Ze świata nieruchomości - strona 120

Koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Rozmowa z Panem Arkadiuszem Borek – prezesem zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

Proszę powiedzieć jakie nastąpiły zmiany na rynku mieszkaniowym w I połowie 2009 r.?

A.B.:   Przede wszystkim możemy zaobserwować dalszy spadek cen sprzedaży, ale także kosztów inwestycji, a zwłaszcza kosztów wykonawstwa. Do przeszłości należy też bardzo wysoki wskaźnik przedsprzedaży mieszkań we wczesnej fazie realizacji inwestycji. Kolejnym czynnikiem jest też spadek liczby kredytów, który wyniósł 40- 45%. Nie widać też inicjatyw instytucji nadzoru bankowego, które mogłyby zaowocować wzrostem akcji kredytowej. Ponadto ceny transakcyjne są przeciętnie o 10 – 15 % niższe od ofertowych. Na tak obniżonym poziomie cen w niektórych miastach sprzedaż zaczęła rosnąć porównaniu z przełomem grudnia i stycznia- tworzy się rynek „na nowo”. Kolejnym istotnym czynnikiem powodującym zmiany na rynku mieszkaniowym jest fakt, iż deweloperzy ograniczają rozpoczynanie nowych inwestycji. W skali kraju spadek ten wynosi powyżej 50%, w Warszawie natomiast spadek ten przekracza nawet 60%. Również narastająca różnica między liczbą mieszkań, na budowę których wydano pozwolenia, a których budowę faktycznie rozpoczęto zalicza się do kolejnego czynnika powodującego zmiany na rynku mieszkaniowym.

Kiedy właściwie uległa pogorszeniu koniunktura, która jeszcze w 2004 roku uważana była za zadowalającą?

A.B.:    Dobra koniunktura uległa znacznemu pogorszeniu w drugiej połowie 2008 roku, choć tak właściwie     już od połowy 2007 roku nastąpiło wyraźne odwrócenie trendu – podaż znacznie przewyższyła popyt na mieszkania – rynek stał się „rynkiem klienta”, natomiast w IV kwartale 2008 roku sytuacja uległa  odwróceniu i rynek stał się „rynkiem banku”.

Jak prezentują się zmiany średnich cen mieszkań w największych aglomeracjach?

A.B.:   Od 2004 roku ceny mieszkań zaczęły drastycznie wzrastać i w I kwartale 2009 roku wyniosły one   odpowiednio: 8 997 PLN/m2 (Warszawa), 7 199 PLN/m2 (Kraków), 7 060 PLN/m2 (Wrocław), 6 693 PLN/m2 (Poznań), 6 669 PLN/m2 (Trójmiasto). Jest to wyraźny wzrost, bowiem przykładowo w 2004 roku średnia cena mieszkania w Warszawie wynosiła ok. 3 500 PLN/m2 by w zaledwie pięć lat później wzrosnąć prawie trzykrotnie.

Jak doszło do takiej sytuacji na rynku mieszkaniowym?

A.B.:   Polscy deweloperzy osiągnęli maksymalną zdolność produkcyjną w połowie 2007 roku, czyli wówczas, gdy rynki nieruchomości na świecie zostały zmrożone przez „kryzys sub – prime” natomiast  czerwiec 2007 przyniósł nieomal całkowite wyhamowanie zakupów spekulacyjnych i odpływ mniej zdeterminowanych nabywców.

Co jeszcze zmieniło się na rynku?

A.B.:   Wskutek kryzysu finansowego nastąpił spadek rentowności działalności deweloperskiej, co wpłynęło na wzrost ryzyka kredytowego. W konsekwencji nastąpił odwrót banków od finansowania deweloperskich inwestycji mieszkaniowych. Ponadto obecna oferta banków charakteryzuje się ostrzejszymi kryteriami: wyższe marże, wzrost wskaźnika przedsprzedaży i poziomu zaangażowania kapitału własnego. Dodatkowo - zakładane w poprzednich latach (2005 - 2007) wysokie stopy zwrotu deweloperskich inwestycji mieszkaniowych przyciągnęły kapitał zagraniczny, który był inwestowany w sektor (obecnie zainteresowanie sektorem jest bardzo ograniczone).

Do kiedy utrzymywać się będzie, Pana zdaniem, zjawisko ograniczenia nowych inwestycji?

A.B.:   Zjawisko to utrzymywać się będzie co najmniej do końca tego roku, choć bardziej prawdopodobne jest to, że utrzymywać się będzie także w 2010 roku. Kluczowe znaczenie będzie tutaj miała polityka banków.

Jakie są Pana wnioski końcowe dotyczące rynku mieszkaniowego w 2009 roku?

A.B.:   Rok 2009 będzie rokiem stabilizacji tego rynku. Pobudzenie powinno nastąpić na wiosnę 2010 roku. Obecny czas (II połowa 2009 r.) jest dobrym okresem na zakup mieszkania, gdyż według mojego odczucia, ceny nieruchomości zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, nie powinny już znacząco się wahać.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

Źródło: inwestycje.pl

Koniec kryzysu na rynku nieruchomości?

Rozmowa z Panem Arkadiuszem Borek – prezesem zarządu Instytutu Gospodarki Nieruchomościami

Proszę powiedzieć jakie nastąpiły zmiany na rynku mieszkaniowym w I połowie 2009 r.?

A.B.:   Przede wszystkim możemy zaobserwować dalszy spadek cen sprzedaży, ale także kosztów inwestycji, a zwłaszcza kosztów wykonawstwa. Do przeszłości należy też bardzo wysoki wskaźnik przedsprzedaży mieszkań we wczesnej fazie realizacji inwestycji. Kolejnym czynnikiem jest też spadek liczby kredytów, który wyniósł 40- 45%. Nie widać też inicjatyw instytucji nadzoru bankowego, które mogłyby zaowocować wzrostem akcji kredytowej. Ponadto ceny transakcyjne są przeciętnie o 10 – 15 % niższe od ofertowych. Na tak obniżonym poziomie cen w niektórych miastach sprzedaż zaczęła rosnąć porównaniu z przełomem grudnia i stycznia- tworzy się rynek „na nowo”. Kolejnym istotnym czynnikiem powodującym zmiany na rynku mieszkaniowym jest fakt, iż deweloperzy ograniczają rozpoczynanie nowych inwestycji. W skali kraju spadek ten wynosi powyżej 50%, w Warszawie natomiast spadek ten przekracza nawet 60%. Również narastająca różnica między liczbą mieszkań, na budowę których wydano pozwolenia, a których budowę faktycznie rozpoczęto zalicza się do kolejnego czynnika powodującego zmiany na rynku mieszkaniowym.

Kiedy właściwie uległa pogorszeniu koniunktura, która jeszcze w 2004 roku uważana była za zadowalającą?

A.B.:    Dobra koniunktura uległa znacznemu pogorszeniu w drugiej połowie 2008 roku, choć tak właściwie     już od połowy 2007 roku nastąpiło wyraźne odwrócenie trendu – podaż znacznie przewyższyła popyt na mieszkania – rynek stał się „rynkiem klienta”, natomiast w IV kwartale 2008 roku sytuacja uległa  odwróceniu i rynek stał się „rynkiem banku”.

Jak prezentują się zmiany średnich cen mieszkań w największych aglomeracjach?

A.B.:   Od 2004 roku ceny mieszkań zaczęły drastycznie wzrastać i w I kwartale 2009 roku wyniosły one   odpowiednio: 8 997 PLN/m2 (Warszawa), 7 199 PLN/m2 (Kraków), 7 060 PLN/m2 (Wrocław), 6 693 PLN/m2 (Poznań), 6 669 PLN/m2 (Trójmiasto). Jest to wyraźny wzrost, bowiem przykładowo w 2004 roku średnia cena mieszkania w Warszawie wynosiła ok. 3 500 PLN/m2 by w zaledwie pięć lat później wzrosnąć prawie trzykrotnie.

Jak doszło do takiej sytuacji na rynku mieszkaniowym?

A.B.:   Polscy deweloperzy osiągnęli maksymalną zdolność produkcyjną w połowie 2007 roku, czyli wówczas, gdy rynki nieruchomości na świecie zostały zmrożone przez „kryzys sub – prime” natomiast  czerwiec 2007 przyniósł nieomal całkowite wyhamowanie zakupów spekulacyjnych i odpływ mniej zdeterminowanych nabywców.

Co jeszcze zmieniło się na rynku?

A.B.:   Wskutek kryzysu finansowego nastąpił spadek rentowności działalności deweloperskiej, co wpłynęło na wzrost ryzyka kredytowego. W konsekwencji nastąpił odwrót banków od finansowania deweloperskich inwestycji mieszkaniowych. Ponadto obecna oferta banków charakteryzuje się ostrzejszymi kryteriami: wyższe marże, wzrost wskaźnika przedsprzedaży i poziomu zaangażowania kapitału własnego. Dodatkowo - zakładane w poprzednich latach (2005 - 2007) wysokie stopy zwrotu deweloperskich inwestycji mieszkaniowych przyciągnęły kapitał zagraniczny, który był inwestowany w sektor (obecnie zainteresowanie sektorem jest bardzo ograniczone).

Do kiedy utrzymywać się będzie, Pana zdaniem, zjawisko ograniczenia nowych inwestycji?

A.B.:   Zjawisko to utrzymywać się będzie co najmniej do końca tego roku, choć bardziej prawdopodobne jest to, że utrzymywać się będzie także w 2010 roku. Kluczowe znaczenie będzie tutaj miała polityka banków.

Jakie są Pana wnioski końcowe dotyczące rynku mieszkaniowego w 2009 roku?

A.B.:   Rok 2009 będzie rokiem stabilizacji tego rynku. Pobudzenie powinno nastąpić na wiosnę 2010 roku. Obecny czas (II połowa 2009 r.) jest dobrym okresem na zakup mieszkania, gdyż według mojego odczucia, ceny nieruchomości zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, nie powinny już znacząco się wahać.

Instytut Gospodarki Nieruchomościami

gk

Źródło: inwestycje.pl

To będzie kredytowy hit?

Pożyczka hipoteczna - produkt atrakcyjny dla klientów i dla banków - w najbliższym kwartale powinna być hitem na polskim rynku.

Nie ma wątpliwości co do tego, że najtańszy kredyt na rynku to ten pod hipotekę. Szczęściarze, którzy dwa lata temu pożyczyli pieniądze we frankach na dobrych warunkach, mają dziś kredyt oprocentowany na mniej niż 1,5 proc. - a to prawie za darmo. Rozwiązanie to ma jednak podstawową wadę: kredyt hipoteczny może być zaciągnięty tylko na konkretny cel związany z nieruchomością (nie tylko zakup, ale i remont czy budowę).

W przypadku potrzeby skredytowania innego zakupu trzeba liczyć się ze znacznie wyższym oprocentowaniem - w kredytach gotówkowych i kartach kredytowych dochodzącym do 20 procent. Na dodatek pożyczenie 50- czy 100 tysięcy złotych w ten sposób nie jest proste. Naturalnym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest pożyczka hipoteczna - kredyt dużo tańszy od gotówkowego i tego na karcie.

ZALETY POŻYCZEK

Największą zaletą pożyczki hipotecznej jest jej oprocentowanie. Oczywiście w zależności od banku są to wartości skrajnie różne (od marży 2,85 w Banku Zachodnim WBK do 9,3 w GE Money Banku), ale średnia wynosi około 5. To oznacza, że oprocentowanie takiego kredytu wynosi około 9 proc., bo większość oparta jest na stawce WIBOR 3M, której wysokość to obecnie 4,15. Oprocentowanie dwukrotnie niższe od tego w kredytach konsumpcyjnych jest możliwe, gdyż nieruchomość jest dla banku mocnym zabezpieczeniem. Pozwala mu obniżyć ryzyko i dzięki temu klient uzyskuje niższą marżę.

Trzeba jednak pamiętać, że w związku z zabezpieczeniem jej nieruchomością, procedury i formalności są po części takie same jak przy kredycie hipotecznym. Trzeba więc przygotować komplet dokumentów związanych z nieruchomością (akt notarialny, odpis z księgi wieczystej, wycena) i mieć zaświadczenie o dochodach.

Pożyczka hipoteczna, podobnie jak kredyt na mieszkanie, jest dokładnie analizowana przez bank i w niektórych instytucjach może to trwać nawet i miesiąc. Ale ostatnio na przykład Raiffeisen Bank Polska deklaruje, że klient, który dostarczy komplet niezbędnych dokumentów i ma czystą historię w Biurze Informacji Kredytowej, otrzyma pożyczkę w ciągu pięciu dni roboczych. Trzeba jednak pamiętać, że takie deklaracje dotyczą klientów idealnych, czyli spełniających warunek krystalicznie czystej historii kredytowej i posiadających od razu gotowe wszystkie dokumenty. Większość osób na decyzję będzie musiała czekać dłużej.

...ORAZ ICH WADY

Pożyczka hipoteczna nie jest jednak produktem bez wad. Przede wszystkim wymaga wolnej hipoteki, a wiele osób ma nieruchomość obciążoną kredytem, bo w ciągu ostatnich trzech lat zaciągnęliśmy 800 tys. kredytów hipotecznych.

Wykorzystanie pożyczki hipotecznej zależy od oczekiwań, jakie wiąże z nią dana osoba. Jednym może ona zastąpić kredyt samochodowym, innym posłuży jako finansowanie podróży dookoła świata, a znajdą się i tacy, którzy środki otrzymane z banku zainwestują. Bo uzyskanie stopy zwrotu z inwestycji wyższej niż 6,5 proc. (najniższe rynkowe oprocentowanie kredytu) nie jest dla wprawnego inwestora zbyt trudne.

Lecz w niektórych bankach problemem może być... zbyt wysoka kwota minimalna pożyczki. W Allianz Banku i Banku DnB Nord jest to ponad 80 tys. zł, co dla wielu osób może być zbyt wysoką poprzeczką. Ale wystarczy pójść choćby do Banku BPS lub ING Banku, które pożyczą już 10 tys. zł. Tak naprawdę każdy klient może jednak otrzymać w danym banku inny kredyt - instytucje mają swoje algorytmy do wyliczania zdolności kredytowej.

 

Zestawienie pożyczek hipotecznych

 

 


Open Finance

 

W kwestii pożyczek hipotecznych oferta banków zmienia się analogicznie do kredytów hipotecznych. Od kilku kwartałów obserwujemy z jednej strony wzrost marż (który jednak jest rekompensowany przez obniżki stóp procentowych i w efekcie raty kredytów nie muszą rosnąć), a z drugiej spadek maksymalnego LTV (czyli stosunku maksymalnej kwoty kredytu do wartości nieruchomości). Dziś żaden z banków nie pożyczy nam 100 proc. Z ankiet zebranych wśród głównych graczy na rynku wynika, że jedynie DomBank jest w stanie dać LTV równe 90 procent.

Pożyczka hipoteczna jest produktem atrakcyjnym nie tylko dla klientów, ale i dla banków. W przeciwieństwie do kredytów gotówkowych, posiada ona solidne zabezpieczenie (nieruchomość), a na dodatek różnica pomiędzy oprocentowaniem kredytu gotówkowego (ograniczonego przez tzw. ustawę antylichwiarską) a pożyczki hipotecznej jest mniejsza niż kiedyś.

Marcin Krasoń, Michał Sadrak

Źródło: interia.pl

To będzie kredytowy hit?

Pożyczka hipoteczna - produkt atrakcyjny dla klientów i dla banków - w najbliższym kwartale powinna być hitem na polskim rynku.

Nie ma wątpliwości co do tego, że najtańszy kredyt na rynku to ten pod hipotekę. Szczęściarze, którzy dwa lata temu pożyczyli pieniądze we frankach na dobrych warunkach, mają dziś kredyt oprocentowany na mniej niż 1,5 proc. - a to prawie za darmo. Rozwiązanie to ma jednak podstawową wadę: kredyt hipoteczny może być zaciągnięty tylko na konkretny cel związany z nieruchomością (nie tylko zakup, ale i remont czy budowę).

W przypadku potrzeby skredytowania innego zakupu trzeba liczyć się ze znacznie wyższym oprocentowaniem - w kredytach gotówkowych i kartach kredytowych dochodzącym do 20 procent. Na dodatek pożyczenie 50- czy 100 tysięcy złotych w ten sposób nie jest proste. Naturalnym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest pożyczka hipoteczna - kredyt dużo tańszy od gotówkowego i tego na karcie.

ZALETY POŻYCZEK

Największą zaletą pożyczki hipotecznej jest jej oprocentowanie. Oczywiście w zależności od banku są to wartości skrajnie różne (od marży 2,85 w Banku Zachodnim WBK do 9,3 w GE Money Banku), ale średnia wynosi około 5. To oznacza, że oprocentowanie takiego kredytu wynosi około 9 proc., bo większość oparta jest na stawce WIBOR 3M, której wysokość to obecnie 4,15. Oprocentowanie dwukrotnie niższe od tego w kredytach konsumpcyjnych jest możliwe, gdyż nieruchomość jest dla banku mocnym zabezpieczeniem. Pozwala mu obniżyć ryzyko i dzięki temu klient uzyskuje niższą marżę.

Trzeba jednak pamiętać, że w związku z zabezpieczeniem jej nieruchomością, procedury i formalności są po części takie same jak przy kredycie hipotecznym. Trzeba więc przygotować komplet dokumentów związanych z nieruchomością (akt notarialny, odpis z księgi wieczystej, wycena) i mieć zaświadczenie o dochodach.

Pożyczka hipoteczna, podobnie jak kredyt na mieszkanie, jest dokładnie analizowana przez bank i w niektórych instytucjach może to trwać nawet i miesiąc. Ale ostatnio na przykład Raiffeisen Bank Polska deklaruje, że klient, który dostarczy komplet niezbędnych dokumentów i ma czystą historię w Biurze Informacji Kredytowej, otrzyma pożyczkę w ciągu pięciu dni roboczych. Trzeba jednak pamiętać, że takie deklaracje dotyczą klientów idealnych, czyli spełniających warunek krystalicznie czystej historii kredytowej i posiadających od razu gotowe wszystkie dokumenty. Większość osób na decyzję będzie musiała czekać dłużej.

...ORAZ ICH WADY

Pożyczka hipoteczna nie jest jednak produktem bez wad. Przede wszystkim wymaga wolnej hipoteki, a wiele osób ma nieruchomość obciążoną kredytem, bo w ciągu ostatnich trzech lat zaciągnęliśmy 800 tys. kredytów hipotecznych.

Wykorzystanie pożyczki hipotecznej zależy od oczekiwań, jakie wiąże z nią dana osoba. Jednym może ona zastąpić kredyt samochodowym, innym posłuży jako finansowanie podróży dookoła świata, a znajdą się i tacy, którzy środki otrzymane z banku zainwestują. Bo uzyskanie stopy zwrotu z inwestycji wyższej niż 6,5 proc. (najniższe rynkowe oprocentowanie kredytu) nie jest dla wprawnego inwestora zbyt trudne.

Lecz w niektórych bankach problemem może być... zbyt wysoka kwota minimalna pożyczki. W Allianz Banku i Banku DnB Nord jest to ponad 80 tys. zł, co dla wielu osób może być zbyt wysoką poprzeczką. Ale wystarczy pójść choćby do Banku BPS lub ING Banku, które pożyczą już 10 tys. zł. Tak naprawdę każdy klient może jednak otrzymać w danym banku inny kredyt - instytucje mają swoje algorytmy do wyliczania zdolności kredytowej.

 

Zestawienie pożyczek hipotecznych

 

 


Open Finance

 

W kwestii pożyczek hipotecznych oferta banków zmienia się analogicznie do kredytów hipotecznych. Od kilku kwartałów obserwujemy z jednej strony wzrost marż (który jednak jest rekompensowany przez obniżki stóp procentowych i w efekcie raty kredytów nie muszą rosnąć), a z drugiej spadek maksymalnego LTV (czyli stosunku maksymalnej kwoty kredytu do wartości nieruchomości). Dziś żaden z banków nie pożyczy nam 100 proc. Z ankiet zebranych wśród głównych graczy na rynku wynika, że jedynie DomBank jest w stanie dać LTV równe 90 procent.

Pożyczka hipoteczna jest produktem atrakcyjnym nie tylko dla klientów, ale i dla banków. W przeciwieństwie do kredytów gotówkowych, posiada ona solidne zabezpieczenie (nieruchomość), a na dodatek różnica pomiędzy oprocentowaniem kredytu gotówkowego (ograniczonego przez tzw. ustawę antylichwiarską) a pożyczki hipotecznej jest mniejsza niż kiedyś.

Marcin Krasoń, Michał Sadrak

Źródło: interia.pl

Szybsze wywłaszczenia. Dzięki specustawie

Ministerstwo Infrastruktury przygotowało nowelizację specustawy o Euro 2012, która ma ułatwić pozyskiwanie nieruchomości.

Jak pisze Gazeta Prawna specustawa o Euro miała ułatwić przygotowanie do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w Polsce i na Ukrainie. Jej rozwiązania pozostały jednak daleko w tyle za pozostałymi specustawami: drogową, kolejową czy lotniskową, a największym problemem okazały się wywłaszczenia.

Obecnie wszczęcie postępowania wywłaszczeniowego może być odwlekane na przykład poprzez dokonywanie darowizn nieruchomości pomiędzy członkami rodziny lub nieodbieranie pism i zawiadomień z urzędu.

Głównym celem nowelizacji jest ujednolicenie procesu przygotowania inwestycji. Lokalizacja przedsięwzięcia Euro 2012 oraz wywłaszczenie będą objęte jedną decyzją. Nie będzie więc odrębnego postępowania wywłaszczeniowego.

Nowelizacja ma też zachęcić właścicieli nieruchomości do dobrowolnego przekazywania gruntów. Ci, którzy od razu je oddadzą, otrzymają odszkodowania wyższe o 5 procent.

W przypadku wywłaszczeń z lokali i nieruchomości zabudowanych, każdy właściciel otrzyma dodatkowo 10 tysięcy złotych. Ma to pokryć dodatkowe koszty związane na przykład z poszukiwaniem nowej nieruchomości, podatkami i opłatami związanymi z nabyciem czy też przeprowadzką.

 

Źródło: money.pl

Szybsze wywłaszczenia. Dzięki specustawie

Ministerstwo Infrastruktury przygotowało nowelizację specustawy o Euro 2012, która ma ułatwić pozyskiwanie nieruchomości.

Jak pisze Gazeta Prawna specustawa o Euro miała ułatwić przygotowanie do Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w Polsce i na Ukrainie. Jej rozwiązania pozostały jednak daleko w tyle za pozostałymi specustawami: drogową, kolejową czy lotniskową, a największym problemem okazały się wywłaszczenia.

Obecnie wszczęcie postępowania wywłaszczeniowego może być odwlekane na przykład poprzez dokonywanie darowizn nieruchomości pomiędzy członkami rodziny lub nieodbieranie pism i zawiadomień z urzędu.

Głównym celem nowelizacji jest ujednolicenie procesu przygotowania inwestycji. Lokalizacja przedsięwzięcia Euro 2012 oraz wywłaszczenie będą objęte jedną decyzją. Nie będzie więc odrębnego postępowania wywłaszczeniowego.

Nowelizacja ma też zachęcić właścicieli nieruchomości do dobrowolnego przekazywania gruntów. Ci, którzy od razu je oddadzą, otrzymają odszkodowania wyższe o 5 procent.

W przypadku wywłaszczeń z lokali i nieruchomości zabudowanych, każdy właściciel otrzyma dodatkowo 10 tysięcy złotych. Ma to pokryć dodatkowe koszty związane na przykład z poszukiwaniem nowej nieruchomości, podatkami i opłatami związanymi z nabyciem czy też przeprowadzką.

 

Źródło: money.pl

Państwo pomoże w spłacie kredytów. Także ubezpieczonym

Osoby, które ubezpieczyły swój kredyt mieszkaniowy od utraty pracy, mogą liczyć na pomoc państwa w spłacie tego kredytu - tak samo jak ci, którzy tego typu ubezpieczenia nie mają.

Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała, że osoby, które mają takie ubezpieczenia, otrzymają pomoc dwa razy - od ubezpieczyciela i z Funduszu Pracy.

- Osoby, które kredyt ubezpieczyły od bezrobocia skorzystają z pomocy w jego spłacie dwa razy. Trzeba jednak pamiętać, że decydując się na takie dodatkowe ubezpieczenie, musiały ponieść wyższe koszty kredytu - powiedziała  minister.

Ubezpieczenie na wypadek utraty pracy funkcjonuje w Polsce od około 4 lat. Jak poinformował Michał Wydra ze Związku Banków Polskich, w latach 2007 i 2008 zostało nim objętych ok. 3-5 proc. wszystkich kredytów mieszkaniowych spośród 1 mln 305 tys. aktywnie obsługiwanych kredytów tego rodzaju.

- Spośród 286 tys. nowo udzielonych kredytów w 2008 r. ubezpieczonych od bezrobocia zostało ok. 20-25 proc., czyli ok. 72 tys. kredytów - podał Wydra. Dodał, że okres trwania ochrony ubezpieczeniowej takiego kredytu wynosi ok. 2-3 lata, a miesięczny koszt takiego ubezpieczenia to średnio ok. 50-60 zł. Zaznaczył, że zależy on od wielu czynników.

Z broszury informacyjnej przygotowanej przez resort pracy wynika, że podwójna pomoc finansowa dla bezrobotnych obciążonych kredytem hipotecznym zostanie rozłożona w czasie.

Resort wyjaśnia, że jeżeli kredytobiorca ubezpieczył kredyt od ryzyka utraty pracy, to ubezpieczyciel pokryje mu określoną w umowie liczbę rat kredytu.

Gdyby po okresie spłacania rat przez ubezpieczyciela kredytobiorca wciąż był bezrobotny, dopiero wtedy mógłby złożyć do starosty wniosek o pomoc państwa w spłacaniu swojego zadłużenia.

Fakt, że wcześniej dana osoba korzystała z innego świadczenia, w tym wypadku z ubezpieczenia, nie będzie miał znaczenia przy przyznawaniu pomocy państwa.

 

PAP

money.pl

Państwo pomoże w spłacie kredytów. Także ubezpieczonym

Osoby, które ubezpieczyły swój kredyt mieszkaniowy od utraty pracy, mogą liczyć na pomoc państwa w spłacie tego kredytu - tak samo jak ci, którzy tego typu ubezpieczenia nie mają.

Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała, że osoby, które mają takie ubezpieczenia, otrzymają pomoc dwa razy - od ubezpieczyciela i z Funduszu Pracy.

