Takim popularnym wyjściem w ostatnich miesiącach stała się metoda “strategicznego niespłacania zadłużenia”. Oczywiście, jeżeli nasze zadłużenie jest większe od wartości domu czy mieszkania, to z ekonomicznego punktu widzenia jest to zła inwestycja. Ale jak pisze Chicago Tribune: “jeszcze większym błędem jest dobrowolne zaniechanie spłat pożyczki, jeżeli nasze zdolności płatnicze zasadniczo się nie zmieniły”. Strategia zaniechania płatności staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym, jakkolwiek jest to praktyka niebezpieczna i pociąga za sobą wiele nieodwracalnych konsekwencji.

 

Konsument powinien się dobrze i długo zastanowić, czy taka taktyka jest najlepszym rozwiązaniem dla niego. Nieruchomość to rodzaj inwestycji i proste oddanie kluczy do banku nie rozwiąże wszystkich jego problemów, wręcz przeciwnie, przysporzy wiele nowych, między innymi zasadniczo obniży jego zdolność kredytową, jak również będzie on tylko mógł marzyć o zaciągnięciu jakiegokolwiek kredytu przez następne siedem lat. Dodatkowo, wskaźnik zdolności kredytowej to domena nie tylko instytucji finansowych, bo pracodawcy, firmy ubezpieczeniowe, kompanie telefoniczne, dealerzy samochodowi i wiele innych instytucji obecnie żąda i sprawdza stopień zdolności kredytowej, zanim wejdzie w jakiekolwiek układy biznesowe z konsumentem.

 

Typowym przykładem konsekwencji, z jaką konsument musi się liczyć, jest ostatnia dyrektywa Fannie Mae, banku kontrolowanego przez rząd amerykański, odnośnie nowych przepisów, które wejdą w życie w październiku 2010 roku. Mówią one, że konsument, który zaniecha spłat swoich zobowiązań kredytowych będzie automatycznie wykluczony z możliwości zaciągnięcia kredytów gwarantowanych przez Fanie Mae przez co najmniej siedem lat. Fanie Mae będzie również szukać odszkodowań na drodze sadowej jeżeli potrafi udowodnić, że kredytobiorca “strategicznie” przestał spłacać swoje zadłużenie. Tutaj z pomocą przychodzi również Kongres, który wniósł ustawę (czeka ona na głosowanie) zakazującą jednostce administracji rządowej (FHA) gwarantowania wszelkich pożyczek dla osób, które w przeszłości weszły w kolizję z bankiem i nie wywiązały się ze swoich zobowiązań kredytowych.

 

Obecnie już nie wystarczy jednostronna interpretacja zobowiązania kredytowego, ale Fannie Mae prowadzi własne dochodzenia i jednym z głównych celów jest ustalenie czy konsument ma dostęp do innych źródeł kredytowych i czy spłaca pozostałe zobowiązania płatnicze. Istnieje dosyć duża rozbieżność opinii wśród ekspertów, czy taka taktyka “szantażu” i nacisku na konsumenta ma sens, i czy przynosi zamierzone rezultaty. Część uważa, że problem ten powinien być traktowany jako zamierzone, wykalkulowane działanie konsumenta i zachowanie to powinno być surowo karane. Inni uważają, że jest to problem wyolbrzymiony i konsument już i tak poniósł dużą karę przez utratę zdolności kredytowej oraz nadszarpnięcie reputacji – powinien więc być chroniony i traktowany bardziej ulgowo.

 

Ostatnie badania i sondaże przeprowadzone przez Trulia i Realty Trac wskazują, że na pięciu właścicieli nieruchomości, dwóch zdecydowałoby się na “strategiczne zaniechanie płatności”, jeżeli sytuacja by ich do tego zmusiła. Tylko w pierwszej połowie ubiegłego roku ponad 355 tysięcy kredytobiorców skorzystało z takiej taktyki niespłacania.

 

Jeszcze jednym, często zapominanym i pomijanym aspektem jest prawdopodobieństwo, że nasz dług – który wydaje nam się darowany i umorzony – jest rejestrowany jako dochód, od którego musimy płacić podatki.

Taktyka “strategicznego niespłacania” tylko z pozoru wydaje się najlepszym i najbardziej optymalnym rozwiązaniem. W rzeczywistości jest niczym innym, jak przeniesienie salda zadłużenia hipotecznego na inną formę zadłużenia czy zobowiązań finansowych na przyszłość. W praktyce konsekwencje takiego działania mogą okazać się dużo bardziej kosztowne niż nasze pierwotne obligacje kredytowe.

John Budz, Realty Executives, USA

źródło: Property Journal 8-9/2010