prądu bez ponoszenia jakichkolwiek nakładów finansowych. Gdybyśmy w Polsce wyłączali połowę urządzeń, zamiast pozostawiać je w trybie czuwania, zaoszczędzilibyśmy 1 tonę dwutlenku węgla emitowanego w atmosferę.
7. Utrzymuj właściwą temperaturę pomieszczeń
Obniżenie temperatury o 2 stopnie Celsjusza przyczynia się do obniżenia kosztów ogrzewania o ok. 10 proc. Optymalna temperatura dla człowieka to 20-21 stopni. Pamiętaj, żeby podczas wietrzenia pomieszczeń zamknąć dopływ ciepła.
8. Pamiętaj o właściwej stolarce okiennej
Instalacja podwójnych szyb pozwoli zredukować upływ ciepła przez okna nawet o połowę. To nie tylko znaczące oszczędności energii i kosztów, ale ulga dla klimatu. Dobrym rozwiązaniem są także taśmy uszczelniające okna i drzwi.
9. Na koniec najważniejsze - Dobrze zaizoluj dom, w którym mieszkasz lub który budujesz
40 proc. produkowanej energii w Europie konsumują budynki. W Polsce wyprodukowanie 1 MWh energii elektrycznej generuje powstanie blisko 1000kg dwutlenku węgla. Tylko przez niewłaściwie izolowany dach domu jednorodzinnego możemy stracić nawet 3000 kWh energii rocznie, co w polskich warunkach klimatycznych pozwoliłoby na ogrzanie dwóch kolejnych domów o powierzchni ok. 100 m2. Odpowiednio zaizolowany dom to oszczędność kosztów i ochrona środowiska a także odpowiedni klimat dla jego mieszkańców.
Źródło: interia.pl
Wełną i czajnikiem chroń budżet
Zadbaj o środowisko za pomocą wełny szklanej, czajnika, taśmy uszczelniającej i odpowiedniego garnka - to zadanie wykonalne nie tylko dla MacGyvera. Prawidłowe użycie podstawowych sprzętów domowych może mieć gigantyczny wpływ na środowisko. Eksperci, autorzy m.in. części ekspozycji na otworzonej w zeszłym tygodniu w Warszawie wystawie ekologicznej "Nasza Ziemia", opracowali pakiet prostych eko-porad dla każdego.
- Kiedy gotujemy wodę na herbatę użyjmy właściwego czajnika, kończąc oglądać telewizję wyłączmy we właściwy sposób telewizor, budując dom właściwie go ocieplmy i tak musimy to zrobić, żeby przetrwać zimę. Często nie zdajemy sobie sprawy jak sami możemy zmienić obraz Ziemi i jej środowiska naturalnego. Jak pokazują nasze porady jest to naprawdę proste - mówi Henryk Kwapisz z ISOVER, specjalisty w dziedzinie izolacji oraz mecenasa wystawy "Nasza Ziemia".
Eksperci ISOVER, firmy specjalizującej się w produkcji ociepleń i izolacji budynków, przygotowali porady jak umiejętnie oszczędzać energię w naszym domu i wpływać tym samym na ochronę środowiska:
1. Użyj właściwego czajnika do zagotowania wody
Kupując czajnik wybieraj tylko spośród tych modeli, których elementy grzejne są wbudowane w dno ( nie widać spirali grzejnej). Są tańsze w eksploatacji - plus dla Ciebie, czyli zużywają mniej prądu - to plus dla środowiska. Kiedy już wybierzesz właściwy czajnik gotuj w nim tylko tyle wody ile potrzebujesz w danej chwili, nie więcej - to strata energii - minus dla Twojego budżetu i? dla środowiska.
2. Wybieraj właściwe pralki i umiejętnie z nich korzystaj
Pralki oznakowane symbolem A++ to urządzenia o najwyższej klasie energooszczędnej. W miarę możliwości uruchamiaj pralkę wtedy, gdy zgromadzony jest pełen ładunek. Jeżeli to możliwe, uruchamiaj pralkę tylko wtedy, kiedy jest zgromadzony pełny ładunek prania. Dwa prania z niepełnym ładunkiem, to większe o 35 proc. zużycie energii elektrycznej i marnotrawienie wody.
3. Chłodziarki energooszczędne chronią środowisko
Chłodziarki energooszczędne mogą zużyć aż do 125 proc. mniej energii niż standardowe, a te wyposażone w systemy automatycznego usuwania szronu i wilgotności, pozwalają oszczędzić dodatkowo do 20 proc. energii. Dlatego kupując tego typu sprzęt zwróć uwagę na klasę energooszczędności. Pamiętaj o tym, żeby umieścić chłodziarkę w miejscu nie nasłonecznionym (a także z dala od okien kuchennych i piekarników), o niskiej temperaturze, co podwyższa sprawność działania.
4. Gotuj umiejętnie ?
Płyta indukcyjna sprawnie wykorzystuje aż 90 proc. energii, w przypadku, gdy elektryczna żeliwna jedynie 55 proc. Pamiętaj, aby dopasować wielkość garnków do wielkości płyty grzewczej (naczynie powinno być o dwa centymetry mniejsze niż średnica powierzchni grzejącej), a także o gotowaniu przy użyciu pokrywek - co pozwoli zachować ciepło. Dobrym rozwiązaniem jest także jak najczęstsze używanie garnków i patelni o gładkim i dobrze przewodzącym ciepło dnie.
5. ? a potem we właściwy sposób umyj naczynia
Zmywarka oszczędza sześć razy więcej wody niż tradycyjny sposób zmywania naczyń. Żeby w pełni korzystać ze zmywarki, oszczędzając wodę i energię, włączaj urządzenie w momencie gdy jest całkowicie zapełnione. Zmywarki ekologiczne ( BIO) pozwalają zaoszczędzić 30 proc. energii elektrycznej poprzez skrócenie cyklu suszenia.
6. Stand by - wróg klimatu
Moc urządzeń w czasie czuwania , czyli przy włączonej opcji stand-by waha się w granicach od 0,5W do 35W. Wyłączając urządzenia całkowicie, możesz zredukować straty prądu bez ponoszenia jakichkolwiek nakładów finansowych. Gdybyśmy w Polsce wyłączali połowę urządzeń, zamiast pozostawiać je w trybie czuwania, zaoszczędzilibyśmy 1 tonę dwutlenku węgla emitowanego w atmosferę.