- Osoby, które kredyt ubezpieczyły od bezrobocia skorzystają z pomocy w jego spłacie dwa razy. Trzeba jednak pamiętać, że decydując się na takie dodatkowe ubezpieczenie, musiały ponieść wyższe koszty kredytu - powiedziała  minister.

Ubezpieczenie na wypadek utraty pracy funkcjonuje w Polsce od około 4 lat. Jak poinformował Michał Wydra ze Związku Banków Polskich, w latach 2007 i 2008 zostało nim objętych ok. 3-5 proc. wszystkich kredytów mieszkaniowych spośród 1 mln 305 tys. aktywnie obsługiwanych kredytów tego rodzaju.

- Spośród 286 tys. nowo udzielonych kredytów w 2008 r. ubezpieczonych od bezrobocia zostało ok. 20-25 proc., czyli ok. 72 tys. kredytów - podał Wydra. Dodał, że okres trwania ochrony ubezpieczeniowej takiego kredytu wynosi ok. 2-3 lata, a miesięczny koszt takiego ubezpieczenia to średnio ok. 50-60 zł. Zaznaczył, że zależy on od wielu czynników.

Z broszury informacyjnej przygotowanej przez resort pracy wynika, że podwójna pomoc finansowa dla bezrobotnych obciążonych kredytem hipotecznym zostanie rozłożona w czasie.

Resort wyjaśnia, że jeżeli kredytobiorca ubezpieczył kredyt od ryzyka utraty pracy, to ubezpieczyciel pokryje mu określoną w umowie liczbę rat kredytu.

Gdyby po okresie spłacania rat przez ubezpieczyciela kredytobiorca wciąż był bezrobotny, dopiero wtedy mógłby złożyć do starosty wniosek o pomoc państwa w spłacaniu swojego zadłużenia.

Fakt, że wcześniej dana osoba korzystała z innego świadczenia, w tym wypadku z ubezpieczenia, nie będzie miał znaczenia przy przyznawaniu pomocy państwa.

 

PAP

money.pl

Gdzie po info o ofercie mieszkaniowej?

W jakich miejscach szukają informacji nabywcy mieszkań? Z których form promocji korzystają dziś deweloperzy by dotrzeć do klienta?

Okazuje się, że internet jest dziś podstawowym źródłem informacji dla osób poszukujących mieszkań. Serwisy branżowe przegląda aż 70 proc. zainteresowanych zakupem. Raport „Polski Rynek Mieszkaniowy 2008 - Popyt i preferencje nabywców” opracowany we współpracy z instytutem badawczym Millward Brown SMG/KRC przez firmę Nowy Adres S.A. wskazuje też, że 59 proc. kupujących czerpie wiadomości z prasy, a ponad połowa (52 proc.) „zasięga języka” u rodziny i znajomych. 

Internet to podstawa

Poza wyspecjalizowanymi portalami branżowymi ofert możemy szukać w necie na stronach deweloperów, wyszukiwarkach nieruchomości, albo nawet na forach, gdzie znajdują się  opinie innych klientów. Lokalizację, odległość od centrum miasta oraz najbliższych: sklepów, przedszkola, szkoły itp, jak również rzuty mieszkań, ceny lokali, wizualizacje osiedla, czy zdjęcia postępu prac budowlanych, wszystko tam znajdziemy. Na stronach inwestorów pojawiają się też atrakcyjnie wykonane plany zagospodarowania realizowanych kompleksów w formacie 3D.

Firmy deweloperskie zdają sobie sprawę, że potencjał tego medium rośnie. Według opublikowanych w kwietniu br. badań MillwardBrown SMG/KRC korzysta z niego już niemal połowa Polaków. Adoptują go więc na różne sposoby. Liderzy popularnych zespołów, piszą blogi, o tym jak zamieszkali na konkretnym osiedlu, zachęcając tym, aby wprowadzić się po sąsiedzku. Różnego rodzaju filmiki promujące inwestycje umieszczane są na You Tube, czy Wykop.pl. Firmy deweloperskie zaczynają sięgać po social media i w swoich strategiach marketingowych uwzględniają komunikację o projektach także na portalach społecznościowych.     

Niestandardowe formy promocji

Teraz, kiedy do lamusa odeszły chwyty reklamowe w postaci bonusowego wyposażenia kuchni, bezpłatnego balkonu, garażu, wycieczek lub samochodu deweloperzy sięgnęli po niestandardowe rozwiązania. Stawiają na innowacyjne sposoby promocji, jak marketing wirusowy i szeptany. Pokazują swoje inwestycje na ekranach LED ustawianych w centrach miast i nośnikach mobilnych. Podejmowane są też wspólne przedsięwzięcia. – Kampania promocyjna, służąca ociepleniu wizerunku Ursusa, która jest obecnie prowadzona, zorganizowana została we współpracy z władzami dzielnicy. Takie inicjatywy należą do rzadkości ponieważ projekt służy nie dotyczy jednej inwestycji, ale pokazuje jak ten rejon miasta się zmienia i staje się ciekawy do zamieszkania. Odsłania kompleksowy obraz nowych osiedli mieszkaniowych, które tu powstały i wciąż powstają – przyznaje Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w firmie RED Real Estate Development, która zakończyła właśnie I etap realizacji osiedla Alpha w ursuskich Skoroszach.

Każdy sposób pokazania oferty w ciekawym, nietypowym kontekście wydaje się być dobrym pomysłem w trudniejszych czasach. Deweloperzy sięgają więc po cross promotion. Zawody jeździeckie, promocja nowej marki samochodu czy pokaz mody, każde miejsce jest dobre by dotrzeć do klienta. Podobnie jak pojawienie się inwestycji w popularnym serialu.

Ponieważ obecnie nacisk kładzie się na konkretne informacje dotyczące oferty, a nie chwytliwe hasła służące ogólnemu wizerunkowi, wraca direct mail, inserty sprzedażowe i sprzedaż bezpośrednia. Stoiska promocyjne na polach golfowych, w klubach jeździeckich, country klubach, lub ośrodkach wypoczynku i rekreacji mogą przynieść dobry skutek.

RED Real Estate Development

gk

inwestycje.pl

Gdzie po info o ofercie mieszkaniowej?

W jakich miejscach szukają informacji nabywcy mieszkań? Z których form promocji korzystają dziś deweloperzy by dotrzeć do klienta?

Okazuje się, że internet jest dziś podstawowym źródłem informacji dla osób poszukujących mieszkań. Serwisy branżowe przegląda aż 70 proc. zainteresowanych zakupem. Raport „Polski Rynek Mieszkaniowy 2008 - Popyt i preferencje nabywców” opracowany we współpracy z instytutem badawczym Millward Brown SMG/KRC przez firmę Nowy Adres S.A. wskazuje też, że 59 proc. kupujących czerpie wiadomości z prasy, a ponad połowa (52 proc.) „zasięga języka” u rodziny i znajomych. 

Internet to podstawa

Poza wyspecjalizowanymi portalami branżowymi ofert możemy szukać w necie na stronach deweloperów, wyszukiwarkach nieruchomości, albo nawet na forach, gdzie znajdują się  opinie innych klientów. Lokalizację, odległość od centrum miasta oraz najbliższych: sklepów, przedszkola, szkoły itp, jak również rzuty mieszkań, ceny lokali, wizualizacje osiedla, czy zdjęcia postępu prac budowlanych, wszystko tam znajdziemy. Na stronach inwestorów pojawiają się też atrakcyjnie wykonane plany zagospodarowania realizowanych kompleksów w formacie 3D.

Firmy deweloperskie zdają sobie sprawę, że potencjał tego medium rośnie. Według opublikowanych w kwietniu br. badań MillwardBrown SMG/KRC korzysta z niego już niemal połowa Polaków. Adoptują go więc na różne sposoby. Liderzy popularnych zespołów, piszą blogi, o tym jak zamieszkali na konkretnym osiedlu, zachęcając tym, aby wprowadzić się po sąsiedzku. Różnego rodzaju filmiki promujące inwestycje umieszczane są na You Tube, czy Wykop.pl. Firmy deweloperskie zaczynają sięgać po social media i w swoich strategiach marketingowych uwzględniają komunikację o projektach także na portalach społecznościowych.     

Niestandardowe formy promocji

Teraz, kiedy do lamusa odeszły chwyty reklamowe w postaci bonusowego wyposażenia kuchni, bezpłatnego balkonu, garażu, wycieczek lub samochodu deweloperzy sięgnęli po niestandardowe rozwiązania. Stawiają na innowacyjne sposoby promocji, jak marketing wirusowy i szeptany. Pokazują swoje inwestycje na ekranach LED ustawianych w centrach miast i nośnikach mobilnych. Podejmowane są też wspólne przedsięwzięcia. – Kampania promocyjna, służąca ociepleniu wizerunku Ursusa, która jest obecnie prowadzona, zorganizowana została we współpracy z władzami dzielnicy. Takie inicjatywy należą do rzadkości ponieważ projekt służy nie dotyczy jednej inwestycji, ale pokazuje jak ten rejon miasta się zmienia i staje się ciekawy do zamieszkania. Odsłania kompleksowy obraz nowych osiedli mieszkaniowych, które tu powstały i wciąż powstają – przyznaje Teresa Witkowska, dyrektor Sprzedaży w firmie RED Real Estate Development, która zakończyła właśnie I etap realizacji osiedla Alpha w ursuskich Skoroszach.

Każdy sposób pokazania oferty w ciekawym, nietypowym kontekście wydaje się być dobrym pomysłem w trudniejszych czasach. Deweloperzy sięgają więc po cross promotion. Zawody jeździeckie, promocja nowej marki samochodu czy pokaz mody, każde miejsce jest dobre by dotrzeć do klienta. Podobnie jak pojawienie się inwestycji w popularnym serialu.

Ponieważ obecnie nacisk kładzie się na konkretne informacje dotyczące oferty, a nie chwytliwe hasła służące ogólnemu wizerunkowi, wraca direct mail, inserty sprzedażowe i sprzedaż bezpośrednia. Stoiska promocyjne na polach golfowych, w klubach jeździeckich, country klubach, lub ośrodkach wypoczynku i rekreacji mogą przynieść dobry skutek.

RED Real Estate Development

gk

inwestycje.pl

Nie ma oznak ubiegłorocznego szaleństwa na rynku wynajmu

Na rynku wynajmu mieszkań wciąż jest spokojnie. W porównaniu z ubiegłorocznym szaleństwem teraz można powiedzieć, że panuje wakacyjne rozluźnienie. Jednocześnie trwają prace nad rozwiązaniami mającymi ograniczyć szarą strefę na rynku wynajmu. Na początku sierpnia rząd przyjął zgłoszoną przez ministra infrastruktury nową stawkę zryczałtowanego podatku od wynajmu mieszkań. Niższy podatek ma skłonić wynajmujących do zaprzestania procederu „omijania” obowiązujących przepisów. Nowe przepisy zakładają, że od 1 stycznia 2010 roku osoby fizyczne będą płaciły niższą, ujednoliconą stawkę podatku ryczałtowego – 8,5%. Dla wynajmujących szczególnie istotne będzie wprowadzenie pojęcia najmu okazjonalnego. Dzięki niemu łatwiej będzie można usunąć nieprzestrzegającego warunków umowy lokatora. Stopniowa normalizacja czynszów i propozycje zmierzające do zapewnienia przejrzystości to dobre zjawiska na chaotycznym dziś rynku wynajmu mieszkań.
Lipcowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych. Jest to efekt większego aniżeli w czerwcu udziału droższych mieszkań. Oznacza to, że część najemców znalazła w czerwcu atrakcyjne cenowo lokale i coraz trudniej będzie wyszukać prawdziwą okazję. W Warszawie za wynajęcie mkw. mieszkania średnio trzeba było zapłacić w lipcu 47 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie i Trójmieście 35 PLN. Nadal najtaniej jest w Poznaniu, gdzie średnio na wynajem mkw. mieszkania trzeba było przeznaczyć 31 PLN.
 

Warszawa
Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 47 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2350 PLN, a więc o 50 PLN więcej niż w czerwcu. Wtedy też prawie połowa ofert (49%) dotyczyła mieszkań o czynszu do 2500 PLN. W lipcu stanowiły one już 39,5% oferty. Dużo jest też lokali z kolejnego przedziału 2500-3000 PLN (21%) oraz w ostatnim z wyróżnionych przedziałów cenowych (>4500 PLN) – 16,8 % lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem.
 

Kraków
Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł w lipcu 1750 PLN, co daje 35 PLN za mkw. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) – 61,4% wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (16,8%).
 

Wrocław

W lipcu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN i osiągnęła poziom sprzed dwóch miesięcy. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (38,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (23,2%). 
 
 
Poznań
Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu średnio kosztuje 1550 PLN, co daje 31 PLN za mkw. lokalu. Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest największy spośród analizowanych miast i wynosi 73,8% (w czerwcu wyniósł odpowiednio 82%).
 

Trójmiasto

Czynsze ofertowe w Trójmieście w ostatnim czasie ulegały lekkim wahaniom. W maju średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wynosiła 35 PLN, w czerwcu osiągnęła wartość 34 PLN, a w lipcu ponownie. Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1750 PLN. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (48,1 % ogółu mieszkań na wynajem wobec 59% w czerwcu).
 

Niektórzy najemcy już w czerwcu postanowili rozpocząć poszukiwanie mieszkania. W czerwcu dużo więcej było lokali o czynszu niższym niż 2000 PLN. Im bliżej roku akademickiego, tym trudniej o znalezienie dobrego mieszkania w przystępnej cenie. Na szczęście w tym roku uniknęliśmy szaleństwa sprzed roku, kiedy wynajmujący windowali czynsze nawet przeciętnych mieszkań. Pozytywnym sygnałem są także nowe rozwiązania dotyczące rynku wynajmu mieszkań. Ich wejście w życie z początkiem nowego roku jeszcze bardziej znormalizuje rynek.


Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl

inwestycje.pl

Nie ma oznak ubiegłorocznego szaleństwa na rynku wynajmu

Na rynku wynajmu mieszkań wciąż jest spokojnie. W porównaniu z ubiegłorocznym szaleństwem teraz można powiedzieć, że panuje wakacyjne rozluźnienie. Jednocześnie trwają prace nad rozwiązaniami mającymi ograniczyć szarą strefę na rynku wynajmu. Na początku sierpnia rząd przyjął zgłoszoną przez ministra infrastruktury nową stawkę zryczałtowanego podatku od wynajmu mieszkań. Niższy podatek ma skłonić wynajmujących do zaprzestania procederu „omijania” obowiązujących przepisów. Nowe przepisy zakładają, że od 1 stycznia 2010 roku osoby fizyczne będą płaciły niższą, ujednoliconą stawkę podatku ryczałtowego – 8,5%. Dla wynajmujących szczególnie istotne będzie wprowadzenie pojęcia najmu okazjonalnego. Dzięki niemu łatwiej będzie można usunąć nieprzestrzegającego warunków umowy lokatora. Stopniowa normalizacja czynszów i propozycje zmierzające do zapewnienia przejrzystości to dobre zjawiska na chaotycznym dziś rynku wynajmu mieszkań.
Lipcowy raport Wynajem.pl pokazuje nieznaczny wzrost średnich czynszów ofertowych. Jest to efekt większego aniżeli w czerwcu udziału droższych mieszkań. Oznacza to, że część najemców znalazła w czerwcu atrakcyjne cenowo lokale i coraz trudniej będzie wyszukać prawdziwą okazję. W Warszawie za wynajęcie mkw. mieszkania średnio trzeba było zapłacić w lipcu 47 PLN, we Wrocławiu 38 PLN, a w Krakowie i Trójmieście 35 PLN. Nadal najtaniej jest w Poznaniu, gdzie średnio na wynajem mkw. mieszkania trzeba było przeznaczyć 31 PLN.
 

Warszawa
Średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wyniosła w lipcu 47 PLN. Za wynajęcie 50-metrowego mieszkania musimy więc zapłacić średnio 2350 PLN, a więc o 50 PLN więcej niż w czerwcu. Wtedy też prawie połowa ofert (49%) dotyczyła mieszkań o czynszu do 2500 PLN. W lipcu stanowiły one już 39,5% oferty. Dużo jest też lokali z kolejnego przedziału 2500-3000 PLN (21%) oraz w ostatnim z wyróżnionych przedziałów cenowych (>4500 PLN) – 16,8 % lokali mieszkalnych przeznaczonych na wynajem.
 

Kraków
Średni czynsz ofertowy 50-metrowego lokalu wyniósł w lipcu 1750 PLN, co daje 35 PLN za mkw. Stolica Małopolski charakteryzuje się bardzo dużym udziałem mieszkań z pierwszego przedziału cenowego (<2000 PLN) – 61,4% wszystkich oferowanych mieszkań na krakowskim rynku wynajmu. Dwucyfrowy, choć zdecydowanie mniejszy, udział dotyczy także lokali o czynszu 2000-2500 PLN (16,8%).
 

Wrocław

W lipcu średnia cena metra kwadratowego wyniosła 38 PLN i osiągnęła poziom sprzed dwóch miesięcy. Na wynajęcie 50-metrowego mieszkania średnio trzeba przeznaczyć 1900 PLN. Największą część oferty stanowią mieszkania o czynszu niższym niż 2000 PLN (38,5%). Dużą część mieszkań można także wynająć za 2000-2500 PLN (23,2%). 
 
 
Poznań
Wynajęcie 50-metrowego mieszkania w Poznaniu średnio kosztuje 1550 PLN, co daje 31 PLN za mkw. lokalu. Z ofert zgromadzonych w portalu Wynajem.pl wynika, że w stolicy Wielkopolski najłatwiej jest wynająć mieszkanie w pierwszym przedziale cenowym (poniżej 2000 PLN). Udział tych mieszkań jest największy spośród analizowanych miast i wynosi 73,8% (w czerwcu wyniósł odpowiednio 82%).
 

Trójmiasto

Czynsze ofertowe w Trójmieście w ostatnim czasie ulegały lekkim wahaniom. W maju średnia cena mkw. mieszkania na wynajem wynosiła 35 PLN, w czerwcu osiągnęła wartość 34 PLN, a w lipcu ponownie. Za wynajem 50-metrowego lokalu trzeba średnio zapłacić 1750 PLN. Najtaniej jest w Gdyni, a najdrożej w Sopocie. Tam też znajduje się najmniej mieszkań do wynajęcia. Najwięcej jest ich natomiast w Gdańsku. W Trójmieście przeważają mieszkania, za które trzeba zapłacić poniżej 2000 PLN (48,1 % ogółu mieszkań na wynajem wobec 59% w czerwcu).
 

Niektórzy najemcy już w czerwcu postanowili rozpocząć poszukiwanie mieszkania. W czerwcu dużo więcej było lokali o czynszu niższym niż 2000 PLN. Im bliżej roku akademickiego, tym trudniej o znalezienie dobrego mieszkania w przystępnej cenie. Na szczęście w tym roku uniknęliśmy szaleństwa sprzed roku, kiedy wynajmujący windowali czynsze nawet przeciętnych mieszkań. Pozytywnym sygnałem są także nowe rozwiązania dotyczące rynku wynajmu mieszkań. Ich wejście w życie z początkiem nowego roku jeszcze bardziej znormalizuje rynek.


Małgorzata Kędzierska-Urbaniak
Analityk Rynku Nieruchomości
Wynajem.pl

inwestycje.pl

Jak szukać okazji na rynku nieruchomości?

Nie dowierzaj cenom ofertowym
Tomasz Branecki, prezes Jartom ostrzega przed szukaniem okazji tylko poprzez przeglądanie cen ofertowych na portalach internetowych. Zwraca uwagę, że właścicielowi nieruchomości trudno jest się przyznać do tego, że musi sprzedać dorobek życia poniżej jego wartości. Dlatego często, nawet w sytuacji przymusowej sprzedający nie obniża ceny ofertowej. Ba, nawet ją podnosi licząc na cud. Robi tak, aż do ostatniej chwili, gdy do jego drzwi zapuka komornik. Dlatego analiza cen ofertowych nie pozwala na wyłowienie okazji. Wytrawny kupujący musi sam zaproponować swoją cenę, nawet dużo niższą niż ofertowa, i poprzeć ją mocnym stwierdzeniem „chcę kupić tę nieruchomość”. Często właśnie w takich sytuacjach klienci korzystają z usług pośrednika. Tak działając, kupujący ma duże szanse, że właściciel przyjmie ofertę zgodnie z zasadą: „lepszy wróbel w ręku, niż gołąbek na dachu”.

Szukaj okazji nie tylko w cenie nieruchomości
Okazja nie zawsze musi oznaczać niską cenę. Okazje wynikają także ze zmian planu zagospodarowania przestrzennego. Znane są sytuacje, gdy zmiana planu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamieniała właścicieli niechcianych, zapomnianych działek w krezusów. Tomasz Branecki z Jartom podkreśla, że okazją mogą być także nieruchomości położone w niepowtarzalnej lokalizacji, czy o wyjątkowej architekturze. Przykładem takiej nieruchomości jest Manufaktura w Łodzi. Specjalne warunki zakupu nieruchomości tworzone są także przez państwo. Należą do nich strefy ekonomiczne, programy rządowe, gminne ulgi w podatkach lokalnych, czy możliwość uzyskania dotacji. Należy pamiętać, że łowców okazji jest zwykle więcej niż samych okazji, zatem wskazany jest  bliski kontakt z pośrednikiem w obrocie nieruchomościami.

Niech komornik będzie Twoim sprzymierzeńcem
Wbrew obiegowym opiniom licytacje komornicze nie cieszą się dużym zainteresowaniem. A właśnie przy sprzedaży wymuszonej pojawiają prawdziwe okazje. Rzadko w pierwszej licytacji nieruchomość znajduje nabywcę i dlatego jest oferowana z dużo niższą ceną wywoławczą w kolejnej licytacji. Ponadto korzystajmy z tego, że nieruchomość od komornika kupowana jest bez obciążeń hipotecznych. Oferty wystawiane na licytacjach komorniczych posiadają pewny stan prawny.

Korzystaj także z fałszywych okazji
Może się też zdarzyć, że za okazyjną ceną kryją się wady, które pomoże nam wychwycić doświadczony pośrednik. Często zdarza się, iż wada prawna  zniechęcająca przeciętnych klientów, bywa możliwa do wyeliminowania przez specjalistę – dodaje Małgorzata Papaj prawnik z Jartom.

Szybko się decyduj – złotówki wydawaj wolno
Za niższą ceną kryją się najczęściej oczekiwania właściciela na szybszą realizację transakcji. Łowca okazji musi być przygotowany finansowo do zakupu gotówkowego lub mieć uzgodnione z bankiem warunki udzielenia kredytu, by po wynegocjowaniu ceny i sprawdzeniu stanu prawnego nieruchomości przystąpić do zawarcia umowy przedwstępnej. Jartom doradza zawarcie umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego, gdyż tylko taka forma daje pewność, że nasz kontrahent nie wycofa się, gdy nasza oferta zostanie przebita. 

Miej gorące serce, ale zimną głowę
Nie warto ulegać euforii, ani tworzonym pozornie sytuacjom jedynej szansy. Gdy czujesz wzrost adrenaliny, przystopuj, daj sobie czas, bez względu na okoliczności. Poszukiwanie okazji jest zajęciem czasochłonnym. Łowcę okazji musi cechować wytrwałość i doskonała znajomość rynku, by w chwili, gdy pojawi się okazja mógł ją w porę rozpoznać. Zatem trzeba śledzić pojawiające się nowe oferty. Gdy brak nam na to czasu lepiej zasięgnąć opinii specjalisty. Pośrednik ma stały dostęp do nowych ofert i potrafi szybko wyłowić i wskazać nam okazyjną ofertę.

Kryzys finansowy, który przywędrował do nas zza oceanu jest doskonałym momentem do poczynienia intratnych inwestycji. Gdy znów rynek stanie się rynkiem sprzedających na refleksje będzie za późno.

Jartom Nieruchomości

gk

inwestycje.pl

Jak szukać okazji na rynku nieruchomości?

Nie dowierzaj cenom ofertowym
Tomasz Branecki, prezes Jartom ostrzega przed szukaniem okazji tylko poprzez przeglądanie cen ofertowych na portalach internetowych. Zwraca uwagę, że właścicielowi nieruchomości trudno jest się przyznać do tego, że musi sprzedać dorobek życia poniżej jego wartości. Dlatego często, nawet w sytuacji przymusowej sprzedający nie obniża ceny ofertowej. Ba, nawet ją podnosi licząc na cud. Robi tak, aż do ostatniej chwili, gdy do jego drzwi zapuka komornik. Dlatego analiza cen ofertowych nie pozwala na wyłowienie okazji. Wytrawny kupujący musi sam zaproponować swoją cenę, nawet dużo niższą niż ofertowa, i poprzeć ją mocnym stwierdzeniem „chcę kupić tę nieruchomość”. Często właśnie w takich sytuacjach klienci korzystają z usług pośrednika. Tak działając, kupujący ma duże szanse, że właściciel przyjmie ofertę zgodnie z zasadą: „lepszy wróbel w ręku, niż gołąbek na dachu”.

Szukaj okazji nie tylko w cenie nieruchomości
Okazja nie zawsze musi oznaczać niską cenę. Okazje wynikają także ze zmian planu zagospodarowania przestrzennego. Znane są sytuacje, gdy zmiana planu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamieniała właścicieli niechcianych, zapomnianych działek w krezusów. Tomasz Branecki z Jartom podkreśla, że okazją mogą być także nieruchomości położone w niepowtarzalnej lokalizacji, czy o wyjątkowej architekturze. Przykładem takiej nieruchomości jest Manufaktura w Łodzi. Specjalne warunki zakupu nieruchomości tworzone są także przez państwo. Należą do nich strefy ekonomiczne, programy rządowe, gminne ulgi w podatkach lokalnych, czy możliwość uzyskania dotacji. Należy pamiętać, że łowców okazji jest zwykle więcej niż samych okazji, zatem wskazany jest  bliski kontakt z pośrednikiem w obrocie nieruchomościami.

Niech komornik będzie Twoim sprzymierzeńcem
Wbrew obiegowym opiniom licytacje komornicze nie cieszą się dużym zainteresowaniem. A właśnie przy sprzedaży wymuszonej pojawiają prawdziwe okazje. Rzadko w pierwszej licytacji nieruchomość znajduje nabywcę i dlatego jest oferowana z dużo niższą ceną wywoławczą w kolejnej licytacji. Ponadto korzystajmy z tego, że nieruchomość od komornika kupowana jest bez obciążeń hipotecznych. Oferty wystawiane na licytacjach komorniczych posiadają pewny stan prawny.

