Analitycy zajmujący się nieruchomościami nie pozostawiają złudzeń - źle się dzieje w całej Polsce. Z raportów wynika, że coraz więcej osób, które planują kupno mieszkania, woli to zrobić na rynku wtórnym. Głównie z powodu ceny. Mieszkania używane są tańsze, bo do ceny nowego, w stanie deweloperskim, zwykle trzeba dołożyć około tysiąca złotych za m kw., żeby je wyposażyć w podłogi, drzwi, biały montaż itp., a przecież trzeba potem jeszcze położyć kafelki, kupić meble, zasłony lub rolety... Wydatków jest cała masa. A wygaśnięcie w ub. roku kredytu "Rodzina na swoim" oraz odłożenie w czasie programu dopłat "Mieszkanie dla młodych" (ma wejść w życie w przyszłym roku) sprawia, że ludzie nie mają pieniędzy. Tym bardziej że pogłębia się bezrobocie, a portfele Polaków są coraz chudsze. W Płocku na rynku wtórnym nieruchomości stagnacja, jak wszędzie w kraju. Właściciele agencji nieruchomości przyznają to zgodnie.
Jak to wpływa na ceny? - O, te na pozór są całkiem wysokie, sprzedający chcą dostać jak najwięcej. Dopiero kiedy dochodzi do transakcji, widać, że spadki są znaczne. W przypadku domu różnica między ceną ofertową a transakcyjną wynosi nawet 100 tys. zł. Stąd wniosek, że przeglądając oferty np. w internecie, nie należy od razu mówić: pas, to nie dla mnie, bo za drogo. Warto - jeśli propozycja wydaje się interesująca - pochodzić koło niej i targować się, targować. Jeśli komuś zależy na sprzedaży, chcąc nie chcąc - będzie musiał dopasować swoją ofertę do realiów rynkowych. Ludzie naprawdę nie mają pieniędzy, szukają małych i tanich mieszkań góra 40-50-metrowych, a o domy nikt prawie nie pyta . A jeśli już ktoś interesuje się domem, to niewielkim i poza miastem, takim w cenie od 200 do 300 tys. zł. Lokalizacja jest bez znaczenia, byle było tanio.
W porównaniu z poprzednim rokiem ceny nieruchomości spadły średnio aż o 30 procent - przyznaje. - A jeśli chodzi o domy, to rzeczywiście prawie nie ma żadnych transakcji, zainteresowanie jest bardzo słabe. Dlatego, jeśli już zdarza się sprzedaż, to za naprawdę nieduże pieniądze.