7. Utrzymuj właściwą temperaturę pomieszczeń
Obniżenie temperatury o 2 stopnie Celsjusza przyczynia się do obniżenia kosztów ogrzewania o ok. 10 proc. Optymalna temperatura dla człowieka to 20-21 stopni. Pamiętaj, żeby podczas wietrzenia pomieszczeń zamknąć dopływ ciepła.
8. Pamiętaj o właściwej stolarce okiennej
Instalacja podwójnych szyb pozwoli zredukować upływ ciepła przez okna nawet o połowę. To nie tylko znaczące oszczędności energii i kosztów, ale ulga dla klimatu. Dobrym rozwiązaniem są także taśmy uszczelniające okna i drzwi.
9. Na koniec najważniejsze - Dobrze zaizoluj dom, w którym mieszkasz lub który budujesz
40 proc. produkowanej energii w Europie konsumują budynki. W Polsce wyprodukowanie 1 MWh energii elektrycznej generuje powstanie blisko 1000kg dwutlenku węgla. Tylko przez niewłaściwie izolowany dach domu jednorodzinnego możemy stracić nawet 3000 kWh energii rocznie, co w polskich warunkach klimatycznych pozwoliłoby na ogrzanie dwóch kolejnych domów o powierzchni ok. 100 m2. Odpowiednio zaizolowany dom to oszczędność kosztów i ochrona środowiska a także odpowiedni klimat dla jego mieszkańców.
Źródło: interia.pl
Tebodin SAP-Projekt zakończył prace nad Galerią Tarnovia
Tebodin SAP-Projekt, wiodąca firma konsultingowo-projektowa w Polsce, zakończył swoje prace przy budowie Galerii Tarnovia, jaka powstała w Tarnowie. Dzisiaj galeria powitała pierwszych klientów.
Zakres usług Tebodin SAP-Projekt obejmował zarządzanie projektem z pełnieniem funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego, administrację kontraktem, nadzór nad budową i zarządzanie kosztami oraz koordynację prac najemców. Tebodin SAP-Projekt zaangażowany był w budowę Galerii od momentu rozpoczęcia prac, czyli od września 2008 r.
Łączna powierzchnia budynku wynosi 36 500 m kw. Na dwóch poziomach Galerii znajduje się ponad 100 lokali usługowych, w tym sklepy z odzieżą i obuwiem, lokale gastronomiczne, kawiarnie i restauracje oraz lokale usługowe. Do dyspozycji klientów jest parking mieszczący około 450 samochodów. Galeria znajduje się rejonie ulicy Krakowskiej. Jest to pierwszy tak duży i nowoczesny obiekt w Tarnowie, którego powierzchnia jest bardzo dobrze dopasowana wielkością do rozmiaru miasta.
- Galeria Tarnovia została wybudowana w zaledwie 13 miesięcy, co moim zdaniem jest ogromnym sukcesem - mówi Rafał Strugała, dyrektor Tebodin SAP-Projekt nadzorujący prace nad Galerią. - Udało nam się tego dokonać, chociaż w trakcie budowy Galerii zmieniono projekt i powiększono powierzchnię na piętrze. Co więcej, Galeria jest zlokalizowana na gruntach słabonośnych, w związku z czym całość fundamentów została posadowiona na palach, co pochłonęło kolejne tygodnie prac.
Tebodin SAP-Projekt był zaangażowany również w budowę dwóch innych galerii handlowych, jakie zostały oddane do użytku w ostatnim czasie: Galerii Jurajskiej i Galerii Sandecja. Teraz firma pracuje przy rozbudowie sklepu IKEA w Krakowie oraz budowie centrum Factory Outlet.
Źródło: interia.pl
Tebodin SAP-Projekt zakończył prace nad Galerią Tarnovia
Tebodin SAP-Projekt, wiodąca firma konsultingowo-projektowa w Polsce, zakończył swoje prace przy budowie Galerii Tarnovia, jaka powstała w Tarnowie. Dzisiaj galeria powitała pierwszych klientów.
Zakres usług Tebodin SAP-Projekt obejmował zarządzanie projektem z pełnieniem funkcji inspektora nadzoru inwestorskiego, administrację kontraktem, nadzór nad budową i zarządzanie kosztami oraz koordynację prac najemców. Tebodin SAP-Projekt zaangażowany był w budowę Galerii od momentu rozpoczęcia prac, czyli od września 2008 r.
Łączna powierzchnia budynku wynosi 36 500 m kw. Na dwóch poziomach Galerii znajduje się ponad 100 lokali usługowych, w tym sklepy z odzieżą i obuwiem, lokale gastronomiczne, kawiarnie i restauracje oraz lokale usługowe. Do dyspozycji klientów jest parking mieszczący około 450 samochodów. Galeria znajduje się rejonie ulicy Krakowskiej. Jest to pierwszy tak duży i nowoczesny obiekt w Tarnowie, którego powierzchnia jest bardzo dobrze dopasowana wielkością do rozmiaru miasta.
- Galeria Tarnovia została wybudowana w zaledwie 13 miesięcy, co moim zdaniem jest ogromnym sukcesem - mówi Rafał Strugała, dyrektor Tebodin SAP-Projekt nadzorujący prace nad Galerią. - Udało nam się tego dokonać, chociaż w trakcie budowy Galerii zmieniono projekt i powiększono powierzchnię na piętrze. Co więcej, Galeria jest zlokalizowana na gruntach słabonośnych, w związku z czym całość fundamentów została posadowiona na palach, co pochłonęło kolejne tygodnie prac.
Tebodin SAP-Projekt był zaangażowany również w budowę dwóch innych galerii handlowych, jakie zostały oddane do użytku w ostatnim czasie: Galerii Jurajskiej i Galerii Sandecja. Teraz firma pracuje przy rozbudowie sklepu IKEA w Krakowie oraz budowie centrum Factory Outlet.
Źródło: interia.pl
W Krakowie bez szaleństw
Według raportu KRN.pl opisującego sytuację na polskim rynku nieruchomości w III kwartale 2009 r. Kraków jest jedynym miastem, które opiera się tendencji wzrostowej charakterystycznej dla pozostałych aglomeracji. W III kwartale 2009 r. cena m kw. w Krakowie spadła o prawie 2 proc. w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Ostatecznie w okresie lipiec-wrzesień 2009 r. za jeden m kw. w Krakowie trzeba było zapłacić średnio 7360 zł.