Korzystaj także z fałszywych okazji
Może się też zdarzyć, że za okazyjną ceną kryją się wady, które pomoże nam wychwycić doświadczony pośrednik. Często zdarza się, iż wada prawna  zniechęcająca przeciętnych klientów, bywa możliwa do wyeliminowania przez specjalistę – dodaje Małgorzata Papaj prawnik z Jartom.

Szybko się decyduj – złotówki wydawaj wolno
Za niższą ceną kryją się najczęściej oczekiwania właściciela na szybszą realizację transakcji. Łowca okazji musi być przygotowany finansowo do zakupu gotówkowego lub mieć uzgodnione z bankiem warunki udzielenia kredytu, by po wynegocjowaniu ceny i sprawdzeniu stanu prawnego nieruchomości przystąpić do zawarcia umowy przedwstępnej. Jartom doradza zawarcie umowy przedwstępnej w formie aktu notarialnego, gdyż tylko taka forma daje pewność, że nasz kontrahent nie wycofa się, gdy nasza oferta zostanie przebita. 

Miej gorące serce, ale zimną głowę
Nie warto ulegać euforii, ani tworzonym pozornie sytuacjom jedynej szansy. Gdy czujesz wzrost adrenaliny, przystopuj, daj sobie czas, bez względu na okoliczności. Poszukiwanie okazji jest zajęciem czasochłonnym. Łowcę okazji musi cechować wytrwałość i doskonała znajomość rynku, by w chwili, gdy pojawi się okazja mógł ją w porę rozpoznać. Zatem trzeba śledzić pojawiające się nowe oferty. Gdy brak nam na to czasu lepiej zasięgnąć opinii specjalisty. Pośrednik ma stały dostęp do nowych ofert i potrafi szybko wyłowić i wskazać nam okazyjną ofertę.

Kryzys finansowy, który przywędrował do nas zza oceanu jest doskonałym momentem do poczynienia intratnych inwestycji. Gdy znów rynek stanie się rynkiem sprzedających na refleksje będzie za późno.

Jartom Nieruchomości

gk

inwestycje.pl

Rynki mieszkaniowe Pragi, Budapesztu, Bukaresztu oraz Warszawy pozostają bezpieczne

REAS dokonał analizy rynków mieszkaniowych czterech stolic regionu CE – Pragi, Budapesztu, Bukaresztu oraz Warszawy. Jak wynika z badań stolice Czech, Węgier, Rumuni oraz Polski w różnym stopniu zostały dotknięte przez kryzys, przy czym Warszawa oraz Praga wydają się pozostawać w lepszej kondycji rynkowej od Bukaresztu i Budapesztu.

W drugim kwartale 2009 roku,  na rynku mieszkaniowym w Warszawie odnotowuje się  poprawę sytuacji. Nowych transakcji było prawie 2000, spadło także zjawisko zwrotów (wyniosło około 10% sprzedanych lokali).  Rynek mieszkaniowy w Pradze w związku z wciąż trwającymi restrykcjami kredytowymi ze strony instytucji finansowych oraz niepewności kupujących nadal boryka się z niską sprzedażą. W Budapeszcie obserwujemy paradoksalnie stosunkowo dużą aktywność  na rynku mieszkaniowym. Przy jednocześnie niskim popycie wzrasta zatem pula mieszkań gotowych niesprzedanych a to powoduje spadki cen lokali mieszkalnych .

Z kolei ograniczony dostęp do kredytowania, zarówno instytucjonalnego jak i indywidualnego, spowodował dość znaczny spadek transakcji oraz znaczne wstrzymanie wprowadzania nowych projektów mieszkalnych.

 „Rumuński rząd wprowadził program mający na celu wsparcie sprzedaży mieszkań „The First Home”. Ideą tego działania jest ożywienie popytu wśród nabywców pierwszych mieszkań na rynku pierwotnym.  Ograniczenia dofinansowania w przypadku Bukaresztu wydają się być dość surowe, jednak jego skuteczność będziemy w stanie ocenić dopiero za kilka miesięcy ” – Karol Dzięcioł, Senior Consultant w REAS.

Zdaniem Maximiliana Mendla - „Ceny na rynku mieszkaniowym w Budapeszcie pozostały stosunkowo stabilne ze względu na stagnację popytu w poprzednich latach. Jednak choć deweloperzy i właściciele nieruchomości wciąż starają się sztucznie podtrzymać ceny ofertowe na poziomie sprzed kryzysu, spadki cen są nieuniknione i już odzwierciedlają je ceny transakcyjne”.

REAS

gk

inwestycje.pl

Rynki mieszkaniowe Pragi, Budapesztu, Bukaresztu oraz Warszawy pozostają bezpieczne

REAS dokonał analizy rynków mieszkaniowych czterech stolic regionu CE – Pragi, Budapesztu, Bukaresztu oraz Warszawy. Jak wynika z badań stolice Czech, Węgier, Rumuni oraz Polski w różnym stopniu zostały dotknięte przez kryzys, przy czym Warszawa oraz Praga wydają się pozostawać w lepszej kondycji rynkowej od Bukaresztu i Budapesztu.

W drugim kwartale 2009 roku,  na rynku mieszkaniowym w Warszawie odnotowuje się  poprawę sytuacji. Nowych transakcji było prawie 2000, spadło także zjawisko zwrotów (wyniosło około 10% sprzedanych lokali).  Rynek mieszkaniowy w Pradze w związku z wciąż trwającymi restrykcjami kredytowymi ze strony instytucji finansowych oraz niepewności kupujących nadal boryka się z niską sprzedażą. W Budapeszcie obserwujemy paradoksalnie stosunkowo dużą aktywność  na rynku mieszkaniowym. Przy jednocześnie niskim popycie wzrasta zatem pula mieszkań gotowych niesprzedanych a to powoduje spadki cen lokali mieszkalnych .

Z kolei ograniczony dostęp do kredytowania, zarówno instytucjonalnego jak i indywidualnego, spowodował dość znaczny spadek transakcji oraz znaczne wstrzymanie wprowadzania nowych projektów mieszkalnych.

 „Rumuński rząd wprowadził program mający na celu wsparcie sprzedaży mieszkań „The First Home”. Ideą tego działania jest ożywienie popytu wśród nabywców pierwszych mieszkań na rynku pierwotnym.  Ograniczenia dofinansowania w przypadku Bukaresztu wydają się być dość surowe, jednak jego skuteczność będziemy w stanie ocenić dopiero za kilka miesięcy ” – Karol Dzięcioł, Senior Consultant w REAS.

Zdaniem Maximiliana Mendla - „Ceny na rynku mieszkaniowym w Budapeszcie pozostały stosunkowo stabilne ze względu na stagnację popytu w poprzednich latach. Jednak choć deweloperzy i właściciele nieruchomości wciąż starają się sztucznie podtrzymać ceny ofertowe na poziomie sprzed kryzysu, spadki cen są nieuniknione i już odzwierciedlają je ceny transakcyjne”.

REAS

gk

inwestycje.pl

Wydatki na remont do waloryzacji

Podatnik, który wyremontował mieszkanie, a teraz chce je sprzedać, uwzględni w rozliczeniu PIT koszty na tę modernizację. Wydatki te będą mogły być zwaloryzowane o wskaźnik inflacji.
Ostatnie miesiące były dobrym okresem na inwestowanie w nieruchomości. Przy ich sprzedaży będzie można uwzględnić koszty uzyskania przychodów.

Koszty przy zbyciu nieruchomości podlegają waloryzacji. Czy waloryzacja takich kosztów dotyczy tylko wydatków poniesionych na zakup, a nie dotyczy np. kosztów remontu - pyta czytelniczka GP.
Poprosiliśmy ekspertów o rozwiązanie tych wątpliwości. Waldemar Olichwer, partner zarządzający, radca prawny w HLB Sarnowski & Wiśniewski, tłumaczy nam, że dochód ze zbycia nieruchomości, a także spółdzielczego prawa do lokalu, jak i prawa użytkowania wieczystego, dokonanego przez osobę fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej, jest różnicą pomiędzy uzyskanym przychodem a kosztem jego uzyskania.

Kosztami uzyskania przychodu w omawianej sytuacji są: udokumentowane koszty nabycia lub udokumentowane koszty wytworzenia, powiększone o udokumentowane nakłady, które zwiększyły wartość rzeczy i praw majątkowych, poczynione w czasie ich posiadania - wylicza Waldemar Olichwer.

Jesteś zainteresowany kredytem gotówkowym?
Już teraz możesz u nas porównać ofertę 25 banków. Określasz kwotę kredytu oraz okres kredytowania a w kilka sekund otrzymujesz czytelną i dokładną analizę, z informacją o najtańszej ofercie! Finansomat.wp.pl - sprawdź! »

Tłumaczy dalej, że ustawodawca w sposób wyraźny i jednoznaczny rozróżnia dwa rodzaje kosztów, mogących stanowić koszt uzyskania przychodu. Po pierwsze, kosztami takim są wydatki na nabycie nieruchomości. Po drugie, na wytworzenie rzeczy (albo prawa). Zgodnie z cytowanym przepisem koszty te mogą podlegać zwiększeniu o koszty udokumentowanych nakładów. Tym samym ustawodawca nie tworzy odrębnego rodzaju źródła kosztu, jakim byłyby nakłady na rzecz (prawo), a jedynie daje podatnikowi prawo do zwiększenia kosztów poniesionych na nabycie lub wytworzenie o wydatki na nakłady.

Koszty nabycia lub wytworzenia podlegają corocznej waloryzacji - stwierdza Waldemar Olichwer.

Tomasz Rysiak, prawnik z Kancelarii Prawniczej Magnusson, dodaje, że zgodnie z art. 22 ust 6f ustawy o PIT (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 z późn. zm.) tylko koszty modernizacji nieruchomości mogą stanowić koszt uzyskania przychodu przy sprzedaży nieruchomości oraz mogą podlegać waloryzacji.

W przypadku gdy dany remont może być uznany za modernizację nieruchomości, tj. zwiększa jej wartość, koszt takiego remontu będzie podlegał waloryzacji o wskaźnik inflacji. W przeciwnym wypadku koszt remontu nie dość, że nie będzie podlegał waloryzacji, to nie będzie również stanowił kosztu uzyskania przychodu dla sprzedawcy nieruchomości - argumentuje Tomasz Rysiak.

Zastrzega również, że koszt modernizacji będzie stanowił koszt uzyskania przychodu jedynie w przypadku udokumentowania go fakturami VAT.

19 proc. wynosi podatek od dochodu ze zbycia nieruchomości

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Wydatki na remont do waloryzacji

Podatnik, który wyremontował mieszkanie, a teraz chce je sprzedać, uwzględni w rozliczeniu PIT koszty na tę modernizację. Wydatki te będą mogły być zwaloryzowane o wskaźnik inflacji.
Ostatnie miesiące były dobrym okresem na inwestowanie w nieruchomości. Przy ich sprzedaży będzie można uwzględnić koszty uzyskania przychodów.

Koszty przy zbyciu nieruchomości podlegają waloryzacji. Czy waloryzacja takich kosztów dotyczy tylko wydatków poniesionych na zakup, a nie dotyczy np. kosztów remontu - pyta czytelniczka GP.
Poprosiliśmy ekspertów o rozwiązanie tych wątpliwości. Waldemar Olichwer, partner zarządzający, radca prawny w HLB Sarnowski & Wiśniewski, tłumaczy nam, że dochód ze zbycia nieruchomości, a także spółdzielczego prawa do lokalu, jak i prawa użytkowania wieczystego, dokonanego przez osobę fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej, jest różnicą pomiędzy uzyskanym przychodem a kosztem jego uzyskania.

Kosztami uzyskania przychodu w omawianej sytuacji są: udokumentowane koszty nabycia lub udokumentowane koszty wytworzenia, powiększone o udokumentowane nakłady, które zwiększyły wartość rzeczy i praw majątkowych, poczynione w czasie ich posiadania - wylicza Waldemar Olichwer.

Jesteś zainteresowany kredytem gotówkowym?
Już teraz możesz u nas porównać ofertę 25 banków. Określasz kwotę kredytu oraz okres kredytowania a w kilka sekund otrzymujesz czytelną i dokładną analizę, z informacją o najtańszej ofercie! Finansomat.wp.pl - sprawdź! »

Tłumaczy dalej, że ustawodawca w sposób wyraźny i jednoznaczny rozróżnia dwa rodzaje kosztów, mogących stanowić koszt uzyskania przychodu. Po pierwsze, kosztami takim są wydatki na nabycie nieruchomości. Po drugie, na wytworzenie rzeczy (albo prawa). Zgodnie z cytowanym przepisem koszty te mogą podlegać zwiększeniu o koszty udokumentowanych nakładów. Tym samym ustawodawca nie tworzy odrębnego rodzaju źródła kosztu, jakim byłyby nakłady na rzecz (prawo), a jedynie daje podatnikowi prawo do zwiększenia kosztów poniesionych na nabycie lub wytworzenie o wydatki na nakłady.

Koszty nabycia lub wytworzenia podlegają corocznej waloryzacji - stwierdza Waldemar Olichwer.

Tomasz Rysiak, prawnik z Kancelarii Prawniczej Magnusson, dodaje, że zgodnie z art. 22 ust 6f ustawy o PIT (t.j. Dz.U. z 2000 r. nr 14, poz. 176 z późn. zm.) tylko koszty modernizacji nieruchomości mogą stanowić koszt uzyskania przychodu przy sprzedaży nieruchomości oraz mogą podlegać waloryzacji.

W przypadku gdy dany remont może być uznany za modernizację nieruchomości, tj. zwiększa jej wartość, koszt takiego remontu będzie podlegał waloryzacji o wskaźnik inflacji. W przeciwnym wypadku koszt remontu nie dość, że nie będzie podlegał waloryzacji, to nie będzie również stanowił kosztu uzyskania przychodu dla sprzedawcy nieruchomości - argumentuje Tomasz Rysiak.

Zastrzega również, że koszt modernizacji będzie stanowił koszt uzyskania przychodu jedynie w przypadku udokumentowania go fakturami VAT.

19 proc. wynosi podatek od dochodu ze zbycia nieruchomości

Ewa Matyszewska
Gazeta Prawna

Więcej kredytów na Wyspach. Dno kryzysu za nami?

W czerwcu w Wielkiej Brytanii udzielono aż o 23 proc. więcej pożyczek hipotecznych niż w maju.
Jak donosi BBC, z danych organizacji zrzeszającej banki i instytucje udzielające kredytów hipotecznych wynika, że w czerwcu przyznano 45 tys. pożyczek. To tylko o 6 proc. mniej niz przed rokiem.

 

Średnia wartość pożyczki urosła do 111 tys. funtów. To o 6 tys. więcej niż w marcu. To efekt obserwowanego ostatnio lekkiego wzrostu cen nieruchomości.

Z danych wynika też, że lekko nie mają osoby, które planują zakup pierwszego domu lub mieszkania. W czerwcu dostały 17.2 tys. kredytów. Muszą bowiem liczyć się z koniecznością zgromadzenia ok. 25 proc. wartości domu jako wkładu własnego.

Brytyjski serwis cytuje opinii ekspertów rynek ustabilizował się po gwałtownym załamaniu.

 

Źródło:money.pl

Więcej kredytów na Wyspach. Dno kryzysu za nami?

W czerwcu w Wielkiej Brytanii udzielono aż o 23 proc. więcej pożyczek hipotecznych niż w maju.
Jak donosi BBC, z danych organizacji zrzeszającej banki i instytucje udzielające kredytów hipotecznych wynika, że w czerwcu przyznano 45 tys. pożyczek. To tylko o 6 proc. mniej niz przed rokiem.

 

Średnia wartość pożyczki urosła do 111 tys. funtów. To o 6 tys. więcej niż w marcu. To efekt obserwowanego ostatnio lekkiego wzrostu cen nieruchomości.

Z danych wynika też, że lekko nie mają osoby, które planują zakup pierwszego domu lub mieszkania. W czerwcu dostały 17.2 tys. kredytów. Muszą bowiem liczyć się z koniecznością zgromadzenia ok. 25 proc. wartości domu jako wkładu własnego.

Brytyjski serwis cytuje opinii ekspertów rynek ustabilizował się po gwałtownym załamaniu.

 

Źródło:money.pl

Wskaźniki rynku nieruchomości

W lipcu średni czas, który musi upłynąć od podpisania umowy z deweloperem do odebrania kluczy, w większości miast uległ dalszemu skróceniu . Taka sytuacja była obserwowana w sześciu monitorowanych miastach, tylko w jednym nastąpił natomiast wzrost wskaźnika. Największe skrócenie okresu oczekiwania odnotowano podobnie jak w poprzednim miesiącu w Warszawie, spore spadki odnotowano również w Poznaniu i Trójmieście. Średni czas oczekiwania na mieszkanie wzrósł natomiast we Wrocławiu. Obecnie we wszystkich aglomeracjach od momentu podpisania umowy do odbioru kluczy musimy – średnio – zaczekać mniej niż pół roku. W Katowicach, Łodzi, a także po raz pierwszy w Poznaniu wskaźnik ten utrzymuje się poniżej 100 dni.

Wskaźnik wyprzedania pokazuje, jaki procent mieszkań z projektów będących w sprzedaży znalazł już nabywców. Najlepiej pod tym względem wyglądają Trójmiasto i Katowice, zaś zdecydowanie najsłabiej Poznań i Łódź. W lipcu we wszystkich analizowanych miastach zanotowano wzrost wskaźnika, co wynika z systematycznego wyprzedawania się ofert połączonego z bardzo niewielkim dopływem na rynek nowych inwestycji mieszkaniowych. Największy wzrost widoczny był w łodzi, we Wrocławiu i w Katowicach zmiana była natomiast bardzo niewielka.

W lipcu w pięciu spośród monitorowanych miast zwiększył się udział procentowy puli lokali w całkowitej podaży, które zostały wybudowane, ale pozostają w sprzedaży. Wynika to z faktu zakończenia realizacji kilku dużych inwestycji mieszkaniowych. Odwrotną sytuację, czyli spadek wskaźnika dostępności zanotowano natomiast we Wrocławiu i Katowicach. Było to związane z tym, że nabywców znajdowały tu w znacznej mierze lokale gotowe, które gwarantują większe bezpieczeństwo transakcji. Największy wybór mieszkań, do których klucze można odebrać zaraz po dokonaniu zakupu, mają podobnie jak w ubiegłym miesiącu Wrocławiu i Poznaniu – udział takich mieszkań w rynku przekracza tam 30%.

Tabelaofert.pl
inwestycje.pl

Wskaźniki rynku nieruchomości

W lipcu średni czas, który musi upłynąć od podpisania umowy z deweloperem do odebrania kluczy, w większości miast uległ dalszemu skróceniu . Taka sytuacja była obserwowana w sześciu monitorowanych miastach, tylko w jednym nastąpił natomiast wzrost wskaźnika. Największe skrócenie okresu oczekiwania odnotowano podobnie jak w poprzednim miesiącu w Warszawie, spore spadki odnotowano również w Poznaniu i Trójmieście. Średni czas oczekiwania na mieszkanie wzrósł natomiast we Wrocławiu. Obecnie we wszystkich aglomeracjach od momentu podpisania umowy do odbioru kluczy musimy – średnio – zaczekać mniej niż pół roku. W Katowicach, Łodzi, a także po raz pierwszy w Poznaniu wskaźnik ten utrzymuje się poniżej 100 dni.

Wskaźnik wyprzedania pokazuje, jaki procent mieszkań z projektów będących w sprzedaży znalazł już nabywców. Najlepiej pod tym względem wyglądają Trójmiasto i Katowice, zaś zdecydowanie najsłabiej Poznań i Łódź. W lipcu we wszystkich analizowanych miastach zanotowano wzrost wskaźnika, co wynika z systematycznego wyprzedawania się ofert połączonego z bardzo niewielkim dopływem na rynek nowych inwestycji mieszkaniowych. Największy wzrost widoczny był w łodzi, we Wrocławiu i w Katowicach zmiana była natomiast bardzo niewielka.

W lipcu w pięciu spośród monitorowanych miast zwiększył się udział procentowy puli lokali w całkowitej podaży, które zostały wybudowane, ale pozostają w sprzedaży. Wynika to z faktu zakończenia realizacji kilku dużych inwestycji mieszkaniowych. Odwrotną sytuację, czyli spadek wskaźnika dostępności zanotowano natomiast we Wrocławiu i Katowicach. Było to związane z tym, że nabywców znajdowały tu w znacznej mierze lokale gotowe, które gwarantują większe bezpieczeństwo transakcji. Największy wybór mieszkań, do których klucze można odebrać zaraz po dokonaniu zakupu, mają podobnie jak w ubiegłym miesiącu Wrocławiu i Poznaniu – udział takich mieszkań w rynku przekracza tam 30%.

Tabelaofert.pl
inwestycje.pl

Polska jasnym punktem na mapie globalnej recesji

Analitycy RGE Monitor pokusili się o ocenę sytuacji ekonomicznej państw, które wyszły ze światowego kryzysu obronną ręką. W gronie wyróżnionych krajów europejskich znalazły się tylko trzy: Polska, Norwegia i Francja.
Eksperci docenili Polskę za utrzymanie wzrostu gospodarczego w trudnym, pierwszym kwartale tego roku, wskazując na szereg czynników, które wpłynęły na zachowanie dobrej kondycji krajowej gospodarki. Paradoksalnie dzięki temu, że tempo rozwoju Polski było bardziej zrównoważone, niż tempo rozwoju państw bałtyckich i Bałkanów, również skutki spowolnienia gospodarczego okazały się dla niej o wiele mniej dotkliwe, ułatwiając jej „miękkie lądowanie”.

Jako największa gospodarka tego regionu Europy, Polska jest również daleko mniej uzależniona od kapryśnych w okresie kryzysu rynków zagranicznych i ta część towarów, która nie zostanie wyeksportowana za granicę, może znaleźć zbyt na chłonnym rynku wewnętrznym. Również elastyczny kurs złotego i rekordowo niskie stopy procentowe przyczyniły się do zamortyzowania niekorzystnych efektów załamania globalnej koniunktury.

Jak czytamy w artykule zamieszczonym na stronie www RGE Monitor, Polsce udało się pozytywnie wyróżnić spośród innych krajów regionu i zaskarbić zaufanie inwestorów, uzyskując w maju elastyczną linię kredytową (FCL) z Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości ponad 20 mld dolarów. FCL nie jest rodzajem pożyczki dla budżetu, a raczej zabezpieczeniem rezerw walutowych banku centralnego, udzielanym jedynie krajom o stabilnych fundamentach makroekonomicznych. (www.rgemonitor.com)

Źródło: PAIiIZ

inwestycje.pl

Polska jasnym punktem na mapie globalnej recesji

Analitycy RGE Monitor pokusili się o ocenę sytuacji ekonomicznej państw, które wyszły ze światowego kryzysu obronną ręką. W gronie wyróżnionych krajów europejskich znalazły się tylko trzy: Polska, Norwegia i Francja.
Eksperci docenili Polskę za utrzymanie wzrostu gospodarczego w trudnym, pierwszym kwartale tego roku, wskazując na szereg czynników, które wpłynęły na zachowanie dobrej kondycji krajowej gospodarki. Paradoksalnie dzięki temu, że tempo rozwoju Polski było bardziej zrównoważone, niż tempo rozwoju państw bałtyckich i Bałkanów, również skutki spowolnienia gospodarczego okazały się dla niej o wiele mniej dotkliwe, ułatwiając jej „miękkie lądowanie”.

Jako największa gospodarka tego regionu Europy, Polska jest również daleko mniej uzależniona od kapryśnych w okresie kryzysu rynków zagranicznych i ta część towarów, która nie zostanie wyeksportowana za granicę, może znaleźć zbyt na chłonnym rynku wewnętrznym. Również elastyczny kurs złotego i rekordowo niskie stopy procentowe przyczyniły się do zamortyzowania niekorzystnych efektów załamania globalnej koniunktury.

Jak czytamy w artykule zamieszczonym na stronie www RGE Monitor, Polsce udało się pozytywnie wyróżnić spośród innych krajów regionu i zaskarbić zaufanie inwestorów, uzyskując w maju elastyczną linię kredytową (FCL) z Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości ponad 20 mld dolarów. FCL nie jest rodzajem pożyczki dla budżetu, a raczej zabezpieczeniem rezerw walutowych banku centralnego, udzielanym jedynie krajom o stabilnych fundamentach makroekonomicznych. (www.rgemonitor.com)

Źródło: PAIiIZ

inwestycje.pl

Salon Nieruchomości - Kobieta w nieruchomościach

Na tegorocznych targach VIENNA REAL przedstawił się pierwszy raz publiczności Salon Nieruchomości - inicjatywa stworzona przez kobiety i specjalnie dla kobiet, próbujących realizować wspólne cele w biznesie nieruchomości w Austrii.
Wszystkie członkinie, chociaż zajmują się różnymi rodzajami działalności, związane są z biznesem nieruchomościowym. Pod prezydenturą dr Margret Funk działa około 40 kobiet, jak dr Daniela Witt - Dörring z Maxl Weber & Partner, dr Ingrid Fitzek z BIG, mgr Karin Fuhrmann z TPA Horwath albo Julia Wegerer - Rustler (Rustler-Group).
Celem przedsięwzięcia jest wymiana informacji i doświadczeń między kobietami, które odnoszą sukcesy na rynku nieruchomości. Salon Nieruchomości organizuje panele dyskusyjne, wykłady i podróże za granicę.
Motywacją dołączania się do Salonu Nieruchomości była chęć stworzenia stowarzyszenia specjalnie dla kobiet.
Te, które już zrobiły karierę w sektorze nadal mocno zdominowanym przez mężczyzn, chciały pomóc sobie nawzajem, jak również innym, działającym na rynku nieruchomości. Salon Nieruchomości kontynuuje długą tradycję europejskich stowarzyszeń kobiet działających w tej branży jak WIP (Women in Property) z Wielkiej Brytanii albo podobnych organizacji z Francji lub Stanów Zjednoczonych, z którymi Salon Nieruchomości też współpracuje.
Odniesienia do pierwszej prezentacji Salonu podczas Targów Real Vienna w Wiedniu, znaleźć można na stronie internetowej www.salonreal.at 

Salon Nieruchomości - Kobieta w nieruchomościach

Na tegorocznych targach VIENNA REAL przedstawił się pierwszy raz publiczności Salon Nieruchomości - inicjatywa stworzona przez kobiety i specjalnie dla kobiet, próbujących realizować wspólne cele w biznesie nieruchomości w Austrii.
Wszystkie członkinie, chociaż zajmują się różnymi rodzajami działalności, związane są z biznesem nieruchomościowym. Pod prezydenturą dr Margret Funk działa około 40 kobiet, jak dr Daniela Witt - Dörring z Maxl Weber & Partner, dr Ingrid Fitzek z BIG, mgr Karin Fuhrmann z TPA Horwath albo Julia Wegerer - Rustler (Rustler-Group).
Celem przedsięwzięcia jest wymiana informacji i doświadczeń między kobietami, które odnoszą sukcesy na rynku nieruchomości. Salon Nieruchomości organizuje panele dyskusyjne, wykłady i podróże za granicę.
Motywacją dołączania się do Salonu Nieruchomości była chęć stworzenia stowarzyszenia specjalnie dla kobiet.
Te, które już zrobiły karierę w sektorze nadal mocno zdominowanym przez mężczyzn, chciały pomóc sobie nawzajem, jak również innym, działającym na rynku nieruchomości. Salon Nieruchomości kontynuuje długą tradycję europejskich stowarzyszeń kobiet działających w tej branży jak WIP (Women in Property) z Wielkiej Brytanii albo podobnych organizacji z Francji lub Stanów Zjednoczonych, z którymi Salon Nieruchomości też współpracuje.
Odniesienia do pierwszej prezentacji Salonu podczas Targów Real Vienna w Wiedniu, znaleźć można na stronie internetowej www.salonreal.at 

Transakcja roku 2009 na rynku nieruchomości komercyjnych

Transakcja  roku 2009  na rynku nieruchomości  komercyjnych
Firma Colliers International brała udział w sprzedaży warszawskiego Deloitte House za kwotę 117 milionów euro.
Jest to niedawno ukończony budynek biurowy klasy A, o łącznej powierzchni wynajmowanej 21 000 mkw., usytuowany w ścisłym centrum biznesowym Warszawy. Budynek pierwotnie otrzymał nazwę Atrium City, jednak została ona zmieniona na Deloitte House, że względu na głównego najemcę, firmę Deloitte, która wynajęła 14 600 mkw powierzchni biurowej. W transakcji sprzedaży Colliers reprezentował właściciela budynku, firmę Skanska, a prawnym doradcą sprzedającego była kancelaria Clifford Chance. Budynek kupił zlokalizowany w Niemczech fundusz zarządzany przez Deka Immobilien. Sprzedaż budynku jest piątą co do wielkości transakcją na liście biurowców sprzedanych w regionie EMEA (Europa, Środkowy Wschód i Afryka) od początku roku 2009, największą transakcją w Polsce, i jedną z 12 największych transakcji na świecie, zgodnie z danymi firmy badawczej Real Capital Analytics.


