Jedna osoba została ranna. Ogień udało się opanować. - Jest jeszcze dużo dymu, czuć spaleniznę. Goście hotelowi są bezpieczni - relacjonuje dziennikarz "Gazety", który jest na miejscu. Przed godz. 9, 14.02. zgłoszono pojawienie się ognia na dachu hotelu Gołębiewski w Mikołajkach, jednego z największych obiektów turystycznych na Mazurach. - Pożar jest już dogaszany. Prawdopodobnie zapaliło się ocieplenie, wata. Coś się jeszcze tli, ale dach został uratowany - mówi Janusz Szefer ze straży w Mrągowie. Strażacy starali się, by ogień nie zszedł niżej na pokoje gościnne.
- Nie wszyscy goście hotelowi zostali ewakuowani, nie było takiej konieczności, bo pożar wybuchł na dachu niezamieszkałej części hotelu. Sytuacja jest spokojna, wrócił prąd, którego nie było kilka godzin - relacjonował po godz. 11 nasz reporter, który jest na miejscu. Nikt oficjalnie nie poinformował gości o pożarze. - Zobaczyliśmy go przez okna, schodząc na śniadanie. Ale nie było paniki - opowiada dziennikarz. Obecny na miejscu burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski powiedział, że ogniem zajęło się prawe skrzydło hotelu (od strony Mikołajek), które było dobudowywane i remontowane. - Jest okropnie duże zadymienie, to utrudnia pracę strażakom - wyjaśnił. Do pożaru wysłano kilkanaście sekcji gaśniczych z Mrągowa i Mikołajek oraz wozy gaśnicze OSP z okolicznych miejscowości. Gaszenie utrudniało to, że budynek ma ok. 25 m wysokości. Miejscowi strażacy nie mieli tak wysokich podnośników. Na miejsce pojechały specjalistyczne drabiny i podnośniki z komendy wojewódzkiej straży w Olsztynie. Wcześniej straż informowała, że otrzymała sygnał, że na dachu hotelu są jacyś ludzie, którzy samodzielnie próbują gasić pożar. - Prawdopodobnie są to robotnicy, którzy wykonywali prace spawalnicze i zaprószyli ogień - ocenił. Kłęby dymu nad hotelem były widoczne są w promieniu kilku kilometrów. Hotel Gołębiewski jest jednym z największych na Mazurach. Ma ponad 1,2 tys. miejsc noclegowych.