Świat biznesu ma swoje słowa klucze. Jednym  z nich jest Dolina Krzemowa w Kaliforni; kraina, w której panuje duch przedsiębiorczości i gdzie zostali wykreowani wizjonerzy naszych czasów jak Steve Jobs, Gordon Moore, Bill Hewlett czy Dave Packard; twórcy znanych światowych firm: Apple, Intel i HP. W obecnej dobie biotechnologii, technologii informacyjnej i technogenetyki zachwyt nad ekonomicznym cudem tej doliny nie przemija, a wiele krajów stara się go powtórzyć. Ale jak dotąd jest tylko jedna Dolina Krzemowa. Dlaczego? Wciąż przywołuje się ducha przedsiębiorczości tego magicznego miejsca, a mniej mówi o strukturach finansowych, które umożliwiły ten sukces.
Venture capital to kapitał inwestycyjny, który inwestuje w startupy, a więc charakteryzuje się dużym stopniem ryzyka. Inwestorzy venture capital finansują wszędzie tam, gdzie banki nie są skore do pożyczania pieniędzy. Czy bank zainwestowałby w futurystyczną wizję Steve’a Jobs’a i Steve’a Wozniaka, założycieli Apple, którzy mieli po dwadzieścia lat, pustą kieszeń i wizjonerski pomysł, że komputer powinien stać się urządzeniem osobistym? Bank nie, ale inwestorzy venture capital – tak. To oni dostrzegli szansę tam, gdzie inni widzieli tylko ryzyko.
Powszechnie wiadomo też, że innowacyjne idee potrzebują zarówno twórców, jak i inwestorów by zakwitnąć i wydać owoce. Ci drudzy, biorą na siebie ryzyko niepowodzenia, angażując środki pieniężne w projekty nowe, a więc nieznane. Zanim Dolina Krzemowa stała się mekką nowych technologii, ci ryzykanci, na równi z pomysłodawcami, wspierali przyszły postęp technologiczny, umożliwiając młodym, niedoświadczonym firmom na osiągnięcie pełnego potencjału. Dlatego Dolina Krzemowa nazywa ich pionierami, a ich imiona są tutaj znane i szanowane.
 Jednym z nich jest legendarny inwestor venture capital, który niedawno gościł w Polsce, Franklin „Pitch” Johnson.
Pitch wychował się w Dolinie Krzemowej. Jego ojciec był zasłużonym amerykańskim lekkoatletą, którego momentum przypadło na rok 1924. Wtedy to wziął udział w Igrzyskach Letnich w Paryżu w biegu przez płotki na 110 metrów. Dotarł do półfinałów. W gabinecie Johnsona Jr., w Palo Alto, wisi zdjęcie sportowców amerykańskiej drużyny w czasie posiłku w paryskiej wiosce olimpijskiej. „Spójrz na tego z numerem 7” – mówi Pitch – „to mój ojciec”. Obok kolejne zdjęcie. Ojciec i syn podczas treningu na uniwersytecie Stanford w Palo Alto, w Kalifornii. Olimpiada w Paryżu była wstępem do długoletniej kariery trenerskiej ojca. To dzięki treningom ojca Pitch zdobył sportowe stypendium na uniwersytet Stanford, wokół którego powstanie później legendarna Dolina Krzemowa.
Nikt nie znał określeń „venture capital” czy „venture capitalist” w późnych latach 50., gdy Franklin Pitch Johnson i jego przyjaciel William Draper rzucili codzienne zajęcie, wyłożyli wszystkie swoje oszczędności i założyli firmę Draper and Johnson Investment Company. W roku 1958 rząd amerykański uznał, że rynek jest zdominowany przez duże przedsiębiorstwa i, aby pobudzić gospodarkę powojenną, trzeba wesprzeć małe firmy. To właśnie w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy dostrzeżono potencjał małych firm i ich niezastąpiony udział w gospodarce. Kongres uchwalił ustawę, która stwarzała dogodne warunki do powstawania firm inwestycyjnych. Każda z tych firm mogła liczyć na pożyczkę od rządu w wysokości trzykrotnej wartości kapitału początkowego. Z wprowadzenia tej ustawy skorzystali Pitch Johnson i William Draper powołując spółkę, której zamierzeniem było inwestowanie w startupy. To oni i podobni im inwestorzy venture capital stworzyli, powszechnie dzisiaj stosowane, fundamenty inwestowania w początkujące przesiębiorstwa.