Neil Gregory-Eaves, partner w Colliers International Poland i dyrektor w Colliers International CEE, tak skomentował transakcję:

„Znając jakość, którą oferuje Skanska, dodając to tego doskonałą lokalizację oraz firmę Deloitte, jako głównego najemcę, nowy właściciel budynku znajduje się w doskonałej sytuacji w kontekście długofalowego wzrostu. Podczas gdy wolumen transakcji inwestycyjnych w Europie Centralno-Wschodniej pozostaje na niskim poziomie, globalna gospodarka zdaje się stabilizować, a my jesteśmy świadkami powracającego zainteresowania najlepszymi aktywami ze strony inwestorów instytucjonalnych i prywatnych, potwierdzonego coraz większą liczbą składanych ofert. Do głównych graczy należy zaliczyć niemieckie instytucje finansowe, które wykazują rosnące zainteresowanie rynkiem polskim, zarówno w aspekcie finansowania dłużnego, jak i inwestycji kapitałowych na rynku nieruchomości. Sprzedający, zgłaszający zapotrzebowanie na kapitał, skorzystają zapewne również z ponownie pojawiających się możliwości refinansowania, stanowiących atrakcyjną alternatywę dla sprzedaży, zwłaszcza biorąc pod uwagę oportunistyczne poziomy wycen zawarte w ofertach wysyłanych przez inwestorów w ostatnim okresie.”


Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Transakcja roku 2009 na rynku nieruchomości komercyjnych

Transakcja  roku 2009  na rynku nieruchomości  komercyjnych
Firma Colliers International brała udział w sprzedaży warszawskiego Deloitte House za kwotę 117 milionów euro.
Jest to niedawno ukończony budynek biurowy klasy A, o łącznej powierzchni wynajmowanej 21 000 mkw., usytuowany w ścisłym centrum biznesowym Warszawy. Budynek pierwotnie otrzymał nazwę Atrium City, jednak została ona zmieniona na Deloitte House, że względu na głównego najemcę, firmę Deloitte, która wynajęła 14 600 mkw powierzchni biurowej. W transakcji sprzedaży Colliers reprezentował właściciela budynku, firmę Skanska, a prawnym doradcą sprzedającego była kancelaria Clifford Chance. Budynek kupił zlokalizowany w Niemczech fundusz zarządzany przez Deka Immobilien. Sprzedaż budynku jest piątą co do wielkości transakcją na liście biurowców sprzedanych w regionie EMEA (Europa, Środkowy Wschód i Afryka) od początku roku 2009, największą transakcją w Polsce, i jedną z 12 największych transakcji na świecie, zgodnie z danymi firmy badawczej Real Capital Analytics.


Neil Gregory-Eaves, partner w Colliers International Poland i dyrektor w Colliers International CEE, tak skomentował transakcję:

„Znając jakość, którą oferuje Skanska, dodając to tego doskonałą lokalizację oraz firmę Deloitte, jako głównego najemcę, nowy właściciel budynku znajduje się w doskonałej sytuacji w kontekście długofalowego wzrostu. Podczas gdy wolumen transakcji inwestycyjnych w Europie Centralno-Wschodniej pozostaje na niskim poziomie, globalna gospodarka zdaje się stabilizować, a my jesteśmy świadkami powracającego zainteresowania najlepszymi aktywami ze strony inwestorów instytucjonalnych i prywatnych, potwierdzonego coraz większą liczbą składanych ofert. Do głównych graczy należy zaliczyć niemieckie instytucje finansowe, które wykazują rosnące zainteresowanie rynkiem polskim, zarówno w aspekcie finansowania dłużnego, jak i inwestycji kapitałowych na rynku nieruchomości. Sprzedający, zgłaszający zapotrzebowanie na kapitał, skorzystają zapewne również z ponownie pojawiających się możliwości refinansowania, stanowiących atrakcyjną alternatywę dla sprzedaży, zwłaszcza biorąc pod uwagę oportunistyczne poziomy wycen zawarte w ofertach wysyłanych przez inwestorów w ostatnim okresie.”


Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Pozwólmy Chińczykom budować

Pozwólmy Chińczykom budować
Trzy największe chińskie przedsiębiorstwa budowlano inżynieryjne startują w największych przetargach na projekty infrastrukturalne w Polsce.
Wspólnie z Polskim partnerem, spółką Decoma, przygotowały ofertę, m.in. na budowę drugiej nitki warszawskiego metra. Spółki, będące w konsorcjum: China Overseas Engineering Group Co., Ltd (COVEC), Shanghai Construction Group (SCG), China Railway Tunnel Group (CTG) to globalni liderzy w projektach infrastrukturalnych, posiadający certyfikaty ISO oraz największe doświadczenie w realizacji projektów tunelowych ze wszystkich firm obecnych na Polskim rynku. Dzięki wsparciu w postaci zarówno środków finansowych, jak i technologii, ze strony swojej spółki macierzystej, China Railway Group Limited, znajdującej się na liście Fortune Global 500, i będącej trzecim największym na świecie wykonawcą inwestycji budowlanych, chińskie korporacje mogą wprowadzić do Polski nową jakość. China Railway Group Limited realizuje 60% inwestycji w tory naziemne oraz linie metra w Chinach i całej Azji.
Zgodnie z praktyką przyjętą w chińskich firmach, współpracują one z lokalnymi podmiotami w ramach strategii rozwoju międzynarodowego. Celem postawionym przed konsorcjum jest wygrywanie przetargów i realizacja projektów inwestycyjnych. Żeby osiągnąć wyznaczony cel chińskie firmy potrzebują wsparcia ze strony spółek lokalnych dysponujących lokalną siecią partnerów oraz wykwalifikowanym personelem, który potrafi poruszać się w polskich realiach biznesowych i formalnych. Stąd wybór Decomy, jako polskiego partnera, z którym konsorcjum współpracowało już wcześniej.

„Czasami rodzimi przedsiębiorcy bojąc się konkurencji,  rozpowszechniają np. opinię, że jakość inwestycji w Państwie Środka jest marna. Warto więc złożyć wizytę w Chinach, bo tamtejsze autostrady i inne inwestycje budowlane budzą respekt rozmachem i solidnością. Chiny dysponują drugą co do wielkości siecią autostrad na świecie (41 tys. km). W 2020 r. sieć ta ma liczyć 85 tys. km, czyli nieco mniej, niż obecna sieć amerykańska. Nic się nie wali i nie zapada. Dziur na próżno szukać. Jeżeli zatem oferowane są nam i maszyny, i kruszywa, i robotnicy, to nad czym się zastanawiać?”
- powiedział Adrian Furgalski, niezależny ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Pozwólmy Chińczykom budować

Pozwólmy Chińczykom budować
Trzy największe chińskie przedsiębiorstwa budowlano inżynieryjne startują w największych przetargach na projekty infrastrukturalne w Polsce.
Wspólnie z Polskim partnerem, spółką Decoma, przygotowały ofertę, m.in. na budowę drugiej nitki warszawskiego metra. Spółki, będące w konsorcjum: China Overseas Engineering Group Co., Ltd (COVEC), Shanghai Construction Group (SCG), China Railway Tunnel Group (CTG) to globalni liderzy w projektach infrastrukturalnych, posiadający certyfikaty ISO oraz największe doświadczenie w realizacji projektów tunelowych ze wszystkich firm obecnych na Polskim rynku. Dzięki wsparciu w postaci zarówno środków finansowych, jak i technologii, ze strony swojej spółki macierzystej, China Railway Group Limited, znajdującej się na liście Fortune Global 500, i będącej trzecim największym na świecie wykonawcą inwestycji budowlanych, chińskie korporacje mogą wprowadzić do Polski nową jakość. China Railway Group Limited realizuje 60% inwestycji w tory naziemne oraz linie metra w Chinach i całej Azji.
Zgodnie z praktyką przyjętą w chińskich firmach, współpracują one z lokalnymi podmiotami w ramach strategii rozwoju międzynarodowego. Celem postawionym przed konsorcjum jest wygrywanie przetargów i realizacja projektów inwestycyjnych. Żeby osiągnąć wyznaczony cel chińskie firmy potrzebują wsparcia ze strony spółek lokalnych dysponujących lokalną siecią partnerów oraz wykwalifikowanym personelem, który potrafi poruszać się w polskich realiach biznesowych i formalnych. Stąd wybór Decomy, jako polskiego partnera, z którym konsorcjum współpracowało już wcześniej.

„Czasami rodzimi przedsiębiorcy bojąc się konkurencji,  rozpowszechniają np. opinię, że jakość inwestycji w Państwie Środka jest marna. Warto więc złożyć wizytę w Chinach, bo tamtejsze autostrady i inne inwestycje budowlane budzą respekt rozmachem i solidnością. Chiny dysponują drugą co do wielkości siecią autostrad na świecie (41 tys. km). W 2020 r. sieć ta ma liczyć 85 tys. km, czyli nieco mniej, niż obecna sieć amerykańska. Nic się nie wali i nie zapada. Dziur na próżno szukać. Jeżeli zatem oferowane są nam i maszyny, i kruszywa, i robotnicy, to nad czym się zastanawiać?”
- powiedział Adrian Furgalski, niezależny ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Dokąd po kredyt hipoteczny?

Dokąd po kredyt hipoteczny?
Kredyty hipoteczne na 100 procent wartości nieruchomości dostępne były w lipcu w dwunastu bankach.
Kredyt w złotych bez wymaganego wkładu własnego oferują m.in.: Deutsche Bank, Lukas Bank, Bank Pocztowy, BOŚ, PKO BP, mBank, MultiBank i Polbank EFG. Najlepszą ofertę ma Deutsche Bank, nieco ustępuje jej Nordea Bank oraz kredyt hipoteczny Lukas Banku.
Różnica w wysokości miesięcznej raty pomiędzy najlepszą ofertą, jaką ma Deutsche Bank a drugim w rankingu Lukas Bankiem - to zaledwie 27 zł. Jeśli jednak porównamy ofertę Deutsche Banku z zamykającym zestawienie Multibankiem, to ta różnica wynosi już ponad 400 zł!
Kolejne banki wróciły do kredytów w złotych, w których można sfinansować 100 procent wartości nieruchomości. Zarówno PKO BP jak i Eurobank nie wymagają już 10 procent wkładu własnego, który był konieczny jeszcze w maju. Dwanaście banków oferuje więc kredyt w naszej walucie, z którego sfinansujemy całą nieruchomość. W przypadku analogicznych kredytów w euro oferta jest prawie trzykrotnie mniejsza, bowiem tylko 5 banków pozwoli nam sfinansować nasze M w 100 procentach. Kredyty w euro są też znacznie mniej dostępne i tak naprawdę większość wypłaconych w euro kredytów przypadnie klientom z bardzo dobrą zdolnością kredytową.
W przypadku najnowszego rankingu kredytów hipotecznych w euro w czołówce zestawienia nastąpiły spore zmiany. Liderem został również Deutsche Bank, na drugą pozycję przesunął się Bank Ochrony Środowiska, a miejsce na podium zamyka niedawny lider rankingu czyli DnB Nord. Najniższe oprocentowanie (3,85 proc.) oferuje Deutsche Bank, a najwyższe (8,64 proc.) PKO BP. Różnica w miesięcznej racie pomiędzy pierwszym a ostatnim bankiem dla kredytu w wysokości 200 000 zł z 25-letnim okresem kredytowania to ponad 500 zł.
Kredyt w euro ze względu na zdecydowanie niższe stopy referencyjne i podobny poziom marży co przy kredycie w złotówkach, wydaje się być tańszym rozwiązaniem. Należy jednak pamiętać o ryzyku kursowym, związanym z możliwymi wahaniami kursu euro, które w skrajnych przypadkach mogą sprawić, iż rata takiego kredytu będzie wyższa niż w przypadku kredytu w złotówkach.

Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Dokąd po kredyt hipoteczny?

Dokąd po kredyt hipoteczny?
Kredyty hipoteczne na 100 procent wartości nieruchomości dostępne były w lipcu w dwunastu bankach.
Kredyt w złotych bez wymaganego wkładu własnego oferują m.in.: Deutsche Bank, Lukas Bank, Bank Pocztowy, BOŚ, PKO BP, mBank, MultiBank i Polbank EFG. Najlepszą ofertę ma Deutsche Bank, nieco ustępuje jej Nordea Bank oraz kredyt hipoteczny Lukas Banku.
Różnica w wysokości miesięcznej raty pomiędzy najlepszą ofertą, jaką ma Deutsche Bank a drugim w rankingu Lukas Bankiem - to zaledwie 27 zł. Jeśli jednak porównamy ofertę Deutsche Banku z zamykającym zestawienie Multibankiem, to ta różnica wynosi już ponad 400 zł!
Kolejne banki wróciły do kredytów w złotych, w których można sfinansować 100 procent wartości nieruchomości. Zarówno PKO BP jak i Eurobank nie wymagają już 10 procent wkładu własnego, który był konieczny jeszcze w maju. Dwanaście banków oferuje więc kredyt w naszej walucie, z którego sfinansujemy całą nieruchomość. W przypadku analogicznych kredytów w euro oferta jest prawie trzykrotnie mniejsza, bowiem tylko 5 banków pozwoli nam sfinansować nasze M w 100 procentach. Kredyty w euro są też znacznie mniej dostępne i tak naprawdę większość wypłaconych w euro kredytów przypadnie klientom z bardzo dobrą zdolnością kredytową.
W przypadku najnowszego rankingu kredytów hipotecznych w euro w czołówce zestawienia nastąpiły spore zmiany. Liderem został również Deutsche Bank, na drugą pozycję przesunął się Bank Ochrony Środowiska, a miejsce na podium zamyka niedawny lider rankingu czyli DnB Nord. Najniższe oprocentowanie (3,85 proc.) oferuje Deutsche Bank, a najwyższe (8,64 proc.) PKO BP. Różnica w miesięcznej racie pomiędzy pierwszym a ostatnim bankiem dla kredytu w wysokości 200 000 zł z 25-letnim okresem kredytowania to ponad 500 zł.
Kredyt w euro ze względu na zdecydowanie niższe stopy referencyjne i podobny poziom marży co przy kredycie w złotówkach, wydaje się być tańszym rozwiązaniem. Należy jednak pamiętać o ryzyku kursowym, związanym z możliwymi wahaniami kursu euro, które w skrajnych przypadkach mogą sprawić, iż rata takiego kredytu będzie wyższa niż w przypadku kredytu w złotówkach.

Źródło: Property Jornal Polska Giełda Nieruchomości 08-09/09

Będzie nowy podatek od wynajmu mieszkania

Podatek od wynajmu mieszkania wyniesie 8,5 proc., zamiast obowiązującej obecnie stawki 20 proc., a właściciele mieszkań uzyskają dodatkową ochronę - przewiduje przyjęty przez rząd projekt nowelizacji kilku ustaw, w tym ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy.

 

Według Centrum Informacyjnego Rządu projektowane rozwiązania mają doprowadzić do zmniejszenia szarej strefy na rynku wynajmu mieszkań i zwiększenia liczby legalnie wynajmowanych lokali. Ponadto wprowadzenie zmian powinno ożywić rynek wynajmu lokali.

Zgodnie z przepisami opracowanymi w Ministerstwie Infrastruktury, od 1 stycznia 2010 r. właściciele mieszkań, którzy zdecydują się je wynająć, zapłacą 8,5 proc. podatek ryczałtowy od przychodów z najmu. "Obecnie podatek w takiej wysokości płacą jedynie osoby, których przychody z najmu nie przekraczają równowartości 4 tys. euro. Natomiast po przekroczeniu tej kwoty, podatek wzrasta do 20 proc." - wyjaśnia CIR w komunikacie.

Projekt nowelizacji ma uregulować także kwestie tzw. najmu okazjonalnego. Będzie mógł go stosować właściciel mieszkania (osoba fizyczna), który nie prowadzi działalności gospodarczej związanej z wynajmowaniem lokali.

Umowa najmu okazjonalnego ma być zawierana maksymalnie na 10 lat. Znajdzie się w niej poświadczone notarialnie zobowiązanie najemcy, że jeśli nie będzie przestrzegał warunków umowy, będzie musiał wyprowadzić się z lokalu. Najemca w umowie będzie musiał wskazać inny lokal, w którym zamieszka w przypadku eksmisji.

Właściciel, który będzie chciał skorzystać z przepisów dotyczących najmu okazjonalnego, będzie musiał zgłosić zawarcie umowy w urzędzie skarbowym.

źródło informacji: PAP interia.pl

Będzie nowy podatek od wynajmu mieszkania

Podatek od wynajmu mieszkania wyniesie 8,5 proc., zamiast obowiązującej obecnie stawki 20 proc., a właściciele mieszkań uzyskają dodatkową ochronę - przewiduje przyjęty przez rząd projekt nowelizacji kilku ustaw, w tym ustawy o ochronie praw lokatorów i mieszkaniowym zasobie gminy.

 

Według Centrum Informacyjnego Rządu projektowane rozwiązania mają doprowadzić do zmniejszenia szarej strefy na rynku wynajmu mieszkań i zwiększenia liczby legalnie wynajmowanych lokali. Ponadto wprowadzenie zmian powinno ożywić rynek wynajmu lokali.

Zgodnie z przepisami opracowanymi w Ministerstwie Infrastruktury, od 1 stycznia 2010 r. właściciele mieszkań, którzy zdecydują się je wynająć, zapłacą 8,5 proc. podatek ryczałtowy od przychodów z najmu. "Obecnie podatek w takiej wysokości płacą jedynie osoby, których przychody z najmu nie przekraczają równowartości 4 tys. euro. Natomiast po przekroczeniu tej kwoty, podatek wzrasta do 20 proc." - wyjaśnia CIR w komunikacie.

Projekt nowelizacji ma uregulować także kwestie tzw. najmu okazjonalnego. Będzie mógł go stosować właściciel mieszkania (osoba fizyczna), który nie prowadzi działalności gospodarczej związanej z wynajmowaniem lokali.

Umowa najmu okazjonalnego ma być zawierana maksymalnie na 10 lat. Znajdzie się w niej poświadczone notarialnie zobowiązanie najemcy, że jeśli nie będzie przestrzegał warunków umowy, będzie musiał wyprowadzić się z lokalu. Najemca w umowie będzie musiał wskazać inny lokal, w którym zamieszka w przypadku eksmisji.

Właściciel, który będzie chciał skorzystać z przepisów dotyczących najmu okazjonalnego, będzie musiał zgłosić zawarcie umowy w urzędzie skarbowym.

źródło informacji: PAP interia.pl

Działki warte poznania

Wielokrotnie zdarza się, że ceny działek budowlanych w okolicach Poznania nie odpowiadają ich faktycznej wartości. Znaleźć można takie tereny, gdzie koszt działki jest znacznie wyższy od jej rzeczywistej wartości. Z drugiej strony, istnieją i takie miejsca, gdzie można zakupić działkę za cenę o wiele niższą niż wskazywałaby na to jej wartość. Z czego to wynika?

Jednym z głównych powodów takiej sytuacji jest kłopot przy ocenie realnej wartości działki. Każda z nich jest inna, różnią się także infrastrukturą czy drogami dojazdowymi. Dla osób, które zamierzają kupić działkę jak i dla tych, którzy planują zainwestować swoje oszczędności, porównujemy realne wartości działek budowlanych w okolicach Poznania z ich cenami ofertowymi.

Skupmy się zatem na trzech czynnikach, które mają szczególny wpływ na to, że ceny działek bywają wielokrotnie zaniżane lub zawyżane. Są to: tendencje na konkretne lokalizacje/rejony, deficyt informacji oraz zmieniająca się infrastruktura.

Preferowane lokalizacje

Miejscowość Nekielka położona między Kostrzynem Wielkopolskim a Czeniejewem, jeszcze kilka lat temu była niezwykle popularnym miejscem zakupu działek (ze względu chociażby na koncerty odbywające się w tamtejszym kościele przyciągające tłumy Poznaniaków). Ceny działek osiągnęły tam pułap 150 zł za m2, obecnie uległy już obniżeniu. Niewiele osób jednak wie, że w bardzo bliskiej odległości od Nekielki (3-5 km), w Czerniejewie lub Grabach, można znaleźć równie pięknie położone i często z lepszą infrastrukturą działki, stanowiące 50 do 60 proc. ceny działek w Nekielce. Podobne przykłady można mnożyć: ceny działek w Jaraczu wynoszące 60 zł/m2 są o połowę niższe od tych w Kowanówku (gmina Oborniki), a w malowniczo położonych Lipkach (gmina Czerniejewo) znajdziemy działki o 40 proc. tańsze od tych w pobliskich Wierzycach. Z kolei na terenie Ujazdu (gmina Kiszkowo), wartość ziemi kształtuje się nawet na poziomie o 70 proc. mniejszym niż ma to miejsce w Lednogórze.

Niedobór informacji

Z powodu braku informacji na temat działek położonych w miejscowościach oddalonych o 30-40 km od Poznania, wiele gmin jest zupełnie pomijanych przez kupujących. W ostatnich latach zostały uchwalone tzw. Plany Zagospodarowania i pojawiły się na rynku bardzo atrakcyjne działki. Jednakże brak wiedzy kupujących na temat tych rejonów powoduje, że popyt jest na tyle mały, że właściciele działek sprzedają je znacznie poniżej ich faktycznej wartości. Z taką sytuacją mamy do czynienia na przykład w oddalonej o 30 km od Poznania gminie Kiszkowo, położonej pomiędzy Puszczą Zielonka a Lednogórskim Parkiem Krajobrazowym. W takich miejscowościach jak Sroczyn, Ujazd czy Skrzetuszewo w sprzedaży są działki, których cena jest trzy lub cztery razy niższa od działek położonych w takiej samej odległości na południe czy zachód od Poznania.

Zmieniająca się infrastruktura

Jesteśmy świadkami sytuacji, w której ceny działek bynajmniej nie są adekwatne do zmian chociażby w infrastrukturze, w szczególności mowa tu o planowanej na najbliższe lata budowie trasy S5 i S11. Na wartość działki zdecydowany wpływ ma nie tylko jej odległość od Poznania, ale także jakość dojazdu do miasta. Z tego też powodu obniżyły się ceny działek na przykład w Suchym Lesie, do których średni czas dojazdu z centrum miasta wynosi 50 minut. Z kolei wartość parceli w okolicach Kórnika wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, co wynika z bardzo szybkiego dojazdu drogą dwupasmową. W ciągu najbliższych dwóch lat w okolicach Poznania powstaną drogi szybkiego ruchu i dojazd do wielu miejscowości znacznie się skróci, zmieni się zatem ich wartość. Jednak w wielu przypadkach nie zostało to jeszcze uwzględnione w cenie działki, dotyczy to w szczególności gmin Kleszczewo, Kostrzyn Wlkp., Czerniejewo czy Łubowo.

W celu dokonania oceny realnej wartości działek, przeprowadzono analizę pod kątem ich odległości, czasu i jakości dojazdu do Poznania (po wybudowaniu tras S5 i S11), dostępności infrastruktury technicznej (gaz, kanalizacja), dostępności infrastruktury miejskiej (sklepy, szkoły, urzędy), a także otoczenia działek (lasy, jeziora, nowe domy).

Wyniki analizy wskazują, że działki położone na wschód od Poznania, są znacznie niedowartościowane. W takich miejscowościach jak Ujazd, Wierzyce czy Czerniejewo ceny ofertowe działek są niższe o 40 do 60 proc. w porównaniu z ich realną wartością. Natomiast ceny działek znajdujące się na zachód oraz północ od Poznania, są wyższe o 20 do 30 proc. biorąc pod uwagę ich rzeczywistą wartość. Istnieje także wiele lokalizacji również w kierunku północnym, gdzie grunty bywają wielokrotnie niedowartościowane. W takich miejscowościach jak Jaracz, Sroczyn, Lipki można zakupić działki w cenach gwarantujących ich znaczny wzrost w najbliższych latach. Sytuacja ta zapewne zostanie unormowana, gdyż wraz ze wzrostem wiedzy kupujących i sprzedających ceny będą dążyć do ich faktycznych wartości. Warto się nad tym zastanowić i spędzić trochę czasu przy wyborze lokalizacji, gdyż pozwoli to nam zaoszczędzić dziesiątki tysięcy złotych.

