Lada chwila, bo już 15 lutego, nad naszymi głowami przeleci asteroida 2012 DA14, o średnicy 45 metrów, czyli wielkości małej kamienicy. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego (takich zjawisk obserwujemy przecież setki) gdyby nie fakt, że zbliży się do naszej planety zaledwie na 22 tys. kilometrów. I choć w naszym wyobrażeniu ta odległość może wydawać się bezpieczna, w kosmicznym systemie miar to jak draśnięcie. Dziś już wiemy, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo, a szansa na kolizję z Ziemią jest równa zeru (w skali Torino), rok temu nie brakowało jednak głosów, aby wysadzić zbliżający się obiekt. Nie wiadomo również czy nie zakłócona zostanie praca satelitów na naszej orbicie. Asteroida 2012 DA14 została odkryta 23 lutego 2012 roku w hiszpańskim obserwatorium La Sagra. Obiekt pędzący z prędkością 12,7 km na sekundę zwrócił najpierw uwagę astronomów z Grenady, a następnie reszty świata. W związku z tym, że planetoida posiada podobny obieg wokół Słońca co Ziemia, minie naszą planetę jeszcze wielokrotnie. Tylko do roku 2057 ma to zrobić ponad 120 razy. Na dzień dzisiejszy wiadomo jednak, że jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, żaden z przelotów nie powinien zagrażać Ziemi. Wpływ na to ma również nasze oddziaływanie grawitacyjne, które w najbliższym czasie odchyli nieco orbitę tego ciała (skutkiem będzie m.in. zmniejszenie czasu jego obiegu wokół Słońca z 368 do 317 dni). Rozbieżności w obliczeniach wielkości nadlatującej asteroidy biorą się stąd, że szacuje się ją na podstawie jej jasności na niebie. Wiadomo, im bliżej się znajduje tym więcej możemy powiedzieć na jej temat. I tutaj pojawia się pierwszy problem. Asteroidy o rozmiarach mniejszych niż kilometr średnicy rzadko kiedy odkrywane są dalej niż na rok przed ewentualnym zagrożeniem. Tymczasem tak mały obiekt jak 2012 DA14 wystarczy, by zniszczyć miasto wielkości Londynu.
Eksperci ostrzegają, że gdyby doszło do zderzenia to siła wybuchu byłaby równa 2,4 megatonom trotylu. Dla porównania, podobnej wielkości obiekt spadł najprawdopodobniej w 1908 na Syberii (tzw. katastrofa tunguska). Efekt? Eksplozja powaliła drzewa w promieniu 40 km, widziana była w promieniu 650 km, a słyszana w promieniu 1000 km. Pytanie więc czy jesteśmy w stanie bronić się przed zagrożeniem z kosmosu?