Dorastanie w Dolinie Krzemowej miało ogromny wpływ na karierę Pitcha. „Znałem lokalnych przedsiębiorców, biznesmenów i prawników” – wspomina po latach. Wiedział o tym rejonie tyle, że mógł bez trudu dobierać odpowiednich partnerów biznesowych. W poszukiwaniu okazji do zainwestowania, jeździli z Billem Drapperem pośród sadów owocowych miasteczek Sunnyvale, Santa Clara i San Jose (tak wówczas wyglądało to miejsce znane w przyszłości jako Dolina Krzemowa – przyp. autoki), pukali do drzwi małych firm i prosili by im zaprezentowano, czym się one zajmują. I dodaje z uśmiechem – „Kiedy przedstawialiśmy się jako inwestorzy venture capital, nikt nie miał pojęcia co to oznacza”.
Kariera Pitcha Johnsona potoczyła się błyskawicznie. W 1965 roku założył własną spółkę inwestycyjną. Działa ona do dzisiaj pod nazwą Asset Management Company. Spółka ta przez ponad 40 lat sfinansowała 250 innowacyjnych projektów i wypromowała takie firmy, jak: Amgen, Biogen, IDEC Pharmaceuticals, Genentech, Teradyne czy Tandem Computer. Pitch wyjaśnia, że na rynku venture capital sprawdza się następująca reguła: na dziesięć firm, jedna zwraca włożony kapital 20-krotnie, trzy-cztery podwajają go, a pozostałe wychodzą na „break even” – ani się na nich nie robi pieniędzy, ani nie traci.
W kolejnych latach Johnson zostanie dyrektorem Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Venture Capital i stanie na czele Stowarzyszenia VC na Zachodnim Wybrzeżu.
Pitch to wyjątkowa osobowość, to geniusz, który do dnia dzisiejszego inspiruje młodych studentów prowadząc zajęcia z Entrepreneurship i Venture Capital w Stanford Business School w Palo Alto, w Dolinie Krzemowej oraz w Columbia Business School na Manhatanie, w Nowym Jorku. Jest asesorem w IESE, Szkole Biznesu przy uniwersytecie w Navarra, w Hiszpanii. Od 1990 roku jest doradcą w kilku krajach Europy centralnej i wschodniej w programach przedsiębiorczości i prywatyzacji, oraz pomaga w formowaniu funduszy venture capital w tym regionie.   
Przedsiębiorcy to rewolucjoniści swojego czasu, którzy używają swobód ekonomicznych, żeby rzucić wyzwanie istniejącym strukturom gospodarczym, socjalnym i politycznym. Stworzenie środowiska przyjaznego przedsiębiorcy i szerokiej akceptacji przez społeczeństwo jest podstawowym czynnikiem rozwoju ducha innowacyjności. „Organizacje rządowe powinny wspierać ten proces” – wyjaśnia Johnson – „ale unikać ich kontrolowania”.
Ten legendarny inwestor z Doliny Krzemowej z optymizmem wyraża się o Polsce. Zauważa, że wraz z rozwojem demokracji dynamicznie rozwija się przedsiębiorczość. Wśród krajów Europy Wschodniej właśnie Polska ma najlepsze warunki do szybkiego progresu. Przedsiębiorczość i demokracja są ze sobą blisko powiązane, bo są dwoma wymiarami wolności – napisał w publikacji Hoover Press w 2005 roku.

W Dolinie Krzemowej młodym przedsiębiorcom radzi się, aby w każdej sytuacji byli przygotowani na wygłoszenie kilkuminutowej prezentacji swojego pomysłu i zawsze nosili ze sobą biznes plan. Nigdy przecież nie wiadomo, czy siedząca przy kawiarnianym stoliku osoba nie jest właśnie tym inwestorem venture capital, gotowym na sfinansowanie ich projektu.

Lidia Paulińska - Thompson

źródło: Property Journal  12-1/2012