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

Działki warte poznania

Wielokrotnie zdarza się, że ceny działek budowlanych w okolicach Poznania nie odpowiadają ich faktycznej wartości. Znaleźć można takie tereny, gdzie koszt działki jest znacznie wyższy od jej rzeczywistej wartości. Z drugiej strony, istnieją i takie miejsca, gdzie można zakupić działkę za cenę o wiele niższą niż wskazywałaby na to jej wartość. Z czego to wynika?

Jednym z głównych powodów takiej sytuacji jest kłopot przy ocenie realnej wartości działki. Każda z nich jest inna, różnią się także infrastrukturą czy drogami dojazdowymi. Dla osób, które zamierzają kupić działkę jak i dla tych, którzy planują zainwestować swoje oszczędności, porównujemy realne wartości działek budowlanych w okolicach Poznania z ich cenami ofertowymi.

Skupmy się zatem na trzech czynnikach, które mają szczególny wpływ na to, że ceny działek bywają wielokrotnie zaniżane lub zawyżane. Są to: tendencje na konkretne lokalizacje/rejony, deficyt informacji oraz zmieniająca się infrastruktura.

Preferowane lokalizacje

Miejscowość Nekielka położona między Kostrzynem Wielkopolskim a Czeniejewem, jeszcze kilka lat temu była niezwykle popularnym miejscem zakupu działek (ze względu chociażby na koncerty odbywające się w tamtejszym kościele przyciągające tłumy Poznaniaków). Ceny działek osiągnęły tam pułap 150 zł za m2, obecnie uległy już obniżeniu. Niewiele osób jednak wie, że w bardzo bliskiej odległości od Nekielki (3-5 km), w Czerniejewie lub Grabach, można znaleźć równie pięknie położone i często z lepszą infrastrukturą działki, stanowiące 50 do 60 proc. ceny działek w Nekielce. Podobne przykłady można mnożyć: ceny działek w Jaraczu wynoszące 60 zł/m2 są o połowę niższe od tych w Kowanówku (gmina Oborniki), a w malowniczo położonych Lipkach (gmina Czerniejewo) znajdziemy działki o 40 proc. tańsze od tych w pobliskich Wierzycach. Z kolei na terenie Ujazdu (gmina Kiszkowo), wartość ziemi kształtuje się nawet na poziomie o 70 proc. mniejszym niż ma to miejsce w Lednogórze.

Niedobór informacji

Z powodu braku informacji na temat działek położonych w miejscowościach oddalonych o 30-40 km od Poznania, wiele gmin jest zupełnie pomijanych przez kupujących. W ostatnich latach zostały uchwalone tzw. Plany Zagospodarowania i pojawiły się na rynku bardzo atrakcyjne działki. Jednakże brak wiedzy kupujących na temat tych rejonów powoduje, że popyt jest na tyle mały, że właściciele działek sprzedają je znacznie poniżej ich faktycznej wartości. Z taką sytuacją mamy do czynienia na przykład w oddalonej o 30 km od Poznania gminie Kiszkowo, położonej pomiędzy Puszczą Zielonka a Lednogórskim Parkiem Krajobrazowym. W takich miejscowościach jak Sroczyn, Ujazd czy Skrzetuszewo w sprzedaży są działki, których cena jest trzy lub cztery razy niższa od działek położonych w takiej samej odległości na południe czy zachód od Poznania.

Zmieniająca się infrastruktura

Jesteśmy świadkami sytuacji, w której ceny działek bynajmniej nie są adekwatne do zmian chociażby w infrastrukturze, w szczególności mowa tu o planowanej na najbliższe lata budowie trasy S5 i S11. Na wartość działki zdecydowany wpływ ma nie tylko jej odległość od Poznania, ale także jakość dojazdu do miasta. Z tego też powodu obniżyły się ceny działek na przykład w Suchym Lesie, do których średni czas dojazdu z centrum miasta wynosi 50 minut. Z kolei wartość parceli w okolicach Kórnika wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, co wynika z bardzo szybkiego dojazdu drogą dwupasmową. W ciągu najbliższych dwóch lat w okolicach Poznania powstaną drogi szybkiego ruchu i dojazd do wielu miejscowości znacznie się skróci, zmieni się zatem ich wartość. Jednak w wielu przypadkach nie zostało to jeszcze uwzględnione w cenie działki, dotyczy to w szczególności gmin Kleszczewo, Kostrzyn Wlkp., Czerniejewo czy Łubowo.

W celu dokonania oceny realnej wartości działek, przeprowadzono analizę pod kątem ich odległości, czasu i jakości dojazdu do Poznania (po wybudowaniu tras S5 i S11), dostępności infrastruktury technicznej (gaz, kanalizacja), dostępności infrastruktury miejskiej (sklepy, szkoły, urzędy), a także otoczenia działek (lasy, jeziora, nowe domy).

Wyniki analizy wskazują, że działki położone na wschód od Poznania, są znacznie niedowartościowane. W takich miejscowościach jak Ujazd, Wierzyce czy Czerniejewo ceny ofertowe działek są niższe o 40 do 60 proc. w porównaniu z ich realną wartością. Natomiast ceny działek znajdujące się na zachód oraz północ od Poznania, są wyższe o 20 do 30 proc. biorąc pod uwagę ich rzeczywistą wartość. Istnieje także wiele lokalizacji również w kierunku północnym, gdzie grunty bywają wielokrotnie niedowartościowane. W takich miejscowościach jak Jaracz, Sroczyn, Lipki można zakupić działki w cenach gwarantujących ich znaczny wzrost w najbliższych latach. Sytuacja ta zapewne zostanie unormowana, gdyż wraz ze wzrostem wiedzy kupujących i sprzedających ceny będą dążyć do ich faktycznych wartości. Warto się nad tym zastanowić i spędzić trochę czasu przy wyborze lokalizacji, gdyż pozwoli to nam zaoszczędzić dziesiątki tysięcy złotych.

źródło informacji: INTERIA.PL/materiały prasowe

Nieruchomości: Krajobraz po bitwie

Pojawiły się pierwsze symptomy wychodzenia światowej gospodarki z kryzysu, co oczywiście przekłada się również na rynek nieruchomości. W Polsce pewne zauważalne ożywienie w branży budowlanej trwa już od pierwszego kwartału. Jeśli chodzi o zainteresowanie klientów i ilość sprzedanych mieszkań, to w moim odczuciu II kwartał był wręcz sensacyjny, lepszy niż cały 2008 rok.

Kryzys spowodował wyraźne przewietrzenie rynku, z którego wypadli mali gracze, tzw. gwiazdy jednego przeboju. Jest na nim również kilka bardzo dużych firm, które prowadziły inwestycje w krajach znacznie bardziej dotkniętych zapaścią , które mają obecnie olbrzymie problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Także przed deweloperami, którzy utrzymali się na rynku, stoją nowe wyzwania i wymagania. Będą oni poddawani szczegółowej weryfikacji przez banki, w których ubiegają się o kredyty, a w efekcie dostaną je tylko Ci, którzy sprawdzili się w trudnych czasach, nie wpadli w tarapaty finansowe i mogą przedstawić wiarygodne dokumenty potwierdzające dobrą kondycję firmy.

Warunki stawiane przez banki spowodują powrót do znanej sprzed lat formuły sprzedaży dziury w ziemi. Kredytodawcy będą wymagać bowiem przedsprzedaży na poziomie minimum 20 proc., a to jest możliwe jedynie przy prowadzeniu sprzedaży jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji. Co za tym idzie klienci będą premiowani za wczesny zakup. Bonusy te przyjmą postać atrakcyjnej ceny, czy też elastycznego harmonogramu spłat, dającego większe bezpieczeństwo finansowe. To jednak nieuchronnie będzie oznaczać wyższe koszty projektu i odbije się na ostatecznej cenie.

Zaostrzone warunki zostaną również postawione klientom indywidualnym. Banki będą sobie wybierać najbezpieczniejszych kredytobiorców, tych ze sprawdzoną historią spłat, stabilnym statusem zawodowym etc.

Mimo zaostrzonych warunków, banki prawdopodobnie dość szybko otworzą strumień z pieniędzmi. Rynek nie znosi próżni, a kapitał wymaga nieustającego ruchu, więc kredyty, po znaczącej korekcie cen mieszkań, będą znów bardzo bezpiecznym biznesem dla banków.

Pewien wpływ na wzrost dynamiki rynku ma również rządowy program "Rodzina na Swoim", który napędza około15-20 proc. obecnej sprzedaży. Nie jest to jednak jedyna siła pchająca go do przodu. Wielu zamożniejszych klientów kupuje obecnie inwestycyjnie, na wynajem, płacąc gotówką, a nie korzystając z kredytu. Spora grupa klientów doszła do wniosku, że obecny poziom cen jest dla nich w zupełności akceptowalny, biorąc pod uwagę chociażby wysoki czynsz wynajmu mieszkań.

Z tego faktu, można wywnioskować, iż klienci ponownie zaczynają się przekonywać do inwestycji w nieruchomości i z pewnością jest to dobry, być może najlepszy okres, na kupno dobrej nieruchomości we wciąż korzystnej cenie. Jeśli oznaki wychodzenia z kryzysu się potwierdzą oceniam, że systematycznie będzie wzrastać popyt na nieruchomości. Szybkie zrównoważenie przez podaż, ze względu na specyfikę branży, nie będzie jednak możliwe, co w perspektywie oznacza wzrost cen mieszkań. Już są na rynku deweloperzy, którzy wobec ożywienia podnieśli ceny o 5-6 proc. Myślę, że w kolejnych 12 miesiącach można liczyć na kolejne 5 proc.

Kryzys, którego doświadczył rynek, wymusił zracjonalizowanie przez wszystkich jego uczestników działań zarówno jeśli chodzi o klientów indywidualnych, deweloperów jak i banki. W przyszłości nie da się jednak przed nim skutecznie zabezpieczyć. Proces inwestycyjny trwa co najmniej 24 miesiące i nie można go, bez strat finansowych i wizerunkowych zatrzymać. Trzeba więc oceniać siły na zamiary i nie brać sobie na barki zbyt wielu projektów na raz. To daje możliwość elastycznego reagowania na zmiany na rynku, ogranicza ryzyko i daje szanse na prowadzenie, może mniej zyskownego, ale pewnego, solidnego biznesu.

Moim zdaniem polski rynek nieruchomości ma przed sobą okres stabilnego rozwoju. Jeśli , przez dekoniunkturę światową, w naszym kraju sytuacja nie zmieni się na gorsze, możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Michał Kubicki, Dyrektor Generalny Volumetric MK Polska

interia.pl

Nieruchomości: Krajobraz po bitwie

Pojawiły się pierwsze symptomy wychodzenia światowej gospodarki z kryzysu, co oczywiście przekłada się również na rynek nieruchomości. W Polsce pewne zauważalne ożywienie w branży budowlanej trwa już od pierwszego kwartału. Jeśli chodzi o zainteresowanie klientów i ilość sprzedanych mieszkań, to w moim odczuciu II kwartał był wręcz sensacyjny, lepszy niż cały 2008 rok.

Kryzys spowodował wyraźne przewietrzenie rynku, z którego wypadli mali gracze, tzw. gwiazdy jednego przeboju. Jest na nim również kilka bardzo dużych firm, które prowadziły inwestycje w krajach znacznie bardziej dotkniętych zapaścią , które mają obecnie olbrzymie problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Także przed deweloperami, którzy utrzymali się na rynku, stoją nowe wyzwania i wymagania. Będą oni poddawani szczegółowej weryfikacji przez banki, w których ubiegają się o kredyty, a w efekcie dostaną je tylko Ci, którzy sprawdzili się w trudnych czasach, nie wpadli w tarapaty finansowe i mogą przedstawić wiarygodne dokumenty potwierdzające dobrą kondycję firmy.

Warunki stawiane przez banki spowodują powrót do znanej sprzed lat formuły sprzedaży dziury w ziemi. Kredytodawcy będą wymagać bowiem przedsprzedaży na poziomie minimum 20 proc., a to jest możliwe jedynie przy prowadzeniu sprzedaży jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji. Co za tym idzie klienci będą premiowani za wczesny zakup. Bonusy te przyjmą postać atrakcyjnej ceny, czy też elastycznego harmonogramu spłat, dającego większe bezpieczeństwo finansowe. To jednak nieuchronnie będzie oznaczać wyższe koszty projektu i odbije się na ostatecznej cenie.

Zaostrzone warunki zostaną również postawione klientom indywidualnym. Banki będą sobie wybierać najbezpieczniejszych kredytobiorców, tych ze sprawdzoną historią spłat, stabilnym statusem zawodowym etc.

Mimo zaostrzonych warunków, banki prawdopodobnie dość szybko otworzą strumień z pieniędzmi. Rynek nie znosi próżni, a kapitał wymaga nieustającego ruchu, więc kredyty, po znaczącej korekcie cen mieszkań, będą znów bardzo bezpiecznym biznesem dla banków.

Pewien wpływ na wzrost dynamiki rynku ma również rządowy program "Rodzina na Swoim", który napędza około15-20 proc. obecnej sprzedaży. Nie jest to jednak jedyna siła pchająca go do przodu. Wielu zamożniejszych klientów kupuje obecnie inwestycyjnie, na wynajem, płacąc gotówką, a nie korzystając z kredytu. Spora grupa klientów doszła do wniosku, że obecny poziom cen jest dla nich w zupełności akceptowalny, biorąc pod uwagę chociażby wysoki czynsz wynajmu mieszkań.

Z tego faktu, można wywnioskować, iż klienci ponownie zaczynają się przekonywać do inwestycji w nieruchomości i z pewnością jest to dobry, być może najlepszy okres, na kupno dobrej nieruchomości we wciąż korzystnej cenie. Jeśli oznaki wychodzenia z kryzysu się potwierdzą oceniam, że systematycznie będzie wzrastać popyt na nieruchomości. Szybkie zrównoważenie przez podaż, ze względu na specyfikę branży, nie będzie jednak możliwe, co w perspektywie oznacza wzrost cen mieszkań. Już są na rynku deweloperzy, którzy wobec ożywienia podnieśli ceny o 5-6 proc. Myślę, że w kolejnych 12 miesiącach można liczyć na kolejne 5 proc.

Kryzys, którego doświadczył rynek, wymusił zracjonalizowanie przez wszystkich jego uczestników działań zarówno jeśli chodzi o klientów indywidualnych, deweloperów jak i banki. W przyszłości nie da się jednak przed nim skutecznie zabezpieczyć. Proces inwestycyjny trwa co najmniej 24 miesiące i nie można go, bez strat finansowych i wizerunkowych zatrzymać. Trzeba więc oceniać siły na zamiary i nie brać sobie na barki zbyt wielu projektów na raz. To daje możliwość elastycznego reagowania na zmiany na rynku, ogranicza ryzyko i daje szanse na prowadzenie, może mniej zyskownego, ale pewnego, solidnego biznesu.

Moim zdaniem polski rynek nieruchomości ma przed sobą okres stabilnego rozwoju. Jeśli , przez dekoniunkturę światową, w naszym kraju sytuacja nie zmieni się na gorsze, możemy z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Michał Kubicki, Dyrektor Generalny Volumetric MK Polska

interia.pl

Pod koniec 2010 r. szok

Pod koniec 2010 roku popyt na mieszkania zacznie przewyższać podaż, co może skutkować znacznym wzrostem cen mieszkań - uważa Jacek Bielecki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

"Koniec przyszłego roku, a już na pewno 2011 rok, to będzie okres niedoborów mieszkaniowych. Oferta mieszkaniowa w 2011 będzie bardzo znikoma i obawiam się, że znowu nastąpi nierównowaga i oczywisty wzrost cen" - powiedział w rozmowie z PAP Bielecki.

Jego zdaniem, okres spadków cen mieszkań już się zakończył i w roku bieżącym oraz pierwszej połowie przyszłego roku, ceny mieszkań będą stabilne.

"Firmy działające od dłuższego czasu łagodnie przeszły okres spadku cen, który nastąpił przez ostatni rok. Rentowność ekonomiczna jest już naprawdę bardzo niska" - powiedział.

"Ten rok będzie rokiem +płaskim+ jeśli chodzi o ceny, nie widać nerwowości na rynku po stronie deweloperów. Na początku przyszłego roku też nie należy się jeszcze spodziewać wzrostu cen" - dodał.

BEZ DZIAŁAŃ RZĄDU I BANKÓW W SEKTORZE MIESZKANIOWYM MOŻLIWY DALSZY REGRES

"Rząd powinien wdrożyć nowe i usprawnić istniejące programy mieszkaniowe. Należy rozwiązać także kwestie budownictwa pod wynajem. To będzie nowy sektor, który może dać impuls wzrostowy" - powiedział.

Zdaniem Bieleckiego, szansą na uniknięcie boomu cenowego jest także zwiększenie akcji kredytowej banków dla firm deweloperskich.

"Mamy teraz bardzo dobry okres na budowę mieszkań. Koszt budowy jest relatywnie niski, stopa zwrotu za 2 lata może być wysoka. Problemem jest jednak brak finansowania" - powiedział.

"Banki nie antycypują przyszłości, tylko patrzą na obecną sytuację. Nie mają również pozwolenia ze swoich central zagranicznych na finansowanie nieruchomości w Polsce" - dodał.

W opinii Bieleckiego, jeżeli w/w warunki nie zostaną spełnione, sektor mieszkaniowy czekają 2-3 lata regresu.

"Nastąpi dalszy ciąg zwolnień, szczególnie w segmencie budownictwa. Już teraz czynniki sezonowe nie wpływają pozytywnie na bezrobocie, które rośnie. Jeżeli nie nastąpi odbicie w branży mieszkaniowej, to dalsze zwolnienia są nieuniknione" - powiedział Bielecki.

Ministerstwo Pracy szacuje, że stopa bezrobocia w lipcu wzrosła do 10,8 proc. z 10,7 proc. w czerwcu.

LICZBA ODDANYCH MIESZKAŃ W - 10 SPADNIE O 10-20 PROC.

Polski Związek Firm Deweloperskich szacuje, że liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku sięgnie 170-180 tys., co oznacza wzrost rdr o 5-10 proc., jednak już w 2010 roku zmniejszy się o 10-20 proc.

"W 2010 roku większość mieszkań oddana do użytku, to będą lokale o małej powierzchni. Jedyny działający program rządowy, +Rodzina Na Swoim+, przyjmuje ograniczenia powierzchni, które sprawiają, że średni metraż kupowanych obecnie mieszkań w programie +RnS+ to 51 mkw." - powiedział Bielecki.

Z danych GUS wynika, że w ciągu sześciu miesięcy 2009 roku oddano 76.018 mieszkań, o 9,7 proc. więcej niż w sześciu pierwszych miesiącach 2008 roku. W tym samym okresie rozpoczęto budowę 67.840 mieszkań, o 28,3 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Zdaniem Bieleckiego, spadki liczby oddawanych mieszkań do użytku oraz budów mieszkań rozpoczętych, dotyczą głównie budownictwa zbiorowego.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Pod koniec 2010 r. szok

Pod koniec 2010 roku popyt na mieszkania zacznie przewyższać podaż, co może skutkować znacznym wzrostem cen mieszkań - uważa Jacek Bielecki, członek zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

"Koniec przyszłego roku, a już na pewno 2011 rok, to będzie okres niedoborów mieszkaniowych. Oferta mieszkaniowa w 2011 będzie bardzo znikoma i obawiam się, że znowu nastąpi nierównowaga i oczywisty wzrost cen" - powiedział w rozmowie z PAP Bielecki.

Jego zdaniem, okres spadków cen mieszkań już się zakończył i w roku bieżącym oraz pierwszej połowie przyszłego roku, ceny mieszkań będą stabilne.

"Firmy działające od dłuższego czasu łagodnie przeszły okres spadku cen, który nastąpił przez ostatni rok. Rentowność ekonomiczna jest już naprawdę bardzo niska" - powiedział.

"Ten rok będzie rokiem +płaskim+ jeśli chodzi o ceny, nie widać nerwowości na rynku po stronie deweloperów. Na początku przyszłego roku też nie należy się jeszcze spodziewać wzrostu cen" - dodał.

BEZ DZIAŁAŃ RZĄDU I BANKÓW W SEKTORZE MIESZKANIOWYM MOŻLIWY DALSZY REGRES

"Rząd powinien wdrożyć nowe i usprawnić istniejące programy mieszkaniowe. Należy rozwiązać także kwestie budownictwa pod wynajem. To będzie nowy sektor, który może dać impuls wzrostowy" - powiedział.

Zdaniem Bieleckiego, szansą na uniknięcie boomu cenowego jest także zwiększenie akcji kredytowej banków dla firm deweloperskich.

"Mamy teraz bardzo dobry okres na budowę mieszkań. Koszt budowy jest relatywnie niski, stopa zwrotu za 2 lata może być wysoka. Problemem jest jednak brak finansowania" - powiedział.

"Banki nie antycypują przyszłości, tylko patrzą na obecną sytuację. Nie mają również pozwolenia ze swoich central zagranicznych na finansowanie nieruchomości w Polsce" - dodał.

W opinii Bieleckiego, jeżeli w/w warunki nie zostaną spełnione, sektor mieszkaniowy czekają 2-3 lata regresu.

"Nastąpi dalszy ciąg zwolnień, szczególnie w segmencie budownictwa. Już teraz czynniki sezonowe nie wpływają pozytywnie na bezrobocie, które rośnie. Jeżeli nie nastąpi odbicie w branży mieszkaniowej, to dalsze zwolnienia są nieuniknione" - powiedział Bielecki.

Ministerstwo Pracy szacuje, że stopa bezrobocia w lipcu wzrosła do 10,8 proc. z 10,7 proc. w czerwcu.

LICZBA ODDANYCH MIESZKAŃ W - 10 SPADNIE O 10-20 PROC.

Polski Związek Firm Deweloperskich szacuje, że liczba mieszkań oddanych do użytku w tym roku sięgnie 170-180 tys., co oznacza wzrost rdr o 5-10 proc., jednak już w 2010 roku zmniejszy się o 10-20 proc.

"W 2010 roku większość mieszkań oddana do użytku, to będą lokale o małej powierzchni. Jedyny działający program rządowy, +Rodzina Na Swoim+, przyjmuje ograniczenia powierzchni, które sprawiają, że średni metraż kupowanych obecnie mieszkań w programie +RnS+ to 51 mkw." - powiedział Bielecki.

Z danych GUS wynika, że w ciągu sześciu miesięcy 2009 roku oddano 76.018 mieszkań, o 9,7 proc. więcej niż w sześciu pierwszych miesiącach 2008 roku. W tym samym okresie rozpoczęto budowę 67.840 mieszkań, o 28,3 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2008 roku. Zdaniem Bieleckiego, spadki liczby oddawanych mieszkań do użytku oraz budów mieszkań rozpoczętych, dotyczą głównie budownictwa zbiorowego.

źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Za przeciętną płacę można kupić pół metra mieszkania

Z miast wojewódzkich mieszkania są najłatwiej dostępne w Gorzowie i Katowicach. Za przeciętną płacę kupimy tam 0,8 mkw. W Krakowie dwa razy mniej.
Zdaniem pośredników w tej chwili większość transakcji na rynku nieruchomości to transakcje gotówkowe.

Umowy z wykorzystaniem kredytów bankowych nie stanowią dzisiaj więcej niż 2025 proc transakcji - mówi Jerzy Sobański z agencji Akces.
Podstawowe znaczenie ma w tej chwili gotówka i wysokość miesięcznych zarobków. Relacje naszych dochodów do cen nieruchomości nadal pozostają bardzo niekorzystne.

Od 2004 roku mieliśmy bardzo ostry wzrost cen nieruchomości, dużo szybszy niż płac. Nastąpiło dwukrotne pogorszenie relacji płac do cen nieruchomości - mówi Kazimierz Kirejczyk prezes firmy Reas.

Jesteś zainteresowany kredytem hipotecznym?
Już teraz możesz u nas porównać ofertę 25 banków. Określasz wartość mieszkania, kwotę kredytu, walutę oraz okres kredytowania a w kilka sekund otrzymujesz czytelną i dokładną analizę, z informacją o najtańszej ofercie! Finansomat.wp.pl - sprawdź! »

Ostatni rok niewiele zmienił. W Krakowie, Wrocławiu i Warszawie za przeciętną płace kupimy mniej niż pół metra mieszkania. Najlepiej sytuacja wygląda w Gorzowie Wielkopolskim i Katowicach średnia pensja wystarczy na zaledwie 0,8 metra kw. mieszkania.

W Warszawie średnia cena to prawie 9 tys. zł za metr, ale można kupić metr za 6,5 tys. W Łodzi można znaleźć mieszkania w cenie 2,5 tys. złotych za metr, średnia cena to ponad 4 tys. Trzeba szukać okazji - radzi Marcin Drogomirecki z firmy Oferty.net.

Faktem jest jednak, że w krajach Europy Zachodniej za średnie zarobki można kupić znacznie więcej.

W Niemczech i we Francji za przeciętną płacę można kupić ok. 2 metry kw. mieszkania - mówi prof. Witold Werner z Instytutu Rozwoju Miast.

Zdaniem ekspertów o takich proporcjach możemy zapomnieć. Płace w Polsce przestały rosnąć, a kilkunastoprocentowy spadek cen nieruchomości w ostatnich 12 miesiącach odnotowano tylko w nielicznych miastach. Dlatego dwie dobrze zarabiające osoby potrzebują ok. dziesięciu lat by odłożyć kwotę niezbędną na kupno niedużego mieszkania.

Jesteśmy bliscy dołka na rynku nieruchomości, więc relacje płac do cen nieruchomości mogą się w najbliższym czasie nawet pogorszyć - uważa Kazimierz Kirejczyk.

Podobnego zdania są inni eksperci.

Według mnie za dwa lata mieszkań na rynku zacznie brakować, bo dzisiaj deweloperzy wstrzymują inwestycje. Dlatego już niebawem ceny nieruchomości będą rosły dużo szybciej niż nasze płace. Za przeciętną płacę będzie więc można kupić jeszcze mniej - uważa Witold Werner.

Roman Grzyb
Gazeta Prawna

Za przeciętną płacę można kupić pół metra mieszkania

Z miast wojewódzkich mieszkania są najłatwiej dostępne w Gorzowie i Katowicach. Za przeciętną płacę kupimy tam 0,8 mkw. W Krakowie dwa razy mniej.
Zdaniem pośredników w tej chwili większość transakcji na rynku nieruchomości to transakcje gotówkowe.