Najdroższą dzielnicą w stolicy Małopolski pozostaje niezmiennie Stare Miasto – 9781 zł za m kw. (Wyk. 1.). Na kolejnych miejscach znajdują się Zwierzyniec (9207 zł) oraz Krowodrza (8749 zł). Najtaniej można kupić mieszkanie w dzielnicach: Nowa Huta (5697 zł za m kw.), Wzgórza Krzesławickie (5775 zł za m kw.) oraz Bieńczyce (5848 zł za m kw.).
Z analizy wynika, że ceny nieruchomości w Krakowie wykazują mniej dynamiczne wahania niż np. Warszawa. W ostatnim kwartale odnotowywaliśmy w stolicy Polski delikatne wzrosty na poziomie 1 proc. Informacje przekazywane przez warszawskich pośredników również wskazują na zwiększenie się liczby transakcji w ostatnich miesiącach. W Krakowie wciąż jeszcze obserwujemy silną presję na obniżkę cen. Niewykluczone jednak, że z biegiem czasu, w miarę poprawiania się sytuacji gospodarczej, również w Krakowie zaczną pojawiać się sygnały świadczące o możliwym powrocie tendencji wzrostowych. Opinię taką podziela wielu specjalistów rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednakże powrotu do stałego i silnego trendu wzrostowego na rynku mieszkaniowym. Podczas ostatniej debaty przeprowadzonej przez KRN.pl swoją opinię na ten temat wyraził Szymon Jungiewicz z działu analiz firmy Emmerson, który twierdzi, że „(...) podaż, która jest obecnie, nie zniknie szybko z rynku. Choć prawdą jest, że mieszkania najbardziej popularne – 2-pokojowe o atrakcyjnych cenach mogą je utrzymać. Natomiast widzę dużą presję na dalszą obniżkę cen mieszkań, tym bardziej, że mimo wszystko nie jest tak, że nagle nic się nie buduje. Oczywiście, będzie spadek liczby mieszkań, ale pojawiają się sygnały o nowych inwestycjach, o rozpoczynanych projektach deweloperskich (...)” . Wydaje się, że taka prognoza na przyszłość może sprawdzić się właśnie w przypadku Krakowa, który na wszelkie zmiany na rynku reaguje zdecydowanie wolniej niż Warszawa.
Ponieważ popyt na rynku nieruchomości jest ściśle związany z polityką kredytową banków, warto zwrócić uwagę, jak kształtuje się średnie oprocentowanie kredytów w ostatnich miesiącach – dane wykorzystane w analizie dostarczone zostały przez firmę Comperia.pl.
Szczególnie popularne w ostatnim czasie stały się kredyty w euro. Frank szwajcarski zszedł na dalszy plan. Banki chętniej udzielają kredytów w euro, ze względu na fakt przyszłego wejścia Polski do strefy euro. Obecnie opłacalność kredytu w walucie jest wyraźnie wyższa niż kredytu złotowego. O ile oprocentowanie miałoby utrzymać się na podobnym poziomie przez cały czas trwania kredytu, suma oszczędności przy zakupie nieruchomości wartej 200 tys. zł wyniosłaby około 66 tys. zł. Obecnie najtańsze na rynku są kredyty dolarowe. Miesięczna rata kredytu w dolarach przy ustalonych założeniach (kredyt na 30 lat, kwota 200 tys. zł) wyniosłaby 1153 zł (tab. 1.).
krn.pl
W Krakowie bez szaleństw
Według raportu KRN.pl opisującego sytuację na polskim rynku nieruchomości w III kwartale 2009 r. Kraków jest jedynym miastem, które opiera się tendencji wzrostowej charakterystycznej dla pozostałych aglomeracji. W III kwartale 2009 r. cena m kw. w Krakowie spadła o prawie 2 proc. w porównaniu z II kwartałem 2009 r. Ostatecznie w okresie lipiec-wrzesień 2009 r. za jeden m kw. w Krakowie trzeba było zapłacić średnio 7360 zł.
Najdroższą dzielnicą w stolicy Małopolski pozostaje niezmiennie Stare Miasto – 9781 zł za m kw. (Wyk. 1.). Na kolejnych miejscach znajdują się Zwierzyniec (9207 zł) oraz Krowodrza (8749 zł). Najtaniej można kupić mieszkanie w dzielnicach: Nowa Huta (5697 zł za m kw.), Wzgórza Krzesławickie (5775 zł za m kw.) oraz Bieńczyce (5848 zł za m kw.).
Z analizy wynika, że ceny nieruchomości w Krakowie wykazują mniej dynamiczne wahania niż np. Warszawa. W ostatnim kwartale odnotowywaliśmy w stolicy Polski delikatne wzrosty na poziomie 1 proc. Informacje przekazywane przez warszawskich pośredników również wskazują na zwiększenie się liczby transakcji w ostatnich miesiącach. W Krakowie wciąż jeszcze obserwujemy silną presję na obniżkę cen. Niewykluczone jednak, że z biegiem czasu, w miarę poprawiania się sytuacji gospodarczej, również w Krakowie zaczną pojawiać się sygnały świadczące o możliwym powrocie tendencji wzrostowych. Opinię taką podziela wielu specjalistów rynku nieruchomości. Nie oznacza to jednakże powrotu do stałego i silnego trendu wzrostowego na rynku mieszkaniowym. Podczas ostatniej debaty przeprowadzonej przez KRN.pl swoją opinię na ten temat wyraził Szymon Jungiewicz z działu analiz firmy Emmerson, który twierdzi, że „(...) podaż, która jest obecnie, nie zniknie szybko z rynku. Choć prawdą jest, że mieszkania najbardziej popularne – 2-pokojowe o atrakcyjnych cenach mogą je utrzymać. Natomiast widzę dużą presję na dalszą obniżkę cen mieszkań, tym bardziej, że mimo wszystko nie jest tak, że nagle nic się nie buduje. Oczywiście, będzie spadek liczby mieszkań, ale pojawiają się sygnały o nowych inwestycjach, o rozpoczynanych projektach deweloperskich (...)” . Wydaje się, że taka prognoza na przyszłość może sprawdzić się właśnie w przypadku Krakowa, który na wszelkie zmiany na rynku reaguje zdecydowanie wolniej niż Warszawa.
