I choć dalecy jesteśmy od dominującego w opiniach analityków pesymizmu i negatywnych prognoz, że złoto spadnie poniżej 1000 dolarów za uncję, to rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że przynajmniej pierwsza połowa roku będzie okresem, kiedy złoto nie będzie wyraźnie drożało.

Wszystko dlatego, że trudno znaleźć krótkoterminowe fundamenty dla uzasadnienia tych wzrostów. Dolar ma się ostatnio przynajmniej dobrze, a to właśnie w jego ewentualnej słabości można by było doszukiwać się szans na wzrost wartości złota.

Nie porywa także popyt na złoto, nie wspominając o sytuacji na rynkach akcji. Choć na Wall Street mieliśmy w końcówce roku do czynienia z lekką zadyszką, to od października dominuje tam trudny do opanowania entuzjazm. Mało tego, wszystko wskazuje na to, że wspomniany wcześniej lekki dołek będzie poziomem wsparcia dla kolejnego odbicia.

źródło:rynekzlota24.pl