Umowy z wykorzystaniem kredytów bankowych nie stanowią dzisiaj więcej niż 2025 proc transakcji - mówi Jerzy Sobański z agencji Akces.
Podstawowe znaczenie ma w tej chwili gotówka i wysokość miesięcznych zarobków. Relacje naszych dochodów do cen nieruchomości nadal pozostają bardzo niekorzystne.

Od 2004 roku mieliśmy bardzo ostry wzrost cen nieruchomości, dużo szybszy niż płac. Nastąpiło dwukrotne pogorszenie relacji płac do cen nieruchomości - mówi Kazimierz Kirejczyk prezes firmy Reas.

Jesteś zainteresowany kredytem hipotecznym?
Już teraz możesz u nas porównać ofertę 25 banków. Określasz wartość mieszkania, kwotę kredytu, walutę oraz okres kredytowania a w kilka sekund otrzymujesz czytelną i dokładną analizę, z informacją o najtańszej ofercie! Finansomat.wp.pl - sprawdź! »

Ostatni rok niewiele zmienił. W Krakowie, Wrocławiu i Warszawie za przeciętną płace kupimy mniej niż pół metra mieszkania. Najlepiej sytuacja wygląda w Gorzowie Wielkopolskim i Katowicach średnia pensja wystarczy na zaledwie 0,8 metra kw. mieszkania.

W Warszawie średnia cena to prawie 9 tys. zł za metr, ale można kupić metr za 6,5 tys. W Łodzi można znaleźć mieszkania w cenie 2,5 tys. złotych za metr, średnia cena to ponad 4 tys. Trzeba szukać okazji - radzi Marcin Drogomirecki z firmy Oferty.net.

Faktem jest jednak, że w krajach Europy Zachodniej za średnie zarobki można kupić znacznie więcej.

W Niemczech i we Francji za przeciętną płacę można kupić ok. 2 metry kw. mieszkania - mówi prof. Witold Werner z Instytutu Rozwoju Miast.

Zdaniem ekspertów o takich proporcjach możemy zapomnieć. Płace w Polsce przestały rosnąć, a kilkunastoprocentowy spadek cen nieruchomości w ostatnich 12 miesiącach odnotowano tylko w nielicznych miastach. Dlatego dwie dobrze zarabiające osoby potrzebują ok. dziesięciu lat by odłożyć kwotę niezbędną na kupno niedużego mieszkania.

Jesteśmy bliscy dołka na rynku nieruchomości, więc relacje płac do cen nieruchomości mogą się w najbliższym czasie nawet pogorszyć - uważa Kazimierz Kirejczyk.

Podobnego zdania są inni eksperci.

Według mnie za dwa lata mieszkań na rynku zacznie brakować, bo dzisiaj deweloperzy wstrzymują inwestycje. Dlatego już niebawem ceny nieruchomości będą rosły dużo szybciej niż nasze płace. Za przeciętną płacę będzie więc można kupić jeszcze mniej - uważa Witold Werner.

Roman Grzyb
Gazeta Prawna

Schetyna: rząd chce stworzyć plan ubezpieczeń od żywiołów

Rząd planuje stworzenie powszechnego systemu ubezpieczeń od żywiołów - poinformował szef MSWiA Grzegorz Schetyna, wizytując Rusinowice w woj. śląskim, gdzie przed rokiem przeszła trąba powietrzna.
Chodzi o akcję powszechną; o najlepszą odpowiedź na możliwy żywioł - powiedział Schetyna. Zaznaczył też, że rząd zastanawia się nad tym, by "państwo mogło bardziej angażować się w wypłaty świadczeń" poszkodowanym. Przypomniał, że w ubiegłym roku osobom, których mieszkania zostały zniszczone wypłacono około 20 mln zł. Pozytywnie ocenił współpracę władz wojewódzkich z samorządem oraz działania Straży Granicznej.

Przed rokiem w samej gminie Koszęcin, w której leżą Rusinowice, straty spowodowane żywiołem wyniosły 2,6 mln zł, w całym woj. śląskim - około 20 mln zł.

Wicepremier Schetyna wyraził zadowolenie z tempa i sposobu odbudowy domów, zniszczonych przez trąbę powietrzną, która przed rokiem przetoczyła się nad Polską. Ocenił, że po tej klęsce żywiołowej egzamin zdali zarówno mieszkańcy, jak i administracja zaangażowana w udzielanie pomocy. W Rusinowicach dziś wszystko jest odbudowane. Działanie ludzi i administracji po przejściu trąby Schetyna uznał za "modelowe".

To znaczy, że wszystko jest możliwe i że działa solidarność sąsiedzka i dobry kontakt między władzą samorządową, rządową a obywatelem (...) Można powiedzieć, że zdaliśmy egzamin, że ludzie tu, na miejscu zdali egzamin, że w skuteczny sposób udało się pomóc, że przyszły pieniądze - powiedział wicepremier dziennikarzom.

Szef MSWiA dziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w udzielanie pomocy. Życzył mieszkańcom Rusinowic, by klęska nie dotknęła ich ponownie.

Wicepremier zapewnił, że rząd w dalszym ciągu będzie pomagał tym, którzy tego potrzebują. Jak zaznaczył, najważniejsze jednak, by mieszkańcy zrozumieli, że najlepszą odpowiedzią na żywioł są ubezpieczenia. Dlatego resort spraw wewnętrznych pracuje nad powszechnym planem ubezpieczeń, który ma zachęcić do ubezpieczania się.

Wyraził też opinię, że aby mieszkańcy chętniej się ubezpieczali, składka musi być tańsza.
Pracujemy nad tym z izbą ubezpieczycieli, jak zrobić, żeby państwo mogło się angażować przy wypłatach, także po ewentualnej klęsce żywiołowej - powiedział. Jak dodał, projekt ma być gotowy w ciągu najbliższych tygodni.

Briefing wicepremiera zorganizowano na podwórzu Eugeniusza Halemby, którego dom także ucierpiał podczas żywiołu. Halemba chwalił tempo i sposób udzielania pomocy. Podobnie inni mieszkańcy, z którymi rozmawiał wicepremier.

 

Źródło: wp.pl

Schetyna: rząd chce stworzyć plan ubezpieczeń od żywiołów

Rząd planuje stworzenie powszechnego systemu ubezpieczeń od żywiołów - poinformował szef MSWiA Grzegorz Schetyna, wizytując Rusinowice w woj. śląskim, gdzie przed rokiem przeszła trąba powietrzna.
Chodzi o akcję powszechną; o najlepszą odpowiedź na możliwy żywioł - powiedział Schetyna. Zaznaczył też, że rząd zastanawia się nad tym, by "państwo mogło bardziej angażować się w wypłaty świadczeń" poszkodowanym. Przypomniał, że w ubiegłym roku osobom, których mieszkania zostały zniszczone wypłacono około 20 mln zł. Pozytywnie ocenił współpracę władz wojewódzkich z samorządem oraz działania Straży Granicznej.

Przed rokiem w samej gminie Koszęcin, w której leżą Rusinowice, straty spowodowane żywiołem wyniosły 2,6 mln zł, w całym woj. śląskim - około 20 mln zł.

Wicepremier Schetyna wyraził zadowolenie z tempa i sposobu odbudowy domów, zniszczonych przez trąbę powietrzną, która przed rokiem przetoczyła się nad Polską. Ocenił, że po tej klęsce żywiołowej egzamin zdali zarówno mieszkańcy, jak i administracja zaangażowana w udzielanie pomocy. W Rusinowicach dziś wszystko jest odbudowane. Działanie ludzi i administracji po przejściu trąby Schetyna uznał za "modelowe".

To znaczy, że wszystko jest możliwe i że działa solidarność sąsiedzka i dobry kontakt między władzą samorządową, rządową a obywatelem (...) Można powiedzieć, że zdaliśmy egzamin, że ludzie tu, na miejscu zdali egzamin, że w skuteczny sposób udało się pomóc, że przyszły pieniądze - powiedział wicepremier dziennikarzom.

Szef MSWiA dziękował wszystkim, którzy zaangażowali się w udzielanie pomocy. Życzył mieszkańcom Rusinowic, by klęska nie dotknęła ich ponownie.

Wicepremier zapewnił, że rząd w dalszym ciągu będzie pomagał tym, którzy tego potrzebują. Jak zaznaczył, najważniejsze jednak, by mieszkańcy zrozumieli, że najlepszą odpowiedzią na żywioł są ubezpieczenia. Dlatego resort spraw wewnętrznych pracuje nad powszechnym planem ubezpieczeń, który ma zachęcić do ubezpieczania się.

Wyraził też opinię, że aby mieszkańcy chętniej się ubezpieczali, składka musi być tańsza.
Pracujemy nad tym z izbą ubezpieczycieli, jak zrobić, żeby państwo mogło się angażować przy wypłatach, także po ewentualnej klęsce żywiołowej - powiedział. Jak dodał, projekt ma być gotowy w ciągu najbliższych tygodni.

Briefing wicepremiera zorganizowano na podwórzu Eugeniusza Halemby, którego dom także ucierpiał podczas żywiołu. Halemba chwalił tempo i sposób udzielania pomocy. Podobnie inni mieszkańcy, z którymi rozmawiał wicepremier.

 

Źródło: wp.pl

Wrocławski rynek nieruchomości – najważniejsza jest dobra lokalizacja!

Wrocław – dzięki zachowanej przedwojennej zabudowie – może poszczycić się spójną i jedną z piękniejszych linii architektonicznych w Polsce. Dodatkowo, jego dogodne usytuowanie geograficzne, dobra kondycja ekonomiczna, perspektywa EURO 2012 oraz ciągły rozwój sprawiają, że miasto staje się coraz atrakcyjniejsze dla polskich i zagranicznych inwestorów. Tym samym coraz więcej deweloperów planuje inwestycje we Wrocławiu, traktując go jako jedno z najbardziej perspektywicznych miast Polski. Obecnie wrocławski rynek nieruchomości to ponad 250 tys. mieszkań*, z czego 37% należy do spółdzielni, 23% stanowią obiekty których właścicielem jest Skarb Państwa i przedsiębiorstwa, a jedynie 40% stanowią mieszkania własnościowe.

W stolicy Dolnego Śląska udział nowego budownictwa jest niższy od średniej krajowej, a ponad 30% to budownictwo powstałe przed 1940 rokiem, z reguły w nienajlepszym stanie technicznym, często zabytkowe. Dodatkowo, w związku z ogólnym spowolnieniem ekonomicznym, w I kwartale 2009 odnotowano najniższy od 3 lat poziom w oddawaniu nowych obiektów. Pod względem prowadzonych inwestycji deweloperskich Wrocław jest na równym poziomie z Krakowem i Trójmiastem. Szacuje się, że w 2009 do użytku zostanie oddanych około 5 tys. mieszkań, a w 2010 ta liczba spadnie do 2,7 tys.

Najwięcej mieszkań w standardzie podstawowym dostępnych jest w dzielnicy Krzyki (43%) oraz w Fabrycznej (29%). Najmniej projektów powstaje w okolicach Starego Miasta – tylko 6%, jednak z racji prestiżowej lokalizacji są to mieszkania najdroższe. Jak pokazuje raport REAS – przygotowany na zlecenie Griffin Real Estate – we Wrocławiu jest 4,5 tys. apartamentów, z czego tylko 620 lokali klasy Premium. Cena za metr kwadratowy takiego apartamentu zaczyna się od 10 tys. zł.


W stosunku do lat ubiegłych na wrocławskim rynku nieruchomości nie widać wzrostu cen, choć wyraźne jest ich zróżnicowanie w zależności od dzielnicy i standardu wykończenia. Natomiast o 10% podrożały luksusowe apartamenty na Starym Mieście. Fakt ten nie powinien dziwić, gdyż najważniejszym czynnikiem przy wyborze nieruchomości jest jej lokalizacja. W Polsce jest niewiele miejsc, które mogą równać się pod względem atrakcyjności z wrocławskim Rynkiem. Pomimo wojennych zniszczeń i odbudowy w warunkach socjalizmu, XIII-wieczny plac staromiejski zachował swój wyjątkowy charakter. Przemiany ostatnich kilkunastu lat okazały się dla stolicy Dolnego Śląska bardzo korzystne – Wrocław odzyskał należne mu miejsce na kulturalnej i biznesowej mapie Polski.

W drugim półroczu wyraźnie widać ożywienie na pierwotnym rynku nieruchomości. Czerwiec stał się dla tego sektora miesiącem przełomowym. W większości dużych miast obserwujemy stabilizację cen za mieszkania, w niektórych – jak we Wrocławiu i Warszawie – odnotowywane są wzrosty wartości metra kwadratowego w stosunku do poprzedniego miesiąca. Pozytywna zmiana dotyczy także kredytów hipotecznych. Banki łagodzą obostrzenia związane z udzielaniem kredytów, wymagają mniejszych wkładów własnych i obniżyły oprocentowanie za kredyty udzielane w walucie obcej. Możemy zatem przypuszczać, że zmiana nastrojów wśród banków, inwestorów i klientów, a także rosnący popyt przywrócą równowagę na rynku nieruchomości.

Patrycja Kwiatkowska
Griffin Real Estate

gk

Wrocławski rynek nieruchomości – najważniejsza jest dobra lokalizacja!

Wrocław – dzięki zachowanej przedwojennej zabudowie – może poszczycić się spójną i jedną z piękniejszych linii architektonicznych w Polsce. Dodatkowo, jego dogodne usytuowanie geograficzne, dobra kondycja ekonomiczna, perspektywa EURO 2012 oraz ciągły rozwój sprawiają, że miasto staje się coraz atrakcyjniejsze dla polskich i zagranicznych inwestorów. Tym samym coraz więcej deweloperów planuje inwestycje we Wrocławiu, traktując go jako jedno z najbardziej perspektywicznych miast Polski. Obecnie wrocławski rynek nieruchomości to ponad 250 tys. mieszkań*, z czego 37% należy do spółdzielni, 23% stanowią obiekty których właścicielem jest Skarb Państwa i przedsiębiorstwa, a jedynie 40% stanowią mieszkania własnościowe.

W stolicy Dolnego Śląska udział nowego budownictwa jest niższy od średniej krajowej, a ponad 30% to budownictwo powstałe przed 1940 rokiem, z reguły w nienajlepszym stanie technicznym, często zabytkowe. Dodatkowo, w związku z ogólnym spowolnieniem ekonomicznym, w I kwartale 2009 odnotowano najniższy od 3 lat poziom w oddawaniu nowych obiektów. Pod względem prowadzonych inwestycji deweloperskich Wrocław jest na równym poziomie z Krakowem i Trójmiastem. Szacuje się, że w 2009 do użytku zostanie oddanych około 5 tys. mieszkań, a w 2010 ta liczba spadnie do 2,7 tys.

Najwięcej mieszkań w standardzie podstawowym dostępnych jest w dzielnicy Krzyki (43%) oraz w Fabrycznej (29%). Najmniej projektów powstaje w okolicach Starego Miasta – tylko 6%, jednak z racji prestiżowej lokalizacji są to mieszkania najdroższe. Jak pokazuje raport REAS – przygotowany na zlecenie Griffin Real Estate – we Wrocławiu jest 4,5 tys. apartamentów, z czego tylko 620 lokali klasy Premium. Cena za metr kwadratowy takiego apartamentu zaczyna się od 10 tys. zł.


W stosunku do lat ubiegłych na wrocławskim rynku nieruchomości nie widać wzrostu cen, choć wyraźne jest ich zróżnicowanie w zależności od dzielnicy i standardu wykończenia. Natomiast o 10% podrożały luksusowe apartamenty na Starym Mieście. Fakt ten nie powinien dziwić, gdyż najważniejszym czynnikiem przy wyborze nieruchomości jest jej lokalizacja. W Polsce jest niewiele miejsc, które mogą równać się pod względem atrakcyjności z wrocławskim Rynkiem. Pomimo wojennych zniszczeń i odbudowy w warunkach socjalizmu, XIII-wieczny plac staromiejski zachował swój wyjątkowy charakter. Przemiany ostatnich kilkunastu lat okazały się dla stolicy Dolnego Śląska bardzo korzystne – Wrocław odzyskał należne mu miejsce na kulturalnej i biznesowej mapie Polski.

W drugim półroczu wyraźnie widać ożywienie na pierwotnym rynku nieruchomości. Czerwiec stał się dla tego sektora miesiącem przełomowym. W większości dużych miast obserwujemy stabilizację cen za mieszkania, w niektórych – jak we Wrocławiu i Warszawie – odnotowywane są wzrosty wartości metra kwadratowego w stosunku do poprzedniego miesiąca. Pozytywna zmiana dotyczy także kredytów hipotecznych. Banki łagodzą obostrzenia związane z udzielaniem kredytów, wymagają mniejszych wkładów własnych i obniżyły oprocentowanie za kredyty udzielane w walucie obcej. Możemy zatem przypuszczać, że zmiana nastrojów wśród banków, inwestorów i klientów, a także rosnący popyt przywrócą równowagę na rynku nieruchomości.

Patrycja Kwiatkowska
Griffin Real Estate

gk

Chemia budowlana: Rynek się skurczy

Niższy wzrost gospodarczy, spadek liczby mieszkań w budowie oraz słabnące budownictwo niemieszkaniowe sprawią, że rynek chemii budowlanej w Polsce po 14 proc. średniorocznym wzroście w latach 2004-2008, w najbliższych latach skurczy się. Rynek wróci na ścieżkę wzrostu nie wcześniej niż w 2011 r.
Dużo wolniejszy rozwój polskiej gospodarki oraz wysychające źródła finansowania inwestycji kubaturowych, zwłaszcza mieszkaniowych, spowodują, że po doskonałych latach 2004-2008, lata 2009-2011 przyniosą niewielką korektę na rynku chemii budowlanej w Polsce.

 

W raporcie Rynek chemii budowlanej w Polsce 2009. Prognozy rozwoju na lata 2009-2011 szacujemy, że w latach 2009-2011 średnioroczna dynamika rynku, mierzona wartością sprzedaży, wyniesie - 5 proc.. Rynek ten najsilniejsze spadki notował będzie w 2010 r.

Badanie przeprowadzone na potrzeby raportu wśród 56 producentów chemii budowlanej w Polsce pokazuje, że głównymi barierami dla branży jest obecnie silna konkurencja na rynku oraz utrudniony dostęp do kredytów inwestycyjnych.

Dodatkowo, w najbliższych kilkunastu miesiącach barierami, które najmocniej zyskiwać będą na znaczeniu będą: niedostateczny popyt oraz zatory płatnicze.

Spodziewamy się także, że w efekcie silnej konkurencji cenowej na rynku budowlanym, inwestorzy coraz częściej będą sięgać po tańsze i prostsze rozwiązania z segmentu chemii budowlanej, a rezygnować z zakupu droższych i bardziej skomplikowanych rozwiązań.

W 2009 r. rynek chemii budowlanej przed większymi spadkami uchroni jeszcze budowa mieszkań rozpoczętych w latach boomu budowlanego. Spodziewamy się, że w bieżącym roku do użytkowania zostanie oddanych co najmniej 170 tys. mieszkań, przy czym największy wysyp nowych mieszkań tradycyjnie będzie miał miejsce w grudniu.

Duża część tych mieszkań będzie na etapie wykańczania przez nabywców jeszcze w 2010 r., generując dodatkowy popyt na materiały chemii budowlanej.

Jednak obecne spadki liczby rozpoczynanych mieszkań znajdą odzwierciedlenie
w słabszych wynikach firm z branży chemii budowlanej już w 2009 r. Prognozujemy, że w całym 2009 r. liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto wyniesie około 140 tys., co oznaczać będzie spadek o blisko 20 proc. w stosunku do 2008 r. Rynek zatem ustabilizuje się na poziomie z 2006 r., kiedy to rozpoczęto budowę 138 tys. nowych mieszkań.

Wprawdzie ożywienie notowane w budownictwie inżynieryjnym w pewnym stopniu zrekompensuje branży chemii budowlanej ubytki w budownictwie kubaturowym, jednak dotyczyć to będzie jedynie części firm, oferujących produkty chemiczne znajdujące zastosowanie przy modernizacji i budowie obiektów mostowych oraz innych obiektów inżynieryjnych, takich jak stadiony czy kompleksowe budowle przemysłowe.

Sytuację na rynku chemii budowlanej z pewnością poprawić mogą inwestycje w nowe obiekty użyteczności publicznej. Spodziewamy się, że budowa i rozbudowa szkół, kampusów uniwersyteckich, bibliotek, hal sportowych, pływalni, szpitali, muzeów czy urzędów będzie najdynamiczniej rozwijającą się gałęzią budownictwa niemieszkaniowego i w dużym stopniu zrekompensuje ubytki w segmencie deweloperskiego budownictwa mieszkaniowego.

Pewna poprawa kondycji rynku chemii budowlanej możliwa jest nie wcześniej niż
w 2011 r., jednak w znacznym stopniu uzależnione jest to od polityki kredytowej banków
w drugiej połowie 2009 r.

 

Źródło:money.pl

Chemia budowlana: Rynek się skurczy

Niższy wzrost gospodarczy, spadek liczby mieszkań w budowie oraz słabnące budownictwo niemieszkaniowe sprawią, że rynek chemii budowlanej w Polsce po 14 proc. średniorocznym wzroście w latach 2004-2008, w najbliższych latach skurczy się. Rynek wróci na ścieżkę wzrostu nie wcześniej niż w 2011 r.
Dużo wolniejszy rozwój polskiej gospodarki oraz wysychające źródła finansowania inwestycji kubaturowych, zwłaszcza mieszkaniowych, spowodują, że po doskonałych latach 2004-2008, lata 2009-2011 przyniosą niewielką korektę na rynku chemii budowlanej w Polsce.

 

W raporcie Rynek chemii budowlanej w Polsce 2009. Prognozy rozwoju na lata 2009-2011 szacujemy, że w latach 2009-2011 średnioroczna dynamika rynku, mierzona wartością sprzedaży, wyniesie - 5 proc.. Rynek ten najsilniejsze spadki notował będzie w 2010 r.

Badanie przeprowadzone na potrzeby raportu wśród 56 producentów chemii budowlanej w Polsce pokazuje, że głównymi barierami dla branży jest obecnie silna konkurencja na rynku oraz utrudniony dostęp do kredytów inwestycyjnych.

Dodatkowo, w najbliższych kilkunastu miesiącach barierami, które najmocniej zyskiwać będą na znaczeniu będą: niedostateczny popyt oraz zatory płatnicze.

Spodziewamy się także, że w efekcie silnej konkurencji cenowej na rynku budowlanym, inwestorzy coraz częściej będą sięgać po tańsze i prostsze rozwiązania z segmentu chemii budowlanej, a rezygnować z zakupu droższych i bardziej skomplikowanych rozwiązań.

W 2009 r. rynek chemii budowlanej przed większymi spadkami uchroni jeszcze budowa mieszkań rozpoczętych w latach boomu budowlanego. Spodziewamy się, że w bieżącym roku do użytkowania zostanie oddanych co najmniej 170 tys. mieszkań, przy czym największy wysyp nowych mieszkań tradycyjnie będzie miał miejsce w grudniu.

Duża część tych mieszkań będzie na etapie wykańczania przez nabywców jeszcze w 2010 r., generując dodatkowy popyt na materiały chemii budowlanej.

Jednak obecne spadki liczby rozpoczynanych mieszkań znajdą odzwierciedlenie
w słabszych wynikach firm z branży chemii budowlanej już w 2009 r. Prognozujemy, że w całym 2009 r. liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto wyniesie około 140 tys., co oznaczać będzie spadek o blisko 20 proc. w stosunku do 2008 r. Rynek zatem ustabilizuje się na poziomie z 2006 r., kiedy to rozpoczęto budowę 138 tys. nowych mieszkań.

Wprawdzie ożywienie notowane w budownictwie inżynieryjnym w pewnym stopniu zrekompensuje branży chemii budowlanej ubytki w budownictwie kubaturowym, jednak dotyczyć to będzie jedynie części firm, oferujących produkty chemiczne znajdujące zastosowanie przy modernizacji i budowie obiektów mostowych oraz innych obiektów inżynieryjnych, takich jak stadiony czy kompleksowe budowle przemysłowe.

Sytuację na rynku chemii budowlanej z pewnością poprawić mogą inwestycje w nowe obiekty użyteczności publicznej. Spodziewamy się, że budowa i rozbudowa szkół, kampusów uniwersyteckich, bibliotek, hal sportowych, pływalni, szpitali, muzeów czy urzędów będzie najdynamiczniej rozwijającą się gałęzią budownictwa niemieszkaniowego i w dużym stopniu zrekompensuje ubytki w segmencie deweloperskiego budownictwa mieszkaniowego.

Pewna poprawa kondycji rynku chemii budowlanej możliwa jest nie wcześniej niż
w 2011 r., jednak w znacznym stopniu uzależnione jest to od polityki kredytowej banków
w drugiej połowie 2009 r.

 

Źródło:money.pl

Ceny mieszkań stoją w miejscu. Wrócą kupujący?

W lipcu nie doszło do istotnego pogorszenia nastrojów na rynku mieszkaniowym. Liczba transakcji, choć nieco niższa niż w czerwcu, wciąż jest wysoka, wyższa niż przed rokiem.

Głównym czynnikiem zachęcającym do zawierania transakcji na rynku mieszkaniowym jest spadek cen. Z porównania transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance i Home Broker wynika, że ceny w największych miastach wciąż pozostają niższe o ok. 10 proc. niż przed rokiem. W Gdańsku jest to 13,8 proc. We Wrocławiu 9,1 proc. A w stolicy 11,8 proc.

-Wyjątkiem jest Kraków ze spadkiem cen o 3 proc., jednak ten rynek znajduje się w innej fazie cyklu koniunkturalnego. Spadek cen był tam wcześniej najszybszy i najgłębszy - czytamy w raporcie OF i HB.

 

W sukurs kupującym nie idą jednak banki, które w drugim kwartale wciąż zaostrzały kryteria przyznawania kredytów hipotecznych.

- Można więc sądzić, że ewentualny dalszy spadek cen mieszkań o 10 - 15 proc. znacznie ożywiłby rynek, jednakże jest to również powód, dla którego w obecnej sytuacji brak podstaw do oczekiwania takiego stanu rynku. Sprzedający widzą zainteresowanie popytu już przy obecnych cenach - transakcyjnych - nie ofertowych - stąd trudno oczekiwać, by mieli nadal obniżać ceny - prognozują autorzy raportu

 

Źródło: money.pl

Ceny mieszkań stoją w miejscu. Wrócą kupujący?

W lipcu nie doszło do istotnego pogorszenia nastrojów na rynku mieszkaniowym. Liczba transakcji, choć nieco niższa niż w czerwcu, wciąż jest wysoka, wyższa niż przed rokiem.