Ponieważ popyt na rynku nieruchomości jest ściśle związany z polityką kredytową banków, warto zwrócić uwagę, jak kształtuje się średnie oprocentowanie kredytów w ostatnich miesiącach – dane wykorzystane w analizie dostarczone zostały przez firmę Comperia.pl.
Szczególnie popularne w ostatnim czasie stały się kredyty w euro. Frank szwajcarski zszedł na dalszy plan. Banki chętniej udzielają kredytów w euro, ze względu na fakt przyszłego wejścia Polski do strefy euro. Obecnie opłacalność kredytu w walucie jest wyraźnie wyższa niż kredytu złotowego. O ile oprocentowanie miałoby utrzymać się na podobnym poziomie przez cały czas trwania kredytu, suma oszczędności przy zakupie nieruchomości wartej 200 tys. zł wyniosłaby około 66 tys. zł. Obecnie najtańsze na rynku są kredyty dolarowe. Miesięczna rata kredytu w dolarach przy ustalonych założeniach (kredyt na 30 lat, kwota 200 tys. zł) wyniosłaby 1153 zł (tab. 1.).
krn.pl
Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?
Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.
Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.
Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.
Czas sprzedaży a wielkość mieszkania
W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.
Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania
Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
Czas sprzedaży a materiał budowy
Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.
Komentarz
Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.
Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.
W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.
W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
Źródło: Metrohouse SA
jn
Jaki jest czas sprzedaży mieszkania?
Pytanie o czas sprzedaży mieszkania jest jedną najbardziej interesujących kwestii dla właścicieli ofert wystawionych na rynku mieszkaniowym. Sieć biur nieruchomości Metrohouse przeanalizowała setki transakcji przeprowadzonych za pośrednictwem firmy w 2009 r. i obliczyła średni czas oczekiwania na transakcję na rynku wtórnym.
Czas sprzedaży mieszkań w 2009 r.
Początek 2009 r. był okresem stagnacji w obrocie nieruchomościami na rynku wtórnym. Spadek liczby transakcji miał odzwierciedlenie w wydłużającym się okresie eksponowania na rynku ofert mieszkaniowych. Średnia sprzedaż następowała po 147 dniach. Drugi kwartał był zdecydowanie lepszym okresem dla sprzedających. Sezonowe ożywienie rynku i wzrost liczby transakcji sprawiły, że wiele mieszkań, szczególnie z najbardziej popularnego segmentu mieszkań dwupokojowych, zmieniło swojego właściciela. Czynniki te, w połączeniu ze spadkami cen mieszkań, sprawiły, że średni czas sprzedaży zmniejszył się aż o 43 dni. Podobny wynik odnotowujemy w trzecim kwartale. Okres wakacyjny był w tym roku szczególnie obfity w transakcje. Znalazło to odzwierciedlenie w spadku czasu oczekiwania na transakcję do 102 dni.
Dla porównania zostały zamieszczone średnie czasy sprzedaży dla Warszawy, które w każdym z analizowanych kwartałów są dłuższe niż średnia wyliczona dla wszystkich analizowanych miast.
Czas sprzedaży a wielkość mieszkania
W dalszym ciągu obowiązuje zasada: im więcej pokoi, tym mniejsza szansa na szybką sprzedaż. W przekroju ostatnich trzech kwartałów najkrótszym czasem sprzedaży charakteryzują się mieszkania jednopokojowe, których średni czas sprzedaży wyniósł 93 dni. Mieszkania dwupokojowe sprzedają się średnio o 12 dni, a trzypokojowe o 19 dni wolniej. Rekord należy jednak do mieszkań czteropokojowych i większych. W tym przypadku średni czas sprzedaży wyniósł 153 dni, czyli około pięciu miesięcy.
Czas sprzedaży a rok budowy mieszkania
Na potrzeby niniejszego opracowania budynki mieszkalne, w których przeprowadzono transakcje sprzedaży, podzielono na cztery grupy ze względu na rok ich wybudowania. Najdłuższy czas oczekiwania na transakcje charakteryzuje mieszkania w najstarszych budynkach wybudowanych przed 1950 r. (147 dni). Nieco krótszy czas sprzedaży obserwujemy w przypadku lokali powstałych w ostatnich kilkunastu latach, z których większość stanowią budynki wybudowane przez deweloperów (136 dni). Mieszkania z lat 1950-1970 r. sprzedawały się w czasie trzech miesięcy, a średnio najkrócej na sprzedaż mieszkań oczekiwali właściciele lokali wybudowanych w latach 1970-1990 r.
Czas sprzedaży a materiał budowy
Ciekawą obserwacją jest wpływ technologii budowy budynku na średni czas sprzedaży. Z wyodrębnionych trzech grup: technologia wielkiej płyty, technologia szkieletowa (tzw. rama H) i cegła, najlepiej na rynku radzą sobie mieszkania z wielkiej płyty. Średni czas sprzedaży takiego mieszkania to 81 dni, o 27 dni krócej niż w przypadku mieszkań zbudowanych w konstrukcji szkieletowej. Mieszkania w budynkach z cegły były sprzedawane średnio po 125 dniach.
Komentarz
Po trudnym dla właścicieli mieszkań okresie zastoju w pierwszym kwartale 2009 r. statystyki potwierdzają opinie uczestników rynku o ożywieniu, a w rezultacie skróceniu czasu oczekiwania na transakcję.
Właściciele mieszkań sprzedanych w I kwartale br. czekali na sprzedaż średnio prawie pięć miesięcy. Biorąc pod uwagę tylko transakcje w stolicy, czas ekspozycji oferty na rynku był o prawie miesiąc dłuższy. Kolejne dwa kwartały przyniosły skrócenie czasu oczekiwania na transakcję. Mimo znacznego ruchu na rynku mieszkań w okresie wakacyjnym, wg statystyk, czas sprzedaży uległ tylko nieznacznemu skróceniu. Może to wskazywać na sprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży w okresie wiosennym i wyprzedaż mieszkań wystawionych do sprzedaży jeszcze w poprzednim roku, które po obniżkach ceny ofertowej znalazły uznanie w oczach nabywców. Pomimo poprawy sytuacji średni czas oczekiwania na transakcję to nadal ponad trzy miesiące.
