To zalecenie, by każdy obywatel Unii, który nie skończył jeszcze 25 lat, otrzymywał ofertę przyzwoitego zatrudnienia, szkolenia albo kształcenia w ciągu czterech miesięcy od opuszczenia szkoły lub trafienia na bezrobocie. - Brońmy młodych Europejczyków, by nie zamienili się w stracone pokolenie. Rosnące wśród nich bezrobocie przyniesie Unii klęskę gospodarczą i zapaść społeczną - ostrzegał niedawno komisarz UE ds. zatrudnienia László Andor. Dziś Komisja Europejska ogłasza projekt "gwarancji dla młodych" autorstwa Andora. To zalecenie, by każdy obywatel Unii, który nie skończył jeszcze 25 lat, otrzymywał ofertę przyzwoitego zatrudnienia, szkolenia albo kształcenia w ciągu czterech miesięcy od opuszczenia szkoły lub trafienia na bezrobocie. Kryzys zabiera kolejne miejsca pracy, a młodych, którzy dopiero co opuścili szkoły, zwykle zatrudnia się w ostatniej kolejności i zwalnia jako pierwszych. Dlatego bezrobocie wśród mieszkańców Unii do 25. roku życia jest ponad dwa razy wyższe (23,4 proc.) niż średnia dla całego społeczeństwa (10,7 proc.). Stopa zatrudnienia wśród ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, zawsze była sporo niższa od reszty, ale teraz przybiera katastrofalne rozmiary. Bezrobocie wśród młodych Greków i Hiszpanów wynosi już ponad 55 proc., ponad 30 proc. w kilku innych krajach UE, a w Polsce 27,8 proc. Ponadto rośnie liczba młodych ludzi w grupie określanej NEETS. To ci, którzy nie pracują (i zwykle już nie szukają pracy), nie uczą się oraz nie uczestniczą w żadnych szkoleniach zawodowych. Wśród młodych Polaków w 2011 r. stanowili 11,6 proc. To pierwsi kandydaci do straconego pokolenia. Młodzi bezrobotni i NEETS kosztują majątek. Wypłacane im świadczenia socjalne, a przede wszystkim utracone zyski gospodarcze z ich pracy to łącznie równowartość 1,2 proc. PKB w całej Unii, a ponad 2 proc. PKB w Polsce czy we Włoszech. Prócz kosztów niosą ryzyko dla spokoju społecznego - ludzie bez nadziei na lepszą przyszłość zasilają szeregi neofaszystowskich radykałów w Grecji i dają się uwodzić populistycznemu lewakowi i byłemu komikowi Beppe Grillo we Włoszech. Winien jest nie tylko kryzys. - Ludność Włoch się kurczy, a młodym od dawna trudno tam znaleźć pracę. Przyczyną problemów jest nie tylko kryzysowa recesja. W wielu krajach trzeba głębokich reform w polityce zatrudnienia - przekonuje Katinka Barysch z londyńskiego Centre for European Reform. Wielu unijnych ekspertów apeluje, by o młodych walczyć już teraz, bo nim wróci solidny wzrost gospodarczy, pogrążą się w wyuczonym bezrobociu. A to może ich na dobre oduczyć szukania posady. I skazać na pomoc społeczną do końca życia. "Gwarancja dla młodych" to mocny sygnał zmian z Brukseli, gdzie bardzo wielu wyznawało do niedawna wiarę w nadzwyczajną moc rygorystycznych cięć budżetowych. Sygnał, że uzdrawianie finansów publicznych i liberalizacja rynku pracy nie wystarczą, bo trzeba też silnej pomocy państwa.
Skąd wziąć pieniądze na szkolenia, staże, zachęcanie pracodawców do przyjmowania młodych na praktyki? Strefa euro już radzi nad stworzeniem swego odrębnego budżetu, który pomagałby m.in. w reformach rynku pracy. Także część wspólnej unijnej kasy, z której najbardziej korzysta Polska, jest przeznaczona na szkolenia zawodowe. Sporą część musiałyby jednak wyłożyć z własnej kieszeni poszczególne kraje. - To się opłaci. Zainwestowanie 10 mld euro w "gwarancję dla młodych" w UE może wyciągnąć 2 mln młodych z bezrobocia do 2014 r. - tłumaczył niedawno Peter Matjašic! z organizacji European Youth Forum.
"Gwarancja dla młodych" ma szanse stać się tylko zaleceniem dla krajów UE, bo Unia nie może w tej dziedzinie stanowić twardych przepisów. Oprócz "gwarancji" Bruksela chce też przyspieszyć prace nad poprawą staży, by młodzi - prócz zaświadczenia - wynosili z nich coś naprawdę wartościowego. - Niech Polacy zaczną się wreszcie uczyć od Finów lub Austriaków, a Włosi od Niemców. To byłoby największe osiągnięcie komisarza Andora - mówi ważny eurokrata.