Głównym czynnikiem zachęcającym do zawierania transakcji na rynku mieszkaniowym jest spadek cen. Z porównania transakcji przeprowadzonych przez klientów Open Finance i Home Broker wynika, że ceny w największych miastach wciąż pozostają niższe o ok. 10 proc. niż przed rokiem. W Gdańsku jest to 13,8 proc. We Wrocławiu 9,1 proc. A w stolicy 11,8 proc.

-Wyjątkiem jest Kraków ze spadkiem cen o 3 proc., jednak ten rynek znajduje się w innej fazie cyklu koniunkturalnego. Spadek cen był tam wcześniej najszybszy i najgłębszy - czytamy w raporcie OF i HB.

 

W sukurs kupującym nie idą jednak banki, które w drugim kwartale wciąż zaostrzały kryteria przyznawania kredytów hipotecznych.

- Można więc sądzić, że ewentualny dalszy spadek cen mieszkań o 10 - 15 proc. znacznie ożywiłby rynek, jednakże jest to również powód, dla którego w obecnej sytuacji brak podstaw do oczekiwania takiego stanu rynku. Sprzedający widzą zainteresowanie popytu już przy obecnych cenach - transakcyjnych - nie ofertowych - stąd trudno oczekiwać, by mieli nadal obniżać ceny - prognozują autorzy raportu

 

Źródło: money.pl

Nieruchomości: Brakuje audytorów do wydawania świadectw energetycznych

Według szacunków do zawodu audytora trzeba przygotować w ciągu najbliższych lat od 1300 do 1400 specjalistów w całym kraju. Także w województwie śląskim, gdzie w 18 powiatach pracuje dziś, według rejestru Ministerstwa Infrastruktury, 137 osób z uprawnieniami do wydawania świadectw energetycznych konieczne jest zwiększenie liczby uprawnionych. Dzięki unijnej dotacji województwo śląskie ma szanse wzbogacić sie o kolejne 150 osób mogących wykonywać, ten pożądany na rynku zawód. Projekt i szkolenie finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego będzie realizowało katowickie Centrum Szkoleniowe „Structura”. Nabór rusza od 1 września.

Dużo pracy. Za mało audytorów

Na Śląsku rocznie przeprowadza się kilkaset tysięcy transakcji związanych z obrotem nieruchomości. Od stycznia 2009 roku, każda z takich nieruchomości, kupowana lub wynajmowana musi posiadać własny certyfikat energetyczny, określający m.in. wartość rocznego zapotrzebowania na energię potrzebą do ogrzania domu, czy ilość energii potrzebnej do przygotowania ciepłej wody, działania klimatyzacji czy wentylacji. Cel?  Szukanie oszczędności energii w całej Unii i poprawa gospodarowania jej zasobami.

Problem w tym, że na Śląsku wciąż brakuje audytorów z uprawnieniami, którzy mogą wydawać takie świadectwa. W Katowicach są to zaledwie 4 osoby, podobnie w Gliwicach – czytamy w serwisie skupiających audytorów – energetyczni.pl. Ile jest naprawdę? Trudno oszacować, bo nie każda osoba z uprawnieniami dopisuje się do internetowej bazy audytorów.

Prowadzony przez nas kurs, który przygotuje osoby zainteresowane zawodem audytora energetycznego ma pośrednio za zadanie zwiększyć liczbę osób z uprawnieniami do wydawania świadectw energetycznych w województwie śląskim. Obecna liczba jest zdecydowanie za mała w porównaniu do ilości transakcji na rynku nieruchomości – mówi Mateusz Ślezioński z Centrum Szkoleniowego „Structura”.

Uprawnienia audytora warte ok. 3 tys.

Jak zapewniają przedstawiciele Structury, chętnych na bezpłatne szkolenie nie brakuje. Powód? Do tej pory każdy musiał sfinansować szkolenie z własnej kieszeni, licząc się z wydatkiem nawet 1800 zł.  Dodatkowo, dzięki unijnej dotacji przyszli audytorzy będą mieli pokryty, zarówno koszt samego szkolenia, jak również egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury. Dziś jest to koszt 1450 zł – Szkolenie, które przygotowuje do egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury jest konieczne dla każdego, kto chce wykonywać zawód certyfikatora. Samo szkolenie adresowane jest w dużej mierze do osób związanych z budownictwem i architekturą, przede wszystkim do osób z wyższym wykształceniem – mówi Ślezioński.

Podczas 50 godzin zajęć przyszli audytorzy poznają zarówno zagadnienia teoretyczne związane z charakterystyką energetyczną budynków, jak również odbędą 8 godzinne ćwiczenia praktyczne. Nowością w kursie przygotowanym przez Structurę ma być szkolenie ze specjalistycznego programu komputerowego do wydawania świadectw energetycznych.

 –  To jak wygląda takie szkolenie, ile powinno trwać i jak być podzielone określa dokładnie ustawa – mówi Ślezioński. – Podczas ćwiczeń uczestnicy kursu dowiedzą się m.in., jak ocenić stan ochrony cieplej budynku, poznają sposoby oceny systemu ogrzewania i zaopatrzenia w ciepłą  wodę, systemu wentylacji i klimatyzacji z uwzględnieniem wymagań ochrony przeciwpożarowej i akustycznej – wyjaśnia Ślezioński.

Pierwszy etap – szkolenie. Drugi - egzamin

Projekt szkoleniowy realizowany w Structurze ze środków unijnych ma tylko przygotować przyszłych audytorów do egzaminu. To czy uczestnik kursu nim zostanie, zależy od niego. – Samo szkolenie nie wystarczy żeby zostać pełnoprawnym audytorem. Konieczne jest także zdanie egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury. Tylko osoba ze zdanym egzaminem ma uprawnienia do wydawania świadectw energetycznych budynków – podsumowuje Ślezioński.

Projekt „Audytor energetyczny – zawód z przyszłością” finansowany jest w 100% przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Chętni na szkolenie mogą zgłaszać się kontaktując się bezpośrednio z Centrum Szkoleniowym „Structura”.

Informacje dodatkowe:

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku (pot. certyfikat energetyczny) - termin oraz zawód certyfikator energetyczny wprowadzone zostały w polskim ustawodawstwie z dniem 1 stycznia 2009 r. jako wdrożenie Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. dotyczącej jakości energetycznej budynków. Celem Dyrektywy jest wypromowanie poprawy efektywności energetycznej budynku we Wspólnocie Europejskiej, biorąc pod uwagę zewnętrzne i wewnętrzne warunki budynku i opłacalność przedsięwzięć. Metodologię obliczania świadectw wprowadza Rozporządzenie z dnia 6 listopada 2008 r.. Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku jest ważne 10 lat. Nie należy mylić sprawdzenia charakterystyki energetycznej budynku z audytem energetycznym, który wynika z odmiennych aktów prawnych i stosuje się w nim odmienną metodologię i jest używany dla potrzeb termomodernizacji.

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku może sporządzać osoba, która:
• posiada pełną zdolność do czynności prawnych;
• ukończyła, co najmniej studia magisterskie, w rozumieniu przepisów o szkolnictwie wyższym;
• nie była karana za przestępstwa przeciwko mieniu, dokumentom, za przestępstwa gospodarcze, za fałszowanie pieniędzy, papierów wartościowych, znaków urzędowych lub za przestępstwa skarbowe;
• posiada uprawnienia budowlane do projektowania w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej, lub odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej. [Nowelizacja Ustawy Prawo Budowlane z dnia 19 września 2007,  Dz.U. 2007 nr 191 poz. 1373]

www.structura.pl

gk

Nieruchomości: Brakuje audytorów do wydawania świadectw energetycznych

Według szacunków do zawodu audytora trzeba przygotować w ciągu najbliższych lat od 1300 do 1400 specjalistów w całym kraju. Także w województwie śląskim, gdzie w 18 powiatach pracuje dziś, według rejestru Ministerstwa Infrastruktury, 137 osób z uprawnieniami do wydawania świadectw energetycznych konieczne jest zwiększenie liczby uprawnionych. Dzięki unijnej dotacji województwo śląskie ma szanse wzbogacić sie o kolejne 150 osób mogących wykonywać, ten pożądany na rynku zawód. Projekt i szkolenie finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego będzie realizowało katowickie Centrum Szkoleniowe „Structura”. Nabór rusza od 1 września.

Dużo pracy. Za mało audytorów

Na Śląsku rocznie przeprowadza się kilkaset tysięcy transakcji związanych z obrotem nieruchomości. Od stycznia 2009 roku, każda z takich nieruchomości, kupowana lub wynajmowana musi posiadać własny certyfikat energetyczny, określający m.in. wartość rocznego zapotrzebowania na energię potrzebą do ogrzania domu, czy ilość energii potrzebnej do przygotowania ciepłej wody, działania klimatyzacji czy wentylacji. Cel?  Szukanie oszczędności energii w całej Unii i poprawa gospodarowania jej zasobami.

Problem w tym, że na Śląsku wciąż brakuje audytorów z uprawnieniami, którzy mogą wydawać takie świadectwa. W Katowicach są to zaledwie 4 osoby, podobnie w Gliwicach – czytamy w serwisie skupiających audytorów – energetyczni.pl. Ile jest naprawdę? Trudno oszacować, bo nie każda osoba z uprawnieniami dopisuje się do internetowej bazy audytorów.

Prowadzony przez nas kurs, który przygotuje osoby zainteresowane zawodem audytora energetycznego ma pośrednio za zadanie zwiększyć liczbę osób z uprawnieniami do wydawania świadectw energetycznych w województwie śląskim. Obecna liczba jest zdecydowanie za mała w porównaniu do ilości transakcji na rynku nieruchomości – mówi Mateusz Ślezioński z Centrum Szkoleniowego „Structura”.

Uprawnienia audytora warte ok. 3 tys.

Jak zapewniają przedstawiciele Structury, chętnych na bezpłatne szkolenie nie brakuje. Powód? Do tej pory każdy musiał sfinansować szkolenie z własnej kieszeni, licząc się z wydatkiem nawet 1800 zł.  Dodatkowo, dzięki unijnej dotacji przyszli audytorzy będą mieli pokryty, zarówno koszt samego szkolenia, jak również egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury. Dziś jest to koszt 1450 zł – Szkolenie, które przygotowuje do egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury jest konieczne dla każdego, kto chce wykonywać zawód certyfikatora. Samo szkolenie adresowane jest w dużej mierze do osób związanych z budownictwem i architekturą, przede wszystkim do osób z wyższym wykształceniem – mówi Ślezioński.

Podczas 50 godzin zajęć przyszli audytorzy poznają zarówno zagadnienia teoretyczne związane z charakterystyką energetyczną budynków, jak również odbędą 8 godzinne ćwiczenia praktyczne. Nowością w kursie przygotowanym przez Structurę ma być szkolenie ze specjalistycznego programu komputerowego do wydawania świadectw energetycznych.

 –  To jak wygląda takie szkolenie, ile powinno trwać i jak być podzielone określa dokładnie ustawa – mówi Ślezioński. – Podczas ćwiczeń uczestnicy kursu dowiedzą się m.in., jak ocenić stan ochrony cieplej budynku, poznają sposoby oceny systemu ogrzewania i zaopatrzenia w ciepłą  wodę, systemu wentylacji i klimatyzacji z uwzględnieniem wymagań ochrony przeciwpożarowej i akustycznej – wyjaśnia Ślezioński.

Pierwszy etap – szkolenie. Drugi - egzamin

Projekt szkoleniowy realizowany w Structurze ze środków unijnych ma tylko przygotować przyszłych audytorów do egzaminu. To czy uczestnik kursu nim zostanie, zależy od niego. – Samo szkolenie nie wystarczy żeby zostać pełnoprawnym audytorem. Konieczne jest także zdanie egzaminu w Ministerstwie Infrastruktury. Tylko osoba ze zdanym egzaminem ma uprawnienia do wydawania świadectw energetycznych budynków – podsumowuje Ślezioński.

Projekt „Audytor energetyczny – zawód z przyszłością” finansowany jest w 100% przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Chętni na szkolenie mogą zgłaszać się kontaktując się bezpośrednio z Centrum Szkoleniowym „Structura”.

Informacje dodatkowe:

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku (pot. certyfikat energetyczny) - termin oraz zawód certyfikator energetyczny wprowadzone zostały w polskim ustawodawstwie z dniem 1 stycznia 2009 r. jako wdrożenie Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z dnia 16 grudnia 2002 r. dotyczącej jakości energetycznej budynków. Celem Dyrektywy jest wypromowanie poprawy efektywności energetycznej budynku we Wspólnocie Europejskiej, biorąc pod uwagę zewnętrzne i wewnętrzne warunki budynku i opłacalność przedsięwzięć. Metodologię obliczania świadectw wprowadza Rozporządzenie z dnia 6 listopada 2008 r.. Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku jest ważne 10 lat. Nie należy mylić sprawdzenia charakterystyki energetycznej budynku z audytem energetycznym, który wynika z odmiennych aktów prawnych i stosuje się w nim odmienną metodologię i jest używany dla potrzeb termomodernizacji.

Świadectwo charakterystyki energetycznej budynku może sporządzać osoba, która:
• posiada pełną zdolność do czynności prawnych;
• ukończyła, co najmniej studia magisterskie, w rozumieniu przepisów o szkolnictwie wyższym;
• nie była karana za przestępstwa przeciwko mieniu, dokumentom, za przestępstwa gospodarcze, za fałszowanie pieniędzy, papierów wartościowych, znaków urzędowych lub za przestępstwa skarbowe;
• posiada uprawnienia budowlane do projektowania w specjalności architektonicznej, konstrukcyjno-budowlanej lub instalacyjnej, lub odbyła szkolenie i złożyła z wynikiem pozytywnym egzamin przed ministrem właściwym do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej. [Nowelizacja Ustawy Prawo Budowlane z dnia 19 września 2007,  Dz.U. 2007 nr 191 poz. 1373]

www.structura.pl

gk

Deweloper musi zapewnić dojazd na osiedle

Inwestor nie otrzyma pozwolenia na budowę, jeśli działka pozbawiona jest bezpośredniego dostępu do drogi publicznej. Warunku tego nie spełnia urządzenie dojazdu na wydzierżawionym gruncie.

Prezydent Lublina odmówił deweloperowi zatwierdzenia projektu budowlanego i udzielenia pozwolenia na budowę osiedla mieszkaniowego Cichy Dom na działce położonej przy ul. Orzechowej w Lublinie. Powodem jest brak dostępu działki do drogi publicznej.

Odrzucił stanowisko inwestora, że spełniono ten warunek przez zawarcie umowy dzierżawy sąsiedniej nieruchomości (przylega do drogi publicznej) z przeznaczeniem na urządzenie dojazdu do działki inwestycyjnej. Powołując się na definicje działki budowlanej i dostępu do drogi publicznej zawarte w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, prezydent stwierdził, że przez dostęp do drogi publicznej należy rozumieć albo dostęp bezpośredni, albo przez drogę wewnętrzną lub przez ustanowienie odpowiedniej służebności gruntowej. Z tych względów czasowa umowa dzierżawy, która może być wypowiedziana, nie jest równoznaczna z ustanowieniem służebności drogowej. Decyzję utrzymał w mocy wojewoda lubelski.

W skardze do sądu deweloper dowodził m.in., że organy obu instancji nie uwzględniły zapisów planu miejscowego, gdzie w bezpośrednim sąsiedztwie działki planowana jest droga publiczna, którą ma wybudować gmina.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie oddalił skargę jako bezzasadną. Wskazał, że w świetle art. 5 ust. 1 pkt 9 prawa budowlanego dostęp do drogi publicznej jest warunkiem niezbędnym i koniecznym do podjęcia określonej inwestycji na danym terenie. Dostęp ten inwestor musi wykazać. Nie wystarczą same twierdzenia o jego istnieniu. Obowiązek taki przewiduje art. 34 ust. 3 pkt 3 lit. b prawa budowlanego stanowiący, iż stosownie do potrzeb elementem projektu budowlanego dołączanego do wniosku o pozwolenie na budowę jest oświadczenie właściwego zarządcy drogi o możliwości połączenia działki z drogą publiczną zgodnie z przepisami o drogach publicznych.

Słusznie organy wskazały, że w razie braku bezpośredniego dostępu do drogi publicznej możliwy jest dwojakiego rodzaju dostęp pośredni - przez ustanowienie służebności drogowej lub drogę wewnętrzną (art. 2 pkt 14 ustawy o planowaniu…). Przepis ten nie uznaje za dostęp do drogi publicznej istnienia pośredniego dojazdu, np. przez wydzierżawiony grunt.

Ponadto nie ma znaczenia wydzielenie w miejscowym planie zagospodarowania terenów przeznaczonych pod budowę dróg obsługujących przyległe tereny, skoro drogi te nie zostały nawet wytyczone (sygn. II SA/Lu 219/09).

Robert Horbaczewski
Rzeczpospolita

Deweloper musi zapewnić dojazd na osiedle

Inwestor nie otrzyma pozwolenia na budowę, jeśli działka pozbawiona jest bezpośredniego dostępu do drogi publicznej. Warunku tego nie spełnia urządzenie dojazdu na wydzierżawionym gruncie.

Prezydent Lublina odmówił deweloperowi zatwierdzenia projektu budowlanego i udzielenia pozwolenia na budowę osiedla mieszkaniowego Cichy Dom na działce położonej przy ul. Orzechowej w Lublinie. Powodem jest brak dostępu działki do drogi publicznej.

Odrzucił stanowisko inwestora, że spełniono ten warunek przez zawarcie umowy dzierżawy sąsiedniej nieruchomości (przylega do drogi publicznej) z przeznaczeniem na urządzenie dojazdu do działki inwestycyjnej. Powołując się na definicje działki budowlanej i dostępu do drogi publicznej zawarte w ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, prezydent stwierdził, że przez dostęp do drogi publicznej należy rozumieć albo dostęp bezpośredni, albo przez drogę wewnętrzną lub przez ustanowienie odpowiedniej służebności gruntowej. Z tych względów czasowa umowa dzierżawy, która może być wypowiedziana, nie jest równoznaczna z ustanowieniem służebności drogowej. Decyzję utrzymał w mocy wojewoda lubelski.

W skardze do sądu deweloper dowodził m.in., że organy obu instancji nie uwzględniły zapisów planu miejscowego, gdzie w bezpośrednim sąsiedztwie działki planowana jest droga publiczna, którą ma wybudować gmina.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie oddalił skargę jako bezzasadną. Wskazał, że w świetle art. 5 ust. 1 pkt 9 prawa budowlanego dostęp do drogi publicznej jest warunkiem niezbędnym i koniecznym do podjęcia określonej inwestycji na danym terenie. Dostęp ten inwestor musi wykazać. Nie wystarczą same twierdzenia o jego istnieniu. Obowiązek taki przewiduje art. 34 ust. 3 pkt 3 lit. b prawa budowlanego stanowiący, iż stosownie do potrzeb elementem projektu budowlanego dołączanego do wniosku o pozwolenie na budowę jest oświadczenie właściwego zarządcy drogi o możliwości połączenia działki z drogą publiczną zgodnie z przepisami o drogach publicznych.

Słusznie organy wskazały, że w razie braku bezpośredniego dostępu do drogi publicznej możliwy jest dwojakiego rodzaju dostęp pośredni - przez ustanowienie służebności drogowej lub drogę wewnętrzną (art. 2 pkt 14 ustawy o planowaniu…). Przepis ten nie uznaje za dostęp do drogi publicznej istnienia pośredniego dojazdu, np. przez wydzierżawiony grunt.

Ponadto nie ma znaczenia wydzielenie w miejscowym planie zagospodarowania terenów przeznaczonych pod budowę dróg obsługujących przyległe tereny, skoro drogi te nie zostały nawet wytyczone (sygn. II SA/Lu 219/09).

Robert Horbaczewski
Rzeczpospolita

Nieruchomości, złoto i sztuka warte inwestycji

To dobry moment na inwestowanie obliczone na dłuższy termin, czyli przynajmniej trzy, pięć lat. Z zebranych przez GP opinii ekspertów wynika, że w tej perspektywie najbardziej opłacalną i jednocześnie najmniej ryzykowną inwestycją mogą być nieruchomości - ich ceny mają wrócić do poziomu sprzed kryzysu.

W tym segmencie pojawiają się zupełnie nowe formy inwestowania, jak propozycja firmy Wealth Solutions, która za pieniądze udziałowców specjalnej spółki chce kupować grunty rolne, licząc, że za dwa, trzy lata zostaną odrolnione, a następnie sprzedane pod budowę domów.

Okazji warto szukać na rynku dzieł sztuki, ale ten segment wymaga osobistego zaangażowania. Zdaniem analityków w przyjętym przez nas okresie co najmniej o połowę zdrożeje złoto.
Sporą niewiadomą jest natomiast rynek giełdowy. Eksperci radzą bardzo ostrożnie kupować akcje i fundusze inwestujące na giełdzie. Zyski zależą od tego, jak zachowa się rynek akcji. Na razie po gwałtownych spadkach mamy odbicie, ale analitycy nie są w stanie przewidzieć na jak długo.

Ostrożne podejście znajduje odbicie także w ofertach tzw. polis strukturyzowanych. Choć wciąż dominują produkty, które dają 100-proc. gwarancję zwrotu wpłaconego kapitału, to coraz więcej jest takich z niższą gwarancją. To efekt zbiegu dwóch czynników: im większe prawdopodobieństwo zysków, tym mniejsza chęć do szukania pełnych gwarancji. Dodatkowo spadające stopy procentowe powodują, że trudno zbudować strukturę, która obieca dobre zyski, przy jednoczesnej pełnej gwarancji. Niskie stopy i ryzyko współpracy z bankami skłaniają też większość ubezpieczycieli do wycofywania się z tzw. polisolokat, które były hitem inwestycyjnym rok temu.

Źródło: Gazeta Prawna

Nieruchomości, złoto i sztuka warte inwestycji

To dobry moment na inwestowanie obliczone na dłuższy termin, czyli przynajmniej trzy, pięć lat. Z zebranych przez GP opinii ekspertów wynika, że w tej perspektywie najbardziej opłacalną i jednocześnie najmniej ryzykowną inwestycją mogą być nieruchomości - ich ceny mają wrócić do poziomu sprzed kryzysu.

W tym segmencie pojawiają się zupełnie nowe formy inwestowania, jak propozycja firmy Wealth Solutions, która za pieniądze udziałowców specjalnej spółki chce kupować grunty rolne, licząc, że za dwa, trzy lata zostaną odrolnione, a następnie sprzedane pod budowę domów.

Okazji warto szukać na rynku dzieł sztuki, ale ten segment wymaga osobistego zaangażowania. Zdaniem analityków w przyjętym przez nas okresie co najmniej o połowę zdrożeje złoto.
Sporą niewiadomą jest natomiast rynek giełdowy. Eksperci radzą bardzo ostrożnie kupować akcje i fundusze inwestujące na giełdzie. Zyski zależą od tego, jak zachowa się rynek akcji. Na razie po gwałtownych spadkach mamy odbicie, ale analitycy nie są w stanie przewidzieć na jak długo.

Ostrożne podejście znajduje odbicie także w ofertach tzw. polis strukturyzowanych. Choć wciąż dominują produkty, które dają 100-proc. gwarancję zwrotu wpłaconego kapitału, to coraz więcej jest takich z niższą gwarancją. To efekt zbiegu dwóch czynników: im większe prawdopodobieństwo zysków, tym mniejsza chęć do szukania pełnych gwarancji. Dodatkowo spadające stopy procentowe powodują, że trudno zbudować strukturę, która obieca dobre zyski, przy jednoczesnej pełnej gwarancji. Niskie stopy i ryzyko współpracy z bankami skłaniają też większość ubezpieczycieli do wycofywania się z tzw. polisolokat, które były hitem inwestycyjnym rok temu.

Źródło: Gazeta Prawna

Dobre wyniki spółek

Największe spółki budowlane z warszawskiej giełdy zarobiły w II kwartale 2009 r. o 28 proc. więcej niż przed rokiem – poinformowała Gazeta Prawna. Na korzyść sektora działają kontrakty zawarte w czasach boomu budowlanego.
Dobre wyniki osiągnęły przede wszystkim duże spółki, specjalizujące się w generalnym wykonawstwie kontraktów budowlanych, które zawierają umowy na okresy dłuższe niż mniejsze firmy z sektora. Ta druga grupa firm - czytamy dalej w dzienniku - wcześniej będzie musiała zmierzyć się z coraz mniej korzystną sytuacją na rynku budowlanym. Według analityków DI BRE pogorszenie w II kwartale zauważalne będzie m.in. w wynikach niektórych mniejszych spółek realizujących inwestycje w segmencie przemysłowym.

Mimo że jeszcze w tym roku firmy budowlane zanotują bardzo dobre wyniki, analitycy radzą bardzo ostrożne podejście do sektora. W przyszłym roku trudno będzie im powtórzyć wyniki z roku 2009. Poza tym akcje spółek nie należą do najtańszych. Utrzymująca się dobra sytuacja szczególnie w budownictwie infrastrukturalnym spowodowała, że w czasie m.in. tegorocznych spadków kursy firm związanych z tym segmentem zachowywały się lepiej niż rynek – zauważa gazeta.

Źródło: Gazeta Prawna

Dobre wyniki spółek

Największe spółki budowlane z warszawskiej giełdy zarobiły w II kwartale 2009 r. o 28 proc. więcej niż przed rokiem – poinformowała Gazeta Prawna. Na korzyść sektora działają kontrakty zawarte w czasach boomu budowlanego.
Dobre wyniki osiągnęły przede wszystkim duże spółki, specjalizujące się w generalnym wykonawstwie kontraktów budowlanych, które zawierają umowy na okresy dłuższe niż mniejsze firmy z sektora. Ta druga grupa firm - czytamy dalej w dzienniku - wcześniej będzie musiała zmierzyć się z coraz mniej korzystną sytuacją na rynku budowlanym. Według analityków DI BRE pogorszenie w II kwartale zauważalne będzie m.in. w wynikach niektórych mniejszych spółek realizujących inwestycje w segmencie przemysłowym.

Mimo że jeszcze w tym roku firmy budowlane zanotują bardzo dobre wyniki, analitycy radzą bardzo ostrożne podejście do sektora. W przyszłym roku trudno będzie im powtórzyć wyniki z roku 2009. Poza tym akcje spółek nie należą do najtańszych. Utrzymująca się dobra sytuacja szczególnie w budownictwie infrastrukturalnym spowodowała, że w czasie m.in. tegorocznych spadków kursy firm związanych z tym segmentem zachowywały się lepiej niż rynek – zauważa gazeta.