W dalszym ciągu cena jest głównym stymulatorem do podjęcia decyzji o zakupie, dlatego po niezbyt pomyślnym okresie dla mieszkań w budynkach z wielkiej płyty, dziś wracają one do łask nabywców sprzedając się znacznie szybciej niż mieszkania w budynkach wybudowanych w konstrukcji szkieletowej i w cegle. Wielka płyta jest segmentem, który najbardziej odczuł skutki zastoju. Urealnienie cen takich mieszkań doprowadziło do fali transakcji sprzedaży mieszkań w blokowiskach. Warto zwrócić uwagę, że w przekroju wszystkich transakcji najsłabiej wypadają mieszkania wybudowane w budynkach z cegły, które zazwyczaj są wyceniane wysoko przez właścicieli.
W czwartym kwartale br. nie należy oczekiwać znaczących zmian w czasie sprzedaży w stosunku do poprzedniego kwartału.
Źródło: Metrohouse SA
jn
Konkurencyjna jakość polskich szpitali
Red Med Development partnerem w inwestycjach medycznych
Placówki opieki zdrowotnej, podobnie jak operatorzy telefonii czy linie lotnicze, każdego dnia konkurują o klientów. Dotyczy to przede wszystkim lecznictwa niepublicznego. Pacjenci z kolei, idąc na wizytę u dermatologa, kardiologa, ginekologa czy stomatologa wymagają najlepszych standardów obsługi dotyczących nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale także jakości serwisu. Przychodnie, centra medyczne i kliniki, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom coraz bardziej świadomych pacjentów, muszą korzystać z najnowszych metod leczenia, ale także organizować pacjentom jak najbardziej przyjazne środowisko w swoich placówkach.
W Polsce ciągle jeszcze brakuje wystarczającego doświadczenia jeśli chodzi o kompleksową realizację placówek medycznych. Na rynku pojawiają się obecnie firmy deweloperskie posiadające unikatową wiedzę, takie jak Red Med Development.
Firma zrealizowała już ponad 50 placówek medycznych na świecie. Teraz ze względu na posiadane bogate doświadczenie na rynku międzynarodowym, wspiera placówki polskiej służby zdrowia. Na swoim koncie ma już przeprowadzenie kilku inwestycji w Polsce, m.in. Szpitala św. Rafała w Krakowie i Kliniki Nefrologii i Metaboliki w Krakowie.
Pojawienie się firmy na naszym rynku było przemyślanym posunięciem. Infrastruktura polskich zakładów opieki zdrowotnej jest jeszcze daleka od ideału i na tym polu jest dużo do zrobienia. Red Med Development oferuje usługi na każdym etapie modernizacji istniejących obiektów oraz przy budowie nowych. Świadczy usługi w sferze pre-konstrukcyjnej i konsultingowej. Zapewnia pełen pakiet obsługi zawierający: finansowanie, nabycie praw do wybranych nieruchomości, projekt i uzyskanie pozwolenia na budowę oraz terminową realizację inwestycji. Do przeprowadzenia projektu zatrudnia architektów, inżynierów i koordynatorów doświadczonych w projektowaniu klinik medycznych, gabinetów lekarskich, oddziałów specjalistycznych i oddziałów ratownictwa medycznego.
Infrastruktura polskich szpitali i klinik wymaga ogromnego nakładu pracy. To zadania na lata, które uzależnione są od wprowadzanych zmian strukturalnych i legislacyjnych. Organy ustawodawcze jasno precyzują cel jakim jest podwyższenie standardu usług medycznych i wdrożenie norm UE. Dlatego już dziś zarządzający placówkami powinni uwzględniać w swoich planach nakłady na inwestycje, aby za kilka lat polskie placówki były konkurencyjne w Europie. - Jesteśmy partnerem chcących się rozwijać placówek opieki zdrowotnej, które zmierzają w kierunku poprawy standardów świadczonych usług. Planujemy i realizujemy projekty inwestycyjne mające na celu stworzenie środowiska dla opieki zdrowotnej na poziomie międzynarodowym. Pracujemy z doświadczonymi polskimi firmami architektonicznymi, inwestycyjnymi i inżynieryjnymi. To połączenie światowej klasy wiedzy specjalistycznej i lokalnej sprawności sprawdza się na polskim rynku – mówi Nisan Gertz, dyrektor ds. Inwestycji Medycznych w Red Med Development. - Przynosi to nie tylko zysk dla pacjentów, ale także oszczędności dla samych placówek. Wiele naszych rozwiązań prowadzi bowiem do ograniczenia wydatków dzięki zwiększeniu efektywności działalności, poprzez przyjęcie większej liczby pacjentów i ich lepszą obsługę - dodaje. Przygotowywane obecnie przez firmę projekty dotyczą kilku obszarów. Jest to budowa szpitali dla odbiorców niepublicznych i dużych sieci medycznych oraz średnich i małych klinik specjalistycznych, które chcą mieć własną, nową lub odnowioną powierzchnię w większym budynku przeznaczonym na usługi medyczne. Ale także inwestycje na potrzeby niezależnych lekarzy i terapeutów.
Wiele szpitali w Polsce jest obecnie przekształcanych w spółki działające w normalnych warunkach finansowych. Skoncentrowane na świadczeniu wysokiej jakości usług, które trudno oferować w istniejących obiektach. Dlatego liczne publiczne placówki są teraz w trakcie oceny swoich możliwości i podejmowania decyzji o inwestycjach w infrastrukturę. Podmioty niepubliczne mają na ogół w tym względzie nie tylko większą świadomość konieczności przeprowadzania zmian, ale także większe możliwości finansowe. Dziś należałoby się zadać sobie pytanie nie czy, ale kiedy przeprowadzać modernizację. W reformie służby zdrowia efektywnym rozwiązaniem może stać się w przyszłości leasing z opcją wykupu oferowany właśnie przez takie firmy jak Red Med Development. Red Med Development
js
inwestycje.pl
Konkurencyjna jakość polskich szpitali
Red Med Development partnerem w inwestycjach medycznych
Placówki opieki zdrowotnej, podobnie jak operatorzy telefonii czy linie lotnicze, każdego dnia konkurują o klientów. Dotyczy to przede wszystkim lecznictwa niepublicznego. Pacjenci z kolei, idąc na wizytę u dermatologa, kardiologa, ginekologa czy stomatologa wymagają najlepszych standardów obsługi dotyczących nie tylko specjalistycznej wiedzy, ale także jakości serwisu. Przychodnie, centra medyczne i kliniki, chcąc wyjść naprzeciw oczekiwaniom coraz bardziej świadomych pacjentów, muszą korzystać z najnowszych metod leczenia, ale także organizować pacjentom jak najbardziej przyjazne środowisko w swoich placówkach.
