Z raportu Property Index 2015 firmy Deloitte wynika, że statystyczny Kowalski, by móc kupić przeciętne 70 – metrowe mieszkanie musiałby odłożyć równowartość 7 rocznych pensji brutto (!). Ten wynik plasuje nasze społeczeństwo, wśród krajów gdzie oszczędzać trzeba najdłużej. Gorzej przedstawia się  sytuacja u Węgrów, Francuzów i Rosjan, którzy potrzebują przynajmniej ośmiu. Brytyjczyk, by myśleć o kupnie 70 mkw. , musi dysponować równowartością 10 rocznych dochodów. Jeśli chodzi o sąsiadów – Czechów – im również potrzeba 7 pensji.

Natomiast przykładowo – Niemiec – na 70 metrowe mieszkanie musiałby odłożyć tylko równowartość 3 rocznych dochodów. Podobnie Belg i Duńczyk. 4 roczne pensje wystarczą na zakup mieszkania Holendrom i Hiszpanom. Irlandczykom, Portugalczykom, Szwedom i Austriakom potrzeba będzie 5 pensji, a Włochom – 6.

Pod względem cen nieruchomości eksperci Deloitte przeanalizowali piętnaście krajów UE (Austria, Belgia, Czechy, Dania, Francja, Holandia, Irlandia, Niemcy, Węgry, Włochy, Polska, Portugalia, Hiszpania, Szwecja, Wielka Brytania) oraz Rosję i Izrael.
Polska znajduje się w tym zestawieniu na 14 miejscu, spośród 17 państw. Średnia dla naszego kraju to 1100 euro. W przodującej Wielkiej Brytanii jest to blisko 5000 euro, we Francji blisko 4000, w Niemczech około 2000 euro, w Czechach około 1300. W tyle pozostają Portugalia, Węgry i Rosja gdzie przeciętne stawki wynoszą około 800 – 900 euro.

Bardzo ciekawe wnioski płyną natomiast z porównania średnich cen w stolicach państw i miastach regionalnych. Deloitte obala m.in. mit, że ceny z Warszawy są porównywalne do berlińskich.

Nic z tych rzeczy. Spośród stolic wyżej wymienionych krajów nieruchomości w Warszawie okazują się jednymi z najtańszych, ze średnimi stawkami na poziomie około 1700 euro/ mkw. Taniej jest tylko w Lisbonie – stolicy Portugalii (około 1400 euro) i Budapeszcie  (około 1200).

Dla porównania – w sąsiedzkiej Pradze ceny osiągają 2000 euro za metr kwadratowy, natomiast w Moskwie ponad 3500. Zdecydowanie drożej jest również w Niemczech. Stolica naszego zachodniego sąsiada wg Deloitte ma stawki na poziomie około 3300 euro od metra.

W hiszpańskim Madrycie ceny zbliżają się do 3000 Euro, a w Kopenhadze przekraczają 3500. Sztokholm – stolica Szwecji wg Deloitte ma ceny na poziomie blisko 5000 euro za metr. Zdecydowanym liderem pod względem cen nieruchomości pozostaje natomiast Londyn z niebotycznie wysokimi stawkami za mieszkania w dzielnicach centralnych, wynoszącymi aż 14 tysięcy euro! Nieruchomości położone w bardziej peryferyjnych lokalizacjach brytyjskiej stolicy kosztują natomiast średnio blisko 8 tys. euro. Bardzo drogo jest również w Paryżu, gdzie średnie cenowe wynoszą około 10,5 tys. euro.

Jeśli chodzi o miasta regionalne - na porównywalnym poziomie do polskich wypadają ceny w Czechach (Ostrava – 1100 euro, Brno – 1500 euro) i w Rosji (Petersburg – 1700 euro, Jekaterynburg – 1200). Zdecydowane droższe są natomiast mieszkanie w miastach niemieckich. Przykładowo – za nieruchomość w Monachium trzeba zapłacić aż ponad 6000 euro, w Hamburgu ponad 4000, a we Frankfurcie – 3500. Najtańszym miastem regionalnym w zestawieniu Deloitte jest portugalskie Porto ze stawkami na poziomie około 800 euro.
Czy takie dane oznaczają, że wszędzie jest dla nas „za drogo”? Nie jest aż tak źle. Z danych analityków WGN wynika na przykład, że na kieszeń statystycznego Polaka mogą być nieruchomości w niektórych krajach południa Europy. Oprócz wspomnianej już tu Portugalii, przystępnie jest również w niektórych lokalizacjach hiszpańskich (m.in. w topowych kurortach turystycznych na Costa del Sol, Costa Brava, gdzie średnie ceny wynoszą około 7000 – 8000 zł/ mkw.) oraz w Bułgarii i Rumunii. W oby tych krajach wybrzeża Morza Czarnego stawki pozostają na zdecydowanie niższym poziomie w porównaniu do cen polskich. W Bułgarii mieszkania w stanie deweloperskim w lokalizacjach nadmorskich wyceniane są średnio na około 3500 zł/ mkw.

W sąsiedztwie Polski bardzo atrakcyjne będą niektóre lokalizacje niemieckie. Nie mowa tu o stolicy ani wiodących miastach regionalnych a raczej o regionach wschodnich i przygranicznych. Tu ceny wypadają atrakcyjnie na polską kieszeń.

Monika Prądzyńska, Dział Analiz WGN