Źródło: Gazeta Prawna

Wyroby budowlane pod nadzorem

Nadzór budowlany będzie mógł nakazać importerowi wycofanie partii sprowadzonego towaru, jeżeli się okaże, że zagraża on zdrowiu.

Ministerstwo Infrastruktury zakończyło prace nad projektem nowelizacji ustawy o wyrobach budowlanych. Wkrótce zajmie się nim Rada Ministrów - informuje Rzeczpospolita.

Chcemy wprowadzić takie same zasady kontroli importerów, jakie obowiązują obecnie wobec producentów - mówi Rzeczpospolitej Zbigniew Radomski, dyrektor Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki w Ministerstwie Infrastruktury. - Oznacza to, że jeżeli wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego stwierdzi, iż dana partia np. terakoty jest złej jakości i zagraża zdrowiu ludzi, to będzie mógł nakazać wycofanie jej nie tylko producentowi, ale także importerowi lub sprzedawcy – dodaje.

Teraz w ustawie nie ma pojęcia importera. Dlatego nadzór budowlany traktuje ich tak samo jak sprzedawców, a dla tych kary są dużo łagodniejsze.

Projekt nakłada też dodatkowe obowiązki na sprzedawców wyrobów budowlanych, - dodaje dziennik -  jeżeli producent lub importer ma siedzibę w Polsce. Taki sprzedawca musi dostarczyć – na żądanie inspektora – deklarację zgodności, a w wypadku wyrobów stwarzających zagrożenia dla zdrowia, życia lub środowiska – również dokumentację techniczną.

Źródło: Rzeczpospolita

Wyroby budowlane pod nadzorem

Nadzór budowlany będzie mógł nakazać importerowi wycofanie partii sprowadzonego towaru, jeżeli się okaże, że zagraża on zdrowiu.

Ministerstwo Infrastruktury zakończyło prace nad projektem nowelizacji ustawy o wyrobach budowlanych. Wkrótce zajmie się nim Rada Ministrów - informuje Rzeczpospolita.

Chcemy wprowadzić takie same zasady kontroli importerów, jakie obowiązują obecnie wobec producentów - mówi Rzeczpospolitej Zbigniew Radomski, dyrektor Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki w Ministerstwie Infrastruktury. - Oznacza to, że jeżeli wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego stwierdzi, iż dana partia np. terakoty jest złej jakości i zagraża zdrowiu ludzi, to będzie mógł nakazać wycofanie jej nie tylko producentowi, ale także importerowi lub sprzedawcy – dodaje.

Teraz w ustawie nie ma pojęcia importera. Dlatego nadzór budowlany traktuje ich tak samo jak sprzedawców, a dla tych kary są dużo łagodniejsze.

Projekt nakłada też dodatkowe obowiązki na sprzedawców wyrobów budowlanych, - dodaje dziennik -  jeżeli producent lub importer ma siedzibę w Polsce. Taki sprzedawca musi dostarczyć – na żądanie inspektora – deklarację zgodności, a w wypadku wyrobów stwarzających zagrożenia dla zdrowia, życia lub środowiska – również dokumentację techniczną.

Źródło: Rzeczpospolita

Boni: właśnie mijamy krytyczny punkt kryzysu

Michał Boni, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, jest na 98 proc. pewien, że Polska przejdzie suchą nogą przez okres załamania gospodarczego. W wywiadzie dla "Dziennika" podkreśla, że w PKB w drugim kwartale wzrósł pomiędzy 0,5 a 1 proc., co oznacza, iż nie ma obawy, że będzie ślizg w dół. Polska gospodarka nieźle się broni przed zagrożeniami kryzysowymi.

Boni zapowiada, że gabinet Tuska szykuje pakiet antykryzysowy bis. Ma on zapewnić wsparcie młodym ludziom bez pracy, ułatwienia dla firm, a także oszczędności w administracji.

Szef KSRM wyjaśnia, że rząd bał się prezydenckiego weta i dlatego nie planuje podniesienia podatków. Zamiast dokonywać dużych zmian w budżecie, postanowił szukać oszczędności w wielu miejscach, uzyskując w ten sposób niewielkie sumy.

Nawiązując do koalicyjnych sporów wokół prywatyzacji Boni zaznacza, że będzie kompromis. Znajdzie się miejsce na pomysły zarówno Waldemara Pawlaka, jak i Aleksandra Grada - przewiduje szef doradców premiera.

 

onet.pl

Boni: właśnie mijamy krytyczny punkt kryzysu

Michał Boni, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, jest na 98 proc. pewien, że Polska przejdzie suchą nogą przez okres załamania gospodarczego. W wywiadzie dla "Dziennika" podkreśla, że w PKB w drugim kwartale wzrósł pomiędzy 0,5 a 1 proc., co oznacza, iż nie ma obawy, że będzie ślizg w dół. Polska gospodarka nieźle się broni przed zagrożeniami kryzysowymi.

Boni zapowiada, że gabinet Tuska szykuje pakiet antykryzysowy bis. Ma on zapewnić wsparcie młodym ludziom bez pracy, ułatwienia dla firm, a także oszczędności w administracji.

Szef KSRM wyjaśnia, że rząd bał się prezydenckiego weta i dlatego nie planuje podniesienia podatków. Zamiast dokonywać dużych zmian w budżecie, postanowił szukać oszczędności w wielu miejscach, uzyskując w ten sposób niewielkie sumy.

Nawiązując do koalicyjnych sporów wokół prywatyzacji Boni zaznacza, że będzie kompromis. Znajdzie się miejsce na pomysły zarówno Waldemara Pawlaka, jak i Aleksandra Grada - przewiduje szef doradców premiera.

 

onet.pl

Największe ofiary kryzysu gospodarczego

Islandia, Litwa, Łotwa i Estonia to państwa, które najmocniej w Europie odczuły skutki osłabienia gospodarczego. Doświadczenie to jest szczególnie dotkliwe ze względu na fakt, że przed kryzysem Islandia była uważana za jedno z najlepszych na świecie miejsc do życia, a Litwę, Łotwę i Estonię nazywano „bałtyckimi tygrysami”.

Szybki rozwój ekonomiczny wymienionych państw zakończył się wraz z załamaniem na rynkach kapitałowych. Kraje bałtyckie były bowiem silnie uzależnione od międzynarodowej koniunktury, a islandzka gospodarka mocno powiązana ze światowymi instrumentami finansowymi. Główną przyczyną kryzysu gospodarczego w Islandii była specyfika tamtejszego sektora bankowego. W wyniku prywatyzacji banków państwowych, przeprowadzonej w 2003, był to sektor dominujący w islandzkiej gospodarce - aktywa banków ponad 9-krotie przewyższały wartość PKB Islandii. Kryzys światowych finansów szybko znalazł odzwierciedlenie w sytuacji islandzkich instytucji bankowych.

To z kolei doprowadziło gospodarkę wyspy na skraj bankructwa. Rząd zmuszony był poprosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy o pożyczkę. Załamanie gospodarcze Islandii zaowocowało wzrostem bezrobocia, upadkiem rządu i masowymi wyjazdami imigrantów. Ożywieniu uległa dyskusja na temat ewentualnego wstąpienia Islandii do Unii Europejskiej.

Spośród republik bałtyckich z powodu kryzysu największe problemy ma Łotwa, której gospodarka skurczyła się najbardziej spośród krajów Wspólnoty. Wzrosło bezrobocie, wybuchły protesty przeciwko złej sytuacji gospodarczej i cięciom budżetowym. Konieczność ograniczenia deficytu była warunkiem otrzymania pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, do którego Łotysze - podobnie jak Islandczycy – zwrócili się o pomoc.

rynekpracy.pl

as

inwestycje.pl

Największe ofiary kryzysu gospodarczego

Islandia, Litwa, Łotwa i Estonia to państwa, które najmocniej w Europie odczuły skutki osłabienia gospodarczego. Doświadczenie to jest szczególnie dotkliwe ze względu na fakt, że przed kryzysem Islandia była uważana za jedno z najlepszych na świecie miejsc do życia, a Litwę, Łotwę i Estonię nazywano „bałtyckimi tygrysami”.

Szybki rozwój ekonomiczny wymienionych państw zakończył się wraz z załamaniem na rynkach kapitałowych. Kraje bałtyckie były bowiem silnie uzależnione od międzynarodowej koniunktury, a islandzka gospodarka mocno powiązana ze światowymi instrumentami finansowymi. Główną przyczyną kryzysu gospodarczego w Islandii była specyfika tamtejszego sektora bankowego. W wyniku prywatyzacji banków państwowych, przeprowadzonej w 2003, był to sektor dominujący w islandzkiej gospodarce - aktywa banków ponad 9-krotie przewyższały wartość PKB Islandii. Kryzys światowych finansów szybko znalazł odzwierciedlenie w sytuacji islandzkich instytucji bankowych.

To z kolei doprowadziło gospodarkę wyspy na skraj bankructwa. Rząd zmuszony był poprosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy o pożyczkę. Załamanie gospodarcze Islandii zaowocowało wzrostem bezrobocia, upadkiem rządu i masowymi wyjazdami imigrantów. Ożywieniu uległa dyskusja na temat ewentualnego wstąpienia Islandii do Unii Europejskiej.

Spośród republik bałtyckich z powodu kryzysu największe problemy ma Łotwa, której gospodarka skurczyła się najbardziej spośród krajów Wspólnoty. Wzrosło bezrobocie, wybuchły protesty przeciwko złej sytuacji gospodarczej i cięciom budżetowym. Konieczność ograniczenia deficytu była warunkiem otrzymania pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, do którego Łotysze - podobnie jak Islandczycy – zwrócili się o pomoc.

rynekpracy.pl

as

inwestycje.pl

Nowatorska w Polsce sprzedaż mieszkań - ceny mniejsze nawet o 20%

Jesienią ruszy wielka aukcja mieszkań. Taki sposób sprzedaży - popularny bardzo w Stanach Zjednoczonych - może dać duże oszczędności kupującemu - informuje dziennik "Polska".

Wylicytowana cena najczęściej jest o 20% niższa od rynkowej. Jak podaje gazeta, pierwsze licytacje odbędą się w Warszawie, a później także w innych dużych miastach Polski. Przeprowadzi je amerykańska firma Collers International, która prowadzi także takie aukcje w USA.

Jak zauważa gazeta, na razie Polacy mogą kupować mieszkania na aukcja internetowych. Jednak robią to rzadko ze względu na zbyt wysokie ceny wywoławcze.

Źródło:onet.pl

Nowatorska w Polsce sprzedaż mieszkań - ceny mniejsze nawet o 20%

Jesienią ruszy wielka aukcja mieszkań. Taki sposób sprzedaży - popularny bardzo w Stanach Zjednoczonych - może dać duże oszczędności kupującemu - informuje dziennik "Polska".

Wylicytowana cena najczęściej jest o 20% niższa od rynkowej. Jak podaje gazeta, pierwsze licytacje odbędą się w Warszawie, a później także w innych dużych miastach Polski. Przeprowadzi je amerykańska firma Collers International, która prowadzi także takie aukcje w USA.

Jak zauważa gazeta, na razie Polacy mogą kupować mieszkania na aukcja internetowych. Jednak robią to rzadko ze względu na zbyt wysokie ceny wywoławcze.

Źródło:onet.pl

Niemiecki eksport rósł najszybciej od prawie trzech lat

Niemiecki eksport wzrósł w czerwcu o 7,0 procent w skali miesiąca, czyli bardziej niż oczekiwano. To najlepszy wynik od prawie trzech lat i kolejny dowód, że największa gospodarka Europy wychodzi z recesji.

Wzrost po uwzględnieniu czynników sezonowych był największy od września 2006 roku. Wartość eksportu wyniosła 67,4 miliarda euro wobec 63 miliardów w maju, podał w piątek Federalny Urząd Statystyczny.

“To silny sygnał ze strony eksportu po rozczarowaniach, jakich doświadczaliśmy wcześniej”, powiedział ekonomista Citigroup, Juergen Michels. „To oznacza, że niemiecka gospodarka prawdopodobnie ustabilizowała się w drugim kwartale”.

Minister gospodarki Karl-Theodor Guttenberg także powiedział w czwartek, że gospodarka w drugim kwartale utrzymywała się na stabilnym poziomie. W pierwszym kwartale skurczyła się o 3,8 procent – najbardziej od zjednoczenia w 1990 roku – z powodu załamania się eksportu.

Import wzrósł o 6,8 procent, do 56,4 miliarda euro w czerwcu, co oznacza, że nadwyżka handlowa zwiększyła się do 11 miliardów euro ze skorygowanych 10,2 miliarda w maju, podał Urząd.

Ekonomiści ankietowani przez Reutera prognozowali, że nadwyżka handlowa zwiększy się do 10,8 miliarda euro z wcześniej podawanych 10,3 miliarda w maju. Import miał wzrosnąć o 0,8 procent w skali miesiąca, a eksport wzrosnąć o 1,1 procent.

Nadwyżka handlowa w drugim kwartale była o 5,7 miliarda euro wyższa niż w pierwszych trzech miesiącach roku – co wynika ze wzrostu handlu w okresie kwiecień-czerwiec.

“Handel zagraniczny znów wzmacnia gospodarkę – po raz pierwszy od połowy ubiegłego roku. Miejmy nadzieję, że eksporterzy powoli wychodzą na prostą”, powiedział Thorsten Polleit, ekonomista z Barclays Capital.

NIEPEWNA PERSPEKTYWA

Piątkowe dane to ostatni z serii pozytywnych sygnałów płynących z niemieckiej gospodarki. Oficjalne dane opublikowane w czwartek pokazały, że zamówienia w przemyśle rosły w czerwcu najszybciej od dwóch lat dzięki wysokiemu popytowi zagranicznemu.

Jednak dla niektórych niemieckich firm perspektywy pozostają mgliste.

Henkel, producent produktów do pielęgnacji włosów Schwarzkopf i klejów Pattex, podał w środę, że jego sytuacja biznesowa nie pogorszy się w trzecim kwartale, ale nie może podać bardziej konkretnej prognozy na 2009 roku ze względu na niepewność, jaka panuje w gospodarce.

Ulrike Kastens, ekonomistka z Sal. Oppenheim powiedziała, że wszelkie odbicie w Niemczech będzie prawdopodobnie powolne, ponieważ globalna gospodarka, od której skoncentrowana na eksporcie gospodarka niemiecka jest mocno uzależniona, także odradza się powoli.

“Intensywność recesji spada, najgorsze jest już za nami po pierwszym kwartale. Ale sytuacja pozostaje bardzo krucha i niepewna”, powiedziała Kastens.

Polleti z Barclays Capital także wzywa do ostrożności. „Może być pozytywna niespodzianka w drugim kwartale. Być może nawet zanotujemy niewielki wzrost. To jednak nie jest żaden przełom, ponieważ niemiecka gospodarka jest podtrzymywana przez programy ekonomiczne w kraju i zagranicą”.

Źródło: Reuters
onet.pl

Niemiecki eksport rósł najszybciej od prawie trzech lat

Niemiecki eksport wzrósł w czerwcu o 7,0 procent w skali miesiąca, czyli bardziej niż oczekiwano. To najlepszy wynik od prawie trzech lat i kolejny dowód, że największa gospodarka Europy wychodzi z recesji.

Wzrost po uwzględnieniu czynników sezonowych był największy od września 2006 roku. Wartość eksportu wyniosła 67,4 miliarda euro wobec 63 miliardów w maju, podał w piątek Federalny Urząd Statystyczny.

“To silny sygnał ze strony eksportu po rozczarowaniach, jakich doświadczaliśmy wcześniej”, powiedział ekonomista Citigroup, Juergen Michels. „To oznacza, że niemiecka gospodarka prawdopodobnie ustabilizowała się w drugim kwartale”.

Minister gospodarki Karl-Theodor Guttenberg także powiedział w czwartek, że gospodarka w drugim kwartale utrzymywała się na stabilnym poziomie. W pierwszym kwartale skurczyła się o 3,8 procent – najbardziej od zjednoczenia w 1990 roku – z powodu załamania się eksportu.

Import wzrósł o 6,8 procent, do 56,4 miliarda euro w czerwcu, co oznacza, że nadwyżka handlowa zwiększyła się do 11 miliardów euro ze skorygowanych 10,2 miliarda w maju, podał Urząd.

Ekonomiści ankietowani przez Reutera prognozowali, że nadwyżka handlowa zwiększy się do 10,8 miliarda euro z wcześniej podawanych 10,3 miliarda w maju. Import miał wzrosnąć o 0,8 procent w skali miesiąca, a eksport wzrosnąć o 1,1 procent.

Nadwyżka handlowa w drugim kwartale była o 5,7 miliarda euro wyższa niż w pierwszych trzech miesiącach roku – co wynika ze wzrostu handlu w okresie kwiecień-czerwiec.

“Handel zagraniczny znów wzmacnia gospodarkę – po raz pierwszy od połowy ubiegłego roku. Miejmy nadzieję, że eksporterzy powoli wychodzą na prostą”, powiedział Thorsten Polleit, ekonomista z Barclays Capital.

NIEPEWNA PERSPEKTYWA

Piątkowe dane to ostatni z serii pozytywnych sygnałów płynących z niemieckiej gospodarki. Oficjalne dane opublikowane w czwartek pokazały, że zamówienia w przemyśle rosły w czerwcu najszybciej od dwóch lat dzięki wysokiemu popytowi zagranicznemu.

Jednak dla niektórych niemieckich firm perspektywy pozostają mgliste.

Henkel, producent produktów do pielęgnacji włosów Schwarzkopf i klejów Pattex, podał w środę, że jego sytuacja biznesowa nie pogorszy się w trzecim kwartale, ale nie może podać bardziej konkretnej prognozy na 2009 roku ze względu na niepewność, jaka panuje w gospodarce.

Ulrike Kastens, ekonomistka z Sal. Oppenheim powiedziała, że wszelkie odbicie w Niemczech będzie prawdopodobnie powolne, ponieważ globalna gospodarka, od której skoncentrowana na eksporcie gospodarka niemiecka jest mocno uzależniona, także odradza się powoli.

“Intensywność recesji spada, najgorsze jest już za nami po pierwszym kwartale. Ale sytuacja pozostaje bardzo krucha i niepewna”, powiedziała Kastens.

Polleti z Barclays Capital także wzywa do ostrożności. „Może być pozytywna niespodzianka w drugim kwartale. Być może nawet zanotujemy niewielki wzrost. To jednak nie jest żaden przełom, ponieważ niemiecka gospodarka jest podtrzymywana przez programy ekonomiczne w kraju i zagranicą”.

Źródło: Reuters
onet.pl

Nowe inwestycje - Mazowsze i Kujawy na czele

W czołówce województw, które ogłaszały plany inwestycyjne znalazły się województwa mazowieckie i kujawsko-pomorskie.

Telefoniczna Agencja Informacyjna Sp. z o.o. opracowała raport, w którym przeanalizowano i podsumowano inwestycje budowlane ogłoszone w Polsce, w pierwszym półroczu 2009 r.

Od stycznia do czerwca w Polsce poinformowano o 2772 planach inwestycyjnych z szeroko pojmowanej branży budowlanej (do branży budowlanej, zaliczone zostały inwestycje dotyczące: obiektów budowlanych, konstrukcji, drogownictwa, termomodernizacji, robót wodno-kanalizacyjnych, geodezji, geologii, kartografii i zagospodarowania przestrzennego, robót energoelektrycznych, oraz ciepłownictwa i gazu).

Z podsumowania pierwszego półrocza 2009 roku wynika, iż w okresie tym poinformowano o planach inwestycyjnych dotyczących przede wszystkim obiektów budowlanych (52 proc. informacji).

Na kolejnych miejscach znalazły się plany związane z drogownictwem (22 proc. informacji), robotami energoelektrycznymi (10 proc. informacji), robotami wodno-kanalizacyjnymi (7 proc. informacji) oraz ciepłownictwem i gazem (5 proc. informacji).

Gdzie wybudują najwięcej?

Od stycznia do czerwca najwięcej planów inwestycyjnych ogłoszono w województwie mazowieckim (452 informacji - 12,30 proc. inwestycji) oraz kujawsko-pomorskim (309 informacji - 8,41 proc. inwestycji). Natomiast najmniej inwestycji zaplanowano w województwie opolskim (146 informacji - 4 proc. inwestycji).

Ze zgromadzonych danych wynika, że dwa województwa (mazowieckie, kujawsko-pomorskie) nie tylko zaplanowały rozpoczęcie największej liczby inwestycji budowlanych, ale również przodują, jeżeli chodzi o inwestycje w podbranży budowlana - obiekty. Dlatego też analizie podane zostały największe miasta tychże województw.

Warszawa - to miasto, w którym, w pierwszym półroczu zaplanowano rozpoczęcie największej liczby inwestycji o charakterze użyteczności publicznej (50 inwestycji). Wśród nich wymienić należy modernizację ogrodu zoologicznego, rozbudowę biblioteki miejskiej przy ul. Koszykowej, budowę Muzeum Warszawskiej Pragi, remonty dworców kolejowych i autobusowych oraz budowę szkół i przedszkoli. Ponadto w Warszawie ogłoszono plany 34 inwestycji mieszkaniowych. Poniżej szczegółowe dane dotyczące rodzajów obiektów, jakie zaplanowano wybudować w Warszawie.

Bydgoszcz - od stycznia do czerwca 2009 roku w mieście tym głównie informowano o planach inwestycyjnych budowy obiektów użyteczności publicznej (szpitale, szkoły, obiekty sportowe) - 14 inwestycji. Zaplanowano również 8 inwestycji o charakterze mieszkaniowym i 8 inwestycji o charakterze przemysłowym.

Toruń - w pierwszym półroczu 2009 roku w mieście tym głównie informowano o planach inwestycyjnych budowy obiektów użyteczności publicznej (szpitale, szkoły, obiekty sportowe) - 20 inwestycji. Zaplanowano również 7 inwestycji o charakterze mieszkaniowym i 5 inwestycji o charakterze przemysłowym. Poniżej szczegółowe dane dotyczące rodzajów obiektów, jakie zaplanowano wybudować w Toruniu.

W branży drogownictwo, w pierwszym półroczu 2009 roku najwięcej inwestycji zaplanowano w województwie mazowieckim (129 inwestycji), a najmniej w województwie zachodniopomorskim (30 inwestycji) . Z analizy informacji wynika, że najwięcej planów inwestycyjnych od stycznia do czerwca 2009 roku ogłosiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która w całym kraju poinformowała o 79 zamierzeniach.

Źródło: money.pl

Nowe inwestycje - Mazowsze i Kujawy na czele

W czołówce województw, które ogłaszały plany inwestycyjne znalazły się województwa mazowieckie i kujawsko-pomorskie.

Telefoniczna Agencja Informacyjna Sp. z o.o. opracowała raport, w którym przeanalizowano i podsumowano inwestycje budowlane ogłoszone w Polsce, w pierwszym półroczu 2009 r.

Od stycznia do czerwca w Polsce poinformowano o 2772 planach inwestycyjnych z szeroko pojmowanej branży budowlanej (do branży budowlanej, zaliczone zostały inwestycje dotyczące: obiektów budowlanych, konstrukcji, drogownictwa, termomodernizacji, robót wodno-kanalizacyjnych, geodezji, geologii, kartografii i zagospodarowania przestrzennego, robót energoelektrycznych, oraz ciepłownictwa i gazu).

Z podsumowania pierwszego półrocza 2009 roku wynika, iż w okresie tym poinformowano o planach inwestycyjnych dotyczących przede wszystkim obiektów budowlanych (52 proc. informacji).

Na kolejnych miejscach znalazły się plany związane z drogownictwem (22 proc. informacji), robotami energoelektrycznymi (10 proc. informacji), robotami wodno-kanalizacyjnymi (7 proc. informacji) oraz ciepłownictwem i gazem (5 proc. informacji).

Gdzie wybudują najwięcej?

Od stycznia do czerwca najwięcej planów inwestycyjnych ogłoszono w województwie mazowieckim (452 informacji - 12,30 proc. inwestycji) oraz kujawsko-pomorskim (309 informacji - 8,41 proc. inwestycji). Natomiast najmniej inwestycji zaplanowano w województwie opolskim (146 informacji - 4 proc. inwestycji).

Ze zgromadzonych danych wynika, że dwa województwa (mazowieckie, kujawsko-pomorskie) nie tylko zaplanowały rozpoczęcie największej liczby inwestycji budowlanych, ale również przodują, jeżeli chodzi o inwestycje w podbranży budowlana - obiekty. Dlatego też analizie podane zostały największe miasta tychże województw.

Warszawa - to miasto, w którym, w pierwszym półroczu zaplanowano rozpoczęcie największej liczby inwestycji o charakterze użyteczności publicznej (50 inwestycji). Wśród nich wymienić należy modernizację ogrodu zoologicznego, rozbudowę biblioteki miejskiej przy ul. Koszykowej, budowę Muzeum Warszawskiej Pragi, remonty dworców kolejowych i autobusowych oraz budowę szkół i przedszkoli. Ponadto w Warszawie ogłoszono plany 34 inwestycji mieszkaniowych. Poniżej szczegółowe dane dotyczące rodzajów obiektów, jakie zaplanowano wybudować w Warszawie.

Bydgoszcz - od stycznia do czerwca 2009 roku w mieście tym głównie informowano o planach inwestycyjnych budowy obiektów użyteczności publicznej (szpitale, szkoły, obiekty sportowe) - 14 inwestycji. Zaplanowano również 8 inwestycji o charakterze mieszkaniowym i 8 inwestycji o charakterze przemysłowym.

Toruń - w pierwszym półroczu 2009 roku w mieście tym głównie informowano o planach inwestycyjnych budowy obiektów użyteczności publicznej (szpitale, szkoły, obiekty sportowe) - 20 inwestycji. Zaplanowano również 7 inwestycji o charakterze mieszkaniowym i 5 inwestycji o charakterze przemysłowym. Poniżej szczegółowe dane dotyczące rodzajów obiektów, jakie zaplanowano wybudować w Toruniu.

W branży drogownictwo, w pierwszym półroczu 2009 roku najwięcej inwestycji zaplanowano w województwie mazowieckim (129 inwestycji), a najmniej w województwie zachodniopomorskim (30 inwestycji) . Z analizy informacji wynika, że najwięcej planów inwestycyjnych od stycznia do czerwca 2009 roku ogłosiła Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która w całym kraju poinformowała o 79 zamierzeniach.

Źródło: money.pl

Sprawdź najnowsze oferty w serwisie

Oceń nasz serwis

średnia ocen: 4,5

Ten serwis korzysta z mechanizmów cookies (ciasteczka)

| Polityka Cookies