W Polsce ciągle jeszcze brakuje wystarczającego doświadczenia jeśli chodzi o kompleksową realizację placówek medycznych. Na rynku pojawiają się obecnie firmy deweloperskie posiadające unikatową wiedzę, takie jak Red Med Development.
Firma zrealizowała już ponad 50 placówek medycznych na świecie. Teraz ze względu na posiadane bogate doświadczenie na rynku międzynarodowym, wspiera placówki polskiej służby zdrowia. Na swoim koncie ma już przeprowadzenie kilku inwestycji w Polsce, m.in. Szpitala św. Rafała w Krakowie i Kliniki Nefrologii i Metaboliki w Krakowie.
Pojawienie się firmy na naszym rynku było przemyślanym posunięciem. Infrastruktura polskich zakładów opieki zdrowotnej jest jeszcze daleka od ideału i na tym polu jest dużo do zrobienia. Red Med Development oferuje usługi na każdym etapie modernizacji istniejących obiektów oraz przy budowie nowych. Świadczy usługi w sferze pre-konstrukcyjnej i konsultingowej. Zapewnia pełen pakiet obsługi zawierający: finansowanie, nabycie praw do wybranych nieruchomości, projekt i uzyskanie pozwolenia na budowę oraz terminową realizację inwestycji. Do przeprowadzenia projektu zatrudnia architektów, inżynierów i koordynatorów doświadczonych w projektowaniu klinik medycznych, gabinetów lekarskich, oddziałów specjalistycznych i oddziałów ratownictwa medycznego.
Infrastruktura polskich szpitali i klinik wymaga ogromnego nakładu pracy. To zadania na lata, które uzależnione są od wprowadzanych zmian strukturalnych i legislacyjnych. Organy ustawodawcze jasno precyzują cel jakim jest podwyższenie standardu usług medycznych i wdrożenie norm UE. Dlatego już dziś zarządzający placówkami powinni uwzględniać w swoich planach nakłady na inwestycje, aby za kilka lat polskie placówki były konkurencyjne w Europie. - Jesteśmy partnerem chcących się rozwijać placówek opieki zdrowotnej, które zmierzają w kierunku poprawy standardów świadczonych usług. Planujemy i realizujemy projekty inwestycyjne mające na celu stworzenie środowiska dla opieki zdrowotnej na poziomie międzynarodowym. Pracujemy z doświadczonymi polskimi firmami architektonicznymi, inwestycyjnymi i inżynieryjnymi. To połączenie światowej klasy wiedzy specjalistycznej i lokalnej sprawności sprawdza się na polskim rynku – mówi Nisan Gertz, dyrektor ds. Inwestycji Medycznych w Red Med Development. - Przynosi to nie tylko zysk dla pacjentów, ale także oszczędności dla samych placówek. Wiele naszych rozwiązań prowadzi bowiem do ograniczenia wydatków dzięki zwiększeniu efektywności działalności, poprzez przyjęcie większej liczby pacjentów i ich lepszą obsługę - dodaje. Przygotowywane obecnie przez firmę projekty dotyczą kilku obszarów. Jest to budowa szpitali dla odbiorców niepublicznych i dużych sieci medycznych oraz średnich i małych klinik specjalistycznych, które chcą mieć własną, nową lub odnowioną powierzchnię w większym budynku przeznaczonym na usługi medyczne. Ale także inwestycje na potrzeby niezależnych lekarzy i terapeutów.
Wiele szpitali w Polsce jest obecnie przekształcanych w spółki działające w normalnych warunkach finansowych. Skoncentrowane na świadczeniu wysokiej jakości usług, które trudno oferować w istniejących obiektach. Dlatego liczne publiczne placówki są teraz w trakcie oceny swoich możliwości i podejmowania decyzji o inwestycjach w infrastrukturę. Podmioty niepubliczne mają na ogół w tym względzie nie tylko większą świadomość konieczności przeprowadzania zmian, ale także większe możliwości finansowe. Dziś należałoby się zadać sobie pytanie nie czy, ale kiedy przeprowadzać modernizację. W reformie służby zdrowia efektywnym rozwiązaniem może stać się w przyszłości leasing z opcją wykupu oferowany właśnie przez takie firmy jak Red Med Development. Red Med Development
js
inwestycje.pl
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej - precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego. Marma Polska Folie
kg inwestycje.pl
Parter, tak ale...
Kryzys na rynku nieruchomości nie zmienił tendencji do zakupu mieszkań na wyższych piętrach. Pomimo ogromnych, dochodzących nawet do 15% zniżek, lokale na parterze ciągle nie cieszą się dużym zainteresowaniem nabywców. Czy słusznie?
Wydawałoby się, że głównym czynnikiem przemawiającym za kupnem danego mieszkania jest jego cena – dopiero potem lokalizacja czy usytuowanie w budynku. Jednak nie zawsze. Często nabywcy bardziej zależy na odpowiednim położeniu niż poniesionych kosztach. Przykładem może być pewien warszawski deweloper, któremu lokale na parterze udało się sprzedać dopiero, gdy ich cena była niższa o ok. 50 tys. zł od analogicznych położonych na 4 i 5 piętrze.
Kupując mieszkanie na parterze narażamy się na większy hałas, mniejsze poczucie prywatności w przypadku, gdy okna skierowane są na ulicę, a w dużych miastach spaliny. Poza tym lokal na parterze nagrzewa się wolniej, co może odbić się na opłatach za energię. Decydujące mogą być również wszelakie „uprzejmości”, których wymaga się od „sąsiadów z dołu”. Wpuszczanie listonoszy czy akwizytorów tylko potwierdza fakt, że mieszkający na parterze są pierwszą linią dzielącą lokatorów od świata zewnętrznego.
Oczywiście mieszkanie na parterze to również ogromne plusy. Do dobrych stron takiego rozwiązania musimy zaliczyć lepszą cenę, mniejszą odległość do mieszkania, która jest niezwykle ważna dla osób starszych lub mieszkających w budynkach bez windy. Zdarza się, że właściciele dolnej kondygnacji otrzymują ogródek przed blokiem, który jest idealnym miejscem relaksu np. na grillowanie ze znajomymi, które w Polsce stało się tak samo popularne jak barbecue w Stanach Zjednoczonych.
- Odnoszę wrażenie, że mieszkania na parterze są bardzo często niepotrzebnie deprecjonowane – mówi Katarzyna Zielińska, specjalista ds. reklamy Marma Polskie Folie - Wszystko zależy przede wszystkim od lokalizacji. Jeżeli osiedle położone jest poza miastem, w otoczeniu zieleni, tak jak nasza inwestycja, wtedy większość problemów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to, że takie mieszkanie można kupić taniej niż położone kilka pięter wyżej - precyzuje. Problem bezpieczeństwa też został u nas rozwiązany – całe osiedle jest strzeżone oraz monitorowane, więc mieszkańcy parteru absolutnie nie powinni czuć się mniej bezpieczni niż ci mieszkający na wyższych piętrach – dodaje Zielińska.
Wyjątkiem w kwestii ceny mogą być prestiżowe, kameralne budynki, w których mieszkanie na parterze zapewnia własny ogród czy też większą powierzchnię. Wtedy takie lokum może być najdroższe w całym budynku. Wszystko jak zawsze zależy od gustu i zasobności portfela kupującego. Marma Polska Folie
kg inwestycje.pl
GUS: Spadają koszty budowy domów - GUS
Koszty budowy budynku zbiorowego zamieszkania spadły we wrześniu o 1,5 proc. rdr i o 0,1 proc. mdm. - podał w środę GUS.
IX 2009/IX 2008 VIII 2009 bud. wolnostojący jednorodzinny* -0,8 0,0 bud. wielomieszkaniowy* -1,1 -0,1 bud. zbiorowego zamieszkania* -1,5 -0,1
*Budynek wolnostojący jednorodzinny to budynek o powierzchni użytkowej 360 mkw z 2,5 kondygnacjami.
*Budynek wielomieszkaniowy to budynek o powierzchni użytkowej 1150 mkw z 3-4 kondygnacjami.
*Budynek zbiorowego zamieszkania to budynek o powierzchni użytkowej 4860 mkw z 7 kondygnacjami.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
GUS: Spadają koszty budowy domów - GUS
Koszty budowy budynku zbiorowego zamieszkania spadły we wrześniu o 1,5 proc. rdr i o 0,1 proc. mdm. - podał w środę GUS.
IX 2009/IX 2008 VIII 2009 bud. wolnostojący jednorodzinny* -0,8 0,0 bud. wielomieszkaniowy* -1,1 -0,1 bud. zbiorowego zamieszkania* -1,5 -0,1
*Budynek wolnostojący jednorodzinny to budynek o powierzchni użytkowej 360 mkw z 2,5 kondygnacjami.
*Budynek wielomieszkaniowy to budynek o powierzchni użytkowej 1150 mkw z 3-4 kondygnacjami.
*Budynek zbiorowego zamieszkania to budynek o powierzchni użytkowej 4860 mkw z 7 kondygnacjami.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
Targi domy.pl – podsumowanie
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło przez miniony weekend (21-22 listopada) gości i wystawców Targów Mieszkaniowych – domy.pl.
Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi – domy.pl, zgromadziły kilkudziesięciu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.
Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo – usługowe i jak zwykle tereny.
Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.
Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.
Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób.
Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.
Tak więc bogatsi o doświadczenia proponujemy spotkanie na wiosnę – w majowy weekend (15-16) , na kolejnych Targach Mieszkaniowych – domy.pl.
Wrocławskie Centrum Wystawiennicze IASE gościło przez miniony weekend (21-22 listopada) gości i wystawców Targów Mieszkaniowych – domy.pl.
Mimo podobnych imprez, które niedawno odbyły się we Wrocławiu, Targi – domy.pl, zgromadziły kilkudziesięciu wystawców, wśród których byli deweloperzy, firmy zajmujące się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, banki, miasta i gminy oferujące tereny do zagospodarowania oraz firmy architektoniczne i wyposażenia wnętrz. Nie sposób stwierdzić ile zawarto transakcji, a i wiele spotkań przełożono na później – przy targowych stoiskach nawiązano jedynie pierwszy kontakt. Jeśli jednak oprzeć się na obserwacji kolejek przy ekspozycjach, spotkania były udane.
Zawirowanie na rynku nieruchomości spowodowało przyhamowanie popytu, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Bardzo istotnym więc elementem wpływającym na decyzję o zakupie jest obecnie cena nieruchomości. Zwiedzający targi mieli okazję do porównania i wyboru najkorzystniejszej dla siebie oferty z obszernej puli prezentowanej przez wystawców. Z relacji wystawców wynika, że najbardziej poszukiwane były mieszkania 2 i 3 pokojowe, a w przypadku nieruchomości komercyjnych lokale handlowo – usługowe i jak zwykle tereny.
Dużym wzięciem cieszyły się porady prawne z zakresu rynku nieruchomości, udzielane przez adwokatów. Niemal bez przerwy zajęte były miejsca przy stoliku, a pytano najczęściej o sposoby zawierania transakcji, wzory umów, opłaty im towarzyszące, konieczność wizyt u notariusza.
Także bankowcy mieli pełne ręce roboty. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszyła się oferta kredytów, przede wszystkim kredyty hipoteczne.
Kim byli odwiedzający targi? W większości to ludzie dość młodzi, szukający własnego lokum – czy to mieszkania, czy to podmiejskiego domku. Wiele rodzin przyszło z dziećmi, nawet takimi, które targom przyglądały się z wózków. Targi odwiedziło ponad 5 i pół tysiąca osób.
Jakie można wyciągnąć wnioski z weekendowego spotkania? Targi przedstawiające z jednej strony lokalną ofertę są konieczne! Z drugiej bowiem strony widać wyraźne, duże zainteresowanie, a oczekiwania są różnorodne. Jedni szukają taniego mieszkania na wtórnym rynku, inni dużego, czy wręcz apartamentów. Jeszcze inni mają w planach kupno domu bliżej lub dalej od Wrocławia. Ważne, aby wszyscy mogli otrzymać to co chcą, a nawet przebierać wśród ofert.
Tak więc bogatsi o doświadczenia proponujemy spotkanie na wiosnę – w majowy weekend (15-16) , na kolejnych Targach Mieszkaniowych – domy.pl.
Grupa posłów PO złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Odrębny projekt w tej sprawie przygotował rząd.
Posłanka Lidia Staroń mówi, że projekt powstał w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.
TK w grudniu 2008 r. orzekł, że przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków - jedynie po uregulowaniu kosztów wybudowania mieszkania, czyli za przysłowiową złotówkę - są niezgodne z konstytucją, za takie uznał też zapisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy nie dokonali przeniesienia własności lokali na spółdzielców. Trybunał dał rok na poprawienie tych uregulowań.
Staroń, która pracowała nad uchyloną przez Trybunał ustawą, poinformowała że przygotowała kolejny projekt zmian, które wynikają z troski o spółdzielców.
Powiedziała, że w projekcie jest m.in. zapis, który stwierdza, że spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków. Staroń wyjaśniła, że zapis ten ma sprawić, że spółdzielnia sprzedając mieszkanie nie może na nim zarobić.
Projekt ma też ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.
Staroń powiedziała, że nad projektem zmian w przypisach o spółdzielniach mieszkaniowych pracowała z grupą posłów, nie ujawniła jednak ich nazwisk. Przyznała, że wie, iż rząd opracował w tej sprawie inny projekt. - Ten nasz projekt jest inny niż rządowy, wychodzący na przeciw oczekiwaniom spółdzielców - podkreśliła Staroń.
Rząd w sierpniu tego roku przyjął przygotowany przez resort infrastruktury projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, również będący konsekwencją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Przepisy proponowane przez rząd przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie. Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach (czyli za przysłowiową złotówkę). Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Wiceszef klubu PO Waldey Dzikowski zapowiada, że władze klubu zajmą się kwestią kolejnego złamania zasad gry zespołowej przez posłankę Staroń.
- Będziemy na prezydium klubu PO o tym rozmawiać. Jeśli chodzi o proces stanowienia prawa, legislację, obowiązują nas w klubie zasady. Każdy poseł się podporządkowuje, a posłanka Staroń kolejny raz pokazuje, że nie stosuje się do reguł gry, które ustaliliśmy w klubie - zaznaczył wiceszef klubu PO. Podkreślił, że władze klubu PO nie zostawią tak tej sprawy.
Dzikowski nie chciał mówić o ewentualnej karze dla Staroń, ponieważ - jak tłumaczył - to musi być decyzja kolegialna.
money.pl
Samowola w PO, chodzi o spółdzielnie mieszkaniowe
Grupa posłów PO złożyła w Sejmie projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Odrębny projekt w tej sprawie przygotował rząd.
Posłanka Lidia Staroń mówi, że projekt powstał w odpowiedzi na uchylenie poprzedniej ustawy przez Trybunał Konstytucyjny.
TK w grudniu 2008 r. orzekł, że przepisy zobowiązujące spółdzielnie mieszkaniowe do przenoszenia własności lokali na swoich członków - jedynie po uregulowaniu kosztów wybudowania mieszkania, czyli za przysłowiową złotówkę - są niezgodne z konstytucją, za takie uznał też zapisy pozwalające na karanie członków zarządów spółdzielni, którzy nie dokonali przeniesienia własności lokali na spółdzielców. Trybunał dał rok na poprawienie tych uregulowań.
Staroń, która pracowała nad uchyloną przez Trybunał ustawą, poinformowała że przygotowała kolejny projekt zmian, które wynikają z troski o spółdzielców.
Powiedziała, że w projekcie jest m.in. zapis, który stwierdza, że spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków. Staroń wyjaśniła, że zapis ten ma sprawić, że spółdzielnia sprzedając mieszkanie nie może na nim zarobić.
Projekt ma też ułatwiać spółdzielcom uwłaszczanie się oraz utrudnić spółdzielni wykluczanie członków. Dodała, że w razie upadłości spółdzielni jej mieszkańcy nie staną się najemcami zajmowanych lokali, a ustanowią odrębną ich własność. Posłanka dodała także, że w projekcie jest zapis ułatwiający mieszkańcom wgląd do dokumentów spółdzielni.
Staroń powiedziała, że nad projektem zmian w przypisach o spółdzielniach mieszkaniowych pracowała z grupą posłów, nie ujawniła jednak ich nazwisk. Przyznała, że wie, iż rząd opracował w tej sprawie inny projekt. - Ten nasz projekt jest inny niż rządowy, wychodzący na przeciw oczekiwaniom spółdzielców - podkreśliła Staroń.
Rząd w sierpniu tego roku przyjął przygotowany przez resort infrastruktury projekt zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych, również będący konsekwencją orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Przepisy proponowane przez rząd przewidują, że walne zgromadzenie spółdzielni może podjąć uchwałę, w której określi obowiązek wniesienia przez członka spółdzielni dodatkowej wpłaty z tytułu przeniesienia własności lokalu, do którego przysługuje mu spółdzielcze prawo lokatorskie. Przewidziano, że wnioski o przeniesienie praw własności lokalu złożone do 29 grudnia 2009 r. powinny zostać przez spółdzielnię załatwione do 30 marca 2010 r. na dotychczasowych zasadach (czyli za przysłowiową złotówkę). Ponadto, do końca 2012 r., wydłużono termin możliwości przekształcenia spółdzielczego lokatorskiego prawa na spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Wiceszef klubu PO Waldey Dzikowski zapowiada, że władze klubu zajmą się kwestią kolejnego złamania zasad gry zespołowej przez posłankę Staroń.
- Będziemy na prezydium klubu PO o tym rozmawiać. Jeśli chodzi o proces stanowienia prawa, legislację, obowiązują nas w klubie zasady. Każdy poseł się podporządkowuje, a posłanka Staroń kolejny raz pokazuje, że nie stosuje się do reguł gry, które ustaliliśmy w klubie - zaznaczył wiceszef klubu PO. Podkreślił, że władze klubu PO nie zostawią tak tej sprawy.
Dzikowski nie chciał mówić o ewentualnej karze dla Staroń, ponieważ - jak tłumaczył - to musi być decyzja kolegialna.